3 minute read

Świat – Birma

Next Article
Parki logistyczne

Parki logistyczne

MjANMA

najdłuższa wojna w historii

FOTO: GUILHERME ROMANO, UNSPLASH

TEKST MARCIN GOMÓŁKA

Myśląc o trwających latami konfliktach zbrojnych, większość z nas przywołuje zapewne obraz krajów bliskiego Wschodu. Tymczasem jeszcze dalej na wschód, pomiędzy chinami a Indiami, znajduje się miejsce, w którym wojna domowa trwa od roku 1948.

la wielu państw odzyskanie niepodległości

Djest początkiem i najjaśniejszą kartą historii. Dla Mjanmy, znanej wcześniej jako Birma, był to jednak dopiero początek walki, która trwa po dziś dzień. Odkąd kraj ten przestał być brytyjską kolonią, targały nim spory na tle etnicznym i religijnym i toczyła się walka o suwerenność poszczególnych regionów, a później pojawiły się też konflikty z niedemokratycznym rządem, nagminnie łamiącym prawa człowieka. Tego typu sytuacje nie powinny dziwić – w postkolonialnej Mjanmie żyli przedstawiciele ponad 130 narodowości, przynależący do różnych grup etnicznych i wyznaniowych.

MJANMA DZISIAJ Najnowsza odsłona przeszło 70-letniego konfliktu miała swój początek w roku 2011, kiedy to doszło do rozwiązania junty wojskowej, która sprawowała władzę w kraju przez 49 lat. W roku 2015 odbyły się pierwsze w Mjanmie wybory parlamentarne, które z ogromną, ponad 80-procentową przewagą, wygrała Narodowa Liga na rzecz Demokracji. Demokracja jest tutaj słowem kluczowym, bowiem po blisko 50 latach dyktatury wojskowej Birmańczycy zaczęli wreszcie otwierać się na świat i budować swój wolny kraj. Demokratyzacja pozwoliła zakończyć większość trwających konfliktów etnicznych i terytorialnych, lecz w międzyczasie ciągle trwały walki z rebeliantami, którzy nie chcieli uznać nowego porządku.

Wyniki wyborów z roku 2015 nie spodobały się jednak armii i sprzyjającym jej politykom. Gdy w listopadzie 2020 partia rządząca ponownie zdobyła 83% głosów, sympatyzująca z armią partia Unia Solidarności i Rozwoju zgłosiła protest wyborczy. Jedną z jego podstaw miało być wykluczenie z głosowania blisko 2 milionów obywateli mieszkających na terenach objętych działaniami zbrojnymi. Gdy komisja wyborcza odrzuciła sprzeciw, wojskowi chwycili za broń i postanowili przejąć władzę siłą.

1 lutego 2021 wojskowi schwytali i aresztowali premier Aung San Suu Kyi i prezydenta Win Myinta oraz liderów Narodowej Ligi na rzecz Demokracji. Zamach stanu zakończył się powodzeniem. Wojsko wyszło na ulice, a cywile niemal całkowicie stracili dostęp do internetu, telewizji i sieci telefonicznych. Wiceprezydent Myint Swe poparł armię oraz jej protest wyborczy, wprowadził roczny stan wyjątkowy, a następnie powierzył władzę głównodowodzącemu sił zbrojnych Min Aung Hlaingowi.

NOWA, NIELEGALNA WŁADZA MOŻE UGIĄĆ SIĘ POD PRESJĄ OBYWATELI I NACISKÓW PŁYNĄCYCH Z CAŁEGO ŚWIATA ORAZ UZNAĆ WYNIKI WYBORÓW ZA OBOWIĄZUJĄCE.

Ludność cywilna nie przestaje sprzeciwiać się nowej władzy, co prowadzi do licznych aresztowań i rozlewu krwi, ale także całkowitego paraliżu wszystkich struktur państwa. Urzędy, linie lotnicze i wszystkie prywatne oraz państwowe firmy praktycznie zawiesiły funkcjonowanie, ponieważ większość osób przestała pojawiać się w pracy. Działają m.in. linie kolejowe, których pracownicy zostali zmuszeni do pracy przez wojsko. Skala protestów jednak zdecydowanie przerosła oczekiwania wojska, choć wcześniej liczyło ono na szybki i bezproblemowy powrót do poprzedniego ustroju.

CO DALEJ? Obecny stan rzeczy może trwać jeszcze latami. Wojskowi mogą przeczekać protesty lub stłumić je siłą. Wiele zależy tu od mocy i zdecydowania obywateli Mjanmy, ale także od kondycji gospodarki i zaopatrzenia. Mjanma jest bogata w surowce naturalne, więc utrzymanie przemysłu wydobywczego i tranzytu może wystarczyć, aby nielegalny rząd był w stanie finansować dalszą okupację stolicy i największych miast kraju.

Mało prawdopodobny, ale na pewno możliwy jest też trzeci scenariusz. Nowa, nielegalna władza może ugiąć się pod presją obywateli i nacisków płynących z całego świata oraz uznać wyniki wyborów za obowiązujące. Historia świata pokazuje jednak, że agresorzy rzadko zawracają z raz obranej ścieżki – zwłaszcza jeśli udaje im się osiągać kolejne cele. Do opanowania jest jednak 51 milionów obywateli, z których ponad 80% marzy o demokracji i wolności. Ich opór może się okazać wystarczający. ⚫

This article is from: