Nr 9 / PA Ź D Z I E R N I K 20 17 I S S N 2 5 4 3 -9 57 X
k u lt u r a ln a roz mowa
Artystyczna dusza Rafała Labijaka na zdrowie
Wstajesz i widzisz moto
Nazywam się BMW 520d xDrive Touring
ZOFIA CHOŁODY KLUB DAJE MI KOPA
Przy okazji spaceru po dzielnicy byłam na cmentarzu, przy ulicy Nowina. Pomniki pokryły już spadające z drzew liście. Panowie zamiatali uliczki. Dawno nie widziałam tylu ludzi. Zatrzymałam się na chwilę obok grobu ś.p. Jana Kulczyka. Stały na nim dwa wazony świeżych kwiatów, paliły się znicze z sercem. Brakuje go. To nie był zwykły człowiek, ale czy ktokolwiek może być zwyczajny? Nie ma zwykłych ludzi, bo przecież każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Pana Jana nie ma wśród nas już dwa lata, a jakby to było wczoraj. Stojąc tak na cmentarzu rozmyślałam o tym, jak mało mamy czasu: dla siebie, dla bliskich. Jak zagonieni i zapędzeni, w wiecznym stresie, tracimy to, co ważne lub po prostu tego nie zauważamy. Jak trudno odnaleźć się w dzisiejszych czasach, które – jak mawiała moja babcia – do łatwych nie należą… I jak tu znaleźć balans? Może czasem warto trochę odpuścić i zastanowić się, co tak naprawdę jest w życiu ważne? Patrycja Masiarek, która na co dzień zarządza poznańskim oddziałem NAI Estate fellowes sp. z o.o., wie. W pracy odkryła pasję, chociaż nie było łatwo i chciała trochę zwolnić. Podobnie jak Zofia Chołody, która z powodzeniem prowadzi, uwielbiany przez panie, Klub Kobiet Przedsiębiorczych. Zwolnił także Marek Śliwka – maratończyk, właściciel biura Logos Travel, jeszcze kilka lat temu pracujący po 16 godzin dziennie. Dziś ma czas dla bliskich i na maratony, które kocha. Podziwiam też pana od historii. Nauka tego przedmiotu do łatwych nie należy, na różnych etapach edukacji. Dzięki niemu uczniowie chcą się uczyć i zwyczajnie lubią ten przedmiot. Teresa i Adam Cichoniowe pokazali mi, że można być razem nawet w pracy i doskonale się
MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA
Joanna Małecka, redaktor prowadząca „Poznański prestiż”
REDAKTOR PROWADZĄCA: Joanna Małecka joanna.malecka@poznanskiprestiz.pl
PREZES: Jarosław Olewicz WICEPREZES: Karolina Kałdońska WICEPREZES: Edyta Kochman WICEPREZES: Alicja Kulbicka
REDAKTOR: Piotr Chabzda piotr.chabzda@poznanskiprestiz.pl
REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka FOT. BONDER.ORG
rozumieć. Pan Adam przyznał nawet, że bez żony nie dałby rady. W Szpitalu Św. Wojciecha po raz kolejny przekonałam się, że można leczyć sercem i sprawić, by niemożliwe stało się realnym. Codziennie otaczają nas setki ludzi. Z niektórymi chcemy zostać na dłużej z różnych powodów. Te pojedyncze osoby nie pojawiają się w naszym życiu przypadkowo, zawsze pojawiają się po coś. Dziś ważne, by je zauważyć, by nie przejść obojętnie i czegoś nie stracić. A czas, jak to czas, codziennie przelatuje przez palce. Łapmy chwile, bo każda z nich wnosi coś do naszego życia. I może warto na moment się zatrzymać i docenić coś, co właśnie nas spotyka…
WYDAWCA Top Media & Publishing House Sp. z o.o.
WYDAWCA: Jarosław Olewicz
DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCA: Hanna Kowal hanna.kowal@poznanskiprestiz.pl
poznanskiprestiz.pl fb.com/poznanskiprestiz
3
SPECJALISTA DS. SPRZEDAŻY: Ewelina Paluszyńska ewelina.paluszynska@poznanskiprestiz.pl tel. 61 820 41 75, 510 841 097 WSPÓŁPRACA: Sławomir Brandt, Michał Gradowski, Elżbieta Podolska, Małgorzata Rybczyńska
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Monika Piecha-Ziółkowska PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD: Sarius Grafika i Media KOREKTA: Pracownia Ad Iustum ADRES REDAKCJI: ul. Grunwaldzka 43/1 a, 60-784 Poznań tel./faks 61 831 74 20 DRUK: CGS drukarnia Sp. z o.o. NAKŁAD: 5000 egzemplarzy MAGAZYN BEZPŁATNY
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Top Media & Publishing House Sp. z o.o. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny.
16 30
Spis treści te mat z okł adki
prestiżowy lokal
6 ZOFIA CHOŁODY: Klub daje mi kopa
49 Delikatesy Włoskie Peretti
miejsca warte poznania
familijnie
12 Komenda Miejska Policji biznes
po
poznańsku
16 PATRYCJA MASIAREK: Kobieta w (typowo) męskim świecie 20 DR ADRIANNA LEWANDOWSKA: Długodystansowcy dobry
wzór
22 W imię piękna spacerem po
dzielnicy
26 Przystanek Ogrody do zamieszkania
28 Małe Garbary 8 – nowy widok na Stare Miasto
50 EUROJACKPOT – wyobraź sobie niewyobrażalne 52 Lubię chwalić uczniów podróże
56 Do Legolandu z Poznania 60 Poznaniak na krańcach świata ku lt u r a ln a r oz m owa
64 RAFAŁ LABIJAK: Inżynier z duszą artysty 66 PRZEMYSŁAW KIELISZEWSKI: Marzenia o nowej siedzibie z szansą na spełnienie pomagamy
30 Motoryzacyjne spełnienie
70 Podaruj prezent dzieciom z Ukrainy
na
wspomnienia
moto
zdrowie
34 Wstajesz i widzisz 38 CANDEO – nowa siedziba, nowe możliwości prestiżowa
rola
40 Perukarze moda
44 Kaskada dla kobiet uroda
46 Jesień w medycynie urody
72 Poznańskie kampery
20 z poznania
90 Drugie życie ubrań po
92 Inauguracja w Operze, Nagrody rozdane 93 Męski Czwartek 94 Targi Mieszkań i Domów 95 Piknik rodzinny z Volvo XC60, Najlepsi w Wielkopolsce 96 Weszli na dach, Urodziny Exclusive Dental Studio 97 Tłumy w Kaskadzie, Premiera Mazdy CX-5 gdzie nas znaleźć
98 Punkty, w których dostępny jest magazyn
będzie się działo
76 Restaurant Week 78 Józef Kaliszan – artysta idealny 80 Posnania świętuje urodziny 82 Wydarzenia, na scenie, w teatrze, w kinie
godzinach
40
6
te mat
z okładki
/
7
Klub daje mi kopa Wraz ze wspólniczką zbudowały pierwszą w Poznaniu kancelarię dla kobiet. Nie oznacza to jednak, że nie obsługują mężczyzn – wręcz przeciwnie. Konkretna, zdecydowana, prawniczka z krwi i kości, prezeska Klubu Kobiet Przedsiębiorczych, pomysłodawczyni Męskiego Czwartku – Zofia Chołody, znalazła sposób na życie. I choć nie było łatwo się przełamać, dziś to ona motywuje i inspiruje kobiety do tego, by być przedsiębiorczą i nigdy się nie poddawać rozmawia: Joanna Małecka | zdjęcia: Kuba Szada Borzyszkowski, Monika piecha Ziółkowska
Z
ofia jak zwykle jest pięknie ubrana. Idealnie uczesana, perfekcyjnie umalowana, jest przed czasem. Mężczyźni zwracają na nią uwagę, chociaż ona kompletnie ich nie widzi. W Bagels & Friends zamawiamy kawę. W głowie już planuje kolejne spotkanie KKP, które skupi prawie setkę przedsiębiorczych kobiet. Jakie są kobiety przedsiębiorcze? ZOFIA CHOŁODY: Hmmm… Przede wszystkim bardzo aktywne. Dzisiejsze pokolenie kobiet wykazuje dużą otwartość na zmiany i skłonność do ryzyka. Kobiety posiadają takie cechy sprzyjające przedsiębiorczości, jak pracowitość i cierpliwość oraz kreatywność i innowacyjność – wyznaczniki współczesnego podejścia do prowadzenia biznesu. Tym, co cenię w nas najbardziej, jest to, że jesteśmy dobrze wykształcone, a ciągle się rozwijamy, podnosimy swoją wiedzę i umiejętności, uczymy się nowych rzeczy, czytamy. Ale też odnosząc sukcesy nie spoczywamy na laurach. Czy Ty jesteś kobietą przedsiębiorczą? Myślę, że jestem. Dla mnie przedsiębiorczość to też umiejętność dostrzegania potrzeb i odpowiadania na nie, to także doskonalenie pomysłów i zdolność do wykorzystywania nadarzających
się możliwości i szans. Tak też staram się działać. Zarówno w Klubie Kobiet Przedsiębiorczych, jak i kancelarii, którą prowadzę, robię wszystko, aby zrozumieć i wyczuć potrzeby klientów czy uczestniczek spotkań. Dla mnie przedsiębiorczość to styl życia. Przedsiębiorczość to nie posiadanie firmy, ale wykazywanie się nią na co dzień. Nieważne, czy pracujemy w swojej własnej firmie, czy jesteśmy na etacie, pełnimy funkcję w zarządzie spółki, czy na innym stanowisku kierowniczym. Prowadzisz kancelarię prawną, jesteś prezeską Klubu Kobiet Przedsiębiorczych. Ciągle w biegu. Jak to wszystko pogodzić? Zastanawiałam się nad tym ostatnio. Staram się robić to, co robię jak najlepiej. Chyba tak to już jest, że im więcej obowiązków mamy, tym lepiej jesteśmy zorganizowane i nie marnujemy swojego czasu. Zresztą, kiedy człowiek kocha to, co robi, czas się wydłuża, praca jest przyjemnością i wszystko można pogodzić. Skąd pomysł, żeby poprowadzić Klub Kobiet Przedsiębiorczych? Jak to w życiu bywa najczęściej, trafiłam do Klubu przez całkowity przypadek, który odmienił moje życie. Klub Kobiet Przedsiębiorczych założyły
???
8
Ewa Dominiak i Joanna Stankiewicz dziewięć lat temu, przekazały mi opiekę nad nim ponad trzy lata temu. Jestem im za to ogromnie wdzięczna, bo Klub zmienił mnie i moje życie, a ich pomysł na prowadzenie przeze mnie Klubu Kobiet Przedsiębiorczych okazał się strzałem w dziesiątkę. Dziś wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. No dobrze, ale weszłaś w nieznaną strukturę, w środowisko, które trzeba było poznać. Rzeczywiście, początki nie były łatwe. Dla mnie jako radczyni prawnej występowanie przed sądem było o wiele łatwiejsze niż przemawianie przed większą grupą kobiet. Moje pierwsze wystąpienie odbyło się podczas gali z okazji 6-lecia działalności KKP, którą organizowałam. Podczas tej uroczystości Ewa i Joanna oficjalnie już przekazały mi opiekę nad Klubem. Była prelekcja o kreatywności w biznesie, na scenie występowała Pierwsza Poznańska Niesymfoniczna Orkiestra Ukulele, w programie przewidziano także moje przemówienie. Nie znałam jeszcze Klubowiczek, nie wiedziałam czego oczekują. Musiałyśmy się poznać i myślę, że dziś mogę śmiało powiedzieć, że się bardzo polubiłyśmy. Dziewczyny obdarzyły mnie naprawdę dużym zaufaniem, sympatią i wsparciem. Miałaś tremę? Miałam. Do dziś, na każdym spotkaniu ją mam (śmiech). Myślę, że to się nigdy nie zmieni. Zawsze
zależy mi na tym, aby wszystko się udało i była fajna atmosfera. Na niektóre rzeczy nie mam wpływu, bo dzieją się na bieżąco. Staram się jednak zachować zimną krew. Z czym musiałaś zmierzyć się na samym początku? Nigdy nie byłam osobą wylewną, a nawiązywanie znajomości nie było dla mnie łatwe. Musiałam nauczyć się pewnego rodzaju otwartości w stosunku do innych ludzi. Nagle zostałam menedżerem, z dnia na dzień zostałam grafikiem, marketingowcem i księgową. Chciałam rozwinąć działalność Klubu, należało więc pozyskiwać partnerów do współpracy. Zresztą, stale uczę się czegoś nowego. I to jest piękne. Nuda mi nie grozi. Poza tym pragnęłam, aby Klub kontynuował ideę swojej działalności, dlatego analizowałam to, co do tej pory realizowane było na spotkaniach, co jeszcze warto zrobić, czego panie chcą słuchać, czego warto się dowiedzieć. Wymagało to dużo ciężkiej pracy i zaangażowania. Po spotkaniach wracasz do domu i się relaksujesz? Nasze spotkania bardzo często się przedłużają. Zostajemy po spotkaniach i nadal rozmawiamy, nie możemy się rozstać. Czasami kończymy po 22 lub nawet 23 w nocy. Staram się odpocząć, ale zawsze po spotkaniu jestem tak naładowana energią i pozytywnymi emocjami, że nie mogę zasnąć, tak więc pracuję dalej, analizuję spotkanie, sprzątam…
„Nigdy nie byłam osobą wylewną, a nawiązywanie znajomości nie było dla mnie łatwe. Musiałam nauczyć się pewnego rodzaju otwartości w stosunku do innych ludzi. Nagle zostałam menedżerem, z dnia na dzień zostałam grafikiem, marketingowcem i księgową. Chciałam rozwinąć działalność Klubu, należało więc pozyskiwać partnerów do współpracy. Zresztą stale uczę się czegoś nowego. I to jest piękne. Nuda mi nie grozi” Na czym polega magia Klubu Kobiet Przedsiębiorczych? Magia... Hmmm… Myślę, że zawdzięczamy to niesamowitej atmosferze i kobietom uczestniczącym w spotkaniach. Na nasze spotkania przychodzą panie, które chcą się spotykać, spędzać ze sobą czas i wymieniać się doświadczeniami oraz rozmawiać. Każda z nas jest pozytywnie nastawiona i choć każda jest indywidualnością, szanujemy się wzajemnie, wspieramy, a te relacje są nie tylko biznesowe, ale też przyjacielskie. W ciągu tych dziewięciu lat funkcjonowania zebrała się naprawdę ogromna liczba pań, które poznały tu swoje przyjaciółki bądź przyszłe wspólniczki. Każde spotkanie to inny temat przewodni. Nie boisz się, że kiedyś zabraknie Ci pomysłów? Kiedyś się nad tym zastanawiałam, ale doszłam do wniosku, że nie. Czasem powtarzamy temat, który kiedyś się pojawił, ale staram się go zaprezentować z innej strony. Poza tym co miesiąc dołączają do nas nowe uczestniczki, które też wnoszą dużo od siebie, podpowiadają, o czym chciałyby posłuchać. Najwięcej czasu zajmuje organizacja spotkania, synchronizacja terminów i miejsc spotkań z kalendarzem prelegenta. Każde spotkanie odbywa się w innym miejscu, wartym odwiedzenia przez przedsiębiorcze kobiety. Poruszamy tematykę pomocną w prowadzeniu firm, ale też często z zakresu rozwoju osobistego czy lifestyle’ową. To wszystko sprawia, że tematów i pomysłów nie brakuje, a czasami jest ich aż za dużo. Ale klub to nie tylko Poznań… To prawda, skupiamy swoją działalność w Poznaniu i okolicach, ale pojawiamy się cyklicznie także w Lesznie, Ostrowie Wielkopolskim. Planujemy też pojawić się w nowych miastach. Mimo to, na spotkania w Poznaniu, przyjeżdżają panie z Warszawy, Częstochowy, Kalisza, Szczecina i innych miast. Jestem z tego powodu ogromnie dumna, bo to pokazuje, że nasze spotkania są warte tego, by wsiąść do auta czy pociągu i jechać kilka godzin, i dobrze spędzić czas z innymi Klubowiczkami. To też udowadnia, jak bardzo my jako Klub jesteśmy potrzebne innym kobietom.
Dużo mamy kobiet przedsiębiorczych? Bardzo dużo i to cieszy. Choć, moim zdaniem, niektóre panie wciąż nie wiedzą, że są przedsiębiorcze. Wynika to z naszej kobiecej skłonności niedoceniania się, braku pewności siebie, wiary we własne możliwości i może zbytniej skromności. Często otrzymuję pytania od kobiet, czy ona robiąc to i to, może zostać Klubowiczką i uczestniczyć w spotkaniu KKP. A przecież przedsiębiorczość to styl życia, a nie zarejestrowana firma. W Polsce wciąż pokutuje schemat przedsiębiorczych mężczyzn, tego, że tylko oni mogą być świetnymi prezesami i zarządcami. Co o tym sądzisz? Właśnie nieprawda. Nasz klub skupia około 80 procent kobiet, które są właścicielkami firm i świetnie nimi zarządzają. Kobiety są doskonałymi liderkami, nastawionymi na współpracę. Posiadają doskonałą umiejętność zarządzania czasem i zdaniami. Potrafimy w jednej chwili zrobić kilka rzeczy i skupić się na kilku tematach, dlatego
9
10
„Myślę, że kobiety posiadają naturalne zdolności, by zakładać własne stabilne i silne firmy, i tworzyć nowe miejsca pracy. Dlatego zarówno poprzez pomoc prawną, jak i spotkania KKP staram się zapewnić im dostęp do środków, narzędzi i wiedzy potrzebnych do prowadzenia własnych firm” rozwój firm idzie nam znacznie szybciej. To nas wyróżnia. Dziś co trzecia firma w Polsce prowadzona jest przez kobietę i to nikogo nie dziwi. Skąd więc pomysł na Męski Czwartek i spotkania dla przedsiębiorczych mężczyzn, które będziesz współorganizować? Właśnie od kobiet przedsiębiorczych. My jako kobiety jesteśmy ambitne i podnosimy swoje umiejętności, ale to nie oznacza, że mężczyźni są inni. Nie ma przedsiębiorczości „kobiecej” i „męskiej”. Wszyscy właściciele małych firm mają podobne nadzieje, oczekiwania, stają przed podobnymi barierami i mają tożsame problemy. Chcą rozwijać swoje firmy. Dawne przekonanie, że tylko ciężką pracą można odnieść sukces, możemy włożyć między bajki. Dziś oprócz pracy i wiedzy liczą się umiejętności interpersonalne. Chcąc osiągnąć sukces wszyscy musimy nauczyć się pielęgnować kontakty biznesowe. Ktoś kiedyś powiedział, że ćwiczenie się w tzw. networkingu może przynieść nam więcej
wymiernych korzyści niż nauczenie się nowego języka obcego. Dlaczego mężczyźni mieliby być tego pozbawieni? Chcą się dowiadywać nowych rzeczy, poznawać pomocne techniki i narzędzia w prowadzeniu biznesu. Poza tym to Klubowiczki opowieściami ze swoich domów i firm zainspirowały mnie do stworzenia Męskiego Czwartku. Lepiej czujesz się na sali sądowej, czy przed swoimi kobietami? To są zupełnie inne wystąpienia. Na sali sądowej z tyłu głowy zawsze muszę mieć paragrafy, którymi mogę się posiłkować, skupiam się tylko na jednym kliencie. Tutaj występuję przed licznym gronem kobiet, jestem gospodynią i skupiam się na wszystkich, ale jednocześnie odpoczywam, gdyż jestem wśród przyjaciółek. Spotkania KKP są o wiele przyjemniejsze, odbywają się zawsze w przyjaznej i życzliwej atmosferze. To zasługa wspaniałych kobiet w nich uczestniczących. I nie kończą się w sądzie, a przy winie lub kawie… (śmiech). Zawsze chciałaś być prawniczką? Wybierając kierunek studiów, wiedziałam już co chcę robić. Zawsze chciałam pomagać innym i do dziś to robię. Lubię swoją pracę. Od początku chciałam pracować na własny rachunek, a nie dla kogoś, dlatego otworzyłam kancelarię. Dzięki temu sama mogę o wszystkim decydować. W każdej swojej działalności wspieram kobiety i przedsiębiorców.
Zarówno w sferze rozwoju osobistego, jak i biznesowego. Myślę, że kobiety posiadają naturalne zdolności, by zakładać własne stabilne i silne firmy, i tworzyć nowe miejsca pracy. Dlatego zarówno poprzez pomoc prawną, jak i spotkania KKP staram się zapewnić im dostęp do środków, narzędzi i wiedzy potrzebnych do prowadzenia własnych firm. No tak, ale biorąc pod uwagę liczbę kancelarii w Poznaniu, to chyba nie było łatwo… Początki zawsze są trudne, w każdej branży. Radca prawny jest przedsiębiorcą, jak każdy inny. Razem z moją wspólniczką codziennie staramy się o klientów. Rynek usług prawniczych nie jest łatwy, w samym Poznaniu funkcjonuje ogromna konkurencja. Od samego początku miałyśmy, i do dziś mamy, jednak bardzo duże wsparcie ze strony bliskich i przyjaciół. A z nim bez wątpienia jest łatwiej. Natomiast satysfakcja i zadowolenie naszych klientów na pewno nie pozwoli nam spocząć na laurach. Najtrudniejsza sprawa? Trudne pytanie... Każda sprawa jest inna. Pamiętam taką rzeczywiście niełatwą rozprawę.
Reprezentowałyśmy ze wspólniczką mecenas Anną Kubicą Czesława Mozila. NSZZ „Solidarność” pozwał Czesława Mozila o bezprawne wykorzystanie znaku „Solidarność” oraz o bezprawne naruszenie dobrego imienia związku w teledysku „Nienawidzę cię Polsko”, który według nich był antypolski i obraźliwy. Udowodniłyśmy, że związek nie miał racji, a sąd przyznał nam rację.
11
Jaka jest Zofia Chołody? Pracowita, bardzo pracowita. Wierzę, że ludzie są dobrzy, choć próbują udowodnić, że tak nie jest. Pozytywnie nastawiona, empatyczna, lojalna, odpowiedzialna. Uśmiechnięta w sercu. Jesteś zadowolona ze swojego życia? Bardzo. Wokół mam wszystko, czego mi potrzeba. Dziś mam apetyt na jeszcze więcej. Życie tak krótko trwa, że nie ma sensu marnować dni. Celebruję przyjemne chwile. Kocham swoją pracę, Klub, który jest oczkiem w mojej głowie i czerpię z życia ile się da. Zobaczymy, co przyjdzie później. Może miłość? Może…
REKLAMA
12
miejsca
warte poz nan ia
/
Komenda Miejska Policji W budynku przy ulicy Szylinga w Poznaniu panuje cisza i spokój. Pewnie dlatego, ze jest niedziela. Zwykle przewijają się tędy setki osób. Są tutaj sale okazań, cele, specjalne pomieszczenia do sporządzania materiału dowodowego, punkt monitorowania stadionu i wielkie centrum dowodzenia, które na co dzień śledzi każdy ruch poznaniaków przy pomocy 400 kamer miejskiego monitoringu tekst i zdjęcia: Joanna Małecka
T
o najnowocześniejsza komenda miejska policji w Polsce. Na dole, przy recepcji, która tylko przypomina dyżurkę, czekają na mnie zastępca komendanta miejskiego, Piotr Gruszka i Zbigniew Paszkiewicz z Wydziału Prezydialnego. Jest samo południe. Kiedyś była tutaj kotłownia. Dziś przychodzą tu petenci, poszkodowani i doprowadzani są przestępcy – ci wchodzą tylnym wejściem. Na korytarzu stoi makieta komendy. Ten 140-letni budynek
13
Cela i sale bezpieczeństwa
od 2010 roku jest siedzibą poznańskiej policji. Wcześniej stacjonowało tu wojsko polskie, w trakcie II wojny światowej Niemcy. Podczas remontu znaleziono tu przeróżne rzeczy – od flakoników z przełomu XIX i XX wieku, fragmentów symboliki pruskiej, hełmów żołnierzy z czasów okupacji, niemieckiej porcelany aż po butelki po najróżniejszych trunkach – tych było zdecydowanie najwięcej. Dziś pracuje tu około 500 osób. Aż trudno sobie wyobrazić, że tu, od strony ulicy Szylinga, gdzie są przesuwne drzwi, znajdowały się wielkie sale żołnierskie, a od strony placu ciągnące się w nieskończoność korytarze.
Przy recepcji stoją trzy gabloty. Jedna to makieta budynku, w pozostałych zobaczyć można policyjne serduszka licytowane podczas finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i znaleziska z czasów remontu budynku. – Chodźmy na górę – mówi kom. Paszkiewicz i prowadzi po starych, zabytkowych schodach. Wchodzimy na 1. piętro. Wydział Dochodzeniowo-Śledczy. Kolejne drzwi otwieramy przy pomocy specjalnej karty. Nikt z ulicy tu nie wejdzie. Po obu stronach korytarza zamknięte pokoje policjantów. Ściany w kolorze szarym, na podłodze panuje porządek. Cisza. Na końcu, po lewej stronie cela, a raczej pokój zatrzymań. Zaglądamy do środka. – Proszę spojrzeć na okno w łazience obok – mówi Piotr Gruszka. – Nie ma tam klamek. Rzeczywiście. Na wprost mosiężnych drzwi z wielką kłódką stanowisko do poboru odcisków palców. Każdy należy przyłożyć oddzielnie. Bandyci trafiają tu na chwilę. Dalej mijamy pokój naczelnika i pomieszczenia do analizy dowodów. Wchodzimy wyżej. Wzdłuż korytarza pokoje inaczej oznaczone. Jak w twierdzy. Ogromne ciężkie drzwi, tabliczki ostrzegawcze. To tu policjanci określają przestępców, to stąd wychodzą nazwiska podejrzanych, mafiosów. Wszystkie dokumenty są tajne. Pokoje obite są podwójnie wzmacnianą klatką bezpieczeństwa. Wytrzymają nawet ładunek wybuchowy. – Tu przelewa się na papier wszystko to, co ustaliło się na ulicy – dodaje Zbigniew Paszkiewicz. – Każdy policjant ma klauzulę dopuszczenia do informacji niejawnych. To co jest tutaj ustalone, nie może wyjść poza funkcjonariusza, a to mocno obciążające.
Kwiaty komendanta Dalej, w pokoju okazań, też spokój. Pośrodku lustro weneckie. Jedno pomieszczenie jest ciemne, drugie jasne. W tym drugim do okazania świadkowi bądź pokrzywdzonemu stają w rzędzie, jak na filmie, trzy osoby. Nie ma szans, żeby gdziekolwiek się spotkali. Wszystko jest odpowiednio zabezpieczone i chronione. W powietrzu unosi się jeszcze zapach lekkiego potu. To pewnie efekt zdenerwowania. Dalej jest Wydział Ruchu Drogowego. Za nim charakterystyczny korytarz, na którym stoi mnóstwo kwiatów – to przepustka do komendantów. Na ścianie, w ramkach, poprzedni komendanci miejscy. Piotr Gruszka natychmiast bierze konewkę i rusza do roślin.
14
– Zobacz, co on robi, od razu biegnie do swoich kwiatów – mówi Anna Majewska-Gruszka, żona Piotra. – Śmiejemy się, że kiedy przenosił się tutaj z innej komendy, cały dzień zajęło mu przewiezienie kwiatów. W jego gabinecie też rośliny – duże i małe. Jakby mniej zieleni w pozostałych gabinetach komendantów. Są za to zdjęcia, nagrody, puchary i medale. Z gabinetu głównego komendanta wychodzi się nawet do specjalnej sali, gdzie odbywają się raporty. Dzisiaj nie ma pań sekretarek, nikt nie parzy kawy, nie drukuje dokumentów. Zamykamy sekretariat i ruszamy dalej.
Sala rejestracji – atelier Wchodzimy wyżej. Wydział Techniki Kryminalistycznej. Zaraz za drzwiami czuć chemiczny zapach. W pokoju technik Jacek Naskręt czeka na zgłoszenie i ewentualną analizę. Kiedy tylko coś się dzieje, ubiera mundur i jedzie na zdarzenie. Przy długich stołach stojących jeden obok drugiego oprawia się ślady znalezione lub zabezpieczone na miejscu zdarzenia: linie papilarne, zdjęcia, przedmioty zbrodni. Wszystko jest lokowane, pakowane, opisywanie. Każdy ma metryczkę. Potem trafiają do laboratorium. – To nic innego jak dokumentacja dla sądu – wyjaśnia Zbigniew Paszkiewicz. Stanowiska oddzielone są od siebie ruchomymi przekładkami. Wchodzimy do kolejnego pokoju. To sala rejestracji procesowej, zwana przez policjantów atelier. W rogu stoi dziwne krzesło. Przypomina trochę elektryczne z filmu Zielona mila. Podejrzani siadają na nim i robi im się zdjęcia, z automatycznie naniesionym numerem. Jednocześnie pobierane są linie papilarne. Każda osoba zostaje skatalogowana i trafia do policyjnej bazy. Dzięki temu łatwiej jest zidentyfikować sprawcę. Naprzeciwko stoi lodówka. Bynajmniej nikt nie chowa tam obiadu. Przechowuje się w niej krew od nietrzeźwych kierowców, sprawców przestępstw, podejrzanych. Krew pobierana jest wcześniej w punktach medycznych, i dalej rusza do biegłego, do badania.
Gorące centrum dowodzenia Na samej górze robi się ciepło. Przez przeszklony dach wpada słońce. Zbigniew Paszkiewicz pokazuje mi jak to było kiedyś, kiedy wszystkie budynki były ze sobą połączone. Roztacza się stąd piękna panorama miasta. Wchodzimy do stanowiska dowodzenia. Pod sufitem wiszą szaliki najróżniejszych drużyn piłkarskich. Wszędzie monitory. To miejsce żyje od imprezy masowej do meczu. Na ścianie wisi wielka mapa stadionu. Widać gdzie znajdują się kamery, gdzie są wyjścia awaryjne. Wysoka jakość kamer pozwala natychmiast
namierzyć delikwenta. Za chwilę odbędzie się odprawa, bo dziś na murawie kolejne spotkanie Lecha Poznań. – Byliśmy pionierem w tego typu stanowiskach w Polsce – mówi Zbigniew Paszkiewicz. – Podczas Euro 2012 działało dzień i noc. Dzięki naszej współpracy z miastem stadion jest jedynym w Polsce, który wyposażony jest w tak zaawansowany system monitoringu. Ponad 400 kamer obserwuje nas każdego dnia, w najmniej spodziewanych miejscach. Widać źle zaparkowane samochody, akty wandalizmu. Widać też, gdzie dzieje się coś złego. – Co się dzieje? Proszę się uspokoić, wszystko będzie dobrze. Poproszę o adres. Pani jest ubezwłasnowolniona? A gdzie są rodzice? Już wysyłamy radiowóz. Na stanowisku dowodzenia dyżurna Katarzyna Krakowiak musi zachować zimną krew. To ona zaraz podejmie najważniejsze decyzje w sprawie interwencji. Musi ocenić sytuację i poinformować odpowiednią jednostkę. Życie dzwoniącego jest teraz w jej rękach. Na twarzy nie widać zwątpienia, strachu. Maluje się pewność siebie i stanowczość. Ona doskonale wie, co ma robić. W tle sali, przed ogromnym monitorem, podzielonym na mniejsze, Poznań obserwują policjanci jednocześnie odbierając telefony. Jest gorąco pomimo klimatyzacji. Tu każda rozmowa jest nagrywana i wszystko bezpośrednio sczytywane jest na komputer. Tu liczy się czas reakcji policjanta.
15
Na ekranie u Aleksandra, który ma dziś dyżur, różne kolory, paski z napisami. Każdy oznacza status zgłoszenia: interwencja do obsłużenia, aktualnie obsługiwane, kiedy patrol jest w drodze. Codziennie odbierają setki, a nawet tysiące telefonów. – O, właśnie otrzymaliśmy informację o zakończeniu interwencji – mówi Aleksander. W budynku przy ulicy Szylinga pojawiają się kolejni policjanci. Niedługo rozpocznie się mecz i trzeba będzie pracować. Co jakiś czas ktoś wejdzie i zapyta o drogę albo poprosi o pomoc. I tak do poniedziałku, kiedy rozpoczną się okazania, doprowadzenia, przesłuchania, a poznaniacy zaczną załatwiać swoje sprawy. REKLAMA
SPECJALNA EDYCJA 2017 HÄSTENS TRIBUTE Dostępna wyłącznie od 1 września do 31 grudnia 2017 r. Hästens Tribute to owoc 165 lat doświadczenia w tworzeniu łóżek i niebywały przykład połączenia doskonałego rzemiosła, jakości i estetyki. Nowoczesny kolor Taupe Check doda każdej sypialni ponadczasowej elegancji. Całość można też łatwo ożywić przy pomocy jasnych i neutralnych akcentów kolorystycznych.
FUL F I L L I NG DR EA M S S I NC E 18 52 WARSZAWA DOMOTEKA | UL. MALBORSKA 41, 03-286 WARSZAWA SOPOT | AL. NIEPODLEGŁOŚCI 940, 81-861 SOPOT POZNAŃ | UL. GŁOGOWSKA 265A, 60-104 POZNAŃ WARSZAWA – PUŁAWSKA | UL. PUŁAWSKA 523, 02-844 WARSZAWA
LOZ K A H A S T E N S . P L | HAS T E N S . COM
16
biznes po
poznańsku
/
17
Kobieta w (typowo) męskim świecie Zarządza poznańskim oddziałem NAI Estate fellowes sp. z o.o., należącym do grupy NAI Estate fellows, jednej z największych firm z branży nieruchomości w Polsce. Wygrywa przetargi, bo wie jak stworzyć indywidualną ofertę na miarę potrzeb. W świecie opanowanym przez mężczyzn odnajduje się doskonale, traktując ich jak partnerów biznesowych. Patrycja Masiarek jest typową kobietą biznesu, nie zapominając przy tym o domu, który daje jej prawdziwe szczęście rozmawiają: Michał Gradowski, Joanna Małecka | zdjęcia: Sławomir Brandt
W
jej gabinecie wszystko jest idealnie poukładane, tak jak ona. Kiedy zaczyna mówić o swojej pracy, w głosie da się wyczuć pasję, bez której pewnie nie zaszłaby tak daleko. Budzi zaufanie już od pierwszego zdania. I choć mierzy się z trudnościami, bo zwyczajnie jest kobietą, wie jak wyjść z każdej opresji – a to gwarantuje jej profesjonalizm. Jak długo pracuje Pani w tej branży? PATRYCJA MASIAREK: Już trzynaście lat. Kiedy zdecydowała się Pani akurat na tę branżę? Osiemnaście lat temu. Rynkiem nieruchomości zarazili mnie rodzice. Zaczynaliśmy od nieruchomości komercyjnych – zarządzania centrum handlowym w Zielonej Górze. Kontakty z najemcami, spotkania z ciekawymi ludźmi – bardzo mi się to podobało. Studiowałam wtedy zupełnie coś innego. Zajmowałam się wdrażaniem systemów ISO w różnych firmach. Goniłam po całej Polsce. Co drugi dzień byłam gdzie indziej. Po dwóch latach doszłam do wniosku, że hotel to nie jest mój dom. I wtedy rodzice mówią: „słuchaj, a może byś nam pomogła?”. Kiedy zobaczyłam na czym to polega, że można spotykać się z ciekawymi ludźmi, rozmawiać z nimi, doradzać, to wciągnęło mnie bez reszty. Pamięta Pani swojego pierwszego klienta? Pewnie. Do spotkania przygotowywałam się ze dwie godziny, robiłam notatki. Bałam się pytań i tego, czy będę wystarczająco profesjonalna i kompetentna. Strasznie się denerwowałam. Ubrałam się sztywno – czarne spodnie, marynarka i biała koszula. Po kilku miesiącach dotarło do mnie, że przecież ja tych ludzi odstraszam.
I zaczęłam podchodzić do tego inaczej, ale z nutą elegancji. Jak zakończyła się ta transakcja? Centrum handlowe kupił fundusz, który miał jeszcze nieruchomości w Poznaniu. A oni z kolei zaproponowali mi pracę. I tak zaczęłam pracować w firmie DTZ, która obecnie jest częścią Cushman & Wakefield, jednej z największych firm na rynku nieruchomości. Moją przełożoną była Jola Wawrzyszuk. Dziś pracuje na dużo wyższym stanowisku. Ona była moją mentorką i dała mi niezłą szkołę życia. Do dziś dzwonimy do siebie i zawsze pyta, czy mi w czymś pomóc, wesprzeć. Jest jeszcze kilka osób wywodzących się z dużych korporacji, które zawsze jak mogą, to pomogą. Czego się Pani od niej nauczyła? To przede wszystkim wiedza i doświadczenie odnośnie do analiz w nieruchomościach komercyjnych, kiedy zajmowałam się komercjalizacją galerii handlowych. Dużo jeździło się wtedy po Polsce. Nauka, którą mi dała, do dziś pączkuje. To pozwoliło Pani poczuć się mocniej na rynku nieruchomości? Tak. Wtedy nabrałam pewności, że moje życie zawodowe musi być związane z nieruchomościami.
18
Doszłam też do wniosku, że Warszawa nie jest dla mnie, że wolę lokalny rynek i bliższe relacje z ludźmi, dlatego zmieniłam pracodawcę na Grupę Kapitałową PBG. Do powrotu przekonał mnie mąż. A potem urodziłam dzieci – Julia ma teraz pięć lat, a Malwina trzy – i chciałam być bardziej elastyczna – założyłam więc własną firmę, którą rozwijam już piąty rok. Gdyby miała Pani wymienić projekty, z których jest Pani dumna... Projektem, którym mogę się pochwalić, a udało mi się go wygrać, jest rewitalizacja Starówki w Lesznie. Napisaliśmy projekt dla miasta, co zrobić, żeby ożywić to miejsce. Podobało się, zresztą prezydent był bardzo zadowolony. Niestety wciąż pracujemy nad właścicielami lokali, którzy zaniechali dalszych prac nad rozwojem i nie wierzą, że to się uda. Mam nadzieję, że to chwilowe, bo były wakacje. Drugim dużym przetargiem, który wygraliśmy, jest Zajezdnia Poznań, przy ulicy Gajowej. I to jest dowód na to, ze kobieta potrafi. Startowały ze mną jeszcze trzy inne firmy, a zaufano właśnie nam. Potem klient powiedział mi, że widział ogromną determinację, solidne przygotowanie i dopracowanie. Nic nie było szablonowe, tylko wykonane z sercem i pasją. Tak podchodzimy do każdej nieruchomości. Pamięta Pani początki Zajezdni? Kiedy mieliśmy jeszcze biuro w „blaszaku” na rogu Kraszewskiego i Zwierzynieckiej, krótko przed targami nieruchomości zdemontowaliśmy okalający je płot. Ludzie niemal szturmem ruszyli na tę naszą „budkę”, część myślała, że można u nas kupić
bilety tramwajowe, ale większość była bardzo ciekawa, co tu powstanie. Jeszcze przed targami sprzedaliśmy 30 procent mieszkań. Wielu naszych klientów ze starszego pokolenia jest emocjonalnie bardzo związana z Jeżycami – wcześniej mieszkali w kamienicach, a teraz zamieniają je na mieszkania w Zajezdni, gdzie jest po prostu wygodniej, bardziej komfortowo, gdzie będą mieli do dyspozycji windę. Ich do Zajezdni nie trzeba namawiać. Wartością dodaną w przypadku tej inwestycji jest też urozmaicone otoczenie – z halą w Starej Zajezdni, w której będzie nowoczesne targowisko i część gastronomiczno-eventowa. Po sześciu miesiącach, dzięki pracy całego naszego zespołu, 60 proc. pierwszego etapu inwestycji była już sprzedana – żadnej z osób, z którymi obecnie pracuję, nie zamieniłabym na nikogo innego. No dobrze, ale nieruchomości to przecież typowo męska branża. Jak udało się Pani odnaleźć w tym świecie? Nie było i nie jest łatwo. Nie konkuruję z nimi, zachowuję balans i asertywność. Świat męskiego biznesu jest inny i pewnych kwestii nie da się przeskoczyć. Choćby dlatego, że po prostu jestem kobietą (śmiech). Co nie zmienia faktu, że z pozostałymi dyrektorami, właścicielami agencji mamy świetne relacje. W ogóle uważam, że mężczyźni mają więcej czasu. Mogą sobie pozwolić na delegacje, wyjazdy. Kiedyś zastanawiałam się, czy przez to mają szansę robić większe transakcje. Może i tak, ale też chyba nie do końca. Pytanie też, czy są szczęśliwi. Ja nastawiłam się na to, żeby praca
była moją pasją, żeby współgrała z życiem osobistym. Nie chciałabym tego przedłożyć nad życie zawodowe i nie byłabym spełnioną mamą. Wczoraj miałam taką sytuację. Przychodzę do domu koło 17:00, a dzieci przychodzą do mnie i mówią: „mama, jak my Cię kochamy. Wiemy, że jesteś zmęczona, ale po tym jak się uśmiechasz wiemy, że jesteś szczęśliwa”. I to jest wspaniałe. Ale bywają też trudne chwile… Oczywiście. Bywa i tak, że musimy pomóc naszym klientom w różnych sytuacjach. Czasem uczestniczymy w ich problemach, dramatach, rozwodach. Niestety coraz więcej ludzi się rozstaje. Kobiety zostają same w dużych domach i kompletnie nie wiedzą, co dalej zrobić. Trzeba im wtedy pomóc. Podpisujemy klauzulę poufności, żeby czuły się bezpieczniej, analizujemy dokumenty. Konsolidujemy kredyty, staramy się pomagać im w negocjacjach z bankami, a przede wszystkim sprzedajemy te nieruchomości. Czasami negocjujemy zakup nowego
mieszkania, czyli rozkładamy je na raty, żeby kobiety mogły sfinansować jedno i drugie. Ostatnio jedną z pań nawet przeprowadzaliśmy. W tym miejscu chciałabym zaapelować do wszystkich kobiet: pracujcie, miejcie coś małego swojego albo kawałek etatu, żeby później móc szybciej stanąć na nogi. Bądźcie niezależne. Jakie nieruchomości najtrudniej sprzedać? W Poznaniu, a w zasadzie Wielkopolsce borykamy się z dworkami i rezydencjami. Właściciele przeprowadzają się do apartamentów i mniejszych domów. Obecnie nie ma rynku na duże nieruchomości. A jak pewnie wiecie, są to drogie obiekty i taka sprzedaż może trwać nawet do 18 miesięcy. Wszystko znajdzie swojego klienta, ale żeby ktoś chciał coś kupić, trzeba to pięknie przygotować. Kiedy ma Pani największą satysfakcję z pracy? Kiedy kończymy transakcję, a klient mówi „podeszliście do tematu z sercem, nasi pracownicy są zachwyceni nowym biurem”. Zarządzamy również apartamentami działającymi w systemie hotelowym – w tym przypadku kontakt z klientem jest najbardziej intensywny, a dowodem uznania są maile z podziękowaniami czy pozytywne wpisy na portalach rezerwacyjnych. To nas napędza i zapewnia nam kolejnych klientów, bo w tej branży najskuteczniejszą reklamą jest poczta pantoflowa. Zapewniamy obsługę na najwyższym poziomie, spełniamy zindywidualizowane życzenia typu ulubione kwiaty w wazonie czy butelka ulubionego wina, w tym roku poszerzyliśmy też wachlarz usług o opiekę nad roślinami domowymi i ogrodami. Zajmujemy się też dziećmi – kiedy klienci przyjeżdżają obejrzeć Zajezdnię na etapie budowy, na którą ze względów bezpieczeństwa dzieci wchodzić nie mogą, zapewniamy im troskliwą opiekę – naszym najmłodszym podopiecznym był jak do tej pory sześciomiesięczny Jimmy. Ma Pani czas dla siebie? (śmiech) Najlepsze transakcje robiłam, kiedy byłam w ciąży. Wtedy teoretycznie miałam czas. Jeśli chodzi o czas wolny, to uwielbiam grać w golfa. Zaraził mnie tym tata, który gra od wielu lat. To świetny sport – relaksuje, ale też nie jest łatwy. Szybko okazało się, że większość moich klientów także gra, więc często umawiamy się na Kalinowym Polu pod Świebodzinem albo w Trzaskowie – w ciągu czterech godzin grania zwykle mamy też czas na rozmowy o interesach. Uwielbiam też dobrą kuchnię, zwłaszcza na Jeżycach. Kocham też podróżować – mogłabym być cały czas w ruchu. Z racji miejsca urodzenia i słynnego już zielonogórskiego winobrania jestem też fanką wytrawnego białego wina.
19
20
biznes po
poznańsku
/
Długodystansowcy Gdyby nie upaństwowienie, byłabym siódmym pokoleniem w rodzinnej firmie. Wiem, co to znaczy mieć poczucie utraconego rodzinnego skarbu – mówi dr Adrianna Lewandowska, prezes Instytutu Biznesu Rodzinnego, założycielka firmy Lewandowska i Partnerzy. Strategie rozwoju firm rodzinnych, projekty sukcesyjne, organizowany w Poznaniu Międzynarodowy Kongres Firm Rodzinnych – to tylko niektóre inicjatywy napędzane jej energią rozmawia: Michał Gradowski
Czym właściwie są firmy rodzinne i ile ich jest w Polsce? ADRIANNA LEWANDOWSKA: Kiedy w 2006 roku zakładałam firmę, po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej hasła „firma rodzinna” można było znaleźć głównie drobnych rzemieślników. Sukcesja? Owszem, jako pojęcie w botanice. Dziś świadomość tego, jaką wartością jest firma rodzinna, jest już nieporównywalnie większa. Według najszerszej definicji – jeśli za firmy rodzinne uznamy wszystkie firmy prywatne należące do rodzin – jest ich w Polsce 92 proc. Jeśli jednak uwzględnimy świadomość bycia firmą rodzinną, ten wskaźnik spadnie do 36 proc. i na tle całej Europy jest to najniższy wynik. Firma rodzinna to jest stan umysłu, to coś, czego nie można kupić, co kojarzy się z jakością, wiarygodnością, bo nazwisko zobowiązuje – w podkreślaniu rodzinnego charakteru biznesu przodują zwłaszcza Szwajcarzy. Natomiast w Polsce rodzinność kojarzy się z nepotyzmem, pokutuje mit prywaciarza, który w swojej firmie zatrudni i żonę, i szwagra, niezależnie od kompetencji. Czy firm rodzinnych jest w Poznaniu więcej niż w innych polskich miastach? Zdaniem profesora Krzysztof Safina, który prowadzi badania na temat sukcesji, w Poznaniu jest
większa świadomość rodzinności – tradycja rzemieślnicza, pruska „porządność” sprzyjały powstawaniu firm rodzinnych. Istotny jest tu też czynnik zakorzenienia, który w Wielkopolsce ma większą siłę niż na terenach z dużym odsetkiem ludności napływowej. Jakie są największe atuty firm rodzinnych? To długodystansowcy wierni zasadom. Inaczej myślą, inaczej inwestują, dominuje długookresowa perspektywa. W firmach rodzinnych nikt się nie zastanawia, czy po trzech miesiącach będzie można wykazać zwrot zaangażowanego kapitału – inwestuje się dla kolejnych pokoleń. Firmy rodzinne mają dwa główne cele – obok tych ekonomicznych ważne są dla nich społeczno-emocjonalne wartości. Korporacje stosunkowo niedawno wymyśliły sobie społeczną odpowiedzialność biznesu – w firmach rodzinnych nie ma szumnie ogłaszanych projektów CSR, one to po prostu robią od lat. Skalę tego zjawiska pokazują zgłoszenia do naszego konkursu Firma Rodzinna Roku – widać w nich ogrom społecznych działań, które nie ograniczają się tylko do przekazywania pieniędzy. A jakie są największe problemy tego typu firm? Z wykształcenia jestem ekonomistką i strategiem, więc – kiedy poznawałam specyfikę firm
21
rodzinnych – wydawało mi się, że będzie to zarządzanie strategiczne. Badacze z zaprzyjaźnionego Center of Family Business w Szwajcarii zawsze podkreślali jednak, że firmy rodzinne mają trzy najważniejsze problemy. Pierwszy – sukcesja, drugi – sukcesja i trzeci – sukcesja, a wszystkie inne są pochodnymi tych problemów. Tylko 6,3 proc. następców w firmach rodzinnych deklaruje zainteresowanie sukcesją. Wyzwaniem w tym przypadku jest przekazanie władzy i decyzyjności, bo są sukcesorzy, którzy mają 40 lat, udziały w firmie, a noszą za tatą teczkę. Wielu następców uważa też, że branże, w których pracują ich rodzice, są nieatrakcyjne, ale przykład Marcina Grzymkowskiego, założyciela firmy e-obuwie.pl, którego rodzice mieli sklepy z butami w Nowej Soli i Zielonej Górze, pokazuje, że można na to spojrzeć zupełnie inaczej. Inne jest także podejście właścicieli i sukcesorów do tzw. work-life balance. Profesor Peter May, który doradza największym niemieckim firmom rodzinnym, często powtarza: jeśli chcesz wiedzieć, czy sukcesja ma szansę powodzenia, zapytaj właściciela, jakie ma hobby. Robimy teraz w Polsce badania na ten temat. I kiedy w firmie pytamy o to właścicieli, często
odpowiadają: „No jak to, Pani Adrianno, TO jest moje hobby!”. Jak wyglądają Państwa „interwencje” w firmach rodzinnych? W dużym uproszczeniu najpierw jest audyt, który nie polega jednak na analizie danych, ale na pogłębionych rozmowach z właścicielami i potencjalnymi sukcesorami. Wspólnie opracowujemy punkt wyjścia i strategię międzypokoleniową, bo – mówiąc brutalnie – może się okazać, że nie ma czego przejmować. Nie chodzi tutaj o aktualne wyniki finansowe, ale o potencjał firmy w przyszłości. Zastanawiamy się, jak mogłaby wyglądać za trzy czy pięć lat i czy następca ma kompetencje, aby taką firmą kierować. Na warsztatach wypracowujemy wspólną perspektywę zmian, reguły, które będą obowiązywały po sukcesji, towarzyszymy i doradzamy też firmie na etapie ich wdrażania. Pomagamy również w przygotowywaniu konstytucji firm rodzinnych. Głównym sposobem na weryfikację naszych działań jest natomiast pytanie, ile firm ma powody, by być nam wdzięcznym. Wtedy dopiero mam tak naprawdę poczucie głębokiego sensu tego, co z pasją robimy od lat.
22
dobry wzór
/
W imię piękna W przedwojennej kamienicy przy ulicy Grunwaldzkiej pachnie świeżymi kwiatami. Biało-czarny wystrój dopełniają szykowne żyrandole. Jest jak w bajce z morałem – stąd każdy wychodzi młodszy, wypoczęty i zadbany. Instytut Salamandra to miejsce, gdzie najnowsza generacja urządzeń medycznych łączy się ze świetną kadrą i spektakularnymi efektami
FOT. INSTYTUT SALAMANDRA
tekst: Joanna Małecka
23
J
esień to idealny czas na to, by zadbać o siebie. Skóra zmęczona upałem potrzebuje teraz regeneracji. Recepcjonistka wita klientów Instytutu Salamandra proponując coś do picia. Z głośników dobiega łagodna muzyka. W wygodnych fotelach można złapać oddech i zapomnieć o codzienności. A jeśli do tego dołożyć zabiegi skrojone na miarę, które poprawią wygląd i samopoczucie – to nic, tylko korzystać. To miejsce, w którym podchodzi się do klienta w sposób holistyczny. Stworzyła je Barbara Salamandra, perfekcjonistka, zafascynowana kosmetologią. – Początkowo chciałam zbudować mniejsze miejsce. Jednak los chciał, że trafiliśmy z mężem na ten budynek, z 1937 roku, który był bardzo zaniedbany. Ale miał w sobie jakąś magię i od razu się w nim zakochaliśmy. Doszliśmy do wniosku, że zrobimy tu coś większego, coś co połączy kosmetologię z dietetyką, fizjoterapią i sportem. I to się udało. U nas pomoc znajdzie ktoś,
kto ma kłopoty z wagą, a chce schudnąć i wymodelować sylwetkę, osoby z problemami skórnymi, kobiety po ciąży, a nawet panowie, którzy chcą odjąć sobie kilka lat – mówi. Zafascynowana kosmetologią estetyczną i innowacyjnymi technologiami. Sama lubi dbać o wygląd i namawia do tego swoje klientki. – Widzę pewne zmiany, jakie zachodzą z wiekiem, a my przecież chcemy wyglądać pięknie jak najdłużej. Uważam, że starzeć należy się z godnością, ale dziś mamy takie technologie i formuły zastosowane w kosmetykach i urządzeniach, że proces starzenia możemy spowolnić – dodaje Barbara Salamandra.
Najpierw diagnoza W instytucie powstał Projekt Piękno, którego ambasadorką jest znana piosenkarka Kasia Wilk. Dla każdej osoby w zależności od jej priorytetów, potrzeb, ograniczeń, a przede wszystkim od omówionego celu można sporządzić Indywidualny Projekt Piękno, czyli program odpowiednich zabiegów. – Zaczynamy od konsultacji z kosmetologiem i komputerowej analizy twarzy VISIA lub analizy składu ciała TANITA – wyjaśnia Katarzyna Spelak, manager Instytutu Salamandra. – Bierzemy pod uwagę wiek, dietę, tryb życia, alergie, dotychczasową pielęgnację oraz problemy skórne, co umożliwia odpowiednie dopasowanie zabiegów do indywidualnych potrzeb.
Potem zabiegi Do wyboru jest cały wachlarz zabiegów. Podczas gdy profesjonaliści zajmować będą się naszymi defektami, my możemy odpocząć. Salamandrę spośród pozostałych salonów urody wyróżnia kompleksowość. Oprócz proponowanych
– U nas pomoc znajdzie ktoś, kto ma kłopoty z wagą, a chce schudnąć i wymodelować sylwetkę, osoby z problemami skórnymi, kobiety po ciąży, a nawet panowie, którzy chcą odjąć sobie kilka lat – mówi Barbara Salamandra. Zafascynowana kosmetologią estetyczną i innowacyjnymi technologiami. Sama lubi dbać o wygląd i namawia do tego swoje klientki
24
zabiegów kosmetycznych, kosmetologicznych wykonywanych na urządzeniach medycznych, można tu zasięgnąć porady dietetyka, fizjoterapeuty, lekarza medycyny estetycznej, skorzystać z zajęć w grupach np. Joga lub Zdrowy kręgosłup lub poćwiczyć pod okiem trenera personalnego. Od sierpnia można skorzystać z elektrostymulacji mięśniowej. Taki trening trwa 20 minut. Wysiłek porównywalny jest z dwiema godzinami na siłowni. To doskonały sposób na wzmocnienie efektów
zabiegów i utratę zbędnych kilogramów. Jeśli do tego chcemy ujędrnić skórę, warto skorzystać z masażu podciśnieniowego Icoone. To urządzenie, którym wykonuje się zabiegi antycellulitowe i odchudzające na ciało. – Posiadamy jego najnowszą wersję – mówi Barbara Salamandra. – Icoone laser pomoże w przypadku wiotkiej, pozbawionej jędrności skóry, obrzęków, jest doskonały dla osób pragnących wyszczuplić swoje ciało i pozbyć się cellulitu. Kolejnym innowacyjnym urządzeniem, z którego warto skorzystać, jest Laser XLASE PLUS. Dzięki niemu możemy wykonać zabiegi fotoodmładzania, usunąć zbędne owłosienie, pozamykać naczynka, powalczyć z trądzikiem i grzybicą paznokci. Niezawodny i uwielbiany MesoTherm — zabieg odnawiająco-odmładzający. To nowatorska metoda progresywnej regeneracji skóry zapewniająca wyjątkową odnowę. Leczy zaburzenia i zmiany pojawiające się na obszarze skóry na ciele i twarzy, takie jak: zaburzenia złuszczania naskórka, łojotok, rozszerzone pory, nadmierne rogowacenie naskórka, trądzik, zwiotczenia skóry, zmiany grawitacyjne, przyspieszone procesy starzenia, blizny, przebarwienia i rozstępy. – Zachęcamy także do skorzystania z CoaxMed – dodaje Katarzyna Spelak. – To z kolei urządzenie wykorzystujące takie technologie, jak: fala radiowa monopolarna i bipolarna, ultradźwięki, kriolipoliza, drenaż limfatyczny czy laser biostymulacyjny.
Od sierpnia można skorzystać z elektrostymulacji mięśniowej. Taki trening trwa 20 minut. Wysiłek porównywalny jest z dwiema godzinami na siłowni. To doskonały sposób na wzmocnienie efektów zabiegów i utratę zbędnych kilogramów. Jeśli do tego chcemy ujędrnić skórę, warto skorzystać z masażu podciśnieniowego Icoone. To urządzenie, którym wykonuje się zabiegi antycellulitowe i odchudzające na ciało.
25
Głęboką odnowę skóry głowy, twarzy i ciała gwarantuje Intraject. Poza tym aktywizuje produkcję kolagenu i elastyny, pobudza wytwarzanie kwasu hialuronowego, aktywizuje tkanki oraz wchłania składniki aktywne. A jeśli wybieracie się właśnie na bal czy imprezę i potrzebujecie szybkiej poprawy wyglądu warto skorzystać z zabiegu gwiazd, czyli infuzji tlenowej. Rezultaty widoczne są od razu. – Skóra jest wygładzona, odświeżona i odmłodzona, w sam raz na wielką galę – dodaje Barbara Salamandra.
Także dla panów Wszystkie zabiegi polecane są nie tylko kobietom, ale też mężczyznom. Zresztą kto z nas nie chciałby pozbyć się niechcianych zmarszczek czy pozostałości po trądziku. W obecnych czasach ciągłej gonitwy znajdziemy ukojenie dla zmysłów dzięki masażom zarówno silnie ujędrniającym, jak i czysto relaksacyjnym dbającym o ciało, a także niwelującym zmęczenie fizyczne i psychiczne. A to wszystko pod okiem najlepszych specjalistów. – Jesteśmy dumni, ponieważ szkoleniowcy podkreślali, że zespół jaki stworzyliśmy, jest jednym z najlepszych w Polsce – kwituje Barbara Salamandra.
26
đ&#x;Ą
Pętla tramwajowa na Ogrodach
s pacerem po
dzielnicy
/
Przystanek Ogrody Plac Waryńskiego, który ma zmienić nazwę, od zawsze kojarzy się z pętlą tramwajową. To stąd odjeşdşają linie w najbardziej odległe zakątki Poznania. Ogród Botaniczny przez cały rok przyciąga nie tylko poznaniaków, podobnie jak IMGW, w cukierni Elite pachnie świeşymi pączkami, a w domach studenci przygotowują się do sesji‌ tekst i zdjęcia: Joanna Małecka
M
arksizm, struktura państwa, solidarność – wylicza Kasia, która wraz z Emilią przygotowuje się do poprawki. – To pierwszy egzamin, który oblałam w ciągu pięciu lat, zupełnie nie wiem dlaczego – mówi i nerwowo przerzuca notatki. – Pomóş mi, Emilia, bo zaraz oszaleję. Do egzaminu ma zaledwie 1,5 godziny. Nerwy sięgają zenitu. Szczupła, sympatyczna blondynka powtarza kolejno wszystkie istotne pojęcia i teorię. Druga dziewczyna skończyła kilka fakultetów. Na Ogrodach zamieszkała w 2012 roku. – Było blisko na uczelnię – uśmiecha się i pokazuje ile kroków ma do bramy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Mieszka w bloku zaraz przy pętli. – Pamiętam kiedy się tu wprowadziłam. Przyjechałam z mniejszego miasta. Nagle o piątej nad ranem wyrwałam się z łóşka, bo myślałam, şe blok się wali. A to był tramwaj, który z impetem wjechał na przystanek. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy wiesz‌ Ogrody to fascynujące miejsce, miejsce, gdzie jednocześnie
şyjesz w mieście, ale odnajdujesz spokój. Kiedy potrzebujesz chwili relaksu i oddechu idziesz nad Rusałkę albo pobiegać do parku Sołackiego. Letnie wieczory spędzasz z przyjaciółkami grillując nad wodą. Niemoşliwe? A jednak. Ogrody to namiastka tajemniczego ogrodu znanego wszystkim z ksiąşki dla dzieci. Kameralne bloki i şyczliwi sąsiedzi. I wiesz co? Kiedy miałam anginę, sąsiadka przyniosła mi rosół i leki. A ja czasem wychodzę z jej psem.
Najlepsze pączki są w Elite‌ Wyglądam przez okno jej mieszkania. Mimo wczesnej godziny jest głośno. Mieszkańcy chodzą tam i z powrotem przerzucając się historiami z wczoraj. – Wszystko masz juş zdane, czy walczymy na
poprawkach? – pyta niewysoki brunet przy kasie w ŝabce. – No co ty, wiadomo, şe zawaliłem historię, ale zdąşę się nauczyć. – No to nie jesteś sam – kwituje kolega i płacą za dwa napoje energetyczne. Do Piekarni Natura kolejka. Jeden pan nawet przysiadł na ławce. – Po co Pan tu stoi, a w zasadzie siedzi? – pytam. – ŝona wysłała mnie po chleb. Wie Pani, tu mają taki dobry, świeşutki, jeszcze ciepły. Mieszka na Ogrodach odkąd pamięta. – O tam – pokazuje na plombę naprzeciwko pętli tramwajowej. – Wystarczy, şe przejdę przez ulicę. Pode mną jest cukiernia, a jak tam pachnie, Pani kochana. Nie odmówię sobie przecieş dobrego placka do kawy. ŝonie przynoszę rogale, uwielbia je. Na przejściu dla pieszych tłum. Ludzie spieszą się do pracy, do szkoły. Jest dziewiąta z minutami. W cukierni Elite pachnie świeşymi pączkami. – Co Pani poleci? – pytam. – A co Pani lubi – odpowiada sympatyczna sprzedawczyni za ladą. – Hmmm, w sumie wszystko, co słodkie. – To niech Pani weźmie pączka, są pyszne, świeşutkie. – No to poproszę cztery – pomyślałam, şe od razu poczęstuję koleşanki w redakcji. Ktoś za mną zamawia kawę, bo czeka na autobus do Kiekrza.
..skąd blisko do pogodowego serca miasta‌ Zegar na budynku Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej jak zwykle podaje godzinę i temperaturę. To jeden z najbardziej charakterystycznych budynków na Ogrodach. Jest wtorek. – Dzień dobry – wita mnie Grzegorz Krauze, p.o. zastępcy dyrektora oddziału. – Proszę za mną. Pukamy do drzwi. Domofon na kod. Nikt nieproszony tutaj nie wejdzie. W środku dwóch panów otoczonych mapami, komputerami, wykresami. Trwa wywiad na şywo do radia PIK. Synoptyk
27 
meteorologiczny ostrzega przed silnym wiatrem. Poznański oddział w latach 2013-2016 nie funkcjonował samodzielnie. Dokładnie w okresie od 1 stycznia 2013 do 31 grudnia 2016 podlegał administracyjnie pod Oddział IMGW-PIB we Wrocławiu. Dziś działa normalnie. To tutaj znajduje się serce mapy pogodowej Poznania. To stąd dowiadujemy się, czy będą burze, ulewy, śnieg i kiedy to nastąpi. Synoptyk Marek Pruchniewicz siedzi przy biurku opierając się o własnoręcznie rozrysowaną mapę. Przyszedł do pracy dwie godziny temu. To on dziś ostrzega przed zagroşeniami. Ogromna odpowiedzialność. Opracowuje prognozy i ostrzeşenia meteorologiczne dla Centrum Zarządzania Kryzysowego, Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, hydrologów i dla nas. Obsługuje trzy województwa: wielkopolskie, lubuskie i łódzkie. I musi być na bieşąco. – Jestem odpowiedzialny dziś za najblişsze dwie doby. Prognoza musi być realna. Jeśli coś się dzieje, temperatura odbiega od stanu faktycznego, czy występują opady, których miało nie być, trzeba napisać nowy komunikat i wysłać do obiorców – mówi. O aktualnej sytuacji pogodowej dowiaduje się w pierwszej kolejności od zmiennika, następnie rysuje mapę synoptyczną, gdzie nanosi fronty atmosferyczne, śledzi zdjęcia satelitarne i radarowe oraz dane ze stacji synoptycznych zlokalizowanych w róşnych miejscach Europy. Pogoda nie rodzi się nad Polską, lecz nad obszarami źródłowymi, którymi najczęściej są olbrzymie, jednorodne obszary, np. oceany. Dlatego synoptyk musi wiedzieć, co się dzieje z masą powietrza, która ma napłynąć, jakie zmiany w niej zachodzą oraz kiedy do nas dotrze. Na tej podstawie powstaje prognoza pogody. Z prognoz biura IMGW-PIB na co dzień korzystają takşe operatorzy dźwigów, drogowcy i firmy, których prace uzaleşnione są bardzo od aktualnej pogody.
‌ na cmentarz‌ Koniec części pierwszej‌ 
đ&#x;ĄŹ
Synoptyk Marek Pruchniewicz
đ&#x;ĄŹ
Kasia i Emilia, studentki UAM
28
do
zamieszkania
/
Małe Garbary 8 – nowy widok na Stare Miasto Właśnie z okien wyższych kondygnacji nowej inwestycji powstającej w ścisłym centrum Poznania rozpościerał się będzie wyjątkowy widok na Stary Rynek oraz piękne, zabytkowe kamienice w sąsiedztwie. Stąd w zaledwie kilka minut można dotrzeć na Ostrów Tumski i klimatyczną Śródkę, Cytadelę lub nad Wartę i Cybinę
O
gromną zaletą tego położenia jest bliskość wszelkich udogodnień, które oferuje centrum miasta. To liczne restauracje, kawiarnie, parki, sklepy oraz wszystkie ważne urzędy i instytucje. Inwestycja zaprojektowana jest jako dwa sześciokondygnacyjne segmenty połączone wygodną podziemną halą garażową.
kondygnacji mają do dyspozycji obszerne tarasy ze wspaniałym widokiem na śródmiejską zabudowę. Segment położony w głębi działki posiada użytkowy parter i otwiera się na przestronny i cichy dziedziniec. W części parterowej kompleksu zaplanowane zostały skrytki rowerowe. Wszystkie mieszkania posiadają duże okna i balkony. Przemyślane plany mieszkań ułatwią ciekawą i wygodną aranżację przestrzeni oraz funkcjonalne rozmieszczenie mebli.
