Streetmag light10

Page 1

STREETMAG Light | MAGAZYN | nr 10 | issn: 2084-2945




04

STREETMAG Light 10

|

intro

6

HOMIES WONDERLAND

14

8

TOM LEWIS

BLUR

16

MUSTACHE WARSAW

20

20

JAMAL

ANTHEM WEAR

Redaktor Naczelny Piotr Dziewulski | pd@streeters.pl PR / eventy Agnieszka Żygadło | az@streeters.pl Reklama reklama@streeters.pl korekta Aleksandra Barszczyk Promocja promocja@streeters.pl

Współpracownicy Bartek Bajerski, JB, Jacek Baliński, Agata Ballaun, KD, Jagoda Gawliczek, Alik Jankowski, Kasia Janocha, Julka, Tomek Leśniak, ŁK, Łukasz Kubacki, Monika Mach, Mr.D, Tomek Nowacki, Jan Nowak, Łukasz Nowak, Jakub Piechowicz, PR, Rafał Skarżycki, Karol Skomorowski, Staś, Patrycja Toczyńska, Maja Wiszska, Kuba Ziemba, Monika Żygadło Wydawca STREET PROMOTION ADRES DO KORESPONDENCJI pl. Konstytucji 5/72b | 00-657 Warszawa +48 (22) 407 90 92 | streeters@streeters.pl

Dystrybucja dystrybucja@streeters.pl art director / Projekt makiety Paweł Brzeziński | pb@rytm.org Rytm.org

Femi Pleasure Store ul. Browarna 6 lok.3 Modelka: Aga Beaupré Ubrania: Femi Pleasure Photo Concept Tomek Gola | www.gola.pro

Zostań fanem na Facebooku

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń i reklam. Materiałów niezamówionych (tekstów, zdjęć, dokumentów) redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów. www.streeters.pl

okładka: Tomek Gola


produkty

|

05

STREETMAG Light 10

FASHION BOOK POLAND Pojawiały się już na polskim rynku publikacje zawierające spis wybranych projektantów mody i marek streetwearowych. Za każdym razem bez względu na ich obszerność, selekcję i oprawę, były to wartościowe albumy, które dawały laikom większy bądź mniejszy ogląd sytuacji. Ostatnio pojawiła się najnowsza i jak dotąd najobszerniejsza książka zawierająca przekrój rodzimego rynku: projektantów, marek, stylistów i blogerów. Fashion Book Poland to album będący katalogiem wszystkiego, co powinniście wiedzieć na temat młodej mody w Polsce. Polecamy ją każdemu, kto poszukuje inspiracji i motywacji do rozpoczęcia własnej przygody z modą. Cena: 159 PLN www.fashionbookpoland.pl

IN MEMORY OF LAST SUMMER Kolejny już raz mamy przyjemność cieszyć się kolaboracją między Urban Flavours i WePeaceIt pod tytułem „In Memory of Last Summer”. Ta mini kolekcja składa się z dwóch modeli t-shirtów, jednej bluzy typu crewneck oraz dwóch czapek. Ma przywodzić wspomnienia odpoczynku na piasku, szumiących liści palm, morza i niezliczonych wakacyjnych imprez. Mimo iż mamy już jesień, ta kolekcja na pewno pozwoli Wam znaleźć trochę lata w środku zimy. www.urbanflavours.pl | www.wepeaceit-apparel.pl


06

STREETMAG Light 10

Homies Wonderland Zawsze szukałem Wonderlandu

Homies Wonderland. Nowy York, Polska, Czechy, Harlem, Kraków. Wieczna podróż. Ruch, ciągła zmiana i poszukiwanie. „Do what you love and f**K them all” – to motto Homies.

Z czasem dopiero zauważyłem jakie tu są doskonałe warunki do produkcji ubrań i zdałem sobie sprawę z tego, że tego w Stanach nie mamy

TEXT agata ballaun + PHOTO homies wonderland

Opowiedz trochę o marce. Skąd pomysł na Homies Wonderland? Od zawsze szukałem miejsca, w którym czuł bym się naprawdę swobodny. Miejsca, które będzie dla mnie nieskończoną inspiracją. Pełnego prawdziwej tolerancji. Od zawsze starałem się znaleźć swój wonderland wraz ze wszystkim, co do niego należy. Dokładnie takie miejsce znalazłem 15 lat temu w Nowym Jorku. To była tylko kwestia czasu, kiedy poznałem tam „swoich ludzi” i tak powstał Homies Wonderland. Na początku nie była to marka ubraniowa, ale kreatywna grupa ludzi, która tworzyła bardzo dużo ciekawych i często bardzo szalonych projektów wspominanych do dziś. Nie powiem nic więcej, bo chcę stale zaskakiwać. Miłość do ciuchów tkwiła we mnie od zawsze, w każdym z nas. Kombinowaliśmy jak tylko się dało, doszywaliśmy,

przyszywaliśmy, pruliśmy, farbowaliśmy, żeby tylko mieć coś innego, niż reszta, coś, co było niedostępne. Byliśmy dumni z tego, co robimy i kim jesteśmy. Gdzie nie poszliśmy, każdy na nas patrzył. W końcu zamieniliśmy to wszystko w markę odzieżową... Markę inspirowaną ulicami Nowego Jorku. Ulice Nowego Jorku... Co szalonego cię na nich spotkało? W Nowym Jorku ciągle mnie coś zaskakuje – za to kocham to miasto. Ostatnio przez trzy tygodnie kręciliśmy film dokumentalny o „12 O’Clock Boys” z Harlemu. To niesamowita przygoda, nie każdy ma szansę zobaczyć ich na żywo. Mi się udało, bo dorastałem wśród nich. Jeden z ochroniarzy w szkole mojego brata był jednym z nich. Widział jak ciągle z nim przychodzę. Lgnie swój do swego – wiesz jak jest. Kręciliśmy ten film – totalny bajzel i hardcore. Nagle zjechało się 200 chłopaków. W bagażniku miałem zainstalowaną kamerę RED. Musi siedzieć przy niej operator i osoba od ostrzenia obrazu. Nie jest to mały handycam, który można szybko

|

streetwear


streetwear

|

07

STREETMAG Light 10

wyjąć i szybko schować. „12 O’Clock Boys” jak jadą, to nie zatrzymują się – nie ważne czy jest czerwone światło. Nic ich nie zatrzyma. Nawet policja, która wie, że nie ma szans ich dogonić. Niestety dopadli nas. Kajdanki i radiowóz. Wylądowaliśmy na noc w więzieniu z wariatami z Harlemu. Nie było nam do śmiechu – gliny chciały nam przypisać pomoc w organizacji tego zlotu, a za to jest wysoka kara. Ale za to jakie mamy ujęcia... priceless! Jak to się stało, że produkujesz w Polsce? Co o tym zdecydowało? Zawsze miałem „blisko” do Polski. Moja mama jest Polką, a w Nowym Jorku bardzo duża część moich przyjaciół to Polacy. Ale znowu nie aż tak blisko, żebym kiedykolwiek nawet przez dwie sekundy pomyślał, że mogę tu zamieszkać. Gdyby 3 lata temu ktoś powiedział mi, że będę siedział w Krakowie, to bym go wyśmiał. Nie potrafiłem sobie wyobrazić codzienności bez mojego wonderlandu. Życie jest jednak pełne niespodzianek... Jak to się stało? Bardzo prosto. Poznałem dziewczynę. Mamy syna, drugi jest w drodze. Nie miałem dużo do gadania (śmiech). Musiałem choć na trochę przyjechać do Krakowa. Na początku był to dla mnie prawdziwy koszmar. Uciekałem do Nowego Jorku kiedy tylko się dało. Z czasem dopiero zauważyłem jakie są tu doskonałe warunki do produkcji ubrań i zdałem sobie sprawę z tego, że w Stanach takich nie mamy. Tak to się zaczęło. Skupienie uwagi na produkcji bardzo łagodziło tęsknotę, pomagało pokonywać pierwszy szok po przeniesieniu się do Polski. Tutaj byłem jak szczeniak, który dopiero uczy się chodzić. Dzisiaj, po dwóch latach, czuję się tu coraz lepiej. Nadal bardzo mi brakuje Nowego Jorku i muszę tam wracać przynajmniej raz na 4 miesiące. Odwiedzić swoich przyjaciół, przejść się po ulicach. Taki układ okazał się dla Homies Wonderland idealny i będę musiał jeszcze przez chwilę w tym trybie wytrzymać.

Czy widzisz różnice w odbiorze marki w Polsce i w USA? Człowiek w Polsce ogólnie jest bardzo negatywnie nastawiony do wszystkiego. Jest dużo więcej zazdrości, a ludzie są raczej zamknięci. Boją się na przykład współpracować, jeśli nie są pewni, że twoja marka jest o 3 poziomy wyżej w branży... Nie jestem pewien, dlaczego i skąd to się wzięło. Osobiście wydaje mi się, że duży wpływ miało 50 lat ciemnej komuny i bieda. W Nowym Jorku każdy jest raczej wyluzowany, otwarty i zajarany. Bardzo często zdarza się usłyszeć na ulicy od nieznajomego na przykład: „super kurtka boss”. Kto projektuje ciuchy dla Homies? Jak wiele osób pracuje nad efektem końcowym? Nad Homies pracuje cała grupa ludzi. Są na całym świecie – w Nowym Jorku, w Polsce, w Czechach. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczny! Jednak najważniejszą i najbliższą mi osobą jest mój brat Fery. Na stałe mieszka w Nowym Jorku i jest odpowiedzialny za wszystkie zdjęcia i sprzedaż. Tory van Thomson robi szablony i kroje, a Keys odpowiada za sprawy organizacyjne.

Nad Homies pracuje cała grupa ludzi. Są na całym świecie – w Nowym Jorku, w Polsce, w Czechach www.homieswonderland.com

Homies jest dość skomplikowana logistycznie – projekt z USA, sprzedaż na całym świecie, produkcja w Polsce. Jak udaje ci się to wszystko pogodzić? Rano wsiadam w samolot i jestem w NYC szybciej, niż ty samochodem w Gdańsku. W dobie Skype’a, iPhone’a i UPS, którzy dostarczają paczki z US do EU w ciągu jednej nocy, nie ma żadnego problemu. Czy Homies ma główną „siedzibę”, czy działa z różnych miejsc jednocześnie? Główna siedziba już zawsze zostanie w Nowym Jorku, ale oczywiście działamy jednocześnie w różnych miejscach. Ludzie w Stanach są zaskoczeni jakością naszych rzeczy, dlatego zamierzam kontynuować produkcję w Polsce. Gdy przyjechałem tu po raz pierwszy, byłem w szoku jak łatwo można coś wyprodukować. W Stanach nie ma możliwości łatwego znalezienia szwalni czy hafciarni. Musiałbym wszystko wysyłać do Chin. Dla kogo jest Homies? Homies Wonderland jest, był i zawsze będzie otwarty dla wszystkich. Plany na przyszłość? Co w najbliższym i trochę dalszym czasie planuje Homies? Mamy w planach otworzyć sklep połączony z barbershopem i męskim klubem. Jesteśmy już bardzo blisko. W Polsce? Nie mogę powiedzieć... Niespodzianka.


08

STREETMAG Light 10

blur Marzenia, później cele

Polski streetwear wciąż się rozwija. Tym razem impuls nadchodzi z północnej części kraju. O działalności Blur Clth , miłości do muzyki i skateboardingu słów.

Czym jest Blur Clth? Jaka jest geneza marki? Sam pomysł na własną markę powstał kilka lat temu, lecz brak „kontaktów” i pieniędzy uniemożliwił powstanie pierwszej kolekcji. Na początku była po prostu chęć tworzenia. Na co dzień jestem fotografem, grafikiem, siedzę mocno w sportach ekstremalnych, też grałem w zespole rockowym, więc nie miałem trudności ze znalezieniem inspiracji i stworzeniem czegoś swojego, autentycznego. Z biegiem czasu dowiedziałem się gdzie mogę szyć, uzbierałem pieniądze i postanowiłem rzucić się na głęboką wodę. A dlaczego nazwa Blur? Jakoś to samo wyszło. BLUR z języka angielskiego oznacza „rozmyty obraz”. My, młodzi, którzy żyją szybko, we wspomnieniach zapominamy o detalach. Dlatego też staram się chodzić z aparatem i na bieżąco fotografować niezapomniane chwile, aby w pamięci nie zostały jedynie rozmyte obrazy bez szczegółów. Obserwując wasze lookbooki, i widząc jak bardzo zaangażowani jesteście w eventy typu Baltic Games, można dostrzec odniesienia do gitarowo-deskorolkowych zajawek. Czy chcecie zająć się na poważnie promowaniem ludzi z tych klimatów? Planujecie jakieś następne kolaboracje? Zdecydowanie tak. Większość moich przyjaciół to skaterzy bądź bmx’owcy. Jak to mówią „sport łączy ludzi”, a ja z tym stwierdzeniem jak najbardziej się zgadzam. Dodam tylko, że te sporty dużo mnie nauczyły i pokazały, że trzeba jeszcze wiele zdziałać. Dlatego chciałbym celować w sponsoring, wspierać polską scenę, bądź tworzyć tego typu eventy na własną rękę. Póki co, wasza kolekcja ogranicza się do koszulek i crewnecków. Macie w planach poszerzenie asortymentu? Na dniach pojawią się zaległe t-shirty oraz worki na buty. Dodatkowo mamy porę roku, jaką mamy więc pojawią się również czapki zimowe. Przygotowujemy się też do wiosennej kolekcji. Mamy dużo zajawki i jeszcze więcej do pokazania. Tak jak Wy jestem z Trójmiasta. Jak oceniacie poziom ubierania się młodych ludzi z tej aglomeracji?

Czy według was w ogóle można już zacząć mówić o regionalnej scenie streetwearowej? Jest to śmieszny temat. W Trójmieście oprócz specyficznego „klimatu” w sumie nie ma nic. Często słyszę od osób z poza Trójmiasta „gdzie wy się k***a ubieracie?”. Odpowiedzią jest Internet, lecz mimo jego dużej popularności, nie każdy poświęca swój czas na szukanie dobrych ciuchów. Zresztą pewnie sam to zauważyłeś. Sam mogę powiedzieć, że ok. 80% moich ubrań kupiłem drogą internetową. Co chcielibyście przekazać naszym czytelnikom na sam koniec? Żeby nie przegapili żadnego numeru StreetMaga, bo pewnie jeszcze nieraz napiszecie o kimś, kto działa na maxa, z pasją.

BLUR z języka angielskiego oznacza „rozmyty obraz”. My, młodzi, którzy żyją szybko, we wspomnieniach, zapominamy o detalach www.blurclth.com

TEXT karol skomorowski + PHOTO blur

|

STREETWEAR


streetwear - stylizacja

|

STREETMAG Light 10

Spodnie carhartt 359 PLN | Kurtka carhartt 499 pln | bluza vans 229 pln t-shirt Criminal Damage 139 pln | buty nike air max 90 399 pln | czapka king apparel 139 pln plecak dakine 329 pln | zegarek casio g-shock ga-100b-4aer 449 pln | słuchawki beats by dre solo hd 720 pln

09


10

STREETMAG Light 10

To fall for vintage

FASHION | STREETWEAR

HAPPY SOCKS vs. DAVID LA CHAPELLE Do promocji jesiennej kolekcji Happy Socks zaprosili do współpracy legendarnego, prowokacyjnego fotografa Davida La Chapella, który dostał wolną rękę by realizować kampanię promocyjną. Chapelle pokazał swoją wizję, która składa się z 9 różnych fotografii, oraz 9 minutowej reklamy video. Nadzy tancerze wykonujący akrobatyczne pozy i modelki w otoczeniu zwariowanej scenografii nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z mistrzem urrealistycznej fotografii. – Głownie chodzi tu o ciała tancerzy którzy pozują do zdjęć, pomysł połączenia wzorzystych skarpetek i kolorowego tła – i atmosfery radości w powietrzu – powiedział LaChapelle, który nie od dziś zafascynowany jest tańcem. Premiera kolekcji już 1.11.2013r.

Kolekcja „To fall for vintage” jest inspirowana Londyńską modą uliczną. Styl dla osób szukających swych korzeni i chcących pokazać swój indywidualizm. Stylizując nowe rzeczy na wzór poprzednich epok pokazuje, że nowe wcale nie oznacza „bez charakteru”. Żywa i różnorodna kolorystyka połączona z geometrycznymi wzorami. W tym przypadku wykorzystanie dresówki nie ma kojarzyć sie z typowymi spodniami czy bluzami z dresu. Anoi tworzy nowe, ciekawe formy i rozwiązania z połączeniem tego materiału. W rezultacie powstała wygodna i zarazem stylowa jesienna kolekcja.

www.hellodistribution.pl

Photo: Agnieszka Stodolska Modelka: Paulina Ogórek

www.facebook.com/anoiclth

vans otw Najnowsza kolekcja OTW to połączenie znanego i lubianego DNA marki VANS z najnowszymi trendami miejskich stylizacji. Leopard Camo Pack to dwa modele, nowo wprowadzony Bushwick i znany już Prelow. Lekkie podeszwy, wytrzymała konstrukcja i patterny moro to najbardziej charakterystyczne elementy tej kolekcji. Kontrasty, jakie widać w tych modelach doskonale wpiszą się w krajobraz miejskich chodników. Leopard Camo Pack dostępny jest w sprzedaży w wybranych sklepach od 15 października. Cena: 105 EUR www.vans.pl

|


FASHION | STREETWEAR

|

STREETMAG Light 10

11

sneakerness warszawa All Round 1960 r.

Sneakerness to największe wydarzenie w dziejach polskiej sceny sneakerów. Znana od 2008 roku formuła imprezy wreszcie dotarła do Polski. Już w ostatni weekend października w warszawskim studiu Pin Up Studio, odbędzie się dwudniowe święto butów. Dotychczasowe edycje w Amsterdamie, Wiedniu, Zurychu czy Kolonii odbiły się wielkim echem. Tym razem będzie jeszcze lepiej! Cała przestrzeń wystawiennicza zostanie wypełniona po brzegi stoiskami najbardziej znanych, światowych producentów. Specjalne kolekcje gromadzonye przez fanów sneakerów z Europy to także okazja, by dobić targu na limitowane kicksy w strefie Private Tables. Podczas tego spektakularnego wydarzenia będziemy mogli zobaczyć buty m.in. takich producentów jak: adidas, Reebok, Asics, Diadora, Onitsuka Tiger czy Clae. www.sneakerness.com

Running Support 1991 r.

adidas Retro sneakers Adidasy, sneakery, kicksy – tak najczęściej określane są sportowe buty, które nosimy na co dzień. Bardzo często są to modele, które powstały nawet kilkadziesiąt lat temu dla profesjonalnych sportowców różnych dyscyplin. Dziś ich uwspółcześnione wersje, przeznaczone do codziennego użycia, określa się jako „retro” np. retro-basket, retro-running, retro-tennis... Każdy model adidasów wydawany w wersji retro ma swój pierwowzór w historii sportu. Odwiedzający warszawską wystawę zobaczą oryginalne wersje najczęściej spotykanych obecnie ulicznych sneakersów adidasa np. SL 72, adiStar Racer, Special, ZX i wielu innych. Mały przedsmak tego, co będzie można zobaczyć w Warszawie znajdziecie w interaktywnym archiwum adidasa. www.adidas-archive.org

Diadora W Warszawie Diadora zaprezentuje swoje najciekawsze sneakersy. Jest to firma z ponad 50. letnią tradycją. Filozofia marki jest prosta i składa się z trzech słów: moda, profesjonalizm oraz miłość do sportu. www.diadora-polska.pl

ten typ mes

marika

Reebok Classic #mojeklasyki „Essentiale” to bardzo popularne w internecie zdjęcia, przedstawiające zestawy kilku przedmiotów – pozornie zupełnie zwyczajnych, ale bardzo ważnych dla ich właścicieli. Na tumblerze #mojeklasyki pokazywane są przedmioty, które przyjaciele Reebok Classic uważają za klasyczne, ponadczasowe i wiecznie aktualne. Podczas Sneakerness w specjalnych gablotach artyści, muzycy i miejscy aktywiści pokażą przedmioty, które uważają za ponadczasowe. Wśród nich znajdą się także ulubione modele Reeboków. www.mojeklasyki.tumblr.com




14

STREETMAG Light 10

|

ART

Tom Lewis Marzenia są zawsze różowe

Tom Lewis dzieli swój czas na ekspozycje prac w Londynie i tworzenie w studio w pod londyńskim Tottenham. To tam, z dala od zgiełku i tłumu, dzieje się magia. Magia, którą oglądamy na płótnach, plakatach i w postaciach dziwnych, magnetyzujących różowych figurek – stworzeń nazwanych Burobbu. Dla nas Tom otworzył drzwi do tej odległej, nieziemskiej krainy.

Jak zaczęła się twoja artystyczna przygoda? Mówisz, że w dniu, kiedy doświadczyłeś dziwnego przeżycia w pociągu. Możesz powiedzieć coś więcej? Od zawsze szkicowałem i rysowałem rzeczy, które mnie śmieszyły albo poruszały, a najlepiej, które wywoływały oba te uczucia na raz. Poszedłem na akademię sztuk pięknych i tam musiałem realizować bardziej konceptualne projekty, co sprawiało mi dużo kłopotów. Ostatecznie stworzyłem swój własny sposób pracy, który pozwolił mi robić to, co lubię. To właśnie doprowadziło do tej dziwnej przygody w pociągu, kiedy to postanowiłem spróbować poszukać „prawdy” w serii przypadkowych wydarzeń. Zebrałem wiele słów, które usłyszałem wokół siebie i stworzyłem „przepis” na to, żeby je razem „ugotować” i stopić do postaci literek. Na końcu otrzymałem słowo „hell”. Następnego dnia zrobiłem to samo w domu – tym razem słowo „monk”. Trochę dziwne, co? W każdym razie próbowałem znaleźć sposób na stworzenie historii z przypadkowych wydarzeń – to w końcu tak odkryto całą filozofię XV wieku? Postanowiłem to kontynuować i tak się wszystko zaczęło. Co jest dla ciebie inspiracją? Skąd ten azjatycki flow w twoich pracach? Duża część mnie kocha historie, magię, mistykę i ukryte znaczenia – to wszystko poniekąd odnajduję w azjatyckim alfabecie. Kocham też japońskie nadruki na drewnie i sposób w jaki ukazywana jest mimika – poprzez stosowanie wielu warstw i technik. Byłem w Japonii tylko raz. To było niesamowite przeżycie, ale ani troche nie zbliżało się do tego, jak sobie je wyobrażałem.

Myślę, że jestem bardziej zakochany w moich wyobrażonych obliczach, niż w prawdziwym obliczu rzeczy… Czy uczestniczyłeś kiedyś w projekcie street artowym? Czy któraś z twoich grafik przybrała formę graffiti? Nigdy nie zajmowałem się street artem. Na dzień dzisiejszy jestem zbyt dokładny żeby móc rzucić obraz na ścianę, obraz, który każdy będzie mógł zobaczyć i dotknąć. Skończyłbym pewnie w więzieniu, bo byłbym przy swoim graffiti codziennie, przez wiele tygodni żeby „dokończyć” dzieło. Może kiedyś… Powiedz coś więcej o tym magicznym świecie swoich grafik. Czy jest jakiś szczególny powód, dla ktorego tak wiele w nich różu? Czy ten kolor ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie? Świat stopniowo rośnie poprzez wszystkie te małe historyjki pokazane w moich pracach. Zamiast je opowiadać, wolę, żeby ludzie patrzyli na obraz i próbowali sami sobie wyobrazić, co przedstawia. Róż nic szczególnego dla mnie nie znaczy, ale teraz jak zapytałaś… Hmm, będę musiał się zastanowić…(śmiech).

Nigdy nie zajmowałem się street artem. Skończyłbym pewnie w więzieniu, bo byłbym przy swoim graffiti codziennie przez wiele tygodni żeby „dokończyć” dzieło www.tomlewis.co.uk

Jak stworzyłeś Burobbu (małe, różowe figurki dziwnych stworzeń - przyp. red.)? Czym one dla ciebie tak naprawdę są? Burobbu na początku były tylko małymi głupiutkimi stworkami żyjącymi w swoim magicznym świecie, ale powoli wkradały się do naszego świata. Okazało się, że wcale nie są głupie – właściwie są bogami swojej własnej krainy. Kto by pomyślał? Są też bardzo sarkastyczne… Czy współpracujesz z innymi artystami albo uczestniczysz w interdyscyplinarnych projektach? Jeszcze mi się nie zdarzyło. Mam zbyt wiele rzeczy, które chcę zrobić samemu, żeby mieć przy tym czas na współpracę. Nie wydaje mi się zresztą, żebym był w tym dobry. Chyba za bardzo cenię sobie kontrolę… Moim marzeniem za to jest praca z animatorami.

TEXT agata ballaun + PHOTO archiwum artysty

Zastanawiałam się, jak wygląda twój dom? Czy jest pełen dziwnych, magicznych przedmiotów? Czy może jest krainą, która trochę przypomina twoją sztukę? Ha! Właśnie nie! Jest dokładnie odwrotnie! Kiedy cały czas marzysz i żyjesz z marzeń, dobrze jest mieć odskocznię. Gdyby mój dom też był pełen magii, chyba już zupełnie zapomniałbym o świecie, w którym żyję. Jakie masz plany na przyszłość? Marzenia? Zawsze ścigam marzenia, a po drodze… maluję. Nie jestem pewien, o czym teraz marzę, moje sny są trochę niewyraźne. Ale zapowiada się nieźle…


projektanci

|

15

STREETMAG Light 10

KISS THE FROG Kolekcje dla niepokornych kobiet i mężczyzn z charyzmą. KISS THE FROG bawią się stylem, formą i tkaniną. Prezentują połączenie pasji, nonszalancji i stylu życia. To limitowane, autorskie kolekcje głównie bluz, tuniko-sukienek i szali w przeskalowanych konstrukcjach. Kolekcje uzupełniają się bez względu na sezony, a konsekwentny charakter, styl i kolorystyka ubrań pozwala je dowolnie mixować i wciąż odkrywać na nowo. KISS THE FROG wyróżni cię z tłumu! www.kissthefrog.shwrm.com

The Frock

bynamesakke Filozofią marki jest oferowanie wysokiej jakości odzieży typu basic ze 100% bawełny. Pierwsza kolekcja Bynamesakke powstała w 2008 roku. Bynamesakke to doskonały balans między modą i wygodą. Tkaniny są wyjątkowo miękkie i lekkie. Wszelkie kroje i kolory można ze sobą dowolnie zestawiać, jednocześnie interpretując swój indywidualny look. Poszczególne modele są produkowane w limitowanych edycjach, co zapewnia niepowtarzalność i unikatowość zakupu. Marka otrzymała certyfikat „SupimaCotton” świadczący o najlepszym gatunku bawełny na świecie. www.bynamesakke.com

MINEFY Po co zapraszać gości do galerii, skoro galeria może być wszędzie? Cóż lepiej nadaje się do prezentacji obrazów, niż człowiek? Tak powstała idea ruchomej, wiecznie żywej i wciąż otwartej wystawy. „Twarzowe kolekcje” Ewy Zwolińskiej to MINEFY ręcznie malowane, czyli obrazy, które powstają bezpośrednio na materiale. Odzież jest w całości przygotowywana ręcznie: od projektu, przez wykrój, po szycie. Są też MINEFY drukowane techniką offsetową z użyciem ekologicznych farb wodnych. Kolekcje mają krótkie serie. Do wyrobu odzieży używane są tylko materiały produkowane w Europie: najwyższej jakości bawełna, bawełna ekologiczna, len oraz jedwab. www.zwolinska.pl

The Frock by Kaja Śródka to męska elegancja w kobiecym wydaniu. Najnowszy projekt to starcie klasycznego kroju i nowoczesnych rozwiązań, ukazujące nową odsłonę fraka, przeznaczonego oryginalnie na sylwetkę kobiecą. Militarny charakter kolekcji inspirowany jest połączeniem mody polskiej, francuskiej i rosyjskiej, która towarzyszyło powstaniu Księstwa Warszawskiego w XVIII w. To wariacja na temat jednego elementu garderoby, którego przeznaczenie może być przeróżne w zależności od modelu; ekstrawaganckie, sportowe, kobiece, eleganckie. www.thefrock.net


16

STREETMAG Light 10

|

nierutynowi ludzie original source

mustache warsaw

Twórczy i ambitni koledzy z dawnych lat. Tworzą targi, które jako pierwsze pokazały ludziom, że Polska scena designu i młodej mody spokojnie może konkurować z zagranicznymi markami. Nie rutynowi twórcy niesztampowych projektów, którzy doskonale wyczuli czas i miejsce dla swoich pomysłów.

Jesteście dwoma kolegami, którzy swojego czasu rozpoczęli projekt Yard Sale, pierwszych targów mody, designu i sztuki miejskiej. Skąd pomysł na to, by zebrać wszystkich kreatywnych twórców w jednym miejscu, w formie targów? Patryk: Pierwotnie chcieliśmy stworzyć jakąś platformę czy forum dla młodych i kreatywnych. Nie mieliśmy sprecyzowanego planu. Yard Sale powstał jako jeden z projektów, element dążenia do tego celu. Tak jakoś wyszło, że wyczuliśmy dobry moment dla młodej mody w Polsce. Konrad: Wywodzimy się z organizacji eventowej, stąd stwierdziliśmy, że najlepszym pomysłem jest promowanie młodych zdolnych poprzez wydarzenia. Tak wymyśliliśmy Yard Sale. P: Aczkolwiek świat mody nie był jedynym, który chcieliśmy promować. K: Dlatego też nasze targi to nie tylko moda, ale też sztuka i design. P: O! (śmiech) Jak do tej pory macie na koncie same sukcesy. Ludzie odwiedzają wasze wydarzenia, szukając czegoś dla siebie, ale również poznają nowych ciekawych ludzi. Inspirują się twórczym myśleniem i rozpoczynają swoją przygodę z szeroko pojętym projektowaniem. Zakładaliście, że przyczynicie się do rozwoju środowiska kultury miejskiej, czy wyszło to naturalnie? K: Takie było nasze założenie i nie ukrywamy, że przekroczyło to nasze oczekiwania. P: Chcemy żeby każdemu naszemu wydarzeniu towarzyszyła piknikowa, swobodna i naturalna atmosfera bardzo rzadka na modowych wydarzeniach. Myślę, że ludzie to czuja i sami, naturalnie do nas przychodzą. Fajnie jest widzieć, że jest ich tak wiele. Bardzo bym chciał, żeby Twoje stwierdzenie było prawdą. Nie ukrywam też, że apetyt nam rośnie i chcielibyśmy jeszcze mocniej i wyraźniej wpisywać się w tkankę miejską.

TO, CO WYRÓŻNIA NIERUTYNOWYCH LUDZI TO CHĘĆ, BY KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ BYŁ INNY. PEŁEN WRAŻEŃ I NIEPOWTARZALNY. KIEDY WSTAJĄ RANO NIE MYŚLĄ O TYM, ŻE PRACA ICH PRZYTŁACZA, MYŚLĄ O TYM, ŻE ROBIĄ TO, CO KOCHAJĄ I SPEŁNIAJĄ SWOJE MARZENIA. Patryk i konrad to dwóch chłopaków, którzy wiedzą, że żeby się dało trzeba chcieć, a jak się już chce, to wszystko jest możliwe.

www.originalsource.pl

Dość niedawno odpaliliście nową stronę Mustache 2.0. Jest to nie tylko miejsce, gdzie znajdują się informacje o waszych eventach, ale również nowa platforma sprzedażowa. Skąd pomysł na to, by stworzyć multitematyczny sklep internetowy? K: Tak, chcieliśmy, aby nasze targi były dostępne 24h na dobę, 7 dni w tygodniu. Jedyną opcją było wejście w internet. Przygotowanie strony zajęło nam kilka miesięcy, teraz pozyskujemy wystawców z Yard Sale, od których dostajemy bardzo pozytywny feedback. P: Popularność Yard Sale jest ogromna. Z bardzo wielu stron dochodziły do nas głosy, że byłoby super gdyby, Yard Sale odbywał się częściej. Najłatwiejszym i najlepszym medium by zwiększyć dostępność młodej mody jest sieć. Tak właśnie powstał Mustache.pl. K: Chcemy, aby Mustache.pl było platformą zrzeszającą twórców, oczywiście głównie modowych, ale też interesuje nas selfpublishing, sztuka bądź design. Pierwszymi tego typu projektami był Showroom i Pakamera. Teraz jeszcze wy. Czy projektanci i producenci cieszą się z kolejnego miejsca dotarcia do potencjalnych klientów? Nie wprowadza to zbytniego bałaganu w sieci?

