Tygodnik Panorama 2005_03/04

Page 1

ISSN 0475-6347

U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 3-4 (2619-2620) 16 I - 23 I 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)

Âladami Karen Blixen


Udany rok Przedsi´biorstwo Us∏ugowo-Produkcyjne SPIN Sp. z o.o. istnieje na rynku od 1987 roku i nale˝y do Êcis∏ej czo∏ówki najwi´kszych firm o profilu informatycznym w Polsce. Jest uznanym producentem nowoczesnych rozwiàzaƒ biznesowych i informatycznych dla przedstawicieli niemal wszystkich sektorów gospodarki. Rozwiàzania oferowane przez Spin sà w pe∏ni dostosowane do indywidualnych potrzeb u˝ytkowników, charakteryzujà si´ du˝à wydajnoÊcià i elastycznoÊcià oraz gwarantujà bezpieczeƒstwo gromadzonych danych. Obecnie w SPIN-ie pracuje ponad 350 osób i potencja∏ firmy z roku na rok roÊnie o ok. 30 - 40 proc. Firma ma za sobà 17 lat stabilnego wzrostu i rozwoju w zakresie technologii oraz oferowanych rozwiàzaƒ. Sztandarowym produktem SPIN-u jest system billingowy „Serat2“ - ÊciÊle dedykowany Telekomunikacji Polskiej. Od lutego ubieg∏ego roku przy jego pomocy narodowy operator rozlicza 100 proc. swoich abonentów, czyli ponad 10 mln osób. Do niedawna obroty firmy pochodzi∏y g∏ównie ze sprzeda˝y oprogramowania, które wytwarzano na zamówienie. DziÊ SPIN w du˝ym stopniu nastawia si´ na dzia∏alnoÊç integracyjnà. Proponuje swoim klientom kompleksowe rozwiàzania biznesowe i informatyczne, zarówno w∏asne, jak i partnerów. Kluczowym atutem, podobnie jak na poczàtku dzia∏alnoÊci, jest kadra posiadajàca unikalne w skali kraju doÊwiadczenie oraz umiej´tnoÊci. O dotychczasowych osiàgni´ciach i planach na przysz∏oÊç z Andrzejem Musio∏em, prezesem Zarzàdu i Micha∏em Górskim, wiceprezesem Zarzàdu PUP SPIN Sp. z o.o. rozmawia Aleksandra Polanowska. - Czy miniony rok mo˝na uznaç za udany dla firmy Spin?

jest pozycja SPIN w rankingu najdynamiczniej rozwijajàcych si´ spó∏ek „Technology Fast 50“, organizowanym przez Deloitte&Touche. WÊród polskich firm IT zaj´liÊmy wysokie 4 miejsce. - Jakie korzyÊci przyniesie wejÊcie spó∏ki na gie∏d´? Micha∏ Górski: WejÊcie na gie∏d´ to kolejny krok w rozwoju firmy oraz mo˝liwoÊç pozyskania kapita∏u na rozwój i inwestycje. Ju˝ w pierwszym kwartale 2005 roku planujemy przeprowadziç emisj´ dla inwestorów, a Êrodki z niej w znacznej cz´Êci przeznaczyç na kolejne akwizycje. Poza tym mamy ÊwiadomoÊç, ˝e spó∏ki gie∏dowe sà postrzegane jako firmy o wi´kszym presti˝u. Sà zdecydowanie bardziej rozpoznawalne - to, co si´ dzieje na gie∏dzie jest codziennie relacjonowane w mediach biznesowych i buduje korzystny wizerunek firmy na rynku. Ze wzgl´du na obowiàzki informacyjne, spó∏ka publiczna staje si´ w pe∏ni przejrzysta, przez co wzrasta wiarygodnoÊç firmy w oczach jej partnerów. Emitenci twierdzà zgodnie, ˝e po wejÊciu na gie∏d´ zainteresowanie ofertà spó∏ki jest wi´ksze. I z tego wszystkiego zamierzamy oczywiÊcie skorzystaç. - Jaki wp∏yw na dzia∏alnoÊci firmy ma wejÊcie Polski do UE? Andrzej Musio∏: Od d∏u˝szego czasu interesujemy si´ wykorzystaniem Êrodków unijnych do finansowania projektów informatycznych. Ostatnio wygraliÊmy znaczàcy przetarg. W ramach programu Phare opracujemy i wdro˝ymy informatyczny system zarzàdzania bud˝etami jednostek samorzàdu terytorialnego. Plany informatyzacji administracji polskiej w latach 2005-2008 wyglàdajà bardzo optymistycznie. W zwiàzku z tym zamierzamy wziàç aktywny udzia∏ w kolejnych du˝ych projektach finansowanych z Funduszy Strukturalnych UE. - Jakie plany ma firma w bie˝àcym roku?

Andrzej Musio∏: Zdecydowanie tak. By∏ to dla nas rok prze∏omowy i otwierajàcy nowe mo˝liwoÊci rozwoju. Do niedawna znaczna cz´Êç przychodów SPIN pochodzi∏a g∏ównie z sektora telekomunikacyjnego. StaraliÊmy si´ to zmieniç, wzbogacajàc naszà ofert´ o nowe produkty, przejmujàc spó∏ki, które mogà rozszerzyç nasze kompetencje. Cel osiàgn´liÊmy. DziÊ przychody z telekomunikacji stanowià mniej ni˝ 55 proc., pozosta∏a cz´Êç pochodzi z innych rynków m.in. medycyny, energetyki, przemys∏u i finansów. G∏ówni klienci firmy -oprócz Telekomunikacji Polskiej S.A. - to m.in. NFZ, centra krwiodawstwa, szpitale, zak∏ady energetyczne, banki i ubezpieczenia. Wa˝nym wydarzeniem w minionym roku by∏a dla nas fuzja z bydgoskà spó∏kà gie∏dowà Telmax S.A., znanym dostawcà systemów billingowych w sektorze u˝ytecznoÊci publicznej. Po trwajàcych blisko dwa lata przygotowaniach, 20 grudnia sàd zarejestrowa∏ po∏àczenie. Nowa spó∏ka, która docelowo przyjmie nazw´ SPIN S.A., b´dzie jednym z liderów sektora IT na warszawskim parkiecie. Wspólnie dokonaliÊmy ju˝ kilku akwizycji. Przedsi´biorstwo Us∏ugowo-Produkcyjne SPIN Sp. z o.o. przej´∏o warszawskà firm´ WiedzaNet, specjalizujàcà si´ w e-learningu. Z kolei Telmax S.A., jeszcze przed po∏àczeniem, naby∏ wi´kszoÊciowe udzia∏y w Przedsi´biorstwie Innowacyjno-Wdro˝eniowym Kom-Pakt. Spó∏ka ta oferuje systemy billingowe i ERP oraz us∏ugi informatyczne dla firm sektora us∏ug u˝ytecznoÊci publicznej. Najlepszym dowodem na to, jaki by∏ 2004 rok,

Micha∏ Górski: Chcemy nadal rozszerzaç naszà ofert´ oraz zdobywaç nowe rynki. W zwiàzku z tym planujemy m.in. kolejne akwizycje. Zamierzamy zostaç w najbli˝szym czasie jednym z najwa˝niejszych graczy na polskim rynku informatycznym, który oferuje - najwy˝szej jakoÊci kompleksowe rozwiàzania i us∏ugi. Mamy ju˝ konkretne plany zwiàzane z dalszym wzrostem przychodów oraz utrzymaniem wysokiej rentownoÊci realizowanych projektów. Dà˝ymy do tego, abyÊmy byli obecni i rozpoznawalni we wszystkich sektorach gospodarki. Zadowolenie i satysfakcja klienta jest dla nas najwy˝szà wartoÊcià.


W numerze:

Paestum czyli Posejdonia str. 8

Âladami Karen Blixen str. 12

Wojenne

Muzyka bez granic

wszy str. 10

Non multa, sed multum 3 stycznia. Godzina 12.20. Samolot zatacza kr´gi, lawirujàc coraz ni˝ej i ni˝ej, przechyla si´ raz w jednà, raz w drugà stron´. Spoglàdam na widoki za jajowatym okienkiem i wzdycham. Szare po∏acie ziemi, szare powietrze. Szaro. Pilot podaje informacj´, ˝e temperatura na zewnàtrz si´ga 4 stopni Celsjusza. Chocia˝ zima i tak jest wyjàtkowo ∏agodna, zastanawiam si´, dlaczego tak ma∏o. Wysiadajàc z samolotu otrzàsam si´ z zimna i z niech´cià zak∏adam kaptur na g∏ow´. Siàpi deszcz. Niechby chocia˝ la∏o konkretnie, myÊl´ sobie, a najlepiej niech krajobraz zostanie pokryty warstwà bia∏ego puchu. Niech chwyci porzàdny mróz! By∏oby to lepsze od tej nie-zimy. Za ka˝dym razem gdy wracam do domu z daleka, odnosz´ wra˝enie, ˝e obudzi∏am si´ z pi´knego snu. Z niech´cià myÊl´ o trudnej aklimatyzacji. Gdzie si´ podzia∏y kolory, gdzie sà zapachy? Jakie to niesprawiedliwe, myÊl´ dalej, ˝e jedni ludzie majà na co dzieƒ to, co drudzy oglàdajà tylko od Êwi´ta. Palmy, soczyste kolory kwiatów na drzewach, egzotyczne odg∏osy natury i ciep∏o si´gajàce nas niewidzialnà r´kà prosto z nieba dla niektórych sà tylko widokiem z pocztówki lub folderu turystycznego. Dla innych sà szarà (!!!) rzeczywistoÊcià. Na drugi dzieƒ znajomy z Johannesburga przysy∏a SMS: „Jak tam po powrocie?“. Od-

str. 20

Różne odcienie szarości powiadam wi´c: „Wysz∏am z domu o 7.30 i by∏o ciemno. Siedzia∏am w biurze, za oknem by∏o szaro. Wysz∏am z pracy o 17.00 i by∏o ciemno. ZabraliÊcie do tej Afryki ca∏e s∏oƒce, a ty mnie pytasz, jak tam?“. Jestem Êwiadoma tego, ˝e niepotrzebnie si´ z∏oszcz´, ale szybko znajduj´ usprawiedliwienie dla swej agresji. Ci´˝ko przyzwyczaiç organizm, który sp´dzi∏ 3 tygodnie odziany w „im mniej, tym lepiej“, dla którego klimatyzacja w samochodzie wydawa∏a si´ niebiaƒskim b∏ogos∏awieƒstwem, do nieustannych ciemnoÊci i zimnych wiatrów szczypiàcych w lica. Jedynym s∏usznym rozwiàzaniem by∏oby, skrz´tnie schowawszy si´ pod puchowà ko∏drà, zasnàç na okres co najmniej 7 dni. Niestety. Czym pr´dzej trzeba si´ wpasowaç w zwyczajowy tryb dnia, dawaç z siebie wi´cej ni˝ zwykle, bo w koƒcu wróci∏o si´ z urlopu i jakoÊ g∏upio tak przebàkiwaç co chwila o zm´czeniu i obezw∏adniajàcej sennoÊci. Dodajàc sobie otuchy Êpiewam pod nosem: „Co ja robi´ tu...uuuu?“. Poniewa˝ pod mojà nieobecnoÊç lodówka nie zape∏ni∏a si´ magicznie, jestem zmuszona zrobiç zakupy. Gdyby moje zasoby finansowe i czasowe by∏y nieograniczone i mog∏abym nabywaç rzeczy wy∏àcznie dla sprawiania sobie przyjemnoÊci, a nie z ˝yciowej koniecznoÊci, zapewne otrzyma∏abym nagrod´ Nobla za wytrwa∏oÊç w wydawaniu pieni´dzy. Ale lawirowanie mi´dzy pó∏kami supermarketu, z nieod∏àcznym wózkiem, w poszukiwaniu mas∏a czy jajek

jest obowiàzkiem przeze mnie bardzo nielubianym. Ju˝ w drodze zdaj´ sobie spraw´, ˝e skrupulatnie sporzàdzona lista zakupów le˝y na stole w kuchni, a ja im bli˝ej sklepu, tym bardziej zapominam, co jest mi potrzebne. Na 100 przygotowanych spisów rzeczy do kupienia, mo˝e dwa pos∏u˝y∏y przeznaczonemu celowi. Jestem tutaj zaledwie drugi dzieƒ, a ju˝ mam doÊç w∏asnego roztrzepania. Parkujàc, mówi´ do siebie o sobie niezbyt pochlebne rzeczy. Poniewa˝ nie mam zbyt wiele miejsca z lewej strony, manewruj´ autem, zbli˝ajàc si´ niebezpiecznie do mojej sàsiadki, która przyglàda mi si´ uwa˝nie, choç ja przecie˝ doskonale panuj´ nad sytuacjà. No i co si´ tak gapi, myÊl´ sobie, boi si´, ˝e jej obetr´ tego starego Fiata, pierwszy raz parkuj´ auto czy co? Kiedy wysiadam, ona dalej stoi i si´ przyglàda. Jestem ju˝ gotowa na ostrà wymian´ zdaƒ, czekam tylko, a˝ zaatakuje. I co s∏ysz´? „Jakie pani ma pi´kne auto!“. Pisz´ o tym dlatego, ˝e nie zawsze rzeczy sà takimi, jakimi nam si´ wydajà. Chodzimy na∏adowani negatywnymi myÊlami, z∏oÊcimy si´ na drobiazgi i nawet nie uÊwiadamiamy sobie, ile razy ktoÊ mia∏ ochot´ powiedzieç nam coÊ mi∏ego, a nie zrobi∏ tego w obawie przed naszà srogà minà. A dobre s∏owo wypowiedziane szczerze i ˝yczliwie znaczy o wiele wi´cej ni˝ szaroÊç za oknem czy deszcz stukajàcy w parapet. KATARZYNA WYKA

• Na okładce: MAGDALENA SMOŁAWSKA • Foto: WIESŁAW ADAMIK

WWW.ZEWPRESS.COM

Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej? (40) Rok 1992 (cz´Êç 2.) W wydaniu na 8 marca znajdujemy znakomity reporta˝ o IRA (Irlandzka Armia Republikaƒska, z angielskiego Irish Republican Army) organizacji, o której dzisiaj si´ prawie nie s∏yszy, a która swego czasu nie schodzi∏a z czo∏ówek dzienników. Warto zatem przypomnieç nieco historii. IRA to organizacja zbrojna walczàca poczàtkowo o niepodleg∏oÊç Irlandii, a od 1921 roku o przy∏àczenie Irlandii Pó∏nocnej do Republiki Irlandii. Irlandzka Armia Republikaƒska powsta∏a po nieudanym powstaniu wielkanocnym w kwietniu 1916 roku, w wyniku przekszta∏cenia Irlandzkich Ochotników. Twórcà IRA by∏ Michael Collins, który zamierza∏ stworzyç oddzia∏y, b´dàce w stanie przetrwaç w starciu z wielokrotnie silniejszymi wojskami brytyjskimi, dzi´ki za-

4

stosowaniu taktyki partyzanckiej. Latem 1919 roku liczàca 15000 ludzi armia republikaƒska zacz´∏a walk´ z 50000 brytyjskich ˝o∏nierzy, których dodatkowo wspomagali liczni Ochotnicy Ulsterscy. Irlandzka wojna o niepodleg∏oÊç trwa∏a dwa lata. IRA atakowa∏a ˝o∏nierzy z zasadzek, zabija∏a agentów brytyjskiej policji oraz Irlandczyków wspó∏pracujàcych z Brytyjczykami. W∏adze brytyjskie odpowiedzia∏y terrorem. Wojna zakoƒczy∏a si´ w lipcu 1921 roku podpisaniem Traktatu (Treaty), na mocy którego 26 po∏udniowych hrabstw Irlandii sta∏o si´ brytyjskim dominium. Decyzj´ o losie 6 hrabstw pó∏nocnych pozostawiono na póêniej. Jednym z sygnatariuszy Traktatu by∏ Michael Collins. Wi´kszoÊç ˝o∏nierzy IRA uzna∏o traktat, mimo ˝e jego warunki dalekie by∏y od tego, o co walczyli. Ich stanowisko popar∏a te˝ znaczna cz´Êç spo∏e-

Panorama

czeƒstwa. Jednak cz´Êç cz∏onków IRA nie zgodzi∏a si´ na Traktat. Wywo∏a∏o to roz∏am. Popierajàcy Traktat bojownicy IRA stali si´ armià Wolnego Paƒstwa Irlandzkiego, zaÊ przeciwnicy Traktatu, okreÊlani jako IRA antytraktatowa, postanowili walczyç o pe∏nà niepodleg∏oÊç 32 irlandzkich hrabstw. Gdy nie zdo∏ali uzyskaç wystarczajàcego poparcia w wyborach, wszcz´li wiosnà 1922 roku wojn´ domowà. W trwajàcych troch´ ponad rok walkach zgin´∏o oko∏o tysiàca ludzi. WÊród zabitych by∏ Michael Collins, zastrzelony przez przeciwników Traktatu. IRA przegra∏a wojn´ domowà, ale nie wyzby∏a si´ myÊli o zjednoczeniu Irlandii. W roku 1937 organizacja próbowa∏a zabiç w BelfaÊcie króla Jerzego VI. Pod koniec lat 50. armia republikaƒska przeprowadzi∏a kilkuletnià ofensyw´ na pograniczu Irlandii Pó∏nocnej, ale nie przynios∏a ona spodziewanych sukcesów. W roku 1966 powsta∏a NICRA i rozpocz´∏a pokojowà walk´ o równouprawnienie katolików w Irlandii Pó∏nocnej. Dzia∏alnoÊç NICRA wywo∏a∏a gwa∏townà reakcj´ cz´Êci protestanckich mieszkaƒców Irlandii Pó∏nocnej - wpierw bojówkarze wspierani czasami przez policjantów z RUC atakowali demonstracje,


a w 1968 roku zacz´li atakowaç katolickie dzielnice. W tym okresie IRA by∏a ma∏o aktywna. Jesienià 1969 roku na kongresie organizacji dosz∏o do roz∏amu. Radykalniejsi dzia∏acze stwierdzili, ˝e w∏adze IRA nie zrobi∏y wystarczajàco du˝o, aby ochroniç katolików. Organizacja rozpad∏a si´ na radykalnà Provisional IRA (IRA Tymczasowa, PIRA), której cz∏onków zwano Provos, i Official IRA (IRA Oficjalna). PIRA postawi∏a na dawne wartoÊci republikaƒskie i rozpocz´∏a przygotowania do wojny partyzanckiej. W lutym 1971 roku z ràk IRA zginà∏ pierwszy brytyjski ˝o∏nierz. Zacz´∏a si´ wojna, w której IRA walczy∏a nie tylko z ulsterskà policjà (RUC) i brytyjskà armià, ale te˝ z nielegalnymi protestanckimi organizacjami zbrojnymi (np. UVF). W jej trakcie wszystkie strony dopuÊci∏y si´ licznych zbrodni. Prowadzone od czasu do czasu rozmowy nie przynosi∏y ˝adnych pozytywnych efektów. Przez ponad 20 lat zamachy bombowe, polityczne zabójstwa, ostrzeliwanie domów z broni maszynowej by∏y elementami dnia codziennego w Irlandii Pó∏nocnej, o zwyk∏ych zamieszkach i podpaleniach nie wspominajàc. Miasta zosta∏y przedzielone murami i drutem kolczastym. Najsilniejszym wsparciem dla IRA byli Irlandczycy ˝yjàcy w USA. Broƒ uzyskiwano z przeró˝nych êróde∏, z których najistotniejszym by∏y libijskie dostawy. Do jednego z najg∏oÊniejszych wydarzeƒ tamtego okresu dosz∏o w 1981 roku. Wielu przebywajàcych w wi´zieniach cz∏onków IRA podj´∏o wtedy strajk g∏odowy, ˝àdajàc uznania ich wi´êniami politycznymi (byli wi´zieni jako kryminaliÊci). W wyniku protestu zmar∏o 10 g∏odujàcych. Na poczàtku lat 90. IRA przeprowadzi∏a niszczycielskie zamachy bombowe w centrach brytyjskich miast wyrzàdzajàc ogromne szkody. Dzi´ki telefonicznym ostrze˝eniom by∏o niewiele ofiar wÊród ludzi. We wrzeÊniu 1994 IRA og∏osi∏a zawieszenie broni, które przetrwa∏o do lutego 1996 roku. Kolejne zawieszenie

broni IRA og∏osi∏a w lipcu 1997 roku i trwa ono do dzisiaj. Równie˝ w tym wydaniu publikujemy informacj´ o Êlubie 62-letniego wówczas Jasera Arafata z 28-letnià Suhà Tavil. Rzecz dla Palestyƒczyków by∏a bulwersujàca zarówno ze wzgl´du na m∏ody wiek wybranki wodza jak równie˝ fakt, ˝e by∏a katoliczkà (przed zaÊlubinami przesz∏a oczywiÊcie na islam). 22 marca drukujemy wywiad z Andrzejem Sochà, wydawcà polskiej wersji „Mein Kampf“. Sprawa by∏a niezwykle kontrowersyjna i tytu∏ zosta∏ „aresztowany“ i ostatecznie nie zosta∏ dopuszczony do obrotu. Byç mo˝e dzisiaj sprawa mia∏aby si´ inaczej, aczkolwiek wcale nie mam tej pewnoÊci. 29 marca piszemy o nowych paszportach zaÊ 12 kwietnia o bud˝ecie przewidujàcym wzrost cen ˝ywnoÊci o 33%, artyku∏ów przemys∏owych o 45% i us∏ug o 70%. I tak z myÊlami o kolejnych podwy˝kach cen zostaliÊmy do dzisiaj.

W wydaniu na 3 maja reporta˝ z otwarcia pierwszego (i jak na razie jedynego w Europie) „Euro Disneylandu“ pod Pary˝em. Wkrótce te˝ to miejsce sta∏o si´ programem obowiàzkowym dla wielu wycieczek, zw∏aszcza szkolnych i rodzinnych. 14 czerwca informujemy o przyj´ciu przez Sejm tzw. Uchwa∏y lustracyjnej, zobowiàzujàcej ministra spraw wewn´trznych do podania pe∏nej informacji na temat urz´dników paƒstwowych od szczebla wojewody wzwy˝ a tak˝e senatorów, pos∏ów, s´dziów i adwokatów b´dàcych wspó∏pracownikami s∏u˝b bezpieczeƒstwa w latach 1945-92. Projekt uchwa∏y zosta∏ zg∏oszony przez Janusza KorwinaMikke i glosowa∏o za nim 209 pos∏ów. Rzecz ca∏a mia∏a miejsce 28 maja i wywo∏a∏a d∏ugotrwa∏y kryzys rzàdowy, ale o tym w kolejnym odcinku cyklu. TADEK Zdj´cia ARC

CJA LUSTRA

Panorama

5


Moim zdaniem

Sprawiedliwy z lewicy Kiedy Sojusz Lewicy Demokratycznej szuka pomocy u W∏odzimierza Cimoszewicza, to zwykle jest w bardzo ci´˝kim po∏o˝eniu. Nie po raz pierwszy ten dosyç osch∏y i jak sam o sobie mówi - sztywny polityk ratuje przed ca∏kowità kompromitacjà swoje ugrupowanie. Byç mo˝e jednak ju˝ po raz ostatni. Jeszcze przed wyborem na marsza∏ka Sejmu sygnalizowa∏ on, ˝e po zakoƒczeniu tej kadencji Sejmu wycofa si´ z ˝ycia publicznego. I trudno si´ dziwiç, ˝e porzàdny cz∏owiek mo˝e mieç serdecznie dosyç obracania si´ w towarzystwie aferzystów, kryminalistów, karierowiczów i k∏amców, nie tylko zresztà lustracyjnych. Raz ju˝ Cimoszewicz wykona∏ podobny gest. Schowa∏ si´ w jakiejÊ wiosce na Podlasiu, w gospodarstwie, które odziedziczy∏a jego ˝ona, hodowa∏ Êwinie i krowy, próbowa∏ te˝ zarobiç wi´ksze pieniàdze na zwierz´tach futerkowych, ma∏o u nas znanych szynszylach, ale ten biznes podobno nie wypali∏. Choç wÊród rolników uchodzi∏ za „miastowego“ (pochodzi z Warszawy), a na dodatek nie ukrywa∏ swojego ateizmu, zdoby∏ w okolicy spore zaufanie. Do tego stopnia, ˝e przed kolejnymi wyborami w 1993 roku SLD upomnia∏ si´ o zbuntowanego W∏odka, bo móg∏ on odegraç rol´ tzw. lokomotywy na regionalnej liÊcie. Tak to bowiem w obo-

wiàzujàcej u nas ordynacji proporcjonalnej niestety jest, ˝e jeden popularny kandydat potrafi zgarnàç tyle g∏osów, i˝ wystarczà one do wprowadzenia do Sejmu jeszcze kilka politycznych miernot. Jeszcze wczeÊniej „Cimoszko“, jak nazywajà go w Bia∏ostockiem, ratowa∏ honor postkomunistycznej lewicy w pierwszych powszechnych wyborach prezydenckich. Wiadomo by∏o, ˝e wygra ktoÊ z SolidarnoÊci - Wa∏´sa albo Mazowiecki (chocia˝ Tymiƒski omal nie sp∏ata∏ tym dwóm figla) ale SLD wypada∏o te˝ kogoÊ wystawiç, aby zaakcentowaç swoje istnienie. Wiadomo by∏o, ˝e kandydat taki jest bez szans, jednak powinien zgarnàç przyzwoità pul´ g∏osów. Tymczasem postkomunistyczni karierowicze jak KwaÊniewski, Miller czy Oleksy tej Êrednio sympatycznej roli kandydata z góry spisanego na straty nie chcieli si´ podjàç, aby sobie nie paliç nazwisk, gdy˝ politykowi podobno nic tak nie szkodzi, jak opinia przegranego pretendenta do jakiegoÊ urz´du. Wszyscy chcieliby iÊç od zwyci´stwa, do zwyci´stwa - niczym Napoleon. Cimoszewicz si´ poÊwi´ci∏, no i potem omija∏y go ju˝ g∏ówne polityczne awanse, a˝ do tzw. afery Olina, kiedy dosta∏ fotel premiera, po odchodzàcym w nies∏awie Oleksym. DziÊ z tych prawie dwóch lat szefowania rzàdowi przez Cimoszewicza pami´ta mu

Zaprosili nas

dziwiaç na salach wystawowych sosnowieckiego Muzeum do koƒca stycznia.

Galeria Sztuki Wspó∏czesnej BWA w Katowicach na wystaw´ ÂLÑSK ACTIV. W wystawie udzia∏ biorà: Katarzyna Bochenek, S∏awek Brzoska, Marek Glinkowski, Ma∏gorzata Jab∏oƒska i Piotr Szewczyk, Ksawery Kaliski, Wojtek Kucharczyk, Marek KuÊ, Leszek Lewandowski, Piotr Lutyƒski, Krzysztof Morcinek, Anna Na∏´cka, Krystyna Pasterczyk, Wjosna, Jerzy Ziomber. Kuratorzy wystawy: Marek KuÊ, Stanis∏aw Ruksza. Wystawa czynna codziennie od wtorku do niedzieli w godzinach 10.00 - 18.00.

Muzeum w Sosnowcu ul. Chemiczna 12 na wernisa˝ wystawy „Spotkania Artystyczne Sosnowiec 2004“. Organizatorami pleneru sà Urzàd Miejski w Sosnowcu - Wydzia∏ Kultury, Sportu i Rekreacji oraz Muzeum w Sosnowcu. We wrzeÊniu ubieg∏ego roku artyÊci bioràcy udzia∏ w plenerze odbywajàcym si´ na Jurze Krakowsko-Cz´stochowskiej mieli za zadanie stworzyç po trzy prace zwiàzane z tematem spotkania. Ich dzie∏a b´dzie mo˝na po-

6

si´ zazwyczaj tylko wypowiedê z poczàtków wielkiej powodzi w 1997 roku, kiedy to zamiast obiecywaç rolnikom nadzwyczajnà pomoc paƒstwowà, radzi∏ im si´ na przysz∏oÊç ubezpieczaç. Nie brakuje twierdzàcych, ˝e te niezbyt dyplomatyczne, choç niewàtpliwie prawdziwe s∏owa, kosztowa∏y wkrótce SLD przegranà w wyborach. Czy by∏o tak w istocie, trudno wyrokowaç, ale faktem jest, ˝e ten sam cz∏owiek wykona∏ jeszcze kilka innych gestów, za które nie by∏ za bardzo lubiany w swoich szeregach. Tu dla Êcis∏oÊci warto odnotowaç, i˝ Cimoszewicz formalnie nie nale˝a∏ nigdy do partii o nazwie SdRP, poprzedniczki SLD. By∏ natomiast cz∏onkiem starego Sojuszu, który stanowi∏ coÊ w rodzaju platformy wyborczej postkomunistycznej lewicy, skupiajàcej mi´dzy innymi zwiàzkowców spod szyldu OPZZ. Do nowego SLD dzisiejszy marsza∏ek Sejmu jednak ju˝ wstàpi∏. A rzeczonych gestów by∏o kilka. Jako minister sprawiedliwoÊci i prokurator generalny og∏osi∏ s∏ynnà swego czasu akcj´ „czyste r´ce“, majàcà doprowadziç m.in. do ujawniania przypadków tzw. uw∏aszczania si´ pezetpeerowskiej nomenklatury. Skutki by∏y raczej mierne, ale zasadniczy minister niektórym kolegom troch´ krwi napsu∏. Chyba nieco wczeÊniej, jako uchodzàcy za wewn´trzne sumienie lewicy pose∏, sprzeciwia∏ si´ z∏o˝eniu poselskiego Êlubowania przez klubowego koleg´ Leszka Millera, gdy˝ rola tego˝ w tzw. aferze moskiewskich pieni´dzy nie zosta∏a wyjaÊniona. I ten gest nie okaza∏ si´ skuteczny, bo Miller pos∏em zosta∏, a prowadzonemu Êledztwu ukr´cono ∏eb. Panowie zresztà

• Teatr Âlàski na styczniowe przedstawienia: DU˚A SCENA 2, 14, 15 i 16 stycznia o godz. 18.00 - Ray Cooney/John Chapman „Nie teraz, kochanie“ 6 i 7 stycznia o godz. 18.00 - Ray Cooney „Mayday“ 8 stycznia (premiera nauczycielska) i 9 stycznia o 18.00 - George Tabori „Mein Kampf“ 11 stycznia o godz. 18.00 oraz 12 stycznia o godz. 9.00 i 12.15 - Juliusz S∏owacki „Sen srebrny Salomei“ 13 stycznia o godz. 10.00 i 18.00 - Fryderyk Schiller „Intryga i mi∏oÊç“ 22 i 23 stycznia o godz. 18.00 - Per Olov Enquist „Twórcy obrazów“ 28 stycznia (PREMIERA) o godz. 18.00 - Robin Hawdon „Wieczór kawalerski“ GoÊcinnie: 18 stycznia o godz. 18.00 - Piotr Czajkowski „Dziadek do orzechów“ (Opera Âlàska z Bytomia) 24 stycznia o godz. 18.00 - Giuseppe Verdi „Traviata“ (Opera Âlàska z Bytomia)

Panorama


potem si´ pogodzili, a Miller nawet zaoferowa∏ wspania∏omyÊlnie Cimoszewiczowi presti˝owe stanowisko ministra spraw zagranicznych w swoim rzàdzie. Mówi∏o si´ co prawda, ˝e decyzj´ w tej sprawie podjà∏ prezydent, ale premier jej - przynajmniej publicznie - nie oponowa∏. Po tamtej nominacji Cimoszewicza zaczyna∏y pojawiaç si´ ju˝ g∏osy, ˝e oznacza ona namaszczenie na kandydata lewicy w najbli˝szych wyborach prezydenckich. RzeczywiÊcie, funkcja szefa dyplomacji nale˝y nie tylko do presti˝owych, ale te˝ i stosunkowo bezpiecznych. Kierujàcy MSZ nie jest na ogó∏ uwik∏any w ˝adne krajowe afery, nie musi podejmowaç niepopularnych decyzji ekonomicznych w rodzaju podwy˝ek podatków czy obni˝ek Êwiadczeƒ socjalnych, a telewizja ciàgle go pokazuje. I to zazwyczaj w bardzo pozytywnym Êwietle, gdy rozmawia z zagranicznymi politykami, wypowiada si´ po angielsku, czym mo˝e bardzo zaimponowaç przeci´tnemu zjadaczowi chleba w kraju. Nie na darmo swego czasu - co póêniej ujawni∏ Lech Wa∏´sa - Aleksander KwaÊniewski odmówi∏ przej´cia teki premiera od Pawlaka, zaÊ wyra˝a∏ swoje zainteresowanie Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Po wielokrotnym wyst´powaniu w ró˝nych funkcjach niewdzi´cznych, Cimoszewicz wreszcie dochrapa∏ si´ takich stanowisk, które mogà windowaç wy˝ej. Co prawda nie zadeklarowa∏ si´ jeszcze czy stanie do wyÊcigu prezydenckiego, czy nie (powiedzia∏, ˝e niczego nie wyklucza) i wyglàda raczej na to, ˝e w wyborach tych prawica b´dzie nie do pokonania. Ale gdyby jednak przewidywania te mia∏y si´ nie sprawdziç, to Cimoszewicz jest chyba najgodniejszym prezydentury spoÊród lewicowych polityków. JeÊli zosta∏by g∏owà paƒstwa, mo˝na by Êmia∏o uznaç, ˝e sprawiedliwoÊci sta∏o si´ zadoÊç i ˝e przyzwoitoÊç w polityce jednak czasem pop∏aca. SILEZJUSZ

• Teatr Rozrywki w Chorzowie zaprasza... STYCZE¡ 2005 18, wt. godz. 19:00; 19, Êr. godz. 19:00; 20, czw. godz. 19:00 - THE ROCKY HORROR SHOW 21, pt, godz. 19:00; 22 sob. godz. 15:00 (popo∏udniówka) oraz godz. 19:00; 23, nd. godz. 15:00 (popo∏udniówka); - SYLWESTER-BIS (koncert) 25, wt. godz. 19:30; 26, Êr. godz. 19:30; 27, czw. godz. 19:30 - KRZYK wed∏ug Jacka Kaczmarskiego LUTY 2005 m.in.: 8, wt. godz. 18:00 - ZEMSTA NIETOPERZA (goÊcinnie Gliwicki Teatr Muzyczny) 13, nd. godz. 17:00 - BELFER (goÊcinnie monodram Wojciecha PSZONIAKA) 19, sob. godz. 17:00 oraz 19.30; 20, nd. godz. 17:00 oraz 19:30 - DOKTOR HAUST (goÊcinnie Teatr Studio z Warszawy, wyst. Micha∏ ˚EBROWSKI) 21, pn. godz. 19:00 - POD BUDÑ (goÊcinnie koncert) Wi´cej szczegó∏ów: www.teatr-rozrywki.pl

Okruszki z warszawskiego sto∏u „Homoseksualizm“ w filmie „Aleksander" - „Podró˝ poÊlubna“ S∏awy Przybylskiej Pot´˝ny, szeroko ekranowy, nawet zapierajàcy dech w piersiach film Olivera Stone'a „Aleksander“ (Monolith Films) wywo∏uje ju˝ kontrowersje obyczajowe w Polsce. Chodzi o przedstawienie Aleksandra Wielkiego Macedoƒskiego jako homoseksualist´ - jego mi∏oÊç do przyjaciela, Hefajstiona, jednego z jego dowódców, zajmuje znacznà cz´Êç filmu. Jak gdyby chcàc zapobiec wspomnianym kontrowersjom, autorzy interesujàcej i pi´knie wydanej po polsku dla mediów broszury promocyjnej, wybrali bardzo màdrà taktyk´. Opisujà oni sceny, w których, Arystoteles naucza ma∏ego Aleksandra, poruszajàc ró˝ne tematy, m. in. seksualnoÊci. „Aleksander - stwierdzajà - traktuje kwestie seksualne w sposób naturalny, bez pogoni za sensacjà, ale te˝ bez za˝enowania“. Po czym cytujà opini´ Colina Farrella, aktora grajàcego Aleksandra: „W tamtym okresie - mówi on - wyznawano poglàd, ˝e zbli˝enie intelektualne i fizyczne mi´dzy dwoma m´˝czyznami to najczystsza forma obcowania. Nie istnia∏o poj´cie homoseksualizmu czy biseksualizmu. Hefajstion by∏ przyjacielem Aleksandra, razem si´ wychowywali i darzyli czystym uczuciem. Hefajstionem nigdy nie kierowa∏y ˝adne ukryte motywy. By∏ jedynym, w najprawdziwszym tego s∏owa znaczeniu, wiernym towarzyszem, prawdziwym przyjacielem, który zawsze Aleksandrowi dobrze ˝yczy∏“. A nieco wczeÊniej pada w broszurze nast´pujàce zdanie: „SeksualnoÊç, w tradycji hellenistycznej, by∏a pojmowana tak, ˚E NIE ODNOSZÑ SI¢ DO NIEJ ˚ADNE WSPÓ¸CZESNE DEFINICJE“. Czy jednak to wystarczy, ˝eby kontrowersje uÊmierzyç? ...A teraz inny temat. S∏awa Przybylska, której piosenka „Pami´tasz by∏a jesieƒ“ z filmu „Po˝egnania“ Wojciecha Hasa, ze s∏owami „Staruszek portier z uÊmiechem dawa∏ klucz“ sta∏a si´ piosenkà kultowà. Przybylska napisa∏a ksià˝k´ pt. „Podró˝ ˝ycia“. Napisa∏a jà wraz z m´˝em, Janem Krzy˝anowskim, z którym na prze∏omie lutego i marca 2004 roku, odby∏a „podró˝ poÊlubnà“ w 40-lecie ma∏˝eƒstwa. Trasa wiod∏a z Warszawy przez Amsterdam do Filadelfii i na Floryd´ samolotem, a póêniej (w skrócie) przez Meksyk, Cartagen´ (Kolumbia), Jamajk´ i Kana∏ Panamski z powrotem na Floryd´ dwoma luksusowymi w∏oskimi statkami pasa˝erskimi „Costa Mediterranea“ i „Lisica“. Droga powrotna - samolotem - by∏a taka sama, tyle ˝e w odwrotnym kierunku. W czasie tej podró˝y, S∏awa Przybylska dawa∏a koncerty, a Jan Krzy˝anowski prowadzi∏ konferansjerk´ i opowiada∏ dowcipy. Szczególnie podoba∏ si´ nast´pujàcy, ˝ydowski. Kiedy w 1949 roku zacz´to budowaç Nowà Hut´, og∏oszono „nabór“ (tak si´ to wówczas nazywa∏o) ksi´gowych. Zjawi∏ si´ ˚yd, a wi´c kazano mu napisaç podanie i ˝yciorys. On na to: „Ale˝ ja nie umiem pisaç“. „Jak to? ˚yd i nie umie pisaç? - zawo∏a∏ urz´dnik - To fora ze dwora“. Od tamtego momentu up∏yn´∏o trzydzieÊci lat. Na Manhattanie, u Tiffany'ego, zjawia si´ facet w sobolowym futrze z dwoma, jak mówi, sekretarzami i prosi o pokazanie mu bi˝uterii. Wybiera najdro˝sze sztuki i pyta, ile kosztujà. „DwieÊcie czterdzieÊci tysi´cy dolarów“ - odpowiada subiekt. Facet ka˝e jednemu z sekretarzy otworzyç walizk´ pe∏nà studolarówek, i zaczyna liczyç pieniàdze. Na to subiekt: „Przecie˝ móg∏by pan zap∏aciç czekiem“. „Prosz´ pana - odpowiada facet - gdybym ja umia∏ si´ podpisaç na czeku, to bym by∏ do dzisiaj ksi´gowym w Nowej Hucie“. Dowcip ten ma - pewnie nieÊwiadomy - swój dalszy ciàg w ksià˝ce. W czasie pobytu w Cartagenie, korzystajàc z tego, ˝e Kolumbia jest najwi´kszym eksporterem szmaragdów na Êwiecie, Jan Krzy˝anowski obiecuje kupiç S∏awie szmaragd. „Podoba∏ si´ jej - pisze -naszyjnik, bransoleta i klipsy czy te˝ kolczyki. Zapyta∏em o cen´. Odpowiedê obali∏a mnie jak cios boksera - 7.850 dolarów. Ha, ha, ha!“. Pan Jan, niestety, umie pisaç. ZYGMUNT BRONIAREK

Panorama

7


Podró˝e dalekie i bliskie

Paestum czyli Posejdonia

Prawie tropikalny klimat, sielskie krajobrazy, czyste i goràce zarazem morze. Do tego olbrzymi zespó∏ archeologiczny z najlepiej na Êwiecie zachowanymi greckimi Êwiàtyniami! Ponad trzysta kilometrów na po∏udnie od Rzymu le˝y, wcià˝ rzadko odwiedzane przez turystów, choç niezwyk∏e miejsce... Do tego staro˝ytnego raju naj∏atwiej dojedziecie z Neapolu bàdê Salerno jednym z pociàgów regionalnych. Koszt biletu z tego pierwszego (ponad 100 km) wynosi nieca∏e 6 Euro. W bezpoÊredniej bliskoÊci nie znajduje si´ ˝adna wi´ksza miejscowoÊç turystyczna. Mimo, ˝e nie spotkamy tutaj t∏umów turystów, zastaniemy Êwietne, wieloj´zyczne oznakowanie oraz jednà z najlepszych informacji turystycznych w ca∏ej Italii. Mieszkaƒcy i w∏adze regionu starajà si´ bardzo, aby przyciàgnàç turystów. Gdyby choç sto kilometrów w gór´ w∏oskiego pó∏wyspu przesunàç Paestum, odwiedzajàcych by∏yby t∏umy. RzeczywiÊcie, wybierajàc si´ tutaj zapuszczamy si´ na samo po∏udnie w∏oskiego buta. Âwiadczy o tym temperatura, roÊlinnoÊç, ale i klimat miejsca. Fakt, ˝e nie ma tu wielu turystów, sprawia i˝ miejscowoÊç nie traci ani szczypty ze swej staro˝ytnej romantycznoÊci.

8

Panorama


Cztery bramy, trzy Êwiàtynie Wychodzàc ze stacji kolejowej, naprzeciwko zobaczymy Porta Sirena. Jednà z czterech bram, którymi mo˝emy przekroczyç zabytkowe, najlepiej zachowane od czasów antycznych, trzykilometrowe mury kolonii. Po kilkunastominutowej przeprawie wÊród ukwieconej ∏àki, stajemy na wprost serca strefy archeologicznej. Otoczona wspó∏czesnym ju˝ ogrodzeniem oraz na szcz´Êcie nielicznymi wcià˝ stoiskami z pamiàtkami i knajpkami, robi niesamowite wra˝enie. Szczególnie podczas zachodu s∏oƒca. Majestatycznie stojàce, jedna obok drugiej Êwiàtynie wyglàdajà na niezniszczalne w otoczeniu licznych, naruszonych z´bem czasu staro˝ytnych rzymskich budynków i miejsc kultu. Ten widok na d∏ugo zapada w pami´ç. Broniona przez imponujàce i ciàgle wzmacniane mury, ze swoimi czterema bramami w kluczowych punktach i dzi´ki po∏o˝eniu blisko dróg handlowych, Posejdonia szybko osiàgn´∏a wysoki stopieƒ bogactwa, tak˝e artystycznego i kulturalnego. Dlatego w∏aÊnie, w ciàgu stulecia, powsta∏y tu trzy, olbrzymie doryckie Êwiàtynie. Dwie z nich, po∏o˝one jedna przy drugiej, to: najstarsza - Êwiàtynia Hery (zwana te˝ bazylikà - z winy b∏´dnego zakwalifikowania jej przez osiemnastowiecznych archeologów) oraz najlepiej zachowana - Êwiàtynia Neptuna z V w. p.n.e. Trzecia ze Êwiàtyƒ le˝y bardziej odosobniona, na pó∏nocnym kraƒcu Paestum.

Czas jej budowy szacuje si´ na okres pomi´dzy budowà pozosta∏ych dwóch miejsc kultu. To Êwiàtynia Cerery, w∏aÊciwie poÊwi´cona bogini Atenie.

W r´kach Imperium Pot´ga kolonii zach´ci∏a jeden ze Êródlàdowych ludów Italii do podboju. I tak oto oko∏o IV w. p.n.e. Posejdonia zosta∏a poddana okupacji, a jej nazw´ zmieniono na Paistom. Póêniej jeszcze na kilka lat miejscowoÊç wróci∏a w r´ce Greków. Po kolejnej bitwie, podczas której zginà∏ wuj Aleksandra Wielkiego, wczeÊniejszy wybawiciel Posejdonii, ju˝ na sta∏e zosta∏a odebrana swoim za∏o˝ycielom. Ostatecznie, po wojnie przeciwko Pyrrusowi w 273 r. p.n.e., kontrol´ nad miejscowoÊcià przej´∏o Imperium Rzymskie. Rzymianie za∏o˝yli tu koloni´, której dali nazw´ Paestum. Senat rzymski bardzo dba∏ o miasto, gdy˝ podczas wojny przeciw Hannibalowi, otrzyma∏ od mieszkaƒców hojnà pomoc. Rzymianie wzbogacili miasto o wiele budowli, w tym forum, termy, amfiteatr czy tzw. Âwiàtyni´ Pokoju. Miasto ˝y∏o dostatnio, a˝ do czasów póênego cesarstwa. Wtedy to polityka Rzymu obra∏a kierunek wschodni i wi´kszoÊç miast portowych dotknà∏ nieodwracalny kryzys. Mieszkaƒcy Paestum, nawróceni na chrzeÊcijaƒstwo, zostali zredukowani do niewielkiej wspólnoty. Dodatkowo na pobliskich wzgórzach zapanowa∏a malaria, a póêniej Saraceni...

Panorama

Odnaleziony raj romantyków Przez stulecia Êwiàtynie, jak i ca∏e Paestum, by∏y zaroÊni´te bujnà roÊlinnoÊcià Odkryto je dopiero w XVIII wieku podczas budowy pobliskiej drogi. Rozpropagowali jà XVIII-wieczni poeci jak Goethe, Shelley, Canova, Piranesi. I choç min´∏o od tego czasu oko∏o dwustu lat, Paestum wcià˝ pozostaje ma∏à wspólnotà ludzi skupionà wokó∏ zabytków i turystów. Na tych ostatnich - gdy ju˝ zwiedzà greckie i rzymskie pozosta∏oÊci czeka Muzeum Narodowe, w którym mieszczà si´ znaleziska archeologiczne. Szczególnie znane sà malowid∏a z Nagrobka Nurka przedstawiajàce cz∏owieka skaczàcego do niebieskiego morza (stàd nazwa nagrobka). Archeolodzy doszukujà si´ w tym fresku niezwyk∏ej metafory przejÊcia od ˝ycia do Êmierci. Freski te majà prawie 2500 lat! A gdy ktoÊ odwiedzi ju˝ muzeum, po kilknastu minutach pieszej w´drówki (zgodnie z drogowskazami), znajdzie si´ wÊród kampingów i sklepików, które otwierajà drog´ do piaszczystej pla˝y i ciep∏ego morza. Prawdziwy raj na ziemi. Tekst i zdj´cia DAWID W¸ADYKA

9


Historia

Wo j e n n e wszy - Przez kilka ostatnich wojennych miesi´cy karmi∏em wszy - mówi wolno starszy, barczysty m´˝czyzna, zaciàgajàc si´ dymem z papierosa. Wie, ˝e nie powinien paliç, ale w ˝yciu nie unika∏ wielu niebezpieczeƒstw, wi´c i to przyjmuje ze spokojem ducha. W Cz´stochowie znalaz∏ si´ wiosnà czterdziestego czwartego. Zagro˝ony karà Êmierci, na fa∏szywych papierach. - By∏y znakomite - wspomina - nie mog∏y budziç podejrzeƒ... ale nigdy nie wiadomo co Niemcom mog∏o wpaÊç do g∏owy. W ‘44 roku wojna dla nich by∏a ju˝ przegrana. Lecz to wcale nie znaczy∏o, ˝e stali si´ mniej niebezpieczni. Wr´cz przeciwnie: ∏apanki, przeszukania by∏y na porzàdku dziennym. Stale wywo˝ono ludzi „na roboty“ w g∏àb Rzeszy, w ka˝dej chwili mo˝na by∏o trafiç do obozu w Auschwitz. KtoÊ mu doradzi∏: najlepszym zabezpieczeniem mo˝e byç dokument stwierdzajàcy, ˝e si´ pracuje dla III Rzeszy. Takie osoby znajdowa∏y si´ pod ochronà, nie grozi∏a im wysy∏ka, mog∏y mniej obawiaç si´ ∏apanek, innych niedogodnoÊci czasu wojny. Do Cz´stochowy ewakuowa∏ si´ z Lwowa oddzia∏ Instytutu profesora Rudolfa Weigla,

10

w którym produkowano szczepionki przeciwko durowi plamistemu popularnie zwanemu tyfusem. Zbigniew Wiltosiƒski mia∏ wówczas dwadzieÊcia lat, niespokojnà dusz´, która popycha∏a go do dzia∏aƒ przeciwko Niemcom i par´ razy tylko szcz´Êcie i mo˝e odrobina przenikliwoÊci pozwoli∏y mu uniknàç najgorszego. Na myÊl, ˝e móg∏by s∏u˝yç Niemcom, jeszcze dzisiaj si´ wzdraga, gdy˝ zbyt wiele rzeczy okropnych si´ napatrzy∏ i dozna∏, ale wtedy wyjaÊniono mu, ˝e szczepionki s∏u˝à tak˝e Polakom, a poza tym jego dokumenty b´dà go ochrania∏y przy dzia∏alnoÊci „w podziemiu“. Starszy m´˝czyzna zaciàga si´ papierosem by znów wyjaÊniç dobitnie swojà kwesti´. Otó˝ nigdy nie spotka∏ profesora Rudolfa Weigla, chocia˝ tych, którzy karmili wszy, znajomi, a tak˝e oni mi´dzy sobà witali si´ pozdrowieniem „czeÊç Weigl“, wi´c w pewien sposób uto˝samia si´ ze znakomitym profesorem. W jego przekonaniu urodzony w 1883 roku profesor zoologii a tak˝e bakteriolog, Polak austriackiego pochodzenia, by∏ jednym z najwybitniejszych naukowców. Tu˝ przed II wojnà Êwiatowà, w badaniach na durem plami-

Panorama

stym doszed∏ do wyprodukowania szczepionki uodparniajàcej, tworzàcej si´ w jelicie wszy, tej w∏aÊnie wszy która jest najwi´kszym roznosicielem tej zakaênej choroby, cz´sto w tamtym okresie prowadzàcej do Êmierci. Epidemie duru szczególnie cz´sto wybucha∏y w ˝o∏nierskich okopach, dziesiàtkujàc walczàcych i pozbawiajàc ich woli walki. Tyfus by∏ chorobà n´dzy, biedy, wyczerpania. By∏ jak z∏y los, piecz´tujàcy trudne ˝ycie. Wiltosiƒski twierdzi, ˝e odkrycie lwowskiego profesora Wydzia∏u Lekarskiego Uniwersytetu im. Jana Kazimierza by∏o na miar´ dokonania Aleksandra Fleminga, który w 1945 roku odkry∏ penicylin´ za co otrzyma∏ tytu∏ szlachecki i Nagrod´ Nobla. Podobno, ale to tylko podobno, Rudolf Weigel by∏ kandydatem do tego wyró˝nienia, lecz niestety jego nominacji sprzeciwi∏y si´ powojenne w∏adze Polski Ludowej, motywujàc swoje stanowisko zarzutem wspó∏pracy w czasie wojny z okupantem. Zarzut z perspektywy czasu wydaje si´ absurdalny, ale tu˝ po 1945 roku, kiedy pami´ç o czasach pogardy by∏a tak Êwie˝a i bolesna, pod wp∏ywem emocji dokonywano uproszczonych osàdów postrzegajàc okres 1939-45 w czarno-bia∏ych barwach. Co prawda pod wp∏ywem opinii dochodzàcych z ca∏ego Êwiata, w 1953 roku profesor Rudolf Weigel otrzyma∏ Nagrod´ Paƒstwowà I-go stopnia, lecz nie przywrócono mu jego Katedry. Zmar∏ w Zakopanem w 1957 roku i ma∏o kto pami´ta polskiego powojennego kandydata do nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, w której nie doczekaliÊmy si´ swojego przedstawiciela. - Szkoda - stwierdza starszy m´˝czyzna, dodajàc, ˝e nigdzie nie spotka∏ si´ a˝eby imieniem profesora uczczono plac, ulic´, chocia˝ jak ma∏o kto na to zas∏u˝y∏. Milczy, a na jego twarzy maluje si´ wyrzut... Wszy karmi∏o si´ codziennie, przez oko∏o pó∏ godziny. Ka˝dy karmiàcy - dominowa∏y kobiety - zwykle byli ludêmi m∏odymi, zdrowymi, których sam wyglàd na to wskazywa∏. Na poczàtku byli zaszczepiani aby uodporniç si´ na niebezpieczeƒstwo zaka˝enia. Wiltosiƒski pami´ta, ˝e wesz (a nie by∏y one w latach wojny czymÊ wyjàtkowym) budzi∏a w nim odraz´. A karmienie ca∏ej gromady, stada... Dla ka˝dego karmiciela przygotowywano m∏ode osobniki. Umieszczone by∏y w pojemnikach z drewna bukowego o wymiarach 10 x 5 cm i wysokoÊci dwóch centymetrów. Wywiercone w nich by∏y otwory o Êrednicy oko∏o 4 cm, do których przymocowana by∏a delikatna, ale bardzo mocna zielona siateczka. Siateczka dotyka∏a cia∏a dawcy przez którà wszy ssa∏y krew. Pude∏ka zak∏adane by∏y powy˝ej kolan, tam gdzie znajdujà si´ wy∏àcznie mi´Ênie. Przytrzymywa∏a je mocna gumka, tak aby przylega∏y ca∏kowicie do cia∏a. W czasie karmienia odczuwa∏o si´ niewielkie sw´dzenie, dra˝nienie. Nakarmiona wesz p´cznia∏a i sama odpada∏a od siatki. - Nie by∏o to mile - wspomina pan Zbigniew - ale z czasem przechodzi∏o w rutyn´. Niektóre z paƒ zabiera∏y na czas karmienia robótki, ca∏kowicie im si´ oddajàc. Dla nas m∏o-


dych m´˝czyzn sam ceremonia∏ karmienia mia∏ dodatkowy aspekt, odrobiny, czàstki zakazanego owocu. W tamtych latach ods∏oni´cie przez kobiet´ kolana by∏o czymÊ co mo˝na by∏o oglàdaç jedynie w programach rewiowych. Natomiast nam bardzo cz´sto zdarza∏o si´ widzieç niczym nie os∏oni´tà kobiecà nog´, znacznie powy˝ej kolana. Niektóre z paƒ, dostrzegajàc nasze zainteresowanie, popisywa∏y si´ swoistà kokieterià, tak ˝e przypuszczam i˝ nasza krew pulsowa∏a mocniej - Êmieje si´. Zak∏ad profesora Weigla mieÊci∏ si´ w Cz´stochowie przy ulicy Wilsona, w pobli˝u dworca kolejowego. Po kolejnym karmieniu otrzymywa∏o si´ pieczàtk´ do „Arbeitsbescheinigung“. Starszy m´˝czyzna wyjmuje dokument, który pozwala∏ mu w miar´ spokojnie doczekaç wyzwolenia. Ostatnia pieczàtka odbita jest pod datà 16 stycznia 1945 roku. Otrzymywali za swojà prac´ wynagrodzenie. Ju˝ nie jest w stanie sobie przypomnieç ile ono wynosi∏o, ale by∏y to kwoty niewielkie, chocia˝ bardzo starannie rozliczane. W którymÊ z opracowaƒ a Wiltosiƒski jest zbieraczem, czytelnikiem wszystkich ksià˝ek dotyczàcych drugiej wojny Êwiatowej - przeczyta∏, i˝ w Instytucie profeso-

ra Weigla w czasie wojny zatrudnieni byli g∏ównie Austriacy. Sporo wÊród nich by∏o zakonników. Chocia˝ tyle lat up∏yn´∏o od tamtego czasu, Wiltosiƒski w pami´ci zachowa∏ wielu spoÊród nich. To kolejny wojenny paradoks: przyjaêƒ mi´dzy okupantem a okupowanymi... Jeszcze jeden dowód na to, ˝e wojny, wojennych prze˝yç nie sposób opisaç jedynie w bia∏o-czarnych barwach. Do dzisiaj pami´ta nazwiska sztabs-lekarza majora Bartha, kwatermistrza Feniga, gefrajtra Linnera. Gdyby nie ob∏àkaƒczy plan Hitlera, byç mo˝e zostaliby przyjació∏mi... Nie jeden raz ci ˝o∏nierze Wermachtu chronili ich przed funkcjonariuszami Gestapo, wsz´dzie w´szàcymi sabota˝, dzia∏anie na szkod´ hitlerowskich Niemiec. Co do sabota˝u, mieli racj´. Mo˝e nie by∏y to czyny patetyczne, z perspektywy czasu wydawaç si´ mogà cokolwiek szczeniackie. No bo jak nazwaç to, ˝e zabieraliÊmy pude∏ka z zara˝onymi wszami i pojedyncze wyrzucaliÊmy za ko∏nierz p∏aszczy Niemcom. Lecz za taki pozornie banalny czyn mo˝na by∏o trafiç do Auschwitz. Po zakoƒczonym karmieniu na nodze pozostawa∏y zaczerwienione miejsca, które na-

cierano sublimatem. Po pewnym czasie ust´powa∏y, tak jak ust´powa∏o sw´dzenie. Miejsc sw´dzàcych nie wolno by∏o drapaç gdy˝ tworzy∏y si´ strupki. - Czy baliÊmy si´ powik∏aƒ? Czas wojny podnosi∏ barier´ strachu - stwierdza wolno. - OczywiÊcie straszono nas czasami, ale kiedy ka˝dy dzieƒ stwarza∏ tyle zagro˝eƒ, czy mo˝na by∏o przejmowaç si´ co b´dzie po latach. - W styczniu 1945 roku front by∏ coraz bli˝ej. S∏ysza∏o si´ kanonady z dzia∏. 16 stycznia po raz ostatni za∏o˝y∏em na nog´ klatk´. Potem dy˝urny lekarz powiedzia∏ mi, ˝eby ju˝ nast´pnego dnia nie przychodziç. Po˝egnaliÊmy si´, ˝yczàc sobie nawzajem powodzenia. Zak∏ad cz´stochowski, podobnie jak Instytut w Krakowie zosta∏y ewakuowane do Nurnberga. Po wojnie nastàpi∏a rewindykacja zagrabionych urzàdzeƒ. Odzyskane, w wi´kszoÊci pozwoli∏y na uruchomienie Zak∏adu Bakteriologii Uniwersytetu Jagielloƒskiego oraz Wytwórni Surowic i Szczepionek Ministerstwa Zdrowia w Krakowie. Zbigniew Wiltosiƒski, czas gdy karmi∏ wszy wpisuje w rejestr okupacyjnych losów, gdy bohaterów tak naprawd´ by∏o niewielu, a mo˝e paradoksalnie wi´kszoÊç ludzi myÊla∏a jak prze˝yç. Bohaterstwa zresztà starcza∏o na chwil´, a ˝ycie - chcia∏o si´ aby by∏o d∏ugie. Pozosta∏a mu pami´ç o wszach, bia∏ych, nap´cznianych krwià. Stàd zawsze póêniej, mo˝e nawet przesadnà uwag´ przywiàzywa∏ do czystoÊci. Wystarczajàco du˝o nach∏epta∏y si´ mojej krwi - kwituje. - Chocia˝... - zastanawia si´ - diabli wiedzà, czy tym wypasionym insektom nie zawdzi´czam ˝ycia? EWA ROCH, zdj´cia ARC

Panorama

11


Podró˝ po Kenii Karen Blixen

W 1913 roku m∏oda Dunka Karen Christense Dinesen (1885-1962) wysz∏a za mà˝ za barona Blixena i wyjecha∏a z nim na plantacj´ kawy na przedmieÊciach Nairobi w Kenii. Prowadzi∏a jà z przerwami prawie 20 lat. W 1932 roku wróci∏a do Danii i w 1935 roku napisa∏a jako Karen Blixen s∏ynnà powieÊç pt. „Po˝egnanie z Afrykà“, której kanwà by∏y jej afrykaƒskie prze˝ycia. Nawet Ernest Hemingway, znany z afrykaƒskich utworów (np. „Âniegi Kilimand˝aro“), po otrzymaniu nagrody Nobla w latach 50. przyzna∏, ˝e owà nagrod´ za powieÊç o Afryce powinna by∏a otrzymaç Ka-

Śladami Karen Blixen ren Blixen. PowieÊç sta∏a si´ znana na ca∏ym Êwiecie, a autork´, ju˝ po Êmierci otoczono kultem, zw∏aszcza po nakr´ceniu w 1985 roku w Hollywood filmu „Po˝egnanie z Afrykà“ w re˝yserii Sydneya Pollacka z Robertem Redfordem i Meryl Streep w rolach g∏ównych. Karen Blixen bardzo cz´sto w swoich pami´tnikach zastanawia∏a si´, czy ktoÊ, kiedyÊ b´dzie o niej pami´ta∏ w samej Kenii. Wiadomo z powieÊci, ˝e w czasie swojego pobytu w Afryce bardzo du˝o zrobi∏a dla, jak mawia∏a, jej Kikujusów, którym pomaga∏a w trudnych czasach kolonialnych. Do dnia dzisiejszego u stóp wzgórz Ngong rozciàgajà si´ tereny, które przypominajà o jej istnieniu. „Czy Afryka zaÊpiewa kiedyÊ pieʃ o mnie?“ - Pyta∏a Karen. Tak, Êpiewa. Niebo nad wzgórzami rozjaÊnia si´ jej ulubionà barwà, dzieci uk∏adajà nowà gr´ którà nazywajà Karen, a or∏y wyglàdajà jej postaci znad gór Ngong. Karen Blixen, po sprzedaniu farmy opuÊci∏a Afryk´ i ju˝ nigdy tam nie wróci∏a. Na zawsze pozosta∏a jednak mieszkankà goràcej Afryki. Choç zmar∏a w zimnej Danii. Jest wiele dowodów jak bardzo to lubiana i ˝ywa do dziÊ w Kenii postaç. Jak wyglàdajà obecnie miejsca zwiàzane z pisarkà w Kenii? Pojedziemy szlakiem, jaki przeby∏a Karen Blixen. Obecnie te˝ sà osoby podró˝ujàce specjalnie do Êrodkowej Afryki, zw∏aszcza do Keni i Tanzanii, zach´cone legendà utworu duƒskiej pisarki. W Krakowie mieszka i pracuje oÊwi´cimianka, aktorka Magdalena Smo∏awska, która zawsze by∏a zafascynowana ˝yciem Czarnego Làdu, oraz podró˝ami autorki „Po˝egnania z Afrykà“. Odby∏a wspólnie z m´˝em, znanym kaskaderem Markiem So∏kiem w latach 1997 - 2004 podró˝e do Afryki; kolejno by∏y to takie kraje jak Tunezja, Kenia i Tanzania, Zanzibar, Egipt. Szczególnie pozna∏a tereny zwiàzane z Karen Blixen w Kenii, by∏a na safari i w zachowanym do dziÊ budynku jej dawnej plantacji kawy.

Baron Blixen

12

Mombassa Magdalena Smo∏awska tak opisuje wizyt´ w starej dzielnicy w Mombassa, pe∏nej sklepów i warsztatów produkujàcych wyroby afrykaƒskiego r´kodzie∏a: „ObserwowaliÊmy i filmowaliÊmy jak powstajà figurki z drewna hebanowego, afrykaƒska bizuteria, d∏ugo targowaliÊmy si´ o ka˝dy egzemplarz i do Polski przywieêliÊmy sporà kolekcj´ afrykaƒskiej sztuki“. Karen Blixen zobaczy∏a po raz pierwszy Keni´ w porcie Mombassa. 24-letnia Karen Dinesen (prawdziwe jej nazwisko) p∏yn´∏a parowym statkiem przez kana∏ Sueski. 28 grudnia

Meryl Streep w „Po˝egnaniu z Afrykà“.

Karen po polowaniu.

