3 minute read

TRAFIONE W PUNKT!

Next Article
LATO W SPA

LATO W SPA

Z Łukaszem Czepielą, polskim pilotem, który jako pierwszy człowiek wylądował samolotem na dachu wieżowca Burdż al-Arab w Dubaju, rozmawiała Renata Nawrocka.

Renata Nawrocka: Mocno ograniczona przestrzeń, utrudniona nawigacja, wiatr... Już sam opis przyprawia o zawrót głowy. Dlaczego postanowiłeś wylądować w miejscu dla helikopterów?

Łukasz Czepiela: Zawsze lubiłem przesuwać granice i odkrywać nowe rzeczy, które można zrobić w lotnictwie. Moja pasja do latania zaczęła się, gdy miałem sześć lat. Od tego czasu dążyłem do perfekcji. Po kilku bardzo udanych projektach w przeszłości, takich jak przelot pod trzema mostami w Polsce czy lądowanie na drewnianym molo, miałem apetyt na międzynarodowy sukces, wiesz... coś dużego, niepowtarzalnego. „Bullseye landing” było dokładnie tym, czego szukałem. Wiedzieliśmy, że będzie to trudne, ale jeśli się powiedzie, to stanie się to także jednym z największych wyczynów kaskaderskich w lotnictwie.

Jakie to uczucie być pierwszą osobą na świecie, która wylądowała samolotem na szczycie wieżowca?

CZYSTE szczęście! Nad tym projektem pracowaliśmy dwa lata, na które składały się precyzyjne przygotowania: 650 próbnych lądowań, wielokrotne wyjazdy do Dubaju na rozmowy z władzami, do USA na zmiany w samolocie, pełne skupienie tydzień wcześniej i prawie brak snu. Kiedy ląduję, ogarnia mnie eksplozja euforii, są uściski dla wszystkich przyjaciół i mojego zespołu.

Co z punktu widzenia pilota było najtrudniejsze w tym projekcie? Utrzymanie prędkości, kierunku, właściwego skupienia wzroku?

Czekało na nas wiele pułapek, ale dwie główne to brak odpowiedniej głębokości i sama długość lądowania. Mając lądowisko zawieszone 200 metrów w powietrzu, kiedy podchodzisz do lądowania, niezwykle trudno jest ocenić kąt natarcia. Nie wiesz, czy jest płaski, czy stromy, a właściwy kąt jest kluczowy, by idealnie osiąść. Kiedy nie masz odniesienia do gruntu pod spodem, naprawdę musisz zmienić technikę podejścia.

Druga pułapka to odległość. Jedynym wyjściem było wykorzystanie możliwości samolotów typu STOL (short take off and landing – krótki start i lądowanie). Poza tym wszystkie rekordy pracy dla najkrótszego lądowania są zwykle podejmowane przy silnym wietrze czołowym. Ze względu na aerodynamikę hotelu i lądowiska wiatr powyżej 15 węzłów był nie do pomyślenia dla nas. Spowodowałoby to takie turbulencje, że mogłoby obezwładnić sterowanie samolotu i rzucić go w stronę budynku, więc nie mogliśmy liczyć na wiatr.

To lądowanie musiało wymagać specjalnych umiejętności. Które z tych nabytych podczas twojej kariery lotniczej były tutaj najbardziej przydatne?

Latam od ponad 25 lat i spędziłem w powietrzu 12,5 tysiąca godzin. Bycie pilotem akrobacyjnym i mistrzem świata w Air Race pozwoliło mi przyzwyczaić się do tego, że samolot ma swoje ograniczenia. Bycie kapitanem w Wizz Air pomogło mi opracować zestaw procedur, których należy przestrzegać, i ustawić listę kontrolną operacji w taki sposób, aby uczynić ją świetnie zorganizowaną i pozwalającą utrzymać najwyższy poziom bezpieczeństwa. Zasadniczo połączenie umiejętności nabytych podczas latania różnymi samolotami pomogło mi przygotować się najlepiej, jak tylko potrafię.

Czy fakt, że pracowałeś kiedyś jako mechanik lotniczy, pomógł ci w projekcie?

