POETA RÓŻNORODNOŚCI Bohdan Ihor Antonycz jest jednym z najbardziej intrygujących poetów ukraińskich. Zafascynowany naturą, dostrzegał i zmagał się z zagrożeniami, jakie niesie wielkie miasto. Był postacią barwną i twórczą, podejmował wielorakie próby artystyczne. Urodził się w 1909 r. w Nowicy, niewielkiej wsi malowniczo położonej na Łemkowszczyźnie. Od pierwszych dni życia czerpał z piękna otaczającej przyrody i lokalnego krajobrazu. Życie chłopca, który był synem grekokatolickiego księdza, nie było łatwe. W trakcie I wojny światowej rodzina ratowała się ucieczką do Wiednia i Preszowa, by po latach tułaczki wrócić do Nowicy. Młody Antonycz pragnął uczyć się języka ukraińskiego. Wstąpił więc do Gimnazjum im. Królowej Zofii w Sanoku, gdzie w programie były dwie godziny tego języka w tygodniu. Uczył się więc samodzielnie, korzystając z pomocy gimnazjalnych nauczycieli: Wołodymyra Czajkiwskiego i Leona Getza. Ważny etap w życiu Bohdana Ihora Antonycza rozpoczął się w 1928 r., kiedy to podjął studia na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu im. Jana Kazimierza. Wśród jego nauczycieli znalazły się ważne postacie ówczesnej nauki: Włodzimierz Taszycki, Jerzy Kuryłowicz, Henryk Karol Gaertner, 7 a także Juliusz Kleiner i Kazimierz Twardowski. Przyszły poeta zaangażował się mocno w życie uniwersyteckie. Działał w organizacjach studenckich i wygłaszał prelekcje na temat literatury. Publikował recenzje, felietony i parodie. Współpracował w tym czasie z czasopismem „Dażbog” jako redaktor kroniki literackiej. Lwów Antonycza fascynował i inspirował, ale jednocześnie przerażał. Uczestniczył w życiu kulturalnym miasta. Stale zgłębiał też niuanse języka ukraińskiego i prowadził samodzielnie studia nad kulturą i literaturą ukraińską. Jako poeta zadebiutował w 1931 r. na łamach pisma „Wohni”. Kilka miesięcy później ukazał się drukiem jego pierwszy tom wierszy Przywitanie życia. Spod pióra młodego poety popłynęły słowa pełne wiary w życie i świat: Pobiegniemy z okrzykiem „precz strapienia!” słońca tropem Śniegów ciszę zamarzłą rozetniemy Dziarscy i radośni mknąc galopem Zaprząc do sań cztery gniade konie ruszyć cwałem Pokonując przeszkody w pogoni staniemy nad życia finałem.
W 1933 r. Antonycz ukończył studia z tytułem magistra filozofii. Rozpoczął pracę dziennikarza, publikował artykuły o literaturze, pisał wiersze. Przez pewien czas był zatrudniony w redakcji czasopisma „Dażbog”. W 1934 r. wyszedł drukiem kolejny tom jego poezji Trzy pierścienie, a dwa lata później, w 1936 r. Księga Lwa. Była to ostatnia publikacja, która ukazała się za życia poety. Odszedł młodo, w pełni sił twórczych, w 1937 r. Miał zaledwie 28 lat gdy, w wyniku powikłań związanych z chorobą płuc, zmarł w jednym ze lwowskich szpitali. Rok po jego śmierci wydano kolejne tomiki: Zielona Ewangelia i Rotacje. Po wejściu Ukrainy w skład Związku Radzieckiego Antonyczowi zarzucono mistycyzm. Jego wiersze zostały zakazane. Wskrzesiło je pokolenie lat sześćdziesiątych, które odnalazło w poecie duchowego i literackiego przewodnika. Ogromne zainteresowanie spuścizną poety wybuchło po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 r. Zaczęto wydawać jego wiersze i czytać je z uwagą, przede wszystkim w kręgach ukraińskiej inteligencji. Smakowano niuanse poezji Antonycza, zachwycano się bogactwem języka. Poezja Antonycza zaskakuje. Niejednokrotnie autor zderza codzienność z barwnym światem swoich wyobrażeń, marzeń i wspomnień. Nawet sam pisze o tym w jednej z rozpraw teoretycznych: „Artysta buduje dzieło wyłącznie z własnych wyobrażeń. Wyobrażenia powstają na bazie wrażeń, wrażenia zaś 8 budzą się pod wpływem bodźców zewnętrznych, które oddziałują na system nerwowy poety, to znaczy powstają na bazie rzeczywistości zewnętrznej. Oto, jak daleka jest droga od realnej rzeczywistości do dzieła sztuki.” Antonycz łączy obrazy otaczającego świata z wykreowaną przez siebie rzeczywistością, ulotność przeplata się ze stałością, a emocje z refleksją intelektualną. Natura w jego twórczości zlewa się z kulturą, zaś powstałą z tych wszystkich elementów poezję charakteryzuje wyjątkowy nastrój. Antonycz chrząszczem był, na wiśniach kiedyś mieszkał, tych wiśniach, które w wierszach Szewczenko opiewał. Ojczyzny mej gwiaździsta i biblijna ścieżko, w kwiatach wiśni i śpiewie słowików na drzewach! Czytelnik ma możliwość zanurzenia się w świecie emocji, przede wszystkim w radości, którą niesie życie i wiarę w nieograniczone możliwości. Poeta zachwyca się pięknem świata i chce go jak najintensywniej doświadczać. Klony czerwone, klony srebrne nad klonami wiatry i wiosna Czar przemijania niezgłębiony... Czyż nie upijać się nim można? 1.B. I. Antonycz, Nacionalne mystectwo [w:] B.I. Antonycz, Povne zibrannia tvoriv, Lviv 2009, s. 584.
Swoje życie słońcu sprzedawszy, za szaleństw sto złotych czerwonych poganin w zachwycie na zawsze Poeta - wiosną upojony W poetyckim świecie Antonycza człowiek może odnaleźć spełnienie jedynie w przyrodzie, która winna być najważniejszą inspiracją dla sztuki, pomagając w osiągnięciu doskonałej równowagi. Aby stało się to możliwe trzeba wykazać się wrażliwością i - jak czytamy w wierszu Z księgi lisów i saren - nauczyć się języka roślin i zwierząt. Trzeba wrócić do emocji dziecka i głębokiego przeżywania zachwytu: Śpiewne drzwi i jawor siwy, próg – wiekowy, malowany. Tak w umyśle do dziś dożyły wizje miejsc z dzieciństwa znanych […] Rącze, roześmiane potoki jak kochankowie do panien, zbiegają w doliny głębokie, co w siwej mżawce drzemią same. i wznosi się od kwiatów zapach, tak jak dym z fajek ozdobnych. Drżą świerki tkwiące w wiatru łapach, płaczą głosem szeptów drobnych. Mała ojczyzna Antonycza2, czyli Łemkowszczyzna, towarzyszyła poecie przez całe życie i wielokrotnie wraca jako bohater jego twórczości. W górach, gdzie bliżej słońca, spojrzałem na nieba pustkowie i nagle coś dziwnego zbudziło się we mnie od tej przestrzeni, i głowa się podniosła, i słowa podeszły do ust zieleni. Teraz gdziekolwiek bym był i był kiedykolwiek, zawsze – pijany dzieciak ze słońcem w kieszeni. Rodzinna ziemia, uosabiająca siły natury i podniesiona do kategorii sacrum, jest osią jego poezji. W obrazie Łemkowszczyzny teraźniejszość łączy się z przeszłością oraz przyszłością. W wierszu Boże Narodzenie poeta przekonuje, że nawet zbawienie świata rozpoczęło się właśnie na tej ziemi: Narodził się Bóg na saniach W łemkowskim miasteczku Dukli.
2.Pisała o tym więcej Lidia Stefanowska w: Mit prapoczatku i perwisnoji liudyny w poeziji B.I. Antonycza [w:] „Ukraińskie światy dzieciństwa i młodości” pod red. K. Jakubowskiej-Krawczyk, seria wydawnicza „W kręgu języka, literatury i kultury”, tom XX, KU Uniwersytet Warszawski, 2020, s. 142-158.
9
Poeta, tworząc obraz krainy dzieciństwa, odwołuje się do miejscowych wierzeń zarówno chrześcijańskich, jak i ludowych, do mitologii i folkloru. Obok nawiązań do literatury ustnej odnajdujemy odwołania do tekstów religijnych, a wszystko to powoduje, że stworzone przez niego światy zachwycają głębią i plastycznością obrazów. Bohdan Ihor Antonycz jest w Polsce mało znany. Jego powiązania z literaturą polską dostrzegają jedynie badacze i niewielka garstka czytelników. W niniejszym tomiku prezentujemy nowe przekłady poezji Antonycza na język polski. Wybór wierszy jest całkowicie subiektywny. Naszym celem nie 3 jest systematyczne przybliżenie spuścizny poety, ani nawet jego najbardziej reprezentatywnych wierszy. Prezentowane tu utwory mają raczej przedstawić czytelnikowi poetyckie światy Antonycza, które mogą być ciekawe dla polskiego czytelnika ze względu na swoiste kulturowe powinowactwo. W książce Antonycz. Antynomiji Lidia Stefanowska pisze, że poetę inspirowała 4 twórczość skamandrytów i awangardy krakowskiej, a literatura polska była dla ukraińskiej wzorem wchodzenia w krąg literatury europejskiej.
3.Najobszerniejszym wydaniem utworów B.I Antonycza do tej pory jest B.I. Antonycz, Povne zibrannia tvoriv, wstęp M. Ilnycki, komenatarze D. Ilnycki, Lwów 2009. 4.Lidia Stefanowska, Antonycz. Antynomiji, wyd. Krytyka, Kijów 2006.
ПОЕТ РОЗМАЇТТЯ Богдан Ігор Антонич — один із найбільш захоплюючих українських поетів. Зачарований природою, він сприймав із пересторогою усі загрози та небезпеки, котрі чаїлися у великому місті. Він був яскравою та творчою постаттю у безперервному мистецькому пошуку. Антонич народився у 1909 році в Новиці, невеликому мальовничому селі, розташованому на Лемківщині. З перших днів свого життя він був занурений у красу навколишньої природи та місцевого ландшафту. Для хлопчика-сина греко-католицького священика життя не було легким. Під час Першої світової війни родина вирушила до Відня та Пряшова, щоб зрештою повернутися до Новиці через кілька років. Молодий Антонич прагнув навчатися української мови, тож він вступив до гімназії ім. Королеви Софії у Сяноку, проте у навчальному плані було лише дві години цієї мови на тиждень. Тому юний Антонич вивчав українську самостійно, користуючись допомогою вчителів гімназії Володимира Чайківського та Леона Геца. Важливий етап у житті Богдана Ігора Антонича розпочався у 1928 році, коли він вступив на філологічний факультет університету імені Яна Казимира. Се- 11 ред його викладачів були важливі фігури наукового світу того часу: Владислав Ташицький, Єжи Курилович, Генрік Кароль Гертнер, а також Юліуш Кляйнер і Казимир Твардовський. Майбутній поет глибоко включився в університетське життя, активно брав участь у студентських організаціях, читав лекції з літератури, також публікував рецензії, фейлетони та пародії. Співпрацював з часописом «Дажбог», де він був редактором літературної хроніки. Львів Антонича захоплював і надихав, але водночас жахав. Він брав участь у культурному житті міста. Також постійно досліджував нюанси української мови та проводив самостійні студії з української культури та літератури. Як поет Антонич дебютував у 1931 році у часописі «Вони». Кілька місяців потому була опублікована його перша збірка віршів «Привітання життя». Від молодого поета линули слова, наповнені вірою в життя і світ: Ми підемо, закричавши «прочь біди!» серед сліду сонця. Розсуваючи замерзлу тишу снігу, веселі та жваві, ми мчатимемо на конях. Запрягши чотири тьмяно-бурих коней, ми рушимо вперед. Подолавши перешкоди, ми дійдемо до кінця життя.
У 1933 році Антонич закінчив навчання та отримав ступінь магістра філософії. Він почав працювати журналістом, публікував статті про літературу, писав вірші. Протягом певного часу він був працівником редакції журналу «Дажбог». У 1934 році була опублікована його наступна збірка поезій «Три обручі», а через два роки, у 1936 році, вийшла «Книга Лева». Після входження України до Радянського Союзу Антонича почали звинувачувати в містицизмі. Його вірші були заборонені. Покоління шістдесятників відродило його творчість і віднайшло в поетові духовного та літературного наставника. Величезний інтерес до спадщини поета виник після відновлення Україною незалежності у 1991 р. Його вірші почали друкувати й читати зі значним інтересом, особливо серед української інтелігенції, що смакувала нюанси поезії Антонича та захоплювалася багатством мови. Поезія Антонича дивує. Автор часто зіставляє повсякденне життя з барвистим світом своєї уяви, мрій і спогадів. Він навіть пише про це в одному зі своїх теоретичних трактатів: «Митець будує художній твір виключно з власної уяви. Образи створюються на основі вражень, а враження пробуджуються під впливом зовнішніх подразників, які впливають на нервову систему поета, тобто створюються на основі зовнішньої дійсності. Ось такий далекий шлях від справжньої реальності до витвору мистецтва» . 12
Антонич поєднує образи навколишнього світу зі створеною ним реальністю, минущість переплітається з постійністю, а емоції — з інтелектуальною рефлексією. У його творчості природа зливається з культурою, а поезія, створена з усіх цих елементів, характеризується неповторним настроєм. Антонич був хрущем і жив колись на вишнях, на вишнях тих, що їх оспівував Шевченко. Моя країно зоряна, біблійна й пишна, квітчаста батьківщино вишні й соловейка! Читач має можливість поринути у світ емоцій, передусім в радість, яку приносить життя, і віру в безмежні можливості. Поет захоплюється красою світу і хоче відчути його якомога інтенсивніше. Червоні клени й клени срібні, над кленами весна і вітер. Дочасності красо незглибна, невже ж тобою не п’яніти? Я, сонцеві життя продавши за сто червінців божевілля, захоплений поганин завжди, поет весняного похмілля. 1.Б.І. Антонич, Національне мистецтво [w:] Б.І. Антонич, Повне зібрання творів, Lviv 2009, s. 584.
В поетичному світі Антонича людина може знайти задоволення лише в природі, яка має бути найважливішим джерелом натхнення для мистецтва, допомагаючи досягти ідеальної рівноваги. Щоб це стало можливим, треба бути чуйним і — як читаємо у вірші «З книжки про лисиць і оленів» — вивчити мову рослин і тварин. Потрібно повернутися до дитячих емоцій і глибокого переживання захоплення: Співучі двері, сивий явір, старий, мальований поріг. Так залишилися в уяві місця дитячих днів моїх, так доховала пам’ять хлопця затьмарені вже образи, такий обмежений став обсяг тієї пісні, що дрижить, 2
Мала батьківщина Антонича, Лемківщина, супроводжувала поета протягом усього життя і часто поверталася персонажем його творів. В горах де ближче сонця, перший раз приглянувся небу, тоді щось дивне й незнане пробудилося у мені, і піднеслася голова, й слова прийшли до уст зелені. Тепер — де б я не був і коли-небудь, я все — п’яний дітвак із сонцем у кишені. Рідна земля, що втілює в собі сили природи і піднесена до категорії сакральної, є віссю його поезії. В образі Лемківщини сучасність поєднується з минулим і майбутнім. У вірші «Різдво» поет доводить, що навіть спасіння світу розпочалося саме на цій землі: Народився бог на санях в лемківськім містечку Дуклі. Створюючи образ краю свого дитинства, поет звертається до місцевих вірувань, як християнських, так і народних, до міфології та фольклору. Крім звернень до усної словесності, ми знаходимо посилання на релігійні тексти, і все це робить створені ним світи багатими на глибину і пластичність образів.
2.Про це більше писала Лідія Стефановська в: Міт прапочатку і первісної людинив поезії Б.І. Антонича [w:] „Українські світи дитинства і любові” під ред.. K.Якубовської-Кравчик,Видавнича серія „W kręgu języka, literatury i kultury”, том XX, КУ Варшавський Університет, 2020, s. 142-158.
13
Богдан Ігор Антонич маловідомий у Польщі. Його зв’язки з польською літературою помічають лише дослідники та невелика купка читачів. У 3цій збірці ми пропонуємо нові переклади поезії Антонича польською мовою. Підбір віршів є абсолютно суб’єктивним. Нашою метою не є систематичне представлення спадщини поета чи навіть його найбільш репрезентативних віршів. Представлені тут твори мають на меті познайомити читача з поетичними світами Антонича, які можуть бути цікавими польським читачам через свою специфічну культурну спорідненість. У книзі «Антонич. Антиномії» 4 Лідія Стефановська пише, що поет надихався творчістю скамандритів і краківським авангардом, а польська література була для української взірцем для входження в коло європейської літератури.
14
3. Найповнішим виданням творів Б. І. Антонича на сьогоднішній день є Антонич Б. І. Повне зібрання творів, вступна стаття М. Ільницького, 4. Лідія Стефановська, Антонич, Антимонії, видю Критика. Київ, 2006.
15
ПІСНЯ ПРО ВІЧНУ МОЛОДІСТЬ
Запрягти до саней чотири чалі коні і в чвал, і в чвал! Заіржуть баскі бігуни на реміннім припоні, аж луна відіб’ється від скал, від скал. Тріснути батогом на вітер буйний і вдаль, і вдаль! Наші очі далеччю гартуймо, а серце куймо на сталь, на сталь. 16
Ударять у срібну рунь золоті копита, мов грім, мов грім. Повними грудима будемо вітер пити, під дахом синього неба наш дім, наш дім. Снігів завмерлу тишу вигуком ро зпороти: нема турбот! І сонцю ми поженемо навпроти, бадьорі, радісні, в галоп, в галоп. Запрягти до саней чотири чалі коні і в чвал, і в чвал! Навпростець переїдемо всі перепони, здобудемо життя фінал. Розпускають коні сиві гриви, пара з уст, мов дим. З рвучим вітром буйногривим! Бути вічно юним, вічно молодим!
PIEŚŃ O WIECZNEJ MŁODOŚCI
Zaprząc do sań cztery gniade konie I w cwał, i w cwał. Będą rżeć wierzchowce niestrudzone, aż echo się odbije od skał, od skał. Strzelić biczem na wiatry bujne i w dal, i w dal Horyzontu wzrokiem wypatrujmy, a serce kujmy na stal, na stal. W srebrne runo uderzają złote kopyta, jak grom, jak grom. W biegu płuca wiatrem są upite, pod błękitnym dachem nieba nasz dom, nasz dom. Pobiegniemy z okrzykiem „precz strapienia!” słońca tropem. Śniegów ciszę zamarzłą rozetniemy Dziarscy i radośni mknąc galopem Zaprząc do sań cztery gniade konie ruszyć cwałem, Pokonując przeszkody w pogoni staniemy nad życia finałem. Rozpuszczą konie siwe grzywy, para z ust aż dymi. Z rwącym wiatrem bujnogrzywym! Pozostać wiosennymi, na wieki być młodymi!