P: Absolutnie nie! Konkurencja jest bardzo potrzebna i bardzo zdrowa. My widzimy tylko pozytywny wpływ tej rywalizacji na branżę i projektantów. K: Według nas, dla projektantów najważniejsze jest, aby ich produkty się sprzedawały. Dzięki większej ilości takich platform/sklepów, robi się większe zamieszanie na rynku, a dzięki niemu ich produkty mają większe dotarcie. P: To wszystko tylko pokazuje jak bardzo rośnie w siłę rynek niezależnej mody. K: Dzięki temu, że nie jesteśmy sami, cały czas musimy dbać o jakość i poszerzać ofertę produktową, co ma pozytywny wpływ na alternatywny rynek polski.

„Alternatywny rynek polski”? Czym jest tak naprawdę ten rynek? Co go cechuje i jakie ma szanse na przebicie się za granicę? Nie macie czasem wrażenia, że nie da się ponownie odkryć Ameryki i powstają projekty wtórne? K: Zawsze przy rozwoju rynku pojawiają się projekty wtórne, ale to ten rynek właśnie je weryfikuje i pozostają na nim najciekawsze projekty. P: Oczywiście, że pełno jest zachodnich kopii. Ale tak sie dzieje wszędzie na świecie. Ważne jest umieć wyłuskać dobre projekty. Takich nam nie brakuje. Jest u nas mnóstwo oryginalnych marek, które spokojnie mogą walczyć na światowym rynku. Jesteście niesztampowymi ludźmi. Czy mają dla Was znaczenie akcesoria i produkty, które również nacechowane są w ten sposób? K: Oto w tym wszystkim chodzi. Każdy chce być w jakiś sposób wyjątkowy, dlatego takie rzeczy są najciekawsze. Każdy oczywiście ma w szafie rzeczy z sieciówek, niemniej jednak warto mieć też coś rzadszego. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach ciężko mieć coś wyjątkowego, jednorazowego, ale jeżeli zostało wyprodukowane na świat w ilości mniejszej niż 2000 szt. wciąż jest wyróżniające się. Czy w dobie, kiedy wszystko jest „alternatywne”, nie staje się to mainstreemowe? Prawie każdy już ma coś w domu, co pochodzi od młodych projektantów czy designerów.


nierutynowi ludzie original source

|

17

STREETMAG Light 10

K: Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Fajnie, kiedy alternatywa jest mainstreamowa, ale nie na zasadzie alternatywna koszulka z sieciówki wyprodukowana w 10 mln. szt. Niech mainstreamowym będzie noszenie czegoś wyróżniającego się. Jakie polskie marki waszym zdaniem są najbardziej europejskie? P: Europejskie czyli dobre? Mogę powiedzieć, jakie są dobre marki. Dobre. P: Justyna Chrabelska, Belle, Natalia Siebułła, Delikatessen, Sacrum, Mum & Co. Niestety, brakuje nam dobrej mody męskiej. K: Risk. made in warsaw. P: Lous. Yard Sale i Mustache.pl pokazują, że jesteście niesamowicie kreatywnymi i nierutynowymi ludźmi. Stworzyliście coś jako pierwsi i cały czas walczycie o utrzymanie bardzo wysokiego poziomu waszych działań. Co Was motywuje i inspiruje do twórczej pracy i co napędza Wasze projekty? P: Jakieś wewnętrzne poczucie, że ciągle trzeba cos robić, coś fajnego. Taka pasja tworzenia. Miałem to już od podstawówki, gdzie stworzyliśmy z kolegami od zera gazetkę szkolną, a później radiowęzeł. Próbowałem pracować w globalnej kancelarii prawnej, ale w czasie pracy ciągle szkicowałem firmowymi długopisami. K: Tak naprawdę to ja miałem podobnie. Uciekałem przez całe życie przed pracą w korporacji, długo byłem freelancerem, jednak dużo fajniej robi się rzeczy, które cieszą nie tylko mnie, ale też innych. Mówicie, że obaj uciekaliście przed pracą w korporacji. Co jest takiego w dzisiejszym świecie, że młodzi, niesztampowi ludzie coraz częściej zabierają się za tworzenie własnych projektów? P: Ja osobiście nie mam nic przeciwko korporacjom. Tu bardziej chodzi o tą wyżej wspomnianą pasję tworzenia czegoś samemu, od zera. My odbębniamy tyle samo nadgodzin, ile w korporacji. Tak samo cierpi na tym nasze życie osobiste. Ale tworzymy coś od podstaw. Widzimy, jak to rośnie i żyje. Wiemy, że sprawiły to te nasze nadgodziny. K: W którymś momencie życia każdy musi zdecydować, czy chce coś tworzyć

czy odtwarzać. My postanowiliśmy tworzyć. Nie ukrywamy, że początkowo nie było łatwo, ale samodyscyplina oraz wytrwałość w dążeniu do celu pomogły nam dojść do miejsca, w którym jesteśmy. Wydaje się nam, że obraliśmy dobrą drogę. Jakie macie plany na najbliższe miesiące? Kiedy nowy Yard Sale? K: W chwili obecnej zajmujemy się poszukiwaniem projektantów na naszą platformę, promowaniem jej oraz dodawaniem coraz ciekawszych funkcjonalności. Już wkrótce chcemy wyjść za granicę. Najbliższy, 10 już Yard Sale, odbędzie się 8 grudnia w Pałacu Kultury. Będzie jeszcze większy (zajmie 2 piętra), jeszcze ciekawszy! Właśnie ruszamy z przygotowaniami do niego. Jak na razię mogę powiedzieć, że już po raz trzeci będziemy współpracować z nierutynową marką Original Source więc zapowiada się ciekawie. P: Planujemy dużo atrakcji pozamodowych, ale niech to pozostanie jeszcze tajemnicą.

Ważne jest umieć wyłuskać dobre projekty. Takich nam nie brakuje. Jest u nas mnóstwo oryginalnych marek, które spokojnie mogą walczyć na światowym rynku www.mustache.pl

TEXT kd + PHOTO mustache.pl


18

STREETMAG Light 10

|

ADIDAS

ass (1950 r.) Emil Zatopek. Buty pomogły mu zdobyć cztery razy złoty medal olimpijski oraz 18 razy pobić rekord świata w biegach długo dystansowych.

Supergrip (1965 r.) Model Super Grip, na przekór płótnie najczęściej ówcześnie stosowanego w butach do koszykówki, został w całości wykonany ze skóry.

SL 72 (1975 r.) Ten lekki but biegowy z nylonową górą i bardzo wąskim, charakterystycznym kształtem powstał z okazji Igrzysk Olimpijskich w Monachium.

Formula 1 (1977 r.) Charakterystyczną cechą modelu „Formula1” jest tylny spoiler, który amortyzuje uderzenia pięty o podłoże.

MARATHON TRAINER (1982 r.) Model „Marathon Trainer” był ostatnim butem biegowym zaprojektowanym przez samego Adiego Dasslera, założyciela adidas.

Torsion ZX 9000 S (1989 r.) „ZX 9000 S” to jeden z pierwszych modeli z technologią Torsion, przez lata najbardziej lubianą i docenianą w butach biegowych. System został opracowany we współpracy z Instytutem Naukowym w Lozannie.

Snooperstar (2013 r.) Model, bazujący na butach „Pro Shell” z początku lat 70., został zaprojektowany przez Snoop Dogga. Wydano go w limitowanej edycji.

Abdul-Jabbar Blue (1976 r.) Model został stworzony dla największej gwiazdy amerykańskiej koszykówki lat 70. – Abdula Jabbara.

wyjątkowa historia Szykuje się nie lada atrakcja, nie tylko dla sneakerheadów. W ostatni weekend października, w ramach eventu Sneakerness, adidas zaprezentuje kilkadziesiąt kultowych, modeli butów, które na co dzień przechowywane są w zamkniętych archiwach niemieckiej marki. To pierwsza taka wystawa w Polsce. Sneakerness Warsaw Pinup studio ul. Nowogrodzka 84/86 Godz.: sob. 11.00–19.00 nd. 11.00–17.00 Bilety: 20 pln sprzedaż tylko w kasie

www.sneakerness.com

Podczas pierwszej Polskiej edycji Sneakerness będzie można zobaczyć unikalne na skalę światową egzemplarze, których wartość dochodzi nawet do kilkunastu tysięcy euro. Zobaczyć będzie można zarówno klasyczne modele z lat 50. i 60., a także te współczesne. Ekspozycja pokaże, jak bardzo dzisiejszy świat mody ulicznej czerpie ze sportowych inspiracji. Oprócz tego, będzie można

zobaczyć wiele unikatowych materiałów cyfrowych, takich jak zdjęcia czy archiwalne katalogi. Każdy model adidasów wydawany w wersji retro ma swój pierwowzór w historii sportu. Odwiedzając warszawską wystawę zobaczymy oryginalne modele najczęściej spotykanych obecnie ulicznych sneakersów adidasa np. SL 72, adiStar Racer, Special, ZX i wiele innych. Mały przedsmak tego, co będzie można zobaczyć w Warszawie, znajdziecie w interaktywnym archiwum adidasa na www.adidas-archive.org. www.adidas.com | www.adidas-archive.org


produkty

|

19

STREETMAG Light 10

this is paper

Diamond Supply

Od dłuższego czasu coraz większą popularnością cieszą się plecaki stylizowane na dawne, drelichowe klasyki znane z górskich szlaków i wycieczek harcerskich. Jest to bardzo wdzięczny krój, który dzięki swojej prostocie pozwala projektantom pokazać, na co ich stać. Tym razem naszą uwagę przykuł plecak Thisispaper model Beans Denim. Zamykany jak worek z regulowanymi ramionami nie jest niczym nowym, lecz zastosowany kolor i sitodrukowy nadruk w fasolki doskonale spełnia wszelkie wymagania najnowocześniejszego designu. Jest to klasyczny wzór jednak, jakość i wykonanie przewyższa niejednego konkurenta.

Diamond Supply już od wielu lat święci triumfy na światowym rynku. Prostota projektów, jak i dotychczasowe kolaboracje z różnymi markami jak HUF czy NIKE, spowodowały, że niemal każdy produkt jest rozchwytywany. Mając na uwadze, że siła marki jest zawarta w prostym designie między innymi logo, proponujemy Wam czapkę Rock. W tym czarno -miętowym snapbacku zawarta jest cała ideologia marki wykończona doskonałej, jakości wypukłym haftem na przodzie i diamentowym zapięciu z tyłu. Wykonana z akrylu i wełny będzie idealna na jesienno zimowe dni. Cena: 139 PLN. www.urbanflavours.pl

www.thisispapershop.com

miami nice

INTRUZ Polska marka INTRUZ cały czas prowadzi podbój rynku mody streetowej. Najbardziej rozpoznawalnymi cechami produktów tej marki są doskonała jakość i dbałość o szczegóły. Jednym z najnowszych produktów spod znaku karalucha jest damska bluza Rose Skull. Szara część bluzy została wykonana w 100% z grubej, ciepłej bawełny o gramaturze 360 g, a plecy wzbogacono cienkim bawełnianym patternem. Na klatce piersiowej metodą sitodruku wykonano nadruk czaszki, która biorąc pod uwagę całą bluzę zdaje się być jedynie dopełnieniem projektu. Cena: 169 PLN www.intruz.com

Czy pamiętacie serialową klasykę z lat osiemdziesiątych, w którym dwóch policjantów James Sonny” Crockett i Ricardo „Rico” Tubbs zaprowadza porządek w Miami? Tak tak, serial „Miami Vice” gromadził tłumy przed odbiornikami telewizyjnymi. EASTPAK, w nawiązując do tego serialu, stworzył limitowaną serię plecaków o wdzięcznej nazwie MIAMI NICE. Wykorzystano w niej typowe dla tego miasta na Florydzie odważne wzory i ostre kolory. W serii znajdziecie plecak i torbę z bardzo wytrzymałego płótna połączonego ze skórą i zamszem. www.eastpak.com

Wemoto Wemoto zawsze kojarzyło się z dobrą, jakością i z ciekawymi projektami. Niestety do tej pory marka nie miała zbytnio szczęścia na naszym rynku. Po zeszłorocznym „kryzysie”, kiedy kilka sklepów zamknęło się ciężko było dostać u nas nowości tego producenta. Na szczęście czasy się zmieniają. Tym razem nasz wybór padł na bluzę typu crewneck, która z nadrukiem Relax z pewnością znajdzie swoich amatorów. W 100% wykonana z bawełny. Idealnie wzbogaci nasze „wyluzowane” stylizacje na zimne dni. Cena: 279 PLN www.theavenue.pl


20

STREETMAG Light 10

|

muzyka

jamal Przestałem się bać

„Peron” osiągnął ponad milion odsłon w kilka dni, co jest najlepszym wynikiem ze wszystkich polskich teledysków. Kilka słów o nowej płycie, powrocie do korzeni, innej stylistyce, przekornym charakterze i miłości „z serducha”.

Skąd ten grunge? Od niego zaczęła się moja pasja, moja otwartość na muzykę. Od Nirvany i Pearl Jam, tamtych czasów. Nosiłem koszule w kratę, zielone, wojskowe spodnie, glany… To był fajny, buntowniczy czas. Ludziom otwierały się oczy. Trwało to nie dłużej niż trzy lata, śmierć Cobaina zakończyła wszystko. Potem odkryłem hardcore, rap, scenę metalową… Jeździliśmy z kumplami po Polsce za Acid Drinkers czy Illusion. Miałem włosy jak Lipa, kolczyk jak on. Tatuaże też chyba zaczęły się od tego, że Lipa miał. (śmiech) A więc na „Miłości” nie odkrywasz rocka. Po prostu wracasz do korzeni. Dlaczego właśnie teraz? Sprawa jest prosta. Po drugiej płycie strasznie poharatało mi się życie osobiste. Zablokowałem się i nie wiedziałem, jak się zabrać do nowego materiału. Zaczęliśmy więc od tego, że Emzk przyniósł bity. Myślałem, że będzie to wyglądało bardzo hiphopowo, że dopiszę do tych bitów teksty, jakieś melodie – i gotowe. To były bardzo nowoczesne historie, ocierające się nawet o dubstep, ale w pewnym momencie pomyślałem sobie, że ja przecież nie chcę brać udziału w tym wyścigu. W domu słucham zupełnie innej muzyki, w busie, na trasie, również. I że jest to muzyka alternatywna, gitarowa. Co z reggae? Prawie w ogóle już nie słucham reggae. Jeśli była jakaś fascynacja, to już minęła. Oczywiście, wciąż mam szacunek dla tej sceny, ale to już nie jest moje miejsce. Co najlepiej widać na festiwalach reggae (śmiech). W tym roku graliśmy już na nich materiał z nowej płyty, więc było pełne zaskoczenie. Ludzie nie wiedzieli, jak reagować. Cieszyło cię to? Tak, bo jedną z moich pobudek była przekora. Mimo całego mojego uwielbienia dla świata reggae, zauważyłem, że na tej scenie panuje stagnacja, że to gnije. Doszedłem do wniosku, że ta moja przekora jest potrzebna, bo nawet jeśli będą mnie nienawidzić, przynajmniej trochę się przewietrzą.

Doszedłem do wniosku, że ta moja przekora jest potrzebna, bo nawet jeśli będą mnie nienawidzić, przynajmniej trochę się przewietrzą

TEXT Jarosław Szubrycht + PHOTO Łukasz Giza

Kiedy po raz pierwszy słuchałem „Miłości”, zastanawiałem się, czy ktoś nie podmienił płyt. To na pewno Jamal? Dopiero po wysłuchaniu całości zrozumiałem, że tak, jak najbardziej, to ten sam Jamal. Ale w innymi miejscu. Masz rację. Każdy z tych utworów, wzięty z osobna, może szokować, szczególnie tych, którzy wciąż postrzegają Jamala przez pryzmat „Policemana”. Chciałem jednak, żeby płyta, jako całość, miała sens i chyba się to udało. Zależało mi na tym, żeby była grunge’owa, utrzymana w klimacie lat 90. Oczywiście, niektóre numery to zupełnie inna stylistyka, ale mam nadzieję, że duch ten sam.

Organizatorów festiwali i muzyków z innych kapel możesz mieć gdzieś, ale co z publicznością? Część z nich przyjdzie na koncert oczekując dancehallowego bujania. Nie chcę brzmieć zbyt bezczelnie, ale to nie słuchacze powinni nas wychowywać, ale my ich… Sam też nie chciałbym, żeby Radiohead nagrał taką płytę, jaką myślę, że nagra. Przede wszystkim jednak – przestałem się tym przejmować, przestałem się bać. Przez to, co stało się w moim życiu prywatnym, mam wyj****e. Reakcje ludzi na koncertach i pierwsze reakcje przyjaciół na tę płytę dowodzą, że warto było to zrobić. Oczywiście, istnieje niebezpieczeństwo, że część ludzi się odwróci. Jestem na to przygotowany. Zauważ, że dzisiaj każdy artysta, który zrobi jakąś radykalną woltę, dostaje w internecie totalny wpi****l. Czy to był Pezet, czy Grizzlee z Mixturą… Wielu słuchaczy myśli, że ma artystę na własność. Uzurpują sobie prawo do decydowania o tym, co artysta ma zrobić. Gdzieś czytałem, że Polska ma największy


muzyka

|

21

STREETMAG Light 10

Pozwól jednak, że wrócę do możliwych konsekwencji waszej radykalnej przemiany. Kasa. Jeśli publiczność się odwróci, stracicie pieniądze. Mało kogo stać dziś na taką odwagę. Zapewne myślałbym podobnie, gdyby nie to moje tąpnięcie w życiu prywatnym. Moi rodzice zmarli jakiś czas temu, przez pewne głupie historie nie mam już rodziny, byłem bezdomny… Poczułem, że nie mam nic do stracenia. Nie muszę się niczego wstydzić, nie muszę nikogo pytać, nie mam się czego bać.

na świecie odsetek negatywnych komentarzy w internecie, więc brakuje nam jeszcze kultury dialogu w internecie, ale to się zmieni. Spokojnie, jeszcze jesteśmy młodzi… Co za optymizm. Wierzę w to. Zobacz, jak zmienia się ta nasza Polska! Kiedy dorastałem w Radomiu, widziałem tę bezwzględność młodych ludzi, złodziejstwo, agresję – i tego teraz jest coraz mniej. Młodzi ludzie przestali się interesować przemocą. Kiedyś Lipa musiał śpiewać o tym, że pierdoli przemoc, Acid Drinkers śpiewali „I Fuck The Violence” i to było coś! Teraz już nie ma takiej potrzeby.

I ty po tych wszystkich przejściach, po tych traumach, dałeś płycie tytuł „Miłość”! Tak, bo osią tej płyty, jej kręgosłupem, jest miłość. Co bynajmniej nie oznacza, że kwitną na niej kwiatki i fruwają motylki. Niektórzy zarzucają mi, że to smutna płyta, ale zawsze odpowiadam, że 99% muzyki, którą uwielbiam, jest smutna. Wiesz, nie ukrywam, że jestem prostym człowiekiem i przekaz mam discopolowy. Potrafię się popłakać oglądając „Britain’s Got Talent” (śmiech). Zauważ, że obecne pokolenie trzydziestolatków długo pędziło za karierą, kredytami, a teraz ci wszyscy ludzie wracają do miłości i trzymają się jej zębami. Mam wrażenie, że wszyscy moi znajomi robią sobie dzieci i próbują na siłę budować związki. Fajne to, wcześniej tego nie było.

To prawda, kiedyś każdy koncert był jak bitwa. Co też było na swój sposób fascynujące (śmiech). Kiedy miałem te siedemnaście lat, chodziliśmy z kumplami na wszystko, co przyjeżdżało do Radomia, często po to, żeby postać i się ponabijać. A jak przyjeżdżali Acid Drinkers, to potrafiliśmy pojechać za nimi jeszcze na cztery koncerty w Polskę. To było niesamowite. Skoro jesteś rockmanem z krwi i kości, powiedz, gdzie podziewały się te brzmienia przez ostatnie 10 lat? Zastanawialiśmy się nad tym z kumplami… Nie chcę wyjść na męczennika, ale w moim przypadku muzyka to najczęściej owoc współpracy z innymi ludźmi, a więc kompromis. Nie mam domowego studia, jestem prostym muzykantem, więc zarówno wcześniejsze albumy Jamala, jak i liczne featuringi, nigdy nie były do końca moje. Dopiero na tej płycie postawiłem na swoim. Co zresztą na początku wiązało się z kłótniami z jej producentem, który kompletnie tego nie rozumiał, mówił, że to strzał w stopę. Bał się. Ale po trzecim numerze uwierzył, że warto iść w tym kierunku… Ty też już wiesz, że było warto? Tak. Teraz już mogę nagrać wszystko. Niektórych trochę razi to, że „Miłość” jest tak gatunkowo rozstrzelona, ale umówmy się: kto z nas słucha dziś tylko jednego gatunku muzyki? Długo czekaliśmy na płytę również dlatego, że życie was nie rozpieszczało. Byliśmy w trasie, gdzieś na Podlasiu, kiedy Siekierka, nasz perkusista, dostał wylewu. Potem poważna rekonwalescencja, bo wszystko mu wypadało z rąk, musiał się na nowo uczyć grać. Ile miał lat, kiedy to się stało? Niewiele ponad 30. Za wcześnie na takie historie. Tak, młody chłopak. Zwykle bardzo spokojny, ale akurat poprzedniego wieczoru nieźle popił. Rano, przy pakowaniu busa, dostał wylewu i upadł. Cały czas dręczyliśmy się, że to może przez tę imprezę, ale lekarz powiedział, że alkohol mógł tylko ujawnić to, co i tak już nawaliło… No więc rekonwalescencja. Czekanie. Czy z tego wyjdzie? W jakiej będzie formie? Wzięliśmy zastępstwo na koncerty, ale czekaliśmy z płytą. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Słyszałem również o twoich problemach zdrowotnych.

Zdarzyło mi się zemdleć w domu. Powtórzyło się to parę razy. Poszedłem do lekarza, założyli mi siatę na głowę, zaświecili w oczy, zrobili badania i okazało się, że mogę mieć guza mózgu. „Niech się pan nie martwi, nie musi być złośliwy. Do zobaczenia za miesiąc” – usłyszałem. Przez cały ten czas myślałem, że to koniec. A że jestem sam, to nie mam nawet o co walczyć… Potem zespół miał wypadek w trasie, bus totalnie rozpieprzony – ja wtedy wyjątkowo z nimi nie jechałem. I nagle o trzeciej w nocy dostaję telefon, że chłopaki się rozwalili. Jak się pierdoli, to wszystko!

Miłość – to mocne słowo, ale też okropnie wyeksploatowane. Dość powiedzieć, że w tym roku było chyba z pięć premier pod tym tytułem. Filmy, sztuka teatralna… Ale jak wcześniej powiedziałem, nie boję się już niczego, więc nie bałem się również tego tytułu. Wiem, że jest wyświechtany,

Co z tym guzem? Nie było. Kolejne badania niczego nie potwierdziły. Jestem zdrowy. Miałeś również szansę zostać męczennikiem ruchu na rzecz legalizacji konopi. Tak, z tym aresztowaniem w Krakowie to zupełnie niesamowita historia. Dwie minuty przed koncertem wyszliśmy z klubu na zewnątrz, zajarać. Przy mnie akurat nic nie znaleźli, ale sprawę nagłośniono tak, jakbym miał kilogram kokainy. A potem nieoczekiwanie wszystko zostało uciszone, nawet kumplowi zawiasów, które miał za trawę, nie odwiesili… Kiedy nas wypuszczali, mówię do policjanta: „Wie pan, tylko cichutko, żeby nikt z telewizji się nie dowiedział”, a on na to: „Proszę pana, od trzech dni telefony się urywają, mam już dosyć. Proszę już stąd iść”. (śmiech)

OK, w takim razie przejdźmy do szczegółów. W „Pocałuj mnie w miłość” śpiewasz: „Kiedyś wierzyłem w miłość ze strachu”. Ze strachu przed czym? Samotnością? Tak. Przed tym, że będę musiał iść przez życie sam. Widząc, jak rozpada się związek moich rodziców, jak mama gaśnie w oczach, jak to wszystko jest popierdolone w całej mojej rodzinie, chciałem, żeby w moim przypadku było inaczej. Ale ja już wtedy byłem bardzo samotny i piekielnie bałem się, że tak będzie zawsze... Wiesz, wychowałem się na dzielnicy, gdzie żeby zyskać jakiekolwiek poważanie, trzeba było kraść i się napierdalać. Wyobrażasz sobie w takim środowisku kolesia, który pisze wiersze? To nie mogło się dobrze skończyć (śmiech). Trudny temat, nie? Sam go wywołałeś swoimi tekstami. Kiedy padają takie trudne pytania, moją ulubioną odpowiedzią jest: „Tak mi się napisało, proszę pana, z serducha”. W „Królowej” powtarzasz pytanie „Po co to wszystko?” Chodzi o tę parę wpatrzonych w ciebie oczu na jakimś koncercie. Wszyscy wokół skaczą, bawią się, ale w tych oczach widzisz, że jest ktoś, kto rozumie… Właśnie po to.