Dziedziniec i tarasy
Nowocześnie, ale z historią w tle
Część frontowa kompleksu łączy w sobie funkcje użytkowe, biurowe oraz w najwyższych partiach mieszkaniowe. Mieszkania na najwyższej
Architektura budynków oparta jest na dialogu z historią. Artykulacja okien nawiązuje do złożoności i różnorodności form historycznych sąsiednich kamienic. Interpretacja jest jednak nowoczesna. Okna
29 uporządkowano naprzemiennie używając mniejszych i większych otworów w celu stworzenia sugestywnego wzoru. Materiał użyty na elewacji to panele aluminiowe w stonowanym szarym kolorze, wzbogacone wstawkami w kolorze mosiądzu wokół okien oraz jako wykończenie loggi. Silnym elementem kompozycji budynku jest jego bardzo duże nadwieszenie nad chodnikiem, które jest zarazem zadaszeniem wejścia, chroniącym przed opadami deszczu. Wszystkie balustrady zaprojektowano jako pełnoszklane, pozwalające na możliwie najintensywniejszą penetrację wnętrz przez światło słoneczne. Ostatnia kondygnacja budynku frontowego została wycofana, przez co uzyskano duże powierzchnie tarasów. Całość elewacji będzie elegancko podkreślona przez delikatne oświetlenie. Za projekt budynku odpowiedzialne jest biuro Easst.com.
Lokalizacja Inwestycja Małe Garbary 8 położona jest w samym sercu miasta, w pobliżu Starego Rynku i wielu ważnych urzędów, instytucji, renomowanych restauracji i kawiarni oraz ośrodków związanych z szeroko pojętą kulturą, sztuką i rozrywką. Małe Garbary 8 to adres idealny dla każdego, kto lubi być w centrum! Prowadzenie biznesu w tak strategicznej lokalizacji gwarantuje wygodne funkcjonowanie oraz umożliwia sprawne i efektywne załatwianie większości firmowych spraw. W sąsiedztwie zbiegają się ulice Małe Garbary, Garbary, Estkowskiego, a także krzyżują się liczne
linie komunikacji miejskiej, ułatwiając szybki i wygodny dojazd w inne części miasta.
Inwestycje Wielkopolski Poznański deweloper jest znany z wielu inwestycji realizowanych w ścisłym centrum Poznania. Od ponad 20 lat rewitalizuje zabytkowe kamienice i buduje nowe budynki w najlepszych punktach miasta. Wśród dotychczasowych projektów znajdują się m.in.: Wodna 15, Chwaliszewo przy Trakcie Królewsko-Cesarskim i Nowe Chwaliszewo, Półwiejska 47, Ostrówek 12 oraz obecnie realizowany – Zielony Marcelin.
MAŁE GARBARY 8 ∙ 47 mieszkań jedno-, dwu- i trzypokojowych, od najmniejszych o powierzchni od 39 m kw. aż po apartamenty o powierzchni 124 m kw. ∙ trzy kondygnacje biurowe w budynku frontowym, każda o powierzchni 620 m kw. ∙ dwa lokale usługowe na parterze – od 293 m kw. do 355 m kw. ∙ termin rozpoczęcia inwestycji: czerwiec 2017 roku ∙ planowany termin zakończenia inwestycji: grudzień 2018 roku Biuro sprzedaży Poznań, ul. Garbary 53 tel. 61 66 44 888, 608 635 020 www.malegarbary8.pl
30
moto
/
Motoryzacyjne spełnienie marzeń Początek naszej znajomości był raczej skomplikowany. Stał na parkingu pod salonem BMW Smorawiński i czekał na mnie. Wyglądał dostojnie. Miał coś w oku, chociaż początkowo tego nie widziałam. Może wynikało to z mojego delikatnego uprzedzenia do samej marki. Finalnie okazał się partnerem na życie. On – męski, solidny, gwarantujący tak potrzebne kobiecie poczucie bezpieczeństwa, skradł mi serce. Nazywa się BMW 520d xDrive Touring tekst: Joanna Małecka | zdjęcia: Sławomir Brandt
31
B
yło sobotnie popołudnie. Zmęczona po całym tygodniu pracy nie szukałam dodatkowych zajęć. Jeszcze test samochodu – pomyślałam i… weekend. Pomyliłam się. Z facetami, jak wiemy, bywa różnie. Z nim nie. On jest jasno określony i sprecyzowany, i tutaj nie ma niespodzianek, rozczarowań. Uświadomił mi to, kiedy tylko wsiadłam za kierownicę. Od razu powitał mnie komunikatem na dziesięciocalowym wyświetlaczu: „Witaj kierowco BMW”. Poczułam się wyjątkowo, mimo że nie dostałam kwiatów. Elektrycznie regulowane fotele pozwoliły maksymalnie dopasować się do mojego partnera. Jasne, przejrzyste zegary, ukazały się po wciśnięciu przycisku Start/Stop. Był cichy i stonowany. Dzięki specjalnemu wyciszeniu kabiny i dodatkowo – silnika, słychać było jedynie mój oddech. Poręczna i dopasowana do rozmiaru dłoni automatyczna skrzynia biegów wymagała jedynie zapoznania się z przyciskiem Unlock i wszystko było jasne. Na dotykowym wyświetlaczu mogłam poszukać ulubionej stacji radiowej, konfigurując ją potem pokrętłem znajdującym się zaraz obok podłokietnika, który okazał się schowkiem. Wciąż miałam do niego dystans – był duży, niecałe pięć metrów długości, i dwa metry szerokości.
Wyjątkowa 5 w stylu ECO Po pierwszym zakręcie jednak się uspokoiłam. BMW 520d xDrive Touring miał tak duży kąt skrętu, że jednym palcem, bez żadnego wysiłku i stresu wyprowadziłam go na jezdnię. Dalej jechał już sam, a właściwie płynął. Wciskając pedał gazu miałam wrażenie, że przód samochodu unosi się w powietrze. Kierowcy stojący obok mnie na światłach zostawali daleko w tyle. To ciekawe, bo przy dwulitrowym silniku o mocy 190 KM, spodziewałam się wolniejszego startu. Wszystko dzięki napędowi xDrive na cztery koła, który rozkłada moce na poszczególne koła w zależności od tego, jaką prędkością jedziemy i jaka jest nawierzchnia. BMW 520d xDrive Touring jest lżejszy od poprzedniego modelu, co pozwala na jeszcze lepsze osiągi. Warto dodać, że to jeden z najbardziej ekologicznych samochodów pod względem emisji dwutlenku węgla.
Ze sportowym zacięciem Standardowo pokierowałam go na autostradę. Przełączyłam tryb na sportowy. I tu poczułam się jak na torze. Samochód dłużej zostawał na biegu zwiększając obroty. Przy 4 tysiącach na obrotomierzu nie słychać było ryku silnika,
32
nic nie pukało, nie stukało, nie wiał wiatr. Było tak jak w duecie idealnym. Ja prosiłam go o szybkość, on oddawał mi moc. Mieliśmy niecałe osiem sekund do setki. Mimo dużej prędkości utrzymywał odległość od samochodów i pobierając na bieżąco parametry drogi trzymał się w linii pasa. Miałam wrażenie, że przykleił się do asfaltu. W zakręcie nawet nie zadrżała kierownica. Nad drogą S11 zachodziło już słońce. Zastanawiałam się, czy powinnam już przełączyć ledowe reflektory. Niepotrzebnie. Sam wyregulował je w taki sposób, że widziałam doskonale. Dodatkowo oświetlał mi wszystkie znaki drogowe. Ja – miłośniczka szybkich samochodów, poczułam się już jak nie w limuzynie, a w wyścigowym BMW. Tyle, że on w porównaniu do wyścigowych, palił zaledwie 7 litrów.
Relaksem w korku Niedzielę daliśmy sobie na podróż po centrum miasta. Znów wsiadłam z uśmiechem na ustach, i znów powitał mnie ten sam komunikat. Na tylnej kanapie zamontowałam trzy fotele dla dzieci i pojechałam po wszystkich najmłodszych członków rodziny. Siedząc z tyłu nawet się nie stykali. – Ciocia, ale fura – to było podsumowanie małego Marcina. Do bagażnika zapakowałam dwa wózki, dużą torbę z pieluchami, a na przednim siedzeniu posadziłam mamę, bo w końcu ktoś musiał pomóc mi z okiełznaniem maluchów. W korku utknęliśmy, jak zwykle zresztą, na Rondzie Kaponiera.
Przełączyłam samochód na tryb ECO PRO. Na wyświetlaczu sprawdziłam spalanie – 5 litrów. Nie wierzyłam własnym oczom. Zamiast radia uruchomiłam system ConnectedDrive. To paczka różnych usług połączonych z samochodem. Dzięki temu można zamówic sobie kwiaty, sprawdzić prognozę pogody, wyszukać najlepszą restaurację w mieście i przerzucić to na nawigację, a nawet sprawdzić co dzieje się na świecie. – Ciocia, zostaw Lewandowskiego – usłyszałam za plecami, gdy na ekranie pojawiło się zdjęcie piłkarza. Kiedy wszyscy zajęli się sobą, ja znów odpoczywałam. BMW 520d xDrive Touring w korku płynął. Gdy puszczałam nogę z gazu nie wyhamowywał, a wrzucał na luz i delikatnie przesuwał się dalej. Sam się zatrzymywał, ruszał, zwalniał i przyspieszał jak było trzeba, cały czas trzymając się
33
w linii pasa. Nagle, przy przejściu dla pieszych, na wysokości ulicy Święty Marcin, sam zahamował. Nie wiedziałam, co się stało. System asystujący kierownicę poinformował mnie o pieszym. Rzeczywiście, wtargnął na czerwonym prosto pod maskę samochodu na pasie obok. Byliśmy bezpieczni, pieszy też. Spokojnie opierając łokieć na podłokietniku pojechałam dalej.
Niskim spalaniem i bezpieczeństwem BMW 520d xDrive Touring to nie jest zwykły samochód. To spełnienie marzeń każdego kierowcy. Nie dość, że doskonale się prezentuje, to idealnie sprawdza się w mieście. Mimo gabarytów parkowanie nie sprawia najmniejszego problemu. Kamery parkowania pokazują tył samochodu, dodatkowo obniżają się lusterka w taki sposób, że widzimy pojazd z każdej strony. Czujniki zamontowane z przodu sygnałem dźwiękowym informują o przeszkodzie, dodatkowo wyświetlając przód na ekranie. BMW 520d xDrive Touring jest też doskonałym rozwiązaniem dla biznesu. Wygląda
Kierowcy obok zostawali na światłach daleko w tyle. To ciekawe, bo przy dwulitrowym silniku o mocy 190 KM, spodziewałam się wolniejszego startu. Wszystko dzięki napędowi xDrive, który rozkłada moce na poszczególne koła w zależności od aktualnej prędkości i tego jaka jest nawierzchnia elegancko, jest ekonomiczny, pakowny, a w przypadku właścicieli firm, którzy dużo podróżują, sprawdzi się idealnie. W końcu w tym samochodzie się odpoczywa. Nowy model zbudowany został od podstaw, przejął wszystkie systemy i elektronikę z modelu 7. Dzięki temu stał się nowoczesny. Standardowo bagażnik kombi pomieści 570 litrów. Ten model BMW zaskakuje pozytywnie. Oddając go do Salonu BMW Smorawiński jeszcze kilkanaście minut siedziałam w środku. Doskonała jakość sprzętu audio wprowadziła mnie w wyjątkowy nastrój. Odpoczywałam. Poniedziałek rano zaczęłam z ogromnym powerem, naładowana weekendem z BMW 520d xDrive Touring. Jeszcze do niego wrócę…
34
na
zdrowie
/
Wstajesz i widzisz Kiedy z wadą minus dziewięć dioptrii lub z zaawansowaną zaćmą pacjent wychodzi z sali zabiegowej i widzi normalnie, można mówić o cudzie. Tyle że to nie cud, a najnowocześniejsze, nieinwazyjne operacje, które na zawsze uwalniają od okularów. Doktor Andrzej Dmitriew, specjalista chorób oczu i koordynator chirurgii zaćmy w Szpitalu Św. Wojciecha, przywraca wzrok pacjentom, dając im nowe życie rozmawia: Joanna Małecka
35
J
oanna, Bartek i Marta żyją dziś w innym świecie. Świecie ostrości i barw. Jeszcze wczoraj nosili soczewki kontaktowe, chorowali na zaćmę. Dziś już nie muszą. Dzisiaj normalnie widzą... Mają od 25 do 70 lat. W szpitalu spędzili kilka godzin. I gdyby dziś ktoś zapytał ich, czy było warto, zgodnie odpowiadają, że była to najlepsza decyzja w ich życiu. Dlaczego został Pan okulistą? ANDRZEJ DMITRIEW: To jest bardzo dobre pytanie. Moja mama jest okulistą, ale to nie była bezpośrednia motywacja. Pochodzę z rodziny lekarskiej, gdzie tradycje medyczne były bardzo silne. Moja babcia była pediatrą, dziadek laryngologiem. Siłą rzeczy trzeba było myśleć o tej dziedzinie. A rodzeństwo? Brat też jest okulistą (śmiech). W ogóle mama była przeciwna, żebyśmy akurat w tym się specjalizowali. Wolała, żebyśmy zostali chirurgami. Jej przygoda z soczewkami kontaktowymi, którymi zawsze się interesowała, dla mnie stała się potencjalnym źródłem zarobkowania już w szkole średniej. Zaopatrywałem kolegów w soczewki, co jeszcze bardziej wciągnęło mnie w ten świat. Już na pierwszym roku studiów chodziłem na praktyki na oddział okulistyki w klinice, przy ulicy Długiej. Potem przyszły obozy naukowe, a na końcu podjęcie ostatecznej decyzji, czyli wybór specjalizacji. I nie miałem wątpliwości. Uważam, że to najlepszy wybór w moim życiu, chociaż nie spodziewałem się, że będę chirurgiem okulistycznym. Dlaczego? 20 lat temu zupełnie inaczej na to patrzyłem, bardziej z punktu widzenia doboru soczewek kontaktowych, okularów. Kiedy poznałem okulistykę kliniczną, to strasznie zafascynowałem się chirurgią zaćmy, a zwłaszcza jej technologizacją. Gdy zacząłem specjalizację w klinice, na przełomie 2003/2004 roku, od samego początku uczestniczyłem w dużym projekcie unijnym. Byłem szkolony z zakresu chirurgii zaćmy, uczestniczyłem w wielu kursach chirurgicznych na całym świecie, które w Polsce były wtedy niedostępne. Po kilku takich szkoleniach za granicą bardzo chciałem operować.
W marcu 2006 roku zoperowałem moją pierwszą samodzielną zaćmę. Byłem wtedy najmłodszym lekarzem w Polsce, który wykonał taką operację. Denerwował się Pan? Każdy chirurg się denerwuje. Myślę, że najważniejsze dla każdego z nas jest umiejętne opanowanie emocji. Z czasem da się tego nauczyć. Nie można okazywać swojego zdenerwowania, bo to udziela się całemu zespołowi i pacjentowi. I nie ma nic lepszego niż uśmiechnięty chirurg. Jakie wady dziś się operuje? Laserowa korekcja wzroku dotyka osób, które są stosunkowo najmłodsze. Najczęściej jest to zakres od 20 nawet do 40 roku życia. Są albo krótko, albo dalekowzroczne. To osoby, które chcą pozbyć się okularów, soczewek kontaktowych i widzieć normalnie. Laserowa korekcja wzroku ma za zadanie uwolnienie ich od okularów. I proszę sobie wyobrazić, że taki pacjent, który na co dzień mruży oczy, żeby coś przeczytać, a w nocy idzie po omacku, bo obraz ma zamazany, wstaje ze stołu operacyjnego i widzi normalnie. To jest nowe życie. Sama jestem po laserowej korekcji i w pełni się z Panem zgadzam… Niestety w Polsce wciąż za mało o tym wiemy i wciąż się boimy, chociaż nie ma czego. Więcej tego typu operacji wykonuje się nawet w Czechach czy na Słowacji. Zabieg jest w pełni bezpieczny i daje efekt od razu, ale pod jednym warunkiem – wada musi być stabilna. Jeżeli pacjent mieści się w określonym zakresie parametrów, to dzięki najnowszemu sprzętowi diagnostycznemu i nowoczesnemu laserowi, który posiadamy w Szpitalu Św. Wojciecha, jesteśmy w stanie uzyskać efekt widzenia po 12 godzinach od operacji. A co, jeśli nie mieścimy się w przysłowiowych ramach? W przypadku kiedy pacjent wychodzi poza tzw. parametry, czyli ma wadę powyżej minus dziesięciu dioptrii lub powyżej plus pięciu możemy wykorzystać alternatywną metodę – wszczepienie soczewki. I wtedy można skorygować nawet taką wadę
36
Laserowa korekcja wzroku dotyczy osób, które są stosunkowo najmłodsze. Najczęściej jest to zakres od 20 nawet do 40 roku życia. Są albo krótko, albo dalekowzroczne. To osoby, które chcą pozbyć się okularów, soczewek kontaktowych i widzieć normalnie. Laserowa korekcja wzroku ma za zadanie uwolnienie ich od okularów. Taki pacjent, który na co dzień mruży oczy, żeby coś przeczytać, a w nocy idzie po omacku, bo obraz ma zamazany, wstaje ze stołu operacyjnego i widzi normalnie. To jest nowe życie
do minus dwudziestu czy plus piętnastu dioptrii. Jest to zabieg refrakcyjnej wymiany soczewki. Co to oznacza? Wykonujemy operację wewnątrz oka, która polega na wymianie naturalnej soczewki na sztuczną. Jest to zabieg dla osób, które mają bardzo duże wady lub mają więcej niż czterdzieści kilka lat i problemy z czytaniem. Coraz częściej zdarza się, że przychodzą do nas pacjenci w wieku 60, 70 lat, którzy są aktywni i nie chcą nosić okularów. I dla nich również zabieg wszczepienia soczewki będzie idealny. Jak długo trwa zabieg? Zabieg w obu przypadkach trwa od sześciu do ośmiu minut. Warto dodać, że jako pierwsi w Wielkopolsce wprowadziliśmy marker cyfrowy. Jest to aparat, który wykonuje zdjęcia pacjenta przed operacją po to, żeby chirurg w trakcie zabiegu widząc pod mikroskopem oko pacjenta miał nałożoną na to oko cyfrową mapkę. Dzięki temu widzimy, jak dokładnie ustawić soczewkę w oku, żeby skorygować astygmatyzm. Co trzeba zrobić, żeby być dopuszczonym do zabiegu? Niezbędna jest wizyta kwalifikacyjna. Zawsze staram się zachęcić pacjentów do tego, żeby zanim pomyślą o korekcji, przyszli na konsultację. Są warunki budowy oka, które przykładowo nie pozwalają na laserową korekcję wady wzroku – jest to przede wszystkim zbyt cienka rogówka. W niektórych przypadkach operacja laserowa jest w ogóle niemożliwa i wtedy szukamy innych metod, takich jak wszczepienie soczewki. Jeżeli kwalifikacja jest pozytywna, możemy ustalić termin zabiegu. A to dzieje się na bieżąco. Pacjent może być kwalifikowany nawet w dniu operacji. Tego samego dnia wychodzi ze szpitala, a następnego już funkcjonuje normalnie. Jedyną niedogodnością jest stosowanie kropli, których w zasadzie i tak każdy z nas używa z różnych powodów, choćby zbyt długo pracując przy komputerze. Trudno mówić o jakiejkolwiek rekonwalescencji. Po operacji jednak powinniśmy się oszczędzać i nie rzucać się od razu w mordercze treningi na siłowni.
Są tacy, którzy od razu chcą wrócić do pracy i nie ma żadnych przeszkód, żeby to zrobić. Pamiętajmy jednak, że przez kilka dni oko będzie trochę podrażnione i trzeba je zakraplać, więc warto te dwa-trzy dni odpocząć. Jakie przypadki najczęściej operuje Pan w Szpitalu Św. Wojciecha? Najczęściej operuję pacjentów z zaćmą. Niektórzy przychodzą z wadami refrakcji, które nie kwalifikują się do laserowej korekcji wady wzroku. Tak poukładaliśmy sobie pracę w szpitalu, że ja zajmuję się głównie operacjami w środku oka, które są technicznie trudniejsze od tych na zewnątrz. Mamy dwoje lekarzy, którzy zajmują się korekcją laserową, w tym mojego brata. Czy pacjent zaraz po operacji powiedział kiedyś Panu, że widzi? Moi pacjenci mają opatrunek kiedy wstają ze stołu. Ale czasami, zwłaszcza gdy operuję zaawansowaną zaćmę, gdzie pacjenci nic nie widzą, pochylam się nad nimi, zanim założę opatrunek. Pytam wtedy: „I jak, widać mnie?”. I to jest niesamowite, kiedy słyszę: „Boże, ja widzę”.
NOWY, AWANGARDOWY RANGE ROVER VELAR
Range Rover Velar wyznacza nowy standard w zakresie innowacji i awangardowego wzornictwa.
OD 2.399 ZŁ NETTO / MIES. LAND ROVER PREMIUM LEASE
Nowoczesną sylwetkę samochodu podkreślają reflektory Matrix-Laser LED oraz wysuwane automatycznie klamki drzwi. Wnętrze wykonane z materiałów najwyższej jakości wzbogacone zostało o system multimedialny Touch Pro Duo składający się z dwóch 10-calowych ekranów dotykowych HD. Wyjątkową linię nadwozia Range Rovera Velar uzupełniają dynamiczne jednostki napędowe, w tym 300-konny Diesel V6 oraz benzynowy silnik V6 Supercharged o mocy 380KM. Karlik Autoryzowany Salon Land Rover ul. Poznańska 30, Poznań-Baranowo, tel. +48 61 652 50 60 karlik.landrover.pl Zapraszamy na jazdę testową. Oferta dotyczy wynajmu długoterminowego, wyliczona na podstawie parametrów: Range Rover Velar 2.0 TD4 180KM AWD AT w cenie 239 900 zł brutto. 1% ceny netto/mies., 10% opłaty wstępnej, okres finansowania 36 miesięcy, roczny limit przebiegu 20 tys. km. Spalanie w cyklu mieszanym od 5,4 l/100km, emisja CO2 od 142 g/km. Powyższe ma charakter informacyjny i nie stanowi oświadczenia gwarancyjnego ani oferty handlowej w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego.
38
na
zdrowie
/
Nowa siedziba, nowe możliwości Już niedługo – pod koniec 2018 roku – klinika CANDEO przeprowadzi się do nowej siedziby. Jakie były kulisy tej inwestycji i co ta zmiana oznacza dla pacjentów? rozmawia: Michał Gradowski
K
linika CANDEO, znana w Poznaniu ze znakomitych fachowców i najnowocześniejszego sprzętu diagnostycznego, już niedługo poszerzy zakres oferowanych usług. Pacjenci, obok dostępu do specjalistów z szeroko pojętej stomatologii, zyskają także na miejscu możliwość konsultacji z najlepszymi lekarzami z takich dziedzin, jak dermatologia estetyczna, laryngologia czy psychologia. A wszystko dzięki nowej siedzibie – położonej niedaleko obecnej kliniki przy ul. Bednarskiej. – Jednym z celów budowy nowego CANDEO było zebranie wszystkich specjalistów związanych
z leczeniem jamy ustnej – narządu żucia w jednym miejscu. Tak, aby zaoferować pacjentom kompleksowe leczenie nie tylko ze strony stomatologa, ale również lekarzy specjalistów – psychologa, ortopedy, fizjoterapeuty, laryngologa czy dermatologa. Po otwarciu nowej siedziby będziemy mogli zaoferować pacjentom pomoc tych wszystkich specjalistów w jednym miejscu – mówi prof. Wiesław Hędzelek, założyciel kliniki CANDEO. Jak udało się znaleźć tak atrakcyjny teren inwestycyjny, w tak dobrej lokalizacji? – Dla komfortu pacjentów kluczowe było znalezienie nowego miejsca blisko dotychczasowej siedziby. Idealny teren inwestycyjny na rogu ulic Bednarskiej i Szamarzewskiego składał się z dwóch działek – jedna należała do naszych sąsiadów, a na drugiej wynajmowaliśmy miejsce na reklamę, więc również znaliśmy właścicieli. Kiedy udaliśmy się do sąsiadów z propozycją kupna działki, okazało się jednak, że właśnie ją sprzedali. Byliśmy załamani, ale szybko okazało się, że poprzedni nabywca ma problemy finansowe i ostatecznie udało nam się kupić obie działki – wyjaśnia Mateusz Hędzelek, dyrektor ds. marketingu kliniki CANDEO. W całe przedsięwzięcie zaangażowanych jest wiele osób – ekspertów od budownictwa, architektury i aranżacji wnętrz. Autorem projektu architektonicznego jest Marcin Bartz,
39
właściciel Pracowni Architektonicznej Bartz, znany między innymi z takich projektów jak kompleks biurowców Roch Office Park przy ulicach Krzywoustego i Serafitek, a koordynatorem inwestycji i jej motorem napędowym jest Zbigniew Lubka, ekspert od nowoczesnych inwestycji zaprzyjaźniony z kliniką CANDEO. – Przy inwestycji nieoceniona była także pomoc doradców finansowych z firmy Phinance i jej członka zarządu – naszego serdecznego przyjaciela i sąsiada w City Parku – Michała Chrząszcza – mówi Mateusz Hędzelek. W nowoczesnym budynku powstanie 20 stanowisk stomatologicznych, w tym 14 z mikroskopami zabiegowymi, będzie też specjalne studio DSD (Digital Smile Design) i dwa tomografy komputerowe, a także poczekalnia o powierzchni 250 metrów kw. i sala konferencyjna. – W nowej siedzibie będzie miejsce do prowadzenia szkoleń dla lekarzy, przewiduję również prowadzenie prac badawczych. Dlatego jestem przekonany, że nasze holistyczne podejście zaowocuje także nowatorskimi opracowaniami naukowymi i nowymi metodami leczenia pacjentów – wyjaśnia prof. Wiesław Hędzelek. Otwarcie nowej kliniki uświetni uroczystość, na której nie zabraknie znakomitych gości – przyjaciół i partnerów biznesowych kliniki oraz zaprzyjaźnionych osób ze świata sportu i telewizji.
KLINIKA CANDEO W LICZBACH
1200 20 25 2018
metrów kw. powierzchni stanowisk stomatologicznych miejsc parkingowych rok, 4 kwartał – prognozowany termin otwarcia nowej kliniki
40
pres ti żowa rol a
/
Perukarze Teresa i Adam Cichoniowie od 1979 roku w tym samym miejscu, na Woźnej 10, służą pomocą poszkodowanym, chorym i tym, którzy zwyczajnie chcą wyglądać inaczej. Wyrabiają i sprzedają peruki. Przyjeżdżają do nich pacjenci, aktorzy, biznesmeni, dziennikarze, a nawet celebryci z całego świata. I to oni codziennie przekonują ich o tym, że peruka to nie wstyd, tylko sposób na normalny wygląd rozmawia: Joanna Małecka | zdjęcia: Sławomir Brandt
D
rzwi niewielkiego zakładu z szyldem „Peruki” przy ulicy Woźnej 10 otwiera Adam Cichoń. Starszy, uśmiechnięty mężczyzna od razu proponuje kawę. W tle Teresa Cichoń ustawia nowe peruki. Mają ich tu czterysta, w różnych wzorach i kolorach. Każdą z nich dopasowują indywidualnie do klienta. – Nie ma się czego bać, w naszych włosach każdy będzie wyglądał naturalnie – mówi i wyjmuje z pudełek gotowe fryzury. Ich zakład jest najstarszą firmą perukarską w kraju. Adam Cichoń wciąż jeszcze własnoręcznie wyrabia peruki z naturalnych włosów, choć już coraz rzadziej. Był wielokrotnie nagradzany za współorganizację Mistrzostw Polski Fryzjerów podczas targów Look w Poznaniu. Współpracuje z Polską Akademią Mody, jeździ z fryzjerami na mistrzostwa świata. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi Prezydenta RP, jako Zasłużony Działacz Kultury – tytuł Ministra Kultury, otrzymał tez odznakę Za zasługi dla Województwa Wielkopolskiego, a także Platynowy Order Kilińskiego za pracę społeczną. Dlaczego peruki? ADAM CICHOŃ: Wychowałem się w rodzinie perukarskiej. Moi rodzice pracowali w Teatrze Polskim w Poznaniu. Zamiast do przedszkola zabierali mnie do pracy. Siedziałem pod stołem
w damskiej garderobie albo w malarni. Można powiedzieć, że urodziłem się w garderobie. Życie teatralne wciągnęło mnie bez reszty, co miało wpływ na dalszą karierę. Rodzice byli fryzjerami, perukarzami. Musieli odpowiednio do roli ucharakteryzować aktorów. I to mi się strasznie podobało. Zaczynał Pan od pracowni perukarskiej? Nie. Nasza pracownia w latach 60. skupowała i eksportowała włosy do szesnastu krajów świata. Trafiały m.in. na Broadway, czy do wielkich ośrodków filmowych i teatralnych w Paryżu. Potem doszliśmy do wniosku, że po co w sumie wysyłać surowiec, skoro możemy sami wytwarzać peruki. Przyszedł taki dzień, kiedy stwierdziliśmy, że skoro już to robimy, pomożemy innym, którzy
41
z różnych powodów stracili włosy. Początkowo zaczęliśmy współpracę z ZOZ, potem były Kasy Chorych, a teraz NFZ. Pamiętam, że na początku nikt nie mógł zrozumieć, po co komu peruka. Dopiero potem, kiedy wyjaśniliśmy, że przecież chodzi o zdrowie psychiczne człowieka, który musi jakoś przetrwać ciężkie chwile związane z chorobą nowotworową czy kalectwem, patrzono na nas inaczej. Udało się pozyskać dla tych osób dofinansowanie na peruki, co nie było wcale takie proste. Musieliśmy uzupełnić wykształcenie. Ukończyliśmy pomaturalne studium w zakresie zaopatrzenia ortopedycznego.
Wiadomo, że chłopiec idzie do szkoły, rośnie. Z wiekiem głowa się zmienia, a więc musimy na bieżąco przygotowywać mu peruki. Przychodzą do nas artyści, dziennikarze, którzy przykładowo chcą uzupełnić sobie braki we włosach. Niektórzy klienci muszą dobrze wyglądać z racji wykonywanej pracy. Mamy też panie, które zamiast czapki na zimę fundują sobie perukę. Są klienci, którzy zmienili płeć. Każdy ma inne potrzeby, a my musimy mu pomóc. Wpadają do nas sławni ludzie, w kapturach, którzy przemykają przez zakład i zatrzymują się dopiero na zapleczu i mierzą. Nasz najstarszy klient ma ponad 90 lat.
Przychodzą do Pana klienci młodzi czy raczej starsi? Najmłodszy mój klient ma 6 lat. Nie ma włosów, brwi i rzęs. To genetyczny brak owłosienia.
A chorzy? Oczywiście. Ludzie po wypadkach, poparzeniach, chorobach. Nie mają włosów, a naszym zadaniem
42
jest, żeby stąd wyszli tak, by nikt się nie zorientował, że cokolwiek im dolega. Często przychodzą do nas całe rodziny. Dopasowujemy perukę babci, a oni nagle mówią, że wygląda za młodo i to nie jest ich babcia. A taka babcia niejednokrotnie chce wyglądać młodziej. Kto wie, może jeszcze kogoś pozna (śmiech). Są wesołe sytuacje, są też tragiczne. W tej pracy trzeba umieć słuchać. Musimy poznać problemy i potrzeby klienta. Bywa i tak, że ludzie boją się wejść. Stoją kilka minut przed zakładem i myślą. To są bardzo trudne chwile w ich życiu i bardzo trudne decyzje. Czego najczęściej się boją? Co ludzie powiedzą, jak zareaguje rodzina. Kobieta przez to, że nie ma włosów czuje się gorsza. A ja zawsze jej tłumaczę, że przecież wszyscy nosimy okulary i jakoś nikt się tego nie wstydzi. Poza tym co druga świeci pięknymi zębami, na ogół sztucznymi. To proteza jak każda inna. Z drugiej strony są kobiety, które od razu kupują sobie trzy peruki: blond, czarną i rudą, bo chcą mieć różne i codziennie pokazać się w czymś innym. Klienci też obawiają się, że peruka im spadnie. Nie ma takiej możliwości. Jeśli na głowie są włosy, można ją przypiąć przy pomocy specjalnego klipsa. Jeśli nie, montujemy żelowe, oddychające plastry dwustronne,
które nie powodują odparzeń, a gwarantują, że peruki nic nie ruszy. Jak wygląda przygotowanie peruki? Najpierw pytamy, czym klient się zajmuje. Chodzi o to, żeby dana fryzura była dopasowana do rodzaju pracy. Nie może być tak, że włosy wkręcą mu się przykładowo w maszynę. Pobieramy wymiary głowy, określamy mniej więcej fryzurę, kolor, grzywkę, w którym miejscu ma być przedziałek. Następnie robimy rysunek techniczny, poglądowy. Każda fryzura jest inna. Potem pytam, czy peruka ma być sztuczna, czy z włosów naturalnych. W przypadku naturalnej przechodzimy do szydełkowania, czyli wiązania włosów na siatce. Po skończeniu peruka musi być umyta. Na koniec dokonujemy ostatecznego strzyżenia. Dziś sztuczna jest tak podobna do tej naturalnej, że praktycznie nie ma różnicy. Czasem nawet wygląda lepiej. Poza tym łatwiej jest ją utrzymać. Co innego, jeśli sprawa dotyczy dzieci. Ze względu na ciągły ruch i aktywność potrzebują włosów naturalnych. Sztuczne raczej by nie przetrwały. Skąd bierzecie włosy? No i tu jest problem, bo nigdzie nie ma tego typu hurtowni. Skupujemy je sami, tutaj u nas
w zakładzie. Na miejscu obcinamy paniom włosy, płacimy za nie i jeszcze do tego robimy im nową fryzurę. Niektóre dziewczyny oddają włosy za darmo, dla kogoś chorego. Zawsze wypisujemy takim osobom dyplomy i podziękowania. Najwięcej włosów skupujemy w maju, kiedy robi się ciepło. Potem musimy je posegregować. Włosy wkłada się w specjalny kartacz i wyciąga od najdłuşszych do najkrótszych. Oczywiście trzeba je odkazić. Na ręcznie wykonaną perukę z włosów naturalnych czeka się około trzy miesiące. Jest jakaś moda jeśli chodzi o fryzury? Jest moda. Nie ma dwóch równych peruk i wszystko robi się indywidualnie. Współpracujemy z firmami zachodnimi, które projektują sztuczne peruki. Często przedstawiciele tych firm zapraszają mnie do siebie, şebym im podpowiedział, jakie są obecnie obowiązujące trendy. W tym miejscu chciałbym podziękować mojej şonie, bo gdyby nie ona, te wszystkie moje wyjazdy i praca społeczna byłyby niemoşliwe. Jak dbać o perukę? Te z włosów sztucznych moşna prać samemu. My oczywiście uczymy jak to robić. Te z włosów
naturalnych prane są u nas. Wystarczy przyjść, zostawić perukę na 2, 3 godziny i my ją wyczyścimy. Gorzej jak ktoś jest spoza Poznania, Polski, a nawet Europy, bo takich klientów teş mamy. Wtedy trzeba ją do nas wysłać, a my odsyłamy gotową. Ile kosztuje taka przyjemność? Sztuczne to koszt rzędu 250-1000 zł, naturalne zaczynają się od 2 tysięcy. Wszystko zaleşy od tego w czym będziemy się lepiej czuć. Chodzi o to, şeby nikt nie zorientował się, şe mamy perukę. My juş o to zadbamy. 
43 
đ&#x;ĄŻ
Teresa i Adam Cichoniowie postanowili na moim przykładzie pokazać, şe peruka to nic strasznego. Potwierdzam!
„Nasza pracownia w latach 60. skupowała i eksportowała włosy do szesnastu krajów świata. Trafiały m.in. na Broadway, czy do wielkich ośrodków filmowych i teatralnych w Paryşu. Potem doszliśmy do wniosku, şe po co w sumie wysyłać surowiec, skoro moşemy sami wytwarzać peruki. Przyszedł taki dzień, kiedy stwierdziliśmy, şe skoro juş to robimy, pomoşemy innym, którzy z róşnych powodów stracili włosy�
44
moda
/
Kaskada dla kobiet Prezentujemy najnowszą kolekcję Kaskady – jesień-zima 2017/2018 dedykowaną kobietom, które kochają klasyczne krawiectwo oraz nowoczesny, ale nie tylko, miejski styl. Kolekcja jest pełna inspiracji i rozwiązań umożliwiających swobodne łączenie i zestawianie poszczególnych elementów zdjęcia: Luminix Studio Krzysztof Ślachciak
K
olekcja poznańskiej marki Kaskada jest na co dzień, ale i na szczególne okazje. Wśród wzorów nie zabraknie geometrycznych printów, kobiecych kwiatów i krat, a przyjemne faktury nie tylko ocieplą nasz wizerunek, ale i zapewnią uczucie komfortu przez cały dzień. Niezwykła przyjemność użytkowania w połączeniu z nienaganną elegancją to z pewnością znak firmowy Kaskady; miękkie i oddychające wiskozy, welury, dzianiny i eleganckie, ale nie mnące się tkaniny. W kolekcji znalazły się nowoczesne i kobiece garnitury,
koszule, sweterki i sukienki. Ich niezwykle staranny i dopracowany krój, zapewniający maksimum komfortu, zarazem dopasowujący się do sylwetki, na dobre wpisał się w charakter marki Kaskada i stanowi jej niewątpliwy uznany atut. Już dziś zapraszamy serdecznie na pokaz kolekcji marki Kaskada, podczas wspaniałego i niezwykle kobiecego wydarzenia Kobieta w Roli Głównej. Pokaz odbędzie się 7 października o godz.18.00 w City Park przy ul. Wyspiańskiego 26a. Do zobaczenia!
45 
uroda
/
Jesień w medycynie urody Jesień to sezon na zabiegi rewitalizujące. Równolegle z regeneracją twarzy po letniej opaleniźnie wykonujemy głęboką odnowę skóry, zabiegi laserowe, peelingi. Jesień to także dobry czas na przygotowania do sylwestra i karnawału, ponieważ wiele interesujących zabiegów wymaga kilku do kilkunastu tygodni na osiągnięcie pełnego i olśniewającego efektu tekst: dr Ilona Osadowska
L
ato jest trudnym okresem dla naszej skóry ze względu na silne nasłonecznienie. Szczególnie jeśli daliśmy się ponieść chwili na wakacjach w ciepłych krajach, nie stosując wystarczającej ochrony przed słońcem. Typowe jesienne problemy to przebarwienia posłoneczne, przesuszenie skóry, poszerzone naczynka twarzy oraz nowe, drobne siatki zmarszczek. Zabiegi rewitalizujące skupiają się na odmłodzeniu skóry, przywróceniu jej nawilżenia, sprężystości oraz blasku.
Jak dobrać najlepsze zabiegi Medycyna dysponuje sporym zakresem metod, które mogą pomóc w jesiennych problemach – peelingi, mezoterapie, gama zabiegów laserowych mających na celu złuszczenie naskórka, usunięcie pigmentacji oraz wywołanie odnowy skóry. Najwłaściwsza terapia będzie zawsze dobierana indywidualnie. Uwzględniamy wiele aspektów – stan cery, fototyp skóry oraz zaawansowanie zmian, zwracamy także uwagę na sposób pracy, sposób spędzania wolnego czasu, dostępność czasową, oczekiwania dotyczące przebiegu terapii, długość utrzymywania efektu oraz dostępny budżet.
Nowe trendy – biorewitalizacja własną tkanką Rozważając wybór optymalnej terapii, warto odnotować kilka ciekawych nowości oraz świeżych trendów. Osocze bogatopłytkowe uzyskiwane
z własnej krwi jest dobrze już ugruntowaną metodą, którą stosujemy od kilku lat. Podajemy je samodzielnie lub wzbogacone o dodatkowe substancje rewitalizujące. Obecnie lekarze wprowadzają nowe sposoby przygotowania, dające osocze o większej zawartości substancji biologicznie aktywnych. Jedną z nich jest fibryna – białko dające długotrwałe działanie rewitalizujące, stopniowo uwalniające czynniki wzrostu. Stanowi ona także rodzaj rusztowania, na którym budowana jest odnawiana struktura skóry. Zabieg taki sprawdza się szczególnie dobrze w okolicy powiek dolnych, które są generalnie dość trudnym do odmładzania obszarem. Zabiegi te są stosunkowo przystępne na tle innych terapii medycyny estetycznej, oferują ładne efekty rewitalizujące.
Własny tłuszcz jako cenny materiał odmładzający Nowością w rewitalizacji i bardzo cenną tkanką jest także własny tłuszcz. Zabieg polega na pobraniu niewielkiej ilości tkanki w postaci zawiesiny pojedynczych komórek, przetworzeniu go oraz ponownym podaniu w obszar, który pragniemy rewitalizować. Komórki podajemy w płynie, w niewielkich iniekcjach. Przeszczepiany materiał zawiera dodatkowo dużą ilość komórek macierzystych, które włączają się w proces odnowy tkanek dając bardzo dobre i naturalne efekty rewitalizujące. Metoda ta daje szczególnie ładne efekty odnowy skóry dłoni, dekoltu oraz okolicy powiek
FOT. ARCHIWUM
46
47 Medycyna dysponuje sporym zakresem metod, które mogą pomóc w jesiennych problemach – peelingi, mezoterapie, gama zabiegów laserowych mających na celu złuszczenie naskórka, usunięcie pigmentacji oraz wywołanie odnowy skóry. Najwłaściwsza terapia będzie zawsze dobierana indywidualnie. Uwzględniamy wiele aspektów – m.in.: stan cery, fototyp skóry oraz zaawansowanie zmian, zwracamy także uwagę na sposób pracy, sposób spędzania wolnego czasu, długość utrzymywania efektu oraz dostępny budżet już materiały biostymulujące i biorewitalizujące. Wśród nich wyróżniają się kwas polimlekowy i polikaprolakton, wchodzące w skład terapii iniekcyjnych (Sculptra, Ellanse) oraz nici liftingujących i stymulujących (Aptos). Metoda ich działania polega na intensywnym pobudzeniu organizmu do wytwarzania własnego kolagenu. Pozwala nam to uzyskać efekty odnowy objętości, np. policzków i skroni, pogrubienia skóry oraz poprawy jej elastyczności. Powstaje powoli, bez gwałtownych zmian wyglądu. Osiągalna jest trwałość efektu od 2 do nawet 4 lat, czyli znacznie dłuższa niż po zabiegach kwasem hialuronowym.
dolnych. Tłuszcz ma także bardzo dobre działanie gojące, może być bardzo pomocny przy korekcji blizn, np. zaciągniętych po cięciu cesarskim lub podobnych pooperacyjnych. Co istotne – własny tłuszcz, osocze oraz komórki macierzyste możemy stosować także u osób z problemem autoimmunoagresjii.
Klasyczne metody biostymulacji Dla osób cieszących się dobrym zdrowiem bez problemów alergicznych do dyspozycji mamy również dobre metody wykorzystujące klasyczne
Nici liftingujące i rewitalizujące Nici liftingujące oprócz stymulacji odnowy skóry dają także natychmiastową poprawę owalu twarzy oraz wyraźne podciągnięcie opadającej skóry, dotychczas możliwe do uzyskania tylko przy pomocy chirurgicznego liftingu twarzy. Dostępne są w dość szerokiej gamie, dobieramy je odpowiednio do potrzeb i okolicy, którą chcielibyśmy skorygować. Umożliwiają np. uniesienie linii brwi w celu otworzenia okolicy oka, a także przywracają obłe kształty policzków. Co istotne, cały czas pozostajemy przy metodzie minimalnie inwazyjnej, niewymagającej dłuższego wyłączenia z pracy.
48
lokal
/
Delikatesy Włoskie Peretti ul. Mickiewicza 15, 60-833 Poznań wnętrzu starej kamienicy na poznańskich W eJeżycach powstało miejsce, które przyciągnie pasjonatów włoskiej kuchni – Delikatesy Włoskie Peretti, oferujące najwyższej jakości produkty śródziemnomorskie. Świeże sery, szynki, oliwy, makarony, produkty BIO to tylko część szerokiego asortymentu spożywczego, który z czasem został poszerzony o wyselekcjonowaną ofertę win włoskich. Lokal w nowoczesnej formule wnętrzarskiej jest podzielony na kilka części. Pierwsza to strefa ze świeżą żywnością – wędliny krojone na specjalnej krajalnicy oraz sery z mleka krowiego, owczego i koziego. Z dużej mapy zawieszonej tuż nad lodówką można dowiedzieć się, z jakich części Włoch pochodzą wszystkie produkty. Na przejściu między pierwszą i drugą częścią sklepu, tuż obok mapy, stoi regał z pysznymi słodyczami, gdzie królują produkty znanego producenta z Górnej Adygi – Loackera.
W drugiej części lokalu – głównej sali sprzedażowej – możemy oddać się fantazji w doborze składników spożywczych, które pozwolą nam stworzyć ucztę w iście włoskim stylu. Makarony (w tym bezglutenowe), przeciery pomidorowe (passaty), pomidory krojone, oliwy toskańskie, octy winne i balsamiczne, przetwory warzywne (w tym BIO), oliwki, konfitury owocowe, chutney’e. W ostatniej części wnętrza docieramy do działu z winami. Odbywające się tutaj degustacje, prowadzone przez certyfikowanego sommeliera, pozwalają lepiej poznać nieobjętą ofertę winiarską Włoch. Pośrodku sali stoi obszerny stół, gdzie można spotkać się przy kieliszku wina. Delikatesy od niedawna wprowadziły do swej oferty możliwość wypicia wina na miejscu, obecnie są to dwa wina białe – toskańskie i sycylijskie, czerwone toskańskie oraz prosecco, jednak oferta ta będzie nieustannie modyfikowana. Produkty spożywcze to samo serce projektu, ostatnia nowość to kanapki na wynos, komponowane na świeżo, z oferowanych włoskich specjałów. Dodatkowo można napić się pysznej włoskiej kawy Illy z ekspresu ciśnieniowego, w stylowej filiżance lub na wynos. Elegancki i minimalistyczny wystrój wnętrz powstał w poznańskiej pracowni model:lina architekci.
FOT. MATERIAŁY PRASOWE
prestiżowy
PO O ZZ N NA AŃ Ń SS K K II P PR R EE SS TT II ŻŻ zz aa pp rr aa ss zz aa nn aa … … P
GENERATION
GENERATION
HOTEL BLOW UP HALL 5050 POZNAŃ, 19-20 PAŹDZIERNIKA 2017
NEXTG.PL PYTANIA? KONGRES@NEXTG.PL REJESTRACJA:
HOTEL BLOW UP HALL 5050
-20 PAŹDZIERNIKA POZNAŃ, 19NAS NIC O BEZ NAS, CZYLI 2017 PRELEGENCI REJESTRACJA: NEXTG.PL
PYTANIA? KONGRES@NEXTG.PL
Tomasz Kwiatkiewicz - YES -
Kuba Giermaziak - Netbox -
Anna Bielak-Dworska - Saternus -
#
#
Igor Fiszer - Conbelts -
G Milena Świercz
- Fabryka Okien PCV Forest -
G
NIC O NAS BEZ NAS, CZYLI PRELEGENCI DOŁĄCZ DO NEXTG* ... i wielu Michał Leszek - Kruger&Matz -
Jakub Wtorkowski - LUG -
PARTNER STRATEGICZNY
Tomasz Kwiatkiewicz - YES -
Kuba Giermaziak - Netbox -
PARTNERZY MERYTORYCZNI
Michał Leszek - Kruger&Matz -
innych!
Jakub Wtorkowski - LUG -
Anna Bielak-Dworska - Saternus -
WWW.NEXTG.PL *tylko dla sukcesorów Milena Świercz Igor Fiszer -- Fabryka Okien PCV Forest - Conbelts -
DOŁĄCZ DO NEXTG* PARTNERZY TEMATYCZNI ... i wielu innych! WWW.NEXTG.PL -
50
familijnie
/
EUROJACKPOT – wyobraź sobie niewyobrażalne Maksymalna wygrana to 90 milionów euro, czyli około 375 milionów złotych. Takie pieniądze może mieć każdy z nas. Jak to zrobić? Wystarczy zagrać w Eurojackpot. Polska jest osiemnastym krajem w Europie, który właśnie dołączył do gry. O tym, jak w jeden wieczór zostać jednym z najbogatszych Polaków, rozmawiamy z Arturem Wozińskim, dyrektorem poznańskiego Oddziału Totalizatora Sportowego, właściciela marki Lotto rozmawia: Joanna Małecka | zdjęcie: Sławomir Brandt
Od 9 września, razem z innymi krajami, możemy zagrać w Eurojackpot. Co to takiego? ARTUR WOZIŃSKI: Gra powstała w 2012 roku i zrzesza największą liczbę europejskich krajów. Do tej pory najwyższe wygrane 90 milionów euro padły w Niemczech i Czechach. Gwarantowana wygrana I stopnia to około 41,7 miliona złotych. Dlaczego dopiero teraz Polacy mogą wziąć w niej udział? W związku z nowelizacją ustawy hazardowej dopiero od początku kwietnia 2017 roku mamy możliwość wprowadzenia tego produktu na rynek. Losowanie odbywa się w Finlandii, w piątki między godziną 20:00 a 21:00. Jak grać? Typujemy pięć liczb z pięćdziesięciu oraz dwie liczby z dziesięciu. Skreślamy swoje liczby na blankiecie lub gramy na chybił trafił. Nie ma tutaj możliwości gry na kilka losowań, systemem. Wysyłamy kupon tylko na najbliższe losowanie.
To jest w ogóle realne? Jak najbardziej. Milionowe wygrane padają często, warto zauważyć, że prawdopodobieństwo jakiejkolwiek wygranej to 1:26. Dla porównania, w Lotto to 1:54. Grał Pan? Oczywiście. Poszedłem już pierwszego dnia z samego rana i na otwarcie systemu o godzinie 6:30 zagrałem. Cieszę się, bo jestem chyba jednym z pierwszych posiadaczy kuponu w tej grze w Polsce. Proszę trzymać kciuki. Gdzie i kiedy możemy zagrać? Wystarczy przyjść do kolektury Lotto, aby spróbować szczęścia w naszej nowej grze Eurojackpot. Sprzedaż gry trwa od soboty do czwartku od godziny 6:30 do godziny 23:54, a w piątek od 6:30 do godziny 19:00. Czy losowania Eurojackpot są transmitowane na żywo? Nie. Fińska loteria przeprowadzająca losowanie nie transmituje go na żywo. Totalizator
51
Sportowy będzie udostępniał retransmisję losowań na swojej stronie internetowej.
FOT. TOTALIZATORA SPORTOWEGO
Ile wynosi opłata za jeden zakład? Cena 12,50 zł za zakład to szansa na niewyobrażalne wygrane sięgające nawet kilkuset milionów złotych. Pamiętajmy, że 2,50 zł w opłacie stanowi dopłata. Jak odebrać główną wygraną? W grze występuje dwanaście stopni wygranych – najwięcej spośród wszystkich gier Lotto. Co ważne, wygrane równe i wyższe niż 10 milionów euro wypłacane są w euro, a na życzenie gracza w złotówkach. Pozostałe wygrane wypłacane są w złotówkach. Warto podkreślić, że wygrane odnotowane w Polsce mogą zostać powiększone w przypadku korzystnego kursu wymiany PLN na EUR. A podatek? Podobnie jak w pozostałych naszych grach, 10 proc. procent od wygranej powyżej kwoty 2280 zł.
Milionowe wygrane w EUROJACKPOT padają często, warto zauważyć, że prawdopodobieństwo jakiejkolwiek wygranej to 1:26. Dla porównania, w Lotto to 1:54. W grze występuje dwanaście stopni wygranych – najwięcej spośród wszystkich gier Lotto. Co ważne, wygrane równe i wyższe niż 10 milionów euro wypłacane są w euro, a na życzenie gracza w złotówkach Poznaniacy mają szczęście w Lotto? Oddział w Poznaniu jest trzecim największym oddziałem w Polsce i często zdarzają się tu wysokie wygrane. W tym roku w naszym Oddziale zrealizowano już dwie szóstki w Lotto Plus w wysokości miliona złotych, które padły w Trzemesznie i Słupcy. Mamy bardzo dużo głównych wygranych w Mini Lotto oraz pozostałych naszych produktach. Czekamy na dużą szóstkę w Lotto i na 90 milionów euro w Oddziale Totalizatora Sportowego w Poznaniu.
familijnie
/
Lubię chwalić uczniów Gdy był w piątej klasie szkoły podstawowej, wziął do ręki podręcznik do historii. Od razu wiedział, że będzie to jego ulubiony przedmiot. Tak narodziła się pasja, która zaowocowała zdobyciem najwyższego lauru wśród nauczycieli, honorowego tytułu Profesora Oświaty oraz 30 publikacjami, wśród których są podręczniki, książki popularnonaukowe i poradniki dla nauczycieli. Wiesław Zdziabek od 25 lat uczy historii – od dwóch lat w XV LO w Poznaniu. Prowadzi także stronę internetową www.zdziabek.pl, która w minionym roku szkolnym zanotowała ponad 110 tys. wejść. Nie pisze tam o sobie. To strona, przy pomocy której pracuje z uczniami, także na lekcjach rozmawia: Małgorzata Rybczyńska
Uczniowie lubią historię? WIESŁAW ZDZIABEK: Prawdę mówiąc, specjalnie się nad tym nie zastanawiam. Po prostu realizujemy materiał, ale przy tej okazji staram się pobudzić ich zainteresowanie. Cieszą mnie ci, którzy wykraczają ponad standardowe wymagania. Ja przywiązuję dużą wagę do rozwoju czytelnictwa, do kształtowania zamiłowania do literatury popularnonaukowej. Uczniowie mają u mnie obowiązek przeczytania i zaliczenia jednego artykułu z czasopisma „Mówią wieki” w semestrze – na zachętę. Jest jednak wielu, którzy robią to częściej. W klasie humanistycznej, w tym i poprzednim roku, systematycznie zaczęło czytać około 40 proc. uczniów. Odkryli, że czytanie jest tą przyjemną formą obcowania z historią. Udało się to osiągnąć dzięki całemu systemowi zachęt i ułatwianiu dostępu do literatury. Dzięki stronie internetowej Pańskie lekcje są inne? Inne o tyle, że więcej czasu lekcji przeznaczam na pracę uczniów. Stawiam na ich usamodzielnianie, stosunkowo rzadko wykładam, bo to coraz mniej skuteczna metoda. Najwięcej efektów przynoszą takie zajęcia, podczas których uczniowie samodzielnie wykonują zadania, np. muszą ustalić na podstawie tekstu podręcznika lub tekstów źródłowych, genezę, przebieg, konsekwencje
Powstania Wielkopolskiego. Przygotowują samodzielną wypowiedź lub prezentację przedstawianą jeszcze na tej samej lekcji, co wymusza intensywną pracę. Do tego wykorzystują Pana stronę? Ona im pomaga. Ta strona jest bardzo bogata i rozbudowana. Zaczynałem od przypisania do tematów lekcyjnych konkretnych artykułów z czasopisma „Mówią wieki”. Łącznie przyporządkowałem już około 3,5 tys. artykułów. Są quizy, teksty źródłowe z pytaniami wzorowanymi na zadaniach maturalnych. Tworzę też podręcznik cyfrowy. Doprowadziłem go do końca XVIII wieku. Stanowi to 50 proc. podstawy programowej. Czekają mnie jeszcze dwa lata pracy. Największą część tej strony stanowią notatki z lekcji. One też przyciągają największą liczbę czytelników. Wydaje mi się, że uczeń powinien mieć dostęp do usystematyzowanej wiedzy, wiedzieć, co go będzie obowiązywało na sprawdzianie, mieć pomoc w przygotowaniu się do matury. Udostępnienie tych notatek oczywiście nie zwalania uczniów z opracowywania własnych – właśnie między innymi to ćwiczymy na lekcjach. Mając jednak gotowy i fachowo opracowany (mam nadzieję) konspekt, mogą swobodnie eksperymentować z formą własnych notatek.
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
52
53
A do tego podpowiada Pan uczniowi, jak się uczyć, aby się nauczyć... (śmiech) Ja to po prostu lubię. Jak się uczyć szybko i przyjemnie to kurs skutecznego zapamiętywania treści, nie tylko pamięciowego, ale również logicznego. Zastosowanie proponowanych przeze mnie mnemotechnik znacznie skraca czas nauki, rozwija wyobraźnię i sprawia, że uczeń zapamiętuje to, czego się nauczył na dłużej. Jednak to nie techniki pamięciowe, a trening dynamicznego czytania stanowi jego część najważniejszą. Proponuję ćwiczenia, które pozwalają nauczyć się przyśpieszonego czytania, a do tego poprawiają rozumienie, ułatwiają zapamiętywanie treści. Uczniowie nadążają za Panem? To raczej ja staram się ich wyprzedzić! Uczniowie w ostatnich latach bardzo się zmienili. Tablety, smartfony i internet bardzo ułatwiają dostęp do informacji. Jednak na skutek ich inwazji uczniowie mają coraz większy problem ze skupieniem uwagi. Jeśli nie mogą jednym kliknięciem czegoś zamknąć, włączyć, wyłączyć, to się bardzo szybko nudzą. Nie potrafią słuchać tego, co się do nich mówi dłużej niż kilka minut. A to oznacza, że trzeba bardzo umiejętnie zarządzać uwagą uczniów i tradycyjna forma, jaką jest wykład, przegrywa. Jeszcze kilka lat, a młodzi ludzie, jeśli będą chcieli podziwiać
zachód słońca, będą musieli go sobie wcześniej sfotografować. Będą w stanie przyswoić tylko to, co będą mieli na wyświetlaczu. Bezpośredni kontakt zanika, na szkolnych korytarzach siedzi obok siebie 15 osób i każda wpatrzona jest w wyświetlacz własnego smartfona, ewentualnie pokazują sobie nawzajem co mają wyświetlone na ekranie. Obserwuję uczniów, ale to dotyczy także dorosłych. Czy pozwala Pan używać smartfonów na lekcji? U nas statut na to zasadniczo nie pozwala i jeśli pani dyrektor się dowie, to mi „łeb ukręci” (śmiech). Ja jednak uważam, że próba zakazywania jest skazana na klęskę, a bezskuteczna walka narusza autorytet nauczyciela. To walka z wiatrakami i tylko psuje wzajemne relacje. Ja w klasie (tej mocno rozczytanej), mam ucznia, który na lekcji siedzi w słuchawkach i słucha muzyki. Ale ja wiem, bo umiem obserwować zachowania uczniów, że on pracuje! Tłumaczył mi, że w ten sposób się izoluje od otoczenia i ja mu wierzę, bo widzę po jego zachowaniu, że wykonuje zadanie. Uczniowie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak łatwo nauczyciele „czytają” ich zachowanie. Na podstawie ich mowy ciała doskonale widzą, czy jeszcze wykonują zadania, czy już błądzą w obłokach. Poza tym my często korzystamy z materiałów zewnętrznych, choćby z moich notatek czy podręcznika
54
A co pomaga nauczycielowi zbudować dobre relacje z uczniami? Przede wszystkim komunikatywność. Nauczyciel musi łatwo nawiązywać kontakt z młodymi, zwłaszcza jeśli zajmuje się przedmiotami humanistycznymi. Staram się ograniczać wykłady, ale w jakimś stopniu one muszą się pojawić. Choćby z tego powodu, że nauczyciel swoim własnym wykładem prezentuje uczniom, jak powinna wyglądać dłuższa wypowiedź ustna. Tej wiedzy będą potrzebować np. podczas ustnej matury z języka polskiego. Choć współczesna dydaktyka marginalizuje wykład, to przecież każdy z nas, a również i ci uczniowie, którzy za chwilę opuszczą szkołę, pamiętać będą nauczycieli przede wszystkim jako wykładowców. Choćby z tego powodu, aby dobrze zapaść uczniom w pamięć, trzeba zaprezentować siebie. Więc nauczyciel z reguły musi być dobrym wykładowcą, mieć łatwość wypowiadania się, opowiadania, nawet jeśli nie nadużywa tych metod. Poza tym niezależnie jakiego przedmiotu
uczy, powinien być wszechstronnie wykształcony. Myślę, że – na swój sposób – powinien swojemu uczniowi imponować – wiedzą, oczytaniem, elokwencją i swoim – brzydko powiem – oblataniem w świecie, choćby znajomością nowoczesnych technologii. Ja wprawdzie nie lubię Facebooka, ale „broni” mnie strona internetowa (śmiech). Czyli mówić, ale nie za dużo? Na początku drogi zawodowej uczyłem w Zespole Szkół Mechaniki Precyzyjnej... Byłem fanem wykładów. Wiadomo, każdy z nas lubi trochę „pogwiazdorzyć”, błysnąć na klasowej scenie! Wtedy dyrektor tej szkoły, Ryszard Bryk, starał się to zmienić, mówiąc „Panie Wiesławie, Pan w klasie ma być jak brygadzista na budowie. Przychodzi Pan i wskazuje – ty robisz to, a ty tamto. Przez następne kilkadziesiąt minut pilnuje Pan, czy oni to robią, a na koniec sprawdza, czy zrobili to dobrze”. Kilka lat trwało, zanim nabrałem przekonania do tej metody. Teraz już z wieloletniego doświadczenia wiem, że wykład jest formą dla ucznia przyjemną, ale bardziej skuteczne są metody aktywizujące. Jedynie one pozwalają nie tylko na przekazanie wiedzy, ale również na nauczenie niezbędnych umiejętności. Poza pracą dydaktyczną ma Pan jeszcze czas na „historię po lekcjach”... Skoro są chętni uczniowie! Szczególnie pierwsze klasy. Dla mnie to też powód do zadowolenia, bo
FOT. PRZEMYSŁAW STANULA
cyfrowego. Internet pozwala na nieograniczony dostęp do cyfrowych encyklopedii i słowników. To ułatwia pracę na lekcji. Nie wprowadzam kategorycznego zakazu używania smartfonów, ale uczniowie muszą wywiązać się ze swoich obowiązków lekcyjnych. Muszą respektować ograniczenia, które nakładam i prawidłowo reagować na każdą moją interwencję. Jednak nie zawsze udaje się zbudować takie relacje – wtedy przywracam zakaz.
efekty widać przez następne dwa lata. Od 2014 roku realizujemy projekt edukacyjny mojego pomysłu „Poznańskie Centrum Edukacji Historycznej dla Gimnazjalistów”. Największym przedsięwzięciem był ubiegłoroczny konkurs upamiętniający 1050 rocznicę chrztu Polski pod tytułem „Początki państwa polskiego i organizacji kościelnej w Polsce”. W konkursie uczestniczyli uczniowie 20 gimnazjów. W eliminacjach szkolnych wzięło udział 311, a w finale – 86 gimnazjalistów. To był mój pomysł, ale organizowaliśmy go wspólnie z koleżankami Dorotą Szulc i Danutą Kosztyłą. W tym roku szkolnym moja strona internetowa i ten projekt zostały zgłoszone jako innowacje pedagogiczne. Jestem też członkiem i założycielem stowarzyszenia, które patronuje Poznańskiej Grupie Rekonstrukcji Historycznej „Warta”, której współorganizatorem jest mój były uczeń Krzysztof Jankowski i jego ojciec. Uczestniczymy w takich przedsięwzięciach, jak „Bitwa o Poznań”, „Dni Ułana”, „Noc muzeów”. Jak zakończył Pan miniony rok szkolny? Lubię chwalić uczniów, sprawić, by byli zadowoleni z tego, co udało im się osiągnąć. W klasie humanistycznej już zrobiłem takie podsumowanie.
„Nauczyciel z reguły musi być dobrym wykładowcą, mieć łatwość wypowiadania się, opowiadania, nawet jeśli nie nadużywa tych metod. Na swój sposób – powinien swojemu uczniowi imponować – wiedzą, oczytaniem, elokwencją i swoim – brzydko powiem – oblataniem w świecie, choćby znajomością nowoczesnych technologii”
55
Czytelnictwo urosło do imponujących rozmiarów. To jest to, z czego jestem naprawdę dumny. Ci uczniowie, którzy dużo czytali, nabrali również wprawy w pisaniu wypracowań. Poza tym uczniowie z łatwością formułują kilkuminutową swobodną wypowiedź ustną – rzecz bezcenna, choćby ze względu na ustną maturę z języka polskiego, a i ważna dla ich przyszłych karier zawodowych. W tym roku również żegnałem klasę, której byłem wychowawcą. Obowiązki wychowawcy pełniłem wprawdzie tylko przez rok, ale bardzo się z nimi zżyłem i pożegnanie było dla mnie bardzo poruszające.
REKLAMA
56
podróşe
/
Do Legolandu z Poznania Niewaşne, czy macie swoje dzieci, czy tylko wciąş şyje w Was dziecko – jedną z największych radości, jakie moşecie im sprawić, jest Legoland. A z nowym połączeniem z Poznania jest to łatwiejsze niş kiedykolwiek wcześniej tekst: Šukasz Tamkun  |  zdjęcia: Šukasz Woźny
đ&#x;ĄŹ
Ninjago to nowa strefa, w której wykorzystano wirtualną rzeczywistość
57 
B
illund to niewielkie miasteczko na Jutlandii, które róşni się jednak zasadniczo od innych urokliwych duńskich miejscowości. To tutaj narodziło się Lego, tutaj powstał Legoland, a takşe wiele innych atrakcji, jak ogromny aquapark Lalandia czy – nieopodal – sławne Zoo Givskud. Mieszka tutaj zaledwie około sześciu tysięcy osób, a jednak lokalny port lotniczy obsługuje rocznie ponad trzy miliony pasaşerów. Większość z nich przybywa tutaj oczywiście dla Legolandu, który jest od lotniska oddalony na odległość średniej długości spaceru (jeşdşą teş autobusy). Czego moşna się spodziewać po samym parku? Oczywiście milionów klocków. Rollercoastery, przejaşdşki i coraz bardziej wyszukane i nowoczesne atrakcje są waşne, ale umówmy się, şe jeśli wybieramy się do Legolandu, przychodzimy tak naprawdę po Lego. Chcemy się przespać
w hotelu stylizowanym na zestawy klocków, zjeść frytki w kształcie klocków, oglądać miniatury sławnych budynków. Wszystkiego tutaj jest oczywiście niemal w nadmiarze.
Dom Lego To nowa atrakcja, która zostanie udostępniona zwiedzającym 28 września. Oznacza to naturalnie jeszcze więcej klocków, zorganizowanych w cztery skrzydła, kaşde z nich ze specjalną strefą dla najmłodszych. Czerwone to nieskrępowana kreatywność. Moşemy swobodnie budować co się nam zamarzy, choć moşemy teş skorzystać z pomocy eksperta, aby budować bardziej skomplikowane struktury. Skrzydło zielone to strefa interakcji i eksploracji, gdzie moşna zwiedzać trzy wyspy i poznać ich historię, stworzyć własnego ludzika z klocków czy teş wyreşyserować film.
đ&#x;ĄŻ
Niektóre „miniatury� są naprawdę ogromne
58
đ&#x;Ą
Prawdziwy wiking musi czasem trochę zmoknąć
đ&#x;ĄŽ
Legoland to zabawa przynajmniej na dwa dni
59 
Kolor niebieski zaprowadzi nas do świata, gdzie najwaşniejsza jest logika i planowanie. Tutaj moşna pobawić się w miejskiego architekta lub programować roboty, a takşe zaprojektować i przetestować zdalnie sterowany pojazd. ŝółta strefa oznacza emocje. Zbudujemy własną rybę i wypuścimy ją do akwarium, wyhodujemy sobie zwierzątko, zaprojektujemy ogród, a takşe nauczymy najmłodszych czegoś o empatii. A to nie wszystko – tutaj moşemy poznać historię klocków czy teş przejść się galerią sztuki. Rzecz jasna, stworzonej z Lego.
Nie tylko Billund Gdzie jeszcze moşna wybrać się po wyjściu z samolotu? Aarhus to piękne uniwersyteckie i portowe miasto, które moşna nazwać kulturalną stolicą Jutlandii. Poza licznymi festiwalami, na szczególną uwagę zasługuje tu Muzeum Sztuki Nowoczesnej ARoS i Nowoczesne Muzeum Archeologiczne Moesgaard, gdzie znajdziemy sławnego Człowieka z Grauballe.
Czego moşna się spodziewać po samym parku? Oczywiście milionów klocków. Rollercoastery, przejaşdşki i coraz bardziej wyszukane i nowoczesne atrakcje są waşne, ale umówmy się, şe jeśli wybieramy się do Legolandu, przychodzimy tak naprawdę po Lego. Chcemy się przespać w hotelu stylizowanym na zestawy klocków, zjeść frytki w kształcie klocków, oglądać miniatury sławnych budynków. Wszystkiego tutaj jest oczywiście niemal w nadmiarze Wycieczkę do Legolandu warto równieş połączyć z wizytą w Odense – mieście, które şyje pamięcią Hansa Christiana Andersena. Poza odwiedzeniem licznych muzeów moşna się przejść po mieście śladami autora. Zupełnie dosłownie. Oczywiście na tym atrakcje się nie kończą, jest tutaj piękne ZOO, moşna się teş przepłynąć rzeką czy pospacerować po jednym z licznych urokliwych parków.  Do Billund z Poznania tylko z Ryanair. Bilety są juş dostępne na www.ryanair.com
đ&#x;ĄŹ
Moşemy zostać piratami i zdobywać fort
60
podróże
/
Poznaniak na krańcach świata Ma 62 lata, głowę pełną nowych pomysłów i nie myśli o zwolnieniu obrotów, czy też, nie daj Bóg, emeryturze… Marek Śliwka – podróżnik, właściciel Biura Podróży Logos Travel, maratończyk. Dzień zaczyna od biegania. Biega dla przyjemności – amatorsko, ale ma na swym koncie spore sukcesy biegowe rozmawia: Joanna Małecka
P
rzebiegł już dziesiątki maratonów, w tym siedem w wydaniu ekstremalnym: na zamarzniętym jeziorze Bajkał, na pustyni w Środkowej Australii, po wulkanach w Etiopii, za kołem polarnym w Kanadzie, pod wiatr w Patagonii i na białym kontynencie – Antarktydzie, gdzie zajął drugie miejsce w klasyfikacji open! Biegał też w Kongo, Mauretanii, Korei Północnej, Mongolii, Gujanie Brytyjskiej i wielu, wielu innych krajach przy okazji ich zwiedzania. Nigdy nie zwalnia. Jego biuro podróży Logos Travel jest jednym z najbardziej znanych w kraju touroperatorów, oferujących ambitne wyprawy tematyczne w najdalsze zakątki globu. Właściciel Logos Travel chciałby zarazić każdego miłością do biegania, rozpiera go energia i ciągle szuka nowych wyzwań. W czasie wolnym od pracy lub biegania lubi posłuchać poezji śpiewanej, bo jak twierdzi przy tej właśnie muzyce przychodzi mu zwykle wena twórcza, tak bardzo potrzebna przy pisaniu nowych programów do katalogu Podróże z pasją lub też programów maratońsko-turystycznych do katalogu Maratony na 7 kontynentów. W przerwach między pisaniem programów udaje mu się nieraz napisać fragment własnej książki o podróżniczych przygodach. Jego ambicja jest, aby ukończoną i wydaną drukiem książkę przeczytał choćby jeden czytelnik, ale nie jest w tym względzie wielkim optymistą… Wszystkie medale należą do Pana? Nie wszystkie, część mam w domu. W sumie jest ich kilkaset. Jak długo je Pan gromadzi? Już ponad dwanaście lat.
A jest tu jakiś szczególny medal? Tak, one są tutaj. Na biurku w jego gabinecie stoją statuetki z siedmiu kontynentów i statuetka ukończenia Korony Ekstremalnych Maratonów Świata. Antarktyda, Bajkał, Australia, Patagonia, Etiopia, Kanada, Europa. To kolekcja pierwszej korony maratonów świata w wersji ekstremalnej. Nad Poznaniem przechodzą burze. Leje niemiłosiernie. Marek proponuje, abyśmy usiedli w kawiarni. Wychodzimy. Rozgląda się wokół i w jednym z kawiarnianych ogródków dostrzega zadaszony stolik. Zamawia kawę i ciasto marchewkowe. Podobno najlepsze w mieście. Proszę spróbować. Ubrany na sportowo. Kocha góry, bo tam jest wszystko, co potrzeba do życia. Całkowicie się z nim zgadzam. Dlaczego Pan biega? To trochę taka wewnętrzna potrzeba, odkryłem, że to poprawia nie tylko kondycję, ale również nastrój. O profilaktyce prozdrowotnej nawet nie wspominam… Poza tym bieganie znakomicie pomaga rozładować stres. Biegać można o każdej porze roku. Każda pora roku ma
61
w którym wstałem dziarsko z fotela, powiedziałem „basta”, zacisnąłem zęby i postanowiłem zamienić bezczynność ruchową na jakąkolwiek formę aktywności.
swój specyficzny urok. Najpiękniej wiosną, kiedy czuć zapach ziemi, kwiatów, olejków eterycznych... Czuje się wtedy pełną harmonię z naturą, odpoczywa umysł, raduje dusza. Mieszkam na Podolanach, więc wystarczy wybiec z domu, by znaleźć się w prawie idealnych warunkach do uprawiania aktywności fizycznej. Kiedy dwanaście lat temu zaczynałem swoją przygodę z bieganiem, nie było jeszcze podobnej mody na ruszanie się, a na widok biegacza tu i tam pojawiały się pobłażliwe uśmiechy… Minęło trochę czasu, sytuacja diametralnie się zmieniła. Mamy teraz prawdziwy wysyp biegaczy we wszystkich kategoriach biegowych, a ich liczba rośnie prawie w postępie geometrycznym z roku na rok. Jest to już teraz swoista moda, podobnie jak w Skandynawii lub też nawet snobizm, bardzo zdrowy snobizm…. Jest tylko kwestią czasu i pochodną liczby czynnych biegaczy, na ile zmniejszą się kolejki do diabetyków, kardiologów, psychologów i innych. To nowy znak czasu, to swoisty cud kształtowania się szerokiej społeczności ludzi uprawiających aktywność fizyczną zamiast dotychczasowej bezczynności. Sam zacząłem biegać bardzo późno, już po ukończeniu 50. wiosny życia. W natłoku spraw i obowiązków, w swoistym zafiksowaniu się sprawami zawodowymi nawet nie zauważyłem, że niepostrzeżenie zaczęła spadać ogólna wydolność organizmu. Ale też organizm poddawany był najrozmaitszym przesileniom, jak np. praca po 16 godzin na dobę i ledwie trzygodzinny sen. To było już początkowe stadium pracoholizmu. Zaistniała zatem natychmiastowa potrzeba wyrównania równowagi między sferą pracy i sferą odpoczynku. Dotarło w końcu do mnie, że jak czegoś z tym nie zrobię, to czeka mnie przyspieszone zniedołężnienie… I to odkrycie było przełomowym momentem,
I zaczął Pan biegać? Zacząłem od siłowni, ale wytrzymałem raptem trzy tygodnie. Wychodziłem niestety z zajęć coraz bardziej znudzony. Próbowałem jeszcze wciągnąć się w zajęcia na pływalni. Skończyło się podobnym efektem. W końcu bez specjalnego przekonania, bez stosownego obuwia i bez jakichkolwiek gadżetów wybiegłem w teren. I to było właśnie to, czego mi brakowało. Pamiętam, że już na pierwszym treningu zwiększony dopływ tlenu połączony z wysiłkiem dał niezwykle przyjemne uczucie. Pewnie za sprawą endorfin, które pojawiają się na synapsach nerwowych w czasie uprawiania tzw. treningu w tlenie. I była to chyba dostatecznie duża porcja tej euforyzującej substancji, bo praktycznie od tego czasu nie opuściłem prawie żadnego dnia na biegowy trening. Z czasem staje się to rytuałem, bez którego człowiek czuje się nieswojo, jakby mu brakowało czegoś bardzo ważnego. I to jest właśnie odpowiedź na pytanie, czy bieganie jest łatwe, czy trzeba się też do niego w jakimś sensie przymuszać. Okazuje się, że nie, pod warunkiem, że przebrnie się przez początkowy okres, kiedy w podświadomości funkcjonują jeszcze stare nawyki. Kanapa kusi niezwykłą wygodą, a okoliczne puby zapachem dobrze warzonego piwa… Trzeba iść pod prąd wobec tych pospolitych przyzwyczajeń. Po pewnym czasie, zwykle trwa to około trzech miesięcy, odkrywa się nową, ideologicznie jedynie słuszną ścieżkę do samorealizacji i samodoskonalenia. Bieganie bowiem ma również tę zaletę, że nie trzeba do tego towarzystwa. Towarzystwo, i to spore, znajduje się zwykle na mniejszych lub większych zawodach. Ale funkcjonują też biegowe kluby, które są grupą wsparcia, szczególnie dla początkujących biegaczy. Czy w bieganiu liczy się także współzawodnictwo? Nie dla wszystkich, i pewnie w mniejszym wymiarze dotyczy kobiet niż mężczyzn. Ze swojego doświadczenia wiem, że choćbym nie wiem jak się zapierał, że nie będę się ścigał, to jednak już przeważnie po pierwszym kilometrze biegu to mocne postanowienie zostaje zwykle złamane. Nogi same rwą się do przodu, w krwiobiegu zaczyna buzować adrenalina i nie ma już takiej siły woli, żeby zwolnić zamiast przyspieszać… To powtarza się praktycznie na każdych zawodach. Taka biegowa recydywa. W moim przypadku od co najmniej kilku lat kończy się zwykle koniecznością wdrapywania się na podium. Bardzo często na najwyższy jego stopień. To jest z jednej strony nagroda za biegowy trud, ale z drugiej swoista kara, bo w czasie kiedy inni oddają się przyjemności uczestnictwa w pobiegowej fieście, zwycięzcy muszą bez względu na panujący upał czy na zmęczenie wejść na podium, aby odebrać ciężki i przez to rujnujący kręgosłup puchar…
62
To jest takie trochę połechtanie własnego ego. Poniekąd tak, ale nie do końca. Mężczyźni z natury są przez Stwórcę zaprojektowani dla rywalizacji. Aczkolwiek podczas zawodów nikt o tym nie myśli. To trochę jest poza świadomością. Działają mechanizmy podświadomości właśnie, które stymulują pracę gruczołów wydzielania dokrewnego, a i pewnie mózg uruchamia uśpione wcześniej mechanizmy poprawy funkcjonowania organizmu. W bieganiu bowiem jest tak, że jeżeli nie można pokonać innych zawodników, to zawsze można uznać, że pokonało się własną słabość, że wprowadziło się organizm na wyższy etap wydolności czy wreszcie, że osiągnęło się własny, jakże ważny rekord życiowy… Są to rzeczy nie do przecenienia, prawie dla każdego biegającego amatora. Są bowiem wymiernym wskaźnikiem, że włożony w treningi trud nie poszedł na marne. Mniejsze lub większe zwycięstwa, z koniecznością pokazania się na podium, to bardzo często efekt uboczny szeroko pojętego zaangażowania się w aktywność ruchową. Wielu zaprzysięgłych „kanapowców” ze zdumieniem odkrywa, że po jakimś okresie w miarę intensywnych treningów może przebiec nawet maraton. Zauważa też często, że po imponujących podgardlicach i jeszcze bardziej imponujących brzuchach pozostają tylko wspomnienia i pamiątkowe fotografie… Więc jest się o co bić. Przynależność do społeczności biegaczy coraz bardziej postrzegana jest jako wysoce nobilitująca. Zatem mechanizm, który potrafi uruchomić wyobraźnię i pomaga zwizualizować sytuację, w której widzimy siebie jako potencjalnego zwycięzcę, jest dobrym zaczynem zapładniającym ludzką wyobraźnię. To klasyczne podprogowe działanie na podświadomość. Później jest już z górki. Pamięta Pan, ile kilometrów już przebiegł? Nie prowadzę statystyk. Jedyny gadżet, którego używam to zegarek, ale średnio tygodniowo wychodzi to około 100 km. Biegam bez rozpisanych planów, tak jak podyktuje wyobraźnia, a nie książkowa teoria. Paradoksalnie daje to zupełnie niezłe efekty. Póki co, udaje mi się każdego roku ustanowić kolejne rekordy życiowe i cokolwiek wyżej przesunąć się w różnych klasyfikacjach. Jak długo jeszcze? Trudno powiedzieć, mam nadzieję, że do 70. wiosny życia będzie możliwe poprawianie wyników. Kiedy
w końcu pojawi się „ściana”, pewnie z pokorą zajrzę do biegowych podręczników w poszukiwaniu właściwej porady. Może nawet, kto wie, skorzystam z porady trenera. Mam nadzieję, że pozwoli mi to zachować progres wyników przez następną dekadę (uśmiech). Bliscy też biegają? Tak, biega córka i jej wybranek. Wspólnie uczestniczymy w wielu zawodach, a kibicem jest wnuk Jan, który siłą rzeczy w ten to właśnie sposób jest przyzwyczajany do uczestnictwa w rekreacji na świeżym powietrzu. Z tym rodzinnym bieganiem wiąże się pewna zabawna historyjka. Startowaliśmy kiedyś wspólnie w Chrzypsku Wielkim. Zawody odbywały się na dystansie półmaratonu i ćwierćmaratonu. Córka wybrała ćwierćmaraton. Była wtedy w pierwszym miesiącu ciąży i nie chciała zbytnio się eksploatować. Biegła wolno, spokojnie, podziwiając nadjeziorne krajobrazy. Na tyle spokojnie, że przybiegła na metę jako ostatnia w ćwierćmaratonie, ale z czasem tak ekstremalnie długim, że wyglądało na to, że jest to nie ostatnia osoba z ćwierćmaratonu, tylko pierwsza z półmaratonu… Organizatorzy powitali ją fanfarami, tłumy wiwatami, miejscowi dziennikarze rzucili się do robienia wywiadów… Zanim zdążyła zaprotestować, że to pomyłka, już w eter poszła wiadomość, że zwyciężyła zawodniczka Magda z Warszawy… A niektóre co bardziej pobożne mieszkanki Chrzypska Wielkiego, kiedy już sprawa wyszła na jaw, komentowały to wydarzenie cytatem z Biblii, że „ostatni będą pierwszymi”… Te prorocze słowa miały rzeczywiście zastosowanie na tych zawodach (śmiech). Biuro podróży Logos Travel, które Pan prowadzi, organizuje także wyjazdy biegowe. Tak. Od trzech lat. Na razie są to umiarkowane liczby chętnych, ale biorąc pod uwagę, jak rosną szeregi biegaczy, spodziewać się należy coraz szerszego strumienia wyjeżdżających w dalekie zakątki globu. Nie tylko w celach turystycznych, ale także przy okazji przebiegnięcia maratonu, lub też jak kto woli – odwrotnie. Myślę, że docelowo ta nasza nowa odnoga stanie się równoważną i imprezy z katalogu Maratony na 7 kontynentów będą się sprzedawały w podobnej liczbie, jak imprezy z katalogu Podróże z pasją. Dość powiedzieć, że wysyłamy biegaczy na wszystkie kontynenty, łącznie z Antarktydą, gdzie koszt udziału w maratonie jest wyjątkowo wysoki. Opłata za pakiet startowy waha się w granicach od 10 500 dolarów do 15 000 euro.
„Sam zacząłem biegać bardzo późno, już po ukończeniu 50. wiosny życia. W natłoku spraw i obowiązków, w swoistym zafiksowaniu się sprawami zawodowymi nawet nie zauważyłem, że zaczęła spadać ogólna wydolność organizmu. Ale też organizm poddawany był najrozmaitszym przesileniom, jak np. praca po 16 godzin na dobę i ledwie trzygodzinny sen. Zaistniała zatem natychmiastowa potrzeba wyrównania równowagi między sferą pracy i sferą odpoczynku” A do tego trzeba jeszcze doliczyć drogi przelot i ewentualne koszty zwiedzania. Mimo to kolejka do kupna pakietu maratońskiego na Antarktydę wynosi około pięć-sześć lat czekania… Szczęśliwym zbiegiem okoliczności udało się dla ośmiu biegaczy kupić pakiety startowe już na koniec stycznia następnego roku. W szerokim wachlarzu propozycji biegowo-krajoznawczych jest także wyjazd na maraton do Korei Północnej. W tym roku jeden z naszych klientów zajął tam nawet 4. miejsce w klasyfikacji open. Ale mamy także wyjazdy na maratony do Iranu, Bhutanu, Etiopii, Birmy – łącznie ponad 30 różnych propozycji. Zaliczył Pan wszystkie biegi na świecie? Jeszcze nie. I chyba już nie zdążę, być może w następnym wcieleniu… Za to udało mi się jeszcze za tego marnego życia odwiedzić turystycznie prawie wszystkie kraje ziemskiego padołu. Do tych najciekawszych, do których chciałbym jeszcze raz wrócić, powracam już jako maratończyk-amator. Odkrywając na nowo pewne rzeczy, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi. Tak było na przykład podczas maratonu na pustyni wokół Uluru – świętej góry Aborygenów. Bieg zaczynał się o świtaniu, kiedy kamienny monolit ledwie majaczył w sino-szarej poświacie, by z upływem czasu zmieniać barwę od przytłumionego brązu, aż po jaskrawość pomarańczy. Próbowałem z ciekawości wysondować nastroje biegaczy. Mimo karkołomnego terenu po pustyni niosło się tylko jedno zawołanie, prawie we wszystkich językach świata „Jak tu pięknie!”. I to jest właśnie powód, dla którego chcę jechać w podobne miejsca, aby skonfrontować poprzednie doświadczenia, z tymi, które pojawiają się podczas oglądania tego samego miejsca, ale w biegu. W jakich warunkach biega się najtrudniej? Największym wrogiem biegacza jest upał. Na mróz są sposoby – można założyć dodatkową warstwę odzieży, podwójną szlafmycę lub nawet walonki. Na upal natomiast nie ma rady. Krew gęstnieje jak smoła, zaczyna się ból głowy i kołatanie serca, wiotczeją mięśnie i słabnie duch walki. Tak było, pamiętam, podczas maratonu po wulkanach w jednym z parków narodowych w Etiopii. Na 30 km, kiedy słońce stało już prawie w zenicie, a czarne podłoże wulkanicznej magmy kumulowało potrójne ilości ciepła, temperatura osiągnęła prawie 50 stopni, do tego doszła wysokość prawie 2 400 m n.p.m. i brak jakiegokolwiek podmuchu wiatru, i nierówny teren swoistego rumowiska skalnego, po którym przyszło się poruszać. Trzy śmigłowce armii etiopskiej zawieszone na wszelki wypadek nad teatrem działań biegaczy lądowały więcej niż 20 razy, aby zabrać poturbowanych upałem lub nierównościami terenu biegaczy. Mnie akurat cudem się udało, pech pojawił się na dwa kilometry przed metą, nieopatrznie nadepnąłem na kolczastą gałąź akacji, której kolce przebiły podeszwę… Pojawił się silny ból i ostatnie dwa kilometry przebiegłem praktycznie na jednej nodze, tracąc przez to cenne minuty
63
i tracąc miejsce w pierwszej 10. w klasyfikacji open. Gdyby nie te feralne kolce, byłbym na 10, a nie na 11 miejscu i to w ojczyźnie najlepszych biegaczy świata – Etiopii. Jakie to jest uczucie? To poczucie dużej frajdy. To taka sytuacja, która pozwala uwierzyć, że marzenia mają sens, że granice nie istnieją, a jedyną granicą jest granica własnego zaniechania lub lenistwa. To bardzo euforyczne przeżycie, które długo się pamięta i które jest sowitą zapłatą za godziny, dni i lata treningów. To pewien rodzaj nagrody, której nie można zdobyć w inny sposób. Jest taki bieg, w którym jeszcze chciałby Pan wystartować? Tak, Mount Everest Maraton poprzedzony mozolnym trekkingiem do Mount Everest Base Camp. Bieg odbywa się w idyllicznej scenerii niebotycznych szczytów i jest to jeden z najtrudniejszych maratonów świata. Jakie emocje towarzyszą Panu przed biegiem? Jest to coś podobnego do radosnego podekscytowania. Z perspektywy dwunastu lat mogę powiedzieć, że bieganie, udział w zawodach jest niezwykle pozytywnie stymulującym zajęciem. Myślę, że nigdy nie jest nudne. Każde zawody to nowe rozdanie kart, nowi rywale, nowa trasa, inne warunki pogodowe i różny rodzaj aktualnej formy. Jest więc przed każdym startem nieodgadniona zagadka, którą rozwiązuje się już po starcie na trasie. Biegam amatorsko i jako amator trochę dla zabawy, udało mi się wejść w rytm sportowo-rekreacyjnego spędzania weekendów. Z przekonaniem polecam każdemu, kto jeszcze nie jest po naszej stronie biegowej barykady… (śmiech) Patrzę na Pana i wydaje mi się, że ruch jest dobry na wszystko… Tak, umiarkowany ruch jest lekarstwem. Jak już wcześniej wspomniałem, dla ciała, ale także niejednokrotnie dla zbolałej duszy. Ruch oprócz funkcji podnoszenia ogólnej sprawności daje satysfakcję i daje radość. Polecam ruch jako panaceum na wszystkie dolegliwości dnia codziennego. Wystarczy zrobić pierwszy krok.
k u lt u r a l n a r o z m owa
/
Inżynier z duszą artysty Z wykształcenia jest inżynierem, który sprzedaje samochody i buduje domy. Prawdziwą naturę Rafała Labijaka można odkryć oglądając jego obrazy. Malarstwo to jego pasja i sposób na wyrażanie siebie rozmawia: Elżbieta Podolska
do malowania. To się ziściło. Los tak pokierował moim życiem, że poznałem profesora malarstwa Józefa Walczaka, z którym się zaprzyjaźniłem i stałem się jego wolnym słuchaczem na Akademii Sztuk Pięknych. Zacząłem również chodzić do niego prywatnie na lekcje. To był chyba 2000 rok. I tak odrodziła się we mnie ta pasja i od tego momentu cały czas się rozwija.
Jak to się stało, że inżynier został artystą? RAFAŁ LABIJAK: Wydaje mi się, że to nie jest nic dziwnego. Ludzie mają różne zainteresowania. Nie widzę w tym żadnej sprzeczności, żeby być inżynierem z jednej strony, a z drugiej interesować się sztuką i malować. Nie korciło Pana, żeby iść także zawodowo w stronę sztuki? Sztuką interesowałem się od wczesnej młodości. Zawsze to lubiłem. Zdawałem na Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych na Wydział Malarstwa. Kiedy się za pierwszym razem nie dostałem, to stwierdziłem, że jeżeli się na mnie nie poznali, to nie będę zdawał ponownie. Wybrałem studia na politechnice. Potem życie rodzinne i zawodowe pochłonęło mnie na wiele lat. Zawsze jednak myślałem o tym, żeby wrócić
Miał Pan już wystawy swoich prac? Długi czas malowałem na półkę, ale w pewnym momencie, za namową drugiego artysty, Janusza Marciniaka, którego nie mogę nazwać inaczej, jak przyjacielem, zdecydowałem się wystawić swoje prace. Zorganizowaliśmy wystawę w Muzeum im. Józefa Ignacego Kraszewskiego w Poznaniu. Potem była też druga wystawa, która powstała po owocnym pobycie w bardzo ciekawym miejscu w Ostrawie. Jeździłem tam regularnie przez rok i malowałem. Niektórzy znawcy twierdzą, że poszedł Pan w swoim malarstwie w kierunku surrealizmu. Czy tak jest rzeczywiście? Nie potrafię tego zdefiniować. Nie jestem krytykiem sztuki. Maluję to, co maluję, a niech inni o tym opowiadają. Moje malarstwo bierze się stąd, że zawsze miałem spore problemy z wypowiedzią słowną. Wyrażenie siebie poprzez obrazy zdecydowanie bardziej mi leżało. I do dzisiaj o kwestiach wewnętrznych i uczuciowych nie potrafię mówić inaczej niż poprzez obrazy. Jak reaguje rodzina na Pana pasję? Małżonka i rodzice wspierają mnie.
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
64
cieszę się, że ktoś chce nabyć moją pracę. Jest to potwierdzenie, że ma ona dla kogoś wartość, coś temu odbiorcy daje, choćby wywołuje podobne emocje.
Ma Pan swoją pracownię? Tak. Mam w domu. Przed wystawą w Ostrawie wynajmowałem pracownię w stworzonym przez Jana Světlíka dla artystów kompleksie pracowni Dolni Oblast Vitkovice. Pracowałem razem z moim przyjacielem, malarzem, wielkim twórcą, Andrzejem Nowackim. To on mi pokazał ten niezwykły zakątek Ostrawy. Bardzo dobrze mi się tam pracowało. Gdy łączy się życie zawodowe i malarstwo taka odległa pracownia lepiej się sprawdza. To było miejsce abstrakcyjno-bajkowe i dalekie od wszystkiego. Jadąc tam zrywałem wszelkie kontakty. Mogłem poświęcić się malowaniu. Skupieniu sprzyjało także to, że był to pobyt w obcym kraju, wśród ludzi mówiących innym językiem. Efektywność działań w Ostrawie była naprawdę duża i dzięki temu wyszła ciekawa wystawa. Według statystyk wielu artystów – malarzy, grafików, architektów – pracuje przy tworzeniu samochodów. Więc może sprzedaż citroenów też idzie w parze z malowaniem? Rzeczywiście, ale akurat biznes, który prowadzę już prawie od 20 lat, z projektowaniem samochodów nie ma nic wspólnego. Druga branża, którą też się zajmuję, to projektowanie i budowanie nieruchomości. Oczywiście sam nie wykonuję projektów, ale jako inwestor mam nadzór. Od strony kreatywnej jest to bardziej związane ze sztuką i tam rzeczywiście można realizować się artystycznie. Zdarza się, że „chodzi” za Panem jakiś obraz? Oczywiście, i to nie tylko ten, który rodzi się w mojej głowie, zanim przeleję go na płótno, ale są też obrazy grające mi w duszy, a które gdzieś kiedyś widziałem. Trudno jest się Panu rozstać z obrazem, kiedy go Pan sprzeda lub podaruje? Trudno. Sprzedaję obrazy, ale nie zabiegam o to specjalnie, bo po prostu nie muszę. Oczywiście
Kiedy kolejna wystawa? Nie potrafię podać terminu, ale będzie na pewno. Mam ją już w głowie. Jest przygotowywana systematycznie. Chciałbym, żeby odbyła się w 2019 roku. Dla mnie jest to długi proces. Nie mogę żyć tylko dla sztuki, poświęcić jej całej uwagi i czasu. Zauważyłem też jeszcze jedno – że im więcej maluję, tym więcej czasu potrzebuję na skończenie obrazu. Jestem też bardziej wymagający w stosunku do tego, co chciałbym pokazać, w jaki sposób chciałbym to pokazać i jak precyzyjnie przekazać to, co myślę. Jeszcze jedna rzecz, która bardzo mnie cieszy – w Ostrawie z 80 procent namalowanych tam obrazów byłem zadowolony. Udało mi się przekazać te emocje, które we mnie były. Zupełnie inaczej niż dziesięć lat temu. Wtedy w trakcie pracy miotały mną różne uczucia i efekt czasem był inny niż zamierzony. Teraz widzę, że dzięki środkom, które stosuję, nauczyłem się siebie.
65
k u lt u r a l n a r o z m owa
/
Marzenia o nowej siedzibie z szansą na spełnienie Dyrektor Przemysław Kieliszewski energię czerpie z pracy zespołu. Dzięki temu ma siłę walczyć o kolejne premiery, a przede wszystkim o nową siedzibę dla Teatru Muzycznego. W minionym sezonie na widowni zasiadło ponad 130 tysięcy widzów. Ten sezon zapowiada się rekordowy, a premiery mają szansę stać się wydarzeniami w Polsce rozmawia: Elżbieta Podolska
Postaci z Waszego hitowego spektaklu Madagaskar wychodzą na ulicę... PRZEMYSŁAW KIELISZEWSKI: Tak, rzeczywiście. Będą np. towarzyszyły maratończykom, którzy pobiegną w maratonie poznańskim, a spodziewanych jest ok. osiem tysięcy biegaczy. Król Julian i inne zwierzęta poprowadzą rozgrzewkę. Nasz spektakl do tej pory obejrzało już 15 tysięcy osób. W ciągu miesiąca przed wakacjami wystawialiśmy go 35 razy. Zapracowani jesteście strasznie. Wystarczy popatrzeć w repertuar, ile gracie przedstawień. I do tego kolejne premiery, które odbędą się już niebawem. Świadczy to o wielkim zapotrzebowaniu na ten gatunek i na taki teatr, z którego ludzie wychodzą uśmiechnięci i pełni dobrej energii. Teraz jest to już teatr bardziej musicalowy niż operetkowy. To prawda. To jest generalna tendencja na świecie. Musical jest żywym gatunkiem. Powstają nowe utwory. Sami też zamówiliśmy utwór, który pokazywać będziemy za dwa lata. Operetka to kilkadziesiąt lat w historii muzyki i to jest rozdział
zamknięty. Bardzo ciekawy, ale też liczba dobrych tytułów jest ograniczona. Czerpie z nich w tej chwili opera. Trudno jest też dobrze robić operetki i musicale pod jednym dachem. Musical to bardzo inspirujący gatunek i świetnie komunikujący się z młodym widzem. Bo przecież to nie tylko Madagaskar, ale też Zakonnice w przebraniu, Evita, Skrzypek na dachu, Jekyll&Hyde. Czyli co tytuł to hit? Nie myślimy o tym w ten sposób. Teraz pojawi się w naszym repertuarze bardzo trudny utwór, mówiący o mężczyźnie w kryzysie wieku średniego, o jego dylematach twórczych i życiowych, bo głównym bohaterem jest reżyser. Musical powstał na bazie filmu Federica Felliniego Osiem i pół, więc to historia bardzo klasyczna dla kina. Ale też musical zrobił ogromną furorę na Broadwayu. Otrzymał pięć statuetek Tony, w tym za najlepszy musical. Potem powstał film Nine, który stworzono na podstawie musicalu. Moim zdaniem to mniej udana wersja musicalu i mam nadzieję, że widzowie, którzy nie byli usatysfakcjonowani filmem przyjdą na nasz spektakl. Musical Nine po raz pierwszy w broadwayowskiej instrumentacji, a po raz drugi w ogóle będzie grany w Polsce.
FOT. ARCHIWUM TEATRU MUZYCZNEGO
66
67 
68
Teraz artysta w teatrze muzycznym musi umieć nie tylko śpiewać, ale i tańczyć, i musi być aktorem. Nie wiem, czy to nie jest najtrudniejsza teatralna profesja, na pewno najbardziej róşnorodna. Gra aktorska, śpiew, ruch sceniczny to jest domena teatru muzycznego i staramy się, şeby były na najwyşszym poziomie. Nasza orkiestra teş rośnie w siłę.
đ&#x;Ą
Przemysław Kieliszewski z Piotrem Fronczewskim...
đ&#x;ĄŽ
oraz Anna Seniuk
Jeden męşczyzna i dwadzieścia kobiet na scenie... To jest wyjątkowy spektakl pod tym względem. Gwarantuję, şe kostiumy i scenografia Państwa zachwycą, bo Agata Uchman, która zaprojektowała niesamowite odzienie i Mariusz Napierała, który jest mistrzem w powiększaniu swoją wyobraźnią naszej małej przestrzeni, dokonali cudów. Tak naprawdę mógłbym wymieniać wszystkich realizatorów. Powiem tylko tyle, şe jest to bardzo mądry, ale teş dowcipny i ironiczny spektakl, spektakl o tym, şe kiedyś trzeba dorosnąć. Mamy nadzieję, şe widzów zachwyci. To bardzo wymagające przedstawienie tak od realizatorów, jak od całego zespołu. Zespół jest niesamowity. Powiedziałbym, şe bardzo pozytywnie nakręcony. Przeszliśmy duşą zmianę, zabraliśmy na pokład duşo nowych ludzi, bardzo młodych. Stają się znakomitymi artystami, a kiedy mają okazję pracować ze świetnym reşyserem, to tym bardziej się rozwijają. Czerpię ogromną energię z tego zespołu. Muszę powiedzieć, şe dzięki nim mam siłę.
Druga premiera w tym sezonie to tytuł Nestory, spektakl pionierski w teatrze muzycznym. Usiedliśmy z Markiem Chojnackim i wymyśliliśmy to przedstawienie. Opowiedziałem Markowi o problemach artystów operetkowych, którym równieş w wyniku tego, şe nastąpiła zmiana ustawy emerytalnej w sposób brutalny z dnia na dzień wydłuşono pracę o 10-20 lat. Dotyczy to nie tylko śpiewaków, ale teş tancerzy czy muzyków grających na instrumentach dętych. Powstał spektakl o lęku co z nami będzie, ale teş o nadziei. Marek Chojnacki napisał świetny tekst, bardzo prawdziwy, głęboki i bardzo śmieszny. Nestory to teş ginący gatunek ptaków, a Ptaki to antyczna komedia Arystofanesa. Widać kulisy działania teatru. Opowiada o marzeniach, zazdrości, etosie pracy. Zrobiliśmy tę premierę takşe dlatego, şe są artyści, którzy nie znajdują zatrudnienia przy obecnych realizacjach. Chcieliśmy wykorzystać ich talent na scenie, a z drugiej strony, bo o tym takşe jest ten spektakl, şe nestorzy mają wielki potencjał, by dzielić się swoją wiedzą, czy talentem. Wydaje nam się, şe potrzebny jest mądry program na poziomie samorządów i ministerstwa. Nad tym teş bardzo mocno pracujemy. Mamy nadzieję, şe to uświadomi ludziom, şe artysta jest trochę jak sportowiec, şe naleşy mu się ogromny szacunek i pomoc. Mówił Pan o stwarzaniu komfortowych warunków zespołowi. Czy w tych wnętrzach to jest jeszcze moşliwe? Robimy co w naszej mocy. Wyremontowaliśmy tego lata trzy garderoby, udało się zamontować nowe prysznice, a takşe odgrzybić częściowo
FOT. ARCHIWUM TEATRU MUZYCZNEGO
W ciągu czterech lat udało Wam się zrobić teatr, o którym słychać w Polsce. To prawda i jest to dla nas wielka satysfakcja. To był ogromny wysiłek dla nas wszystkich i bardzo cięşka praca. Staramy się, by atmosfera w zespole była coraz lepsza i by komfort pracy był coraz większy.
REKLAMA
mury. W przyszłym roku latem musimy zrobić remont części widowni. Czy warto? Bo coraz głośniej słychać o nowej siedzibie dla teatru... Warto, bo przychodzi do nas ponad 130 tysięcy widzów w sezonie. Wobec tego co pięć lat nie sposób nie odświeżyć wnętrz. Teatr jeszcze przez kilka lat tutaj będzie, bo nawet jeżeli będzie podjęta decyzja w tym roku, na co bardzo liczymy, o nowej lokalizacji teatru, to do otwarcia gmachu minie jeszcze minimum pięć lat. Poziom trudności w projektowaniu teatru porównywany jest przez architektów do elektrowni atomowej. Nie warto więc skracać terminu projektowania, żeby wszystko było dopracowane. Mamy poparcie zarządu miasta i radnych – myślimy więc, że sprawy ułożą się dla nas pomyślnie. Proszę trzymać kciuki, żeby tak się stało.
70
pomagamy
/
Podaruj prezent dzieciom z Ukrainy
D
zieci wróciły już do szkół po wakacyjnej przerwie, ale nie wszystkie są do tego powrotu odpowiednio przygotowane. Z myślą o maluchach z ubogich rodzin z Ukrainy zostanie zorganizowana zbiórka artykułów szkolnych, takich jak zeszyty, kredki, flamastry, bloki, farby, plastelina, piórniki, długopisy i inne, które
ułatwią i uprzyjemnią codzienne życie. Każda najdrobniejsza rzecz może pomóc i wywołać moc uśmiechów. Organizatorzy podpowiadają, aby wykorzystać nieużywane rzeczy, które zalegają w domach, na półkach i w schowkach – wśród nich znajdzie się wiele wartościowych drobiazgów, które przydadzą się potrzebującym.
FOT. FOTOLIA
Materiały szkolne i zabawki są w niektórych krajach kosztownymi artykułami, na jakie wiele rodzin nie może sobie pozwolić. Dla najbardziej potrzebujących dzieci z Ukrainy Centrum Handlowe Auchan Komorniki organizuje w dniach 14-15 października zbiórkę charytatywną. Dla najmłodszych gości akcji przewidziano drobne upominki i warsztaty kreatywne przybliżające kulturę i zwyczaje naszego sąsiada zza wschodniej granicy
Dla najbardziej zainteresowanych kulturą zza wschodniej granicy w Centrum Handlowym Auchan Komorniki przygotowano warsztaty cyryliczne, które nie tylko nauczą podstaw alfabetu ukraińskiego, ale też wyjaśnią, czym jest hopak, kalina, badura oraz kim byli Kozacy. Dla wszystkich gości udostępniona będzie również wystawa fotografii ukazująca życie, architekturę i kulturę Ukrainy
Mali goście będą mogli również odwiedzić strefę kreatywnych zabaw. Warsztaty mają za zadanie przybliżyć dzieciom bogatą kulturę i zwyczaje Ukrainy. W programie przewidziano tworzenie różnokolorowych lalek-motanek, ozdabianie drewnianych zabawek jaworowskich, które są częścią dawnych obrzędów ludowych oraz przygotowywanie ukraińskiej biżuterii czy ozdób ceramicznych. Nie zabraknie także tworzenia fantazyjnych, ludowych wycinanek, które są symbolem ukraińskiej sztuki dekoracji. Dla najbardziej zainteresowanych kulturą zza wschodniej granicy przygotowano warsztaty cyryliczne, które nie tylko nauczą
71
podstaw alfabetu ukraińskiego, ale też wyjaśnią, czym jest hopak, kalina, badura oraz kim byli Kozacy. Dla wszystkich gości udostępniona będzie również wystawa fotografii ukazująca życie, architekturę i kulturę Ukrainy. Charytatywna zbiórka dla dzieci z Ukrainy odbędzie się w dniach 14-15 października w Centrum Handlowym Auchan Komorniki przy ul. Głogowskiej 432 w Poznaniu. Strefy zbiórki prezentów i kreatywnych zabaw będą dostępne od godziny 11.00 do 18.00. Partnerem akcji jest Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska-Ukraina.
REKLAMA
72
wspomnienia
/
Poznańskie kampery Gdzieś z początkiem 1979 roku do Fabryki Samochodów Rolniczych wpływa zamówienie od Zakładów Sprzętu Domowego i Turystycznego w Niewiadowie na dwa pojazdy w wersji tzw. kabina na ramie. Nie jest tajemnicą, że mają na nich powstać zabudowy kamperowe. Niewiadów podległy Zjednoczeniu Predom-Prespol chce na czerwcowych targach w Poznaniu pokazać premierowe modele kamperów tekst: Dobiesław Wieliński
D
otąd znany jest z produkcji przyczep kampingowych pod nazwą N-126, które wytwarzane są od 1966 roku. Konstruktorzy firmy chcą teraz iść krok dalej. Kamper ma być celem i zarazem wyznacznikiem nowego trendu rekreacyjnego. Kierownictwo fabryki akceptuje zlecenie i dostarcza dwa podwozia o przedłużonej ramie z wyciętym otworem w tylnej ścianie trzyosobowej kabiny kierowcy. Wprawdzie w kraju sytuacja
gospodarcza znacząco się pogarsza, a sprzedaż samochodów jest reglamentowana, to wizja przedstawienia nowej myśli technicznej „ojcu polskiej motoryzacji” – Tadeuszowi Wrzaszczykowi – jest dla decydentów niezwykle ekscytująca. Dyrekcje obu zakładów mają ambicje przedstawienia swych projektów na targach poznańskich. A wiadomo już, że dojdzie na nich do podpisania umowy pomiędzy Pol-Motem i Fiatem dotyczącej produkcji zupełnie nowego modelu tarpana. Na targach
73 będzie nie tylko ekipa rządowa, ale także spodziewana jest obecność I sekretarza PZPR, Edwarda Gierka. To niesłychana okazja do pochwalenia się sukcesem na polu rekreacji i turystyki polskiego społeczeństwa.
Kampingowa wersja tarpana Dyrekcja poznańska ubija przy okazji inny deal. Za dwa podwozia kupuje pięć przyczep N-126 dla działu socjalnego. Przyczepy są przeznaczone dla pracowników posiadających samochody i preferujących ten rodzaj turystyki. Będzie można je wypożyczać za niewielką opłatą. Nadchodzi czerwiec 1979 roku. Kampery z Niewiadowa trafiają na teren zarządzany przez Pol-Mot. To część MTP wydzielona na promocję polskiego przemysłu samochodowego. Swoje wystawy mają tu wszyscy producenci samochodów. Zarówno osobowych, jak i ciężarowych oraz autobusów. Kampingowa wersja tarpana przyciąga tłumy. Dwa Tarpany N248 zajmują miejsce w pobliżu wyjścia od strony ul. Śniadeckich. Jeden wykonany jest w kolorze biało-kremowym, drugi biało-brązowym. Firma jest w pełni przygotowana. Dysponuje nawet specjalnym folderem. Samochód ma 4950 mm długości, 2100 mm szerokości i 2570 mm wysokości. Ciężar własny wynosi 1700 kg, a dopuszczalny ciężar całkowity
2100 kg. Zabudowa przypomina układ z przyczepy N-126. Z lewej strony od wejścia znajduje się szafa ubraniowa, a na wprost niej aneks kuchenny. Tył jest identyczny z przyczepą N-126. Centralnie umieszczony stół i dwie kanapy rozkładane wieczorem w jedno łóżko. Nad kabiną znajduje się alkowa przeznaczona na sypialnię dla dzieci. Pojazd stwarza wrażenie dość kanciaste, klockowe. Kabina mieszkalna wykonana jest z lekkich materiałów. Całość jest dziełem inż. Ryszarda Jabłońskiego.
Turystyka na kółkach Blok kuchenny zawiera 60-litrową lodówkę, butlę gazową i zbiornik na wodę. Zabudowa wyposażona jest w pięć otwieranych okien, wywietrznik dachowy, wysuwany stopień, instalację elektryczną 220 V i 12 V. Firmowy folder głosi, że Tarpan N248 „jest przeznaczony do uprawiania najwyższej formy turystyki motorowej w okresie całego roku”. Na targach przedstawiono wersję standard i lux. W wersji lux dołożono łazienkę z natryskiem i zbiornikiem wody zużytej. Tygodnik „Motor” prognozuje, że jego cena wyniesie powyżej 300 tys. zł. W tym czasie maluch kosztuje 69 tys. zł w przedpłatach. Szybko jednak narasta spór kompetencyjny. W Poznaniu na terenie wystawowym Pol-Motu nieformalnym gospodarzem jest dyrektor FSR, Andrzej Bobiński. To on święci swój zawodowy i osobisty sukces związany z podpisaniem kontraktu z Fiatem. Teren targowy wizytuje prezes Fiata, Giovanni Agnelli. Jest obecny wicepremier, Aleksander Kopeć. Bobiński wykorzystuje obecność przybyłych do Poznania wielu rządowych oficjeli do prezentacji osiągnięć FSR. I najnowszego dziecka zbudowanego na podwoziu tarpana. Kto nie zauważy tablic informacyjnych może
74
myśleć, że to prototypy z Poznania. Niewykluczone, że Bobiński obiecuje niektórym dygnitarzom partyjnym wypożyczenie samochodu na wczasowy wyjazd. Taka praktyka nie była w tym czasie niczym gorszącym. W zamian można było oczekiwać wsparcia w zakresie materiałowym. Reglamentacja niektórych podzespołów nieraz utrudniała wykonanie zaplanowanej produkcji. W 1979 roku FSR obsługiwała wizytę Jana Pawła II w Polsce, a kilka miesięcy później wyśle cztery tarpany do obsługi VIII Zjazdu PZPR. Pod tym względem wiele robiono dla zyskania „przychylności” decydentów. Toteż wraz z zakończeniem targów samochody mają wrócić do Poznania. Takie stanowisko jest nie do przyjęcia przez dyrekcję Niewiadowa. Zabudowy są ich dziełem, wymagają dalszych prac. Poza tym zakład też ma swoje ambicje, też zamierza się nowymi samochodami chwalić przed władzami partyjnymi. W rezultacie oba tarpany wracają do Niewiadowa, a FSR wystawia fakturę za sprzedane pojazdy w wersji kabina na ramie. I na tym kończą się kontakty Poznania z Niewiadowem. Niewiadów sam wystawia kampera ponownie w Poznaniu na targach Rekreacja ‘79. Zmienia nazwę pojazdu na Autokamp N248.
Mistrz Marian Tarach Jednak ambicjonalnie FSR nie rezygnuje z projektu kampera. To zbyt atrakcyjny kąsek propagandowy. Istnieje współpraca z poznańską Wojewódzką Motoryzacyjną Spółdzielnią Pracy Poz-Mot, gdzie powstawał prototyp tarpana – protoplasty. To firma z tradycjami samochodowymi na poznańskich Jeżycach. Ma ona na koncie adaptację dwóch Żuków A-03 na kampery. Prototyp pokazany zostaje na targach krajowych Jesień ‘79. Jest to projekt racjonalizatorski grupy spółdzielców. Oferta dotyczy przeróbki skrzyniowego samochodu na mieszkalny za cenę 135 tys. zł. Ogromny wysiłek w projekt wkłada pracownik Poz-Motu, mistrz Marian Tarach. Ponieważ czasu brakuje, nadwozie kampera z żuka trafia na przygotowanego tarpana. Dokonane zostają poprawki w zakresie rozmieszczenia skrytek i wlewu paliwa.
Czerwiec 1980 przynosi premierę modelu Tarpana-kampera F233, o wiele bardziej udanego optycznie niż te pochodzące ze współpracy z Niewiadowem. Nadwozie wykonane jest z blachy, jest bardziej zaokrąglone. Uwagę zwraca przednia owalna szyba alkowy. Może nim podróżować dwoje dorosłych i dwoje dzieci. Są dodatkowe akcesoria, jak: lodówka, dwupalnikowa kuchenka, umywalka, zbiornik na wodę, radio, miejsce dla przenośnego telewizora. Nieważna jest cena, nikt nie bada popytu na rynku. Ważne jest pokazanie decydentom, że Poznań ciągle wprowadza innowacje. Tylko jakoś dziwnie w przeddzień targów z zabudowy znika tabliczka znamionowa Poz-Mot. Można się domyślać dlaczego tak się stało. Wiosną 1981 roku dochodzi do zmiany kierownictwa FSR. Nowe plany obejmują produkcję unowocześnionego samochodu Tarpan 237 i wersji terenowej Honker. W planie nie ma już kampera. Jedyny prototyp po krótkim okresie eksploatacji trafia do sprzedaży. Miał poważny feler. Podczas szybkiego pokonywania zakrętu niebezpiecznie się przechylał. Kariera kampera w PRL-u kończy się definitywnie. Choć trzeba przyznać, że polscy inżynierowie wykonali zlecone im zadania, co przy powszechnych brakach zaopatrzeniowych jest godne podziwu.
76
będzie się działo
/
Restaurant Week, czyli wielkie święto smaku Menu powinno być wyjątkowe, świeże, regionalne, atrakcyjne i fotogeniczne. Powinno zachwycać smakiemm, a ceny za dania nie przekraczać 49 złotych. Kiedy i gdzie? Oczywiście podczas 10. jubileuszowej edycji Restaurant Week, która odbędzie się w Poznaniu i w 29 innych polskich miastach w dniach od 20 do 31 października tekst: Elżbieta Podolska
S
zefowie kuchni w ponad 400 restauracjach przygotują prawdziwą ucztę dla gości. W Poznaniu będzie można zajrzeć do najlepszych restauracji i spróbować dzieł mistrzów. – Festiwal najlepszych restauracji powraca w jubileuszowym wydaniu. Po raz pierwszy uczestniczące w nim starannie wyselekcjonowane restauracje spodziewają się ponad 100 tysięcy gości. Najbliższa edycja Restaurant Week dedykowana jest kulturze świętowania, celebrowania każdej ważnej okazji przy restauracyjnym stole z bliskimi, znajomymi czy współpracownikami – mówi Marzena Maciejewska, współorganizatorka festiwalu. – Kultura wspólnych wyjść do restauracji rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. W ciągu ostatnich 10 lat liczba kelnerskich restauracji w Polsce wzrosła dwukrotnie, a rynek gastronomii niemalże się podwoił. Szybko spada także odsetek Polaków, którzy w ogóle nie jadają na mieście. Z niedawnej połowy obywateli naszego kraju, dzisiaj wynosi już tylko 36 proc., wg GUS-u. Okazji do świętowania jest nieskończenie wiele, od małych i dużych prywatnych sukcesów, przez różne okazje, aż po poważne zawodowe osiągnięcia. Jednocześnie liczne publikowane badania pokazują, że jednym z najważniejszych czynników szczęścia i zdrowia jest właśnie radosny czas spędzony z bliskimi przy stole. – Mamy naprawdę wiele okazji do celebrowania, ale wciąż za mało świętujemy – dodaje Marzena Maciejewska. – Nic tak nie cieszy i nie integruje, jak wspólnie spędzony czas przy stole, w magicznym restauracyjnym otoczeniu. Świętujmy razem! Festiwal Restaurant Week jest cyklicznym ogólnopolskim wydarzeniem prezentującym najlepsze polskie eestauracje. W ciągu zaledwie dwóch i pół roku z weekendowego wydarzenia w stolicy stał się największą kulinarną imprezą w kraju, w której udział wzięło już ponad ćwierć miliona gości w ponad 30 miastach. – Najlepsi w kraju szefowie kuchni przygotowują każdorazowo trzydaniowe popisowe menu festiwalowe, w skład którego wchodzą przystawka, danie główne i deser. W jubileuszowej edycji na gości będzie czekać również niespodzianka w postaci aperitifu – mówi Marzena Maciejewska. – Restaurant Week powstał z miłości do jedzenia i chęci pokazania tego fascynującego świata smaków i odradzania się polskiej sceny restauracyjnej. Pierwszy Festiwal Restaurant Week odbył się w Warszawie w listopadzie 2014 roku. Wzięły
77
w nim udział 32 restauracje i prawie 11 tysięcy gości. Po premierowym wydarzeniu nadeszły kolejno: edycja włoska, pierwszy festiwal ogólnopolski oraz edycja azjatycka. Jesienią 2016 roku miał miejsce już czwarty festiwal ogólnopolski, w którym uczestniczyło 310 najlepszych restauracji w 11 największych polskich miastach oraz ponad 77 tysięcy gości. Z każdą kolejną ogólnopolską edycją notowany jest wzrost liczby uczestników na poziomie przynajmniej 50 procent. Jak się okazało, Polacy lubią jeść poza domem, lubią próbować i smakować to, co przygotują dla nich najlepsi szefowie kuchni. Festiwal jest przygotowywany z wyprzedzeniem, dobierane są restauracje i menu, które zaproponują. Powstają sesje zdjęciowe, materiały informacyjne i promocyjne. Wszystko po to, by impreza miała odpowiedni rozgłos i mogła przyciągnąć jeszcze więcej gości. – Gdybym miała określić festiwal kilkoma słowami, to byłyby to: wyjątkowość, świeżość, autentyczność, autorska kuchnia, atrakcyjność i regionalność – mówi Marzena Maciejewska. 10. edycja Restaurant Week już w październiku, ale już teraz można sprawdzić listę lokali i zarezerwować stolik na stronie www.restaurantweek.pl. Wystarczy wybrać się, by smakować i świętować.
78
będzie się działo
/
Józef Kaliszan – artysta totalny Wystawą „Ślady niepamięci. Józef Kaliszan” Muzeum Narodowe rozpoczyna cykl przypominający poznańskich artystów – dziś trochę zapomnianych, ale kształtujących kulturalny krajobraz tego miasta. O twórczości Józefa Kaliszana rozmawiamy z Aleksandrą Sobocińską, rzeczniczką Muzeum Narodowego w Poznaniu, kuratorką wystawy rozmawia: Michał Gradowski
Pierwsza wystawa – „Ślady niepamięci” – poświęcona jest twórczości Józefa Kaliszana. Co na niej zobaczymy? Na ekspozycji znajdzie się 70 prac z najciekawszego okresu twórczości Kaliszana – od roku 1945 do początku lat 80. – rysunki, grafiki, obrazy, rzeźby, projekty scenografii i fotografie realizacji dla teatru i telewizji. Józef Kaliszan, jeżeli dziś jest pamiętany, to z dzieł, które nie powinny charakteryzować jego twórczości – pomników historycznych, trochę ideologicznych, realizowanych na zamówienie, takich jak pomnik harcerzy na Cytadeli, pomnik pamięci Żydów nieopodal Multikina czy, najbardziej drażliwy, pomnik poświęcony pomordowanym milicjantom w Czerwonaku. Jest artystą postrzeganym najczęściej jako rzeźbiarz, ale w rzeczywistości był znacznie większą osobowością
FOT. ARCHIWUM MN W POZNANIU
Muzeum Narodowe rozpoczyna nowy cykl ekspozycji zatytułowany „Przypominamy poznańskich artystów”. Jakich twórców będzie przybliżał? Pomysłodawcą nowego cyklu wystaw w Muzeum Historii Miasta Poznania – oddziale Muzeum Narodowego w Poznaniu jest szefowa muzeum, dr Magdalena Mrugalska-Banaszak, która z dużymi sukcesami wizualizuje historię Poznania. Zobaczymy na nim niewielkie monografie przypominające artystów znaczących w środowisku poznańskim, kształtujących artystyczny krajobraz tego miasta.
79 
đ&#x;Ą
Autoportret
đ&#x;Ą
Collage z trawami morskimi
artystyczną. Kiedy trafiłam na archiwum Kaliszana w jego domu rodzinnym w Kicinie, w którym obecnie mieszka jego syn, to, co tam odkryłam zafrapowało mnie tak bardzo, şe zaczęłam poszukiwania. Wtedy odkryłam Kaliszana z lat 50. i 60. – wydaje mi się, şe ten okres w jego twórczości był najciekawszy. Był to czas wyzwolenia się z rygorów sztuki socrealistycznej, okres entuzjazmu wolnością sztuki i nowoczesnością. Wtedy powstały wyśmienite rysunki, które były bazą do tworzenia zupełnie wyjątkowych grafik i obrazów. Kaliszan był tak pochłonięty sztuką, şe tworzył na wszystkim i ze wszystkiego – nawet z fragmentów desek czy korzeni, które później malował. W latach 50. papier dobrej jakości był trudno dostępny, więc Kaliszan kupował za bezcen albumy o architekturze radzieckiej – na odwrocie jego znakomitych, syntetycznych portretów czy rysunków linearnych moşna więc zobaczyć architekturę Moskwy. Bardzo ciekawe były takşe działania Kaliszan na pograniczu malarstwa i rzeźby – tworzył totemy malarskie, które dzisiaj kojarzą się z Kantorem czy Hasiorem, a powstały zdecydowanie wcześniej niş ich dzieła. Jedna z takich prac – Totem strunowy z 1956 roku – jest moim ulubionym dziełem Kaliszana. Artysta był teş autorem scenografii telewizyjnych – tworzył je od początku działania ośrodka telewizyjnego w Poznaniu, aş do lat 70. – i teatralnych – dla teatru w Gnieźnie. Widać w nich wyraźnie jego swadę i erudycję artystyczną.
đ&#x;Ą
On i ona
đ&#x;Ą
Święty Graal, 1970
Skąd tytuł „Ślady niepamięci�? W kolekcjach muzealnych w Polsce prace Kaliszana są niemal nieobecne – w naszym muzeum mamy dwie rzeźby zupełnie niereprezentatywne dla jego twórczości. Tym, co zachowało się w kolekcji rodzinnej, są właśnie ślady, niewielki wycinek bogatej twórczości. Wiele prac znajduje się w kolekcjach prywatnych na całym świecie. Warto podkreślić, şe Kaliszan był artystą nie tylko poznańskim, ale teş ma swoje miejsce w historii światowej sztuki. Jego literackie rysunki stworzone pod koniec lat 60. obrazujące gehennę ŝydów w warszawskim getcie, były prezentowane m.in. w Los Angeles i Nowym Jorku. Ze zdziwieniem odkryliśmy teş fakt, şe w tym roku we Florencji, na wystawie poświęconej Dekameronowi Boccaccia pokazywano prace Kaliszana, które pewnie przed laty znalazły się w rękach prywatnego kolekcjonera. Kto będzie bohaterem kolejnych edycji cyklu? Patrząc na bogate środowisko artystyczne Poznania, moşna mieć pewność, şe będzie to wieloletni cykl – juş wytypowaliśmy kilkanaście nazwisk, a jest ich znacznie więcej. W następnej kolejności chcielibyśmy zaprezentować dorobek rzeźbiarza Jerzego Sobocińskiego oraz Leokadii Serafinowicz, wybitnej twórczyni teatru lalek.  Wystawa „Ślady niepamięci. Józef Kaliszan� prezentowana będzie w Muzeum Historii Miasta Poznania od 6 października do końca roku 2017
80
będzie się działo
/
Posnania świętuje pierwsze urodziny Dokładnie 19 października 2016 roku przez drzwi nowo otwartej Posnanii w ciągu jednego dnia przeszło 42 000 gości. Po roku działalności Posnania może poszczycić się rekordową liczbą 12 000 000 klientów. Tak wysoka frekwencja może oznaczać tylko jedno – Posnania przyciąga ludzi jak magnes. Pierwsze urodziny to doskonała okazja, by sprawdzić czym tak bardzo kusi nas to miejsce tekst: Julia Hadyniak
81
W
szystko wskazuje na to, że klienci docenili samą koncepcję Posnanii. Sprawdziło się po prostu połączenie największej oferty marek z ogromną przestrzenią do spotkań i wspólnego spędzania czasu. 260 sklepów, w tym wiele ulubionych marek poznaniaków, i aż 40 kawiarni i restauracji. Niezliczona liczba stref do niezobowiązujących rozmów i relaksu przyciąga nie tylko na zakupy. Nie bez znaczenia jest też architektura i designerski styl. Jest przestronnie i komfortowo. Komfort to chyba zresztą drugie imię Posnanii, bo nigdzie indziej nie dba się o klienta tak jak tu. Od dogodnego dojazdu, przestronnych parkingów, przez najnowocześniejsze technologie, aż do całego pakietu usług, które ułatwiają zakupy i… życie. Chcesz, by zaparkowano za Ciebie auto, by zaniesiono Ci zakupy? A może pragniesz zakupów ze stylistą? Czego by nie wymyślić, Posnania za każdym razem odpowiada: „nie ma problemu, cała przyjemność po naszej stronie”. Uzupełnieniem szerokiej oferty jest oczywiście architektura i wspaniały design. W Posnanii otaczają nas instalacje artystów z całego świata. Znajdziemy tu też wyjątkową galerię plenerową usytuowaną w Alei Artystów. To właśnie w niej
odbywa się teraz wystawa „Inspiruje mnie Frida”, ekspozycja prac, które są wariacją młodych artystów na temat jednego z największych wydarzeń artystycznych tego roku w Polsce, wystawy „Frida Kahlo i Diego River. Polski kontekst”. Co jeszcze kryje się pod hasłem Posnanii #allaboutlifestyle? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać nie tylko w sklepach prezentujących najnowsze trendy modowe czy w miejscach gwarantujących rozrywkę i rekreację, ale przede wszystkim w ciekawych wydarzeniach przygotowywanych regularnie przez Posnanię dla klientów. Posnania nieustannie dostarcza nowych wrażeń. Wielkim hitem była wrześniowa loteria, w której klienci mogli wygrać luksusowe torebki od marek obecnych w Posnanii, takich jak: Gucci, Louis Vuitton, Saint Laurent, Burberry czy Michael Kors. Rozlosowano też setki kart podarunkowych. Miesiąc po miesiącu przez ostatni rok Posnania zaskakuje, zachęca i zaprasza do wspólnego korzystania ze wszystkich starannie przygotowywanych propozycji. Pod koniec października Posnania świętuje swoje pierwsze urodziny. Z tej okazji na wszystkich klientów czekać będą liczne atrakcje. – Rok temu, z okazji otwarcia zorganizowaliśmy wielkie otwarcie. Teraz będziemy chcieli podziękować klientom za zaufanie, jakim nas obdarzyli – mówi Agnieszka Juszkis, dyrektor marketingu Posnanii. – Planujemy urodziny, które mają sprawić jak najwięcej radości naszym gościom. To oni są tu najważniejsi. Posnania uchyla rąbka tajemnicy co do urodzinowych planów. – Mamy pomysł jak podziękować za każdy wspólnie spędzony dzień – mówi Agnieszka Juszkis. – Chcemy spełnić 365 życzeń gości, którzy byli z nami przez ostatni rok – dodaje. Aby wziąć udział we wszystkich urodzinowych atrakcjach, warto śledzić informacje, które pojawiać się będą w mediach oraz na profilu facebookowym i stronie internetowej Posnanii.
82
đ&#x;Ą
Ślady niepamięci. Józef Kaliszan w Muzeum Historii Miasta Poznania
będzie się działo wydarzenia
/
/
Ślady niepamięci. Józef Kaliszan
Festiwal dyni w DELI Parku
od 6 października do końca 2017 roku, Muzeum Historii Miasta Poznania
7 i 8 paĹşdziernika, RosnĂłwko k. Poznania
Muzeum Narodowe w Poznaniu rozpoczyna nowy cykl ekspozycji „Przypominamy poznańskich artystów�. Co roku w Muzeum Historii Miasta Poznania prezentowana będzie twórczość wybranego artysty, którego dzieło jest nierozerwalnie związane z Poznaniem. Wystawa Ślady niepamięci. Józef Kaliszan przypomina twórczość artysty poszukującego i kreatywnego, twórcy o wielu obliczach – rzeźbiarza, malarza, rysownika, grafika, scenografa teatralnego i telewizyjnego, niezwykle barwnej postaci artystycznej bohemy Poznania. Na ekspozycji znajdzie się 70 prac z najciekawszego okresu twórczości Kaliszana – od roku 1945 do początku lat 80. Największą część wystawy stanowią rysunki i grafiki z dwóch dekad – od połowy lat 50. do połowy lat 60. XX w. Lapidarne formalnie, metaforyczne w treści, niemalşe poetyckie, urzekają klimatem epoki. 
DELI Park zmieni się w dyniowe królestwo. Dzieci będą same zbierać dynie i przygotowywać z nich zupę pod czujnym okiem szefów kuchni. Będzie moşna zgubić się w labiryncie ułoşonym z beli siana, przygotować lampiony, ale teş stworzyć dekoracje na Halloween. W ciągu dwóch dni odbędzie się teş mnóstwo warsztatów: kulinarnych prowadzonych przez Ewelinę Stanek, uczestniczkę programu telewizyjnego Master Chef, plastycznych i ruchowych. Kraina Szycia zaprosi dzieci i ich rodziców do maszyn, by wspólnie uszyli pluszowe dynie. Będzie mnóstwo dyniowych konkursów, np. rodzinne turlanie dyni na czas. W niedzielę DELI Park jak co roku odwiedzi gwiazda kulinarna. Co roku takşe Festiwalowi towarzyszy akcja charytatywna. Tym razem będzie to kiermasz wyrobów, z którego cały dochód zostanie przeznaczony na dofinansowanie warsztatów terapii zajęciowej. 
Kobieta warta Poznania 19 października, godz. 18:00, ul. Obornicka 288 Kobieta warta Poznania w nowej odsłonie! Oprócz cyklicznych spotkań dla Pań, właścicielka marki, Ewa Jędrzejczyk, jest organizatorką wystaw prac poznańskich projektantek i artystek. 19 października o godz. 18.00. otwarta zostanie wystawa nakryć głowy autorstwa Ewy Okularczyk z YOKOdesign. Będzie to doskonała okazja do przymierzania fascynatorów, kapeluszy i opasek na głowę, własnoręcznie uszytych przez Ewę. Wszystko przy fachowych poradach profesjonalnej stylistki! Panie zapraszamy do wnętrz poznańskiego salonu Udekoruj Dom przy ul. Obornickiej 288. 
83
18. PKO Poznań Maraton 2017 15 października, start godz. 9:00, zapisy do 14 października
SZCZELINY WOLNOŚCI. Sztuka polska w latach 1945-1948/49
FOT. MATERIAŁY ORGANIZATORÓW
6 sierpnia – 12 listopada 2017, Muzeum Narodowe w Poznaniu, Kurator: Włodzimierz Nowaczyk Wystawa polskiej awangardy II polowy XX w. poświęcona jest sztuce polskiej trzech lat bezpośrednich po II wojnie światowej. Wydarzenia w październiku: 1.10. – niedziela, godz. 12:00 – Oprowadzanie kuratorskie: Włodzimierz Nowaczyk, wstęp: bilet na wystawę 8.10. – niedziela, godz. 12:00 – Artysta w Polsce zaraz po wojnie: koncepcje, oczekiwania, oferty, możliwości. Wykład przybliży problemy i dylematy, z jakimi mierzyli się artyści chcący tworzyć w kraju zaraz po wojnie. Prowadzenie: prof. UAM dr hab. Piotr Juszkiewicz, Instytut Historii Sztuki UAM, Poznań, wstęp wolny 15.10. – niedziela, godz. 12:00 – Polski dokument nieznany – południe z filmem. Wykład poświęcony nieznanym kartom historii polskiego dokumentu filmowego po II wojnie światowej. Prelekcja bogato ilustrowana unikatowymi fragmentami wybranych filmów omawianego okresu. Prowadzenie: prof. dr hab. Marek Hendrykowski, Katedra Filmu, Telewizji i Nowych Mediów UAM, Poznań, wstęp wolny 20.10. – piątek, godz. 18:30, Walka o oddech. Wieczór poezji na wystawie. Prezentacja powstałych w pierwszych latach powojennych wierszy znanych, a także zapomnianych poetów polskich, opatrzona komentarzem. W programie m.in. utwory: Juliana Przybosia, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Tadeusza Różewicza. Prowadzenie: prof. dr hab. Piotr Śliwiński, UAM, Poznań, we współpracy z aktorami Teatru Nowego, Poznań. Wstęp: bilet na wystawę
Już 15 października nad ulicami Poznania po raz kolejny kontrolę przejmą biegacze, uczestnicy 18. edycji poznańskiego maratonu. Start tradycyjnie odbędzie się na ul. Grunwaldzkiej, a metę zlokalizowano na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. W ramach wydarzeń towarzyszących odbędą się m.in.: targi Poznań Sport Expo, prelekcje oraz pasta party. Zgłoszenia na bieg przyjmowane są do 14 października lub od wyczerpania miejsc – limit w tym roku to 8 tys. biegaczy.
Purpose, życie z poczuciem celu 11 października, ul. Młyńska 12 Zapraszamy na październikowe Spotkanie Klubu Kobiet Przedsiębiorczych. Gość specjalny – Jacek Santorski opowie o życiu z poczuciem celu, motywacji i determinacji. To psycholog społeczny i psycholog biznesu, były psychoterapeuta. Doradca przedsiębiorców, wykładowca i mentor. Od wielu lat nieprzerwanie popularyzuje psychologię w mediach, jest autorem kilkunastu poczytnych książek. Założył wspólnie z Dominiką Kulczyk firmę doradczą Values. Specjalizuje się w doradztwie dla top managerów i przedsiębiorców, znany jest z inspirujących wykładów dla kadry zarządzającej.
Pokaz marki ZAVA 13 października, HOT_elarania**** Puszczykowo Pokaz kolekcji odzieży oraz toreb i akcesoriów marki ZAVA, który odbędzie się 13 października w HOT_elarani**** to pierwszy tak duży pokaz młodego projektanta Piotra Zawadzkiego i pierwszy tak duży pokaz w HOT_elarni****. Wydarzenie będzie wyjątkowe pod wieloma względami. Modelki zaprezentują stylizacje przemierzając wybieg do dźwięków muzyki na żywo wykonywanej przez młodą i zdolną poznańską wokalistkę Rosalie. Dodatkowo będzie to pokaz kolekcji w pełni MADE IN POLAND. Wszystkie ubrania zostały starannie wykonane i uszyte w małej miejscowości pod Poznaniem. ZAVA to ubrania klasyczne, ale z nutą szalonej elegancji, która każdemu z nas przyda się w jesienne i zimowe chłody. Wejście tylko na zaproszenia.
84
25 października – oficjalna premiera książki Już wkrótce do księgarń trafi najgłośniejsza polityczna premiera literacka roku, nie tylko w Poznaniu. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak w szczerej rozmowie z Violettą Szostak i Włodzimierzem Nowakiem przyznaje się do prywatnych porażek i błędów, a także odsłania kulisy polityki i biznesu. „Chcieliśmy się dowiedzieć, kim jest i skąd się wziął prezydent miasta, który jako pierwszy w Polsce poszedł w Marszu Równości. Który wystawił rachunek Kościołowi. Który nie zgodził się na apel smoleński z okazji rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku. Który pociął Poznań czerwonymi ścieżkami dla rowerzystów. Który krzyczy: «Precz z kaczyzmem», mówi o Wolnym Mieście Poznań i powtarza, że nie pozwoli wycofać Poznania z Europy” – piszą autorzy. Już niedługo będzie można sprawdzić, czy im się udało.
Mentoring Walk Collegium da Vinci, przy ul. Gen. T. Kutrzeby 10 Po raz pierwszy w Poznaniu zapraszamy na Poznań Mentoring Walk. Główny punkt programu to spacer, podczas którego pary Mentor i Mentee mogą porozmawiać na tematy związane z rozwojem osobistym i zawodowym. Inicjatywa skierowana jest do kobiet, które w świadomy sposób chcą kształtować swoją dalszą ścieżkę kariery. To okazja, aby wymienić się doświadczeniami oraz poznać przedstawicieli lokalnych organizacji biznesowych i kulturalnych. Idea wydarzenia nawiązuje do Global Mentoring Walk organizowanego przez Vital Voices Chapter Poland w Warszawie. Jego misją jest wspieranie kobiet o potencjale przywódczym. Więcej informacji o wydarzeniu można znaleźć na stronie: https://www.poznanmentoringwalk.pl/ lub skontaktuj się z nami: pmw2017@poznanmentoringwalk.pl
Traviata: pogłosy 12 października, godz. 19, Scena STA (ul. Ratajczaka 18) – koncert finałowy, bezpłatne wejściówki dostępne od 2 października w CIM Traviata: pogłosy to kobiece warsztaty z operą w tle, zbudowane w oparciu o ideę „twórczego słuchania muzyki”, dotyczyć będą jednego z najbardziej znanych dzieł operowych Giuseppe Verdiego oraz pierwowzoru – powieści Dama Kameliowa Alexandra Dumasa. Zaproszone do udziału w zajęciach kobiety zanalizują fragmenty operowego libretta oraz nagrania wybranych arii Traviaty. Efekt ich pracy zobaczymy na koncercie finałowym.
Rigoletto 14, 15, 17, 18, 19 października, Teatr Wielki (Scena Duża), godz. 19, bilety 12-130 zł Jestem rad z siebie i sądzę, że nie napiszę nigdy nic lepszego – miał powiedzieć Verdi po prapremierze Rigoletta. I rzeczywiście udało mu się stworzyć dzieło ponadczasowe – zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Ta mistrzowsko skomponowana opera – tragiczna opowieść o zazdrości, zemście i poświęceniu oparta została na sztuce Victora Hugo Król się bawi. Wielkie namiętności i majestatyczna muzyka tworzą tutaj doskonałą całość. Sławna, pełna ironii pieśń: La donna è mobile śpiewana przez księcia Mantui to jeden z największych przebojów operowych wszechczasów. Najnowszą poznańską premierę tego działa wyreżyserował Marcin Bortkiewicz, autorem libretta jest Francesco Maria Piave, a za kierownictwo muzyczne odpowiada Gabriel Chmura. W tytułowej roli wystąpią Jerzy Mechliński i Dario Solari.
Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela 14 października, godz. 19, Scena Wspólna (ul. Brandstaettera 1), bezpłatne wejściówki dostępne od 2 października w CIM Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela to cykl warsztatów, oparty na metodach pedagogiki teatru. Grupa poznańskich nauczycieli i edukatorów podejmie na nich temat statusu i kondycji swej profesji oraz problemów, jakie pojawiają się w ich codziennej pracy w trakcie obcowania z uczniami, rodzicami czy współpracownikami. Warsztaty, prowadzone przez Daniela Stachułę, zakończone zostaną spektaklem, w którym nauczyciele w bezpośredniej konfrontacji z widownią – uczniami, rodzicami, koleżankami i kolegami z pracy – opowiedzą o samych sobie.
FOT. MATERIAŁY ORGANIZATORÓW
Dżej Dżej. Rozmowy z Jackiem Jaśkowiakiem
Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę 28 października, godz. 17:00 i 20:00, Aula Artis w Poznaniu Doskonale znany tekst Jaroslava Haska. Jednostka i wielka historia. Wojna i jednostkowy los kogoś, kto nie jest w stanie pojąć, w czym uczestniczy. Właśnie zamordowano arcyksięcia Ferdynanda, porządek świata ulega zmianie. A Szwejk? Szwejk jest po prostu sobą. Trafia do wojska i gorliwie wypełnia swoje obowiązki, co w połączeniu z jego poczciwością doprowadza do wielu przezabawnych sytuacji. Ale może w jego „głupocie” jest metoda? W każdej sytuacji ma w głowie garść żarcików, którymi sypie jak z rękawa. To jedna z najsłynniejszych opowieści świata. Od jej wydania minęło już prawie całe stulecie, a popularność niezbyt dobrego żołnierza nie słabnie. Jego absurdalne losy przetłumaczono dotąd na 57 języków, doczekały się licznych ekranizacji i adaptacji. Bilety: rezerwacja@gruv-art.com.pl lub tel. 61 8471115
na
scenie
/
Od Kilara do Kilara 6 października, godz. 19, Aula Uniwersytecka, bilety – 20-50 zł Inauguracją 71. sezonu artystycznego w Filharmonii Poznańskiej będzie koncert zatytułowany Od Kilara do Kilara. Na scenie wystąpią znakomici artyści: Peter Jablonski – fortepian, Joanna Zawartko – sopran, Tomasz Rak – baryton, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej przygotowany przez Violettę Bielecką oraz Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod batutą Marka Pijarowskiego. Wprowadzenie słowne do koncertu wygłosi natomiast Ryszard Daniel Golianek. W programie dzieła Wojciecha Kilara, Karola Szymanowskiego i Antonína Dvořáka.
Ajde! 6 października, godz. 16, Scena Wspólna (ul. Brandstaettera 1), bilety – 9 zł Ajde!, czyli koncert finałowy 21. Biennale Sztuki dla Dziecka to wydarzenie inspirowane muzyką bałkańską oraz legendą Nasreddina Hodży, legendarnego filozofa z Anatolii, bohatera niezliczonych baśni i humorystycznych opowiastek. Pełna energii oraz radości muzyka zespołu Tsigunz Fanfara Avantura i miniaturowe anegdoty o ceniącym dowcip Hodży zabiorą nas w podróż przez rytmy Bułgarii, Serbii, Macedonii, Grecji, Turcji i krajów arabskich. Koncert wzbogacony został wizualizacjami Łukasza Jankowskiego, przybliżającymi niezwykłe pejzaże dźwiękowe tych regionów, a reżyserem całego przedsięwzięcia jest Jerzy Moszkowicz.
LuxFest vol.VI 7 października, godz. 12, Hala Arena, bilety – 49 zł LuxFest to wyjątkowy festiwal muzyczny dla całych rodzin, impreza, na której mile widziani są nie tylko dorośli fani, ale i dzieci – za sprawą wielkiej strefy zajęć muzycznych i plastycznych. W czasie tegorocznej edycji festiwalu Hala Arena stanie się miejscem wyjątkowych spotkań artystycznych. Wystąpią: Pawbeats, Live Band (Marcelina, Quebonafide, VNM, HuczuHucz, Buka, Dwa Sławy), Kazik & Kwartet Proforma, Luxtorpeda, Kękę, Arka Noego oraz Za Wolność – Poznańska Piątka.
Jagoda Kram 9 października, godz.19, bilety – 40, 50, 60 zł W ramach Jesiennego Salonu Muzycznego na Masztalarskiej wystąpi Jagoda Kram, która będzie promowała swoją najnowszą płytę Klezmerska po polsku – z żydowską muzyką i piosenkami. Artystka – obdarzona fenomenalnym głosem, którym operuje od delikatnej liryki do pełnych ekspresji utworów dramatycznych – jest od wielu lat solistką zespołu SHALOM. Znana jest też widzom z innych projektów estradowych i teatralnych.
FOT. MATERIAŁY ORGANIZATORÓW
86
đ&#x;ĄŽ
Roy Hargrove Quintet 17 paĹşdziernika w Klubie Blue Note
88
Z królewskim akcentem 13 października, godz. 19, Aula Uniwersytecka, bilety 20-50 zł Juş niedługo w Auli Uniwersyteckiej odbędzie się koncert pamięci Christophera Hogwooda, znakomitego angielskiego dyrygenta, klawesynisty i teoretyka muzyki. Na scenie wystąpi jego godny następca Richard Egarr (fortepian, klawesyn, dyrygent), który w 2006 roku mianowany następcą Hogwooda na stanowisku dyrektora muzycznego Academy of Ancient Music oraz nieoceniona Orkiestra Filharmonii Poznańskiej. W programie: Henry Purcell – Suita z The Fairy Queen, Wolfgang Amadeus Mozart – XII Koncert fortepianowy A-dur KV 414, a takşe Robert Schumann – II Symfonia C-dur op. 61. 
Strachy na Lachy 14 października, godz. 19. MTP, bilety – 50-61 zł Koncert zespołu Strachy na Lachy, tuş po wydaniu szóstej płyty zatytułowanej Przechodzień o wschodzie, która ukazała się 29 września, to prawdziwa gratka nie tylko dla fanów Grabaşa. Krąşek utrzymany w nieco lşejszym tonie, klimatem nawiązuje do pierwszej płyty zespołu z 2003 roku, ale nie zabrakło na nim takşe charakterystycznych dla starych nagrań grupy ostrzejszych utworów. 
Natalia Przybysz 15 października, godz. 20, CK Zamek (Sala Wielka), bilety 60-70 zł Po nagrodzonej dwoma Fryderykami płycie Prąd przyszedł czas na kolejne wydawnictwo. Tym razem Natalia Przybysz będzie promowała w Poznaniu swój najnowszy krąşek Światło nocne. Będzie bardzo szczerze, dosadnie i sensualnie. Muzycznie zespół pozostaje wierny klasyce rocka i R&B lat 60. i 70. jednocześnie znajdując nowe konteksty, siłę i znaczenie grania we współczesności. 
Imany 16 października, godz. 20, MTP (Sala Ziemi), bilety – 130 zł Imany, a właściwie Nadia Mladjao, to jedno z największych objawień francuskiej sceny ostatnich lat. Jej muzyka określana jest jako połączenie akustycznego folku oraz soulowego bluesa. Młodziutka Francuzka z korzeniami sięgającymi Komorów do Paryşa trafiła prosto z Nowego Jorku, gdzie odnosiła sukcesy jako modelka. Po przeprowadzce do Europy wybrała jednak drogę muzyczną. Juş pierwsza płyta The Shape of a Broken Heart wydana w 2011 przyniosła jej duşy sukces, a jej najnowszy krąşek to The Wrong Kind Of War ukazał się w sierpniu 2016 roku. 
Roy Hargrove Quintet 17 października, godz. 20, Klub Blue Note, bilety – 120 i 150 zł Dwukrotny zdobywca nagród Grammy, wybitny trębacz, współpracownik między innymi Wyntona Marsallisa, Michaela Breckera i Herbiego Hancocka, wystąpi po raz pierwszy w Poznaniu. Juş na początku lat 90. został uznany za czołowego jazzmana nowej fali. Entuzjastycznie przyjęte albumy With the Tenors of Our Time, Family i Parker's Mood utorowały mu drogę na najwaşniejsze sceny świata. Jego pozycję czołowego trębacza ugruntowała nagroda Grammy za album Habana (1997), a swoją drugą statuetkę Grammy Hargrove otrzymał w 2002 roku za album Directions In Music, nagrany z Herbie Hencockiem i Michaelem Beckerem. Obok Hargrove’a na scenie zagrają takşe: Justin Robinson – saksofon, Sullivan Fortner – fortepian, Ameen Saleem – kontrabas oraz Quincy Phillips – perkusja. 
Tango, tango, tango‌ 20 paĹşdziernika 2017, godz. 19, Aula Uniwersytecka, bilety 20-50 zĹ‚ Ten koncert to pozycja obowiÄ…zkowa nie tylko dla miĹ‚oĹ›nikĂłw tanga. Na scenie zobaczymy liczne grono niezwykle utalentowanych artystĂłw: Mario Stefano Pietrodarchi – bandoneon, Luca Lucini – gitara, MartĂn Palmeri – fortepiano, Marcin Herman – skrzypce, Patryk PiĹ‚asiewicz – kontrabas, Aleksandra Rykowska – mezzosopran, ChĂłr Kameralny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Krzysztof Szydzisz – dyrygent, przygotowanie chĂłru. PrzemysĹ‚aw Neumann – dyrygent, Orkiestra Filharmonii PoznaĹ„skiej. W programie: Astor Piazzolla, Oblivion, Adios Nonino, La muerte del Ă ngel, ChiquilĂn de BachĂn, MartĂn Palmeri, Laudate pueri, Misa a Buenos Aires – Misa Tango na mezzosopran, chĂłr mieszany, bandoneon, fortepian i orkiestrÄ™. 
89
Ania Dąbrowska 27 października, godz. 19, Aula Uniwersytecka, bilety 95-130 zł
29 października, godz. 19, MTP (Sala Ziemi), bilety – 89 zł
W ramach cyklu „Gwiazdy światowych scen operowych” po raz pierwszy w Polsce wystąpi znakomita sopranistka Pretty Yende pochodząca z Południowej Afryki, o której „The Washington Post” pisał „Głos, który sięga gwiazd”. Jej debiutancki album płytowy, udział w spektaklach operowych na najsłynniejszych scenach świata i występy solowe zdobyły uznanie zarówno krytyków, jak i publiczności. W Poznaniu na scenie towarzyszyć jej będą dyrygent Łukasz Borowicz, Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, a koncert poprowadzi Jacek Marczyński. W programie między innymi fragmenty oper Gaetana Donizettiego, Vicenza Belliniego, Gioacchina Rossiniego, Giuseppe Verdiego i Jules'a Masseneta.
Ania Dąbrowska jest jedną z najbardziej utalentowanych polskich piosenkarek ostatniej dekady. Wokalistka, kompozytorka, autorka tekstów, producentka nagrała dotychczas pięć płyt, z których każda uzyskała status Platynowej Płyty. Jest laureatką dziewięciu Fryderyków, a także wielu innych nagród branżowych. Na koncercie będzie można usłyszeć zarówno największe przeboje z pierwszych płyt, jak i utwory z najnowszego albumu Dla naiwnych marzycieli.
Pretty Yende
REKLAMA
90
z poznania
/
Drugie życie ubrań Pomimo deszczowej pogody nie zabrakło chętnych do udziału w akcji Stylowy Upcykling, zorganizowanej przez Factory Poznań. Na Nocnym Targu Towarzyskim można było przerobić stare ubrania i zamienić je w prawdziwe dzieła sztuki zdjęcia: Sławomir Brandt
91
T
-shirty, dżinsy, koszule i bluzki wyciągnięte z dna szafy zmieniały się w nowe rzeczy. W akcji brały udział nawet całe rodziny. Korzystając z udostępnionych gadżetów można było nadać ubraniom nowe życie. – Chcieliśmy pokazać, że modą można i trzeba się bawić. Rozwija to nie tylko naszą wyobraźnię, ale uczy też racjonalnego podejścia do zakupów odzieżowych – mówi Agnieszka Wrońska z centrum outletowego Factory Poznań, które było organizatorem Stylowego Upcyklingu. – Na uczestników warsztatów czekały wszelkie niezbędne do wykonania przeróbek akcesoria, takie jak: nożyczki, igły, nici, farbki, naszywki, ćwieki, naprasowanki, a jedyne, co trzeba było przynieść, to własne ubranie. Autorzy najbardziej pomysłowych projektów zostali dodatkowo nagrodzeni bonami na zakupy o wartości 50 zł. Podobne akcje zostaną zorganizowane w Warszawie (w ostatni weekend września) i Krakowie (14-15 października). Szczegółowe informacje o tych wydarzeniach można znaleźć na www.factory.pl.
92
po
godzinach
/
Inauguracja w Operze tekst: Agata Arczyńska | zdjęcia: Michał Leśkiewicz
P
odczas koncertu inauguracyjnego Orkiestra Teatru Wielkiego pod batutą Gabriela Chmury zagrała fragmenty oper, które pojawią się niebawem w repertuarze poznańskiej opery. Usłyszeliśmy m.in.: uwerturę do Śpiewaków norymberskich Richarda Wagnera (premiera w marcu 2018 roku), arie z Legendy Bałtyku Feliksa Nowowiejskiego (premiera w grudniu 2017 roku) , arie z Rigoletta Giuseppe Verdiego (premiera w październiku 2017 roku) oraz fragmenty Napoju miłosnego Gaetano Donizettiego (premiera w czerwcu 2018 roku). Bohaterką drugiej części koncertu była Barbara Kubiak, obchodząca jubileusz 30-lecia pracy artystycznej znakomita śpiewaczka od początku swojej kariery związana z poznańską operą.
Nagrody rozdane
Z
a nami kolejna odsłona Mercure Fashion Night, tym razem we współpracy z Polską Akademią Mody. Uroczysta gala miała miejsce w hotelu Mercure Poznań Centrum, a poprowadziła ją Karolina Szostak – znana prezenterka telewizyjna. 6. września w Hotelu Mercure Poznań Centrum spotkały się osobowości ze świata kultury, sztuki, biznesu i mody, aby wspólnie uczestniczyć w pokazach najnowszych kolekcji oraz wręczeniu statuetek dla najzdolniejszych polskich projektantów i kreatorów. Podczas wydarzenia można było podziwiać kolekcje polskich kreatorów mody. Wśród wyróżnionych za sukcesy modowe znaleźli się m.in.: Magdalena Arłukiewicz i Aleksander Gliwiński (nagroda: Złota Pętelka), Justyna Goźlińska i Arkadiusz Podgórzak (nagroda: Srebrna Pętelka) oraz Magdalena Hanna Bieńkowska (nagroda: Super Złota Pętelka). Statuetkę Super Złotej Pętelki za swoje kolekcje otrzymały również ikony wielkiej mody i ponadczasowego stylu – Teresa Rosati i Eva Minge.
93
Męski czwartek
Z
a nami pierwsze spotkanie w ramach Męskiego Czwartku. Gościem specjalnym spotkania była Edyta Jagodzińska-Pawluk, która opowiedziała o przywództwie bez ego. Panowie bawili się świetnie. – Wspaniała inicjatywa. Cieszę się, że nasza redakcja mogła patronować temu wydarzeniu – mówi Jarosław Olewicz, wydawca magazynu „Poznański prestiż”. – Gratuluję Zofii Chołody i Marcinowi Adamkowi pomysłu i wykonania. Oby więcej takich przedsięwzięć.
94
Targi Mieszkań i Domów
P
onad 150 wystawców i tysiące zwiedzających pojawiło się na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Za nami jesienna edycja Targów Mieszkań i Domów. Przez dwa dni trwania targów można było zapoznać się z ofertą nie tylko poznańskich, ale też ogólnopolskich deweloperów. Oprócz tego były konkursy z nagrodami, strefa rozrywki dla dzieci, gdzie można było zagrać w planszówki i wiele innych atrakcji. Kolejna edycja już wiosną.
Piknik rodzinny z Volvo XC 60 zdjęcia: Sławomir Brandt
95
F
irma Karlik w ramach cyklu eventów z nowym modelem Volvo XC60 zorganizowała w sobotnie przedpołudnie w dniu 16 września piknik rodzinny dla klientów oraz przyjaciół marki Volvo. W przestrzeniach restauracji oraz ogrodu SPOT przygotowano atrakcje dla wszystkich uczestników. – Nasza firma często inicjuje wydarzenia, dzięki którym możemy spotykać się z naszymi klientami i partnerami biznesowymi. Formuła pikniku rodzinnego pozwoliła nam zwrócić uwagę na wartości marki Volvo, dla której ważne są rodzina, bezpieczeństwo, wspólne spędzanie czasu i dzielenie się pasjami. Cenimy takie chwile, kiedy możemy prowadzić wspólne rozmowy i to nie tylko o motoryzacji – mówi Jacek Skolimowski, dyrektor sprzedaży w Firmie Karlik.
Nowe Volvo XC 60 w wersji Polestar
Grażyna Wolszczak i nowe Volvo XC 60
Rozmowy o pasji do motoryzacji. Joanna Karlik-Knocińska – właścicielka Firmy Karlik, Jacek Skolimowski – dyrektor sprzedaży Firmy Karlik, Marcin Kubasik – Volvo Car Poland
Najlepsi w Wielkopolsce
Z
a nami już najważniejszy dzień w roku dla wielkopolskiego golfa. Na początku września na polu golfowym Kalinowe Pola został rozegrany turniej Otwarte Mistrzostwa Wielkopolski w Golfie BMW Olszowiec 2017. Na Kalinowe Pola w okolice Świebodzina zawitało ponad 120 golfistów, którzy przez dwa dni walczyli o cenne nagrody i prestiż. WYNIKI: STABLEFORD NETTO KOBIETY I MĘŻCZYŹNI 3/4 HCP · 1 miejsce Marian Rozrażewski STABLEFORD NETTO JUNIOR · 1 miejsce Emil Rudiak STROKE PLAY BRUTTO MĘŻCZYŹNI · 1 miejsce Grzegorz Gawroński STROKE PLAY BRUTTO KOBIETY · 1 miejsce Oksana Wojtkiewicz STROKE PLAY BRUTTO · 1 miejsce Kamil Nowak STABLEFORD NETTO KOBIETY I MĘŻCZYŹNI 3/4 HCP WKG · 1 miejsce Maksymilian Fizek STROKE PLAY BRUTTO KOBIETY WKG · 1 miejsce Beata Ratajczak STROKE PLAY BRUTTO MĘŻCZYŹNI WKG · 1 miejsce Ireneusz Sęk
Animatorzy i najmłodsi uczestnicy pikniku z Volvo
96
Weszli na dach
Z
a nami kolejne warsztaty z cyklu BE YOURSEL! Misja 6.1. Joanna Janowicz, organizatorka wydarzenia, mówiła o skutecznej komunikacji na dachu Inea Stadionu. Za unikatowym warsztatem BE YOURSELF! Misja 6.1 stała też idea. Joanna Janowicz, jego autorka, zaprosiła do realizacji spółkę zarządzającą poznańskim stadionem, by wspólnie pokazać liderom, szefom firm i zespołów, że wystąpienia publiczne to osobista forma autoprezentacji. To przełamanie schematów, ograniczeń i ekspozycja swoich wyjątkowych cech. W limitowanej grupie uczestników znaleźli się przedsiębiorcy, managerowie, którzy pokonując wszelkie bariery, dostali się na 66 metrów, w najwyższy punkt INEA Stadionu! To tam, korzystając z eventowego nagłośnienia i wielkich telebimów, wygłosili swoje autorskie przemówienia w przestrzeń, która gromadzi prawie 40 tysięcy ludzi. Brawo! „Poznański Prestiż” miał przyjemność być partnerem tego wyjątkowego wydarzenia. To była ostatnia edycja w tym roku. Na kolejną zapraszamy w przyszłym roku.
Urodziny Exclusive Dental Studio zdjęcia: Kamil Hadyński
T
o już dziesięć lat leczenia. Klinika Exclusive Dental Studio zaprosiła naszą redakcję do wspólnego świętowania. Na urodzinach pojawiło się około 200 znakomitych gości ze świata mediów, stomatologii, oraz biznesu. Wśród pacjentów był też znany z telewizji TVN Bartek Jędrzejak.
97
Tłumy w Kaskadzie zdjęcia: Krzysztof Ślachciak
N
ajnowszą kolekcję poznańskiej marki Kaskada mogliśmy podziwiać w czwartkowy wieczór, 21 września. Imprezę poprowadziła stylistka Katarzyna Ziomek. Wśród zaproszonych kobiet, które prezentowały ubrania były supermodelki z popularnego programu Supermodelka Plus Size – poznanianki Karolina Wagner i Natalia Janowska. Jedną modelek była nasza redakcyjna Hanna Kowal.
Premiera Mazdy CX-5 zdjęcia: Sławomir Brandt
W
weekend 23 i 24 września, w poznańskim salonie Mazdy – Voyager Group, odbyła się impreza Dni Otwartych nowego SUV-a – Mazdy CX-5. Była to okazja do obejrzenia najnowszego SUV-a, rozmów z handlowcami na temat samochodów, ich użytkowania, atutów, a także na temat możliwości finansowania zakupu. Co więcej można było przejechać się nową Mazdą CX-5. Dzieci miały okazję uczestniczyć w miniwarsztatach pisowni znaków japońskich i składania papieru ORIGAMI. Młodsze słuchały z ciekawością opowieści o dawnej Japonii, a starsze brały udział w ćwiczeniach na macie, poznając tajniki japońskiej sztuki walki. Wszyscy mieli okazję skosztować prawdziwie japońskiego sushi.
gdzie nas znaleźć 1 239, ul. Sczanieckiej 10/2 2 36minut MySquash, ul. Górecka 108 3 36minut Podolany, ul. Strzeszyńska 67a 4 36minut Polanka, ul. Milczańska 1 5 36minut WestPoint, ul. Wichrowa 1a 6 A Nóż Widelec, ul. Czechosłowacka 133 7 Adam Szulc Barber, os. Stare Żegrze 38 8 Adam's Cafe, ul. Matejki 62 9 Air Hair Team, ul. Grochowe Łąki 5 10 Akacjowy Dwór, ul. Parkowa 3 11 Akademia Piękna, ul. Solidarności 38A 12 Akademia Wierzbicki & Schmidt, ul. Ostrowska 363 13 Al Capone, ul. 28 Czerwca 1956 r. 187 14 Alhambra Hotel, ul. Przechodnia 7 15 Altana Pałacu Wąsowo, Posnania, ul. Pleszewska 1 16 Amarena, ul. Nowowiejskiego 20 17 Apartament, ul. Orzeszkowej 10/LU3 18 Apartamenty Pomarańczarnia, ul. Rybaki 12 19 Art Sushi, Stary Browar, ul. Półwiejska 42 20 Artisan, ul. Szkolna 9 21 Art-Medica s.c., ul. Rakoniewicka 23 A 22 Auto Centrum, ul. Wojciechowskiego 7-17 23 Auto Club Peugeot, ul. Opłotki 15 24 Auto Lama, ul. Nizinna 21 25 Auto Wache Józef Wache, ul. Poznańska 10, Baranowo 26 Auto Wache sp. z o.o., ul. Rolna 29, Baranowo 27 Auto Watin, ul. 28 Czerwca 1956 r. 175/4 28 Avocado, ul. Dąbrowskiego 29 29 Bagels & Friends, ul. Wyspiańskiego 26 30 Bar-a-Boo, ul. Jana Pawła II 14 31 Bar-a-Boo, ul. Taczaka 11/2 32 Basilium, ul. Woźna 21 33 Bazar Poznański, ul. Paderewskiego 8 34 Bemo Motors, ul. Mogielińska 50 35 Bemo Motors, ul. Opłotki 19 36 Bemo Motors salon FordStore, ul. Bukowska 146 37 Berdychowski sp.j, ul. Owsiana 27 38 Beverly, ul. 3 Maja 47 39 Biblioteka Narodowa, Kancelaria – egzemplarz obowiązkowy, al. Niepodległości 213 40 Biblioteka Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, ul. Mielżyńskiego 27/29 41 Biblioteka Raczyńskich, pl. Wolności 19 42 Big Mik, ul. Głogowska 59 43 BLIKLE, ul. Pleszewska 1 44 Blooms Boutique Hostel Inn & Apartments, ul. Kwiatowa 2 45 Blow UP Hall, ul. Półwiejska 32 46 Blubra Kafe, ul. Szamarzewskiego 14 47 Błogostan restauracja, ul. Kościelna 21 48 BO.MEDICA Lekarz Specjalista, ul. Rynkowa 18 49 Bo.Poznań, ul. Kościuszki 84 50 Brocci, ul. Kraszewskiego 14 51 BUCZYŃSKI CITY SALON, ul. Kantaka 1 52 BulwaR, ul. Stary Rynek 37 53 BUSHIMI, ul. Towarowa 41 54 Było nie było, ul. Taczaka 2 55 CACAO Republika, ul. Zamkowa 7 56 Cafe Misja, ul. Gołębia 1 57 Cafe Bar Bistro Flirt, ul. Na Murawie 3 58 Cafe Da Vinci, pl. Wolności 10 59 Cafe La Ruina, ul. Śródka 3 60 Cafe Soho, ul. Wroniecka 2/3 61 Candeo, ul. Bednarska 6 62 Carte D'or Plaza, ul. Drużbickiego 2 63 Centrum Dermatologii Estetycznej LENIS, ul. Wierzbowa 6 64 Centrum Genetyki Medycznej GENESIS, ul. Grudzieniec 4 65 Centrum Infiniti Poznań, ul. Głogowska 446 66 Centrum Informacji Miejskiej, ul. Ratajczaka 44 67 Centrum Inicjatyw Senioralnych, ul. Mielżyńskiego 24 68 Centrum Medicover – Poznań Malta, ul. Baraniaka 88 69 Centrum Medicover – Poznań Plac Andersa, pl. Andersa 5 70 Centrum Medyczne Enel-Med., Kupiec Poznański, pl. Wiosny Ludów 2 71 CENTRUM MEDYCZNE MED-LUX, ul. Rynkowa 63 72 CENTRUM MEDYCZNE MED-LUX, ul. Żeromskiego 1 73 CENTRUM MEDYCZNE SOLUMED, ul. Dąbrowskiego 77a 74 Centrum Medyczne SYNEXUS POZNAŃ, ul. Głogowska 31/33 75 Centrum Rehabilitacji Med-Lux, ul. Rynkowa 76 76 Centrum Zdrowia La Vie, ul. Paczkowska 9A 77 Centrum Zdrowia Małych Zwierząt, os. Władysława Jagiełły 33 78 Chimera, ul. Żydowska 30 79 City Solei boutique Hotel, ul. Wenecjańska 10 80 CM CORDIS, al. Niepodległości 2 81 CM LUX MED, ul. Półwiejska 42 82 CM LUX MED, ul. Roosevelta 18 83 CM LUX MED, ul. Wichrowa 1A 84 CM LUX MED – Medycyna Rodzinna, ul. Serbska 11 85 CM POLMED, ul. Górecka 1 86 CACAO REPUBLIKA, ul. Zamkowa 7 87 Cocorico Café & Restaurant, ul. Świętosławska 9 88 Concordia Taste, ul. Zwierzyniecka 3 89 COOK LOOK BOOK, ul. Kochanowskiego 1/12b 90 COSTA COFFEE, ul. Dworcowa 2 91 COSTA COFFEE, ul. Stary Rynek 53/54 92 COSTA COFFEE Malta Poznań, ul. Maltańska 1 93 COSTA COFFEE Malta Poznań II, ul. Maltańska 1 94 COSTA COFFEE Posnania, ul. Pleszewska 1 95 COSTA COFFEE Posnania II, ul. Pleszewska 1 96 COSTA Express SHELL, ul. 28 Czerwca 1956 r. 419 97 COSTA Express SHELL, ul. Bolesława Krzywoustego 309 98 COSTA Express SHELL, ul. Bułgarska 119 99 COSTA Express SHELL, ul. Lechicka 2 100 COSTA Express SHELL, ul. Obornicka 337 101 Cucina 88, City Park, ul. Wyspiańskiego 26a 102 Cukiernia Kandulski, ul. Sarmacka 44a 103 Cukiernia Kandulski, ul. Działyńskiego 1h lok. 203 104 Cukiernia Kandulski, pl. Ratajskiego 1 105 Cukiernia Kandulski, ul. Wierzbięcice 46 106 Cukiernia Kandulski – Auchan Komorniki, ul. Głogowska 432 107 Cukiernia Kandulski – Auchan Swadzim, ul. św. Antoniego 2 108 Cukiernia Kandulski – Górczyńskie C.H., ul. Głogowska 132/140 109 Cukiernia Kandulski – King Cross Marcelin, ul. Bukowska 156 110 Cukiernia Kandulski – Plaza, ul. Drużbickiego 2 111 Cukiernia Kandulski Cafe – Stary Browar, ul. Ratajczaka 112 Cukiernia Sowa, os. Bolesława Chrobrego 24 113 Cukiernia Sowa, Avenida Poznań, ul. Matyi 2 114 Cukiernia Sowa, GH Panorama, ul. Górecka 30 115 Cukiernia Sowa, M1 Centrum Handlowe, ul. Szwajcarska 14 116 Cukiernia Sowa, Malta Poznań, ul. Maltańska 1 117 Cukiernia Sowa, Stary Browar, ul. Półwiejska 42 118 Cyryl – Lunch Coffee Wine, ul. Libelta 1a 119 Czerwona Papryka, ul. Stary Rynek 49 120 Czerwone Sombrero, ul. Piekary 17 121 Czerwone Sombrero, ul. Stary Rynek 2 122 DAMYAN SALON Damian Walendowski, ul. Zgoda 30 e 123 Dark Restaurant, ul. Garbary 48 124 Dealer Olszowiec sp. z o.o. sp.k., ul. Ostrowska 330 125 Delicjusz Hotel – Restauracja, ul. Poznańska 1, Trzebaw 126 DELIK s.c., ul. Składowa 17 127 Delikatesy Włoskie Peretti, ul. Mickiewicza 15 128 Depicenter, ul. Święty Marcin 58/64 129 Derm Expert Beauty Clinic, ul. Strzeszyńska 96 130 Derm Expert Beuty Clinic, ul. Strzeszyńska 96 131 Diagnostyka Obrazowa, ul. Dąbrowskiego 77A 132 Dobra i wino restauracja, ul. Za Bramką 1 133 Dobra Kawiarnia, ul. Nowowiejskiego 15 134 Don Prestige, ul. Święty Marcin 2 135 DRAGON, ul. Zamkowa 3
/
136 Drukarnia Skład Wina i Chleba, ul. Podgórna 6 137 Drwal Barber, ul. Palacza 131 138 Duda-Cars S.A. Autoryzowany Dealer i Serwis Mercedes-Benz, ul. Ptasia 4 139 Dworek Jeziorki, Jeziorki 1 140 Dworek Staropolski, ul. Okólna 40 141 Dylemat, ul. Mickiewicza 27 142 Dynx, ul. Ostrówek 12 143 Eatalia, ul. Gołębia 6 144 Egurrola Fitnes Club, C.H. Panorama, ul. Górecka 30 145 ESTETIQ POZNAŃ, ul. Towarowa 41/207 146 Exclusive Dental Studio, ul. Katowicka 81e/111 147 Fabryka Formy, ul. Obornicka 85 148 Fabryka Formy, Bałtyk, ul. Roosevelta 22 149 Fabryka Formy, Galeria A2, ul. Głogowska 440 150 Fabryka Formy, Green Point, ul. Hetmańska 91 151 Fabryka Formy, Kinepolis, ul. Bolesława Krzywoustego 72 152 Fabryka Formy, Mallwowa, ul. Malwowa 162 153 Fabryka Formy, Posnania, ul. Pleszewska 1 154 Factory Poznań, ul. Dębiecka 1 155 Family Cafe, ul. Grunwaldzka 136 156 FIESTA DEL VINO, ul. Czechosłowacka 106a 157 FIGA, ul. Grunwaldzka 512 158 Fit For Free Poznań Podolany, ul. Strzeszyńska 67 B 159 Fit For Free Poznań Stadion, ul. Bułgarska 17 160 FITNESS KLUB MAESTRO, ul. Dąbrowskiego 27a 161 FITNESS KLUB MAESTRO, ul. Newtona 2 162 FITNESS KLUB MAGIEL, ul. Nowowiejskiego 8/5 163 Fitness Point – Galeria MM, ul. Święty Marcin 24 164 Francuski Łącznik, ul. Żydowska 30 165 Francuski Łącznik, pl. Spiski 1 166 Francuski Łącznik, ul. Dominikańska 7 167 Gabinet Stomatologiczny Małgorzata Skibińska-Kaiser, ul. Kórnicka 16 168 Galeria Malta, ul. Maltańska 1 169 Galeria Posnania, ul. Pleszewska 1 170 Garden Boutique Hotel, ul. Wroniecka 24 171 Gardens Spa, ul. Maratońska 3b/1 172 Ghiacci Stary Browar, ul. Półwiejska 42 173 Goko Restauracja Japońska, ul. Ratajczaka 18 174 Good Time Day Spa, ul. Grunwaldzka 52 175 Gospoda Poznańska, ul. Stary Rynek 82 176 Gościeniec Sucholeski, ul. Sucholeska 6 177 Green City Ekspress, ul. Na Miasteczku 12 178 GringoBar, ul. Piekary 25 179 Gromadziński Zespół Medyczny, ul. Falista 4a/12N 180 Grupa Ciesielczyk sp. z o.o., ul. Sucholeska 3 181 Grycan, Avenida, ul. Matyi 2 182 Grycan, C.H. King Cross Marcelin, ul. Bukowska 156 183 Grycan, C.H. M1, ul. Szwajcarska 14 184 Grycan, C.H. Panorama, ul. Górecka 30 185 Grycan, Galeria Malta, ul. Maltańska 1 186 Grycan, Kupiec Poznański, pl. Wiosny Ludów 2 187 Grycan, Posnania – poziom +1, ul. Pleszewska 1 188 Grycan, Posnania – poziom 0, ul. Pleszewska 1 189 Gusto Food & Wine, ul. Szarych Szeregów 16 190 HAIR BRAND Artur Raczkiewicz, ul. Słowackiego 20 191 Hana Sushi, ul. Pleszewska 1 192 Hanami Sushi, ul. Marcinkowskiego 16 193 Harmony Live Spa, ul. Naramowicka 240 194 Helse Clinic – Instytut Kobiety, ul. Święty Marcin 11 195 Hostel Bailando, ul. Wrocławska 25 196 Hostel TEY, ul. Świętosławska 12 197 HOT_elarnia****HOTEL&SPA, ul. Morenowa 33 198 Hotel Śródka, ul. Śródka 6 199 Hotel 222, ul. Grunwaldzka 222 200 Hotel Astra, ul. Lutycka 31 201 Hotel Brovaria, ul. Stary Rynek 73/74 202 Hotel Campanile, ul. św. Wawrzyńca 96 203 Hotel Caro, ul. Santocka 6 204 Hotel COMM, ul. Bukowska 348/350 205 Hotel Dorrian, ul. Wyspiańskiego 29 206 Hotel Forza, ul. Dworska 1 207 Hotel Gaja, ul. Gajowa 12 208 Hotel Gold, ul. Bukowska 127a 209 Hotel Grand Royal, ul. Głogowska 358 A 210 Hotel Grodzki, ul. Ostrowska 442 211 Hotel Gromada, ul. Babimojska 7 212 Hotel Henlex, ul. Spławie 43a 213 Hotel IBB Andersia, pl. Andersa 5 214 Hotel IBIS, ul. Kazimierza Wielkiego 23 215 Hotel IBIS, ul. Konwaliowa 3 /Forteczna 216 Hotel IKAR, ul. Kościuszki 118 217 Hotel Ilonn, ul. Szarych Szeregów 16 218 Hotel Inter Sport Sobieski, os. Jana III Sobieskiego 22g 219 Hotel IOR, ul. Węgorka 20 220 Hotel Kolegiacki, pl. Kolegiacki 5 221 Hotel Korel, ul. 28 Czerwca 1956 r. 209 222 Hotel Księcia Józefa, ul. Ostrowska 391/393 223 Hotel Lawender, ul. Leszczyńska 7-13 224 Hotel Lech, ul. Święty Marcin 74 225 Hotel Malta, ul. Krańcowa 98 226 Hotel Mat's, ul. Bułgarska 115 227 Hotel Max, ul. Kościuszki 79 228 Hotel MTJ, ul. Górecka 108 229 Hotel Naramowice, ul. Naramowicka 150 230 Hotel NH Poznań, ul. Święty Marcin 67 231 Hotel Novotel, pl. Andersa 1 232 Hotel Novotel Poznań Malta, ul. Termalna 5 233 Hotel Olimpia, ul. Taborowa 8 234 Hotel Palazzo Rosso, ul. Gołębia 6 235 Hotel Park, ul. Baraniaka 77 236 Hotel Poznański, ul. Krańcowa 4 237 Hotel Puro, ul. Stawna 12 238 Hotel Quay, ul. Karpia 22 239 Hotel Rezydencja Solei, ul. Wałecka 2 240 Hotel Rodan, ul. Poznańska 5d, Skrzynki 241 Hotel Rzymski, ul. Marcinkowskiego 22 242 Hotel Safir, ul. Żmigrodzka 41/49 243 Hotel Sheraton Poznań, ul. Bukowska 3/9 244 Hotel Stare Miasto, ul. Rybaki 36 245 Hotel Sunny, ul. Kowalewicka 12 246 Hotel System Premium, ul. Lechicka 101 247 Hotel T&T, ul. Metalowa 4 248 Hotel Tango, ul. Złotowska 84 249 Hotel Topaz, ul. Przemysłowa 34A 250 Hotel Twardowski, ul. Głogowska 358a 251 Hotel u Mocnego, ul. Złotowska 81 252 Hotel Włoski, ul. Dolna Wilda 8 253 Hotel Zieliniec, ul. Sarnia 23 254 HumHum, ul. Ostrówek 15 255 Hyćka Restauracja, ul. Rynek Śródecki 17 256 Imbir Sushi, ul. Drużbickiego 11 257 INCHCAPE – Dealer BMW i MINI, ul. Wschodnia 9 258 Inna Piekarnia, ul. Ratajczaka 39 259 INSTYTUT IDEA FIT & SPA, ul. Majakowskiego 349 260 Instytut Zdrowia i Urody Lucyna Cecuła, ul. Słomińskiego 5 261 Instytut Zdrowia i Urody Salamandra, ul. Grunwaldzka 113 262 Jatomi Fitness, Avenida, ul. Matyi 2 263 Jatomi Fitness, Galeria Malta, ul. Baraniaka 8 264 Jatomi Fitness, Galeria Pestka, al. Solidarności 47 265 JONETSU SUSHI, ul. Obornicka 85 266 Kalinowe Pola, ul. Golfowa 1, Kalinowo 267 Karlik Autoryzowany Salon JAGUAR, ul. Poznańska 30 268 Karlik Autoryzowany Salon LANDROVER, ul. Poznańska 30 269 Karlik Volvo, ul. Baraniaka 4 270 KARTELL FLAGSTORE, al. Marcinkowskiego 21 271 Kawiarnia Gołębnik, ul. Wielka 21
272 Kawiarnia Kamea, ul. Wroniecka 22 273 Klinika Estetyki Ciała, ul. Margonińska 22 274 Klinika InviMed, ul. Strzelecka 49 275 Klinika Ivita, Nobel Tower, ul. Dąbrowskiego 77A 276 Klinika Kolasiński, ul. Staszica 20 A 277 Klinika MedART, ul. Omańkowskiej 51 278 Klinika Okulistyczna Optegra Poznań, ul. Wenecjańska 8 279 Klinika PRO BONO, ul. Leszczyńska 5 280 Klinika ProfMedica, ul. Kutrzeby 16 G/116 281 Klinika Promienista, ul. Promienista 98 282 Klinika Urody Mona Lisa, ul. Marcelińska 96c lok. 218 283 KLINIKA WETERYNARYJNA, ul. Naramowicka 68 284 Klinika Weterynaryjna dr. Grzegorza Wąsiatycza, ul. Księcia Mieszka I 18 285 Kliniki Ziemlewski, al. Niepodległości 31 286 KOBA Coctail Bar, ul. Tylne Chwaliszewo 26 287 KOCIAK, ul. Święty Marcin 28 288 Kombinat, ul. Kościelna 48 289 Kortowo, ul. Kotowo 62 290 KROTOSKI-CICHY Dealer Volkswagen, ul. Poznańska 33 291 Kuchnia YEŻYCE, ul. Szamarzewskiego 17 292 Kuro by Panamo, ul. Wodna 8/9 293 Kyokai Sushi Bar, ul. Wojskowa 4 294 La Bottega, ul. św. Wojciecha 7/1 295 Labija, ul. Święty Marcin 24 296 Lafayette SALON EXPERT, ul. Rynkowa 114 297 Lafayette SALON EXPERT, al. Solidarności 47 298 Lars Lars Lars Bistro Pub, ul. Wojskowa 4 299 Lavenda Gastro & Cafe, ul. Wodna 3 300 Le Grand Salon, ul. Kozia 15 301 Le Grand Salon Akademia, ul. Czajcza 2 302 LeTarg Bistro&Bar, Stary Browar, ul. Półwiejska 42 303 LEVEL X Salon Fryzjerski, ul. Święty Marcin 24 304 Lexus Poznań, ul. Lechicka 7 305 Lion's Bank, ul. Paderewskiego 6 306 Lizawka HRPC sp. z o.o., ul. Bałtycka 79 307 MADLEINE Salon sukien ślubnych i wizytowych, ul. Głogowska 32 308 MAGAZYN Food Concept, ul. Księcia Mieszka I 1 309 Mamasitas, ul. Taczaka 24 310 Mandala Beauty Clinic, ul. Chwiałkowskiego 28/7 311 MANEKIN, ul. Kwiatowa 3 312 Maniok Restauracja, al. Marcinkowskiego 27A 313 Maraga Spa, ul. Mateckiego 22/124 314 Marcelino – chleb i wino, ul. Marcelińska 96A/206 315 Marchewkowe Pole, pl. Andersa 5 316 Marvel sp. z o.o., ul. Obornicka 223 317 Massymilinao Ferre, pl. Wolności 14 318 Matii, pl. Andersa 5 319 MB Motors, ul. Krzywoustego 71 320 Mc Tosiek Bistro, ul. Zamenhoffa 133 321 M-CLINIC, ul. Święciańska 6 322 Med World Transport Specjalistyczny i Pogotowie Ratunkowe, ul. Zorza 9 lok. 3 323 MEDI PARTNER POZNAŃ, ul. Kolorowa 2 324 Mediart Instytut, ul. Kochanowskiego 17A 325 Medical Prestige, ul. Barana 15 326 MedicaNow, ul. Piątkowska 118 327 MedPolonia, ul. Obornicka 262 328 MedPolonia, ul. Starołęcka 42 329 Mercure Poznań, ul. Roosevelta 20 330 Meridian's Restauracja & Hotel, ul. Litewska 22 331 MEXICAN, ul. Kramarska 19 332 Miler Spirits & Style, ul. Podgórna 4 333 Ministerstwo Browaru, ul. Ratajczaka 34 334 Min's Onigiri, ul. Taylora 1 335 MIÓD CYTRYNA fitness club, ul. Górna Wilda 74/65 336 MIÓD CYTRYNA fitness club, ul. Jeleniogórska 16 337 MK Bowling, Galeria MM, ul. Święty Marcin 24 338 Moliera2 (Bazar Poznański), al. Marcinkowskiego 10 339 MOMO love at first bite, ul. Szewska 2 340 MotiMed Gabinety Lekarskie, ul. Dąbrowskiego 77A 341 MOTOCYKLE INDIAN – V CRUISER, ul. Bułgarska 63/65 342 Mount Blanc, Avenida Poznań, ul. Matyi 2 343 Mount Blanc, Galeria MM, ul. Święty Marcin 24 344 Muga, ul. Krysiewicza 5/3 345 MUS bar&view, ul. Roosevelta 22 346 Mykonos, pl. Wolności 14 347 Na Winklu, ul. Śródka 1 348 Nagoya Sushi, ul. Wierzbięcice 7, lok. 2A 349 Naleśnikarnia Nasz Naleśnik, ul. Marcelińska 23 350 neoMedica Centrum medyczne, ul. Świetlana 25 351 NIFTY No. 20, ul. Żydowska 20 352 Niku Bowling, ul. Piątkowska 200 353 Niku Fitness, ul. Piątkowska 200 354 Nissan Polody, ul. Tymienieckiego 38 355 No Gravity SPA, ul. Grunwaldzka 519 356 Nova Motylarnia, ul. Bogusza 2 357 NSZOZ Endomedical, ul. Chwaliszewo 19a 358 NUTS&BERRIES, ul. Pleszewska 1 359 NZOZ Klinika Grunwaldzka, ul. Grunwaldzka 324 360 NZOZ Klinika Grunwaldzka PORADNIE, ul. Ząbkowicka 4/6 361 Oberża Pod Dzwonkiem, ul. Garbary 54 362 Ognisty Wok, ul. 23 Lutego 7 363 Olandia | RTM sp. z o.o., Prusim 5 364 Olivio, ul. Świętosławska 11 365 Opel Szpot, ul. Wrzesińska 191 366 Ośrodek Przywodny Rataje, os. Piastowskie 106a 367 Pad Thai Restauracja, ul. Drużbickiego 11 368 Pałac Będlewo, ul. Parkowa 1 369 Pałac Białokosz HOTEL, Białokosz 16 370 PAŁAC MIERZĘCIN WELLNESS & WINE RESORT, Mierzęcin 1 371 Pałac Szczepowice, Szczepowice 14 372 Pałac Tłokinia HOTEL, ul. Kościelna 46 373 Pałac w Brodnicy | GLOBAL sp. z o.o., ul. Śremska 37 374 Pałac w Kobylnikach, Kobylniki 375 Pałac w Pakosławiu, ul. Parkowa 14 376 Pałac w Wąsowie Hotel, ul. Parkowa 1 377 Pałac Witaszyce Hotel, al. Wolności 35 378 Papierówka, ul. Zielona 8 379 Papis, ul. Armii Poznań 37 380 PARLE Lounge & Patisserie, ul. Grunwaldzka 33 381 PARMA & RUCOLA, ul. Pleszewska 1 382 Parma i Rukola, ul. Głogowska 36 383 Pastela Restaurant & Cafe, ul. 23 Lutego 40 384 Pączuś i Kawusia, ul. Rynek Łazarski 8 385 Pekin, ul. 23 Lutego 33 386 Petit Paris, ul. Półwiejska 42 387 PGK, ul. Marcelińska 90 388 Piano Bar Restaurant & Café, ul. Półwiejska 42 389 Piech Pol, ul. Grunwaldzka 464 390 Pilatesroom Weronika Ratkowska, ul. Tylne Chwaliszewo 25a 391 Piwna Stopa, ul. Szewska 7 392 Pizzeria Sorella, ul. Ślusarska 4 393 Pizzeria Tivoli, ul. Wroniecka 13 394 Platinum Fitness Club, ul. Przybyszewskiego 44a 395 Pod Nosem, ul. Żydowska 35a 396 Pod Pręgierzem, ul. Stary Rynek 25/29 397 POD_NIEBIENIEM, ul. Stary Rynek 64/65 398 Pol Car, ul. Gorzysława 9 399 Pol Car, ul. Wierzbięcice 2a 400 Południe Kuchnia Tango Klub, ul. Mickiewicza 24a/2 401 Porannik, ul. 23 Lutego 9 402 Porche Salon Skody, ul. Obornicka 249 403 Porsche Centrum Poznań Salon Porsche, ul. Warszawska 67 404 Porsche Franowo Salon Audi, ul. Bolesława Krzywoustego 70 405 Porsche Volkswagen, ul. Krańcowa 40/42 406 Porta Fortuna, ul. Zamenhofa 133 407 Poznańskie Centrum Otolaryngologii, ul. Straży Ludowej 37 408 Pracownia Fryzjerska CutCut, ul. Meissnera 2c 409 Praktyka Weterynaryjna MY PET, os. 1000-lecia 30
410 Proestetica, ul. Słupska 31 411 Prywatna Lecznica CERTUS sp. z o.o., ul. Dąbrowskiego 262/280 412 Prywatna Lecznica CERTUS sp. z o.o., ul. Poznańska 15 413 Prywatna Lecznica CERTUS sp. z o.o., ul. Wagrowska 6 414 Prywatna Lecznica CERTUS sp. z o.o., ul. Grunwaldzka 156 415 Przychodnia ORTOP, ul. Kosińskiego 16 416 Przychodnia ORTOP, ul. Umińskiego 21 417 Pyra Bar, ul. Strzelecka 13 418 QKA Medycyna Estetyczna Michał Kukulski, ul. Maratońska 3/1 419 QUANTUM sp. z o.o., ul. Obornicka 330 420 Ramen-Ya, ul. Kościelna 4 421 Rehasport Clinic C.H. Panorama, ul. Górecka 30 422 Rehasport Clinic Szpital, ul. Jasielska 14 423 Republika Róż, pl. Kolegiacki 2a 424 Republika Słoneczna, ul. Słoneczna 19a 425 Restauracja 3 KOLORY, ul. Obornicka 55A 426 Restauracja 77 Sushi, ul. Woźna 10 427 Restauracja Blow Up Hall 50/50, ul. Kościuszki 42 428 Restauracja BULWAR, ul. Stary Rynek 37 429 Restauracja Dąbrowskiego 42, ul. Dąbrowskiego 42 430 Restauracja Delicja, pl. Wolności 5 431 Restauracja Dwa Asy, ul. Malwowa 11B 432 Restauracja Egoist, ul. Wojskowa 4 433 Restauracja Fortezza, ul. Dworska 1 434 Restauracja Gajowa 12, ul. Gajowa 12 435 Restauracja Galeria Tumska, ul. Ostrów Tumski 5a 436 Restauracja Gusto Food & Wine w Ilonn Hotel, ul. Szarych Szeregów 16 437 Restauracja Hacjenda, ul. Morasko 38 438 Restauracja i Cukiernia Kasztelańska, os. Piastowskie 64 439 Restauracja Jadalnia, ul. Grunwaldzka 182 440 Restauracja Modra Kuchnia, ul. Mickiewicza 18/2 441 Restauracja Montownia 48, ul. Stary Rynek 48 442 Restauracja Pióro Feniksa, ul. Stary Rynek 78 443 Restauracja Słoń Seafood, ul. Wyspiańskiego 26A/1 444 Restauracja Tarasy Cytadeli, Park Cytadela 445 Restauracja Tośka Cantine, ul. Fredry 9 446 Restauracja TRYBUNA, ul. Pleszewska 1 447 Restauracja-Browar BIERHALLE, ul. Pleszewska 1 448 Restauracja Cybina 13, ul. Cybińska 13/2 449 Rezydencja Solei B&B, ul. Szewska 2 450 Rimini, ul. Słowiańska 38H 451 ROOM, ul. Stary Rynek 80/82 452 Rosenthal Cafe, pl. Wiosny Ludów 2 453 Rozmaitości, Pławno 17 454 Rusałka Sama Frajda, ul. Golęcińska 27 455 RYNEK 95, ul. Stary Rynek 95 456 Rzepecki Mroczkowski, ul. Wiatraczna 5 457 Salamandra, ul. Grunwaldzka 113 458 Salon Fryzjerski Bo Włos Ma Swój Głos, ul. Kościelna 44 459 Salon Fryzjersko-Kosmetyczny, ul. Kościelna 39b 460 Salon Kosmetyczny AZYL, ul. Grunwaldzka 40/1 461 Salon Saphona, ul. Łaskarza 5 462 Salon SPA Natura, ul. Gronowa 67 463 Salon Subaru, ul. Dąbrowskiego 529a 464 Salon Tupet, ul. Owsiana 17 465 Salon Urody, ul. Rybaki 13 466 Salon Venus, os. Piastowskie 40 467 Salon VOGUE, ul. Rybaki 10 468 Salon z Ogrodem, ul. Limanowskiego 5/1 469 Samui SPA, ul. Nad Seganką 3 470 Scarface Barber, ul. Wroniecka 2 471 Składak jadłodajnia i kawiarnia, ul. Ratajczaka 32 472 Sleep in Hostel, ul. Stary Rynek 77 473 Smorawiński i Spółka sp.j. Dealer BMW, ul. Obornicka 235 474 SOFA Cafe &Lunch, ul. Żydowska 30 475 SOFIT STUDIO, ul. Tylne Chwaliszewo 25 476 Solange Beauty & Spa, ul. Literacka 131 477 SOLUMED – CHIRURGIA PLASTYCZNA, ul. Wyrzyska 18 478 SPA_larnia DAY SPA, ul. Czarnieckiego 56 479 SPASSION, ul. Marcelińska 96b/209 480 Spice House, ul. Kraszewskiego 24 481 SPORT & BEAUTY Fabianowo, ul. Kowalewicka 14 482 SPOT., ul. Dolna Wilda 87 483 STARBUCKS CAFFE, ul. Dworcowa 2 484 STARBUCKS CAFFE Bałtyk, ul. Roosevelta 22 485 STARBUCKS CAFFE CH M1, ul. Szwajcarska 14 486 STARBUCKS CAFFE Pasaż MM, ul. Święty Marcin 24 487 STARBUCKS CAFFE Plaza, ul. Drużbickiego 2 488 STARBUCKS CAFFE Posnania Atrium, ul. Pleszewska 1 489 STARBUCKS CAFFE Posnania Rotunda, ul. Pleszewska 1 490 STARBUCKS CAFFE Stary Browar, ul. Półwiejska 42 491 Stary Młynek, ul. Żydowska 9 492 Stowarzyszenie PSYCHE SOMA POLIS, ul. Wierzbięcice 18/5 493 Stragan Kawiarnia, ul. Ratajczaka 31 494 Studio Urody Magia MM, ul. Władysława Jagiełły 29 495 Supra Restauracja Gruzińska, ul. Tylne Chwaliszewo 25 496 Suszone Pomidory, ul. św. Czesława 13 497 Szpital Św. Wojciecha | Wielkopolskie Centrum Medyczne sp. z o.o. S.K.A., ul. Bolesława Krzywoustego 114 498 Świetlica – Kawiarnia w Zamku, ul. Święty Marcin 80/82 499 Taczaka 20, ul. Taczaka 20 500 TAPAS BAR, ul. Stary Rynek 60 501 Tarnowskie Termy, ul. Nowa 54 502 Tartovnia Tarty Francuskie, ul. Orna 20 503 TASAKY restauracja, ul. Za Bramką 1 504 Tavaa, ul. Ratajczaka 30 505 Tawerna Gdyńska, ul. Kantaka 8/9 506 Thalgo, ul. Słowackiego 33 507 Toga, plac Wolności 13a 508 TOKYO TEY, ul. Półwiejska 22 509 Tomasz i Pomidory, ul. Wojska Polskiego 84/1 510 Toyota Bońkowscy, ul. Platynowa 2 511 Toyota Centrum Poznań, ul. Bobrzańska 5 512 Trattoria Donatello, ul. Grunwaldzka 29c 513 Tutti Santi, ul. Ogrodowa 10 514 U Przyjaciół Kawiarnia Klub Teatr, ul. Mielżyńskiego 27/29 515 U Rzeźników, ul. Kościuszki 69 516 UMAMI SUSHI, ul. Wodna 7/2 517 Verona, ul. Żabikowska 66 518 Vine Bridge, ul. Ostrówek 6 519 Violet Sushi & Yakitori, ul. Święty Marcin 9 520 Viva Pomodori, ul. Fredry 3 521 Voyager Group, Autoryzowany Dealer i Serwis, ul. św. Michała 20 522 W Bramie, ul. Fredry 7 523 W&S i Lekarze, ul. Ostrowska 363 524 wagony caffeRegio 525 Warzelnia, ul. Stary Rynek 71 526 WEDEL Pijalnia Czekolady, ul. Pleszewska 1 527 Weranda Stary Browar, ul. Półwiejska 42 528 Whiskey in the Jar, ul. Stary Rynek 56 529 Why Thai, ul. Kramarska 7 530 Wiejskie Jadło, ul. Stary Rynek 77 531 Wielkopolska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, ul. Piekary 19 532 Wirtuozi Smaków, ul. Poznańska 24 533 World Trade Poznań, ul. Bukowska 12 534 Wypiekarnia Kawa&Wypieki, ul. Kościelna 17/U4 535 W-Z Kawiarnia, ul. Fredry 12 536 Yasumi, ul. Libelta 14a 537 Yetztu Poznań, ul. Krysiewicza 6 538 Yoshi, ul. Wysoka 12 539 Yuzu Restaurant, ul. Roosevelta 22 540 Za Groblą 5 (kawiarnia), ul. Za Groblą 5 541 Za Kulisami, ul. Wodna 24 542 Zamek von Treskov, ul. Park 3 543 ZenOn Restaurant, ul. Zwierzyniecka 3 544 Zespół Pałacowo-Parkowy Pałac Biedrusko HOTEL, ul. 1 Maja 82