7 minute read

Podróże – Zanzibar

Next Article
Parki logistyczne

Parki logistyczne

Zanzibar

wyspa szczęśliwych ludzi

TekST KATARZYNA JASZCZUK

Pierwsze wrażenie po dotarciu na wyspę – tak musi wyglądać raj! Turkusowa woda mieniąca się od promieni słonecznych sprawia, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy aż do końca pobytu. Nie bez wpływu na nasz nastrój są też niezwykle serdeczni, uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni do życia mieszkańcy. Jambo! – to wesołe przywitanie towarzyszy nam podczas całego pobytu. Odkrywamy też, że znane wszystkim dobrze z bajki „Król Lew” powiedzenie „Hakuna matata” jest prawdziwym motto mówiących w języku swahili mieszkańców Zanzibaru.

FOTO: KATARZYNA JASZCZUK

anzibar to największa wyspa należącego

Zdo Tanzanii archipelagu Zanzibar. Cudowne plaże z białym miałkim piaskiem, turkusowy ocean skrywający barwną rafę koralową, przepiękna przyroda i przyjaźni ludzie – tak można pokrótce opisać to miejsce. Ale wyspa ma też bogatą historię, przez lata ulegała bowiem wpływom różnych kolonizatorów, od Persów przez Arabów po Europejczyków i Hindusów.

STONE TOWN Stolica – Zanzibar Town, a właściwie jej najstarsza część, czyli Stone Town, jest tego najlepszym dowodem. Zanurzamy się w kręte uliczki, w których bardziej spostrzegawczy mogą odnaleźć ślady dawnej niechlubnej historii wyspy – niewolnictwa. Bogato rzeźbione drzwi do domostw podpowiadają, kto niegdyś w nich mieszkał. Łańcuch wśród zdobiących drzwi wzorów oznacza, że w tym domu mieszkał handlarz niewolnikami. Jak nietrudno się domyślić, domy te zazwyczaj są najbardziej okazałe.

Obowiązkowym punktem wycieczki podczas pobytu w Stone Town jest dom, w którym urodził się i przez pewien czas mieszkał Freddie Mercury. My trafiliśmy w to miejsce całkiem przypadkiem. Zdjęcia zrobione, jeszcze chwila na wyobrażenie sobie małego Freddiego kręcącego się w okolicy i ruszamy dalej. Tak naprawdę starą część miasta można zwiedzić w godzinę, być może z lokalnym przewodnikiem byłoby ciekawiej, ale my nie mamy zbyt wiele czasu, poza tym lubimy się szwendać bez celu, napawając się atmosferą miasta. Dość sympatyczny, choć trochę natarczywy rezydent, pokazuje nam fajne miejsce z tarasem na dachu, gdzie decydujemy się wypić kawę, obserwując zachodzące nad blaszanymi dachami Stone Town słońce.

KOLORY, SMAKI, ZAPACHY Zanzibar pełen jest kolorów, zapachów i smaków. Znajdziemy tu świeże, soczyste owoce, takie jak mango, papaja, kokos, durian, banan, aromatyczne przyprawy, m.in. goździki, cynamon, szafran, ale też ciekawą lokalną kuchnię, w której można odkryć wpływy dawnych kolonizatorów. Wielbiciele aktywnego wypoczynku mogą spróbować swoich sił w sportach wodnych, takich jak kitesurfing, snorkeling czy nurkowanie. Jest też wiele ciekawych miejsc, w których można podziwiać lokalną przyrodę i mieszkające tu zwierzęta. Każdy znajdzie coś dla siebie.

POLACY NA ZANZIBARZE Jako że jest grudzień, miesiąc, który w Polsce zazwyczaj nie jest zbyt piękny, szczególnie podczas ostatnich bezśnieżnych zim, dodatkowo doceniamy cudowną pogodę i piękne okoliczności przyrody, które na Zanzibarze są praktycznie cały rok. Trwająca mniej więcej od kwietnia do końca maja pora deszczowa nie wydaje się znaczącym utrudnieniem. Nic więc dziwnego, że żyją tu szczęśliwi ludzie. Czy właśnie to jest powodem, dla którego przeprowadzają się tu także Polacy? Postanowiliśmy zapytać o to kilku rodaków, którzy właśnie na Zanzibarze znaleźli swoje miejsce na ziemi.

MILENA Z Mileną spotykamy się w hotelu, z którym współpracuje. Można by ją chyba nazwać menedżerem restauracji, chociaż ona sama nie używa branżowych określeń. Już od pierwszych chwil widać, że Milena jest zachwycona miejscem, w którym mieszka. To, z jakim zapałem i entuzjazmem opowiada o Zanzibarze, jego mieszkańcach, przyrodzie i zwyczajach, jest najlepszym dowodem na to, jak dobrze się tu czuje. Wcześniej, jeszcze w Polsce, przez dłuższy czas prowadziła w Podkowie Leśnej popularną restaurację. W pewnym momencie postanowiła jednak rzucić wszystko i wyjechać w podróż dookoła świata, która miała trwać rok, a trwała dwa lata. Po powrocie do Polski w 2016 roku próbowała ułożyć sobie życie w kraju, jednak nie mogła się w nim odnaleźć. Wyruszyła najpierw do Birmy, a po pewnym czasie dotarła na Zanzibar. Tu również nie zamierzała zagrzać zbyt długo miejsca, stało się jednak inaczej. Mieszka na wyspie od czterech lat i nie wie, jak długo jeszcze zostanie. Ja myślę, że dopóty, dopóki wciąż będzie ją zachwycać wyspa, jej smaki i mieszkańcy, a także ocean, którego jest wielką fanką. Milena jest pasjonatką kulinarną oraz, jak można by chyba powiedzieć, trochę zielarką. Z pasją opowiada nam o roślinach, które uprawia na skrawku hotelowej ziemi oraz o tym, jak od podstaw tworzy czekoladę z ziaren kakaowca i eksperymentuje kulinarnie z durianem. Milena organizuje tzw. chakula safari po wyspie, na którym można poznać prawdziwe smaki Zanzibaru. Obiecuje zabrać nas na taki food tour podczas naszej następnej wizyty. Tym razem mamy zbyt mało czasu. Milena planuje też (razem z właścicielami hotelu) w starym klimatycznym budynku, w którym mieścił się kiedyś szpital, prowadzić warsztaty kulinarne i kosmetyczne, na których będzie można spróbować swoich sił np. w rzemieślniczej produkcji czekolady. Trzymamy kciuki, by się udało!

Według Mileny Zanzibar ma bardzo duży potencjał i chciałaby, by lokalna społeczność potrafiła go wykorzystać. Właśnie w nauczeniu Zanzibarczyków przedsiębiorczości widzi cel swój oraz innych ekspatów. My z kolei możemy się od nich nauczyć życia powoli, tu i teraz, i czerpania z niego garściami.

Milenę znajdziecie na: instagram.com/milimoi

WOJTEK Część naszych Czytelników na pewno już o Wojtku i jego Pili Pili Hotels słyszała. A to dlatego, że Wojtek bardzo umiejętnie porusza się w sferze Facebooka i Instagrama. Swoją przygodę na Zanzibarze zaczął cztery lata temu od jednego hotelu, dziś ma tych hoteli już dwadzieścia siedem, kolejne inwestycje w przygotowaniu i coś czuję, że na tym nie poprzestanie. Widać w nim zaangażowanie i pasję do tego, co robi. Jaki jest jego klucz do sukcesu? Jak sam mówi, od początku inwestowania na wyspie skrupulatnie dbał o wszelkie formalności i działanie w zgodzie z lokalnymi przepisami. Sam prowadzi także swoje konta w mediach społecznościowych, dzięki czemu ma bezpośredni kontakt z klientami. I to procentuje. Wojtek stawia na gości z Polski, często też jeździ do kraju, gdzie organizuje spotkania, na których opowiada o swoim życiu, hotelach, Zanzibarze, jego wadach i zaletach. Nic więc dziwnego, że nie tęskni specjalnie za Polską. Ma jej namiastkę na Zanzibarze.

