MM trendy #01 (103)

Page 32

| SYLWETKA MIESIĄCA |

Cudowna jazda bez trzymanki Zagrał w najsłynniejszych musicalach wystawianych w całej Polsce, w tym również w szczecińskiej Operze na Zamku. Choć śmieje się ze swoich włosów przybierających srebrny kolor, wciąż pozostaje młody duchem i pełen energii – Janusz Kruciński, znakomity aktor musicalowy. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO ARCHIWUM

Długo czekaliśmy na premierę „My Fair Lady” z panem w roli głównej, ale chyba z przyjemnością wystąpił pan ponownie na scenie Opery na Zamku w Szczecinie? - Już 21 lat temu bardzo polubiłem to miejsce i fajnie się składa, że co jakiś czas mogę tu wrócić i przypomnieć sobie stare znajome kąty - choć dziś wyglądają zdecydowanie inaczej. Ciekaw jestem czy duch Sydonii von Borck nadal tu mieszka (uśmiech)? Tym razem mogłem zagrać 
w spektaklu odmiennym od tych, w których grałem dotychczas, bo 
z największą domieszką teatru dramatycznego, szczególnie w drugim akcie, gdzie przestaje być już zabawnie i śmiesznie, a robi się bardzo poważnie. Pojawiają się dylematy życiowe i sercowe rozterki głównych bohaterów. To wszystko stanowi o specyficzności spektaklu i sprawia, że granie w nim to wielka przyjemność. Cieszę się, że w tych ciężkich czasach udało się wreszcie zrealizować tę sztukę. Rzeczywiście w drugim akcie pokazuje pan całą paletę emocji. W musicalach chyba zazwyczaj stawia się na muzykę i śpiew, 
a nie na grę aktorską? - Otóż, zaskoczę panią - nie. Nie uważam, żeby to było nietypowe zadanie, bowiem musical jest bardzo specyficzną formą teatru, w której dramaturgia, w sensie żywych emocji i relacji między ludźmi, jest zdecydowanie na pierwszym miejscu. Natomiast muzyka, względem emocji i słowa, pełni funkcję służebną. Jest nieocenionym ich nośnikiem, podnosi ich znaczenie, ale jeżeli w tego rodzaju spektaklu nie będzie wysokiej klasy teatru dramatycznego, całość ma niewielkie szanse powodzenia. Przykłady można mnożyć. Musicale, które święcą największe triumfy, to spektakle, których potęgę buduje się poprzez położenie nacisku na dramaturgię, na przeżycia, emocje postaci i przekaz, który jest w słowach i między nimi. Pracę nad musicalem rozpoczyna się tak samo, jak w przypadku spektakli dramatycznych, od prób czytanych, gdzie rozbiera się tekst na części pierwsze. Tekst dramatyczny w musicalu musi być dobrze podany, aby w tandemie z muzyką, historia była czysta, klarowna i zdolna porwać widzów. Mówię także o takich formach jak rock-opera („Jesus Christ Superstar”), czy musical o strukturze operowej („Les Misérables”), gdzie brak właściwych teatrowi dramatycznemu scen mówionych. Zdarzało się, że widzowie zarzucali śpiewakom operowym,

32

że mimo, wielkich umiejętności wokalnych nie potrafią oddać postaci aktorsko. - Daleki jestem od autorytatywnych ocen w tym temacie. Sam otarłem się o klasykę, ucząc się jakiś czas tej formy wypowiedzi. Sprawa jest bardzo skomplikowana i trzeba umieć rozdzielić pewne rzeczy. Śpiew klasyczny niesie ze sobą zupełnie inną kategorię trudności, niż udział w musicalu. Przy skali trudności materiału operowego uważam, że trudno wymagać od śpiewaka ekwilibrystyki dramaturgicznej. Jest kanon operowy, goszczący stale na scenach całego świata i doskonale znany wielbicielom gatunku. Nawet jeśli pojawia się nowy widz w świecie teatru operowego, to jest to widz zazwyczaj uformowany, przygotowany, znający materiał. W tej sytuacji warstwa dramatyczna w operze nie jest tak istotna, bowiem opera była tworzona jako emanacja kunsztu muzycznego, w tym kunsztu śpiewaka. Sama technika wykonawcza stanowi ogromne wyzwanie, więc nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby śpiewak operowy wykonywał czołową arię, z którejkolwiek opery, wisząc do góry nogami nad sceną czy w jakichkolwiek okolicznościach, które dla artystów musicalu są chlebem powszednim. Ale wyraz twarzy śpiewaka może pokazywać towarzyszące roli emocje. - Oczywiście, że tak, ale jest pewien próg, chyba nieprzekraczalny 
w operze. Nie bez powodu opera i musical to dwa odrębne światy. Oczywiście są one ze sobą powiązane w cudownie magiczny sposób, ale niech pozostaną odrębne, bo to stanowi o różnorodności teatru. Dzięki temu możemy uczyć się różnych form jako widzowie. Możemy się nimi zachwycać. Jestem przekonany, że nie należy wszystkiego łączyć i unifikować. Niech widz zachwyca się kunsztem śpiewaka i podziwia warsztat aktora musicalowego, który używa nieco lub całkiem odmiennej techniki, ale dokłada szereg innych elementów stanowiących o wartości spektaklu. Już samo to, że wszystko się odbywa tu i teraz, przed oczyma widzów, jest dla nich wspaniałym przeżyciem. I o to chodzi. W świecie zdominowanym przez internetowe komunikatory, w którym w przestrzeni handlowej jesteśmy tylko cyframi, numerem klienta, numerem PESEL, w którym rozmawia się ze sztuczną inteligencją, z elektronicznym biurem obsługi, cudowne jest to, że wciąż istnieje teatr i ma się całkiem dobrze. Przybywa młodych ludzi, którzy właśnie tu


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.