| PODRÓŻE |
Kulinarna podróż po Lwowie Jadąc do Lwowa, nie nastawiałam się na zwiedzenie. Nie dlatego, że brak tam zabytków. Wręcz przeciwnie, są i to przepiękne. Wystarczy wspomnieć o operze, rynku czy wyjątkowym Cmentarzu Łyczakowskim. Lwów ma też długą i burzliwą historię, którą warto poznać. Jednak tym razem mój wyjazd był typowo kulinarny. Przez cztery dni we Lwowie zamierzałam spróbować wszystkiego, co ukraińska kuchnia ma najlepszego. TEKST EWELINA ŻUBEREK / FOTO EWELINA ŻUBEREK
Lwów jest miastem wręcz stworzonym do kulinarnych podróży. Restauracje i knajpki znajdują się na każdym rogu. Każda w innym, niepowtarzalnym i oryginalnym stylu. Co ważne - obiad, nawet w tej najlepszej części miasta, nie zrujnuje portfela. Pierwszy raz nie muszę zastanawiać się, gdzie dobrze zjeść, ale wręcz – którą restaurację odpuścić. Najlepsze żeberka we Lwowie Spacerując trafiamy na restaurację Arsenał. Nad ich słynnymi żeberkami rozpły-
38
wał się niejeden krytyk kulinarny, w tym sam Robert Makłowicz. Stajemy w kolejce i dość szybko zostajemy posadzeni przy dużym, biesiadnym stole. Obok nas, na oczach gości, kucharze grillują żeberka. Co chwilę jeden z nich dokłada drewna, a ogień bucha spod ogromnego grilla. Zamawiamy dwie porcje razem z dodatkami: warzywami i pieczonymi ziemniakami. Po chwili dostajemy ogromne papierowe śliniaki z narysowanymi kobiecymi piersiami. Na papierowym obrusie kelner rysuje talerze i sztućce. Tak
– tutaj je się rękoma. Choć sala po brzegi wypełniona jest gośćmi na jedzenie nie czekamy długo. Po chwili na stole lądują żeberka, które obsługa w spektakularny sposób sieka toporkiem. Nie pozostało nic tylko jeść. W smaku soczyste, z chrupiącą skórką. Prawdziwa uczta. Kawa z kopalni „Jeżeli miasto może mieć smak, to Lwów ma smak kawy.” Czytałam te zdanie wiele razy przed wylotem. Jako, że mój partner jest fanem czarnego napoju, nie mogliśmy