„Mamy kilka butelek z 1870 roku. Oczywiście tego nie sprzedajemy, to rodzinny skarb, posag, forma zabezpieczenia. Najstarsze jakie czasami sprzedajemy w pojedynczych egzemplarzach to roczniki: 1888, 1893, 1902, 1904. Tego nie da się wycenić. To wartość historyczna – regionu, miejsca. To unikatowe trunki. To możliwość podróży w czasie. Otwierając tak stare butelki, próbujemy dzisiaj alkoholi, które były robione z zupełnie innych winogron, na innym sprzęcie, inaczej były leżakowane. Pracowali przy tym ludzie, którzy dawno nie żyją, a którym zawdzięczamy ten skarb. Nie wiemy z czego był zrobiony armaniak z beczki z XIX wieku, może to były winogrona folle blanche, może jakiś zapomniany szczep. Obecnie każda beczka ma swoje rejestry, każdy rocznik jest znany, ale z tamtych czasów nie zachowały się takie informacje, nikt o to też wtedy nie dbał, robiono alkohol po to, żeby go w domu z rodziną i przyjaciółmi wypić. Dar losu, że niektóre stare destylaty dotrwały do naszych czasów” – opowiada Arnaud Lesgourgues, współwłaściciel destylarni Château de Laubade. Rozmowa wewnątrz numeru
„Mamy kilka butelek z 1870 roku. Oczywiście tego nie sprzedajemy, to rodzinny posag, forma zabezpieczenia. Najstarsze jakie czasami sprzedajemy w pojedynczych egzemplarzach to roczniki: 1888, 1893, 1902, 1904. Tego nie da się wycenić. To wartość historyczna – regionu, miejsca. To unikatowe trunki. To możliwość podróży w czasie. Otwierając tak stare butelki, próbujemy dzisiaj alkoholi, które były robione z zupełnie innych winogron, na innym sprzęcie, inaczej były leżakowane. Pracowali przy tym ludzie, którzy dawno nie żyją, a którym zawdzięczamy ten skarb. Nie wiemy z czego był zrobiony armaniak z beczki z XIX wieku, może to były winogrona folle blanche, może jakiś zapomniany szczep. Obecnie każda beczka ma swoje rejestry, każdy rocznik jest ale z czasów nie zachowały się takie informacje, nikt o to też wtedy nie dbał, robiono alkohol po to, żeby go w domu z rodziną i przyjaciółmi wypić. Dar losu, że niektóre stare destylaty dotrwały do naszych czasów” – opowiada Arnaud Lesgourgues, współwłaściciel destylarni Château de Laubade. Rozmowa wewnątrz numeru
cena 19,99 zł (w tym VAT) ISSN 2391-89185/2022
Jak każdego roku przeprowadziliśmy analizę cen tanich wódek w różnych kanałach sprzedaży, by dojść do wniosku, że tanie wódki przestały być tanie! Trudno dzisiaj znaleźć pół litra w cenie do 20 zł, co przez lata było normą. Wódka drożeje, będzie droższa. Niestety, nie koniecznie lepsza, co także wynika z naszych analiz oferty rynkowej.
Branża spirytusowa znalazła się w trudnym miejscu i na pewno szykują się duże zmiany, zarówno kapitałowe, jak i w strategii sprzedażowej. Duzi producenci zapewne będą jeszcze więksi, dyktat cen w segmencie ekonomicznym będzie jeszcze wyraźniejszy, ale z tendencją do zwiększania marży, zwłaszcza w obliczu dużej niepewności finansowej realizowanych kontraktów, bo rosną nie tylko ceny na półkach, co odczuwa konsument, ale w jeszcze większym stopniu ceny surowca, energii, transportu i opakowań, co mocno czuje producent i poddostawca. Inflacji towarzyszy niska podaż opakowań szklanych i kartnowych, wiele fabryk działało w Rosji, Ukrainie, na Białorusi i dostępu do butelek zwyczajnie teraz nie ma. Wyższe ceny dyktują producenci opakowań z: Włoch, Niemiec, Hiszpanii, a polskie huty i drukarnie same nie są nadążyć za nagłym wzrostem zapotrzebowania. Wystarczy popatrzeć jak wiele marek zmieniło w tym roku kształt butelki. Nie dlatego, że specjaliści od marketingu chcieli liftingu produktu, zwyczajnie dotychczasowych butelek na rynku brak. A nowe są często droższe.
Czasy są bardzo trudne, ale jednak rynek się bardzo rozwija, przede wszystkim dzięki inwencji i zapałowi małych rzemieślniczych producentów, a także importerów, którzy niczym rasowi sportowi skauci szukają wciąż świeżej krwi do drużyny. 5 listopada w Warszawie, w Klubie Kultura Wysoka, odbędzie się Festiwal Warsaw Spirits Competition, który będzie okazję do zapoznania się z niezwykłym bogactwem i różnorodnością polskiego rynku mocnych alkoholi, zaprezentowanych bowiem będzie ponad 350 trunków! Będą to m.in. nowe polskie wódki, okowity, likiery, ale też ciekawostki z całego świata, które sprowadzane są poza mainstreamową, massmarketową ofertą. A zatem – do zobaczenia 5 listopada na Festiwalu WSC!
Nr 5/2022 (47)
Dwumiesięcznik „Aqua Vitae. Ekskluzywny Magazyn o Alkoholach”
Adres redakcji: ul. Wileńska 45/71, 03-416 Warszawa biuro@spirits.com.pl
www.aqua-vitae.pl
Redaktor naczelny: Łukasz Gołębiewski
Zespół redakcyjny: Jarosław Buss, Mirosław Pawlina, Łukasz Czajka, Bogumił Rychlak Sekretarz redakcji: Gabriela Duszek
Stale współpracują: Wiktor Woźniak, Tomasz Falkowski, Andrzej Zamojski, Szymon Bira, Remigiusz Zdrojkowski, Marcin Młodożeniec i Rajmund Matuszkiewicz
Projekt graficzny: Bogdan Janowski Reklama: biuro@spirits.com.pl Skład i łamanie: Bogdan Janowski Druk: Drukarnia Matrix, Piaseczno Zdjęcie na okładce: Laubade
Wydawca: Aqua Vitae ul. Wileńska 45/71, 03-416 Warszawa biuro@spirits.com.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruki dwumiesięcznika „Aqua Vitae” oraz jakichkolwiek fragmentów dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
Chcesz poszerzyć wiedzę o mocnych trunkach? Zapisz się na bezpłatny newsletter:
ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI Od redaktora 2
http://spirits.com.pl/newsletter OD REDAKTORA
www.facebook.com/groups/degustujemy
Whisky Live Warsaw 10 20 34 Trendy na rynku wódki 52 Whisky w Jastrzębiej Górze 16 22 Tajemnice beczek 37 56 XIII Ogólnopolski Salon Win i Alkoholi 18 Smaki Japonii 30 Rozmowa z Arnaudem Lesgourgues 48 Szybkie starzenie alkoholi 74 w numerze m. in.: Sztuka ogrzewania alembików Whisky i gin z IzraelaFestiwal Alkoholi Rzemieślniczych Aromatyzowane piołunówki 5/2022 4
NSA orzekło, że sprzedaż przez internet jest zgodna z prawem 8 września Naczelny Sąd Administracyjny wydał przełomowy wyrok dotyczący sprzedaży alkoholu. Wynika z niego, że sklepowi stacjonarnemu, który umożliwia jego zakup przez witrynę internetową i dostarczenie go do domu klienta, nie można zabrać z tego powodu zezwolenia. Sprawa dotyczyła konkretnego przypadku, ale problem dotyczy całej branży. Wiele sklepów monopolowych i spożywczych, w tym sieciowych, które mają w ofercie alkohole, umożliwia bowiem ich zakup przez e-stronę z dostawą do domu – informuje „Rzeczpospolita”.
NSA orzekło, że Ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie precyzuje, czy sklep, który posiada zezwolenie na sprzedaż alkoholu może zawierać z klientem umowę sprzedaży na odległość, tj. przy wykorzystaniu telefonu, internetu, komunikacji za pomocą osoby trzeciej itp. Regulacje prawne nie wymagają też osobistej obecności sprzedającego i kupującego w punkcie sprzedaży, ani nie ograniczają możliwości odbioru zakupionych towarów przez osobę trzecią, np. znajomego, taksówkarza czy kuriera. Skoro nie jest to wprost zakazane, to jest dozwolone, uznał NSA, zwracając uwagę, że w przypadku sprzedaży na odległość leków na receptę czy wyrobów tytoniowych zostało w sposób wyraźny określone w przepisach, czego koncesjonowanemu sprzedawcy nie wolno. Sąd orzekł, że choć to „sprzedaż przez internet”, to z określonego w zezwoleniu punktu sprzedaży. Nie jest to dodatkowe miejsce, ale forma komunikacji przedsiębiorcy z klientami, czyli jeden ze sposobów sprzedaży.
W Komentarzu dla „Rzeczpospolitej” Magdalena Zielińska-Kuć, adwokat z kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr sp.k. stwierdziła, że wyrok NSA: „jest przełomowy i szalenie istotny dla branży. Sąd nie zgodził się bowiem z argumentacją, że skoro ustawodawca nie wprowadził wyraźnej regulacji o możliwości prowadzenia sprzedaży alkoholu przez internet, to takiej sprzedaży prowadzić nie wolno. Taka interpretacja ustawy alkoholowej stanowiłaby odwrócenie zasad konstytucyjnych. (...) Nie oznacza to jednak, że po tym wyroku przedsiębiorcy będą mogli uzyskać zezwolenie na prowadzenie wyłącznie wirtualnego sklepu alkoholowego. Przepisy wymagają bowiem powiązania zezwolenia z konkretnym, tj. stacjonarnym punktem sprzedaży. Niemniej nie ma zakazu obsługiwania przez taki punkt sprzedaży wyłącznie zamówień internetowych. (Ł)
Biały Bocian ready-to-drink Polmos Bielsko-Biała wprowadził serię napojów RTD pod marką Biały Bocian KLE KLE. Produkt jest w pusz-
kach 330 ml, o żywej i bardzo charakterystycznej kolorystyce. Zadebiutowały cztery smaki, każdy o mocy 10% alkoholu. Biały Bocian KLE KLE Lemon Crush to orzeźwiający, lekko gazowany drink alkoholowy
o smaku świeżej cytryny, z wyraźnie wyczuwalną limonką i cukrem trzcinowym na finiszu. Biały Bocian KLE KLE Cranberry to aromatyczny, lemoniadowy, słodko-kwaśny, lekko gazowany drink alkoholowy o wyrazistym smaku żurawiny. Biały Bocian KLE KLE Gin & Tonic to lekko wytrawny, gazowany drink alkoholowy o smaku ginu z tonikiem. Wyraźnie cytrynowy finisz z nutą jałowca. Biały Bocian KLE KLE Pina Colada to egzotyczny, lekko gazowany, drink alkoholowy o wyrazistym smaku i słodyczy ananasa i kokosa. (N)
Diageo sprzedało likier Archers
Najsłynniejszy brzoskwiniowy likier, Archers, został sprzedany przez Diageo dla holenderskiej De Kuyper Royal Distillers. Archers to sznaps owocowy, został wprowadzony do sprzedaży w 1986 roku. Wykorzystywany chętnie przez barmanów w klasycznych koktajlach, takich jak Woo Woo i Sex on the Beach. Oferowany w wersjach 18 lub 21% (w zależności od rynku). ma zapachu soczystego owocu i sporo słodyczy. (Ł)
Kolejny gin dla Brown-Forman Brown-Forman kupił marki Gin Mare i Gin Mare Capri od firmy dystrybucyjnej Vantguard i rodzinnego producenta MG Destilerías. Marka powstała w 2010 roku, jako wspólne przedsięwzięcie rodziny Giró z MG Destilerías oraz Alfonso Morodo i Antonio Pardo z Vantguard. Gin Mare jest największą marką ginu ultra premium na świecie, zgodnie z analizą rynku napojów
Wydarzenia 6
IWSR. Sprzedawany jest w ponad 70 krajach. Gin powstaje z śródziemnomorskich botaników, takich jak oliwki Arbequina, tymianek, rozmaryn i bazylia. Gin Mare Capri zadebiutował w 2021 roku i jest wytwa-
i jęczmienia słodowanego, które producent planuje pozyskiwać od lokalnych rolników. Oczekuje się, że nowy obiekt w Midleton stworzy ok. 100 nowych miejsc pracy w regionie po uruchomieniu destylarni w 2025 roku i ok. 800 stanowisk w fazie budowy. W 2022 roku Irish Distillers sprzeda ponad 10 mln skrzynek whiskey Jameson. (Ł)
Macallan z Bondem
Macallan zaprezentował limitowaną edycję dedykowaną postaci Jamesa Bonda, aby uczcić sześć dekad serii filmowej. Edycja składa się z sześciu butelek, każda ma oryginalny ilustracyjny projekt związany z ekranizacjami Jamesa Bonda, zarówno na tubach jak
rzany z tych samych czterech botaników, a także z włoskiej bergamotki i cytryny. Po przejęciu gin będzie nadal produkowany w MG Destilerías w Vilanova i la Geltrú, wiosce rybackiej między Costa Brava i Costa Dorada. Prezes i dyrektor generalny Brown-Forman, Lawson Whiting, powiedział, że produkty mają: „imponujący wzrost sprzedaży i silną dystrybucję na ważnych rynkach europejskich. Są doskonałym uzupełnieniem portfolio super premium Brown-Forman”. Transakcja ma miejsce trzy lata po tym, jak Brown-Forman kupił markę Fords Gin. (Ł)
Dubliner w nowym wydaniu
Dubliner, irlandzka whiskey destylowana w sercu dzielnicy the Liberties w Dublinie, wprowadza na rynek nowe opakowania i zmienia branding. Dubliner Irish Whiskey Bourbon Cask oraz Dubliner Irish Whiskey & Honeycomb zyskują nową butelkę oraz nowe logo. Wkrótce pojawi się również Dubliner Fiery Irish z cynamonem i chili. (N)
Druga destylarnia w Midleton
Należąca do Pernod Ricard irlandzka spółka Irish Distillers zapowiedziała inwestycję 250 mln euro w budowę drugiego zakładu produkcyjnego w Midleton. Nowa destylarnia pomoże Irish Distillers zaspokoić popyt na whiskey i umożliwi zwiększenie przyszłych zdolności produkcyjnych. Będzie zlokalizowana na działce o powierzchni 55 akrów, sąsiadującej z obecną destylarnią Midleton. Będą tu produkowane irlandzkie marki, w tym: Jameson, Powers, Redbreast, Midleton Very Rare, Spot oraz Method & Madness. Będzie tu robić whiskey pot still i grain – od przyjęcia i zmielenia zboża, zacierania, przez fermentację i destylację. Zwiększenie zdolności produkcyjnych oznacza, że destylarnia będzie potrzebować o 50% więcej jęczmienia
i etykietach. Macallan pojawił się w wielu filmach o Jamesie Bondzie, w tym w Skyfall, kiedy 007 pije The Macallan Fine & Rare 1962. Macallan James Bond 60th Anniversary Release ma sugerowaną cenę detaliczną 600 funtów. Nie wiadomo, co jest w butelkach, to whisky bez określenia wieku, prawdopodobnie z beczek z amerykańskiego dębu, o mocy 43,7%. (Ł)
Ustawa o wyrobie napojów spirytusowych 29 września prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o wyrobie napojów spirytusowych, która wdraża unijne przepisy dotyczące m.in. etykietowania napojów spirytusowych. Ustawa o wyrobie napojów spirytusowych oraz o rejestracji i ochronie oznaczeń geograficznych napojów spirytusowych wdraża rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE ws. definicji, opisu, prezentacji, etykietowania napojów spirytusowych, stosowania nazw napojów spirytusowych w prezentacji i etykietowaniu środków spożywczych, ochrony oznaczeń geograficznych napojów spirytusowych, wykorzystywania alkoholu etylowego i destylatów pochodzenia rolniczego. Nowelizacja reguluje zasady nadzoru nad procesem leżakowania i etykietowania napojów spirytusowych. Nadzór będzie sprawowała Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) i za jej zgodą producent będzie mógł umieszczać informacje o okresie leżakowania (dojrzewania) napoju spirytusowego. Jest to o tyle ważne, że od długości leżakowania zależy smak i jakość, co prze-
Wydarzenia 7
kłada się na wyższą cenę napoju. Takie rozwiązanie ma dać konsumentom pewność co do wieku trunku. (N)
DSR 2022
Diageo ogłosiło listę whisky tworzących wyczekiwaną kolekcję 2022 Special Releases. Osiem whisky zostało wyselekcjonowanych przez dr Craiga Wilsona. Są to: Mortlach (57,8%), Talisker 11YO (55,1%), Lagavulin 12YO (57,3%), Singleton of Glen Ord 15YO (57,3%), Cardhu 16YO (58%), Oban 10YO (57,1%), Cameronbridge 26YO (56,2%), Clynenish 12YO (58,5%). A zatem wszystkie z moca beczki w cenach od 105 do 275 funtów za butelkę. Ilustracje na etykiety i opakowania ponownie stworzył Ken Taylor, wspomaga go artysta wizualizacji cyfrowej Kevin Tong. Wydanie zbiega się z odsłonięciem książki zatytułowanej „Elusive Expressions Cocktails and Serves”, w której tworzenie koktajli jest „przeformułowane” poprzez postacie i podróże. Książka została stworzona przez ambasadorów marki Diageo i bada „legendy” stojące za Mortlachem, The Singletonem, Lagavulinem i Taliskerem. (Ł)
Berlińskie laury
Podczas Berlin International Spirits Competition 2022 Heritage Magnolia Gin z Polski zdobył tytuł Ginu Roku oraz Podwójne Złoto niesamowicie wysoką punktacją 96/100.
- Możesz być nieznaną, małą marką z Polski i wciąż zostać uznany za Gin Roku w kraju, w którym działa ponad 600 rodzimych marek ginu. Jesteśmy niesamowicie dumni z tego rezultatu, bo udowadniamy, że choć renesans ginu zaczął się w Polsce znacznie później niż na Zachodzie, to już teraz zdobywamy najwyższe wyróżnienia na arenie między-
narodowej – mówi Marcin Czajkiewicz, właściciel marki.
Sukcesy w światowych konkursach idą w parze z docenieniem produktu przez konsumentów w Polsce. Z dystrybucją w 50 miastach w ponad 250 punktach sprzedaży, Heritage Magnolia Gin jest jednym z najdynamiczniej rosnących projektów w świecie polskich alkoholi kraftowych. Za recepturę ginu oraz rzemieślniczy proces produkcji odpowiada Aleksandra Czajkiewicz.
- Nie tworzymy receptur w pośpiechu, prace nad Heritage Magnolia Gin trwały 18 miesięcy - opowiada Aleksandra Czajkiewicz. - Fundamentem każdego ginu jest historia, którą chcemy opowiedzieć. Łączymy rzadkie i lokalne składniki. Tworzymy intrygującą, bogatą aromatycznie mieszankę. Dlatego mamy pewność, że nasi konsumenci otrzymują niezwykle jakościowy, dobry i dopracowany produkt, od receptury po ręczne numerowanie każdej butelki.
Wkrótce w portfolio pojawią się kolejne pozycje ginu. (N)
Rekordowa sprzedaż alkoholu
W 2021 roku padł rekord pod względem wartości sprzedanego alkoholu w Polsce. Polacy wydali na alkohol niemal 45 mld zł, o 9,6% więcej w porównaniu z rokiem poprzednim, wynika z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zdaniem ekspertów w zeszłym roku, podobnie jak przed laty, przyrost wydatków to efekt wzrostu cen. Z tą jednak różnicą, że w 2014 roku był on efektem podwyżki akcyzy o 15%, natomiast w 2021 roku został spowodowany inflacją i wzrostem kosztów działalności. Kolejnym powodem wzrostu jest kupowanie trunków z coraz wyższej półki.
Z danych PARPA wynika, że wzrost konsumpcji był niewielki. W przeliczeniu na 100% alkoholu średnie spożycie na mieszkańca wyniosło 9,7 l wobec 9,62 l w 2020 roku. (Ł)
Lubuski w wersji light
Firma Henkell Freixenet Polska poszerza ofertę marki Lubuski o nowy, inspirowany bogactwem natury, smak - Lubuski Botanic Light. Jest niezwykle lekki i orzeźwiający, stworzony na bazie 28 wyszukanych składników roślinnych. Idealnie sprawdzi się jako baza wielu aromatycznych drinków. Ma tylko 25%. (Ł)
Wydarzenia 8
Whisky Live Warsaw w nowej odsłonie
Whisky Live Warsaw odbędzie się w dniach 28-29 października w nowej lokalizacji. W tym roku gospodarzem największego festiwalu whisky w Polsce będzie Stadion Miejski Legii Warszawa. Na potrzeby festiwalu wykorzystane zostanie Centrum Konferencyjne, które jest położone w centralnej, najbardziej prestiżowej części stadionu piłkarskiego – w Klubie Biznesowym, mieszczącym się w sercu trybuny zachodniej dedykowanej dla gości VIP. Do dyspozycji organizatorów pozostaje blisko 2300 m2 eleganckiej przestrzeni eventowej. Funkcjonalne, przestronne, klimatyzowane sale, z panoramicznym widokiem na stadion oraz dużą ilością światła.
Goście specjalni
Jak co roku, jedną z atrakcji festiwalu będzie udział gości specjalnych związanych z branżą whisky oraz mocnych trunków. Po raz pierwszy w Warszawie pojawi się Mark Reynier, były właściciel destylarni Bruichladdich, posiadający ponad czterdziestoletne doświadczenie w branży alkoholi, z czego ponad połowę w segmencie whisky. Po dwunastu latach pracy w Bruichladdich, Mark postanowił ją sprzedać firmie Rémy Cointreau w 2012 roku za 58 mln funtów. Reynier to obecny właściciel irlandzkiej destylarni Waterford Distillery, produkującej m.in. organiczną i biodynamiczną whisky Waterford Gaia i Luna. Dwa lata temu przedsiębiorca zapoczątkował kolejny projekt, tym razem destylarni rumu – Renegade Rum Distillery położonej na Grenadzie. Drugą osobowością na Whisky Live Warsaw będzie Serge Valentin – jeden z najbardziej cenionych na świecie pisarzy i bloggerów o whisky, właściciel bloga Whiskyfun.com oraz założyciel grupy Malt Maniacs & Friends. Tematyką mocnych alkoholi interesuje się od późnych lat 70. Trzeci z gości specjalnych, Ingvar Ronde, to stały bywalec festiwalu. Autor „Malt Whisky Yearbook” będzie promować w Warszawie edycję 2023.
Rekordowa liczba wystawców
Pod koniec października w stolicy pojawi się ponad 80 wystawców z całego świata. Swoje oferty zaprezentują nie tylko znane, globalne koncerny, ale również małe, kraftowe destylarnie oraz niezależni bottlerzy. Dominującym trunkiem będzie whisky, ale nie zabraknie również innych mocnych alkoholi, m.in. ginów i rumów. W gronie wystawców znalazło się kilku debiutantów. Jednym z nich będzie Belgian Owl –pierwszy belgijski producent whisky single malt. Destylarnia została założona w 2004 roku, a jej flagowy trunek – Belgian Owl Single Malt, debiutował na rynku w październiku 2007.
Z innego, egzotycznego dla świata whisky kraju – Włoch, pochodzi marka Samaroli. Ciekawostką będzie też obecność jednej z najmniejszych destylarni w Szkocji – Daftmill. Jej właściciele zajmują się głównie farmą i tylko dwa razy w roku mogą pozwolić sobie na chwilę wytchnienia, którą wypełniają destylacją. Niewielka produkcja sprawia, że whisky tej marki jest trudno dostępna, a jeszcze rzadziej konsumowana.
Organika, likier starzony, gin leżakujący
Miłośnicy oryginalnych trunków znajdą na festiwalu wiele innych „perełek” smakowych, niedostępnych na co dzień w naszym kraju. Destylarnia Nc’nean, położona chyba w najbardziej bajecznym miejscu w Szkocji, oferuje w 100% organiczne whisky oraz organic botanical spirit. Z kolei bottler Morrison wystawi na WLW Bruadar Whisky Liqueur – likier na bazie whisky single malt z dodatkiem miodu. Szkocka marka Glaswegin będzie kusić uczestników ginami dojrzewającymi w beczkach po sherry, tequili, czerwonym winie czy burbonie, natomiast za nazwą Wee Smoky kryje się szkocka whisky grain, dojrzewająca w beczkach po dymnej whisky z wyspy Islay. Przedstawicielem Czarnego Lądu będzie Bain’s Cape Mountain – whisky single grain destylowana w 100% z afrykańskiej żółtej kukurydzy.
W tym roku oficjalny patronat nad wydarzeniem objęła Brytyjska Ambasada w Warszawie. Na dedykowanej przestrzeni będzie promować lokalne, brytyjskie destylarnie.
Strefa wyjątkowych whisky
Nowością na tegorocznym festiwalu będzie Strefa HIGH PROOF: Ekskluzywna Selekcja dla Koneserów – wspólny projekt portalu Bestofwhisky.pl, agencji doradztwa DramsApart oraz organizatora festiwalu Whisky Live Warsaw 2022, firmy Tudor House. Strefa HIGH PROOF to nie tylko stoiska z bardzo interesującymi, starannie wyselekcjonowanymi whisky przez specjalistów z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem, ale również pakiet sesji masterclass i seminariów poświęconych tematom dla bardziej zaawansowanych smakoszy mocnych trunków. Podobnie jak w latach poprzednich, organizatorzy przygotowali Strefę Cygarową oraz bogatą ofertę sesji masterclass. Oferowane warsztaty degustacyjne (dodatkowo płatne) będą unikalne, a smakowane trunki wyjątkowe, jak chociażby pochodzące z sześciu różnych dekad rocznikowe single cask whisky Glenfarclas.
Przy wejściu na teren festiwalu goście festiwalowi otrzymają kieliszki i wodę. Część trunków będzie serwowana w cenie biletu (jednodniowego lub dwudniowego), a za droższe, limitowane wersje trzeba będzie zapłacić specjalnymi voucherami, dostępnymi w kasach festiwalowych. Pełne butelki serwowanych na stoiskach trunków będzie można kupić w sklepie festiwalowym w promocyjnych cenach.
MICHAŁ HASIK
Wydarzenia 10
Szansa dla producentów i konsumentów
26 września w Poznaniu odbyło się seminarium na temat chronionych oznaczeń geograficznych. Głównym tematem spotkania było wyjaśnienie, na czym polega taka forma ochrony i co należy zrobić, aby móc stosować chronione oznaczenie geograficzne na produktach. Swoje stanowisko przedstawili reprezentanci Komisji Europejskiej, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz przedstawiciele i producenci towarów ChOG. Wydarzenie odbyło się w ramach Poznańskich Targów „Smaki Regionów”.
– Polska jest tzw. średnim użytkownikiem, jeśli chodzi o oznaczenia geograficzne. Chronimy takie produkty jak Jabłka grójeckie ChOG, Rogale świętomarcińskie ChOG czy Polską Wódkę ChOG, ale nadal jest to niewielki procent naszych rodzimych towarów – mówi Bartłomiej Balcerzyk, zastępca dyrektora Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. – Naszym celem było zachęcenie producentów do składania wniosków o przyznanie oznaczenia. Chcemy szerzyć świadomość na jego temat, bo wiemy, że przyczyni się to nie tylko do ochrony samych produktów, ale również praw ich twórców. Myślę, że seminarium było źródłem wiedzy zarówno dla producentów rozważających rejestrację, jak i dla samych konsumentów, którzy dowiedzieli się, dlaczego warto wybierać produkty z listy ChOG – dodaje.
Czym jest oznaczenie geograficzne i przed czym chroni? Produkty z chronionym oznaczeniem geograficznym są gwarancją jakości, ale też zawierają w sobie tradycje związane z danym obszarem geograficznym. Są wizytówką kraju, przekazują jego kulturę, historię i wartości. Oznaczenie geograficzne to forma ochrony towarów i produktów pochodzących z danego terenu, do którego nawiązuje także ich nazwa (np. Ser koryciński swojski ChOG, Polska Wódka ChOG). Powinny się one cechować niepowtarzalnymi właściwościami np. tradycyjnym sposobem powstawania, określonymi surowcami czy miejscem produkcji. Produkt, który na podstawie złożonego wniosku, otrzyma prawo do stosowania oznaczenia geograficznego, jest chroniony przed nieuczciwymi praktykami handlowymi. Ma to także ogromne znaczenie dla konsumentów, którzy wiedzą, że wybierając produkty z oznaczeniem geograficznym, kupują towary sprawdzone i jakościowe.
Obecnie mamy w Polsce zarejestrowanych 10 chronionych nazw pochodzenia i 24 chronione oznaczenia geograficzne produktów rolnych i środków spożywczych, 2 oznaczenia geograficzne napojów spirytusowych i 10 gwarantowanych tradycyjnych specjalności. Łącznie 46 nazw.
Edukacja przede wszystkim
Forma ochrony produktów, jaką jest chronione oznaczenie geograficzne, nie jest jeszcze wystarczająco znana. Choć obecnie w Unii Europejskiej zarejestrowano prawie 3500 produktów, to nadal w wielu krajach zarówno sami rolnicy i producenci, jak i konsumenci, mają niewielką świadomość na ten temat. Większość z nich w ogóle nie wie o istnieniu chronionych oznaczeń geograficznych, a znaczna część nie rozumie, jakie korzyści może przynieść rejestracja produktu.
Wiedza i doświadczenie, czyli historie producentów W seminarium udział wzięli także polscy producenci towarów chronionych oznaczeniem geograficznym. O tym, jak przebiegał proces przyznawania oznaczenia w przypadku Jabłek grójeckich ChOG, opowiadał Maciej Majewski. Historię Sera korycińskiego swojskiego ChOG przybliżył Sylwester Kwiatkowski, zaś Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska wprowadziła słuchaczy w świat Polskiej Wódki ChOG. Uczestnicy seminarium mogli nie tylko uzyskać potrzebne informacje, ale przede wszystkim zadać nurtujące ich pytania. – Konsumenci coraz częściej zwracają uwagę na jakość produktów. Potrzebują wiedzy, że te z oznaczeniem ChOG jak np. Polska Wódka/Polish Vodka, są najwyższej jakości i pochodzą ze sprawdzonych źródeł. Wielka szkoda, że znajomość produktów z listy ChOG jest w Polsce tak niska, dlatego takie wydarzenia jak dzisiejsze seminarium są niezwykle potrzebne. Edukacja w tym zakresie to ukłon w stronę producentów, ale przede wszystkim konsumentów – mówi Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska, dyrektor generalna Stowarzyszenia Polska Wódka.
Wszystkie potrzebne informacje w jednym miejscu Seminarium na temat chronionych oznaczeń geograficznych było znakomitą okazją, aby nawiązać kontakt z innymi producentami – zarówno tymi, którzy już chronią swoje produkty, jak i tymi, którzy dopiero planują złożyć wniosek. Podczas spotkania uczestnicy uzyskali wszelkie potrzebne informacje na temat specyfiki lokalnej, regionalnej i krajowej. Byli na nim również obecni przedstawiciele Komisji Europejskiej – Ola Jeżowska-Minárik i Bartłomiej Balcerzyk oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi – Magdalena Głodek. Wyjaśnili oni, na czym polega unijny system oznaczeń, plan strategiczny Wspólnej Polityki Rolnej oraz dlaczego ochrona rodzimych produktów jest ważna dla polityki i gospodarki kraju. (DS)
Wydarzenia 12
Konkurs Polskich Wódek i Okowit Ziemniaczanych
26 września zostały ogłoszone wyniki konkursu Polskich Wódek i Okowit Ziemniaczanych, organizowanego przez Instytut Skrzynki – Instytut Dokumentacji, Rozwoju i Promocji Dziedzictwa Kulturowego i Kulinarnego Powiatu Poznańskiego, podczas targów Smaki Regionów w Poznaniu. Ideą konkursu było promowanie polskiej tradycji produkcji wódek i okowit ziemniaczanych, a także nagradzanie ich twórców oraz wyrobów. Do konkursu przystąpili producenci wódek i okowit ziemniaczanych z terenu Rzeczypospolitej Polskiej. Uroczystość wręczenia nagród połączona była z panelem tematycznym „Jak smakuje ziemniak –prawda i stereotypy”. Udział w nim wzięli: Krzysztof Korolewicz – prezes firmy Europlant, miłośnik i propagator ziemniaka w Polsce, Witold Włodarczyk – prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, Jan Babczyszyn – dyrektor Instytutu Skrzynki (organizator konkursu PPVC.PL). Moderatorem spotkania był Zbigniew Kmieć –główny Ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ds. rolnictwa i żywności, a także ambasador sieci Culinary Heritage Europe Witold Wróbel oraz koordynator globalny tej sieci Niclas Fjellström.
III miejsce oraz brązowy medal: Old Polish Vodka sp. z o.o.za Wódkę Polski Ziemniak lato 2022, Wyróżnienie: Drake sp. z o.o. za OVII wódkę z pyry, Wyróżnienie: Wielkopolska Manufaktura Wódek S.A. za Miracle Vodka Dark Gold Edition.
W kategorii okowity ziemniaczane:
Grand Prix: PPUH Tłocznia Maurer za Ziemniaczanąokowitę z ziemniaka, I miejsce i złoty medal: Oxyma sp. z o.o. za Okowitę z ziemniaków, II miejsce i srebrny medal: Gospodarstwo Rolne Andrzej Urbanek za Okowitę z ziemniaków Urbanek, II miejsce i srebrny medal: Podkarpacka Destylarnia Okowity Grzegorz Pińczuk za Okowitę z ziemniaków, III miejsce i brązowy medal: Tenczyńska Okovita S.A. za Okovitę Tenczyńską Ziemniak.
W kategorii opakowania & design:
Grand Prix: Tenczyńska Okovita S.A. za Okovitę Tenczyńską Ziemniak, I miejsce i złoty medal: Toruńskie Wódki Gatunkowe za Jednorodną ziemniaczaną, II miejsce i srebrny medal: Mazurska Manufaktura S.A. za Bielik Vodka Potato, III miejsce i srebrny medal: Gorzelnia Podole Wielkie za Podole Wielkie Wódka Ziemniaczana, Wyróżnienie: Alkohole Kraftowe sp. z o.o. za Prohibicję ziemniaczaną, Wyróżnienie: Drake sp. z o.o. za OVII wódkę z pyry.
Kapituła konkursowa przyznała nagrody w następujących kategoriach:
W kategorii wódki ziemniaczane czyste: I miejsce oraz złoty medal: Alkohole Kraftowe sp. z o.o. za Prohibicję ziemniaczaną, II miejsce oraz srebrny medal: Toruńskie Wódki Gatunkowe za Toruńską ziemniaczaną. W tej kategorii nie przyznano Grand Prix.
W kategorii wódki ziemniaczane czyste premium: Grand Prix: Alembik Polska S.A. za Wódkę Kraftowa Palikot Ziemniak, I miejsce oraz złoty medal: Henkell Freixenet Polska za Dalkowski Wódkę czystą filtrowaną, II miejsce oraz srebrny medal: Podole Wielkie za Podole Wielkie Wódka Ziemniaczana, II miejsce oraz srebrny medal: Mazurska Manufaktura S.A. za Bielik Vodka Potato,
Oceny smakowej polskich wódek i okowit ziemniaczanych dokonali: Łukasz Klesyk (przewodniczący kapituły), Łukasz Gołębiewski, Hieronim Błażejak, Andrzej Fiedoruk, Witold Wróbel i Łukasz Czajka. W kategorii Opakowania & Design zgłoszone do konkursu produkty oceniali Adam Łukawski (przewodniczący jury), Anna Grześkowiak-Przywecka oraz Jan Babczyszyn. Konkurs został zorganizowany przy współpracy: Polskiej Federacji Ziemniaka, Potato Poland, Związku Pracodawców „Polski Przemysł Spirytusowy” i Targów „Smaki Regionów”. Partnerami wydarzenia byli: Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie, Culinary Heritage Europe, Stowarzyszenie Polska Akademia Smaku, Stowarzyszenie Polskie Destylaty, Spirits.com.pl, „Aqua Vitae” oraz „Trybuszon”.
Więcej informacji o konkursie i laureatach oraz galeria zdjęć z wydarzenia dostępne są na stronie: ppvc.pl oraz instytutskrzynki.pl. (IS)
Wydarzenia 14
Festiwal Whisky w Jastrzębiej Górze
27 sierpnia Jastrzębia Góra po raz ósmy gościła miłośników whisky, zapewniając doskonałe zakończenie wakacji. Wielu zagranicznych gości, świetne sesje masterclass, sporo premierowych butelek, dobra muzyka i jak zwykle słoneczna pogoda.
Tradycyjnie świetny program i selekcję butelek przygotowały koncerny – Diageo, Brown-Forman, Pernod Ricard, Moët Hennessy, Bacardi-Martini. Obecni byli najwięksi dystrybutorzy – United Beverages, CEDC, Stock Polska, M&P Pavlina, Pinot Wine & Spirits, MV Poland, Coca Cola HBC i mniejsi: Cerville, AN.KA Wines, Dom Wina, Vininova, Last Port, ML Spirits, Polmos Bielsko-Biała, Bevworks. Byli też polscy producenci – Mundivie z whisky Wild Fields oraz Podole Wielkie z okowitami starzonymi w beczkach po winach tokajskich. Wysokie koszty związane z wynajmem stoiska na festiwalu w Jastrzębiej Górze powodują, że selekcja wystawców z roku na rok jest coraz ostrzejsza, pozostaje mieć nadzieję, że uda się organizatorom w następnych latach powiększyć zajmowaną przestrzeń, by zmieścić jeszcze więcej whisky. Choć muszę przyznać, że mimo iż koncentrowałem się niemal wyłącznie na nowościach, nie byłem w stanie i przy obecnych rozmiarach imprezy spróbować wszystkiego, co wcześniej zaplanowałem. Niezwykle mocnym akcentem tegorocznej edycji były sesje masterclass. Tu palma pierwszeństwa należy do Brown-Forman i ich degustacji ze Stewartem Buchananem The GlenDronach Sherry Cask Connoiseurs. Do spróbowania były whisky z mocą beczki z lat 1992-1994, pełne nut sherry oloroso i pedro ximenez, perfekcyjnie harmonijne. Przy okazji tej degustacji zaprezentowano po raz pierwszy w Polsce edycję GlenDronach CS Batch 10 i jest to najlepsza z dotychczasowych dziesięciu wersji. Do tej masterclass wrócę w osobnym artykule. Drugie wydarzenie festiwalu to premiera aż dwóch wiekowych whisky z Old Bushmills Distillery – single malts w wieku 25 i 30 lat. Degustację prowadził Tomasz Włodarczyk. Do spróbowania podczas tego spotkania po raz pierwszy była też bardzo interesująca Bushmills 12YO Tequila Cask Strength Poland Limited Edition. Beczki po tequili Jose Cuervo, sześć lat z beczek po bourbonie, sześć lat po tequili. Zapach pomarańczy, mandarynki, bardzo słodkie cytrusy i cytrusowe ciasto, anyż. W smaku gorzkie poma-
rańcze, grejpfrut, limonka, zioła, ziemistość, jabłka. W finiszu gorzkie limonki, grejpfrut, cytryna, ziemistość, agawa, mango, eukaliptus. Ten sam importer, United Beverages, pokazał też w Jastrzębiej Górze po raz pierwszy nowe edycje Macallan Classic Cut 2022 i Highland Park CS Batch 3. Trzecim wydarzeniem była polska premiera Ballantine’s 40YO, niestety nie dane mi było spróbować, mam nadzieję, że jeszcze wrócę do tej butelki. Poza tym można było posłuchać Kenny’ego MacDonalda, który przedstawiał dwie premiery z destylarni Glengoyne –Legacy Series Chapter Three i CS
Batch 9. Na festiwalu była też premierowo prezentowana Tamdhu 18YO –w zapachu anyż, śliwki, gruszki, heban, cynamon, jabłka, miód wrzosowy, pigwa. Smak szorstki, cierpki, nieco soli, skóra, ale też gorzka czekolada z pomarańczą. Finisz to pudding pomarańczowy, mandarynki, goździki, anyż. Charles Metcalfe pokazał m.in. świetną Balvenie 25YO, whisky otwiera serię
Rare Marriages The Balvenie, sygnowaną przez Davida Stewarta, jest dzieckiem jego koncepcji połączenia beczek po bourbonie i sherry, pierwszego i kolejnych napełnień, z amerykańskiego i europejskiego dębu. Kuba Magnuszewski zaprezentował natomiast ciekawą edycję Glenfiddich Orchad Experiment #05, whisky bez podania wieku, prawdopodobnie najmłodsze destylaty mają ponad 12 lat. Beczka po jabłkowej brandy Somerset Pomona, alkohol leżakował razem z musem w beczkach. Wypuszczona jako piąta edycja w Experimental Series, butelkowanie 2022. Nowe na polskim rynku kanadyjskie whisky prezentował Andres Faustinelli, master blender Bearface Distillery, whisky słodkie, pełne nut syropu klonowego, ciekawostką jest edycja leżakowana w beczkach po mezcalu z Oaxaca. Podobnie jak Glendalough z Irlandii, tak i Bearface z Kanady zasiliły właśnie portfolio Coca Cola HBC.
Malcolm Waring wraz z Łukaszem Dynowiakiem pokazali klasyczną ofertę Old Pulteney, ale była też niespodzianka, Old Pulteney 14YO 2007 Sherry Cask z mocą beczki. Zapach bardzo słodki, wanilia, słodkie śliwki, lukier. W smaku masa śliwek, ostre jak śliwowica, cynamon, gałka muszkatołowa. Bardzo aromatyczne śliwki w finiszu, słód, imbir, pieprz, wanilia.
Alan Glynn z irlandzkiej Dingle Distillery gościł po raz drugi w Jastrzębiej Górze, opowiadając o wykorzystywanych w destylarni beczkach. Ukazała się m.in. Dingle Fifth Single Pot Still Release, leżakowana w 100% w beczkach first fill bourbon. Zapach kremowy, waniliowy, do tego zioła i bardzo młode zielone ziarno, mleczko zbożowe. Smak bardzo zbożowy i ziołowy. W finiszu: banany, zioła, mło-
26 i
Wydarzenia 16
Andres Faustinelli
Kenny MacDonald
Łukasz Dynowiak i Malcolm Waring
de zboże, lekko słoność. Sympatyczny Matt Hofman, master distiller w amerykańskiej Westland Distillery, gdzie robią tylko whisky single malt, przedstawił swoje wypusty. Wykorzystywany jest jęczmień lokalnej odmiany talisman, do fermentacji belgijskie drożdże piwowarskie, fermentacja trwa aż pięć dni, a do leżakowania whisky używają tak dziwnych beczek, jak np. po lokalnym barley wine, czy z rzadkiej odmiany dębu garryana z Oregonu.
Iain Allan z Glen Moray przywiózł m.in. Glen Moray Amarone Cask 2010 z mocą beczki, zapach słodki, rodzynkowy, lekko drożdżowy, miód. Smak słodowy, miód, śliwki, pomarańcze, goździki. W finiszu pomarańcze i cynamon, mandarynki i rodzynki, tytoń, skóra. W strugach lecącej wody, zaopatrzony w ciężki sztormiak, Paweł Lipnicki częstował nową edycję Talisker Distiller Edition 2008/2018. Zapach słony, wędzone ryby, wędzone śliwki, czereśnie. W ustach dużo owocowej słodycz – czereśnie, słodkie jabłka, morele, brzoskwinie. W finiszu: wanilia, morele, ananas, syrop brzoskwiniowy i sól.
Na stoisku M&P można było spróbować kilku starszych zacnych whisky, jak Hazelburn 21YO pełen nut bakaliowych, a także nowości – własnego butelkowania beczki po sauternes z destylarni GlenAllachie. Whisky leżakowała 13 lat, wyszło tylko 300 butelek dla serii M&P Cask Collection Club. Zapach słodki, pełen crème brûlée, soczystych moreli, brzoskwiń, budyniu pomarańczowego, miodu, rodzynek, orzechów laskowych, mlecznej czekolady.
Michał Kaszuba prezentował m.in. rzadkie butelkowania z afrykańskiej destylarni Bain’s, a także unikatowe butelki z Deanston i ciekawe limitowane edycje blendów Black Bottle z nowej serii Alchemy, jedna dymna, druga słodka, z beczek po sherry.
Japońskie whisky można było znaleźć na stoiskach: M&P, Last Port, Cerville, Pinot, amerykańskie oczywiście Brown-Forman, promujący whiskey Woodford Reserve, ale też do spróbowania były takie marki jak: Ilijah Craig na stoisku Vininova, Blanton’s w M&P, David Nicholson, Yellowstone czy George Remus miał u siebie
Pinot, obecny był też Michele Reina, ambasador tych whiskey, Kentucky Owl i Wisemann – to marki bourbona i rye whiskey z oferty Cerville. Whisky z nowych szkockich destylarni można było spróbować z Annandale Distillery oraz Glasgow Distillery na stoisku ML Spirits, tu także były nowe wypusty z Arran. Dom Wina pokazał debiutujące edycje Fettercairn Warehouse 2 2022 Batch 3 i Fettercairn Warehouse 2 2022 Batch 3 z mocą beczki. Na stoisku AN.KA Wines były whisky od niezależnych bottlerów – Gordon & MacPhail i Hart Brothers, M&P miało butelki od Murray McDavid, Pinot od Duncan Taylor, Vininova od Wemyss Malts. Pinot zaskoczył też najnowszymi wypustami ze szwedzkiej destylarni Mackmyra, a także whisky z Brandenburgii, z lokalnego żyta. A wisienką na torcie były bardzo stare edycje whisky na stoisku Ardbeg, gdzie spędziłem sporo czasu drugiego dnia festiwalu. To mój subiektywny przegląd stoisk i nowości, whisky było znacznie więcej, wiele jednak już mi dobrze znanych, jak choćby znakomite pozycje z serii Diageo Special Release czy Flora & Fauna, polskie whisky Wild Fields, kolekcja z destylarni Jura, różne wypusty Dewar’s, Aberfeldy czy Craigellachie, jak również z Aberlour czy Tullamore D.E.W. Kolejny festiwal w Jastrzębiej Górze odbędzie się w dniach 25-26 sierpnia 2023.
ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI
Najciekawsze nowości na Festiwalu Whisky Jastrzębia Góra 2022 (noty powyżej 90/100)
Nazwa
Kraj Rodzaj Importer Ocena
GlenDronach 1993 28YO Oloroso Szkocja single malt Brown-Forman 98,5 Sherry Puncheon (55,2%)
GlenDronach 1993 28YO Pedro Szkocja single malt Brown-Forman 98,5 Ximenez Puncheon (52,8%)
GlenDronach 1992 29YO Oloroso Szkocja single malt Brown-Forman 98,5 Sherry Butt (50,7%)
GlenDronach 1994 27YO Oloroso Szkocja single malt Brown-Forman 97,0 Sherry Puncheon (53%)
Bushmills 30YO (46%)
Irlandia single malt United Beverages 96,5 Elijah Craig Barrel Proof (60,1%) USA bourbon Vininova 96,5 Hazelburn 21YO (46%)
Szkocja single malt M&P 95,0 Bushmills 25YO (46%)
Irlandia single malt United Beverages 94,0 Balvenie 25YO (48%)
Szkocja single malt CEDC 93,5
Glentauchers 1995 25YO Szkocja single malt AN.KA Wines 92,5 Gordon & MacPhail (57%)
Woodford Reserve Five-Malt
USA single malt Brown-Forman 91,0 Stouted Mash (45,2%)
Stork Club Full Proof Rye (55%)
Niemcy rye whiskey Pinot 90,5
Irlandia single malt Coca Cola HBC 90,5 Finished Batch 001 (46%)
Glendalough 7YO Mizunara
Tamdhu 18YO (46,8%)
Szkocja single malt Vininova 90,5
Wydarzenia 17
Matt Hofman
Michał Paszota nalewa okowitę z beczki po tokaju
Talisker na mokro
XIII Ogólnopolski
Salon Win i Alkoholi
W dniach 29-30 września w warszawskiej Fortecy Kręglickich odbyła się trzynasta edycja Ogólnopolskiego Salonu Win i Alkoholi, organizowanego przez M&P. To najstarsza degustacyjna impreza w Polsce, łącząca wina i mocne alkohole. Pierwszego dnia swoje wyroby prezentowali winiarze z całego świata – Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Węgier, Grecji, ale też z: USA, Chile, Urugwaju, Argentyny, RPA, Indii, Australii, Nowej Zelandii. Był też miodosytnik z Polski, młoda firma Big Fellow. Drugiego dnia pawilon wypełniły mocne alkohole, znów z wielu stron świata –Szkocja, Anglia, Irlandia, Francja, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja, Litwa, Armenia, USA, Japonia, Indie, Filipiny, Jamajka, Izrael. Nie brakowało nowości, odbyły się też trzy sesje masterclass z whisky z destylarni: Glen Scotia, Springbank i GlenAllachie. Degustacje masterclass były nowością Festiwalu, odbywały się w podziemiach fortecy, w klimatycznej
sali z czerwonej cegły i na pewno był to strzał w dziesiątkę, zwłaszcza, że pokazano tam naprawdę unikatowe butelki. Z nowości sporym wydarzeniem była premiera kolekcji GlenAllachie Single Cask Batch 5, pięć whisky z bardzo różnych beczek, dość młodych, w wieku 10-16 lat: 2006 #1408 Oloroso Puncheon, 2007 #800467 PX Puncheon, 2008 #414 Moscatel Barrique, 2010 #4601 Napa Valley Wine Barrel, 2011 #7448 Ruby Port Pipe. Mi najbardziej smakowała ta najstarsza w kolekcji, szesnastolatka z beczek po oloroso, o zapachu: bakalii, rodzynek, suszonych wiśni, suszonych moreli, lekka nuta słona, skóra, słona skóra. W smaku jest sól, ale też przyjemna owocowość – gruszki, jabłka, morele, kiwi. W finiszu kawa, głóg, tatarak, anyż, śliwki, migdały, czekolada, rodzynki, suszone wiśnie. Na stoisku GlenAllachie można było też spróbować dwóch najnowszych butelkowań w serii M&P Cask Collection Club. Z zaskakujących własnych butelkowań M&P do spróbowania były butelki Rum of the Word 2016 SC #GT16LS16 M&P Collection. To rum z Gwatemali, leżakowany przez cztery lata w beczkach po bourbonie w tropikalnym klimacie i finiszowany w Europie w beczkach po koniaku. Zapach słodki, bardzo melasowy, nuty fermentacyjne, ananas. Smak lekki, bardzo przyjemnie kokosowy, rześki. W finiszu zielone orzechy włoskie, tytoń, kokos, wanilia. Dużo nowych whisky było na stoisku izraelskiej M&H, ciekawe beczki po lokalnych winach, piwach, winie pomarańczowym, choć na mnie najlepsze wrażenie zrobiła whisky z beczek po torfowej szkockiej whisky Ledaig – M&H Apex Alba Cask o mocy 53,4%, w zapachu słona, torfowa, morska. Smak cierpki, wytrawny, medyczny, torfowy. Finisz tłusty, wanilia, nuty mleczne, duża medyczność, torf, cierpkość.
Zaprezentowała się zupełnie nieznana w Polsce amerykańska destylarnia whisky (ale też rumu) Westward. Nowe blendowane whisky, w tym mieszankę słodowego destylatu baskijskiego i kukurydzianego amerykańskiego pokazali Basque Moonshiners z Hiszpanii. Francuski Armorik ujawnił limitowane butelkowania swoich starszych, piętnastoletnich single malts. Festiwal M&P to jednak nie tylko whisky. Grappy z Górnej Adygi prezentował Roner, a z regionu
Wydarzenia 18
Veneto Zanin. Były najbardziej poszukiwane rumy z jamajskiej destylarni Hampden. Znakomite kalwadosy, w tym unikatowe edycje finiszowane w beczkach po tequili i rumach Long Pond od rodziny Drouin. Koniaki, w tym koniaki rocznikowe oraz unikatowe edycje single cask, także butelkowane na wyłączność dla M&P. Z nowości w świecie alkoholi innych niż whisky najwyżej oceniłem koniak Lheraud Petite Champagne 1996, o zapachu korzennym, czuć: migdały, morele, marcepan, lukier, słodkie śliwki, cynamon. W smaku gorzkie zioła, cynamon, suszone śliwki, anyż, czekolada z wiórkami kokosowymi. Finisz cierpki – tytoń, śliwki, lukrecja, sól. Znakomita jest nowa odsłona limitowanego ginu z Górnej Adygi Z44 Erica, gdzie podstawowym składnikiem, poza jagodami jałowca, są szyszki sosny Pinus cimbra oraz kwiaty wrzosów. Ponadto macerowane są m.in. śródziemnomorskie owoce cytrusowe, połączone z mieszanką traw alpejskich, są tu także korzeń: krwawnika, korzeń fiołka i korzeń goryczki. Dodatkowo odmiana wrzośca rosnącego w wysokich Alpach, aromat bardzo intensywny, dużo jałowca, igliwie, jagody, pomarańcze. W smaku masa jałowca, jarzębina, dzięgiel, zielone igliwie. W finiszu słodkie jagody i żurawina, masa jałowca i igliwie, sosna, jałowiec, dzięgiel. I wspomniany kalwados, kolejne wielkie dzieło Christiana Drouin – 10YO
Calle 23 Angels, tym razem trunek był finiszowany w beczkach po tequili 100% agave Weber z Calle 23. Najpierw kalwados wlano na 13 miesięcy do beczek pierwszego napełnienia po Calle 23, potem jeszcze na cztery miesiące do beczek drugiego napełnienia. Wypuszczono tylko 1050 butelek. Zapach bardzo rześki, kwaśne jabłka, kwaśne gruszki, pulpa, szarlotka, lekka nuta pestek owoców. Smak cierpki, korzenny, nuty śliwkowe, zaskakujące, anyżowe, lukrecja, ciemne piwo stout. Ciężki finisz, dużo słodyczy, melasy, cukru palonego, jak w przepalance, tytoń i pieczone jabłka. Biegając pomiędzy stoiskami próbowałem nowości, omijając alkohole wcześniej mi znane. I mimo szczerych chęci czasu na spróbowanie wszystkich nowych produktów mi nie wystarczyło, co jest dobrą recenzją wydarzenia. Bo przecież odkrywanie, poznawanie, smakowanie jest na takich imprezach najważniejsze. (ŁG)
Top 5 nowości Festiwalu OSWiA 2022
Nazwa Kraj Rodzaj Ocena
Glen Scotia 22YO 1999 First Szkocja single malt 94,5 Fill Bourbon (54,8%)
Lheraud Petite Champagne 1996 (49%) Francja koniak 93,0 Z44 Erica (45,5%) Włochy gin 93,0
Christian Drouin Pays d'Auge Francja kalwados 90,5 10YO Calle 23 Angels (45%)
Nikka Yoichi Discovery
Japonia single malt 88,5 Non-Peated (48%)
Wydarzenia 19
II Ogólnopolski Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych
W dniach 12-15 sierpnia na poznańskim Placu Kolegiackim odbywał się XVI Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku i towarzyszący imprezie II Ogólnopolski Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych, organizowany przez Stowarzyszenia Polskie Destylaty. Tu wśród wystawców byli: Drake Distillery, Destyl, Podole Wielkie, Manufaktura Cieleśnica, Jakob Haberfeld, Smarduch Family Distillery, Ima Distillery i Jonston Distillery. W drugiej części Festiwalu Dobrego Smaku byli rzemieślniczy wytwórcy oraz importerzy: serów, wędlin, soków, przetworów, kiszonek, ale też win gronowych i owocowych, nalewek, miodów. Sporo było miejsc z gastronomią, ze słodyczami. W części ogólnej m.in.: Toorank i nalewkarnia Longinus. Drugiego dnia odbyła się uroczystość wręczenia dyplomów dla laureatów Konkursu na najlepszy destylat Ogólnopolskiego Festiwalu Alkoholi Rzemieślniczych. Wcześniej „Aqua Vitae” zorganizowało w Warszawie ślepą degustacje z udziałem jedenastu jurorów. Różnice w ocenach były bardzo niewielkie, pomimo wielkiego zróżnicowania smaków i aromatów startujących w konkursie trunków. Oto nagrodzone i wyróżnione alkohole wraz z ocenami i notami jurorów, w kolejności w jakiej były degustowane.
Ima Distillery Classic Vodka Wódka Jabłkowa – 2 miejsce
Podole Wielkie Żyto 2021 – wyróżnienie
uzyskała w ślepej degustacji notę 87,83 Zapach zielonego jabłka, przyjemny, alkohol mało wyczuwalny, lekka słodycz, trochę ziół, bardzo delikatna pikantność
Bardzo jabłkowy smak, mało alkoholowy, lekka pikantność, słodko-gorzki Finisz: kwiaty, jabłka, korzenność, cytrusy, gładkie, zgrabne, koherentne
uzyskało w ślepej degustacji notę 82,44 Zapach lekki, kwiatowy, słodki, kremowy, zbożowy, trochę owowców, ślady cytrusów, winogrona, szczypta przypraw W smaku nieco goryczki, przypraw, lekka pikantność Finisz: mąka, kardamon, pieprz, chleb, ziarna słonecznika
Drake Distillery OVII Jabłko Okowita 2022
uzyskała w ślepej degustacji notę 85,22 Zapach intensywny, drożdże, wyraźnie owocowy, trochę przypomina grappę, słodycz żółtych owoców, brzoskwinie, dojrzałe nektarynki, alkohol dobrze ukryty Smak: słodko-cierpki, jabłkowy, trochę goryczy, owoce tropikalne, winogrona Finisz: rozgrzewający, korzenny, drożdże
Jonston Distillery Summer Vibes Gin 2022
Wydarzenia 20
Halina Ima
Łukasz Czerkowski
Krzysztof Kaczor
Katarzyna Janus
uzyskał w ślepej degustacji notę 88,22
Zapach bardzo intensywny, odświeżający: jałowiec, mięta, cytrusy, tymianek, rozmaryn, kolendra, czystek, chmiel
Smak dość oleisty, sporo słodyczy, potem lekka gorycz, delikatny jałowiec, dużo cytrusów, eukaliptus, skórka gorzkiej pomarańczy, pieprz, mięta Finisz: eukaliptus, mięta, cytryna, pomarańcze, grejpfrut, zioła
Destyl Light Hibernal Likier - wyróżnienie
uzyskał w ślepej degustacji notę 86,39
Zapach bardzo kwiatowy, agrest, biała porzeczka, pigwa, mirabelka, śliwka, jabłko, miodowa słodycz.
Smak cierpki, agrestowy, kwaśne owoce, pigwa, gruszka, porzeczka, mirabelka, ale też wytrawny miód Finisz cierpki, taniczny, herbaciany, hibiskus, brzoskwinia
Cieleśnica 1835 Jarzębinka - wyróżnienie
uzyskał w ślepej degustacji notę 84,50 Zapach ziemisty, pestkowy, lekko grejpfrut, aronia, owoce leśne, przyprawy, zioła Smak cierpki, gorzki, lekko zioła, przyprawy, ziemistość, gorzka pomarańcza Finisz cierpki, gorzki, jarzębinowy, trochę ziół, czarna porzeczka, aronia, gorzka pomarańcza, zielony orzech włoski
Smarduch Distillery Nalewka Szarlotka - wyróżnienie uzyskała w ślepej degustacji notę 87,17
W zapachu jabłka, szarlotka, piernik, słodycz, miód, jabłko z cynamonem, ciasto marchewkowe, keks W smaku: kwaśno-słodkie jabłka, ale też cytryny, cierpkość, rabarbar, trochę przypraw, lekka pikantność, miód, lukrecja Świąteczny likier, jabłko, szarlotka, cynamon, papryka, piernik
Jakob Heberfeld Wiśniówka 2021 Barrel Aged Cherry Liquer
uzyskała w ślepej degustacji notę 87,67
W zapachu: wiśnie, wędzona wiśnia , pestki, trochę przypomina whisky z beczki po sherry, gorzka czekolada deserowa Smak cierpki, wiśnie, pestki, wanilia, wędzone czerwone owoce, delikatny dym
Finisz: dębina, wiśnie, cierpkość, wędzenie, dym, śliwka wędzona, melasa
O komentarz poprosiliśmy Marcina Czarneckiego, współorganizatora imprezy i jednocześnie przedstawiciela Ima Distillery.
– Już po raz drugi udało nam się zorganizować w Poznaniu Ogólnopolski Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych. Do ostatniej chwili żyliśmy w napięciu, ponieważ po pierwsze musieliśmy zmienić miejsce, a po drugie był to debiut Stowarzyszenia Polskie Destylaty jako organizatora eventu. Ze względu na remont płyty Starego Rynku, festiwal został przeniesiony na Plac Kolegiacki – świeżo odnowiony, piękny, kameralny plac, który jednak nie jest tak uczęszczany jak Stary Rynek. Z drugiej strony Stowarzyszenie musiało stanąć na wysokości zadania i zadbać o logistykę, oprawę wizualną oraz promocję. Myślę, że wyszło znakomicie! Stoiska wystawców cieszyły się ogromną popularnością, wydarzenia towarzyszące w postaci masterclassów oraz konkursu wyszły świetnie, nasze kieliszki festiwalowe oraz specjalnie przygotowane na tą okazję drinki szły jak świeże bułeczki. Mimo początkowych obaw, wydarzenie zakończyło się ogromnym sukcesem zarówno zdaniem wystawców jak i przede wszystkim gości. (Ł)
Wydarzenia 21
Bartosz Wilczyński
Szymon Chwesiuk
Michał Matonóg
Stanisław Smarduch
Płomień tradycji, czyli sztuka ogrzewania alembików
Węgiel w sztuce destylacji powoli odchodzi do lamusa, choć jęzory żywych płomieni wciąż okalają alembiki w niektórych destylarniach. Dziś jednak zdecydowanie popularniejszym sposobem ogrzewania naczyń destylacyjnych jest użycie gorącej pary wodnej. Czy taki sposób ogrzewania alembików podczas destylacji może wpływ na powstającą whisky? Może tradycyjne ogrzewanie aparatów destylacyjnych płomieniem węgla jest lepsze? A może łatwiej i taniej jest użyć do tego celu gazu?
Nic nad węgiel
Aż do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku praktycznie każda szkocka destylarnia single malt whisky do jej destylacji, a dokładnie do ogrzewania swoich alembików, używała węgla. Powodem owego stanu, niezmienianego od pokoleń, była tak tradycja, jak i łatwy dostęp do zwęglonych paprotników. Sytuacja zmieniła się pod koniec owych lat, kiedy to destylarnie szerokim frontem zaczęły przesuwać swoje zainteresowanie w kierunku wykorzystania zdolności grzewczych pary wodnej. I choć front ten był nieprzejednany w swym dążeniu, nie zabrakło rów-
z płomienia jako takiego nie rezygnować. Tak uczyniła chociażby Glenfarclas Distillery, która jedynie zamieniła źródło płomienia z węgla na gaz (o wiele bardziej przewidywalny i podatny na kontrolę). Jednak palmę pierwszeństwa w tej materii rezerwuje sobie podobno Glen Keith Distillery, która instalację gazową miała zakupić w 1970 roku.
Z drugiej strony myśli technologicznej jawiła się Glenmorangie Distillery, która prawdopodobnie, jako pierwsza na wyspach, przetarła szlaki dla zastosowania gorącej pary wodnej, co miało miejsce już w 1887 roku. Powtórki takiego zabiegu doczekano się jednak dopiero w 1963 roku, kiedy to na ten sposób ogrzewania alembików zdecydowano się w destylarni Macduff.
wietrza – im miał go więcej, tym sam płomień był większy. Jak mówi Bill McBain, emerytowany stillman destylarni Mortlach, do sterowania wielkością ognia używano też z powodzeniem zwykłej wody, która skutecznie tłumiła nadmiernie rozochocone ogniste jęzory. Jedną z destylarni, która najpóźniej przeszła z ogrzewania węglowego na parowe, jest Ardmore Distillery. Jej menadżer Alistair Longwell wspomina, że zmiana ta nastąpiła u nich w 2001 roku. Jak mówi dalej Longwell: „Bezpośrednie ogrzewanie alembika płomieniami palonego węgla stanowi nie lada sztukę. Żeby w danej chwili uzyskać odpowiedni płomień, stillman musi to wiedzieć już jakieś pół godziny wcześniej. Co innego para wodna, której strumień można precyzyjnie wyregulować już w momencie zaistnienia takiej konieczności. W przypadku węgla czas potrzebny na reakcję wynosi minimum 20 minut. Stary stillman musiał w związku z tym wykazywać się dużo większymi umiejętnościami”.
nież i takich destylarni, które mimo panujących trendów, postanowiły
Tradycyjnie węgiel był ręcznie dorzucany szuflą do indywidualnego paleniska pod każdym alembikiem. Płomienie powstałego tam ognia służyły do rozgrzewania brzeczki przeznaczonej do destylacji. Kontrolę nad wielkością płomieni sprawował ręcznie tzw. stillman, poprzez umiejętne operowanie specjalnym szybrem. W ten sposób regulowano wielkość otworu, poprzez który ogień miał dostęp do świeżego po-
Wbrew pozorom stopień ogrzewania alembika, a przez to tempo parowania alkoholu (i innych komponentów) ma znaczny wpływ na jakość destylatu. Przypomnę tu tylko, że podczas destylacji z gruntu rzeczy produkowane są trzy frakcje, z których wyłącznie ta środkowa nadaje się do produkcji whisky. Ani pierwsza frakcja (przedgon, foreshots) ani trzecia (pogon, feints) z racji swych właściwości trujących do tego się nie nadają. Sztuką jest więc umiejętne oddzielanie od siebie tych
Świat whisky 22
Makieta - palacz pod dawnym alembikiem w destylarni Hakushu w Japonii fot. Łukasz Gołębiewski
leżne bezpośrednio od stopnia rozgrzania alembika. Tu właśnie pojawia się kwestia metody owego grzania i jej podatności na sterowanie. Węgiel w tym momencie wydaje się najbardziej wymagający, gdyż najczęściej grozi przegrzaniem alembika, co skutkować może drastycznym zwiększeniem zawartości pogonów w zbieranym destylacie (mających negatywny wpływ na whisky nawet po wielu latach jej maturacji). Innym niebezpieczeństwem, jakie jawi się podczas destylacji przy użyciu ognia węgielnego, jest zwykły, choć destrukcyjny w skutkach, pożar. Szkocki whisky-biznes nie raz notował tego typu wydarzenia w destylacyjnej historii kraju. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki raczej nie powinien dziwić fakt, że ostatecznie spora rzesza destylarni, mając na uwadze bezpieczeństwo swojej pracy i powtarzalność swoich produktów, przeprogramowała się na systemy używające gorącej pary wodnej. Dziś niewiele destylarni (jak np. Glenfiddich, Glenfarclas i Springbank) wciąż wykorzystuje płomienie ognia w procesie destylacji, choć z użyciem systemów gazowych w miejsce węgla. Dodać tu tylko wypada, że w Glenfiddich funkcjonują równolegle (acz z osobna) dwa systemy grzewcze – gazowy oraz parowy, podczas gdy w Springbank alembik zwany spirit still ogrzewany jest zarówno gazowo, jak i przy użyciu pary wodnej.
Ogień i woda
Czas zająć się odpowiedzią na pytanie, czy jest różnica w whisky wydestylowanej z użyciem płomienia (gazowego lub węglowego) oraz z użyciem gorącej pary wodnej, a jeśli tak, to jaka? John Grant z Glenfarclas Distillery jest całkiem jednoznaczny w swojej opinii na ten temat. Twierdzi, że w przypadku wielu uznanych marek zmiana systemu grzewczego z bezpośredniego (z użyciem płomieni) na pośredni (z użyciem pary wodnej) wpłynęła na zmianę jakości produktu. Ma to związek z różnym składem chemicznym frakcji, jakie powstają podczas destylacji. Jej tempo i natężenie (jak też możliwość precyzyjnego sterowania tymi parametrami) ma według Granta znaczący wpływ na jakość destylatu. Jak wspomina dalej Grant, w swoim czasie pożyczył od destylarni Miltonduff instalację parowego systemu grzewczego i zamontował ją na kilka tygodni w swoim alembiku spirit still. Destylat, jaki powstał po tym zabiegu, uznano za mdły, pozbawiony normalnej dla Glenfarclas złożoności i potęgi swego wnętrza. Tego typu eksperymenty skłaniają do przychylenia się ku tezie o wyraźnym wpływie sposobu ogrzewania alembików na jakość destylatów. Czy jednak można jednoznacznie stwierdzić, że destylaty pochodzące z alembików ogrzewanych bezpośrednim płomieniem są lepsze od tych, które powstają z użyciem tylko pary wodnej?
W 2010 roku w słynnej destylarni Macallan ostatecznie pożegnano instalację gazową, całkowicie zastępując ją systemem parowym. Czyżby zatem dla odmiany stwierdzono tam wyższość zastosowania ogrzewania pośredniego nad bezpośrednim użyciem płomienia? W końcu w destylarni o tak znakomitej reputacji nie zaryzykowano by lekkomyślnie pogorszenia jakości destylatów wskutek zmiany systemu grzewczego. By jeszcze bardziej skomplikować temat dodam, że wśród szkockich destyla-
torów są i tacy, którzy twierdzą, że wpływ na jakość destylatu ma nie tylko zmiana systemu grzewczego, ale i dobór do tej zmiany odpowiedniego alembika. Bill Crilly z Edrington sugeruje, że jeśli doszukujemy się różnic w destylatach powstałych z zastosowaniem ogrzewania bezpośredniego i pośredniego, to znajdziemy je przede wszystkim w produkcie pierwszej destylacji (w alembiku wash still), niż w destylacie opuszczającym drugi alembik (spirit still). Musi w tej tezie żarzyć się iskierka prawdy, skoro w Macallanie zmiany systemu grzewczego dokonano najpierw w alembikach spirit still (czyli do drugiej destylacji). Dopiero na końcu, po żmudnych próbach i testach, uruchomiono parę wodną ogrzewającą pierwszy alembik (wash still).
By podkreślić, że coś jest na rzeczy, przytoczę jeszcze przykład Ardmore Distillery. Tam, jak wspomina Alistair Longwell, w związku z przejściem z węglowego na parowe ogrzewanie alembików zrodziła się potrzeba skompensowania skutków tej zmiany, jakie odciskały swoje piętno na gotowym destylacie. Chodziło
o niekorzystne zmniejszenie się oddziaływania miedzi (z której wykonany jest alembik) na spirytus. W związku z tym postanowiono dodać pogrubione warstwy miedzi w instalacji służącej do kondensacji par alkoholu. Zabieg ten miał pomóc w odzyskaniu przez destylaty dawnego charakteru, uzyskiwanego jeszcze za czasów węgla.
Świat whisky 23
frakcji i zbieranie wyłącznie części środkowej. Wpływ na to niewątpliwie ma również tempo destylacji, za-
Alembik ogrzewany ogniem gazowym
Palacz i dawne piece węglowe
fot. Łukasz Gołębiewski
Skoro zmiana sposobu ogrzewania z bezpośredniego na pośredni niesie za sobą tyle problemów, to rodzi się kolejne pytanie – dlaczego takie destylarnie, jak choćby Macallan, postanowiły jednak taką zmianę wprowadzić. Na tego typu pytanie Crilly odpowiada: „Istnieje wiele powodów, mających na uwadze choćby bezpieczeństwo procesu produkcyjnego czy uwzględniających kwestie środowiskowe, które rzutowały na podjęcie decyzji o wprowadzeniu tego typu zmian.” Ciekawe podejście w tym temacie ma wspomniana wyżej Springbank Distillery. Alembiki do powtórnych destylacji (spirit still) są ogrzewane od wewnątrz za pośrednictwem systemu stalowych i miedzianych rurek rozprowadzających gorącą parę wodną. Nieco inaczej sprawa ma się w przypadku alembika do pierwszej destylacji. Ten ogrzewany jest dwojako: od wewnątrz czyni to rozprowadzana stalowymi rurkami para wodna, zaś od zewnątrz alembik poddawany jest bezpośredniemu działaniu ognia (pochodzącego ze spalania gazu). Taka komplikacja w systemie
Szkiełkiem i okiem
By oddać pola prawdzie, muszę jednak podkreślić, że decyzje w destylarni Springbank oparto głównie na analizie z użyciem elektronicznych analizatorów chemicznych, nieużywanych na codzień przez zwykłego konsumenta. Wyniki, oparte na zwyczajowej analizie organoleptycznej, nie były już tak jednoznaczne. Czy zatem, oprócz sfery czysto naukowej, jest jakieś praktyczne uzasadnienie sporu między zwolennikami ogrzewania alembików płomieniem, a tymi, którzy wolą jednak czynić to gorącą parą wodną?
Stary piec węglowy i obecny system ogrzewania alembików parą w destylarni Springbank
grzewczym wynikła wprost z przeanalizowania próbek destylatów, powstałych w oparciu o różne kombinacje ogrzewania pośredniego i bezpośredniego. Mówiąc inaczej, destylaty powstałe po dodatkowym zadziałaniu na pierwszy alembik żywego płomienia, po prostu były lepsze.
Jak mówi Harry Riffkin z Tatlock & Thomson Ltd., jego firma nie dysponuje żadnymi poważnymi naukowymi dowodami w tej sprawie. Jednak już na początku jego zainteresowania się tematem na czoło wysuwała się różnica w ekspozycji miedzi z alembika i jej interakcji z alkoholem podczas bezpośredniego i pośredniego ogrzewania aparatu destylacyjnego. Szczególnie problem ten dotyczy pierwszej destylacji w aparacie wash still. Według Riffkina to właśnie w nim odbywa się najważniejsza część procesu destylacji, której sukces zależy od odpowiednio dużego stopnia ekspozycji miedzi. Ma to ogromne znaczenie dla jakości produktu pierwszej destylacji (tzw. low wine). Według Riffkina kluczowym czynnikiem sukcesu jest tu bezpośrednie oddziaływanie płomienia na ten właśnie alembik. Sposób ogrzewania alembika determinuje nie tylko jakość powstającego w nim destylatu. By bowiem tak było, sam alembik musi być do danego sposobu ogrzewania przystosowany. Jak podkreśla Dennis McBain z Glenfiddich, główną różnicą pomiędzy alembikami węglowymi i parowymi jest grubość ich ścian. W destylarni Glenfiddich dna alembików ogrzewanych płomieniem palonego węgla miały grubość 16 mm. W przypadku alembików ogrzewanych parą wodną (z uwagi m.in. na konstrukcję instalacji grzewczej) grubość ta mogła zostać zredukowana do 6 mm.
Stary znajomy torf
W przypadku omawiania sposobów ogrzewania alembików podczas destylacji nie sposób rzecz jasna ominąć tematu źródeł ciepła. Do tej pory wspomniałem o węglu, gazie oraz gorącej parze wodnej (zapewne uzyskiwanej dzięki węglowi, gazowi lub prądowi elektrycznemu). Jednak nie zapominajmy o jeszcze jednym źródle energii, o którym miałem okazję już pisać na łamach „Aqua Vitae”, jednak w nieco innym kontekście. Mam tu na myśli stary poczciwy torf – powszechne w dawnej Szkocji paliwo, wykorzystywane choćby do suszenia słodu jęczmiennego. Proceder ten był nader częsty głównie na wyspach (Mull, Islay czy Skye). Okazuje się jednak, że torf służył również w procesie destylacji, był on bowiem źródłem ognia ogrzewającego alembiki swoimi płomieniami. Choć nie da się ukryć, że torf sam w sobie jest niezbyt udanym paliwem – bo i słabo się pali i dymu przy tym mnóstwo – to znów ta jego pozorna wada stała się zaletą. Ogień torfowy okazał się nie tak intensywny, jak węglowy i przede wszystkim łatwiejszy w kontroli. To zaś znacznie ułatwiało pracę stillmanów oraz pozytywnie wpływało na jakość destylatów, które oceniano na szczególnie bogate i złożone w palecie. Tym razem to tyle o torfie – tak na koniec i tak na marginesie.
Świat whisky 24
TOMASZ FALKOWSKI
Tomasz Falkowski
Glen Scotia z Alanem Reid
30 września, podczas Ogólnopolskiego Salonu Win i Alkoholi M&P, odbyła się niezwykła degustacja masterclass, którą poprowadził Alan Reid, ambasador marek Glen Scotia i Loch Lomond. Glen Scotia jest jedną z trzech działających destylarni w Campbeltown, powstała w 1832 roku, za dziesięć lat obchodzić będzie dwustulecie. W konkursie Scottish Whisky Awards Glen Scotia z Campbeltown została wybrana Szkocką Destylarnią Roku 2021. Dla uświetnienia tego zdarzenia wypuszczono limitowaną do 500 butelek whisky Glen Scotia 22YO 1999 First Fill Bourbon, która była jedną z pięciu butelek tej degustacji.
Glen Scotia 18YO (46%)
Po siedemnastu latach w beczkach refill bourbon trafia do beczek refill american oak hohsheads. Zapach: ziół, rodzynek, cynamonu, wanilii, solonego karmelu, toffie. Smak cierpko-gorzki, dużo kory, drewna, przypraw korzennych, imbiru. Jest też ziemistość i słodycz agawy, skojarzenia z tequilą. W finiszu dużo soli, imbiru, cynamonu, gałki muszkatołowej, ziela angielskiego, śliwek.
Glen Scotia 25YO (48,8%)
Leżakowana w beczkach z amerykańskiego dębu, mariażowana w beczkach pierwszego napełnienia po bourbonie. Zapach ziół, rozmarynu, suszonych traw, wrzosów, mchu. Do tego nieco creme brulee. Bardzo elegancki i delikatny zapach. W smaku bardzo wytrawna, ziołowa, dużo majeranku, tymianku, wrzosy, nuta piołunu i bardzo ciekawe umami – słona soja. Finisz słono-ziołowy –polne zioła, kora, jadalne kasztany, lekko goryczka jak pestek jabłek.
Glen Scotia 22YO 1999 First Fill Bourbon (54,8%)
Tylko 500 butelek, z czego sześć trafiło do Polski. Wydestylowana w 1999 roku, kiedy Loch Lomond przejęło destylarnię, zawartość trzech beczek, które zostały napełnione z mocą 63,5%. Leżakowały w dunnage warhouse. – Ta edycja ma pokazywać wyjątkowość regionu Campbeltown w jego wydaniu bez torfu. Beczka pierwszego napełnienia po bourbonie dała tu bardzo dużo nut owocowych. W 1999 roku Glen Scotia produkowała rocznie milion litrów alkoholu, obecnie 535 tys. l 100% alkoholu, co pokazuje drogę jaką przeszliśmy w czasie, kiedy ta whisky odpoczywała w beczce.
Zapach elegancki, delikatny – śmietanka, jabłka, mus jabłkowy, słodki gruszki williams, delikatna nutka ziołowa. W smaku bardzo dużo soli, ale też bardzo dużo cierpkości –kwaśne jabłka, kwaśne gruszki, winogrona, gruszki w koniaku, bardzo delikatnie anyż, migdały. Finisz kwaskowo-gorzki – głóg, tarnina, gorzka cytryna i grejpfrut, ale też kumkwat i nieco słodsze nuty gruszkowe. I jeszcze pieczarki, ser pleśniowy brie. Jest też skórzastość. Bardzo interesująca kompozycja.
Glen Scotia Victoriana (54,2%)
Leżakowana w beczkach 1st i 2nd fill po bourbonie, finiszowana w beczkach po pedro ximenez (30%) i mocno wypalonych beczkach (70%), ok. 35 ppm natorfienia. Zapach sody, soli, przejrzałych owoców, sadzy, śliwki, gruszki. W ustach: tłusta, oleista, słona, lekko torfowa. Dużo rodzynek, figi, daktyle, czarna czekolada i suszone wiśnie. Finisz gęsty, słodki, czekolada z kawą, kokosem, suszoną wiśnią, rodzynkami.
Glen Scotia 8YO Campbeltown Malts Festival 2022 (56,5%)
Mocno torfowa, 54,5 ppm. Destylacja 2013. Po ponad siedmiu latach w beczkach po bourbonie trafiła do beczek pierwszego napełnienia po pedro ximenez na 12 miesięcy. Zapach maślany, budyniowy, dużo wanilii, śmietanki. Nuta ziołowa, rozmaryn, śliwki, suszone morele, wędzone śliwki, torf. W smaku dużo soli, torfu, kwaśne renklody, kwaśne jabłka, wypieczona skórka chleba. W finiszu dużo soli, pieprz, imbir, piernik, solony karmel, tłusta wanilia, kwaśne zielone jabłka, mięta. Finisz długi i bardzo oczyszczający usta.
26 Masterclass
( )
86 90,5 94 94,5 89,5
Whisky dla koneserów sherry
27 sierpnia, drugiego dnia Festiwalu Whisky w Jastrzębiej Górze, odbyła się niezwykła degustacja, na której znalazły się jedne z najlepszych butelkowań w historii destylarni GlenDronach. Zatytułowana The GlenDronach Sherry Cask Connoiseurs, prowadził ją globalny brand ambasador Stewart Buchanan, a jako preludium do wydarzenia przedstawiono premierowo GlenDronach CS Batch 10 i GlenDronach Parlament 21YO.
– W każdej edycji GlenDronach CS szukamy czegoś innego, tegoroczna ma pokazywać równowagę i charakter obu sherry, została zestawiona z ok. 45 beczek, połowa to oloroso i połowa pedro ximenez. Aromat uwypukla px, ale w smaku jest bardzo dużo
oloroso, jest zbalansowana jak jing i jang – mówił Stewart Buchanan o nowej edycji cask strength, od której rozpoczęło się spotkanie.
GlenDronach CS Batch 10 (58,6%)
Zapach rodzynek, suszonych moreli, pomarańczy, mandarynek, czekolady, suszonych śliwek, a nawet troszkę balsamico śliwkowego, do tego drożdżowe ciasto i ziemistość. W smaku cierpkie, dużo skóry, tytoniu, śliwki, wiśnie, lekko sól, drożdże, musowanie na języku jak champagne. Wytrawny finisz – sok z wiśni, sól, kwaśne jabłka, kwaśne śliwki, cytrusy, kandyzowane limonki, do tego zioła, zwłaszcza majeranek.
GlenDronach Parliament 21YO (48%)
Zapach delikatny, słodki – wiśnie, śliwki w czekoladzie, wanilia, orzechy laskowe, leszczyna. W smaku słodkie cytrusy – pomarańcze, mandarynki, słodkie jabłka, gruszki, morele. W finiszu: kakao, kawa, przyprawy korzenne, zwłaszcza imbir, słodkie pomarańcze, słodkie gruszki, trochę cierpkości winogron, drożdże.
GlenDronach Parliament 21YO wydawała się lekkim deserem przed ucztą, jaka za chwilę była udziałem uczestników degustacji. – Hiszpański dąb jest miękki, alkohol dużo bardziej wnika w jego strukturę – powiedział Stewart Buchanan, rozpoczynając degustację tegorocznych edycji single cask ze starych beczek po sherry.
GlenDronach 1994 27YO Oloroso Sherry Puncheon Cask 7469 (53%) 678 butelek, butelkowanie 2021. Zapach intensywny, dużo rodzynek, daktyle, figi, czekolady, ale
Masterclass 28
89,5 90
też dużo: drożdży, kwaśnych jabłek, pestek jabłek i sadzy, a nawet lekko solanka. Jest też mięta i lukrecja. W smaku dużo wytrawnej słodyczy, jabłka, gruszki, słodka herbata, skóra, anyż. W finiszu jest słoność i rześkość –aloes, lukrecja, anyż, czerwone dojrzałe jabłka, słodkie dojrzałe gruszki, słodkie białe winogrona, ale też pieprz, sól, drożdże.
GlenDronach 1993 28YO Pedro Ximenez Puncheon Cask 6865 (52,8%)
672 butelki, butelkowanie 2021. Zapach: kawy, kakao, czekolady, kawy, rodzynek, fig, daktyli, ale jest też kwaskowa rześkość jabłek i zielonych
gruszek. I do tego bardzo dojrzałe słodkie pomarańcze oraz lukrecja. W smaku jest słodycz bardzo dobrej czekolady, wiśnie w czekoladzie, ale też: mięta, aloes, kwaskowe śliwki, jabłka, dużo rześkości, która kompletnie zaskakuje po blisko 30 latach w beczce po pedro ximenez. Finisz bardzo elegancki –czekoladowa słodycz, bakalie, zwłaszcza rodzynki, suszone wiśnie i suszone orzechy włoskie, gorzkie kakao, ciężki słodki słód jak w porterze.
GlenDronach 1992 29YO Oloroso Sherry Butt Cask 71 (50,7%)
504 butelki, butelkowanie 2021. Zapach niebywały, dużo wiśni, śliwek, gruszek, słodkiego słodu. Jest też słodka pigwa i miód w zapachu, zioła, czekolada, drożdże. W smaku jest cierpko, sporo skóry, wiśnie, herbata, liczi, mirabelki. W finiszu gorzka czekolada, gorzkie kakao, kawa, nuty ziemiste, agawa, lekko sól, gruszki, aloes, marakuja, liczi, sporo egzotyki. I jeszcze odrobina goryczki prażonych migdałów.
GlenDronach 1993 28YO Oloroso Sherry Puncheon Cask 2458 (55,2%)
688 butelek, butelkowanie 2021. Kolor kawy. Zapach pełen bakalii – rodzynki, suszone morele, orzechy włoskie, kawa, gorzka czekolada. W smaku zaskakuje
cierpkością, zielone orzechy włoskie, skóra, kwaśne jabłka, kwaśne winogrona, sok z wiśni.
W finiszu: skóra, tytoń, zielone orzechy, kawa, cierpkość wytrawnego wina, gorzkie jabłka, pestki jabłek, głóg.
Nigdy wcześniej nie miałem okazji uczestniczyć w degustacji, w której przyznałem tyle tak wysokich ocen, mało tego, wcześniej przez kilkanaście lat próbowania whisky tylko dwa razy dałem w kategorii single malt ocenę 98,5 (na spróbowanych i ocenionych blisko 3050 single malts). Było to zatem absolutnie wyjątkowe wydarzenie.
(ŁG) Masterclass 29 98,5 97 98,5 98,5
Whisky i gin z Izraela
1 sierpnia w salonie M&P Strzelecka odbyła się degustacji alkoholi z Izraela – dwóch whisky single malt i dwóch ginów. Gośćmi spotkania byli Tomer Goren, master distiller i Shilton Almeida, brand ambasador destylarni M&H. Milk & Honey, czyli M&H to pierwsza w Izraelu destylarnia whisky single malt. Powstała w 2014 roku w przemysłowej dzielnicy Tel Awiwu, założył ją Gal Kalkshtein z grupą przyjaciół. W pierwszym okresie, aż do śmierci w 2017 roku, wspierał ich dr James Swan, zwany Einsteinem whisky, współtwórca sukcesów takich destylarni jak Kavalan na Tajwanie, Amrut w Indiach, Penderyn w Walii, choć współpracował też m.in. z Kilchomanem i wieloma innymi młodymi szkockimi destylarniami, pomagając im stawiać pierwsze kroki. Słód jęczmienny kupowany jest w Wielkiej Brytanii i Czechach, choć eksperymentalnie destylują też własny jęczmień. Dziennie zacierają dwie tony ziarna. Fermentacja trwa 48-52 godziny, choć eksperymentują zarówno z dłuższym okresem fermentacji, jak i z różnymi koloniami drożdży. Alembiki są ręcznie robione, ten pierwszej destylacji ma 9 tys. l, do drugiej 3800 l i jest przerobiony niemiecki Carl’s. Beczki na whisky napełniane są z mocą 64,5%.
Za destylację w M&H odpowiada Tomer Goren. Wszystkie whisky i inne produkty mają certyfikaty koszerności. Przy destylarni działa centrum dla zwiedzających.
Pierwszą whisky wypuścili w 2017 roku. Okazało się, że ciepły i wilgotny klimat Izraela znakomicie wpływa na szybszą maturację whisky. Odparowanie roczne z beczek potrafi sięgać aż 25%. Mają magazyny w różnych częściach Izraela, a w każdym z miejsc inny klimat – whisky dojrzewają w śródziemnomorskim klimacie Tel Awiwu, w chłodnych górach, na pustyni czy nad Morzem Martwym. Tom Goren opowiadał o koszerności izraelskiej whisky, jest to skomplikowany i kosztowny proces. Aby whisky była koszerna, producent musi zapewnić, że wszystkie składniki, w tym drożdże i enzymy, są koszerne. Ale to dopiero początek. Nie tylko surowce mają być koszerne, także sprzęt musi być koszerny. Jeśli alkohol jest produkowany na tych samych liniach, co coś niekoszernego, to sprzęt przeniesie niekoszerne zanieczyszczenie. Beczki z dziewiczego dębu są z natury koszerne, stąd w USA pojawiają się coraz częściej koszerne edycje bourbonów. Dużo gorzej jest z dojrzewaniem whisky w beczkach po winie, takim jak sherry lub porto. Jeśli początkowe wino nie było koszerne, whisky, która znajdzie się w beczce po nim, również nie może być koszerna.
Masterclass 30
Shilton Almeida
Tom Goren
M&H Levantine Gin (46%)
Gin, którego historia zaczyna się od whisky. Bazowy spirytus powstaje w tych samych alembikach, co whisky z przefermentowanego słodowanego jęczmienia, potem jest trzecia destylacja w małym 250-litrowym alembiku. Jest to zatem new make whisky spirit z dodatkiem botaników i z dodatkową destylacją. Wszystkie botaniki są lokalne, wybierane i kupowane na słynnym targu Levinsky w Tel Awiwie: oregano, skórki cytryny, pomarańcze, rumianek, werbena, cynamon i czarny pieprz. Botaniki są macerowane 48 godzin, a następnie destylowane. Słodki, nieco mdły aromat, wchodzący w kwiatowe rejestry, czuć jakby miód, pomarańcze, bardzo dużo oregano, do tego cytryna, limonka. Bardzo dziwny smak, jak ciężkie piwo porter, masa słodu, duża tłustość, ale też jest tu dużo ziół – oregano, ale też jakby: tymianek, rozmaryn, chmiel, trawa cytrynowa. W finiszu dużo jałowca, cytryn, chmiel, imbir, znów chmiel, znów jałowiec, wyraźny pieprz, wyraźny słód... Bardzo interesujące.
M&H Levantine Gin Oak Aged (46%) Bazą jest destylat ze słodowanego jęczmienia, z którego robiona jest single malt M&H. Botaniki to: jałowiec, oregano, skórki cytryny, pomarańcze, rumianek, werbena, cynamon i czarny pieprz. Leżakował przez ok. 3 miesiące w beczkach STR (scraped, toasted, re-charred) po czerwonym hiszpańskim winie. W zapachu lekko wanilia z beczki, dużo pomarańczy, cytryny, limonki, werbeny, niesamowicie rześko. W smaku jałowiec dominuje, bardziej ostry i cytrusowy niż z północy Europy, w tle
dużo pomarańczy, sporo cynamonu, pieprz, imbir. Rześkie i pikantne. Ostry finisz – imbir, pieprz, kardamon, ziele angielskie, jałowiec, do tego cytrusowość werbeny i słodycz pomarańczy. Rozgrzewający. Jest też w finiszu jakaś intrygująca ziołowo-korzenna nuta, która kojarzy się z wermutem.
M&H Classic Single Malt (46%)
Whisky dojrzewała głównie w beczkach po bourbonie (75%), a także beczkach typu STR po czerwonym wine (20%) i w dziewiczych beczkach (5%). Zapach intensywny i przyjemnie owocowy – zielone jabłka, przyprawy korzenne, egzotyczne drewno, wanilia, śliwki, słodkie gruszki williams. Smak słodko-cierpko-gorzki, sporo mocno wypalonego drewna, przypieczona skórka chleba, całkiem sporo soli, śliwki, renklody, mirabelki. W finiszu soda, gruszki, pestki owoców, migdały, tłusto, oliwkowo, a do tego sól i nieco rozgrzewającego kardamonu.
M&H Elements Peated (46%)
Leżakowała w beczkach po bourbonie oraz w beczkach po whisky z Islay (prawdopodobnie po Ardbeg Ten, który jest koszerną whisky), którym zawdzięcza torfowość. Zapach dość delikatny – śliwki, pieczone jabłka, daktyle, wanilia, lekko dym, tytoń, słoność. Smak słodko-cierpki, dużo wiśni, kwaskowe jabłka, śliwki, dym, mineralność, anyż, lekko goryczka, migdały, oliwki. W finiszu zioła, dużo soli, ziemistość, sadza, tytoń, cierpkie jabłka.
Masterclass
(ŁG) 81,5 79,5 74,5 90,5
Dominikana i rum
22 sierpnia odbyła się degustacja czterech rumów z Dominikany, które tworzą cztery „rozdziały” w serii El Libertad. Marka została wykreowana we Francji, ale cały proces produkcji odbywa się na Dominikanie – rumy destylowane w kolumnach, z melasy, leżakowane w amerykańskim dębie. Wszystkie mniej lub bardziej dosładzane i infuzjowane. Etykiety projektował dominikański artysta. Marka powstała w 2014 roku, producentem jest SAS (Secret Arts of Spirits). Na razie pojawiły się cztery „rozdziały”, cztery bardzo różne rumy. W Polsce w ofercie Ice-Full. Santo Domingo było pierwszą osadą europejskich kolonizatorów w Ameryce. Wyspa została odkryta przez Krzysztofa Kolumba w 1492 roku i otrzymała nazwę Hispaniola. Niepodległe państwo od 1844 roku, połowę wyspy zajmuje obecnie Haiti. Prawdopodobnie już na początku XVII wieku zaczęto na Dominikanie produkować rum, fermentując lokalną trzcinę cukrową, źródła wskazują na 1620 rok. Pierwsza duża destylarnia, która działa do dzisiaj, powstała w 1852 roku – to firma Bermúdez. W 1872 roku powstała fabryka rumów Matusalem. W 1888 roku swoją destylarnię rumu uruchomiła rodzina Brugal, a w 1929 roku powstał zakład rumu Barceló – obecnie jest to najlepiej sprzedawany eksportowy rum Dominikany, trafia do 50 krajów. Trzeba jednak pamiętać, że aż 90% rumu z Dominikany wypijane jest na miejscu – przez lokalną ludność i turystów. Dominikańskie rumy na ogół są słodkie, przepisy pozwalają na ich dosładzanie, często też są infuzjowane wanilią, cynamonem i różnymi przyprawami korzennymi. Bardzo popularny sposób przyrządzania rumu na Dominikanie to Mamamujana – domowa nalewka z rumu, mieszaniny ziół, korzeni, kory, miodu, cynamonu, anyżu, rodzynek, soku z limonki czy cytryny. Inny lokalny sposób na serwowanie rumu, to Coco Loco – rum wlany do świeżo rozciętego kokosa, zmieszany z zimnym mleczkiem kokosowym. Większość rumów z Dominikany powstaje z melasy i jest destylowana w kolumnach, choć zdarzają się też rumy robione z soku z trzciny cukrowej i z alembików, tak jak to tradycyjnie powstaje w sąsiednim Haiti. Co ciekawe, zgodnie z lokalnymi przepisami rum z Dominikany musi dojrzewać minimum rok w dębowych beczkach. Także fermentacja odbywa się w drewnianych kadziach. Białe rumy zwykle leżakują 1-3 lata, potem są pozbawiane koloru przez odpowiednio długą filtrację przez węgiel drzewny. Nie ma natomiast przepisów, które by określały, ile minimu musi mieć lat rum ze słowem Añejo na etykiecie, może mieć równie dobrze trzy, jak i piętnaście lat. Poza wspomnianymi markami najbardziej znane w Europie rumy z Dominikany to: Vizcaya, Opthimus, Cubaney, Summum, Presidente Marti, Esclavo czy Relicario.