17
ПРЕЛЮДІЯ
Такі бувають часом дивні хвилі, що, сам не знаєш звідкіля, чому, приходять в ніч, від померків німу, чи в день, як сонце стане в повній силі. Далеко бачиш - в незчисленні милі, віддихаєш, дереш на шмаття тьму і чуєш давню радість, ту саму, яку в щоденщині згубив ти пилі.
18
Горбами та низами йдуть дороги, схвильована морських поверхня грив це крізь життя змагання шлях пологий. Хоча б чоло батіг невдач порив, не жаль, бо ступенем до перемоги стає нам кожний, хоч невдалий, зрив.
PRELUDIUM
Bywają czasami takie dziwne chwile że sam nie pojmujesz skąd przyszły i czemu. Przychodzą nocą od pomruków niemych, czy w dzień gdy słońce niebo spowije. Spoglądasz w dal – w nieprzebrane mile, oddychasz, drąc na części mrok złego snu, i czujesz dawną radość, tę samą, którą zgubiłeś w codzienności pyle. Biegną szlaki górami i dolinami, wzburzona jest powierzchnia morskich fal droga się pochyla pod życia trudami. Choćby w twarz niepowodzeń uderzyła stal, nie żałuj, bo do zwycięstwa i famy każda próba przybliża o cal.
przeł. A.Matkowska
19
СВІЧКА
В малій кімнаті стіни, наче руки, тримають полохливу тишу в жмені. Сіріють тіні просиво-зелені, самітня свічка блимає зо скуки. Шушукають якісь далекі звуки. А гнотик, в восковім їздець стремені, свої маріння топить дивні, безіменні, мов стеарин, блідим вогнем ошуки.
20
І тухне, й знов палахкотить ясніше, хоч все заснуло, хоч у сні все дише, хоч палить власне тіло біло-срібне, хоч нищить ніч його все нижче й нижче й ним темряву, мов гудзиком, застібне. До свічки наше серце є подібне.
ŚWIECZKA
W małym pokoju ściany, jak dłonie, Trzymają płochliwą ciszę w garści. Szarzeją cienie siwo-zielone, Samotna świeczka miga z tęsknoty. Poszuszukując jakiegoś dalekiego dźwięku. A knot, jeździec w woskowym strzemieniu, Swoje marzenia topi dziwne, bezimienne, Jak stearynę, bladym ogniem fałszu. I gaśnie, i znów rozpala się jaśniej, choć wszystko zasnęło, choć we śnie wszystko dyszy, choć pali własne ciało biało-srebrne.
przeł. P. Lewczuk
21
МЕТЕОР
“Де батьківщина, де твоя, скажи. Якої син планети чи комети, які твій лет міжсвітний має мети, де перед мандрами давніш ти жив? Міжзірний волокито та бродяго, в безкраю безвість пущений в крутіж, – сліпучий, ярий спижу, що гориш на вежі світу полум’яним стягом. 22
Незбагнений в рахунку астрономів, уроджений в височині німій, навіщо в низині шукаєш дому, на власнім гробі кам’яна статує?” – Поете, не журись. Упадок мій жар мого серця від зими врятує.
METEOR
„Gdzie ojczyzna, gdzie jest twoja, powiesz? Planety jesteś synem czy komety, gdzie twego lotu szukać celu, mety, gdzie żyłeś, nim drogę rozpocząłeś? Tułaczu, co drogę od gwiazd przemierzasz, Wrzucony w bezimienny wir, w topiel, rozgorzały jasno spiżu czystym stopem jak sztandar płomienny na świata wieżach Nieujęty w rachunkach astronomów, należny niebieskim firmamentom, po cóż szukasz tu, na nizinach, domu, na własnym grobie kamienna statuo?” - Mój krach, ty nie troskaj się poeto, żar mego serca od zimy ratuje.
przeł. M. Piotrowski
23
СОНЯШНИК
Солом’яні, руді, мутні краски вже осінь пензлем сонця по городі розкидує, й старій, гнилій колоді подібні барвою стають листки. На старість жовкнуть гарбузи тяжкі, горох журливо хилиться, та й годі. Босоніж буйний вітер біг по броді, ногами топче мокрими стручки. 24
І опустіє лан, що цвів у літі. Зістанеш ти самітний та німий, в блиск дивлячись, що вічно той самий. Хай дощ, хай буря, хай зів’януть квіти, осліпнеш, почорнієш, та глядіти не перестанеш ти ні... ми.
SŁONECZNIK
Słomiana, ruda, przymglona farba to jesień pędzlem słonecznym ogrody maluje - i do zgniłej, starej kłody podobna staje się liści barwa. Na starość pożółkła ciężka dynia, zasmucony groch aż do ziemi się kładł. Boso przebiegł brodem niedościgły wiatr, Łodygi w swoim pędzie pozginał. I opustoszeje łan, co rozkwitł latem A ty zostaniesz - samotny i niemy, ku błyskowi patrząc, co niezmienny. Niechby deszcz, niech burza, niech zwiędną kwiaty. Ślepy, sczarniały, lecz spoglądać za tym nie przestaniesz ty... i nie my.
przeł. M.Piotrowski
25
РОМАНТИЗМ
Над морем в хмарах марить чорна галич, ліричний місяць потопає в тінь. І дикі скелі й синя далечінь. Пливуть похмурі Байрона ушкали. В городі в темну ніч самітний Вертер на зір вазі сам важить світ і серце своє й сумує, що живе, не вмер ще. О ти, покрово хворих серць, о смерте! 26
Є два світи: один круг нас, а другий – це ми; між ними вічна боротьба лягає на життя клеймом напруги. Чи ж не сильніші в грудях буревії, як порожнечі дійсності клятьба? – Не знали, що гарніший світ від мрії.
ROMANTYZM
Nad morzem śni chmura w czarnej ptactwa chmarze, zanurza się w cień luna liryczna. I dzikie skały i dal błękitna. Żeglują ponurzy Bajrona korsarze. Ciemną nocą w miasteczku Werter samotny na gwiazd wadze waży świat i serce swoje i cierpi, że żyje jeszcze. Osłono chorych serc, o śnie bezpowrotny! Są dwa światy, jeden pośród nas, a wtóryto my; między nimi okrucieństwo walki pada na życie cieniem tortury. Czyż nie silniejsze zawieruchy sumienia niż nieskończonej pustki przekleństwo? Nie widzieli piękna świata tkwiąc w marzeniach.
przeł. A. Matkowska
27
ПЕРШИЙ СНІГ
Осінь переїхала по полі возом золотим. Понад кучугури кучерява мряка – срібний дим. Сонце з батогом проміння вогняний погонич. Навпростець по небі білі хмари в перегони. На куделі верховіття сиве павутиння. Підпирається гори рукою далеч синя.
28
Вітер жовтий лист з дерев змітає помелом, в гущині сухе гілля гуркоче мідяний псалом. Білі квіти впали – заповідь майбутніх січнів; перший раз тоді поцілувала землю вічність.
PIERWSZY ŚNIEG
Przejechała po polu jesień wozem złocistym. Ponad zaspami mgła kędzierzawa – dym srebrzysty. Słońce z batogiem promiennym poganiacz ognisty. Przed siebie poprzez nieboskłon białych chmur gonitwy. Na kądzieli wierzchołka siwa pajęczyna. Podtrzymuje wzniesienia ramieniem dal sina. Żółty liść z drzew jest miotłą przez wiatr zamiatany, sucha gałąź w gąszczu grzechocze psalm miedziany. Opadły białe kwiaty – znak nadchodzących styczniów; wtedy pierwszy raz pocałowała ziemię wieczność.
przeł. A.Matkowska
29
НІЧ
30
Не хочу більш писати віршів, складати ямби та трохеї. Чи вирізьблені з слів мосяжі потрібні ще кому сонети тепер, коли шпилі найвищі й найкращі падають ідеї, як правду не мудрці й поети диктують нам. а лиш багнети. Однак буває ніч погідна, як місяць срібло ллє на сад і тишею тебе впиває, пахучим, пінявим вином. У кого, молодий, у кого тоді шукатимеш порад заслуханий в дерев говірку, які шепочуть тихим сном. А ніч, мов мати, над тобою долоню на чоло кладе. Тоді, щасливий, навіть кривди забудеш і простиш найгірші, тоді думки квітками пахнуть і чуєш серце молоде,
NOC
Nie chcę więcej wierszy pisać, tworzyć jambów czy trochei. Czy potrzebne jeszcze komuś z słów mosiężnych rzeźbione sonety Teraz, kiedy szczyty najwyższych, najlepszych wznoszą się idei, prawdy nie dają nam mędrcy i poeci, a tylko bagnety. Jednak bywa noc pogodna, gdy srebro księżyca spływa na sady I ciszą cię upija, pachnącym, spienionym winem. U kogo wtedy młodzieńcze szukać będziesz porady Wsłuchany w drzew gawędę, szepczących cichym snem. A noc, jak matka nad tobą, dłoń na czoło kładzie, Wtedy, szczęśliwy, krzywdy zapomnisz, wybaczysz nawet najgorsze. Wtedy myśli jak kwiaty pachną i sercem czujesz się młodziej. Wtedy słowa, te najzwyczajniejsze, same ułożą się w wiersze.
przeł. A.Gruszka
31
АВТОПОРТРЕТ
“Я все – п’яний дітвак із сонцем у кишені”. “Я – закоханий в житті поганин” “Привітання життя”. З першої книжки “Привітання життя” Червоні клени й клени срібні, над кленами весна і вітер. Дочасності красо незглибна, 32
невже ж тобою не п’яніти? Я, сонцеві життя продавши за сто червінців божевілля, захоплений поганин завжди, поет весняного похмілля.