Nie wiedziałeś, że byliście wiadomością dnia? Skąd, przecież siedziałem i nie miałem pojęcia, co się dzieje na zewnątrz. Czułem się jak piesek Kory. Ktoś mi nawet doniósł, że byłem wtedy pierwszy raz na „Pudelku”. Jest to jakieś wydarzenie (śmiech). Z trawą to taka historia, że kiedyś bardzo w nią wierzyłem, jako małolat śpiewałem piosenki o legalizacji. Teraz już mi przeszło. Trawa nie symbolizuje dla mnie wolności, jest jedną z wielu używek, które tę wolność ograniczają. Wspominałeś też o kłopotach w życiu osobistym. Mało romantyczna historia. Rozwiodłem się, a strasznie byłem zakochany. Potem przeprowadzka z Radomia do Wrocławia, duży stres… i zablokowałem się. Od wielu lat oprócz tekstów piosenek piszę wiersze i wiem, że kiedy przychodzi blokada, nic się z nią nie da zrobić. Trzeba poczekać. Do tego doszło nasze lenistwo, zabawa w szukanie mnie po Polsce, ktoś tam miał obowiązki domowe, to znów pokłóciliśmy się w studiu… Dlatego to wszystko tak długo trwało. Ale moja babcia mawiała, że na dobre się czeka. „DEFTO” pomogło twoim fanom przeczekać ten ostatni rok, ale też mogło naprowadzić ich na fałszywy trop. Płyta jest inna. Sam przecież mówiłeś, że żaden numer wyrwany z kontekstu nie oddaje charakteru całości. Trzeba posłuchać wszystkiego. Fajnie, że wreszcie udało mi się nagrać taki album. Na takich się wychowałem. „Miłość” może się podobać, może się nie podobać, ale na pewno jest jakąś całością. Łącznie z okładką. Mam na przykład zastrzeżenia do tego jak śpiewam, ale wiem, że płyta jako całość jest naprawdę w porządku, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Jestem z niej dumny.

infantylny i równocześnie modny, ale to najzwyczajniej na świecie jest płyta o miłości, więc taki musiał być. Jak inaczej miałbym ją nazwać?

Jamal „Miłość” Parlophone Music Poland | Pomaton


22

STREETMAG Light 10

|

STREETWEAR

Anthem Wear Marzenia, później cele

Polskie marki odzieżowe wyrastają jak grzyby po deszczu. Niektóre z nich starają się połączyć klasyczne rzeczy z czymś bardziej niekonwencjonalnym. jedną z Takich marek jest Anthem Wear.

Na sam początek zapytam – czym jest Anthem Wear? Może parę słów wstępu? Anthem to pomysł na samych siebie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Chcemy pokazać odbiorcy, że można być wolnym i niezależnym, jeśli jeszcze nie jest tego świadomy. Jeśli o tym wie, utwierdzamy go w tym przekonaniu. Robimy ciuchy z zamiłowania, dla ludzi, którzy są otwarci na świat. Cała produkcja od początku do końca odbywa się w Polsce. Wspieramy polski rynek, bo wiemy, że idzie za nim jakość. Chcielibyśmy dać klientowi sposobność zakupu możliwe jak najlepszych produktów. Ciągle się rozwijamy jeśli chodzi o technologie i materiały, na których pracujemy. Niektóre wasze produkty charakteryzują się nietypowymi wzorami i krojami. Osobiście trochę zadziwiają mnie bluzy typu choker. Często spotykam opinie, że wasze ubrania są dosyć niestandardowe. Czy zamierzacie uderzyć w stronę coraz większej innowacyjności czy raczej ku bardziej klasycznym kompozycjom, których u was również nie brakuje? Nie chcemy się w żaden sposób ograniczać. To, że choker był trochę inny od tego, co teraz powstaje, nie zamyka nam drogi do kolejnych innowacji. Założenie jest właśnie takie, że Anthem ma być w miarę nieprzewidywalny, jeśli chodzi o kroje czy kolorystyki. Mamy w planach kilka mniej konwencjonalnych produktów, ale o tym w najbliższym - mam nadzieje – czasie. Zarówno wy, jak i kilka innych brandów streetwearowych, coraz częściej ogarniacie lookbooki na łonie natury. Nie wspominając już o koszulkach ze zwierzętami. Skąd

TEXT karol skomorowski + Photo Przemysław Banaś

bierze się ta „przeprowadzka” z miejskich obszarów do otoczenia przyrody? Prawdopodobnie dlatego, że miasta - poza oczywiście specyficznym klimatem - są jednak nadal bardzo szare, a ludzie mają ochotę odpocząć od tej szarości. Co do nadruków, to ciężko mi się wypowiadać za inne marki. My natomiast wybraliśmy zwierzęta, jako coś stosunkowo pospolitego, ale jednak niezauważalnego. Chcieliśmy je (zwierzęta) przedstawić z naszej perspektywy. Może być 1000 koszulek z nadrukiem sowy, ale każda będzie zupełnie inna w zależności od pomysłu i wykonania. Tak się składa, że koszulki z sową zostały juz „opatentowane” przez kanadyjskiego rapera Drake’a (śmiech). Haha, dobrze, że patenty nie są ogólnoświatowe.

Coraz więcej polskich marek kiełkuje na naszej glebie. Jest ich znacznie więcej i zyskują dużą popularność. Czy założenie i prowadzenie własnego brandu u nas w kraju to ciężki orzech do zgryzienia? Hmm, założenie firmy i wyprodukowanie odzieży to może 15% sukcesu. Cała reszta to przede wszystkim wytrwałość i ciągły rozwój. Jak wszędzie, bywają wzloty i upadki, ale najważniejsze to nie poddawać się. Warto tez mieć osoby mające wiedzę, na której można polegać. Możecie powiedzieć coś więcej o współpracy ze Smaczne Bity? Planujecie kolejne kolaboracje? Cały czas jesteśmy w kontakcie z chłopakami i kiedy tylko nadarzy się okazja, nie omieszkamy wspólnie czegoś zgotować. Na ten moment są to raczej luźne propozycje. Jaka jest geneza waszego hasła „Because I Can” ?

Chcemy za jego pomocą przekazać wolność, która jest w każdym z nas. Możemy wszystko i nie powinniśmy o tym zapominać. To taka nasza wersja „sky’s the limit”. W takim razie, co chcielibyście przekazać naszym czytelnikom na sam koniec? Pamiętajcie, by być sobą, robić to, co kochacie i przede wszystkim cieszyć się życiem, bo koniec końców, tylko o to chodzi.

Anthem ma być w miarę nieprzewidywalny, jeśli chodzi o kroje czy kolorystyki. Mamy w planach kilka mniej konwencjonalnych produktów... www.anthem-wear.com


GRY

|

STREETMAG Light 10

Battlefield 4 Ostatnio byliśmy świadkami premiery najnowszej części GTA V, która okazała się być wielkim hitem i zniknęła z półek w mgnieniu oka. Tym razem będzie podobnie. Najnowsza część jednej z najlepszych gier wojennych na świecie – Battlefield 4, ma swoją światową premierę już pod koniec października. Wierzcie nam, jest na co czekać. Jest to, bowiem gra, w której zmierzysz się z przeciwnikiem w zupełnie innych warunkach, niż do tej pory. W trybie gry jednoosobowej (tryb kampanii) będziecie sami obierać drogę walki, będziecie mogli pokonywać swoich wrogów, eliminując ich kolejno bądź przy pomocy ładunków wybuchowych, które wysadzą cały budynek, niszcząc wszystkich w środku. Gra została oprawiona w niespotykaną jak dotąd grafikę i doskonałe audio. Battlefield 4 ukaże się 31października 2013 roku w pełnej polskiej wersji językowej na PC oraz konsole PlayStation 3 i Xbox 360. Data premiery na konsole PlayStation 4 oraz Xbox One nie została jeszcze określona. www.battlefield.com

23



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.