mnishkha wielkie przytulenie
phenotype miejski styl w moro i róże
azusa dannohara
azusa w krainie czarów
rita pax
poród tęczowej kreatywności
STREETMAG Light | MAGAZYN | nr 09 | issn: 2084-2945
04
STREETMAG Light 9
|
intro
6
phenotype
12
8
barcelona
mnishkha
OFICJALNE OTWARCIE
SKLEPU VANS W GALERII KATOWICKIEJ
GALERIA KATOWICKA UL. 3-GO MAJA 30 6.10.2013
16 vanitas
10.00 – 19.00
14
20
azusa dannohara
rita pax
Redaktor Naczelny Piotr Dziewulski | pd@streeters.pl PR / eventy Agnieszka Żygadło | az@streeters.pl Reklama reklama@streeters.pl korekta Aleksandra Barszczyk Promocja promocja@streeters.pl
Współpracownicy Bartek Bajerski, JB, Jacek Baliński, Agata Ballaun, KD, Jagoda Gawliczek, Alik Jankowski, Kasia Janocha, Julka, Tomek Leśniak, ŁK, Łukasz Kubacki, Monika Mach, Mr.D, Tomek Nowacki, Jan Nowak, Łukasz Nowak, Jakub Piechowicz, PR, Rafał Skarżycki, Karol Skomorowski, Staś, Patrycja Toczyńska, Maja Wiszska, Kuba Ziemba, Monika Żygadło Wydawca STREET PROMOTION ADRES DO KORESPONDENCJI pl. Konstytucji 5/72b | 00-657 Warszawa +48 (22) 407 90 92 | streeters@streeters.pl
Dystrybucja dystrybucja@streeters.pl art director / Projekt makiety Paweł Brzeziński | pb@rytm.org Rytm.org
Zostań fanem na Facebooku
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń i reklam. Materiałów niezamówionych (tekstów, zdjęć, dokumentów) redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów. www.streeters.pl
okładka: azusa dannohara
produkty
|
05
STREETMAG Light 9
levi’s skateboarding Marka Levi’s® zaprezentowała kolekcję poświęconą głównie miłośnikom jazdy na deskorolce. Po rowerowej kolekcji Commuter jest to kolejna dedykowana sportom miejskim linia ubraniowa tego producenta. Znane i lubiane kroje klasycznych modeli zostały przeprojektowane i przetestowane przy zachowaniu ścisłej współpracy z deskorolkarzami. Levi’s® Skateboarding dostępny jest już w sprzedaży, a premiera odbyła się w warszawskim sklepie Asphalt Store. www.levi.com
reebok classic GL 6000 GL6000 to absolutna klasyka retrorunningu – wygoda i trwałość w połączeniu z charakterystyczną stylistyką sprawiły, że model ten podbił serca fanów już w chwili premiery, która miała miejsce w roku 1985. Zastosowane w produkcji technologie uczyniły niezwykle lekki but zarazem stabilnym i wygodnym. Zaprojektowane pierwotnie dla biegaczy obuwie, okazało się idealne również do codziennych zastosowań. Estetyka GL6000, która w 1985 roku była pionierska i innowacyjna, dziś stanowi oldschoolową klasykę i źródło inspiracji. Cena: 309 PLN www.reebok.com
06
STREETMAG Light 9
|
streetwear
Phenotype Być może niedługo coraz trudniej będzie określić naszych rodaków jako „polaków-cebulaków” bez stylu. Dzieję się to za sprawą licznie mnożących się polskich marek streetwearowych. Szczególnie jedna z nich – Phenotype – rodzinna firma mająca zaledwie 4 miesiące zyskuję zwolenników, nie tylko w naszym kraju, ale także na świecie.
Czym jest Phenotype i kto go tworzy? Phenotype to rodzinna firma, w którą wszyscy się angażujemy, szwalnia i brand odzieżowy za razem. Każdy ma swoje obowiązki i dokłada własną cegiełkę do powstawania tego projektu. Brand odzieżowy istnieje stosunkowo krótko, bo za nami dopiero 4 miesiące ciężkiej pracy, ale szwalnia ma duże doświadczenie i na rynku jest już od ponad 8 lat. Skąd się wzięła nazwa Phenotype? Czy kryje się za tym jakaś głębsza historia? Wybór nazwy dla brandu był dla nas dosyć długi i ciężki. Chcieliśmy, aby było to coś unikalnego, co połączy wszystkich naszych klientów, jak i nas. Postawiliśmy na nazwę Phenotype aby wszyscy nasi nabywcy, prócz świetnych jakościowo ciuchów, ekspandowali ideę, roznosili fenotyp na innych i czuli się jego częścią. Z biegiem czasu na mapie polskiego streetwearu pojawia się coraz więcej krajowych marek. Cieszą się one sporym zainteresowaniem np. Turbokolor czy Misbehave. Czy ciężko jest w Polsce wystartować z własną marką i odnaleźć się na rynku? Zdecydowanie jest to ciężki orzech do zgryzienia. Wiele marek ma już spory staż na rynku i swoich stałych klientów. Pomimo, że ludzie dużo częściej dokonują zakupów w Internecie, trzeba ich najpierw przekonać, że nasze produkty są równie dobre jakościowo jak u konkurencji. Dlatego staramy się błyskawicznie odpowiadać na maile i trzymać ciągły kontakt z klientem aby wszystko było „tip top”. Ale wydaje mi się, że to zdrowa konkurencja, na pewno motywuje do jeszcze lepszych pomysłów i rozwiązań.
Wśród waszej oferty znajdują się takie rzeczy jak: spodenki camo, panelówki we floralowe wzory, kurtki typu varsity czy modne ostatnio pocketowe koszulki. Które z waszych produktów uważacie za swoją najmocniejszą stronę? Czy jest jakiś konkretny design, z którym chcecie „poeksperymentować”? Wszystko jest na pewno bardzo dobre jakościowo. Nie oszczędzamy na materiałach, a wszystkie produkty od fazy przygotowawczej po efekt końcowy przechodzą przez nas. Najmocniejszą stroną firmy jest to, że nie ma żadnych
ograniczeń, jedyny limit stanowi nasza wyobraźnia. Na pewno szorty i spodnie w polski wzór moro stały się naszą ikoną i powstały związane z nimi powiedzonka na forach internetowych. Strona w jaką chcielibyśmy pójść to rzeczy nadrukowywane w kolekcjach Stand-art line oraz niewidoczne lub bardzo delikatne brandingi w serii Premium line. Czyli mniej więcej takim samym torem, jakim idzie to od początku. Na pewno chcemy się rozwijać i mieć znacznie większy asortyment, kochamy wyzwania, coraz więcej klientów wraca zrobić kolejne zakupy, więc
na pewno są zadowoleni. O! Właśnie przekroczyliśmy drugi tysiąc lajków na facebooku. Gratuluję (śmiech)! Patrząc na wcześniej wymienione towary, widać, że jesteście na bieżąco ze streetwearowymi trendami. Co sądzicie o poziomie obecnego streetwearu zarówno w kraju jak i zagranicą? W kraju na pewno jest coraz lepiej, wiele brandów, które istnieją od dawna ma nareszcie alternatywę dla swoich klientów, bo to oni zdecydują o tym, czy
streetwear
|
07
STREETMAG Light 9
jesteśmy w stanie bez obaw prowadzić firmę. Na pewno jest to również podyktowane konkurencyjnością, bo nadal chcemy pozyskiwać nowych klientów. Dlatego mamy różne rozwiązania i tańsze warianty, jak w przypadku kurtek varsity, które w trzech wariantach wahają się od 249zł za najtańszą wersję, aż po 549zł za tą ze skórzanymi rękawami. Tak się składa, że akurat chciałem zapytać o prywatną szwalnię. Nie każda marka odzieżowa może pozwolić sobie na taki luksus. Przyczynia się to do większego komfortu przy procesie twórczym? Które rzeczy sprawiają największe problemy przy szyciu? Zdecydowanie ułatwia to nam produkcję. Nie zobowiązują nas żadne terminy poza tymi, które sami sobie ustalimy. Dla dobrych krawcowych nie ma rzeczy, które sprawiałyby problemy w szyciu. U nas mawia się „No to siadam i bzykam”. Ciekawostką jest, że długi czas przed powstaniem Phenotype, zatrudnialiśmy pana krawca. Miał niesamowite wyczucie i kochał krawiectwo. To smutne, że coraz mniej osób uczy się tego zawodu, bo jest on prawdziwą sztuką. Mam ogromny szacunek do krawcowych nie tylko naszych, ale do wszystkich! To się nazywa powołanie! Zgadza się! Żyjemy z naszymi szwaczkami na stopie przyjacielskiej, bo dobra atmosfera w firmie to podstawa sukcesu. i które z nowych marek pozostaną na rynku. Coraz częściej to właśnie reszta świata interesuje się naszymi polskimi produktami, a nie na odwrót. To bardzo cieszy, gdyż powoli przemija era taniego szycia w Chinach, a zaczyna się stawiać na jakość, my już mamy nawet zamówienia z Wybrzeża Kości Słoniowej, Malezji czy Hiszpanii. Świetnie! To tylko napawa optymizmem. Zdecydowanie. Branża odzieżowa jest trudna, trzeba poznawać specyfikę rynku przez lata. Jedną z przyczyn waszego sukcesu może być właśnie to, że produkty Phenotype charakteryzują się dość niskimi cenami. Czym jest to podyktowane? Zwiększeniem waszej konkurencyjności, chęcią udostępnienia waszych ubrań masowym odbiorcom czy raczej z zupełnie innych pobudek? To bardzo ciekawe pytanie. Staramy się, aby nasze produkty były cenowo osiągalne dla większości ludzi. U nas znajdziecie towary z niższymi cenami między innymi dlatego, że zlecając szycie na zewnątrz płacisz od sztuki, w końcu każdy musi się utrzymać na rynku. Nas zobowiązują tylko pensje naszych pracowników, utrzymanie lokalu i produkcja. Przy takich cenach
Czy poza oficjalną stroną internetową można gdzieś dostać wasze ubrania? Czy macie w planach otwarcie swojego sklepu stacjonarnego? Póki co nie mamy planów dotyczących sklepu stacjonarnego, ale nasze rzeczy można dostać w warszawskim City-Shopie przy Rondzie Jazdy Polskiej, a aktualnie dogadujemy szczegóły z The Avenue i kilkoma innymi sklepami. Jakiś czas temu dało się zauważyć dość znane postacie w waszych ubraniach – rapera HuczuHucz w waszym crewnecku, jak i bloggera Yowloskiego, który stosunkowo często prezentuje rzeczy z waszej kolekcji. Czy planujecie w przyszłości kolaborację z kimś bardziej znanym np. przy kolejnych lookbookach? Utrzymujemy ciągłe kontakty m.in. z W.E.N.Ą., Nerwusem, Robakiem. Prawdopodobnie pomożemy jak tylko możemy w wypromowaniu wspólnej płyty dwóch ostatnich panów,
bo robią świetną muzykę, a ze względów promocyjnych nie wypłynęli dalej. U nas wszystko stale się rozwija i często każdy kolejny dzień otwiera nową drogę i możliwości. Dlatego trudno mi powiedzieć, czy będzie jakieś kollabo, czy to przy produkcji ubrań czy przy lookbooku. Jeśli ktoś wyrazi taką chęć, na pewno podejmiemy rozmowę. Dość często śledzicie i sugerujecie się opiniami na temat waszej marki? Zauważyłem u was wysoką aktywność na forum Hype5.pl, co zaowocowało akcją w postaci 10% rabatu dla tamtejszych forumowiczów. Zdecydowanie. Jeśli tylko mam taką możliwość, staram się odpowiadać na pytania moich klientów i pytać ich o zdanie. Niejednokrotnie chodzi o niuanse rozmiarowe. Fora internetowe są często niewdzięczne, ale chyba wpisaliśmy się już w ich stylistykę. Zresztą prowadzimy tylko profil na Hype5.pl. Czy macie jakieś postanowienia odnośnie dalszego rozwoju? W jakim kierunku idzie wasza działalność? W dobrą stronę! Będziemy rozwijać
naszą szwalnię, powiększać asortyment i dostępność naszych produktów w różnych miastach. Robi się z tego ogromne przedsięwzięcie, ale to również świetna motywacja do pracy. Pozostaje życzyć powodzenia. Czy chcielibyście coś przekazać na koniec naszym czytelnikom, streetwearowym zajawkowiczom itd.? Dziękujemy! Czytelnikom życzymy, aby trzymali się swoich pasji: czy jest to muzyka, deskorolka czy zbieranie butów. Każda zajawka jest lepsza, niż jałowe życie. My już swoją spełniamy. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy nas wspierają i motywują. BIG UP!
Phenotype to rodzinna firma, w którą wszyscy się angażujemy, szwalnia i brand odzieżowy za razem. Każdy ma swoje obowiązki i dokłada własną cegiełkę do powstawania tego projektu. www.phenotype.bigcartel.com
TEXT Karol Skomorowski + PHOTO Phenotype
08
STREETMAG Light 9
|
fashion
Mnishkha wielkie przytulenie
Kaptur, Bluza, Kurtka, Ponczo, Cardigan, Hoodie? Niepotrzebne skreślić. Nie skreślać niczego. Bo mnishkha to to, czego akurat potrzebujemy. Na słońce, na deszcz, do biura i na imprezę. Zależy jak, z której strony, w jakim kolorze i materiale. Mnishkha działa od ponad dwóch lat. Pierwsza profesjonalnie uszyta kapturo -bluza powstała w sierpniu 2010 roku. Narodziła się z... potrzeby. Ania Migacz, założycielka marki, jest fanem owijania, otulania się, fanem kieszeni. Kocha kaptury. Te, które nosiła dotychczas, niezgrabnie układały się na głowie. Postanowiła więc zaprojektować własny, taki, który będzie dobrze wyglądał i nie spłaszczał głowy. Wtedy okazało się, że nie tylko ona szukała rozwiązania. No i problem... z głowy. Mnishkhi zaczęły swobodnie fruwać po, nie tylko kobiecych, szafach. Coraz częściej i częściej. Zadziorne, nie do okiełznania, z pomysłem. Do otulenia i fantazjowania. Trafiły na targi designu do Poznania i rozpostarły skrzydła. Dziś pojawia się więcej tkanin, wzorów, deseni. W przygotowaniu – nieprzemakalne, na deszcz i niepogodę. Skąd taka śmieszna nazwa – pytam. „Przymierz, to zobaczysz“ – odpowiada Ania. Tylko jak? Przez głowę? Przez nogę? Opleść? Przewiązać? – śmieję się i przekładam szarą, dzianinową mniskhę na różne strony. Otóż, sposobów na noszenie Mnishki jest wiele – dołączona jest obrazkowa instrukcja obsługi, ale na niej wcale się nie kończy. Zresztą Ania sama za instrukcjami nie podąża – nie skończyła szkoły projektowania, ani artystycznej uczelni, ale, jak mówi – szkołę życia. Miszmasz doświadczeń. Marketing, zarządzanie, praca w radiu, agencja reklamowa – lekcje od ludzi, z którymi do dzisiaj ma kontakt. Nigdy nie wierzyła, że potrafi rysować, zabrakło jej cierpliwości, żeby opanować listę lektur do egzaminu na Akademię Sztuk Pięknych. Aż stworzyła Mnishkhę. Dzisiaj, w showroomie na Wilczej 11 w Warszawie, doradza klientkom, rozpakowuje dostawy, w przerwie odbiera dziecko z przedszkola. Jest wielofunkcyjna, jak marka, którą stworzyła. Nie potrafi usiedzieć w miejscu, odtwarzać czy naśladować. Musi wszystko po swojemu. Podstawą Mnishkhi jest potrzeba. Potrzeba posiadania czegoś komfortowego, sprawdzi się przy wielu okazjach i przetrwa długi czas, czym można się pobawić i otulić. Ania postawiła na jakość tkanin, które sprowadza z Włoch. Bawełna, jedwabie, kaszmiry, ale także cieplutki polar. Tak, żeby było przytulnie, wygodnie, a kiedy trzeba – ekstrawagancko. Wszystko jest szyte w Polsce, w krótkich seriach około 50 egzemplarzy. Mnishkha to one size, dzięki czemu jest idealnym pomysłem na prezent. Jedyne zmartwienie przy zakupie to... wybór koloru. Ale na Wilczej Ania służy radą. Mniskha sprawdza się świetnie także na mężczyznach, szczególnie ta w wersji czarnej, w chłodne dni noszona jako obszer-
Podstawą Mnishkhi jest potrzeba posiadania czegoś komfortowego, co posłuży na wiele okazji www.be-eleven.pl
TEXT agata ballaun
PHOTO Polish Fashion Industry iBackstage
na, kominowa apaszka. Mnishkhi można kupić w showroomie Eleven* przy Wilczej 11, na stronie Pakamera, w butikach w Warszawie, w Krakowie, Trójmieście i Poznaniu. Mnishkha poleciała nawet za
granicę – jest dostępna w butiku we Włoszech i w belgijskiej Antwerpii. Ale dociera nie tylko tam – niedawno do Ani przyszła pocztówka
z Islandii i z Fiordów – na wietrze i chłodzie Mnishkha sprawdziła się świetnie. Śledźcie profil na Facebooku, gdzie wszystkie nowości są zamieszczane na bieżąco.
streetwear - stylizacja
|
09
STREETMAG Light 9
black on black Spodnie Madox design 330 PLN | Kurtka vans 649 pln | bluza wemoto boyd crewneck 279 pln t-shirt bohema 59 pln | buty converse chuck taylor all star hi 259 pln | czapka urban flavours 120 pln torba mission workshop the monty roll top messenger 649 pln nerka 028002 130 pln | zegarek casio g-shock ga-300-1a-4m 666 pln | pasek black dots the one 109 pln
10
STREETMAG Light 9
|
kultura
Leica Street Photo Fotografia uliczna cieszy się w Polsce i na świecie niesłabnącą popularnością od ponad 10 lat. To właśnie wtedy wyodrębniono street photo jako osobny gatunek z szerokiego pojęcia fotografii reportażowej i dokumentalnej. Zdjęcia ludzi w przestrzeni publicznej, niepozowane, złapane na gorąco zachwycają swoją prostotą i kunsztem fotografującego zarazem. Jak mawia Elliott Erwitt, „dobre zdjęcie w jednej klatce opowiada historię”. www.leica-camera.pl
Laureaci konkursu Kategoria Street Fashion 1) Rita Zimmermann (nagroda główna) 2) Jakub Pleśniarski 3) Edyta Leszczak 4) Luc Kordas 5) Szymon Brzóska
Na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie będzie miało miejsce unikalne show, które łączy klasyczne dźwięki Jana Sebastiana Bacha i taniec breakdance. Po raz pierwszy w Polsce zostanie wystawiony spektakl Red Bull Flying Bach, w którym czterokrotni mistrzowie świata breakdance – zespół Flying Steps – podczas 70-minutowego widowiska kreatywnie odtworzą „Dobrze temperowany klawesyn” Jana Sebastiana Bacha. Ich hip-hopowe akrobacje dopełniają melodie wielkiego kompozytora, przełamując granice pomiędzy muzyką poważną, a sztuką miejską. Dyrektorem artystycznym Red Bull Flying Bach jest uznany pianista, dyrygent i reżyser operowy – Christoph Hagel. Podczas pracy nad spektaklem zajął się analizą i przekładem struktury muzycznej twórczości Bacha tak, aby była zrozumiała dla tancerzy Flying Steps.
Red Bull Flying Bach, 15-16 października, Teatr Wielki – Opera Narodowa
www.redbullflyingbach.pl
12
STREETMAG Light 9
|
sport - reportaż
sport - reportaż
|
13
STREETMAG Light 9
bar celona MACBA spot robi robotę w Barcelonie
TEXT + PHOTO Bajerski.org
Muzeum Sztuki Nowoczesnej było jedyną kulturalną miejscówka, którą chciałem odwiedzić będąc w Barcelonie. Jednak nie było mi to pisane podczas ostatniego pobytu w tym kryminogennym mieście, w którym psy układają się z mafią, a doliniarze co 200 metrów walą kolejnych turystów. Po przeczytaniu informacji o zmianie ekspozycji, otworzyłem piwo i poszedłem dalej. Już za rogiem znalazłem się w niesamowitym miejscu, gdzie na deskach jeździła ponad 30 osobowa wataha. Od małolatów czujnie obserwujących starszych riderów, po największych kotów i paździerzowych chłopców, którzy całkiem nieźle radzili sobie z manualami. Wszyscy na zajawce – tak właśnie wygląda najbardziej popularny spot w Barcelonie i jednocześnie na całym Świecie. Jak każda miejscówka również i ta posiada niepisany regulamin. Oficjalnie można jeździć tylko we wtorek i niedzielę po 14.30. Gdy na miejsce przyjeżdżają psy, wszyscy jednocześnie robią sobie przerwę, choć widziałem i takich, którzy mieli to centralnie gdzieś. Nikomu najwidoczniej nie przeszkadza to, że dzieciaki jeżdżą, niszczą idealnie gładką nawierzchnie i wykonują spektakularne triki. Obserwują pielgrzymki turystów wychodzący z muzeum. Tylko ci czasami się zapomną i wejdą pod deskę. Wtedy nie ma przebacz. Awantura murowana. Kto nie widział ten powinien poznać, zwłaszcza gdy wybiera się Barcelony.
14
STREETMAG Light 9
|
fashion
azusa dannohara Azusa w krainie czarów
Magiczne sploty. Fluorescencyjny labirynt kolorów, faktur, włóczek. Azusa Dannohara, absolwentka prestiżowej londyńskiej uczelni artystycznej Central Saint Martins, pomysł na swoją pierwszą autorską kolekcję znalazła w pogańskich rytuałach,szamańskich obrzędach i maskaradzie. Japonka z angielskim dyplomem, związana z Portugalczykiem, aktualnie pracująca dla międzynarodowej firmy w Hiszpanii. Jej projekty po prostu musiały być zwariowaną mieszanką kultur i inspiracji.
Azusa została wyróżniona przez organizację Textprint i jako jedna z wybranych 24 uczestników zaprezentowała sample na międzynarodowych targach tekstylnych Indigo w Paryżu.
„Witch Doctor’s Magic Spell” – to kolorowa kolekcja zawierająca nakrycie głowy, kołnierzo-szal i bluzę – choć wszystkie te nazwy są raczej umowne i mają nam dać pojęcie o tym, jaki kształt przybrały rękodzieła Azusy. W rzeczywistości kolekcja jest wprowadzeniem w świat magiczny, świat karykaturalnie przerośniętych form, geometrycznych, trójwymiarowych kształtów, kontrastujących splotów. Tekstylna paleta malarza, włóczkowa makieta architekta. Barwiona owcza skóra, frędzle, zdecydowane kolory: to wszystko wprowadza w klimat rytualnego tańca. Wszystkie produkty Azusy zdają się ruszać, tańczyć, drgać. „Tokyo Junction” – kołnierz przypominający monstrualne, kręte japońskie wiadukty. Misternie pleciony wokół szyi, ramion, brzucha. Pełen skrzyżowań, wzniesień – niczym azjatyckie drogi. Azusa do swoich „konstrukcji“ wykorzystuje przypadkowo znalezione materiały którym daje nowe życie. Na swojej gigantycznej srebrnej maszynie, wyglądającej jak
Huśtawko-fotel
TEXT agata ballaun + PHOTO archiwum artystki
wykorzystywane przy tkaniu dywanów wkomponowuje w cardigan, nadając mu trójwymiarową strukturę.
połączenie pianina i srebrnej pajęczej sieci, tka kolorowy świat 3D. Taki, którego można dotknąć, przygoda faktur pod palcami. Co ją najbardziej fascynuje? Nadanie płaskiemu zwojowi włóczki kształtu, formy, połączenia go z kontrastującym kolorem i wywołanie wizualnego szoku u odbiorcy. Tworzenie kolekcji to proces, który Azusa zaczyna od przełożenia opowieści, jakie ma dla odbiorcy, na serię szkiców i rysunków. Jest otoczo-
na zeszytami, kredkami, pędzlami, fluorescencyjnymi podkreślaczami. Im więcej sposobów na wyrażenie barw, tym lepiej. Szuka historii w magazynach, książkach, na starych płytach. Kombinacja wielu mediów – dźwięków, barw, światła – tak bogata inspiracja sprawia, że każdy stworzony przez nią przedmiot wibruje, żyje własnym życiem, nie trzyma się wieszaka. W „Witch Doctor’s Magic Spell” Azusa pokazuje umiejętność zabawy fakturami – sploty
Ręcznie barwi jedwabne włóczki, od połowy zanurzając je w farbie – przejście koloru jest kontrastowe, ale jednocześnie nie gwałtowne. Barwi też... plastikowe paski, przekształcając je w delikatną, rozedrganą strukturę. Większość materiałów sprowadza z Włoch i Szwajcarii – to tam znajduje włókiennicze perełki. Organiczne tkaniny, ręcznie wyplatane przędze, ciężkie i delikatne faktury – taka kombinacja pozwala stworzyć prawdziwe tekstylne
dzieła sztuki. Ale dzieła Azusy to nie tylko odzież – dla British Library w Londynie stworzyła projekt „huśtawko-fotela“, który można zawiesić na haku. Do produkcji użyła starych opon od roweru, połączonych specjalnie stworzoną, ultrawytrzymałą włóczką. Jej wyobraźnia nie zna granic, a życiorys tylko to udowadnia. Azusa została wyróżniona przez organizację Textprint i jako jedna z wybranych 24 uczestników zaprezentowała sample na międzynarodowych targach tekstylnych Indigo w Paryżu.
www.azusadannohara.com
projektanci
|
15
STREETMAG Light 9
Lanti
Lanti to wygodne formy, proste linie i spójna kolorystyka, po prostu piękna wygoda. Stroje są propozycją dla kreatywnych, niebanalnych i odważnych kobiet, które w każdej dziedzinie życia dbają o harmonię. Żyją szybko, pracują w ruchu i cały czas przemieszczają się, a garderoba jest pochodną ich stylu życia. Dzianina – podstawa kolekcji Lanti – to synonim wygody i najwyższego komfortu. Miejski charakter sukienek, bluz i kardiganów daje możliwość sprawdzenia ich w każdej sytuacji. Nowoczesny element garderoby, idealnie pasujący na nadchodzącą jesień. www.lanti.pl
BezAle
BezAle to nowoczesna polska marka modowa, która powstała z prawdziwej pasji tworzenia zgranego duetu mamy i córki. Różnica pokoleń pozwala zachować równowagę, dzięki temu projekty są pełne młodzieńczej odwagi połączonej w doskonałych proporcjach z minimalistycznym stylem. Talent, wiedza i doświadczenie sprawiają, że kolekcje są idealne zarówno dla młodych, jak i dojrzałych kobiet. Wysoka jakość tkanin i stonowana kolorystyka stanowią bazę do tworzenia ciekawych, oryginalnych a zarazem prostych projektów. Indywidualność, klasa i wyjątkowy styl. www.facebook.com/bezale.design
omg
OhMyGodClth to dwuosobowy zespół, w skład którego wchodzą Anna Szumińska oraz Magdalena Adamczyk. OMG skupia się na stylu modnym i wygodnym. Dziewczyny tworzą z myślą o sobie, a każdy projekt wisi w ich szafie. Nie mają „ciśnienia”, nie chcą zmieniać świata, ale choć troszkę prowokować. OMG tworzy także kostiumy i stylizacje na potrzeby różnego rodzaju produkcji telewizyjnych, filmowych itp. www.facebook.com/OhMyGodClth
VZOOR
VZOOR to marka idealna na co dzień i na specjalne okazje. Uniwersalna, wszechstronna, kobieca. Krótkie serie sukienek, tunik, spódnic i bluz szytych ze świetnej jakości dzianin wyróżniają się prostotą, asymetriami, surowym wykończeniem i super wygodą. Kolekcje zachowują ciągłość stylistyczną przez cały rok, a nowe projekty powstają w zasadzie non stop. www.vzoor.pl
16
STREETMAG Light 9
|
nierutynowi ludzie original source
vanitas
Nierutynowa postać świata mody. Młody stylista, wizażysta i student protetyki. Prowadząc swojego bloga udowadnia, że facet też może znać się na modzie. Łamiąc stereotypy pokazuje, że dobry styl jest dla każdego. Blogi modowe coraz częściej pojawiają się w przeróżnych zestawieniach najbardziej wpływowych mediów modowych na całym świecie. Coraz częściej do głosu dochodzą indywidualni styliści, którzy wybierają drogę publikacji swoich kreacji w internecie, a nie na łamach pism czy magazynów. W dobie globalizacji informacji, popularność modowej blogosfery rośnie z dnia na dzień i nie zapowiada się, by ta tendencja uległa zmianie. Patrząc na nasz rodzimy rynek portali modowych widać bardzo wyraźnie kilkanaście stron, które mają bardzo mocny wpływ na to, w którym kierunku idzie moda miejska. Jednym z takich blogów jest łamiący stereotypy vanitas.blogspot.com prowadzony przez Olivera Waimeana. Założony niewiele ponad rok temu posiada rzeszę wiernych fanów poszukujących inspiracji do interpretacji własnej szafy. Jesteś bardzo ciekawą postacią. Łamiesz stereotypy i pokazujesz wszystkim, że mężczyzna też może znać się na modzie. Skąd pomysł na to by w życiu zajmować się wizażem i stylizacją? Na początek musze powiedzieć, że to taki nasz polski stereotyp, że mężczyzna nie zna się na modzie. Od dziecka miałem zdolności manualne, dobrze szło mi rysowanie. Kiedy zacząłem interesować się wizażem, malowałem koleżanki. Z czasem dostałem ciekawą propozycję od marki kosmetycznej i tak poleciało już z górki. W dobie mediów społecznościowych informacje rozchodzą błyskawicznie. Czy gdyby nie dzisiejsze możliwości internetu moda miejska była by tak mocnym segmentem na rynku? Trudno powiedzieć. Moda zawsze miała znaczenie, w prasie, mediach czy telewizji. Wiadomo, że internet z dnia na dzień staje się potężniejszy i jeszcze bardziej „pobudza” to, co się dzieje. Bardzo dobre w czasach socialmediów jest to, że zaraz po akcji następuje reakcja.
TO, CO WYRÓŻNIA NIERUTYNOWYCH LUDZI TO CHĘĆ, BY KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ BYŁ INNY. PEŁEN WRAŻEŃ I NIEPOWTARZALNY. KIEDY WSTAJĄ RANO NIE MYŚLĄ O TYM, ŻE PRACA ICH PRZYTŁACZA, MYŚLĄ O TYM, ŻE ROBIĄ TO, CO KOCHAJĄ I SPEŁNIAJĄ SWOJE MARZENIA. JĘDRZEJ NALEŻY WŁAŚNIE DO TAKICH OSÓB. JEST PRZYKŁADEM TEGO, ŻE JEŚLI SIĘ CHCE, TO MOŻNA WSZYSTKO.
www.originalsource.pl
Prowadzisz bardzo nierutynowe życie. Nie wstajesz na konkretną godzinę i nie idziesz do korporacji, tylko sam sobie tworzysz swoje środowisko pracy. Czym zajmujesz się tak, na co dzień? Oj nie jest tak do końca! Na co dzień jeszcze wstaję rano i chodzę do szkoły. W tygodniu mam zajęcia, zaczynam od siódmej rano. Na początek dnia zawsze bieganie i basen raz w tygodniu. Studiuję protetykę, to zajmuje mi większość czasu. Do tego dokładam prowadzenie bloga i warsztaty z makijażu. To wszystko łączy się z podróżami po kraju. Odwiedzam nowe miejsca, poznaje fajnych ludzi, którzy często są moimi czytelnikami. Podoba mi się to! Niesztampowi ludzie korzystają często z niesztampowych produktów. Jednym z nich są nierutynowe żele pod prysznic Original Source. Myślisz, że akcesoria wpływają na ludzi równie mocno, jak ich stylizacje? Bardzo lubię żele Original Source. Mój ulubiony to zapach malinowy, który jest niezastąpiony! Pewnie wpływają, a żele na pewno spływają razem z wodą, pozostaje tylko zapach i super nawilżona skóra (śmiech).
Na Polskim rynku jest wiele blogerek modowych, blogerów tylko kilku. Jak odnajdujesz się w świecie cały czas jednak w Polsce zdominowanym przez kobiety? Bardzo dobrze! Ostatnio miałem okazję współpracować z Jessicą przy okazji kilku eventów. Dogadujemy się między sobą, okazało się, że dziewczyny w tym świecie są bardzo konkretne! Mieszkasz we Wrocławiu, stolicy kultury 2016. Jak to miasto wpływa na Ciebie? Wrocław zawsze inspirował mnie między innymi architektonicznie. W wielu miejscach widać niemiecką dokładność. To miasto Nowych Horyzontów.
moda zawsze miała znaczenie, w prasie, mediach czy telewizji. Bardzo dobre, w czasach social mediów jest to, że zaraz po akcji następuje reakcja. www.vaniitas.blogspot.com
TEXT kd + PHOTO vanitas
Co z rzeczy, które osiągnąłeś do tej pory sprawiło Ci najwięcej przyjemności? Mogę powiedzieć, że wiele rzeczy. Na co dzień łączę ze sobą to, co bardzo lubię z pracą. Otaczam się ciekawymi ludźmi, robię to, co kocham. Do czego dążysz w życiu? Co jest Twoim celem na najbliższe 5 lat? Zaprojektowanie i wyremontowanie własnego mieszkania. Chcę też otworzyć własny gabinet i dużo podróżować. Duży cel, ale od takich się powinno zaczynać.
nierutynowi ludzie original source
|
STREETMAG Light 9
17
18
STREETMAG Light 9
|
buty
Od kilku lat na rynku sneakerów pojawiają się reedycjE modeli znanych z lat 70. i 80. Bardzo często utrzymane w kolorystyce i technologii sprzed lat, stają się perełkami w zbiorach kolekcjonerów i ożywiają szare miejskie chodniki do tej pory usłane czarnymi, szarymi czy białymi trampkami. www.adidas.pl
retro klasyka adidas originals
Kiedyś „zwykłe” buty z bieżących kolekcji. Dziś klasyki, które doczekały się reedycji. Kiedyś kupowane na rok albo dwa, dziś kolekcjonowane i układane na półkach. Adidas Originals retro running i retro bascet klasyka na miarę XXI wieku. O klasykach przyjęło się mówić z pewnego rodzaju namaszczeniem i z nostalgią za czasami, kiedy wszystko było prostsze nie tylko w formie, ale i w odbiorze. Kiedyś tworzone dla profesjonalnych sportowców dziś podbijają ulice. Retro runningi i retro bascety od kilku sezonów święcą triumfy na sklepowych półkach. Kultowe modele runningowe jak ZX i La Trainer, czy koszykarskie klasyki Superstar i Basket Profi to obiekty pożądania każdego, kto uważa się za fana streetwearu. Dziś, kiedy wszystko, co „retro” jest w modzie musimy pamiętać, że akurat w tym przypadku wszystkie modele z linii retro są częścią historii, a do historii powinno się podchodzić z szacunkiem. Pod koniec października adidas zaprosi na pierwszą w Polsce wystawę archiwalnego obuwia sportowego, nawet z lat 50-tych. Każdy będzie mógł zobaczyć, skąd się wywodzą inspiracje dla dzisiejszych kicksów. Wszystko podczas imprezy Sneakerness Warsaw w dniach 26-27 października 2013. www.sneakerness.com
produkty
|
19
STREETMAG Light 9
owee cargo Ultrawytrzymała. Megapojemna. Nieprzemakalna. Do zadań zwykłych i specjalnych. Zakupy, podróże, cały dzień na mieście, w ruchu. OWEE Cargo jest wykonana z CORDURY – najtrwalszego materiału używanego do produkcji sakw i plecaków, ale także wykorzystywanego przez wojsko i służby specjalne. Dostępna w wersji militarnej, U.S Desert Strips i jednolitej, ciemnoszarej. Wymiary 60x43x18cm. Pakowność – do 60kg. Cena: 180 PLN www.be-eleven.pl
admirable snapback Admirable to Polska marka produkująca między innymi czapki typu snapback. Zawsze pełne kolorów i dopracowane w każdym nawet najmniejszym szczególe. Navaho Burgundy Snapback to czapka w uniwersalnym, regulowanym rozmiarze. Kolor burgundowy został przełamany kolorowym daszkiem pokrytym indiańskim motywem. Na czole przyszyto sztuczną skórkę z logo ADMIRABLE, a przy tylnym zapięciu dodano gustowną małą metką. www.admirable.bigcartel.com
In.na Jesień się zbliża. 100% wełny, idealna kolorystyka i faktura, świetnie skrojona i porządnie uszyta kurtka to obowiązkowy element garderoby. W modelu Woolish 2 uwagę przyciągają szczególnie oryginalny kołnierz i rękawy długości 4/5 (świetnie prezentują się z długimi lub zupełnie krótkimi rękawiczkami). W wersji ciemno-szarej, wykonana jest z wełny parzonej, bardzo elastycznej, wyglądającej jak koc. Posiada ceramiczne, ręcznie robione guziki-kamyki (pracownia Aleksandry Grzyb). Cena: 640 PLN
rododendron „XIX wiek w londyńskich piecach wielkich fabryk do czerwoności płonie ruda. Z góry węgla rośnie hałda popiołu i żużlu. Piasek zamienia się w szkło, ruda zmienia się w żelazo, a te w stal, ze stali wyrastają wieżowce i mosty. Czerń węgla miesza się z popielem popiołu. Srebrzysta stal czerwienieje i bucha białą parą zgaszona.” To inspiracja to stworzenia CARBO – limitowanej edycji dwóch wzorów t-shirtów i bluzy, malowanych ręcznie. Cena: 189 PLN
www.shwrm.pl/marki/inna-b
www.facebook.com/rododendron.it
vans x kenzo Najbardziej znakomici projektanci popuścili wodze fantazji i w ten oto sposób powstały kolejne projekty sygnowane Vans x KENZO. Carol Lim i Humberto Leon w sezonie jesień/zima 2013 stworzyli trzy unikatowe wzory – symbole: latające tygrysy, błyskawice i niebiańskie chmury. Multikolorowa edycja Vans x Kenzo dostępna jest w klasycznych modelach: Slip-On, Authentic i po raz pierwszy w modelu Chukka. Ceny od 90 EUR
skullcandy Hesh 2.0 to nowa generacja znanego modelu HESH. System Supreme Sound dostarcza doskonałej jakości bas, naturalne wokale i precyzyjne wysokie dźwięki przy każdym rodzaju muzyki. Miękkie gąbki zapewniają idealne dopasowanie i akustykę a odczepiany kabel zapewnia lepszą mobilność. Cena: 299 PLN www.sklepskullcandy.pl
www.vans.com
20
STREETMAG Light 9
|
muzyka
nauczyłam się tego, że umiem już nie pytać się nikogo, czy ta piosenka jest fajna czy fajna nie jest. Jak czuję, że ją kocham, to ją nagrywam.
TEXT jacek Baliński + PHOTO materiały promocyjne
rita pax
Poród tęczowej kreatywności Z całą czwórką zna się jeszcze z czasów szkolnych, ale dopiero przy obecnym projekcie miała okazję z nią współpracować. Projekt ten to Rita Pax, a mowa o wokalistce Paulinie Przybysz. Znacie ją pewnie z Sistars, czas poznać ją z nieco innej strony. Nie tylko dlatego, że uroczo mówi o dzieciach i muzyce. To oczywiście też, ale przede wszystkim z tego powodu, że jej najnowsza płyta to kawał porządnej muzyki. Przeczytajcie naszą rozmowę. Z ust wyrwało mi się: WOW, gdy skojarzyłem fakty: dwadzieścia osiem lat, pięć płyt, własna wytwórnia, do tego – przede wszystkim – dwie córeczki... Nie próżnujesz. Wszystko to, co wymieniłeś, jest dla mnie pasją, więc nie mogę próżnować. Kocham rodzić dzieci, kocham nagrywać płyty, grać koncerty... Kocham mieć po prostu nieprzerwany kontakt z muzyką i z dzieciakami. Mam to szczęście, że mogę poruszać się w materii, którą uwielbiam.
Nie musisz chodzić codziennie do biura... Nie muszę chodzić codziennie do biura, prawda. Schodzę do piwnicy, gdzie czekają na mnie moje instrumenty, albo jadę z superekipą na koncert. Żyć nie umierać. Załóżmy, że zmuszono cię do pracy od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00-17.00. Miałabyś później jeszcze siłę na muzykę?
Za trudne pytanie... Poza tym, to nie jest tak, że nigdy nie miałam dość, i że nie chciałabym czasem wystrzelić się w kapsule w kosmos, żeby na przykład pospać bite dziesięć godzin; tak poza czasem, żeby nikt nie zauważył, że zniknęłam. Niemniej, generalnie czuję się dobrze z tym, jak jest. Mogłabym tylko jeszcze więcej podróżować. Marzą mi się zagraniczne koncerty, na które jeździłabym autobusem razem z dziećmi...
Zróbmy kolejne założenie: rzeczywiście wystrzelono cię w ten kosmos. Na, powiedzmy, miesiąc. Wytrzymałabyś tyle bez pisania, komponowania, nagrywania...? Hmm... Zależałoby to od tego, jakie zajęcia w kosmosie byłyby mi proponowane. Mogę jednak przypuszczać, że przestrzeń zza okna mojej kapsuły byłaby, niestety, inspirująca do tworzenia.
Czyli raczej byś nie wytrzymała? Raczej nie. Zastanawiam się, czy mogę cię zapytać o Sistars. Jasne, ale to już trochę tak, jak byś chciał zadać mi pytanie, co sądzę o swoim świadectwie z siódmej klasy. A dobrą byłaś uczennicą? Nigdy nie miałam czerwonego paska.
muzyka
|
21
STREETMAG Light 9
W Sistars szło ci lepiej niż w szkole... Jak po latach patrzysz na „Siłę Sióstr” i „AEIOU”? Myślę, że są to fajne jak na tamte czasy płyty mocno inspirowane Zachodem, mocno też kompromisowe twórczo, chociaż wtedy chyba o tym nie wiedziałam. Przy ich powstawaniu odczuwałam dużo zamieszania i o wiele mniej przyjemności z muzyki niż dziś. Uważam, że praca z Sistars była dla mnie – pozostając przy temacie szkoły – świetnym uniwersytetem i przygotowaniem do życia w zawodach: muzyk, kompozytor, autor i wykonawca. Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam okazję pracować z tak dobrymi muzykami i zagrać wspólnie z nimi tyle koncertów. Skąd się wtedy wzięła wasza ogromna popularność? Już nie pamiętam, byłam wtedy dosyć młoda i pamiętam te lata trochę jak przez mgłę. Myślę, że byliśmy po prostu pasjonatami pewnego gatunku i spotkaliśmy się wszyscy w momencie zupełnego oddania tej sprawie. Może ludzi ujmowała też moja i Natalii siostrzana sztama w połączeniu z pewnym poziomem naszego niezrównoważenia i świetnymi muzykami...? I don’t know, ale to było duże jak na tamte czasy i jak na naszą młodocianość.
Dla mnie to sprane ukochane dżinsy. Gdy zaczynamy grać próby, to czuję, że jestem we właściwym czasie, we właściwym miejscu z właściwymi ludźmi. Dokładnie tak, jak tyłek w dobrze dobranych spodniach. Swoją drogą, bardzo ciekawą grupę muzyków zebrałaś przy tym projekcie. Ciekawą, to prawda. Wszyscy z nich są bardzo osobliwymi i zdolnymi postaciami. Bracia Piotr i Paweł Zalewscy mają w sobie potrzebne braterskie zgranie, Remek filozofuje, co też jest bardzo istotne, a Kasia grała z tyloma składami, że jest po prostu mądra i rozegrana no i ładna, co też ma swoją wymowę. A tak na serio, to wywodzimy się z bardzo różnych bandów, ale każdy z nas ma jakieś podłoże klasyczne. Spotykamy się w
Nie ciąży ci to w pewien sposób? Dwie solówki, teraz Rita Pax, a i tak większość kojarzy cię tylko z Sistars... Chciałabym, żeby zaczęto mnie i moje projekty postrzegać niezależnie od tego, skąd przyszłam, i chciałabym, żeby oceniano muzę zastaną tu i teraz, a nie analizowano mój rozwój, choć – nie da się ukryć – miło czasem usłyszeć od kogoś postronnego, że się rozwijam. Swoją drogą, obecnie reprezentatywną dla mnie płytą jest wspomniana przez ciebie Rita Pax, a tymczasem zadajesz mi kolejne pytanie o Sistars. To miało być ostatnie. Chociaż tyle. Bo powoli zaczynało to wyglądać tak, jakbyś robił wywiad z Clintem Eastwoodem i gadał tylko o westernach, podczas gdy facet wyreżyserował i wystąpił w kilku, nie mających nic wspólnego z Dzikim Zachodem, naprawdę świetnych filmach. Tamtym tematem nie żyje już od dekady, albo i lepiej… Oprócz naszego próbnego „Reunion”, które tej próby nie przeszło.
Spróbujmy mimo to. (chwila zastanowienia) OK, więc tak: płyta jest dla każdego, kto lubi piękne brzmienia klasycznych instrumentów, lubił kiedykolwiek Beatlesów, ale nie stroni też od starego soulu i nie obrazi się na odrobinę abstrakcyjnego szaleństwa.
O jakich filmach ty byś z nim porozmawiała? „Za wszelką cenę” albo „Gran Torino”. OK, przejdźmy dalej – do przechodzenia zresztą. Bardzo płynnie na kolejnych płytach przechodziłaś od hip-hopu i r’n’b w stronę neo-soulu i alternatywnego retro-popu. Myślę, że każdy z nas podróżuje stylistycznie trochę z trendem światowym, a trochę zgodnie z własnymi potrzebami. Są momenty, kiedy chodzimy w ciepłych dresach, bo tak nam najzwyczajniej w świecie wygodnie, a są też momenty takie, kiedy kupujemy wypasione w kosmos niewygodne buty, bo mamy akurat zryw egzaltacji i awangardy. Podobnie to się przedstawia w muzyce. Czasami chce się nagrać zwykłą – w cudzysłowie – piosenkę: taką z przekazem, szlachetnym brzmieniem i tradycyjną formą, a czasami leci się w totalną frytę (free jazz). Osobiście lubię wychodzić z założenia, że napiszę normalną, klasyczną piosenkę, a ona mi w międzyczasie gdzieś skręca. To fascynujące – obserwować siebie samego trochę z boku, a potem słuchać demówki i dowiadywać się czegoś o sobie. Powoli klaruje się już tracklista drugiej płyty z Rita Pax i jest coraz ciekawiej... Czego dowiedziałaś się o sobie podczas nagrywania pierwszej Rity Pax? Przede wszystkim tego, że umiem już nie pytać się nikogo, czy ta piosenka jest fajna czy fajna nie jest. Jak czuję, że ją kocham, to ją nagrywam. Rita Pax to bardziej ciepłe dresy czy wypasione w kosmos niewygodne buty?
Widzisz, bardzo ładnie opisałaś album. A niby tak trudno. No, trudno. Ja po prostu tak intensywnie słyszę tę muzykę, że - zamiast opowiadać, wolę ją puścić. Albo nawet zaśpiewać. A zarapować? Niecały rok temu w ramach Reebok Classic Trax nagrałam długi rym. Numer nazywa się „Creative People”, zrobiliśmy go razem z siostrą i kolektywem Hush Hush Pony. stylistyce, która nas grupowo jara i jest to niezwykłe. Musimy tego pilnować. Żeby trwało. Z jakim skutkiem się pilnujecie? Na razie jest przemiło, co nie zmienia faktu, że o zespół trzeba dbać. To piękna, ale krucha wartość. Oprawa graficzna najnowszej płyty jest dość sugestywna... Tak, ale na początku, skoro już zahaczyłeś o ten temat, muszę oddać niskie ukłony autorowi okładki, Konradowi Wullertowi (Artvaders.com). Myślę, że świetnie trafił z pomysłem, bo, jak już wspomniałam na początku, dla mnie ważne są twórczość muzyczna i rodze-
nie dzieci. Sądzę, że kiedy kobieta widzi, że sprowadziła na świat coś tak cudownego jak swoje niezaprzeczalnie wspaniałe dziecko, zaczyna podchodzić do swojej twórczości, pracy i osobowości bez tak okrutnego jak wcześniej autokrytycyzmu. Potrzeba pod tytułem: „niech ktoś mi powie, że jestem dobra, potrzebna, ważna...” – jest zaspokojona o wiele lepiej. Ja oczywiście zupełnie subiektywnie odczuwam poprawę w wartości artystycznej dokonań. Okładka trochę o tym mówi. Poród tęczowej kreatywności. Chyba dość dużą uwagę przywiązujesz do wydań fizycznych swoich albumów? Ja się generalnie jaram plastyką i ZTP (zajęcia techniczno-plastyczne – przyp. JB), dlatego na przykład okładkę
„Renesoulu” ilustrowałam sama. Składał ją oczywiście grafik, niemniej jest dla mnie mega ważne, żeby znajdować jak najwięcej spójności. Cały Rita Paxowy skład zakochał się w pomyśle tęczowej cipki od pierwszego wejrzenia i to był znak właśnie. Twórczość muzyczna, rodzenie dzieci – co jeszcze jest dla ciebie ważne? Mój narzeczony, wspólne podróże, relaks, filmy, popcorn, jedzenie, dużo jedzenia (śmiech), bieganie... Mogłabym jeszcze trochę wymienić. A, no i pływanie... Uwielbiam pływać. Pływanie musi się niewiele różnić od latania. Jak pokrótce opisałabyś najnowszą płytę? Do kogo ją adresujesz? Nie potrafię odpowiadać na takie pytania. To trudne zadanie...
Zapraszają cię jeszcze jak kiedyś do stricte rapowych numerów? Dostaję takie propozycje, ale ostatnio raczej odmawiam, bo się w tym nie odnajduję. Może kiedyś. Póki co odnajduę się w Rita Pax. I jest dobrze. I jest dobrze.
12
SUKIENKA | SHE/S A RIOT Szyfonowa sukienka SUNNY GIRL Modelka: Claudia Phuong Chi Đo SHE/S A RIOT GENERAL STORE ul. Mokotowska 24, Warszawa www.shop.shesariot.com Photo Concept Tomek Gola | www.gola.pro
SHE/SA RIOT - niezależna marka modowa pochodząca z Warszawy. Robią ubrania, które zawsze chcieliście nosić, ale nie mógliście znaleźć.
STREETMAG Light 9
|
moda