Zdecydowanie tak, zwłaszcza jeśli chodzi o modyfikację samolotu. Dokładnie wiedziałem, o czym mówią inżynierowie i mogłem zaproponować swoje rozwiązania, które miały szansę ułatwić nam życie.

Kierowcy Formuły 1 zaczynają jeździć, gdy są bardzo młodzi. Czy ta zasada dotyczy również latania – trzeba zacząć jak najwcześniej?

Jeśli chodzi o rozwijanie umiejętności w bardzo młodym wieku, w lataniu nie jest to takie proste jak w innych sportach motorowych. Nie możesz legalnie latać solo, dopóki nie

Aktualna Mapa Po Cze W Gierskiego Przewo Nika

Wykonaliśmy ponad 650 lądowań, przygotowując się do tego wyczynu. Większość z nich odbywała się w Częstochowie w Polsce, gdzie mieszkam i mogłem ćwiczyć tak często, jak tylko pozwalał na to czas. Trenowaliśmy też w Arizonie i oczywiście trzy tygodnie w Dubaju.

W 2019 roku wylądowałeś na molo w Sopocie. Czy można to porównać do lądowania na lądowisku dla helikopterów w Dubaju?

Molo było naprawdę długie i nie stanowiło wyzwania pod tym względem, ale było bardzo wąskie, miałem tylko 1,2 metra z każdej strony samolotu. Zwykle w Sopocie mamy boczne wiatry, więc i to nie było takie łatwe, jak wygląda na filmikach, ale stanowiło dobre przygotowanie do Dubaju.

Czy w trakcie przygotowań do lądowania w Dubaju pojawiły się jakieś przeciwności losu, które wzbudziły niepokój o powodzenie projektu?

Jedyną niedogodnością była pogoda. Mieliśmy naprawdę wąskie okno wiatrowe, które mogliśmy zaakceptować, a zazwyczaj takie kierunki i prędkości zdarzają się w Dubaju tylko w mniej więcej pięciu procentach przypadków, więc trzeba było cierpliwie czekać na sprzyjające warunki.

Jak pewny jesteś swoich umiejętności teraz, po wylądowaniu na dachu dla helikopterów? Czy lądowanie każdą maszyną, w każdym punkcie, jaki sobie wymarzysz, jest w twoim zasięgu?

Mam nadzieję, że tak, moi koledzy w pracy żartowali, że powinienem być wpisany tylko na loty do Dortmundu, który w siatce połączeń jest naszym miejscem docelowym z najkrótszym dostępnym pasem startowym.

Można się domyślić, że nie spoczniesz na przysłowiowych laurach. Jakie są twoje kolejne cele po wylądowaniu samolotem na szczycie wieżowca?

Mam dużo szalonych pomysłów, zawsze szalonych, ale nigdy głupich, niestety nie mogę ich ujawnić, bo niektórzy koledzy mogliby je od nas przechwycić.

Twój wyczyn wzbudził duże zainteresowanie mediów, co jest całkowicie zrozumiałe. Pociąga cię rozpoznawalność i popularność, czy raczej tęsknisz za anonimowością?

skończysz 16 lat, a kiedy zaczynasz w młodym wieku latanie z rodziną lub z instruktorem, to oswajając się z nim przez tak długi czas, możesz mieć fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Jak długo trwały przygotowania oraz próby przed lądowaniem na dachu w Dubaju i gdzie się odbywały? Chyba nie w symulatorze...

Zdecydowanie „rozwaliliśmy” internet. Od marca, kiedy wylądowaliśmy, do lipca nie mam ani jednego dnia wolnego bez wywiadów, lotów VIP czy lotów komercyjnych. To fantastyczny czas na promocję lotnictwa, ale nadal pozostaję dość anonimowy, chociaż kiedy nasza załoga przedstawia mnie jako kapitana na pokładzie naszego Airbusa Wizz Air, mamy wiele próśb pasażerów o przyjście i zrobienie zdjęcia po wylądowaniu lub podpisanie karty z autografem, to całkiem miłe.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy kolejnych fascynujących wyzwań lotniczych. ⚫

This article is from: