MAJ 2022 NUMER 05 (107) / WYDANIE BEZPŁATNE
#reklama
#05
#spis treści maj 2022
50 #06 Newsroom
Wydarzenia, podsumowania, inwestycje, sukcesy, nowości
#22 Temat z okładki
#38 Temat wydania
#28 Edytorial
#44 Książka / Komiks #46 Sztuka
Kitesurfing i inne sporty latawcowe na ciepłe (i zimne) dni. Zespół Kite4fun.pl zabiera nas nad wodę Frustracje artysty. Sesja zdjęciowa Pauliny Paciorek
#34 Teatr
Jakub Skrzywanek o sztuce „Spartakus. Miłość w czasach zarazy”
Katarzyna Wajda, gwiazda serialu „Odwilż” o kulisach produkcji HBO Max
Justyna Budzyn przedstawia swoją wrażliwość i historie
#50 Z miasta
- Justyna Machnik, twórczyni
muzeum „Szczecin w PRL” - Łukasz i Joanna Popielarz, para fotografów ze Szczecina, i ich „starocie” - Klocek, pies o niezwykłym talencie
#56 Nieruchomości #62 Zdrowie Mindfulness, czyli podróż do wnętrza siebie
#74 Wydarzenia i relacje MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
3
#okładka: NA OKŁADCE: RODERICK PIJLS ZDJĘCIE: REIN RIJKE, ZOUT PHOTOGRAPHY
FOTO Ella Estrella Photography / MUA & STYL Agnieszka Szeremeta
#05
Agata Maksymiuk
redaktor naczelna
Szczecin budzi się do życia z pandemicznego letargu. Jeszcze tak niedawno odwoływane festiwale i wydarzenia, wracają ze zdwojoną mocą. Mieszkańcy miasta, chyba po raz pierwszy, mierzą się z dylematem - który koncert wybrać i z którym artystą się spotkać. Bo atrakcje na ciepłe (wiosenne i letnie) dni to już nie tylko Juwenalia i Dni Morza, ale długa lista imprez obejmująca najpopularniejsze cykle koncertowe w kraju i najsłynniejsze nazwiska branży rozrywkowej. Pomiędzy zachwytem nad szczecińskim debiutem Męskiego Grania i powrotem Letnich Brzmień, wyłowiliśmy też swoją perłę. Na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich już w czerwcu wystąpi Morcheeba, legenda trip-hopu wraz ze swoją charyzmatyczną wokalistką Skye Edwards. Więcej o festiwalowych planach i możliwościach znajdziecie kilka stron dalej. Znajdziecie tam również mistrzów wakacyjnych wibracji. Zespół Kite4fun.pl, już z okładki, zaprasza Was do rozpoczęcia przygody ze sportami latawcowymi. Kitesurfing jest jedną z opcji. Tuż za nią stoją snowkiting i landkiting. Team z punktu przy placu Lotników uprawia wszystkie możliwe odmiany tych sportów i chętnie dzieli się swoją wiedzą. Kto wie, może jego członkowie przekonają Was, aby w tym roku zamiast ręcznika zabrać na plażę kite. Niezmiennie cieszymy się, że możemy wprowadzać Was w nowe tematy i przedstawiać nowe osoby związane ze Szczecinem. Taką osobą na pewno jest Paulina Paciorek, młoda fotografka, która podzieliła się z nami wyjątkową i mocno artystyczną sesją zdjęciową. Katarzyna Wajda, gwiazda serialu „Odwilż”, która wprowadziła nas za kulisy produkcji. Artystka Justyna Budzyn razem ze swoimi magicznymi pracami. Justyna Machnik, twórczyni muzeum „Szczecin w PRL”. Iwona Ziejewska, ekspertka z zakresu mindfulness. Pisarka Małgorzata Brodzik. Ale też Jakub Skrzywanek, który wrócił na nasze łamy już jako dyrektor artystyczny Teatru Współczesnego w Szczecinie. Mamy nadzieję, że wybierzecie temat dla siebie i dacie się nam zainspirować.
4
#redakcja Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.mmtrendy.szczecin.pl Redaktor naczelna: Agata Maksymiuk Product manager: Ewa Żelazko tel. 500 324 240 ewa.zelazko@polskapress.pl Reklama: tel. 697 770 133, 697 770 202 mateusz.dziuk@polskapress.pl pawel.swiatkowski@polskapress.pl Redakcja: Monika Piątas, Marek Jaszczyński, Małgorzata Klimczak, Łukasz Czerwiński, Ewelina Żuberek, Bogna Skarul Prezes oddziału: Piotr Grabowski Marketing: Monika Latkowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: MOTIF studio Druk: F.H.U. „ZETA” Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Tomasz Przybek
Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/mm.trendy
#reklama
| NEWSROOM |
fot. Służba Więzienna - archiwum gs24.pl
fot. Andrzej Szkocki
Zza krat, dla 4 łap. Bezdomne zwierzaki dostały nowe legowiska
Olimpijczycy ze Szczecina i regionu spotkali się z młodzieżą
Więźniowie szczecińskiego aresztu w ramach warsztatów terapii zajęciowej po raz kolejny zrobili legowiska dla bezdomnych psów i kotów. Wszystko dzięki pomysłowości, dobrej woli i z pozoru bezużytecznym fragmentom tkanin od lokalnej marki pościelowej Foonka. Skrawki przekazane do Aresztu Śledczego w Szczecinie i dalej do pacjentów oddziału Psychiatrii Sądowej przerodziły się w potrzebne i użyteczne posłania dla zwierzaków. A te tym razem trafiły do podopiecznych Stowarzyszenia KociArka oraz Stowarzyszenia Kudłata Przystań. Organizacje te, oprócz pomocy naszym lokalnym zwierzakom, niosą pomoc także tym z ogarniętej wojnom Ukrainą. (am)
W połowie kwietnia Małgorzata Hołub-Kowalik i Marcin Lewandowski przyjechali specjalnie do Szczecina na spotkanie z uczniami Szkoły Podstawowej nr 69. Chłopcy są tam mocno związani z piłkarską Arkonią, a dziewczynki trenują lekkoatletykę, czyli sport najbliższy Hołub-Kowalik oraz Lewandowskiemu. Przypomnimy, że Małgorzata to gwiazda dystansu 400 m, złota medalistka z Tokio w sztafecie, a Marcin, choć z ostatnich igrzysk wrócił bez medalu i z kontuzją, to wcześniej zdobywał krążki mistrzostw Europy czy mistrzostw świata i specjalizował się w biegach na 800 i 1500 m. Podczas spotkania była seria konkursów, były łatwe i trudne pytania do naszych olimpijczyków od uczniów, ale i okazja do pamiątkowych zdjęć czy autografów. Jeden z uczniów zapytał się, jak dużo czasu poświęcają na trening i tu odpowiedzi zrobiły na młodych uczestnikach wrażenie. - Sześć dni w tygodni po jednym treningu, ale jak jesteśmy na obozach to trenujemy siedem dni i po dwa treningi dziennie. W ciągu roku spędzamy poza domem ok. 250 dni – mówiła Małgorzata. - W moim przypadku było to nawet 300-330 dni – wtrącił Lewandowski i skwitował. - Sport to nie tylko świetne wyjazdy, zawody, medale czy nagrody. To też wysiłek, kontuzje, masa trudnych chwil. Ale my to kochamy. To jest nasze życie. Spotkanie odbyło się w salonie organizatora wydarzenia i sportowego partnera olimpijczyków – KIA Polmotor. (jl)
6
#reklama
| NEWSROOM |
#materiał partnerski
Tarasy Klonowica
Twoje zielone miejsce w centrum Szczecina
Tarasy Klonowica to najnowszy projekt na mapie Szczecina, który już niebawem wprowadzi do sprzedaży Assethome. Głównym atutem tej inwestycji jest bez wątpienia dogodna lokalizacja. Mieszkańcy tego osiedla będą mogli korzystać z bliskości sklepów, żłobków, szkół, przedszkoli, kościołów, punktów usługowych i powierzchni zielonych. W pobliżu znajdują się też liczne tereny rekreacyjne, bardzo lubiane przez mieszkańców Szczecina – Las Arkoński, kąpielisko Arkonka, Netto Arena, Jezioro Głębokie.
8
#materiał partnerski
Dzięki doskonale dopracowanemu projektowi osiedle zyskało duże przestrzenie wspólne, gdzie przyszli właściciele będą mogli wypoczywać oraz bezpiecznie spędzać czas ze swoją rodziną. Warto zaznaczyć, iż połowa powierzchni działki to budynki wielorodzinne, druga część to urządzona zieleń z zachowaniem istniejącego starego drzewostanu. W centralnej części osiedla powstanie rozległy park, który jest niewątpliwym wyróżnikiem Projektu Tarasy Klonowica. Tej wielkości tereny zielone na osiedlach są dziś rzadkością. W parku zostaną zainstalowane ogólnodostępne urządzenia rekreacyjne, między innymi siłownia zewnętrzna. Nie zapomniano również o młodszych mieszkańcach, dla których powstaną specjalne strefy, całkowicie wykluczone z ruchu pojazdów. Samochody mieszkańców będą parkowane w garażach podziemnych. Parkingi naziemne zaprojektowano z myślą o zmotoryzowanych gościach. Place zabaw oraz strefy rekreacyjne będą więc całkowicie bezpieczne. Jest to również ukłon w stronę rodziców, którzy bez obaw będą mogli obserwować swoje pociechy w trakcie popołudniowych zabaw. Obecność takich stref na osiedlach położonych w dużych miastach oznacza przede wszystkim wyeliminowanie problemów związanych z dużymi odległościami od infrastruktury miejskiej, a co za tym idzie istotną w dzisiejszych czasach oszczędność czasu. Tarasy Klonowica w swojej ofercie będą miały zarówno miesz-
| NEWSROOM |
kania o mniejszych powierzchniach - kawalerki, jak i te większe, czteropokojowe przeznaczone np. dla rodzin z dziećmi. Wybór metraży oraz ilości pokoi będzie bardzo szeroki i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Każdy lokal będzie posiadał przestronny balkon, dzięki czemu bez problemu będzie można urządzić w nim strefę wypoczynkową lub stworzyć przestrzeń jadalnianą dla tych, którzy lubią w ciepłe dni spożywać posiłki na świeżym powietrzu. Dla komfortu mieszkańców zaprojektowano duże garaże podziemne, z których windy będą prowadziły na każdą z wyższych kondygnacji. To, co zauważymy już na pierwszy rzut oka, to nowoczesny styl osiedla, wysokiej jakości materiały oraz stylowo wykończone części wspólne. Całość zaprojektowana została w jasnych, spokojnych barwach, idealnie komponujących się z otaczającą budynki naturą. Więcej światła dziennego i efekt otwartych przestrzeni zapewnią duże przeszklenia zastępujące klasyczne, niewielkie okna. Jak widać, zalet tej inwestycji jest wiele. Tarasy Klonowica znajdują się w doskonale skomunikowanej lokalizacji, położone blisko najważniejszych punktów miejskiej infrastruktury zapewniają przyszłym mieszkańcom spokój, bezpieczeństwo oraz zielone otoczenie.
Manager Projektu - Karolina Kirko T: (+48) 515 890 556 E: karolina.kirko@assethome.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2022
9
fot. Kuba Lorenc
fot. Ewelina Marcinkowska-Maniak (KINOMOTIV)
| NEWSROOM |
Formacja Anieli zaskakuje kolejnym klipem Drugi singiel szczecińskiego duetu nosi tytuł „Niemiłość”. Jak podaje formacja - po autobiograficznej „Jaśniejącej” czas na coś w rodzaju przewodnika „jak nie żyć” albo gdzie szukać odpowiedzi, gdy zawiodą wszystkie materialne sfery życia. Teledysk do utworu, podobnie jak przy „Jaśniejącej” zrealizowali Anita Trzyna i Kuba Lorenc. Na małym ekranie obserwujemy losy bohaterki, której pieniądze szczęścia nie dały i zawiodły ją do tytułowej niemiłości. Twórcy stawiają pytanie przed odbiorcami - czy znajdzie się ktoś, kto wyrwie kobietę z odrętwienia? Ktoś, kto otworzy ją na nią samą, nauczy czuć się i zachwycać światem oraz drugim człowiekiem? Minimalistyczna scenografia i kostiumy, zanurzone w unikatowych wnętrzach i pięknej muzyce aż się proszą o uwagę. Przekonajcie się sami. (am)
10
Wzruszający singiel Konrada Słoki „Jak Was wypuścić z rąk” to tytuł kolejnej piosenki szczecińskiego muzyka Konrada Słoki. Artysta zwraca uwagę na dramatyczną sytuację rodzin, które z dnia na dzień muszą się rozdzielić w wyniku wybuchu konfliktów zbrojnych. - Mam kochaną żonę, wspaniałego trzyletniego chłopca, w sierpniu urodzi mi się jeszcze córka – mówi muzyk. - Miłość do mojej rodziny to najmocniejsze uczucie, jakie kiedykolwiek mi towarzyszyło. Przymusowe pożegnanie z nimi i rozłąka, która może nie mieć końca to koszmar, który trudno mi sobie wyobrazić. Dla rodzin dotkniętych wojną to surowa rzeczywistość. Uświadomienie sobie tego bardzo mnie przygnębiło. Poczułem potrzebę solidarności i duchowego wsparcia dla ojców, matek i dzieci, które mogą już nigdy się nie zobaczyć. Do utworu powstał klip, za który odpowiada szczeciński kolektyw Kinomotiv. - Zarówno tekst piosenki, jak i obraz skupiają się na najbardziej, moim zdaniem, rozpaczliwym momencie samego pożegnania – dodaje Konrad. - To ta chwila, którą chcesz wypełnić nadzieją i oswoić, mimo przygniatającego cię ciężaru, który trudno jest ukryć. - Ostatnie wydarzenia w Ukrainie są dramatyczne i bardzo bolesne dla wielu ludzi, którzy żyją także wśród fabularny teledysk zgodnie z bieżącymi trendami byłby nie na miejscu – mówi Adam Barwiński. - Ilustrując utwór Konrada, postanowiliśmy skromnie przedstawić intymną historię rodzinnego pożegnania. (mp)
#reklama
Każda pora (roku) jest dobra, by mądrze inwestować. Pozwól swoim oszczędnościom bezpiecznie rosnąć. Wiosną odwiedź nas w Mennica Mazovia. Poznaj najwyższej jakości metale szlachetne z najlepszych światowych rafinerii.
+48 91 425 80 20 info@mennicamazovia.pl
+48 791 335 337 WWW.MENNICAMAZOVIA.PL
| NEWSROOM |
Wraca akcja „Drzewko za makulaturę”. Przynieś niepotrzebny papier i odbierz sadzonkę
fot. Sylwia Dąbrowa
Amfi Tunes. Nowy festiwal w Szczecinie! Festiwal Szczecin AmfiTunes będzie inauguracją otwarcia Teatru Letniego im. Heleny Majdaniec w Szczecinie i odbędzie się dniach 6 – 7 sierpnia 2022 roku. Będzie to okazja do zobaczenia koncertów topowych gwiazd polskiej sceny muzycznej w nowym obiekcie na kulturalnej mapie miasta. Pierwszego dnia, 6 sierpnia, wystąpią: jeden z liderów polskiej muzyki popularnej, powracający z nadchodzącym nowym albumem, wyprzedający stadiony, Dawid Podsiadło, tworzący wyjątkowe spektakle artystyczne Ralph Kaminski i bezkompromisowy, rockowy zespół WaluśKraksaKryzys. Drugiego dnia, 7 sierpnia, będzie można zobaczyć koncerty kolejnych uznanych i popularnych artystów. Pierwszą z nich będzie Brodka, której twórczości nie trzeba nikomu przedstawiać. Na scenie pojawi się również nie zamykający się w poszczególnych gatunkach Tymek oraz młody z świetnie przyjętym debiutanckim albumem Szczyl. Festiwal będzie częścią projektu Floating Garden. W jego ramach Szczecin dokonuje inwestycji i działań mających na celu bycia miastem jeszcze bardziej ekologicznym, m.in. poprzez rewitalizację starych obiektów czy uruchomienie spalarni odpadów Eco Generator. Bilety na wydarzenie dostępne są na stronie www.ebilet.pl. Organizatorami wydarzenia są: Szczecińska Agencja Artystyczna oraz agencja MUZK, a partnerami Amfiteatr Szczecin oraz Miasto Szczecin. (info prasowe)
12
fot. archiwum
Dawid Podsiadło, Brodka i Tymek gwiazdami festiwalu AmfiTunes. Wydarzenie odbędzie się w nowo otwartym Teatrze Letnim w Szczecinie. Oprócz wspomnianych artystów zobaczymy także Ralpha Kaminskiego, Szczyla i zespół rockowy WaluśKraksaKryzys.
Już 14 maja na dachu Galerii Kaskada w Szczecinie odbędzie się, słynna już, akcja Głosu Szczecińskiego „Drzewko za makulaturę”. Na uczestników czekają setki drzewek gotowych do posadzenia przy domu, szkole czy w parku. Takiej okazji nie można przegapić! Jarząb pospolity, dzika róża, świerk, buk, dąb i inne - to drzewka, które będzie można odebrać w ramach akcji. Sadzonki przygotowali partnerzy wydarzenia: Nadleśnictwo Drawno, Łobez i Trzebież. Każdy, kto chce w ekologiczny sposób powiększyć zasoby swojego ogrodu wystarczy, że przyniesie 5 kg makulatury do Galerii Kaskada w sobotę 14 maja, między godziną 11 a 15. Punkt odbioru będzie ustawiony na dachu obiektu. Jedna osoba może otrzymać maksymalnie pięć sadzonek. Przynieść można wszystko, co jest wykonane z papieru: stare gazety, kartony, zeszyty, notatniki. Wymiana jest też okazją do rozmowy ze specjalistami, którzy podpowiedzą, jak sadzić i dbać o drzewa, by pięknie rosły. W poprzednie edycje chętnie angażowały się szkoły oraz przedszkola, które traktowały akcję, jako wyjątkową lekcją na temat troski o środowisko. Stąd też zaproszenie do udziału jest również kierowane do punktów oświaty i kultury, ale też urzędów. (red.)
#reklama
| NEWSROOM |
Prelegenci i goście zaprezentują je dla uczestników w ponad 50 odsłonach podczas planowanych warsztatów i spotkań. Jak przekonują organizatorzy - każda kolejna edycja festiwalu dowodzi, jak bardzo społeczeństwo potrzebuje takich inicjatyw. W ubiegłym roku w wydarzeniu wzięło udział ponad 200 osób. A na przestrzeni czasu wokół mediów społecznościowych akcji zebrało się ponad 2 tys. użytkowników. Wszystkich łączy jedno – chęć poznania nowych obszarów pracy z ciałem, umysłem i duszą - w celu ich integracji.
#materiał partnerski
W tym roku uczestnicy otrzymają możliwość odkrycia alternatywnych metod dbania o odporność i zdrowie, ale też technik odreagowania stresu i technik oddechowych. Nie zabraknie zajęć z relaksacji, medytacji - również tej dynamicznej, terapii przez sztukę i pracy z symboliką. Organizatorzy zadbali również o wiele spotkań coachingowych z obszaru relacji. Sporą ciekawostką będą warsztaty z tańca spontanicznego. W planie można też znaleźć zajęcia z tworzenia biżuterii, motanek czy malowania kropkami. Podczas festiwalu będą obecni autorzy książek dotyczących samorozwoju, co oznacza, że chętni będą mogli wdać się z nimi w rozmowę. Urozmaiceniem będą liczne stoiska z ziołami oraz pysznymi i zdrowymi przekąskami, a także unikatowa wystawa malarskiej grupy kobiet ze Szczecina.
Festiwal Stress Off po raz szósty w Szczecinie!
Szykują się trzy wyjątkowe dni dla duszy, umysłu i ciała Już w dniach 27 – 29 maja po raz 6. w naszym mieście odbędzie się festiwal Stress Off. Tegoroczne hasło wydarzenia to Love on.
14
Łącznie w ciągu trzech festiwalowych dni będzie można wziąć udział w ponad 50 wykładach, warsztatach i pokazach. Wszystko w pięciu salach równocześnie w budynku pod adresem 3-Maja 1A. – Wybór opcji i tematów jest naprawdę szeroki – przyznają specjaliści z uczelni Collegium Balticum, która jest współorganizatorem wydarzenia. – My serdecznie zapraszamy na nasz dodatkowy panel „Wyłącz stres w relacjach”, prowadzony przez wykładowców i przyjaciół naszej uczelni. Chcemy przedstawić znaczenie ludzkich emocji, ich wpływ na relacje międzyludzkie i proces komunikacji z drugim człowiekiem. Pragniemy pomóc nauczycielom, wychowawcom, rodzicom i młodym ludziom w budowaniu pozytywnych więzi i własnego dobrostanu. Udział w panelu Collegium Balticum jest bezpłatny. Podczas prelekcji będzie można wysłuchać m.in. Przemka Staronia, odznaczonego tytułem Belfer roku 2018 i twórcy Zakonu Feniksa, Agnieszkę Jankowiak, znaną jaką @babka od histy, Jakuba Mauricza, jednego z najbardziej rozpoznawalnych dietetyków w Polsce czy Agnieszkę Ewald, certyfikowaną coach i trenerkę biznesu. Więcej informacji można znaleźć pod linkiem: www.stressoff.pl. Bilety do kupienia na www.stressoff.pl - zakupiony bilet upoważnia do udziału w pięciu warsztatach i dowolnej liczbie wykładów. Organizatorami wydarzenia są: Joanna Dziumienko, Katarzyna KiaOra Pakalnicka wraz ze szczecińską uczelnią Collegium Balticum – Akademia Nauk Stosowanych oraz Fundacją Porozumienia Społecznego i Integracji Impuls.
#reklama
| NEWSROOM |
Gabinety LoveMySkin... … od początku swojej działalności zachwycają starannie przemyślaną ofertą. Miejsce zrodziło się z fascynacji możliwościami nauki i nowoczesnych technologii na drodze ku pełnej akceptacji swojego ciała. Główną osią działalności są zabiegi redukujące tkankę tłuszczową w różnych partiach ciała. Można tu wymienić Kriolipolizę, Lipolaser czy innowacyjne zabiegi urządzeniem Magnifico II Premium, które łączy jednocześnie wiele funkcji – podczerwień, podciśnienie, masaż rolkami, a także liposukcję kawitacyjną z radio frekwencją. Wrażenie robi również oferta zabiegów na twarz, redukujących oznaki starzenia i zmarszczki, poprawiających owal twarzy i likwidujących tak nielubianego trzeciego podbródka. Klienci mogą też skorzystać z profesjonalnego urządzenia WishPro+, które jako jedyne na świecie wykorzystuje unikalną Technologię Infuzji Magnetycznej i cztery różne głowice zabiegowe. Zabiegi, po wcześniejszym wywiadzie i rozpoznaniu potrzeb, przeprowadzane są przez wykwalifikowane kosmetolożki Kingę i Natalię, ciągle ciekawe branżowych nowości. Na wizyty można umawiać się za pośrednictwem serwisu Booksy, telefonicznie czy bezpośrednio w gabinecie.
Wraca Festiwal Podróży i Czasu Wolnego Piknik nad Odrą
fot. archiwum
www.lovemyskin.pl | FB: @lovemyskinnowoczesnezabiegi IG: @lovemyskinszczecin | tel.: +48 698 299 281 mail.: info@lovemyskin.pl | Al. Jana Pawła II 14
#materiał partnerski
Już w dniach 7 - 8 maja na Wałach Chrobrego w Szczecinie, ponownie odbędzie się Festiwal Podróży i Czasu Wolnego Piknik nad Odrą. To wydarzenie turystyczne łączące w sobie zarówno innowacyjne podejście do promocji regionów, branżowe spotkania networkingowe, jak i elementy imprezy miejskiej. Co roku imprezę odwiedza ponad 50 - 70 tys. osób, które chętnie pojawiają się na targach turystycznych, degustacji w Alei Produktów Tradycyjnych, Wielkim Gotowaniu przygotowywanym wspólnie z regionem partnerskim, atrakcjach dla dzieci, Jarmarku Rozmaitości, rozmowach w festiwalowym studiu i prezentacjach na scenie. W tym roku regionem partnerskim Pikniku nad Odrą zostały Czechy Południowe, które nie tylko ugotują swój przysmak zupę kartoflaną Bramboračka, ale także zaskoczą występem kobziarzy i zaproszą do powstałego specjalnie na tę okazję Muzeum Południowoczesnego i Galerii Południowoczeskiej Alšova. (materiały prasowe)
16
| NEWSROOM |
Grzegorz Turnau zainaugurował otwarcie nowej winnicy
fot. Andrzej Szkocki
Dokładnie 25 kwietnia w Baniewicach rozbrzmiał głos Grzegorza Turnaua. Wszystko z okazji otwarcia nowej winiarni w rodzinnej Winnicy Turnau. Uczestnicy wydarzenia byli nie tylko uczestnikami koncertu, ale też pierwszymi gośćmi świeżo uruchomionej części obiektu. Na spacer po zakamarkach winnicy uczestników zabrał przewodnik. Opowiedział zarówno o historii miejsca, jak i ciekawostkach związanych z winem. Po zwiedzaniu na gości czekała degustacja i poczęstunek. (am)
18
#materiał partnerski
| NEWSROOM |
w stylu glamour, ale jednocześnie przełamana nowoczesną zabudową kuchenną i dodatkami – mówi Małgorzata Przepiera, kierownik sprzedaży PCG w Szczecinie.
Gotowe mieszkanie pod klucz nad jeziorem Dąbie! Eleganckie, trzypokojowe lokum na osiedlu Victoria Apartments można kupić „od ręki” i od razu w nim zamieszkać, bez martwienia się o proces aranżacji. To efekt wykończenia pod klucz, które proponuje deweloper PCG. Mieszkanie na jeden dzień stało się miejscem, w którym można było poczuć klimat całej inwestycji i dowiedzieć się więcej na temat projektu. Deweloper PCG zaprosił na Dzień Otwarty Victoria Apartments, która ulokowana jest tuż przy linii brzegowej jednego z najpiękniejszych jezior w Polsce, czyli jeziora Dąbie. Na spotkanie przybyli zarówno mieszkańcy Szczecina, jak i okolic, którzy rozważają zakup nowego lokum. Podczas wizyty można było rozgościć się w gotowym mieszkaniu pokazowym oraz zobaczyć efekt, jakiego można spodziewać się po usłudze wykończenia pod klucz, którą proponuje deweloper.
To starannie i nowocześnie zaprojektowane gotowe lokum, które można kupić i od razu w nim zamieszkać, składa się z wyposażonego salonu z aneksem kuchennym, dwóch sypialni w tym jednej z garderobą oraz z łazienki. Do apartamentu przynależy także przestronny balkon z przeszklonymi balustradami, na który można dostać się z każdego pomieszczenia. Inteligentne rozwiązania i piękne widoki Mieszkanie pokazowe na osiedlu Victoria Apartments zachwyciło odwiedzających od pierwszego wejrzenia. Nie tylko unikatowa lokalizacja i świetne wykończenia, ale także inteligentne rozwiązania zebrały wiele pozytywnych opinii. Klienci interesowali się systemem smart home, który pozwala m.in. przy pomocy aplikacji w telefonie czy tablecie na zdalne sterowanie oświetleniem sufitowym i ogrzewaniem, przez co zmniejsza się pobór energii elektrycznej i ciepła. W standardzie jest także nowoczesny system wideodomofonowy, który w przypadku nieobecności w apartamencie umożliwia zdalne połączenie telefonu z domofonem. Dzięki temu można porozmawiać z dowolnego miejsca z osobą znajdującą się przy drzwiach, np. z kurierem. Dech w piersiach zapierał również niespotykany widok z tarasu na dachu, który rozpościera się na taflę jeziora i okoliczne lasy.
Prezentowany przez PCG apartament to niezwykle elegancka przestrzeń zaprojektowana przez pracownię Nest ze Szczecina. Projekt nawiązuje do marynistycznego motywu, który deweloper wykorzystuje w komunikacji tego osiedla. Wnętrze utrzymane jest w kolorystyce, w której dominantą jest granat oraz złoto, przełamane ciepłym beżem.
– Dzień Otwarty był obfitujący w spotkania i ciekawe rozmowy. Gościliśmy zarówno naszych klientów, którzy niedawno odebrali klucze do swoich apartamentów i są na etapie poszukiwań wnętrzarskich inspiracji, jak i zupełnie nowych kupujących. O niektórych z nich możemy już dziś mówić przyszli mieszkańcy, ponieważ jeszcze tego samego dnia dokonali rezerwacji. Inwestycja jest gotowa do odbioru, nie dziwi więc wzmożone zainteresowanie inwestorów, którzy poszukują nowego lokum dla swojej rodziny, czy też apartamentu na weekendowe pobyty, tzw. second-home. Biorąc pod uwagę obecną sytuację gospodarczą, to najlepszy moment na taki zakup dla osób chcących ochronić swoją gotówkę – mówi Małgorzata Przepiera.
– Victoria Apartments to prestiżowa inwestycja zlokalizowana w wyjątkowej okolicy, w bliskim sąsiedztwie niesamowitej natury, jeziora, marin i klubów żeglarskich. Chcieliśmy, by apartament pokazowy oddawał jej klimat. Jest to elegancka przestrzeń
Wszyscy ci, którym nie udało się dotrzeć na Dzień Otwarty, mogą obejrzeć mieszkanie pokazowe i porozmawiać z doradcami PCG jeszcze raz. Kolejne spotkanie już 28 maja. Warto zanotować tę datę!
Apartament szyty na miarę
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
19
| NEWSROOM |
fot. materiały prasowe
Światowy trip-hop i polski jazz, czyli co nas czeka podczas Szczecin Music Fest
Morcheeba, Immortal Onion oraz Wojtek Mazolewski Quartet to gwiazdy tegorocznego festiwalu Szczecin Music Fest 2022. Co powinniśmy o nich wiedzieć? Immortal Onion to trójmiejskie trio założone w 2016 roku. Muzycy Immortal Onion nie boją się odwoływać do wielu gatunków muzycznych. Na ich utwory wpływają m.in. jazz, muzyka filmowa, minimalizm, fuzja, muzyka elektroniczna, a nawet progresywny metal. Pomimo tej rozbieżności stylów, w których się obracają, udało im się stworzyć swój własny, rozpoznawalny język. Charakterystyczne brzmienie zawdzięczają umiejętnemu łączeniu energicznych i skomplikowanych rytmicznie fragmentów z minimalistycznymi, transowymi motywami i lirycznymi tematami. Zespół po wydaniu dwóch dobrze przyjętych albumów studyjnych („Ocelot of Salvation” i „XD: Experience Design”) ugruntował sobie pozycję jednego z najciekawszych projektów nowej fali polskiego jazzu. Inicjatywa nagrania wspólnej płyty „Screens” przyszła od Michała Jana Ciesielskiego, trójmiejskiego kompozytora i saksofonisty, muzyka znanego z takich projektów jak Quantum Trio, Zgniłość, MU, Tymon & Transistors, czy Alfah Femmes. Album „Screens” potwierdza, że fuzja nowoczesnego jazzu z elektroniką może być wciąż świeża i porywająca. Wojtek Mazolewski to bez wątpienia jeden z najciekawszych polskich artystów
20
jazzowych. Lider formacji Wojtek Mazolewski Quintet i Pink Freud w 2021 wydał także solowy album „Yugen”. Artysta niepokorny, autor nieoczywistych aranżacji i energetycznego połączenia tradycji z nowoczesnością. Wojtek Mazolewski i muzycy jego kwintetu od początku powstania formacji prezentują nowy sposób postrzegania muzyki jazzowej. Zarówno album „Polka” z 2014 roku jak i album „When Angels Fall” z 2019 roku z interpretacjami muzyki Krzysztofa Komedy zostały doskonale ocenione przez krytyków muzycznych i publiczność. Wojtek Mazolewski to bez wątpienia jeden z najciekawszych polskich artystów jazzowych. Lider formacji Wojtek Mazolewski Quintet i Pink Freud, w 2021 wydał także solowy album Yugen. Artysta niepokorny, autor nieoczywistych aranżacji i energetycznego połączenia tradycji z nowoczesnością. Wojtek Mazolewski i muzycy jego kwintetu od początku powstania formacji prezentują nowy sposób postrzegania muzyki jazzowej. Zarówno album „Polka” z 2014 roku jak i album „When Angels Fall” z 2019 roku z interpretacjami muzyki Krzysztofa Komedy zostały doskonale ocenione przez krytyków muzycznych i publiczność. Największą gwiazdą festiwalu będzie Morcheeba, która wystąpi na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie 21 czerwca. Legenda trip-hopu wraz ze swoją charyzmatyczną wokalistką Skye
Edwards będzie promować swój dziesiąty album studyjny, zatytułowany „Blackest Blue”. Nie zabraknie także największych hitów formacji, powstałych w ciągu 27 lat aktywności scenicznej zespołu. Morcheeba to bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów trip-hopowych wszech czasów. Grupę założyli w 1995 bracia Paul i Ross Godfrey oraz charyzmatyczna wokalistka i autorka tekstów Skye Edwards. W tym składzie zespół zasłynął jako twórcy ballad „Trigger Hippie” czy „Blindfold”, jednak największy sukces przyniosły im kompozycje „Rome Wasn’t Built In A Day”, „The Sea” oraz „Otherwise”. Kariera Morcheeby trwa już ponad ćwierć wieku. W 2020 roku formacja nie mogła koncertować, co pozwoliło Skye Edwards i Rossowi Godfreyowi na spokojną pracę nad nowymi kompozycjami i ich studyjne doszlifowanie. „Nie ciążyła na nas żadna presja i nie musieliśmy się spieszyć z tworzeniem piosenek” - mówi Skye. (mk)
Szczecin Music Fest 2022: Michał Jan & Immortal Onion, 12 maja, @winyle.fm, ul. Jagiellońska 86, godz. 20 Wojtek Mazolewski Quintet, 25 maja, Filharmonia w Szczecinie, godz. 19 Morcheeba, 21 czerwca, dziedziniec Zamku Książąt Pomorskich, godz. 20
#reklama
| TEMAT Z OKŁADKI |
#materiał partnerski
z latawcem po wodzie
22
#materiał partnerski
| TEMAT Z OKŁADKI |
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
23
| TEMAT Z OKŁADKI |
#materiał partnerski
Kitesurfing to bez dwóch zdań wymagający sport ekstremalny. Polega na „żeglowaniu” z wykorzystaniem dużego latawca jako pędnika do deski - zazwyczaj o powierzchni od 7 do 15 mkw., w zależności od siły wiatru i wagi użytkownika. Większość z nas kojarzy ten sport z bałtyckich plaż lub mniejszych zbiorników wodnych, gdzie w wietrzne, ciepłe dni kitesurferzy dają popis swoich umiejętności. Okazuje się, że jeśli mamy w sobie wystarczająco dużo odwagi, sami możemy do nich dołączyć.
Co jednak, jeśli ciągnie nas do wiatru i latawców, ale jednocześnie nie przepadamy za wodą? Nie każdy zdaje sobie sprawę, że z pomocą kite’a możemy też żeglować po stałym lądzie. I tu pojawia się takie pojęcia jak jak snowkiting i landkiting. Snowkiting to połączenie latawca pociągowego z nartami lub snowboardem, dzięki czemu możemy pożegnać się z wyciągami i jeździć nie tylko z górki, ale też po płaskim lub pod górkę. Wystarczy zaśnieżona łąka za miastem - nie trzeba jechać w góry. Jest też landkiting, czyli lądowa odmiana kitesurfingu. Gdy nie ma śniegu możemy, zamienić narty na deskę mountainboard lub trójkołowy wózek kitebuggy. Możemy jeździć z kitem po twardej i ubitej łące albo plaży.
Na ziemi czy na wodzie Czy snowkiting i landkiting są bardziej ekstremalne od kitesurfingu? Cóż, do uprawiania snowkitingu i landkitingu potrzebujemy zdecydowanie mniej mocy generowanej przez latawiec niż w kitesurfingu. Gdy latamy na wodzie, kite musi mieć siłę wyszarpnąć nas z wody i postawić w ślizgu na desce. Aby się w tym ślizgu utrzymać, musimy przez cały czas mieć zachowaną pewną prędkość, a zatem musimy cały czas manewrować kitem tak, aby ten generował sporą moc. Problemu z utrzymaniem się w ślizgu nie ma na lądzie. Możemy ruszyć powoli i możemy się cały czas poruszać nawet z małą prędkością – jako, że pod nogami mamy twardy grunt, nawet gdy się zatrzymamy, będziemy stać cały czas „na po-
24
wierzchni”. Nie wpadniemy po pachy do wody. Właśnie dlatego do snowkitingu i landkitingu możemy wykorzystać latawce o znacznie mniejszej powierzchni od tych, których używa się na wodzie.
Na początku przygody na lądzie wystarczy nam latawiec komorowy o powierzchni około 3 - 5 mkw. To wydatek w okolicach 1000 - 1500 zł za kompletny latawiec z linkami i barem (drążkiem sterowym) lub manetkami. Zabawa takim latawcem jest zdecydowanie mniej ekstremalna, a także mniej obciążająca nasz budżet niż w przypadku znacznie większych latawców pompowanych wykorzystywanych w kitesurfingu. Koszt takiego latawca z barem i linkami to ok. 5 - 8 tysięcy złotych, a do tego dochodzi jeszcze zakup pianki neoprenowej oraz deski. Oczywiście wszystko zależy też od podejścia użytkownika – zaawansowani snowkiterzy i landkiterzy będą używać latawców o zbliżonej powierzchni do tych użytkowanych na wodzie. Z ich wykorzystaniem będą wykonywać kilkumetrowe, nierzadko nawet kilkunastosekundowe skoki, lub rozpędzać się do prędkości nawet przekraczających 100 km/h. Rekordziści z latawcem na wózkach kitebuggy oraz na nartach przekraczają nawet 135 km/h! W takim wydaniu można śmiało stwierdzić, że sport ten będzie nawet bardziej ekstremalny od kitesurfin-
#materiał partnerski
| TEMAT Z OKŁADKI |
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
25
| TEMAT Z OKŁADKI |
26
#materiał partnerski
#materiał partnerski
gu – w końcu pod sobą mamy twardy grunt, więc potencjalne wywrotki mogą być bardziej bolesne niż wywrotki do wody. Jeśli jednak do tematu podchodzimy zachowawczo i „mierzymy siły na zamiary” rozpoczęcie przygody z kitem od landkitingu lub snowkitingu jest zdecydowanie łatwiejsze i mniej wymagające ruchowo i kondycyjnie od pierwszych kroków stawianych na wodzie. Szczególnie narciarze mają ułatwione zadanie – nogi same wiedzą, co mają robić, trzeba skupić się tylko na obsłudze latawca.
Latawce treningowe - sport i rekreacja dla każdego Oprócz landkitingu i snowkitingu z latawcami komorowymi możemy też uprawiać tzw. powerkiting. Polega to na tym, że startujemy latawiec w powietrze i sterujemy nim tak, aby generował trochę mocy, a sami zapieramy się stopami o ziemię i siłujemy się z kitem „na piechotę”, bez wykorzystania żadnego pojazdu. W zależności od rozmiaru latawca, siły wiatru oraz wagi użytkownika powerkiting może być albo bardziej, albo mniej ekstremalny. Z latawcami o powierzchni 5 - 7 mkw. możemy nie tylko się siłować, ale także wykonywać powerkite’owe skoki. Z kolei mniejsze latawce treningowe do ok. 3 mkw. pozwolą nam na bezpieczną naukę sterowania oraz na rekreacyjną zabawę z dziećmi na plaży lub na łące. Najmniejsze dwulinkowe latawce treningowe mają ok. 0,5 mkw. i kosztują 150 - 200 zł. Dedykowane są dla dzieci już od 6-tego roku życia. Przy stabilnym, niezbyt dużym wietrze dobrze dobrany latawiec powerkite’owy pozwoli nam na bezpieczną i emocjonującą zabawę. Oczywiście zawsze należy mieć na uwadze siłę wiatru oraz wagę i umiejętności użytkownika – przy sztormowej pogodzie nawet najmniejszy latawiec potrafi zaskakująco mocno pociągnąć!
| TEMAT Z OKŁADKI |
Mamy jednak taki sklep w samym centrum Szczecina – sklep kite4fun.pl na placu Lotników. Można tam znaleźć prawdziwych ekspertów od latawców – ekipa kite4fun.pl zajmuje się latawcami w każdym wydaniu. Jej członkowie sami uprawiają wszystkie możliwe odmiany sportów latawcowych, dlatego od lat chętnie doradzają w kwestii doboru sprzętu osobom z całej Polski.
Kite4fun.pl – najszersza oferta latawców w Polsce Kite4fun.pl to jednak nie tylko sklep sportowy – to także największy dystrybutor latawców w Polsce, zaopatrujący sklepy w całym kraju w latawce najlepszych europejskich i amerykańskich marek. Oprócz sprzętu do kitesurfingu, a także innych odmian surfingu, w tym deski SUP, snowkitingu i landkitingu można tam znaleźć ogromny wybór latawców akrobacyjnych, latawców dla dzieci, dysków do rzucania i innych ciekawych zabawek i gadżetów outdoorowych, a także wszelkiego rodzaju półprodukty – różne rodzaje i grubości linek, materiały ultralekkie, a także pręty i rurki z włókna szklanego i węglowego.
Jeśli latawce to coś dzięki czemu można spełnić swoje marzenia, to na pewno warto zajrzeć na plac Lotników 7 w Szczecinie i skorzystać z tego, że ekipa kite4fun.pl tak chętnie dzieli się swoją wiedzą na ich temat.
Jak dobrać sprzęt? Gdzie dowiem się więcej o sportach latawcowych? Odpowiedni model i rozmiar najlepiej dobierze wykwalifikowany doradca w specjalistycznym sklepie z latawcami. Takich sklepów w Polsce nie ma dużo, a już szczególnie mało jest tych, które wychodzą poza ramy mainstreamu i mają w ofercie sprzęt nie tylko do kitesurfingu, ale też szeroki wybór latawców komorowych do powerkitngu, landkitingu i snowkitingu.
Kite4Fun.pl | plac Lotników 7, Szczecin Telefon: 535 290 535 E-mail: biuro@kite4fun.pl | WEB: www.kite4fun.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
27
Frustracje artysty
Fotograf - Paulina Paciorek (Instagram @blondesphotos) Modelka - Sandra Plajzer (Instagram @sandraplajzer) Fotograf - kooperator - Damian Drewniak (Instagram @drewmiakdamian)
| EDYTORIAL |
| EDYTORIAL |
30
| EDYTORIAL |
| TEATR |
To, o czym nie potrafimy rozmawiać
34
| TEATR |
Już 13 maja na Dużej Scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie zobaczymy premierę sztuki „Spartakus. Miłość w czasach zarazy”. Poruszający spektakl powstał na podstawie reportaży Janusza Schwertnera oraz rozmów z pacjentami, rodzicami oraz medykami oddziałów psychiatrii dziecięcej w Polsce. To jeden z pierwszych spektakli w kraju, który w tak bezpośredni sposób dotyka problemu kryzysu suicydalnego wśród nastolatków. Dlaczego temat został podjęty akurat teraz? - Na to pytanie odpowiedział nam Jakub Skrzywanek, reżyser sztuki oraz dyrektor artystyczny Teatru Współczesnego w Szczecinie. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO KAROLINA BABIŃSKA
Historia Spartakusa to historia, którą poznajemy jeszcze w szkołach podstawowych, dlaczego wróciłeś do niej teraz?
zało się, że on już wtedy gdzieś o tym słyszał. Jakiś czas później powstał kolejny reportaż - „Piżamki”.
- Odbyło się to na styku dwóch kwestii. Od dłuższego czasu fascynowała mnie figura Spartakusa i kiedy przyszedłem do Teatru Współczesnego w Szczecinie, powiedzieliśmy sobie, może trochę umownie, z Mirosławem Gawędą, dyrektorem naczelnym, że stworzymy tu program odwołujący się do bardzo głębokiej idei oświecenia. Zaczęliśmy myśleć o tym jacy bohaterowie będą wartościowi dla tego pomysłu i wydało nam się, że Spartakus jest właśnie taką postacią. Reprezentuje historię grupy ludzi, która zaryzykowała i poświęciła wszystko w walce o swoją podmiotowość. Poczułem, że jest to właściwy symbol rozpoczęcia mojej dyrekcji w tym miejscu.
I w pewnym momencie mnie olśniło, że historia, którą opisał Janusz w tekście „Miłość w czasach zarazy”, czyli historia Kacpra i Wiktora to historia mojego Spartakusa.
Wiemy już, że spektakl dotknie też kondycji polskiej psychiatrii dziecięcej. Czy to jest ta druga kwestia? - Dokładnie. W czasie gdy zainteresowałem się historią Spartakusa, w ręce wpadł mi zbiór reportaży Janusza Schwertnera i Witolda Beresia „Szramy”, wpadł nie przez przypadek. Kiedy Janusz w 2020 roku wydał swój pierwszy reportaż „Miłość w czasach zarazy” postanowiłem się z nim skontaktować. Temat, który poruszył w swoim tekście był mi bardzo bliski. Zaledwie rok wcześniej w Krakowie przygotowywałem spektakl z młodzieżą i tak dowiedziałem się o „piżamkach”. W sztuce brała udział młoda dziewczyna, która była siedem razy umieszczana na różnych oddziałach zamkniętych, w tym w Garwolinie. To ona opowiedziała mi o wstrząsającym systemie kar wprowadzonych przez ówczesną dyrektorkę ośrodka. Sama dyrektorka oczywiście nigdy nie nazwała tego karami, tylko treningami behawioralnymi. W ramach takiego „treningu” dziecku zabierało się wszystkie rzeczy osobiste, rozbierało się je do bielizny, dawało mu się pasiastą piżamę z magazynu - tutaj konotacje są potworne - a następnie zamykało się to dziecko w izolatce i dawało zadanie do wykonania np. nauczane na pamięć „Trenów” Kochanowskiego. Powody tego zawsze były błahe - palenie papierosów, przeklinanie... Myślę, że to bardzo „sprytny” zabieg, by w imię utrzymywania dyscypliny wprowadzać tak opresyjny system. System, który zamiast pomagać, demonizuje osoby, które tej pomocy tak bardzo potrzebują. Podczas rozmowy z Januszem opowiedziałem mu o tym. Oka-
Reportaż Janusza Schwertnera, w dużym uproszczeniu, dotyka kwestii zdrowia psychicznego nastolatków i sytuacji osób LGBT. Postanowiłeś odwzorować tę ścieżkę na scenie? - Widzę tu dwie sprawy. W sztuce z jednej strony mówimy o heroicznej walce środowisk LGBT w Polsce do samostanowienia. Walce, która dla mnie jest tożsama z walką Spartakusa i ówczesnych niewolników starożytnego Rzymu. Z drugiej, mówimy o dramatycznej sytuacji polskiej psychiatrii dziecięcej - choć nie tylko dziecięcej. Polska jest na drugim miejscu w Unii Europejskiej pod względem liczby samobójstw nastolatków, których powodem zazwyczaj jest: wykluczenie, dyskryminacja, przemoc w grupach rówieśniczych i w końcu kryzys emocjonalny. Samobójstwo w Polsce to pierwsza przyczyna zgonów nastolatków - przed nowotworami, przed wypadkami komunikacyjnymi i wszystkim tym czego byśmy się spodziewali. Samobójstwa to tematy, które w mediach poruszane są z dużą dozą ostrożności. - Oczywiście, jest tu lęk przed tak zwanym efektem Wertera. Ale ten lęk nie może powodować, że zupełnie nie będziemy o tym problemie rozmawiać. Bardzo mocno odniosła się do tego Monika Tichy, prezeska stowarzyszenia Lambda, gdyby Wiktor zginął zamordowany w parku, to informacja przed długi czas nie schodziłaby z pierwszych stron gazet. Ale Wiktor, jak i jego rówieśnicy, giną z własnej ręki, w zaciszu swoich domów, skacząc z okien na osiedlach czy z parkingów galerii handlowych. A my spuszczamy na to zasłonę milczenia, bo w naszym kraju kwestie zaburzeń psychicznych są olbrzymim tabu. Dlatego, myślę, że wobec tych absolutnie alarmujących danych, nie ma zgody na ciszę i akceptowanie jakiejkolwiek formy przemocy, która każdego roku jest powodem śmierci setek polskich obywateli i obywatelek. Gdzie upatrywałbyś źródła problemu? Kultura, wychowanie...? - Składa się na to wiele rzeczy - status osoby młodej w naszym
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
35
| TEATR |
społeczeństwie, system rodzicielski czy też archaiczny system edukacji, który nazwałbym protekcjonalnym a nawet przemocowym, w którym dziecko nie ma żadnych praw. Model edukacji wprowadzany przez ministra Czarnka jest XIX wieczny, przeczy temu, co my dzisiaj wiemy o kwestiach biologicznych, o tym na przykład jak działa mózg, czy jak kształtują się ludzkie potrzeby, cofa nas do nieaktualnych tradycji i przekonań, którym udowodniono negatywny wpływ na zdrowie i życie młodych ludzi. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze problem statusu mniejszości, także mniejszości seksualnych w naszym społeczeństwie. Ta lista jest długa. Uważasz, że jako społeczeństwo nie jesteśmy gotowi zmierzyć się z różnorodnością świata i jego problemami? - Nie powiedziałbym, że my jako społeczeństwo nie jesteśmy na to gotowi, powiedziałbym raczej, że my jako społeczeństwo jesteśmy polem bardzo cynicznej gry, którą uprawia w Polsce kilka obozów politycznych. Do tych obozów na pewno należy polska prawica, która, z mojego punktu widzenia, jest w obrzydliwym sojuszu z instytucją, jaką w naszym kraju jest kościół katolicki. Oczywiście są wyjątki, ale główny przekaz płynący z kościoła to przekaz absolutnie homofobiczny. W tym sojuszu uprawia się zatrważający cynizm i tworzy się figurę obcego. Figurę wroga wobec, której nakręcane są spory polityczne i ugrywany jest kapitał polityczny. W takim razie czy wątki polityczne przedostają się do tego spektaklu? - Częścią naszego spektaklu jest wywiad z matkami osób tęczowych, ale też po prostu matkami dzieci, które albo popełniły samobójstwo, albo podjęły taką próbę w ostatnich latach. W jednej z rozmów pada bardzo mocne stwierdzenie, że to, co robi część polityków i hierarchów kościelnych sprawia, że są oni współodpowiedzialni za śmierć tych dzieci. Właśnie do tego prowadzi cynizm, o którym mówię. To, że skala wzrostu samobójstw wśród nastolatków zaczęła wzrastać od 2015 roku nie jest przypadkiem. Nasze społeczeństwo jest społeczeństwem mocno podzielonym, myślisz, że rosnąca skala samobójstw odzwierciedla to do czego ten podział prowadzi? - Myślę, że właśnie teraz obserwujemy do czego to może prowadzić. Mówię oczywiście o konflikcie, który dzieje się na wschodzie. Władimir Putin też zaczynał od mniejszości seksualnych - pierwsze ustawy zabraniające wszelkich związków jednopłciowych, tworzenie figury wroga, tworzenie figury innego… Tyle tylko, że to było za mało. Widzieliśmy już jak sprawnie działa w Polsce propaganda wobec uchodźców - bardzo rasistowska propaganda, wokół której jest ugrywany kapitał polityczny. Od dłuższego czasu to samo dzieje się z mniejszościami LGBT. Dla mnie to bardzo ciekawy moment zwrotny, dlatego w tym spektaklu mówimy wprost - retoryka
36
i narracja, którą uruchomił polski rząd w ostatnich latach, jest retoryką putinowską. Widząc do czego to może prowadzić - chcę zadać pytanie - co z tym zrobimy? Jakie refleksje się w nas obudzą? Po tym jak usłyszeliśmy, że wojna na Ukrainie jest wojną z zachodnim stylem życia, z tęczową propagandą i tym wszystkim, co wybiega poza tradycje. Myślę, że to będzie dla nas prawdziwy test. Czy to wszystko o czym mówisz nie prowadzi nas do smutnego wniosku, że jako całość, jesteśmy mocno homofobicznym społeczeństwem? - W gruncie rzeczy polskie społeczeństwo nie jest społeczeństwem homofobicznym. Spójrz na to jak powstawała scenografia do „Spartakusa”. Zaprojektowało ją wspólnie Koło Gospodyń Wiejskich ze Stobna ze stowarzyszeniem Lambda. Nagle okazało się, że dwie tak odległe sobie grupy siadają ze sobą do stołu i są gotowe rozpocząć projekt, który w sposób bardzo radykalny i stanowczy domaga się prawa wolności i równości dla osób i par nieheteronormatywnych. Projektowanie tej scenografii w świetlicy wiejskiej w Stobnie było dla mnie chyba najbardziej wzruszającym momentem odkąd przyjechałem do Szczecina. Wszystkie działania polityczne i nienawiść, jaką jesteśmy karmieni, rozsypały się w tamtej sali jak domek z kart. Tylko to by się nie stało, gdybyśmy nie zdecydowali się wyjść z osi sporu politycznego. Dlatego jako społeczeństwo musimy się na to odważyć. Po części to jest mój pomysł na dyrekcję w Szczecinie - chcemy sami domagać się tego, co jest dla nas ważne i to promować. Zakres tematyki „Spartakusa” jest nie tylko trudny, ale i bardzo szeroki czy jesteśmy w dobrym momencie, aby go poruszać? - Nie są to łatwe tematy. Zadawałem sobie pytanie - czy wobec wojny na Ukrainie powinniśmy jeszcze mówić o stanie psychiatrii dziecięcej w Polsce, o marginalizowaniu osób LGBT? Czy powinniśmy dodawać sobie jeszcze tę cegiełkę? Próby do spektaklu zaczęliśmy trzy dni po wybuchu wojny, wszystko już było przygotowane. I wtedy skonfrontowałem się z badaniami dotyczącymi liczby prób samobójczych. Porównując rok 2021 do 2020 ich poziom wśród nastolatków wzrósł w niektórych regionach polski nawet o 358 proc. Poczułem, że jeśli nie zaczniemy o tym mówić teraz, będziemy tracić najbliższych. Musimy w końcu uświadomić sobie jak wielki jest to problem i nauczyć się sobą opiekować. W takim razie od czego zaczniemy tę naukę? Co zobaczymy na scenie? - Spartakus składa się z trzech części. Pierwsza z nich to rekonstrukcja kilku wybranych dni z codzienności polskiej psychiatrii dziecięcej. Prezentujemy przypadki skrajne, ale prawdziwe, odnotowane na oddziałach w Józefowie, na Gdańskim Srebrzy-
sku i w Garwolinie. Sceny, które przygotowaliśmy, dla mnie, są też metaforą troski, jaką się obecnie otaczamy, a raczej jej brakiem. Druga część spektaklu to wspomniany już krótki film dokumentalny przedstawiający rozmowy z matkami. To dla mnie bardzo ważne, żeby nie zatrzymywać się na poziomie ogółu „jakiejś” grupy LGBT i „jakiś” nastolatków tylko na konkretnych osobach. Chcę, aby widzowie spojrzeli w twarz tym matkom i zobaczyli, że to nie są sytuacje wyabstrahowane, to jest realne życie i realne osoby takie same jak my i nasi bliscy. Trzecia część spektaklu to pewnego rodzaju utopia. Udzielimy na scenie inscenizowanego ślubu parom nieheteronormatywnym. Poniekąd spełniamy marzenie Wiktora, który chciał w przyszłości zawrzeć legalny związek ze swoim chłopakiem. W aranżacji ceremonii pomagają nam wymienione stowarzyszenie Lambda i Koło Gospodyń Wiejskich ze Stobna. Nie chciałem kończyć tej sztuki śmiercią - tak jak się kończy historia Spartakusa czy Wiktora. Wierzę, że teatr jest narzędziem zmiany i że ta zmiana jest prostsza, niż się nam wydaje. Nie obawiasz się reakcji czy zarzutów o zbyt radykalne spojrzenie? Zdaje się, że jesteście pierwszym lub jednym z pierwszy teatrów w Polsce, który tak śmiało odważył się poruszyć te tematy. - Zacznę od tego, że spektakl powstaje przy wsparciu grupy eksperckiej złożonej z niemal 40 osób. Zależało mi, żeby oddać autentyczny obraz tego z czym my się mierzymy, a nie stworzyć fantazję na ten temat. Bazujemy na faktach. Pracują z nami lekarki z zakresu psychiatrii dziecięcej, ekspertki i eksperci z zakresu pielęgniarstwa i pomocy medycznej. Członkowie stowarzyszenia Lambda i Koła Gospodyń Wiejskich ze Stobna. Chcemy, żeby w tym teatrze - teatrze rekonstrukcyjnym, który od jakiegoś czasu uprawiam, narracja była możliwie najbardziej zgodna z rzeczywistością. Co pragnę mocno podkreślić - nie robimy tego spektaklu dla mieszkańców i mieszkanek Szczecina, ale robimy go z mieszkańcami i mieszkankami Szczecina. Nie obawiam się negatywnych reakcji. Stajemy po stronie osób wykluczonych, których spotyka przemoc i krzywda. Stajemy wspólnie jako zespół, instytucja, są z nami mieszkanki i mieszkańcy tego regionu i stowarzyszenia. Nikomu nie staram się narzucać mojej retoryki. Wręcz przecenie, nasz Teatr wychodzi z obecnych linii sporów politycznych i stara się pokazywać ich ludzką twarz. Świetnie pokazaliśmy to przy okazji „Edukacji seksualnej” i mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie.
- informacja Spektakl od 16 roku życia – zawiera sceny nagości, zaburzeń odżywiania i samookaleczania. Jeśli masz myśli samobójcze lub jesteś w kryzysie suicydalnym – zadzwoń pod numer 116 111.
| TEMAT WYDANIA |
Szczecin planem mocnego kryminału.
Katarzyna Wajda wprowadza nas za kulisy serialu Za nami światowa premiera serialu „Odwilż”, nagrywanego w Szczecinie i w regionie. Serial mogli zobaczyć widzowie w 61 krajach w Europie, Ameryce Łacińskiej, Karaibach oraz w Stanach Zjednoczonych. Nam udało się porozmawiać z Katarzyną Wajdą, odtwórczynią głównej roli. ROZMAWIAŁ MAREK JASZCZYŃSKI / FOTO MATERIAŁY PRASOWE
Czy była pani już w Szczecinie? - Nie, wcześniej nie byłam w Szczecinie. Nie znałam miasta przez zdjęciami do serialu. Zobaczyłam na Google kilka zdjęć najbardziej charakterystycznych punktów dla tego miasta. Przyjechałam z otwartą głową, wiedząc, że świat, który będziemy kreować, będzie czerpał z niego. Po tym, jak widzę to na ekranie, to naprawdę jest to miasto, które mogłoby być w innym z krajów Europy, a nawet w Stanach Zjednoczonych. Dlaczego pani wybrała tę rolę? - Takim propozycjom się po prostu nie odmawia. Walczyłam o tę rolę. Byłam na kilku spotkaniach, gdzie grałam różne sceny z różnymi aktorami. To było absolutne wyzwanie i jednocześnie odcięcie się od tego, co robiłam wcześniej. Zagranie Katarzyny Zawiei i całego stanu emocjonalnego, który ona nosi w sobie: jaką jest silną, ale i kruchą osobą, było dla mnie wyzwaniem, o którym marzyłam. To jest rola życia, tak zupełnie inna, niż wspierająca męża Ania w „Kruku”, niż doznająca przemocy domowej Władzia w „Stuleciu winnych” czy zakonnica z „Ikara”, czy nawet Justyna z „Jesteś Bogiem”. Wielu aktorów specjalnie przygotowuje do roli. Czy pani coś specjalnego robiła, podpatrywała pracę policji? - Produkcja serialu zorganizowała pierwsze spotkanie z czynnym policjantem, potem widywaliśmy się już regularnie. Wprowadzał mnie w świat policyjnego fachu, jeździłam na strzelnicę, uczyłam się zakładania kajdanek, przeładowywania broni, poruszania się z bronią po pomieszczeniu. Po to, żeby wyrobić w sobie pamięć mięśniową i wiedzieć, że nie robię tego z przypadku. Rozmawiałam z policjantami, jeździłam na komendę i patrzyłam, jakie są realia ich codziennej pracy, a reszta to już była po prostu intuicja. A kondycja? - To nie było tak, że przed zdjęciami trafiłam na bieżnię i mówię: dobra, muszę biegać. Ja rzeczywiście prywatnie biegam i dużo ćwiczę. To jest taki mój sposób na odreagowanie. Uwielbiam biegać, to jest dla mnie rodzaj medytacji. Ta fizyczność zawsze mi towarzyszyła, więc już miałam tę sprawność, która bardzo przydała się w serialu. Jak mówił producent HBO Boguś Lipski, że jestem taka Zosia Samosia. Nie miałam dublerki: wszystkie
sceny biegania przeskakiwania przez płot, bójek... To wszystko robiłam sama. Kaskaderka zastępowała mnie jedynie w momentach, w których były dalekie ujęcia z góry, albo w sytuacjach, w których istniało ryzyko, że się połamię. Musiałam wykonywać wiele dubli. Jest płot, który widzimy w pierwszym odcinku, a który musiałam przeskoczyć, a był naprawdę wysoki. Jak się okazało, że potrafię, to już nie było zmiłuj tylko 8 - 10 dubli sprintu i… płot za każdym razem wydawał mi się wyższy. Powiedziałam: dotrwam do końca, ale skończyłam dzień z siniakiem na całe udo i krwiakiem. Na planie było bardzo, bardzo zimno. Byłam bez czapki, także na wodzie. Scena, gdy motorówka płynie bardzo szybko, a ja nie mam czapki, mam rozpiętą kurtkę i pomimo tego trzeba zachować poker face - a wewnątrz miałam poczucie, że momentami nie dam rady, bo była nocka przy wodzie 5 stopni Celsjusza i ta wilgoć, która przenika do kości. Utkwił pani moment szczególnie trudny w czasie kręcenia serialu? - To chyba są te nocki przy wodzie i jedna duża scena obławy jednego z bohaterów, ale nie mogę za dużo zdradzać. Rzeczywiście już czułam zbliżający się ogromny kryzys fizyczny. Psychicznie najtrudniejsze było to, kiedy postać Zawiei się łamie. To są sceny, gdzie puszczają emocje. To są takie sceny, które mnie zawsze stresują, bo wiem, że to jest ten moment, kiedy pokazujemy bohaterkę w bolesnym, najsłabszym momencie i jako aktorka chcę to po prostu przeżyć, dosięgnąć tych emocji. Z drugiej strony, czy na planie były śmieszne momenty? Oczywiście. Był bardzo gorący prysznic, gdzie spaliłam sobie prawie plecy i tyłek. Wchodzisz pod ten prysznic, no i masz być taka zrelaksowana i ten cały dzień po tobie spływa. Zaczynamy ujęcie, a ja czuję, że z sekundy na sekundę woda robi się coraz bardziej gorąca i sobie myślę: wytrwam do końca czy nie? Jest koniec ujęcia i Xawery mówi - no dobra, ale co tak szybko?. Odwróciłam się i miałam całe czerwone plecy, a Boguś na to - ty jesteś nienormalna aktorka idealna, co by się nie działo, to ty grasz dalej. Kontuzja,
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
39
| TEMAT WYDANIA |
nie kontuzja gorący prysznic, a ty po prostu robisz ujęcie do końca.
co przyniesie premiera tego serialu.
Które miejsce w Szczecinie szczególnie się pani podobało? - Filharmonia i przestrzenie wodne. Ta woda, gdzie są trzciny, wysokie trawy i gdzieniegdzie domki i ptaki, zwłaszcza rano robiło to wielkie wrażenie. To niezapomniany widok. To naprawdę norweski klimat ze skandynawskich filmów. Było przepięknie. Kocham wodę. Mój tata był trenerem pływania i ratownikiem, więc z wodą miałam dużo do czynienia.
Czy nie obawia się pani zaszufladkowania w rolach policjantek? - Raczej jest tak, że tej szufladki się czasami nie da uniknąć. W branży filmowej w Polsce łatwo się szufladkuje aktorów. Za granicą aktorzy naprawdę grają bardzo różne role. Mocno stawia się na charakteryzację, na zmianę wizerunku. Piękna Charlize Theron gra w filmie „Monster”. Nikt by nie pomyślał, że ona może to zagrać. I jak bardzo do tej roli się zmieniła i jak to finalnie fajnie wyszło. To też jest kwestia mentalności i podejścia. W tym momencie zrobiłam coś innego, czyli byłam postrzegana w określony sposób. Grałam bardziej wrażliwe role, które są często ofiarami albo światłem dla głównego bohatera. Wyciągały głównego bohatera z mroku. W „Odwilży” gram coś zupełnie innego. Dziennikarze, z którym już rozmawiałam, którzy widzieli cały serial i znali moje wcześniejsze role, mówią, że wręcz nie poznają mnie w tej. Nawet moje własne agentki mówią, że jestem w tym serialu tak inna od tego, co grałam do tej pory. Tak właśnie z tej szufladki można wyskoczyć.
Wrócę jeszcze na chwilę do filharmonii. Podczas kręcenia tych scen na moment wszystko się odmieniło, jakby przerzuciło nas na inny plan, powiało luksusem. My na planie w błocie, w zimnie, w lasach i nagle jeden dzień w filharmonii przy kawce, przy gorącej czekoladzie. Siedzimy w białej przestrzeni, w obłoconych butach i ta muzyka... To był fantastyczny dzień - było ciepło, było ładnie. To była przestrzeń, która dała nam oddech. Jest pani gotowa na drugi sezon serialu? - Nie wiem, na razie zobaczmy czy pierwszy sezon się przyjmie, czy się spodoba i jakie będą reakcje widzów w Polsce i za granicą. To też jest ciekawe, że serial będzie pokazywany w 60 krajach. Ale gdyby był drugi sezon to dlaczego nie? Tylko trzeba się zastanowić, w jakim kierunku poszła bohaterka? Co dalej z nią? Jaka będzie oś problemu? Możliwości na pewno jest wiele. Pani najbliższe plany filmowe? - Najbliższe plany to nic konkretnego. Miałam zawodową przerwę po zrealizowaniu „Odwilży”. Przez długi czas nie miałam zdjęć i zobaczymy tak naprawdę,
40
Przyjedzie pani prywatnie do Szczecina? - Planowałam, żeby zabrać tu moich synów, ale się nie udało. Też była pandemia, dużo rzeczy było pozamykanych. Bardzo chcę i nadal im to obiecuję, że zabiorę ich do świata, który był dla mnie ważny i do którego znikałam przez parę miesięcy. Chciałabym, żeby mogli tego doświadczyć. Zabiorę ich na motorówkę policyjną i przepłyniemy zalew dookoła, na pewno chcę im pokazać filharmonię i miejsca, w których kręciliśmy.
Koszalin | Szczecin | Poznań | Warszawa Usługi projektowe mgr inż. Małgorzata Czeszejko-Sochacka telefon: 500 022 750 | biuro@mac-project.com www.mac-project.com
#materiał partnerski
#materiał partnerski
| KSIĄŻKA |
„Wajda. Kronika wypadków filmowych”
Bartosz Michalak, Wydawnictwo Mg
„Popiół i diament”, „Wszystko na sprzedaż”, „Wesele”, „Ziemia obiecana”, „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza” – to filmy, które na trwałe zapisały się w historii nie tylko polskiego kina. Ich twórca, Andrzej Wajda, wielokrotnie mówił i pisał o kulisach ich powstania. „Wajda. Kronika wypadków filmowych” to książka, w której po raz pierwszy o tych filmach mówią ci, którzy je z Wajdą współtworzyli. Wajda jest artystą totalnym, ale też daje swoim ekipom na planie bardzo dużą wolność. Dlatego o kulisach powstawania wszystkich filmów Wajdy – od „Pokolenia” do „Wałęsy” – opowiadają jego aktorzy – Elżbieta Czyżewska, Krystyna Janda, Daniel Olbrychski czy Wojciech Pszoniak, ale też członkowie ekipy technicznej: operatorzy, kompozytorzy, scenografowie.
„Sztuka prowokowania: tworzyli, bulwersowali, zachwycali...”,
Marta Motyl, Wydawnictwo Lira Autorka świetnie przyjętej „Sztuki podglądania” o erotyce w malarstwie i grafice tym razem przybliża nam dzieła, które wzbudzały sensację, bulwersowały, zachwycały, oraz przedstawia sylwetki ich autorów. Wśród nich są m.in. Michał Anioł, Manet, Munch, Picasso, Duchamp. W swoich esejach nawiązuje nie tylko do bezpośrednio do obrazów,
44
ale również szeroko omawia konteksty. Zagłębia się w życie osobiste autorów, w życie bohaterów ich dzieł, w epokę, w której powstały dzieła. „Sztuka prowokowania” to książka znakomita na prezent, w twardej oprawie, zawierająca wkładkę z kolorowymi reprodukcjami słynnych prac. Ta książka udowadnia, że sztuka jest pasjonująca, wywołuje prawdziwe emocje, a obrazy mogą budzić emocje nie mniejsze niż muzyka czy teatr. No i jest to książka o moralności, o hipokryzji, o różnych społeczeństwach. Lekkie pióro autorki pozwala zagłębiać się czytelnikowi w wyjątkowy świat.
tam, gdzie Europejczycy się osiedli? Orlando Figes pokazuje to na przykładzie burzliwych losów trójki artystów, których dziś nazwalibyśmy bohaterami kultury masowej. Ich kariery bowiem rozwijały się bez względu na jakiekolwiek granice. Pauline Viardot, która pochodziła z hiszpańskiej rodziny Garcia, znana była jako francuska mezzosopranistka, śpiewała włoskie opery, przyjaźniła się z rosyjskimi pisarzami, a przy tym przez wiele lat mieszkała w Niemczech. Doświadczyła też problemów pojawiających się na styku kultury i ekonomii. Bo kultura, aby się utrzymać, musi działać jak biznes, a artyści nieraz muszą funkcjonować jak biznesmeni. I to nadal się nie zmieniło.
„Panny z „Wesela”. Siostry Mikołajczykówny i ich świat”
„Europejczycy: początki kosmopolitycznej kultury”
Monika Śliwińska, Wydawnictwo Literackie
Jak doszło do tego, że około 1900 roku na całym kontynencie obowiązywały te same lektury, reprodukowano te same obrazy, tę samą muzykę grano w domach i tej samej muzyki słuchano w salach koncertowych, a we wszystkich znaczących europejskich operach wystawiano te same dzieła? W jaki sposób wytworzył się europejski kanon, który dziś stanowi fundament kultury wysokiej nie tylko w Europie, ale wszędzie
Opowieść o Annie, Jadwidze i Marii Mikołajczykównach. W chałupie Jacentego Mikołajczyka krytej strzechą, pod gruszą, na przyzbie, wśród ludowych wierzeń o południcach i diabłach na rozstaju, w świecie, w którym najpopularniejszymi lekarstwami były znak krzyża i wódka, dorastały trzy panny Mikołajczykówny uwiecznione w „Weselu” Wyspiańskiego. Anna została żoną malarza i polityka Włodzimierza Tetmajera, Jadwiga – Panna Młoda – wyszła za Lucjana Rydla, a Maria
Orlando Figes, Wydawnictwo Wielka Litera
była miłością życia zmarłego przedwcześnie malarza Ludwika de Laveaux uwiecznionego przez Wyspiańskiego jako Widmo. Monika Śliwińska w niesamowitej młodopolskiej historii brawurowo opisuje życie córek bronowickiego chłopa portretowanych przez najwybitniejszych malarzy i literatów przełomu XIX i XX wieku.
„Karty z dziejów zamku książęcego w Szczecinie, tom II”
red. Kacper Pencarski, Wydawnictwo Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie
„Karty z dziejów zamku książęcego w Szczecinie” to obszerna, zaplanowana na dwa tomy monografia. Tom I, poświęcony w całości architekturze zamku, ukazał się pod koniec 2020 r. Tom II, prezentowany czytelnikom obecnie, tworzy zbiór artykułów ośmiu badaczy. Czytelnicy znajdą tu wiele historycznych ciekawostek oraz informacje rzucające światło na wiele nowych tematów związanych z zamkiem książęcym w Szczecinie. Tom II otwiera analiza dokumentów źródłowych skupiająca się przede wszystkim na inwentarzu pośmiertnym dóbr księcia Bogusława X. Kolejne artykuły prezentują m.in. najnowsze ustalenia dotyczące usytuowania pokoi książęcych w kompleksie zamkowym i przedstawienie zamku jako centrum władzy od czasów książęcych do współczesności. Książkę zamyka tekst stanowiący podsumowanie zadań, jakie zostały wykonane w ramach prowadzonych na terenie zamku w XXI wieku prac rewaloryzacyjno-modernizacyjnych.
| KOMIKS |
Mistrzowie Komiksu. Yans, tom 3 [wydanie III] Scenariusz: Andre-Paul Duchâteau / Rysunki: Zbigniew Kasprzak
Trzeci tom nowego wydania zbiorczego przygód agenta kosmicznego Yansa. Seria zapoczątkowana w 1980 roku przez scenarzystę André-Paula Duchâteau i rysownika Grzegorza Rosińskiego była przez kilka lat drugim obok „Thorgala” bestsellerowym cyklem komiksowym rysowanym przez Grzegorza Rosińskiego. Pod koniec lat 80. XX wieku artysta zaprosił do współpracy Zbigniewa Kasprzaka. Stworzony wspólnie piąty odcinek „Yansa” pt. „Prawo Ardelii” do dziś budzi emocje fanów próbujących wskazać, który rysownik jest autorem poszczególnych elementów dzieła. Począwszy od epizodu „Planeta czarów” Kasprzak został jedynym rysownikiem serii. W 1992 roku wyemigrował z Polski do Belgii, gdzie mieszka i tworzy do dziś. Od ponad 20 lat jego pseudonim – Kas – jest dobrze znany miłośnikom komiksu w całej Europie.
Czarodzieje i ich dzieje, tom 1 Scenariusz: Stefano Ambrosio / Rysunki: Lorenzo Pastrovicchio, Marco Gervasio, Marco Palazzi, Alessandro Perina, Marco Mazzarello, Vitale Mangiatordi, Alessandro Pastrovicchio, Roberto Vian
W pierwszym tomie poznajemy genezę czarodziejskich drużyn, zarówno złożonych z bohaterów, jak i czarnych charakterów. Miki, Donald i Goofy to drużyna o nazwie Miki i Magowie,
może pomóc im uwolnić się od hybryd-ciemiężycieli. a Daisy, Minnie i Klarabella zakładają drużynę Diamentowego Księżyca. Ich najgroźniejsi przeciwnicy to drużyna Czarnych Widm pod wodzą Czarnego Piotrusia i innego tajemniczego zwierzchnika. Drużyny czarodziejów rywalizują w Wielkim Turnieju o magiamenty – magiczne kryształy zapewniające ogromną moc. Nawet zwycięstwo nie oznacza jednak ostatecznego pokonania sił zła. Zagrożeniom nie ma końca, zwłaszcza kiedy z długiego snu budzą się starożytne smoki...
Łasuch. Powrót Scenariusz: Jeff Lemire / Rysunki: Jeff Lemire
Kontynuacja słynnej opowieści rozgrywającej się w postapokaliptycznej Ameryce! Niegdyś Gus, chłopiec z jelenimi rogami, przeżył wiele przygód, znalazł przyjaciół, miłość, szczęście, rodzinę i akceptację. Teraz, wiele lat później... wszystko zaczyna się od nowa. Chłopiec budzi się w dziwacznym świecie, w którym ostatni ludzie walczą o przetrwanie. Mówią mu, że jest wyjątkowy, że jest wybrańcem i że tylko on
Batman Knightfall: Prolog, tom 1 Scenariusz: Dennis O’Nneil, Chuck Dixon, Doug Moench / Rysunki: Joe Quesada, Graham Nolan, Tom Grindberg, Jim Aparo i inni
Choć od ukazania się „Batman Knigtfall” minęło już prawie 30 lat, to do dziś pozostaje jedną z najważniejszych kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Na początku lat 90. XX w. było to wydarzenie, które podobnie jak „Śmierć Supermana” wstrząsnęło nie tylko uniwersum DC, ale też czytelnikami. Było to również pierwsze tak duże przedsięwzięcie w komiksach o Mrocznym Rycerzu, ten potężny crossover publikowany był przez ponad dwa lata na łamach kilku serii związanych z batrodziną. Obrońca Gotham nigdy dotąd nie spotkał równego sobie przeciwnika. Mimo dość bogatej galerii łotrów Batman potrzebował zupełnie nowego antagonisty – innego niż Joker czy Strach na Wróble – dorównującego mu zarówno intelektem, jak i siłą fizyczną. Tak pojawiła się postać Bane’a, który jest nie tylko bezwzględnym draniem, ale i doskonałym strategiem. Po 50 latach od swojego debiutu Mroczny
Rycerz został pokonany. A scena z udziałem Bane’a jest jedną z najbardziej ikonicznych w historii Mrocznego Rycerza.
Marvel Classic. X-Men. Punkty zwrotne – Wojna o mesjasza Scenariusz: Craig Kyle, Duane Swierczynski, Christopher Yost / Rysunki: Mike Choi, Clayton Crain, Sonia Oback, Ariel Olivetti, Dave Wilkins
Poznajcie przełomowe momenty historii mutantów Marvela w serii „X-Men – Punkty zwrotne”! Hope, pierwsza mutantka urodzona po Dniu M i zarazem ostatnia nadzieja na przetrwanie gatunku homo superior, uciekła w przyszłość, gdzie miała bezpiecznie dorosnąć pod opieką Cable’a. Są jednak tacy, którzy widzą w dziewczynce śmiertelne zagrożenie i nie spoczną, dopóki jej nie zabiją. Czy X-Force – grupa do zadań specjalnych pod dowództwem Wolverine’a – zdąży ją ocalić przed Bishopem i jego nowym straszliwym sojusznikiem? Jaką rolę odegra Deadpool? I czy Hope rzeczywiście uratuje mutantów przed wyginięciem, czy raczej… sprowadzi na nich zagładę?
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
45
| SZTUKA |
Historie opowiadane gliną i ogniem Justyna Budzyn swoją wrażliwość i historie przedstawia za pomocą kształtów, kolorów, gliny i ognia. W Podgórzu koło Barlinka prowadzi autorską Pracownię Ceramiki. To właśnie w niej dzieje się prawdziwa magia i powstają wyjątkowe rzeźby oraz mozaiki. Trafiają one nie tylko do indywidualnych klientów, ale także na ulice miast. ROZMAWIAŁA EWELINA ŻUBEREK / FOTO ARCHIWUM JUSTYNA BUDZYN
Na początek pytanie, od którego musimy zacząć naszą rozmowę. Kiedy rozpoczęła się pani przygoda z mozaiką i rzeźbą? - Z mozaiką związałam się ponad 20 lat temu. Jeszcze wcześniej, bo w latach 90-tych, pojawiła się w moim życiu rzeźba. Któregoś dnia szłam po Małym Rynku w Krakowie (rodzinne miasto pani Justyny) i zauważyłam, że nowy właściciel zmienia wystrój jednej z tamtejszych knajp. Przed bramą stało sporych rozmiarów żelastwo przypominające geometryczny kwiat. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w tej metalowej rzeźbie.
Rozumiem, że nie zostawiła jej pani przed tą bramą? - Zapytałam właściciela czy naprawdę chcą ją wyrzucić. Gdy usłyszałam że tak, wzięłam ją, wsiadłam do tramwaju i zatargałam do niewielkiego mieszkania w Nowej Hucie. Wtedy pomyślałam, że trójwymiarowa forma ma niesłychaną moc komunikacyjną. Wróćmy do mozaiki, która wraz z ceramiką pojawiła się kilka lat później. Gdzie się jej pani nauczyła? - W 2001 roku szukałam mistrza lub mistrzyni, którzy nauczyliby mnie sztuki witrażu. Zamiast na szkło wpadłam na ceramikę i wspaniałą irlandzką artystkę Laurę O’Hagan, która zajmowała się ceramiką architektoniczną, czyli mozaiką i rzeźbą ceramiczną prze-
46
znaczoną do dekorowania budynków i przestrzeni publicznych. Spędziłam 5 lat, pracując u jej boku i utwierdzając się w przekonaniu, że to jest ścieżka zawodowa, którą chcę iść. Dziś bliższe pani sercu są rzeźby czy mozaiki? - Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Tworzenie mozaik ceramicznych i rzeźb to dwa bardzo odmienne procesy. O każdym inaczej się myśli i inaczej się go czuje, każdy ma inne tempo, specyfikę i energię przekazu. Najbardziej lubię łączyć jedne i drugie w formie ceramicznych kolarzy. Czasem w moje prace wkomponowuję słowa, fragmenty tekstów czy całe wiersze.
| SZTUKA |
Do czego przykłada pani największą uwagę, tworząc swoje dzieła? - W przypadku mozaik zleconych stawiam na kolor i kształt elementów, nie zapominając o przestrzeni, w której mają być umieszczone. Rzeźby to opowieści z pogranicza różnych rzeczywistości. Tutaj każdy bohater ma swoją historię opowiedzianą językiem gliny i ognia. Dla mnie najważniejsza jest komunikacja oraz to, co chcę opowiedzieć. Praca ma być atrakcyjna nie tylko wizualnie.
Proszę powiedzieć więcej o możliwościach mozaik. Co poza „obrazem” na ścianie może pani wykonać? - Wszystko (uśmiech). Jedyną granicą jest wyobraźnia. Mozaika jest fantastyczną, bardzo trwałą techniką dekoracyjną, którą można wykorzystać na wiele sposobów. W moim portfolio znajdują się mozaikowe ściany, podłogi, inkrustowane mozaiką meble, kamienne nagrobki, płyty betonowe czy powierzchnie metalowe. Poza nimi są również duże trójwymiarowe formy ogrodowe pokryte mozaiką i pokryte mozaiką obiekty ruchome. Często artyści, aby głębiej wyrazić swoją myśl, tworzą nie tylko jedno dzieło, ale dyptyki, tryptyki i cykle. Lubi pani taką formę wypowiedzi? - Pracując na zlecenia moich klientów, tworzę głównie pojedyncze, unikatowe mozaiki czy rzeźby. W pracy autorskiej lubię pracować w seriach, np. seria małych
street artowych mozaik, seria z wierszami Szymborskiej czy serie rzeźbiarskie. Wiem, że pani odbiorcami nie są tylko klienci indywidualni. pani prace możemy znaleźć między innymi w Szczecinie. - W Szczecinie są trzy moje prace. Największa o wielkości 15 mkw. to mozaika w Alei Żeglarzy przedstawiająca Morze Dąbskie, zainstalowana w 2019 roku. W Muzeum techniki znajduje się ceramiczna gra logiczna w formie mozaiki przedstawiająca wielbłąda, jeden z motywów malarskich tradycyjnej ceramiki szczecińskiej Stettiner Waren. Trzecia, malutka mozaika znajduje się nad Jeziorem Szmaragdowym.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
47
| KULTURA |
Uczniowie piszą o wolności Młodzi ludzie ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Szczecinie stworzyli kolejną książkę. Po „Opowiastkach z czasów pandemii” przyszła kolej na „Słowa na wolności”. TEKST MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO RAFAŁ REMONT
lub jej braku, czyli o czymś, z czym każdy z nich spotka się w dorosłym życiu. Okazało się, że wiele dzieci już miało do czynienia z tym problemem. Niektóre jako ofiary, inne jako sprawcy, a jeszcze inni jako bierni obserwatorzy. Dałam im wolną rękę w wyborze tematu i pozwoliłam puścić wodze fantazji. Każdy mógł napisać, o czym chciał, a wyobraźnia uczniów była ogromna. Bohater Antka przyjechał z Afganistanu i nie może znaleźć w Polsce pracy, Paulina napisała o dziewczynie, która nie może uczyć się w szkole magii ze względu na płeć, a Milena o Ahmedzie, który z powodu pochodzenia nie jest w stanie wynająć mieszkania. Uczniowie pisali swoje opowiadania ponad miesiąc. Mieli trudniejsze zadanie niż poprzednio. Książka została sfinansowana z miejskiego programu „Szczecin tworzyMy”. Nie można jej kupić, ale będzie dostępna w bibliotekach. Uczniowie planują także w przyszłości wystawić kilka sztuk na aukcjach charytatywnych. Wstęp do książki napisała profesor Inga Iwasiów – pisarka. To już drugi tytuł wydany przez uczniów Szkoły Podstawowej nr 7. W ubiegłym roku napisali oni książkę z opowiadaniami w czasach pandemii. „Słowa na wolności” to opowiadania uczennic i uczniów o tolerancji, równości i samoakceptacji. Zbiór zawiera 27 oryginalnych tekstów, które zachwycają nieszablonowym podejściem do tematu i swobodną formą. Każdy uczestnik projektu wybrał własną drogę narracji. Za każdym opowiadaniem, kryje się inna historia – warto poznać je wszystkie. Jedni podróżują w przeszłość i u boku Józefa Piłsudskiego walczą o niepodległość naszego kraju. Inni opowiadają o samotności w szkole, dyskryminacji z powodu koloru włosów, skóry, wagi czy zainteresowań. Są też tacy, którzy przenoszą nas w daleką przyszłość i snują śmiałe wizje
48
rodem z filmów science-fiction. Każde opowiadanie jest wyjątkowe. Wszystkie napisali uczniowie szkół podstawowych, głównie SP nr 7 w Szczecinie. Inicjatorką akcji jest polonistka Żaneta Juszkiewicz. - Pomysł narodził się, gdy wróciliśmy do szkoły, do nauczania stacjonarnego i okazało się, że dawne przyjaźnie się rozpadły – opowiada polonistka. - Dzieci były zagubione w nowej rzeczywistości. Nie wiedziały, jak sobie z tym poradzić, a ja zawsze powtarzam, że najlepszym sposobem są słowa i pisanie. W tej nowej rzeczywistości część rzeczy była dla nich przykra. Wpadłam na pomysł, żeby napisać tym razem o tolerancji
Uczniowie opisywali swoje codzienne rozterki, nietypowe problemy i trudności, z jakimi muszą się mierzyć w nowej rzeczywistości, ale zrobili to w bardzo kreatywny sposób. Chcą w swoich opowiadaniach opisać to, czego nie dostrzegają dorośli. W ich opowieści wkradają się elementy humoru, a nawet fantastyki. Pomysł zrodził się w czasie prowadzenia lekcji online. To wtedy dzieci zaczęły mocno sygnalizować, że potrzebują kreatywnych zajęć, ucieczki przed lockdownem. - Dzięki wyobraźni możemy odbywać dalekie podróże nawet wtedy, gdy jesteśmy zamknięci w swoich domach – komentują młodzi pisarze.
Zabezpiecz lakier swojego auta! FOLIE OCHRONNE SAMOREGENERUJĄCE Najlepsze zabezpieczenie lakieru przed uszkodzeniami mechanicznymi
POWŁOKI CERAMICZNE I KWARCOWE Poprawa wyglądu, łatwiejsza pielęgnacja, ochrona przed UV, wysoka twardość
ul. Kurza 7, Szczecin | tel. 513 578 217 FB CarDetailingSzczecin
| Z MIASTA |
Od spaceru do muzeum Dorastanie w PRL to element tożsamości – twierdzi Justyna Machnik, twórczyni muzeum „Szczecin w PRL”. Od lat prowadzi nas przez Szczecin, przybliżając jego historię, architekturę i przede wszystkim ducha tego miasta. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ, ANDRZEJ SZKOCKI
Muzeum „Szczecin w PRL” nie jest pierwszą pani inicjatywą dotyczącą tego okresu w Polsce. Skąd sentyment do PRL-u? - To nie sentyment do czasów PRL był podstawowym bodźcem – najpierw do stworzenia autorskiej trasy spacerowej „Szczecin szlakiem PRL”, potem jednopokojowej wystawy, aż wreszcie muzeum. Najważniejsza jest tutaj ochota na opowieść o fragmencie codzienności życia w PRL, tej niepolitycznej, a przedmioty są do tego konieczne. „Od spaceru do muzeum” – polubiłam to hasło, które określa moje koleje losu. Jestem przewodnikiem miejskim już 15 lat i cieszy mnie, że wciąż mam nienasycenie, jeśli chodzi o opowieści szczecińskie. Szukanie tropów, sklejanie wielu elementów przeczytanych i usłyszanych. Pokolenie, które w czasach PRL-u przeżyło swoje dzieciństwo, zazwyczaj ma dobre wspomnienia. Co najbardziej pamięta pani z dzieciństwa? - Grupowe zabawy na podwórkach. Zbijak, podchody, granie w gumę, berka, przesiadywanie w klubiku na strychu. Małoletnie dzieciaki w wieżowcu na osiedlu Zawadzkiego pukały od drzwi do drzwi, podsuwając pod nos listę do podpisu – potrzebna była zgoda lokatorów, żeby jedną z suszarń przeznaczyć na miejsce spotkań. I zgoda była. Mam zakodowane w pamięci moje podwórko – po lewej drabinka-półkole, drabinka-rakieta, naprzeciwko ławka, pośrodku murek ze schodami, huśtawka, obok piaskownica, betonowy gruby pierścień, trochę asfaltowej nawierzchni, a przestrzeń zamykała po prawej drabinka-wielbłąd. I jeszcze krzaki za chodnikiem, w których były skryjówki i wyobrażone sklepy. Tam zazwyczaj powstawały „niebka” (dla innych „widoczki”) i wymyśliłam sobie, że takie niebko będę chciała pokazać w muzeum. Podwórko jest wywołane tylko pod zamkniętymi powiekami, nie mam żadnego zdjęcia. Dzisiaj to parking. PRL wielu kojarzy się negatywnie – kartki, stan wojenny, kolejki w sklepach i brak towaru. Czy były jakieś rzeczy, które
50
można uznać za pozytywne? Czy są takie rzeczy, które powodują, że mówimy: kiedyś było lepiej? Muszę zaznaczyć, że nie jestem ani socjologiem, ani historykiem, więc czytelnicy nie otrzymają dobrego, analitycznego stanowiska. Jedynie nadstawiam ucho na opinie uczestników spaceru czy odwiedzających muzeum. I rzecz jasna, sięgam po odpowiednią literaturę. Starsze osoby, z którymi rozmawiam, odpowiadają krótko: było lepiej, bo byliśmy młodzi. W gablocie muzealnej można przeczytać, że wystawa pokazuje przede wszystkim historię społeczną i kulturę materialną z lat 1952-1989. Doświadczenie dzieciństwa czy dorosłości w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jest ważnym elementem tożsamości, a nostalgia za przeszłością nie jest równoznaczna z pozytywną oceną tamtego okresu. Kiedy po raz pierwszy pomyślała pani o tym, żeby zająć się historią PRL w Szczecinie? - „Szczecin szlakiem PRL” – ta spacerowa propozycja miała swoją premierę wiosną 2018 r. Trasa wiedzie przez aleję Wojska Polskiego i ulicę Jagiellońską. To nie jest zwyczajny spacer – jestem w oryginalnej sukience, peruce, udekorowana klipsami, sznurem bursztynów, w okularach-muchach, z siatkami i walizkami, z których wyciągam pamiątki po tamtych czasach. Na dokładkę są zagadki, retro nagrody, muzyka. Na wstępie podkreślam, żeby nie dać się zwieść lekką,
| Z MIASTA |
zabawną formułą spaceru. Należy pamiętać o mrocznej rzeczywistości komunizmu, rekomenduję wizytę w Centrum Dialogu Przełomy, oddziale Muzeum Narodowego w Szczecinie. Jak zdobywała pani eksponaty, które obecnie można oglądać w muzeum? - Zebranie zajęło mi około czterech lat, a ekspozycję szykowałam w docelowym lokalu ponad rok. To był duży wysiłek organizacyjny – odbiory, magazynowanie w kilku miejscach, przeprowadzki, tworzenie wystawy. Musiałam ten wielowątkowy projekt wpleść w życie rodzinne i zawodowe. Większość przedmiotów podarowali mieszkańcy Szczecina, dlatego o muzeum mówię, że to magazyn pamięci szczecińskiej. Niektóre pozyskałam w wyniku własnych pomysłowych akcji. Do takich zdobyczy należy między innymi lada chłodnicza, drabinka do dziecięcych zabaw (przerobiona na regał), posadzka z klubu Słowianin, plan ewakuacji filharmonii, rzemieślnicze szyldy. Poczyniłam też trochę zakupów, bo uznałam, że posiadanie danego przedmiotu niezwykle urozmaici daną strefę tematyczną. Szczecin ma dużo historii, które się wiążą z okresem PRL-u, a o których mówiło się w całej Polsce – Kaskada czy pasztecik. W Pleciudze powstał nawet o nich spektakl „Ballady szczecińskie”. Jak dużo znalazła pani takich historii charakterystycznych tylko dla naszego miasta? - W muzeum są odniesienia do historii i miejsc powszechnie znanych, ale małą sensacją jest prezentacja wycinka dorobku Romana Czerwieńca, zapomnianego, acz niezwykle utalentowanego grafika, fenomenalnie projektującego szyldy, neony, loga firm. Dla przykładu – można zobaczyć oryginalny projekt napisu „Kosmos”. A po sąsiedzku w gablocie jest o Sławomirze Lewińskim, współautorze mozaiki na elewacji frontowej tego kina. Przyjemnie mi, gdy pomyślę, że panowie są tu, obok siebie. Regał oznaczony „rozmaitości szczecińskie” ugina się od drobnych
pamiątek – bilet wstępu do kina Promień, opakowania po tabliczkach czekoladopodobnych z Gryfa, reklamy hotelowe itd. Szczecin w PRL to także moda. Mieliśmy Odrę i Danę, z których Szczecin słynął. Dziś te ubrania nadal wyglądają interesująco. Podoba się pani tamta moda? - Kobiety wykazywały się dbałością o swój wygląd, w czym pomagała maszyna do szycia w domu albo zaprzyjaźniona krawcowa. Rzeczy z Dany były ładne i kolorowe. Ale też nie dla wszystkich. Patrząc na zdjęcia nie tyle modelek, co kobiet-przechodniów na ulicach zachwyca ich prezencja – sukienka, torebka, okulary. Zrobiona fryzura. Panie musiały wykazywać się finezją pomieszaną ze sprytem w przeróbkach, znalezieniu tkanin czy dodatków. Czy planuje pani kolejne działania przybliżające Szczecin w PRL-u? Na razie muszę odsapnąć i doszlifować pewne rzeczy w muzeum, do zagospodarowania jest jeszcze ściana poświęcona muzyce. Nowością będzie stały cykl w scenerii muzeum – wywiady transmitowane na żywo na Facebooku. Ale to dopiero jesienią.
Justyna Machnik Rodowita szczecinianka, licencjonowana przewodniczka miejska. Projekty: Usługi dla Ludności (dokumentacja starych zakładów rzemieślniczych – materiały radiowe, dwie wystawy, artykuły, zorganizowane grupowe odwiedziny, szczecińska Mapa Rzemieślników w Śródmieściu), Szczecin szlakiem PRL (tematyczny spacer i wystawa), Kamienice Szczecina (popularyzacja szlaku „Niezwykli szczecinianie i ich kamienice”, w 2013 r. koncept 11 niebanalnych odsłonięć tablic na elewacjach kamienic – oznakowań szlaku).
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
51
| Z MIASTA |
Nowe życie starych rzeczy
52
| Z MIASTA |
Łukasz i Joanna to para fotografów, która mocno odczuła pandemiczny lockdown. Branża ślubna, w której działają, przez ponad rok właściwie nie istniała. Zamiast się poddać, Łukasz Popielarz postanowił przekuć w interes swoje drugie hobby - dawanie nowego życia starociom. TEKST EWELINA ŻUBEREK / FOTO ŁUKASZ POPIELARZ
Wyjątkowych przedmiotów Łukasz i Joanna szukają zagranicą w wielkich halach magazynowych. Zazwyczaj wracają załadowanym po brzegi busem. Przywożą w nim rzeczy, których próżno szukać na sklepowych półkach. – W większości przypadków materiał, wzór czy ornament są zwyczajnie niepodrabialne – podkreśla Łukasz. Po wypakowaniu, wyczyszczeniu i odświeżeniu rzeczy umieszczane są na Instagramie, gdzie czekają na nowych właścicieli. Co ciekawe, z reguły są to osoby młode, które w swojej kolekcji pragną mieć unikatowe rzeczy. - Moda na rzeczy vintage jest prawdziwym hitem od dłuższego czasu. Ludzie zaczynają mieć świadomość wyjątkowości tych przedmiotów, co zdecydowanie ułatwia im podjęcie decyzji przy wyborze danej rzeczy – mówi Łukasz. Dawanie nowego życia przedmiotom ma także wiele zalet. Główną jest zapobieganie konsumpcjonizmowi. – Głównie chodzi tutaj o ideę „zero waste”, czyli niemarnowaniu całkiem dobrych jeszcze produktów. Możemy odkryć także perełki sprzed wielu lat, które wcale nie są gorsze od współczesnych rzeczy. Ba! Często są nawet o wiele lepsze – uważa Łukasz. Joanna i Łukasz nie tylko nadają nowe życie starym rzeczom, ale także sami mają w swoim domu kilka perełek. – Mamy wiele przedmiotów z drugiej ręki. Ja mam kolekcję wiszących talerzy, natomiast Asia... trudno wymienić, to spory miszmasz. Jej mama natomiast ma piękny, stary serwis obiadowy, który służy do dzisiaj, a znaleźliśmy go przez przypadek – dodaje nasz rozmówca.
| Z MIASTA |
Klocek, pies o niezwykłym talencie Jest mistrzem węszenia i brał już udział w poszukiwaniach dwóch zaginionych psów. Mowa o Klocku, niezwykłym psie, który prawdopodobnie został porzucony w lesie. TEKST KATARZYNA ŚWIERCZYŃSKA / FOTO ARCHWIUM PRYWATNE IZY GAWŁOWICZ
Klocek to kundelek – znajda. Iza Gawłowicz, właścicielka psa, tak wspomina koniec października 2020 roku: - Jechałyśmy z córką „chociwelką” w kierunku Smolęcina na trening do stajni. I nagle zauważyłyśmy biegnącego szczeniaka. Kiedy się zatrzymałam, pies podbiegł do nas, zaczął się cieszyć, nie mogłyśmy go tak zostawić – mówi. Chciała psa oddać do schroniska, była pewna, że po prostu mógł komuś uciec i zgłosi się po niego właściciel. Ale ponieważ było późno, córka pani Izy wynegocjowała, żeby pies pojechał z nimi do domu. Jak Klocek został Klockiem - Mimo ogłoszeń, nikt po niego się nie zgłosił i został u nas. Właściwie szybko podjęliśmy taką decyzję, ale nie była łatwa, bo my mamy w domu drugiego psa, dwunastoletnią suczkę – mówi pani Iza. Klocek miał być ze względu na swoje rude umaszczenie Karmelkiem, ale o imieniu zaważyło, co innego… - To się chyba nie nadaje do pisania – wybucha śmiechem pani Iza. Po prostu pierwszą rzeczą, jaką zrobił Klocek w domu, było załatwienie się na środku kuchni. Jak podkreśla opiekunka psa, Klocek jest trudnym i wymagającym psem. – I jak to młody pies, pełnym energii – mówi. Aby tę energię jakoś spożytkować, Klocek chodzi na różne zajęcia dla psów, w tym na tropienie. – Okazało się, że ma do tego wyjątkowy talent i naprawdę lubi to robić – mówi pani Iza. Choć na treningach Klocek uczy się tropić ludzi, to już dwa razy brał udział w poszukiwaniu zaginionych psów. – Pierwszy raz w grudniu, ludziom uciekł pies po wypadku komunikacyjnym. Był duży mróz i mnóstwo ludzi się zmobilizowało, żeby pomóc, bo istniała obawa, że pies na tym mrozie nie przeżyje. Klocek go nie znalazł, ale dał jasno do zrozumienia, że na wskazanym terenie go nie ma. I rzeczywiście pies został znaleziony w zupełnie innym rejonie – wspomina kobieta. Klocek na tropie Lumosa Ostatnio głośna była sprawa siedmioletniego Lumosa, który zaginął w Lesie Arkońskim. Jego opiekunowie podejrzewali najgorsze, bo niewielki i zwinny Jack Russel Terier mógł wejść do opuszczonych nor borsuczych na stromej skarpie i tam utknąć. Lumosa szukali strażacy i zwykli ludzie, którzy przejęli się losem psa. Klocek wkroczył do akcji w szóstym dniu poszukiwań.
Dzięki temu właściciele Lumosa dostali nadzieję, że ich pies żyje i trzeba kontynuować poszukiwania. I rzeczywiście – pies znalazł się w lesie kolejnego dnia.
Jak podkreśla pani Iza, mówienie, że Klocek to pies tropiący, to lekkie nadużycie, jednak w akcji poszukiwawczej spisał się na medal. Pies powąchał zabawkę Lumosa i doskonale wiedział, co robić. – Klocek dał nam do zrozumienia, że nory są puste i nie ma w nich ani żywego, ani martwego zwierzęcia. To był pierwszy sygnał, że trzeba dalej szukać zaginionego psa – mówi. Potem pies kilka razy podejmował trop w okolicy strumyka i dalej w lesie.
Iza Gawłowicz podkreśla, że Klocek uwielbia pracę z człowiekiem. Ale cała rodzina też wkłada mnóstwo pracy, aby Klocek był szczęśliwym psem. – Nauczyłam się, że pies nie umie tego, czego właściciel go nie nauczy. Klocek bardzo chce zadowolić właściciela, ale nie zawsze wie, jak to zrobić. Stąd to tropienie, ale ja też cały czas się dokształcam, żeby to nasze wspólne jakoś wyglądało. Na pewno nie żałujemy, że z nami jest – mówi.
54
#materiał partnerski
| SPORT I REKREACJA |
Rozwiń żagle z Sail&Fun Team i odkryj Szczecin i okolice od strony wody
Pozytywna energia i pasja to narzędzia, którymi przekonują do siebie kolejnych miłośników aktywnego wypoczynku. Swoją pracą udowadniają, że nie ma lepszego zajęcia na wodzie od żeglarstwa. W końcu to sport, który uczy pracy w zespole i jednocześnie pozwala poczuć wolność, a także oderwać się na chwilę od codzienności. Poznajcie zespół Sail&Fun. Jak przekonują - chcą zerwać ze stereotypem żeglarstwa jako elitarnego wypoczynku i pokazać, że żeglarstwo jest wyjątkowe i dostępne dla wszystkich. Cel realizują przede wszystkim poprzez warsztaty żeglarskie, udostępnianie jachtów, szkolenia, regaty i inne formy związane z aktywnością na świeżym powietrzu. W końcu nie ma lepszego terenu w Polsce od Pomorza Zachodniego, by złapać wiatr w żagle. Stacjonarnie można ich spotkać w marinie przy ulicy Plażowej, w sąsiedztwie nowej plaży w Dąbiu. Na każdego, kto zdecyduje się odwiedzić przystań, czekają jachty żaglowe do wynajęcia. Łodzie można wynająć samodzielnie lub ze skipperem. W ofercie dostępne są jachty, na które nie są wymagane żadne uprawnienia. Jeżeli ktoś nigdy wcześniej nie pływał, to najlepiej zacząć od rejsu ze sternikiem. Przed przekraczającymi próg pokładu otwierają się niezliczone możliwości Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego. Trasa wodna ciągnie się przez Szczecin i dalej od Berlina aż do Skandynawii. Polski odcinek prowadzi początkowo Odrą od Gryfina, dalej przez jezioro Dąbie, Zalew Szczeciński, Zalew Kamieński, kończąc na wodach Bałtyku w Darłowie. To ponad 380 kilometrów trasy do żeglugi. A dzięki gęstej sieci zmodernizowanych marin
położonych maksymalnie 20-30 mil od siebie można tu spokojnie pływać przez kilka dni, w zależności od preferencji. Więcej o dostępnych szlakach można dowiedzieć się, odwiedzając stronę teamu na www.jacht-czartery.szczecin.pl. Jak wynika z danych działalności - klienci najczęściej decydują się na wynajem rodziny z dziećmi, choć nie brakuje też par i znajomych. Jak mówią przedstawiciele Sail&Fun – możliwości są bardzo elastyczne. Wśród klientów są osoby, które w sezonie po pracy o 17 wsiadają na jacht, płyną do Lubczyny i wracają przed 22 .Wiele osób sięga po czarter na cały weekend. Jachty wynajmowane są zarówno na pełne dni, jak i godziny. A czy łódź można wynająć z dnia na dzień? – To wszystko zależy od dostępności jednostek. W sezonie lipiec-sierpień lepiej wcześniej dokonać rezerwacji, choć firma stara się, aby w marinie była zawsze łódź do dyspozycji dla osób, które chciałyby popływać chociaż kilka godzin. Łodzie już czekają na chętnych i, jak zapewnia Sail&Fun Team, będą, aż do pierwszych mrozów. www.jacht-czartery.szczecin.pl | e-mail: info@sailfunteam.pl telefon: +48 502 201 098 | Adres: ul. Żaglowa 2, Szczecin
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
55
| NIERUCHOMOŚCI |
#materiał partnerski
Nowa jakość w pośrednictwie. Krawiec Nieruchomości wytycza nową ścieżkę Na pierwszy rzut oka to zwykłe mieszkanie. Dopiero po przekroczeniu progu okazuje się, że to wcale nie zwykłe mieszkanie, a biuro firmy Krawiec Nieruchomości. To właśnie w tej, kameralnie urządzonej, przestrzeni spełniają się marzenia o własnym M2, a czasem nawet M4. Agencja pomaga przejść przez najbardziej skomplikowane transakcje, a jej dewizą jest - bezpieczeństwo. Styl pracy zespołu Krawiec Nieruchomości zdecydowanie zrywa z dotychczasowymi schematami rynku i łączy w sobie systemy pracy dużych korporacji z jakością małych rodzinnych przedsiębiorstw. Dzięki temu klienci bez względu na rozmiar czy cel swojej inwestycji są otoczeni opieką tej samej jakości. Zlecenia bywają różne. Od standardowych działań kupno - sprzedaż, przez sprawy dotyczące cudzoziemców, po rozwiązania sytuacji kryzysowych obejmujących zadłużenia, niechcianych lokatorów czy kwestie spadkowe. Szeroki wachlarz możliwości agencji, jest odbiciem doświadczenia zebranego na przestrzeni lat przez założyciela firmy Tomasza Domańskiego. Jak mówi - pracował i w dużych, i w małych firmach. Postanowił wyciągnąć z tego to, co najlepsze i rozpocząć działalność, która wyróżni się na rynku. Jak? Przekonując, że pośrednik, to nie komplikacja, za którą trzeba zapłacić, a realna pomoc. - Często zgłaszają się do nas osoby, którym wydaje się, że znalazły się w sytuacji beznadziejnej - przyznaje Tomasz Domański. - Dla nas te sytuacje takie nie są. Znamy ścieżki, procedury i prawa, które są w stanie
56
je rozwiązać. Oczywiście zdarzają się bardzo trudne przypadki, ale już nie raz udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie im sprostać. Mimo wielu pytań, jakie zrodziła najpierw pandemia, a następnie wojna na Ukrainie, popyt na zakup nieruchomości w Szczecinie wciąż jest wysoki. Nieodmiennie poszukiwane są mieszkania, w których chce się zamieszkać od wejścia, jednak ich znalezienie to żmudna praca. - Należy zrozumieć, że w momencie, gdy rozpoczynamy współpracę, otaczamy klienta pełnym wsparciem i przechodzimy w tryb jego reprezentacji - mówi pośrednik. - Chronimy go przed wszelkimi negatywnymi sytuacjami, które mogą się wydarzyć - kontynuuje. - W przypadku poszukiwań nieruchomości do zakupu służymy naszą pełną bazą sprzedaży, a ta jest naprawdę imponująca dzięki współpracy z innymi biurami. Dla ułatwienia wprowadziliśmy też kartę preferencji, w której klient może jasno określić interesujące go parametry i postawić wymogi. W momencie decyzji zajmujemy się formalnościami. Pomagamy też z finansowaniem. Jesteśmy do dyspozycji niemal całodobowo. Mówiąc o sprzedaży, zasada jest ta sama. Korzystamy z naszych kontaktów, trafiamy bezpośrednio do zainteresowanych i zwyczajnie przyspieszamy sprzedaż. Co ważne, agencja Krawiec Nieruchomości rozlicza się wyłącznie od efektów swoich działań. Ta przychylność klientowi odzwierciedla się w licznych rekomendacjach biura. Opinie mówią wprost - pośrednicy spod brandu Krawiec Nieruchomości przygotowują się do transakcji już od pierwszego kontaktu. Przyspieszają kwestie formalne, oszczędzają stresu i kłopotów inwestorom. Do tego z transakcji na transakcję podnoszą jakość swojej obsługi. Tym samym udowadniają, że współpraca z pośrednikiem to nie wydatek, a czysta przyjemność. KRAWIEC NIERUCHOMOŚCI ul. Ks. Jana Długosza 8/4, Szczecin, tel. 733 025 700 email: biuro@krawiecnieruchomosci.pl www.krawiecnieruchomosci.pl
#materiał partnerski
| NIERUCHOMOŚCI |
Płytka do płytki, czyli jak Salon Ceramix spełnia marzenia o wyjątkowych wnętrzach Gotowy przepis na aranżację łazienki, a zarazem prawdziwa uczta dla projektantów wnętrz. Asortyment nowego Salonu Ceramix w Szczecinie zapewnia od ręki wszystko, co trzeba, aby stworzyć przestrzeń dla siebie. To zasługa solidnego zaplecza magazynowego, a także świeżego spojrzenia na rynek i bieżącą sytuację. Salon płytek łazienkowych Ceramix w Szczecinie to już trzeci punkt rodzinnej firmy z naszego regionu. Pierwsze rozpoczęły swoją działalność w Kołobrzegu oraz pod Wolinem. Pod jego dachem czekają produkty najlepszych polskich i zagranicznych marek. Oferta skrojona z ponadczasowych rozwiązań i aktualnych trendów sprawia, że szczeciński salon, mimo krótkiego stażu w naszym mieście, już jest uznawany za miejsce dla miłośników pięknych wnętrz i poszukiwaczy wykończeniowych inspiracji. Klienci zwracają również uwagę na niemal niespotykany czas realizacji zamówień – od ręki. – Jesteśmy dobrze zaopatrzeni – przyznaje Tomasz Nastarowicz, menadżer punktu. – Myślę, że 90 może nawet 95 proc. zakupów realizujemy bez zwłoki. Cieszymy się, że klienci zwracają na to uwagę, ponieważ znamy sytuację na rynku i wiemy, że zdarzają się przypadki, gdy czas oczekiwania na wybrane produkty to tygodnie, a nawet miesiące. Innymi słowy, dajemy klientowi gwarancję dostępności i ceny. Cena to słowo, przy którym warto w tym przypadku zatrzymać się chwilę dłużej. Najpierw pandemia, a następnie wybuch wojny na Ukrainie spowodowały silne wahania wartości materiałów budowlanych i wykończeniowych. Wiele firm, sprowadzając wskazane produkty, podaje jedynie cenę orientacyjną, docelowa jest obliczana przed samym wydaniem materiału. W rezultacie podawane kwoty mogą się różnić między sobą. – Sprowadzając płytki z fabryk, również mierzymy się z tą sytuacją – wyjaśnia Tomasz Nastarowicz. – Jednak nie przenosimy tych trudności na naszych klientów. Dla nas liczy się zarówno jakość produktów, jak i jakość obsługi. A ta trzeba przyznać jest usytuowana na wysokim poziomie. Każdy produkt dostępny w salonie można dotknąć i dokładnie obejrzeć. Klienci mogą dostawić płytkę do płytki, aby sprawdzić zamysł aranżacji, dopasowanie kolorów i faktur. Ceramix świadczy też usługę projektowania. Na miejscu do dyspozycji jest dwóch specjalistów. Dzięki nim klient może zobaczyć docelowy efekt swoich zakupów i utwierdzić się w pomyśle lub go zmodyfikować. Z opcji tak samo chętnie korzystają osoby zdecydowane na konkretne materiały, jak i te poszukujące jeszcze właściwego roz-
wiązania. – Nie ma co ukrywać, remont to stresujące wydarzenie – dodaje menadżer punktu. – Możliwość stworzenia projektu i jego wizualizacji na komputerze to świetne narzędzie, by wesprzeć klienta w wyborach i odrobinę uspokoić. Salon na bieżąco zapewnia maksymalnie duży wybór wzornictwa - pod względem formatów i kolorystyki, przy zachowaniu konkurencyjnych cen. Jak mówi zespół punktu - luksus nie musi dużo kosztować. Pozwalają na to ilości materiałów zamawiane bezpośrednio od producentów i stałość oferty. Co warto dodać, istnieje też możliwość składania zamówień indywidualnych na płytki dekoracyjne. Ceramix pomaga w odnalezieniu i wyborze odpowiedniego producenta, a następnie zajmuje się sprowadzeniem towaru. Zakres oferowanych możliwości salonu śmiało można określić mianem – kompleksowego. Na stanie klienci znajdą też elementy, takie jak chemia budowlana, armatura sanitarna, meble łazienkowe, kabiny prysznicowe, wanny… Po prostu, cały asortyment potrzebny do wykończenia łazienki. Do tego Ceramix zapewnia też transport. Produkty dostarczane są dowozem własnym na terenie całego województwa. Dalej w Polskę zamówienia dostarcza kurier. Więcej informacji można zaczerpnąć bezpośrednio w salonie.
Ceramix Płytki - ul. Struga 3, Szczecin tel. 730 730 143, mail: szczecin@ceramixplytki.pl www.ceramixplytki.pl, FB: @ceramixplytki
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
57
| NIERUCHOMOŚCI |
#materiał partnerski
Rodzinny kompleks nad Bałtykiem z perspektywą dobrego zarobku Basen, ogrodzony plac zabaw, ochrona obiektu, tarasy z ogrodami, mnóstwo zieleni w połączeniu z wygodnymi w użytkowaniu miejscami parkingowymi – Playa Park to jedna z najciekawszych inwestycji nad polskim morzem. W Trzęsaczu rozpoczął się proces inwestycyjny, w efekcie powstanie jedenaście dwulokalowych domków tworzących malowniczo położony kompleks rodzinny Playa Park. Piękne plaże bałtyckie oddalone są od inwestycji zaledwie o 150 metrów, co sprawia, że jest to jedna z najciekawszych nieruchomości, jaką obecnie można nabyć w pasie nadmorskim Pomorza Zachodniego. Dlaczego warto zainwestować właśnie w Trzęsaczu? Ta miejscowość z roku na rok zyskuje w oczach turystów z całej Europy, bliskość popularnych kurortów takich jak Międzyzdroje, Pobierowo czy też Niechorze z rozmaitymi atrakcjami turystycznymi, począwszy od czystych kąpielisk, ośrodków SPA, platform widokowych czy przystani jachtowych, a także umiejscowienie w pobliżu szlaku nadbałtyckich latarni sprawia,
że Trzęsacz staje się miejscem idealnym dla odpoczynku. Malowniczo zlokalizowany, cichy, a zarazem oferujący mnóstwo atrakcji… czy można wyobrazić sobie lepsze miejsce na zakup wymarzonej nieruchomości? Warto zaznaczyć, że Playa Park zapewnia wszystko, czego potrzebują turyści. Staje się zatem inwestycją, która zapewni stosunkowo wysoką stopę zwrotu, a co za tym idzie, jest bezpieczną lokatą kapitału, zwłaszcza w czasach takich jak obecne, gdy wartość pieniądza wręcz pożerana jest przez inflację. Zakupy mieszkaniowe z przeznaczeniem na wynajem to ciągle bardzo popularna forma inwestowania, a do tego… stworzy doskonałe warunki samemu inwestorowi do odpoczynku nad urokliwym Bałtykiem.
#materiał partnerski
| NIERUCHOMOŚCI |
Zamieszkaj w wyjątkowej zabytkowej rezydencji Historia tej inwestycji sięga już 150 lat, kiedy to w 1870 roku do użytku oddano luksusowy Hotel „Seeblick”. Budowla, oparta o budzący podziw projekt, której każdy detal był idealnie dopasowany do architektury, była wizytówką Międzyzdrojów. Baltic Luxury Residence to połączenie najwyższych standardów budownictwa z szacunkiem do historii jednego z najpiękniejszych budynków w historii Międzyzdrojów. „Seeblick”, który w czasach powojennych pełnił funkcję Wojskowego Domu Wypoczynkowego Bałtyk, odzyskuje właśnie dawną świetność. Obecnie trwają tu prace rewitalizacyjne. Do przebudowy wykorzystywane są najlepsze materiały budowlane, prace prowadzone są według projektów renomowanych i uznanych w świecie architektów. I co ważne: już teraz można kupić jedną z rezydencji. Inwestorzy, którzy zdecydują się na zakup nieruchomości, będą mieli do swojej dyspozycji klimatyczną restaurację o powierzchni prawie 400 mkw., znajdującą
się na parterze obiektu, strefę WELLNESS & SPA, w której będą sauna fińska i łaźnia parowa, czy też room service, dzięki któremu mieszkańcy kompleksu będą mogli korzystać z usług serwisu pokojowego. Baltic Luxury Residence staje się jedną z najbardziej prestiżowych nieruchomości na polskim Wybrzeżu. W rezydencji będzie można zamieszkać lub potraktować ją inwestycyjnie i zarabiać na wynajmie w jednym z najbardziej lubianych kurortów nad Bałtykiem. Międzyzdroje są cenione przez turystów zarówno z Polski, jak i innych krajów Europy, a prestiż Baltic Luxury Resudence będzie gwarantem wysokiej stopy zwrotu.
| NIERUCHOMOŚCI |
#materiał partnerski
Od pomysłu do realizacji. Harmonijne wnętrza Malve Studio Projektowanie wnętrza funkcjonalnego nie musi oznaczać rezygnacji z niebanalnych rozwiązań. Wręcz przeciwnie! Dziś dizajn to ponadczasowe uzupełnienie codzienności, a także nadanie jej unikatowego charakteru. Udowadnia to Lidia Wróblewska, główny architekt Malve Studio, a także właścicielka firmy. Jak to robi?
- Do każdego wnętrza jak i klienta, podchodzimy bardzo indywidualnie, z wielką pasją i zaangażowaniem – wyjaśnia Lidia Wróblewska. - W projektach stawiamy na ergonomię, harmonię, czystość formy oraz jej wykonania. Staramy się, aby nasze projekty i realizacje były interpretacją marzeń oraz potrzeb naszych klientów.
Zespół pracowni czuwa nad projektem od pomysłu, aż do jego oddania. – Klienci, którzy szukają nowej kuchni bez kompleksowego projektu wnętrza wykonanego przez nas wcześniej, mają dostęp do całej naszej wiedzy projektowej – dodaje właścicielka firmy. - Dzięki temu nie wychodzą od nas jedynie z meblami, lecz z pełną aranżacją kuchni i jej realizacją.
Malve jest studiem projektowym zajmującym się kompleksowym projektowaniem wnętrz oraz realizacją mebli kuchennych na wymiar. Ponadto należy podkreślić, że pracownia nie oferuje masowych rozwiązań, ponieważ jej celem jest zapewnienie wyjątkowych realizacji. Każdy projekt spod brandu Malve Studio zawsze ma swoją specyfikę i niepowtarzalny charakter. - Dobrze zaprojektowane wnętrze jest praktycznie rozplanowane, harmonijne kolorystycznie i stworzone dla jego mieszkańców – wyznaje Lidia Wróblewska. – Potrzeby moich klientów zawsze rozpatrywane są bardzo indywidualnie, tak aby realizacje je zaspakajały.
Studio działa pod adresem Kazimierska 4G w Szczecinie. Osoby zainteresowane współpracą powinny wiedzieć, że w przypadku nieruchomości z rynku pierwotnego najlepiej skontaktować się z pracownią jak najwcześniej, aby proces projektowy rozpoczął się jeszcze przed budową domu. W przypadku mieszkań – na etapie, kiedy można zgłaszać jeszcze zmiany lokatorskie. - Projekt wnętrz tak naprawdę powinien być tworzony równolegle z projektem budowlanymi – wyjaśnia Lidia Wróblewska. - Dlaczego? Im wcześniej architekt wnętrz zaplanuje układ funkcjonalny, tym budowa domu przebiegnie taniej i szybciej. W przypadku nieruchomości z rynku wtórnego, należy zgłosić się do Mave Studio kilka miesięcy przed planowanymi pracami remontowymi. Więcej można dowiedzieć się odwiedzając media społecznościowe Malve Studio oraz kontaktując się bezpośrednio z pracownią.
Marka mebli Malve powstała w odpowiedzi na zapotrzebowanie rynku na niestandardowe meble kuchenne, dostosowane do gustu i wymagań. Opierając się na nowoczesnych technologiach oraz korzystając z osprzętu najlepszych firm, pracownia realizuje prestiżowe, a zarazem funkcjonalne formy. - Tworzymy kuchnie na wymiar oraz meble łazienkowe i garderobiane – dodaje właścicielka firmy. - Doświadczenie połączone z wiedzą i talentem pozwalają Malve zaoferować najbardziej optymalne a przy tym ciekawe rozwiązania.
60
ul. Kazimierska 4G, Szczecin kontakt@malvestudio.pl tel. 790 703 742
#reklama
Mieszkania na sprzedaż
| ZDROWIE |
Mindfulness, czyli podróż do wnętrza siebie Socjolog, doradca psychospołeczny, trener rozwoju osobistego i uważności oraz certyfikowana nauczycielka jogi. Od wielu lat obszarem jej zainteresowań jest mindfulness oraz wszelkie formy redukcji stresu. Iwona Ziejewska pomaga tym, którzy przytłoczeni nadmiarem obowiązków, życiem w ciągłym pośpiechu i napięciu chcieliby rozpocząć podróż w głąb siebie. Podróż, której celem będzie odnalezienie wewnętrznego spokoju i harmonii. ROZMAWIAŁA EWELINA ŻUBEREK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE IWONY ZIEJEWSKIEJ
Może zacznijmy od tego, czym jest uważność, czyli mindfulness? - To stan świadomości tego, czego doświadczamy w danym momencie nie oceniając czy ta chwila jest dobra czy zła. Dla mnie mindfulness to droga do tego, aby mniej być w swoich myślach, a bardziej w doświadczaniu, aby świadomie przeżywać życie świeżym umysłem. Jakie korzyści płyną z treningu uważności? - Uczymy się bardziej być w chwili obecnej, mniej wybiegać w przyszłość lub w przeszłość. Dzięki treningowi uważności można między innymi ograniczyć negatywne myśli i zmniejszyć poziom stresu. Dodatkowo trening polepsza naszą koncentrację, obiektywność i klarowność umysłu. Poprawiamy także swoją pamięć roboczą i zwiększamy aktywność tych układów mózgu, które odpowiedzialne są za tzw. pozytywne nastawienie do świata i innych. Czy pomaga to także lepiej zrozumieć siebie? - Jestem zwolenniczką praktyki, dlatego przerwij teraz czytanie i zamknij oczy. Weź spokojny wdech i wydech, w ogóle zauważ, że oddychasz. Zwróć uwagę, jaki jest teraz twój oddech, uważnie obserwuj, jak płynie. Następnie przenieś uwagę na swoje ciało. Jak się czujesz? Jak się masz w swoim ciele? To krótkie ćwiczenie pokazuje, jak choć przez chwilę, skupiając się na oddechu, możemy być bardziej świadomi danego momentu. Taka uważna chwila pomoże nam dokonać wglądu i zauważyć nasze emocje, doznania i pojawiające się myśli. Dzięki temu możemy lepiej wsłuchać się w nasze życie wewnętrzne, ale także uważniej odczuwamy nasz zewnętrzny świat, to, co nas otacza, czyli przyrodę, przedmioty i innych ludzi. Kiedy mindfulness pojawił się w pani życiu? - Wiele lat temu zostałam obdarowana książką „Potęga teraźniejszości” Eckharta Tolle i tak zaczęła się moja przygoda z mindfulness. Byłam wtedy w ważnym momencie swojego życia. Robiłam wgląd
62
w siebie i poszukiwałam równowagi. Zaczęłam wgłębiać się w literaturę i dostępne publikacje. Ukończyłam trening uważności, kursy, szkolenia. Zauważyłam, że systematyczna praktyka przynosi wiele dobrego, dlatego postanowiłam dzielić się wiedzą i doświadczeniem z innymi, zarówno dorosłymi, jak i dziećmi. Ile czasu musi upłynąć, żeby medytacja uważności zaczęła przynosić zauważalne efekty? - Badania pokazują, że potrzebujemy około 8 tygodni regularnego treningu uważności, żeby w mózgu pojawiły się strukturalne i funkcjonalne zmiany związane z korzyściami płynącymi z praktyki uważności. Natomiast chciałabym podkreślić, że nawet jeżeli z opisu wszystko to wydaje się łatwe w zastosowaniu, to w praktyce wcale takie łatwe nie jest. Osobiście mam często dużo pokory i refleksji odnośnie do swojej własnej praktyki. Moim zdaniem to praca na całe życie. Mimo wszystko warto ten trud podejmować. Techniki uważności wykorzystywane są także w jodze. Co łączy jogę i mindfulness? - Świat jogi i mindfulness wzajemnie przenikają się. Dopiero praca nad umysłem i ciałem przyniosła w moim przypadku zadawalające rezultaty. Dlatego w swojej pracy z klientem łączę z powodzeniem te dwie dziedziny. Podczas zajęć jogi duży nacisk kładę na uważność w oddechu i ciele. Natomiast podczas treningu uważności stałym elementem jest uważny ruch i praca z ciałem.
#reklama
Lato tuż tuż! To idealny czas aby zacząć dbać o swoją figurę. Z tej okazji w Esthetic Concept przygotowaliśmy ofertę promocyjną na zabiegi modelujące ciało.
• Masaż rolkami rozbija złogi tłuszczowe oraz działa drenująco wpływając na redukcje cellulitu Pomarańczowej skórce mówmy stanowcze NIE! Partie ciała do wyboru: łydki, uda, pośladki, brzuch, boczki, ramiona. Chcesz skorzystać z darmowej konsultacji? Dowiedzieć się, co możemy Tobie zaoferować i jakie wypracować efekty? Zadzwoń lub napisz tel. 504 866 812. Możesz również skorzystać z rezerwacji online - www.esthetic-concept.pl/umow_wizyte
LipoRadioLogie Vinci II zabieg na 2 okolice ciała = 60 minut zabiegu. Pakiet 8 zabiegów za 900 zł + kriolipoliza Pakiet 12 zabiegów za 1300 zł + kriolipoliza.
Czym jest LIPORADIOLOGIA? Liporadiologia czyli bardziej zaawansowana wersja Endermologii. To połączenie najskuteczniejszych metod mogących wpływać na redukcję tkanki tłuszczowej, niwelowanie cellulitu oraz regenerację włókien kolagenowych. • Posiada podczerwień i światło LED podgrzewające fibroblasty, które powodują szybszą syntezę kolagenu i elastyny • Bipolarny RF pobudza krążenie krwi, zarazem wzbudza mechanizm komórkowy, dotlenia tkanki i komórki
ul. JAGIELLOŃSKA 16A/LU2, Szczecin tel.: 504 866 812 | e-mail: biuro@esthetic-concept.pl www.esthetic-concept.pl
Dla nowych klientów darmowa konsultacja kosmetologiczna
| KSIĄŻKI |
Pisanie jak terapia
64
| KSIĄŻKI |
Małgorzata Brodzik, prywatnie mieszkanka Szczecina, szczęśliwa młoda mama i żona. Zadebiutowała mocną powieścią „Walcząc z przeszłością”, o przemocy, alkoholizmie, gwałcie i trudnym dzieciństwie. Przytoczyła w niej własne doświadczenia z nutą fikcji. Jak wyjaśnia - pisze, żeby pomóc przede wszystkim sobie – w przebaczeniu, ale i innym – w rozumieniu trudnych sytuacji. Czy jej się to udało? ROZMAWIAŁA MONIKA PIĄTAS / FOTO ANDRZEJ SZKOCKI
Dlaczego zaczęłaś pisać? – Od zawsze o tym marzyłam. Chciałam wydać książkę, siedziało mi to z tyłu głowy. Kiedyś dużo czytałam, nadal to robię (uśmiech). Sporo też recenzowałam. Stąd te marzenia. Mój debiut, można powiedzieć – napisał się sam. To było przetarcie szlaków. Uwierzyłam w siebie i zaczęłam pisać. Postawiłaś na literaturę obyczajową, później na romans, skąd ten kierunek? – Jestem marzycielką, wierzę w prawdziwą miłość (uśmiech). To też gatunki, które głównie czytam. A nie myślałaś, żeby poeksperymentować? – Nigdy nie mówię nigdy, nie wiadomo, co mnie w życiu spotka. Może się porwę na inny gatunek. Na razie o tym nie myślałam, nie wiem czy bym się odnalazła. Dziś masz na koncie trzy książki, ale zacznijmy od twojego debiutu. Opowiada o przemocy, gwałcie, alkoholizmie, morderstwie. Ma znacznie mocniejszy przekaz, niż kolejne napisane przez ciebie powieści. Planujesz kontynuację? – „Walcząc z przeszłością” była dobrze odebrana przez czytelników i historia aż
domaga się kontynuacji (śmiech). Więc tak, planuję napisać drugą część. Muszę przetrawić pewne kwestie i ująć je w fabułę. Książka reklamowana jest jako powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Dotyczą ciebie? – Zdecydowanie jest inspirowana moim życiem. To coś, co chciałam z siebie wyrzucić. Wiadomo, że niektóre elementy to fikcja. Na pewno nie zdradzę, które są które. Potrzebuję zachować trochę prywatności. Pewnie też inaczej zostałoby to odebrane przez czytelników, gdyby wiedzieli, które fragmenty są fikcją. Pisanie o tych wydarzeniach przychodziło ci z łatwością? Nie da się ukryć, że to tematy trudne i wielu osobom z podobnym doświadczeniem nie jest łatwo mówić o tych sprawach. – Łatwo nie było, ale po zakończeniu pracy poczułam w pewnym stopniu ukojenie. Pisząc chciałam spróbować komuś wybaczyć. Myślałam, że jeśli spiszę te wydarzenia, to jakoś uda mi się zamknąć i zostawić ten etap za sobą. W jakimś stopniu mi się to udało. Nadal jednak nie potrafię w stu procentach
się przełamać. Stąd twoje wcześniejsze stwierdzenie, że książka napisała się sama? – Tak, tworząc „Walcząc z przeszłością”, wyrzucałam z siebie emocje. Tak samo, jakbym rozmawiała z najlepszą przyjaciółką. Dzięki książce chciałam pomóc ludziom zrozumieć, że warto reagować. Wyciągać pomocną dłoń, jeśli widzą, że u kogoś dzieje się coś złego. W związku z tym, czym jest dla ciebie pisanie? To po prostu pasja, może chęć ucieczki w świat fikcji literackiej? Próba znalezienia dodatkowego dochodu? A może forma terapii? – Chyba każdy z tych punktów w jakiejś części do mnie pasuje. Pisanie jest moją pasją, ale mam ograniczony czas. Nie mogę się temu poświęcić tak, jakbym chciała. Chciałabym kiedyś bardziej się temu oddać, co przyczyni się na jakiś dochód. Nie uciekam od świata, ale na pewno wymyślanie historii pomaga mi się od niego oderwać. Wyczuwam się w rolę stworzonych przez siebie postaci i chociaż przez moment żyję ich życiem. Terapia? Również, bo jednak w jakimś stopniu mi to pomogło (uśmiech).
| ZDROWIE |
#materiał partnerski
Wyznaczoną ścieżką prosto do celu. Gabinet kosmetyczny Eunice w drodze do marzeń Śmiało można to powiedzieć – tu spełniają się marzenia. Zarówno te o klientów dotyczące doskonałej kondycji i wyglądu, jak i samej założycielki gabinetu. Urszula Janerka od początku znała kierunek w jakim chce podążać i dziś świętuj 10- lecie działalności. Jak to osiągnęła? Przekonajcie się sami. To już 10 lat odkąd klienci mogą korzystać z usług gabinetu kosmetycznego Eunice. Jak zamierza pani uczcić okrągłą rocznicę?- Planów mam wiele, ale równie dużo mam też pracy (uśmiech). Na pewno chciałabym zrobić ukłon w stronę moich klientów i zorganizować dla nich dni marek wiodących mojego gabinetu. Byłaby to okazja do zakupu kosmetyków w promocyjnych cenach, wygrania zabiegów i bliższego poznania mojej filozofii działania. Zdradzę jednak, że moim największym marzeniem, na 10-lecie gabinetu, było ukończenie studiów na kierunku pielęgniarstwa i to marzenie właśnie udało mi się spełnić. Bronię się już w styczniu! Przede mną mocno intensywny czas, ale jestem z tego bardzo dumna. Czy od samego początku była pani zdecydowana, co do kierunku i profilu gabinetu? - Zdecydowanie tak. Od zawsze byłam mocno ukierunkowana na masaż i odpowiednie nawadnianie skóry. To podstawa pielęgnacji. Nie przeprowadzam zabiegów zmieniających rysy twarzy, staram się wyciągać i eksponować naturalne piękno i urodę moich klientek. Natomiast współpracuję z lekarzami, którzy to robią. Jeśli istnieje taka konieczność, jestem w stanie polecić odpowiednie kierunki. Moją filozofię mocno ugruntowała marka Intraceuticals, w której jestem absolutnie zakochana. Zabiegi tej serii są bardzo wszechstronne. Ich skuteczność potwierdza wiele hollywoodzkich gwiazd w tym Madonna, która korzysta z nich niemal przed każdym ważnym występem. Miałam nawet okazję wziąć udział w szkoleniu prowadzonym przez Michelle Peck, specjalistkę i ambasadorkę marki, która realizuje zabiegi podczas tras koncertowych artystki. Niedawno gabinet zdobył tytuł 2021 Najlepszy Gabinet Roku i otrzymał Certyfikat Intraceuticals 2022. Proszę powiedzieć, czym są te wyróżnienia? - Na pewno są potwierdzeniem wysokiej jakości pracy mojego gabinetu. Jako jedna z niewielu
66
specjalistek w Szczecinie mogę pochwalić się tymi nagrodami. W dodatku zdobyłam je dwukrotnie. Zderzyłam się z sytuacjami, gdy firmy podszywały się pod prowadzone przeze mnie usługi. Klienci nie byli z tego zadowoleni. Dlatego zawsze staram się powtarzać - rozpoczynając współpracę ze specjalistami należy sprawdzać czy dysponują odpowiednimi certyfikatami. My nimi dysponujemy, jest to transparentne. Poza tym, dla mnie osobiście, ta nagroda to potwierdzenie, że moje idee i obrany przeze mnie kierunek jest tym właściwym. Nagrody to jedno, rekomendacje klientów to drugie. Jakie opinie cieszą najbardziej? Zdarzają się klienci, których jakość życia odmienia się w gabinecie? - Za mną mnóstwo wyjątkowych historii, a każda z nich jest ogromną motywacją. Osoby, które mnie znają wiedzą, że gdybym mogła poświęcałabym całą dobę, aby pomóc moim klientom. Często spotykam ludzi, którzy mówią – próbowałem już wszystkiego, jestem pod ścianą. Rozmawiamy i nagle okazuje się, że to „wszystkiego” wcale nie jest takie dosłowne, a ja mam jeszcze kilka propozycji do wykorzystania. Czy rekomendacje cieszą? – Na pewno. To najskuteczniejsza forma reklamy, a zarazem nagroda. Trzeba być jednak świadomym, że nic samo nie przychodzi. Cofnięcie czasu o 10 czy 20 lat jest możliwe, ale klient musi być nastawiony na ciężką pracę. Które z zabiegów są tymi najważniejszymi w ofercie gabinetu? - Moja oferta jest tak skrojona, aby pozwalała wypracowywać wszystkie założenia gabinetu. Na pewno Intraceuticals stanowi koronną część tej oferty. Jednak możliwości jest więcej. Mogę tu wymienić choćby nowoczesne solarium, które ma również funkcję światło terapii dedykowaną osobom zmagającymi się ze stanami depresyjnymi. Są też masaże i treningi. Zabiegi na całe ciało zarówno dla zdrowia, urody, jak i relaksu. Każdy program jest dobierany indywidualnie przeze mnie po rozmowie z klientem. Czy zdobyte przez panią wykształcenie medyczne przydaje się na co dzień w pani pracy? Czy może jakość dostępnych szkoleń jest tak wysoka, że są wystarczające do prowadzenia zabiegów? Jak Pani to ocenia? - Jestem na rynku bez przerwy od 2007 roku i szkolę się przez cały czas. Przyznam jednak, że wiedza, którą zdobyłam podczas studiów, jest wiedzą, której nie znalazłabym nigdzie indziej. Praktyka odbyta w szpitalu, nauka kompleksowego podejścia do klienta i jego problemu sprawia, że wiem jak reagować w każdej sytuacji – również tej niepożądanej. Medycyna otwiera oczy na wiele spraw, w tym tych pozornie błahych dotyczących choćby jałowości i dezynfekcji. Zawsze miałam bzika na punkcie sterylności, ale przyznam, że po mikrobiologii moje spojrzenie na bezpieczeństwo wspięło się na zupełnie nowy poziom (uśmiech). FB /GabinetKosmetycznyEunice telefon 793 230 384 Odzieżowa 12c/4, Szczecin
26 maja
Podaruj ukochanej Mamie wyjątkowy prezent! Instytut Kosmetyczny Rosso Beauty to miejsce, w którym rozbłyśniesz naturalnym pięknem. Szczecin, ul. Okulickiego 47, tel. 514 365 113
| ZDROWIE |
#materiał partnerski
Od regeneracji do długowieczności Codzienne wyzwania w realizacji marzeń o nowym mieszkaniu, samochodzie, gadżecie czy też walka o lepszy byt dla rodziny potrafią przysłonić to, co tak naprawdę najcenniejsze: Zdrowie! Bez zdrowia nie nacieszymy się sukcesami ani nie przysłużymy się bliskim. Niestety, chwila refleksji najczęściej nadchodzi dopiero w kryzysie. Dlatego czas uwierzyć w długowieczność i wziąć sprawy w swoje ręce, korzystając ze wsparcia nowoczesnej technologii. Od czego zacząć? Na to pytanie odpowiedziała Izabella Kvist, współzałożycielka firmy Si strefa regeneracji w Szczecinie.
nawyki. Stąd pomysł, by wykorzystać nowoczesne technologie, takie jak tlenoterapia hiperbaryczna i krioterapia ogólnoustrojowa do poprawy zdrowia bez wielkich wyrzeczeń. Na czym polega tlenoterapia hiperbaryczna? - Jest to bezbolesny i w zasadzie bardzo relaksujący zabieg w komorze hiperbarycznej. Komora wygląda trochę jak namiot. Ciśnienie w niej podnosi się, a użytkownik oddycha czystym tlenem, podawanym wprost do komory. To właśnie te połączenie jest kluczowe i zapewnia przewagę nad innymi formami tlenoterapii. Hiperbaria jako jedyna ma naukowo potwierdzone działanie nie tylko na zdrowie, ale i, uwaga, długowieczność! Co zyskuje osoba korzystająca z takiej terapii? - Niezależnie od tego, kto skorzysta z tego zabiegu, w pierwszej kolejności zyskuje poprawę stanu zdrowia i samopoczucia. Więcej specyficznych rezultatów zależy od tego, co komu dolega i czym zajmujesz się na co dzień. Sportowiec doceni zmniejszenie stanów zapalnych po ciężkim treningu, poprawę wydolności czy metabolizmu. Osoby starsze docenią lepszy sen, redukcję dolegliwości bólowych czy cukrzycowych, a także poprawę koncentracji i pamięci. Wszyscy też po prostu młodnieją (uśmiech). Uważasz, że możecie odmłodzić swoich klientów? - Tak, to jest już udowodnione naukowo i jest niemałą sensacją. Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie (uczestnicy badania korzystali z hiperbarycznej terapii tlenowej pięć razy w tygodniu po półtorej godziny) badali długość ich telomerów. Po trzech miesiącach takich sesji telomery wydłużyły się aż o 20 procent. W teorii takie wydłużanie telomerów przesuwa w organizmie równowagę w kierunku komórek wartościowych, co prowadzi do odmłodzenia organizmu. Czy każdy może korzystać komory hiperbarycznej - Każdy, kto nie ma przeciwskazań zdrowotnych, może śmiało korzystać. Jako pierwsi w Szczecinie mamy także komorę umożliwiającą wjazd na wózku inwalidzkim czy wejście o kulach. To bardzo ważne dla osób niepełnosprawnych, ale i ludzi po wypadkach czy z kontuzjami ograniczającymi swobodne poruszanie się. Załóżmy, że mam jakieś przeciwskazania, co innego możesz mi zaproponować? - Niezależnie czy możesz, czy nie możesz korzystać z komory hiperbarycznej, każdemu polecamy włączyć do swoich zwyczajów korzystanie z dobrodziejstw zimna. Czyli zapraszamy do kriokomory!
Opowiedz, proszę, czym się zajmujecie? - Pomagamy naszym klientom dbać o zdrowie, kondycję i jakość życia. Innymi słowy wydłużamy ich zdrowe oraz życie. Ale robicie to w dość nietypowy sposób. - Tak i nie. Faktycznie promujemy holistyczne podejście do zdrowia. Z uwzględnieniem zdrowej diety, sportu, snu itp. Jednak zdajemy sobie sprawę z tego, jak wygląda dzisiejszy świat i jakie mamy wszyscy
68
Brrrrr…. Czy to na pewno dobry pomysł? Czy nie spowoduje to aby przeziębienia? - (śmiech) Wręcz przeciwnie! Ekspozycja na zimno to obok zdrowej diety i ruchu najprostsza rzecz, jaką możesz zrobić dla poprawy swojego zdrowia i długości życia. ul. J. Kusocińskiego 4, Szczecin kom. 798 374 000 | www.siregeneracji.pl Zapraszamy na FB - zeskanuj kod QR
Zapraszamy do naszego wiosennego ogródka Rostocka 110A, Szczecin | tel. 690 517 721 | www.perseusz-szczecin.pl
NOWA LODZIARNIA W SZCZECINIE ZAPRASZA! W ofercie: lody gałkowe rzemieślnicze lody włoskie, lody mini melts gofry bombelkowe desery, ciasta, torty kawa ul. Kwiatkowskiego 1/6 (od strony Poczty Polskiej) Szczecin-Gumieńce tel.: 509 333 565
| Z MIASTA |
#materiał partnerski
Ostatni spacer do Tęczowej Krainy Przez Tęczowy Most, a dalej już tylko na wiecznie zielone łąki. Według legendy to właśnie tak wygląda ostatni spacer naszych domowych pupili. Dariusz – zarządca Tęczowej Krainy, wraz ze swoim zespołem, każdego dnia dokłada wszelkich starań, aby więź z domowymi zwierzakami trwała nawet po drugiej stronie tęczy. Jak to robi? – Odpowiedź znajdziecie w Tęczowej Krainie. Chyba możemy to powiedzieć wprost, zwierzaki domowe dla wielu osób są pełnoprawnymi członkami rodzin. Jak można przygotować się do ich pożegnania? Czy to w ogóle jest możliwe? - Nasz zespół dokłada wszelkich starań, by pomóc właścicielom zwierzaków zmierzyć się z tymi chwilami. Zapewniamy wsparcie lekarza weterynarii, odbiór i transport przyjaciela podczas „ostatniego spaceru” oraz symboliczną ceremonię pożegnania. Cały czas jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy, odpowiadamy na pytania. Sami przecież mamy zwierzaki i wiemy, jak są ważnymi członkami rodzin. Honorujemy je ozdobnymi trumnami i pięknymi tabliczkami pamiątkowymi. To przecież nasi najlepsi przyjaciele, wierni towarzysze na całe życie. Po ich przejściu przez Tęczowy Most zostaje wielka pustka. Ale dzięki Tęczowej Krainie niezerwana więź może trwać dalej. Tęczowa Kraina, do której zwierzaki trafiają, przechodząc przez Tęczowy Most na zasłużony odpoczynek, dla wielu wciąż jest dość tajemniczym miejscem – może nawet nowym w naszej kulturze. Rozumiem, że to właśnie ta legenda i to miejsce było inspiracją do nazwy pana działalności? - Jak głosi legenda, zmarłe zwierzaki idą za Tęczowy Most. Oczywiście, co się z nimi dzieje dalej, to już tajemnica, choć domyślamy się, że musi być to cudowne miejsce, gdzie trawa jest wiecznie zielona (uśmiech). Wierzymy w to tym mocniej, że wiatr wpędzający w ruch wiatraczki ustawiane na kwaterach sprawia, iż tęcza, po której pupil przechodzi na drugą stronę, staje się intensywniejsza. Dzięki temu naszym przyjaciołom łatwiej przespacerować przez most, a to, co za nim czeka, jest jeszcze piękniejsze. Odpowiadając na pytanie – tak, właśnie to miejsce było inspiracją dla naszej nazwy, choć przyjęliśmy ją w dość naturalny sposób. Tęczowa Kraina, ta prowadzona przez pana, ma nieco bardziej namacalny wymiar. Jak opiekunowie i jak pana zespół może pomóc przejść ukochanemu pupilowi na drugą stronę
70
mostu? - Możliwości jest wiele. Oferujemy indywidualne pożegnania, jak i wspólne. Istnieje też możliwość kremacji indywidualnych. I tak jak wspomniałem wcześniej, staramy się odciążyć właścicieli tam, gdzie możemy. Odbieramy ich przyjaciela i przewozimy z wyznaczonego miejsca. Cały czas jesteśmy w kontakcie z lekarzami. Przy tym wszystkim mocno dzielimy się naszą empatią. Ostatni spacer, to bardzo ładne określenie. Ale co po nim następuje? Jak to wszystko wygląda? - Pochówek najczęściej odbywa się w podczas obecności najbliższych zwierzątka. Jednak całą procedurę możemy zrobić również bez właściciela, który po dokonaniu przez nas pochówku otrzymuje informacje o dokładnym miejscu, gdzie szukać zwierzaka. Należy też zrozumieć, że nie każdy czuje się na siłach, aby powiedzieć „do widzenia”, aby przejść przez cały ten proces. Niektórzy wolą odwiedzić swojego pupila już po pochówku, gdy pomnik pamiątkowy jest już gotowy. A czy z czworonożnym przyjacielem trzeba się rozstawać pod symboliczną tablicą pamiątkową? Czy istnieje sposób, by „zabrać” go z powrotem do domu? - Tak, przyjaciela można odebrać i zabrać go do domu po procesie kremacji w pamiątkowej urnie. Proszę jeszcze wyjaśnić, jak wyglądają kwestie formalne takiego pożegnania? - Oczywiście wszystko, co robimy, odbywa się zgodnie z prawem w duchu pełnego profesjonalizmu. Wystarczy do nas zadzwonić, a my od razu otaczamy dzwoniącego opieką i przeprowadzamy przez cały proces utraty zwierzątka. Można też skorzystać z formularza odbioru zwierzęcia dostępnego na naszej stronie internetowej www.teczowakraina24.pl. Jesteśmy do dyspozycji 7 dni w tygodniu, a nawet w święta. Jeśli zwierzątko jest wcześniej przygotowywane do drogi za Tęczowy Most, to tu również jesteśmy w stanie pomóc w każdym momencie. Działamy natychmiastowo od przyjętego zgłoszenia, jeśli jest taka wola opiekuna zwierzęcia. Zapraszamy do kontaktu, pomożemy Państwu profesjonalnie i godnie przejść przez tę trudną drogę.
Grzebowisko i Krematorium dla małych zwierząt domowych ul. Bielańska 31, Szczecin tel: +48 504 089 302; +48 504 089 341 www.teczowakraina24.pl
#materiał partnerski
| Z MIASTA |
Jakie czasy, takie RAMY,
czyli komputery zastępują rowery
Kolejny sezon komunijny za pasem, a wraz z nim coroczny dylemat komunijnych prezentów. Chęć znalezienia balansu między oczekiwaniami i potrzebami młodego człowieka, który nie jest tym samym 9–latkiem, co jego idący do komunii rodzice. Szukając odpowiedzi, kim jest, dorośli przekopują dziesiątki stron z top zestawieniami pożądanych prezentów. Inspirują się podpowiedziami gwiazd z Instagrama. Głowią, czy dzisiejszy quad za lat kilka zyska rangę kalkulatora, który przecież niegdyś otrzymany na komunię tak bardzo cieszył. Cieszył też zegarek czy Biblia ilustrowana. Cieszyły pieniądze… Nawet gdy tylko nieliczni mieli szansę je rozdysponować, kupując wymarzony rower czy walkmana. Reszta godziła się z myślą, że koperty dopięły budżet domowy po komunijnym przyjęciu. Dziś, gdy technologia idzie naprzód, a wraz z nią wymagania otaczającego świata i ludzkie potrzeby, limit stanowi jedynie zasobność portfela. A przecież nie chodzi o to, by kupić prezent możliwie najdroższy, a trafiony. Prezent, którego posiadanie zaowocuje wiedzą, nowymi
umiejętnościami, poszerzy horyzonty, ale przyniesie przy tym radość i zabawę w pożądanym przez dziecko wydaniu. Takim prezentem zdecydowanie będzie solidny MacBook. Po pierwsze, jest to komputer niosący równowagę między tym, czego pragną dzisiejsze dzieci, a wymaganiami stawianymi przez ich rodziców. Jest to prestiż, który wyróżnia, otula poczuciem bezpieczeństwa w świecie, który niesie coraz więcej zagrożeń. Twórcy z Apple’a, mając tego świadomość, uzbroili bowiem MacBooka w najbezpieczniejszy obecnie system macOS’a, który oferuje rozwiązania typu „rodzinna chmura”. Umożliwiają one filtrowanie niedozwolonych stron czy zdalne zarządzanie czasem pracy dziecka z komputerem poprzez jedno kliknięcie. Ponadto sprzęt Apple nie ma konkurencji. Design, szybkość i intuicyjność dawno pozostawiły wszelkich rywali w tyle. A jego zalety są dostrzegane przez instytucje edukacyjne i korporacje na całym świecie, co skutkuje porzucaniem Windowsa na rzecz właśnie macOS’a. Nie trudno więc zgadnąć, znajomość którego systemu będzie wkrótce pożądana na rynku pracy czy uczelniach wyższych. Wybór Apple’a nie będzie oczywiście pozbawieniem dziecka konkurencji, ale na pewno solidnym fundamentem pod budowanie jego szans. Sama nauka systemu jest nie-
samowicie uproszczona dzięki zastosowaniu możliwości równoległego działania między systemami macOS a Windows i stopniowego przyswajania przez dziecko tego pierwszego. Oczywiście kupno MacBooka może się jednoznacznie kojarzyć ze sporym wydatkiem. Jednak w Szczecinie istnieje szansa jego zakupu z oszczędnością rzędu nawet 60%. Taką możliwość niesie sklep UltraUpgrade, oferujący powystawowy sprzęt Apple’a. Znaleźć tam można iMac’i, McBook’i i iPhone’y na każdą kieszeń. W dodatku wszystkie sprawdzone zgodnie z wyśrubowanymi normami i objęte roczną gwarancją, którą przedłużyć można do 3 lat. Na miejscu zawsze czeka fachowa obsługa, która wysłucha oczekiwań, rozwieje wątpliwości i zaoferuje nowy prestiżowy sprzęt, który posłuży na lata, w bardzo atrakcyjnej cenie. Dziś, gdy inwestycja w przyszłość dzieci nosi wymiar bardzo realny, a rozwój to stawianie na znajomość języków i technologii, a nie tylko papier uczelni wyższej, warto postawić na Apple’a. I dobrze mieć świadomość, że wartości nie przelicza się na pieniądze. I że nieważne jest to, ile włożysz do koperty, ale ile wyjmie z niej obdarowany… Po latach.
Showroom: Kaszubska 5 | www.ultraupgrade.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
71
| Z MIASTA |
„Ding Dong”, kolorowanka terapeutyczna. Wspólny projekt Polki i Ukrainki Polka napisała książkę dla dzieci, Ukrainka ją przetłumaczyła, dzieci mogą teraz swobodnie ją czytać. Tytułowym Ding Dongiem jest pluszowy misio, przyjaciel wszystkich dzieci.
Pomysł narodził się w ten sposób, że dwie mamy autystycznych dzieci – Monika Trojanowska i Daria Kalinowska – założyły Fundację Działamy. Kiedy zaczęła się wojna na Ukrainie, Fundacja włączyła się w pomoc na dworcu w Szczecinie. - Zauważyłyśmy taką książeczkę „Bohaterowie też płaczą” i postanowiłyśmy wydać własną – mówi Daria Kalinowska. - Książka została napisana specjalnie do naszego projektu przez Marzenę Bruś, studentkę pedagogiki z wieloletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi z niepełnosprawnościami. Pracuje w przedszkolu w grupie integracyjnej, założyła i prowadzi Rękodzielnię Dobrych Uczynków. Drugą niesamowitą osobą jest pani Hanna Kurly kobieta, której nigdy nie spotkałam osobiście, ale usłyszałam od jej córki Irina Lechowicz ogrom dobrych słów. Niebywałym przypadkiem (chociaż przecież nie ma przypadków) nasza książeczka trafiła w ręce pani Hanny Kurly w sam środek wojny, na Ukrainę. Zgodziła się ona przetłumaczyć opowieść na język ukraiński, stała się pomostem między naszymi krajami. Tata pani Hanny pochodził z Polski, więc biegle zna oba języki i mogła się zająć tłumaczeniem. Niesamowita historia, splot okoliczności. Książeczka napisana w Polsce została przetłumaczona na Ukrainie. - Głęboko to nas poruszyło, symbolika tego „przypadku” – mówi Daria Kali-
72
Fot. Archiwum prywatne
Książka opowiada smutną historię ukraińskiego chłopca, który gubi swoją ulubioną zabawkę. Ale znajduje przyjaciela wśród zabawek w Polsce. Pomagając staremu pluszowi z wyrwaną łapką, chłopak czuje się lepiej. Przecież kiedy pomagasz innym, pomagasz też sobie. Książka ma działanie terapeutyczne, bo daje nadzieję i poczucie, że zawsze jesteś komuś potrzebny. W zestawie z książką są kolorowe kredki i balony.
nowska. - Pani Hanna jest pielęgniarką z 30-letnim stażem. Jak sama mówi, została w kraju, chociaż jej trójka dzieci jest już w Polsce, bo to czas, aby ratowały się przede wszystkim matki i dzieci. A oni - starsi - zostaną, na straży swojego i innych domów, swojej ojczyzny. Obie panie pracowały nad książką bezpłatnie. Treść natomiast była konsultowana z psychologiem. Twórcy mają ogromną nadzieję, że chociaż przez chwilę dzięki temu opowiadaniu dzieci ukraińskie poczują się jak w domu, a dzieci polskie zobaczą, że niczym się nie różnimy. „Ding Dong” - autorka Marzena Bruś, tłumaczenie Hanna Kurly, ilustracje Halina Krysiak, skład Julia Trojanowska. Projekt powstał przy współudziale Sektor 3 Szczecin Fundacja Wolna Ukraina. Pomysłodawca projektu Fundacja Działamy. (mk)
#materiał partnerski
| REDAKCJA |
Rekrutacja pracowników? Powierz ją Agencji Nova Praca Group Profesjonalizm i pasja to cechy zespołu Agencji Nova Praca Group, a także cechy rekrutowanych przez nich pracowników. Znajomość rynku i biegłość w poruszaniu się po nim sprawiają, że prowadząc działalność, nie sposób nie skorzystać z ich oferty i zdjąć z siebie pewne obowiązki i koszty. W szczegóły wprowadziła nas Ewelina Gawlik, prezes zarządu firmy. Z jednej strony rynek normalizuje się po pandemii, z drugiej zmaga z inflacją – jak przekłada się to na branże i zapotrzebowania na pracowników? - Tegoroczna minimalizacja obostrzeń przyniosła korzystne zmiany na rynku pracy. Ofert zaczęło przybywać, szczególnie w niektórych branżach. Również jeśli chodzi o poziom wynagrodzeń - stawki wynagrodzeń wzrosły. Obecnie popyt na pracę jest duży, a liczba publikowanych ofert jest niezwykle wysoka, jednak należy zwracać też uwagę, że na szybką odbudowę zatrudnienia nadal niekorzystny wpływ mają ograniczenia podażowe, jak zatory w łańcuchach dostaw, wysokie ceny surowców i komponentów, które wymuszają przestoje w firmach. Do tego wszystkiego niepokój pracodawców wzbudza rosnąca inflacja, a co za tym idzie zmiany w oczekiwaniach pracowników i kandydatów. Pracownicy obserwują wzrost cen, a doniesienia o przewidywanym poziomie inflacji z pewnością potęgują ich obawy. Jakie stanowiska są obecnie tymi najbardziej pożądanymi? - Obecnie najbardziej pożądani są specjaliści w różnych branżach od IT po spawaczy, murarzy, zbrojarzy, dekarzy, płytkarzy. W dzisiejszych czasach nie mamy problemu z rekrutacją na stanowiska kobiece, choć popyt jest duży w branży gastronomicznej, hotelarskiej czy logistycznej, kandydatek do pracy nam nie brakuje. W państwa ofercie jest też leasing pracowników, to opcja zyskująca coraz większą popularność, proszę wyjaśnić, na czym dokładnie polega? - Leasing pracowniczy to po prostu wypożyczenie pracownika. Jest to sposób na poradzenie sobie z brakami kadrowymi. Takie rozwiązanie znacznie obniża koszty, ułatwia formalności związane z zatrudnieniem nowej osoby, w tym także cudzoziemca. Po stronie agencji leżą czynności administracyjne. Również po stronie agencji leży wypłacanie pracownikowi wynagrodzenia i całe kadry, co w przypadku większości firm przekłada się na oszczędności, gdyż nie muszą zatrudniać dodatkowej kadrowej czy księgowej.
Rekrutacje pracownicze są prowadzone lokalnie czy na obszarze całego kraju i zagranicy? Skąd pochodzą kandydaci na pracowników? - Agencja Nova Praca Group swoją działalność prowadzi przede wszystkim na terenie województwa zachodniopomorskiego. Choć nie odmawiamy rekrutacji poza naszym województwem, to 90 procent naszych klientów jest z naszego województwa. Decyzja taka spowodowana jest tym, iż chcemy mieć dobrą kontrolę nad każdym projektem i kontakt z naszymi pracownikami. 95 procent zatrudnionych pracowników w Spółce Nova Praca Group to obywatele Ukrainy, którzy często potrzebują pomocy w codziennym życiu - tutaj w naszym kraju. Nie chcę nikogo oddelegowywać o kilkaset kilometrów od siedziby naszej firmy, gdyż tu na miejscu jestem dla nich jak taki drogowskaz i matka. Cudzoziemcy przyjeżdżają tu albo w zamierzonym celu – zarobić pieniądze i wrócić do rodziny do swojego kraju, albo z naszą pomocą osiedlają się tutaj na stałe, uzyskując karty pobytu. W ostatnim czasie, przez działania wojenne na Ukrainie, Agencja Nova Praca Group przyjęła na agencyjne mieszkania żony, dzieci i matki naszych pracowników. To ja zawsze jestem pierwszą osobą kontaktową dla nich tutaj w Polsce w sytuacji, gdy mają problem, więc i mi zależy, by mieć ich wszystkich blisko. Czy każda firma może wejść we współpracę z Nova Praca Group? Od jednoosobowych firm po duże korporacje? - Dosłownie każda. Każdy kontrahent jest dla nas ważny i ten, który potrzebuje jednego pracownika, np. na warsztat samochodowy i ten, któremu dostarczamy grupę stu pracowników. Najważniejsze jest, tak jak wspomniałam na początku, aby współpraca była uczciwa. Jak długo trwa proces rekrutacyjny? - Umowny termin, od dnia założenia zamówienia, wynosi 14 dni. Jednakże zawsze staramy się dostarczyć pracowników wcześniej. Przeważnie jest to do 5 dni, oczywiście jeżeli pracodawcy zależy na czasie mamy też realizacje zamówień zamykane w terminie 3 dni - większe zamówienia, powyżej 10 osób, do tygodnia. A gdzie szukać Nova Praca Group w Szczecinie i oczywiście w sieci?- Agencja swoją siedzibę w Szczecinie ma pod adresem Jagiellońska 88. To tutaj każdego dnia się dzieje… (uśmiech). Zawsze mamy co robić. W biurze pracuje łącznie 12 osób, a zespół tworzą specjaliści ds. rekrutacji, specjalistka od spraw legalizacji pobytu, kadrowa, księgowa. Sekretariat działa codziennie w godzinach 7.30 do 16. Oczywiście codziennie jestem też ja i mąż, który wspomaga mnie w moich działaniach (uśmiech). Jeśli chodzi o sieć, można znaleźć nas na FB i na www.novapracagroup.pl. Kontakt telefoniczny 506 620 817
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
73
„Pierwsze miejsce w tabeli?” + Nagrobki Wernisaż połączony z koncertowym after party rozpoczął międzynarodową wystawę sztuki współczesnej „Pierwsze miejsce w tabeli?” w Trafostacji Sztuki w Szczecinie. W ramach wydarzenia artyści podjęli temat futbolu i jego społeczno-kulturowych konsekwencji. Na wystawę składają się kluczowe prace artystów problematyzujące grę w piłkę w złożony sposób oraz nowe dzieła powstałe specjalnie na szczeciński pokaz. Otwarciu wystawy „Pierwsze miejsce w tabeli?” towarzyszył koncert grupy Nagrobki w klubie AFTER EGO. Wystawę można oglądać w TRAFO do 24 lipca. (am)
74
fot. Rafał Groth (zdjęcia z koncertu) / fot. Marta Miszuk (zdjęcia z wernisażu)
| WYDARZENIA |
fot. Sebastian Wołosz
| WYDARZENIA |
Fryderyki rozdane 22 kwietnia w Operze na Zamku w Szczecinie po raz drugi odbyła się Gala Muzyki Poważnej Fryderyki 2022. W ten wyjątkowy wieczór w Operze na Zamku swoje nagrody odebrali artyści w jedenastu kategoriach muzyki poważnej, ukazujących różne okresy historyczne i stylistykę wykonania: od nagrań solowych i kameralnych po operowe i symfoniczne, od baroku do współczesności. Tegoroczną Galę Muzyki Poważnej uświetniły koncerty z udziałem artystów światowej sławy, podzielone na trzy wątki tematyczne: muzyka polska, opera barokowa oraz muzyka romantyczna. Nie zabrakło także muzycznych nawiązań do aktualnej sytuacji na świecie: na gali wybrzmiał hołd złożony Ukrainie w wydaniu Baltic Neopolis Orchestra, a Kameralna orkiestra smyczkowa ze Szczecina wykonała między innymi utwór „Tribute to Ukraine” na motywach hymnu narodowego Ukrainy. (mk)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2022
75
Fot. Materiały prasowe
| WYDARZENIA |
Odwilż
premierowo Zanim „Odwilż” w reż. Xawerego Żuławskiego trafiła na małe ekrany HBO Max, zadebiutowała na dużych ekranach zarówno w Szczecińskim Multikinie, jak i w warszawskim Kinogramie. Wydarzenia zgromadziły twórców i osoby zaangażowane w tworzenie serialu. Podczas uroczystej premiery serialu „Odwilż” goście zgromadzeni w warszawskim Kinogramie obejrzeli pierwszy odcinek produkcji, której akcja dzieje się w Szczecinie. To pierwsza produkcja Max Original zrealizowana w Polsce. Na premierze zgromadzili się licznie przybyli aktorzy i twórcy serialu: odtwórczyni głównej roli - Katarzyna Wajda, Ewa Skibińska, Sebastian Fabijański, Piotr Żurawski, Xawery Żuławski, Bartek Kotschedoff, Juliusz Chrząstowski, Małgorzata Gorol, scenarzystka Marta Szymanek, producent HBO Bogumił Lipski, autor zdjęć Tomasz Naumiuk oraz kompozytor Łukasz Targosz. Na czerwonym dywanie, który tym razem przybrał kolor fioletowy, pojawili się również Borys Szyc i Justyna Nagłowska, Gabi Drzewiecka, Dagmara Bąk czy Kamil Nożyński. (red.)
76
#reklama
Szczecin przyciąga kolejne gwiazdy jazzu Za nami wyjątkowy jazzowy event w klubie Jazzment. Tym razem z inicjatywy Sylwestra Ostrowskiego, producenta i muzyka, do naszego miasta przyjechali: Freddie Hendrix, Miki Hayama, Owen Hart Jr i Lucas Balbo. Zagraniczni artyści wystąpili wspólnie z członkami doskonale nam znanej formacji Jazz Brigade. Koncert przyciągnął prawdziwe tłumy na widownię. (am)
78
fot. Sebastian Wołosz
| WYDARZENIA |
#reklama
Nowi właściciele Serdecznie Zapraszają! Rodzinna atmosfera gwarantowana! Bulwary Chrobrego ul. Jana z Kolna 7 od strony Wałów Chrobrego Kontakt/Rezerwacja 506 620 817 Facebook @Kawiarnia Pod Żaglami
Kawa, Herbata, Lody, Desery, Pyszne Ciasta Dla dorosłych smaczne napoje Muzyka na Żywo - co druga sobota od 17:00 Rodzinne niedziele W godzinach 15:00-17:00 zabawy dla dzieci z naszymi animatorami
fot. Andrzej Szkocki
| WYDARZENIA |
Wave Międzyzdroje
Bankietowe otwarcie kompleksu apartamentowców Tym razem Karol Okrasa, jeden z najbardziej znanych kucharzy w Polsce, nie szokował publiczności wykwintnością dań, ale przyciągał uwagę do świeżo uruchomionej części kompleksu apartamentowców Wave Międzyzdroje Resort & SPA, pełniąc rolę gospodarza. Uczestnicy wydarzenia mieli okazję bliższego spojrzenia na pięć apartamentowców, z których do dyspozycji gości i właścicieli mieszkań oddano już trzy. - Musimy bardzo gorąco podziękować wszystkim wykonawcom, budowniczym i architektom - mówił Adam Sadowski, prezes zarządu spółki i od razu zapowiedział, że wkrótce pełną parą rozpoczną się prace przy budowie jeszcze większego kompleksu w Świnoujściu. Przyznał też, że choć jego firma ma podobne inwestycje w całym kraju, to on, jak i cały zarząd zakochali się właśnie w Międzyzdrojach. Otwarcie kolejnej części inwestycji jest zaplanowane na majówkę przyszłego roku. Na ostatnie dni kwietnia 2023 roku bowiem zaplanowano oddanie do użytku dwóch budowanych właśnie wież całego kompleksu. (bs)
80
www.pachnidlo.com.pl W wyjątkowy dzień podaruj swojej Mamie zmysłowy prezent VOUCHERY dostępne na miejscu. Zapraszamy do stacjonarnej perfumerii JEDYNEJ TAKIEJ w Szczecinie po perfumy na mililitry ul. Księcia Bogusława X 41 w Szczecinie tel: 885 640 840 | FB: GP Nr 1 Pachnidło
www.lastrico.pl Oferuje:
blaty kuchenne blaty łazienkowe parapety schody kominki elewacje nagrobki ul. Jasienicka 23, Police tel. 695 899 89, tel. 91 424 13 54 info@lastrico.pl find us on Facebook
Specjalnością Naszej firmy jest sprzątanie powierzchni biurowych oraz zakładów przemysłowych. TotalShine to nowoczesna, prężnie rozwijająca się firma na rynku lokalnym. Dbamy o każdy szczegół współpracy z Państwem oraz najwyższą jakość wykonywanych prac. Bierzemy sobie do serca uwagi i sugestie naszych klientów. Jesteśmy otwarci na nowe wyzwania, tworzymy zespół , który nie boi się wyzwań. Pracujemy głównie na terenie Szczecina, ale także i jego okolic. Zajmujemy się całym wachlarzem usług związanych z utrzymaniem czystości. Nie ograniczamy się tylko do rutynowych czynności, ale świadczymy pełną gamę usług, które dobieramy indywidualnie do potrzeb Naszych klientów.
Jeśli szukasz sprawdzonej firmy, nie bojącej się nowych wyzwań to już ją znalazłeś!
W tym pięknym dniu, jakim jest Dzień Mamy, obdaruj ją wyjątkowym i naturalnym rękodziełem.
-10% Kod promocyjny: Majtrendy2022
www.manufakturalawenda.pl Plac Kilińskiego 1 pawilon 2, Szczecin
#reklama