6 minute read

POLISH BEAUTY. BĄDŹ DLA SIEBIE DOBRA ZACHĘCA MARTA KRUPIŃSKA

BĄDŹ DLA SIEBIE DOBRA #POLISH BEAUTY

Z MARTĄ KRUPIŃSKĄ, AUTORKĄ WYDANEGO PRZEZ BURDA KSIĄŻKI #POLISH BEAUT Y. PRZEWODNIKA NATURALNEGO PIĘKNA DLA POLEK, ROZMAWIA STANISŁAW BUBIN

Advertisement

Zacznijmy od prostych pytań. Dla kogo napisała pani ten liczący 288 stron podręcznik? I czy można jeszcze tutaj, w Polsce, osiągnąć naturalne piękno, zważywszy, że żyjemy w jednym z najbardziej zatrutych krajów europejskich? Chce pani wygrać ze smogiem? #Polish beauty. Przewodnik naturalnego piękna dla Polek to książka dla kobiet w każdym wieku, które chcą cieszyć się pięknym i naturalnym wyglądem jak najdłużej. Oczywiście, że jest to możliwe. Kluczem jest edukacja i świadomość. Dlatego cały rozdział poświęciłam pielęgnacji antysmogowej. Piszę w nim nie tylko o tym, jak smog wpływa na urodę i jak się przed nim chronić, ale też – jak zanieczyszczone powietrze oddziałuje na cały nasz organizm. Bo piękno to dodatek, liczy się przede wszystkim zdrowie.

Pytam o adresatki książki także dlatego, że u nas, niestety, mało się czyta. Większość dziewczyn woli „ogarniać” oczami, na zdjęciach, kwestie związane z branżą beauty. Czyli na Instagramie i w innych komunikatorach. Czy nie do tego nawiązują hasztagi w tytule i nazwach rozdziałów? Jak chce pani Polki do siebie przekonać? Żyjemy w erze Instagrama, obraz coraz częściej wygrywa ze słowem. Między innymi dlatego zależało mi, żeby książka była atrakcyjna wizualnie, utrzymana w instagramowej estetyce. Stąd też nawiązanie do hasztagów w tytule i rozdziałach. Ale z drugiej strony, jako szefowa działu urody ELLE i dziennikarka od początku związana z prasą, zwracam ogromną uwagę na wartość merytoryczną, a ta, niestety, w internecie

Fot. Marcin Klaban

często kuleje. Instagram jest świetnym polem do wymiany opinii, najszybszym i bardzo łatwo dostępnym źródłem informacji, lecz wiele z nich, nad czym ubolewam, jest nierzetelnych, niesprawdzonych. Stąd też bardzo zależało mi na tym, aby przekazać moim czytelniczkom jak najwięcej rzetelnej wiedzy z branży beauty w jak najbardziej przystępny sposób.

Jakie autorytety wypowiadają się w przewodniku? Musimy przecież komuś zaufać! Oczywiście, zwłaszcza że w internecie każdy może dziś stać się samozwańczym autorytetem. Dlatego też do udziału w książce

zaprosiłam kobiety od lat związane z branżą beauty, które znają ją od podszewki. Są to uznana lekarz medycyny estetycznej Iwona Radziejewska, kosmetolożka z wieloletnim doświadczeniem Wioletta Kaniewska, makijażystka Sylwia Rakowska, która pracuje przy sesjach zdjęciowych dla najważniejszych magazynów i maluje największe polskie gwiazdy oraz kosmetolożka i ekspertka w dziedzinie naturalnych metod pielęgnacji Anna Grela. Wspaniałe kobiety, które zgodziły się podzielić ze mną i z czytelniczkami swoją wiedzą.

Szczerze i bez ogródek dzielę się nimi w książce, więc nie chcę wszystkiego zdradzać. Mogę tylko powiedzieć, że moja droga do naturalnej pielęgnacji była wyboista i kręta. Mam na koncie liczne nieudane eksperymenty, również z makijażem. Dopiero po latach zrozumiałam, że mniej – znaczy więcej, zarówno w kwestii make-upu, jak i dbania o siebie. I że drogie, zagraniczne kosmetyki wcale nie muszą być lepsze od naszych rodzimych.

Jaki ma pani stosunek do trendów i mody w kosmetologii i dermatologii? Dużo tego do nas napływa... Uwielbiam trendy i nowości, ale staram się podchodzić do nich z dystansem i zdrowym rozsądkiem. Lepiej wybierać to, co znane i sprawdzone niż na własne życzenie być królikiem doświadczalnym.

Omówmy sytuację na polskim rynku kosmetycznym. Jaki jest, jakie widzi pani potrzeby? Wciąż pojawiają się nowe marki i linie kosmetyków – i wszystkie są the best! Młode kobiety (i nie tylko młode) śledzą trendy, mają teraz szero

KONKURS Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Burda Książki (www.burdaksiazki.pl) mamy dla Was 4 egzemplarze świetnego przewodnika Marty Krupińskiej #Polish beauty. Otrzymają je Czytelniczki, które pierwsze odpowiedzą na pytanie: Kto, kiedy i pod jaką nazwą wypuścił pierwszy zapach uniseks, czyli perfumy bez podziału na płeć? Odpowiedzi wysyłajcie na adres: redakcja@ladysclub-magazyn.pl.

kie możliwości czerpania wiedzy z internetu, lecz czy potrafią z tej wiedzy korzystać? Łatwo się w tym pogubić. Czy nie to panią bezpośrednio zainspirowało do napisania przewodnika? Polskie rynek kosmetyczny bardzo dynamicznie się rozwija. Kupujemy coraz więcej produktów, mamy dostęp do marek z całego świata, jesteśmy otwarte na zagraniczne nowości, czego dowodem choćby trwający już od kilku lat boom na K-beuaty, czyli koreańską pielęgnację. Ale z drugiej strony coraz więcej Polek (i Polaków również) ma problemy ze skórą, pojawiają się u nich alergie, podrażnienia, również na skutek niewłaściwie dobranej pielęgnacji. Dlatego też na drugim biegunie mamy coraz silniejszy segment kosmetyków naturalnych. Ich popularność wiąże się również z coraz większą świadomością Polaków jako konsumentów. Chcemy wiedzieć za co płacimy, co jest w środku, jak działa, ale też w co jest opakowane i czy nie zaszkodzi nam samym i środowisku. Jesteśmy wymagającymi klientami. I bardzo dobrze, bo dzięki temu producenci kosmetyków muszą nieustannie się rozwijać i ulepszać swoje produkty.

Jest pani dość krytyczna wobec nowinek przychodzących do nas z różnych zakątków świata, a także w stosunku do niektórych popularnych praktyk pielęgnacyjnych. Polskie lepsze? Nie do końca. Wiele zagranicznych trendów, jak choćby koreański wieloetapowy demakijaż, uważam za dobre praktyki pielęgnacyjne. Kluczem jest jednak to, jak dobrać pielęgnację do potrzeb skóry. A to związane jest z szerokością geograficzną, w jakiej żyjemy, dietą, stylem życia. Dlatego warto wybierać to, co lokalne. Ale jest też mnóstwo świetnych kosmetyków z zagranicy, do których mamy dziś prosty dostęp. Jeśli nam służą – stosujmy je. Kosmetyki mają przecież też aspekt zmysłowy, to rytuał, chwila dla siebie, przyjemność. Lecz zgodnie z łacińską maksymą primum non nocere, przede wszystkim mają nam nie szkodzić.

Skąd nacisk na #Polish beauty, na chęć stworzenia społeczności #Polish beauty? Czy jest coś, czym możemy zaimponować światu, co nas może wyróżniać? A może też chodzi o to, być mieć własny styl i po prostu nie przepłacać za rzeczy zagraniczne?

POD PRESJĄ Makijaż, choć zamaskuje, to nie rozwiąże problemów, z którymi boryka się skóra. Może je wręcz zaostrzyć, bo jeszcze bardziej zapcha pory. Nie wyleczy też z kompleksów, a ich nam, niestety, nie brakuje. Jak pokazują badania (…), Polki wciąż należą do najbardziej niedowartościowanych kobiet w Europie (…), zaledwie 40% Polek uważa się za piękne. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, jeszcze mniej z nas, bo tylko 5%, akceptuje swoje ciało i dobrze czuje się nago. Fragment rozdziału #Makeup revolution Fot. Materiały prasowe

Polskie kosmetyki mogą być (i zresztą już są) świetną wizytówką Polski za granicą. Mamy superskładniki, na przykład zioła, jak macierzanka, swojski chaber, rumianek, kozieradka czy krwawnik, oleje z czarnuszki, rokitnika czy pestki malin, fantastyczne hydrolaty, czyli wody na bazie ekstraktów z roślin, naturalne glinki, z których można robić maseczki, idealne nawet dla problematycznych cer. Oczywiście dochodzi do tego kwestia ceny – polskie kosmetyki często są tańsze niż zagraniczne, właśnie ze względu na lokalną produkcję. No i aspekt eko: korzystając z lokalnych składników, marki mogą zmniejszyć swój ślad węglowy i ograniczyć zanieczyszczenie środowiska, związane choćby z transportem surowców.

Pojawiają się również u pani dość znane zaklęcia typu bądź sobą, bądź piękna, bądź naturalna, odkryj swoją prawdziwą urodę, a tymczasem co widzimy często? Fascynację makijażami kolorowymi do granic absurdu, brwi

This article is from: