![](https://assets.isu.pub/document-structure/200620093531-8a621004641db75fdaa9f391bc7352d8/v1/1657120699af79fb62e359e60d18cf21.jpg?width=720&quality=85%2C50)
9 minute read
PRZEDSTAWIAMY: ANNA STOKŁOSA AUTORKA „WAŻKI
WIARA W DOBRO I MIŁOŚĆ NIE JEST JESZCZE ZABRONIONA
Z ANNĄ STOKŁOSĄ, AUTORKĄ WYDANEJ PRZEZ WYDAWNICT WO DRAGON W BIELSKU-BIAŁEJ POWIEŚCI DYSTOPIJNEJ WAŻKA. PRZEOBRAŻENIE, ROZMAWIA STANISŁAW BUBIN
Advertisement
Na półce z książkami dystopijnymi można znaleźć Rok 1984 George’a Orwella, Więźnia labiryntu Jamesa Dashnera, Władcę much Williama Goldinga czy Opowieść podręcznej Margaret Atwood. Znalazła się pani w doborowym towarzystwie. Może na początek wyjaśnijmy, czym jest dystopia? Nie wszyscy znają to pojęcie...
Najprościej rzecz ujmując, dystopia jest antyutopią. Należy do literatury fantastycznonaukowej. W tego rodzaju fikcji literackiej najczęściej świat przedstawiony jest w czarnych barwach. Zwykle jest to wizja społeczeństwa nękanego przez jakiś reżim, zmagającego się z katastrofą, epidemią lub inną niszczącą siłą. Najlepiej, jeśli wykreowany świat zbliżony jest do rzeczywistości i jest prawdopodobnym scenariuszem losu ludzkości, bazującym na aktualnych trendach i zjawiskach. Dla mnie utwory z tego gatunku odzwierciedlają pewne lęki i obawy społeczne. Są także przestrogą i przypomnieniem, że wolność i bezpieczeństwo nie zostały nam podarowane lub wywalczone raz na zawsze. Mamy szczęście żyjąc w, póki co, bezpiecznym i stabilnym zakątku świata. Sadzę, że to nie zwalnia nas z odpowiedzialności świadomego egzystowania, krytycznego analizowania postępowania rządzących – czy to polityków, czy wielkich korporacji i banków.
Większość młodych autorów debiutuje utworami obyczajowymi, satyrycznymi, kryminalnymi, ewentualnie horrorami, a pani zaczęła z wysokiego C, od powieści, w której dużo się dzieje, ale można w niej znaleźć także rozważania społeczne, krytyczne wobec rzeczywistości, w jakiej żyjemy! Czy od początku taki był pani pomysł?
Z zamiarem napisania powieści nosiłam się od dawna. Zawsze jednak coś stało na przeszkodzie. A to czas był nieodpowiedni, a to inne zajęcia stawały się ważniejsze. Ważkę zaczęłam pisać dwa i pół roku temu, ponieważ poczułam taką potrzebę. Byłam wtedy świeżo po lekturach wielu dystopijnych książek i filmów. Moje pisanie traktowałam jak dobrą zabawę. Posiadałam ogólny zarys historii, wiedziałam, co się w niej powinno wydarzyć, ale czasami moi bohaterowie nie chcieli się podporządkować i zaskakiwali mnie, przewracając pierwotny zamysł do góry nogami. Czułam się tak, jakbym czytała tę powieść, a nie ją pisała. Byłam w jej świat totalnie wciągnięta.
Pozwolę sobie na cytat z książki: (…) Władza w naszym kraju – i w wielu innych – zwykle bywała niedoskonała (…). Pani powieść jest o niedoskonałości władzy dyktatorskiej, zamordystycznej, totalitarnej, tępiącej wolność myślenia, wiary, działania i uczuć. Jaki przekaz płynie z kart Ważki? Co powinniśmy szanować i kochać, żeby nie utracić wolności?
Nie wymyślę tutaj nic oryginalnego. Powinniśmy żyć świadomie, w poszanowaniu innych ludzi, pielęgnowaniu empatii i chęci porozumienia. Poza tym nie możemy usypiać swojej czujności i pozwalać na łamanie prawa przez rządzących. Staram się zrozumieć ludzi, którzy mówią, że nie obchodzi ich polityka. W końcu mają tyle spraw na głowie! Utrzymanie rodziny albo siebie na stanowisku w firmie czy instytucji. Co nie znaczy, że zgadzam się z tą bierną postawą. Przecież decyzje podejmowane przez włodarzy mają bezpośredni wpływ na nas. To tak, jakby powiedzieć: Róbcie z moim życiem co się wam tylko żywnie podoba, ja wolę pławić się w nieświadomości.
W jakich kategoriach traktuje pani pisarstwo? Lekarstwa dla duszy, szukania sensu życia? Przetwarza pani życiowe doświadczenia, czy też zdaje się tylko na wyobraźnię?
Anna Stokłosa, Ważka. Przeobrażenie, Wydawnictwo Dragon, Bielsko-Biała 2020 (www.wydawnictwo-dragon.pl). Str. 352.
DEBIUTANCKA POWIEŚĆ ANNY STOKŁOSY, MIMO EPIDEMII, WYLECIAŁA W ŚWIAT I ŚWIETNIE DAJE SOBIE RADĘ, O CZYM ŚWIADCZĄ POZYTYWNE RECENZJE. CZEKAMY NA CIĄG DALSZY DYSTOPIJNEJ HISTORII
![](https://assets.isu.pub/document-structure/200620093531-8a621004641db75fdaa9f391bc7352d8/v1/809fdb06a8fdab23dbe7dbd18270cc60.jpg?width=720&quality=85%2C50)
Pisanie jest ujściem dla burzy pomysłów i historii szalejących w mojej głowie. Traktuję je także w kategoriach dobrej zabawy i sposobu na wyrażenie siebie oraz próby zrozumienia ludzi o odmiennych poglądach niż moje.
Główna bohaterka, Weronika, wychowana została przez system, Koalicję Korporacji. Dziewczyna straciła rodziców w czasie III wojny światowej. Teraz ma szansę rozwoju – rozpoczęła pracę w ogromnej firmie Brainhill i może korzystać z przywilejów niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Jej życie jest poukładane i spokojne. Jednak do czasu! Dzięki swojej inteligencji i wrażliwości dostrzega liczne pęknięcia w strukturze budującej Dobrą Przyszłość. Dostrzegam i ja liczne aluzje i analogie do naszej dobrej zmiany? Czy się mylę? Czy też proponowany przez panią dyskurs dotyczy raczej pryncypiów uniwersalnych?
Starałam się w mojej powieści umieścić wartości i treści, które są uniwersalne i zrozumiałe dla każdego czytelnika, nieważne, jakiej narodowości by on nie był. Oczywiście liczyłam na to, że rodzimi odbiorcy dostrzegą typowo polskie smaczki i nawiązania do naszej rzeczywistości. Tak, Dobra Przyszłość nie jest przypadkowym wyborem...
Czy w trakcie pisania kieruje się pani jakąś szczególną misją?
Na razie wydałam tylko jedną książkę, dlatego mogę powiedzieć, czym kierowałam się pisząc Ważkę. Chciałam, żeby czytało się ją lekko, żeby porywała i jednocześnie niosła z sobą ważne treści i wartości. Jestem niezwykle podbudowana, czytając recenzje i opinie o Ważce, w których odbiorcy zwracają uwagę na symbolikę i jawne oraz ukryte przesłania.
Na drodze Weroniki staje przystojny agent tajnej policji antyreligijnej, Jan Bauman, którego zamiary wobec dziewczyny są niejasne. Weronika wplątuje się w akcje ruchu oporu, a sytuację komplikuje uczucie do tegoż funkcjonariusza bezpieki... Miłość jest w stanie wszystko przezwyciężyć, a rodzina to podstawa?
Oczywiście, że rodzina jest podstawą! Ma na nas największy wpływ i kształtuje naszą osobowość. Prawdziwa miłość, nie tylko taka pomiędzy mężczyzną i kobietą, jest w stanie dużo przezwyciężyć. Bez miłości i sztuki nie bylibyśmy ludźmi.
Nie chcę zdradzać szczegółów, lecz wokół Weroniki giną ludzie, a ona musi błyskawicznie przejść przez lekcję dojrzewania społecznego i emocjonalnego, naukę odpowiedzialności. Jak w pani wyobraźni kształtowała się osobowość głównej bohaterki?
Chciałam, by była osobą pełną sprzeczności i rozterek. Czującą, że coś jest nie tak ze światem, w którym przyszło jej żyć. Miała być tchórzem, ponieważ uważam, że każdy z nas ma w sobie tchórza i bohatera. Czasem pozwalamy zwyciężyć jednej osobowości, innym razem drugiej. Weronika nie jest superbohaterką, która zbawia świat, a zwykłym, zalęknionym człowiekiem, który ma dość własnych zmartwień na głowie.
Z początku wcale nie chce się mieszać w politykę. Nie hołubi Dobrej Przyszłości, ale też nie chce się jej jawnie przeciwstawiać. Potrzebuje impulsu, żeby wyjść z cienia tchórza i konformisty, żeby się z nim zmierzyć. Od początku wiedziałam, że powinna być człowiekiem zwykłym i zalęknionym – po to, by przejść przemianę, jak Frodo z Władcy Pierścieni, który wcale nie był przygotowany na ciężar pierścienia, a jednak zdecydował się go ponieść.
Jest pani żywczanką spod Grojca, góralką z krwi i kości, obecnie mieszkanką Wrocławia. Miłość do gór manifestuje się w wielu miejscach powieści, między innymi przez pokazanie góry Żar jako ostoi partyzanckiej. A także uczuć do zwierząt, ekologii, przyrody, a nawet domowej żywności, do natury, którą nasza cywilizacja może stłamsić i zabić. Trafiają mi do przekonania poglądy Weroniki. Jak stała się pani przeciwniczką nadmiernej produktywności, eksploatującej i zabijającej świat?
Nie zawsze myśli Weroniki są moimi. Nie zawsze moje poglądy są jej poglądami, ale miłość do zwierząt i przyrody mamy wspólną. Od przeszło piętnastu lat jestem wegetarianką. Jednak ciężko mi idzie walka z konsumpcjonizmem, ponieważ kocham modę, uwielbiam się przebierać, lubię mieć w czym wybierać, nie ograniczam się konkretnymi stylami. Staram się kupować i wymieniać odzieżą używaną. Sympatię do ciucholandów też zamanifestowałam w powieści. Jest jeszcze jedna ważna kwestia. To, że kocham przyrodę i moją lokalną ojczyznę nie znaczy, że jestem przeciwniczką nowoczesności i rozwoju. Jestem pod ogromnym urokiem azjatyckich miast, takich jak Szanghaj, Seul, Bangkok, Kuala Lumpur. Dobrze się w nich czuję, zwłaszcza w Seulu, w którym podziwiam ciekawe rozwiązania, takie jak odkrycie koryta rzeki w samym centrum i przerobienie autostrady na cudowny pas zieleni, będący ostoją dla zwierząt i ludzi. Poza tym stolica Korei położona jest między górami, dlatego na jej terenie mieści się nawet Park Narodowy Bukhansan. Zdaję sobie sprawę, że powietrze w tych miastach bywa ciężkie i zatrute, dlatego jako ludzie mamy dużo pracy przed sobą, by to zmienić. Tak samo, jak słucham muzyki klasycznej i K-popu (koreańskiej muzyki popularnej), czytam Tokarczuk i Rowling, oglądam filmy Polańskiego i K-dramy (koreańskie seriale), tak samo dobrze czuję się zarówno w lesie, jak i wielkim mieście. Jestem zwolenniczką drogi środka, szukania balansu.
Ciekawy jest wątek palonych i zakazanych ksiąg. Pani podsuwa czytelnikom tytuły, jakie warto mieć, poznać, przeczytać. To ulubiony zestaw lektur i autorów? Orwell, Zola, Tokarczuk, Tołstoj, Camus, Bułhakow, Hemingway, Vonnegut, Sołżenicyn, Herling-Grudziński? Jedna z bohaterek, Monika, została przez rządzącą Korporację powieszona publicznie za posiadanie i czytanie Zniewolonego umysłu Miłosza. Ta scena robi wrażenie! Czy walka Weroniki i Klary z okrutnym reżimem będzie kontynuowana w następnych tomach?
Przeczytałam wszystkie książki, o których wspominam w Ważce i są one dla mnie ważnymi drogowskazami. W dużym stopniu mnie ukształtowały. Każdy z wymienionych autorów jest dla mnie niedoścignionym wzorem i artystą godnym podziwu. Przechodząc do pytania... Walka o wolność dla Weroniki i Klary jeszcze się nie zakończyła, ale teraz każda pójdzie inna drogą, co zresztą sugeruje zakończenie Ważki. Przeobrażenia.
Chyba nie lubi pani życia korporacyjnego, w którym mówi się deadline, feedback, reset, bekap, mesydż, updejtowanie, forwardowanie. Walczy pani z zaśmiecaniem polszczyzny?
Tak naprawdę nie znam tego korporacyjnego życia z autopsji, a jedynie z opowieści i własnych poszukiwań. Pisząc powieść, dużo czytałam na temat korpomowy, zasad panujących w firmach, kodów postępowania. Z chęcią też słuchałam opowieści ludzi pracujących w korporacjach. Czasami bezczelnie ciągnęłam za język osoby, które przyznawały się przede mną do pracy w korporacji, po to, abym później mogła wykorzystać ich historie w książce. Jeśli chodzi o zaśmiecanie polszczyzny, to zastanowiłabym się nad tym sformowaniem. Języki są żywe i często ulegają wpływom. Mamy przecież w naszym języku mnóstwo słów pochodzących z francuskiego, greckiego, łaciny, niemieckiego, czeskiego itd. Swoją drogą, fascynują mnie procesy przemiany językowej i uwielbiam słowotwórstwo młodzieżowe.
Skąd przekonanie, że dobro, miłość i szczęście zawsze muszą zwyciężać,
Fot. Zbigniew Bodzek
![](https://assets.isu.pub/document-structure/200620093531-8a621004641db75fdaa9f391bc7352d8/v1/57621f1a51a851903958ccffcb96e989.jpg?width=720&quality=85%2C50)
ANNA STOKŁOSA: JESTEM ZWOLENNICZKĄ DROGI ŚRODKA, SZUKANIA BALANSU
mimo przeciwności losu? Ile czasu poświęca pani na pisanie i co jeszcze, prócz tworzenia, panią zajmuje? Czy udaje się pani utrzymać równowagę między pracą a życiem osobistym? No i czy poza pisaniem znajduje pani czas na normalne życie, rodzinę i pracę?
Wow! Dużo pytań naraz! Z tym pisaniem to jest różnie. Pierwszą część Ważki stworzyłam w niespełna rok. Bywało, że pisałam całymi dniami i nocami, a później robiłam sobie kilkudniowe przerwy. Teraz, kiedy pracuję nad kontynuacją, ten proces wygląda inaczej. Nie zarywam już nocy i piszę po kilka stron dziennie, czasem tygodniowo. Oprócz pisania pracuję jako instruktor teatralny. To mój pierwszy zawód. Prowadzę jednocześnie osiem grup młodzieżowych i dziecięcych, z każdą tworzę przynajmniej jeden spektakl rocznie. Organizuję też eventy integracyjne dla pracowników różnych firm, podczas których zamieniają się w aktorów i pod okiem operatora i reżysera kręcą filmy gatunkowe. Poza tym uczęszczam do szkoły językowej, uczę się koreańskiego. Wszystkie prace dają mi dużo satysfakcji, ale cenię sobie również odpoczynek i zawsze mam wygospodarowany czas dla najbliższych, na spacery z moim psem, na powroty do rodzinnego Żywca, na rozmowy telefoniczne z rodziną, na imprezy, koncerty, filmy i spektakle oraz góry i podróże, które są moją największą pasją. Dobro i miłość powinny zawsze zwyciężać i żeby tak właśnie było, należy w to wierzyć. Na szczęście żyjemy jeszcze w świecie, w którym taka wiara nie jest zabroniona.