Hotele Wojtka nie są zamkniętymi enklawami, gdzie goście są odgrodzeni od wyspy i jej mieszkańców. Co więcej, goście mogą swobodnie przemieszczać się pomiędzy wszystkimi hotelami i korzystać ze znajdujących się w nich restauracji i barów. Te hotele świetnie wtapiają się w wyspiarski klimat Zanzibaru, dzięki czemu panuje w nich niepowtarzalna atmosfera. To wszystko sprawia, że Wojtek ma dużą rzeszę gości, którym tak się spodobało, że chętnie wracają. Dzisiaj do hoteli Wojtka dolecimy już organizowanym przez niego samego czarterem. Jakie są minusy życia na Zanzibarze? Jak sam mówi, są rzeczy, które na początku mogą irytować, jak chwilowy brak prądu czy wody, ale można się do nich przyzwyczaić i na nie przygotować. Zawsze naładowany power bank i telefon, kąpiemy się wtedy, kiedy jest woda, a nie za pół godziny, bo za pół godziny może już jej nie być. I to wystarczy. Po pewnym czasie człowiek się przystosowuje i już go nie denerwują takie drobne problemy. Zresztą hotele Wojtka są dobrze przygotowane na wszelkie awarie, więc goście nie muszą się takich problemów obawiać. Wojtek myśli też o lokalnej społeczności. Chce się jej odwdzięczyć, gdyż jak mówi, od początku bardzo go wspierała i pomagała. Dlatego planuje stawiać w wioskach tanki z wodą, by zapewnić mieszkańcom dostęp do czystej wody. Chciałby też stworzyć warsztaty edukacyjne dla dzieci.

Wojtka znajdziecie na: instagram.com/pili_pili_zanzibar

DOROTA Afrykańska przygoda Doroty zaczęła się dużo wcześniej, bo aż 27 lat temu, od regularnych urlopów na Czarnym Lądzie. Coroczne wyprawy safari jednak jej nie wystarczały i Dorota na dobre porzuciła Polskę na rzecz Afryki. Jako pierwsza Polka została licencjonowaną przewodniczką po buszu afrykańskim i od 20 lat, pod szyldem swojego biura podróży Moremi Africa, organizuje wyprawy do kilkunastu krajów Afryki Wschodniej, Zachodniej i Południowej. Zabiera gości w mało znane masowej turystyce miejsca, gdzie mogą obserwować przyrodę w spokoju i kontemplacji. Pytamy, jaki kraj poleciłaby naszym Czytelnikom jako cel pierwszej wyprawy safari. Odpowiada, że Tanzanię, gdzie stada Wielkiej Migracji, ponad milion antylop gnu i towarzyszących im stad zebr, antylop eland czy gazel Thompsona niezmordowanie przemierzają sawannę w poszukiwaniu wody i trawy. Dorota na Zanzibar trafiła z osobistych powodów. Jak sama przyznaje, nie kocha wyspy, ale mieszkając tu już kilka lat, zna ją bardzo dobrze. Mówi, że zawarły ze sobą ,,pakt” i z mijającym czasem się docierają. Jako minusy mieszkania na wyspie wskazuje odległość od rodziny i przyjaciół, którą szczególnie odczuła na początku rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19. Służba zdrowia i zaopatrzenie również nie należą do atutów wyspy, ale uczy to pokory i wywołuje refleksje na temat rozpasanej konsumpcji w Europie. Pytamy, czy planuje zostać na Zanzibarze. Dorota odpowiada, że całe życie jest ,,na safari”, a safari w języku swahili oznacza podróż. Nie zakładała, że trafi na Zanzibar, który znała i na którym mogła wcześniej przebywać tylko kilka dni. Stało się jednak inaczej i wierzy, że jest tu, gdzie powinna być. A czas pokaże, co przyniesie przyszłość.

To tylko trzy spośród wielu historii Polaków, którzy postanowili zamieszkać na Zanzibarze. Wszyscy, podobnie jak Milena, Wojtek czy Dorota, musieli dostrzec w tym miejscu coś wyjątkowego, by zdecydować, że to właśnie tu, tak daleko od Polski, będzie ich nowy dom. Oczywiście jak wszędzie, tak i na Zanzibarze znajdziemy też wady, których my, jako turyści przybywający ,,na chwilę”, nie dostrzegamy. Czy przyćmiewają one zalety tego pięknego skrawka Ziemi? Pozostawiamy to osobistej refleksji Czytelników. My na pewno tu wrócimy, bo pięć dni to stanowczo za mało na Zanzibar! ⚫

Dorotę znajdziecie na: instagram.com/moremiafrica_dorotakozarzewska instagram.com/dahoni_zanzibar

This article is from: