Aqua Vitae 3/2019

Page 1

ISSN 2391-8918

nazwa rozdziału

3/ 2019

cena 14,99 zł (w tym VAT)

„Do okowity Williams mamy gruszki specjalnie wyselekcjonowane, zbierane zawsze o tej samej porze roku, kiedy w owocu jest duża koncentracja aromatów, ale nie ma jeszcze zbyt dużo cukru. Na klasyczną butelkę 0,7 l zużywamy 6-7 kg gruszek, a w przypadku Williams Reserv jest to ponad 8 kg” – opowiada Karin Roner. Rozmowa wewnątrz numeru

3


nazwa rozdziału

3


nazwa rozdziału

3


Od redaktora

OD REDAKTORA fot. Marytka Czarnocka

Kusząca gruszka na okładce „Aqua Vitae” nazywa się bonkreta Williamsa, u nas nazywana także gruszą świętomichalską. To stara odmiana, o pięknym kwiatowym aromacie, ale niezbyt smaczna. Skoncentrowane w jej cienkiej skórce aromaty sprawiają jednak, że nadaje się idealnie do wyrobu alkoholu. Sprawdza się w likiernictwie, ale najlepiej w destylacji. Robi się z niej słynne eau-de-vie poire Williams – delikatne, słodkie, o intensywnym zapachu. Jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze na świecie okowity z gruszki Williams powstają z owoców rosnących u podnóża Alp, w Tyrolu i jego włoskiej części, czyli Górnej Adydze. Moja ulubiona okowita z gruszki Williams pochodzi z zakładów Roner w miasteczku Tramino, gdzie miałem niedawno okazję gościć, a okładka zapowiada wywiad z madame Karin Roner, z którą rozmawiamy nie tylko o gruszkach. Z Górnej Adygi do centrum Włoch, w okolice Mediolanu, przenosi nas Michał Adamiak, barman z Kita Koguta, w swoim artykule o aperitivo, w szczególności o czerwonym campari i czarnym fernecie, trunkach gorzkich, pachnących ziołami, skórkami pomarańczy i przyprawami korzennymi, które doskonale sprawdzają się w koktajlach. W tym numerze odwiedzamy też m.in. pierwszego producenta whisky w Gruzji, słynną destylarnię Cascade Hollow, gdzie powstaje bourbon George Dickel w Tennessee, a Łukasz Czajka zabiera nas w podróż retro, do dawnego Lwowa, opowiadając o historii rodziny Baczewskich, która dramatycznie została przerwana przez II wojnę światową. Zapraszam Państwa do wspólnej podróży i odkrywania świata mocnych alkoholi wspólnie z „Aqua Vitae”. ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI 2

Nr 3/2019 (27) Dwumiesięcznik „Aqua Vitae. Ekskluzywny Magazyn o Alkoholach” Adres redakcji: ul. Mazowiecka 6/8 p. 416, 00-048 Warszawa Tel. (22) 828 36 31 redakcja@aqua-vitae.pl

www.aqua-vitae.pl Redaktor naczelny: Łukasz Gołębiewski Zespół redakcyjny: Jarosław Buss, Łukasz Czajka, Mirosław Pawlina, Bogumił Rychlak Sekretarz redakcji: Ewa Tenderenda-Ożóg Stale współpracują:

Wiktor Woźniak, Michał Tyrek, Grzegorz Nowicki, Bartosz Ziembaczewski, Gabriela Duszek, Daniel Lichota, Tomasz Falkowski, Adam Kucharuk, Andrzej Zamojski, Patryk Kozyra, Szymon Bira i Rajmund Matuszkiewicz Projekt graficzny: Bogdan Janowski Reklama: redakcja@aqua-vitae.pl Skład i łamanie: Bogdan Janowski Druk: Drukarnia Matrix, Piaseczno Zdjęcie na okładce: Lionel Allorge Wydawca: Aqua Vitae ul. Mazowiecka 6/8 p. 416, 00-048 Warszawa tel. (22) 828 36 31

www.rynek-ksiazki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruki dwumiesięcznika „Aqua Vitae” oraz jakichkolwiek fragmentów dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Chcesz poszerzyć wiedzę o mocnych trunkach? Zapisz się na bezpłatny newsletter:

http://spirits.com.pl/newsletter



3/2019

w numerze m. in.:

8 Whisky Day w Krakowie

Silesian Whisky Fest

20 Rozmowa z Karin Roner

Wizyta u Askaneli Brothers

46

4

12 Show Rum Warsaw

28 Analiza rynku taniej wódki

39

Winnice Górnej Adygi

10

40 Tennessee Whisky według Diageo

49 Losy rodziny Baczewskich

34 Spotkanie z La Maison & Velier

44 Włochy mogą być bitter

60 Likier wachmistrza



Wydarzenia Kuba Magnuszewski brand ambasadorem whisky Glenfiddich Marka Glenfiddich zyskała nowego polskiego brand ambasadora. Został nim Kuba Magnuszewski, szef baru warszawskiego lokalu 6 Cocktails i barman z wieloletnim doświadczeniem w branży gastronomicznej. (N) Nowa destylarnia na Islay Hunter Laing, niezależny szkocki bottler, otworzył dziewiątą destylarnię na wyspie Islay – Ardnahoe Distillery. Ulokowana jest na północno-wschodnim brzegu wyspy, pomiędzy destylarniami Caol Ila i Bunnahabhain. Inwestycja pochłonęła ok. 12 ml funtów, zakład zatrudniać będzie 30 osób, centrum turystyczne ma rocznie witać ok. 20 tys. entuzjas-

tów torfowej whisky. Wyposażona w parę klasycznych alembików Forsyths o pojemności 13 tys. i 11 tys. l. Wszystko jest w starym stylu, alembiki mają zewnętrzne deflegmatory typu worm tub, chłodzone wodą i zanurzone w drewnianych kadziach. Są tu drewniane kadzie fermentacyjne z sosny oregońskiej oraz mający sto lat młyn do ziarna Vickers Boby Mill. Wodę destylarnia czerpie z pobliskiego jeziora Ardnahoe. Do maturacji w większości wykorzystywane będą beczki po bourbonie, ok. 20% to beczki po sherry oloroso typu hogshead. Już ogłoszono sprzedaż pierwszych 400 beczek w systemie przedsprzedaży dla kolekcjonerów. Dyrektorem zarządzającym został Stewart Laing, który ponad 50 lat temu swoją karierę z whisky zaczynał w Bruichladdich i, jak twierdzi, przesiąknął torfową whisky. Master distillerem został Jim McEwan, wcześniej na tym samym stanowisku w Bruichladdich.

6

Ardnahoe Distillery to dziewiąta destylarnia whisky na Islay, ale wkrótce będzie ich dziesięć, gdyż kolejna jest na etapie uzyskiwania zgody na budowę. Będzie to Elixir Distillery, której współzałożycielem jest Sukhinder Singh, twórca The Whisky Exchange. (Ł) Innowacyjny Dewar’s

Należąca do Bacardi marka blendowanej whisky Dewar’s wprowadziła niezwykła serię dedykowaną do sklepów wolnocłowych – Dewar’s Double Double. To trzy nowocześnie opakowane whisky, oferowane w nietypowych dla szkockiej pojemnościach 0,5 l, w wieku: 21-, 27- i 32-lata. Producent informuje o czterostopniowym procesie maturacji tych whisky. Na czym to polega? Wyjaśnia Stephanie Macleod, master blender marki Dewar’s. Pierwszy etap to klasyczne leżakowanie każdej z wykorzystanych whisky, tak słodowych, jak i zbożowych. Drugi etap, to połączenie osobno whisky słodowych i osobno zbożowych i ich dalsza maturacja w dużych beczkach. Następnie połączono destylaty single malt i single grain, ponownie wlano taką mieszankę do beczek i wysłano do magazynu, żeby dalej odpoczywały. Na tym jednak nie koniec, gdyż zawartość tamtych beczek przelano jeszcze do trzech różnych rodzajów innych beczek, wszystkich po sherry. Oczywiście ten proces był przeprowadzany osobno dla whisky w adekwatnym wieku. I tak edycja 21YO finiszowała w beczkach po sherry oloroso, 27YO w beczkach po sherry palo cortado, zaś 32YO po sherry pedro ximénez. Wszystkie beczki trafiły do półlitrowych butelek z mocą 46%. Ceny edycji to kolejno: 90, 160 i 250 dolarów za butelkę. (Ł) Europa uznaje tequilę Po długich staraniach meksykańskiego rządu, tequila uzyskała wreszcie wpis na listę chronionych wyrobów regionalnych Geographical Indications (GI). Co ciekawe, to dopiero trzeci alkohol spoza Europy wpisany do rejestru i chroniony w obszarze UE – po pisco z Peru i rumie z Gwatemali. (Ł)


Wydarzenia Gorzelnia Boba Dylana Bard, poeta, laureat nagrody Nobla… gorzelnik. Jesienią 2020 roku Bob Dylan otworzy własną destylarnię whiskey w Nashville, w Tennessee, mieście słynącym z muzyki i w stanie znanym z whiskey. Destylarnia będzie się nazywać Heaven’s Door Distillery. Przygoda Boba Dylana w bourbonem i amerykańską whiskey zaczęła się w kwietniu 2018 roku, piosenkarz jest właścicielem marki The Heaven’s Door, która na razie powstaje w destylarni Angel’s Envy. Kolekcja Heaven’s Door obejmuje: Tennessee Straight Bourbon Whiskey, Double Barrel Whiskey, Straight Rye Whiskey i Tennessee Bourbon 10YO. Heaven’s Door Distillery to szeroko zakrojony projekt, poza gorzelnią będzie tu ośrodek kultury, sala koncertowa, restauracja oraz stała wystawa prac plastycznych Dylana – jego obrazów i rzeźby. (Ł) Coca-Cola dla barmanów

Coca-Cola Signature Mixers to nowa oferta amerykańskiego koncernu dla barmanów. Cztery nowe smaki powstały we współpracy z barmanami, a w testach wykorzystano ponad 200 różnych składników. Nowe wersje Coca-Cola to: dymny Smoky Notes, korzenny Spicy Notes, ziołowy Herbal Notes oraz o aromacie egzotycznego drewna i cytrusów Woody Notes. (Ł) Nowe smaki Soplicy Z początkiem czerwca Soplica pojawiła się na sklepowych półkach z nową linią smakową: Cytryna-Mięta, Cytryna-Pigwa i Cytryna-Malina. To rześkie alkohole, łączące lekki, orzeźwiający smak cytryny z popularnymi wśród polskich konsumentów owocami i ziołami. Odrębność

nowej linii podkreślają duże, centralnie umieszczone cytryny oraz lekkie, rycinowe grafiki na dole etykiet, odwołujące się do drugiego smaku dopełniającego bazowy. Rekomendowane ceny nowych wariantów Soplicy to 5,99 zł za 100 ml, 11,79 zł za 200 ml i 25,89 zł za 500 ml. (N) Stock przejmuje Bartida Grupa Stock Spirits ogłosiła przejęcie czeskiej firmy Bartida, znanej z koktajli barowych, płacąc za nią 7,3 mln euro. Dotyczy to zarówno marki, receptur, produkcji, jak i sieci dystrybucji, Bartida jest zdecydowanym liderem w zaopatrzeniu czeskich barów. Firma pochwaliła się też dobrymi wynikami finansowymi i wzrostem sprzedaży, a za wzrosty odpowiadają głównie rynki polski i czeski. (Ł) Nowy gin w ofercie Diageo Villa Ascenti to nowy gin z półki premium w ofercie Diageo, także w Polsce. Powstał we Włoszech, w należącej do Diageo nowej destylarni Distilleria Santa Vittoria, której otwarcie kosztowało 420 tys. euro. Gin robiony jest z alkoholu z winogron szczepu moscato, z dodatkiem lokalnych botaników pochodzących z Piemontu. Butelkowany z mocą 41%. (Ł) Osiemnastoletnia Tullamore D.E.W. w ofercie CEDC Polska oferta dystrybucyjna CEDC została poszerzona o kolejny wariant irlandzkiej whiskey – Tullamore D.E.W. 18YO Single Malt. Dojrzewająca w tradycyjnych beczkach po bourbonie, a przez ostatnie pół roku jest finiszowana w starannie dobranych czterech typach beczek: po bourbonie, sherry, porto i winie madera. Dostępna będzie w sprzedaży w sklepach specjalistycznych i sklepie internetowym KultoweAlkohole.pl w rekomendowanej cenie 480 zł. (N)

7


Wydarzenia

Whisky Day Cracow

wonym wosku. Duży wybór whisky oferowali importerzy: M&P, Pinot, CEDC, MV Poland, United Beverages, Moët Hennessy, Świat Whisky. Z ofertą unikatowych pojedynczych butelek rozstawił się Best Whisky Market. Oprócz whisky, goście festiwalu mieli także okazje do skosztowania alkoholi z innych kategorii. Na stoisku AN.KA Wines

18 maja Kraków gościł już po raz trzeci miłośników różnych odmian whisky, podczas festiwalu Whisky Day Cracow. Impreza jest największym nad Wisłą świętem celebrującym oficjalny światowy dzień whisky i jednocześnie jedynym festiwalem dotyczącym alkoholi mocnych w Krakowie. Zabawa odbywa się niezmiennie w historycznych zabudowaniach Fortów Kleparz, które zapewniają dobry, nieco piwniczny klimat, ale miejsce w środku zaczyna już się kończyć. Na szczęście przestronny, ogrodzony dziedziniec, na którym ulokowano część stoisk wystawców, leżaki i food-trucki daje chwilę wytchnienia. Wydarzenie odbyło się w godzinach 13.-21.00, w cenie biletu goście otrzymali kieliszek degustacyjny z logo festiwalu (ale bez smyczy), pipetkę, butelkę wody i kupony do wykorzystania na stoiskach w kwocie 20 zł. Wystawcy w większości oferowali tylko podstawowe wersje swoich trunków, nieodpłatnie, a i to nie wszędzie. Dopisała pogoda, a na wielu stoiskach były dostępne odświeżające cocktaile, najczęściej w kwaskowatej odmianie sour. Barmani przygotowywali je na miejscu, lub nalewali z wielkich słojów. Mnie najbardziej smakował ten z oferty Monkey Shoulder, będący kompozycją soku z mango i pomarańczy, z dodatkiem bitteru pomarańczowego i sprite’a. Jak wiadomo, wszystko ze spritem smakuje lepiej. Wśród wystawców swoją aranżacją zwracały uwagę stoiska gigantów świata whisky – marek Jack Daniel’s i Johnnie Walker. Ciekawym pomysłem była także „produkcja” na miejscu szklaneczek Maker’s Mark, polegająca na zanurzaniu szkła w charakterystycznym dla tej marki czer-

8

można było skosztować także ciekawych rumów a u Wolf & Oak Distillery ich znakomitej żytniówki czy destylatu z mirabelek. Podczas festiwalu najbardziej cieszyła mnie możliwość poznania twarzą w twarz Rajmunda Matuszkiewicza, któ-

rego zza ekranu komputera znam od kilkunastu lat, ale na żywo się mijaliśmy. W towarzystwie Rajmunda wszystko mi smakowało! Do zobaczenia za rok! ŁUKASZ CZAJKA


Temat numeru

11


Wydarzenia

Silesian Whisky Fest Silesian Whisky Fest jest inny niż reszta festiwali whisky. Śląska gościnność, rubaszność, przemysłowe dziedzictwo, którym przechodzonym wzdłuż i wszerz przykładem była Fabryka Porcelany Katowice, lokalizacja festiwalu. Tego typu wnętrza dużo lepiej pasują do festiwali whisky, niż hotelowe lobby. Narzucają inną aranżację stoisk, inną atmosferę, także i innych gości. Od soboty rano, po informacjach na internetowych forach, było wiadomo, że na Śląsk nadciągają wszyscy, którzy kochają whisky, jej nieobliczalność. Wystawcy festiwalowi to była mieszanka dużych graczy, jak: Brown-Forman, Pernod Ricard, Beam Suntory, MV-Polska, LVMH na stoisku Domu Whisky, lokalnych dystrybutorów, jak: Pinot Wine & Spirits, AN.KA Wines, The Bar, niezależnych Murray McDavid (Dom Whisky), specjalistycznych sklepów i kolekcjonerów, jak: Bestwhiskymarket.com i Scotland Yard, Świat Whisky Poznań, Whisky & Spirit House, Dom Wina, po stoisko smacznie reklamujące Whisky Day Cracow, Lożę Dżentelmenów Artura Brzychy & Co. z własnym, jakże już szerokim portfolio i rzecz jasna pasjonatów, poszukiwaczy białych kruków Whisky Team (ostatni są pierwszymi). Każdy z przybyłych na Silesian Whisky Fest ma inne doświadczenia i cele, preferencje, a nawet sympatie, stąd droga każdego z nas po stoiskach rozsianych na terenie Fabryki Porcelany była niepowtarzalna i nie ma dwóch takich samych. Po niedźwiedzich uściskach z autorem śląskiego zamieszania, Szymonem Załęckim, skierowaliśmy się po dwie pozycje, które były na bardzo krótkiej liście „must taste” (reszta zawsze jest niespodzianką) - Auchroisk 2010 7YO, czyli Spring, finiszowana w beczkach po sherry oloroso, ze słynnej już serii „Cztery Pory Roku” Bestwhiskymarket.com oraz Glen Moray 2004 15YO, finiszowana po chardonnay od Loży Dżentelmenów. Stoisko Loży Dżentelmenów miało najszerszą, jak do tej pory reprezentację swoich botllingów, nowości Old Barrel

10

w dwóch odsłonach (destylaty z Czech i Słowacji), a nawet jako bonus... Starkę 40YO. Bestwhiskymarket.com to z kolei pionierzy wprowadzania na polski rynek niezależnych bottlerów, czy edycji destylowanych przed rokiem urodzenia niemal każdego z gości festiwalu i mogliśmy wszyscy przenieść się już w nieco zakurzone, ale jakże smakowite czasy... Strathisla 15YO od Gordon & MacPhail. Stoisko Whisky Team, dla wielu uczestników planeta Ziemia, na którą zawsze można wrócić. Po zimowym niebycie Tomasz Razik i Szymon Witkowski zebrali kolejne perły do swojej kolekcji, którymi bezpretensjonalnie dzielili się z oblegającymi ich stoisko. Wsparci Mateuszem i Tomem, który tradycyjnie przemycał tematy Antypodów, nadawali ton festiwalowi. Wspomnę Bowmore 21YO od Dramfool, Glenmorangie 1989 Grand Vintage, Glenallachie 10YO z serii Stone Circle oraz australijską, kosmicznie dobrą Starward 10th Anniversary, mieszankę z ośmiu różnych beczek. The Bar, prowadzony przez Mikołaja Rzeźnika i najnowsza Glengoyne – The Legacy Series Chapter One 2019. Z tuzów branży wyróżniało się stoisko Brown-Forman. Adam Frankowski bezwzględnie wskazywał edycje, które trzeba było spróbować i zdecydowanie broniły się one jakością – BenRiach Peated 2007 10YO, Glenglassaugh Octaves Classic Batch 2, niezłomny GlenDronach Revival 15YO i kilka innych. Wisienką na śląskim torcie była prezentacja nowego niezależnego na naszej rodzimej scenie – The Finest Malts Markusa Bomby, właściciela Scotland Yard, współgospodarza festiwalu. Tu mieliśmy: Secret Speyside 1994 24YO, Caol Ila 2007 11YO oraz single grain Invergordon 1972 46YO. Stoisk, jak planet, było znacznie więcej; niemal na każdym zamieniliśmy słowo, wymieniliśmy uścisk, albo spróbowaliśmy drama. Pewnie pisałbym o Glenmorangie Allta, asortymencie Auchentoshan czy Glenlivet, ale jak wspomniałem - nie ma dwóch identycznych dróg przez festiwal, a już na pewno nie przez festiwal whisky. Kto chciał się bardziej relaksować – miał taką możliwość. Koktajle, browar rzemieślniczy, cygara... Kto chciał się uczyć, ten miał szeroki wybór masterclass. Na Silesian Whisky Fest uśmierciliśmy wiele, wydawałoby się, nieśmiertelnych dramów, przekłuliśmy kilka nadętych balonów, bo takie rodzinne festiwale są idealnym do tego miejscem, rozpoczynaliśmy rozmowy, których nie kończyliśmy puentą. Na szczęście będą kolejne spotkania, będzie kolejny festiwal w Katowicach. ANDRZEJ ZAMOJSKI e-whisky.pl



Wydarzenia

Show Rum Warsaw 2019 11 maja w Centrum Koneser odbyła się premierowa edycja festiwalu Show Rum Warsaw. Organizator zebrał wcześniej bogate doświadczenie w kolejnych edycjach festiwali Whisky Live Warsaw, więc premiera była w pełni profesjonalna, nie zawiedli wystawcy, liczba odwiedzających była znacznie wyższa niż na festiwalach Rum Love we Wrocławiu, a przede wszystkim nie brakowało rumów i innych trunków, bo była to impreza nie tyle rumowa, co alkoholi tropikalnych, z akcentem cachaça, mezcalu, tequili czy alkoholi leżakowanych w beczkach po rumach. Przestrzeń była na tyle kameralna, że wszystkie prezentowane butelki dałoby się zliczyć. Według mnie było co najmniej 200 różnych rumów do spróbowania, ok. 30 butelek tequili i mezcalu oraz ponad 10 butelek cachaça, a łącznie do spróbowania było ponad 260 różnych alkoholi, z czego około 90% w cenie biletu. Nawet jeśli gdzieś na butelkach zawieszone były ceny, to opiekunowie stoisk i tak hojnie częstowali bezpłatnymi próbkami. Pod względem wyboru impreza była niezwykle udana. Zadbano też o wodę, a nawet o bezpłatne napoje gazowane, które pasowały do rumów. Miejsce Praskie Centrum Koneser to znakomita lokalizacja na imprezy większe i mniejsze. Jest tu przestrzeń, jest magia miejsca. Jestem za tym, aby jak najwięcej imprez związanych z promocją alkoholu tu się odbywało, przy Muzeum Polskiej Wódki, w miejscu atrakcyjnym także dla obcokrajowców. Udostępnione na Show Rum pomieszczenia sprawiały jednak wrażenie nie ukończonych – surowy beton ma wprawdzie swój industrialny urok, ale brak toalet to bolesna sprawa, podobnie jak brak szatni. Dobrze, że pogoda dopisała, bo za potrzebą trzeba było ganiać na zewnątrz (nie pod drzewko, ale do sąsiadującego hotelu). Podobno organizatorzy zostali tym miejscem zaskoczeni w ostatniej chwili, miało być w innych

12

przestrzeniach. Jeśli właściciele Konesera w przyszłości chcą wynajmować na masowe imprezy pomieszczenia bez toalet, to chyba lepiej jak odstąpią tę powierzchnię dla kolejnego sklepu Biedronka. Podziwiać należy organizatorów, że choć z błędami, to zdołali w ostatniej chwili wydrukować mapy lokalizacji. Zamiast katalogu każdy z gości dostawał oprócz kieliszka cennik festiwalowy, z mapką stoisk właśnie. Jak się komuś kieliszek stłukł czy zapodział, to mógł pójść do recepcji i bezpłatnie dostawał nowy, co na takich imprezach należy do rzadkości, więc trzeba pochwalić. Anturaż Brakowało kolorów, papug, palemek, hamaków, girland kwiatów, nie było hawajskich ani brazylijskich tancerek, meksykańskich mariachi. Na stoiskach stały gustowne paprotki, jednak wystawcy zrobili bardzo niewiele by ten festiwal miał karaibski klimat. Wspaniale, że Leszek Wedzicha przywiózł kraftowe butelki cachaça, ale jakżeby on i jego trunki się zaprezentowali w towarzystwie opalonych brazylijskich ciał… Było ciemno i szaro. Przestrzeń rozjaśniała od czasu do czasu suknia Justyny Rabiczko, która kolorami i wzorem pasowała do świata rumu. Na ogół panowie i panie wyglądali jakby właśnie wyszli z biura. Rozumiem, że powodem była trema – nowe miejsce, nowa impreza, nowy, nieznany świat. Im głębiej w przestrzeń tym było gorzej, bo wejście prezentowało się całkiem zachęcająco z wystającą z macki butlą rumu Kraken i uśmiechniętą dziewczyną serwującą tequilę Jose Cuervo w gustownych kieliszkach. Tu jednak kończyła się część oświetlona przez słońce i zaczynała się strefa mroku, w dodatku bez piratów, Butelki są oczywiście piękne, kolorowe, a ich zawartość cenniejsza niż skarb piratów, ale jednak festiwal rumu powinien być bardziej kolorowy. Chillout nie tylko w dedykowanej strefie, więcej luzu i spontanu. Wystawcy nie zadbali o stosowne gadżety, także takie do rozdawania – opaski na oko, kolorowe wieńce, kapelusze, pióropusze, pirackie chusty, obnażone biusty, złote dukaty, kolumbijskie krawaty i to wszystko, co na takich imprezach być powinno, co buduje relacje z klientem i wizerunek marki. To nie są targi handlowe, gdzie wystarczy wręczyć katalog z cennikiem, to ma być święto rumu w rytmie rumby, samby, mamby i labamby. Rekwi-


Wydarzenia zyty na stoiskach też były mało fantazyjne, czasami jakiś kokos, czasami flaga karaibskiego kraju. Kreatywność wystawców oceniam na trójkę z minusem.

tność, bo konkurencja oferowała swoje skarby szczodrze. W drugiej części festiwalu zaczęli jednak aktywnie zachęcać do swojego stanowiska i częstować, więc szybko ustawiła się do nich kolejka, a było warto. Butelkują rumy

Rum Było wiele, bardzo wiele świetnych rumów. I sporo debiutów, także takich firm, które szukają w Polsce dystrybutora lub właśnie znalazły – w postaci Tudor House, czyli organizatora festiwalu. Witał wchodzących wspomniany Kraken, rum wybitnie koktajlowy, ale nieopodal był Brugal z Dominikany, jedna z najważniejszych marek kraju słynącego z bardzo słodkiego stylu rumu. Dalej stoisko The Last Port, trzeba przyznać, że ta młoda ekipa zgromadziła najlepsze rumy, na 20 wybranych przeze mnie najlepszych alkoholi Show Rum Warsaw aż 16 pochodziło z ich stoiska. A pewnie więcej, tylko nie wszystkiego dałem radę spróbować. Tu są marki od niezależnych bottlerów, takie jak: SBS, Transcontinental, Velier, Kill Devil, Jamaican Stills… Do tego reprezentowane są takie destylarnie jak Worthy Park z Jamajki czy Neisson z Martyniki, a jeszcze kolekcja clairin z Haiti, a mezcale, a rumy infuzjowane… Last Port wyznacza dzisiaj trendy w świecie rumu, a na Show Rum Warsaw byli poza konkurencją. Nieco schowane w rogu było stoisko Bacardi, warte odwiedzenia, gdyż pokazano tu kilka należących do grupy mniej znanych marek, jak amerykański rum Blanks czy Santa Teresa z Wenezueli. Były tu też cachaça i tequila, o których później. Tudor House pokazał ze swojej oferty m.in. świetną kolekcję butelkowanych w Anglii rumów Bristol Rum oraz rum Motörhead, który powstał w Szwecji, w destylarni Mackmyra, ale z błogosławieństwem członków zespołu. Ciekawą ofertę przywiozła firma La Maison du Rhum. Jako jedyni niemal wszystkie rumy mieli odpłatne, co przez pierwsze godziny festiwalu skazało ich na samo-

fot. Łukasz Gołębiewski

Goście specjalni Na festiwal przyjechali entuzjaści rumów i brand ambasadorzy z różnych stron świata, m.in. kolekcjoner i bottler rumów – Joshua Singh, związany z marką A.H. Riise – Lars Code, promotor kultury meksykańskiej i właściciel baru Trick Dog w San Francisco – Scott Baird, twórca festiwali cachaça – Leszek Wedzicha, włoski bottler – Francesco Rufini czy twórca Wolf & Oak Distillery – Michał Płucisz. Część z nich prowadziła sesje masterclass, wszyscy niestrudzenie udzielali odpowiedzi na stoiskach, świetnym pomysłem były prowadzone w formie radiowęzła wywiady ze specjalnymi gośćmi. Kto chciał, ten mógł się sporo nauczyć. O tym jak powstaje rum, w jakich dojrzewa beczkach, czym jest cachaça, z jakich odmian agawy robiona jest tequila, a z jakich mezcal. Poznawać i próbować, jak mawiał Papcio Chmiel – „bawiąc – uczyć”. Justyna Rabiczko, The Last Port

z różnych destylarni, prezentują wszystkie style rumów. Przede wszystkim bardzo dobre rumy w stylu francuskim, z Martyniki czy Reunion, ale też ciekawe pozycje w stylu hiszpańskim, z Kolumbii czy Dominikany. Mieli też markę kolumbijskich rumów Coloma – w wieku osiem i piętnaście lat. Nieopodal niewielkie, ale jakże bogate w rumy stanowisko mieli wspólnie Bogusław Pawlak z poznańskiego Świata Whisky i Maciej Kaczorowski, importer rumów z Hamburga. Były tu rumy z Kostaryki, Panamy czy Kanarów. Świetne wrażenie robiła linia rumów Aldea, robionych ze świeżo wyciskanego soku z lokalnych upraw trzciny cukrowej, można powiedzieć, że to całkowicie oryginalny styl rumu, jakby pomiędzy ostrym rumem agricole a słodkim rumem dawnych hiszpańskich kolonii. Portorykański rum Centenario, to marka sama w sobie, której zachwalać niby nie trzeba, choć zaskakująco opornie zdobywa w Polsce popularność. W prawym narożniku rozgościły się rumy Havana Club oraz znajdujące się w portfolio CEDC – Appleton Estate z Jamajki, Mount Gay z Barbadosu i jeden z sztandarowych rumów infuzjowanych przyprawami korzennymi – Sailor Jerry. W tym narożniku było najbardziej gwarno, najbardziej wesoło, najbardziej tropikalnie, najbardziej koktajlowo. Przez kilka godzin atmosferę nakręcał tu Rafał Nawrot, ambasador marek z grupy Campari. Poza główną przestrzenią był też dodatkowy korytarz, w którym znaleźli się mniejsi producenci, promotorzy i bottlerzy. Pierwsze stanowisko po lewej stronie zajęły m.in. japońskie marki Kiyomi i Teeda. Robione na Okinawie w destylarni, która od ponad pięciu dekad słynie