El Libertad Chapter 1 Flavour of Origin (40%)
Melasowy rum bez ujawnienia wieku, otwiera linię dominikańskich rumów
El Libertad. Delikatnie infuzjowany przyprawami. Zapach słodki – wiśnie w czekoladzie, maliny w czekoladzie, posypka kokosowa, wanilia. Smak lekki – biała czekolada z orzechami, masa wanilii, kokos, słodko, mdło. W finiszu wybijają rodzynki, suszone maliny, suszone wiśnie, cynamon, wanilia. Lekki, słodki (ale nie nadmiernie) rum dla początkujących.
El Libertad Chapter 2 Flavour of Freedom (41,8%)
Ośmioletni rum z Dominikany. Mocny zapach melasy, słodkiej kawy, słodkiego tytoniu, wędzonych śliwek, wytrawnej czekolady, lekko w tle kokos. Smak wytrawny – dużo orzecha włoskiego, kokos, tytoń, imbir, czekolada, dębina, tropikalne drewno. Przyjemny finisz, wytrawna czekolada, kakao, mango, wiśnie, kokos, lekko imbir, masa orzechów włoskich.
El Libertad Chapter 3 Flavour of Darkness (41,8%)
Ośmioletni rum z Dominikany, leżakowany w amerykańskim dębie, infuzjowany głównie wanilią. Zapach słodki, korzenny, bardzo waniliowy, podbity cynamonem, czuć też w aromacie kawę z mlekiem i orzech laskowy. Smak wytrawny, cierpki – skóra, tytoń, wędzone śliwki, lekko pieprz. Dużo ciekawszy niż aromat. W finiszu – skóra, tytoń, chili, malina, orzechy – rozgrzewa, ostro, wytrawnie, w opozycji do aromatu. Ciekawe zestawienie.
El Libertad Chapter 4 Flavour of Heaven (35%)
Wersja mocniej infuzjowana, koktajlowa. Przyjemny zapach wafli z wanilią i apple pie – ciastka z jabłkiem i cynamonem. W smaku dużo jabłek, cynamonu, wafla, mało rumu. Podobnie w finiszu – dużo wanilii i zielonego jabłuszka, wafelek.
32
(ŁG) Masterclass
65,5 86,5 70,5 86,5
Smaki Japonii
26 września w Salonie M&P Strzelecka odbyła się degustacja trzech ginów z Japonii, z Kyoto Distillery, które są obecnie dostępne w Polsce w ofercie dystrybucyjnej Pernod Ricard. Sercem tych ginów jest herbata i lokalne botaniki.
Kyoto Distillery została założona w 2014 roku przez: Noriko Kakudę Croll, Davida Crolla i Marcina Millera, redaktora i wydawcę „Whisky Magazine”. Wspólnie stworzyli japońską wersję czasopisma i w 2000 roku rozpoczęli organizować Whisky Live. W 2005 roku założyli Number One Drinks Company i zaczęli eksportować wyjątkowo rzadkie japońskie single malty – w tym legendarne Karuizawa i Hanyua. W 2014 roku uruchomili rzemieślniczą destylarnię ginu Kyoto Distillery. To pierwszy zakład w Japonii, który poświęcił się wyłącznie wytwarzaniu ginu. Po dwóch latach eksperymentów i badań, KI NO BI Kyoto Dry Gin został wprowadzony na rynek w październiku 2016 roku. Sztandarowa wersja jest wytwarzana przy użyciu botaników pochodzących głównie z prefektury Kyoto. Nie bez znaczenia są miękkie wody źródła Fushimi, wykorzystywanego przy produkcji nie tylko KI NO BI, ale słynącego od wieków z produkcji najwyższej jakości sake, oraz ogromny wybór lokalnie uprawianych składników, takich jak: yuzu, sanshō i wyśmienite herbaty gyokuro z regionu Uji.
Nazwa KI NO BI 季の美 znaczy tyle, co „sezonowa piękność”. To niezwykły gin, powstający w destylarni Kyoto. Wykorzystuje jagody jałowca, korzeń irysa i korę akamatsu (lub inaczej hinoki, popularna w Japonii odmiana sosny, nazywanej też japońskim cyprysem) jako podstawowe składniki. Stanowią one podstawową strukturę smakową ginu i stanowią ponad połowę użytych składników botanicznych. Cytrusowe aromaty budują owoce yuzu i skórki cytryny. Za ziołowość odpowiadają: zielone i czerwone ziarna pieprzu sanshō oraz liście kinome, rośliny o zapachu zbliżonym do mięty. Imbir daje pikantność, a zielona herbata harmonię. Wonność dają liście shiso (odmiana pachnotki) i bambusa. Razem botaników jest 11, ale przed powstaniem receptury wypróbowano ponad stu różnych traw, liści, kwiatów, owoców czy korzeni, głównie japońskich z regionu Kyoto. Botaniki są podzielone na sześć grup aromatycznych i osobno macerowane, bazowy spirytus jest wydestylowany z ryżu, który jest fermentowany w zakładzie Fushimi znanym z sake. Również woda pochodzi z browaru sake ze źródeł Fushimi. Redestylacja botaników odbywa się w miedzianym zbiorniku i kolumnach, cały sprzęt sprowadzono z Niemiec, zbudowała go znana z produkcji wyposażania gorzelni firma Carl. Jeden aparat ma pojemność zaledwie 140 l, miedziany hełm do koncentracji aromatów i kosze dla botaników, drugi ma 450 l i charakterystyczną łabędzią szyję.
Masterclass 34
KI NO BI Dry Gin (45,7%)
Aromat bardzo elegancki, bardzo aromatyczny, orientalny. Dużo w zapachu cytrusów, zwłaszcza yuzu, które daje aromat zbliżony do mandarynki. Zapach jest oleisty, olejki skórek cytrusowych i egzotycznych liści. W ustach masa słodkich owoców yuzu, ale to tylko pierwsze wrażenie, bo zaraz czuć: pieprz, ostry jałowiec, imbir i rześkość, jakby eukaliptusa, mięty pieprzowej i nuty herbaciane. I to samo w finiszu, od słodyczy, do pikantności, ale jest bardzo rześko i mocno daje o sobie znać skórka cytryny, a na końcu pieprz.
KI NO BI SEI Dry Gin (54,5%)
Edycja navy strength, zestawiona z takiej samej receptury jak klasyczny KI NO BI Dry Gin. Zapach też jest bardzo zbliżony –oleisty, dużo cytrusów, yuzu, limonka, cytryna, sporo jałowca w zapachu, lekko nuta pudrowa irysa. W ustach potężny, słodycz yuzu, zaraz po niej przyjemna ziołowość – nuty lasu, jałowca, pieprzu, dużo imbiru, jest też bardzo wyraźna zielona herbata, jest i cytryna. Dużo bogatsze są te smaki w ustach niż w wersji podstawowej. Finisz także ziołowy – jałowiec, igliwie, mięta, pieprz, jakby ziele angielskie, potem słodko-kwaśne owo-
ce, olejki, liście i na koniec bardzo dużo gorzko-słonawej herbaty, dużo wyraźniej wyczuwalna herbata.
KI NO TEA Dry Gin (45,1%)
Gin stworzony we współpracy z plantatorem herbaty i blenderem Hori-Shihimeien. Plantacje powstały w erze Meiji, w 1879 roku i mieszczą się w słynnym regionie Uji na południe od miasta Kyoto. Szereg super-premium herbat Uji zostało specjalnie wyselekcjonowanych, aby stworzyć serce KI NO TEA. Tencha i gyokuro zapewniają intensywne aromaty i głębię smaku, z zadziwiającą słodyczą, która naturalnie występuje podczas destylacji tych doskonałych herbat. Te herbaty są starannie wymieszane z sekretną recepturą botaniczną używaną tylko w KI NO TEA. Zapach intensywnie herbaciany – liściasty, nieco mineralny, nieco ziemisty, wilgotny – kora, wrażenie tropikalnego lasu, egzotycznych kwiatów, pudru, irysa. W smaku dużo słodyczy bardzo dobrej japońskiej herbaty, w tle też słodycz owocowa i nuty leśne, jałowcowe. Finisz długi, pudrowo-słodki, typowy dla lekkiej elegancji herbat tencha, mocny alkohol w niezwykły sposób podtrzymuje tą herbacianą delikatność, jej kwiatowość, mieszankę słodyczy i goryczki.
Masterclass 35
(ŁG) 91,5 92,5 93,5
Tajemnice beczki
3 października odbyła się degustacja online, prowadzona przez Michała Płucisza bezpośrednio z magazynu beczek. Uczestnicy mieli okazję poznać, co skrywa leżakowania Wolf & Oak, spróbować w formie wcześniej przygotowanych próbek przedpremierowych produktów, z których żaden nie został wcześniej zabutelkowany. Każda beczka inna, każda z innego rodzaju alkoholem, wszystkie próbki z mocą beczki. Rzadko zdarzają się takie okazje poznania warsztatu pracy master blendera. – Szukam różnych beczek, bo każdy alkohol to dla mnie przygoda. Czasami szukam dodatkowych rozwiązań, dłuższego leżakowania, zmieniam becz-
ki, nigdy nie podejmuję z góry decyzji o tym, jak długi będzie okres leżakowania – decyduje o tym drewno i czas, które różnie wpływają na różnego rodzaju alkohole. Znalezienie dobrej beczki, to wielkie wyzwanie. Polski dąb jest bardzo trudny, daje nuty korzenne, a my często szukamy beczek o nutach owocowych. Amerykański dąb daje słodycz, bardzo pożądane są beczki wcześniej używane, po różnego rodzaju winach czy mocnych alkoholach, wówczas paleta aromatów potrafi być niezwykła – mówił Michał Płucisz.
Beerbrand Starzony Beczki po piwie Brokreacji i brandy Wolf & Oak (49,16%)
Piwo IPA z Browaru Brodacz. Zapach słodko-ziołowy, dużo chmielu, zioła, dużo wanilii, czekolada z rodzynkami, kandyzowane wiśnie, pomarańcze. W smaku bardzo chmielowo, limonka, musowanie na języku jak szampańskie drożdże, banany. Finisz słono-sodowy, drożdże i banany, lekko goryczka.
– Jeden z naszych starszych trunków, spędził półtora roku w dwóch beczkach. O jego ostatecznym smaku decyduje beczka po maderze, w której była jeszcze wlana brandy i bierbrand – komentował Michał Płucisz. Edycja ma liczyć 259 półlitrowych butelek.
Wilcza Agawa Starzona (51%)
– Przefermentowany syrop z agave Weber, sprowadzony z Meksyku. Do rozpoczęcia fermentacji trzeba było dodać kwasku cytrynowego i dwóch szczepów drożdży. Do starzenia wykorzystano pięć beczek z polskiego dębu po 50 i 30 l po brandy i żytniej whisky, leżakowanie 12 miesięcy. Butelek będzie ok. 300 – zdradził Michał Płucisz. Zapach słodki, miodowo-piernikowy, gałka muszkatołowa, śliwki, cukier waniliowy, placek ze śliwkami. W smaku jest nuta korzenna i ziemista, piernik,
Masterclass 37
93,5
miód, lukier, gorzkie migdały. Gorzko-ziemiście, ale też słodko-miodowo, karmelowo w finiszu, rodzynka, nuta orzecha włoskiego i sól. Wrażenie – piernik z syropem z agawy.
Śliwowica Starzona ex-Maker’s Mark Cask (60,8%)
– Z beczki wyjdzie mniej niż 200 butelek. Użyta została śliwka węgierka z certyfikatem bio z sadu Roberta Filipiaka, fermentacja spontaniczna ponad dwa miesiące, bez pestki. Dwukrotna destylacja. Dwanaście miesięcy leżakowania w beczce po bourbonie – mówił Michał Płucisz. Przyjemny, delikatny zapach śliwki, pieczonej śliwki, liści, marcepanu, cynamonu, lekko wiśni. W smaku wytrawne, cierpkie, krzepkie, kwaskowe śliwki, renklody, cynamon. W finiszu dużo cierpkiej, kwaskowej śliwki, kwaskowe jabłka, wiśnia, pestki, liście porzeczki, ziemistość, lekko pieprz, kruszonka.
Gin Starzony ex-Madeira cask (46,2%)
– W tym przypadku klasyczny Wilczy Gin spędził 18 miesięcy w beczce o pojemności 124 l po ma-
derze. Beczka była zaledwie w części napełniona, stąd tej edycji wyjdzie zaledwie ok. 150 butelek –mówił Michał Płucisz. Zapach pomarańczy, cynamonu, imbiru, chmielu, słodkiej śliwki, banan. Smak cierpki, dużo jałowca, igliwia, sosny, gorycz chmielu, imbir, pomarańcze. W finiszu mango, ananas, banan, jałowiec, pomarańcza i imbir, dużo jałowca, słód, chmiel.
Eliksir Starzony po czerwonym winie z Winnicy Wzgórz Trzebnickich (44%) Leżakował ponad dwa lata i wciąż jest w beczce, Michał Płucisz sam jeszcze nie wie, kiedy zdecyduje się na butelkowanie. A szkoda, bo trunek już gotowy do pójścia w świat. Zapach orzecha, liści, wędzone śliwki, gotowane śliwki, zioła, piołun, tymianek, anyż. W smaku bardzo dużo pomarańczy, mandarynki, goryczka, chmiele, wędzona śliwka. Bardzo gorzka pomarańcza, cytryna i grejpfrut w finiszu, goryczka i głóg, tatarak i piołun. Elegancja.
Masterclass 38
(ŁG) 73,5 94,5 93 83,5
Skarby pszczelarza
12 września odbyła się degustacja sześciu nowych produktów z Destylarni Mazurskie Miody, stworzonych przez mistrza Bogdana Piaseckiego, który od 1964 roku zajmuje się wyrobem miodów, miodów pitnych i okowit miodowych, a od kilku lat produkuje też własną whisky. Do spróbowania były wyroby z serii „pszczelarza”, czyli: Bee Keeper’s: Wódka, Bimber Leżakowany, Okowita Warmińska, Okowita Miodowa, Śliwowica Starzona (40%) oraz Whisky Founder’s Blend.
Miody Mazurskie i Destylarnia Piasecki to producent miodów, wódek miodowych, okowit a także polskiej whisky. Firmę Mazurskie Miody założył w 1964 roku Bogdan Piasecki – siedziba mieści się kilka kilometrów od Olsztyna. Jako jedyni w Polsce robią miody pitne niesycone, naturalnie fermentowane do mocy ok. 17%, starzone w beczkach. Wszystkie wódki wytwarzane są wyłącznie na naturalnych składnikach, z dodatkiem własnych miodów, a okowity destylowane są bezpośrednio z miodu. Fermentacja odbywa się w nowoczesnych stalowych kadziach, w zależności od miodu trwa nawet ponad 5 tygodni, z czego większość to fermentacja burzliwa. Fermentacja na okowitę kończy się przy mocy ok. 12%, w przypadku miodów dochodzi do granicy jaką są w stanie wytrzymać drożdże – 18%, czego w winiarstwie właściwie się nie spotyka. Tu jednak używane są specjalne odmiany drożdży do przerabiania miodów. Aparat odpędowy do produkcji okowit powstał według własnego pomysłu. Jest to stalowy aparat kubłowy, jednokrotna destylacja, która pozwala zachować aromat miodu. Sześć półek miedzianej kolumny destylacyjnej, własnoręcznie zaprojektowany miedziany deflegmator. Idealny aparat do produkcji aromatycznych destylatów.
Whisky single malt leżakują w polskim dębie. Firma używa wyłącznie średnio wypalanych beczek z polskiego dębu.
Produkty Bogdana Piaseckiego trafiają do kilkudziesięciu krajów na całym świecie.
Miód pszczeli zazwyczaj jest odbierany od maja do sierpnia, wrzosowy we wrześniu, ten ma być dojrzały. Do magazynów w Tomaszkowie trafia w beczkach w formie zbitej, skrystalizowanej, można powiedzieć, że stałej. Przed fermentacją jest rozpuszczany. To urządzenie również zaprojektował pan Bogdan, jest z niego szczególnie dumny. Przypomina nieco ogromny ustawiony na płasko kaloryfer, lekko podgrzewany miód rozpuszcza się i ścieka powoli. Potem jest oczyszczany.
Filtracja jest zresztą na wielu etapach, co daje spore ubytki, ale poprawia klarowność miodu.
Dla alkoholi pan Bogdan ma własną technologię, stosuje filtry z węgla drzewnego, ale nie brzozowe jak większość producentów, ale ze specjalnej odmiany drewna klonowego wypalanego w Bieszczadach. Filtruje się miód przed, w trakcie i po fermentacji, w trakcie leżakowania, potem dodatkowo w kupażowaniu i jeszcze przed napełnieniem butelek. Nie powinien leżakować na osadzie, wówczas nie będzie klarowny. Woda pochodzi ze studni głębinowej.
Zakład jest przygotowany do produkcji 15 tys. ton miodu rocznie. Wykorzystywane są miody głównie z Warmii i Mazur, uzupełniane o miody z innych stron kraju, łącznie jest to ponad 10 gatunków miodu.
Bee Keeper’s Wódka (40%)
Wódka zbożowa z dodatkiem destylatów zbożowych. Zapach jest bardzo oryginalny, słodko-owocowy, można by pomyśleć, że dodano destylatu jabłkowego, jest też sporo nut: marcepanu, wanilii, a przede wszystkim miodu, ale też słodki wafelek i owoce lasu. Ciekawa kompozycja zapachowa, choć bardzo deserowa w swojej słodkości – pasuje do całkowitego wizerunku firmy, która pro-
Masterclass 39
dukuje miody i do samej serii, dedykowanej pszczelarstwu. W smaku nadal jest słodko, choć nie przesadnie, jest tez nutka lekko gorzkawa, szukając skojarzeń z pszczelarstwem – to posmak kitu pszczelego, propolisu, bardzo przyjemny. Finisz miodowo-propolisowy, jest też owocowość, jest przyjemna cierpkość, choć i słodki wafelek wyczuwalny. Smaczna, w sumie słodka, wódka.
Bee Keeper’s Bimber Leżakowany (40%)
Mamy tu mieszankę spirytusów: zbożowego, jabłkowego i śliwkowego, a w zapachu bardzo dużo miodu, co by sugerowało wykorzystanie beczek po miodach do leżakowania. I świetnie, wszak marka zobowiązuje. Poza miodem czuć też przyjemnie słodka śliwkę, jest w zapach sporo słodyczy – lukier, marcepan, a więc znów deserowo. Destylaty owocowe czynią tą słodycz jednak bogatszą, niż w przypadku wódki. W smaku pierwsze skrzypce gra śliwka, po niej słodkie zboże, wafelek, dalej miód, ale już nie tak wyraźny jak w zapachu, jest lekka goryczka pestek owocowych, jest też delikatna cierpkość jabłka. Finisz jest naturalna konsekwencją smaku, może jeszcze trochę bardziej cierpki, mniej miodowy, a bardziej owocowy. Przyjemny, bardzo pijalny alkohol, przypomina mi owocowe rakije z Wojwodiny z dodatkiem miodu.
Bee Keeper’s Okowita Warmińska (42%)
Okowita miodowa, popisowy wyrób rodziny Piaseckich. Zapach – miodu, lekko drożdży, owoców, kwiatów. Nie słodko, subtelnie, elegancko. W smaku natomiast jest pazur, prawie w ogóle nie ma słodyczy, przeciwnie, jest goryczka, jest kwaskowość owocowa, jest nuta pieprzna. To destylat z miodu, a nie coś tam miodem doprawione, cukier został zjedzony przez drożdże, potem nastąpiła destylacja, w rezultacie jest szlachetna miodowa eau-de-vie. Finisz lekki, jest miód (ale nie słodki) i pieprz, jest kwaskowość jabłek, nuta korzenna, marcepan. Z jednej strony chciałoby się na koniec coś słodkiego, z drugiej, docenić należy, że tej nagrody nie ma. Bogdan Piasecki stworzył produkt konsekwentny, dla koneserów.
Bee Keeper’s Okowita Miodowa (40%)
Zapach słodki, bardzo miodowy, z lekką nutą korzenną i owocową. Czuć jakby śliwki, jakby coś leśnego. W smaku jest najpierw gorzkość, która kojarzy się z klasycznym chmielem, potem cytrusowość i znów goryczka, która tym razem jest grejpfrutowa, jest gryczaność, jest kwiatowość, jest też pomarańcza. Bogaty, bardzo ciekawy i przyjemny smak. Sporo pomarańczy, grejpfruta w finiszu, do tego winogrona, jakby te pszczoły upodobały sobie śródziemnomorskie owoce, nawet skojarzenie z gorzką sycylijską cytryną, czy też z marynowaną oliwką. Głównie jednak grejpfrut pozostaje w ustach. Chyba najbardziej koktajlowa pozycja w serii (z wermutem), albo do podawania w oszronionym kieliszku
Bee Keeper’s Śliwowica Starzona (40%)
Zapach słodkiej śliwki, przyjemny, klasyczny dla polskich śliwek, z delikatną nutą korzenną i ze sporą porcją miodu w zapachu, do tego wanilia, lukier – deserowo. W smaku są słodkie śliwki, są rodzynki, kakao, nuta ziarna, wafelka, a też słodkie jabłka są w ustach, dodają soczystości. Finisz słodkopieprzny. Jest miód, jest bardzo słodka śliwka, jest pieprz, jest wafel, jest nieco gryki. Zbyt słodka, zbyt ugrzeczniona na śliwowicę.
Bee Keeper’s Founder’s Blend (43%)
Beczki po miodach pitnych i po francuskich wytrawnych winach. Wybór beczek – Mateusz Szydłowski i Artur Brzychcy.
Zapach dość słodki i kukurydziany, wyraźnie kojarzy się z bourbon whisky. Zupełnie inny kierunek niż pierwsze single malt od Bogdana Piaseckiego. Jest też w zapachu nuta ziołowa, sporo rozmarynu, majeranek. I popcorn. W smaku tego popcornu jest znacznie więcej – prażony, ale też z nutą karmelową, są też orzechy laskowe w smaku i czekolada, baton Snickers. W finiszu nieco goryczy – tatarak,
nieco
zakwaszona kukurydza, a też
Masterclass 40
głóg i
i
soli. (ŁG) 79 89 89,5 95 86 91,5
Sprzedaż przez internet
9 września dotarła do sprzedawców alkoholu elektryzująca informacja. Branża oraz dziennikarze uznały wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie braku możliwości odebrania zezwolenia przy sprzedaży alkoholu przez internet oraz jego dostawy do klienta, jako przełomowy. Nie należy się dziwić radości, gdyż w wieloletniej historii zmagań prawnych podobnych wyroków do tej pory nie było. Czy w obecnym otoczeniu prawnym jednak możemy liczyć na trwałą zmianę? Chcemy aby tak było, pomimo tego, że dociekliwi mają wątpliwości. Otóż nie jest to pierwszy wyrok NSA w sprawie legalizacji sprzedaży alkoholu przez internet. W 2016 roku NSA wydało wyrok z dokładnie odwrotnym rozstrzygnięciem uznając, że jest to naruszenie prawa, które skutkuje cofnięciem zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych. Pomimo tego, że mamy dwa sprzeczne ze sobą wyroki, spodziewam się, że prawnicy ruszą szturmem, skarżąc decyzje odbierające zezwolenia na sprzedaż alkoholu. Czy polskie sądy w innym już składzie sędziowskim uznają ostatni wyrok jako precedensowy?
Wiele osób uważa, że bez zmiany Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi, nadal nie będzie można stosować jednolitej wykładni. W ocenie Ministerstwa Zdrowia zadaniem ustawy jest tworzenie ram prawnych, prowadzących do ograniczenia dostępności alkoholu oraz jego spożycia. W 2016 roku Naczelny Sąd Administracyjny w uzasadnieniu swojego wyroku powoływał się właśnie na ten aspekt ustawy. Uznał, że stosowanie jakichkolwiek ułatwień przy sprzedaży alkoholu jest niedozwolone. Przyjmowanie zamówień na odległość i dowożenie alkoholu do miejsca wyznaczonego przez klienta, jest właśnie takim niedopuszczalnym przypadkiem. Zmiana wspomnianej ustawy nie będzie jednak łatwa. Dużą aktywność w zakresie utrzymania restrykcji prowadzi Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. W publikowanych raportach zwraca uwagę na coraz większą dostępność alkoholu, zarówno fizyczną jak i ekonomiczną. Proponowany katalog działań prewencyjnych znajdziemy w przygotowanej przez PARPA „Strategii zadaniowej w zakresie ograniczenia spożycia napojów alkoholowych na lata
2020-2025”. Najważniejsze postulaty to: podniesienie cen na napoje alkoholowe w wyniku podniesienia podatku akcyzowego od napojów alkoholowych, nałożenie na gminy obowiązku określenia w drodze uchwały zakazu sprzedaży napojów alkoholowych w porze nocnej, wprowadzenie zakazu sprzedaży napojów alkoholowych o zawartości alkoholu powyżej 18% w opakowaniach mniejszych niż 100 ml. Z perspektywy czasu możemy uznać, że dokumentu nie powinniśmy lekceważyć. Zwróćmy uwagę, że część z postulatów została już wprowadzona w całości lub po częściowych zmianach. Najlepszym przykładem jest tzw. „podatek małpkowy” oraz ogłoszony dwa lata temu drogowskaz systematycznych podwyżek stawek podatku akcyzowego.
Także Ministerstwu Zdrowia nie będzie łatwo wyrazić zgodę na zmianę dotychczasowej doktryny. Najwyższa Izba Kontroli w 2020 roku przedstawiła wynik, przeprowadzonej przez nią z własnej inicjatywy kontroli, w zakresie wywiązywania się przez podmioty administracji publicznej z obowiązku realizacji zadań służących ograniczeniu spożycia napojów alkoholowych. Kontrola obejmowała Ministerstwo Zdrowia, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, a także organy 26 gmin. Najważniejsze uwagi dotyczyły nieskutecznych działań Ministra Zdrowia na rzecz ograniczania spożycia napojów alkoholowych, z roku na rok coraz większe spożycie alkoholu, łatwiejszą dostępność ekonomiczną napojów alkoholowych, a także wzrost sprzedaży napojów alkoholowych pomimo zmniejszenia się liczby placówek. Pozytywna ocena została wystawiona natomiast przez PARPA. Doceniono aktywność zmierzającą do zmiany legislacji, monitorowania bieżącej sytuacji, a także działań w zakresie ograniczenia dostępności alkoholu podczas pandemii.
Alkohole i prawo 41
Biorąc powyższe pod uwagę mamy trudną i dość skomplikowaną sytuację. Z jednej strony wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w Europie stajemy się zaściankiem, który nie dostrzega zmiany zachowania konsumentów oraz nowoczesnych form komunikacji, a z drugiej presję na ograniczanie dostępu oraz spożycia alkoholu. Faktem jest, że stawka akcyzy na napoje alkoholowe w Polsce, w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej, jest na stosunkowo niskim poziomie. Różnica w stawce jest na tyle duża, że pozwala zaradnym przedsiębiorcom na sprowadzenie alkoholu do Polski, nałożenie banderol, opłacenie lokalnego podatku akcyzowego, po czym sprzedaż w przygranicznych sklepach. Wyspecjalizowane punkty znajdziemy przy granicy polskoniemieckiej oraz polsko-litewskiej. Z jednej strony możemy się cieszyć, że podatek akcyzowy oraz VAT pozostaje w Polsce, z drugiej jednak strony powstaje ryzyko lobbowania na rzecz dalszych wzrostów stawek akcyzy. Najbardziej na te działanie narażona jest kategoria alkoholi mocnych. Kolejnym wrażliwym obszarem jest możliwość prowadzenia reklamy piwa. Uprzywilejowanie tej kategorii zostało również zauważone w raporcie NIK. Przedstawione statystyki potwierdzają, że zgoda na reklamę piwa spowodowała kilkukrotny wzrost konsumpcji piwa w Polsce. Niebezpiecznym zjawiskiem jest także profilowanie reklam pod kątem młodych ludzi oraz nastolatków. Najwyższa Izba Kontroli zauważa, że jednym z proponowanych rozwiązań przez PARPA jest uzależnienie stawki akcyzy od zawartości alkoholu we wszystkich kategoriach. Temat ten podnoszony jest również przez producentów alkoholi mocnych, którzy uważają, że obecne przepisy ich dyskryminują. Podatek akcyzowy, VAT oraz tzw. „podatek małpkowy”, nie są jedynym orężem w rękach Ministerstwa Finansów. Wielu przedsiębiorców zdaje się nie zauważać kolejnego
zagrożenia. Należy przypomnieć, że funkcjonuje 10 procentowy podatek od reklamy alkoholu. Moim zdaniem daje on dużą możliwość swobodnej interpretacji urzędnikom skarbowym. W tym miejscu postawmy kilka pytań. Czy strona internetowa prezentująca znaki graficzne jest formą wsparcia sprzedaży? Jak interpretować banery, neony lub inne znaki świetlne oraz graficzne?
Czy w przypadku coraz większych potrzeb skarbu państwa nie należy spodziewać się zaostrzenia kontroli organów administracyjnych oraz wydawania decyzji naliczających dodatkowy podatek?
Pozytywny wyrok NSA w sprawie braku możliwości odbioru zezwoleń, niewątpliwie należy odczytać jako światło w tunelu czterdziestoletniej już ustawy. Uważam, że uzasadnienie większego spożycia alkoholu od możliwości zakupu przez internet wraz z dostawą do domu klienta nie jest właściwe. Kompletacja takiego zamówienia, bezpieczne opakowanie alkoholu do przewozu oraz transport podnoszą jego cenę detaliczną, co wyklucza zainteresowanie najtańszymi alkoholami oraz znacznie zawęża grupę docelową. Możliwość wybrania opcji dostawy zakupionych alkoholi może przyczynić się do wzrostu bezpieczeństwa drogowego oraz ograniczenia przestępstw pospolitych. W pewnej perspektywie czasu, może się okazać, że liczba sklepów nocnych samoistnie ulegnie zmniejszeniu. Przy uzgadnianiu stanowiska dotyczącego zmiany w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi należy także wziąć pod uwagę policyjne statystyki oraz zdanie opinii społecznej.
Nie mam wątpliwości, że alkohol jest używką i jego nadmierne lub nieodpowiedzialne spożywanie jest społecznie niepożądane. Jest on jednak częścią kultury i służy także socjalizacji społeczeństwa. Wyłącznie zmiana ponurego wizerunku alkoholu może przyczynić się do spojrzenia na niego w inny sposób. W mediach promować się powinno kulturę, a nie brak kultury. Pokazywać radosną stronę życia, a nie wyłącznie mroczną i kryminalną. Tylko takie zachowanie może nauczyć następne pokolenia odpowiedzialnego i umiarkowanego spożycia alkoholu. Ostatni wyrok NSA moim zdaniem stwarza okazję, aby na obecne przepisy spojrzeć kompleksowo i bez uprzedzeń.
Alkohole i prawo 42
REMIGIUSZ ZDROJKOWSKI
Rum Dictador z Dawidem Typą
A co o tej edycji mówią jej twórcy?
– Pasjonuje mnie proces starzenia brandy i szlachetnych alkoholi, więc to wielka przyjemność być częścią projektu 2 Masters z Dictadorem. To wyzwanie, aby dopasować nuty sherry, brandy i rumu, ale czuję, że zostało to zrobione, i przerosło wszelkie oczekiwania – tak o współpracy powiedział Ignacio Lozano z Osborne.
– W głębinach piwnic z ponad 250-letnią historią, rum pokazał naprawdę wyjątkową i niepowtarzalną osobowość – powiedział Hernan Parra.
Tylko 700 butelek Dictador 2 Masters Carlos I trafiło do sprzedaży w cenie 1200 euro. Aby chronić autentyczność swoich produktów, Dictador stworzył w etykietach solidny system zabezpieczeń kryptograficznych, zawierają 11 warstw ochronnych, złotą farbę z ochroną przed promieniowaniem UV, mikrotekst i numerację typograficzną.
Na rynek trafiła najnowsza edycja w serii Dictador 2 Masters. To wynik współpracy z Osborne Group, rum stworzony przez mistrza Dictadora, Hernana Parrę i byłego blendera sherry i brandy Carlos I – maestro Ignacio Lozano.
– Beczki rumu Dictador z rocznika 1980 zostały przekazane do piwnic Osborne Group, czyli jednemu z najstarszych i najbardziej prestiżowych producentów win i brandy w Hiszpanii. Rum trafił do wyselekcjonowanych beczek w wieku średnio 50-60 lat po brandy de Jerez Carlos I. W tych beczkach wcześniej przez ponad dwadzieścia lat znajdowały się najlepsze sherry oloroso i amontillado, nadając Carlosowi I niepowtarzalny smak. Rezultatem kooperacji jest rzadka edycja czterdziestoletniego rumu ko-lumbijskiego, który zawiera śródziemnomorskie i orzechowe aromaty, takie jak skórka pomarańczy, wiklina, stare wino, stary dąb, morela i śliwka, ze świeżym finiszem – mówi Dawid Typa, ambasador marki Dictador w Polsce.
W kieliszkach mamy ten niezwykle intensywny w aromacie trunek, rocznik 1980, w którym na ekrany trafiły „Gwiezdne Wojny Imperium kontratakuje”, a Irona Maiden nagrało swoją pierwszą płytę. Zapach pełen skóry, rodzynek, suszonych śliwek, słodkiego tytoniu, ale też bardziej wytrawnego tytoniu, suszonych wiśni, suszonej moreli, pigwy. Są też delikatnie nuty słone i wędzone, a do tego lukrecja. Smak bardzo słony, solankowy, lukrecjowy, anyż, skóra, tytoń, zioła. Ani odrobiny słodyczy – rum w smaku słono-wytrawny. W finiszu powracają rodzynki, suszone wiśnie, śliwki, żurawina, jest też czekolada z pieprzem, jest bardzo, bardzo dużo soli. – Zgadzam się, ten rum jest szczególnie wytrawny i w tym jego niezwykły urok – mówi Dawid Typa. –Rum kontemplacyjny, bogaty, pełen nut skórzastych i tytoniowych, ale też łatwo w nim dostrzec to, co charakterystyczne dla starej brandy de Jerez – masę bakalii, suszone owo-ce i orzechy.
Wcześniejsi partnerzy projektu 2
Masters to m.in.: Royal Tokaji, Hardy Cognac, Glenfarclas Distillery, Champagne Leclerc Briant, czy Labelle Armagnac.
(ŁG) Degustujemy 44
Wizyta w destylarni
Hven
Na Wyspie Ven, która terytorialnie należy do Szwecji, ale położona jest w cieśninie Sund pomiędzy Szwecją a Danią, produkuje się whisky single malt i inne trunki w destylarni Spirit of Hven. Zakład powstał w 2008 roku, założycielami byli Anja i Henric Molin. Poza destylarnią są tu: laboratorium, które służy także innym producentom alkoholi w Szwecji, czterogwiazdkowy hotel, świetnie zaopatrzony bar, restauracja i centrum konferencyjne.
Na Wyspę Ven kursuje kilka razy dziennie prom z Landskrona. Prom płynie około dwadzieścia minut do portu Bäckviken, tu jest mały bar, kilka chałup i parking oraz przystanek autobusowy, który jedzie do destylarni Hven w wiosce Backafallsbyn. Nowocześnie zbudowana, nie przypomina szkockich destylarni, a raczej amerykańskie ranczo. Całe zboże jest z wyspy, z ekologicznych upraw, cały proces produkcji poza butelkowaniem odbywa się na wyspie. Część produkcyjna to dwa niewielkie pomieszczenia, całkowicie wypełnione zbiornikami
i maszynami. I tak naprawdę jest tam wewnątrz pięć destylarni. Zaczęło się od aparatów do produkcji whisky. Chronologicznie Hven było trzecią firmą produkującą whisky, jaka powstała w Szwecji, dzisiaj jest ich już kilkanaście. Postawili sześć kadzi fermentacyjnych o pojemnościach po 1500 l i 500 l. Fermentacja na single malt jest bardzo długa, trwa aż pięć dni. Używają świeżych drożdży. Alembiki wykonane w Szkocji są bardzo małe, washstill ma pojemność 1500 l, a spirit still tylko 500 l. New make spirit ma 69%, zapach ziarna, chleba smak słodkiego ciasta. Za destylację odpowiada Henric Molin i to on zamawiał kolejne aparaty do destylacji, stale poszerzając ofertę. Wspiera go przy maszynach Johannes Nilsson. Poza single malt powstają tu whisky z żyta i kukurydzy. Drożdże do każdego rodzaju whisky są inne, tak jak i czas fermentacji. W 2017 roku Henric Molin zamówił aparat w Szkocji Coffeya, replikę XIX wiecznego oryginalnego urządzenia, z drewna, z miedzianymi talerzami wewnątrz i możliwością odbioru
Podróże 46
różnych spirytusów na różnych poziomach pracy aparatu. Na świecie działają tylko cztery takie, ten jest jedyny w Europie. I jest bardzo efektywny. Pracuje bez przerwy, odbiera się z niego spirytus z mocą ok. 75%. Nowym nabytkiem jest mały aparat do produkcji rumu, o pojemności zaledwie 200 l, pierwsza destylacja odbyła się w sierpniu 2022 roku. Fermentują duńską melasę, rum jest bardzo estrowy, w jamajskim stylu. Jest też aparat do destylacji eksperymentalnych, a także kolumny do destylacji ginu i akwawitu. Kolumna ma 48 półek do destylacji ginu, część botaników trafia do miedzianego kotła, część do koszy w kolumnie. Wykorzystywane botaniki
kretny rodzaj muzyki. W jednych beczkach whisky słucha reggae, w innych bluesa, disco, country, rocka czy… Vivaldiego. Za kilka lat zawartość tych beczek trafi do specjalnych limitowanych edycji. Destylarnię można zwiedzać, W ofercie jest aż 16 różnych whisky single malt, rye i corn whisky, i trzy blendy, w tym jeden to własna blended malt złożona z dwóch różnych rodzajów destylatów słodowych. Mają pięć różnych wódek, w tym czystą z organicznej pszenicy, destylowaną w alembiku, czy wódkę z aparatu Coffey, infuzjowaną ziarnami kawy, cztery różne akwawity i cztery receptury ginu, w tym fantastyczny gin Stella Nova, leżakowany w różnych rodzajach beczek.
na gin to przede wszystkim: kolendra, jałowiec, korzeń irysa, skórki cytryny, dzięgiel. Akwawit to głównie kmin i koper, ciekawostką jest leżakowanie akwawitu w niewielkiej solerze z amerykańskiego dębu. Do starzenia whisky, wódek i ginu używają beczek z dębu francuskiego, amerykańskiego, slawońskiego, hiszpańskiego, mają też beczki mizunara. Beczki są m.in. po: maderze, porto, sherry oloroso i px, a nawet po wermucie, czy po merlocie. Nowym przedsięwzięciem jest dojrzewanie whisky w beczkach, które są wprowadzane w drgania przez kon-
Większość trunków nosi nazwy związane z astronomią. Na Wyspie Ven mieszkał i pracował Tycho Brahe, wybitny astronom z XVI wieku, który korzystał m.in. z odkryć Kopernika. Około dziesięć minut spaceru od destylarni jest muzeum Tycho Brahe z ładnym ogrodem i niewielkim kościołem. Wyspa Ven ma 4,5 km długości i 2,5 km szerokości. Kursuje tu autobus, ale wszędzie można z łatwością dotrzeć pieszo. Po łąkach skaczą wielkie zające, uwidocznione na jednej z blendowanych whisky z destylarni Hven – Old Hare.
Podróże 47
(ŁG)
Armaniak pozwala na podróż w czasie
Rozmowa z Arnaudem Lesgourgues, współwłaścicielem destylarni Château de Laubade
- Armaniak jest historycznie trunkiem starszym niż koniak, a jednak pozostawał zawsze w cieniu konkurenta znad Charente. Dlaczego tak się stało?
- Historia armaniaku rzeczywiście zaczyna się wcześniej niż koniaku. Powód jest prosty – sztuka destylacji szła od południa i dotarła do Gaskonii ok. 1300 roku, a w Cognac zaczęto destylować ok. 150 lat później. Potem jednak koniak szybko zyskał przewagę, bo to region lepiej położony. Winnice, a zatem i destylarnie, zlokalizowane są nad rzeką Charente, która niedaleko uchodzi do morza, przy ujściu jest duży port handlowy. Myślę też, że Gaskończycy nigdy nie byli dobrymi handlarzami. Francuzi w Cognac też wprawdzie nie, ale tam handlem zajęli się: Holendrzy, Irlandczycy, Szkoci, Anglicy. Wielkie marki koniaku, to nie są francuskie nazwiska. Sprzedaż koniaku dzisiaj
jest 25-30 razy większa od armaniaku.
- Czy ranga armaniaku w ostatnich latach rośnie, czy jest stabilna?
- Prestiż armaniaku jest niezmienny, ale ostatnie lata przynosiły spadki sprzedaży, choć tuż przed covidem mieliśmy dobry czas. I według mnie perspektywy też są dobre, choć inwazja Rosji na Ukrainę przynosi wiele strat. Patrząc jednak długofalowo, zwróćmy uwagę, że klienci szukają marek kraftowych, rodzinnych, związanych z miejscem i armaniak jest świetną odpowiedzią na te potrzeby, nasz mały rozmiar stał się współcześnie atutem. Pomaga nam też internet, nie potrzebujemy wielkich pieniędzy na marketing, na komunikowanie
się z całym światem. Zarówno dla miłośników wina, jak i whisky, armaniak może być bardziej interesujący niż koniak, ze względu na ogromny potencjał rocznikowych beczek.
- Właśnie, skąd ta tradycja rocznikowania butelek armaniaku?
- To wynika zarówno z uwarunkowań kulturowych, jak i technicznych. Koniak miał świetne alembiki do destylacji i znakomitych blenderów, oni budowali marki Hennessy, Remy Martin czy Camus. Tradycyjnie budowali powtarzalne edycje, natomiast w Gaskonii jest wielkie rozdrobnienie, są małe firmy rodzinne, są przewoźne alembiki i rodziny zgromadziły w swoich piwnicach zapasy starych beczek –jeśli kupażowanych, to bezpośrednio przed butelkowaniem. Nie bez znaczenia jest też, że w latach 60. i 70. XX wieku armaniak sprzedawał się w bardzo małych ilościach, stare beczki nie zostały tak bardzo wyeksploatowane.
- Laubade słynie z rocznikowych armaniaków.
- To prawda. Mój dziadek postanowił jako jeden z pierwszych oferować armaniaki jako vintage, wcześniej były blendowane tuż przed butelkowaniem. Vintage odniosły szybki sukces, a Laubade stało się jedną z ikon armaniaków rocznikowych.
- Mówi się, że Cognac
i Armagnac, to trunki dla starych ludzi. Co robicie, by zmienić te uprzedzenia i dotrzeć do młodych klientów?
Rozmowa numeru 48
- Powiem tak, robimy różne rzeczy, ale bez przekonania i nie mamy wielkiego sukcesu. Pieniądze lokujemy w beczkach, nie jesteśmy mocni w marketingu. Potrafimy robić dobre alkohole, ale nie koniecznie mamy pieniądze i pomysły na to, by kreować mody. Chcemy szukać innowacji, ale w poszanowaniu tradycji. Cały czas odwiedzamy destylarnie, próbujemy alkoholi z całego świata i szukamy nowych rozwiązań. Natomiast wielu nowych konsumentów przychodzi teraz do nas dzięki sukcesom whisky, rumu, także koniaku… Konsument szuka czegoś kolejnego do spróbowania i znajduje armaniak. Dla barmanów wprowadziliśmy Armagnac blanche, produkujemy edycje small batch, cask strength, by nawiązać do whisky. Blanche, czyli biały, niestarzony armaniak, jako osobny wyrób jest na rynku od ok. 15 lat. Wcześniej oczywiście też był, ale nie miał swojej apelacji, był sprzedawany wyłącznie lokalnie. Ten prawdziwy armaniak musi być leżakowany co najmniej 18 miesięcy, żeby nazwać go armaniak z oznaczeniem VS, cztery lata dla VSOP i 10 lat dla XO.
- Historia marki Laubade sięga 1870 roku, jakie były dzieje Château, winnic i waszych Armagnac?
- Laubade to armaniak jednego winiarza (single vineyard). Tylko w naszym przypadku jest to aż ok. 100 ha winnic. Mamy swój alembik i tak było od samego początku. Château Laubade było zawsze producentem, nie negocjantem, zawsze mieliśmy 100% wpływu na jakość naszych armaniaków. Mieliśmy złote lata, kiedy właścicielem był Joseph Noulens, który wprowadził wiele innowacji i skutecznie promował armaniak za granicą. Potem przyszły trudne czasy, Noulens nie miał dzieci, sześciokrotnie zmieniali się właściciele w latach 1944-1974. Wtedy marka była już właściwie w upadłości i przejął ją mój dziadek z ambitnym planem, żeby przywrócić świetność. Zajęło to trochę lat. Zaczął wprowadzać nowe beczki, zmodernizował destylarnię. W tamtym czasie sprzedawaliśmy alkohol anonimowo, głównie do spółdzielni winiarskich, teraz wszystko sprzedajemy pod własną marką. Spółdzielnie w Gaskonii wciąż są silne,
ale już nie dla armaniaku, a dla wyrobu win stołowych. Kończąc temat rodzinnych tradycji, to nasza rodzina kiedyś produkowała wina, ale one były sprzedawane do negocjantów. Dziadek uprawiał słoneczniki i kukurydzę, sprzedawał ziarno.
Decydując się na zakup Château Laubade dziadek podjął duże ryzyko, wchodząc na nowy dla siebie obszar. Ale był uparty i odniósł sukces. Kontynuujemy jego dzieło, trzymając się zasady, że w ogóle nie zaopatrujemy marketów. Wszystkie nasze butelki trafiają do specjalistycznych sklepów, restauracji, hoteli, barów. - Wasze najstarsze zachowane beczki pochodzą z 1810 roku.
Rozmowa numeru 49
Jaka jest wartość takiego skarbu?
- O nie, mamy starsze beczki! A właściwie już nie beczki, pojedyncze butelki lub szklane gąsiory, bo alkohol nie może przebywać tak długo w dębie, stałby się niepijalny, „zdrewniały”, nie mówiąc już o odparowaniu przez te dziesięciolecia. Mamy jednak kilka butelek z 1870 roku. Oczywiście tego nie sprzedajemy, to rodzinny skarb, posag, forma zabezpieczenia. Najstarsze jakie czasami sprzedajemy w pojedynczych egzemplarzach to roczniki: 1888,1893, 1902, 1904. Tego nie da się wycenić. To wartość historyczna – regionu, miejsca. To unikatowe trunki. To możliwość podróży w czasie. Otwierając tak stare butelki, próbujemy dzisiaj alkoholi, które były robione z zupełnie innych winogron, na innym sprzęcie, inaczej były leżakowane. Pracowali przy tym ludzie, którzy dawno nie żyją, a którym zawdzięczamy ten skarb. Nie wiemy z czego był zrobiony armaniak z beczki z XIX wieku, może to były wino-
- A jak dzisiaj wygląda rejestr beczek i zasobów?
- Obecnie do beczek wlewamy nie tylko osobne roczniki, ale też osobne szczepy winogron, mamy np. z tego samego rocznika: baco, folle blanche czy colombard. Winogrona są zbierane w innym czasie, destylowane do innej mocy, np. folle blanche nigdy nie damy do nowej beczki, bo chcemy zachować kwiatową delikatność, a baco potrzebuje ostrego dębu. Używamy w ponad 80% czarnego gaskońskiego dębu. Do leżakowania czasami używamy beczek po jurançon, rivesaltes, maderze i innych winach, staramy się eksperymentować. W 2021 roku wypuściliśmy 380 butelek zestawionych w 10% z ugni blanc i w 90% z baco z 2012 roku, trunek był finiszowany 6-7 miesięcy w beczkach po winie sauternes. Wypuściliśmy też armaniak zrobiony w 100% z plant de grassie, szczep ten daje bardzo tłusty alkohol. Mamy 1,4 ha tych winogron, a na świecie jest ich łącznie tylko 16 ha. To był rocznik 2006, brat przypadkowo znalazł dwie takie beczki w naszej piwnicy i wypuściliśmy taką bardzo limitowaną edycję w 2020. Staramy się odtwarzać stare odmiany winorośli. - Ile łącznie macie beczek w magazynach?
my tylko od września do 15 grudnia, w czasie zbiorów winogron, chcemy mieć jak najbardziej świeże winogrona do fermentacji. Ci producenci, którzy destylują jeszcze do marca nie uzyskują już
grona folle blanche, może jakiś zapomniany szczep. Obecnie każda beczka ma swoje rejestry, każdy rocznik jest znany, ale z tamtych czasów nie zachowały się takie informacje, nikt o to też wtedy nie dbał, robiono alkohol po to, żeby go w domu z rodziną i przyjaciółmi wypić. Dar losu, że niektóre stare destylaty dotrwały do naszych czasów.
- Mamy ok. 3000 beczek i to jest największy zapas w Gaskonii. Wszystko jest na jednej parceli, gdzie mamy siedem piwnic – suche i wilgotne. Brat dwa razy w tygodniu sprawdza zawartość beczek, ja raz w tygodniu.
- Na jakich alembikach destylujecie?
- Destylujemy w kolumnach, tak jak to jest tradycyjnie w regionie. Mamy jedną kolumnę do destylacji ciągłej, powstaje z niej ok. 80 tys. l czystego alkoholu rocznie. Kolumna pochodzi z 1975 roku, została kupiona przez dziadka. Destyluje-
tak aromatycznej eau-de-vie. Sami zbieramy winogrona, wyciskamy sok, fermentujemy. Używamy winiarskich drożdży, przeprowadzamy fermentację w 2-3 tygodnie, pamiętajmy, że nasze podstawowe winogrona, czyli baco, mają mało cukru. Po destylacji baco uzyskuje się alkohol o mocy 56-57%, folle blanche daje 62-63%, a ugni blanc 60-61%. Do obniżenia mocy przed butelkowaniem dodawana jest czysta woda poddana osmozie.
- Château Laubade znajduje się w Bas Armagnac, sercu produkcji Armagnac. Czy mógłby pan scharakteryzować poszczególne regiony?
- Różnica polega tylko na glebie. Są trzy podregiony. Haut-Armagnac już nie ma winnic, zostało dwóch producentów. Gleba jest tu za dobra żeby uprawiać winogrona, Armagnac-Tenareze ma gleby wapienne, a w Bas-Armagnac wapień pomieszany jest z piaskiem. Ta trudna ziemia daje świetne efekty dla armaniaku, winogrona stąd są kwaśne, mają mało cukru i dają
Rozmowa numeru 50
mało alkoholu, eleganckie eau-devie. Tenareze daje mocniejsze, lepiej zbudowane armaniaki. Łącznie mamy ok. 200-250 producentów armaniaków, z czego zaledwie ok. 40 używa własnej marki. - Jednym z najważniejszych szczepów wykorzystywanych do produkcji armaniaku jest wspominana już w naszej rozmowie hybryda baco. Budzi ona wiele kontrowersji i był pomysł, żeby z niej zrezygnować, czy dojdzie do tego?
- Baco jest dziś bezpieczne. W późnych latach 90. XX wieku rzeczywiście był taki pomysł w Unii Europejskiej, żeby zakazać w AOC produkcji win z hybryd. Dla armaniaku by to oznaczało koniec. Najważniejsi producenci, czyli Darroze, Samalans i Laubade, stworzyli wspólną inicjatywę, by bronić baco. Po dziesięciu latach udało się przeforsować zgodę na dalszą produkcję armaniaku z tego szczepu. Przez te dziesięć lat część osób w Gaskonii niestety wypleniła baco i wprowadziła w to miejsce inne winogrona, przez co baco jest teraz znacznie mniej niż kiedyś. Pozostało niewielu winiarzy, którzy je uprawiają, zwłaszcza, że do produkcji win baco nie jest już dopuszczane. My jesteśmy jedyną w regionie winnicą, która jest obsadzona w 40% baco. Poza tym mamy m.in. szczepy: colombard, chardonnay, ugni blanc,
folle blanche. Chcemy kontynuować dawną tradycję, nawet ze świadomością ryzyka, że wartość winnicy jest mniejsza. Ale chcemy robić armaniaki, a baco daje genialny smak, bardzo dobrze się starzeje, daje rustykalny styl. Nie nadaje się na armaniaki VS czy VSOP, ale już po dwunastu latach daje świetne efekty. Ma bardzo wysoką kwasowość, dużo ciała i mało alkoholu. Szczep ten został stworzony w Gaskonii, powstał w 1920 roku, nie wymaga nawożenie, jest ekologiczny w uprawach. - Wspomniał pan o wojnie, Rosji i Ukrainie. Rosja była zawsze ważnym rynkiem zbytu dla francuskich trunków, a dla Château Laubade odgrywała dodatkowo istotną rolę, jednym z właścicieli majątku i winnic był na początku XX wieku
Joseph Noulens, francuski ambasador w Rosji, gdzie przebywał podczas rewolucji
1917 roku, a także minister w rządzie Georgesa Clemenceau. Na ile odczuliście embargo na handel z Rosją po jej inwazji na Ukrainę?
- Dla nas Rosja nie jest najważniejszym rynkiem, to nie tak jak z koniakiem. Ponad 60% armaniaku wypija się lokalnie, drugi największy rynek to USA, trzeci to Wielka Brytania, potem w zależności od roku –Chiny, Rosja, Hiszpania. Byliśmy pierwszym armaniakiem, jaki trafiał do Rosji przed 1995 rokiem, mieliśmy z naszymi rosyjskimi partnerami bardzo dobre relacje. Ukraina też była dla nas bardzo dobrym rynkiem, tu też byliśmy jako pierwsi z Gaskonii, zaczęliśmy tam eksport w 2000 roku. Ze względów etycznych wycofaliśmy się z rynku rosyjskiego, mogliśmy zrobić inaczej, bo była propozycja, żeby wystawiać faktury na odbiorę w Wielkiej Brytanii. Jesteśmy dumni z tego, że podjęliśmy taką decyzję, chcemy choćby w małym stopniu uczestniczyć w sankcjach przeciwko Rosji. Oczywiście żałujemy, że polityka położyła się cieniem na naszych relacjach z ludźmi z Rosji, którzy kochają Francję, są świetnie wykształceni i wcale nie popierają wojny, ani Putina. Zrozumieli jednak naszą decyzję.
Rozmawiał ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI
Rozmowa numeru 51
Trendy na rynku taniej wódki
Tania wódka jest coraz droższa, w 2022 roku ceny wystrzeliły w górę i wiele wskazuje, że tempa wzrostu nie da się w najbliższym czasie zatrzymać. Na wzrost cen wódki wpływa wiele czynników – politycznych i geopolitycznych, gospodarczych i ekologicznych. Wprowadzony w 2021 roku podatek cukrowy znacząco wpłynął na ceny małych pojemności wódek, to już zaobserwowaliśmy w poprzednim badaniu. Wyższa akcyza od 2022 roku od razu poskutkowała wzrostem cen we wszystkich kategoriach pojemnościowych, ale to był tylko początek nieszczęść branży. Inwazja Rosji na Ukrainę, kolejne embarga handlowe i surowcowe, inflacja, wzrost cen surowców, paliw i energii, opakowań, wreszcie trudności z zakontraktowaniem niemal wszystkiego – od surowców, przez butelki, po opakowania kartonowe, wszystko to bardzo znacząco wpłynęło na poziom cen taniej wódki. W jakimś sensie 2022 rok jest przełomowy, pękła graniczna cena 20 zł dla najtańszych dyskontowych półlitrówek. Możemy śmiało powiedzieć, że od 2022 roku tania wódka przestała być tania. Ceny wzrosły, rosną,
będą rosły. I na pewno nie wrócą do dawnego poziomu, który – nie oszukujmy się – przez wiele lat był zbyt niski zarówno z punktu widzenia producenta, jak i sprzedawcy, jak i polityki społecznej. Drenowanie cen jako wynik ogromnej rynkowej konkurencji na długi czas i tak nie było do utrzymania. Niestety, przy obecnej inflacji i kosztach produkcji, opakowań i transportu oraz obciążeniach podatkowych branża spirytusowa nie będzie beneficjentem wyższych cen wódki na sklepowych półkach. Dodajmy, że producenci i dystrybutorzy (w tym sklepy) całkowicie wzięli na siebie koszty związane z przepisami sanitarnymi w okresie pandemii Covid.
Jak każdego roku analizowaliśmy ceny najtańszych wódek czystych we wszystkich najważniejszych sieciach sklepów osiedlowych, supermarketach i dyskontach. W tym roku sprawdziliśmy ceny wódek w 23 sieciach handlowych – pojemności do 0,1 l i 0,5 l. Analizowaliśmy nie tylko ceny, ale także jakość oferowanych wódek. W porównaniu do badań wcześniejszych, widzimy tendencję do obniżania mocy wódki z 40 do 38 i 37,5%, co w oczywisty sposób wpływa na jakość produktu. Brak istotnych zmian dotyczy oferowanych w najtańszym segmencie marek. Biorąc pod uwagę ogromnie wysoką granicę wejścia z tanią wódką do sieci, nie należy spodziewać się w tym zakresie jakichkolwiek istotnych zmian. Unifikacja tanich wódek będzie zjawiskiem powszechnym, co jest o tyle dobre dla polskich producentów, że sieci marketów praktycznie zrezygnowały
z wódek ekonomicznych butelkowanych poza Polską. Analiza dotyczyła wódek, które są najtańsze w momencie badania, czyli czerwiec-lipiec 2022. W dużej części sprawdzanych przez nas punktów sprzedaży najtańsze były wódki oferowane w ramach akcji promocyjnej, często uwzględnione w gazetce handlowej (o ile sieć taką posiada). Były to często marki wcale nie z najniższej jakościowo półki, m.in. Żubrówka Biała, Żołądkowa de Luxe, Krupnik. Promocje od dawna już dają polskim konsumentom dostęp do dobrych jakościowo wódek czystych w cenach porównywalnych do wódek z najniższej półki. Akcje promocyjne topowych marek powodują też, że część sieci handlowych zrezygnowała ze swoich private labels, albo wyceniają je na półkach wyżej niż wódki objęte promocją. Coraz więcej sieci w ogóle nie prowadzi sprzedaży tanich marek, zadowalając się promocyjnymi cenami wódek o bardziej ugruntowanej renomie.
W 2022 roku w grupie najtańszych wódek o pojemności 0,5 l było 15 marek od 5 producentów. Liczba marek wzrosła o jedną (Rogata w Netto), nie zmieniła się lista producentów, są to: Stock, CEDC, AWW, BZK-Alco i United Baverages z przejętą od MBWS marką Krupnik. Dla porównania w analizie z 2018 roku w grupie najtańszych wódek o pojemności 0,5 l było 19 marek od 9 producentów, a w 2019 roku w przypadku pojemności 0,5 l mieliśmy już tylko 15 marek od 8 producentów. W przypadku pojemności 0,1 l (a raczej do 0,1 l, gdyż uwzględnialiśmy także marki bu-
Temat numeru 52
Fabryka wódek CEDC
w
Obornikach
fot. Łukasz Gołębiewski
telkowane w pojemnościach 0,09 l, jak np. Żubr) było to w 2022 roku 13 marek od 5 producentów, czyli bardzo podobnie do roku poprzedniego, kiedy mieliśmy w sklepach 12 marek od tych samych producentów.
dek średniej ceny o 1,2%, czyli do 20,03 zł za 0,5 l. W 2022 roku średnia cena wynosiła już jednak rekordową wartość 22,24 zł. W przypadku pojemności do 0,1 l średnia cena najtańszych wódek zna-
Obserwowaliśmy to już w poprzednim roku, że do cen sklepów wielkopowierzchniowych i dyskontów starają się równać także mniejsze punkty sprzedaży, które korzystają ze wsparcia największych graczy, zwykle oferując topowe wódki w atrakcyjnych cenach. Bez problemu klient jest w stanie znaleźć w swojej okolicy jedną z wiodących marek wódek w cenie ok. 22 zł, choć rok wcześniej płacił co najmniej 10% taniej. Jednocześnie mniejsze sklepy (także sieciowe), skupiają się na ofercie wódek i napojów spirytusowych w mniejszych pojemnościach (0,1, 0,2 l), gdzie marża jest wyższa, a cena dochodzi nawet do 8,50 zł za 100 ml. W okresie objętym badaniem rozpiętości cenowe w tej kategorii były bardzo znaczące, co zapewne wynika z tego, że niektóre duże sieci wciąż wyprzedawały poczynione wcześniej zapasy. Do końca 2022 roku poziom cen zapewne się wyrówna na poziomie 8 zł za małą małpkę. Porównując ceny wódek rok do roku przy pojemności 0,5 l w 2022 roku odnotowaliśmy wzrost średniej ceny o 11%. Wzrosty cen obserwowaliśmy dla lat 2018-2020, jedynie 2021 rok przyniósł jednorazową odmianę tego trendu. W 1998 roku średnia wyprowadzona z najniższych cen wynosiła 18,10 zł, w 2019 roku – 18,53 zł, zaś w 2020 roku już 20,39 zł. Natomiast w 2021 roku zaobserwowaliśmy spa-
cząco rośnie, o czym była już mowa. Od 1 stycznia 2021 roku zaczęła obowiązywać Ustawa o opłacie cukrowej, która nakłada m.in. podatek na słodzone napoje i wprowadza zmiany w różnych przepisach w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów m.in. tzw. opłatę cukrową i opłatę za sprzedaż napojów alkoholowych o objętości nieprzekraczającej 300 ml, czyli tzw. małpek. Jak podatek wpływa na ceny alkoholi mocnych obrazuje tabela.
Stawki dopłat wynikające z ustawy moc poj. dopłata
28% 0,1 0,70 zł
0,2 1,40 zł 30% 0,1 0,75 zł 30% 0,2 1,50 zł 35% 0,1 0,88 zł 35% 0,2 1,75 zł 38% 0,1 0,95 zł 38% 0,2 1,90 zł
40% 0,1 1,00 zł 40% 0,2 2,00 zł 95% 0,1 2,38 zł 95% 0,2 4,75 zł
Wzrost cen pojemności do 100 ml w 2022 roku wyniósł 2,9%, można powiedzieć, że bardzo niewiele, ale tu główny wzrost przyniosła rok wcześniej wspomniana Ustawa cukrowa, kiedy ceny podskoczyły aż 23,5% (a wcześniej o 13,3% w 2020 roku). Jednocześnie często obniżano moc alkoholu tanich wódek z 40% do 38%, a w skrajnych przypadkach 37,5%, co wynika bezpośrednio z wprowadzonej podwyżki akcyzy. Akcyza na butelce wódki 0,5 l o mocy 40% wzrosła w 2020 roku o 1,14 zł i w 2022 roku o kolejne 1,25 zł. Alkohol etylowy według stawek obowiązujących od 1 stycznia 2022 roku obłożony jest podatkiem akcyzowym: 6903 zł/hl 100% vol. Oprócz wzrostu akcyzy na sytuację handlu nałożyły się koszty związane z wymogami COVID, a po stronie producenta wciąż bardzo wysokie koszty opakowań, a nawet trudności w dostępie do butelek, wyższe koszty surowca, transportu, bardzo duży wzrost cen energii. To też główny powód, dlaczego coraz mniej firm decyduje się walczyć o rynek ofertą najniższych cen. Jest to segment bardzo mało opłacalny, balansujący na minimalnych marżach.
cena dla najtańszej
22,24
11% wódki poj. 0,5 l Średnia cena dla najtańszej
5,45
6,73
6,93 zł 2,90% wódki poj. 0,1 l
W 2019 roku średnia cena małej małpki wynosiła 4,82 zł, w 2020 roku 5,45 zł, w 2021 roku już 6,73 zł, zaś w 2022 roku już 6,93 zł.
Najtańsze wódki sprzedawane bywają w cenach do 20 zł za 0,5 l i powyżej 6 zł za 0,1 l. Kalkulacja dla pojemności 0,5 l i mocy ABV 40%
Temat numeru 53
2018 2019 2020 2021 2022 Liczba oferowanych marek 19 15 14 14 15 najtańszych wódek poj. 0,5 l Liczba oferowanych marek bd 12 13 12 13 najtańszych wódek poj. 0,1 l Liczba producentów najtańszych 9 8 6 5 5 wódek poj. 0,5 l Liczba producentów najtańszych bd 6 5 5 5 wódek poj. 0,1 l
28%
2018 2019 2020 2021 2022 Wzrost 2022/2020 Średnia
18,10 zł 18,53 zł 20,39 zł 20,03 zł
zł
bd 4,82 zł
zł
zł
pokazuje, że z punktu widzenia producenta i sprzedawcy taka cena jest ekonomicznie niezwykle trudna.
Kalkulacja dla ceny wódki
0,5 l 20 zł
Akcyza 13,80 zł
VAT 2,74 zł
Opakowanie, 0,80 zł banderolowanie
Koszt surowca 0,80 zł
Razem 18,14 zł
Koszt butelki wódki kształtuje się na poziomie 18,14 zł przy cenie brutto 20 zł (netto 16,26 zł), a trzeba pamiętać, że powyższa symulacja pomija część rzeczywistych kosztów, jak koszty własne zakładu: energia, zestawianie, butelkowanie, koszt pracy, koszty finansowe, koszty ogólnozakładowe, do tego: transport, reklama, promocja w miejscu sprzedaży… A gdzie marża producenta i marża sprzedawcy? Do podziału pomiędzy sklep a producenta jest po odliczeniu kosztów logistyki mniej niż złotówka. Dlatego właściwie wszystkie sklepy specjalistyczne zrezygnowały ze
sprzedaży taniej wódki w cenach poniżej 23-25 zł za 0,5 l.
Nie jest tajemnicą, że na najtańszych wódkach producent i dyskontowy sprzedawca zarabiają po kilka groszy na butelce i to tylko wówczas, gdy nie liczą wszystkich wymienionych wyżej kosztów. Owszem, producenci radzą sobie z tym w taki sposób, że obniżają koszty akcyzy, oferując najtańsze wódki z mocą poniżej 40%. Właściwie nie ma już na rynku wódki o mocy równej 40% w cenie do 20 zł, są to wódki z mocą 37,5 lub 38%, co – oczywiście – znajduje odzwierciedlenie w ich jakości. Nawet obniżenie mocy nie gwarantuje jednak zysków. Rywalizacja cenowa dotyczy jednak nie tylko największych graczy, bo kawałek tortu z ogromnego rynku wódek czystych chcą mieć także mniejsi gracze, którzy mają własne rektyfikacje i swój spirytus, lub oferują tanie wódki poniżej kosztów zakupu ostatecznego surowca, bo wprowadzając tanią markę mają możliwość wstawić na półki sieci szeroką gamę innych produktów, na których
mają wyższą marżę. To jak sprzedaż tanich biletów przez przewoźników lotniczych czy autokarowych – na tych najtańszych miejscach przewoźnik nie zarabia, ale dzięki nim łatwiej jest zamknąć budżet dla całego przedsięwzięcia – pokrywają część i tak ponoszonych kosztów. Problem jednak w tym, że o ile tanie bilety stanowią do 20% oferty przewoźnika, to w przypadku tanich wódek jest to ok. 50% całego rynku. Dodać należy, że w przypadku najtańszych wódek nie ma mowy o jakiejkolwiek selekcji surowca, zboża są mieszane, w wielu przypadkach jest to importowany melasowy spirytus, rolnicze odpady, półfabrykaty przemysłu spożywczego (np. czipsy) czy destylowane na niskiej klasy spirytus przeterminowane produkty z marketów. Alkohol da się zrobić ze wszystkiego, co ma w sobie cukier, warto mieć tego świadomość, gdy sięgamy po najtańszą wódkę. Jeszcze w 2019 roku można było znaleźć wódki w cenach 15,99 zł za 0,5 l w sieciach: Tesco (Pure Star),
Sieć Carrefour Carrefour Lidl Biedronka Mokpol Leclerc Aldi Kaufland Żabka Stokrotka Express
Najtańsza
Najtańsza
54 Temat numeru
Janosik 1906 Polna Parkowa Żubrówka Żołądkowa Krup nik Żubr 1906 Spacerowa Żytniówka Staromiejska Żubr wódka marka Biała de Luxe Biała Pojemność 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 Zawartość 38 38 38 38 40 40 40 37,5 38 38 38 38 37,5 alkoholu Producent BZK Alco Stock AWW BZK Alco CEDC Stock UB Stock Stock BZK Alco CEDC AWW Stock
20,99 24,99zł 19,99zł 19,99zł 23,99zł 23,99zł 23,99zł 22,99zł 22,99 19,99zł 22,99zł 21,50zł 21,99zł wódka cena Najtańsza 38 53 79,5 36,5 71 69,5 57 50,5 53 65 58 34 50,5 wódka ocena Pojemności 0,5 l Pojemności 0,1 l Sieć Carrefour Carrefour Lidl Biedronka Mokpol Leclerc Aldi Kaufland Żabka Stokrotka Topaz Express Najtańsza Krupnik 1906 Żytniówka Parkowa Żubr Żubr Spacerowa Kazimierz Żubr Staromiejska Żubr Żubr wódka marka Wielki Pojemność 0,1 0,09 0,1 0,1 0,09 0,09 0,1 0,1 0,09 0,1 0,09 0,09 Zawartość 40 38 38 38 37,5 37,5 38 40 37,5 38 37,5 37,5 alkoholu Producent UB Stock CEDC BZK Alco Stock Stock BZK Alco BZK Alco Stock AWW Stock Stock Najtańsza 7,79zł 8,49zł 6,99zł 6,49zł 6,49zł 5,99zł 7,49zł 7,69zł 6,99zł 6,99zł 7,19zł 6,49zł wódka cena Najtańsza 57 53 58 36,5 50,5 50,5 65 52,5 50,5 34 50,5 5 0,5 wódka ocena
Biedronka (Parkowa), Aldi (Ludowa) i Dino (Eskimo). W 2018 roku takich sklepów i marek było więcej: Eurocash (Joker), Simply Market (Eskimo Gold), Auchan (Eskimo Gold), Biedronka (Parkowa), Aldi (Ludowa), Intermarché (Biała Wytrawna). Obecnie wódek w cenach do 16 zł już w ogóle nie ma, najtańsze w badanych okresie oferowało w promocji Dino w cenie 17,99 zł.
Jeszcze w 2020 roku bez problemu można było dostać setki wódki w cenach do 5 zł, takie były ceny w dyskontach i sieciach osiedlowych oraz w sklepach wielkopowierzchniowych z ofertą adresowaną do firm i drobnego detalu, supermarkety nie są zainteresowane walką o ten typ klienta, który najczęściej chce napić się szybko i tanio. Do 5 zł za setkę w 2020 roku płaciliśmy m.in. w sklepach: Biedronka, Aldi, Stokrotka, Mila, ABC, Delikatesy Centrum, Selgros, Macro i Dino. W 2021 roku takich ofert już w ogóle nie było, a w 2022 roku poniżej 6 zł setki oferowały jedynie Macro i Intermarché. Spróbowaliśmy wszystkie najtańsze
wódki, by sprawdzić jaki jest stosunek ceny do jakości oraz do zawartości alkoholu. Ostateczny wynik nie wypada najgorzej, bo średnia ocena organoleptyczna to 55/100 punktów, lepiej niż w w 2021 roku (51/100) i gorzej niż w 2020 roku (57/100). Patrząc na ocenę, trzeba powiedzieć, że są to przeciętnej jakości wódki, porównując z najniższą półką marketów w innych krajach stosunkowo wysokiej jakości w relacji do ceny. W 2019 roku współczynnik jakość/cena wynosił 2,7 punkta, a w 2020 roku już 2,8 punkta, w latach 2021-2022 spadł do 2,6 punkta. W przypadku setek jakość wypada gorzej niż dla 0,5 l, średnia ocen to 51/100 i obserwujemy wyraźny spadek jakości z 55/100.
Przeanalizowaliśmy także stosunek wartości najtańszych „procentów” w przypadku pojemności 0,1 l w porównaniu do pojemności 0,5 l. Płacąc za setkę klient płaci wagowo mniej więcej dwa razy więcej niż za pół litra,
biorąc pod uwagę różnicę cen, ale też jakość i moc ABV oferowanych tanich wódek. Pokazuje to, że „małpka” wbrew obiegowej opinii jest znacznie droższą i mniej atrakcyjną formą spożywania alkoholu, jeśli wyznacznikiem ma być stosunek ceny do jakości. Po małpki sięgają osoby, dla których jakość nie ma żadnego znaczenia, a decydującym kryterium zakupu jest wyłącznie mała pojemność butelki.
Poniżej pełna tabela cen najtańszych wódek, wraz z ich oceną organoleptyczną.
Temat numeru 55 Topaz Odido Lewiatan Intermarche Auchan Delikatesy Selgros Macro Dino Netto Inmedio Groszek Top Market Centrum Trendy Żubrówka Dzika Żubr Krupnik Eskimo Eskimo Żytniówka Żubr Fjorówka Janosik Rogata Żytniówka Żubr 1906 1906 Kaczka Gold 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 0,5 40 40 37,5 40 38 38 38 37,5 40 38 38 38 37,5 38 38 CEDC BZK Alco Stock UB AWW AWW CEDC Stock BZK Al co BZK Alco AWW CEDC Stock Stock Stock 21,99zł 21,99zł 23,90zł 29,00zł 19,99 zł 20,49 21,99zł 19,18zł 20 ,65zł 17,99 19,99 25,99zł 22,99zł 22,99zł 27,99zł 71 81 50,5 57 38 38 58 50,5 38 58 34,5 58 50,5 53 53 Odido Lewiatan Intermarche Auchan Delikatesy Selgros Macro Dino Netto Inmedio Groszek Top Market Centrum Trendy Żubr Żubr Żubr Żubrówka Krupnik Joker Żubr Fjorówka Eskimo Żubrówka Żubr Żubr 1906 Biała Biała 0,09 0,09 0,09 0,5 0,1 0,1 0,09 0,1 0,1 0,1 0,09 0,09 0,09 37,5 37,5 37,5 40 40 38 37,5 40 38 40 37,5 37,5 38 Stock Stock Stock CEDC UB AWW Stock BZK Alco AWW CEDC Stock Stock Stock 7,10zł 7,10zł 5,99zł 7,98zł 7,98zł 6,49zł 5,60zł 5,89zł 6,49 8,09zł 6,49zł 6,49zł 7,49zł 50,5 50,5 50,5 71 57 36 50,5 38 38 71 50,5 50,5 53
ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI
Fabryka wódek AWW w Kaliszu
fot.
Łukasz Gołębiewski
Szybkie starzenie alkoholi
Zmiany zachodzące w alkoholach w czasie decydują nie tylko o smaku i kolorze trunku lecz także o jego wartości użytkowej i rynkowej.
Produkt, który długo leżakował w odpowiednich warunkach starzeje się i staje się odmienny od produktu nie poddanego starzeniu.
W większości wypadków stary produkt jest bardziej ceniony, choć od tej zasady zdarzają się wyjątki. W praktyce poza deklaracjami producentów i handlowców niestety nie dysponujemy na razie żadnym sprawdzalnym narzędziem pomiaru okresu, w którym interesujący nas alkohol poddany został starzeniu. W ostatnich latach podejmowane były próby oceny wieku alkoholu przy pomocy metody węgla radioaktywnego C14, które wydają się być sprawdzalne, jednak błąd w szacowaniu okresu wynoszący 40 lat czyni tą metodę nieadekwatną dla alkoholi, które są młodsze niż 100 lat.
Eksperci zauważyli i opisali cechy alkoholi, które mogą wspomóc w rozpoznaniu alkoholi starych, takie jak np. sposób kształtowania się tzw. pajączków na szkle podczas degustowania czy charakterystyczne nuty smakowe, jednak ich ocena jest subiektywna. Niektóre produkty – jak np whiskey – muszą być starzone przed wprowadzeniem ich na rynek. Tak się dzieje ze wspomnianym trunkiem, który musi leżakować minimum trzy lata. Inne produkty leżakowane są w różnych okresach i niestety najbardziej nas interesujące – czyli najstarsze – mogą być badane tylko w obecnym czasie. Nie mamy próbek pozwalających na prześledzenie zmian zachodzących przez dziesięciolecia. Dopiero stosunkowo niedawno możliwym stało się użycie techniki, pozwalającej na podejrzenie zmian w układach atomów i strukturze produktów, co pozwala na dość dokładne śledzenie zmian w poszczególnych alkoholach. Na wyniki takich badań będziemy musieli poczekać wiele lat. W ramach prowadzonych przez autorów badań najdłuższy okres obserwacji to tylko 14 lat. Rozpoczynając projekt w 2008 roku wybrane zostały produkty, które poddawane są takim samym badaniom co roku. Obserwowane są zmiany zachodzące w produkcie umieszczonym w szkle, a więc związane z wpływem czasu w samym alkoholu bez uwzględnienia oddziaływania drewna lub specyficznych warunków otoczenia. W wyniku zmian ciśnienia, temperatury oraz
w wyniku kontaktu z drewnem z beczki, w której przechowywany jest alkohol zachodzą reakcje, które od strony chemicznej można opisać jako ścinanie białek (denaturacja), rozpad cukrów oraz wytwarzanie estrów.
Obecność w alkoholu grupy -OH (grupa hydroksylowa), która posiada zdolnosc do dysocjacji, decyduje o mozliwosci pojawienia sie własciwosci kwasowych i tworzeniu soli. Konglomerat reakcji zachodzących w alkoholu oraz przemiany etanolu w estry decydują o smaku i jego niepowtarzalności. Dysponując szczątkową co prawda ale sprawdzoną wiedzą o zachodzących procesach uzyskujemy możliwość opracowania procesu pozwalającego na wymuszenie reakcji zachodzących w alkoholu przez wiele lat w czasie krótszym. Możliwym stało się opracowanie technologii katalizacji zmiany w alkoholu, w celu uzyskania zmian charakterystycznych dla wiekowych alkoholi.
Postarzanie John Walker Red Label Każdy nowy alkohol może zostać poddany procesom wymuszającym zmianę struktury i smaku. Jest ich wiele i często kolejność ich zastosowania decyduje o ostatecznym wyniku. Niezbędne jest dokonanie eksperymentu polegającego na sprawdzeniu różnych możliwości w celu znalezienia właściwej kolejności i intensywności stosownych środków. Dla potrzeb eksperymentu użyto popularnej whisky Johny Walker Red Label. Produkt ten – dość popularny – jest łatwo dostępny w akceptowalnej cenie i dobrze znany. Nie jest uważany za produkt wybitny, lecz mieści się w głównym nurcie rynku. Doskonale zatem nadaje się do prowadzenia obserwacji i badań.
Każdy z zainteresowanych może porównać nasze doświadczenia z produktem surowym i wyobrazić sobie wpływ poszczególnych procesów na zmianę parametrów smakowych.
W ramach prac badawczych zbudowany został generator, pozwalający na poddawanie alkoholu w spoczynku lub w ruchu procesom oddziaływania. Testowaniu poddaliśmy:
● Maturację z drewnem, ustalając ilość drewna (powierzchnię kontaktu drewna z alkoholem) oraz okres zmian (rozszerzanie i kurczenie porów drewna), oddziaływanie stanu zwęglenia drewna (podczas
Chemia 56
Przegląd możliwości
opalania beczki dochodzi do rozkładu skrobi i częściowej karmelizacji cukrów, które rozpuszczając się w alkoholu wprowadzają odpowiednie nuty smakowe).
● Maturację z drewnem z wykorzystaniem ultradźwięków (częstotliwość 20 MHz oraz 40 MHz). Kawitacja akustyczna polega na wytworzeniu drgań wymuszających ruch cieczy i drgania ciał stałych a w efekcie wypłukiwanie i rozpuszczanie składników poprzez dostarczenie energii. Kawitacja jest katalizatorem reakcji chemicznych.
● Oddziaływaniem ultradźwiękami (częstotliwość od 20 do 40 MHz) w zakresie mocy od 0,6-10 kW bez drewna w celu wymuszenia reakcji w samym alkoholu.
● Wymuszanie tarcia międzycząsteczkowego poprzez homologację (szybkie ścinanie cieczy na poziomie atomów) oraz wymuszenie rozkładu cząstek niestabilnych.
● Oddziaływanie światłem (barwa słoneczna, barwa zimna i barwa ciepła) o mocy 15000 lux.
● Oddziaływanie ozonem (O3) i utlenianie z tlenem gazowym (O2),
● Wymuszanie reakcji przez dodanie katalizatorów, w tym kwasów i zasad znajdujących się w drewnie lub powstających w wyniku reakcji starzenia.
● Ogrzewanie i chłodzenie w zakresie temperatur –30 do +65 stopni Celsjusza.
● Oddziaływaniu nadciśnienia i podciśnienia.
Dla potrzeb eksperymentu został zbudowany generator pozwalający na modelowanie procesu starzenia w skali półprzemysłowej.
Dzięki rozwiązaniom technicznym możemy odtworzyć warunki panujące zarówno na dnie morskim jak i w kosmosie, co umożliwia wymuszenie i przyspieszenie reakcji a także sprawienie, że struktura alkoholu uzyska nowe, nie występujące w normalnych warunkach właściwości.
Przyjęliśmy czas testu na 7 dni.
Badaniu poddaliśmy Johnie Walker Red Label z banderolami z 2021 roku. Wszystkie butelki zlano do wspólnego pojemnika i wymieszano przed rozpoczęciem testów. Produkt został przebadany i odlano próbki porównawcze.
Celem badania było sprawdzenie w jaki sposób oddziałują na alkohol poszczególne procesy używane do przyspieszonego wymuszania reakcji oraz ustalenie, czy produkt może być zmieniony w sposób istotny (tak by poprawić jego akceptację smakową).
Próbki poddawano procesom w różnej kolejności przy uwzględnieniu następujących grup:
● próbki poddawane procesowi bez kontaktu z drewnem;
● próbki poddawane procesowi z kontaktem z drewnem;
● próbki poddawane procesowi z kontaktem z drewnem z dodatkiem katalizatorów.
Na początku testu, po każdym procesie oraz na zakończenie próbki były pooddawane badaniu (spektografia Ramanowska, pH, REDOX, zawartość alkoholu, BRIX, waga, objętość) a następnie próbie smakowej.
Trudno jest opisać smak w ten sposób, by dawał on porównywalne pojęcie dla czytelnika, z tego względu postanowiliśmy opisać w podobny sposób produkt początkowy (wprost z butelki) oraz produkty po przetworzeniu. Każdy czytelnik może porównać opis z dostępnym produktem podstawowym, a następnie wyrobić sobie zdanie o wpływie poszczególnych procesów na smak.
Najwyższe notowania uzyskała próbka poddana procesowi maturacji z drewnem (próbka numer roboczy 22/50).
Podane powyżej metody zostały podpatrzone w patentach na starzenie alkoholi, a także znalezione w literaturze tematu. Część z nich jest stosowana od wieków w celu poprawy parametrów alkoholu.
Produkt został umieszczony w szklanym pojemniku z drewnem (dąb amerykański, mocno palony „waniliowy”) następnie poddana oddziaływaniu światła o mocy 20000 lux przez 48 godzin i kawitacji akustycznej przez czas 5 minut. Dostarczona energia mieściła się na poziomie ok 160 W/L produktu przy częstotliwości 20 MHz. Po kawitacji i naświetlaniu produkt poddano utlenianiu w obecności ozonu (10 mg/h) w czasie 60 sekund
Chemia 57
Reprezentatywne butelki z produktem poddanym testom
w stanie płynnym. Po każdym z etapów produkt został przebadany spektrografem Ramana i poddany ocenie smakowej. Przed badaniem osoba smakując kalibrowała się podstawowym produktem.
Ostateczna ocena próbki wygląda następująco: Produkt podstawowy (pobrane z butelki) przed testem charakteryzował się następującymi parametrami: Moc 41%. Wskaźnik pH 4.22), REDOX (Oxydation Reduction Potential – czyli zdolność do wchodzenia w reakcję utleniania / redukcji) 38, wskaźnik BRIX (czyli stosunek wagi cukru w produkcie) 13. Ocena sensoryczna została udokumentowana w następujący sposób:
Barwa słomkowa, moc 40%, pajączki są mizerne, ledwo co się pokazują na ściankach szklanki. Zapach zamknięty, ciężko go wydobyć z kieliszka (wymaga napowietrzania i mieszania), fenolowy, wchodzą nuty alkoholowe, czuć trochę dymu, lekko słodkawy, rodzynki, zaczyn na placek drożdżowy. Smak lekko słodkawy, dębowy, taninowy, dymny, alkohol wychodzi dość mocno na wierzch, lekko pieprzny, w głębi deska. Finisz krótki, fenolowy, w głębi gardła mocne taniny, lekko dym, rozgrzewający. Zapach zdecydowanie lepszy niż smak i finisz.
Po procesie ocena próbki wypadła następująco: Barwa słomkowa, prawie identyczna jak wersja podstawowa. Brak widocznych zmian w kolorze. Moc nie uległa zmianie (41%). Pozostałe wskaźniki zmieniły się i tak: pH wynosiło 4.41 (zmniejszenie z 4.22), REDOX 47 (zwiększenie z 38), wskaźnik BRIX 14 (zwiększenie z 13). Wizualnie dobrze kształtujące się duże „pajączki”. Efekt ten występuje w produkcie podstawowym w bardzo umiarkowany sposób.
Zapach zamknięty, mocno przypominający produkt podstawowy, delikatnie słodkawy, lekko fenolowy, wchodzą nuty alkoholowe, rodzynki, bułka drożdżowa.
Smak słodki, lekko dębowy, jednowymiarowy, alkoholowy, lekko gorzkawy na koniec, lekko pieprzny.
Finisz krótki, lekko fenolowy, trochę dębowy, rozgrzewający i ściągający okolice ust i czubek języka. Punktacja subiektywna B/Z/S/F 15/18/20/12 = 65 Zmiana punktacji z 52/100 na 65/100.
Rozkład widm spektrograficznych zaprezentowano na poniższym grafie. Widoczne jest znaczne przesunięcie. Subiektywna ocena zaklasyfikowała próbkę jako lepszą niż produkt podstawowy.
Wizualizacja przesunięcia łamana w [cm-1] dla produktu surowego oraz po procesie starzenia
Dla oceny punktowej zastosowano skalę 100 punktową w czterech kategoriach o maksymalnej wartości do 25 punktów i obejmujących w kolejności Barwa / Zapach/ Smak / Finisz. Punktacja subiektywna B/Z/S/F 15/16/13/9 = 52
Zauważalne przesunięcie wykresu jest charoketrytyczne dla naturalnych procesów zachodzących w czasie starzenia.
Ze wszystkich próbek jako subiektywnie lepsze wybrano jeszcze 4 z 50. Pochodziły one z proce-
Chemia 58
sów maturacji z różnymi rodzajami drewna i oraz procesom napowietrzania, utleniania i wymusza-
Dwie próbki wyraźnie pogorszyły się w porównaniu z pierwowzorem. Okazuje się, że nie każdy proces jest odpowiedni dla danego alkoholu a niektóre z nich użyte w nieodpowiedniej kolejności psują ostateczny efekt.
Podsumowując można stwierdzić, że istnieją sprawdzalne metody zmiany smaku i struktury alkoholi, które są równoważne zmianom zachodzącym w czasie. W opisywanym eksperymencie wywołano zmiany w czasie nie dłuższym niż kilka dni, uzyskując produkt, którego widmo przypomina produkty poddane wieloletniemu starzeniu w beczkach. Ocena smakowa jest subiektywna, ale można postawić tezę, że zauważalne zmiany są na tyle istotne, że nie można ich zignorować. W cyklu określenia, czy dany alkohol można z korzyścią dla niego poddać procesowi starzenia, wymagane jest wykonanie kilku prób i wybranie odpowiedniej sekwencji metod oraz parametrów procesu.
W przypadku Red Label jest możliwym znaczne poprawienie parametrów smakowych i strukturalnych. Miejmy nadzieje, że dalsze badania nad zmianami zachodzącymi w alkoholach pozwolą na znalezienie odpowiedzi na wiele pytań, które obecnie pozostają bez odpowiedzi.
Chemia 59
Próbki drewna użytego do testów
Badanie spektograficzne
Gin
Co na półkach?
SKALA OCEN
0-9,5–nic nie warte, do zlewu 10-19,5–poniżej krytyki, z trudem da się przełknąć 20-29,5–nic ciekawego, nigdy nie sięgniesz po raz drugi 30-39,5–blado, raczej do koktajli 40-49,5–bez polotu, ale można poświęcić chwilę 50-59,5–średniak, ale wart zadumy 60-69,5–w ustach coś zaczyna grać 70-79,5–jest dobrze, pozytywne smakowanie 80-89,5–bardzo dobrze, iskierki radości 90-94,5–wybitne, przyjemność delektowania 95-100–poezja, życie jest piękne
95/100 Aqua Vitae Rekomenduje 90/94,5 Aqua Vitae Rekomenduje 10/10 Super cena
Możliwe do zdobycia punkty: 30 – aromat, 30 – smak, 30 – finisz, 10 – balans
Podane przy notach ceny są orientacyjne i mogą się różnić w sklepach stacjonarnych i na stronach internetowych.
W
Herbarius Tequila Barrel Aged
Zapach bardzo rześki, intensywnie jałowcowy, nuta słodka z agawy, ale też zaskakująca nuta zielonego ogórka, dużo ziół – zwłaszcza majeranek, ale też kmin i tymianek. Tak ziołowo, że niemal aptecznie, co pięknie koresponduje ze słodyczą agawy. Także w ustach ogromna rześkość – mięta i limonka, jałowiec, zioła, w tym gorzkie, jak werbena, nawet piołun, a i tatarak. W finiszu za to znajdziemy słodkie jabłka i słodkie muskatowe winogrona, apteczne nuty ziołowe, tymianek, agawy już nie ma w ogóle, ale jest to niebywale smaczny gin, zamiast słodyczy agawy pojawia się słodycz… bananowa. Maciej Podhajny kolejny raz zaskoczył i rozbił bank jeśli chodzi o giny leżakowane w beczkach. (ŁG)
Likiery
Golden Eight Pear Liqueur
Producent tego likieru, rodzinna firma G.E. Massenez z Alzacji od XIX wieku znana jest z bardzo wysokiej jakości eau-de-vie, destylatów owocowych. W tym przypadku mamy połączenie leżakowanego przez osiem lat destylatu gruszkowego z sokiem oraz syropem z soczystej, bardzo słodkiej gruszki odmiany Williams. Butelka o kształcie gruszki podkreślać ma wyjątkowy charakter likieru. Trunek ma słodki zapach gruszki i wanilii, do tego nutkę mlecznej czekolady. Smak słodki – wanilia, czekolada, syrop gruszkowy. Finisz słodki – wanilia, czekolada z gruszką, ale też – zaskoczenie
mak.
Co na półkach 60
Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: Go Up/Drake Distillery Leżakowanie: 12 miesięcy, beczki po tequili
ofercie: Go Up ABV: 45% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 179 zł Jakość vs cena: 10/10
–
(ŁG)
86
Recenzenci: Bogumił Rychlak ( BR ), Łukasz Gołębiewski ( ŁG ), Paweł Paziewski ( PP )
97
Kraj pochodzenia/Region: Francja/Alzacja
Producent: G.E. Massenez
Leżakowanie: 8 lat, francuski dąb
W ofercie: Pinot Wine & Spirits
ABV: 25%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 169 zł
Jakość vs cena: 9,5/10
Mickey Finn Serpents Bite Black Macaroon
Likier na bazie belgijskiej czekolady, kokosa i nie ujawnionych przypraw korzennych, na pewno w aromacie jest nuta anyżu. Smak słodki, ale nie przesłodzony, dobra gorzka czekolada, orzech włoski, rodzynki, anyż. Dobra gorzka czekolada i anyż, pieprz, może też nuta mięty w finiszu. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Irlandia
Producent: Babco Europe
Leżakowanie: brak
W ofercie: Eventownia
ABV: 30%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 115 zł
Jakość vs
PaniKa Cytrynowa
Nowy producent na polskim rynku alkoholowym i nowy produkt, PaniKa. Likier powstaje w Drake Distillery, recepturę opracował Damian Szczęsny. Likier jest gęsty, mętny, z daleka widać, że w 100% naturalny. Intensywny, mocno kwaskowy zapach cytryn, głównie soku, ale tak naprawdę całych zmiażdżonych cytryn, z pestkami, z albedo (jest goryczka), ze skórką (intensywna aromatyczność). Na szkle butelki osadzają się kawałki owocu. Zapach jest bardziej intensywny niż typowe limoncello, bardziej naturalny i zdecydowanie bardziej kwaśno-gorzki, zapowiada wielkie orzeźwienie. I tak też jest w ustach, choć dodano cukru, to likier jest bardzo kwaskowy, bardzo konsekwentnie cytrynowy, zwyczajnie smaczny. Jako aperitif w małym zmrożonym kieliszku, ale równie dobrze jako digestif, ze względu na sporą goryczkę w finiszu. Zagra jako składnik wielu koktajli, z ginem w gimlet, ale też z: whisky, bourbonem, prosecco, nawet z lekkim pszenicznym piwem. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Polska
Producent: GetinGlass/Drake Distillery
Leżakowanie: brak
W ofercie: GetinGlass
ABV: 25%
Pojemność: 0,5 l
Średnia cena: 98 zł
Jakość vs cena: 10/10
Czarny Bocian Globetrotter
Zapach ziołowy, apteczny, słodko-gorzki w stylu niemieckich receptur halb-halb. Jest w aromacie: mięta, tymianek, szałwia, ale też korzenne nuty gałki muszkatołowej, goździków, cynamonu. Jest też nuta herbaciana. W ustach delikatny, zrównoważony, jest lekka goryczka gencjany i piołunu, jest waniliowa słodycz, jest też trochę cytrusowej owocowości. W finiszu mięta, piołun, cynamon i goździki, szałwia, wanilia. Świetne do podawania z pomarańczą, na kostce lodu, ewentualnie z dodatkiem wody sodowej. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Polska
Producent: Polmos Bielsko-Biała
Leżakowanie: brak
W ofercie: Polmos Bielsko-Biała
ABV: 35%
Pojemność: 0,5 l
Średnia cena: 40 zł
Jakość vs cena: 10/10
Żubrówka Korzenna Moc
Bardzo przyjemny korzenny zapach – dużo cynamonu, gałki muszkatołowej, do tego skórki pomarańczy – piernikowo, ale nie przesadnie korzennie, jest też lekko nuta suszu, rodzynek – świątecznie. I wyczuwalna w tle trawa żubrowa, która dodaje lekkiej ziołowości. W smaku jest sporo miodowo-owocowej słodyczy, są zioła – trawa żubrowa, ale też tymianek, czuć cynamon, gałkę muszkatołową, ale już nie tak intensywnie, jak w aromacie. Finisz również jest dość lekki, do traw, ziół i korzeni dochodzą pomarańcze, może jabłka. Fajny dodatek do zimowych koktajli z rumem. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Polska
Producent: CEDC
Leżakowanie: brak
W ofercie: CEDC
ABV: 30%
Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 30 zł
Jakość vs cena:
Pelinkovac Orange
Pelinkovac Gorki to najsłynniejszy likier chorwacki na bazie piołunu. Uderza w zapachu świeżo zebranymi naręczami tego ziela właśnie. Do tego dochodzi szałwia, tatarak, dużo imbiru, może i odrobina wanilii. Bardzo bezkompromisowy w smaku, gorzki i pikantny, z dominantą szałwii i rumianku. Tu mamy wersję z dodatkiem bardzo ciekawych skórek pomarańczy gorzkiej z tamtych terenów. W porównaniu do podstawowej wersji udany mariaż słodyczy i pikantności, w zapachu urzeka-
Co na półkach 61
cena: 10/10
10/10
82 89,5 90 85,5 83
jący nutą pomarańczy chinotto znaną z czerwonych włoskich amaro. W smaku bardzo lekki, odrobinę już tylko gorzki, genialny w swojej prostocie. (BR)
Kraj pochodzenia/Region: Chorwacja
Producent: Badel 1862
Leżakowanie: brak
W ofercie: Spirit Depot
ABV: 25%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 80 zł
Jakość vs cena: 10/10
Amaro Venti
Ziołowy likier, mieszanka dwudziestu botaników zbieranych ręcznie w dwudziestu regionach Włoch. Zapach gorzki: chinina, piołun, karczoch. Smak bardzo gorzki, a jednocześnie orzeźwiający, w finiszu można znaleźć też miętę, anyż, lukrecję, orzechy włoskiem, ale przede wszystkim bardzo dużo gorzkiej chininy. Dostępne także w koktajlowej wersji bezalkoholowej. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Włochy
Producent: MAGI
Leżakowanie: brak
W ofercie: Spirit Depot ABV: 26%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 149 zł
Jakość vs cena: 10/10
Beirão
Portugalski likier, na rynku pod tą nazwą od 1940 roku, ale receptura jest z XIX wieku. To najlepiej sprzedawany likier w Portugalii. Powstał w Lousã, w regionie Beira. Powstaje w procesie maceracji przez 20-25 dni, a następnie podwójnej destylacji 13 nasion i ziół, w tym: mięty, cynamonu, kardamonu i lawendy, pochodzących z całego świata, w tym z byłych portugalskich kolonii: Brazylii, Sri Lanki i Indii. Destylarnia znajduje się na posesji Quinta do Meiral, marka należy do firmy J. Carranca Redondo, Lda.. W zapachu: anyż, pomarańcze, brzoskwinie, kolendra. W ustach słodko – pomarańcze, syrop cukrowy, anyż, mięta. Finisz słodko-ziołowy, sporo mięty i anyżu, cynamon, słodka lukrecja, kakao, wanilia. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Portugalia/Beira
Producent: J. Carranca Redondo
Leżakowanie:
W ofercie:
ABV:
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 79 zł
Jakość vs cena: 10/10
PER SE Aperitivo De Lisboa
Lekki ziołowy likier z Lizbony, kombinacja 24 macerowanych botaników, są wśród nich: portugalski chmiel i jamajski pieprz, pomarańcze czy kardamon. Zapach pełen ziół, nasion, kardamonu, bardzo wonnego lekkiego pieprzu, tymianku, cytrusów. Pięknie poukładany i bardzo nieoczywisty. W ustach lekki, dużo grejpfruta, pomarańcze, cytryny i gorzkie zioła oraz kardamon. W finiszu sporo pomarańczy, grejpfrutów, klementynek, anyż i mieszanka ziół. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Portugalia/Lizbona
Producent: Destilatum – Destilaria Portuguesa
Leżakowanie: NAS
W ofercie: Spirit Depot
ABV: 14,5%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 99 zł
Jakość vs cena: 10/10
Okowita
Okowita Rzeźnika z Kukurydzy 2022
Specjalna edycja okowity Podkarpackiej Destylarni Okowity, przygotowana na VIII Festiwal Bieg Rzeźnika w Cisnej. Zapach bardzo przyjemny, pełen słodyczy, a jednocześnie dymu, pieczenia, jak pop-corn, ale też pieczona skórka ziemniaka, jest też słodycz kwiatowa i nuty politurowe, jak w bourbonie. W ustach wyrazista, oleista, przyjemnie rozchodzi się po języku, grzeje, ale daje też wrażenie słodkości, pudrowości. Finisz mocny, politurowogorzkawy, przyjemnie rozgrzewający, z korzenną, kardamonową nutą. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Polska/Podkarpacie
Producent: Podkarpacka Destylarnia Okowity
Leżakowanie: brak
W ofercie: Podkarpacka Destylarnia Okowity
ABV: 50%
Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 139 zł
Jakość vs cena: 10/10
Goldhauch Edler Williams Christ-birnenbrand
Destylat gruszki williams z Niemiec, w typie poire prisonniere, czyli cały owoc we flaszy. Lekko słomkowa barwa, w zapachu świeżo rozcięta gruszka, oczywiście z pestką, sama słodycz, lekko nuty istoty, przyjemna kwiatowość. Nad wyraz lekkie. W nucie dolnej charakter ziemisty, wypalanka, palinka, ale nadal słodycz jak w deserze Piękna Helena. W smaku nadal słodko, odrobina kwaśności dla przełama-
Co na półkach 62
NAS
Spirit Depot
22%
91,5 89 90 92 84
stosunek alkoholu do tejże. I dobra jakość
nia, słodyczy,
ceny.
Kraj pochodzenia/Region: Niemcy/Badenia Wirtembergia
Producent:
Rum
Takamaka Grankaz
Produkowany z trzciny cukrowej uprawianej na Seszelach na granitowej, niewulkanicznej glebie. Część tego rumu zrobiono z soku z trzciny cukrowej, był destylowany w alembikach. Leżakował w średnio wytostowanych beczkach z nowego dębu francuskiego. Ten rum został zmieszany z trzyletnim rumem z melasy, z beczek po bourbonie oraz z ośmioletnim rumem z melasy z Foursquare na Barbadosie. Bardzo lekka filtracja. W zapachu zioła, tropikalne drewno, kokos, banany, estrowość z dłuższej fermentacji, nieco miodu. Rum w ustach wytrawny, nieco słony, przefermentowany miód, banany, ale nie słodkie, liście bananów, tytoń. Finisz wyraźnie słony i pełen tropikalnych owoców – papaja, marakuja, zielone jabłko, ale też cierpkość tytoniu. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Seszele
Producent: Takamaka Rum
Leżakowanie: NAS, francuski i amerykański dąb
W ofercie: Pinot Wine & Spirits
ABV: 45,1%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 239 zł
Jakość vs cena: 9/10
Eminente Reserva 7YO
Rum z Kuby, destylowany z melasy. Fermentacja trwa 25-30 godzin. Leżakował siedem lat w beczkach po amerykańskiej whiskey. Zapach poziomek, śliwek, anyż, lekko octany, słodki tytoń. W smaku nuta herbaciana, owoce lasu, gruszki, śliwki, skóra, tytoń. Finisz słodki, maliny, poziomki, miód, lekko korzenność, cynamon, dyskretna słodycz czarnej czekolady. Marka należy do LVMH, za kupaż odpowiadał Cesaro Marti, kubański maestro ronero. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Kuba
Producent: Eminente
Leżakowanie:
W
amerykański
Moët Hennessy Polska
Tapanga Single Estate Aged Rum
Producentem jest Zululand Distilling Co., destylarnia znana z ananasowych produktów, m.in. cydru ananasowego, kilku rodzajów ananasowych ginów. Na farmie Mazuri w Hluhluwe uprawiają bardzo cenioną odmianę ananasa Queen Victoria. Tapanga to ich nowy produkt.
Nazywany rum africole, przez nawiązanie do rhum agricole, podobnie jak rumy z francuskich dawnych kolonii tak i ten robiony jest ze świeżo wyciśniętego soku z trzciny cukrowej. Trzcina jest z własnej plantacji, ręcznie zbierana i zaraz po zebraniu wyciskana na prasie. Fermentacja w stalowych zbiornikach odbywa się częściowo z udziałem dzikich drożdży, częściowo specjalnie wyhodowanych. Do destylacji używają niewielkiego kotłowo-kolumnowego niemieckiego aparatu Holstein.
Zapach kakao, bananów, ananasa, marakui. Wszystkie egzotyczne owoce bardzo dojrzałe, słodkie, a ta słodycz łączy się z nutami aromatycznego drewna, jak heban i cynamonowca wonnego. W smaku są najpierw słodkie owoce, potem gorzka kora, wreszcie ostry tytoń, renkloda, ananas, sól i pieprz, skóra. Dzieje się bardzo dużo. W finiszu już głównie czujemy skórę, tytoń, przyprawy korzenne i bardzo intensywną słoność, kojarzącą się ze słonymi falami oceanu. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: RPA/KwaZulu-Natal
Producent: Zululand Distilling Co.
Leżakowanie: NAS W ofercie: Spirit Depot ABV: 43%
Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 130 zł Jakość vs cena: 10/10
Whisky blended
Black Bottle Double Cask
Limitowana edycja, wypuszczona w 2021 roku. Kompozycja single malts z beczek po sherry i dwunastoletniej grain whisky z beczek po czerwonym wytrawnym winie, nie filtrowana na zimno, wypuszczona w nowej serii Alchemy. Przyjemny zapach słodkiego ziarna i owoców – słodkie jabłka, słodkie gruszki, morele. W smaku oleista, nieco słona –oliwki, kiszone limonki, w finiszu nuty brandy, rodzynek, śliwek, słodkiego ciasta. (ŁG)
Co na półkach 63
dobry
do
(BR)
Bimmerle KG Leżakowanie: brak W ofercie: Winnica Lidla ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 99 zł Jakość vs cena: 10/10
7 lat,
dąb
ofercie:
ABV: 41,3% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 260 zł Jakość vs cena: 9/10
89,5 87 87,5 89,5
Kraj pochodzenia/Region: Szkocja
Producent: Gordon Graham & Co.
Leżakowanie: NAS, beczki po sherry i czerwonym winie
W ofercie: Bevworks
ABV: 46,3%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 129 zł
Jakość vs cena: 9,5/10
Whisky rye
Stork Club Full Proof Rye
Kolejna odsłona żytniej whisky z niemieckiej destylarni Spreewood, ulokowanej nad Sprewą. Słodowane było lokalne żyto z Brandenburgii. Wykorzystano tu do leżakowania mieszankę beczek – z amerykańskiego i niemieckiego dębu, po białym winie i po sherry. Zapach elegancki, delikatny, wyraźnie zbożowy – słodki słód, ciasto z rodzynkami, suszone wiśnie, suszone śliwki, nawet nuta czekolady. W smaku cierpko-słodkie, nuty orzechów laskowych, wytrawnej czekolady, rodzynek, ale też kwaśnych winogron, limonki. W finiszu dochodzi ziołowość, pieprz oraz przyjemny posmak kandyzowanych skórek limonki. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Niemcy/Brandenburgia
Producent: Spreewood
Leżakowanie: NAS, niemiecki i amerykański dąb
W ofercie: Pinot Wine & Spirits
ABV: 55%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 199 zł
Jakość vs cena: 10/10
Whisky single malt
Finlaggan Red Wine Cask Matured
Whisky wprowadzona na rynek w 2019 roku w limitowanej serii 7000 butelek. Leżakowała w beczkach po czerwonym winie rioja. Dużo jodyny, torfu, wędzone mięso, nutka kwaskowa. W smaku także bardzo dużo nut medycznych, torf, lekko słodycz miodu, ale też całkiem sporo soli. Cierpko-słodki finisz, jest tu miodowość, kwiatowość, delikatnie jabłka, ale też dużo skóry, tytoniu, torfu i soli. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Islay
Producent: The Vintage Malt Whisky Co Ltd.
Leżakowanie: NAS, beczki po rioja
W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 46%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 199 zł
Jakość vs cena: 10/10
Woodford Reserve Five-Malt Stouted Mash
Whisky słodowa, trzykrotnie destylowana, butelkowanie w 2021 roku w serii Master’s Collection, która została zapoczątkowana w 2006 roku i ukazują się w niej różne eksperymentalne edycje działa master distillera, Chrisa Morrisa. W fermentacji użyto pięciu słodów, w tym wypieczonych jak w piwach typu stout. Zapach pełen słodu, ziarna, prażonego ziarna, kakao, gorzkiej czekolady, fistaszków, rozmarynu, piżma, hebanu. Smak mocno wyprażonego ziarna, kwasu chlebowego, wypieczonych tostów, nuta imbirowa, banan. Finisz to umami – kiełki sojowe, sos sojowy, kiełkujący zielony jęczmień, sezamki, słodkie ziarna słonecznika. Bardzo oryginalna whisky, zupełnie inna niż jakakolwiek z destylarni Woodford Reserve. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: USA/Kentucky
Producent: Woodford Reserve
Leżakowanie: NAS, niemiecki i amerykański dąb
W ofercie: Brown-Forman
ABV: 45,2%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 560 zł Jakość vs cena: 8,5/10
Mackmyra Björksav
Limitowana edycja do 15 tys. butelek z 2021 roku z beczek po winie brzozowym (przefermentowany słodki sok z brzozy), szwedzkiej specjalności. Zapach bardzo ciekawy – nuty lasu, kory, jagód, popiołu. Smak także bardzo ciekawy, umami z nutką słoną, egzotyczne grzyby, tofu, jest też jakaś cierpkość, skórzaność, bardzo trudno określić ta whisky. W finiszu dochodzi dziwna słodycz, jak słodki anyż, słodka lukrecja. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Szwecja/Gävleborg
Producent: Mackmyra
Leżakowanie: NAS, beczki po winie brzozowym
ofercie: Pinot Wine & Spirits
Pojemność:
Kilkerran Heavily Peated Batch 6
Szósta edycja w serii Peat in Progress z destylarni Glengyle, mamy tu 75% whisky z beczek po bourbonie i 25% po sherry. Wiek nieznany, liczba butelek nieznana, ale sprzedały się błyskawicznie. Zapach smolisty, bardzo
Co na półkach 64
W
ABV: 46,1%
0,7 l Średnia cena: 335 zł Jakość vs cena: 9,5/10
90,5 91 87,5 88,5 89
mocno torfowy, dużo jabłek, wina, sadzy, śliwek, wiśni, medykamentów. I nuty maślane, budyniowe. I wypieczona skórka chleba. W smaku najpierw miodowa słodycz, rodzynki, bardzo słodkie jabłka, gruszki. Potem jest korzenność, ziemistość, imbir, medyczność i torf, ale nie tak intensywny jak w aromacie. W finiszu sadza, owoce, cierpki tytoń, słodowość, wypieczona skórka chleba, sól. Jak dotąd najlepsza edycja w historii tych butelkowań. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Campbeltown
Producent: Glengyle
Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i sherry
W ofercie: M&P
ABV: 57,4%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 399 zł
Jakość vs cena: 9,5/10
GlenAllachie 2009 Cask #3714 Sauternes Barrique M&P
Whisky leżakowała 13 lat, wyszło tylko 300 butelek dla serii M&P Cask Collection Club. Zapach słodki, pełen crème brûlée, soczystych moreli, brzoskwiń, budyniu pomarańczowego, miodu, rodzynek, orzechów laskowych, mlecznej czekolady. W ustach w pierwszej chwili cierpkość – kwaśne gruszki, jabłka, potem grejpfrut, gorzka pomarańcza, wreszcie gorzka czekolada z rodzynkami i orzechami. W finiszu: ciasto z rodzynkami, wanilia, pomarańcze, miód, ale też trochę intrygującej słoności, w której jest coś owocowego, jakby piklowane limonki. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Speyside
Producent: GlenAllachie
Leżakowanie: 13 lat, beczki po sauterness
W ofercie: M&P
ABV: 58,9%
Pojemność: 0,7 l
Średnia cena: 785 zł
Jakość vs cena: 8,5/10
Hazelburn 21YO
Butelkowanie w 2021 roku, 70% beczki po sherry, 30% po bourbonie. Zapach rodzynek, wiśnie, śliwki, suszone słodkie śliwki, anyż, mięta, medykamenty. I dużo włoskich orzechów oraz przyprawy korzenne, goździki, cynamon, gałka muszkatołowa, tarty imbir. Smak słodki, ale nie przesadnie – dojrzałe śliwki, brzoskwinie, morele, ananas, do tego cynamon, delikatnie pieprz, gorzkie zielone włoskie orzechy. Finisz jest bardzo owocowy – dużo gruszek, zielone jabłka, morele, brzoskwinia. Przyjemna korzenna nuta sherry. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Campbeltown
Producent: Springbank
Leżakowanie: 21 lat, beczki po sherry i bourbonie
W ofercie: M&P
ABV: 46%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 1500 zł Jakość vs cena: 9,5/10
Old Pulteney 2006 Single Cask #1417 Loża Dżentelmenów
Destylarnia Pulteney (Old Pulteney jest nazwą whisky) znajduje się na terenie portowego miasta Vick, jednym z najbardziej wysuniętym na północ części Highlands. Za-
Co na półkach 88 88 95
łożona w 1826 roku przez Jamesa Hendersona destylarnia cieszyła się dużym powodzeniem wśród rybaków spragnionych portu, znanego jako europejska stolica śledzia. Rodzina Hendersonów zarządzała destylarnią do 1920 roku, a potem jak wiele gorzelni w XX wieku przechodziła do różnych właścicieli. Obecnie jest zarządzania przez Inver House Distillers. Swój charakter whisky z Vick zawdzięcza położeniu destylarni oraz nietypowym alembikom, które były inspiracją dla kształtu butelki Old Pulteney. Charakterystyczny, lekko słony, o aromacie owoców, kwiatów i wanilii, estrowy i oleisty single malt zyskał dzięki dużym inwestycjom obecnego właściciela.
Loża Dżentelmenów założona przez Artura Brzychcy w 2009 jest selekcjonerem i niezależnym bottlerem whisky, posiadającym w swoim portfolio nietuzinkowe pozycje. Beczka po burbonie first fill zalana została destylatem w 2006 roku, w 2021 roku malt został zabutelkowany dla Loży Dżentelmenów w liczbie zaledwie 240 butelek. W aromacie czujemy: owoce cytrusowe, popcorn maślany, miód, wosk pszczeli, lekko kremowa i ciasteczkowa, aromaty spowija morska bryza. W ustach tłusty krem śmietanowy, karmel, wanilia maślane ciastka z cukrem, zest z cytrusów. W długim finiszu pojawia się przyjemna wytrawność i mineralność, lekka pikantność kontrastuje z solą i mokrym drewnem. (PP)
Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Highlands
Producent: Inver House Distillers/Pulteney
Leżakowanie: 15 lat w beczkach po bourbonie W ofercie: Loża Dżentelmenów ABV: 53,4%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 465 zł Jakość vs cena: 8/10
Wódka
Czarna Perła Wódka z Kwiatów czarnego bzu Wódka o czarnej barwie i pięknym słodko-cierpkim aromacie czarnego bzu. Z delikatną nutą w zapachu czarnej porzeczki. Smak także słodko-cierpki, kwiatowo-owocowy, a jednocześnie czuć moc i czuć, że to wódka, a nie mocny likier, że główne skrzypce gra tu jednak czysty alkohol, a nie dodatki. Mimo intensywności barwy i aromatów, może być wzorem dobrze zrobionej smakowej wódki, a nie likieru, który udaje wódkę. Cała słodycz jest tu naturalna, wyciągnięta z surowców, nie czuć żadnych dodawanych cukrów. Finisz długi, kwaskowy, rześki, lekki, jest kwiatowość, nuta igliwia, zielonych szyszek i… jest dobry spirytus rektyfikowany. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region:
Producent:
Leżakowanie:
W ofercie:
ABV:
Pojemność:
Średnia
Jakość vs cena: 10/10
Silesia Distillery Żytnia Wódka
Niezwykle przyjemny zapach owoców, jabłek, a zwłaszcza gruszek, do tego zielony orzech włoski, mąka i wafelek z wanilią. Smak bardzo mączny, gęsta w ustach, dużo pieprzu, kardamonu, ziela angielskiego. Delikatnie pali. Także w finiszu bardzo dużo mąki – żytni chleb, dobrze wypieczony, lekko pieprzny, lekko słony. Idealna żytnia czystość finiszu. (ŁG)
Kraj pochodzenia/Region: Polska/Śląsk
Producent: Silesia Distillery
Leżakowanie: brak
W ofercie: Silesia Distillery
ABV: 43%
Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 99 zł
Jakość vs cena: 10/10
Łowczy
Wódka z destylatów z ziemniaków i grochu. Aromat najpierw słodki, skrobiowy, potem nieco dymny, jak ziemniak z ogniska, trochę też ziemisty. W smaku wybija groch (a nawet groszek, zielona młoda fasolka), potem jest nutka ostrzejsza, bardziej jak liście białej kapusty z roztworu solnego, niż chrzan, ale idzie w kierunku chrzanu. Czuć też kalarepę i lekką gorycz korzenia gencjany. Finisz niespodziewanie skręca w kierunku młodej tequili – słodycz, ziemistość, nuty zielone, warzywne. Słodycz miodowo-waniliowa, ale jest też i ukłucie pieprzu i nieco soli (która była też już w smaku). Bardzo pijalna wódka, w ogóle nie czuć mocy alkoholu. Czuć wyraźnie ziemniaki, a groch – jak to groch – jest nieoczywisty. Nie da się ukryć, że ta mieszanka surowców pasuje do siebie, co było już widoczne w wódce Horst, chyba bardziej szorstkiej, niż Łowczy. Ta tequila w finiszu oczywiście podpowiada koktajle, a więc Łowcza Margherita jak najbardziej, ale mnie bardziej frapuje, co by było, jakby przedestylować razem ziemniaki, groch i syrop z agawy, a potem wlać to na pół roku do beczki po bourbonie…?
Kraj pochodzenia/Region: Polska/Lubuskie
Producent:
Polska/KujawskoPomorskie
Izi
brak
Izi
40%
0,5 l
cena: 49,99 zł
(ŁG)
Grochowica Spirits Leżakowanie: brak W ofercie: Grochowica Spirits ABV: 41,4% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 99 zł Jakość vs cena: 10/10 Co na półkach 66 86 95,5 95,5 90,5
Warszawa Warszawa
Warszawa
Towarzystwo „Imperial”
W Warszawie w dawnych czasach produkowano także koniaki, o czym zapomniano. Co ciekawe na etykietkach, w reklamach i ogłoszeniach używano oryginalnej francuskiej nazwy – cognac, co było wówczas równie oczywiste jak to, że cognac jest lekarstwem polecanym przez uznanych lekarzy na wszelkie dolegliwości.
Nazwa „cognac” i jej użycie Warto przybliżyć historię używania samej nazwy „cognac”, dla destylatów winnych produkowanych poza Francją. Nazwa „cognac” jest współcześnie oznaczeniem geograficznym zastrzeżonym dla napoju alkoholowego destylowanego z wina, w departamentach Charente i Charente-Maritime we Francji, zgodnie z odpowiednimi regulacjami prawnymi. Ograniczenie użycia tej nazwy do wspomnianego regionu Francji jest uregulowane obecnie prawodawstwem unijnym. Wcześniej, a konkretnie w XIX w., przyjęto w handlu każdą wódkę destylowaną z wina nazywać cognac, niezależnie od tego czy produkowano ją we Francji, Hiszpanii, Niemczech czy Rosji. Francuzom było to nie w smak, stąd podjęli trud, by tej praktyki zakazać. Pierwsze regulacje mające na celu ograniczenie używania nazw produktów winiarskich poza krajem ich wytwarzania przyjęto podczas konferencji w Madrycie 4 kwietnia 1891 roku. Ustalono wówczas
zasadę, że „nazwy” produktów winiarskich nie mogą mieć znaczenia rodzajowego. Innymi słowy: kopia produktu wykonana w innym kraju lub regionie nie mogła przybrać nazwy produktu, dla którego istniała nazwa. Regulacje te były jednak słabo przestrzegane, nawet przez nieliczne państwa, które podpisały tę konwencję. Dlatego Francuzi przez kolejne dziesięciolecia starali się namawiać prośbą lub wymuszać groźbą zakaz używania nazw m.in. „cognac”. Na Niemcach zakaz ten wymuszono na mocy art. 275 Traktu Wersalskiego kończącego I wojnę
Historia 68 Koniak „Imperial”, produkt krajowy, Ma swą renomę już ustaloną. Aromatyczny, smaczny i zdrowy, Że go i chorym pić polecono. Kto więc chce tylko wzmocnić swe siły I konserwować się doskonale, Ten winien, gdy mu jest żywot miły, Marki „Imperial” trzymać się stale. „Kolce” nr 27/1909
ok. 1893 r. Plakat nr 2, Vins & Cognacs, Kempner frères Varsovie - ze zbiorów autora
1878 r. Ogłoszenie, Bracia Kempner - ze zbiorów autora
światową. W Polsce zakaz stosowania nazwy „cognac” wszedł w życie na podstawie § 2 lit. b) Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 20 lutego 1929 r. o zakazie używania francuskich nazw regionalnych (Dz.U. z 1929 r. Nr 16 poz. 136). Co ciekawe, z zakazu używania nazwy „cognac” nie wynikał wówczas zakaz używania nazwy „koniak”, co było skrzętnie wykorzystywane przez polskich producentów niemal do końca II RP. Niemal, gdyż kolejne Rozporządzenie Rady Ministrów z 24 stycznia 1939 roku o zakazie używania francuskich nazw regionalnych dla produktów winnych (Dz.U. z 1939 Nr 9 poz. 46) w § 1 pkt 3) doprecyzowało, iż: „Ochronie podlegają francuskie nazwy regionalne zarówno w oryginalnej pisowni francuskiej lub w innej, jak też w tłumaczeniu”.
Bracia Kempner
Inicjatorami założenia pierwszej Fabryki Koniaku w Warszawie byli bracia Kempner, którzy prowadzili Skład Win przy ul. Długiej 5. Trudno jest ustalić imiona braci Kempner. Prawdopodobnie byli to pochodzący z Wielunia żydowscy kupcy Joachim i Hertz. Zajmowali się oni m.in. handlem winem. Ich warszawski Skład Win został otworzony w 1878 roku, i specjalizował
się w sprzedaży win krymskich i kaukaskich, które w stanie „surowym” kupowano bezpośrednio od producentów w Krymie, Besarabii i Kaukazie, po czym dojrzewano je w Warszawie i sprzedawano w butelkach głównie w Królestwie Polskim i zachodnich guberniach Cesarstwa. W chwili założenia Składu Win Bracia Kempner byli już w sędziwym wieku. Joachim Kempner zmarł w Wieluniu w 1881 roku, a w prasie ukazał się jego nekrolog: „W dniu 16 bm. zmarł w mieście Wieluniu powszechnie tam szanowany, najstarszy prawie obywatel i kupiec, b.p. Joachim Kempner, w sędziwym wieku lat 90. Będąc synem pierwszego żyda, który w Wieluniu otrzymał prawo obywatelstwa, b.p. Joachim, już na początku bieżącego stulecia pobierał nauki w szkole publicznej, a mianowicie w szkole księży Pijarów. Wykształcenie takie było naówczas między izraelitami, kto wie, czy nie wyjątkowe. Poświęciwszy się zawodowi kupieckiemu, zmarły pracował w nim blisko przez 70 lat i zdobył sobie imię prawego i nieposzlakowanego człowieka. W życiu rządził się b. p. Joachim Kempner obywatelskiemi i postępowemi zasadami, choć był przytem szczerze religijnym. Śmierć b. p. Joachima dotknęła boleśnie jego rodzinę, której był praw-
dziwym patryarchą, i zasmuciła szerokie koło jego przyjaciół i znajomych”.
Po śmierci Joachima firma w dalszym ciągu używała nazwy Bracia Kempner, co być może było związane z prowadzeniem jej przez kolejne pokolenie rodziny – także braci Kempner.
Firma uczestniczyła także w wystawach. Szczyciła się srebrnym medalem, uzyskanym na Wystawie w Amsterdamie w 1883 roku oraz dyplomem honorowym z Wystawy Powszechnej w Londynie w 1884 roku. Interes szedł świetnie, firma powszechnie reklamowała swoje wina jako wyroby wzmacniające zdrowie. Chorym czy choćby osłabionym polecano także moszcz kuracyjny, co ciekawie uzasadniano: „z najdelikatniejszych winogron, przez Urząd Lekarski analizowany, (…) i takowy polecany, albowiem dowiedzioną jest rzeczą, że przy używaniu kuracyi winogronowej, nie da się uniknąć połykania pestek i części mięsnych, co szkodliwie oddziaływa na żołądek używającego kuracyi. Jedynym przeto i przez znakomitych lekarzy zalecanym środkiem dla uniknięcia tych ewentualności jest używanie moszczu”. Wreszcie w ofercie znalazło się także „lekarstwo” dobre na wszelkie dolegliwości ciała i duszy, czyli – cognac kuracyjny! Używanie win, moszczu i cognac dla ochrony zdrowia motywowano także „unikaniem użycia nie zawsze zdrowej wody”.
Historia 69
Imperial, Cognac 2 - z kolekcji Adama Łukawskiego
1896 r. Reklama, Imperial - ze zbiorów autora
wykwintne i nie liczące się z rublem.
Po wyczerpaniu długiego menu, urozmaiconego odpowiednimi napojami, nadchodzi kolej na sakramentalną kawę czarną.
– Kelner! – dysponuje jeden z panów, pragnący popisać się swemi kwalifikacjami organizatora – proszę o koniak.
– Czy zagraniczny?
– To się rozumie – brzmi odpowiedź. – Koniak ma być zagraniczny, oryginalny francuski.
Imperial
W 1889 roku Bracia Kempner wraz z Józefem Stanisławem Brunnerem (1846-1910) złożyli Specjalną Fabrykę Koniaku z naturalnych win krymskich Imperial, która mieściła się przy ul. Śliskiej 35 w Warszawie. Dyrektorem zakładu był Alfred Kempner. Już dwa lata po otwarciu, w 1891 roku, firma otrzymała srebrny medal na Wystawie Muzeum Przemysłu i Handlu za udoskonaloną produkcję koniaku wytłaczanego z win. 6 kwietnia 1899 roku siedzibę firmy przeniesiono do własnych zabudowań przy Alei Jerozolimskiej 129, zatrudnienie wynosiło wówczas ok. 27-28 robotników. Oprócz koniaków w ofercie były
także importowane z zagranicy: francuski Stary Rum St. James i węgierska śliwowica (w butelkach płaskich tzw. „bociankach”) oraz Starka. Na bazie koniaku sporządzano również likier Benédictine oraz wprowadzony w 1910 roku koniak na żółtkach Cognavette, który reklamowano jako: „Źródło siły dla osłabionych, posilny i pożywny w podróży, podtrzymujący energię u starszych”.
Po śmierci J. S. Brunnera w 1910 roku, w kolejnym roku firmę przekształcono w spółkę firmowo-komandytową reprezentowaną przez Stanisława Brunnera.
Nie znamy losu zakładu podczas I wojny światowej.
W II RP Stanisław Brunner wszedł jako wspólnik do firmy St. Geneli i S-ka (opisanej w „Aqua Vitae” nr 2/2022). Jego wkładem do spółki była dawna Fabryka Imperial przy Al. Jerozolimskich 117, w którym firma Geneli w II RP prowadziła produkcję swoich trunków.
Koniak krajowy
W prasie warszawskiej przed I wojną światową jest wiele reklam i ogłoszeń firmy Imperial, brakuje jednakże dłuższych opisów jej działalności i asortymentu.
Mam tylko jeden obszerny tekst reklamowy pt. „Koniak krajowy”, pochodzący z 1911 roku:
„W restauracyi pierwszorzędnej zasiadło przy stole towarzystwo
1899 r. Ogłoszenie prasowe, Imperial - ze zbiorów autora
Sługa spełnia rozkaz i wnosi efektownie butelki w cenie po kilka rubli za każdą. Towarzystwo spija kieliszki ochoczo i z głęboką wiarą w pewnik, iż „co drogie, musi być tem samem zdrowe i w najlepszym gatunku”. Nazajutrz po uczcie uczestnicy budzą się z bólem głowy, niesmakiem w ustach i „zgagą” w przełyku. Przy-
czyny tych przykrych przypadłości zwykle są zwalane na niedbalstwo kucharza lub chciwość restauratora, który rzekomo zamiast produktów świeżych daje stare i sfałszowane. Żadnemu z tych panów jednak nie przyjdzie na myśl, iż obwiniać należało nie kuchnię, lecz „oryginalny koniak francuski”… Publiczność bowiem nie bierze po uwagę faktu, że hodowla wina we Francyi, skutkiem klęski filoksery i z innych powodów, z każdym rokiem upada. Prostem tego następstwem jest fałszowanie „oryginalnych koniaków francuskich” na
70 Historia
Po 1901 Reklama, Imperial - ze zbiorów autora
Imperial, Cognac nr 2 - z kolekcji Adama Łukawskiego
1896 r. Reklama, Bracia Kempner - ze zbiorów autora
coraz szerszą skalę. Chemia wysila się po prostu na obmyślanie nadawania koniakom francuskim sztucznego smaku i zapachu. Spirytus kartoflany, melasa, olejki i przeróżne esencje, przy nader oględnej okrasie koniakiem prawdziwym, składają się na całość owych rozsławionych „koniaków francuskich”!
Pomyślmy, jak lekkomyślni są ci, którzy jedynie dla błyszczącej etykiety, oprócz wysokiego haraczu pieniężnego, poświęcają jeszcze i zdrowie. W zrozumieniu przeto dobra publiczności, a przytem i pomyślnie nadarzającej się sposobności rozwinięcia przemysłu swojskiego, przedsiębiorcy tutejsi, przed kilkunastu laty, otworzyli w Warszawie fabrykę koniaku Imperial, cieszącego się obecnie bardzo szerokim zbytem nawet w najdalszych krańcach Cesarstwa. Koniak Imperial, pod kierunkiem specyalisty, sprowadzonego z Charenton we Francyi, jest destylowany
z naturalnych i czystych win besarabskich i krymskich. O bezwzględnej naturalności i czystości koniaku Imperial świadczą wyniki analiz, dokonywanych rozmaitymi czasy przez takie powagi naukowe, jak dr. L. Nencki, zasłużony krajowy mag. nauk przyrodniczych Napoleon Milicer, lub ces.-król. chemiczno-fizyologiczna stacya analityczna w Klosterneuburgu pod Wiedniem. Wszyscy analitycy pomienieni zgodzili się na jedno, iż części składowe koniaku Imperial w zupełności dorównywają koniakom francuskim. Orzeczenie to ma niesłychaną wagę nie tylko dla osób zdrowych. Bo zważmy, iż znany badacz-hygienista, prof. Binz, w odczycie, wygłoszonym w berlińskiem Towarzystwie Hufelanda, zbijając pierwotne uprzedzenia świata lekarskiego, wyraźnie i stanowczo zaleca pokrzepienie sił osób chorych używkami alkoholicznemi. Odczyt ten został obszernie streszczony w numer 6 „Medycyny” z dnia 7 lutego 1903. Nadmienić zaś należy, iż do rzędu najodpowiedniejszych używek alkoholu należy koniak, lecz koniak nieskażony żadnemi zafałszowaniami. Wszystkie te zalety posiada właśnie koniak Imperial fabrykacyi warszawskiej.
Pod względem wyborowego a wykwintnego smaku i zapachu konkuruje on nader skutecznie z fabrykatami francuskimi, co nie przeszkadza, iż jest o wiele tańszy od zagranicznego. Fabryka, po rozszerzeniu mieszcząca się obecnie w Alejach Jerozolimskich nr 129, stanowi dzisiaj firmę poważną. Zdobyła ona uznanie nie tylko stałych odbiorców. Na wystawie w Muzeum Przemysłu i Handlu w Warszawie
w 1891 oku przyznano koniakom Imperial medal srebrny, w tymże roku na wystawie w Brukseli nagrodzono ją medalem złotym, zaś na wystawie wszechrosyjskiej w Niżnym Nowogrodzie w 1896 roku medalem srebrnym. Ogół światłych przyjaciół i protektorów przemysłu krajowego, w ten sposób pojętego, musi i powinien wykluczyć ze swego stołu podejrzanej wartości koniaki zagraniczne, jeżeli posiada czyste, zdrowe i tanie własne koniaki „Imperial”, odznaczające się nadto właściwościami leczniczemi.
Historia 71
Ignis”.
ok. 1893 r. Plakat nr 1, Vins & Cognacs, Kempner frères Varsovie - ze zbiorów autora
1903
r. Reklama, Imperial - ze zbiorów autora 1897
r. Ogłoszenie, Imperial - ze zbiorów autora
1899 r. Reklama, Imperial - Ze zbiorów autora
Proces o wino Świętego Rafała
Z firmą braci Kempner wiąże się także wieloletni proces o prawo do używania nazwy wina Saint Raphaël. Wino to powszechnie uważano za najzdrowsze z win, a jego zdrowotne właściwości były wychwalane także w kilku broszurach napisanych przez uznanych lekarzy. Poniżej opis sporu sądowego w tej sprawie:
1894 r. Ogłoszenie, Imperial - ze zbiorów autora
„W 1897 roku firma francuska Clement i Sp. wystąpiła do sądu handlowego warszawskiego z powództwem przeciw domowi handlowemu Braci Kempner i Honoryuszowi Gras w St. Raphaël. Powód utrzymywał, że uzyskał we Francyi i Rosyi zatwierdzenie marki fabrycznej z napisem St. Raphaël jeszcze w 1875 roku. Tymczasem pozwani w 1896 roku uzyskali jakoby również markę fabryczną dla swoich win z takim samym napisem i sprzedają je w Rosyi. Dlatego firma Clement postawiła żądanie, żeby zakazać pozwanym używania etykiet, napisów, cenników itd. z nazwą St. Raphaël, zniszczyć te znaki i napisy wszędzie, gdzieby się one znajdowały i wycofać z obiegu wszelkie wina z podobnemi etykietami. W 1901 roku firma Clement, zamieniona na Towarzystwo Anonimowe Compagnie St. Raphaël, dopełniła pierwotne powództwo przez nową skargę powodową, w której dowodziła, że marka fabryczna pozwanych wykreślona została we Francyi i żądała, aby taka sama marka z napisem Veritable vin de Saint Raphaël, zatwierdzona dla Honoryusza Gras w Rosyi w dniu 21 sierpnia 1898 roku, używana przez Kempnerów, została wykreślona i uznana za nieprawnie zatwierdzoną, z zakazem używania jej przez pozwanych i pozostawieniem powodom prawa poszukiwania szkód i strat. Pozwani Bracia Kempnerowie dowodzili, że bynajmniej nie naśladują marki powodów; że sprowadzając wino z miejscowości St. Raphaël we Francyi od Honoryusza Gras i innych producentów wina, mają zupełne prawo do nazwy St. Raphaël, gdyż podług przepisów o zatwierdzeniu znaków fabrycznych z dnia 16 lutego 1896 roku, zatwierdzeniu ulegają rysunki i znaki plastyczne, nigdy zaś oddzielne wyrazy i słowa. Oprócz tego pozwani złożyli mnóstwo dowodów, że właśnie powodowie w licznych ogłoszeniach i broszurach podszywali się pod wina, po-
Faksymile Vin de St. Raphaël - domena publiczna
chodzące z miejscowości St. Raphaël, które z dawien dawna miały ustaloną renomę, choć wino powodów produkuje się w miejscowości Valeve dep. Dröme, jak okoliczność tę ustaliły kilkakrotnie sądy francuskie w licznych wyrokach. Sprawa ta ciągnęła się w warszawskim sądzie handlowym przez lat 10, w których ciągu strony składały wciąż nowe dowody, podtrzymujące ich teorye obrony.
W 1906 roku nareszcie sąd handlowy uwzględnił w całości powódz-
1898 r. Rum St. James, Imperial - ze zbiorów autora
Historia 72
two firmy Clement, nakazał wykreślić markę fabryczną pozwanych w Rosyi, zakazał im używania nazwy St. Raphaël i pozwolił dochodzić od nich szkód i strat, skazując ich na koszta.
Wyrok ten został zaapelowany przez dom handlowy p.f. Bracia Kempner i w dniu 29 kwietnia toczyły się rozprawy w warszawskiej izbie sądowej. Interesów powodów bronił adw. Adolf Pepłowski, interesów zaś pozwanych adwokaci: Gabyjel Kempner i Jakób Kirszrot.
Po wysłuchaniu obszernych ich głosów izba sądowa wyrok sądu handlowego uchyliła, powództwo w ca-
łości oddaliła, skazując firmę Compagnie des Vins de St. Raphaël na zapłacenie Braciom Kempnerom kosztów sprawy za dwie instancye. Oto motywy wyroku: Izba przede wszystkiem uznała, że marka fabryczna pozwanych we Francyi, na której się opiera zatwierdzenie tejże marki w Rosyi, bynaj-
mniej wykreśloną nie została. Wykreślono zaś tam markę zupełnie inną. Dalej, gdyby nawet marka ta była unieważnioną we Francyi, to i w tym wypadku sądy tutejsze mogłyby ją wykreślić jedynie o tyle, o ileby się to zgadzało z prawami tutejszemi, stosowanie do 19 art. traktatu handlowego z Francyą 1874 roku. Podług zaś prawa (obowiązującego w Rosyi) o ochronie marek fabrycznych, ulegają zatwierdzeniu rysunki i znaki plastyczne, nie zaś pojedyncze wyrazy. Właściciele tych marek mogą z nich jedynie korzystać
w ich całokształcie plastycznym, nigdy zaś fonetycznie. W tym wypadku powodowie nie mają prawa do wyłączności wyrazów St. Raphaël tem bardziej, że wyrazy te stanowią nazwę geograficzną miejscowości.
Izba stwierdziła dalej, że marka fabryczna pozwanych nie naśladuje bynajmniej marki powodów, że się zupełnie od niej różni i nie stanowi zatem żadnej umyślnej konkurencyi dla powodów; że jedne i drugie wina, są winami leczniczemi, przygotowywanemi jednakowo w pewien szczególny sposób i że marka fabryczna pozwanych nie ma nic wspólnego z marką powodów, nie obraża żadnych praw tych ostatnich.
Wyrokiem tym Izba sądowa rozstrzygnęła bardzo ważną kwestyę zasadniczą. Orzeczenie to zainteresuje szerokie koła naszego kupiectwa”.
Ostatecznie to francuska firma zapisała się w historii jako jedyny producent, wytwarzanego do dziś wina Saint Raphaël.
Firma Braci Kempner oferowała w 1915 roku wino bez alkoholu. Po I wojnie światowej została zlikwidowana.
ŁUKASZ CZAJKA blog.czajkus.com
Historia 73
1901 r. Ogłoszenie prasowe, Bracia Kempner - ze zbiorów autora
1915 r. Ogłoszenie, Bracia Kempner - ze zbiorów autora
Plakat St. Raphaël - domena publiczna
Aromatyzowane piołunówki
Przyjąwszy, że proces zalania trunkiem zawierającym alkohol ziela piołunu jest dość wiekowy, należy zwrócić się do szerokiej literatury gorzelniczej, aby znaleźć okres, kiedy czysta, że tak to ujmiemy, piołunówka stała się bazą dla jeszcze ciekawszych trunków, a wszystko to miało miejsce zanim wykrystalizował się absynt, czyli do piołunu dodano anyżu, kopru czy melisy.
I tak na około dziesięć lat przed wprowadzeniem absyntu jako piołunówki dosłodzonej po prostu koprem i anyżem, możemy napotkać pierwszą, nieśmiałą, ale zawsze próbę doaromatyzowania. Na litr spirytusu, zgodnie z wykładnią 1785 roku, należało wziąć garść piołunu, dwie cytryny, macerować tylko godzinę, uzupełnić litrem wody i syropem z pół kilograma cukru. Z książki wydanej w Lipsku w 1798 roku, taka piołunówka jawi się już „na bogato”: 0,25 funta piołunu, 3 łuty jałowca, tyle samo omanu, 2 łuty kwiatu cynamonu, 1 łut dzięgla, 2,5 łuta cynamonu kory, 2 łuty kopru, szczypta szafranu i łut melisy. Minęło parędziesiąt lat (rok 1852) i w kolejnej książce pojawił się przepis jeszcze prostszy i zapewne ciekawszy. Bazą nie jest już czysty alkohol, ale po prostu piołunówka w ilości jednego litra, w której ma-
cerujemy przez 48h następujące
ingrediencje: pół łuta kwiatów kasji, tyle samo kardamonu, 0,25 łuta tataraku/dzięgla/kwiatu musz-
Hervatsku i Slavoniju”, opublikowanej w 1854 roku, dowiadujemy się o wizycie pewnego przedstawiciela administracji CK Monar-
katu, 4 łuty skórek pomarańczowych, 4 łuty świeżych orzechów zielonych/niedojrzałej pomarańczy. Wszystko to doprawia się 4 litrami spirytusu, litrem koniaku, 3 litrami wody i 5 litrami cukru. Nie żałuje się więc składników, alkoholu nie ma aż tak dużo, a i odrobina słodyczy jest. Nie mamy pewności, czy powyższy przepis stanowił jakąkolwiek inspirację dla pelinkovaca, którego znamy dziś, niemniej jednak w gazecie o wielce mówiącym tytule „Gospodarske novine. Izdaje jih na svetlo druztvo gospodarsko za
chii, który na całej szpalcie donosi o wspaniałym nowym napitku, jaki zwą „pelinkovac karlovacki”. Z tej jednej z pierwszych recenzji alkoholowego korespondenta dowiadujemy się o cenach owego trunku, więc i o oszustwach z nim związanych, jednym z jego zwolenników, świętym mężu Józefie Rajacicu, serbskim patriarsze, a przede wszystkim, że pelinkovac „gładko lice zarumeni, a neopiju se”, co jest chyba wystarczającą rekomendacją by nabyć „naperstnjak”, tudzież całe „vedro”.
RYCHLAK
Żywa historia 74
BOGUMIŁ
Zapomniane klejnoty sztuki likierniczej
Johannes Lindenmeyer Ile możesz wypić?
Ukazało się nowe wydanie głośnej publikacji Johannesa Lindenmeyera „Ile możesz wypić?”, z dodatkami tłumacza, prof. Jana Chodkiewicza, który de facto jest współautorem polskiego wydania, ze wstępem Ewy Wojdyłło. Na postawione w tytule pytanie, zawsze odpowiemy, że „za mało”. Któż bowiem nie chciałby mieć mocnej głowy. Odpowiedź autora jednak jest zupełnie inna –„najlepiej nic”. Niemiecki psychoterapeuta, zajmujący się uzależnieniami, napisał książkę adresowaną głównie do alkoholików i uzależnionych od leków oraz ich rodzin. Dla polskiego czytelnika, który często nie bardzo wie dokąd ma się zwrócić o pomoc, gdy zdrowie odmawia już kolejnych dawek alkoholu, wyrzucają go z pracy, a rodzina się rozpada, ta książka będzie szczególnie pomocna, zwłaszcza że tłumacz zadbał o liczne lokalne odnośniki. Autor ukazał problem uzależnień w wielu aspektach – kulturowym, historycznym, zdrowotnym, społecznym, rodzinnym i terapeutycznym. Nie znamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedni stają się alkoholikami, a inni potrafią pić z umiarem, ale tak naprawdę dla nikogo alkohol nie jest środkiem bezpiecznym.
Na przykładach pokazano jakie spustoszenie czyni w organizmie. Przemawiająca do wyobraźni jest metafora pociągu, który przejeżdża pod tunelem, nie znając innej drogi. Tunel w tym przypadku jest kolejną libacją, a prawda jest taka, że alkoholik nie potrafi żyć inaczej… bo nie zna bocznicy dla swojego pociągu. Lindenmeyer
Hieronim Błażejak Zachęta do sztuki nalewek
Arcymistrz Polskich Nalewek, sędzia i organizator konkursów nalewkowych, autor ponad 160 własnych receptur, dzieli się swoimi doświadczeniami (w bardzo małym wszak zakresie, większość tajemnic pozostawiając sobie). Ukazało się nowe wydanie, pierwsze pochodzi z 2009 roku. Hieronim Błażejak wychodzi od owocu, radzi zbierać owce bardzo dojrzałe, pełne aromatów, często takie, które
pokazuje też jak trudno jest wyjść z nałogu i jak duże są ryzyka nawrotów. Książka napisana jest ze swadą, z licznymi odniesieniami do historii pijaństwa, ale jej wymowa jest jednoznacznie przygnębiająca – osoba uzależniona musi odstawić używki raz na zawsze, w przeciwnym bowiem razie (a podparte jest to licznymi statystykami) skazuje się na śmierć, a wcześniej swoich najbliższych na cierpienie. Jest tu też osobny rozdział o nikotynie i o jej łączeniu z alkoholem czy prochami, a na końcu książki znalazły się kwestionariusze z pytaniami, które mają ułatwić czytającemu samodzielne rozpoznanie problemu. Kwestionariusze są trochę drogą na skróty, gdyż wszystkie te kwestie szczegółowo są przedstawione we wcześniejszych rozdziałach. Często jednak szukamy właśnie drogi na skróty. Znakomita publikacja, ale nie miejmy złudzeń, lektura nawet najlepiej napisanej książki nie zastąpi terapii, może jednak skłonić do refleksji i ułatwić podjęcie decyzji, o zwróceniu się o pomoc do specjalisty. Książka Lindenmeyera ten cel spełnia znakomicie. (ŁG) tłum. Jan Chodkiewicz, Znak, Kraków 2022, s. 336, 54,99 zł, ISBN 978-83-240-6492-2
już leżą na ziemi. Owoce nie pryskane, z ekologicznego źródła, najlepiej z własnego lub zaprzyjaźnionego sadu. O naczynia i narzędzia trzeba dbać, zachować czystość, spirytus najlepszy będzie zbożowy lub owocowy, po połączeniu spirytusu z wodą alkohol musi swoje odstać, zanim zalejemy nim owoce. Hieronim Błażejak nie wzbrania się przed dodawaniem cukru, choć w rozsądnych ilościach. Resztę czyni już czas, odpowiednio długi okres leżakowania nalewki. „Tworzenie i picie zacnych nalewek, to nie tylko przyjemność życia, ale także prawdziwie ekologiczna postawa” – pisze autor.
Publikacja zawiera przepisy jak wykonać samemu 25 klasycznych nalewek, choć zgodnie z doświadczeniem autora, teoria nie zastąpi w tym zakresie praktyki. Tylko 25 przepisów, a gdzie reszta drogi Autorze? Książeczka jest zdecydowanie za krótka. (ŁG) KRD SJ, Bydgoszcz 2021, s. 48, ISBN 978-83-63779-40-5
Książki o alkoholach
76
Słońce Jamajki
19 września w Salonie M&P Strzelecka odbyła się degustacja rumów z Jamajki. Ciężkie, estrowe, pełne aromatów tropikalnych owoców, z dwóch destylarni –Clarendon i Hampden. Dwa pierwsze rumy ukazały się w serii Macnair’s Exploration Rum. To marka wprowadzona przez GlenAllachie w 2021 roku. Za dobór beczek odpowiada Billy Walker. Co ciekawe, część z tych rumów była finiszowana w beczkach po torfowych whisky. Na początek zabutelkowano trzy rumy z Panamy, następnie dwa rumy z Jamajki. Po pierwotnej maturacji w tropikalnym klimacie, rumy spędziły dodatkowy czas w beczkach w Szkocji. Jamajskie rumy w tej serii powstały w największej destylarni na Jamajce, Clarendon, która produkuje lekkie kolumnowe rumy z melasy m.in. dla marki Captain Morgan, a także ciężkie, estrowe z alembików, które zwykle są butelkowane jako Monymusk. Te właśnie trafiły do beczek Billy Walkera i były próbowane podczas degustacji. Początkowo destylaty o mocy 86% i różnym poziomie estrów przez 30 miesięcy dojrzewały w beczkach z amerykańskiego dębu po rye whiskey i francuskiego dębu po czerwonym winie Rioja oraz virgin oak. Potem rum trafił do Szkocji, do magazynów GlenAllachie w Speyside,
po zmieszaniu i zredukowaniu do 69% trafił do podobnego zestawu beczek. W jednym przypadku powstał rum Unpeated, o nutach tropikalnych owoców, w drugim Peated, dodatkowo leżakowany w beczkach po torfowej whisky, z aromatami korzennymi, ziemistymi, mineralnymi. Trzeci rum wieczoru pochodził z destylarni Hampden – ośmioletni, dojrzewający wyłącznie w bardzo tropikalnym klimacie regionu Trelawny na Jamajce, pełen owoców tropikalnych w zapachu, bakalii w smaku. (Ł)
Whisky z regionu Campbeltown
22 września Dawid Kur, twórca bloga 365 Dni z Whisky, poprowadził on-line degustację pt. Whisky z regionu Campbeltown. W Campbeltown działają obecnie trzy destylarnie – Springbank, Glengyle i Glen Scotia. Próbowane whisky pochodziły z tych dwóch pierwszych i reprezentowały różne style szkockiej single malt. Hazelburn 10YO jest lekką, trzykrotnie destylowaną, owocową w aromacie whisky, która przywodzi whiskey z Irlandii. Z Campbeltown jest podobna odległość do Bushmills w Irlandii, jak do Ardbeg Distillery na Wyspie Islay. Trzykrotna destylacja przez lata była tu tradycją. Hazelburn powstaje w zakładzie Springbank, nazwa przypomina jednak inną destylarnię z Campbeltown, działającą w latach 1825-1925, której część budynków zachowała się do dzisiaj. Kolejną próbowaną whisky była klasyczna Springbank 10YO, tłusta, oleista, o nutach ziołowych, korzennych, owocowych, wędzonych… Woskowo-medyczna w ustach. Potem przyszedł czas na torf i whisky Kilkerran 12YO z sąsiadującej ze Springbank destylarni Glengyle. Oba zakłady pracują w symbiozie, mają wspólną słodownię, wspólne leżakownie, ta sama załoga pracowników część roku pra-
cuje przy jednych alembikach, część przy drugich. Czwarta whisky była także torfowa, lecz tym razem znów ze Springbank, Longrow Peated. Zapach mocno torfowy, medyczny, słoność, wosk, jabłka. Nazwa nawiązuje do destylarni, która działała naprzeciwko zakładu Springbank w latach 1824-1896. Dzisiaj w jej miejscu jest niewielki pub i prywatny dom, zachowały się fragmenty dawnych murów. I na koniec bardzo torfowa, butelkowana z mocą beczki 57,4% Kilkerran Heavily Peated Batch 6 – zapach wina, sadzy, śliwek, wiśni, medykamentów. Ta whisky została zgodnie uznana za najlepszą butelkę w degustacji. (Ł)
Degustacje 77
Bourbon ojca i syna
We wrześniu odbyły się dwie degustacje online dedykowane marce Wild Turkey. 10 września to wyjątkowa data dla tej destylarni z Kentucky, wówczas pracę rozpoczął Jimmy Russell, od 68 lat już związany z marką. Obecnie funkcję master distillera w Wild Turkey sprawuje jego syn, Eddie Russell, kontynuując doświadczenia ojca. Degustację 10 września zorganizował Dom Whisky, a 22 września Loża Dżentelmenów. Obydwie prowadził polski ambasador marki Rafał Nawrot. Do spróbowania było pięć bourbonów. Na początek Longbranch, efekt koope-
racji pomiędzy Eddiem Russell a Matthew McConaughey, dyrektorem kreatywnym w Wild Turkey. Ośmioletni bourbon filtrowany przez drewno mesquite z Texasu. Była też klasyczna Wild Turkey 101 oraz limitowane edycje bourbonów Wild Turkey Rare Breed i Wild Turkey Kentucky Spirit Single Barrel. Gwiazdą wieczoru był jednak bourbon Wild Turkey 13YO Father & Son, butelkowany z mocą 43%. Efekt współpracy ojca i syna, Jimmy i Eddie to jedyna taka para pracująca w branży bourbona whiskey –razem przepracowali przy destylacji ponad sto lat, ich doświadczenie nie ma sobie równych. Zapach whiskey bardzo intensywny, bardzo słodki, dużo kukurydzy, czekolady, ale też rozmaryn, syrop sosnowy, do tego słodkie jagody leśne, poziomki, śliwki. W smaku anyż, dużo goryczki – gencjana, głóg. Bardzo wytrawny miód, wytrawna czekolada ze śliwkami, z rodzynkami. W finiszu zioła, tatarak, głóg, miód, gencjana. – Amerykańska whiskey to wielkie wyzwanie – mówił Rafał Nawrot. – Nie da się porównywać whisky ze Szkocji i whiskey z USA. Nie tylko ze względu na różnice geograficzne, choć one są ważne, patrząc na amplitudy temperatur i wilgotności, rok alkoholu w beczkach w Kentucky to jak trzy lata w Szkocji. Ważniejsze jest jednak to, że w Stanach jest dużo większe bogactwo zbóż, drożdży, aparatów destylacyjnych, inne reguły dotyczące maturacji. W przypadku edycji Father & Son trzynaście lat w nowych beczkach z amerykańskiego dębu spędził destylat który powstał z ziaren: 75% kukurydzy, 13% żyta i 12% słodowanego jęczmienia. (Ł)
Wines of Portugal Grand Tasting
3 października w Centrum Konferencyjnym DH VITKAC w Warszawie odbyła się VIII edycja Wines of Portugal Grand Tasting. Organizatorami była Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza (PPCC) oraz ViniPortugal. Wśród wystawców, reprezentujących wszystkie regiony winiarskie Portugalii, znaleźli się: Adega do Cartaxo, Adega Ponte da Barca/Viniverde, Aveleda, Caminhos Cruzados, Casa Ermelinda Freitas, Casa Relvas, Casa Santos Lima, Caves Arcos do Rei, CVR Tejo, DIVAI, Encostas de Alqueva, Herdade Paço do Conde, Ímpar, José Maria da Fonseca, Lavradores de Feitoria – We are Douro, Parras Wines, Quinta da Pacheca, Quinta de S. Sebastião, Quinta do Sanguinhal, Rocim Wines, Saven, Ségur Estates, Sogrape Vinhos, Vercoope. Impreza była skierowana do importerów, dystrybutorów, restauratorów, sommelierów, blogerów oraz przedstawicieli branży HoReCa. Była idealną okazją do poznania bardzo ciekawej oferty portugalskich win jakościowych, które z roku na rok zyskują coraz więcej konsumentów w Polsce. (GD)
Degustacje 78
Z angielska to błogosławiony oset, po polsku drapacz lekarski, mimo że w oryginale, czyli po łacinie to cnicus benedictus i jak sama nazwa sugeruje „zasiali benedyktyni ten oset, oset”, że sparafrazować znaną piosenkę. Dawnymi czasy, po angielsku zwany też centurią benedyktyńską.
Uważa się, że Gaja zasiała drapacz jako wyraz żalu po stracie Dafnisa. Z innej mitologii wynika jasno, że jak nosić ziele przy sobie, to Thor mjolnirem nie rzuci i nas piorun nie trafi. Po dziś dzień, drapacz ma odganiać nie tylko wyładowania atmosferyczne, ale i złe duchy z pól. Od strony medycznej, początkowo mieszany z liściem maliny, żeby zwiększyć laktację, uważany za remedium na depresję, podawany najczęściej w formie nalewki, którą należało dawkować w ilości 20 kropli, w przypadku nadużycia „usuwał się sam” z organizmu. Może też
Błogosławiony oset
stąd nie tyle blessed thistle, co też i przyjęte określenie cursed (przeklęty) thistle. Ziele należy zbierać przed kwitnieniem, choć wówczas niesamowicie śmierdzi, z czasem zapach podczas suszenia się niweluje. Samo ziele już wysuszone ma smak gorzki, wręcz nieprzyjemny, co naturalnie sprawdza się w wielu trunkach, począwszy od wermutów a skończywszy na rozmaitych bitterach.
Jednym z takich będzie bardzo prosty przepis na Bitter Essenz z 1892 roku, gdzie potrzebujemy dokładnie po 40 g piołunu, tysiącznika, drapacza, po 30 g goryczki, skórki pomarańczowej, kory chinowca i kosaćca. Na osiem dni należy to zalać dwoma litrami spirytusu, a później odpowiednio dawkować. Holenderski przepis na krople żołądkowe (ewidentnie krople, bo tru-
nek ma mieć 70%), to dwie uncje goryczki i tysiącznika, po jednej uncji fiołka trójbarwnego i drapacza, po 12 łutów skórki gorzkiej pomarańczy, 8 łutów kwassji, 6 łutów cytwaru. Również należy to macerować osiem dni, przefiltrować i dobarwić karmelem. Przy okazji tego przepisu warto zaznaczyć, że nazwa holenderska to distelkruid, czyli ziele do destylacji, podczas gdy inna literatura, choćby niemiecka zaleca tylko macerację.
BOGUMIŁ RYCHLAK
79 Nalewki
Polska Złota Jesień
Pomimo, że zmierzch lata, a zarazem początek jesieni, zapowiadają mniej przyjemną aurę w nadchodzących miesiącach, to każdy liczy na ostatnie dni blasku słońca i nostalgii za mijającym latem. Szczęśliwie słoneczną pogodą potrafi zaskoczyć polska złota jesień. I chociaż nie lubię jesieni, to smak soczystych śliwek, orzechów włoskich z mojego ogródka czy mieniące się barwy spadających liści rekompensują dokuczliwość chłodniejszych poranków i deszczowych dni. Nadciągające pochmurne, szare dni, są świetną pożywką dla pierwszych infekcji i przeziębień, dlatego w dzisiejszych przepisach postaram się połączyć przyjemne z pożytecznym i zaaplikować do organizmów składniki, które nie tylko poprawią odporność, ale też świetnie wpłyną na samopoczucie.
PRZEMYSŁAW SZOPLEWSKI www.koktajl.tv
Golden Sour
Należę do tych, którzy uwielbiają słońce, dlatego podczas nadchodzących tygodni postaram się wykorzystać każdy dzień okraszony dużą ilością słońca. Zanim nadejdą mroźne wieczory wykorzystajmy ostatnie chwile, aby przypomnieć sobie zapach i smak lata, komponując go w prezentowanym koktajlu. Lekko orzeźwiający, idealnie zbalansowany pomiędzy upalnym latem, a nadchodzącą jesienną słotą.
Składniki:
50 ml ciemnego rumu 20 ml soku z grejpfruta 10 ml soku z cytryny 20 ml miodu Białko jaja 3 krople angostury
Sposób przygotowania:
Do szejkera wlać białko jajka i energicznie wstrząsnąć, napowietrzając je. Dodać lód i resztę składników. Znów mocno wstrząsnąć. Przelać do niskiej szklanki wypełnionej lodem. Lekki sour z nutami cytrusowymi i aromatami ciemnego rumu. Charakteru dodaje mu słodycz, płynąca z naturalnego miodu.
Honey Daiquiri
Jeśli nie mieszkacie na Podlasiu tak jak ja i macie problem ze zdobyciem pysznego, naturalnego miodu z pobliskiej pasieki, to z pomocą przychodzi Manufaktura Cieleśnica, która stworzyła jeden z moich ulubionych lokalnych produktów, jakim jest likier miodowo-ziołowy o mocy 44%. Na bazie naturalnego podlaskiego miodu i kompozycji 44 ziół stworzono likier, który nie tylko świetnie sprawdzi się podczas jesiennych, chłodnych wieczorów pitu saute, ale też dobrze wkomponuje się w menu koktajlowe, które urozmaicę dziś twistem na bazie klasycznego Daiquiri.
Składniki:
30 ml rumu
25 ml likieru miodowo-ziołowego
5 ml syropu cukrowego
20 ml soku z limonki
Sposób przygotowania: Do szejkera wypełnionego lodem dodać wszystkie składniki i energicznie wstrząsnąć. Przelać do schłodzonego wcześniej kieliszka koktajlowego. Orzeźwiający, idealnie zbalansowany drink w sam raz na okres przejściowy między gorącym latem a chłodną, deszczową jesienią.
Śliwkowy Old Fashioned
Miód jest niewątpliwie jednym z głównych skojarzeń, jakie przychodzą na samą myśl o jesieni. Nie inaczej jest ze śliwkami, które dzięki naszemu klimatowi, pozwalają jeszcze przez długi czas cieszyć się smakiem sezonowych polskich owoców, w końcu truskawki, czereśnie, maliny czy jeżyny dostępne będą dopiero za kilka miesięcy.
Składniki:
50 ml whisky
10 ml syropu śliwkowego 3 krople Angostury Aromatic Bitters
Syrop śliwkowy – przepis
Do rondelka dodać 100 g cukru, 100 ml wody
I 6 śliwek pokrojonych w małe kawałki. Gotować na wolnym ogniu do rozpuszczenia się cukru. Zostawić na wolnym ogniu, mieszając przez kilka minut, a potem zostawić do ostygnięcia. Przecedzić przez sitko aby oddzielić resztki owoców od syropu.
Sposób przygotowania:
Do szklanki z lodem dodać whisky, syrop śliwkowy i angosturę. Mieszać łyżką przez 20 sekund. I gotowe. Mamy mocny, charakterny drink, który w szczególności sprawdzi się jako substytut grzańca dla osób, które w szczególny sposób upodobały sobie szkocką wodę życia. Nuta owoców śliwki w połączeniu z aromatyczną whisky będzie pięknym zwieńczeniem sezonu jesiennego, kiedy pogoda wymusi na nas odstawienie lodu i zadowolenie się wszelakiego rodzaju grzańcami. Ale o tym opowiem już w następnym numerze.
Koktajle 80