Aqua Vitae 6/2019

Page 1

ISSN 2391-8918

nazwa rozdziału

6/ 2019

cena 14,99 zł (w tym VAT)

„Jesteśmy bardzo przywiązani do naszej tradycji. Trafiłem tutaj 22 lata temu i nigdy nie przyszło mi do głowy, że warto by zmieniać profil Balmenach. Oficjalne źródła podają, że destylarnia powstała w 1824 roku, lecz tak naprawdę działała wcześniej” – opowiada Simon Buley. Rozmowa wewnątrz numeru

3


nazwa rozdziału

3


nazwa rozdziału

3


Od redaktora

OD REDAKTORA Rok 2019 kończy się zapowiedzią wyższej akcyzy na alkohole od stycznia 2019 roku. Dla budżetu mają to być dodatkowe środki 1,7 mld zł, których bardzo będzie brakowało przy rozbudowanej polityce socjalnej rządu, dla producentów alkoholi i konsumentów to dodatkowe obciążenie. Czy tak istotne? Akcyza wzrośnie o ok. 10%, co będzie oznaczało, że na półce (już z VAT) najtańsza wódka będzie droższa o 1,40 zł, a np. piwo o 6 gr. Wydawałoby się, że to nic, ale dla firm walczących o klienta w segmencie mainstream każdy grosz się liczy, gdyż sprzedają wódki praktycznie po kosztach wyprodukowania. Po co tak tanio? Bo walczą zaciekle o udziały w rynku. Czy te udziały warte są funkcjonowania na groszowych marżach? Według mnie nie są, lepiej zarabiać więcej, nawet jeśli obrót minimalnie spadnie. Przyznam, że nie bardzo przemawiają do mnie argumenty, że wyższa akcyza powodować będzie więcej wątpliwej jakości alkoholu na rynku, czy to z kontrabandy, czy to z rodzimych bimbrowni. Polacy i tak, i tak będą przywozili w bagażnikach alkohole z obszaru UE, nie tylko powodowani niższymi cenami na piwo czy mocne trunki w Czechach i na Słowacji czy win we Włoszech i na Węgrzech, ale też ze zwykłej ciekawości, bo wiele alkoholi ma charakter wyłącznie regionalny, więc przywozimy je z podróży, tak jak przywozimy zdjęcia, pamiątki, salami, prosciutto czy pecorino. Można się tym podzielić ze znajomymi, może usiąść do wspomnień przy kieliszku. Co do domowych destylatorów, to może lepiej ułatwić im legalny rozwój, niż straszyć skażonym spirytusem? Współcześnie nawet tani i prosty sprzęt do domowej destylacji pozwala uzyskać nie zanieczyszczony metanolem czy metalami ciężkimi alkohol. Powiedzmy sobie szczerze, nie ma społecznego uzasadnienia (biznesowego też nie ma) dla taniego piwa, wina czy wódki. Owszem, jest grupa osób, które są uzależnione, a ich rodziny pogrążone są w biedzie. Jest jednak na to dobre rozwiązanie. Alkoholikom można wydawać recepty na tańszy o akcyzę alkohol, co będzie miało podwójnie pozytywny wymiar. Po pierwsze, ograniczy wydatki z rodzinnego budżetu na wódkę, po drugie – alkoholik będzie rejestrowany, leczony, a przynajmniej będzie pod jakąś opieką medyczno-psychiatryczną, przychodząc do ośrodka co miesiąc po receptę. Koszty pomocy medycznej i społecznej może pokryć wyższa akcyza. Wyższa akcyza na wódkę nie jest żadną katastrofą, o ile producenci napojów spirytusowych zareagują podniesieniem cen minimalnych, a nie obniżeniem jakości i mocy wódki. To by było przykre. Polska wódka nie powinna mieć 37,5%. Zapowiadając wyższą akcyzę rząd nie skorzystał natomiast z wyjątkowej okazji, by zrównać stawki podatku na wszystkie alkohole. Bo tanie piwo jest jeszcze bardziej szkodliwe i paskudne, niż tania wódka. Inicjacja alkoholowa młodzieży zaczyna się od taniego piwa. To prawdziwa plaga, która z zupełnie niezrozumiałych względów znajduje polityczne przyzwolenie. Życzę Pańswu spokojnych i wesołych Świąt i pomyślności w Nowym Roku. ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

2

Nr 6/2019 (30) Dwumiesięcznik „Aqua Vitae. Ekskluzywny Magazyn o Alkoholach” Adres redakcji: ul. Mazowiecka 6/8 p. 416, 00-048 Warszawa Tel. (22) 828 36 31 redakcja@aqua-vitae.pl

www.aqua-vitae.pl Redaktor naczelny: Łukasz Gołębiewski Zespół redakcyjny: Jarosław Buss, Łukasz Czajka, Mirosław Pawlina, Bogumił Rychlak Sekretarz redakcji: Gabriela Duszek Stale współpracują:

Wiktor Woźniak, Tomasz Falkowski, Adam Kucharuk, Andrzej Zamojski, Patryk Kozyra, Szymon Bira, Mariusz Aderek i Rajmund Matuszkiewicz Projekt graficzny: Bogdan Janowski Reklama: redakcja@aqua-vitae.pl Skład i łamanie: Bogdan Janowski Druk: Drukarnia Matrix, Piaseczno Zdjęcie na okładce: Balmenach Wydawca: Aqua Vitae ul. Mazowiecka 6/8 p. 416, 00-048 Warszawa tel. (22) 828 36 31

www.rynek-ksiazki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruki dwumiesięcznika „Aqua Vitae” oraz jakichkolwiek fragmentów dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Chcesz poszerzyć wiedzę o mocnych trunkach? Zapisz się na bezpłatny newsletter:

http://spirits.com.pl/newsletter



6/2019

w numerze m. in.:

10 Zapowiedź wyższej akcyzy

18 Enoexpo w Krakowie

32 Jak zmienia się świat whisky

52 Smaki Sycylii

4

12 Whisky Live Warsaw

20 Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych

47 Okowity i wódki z Podola Wielkiego

53 Gorzelnia Konstantynów

14 Trzy dni z M&P

28 Rozmowa z Simonem Buletem

49 O czym warto pamiętać w nowym roku

54 Historia likierów z Łańcuta


3


Wydarzenia 8,5 mln beczek z bourbonem

Folwark Janików

Jak informuje Kentucky Distillers’ Association w stanie Kentucky znajduje się obecnie 9,1 mln beczek wypełnionych alkoholem, z czego 8,5 mln to bourbon. Na jednego mieszkańca stanu przypadają dwie beczki. To najwyższa liczba dojrzewającego alkoholu odkąd zaczęto prowadzić takie statystyki, a było to 52 lata temu. Dodajmy, że podatek z tytułu leżakującej whiskey to wartość 3,4 mld dolarów. W ciągu ostatniej dekady stan Kentucky otrzymał łącznie od producentów whiskey aż 8,6 mld dolarów w formie stanowych podatków. W tym czasie jednak liczba destylarni w Kentucky potroiła się. Padł także rekord jeśli chodzi o turystykę związaną z bourbonem, obecnie rocznie destylarnie w Kentucky odwiedza 1,4 mln osób, wzrost w ciągu dekady wyniósł 370%. (Ł)

W październiku zadebiutowała nowa linia kraftowych alkoholi z BZK Alco. Zamknięcia patentowe i butelki jak w serii Wokulski. W Janikowie jest zak-

Okowity od Palikota

ład produkcyjny BZK-Alco, na etykiecie zamieszczono rycinę, przedstawiającą dawny folwark. Seria składa się z pięciu smaków: wódka czysta, oraz likiery: Śliwka z Amaretto, Pigwa z Whisky Irlandzką, Czarna Porzeczka z Whisky, Wiśnia z Brandy. (Ł)

Janusz Palikot powołał spółkę Tenczyńska Okovita, w której powstawać będą trzykrotnie destylowa-

Limitowana edycja butelki Stock Prestige Vodka

ne naturalne alkohole ze zbóż i owoców. Nawiązując do historycznych receptur spółka planuje zaoferować kraftową okowitę oraz jakościową wódkę rzemieślniczą. Linia produkcyjna zostanie zainstalowana w należącym do Palikota Browarze Tenczynek. Spółka rozpoczęła zbiórkę pieniędzy poprzez Crowdway – platformę crowdfundingu inwestycyjnego. „Alkohole wysokoprocentowe są obecnie w przededniu rewolucji porównywalnej do tej, która 10 lat temu zaczęła zmieniać na lepsze polski rynek piwny. To dobry czas na wykorzystanie budzącego się potencjału i wskrzeszenie kraftowej okowity” – czytamy w komunikacie, ogłoszonym na Crowdway. Firma planuje zebrać blisko 4,2 mln zł, z czego ok. 1 mln zł ma zostać przeznaczone na zakup kolumny destylacyjnej, 400 tys. zł na beczki do leżakowania. Ok. 2 mln zł ma pomóc sfinansować pierwszy okres działalności i opłaty akcyzowe. Planowane pierwsze butelkowania to 2021 rok. Minimalny pakiet 10 akcji kosztuje 220 zł. (Ł)

6

Na rynku pojawiła się limitowana edycja butelki Stock Prestige Vodka – flagowego produktu firmy Stock Polska. Nowy design nawiązuje do sportów motorowych i jest częścią tegorocznej kampanii marki. – Co roku przygotowujemy limitowaną edycję butelki Stock Prestige. Tym razem inspiracją do jej stworzenia były dla nas największe wydarzenia sportowe na świecie. Imprezy motorsportowe charakteryzują się nie tylko wielkimi emocjami, ale również luksusem, który towarzyszy na każdym etapie ich organizacji. Wszystko to wpisuje się w DNA marki Stock Prestige, która zachęca do celebrowania wyjątkowych chwil i zaprasza konsumentów do świata prestiżu – mówi Magdalena Szatko, brand manager marki Stock Prestige Vodka. Czerń stanowi tło, na którym wyeksponowane zostało logo marki, a matowe wykończenie dodatkowo uwydatnia wyszukaną prostotę opakowania. Czerwone i srebrne elementy widoczne na etykiecie kontrastują z tłem, tworząc nowoczesną całość zachowaną w sportowym charakterze. Czerwony pas przechodzący w szachownicę imituje wyścigową flagę startową. Smukła butelka prezentu-


Wydarzenia je się elegancko i ekskluzywnie, dzięki czemu jest idealną propozycją na prezent dla fana motoryzacji, ale nie tylko. Wprowadzenie limitowanej edycji opakowań to część prowadzonych w tym roku działań marki. Pod koniec października zakończył się konkurs konsumencki, w którym nagrodę główną stanowił wyjazd na finałowe Grand Prix w Abu Dhabi. (N)

Mortlach i Sześć Królestw Diageo wypuściło whisky single malt wieńczącą ich tegoroczną współpracę z HBO w ramach projektu „Gra o tron”. Whisky nazywa się Six Kingdoms i jest to piętnastoletnia Mortlach. Sześć Królestw pozostało zjednoczonych przez Brana Starka pod jedną koroną w finale sagi „Gra o tron”, siódme królestwo, czyli Północ, pozostało samodzielne, w rękach Sansy Stark. Whisky była leżakowana w pierwszy raz napełnionych beczkach po sherry i finiszowana w beczkach po bourbonie. Whisky Game of Thrones Six Kingdoms – Mortlach 15YO oferowana jest w metalowych tubach w cenie 120 GBP (na rynku amerykańskim 150 USD za 0,75 l). (Ł)

Jubileuszowe targi ProWein W dniach 15-17 marca 2020 odbędzie się jubileuszowa, 25. edycja targów ProWein w Düsseldorfie.

Organizatorzy zapowiadają udział blisko 7000 wystawców z całego świata, w tym ok. 400 producentów mocnych alkoholi. Pod hasłem „Tacy sami, lecz inni” (same but different) w pawilonie 7.0 wystawiać się będą kraftowi producenci mocnych alkoholi w liczbie ok. 120 stoisk. Ponownie zaprezentują się też producenci kraftowych piw i cydrów. (Ł)

Glenfiddich w nowym opakowaniu W październiku Glenfiddich zadebiutował w nowych butelkach dla wersji 12YO i 15YO. Jednym z detali nowego wzoru butelki jest wyraźnie wygrawerowany w szkle symbol doliny, nadający jej większej wyrazistości i honorujący wieloletnie dzie-

dzictwo marki. Wytłoczony w złotym kolorze, symbol jelenia, dumnie prezentuje się pomiędzy ułożonymi w kształt litery V stokami doliny. Ozdobiony złotymi elementami podpis Williama Granta, znajduje się w górnej części butelki. Edycja dwunastoletnia ma nową nazwę Our Original Twelve, tradycyjnie leżakuje w beczkach po sherry oloroso i bourbonie. Piętnastolatka teraz nazywa się Our Solera Fifteen, sposób jej produkcji pozostaje niezmieniony – beczki po sherry i bourbonie ustawione w systemie solera. Sugerowana cena Glenfiddich Our Original Twelve w sklepach kanału handlu tradycyjnego to 149 zł za 700 ml, natomiast Glenfiddich Our Solera Fifteen – 239 zł za 700 ml. (N)

Żołądkowa Kolonialna W październiku spółka Stock Polska wypuściła dwie nowe wersje swojej sztandarowej marki Żołądkowa. To Żoładkowa Kolonialna, zgrabne butelki przypominają irlandzką lub amerykańską whiskey, barwa także. Spłaszczona kontówka, łatwo ją schować do kieszeni, grawer z żaglowcem, więc też nawiązanie do rumu, u dołu drugi grawer z nazwą marki, eleganckie etykiety. To wódki smakowe, po 38%, choć ze względu na zawartość cukru mogą być także traktowane jako likiery. Żołądkowa Kolonialna Cayemites Bay to receptura na gorzkich pomarańczach citrus aurantium z dodatkiem brandy, zaś Żołądkowa Kolonialna Port-auPrince to te same pomarańcze, lecz dodatek whiskey. (Ł)

Świąteczny Kalendarz od Jacka Świąteczny Kalendarz od Jacka Daniel’sa to 24 okienka, za którymi kryje się 21 miniaturek: Jack Daniel’s Old No.7, Tennessee Honey, Tennessee Fire, Tennessee Rye, Gentleman Jack i Single Barrel. Za trzema pozostałymi znajdują się prezenty od Jack’a – kieliszek, breloczek oraz miarka barmańska. (N)

7


FotoreportaĹź

2019

w obiektywie Przemka Szoplewskiego, Koktajl.tv

8


FotoreportaĹź

9


Wydarzenia

Zapowiedź wyższej akcyzy 14 listopada rząd przyjął i wysłał do Sejmu projekt przewidujący wzrost akcyzy od stycznia o 10% na alkohole i wyroby tytoniowe. Zmiany mają zagwarantować w 2020 roku wpływy do budżetu w wysokości 1,7 mld zł. Jak wynika z obliczeń, wódka 0,5 l 40% będzie na półce droższa o 1,40 zł. Jeśli producenci nadal będą chcieli utrzymać dotychczasowe ceny, to prawdopodobnie wszystkie wódki z najniższej półki będą sprzedane z minimalną dopuszczalną mocą 37,5%. Oby tak się nie stało. „Projekt ustawy przewiduje wprowadzenie zmian w ustawie o podatku akcyzowym, których głównym celem jest realizacja działań w obszarze podatków. Projekt przewiduje indeksację stawek podatku akcyzo-

wego na wyroby akcyzowe będące używkami tj. alkohol etylowy, piwo, wino, wyroby winiarskie, wyroby pośrednie, wyroby tytoniowe, susz tytoniowy i wyroby nowatorskie” – czytamy w uzasadnieniu rządowego projektu.

10

„Jesteśmy – zapewne tak, jak wszystkie branże – zaskoczeni skalą proponowanej podwyżki. Nie była ona ani konsultowana, ani nawet komunikowana – projekt zmiany ustawy został przyjęty bardzo szybko, w trybie obiegowym, co w przypadku tak ważnych ustaw, pociągających ze sobą finansowe konsekwencje dla gospodarki, jest trybem niecodziennym” – komentuje Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. „Abstrahując od skali podwyżek i trybu ich procedowania – źle się stało, że rząd nie wykorzystał okazji do wprowadzania polityki równego traktowania wszystkich alkoholi. Należy także pamiętać, że duży wzrost akcyzy to realna groźba wzmocnienia szarej strefy – nie tylko przemytu, ale przede wszystkim wzrostu nielegalnej produkcji alkoholu z wykorzystaniem odkażanego spirytusu technicznego, co stanowi poważne zagrożenie dla życia i zdrowia nabywców takich wyrobów”. Butelka piwa będzie prawdopodobnie droższa od stycznia o 6 gr, wino o 15 gr, napoje fermentowane także o 15 gr, zaś tzw. wyroby pośrednie (np. wina wzmacniane) o ok. 20 gr. Paczka papierosów ma być droższa o 1,02 zł. (Ł)


Wydarzenia

3


Wydarzenia

Whisky Live Warsaw Odnotować należy coraz silniejszą ofensywę wszelkich alkoholi z Japonii, bo już nie tylko whisky i gin, ale nawet soju znajduje importerów w Polsce. Sporo było nowych kraftowych destylarni z Irlandii i Szkocji, kilku nowych bottlerów, świetny przegląd whiskey amerykańskich. Cieszę się, że znalazłem czas na degustację koniaków i armaniaków z kolekcji firmy Festus. Jak zawsze bardzo dobrych whisky można było spróbować przy stoisku Adelphi, a w tym roku także Murray McDavid.

Tłumy ludzi, bardzo dużo nowych wystawców, nowych whisky i ginów, ale też innych trunków, koncepcja połączenia Whisky Live Warsaw z prezentacją ginów okazała się być strzałem w dziesiątkę. Liczne stoiska koktajlowe ubarwiały imprezę i wniosły lekkość, której whisky brakuje. Zwłaszcza tej w wersji cask strength. Nowości było w tym roku tak dużo, że nawet nie próbuję ich opisywać, ani zestawiać w tabelę z rekomendacjami,

Miho Komatsu-Welpe

Centrum Koneser świetnie sprawdza się jako lokalizacja tej imprezy, jest przestronnie, jest gdzie pójść zjeść. Organizatorom udało się uniknąć kolejek po bilety. Biorąc pod uwagę bardzo dużą liczbę nowych wystawców oraz szeroką ofertę na stoiskach, bardzo by się przydał obszerniejszy katalog, albo interaktywna aplikacja z planem stoisk, żeby łatwiej było zaplanować degustacje. (Ł)

bo zbyt duże byłoby ryzyko, że kogoś pominę. Nie byłem w stanie spróbować nawet połowy tego, co chciałem. Dwa dni to za mało, choć na więcej brakowałoby sił. Natomiast szkoda, że impreza została skrócona do godzin popołudniowych, zaczynała się w piątek o 16. i w sobotę o 14. Mało było czasu, siłą rzeczy trzeba było wybierać, co przy takim natłoku nowości jest trudne. Każda butelka kusi, każda potencjalnie może zaskoczyć. Zaskoczeń jednak wielu nie było, jeśli nie liczyć bezalkoholowego hiszpańskiego ginu Fluère, który koniecznie trzeba spróbować, żeby zrozumieć, że alkohol jest ważny.

12


Wydarzenia

15


Wydarzenia

fot. Łukasz Gołębiewski

17 października w Fortecy Kręglickich M&P zaprezentowało swoją kolekcję alkoholi mocnych. Niemal pełen przegląd, sporo nowości. Właściwie w każdej kategorii, bo i rum nowy, i wódka, i giny, ale głównie whisky. Było co próbować. Rum z Jamajki, Hampden Great House Distillery Edition dostępny był wyłącznie na festiwalu, na razie nie będzie go w stałej ofercie w salonach M&P. Szkoda. To ciężki rum, z nutami nafty, benzyny, tytoniu, anyżu, wiśni. W bardzo limitowanej ilości przyjechał nowy festiwalowy Blanton’s. Każdego roku pojawia się specjalna edycja z beczek wyselekcjonowanych dla M&P. W tym roku mamy bardzo delikatny aromat – cedru, hebanu, śliwki, marcepanu, anyżu. – Cieszę się, że czuć różnicę w porównaniu do ubiegłego roku, chcemy żeby każda edycja dla M&P była wyjątkowa – opowiada Tomy Mills, ambasador marki Blanton’s. – Tym razem jest to whisky w wieku 7-10 lat, z beczek leżakowanych na

Shilton Almeida

środkowych piętrach magazynu H, chcieliśmy pokazać wpływ drewna, stąd tak wiele nut ziołowych i drzewnych. Ta edycja jest ostrzejsza od ubiegłorocznej, mimo delikatnie niższej mocy alkoholu.

14

M&P fot. Daniel Ptasiński

Mocne alkohole z

Ważną nowością w ofercie są whisky z destylarni Tobermory, czyli torfowa whisky Ledaig i Tobermory. Powstają na wyspie Mull, przez pół roku tworzą jedną whisky, przez pół roku drugą. To mała destylarnia, więc oferta jest skromna, ale są to cenione whisky z historią. Ponadto do oferty M&P trafia także Tobermory Gin. Zadebiutował rok temu, jest na rynku angielskim i niemieckim, teraz będzie też w Polsce. Wszystkie botaniki są z wyspy Mull, m.in. wrzosy, czarny bez. Rześki, świetny do koktajli. Kolejna nowa pozycja, to wódka Carvia, destylowana w szarentejskich alembikach jak Viche Pitia, bo to ten sam producent z regionu Cognac. Lżejsza i tańsza niż jej odpowiednik, czyli kminkowe Viche Pitia, ale jest tu ten sam fantastyczny zapach kminu. Hinduska marka Paul John zaprezentowała edycję whisky Christmas Edition 2019, będzie w sklepach M&P przed świętami. – W tym roku wypuściliśmy edycję świąteczną, zbudowaną z beczek z whisky torfową, nietorfową i po sherry pedro ximenez, w wieku 6-8 lat, mariażowanych w wielkich kufach. Tylko 3000 butelek na cały świat – mówi Shilton Almeida z Paul John. Dwie nowe whisky pokazała destylarnia Templeton Rye. To Barrel Strength zestawiona z beczek w wieku 6-12-16 lat, bardzo ziołowa, ziarnista, z czekoladową słodyczą. A także Maple Cask Finish, whisky o aromacie liści, wiśni, śliwek, słodka i delikatna. – Przez dwa miesiące beczki były napełnione syropem klonowym, a potem na pół roku trafiła do nich nasza sześcioletnia whiskey – mówi Shane Fitzharris, wiceprezes Templeton Rye. – Wielu producentów w Kanadzie i USA do-


fot. Daniel Ptasiński

daje do whiskey syrop klonowy, żeby skorygować smak, ale ja chciałem to zrobić inaczej, drożej i bardziej zgodnie z kanonem whiskey. Kilka nowości było na stoisku Kilchomana, m.in.: 100% Islay 9th Edition, Vintage 2010 czy STR Cask Matured. Wszystkie dymne, torfowe. Kilka nowych whisky na stoisku GlenAllachie: 10YO Batch 2, Vintage 2006 Single Cask Ralfy (zaskakująca, o pomarańczowej barwie, którą zawdzięcza finiszowaniu w beczkach po porto ruby), Vintage 2008 Single Cask Moscatel czy 8YO Koval Quarter Cask, z małych beczek od amerykańskiego producenta whiskey. Był też nowy Kilkerran 15YO Single Cask, whisky z pierwszego roku, kiedy zostały napełnione beczki Kilkerrana, spędziła dziesięć lat w beczkach po sherry fino i pięć lat w beczkach po bourbonie. Springbank 15YO Rum Wood, gdzie finiszowanie w beczkach po rumie dało nuty tropikalne – kokos czy banany oraz kolejna edycja Springbank 12YO Cask Strength, tym razem o mocy 57,1 ABV. Osobne stanowisko miał na festiwalu Brown Forman, właściciel marek whisky BenRiach i GlenDronach,

fot. Łukasz Gołębiewski

Wydarzenia

Shane Fitzharris

z których kilka beczek trafiło na wyłączność do salonów M&P, np.: BenRiach 2007 11YO Oloroso Cask, BenRiach 2007 10YO Peated/Olorosso Sherry Cask, BenRiach 1994 24YO Peated/Olorosso Sherry Cask, GlenDronach 1992 26YO Oloroso Sherry Butt, GlenDronach 1994 24YO Pedro Ximenez. Można było spróbować kilku otwartych na festiwal po raz pierwszy butelek rocznikowych koniaków i armaniaków, jak Gaston Legrand 1999 i Dupuy 1993 Borderies, a także wspaniały François Voyer Extra zestawiony z destylatów w wieku 30-40 lat. Wydarzeniem była specjalna edycja koniaku François Voyer M&P, butelkowanego z mocą beczki 57,4%, o rześkich, owocowych aromatach. Pierwsza taka edycja w historii marki François Voyer. (ŁG)

Najciekawsze nowości mocnych alkoholi w ofercie M&P Poz.

Marka

Gatunek

Kraj

Ocena

1

François Voyer Extra

koniak

Francja

97,0

2

Templeton Rye Maple Cask Finish

bourbon

USA

95,0

3

Padro & Co. Rojo Amargo

wermut

Hiszpania

94,5

4

Templeton Rye Barrel Strength

bourbon

USA

94,0

5

Carvia

wódka

Francja

93,0

6

Dupuy 1993 Borderies

koniak

Francja

92,5

7

Hampden Great House Distillery Edition

rum

Jamajka

89,5

7

Springbank 15YO Rum Wood

single malt

Szkocja

89,5

8

Kilchoman 2010 Vintage

single malt

Szkocja

89,0

8

GlenDronach 2012 7YO Virgin Oak

single malt

Szkocja

89,0

9

GlenDronach 1994 24YO Pedro Ximenez

single malt

Szkocja

88,5

10

François Voyer Creme de Framboise

likier

Francja

88,0

15


Wydarzenia

II Śląski Salon Win i Alkoholi Mocnych M&P

osób obsługujących stoiska w dzielenie się wiedzą, i oczywiście, alkoholem. W zasadzie wszystkie stoiska, wyposażone w bogate zapasy win i mocniejszych trunków, były nieustannie oblegane przez spragnionych nie tylko informacji uczestników. Bilet upoważniający do udziału w katowickim wydaniu OSWiA kosztował 50 zł. W tej cenie otrzymywało się kieliszki degustacyjne: po jednym do wina i alkoholi mocnych wraz z praktyczną torebką pozwalającą powiesić sobie naczynie na szyi. Do tego, można było zakupić alkohole w specjalnej, festiwalowej cenie. Przede wszystkim jednak, wejściówka dawała prawo do odwiedzania stoisk, przy których ciągle trwały rozmowy ze specjalistami i degustacje wystawionych alkoholi (bez dodatkowych opłat). Na koniec, każdy uczestnik otrzymał prezent-niespodziankę, którą okazała się butelka wina Arrogant Frog (Cabernet Sauvignon-Merlot) w specjalnej, festiwalowej edycji. Dzień katowicki, w odróżnieniu od warszawskich (dwóch) dni festiwalu, łączył wystawę win z prezentacją alkoholi mocnych. Z racji mojego hobby, skupiłem się na alkoholach wysokoprocentowych. Główny obiekt mojego zainteresowania, czyli wódki i okowity były reprezentowane tylko

16

przez jeden trunek – japońską Nikka Coffey Vodka. Nikka produkuje przede wszystkim whisky (i gin), ma jednak w ofercie także wódkę uzyskiwaną z destylatów kukurydzianych oraz jęczmiennych. Degustacja na stoisku wypadła bardzo dobrze. Słodki, lekko owocowy aromat prażonego ziarna zachęca do poznania smaku, w którym łagodna słodycz gotowanej kukurydzy złamana jest pikantnością pieprzu. Z braku innych wódek, nie pozostało mi nic innego jak odwiedzić kilka stoisk z whisky, kalwadosami i koniakiem. Idąc moim śladem można było spróbować irlandzkiej Writers Tears, szkockiej Kilchoman czy indyjskiej marki Paul John. Dobre wrażenie robiły koniaki reprezentowane m.in. przez markę François Voyer. Niesłabnącym zainteresowaniem cieszyło się stoisko Calvados Drouin. Można tu było spróbować rewelacyjnych destylatów z jabłek i gruszek, promowanych osobiście przez francuskiego ambasadora marki, Hervé Pellerina. Na więcej trunków, niestety, zabrakło mi czasu. Podsumowując, katowicki dzień jubileuszowego, dziesiątego Ogólnopolskiego Salonu Win i Alkoholi to świetna okazja do spróbowania nowych alkoholi i zakupienie ich w wyjątkowej, festiwalowej cenie. Unoszący

fot. Daniel Ptasiński

fot. Daniel Ptasiński

Dzień katowicki, dziesiątego OSWiA, zgodnie z przewidywaniami, okazał się niezwykle udany. Bardzo dobry dla atmosfery spotkania był fakt, że festiwal zorganizowano w piątek (18 października). Dzięki temu, wolni od zobowiązań zawodowych uczestnicy, mogli w pełni oddać się zdobywaniu wiedzy i degustacji dobrej jakości trunków. Uwagę zwracało olbrzymie zaangażowanie

się wszędzie spiritus vini jest katalizatorem wymiany wiedzy i nawiązywania relacji zarówno z wystawcami, jak i z innymi uczestnikami. Udział w OSWiA to znakomity pomysł na wieczór z przyjaciółmi, samodzielną eksplorację aromatów i smaków wysokiej jakości alkoholi, a nawet – randkę. MARCIN MŁODOŻENIEC


nazwa rozdziału

3


Wydarzenia

Enoexpo w Krakowie W dniach 20-22 listopada odbyły się w Krakowie kolejne targi Enoexpo. Formuła wciąż pozostaje taka sama, czyli targi przeznaczone są głównie dla „zawodowców”, odbywają się w tygodniu w godzinach pracy. Odwiedzających jest w sam raz i nie ma tłoku znanego choćby z festiwali poświęconych whisky. Zawsze też na targach oprócz wina

i piwa udaje się odnaleźć stoiska z alkoholami mocnymi, choćby dlatego, że część winiarni głównie z Kaukazu i Bałkanów produkuje także brandy i destylaty owocowe. W tym roku były także obecne dwie rodzinne destylarnie ze Słowacji: Vanapo s.r.o. ze Świdnika i Zizak s.r.o. z Popradu i z Włoch MAVI Drink, które to firmy wystawiały tylko alkohole mocne. Na stoisku Armenia Wine Company można było skosztować pełnej gamy brandy tego producenta. Ma on linie produktów: Grand Yerevan z przeznaczeniem na rynek europejski, które to brandy są dostępne także w Polsce i drugą przeznaczoną na rynek rosyjski. Na obie linie skła-

dają się brandy 3-, 5- i 7-letnie. W planach jest wersja 10letnia Grand Yerevan. Sama destylarnia mieści się niedaleko stolicy Armenii, brandy dojrzewa w beczkach z francuskiego dębu, alembiki pochodzą z Cognac. Siedmiolatka o nazwie Knar (Harfa) okazała się zwycięzcą degustacji i jest godna polecenia – zwłaszcza, że kosztuje mniej niż 90 zł za 0,5 l. Destylarnia jest otwarta dla zwiedzających – odwiedza ją rocznie ponad 6 tys. osób.

18

Słowackie firmy szukają w Polsce dystrybutora. Vanapo ze Świdnika to rodzinna destylarnia, zarządzana przez drugie pokolenie rodziny Cechelský. W zeszłym roku obchodziła 25-lecie działalności. Mają kilka linii produktów: wódek, destylatów owocowych, jałowcowych, rumów i likierów. Butelki (w części z Polskich hut) i etykietki tańszych linii produktów w dużej mierze wyglądają bardzo „retro”. Wódka Ambasador z pszenicy okazała się niebywale gładka na przełyku, czyli po słowacku jemna. Likier

Karpatský Čaj na bazie górskich ziół ma mocy aż 52%, nie mówiąc już o 80% rumie. Czereśniowica 45% i Gruszkowica 52% zachwyciły swoim zapachem, w smaku także niczego im nie brakowało. Najlepszą historię przedstawił Otto Zizak. Destylacją zajmował się już jego dziadek. On sam wyemigrował do Nowego Jorku (pracował tam z Polakami, stąd dobrze mówi po polsku), gdzie spędził wiele lat. Po przejściu na emeryturę postanowił wrócić do korzeni i otworzył destylarnię w Popradzie. Jego ambicją jest (i powtarza to wnukowi), by za jakiś czas nazwisko Zizak było równie znane jak Hennessy! Produkuje m.in. doskonałą borovickę ze zdjęciem dziadka na etykiecie, wspaniałą piwowicę, o smaku pianki ze słowackiego pilsa i specjalność firmy – frndžalica, czyli koszerny 63% destylat, powstający z połączenia zacierów zbożowych i owocowych. Prawdziwy pasjonat. Z win można było m.in. spróbować wyrobów z Winnicy Korol z Mielnika niedaleko Siemiatycz na Podlasiu. Właściciel, Mikołaj Korol, ma winnicę o powierzchni 6 ha. Jak się dowiedziałem, okolice Mielnika charakteryzuje wyjątkowo ciepłe lato, dlatego nie zamieniłby się on winnicami choćby i za Zieloną Górę. Jego czerwony Regent 2018 na tegorocznym XI konkursie win i cydrów Enoexpo zdobył srebrny medal i wyróżnienie za „międzynarodowej klasy wino”. ŁUKASZ CZAJKA tekst i zdjęcia


Wydarzenia

25


Wydarzenia

Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych 2019 9 listopada w Konarach na Śląsku odbył się pierwszy Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych. Miejsce jest wyjątkowe, odrestaurowany pałac pochodzi z 1763 roku. Przez kronikę wsi znajdującej się w dawnym księstwie świdnickim, przewijają się rody Reichenbachów, Sebottendorfów, Saugwiztów, Seydlitzów, Landskronów, Lebensteinów, Richthofenów i Gaffronów. Zniszczony w czasach PGR, dziś dźwiga się z ruin. Są tu wspaniałe piwnice, przestrzeń hotelowa, niezwykły spichlerz z wieżą, a sama impreza odbywała się w odrestaurowanych i zaaranżowanych na nowo dawnych stajniach. Kilometr drogi od Pałacu Konary w budowie jest duża destylarnia Wolf & Oak. To właśnie Wolf & Oak, czyli Michał Płucisz oraz pochodząca z tego regionu nalewkarnia Nalewki Kresowe, czyli Staszek Smarduch, byli spiritus movens tej

imprezy. Panowie powołali inicjatywę Alkohole Rzemieślnicze, mającą na celu skupienie producentów alkoholi kraftowych. Impreza w Konarach była mniejsza niż początkowo zapowiadano, ale atmosfera była znakomita. Alkohole wystawiono na prostych stołach, eksponaty promocyjne na beczkach. Byli mali producenci alkoholi mocnych: Wolf & Oak, Drake Distillery, Duch Sadu, Grochowica Polska, byli producenci nalewek: Nalewki Kresowe, Manufaktura Nalewek, Manufaktura Cieleśnica, Nalewkarnia Longinus, byli winiarze: Winnica Świdnica, Vinori, browary kraftowe: Pivovsky, Profesja, Stacja Małomice, Browar Rebelia, Browar Pan Szyszka i Brewery Hills, byli kolekcjonerzy i niezależni bottlerzy: Whisky Team, Loża Dżentelmenów, The Taste of Whisky,

20

The Finest Malts, Scotland Yard. Był też Tudor House z ofertą whisky, chyba jako dość przypadkowy gość w tym towarzystwie, podobnie jak zegarki Balticus.

Byliśmy i my, z „Aqua Vitae”, biblioteczką książek i wyborem przywiezionych z domowego barku alkoholi. Degustacje trwały ponad dziesięć godzin, przyszło ok. 150-200 osób. A potem były tańce, hulanki, swawole do świtu. Była muzyka na żywo i didżej. Bilet zwykły na festiwal kosztował 79,75 zł. Bilet premium dawał dodatkowo dwa żetony po 5 zł i posiłki z zainstalowanej garkuchni. Każdy dostawał kieliszki degustacyjne, nie brakowało wody. Co do kuchni, to niestety była paskudna. Drugi mankament, to przez cały czas festiwalu było na sali zdecydowanie chłodno. Za rok warto to poprawić. Bo, że za rok impreza znów się odbędzie, to raczej pewne. Zarówno wystawcy, jak i goście wracali do domów w dobrych humorach. Festiwal Alkoholi Rzemieślniczych to świetna regionalna zabawa. (Ł)


Wydarzenia

31


Wydarzenia

Flavours of Ireland 3 października Irlandzka Rada ds. Żywności – Bord Bia – zorganizowała wydarzenie „Smaki Irlandii – Flavours of Ireland”. Było to największe w Polsce spotkanie z producentami irlandzkich alkoholi i świetna okazja do poznania, porozmawiania z producentami alkoholi, jak również do ich zdegustowania. Imprezę zaszczyciła obecnością ambasador Irlandii, pani Emer O’Connell. Wystawcy zaprezentowali irlandzką: whiskey, gin, wódkę, rum i likiery. Event uwieńczyła wystawna kolacja w towarzystwie pani ambasador i licznie przybyłych gości w hotelu Sheraton. Kilka słów o wystawcach i ich markach. Lough Ree Distillery, to rodzinna firma, która mieści się w Lanesborough. Jako jedyni produkują torfowy gin pod nazwą Sling Shot, mają też whiskey single grain The Bridge i wódkę Zesty Citrus Vodka. W 2020 otwierają nową destylarnię z visitor centre. Coole Swan Cream Liqueur, to kraftowy producent likieru na bazie mieszanki irlandzkiej whiskey single malt, białej belgijskiej czekolady i świeżej śmietanki. Firmą zarządza małżeństwo Mary Sadlier i Philip Brady. W Polsce są w ofercie Domu Whisky. The Shed Distillery znajduje się w północno-zachodniej Irlandii (Drumshanbo) nad brzegiem jeziora Allen. W ofercie mają gin Gunpowder Irish, w pięknej błękitnej butelce, który robiony jest z 12 botaników, ale główną rolę odgrywa zielona herbata Gunpowder z Chin, whiskey, likiery i niesamowitą wódkę Sausage Tree Pure Irish, w równie ciekawej butelce w kolorze malinowym. Trunek robiony jest na bazie owoców drzewa kigelia africana, które występuje w całej tropikalnej Afryce. Na drzewie wyrastają owoce o długości do 60 cm, ważące około 7 kg i wyglądają jak kiełbasy giganty. Drugim składnikiem jest dzika pokrzywa irlandzka. Od przyszłego roku będą otwarci dla zwiedzających. Staffords Irish Spirits ulokowane jest w Wexford (południowo-wschodnia Irlandia), najbardziej żyznym rejonie Irlandii. Produkują destylat na gin z lokalnych odmian ziemniaka. Grills Spirits, którego właścicielami jest małżeństwo Tom i Nicola Grills. Projekt wystartował w sierpniu 2018 roku. Sixling to pierwszy i jedyny gin z moroszki. Moroszki były obfite w Irlandii aż do XIX wieku, ale obecnie są niezwykle

22

rzadkie na wyspie. Owoce sprowadzane są ze Skandynawii. Ideą producenta było odkrycie zapomnianego smaku starożytnej Irlandii. W skład wchodzi również czarny bez i osiem innych botaników. Sixling spoczywa w intrygującej butelce – w zależności od kąta patrzenia, zmienia się jej barwa.

Inis Tine Uisce Teoranta, to destylarnia z Westport (Cathair na Mart) w hrabstwie Mayo. Mają whiskey, gin i rum pod marką Grace O’Malley, która jest bardzo ważną postacią w irlandzkiej historii. Nazywana „Morską Królową Connaught” lub „Królową Piratów”. Sliabh Liag Distillers leży w hrabstwie Donegal, w którym tradycje wytwarzania poitín są bardzo odległe. W tym rejonie Irlandii legendy i tradycje cały czas mają duży wpływ na teraźniejszość. Właściciele rodzinnej firmy postarali się odtworzyć w swoich trunkach przeszłość regionu, bazując na nowoczesnej technologii. Produkują whiskey Silkie, czy giny z morską tradycją An Dulaman. Destylarnia otwarta jest dla zwiedzających. Pernod Ricard zaprezentowało nowe oblicza Jamesona – Caskmates Stout Edition, Black Barrel. Można było spróbować koktajli na ich bazie i poznać nowego brand ambasadora, Davida O’Boyle.

Blacks Brewery znajduje się w malowniczym Kinsale. Pierwotnie był to tylko browar, z czasem powstała destylarnia. Są pierwszymi, którzy wypuścili na rynek irlandzki rum – Blacks Spiced Irish Rum. Produkują też Blacks Irish Whiskey i Black’s Irish Gin. Butelki opatrzone są pięknym wizerunkiem ptaka, który został ręcznie naklejony. (GD)


nazwa rozdziału

3


Wydarzenia

Baczewskich

fot. Łukasz Gołębiewski

fot. Łukasz Gołębiewski

W dniach 2-3 października firma J.A. Baczewski oraz Ambra, polski dystrybutor marki, zorganizowali wyjazd prasowy do Lwowa – śladami rodziny Baczewskich. Już na lotnisku Okęcie pojawił się pierwszy akcent nawiązujący do historii, bowiem w business lounge, gdzie spotkała się grupa, nie tylko podawana jest Wódka Monopolowa Baczewski, ale też jest kącik ze starymi zdjęciami oraz model samolotu z lat 20. XX wieku, z reklamą wódek Baczewski. Grupa została ulokowana w apartamentach hotelu Grand, jednego z najstarszych i najbardziej eleganckich hoteli w centrum Lwowa. Zwiedzanie miasta rozpoczęło się od miejsca, gdzie Ruiny fabryki Baczewskich stał pierwszy zakład rodziny Baczewskich we Lwowie. Nie pozostało po nim nic, podobnie jak po jeszcze wcześniejszej fabryczce w Wybranówce pod Lwowem. Ważnym punktem programu była wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim, z mogiłami polskich żołnierzy i wielu wybitnych Polaków oraz z wielkim rodzinnym grobowcem Baczewskich, który znajduje się naprzeciwko głównego wejścia na cmentarz. Rodzina Baczewskich była nie tylko zasłużona dla historii polskiego gorzelnictwa, lecz także dla samego Lwowa. W grobowcu są pochowani m.in. Leopold oraz Józef Adam Baczewscy, którzy odpowiadali za sukces zakładów. Zatrudniająca ponad 300 robotników wytwórnia wódek Baczewski osiągnęła moce produkcyjne 336 hl alkoholu dziennie. Wyposażona były w nowoczesne aparaty: Barnetta, Pampego i Savala. Niestety, kolejny punkt programu, czyli zwiedzanie pozostałości po zakładach Baczewskich, nie pozostawił złudzeń, co do ogromu zniszczeń zarówno w czasie II wojny światowej, jak i później, nie wyłączając ostatnich dwóch dekad. Zachowała się m.in. brama wiodąca do fabryki, pomalowana na mało gustowny łososiowy róż a nad nią napis Almazinstrument, za nią budynek dawnego dworu, na szczycie poddasza ozdobiony datą 1782. Przy bramie tablica pamiątkowa, a na niej lakoniczna informacja, że w 1782

Zachowana brama do zakładu

24

roku powstała fabryka alkoholi we wsi Wybranówka (to ok. 44 km od Lwowa), że obecne budynki fabryczne w większości powstały w 1808 roku według projektu architekta Władysława Sadłowskiego, a wcześniej Baczewski zakupił we Lwowie dwór hrabiów Cieleckich. Po II wojnie światowej mieścił się tutaj zakład Almazinstrument, produkujący narzędzia ścierne z diamentową warstwą roboczą. Wtedy też kolejny raz kompleks był przebudowany. Z dawnych fotografii wiadomo jak wyglądał dwór Cieleckich, ale ten został gruntownie przebudowany jeszcze za czasów Baczewskiego. Zachował się też na zdjęciach ogólny wygląd fabryki, z wielkim kominem, wysokim budynkiem rektyfikacji. Na dawnych fotografiach widać dwa dumne lwy u wejścia do fabryki i te stoją do dziś, sam mur i brama zostały chyba zbudowane według nowej koncepcji fot. Łukasz Gołębiewski

Śladami

Grobowiec Baczewskich

po wojnie. Komin jest inny, po budynku rektyfikacji nie ma śladu, dwór, czyli zapewne budynek dyrekcji fabryki, jest bardzo zniszczony, podobnie jak te zabudowania fabryczne, które przetrwały (z wyglądu można domniemywać, że zachowały się budynki magazynowe, butelkowania, być może zestawialnia wódek i likierów, może dawna kotłownia). Całość jest w opłakanym stanie, niektóre pomieszczenia zajmowane są przez jakieś drobne warsztaty, reszta to niszczejące pustostany. W budynku dyrekcji, czyli w zniszczonym dworze Cieleckich, trwają jednak prace remontowe, więc być może część dawnego blasku przywróci temu miejscu nowy właściciel. Patrząc jednak na to jak ukraińscy milionerzy obchodzą się z zabytkami Lwowa, można mieć tyle samo obaw, co nadziei. Nowy właściciel willi Baczewskich tak „zmodernizował” front pałacyku, że z jego klasycystycznego uroku nic nie pozostało, wygląda jak strażnica więzienna. Organizatorzy wyjazdu zadbali także o część gastronomiczno-rozrywkową. Uczta w restauracji Baczewskich, w towarzystwie starych butelek i zabytkowych reklam, trwała do późnych godzin, przy mięsiwach, rybach i słodkościach oraz przy nalewkach, Wódce Monopolowej i pomarańczówce Suweren. Przynajmniej biesiadowanie Polaków pozostaje niezmienne, niezależnie od zawirowań dziejowych. (ŁG)


Wydarzenia

11


Wydarzenia

Wyprawa do

Balmenach

W dniach 21-24 października firma International Beverage, właściciel marki Inver House i pięciu destylarni w Szkocji, zorganizowała wyjazd studyjny dla laureatów konkursu barmańskiego Hankey Bannister. Do Szkocji polecieli: Mateusz Bala z Six Coctails, Michał „Mycek” Stasiak z Domu Whisky i Aleksander Pelowski z Małej Sztuki, a także Łukasz Gołębiewski z „Aqua Vitae”. Wizyta zaczęła się od Edynburga, grupa zajęła pokoje w hotelu Radisson w zabytkowej części miasta, tuż

26

przy zamku. Zwiedzanie multimedialnej ekspozycji Scotch Whisky Experience i unikatowej kolekcji blisko 3000 butelek starych szkockich whisky, masterclass przedstawiający klasyczne whisky z pięciu regionów Szkocji, a następnie runda po barach, w tym whisky-barze Usquabae, z imponującą kolekcją starych single malts. Następnego dnia grupa pojechała do destylarni Balmenach. Do Inver House należą w Szkocji destylarnie: Old Pulteney, Balblair, Speyburn, Knockdhu i właśnie Balmenach. Whisky z Balmenach nie jest oficjalnie butelkowana, ostatnia i jedyna edycja jaką wypuściło Inver House jest sprzed 22 lat, wcześniej dwie oficjalne edycje wypuściło Diageo, poprzedni właściciel destylarni. Cała produkcja Balmenach trafia do blendów, w tym do sztandarowego blendu Inver House, czyli whisky Hankey Bannister. Pracę destylarni grupa miała okazję poznać pod przewodnictwem menadżera Balmenach, Simona Buleya, który prowadzi zakład od 1997 roku. Zwieńczeniem dnia były warsztaty blendowania whisky, wspólnie z ambasa-

dorem Inver House, Gregorem Stirlingiem, a także dwie sesje masterclass z whisky z destylarni Old Pulteney i Balblair. Nocleg w stylowych wnętrzach wiktoriańskiej posiadłości Muckrach w Grantown on Spey. Następny dzień to wizyta w destylarni Caorunn, która powstała przy Balmenach na potrzeby produkcji ginu. Destylują na niezwykłych starych, cylindrycznych alembikach, które mają blisko sto lat. Warsztaty poświęcone botanikom i rozpoznawaniu ich aromatów w ginie. Pobyt zakończyła kolejna noc w Edynburgu i kolejna runda po barach. (Ł)


nazwa rozdziału

3


Rozmowa numeru

Pełna moc do beczki Mówi Simon Buley, manager zarządzający destylarnią Balmenach

- Dlaczego whisky Balmenach nie jest oficjalnie butelkowana? - Trzeba by zapytać w Inver House, tego typu decyzje podejmuje właściciel destylarni, a moją rolą jest robić dobry alkohol na whisky. Nie mogę decydować, czy będzie butelkowana. Przyznam jednak, że bardzo bym chciał aby była, przez 22 lata mojej pracy w Balmenach było tylko jedno oficjalne butelkowanie na samym początku. Była to krótka seria, dziś warta fortunę, jeśli ktoś wciąż ma pełną butelkę.

28

- Złośliwi mówią, że po prostu whisky, która tu powstaje nie jest dość dobra by ją butelkować. - Nie będę tego komentował. Nie obchodzi mnie, co mówią ci, którzy nigdy Balmenach nie próbowali. Dla mnie to najlepsza szkocka whisky. - Ma pan okazję próbować zawartość beczek? - Rzadko. Tylko niewielka część whisky Balmenach leżakuje w naszych magazynach, reszta jedzie do innych magazynów Inver House. Mamy tu jednak kilka beczek z 1998

roku, pierwszego roku po wznowieniu działalności przez Balmenach. - Jaki jest profil tej whisky? - Typowy dla Speyside, owocowy, z nutami cytrusowymi. To lekki, słodki destylat. Ostateczny profil zależy jednak od beczek i czasu maturacji. Ja odpowiadam tylko za pierwszy etap produkcji, za jego jakość i powtarzalność. - Pomówmy zatem o produkcji. Jak jest zorganizowana? - Pracujemy przez pięć dni w tygodniu, przerabiamy w tym czasie 15 kadzi zaciernych, tj. ok. 46 tys. l. Nie jesteśmy dużą destylarnią, rocznie robimy ok. 1,5 mln l alkoholu, maksimum naszych mocy to 1,9 mln l. - Skupujecie słód, który mielicie w typowym młynie Porteus, w jaki wyposażonych jest większość szkockich destylarni. Zacieranie jest w wielkiej miedzianej kadzi, a potem następuje fermentacja. Jak długo trwa ten proces? - Mamy sześć tradycyjnych kadzi fermentacyjnych z sosny oregońskiej firmy Douglas Fir. Klasycznie fermentacja u nas trwa 52-54 godziny, w weekendy dłużej. Używamy suchych drożdży mauri, które dają owocowy smak. - Czy dłuższa weekendowa fermentacja daje inne efekty niż krótka?


Rozmowa numeru - W naszym przypadku czas fermentacji nie ma żadnego znaczenia, wynika jedynie z organizacji tygodnia pracy. Efekt destylacji i tak jest mieszany w ogromnych stalowych zbiornikach przed rozlaniem alkoholu do beczek. - Co decyduje zatem o wyjątkowości alkoholu, który powstaje w Balmenach? - Kilka elementów, zaczynając od sprzętu, kończąc na doświadczeniu ludzi. Akurat fermentacja jest tu mało istotna, jest typowa. Mamy unikatowe alembiki, które dają charakterystyczne dla nas zapachy. Sześć wodnych kondensatorów w starym stylu, daje bardzo duży kontakt z miedzią. Destylacja jest całkowicie sterowana ręcznie i to też decyduje o unikatowości whisky. Komputera nie nauczy się aromatów, nie będzie wiedział, kiedy coś idzie nie tak i trzeba modyfikować proces produkcji. Podobnie sami nadzorujemy fermentację. Komputery pilnują tylko temperatur i procesu zacierania. Ostateczny efekt to słodki i owocowy new make spirit o mocy 68-69%. - Czy obniżacie moc alkoholu przed zlaniem do beczek? - Beczkujemy zawsze z pełną mocą. Coraz więcej producentów tak robi, wychodząc z założenia, że po co leżakować wodę. Na pewno miejsce, pogoda mają wpływ na to, że proces leżakowania przebiega tu mało agresywnie, więc nie ma konieczności obniżania mocy alkoholu. Poza tym Inver House dba o bardzo powolny proces starzenia ich whisky. - Część waszej produkcji trafia jednak do magazynów i beczek w innych miejscach Szkocji. - To prawda, ale uważam, że miejsce leżakowania nie ma decydującego znaczenia dla profilu whisky. Ważniejsze jest doświadczenie osób, które zajmują się zarządzaniem zawartością beczek. - Balmenach jest sercem blendu Hankey Bannister. - Mogę jedynie powiedzieć, że dużą część Hankey Bannister stanowi

nasza whisky, ale Balmenach jest także w innych blendowanych whisky, nie tylko w markach Inver House, bo jest odsprzedawna również dla innych producentów. Bardzo ją lubią, bo jest unikatowa, ma nuty delikatne, owocowe. - W opisach profilu whisky Balmenach można znaleźć opinie, że to whisky w starym stylu. Sama destylarnia w 2024 roku obchodzić będzie dwustulecie. - Tak, jesteśmy bardzo przywiązani do naszej tradycji. Trafiłem tutaj 22 lata temu i nigdy nie przyszło mi do głowy, że warto by zmieniać profil Balmenach. Oficjalne źródła podają, że destylarnia powstała w 1824 roku, lecz tak naprawdę działała wcześniej, a od 1824 roku z licencją, którą uzyskał ówczesny właściciel, James MacGregor. Nie wiadomo dokładnie jak długo działała bez licencji, to były czasy pionierów tego, co uważamy za nowe oblicze szkockiej whisky. Wówczas działała w połączeniu z farmą w Cromdale, najprawdopodobniej była to whisky torfowa, czyli jej profil na początku był na pewno inny niż współcześnie. Przez wiele lat właścicielem Balmenach było Diageo, które wypuściło single malt w serii Flora i Fauna, były też wcześniejsze butelkowania, ale nieliczne, zawsze ta destylarnia pracowała na potrzeby whisky blendowanej i nie brakowało jej kontrak-

tów. Diageo rozbudowało Balmenach, do czterech wcześniejszych alembików dodano jeszcze dwa. Przez lata była tu też własna słodownia. W czasach kryzysu szkockiej whisky Balmenach została zamknięta na blisko sześć lat. - W 1997 roku Inver House przejęło nieczynny od dawna zakład, bez zapasów whisky i bez pracowników. - Tak, Inver House przejęło budynki z wyposażeniem. Byłem przy napełnianiu pierwszych beczek i jestem tu do dziś. Zmienili się pracownicy, ale znam osoby, które pracowały tu wcześniej, twierdzą, że to co robimy smakuje tak jak dawniej. Nigdy nie

29


Rozmowa numeru chciałem robić niczego po swojemu. To ma być zawsze ta sama Balmenach, choć tak niewiele osób ma okazję znać nasze whisky. - Ale to nie jest tak, że tu nic się nie zmienia, widzę plac budowy przy destylarni, co tu powstaje? - Ostatnie lata, to wielkie inwestycje. Nowa kadź zacierna, która jest sterowana komputerowo, budowana jest nowa stacja zasilania i przerabiania energii, tak żeby zakład był w pełni samowystarczalny, zasilany własną parą i bio-gazem. Przejdziemy całkowicie na zieloną energię, co da w przyszłości oszczędności. Część tego, co pozostaje po produkcji spalamy na energię, część odsprzedajemy na wysokokaloryczną paszę dla bydła. - Mówił pan o ręcznej kontroli procesów fermentacji i destylacji, czy zdarzyło się kiedyś, że coś poszło nie tak i musieliście wylać cała zawartość kadzi fermentacyjnych? One nie mają kontrolowanych temperatur? - Nie, to się nigdy nie zdarzyło. Czasami, kiedy widzimy, że coś idzie nie tak, wcześniej przerywamy fermentację. To proces wymagający ogromnej uwagi i zachowania czystości, bo oprócz drożdży do fermentacji włączają się także różne bakterie. To są zwykle pożądane drobnoustroje, które wnoszą aromaty do whisky, np. jabłek, ale bez odpowiedniej higieny mogłyby też wszystko popsuć i uzyskalibyśmy cuchnącą breję zamiast słodkiego, słodowego piwa.

30

- Destylarnia powstała tu w dolinie zapewne ze względu na obfitość wody, strumieni górskich i bliskości rzeki Spey. Czy wciąż korzystacie z tej samej wody, co założyciele Balmenach w XIX wieku? - Tak, wciąż korzystamy z wody z dwóch płynących tu źródeł, wykorzystujemy ją zarówno do zacierania, jak i fermentacji. - Obok destylarni whisky powstała druga, produkujecie w niej gin. - Tak, produkcja ginu Caorunn wymagała budowy zupełnie nowej destylarni. Nasz gin jest redestylowany w aparatach z 1920 roku, wyprodukowanych w Szkocji, ale sprowadzonych z USA, gdzie były wykorzystywane. Gin odbieramy z mocą 96%. Nie korzystamy do redestylacji z własnego spirytusu słodowego, kupujemy neutralny spirytus pszeniczny. Gin wymaga delikatniejszego al-

koholu niż whisky. Do klasycznej wersji Caorunn wykorzystujemy 11 botaników, z których część rośnie w promieniu pięciu mil od destylarni. Są to przede wszystkim nasze wrzosy, a także: jarzębina, jabłka, gałązki woskownicy czy mniszek lekarski. - Zestawiacie gin w destylarni? - Nie, przygotowujemy tu botaniki, macerację i destylujemy z użyciem specjalnych półek parowych, którymi aromaty wędrują do miedzianego kotła. Robimy tu także wersję ginu z dodatkiem lokalnych malin. Zestawianiem zajmuje się już Inver House, podobnie jak butelkowaniem. - Jest jeszcze Caorunn z podwyższoną mocą alkoholu, to jest jakaś inna receptura? - Nie, to jest ta sama receptura, co oryginalna wersja, tylko o wyższej mocy, podobnie jak wersja dla sklepów wolnocłowych, o jeszcze innej mocy. - A plany na przyszłość? - Jak mówiłem, ja robię dobry alkohol, a decyzje zapadają gdzie indziej. W tym roku wprowadziliśmy dwa nowe produkty, czyli wspomniane Caorunn Scottish Raspberry i Highland Strength. Scottish Raspberry właśnie został uznany za najlepszy gin w kategorii „Fruit Flavoured Gin” podczas ceremonii Scottish Gin Awards. Doceniono zwłaszcza to, że zawiera on o połowę mniej cukru niż większość dostępnych w Wielkiej Brytanii ginów w tej kategorii. Rozmawiał ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI


Temat numeru

35


Temat numeru

Jak zmienia się świat

whisky Ingvar Ronde wraz z zespołem autorów co roku opisuje świat whisky w swoim roczniku „Malt Whisky Yearbook”. Tegoroczna edycja jest już piętnastą, piętnaście lat rewolucyjnych zmian, zarówno po stronie innowacji destylarni, jak i świadomości, i oczekiwań klienta. W Polsce tych piętnaście lat to przede wszystkim rozwój sieci dystrybucji whisky, specjalistyczne sklepy, festiwale whisky, największy w Europie whisky-bar w Warszawie, setki blogów, były nawet podejmowane próby wydawania po polsku czasopism dedykowanych wyłącznie whisky, powstało też kilkanaście książek polskich autorów. Liczby spotkań, degustacji, wykładów poświęconych whisky nie sposób zliczyć. Popatrzmy jednak, co słychać w świecie whisky, na jakie trendy zwracają uwagę autorzy zaproszeni przez Ingvar Ronde. Szkocka w obcych rękach

fot. Łukasz Gołębiewski

Tegoroczną edycję „Malt Whisky Yearbook” rozpoczyna Gavin D. Smith artykułem na temat obecności obcego kapitału w szkockiej whisky.

Pierwszy odnotowany przypadek sprzedaży destylarni przez Szkota w nieszkockie ręce pochodzi z 1887 roku, destylarnia Glen Spey z Rothes została odsprzedana producentowi

Glen Spey była piewszą w Szkocji destylarnią sprzedaną w ręce obcego kapitału

32

ginu z Londynu, W&A Gilbey, za 11 tys. funtów. Gilbey wkrótce przejął także destylarnie Strathmill i Knockando. Pierwszym naprawdę obcym inwestorem był w 1930 roku kanadyjski producent whisky i ginu Hiram Walker. Obecnie 40% szkockich destylarni jest w obcych rękach – 51 ze 128. Patrząc na produkcję, 174 mln l czystego alkoholu z 383 mln l produkowanych rocznie powstaje w firmach z obcym kapitałem. Jeśli spojrzymy na fakt, że aż 121 mln l alkoholu produkują destylarnie należące do Diageo, to dla reszty prywatnych szkockich inwestorów pozostaje mniej niż 100 mln l. Z pierwszej dziesiątki najlepiej sprzedawanych marek szkockich whisky single malt sześć jest w obcych rękach: The Glenlivet (Pernod Ricard), The Macallan (Beam Suntory), Glenmorangie (Moet Hennessy), Aberlour (Pernod Ricard), Laphroaig (Beam Suntory) i Glen Grant (Campari). Szkockie są: Glenfiddich (Williams Grants & Sons), The Singleton (Diageo), Balvenie (Williams Grants & Sons) i Talisker (Diageo). Przy czym The Singleton to tak naprawdę kilka destylarni pod jedną marką, a co do samego Diageo, to trudno powiedzieć, że jest to obecnie firma szkocka, gdyż siedzibę ma w Londynie, aktywa na całym świecie, z czego spora część w Irlandii. Obecnie


właściciele szkockich destylarni pochodzą m.in. z: Japonii, Tajlandii, RPA, USA, Francji czy Włoch, ale także z: Australii, Danii, Szwecji, Szwajcarii, Filipin czy tak egzotycznych kierunków jak Kajmany. Tylko w 2019 roku sprzedane zostały zagranicznym inwestorom destylarnie Glenturret i grupa Loch Lomond. A czy zagraniczny inwestor w istotny sposób wpływa na charakter szkockiej whisky? Zarówno zdaniem menadżerów w destylarniach, jak i samego autora artykułu, nie ma to żadnego znaczenia, a konsument najczęściej w ogóle nie zdaje sobie sprawy (i nic go to nie obchodzi), do jakiego banku, jakich akcjonariuszy płyną pieniądze ze sprzedaży szkockiej whisky.

Czas docenić drożdże

fot. Łukasz Gołębiewski

W kolejnym artykule Johnny McCormick porusza kwestie związane z produkcją, a konkretnie fermentacją i pracą drożdży. Aż trudno uwierzyć, że Szkoci dopiero odkrywają znaczenie organizmów, bez których nie tylko nie byłoby alkoholu, ale również aromatów. W USA przy produkcji bourbona czy w wielu karaibskich destylarniach przy produkcji rumu drożdże od ponad stu lat grają pierwszoplanowe role, kultywuje się ich kolonie, każdy producent ma własne drożdże od pokoleń i jest

z nich dumny. A w Szkocji niemal każdy producent sypie suche drożdże gorzelnicze (czasami także browarnicze) i reguluje jedynie czas i temperaturę fermentacji. Jej wydłużenie z 60 do 90 godzin daje już duże efekty, a co przy przeciągnięciu fermentacji do tygodnia? Powstanie tłusty, estrowy alkohol, który może zaskoczyć konsumenta zupełnie nowymi doznaniami. A rekordowo fermentacja może trwać nawet... cztery lata. Oczywiście, trudno powiedzieć, czy po tak długim czasie dałoby się z tego zrobić whisky, pomijając sensowność tak długiego utrzymywania drożdży przy życiu, na pewno nie jest to możliwe z biznesowego punktu widzenia. Ale na potrzeby laboratoryjne takie eksperymenty są prowadzone, choćby w Abertay University w Dundee. Zaczyna się też w Szkocji mówić (na razie głównie w środowisku akademickim) o pożytku z dodawania niesłodowanego jęczmienia do nastawu. Zawarta w niesłodowanym ziarnie glukoza daje w fermentacji inne aromaty niż maltoza z ziarna słodowanego, co Irlandczycy odkryli już w XIX wieku. Kilka eksperymentów z drożdżami już pojawiło się na rynku w formie butelek whisky, najbardziej spektakularnym pokazem innowacji była Glenmorangie Alta, gdzie do fermentacji użyto

Burzliwa fermentacja w destylarni Balmenach

fot. Łukasz Gołębiewski

Temat numeru

Zlewanie alkoholu z beczki w Duncan Taylor

specjalnie wyhodowanych dla producenta drożdży saccharomyces diaemath zamiast gotowych zestawów, których używa każdy producent szkockiej – mauri lub lallemand. Ciekawie będzie poznać kolejne eksperymenty, gdyż coraz więcej szkockich gorzelni zaczyna eksperymentować z własnymi kulturami drożdży.

Alkohol i whisky W trzecim artykule Ian Wisniewski pisze o roli alkoholu. Temat na czasie, gdy coraz częściej eksperymentuje się z produkcją bezalkoholowych piw, win, ale i wódek czy ginów. Na drugim zaś biegunie pojawia się tendencja do tworzenia ekstremalnie mocnych whisky, młodych, z mocą beczki, która niebezpiecznie zbliża się do 70% ABV. Alkohol dodaje whisky: tekstur, ciała, okrągłości, spójności i kompletności – wylicza dr Bill Lumsden z Glenmorangie. Ładnie to brzmi, ale czy są to wartości mierzalne? Wisniewski rozszerza temat z poprzedniego artykułu – jaki wpływ ma fermentacja na aromaty alkoholu, jak zachowują się estry. Jest tu też mowa o zależności mocy alkoholu i wpływu drewna. Najlepsza moc do wlania do beczki jest w przedziale 60-67% ABV. Mniejsza ilość alkoholu sprawia, że wiele pożądanych związków (np. wa-

33


Temat numeru

Wysoko oceniana whisky z Lidla

niliny) słabo przechodzi z drewna do whisky, zbyt duża zaś czyni whisky zbyt ekstraktywną, zbyt zdominowaną przez drewno. W Szkocji whisky traci w beczce średnio 0,5% ABV rocznie przez pierwszych 15 lat leżakowania, a potem proces ten spowalnia. Zalanie beczki alkoholem o typowej mocy 63,5% po 15 latach da alkohol o mocy ok. 56%, ale nie ma reguły, bo wpływa na to wiele czynników, jak choćby temperatura czy wilgotność.

Whisky z dyskontu

same produkty oferować w kilku krajach, tym bardziej działa na ich korzyść, bo dodatkowo obniża koszty logistyki. Dotyczy to w takim samym stopniu whisky, jak i każdego innego globalnie oferowanego produktu, zwłaszcza gdy jest to anonimowa marka, która nie dba o relacje z innymi kanałami sprzedaży, gdzie masowe prawa nie obowiązują.

Co z terroir? Charles MacLean zastanawia się, czy regiony produkcji szkockiej whisky w ogóle są jeszcze istotne? Czy jest jeszcze dzisiaj coś takiego jak „Classic Speyside”, czy nawet „a typical Islay”? Autor przypomina, że istniejące od końca XVIII wieku rozróżnienie na Higlands i Lowlands wynikało z ówczesnych zróżnicowań podatkowych w produkcji whisky, a nie z różnic w jej smaku. Drugi, już znacznie szerszy podział, został ustanowiony na potrzeby blendowanych whisky w XIX wieku i on rzeczywiście próbował odzwierciedlać style regionów, dzieląc Szkocję na: Highland, Lowland, Campbeltown i Islay. Do lat 30. XX wieku nie wydzielano regionu Speyside (oficjalnie został wydzielony dopiero w 2008 roku). Do końca XIX wieku za stolicę szkockiej whisky uchodziło Cambeltown, zwane Whiskyopolis, dopiero rozwój

fot. Łukasz Gołębiewski

W kolejnym artykule Neil Ridley zastanawia się nad fenomenem whisky

z Lidla czy z sieci Aldi, które zdobywają nagrody dla najlepszych szkockich whisky w różnych kategoriach. Gazety się tym ekscytują, że najlepszą whisky świata jest Queen Margot 8YO, a gawiedź to powtarza. Także w Polsce pisały o tym media, nie wspominając, że wspomniana whisky z Lidla zdobyła jedynie tytuł najlepszego szkockiego blendu w wieku 12 lat i poniżej. To i tak sukces, ale jest różnica między wygraną w jednej kategorii, a wygraną w całym konkursie. Ridley starał się dociec, kto zestawia Queen Margot, ale nie uzyskał odpowiedzi. Sieci chronią takie informacje w kontraktach, wiem o tym sam, gdyż od ponad roku nie mogę ustalić, kto dla Lidla robi wódkę Czarnoleska. To, że mają w ofercie niezłe whisky w rewelacyjnych cenach dziwnym nie jest. Sieci mają wieloletnie kontakty handlowe z firmami blendującymi i dostają dobre beczki w rewelacyjnych cenach. Nie konkurują między sobą luksusowymi produktami, więc nie wydają niepotrzebnych pieniędzy na kartoniki, tuby, specjalne opakowania, oszczędzają na wszystkim, a przede wszystkim na własnej marży. Skupują tanio i odsprzedają tanio, zwykle dbając o jakość. Nie ma w tym żadnej magii. Globalny charakter tych sieci, to że mogą te

Rzeka Spey w barwach jesieni

34


Temat numeru kolei w regionie rzeki Spey sprawił, że zaczęły tam powstawać destylarnie jedna po drugiej. Jeszcze do końca lat 80. XX wieku zwracano uwagę na terroir whisky, na czynniki niezależne od człowieka, które miały determinować smak alkoholu: woda, powietrze, wykorzystanie torfu i jakość jęczmienia. Dzisiaj jęczmień prawie nigdy nie pochodzi z miejsca, w którym działa destylarnia, a stacje uzdatniania wody sprawiają, że nie jej znaczenie zaczyna być traktowane z coraz większą wstrzemięźliwością. Torf też nie jest już ekskluzywnie dostępny dla destylarni z Highland i wysp, słód może osuszać torfem każdy. Co do powietrza, to trudno dowieść jego znaczenie, zwłaszcza w czasach postindustrialnych. Doszły za to inne wyróżniane czynniki, choćby kształt alembików, długość fermentacji i destylacji, wpływ beczki, a zatem coraz bardziej docenia się znaczenie człowieka, który robi whisky, niż sił przyrody i unikatowości miejsca. Istotne znaczenie wciąż ma odległość od morza, gdyż to jemu trunek zawdzięcza słone nuty, które trudno uzyskać w innych miejscach, choć to także można korygować, przewożąc wodę z innego miejsca lub przewożąc beczki do magazynu nad morze. MacLean proponuje używać terminu „cultural terroir”, który lepiej oddaje nie tylko istotę geografii miejsca, lecz także jego tradycji. W tym kontekście każda destylarnia jest własnym mikrokosmosem, a im dłuższa jej historia, tym bogatsze doświadczenie i silniejsze znaczenie „cultural terroir”. Dawny podział na regiony produkcji whisky w Szkocji ma już tylko sens, kiedy zastanawiamy się jak ustawić whisky na półce w barze, gdy jednak zaczynamy degustować, mówimy już o pojedynczej destylarni i ich dziele.

Innowacyjność Joel Harrison pisze o innowacjach w branży whisky. Niektóre z nich to tylko opakowania czy architektura,

jak w przypadku nowej destylarni Macallana. Szkocja jest jednak ostrożna z wprowadzaniem jakichkol-

Najbardziej innowacyjna whisky świata

wiek zmian w DNA swojej whisky, stąd dziennikarz wziął pod lupę bardziej liberalne przepisy w innych krajach. Choćby w Irlandii. Irlandzkie przepisy pozwalają destylatorom na takie innowacje, jak np. starzenie whisky w beczkach z drewna orzecha. Inne trendy to np. blendowanie whisky pochodzących z różnych stron świata, różnych kultur, łączących różne tradycje i upodobania konsumentów. Najbardziej ekstremalnym przykładem jest whisky Ao z oferty Beam Suntory, gdzie w jednej butelce są zmieszane whisky z: Irlandii, Szkocji, USA i Japonii.

wyniki największych światowych graczy na rynku alkoholi, zwraca uwagę bardzo dobry wynik lidera, czyli Diageo, z wartością sprzedaży na poziomie prawie 13 mld funtów. Dużym sukcesem Diageo była kooperacja marki Johnnie Walker z telewizją HBO i kilka edycji whisky w butelkach nawiązujących do wizerunków znanych z serialu „Gra o tron”. Wicelider na rynku mocnych alkoholi, Pernod Ricard, także miał dobry rok, a wartość sprzedaży przekroczyła 9 mld funtów. Także inni globalni gracze mieli dobry rok – Beam Suntory, Brown Forman, Remy Cointreau czy Edrington zwiększyli sprzedaż. Niewielki spadek miała grupa Campari. Na całym świecie powstają nowe destylarnie, a mimo to najwięksi gracze trzymają się mocno, zarówno dzięki innowacjom, jak i akwizycjom. Patrząc tylko na rynek whisky, na dziesięć najlepiej sprzedawanych marek sześć powstaje w Indiach, w tym cztery największe: Officer’s Choice, McDowell’s, Imperial Blue i Royal Stag. Ze znanych globalnie

Statystyki Każdego roku „Malt whisky Yearbook” przynosi masę ciekawych statystyk. W 2018 roku globalna wartość sprzedaży mocnych alkoholi wzrosła o 1%. Spada jedynie sprzedaż wódki, pozostałe alkohole – whisky, rum, gin, brandy, likiery, tequila i mezcal – notują wzrosty, podobnie jak alkohole egzotyczne, które stanowią największą część światowego rynku. Sama kategoria chińskiego baijiu to 40% światowej sprzedaży mocnych alkoholi. Rośnie eksport szkockiej whisky. Patrząc na

Magdig Media Ltd, s. 300, 14,95 GBP, ISBN 978-0-9576553-6-2

marek najwyższe, piąte miejsce, zajmuje Johnnie Walker, dalej jest na szóstym miejscu Jack Daniel’s, na ósmym Jim Beam i na dziesiątym Jamesom, który wyprzedził whisky Ballantine’s. Tym samym wśród dziesięciu największych światowych marek whisky jest już tylko jedna szkocka! ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI

35


Świat whisky

Magia Diageo Special Releases Diageo Special Releases – te trzy słowa oznaczają to, co Diageo ma najlepszego i każdego roku czekamy na ogłoszenie nowego line-upu. To zawsze jest zabawa w dwa ognie,

i na-wet jeśli po jednej stronie jest taki gigant, jak Diageo, który posiada 28 aktywnych destylarni single malt w Szkocji, to po drugiej znajduje się armia coraz bardziej wyedukowanych kubków smakowych i zoptymalizowanych portfeli. Owszem, takie nazwy jak Port Ellen czy Brora, wywołują przyspieszone tętno, ale jeśli to skonfrontuje się z abstrakcyjną ceną, to tętno zanika. Poza tym i Port Ellen, i Brora miały swój ostatni coming out w ramach DSR w 2017 roku, teraz czekamy na ich edycje w ramach wskrzeszanych z niebytu destylarni. Co nie znaczy, że nie jest ciekawie. Jakościowe i cenowe filary w postaci Lagavulin 12 YO i Caol Ila unpeated version, bardzo stare single grain, ciekawostki w postaci blended malts, edycje z destylarni zamkniętych, czy z tych, których niemal nikt nie zna i tych, których nazw nikt nie potrafi wymówić...I tak co roku, od 2001. Podtrzymywanie zainteresowania. Niełatwe, nawet jak ma się takie możliwości. Ale zanim doszło do powstania serii DSR, pod koniec lat 80., United Distillers, poprzednik Diageo, wprowadziła zestaw The

36

Classic Malts, czyli sześciu single maltów, reprezentujących poszczególne regiony produkcji whisky. Trzeba także wspomnieć o skromnej w wyglądzie, a imponującej w skali, serii Flora & Fauna, za pomocą której United Distillers (od 1991), a potem Diageo, propagowało kulturę single malts, umożliwiając pasjonatom spróbować efekty pracy niemal w ogóle wtedy nieznanych destylarni, jak: Auchroisk, Teaninich, czy Inchgower. W 1995 roku na bazie sukcesu The Classic Malts i Flora & Fauna, United Distillers wykreowało kolejną legendę (wówczas eksperyment), czyli serię The Rare Malts. Podobnie, jak Flora & Fauna, były to dzieła destylarni z portfolio giganta (ale spoza tych znanych z The Classic Malts), w dużej mierze pochodzące z zamkniętych destylarni i – co być może ważniejsze – o mocy beczki, a także bez filtrowania na zimno i bez barwników. The Rare Malts pojawiały się rokrocznie do 2005 roku, ale w 2001 Diageo było gotowe na nową serię, skromnie w ilości, ale wyzywające w jakości - tak narodziła się Diageo Special Releases. Na pierwszy ogień poszedł bezkompromisowy Talisker, który jako jeden z Classic Malts nigdy nie pojawił się jako Rare Malts – 28 letni, o mocy 43,3%, dostępny tylko w Wielkiej Brytanii, w sieci specjalistycznych sklepów Oddbins (wówczas w cenie 495 funtów, a obecnie można go kupić na the-whiskyexchange za nieco ponad 4400 funtów). W ślad za Taliskerem poszła Port Ellen z 1979, o mocy 56,2%, która zapoczątkowała legendarną serię rokrocznych wypustów Port

Ellen (wówczas w cenie 110 funtów, dzisiaj mniej więcej 5000 funtów). Pierwszy rok Special Releases uzupełnił 25-letni Talisker z 1975 roku, o mocy 59,9%. W 2002 Diageo sięgnęło głębiej i wydało siedem kolejnych nietuzinkowych pozycji cask strength, m.in.: Taliskera z 1981 roku, Port Ellen z 1978 roku, Brorę z 1972 roku oraz 25- i 12-letniego Lagavulina. Dwunastoletni Lagavulin pojawia się w ramach DSR do dziś i jest cudownym, dostępnym cenowo przedsionkiem do słynnej serii. Taliskery wydawane były rokrocznie do 2010 roku, później już nie tak konsekwentnie, a ostatnio w 2018 roku, jako wyrafinowany ośmioletni młodziak. Talisker jest i w 2019. Od 2006 Diageo dało nam możliwość spróbowania nietorfowej Caol Ila. I tak również Caol Ila unpeated version stała się znakiem rozpoznawczym DSR. Nieprzerwaną serię zakończyło ogłoszenie line-upu 2019. Brak. Na tym polega podtrzymywanie zainteresowania. Targanie schematami, emocjami. DSR u zarania zdefiniowane, jako rocznikowe lub z oznaczeniem wieku, „zniżają się” (przewrotnie) od czasu do czasu do kategorii NAS, czyli bez oznaczenia wieku. Pierwszym NAS był Royal Lochnagar w 2007. Na dobitkę był prawdopodobnie pierwszą edycją w ramach DSR bez definiowalnej mocy beczki (bo są wątpliwości, co do 57,8% Cardhu z DSR 2005 roku). Kolejnymi NAS były dopiero w 2014 i 2015 młodsze siostry Brory, czyli Clynelish, które zdecydowanie uszlachetniły tę kategorię. Single grain, czyli whisky zbożowe, również otrzymały głos w kontekście DSR. W 2011 nieśmiało pojawił 20letni Port Dundas, młody, może zbyt


Świat whisky młody, z czynnej destylarni. Dopiero w 2015 roku kategoria grainów DSR zyskała uznanie wraz z wydaniem 40-letniego The Cally, z zamkniętej destylarni Caledonian. Rok później ukazał się – również 40-letni i także z zamkniętej destylarni zbożowej – Cambus. W 2017 Diageo wydało najstarszą whisky w ramach DSR, 52-letniego Port

Dundas. W kolejnym roku – 48-letnią whisky zbożową z demolished Carsebridge. I w 2019 cisza, nie ma whisky zbożowej. Łamanie schematów. W 2017 wprowadzono kolejnego „konia trojańskiego”. Kategoria blended malt zyskiwała i zyskuje na znaczeniu, i popularności, zatem Diageo w ramach DSR weszli w temat

spektakularnie – wydali Collectivum XXVII, czyli blend ze wszystkich (!) 28 czynnych destylarni słodowych, należących do Diageo. Następny rok to Cladach, czyli ogłoszony z opóźnieniem po dziewięciu single maltach, tajemniczy blended malt, w skład którego wchodziło siedem single maltów z nabrzeżnych destylarni Diageo.

A oto jak wyglądała seria Diageo Special Releases od dziewiczego początku aż do 2019 roku:

VSpecial Releases 2001 - Talisker 1973, 28YO, 43,3% - Port Ellen 1979, 22YO, 56,2% - Talisker 1975, 25YO, 59,9%

- Port Ellen 1978, 25YO, 56,2% - Talisker 25YO, 57,8%

- Royal Lochnagar, no age statement, 43,0% - Talisker 25YO, 58,1% - Talisker 30YO, 50,7%

Special Releases 2005 Special Releases 2002 - Brora 1972, 30YO, 52,4% - Dalwhinnie 1966, 36YO, 47,2% - Lagavulin 12YO, 58,0% - Lagavulin 1977, 25YO, 57,2% - Oban 1969, 32YO, 55,1% - Port Ellen 1978, 24YO, 59,35% - Talisker 1981, 20YO, 62,0%

- Brechin 1977, 28YO, 53,3% - Brora 1975, 30YO, 56,3% - Caol Ila 1979, 25YO, 58,4% - Cardhu 1982, 22YO, 57,8% - Convalmore 1977, 28YO, 57,9% - Glen Ord 30YO, 58,7% - Glenury Royal 1968, 36YO, 51,2% - Lagavulin 12YO, 57,7% - Port Ellen 1979, 25YO, 57,4% - Talisker 25YO, 57,2%

Special Releases 2003

Special Releases 2006

- Brora 1973, 30YO, 55,8% - Cragganmore 1973, 29YO, 52,5% - Dalwhinnie 1973, 29YO, 57,8% - Glen Elgin 1971, 32YO, 42,3% - Glen Ord 1975, 28YO, 58,3% - Glenury Royal 1953, 50YO, 42,8% - Lagavulin 12YO, 57,8% - Port Ellen 1979, 24YO, 57,3% - Talisker 1981, 20YO, 58,8%

- Brora 30YO, 55,7% - Caol Ila 8YO, 59,8% - Cragganmore 1988, 17YO, 55,5% - Dalwhinnie 1986, 20YO, 56,8% - Lagavulin 12YO, 57,5% - Lagavulin 1976, 30YO, 52,6% - Port Ellen 1978, 27YO, 54,2% - Talisker 25YO, 56,9% - Talisker 30YO, 51,9%

Special Releases 2004

Special Releases 2007

- Brora 1973, 30YO, 56,6% - Caol Ila 1978, 25YO, 59,4% - Cragganmore 1993, 10YO, 60,1% - Glen Ord 1978, 25YO, 58,3% - Lagavulin 12YO, 58,2% - Linlithgow 1973, 30YO, 59,6% - Mortlach, 1971, 32YO, 50,1% - Oban 1984, 20YO, 57,9%

- Brora 30YO, 55,7% - Caol Ila 8YO, 64,9% - Glenkinchie 20YO, 58,4% - Glenury Royal 1970, 36YO, 57,9% - Lagavulin 12YO, 56,4% - Lagavulin 1985, 21YO, 56,5% - Port Ellen 1979, 28YO, 53,8% - Rosebank 1981, 25YO, 61,4%

Special Releases 2008 - Brora 30YO, 56,3% - Caol Ila 1999, 8YO, 64,2% - Glen Elgin 16YO, 58,5% - Lagavulin 12YO, 56,4% - Port Ellen 1978, 29YO, 55,3% - Linkwood 1981, 26YO, ex-Port, 56,9% - Linkwood 1981, 26YO, ex-Rum, 54,5% - Linkwood 1981, 26YO, ex-Sweet - Red Wine, 55,5% - Talisker 25YO, 54,2% - Talisker 30YO, 49,5%

Special Releases 2009 - Benrinnes 1985, 23YO, 58,8% - Brora 30YO, 53,2% - Caol Ila 10YO, 65,8% - Lagavulin 12YO, 57,9% - Mannochmore 1990, 18YO, 54,9% - Pittyvaich 1989, 20YO, 57,5% - Port Ellen 1979, 30YO, 57,7% - Talisker 25YO, 54,8% - Talisker 30YO, 53,1%

Special Releases 2010 - Auchroisk 20YO, 58,1% - Brora 30YO, 54,3% - Caol Ila 12YO, 57,6%

37


Świat whisky - Cragganmore 1989, 21YO, 56,0% - Glenkinchie 1990, 20YO, 55,1% - Glen Spey 1988, 21YO, 50,4% - Lagavulin 12YO, 56,5% - Port Ellen 1978, 31YO, 54,6% - Talisker 30YO 57,3%

- Clynelish, no age statement, 54,9% - Cragganmore 25YO, 51,4% - The Singleton of Glendullan 1976, 38YO, 59,8% - Lagavulin 12YO, 54,4% - Port Ellen 1978, 35YO, 56,5% - Rosebank 1992, 21YO, distilled, 55,3% - Strathmill 1988, 25YO, 52,4%

Special Releases 2011 Brora 32YO, 54,7% Caol Ila 12YO, 64,0% Glenury Royal 1970, 40YO, 59,4% Knockando 25YO, 43,0% Lagavulin 12YO, 57,5% Port Dundas 1990, 20YO, 57,4% Port Ellen 1978, 32YO, 53,9% Rosebank 1990, 21YO, 53,8%

Special Releases 2012 - Auchroisk 30YO, 54,7% - Brora 35YO, 48,1% - Caol Ila 14YO, 59,3% - Dalwhinnie 1987, 25YO, 52,1% - Lagavulin 12YO, 56,1% - Lagavulin 1991, 21YO, 52,0% - Port Ellen 1979, 32YO, 52,5% - Talisker 1977, 35YO, 54,6%

Special Releases 2013 - Brora 35YO, 49,9% - Caol Ila, no age statement, 59,6% - Cardhu 1991, 21YO, 54,2% - Convalmore 1977, 36YO, 58,0% - The Singleton of Dufftown 1985, 28YO, 52,3% - Lagavulin, 12YO, 55,1% - Lagavulin 1976, 37YO, 51,0% - Oban, 21YO, 58,5% - Port Ellen 1978, 34YO, 55,0% - Talisker 1985, 27YO, 56,1%

Special Releases 2014 - Benrinnes 1992, 21YO, 56,9% - Brora 35YO, 48,6% - Caol Ila 15YO, 60,39% - Caol Ila 1983, 30YO, 55,1%

38

Special Releases 2015 - Brora 37YO, 50,4% - The Cally (Caledonian) 1974, 40YO, 53,3% - Caol Ila 17YO, 55,9% - Clynelish, no age statement, 56,1% - Dailuaine 1980, 34YO, 50,9% - Dalwhinnie 1989, 25YO, 48,8% - Lagavulin 12YO, 56,8% - Pittyvaich 1989, 25YO, 49,9% - Port Ellen 1989, 32YO, 53,9%

Special Releases 2016 - Auchroisk 25YO, 51,2% - Brora 38YO, 48,6% - Cambus 1975, 40YO, 52,7% - Caol Ila 15YO, 61,5% - Cragganmore, no age statement, 55,7% - Glenkinchie 1991, 24YO, 57,2% - Lagavulin 12YO, 57,7% - Linkwood 1978, 37YO, 50,3% - Mannochmore 1990, 25YO, 53,4% - Port Ellen 1978, 37YO, 55,2%

Special Releases 2017 - Blair Athol 23YO, 58,4% - Brora 34YO, 51,9% - Caol Ila, 18YO, 59,8% - Collectivum XXVIII, blended malt, no age statement, 57,3% - Convalmore 1984, 32YO, 48,2% - Glen Elgin 18YO, 54,8% - Lagavulin, 12YO, 56,5% - Port Dundas 1964, 52YO, 44,6%

- Port Ellen 1979, 37YO, 51,0% - Teaninich 17YO, 55,9%

Special Releases 2018 - Caol Ila, Islay 15YO, 59,1% - Caol Ila, Islay 1982, 35YO, 58,1% - Carsebridge 48YO, 43,2% - Cladach, blended malt, no age statement, distilled, 57,1% - The Singleton of Glen Ord 14YO, 57,6% - Inchgower 27YO, 55,3% - Lagavulin 12YO, 57,8% - Oban 21YO, 57,9% - Pittyvaich 28YO, 52,1% - Talisker 8YO, 59,4%

Special Releases 2019 Jak można się było domyślać tegoroczny line-up nie zawiera ani Port Ellen, ani Brory. To nie jest niespodzianką. Jest nią za to brak nietorfowej Caol Ila, dojrzałego graina, czy blended malta. Na szczęście jest stały element – Lagavulin 12YO i wiemy, że jesteśmy w ramionach Diageo Special Releases. Mocnym punktem jest Talisker 15YO, który po zeszłorocznej „ósemce” nie może rozczarować. Zamknięta destylarnia? – proszę bardzo – Pittyvaich 29YO. W centrum uwagi jest na pewno sherry bomb Mortlach 26YO. Pozostałe – czarne konie. Co jest całkowicie nowe, to jednolity temat etykiet – „Rare by Nature” dla siedmiu z ośmiu pozycji. Wyjątkiem jest Mortlach. Przypadek? Czy rare by nature nawiązuje do słynnej serii Flora & Fauna? Niewykluczone. - Cardhu 14 years old - Cragganmore 12 years old - Dalwhinnie 30 years old - The Singleton of Glen Ord 18 years old - Lagavulin 12 years old - Mortlach 26 years old - Pittyvaich 29 years old - Talisker 15 years old ANDRZEJ ZAMOJSKI e-whisky.pl


Åšwiat whisky

3


Świat bourbona

Czarno na białym, czyli czytanie etykiety bourbona (3) Witam w trzeciej odsłonie cyklu poświęconego rozszyfrowywaniu napisów na etykietach bourbon whiskey. Póki co mamy już za sobą odkodowanie zapisów dotyczących prawnych regulacji Kentucky Straight Bourbon Whisky. Pokrótce też nakreśliłem, jak interpretować dane dotyczące wieku interesującej nas whiskey. Nieobce w treści powinny też już być takie napisy na etykietach, jak proof, unfiltered, nonchill filtered czy Bottled In Bond. Czas na kolejne wyrazy, które mogą nam w sumie wiele powiedzieć na temat oglądanej przez nas bourbon whiskey – o ile dobrze je zrozumiemy, rzecz jasna.

Consistency Zapewne nie każdy z amatorów whisky zdaje sobie sprawę z tego, że większość dostępnych na sklepowych półkach butelek whisky powstała przez zmieszanie ze sobą destylatów pochodzących z dość dużej liczby beczek. Nierzadko ilość ta przekracza kilkaset sztuk. Zawartość opróżnianych beczek trafia do wielkich kadzi, w których dobrane według specyficznego klucza whisky są ze sobą mieszane. Tak powstała mikstura jest następnie testowana na okoliczność tzw. consistency czyli powtarzalności palety. Wynika to z bardzo oczywistego faktu. Bo jeśli na przykład jakiś konsument zasmakuje powiedzmy w bourbonie Evan Williams Black Label, to kupując go następnym razem (i następnym) oczekuje, że spotka się dokładnie z takimi samymi wrażeniami smakowymi, jakich doznał za pierwszym razem. I oczywiście ma prawo tego od producenta whisky wymagać. Jednak dla producenta nie jest to już takie oczywiste. Wynika to z faktu, że sezon destylacyjny sezonowi nierówny, beczka nierówna beczce, a zboża z danego roku zbożom z innego. Do tego dochodzą nieraz bardzo zmienne warunki klimatyczne podczas co najmniej kilkuletniego leżakowania beczek oraz szereg

40

innych nieprzewidywalnych zdarzeń losowych. W efekcie bardzo trudno jest tak po prostu uzyskać powtarzalność palety z roku na rok w linii konkretnego produktu. Sprawę ułatwia wówczas ilość beczek, jakie przeznacza się na zestawienie konkretnej

gronie nie należy do najwyższych. To nie koniec problemów. Otóż etykieta, niestety, nie zawsze pomoże nam wersję standard rozpoznać. Zwyczajowo żaden producent american whisky na etykiecie swojej wody życia w wersji standard napisu „standard” nie umieszcza. Okazuje się jednak, że nie każda whisky z etykietową pustką w tej kwestii należy do whisky standardowych. By jednak nie utrudniać (w końcu wymyśliłem ten cykl artykułów po to, by wybór ułatwiać), wszystkim tym, którzy szukają czegoś więcej niż tylko consistency, polecam zwrócić uwagę na takie napisy na etykietach bourbon whiskey, jak „Small Batch” i „Single Barrel”.

Small batch Single barrel, czyli whiskey z jednej beczki

edycji. Mówiąc wprost, im więcej beczek, tym łatwiej. Wynika to z prostej w metodzie arytmetyki. Mistrz destylacji, w zależności od potrzeb, może wówczas taką mieszankę 300-400 beczek wzbogacić o kilkanaście beczek z destylatami bardziej wyrazistymi czy starszymi tudzież odwrotnie – wszystko w ramach bezwzględnego utrzymania wspomnianej przeze mnie wyżej consistency. Niestety, nie należy raczej od takich wersji, które zwyczajowo zwie się wersjami standard, zbyt wiele oczekiwać. Nie mówię absolutnie, że nie warto sobie nimi, będąc w sklepie, głowy zawracać. Nie brak w końcu na rynku i znakomitych „cywilnych” wersji whisky. Jednak prawdopodobieństwo ustrzelenia perełki w tym

W dosłownym tłumaczeniu small batch oznacza mały nastaw. Tu oczywiście pojawia się problem interpretacyjny wyrazu „mały” – bo w końcu określona ilość dla jednego może być jeszcze mała, ale dla innego już nie. Poza tym sformułowanie small batch w amerykańskim whisky-biznesie już dawno mocno się przewartościowało. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku rzeczywiście konsument miał do czynienia z produktem małego nastawu. Dziś jednak (nie licząc coraz to większej rzeszy amerykańskich mikrodestylarni) ponad 90% oferty rynkowej bourbona pochodzi ledwie z około 10 potężnych w swych mocach produkcyjnych destylarni. W takich destylarniach pojęcie małego nastawu nabiera cech oksymoronu w najczystszej postaci. Co zatem oznacza w takim przypadku sformułowanie small


Świat bourbona batch i czego możemy się po nim spodziewać? Do 1988 roku nikt oficjalnie o bourbonie w wersji small batch nie słyszał. Na półkach sklepowych królowały wersje standard, a w lokalnym obiegu z rzadka pojawiały się (z natury swej rzeczy ilościowo ograniczone) wersje okolicznościowe oraz nobilitowane z definicji wersje Bottled-In-Bond. Jednak w tym właśnie roku Booker Noe, ówczesny master distiller destylarni Jima Beama, zaoferował fanom gatunku kultowego już dziś bourbona Booker’s. Po jego sukcesie firma poszerzyła ofertę swoich bourbonów small batch o trzy kolejne – Baker’s, Knob Creek oraz Basil Hayden’s – całość nazywając Small Batch Collection (dostępną zresztą w Polsce). Jednak, jak się okazuje, to nie Booker’s był pierwszym oficjalnym small batchem, a niejaki Elijah Craig 12YO od Heaven Hill Distilleries (obecnie Heaven Hill Brands), który w ręce konsumentów trafił o dwa lata wcześniej, tj. w 1986 roku. Współczesne znaczenie sformułowania small batch, wyraża dziś nie realną wielkość nastawu destylacyjnego (gdyż ten w odniesieniu do głównych producentów bourbon whiskey miewa, nie licząc wyjątków, naprawdę imponujące rozmiary), a jedynie do ilości beczek, które posłużyły do zestawienia danej edycji. Ponieważ określenie whiskey small batch żadnego umocowania w prawie amerykańskim nie ma, przyjęto zwyczajowo, że bourbony tak oznaczone będą efektem zmieszania ze sobą destylatów pochodzących jedynie od kilku do kilkudziesięciu beczek (choć ostatnimi laty tę granicę przesunięto do 100 beczek). Dotyczy to zarówno bourbonów ze wspomnianej wyżej Small Batch Collection czy 12-letniego Elijaha Craiga, jak i wszelkich innych small batchów z Woodford Resserve Distillers Select, Russells Reserve czy Wild Turkey Rare Breed na czele. Oczywiście, również konsument wersji small batch, tak jak w przypadku wersji standard, ma prawo

oczekiwać stałości palety swojej ulubionej whisky z edycji na edycję. Utrzymanie tej stałości jest jednak w tym przypadku coraz trudniejsze, ze względu na znikomą ilość beczek użytych do nastawu. Ponadto sprawę komplikuje fakt, iż klient kupujący wersję small batch oczekuje od niej nie tylko consistency, ale również znacznie wyższych parametrów aromatyczno-smakowych (co zresztą od samego początku wpisane jest w uzasadnienie bytu tego typu bourbonów). Zatem w przypadku wersji small batch, mistrz destylacji staje przed nie lada zadaniem, do którego musi zaprzęgnąć pełen zestaw swoich umiejętności. Swój kunszt maestro przejawia więc najpierw w skomponowaniu odpowiedniego profilu smakowego projektowanej przez siebie wersji, a następnie w doborze możliwie najlepszych jakościowo do tego profilu beczek (tu: destylatów). Na koniec za każdym razem, kiedy destylarnia wypuszcza na rynek kolejną edycję small batch bourbon whiskey, mistrz ów musi zadbać, by jej profil był możliwie zbliżony do wszelkich ją poprzedzających – a to łatwe nie jest, szczególnie wówczas, kiedy zestawia się co najwyżej kilkadziesiąt beczek i miejsca na kompensację ewentualnych różnic jest nieszczególnie wiele. Z racji swych parametrów, o których nadmieniam wyżej, należy liczyć się z tym, że cena bourbonów w wersji small batch będzie wyższa od wersji standard, i to nieraz znacznie. W zamian jednak dostajemy produkt naprawdę starannie selekcjonowany, co w praktyce oznacza podwyższone w stosunku do standardu walory aromatyczno-smakowe palety. Ponadto w jakimś sensie, nieraz dosłownym, wersja small batch odzwierciedla tak wartość danej destylarni, jak i kunszt jej mistrza destylacji. Warto więc upolować bourbona small batch, nawet jeśli cena z pozoru wyda nam się nieatrakcyjna. Myślę, że w większości przypadków po odkorkowaniu takiej butelki organoleptyczna nagroda nas nie ominie.

Single barrel W świecie bourbon whiskey istnieje jeszcze jedno nobilitujące dla tego gatunku wody życia określenie. I zapewniam was, że jeśli tylko dany bourbon

Ruben Maduro

stosowne warunki spełnia, to owe określenie na etykiecie takiego bourbona znajdziecie. To napis single barrel (rzadziej objawiający się, jako single cask). W dosłownym tłumaczeniu single barrel oznacza pojedynczą beczkę. W odniesieniu do bourbon whisky napis ten oznaczał więc będzie whiskey pochodzącą wyłącznie z jednej (!) beczki, której zawartości nie zmieszano z żadną inną. Rynek whiskey po raz pierwszy mógł oficjalnie docenić walory takiej wersji bourbona w 1984 roku, kiedy to obecna destylarnia Buffalo Trace (ówcześnie George T. Stagg Distillery) zaoferowała przepięknie butelkowaną whisky z napisem Blanton’s (sama marka Blanton’s należy od początku swego istnienia do Age International). Twórcą tego pierwszego single barrela na świecie był Elmer T. Lee, legendarny już mistrz destylacji Buffalo Trace. To on wskazał wówczas amerykańskiemu whisky-biznesowi nowy kierunek, który z roku na rok stawał się wyznacznikiem prestiżu danej destylarni. Czemu właśnie prestiżu i czego tym razem może spodziewać się konsument kupujący bourbona w wersji single barrel? W wyższych partiach tego artykułu wspomniałem o znaczeniu, jakie dla destylatorów ma consistency czyli stałość palety z nastawu na nastaw. Odnosiło się to zarówno do wersji standard, jak i small batch. W przypadku tej drugiej nadmieniłem też, że to właśnie podczas jej powstawania kunszt mistrza destylacji danej desty-

41


Świat bourbona larni objawia się w sposób szczególny. Nic to jednak przy wersji single barrel. Choć przy zestawianiu wersji small batch możliwości kompensacyjne palety powstającej finalnie whiskey są mocno ograniczone, to jednak wciąż są. W przypadku wersji single barrel takich możliwości nie ma w ogóle. To pierwszy powód, dla którego do dziś nie wszystkie liczące się w branży destylarnie bourbona decydują się w ogóle na zaoferowanie rynkowi takiej wersji swojej whiskey. Oferowanie konsumentom bourbona w wersji single barrel wiąże się z pewnym ryzykiem i pewnymi kosztami. Ryzyko wynika między innymi ze wspomnianego już zupełnego braku możliwości korekty palety wybranej do danej edycji whisky. Nie lada sztuką jest więc dokonanie wyboru tej jedynej, najlepszej beczki pośród dziesiątek czy setek tysięcy innych wypełnionych destylatami drewnianych pojemników, jakie spo-

Niestety, od razu należy przyjąć do wiadomości, że wybór bourbon whiskey w wersji single barrel nie będzie należał do najtańszych. Czasem związane jest to z prestiżem marki, czasem z innymi elementami. Z pewnością jednak oferowanie przez destylarnię whisky z pojedynczej beczki oznacza dla firmy poniesienie dodatkowych kosztów. Po pierwsze, wstępna selekcja beczek do edycji single barrel odbywa się już na samym początku ich leżakowania. Później co jakiś czas beczki są permanentnie testowane i w miarę potrzeb wciąż selekcjonowane. Po drugie, destylarnia musi zainwestować część swojego dochodu na wybudowanie zupełnie oddzielnej linii butelkującej, przeznaczonej wyłącznie do edycji single barrel. Związane jest to ze stosunkowo małą skalą działania oraz z tym, iż większość czynności w trakcie konfekcjonowania takich bourbonów trzeba wykonywać ręcznie.

W przypadku każdej z tych whiskey liczy się powtarzalnośc, czyli consistency

czywają w magazynach leżakowych. W pewnym sensie taka whiskey, dobrana do edycji single barrel, nakreśla swym sensorycznym kształtem domowy charakter destylarni, w jakiej powstaje. Również swym jestestwem świadczy o kunszcie (lub braku kunsztu) mistrza destylacji, któremu przyszło zidentyfikowania tzw. honey barrel dokonać.

42

Decydując się zatem na zakup bourbon whiskey w wersji single barrel możemy być pewni, że wydajemy pieniądze na jedną z możliwie najlepszych form whiskey, jaką dany producent może konsumentom zaoferować. Bourbon single barrel, to zawsze elitarny członek rodziny whiskey oferowanej przez destylarnię, nieuznający kompromisów, niepo-

zwalający na nawet mały margines błędu i wreszcie niepowtarzalny. Consistency nie ma w tym przypadku

Tomasz Falkowski

zastosowania. Każda beczka, choć dobierana przez master distillera według ściśle określonego klucza (magazyn leżakowy, piętro, stelaż czy wiek destylatu), różnić się może od innych nierzadko dość znacznie. Stąd powtarzając zakup konkretnej marki bourbona single barrel musimy liczyć się z nieznacznymi różnicami w odczuciach aromatu czy smaku w porównaniu do edycji, którą smakowaliśmy poprzednim razem. Dlatego etykiety bourbonów z pojedynczej beczki często obładowane są kolejnymi tajemniczymi informacjami, jak: magazyn leżakowy, w którym whiskey dojrzewała (Warehouse), numerem piętra i stelażu, na którym spoczywała beczka (odpowiednio: Floor No. oraz Rick No.), numerem danej beczki (Barrel No.), datą zabeczkowania (Berreled on…) czy datą opróżnienia beczki (Dumped on…). Dzięki tym informacjom przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie powtórzyć zakup bourbona z dokładnie tej beczki, która szczególnie nam posmakowała. Na pewno też dzięki nim możemy dokonywać szeregu porównań i ocen podczas degustacji celebrowanych w gronie przyjaciół. TOMASZ FALKOWSKI tomfalk-bourbon.blogspot.com



Masterclass

Balblair Destylarnia Balblair kilka miesięcy temu zadebiutowała z zupełnie nową linią whisky. Prezentację nowych butelek poprowadził Gregor Stirling, ambasador whisky w Inver House. Dotąd Balblair było znane z wersji rocznikowych, Vintage, swoich whisky. Przez ostatnich dziesięć lat wypuścili aż 34 edycje rocznikowe, więc sporym zaskoczeniem była zupełnie nowa linia: 12, 15, 18 i 25-letnich whisky. Na razie zaniechali edycji rocznikowych, choć nie wykluczone, że będą się pojawiały w wersjach dla sklepów wolnocłowych lub jako specjalne edycje. Balblair ulokowane jest w regionie Highland. Używają słodów jęczmieni odmian laureate i concerto. Mają młyn porteus o pojemności 25 kg. Kadź zacierna ma 4,4 t, zacieranie trwa ok. 6 godzin. Fermentacja w sześciu kadziach z sosny oregońskiej o pojemności 19,3 tys. l trwa ok. 60 godzin. Destylacja do mocy 68,5%, mają dwa alembiki o pojemności 19,3 tys. l i 11,75 tys. l z kondensatorami. Robią 1,3-1,5 mln l alkoholu rocznie. Beczki napełniają z pełną mocą destylatu. Mają osiem magazynów typu dunnage, razem 22500 beczek. Polskim dystrybutorem Balblair jest Pinot Wine & Spirits. Balblair 12YO (46%) Beczki second fill po bourbonie i ponownie wypalone, i wytostowane amerykańskie beczki hogshead. Aromat ziołowy, słodki, toffi, mleczna czekolada, lekko ziarno, nuty maślane, lekko maliny, nuty drożdżowe, wędzone wiśnie, prażona kukurydza. W smaku masa ziarna, ciężka, nieco słona, przełamana słodyczą

44

fot. Łukasz Gołębiewski

masterclass

Gregor Stirling

toffi, wanilii, mlecznej czekolady. Im bliżej finiszu, tym więcej soli, pozostawia posmak mielonego i prażonego ziarna.

59

Balblair 15YO (46%) Beczki second fill bourbon, i półtora roku finiszowania w beczkach first fill z hiszpańskiego dębu. Aromat owocowy – jabłka, gruszki, morele, wiśnie, śliwki, lekko wanilia. W smaku sporo likierowego wina, drożdże, wiśnie, syrop wiśniowy, czekolada z rodzynkami, tytoń, włoskie orzechy. W finiszu – zioła, lukrecja, sól, dużo sherry – drożdże, czekolada, 88 poza tym banany, ananasy i przyjemnie słodkie gruszki. Balblair 18YO (46%) Beczki second fill bourbon i 2,5 roku finiszowania w beczkach first fill z hiszpańskiego dębu. W aromacie: rodzynki, daktyle, suszone morele, orzechy, wiśnie, czekolada z wiśnią, galaretka cytrusowa (pomelo), tarta cytrynowa. W ustach bardzo przyjemny słodki wpływ sherry, dużo orzechów,

suszone wiśnie, suszone śliwki, lekko cierpkość jarzębiny, ciekawa ziołowość – majeranek, tymianek, szałwia, mięta, im bliżej finiszu tym więcej mięty, ale też cięższe nuty – tytoń. W finiszu masa orzechów, 90,5 tytoń, sól, lukrecja, rozmaryn i dużo gruszek oraz brzoskwini. Balblair 25YO (46%) Beczki second fill bourbon, finiszowanie przez 4,5-5 lat w beczkach first fill z hiszpańskiego dębu. Aromat bardzo delikatny i elegancki, miód, skóra, wiśnie, rodzynki i daktyle, zioła balsamico gruszkowe, bardzo dojrzałe morele, ale też dużo amerykańskiego dębu i wanilin. W smaku bardzo dużo tytoniu, skóra, zioła, suszone wiśnie i liście wiśni, lekko prażone migdały, powidła pomarańczowe, orzechy. W długim finiszu masa tytoniu, cygar, bardzo dojrzałe morele, orzechy, zioła, lukrecja 95 i sól, skóra, nuty lakieru, wędzonych śliwek. (ŁG)


Masterclass

Koniaki ABK6

fot. Łukasz Gołębiewski

w Kita Koguta

Spotkanie prowadzi Radosław Lis

30 września w Kita Koguta odbyła się prezentacja koniaków ABK 6. Markę stworzył Francis Abecassis, jako koniak dla młodszych konsumentów – o lżejszym smaku, z nowoczesną butelką, nazwą nawiązującą do komunikatów tekstowych. Abecassis promuje picie tych koniaków w nietypowy sposób, mocno schłodzonych, ma nawet specjalną wersję białego ABK6 Ice Cognac. Destylowany w Domaine de Chez Maillard, która w ofercie ma także koniaki Leyrat i Reviseur. Należy do nich 250 hektarów winnic, firma mieści się w miejscowości Claix i jest otwarta dla zwiedzających. Spotkanie prowadził Radosław Lis, a degustacja rozpoczęła się od… wina. Gaskońskie, bardzo orzeźwiające, owocowe, o dużej kwasowości, wino Colombelle robione jest z tych samych winogron, co koniaki ABK6 – colombard i ugni blanc (Abecassis do tych koniaków nie używa odmiany folle blanche). – Wino o dużej kwasowości, która jest tak pożądana w koniaku – mówił Radosław Lis. – Abecassis wszystkie koniaki robi z własnych winnic, jako single estate, co jest wyjątkowe w świecie koniaków, ale małemu producentowi pozwala

się wyróżnić na tle dużych graczy, którzy mieszają eau-de-vie z wielu różnych miejsc. A oto jak smakowały koniaki wieczoru. ABK6 VS Pure Single (40%) Kupaż w wieku 2-8 lat, aromat: gruszki, morele, rodzynki, figi, daktyle. W smaku kwiaty, słodkie owoce, ale i grejpfrut. Finisz bardzo soczysty, bardzo słodkie, 72,5 dojrzałe jabłka, ale też cierpkość, tytoń. ABK6 VSOP (40%) Kupaż w wieku 4-16 lat. Nuty orzechów, balsamico, gruszki i morele. W ustach migdały, dużo gruszek, daktyle, figi, suszone śliwki. Bakaliowy finisz, dużo orze- 75 chów, czekolada z wiórkami kokosowymi, anyż. ABK6 XO Cask Finish Cask No 104 (41,8%) Wiek nieznany, powyżej 10 lat. Aro-

mat dość lekki jak na XO, brzoskwinie, morele, mandarynki, czekolada z pomarańczą. W smaku: orzechy, tytoń, rodzyn- 84 ki, suszone morele. Cierpki, tytoniowy, anyż, wyczuwalny wyższy poziom alkoholu. ABK6 XO Family Reserve (40%) Kupaż w wieku od 10 lat, najstarsze eau-de-vie w zestawie pochodzą z 1972 roku. Aromat ziołowy, korzenny, migdały, anyż, morele, gruszki, wiśnie, migdał. W smaku bardzo cierpki, dużo tytoniu, agrest, 91 orzech, liście wiśni. Rozgrzewający, cierpki. Polskim importerem marki ABK6 jest Dom Wina, który w ofercie ma jeszcze AKK6 XO Renaissance oraz ciężki, tytoniowy ABK6 Extra, zamknięty w eleganckiej karafce. (ŁG)

45


Masterclass

Rumy z St. Lucia i Martyniki

18 listopada w Kita Koguta odbyła się prezentacja rumów z St. Lucia (marka Admiral Rodney) i Martyniki (J.M. Rhum). J.M. to klasyczny przykład rhum d’agricole, o silnym aromacie, robiony z soku trzciny cukrowej i destylowany w kolumnach do mocy 72%. Fermentacja odbywa się w tradycyjny „kreolski” sposób – syrop wyciśnięty z trzciny poddawany jest fermentacji niemal natychmiast po ścięciu rośliny. Firma ma własne plantacje trzciny cukrowej w Habitation Bellevue. Wykorzystywana woda pochodzi z źródła oczyszczanego przez wulkaniczne skały. Panujący w północnej części Martyniki tropikalny klimat sprzyja szybkiemu dojrzewaniu rumów J.M. Marka powstała w 1845 roku, jej założycielem był Jean-Marie Martin. W 1914 roku destylarnię odkupił Gustave Crassous de Médeuil i rozbudował zakład. Obecnie eksportowany jest do ponad 50 krajów i każdego roku zdobywa złote medale na różnych przeglądach mocnych alkoholi. Z kolei Admiral Rodney reprezentuje styl brytyjski. George Rodney dowodził brytyjską Royal Navy w XVIII wieku. Historycy przedstawiają go jako genialnego stratega, ale jednocześnie człowieka obsesyjnie goniącego za majątkiem, winnego wielu pacyfikacji ludności cywilnej w celach łupieskich. Rum jego imienia powstaje na Wyspie St. Lucia. To państwo niepodległe od 1979 roku, ale uznające zwierzchność brytyjskiej korony. Rumy Admiral Rodney destylowane są w tradycyjnych dwóch szerokich kolumnach, przypominających te z czasów Eaneasa Coffeya. Ten sposób destylacji daje znacznie cięższe, bardziej oleiste rumy niż te produkowane w systemie wielokolumnowym. Destylowana jest melasa. Leżakowanie odbywa się głównie w beczkach po bourbonie.

46

Za proces produkcji odpowiada master blender, Evanus Harris. Rumy Admiral Rodney z uwagi na ich ciężki styl są szczególnie lubiane przez miłośników cygar. Przez wiele lat dużym powodzeniem cieszyła się edycja Admiray Rodney Extra Old. Obecnie firma proponuje trzy rumy w ramach serii H.M.S.: Princessa, Royal Oak i Formidable. Dystrybutorem obu marek w Polsce obecnie jest Ice-Full. Do spróbowania było pięć rumów. J.M. Joyau Macouba (51,8%) „Skarb Macouba” to limitowana edycja z 2018 roku, z wyjątkowo udanych zbiorów trzciny cukrowej z 2017 roku z północnej części Martyniki. Nie starzony. Ma zaskakująco słodki aromat wanilii, mlecznej czekolady, kokosów, głębiej banany, brązowy trzcinowy cukier. W smaku zaskakująco cierpki – pomarańcze, pomelo, przyprawy korzenne, coli, ziemistość, mineralność, nawet pewna metaliczność. Finisz bardzo długi, mieszają się w nim egzotyczne owoce, zwłaszcza banany i liczi, z przyprawami korzennymi (szczególnie gałka muszkatołowa), rozgrzewający, pieprzny, imbirowy, ale 83,5 jest też miodowa słodycz, jak w miodowym likierze z pieprzem. J.M. Gold (50%) Klasyczna wersja, butelkowana z mocą 50%, leżakowana w beczkach przez okres ponad 12 miesięcy. Aromat czekolady z orzechami laskowymi, toffi, cynamonu, marcepanu. W ustach korzenny i ziołowy, masa mięty, miętowa herbata, szałwia, skórzastość, mineralność. Finisz rozgrzewający, nuty ziołowe, oleiste, korzenne, przywodzi na myśl czarne oliwki w przyprawach śródziemnomor- 80,5 skich, z imbirem, z goździkami, gałką muszkatołową.

J.M. VSOP (43%) Dłuższy okres leżakowania – 3 lata w ponownie wypalanych beczkach po bourbonie, finiszowany w lekko wytostowanych dziewiczych beczkach z amerykańskiego dębu. Aromat czekolady, wiśni w czekoladzie, lekko sherry, marcepanu. W smaku skóra i tytoń, bardzo wytrawny, jedyna słodycz, to brązowy cukier. W finiszu nuty oleiste, a nawet olejowe, dużo fermentacji, trzciny, 83 do tego taniny dębu, imbir, skóra i tytoń. Admiral Rodney HMS Princessa (40%) HMS Princessa była początkowo hiszpańską brygantyną, zdobytą przez Brytyjczyków w 1780 roku podczas bitwy o Przylądek St. Vincent. Potem pływała pod banderą Royal Navy. Rum leżakował 5-9 lat w beczkach po bourbonie i porto. Aromat delikatny – czekolada z migdałami, z orzechami laskowymi, z rodzynkami, do tego suszone morele. I lekka nuta naftowa. W smaku skóra, wędzone śliwki, nadal dużo bakalii, zwłaszcza suszonych moreli, suszone skórki pomarańczy. Fi- 77,5 nisz słodki – keks z pomarańczami, wanilia, kakao. Admiral Rodney HMS Royal Oak (40%) HMS Royal Oak była okrętem wojenny walczącym przeciwko Francuzom w 1782 roku podczas bitwy przy wyspach Les Saintes. Rum złożony z destylatów w wieku 7-12 lat z beczek po bourbonie. Aromat skóry, tytoniu, cynamonu, ciasta z rodzynkami, maku. W smaku czekolada z rodzynkami, lekko drożdże, lekko skóra, nuta ziemista. Finisz lekki – przyprawy korzen- 80,5 ne, liście wiśni, likierowe wino i ser pecorino. (ŁG)


Masterclass

Wódki i okowity

28 października w Kita Koguta odbyło się spotkanie z wódkami i okowitami z gorzelni rolniczej Podole Wielkie. To zupełnie nowe na rynku produkty, a już zdobyły trzy medale double gold i trzy razy złoto w konkursie Warsaw Spirits Competition 2019. Degustację prowadził Michał Paszota, szef destylarni. – Przez długi czas nie mieliśmy dostatecznie dużo odwagi, żeby pokazać własne alkohole. Zachęcił nas John Borrell, który chciał z nami robić okowity Vestal i dla którego robimy obecnie wódkę Kania – mówił Michał Paszota Gorzelnia jest w murach z XIX wieku, zaś samo gospodarstwo Podole Wielkie ma ok. 500 lat historii. Od początku było to duże, szlacheckie gospodarstwo, przez długi czas w rękach pomorskich grafów. Po II wojnie majątek znacjonalizowano i przekształcono w PGR wraz ze stacją hodowli ziemniaka. – Moi rodzice trafili tu w późnych latach 80. na staż po studiach. Dziadkowie pożyczyli rodzicom pieniądze na wydzierżawienie majątku po PGR. Pierwszych dziesięć lat to była walka o przetrwanie – mówi Michał Paszota. W 1993 roku, po krótkim przestoju gorzelnia, znów ruszyła. Spirytus dostarczali najpierw do Krakowa, potem Leszna. Obecnie produkują

1,5 ml l czystego alkoholu rocznie i są największym dostawcą spirytusu ziemniaczanego w Polsce, m.in. do wódki Luksusowa. W 2014 roku rozpoczęli współpracę z Johnem Borrellem przy produkcji jego wódek Vestal. W 2017 roku postawili dodatkową miedzianą kolumnę Carl, wyposażoną w siedem półek. To na niej powstają obecnie okowity. Energia uzyskiwana jest dzięki technologii opalania słomą, wywarem karmione są własne zwierzęta. – Mamy własne gospodarstwo, uprawiamy ziemniaki i zboża, które potem trafiają do gorzelni w myśl założenia – od pola do butelki. To ok. 600 ha ziem uprawnych, na 200 ha uprawiamy ziemniaki. Chcemy robić alkohol ze wszystkiego, co rośnie w naszym gospodarstwie. Alkohol robi się krótko w porównaniu do tego jak długo rośnie roślina, zanim wyda plon. Dwa lata temu zasadziliśmy pierwsze jabłonie, grusze, śliwy, chcemy robić alkohole z owoców. Myślimy też o leżakowaniu alkoholi w beczkach. A oto jak smakują alkohole z gorzelni Podole Wielkie. Podole Wielkie Wódka Żytnia (40%) Aromat mocno przydymiony, bardzo prażone ziarno, wędzone wi-

nogrona muskatowe, lekko nuty kiszone i lakierowe, ale też mleczne. W smaku bardzo dużo ziarna, spalona grzanka, pumpernikiel. W finiszu tostowane ziarno, spalona skórka chleba, 90,5 lekko sól i owocowość – jabłka, gruszki. Podole Wielkie Wódka Ziemniaczana (40%) Aromat bardzo delikatny, ogórki gruntowe, mizeria, anyż, koper, młody surowy ziemniak, karotka. Bardzo delikatna w smaku, cykoria, bardzo zielone winogrona, surówka z selera, placki ziemniaczane, wciąż z lekką nutą ogórka, która im bliżej finiszu, tym bardziej przechodzi w kie- 97,5 runku karotkowym. Jest też delikatna nuta chrzanu. Podole Wielkie Pszenica 2018 (42,6%) Pole – Za parkiem, 1610 butelek, 5-6 dni fermentacji, aż 95% frakcji to serce. Aromat słodki, gruszki i dynia w occie, lakier, nuty ziemiste, prażone ziarno. Bardzo przyjemny smak prażonego, mocno wytos-

47

fot. Łukasz Gołębiewski

Podole Wielkie


fot. Łukasz Gołębiewski

Masterclass

Michał Paszota

towanego ziarna, wciąż jest też balsamico, lekko warzywny: seler, pietruszka, dynia. Finisz lekko słony i mocno ziar- 86,5 nisty. Do tego owoce: jabłka, liczi, melon. Podole Wielkie Jęczmień 2018 (42,6%) Pole – Babie C, 1542 butelki, nie słodowany, 3 dni fermentacji, 75-80% to serce destylatu. Aromat lekko kwaśny, kiszonkowy, fermentacja zboża, koper, suszona melisa, liść chrzanu, ziarno i piwo, lubczyk. W smaku dużo ziarna, prażone, nawet wędzone. Jak mocno wypieczona skórka chleba, leciutka nuta

48

kawy, do tego słód, piwo. W finiszu spalone ziarno, cierpkość tataraku, głogu, wę- 90,5 dzona śliwka, ciemne piwo. Podole Wielkie Żyto 2018 (42,6%) Pole – Szóstka, 1638 butelek, nie słodowane, 3 dni fermentacji, 6570% to serce. Aromat ziół suszonych w starej „bani”, koper, chaber, nuta apteczna. Lakier i smalec ze skwarkami. W smaku mocno wypieczone, wytostowane ziarno, kwas chlebowy i ciągle nuta ap- 90,5 teczna, w finiszu sól, gorycz, spalone ziarno.

Podole Wielkie Ziemniak 2015 (42,6%) Pole – Za Parkiem, 1356 butelek, ziemniaki odmiany miranda, wczesna odmiana, zbierana późnym latem. W aromacie – rześki ogórek, bardzo zielony ziemniak, marchew, lekko koper. Bardzo oleista. W smaku nieprawdopodobnie delikatne i dominuje ogrodowy ogórek, w finiszu króluje marchew. Wspaniały warzywny smak. Zachwyca lekkość tej okowity. W finiszu, już na koniec, są też lekkie nuty ziołowe – 98 tymianek i rozmaryn, ale marchew absolutnie dominuje. (ŁG)


Alkohol i prawo

Drogi

Nowy Rok Mijający rok to, podobnie jak poprzedni, czas kolejnej ciężkiej próby dla branży alkoholowej. Przypomnę, że w czerwcu zeszłego roku UE wprowadziła, w odwecie na decyzje rządu USA, cła na amerykański bourbon i whiskey. Stawki zerowe zastąpione zostały dwudziestopięcioprocentowymi. Wielu amerykańskich producentów zmuszonych zostało do poszukiwania nowych rynków zbytu lub ograniczenia produkcji. Rada Destylatów Spirytusowych podała, że amerykański eksport bourbona oraz whiskey w okresie od lipca 2018 do czerwca 2019 zmalał z 757 mln dolarów do 597 mln dolarów. Czy to koniec kłopotów amerykańskiego alkoholu w Europie? Tegoroczne zapowiedzi prezydenta USA niestety mogą ponownie być paliwem dla europejskich polityków. Tym razem interwencja może dotyczyć kolejnej grupy alkoholu – wina. Obecne stawki cła nie są symetryczne. W Europie są kilkukrotnie wyższe niż w USA, co w przypadku chęci otworzenia kolejnego rozdziału wojny handlowej jest potencjalnym argumentem do politycznej interwencji. Czy mógł się pojawić zatem wygrany w tej sytuacji? Wydaje się, że tak. Szkoci od kilkunastu lat systematycznie zdobywają coraz większy fragment rynku alkoholi mocnych, i coraz bardziej kojarzeni są z kategorią premium. Zmiany właścicielskie w branży oraz umiejętna strategia marketingowa

Remigiusz Zdrojkowski

przyniosły oczekiwany efekt. Rynek rośnie w zależności od kraju od kilku do kilkunastu procent rocznie. W Polsce w wielu miejscach publicznie ogłasza się nawet, że Polacy pokochali szkocką. Wydawać by się mogło, że otoczenie dla takiego kierunku jest idealne.

49


Alkohol i prawo

Niestety, polityka już nie po raz pierwszy nie idzie z ekonomią w tym samym kierunku. Na myśli mam kolejną rozgrywkę polityczną – Brexit. Przedłużające się oczekiwanie na decyzję polityczną, określającą w jaki sposób rozwód z UE zostanie przeprowadzony, moim zdaniem nie pomaga w obecnej sytuacji. Producenci oraz dystrybutorzy korzystają z dotychczasowych regulacji i procedur związanych z przemieszczaniem alkoholu w obrębie UE, gromadząc zapasy w składach podatkowych ulokowanych na Kontynencie. Dla wielu z nich oznacza to duży wysiłek finansowy, związany nie tylko z zamrożeniem kapitału, ale również wydatek

50

na sfinansowanie zabezpieczenia podatku akcyzowego oraz powierzchnię magazynową potrzebną adhoc. Oczywiście, powyższe problemy można w prosty sposób rozwiązać, wymaga to jednak doskonałej kondycji finansowej przedsiębiorcy. Przy tej okazji warto zastanowić się, jak po Brexicie będą wyglądały procedury celne. Ponieważ Wielka Brytania w rozumieniu przepisów celnych stanie się krajem trzecim, przy wjeździe na teren UE wymagana będzie odprawa celna, dopuszczająca towar do obrotu, lub objęcie ładunku procedurą tranzytową. Będą to identyczne wymagania, jak w chwili obecnej dla towarów amery-


Alkohol i prawo kańskich. Zatem szanse w dostępie do rynku mogą się nieco wyrównać. Oczywiste jest, że każde zatrzymanie przewozu towarów, przestój, oczekiwanie na odprawę celną, przygotowanie dokumentacji, ewentualnie zabezpieczenia należności celnych (cło, akcyza oraz VAT) wygeneruje dodatkowe koszty nie uwzględniane w dotychczasowych budżetach. Kosztowne może być wykorzystanie zabezpieczenia długu celnego podczas procedury WPT. Z uwagi na konieczność zabezpieczenia, poza akcyzą również podatku VAT, jednorazowe zobowiązanie będzie znacznie większe. Nie każdy przewoźnik lub używana przez niego agencja celna będzie sobie w stanie z takim zadaniem poradzić. Warunki przyjęcia przez administrację celną zobowiązania gwaranta w przypadku przewozu alkoholu, są bardziej restrykcyjne niż w odniesieniu do innych towarów. Trzeba również wiedzieć, że w handlu międzynarodowym stosuje się ograniczenia pozataryfowe. Mają na celu ochronę własnego rynku przez podnoszenie kosztów w innych obszarach niż cło, a także utrudniają swobodny dostęp towarów. Na dzisiaj nie wiemy jeszcze, jaka strategia zostanie przyjęta względem towarów z Wielkiej Brytanii. Wiele najprawdopodobniej zależy od ewentualnego politycznego zwrotu brytyjskiego rządu. Zacieśnianie relacji z USA może przy obecnym napięciu w relacjach z UE spowodować podjęcie działań zmierzających w konsekwencji do podniesienia kosztów importowanych ze Szkocji towarów. W maju bieżącego roku zakończył się również okres przejściowy na dostosowanie pozwoleń na prowadzenie składów celnych. Zmiana Wspólnotowego Kodeksu Celnego na Unijny Kodeks Celny zmusiła chętnych do posiadania składu celnego, do złożenia zabezpieczenia potencjalnego długu celnego. Wyjątków nie przewidziano. Zakończył się zatem okres darmowego odraczania w składach celnych płatności cła, akcyzy oraz VAT. Jest to kolejny element, mający wpływ na zwiększenie ceny alkoholu na sklepowej półce. Ponieważ nieszczęścia najczęściej występują parami, a i Polska nie jest oazą podatkowego spokoju, w trakcie bieżącego roku pojawiła się informacja o planowanej od stycznia 2020 roku podwyżce akcyzy o 3%. Zapowiedź dotyczyła wszystkich grup alkoholi, co przynajmniej z punktu widzenia równego traktowania jest sprawiedliwym rozwiązaniem. Podczas, gdy branża alkoholowa skupiła się na komunikacji medialnej, która z kategorii jest mniej szkodliwa dla zdrowia vs. która wpłaca więcej do państwowej kasy, odbyły się w Polsce wybory parlamentarne. Kiedy wszyscy, takie odnoszę wrażenie, pogodzili się już z wysokością podwyżki, otrzymaliśmy w połowie listopada zapowiedź nowego rządu o planowanej podwyżce akcyzy o 10%! Takiego zwrotu akcji podejrzewam nikt się nie spodziewał. Końcówka roku zapowiada się zatem emocjonująco. Kogo stać na zapłacenie ak-

cyzy i akumulowaniu zapasów na przyszły rok? Kto ma miejsce w dotychczasowym magazynie? Wynająć kolejny w szczycie sezonu? Ile to wszystko będzie kosztować? Jak zachowa się rynek w pierwszych miesiącach przyszłego roku? Ci, którzy pamiętają podwyżkę podatku akcyzowego w 2013 roku zdają sobie sprawę, że późniejsze konsekwencje mogą być bardzo trudne dla branży i mogą odbijać się na wynikach sprzedaży przez długi czas. Jedno jest pewne, że branżę alkoholową czeka Drogi Nowy Rok.

Kalendarz obowiązków Wszystkim tym, którzy emocje związane z finansami chcą odłożyć na bok przypomnę kalendarz obowiązków związanych bezpośrednio lub pośrednio z obrotem alkoholem. Do 15 marca – złożenie sprawozdania rocznego o produktach w opakowaniach, opakowaniach, o gospodarowaniu odpadami opakowaniowymi oraz o opłacie produktowej za rok poprzedni. Przywóz alkoholu w opakowaniach: kartonowych, z tworzywa sztucznego, w tym folii opakowaniowej, butelkach szklanych, zamknięciach z korka, stali oraz aluminium, paletach drewnianych podlega raportowaniu do właściwego ze względu na miejsce prowadzenia działalności marszałka województwa. Do 31 marca – złożenie sprawozdania oraz wniesienia opłaty za korzystanie ze środowiska. Dotyczy emisji spalin oraz gazów cieplarnianych. Warto zatem policzyć ilość spalonego paliwa oraz ilość i rodzaj używanych klimatyzatorów. Do 31 sierpnia – podmioty posiadające zezwolenie na obrót hurtowy winem powinny złożyć deklarację do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o posiadanych zapasach wina na dzień 31 lipca. Do 30 października – składamy do Ministerstwa Finansów wstępne zapotrzebowania na banderole, które zamierzamy nabywać w następnym roku. Proszę o zwrócenie uwagi, że w przypadku sfinalizowania się Brexitu oraz wdrożenia nowych procedur celnych, zmianie ulegnie planowanie oraz ewidencjonowanie banderol. Konieczna będzie zmiana wzoru ewidencji z nabywanych wewnątrzwspólnotowo na importowane. Niby drobiazg, ale warto zajrzeć do aktualnego Rozporządzenia Ministra Finansów w sprawie ewidencji i innych dokumentacji dotyczących wyrobów akcyzowych i znaków akcyzy. Na koniec chciałbym skorzystać z okazji i życzyć wszystkim czytelnikom Dobrego Nowego Roku! REMIGIUSZ ZDROJKOWSKI

51


Wizyta w destylarni

Smaki Sycylii w Distillerie dell’Etna W niewielkiej miejscowości Santa Venerina, w pobliżu włoskiej Katanii, z powodzeniem działa jedna z ostatnich sycylijskich destylarni. Rodzinna firma, Fratelli Russo, od 1870 roku produkuje tu alkohole. Zlokalizowany u stóp Etny zakład przez wiele lat słynął z wysokiej jakości spirytusu wytwarzanego z winogron, który potem inni producenci wykorzystywali do produkcji różnego rodzaju alkoholi. Długo destylację prowadzono tu w miedzianych alembikach, jednak z czasem, głównie z uwagi na konieczność czaso- i kosztochłonnych prac serwisowych, zamon-

towano kolumny destylacyjne ze stali nierdzewnej (Inox). Od tego czasu alkohol powstaje w warunkach próżniowych, w niższej temperaturze, co korzystnie wpływa na aromat i smak wytwarzanych trunków. Jednocześnie produkcja stała się bardziej ekonomiczna i ekologiczna (mniejsze zużycie prądu). Przełomem dla biznesu była decyzja braci Salvatore i Giuseppe Russo o dalszych inwestycjach i stworzeniu własnego parku maszynowego. Ich potomkowie, dziś zarządzający firmą, kontynuują procesy inwestycyjne, dzięki którym powstała nowoczesna linia produkcyjna, umożliwiająca destylarni wytwarzanie całej gamy własnych trunków. Jednocześnie, firma kontroluje wszystkie etapy produkcji. Dziś powstają tu m.in.: grappy, destylowane zarówno z jednego rodzaju wi-

52

nogron, jak i blendy (np. kultowa grappa dell’Etna – z trzech różnych szczepów). Dumą Distillerie dell’Etna są także produkowane rzemieślniczymi metodami likiery (np. z: opuncji, owoców cytrusowych czy kasztanów). Do najpopularniejszych należą Limoncello di Sicilia (ze zbieranych u podnóży wulkanu cytryn), korzenno-ziołowy aperitif Amaro di Sicilia oraz rozlewany do butelek ręcznie pokrywanych kamieniem wulkanicznym, Fuoco del Volcano (ziołowo-różany likier o mocy 70%). Poza bogatą gamą likierów dostępna jest tu również brandy, m.in pięcio- i dwudziestotrzyletnia. Wszystkie składniki wykorzystywane w produkowanych tu alkoholach, z wyjątkiem cynamonu (Cejlon), pochodzą z Włoch, z tradycyjnych upraw. Oprócz lokalnego rynku, firma eksportuje do większości krajów Europy, Kanady, Japonii, Brazylii, Kolumbii, Afryki Południowej, Australii i wielu innych. Na polskim rynku można znaleźć m.in. grappę jednoskładnikową, otrzymywaną przez destylację sycylijskiego szczepu winogron Nerello Mascalese. Alessandro Russo, menedżer Distillerie dell’Etna, zaprosił mnie także na krótką degustację, do której wybrałem trzy produkty linii Grappa dell’Eetna. Grappa Malvasia delle Lipari. Nazwa tej grappy pochodzi od rodzaju winogron, z którego jest wytwarzana. Malvasia

jest typowym szczepem uprawianym na Wyspach Liparyjskich, na północ od Sycylii, z bardzo słodkimi i delikatnie pachnącymi winogronami. W aromacie jest słodka, lekko kwiatowa z nu-

tami wanilii i cynamonu. W smaku delikatna, słodka, można wyczuć dojrzałe jabłka, opuncję, później kora dębu, która obecna jest także w krótkim finiszu. Grappa Sublime, starzona przez 12 miesięcy w dębowych beczkach po winie, nabiera przyjemnego bursztynowego koloru. W aromacie wyczuwalna kora dębu, suszone winogrona, kwiaty. W smaku słodka wanilia, krem czekoladowy, kakao. Finisz krótki, korzenny, wyczuwalny marcepan. Nettare dell’Etna. Likier miodowy na bazie grappy z miodu z kwiatów pomarańczy. Wyraźny miodowy, słodki aromat. W smaku słodki miód, owoce cytrusowe – słodkie pomarańcze. Idealny, łatwy do picia towarzysz deserów o mocy 35%. Wszystkie alkohole smakowały znakomicie. Jestem pewien, że pozostałe produkty mają podobną jakoś. Jeśli więc zawitacie na Sycylię, koniecznie spróbujcie produktów od Distillerie dell’Etna. MARCIN MŁODOŻENIEC tekst i zdjęcia


Gorzelnie rolnicze

Konstantynów wciąż na posterunku

fot. Łukasz Gołębiewski

fabryk etanolu jak np. w Goświnowicach koło Nysy. Przy zerowej opłacalności nie ma rozwoju technicznego, a piętrzenie problemów prawnych generuje koszty. Na przykład, ostatnio

podważa się ważne pozwolenie na przetwarzanie odpadów, czyli wywaru, który przekazujemy rolnikom bezpłatnie. Musimy odnowić pozwolenie, co generuje koszty rzędu 15 tys. zł – samo zabezpieczenie wywaru jako odpadu. Kolejny problem, to zabezpieczenie akcyzowe, które nie powinno w ogóle dotyczyć spirytusu surowego, ani w transporcie, ani w magazynie. Zabezpieczenie magazynu o pojemności 75 tys. l to kwota ok. 4 mln zł, a na transport 32 tys. l to

fot. Łukasz Gołębiewski

nowie niezmiennie przerabia się zboże na wysokiej klasy spirytus rolniczy. Obecnym właścicielem gorzelni jest Przedsiębiorstwo Rolno-Handlowe Konstantynów Sp. z o.o., które powstało po prywatyzacji PGR Konstantynów. Obecna gorzelnia powstała po tym jak spłonęła poprzednia, drewniana, podpalona przez Rosjan w czasie I wojny światowej. W osobnym budynku działała słodownia. Murowana, z typowymi dla tamtych lat wysokimi neogotyckimi oknami, z dużymi piwnicami i piętrem, gdzie kiedyś były maszyny parowe. Znaczna część tej

maszyny do dzisiaj się zachowała, natomiast obecny piec węglowy pochodzi z okresu znacznie późniejszego, z 1961 roku, z Sosnowickich Zakładów Budowy Kotłów. Gorzelnia jest wyposażona w kolumnę odpędową z 1999 roku firmy Halkol, o wysokości 10,7 m, średnicy 0,85 m. Wewnątrz jest 15 półek warowych i 10 półek wzmacniających oraz deflegmator o średnicy 1,2 m. Wydajność aparatu to 250 l/godz. Jest tu 15 kadzi zaciernych, o pojemności 15 tys l. Miesięczna produkcja to ok. 120 tys. l, obecnie dostarczana do Destylacji Polskich w Obornikach. – Przerabiamy w większości swój surowiec oraz posiłkujemy się skupem od rolników i firm. W większości jest to żyto, zdarza się też pszenżyto, jęczmień czy kukurydza – mówi Władysław Rusecki, prezes PRH Konstantynów Sp. z o.o. Wywar w całości odbierają rolnicy na paszę dla zwierząt. Piwnice z pięknymi sklepieniami z czerwonej cegły obecnie są mieszkaniem dla nietoperzy, ale z powodzeniem mogłyby służyć jako leżakownia dla wyrobów własnych, gdyby zliberalizowane zostały przepisy dotyczące produkcji regionalnych napojów alkoholowych. – Gorzelni rolniczych już prawie nie ma, ekonomia wykończy wszystkie. Bez pomocy państwa nie przetrwa ten dział produkcji, zginie na korzyść

fot. Łukasz Gołębiewski

fot. Łukasz Gołębiewski

Zbudowana ok. 1920 roku gorzelnia w Konstantynowie pracuje pełną parą. Jest to jednak ostatnia gorzelnia w regionie, która wciąż produkuje etanol do produkcji wódek. Pobliska gorzelnia w Witulinie przerabia odpady na bioetanol, te w Klonownicy, Rozkoszy, Hruszniewie, Chotyczach i Międzyrzecu Podlaskim są w ruinie, w zamkniętej od lat gorzelni w Cieleśnicy nowi właściciele chcą uruchomić wytwórnię win i nalewek. A w Konstanty-

dodatkowo kwota ok 2 mln zł. Jaki trzeba mieć majątek, by uzyskać takie zabezpieczenia! Oczywiście dochodzi brak możliwości sprzedaży bezpośredniej produktu. Prawodawstwo i Unia Europejska dławią małą produkcję w rolnictwie. Chcą byśmy byli tylko wytwórcami produktu podstawowego, nie przetworzonego, bo wtedy najłatwiej się łupi ekonomicznie, a warunki prawne to sankcjonują – mówi Władysław Rusecki. (ŁG)

53


Historia

Łańcucka Likiernia „Ktokolwiek jedzie koleją żelazną ze Lwowa do Krakowa, lub z Krakowa do Lwowa, wpadnie mu niezawodnie pod oko pewna nowość i przemysłowa specyalność galicyjska. Oto przy samych szynach na stacyi w Łańcucie, tuż przy dworcu kolejowym, zbudowany jest rodzaj kiosku, którego główną ozdobą herb: srebrna Pilawa z odpowiednim u spodu napisem, że to skład wódek z fabryki łańcuckiej hr. Alfreda Potockiego. Gdy tylko pociąg stanie, rozlatuje się wzdłuż wagonów kilku żydków, polecając wymownemi słowy różne specyalności alkoholiczne, które dźwigają w napełnionych butelkami koszach. I niema co mówić, handelek umoralniający społeczeństwo galicyjskie, idzie dobrze, gdyż przy każdym z pociągu zabierają podróżni przynajmniej po kilkanaście tych „Pilawitek” do Lwowa lub Krakowa. A jak to mieliśmy spsobność kilkakrotnie widzieć, amatorzy „złotówek”, „kminkówek”, „Scipionówek”, „Oborówek” – zakupywali nie po jednej, ale po kilka butelek. Oczywiście, na pokrzepienie w drodze quantum takie było za wielkie, a więc cóż się dalej dzieje z temi „Pilawitkami”? – Oto wchodzą one najbezpieczniej w kieszeniach wojażerów i wojażerek bez wszelkiej opłaty do rozmaitych miast, a szczególniej do Lwowa i Krakowa. Jest faktem, że temi „Pilawitkami” prowadzi się ruchliwy handel na szkodę wymienionych miast. I tak: jeżeli ta latająca karczma sprzedaje tylko codziennie przeciętnie po 30 butelek (co bynajmniej nie jest przesadzone) to rocznie mamy już poważną cyfrę 10500 butelek, wprowadzanych do Lwowa i Krakowa bez opłaty. Lepiej zaś poinformowani twierdzą, że ilość butelek sięga znacznie wyżej i dochodzi do 30000. Górą proceder szynkowniany!”. „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych” nr 39/1994 Fabryka wódek i likierów w Łańcucie jest najdłużej działającą, polską firmą produkującą trunki w tej samej miejscowości. Jej historia związana jest z czterema pokoleniami hrabiów Potockich, właścicieli Łańcuta i okolicznych ziem. Od historii łańcuckiej likierni zaczynam opis galicyjskich fabryk i likierów, których właściciele posiadali „błękitną krew”.

1721, która zniszczyła miasto, książę Lubomirski, właściciel Łańcuta, odku-

Gorzałka w Łańcucie Tradycje gorzelnicze w Łańcucie sięgają połowy XVI wieku, gdy w miasteczku działał browar, w którym warzono piwo, sycono miód i pędzono gorzałkę. Z tego też powodu browar nazywano niekiedy „zgorzelnią”. Po wojnie północnej 1702-

54

A. Hr. Potocki, Jarzębiak wytrawny - z kolekcji A. Łukawskiego i P. Popińskiego, Muzeum Wódki

pił zrujnowany browar od ostatniego właściciela Walentego Pelca. W połowie XVIII wieku rozdzielono produkcję piwa i gorzałki, browar został tam gdzie był, a produkcję gorzałki przeniesiono do nowych budynków gorzelni, którą wybudowano w folwarku Górne, niedaleko zamku w Łańcucie, który był zapleczem gospodarczym rezydencji. Z czasów księżnej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej, tj. 1784 roku, pochodzi wykaz, zgodnie z którym w gorzelni Górne produkowano gorzałkę, wódkę anyżową i „wódkę cukrową”. Pod koniec XVIII w. w dobrach łańcuckich działały także gorzelnie w Żołyni i Brzuzie Królewskiej. Posiadanie gorzelni na początku XIX w. nie było ni-


Historia czym niezwykłym, co potwierdza Julian Kołaczkowski „Z początku XIX wieku cały kraj rzucił się do gorzelnictwa; nie było szlachcica, iżby nie miał jednej, dwóch lub trzech gorzelń; u większych panów zaciery szły do nieskończoności”. Dopiero posiadanie fabryki likierów, czyli likierni, było zupełnie wyjątkowe.

hr. Alfred I Potocki Izabela Lubomirska wychowywała swoich wnuków Alfreda i Artura Potockich. Księżna zmarła w 1816 roku. Rok później, na zjeździe familijnym, przeprowadzono podział majątku, na mocy którego dobra łańcuckie z Żołynią otrzymali bracia Alfred i Artur Potoccy. W 1822 roku nastąpił nowy podział, zgodnie z którym hr. Alfred otrzymał klucz łańcucki i dobra podlwowskie, hr. Artur zaś dobra krzeszowickie. W 1830 roku hr. Alfred Potocki ufundował ordynację łańcucką i rozwinął na wielką skalę działalność gospodarczą, budowalną i kulturalną. Założył w swoich dobrach: cukrownię, fabrykę skór i sukna a także, co dla nas najistotniejsze, likiernię. Aby to uczynić, zlecił miejscowemu aptekarzowi, Antoniemu Swobodzie, opracowanie nowych receptur wódek, na wzór słynnych wódek gdańskich. W latach 1835-1836 opracowano stosowne przepisy zaś w 1838

roku uruchomiono ich produkcję w gorzelni folwarku Górne, którą częściowo przystosowano do tego celu. W początkowym okresie używano do destylacji aparatu Schwartza, który zapewniał czysty spirytus. Co ciekawe, w gorzelni na początku lat 50. XIX w. po raz pierwszy w monarchii Habsburgów zaczęto przerabiać na spirytus buraki cukrowe i pasternak, czego powodem była długotrwała zaraza ziemniaczana. Efekty destylacji nie były jednak zbyt dobre, skoro w 1854 roku zarządca dóbr łańcuckich, Kazimierz Stęchliński, donosił na łamach prasy gospodarczej: „Życzyćby należało nabyć sekretu z Francyi do odjęcia wódce nieprzyjemnego zapachu i smaku. Gorzelnia Górniańska w dobrach Łańcuckich posiada aparat Szwarca, z którego wódka wychodzi jak najczystsza (fuselfrey) a przecież chociaż burakowa przez tenże przechodzi, zawsze jakiś nieprzyjemny smak w niej pozostaje, osobliwie po rozmajeniu okowity na wódkę szynkową”. Dużo lepiej wiodło się z produkcją likierów i rosolisów, które zyskały uznanie wyższych sfer. W 1857 roku łańcucka likiernia po wpisaniu do rejestru Izby Handlowej w Krakowie, otrzymała przywilej fabryki krajowej i nazwę „c.k. uprzywilejowana Fabryka krajowa Hr. Potockiego wyrobu rosolisów, likierów, rumu, octu i wody kolońskiej”.

Ogłoszenie prasowe - z kolekcji autora, 1852

Hr. Alfred Potocki, pierwszy ordynat

Fabryka utrzymywała skład w Łańcucie oraz dwa składy filialne: we Lwowie u Jana Górskiego przy ul. Ferdynanda w domie Hudetza nr 19, gdzie w 1856 roku można było nabyć flaszkę likieru za 58 kr, rosolisu za 52 kr i kontuszówki za 38 kr oraz w Krakowie, u Leona Hussa na Nowym Świecie pod nr 212, gdzie po cenie hurtowej można było nabyć likiery, rosolisy i wódkę czystą z fabryki łańcuckiej w cenie: flaszka likieru – 49 kr, rosolisu – 47 kr i wódki czystej – 35 kr. W tym też okresie gorzelnię rozbudowano poprzez dobudowanie piętra, a jej magazyn rozdzielono na dwie części – osobno dla rosolisów i likierów. Co ciekawe, w 1858 roku hrabia założył kolejną likiernię, o czym informował inserat w prasie: „Uwiadamiając przytem Szanowną Publiczność, że z powodu bardzo znacznego odbytu Rosolisów i Likierów, dyrekcja fabryki JEc. Alfreda hr. Potockiego założyła drugą, w niczem od Łańcuckiej nie różniącą się fabrykę Rosolisów i Likierów w Staremsiele, dwie mil pode Lwowem, chcąc oszczędzić koszta dalszego transportu z Łańcuta dla kupujących do wschodnich obwodów kraju”. Likiernia w Staremsiele działała kilkanaście lat. W 1859 roku w Łańcucie pojawiła się kolej, a wraz z nią proceder sprzedawania „Pilawitek” opisany we wstę-

55


Historia pie, który przyniósł fabryce dalszy rozgłos. Pierwszy ordynat, hrabia Alfred Potocki zmarł w 1862 roku.

hr. Alfred II Potocki Drugim ordynatem został hrabia Alfred Józef Potocki. W 1865 roku założył w swoich dobrach w Uładówce na Podolu, w zaborze rosyjskim, wielkie zakłady fabryczne, pod kierunkiem dyrektora Galanta. W skład weszły m.in.: gorzelnia, fabryka araku, destylarnia i likiernia. Wódki i likiery z Uładówki przez kilka dziesięcioleci były jednymi z popularniejszych trunków w Warszawie i w przyszłości chciałbym poświęcić im jeszcze uwagę. Wracając do Galicji. Na święta w 1867 roku skład we Lwowie polecał z fabryk łańcuckiej i starosielskiej: rosolisy i likwory różnego smaku, Litewkę, gdańską, ananasówkę, tadeuszówkę, śliwówkę, starkę, kontuszówkę, żytniówkę i piołunówkę oraz wodę kolońską, lawendową, cedrową i portugalską. W latach 1870-1872 dokonano remontu budynków fabryki, zastąpiono kierat maszyną parową przeniesioną z cukrowni i powiększono magazyn. W 1876 roku produkcja wynosiła: 123 tys. flaszek,

Flaszka rosolisu z czasów II ordynata hr. A. Potockiego - z kolekcji A. Łukawskiego i P. Popińskiego, Muzuem Wódki

56

Ok. 1892-1897 Widokówka, sprzedawca pilawiten na łańcuckiej stacji kolejowej

w tym rosolisów 80 tys., a likierów 8000. Nieliczną załogą kierował dyrektor Feliks Gałziński. Praca trwała od 5. rano do 11. wieczorem. Wyroby łańcuckie były wysoko oceniane – jako lepsze od innych krajowych i konkurencyjne wobec wyrobów zagranicznych. Dodam, że hrabia Alfred Potocki był premierem austriackim w latach 1871-1872 i namiestnikiem Galicji w latach 1875-1883. Zmarł w 1889 roku, a ordynacja przeszła w ręce starszego syna Romana.

1921 oczyszczano tam rocznie około 600 tys. litrów 100º spirytusu surowego. Roman Potocki zmarł we wrześniu 1915 roku.

hr. Alfred III Potocki W czasie I wojny światowej, we wrześniu 1914 roku, stara likiernia została przypadkowo spalona przez wojska rosyjskie. Ocalałe wyposażenie przeniesiono do nowej rafinerii.

hr. Roman Potocki Hrabia Roman Potocki rozwinął rafinację spirytusu, którego produkcję przeniesiono do nowych budynków z bardziej nowoczesnym wyposażeniem. Dla fabryki pracowało trzech głównych ajentów we Lwowie, w Krakowie i Wiedniu, zajmujących się rozprowadzaniem towaru w swoim regionie. Kluczem do sukcesów było zatrudnienie ludzi wykształconych (m.in. długoletniego dyr. technicznego Franciszka Fleszara, absolwenta UJ) i ich operatywności działania. W 1900 roku wyroby łańcuckiej fabryki, na wystawie powszechnej w Paryżu, zdobyły nagrodę Grand Prix. W latach 1907-1911 dawną cukiernię na terenie „folwarku dolnego” przebudowano na gorzelnię i rektyfikację. Jest to obecny teren zakładów przy ul. Kolejowej. W latach 1911-

Hr. Alfred Potocki po 1867 r., drugi ordynat

Po śmierci ojca, czwartym i ostatnim ordynatem został Alfred Antoni Potocki. Przystępił do odbudowy likierni, którą przeprowadzono w latach 1916-1919. W 1917 roku hrabia przeprowadził sądownie rozdzielenie firmy na dwie odrębne części, z któ-


Historia rych fabryka likierów, rosolisów i rumu pozostała własnością prywatną, a rafineria spirytusu, uznana za wolny skład, zamieniona została w spółkę akcyjną, której udziałowcem został Józef Kapelusz-Kosecki. W latach 1917-1928 zakład ten nosił nazwę Towarzystwa Akcyjnego dla Przemysłu Spirytusowego i Chemicznego w Łańcucie (w 1928 roku „Towarzystwo” zmieniono na „Spółkę”). Pozwoliło to na zdobycie kapitału i dalszą rozbudowę. W 1917 roku przygotowano technologię produkcji koniaku, a w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości w fabryce podjęto wyrób marmolady, soków i konserw jarzynowych. W latach 1921-1922 zbudowano magazyn spirytusu przy rektyfikacji, halę fermentacyjną nowej gorzelni przemysłowej, stację wyparek do wywaru melasowego (służącą do produkcji potażu), kotłownię i komin oraz dom dla pracowników. W 1922 roku dobudowano fabrykę eteru etylowego, fabrykę estrów i esencji oraz założono bocznicę kolejową dochodząca na teren zakładu. W dwudziestoleciu, w rektyfikacji działał jeden aparat Savalle’a i jeden Barbeta. Zakład zatrud-

1911 r. Budynek Rafinerii spirytusu

niał 82 pracowników stałych i 12 se- znamienitych gości i zawsze elementem programu była wizyta w likierni, zonowych. Zachowała się notatka z 1924 roku: połączona z degustacją słynnych na„Po zawierusze wojennej, w której lewek i rosolisów. Hrabia odnosił fabryka w Łańcucie uległa zupełnemu zniszczeniu, została dzięki energii dyrektora tejże p. Januszewskiego z gruzów podźwignięta, odbudowana i wyekwipowana w najnowsze techniczne urządzenia. Urządzenia te pozwalają dzisiaj fabryce produkować świetne wyroby podług starych swych receptur w sposób wysoce higieniczny i możliwie najzdrowszy. Wódki hr. Potockiego w Łańcucie 1877 r. Wnętrze pawilonu A. hr. Potockiego na wystawie były przed wojną znane przemysłowo-rolniczej we Lwowie - z kolekcji A. Łukawskiego i P. Popińskiego, Muzeum Wódki w całym kulturalnym świecie i z chwilą ukazania się ich ponownie, także sukcesy poza granicami kraju. po kilkuletniej przerwie, na rynkach „Express Jarosławski” w 1928 roku opinia publiczna zwróciła się z daw- donosił: „Wśród dawnych i najponym zaufaniem do wyrobów znanej ważniejszych firm na czołowe miejstej fabryki i nie zawiodła się, albo- ce wysuwa się Krajowa Fabryka likiewiem zasadą widoczną się stało dla rów, rosolisów i rumu w Łańcucie, bęfabryki Alfreda hr. Potockiego zacho- dąca własnością ordynata Alfreda wać bezwzględną dobroć swych wy- hr. Potockiego. Jej słynne wyroby robów i możliwą taniość. Wódki wprowadzone do wszystkich państw, z fabryki Alfreda hr. Potockiego niezrównane co do jakości i dobroci, w Łańcucie są wyrabiane na pierw- wytwarzane higienicznie i z doboroszorzędnym, podwójnie rektyfiko- wych materiałów, wszędzie poszukiwanym spirytusie, produkowa- wane, doczekały się jeszcze jednego nym przeważnie we własnych gorzelniach. Likiery i rosolisy są robione jedynie na czystym cukrze, owocach i korzeniach, bez jakichkolwiek domieszek rozmaitych, często szkodliwych esencji. Za zasługę powinno się poczytywać zarządowi fabryki, że nie poszedł w ślady innych fabryk i nie daje swoim odbiorcom flaszek zewnętrznie piękniejszych, zagranicą produkowanych, lecz daje zatrudnienie hutom krajowym, używając tylko krajowych flaszek”. Łańcucka likiernia była „klejnotem w koronie” czwartego ordynata, który po otrzymaniu wielkiego 1890 r. Ostrzeżenie prasowe spadku, po dalekim krewnym Mi- z kolekcji autora kołaju Potockim, stał się jednym z najbogatszych ludzi w Europie. więcej uznania. Mianowicie na tegoW pałacu w Łańcucie gościł wielu rocznej jesiennej Wystawie w Paryżu

57


Historia uzyskały najznamienitsze odznaczenie: „Grand Prix avec une Medaille d’Or”. Jest to złoty medal i złoty krzyż zarazem. Uznanie to nadzwyczajne, zawdzięcza fabryka, z pewnością nie sympatjom Francji dla Polski, jako swej sojuszniczki, bo Francuzi są bardzo skąpi w niegołosłownem uznaniu i pochwałach dla nas, – lecz temu, że wyroby Fabryki Łańcuckiej były najlepsze i że wytrzymały korzystnie wszelką krytykę i wyszły zwycięsko ze współubiegania się z wyrobami całego świata, na Wystawie paryskiej,

A. Hr. Potocki, Żytniówka - z kolekcji A. Łukawskiego i P. Popińskiego, Muzeum Wódki

zgromadzonymi”. Pod koniec lat 30. XX wieku likiernia osiągnęła zdolność produkcyjną w wysokości 300 tys. litrów rocznie. Obok rosolisów, nalewek i likierów do specjalności zaliczano Old Łańcut Brandy i krupnik Nektar Łańcucki.

Roman Turek Ciekawy opis działalności likierni w dwudziestoleciu zostawił Roman

58

Turek we wspomnieniach „Palacz z hrabiowskiej likierni”, wydanych w 1977 roku. Pisze on m.in., że hrabia płacił bardzo mało, ale praca w likierni była bardzo opłacalna, ponieważ niemal każdy pracownik od najwyższych stanowisk po najniższe, hrabiego z alkoholu okradał. Co ciekawe, mimo to stany magazynowe wykazywały zawsze nadwyżkę. Dlaczego? Tu cytat: „Otóż w pierwszych powojennych latach, na podstawie cichej umowy z hutą szkła, wykonano dla łańcuckiej likierni niemiarowe, kapeńkę mniejsze butelki od ich normy asortymentowej. Mniejsze zaledwie o jakąś tam miarkę niewielką. Płyn doprowadzany był do flaszek ze stulitrowych kadzi dębowych, z wmontowaną w nie metalową pipką, z przytroczonym do niej wężykiem gumowym. Obsługujące ten dział dziewczęta, nalewaczkami zwane, wsadzały koniuszek owego wężyka w szyjkę flaszki, a po napełnieniu ścisnąwszy go dwoma palcami, przynosiły go do szyjki flaszki następnej. Słowem, mechanicznie. Napełnione flaszki zamykało się korkiem przy pomocy uderzenia drewnianego młotka. Też mechanicznie. Żadna jednak z napełnionych butelek nie mieściła sobie miary płynu, oznaczonej na ozdobnej naklejce, zwanej etykietą. Urząd miar i wag może istniał już gdzieś tam, ale do Łańcuta długie lata nie dotarł jeszcze ze swymi, sprawiającymi udrękę jedynie, cechowanymi pojemnikami kontrolnymi. Drugą, równie niebagatelną, przyczyną powstawania nadwyżek była pobłażliwa tolerancja, co do zawartości alkoholu w wyrobach. Jeśli na przykład gatunkowi napoju o przewidzianej recepturą mocy 45º alkoholu, moc została pomniejszona do 42º, nikt się w tym drobnym przechrzczeniu nie połapał przecież. Konsumując, każdy i tak sądził, że lawę ognia leje w gardło. Te i inne jeszcze metody produkcyjne pomyślane były przede wszystkim jako profilaktyka, mająca na celu zwalczenie pijańs-

A. Hr. Potocki, Old Łańcut Brandy - z kolekcji A. Łukawskiego i P. Popińskiego, Muzeum Wódki

twa w niebogatym wszak narodzie polskim, który nie po co inne alkoholów używa, jak tylko po to, by się urżnąć”.

Medal i krzyż Wystawy Paryskiej dla Fabryki Łańcuckiej, 1928 r.

II wojna W 1939 roku część budynków zakładu przy ul. Kolejowej została zniszczona podczas bombardowań, ale produkcję wznowiono i trwała ona aż do 1944 roku. Zatrudnionych było w niej wówczas ponad 100 osób. 1 sierpnia 1944 roku, podczas

A. Hr. Potocki, Żytni Kryształ Łańcucki - z kolekcji A. Łukawskiego i P. Popińskiego, Muzeum Wódki


Historia odwrotu Niemców, zakład został wysadzony i kompletnie spalony.

Polmos Łańcut, CK Vodka - z kolekcji Grzegorza Ruty

PRL Po wyzwoleniu przystąpiono do szybkiej odbudowy. Sześćdziesięcioosobowa załoga w ciągu dwóch i pół miesiąca uruchomiła rektyfikację, produkującą 1200 l spirytusu dziennie, gorzelnię o zdolności 1000 l/d oraz fabrykę eteru do narkozy i oddział produkcji esencji (eter i esencję produkowano krótko). W 1945 roku uruchomiono likiernię (w dawnym folwarku górnym), w której produkowano wódki i później denaturat do 1966 roku. Kolejne lata to okres zastoju w rozwoju zakładów. Dopiero od 1957 roku rozpoczęto kolejne remonty gorzelni i rektyfikacji. W latach 1964-1966 w zakładach zorganizowano nową Wytwórnię Wódek Czystych, wyposażoną w trzy linie rozlewnicze, co umożliwiło wzrost produkcji wódek o 300%. W 1971 roku zakończono budować i urucho-

miono oddział wódek gatunkowych. W dalszych latach zautomatyzowano produkcję oraz zmodernizowano rektyfikację, zwiększając jej moc przerobową do ok. 5 mln l spirytusu rocznie. W latach 19771978 zainstalowano drugi aparat rektyfikacyjny zwiększając produkcję do 21,5 mln l spirytusu. W 1976 roku rozpoczęto eksport. Pod koniec lat 80. dyrektor generalny Polmosu, Lucjan Pyzik zadecydował, by w Łańcucie stworzyć Muzeum Gorzelnictwa. Nakazano Polmosom by przekazały do niego stare etykietki i wyposażenie, co też w różnej mierze zrobiono. Przy prywatyzacji Polmosu muzeum, jako przyzakładowe, także sprzedano. Niestety, korporacje będące właścicielem zakładów w Łańcucie – nie zrobiły zbyt wiele by muzeum promować, a szkoda, bo posiada wspaniałe zbiory.

Polmos Łańcut

mie Caribbean Distillers Corporation (CDC) z siedzibą w Anquilli (archipelag Małych Antyli). Nowy właściciel nie wywiązywał się z obietnic dofinansowania zakładu i wprowadzenia łańcuckich wyrobów na rynek amerykański. Firmie groziła upadłość. W 2004 roku akcje łańcuckiej spółki przejęła Grupa Sobieski, która z czasem przeniosła tu produkcję wyrobów ze zlikwidowanego Polmosu Kraków. Rozpoczęto także produkcję wódki Sobieski Estate w pięknej satynowej butelce z łańcuckim Pałacem w okienku. W wyniku kryzysu gospodarczego, Sobieski przekształcił się w Marie Brizard Wine & Spirits, którego władze w 2016 roku postanowiły zakończyć produkcję wódek i likierów w Łańcucie, przenosząc ją do Starogardu Gdańskiego. Postanowiono za to wybudować w Łańcucie, kosztem 20 mln euro, nową rektyfikację spirytusu. Na szczęście, choć znacząco zredukowano zatrudnienie, rosolisy i inne likiery są wciąż w Łańcucie produkowane.

W 1991 roku, po podziale Polmosu, Fabryka wódek w Łańcucie uzyskała Zakończenie statut samodzielnego przedsiębior- Uważam, że historycznie marka i postwa państwowego, zachowując jed- tencjał łańcuckich rosolisów jest nocześnie prawo do używania nazwy Polmos. Dalej produkowano około 60 „ogólnopolmosowskich” marek i jednocześnie wprowadzano nowe produkty, w tym trzy słynne rosolisy: kawowy, różany i ziołowy. Dzięki temu w połowie lat 90. produkcja z Łańcuta pokrywała ok. 10% zapotrzebowania polskiego rynku. 1 listopada 1998 roku, Wódka Czysta Owocowa - z kolekcji Grzegorza Ruty w wyniku komercjalizacji przedsiębiorstwa państwo- równy markom J.A. Baczewski lub wego, fabryka rozpoczęła Wyborowa. Przy odpowiednim zarządziałalność jako spółka ak- dzaniu i promocji, rosolisy z Łańcuta cyjna o nazwie Fabryka Wó- są alkoholowym samograjem. Niedek Polmos Łańcut S.A. stety, Polmos Łańcut nie ma szczęścia W lipcu 2002 roku Minister- do swoich decydentów po 1991 roku stwo Skarbu Państwa sprze- i jego potencjał jest marnowany. dało za 14 mln złotych 85% ŁUKASZ CZAJKA ŁZPS, Czarna porzeczka, półsłodka - z kolekcji Grzegorza Ruty akcji łańcuckiego Polmosu firblog.czajkus.com

59


Co na półkach

Co na półkach? SKALA OCEN Recenzenci: Bogumił Rychlak ( BR ), Łukasz Gołębiewski ( ŁG ), Marcin Młodożeniec ( MM ), Maksymilian Wohl ( MW ), Szymon Bira ( SB ).

0-9,5 10-19,5 20-29,5 30-39,5 40-49,5 50-59,5 60-69,5 70-79,5 80-89,5 90-94,5 95-100

– – – – – – – – – – –

nic nie warte, do zlewu poniżej krytyki, z trudem da się przełknąć nic ciekawego, nigdy nie sięgniesz po raz drugi blado, raczej do koktajli bez polotu, ale można poświęcić chwilę średniak, ale wart zadumy ponadprzeciętnie, w ustach coś zaczyna grać jest dobrze, pozytywne smakowanie bardzo dobrze, iskierki radości wybitne, przyjemność delektowania poezja, życie jest piękne

86

95/100 Aqua Vitae Rekomenduje 90/94,5 Aqua Vitae Rekomenduje 10/10 Super cena Możliwe do zdobycia punkty: 30 – aromat, 30 – smak, 30 – finisz, 10 – balans Podane przy notach ceny są orientacyjne i mogą się różnić w sklepach stacjonarnych i na stronach internetowych.

Bourbon Blanton’s M&P 2019 Nowa edycja przyjechała w październiku 2019 do Polski i sprzedała się w jeden dzień podczas festiwalu M&P. Zestawiony z beczek ze środkowych pięter magazynu H, o dość dużym wpływie drewna na destylat. Aromat cierpki: gruszki w occie, zacier kukurydziany, rozmaryn, suszone owoce, ponadto nuty: cedru, hebanu, śliwki, marcepanu, anyżu. W smaku cierpki, ziołowy (rozmaryn i tymianek), ale także popcorn i nuty karmelu, wanilii, rodzynki. Winisz wermutowy, dużo ziół, gorycz piołunu, do tego miód pitny, fermentujące ziarno. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: USA/ Kentucky Producent: Sazerac Leżakowanie: 7-10 lat w beczkach z amerykańskiego dębu W ofercie: M&P ABV: 49% Pojemność: 0,7 l 89 Średnia cena: 390 zł Jakość vs cena: 8,5/10

60

Yellowstone 101 Proof 2018 Limestone Branch Distillery wypuszcza wersję Yellowstone jako rocznikową, zaczynając od 2015 roku. Na tą edycję złożyło się kilka beczek z różnych destylarni z Kentucky, bourbony w wieku 4-12 lat. Dodatkowo alkohol był finiszowany w mocno wypalonych beczkach po winach. Wśród destylatów jest także pochodzący z Limestone Branch Distillery, starzona whiskey z białej odmiany kukurydzy. W aromacie: orzechy, cynamon, balsamico orzechowe. W smaku: truskawki, maliny w sosie waniliowym, ale też zioła – rozmaryn, finisz dość ostry – majeranek, imbir, marcepan i bita śmietana. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: USA/ Kentucky Producent: Limestone Branch Distillery Leżakowanie: 4-12 lat w beczkach z amerykańskiego dębu W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 50,5% Pojemność: 0,7 l 90,5 Średnia cena: 770 zł Jakość vs cena: 7,5/10


Co na półkach Brandy Alvisa XO 50 años de traditión Destylowana w szarentejskich alembikach, specjalna edycja wersji XO, wypuszczona w 2018 roku z okazji pięćdziesięciolecia zakładu, leżakowała w beczkach przez minimum sześć lat. Aromat cierpki – tytoń, suszone wiśnie, orzechy, a ze słodkich rzeczy – czekolada z orzechami laskowymi. W ustach orzechy włoskie i pomarańcze, cierpkość tytoniu, rodzynki, suszone morele, figi. W finiszu ziarna kawy, rodzynki, orzechy, bakaliowy, świąteczny klimat. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Hiszpania/Kastylia-La Mancha Producent: Alvisa Leżakowanie: 6 lat w beczkach z dębu Limousin W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 40% Pojemność: 0,5 l 82,5 Średnia cena: 115 zł Jakość vs cena: 9/10

Ararat Otborny Aged 7 Years Aromat słodkich owoców, wiśnia, ale też trochę torfu. Mniej słodko-wiśniowy, niż w przypadku Araratu sześcioletniego. Tamten był już trochę w smaku dębowy, lekko tytoniowy. W siódemce dębina jest bardziej wyczuwalna, całość trochę ostrzejsza. Także czerwone owoce, dominująca wiśnia, z dodatkiem nut migdałowych. Wiśnia też silnie odczuwalna w finiszu, przechodzącym w smak gorzkiej pestki. Nie ma jeszcze ostrości, pieprzu i taniczności, które wystąpią w Araracie dziesięcioletnim. (MW) Kraj pochodzenia/Region: Armenia Producent: Yerevan Brandy Company Leżakowanie: 7 lat w beczkach z francuskiego dębu W ofercie: M&P ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 119 zł Jakość vs cena: 9/10

dość słodki, wyraźne nuty dzięgla, karotka, pietruszka, słodki grejpfrut, nuty miodowo-cynamonowe. Finisz ostry, jałowiec, pieprz, kardamon, lukrecja, anyż i na koniec karotkowa słodycz. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Belgia Producent: Gillemore Leżakowanie: brak W ofercie: Belgium’s Best ABV: 46% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 210 zł Jakość vs cena: 9,5/10

90

Caorunn Raspberry Nazwa Caorunn to po gaelicku jarzębina, która jest jednym ze składników tego ginu. Poza tym są tu liczne botaniki ze Speyside, z okolic destylarni Balmenach, gdzie powstaje gin, m.in.: wrzosy, mniszek lekarski, lokalne odmiany jabłek, do tego szkockie maliny, a także m.in.: dzięgiel, skórki cytrusów, kolendra, oczywiście jałowiec. Słodki i bardzo naturalny aromat malin, w tle: jarzębina i jałowiec, żurawina, czereśnie, jabłka. W smaku dobre zbalansowanie słodyczy owoców (maliny, jabłka) i leśnych, ziołowych nut (jałowiec, igliwie, zielone szyszki), lekko goryczka głogu. Finisz długi, malinowo-jałowcowy. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Speyside Producent: Inver House Leżakowanie: brak W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 41,8% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 199 zł Jakość vs cena: 10/10

91

Wolf & Oak London Dry Gin

81

Gin Gillemore Magical Gin produkowany w Brugii, recepturę opracował dziewiętnastoletni Galleon Louis, zestawiając 16 różnych składników. Trunek oferowany jest w czarnych flaszach, przypominających alchemiczne naczynia. W aromacie bardzo duża jałowca i dzięgiel, nuta pietruszki, mchu, żywicy, zielonych igieł sosny, kwiatów, cytrusów, trawy cytrynowej, ziół i przypraw pieprzu, i kardamonu. W smaku

W recepturze m.in. trzy rodzaje chmielu, jałowiec, gałka muszkatołowa. W aromacie: dużo jałowca i ziarna, bardzo dużo chmielu, igliwie, tuja, żywica, zielone szyszki, tussipect. W smaku masa chmielu, goryczka, piołun, w stylu słoweńskim, nuta pieprzu i kardamonu. W ustach rozmaryn, pomidory. W finiszu cierpkość, żywica, zielone szyszki, chmiel, jałowiec. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: Wolf & Oak Leżakowanie: brak W ofercie: Wolf & Oak ABV: 47% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 99 zł Jakość vs cena: 10/10

91

61


Co na półkach Koniak Hardy Legend 1863 W 1863 roku Anthony Hardy stworzył własną markę koniaku w stolicy regionu, mieście Cognac. Ten kupaż różnych eau-de-vie ma aromat brzoskwini, moreli, hibiskusa, lekko tytoniu, bakalii. Smak wypełniony morelą i brzoskwinią, nuty pomarańczy, grejpfrut. W finiszu cierpkość tytoniu, gorzkiej herbaty i słodycz moreli, muszkatowych winogron, pieprzność nasturcji. Bardzo elegancko ułożony koniak. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Francja/Cognac Producent: Hardy Leżakowanie: 12 lat, francuski dąb W ofercie: Cerville Investments ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 279 zł Jakość vs cena: 8/10

81

Martell Blue Swift Eksperymentalna edycja, koniak Martell klasy VSOP finiszowany w beczkach po bourbonie. W aromacie: rodzynki, anyż, lukrecja, wiśnie, orzechy laskowe i wanilia. W smaku: brzoskwinie, morele, gruszki. Finisz – lukrecja i anyż. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Francja/Cognac Producent: Martell Leżakowanie: NAS, francuski dąb, beczki po bourbonie W ofercie: Pernod Ricard ABV: 40% Pojemność: 0,7 l 86 Średnia cena: 230 zł Jakość vs cena: 8,5/10

François Voyer M&P Unikatowa edycja, koniak z jednej beczki, wyselekcjonowanej dla M&P. Wydestylowany w 2013 roku, zabutelkowany w 2019, z mocą beczki. W aromacie: toffi, gruszki, jabłka, rodzynki, dość rześki, ale też spore uderzenie alkoholu, którego w koniaku się nie spodziewamy. Głębiej, po napowietrzeniu pojawia się bukiet pieczonych jabłek z cynamonem. W ustach gorzki (głóg) i słodki (soczysta morela, gruszka), do tego nuty kwiatowe, muszkatowe, migdałowe. Przyjemny, słodki, brzoskwiniowo-morelowy finisz, nuty pomarańczy, mandarynek, powideł wiśniowych, śliwkowych. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Francja/Cognac Producent: François Voyer

62

Leżakowanie: 6 lat, francuski dąb W ofercie: M&P ABV: 57,4% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 369 zł Jakość vs cena: 7/10

82

Likier Coole Swan Rodzinne przedsięwzięcie, Mary Sadlier i Philip Brady, stworzyli likier na bazie mleka, belgijskiej czekolady i trzykrotnie destylowanej irlandzkiej słodowej whiskey. Bardzo przyjemny aromat białej, najwyższej klasy czekolady. Smak mleczny i czekoladowy, harmonijny, nie przesadnie słodki. Również bardzo harmonijnie słodki finisz – lody waniliowe z wafelkiem, biała czekolada. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Irlandia/Boyne Valley Producent: The Scion Spirits Company Leżakowanie: NAS W ofercie: Dom Whisky ABV: 16% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 97 zł Jakość vs cena: 10/10

94,5

999 Spicy Nowe butelki, nowe etykiety, zmodyfikowane receptury. Znane od ponad stu lat trzy dziewiątki prezentują się na nowo, nowocześnie i bardzo udanie. Już jakiś czas temu znacząco obniżono moc alkoholu, z 40% do 35%, ale bez straty na jakości. Litewskie wódki stały się likierami. Można żałować tradycji, ale czas biegnie i właściciel marki gra o młodszego konsumenta. Trzy dziewiątki jakościowo są obecnie w czołówce europejskich likierów, a stosunek jakości do ceny jest trudny do prześcignięcia. Wersja Spicy to najstarsza receptura, najbardziej ziołowa. Aromat świąteczny: gałka muszkatołowa, ziele angielskie, goździki, cynamon, rumianek. Smak wyrazisty, ostry, do goździków i gałki dochodzi świeży imbir, pieprz. Bardzo pieprzny finisz, masa ziół – poza pieprzem: kardamon, jałowiec, igliwie, nawet żywica, główne skrzypce gra jednak aromatyczny i mocny czarny pieprz. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Litwa Producent: Stumbras Leżakowanie: NAS W ofercie: MV Poland ABV: 35% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 30 zł Jakość vs cena: 10/10

90


Co na półkach Manufaktura Cieleśnica 44

Żurawinówka z Cynamonem i Goździkiem

Likier miodowy z Podlasia. W aromacie dużo sosnowego igliwia, zielonych szyszek, wrzosu i miodu. Głębiej – tymianek, rozmaryn, cząber, dzięgiel oraz propolis. Wyraźnie alkohol, ta nalewka nabierać będzie szlachetności wraz z wiekiem. W ustach oleista. Zaskakuje kwasowością - sporo cytryny, tarniny, jałowiec i igliwie, do tego leśne jagody, hibiskus, słodka herbata oraz maliniak. Finisz rozgrzewający, miód i pieprz, kardamon, gałka muszkatołowa, ziele angielskie, goździki – smaki świąteczne, piernikowe. (ŁG)

Jeden z efektów kooperacji dwóch destylarni: Wolf & Oak oraz Drake. Producenci oferują wspólnie także nagrodzoną w II edycji Warsaw Spirits Competition Pomarańczówkę (medal Double Gold). W przypadku Żurawinówki do jej stworzenia użyto destylatów owocowych, uzupełnionych na finalnym etapie żurawiną okraszoną cynamonem i goździkami. W przyjemnym, słodkim zapachu da się wyczuć m.in. jabłka, poziomki, oczywiście żurawinę i lekko, landrynki. W mocno owocowym (dojrzałe jabłka) smaku nieco zaskakuje pikantnością. Finisz cierpki, owocowy, lekko drożdżowy. (MM)

Kraj pochodzenia/Region: Polska/Podlasie Producent: Manufaktura Cieleśnica Leżakowanie: kilka miesięcy W ofercie: Manufaktura Cieleśnica ABV: 44% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 90 zł Jakość vs cena: 10/10

91

Okowita

Dictador 12YO

Aromat bardzo delikatny – marcepan, biała czekolada i śliwki. Smak słodki, bardzo przyjemny, jak czekolada ze śliwkami. W finiszu marcepan, ziemistość, orzechy brazylijskie, nikną śliwki. (ŁG)

83,5

OVII Okowita z Wytłoków Winogron 2018 Przyjemny zapach – palonych skórek winogron, lekko słonecznika (także prażonego), lekko rumianku. Smak cierpki, kwaśne winogrona, kwaśne jabłka, kwaśne gruszki, bardzo orzeźwiające. W finiszu lekko nuta ziemista, mineralna, pestkowa, dużo winogron, nuta czarnej porzeczki. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Polska/Wielkopolska Producent: Drake Leżakowanie: brak W ofercie: Drake ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 128 zł Jakość vs cena: 9,5/10

90

Rum

OVII Okowita z Śliwek 2019

Kraj pochodzenia/Region: Polska/Wielkopolska Producent: Drake Leżakowanie: brak W ofercie: Drake ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 136 zł Jakość vs cena: 9/10

Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: Wolf & Oak / Drake Leżakowanie: brak W ofercie: Wolf & Oak / Drake ABV: 42% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 99 zł Jakość vs cena: 10/10

89

Najbardziej klasyczna wersja najbardziej popularnego rumu z Kolumbii. Aromat bakalii – suszone morele, rodzynki, maliny, wiśnie, czekolada. W smaku gorzka czekolada i włoskie suche orzechy, rodzynki, wytrawne winogrona. Finisz cierpki, tytoniowy, z wyraźną nutą wanilii i orzecha laskowego. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Kolumbia Producent: Dictador Leżakowanie: 12 lat w beczkach po bourbonie W ofercie: Stock ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 159 zł Jakość vs cena: 9,5/10

80,5

Whisky blendowana Rock Island Mieszanka słodów od Douglas Laing & Co. pod nieco zmienioną nazwą. Jeszcze do niedawna na sklepowych półkach jako Rock Oyster (pierwsza jej edycja ukazała się w 2015 roku). Nazwę zmieniono w kwietniu 2019, choć spotkałem się też z informacją, że wcześniej, w 2018. Ostrygi widocznie zbyt polaryzują gastronomiczne wyobrażenia, nawet wśród fanów „wybrzeżnych” maltów. Jeśli Big Peat od Douglas Laing miał być „esencją wyspy Islay w jednej butelce”, to Rock

63


Co na półkach Island ma „przełożyć charakter szkockich wysp [konkretnie: Orkady, Islay, Jura i Arran] na whisky”. W aromacie: masło, sól, figi. Woda, ale nie wodnistość. Gdyby istniały słodkie landrynki z solą… Sporo wędzonki. Usta: sól, skórka z białego chleba, skórka z cytryny, może jakieś mdłe kwiaty, lawenda, ostrygi z pieprzem. (SB) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Islay & Highland Producent: Douglas Laing & Co. Leżakowanie: NAS W ofercie: Tudor House ABV: 46,8% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 219 zł Jakość vs cena: 8/10

82

Writers Tears Copper Pot Marsala Klasyczna irlandzka whiskey – single malt i single pot still, beczki po bourbonie, a potem rok finiszowania w beczkach po marsali z winnicy Florio. Zabutelkowano tylko pięć beczek, 2430 butelek. Aromat słodki – bez, fiołki, irysy, wiśnie, poziomki. W smaku wędzone rodzynki, daktyle, miód. Finisz słodki, bardzo przyjemny, dojrzałe gruszki, morele, syrop brzoskwiniowy, delikatna nuta orzeszków piniowych, cierpkość tytoniu. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Irlandia Producent: Walsh Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i marsali W ofercie: M&P ABV: 46% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 326 zł Jakość vs cena: 9/10

64

90,5

Writers Tears Copper Pot Cognac Irlandzka single malt i single pot still, beczki po bourbonie, a potem rok finiszowania w beczkach po koniaku Deau XO przez 9 miesięcy. Zabutelkowano 12 beczek z mocą 46%. Aromat mocno koniakowy – rodzynki, wiśnie, likierowe wino, delikatnie koper. W smaku rozgrzewająca moc alkoholu, dominują rodzynki, słodkie winogrona, lekka nuta dymna. Finisz zaskakująco morski – jodyna, lekka słoność, wyraźnie lukrecja. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Irlandia Producent: Walsh Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i koniaku W ofercie: M&P ABV: 46% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 340 zł Jakość vs cena: 8/10

87

City Landmarks Blended Malt 25YO 1993 Blended malt, butelkowana przez Markusa Bombę, to prawdopodobnie Macallan i Glenrothes z beczki po sherry, w której razem leżakowały dwa destylaty, wypuszczono zaledwie 47 butelek. W aromacie wiśnie, orzechy, śliwki i wędzone śliwki, czekolada ze śliwkami. Smak cierpki, dużo tytoniu, dużo wiśni, czekoladaz wiśniami, skóra. Finisz bardzo cierpki, sok z wiśni, kwaśne jabłka, skóra i tytoń. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Speyside Producent: The Finest Malts Leżakowanie: 25 lat, beczki po sherry W ofercie: The Finest Malts/Scotland Yard ABV: 52,1% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 590 zł Jakość vs cena: 8,5/10