13


z awamori – lokalnego destylatu z ryżu. Znakomity a jednocześnie zaskakujący jest ich biały rum Kiyomi, destylowany w kolumnie, z melasy, a aromatem przypomina cachaça, czyli alkohol z soku trzciny. Inna prezentowana tu marka, to rum Botafogo, także w wersji infuzjowanej przyprawami korzennymi. Infuzjowane rumy prezentował także sąsiad, brytyjski bottler, właściciel marki Dead Man’s Finger – rumy z dodatkiem miąższu kokosa, ziaren kawy czy cynamonu, znakomite jako składniki koktajli. Koneserów bardziej tu jednak przyciągały rumy wypuszczone pod marką Sixty Six, a ukrywające bardzo cenioną destylarnię z Barbadosu – Foursquare, zwłaszcza Sixty Six 12YO w wersji Cask Strength robił bardzo dobre wrażenie. Rumy z Foursquare miało na festiwalu kilka firm, wspomniany The Last Port, ale też La Casa del Rum, stawiający pierwsze kroki niezależny bottler z Włoch, firma powstała przy destylarni grappy, a ich pierwsze butelkowania są bardzo obiecujące. Pod marką La Casa del Rum butelkują kupaże rumów z różnych wysp na Karaibach, ale też pojedyncze destylarnie (choćby wspomniane Foursquare), jednak duże wrażenie zrobiła ich druga marka – St. Quentin, zarówno biały kupaż rumu agricole z Martyniki z dodatkiem rumów melasowych, jak i kupaż rumów w różnym wieku z Martyniki, Barbadosu, Jamajki, Trynidadu, leżakowanych w beczkach po bourbonie w tropikalnym klimacie. Tradycyjnie tłum otaczał stoisko z rumami Malecon i Malteco z Panamy i Gwatemali. Wystawiają się kolejny już raz w Warszawie, uwodzą lekkim, słodkim stylem, mają rumy w różnym wieku, a także bardzo interesującą kolekcję rumów rocznikowych, tym razem pokazali butelki z Panamy z roczników: 1985, 1987 i 2003. Naprzeciwko rumów Malecon zaprezentował się dystrybutor rumu Canuto z Ekwadoru. Tylko jeden produkt, ładnie zaaranżowane małe stoisko. To rum z melasy, destylowany w kolumnie, starzony na wysokości 2000 m n.p.m. przez siedem lat we francuskim dębie. Skromne było stoisko hiszpańskiej bodegi znanej ze znakomitej brandy z Andaluzji – Luis Felipe. Kolejny raz prezentowali w Polsce swój Ron del Roy w bardzo nowoczesnej, metalizowanej czerwonej butelce. Pomiędzy tymi samotnymi rodzynkami rozstawił się z cachaça Leszek Wedzicha i to on był w tym korytarzu gwiazdą. Zanim jednak przejdę do cachaça, należy wspomnieć jeszcze dwóch wystawców. Pierwszy to firma znana z koniaków Park. Od kilku lat eksperymentują z rumami

14

fot. Łukasz Gołębiewski

Wydarzenia

Francesco Rufini, La Casa del Rum

pod marką Saison. Teraz do poprzednich rumów dołączyli dwa nowe – pięcioletni z Barbadosu i siedmioletni z Trynidadu. Zeszłej jesieni firma Park prezentowała w Warszawie wyśmienity koniak z beczek z japońskiego dębu mizunara, absolutny unikat. I najlepiej gdyby przy eksperymentach z koniakiem pozostali, bo to im lepiej wychodzi niż rum. Korytarz zamykał inny producent z Europy – duńska firma A.H. Riise. Właściwie to nie do końca z Europy, bo ich rumy powstają w należącym do Danii terytorium zamorskim – na wysepce Świętego Tomasza. Riise ma swój styl – bardzo słodki, wręcz cukierniczy, ma na koncie wiele sukcesów i zasłużenie cieszy się bardzo dobrą renomą. Eksperymentują z beczkami (m.in. po porto, sherry, sauternes), poszerzyli ofertę o rumy infuzjowane i likiery. Mała wyspa, a wielki rum. Cachaça Marka Leblon była reprezentowana na stoisku Bacardi, Weber House na stoisku The Last Port, ale tak naprawdę cachaça to Leszek Wedzicha. Kolejny raz pokazał polskiej publiczności bogactwo tropikalnych lasów Amazonii. Kilkanaście różnych butelek, od małych wytwórców, głównie z alembików, młode i starzone, leżakowane w różnych dziwnych rodzajach brazylijskiego drewna. Kilka rodzajów takiego drewna, w formie świeżych, aromatycznych wiórków z beczek, Leszek pokazywał przy stoisku oraz podczas swojej sesji masterclass. Brzmią naprawdę egzotycznie – amburana lub carejeira, grápia, bálsamo, cabreúva… Nic dziwnego, że to miejsce ciągnęło jak magnes, szkoda, że prezentowane marki nie są obecne na polskim rynku i nie było ich w sklepiku festiwalowym. Te marki to m.in. Havana, Sapucaia, Alambique Brasil, Anunciada, Dom Bre czy Agua de Arcanjo.


Wydarzenia

Mezcal Jeśli chodzi o mezcal, to tutaj supremacja firmy The Last Port była całkowita. Zaproszony przez dystrybutora Scott Baird tłumaczył, czym jest mezcal, czym różnią się odmiany agawy i formy destylacji. Na stoisku można było spróbować bardzo drogiego mezcalu pechuga (720 zł butelka), który robiony jest w niezwykły sposób, opary alkoholu nad alembikiem mają kontakt z mięsem (zwykle piersią indyka czy kurczaka), przez co trunek ma bardzo charakterystyczne aromaty i smak grillowanego mięsiwa, bekonu. Wystawca prezentował m.in. nową w swoim portfolio markę mezcali Montelobos (cztery odmiany) czy rzemieślnicze, unikatowe mezcale z serii Derrumbes, które pozwalają docenić nie tylko różnice pomiędzy agawą tobala a espadin, ale także różne podejście plantatorów agawy, różne terroir, różne koncepcje gorzelników. To drogie, ale wybitne trunki. Inne alkohole Poza egzotyką z Karaibów i Ameryki Południowej na festiwalu było kilka marek whisky i whiskey (m.in. trzy edycje Teelinga z beczek po rumach czy Kavalan Rum Cask) oraz najbardziej znany bimbrownik (do niedawna), a obecnie właściciel Wolf & Oak Distillery – Michał Płucisz, który prezentował okowity owocową i zbożową, a podczas sesji masterclass także własne rumy. Nie brakowało ciekawostek, np. destylat z bananów z Brazylii – Musa, likiery z papryczek chilli – Ancho Reyes, angielski likier z kumkwatów – Fortunella, na stoisku The Last Port była kolekcja włoskich ginów – Malfy. A na zewnątrz prezentował się producent miodów. Koktajle Jak rum, to koktajle. Szkoda, że do współpracy nie zaproszono kilku warszawskich koktajl-barów, które specjalizują się w rumach, ale na niektórych stoiskach można było spróbować mieszanek naprawdę wybuchowych. Hitem był koktajl na japońskich rumach, zrobiony prawdziwie po japońsku, czyli w stylu umami, z dodatkiem

sosu teriyaki. Gdzie indziej serwowano różne smaczne wariacje w klimatach daiquiri. Wrócę do tego, że brakowało gadżetów, palemek – mieszadełek, fantazyjnych słomek, albo ciekawego szkła, bo serwowano smaczne koktajle w tekturowych lub plastikowych kubeczkach. A jak już gdzieś, ktoś nalał do czegoś ładnego, to trzeba było od razu wypić, żeby broń Boże naczynie nie zginęło. Czy nie lepszym rowiązaniem jest wprowadzenie jakiejś opłaty za szkło koktajlowe? Dodatkowy żeton czy dwa, albo ktoś odda, albo sobie zachowa na pamiątkę, jeśli taka jego wola. Pilnowanie, czy ktoś nie ukradnie szklanki nie jest w najlepszym guście. Tu jednak trzeba kolejny raz pochwalić United Beverages – podawało Leszek Wedzicha, Cachaça festival świetne szoty na bazie tequili w pięknych kieliszkach, które nie były przymocowane do tacy łańcuchem! Firmowy kieliszek, szklanka czy kubek, to także forma promocji marki, o czym nasi wystawcy rzadko pamiętają. Szkoda.

fot. Marytka Czarnocka

Tequila Na pewno impreza była dużym sukcesem marki Jose Cuervo. Witała na wejściu, hostessa roznosiła ją na tacach, podawana była w ciekawych szotach, w świetnych dedykowanych im kieliszkach. Dystrybutor Jose Cuervo, United Beverages, skutecznie pokazało, że tequila to nie „limonka i sól”. Na stoisku były dwa klasyki Jose Cuervo Especial (silver i reposado), ale też znakomita rocznikowa Jose Cuervo Platino oraz tequila 1800 w wersjach silver i reposado. Tequila klasy superpremium była także na stoisku Bacardi – znana, świetnie wypromowana marka Patrón. Zarówno Patrón jak i Jose Cuervo to marki globalne, brakowało natomiast tequili w wydaniu rzemieślniczym. Może za rok…

Kogo i czego brakowało? Brakowało kolorów i gadżetów, ale też kilku ważnych wystawców. Z wielkich marek – Captain Morgan, czyli rum należący do Diageo, widoczny na najniższych półkach hipermarketów i zupełnie nie promowany w Polsce, a przecież na światowych festiwalach rumów charakterystyczna postać z rapierem, w pirackim kapeluszu zawsze robi duży show. Wystarczy pojechać do Czech, gdzie Captain Morgan nakręca każdą ważniejszą imprezę z rumem. Pozostając przy Diageo – nie było też na Show Rum ich flagowego rumu premium, czyli marki Zacapa. Wydaje się, że największy na świecie koncern alkoholowy jeszcze nie zauważa, że sprzedaż rumu w Polsce rośnie. Kolejna wielka marka, która na festiwalu rumu powinna pozostać w pamięci, to Malibu. Bo cóż się bardziej kojarzy z Karaibami młodym bywalcom barów? Malibu, ale i inne lekkie likiery na bazie rumu. Kilku producentów, w tym duński A.H. Riise, miało coś w tej kategorii do pokazania, dużych marek brakowało. Nie było rumów Angostura, szkoda, bo Daniyel Jones, ambasador marki, był już kilka razy w Polsce i zawsze był

15


Wydarzenia świetnie odbierany, na pewno zrobiłby barmański show. Angostura kojarzona jest przede wszystkim z przyprawą do koktajli, ale to przecież też znakomity rum i jeden z największych producentów rumów na Karaibach. Nie było polskich producentów, dla których rum, czy koktajle na bazie rumu, to ważna część oferty, jak Henkell (marka Canari), a zwłaszcza Polmos Bielsko-Biała (m.in. marka Galeon). Rumy Galeon w ostatnim czasie przeszły rebranding, uzyskały nie tylko lepsze opakowania, ale – przede wszystkim – znacznie lepszą zawartość. To już nie jest mieszanka neutralnego spirytusu z tanimi rumami z Jamajki. Obecnie butelki Galeon skrywają rumy z Trynidadu, ze wspomnianej destylarni Angostura, z czego klienci na ogół w ogóle nie zdają sobie sprawy, bo promocja tych produktów skoncentrowana jest na niskiej cenie i gazetkach sieci handlowych. Nie było ważnych importerów. Pinot to od lat numer jeden, jeśli chodzi o ofertę rumów, bardzo mocno obecny w barach, mający w portfolio znakomite marki, jak np.: Plantation, Botucal, Don Papa, czołowy rum koktajlowy Negrita czy kilka znaczących marek cachaça. Nie było M&P, które niedawno prezentowało świetne rumy na własnym festiwalu Whisky & Frieds, m.in.: Barceló i Karukera, czy nowość

w ofercie – Hampden z Jamajki. Nie było Toorank Polska, dystrybutora marek: Matusalem, Rebellion czy Stroh. Nie wystawiła się Vininova, która ma rumy Doorly’s, kolekcje Mezan czy Foursquare, ale też wielką ofertę tequili. Część tych firm i marek zaprezentuje się w czerwcu na Rum Love Festival we Wrocławiu. Patrząc na geografię rumu, najbardziej brakowało mi reprezentantów stylu agricole, najsilniej reprezentowane były słodkie rumy w stylu kubańskim, ale takie są preferencje rynku i nie ma się czemu dziwić. Chciałoby się żeby było więcej „przyjaciół” rumu, czyli tequili, mezcalu i innych egzotycznych trunków z Ameryki Łacińskiej, które są mało znane (np. sotol). Co za rok? Organizator i importer, Tudor House, przez cały festiwal prowadził sprzedaż rumów. W sklepie festiwalowym prezentowane były 183 marki w cenach niższych o 23%. Świetna okazja by kupić na później, z czego wiele osób korzystało. Impreza trwała 12 godzin, od południa do północy. Prawdziwy maraton i chwała każdemu z wystawców, że był do końca z publicznością. To była dobra impreza. Kto nie był, niech żałuje. Mam nadzieję, że wejdzie na stałe do kalendarza warszawskich festiwali. Maj to świetny czas. Oby za rok było więcej wystawców i więcej entuzjastów rumów. ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

Aqua Vitae rekomenduje

Najlepsze na Show Rum Warsaw 2019 Poz.

Marka

Rodzaj alkoholu

Kraj

Dystrybutor

Punkty

1 2 3 3 5 5 7 8 8 10 11 12 12 12 12 16 17 17 17

Derrumbes Salmiana Long Pond 2007 TECC SBS Venezuela 2004 Foursquare Destino Worthy Park Reserve Worthy Park 12YO Havana Balsamo Esclavo XO Worthy Parka Port Caroni Replica Paranubes Brugal 1888 SBS Guyana 1998 Transcontinental Guyana 2004 Jose Cuervo Platino SBS Barbados 2005 Malecon 25YO Savanna White Velier Royal Navy

mezcal rum rum rum rum rum cachaça rum rum rum rum rum rum rum tequila rum rum rum rum

Meksyk Jamajka Wenezuela Barbados Jamajka Jamajka Brazylia Dominikana Jamajka Trynidad Meksyk Dominikana Gujana Gujana Meksyk Barbados Panama Reunion Włochy

The Last Port The Last Port The Last Port The Last Port The Last Port The Last Port Cachaça Festival The Last Port The Last Port The Last Port The Last Port United Beverages The Last Port The Last Port United Beverages The Last Port Tudor House The Last Port The Last Port

96,5 95,5 94,5 94,5 94,0 94,0 93,0 92,5 92,5 92,0 91,5 91,0 91,0 91,0 91,0 90,5 90,0 90,0 90,0

16


nazwa rozdziału

In 2018 we awarded 92 spirits from 17 countries. Roner Williams, Viche Pitia Caraway, Longinus Orzech Włoski, Wolf Rye, Baczewski Ovovit, Worthy Park Single Estate, Le Diciotto Lune Botte Porto, Marani Chacha Rkatsiteli, Bepi Tosolini I Legni Rovere, Transcontinental Guyana 2004, Glendalough Poitin Mountain Strength, Barcelo Imperial Onyx, Baczewski Piołunówka, Kill Devil Guadelupe, Buffalo Trace Bourbon, Wódka Jednorodna Żytnia, Glendalough Poitin, Sarajishvili XO, Piasecki Bairille Honey 3YO, Wolf Gin, Marani Chacha Barrique, Dwór Polski, Baczewski Pomarańczówka, Longinus Rokitnik, Loch Lomond Single Grain, S.B.S. Barbados 2008, Marzadro Fieno, Copernicus Kawa Biała, Pavlina Vodka, Wódka Jednorodna Ziemniaczana, Pliska XO, Inchmurrin 12YO, Cymes Vodka, Zanin Via Roma d’Uva, Glendalough Wild Botanical, Biały Bocian Organic Vodka, Longinus Vodka, Casino Caramel, Biały Bocian Cytryna na miodzie gryczanym, Marquis de Villard VSOP, Baczewski Monopolowa, Księżycówka z Kujaw, Laufhund Bitter, Krakus Vodka, Dwór Sieraków Czarny Bez, Advocaat Classic Bielsko-Biała, Wódka Jednorodna Pszeniczna, Bimber Rozlany Nocą, Copernicus Black, Wratislavia Vodka, Starosta Vodka, Taiga Shtof, Biały Bocian Czarna Porzeczka, Sarajishvili VSOP, Piasecki Bairille Handmade Vodka, Agwa XO, Piasecki Vodka, Śliwowica Polska, Paderewski Vodka, Christian Drouin Calvados VSOP, Ogiński Vodka, Krakus Gin, Scapegrace Silver Gin, Charley’s Gin, Copernicus Bimber, Baczewski Gin, Baczewski Morelówka, Longinus z Mirabelki, Nicolaus Copernicus Premium Vodka, Nicolaus Copernicus Orkisz, Dwór Sieraków Palona, Maxus Vodka, Copernicus Premium Vodka, Dwór Sieraków Ziemniak, Biały Bocian Śliwka, Ratafia Klasyczna, Ziemniak Kujawski, Toruńska Wiśniowa, Jarzębiak Czysty Luksus, Baczewski Whisky, Dwór Sieraków Superior, Gorzałka Wielkopolska, Ratafia Pigwowa, Copernicus Pigwa Brandy de Jerez, Baczewski Wiśniówka, Ratafia Śliwkowa, Charley’s Whisky, Śliwowica Rozlana Nocą, Masuria Orzechowa, Baczewski Jeżynówka, Krakus Gruszkowy, Krakus Malinowy

3


Wydarzenia

Stuletnie brandy na stulecie niepodległości

26 maja 2018 roku Gruzja obchodziła setną rocznicę niepodległości. Z tej okazji firma Sarajishvili wypuściła niezwykłą brandy Sarajishvili Independence. To 100 butelek na stulecie niepodległości Gruzji, wspaniałe opakowanie – kryształowa flasza, drewniane pudełko, w którym znalazł się m.in. akt niepodległości Gruzji czy elegancka pipeta do nabierania alkoholu z karafki. Kupaż najlepszych brandy z piwnic Sarajashvili, z udziałem destylatów stuletnich, z 1918 roku. Teraz do Polski trafiło dziesięć butelek. – To dowód na to, jak ważny dla Gruzji jest polski rynek. Ten trunek nie był przewi-

18

dziany do sprzedaży za granicą i poza Tbilisi niewiele jest na świecie miejsc, gdzie można dostać Sarajishvili Independence – mówi Vano Makhniashvili, prezes spółki Marani 1915, polskiego importera marki Sarajishvili. Brandy pojawiła się już w sklepach, przykładowo w sklepie Alkohole Świata Exquisite przy ul. Brackiej w Warszawie kosztuje 12 tys. zł. Aromat bardzo cierpki – bardzo dużo tytoniu, skóra, gorzka dobra herbata, dużo politurowanego drewna, liście, orzechy włoskie. Smak nieprawdopodobnie cierpki, jakby to były wiśnie w koniaku, tytoń i skóra, lekko lukrecja, lekko gorycz tostowanego drewna, sadzy. Finisz bardzo długi, ściągający, taniczny, cierpki, pieprzny, słony, słodki, są tu rodzynki i figi, głóg i lukrecja. Razem z Sarajishvili Independance do Polski trafiły też inne rzadkie brandy – kolekcja Sarajishvili Vintage, roczniki: 1945, 1955, 1957, 1968 i 1973. Ceny od 3300 zł do 10 tys. zł. Wczesniej – w grudniu 2017 roku – na polski rynek trafiła inna bardzo droga brandy z Gruzji – Sarajishvili Trilogy, zestawiana z destylatów z XIX, XX i XXI wieku, również w cenie ok. 12 tys. zł. (ŁG)


Wydarzenia

11


Rozmowa numeru

Rozmowa z Karin Roner

Nie chcemy sprzedawać tanich alkoholi

Karin Roner

- Jak zaczęła się przygoda rodziny Roner z destylacją? - Mój dziadek był winiarzem, ale po wielu latach pracy nie miał już siły i postanowił zacząć wykorzystywać to, co wcześniej wyrzucał, czyli wytłoki i pozostałości po fermentacji winogron. To było zaraz po wojnie, w 1946 roku, kiedy dziadek zaczął robić swoją grappę. Czasy były zupełnie inne i dziadek destylował w domu, w piwnicy. Dla siebie i dla

20

sąsiadów. Ale sąsiadom to smakowało i zaczął to robić na szerszą skalę. Zaczął także destylować owoce. Miał dobry nos, dobry smak, potrafił zrobić dobrą grappę. My, jako czwarte pokolenie, mamy szczęście, że dziadek podjął taką decyzję. Po dziadku odziedziczyliśmy nie tylko firmę, ale też umiejętność robienia dobrego alkoholu. Jego smak, to dzisiaj nasz smak, jego spadkobierców. - Kiedy to przestał być tylko domowy wyrób? - Dziadek zaczynał od prostego aparatu, można go obecnie oglądać przed budynkiem naszej firmy. W 1965 roku powstała profesjonalna destylarnia. A właściwie dwie destylarnie obok siebie, bo przepisy nie pozwalają destylować grappę w tym samym miejscu, co inne alkohole. Obecnie destylujemy na bardzo wielu różnych aparatach, mamy ich kilkanaście. Kolejna ważna data w naszej historii to 1972 rok, kiedy firma zaczęła eksportować na rynki zagraniczne. W 2008 roku zbudowaliśmy nowe magazyny. Jesteśmy pierwszą destylarnią we Włoszech z całkowicie automatycznym magazynem. Dziś produkujemy ok. 1,5 mln mocnych alkoholi i 350 tys. butelek win w winiarni

Ritterhof. Największa produkcja to Roner Williams, ok. 25% to grappa. - Kto z rodziny Roner wciąż pracuje w destylarni? - Z rodziny w zarządzie jesteśmy ja i siostra, a w firmie pracują wciąż tata i mama oraz moje córki. Kiedy jednak mówimy o rodzinnej firmie, należy na to patrzeć szerzej, bo zaangażowani są też współmałżonkowie, a przecież także wiele stanowisk jest dziedziczonych z pokolenia na pokolenie, nie tylko w obrąbie rodziny Roner, lecz także naszych pracowników, z którymi jesteśmy związani od wielu lat. - Spośród tych wielu aparatów w destylarni Roner jeden zrobił na mnie szczególne wrażenie, bo nigdy podobnego nie widziałem. Ogromny, o dziwnym kształcie. - Postanowiliśmy zbudować alembik, który by kształtem nawiązywał do gruszki i kształtu naszej klasycznej butelki. Alembik ma 4,5 metra wysokości, w ubiegłym roku go zainstalowaliśmy, został zbudowany na nasze zamówienie. Chcieliśmy tak jak Szkoci mieć alembik dedykowany tylko dla nas, o odpowiedniej wielkości. Wchodzi do niego 2500 kg gruszek. To najnowsza technologia, która daje możliwość powolnej destylacji, regulowania temperatury, żeby zachować więcej aromatów. W tym alembiku powstaje nasz wiodący produkt, czyli destylat z gruszki williams. Nazwaliśmy go Luisa, ku czci mojej babci. Bo każdy wspomina


fot. Łukasz Gołębiewski

Rozmowa numeru

Destylarnia Roner położona jest wśród winnic, u podnóża Alp

dziadka, jako twórcę firmy, ale babcia również odgrywała ważną rolę, a w firmie Roner kobiety zawsze miały wiele do powiedzenia. - Na grappę destylujecie wytłoczyny z własnych winogron? - Wykosztujemy wytłoczyny z własnej winnicy i od lokalnych winiarzy. Dziadek był winiarzem, więc robienie wina wciąż było naszą pasją i cichym marzeniem, żeby do tego wrócić. Kiedy pojawiła się możliwość przejęcia winnic i winiarni z długą tradycją, zdecydowaliśmy się na inwestycję. Winnice Ritterhof kupiliśmy w 1999 roku, poprzedni właściciele byli ze Szwajcarii. Musieliśmy nie tylko rozbudować winiarnię, ale też wykarczować większość starych krzewów i posadzić nowe. To była inwestycja warta wiele milionów euro. - Ile macie własnych winnic? - Osiem hektarów własnych winnic, ale dodatkowo 30 hektarów zakontraktowanych na dostarczanie grap-

py. To są partnerzy od wielu lat, winiarze, z którymi współpracował dziadek, ojciec, stryj... - Ci winiarze to właściwie sąsiedzi? - Zazwyczaj tak. Wytłoczyny trafiają do nas tego samego dnia, kiedy winiarz wyciśnie sok lub zakończy fermentację czerwonego wina. Prawie wszystkie nasze grappy robione są z winogron z okolicznych winnic. - Stosujecie jakieś specjalne drożdże do fermentacji? - Tak, mamy własne drożdże, to część naszego dziedzictwa. Różne drożdże są do grappy, różne do owocowych destylatów. A właściwie nie jest to jedna odseparowana kultura drożdży, lecz różnie dobrane mieszanki. Własne drożdże dają pełną kontrolę nad aromatami i czystością fermentacji. - Jak przebiega ten proces? - Dwa tygodnie fermentują winogrona na grappę, odbywa się to w kontrolowanej temperaturze. Destylujemy w sezonie sześć dni w ty-

godniu po 24 godziny na dobę. Zaczynamy około dwa tygodnie po rozpoczęciu zbiorów winogron, a kończymy w pierwszych dniach stycznia. - Do destylacji używacie typowych dla regionu Trydentu i Górnej Adygi aparatów typu bain-marie, które łączą alembik z kolumną. - Te aparaty zostały tutaj wynalezione, powstały przede wszystkim z myślą o czystości aromatów grappy, gdyż wytłoczyny nie są proste w destylacji, nie jest to ciecz. Destylacja na grappę zawsze jest podwójna, destylujemy do różnej mocy, w zależności czy to będzie na kupaże, czy na grappy jednoszczepowe. Po pierwszej destylacji uzyskujemy alkohol o mocy zaledwie ok. 25%, po drugiej – 75-78%. - A co po destylacji? - Leżakowanie w stalowych cysternach. Zawsze! Trwa minimum dziesięć miesięcy, wtedy grappa się napowietrza, nabiera gładkości. Potem

21


Rozmowa numeru produkcji grappy, to co nim będzie? - Znalezienie najlepszych, najświeższych wytłoczyn. Nasza filozofia, to zachować wszystko co jest najlepsze w smaku i aromacie owocu. - Ale to dotyczy chyba nie tylko grappy, ale także waszych owocowych destylatów, jak choćby słynny Roner Williams… - Jak najbardziej! Do Williamsa mamy gruszki specjalnie wyselekcjonowane, zbierane zawsze o tej samej porze roku, kiedy w owocu jest duża koncentracja aromatów, ale nie ma jeszcze zbyt dużo cukru. Na klasyczną butelkę 0,7 l zużywamy 6-7 kg gruszek, a w przypadku Williams Reserv jest to ponad 8 kg. W przypadku specjalnej edycji Williams Privat są to gruszki zbierane w regionach górskich, w Alpach. - Czyli tu także decyduje owoc? - Tajemnica sukcesu Roner Williams to wybór owoców, ale także nasze doświadczenie. Bo przecież do

dobrych owoców także inni destylatorzy mają dostęp. Bardzo ważne jest to, w jakim momencie odcinamy frakcje, serce to tylko niewielka część całego procesu destylacji. Przez wiele lat rozdzielaliśmy frakcje ręcznie, od dwóch lat mamy stworzony dla nas program, który nadzoruje jakość destylacji. Do różnych destylatów mamy osobne oprogramowanie alembików. Owoce są nie tylko selekcjonowane, ale też odrzucamy pestki i ogryzki, które dają złe aromaty. Cała ta technologia jest bardzo kosztowna, ale nie chcemy sprzedawać tanich alkoholi. Zbieramy owoce z małą koncentracją cukru, bo wtedy jest w nich więcej aromatów, ale są mniej wydajne w fermentacji. - A co z pomysłem starzenia destylatu z gruszki Williams w beczkach? - Jak dotąd zrobiliśmy to raz, to była specjalna edycja na nasze siedemdziesiąte urodziny. Zrobiliśmy sobie

fot. Łukasz Gołębiewski

dodajemy wody i decydujemy, czy trafi do leżakowania, czy będzie butelkowana jako młoda grappa. - W czym jest leżakowana wasza grappa? - Stosujemy głównie francuski dąb, nowe beczki. Potem przelewamy alkohol do własnych używanych beczek, żeby nie było za dużo tanin. Eksperymentujemy z innymi rodzajami drewna, ale wykorzystujemy je głównie do kupaży. - Czy grappa jednoszczepowa jest zawsze z jednej destylacji? - Nie, właściwie nigdy nie jest. Zawsze mieszamy kilka roczników, żeby gwarantować powtarzalność produktu – ten sam smak, ten sam kolor, ten sam zapach. Używamy dużych i małych beczek, nowych i używanych, to daje pole manewru przy zestawianiu grappy. Alkohol ma dobrze pachnieć, ale ma też dobrze smakować, a także nie może być palący, musi być łatwy do picia. - Gdyby pani miała wskazać na jeden, najważniejszy element przy

System alembików, na pierwszym planie Luisa - nowy alembik do destylacji gruszek williams

22


fot. Łukasz Gołębiewski

Rozmowa numeru

Aparatura do destylacji ciągłej

taki prezent na urodziny, ale to było tylko ok. 1000 butelek z wyselekcjonowanych owoców. Skonstruowaliśmy specjalne beczki, zrobione z pięciu różnych rodzajów drewna. Nie chcemy tego powtarzać, limitowana edycja ma pozostać limitowaną, na kolejne okrągłe urodziny przygotujemy coś innego niezwykłego. - Ostatnio w ofercie pojawiły się trunki, które nie pasują do waszej tradycji – gin, teraz rum… - Świat się zmienia, my też nie stoimy w miejscu. Zdecydowaliśmy się wprowadzić gin, a potem rum, żeby szerzej zaistnieć w barach. To ważne jako klucz do nowych rynków, do miksologii, do nowego, młodszego odbiorcy. Nie sprzedajemy ich pod marką Roner, właśnie ze względu na naszą historię. Wprowadziliśmy inne butelki, inne etykiety. Gin sprzedajemy pod marką Z44, rum – R74. Poza tym jest to lokalny gin, gin z Górnej Adygi, z wykorzystaniem alpejskich botaników i szyszek sosnowych, które są zbie-

rane na dużej wysokości, ponad 1200 m n.p.m., z bardzo starych drzew. Zbieranie ich jest kosztowne i odbywa się pod nadzorem leśniczych. Wszystko jest zbierane ręcznie od początku lata. Ludzie wspinają się na drzewa i zbierają, jest na to niewiele czasu, bo należy zbierać młode szyszki. Tego samego dnia, kiedy zostały zebrane, zaczynamy macerację. Zbierane w późniejszym okresie roku robią się już zbyt gorzkie. - A co z rumem? - Postanowiliśmy stworzyć rum po swojemu. Kupujemy w Ameryce Południowej przefermentowaną melasę, którą destylujemy u siebie. Potem napełniamy młodym rumem beczki po naszym destylacie jabłkowym. Ten destylat dojrzewa w systemie solera, do rumu wykorzystujemy beczki z najniższego rzędu. Leżakowanie trwa trzy lata i rum ma niezwykły aromat jabłek. Przez wiele lat eksperymentowaliśmy zanim zdecydowaliśmy się zaprezentować własny rum.

- W takim razie, co z whisky? - Wiem, że whisky jest na rynku, ale nie przepadam za nią. A tak serio, jest pewien projekt związany z whisky, ale za wcześnie by o tym mówić. - W takim razie, za czym pani przepada? Jaki jest pani ulubiony alkohol z własnej oferty? - Moje ulubione to Caldiff i grappa weissburgunder, która spędza rok w beczce, po dłuższym czasie traci aromaty typowe dla winogron. Dostałam grappę weissburgunder od naszego mistrza destylacji na urodziny i mam do niej wielki sentyment. Moja urodzinowa butelka była wysadzana kryształami Swarovskiego. To nasza najbardziej aromatyczna grappa. Produkt super premium. Natomiast Caldiff, to destylat z jabłek odmiany grafensteiner, który leżakuje przez 7-8 lat w naszej małej solerze. To beczek po tym destylacie używamy później do rumu. Rozmawiał ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

23


Alkohol i prawo

Jak wybrać magazyn dla alkoholi? Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku struktury towarzyszącej: placów manewrowych, parrozpoczęła się dynamiczna transformacja polskiej gos- kingów czy dróg wewnętrznych. Obiekty tego typu zlopodarki narodowej. Paradoksalnie, jej siłą napędową kalizowane są w całej Polsce i stanowią niejednokrotnie były upadające lub nienadążające za oczekiwanymi element podmiejskich krajobrazów lub miejsc, w któzmianami przedsiębiorstwa państwowe. Model gos- rych krzyżują się popularne trasy komunikacyjne. Nie podarki centralnie planowanej nie wytrzymał konku- trudno się domyśleć, że większość tej powierzchni zajrencji z podejściem wolnorynkowym. Monopol mowana jest przez operatorów logistycznych. Czym się państwowych central handlu zagranicznego został zatem kierować przy wyborze właściwego magazynu, złamany przez drobnych przedsiębiorców, którym jeżeli mamy zamiar prowadzić hurtową sprzedaż alkostworzono możliwość importowania oraz eksporto- holu? Wynająć ją samemu, czy zdecydować się na skowania produktów i materiałów. Ówczesna logistyka rzystanie z usług wyspecjalizowanego operatora związana była głównie z przemieszczaniem ładunków. logistycznego, który poza miejscem magazynowym Cykl rozpoczynał się od prostego zapotrzebowania na najczęściej zaoferuje nam usługi dodatkowe? transport międzynarodowy, obsługę Podstawowym aktem prawnym, obowiązującym przedsiębiorców celną oraz lokalną dostawę. Pomimo zajmujących się obrotem hurtowym tak ograniczonych zadań była to napojów alkoholowych, jest ustawa praca pełna wyzwań. Brak odpowiedz 26 października 1982 roku o wynio rozwiniętej sieci drogowej, zaplecza magazynowego oraz co dziś chowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. W waruntrudne do wyobrażenia brak podstakach udzielenia zezwolenia wskawowej możliwości komunikacji telezano konieczność podania adresów fonicznej to była codzienność. magazynów stacjonarnych, dostosoPrzestarzałe oraz podatne na awarie wanych do przechowywania napośrodki przewozowe nie gwarantowały jów alkoholowych, o ile przedsięterminowych dostaw. W tym czasie biorca z takich magazynów korzysta. za magazyny służyły adaptowane poZanim zdecydujemy się na wynajem śpiesznie pomieszczenia poprodukcyjne, budynki z zewnętrznymi betoodpowiadającej nam powierzchni nowymi rampami w pobliżu bocznic proponuję udać się do właściwego kolejowych lub spółdzielni rolniczych. miejscowo organu samorządowego Remigiusz Zdrojkowski Z dzisiejszego punktu postrzegania z pytaniem, czy zostanie wydane zastandardów nie spełniały one żadnych norm. Brak świadczenie potwierdzające możliwość składowania ogrzewania oraz zabezpieczenia przed szkodnikami w danej lokalizacji alkoholu oraz prowadzenia w niej i gryzoniami pozwalał jedynie na tymczasowe składo- handlu hurtowego. Jeżeli lokalny plan zagospodarowanie towarów, związane najczęściej z potrzebą or- wania lub samorząd nie przewiduje takiej możliwości, ganizacji przeładunku przesyłek do dalszej ekspedycji. poszukajmy innego miejsca. Kolejnym wymogiem jest W jednym miejscu przeładowywane były wszystkie uzyskanie zaświadczenia Państwowego Powiatowego grupy towarowe bez zastanawiania się, czy podlegają Inspektora Sanitarnego o wpisie do rejestru zakładów jakimkolwiek ograniczeniom i wymaganiom. Tak 25 lat podlegających urzędowej kontroli organów Państwotemu tworzył się polski sektor TSL. wej Inspekcji Sanitarnej w zakresie magazynowania Dziś obowiązują już inne, znacznie wyższe standardy. i przechowywania napojów alkoholowych. W ostatSzacuje się, że podaż nowoczesnej powierzchni nim etapie powinniśmy mieć możliwość uzyskania demagazynowej w Polsce w 2019 roku osiągnęła już cyzji Państwowego Powiatowego Inspektora Saniponad 16 mln mkw. To odpowiednik około 1500 tarnego, zatwierdzającej zakład do magazynowania alstadionów piłkarskich! Liczby te nie obejmują infra- koholu. Będąc pewnym, że uzyskamy powyższe do-

24


Alkohol i prawo kumenty, możemy rozpocząć procesowanie umowy oraz negocjowanie warunków finansowych. Zdecydowanie się na skorzystanie z usług PRO-LOG S.A., który od ponad 22 lat specjalizuje się w obsłudze napojów alkoholowych skraca powyższą procedurę do minimum. Aktualny komplet dokumentacji jest dostępny dla obecnych, jak i potencjalnych klientów na każde wezwanie. Określenie dalszych wymagań podyktowane powinno być skalą planowanej działalności. Dla większości małych i średnich podmiotów kończą się one wraz z uzyskaniem zezwolenia. Później najczęściej skupiają się już wyłącznie na możliwościach operacyjnych. Bardziej wymagającą grupą są firmy o dużych przepływach ilościowych lub wartościowych. W takich przypadkach ważne jest zapewnienie ponadprzeciętnego bezpieczeństwa towaru. Firmy ubezpieczeniowe przy przyjęciu na siebie asekuracji zwracają uwagę przede wszystkim na aspekty zapewniające lub podwyższające bezpieczeństwo. Podstawowym dokumentem będzie specyfikacja techniczna budynku, zawierająca opis materiałów i technologii wykonania ścian, posadzki, instalacji elektrycznej oraz tryskaczowej. Parametry związane z odpornością ogniową, jak i wydajnością instalacji przeciwpożarowej niejednokrotnie będą weryfikowane przez ubezpieczyciela podczas wizji lokalnej. Oczywiście wszystkie urządzenia i instalacje muszą być systematycznie konserwowane oraz posiadać potwierdzenie w aktualnej dokumentacji. Najbardziej wymagający w tym zakresie będą wymagać instalacji tryskaczowej zainstalowanej wewnątrz regałów składowych oraz podziału powierzchni na mniejsze pomieszczenia odgrodzone od siebie ścianami o podwyższonej odporności ogniowej. Automatycznie zamykające się, w przypadku powstania zagrożenia, ognioodporne bramy przejazdowe w takim przypadku są nieodzowne. Ogólna charakterystyka obiektu, ocena zagrożenia wybuchem, instalacje i urządzenia przeciwpożarowe, podręczny sprzęt gaśniczy, wymagania przeciwpożarowe warunków ewakuacji, to tylko część punktów, które powinna zawierać wewnętrzna instrukcja bezpieczeństwa pożarowego. Niezwykle istotne są również systematyczne działania prewencyjne oraz informacyjne. Szkolenie przeciwpożarowe pracowników powinno być przeprowadzane nie rzadziej niż raz na trzy lata. Stałe zatrudnienie specjalisty ochrony przeciwpożarowej pomaga natomiast w kontrolowaniu bieżącego stanu bezpieczeństwa. Kolejnym wykorzystywanym narzędziem jest nowoczesny monitoring. Prowadzone na bieżąco zapisy z różnych perspektyw pomagają w rozpatrywaniu potencjalnych reklamacji. Nie jest tajemnicą, że alkohol podatny jest na uszkodzenia, jak również powstawanie braków podczas transportu.

Procedura związana z przyjęciem oraz wydaniem towaru w spółce PRO-LOG jest bardzo drobiazgowa. Odpowiednio umiejscowione kamery dokumentują również proces kompletacji towaru. Staramy się zapewnić maksimum bezpieczeństwa bez kreowania wewnątrz organizacji atmosfery podejrzliwości. Wybrani pracownicy zostali przeszkoleni z procedur reagowania na zagrożenie zewnętrzne. Dopełnieniem podwyższonych standardów są odpowiednio skonstruowane procedury BHP. Zarządzanie parkiem maszynowym, wyznaczenie miejsc do parkowania wózków widłowych, odizolowane miejsca do ładowania akumulatorów, to istotne elementy zapewniające bezpieczeństwo pracowników oraz składowanych towarów. Tak przygotowana infrastruktura oraz organizacja działalności ma oczywiście swoją wartość. Uzyskuje się jednak dostęp do magazynu, zapewniającego spełnienie podwyższonych norm bezpieczeństwa, co dla wielu klientów ma podstawowe znaczenie. Zastanawiając się nad rozwiązaniem, własny magazyn czy outsourcing logistyczny, należy określić minimalne oraz maksymalne wolumeny towarowe, ilość SKU oraz odpowiedzieć sobie, jak obsłużyć okresy zwiększonego zapotrzebowania na produkty. Istotna jest również struktura wysyłek. Zupełnie inaczej zarządza się przesyłkami kompletowanymi do transportu kurierskiego niż paletowym. Ilość dziennych przyjęć oraz wydań będzie pomocna do określenia, jak duża powierzchnia powinna zostać przeznaczona na strefę manewrową, kompletacyjną, a jaka na składową. Decydując się na skorzystanie z kompleksowych usług firmy zewnętrznej, przenosimy odpowiedzialność za zarządzanie operacyjne na specjalistów w tym zakresie. Co istotne, koszty stałe związane z prowadzeniem własnego magazynu zamieniamy na koszty zmienne. Z punktu widzenia finansowania przedsięwzięcia ma to istotne znaczenie. Kolejnym aspektem, o który warto zadbać, jest funkcjonalność programu magazynowego. Odpowiednio przygotowany i skonfigurowany system powinien

25


Alkohol i prawo zapewniać możliwość śledzenia partii produkcyjnych oraz dat przydatności do spożycia. Dodatkowe możliwości raportowania miejsc magazynowych towarów z nałożoną banderolą lub bez, statusu zapłaty podatku akcyzowego, to obowiązujący standard w przypadku przeznaczenia powierzchni do działalności jako skład podatkowy. Przy świadczeniu kompleksowej usługi związanej z banderolowaniem lub tworzeniem zestawów promocyjnych, towar może być przemieszczany pomiędzy magazynami logicznymi. Zmiana indeksu, statusu lub lokalizacji nie może powodować utracenia jakichkolwiek danych związanych z koniecznością identyfikacji LOT lub BATCH od przyjęcia do wydania towaru. Świadczenie usługi na wysokim, poziomie poza aspektami technicznymi, oparte jest na odpowiednio przeszkolonym personelu. Ważne jest, aby pracownicy mający kontakt z towarem, posiadali aktualne orzeczenia lekarskie z badania przeprowadzonego do celów sanitarno-epidemiologicznych. Utrzymanie standardu sanitarnego w magazynie wymaga przygotowania oraz określenie jego zakresu. Zakup i zastosowanie urządzeń kontrolno-pomiarowych powinno być dostosowane do potrzeb i poprzedzone przygotowaniem listy potencjalnych zagrożeń. Podobną potrzebą kierujemy się w przypadku wyznaczenia, identyfikacji oraz określenia Krytycznych Punktów Kontrolnych. W przypadku obsługi towarów spożywczych zasadnym wydaję się wdrożenie systemu HACCP na bazie procedur związanych z GMP – Dobrą Praktyką Produkcyjną oraz GHP – Dobrą

26

Praktyką Higieniczną. Poza sprawami technicznymi oraz wyposażeniem magazynu w lampy owadobójcze, pułapki żywołowne, kolce lub siatki, ważne jest przeprowadzanie okresowych szkoleń, w celu utrzymania odpowiedniego poziomu świadomości zatrudnionych pracowników. Systematyczny monitoring zagrożeń oraz działania korygujące, to stały element procesu utrzymania wysokiego standardu usług. PRO-LOG chcąc potwierdzić prawidłowość procedur oraz powtarzalność operacji, zdecydował się na certyfikację wg normy ISO 9001:2015 wdrożonego systemu zarządzania usługami logistycznymi. W przypadku alkoholi skuteczne i systematycznie weryfikowane procedury dają gwarancję zabezpieczenia przed wprowadzeniem niezgodnego produktu do obrotu handlowego. Uzyskując potwierdzenie spełnienia normy ISO 14001:2015, chcieliśmy natomiast potwierdzić swoim klientom umiejętność zarządzania odpadami, energią jak również oddziaływaniem naszej jak i ich działalności na środowisko naturalne. Obecnie przygotowujemy się do audytu certyfikującego ze standardu IFS Logistics. Certyfikat ten będzie obiektywnym dowodem na spełnienie przez PROLOG S.A. międzynarodowego standardu dla transportu i magazynowania produktów spożywczych, w tym napojów alkoholowych. Chcemy w ten sposób umocnić nasz wizerunek dostawcy bezpiecznych i jakościowych usług dedykowanych dla branży związanej z produkcją lub dystrybucją alkoholi. REMIGIUSZ ZDROJKOWSKI



Temat numeru

Trendy na rynku taniej wódki Po raz drugi przeanalizowaliśmy ceny najtańszych wódek czystych w różnych kanałach sprzedaży – w supermarketach, dyskontach i sieci sklepów osiedlowych. Łącznie sprawdziliśmy ceny wódek w 29 sieciach handlowych. O ile

wej (o ile sieć taką posiada). Były to często marki wcale nie z najniższej jakościowo półki, m.in. Żubrówka Biała czy Żołądkowa de Luxe. Promocje dają dzisiaj polskim konsumentom dostęp do dobrych jakościowo wódek czystych w ce-

rok temu sprawdzaliśmy ceny tylko najtańszych wódek w pojemnościach 0,5 l, to w tym roku rozszerzyliśmy badanie o pojemności 0,1 l. Analizowaliśmy nie tylko ceny, ale także jakość oferowanych wódek. Analiza dotyczyła wódek, które są najtańsze w momencie badania. W dużej części sprawdzanych przez nas punktów sprzedaży najtańsze były wódki oferowane w ramach akcji promocyjnej, często uwzględnione w gazetce handlo-

nach porównywalnych do wódek z najniższej półki. Akcje promocyjne topowych marek powodują też, że część sieci handlowych zrezygnowała ze swoich private labels, albo wyceniają je na półkach wyżej niż wódki objęte promocją. Coraz więcej sieci w ogóle nie prowadzi sprzedaży tanich marek, zadowalając się promocyjnymi cenami wódek o bardziej ugruntowanej renomie. W 2018 roku w grupie najtańszych wódek o pojemności 0,5 l było 19

28

marek od 9 producentów. W 2019 roku w przypadku pojemności 0,5 l mieliśmy już tylko 14 marek od 8 producentów. W przypadku pojemności 0,1 l (a raczej do 0,1 l, gdyż uwzględnialiśmy także butelkowaną w pojemności 0,09 l wódkę Żubr) było to 12 marek od 6 producentów. Główni gracze w segmencie niskich cen to Stock i CEDC, a także AWW i w znacząco mniejszym stopniu MBWS oraz Akwawit. Inni producenci pojawiają się incydentalnie, głównie dzięki szerokiemu wsparciu swojej obecności w gazetkach handlowych lub jako dostawca private labels dla sieci. Obserwowaliśmy to już w poprzednim roku, że do cen sklepów wielkopowierzchniowych i dyskontów starają się równać także mniejsze punkty sprzedaży, które też korzystają ze wsparcia największych graczy, zwykle oferując topowe wódki w atrakcyjnych cenach. Bez problemu klient jest w stanie znaleźć w swojej okolicy jedną z wiodących marek wódek w cenie do 20 zł. Jednocześnie mniejsze sklepy (także sieciowe), skupiają się na ofercie wódek i napojów spirytusowych w mniejszych pojemnościach (0,1, 0,2 l), gdzie marża jest wyższa, a cena właściwie niemal identyczna (ok. 5 zł za 100 ml). Porównując ceny wódek rok do roku przy pojemności 0,5 l obserwujemy niewielki, ale jednak, wzrost najniższej ceny. W 1998 roku średnia wyprowadzona z naj-


Temat numeru Liczba oferowanych marek najtańszych wódek poj. 0,5 l Liczba oferowanych marek najtańszych wódek poj. 0,1 l Liczba producentów najtańszych wódek poj. 0,5 l Liczba producentów najtańszych wódek poj. 0,1 l niższych cen wynosiła 18,10 zł, w 2019 roku – 18,53 zł. W przypadku pojemności do 0,1 l średnia cena najtańszych wódek w 2019 roku to 4,82 zł. Wzrost cen najtań-

cena jest ekonomicznie niezwykle trudna. Powyższa symulacja pomija część rzeczywistych kosztów, jak koszty własne zakładu: energia, zestawia-

Średnia cena dla najtańszej wódki poj. 0,5 l Średnia cena dla najtańszej wódki poj. 0,1 szych wódek został spowodowany przede wszystkim wzrostem opakowań, od początku 2019 roku huty szkła podniosły ceny butelek (i dotyczy to każdej pojemności) – od 5 do nawet 20 gr za butelkę, co przy tak niskich marżach jest dla producentów ogromnym wyzwaniem. To też główny powód, dlaczego coraz mniej firm decyduje się walczyć o rynek ofertą najniższych cen. Taniej już się nie da. Najtańsze wódki sprzedawane są w cenach nawet poniżej 16 zł za 0,5 l i 4 zł za 0,1 l. Kalkulacja dla pojemności 0,5 l i mocy ABV 40% pokazuje, że z punktu widzenia producenta i sprzedawcy taka

nie, butelkowanie, koszt pracy, koszty finansowe, koszty ogólnozakładowe, do tego: transport, reklama, promocja w miejscu sprzedaży… A gdzie marża producenta i marża sprzedawcy? Nie jest tajemnicą, że na najtańszych wódkach producent i sprzedawca zarabiają po 1-2 grosze na butelce, i to tylko wówczas, gdy nie liczą wszystkich wymienionych

Akcyza VAT Opakowanie, banderolowanie Koszt surowca Razem

2018 19 bd 9 bd

2019 15 12 8 6

wyżej kosztów. Owszem, producenci radzą sobie z tym w taki sposób, że obniżają koszty akcyzy, oferując najtańsze wódki z mocą poniżej 40%. Nie znaleźliśmy wódki

2018 18,10 zł bd

2019 18,53 zł 4,82 zł

o mocy równej 40% w cenie do 16 zł, są to wódki z mocą 38%, co – oczywiście – znajduje odzwierciedlenie w ich jakości. Nawet obniżenie mocy nie gwarantuje jednak zysków. Rywalizacja cenowa dotyczy jednak nie tylko największych graczy, bo kawałek tortu z ogromnego rynku wódek czystych chcą mieć także mniejsi gracze, którzy mają

11,41 zł 3,68 zł 0,50 zł 0,50 zł 16,09 zł

29


Temat numeru Groszek, Eurocash, Carrefour. Marki własne i dedykowane, są to takie wódki jak: Eskimo, Joker czy Staromiejska. O miejsce na półkach innych sieci ostro rywalizują Akwawit i Polmos Bielsko-Biała. Akwawit ma najtańsze produkty w sieciach: Makro czy Selgros, takie marki jak: Biesiadna czy Arktica. Polmos Bielsko-Biała zdominował półki w Biedronce, dostarczając – w miejsce Akwawitu – wódki marki Parkowa. Z dużych sieci handlowych już tylko Tesco konsekwentnie stawia na najniższych półkach własne produkty. W przypadku Tesco jest to produkowana na Słowacji w zakładach St. Nicolaus wódka Pure Star (a w ślad za nią kilkanaście innych produktów, w tym likiery czy rumy). Najtańsze wódki w cenach 15,99 zł za 0,5 l oferują już tylko: Tesco (Pure Star), Biedronka (Parkowa), Aldi (Ludowa) i Dino (Eskimo). Liczba sklepów, które chcą mieć wódki w cenach do 16 zł za 0,5 l znacząco się zmniejszyła.

Sklepy oferujące wódki w cenach do 16 zł za 0,5 l 2018 Eurocash (Joker) Simply Market (Eskimo Gold) Auchan (Eskimo Gold) Biedronka (Parkowa) Aldi (Ludowa) Intermarché (Biała Wytrawna) własne rektyfikacje i swój spirytus lub oferują tanie wódki poniżej kosztów zakupu ostatecznego surowca, bo wprowadzając tanią markę mają możliwość wstawić na półki sieci szeroką gamę innych produktów, na których mają wyższą marżę. To jak sprzedaż tanich biletów przez przewoźników lotniczych czy autokarowych – na tych najtańszych miejscach przewoźnik nie zarabia, ale dzięki nim łatwiej jest zamknąć budżet dla całego przedsięwzięcia – pokrywają część i tak ponoszonych kosztów. Problem jednak w tym, że o ile tanie bilety

2019 Tesco (Pure Star) Biedronka (Parkowa) Aldi (Ludowa) Dino (Eskimo)

stanowią do 20% oferty przewoźnika, to w przypadku tanich wódek jest to ok. 50% całego rynku. Polski rynek wódki dzieli pomiędzy siebie trzech największych graczy: CEDC, Stock i MBWS. Każda z tych firm ma w ofercie wódki ekonomiczne i wódki premium, a nawet superpremium, ale też każda z nich oferuje topowe marki w cenach promocyjnych, niemal równych cenom najtańszych wódek. Inni producenci wyspecjalizowali się w dostarczaniu gamy tanich produktów jako private labels do sieci. AWW dostarcza tanie wódki m.in. do takich sieci jak: Żabka,

Pojemności 0,5 l Sieć

Carrefour Carrefour Express

Najtańsza wódka marka

Eskimo Silver

Lidl

Żołądkowa Ludowa de Luxe

Biedronka

Tesco

Leclerc

Aldi

Kaufland

Top Market

Parkowa

Pure Star

Żubrówka Biała

Ludowa

Krupnik Vodka

Żubr

Prim Market

Żabka

Stokrotka Euro Cash

Żubrówka Staromiejska 1906 Biała

Balsam Biały

Pojemność

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

Zawartość alkoholu

40

40

38

38

37,5

40

38

40

40

40

40

40

37,5

AWW

Stock

CEDC

CEDC

CEDC

MBWS

Stock

CEDC

AWW

Stock

Stock

Najtańsza wódka cena

17,99 zł

23,85 zł

16,99 zł

15,99 zł

15,99 zł

18,98 zł

15,99 zł

17,49 zł

22,00 zł

19,89 zł

17,29 zł

18,99 zł

16,54 zł

Najtańsza wódka ocena

46,5

69,5

26,5

36,5

55

71

26,5

57

41,5

71

34

40,5

39

Producent

Bielsko-Biała St. Nicolaus

Pojemności do 0,1 l Sieć

Carrefour Carrefour Express

Lidl

Biedronka

Tesco

Leclerc

Aldi

Kaufland

Najtańsza wódka marka

Żołądkowa Żytniówka Żubrówka Żołądkowa Żubrówka Żołądkowa Żubrówka Żołądkowa Kazimierz Kazimierz de Luxe Biała de Luxe Biała de Luxe Biała de Luxe Wielki Wielki

Top Market

Prim Żabka Stokrotka Euro Cash Market

Żubr

Żubr Żytniówka Żubrówka Biała

Żubr

Pojemność

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

0,09

0,09

0,1

0,1

0,1

Zawartość alkoholu

40

40

40

40

40

40

40

40

40

40

37,5

37,5

40

40

40

Producent

Stock

CEDC

CEDC

Stock

CEDC

Stock

CEDC

Stock

Stock

Stock

CEDC

CEDC

Stock

Najtańsza wódka cena

5,45 zł

5,99 zł

5,49 zł

5,99 zł

5,99 zł

5,99 zł

5,99 zł

5,99 zł

4,99 zł

5,49 zł

3,99 zł

3,99 zł 4,80 zł

6,49 zł

3,19 zł

Najtańsza wódka ocena

69,5

61,5

71

69,5

71

69,5

71

69,5

52,5

52,5

50,5

71

41,5

30

BZK Alco BZK Alco

50,5

61,5


Temat numeru W przypadku pojemności 0,1 l najtańsze oferowane są w cenach do 4 zł (rekordzistą jest Eurocash z ceną 3,19 zł za wódkę Żubr). Setki w cenach do 4 zł można znaleźć wyłącznie w dyskontach i sieciach osiedlowych oraz w sklepach wielkopowierzchniowych z ofertą adresowaną do firm i drobnego detalu, supermarkety nie są zainteresowane walką o ten typ klienta, który najczęściej chce napić się szybko i tanio. Poniżej 4 zł za setkę zapłacimy w sklepach: Top Market, Prim Market, Api, Topaz, Mokpol, Selgros, Macro i Eurocash. Jedyna marka, która jest oferowana w tak niskich cenach to Żubr, o pojemności 0,09 l i mocy obniżonej do 37,5%. Ciekawe, czy tym tropem podąży konkurencja Żubra? Spróbowaliśmy wszystkie najtańsze wódki, by sprawdzić jaki jest stosunek ceny do jakości oraz do zawartości alkoholu. Przede wszystkim należy odnotować poprawę wskaź-

Topaz

Odido Lewiatan Groszek

Mila

Żubr Fjorowka

Żubr

Żubrówka Biała

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

40

40

37,5

40

Stock

Akwawit

Stock

17,99 zł 21,00 zł 18,85 zł 41,5

38

nika jakość/cena, w 2018 średni współczynnik dla butelki 0,5 l wynosił 2,14 punkta, a w 2019 roku 2,63 punkta. Zdecydowanie najlepiej wypadają tu znane marki oferowane w ramach akcji promocyjnych. Przeanalizowaliśmy także stosunek wartości najtańszych „procentów” w przypadku pojemności 0,1 l

Minuta 8 Mokpol Intermarche Auchan Delikatesy Centrum

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

0,5

40

40

40

38

38

40

40

40

40

38

40

37,5

CEDC

CEDC

CEDC

MBWS

AWW

AWW

Stock

Akwawit

Akwawit

Stock

AWW

Stock

Stock

19,99 zł

18,99 zł

19,99 zł

19,99 zł

16,49

16,99

18,99 zł

16,79 zł

16,79 zł 17,99 zł 15,99

71

61,5

71

57

38

38

69,5

53

Żubr

0,1

0,09

0,09

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

40

37,5

37,5

40

40

40

40

Stock

Stock

Stock

Stock

CEDC

Stock

50,5

50,5

1906 Żytniówka Żubr

4,89 zł 5,29 zł 4,49 zł 40,5

61,5

41,5

Żubr

Intermarche Absolwent Żubrówka Biała

Auchan Delikatesy Selgros Macro Centrum Alaska

Joker

Żubr

0,1

0,1

0,1

0,1

0,1

40

40

40

38

40

40

Stock

Stock

CEDC

AWW

AWW

3,99 zł

4,99 zł

4,99 zł

4,99 zł

41,5

66,5

71

64,5

38

Api

Fjorowka Żubr

Eskimo

Globi

0,5

Mila Minuta 8 Mokpol

Biesiadna Fjorowka Żubr

Gildia

0,5

Żubr

41,5

Dino

0,5

Żubr

3,99 zł 4,60 zł 4,09 zł

Api

Eskimo

Topaz Odido Lewiatan Groszek

Eskimo Żołądkowa de Luxe

Macro

Krupnik

41,5

Żytniówka Żubrówka Biała

Selgros

w porównaniu do pojemności 0,5 l. Płacąc za setkę klient płaci wagowo ok. 15% więcej niż za pół litra, biorąc pod uwagę różnicę cen, ale też jakość i moc ABV oferowanych tanich wódek. Poniżej pełna tabela cen najtańszych wódek, wraz z ich oceną organoleptyczną. ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

41,5

Dino

Żołądkowa Żubr de Luxe

20,99 zł 21,49 zł

38

69,5

Gildia

41,5

Globi

Eskimo

Lux

0,09

0,1

0,1

0,1

0,1

0,09

37,5

38

40

40

40

37,5

Stock Akwawit Stock AWW Koneser CEDC

Stock

Stock

4,49 zł

3,55 zł

5,99 zł

5,99 zł

4,29 zł

36

41,5

71

69,5

50,5

3,89 zł 3,99 zł 4,55 zł 5,99 zł 38

50,5

38

59,5

Żubrówka Żołądkowa Żubr Biała de Luxe

31


Masterclass

Spotkanie z Manufakturą

Wódki 15 kwietnia w Kita Koguta odbyła się degustacja alkoholi z oferty nowego producenta, firmy Manufaktura Wódki. Firma powstała w 2018 roku, od tamtego czasu wprowadziła na rynek 13 produktów, w planach są kolejne. Wszystkie produkowane są na naturalnych maceratach lub z dodatkiem soków owocowych, część jest dodatkowo starzona w beczkach po miodach pitnych. – Robię alkohole, których mi na rynku brakowało – mówił Jacek Bronisz, prezes firmy, który prowadził spotkanie. – Takie, które mają smakować i które sięgają do przedwojennych tradycji, stąd taka stylistyka butelek czy nazwa linii trunków Prohibicja 1920. Alkohole z Manufaktury pojawiły się w sprzedaży w 2018 roku. Seria z Manufaktury to połączenie kilku destylatów, spirytus z gorzelni rolniczych w Polsce, dobra woda. Staramy się, żeby butelka kosztowała ok. 50 zł. To ma być smaczny produkt, który nie zabija ceną. Seria Prohibicja to zupełna nowość, pojawiła się w sprzedaży w styczniu, w cenach na półce ok. 34 zł. Butelka kształtem nawiązuje do międzywojnia. Do spróbowania były wszystkie produkty z linii Wódka z Manufaktury oraz dwa smaki z linii Prohibicja 1920. Manufaktura Wódki Wódka z Manufaktury (40%) Wódka czysta zbożowa. Aromat wyrazisty, słodki, cukrowy. Smak bardzo delikatny i słodki, z nutą miodową, mleczną i jabłka w finiszu. 73 Całość wyjątkowo łagodna.

32

Manufaktura Wódki Samogon z Manufaktury (37,5%) Destylat śliwkowy i słód jęczmienny. Następnie leżakowany w dębowych beczkach po miodzie pitnym. Aromat słodki, słodowy, mleczny, czekolada mleczna, drożdże i jabłka. W smaku dużo jabłek, dużo śliwek, miód, słód, niezwykle delikatny. Finisz zbożowy, 85,5 słodowy i słodycz czekolady, śliwki. Bardzo lekki. Manufaktura Wódki Bimber z Manufaktury (41%) Destylat jabłek, śliwek i słód jęczmienny. Leżakowana w beczkach po miodzie. Aromat delikatny – jabłka, śliwki, nieco ziół oraz wiśni. W smaku słodko, owocowo, dużo jabłek i śliwek, czekoladka ze śliwką. Bardzo słodki, mio- 80,5 dowy finisz, leciutka gorycz propolisu, jabłka, kakao. Manufaktura Wódki Śliwowica z Manufaktury (50%) Leżakowana w beczkach po miodzie. Aromat miodowy, śliwki w tle, kora, wilgotne drewno. W smaku tak samo – najpierw miód, potem śliwki (wędzone). I finisz konsewentny, przyjemnie rozgrze- 80,5 wa moc alkoholu, bardzo słodko, miodowo-śliwkowo.

Manufaktura Wódki Miodówka z Manufaktury (30%) Leżakowana w beczkach po miodzie. Aromat miodowo-ziołowy, propolis, marcepan, cynamon. W smaku dochodzi nuta warzywna, słodkie konfitury z marchwi, dynia oraz jałka. Podobnie w finiszu, gdzie poza miodem są nuty warzywne – gotowana marchew, seler i koperek. Deli- 84 katny, bardzo ciekawy trunek, z bardzo wysokiej jakości miodu. Prohibicja 1920 Pigwa (32%) Owoce pigwowca i pigwy z ekologicznych sadów z okolic Brodnicy. Aromat nieco orientalny, kwiatowy, japońska herbata jaśminowa, konfitury różane, pigwa i miód. Aromat zapowiada bardzo słodki likier, ale smak jest cierpkosłodki, z nutą mandarynki i wciąż czuć róże. Bardziej pigwowiec niż pigwa w smaku. Manda- 86,5 rynki są też w finiszu, do tego syrop morelowy, miód. Prohibicja 1920 Jeżyna (30%) W smaku bardzo wyraźnie jeżyna, lekko czekolada, nuta porzeczki. Smak cierpki, finisz cierpko-czekoladowy, powid- 82,5 ła jeżynowe. (ŁG)


Masterclass

Meksykańskie papryczki i mezcal 10 maja The Last Port zorganizowało wyjątkowe szkolenie, połączone z degustacją. Po raz pierwszy w Polsce gościł Scott Baird, wielki entuzjasta kultury meksykańskiej, właściciel baru Trick Dog w San Francisco. Imprezę zorganizowano w coctail-barze Woda Ognista, a do spróbowania były meksykańskie likiery Ancho Reyes i Ancho Reyes Verde oraz kolekcja mezcali Montelobos. – Tequila to największy eksport kultury amerykańskiej – mówił Scott Baird. – Ale w ślad za nią podąża mezcal, robiony z innych odmian agawy, bardziej innowacyjny, bogatszy aromatycznie. Espadin jest najczęściej używaną odmianą agawy do produkcji mezcalu, ponieważ jest najłatwiejsza w uprawie. Zbierana jest po 12 latach od zasadzenia. 15 lat temu zdecydowaliśmy, że chcemy uprawiać także inne dzikie odmiany agawy na mezcal, zajęło to wiele czasu zanim urosły i były gotowe do wykorzystania. Różnorodność agawy, to będzie przyszłość mezcalu. Obecnie wykorzystuje się ok. 50 odmian agawy do produkcji mezcalu – opowiadał amerykański gość. Najpierw goście spróbowali jednak innowacyjnego meksykańskiego likieru, Ancho Reyes oraz jego nowej wersji – Verde. Za jego produkcję odpowiada Iván Saldaña Oyarzábal, który robi też markę mezcalu Montelobos. – Wykorzystując meksykańskie chilli chcieliśmy stworzyć koktajl jakiego jeszcze w barach nie było. Wszystkie papryki są zbierane ręcznie w regionie Puebla – to chilli odmiany poblano, suszone na słońcu aż stają się czarne, nazywane są wówczas ancho. Wszystkie aromaty likieru są z chilli. Destylat jest melasowy. W przypadku wersji verde wykorzystywane są zielone papryki.

Ancho Reyes (40%) W aromacie chilli i kakao, cynamon, rodzynki, delikatnie suszona wiśnia. W ustach słodkie i palące. 86,5 Finisz długi czekolady z chilli. Ancho Reyes Verde (40%) Aromat pokrzywy, zielonej papryki, maku. Aromat cierpki, pikantny, słony słodki. Finisz długi, bardzo dużo chilli, 89 ale też nuty ziołowe i warzywne, seler naciowy. Potem goście Wody Ognistej mogli spróbować czterech mezcali z różnych odmian agawy. Marka Montelobos oznacza Górę Wilków i pochodzi od pobliskiego wzgórza. Po okresie tradycyjnego pieczenia agawy fermentacja z udziałem dzikich drożdży trwa pięć dni. Destylacja jest dwukrotna. Niewątpliwie ciekawostką był drogi i rzadki mezcal Pechuga. Jako jedyny robiony w procesie trzeciej destylacji, a nad alembikiem zawiesza się kawałek kurczaka lub piersi indyka, kaczki czy królika i opary alkoholu wchodzą w reakcję z mięsem, przekazując do alkoholu aromaty. Niecodzienne wrażenie z degustacji. Montelobos Espadin (43,2%) Agawa odmiany espadin. Tłusty, oleisty, w aromacie głównie suszone czarne oliwki, niezbyt intensywna nuta dymu, poza tym pieczone bakłażany, pieczone bataty. Smak już bardziej świeży – limonki, wiśnie, poza tym dużo wędzonych śliwek. Finisz cierpki, tłusty, wędzenie, 84,5 ale i trochę miodowej słodyczy, i trochę soli.

Scott Baird

Montelobos Ensamble (45,3%) Zestawiony z trzech odmian agawy: papalote, espadin i tobala. Oleisty, w aromacie: lakier, limonki, nuta dymna i solankowa. W ustach bardzo słony i cierpki, kwaśne jabłka. Konsekwentnie finisz – kwaśne jabłka i dużo soli. Odrobina słodyczy na końcu, słodkiego jabłka 85,5 oraz ziemistość, popiół. Bardzo długi finisz. Montelobos Tobala (46,8%) Agawa odmiany tobala. Aromaty wędzonego sera, lakieru, zielonej papryki, 87 ale też słodkie – kwiatowe. W ustach bardzo cierpki – kwaśne jabłka, kwaśne winogrona, do tego dym. W finiszu cierpkość przechodzi w słodycz, z kwaśnych do słodkich jabłek, nuta medyczna, jodyna. Długi i przyjemny. Montelobos Pechuga (47,9%) Agawa odmiany espadin. Aromat kwaskowy, skórzasty, wiśnie, nuta mięsna. Smak bekonu, popcornu, spora kwasowość – limonka. Fi- 83 nisz jest bardzo bekonowy i kukurydziany. (ŁG)

33


Masterclass

Spotkanie z La

Maison & Velier

22 kwietnia w Domu Whisky w Warszawie odbyło się spotkanie z rumami butelkowanymi przez La Maison & Velier, a dostępnymi w Polsce dzięki The Last Port. La Maison & Velier to francusko-włoskie przedsięwzięcie, powołane w 2017 roku przez dwóch pasjonatów Luca Gargano z Velier i Thierry’ego Benitaha z La Maison du Whisky. Obydwaj mają wielkie doświadczenie w znajdowaniu, butelkowaniu i sprzedaży unikatowych alkoholi, przede wszystkim whisky i rumu. – Zajmujemy się podróżowaniem i wyszukiwaniem ciekawych rumów. Najbardziej interesują nas rumy z soku trzciny cukrowej. Chcemy pokazywać inny styl rumu niż ten najbardziej znany, słodki i przesycony drewnem beczki. Dobry rum może być świeży, nie musi leżakować. Większość naszych rumów to single cask – mówił prowadzący spotkanie Daniele Biondi. Daniele mógłby być rektorem katedry rumu na Uniwersytecie Alkoholi, gdyby taki istniał. Jego wykład trwał ponad cztery godziny, a towarzyszyła mu degustacja wysokiej klasy rumów z Jamajki, Barbadosu, Reunion czy Trynidadu i Tobago. – Rum jest produkowany na całym świecie, nie tylko na Karaibach. Najwięksi producenci to Brazylia i Indie, ale robiony jest i w Japonii, i Tajlandii. Oceniając rumy warto zapomnieć o definicjach, geografii czy o wieku alkoholu, a skupić się na jakości samego trunku. Rum to nie whisky czy koniak. Nie ma whisky czy koniaku w wieku zero, a rum jest, bo rum bez drewna jest dostatecznie dobrym, ciekawym, aromatycznym alkoholem. Biały rum jest jak owoc, jest pełen aromatów i smaku – mówił Daniele Biondi. Prezentacja przedstawiała nowatorską klasyfikację rumów, chemię rumu,

34

różnice w dojrzewaniu w klimacie tropikalnym i w Europie, różnice w destylacji i fermentacji. – Nikt nie mówi o fermentacji, a ona jest najważniejsza w przypadku rumu, to fermentacji zawdzięcza znaczną część profilu aromatycznego, zwłaszcza biały rum. Tutaj można go porównywać z piwem czy winem, gdzie fermentacja decyduje o charakterze trunku. Oczywiście, w przypadku rumu jest jeszcze destylacja. Źle przedestylowany biały rum nigdy nie będzie dobrym rumem, nawet po 50 latach w beczkach – mówił prowadzący spotkanie. Do spróbowania było dziesięć rumów z oferty La Maison & Velier, które dały wyobrażenie o różnicach w stylistyce rumu, ale w jeszcze większym stopniu o różnicy między rumem destylowanym przemysłowo a rumem, który można określić jako rzemieślniczy, czy artystyczny. Dobry rum odzwierciedla miejsce, tradycję i umiejętności jego twórcy. – Rum to prawdziwa dżungla, są marki, są destylarnie, są bottlelerzy, są rumy mieszane z różnych destylarni i różnych miejsc świata. Od miejsca pochodzenia ważniejszy jest surowiec – melasa, syrop lub sok z trzciny oraz styl destylacji – alembik, alembik i kolumna, kolumna lub przemysłowa destylarnia. Te ostatnie robią wszystkie rumy, na których butelkach nie znajdziemy nazwy producenta – mówi Daniele Biondi. Savanna Rhum Agricole 2012 (61%) Destylarnia robi melasę, destyluje też syrop, mają zarówno alembiki jak i kolumny. Sześć lat leżakowania na Reunion w beczkach z francuskiego dębu. Destylacja w 2012 roku, butelkowanie

2019. W aromacie: słodkie jabłka i śliwki w occie, wiśnie, cynamon, egzotyczne drewno. W ustach oleisty, ciężki, estrowy, nafta, banany, pieprz, sól, skóra, cynamon, imbir. Mocny, przesuszający. Finisz to skóra, tytoń, tropikalne owoce, gałka muszkatołowa i du- 84 żo soli. W ogóle nie jest w stylu rhum agricole. Veritas (47%) Mieszanka rumów z destylarni Foursquare na Barbadosie i Hampden na Jamajce, biały rum z kolumny i alembiku. Stworzony głównie z myślą o koktajlach. Aromat bardzo lekki, słodki – mleczna czekolada, miód, toffi, poza tym ziemistość i cynamon. Smak słodko-gorzko-słony, a nawet bardzo słony, gorzka czekolada, 73 głóg, banany. Zielone banany w niezbyt długim finiszu. Caroni Navy Rum 100 Anniversary (51,4%) Osiemnaście lat leżakowania na Trynidadzie, butelkowany w 2018 roku, etykieta jest repliką butelek rumów Caroni z lat 40. XX wieku, butelkowanych przez Tate & Lyle. Wypuszczona z okazji setnej rocznicy założenia destylarni Caroni, ostatecznie zamkniętej w 2002 roku. Aromat słodki i egzotyczny, dużo przypraw korzennych, papaja, mango, heban, skóra. W ustach jeszcze więcej przypraw korzennych – cynamon, imbir, gałka muszkatołowa, goździki, do tego lubczyk, głóg, liście wiśni. Skóra, banany, słodki tytoń, 92 kora egzotycznego drewna, żywica w finiszu.


Masterclass Velier Royal Navy Tiger Shark 2nd Edition (57,18%) Mieszanka stworzona przez Luca Gargano, starzone w tropiku rumy z dwóch różnych beczek, nie są podane kraje ani destylarnie, zrobiony w hołdzie dla stylu navy rum, który niegdyś był zestawiany z rumów z czterech dawnych angielskich kolonii: Jamajki, Barbadosu, Trynidadu i Gujany. Aromat industrialny, nafta, banany, wiśnie, gruszki w occie, tytoń, ale też syrop melasowy i żywica. W smaku także dużo syropu, nuta ziołowa, słona, skórzana. Finisz ciężki, nieco utleniony jak tawny port, a jednocześnie gorzki jak porter i wciąż bardzo melasowy, do tego słona lukrecja. 94,5 Pięknie oddaje styl navy. Worthy Park Forsyths 2006 Habitation Velier (57,5%) Rum z Jamajki, butelkowany w 2017 roku w wieku jedenastu lat. W aromacie: marcepan, śliwki, kwaśne wiśnie, morele, gruszki w occie, pieczone jabłka w lukrze, kandyzowany imbir. Do tego słodka, delikatna, bardzo przyjemna nuta polnych kwiatów oraz ziołowość – rozmaryn. I jeszcze zielone jabłka. Wspaniały, kwaśny smak niedojrzałych soczystych jabłek. A po nich syrop piniowy, żywica, dużo melasy. Gęsto w ustach, cierpko, masa estrów. Finisz słodko-cierpki, zdecydowanie melasowy z drewnem egzotycznym, marcepan, lukier, zielone 95,5 orzechy włoskie, tytoń, zielona herbata. Worthy Park WP 502 White (57%) Biały rum z alembika, butelkowany w 2015 roku. W aromacie dużo bananów, ocet, nafta, solanka, drożdże. Smak zaskakująco lekki, w ogóle nie czuć

mocy – pieczone jabłka w lukrze, pieczone śliwki, trochę soli i banany, wiśnie, maliny, prawie jak eau de vie framboise. Finisz bardzo bananowy, nieco ananasa, liście 90,5 wiśni, gorycz zielonego orzecha włoskiego. Worthy Park Forsyths 151 Proof White Habitation Velier (75,5%) Butelkowany w 2017 roku. Ostry atak alkoholu, drożdże, mleczna czekolada. W smaku banany, brzoskwinie, papaja i mleczna czekolada. Także w finiszu sporo czekolady, gruszki, ananas, mango. Za dużo alkoholu. Po dodaniu wody robi się dużo bardziej przystępny, więcej owocowości – 72,5 bardzo dojrzałe jabłka, mirabelki, gruszki. Long Pond Cambridge 2005 13YO (62,5%) Reprodukcja rumu z Cambridge Estate Distillery, która została zamknięta w 1947 roku. Wydestylowany w Long Pond na Jamajce w 2005 roku, gdzie następnie leżakował przez 13 lat. W aromacie: ocet jabłkowy, lakier, aceton, grzyby. W smaku cierpkie winogrona, herbata, wędzone śliwki 84,5 i sól. Finisz jeszcze bardziej słony, wędzony, zasolone

wędzone mięso, nawet przypalone, dymny. Long Pond Pure Single Rum (62,5%) Destylowany w alembiku, biały rum butelkowany w 2018 roku. Aromat maślany, octowy, lekko grzybowy. Smak zaskakująco delikatny, nie czuć alkoholu, za to czuć estry i masę bananów, ananasy. W finiszu bardzo dużo ana- 79 nasa i delikatnie drożdże. Long Pond 2007 11YO (62,5%) Jedenaście lat dojrzewania w tropiku. W aromacie: ocet, nafta, aceton, tytoń, herbata, jabłka, wiśnie, miód, wędzone śliwki, figi, rodzynki, suszone morele. Smak potężny – skóra, grzyby, herbata, tytoń, korzenne przyprawy, zioła, banany, suszone mięso i bardzo cierpki, a jednocześnie taniczny jak czerwone wytrawne wino, masa wiśni śliwki, tarnina. W finiszu sherry fino, cierpki sok z wiśni, japońskie śliwki ume. Rewelacyjny jest ten finisz, aromat go w ogóle nie zapowiadał, kwaśny i świeży, lekki i długi, masa wiśni, landrynki, truskawki, poziomki, guma cy- 95,5 namonowa, głóg, tytoń, syrop na kaszel. (ŁG)

35


Masterclass

Spotkanie

fot. Łukasz Gołębiewski

z Liquid Treasures

Wiktor Woźniak

18 maja z okazji World Whisky Day odbyła się degustacja whisky z kolekcji niemieckiego, niezależnego bottlera, firmy z Liquid Treasures. Ofertę tego bottlera, na początek osiem butelek, sprowadziła do polski firma SingleMalt.pl, organizator spotkania. – Liquid Treasures to niewielki bottler, poznaliśmy się osobiście w Linchburgu, spróbowaliśmy razem kilku butelek i doszliśmy do wniosku, że chcemy to w Polsce pokazać – mówił prowadzący spotkanie Wiktor Woźniak. Firma zaczynała butelkowanie whisky w 2009 roku, mają swój sklep eSpirits (dailydram.de), wypuścili dotąd blisko 70 butelek w różnych seriach (np. Węże, Kobiety, Łodzie itd.). Butelkują whisky także spoza Szkocji oraz incydentalnie rumy. Ben Nevis 1998 20YO Liquid Treasures (52,1%) Beczka po bourbonie, 199 butelek. W aromacie dużo cytrusów – limonka, trawa cytrynowa, kandyzowa-

36

ny grejpfrut, sporo alkoholu, banany. W smaku mocno wypieczona skórka chleba, miód, budyń, lekko cynamon. W finiszu orzechy laskowe, nuta 84 pikantna, imbir, lekko sól. Speyside Malt 1992 26YO Liquid Treasures (51,6%) Beczka po bourbonie, 270 butelek. W aromacie: banany, milupa, bardzo słodka gruszka, kandyzowana cytryna, balsamico. W smaku – kandyzowane cytrusy, jabłka, mango, rozmaryn, świeże pędy sosny, żywiczność. 86,5 Finisz – miód, pomelo, wanilia i placek śliwkowy. Miltonduff 1995 22YO Liquid Treasures (56,1%) Beczka po bourbonie. W aromacie dużo wiśni, placek z wiśniami, banany. Smak przypalonej grzanki, wiśnie, gencjana, przyjemniej – melon. Finisz 82,5 cierpki, bardzo dużo wiśni, sól i pieprz. Irish Malt 1992 26YO Liquid Treasures (48,3%) Beczka po bourbonie, 172 butelki. Aromat słodowy, piekarniczy plus brzoskwinie, morele, rodzynki i miód. W smaku wyraźna nuta apteczna i ziołowa, do tego cytrusy. Finisz 82,5 przyjemny – gruszki i morele, zioła.

Tobermory 2008 10YO Liquid Treasures (59,3%) Beczka po bourbonie, 267 butelek. Aromat torfowy oraz gruszki i jabłka. Smak medyczny – gencjana, poza tym torf, wypieczony chleb. Finisz słony 82,5 i medyczny, wyraźna nuta dymna. Girvan 1989 28YO Liquid Treasures (52,7%) Beczka po bourbonie. W aromacie ananas i banan, mango, balsamico. Smak owoców egzotycznych, kumkwat plus sól. Finisz kontrastowo zielony – zielone 80,5 zboże, wytłoczyny, winogron. Blended Malt 2001 Liquid Treasures (46,3%) Beczka sherry butt, 396 butelek. W aromacie: medykamenty, tytoń, melon i gorzka czekolada z cynamonem. W smaku czekolada i gorycz ziołowa – tymianek, rozmaryn. W finiszu miód, dżem 78 pomarańczowy i spalona grzanka. Williamson 2011 Liquid Treasures (59,6%) Laphroaig, sześcioletni z beczek po bourbonie. Aromat toffi, dymu i asfaltu. Smak miodu i asfaltu. Finisz to również miód 57 i asfalt, lekko winogrona. (ŁG)


Świat whisky

Eksperci smaków i dobrych manier Szeroko rozumiane dobra luksusowe, zasady ubioru i zachowania się w określonych sytuacjach, to dziedziny wiedzy, o których każdy dżentelmen powinien mieć pojęcie. We wprowadzeniu do tego wysublimowanego świata pomóc może marka założona przez Artura Brzychcy. Loża Dżentelmenów, założona w 2009 roku, powstała jako idea łączenia specjalistów od dobrego smaku. Dziś, blisko dziesięć lat później, jej działalność nie odbiega znacznie od pierwotnego celu. Loża jest zespołem ekspertów specjalizujących się w kilku luksusowych dziedzinach, takich jak: whisky, wina, cygara, inwestycje, zasady savoir-vivre i dress code. Założycielem jest wspomniany Artur Brzychcy, który aktywnie promuje kulturę picia whisky w Polsce poprzez liczne degustacje, prelekcje, artykuły czy udział w imprezach poświęconych prestiżowym wydarzeniom, takim jak festiwale whisky, gale i inne. Loża Dżentelmenów nie jest polskim odpowiednikiem określenia independent bottler. Bardziej jest to marka, klub, który wybiera poszczególne beczki z konkretnych destylarni lub firm i zleca butelkowanie tym firmom, dlatego na każdej butelce pochodzącej z takich beczek znajdzie się napis: Selected for/by Loża Dżentelmenów. Procesem wyboru dowo-

dzi Artur Brzychcy – głównym selekcjoner marki. Spod jego ręki, a dosłownie nosa, wyszły już takie edycje jak: Glen Moray 2004 15YO Distillery Bottling, Highland Park 2007 10YO Duncan Taylor, Caol Ila 2011 7YO Murray McDavid, Tobermory 1995 22YO The Single Cask Ltd, Benromach 2008 9YO Distillery Bottling, Craigellachie 2008 10YO Hunter Laing, Inchmurrin 2003 15YO Distillery Bottling czy Glen Scotia 2008 9YO Distillery Bottling. Nadmienić warto, że Loża Dżentelmenów trzyma się wysokiego ,,C”, butelkując jedynie whisky z pojedynczej beczki, bez rozcieńczenia, bez filtracji na zimno i w naturalnym kolorze. Każda taka edycja jest limitowana do 200-300 butelek i zwykle rozchodzi się na pniu. Jakie są dalsze plany Loży? Śmiałe. Na początek warto zaznaczyć, że

Loża Dżentelmenów dostąpiła niebywałego zaszczytu wyselekcjonowania i zabutelkowania pojedynczej beczki z destylarni Glenmorangie. Jest to zaszczyt nie byle jaki, bowiem ta destylarnia słynie z tego, że nie sprzedaje firmom zewnętrznym swych beczek, a edycje single cask nawet w ramach oferty gorzelni są niezmiernie rzadkie. Ponadto będzie to najstarszy Single Cask Glenmorangie zabutelkowany do tej pory. Dodatkowo, w niedalekiej przyszłości, swą działalność rozpocznie Klub Loży Dżentelmenów, który zrzeszać będzie miłośników dobrego smaku i dobrych manier. Zapisy są nadal otwarte. W ramach rozwoju Klubu powoływane są także Ambasady Loży, które ulokowane w znanych punktach na mapie największych miast w Polsce, stanowić będą punkty spotkań członków i przyjaciół Klubu. W nich także możliwe będzie skosztowanie wybranych whisky z selekcji Loży. MICHAŁ TYREK

37


Świat whisky

Whisky to najlepsza inwestycja Jak informuje serwis statystyczny Statista, rzadkie whisky były w ciągu ostatniej dekady najlepszą inwestycją, dającą najwyższy zwrot na kapitale. Z raportu „2019 Global Wealth Report Knight Frank” wynika, że tylko w 2018 roku wartość unikatowych butelek whisky wzrosła o 40%, a w ciągu dekady – aż o 582%. Rekordową wartość osiągnęła w 2018 roku butelka Macallana z 1926 roku w ręcznie malowanej butelce, która na aukcji Christie’s w Londynie została sprzedana za 1,2 mln funtów. Wartość innych dóbr luksusowych nie rosła równie dynamicznie. Na drugim miejscu, po whisky, są luksusowe samochody, tutaj wzrost na kapitale w ciągu dekady wyniósł 258%, a rekordowa wartość sprzedaży aukcyjnej w 2018 roku to Ferrari 250 GTO, które zmieniło właściciela za 48,4 mln dolarów. Numizmaty zwiększyły wartość o 193%, a znaczki o 189%. Rekordowa wartość monety w 2018 roku, to polskie sto dukatów z czasów Zygmunta III Wazy, ze złota, o war-

38

tości 2,2 mln dolarów, zaś najdroższy znaczek 2018 roku pochodzi z 1918 roku, ma nominał 24 centów, i jest na nim odwrotnie wybity samolot Curtiss JN-4. W listopadzie 2018 roku w domu aukcyjnym Robert A. Siegel zapłacono za niego 1,6 mln dolarów. Raport wymienia także inne dobra luksusowe, w ciągu ostatniej dekady wartość dzieł sztuki średnio wzrosła o 158%, rzadkich diamentów o 122%, biżuterii o 112%, a stare meble straciły w ciągu dziesięciu lat na wartości niemal jedną trzecią.

Jak inwestować, to tylko w whisky! Dla porównania, wartość rzadkich butelek wina wzrosła w ciągu dekady o 147%, a przechowywanie starego wina to znacznie większy koszt i większe ryzyko, niż przechowywanie whisky. (Ł)


Wizyta w destylarni

ok. 200 ha, głównie saperavi, w mniejszym stopniu białe szczepy jak rkatsiteli, kisi, khikhvi, tsolikauri, a także szczepy międzynarodowe. Wina eksportowe butelkują pod markami: Askaneli, Aragveli, Gideli, Orveli, Art Wine i Dora (wina z kwewri). Kolekcja brandy obejmuje butelkowania w wieku od 3 do 20 lat, ponadto kilka rodzajów chacha oraz destylaty owocowe pod marką Anasueli (destylują m.in.: jabłka, śliwki, pomarańcze, ale też lokalne owoce jak persymona czy

tkemali). Nowością w ofercie jest whisky Jimsher. Wszystkie ich whisky butelkowane są z mocą 40%, a leżakują w beczkach po własnych winach i brandy. Jimsher Tsinandali Cask ma przyjemny słodowy zapach, sporo ziarna, jabłka i ananas, melon. W smaku nieco cierpkie i ziarniste zarazem. Finisz winogronowy. Jimsher Saperavi Cask ma Aromat piwniczny, do tego wiśnie, maliny. Smak i finisz winny, cierpki, drożdżowy. Jimsher Brandy Cask to sporo winogron w aromacie, trochę wanilii. Dużo wanilii i ziarna w smaku oraz finiszu. Dostępna jest w Polsce w sklepach Centrum Wina. – Lubimy eksperymentować. Mamy w ofercie wiele win z rzadkich, endemicznych szczepów gruzińskich, mamy brandy, a przede wszystkim uznanie ekspertów i klientów oraz wiele prestiżowych medali – mówi Jimsher Chkhaidze. – Stworzyliśmy pierwszą gruzińską whisky, zbudowaliśmy pierwszą w Gruzji słodownię piwa. Nie znaczy to jednak, że odżegnujemy się od tradycji. Ważną pozycją w naszej ofercie są wina z kwewri czy wina białe fermentujące i dojrzewające na osadach według starych gruzińskich metod.

Jimsher Chkhaidze

Jimsher Chkhaidze jest nie tylko współtwórcą wielu produktów firmy, ale także znanym kompozytorem i wykonawcą orkiestrowym, nagrywającym pod nazwiskiem Jimsher Askaneli. W zakładzie firmy pod Tbilisi jest winiarnia wyposażona zarówno w stalowe tanki, jak i w kwewri, leżakowania z beczkami z francuskiego i kaukaskiego dębu, linia butelkowania i destylarnia wyposażona w kolumnę i alembik produkcji włoskiej, choć częściowo modyfikowana na potrzeby firmy. Niedaleko jest własna słodownia, a wkrótce zostanie otwarta nowa destylarnia dedykowana wyłącznie produkcji whisky. (ŁG)

fot. Łukasz Gołębiewski

Na przedmieściach Tbilisi ulokowana jest nowoczesna winiarnia i destylarnia Askaneli Brothers. Właścicielami firmy są bracia Gocha i Jimsher Chkhaidze, nazwa Askaneli pochodzi od wioski Askana w prowincji Guria. Wedle ludowej opowieści niejaki Antimoz Askaneli zbudował tutaj piwnicę pełną kwewri do produkcji wina. Faktem jest, że we wsi można odnaleźć kwewri, które pochodzą z lat 80. XIX wieku. Firma powstała w 1998 roku. Mają własne winnice w regionie Kachetii,

fot. Łukasz Gołębiewski

Whisky Jimsher i bracia Askaneli

Leżakujące whisky Jimsher

39


fot. Łukasz Gołębiewski

Świat bourbona

Ofiara z Dickela czyli Tennessee Whisky według Diageo Jakiś czas temu Diageo (największy nas świecie koncern w branży alkoholowej i jednocześnie właściciel skromnej na tym tle marki George Dickel Tennessee Whisky) ogłosił chęć zdeprecjonowania najnowszej definicji Tennessee Whiskey, jaką władze stanu Tennessee zatwierdziły w 2013 roku. Diageo otóż zaanonsował zamiar leżakowania swoich Dickeli w beczkach używanych, nie zaś w nowych, co było do tej pory normą (i to nie tylko w destylarni produkującej whisky George Dickel). Na amerykańskich forach poświęconych whiskey oczywiście zawrzało. Zwolennicy, jak i przeciwnicy tej koncepcji, ostro zaczęli ze sobą polemizować.

40

No i cóż się stało? – zapytałby pewnie niejeden konsument whiskey, niekoniecznie z Tennessee. No i niby nic – odpowiedziałbym mu – bo cóż w tym złego, że ktoś chce tak, a nie inaczej leżakować swoje destylaty. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, to wolny kraj i zabraniać tego nikomu nie można, ani nie należy. W zasadzie w takim ujęciu problemu nie ma żadnego znaczenia, że leżakowanie american whiskey w nowych beczkach, to tradycja sięgająca daleko wstecz i cecha szczególnie wyróżniająca american whiskey spośród innych whisky na świecie. Skoro ktoś uważa, że jego whiskey będzie lepsza, leżakując w beczkach używanych (a nie w nowych), to

przecież ma prawo swoje myśli przeobrazić w czyn – tym bardziej taki gracz w branży, jak Diageo (choć rynkowa wielkość firmy nie ma tu chyba kluczowego znaczenia). Jednak po głębszym przyjrzeniu się sprawie, można dostrzec być może drugie, bardziej mroczne dno tego pozornie niewinnego medialnego anonsu ze strony Diageo.

Problemu wyjaśnienie Po pierwsze przypomnę, że normą w amerykańskim whiskey-biznesie jest leżakowanie whiskey w nowych, wypalanych od środka beczkach dębowych (z nielicznymi wyjątkami, jak chociażby Early Times Kentucky Whisky od Brown-Forman Corp.).


Świat bourbona lokalizacja produkcji (w tym leżakowania) w stanie Tennessee (w przypadku bourbon whiskey stan jest nieistotny, byle by produkcja odbywała się na terenie USA), a także charcoal mellowing, czyli przefiltrowanie destylatu prze klonowy węgiel drzewny (w przypadku bourbon

Tennessee Whiskey zatem jak nie widniało, tak nie widnieje. Czym wobec tego kierowała się korporacja Brown-Forman lobbując ustawę stanową? Jak twierdzą jej przedstawiciele, przede wszystkim ochroną dobrego imienia Tennessee Whiskey i jej prestiżu na światowych rynkach

fot. Łukasz Gołębiewski

Po drugie (o czym już nie raz pisałem) sześć lat temu Brown-Forman (właściciel Jack Daniel Distillery) przeforsował uchwalenie ustawy stanowej Tennessee o prawnej regulacji definicji Tennessee Whiskey. Zgodnie z tą obowiązującą już definicją, Tennessee Whisk(e)y, to whis-

Tablica przedstawiająca wyjątkowość Tennessee Whiskey na terenie destylarni Dickel

key: wyprodukowana w stanie Tennessee, oparta na recepturze z co najmniej 51% zawartością kukurydzy, wydestylowana z zawartością alkoholu nie przekraczającą 160 proof (80%), leżakowana w stanie Tennessee w nowych wypalanych od środka dębowych beczkach, filtrowana przed leżakowaniem przez klonowy węgiel drzewny, beczkowana z zawartością alkoholu nieprzekraczającą 125 proof (62,5%), butelkowana z zawartością alkoholu co najmniej 80 proof (40%). Wprawne oko doświadczonego amatora american whiskey z pewnością jest w stanie zauważyć, że przytoczone tu przeze mnie siedem punktów zapisu wspomnianej ustawy, to z gruntu rzeczy definicja spełniająca wszelkie wymogi dla Bourbon Whiskey. Jedyne wyróżniki, to:

whiskey filtrowanie nie jest wymagane, jednak jest nader częste, choć niekoniecznie przez węgiel drzewny uzyskany z drzewa klonowego) Oczywiście ustawa ta nie zabrania nikomu (kto ma licencję na destylację) odstępstw od wspomnianych reguł, a jedynie nie pozwala whiskey nazwać Tennessee Whiskey, jeśli tych reguł nie spełnia. Przypomnę, że to tylko (lub aż) prawo stanowe, nie zaś federalne, według którego oficjalnie gatunek Tennessee Whisk(e)y w zasadzie wciąż nie istnieje. Tego typu prawem i pozwoleniami na stosowne nazewnictwo produktów alkoholowych, wyprodukowanych na terenie USA, zarządza Alcohol and Tobacco Tax and Trade Bureau w Departamencie Skarbu, zwane skrótowo TTB. Na liście TTB, dotyczącej wyrobów spirytusowych,

oraz troską o jej niezmienną wysoką jakość. O Tennessee Whiskey, jako gatunku american whiskey, już nieraz pisałem, przedstawiając na ten temat swoje skromne stanowisko przy kilku okazjach. Przypomnę więc tylko, że dla mnie Tennessee Whiskey, to nie gatunek whiskey (tu jestem w zasadzie zgodny ze stanowiskiem TTB), a po prostu kolejna odsłona bourbon whiskey, którą w tym wypadku filtruje się przez nieco grubszą niż zwykle, około trzymetrową warstwę węgla drzewnego, który akurat zrobiony jest z drewna klonowego. Ot i tyle. W końcu gdyby jakiś producent bourbon whiskey postanowił przefiltrować swój destylat dokładnie tak, jak czyni się w przypadku George Dickel Tennessee Whisky czy Jack Daniel’s Ten-

41


Świat bourbona rynku (jeszcze, jako United Distillers) wsławił się głównie uśmiercaniem dobrych marek i destylarni bourbona, to śmiech ciśnie się przez łzy. Na szczęście nie ściska mi gardła, więc opowiem jeszcze co nieco.

W beczce sęk Przede wszystkim może dziwić fakt, iż Diageo miałby zacząć używać swoich beczek po whisky George Dickel do leżakowania whisky… George Dickel – a to dlatego, że póki co Diageo panuje głównie na rynku whisky szkockiej. Rynek ten oparty jest na leżakowaniu destylatów właśnie w beczkach używanych i to w 95% po bourbonie. W obliczu ogromnego i rosnącego wciąż światowego popytu na whisky, beczka używana staje się z dnia na dzień towarem na wagę złota. Przypomnę tu tylko, że bez mała wszystkim producentom american whiskey nowych beczek dostarczają zaledwie dwie firmy. Jedną z nich jest Independent Stave Company (ISC), drugą zaś Brown Forman Cooperage (należąca do korporacji Brown-Forman). Czyżby więc Diageo chciał świadomie ukrócić sobie dostęp do pewnego źródła używanych beczek, jakim jest dotychczasowa produkcja whisky George Dickel? Szczerze mó-

wiąc, trudno powiedzieć. Skala produkcji w Cascade Distillery (gdzie powstaje whisky George Dickel) jest stosunkowo niewielka, więc ilość powstających tu beczek używanych z pewnością nie jest w stanie pokryć apetytu na takie beczki przez szkockie destylarnie należące do Diageo. Drugim aspektem tej sprawy jawi się fakt, iż planowany zabieg Diageo uderzyłby prawdopodobnie w to, czego obawia się najbardziej BrownForman, czyli w reputację Tennessee Whiskey. Oczywiście chodzi tu o reputację i wizerunek głównie whiskey Jack Daniel’s. I prawdę mówiąc trudno się dziwić, w końcu dziś na jedną beczkę Dickela przypada 100 beczek Daniel’sa, więc jeśli ktoś na świecie mówi o Tennessee Whiskey, to z gruntu rzeczy ma na myśli właśnie Jacka Daniel’sa.

W czym więc rzecz? O co zatem naprawdę chodziło Diageo w związku z ich kontrowersyjnym pomysłem? Na forach amerykańskich w pewnym momencie zaczęła królować taka oto koncepcja. Według użytkowników nie chodziło otóż o deklarowaną przez przedstawicieli Diageo innowacyjność, czy elastyczność dużych i małych destylarni. Nie chodziło też o beczki, czy

fot. Łukasz Gołębiewski

nessee Whiskey, to w ten sposób nie naruszyłby wciąż przepisów dotyczących produkcji bourbon whiskey. Czy zatem Tennessee Whiskey jest Tennessee dlatego, że przechodzi sławetny proces charcoal mellowing, czy dlatego, że pochodzi z Tennessee? Wróćmy jednak do pomysłu Diageo w kwestii stosowania do produkcji swojej George Dickel Tennessee Whisky beczek używanych. Jak bronił się Diageo wobec zarzutu ataku na dobre imię Tennessee Whisk(e)y (a przez to głównie produktu BrownForman czyli Jacka Danielsa)? Przedstawiciele Diageo twierdzili otóż, że to jedynie zachęta do innowacyjności i otwartości w kwestii produkcji Tennessee Whiskey, jak również odpowiedź wobec monopolistycznego i apodyktycznego działania BrownForman na rynku Tennessee Whiskey. Tego typu stwierdzeniami Diageo ostatecznie, jak się okazało, dolało oliwy do ognia krytyki swojego beznadziejnego pomysłu. I chyba słusznie, bo tak się w związku z tym zastanawiam, od kiedy to Diageo dba o innowacyjność i otwartość produkcji american whiskey w ogóle. Jak czyta się takie słowa, padające z ust przedstawicieli poważnego gracza, który w swej historii działalności na amerykańskim

Współczesny zakład w Cascade Hollow

42


Świat bourbona będzie ich trochę mniej, czy więcej. Nie chodziło podobno nawet o to, co stanie się z takimi markami american whiskey, należącymi do Diageo, jak George Dickel czy Bulleit. Aktywni użytkownicy forów (w tym znani ludzie z branży) twierdzili, że chodziło tak naprawdę o... szkockiego blenda Johnnie Walkera. Tym, którzy są teraz lekko zaskoczeni, postaram się to trochę wyjaśnić. Mniej i bardziej wtajemniczeni w światowy rynek whisky zapewne wiedzą, że od lat Johnnie Walker króluje na liście najlepiej rozpoznawanych i najlepiej sprzedających się whisky na świecie. Jeśli statystyczny konsument mówi o whisky, ma z reguły na myśli poczciwego Jasia Wędrowniczka. Walker jest synonimem, jeśli nie jakości whisky, to przede wszystkim whisky jako takiej. Walker, to whisky, a whisky, to Walker. Jest to niewątpliwy triumf Diageo, jednak być może tylko do pewnego czasu... Jak pokazują najnowsze statystyki, Walkerowi rośnie bardzo silna konkurencja z Jackiem Daniel’sem oraz z kilkoma markami whisky indyjskiej (jak McDowell’s No.1 czy Officer’s Choice) na czele.

Dziewicze rynki Gdyby tak zrobić sondę uliczną, pytając przechodniów o największe rynki whisky na świecie, to ciekaw jestem, czy statystyczni respondenci wskazaliby w tym wypadku takie kraje, jak Indie i Chiny, czy może częściej wymienialiby USA, państwa Europy czy choćby Australię? Jak się jednak okazuje, to właśnie te dwa kraje azjatyckie zaczynają być na celowniku producentów wody życia. W końcu mieszka tam przynajmniej 1/3 ludności Ziemi (a może nawet więcej). Indie już zaczynają wchłaniać na swój teren coś w rodzaju kultu spożywania i kolekcjonowania whisky. Chiny w tej kwestii czają się tuż za rogiem. Oba te rynki na tle innych rynków na świecie, cechują się dwiema bezcennymi właściwościami – są ogromne i prawie dziewicze.

W tych krajach początkujący amator whisky nie ma pojęcia, czym różni się Johnnie Walker (JW) od Jacka Daniel’sa (JD). Zresztą nie jest to domena tylko tych krajów. Sam niedawno w naszej ojczyźnie rozmawiałem z (jak mnie owego rozmówcę przedstawiono) wielbicielem whisky. Napaliłem się na ciekawą rozmowę, która… sprowadziła się do omówienia cen i wielkości butelek whisky JW i JD. Próbowałem nawet przekierować dyskusję na aspekty różnic w produkcji czy palecie tych whisky, ale nijak nie mogłem przeforsować tego kierunku rozmowy. JW i JD stanowiły dla mojego rozmówcy po prostu dwie (i chyba jedyne zarazem) whisky, które pija na zmianę. No to czego tu oczekiwać po dziewiczych wręcz rynkach w Indiach i głównie w Chinach. Statystyczny chiński amator whisky, który będzie wchodził w ten magiczny świat, przede wszystkim zapyta o whisky numer jeden. I co usłyszy w odpowiedzi – Johnnie Walker czy Jack Daniel’s? Odpowiedź może realnie zmienić oblicze sprzedaży whisky na świecie, i to być może na korzyść american whiskey (w tym whiskey JD). Jack Daniel’s jest w statystycznym pojęciu nie tylko synonimem Tennessee Whiskey, ale american whiskey w ogóle. W obliczu tego Diageo być może (według kilku znawców tematu z USA) postanowił uderzyć nie bezpośrednio w JD, ale pośrednio w Tennessee Whiskey (czyli de facto i tak w JD). I to nawet za cenę zniszczenia reputacji marki George Dickel. Stąd próba wysondowania przez Diageo możliwości zmiany zapisów ustawy stanowej, regulującej metody produkcji Tennessee Whiskey w kwestii leżakowania destylatów w beczkach używanych. Na reakcję rynku (głównie amerykańskiego) Diageo nie musiał długo czekać i (jak wspomniałem wyżej) reakcja ta okazała się nader krytyczna. Mimo to Guy L. Smith IV, ówczesny przedstawiciel Diageo North America, ogłosił sukces, mówiąc że dzięki ich posu-

nięciu być może skończy się dyktat jednego koncernu (czyli Brown-Forman), a rozpocznie się merytoryczna

Tomasz Falkowski

dyskusja na temat możliwie najlepszych standardów dla Tennessee Whiskey. W każdym razie, jak dodaje Smith, w międzyczasie whisky George Dickel będzie leżakowała tak, jak do tej pory (czyli w beczkach nowych).

Epilog W zasadzie mógłbym tu skończyć. Jedno, co jest pewne, to fakt, iż Diageo naprawdę pomysł, dotyczący leżakowania swojej Tennessee Whisky w używanych beczkach, ogłosił. Próby wyjaśnienia powodów tego anonsu mają póki co jedynie charakter spekulacji i domysłów mniej lub bardziej poinformowanych znawców. Ale żeby sprawie dodać jeszcze odrobinę smaczku powiem, iż niedługo później Diageo złożył pozew wobec dyrektora Komisji ds. Napojów Alkoholowych Stanu Tennessee (TABC), przeciwko zapisom ustawy stanowej z 1937 roku, które mówią, iż destylaty wyprodukowane w stanie Tennessee muszą być leżakowane w tym stanie w hrabstwie, w którym powstały lub jemu przyległym. Oczywiście wszystko to z troski o jakość i reputację american whiskey… TOMASZ FALKOWSKI tomfalk-bourbon.blogspot.com

43


Świat likierów

Włochy mogą być

bitter Myśląc o Włoszech przez głowę przechodzą nam piękne miasta, które chcielibyśmy odwiedzić, takie jak Mediolan czy Rzym. Drugim skojarzeniem jest włoska kuchnia, ich pasty i oczywiście pizza, a jesz-

cze następnym wina, prosecco czy amarone. Rzadko kiedy ktoś pomyśli o włoskich bitterach, takich jak Campari czy Fernet Branca, więc w tym artykule postaram się choć odrobinę przybliżyć wam czym są „gorzkie” Włochy. Włoskie ziołowe likiery nazywane są amaro, co po włosku oznacza „gorzki”. Tego terminu używa się w przypadku włoskich likierów ziołowych o słodko gorzkim smaku, o zawartości alkoholu między 16% a 40%. Nie tylko Włochy są producentami tych napitków, spotkamy je również w Holandii, Niemczech czy Francji. Jednak tak jak w przypadku szampanów czy bourbonów, gdzie nazwa jest przypisana do danego regionu, tak też termin amaro przynależy wyłącznie do Włoch. Campari Wcześniej wspomniany Mediolan nie jest przypadkowy, bo właśnie stamtąd pochodzą dwa pierwsze amaro, o których wspomniałem. Zacznijmy zatem od Campari, które swoją historię zaczęło nieopodal

44

Milanu w Novara w 1860 roku. Twórcą tego szkarłatnego biteru jest Gaspare Campari. Jako młody, piętnastoletni chłopak, zaczął pracować w fachu kelnera i wtedy właśnie zainteresował się, i zaczął uczyć się o likierach. W swojej nowo otwartej kawiarni, Gaspare zaczął eksperymentować z likierem Campari i podawał go swoim gościom jako napoje mieszane. Wszystko układało się do czasu śmierci jego żony i córki. Po tych wydarzeniach Gaspare postanowił przenieść się do Mediolanu, skąd pochodziła jego druga żona. W cią-gu kilku lat od zakupu Caffe Amicizia zmuszony był ją odsprzedać – miasto chciało odkupić od niego ziemie, ponieważ planowało stworzyć nowy plac katedralny. W zamian Gasper zażyczył sobie lokalu w nowo powstałej galerii handlowej Galleria Vittorio Emanuel. On, jego lokal oraz jego flagowy produkt, zyskały ogromną popularność wśród klienteli, która odwiedzała galerię. Gaspare zmarł w 1882 roku, ale jego synowie – Davide i Guido – wzięli pod swoje skrzydła interes ojca. Davide okazał się być wybitnym biznesmenem. Pozwalał innym kawiarniom i barom na sprzedaż produktu ojca, tworzył rynki eksportowe i zaczynał wysyłać Campari na cały świat. Szybko pomnożone zyski pozwoliły Davide otworzyć pierwszą dużą fabrykę w Mediolanie, a w 1900 sukces umożliwił kupienie rezydencji Casa Alta. Jako barman uważam, że 1915 rok jest najważniejszy dla Campari, ponieważ wówczas Davide otworzył bar Camparino w Galleria Vittorio Emanuele IL, który z sukcesem działa do dziś. Campari jest składnikiem jednego z ulubionych barowych kokjtajli. Mowa

oczywiście o Negroni, koktajlu stworzonym nie do końca przez barmana, lecz przez hrabiego Camilla Negroni. Jegomość zachwycił się protoplastą tego koktajlu, czyli Americano. Po podróży na Wyspy Brytyjskie, hrabia wrócił do Florencji i w kawiarni Casoni poprosił swojego barmana, aby w szklance zamienił sodę na gin, co okazało się być strzałem w dziesiątkę. Tak powstało Negroni! A sami Włosi, mówiąc Americano, mają również na myśli styl picia, który polega na przedłużaniu napoju czymś gazowanym. Campari to nie tylko alkohol, a również sztuka, z którą marka jest bardzo blisko. W latach dwudziestych i czterdziestych Campari było inspiracją dla artystów, którzy tworzyli dzieła przedstawiające czerwony likier, np. Hohenstein czy Fisa i Leonetto Cappiello. Podczas otwarcia metra w Mediolanie, na jego stacjach zostały powieszone plakaty rysowane przez Bruno Munariego i zatytułowane „Declinazione grafica del nome Campari”. Jeden z oryginalnych plakatów można zobaczyć w Galleria Campari, którą polecam odwiedzić przy okazji podróży do Mediolanu. W latach 70. i 80. XX wieku Campari wkraczyło na ekrany. Firma zaczęła współpracę z rozpoznawalnymi aktorami, jak i reżyserami. Federico Fellini, znany włoski reżyser, stworzył swoją pierwszą krótkometrażową reklamę z udziałem Campari. Kolejna ikona tamtych czasów, Kelly Le Brock, słynna kobieta w czerwieni, była bohaterem reklamy zatytułowanej „Campari, It’s Fantasy 1987”. Początek nowego tysiąclecia upłynął pod znakiem narodzin kalendarza Campari. Przez lata zachwycały


Świat likierów modelki i aktorki, takie jak: Salma Hayek, Eva Mendes, Jessica Alba, Milla Jovovich, Penelope Cruz, Uma Thurman i Eva Green, w obiektywach światowej sławy fotografów. Salma Hayek i Jessica Alba wystąpiły także w dwóch globalnych kampaniach telewizyjnych w 2007 i 2009 roku. Dzięki wielkiemu rozgłosowi medialnemu, popularność Campari w Brazylii drastycznie podskoczyła, co spowodowało rozbudowę rozlewni w Sao Paolo. Polecam oficjalną stronę Campari, gdzie można obejrzeć krótkometrażowe filmy z udziałem znanych aktorów. Na mnie ogrom-ne wrażenie zrobiły „Czerwone rękawiczki”… ale bez spoilerów. Fernet Branca Nie od dziś wiadomo, że alkohole były, są i pewnie będą nadal używane jako lekarstwa, painkillery, czy krople na różnego rodzaju dolegliwości. Kolejny bohater tego artykułu był stosowany jako lek ziołowy. Nappi Branca stwierdził, że twór jego syna, Bernadiniego, może leczyć takie dolegliwości jak ból brzucha czy zaburzenia nerwowe, chronić przed malarią czy cholerą, ponieważ zawiera chininę. Mowa tutaj o Fernet Branca. Nicola Olians, ambasador marki, mówi, że pierwszy eliksir powstał w Mediolanie w 1845 roku. „Lek” okazał się skuteczny, więc przeniesiono produkcję na obrzeża Mediolanu do o wiele większej destylarni. Łasuchom trudno uwierzyć, że ten bardzo gorzki bitter, składający się z 27 składników sekretnej receptury, mógł podbić podniebienia ludzi przyzwyczajonych do coli i łakoci. Wiadomo, że smak zmienia się razem z wiekiem. W dzieciństwie wolimy smak słodki, z czasem jednak przekonujemy się także do ostrych czy

Declinazione grafica del nome Campari, Bruno Munari 1964

gorzkich smaków. Z czystej ciekawości możecie sprawdzić, jak zareagują kubki smakowe na ulubiony preparat wieczorem po pracy, a drugiego wieczoru spróbujcie wypić w ten sam sposób ten ziołowy likier. Fernet spędza w slawońskich dębowych kadziach około roku, mimo to do bourbonów czy whisky mu daleko. Fratelli Branca eksportował do 1907 roku swój produkt za ocean, a potem otworzył gorzelnię na przedmieściach Buenos Aires. Napój był często pijany jako digestive, po posiłkach, na poprawienie trawienia. W Argentynie narodził się napój znany jako Fernando. Słysząc nazwę, można pomyśleć o jakimś Włochu, który miał wkład w historię Fernetu, tak jednak nie jest. Ludzie mieszkający w mieście Cordoba w Argentynie, wpadli w latach 80. na pomysł, aby Fernet połączyć z colą dla złagodzenia tej nieprzyjemnej dla nich goryczki. Niewiele czasu było potrzeba, aby Fernando stał się narodowym napojem Argentyny. Do dzisiaj Fernet sprzedaje się świetnie w Argentynie. Trudno odpowiedzieć, dlaczego właśnie za oceanem zyskał tak niebywałą po-

pularność, być może klimat sprzyjał chęci wypicia czegoś o ziołowych nutach, czy może fala emigrantów z Włoch przyczyniła się do sukcesu Fernetu w Argentynie. Domowe Negroni Podsumowując tą krótką podróż do Włoch i za ocean, uważam że amaro ma niezwykle barwną i interesującą historię. Wiele osób postanowiło zainteresować się gorzkimi napitkami i stworzyć unikalne receptury, którymi możemy się cieszyć, pijąc je w naszych ulubionych barach czy domach. Wybierając się do Włoch warto spróbować, jak w śródziemnomorskim słońcu może smakować taki produkt lub koktajl stworzony właśnie na jego bazie. W zbliżające się upalne dni można też samemu przygotować własne domowe Negroni, którego recepturą oczywiście się tu podzielę. Do szklanki należy nalać w równych częściach po 20 ml ulubionego ginu, słodkiego czerwonego wermutu oraz Campari. Wymieszać składniki, dołożyć plaster pomarańczy i cieszyć się smakiem. Gorzkie Włochy mogą być przyjemne. Tymczasem do zobaczenia w coctail-barze Kita Koguta. Może razem napijemy się czegoś gorzkiego? MICHAŁ „MISIEK” ADAMIAK

45


Winnice Górnej Adygi licach są w dwóch językach, ale szyldy na sklepach, barach, winiarniach i destylarniach częściej po niemiecku niż po włosku. Ogląda się niemiecką telewizję i kibicuje niemieckim sportowcom. Do 1918 roku była to część imperium Habsburgów, po I wojnie światowej zajęta prze armię włoską i siłą silniejszego po podpisaniu traktatu pokojowego Górną Adygę, czyli Südtirol, zajęli Włosi. Pakt Mussoliniego z Hitlerem przewidywał m.in. wysiedlenie lud-

fot. Łukasz Gołębiewski

Północy region Włoch, zdominowany przez pasma wysokich Alp, w dolinie ciągnie się rzeka Adyga oraz winnice, które zajmują prawie każdy wolny skrawek ziemi. Winnice i sady owocowe, zwłaszcza jabłonie i grusze, drzewka owocowe zwykle poprzedzają winnice, te ciągną się ku wzgórzom. Historycznie jest to teren silnie związany z Austrią i Niemcami. Większość ludności mówi po niemiecku, wszystkie nazwy na oficjalnych tab-

Wjazd do miasteczka Tramin

46

ności niemieckiej z tych terenów, ale to się nie udało, gdyż wybuchła II wojna światowa. Po wojnie teren nadal był sporny, Austria wielokrotnie protestowała przeciwko braku równości praw dla ludności niemieckojęzycznej. Działały tu tyrolskie organizacje terrorystyczne, które zorganizowały łącznie kilkaset zamachów bombowych. Pomimo uznania w 1971 roku przez Włochy szerokiej autonomii dla regionu, działalność terrorystyczna Tyrolczyków trwała właściwie do lat 90. Kres wszelkim waśniom położyło zniesienie granic w ramach Unii Europejskiej. Teraz Włosi, Niemcy i Austriacy żyją tu razem i choć mają inaczej brzmiące nazwiska, to uważają siebie za Tyrolczyków. Emocjonalnie jednak dużo silniejsze są więzi z Wiedniem niż z Rzymem. Obecnie Górna Adyga korzysta z różnorodności kulturowej. Widać to także w branży alkoholowej. Z jednej strony powstaje tu znakomita grappa, z drugiej – sznapsy, obstlery, destylaty owocowe. W regionie Górna Adyga jest kilku producentów grappy, kiedyś skupionych w stowarzyszeniu Associa-

fot. Łukasz Gołębiewski

Podróże


larnie skupione są wokół stolicy regionu, miejscowości Bolzano. Pięknie położone szmaragdowe jezioro Kalterer See dało nazwę jednemu z najbardziej znanych win tego regionu, robionego z winogron schiava. – Schiava, czy też vernatsch jak tu mówimy, to odmiana czerwona o cienkich skórkach, dająca wina lekkie, przypominająca nieco pinot noir – opowiada Ludwig Keneppele, szef winnicy Ritterhof, ulokowanej pod adresem Weinstraße 1. – Trudno z tego szczepu zrobić naprawdę wielkie wino, dlatego w ostatnich latach areał winnic z tą winoroślą stale się zmniejsza. Dla nas jednak jest to regionalna duma, co roku winiarze z tej okolicy rywalizują pomiędzy sobą, kto zrobi najlepsze wino Kalterer See. Schiava sprawdza się w winach różowych. Właściwie nie robi się z niej jednoszczepowej grappy, z uwagi na mała produkcję wina, ale typowa jest grappa St. Magdalener (także od nazwy wina), w której schiava stanowi ponad 80%, a często nawet ponad 90%, z dodatkiem winogron lagrein. W regionie jest ok. 600 ha winnic obsadzonych schiava i ok. 700 ha dla lagrein. Reszta to przede fot. Łukasz Gołębiewski

zione Produttori Grappa dell’Alto Adige, które powstało w 1990 roku oraz kilka nowych destylarni. Są to firmy: Distilleria Villa Laviosa, Roner Distillerie, Distilleria Alfons Walcher, Bergila, Abbazia di Novacella, Distilleria Privata Unterthurner, Distilleria Ortler, Fischerhof, Plonhof. Widać tu wyraźne wpływy niemieckie. Destyluje się jednocześnie grappę i owoce (jabłka, gruszki, maliny, wiśnie) w tych samych aparatach. Popularne są grappy niestarzone, a jeśli leżakowane, to niemal wyłącznie w beczkach dębowych z francuskiego dębu. Szczepy winogron to: przede wszystkim lagrein i schiava (vernatsch) oraz gewürztraminer, a także: moscato, pinot bianco, pinot grigio, chardonnay, riesling, kerner, müller thurgau, cabernet i pinot nero. Jest 5500 ha upraw winorośli i aż ok. 5300 winiarzy w regionie, niemal każda wolna przestrzeń obsadzona jest winoroślą, cena hektara ziemi sięga tu powyżej 1 mln euro. Wszystkie winogrona są zbierane ręcznie. Większość winnic jest na wysokości od 200 do 600 m n.p.m. Poniżej sadzone są głównie jabłonie, to bardzo charakterystyczny obrazek w regionie – drzewka jabłoni, a za nimi winnice. Do starzenia wykorzystywany jest przede wszystkim francuski dąb, ale też: jesion, morwa, orzech. Podobnie jak w Trydencie często spotyka się tu grappę aromatyzowaną, zwłaszcza jałowcem, korzeniem goryczki czy igliwiem sosny. Jest tu także wielka tradycja robienia okowit owocowych, region słynie z bardzo aromatyczny destylatów z gruszek williams, ale przetwarza się też: jabłka, maliny, śliwki, morele, wiśnie i inne owoce. Stąd pochodzi odmiana gewürztraminer. Od miejscowości Tramin ciągnie się długa na 30 km Ulica Winiarzy (Weinstraße czy Strada del Vino). W Traminie jest trzech producentów grappy, ze słynnym Ronerem na czele. Pozostałe desty-

Dojrzewający rum w zakładzie Roner

wszystkim różne odmiany pinotów i gewürztraminer. Ten ostatni daje nie tylko fantastyczne grappy, pachnące różami, ale też wyjątkowe wina z bardzo późnego zbioru, z przemrożonych na krzakach winogron. Typowy czas zbiorów na wina passito gewürztraminer to okolice 20 grudnia.

fot. Łukasz Gołębiewski

Podróże

Ludwig Keneppele

Rodzina Roner Roner to jedna z najważniejszych marek na włoskim rynku producentów grappy i owocowych brandy. Zakład położony jest u podnóża Alp, w pięknym otoczeniu winnic i sadów owocowych, w miasteczku Tramin. Firma powstała zaraz po II wojnie światowej, w 1946 roku, założona przez Gottfrieda Ronera i pozostaje w rodzinnych rękach, dziś w zarządzie zasiadają już wnuki i prawnuki założyciela. Zaczynali od jednego miedzianego alembiku, a współcześnie są największym we Włoszech producentem owocowych brandy, robią m.in. jedną z najbardziej cenionych na świecie okowit gruszkowych. Firma skupuje wytłoczyny na grappę głównie od lokalnych winiarzy, a także korzysta z własnych winnic, których ma osiem hektarów. Rozbudowany w 1972 roku, a po-tem ponownie w 2008 roku zakład to tak naprawdę trzy destylarnie. Jedna jest dedykowana tylko grappie, jedna gruszce Williams, ale sami destylują też rum na bazie sprowadzanej z Ameryki Południowej melasy czy zestawiają gin. Łącznie mają kilkanaście aparatów do destylacji ciągłej i okresowej. Roczna produkcja to ok. 1,5 mln mocnych alkoholi i 350 butelek win w winiarni Ritterhof. Największa produkcja to Roner Williams, ok. 25% stanowi grappa.

47


Podróże

Werner Psenner

W Polsce wiele produktów Ronera jest dostępnych w wyspecjalizowanych sklepach, ich importerem jest firma M&P. Rodzina Psenner Psenner to drugi po Ronerze największy producent grappy i owocowych destylatów w regionie Górna Adyga, zresztą obydwie destylarnie położone są po sąsiedzku, przy tej samej drodze w miasteczku Tramin, w odległości około dwustu metrów od siebie. Destylarnię założył w 1947 roku Ludwig Psenner, swój pierwszy alembik kupił mając 27 lat. Był pionierem w destylacji gruszek williams, z których region obecnie słynie. Rodzina Psenner ma obecnie 70 ha własnych sadów gruszkowych. Pozwala to nie tylko na wyselekcjonowanie najlepszych drzew, ale też pielęgnację małych gruszek, które dojrzewają wewnątrz zawieszonych na gałęziach butelek dla specjalnych edycji Psenner Williams z owocem w butelce. Dziś firmą kieruje wnuk Ludwiga – Werner Psenner. W jednym miejscu mają dwie destylarnie, starsza wyposażona jest w kolumny i wielkie cebulaste alembiki typu bain-marie z krótką kolumną kondensacyjną. W nowej destylarni również są kolumny oraz zestaw aparatów zwieńczonych miedzianymi hełmami, które dają bardziej aromatyczny alkohol. Tu powstaje obecnie whisky single malt pod marką IRetico. Firma wykorzystuje do

48

Rodzina Walcher W 1966 roku Alfons Walcher uruchomił na rodzinnej farmie małą destylarnię z prostym alembikiem. Farma o niemieckiej nazwie Turmbachhof należy do rodziny Walcher od dziewięciu pokoleń i ulokowana jest w regionie winiarskim, w miasteczku Appiano. Proces destylacji odbywał się w XIII wiecznej wieży, która znajduje się na terenie należącym do ro-

dziny Walcher. Obecną destylarnię wybudowano w 2003 roku w miasteczku Frangart, kilka kilometrów od Bolzano, które jest administracyjnym i turystycznym centrum regionu Górna Adyga. Destylarnia jest trzykondygnacyjnym budynkiem, a wszystkie urządzenia działają na zasadzie grawitacji, co daje oszczędność energii i zwiększa bezpieczeństwo. Odbiór owoców odbywa się na najwyższej kondygnacji, tu są też kadzie fermentacyjne i alembiki. Firma wyposażona jest w miedziane kolumny do destylacji ciągłej oraz w hybrydowe aparaty kotłowo-kolumnowe bain-marie. Fermentacja odbywa się w wielkich stalowych cysternach. Na niższej kondygnacji jest linia do butelkowania, a poniżej leżakownia. Do starzenia używają głównie francuskiego dębu, ale też beczek z drewna morwy czy jesionu. Obecnie za produkcję odpowiada syn Alfonsa – Theodor Walcher. Roczna produkcja to ok. 750 tys. butelek. – Używamy własnych, rodzinnych dzikich drożdży. Ogromne znaczenie ma świeżość owocu, sposób destylacji oraz umiejętne wykorzystanie drewna przy starzeniu. Jeśli mamy dostęp do dobrego surowca, to destylujemy na kilka lat do przodu bo za rok może równie dobrego nie być. Grappy, które nie leżakują w beczkach trafiają na co najmniej sześć

fot. Łukasz Gołębiewski

fot. Łukasz Gołębiewski

starzenia whisky beczek po grappie oraz w niewielkim stopniu beczek po sherry. Słód jęczmienny pozyskiwany jest z browaru. Grappy oraz okowity owocowe, w tym także Psenner Williams, powstają równolegle w alembikach i kolumnach. Oferta grappy to zarówno kupaże, jak i odmiany jednoszczepowe. Większość dojrzewa w beczkach z gaskońskiego dębu o pojemności 230 l oraz w mniejszych. Są tu grappy z lokalnych szczepów – vernatsch i lagrein, gewürztraminer też: moscato giallo, müller thurgau, cabernet, pinot nero czy sauvignon. Niemal wszystkie winogrona pochodzą od okolicznych winogradników. – Przy grappie bardzo duże znaczenie ma terroir, to gdzie winogrona dojrzewają, należy destylować wytłoczyny zebrane tak blisko jak to możliwe. Nie chcemy destylować winogron np. z Toskanii, bo nie będą miały dosiecznej świeżości, kiedy do nas dojadą. Staramy się destylować w ciągu 24 godzin od dostarczenia – mówi Werner Psenner.

Theodor Walcher

miesięcy do stalowych tanków – opowiada Theodor Walcher. ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI


Historia

J.A. Baczewski – część II „Dziś przed południem cesarz zwiedził wystawę spirytusową, u wejścia powitali monarchę zaproszeni goście i ambasadorowie niemiecki, francuski i rosyjski, liczni posłowie i wielu innych. Cesarz zwiedził także oddział galicyjski, powitany tam przez Steingrabera i posłów. Dłuższy czas zatrzymał się cesarz przy olbrzymiej wieży z flaszek likierowych firmy J. A. Baczewski, gdzie został przedstawiony monarsze radca Leopold Baczewski. Cesarz w nader pochlebnych słowach wyraził się o urządzeniu wieży, która bardzo mu się podobała, a następnie wypytywał p. Baczewskiego o stosunki rafinerii spirytusu oraz o eksport tegoż zagranicę. Pytał dalej, czy fabryka także jako wielki przemysł prowadzi wyrób likierów i o zastosowanie spirytusu do celów przemysłowych. P. Baczewski dał monarsze na wszystkie pytania wyczerpujące odpowiedzi poczem raz jeszcze usłyszał z ust cesarza słowa rzetelnego uznania dla działalności fabryki”. Wiedeń, 27 kwietnia 1904

Fabryka Baczewskiech, lata 30-te XX w. - aut. Kazimierz Skórski

Od końca XIX w. J. A. Baczewskiemu w prowadzeniu firmy zaczęli pomagać jego dwaj synowie Leopold Maksymilian Baczewski (1859-1924), który imiona otrzymał na cześć dziadka i dr Henryk Baczewski (1864-1930). Leopold ukończył gimnazjum we Lwowie i studia chemiczne w Wiedniu, wykładał krótko w Akademii Rolniczej w Dublanach, ponadto działał bardzo aktywnie w wielu organizacjach gospodarczych, dochodząc do godności Prezydenta Izby Przemysłowo-Hand-

lowej we Lwowie. W przedsiębiorstwie rodzinnym odpowiadał za bieżące zarządzanie przedsiębiorstwem, podczas gdy jego brat Henryk adwokat odpowiedzialny był za kwestie prawno-finansowe i eksport. Formalnie firma stała się spółką trzech współwłaścicieli w maju 1900 roku. Nowa rektyfikacja W 1893 roku został oddany do użytku nowoczesny zakład Baczewskich w Zniesieniu pod Lwowem tuż

za rogatką Żółkiewską. Nową fabrykę odwiedził i obszernie opisał dziennikarz Teofil Merunowicz. Ponieważ opis ten nie był dotychczas znany, pozwalam sobie na jego podanie w znacznym fragmencie: „W głównym budynku fabrycznym, widnym nocą na parę mil wokoło, przy obfitym oświetleniu elektrycznym, wchodzi się najpierw do obszernej kotłowni, której urządzenie dla specjalistów może być ciekawym pod niejednym względem. Kocioł jest na 11 metrów długi, 2,1 m sze-

49


Historia roki, o 100 mkw. ogrzewalnej powierzchni, systemu Cornvall. Nowością w urządzeniu paleniska pod tym kotłem jest przyrząd, który automatycznie wrzuca węgiel pod kocioł tak równo i regularnie, że przez dokładne spalenie osiąga fabryka znaczną oszczędność roczną w opale. W kącie stoi znów aparat systemu belgijskiego inżyniera Derveaux do zmiękczania wody za pomocą sody i wapna przed wpuszczeniem jej do kotła parowego, wskutek czego chroni się kocioł od osadzenia się kamienia, i uzyskuje się dalszą znaczną oszczędność paliwa. Aparatu tego dostarczyła firma Julius Overhoff we Wiedniu. Trzeci raz jeszcze szczędzi fabryka na opale w ten sposób, iż posiada aparat tzn. podgrzewacz (Vorwärmer) w którym para już zużytkowana do rozmaitych celów mechanicznych, zanim ujdzie w powietrze, ogrzewa systemem rur wodę zimną przed wpuszczeniem jej do kotła prawie do 60 stopni Celsjusza. Machina parowa o sile 30 koni, systemu Gurhauer, automatycznie regulująca sobie siłę swej pracy, służy przede wszystkim do pompowania wody zimnej ze znajdującej się w budynku 36 m głębokiej studni do rezerwoarów około 340 hektolitrów pojemności mających, a umieszczo-

nych na najwyższym piętrze wieży tj. 30 m nad poziomem, skąd rurami rozchodzi się ona po całym zakładzie tam, gdzie jest potrzebną. Wody spotrzebowuje fabryka 1200-2400 hektolitrów na dobę. Dalej porusza machina pompę, zasilającą kocioł, pompuje spirytus surowy z rezerwoarów podziemnych na aparaty rektyfikacyjne, a wreszcie pędzi machinę dynamo-elektryczną najnowszej konstrukcji, dającą światło elektryczne dla całego zakładu (200 lamp żarowych, cztery łukowe). Właściwa czynność fabryki, tj. rektyfikacja spirytusu odbywa się w olbrzymiej sali aparatowej, gdzie ustawiony jest przyrząd kolumnowy 18 m wysoki, 300 hektolitrów pojemności mający, z wężownicą parową u dołu do zagotowania surowego spirytusu, który przechodząc następnie odparowany przez 48 komór odczyszczających, dostaje się potem rurami właściwej konstrukcji do chłodników, gdzie skroplony na nowo i wolny od wszelkich zanieczyszczających pierwiastków, spływa do zbiorników żelaznych jako spirytus czysty, o sile 96,5 do 97%. We wieży na trzecim piętrze znajduje się aparat, który napełnia się nasionami, ziołami, korzeniami, jak np. anyżem, kminem, kalmusem, liśćmi miętowymi itd. w celu destylacji spirytusu na rozmaite smaki. Na zimnej drodze fabryka wódek nie robi, olejków eterycznych nie używa. W oddziale do fabrykacji likierów znajduje się parowy duplikator na 300 hektolitrów do gotowania syropów. Kocioł destylacyjny ma pojemności 5 hektolitrów. W ogromnym gmachu, mieszczącym kotłownię, halę maszyn i destylarnię właściwą, dziwny panuje spokój, gdyż jest tam zajętych wszystkiego tylko trzech ludzi: palacz w kotłowni, maszynista w środkowej sali, i jeden inteligentny robotnik, który czuwa nad aparatami destylacyjnymi. Całą 1896 rok J.A. Baczewski Czyszczona, reklama zaś pracę dokonują maszyny same prasowa - ze zbiorów autora

50

Leopold Maksymilian Baczewski

automatycznie: spokojnie, równo – na pozór bez pomocy człowieka. Nie będę się wdawał w opisy laboratorium fabrycznego, zaopatrzonego we wszelkie przyrządy nowoczesne, magazynu surowca i rafinady z ogromnymi rezerwoarami żelaznymi, magazyny flaszkowe, gdzie znajduje się stale na składzie 40 tys. butelek wódek różnych, osobny magazyn na starkę, od roku 1830, co roku partiami po kilkanaście tysięcy butelek zasilany, bednarni, kuźni, stolarni, magazynu szkliwa itd., gdyż to zabrałoby miejsca za wiele. W fabryce urządzone są osobne biura urzędu cechowniczego i akcyzowego; płaci ona rocznie do 400 tys. zł podatków i akcyzy. Fabryka Baczewskich wyrabia rocznie około 15 tys. hektolitrów czystego spirytusu, który sprzedaje się po części w czystym stanie, a po części przerabia go na likwory, rosolisy, wódki, rum itd. Spirytusu denaturowanego sprzedaje fabryka około 600 hektolitrów rocznie. Olej fuzlowy zostający przy oczyszczaniu, poszukiwany jest do fabrykacji perfum i do oświetlania. Miejscami zbytu wyrobów fabryki oprócz Galicji i Bukowiny są Węgry, Siedmiogród, które zakupują znaczne partie czystego spirytusu do zaprawiania win, tudzież anyżówki i rumu. Wiele biorą także Cze-


Historia chy i Morawy, tudzież Bośnia i Hercegowina. Najczystszy spirytus odchodzi do Rumunii, do Włoch i do Szwajcarii. Zdaniem p. Baczewskiego otwarcie Szwajcarii dla odbytu spirytusu galicyjskiego mogłoby mieć wielką doniosłość. Olej fuzlowy odchodzi do Anglii. Specjalnością fabryki pp. Baczewskich jest żytniówka, wyrabiana dla niej umyślnie w krajowej gorzelni w Dublanach. Czysta żytniówka prawdziwa ma być podobno wielką rzadkością”. Dopiero wraz z otwarciem tego zakładu, którego podstawą była własna rektyfikacja spirytusu, zaczęła się prawdziwa ekspansja Baczewskiego. Wystawa spirytusowa W 1904 roku w Wiedniu na Praterze odbywała się Międzynarodowa Wystawa Spirytusowa, w której gorzelnictwo galicyjskie, największe w Imperium Habsburgów, odgrywało bardzo ważną rolę. Było one reprezentowane przez szereg wystaw, m.in. zbiorową wystawę gorzelni galicyjskich, wystawę browarów, wystawę krajowej Szkoły Gorzelniczej w Dublanach, wystawę stacji doświadczalnej dla gorzelnictwa i pokrewnych przemysłów przy Szkole Przemysłowej w Krakowie wspomnianego we wstępie prof.

Portret Henryka Baczewskiego - aut. Feliks Wygrzywalski, Lwów 1923

Steingrabera, czy wystawę Towarzystwa Polskich Gorzelników. Osobno, w tzw. „Kosthali”, znajdował się pawilon z próbkami wódek i likierów galicyjskich, takich wystawców jak: arcyksięcia Rainera z Izdebnika, hr. Potockiego z Łańcuta, dr J. Zdunia z Raby Wyżnej, hrabiny Drohojowskiej z Bolanowic i Szwanenfelda z Tarnowa. Także restauracja Hawełki z Krakowa wystawiła omszałe butelki starki z 1865 i 1870 roku oraz miód pitny z 1864 roku, które od razu na wystawie zakupił do swoich piwnic król Grecji. Jednakże wszystkich zadziwiła fabryka J.A. Baczewskiego ze Lwowa, która urządziła: „Osobno wspaniałą, jedyną w swoim rodzaju na całej wystawie wieżycę flasz i flaszek z przeróżnymi likierami, wódkami itd. Trzeba było ładunku całego wagonu, 5600 flaszek (!), aby kolosalną tę spirytusową wieżę wystawić, która godnie reprezentuje polski wielki przemysł spirytusowy i starą firmę lwowską na międzynarodowej wystawie w Wiedniu. Wieczorem kopuła wieży jest oświetlona; światło przedziera się przez różnobarwne napoje i flaszki i przedstawia się okazale”. Tym sposobem, nie szczędząc kosztów i trudu, Baczewski podnosił renomę swoich znakomitych wyrobów. Cztery lata po wystawie spirytusowej Leopold Baczewski uzyskał od Cesarza Franciszka Józefa tytuł szlachecki i herb za zasługi związane z rozwojem życia gospodarczego Galicji. Dwa lata później dr Henryk Baczewski został odznaczony przez cesarza orderem kawalerskim. I wojna Podczas I wojny światowej w nocy z 3 na 4 września 1914 roku Lwów został zajęty przez wojska rosyjskie. W prasie pojawiły się informacje o zniszczeniu fabryki Baczewskich, której właściciele wyjechali do Wiednia. Pogłoski o zniszczeniu zakładów okazały się fałszywe. Wojska

Rafineria Spirytusu J.A. Baczewskie we Lwowie - domena publiczna

austriackie odzyskały Lwów 22 czerwca 1915 roku, a od 2 lipca fabryka wznowiła produkcję. „Fabryka wódek p. Baczewskiego, największa w kraju, zaraz na drugi dzień po spełnieniu formalności urzędowych, to jest po lustracji podjętej przez władze skarbowe, rozpoczęła normalny ruch, posiłkując się węglem ukrytym przed Moskalami.

Wieża Baczewskiego, Wystawa Spirytusowa Wiedeń, 1904

51


Historia

Herb nadany L.M. Baczewskiemu

Złożona suma 1000 rubli na rosyjski Czerwony Krzyż zwolniła zarząd fabryki od rekwizycji miedzianych części składowych maszyn, a zarazem dała możność korzystania z zagrożonej wolności dyrektorowi fabryki, którego ujęto tylko dlatego, że jest Żydem. Pertraktacje z władzami rosyjskimi przeprowadzał jego zastępca, chrześcijanin, któremu udało się uwolnić nie tylko przełożonego, lecz także uchronić fabrykę od

dłużej trwałego bezrobocia. Pomimo zakazu sprzedaży, fabryka Baczewskiego nie może się skarżyć na najazd, bo nektar, jaki wyrabia, już sam jako taki cieszył się wielkim szacunkiem u Moskali, który przy abstynencji swej skutecznie używali na froncie likiery i choć nie pili sołdaci, to wyręczali ich w tym zupełnie oficerzy”. Wspomnianym w tekście dyrektorem był zapewne Leon Stapp, który pełnił funkcje kierownicze i dyrektorskie przez ponad 25 lat. W dalszych walkach o Lwów z Ukraińcami i Armią Bolszewicką czynny udział brał syn Leopolda – Stefan Baczewski, który za zasługi poczynione na froncie otrzymał krzyż walecznych. II RP W odrodzonej Polsce przed firmą Baczewskich stanął szereg wyzwań, które podjął ochoczo nowy dyrektor, Stefan Baczewski. Trzeba pamiętać, że firma ta znana i ceniona w dawnej Galicji, na pozostałych terenach odrodzonego państwa była raczej ano-

1930 r. „Nowy Przyjaciel Ludu” nr 27, Baczewski sprostowanie - ze zbiorów autora

nimowa i musiała podjąć starania o gardła konsumentów. W tym celu podjęto szereg akcji reklamowych w prasie, a także nie szczędzono środków na kolejne wystawy z największą Powszechną Wystawą Krajową w Poznaniu z 1929 roku na czele. W szczytowym okresie w fabryce pracowało 300 robotników, nad którymi czuwał personel techniczny w ilości 20 osób i administracyjny – 30 osób. Zaktualizowano także asortyment produktów, czyniąc specjalnością firmy likiery: Souverain – pomarańczowy w typie

J.A. Baczewski, asortyment - z kolekcji Adama Łukawskiego, Muzeum Wódki

52


Historia triple sec i Antique, o którym angielski importer napisał w korespondencji: „Otrzymaliśmy próbki Antique, który nam bardzo smakuje. Jest on podobny do oryginalnego zielonego Chartreuse, jednak Antique uważamy za lepszy”. Oczywiście poza sukcesami, pojawiały się także przeciwności. Powstanie Państwowego Monopolu Spirytusowego spowodowało zaprzestanie produkcji wódek czystych. Z kolei kryzys gospodarczy z początku lat 30. zmusił firmę do wprowadzenia obok wyrobów oryginalnych, tańszej linii produktów popularnych, na etykietkach których widniał – słoń. Co ciekawe, w artykułach J.A. Baczewski, Likier prasowych Antyczny, but. 50 ml często opisy- z kolekcji Tomasza Bartoszewskiego wano firmę jako chrześcijańską od zawsze. Z drugiej strony, zarzucano, że pracuje w niej zbyt wielu Żydów, co firma musiała prostować. Po śmierci Henryka Baczewskiego do zarządu firmy dołączył jego syn Antoni Baczewski, stąd na krawatkach butelek z lat 30. skrót S. i A. Baczewski. Eksport Podejmowano także szereg starań dla zdobycia rynków zagranicznych. Na Wystawie w Londynie w 1925 roku Baczewski zdobył wiele nagród. Cztery lata później w Londynie firma odniosła kolejny sukces marketingowy, gdyż: „jak donosi korespondent Ajencji Wschodniej z Londynu, niezwykłe odznaczenie spotkało firmę J. A. Baczewski, której likiery zostały zamówione na bankiet, jaki się odbył w Londynie w dniu 18 grudnia 1929 roku z okazji założenia szpitala im. Króla Jerzego.

O znaczeniu tego bankietu świadczy to, że odbył się on w ratuszu londyńskim pod osobistym przewodnictwem Księcia Walii i w obecności Lorda-Majora Londynu, oraz najwyższych sfer ze świata politycznego i dyplomatycznego stolicy. Uznanie, które zyskuje firma J. A. Baczewski na rynkach zagranicznych świadczy o niezwykłej jakości jej wyrobów, jakoteż o energicznej działalności eksportowej tej wybitnej placówki przemysłu polskiego”. II wojna Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Lwowa we wrześniu 1939 roku Stefan i Adam Baczewscy zostali aresztowani, i w następnym roku zamordowani przez Rosjan. Podczas wojny zakłady produkowały wódki pod zarządem radzieckim. Po ataku Niemców na Rosję produkcja była kontynuowana na potrzeby Monopolu Spirytusowego Generalnego Gubernatorstwa. Niemcy na tych wyrobach posługiwali się marką Baczewski. Także w Krakowie pod marką Baczewski, Mikolasz, Arkadia produkowali oni wódki i likiery w zakładach Arkadii, której przedwojenny właściciel M. Stein przed wojną odbywał praktyki w zakładach Baczewskiego we Lwowie i znał podobno sekrety jego produktów.

Polmosowi w Starogardzie Gdańskim. W 2011 roku marka J.A. Baczewski powróciła do Polski dzięki staraniom Pawła Gorczycy i dystrybutora firmy Ambra. I odniosła sukces, ponieważ marka Baczewski wciąż ma wielu wielbicieli, a asortyment jest corocznie rozszerzany. Ostatnim produktem, który powrócił na rynek jest przedwojenny szlagier – Suweren! J.A. Baczewski, Zakończenie Monopolowa Uważam, że wódka czysta tajemnicą sukcesu firmy Baczewski, co podkreślano, już przed wojną, było to, że przez szereg lat pozostawała niezmiennie w rękach jednej rodziny. Przedstawiciel każdego pokolenia rozwijał firmę, według wskazań i dążeń poprzednika, a często z nim współpracując. Pozwoliło to na wytworzenie silnej tradycyjnej marki, na której renomie i jakości produktów bazują jej współcześni właściciele. Z pewnością dzisiaj jest to najbardziej znany polski przedwojenny producent alkoholi, a przedwojenne pamiątki po tej firmie osiągają na aukcjach najwyższe ceny. Dodam, że inni dawni producenci w porównaniu do Baczewskiego są mocno niedoceniani, ponieważ nie ma kto o nich pamiętać. ŁUKASZ CZAJKA blog.czajkus.com

Czasy powojenne Wojnę przeżyła żona Stefana Baczewskiego i jego dwaj synowie, którzy zamieszkali w Anglii. W 1959 roku przenieśli oni prawa do marki J.A. Baczewski, jej receptur i nazw produktów na firmę Edwarda Gesslera – przedwojennego zarządcy filii zakładów Gessler w Bielsku, który odziedziczył także prawa do firmy Gessler. W odzyskanych po wojnie zakładach Gesslera w Wiedniu rozpoczął on m.in. produkcję wódek i likierów pod marką J.A. Baczewski. Jego następcy w latach 90. udzielili kilkuletnią licencję na produkcję wyrobów sygnowanych marką Baczewski Dziennik Urzędowy Min. Sprawiedliwości, 1947

53


Co na półkach

Co na półkach? SKALA OCEN 0-9,5 10-19,5 20-29,5 30-39,5 40-49,5 50-59,5 60-69,5 70-79,5 80-89,5 90-94,5 95-100

– – – – – – – – – – –

nic nie warte, do zlewu poniżej krytyki, z trudem da się przełknąć nic ciekawego, nigdy nie sięgniesz po raz drugi blado, raczej do koktajli bez polotu, ale można poświęcić chwilę średniak, ale wart zadumy ponadprzeciętnie, w ustach coś zaczyna grać jest dobrze, pozytywne smakowanie bardzo dobrze, iskierki radości wybitne, przyjemność delektowania poezja, życie jest piękne

86

Możliwe do zdobycia punkty: 30 – aromat, 30 – smak, 30 – finisz, 10 – balans Recenzenci: Bogumił Rychlak ( BR ), Gabriela Duszek (GD), Łukasz Gołębiewski ( ŁG ), Mariusz Aderek (ma), Szymon Bira ( SB ). Podane przy notach ceny są orientacyjne i mogą się różnić w sklepach stacjonarnych i na stronach internetowych.

Brandy Sarajishvili VSOP Black Nowa edycja z piwnic Sarajishvili, w eleganckiej czarnej butelce, wiek destylatów to 7-12 lat. Już z daleka uwodzi zapachem arbuza i melona. Dalej są orzechy laskowe i włoskie, owoce i liście wiśni, brzoskwinie i morele. Nuty lekko szczypiące, wytrawne, tytoniowe. W smaku słodko-cierpki, słodki tytoń, czekolada z cynamonem i czekolada z wiśnią, daktyle. Finisz ze słodyczy przechodzi w cierpkość soku z wiśni. (ŁG) Kraj pochodzenia: Gruzja W ofercie: Marani 1915 ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 170 zł

82,5

Likier Pêcher Mignon Pêcher Mignon, czyli słodki grzeszek, choć pêche to również brzoskwinia. To likier praktycznie już zapomniany, gdzie głównym składnikiem są owszem brzoskwi-

54

nie, ale nie byle jaka odmiana – biała z Roussillon. Likier produkowany od 1983 roku, niskoalkoholowy (kiedyś 18%, dziś 15%), doskonały dodatek do koktajli. Brzoskwinie do trunku są dostarczane w ciągu nie krócej niż doby, następnie dzieli się je na trzy części, w całości z pestkami maceruje się jedną część przez trzy miesiące, drugą destyluje w alembiku, natomiast trzecia to sam sok wyciskany bezpośrednio z owoców. Dwie pierwsze miesza się w odpowiednich proporcjach i uzupełnia dodatkiem soku. Kolor żółtawy, krystaliczny, praktycznie na granicy bezbarwności. W zapachu brzoskwinia świeżutka, odrobina destylatu renklodowego i naturalnie pestek. Zapach jest oszałamiający mimo tak niskiego alkoholu. W nucie dolnej rokitnik, trochę akcentów ziołowo-trawiastych. W smaku jak najświeższy sok z brzoskwini z minimalnym ukłuciem alkoholu. Do 100% perfekcji brakuje troszkę więcej tego ostatniego i odrobiny słodyczy. (BR) Kraj pochodzenia: Francja W ofercie: Dom Whisky ABV: 15% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 72 zł

89


Co na półkach Żubrówka Bison Grass Rajskie Jabłko (32%) Bardzo intensywny i przyjemny aromat, klasyczny – szarlotka. Można dodać lodu i będzie gotowy, prosty koktajl. Smak również bardzo przyjemny, żadnych zbędnych przypraw korzennych, czyste kwaśne jabłko, trawa żubrowa, do tego sporo cukru, w długim finiszu delikatna nuta waniliowa, przyjemne połączenie słodyczy, trawy żubrowej i cierpkości. (ŁG) Kraj pochodzenia: Polska W ofercie: CEDC ABV: 32% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 25,99 zł

Kraj pochodzenia: Polska W ofercie: Wolf & Oak Distillery ABV: 42% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 99 zł

87

84

Rum Savanna HERR Habitation Velier Reunion Pure Single Rum

ImćPan Nalewka Wiśniowa Nowa marka M&P, przygotowana przez Manufakturę Nalewek z Rzeszowa. Owoce z podkarpackich sadów, kilka miesięcy leżakowania. Czysty aromat soku z wiśni, delikatnie marcepan, migdały, czekolada z orzechami. Alkohol schowany. W smaku cierpka, soczysta, naturalnie wiśniowa, pozostawia w ustach cierpko-gorzki posmak jarzębiny. (ŁG) Kraj pochodzenia: Polska W ofercie: M&P ABV: 32% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 65 zł

i słodyczy roztartego agrestu. W ustach: porzeczka, skórka z cytryny, czarna aronia, ślady goździków, sporo świeżych jabłek. Charakter piwniczny nie ustępuje. Całość pewnie jeszcze korzystniej wypadłaby gdyby o kilka procent zwiększono jej woltaż. (SB)

87,5

Okowita Żurawinówka z Cynamonem i Goździkiem Dzieło kooperacji Wolf & Oak Distillery Michała Płucisza i rzemieślniczej, rodzinnej destylarni Drake Distillery Krzysztofa Kaczora, do której butelek rozlano Żurawinówkę. Wolf & Oak to kontynuacja działań Płucisza znanych od 2016 roku jako Wolf Distillery, tym razem powiązana z powstającą w Stanicy na Dolnym Śląsku destylarnią i centrum hotelowym. Drake to również nowo otwierający się projekt, łączący w sobie pomysł na destylarnię, produkcję win i palarnię kawy. Użyto tutaj śliwkowego, porzeczkowego oraz jabłkowego destylatu – finalnie żurawiny z cynamonem i goździkami. Całość destylowana była w miedzianym alembiku. Trunek powstał w liczbie 1024 butelek, a każda z nich została ręcznie oznaczona i podpisana. W nosie otwierają się leniwie aromaty świeżych jabłek, gruszek, żurawiny, rozkopanej wilgotnej ziemi, piwnicy

Biały rum z destylarni Savanna na Reunion, butelkowany dla La Maison & Velier w 2018 roku. W aromacie: masa estrów, marakuja, banany, malina, czerwona porzeczka, agrest, multum drożdży, lekko lakier. W smaku dużo bananów, dużo lakieru, malin. Finisz ciężki, cierpki, bardzo dużo mango, marakuja, arbuz, maliny i truskawki. Potężny rum. (ŁG) Kraj pochodzenia: Reunion W ofercie: The Last Port ABV: 62,5% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 232 zł

90

Hampden Estate Overproof Wspaniały rum, jamajski klasyk. W aromacie: zioła, maliny, truskawki, bardzo intensywne, do tego egzotyczne drewno – sandałowiec lub heban, bardzo dużo bananów, mniej dojrzałe owoce, grzyby. Wyraźne nuty industrialne – nafta, smary. Do tego jeszcze sok z wiśni. W ustach cierpki, taniczny, dużo drewna, tytoniu, herbaty, skóry, czekolada bardzo gorzka, rodzynki, suszone śliwki, suszone morele, porzeczki, jeżyny, maliny. W długim finiszu miód, kakao, bardzo dużo tytoniu – cygaro. (ŁG) Kraj pochodzenia: Jamajka W ofercie: M&P ABV: 60% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 440 zł

91,5

Union 55 Salted & Spiced Rum Rum z Barbadosu z dodatkiem: kakao, goździków, wanilii, migdałów i kardamonu oraz soli z solanki Añana. Stworzony przez holenderską firmę. Aromat ziołowy, korzenny, słony, ale i z wyraźnym charakterem rumu. W ustach dużo

55


Co na półkach soli, lekka nutka papryczki, solony karmel. Bardzo ciekawy słodko-słony kontrast. (ŁG) Kraj pochodzenia: Barbados W ofercie: The Last Port ABV: 60% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 159 zł

81,5

Jamaica Monymusk Distillery 2003 Sugar Estates Unikatowy rum, butelkowany w 2015 roku przez włoską firmę Moon, znaną m.in. z serii whisky Birds czy Animals. Wypuszczono 547 butelek. Dwanaście lat leżakowania w używanej beczce, kolor bardzo jasny, niemal klarowny, słomkowy. Aromat kiszonek, nafty, bananów. Smak nieco słony, sporo nut industrialnych. Finisz słony, apteczny i smażone banany. Pięknie prezentuje styl ciężkich, estrowych jamajskich rumów. Właścicielem marki Monymusk jest National Rums of Jamaica Ltd, powstaje on w destylarni Clarendon, nazwa Monymusk pochodzi od rafinerii cukru, która razem z destylarnią stanowi niemal jeden organizm. (ŁG) Kraj pochodzenia: Jamajka W ofercie: Dom Whisky ABV: 45% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 480 zł

92

Tequila Jose Cuervo Platino Rocznikowana edycja superpremium, wypuszczona w serii Reserva de La Familia, wydestylowana z wyselekcjonowanych, starych pinii agawy. W aromacie: miód, żywica, ziemistość, melon, pieczony banan, podsumowując – jest bardzo słodko. W smaku delikatna, słodka, orzeźwiająca, jak sok ze słodkiej pomarańczy, pomelo, miód, ale też świetnie przełamująca słodycz nuta słona. Finisz to woda z miodem i mineralność, ziemistość i sól oraz cytrusowa rześkość. (ŁG) Kraj pochodzenia: Meksyk W ofercie: United Beverages ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 259 zł

56

91

Whisky blendowana Hankey Bannister 21YO (40%) Pierwszy zapach zdumiewa – słodkie gruszki w occie! To zaraz znika, ale jakże mi się podoba. Zaraz potem są jabłka i dużo egzotycznej świeżości – ananas, mango, liczi, banany. Bardzo słodko, bardzo przyjemnie. W ustach nadal słodko – sauternes, bardzo dojrzałe gruszki, brzoskwinie, nawet syrop brzoskwiniowy, wciąż banany, słodki cynamon. Finisz jest przepysznie słodki – lukier, pączki w lukrze z nadzieniem śliwkowym, marcepan, do tego skórzastość, konsekwentnie banany, słodka herbata i leciutka pikantność goździków. Bardzo długi ten finisz. To nowa, kolejna, odsłona Hankey Bannister 21YO. Poprzednia była bodaj w 2014 roku, tak jak ta tytułowana Partners Reserve i nie była tak dobra jak ta. (ŁG) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 490 zł

93,5

MacNair’s 21YO Blended malt, zestawiona przez Billy Walkera z destylatów z GlenAllachie oraz torfowych whisky z Islay, prawdopodobnie z destylarni Caol Ila i Lagavulin. Whisky dojrzewała w beczkach po sherry oloroso, beczkach z dziewiczego dębu oraz po czerwonym winie. W aromacie: maliny, truskawki, poziomki, jagody leśne, dym. W smaku słodkie i cierpkie, nuty tytoniu, herbaty, biszkopty, budyń waniliowy. W finiszu cierpki, winogrona, popiół, sadza, gorzka czekolada. (ŁG) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: M&P ABV: 48% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 849 zł

90,5

Teeling Plantation Rum 2018 Irlandzka whiskey mieszana, leżakowana przez sześć lat w beczkach po bourbonie, a następnie finiszowana w beczkach po rumie Plantation z Jamajki, Gujany i Barbadosu. Rumy Plantation to marka Maison Ferrand i po okresie leżakowania w tropikalnym klimacie trafiają do Francji do beczek po koniaku, mamy zatem wyjątkowo złożoną mieszankę drewna. Aromat whisky jest lekki, drożdżowy, jest siarka, jest przyjemna słodycz brzoskwini. W ustach – słód, wypieczony chleb, maliny. Finisz również słodki – poziomki, maliny i ziarno. Edycja limitowana, rocznikowana, 12 tys. butelek. (ŁG)


Co na półkach Kraj pochodzenia: Irlandia W ofercie: Tudor House ABV: 46% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 179 zł

83

Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: M&P ABV: 48% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 1619 zł

Whisky single malt Glentauchers 15YO Ballantine’s

90,5

BW7 Elements of Islay

Ta whisky z ponad rocznym opóźnieniem trafiła do Polski, to jedna z trzech ekspresji single malt sygnowanych przez Ballantine’s, obok Glenbugie i Miltonduff. Z tej trójki Glentauchers jest prawdopodobnie tą najważniejszą słodową whisky w klasycznym kupażu Ballantine’s Finest. Sama destylarnia ze Speyside może nie jest tak znana, ale odgrywa bardzo ważną rolę w portfolio Pernod Ricard i Chivas Brothers, czyli właścicieli zarówno Glentauchers jak i Ballantine’s. W aromacie whisky: jabłka, gruszki, morele, budyń waniliowy. W smaku nadal jabłka, ale pieczone, do tego śliwki i gruszki. W finiszu budyń truskawkowy, maliny. (ŁG) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: Pernod Ricard - Wyborowa ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 199 zł

W smaku bardzo dużo melona i ananas. Finisz koherentny ze smakiem, delikatny, nie czuć alkoholu, są: rodzynki, gruszki, suszone śliwki. I pieczona skórka chleba. (ŁG)

79

GlenAllachie 25YO Niewątpliwie gwiazda w nowej kolekcji GlenAllachie, która ma stanowić podstawową linię, najstarsza wśród nich, leżakowana w beczkach po sherry pedro ximenez i Oloroso oraz z amerykańskiego dębu. Aromat tropikalny: banany, mango, melon, liczi.

Whisky z destylarni Bowmore, wydestylowana w 2001 roku, leżakowana w beczkach po sherry. W aromacie: solony karmel, wiśnie, porzeczki, czereśnie. Smak głęboki, śmietana z torfem, lukrecja, nadal solony karmel, liście wiśni i tytoń. W finiszu skóra i sól, medykamenty, jodyna, brzoskwinie, nektarynki. (ŁG) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 53,2% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 499 zł

88,5

CI8 Elements of Islay Whisky z destylarni Caol Ila, wydestylowana w 2008 roku, finiszowana przez 18 miesięcy w beczkach po sherry. W aromacie: zioła i sól, majeranek, solanka. W smaku również sól zioła, solone mięso, ale dochodzi gruszka. Finisz przyjemnie owocowy – gruszki i brzoskwinie, nektarynki, poza tym dużo dymu, torfu, medycyny. (ŁG) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 55,2% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 220 zł

89

63


Co na półkach Dalwhinnie Winter’s Frost Game of Thrones House Stark Jedna z ośmiu whisky edycji wypuszczonej przez Diageo we współpracy z HBO, twórcami serialu „Gra o Tron” oraz wybranymi szkockimi destylarniami. Efekt kooperacji to seria w większości nowych wypustów dobrze znanych marek single malt. Dalwhinnie pokazała się w wersji bez określenia wieku (NAS), a do jej starzenia użyto beczek po bourbonie. W nosie: zapieczone winogrona, delikatna nuta orzechowa, jabłka, kurz, dość płaski karmel. Miód wrzosowy i lipowy, brzoskwinia. Ślady kauczuku, choć trop ten po chwili robi się wodnisty. W smaku wyraźnie maślana, jednak lotna. Dalej – słodkie, dojrzałe winogrona na zmianę przewijają się z nutą orzechową. Z jednej strony wyczuwalny charakter grzanki z miodem, z drugiej sprawia wrażenie świeżej – w wykończeniu pojawia się gorzkawa skórka cytryny. Edycja ta jest limitowana. (SB) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: Diageo ABV: 43% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 309 zł

81

Ben Nevis 20YO 1998 Liquid Treasures Kolejna pozycja z serii „Snakes” od Liquid Treasures. Dwudziestoletni Ben Nevis z 1998 roku rozlany został z pojedynczej beczki po bourbonie do 199 butelek. Odznacza się łagodnym i przyjemnym aromatem owoców i miodu, z ciekawym akcentem wosku. Whisky ma gęstą i oleistą strukturę. W smaku odnajdziemy pieczone owoce, wanilię oraz charakterystyczny pszczeli wosk. Finisz rozgrzewający, pikantny, po chwili delikatnie wytrawny, z subtelnym posmakiem popiołu. (MA) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: SingleMalt.pl ABV: 52,1% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 669 zł

88

Auchentoshan 2000 Malts of Scotland Whisky o rozbudowanym aromacie, na który istotny wpływ miała beczka po sherry. Na pierwszym planie dominują: dębina, sherry i pomarańcze. Następnie pojawiają się: orzech włoski, wiśnie w czekoladzie, toffi i delikatne nuty siarki. Smak niezwykle intensywny. Słodycz cukru trzcinowego i rodzynek, uzupełniają pikantne akcenty dębiny, przypraw korzennych i lakieru. Przechodzą one w długi finisz z posmakiem suszonych owoców. Destylacja nastąpiła w 2000 roku, a butelkowanie w 2019. Whisky dojrzewała w pojedynczej beczce po sherry. Powstało jedynie 329 butelek. Malts of Scotland to działający od 2005 roku niezależny niemiecki dystry-

58

butor. Właścicielem i założycielem firmy jest Thomas Ewers, który za promocję szkockiej whisky otrzymał w 2016 roku prestiżowy tytuł Keeper of the Quaich. (MA) Kraj pochodzenia: Szkocja W ofercie: SingleMalt.pl ABV: 54,1% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 489 zł

90

Wódka Nerpa Baikal Piękna malowana butelka, z obrazkiem przedstawiającym nerpę bajkalską – endemicznego ssaka z rodziny fok, który żyje w Jeziorze Bajkalskim. Część dochodów ze sprzedaży tej wódki przeznaczanych jest na ratowanie populacji nerp bajkalskich. Wódka zestawiana jest z najwyższej klasy spirytusu pszenicznego, z niewielkim dodatkiem nalewów na liście sagan dalia, popularnej buriackiej herbaty. Aromat delikatny, subtelny, lekko waniliowy i lekko mineralny, bakalie, zwłaszcza suszone morele, orzechy i pomarańcze. Smak nieco cierpki, mineralny, bardzo czysty, nuta orzecha włoskiego, herbata, kardamon. Finisz bardzo długi – cierpkie winogrona, lekko sól, lekko słodycz cukru pudru, do tego malina. Piękna butelka i rewelacyjna wódka. (ŁG) Kraj pochodzenia: Rosja W ofercie: Ice-Full ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 96 zł

96

Danzka Vodka Wódka w termosie dosłownie, niezmienna od lat (parę wersji smakowych i dwie czyste o podwyższonej zawartości alkoholu). Wróciła po okresie niebytności na półki – na razie do Lidla, w cenie bardzo atrakcyjnej. Nadal nietłukąca, szybciej się chłodząca, 100% duńskiego wzornictwa, które nie tylko cieszy oko, ale jest wysoce funkcjonalne. W zapachu świeżo skoszona trawa, krystaliczność wody, celuloza, niezmierna delikatność. W nucie dolnej odrobina papryki, ale bardziej świeżo zmielony pieprz, wszystko bardzo stonowane i nie wskazujące na pszenicę. Minimalizm z dozą wyczucia. W smaku wspaniale ostra, w starym stylu, nie zatykająca a pełna i oleista, wyraziście pieprzowa z delikatnym waniliowym finiszem. Dwadzieścia parę lat temu była świetna i nadal trzyma ten poziom. Wierna tradycji, coraz mniej takich wódek, które naprawdę mają smak. (BR) Kraj pochodzenia: Dania W ofercie: Lidl / BJC Distribution ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 44,99 zł

90


Ekspert poleca

Gruszka = Williams = Roner Na szybko, jak to jest w dzisiejszych czasach, można wyszukać w internecie, co to gruszka. Otóż gruszki, to owoce, których właściwości i wartości odżywcze są doceniane od wieków. Starożytni pili napar z gruszek przy przeziębieniach, gorączce i uporczywym kaszlu. Z kolei pieczone owoce były pomocne w dolegliwościach trawiennych, a smażone stosowano na wzmocnienie. Natomiast współcześni naukowcy polecają gruszki na poprawę pracy mózgu i tarczycy. Gruszki, jako jedne z nielicznych owoców, zawierają jod – minerał pozytywnie wpływający na funkcjonowanie tarczycy. Ponadto, na tle innych owoców wyróżniają się zawartością boru – pierwiastka wspomagającego pracę szarych komórek oraz poprawiającego możliwości koncentracji. Bor zapobiega również utracie wapnia z kości, w związku z tym gruszki, ale te dojrzałe, powinny jeść osoby narażone na osteoporozę. Idąc dalej tym tropem, można zdobyć wiedze o odmianach gruszek. Wśród nich w szczególności interesuje nas odmiana Williams. Grusza Bonkreta Williamsa jest starą odmianą tego drzewa owocowego, powstałą ok. 1750 roku na terenie Anglii, niezwykle popularną do dzisiaj na całym świecie. Została odkryta przez nauczyciela noszącego nazwisko Stair, jednak swoją popularność zawdzięcza rolnikowi Williamsowi, od którego nazwiska została ostatecznie nazwana. Niektórzy badacze wiążą Bonkretę Williamsa z gruszą znaną już w okresie średniowiecza, kiedy to według legendy, święty Franciszek z Paoli podarował jej nasiona w prezencie królowi Ludwikowi XI. Owoce dojrzewają we wrześniu, są duże i średnie, o zielonożółtej skórce, z lekko rdzawymi plamkami lub rumieńcem. Smaczne, słodkie, lekko korzenne w smaku owoce, idealnie nadają się do jedzenia na surowo, ale też do przetworów i suszenia. I kolejny już krok, to połączenie powyższego z Destylarnią Roner, położoną wzdłuż sadów i winnic w miasteczku Tramin, w Południowym Tyrolu u podnóża włoskich Alp. Firma Roner, to producent grappy, jak również owocowych destylatów. Jednym z surowców do destylacji są właśnie gruszki odmiany Williams i od tej nazwy pochodzi też nazwa tych destylatów, czyli gruszka = Williams = Roner. Podczas organizowanego przez M&P III Kaliskiego Festiwalu Wina, z elementami alkoholi mocnych, prezento-

wane były też te destylaty firmy Roner. Dużym zainteresowaniem cieszyła się gama produktów Williams. W szczególności degustacja w ciemno, bez wiedzy co i z czego zrobiony jest destylat znajdujący się w kieliszku, to zapalnik dla zmysłów powonienia. Aromaty wybuchające z kieliszka to wielka uczta dla smakoszy. Wielu gości festiwalu, próbując tego rodzaju produkty, było w ogromnym, pozytywnym, szoku. Paleta aromatów w produktach Williams, to efekt specjalnej destylacji, opracowanej i udoskonalanej od 1946 roku przez Gottfrieda Ronera, założyciela firmy Roner. Dziś na rynku znajduje się szeroka gama produktów Ronera, a w szczególności destylaty z gruszek. Można powiedzieć, w skrócie, że to brandy z gruszek. W ramach tej kategorii są: Williams – uzyskany po dwukrotnej destylacji i leżakowaniu minimum dwanaście miesięcy w stalowych kadziach dla uzyskania rześkości; Williams Reserve – edycja limitowana z uwagi na konkretne subtelności w poszczególnych fazach produkcji, które zaczynają się już od momentu zbioru owoców; Williams Privat – gdzie dołożono wstępną selekcję miejsca, jak i poszczególnych owoców użytych do produkcji tych konkretnych partii produktu; Williams Birne – to już produkt oddający totalny hołd dla owocu, z którego jest wykonany. W butelce zwierającej destylat znajduje się zawsze owoc w całości. Podkreśla to naturalność produktu i jego pochodzenie. Osobiście polecam delektowanie się tym produktem w okresie wiosennym, letnim i zimowym, kiedy to na rynku nie ma świeżych owoców. Aromat wydobywający się z kieliszka odpowie wszystkim dlaczego właśnie tak. Polecam. Uwaga. Williams to produkt z kategorii „można godzinami wąchać”. MIROSŁAW PAWLINA

59


Żywa historia

Zapomniane klejnoty sztuki likierniczej

Wachtmeister Postać Soroki, wiernego sługi Kmicica vel Babinicza oczywiście kojarzymy, ale czy pamiętamy, że poza swoim bezgranicznym oddaniem, jest to też żołnierz i to nie bylejakiej rangi? Mowa o wachmistrzu, czyli odpowiedniku sierżanta, który tak naprawdę nadzorował pobyt oddziału czy też wachty, więc de facto warty, podczas popasu tychże wojaków. Wachmistrz to oczywiście spolszczenie niemieckiego Wachtmeister, oznaczające „doświadczonego w boju, zręcznego i uczciwego człeka”. Odpowiedzialność onego tym większa, im większy oddział, więc nie tylko kwestie wymarszu, ale też zmiany warty, czy wreszcie utrzymania dyscypliny wśród żołnierzy. W Austrii to po prostu komendant, który ma pod sobą raptem 8-13 żołnierzy, niegdyś w Cesarstwie Austro-Węgierskim był to sierżant, czyli feldfebel, dosłownie „woźny sądowy.” W Cesarstwie rosyjskim mieliśmy zaś Vakhmistra, czyli wszystko pozostawało w granicach podobieństwa. Co tak naprawdę łączyło tych podoficerów, poza ich nie do końca określoną funkcją? Był to trunek, jak zawsze w wojsku. Konkocja owa zwana Wachtmeister, na cześć pana sierżanta, była trunkiem osobliwym, nie ze względu na skład, o czym za chwilę, ale cały zrytualizowany anturaż. Otóż, rzeczony Wachtmeister, poza tym, że winien był posiadać flaszę trunku, należało go również wyposażyć

60

w specjalne kieliszki, które – przytroczone do pasa dzięki wgłębieniu – były na podorędziu, kiedy Wachtmeister napotykał kogoś znamienitego i chciał go uraczyć.

Jak donosi Johann Paul Karl w „Vollständiges Handbuch der Kriegs-Polizei-Wissenschaft und Militär-Oekonomie” z 1812 roku, Wachtmeister na brak trunków nie narzekał, bo przysługiwało mu na śniadanie pół funta chleba i kieliszeczek koniaku. Na obiad, zupa, pieczeń, warzywa, funt chleba, masło, ser, litr piwa i kieliszeczek koniaku. Na kolację zupa, mięso lub kiełbasa, kieliszeczek koniaku, litr piwa, pół funta chleba, masło i ser. Co ciekawe, podobne racje „żywnościowe” dostawał pułkownik. Dla przykładu, adiutantom

generalicji przysługiwała np. tylko butelka piwa na kolację, a o koniaczku nie było już mowy. Z książek poświęconych likiernictwu o trunku dowiadujemy się, że miał 38-40%, czyli nie za dużo, nie za mało, popularny był jeszcze w XIX wieku i szczycił się zieloną barwą. Dla przykładu, u Josepha Theina bierze się 500 ml esencji na Wachtmeister na 3 l spirytusu rektyfikowanego 90% i 2 l esencji typu Jäger, całość osładza 5 funtami cukru. A u C.F. Schledela trunku się już nawet nie słodzi, ale przyjmuje proporcje Wachtmeister i Jäger w stosunku 1:4. U Eduarda Schuberta proporcje się mocno różnią, bo jest tam już 7 kg cukru. Proporcje proporcjami, a z czego „wypędzimy” likier pana sierżanta? Na litr 40% alkoholu potrzebujemy 18 g skórki gorzkiej pomarańczy, 16 g skórki słodkiej pomarańczy, tyle samo cynamonu, 12 g skórki cytrynowej, 10 g goździków, 6 g kwiatu muszkatołowego, 3,5 g pieprzu kubeba, 2 g kosaćca. Maceracja trzydniowa. A przy każdym kieliszku warto odsłuchać sobie piosenki Andrzeja Waligorskiego w niezrównanym wykonaniu Jana Kaczmarka, która zaczyna się od słów: „Młody żołnierz austriacki trzyma wartę honorową, starszy sierżant chce go sprawdzić czy ją trzyma prawidłowo.” BOGUMIŁ RYCHLAK


Degustacje

Kiedy Amerykanin spotkał Szkota 3 kwietnia w teatrze Kamienica miało miejsce niecodzienne spotkanie, przygotowane przez firmę Brown-Forman. Na scenie przy pełnej widowni w rolach głównych pojawili się: Amerykanin, Chris Fletcher, assistant master distiller Jack Daniel’s i Szkot, Stewart Buchanan, globar brand ambassador BenRiach, GlenDronach i Glenglassaugh. Spotkanie poprowadził Mateusz Hładki. Chris Fletcher zawitał do Polski po raz pierwszy. Urodzony w Lynchburgu, kontynuuje tradycje swojego dziadka, który był chemikiem i pracował w destylarni Jack Daniel’s. Wnuk ma tą samą profesję co dziadek, a nawet: – Mam w biurze to samo biurko, co mój dziadek. – mówił Chris Fletcher z dumą. Stewart Buchanan do Polski przyjeżdża regularnie. Przez 20 lat pracował w destylarni, więc technologię produkcji ma w jednym palcu. – Przy produkcji whisky najważniejsza jest woda i lokalizacja, oczywiście też beczka – to opinia Stewarta Buchanana. Obaj panowie przeszli test – każdy otrzymał destylaty swoich marek do degustacji w ciemno i miał rozpoz-

nać, która to jest whisky. Oczywiście 100% trafności. Publiczność miała przyjemność degustować wraz nimi. Po godzinie amerykańsko-szkockiej opowieści o swojej pracy-pasji impreza przeniosła się w kuluary. Można było z każdym z panów porozmawiać, napić się whisky czy whiskey. Gwar i entuzjazm nie miały końca. (GD)

Od śledzia do whisky W rozświetlonym słońcem Bar & Books 5 kwietnia pachniało morzem, przygodą, mieniło się złocistą whisky, a nawet srebrną łuską śledzi. Wszystko to za sprawą spotkania z Gregorem Stirlingiem, global brand ambasadorem w International Beverage Holdings i degustacją whisky Old Pulteney. Prowadzący z pasją opowiadał o destylarni Pulteney, jej niezwykłej historii, całym procesie produkcji whisky. W opowieści nie zabrakło też śledzi, które odegrały ważną rolę dla portu w miasteczku Wick i trunku z niego pochodzącego. Lista degustacyjna Old Pulteney: 12YO, Huddart, 15YO i 18YO. Każda inna, każda dobra, każda z drobinkami soli i słodyczy, niektóre pachnące dymem, niektóre z rozpływającą się wytrawną czekoladą. (GD)

Gregor Stirling

61


Nalewki

Barwnik z czerwca Czerwiec, nie mylić z ciepłym miesią- namon, kardamon, goździki, anyż, skór- rzymskiego. Cacem, to zwierzątko, a konkretnie ki cytrusów, tony cukru. Najciekaw- łość zalewamy 15 l mszyca, która bytuje na opuncji. Innym szym jego elementem jest właśnie alkoholu 40% na rodzajem czerwca, zwanego też kerme- kolor, którego odcień był wówczas nie- osiem dni, macerat osiągalny inną drogą niż za- łączymy z 31,6 l sem, jest jego odmiana barwienie karminem. We spirytusu, dodajepolska, trzeci rodzaj występuje w Armenii. Niby Włoszech przepisy na al- my 0,15 l rumu nic, bo i zwierz maławy, kermes pojawiają się już 75%, 10 l koszenili, żeby nie powiedzieć mipocząwszy od 1612 roku, 10 l syropu cukrokroskopijny, ale zawieraale już od bardzo długiego wego i uzupełniający kwas karminowy, czasu kolor jest osiągany my wodą na 36%. Czerwiec kaktusowy dzięki któremu przy wysyntetycznie (E124), mimo trącaniu ałunem czy soże karmin jako pigment jest W bardzo podobny sposób, oczywilami wapnia, etc możedostępny i można go użyć ście z innymi składnikami, produkuje my uzyskać naturalny (jako naturalny barwnik się Campari (koszenila była tam użybarwnik czerwony, zwaspożywczy występuje pod wana do 2006 roku, co zresztą można marcato alkermes ny karminem (NR4) lub numerem E120), aby oddać łatwo potwierdzić jeśli ma się próbkę koszenilą. Choć wydajność jest nie- tę niedościgłą barwę. trunku z tego okresu, której barwa wielka, bo kilogram koszenili to aż 155 Czy alkermes był trunkiem, który anty- powinna zblednąć i przybrać odcień tysięcy czerwców, karmin zawojował cypował nadejście kolejnych, równie pomarańczowy, co więcej niektóre cały świat jako dodatkowa czerwień, czerwonych, ale o bardziej wykwint- butelki zawierały informację „contains w tym przypadku bardziej nasycona nym smaku? Tego się pewnie nigdy nie natural carmine”), Aperol czy np. i ciemniejsza od dostępnych już dawno dowiemy, aczkolwiek, nie trzeba było Happy Red firmowany marką Lazzapłomiennego cynobru czy pomarań- długo czekać, aby we Włoszech na- roni. czowej minii. Polski karmin był ekspor- rodziło się amaro, ze szczególnym Mamy jeszcze nadal robione z karmiuwzględnieniem amaro rosso. W od- nem: Cappelletti Specialino, Select różnieniu od typowych fernetów, Aperitivo, Contratto Bitter czy destytrunki tego rodzaju charakteryzują larnię Nardini, gdzie możemy wybierać trzy najważniejsze aspekty: po pierw- między Rosso Nardini i Bitter Nardini. sze nie są wcale gorzkie, goryczka jest W USA bracia Leopold produkują swój delikatna i pochodzi w dużej mierze Aperitivo o mocy 24% z dodatkiem od dodatku kory chinowca czy skórki destylatu skórek grejpfrutowych, Kwas karminowy towany na cały świat już od 1412 roku, gorzkiej pomarańczy, mają niewiele goryczką, bylicą pontyjską, hyzopojawił się nawet w Wenecji. Wyparty alkoholu (czasem może to być rappem i również barwiony naturalnie został przez tańszy czerwiec armeński tem 11%) i są oczywiście bardzo koszenilą. i w efekcie przez koszenilę, od której czerwone w barwie, którą w niektóPonieważ największe triumfy te zaczęliśmy, czyli odmianę meksykańską. rych przypadkach mogą zawdzięnapoje święciły w latach 1919Ta ostatnia dominowała wśród natural- czać właśnie karminowi. 1930 przywołajmy na koniec nych barwników czerwonych aż do XIX W jednym z przepisów podanym przepis podany przez Eugene’a wieku, kiedy udało się zsyntetyzować przez Ernsta Dobislawa odnajDietericha: 33 g kory chinowją sztucznie. dziemy następujący schemat: ca, 20 g skórki pomarańczoNazwa już przywołana, więc kermes, 300 g skórki słodkiej pomarańwej słodkiej, 8 g skórki pomaktórej pochodzenia możemy szukać czy, 200 g owoców pomarańczy, rańczowej gorzkiej, 5 g cynaw arabskim qirmiz (szkarłatny) dała po- 240 g orzeszków kola, 240 g monu, 0,1 g goździków i 0,2 g czątek pierwszemu z likierów mogą- skórki cytrynowej, 160 g cynakardamonu, macerujemy dwa cemu się poszczycić taką barwą, monu, 100 g kardamonu, 70 g dni w roztworze litra spirytusu a mianowicie alkermesowi. Jego nazwa galangi, 60 g jałowca, 60 g goź90% i 750 ml wody, dosłazaś oznaczała „z kermesem”, a za jego dzików, 60 g ziela angielskiego, dzamy 1,166 g cukru, uzupełAperol z lat 80. XX wynalazczynię uważa się Katarzynę 60 g kubeby, 60 g liści lauroniamy wodą w ilości 1,750 wieku - naturalny Medycejską. Likier ten nie jest jakąś wych, 40 g kurkumy, 40 g gałki karmin, ml i dobarwiamy karminem. już pomawiększą filozofią, skład to: wanilia, cy- muszkatołowej, 400 g rumianu rańczowy kolor BOGUMIŁ RYCHLAK

62


Książki o alkoholach

Winne szlaki Piękne ilustracja, eleganckie wydanie, dobry pomysł na książkę i… bardzo licha treść. Książka przedstawia 20 krajów, 52 trasy, 327 winiarni, do tego wskazówki i porady dotyczące lokalnych świąt, wydarzeń, gastronomii i noclegów. Zdecydowana nadreprezentacja Nowego Świata, blisko połowa tras jest poza Europą! W rezultacie Niemcy zredukowano do Mozeli,

Magdalena Tomaszewska-Bolałek

Tradycje kulinarne Finlandii Fińska kuchnia nie należy do tych najbardziej znanych, niewiele na świecie jest fińskich restauracji. Jeśli z czymś kojarzymy kulinarną Finlandię, to przede wszystkim ze wspaniałym ciemnym pieczywem, konfiturami z maliny moroszka i różnymi smakołykami z renifera. No i z wódką! Magdalena TomaszewskaBolałek alkoholom z Finlandii poświęca niewiele miejsca, ale trzeba oddać autorce, że niczego ważnego nie pomija. Zaczyna od fińskiej prohibicji,

Portugalię do Douro, Grecję do Naoussa, Węgry do Tokaju. Dobór polecanych winnic budzi wiele wątpliwości – jaki był klucz? Nie są to ani najważniejsze, ani najbardziej znane, ani najbardziej oblegane przez enoturystów winnice. Mam wrażenie, że dobór jest przypadkowy, tak jak i dobór autorów tekstów, podróżników związanych z Lonely Planet. Jedni mają wyobrażenie o winie i wiedzą, co chcą w książce pokazać, inni przy okazji zaszli do jednego czy drugiego producenta i piszą, co im ślina na język przyniesie, w rodzaju: „Toskania to wymarzone miejsce na staromodny romans pośród szumiących cyprysów”. Niestety, takiego ple-ple w książce jest bardzo dużo, kuriozum, to trzystuletnia filoksera niszcząca winnice Alzacji. Książka do obejrzenia, jako źródło inspiracji przed podróżą, ale tylko do obejrzenia, czytać nie warto. (ŁG) Pascal, Bielsko-Biała 2017, s. 320, 59,90 zł, ISBN 978-83-8103-077-9

która była średnio udanym przeciwdziałaniem fińskiemu pijaństwu, pisze o monopolu w produkcji i dystrybucji alkoholi w Finlandii, o zachodzących zmianach – kulturowych, prawnych i biznesowych. Przedstawia historię fińskiego hitu eksportowego, wódki Finlandia, która powstała w 1970 roku z inicjatywy państwowego przedsiębiorstwa Alko, destylowana początkowo w Rajamäki, potem w Koskenkorva. Od 2004 roku właścicielem Finlandii jest Brown-Forman. W samej Finlandii bardziej popularna jest wódka Koskenkorva, zwana tam pieszczotliwie Kossu, marka wciąż państwowa. Od 1998 roku na rynku jest wódka Laplandia w wielu wersjach smakowych, także jako pierwsza fińska wódka koszerna. Dalej autorka przedstawia fiński gin, wspomina o żytniej whisky z Kyrö (jest też słodowa, ale o niej nic w książce), pisze też o rozwijającym się rynku piwa. O lakkalikööri autorka wspomina w innym rozdziale, poświęconym owocom i popularności maliny moroszka, z której robione są również likiery i domowe nalewki. Brakuje mi kilku zdań o fińskim akwawicie, nie jest on tak sławny jak norweski, duński czy szwedzki, ale o tyle interesujący, że robiony jest na lokalnych odmianach kminku. (ŁG) Hanami, Warszawa 2018, s. 240, 64 zł, ISBN 978-83-65520-27-2

63


Promocja

Gdzie można kupić lub poczytać „Aqua Vitae”?

Poniżej lista zaprzyjaźnionych z nami barów i sklepów z alkoholami, gdzie mogą Państwo zapoznać się z numerem „Aqua Vitae”.

Boniowice Dolium Vini – Wino z Beczki, ul. Bytomska 18, Boniowice

Łódź Old Havana, CH Manufaktura, ul. Karskiego 5 Ristorante Mare e Monti, ul. Wigury 13 Drukarnia Skład Wina & Chleba, Piotrkowska 138/140 Pinot, ul. Piotrkowska 183/187 Pinot, ul. Traugutta 5

Bydgoszcz Centrum Artystyczne Eljazz – Restauracja Na Piętrze, ul. Kręta 3

Maksymilianowo Drake Distillery

Gdańsk Restauracja Fellini, ul. Targ Rybny 6 Restauracja Bellevue, ul. Targ Rybny 10 AB Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Stary Rynek Oliwski 7

Mińsk Mazowiecki Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Warszawska 88

Białystok Alkohole Świata, ul. Kilińskiego 9a Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Adama Mickiewicza 39

Gdynia Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Mściwoja 10 Alkohole i Wina Świata M&P, Al. Zwycięstwa 238 Głogów Fuego, ul. Słodowa 42 Gniezno Hotel & Pub Pietrak, ul. Chrobrego 3 W Starej kamienicy eSKa Klub, ul. 3 Maja 13 Jastrzębia Góra Dom Whisky, ul. Droga Rybacka 60 Józefów Cezar, ul. Piłsudskiego 128 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Piłsudskiego 20A Wino na Widelcu, ul. Jarosławska 11a Kalisz Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Zamkowa 44 The Jack, ul. Śródmiejska 2 Kaliszfornia, ul. Główny Rynek 19 Karpin Alkohole i Wina Świata M&P, przy Trasie 1 E Katowice Whisky & Spirit House, ul. Plebiscytowa 13 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Panewnicka 148K Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Chopina 7 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Bażantów 6C Kielce Museum, ul. Klonowa 40a/2 Museum Galeria Echo, ul. Świętokrzyska 20 Kraków Wine Concept, ul. Merkuriusza Polskiego 2 Wódka, ul. Mikołajska 5 Krako Slow Wines, ul. Lipowa 6F Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Mogilska 86 Le Scandale, Plac Nowy 9 Aqua e Vino, ul. Wiślna 5/10 Szara, ul. Rynek Główny 6 Staropolskie Trunki, ul. Floriańska 20 Lo Scrigno Dei Sapori Italliani, ul. św. Tomasza 19/4 Bulldog Bar, Plac Mariacki 1/4 Baroque Cocktails & Music, Św. Jana 16 Hostel T2, ul. Targowa 2 Mercy Brown, ul. Straszewskiego 28 Pinot, ul. Zakopiańska 56 Łomianki Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Jeziorna 37

64

Narewka Gościniec Bojarski, ul. Ogrodowa 28 Olsztyn Highlander Whisky Bar, ul. Stare Miasto 29/32 Ostrów Wielkopolski Weranda Restaurant, ul. Rynek 34 Mellon Pub & Restaurant, ul. Wrocławska 10 Cafe 21, ul. Rynek 21 Bombardini Cafe, ul. Rynek 24 Piaseczno Alkohole i Wina Świata M&P, Wólka Kozodawska, ul. Wichrowa 1 c Poznań Old Havana, CH Stary Browar, ul. Półwiejska 32 Świat Whisky, ul. Rakoniewicka 10 Drukarnia Skład Wina & Chleba, Podgórna 6 lokal LU.1 Whiskey In The Jar, Stary Rynek 100 Dragon, ul. Zamkowa 3 Bee Jay’s, Stary Rynek 88 Evil, ul. Wojskowa 4 Radom Salon Win Winnica, ul. Słowackiego 86/1 Radzymin Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Konstytucji 3 Maja 30 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Reymonta 10 Raszyn Alkohole i Wina Świata M&P, al. Krakowska 39 Reda Dom Whisky, ul. Wejherowska 67 Rzeszów Kardamon No. 1 Alkohole Świata, ul. Grottgera 26 Alkohole Capone, ul. J. Słowackiego 2 Sopot Ristorante Tesoro, ul. Polna 70 Fidel, ul. Powstańców Warszawy 6 Coctail Bar Max, ul. Grunwaldzka 1-3

Jim Beam Alkohole M&P, ul. Sołtana 1b Winiarnia – Alkohole i Wina Świata, Marina Mokotów, ul. Warowna 1 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Mielczarskiego 7 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Ostródzka 62/Współczesna 2a Alkohole i Wina Świata M&P, Wilanów, ul. Kosiarzy 37 Alkohole i Wina Świata M&P, Radość, ul. Patriotów 213 Alkohole i Wina Świata M&P, al. Niepodległości 129 Alkohole i Wina Świata M&P Dominus, ul. Wielicka 36 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Modlińska/Mehoffera 69 Alkohole i Wina Świata M&P, al. 3 Maja 2 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Złota 68 La Casa del Habano, ul. Nowy Świat 7 Old Havana, Złote Tarasy, ul. Złota 59 Old Havana, Galeria Mokotów, ul. Wołoska 12 Sklep SingleMalt.pl, Ursus, ul. Michałowicza 8 George Ballantine’s Sklep, ul. Puławska 22 George Ballantine’s Sklep, ul. Krucza 47A George Ballantine’s Sklep, ul. Marynarska 15 George Ballantine’s Sklep, ul. Vogla 62 Amber Room, Aleje Ujazdowskie 13 Coctail Bar Max & Dom Whisky, ul. Krucza 16/22 Coctail Bar Max & Dom Whisky, ul. Nowy Świat 32 Pijalnia Whisky, ul. Zgoda 6 Funky Jim, ul. Mazowiecka 9 TT Alkohole i Wina Świata – Cygara, ul. Rosoła 22J Vinosfera, ul. Chłodna 31 Pick & Taste, ul. Jana Kazimierza 30 Casa Italia, ul. Świętojerska 5/7 Kita Koguta, ul. Krucza 8/14 Kiti, ul. Krucza 6/14 Podwale Bar and Books, ul. Wąski Dunaj 20 Klar, ul. Krakowskie Przedmieście 41 Dom Wódki, ul. Wierzbowa 9/11 Cud Miód, ul. Emilii Plater 28 Strefa, ul. Próżna 9 Dos Tacos, ul. Jasna 22 Hotel Bristol, ul. Krakowskie Przedmieście 42/44 Portucale, ul. Merliniego 2 The Roots, ul. Wierzbowa 11 Specjały Regionalne, ul. Nowy Świat 44 Restauracja Akademia, ul. Różana 2 Pinot, ul. Branickiego 9 Prodiż Warszawski, ul. Poznańska 16 Grizzly, ul. Wilcza 46 Kraken, ul. Poznańska 12 Cezar, ul. Wiejska 9 Wine & People, ul. Bielańska 6 lok. 3 Woda Ognista, ul. Wilcza 8 Discovery Wine, ul. Bagno 3/165 Winsky Wine’n’Whisky Bar, ul. Wioślarska 10 Badger, ul. Koszykowa 47/7 Evil, ul. Świętokrzyska 3 Raffles Europejski Warszawa Long Bar, ul. Krakowskie Przedmieście 13 Rest. Baczewskich, Aleja Szucha 17/19

Szczecin Evil, Aleja Wojska Polskiego 4

Wrocław Old Havana, ul. Kiełbaśnicza 24 Coctail Bar Max & Dom Whisky, ul. Rzeźnicza 28-31

Szczyrk Gościniec Salmopolski, ul. Wiślańska 56A

Ząbki Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Powstańców 30

Toruń Caffee & Whisky House, ul. Świętego Ducha 3

Zielona Góra Wina Świata, ul. Kupiecka 37/2 Eluxo – Salon Ekskluzywnych Alkoholi, ul. Mickiewicza 12

Warszawa Alkohole i Wina Świata M&P, Marki, ul. Piłsudskiego 102 M&P Ekskluzywne Alkohole, ul. Pańska 81/83 Alkohole i Wina Świata M&P, Wesoła, ul. Trakt Brzeski 54 c

Zielonka Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Marecka 30 b Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Kolejowa 25


nazwa rozdziału

3


nazwa rozdziału

3


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.