AUTOPORTET
„Ja - pijany młodziak ze słońcem w kieszeni --Ja – zakochany w życiu poganin” Z pierwszego tomiku „Powitanie życia.” Klony czerwone, klony srebrne, nad klonami wiatry i wiosna. Czar przemijania niezgłębiony... Czyż nie upijać się nim można? Swoje życie słońcu sprzedawszy, za szaleństw sto złotych czerwonych, poganin w zachwycie na zawsze Poeta - wiosną upojony.
przeł. M.Piotrowski
33
ЕЛЕГІЯ ПРО СПІВУЧІ ДВЕРІ
34
Співучі двері, сивий явір, старий, мальований поріг. Так залишилися в уяві місця дитячих днів моїх, так доховала пам’ять хлопця затьмарені вже образи, такий обмежений став обсяг тієї пісні, що дрижить, яка зворушенням хвилює та все ж без зайвої сльози пейзажі споминів малює. І хочу знову пережить хлоп’ячі радощі та бурі. Швидкіш струмує в жилах кров і сяють щастям очі хмурі, в долоні легшає перо. На кичерах сивасті трави, черлений камінь у ріці. Смолиста ніч і день смуглявий, немов циганка на лиці. Розсміяні палкі потоки, немов коханці до дівчат, злітають до долин глибоких, що в сивій мряці тихо сплять і куриться із квітів запах, немов з люльок барвистих дим. Дрижать ялиці в вітру лапах, голосять шепотом дрібним, течуть униз краплини шуму, немов з гарячих пнів смола. Сповитий в зелень і задуму, п’є олень воду з джерела. Квітчасте сонце спить в криниці на мохом стеленому дні. Кущем горючим таємниці виходить ранком з глибині. Співає пуща сном кудлатим, прадавнім шумом загуло. На схилі гір, неначе лата, пришите до лісів село.
ELEGIA O ŚPIEWNYCH DRZWIACH Śpiewne drzwi i jawor siwy, próg – wiekowy, malowany. Tak w umyśle do dziś dożyły wizje miejsc z dzieciństwa znanych, takie to z pamięci chłopięcej dotrwały mgliste obrazy i chyba nie zostało więcej, tej pieśni która w głowie drży, ta, co tkliwością myśl zasnuje, lecz już bez niepotrzebnej łzy, pejzaży wspomnienia maluje. I tak chciałbym znowu przeżyć chłopięce burze i zachwyty. Już szybciej krąży w żyłach krew i oczy chmurne szczęściem kwitną i w dłoni pióro leży lżej. Na wzgórzach siwiejące trawy, ceglasty kamień sterczy z rzeczki. Smolista noc i dzionek śniady jak twarz wędrownej Cyganeczki. Rącze, roześmiane potoki jak kochankowie do panien, zbiegają w doliny głębokie, co w siwej mżawce drzemią same. I wznosi się od kwiatów zapach, tak jak dym z fajek ozdobnych. Drżą świerki tkwiące w wiatru łapach, płaczą głosem szeptów drobnych. lecą do dołu krople szumu jak z gorących pni żywica. Jeleń w zieleni i zadumie przy źródle wodą się nasyca. Kwieciste słońce śpi w krynicy, na dnie, co wyścielone mchem. Krzakiem płonącym tajemnicy, wychodzi z głębin kończąc sen. Puszcza śpiewa swym snem kudłatym, szemrze starodawnym gwarem. Sioło na zboczu gór, jak łata, do ciemnych lasów przyszywane.
35
36
Корчма, мов кущ, що родить зорі, свічками палиться вночі. З горілки б’ють дими прозорі, скриплять іржавії ключі. Смичком вогнистим тнуть цигани, розкотисто співає бас. Пече музика й голос тьмяний і струн сп’янілих лютий бряз. Тремтить на флейті пальців десять, музичне дерево горить. Із бубна, мов із дзбану, ллється роздзвонений, гарячий крик. Палає скрипка, тихне, в’яне і серце бубна співом п’яне. І про опришків сотий раз оповідає в пісні бас: свячені кулі, литий пояс, таємне зілля, дика борть, заклята ніч і смерть в напоях, що їх коханцям варить чорт. Шалений місяць – мрійний тенор веде містичну пісню тьми. Дівчина, наче веретено, в танку спідницями шумить. Ще пам’ятаю: на воді дрижачі іскри ранок сіє. Ще пам’ятаю: білий дім, де стіни з дерева та мрії. Ще пам’ятаю: в сонці міст рудий хребет ліниво гріє, неначе велетенський кіт, що в сні ледачім очі щулить. І дім і міст мабуть стоять, але для мене вже минули і тільки спомином горять. Неситий крук над мостом крякав, плило рікою сонце в світ. Туди ходив ловити раки, коли мені було п’ять літ. Колола пальчики шипшина, устами ссав солодку кров. На зорі задививсь хлопчина, але своєї не знайшов.
Karczma jak rodzący gwiazdy krzew, w nocy świec ogniki furczą. Nad gorzałką biały obłok wrze, poskrzypują rdzawe klucze. Cyganie tną ognistym smykiem, śpiew basu dudni rozlegle. Przygasa głos, pali muzyka, Pijanych strun brzęki wściekłe. Fujarka - dziesięć palców gania, jej muzyczne drzewo płonie. Z bębna, leje jak się z dzbana, krzyk gorący rozdzwoniony. Cichną, więdną skrzypce płomienne, pijany śpiew serca bębna. A o opryszkach już setny raz, W swej pieśni opowiada bas: Kuty pas i kule święcone, tajemne ziele, dzika barć. Zaklęta noc, śmierci napoje, które kochankom warzy czart. Księżyc to tenor rozmarzony, mistrz mroku mistycznej pieśni. Dziewczyna taka jak wrzeciono, spódnicą w tańcu szeleści Pamiętam jeszcze jak na wodzie, drżące iskry dzień siał z rana. Pamiętam jeszcze biały dom, gdzie z drewna oraz marzeń ściana. Pamiętam jeszcze most co w słońcu, rudy grzbiet wyciąga gnuśnie. Tak jak ten wielgachny kocur, gdy leniwie w kącie uśnie. Dom wciąż stoi, most wciąż drzemie, ale dla mnie już przeminęły i tylko płoną wspomnieniem. Niesyty kruk nad mostem krakał, płynęło rzeką słońce w świat. Chodziłem ja tam łowić raki, kiedy było mi pięć lat. Gałąź jeżyny kuła w palec, ustami ssałem słodką krew. W gwiazdy utkwił oczy malec, ale nie mógł znaleźć swej.
37
Тут сиве небо й сиві очі у затурбованих людей. Сльота дуднить і шиби мочить, розмови стишені веде. Під сивим небом розстелилась земля вівса та ялівцю. Скорбота мохом оповила задуману країну цю. Як символ злиднів виростає голодне зілля – лобода. Відвічне небо і безкрає, відвічна лемківська нужда.
38
В таємних кручах давня Лада ворожить хлопцям молодим. В церквах горить Христовий ладан і куриться молитви дим. На небі тільки сині зорі вислухують благальний спів людей, що прості та безкрилі, цілуючи в німій покорі брудні обніжки вівтарів устами чорними від пилу, що їхні губи припорошить, моління шлють Христу і Духу, щоб допоміг здобути гроші на хліб, на сіль і на сивуху. Земля не родить, віє вітер, на полі мох, мов теплий одяг, а люди, як в усьому світі, все родяться, терплять, вмирають. Пожежі й повені проходять, лишаючи лиш пустарі, рокочуть війни і минають, зміняються володарі, літа пливуть, мов гірські води, і про опришків дощ осінній вже тільки спомини виводить. Чимало бур так прогуло. Лиш ти однакове й незмінне, далеке лемківське село.
Tu niebo siwe, siwe oczy, u ludzi: strapionych, lichych. Słota dudni i szyby moczy, rozmowy prowadząc ciche. Pod siwym niebem rozpostarty, ląd, gdzie owies i jałowiec. Ten kraj w swoich myślach zwarty, Mchem smutek zdążył już oblec Jak symbol ciężkich dni się pleni, łoboda – te głodu zioła. Odwieczne niebo i skraj ziemi, co od wieków Łemka woła. Dawna Łada w jarach zdradza chłopcom młodym przyszłe losy. Cerkiew Chrystusa świeca okadza i dym modlitwy się unosi. Na niebie tylko do jasnych zorzy docierają błagania żmudne ludzi, co bezskrzydli i prości, całują w niemej pokorze ołtarzy podnóżki brudne ustami czarnymi od pyłu, pyłu, co ich wargi pokrywa, modły ślą do Ojca, Ducha, żeby pomógł grosz zdobywać, potrzebny chleb, sól, siwucha.. Ziemia nie rodzi, wieją wichry, na polu mech jak ciepły ubiór, a ludzie jak na całym świecie, rodzą się, cierpią, umierają. Pożary, powodzie przechodzą, zostaje po nich pustkowie. Hurkoczą wojny i mijają, zmieniają się tylko królowie. Lata płyną jak z gór strumienie i opryszków deszcz jesienny, przynosi jedynie wspomnienie. Tyle burz przyszło przeczekać. Tylko ta sama i niezmienna, jest łemkowska wieś daleka.
39
40
Туди, мов стріли, шлю слова, туди крилата пісня лине. З села такого вийшов я, життя звеличник – верховинець. З людей, що щирі та звичайні приймали смирно долі пай і поклонялись неба тайні під знаком співного серпа. І може був би тут остався, як інші, покорився сам і до землі німий припавши, молився радісним вівсам, та Той, що легкість дав сарні, а бджолам квіти золоті і кігті сталені для рися, слова співучі дав мені і гострі зуби, щоб в житті я твердо й просто боронився. Широкий світ, від серця ширший і ширший вітер на селі. Не помістити в цьому вірші Ні зір, ні неба, ні землі. Шляхи широкі у безкрає, поїхав хлопцем я у світ. Насправді, стриму час не має, хоч важко це нам зрозуміть. Турботи, радощі, омани, кохання, зрада, ночі тьмяні і сіроокеє дівча. Одчаю шал і пал любовний і хмільність щастя і печаль, нестямний захват молитовний, доглибна знеохоти їдь і ласка творчости найвища – це все дало мені життя. Його звеличую тут я і кличу дням: мене п’яніть, п’яніть мене! Хай смерти ближче, хай на минулому іржа,
Tam, wysyłam słowa jak strzałę, tam na skrzydłach mój hymn leci. Wyszedłem ja ze wsi takiej życia piewca, wierchów dziecię. Spośród ludzi: szczerych, zwyczajnych, pokornych doli, choć cierpka, pokłon składają nieba tajni pod znakiem śpiewnego sierpa. I może też bym tam pozostał, jak inni pogodził się z losem, do ziemi bez głosu padając, modlił się przed dobrym owsem. Lecz Ten, co lekkość dał sarnie, a pszczołom dał kwiaty złote i dla rysia pazury ostre, mnie obdarzył w śpiewne słowa oraz mocne zęby bym zdołał bronić się twardo i prosto. Szeroki świat, od serca szerszy szeroko wiatr po wsi wieje Nie zdołam zmieścić wśród tych wierszy ni gwiazd, ni nieba, ani ziemi. Szeroki szlak powiódł w nieznane, pojechałem w świat, chłopczyna. Pojąć tego nie jest nam dane, Ale czas się nie zatrzyma. Zmartwienia, radości, zwątpienia, miłość i zdrada, nocne cienie i to szarookie dziewczę. Rozpaczy pasja, żar kochania, chmiel szczęścia i zgryzota jeszcze, zachwyt modłów nie do wstrzymania, dogłębny nieczułości jad i łaska twórczości najwyższa, to co mi życie mogło dać. To wszystko opiewam tutaj ja i proszę dni: upijcie mnie, upijcie mnie! Choć śmierci bliżej, choć na przeszłości tkwi już rdza,
41
хай снігова спливе пороша, думки нестримано дрижать, а кожна, мов кришталь, ясна. О молодосте, ти одна незаплямована й хороша. Співуча сінь, крислатий явір і тесаний, дзвінкий поріг. Отак змальовує уява місця хлоп’ячих мрій та втіх.
42
choć sypie śnieg, nastaje zima, moje myśli bez ustanku drżą, każda jak kryształ przejrzysta. Młodości – tylko tyś czysta i niesplamiona tyś jedyna Śpiewny cień, rozłożysty jawor, próg – ociosany, dźwięczny. Tak miejsca uciech i marzeń zostaną wymalowane w mej pamięci.
43
przeł. M. Piotrowsk
ЕЛЕГІЯ ПРО ПЕРСТЕНЬ ПІСНІ
Я маю дім, при домі сад, ліричні яблуні у ньому. Мов свіже молоко – роса, розваги мед мені палкому. Мов капелюх, квітчастий дах, і дім мальований, мов скриня. Злодії ходять по садах крізь перелази та вориння. Обгородити треба конче, покласти мур з каміння й сну. Росте в мойому саді сонце – похмільна квітка тютюну. 44
Виходжу в сад і юне серце незаспокоєне й невтишне окрилюю зеленим скерцом розспіваної тужно вишні. Виходжу в сад, як сонце гасне і вечір, мов струна, тремтить. Життя звабливе і прекрасне в одній хвилині пережить! Виходжу в сад, слова зриваю, дерев натхненних щедру дань. Ой, хлопче, хлопче, ти в одчаю красі нестямній в очі глянь! Спалився вечір елегійний, зів’яв, мов пісня, спопелів. Збирай у дзбан слова спокійні, свій молитовно юний спів! Як ватра сонце догоріло, пожаром очі обпекло. В горючому вінку несміло схиляю радісне чоло.
ELEGIA O PIERŚCIENIU PIEŚNI
Mam dom, przy domu ogród mam, w nim kwitną liryczne jabłonie. Rosa jak świeże mleko tam, uciechy miód we mnie płonie. Niczym kapelusz, kwiecisty dach, i dom jak skrzynia malowany. Złodzieje okrążają sad wchodząc przez dziury i parkany. Trzeba zbudować ogrodzenie, mur ze snu i kamienia kłaść. Tu słońca dojrzewa lśnienie upojony tytoniu kwiat. Wchodzę w sad i młode serce niespokojne, rozkołatane uskrzydlam zielonym scherzem wiśni tęsknie rozśpiewanej. Wchodzę w sad, gdy gaśnie słońce i wieczór, jak struna, się trzęsie. Przepiękne i porywające życie przeżyć w jednym momencie! Wchodzę w sad i słowa zbieram, daninę hojną drzew natchnionych. Oj chłopcze, chłopcze spozieraj w oczy piękności wzburzonej! Spalił się wieczór elegijny, usechł, jak gdyby pieśń i zbladł. Pozbieraj w dzban słowa spokojne, swój czysty i niewinny psalm! Jak watra słońce zetlało, poraziło oczy pożogą. W płonącym wianku nieśmiało chylę czoło z ducha pogodą
45
Обвечоріло. Обкурилось, мов сто кадильниць, ніч димить. Кружалном сонце покотилось назустріч місяцеві й тьмі. Цвітучий дим, синява муть, ніч зорями на небі шиє. Ти, хлопче, обережний будь, весна росою очі виїсть.
46
Знов пахне подув конвалійний, насичується медом кров. Хоч крок відміряно спокійний, невтишне серце б’ється знов. Господар саду – юний лірик – повільно йду під ночі спів. Несу в долоні обважнілій кіш, повний спілих місяців. Шумлять дерева елегійно. Про що шумлять? – Кохання й сон. Так вечора душні обійми вколишуть серце в свій полон. Таємні тіні – квіти ночі, це душі білених дерев. До місяця летіти хочуть, та вітер їх не забере. О туго радісна й велика, слова стрільчасті в небеса! Це місяць – молодий музика настроює, мов скрипку, сад. Нестримна мріє і химерна!
Nastał wieczór. Zakurzyło, niby sto kadzielnic, dymi noc. Obręczą słońce potoczyło się by spotkać księżyc i mrok. Kwitnący dym, błękitu smog, noc gwiazdy po niebie już toczy. A ty, chłopcze, ostrożnym bądź, wiosna rosą wyżre oczy. Znów pachnie podmuch konwaliowy, nasyca się miodem jucha. Choć krok odmierzono miarowy, niespokojne serce puka. Liryk młody – sadu gospodarz z wolna brnę w nocy melodię. Dłoń moja koszem obciążona, w nim są księżyce dorodne. Elegijnie drzewa szeleszczą. O czym szumią? - O śnie i kochaniu. Tak siła wieczornych pieszczot ukołysze serce w kajdany. Nocne kwiaty – cienie tajemne to dusze bielonych drzew są. Wicher ich ze sobą nie weźmie, choć do księżyca lecieć chcą. Wielka i radosna tęsknoto, słowa w niebiosa strzeliste! Księżyc – młody muzykant oto nastraja ogród jak skrzypce. Bezustanna marzy i zmienna!
47
Прослався в безвість ночі шлях. Ні, небо слів тих не поверне, і не поверне їх земля.
48
Дерев послухай! Їхню сповідь у книгу ночі запиши! Мов явір, що тінь власну ловить, схились до власної душі! У книзі ночі срібні букви, натхненні сторінки шумлять. Її не візьмете до рук ви, її до серця треба взять. Мов зорі сплячі в глибині, осяяні недійсним сном, пробудяться слова на дні душі окриленої, і відповідає співом дно. Відповідає співом явір, відповідає співом ніч, спиняється невтишний крок. Натхненним циркулем уяви накреслиш коло рівних строф. Хай серце сп’янене в цю мить окрилюється і горить, нехай злітають догори, нехай зриваються увиш думки схвильовані й крилаті! О слово, що в устах тремтиш, невже ж мені тебе спиняти? Я чую, як приходиш, чорна, п’янлива та болюча пісне, шукає змісту гостра форма, єдина, що мій жах помістить,
Wsławił się w bezślad nocy szlak. Już słów tych nie przywróci ziemia, i niebo nie odda łatwo tak. Wczuj się i wsłuchaj w spowiedź drzew, zapisz ją w nocnej księgi zwoje! Tak jak jawor łowiąc swój cień, pochyla się do duszy swojej! W księdze nocy szumią strony natchnione, srebrne litery są. Jej nie weźmiecie w ramiona, ją do serca swego trzeba wziąć. Jak śpiące gwiazdy w głębinie, osnute nierealnym śnieniem, budzą się słowa w dolinie duszy uskrzydlonej, i odpowiada im dno śpiewem. Odpowiada jawor śpiewem, odpowiada im noc śpiewem, przystaje niespokojny krok. Natchniony wyobraźni cyrklem nakreślisz koło równych strof. Niech serce pijane w to mgnienie uskrzydla się i goreje, niechaj zlatują się aleje, niechaj podrywają się wzwyż myśli skrzydlate, rozedrgane! O słowo, które w ustach drżysz, zatrzymać cię już mi nie dane? Słyszę już, jak przychodzisz, czarna, pijana i bolesna pieśni, i szuka treści ostra forma, jedyna, która wstrząs mój zmieści,
49
і мою радість світляну, і всю знемоги глибину, і словом просто в серце тну, аж трисне кров, мов крик одчаю, з нестями й щастя умираю. На дверях дому знак зловісний, на дверях дому – перстень пісні.
50
i mej radości promienie, i całą czeluść znużenia, i słowem do serca cienia, aż tryśnie krew, jak krzyk rozdziera, z szaleństwa i szczęścia umieram. Na drzwiach domu znak złowieszczy, na drzwiach domu – pierścień pieśni.
51
przeł. A. Matkowska
СЕЛО («КОРОВИ МОЛЯТЬСЯ ДО СОНЦЯ…»)
Корови моляться до сонця, що полум’яним ходить маком. Струнка тополя тонша й тонша, мов дерево ставало б птахом, Від воза місяць відпрягають. Широке, конопляне небо. Обвіяна далінь безкрая, і в сивім димі лісу гребінь. 52
З гір яворове листя лине. Кужіль, і півень, і колиска. Вливається день до долини, мов свіже молоко до миски.
WIEŚ (<<KROWY MODLĄ SIĘ DO SŁOŃCA...>>)
Krowy modlą się do słońca, co opada jak płomienny mak. Smukła topola tak drobna, niknąca, niby nie drzewo, a przedziwny ptak. Księżyc z wozu rozprzężony. Rozległe niebo z konopi. Dal tajemna i bezkresna, w siwym dymie drzew korony. Z gór jaworów liście płyną. Pakuły, i kogut, i kołyska. I napełnia dzień dolinę, jak świeże mleko wlewane do miski.
przeł. S. Sałamaj
53
ЛИСТ
54
На клаптику паперу рука напише слово коротке: прощай. Хоч тьмяні очі знову, знову обіцюють солодкий одчай. На клаптику паперу рука напише тремтячи, що тісно двом серцям на світі широкому.
LIST
Na kartce papieru ręka napisze słowo krótkie: bywaj! Choć oczy przygasłe wciąż i wciąż obiecują słodką rozpacz. Na kartce papieru ręka napisze drżąc, że ciasno dwóm sercom na świecie szerokim.
przeł. M. Chrząstowska
55
НІЧ НА ПЛОЩІ ЮРА
56
Північ чорна, наче вугіль, ходить тінь по площі Юра, в’ються обручами смуги на блискучих сірих мурах. Місяць — таємничий перстень, вправлений у ночі гебан. Будеш в срібнім сяйві мерзти під холодним дахом неба. Відрізнити сам не можеш, що тут привид, а що ява, чи це марево, чи, може, дійсність, наче сон, лукава. Це із скла й музики вежі, це вогонь, що вже не гріє, це останні світу межі, це архітектурні мрії. Північ чорна, наче вугіль, попіл сну на очі сипле, різьбить сріблом в довгі смуги небо, до землі прилипле. Дзвонить ніч на площі Юра. Хрест неначе ключ могутній. І стає, мов тінь похмура, нерозгадане майбутнє.
NOC NA PLACU JURA
Północ czarna niczym węgiel, chodzi cień po placu Jura, wiją się kręgami smugi na błyszczących, szarych murach. Księżyc to tajemny pierścień w noc wprawiony heban. Będziesz w srebrnym blasku marznąć pod tym chłodnym dachem nieba. I odróżnić sam nie możesz co jest zjawą, a co jawą, czy złudzeniem jest czy może prawdą, niczym sen, plugawą. To z muzyki i szkła wieże, ogień co już nie grzeje, to ostatnie świata kraje architekta są nadzieje. Północ czarna niczym węgiel popiół snu na oczy sypie, rzeźbi srebrem w długie smugi niebo, co do ziemi przylgnie I krzyż jak klucz ogromny. Dzwoni noc na placu Jura. Nadchodzi cień pochmurny nieodgadnionego jutra.
przeł. K. Raczek
57
ПІСЕНЬКА ДО СНУ
Не думай! Спи! Думки — отрута щастю. Цвітуть дві тіні — дві лілеї чорні. Не думай! Спи! До всіх скорбот причасний і так усього в думці не обгорнеш. Прощаючись із спомином останнім, що тінню вихиливсь з-за яви краю, в солодкім марнотратстві почуваннів кохання вицвіле знов прикликаеш. 58
Це справді зле, що покохав занадто, заміцно, зарозтратно. Захват ясний в екстазу чорну ночі не міняти! Засни! Чи це життя, чи лампа гасне?
PIOSENKA DO SNU
Nie myśl! Śpij! Myśli – trutka na szczęście. Kwitną dwa cienie – dwie lilie czarne. Nie myśl! Śpij! Z wszystkim smutkiem tożsamy i tak całości w myśli nie ujarzmisz. Żegnając się z ostatnim wspomnieniem, co cieniem wychynęło zza krańca jawy, w słodkim marnotrawstwie odczuć, wrażeń raz jeszcze przywołasz kochanie zmarniałe. To licho, doprawdy, żeś nadto pokochał, nadmiernie, zbyt rozrzutnie. Zachwyt promienny czarną ekstazą nocy niech się nie stanie! Zaśnij! Czy to życie, czy lampa gaśnie?
przeł. S. Sałamaj
59
ХОРОВІД
60
Танцюють татуйовані дівчата на майдані мрії, пісок палючий під стопою, мов смола червона, тане і я з-перед ста сотень літ різьблю на бубні сонця танець, лопочуть два кийки, мов крила птахи, що з похмілля мліє. Прощальним співом спалахнувши, гасну, наче сонна хмара, танки дівчат прикриє папороть, немов землі долоня. Вертаються з узгір’їв тиші дивні хороводи й клонять обличчя з міді під букетами вечірнього пожару. За берегами смутку, де лягла відвічна ніч зелена, за сімома верхами й сімома морями, в край таємний маєстатично сходять буйволи червоні на підземні левади, де засяє їм умерле сонце – диск з ебену.
KOROWÓD
Tatuowane tańczą dziewczęta w marzeń sennych alejach, pod stopą piasek rozgorzały jak smoła czerwona, taje i ja rzeźbię sprzed lat tysięcy na bębnie słoneczny taniec, trzepoczą trzciny skrzydłem ptaka mdlejącego z upojenia. Pożegnalnym śpiewem zapłonąwszy, gasnę jak obłok senny, paproć otula taniec panien, niczym matki ziemi dłonie. Dziwne korowody z niemych szczytów zwracają się w pokłonie przed miedzianym obliczem w noc pożaru bukietów płomiennych. Za brzegami smutku, gdzie spoczywa odwieczna noc zielona, za siedmioma górami, za morzami, w krainę tajemną czerwone bawoły z wielkim majestatem schodzą w podziemne lewady, gdzie zalśni im martwe słońce – tarcza hebanowa.
przeł. A. Matkowska
61
ПІСНЯ ПРО НЕЗНИЩЕННІСТЬ МАТЕРІЇ
Забрівши у хащі, закутаний у вітер, накритий небом і обмотаний піснями лежу, мов мудрий ліс, під папороті квітом і стигну, і холону, й твердну в білий камінь. Рослинних рік підноситься зелена повінь, годин, комет і листя безперервний лопіт. Заллє мене потоп, розчавить білим сонцем, і тіло стане вуглем, з пісні буде попіл. 62
Прокотяться, як лява, тисячні століття, де ми жили, ростимуть без наймення пальми, І вугіль з наших тіл цвістиме чорним квіттям, задзвонять в моє серце джагани в копальні.
PIEŚŃ O NIEZNISZCZALNOŚCI MATERII
Wkroczyłem w gęstwiny, otuliłem się wiatrem, nakryłem się niebem, owinąłem pieśniami, spocząłem, jak mądry lis pod paproci kwiatem, tam stygnę, twardnieję, w biały zmieniam się kamień. Roślinnych rzek zielona podnosi się fala, godzin, komet i liści nieustający szmer. Zaleje mnie potop, rozgniecie słońcem białym, ciała spali na węgiel, w popiół przemieni pieśń. Popłyną niby lawa stulecia kolejne, gdzieśmy żyli wyrosną bezimienne palmy. W głębiach czarno rozkwitnie naszych szczątek węgiel, Zadzwonią w moje serce kilofy w kopalni.
przeł. M. Piotrowski
63
ЧЕРЕМХИ
Мов свічка, куриться черемха в побожній вечора руці. Вертаються з вечірні лемки, до хат задумано йдучи. Моя країно верховинна, — ні, не забуть твоїх черемх, коли над ними місяць лине вівсяним калачем! 64
CZEREMCHY
Jak świeca, spala się czeremcha w pobożnej dłoni wieczora. Z nieszporów wracają Łemkowie do domów idąc w zadumie. Moja kraino pogarbiona, nie, nie zapomnij o swych czeremchach, gdy nad nimi upływa księżyca owsiany kołacz. 65
przeł. A.Gruszka
ПЕРША ГЛАВА БІБЛІЇ
Коли співав ще камінь, мали крила змії і Єва одягалась в черемхове листя, тоді буйніший і хмільніший вітер віяв і море сяяло під зорями сріблисто. Коли із яблуні зірвала Єва місяць, у раї збунтувались буйногриві леви, Адамові сини по світі розійшлися, здвигаючи міста і тереми для Єви. 66
PIERWSZY ROZDZIAŁ BIBLII
Kiedy śpiewał kamień, węże skrzydła miały i Ewa przywdziewała czeremchowe liście, wichry bujne i pijane świat przenikały i morze błyszczało pod zorzami srebrzyście. I kiedy Ewa zerwała księżyc z jabłoni, bujnogrzywe lwy zbuntowały się w edenie, synowie Adama odeszli w różne strony, aby wznosić dla Ewy miasta i teremy. 67
przeł. A. Matkowska
ЧЕРЕМХОВИЙ ВІРШ
Вже ніч нагріта п’яним квіттям димиться в черемховій млі, і букви, наче зорі, світять в розкритій книжці на столі. Стіл обростає буйним листям, і разом з кріслом я вже кущ. З черемх читаю – з книг столистих – рослинну мудрість вічних пущ. 68
CZEREMCHOWY WIERSZ
Już noc jest rozgrzana pijanym rozkwitem paruje w czeremchowej mgle, i litery, niczym zorze, świecą w otwartej książce na stole. Stół porasta bujnym listowiem, i razem z fotelem zamieniam się w bluszcz. Z czeremchowych czytam – ksiąg stulistnych – Roślinną mądrość wiecznych puszcz. 69
przeł. A. Matkowska
ПОВОРОТ
Вернувся я, де вільхи й риби, де м’ята, іви, де квітчасті стіни; і знов цілую чорні скиби, припавши перед сонцем на коліна. Ой, похилилось надо мною, як мати понад сином, полум’яне. І знов мене земля напоїть, мов квіт росою, поцілунком тьмяним. 70
І чорні скиби, й сині плавні, на плоті хмари, наче плахти, висять. Тут я у кучерявім травні під вільхами і сонцем народився.
POWRÓT
Wróciłem, gdzie olchy i ryby, gdzie mięta, wierzby, gdzie kwiecista ściana; i znów całuję czarne ziemi skiby, Przed słońcem padając na kolana. Tak pochyliło się nade mną płomiennie, jak nad synem matka. I znów mnie napoi ziemią, pocałunkiem słabym, jak kwiat rosą poranka. I czarne skiby, niebieskie terasy, chmury, jak płótna na płocie zwisają. Tu się urodziłem się gdzie łąki i lasy, gdzie olchy pod słońcem cudacznie się mają.
przeł. A. Gruszka
71
МОЛИТВА ЗА ДУШІ ТОПІЛЬНИЦЬ
Ми — зводники дівчат, коханці перемовні, ми, що любок міняли, мов квітчасті мушлі, за тих, що нас поїли дурманом любовним, за наших жертв молімось, нещасливі душі! На дні слизький і мокрий місяць — шлюбний перстень, і сонце тут холодне, мов загаслий камінь. Танечниці підводні, наші давні сестри, дельфінів обіймають мертвими руками. 72
О ти, що стелиш море зорями і мохом, у небо не бери дівчат з цвітучих мушель, зійшли найбільшу ласку — забуття усього, в коралі заміни топільниць білі душі!
MODLITWA ZA DUSZE TOPIELIC
My, bałamutnicy - dziewczęcych serc złodzieje, Młódki porzucaliśmy jak kwieciste muszle, za te co nas miłosnym poiły szalejem, za nasze ofiary, za ich módlmy się dusze! Na dnie śliski i mokry księżyc – ślubny pierścień, i słońce tu jest zimne tak jak zgasły kamień. Te tancerki podwodne, nasze siostry przeszłe obejmują delfiny martwymi rękami. O ty, który ścielesz morze mchem i gwiazdami! Do nieba nie bierz dziewcząt, tych z kwitnących muszli, ześlij zapomnienie wszystkiego, bądź łaskawy, i w korale przemień topielic białe dusze.
przeł. M.Piotrowski
73
БАЛАДА ПРО БЛАКИТНУ СМЕРТЬ
Примарні камениці і коші подвір’їв, мов нетрі мороку, вузькі і мокрі сходи, провалля ночі, що його ніхто не зміряв, і смуток темних брам, і цвілі млосний подих. Зім’ятий і заляпаний паперу клаптик, коротка, проста записка: “Ніхто не винен, злочинця не шукати!” Йде у тихих лаптях, мов мудрий кіт, дахами місяць, нетля лине.
74
З розкритих проводів букетом синя пара, із мідних, спухлих жил блакитна кров струмує. З-за шафи, що в півсні принишкла з ляку марить, примарне соло на кларнеті смутку, чуєш? Палає струм блакитний, мов душа в натхненні, і шепіт божевілля два серця колише з-під дна свідомості. і ніч у вир шалений! І синім квіттям газ в подертий килим тиші! На ліжко, човен розкоші й нудьги кохання, сідає миша місячна – цинічна й куца, і тіло з тілом, тісно сплетені востаннє, в неситих скорчах болю й насолоди в’ються. Похилений над ними синій янгол газу вінчає їх вогнем блакитним, наче миртом, і душі, мов лілеї, кидає в екстазу, аж спаляться, немов останні краплі спирту.
BALLADA O BŁĘKITNEJ ŚMIERCI
Widmowe kamienice i kosze podwórzy jak gęstwina mroku, wąskie i mokre schody. Przepaść nocy, której nikt nigdy nie zmierzy, smutek ciemnych bram i pleśni duszącej oddech. Skrawek papieru pomięty i zapaćkany, krótka, prosta notatka: «Nikt nie jest winien, nie szukać przestępcy!». A księżyc w cichych kapciach chodzi jak mądry kot po dachach, ćma płynie. Rozwarte przewody, bukiet niebieskiej pary, z miedzianych i nabrzmiałych żył błękitna krew się toczy. Zza szafy, co w półśnie zamarła ze strachu marzy, widmowe solo na klarnecie smutku, słyszysz? Płonie strumień błękitny jak w natchnieniu dusza, i poszept szaleństwa dwa serca kołysze spod dna świadomości; i wiruje noc szalona! Błękitem kwiatów gaz w podarty dywan nocy! Na łóżko - łódź rozkoszy i nudy kochanków siada mysz księżycowa, cyniczna i kusa, i ciało z ciałem zwarte po raz ostatni, wije się w zachłannych bólu i słodyczy skurczach. Schyla się nad nimi niebieski anioł gazu, wieńczy ogniem błękitnym jak krzewem myrthus, i dusze, niby lilie, rzuca w ekstazę, aż spalą się jak ostatnie krople spirytusu.
przeł. K. Raczek
75
СУРМИ ОСТАННЬОГО ДНЯ
Стоповерхові кам’яниці сплять, немов потомлені звірята, географи малюють зорі крейдою на неба мапі, в рудому сяйві ліхтарів дощу краплини, мов пісок крилатий, і місяць золотим котом лежить у мене на канапі. Ржавіють мертві риби у басейнах, вуголь і троянди чорні, купці й роздягнені дівчата, в’язні в тюрмах і поети. Оркестра полісменів дме меланхолійно в труби і валторни, коли міщанський бог рахує зорі, душі і монети. 76
Живуть під містом, наче у казках, кити, дельфіни і тритони в густій і чорній, мов смола, воді, в страшних пивницях сто, примарні папороті, грифи і затоплені комети й дзвони. — О пущо з каменю, коли тебе змете новий потоп?
TRĄBY DNIA OSTATECZNEGO
Jak zmorzone zwierzęta drzemią kamienice w śnie stupiętrowym, geografowie malują kredą zorze na nieba mapie, niczym piasek skrzydlaty unoszą się krople w latarń świetle rdzawym, i księżyc niby kot kładzie się złotem na mojej kanapie. Martwe ryby już rdzewieją w akwenach, węgiel i róże tkwią w czerni, w celach skazańcy i poeci, kupcy i nagie kobiety. Orkiestra policjantów melancholijnie dmie w tuby i waltornie, kiedy mieszczański bóg rachuje zorze, dusze i monety. Żyją pod miastem, jak w baśniach, wieloryby, delfiny i trytony, w stu strasznych piwnicach, w gęstej i czarnej wodzie, niczym w smole, zwodnicze paprocie, gryfy i zatopione komety i dzwony. — Puszczo z kamienia, kiedy cię zmiotą nowe potopu fale?
77
78
Товариство Друзів Новицібуло засноване у 1999 році. Нашою метою є створення в Новиці відкритого простору для широкого обміну думками та ідеями, а також розвиток мистецької діяльності. Наша активність включає в себе численні заходи з охорони та розвитку матеріальної та духовної спадщини регіону. Разом із Спілкою «Магуриць» ми взяли під опіку пам’ятки малої архітектури та співпрацювали при відновленні цвинтарів Першої світової війни, розташованих у масиві Магура Маластовська. Щорічно ми організовуємо фестиваль «Театральні Зустрічі Інновиця» та мистецькі майстерні в Горлицях та Усті Горліцькому. Завдяки нашій діяльності, Новиця стала частиною фестивалю «JazzBez». З 2009 року разом із Львівською Академією Мистецтв, ми щороку організовуємо Міжнародні пленери Майстерні Іконопису. Ікони, створені під час майстерень, представлені на понад 100 виставках в Польщі, Україні, Білорусі, Вірменії, Грузії, Австрії та Німеччині. В рамках кожного пленеру, публікуємо каталоги та альбоми з серії «Нова Ікона». Частина творів, котрі були намальовані в Новиці, була передана в музейні колекції, де зберігаються ікони історичної важливості. Окрім художніх проектів, ми також проводимо заходи, спрямовані на збереження навколишнього природного середовища та ландшафту, розробляємо навчальні матеріали та беремо участь у громадських акціях. Формула діяльності Спілки полягає у відкритості для співпраці з культурними установками, художниками та творчими спільнотами, що об’єднують творців. Для нас особливо важливою є співпраця з українськими митцями. Ми вважаємо, що для покращення взаєморозуміння, ми повинні сприяти ближчим знайомствам та зустрічам. У нашому спільному просторі на польсько-українському прикордонні є численні творці та явища, які заслуговують на відкриття та популяризацію.