94


Co na półkach Whisky Single malt Irishman Cognac Cask Limited Edition Limitowana edycja, tylko 490 butelek zamkniętych w estetycznej drewnianej skrzyneczce. Każda butelka jest indywidualnie numerowana. Irlandzka single malt bez podania wieku, przez rok finiszowana w beczkach po koniaku Deau XO z chateau Legaret. Beczka numer 2301 została rozlana w 2019 roku i zabutelkowana z mocą 55%. Przyjemny aromat gruszek, renklody, banana. Oleista w ustach. Smak z wyraźnym pazurem zboża, ziarna, lekko prażonego i banany. Finisz ciekawy, jak pumpernikiel z dżemem bananowo-pomarańczowym, do tego nuta drożdży, wędzonych śliwek, rodzynek. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Irlandia Producent: Walsh Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i koniaku W ofercie: M&P ABV: 55% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 676 zł Jakość vs cena: 7/10

89

Kraj pochodzenia/Region: Indie/Goa Producent: Paul John Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie W ofercie: M&P ABV: 40% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 169 zł Jakość vs cena: 9/10

85

Deanston Virgin Oak Młoda, ale wyrazista whisky, po okresie leżakowania w beczkach po bourbonie trafiła do beczek z dziewiczego amerykańskiego dębu. Zapach surowego sosnowego drewna, lasu, jałowca. Smak cierpki, leśny, żywica, jałowiec i wanilia. Cierpki finisz, sok z wiśni, tarnina, tytoń. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Highlands Producent: Deanston Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i amerykański dziewiczy dąb W ofercie: MV Poland ABV: 46,3% Pojemność: 0,7 l 82,5 Średnia cena: 115 zł Jakość vs cena: 9,5/10

Paul John Nirvana Whisky słodowa z jęczmienia, który rośnie w Radżastanie. Bez podania wieku, ale producent deklaruje, że leżakowana minimum sześć lat w beczkach po bourbonie. Aromat przyjemny, lekko dymny, pomarańcze i mandarynki. Także w smaku mamy przydymione cytrusy, do pomarańczy i mandarynek dochodzi kiszony grejpfrut, wędzone kiszone cytrusy. Bardzo ciekawe. Finisz pomarańczowo-cytrynowy z nutą dymną, wędzoną. (ŁG)

GlenAllachie 10YO Port Wood Whisky finiszowała ok. 15 miesięcy w beczkach po porto, butelkowana z mocą 48%. Aromat słodki, gruszki, jabłka – rześko, do tego sporo wiśni, rodzynek, ciasta drożdżowego z rodzynkami. Także smak jest bardzo owocowy, banany, pomarańcze, gruszki, likierowe wino, głęboko pod spodem nuta dymna, pieczona. W finiszu nuty mineralne, nadal dużo bananów, ananas, jabłka, marakuja. Bardzo przyjemna edycja, nie czuć w ogóle mocy alkoholu. (ŁG)

53


Co na półkach Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Speyside Producent: GlenAllachie Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i porto W ofercie: M&P ABV: 48% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 349 zł Jakość vs cena: 7,5/10

Glentauchers 2008 Duncan Taylor Octave Loża Dżentelmenów

85

Port Askaig 30YO Wiekowa edycja whisky single malt z destylarni Caol Ila, butelkowana w serii Port Askaig firmy Speciality Drinks, w której ukazują się dymne whisky z Islay, niemal w 100% z Caol Ila (wyjątkiem jest Port Askaig 14YO z destylarni Bunnahabhain). Mimo dużej ilości dymu aromaty są zrównoważone i delikatne, przyjemna owocowość – dużo jabłek i gruszek, ciasto ze śliwkami. W ustach sporo torfu, medykamenty, cierpki sok z wiśni, kwaśne jabłka. Cierpki finisz, a w nim masa wiśni, tytoń, jabłka oraz gruszki. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Islay Producent: Speciality Drinks Leżakowanie: 30 lat w beczkach po bourbonie i sherry W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 45,8% Pojemność: 0,7 l 91,5 Średnia cena: 1920 zł Jakość vs cena: 7/10

Bladnoch Samsara Single malt wypuszczony z okazji dwustulecia destylarni, która przez ponad dwa lata przed jubileuszem pozostawała zamknięta, stąd nazwa whisky – „Samsara” znaczy po hindusku Odrodzenie. Whisky bez określenia wieku, z beczek first fill ex-bourbon oraz po kalifornijskim czerwonym winie. Aromat lekko słony, nuty pieczonego chleba, wędzonych śliwek, nawet wędzonego mięsa, dużo wanilii. W smaku wanilia, mleczna czekolada, zioła i wiśnie. W finiszu skórka chleba, wiśnie i śliwki, ciasto ze śliwkami, słodycz toffie. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Lowlands Producent: Bladnoch Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i czerwonym winie W ofercie: Dom Whisky ABV: 46,7% Pojemność: 0,7 l 85,5 Średnia cena: 395 zł Jakość vs cena: 7/10

66

Butelkowanie w Huntly przez Duncan Taylor, z mocą beczki 53,9%, pojedyncza beczka nr 8523453, cztery miesiące dodatkowego finiszowania w małej beczce typu octave. Butelkowanie z selekcji Artura Brzychcy dla Loży Dżentelmenów, tylko 71 butelek, co wynika z małych rozmiarów octave. Aromat ziarna, tytoniu, dymu. W smaku: wanilia, budyń waniliowy i kokos. Finisz lekko ziołowy, tostowane pieczywo, wypieczona skórka chleba i wiśnie. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Speyside Producent: Glentauchers/Duncan Taylor Leżakowanie: 11 lat + 4 miesiące w beczkach octave W ofercie: Loża Dżentelmenów ABV: 53,9% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 420 zł Jakość vs cena: 7/10

81

Glenfarclas 105 Cask Strength Oficjalny bottling wydany po raz pierwszy w 1968 roku, za który destylarnia Glenfarclas trafiła do księgi Rekordów Guinnesa. To, wciąż bodaj, najmocniejsza whisky butelkowana w stałej serii – 105 to nic innego jak brytyjski odpowiednik polskiego 60%. Bez deklaracji wieku, złożona z alkoholu leżakującego w beczkach po bourbonie i sherry około 8-10 lat. Ciężka i gęsta słodycz w aromacie, ale i przeźroczysta, alkoholowa, czuć jej młodość. Rodzynki, suszone figi, biszkopt, mleczna czekolada. Świeża, ostra dębina. Maślana i na zmianę ostra, bardzo słodka. Czuć lakier, ale też kajmak, miód. Dość jednowymiarowa w tym wszystkim. Po dolaniu wody mamy sporo dojrzałych winogron, dalej rodzynki, melon – słodycz mdłego melona. W ustach skaczące igiełki na języku (pamiętajmy – 60%). Kręgosłup w ustach to rodzynki, dębina i mleczna czekolada. Tutaj po dolaniu wody, nieco mdła przez swą słodycz. Wychodzi na wierzch cały asortyment z którego słynie Glenfarclas: sernik świąteczny, rodzynki, wanilia. Po dolaniu drugiej porcji wody - lekki, maślany tost. Ścięte polne kwiaty, suszone siano, zioła – suszony rumianek. Ogólnie sporo radości na wiele wieczorów. (SB) Kraj pochodzenia/Region: Szkocja/Speyside Producent: Glenfarclas Leżakowanie: NAS, beczki po bourbonie i sherry W ofercie: Tudor House ABV: 60% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 289 zł Jakość vs cena: 8,5/10

86


Co na półkach Wódka

Bulbash 6 Pure Malt

Baikal Vodka Original Oleisty alkohol. Aromat zdecydowany – pieprz, dużo ziarna, prażone ziarno, dym ogniska, do tego przyjemne nuty leśne – igliwie, szyszki, a i nuty bardziej aromatyczne, jak różowy pieprz. Smak cierpki – sok z wiśni, kwaśne winogrona, kwaśne jabłka, a po tej cierpkości bardziej słodka nuta muskatu i słodszych jabłek, słodszych gruszek. Finisz i cierpki, i słodki. Są tu kwaśne winogrona, ale jest i cukier puder, wanilia, orzech laskowy. Ciekawa wódka, nieszablonowo poukładana, według mnie ciekawsza niż wersja Baikal Ice. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Rosja Producent: APC Group Leżakowanie: brak W ofercie: Ice-Full ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 35 zł Jakość vs cena: 10/10

90

Wódka z nalewami na orzeszki piniowe. Delikatny aromat – orzechy, suche szyszki, kora drzewa, mech, jak las pod koniec suchego lata. Poza tym słodycz miodu i syropu sosnowego. W ustach lekka, słodka, wyraźnie czuć orzechowość, w tle – wanilia, pieczone słodkie jadalne kasztany. Finisz słodko-cierpki, wanilia i kora, słodki tytoń, cynamon. (ŁG)

88,5

91

Nowa marka stworzona przez Toruńskie Wódki Gatunkowe. Wódka czysta pszeniczna oraz likier kawowy. Wódka o słodkim aromacie, nuty wanilii, słodkiego ziarna. W ustach słodko-pikantna, jest i wanilia, i pieprz ziołowy, nawet kardamon. Przyjemny aromat – dym, prażone ziarno, nawet wędzone ziarno, słód, a wyczuwalna goryczka z chmielem się kojarzy. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: Toruńskie Wódki Gatunkowe Leżakowanie: brak W ofercie: Toruńskie Wódki Gatunkowe ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 59,90 zł Jakość vs cena: 10/10

86,5

Luksusowa

Green Line Delicate Białoruska pszeniczna wódka czysta z zakładów Bulbash. Ma czysty aromat z lekką nutą jabłek. Smak cierpki – orzechy, jabłka, liście. Finisz cierpki, winogrona, kwaśne jabłka. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Białoruś Producent: Bulbash Leżakowanie: brak W ofercie: Partner Center ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 28,90 zł Jakość vs cena: 10/10

Kraj pochodzenia/Region: Białoruś Producent: Bulbash Leżakowanie: brak W ofercie: Partner Center ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 29,90 zł Jakość vs cena: 10/10

Philadelphia Boulevard Vodka

Baikal Pine Nut

Kraj pochodzenia/Region: Rosja Producent: APC Group Leżakowanie: brak W ofercie: Ice-Full ABV: 38% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 35 zł Jakość vs cena: 10/10

Wódka butelkowana na białoruskim rynku pod marką Dobra Sklanka, są to wódki delikatnie filtrowane i wzbogacane o nalewy, w tym przypadku o destylat ze słodowanego jęczmienia. Bardzo delikatny aromat ziarna, prażonego ziarna, kwasu chlebowego. Smak bardzo cierpki, a nawet cierpko-gorzki, pieprz ziołowy, kardamon, lekko papryka i zakwas chlebowy. Długi, cierpki, pieprzny finisz. Wódka jest butelkowana pod tą marką specjalnie dla polskiego dystrybutora. (ŁG)

94,5

Pojawiła się nowa receptura wódki Luksusowej, będąca mieszanką spirytusów ziemniaczanych i żytnich. Luksusowa, na rynku od 1928 roku, zawsze była wódką ziemniaczaną, z nutami skrobiowymi, słodkimi, ziemistymi. Konsumenci lubili Luksusową za jej wyraźnie ziemniaczany smak. Co dał dodatek spirytusu żytniego? Na pewno zmienił się aromat, jest bardziej pieprzny, choć wciąż w tle jest nuta słodyczy, wanilii, nawet toffi. Smak wyrazisty, dużo bardziej cierpki niż w klasycznej Luksusowej, jest nuta kwaśnych winogron, pieprz, ale jest i krochmal znany z wersji klasycznej. Ładnie się to poukładało. Finisz gładki, delikatny – winogrona, grejpfrut, kardamon, jednocześnie

67


Co na półkach długi, pozostawiający przyjemną cierpkość w ustach. Nowa receptura zastąpi starą, Luksusowa ziemniaczana jest dostępna tylko do wyczerpania zapasów. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: Wyborowa Pernod Ricard Leżakowanie: brak W ofercie: Wyborowa Pernod Ricard ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 23 zł Jakość vs cena: 10/10

89

ziarno, lekko grejpfrut i inne cytrusy. W finiszu limonka i cierpkość tytoniu. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: BZK-Alco Leżakowanie: brak W ofercie: BZK-Alco ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 35 zł Jakość vs cena: 10/10

90,5

Copernicus Premium Carvia Nowa wódka firmy Vinet Delpech, destylowana w szarentejskich alembikach jak ich flagowa wódka Vyche Pitia. Spirytus żytni, dodatek kminu. W porównaniu z wersją Vyche Pitia Carawey jest lżejsza. Fantastyczny zapach kminu, w smaku słodycz, kmin i zioła w tle. (ŁG) Kraj pochodzenia/Region: Francja Producent: Vinet Delpech Leżakowanie: brak W ofercie: M&P ABV: 43% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 199 zł Jakość vs cena: 10/10

93

Cîroc Summer Watermelon Winogronowa wódka Cîroc infuzjowana arbuzem sprawdzi się zarówno jako składnik orzeźwiających koktajli, jak i samodzielnie z kostką lodu. Aromat jest bardzo naturalny, słodki i intensywny – arbuz i melon. W smaku i finiszu dochodzi jeszcze zielony ogórek. Finisz jest bardzo długi, nie czuć mocy alkoholu. (ŁG) Kraj pochodzenia/region: Francja Producent: Diageo Leżakowanie: brak W ofercie: Diageo ABV: 37,5% Pojemność: 0,7 l Średnia cena: 110 zł Jakość vs cena: 8,5/10

78

Juliusz Słowacki Nowa wódka BZK-Alco w serii poetów romantyzmu, do Adama Mickiewicza dołączył autor „Kordiana”. Bardzo elegancka butelka, przezroczysto-granatowe szkło, z miedziano-złotą etykietą. Filtrowana przez aktywny węgiel i przez górskie kryształy. Aromat słodki, waniliowy, nuty lasu, świerków. W smaku pszenica, słodkie

68

Nowa wersja znanej już na rynku marki, teraz zestawiana w Rawiczu. W składzie pszenica i kukurydza. Zapach rzeczywiście słodkawy, bardziej „rozbrykany” w porównaniu z poprzednią wersją. Odrobina papryki, kopru, za to mało chleba. W nucie dolnej świeża cytryna, znowu papryka, minimalnie wanilia. Profil wódki zmienił się diametralnie, ale nie stracił na wódczaności. W smaku oleista, mniej słodka niż poprzednia, ale mająca więcej gęstości, finisz imbirowy. Obie wersje dobre. (BR) Kraj pochodzenia/Region: Polska Producent: Copernicus Leżakowanie: brak W ofercie: Pinot Wine & Spirits ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 35 zł Jakość vs cena: 10/10

90

Stumbras Centenary Popularna litewska kłosówka, naprawdę bardzo smaczna i aksamitna, a jednocześnie mająca charakter poważnej wódki. Wyraziście chlebowa w nucie górnej, nie jest to jednakże słynny ciemny chleb wileński, ale odrobina kminku jaki często dodaje się do kwasu litewskiego. Na drugi rzut idzie delikatne jabłko, ale też i polna łąka, choć bez żubrówki. W nucie dolnej przyjemny, świeżo rozgnieciony pieprz, może odrobina oleju lnianego? Charakter bardzo gospodarsko-folwarczny. W smaku pikantna, ale nie piekąca, gęsta, parafinowa, bardziej charakterna niż kiedyś, ale nadal bardzo dobra. (BR) Kraj pochodzenia/Region: Litwa Producent: Stumbras Leżakowanie: brak W ofercie: MV Poland ABV: 40% Pojemność: 0,5 l Średnia cena: 30 zł Jakość vs cena: 10/10

90,5


Ekspert poleca

Stolica whisky Położone w południowej części półwyspu Kintyre, portowe miasteczko Cambeltown było niegdyś uznawane za stolicę produkcji whisky. W najlepszych latach, pod koniec XIX wieku, pracowało tu ponad 30 destylarni i 20 słodowni. Dymna, ciężka, oleista whisky z Campeltown była niezwykle cenionym i poszukiwanym trunkiem, i nadawała charakter wielu ówczesnym whisky mieszanym. Pod koniec XIX wieku kupcy, hurtownicy i producenci blendów prześcigali się w zamówieniach, a usiane, usytuowanymi w wąskich uliczkach, gorzelniami Campeltown przeżywało swój złoty okres. W 1891 roku, licząc 1969 mieszkańców, było najbogatszym miastem w Wielkiej Brytanii, jeśli brać pod uwagę dochód na jedną osobę. Obecnie w Cambeltown, które uznane zostało jako osobny region produkcji whisky, działają trzy destylarnie: Glen Scotia, Glengyle oraz Springbank. Te dwie ostatnie są własnością rodziny Mitchellów i co jakiś czas oferują wyjątkowe, limitowane edycje. Dziś chciałbym przedstawić najnowsze z nich. Kilkerran 15YO Single Cask Fino Wood – whisky zabutelkowana z okazji 15-lecia uruchomienia destylarni Glengyle. Do stworzenia serii wykorzystano różne beczki: bourbon, porto, sherry oloroso, sherry fino i madera. Polsce przypadła część whisky z beczki po sherry fino. Whisky ta była do spróbowania na październikowym festiwalu OSWiA i cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Kontretykieta butelki zawiera informację, że część beczki została zabutelkowana specjalnie dla Mirosława Pawliny. Taka jest procedura destylarni w oznaczeniu beczek idących na cały świat. Mamy nazwiska właścicieli firm reprezentujących destylarnię w określonych regionach świata. Polska to M&P Pavlina Spółka Komandytowa. Whisky przez pierwsze dziesięć lat dojrzewała w beczce po sherry fino, a kolejne pięć lat spędziła w beczce po bourbonie. Zabutelkowana z mocą 51,6%, oferuje bogate aromaty korzennych przypraw, igliwia sosnowego, żywicy, a także nuty pomarańczy, wędzonej papryki, jeżyn i truskawek. W smaku bogata i kompleksowa. Akcenty wędzonego mięsa, orzechów i słodycz, kompotu z truskawek. Bardzo złożona, wielowarstwowa whisky, ocena oczywiście 100/100. Kilkerran 8YO Cask Strength Oloroso Recharred – kolejna, doroczna edycja whisky z destylarni Glengyle, zabutelkowana w wersji cask strength, z mocą 57,1%. Tym razem dojrzewała w beczkach recharred oloroso. W aromacie akcenty wędzonego bekonu i glazurowanej szynki, uzupełnione nutami suszonych owoców i charakterystycznym dymem torfowym. W ustach bogata, owocowa i pikantna, z wyczuwalnym imbirem, świeżymi, dojrzałymi wiśniami, rodzynkami i odrobiną goździków, ciemnej czekolady oraz orzeźwiającą nutą mentolową. W długim finiszu odnajdujemy maślane tosty, espresso, popiół oraz ziemisty charakter przypominający tradycyjne magazyny typu dunnage. I znów ocena 100/100. Kilkerran Heavilly Peated batch 2 – drugi rozlew mocno torfowej whisky z destylarni Glengyle. Batch nr 2 dojrzewał

w beczkach po bourbonie (55%) i sherry (45%), i został zabutelkowany z mocą 60,9%. Aromat to nuty cytrusów, waniliowego sernika, rabarbaru, słodyczy sosu angielskiego i dymu torfowego. W smaku świeżo pieczona szarlotka i słony karmel. Torf jest wyrazisty, ale bardzo dobrze zintegrowany. Wyczuwamy słone akcenty, które w połączeniu z resztą smaków i aromatów, w naszej wyobraźni przywodzą na myśl zatłoczony, przesiąknięty morską bryzą port. Finisz jest długi i kremowy, z nutami tostowanej dębiny, przechodzącej w owocowo-słodki torfowy dym. A jakże, ocena 100/100. Springbank Local Barley 10YO – piąta już w ostatnich latach butelka whisky z popularnej serii Local Barley, do wyprodukowania której wykorzystywany jest jęczmień uprawiany na farmach Campbeltown (każda edycja to inna farma i inna odmiana jęczmienia). Najnowsza edycja powstała z jęczmienia odmiany optic, zebranego na farmie High Cattadale i jest kompozycją whisky z beczek po bourbonie (77%), sherry (20%) oraz porto (3%), zabutelkowaną z mocą 56,2%. Na rynek trafiło tylko 9000 butelek. Aromat słodki, delikatnie pikantny, z akcentem miodu, brązowego cukru, cynamonu i wanilii. Wyczuwamy subtelny dym torfowy oraz świeżo mielony jęczmień. W ustach sporo słodyczy owoców tropikalnych. Dojrzałe mango i soczysta brzoskwinia są uzupełnione dymem torfowym, a także akcentem zielonej herbaty. Finisz jest kremowy, z pięknie zintegrowanym, subtelnym dymem torfowym i lekką słonością. 100/100. Longrow 21YO – premierowa edycja najbardziej torfowej whisky produkowanej w destylarni Springbank, a jej nazwa pochodzi od jednej z gorzelni działającej w przeszłości w Campbeltown. Edycja jest kompozycją whisky z beczek po sherry (60%) i bourbonie (40%), i została zabutelkowana z mocą 46%. Aromat jest bogaty w dymne nuty, odnajdujemy suszoną wołowinę, wędzoną szynkę, a także toffi, solony popcorn i miodowego melona. W smaku początkowo ciemne owoce leśne i śliwki, do których następnie dochodzą kremowe akcenty migdałowych biszkoptów i suszonego kokosa. Wszystko to ładnie zrównoważone koprem włoskim, sosnowym igliwiem i delikatną pikanterią. Finisz jest gładki, aksamitny, z nutką pomarańczy i torfowym tłem. I ją także oceniam 100/100. Jak już zostało wspomniane, produkowane są w mocno limitowanych ilościach, a do Polski trafiają w ilości zaledwie kilkudziesięciu butelek. Stanowią nie lada gratkę dla wszystkich koneserów whisky z Campbeltown i zazwyczaj sprzedają się w tzw. przedsprzedaży – zanim jeszcze fizycznie do nas dojadą. Stąd też niech nie dziwią Państwa ich wysokie oceny – bo jak inaczej ocenić whisky, po które ustawia się kolejka i wszystko wyprzedaje się niemal w jednej chwili. To jest Campbeltown!!! MIROSŁAW PAWLINA

69


Żywa historia

Zapomniane klejnoty sztuki likierniczej

Eugene Cusenier – wariat czy wizjoner? Rzemieślnika od artysty odróżnia poświęcenie się bez reszty doskonaleniu swojej pracy tak, aby osiągnąć jak największy efekt. Nie inaczej było w przypadku założyciela jednej z zapomnianych dziś destylarni pod marką Cusenier. Początek drogi do sukcesu pana Eugeniusza to rok 1857, choć tak naprawdę destylarnia jako taka ruszyła dopiero w 1868, w mieście Ornans (w departamencie Doubs, w skład którego wchodzi też miasteczko Pontarlier). Filia paryska została założona w 1871 roku, a niedługo później w owianym złą sławą (bo znajdował się tam zakład psychiatryczny, który gościł przeważnie chronicznych alkoholików) Charenton. Potem poszło z górki, bo markę Cusenier możemy spotkać w Buenos Aires, Londynie, Marsylii, Brukseli, Meksyku, Szan-

ghaju czy Kalkucie. Po śmierci Cuseniera, destylarnią kierowała siostra, Eliza, która co warto nadmienić, podczas wystawy międzynarodowej w Paryżu pełniła rolę przewodniczącej jury oraz była specjalnym członkiem pozaparlamentarnej komisji ds. przemysłu spirytusowego. Zdolna siostra geniusza przez okres dwudziestu lat była również merem miasteczka Etalans, gdzie wdrożyła wiele innowacji, a przed śmiercią przeznaczyła zarobione miliony na fundusz charytatywny mieszczący się w Besançon oraz na szpital w Ornans. Z niezwykłej lektury jaką prezentuje wydawana w latach 18241887 seria „Les Grandes Usines”, autorstwa Juliena Francois Turgana, opisująca największe fabryki ówczesnej Francji, przedsiębiorstwo Cusenier jawi nam się jako naprawdę nowoczesna, a jednocześnie wierna tradycji likiernictwa firma.

Żarówki w alkoholu Dla przykładu, o czym zresztą donosiła prasa, i to nie byle jaka, bo fachowa „Journal Universelle d’Elictricite”, Cusenier w swojej fabryce w Marsylii, jako jeden z pierwszych założył lampy elektryczne. Elektryczność wykorzystywał nawet w sposób dość osobliwy. Mianowicie zapalone żarówki zanurzane były w alkoholu i pełniły rolę czynnika, mającego wpływ na dojrzewanie trunku. Inną metodą dojrzewania było oczywiście przecho-

70

wywanie trunków w beczkach, które tylko w filii w Charenton były w stanie pomieścić dwa tysiące hektolitrów płynu. W Ornans natomiast przechowywano zioła, z czego np. do produkcji absyntu nie wykorzystywano bylic młodszych niż kilkuletnie. Jak wynika ze wspomnianej publikacji, w fabryce Cusenier rocznie zużywano np. 31 tys. kg piołunu, 45 tys. kg skórek pomarańczowych świeżych, 1400 kg chininy, 70 tys. kg owoców czarnej porzeczki czy 250 tys. kg cukru rafinady. Co więcej, każda z filii miała swoje przeznaczenie, i tak np. chcąc kupić dobry kirsz, trzeba było udać się do Ornans, a po dobry absynt do Marsylii.

Bez tajemnic Cusenier, począwszy od 1899 roku, produkował najpopularniejszy (i jednocześnie najdroższy) absynt (w odmianach białej i zielonej) pod nazwą Oxygénée, czyli że dodatkowo natleniany. Sam absynt na rynku rywalizował tylko z potężną


Żywa historia jak na te czasy fabryką Pernod Fils. Eugeniusz Cusenier, w przeciwieństwie do innych producentów, którzy zasłaniali się jakąś „tajemnicą handlową”, chętnie dzielił się swoimi pomysłami i wiedzą, o czym można się dowiedzieć ze wspominanej książki „Les Grandes Usines”. Dla przykładu, wg Cuseniera w przypadku absyntu, destylację należy rozpocząć w temperaturze 42 stopni, absynt należy barwić o mocy 71%, aby zachował piękną barwę zieleni z refleksami złota, a gotowy trunek dojrzewać w beczce przez okres minimum pół roku. Receptura curaçao zakłada, że trunek powinien mieć 46%, a skórki nań obiera się za pomocą maszyny (również pierwszy raz w użyciu), czyli tzw. zesteuse (wynalezionej przez pana Lestaut). Aby zachować świeży aromat, skórki maceruje się 24 godziny, potem destyluje dwukrotnie. Kolejne skórki, tym razem odmiany gorzkiej, maceruje się przez miesiąc, następnie łączy się oba składniki, więc destylat i alkoholat, a całość osładza syropem z rafinady. Do gotowego curaçao triple sec dodaje się białko jajka, zostawia na okres miesiąca, filtruje parokrotnie, zaś czysty produkt dojrzewa jeszcze w beczce.

W fabryce Cusenier produkowane były likiery na kształt chartreuse, o mocy 43,8% żółty i 58,6% zielony, w składzie których można znaleźć: dzięgiel, melisę, seler, bylice, wrotycz balsamiczny, kardamon, koper, anyż, kolendrę, kwiat muszkatołowy, goździki, cynamon i gałkę muszkatołową. Ponieważ podobieństwo do oryginału było ogromne, braciszkowie kartuzi pozwali oczywiście fabrykę Cusenier za to, że produkują ich likier pod swoją nazwą i w dodatku robią to dobrze. Kara w wysokości tysiąca franków nie wywarła większego wrażenia na producencie, a likier cieszył się nadal wielką popularnością. Fabryki Cusenier posiadały szereg beczek o pojemności od 550 do 3500 l. Różnorodne beczki miały swoje przeznaczenie, były beczki do starzenia, do przechowywania, czy wreszcie beczki specjalnego przeznaczenia, np. dziesięć beczek po 60 hektolitrów każda, li tylko do maceracji czarnej porzeczki. W Charenton w czterokątnych beczkach o pojemności 200 hl dojrzewały wermuty, które wcześniej dojrzewały w baryłkach mieszczących 20 części masy ziołowej (chinina, gorzkie pomarańcze, ty-

siącznik czy ożanka) mocząc się w białym winie. Trunki pana Cusenier sprzedawało się w pięciu rodzajach szkła: litre a cachet, boule, pompounelle, marteau i Martinique, specjalnie przygotowanych do konkretnych napitków. Niestety, to wszystko już przeszłość. Pozostaje tylko wybrać się do Paryża, by zobaczyć fasadę ostatniego budynku fabryki Cusenier przy bulwarze Woltera nr 224. BOGUMIŁ RYCHLAK

73


Degustacje

Wódki znad Bajkału 7 października w Kita Koguta odbyła się degustacja wódek Baikal. Do ich produkcji używana jest woda z Jeziora Bajkał, wydobywana z głębokości około 500 m pod taflą wody. Jest w niej trzykrotnie więcej tlenu niż w klasycznej wódce. Właścicielem marki jest APC Group, do której należy m.in. destylarnia Simbirsk o ponad stuletniej historii.

Zbudowana w 1865 roku, zmodernizowana w latach 2005-2006. Powstają tam wódki Baikal i linia wódek Slavic Collection. Mają zarówno kolumny do destylacji ciągłej, jak i alembiki szarentejskie. Firma powstała w 1992

roku, od 1998 roku zajmuje się produkcją napojów spirytusowych, obecnie jest w pierwszej piątce największych producentów wódek w Rosji. Marka Baikal zadebiutowała w 2011 roku. W Polsce w ofercie Ice-Full są cztery wódki Baikal – Original, Ice, Pine Nut i Nerpa. Goście Kity Koguta mieli możliwość spróbowania każdej z nich. Baikal Original (40%) to pierwsza w Rosji organiczna wódka, uzyskała stosowne certyfikaty w 2011 roku. W przypadku wersji Ice (40%) do zestawienia użyto pszenicznego spirytusu klasy Alfa oraz wymrożonej wody z dna Bajkału. Powoli rozpuszczany lód był mieszany kropla po kropli ze spirytusem. Wódka Baikal Pine Nut to spirytus pszeniczny, woda z Baikału i destylat z nalewów na orzeszki sosny z tego samego regionu. Destylat powstaje w szarentejskich alembikach. Nerpa (40%) to najwyższej klasy wódka, w malowanej butelce, z obrazkiem przedstawiającym nerpę bajkalską – endemicznego ssaka z rodziny fok, który żyje w Jeziorze Bajkalskim. Część dochodów ze sprzedaży tej wódki przeznaczanych jest na ratowanie populacji nerp bajkalskich. Wódka zestawiana jest z najwyższej klasy spirytusu pszenicznego, z niewielkim dodatkiem nalewów na liście sagandalia, popularnej buriackiej herbaty. (Ł)

Whisky i historia Szkocji 30 października w Salonie M&P Strzelecka 27 odbyła się prezentacja whisky z serii Battlehill, od niezależnego bottlera, firmy Duncan Taylor. Nazwa serii whisky nawiązuje do historycznego miejsca, gdzie rozegrały się krwawe wydarzenia szkockiej historii. Nawiązanie jest nieprzypadkowe, gdyż widniejące w nazwie „bitewne wzgórze”, położone jest w pobliżu Huntly (Aberdeenshire), gdzie mieści się siedziba Duncan Taylor. Degustację połączono z krótką historyczną pogadanką na ten temat wydarzeń, które dały nazwę kosztowanemu trunkowi. Wygłosił ją Maksymilian Wohl. Na tle skrótowo przedstawionego zarysu

72

historii Szkocji, omówił okoliczności, które doprowadziły do konieczności obrony niepodległości Szkocji na przełomie XIII i XIV wieku. W okresie bezkrólewia, gdy było zbyt wielu pretendentów do tronu, szkoccy możni zwrócili się niefortunnie o mediację do angielskiego króla Edwarda I. Ten mediacji się podjął, jednak dało mu to pretekst do ingerowania w szkockie sprawy, a docelowo podporządkowania sobie Szkocji. Wywołało to opór Szkotów i ogólnonarodowe powstanie. Walki o wyparcie Anglików z kraju trwały wiele lat, nim zakończyły się sukcesem. Niestety, także w ich trakcie, trwała zarazem wewnętrzna wojna domowa o władzę w Szkocji. Nowy król Szkocji, Robert Bruce, prowadził walki z potężnym klanem Comynów. Właśnie w pobliżu Huntly, gdzieś pod koniec 1307 roku, na obóz Bruce’a napaści dokonali Comynowie, próbując go zabić. Królowi jednak udało się ujść cało, i w rezultacie rozgromił Comynów w bitwie pod Inverurie, w maju 1308 roku, następnie splądrował wszystkie ich ziemie. Zwycięstwo nad Comynami skonsolidowało władzę Roberta Bruce'a w Szkocji, co pomogło mu w walkach z Anglią i doprowadzeniu do pełnej niepodległości Szkocji. Nie da się jednak pominąć faktu, że były to krwawe, bratobójcze walki. (MW)


Degustacje

Bourbon filtrowany przez drewno mesquite 22 października w Comfort Food Studio, mistrz destylacji Eddie Russell i brand ambassador w Campari Group, Rafał Nawrot zaprezentowali nowy wariant bourbona, filtrowanego przez drewno mesquite. Wild Turkey Longbranch to najnowszy efekt współpracy marki z nagrodzonym Oscarem aktorem, Matthew McConaughey, dyrektorem kreatywnym Wild Turkey. Nazwisko Matthew McConaughey’a znalazło się na butelce trunku. Po raz pierwszy w historii, produkt marki Wild Turkey został sygnowany przez kogoś innego niż wieloletni mistrzowie destylacji, Jimmy i Eddie Russell. Inspiracją, tworzonego tylko z niewielkich, wyselekcjonowanych partii bourbona, były rodzinne korzenie McConaughey’a, wywodzące się z Teksasu. Nowy wariant został wzbogacony o wpływ drewna mesquite (znanego w Polsce jako jadłoszyn baziowaty, gatunek drzewa liściastego z podrodziny mimozowatych, występujący na suchych terenach w Ameryce Północnej) i powstał przy wykorzystaniu filtracji z użyciem węgla drzewnego. Ta metoda pozwoliła pogłębić zarówno smak, jak i złożoność whiskey. Użycie drewna mesquite nadaje nowemu bourbonowi nuty dymnej słodyczy. Podczas spotkania do spróbowania były: Wild Turkey 101, Wild Turkey Rare Bread i Wild Turkey Longbranch o mocy 43%. Dojrzewa w beczkach przez osiem lat. Trunek o złocistym kolorze ma zapach cytrusów, tropikalnych owoców, lekko zielonych jabłek i gruszek, z nutą przypraw, wanilii i dymu. W ustach dużo ziół, lekko trawa, przypieczone tosty, cytrusy z ogniska, podwędzana gruszka. Finisz słod-

ki, maślany, lekko dębina, biały pieprz w chmurce dymu. Nazwa „Longbranch [ang. dosł. „długa gałąź”], w obrazowej formie oznacza wyciągniętą rękę, powstała w wyniku inspiracji drzewami genealogicznymi oraz więzi, jakie łączą rodziny McConaughey i Russellów ze stanami Kentucky i Teksas. Burbon Wild Turkey Longbranch będzie dostępny w Polsce w pierwszej połowie przyszłego roku. (GD)

O sztuce degustacji w Gorzycach Wielkich 15 listopada w Gminnej Bibliotece w Gorzycach Wielkich w sali widowiskowej odbyła się prezentacja prowadzona przez Łukasza Gołębiewskiego, połączona z degustacją. Tytuł spotkania, „Alkohole, nie tylko męska specjalność”, nawiązywał do tytułu powieści prowadzącego – „Kobiety, to męska specjalność”. I rzeczywiście, na widowni przeważała płeć piękna, a przybyło ok. 60 osób, w tym wiele z odleglejszych miast. Redaktor naczelny „Aqua Vitae” opowiadał o sztuce degustacji, publiczność mogła poznać m.in. historię i tajniki produkcji mocnych alkoholi. Alkohole na degustację przygotowała wielkopolska firma AWW z Kalisza. Do spróbowania były: Jarzębiak Czysty Luksus, whisky blendowane Charley’s Green i Gold Ben, gin Cherley’s oraz jego nowa, owocowa wersja Charley’s Pink i likier ziołowy Laufhund, który zdobył największe uznanie. Każdy uczestnik otrzymał arkusz degustacyjny. Były dyskusje, oceny degustujących i liczne pytania. Bardzo ciekawa propozycja edukacyjna, zainicjowana przez dyrektora biblioteki, Dariu-

sza Pryczaka. Jak skomentował jeden z uczestników: „Od czterdziestu lat piję, a nie wiedziałem, że tak można mówić o alkoholu!”. (GD)

73


Nalewki

Sarsaparilla Ta intrygująca nazwa nie nawiązuje do pseudonimu pewnej znanej piosenkarki, ale dotyczy rośliny występującej a to w Peru, a to w Brazylii, a w każdym razie w tropikach. Łacińska nazwa to Smilax, ale bardziej przyjęte określenie, to właśnie sar-

saparilla. Etymologia słowa to, połączenie „sarsa” (baskijskie/hiszpańskie „zarza”), czyli „cierń” lub „kolec” z „parilla”, czyli „mała winorośl”. Pierwsze poważne wzmianki o leczniczym korzeniu (w składzie którego są tak terpeny jak i saponiny) możemy spotkać we francuskim słowniku botanicznym z 1759 roku. Tam właśnie chwalą się, że korzeń dobry nie tylko na reumatyzm, ale i na syfilis (co później podchwycą farmakopeje amerykańskie, począwszy od 1820 roku), czy też ischias (ówczesna nazwa rwy kulszowej). Jak wynika z innych źródeł, Hiszpanie wykopali korzeń i przytargali do Europy już w 1563 roku, po to żeby leczyć nim kiłę. Arnold Cooley w 1872 roku uważał zaś, że najlepsza jest sarsaparilla z Jamajki, broń Boże z Hondurasu i nie zaszkodzi, kiedy namoczony korzeń zacznie troszkę fermentować. Oczywiście należało go lekko podlać spirytusem. Można też 2,75 funta korzenia zalać na dziesięć dni 3/4 pinty sherry, na-

74

stępnie uzupełnić 1/4 spirytusu, a potem rozcieńczać wodą.

na pewno jest non-alcoholic, choć wcale taki nie musiał być.

Piwo z korzeniami Szczególną rewerencją sarsaparilla cieszyła się wśród osadników amerykańskich, którzy od Indian nauczyli się wykorzystania tego korzenia, ale też i sasafrasa, czy bardziej popularnych przypraw, jako składników tzw. piwa korzennego. Początkowo mogło być traktowane jako napój trzeźwościowy i szczyciło się praktycznie zerową zawartością alkoholu, z czasem doszło do trunku, który z trzeźwością nie był za pan brat. Oba korzenie trafiły w kadź niejakiego Charlesa Elmera Hiresa w 1875 roku, którego root beer było konkocją szesnastoskładnikową, a jak widać z reklam, polecano je szczególnie milusińskim. Sukces niskoalkoholowego piwa został przekuty w całą masę innych root beers, które choć reklamowane pod szyldem „temperance” mogły mieć nawet 11% alkoholu. Współcześnie za taką serię piw (pod wiele mówiącą nazwą „Not Your Father’s root beer”) odpowiada amerykański browar Small Town Brewery, mający na koncie wersję z sarsaparillą, anyżem, wanilią oraz moc: 4,5%, 5,9%, 10,7%, a jakby tego było mało nawet 19,5%. Producenci niesieni sukcesem piwa, zwietrzyli interes w postaci produkcji różnorodnych likierów, z wykorzystaniem tych samych składników. Np. Ayer’s Sarsaparilla miała 26,2% i na pewno pobudzała system nerwowy jak i oczyszczała krew. Co więcej, jeszcze w 1947 roku uważano, że jeśli cordial zawiera sarsaparillę, to

Z Królikiem Buggsem Wielkim fanem sarsaparilly w płynie był Yosemite Sam, którego znamy z Królika Bugsa i z monologu, kiedy wchodził do saloonu: „Sasparilly and make it snappy.” Pokłosiem tej kowbojskiej legendy może być trunek pod marką Jeremiah Weed (wypuszczony na rynek w 2014 roku), o nazwie Sarsaparilla Whiskey, która smakuje jak rzeczone root beer, ale

pod słodyczą kryje się ponad 35% alkoholu. W Polsce sarsaparilla była znana już na początku XIX wieku, za sprawą słynnego warszawskiego likieru żołądkowego, którego wykonanie nie powinno sprawić nam problemu. Na litr alkoholu o mocy 75% bierzemy po 8 g: cytwaru, galangi, sarsaparilly, kosaćca i tataraku, macerujemy to przez trzy tygodnie, zaś z 571 g cukru robimy syrop i dodajemy w ilości 1:1 na nalew. BOGUMIŁ RYCHLAK


Książki o alkoholach

Jerzy Besala

Alkoholowe dzieje Polski – czasy wielkiej wojny i II Rzeczypospolitej Trzeci opasły tom alkoholowej historii Polski, tym razem obejmujący okres zaledwie 25 lat. Co to jednak były za lata! Pierwsza wojna światowa, odzyskanie niepodległości, szalone lata dwudzieste, Skamander, awangarda, futuryzm, Witkacy, narkotyki, eter, dansingi, teatrzyki, życie kawiarniane, czas radości, rozczarowań, obaw, ale najgorsze – jak anonsuje Besala dalszy ciąg swojej opowieści – dopiero ma nadejść. Tak jak poprzednie tomy, książka złożona jest z anegdot, wspomnień, literatury. Więcej bajania, niż faktów. Historia obyczajów, zgodnie z tematem – historia pijana, czasem wesoła, czasem plugawa. Cytat wygrzebany przez Besalę, pieśń ułańska z lat I wojny: „Biez wina, cztoż żyń ułana? Jewo dusza na dnie stakana A kto dwa raza w dień nie pjan tot – izwienitie – nie ułan!”. A dalej frywolny Broniewski: „Myśli samopas łażą… A niech tam wlezą w szkodę: Ja, pod kieliszków strażą, Już nowe życie wiodę. Tak w cudzołóstwie, w piciu Mądrości zgłębiam z grubsza I wiem, że myśl o życiu Wśród myśli jest najgłupsza”. W rozdziale „Zamiast mleka butelka wódki”, Besala opisuje smutny obraz polskiej dziatwy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W 1923 roku podobno piło 65,8% uczniów szkół powszechnych i 66,5% szkół średnich. Wcześniej, w 1920 roku, nie doszło do przyjęcia w Polsce ustawy prohibicyjnej, znaczna część budżetu młodego państwa opierała się bowiem na wpływach z akcyzy ze sprzedaży wódki. Obowiązywały natomiast m.in. zakazy sprzedaży w niedziele i święta, a także długo obowiązujący zakaz sprzedaży alkoholi mocniejszych niż 45%. Wysokie podatki powodowały, że w Polsce wódka była najdroższa w tej części Europy, w związku z czym kwitły bimbrownictwo i szmugiel, przemycano zresztą nie tylko spirytus,

także bardzo popularny w owych czasach eter, który mieszano z alkoholem i odurzano się tanio i niezdrowo. Spożycie alkoholu w II RP systematycznie się zmniejszało, wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa i poprawą edukacji, mimo tego stowarzyszenia antyalkoholowe i naciski prohibicyjne były bardzo silne. Julian Tuwim w „Radach dla pijaków” radził: „Nie zadawaj się z abstynentami. Spójrz na budżet państwa, a zrozumiesz, że są to wywrotowcy. (…) Trzeźwość jest stanem przejściowym”. Antoni Słonimski zaś, kpiąc z nawoływań do wstrzemięźliwości publikowanych w czasopiśmie „Walka z Alkoholizmem” radził takie hasło: „Zamiast butelki wódki kup bilet do teatru – zabawa mniejsza, ale zdrowsza”. W książce znajdziemy też m.in. piękny fragment, w którym Besala cytuje wspomnienia dawnego taksówkarza, Mariana Sękowskiego: „Jeździło się w tamtych czasach z fantazją, gdyż nie było wówczas tak surowo zabronione szoferom używanie alkoholu w czasie jazdy. Policja nie ścigała tego. Policjanci nierzadko w nocy na postojach pili razem z szoferami”. Inny ciekawy fragment poświęcono słynnej warszawskiej burdel-mamie, bohaterce dwóch powieści Szczepana Twardocha, Ryfce Kij. Wypytywana przez stołeczny sąd Ryfka wygłosiła taka oto mowę w swojej obronie: „Proszę Wysoki Sąd, mnie tu oskarżają o nierząd. Jaki to może być nierząd, kiedy do mnie przychodzą pan naczelnik Urzędu Śledczego, jego zastępca i dużo jego innych inspektorów policji, a też ministry i pułkowniki? To ja się idę pytać pana sędziwego, czy to jest rząd, czy to jest nierząd?”. Autor zrobił solidną kwerendę w bibliotekach, a opowiadać potrafi ze swadą, więc jego „Alkoholowe dzieje Polski” czyta się znakomicie, choć niewątpliwe z objętością dzieła autor mocno zaszalał. Ciekawym, czy szykuje jeszcze dwa, czy trzy tomy? (ŁG) Zysk i S-ka, Poznań 2018, s. 742, 59,90 zł, ISBN 978-83-8116-497-9

75


Książki o alkoholach

Tomasz Lachowski

Ilustrowana historia rodzinnej firmy Altvater Gessler / An Illustrated History of A Family Brand Altvater to marka, Gessler to rodzina, a książka traktuje także po części o rodzinie Baczewskich, której losy i biznesy splatały się z dorobkiem Gesslerów. Po wojnie na stałe połączyły się losy dwóch rodów produkujących przed wojną znane wódki i likiery – Gesslerów i Baczewskich, w Wiedniu powstała firma Altvater Gessler – J.A. Baczewski Likörerzeugung GmbH. Jak wspomina Rasiel Gessler: „Bardzo chcieliśmy produkować wódkę w Polsce, ale z powodów historycznych było to po prostu nie możliwe. W powojennej Polsce został wprowadzony monopol spirytusowy, a przedwojenni fabrykanci byli zamykani w więzieniach lub wysyłani na Syberię. Mój dziadek nie miał nawet po co wracać do Bielska, byłoby to czystym szaleństwem. Tylko cudem udało mu się przeżyć wojnę i po niej odzyskać wiedeński zakład po to, by w 1948 roku wznowić produkcję. Wszystkie te lata przetrwaliśmy właśnie dzięki przedwojennym zasługom naszych polskich pradziadków, którzy zbudowali renomę marki Altvater Gessler i J.A. Baczewski w Stanach Zjednoczonych, Australii, Ameryce Łacińskiej i Europie Zachodniej. Te przedwojenne rynki zbytu pozwoliły nam do

Anna Szubińska

Nalewki. Natura zamknięta w butelce Książka Anny Szubińskiej jest autorskim zbiorem nalewek, który nie powiela starych receptur jak większość tego typu publikacji. Dziennikarka w części korzysta z rodzinnych tradycji dziadka, w części z własnych eksperymentów, nie stroni od wykorzystywania alkoholi innych niż wódka i spirytus (rum, winiak, wino) czy owoców egzotycznych, a także

76

dzisiaj utrzymać się jako rodzinnej firmie, bo na naszych dawnych, ojczystych ziemiach nie mogliśmy już ani produkować, ani sprzedawać – obowiązywał tam przecież państwowy monopol. Do tego Lwów po wojnie nie był już nawet częścią Polski”. Gwoli sprawiedliwości, trzeba jednak powiedzieć, że Wiedeń był naturalnym miejscem kontynuacji dla obydwu galicyjskich przedsiębiorców, którzy budowali przecież wielkość swoich marek w czasach C.K. Monarchii, ciesząc się prestiżowymi znakami dostawców alkoholi na dwór Habsburgów. Przewrotny los sprawił, że choć z dala od domu, to jednak Gesslerowie i Baczewscy znaleźli się w miejscu nie do końca im obcym. I pewnie też dlatego łatwiej im było odbudować, przynajmniej w części, rodzinny biznes. Tomasz Lachowski odgrzebał to, co znalazł w archiwach i u kolekcjonerów. Dużo pamiątek, niewiele dokumentów, sporo domysłów, mniej faktów. Niby to nieodległe dzieje, a tak uboga wiedza. Wojenne zniszczenia w wielkim stopniu dotknęły archiwów przemysłowych, a świadków tamtych czasów już nie ma. (ŁG) Altvater Gessler – J.A. Baczewski, Wiedeń 2019, s. 96.

oferuje różne ciekawe połączenia owoców i przypraw. Atutem jest zebranie przepisów nie alfabetycznie, jak to jest w zwyczaju, lecz wedle pór roku. Robimy nalewki zwykle ze świeżych, dostępnych okresowo owoców, a zatem najwięcej pracy przypada na lato i jesień, zimą można przygotowywać nalewki z suszonych owoców czy ziół oraz owoców egzotycznych, wiosną z: pędów, liści, kwiatów. A przez cały rok delektować się własnymi wyrobami i dzielić nimi z przyjaciółmi. Anna Szubińska podaje dokładne receptury, wraz z okresem maceracji i potem leżakowania, a także prozdrowotne działanie poszczególnych eliksirów. (Ł) Wydawnictwo Harde, Warszawa 2019, s. 224, 34,99 zł, ISBN 978-83-66252-49-3


Książki o alkoholach

Jim Murray

Whisky Bible 2020 Pisząc tegoroczną edycję swojej „Whisky Bible” Jim Murray spróbował dwudziestotysięcznej próbki whisky. Sam jest biblią, encyklopedią, jest chodzącą whisky, jego krew jest złota, z oczu płyną mu złote łzy. Niczym król Midas. A mimo tego, także Murray bywa zaskoczony przez branżę produkującą płynne złoto. We wprowadzeniu do nowego wydania Biblii opisuje swoje wieloletnie kontakty z Barton Distillery w Kentucky. Niegościnni, zamknięci, ksenofobiczni, a na dokładkę robili złe whisky, z których najstarsze butelkowania miły po sześć lat. Tymczasem tytuł najlepszej whisky roku zdobyła tym razem właśnie próbka z Barton Distillery. Jak to możliwe? Jak pisze Murray, dziesięć lat temu wykupił ich Sazerac i sprawy zaczęły się zmieniać. Zaczęły się zmieniać bardzo szybko. Przebyli długą drogę, nim ich 1792 Full Proof Kentucky Straight Bourbon została 2020 World Whisky of The Year. W „Whisky Bible 2020” całe podium zajęły Stany Zjednoczone. Na drugim miejscu Murray umieścił whiskey William Larue Weller 125,7 Proof, na trzecim – Thomas Handy Sazerac Rye 127,2 Proof. W nowej edycji Murray pisze o bogactwie beczek, już ok. 50 różnych rodzajów drewna wykorzystywanych jest do leżakowania whisky. Jak to wszystko porównywać? Ano normalnie, oceniając aromat, smak, finisz i równowagę trunku. Pisze też o sukcesach nowicjuszy na rynku whisky. Tytuł najlepszej na świecie whisky single cask zdobył trunek z Nantou Distillery na Tajwanie, a najlepszą szkocką single cask w wieku do dziesięciu lat została woda życia z Annandale Distillery. Dziesięć lat temu nie było jeszcze na ziemi ani

Nantou, ani Annandale. Z drugiej strony, wśród nagrodzonych za 2020 rok whisky są też takie, które pochodzą z destylarni dawno zamkniętych, jak Dumbarton czy Port Ellen. Są wśród nagrodzonych whisky, na które stać każdego, jak Ballantine’s Finest, są edycje dla milionerów, jak Macphail z 1949 roku, edycja tylko na rynek chiński. Taki to urok Biblii Murraya, dla każdego coś dziwnego. Polskiej whisky jak nie było, tak nie ma, najwyraźniej nasi producenci nie odkryli jeszcze, że gdzieś w wiejskiej chacie w Northamptonshire mieszka i opisuje whisky Jim Murray. Albo nie mają odwagi posłać mu butelki swojej whisky… Tegoroczna „Whisky Bible” jest edycją siedemnastą (mam przeczytane na półce wszystkie). Murray zrecenzował w niej jakieś 4700 whisky, w tym ok. 1800 szkockich single maltów, 400 szkockich blendów, 900 whiskey amerykańskich etc. W kategoriach regionalnych Murray najwyżej ocenił: Canadian Whisky of the Year – Crown Royal Northern Harvest Rye, Irish Whiskey of the Year – Redbreast Aged 12 Years Cask Strength, Asian Whisky of the Year – Nantou Distillery Omar Bourbon Cask no. 11140804 (Tajwan), Japanese Whisky of the Year – Nikka Taketsuru Pure Malt. European Whisky of the Year (blended) – Thy Whisky No. 9 Bøg Single Malt (Dania), European Whisky of the Year (single malt) – Penderyn Single Cask no. M75-32 (Walia). ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI Dram Good Books, Northamptonshire 2020. s. 384, 14,99 GBP, ISBN 978-0-9932986-4-6

87


Promocja

Gdzie można kupić lub poczytać „Aqua Vitae”?

Poniżej lista zaprzyjaźnionych z nami barów i sklepów z alkoholami, gdzie mogą Państwo zapoznać się z numerem „Aqua Vitae”. Białystok Alkohole Świata, ul. Kilińskiego 9a Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Adama Mickiewicza 39 Boniowice Dolium Vini – Wino z Beczki, ul. Bytomska 18, Boniowice Bydgoszcz Centrum Artystyczne Eljazz – Restauracja Na Piętrze, ul. Kręta 3 Chyliczki k. Konstancina M&P Alkohole i Wina Świata, ul. Śniadeckich 1 Cieleśnica Hotel Pałac Cieleśnica Gdańsk Restauracja Fellini, ul. Targ Rybny 6 Restauracja Bellevue, ul. Targ Rybny 10 AB Pixel Cocktails & Fun, ul. Spichrzowa 22/1, 80-750 Gdańsk Elewator, ul. Spichrzowa 19, 80-750 Gdańsk Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Stary Rynek Oliwski 7 Mała Sztuka – Cocktail Bar, Powroźnicza 13/15 Gdynia Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Mściwoja 10 Alkohole i Wina Świata M&P, Al. Zwycięstwa 238 Głogów Fuego, ul. Słodowa 42 Gniezno Hotel & Pub Pietrak, ul. Chrobrego 3 W Starej kamienicy eSKa Klub, ul. 3 Maja 13 Jastrzębia Góra Dom Whisky, ul. Droga Rybacka 60 Józefów Cezar, ul. Piłsudskiego 128 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Piłsudskiego 20A Wino na Widelcu, ul. Jarosławska 11a Kalisz Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Zamkowa 44 The Jack, ul. Śródmiejska 2 Kaliszfornia, ul. Główny Rynek 19

Pinot, ul. Zakopiańska 56 Łomianki Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Jeziorna 37 Łódź Old Havana, CH Manufaktura, ul. Karskiego 5 Ristorante Mare e Monti, ul. Wigury 13 Drukarnia Skład Wina & Chleba, Piotrkowska 138/140 Pinot, ul. Piotrkowska 183/187 Pinot, ul. Traugutta 5 Maksymilianowo Drake Distillery Mińsk Mazowiecki Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Warszawska 88 Narewka Gościniec Bojarski, ul. Ogrodowa 28 Olsztyn Highlander Whisky Bar, ul. Stare Miasto 29/32 Ostrów Wielkopolski Weranda Restaurant, ul. Rynek 34 Mellon Pub & Restaurant, ul. Wrocławska 10 Cafe 21, ul. Rynek 21 Bombardini Cafe, ul. Rynek 24 Piaseczno Alkohole i Wina Świata M&P, Wólka Kozodawska, ul. Wichrowa 1 c Poznań Old Havana, CH Stary Browar, ul. Półwiejska 32 Świat Whisky, ul. Rakoniewicka 10 Drukarnia Skład Wina & Chleba, Podgórna 6 lokal LU.1 Dragon, ul. Zamkowa 3 Bee Jay’s, Stary Rynek 88 Evil, ul. Wojskowa 4 Radom Salon Win Winnica, ul. Słowackiego 86/1 Radzymin Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Konstytucji 3 Maja 30 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Reymonta 10

Karpin Alkohole i Wina Świata M&P, przy Trasie 1 E

Raszyn Alkohole i Wina Świata M&P, al. Krakowska 39

Katowice Whisky & Spirit House, ul. Plebiscytowa 13 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Panewnicka 148K Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Chopina 7 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Bażantów 6C

Reda Dom Whisky, ul. Wejherowska 67

Kielce Museum, ul. Klonowa 40a/2 Museum Galeria Echo, ul. Świętokrzyska 20 Kraków Wine Concept, ul. Merkuriusza Polskiego 2 Wódka, ul. Mikołajska 5 Krako Slow Wines, ul. Lipowa 6F Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Mogilska 86 Le Scandale, Plac Nowy 9 Aqua e Vino, ul. Wiślna 5/10 Szara, ul. Rynek Główny 6 Staropolskie Trunki, ul. Floriańska 20 Lo Scrigno Dei Sapori Italliani, ul. św. Tomasza 19/4 Bulldog Bar, Plac Mariacki 1/4 Baroque Cocktails & Music, Św. Jana 16 Hostel T2, ul. Targowa 2 Mercy Brown, ul. Straszewskiego 28

78

Rzeszów Kardamon No. 1 Alkohole Świata, ul. Grottgera 26 Alkohole Capone, ul. J. Słowackiego 2 Sopot Ristorante Tesoro, ul. Polna 70 Fidel, ul. Powstańców Warszawy 6 Coctail Bar Max, ul. Grunwaldzka 1-3 Szczecin Evil, Aleja Wojska Polskiego 4 Szczyrk Gościniec Salmopolski, ul. Wiślańska 56A Toruń Caffee & Whisky House, ul. Świętego Ducha 3 Warszawa Alkohole i Wina Świata M&P, Marki, ul. Piłsudskiego 102 M&P Ekskluzywne Alkohole, ul. Pańska 81/83 Alkohole i Wina Świata M&P, Wesoła, ul. Trakt Brzeski 54 c Jim Beam Alkohole M&P, ul. Sołtana 1b

Winiarnia – Alkohole i Wina Świata, Marina Mokotów, ul. Warowna 1 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Mielczarskiego 7 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Ostródzka 62/Współczesna 2a Alkohole i Wina Świata M&P, Wilanów, ul. Kosiarzy 37 Alkohole i Wina Świata M&P, Radość, ul. Patriotów 213 Alkohole i Wina Świata M&P, al. Niepodległości 129 Alkohole i Wina Świata M&P Dominus, ul. Wielicka 36 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Modlińska/Mehoffera 69 Alkohole i Wina Świata M&P, al. 3 Maja 2 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Złota 68 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Franciszka Klimczaka 1 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Strzelecka 27/29 Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Rosoła 22J La Casa del Habano, ul. Nowy Świat 7 Old Havana, Złote Tarasy, ul. Złota 59 Old Havana, Galeria Mokotów, ul. Wołoska 12 Sklep SingleMalt.pl, Ursus, ul. Michałowicza 8 George Ballantine’s Sklep, ul. Puławska 22 George Ballantine’s Sklep, ul. Krucza 47A George Ballantine’s Sklep, ul. Marynarska 15 George Ballantine’s Sklep, ul. Vogla 62 Amber Room, Aleje Ujazdowskie 13 Coctail Bar Max & Dom Whisky, ul. Krucza 16/22 Coctail Bar Max & Dom Whisky, ul. Nowy Świat 32 Pijalnia Whisky, ul. Zgoda 6 Funky Jim, ul. Mazowiecka 9 Vinosfera, ul. Chłodna 31 Pick & Taste, ul. Jana Kazimierza 30 Casa Italia, ul. Świętojerska 5/7 Kita Koguta, ul. Krucza 8/14 Kiti, ul. Krucza 6/14 Podwale Bar and Books, ul. Wąski Dunaj 20 Klar, ul. Krakowskie Przedmieście 41 Dom Wódki, ul. Wierzbowa 9/11 Cud Miód, ul. Emilii Plater 28 Strefa, ul. Próżna 9 Dos Tacos, ul. Jasna 22 Hotel Bristol, ul. Krakowskie Przedmieście 42/44 Portucale, ul. Merliniego 2 The Roots, ul. Wierzbowa 11 Specjały Regionalne, ul. Nowy Świat 44 Restauracja Akademia, ul. Różana 2 Pinot, ul. Branickiego 9 Prodiż Warszawski, ul. Poznańska 16 Grizzly, ul. Wilcza 46 Kraken, ul. Poznańska 12 Cezar, ul. Wiejska 9 Wine & People, ul. Bielańska 6 lok. 3 Woda Ognista, ul. Wilcza 8 Discovery Wine, ul. Bagno 3/165 Winsky Wine’n’Whisky Bar, ul. Wioślarska 10 Badger, ul. Koszykowa 47/7 Evil, ul. Świętokrzyska 3 Raffles Europejski Warszawa Long Bar, ul. Krakowskie Przedmieście 13 Rest. Baczewskich, Aleja Szucha 17/19 Wrocław Old Havana, ul. Kiełbaśnicza 24 Coctail Bar Max & Dom Whisky, ul. Rzeźnicza 28-31 Ząbki Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Powstańców 30 Zielona Góra Wina Świata, ul. Kupiecka 37/2 Eluxo – Salon Ekskluzywnych Alkoholi, ul. Mickiewicza 12 Zielonka Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Marecka 30 b Alkohole i Wina Świata M&P, ul. Kolejowa 25


nazwa rozdziału

3


nazwa rozdziału

3


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.