Stowarzyszenie Przyjaciół Nowicy Nowica 40, 38-315 Uście Gorlickie www.nowica.org.pl Nr konta: 10 1140 2004 0000 3102 7850 7116 Stowarzyszenie Przyjaciół Nowicy powstało w 1999 r. Nasze działania koncentrują się na stworzeniu w Nowicy przestrzeni otwartej na szeroką wymianę myśli i idei oraz działania artystyczne. Angażujemy się także w przedsięwzięcia na rzecz ochrony i rozwoju spuścizny materialnej i duchowej regionu. Wraz ze Stowarzyszeniem Magurycz, objęliśmy opieką zabytki małej architektury i współpracowaliśmy przy rekonstrukcji cmentarzy z I wojny światowej, położonych w masywie Magury Małastowskiej. Jesteśmy organizatorem festiwalu Spotkania Teatralne INNOWICA oraz warsztatów artystycznych w Gorlicach i Uściu Gorlickim. Przystąpiliśmy do międzynarodowego festiwalu JazzBez. Wraz z Akademią Sztuk Pięknych we Lwowie organizujemy od 2009 r. Międzynarodowe Warsztaty Ikonopisów. Ikony powstałe w czasie warsztatów były prezentowane na ponad 100 wystawach w Polsce, Ukrainie, Białorusi, Armenii, Gruzji, Austrii i Niemczech. Poplenerowe katalogi i albumy publikujemy w ramach serii „Nowa Ikona”. Część obrazów, powstałych w trakcie plenerów, przekazujemy placówkom muzealnym, które mają w swoich zbiorach ikony historyczne. Oprócz projektów artystycznych, prowadzimy także działania, których celem jest ochrona środowiska naturalnego i krajobrazu. Opracowujemy materiały edukacyjne, podejmujemy akcje społeczne. Formuła działań Stowarzyszenia jest otwarta na współpracę z instytucjami kultury, artystami i środowiskami skupiającymi twórców. Szczególnie ważna jest dla nas współpraca z artystami ukraińskimi. Uważamy, że by lepiej się rozumieć, powinniśmy poznać się bliżej, że w przestrzeni polsko-ukraińskiego pogranicza są twórcy i obszary, które zasługują na odkrycie i upowszechnienie.
79
ЗМІСТ/ SPIS TREŚCI ПОЕТ РОЗМАЇТТЯ / POETA RÓŻNORODNOŚCI.3-10 ЗІ ЗБІРКИ «ПРИВІТАННЯ ЖИТТЯ»/Z TOMIKU «PRZYWITANIE ŻYCIA». ПІСНЯ ПРО ВІЧНУ МОЛОДІСТЬ / PIEŚŃ O WIECZNEJ MŁODOŚCI.12-13. ПРЕЛЮДІЯ /PRELUDIUM.14-15. СВІЧКА/ ŚWIECZKA.16-17. МЕТЕОР/ METEOR.18-19. СОНЯШНИК/ SŁONECZNIK.20-21. РОМАНТИЗМ/ ROMANTYZM.22-23. ПЕРШИЙ СНІГ/ PIERWSZY ŚNIEG.24-25. НІЧ / NOC.26-27. ЗІ ЗБІРКИ «ТРИ ПЕРСТЕНІ» /Z TOMIKU «TRZY PIERŚCIENIE». АВТОПОРТРЕТ /AUTOPORTET.28-29. ЕЛЕГІЯ ПРО СПІВУЧІ ДВЕРІ /ELEGIA O ŚPIEWNYCH DRZWIACH.30-39. ЕЛЕГІЯ ПРО ПЕРСТЕНЬ ПІСНІ / ELEGIA O PIERŚCIENIU PIEŚNI.40-47. СЕЛО (КОРОВИ МОЛЯТЬСЯ ДО СОНЦЯ...)/WIEŚ (KROWY MODLĄ SIĘ DO SŁOŃCA...)48-49 ЛИСТ/ LIST.50-51 НІЧ НА ПЛОЩІ ЮРА /NOC NA PLACU JURA.52-53 ЗІ ЗБІРКИ КНИГА ЛЕВА» /Z TOMIKU «KSIĘGA LWA». ПІСЕНЬКА ДО СНУ /PIOSENKA DO SNU.54-55. ХОРОВІД /KOROWÓD.56-57 ПІСНЯ ПРО НЕЗНИЩЕННІСТЬ МАТЕРІЇ / PIEŚŃ O NIEZNISZCZALNOŚCI MATERII.58-59 ЧЕРЕМХИ /CZEREMCHY.60-61. ЗІ ЗБІРКИ «ЗЕЛЕНЕ ЄВАНГЕЛІЄ» /Z TOMIKU «ZIELONA EWANGELIA». ПЕРША ГЛАВА БІБЛІЇ /PIERWSZY ROZDZIAŁ BIBLII. 62-63. ЧЕРЕМХОВИЙ ВІРШ /CZEREMCHOWY WIERSZ.64-65 ПОВОРОТ/ POWRÓT.66-67. МОЛИТВА ЗА ДУШІ ТОПІЛЬНИЦЬ /MODLITWA ZA DUSZE TOPIELIC.68-69. ЗІ ЗБІРКИ «РОТАЦІЇ» /Z TOMIKU «ROTACJE». БАЛАДА ПРО БЛАКИТНУ СМЕРТЬ /BALLADA O BŁĘKITNEJ ŚMIERCI.70-71. СУРМИ ОСТАННЬОГО ДНЯ /TRĄBY DNIA OSTATECZNEGO.72-73
81
Opracowanie: Stowarzyszenie Przyjaciół Nowicy we współpracy z Katedrą Ukrainistyki Uniwersytetu Warszawskiego Wstęp: dr Katarzyna Jakubowska-Krawczyk Autorzy przekładów: M. Piotrowski, A. Matkowska, P.Lewczuk, A. Gruszka, S.Sałamaj. M.Chrząstowska, K.Raczek, A. Marczuk. Projekt graficzny: Serhiy Savchenko W projekcie graficznym książki zostały wykorzystane prace artystów: Aude Guillet (st. 35) Ustym Fedko (st.58) Jarosław Motyka(st.39), Wołodymyr Odrekhivskyi(st.42) Serhiy Savchenko (st.48-49,56-57)
Partnerzy projektu: Museum Idej, Lviv. Fundacja «Savchenko», Gdańsk.
ISBN 978-83-969717-0-8 Warszawa - Lwów 2023
Новиця, невелике лемківське село в Горлицькому повіті, стало місцем зустрічей та діалогу між польськими та українськими митцями у XXI столітті. Ні обмеження, накладене пандемією, ні трагедія війни не призвели до припинення цього діалогу. Ми продовжуємо підтримувати активний зв’язок з українськими творцями. У перші місяці боротьби українців з російським агресором ми сконцентрувалися на наданні невідкладної допомоги біженцям та нашим друзям, які залишилися і продовжують воювати. Однак у повсякденній суєті завжди поверталася думка про те, що цей особливий час вимагає нагадування того, що об’єднує поляків і українців. Так народився Проект Антонич, який нагадує творчість одного з найвидатніших українських поетів XX століття - Богдана Ігоря Антонича, який народився в Новиці в 1909 році. Антонич навчався в гімназії у Саноку, а в Львові вивчав філологію на Львівському університеті імені Яна Казимира. Він помер дуже молодим, у розквіті творчих сил, не доживши двадцяти восьми років. Весь його поетичний спадок складається з п’яти збірок віршів, виданих у Львові у тридцятих роках. Реалізуючи разом із друзями з Львова Проект Антонич, заснований на творчості поета - польського та українського, ми бажаємо висловити вдячність тим, хто сьогодні воює, і тим, хто долучився як волонтери до допомоги Україні.
Nowica, niewielka łemkowska wieś w powiecie gorlickim, stała się w XXI w. miejscem spotkań i dialogu artystów polskich i ukraińskich. Nie przerwały go narzucone przez pandemię ograniczenia, ani tragedia wojny. Nadal utrzymujemy żywy kontakt z ukraińskimi twórcami. Przez pierwsze miesiące walki Ukraińców z rosyjskim agresorem skupiliśmy się na doraźnej pomocy uchodźcom oraz przyjaciołom, którzy zostali i walczą. W codziennej krzątaninie wracała jednak myśl, że ten szczególny czas wymaga przywołania tego co łączy Polaków i Ukraińców. Tak powstał Projekt Antonycz, przypominający twórczość jednego z najwybitniejszych ukraińskich poetów XX wieku - Bohdana Ihora Antonycza, który urodził się w Nowicy w 1909 r. Antonycz uczęszczał do gimnazjum w Sanoku, a we Lwowie studiował filologię na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Zmarł bardzo młodo, w pełni sił twórczych, nie dożywszy dwudziestu ośmiu lat. Cały jego dorobek poetycki to pięć tomików wierszy opublikowanych we Lwowie w latach trzydziestych. Realizując wspólnie z przyjaciółmi ze Lwowa Projekt Antonycz oparty na twórczości poety: Polaka i Ukraińca, pragniemy wyrazić wdzięczność tym, którzy dziś walczą i tym, którzy jako wolontariusze angażują się w pomoc Ukrainie.
Проєкт, профінансований Міністерством закордонних справ Республіки Польща в рамках конкурсу “Публічна дипломатія 2023”. Публікація виражає виключно точку зору Асоціації і не може ототожнюватися з офіційною позицією Міністерства закордонних справ Республіки Польща
Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja Publiczna 2023”. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy Stowarzyszenia i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP
POWIAT GORLICKI
UŚCIE GORLICKIE