Panorama


n w Kenii (1) 1913 roku statek wyszed∏ z portu. 13 stycznia sta∏ na redzie w Mombassie. Tu wzi´∏a Êlub z baronem Blixenem. W Kenii Blixen podró˝owa∏a pociàgiem, konno, wozem konnym. Kiedy pozna∏a lotnika, przyjaciela Denysa Finch Hattona, tak˝e jego samolotem i samochodem. Od 1895 roku kraj by∏ pod protektoratem brytyjskim. Kolej zbudowali brytyjscy budowniczy. W Êlad za nimi posuwali si´ brytyjscy, duƒscy i inni plantatorzy oraz organizatorzy polowaƒ. Blixen obserwowa∏a stada dzikich zwierzàt z przedzia∏u pociàgu. Po wizycie u gubernatora w Nairobi, pojecha∏a na farm´ zwanà M’bagathi. Znajdowa∏a si´ na wysokoÊci 2000 metrów nad poziomem morza i dlatego zdarza∏y si´ tam przymrozki (jeden z powodów nierentownoÊci plantacji kawy). - Podró˝owaliÊmy podobnie jak w czasach Karen Blixen. Do Nairobi dolecieliÊmy z Europy samolotem. Nasz sposób przemieszczania by∏ równie egzotyczny i szalony. Z Nairobi do Mombasy pojechaliÊmy pociàgiem obserwujàc uciekajàce w pop∏ochu zwierz´ta. Najcz´Êciej korzystaliÊmy z tamtejszych, zawsze przepe∏nionych busików zwanych matatu, czyli autobusów, które przewa˝nie nie mia∏y regularnego rozk∏adu jazdy. W Afryce czas nadal p∏ynie zupe∏nie inaczej, wolniej ni˝ w Europie. Mieszkaƒcom nie przeszkadza kilkunastogodzinne opóênienie transportu. Chcàc kiedyÊ wydostaç si´ z pó∏nocnej cz´Êci Kenii poprosiliÊmy o rad´ tubylców. Z pe∏nà ˝yczliwoÊcià skierowali nas na pobliskà stacj´ kolejowà, zupe∏nie nie orientujàc si´, ˝e od lat tamt´dy nie przejecha∏ ˝aden pociàg. Do takiego trybu ˝ycia trzeba si´ w Afryce przyzwyczaiç, polubiç to. Na safari wyruszaliÊmy po uprzednio wynegocjowanej cenie (która i tak w koƒcowym efekcie wzrasta∏a) samochodem terenowym, przemieszczaliÊmy si´ na rowerach

Tak wyglàda dzisiaj plantacja Blixen.

lub grzbietach wielb∏àdów, a któregoÊ dnia wyruszyliÊmy na safari bia∏ym ambulansem, który uda∏o nam si´ wypo˝yczyç z pobliskiej misji wspomina Magdalena Smo∏awska.

Nairobi - Muzeum Karen Blixen Jeszcze w okresie pobytu Blixen w Kenii w latach 1922 - 1932 dzikie tereny na obrze˝ach stolicy tego kraju zosta∏y zagospodarowane i to, co by∏o kilkadziesiàt kilometrów od centrum miasta dziÊ jest jego cz´Êcià. Muzeum otwarto dla publicznoÊci w 1986 roku. Zachowa∏ si´ oryginalny dom Karen Blixen na plantacji. Wszystko tam jest jak dawniej. Meble, ksià˝ki z jej epoki... Czuje si´ wr´cz w nim jej obecnoÊç. Jakby zaraz mia∏a nadejÊç po ca∏odziennych trudach na plantacji, w niedba∏ym wytartym stroju, ze spalonymi s∏oƒcem w∏osami. - Dzisiejsze muzeum bacznie strze˝one jest przez kenijskich stra˝ników, którzy nie pozwalajà niczego fotografowaç. A poniewa˝ majà przy sobie karabiny, budzà respekt - mówi Magdalena Smo∏awska. Muzeum prowadzi rozleg∏à dzia∏alnoÊç zwiàzanà z pisarkà - od specjalnych wystaw do

Na safari.

Murzyn z plemienia Samburu

Panorama

Mada Smo∏awska i Marek So∏ek

prac promocyjnych z wieloma instytucjami na ca∏ym Êwiecie. Na stronie internetowej muzeum znajdziemy wszystko o pisarce oraz materia∏y potrzebne, by podró˝owaç po Kenii nie tylko Êladami w´drówek pisarki. W Kenii organizuje si´ wiele imprez upami´tniajàcych Karen Blixen. Tak˝e sportowych. Jeden z biegów nosi nazw´ Biegu Safari Karen Blixen. I oczywiÊcie takich safari, w jakich sama ch´tnie uczestniczy∏a. Teren plantacji i powsta∏e tu muzeum ma adres: MUSEUM KAREN BLIXEN P.O. BOX 40658 Nairobi; tel. 2542 882779 e-mail: karenblixens@bidii.com W czasie pobytu w Nairobi, Magda i Marek skorzystali z goÊciny w pensjonacie hotelowym prowadzonym przez polskà emigrantk´, która przyby∏a w te strony zaraz po II wojnie Êwiatowej. Jej wspomnienia z tak d∏ugiego okresu ˝ycia w Afryce to jednak temat na osobnà opowieÊç... Tekst WIES¸AW ADAMIK Foto: MAGDALENA SMO¸AWSKA, WIES¸AW ADAMIK, ARC

13


D z i e ń

Tsunami Pot´˝na fala Oceanu Indyjskiego - obco brzmiàce tsunami, które ju˝ na sta∏e wesz∏o do s∏ownictwa okreÊlajàcego trwog´, nieszcz´Êcie i Êmierç - jeszcze raz uÊwiadomi∏o nam pot´g´ natury, ˝ywio∏ów które zawsze zagra˝a∏y ludziom i wobec których najcz´Êciej byliÊmy bezsilni. Ich si∏a zarazem przera˝a∏a jak i fascynowa∏a. By∏o w tej fascynacji coÊ niezdrowego. Przypominam sobie z lat szkolnych trz´sienie ziemi w marokaƒskim mieÊcie Agadir. Tysiàce ofiar. SzukaliÊmy na mapie tego miejsca. Dzieci´cà wyobraênià staraliÊmy sobie namalowaç ogrom zniszczenia. Wtedy jeszcze Êwiat nie stanowi∏ globalnej wioski, w której informacje przep∏ywajà natychmiast, a miejsca najodleglejsze zamieszkujà w naszych domach dzi´ki elektronicznym przekazom. Âwiàteczny obraz z zalanych s∏oƒcem wybrze˝y Indii, Tajlandii i Indonezji dotar∏ do nas tu˝ „po“. Kontrastowa∏ z naszym zachmurzonym niebem i by∏by bo˝onarodzeniowà widokówkà, gdyby nie Êmiertelna fala, którà nadal trudno sobie wyobraziç, patrzàc na rozÊwietlone s∏oƒcem niebo ponad tym co by∏o piek∏em. Mo˝e jestem niesprawiedliwy ale odnosi∏em wra˝enie, ˝e dla mediów, które zwykle w tym okresie nie mogà niczym zaskoczyç, bo ile mo˝na informowaç o przysmakach kuchni ró˝nych narodów, sposobie sp´dzania Êwiàt, ustrojonych choinkach, by∏a to sensacja; horror, który spad∏ im z nieba a dok∏adnie z milionów hektolitrów wody. I kiedy informowano o ciàgle wzrastajàcej liczbie ofiar, by∏o w tym coÊ niestosownego, nieludzkiego, naruszenie jednego z ostatnich tabu jakim winna byç

Êmierç. Niektóre z gazet pomieÊci∏y kilkukolumnowe fotoreporta˝e epatujàce okropnoÊciami. Czemu one s∏u˝y∏y? Staram si´ byç bezstronny, chocia˝ przychodzi mi to z trudem. Przypuszczam, ˝e wtedy gdy trz´sienie ziemi zmiot∏o z mapy Agadir, gdy nie by∏o takiej jak dzisiaj techniki przekazu, wobec tamtego nieszcz´Êcia zachowano wi´cej godnoÊci. To paradoksalne, ˝e w dobie niewyobra˝alnych mo˝liwoÊci technicznych b´dziemy musieli upominaç si´ o godnoÊç. Ten moralny dylemat jawi si´ z ca∏à ostroÊcià i nie powinniÊmy pozostawiaç go wy∏àcznie do rozstrzygania w sumieniach tych, którzy uwa˝ajà go za swój zawodowy obowiàzek. Przypomnienie ofiar tsunami pojawi∏o si´ w noworocznych wystàpieniach m´˝ów stanu, apele o uczczenie pami´ci ofiar podczas wielkich sylwestrowych zabaw na wolnym powietrzu. W moim odczuciu by∏a w tym nachalnoÊç, nieudolnoÊç, hipokryzja wreszcie. Czy rozbawiony, rozko∏ysany t∏um nie traktowa∏ tej wymuszonej chwili skupienia jako jeszcze jednego niespodziewanego punktu programu? Czy rozgrzany rytmami i czymÊ tam jeszcze by∏ Êwiadom w tej chwili skupienia? Je˝eli mamy z tego uczyniç coÊ rutynowego bàdê fa∏szywego, nie róbmy tego wcale. Nie banalizujmy czegoÊ co winno Êwiadczyç o cz∏owieczeƒstwie. Nie wszystko jest na sprzeda˝. Przed dziesi´ciu laty w wojnie Tutu z Tutsi w ciàgu dwóch miesi´cy zgin´∏o w Afryce kilkaset tysi´cy ludzi. Pot´˝na jest si∏a natury, ˝ywio∏y dokonujà ogromnych spustoszeƒ, jednak najniebezpieczniejszym z nich jest sam cz∏owiek. Cz∏owiek ogarni´ty nienawiÊcià, rzàdzà w∏adzy. W po∏udniowozachodnim Sudanie na trenie dwukrotnie wi´kszym od Polski trwa wojna. Wojna bez-

Kadry Janusza Kidawy PACZKA DLA BOSSAKA Zygmunt Kniaziolucki by∏ nie tylko wspania∏ym dyrektorem, by∏ równie˝ cz∏owiekiem z ogromnym poczuciem humoru, choç na co dzieƒ nie da∏o si´ tego odczuç. Tylko on móg∏ wpaÊç na ten szataƒski pomys∏. Wyje˝d˝ajàc kiedyÊ na kolejny festiwal na Zachodzie ca∏à grupà twórców zaprosi∏ nas do swojego gabinetu. Mia∏ proÊb´ - chcia∏ abyÊmy Jerzemu Bossakowi, który akurat nie jecha∏ z nami, wys∏ali z Zachodu paczk´. ProÊba normalna, wielu tak robi∏o, dziwnoÊç polega∏a na tym, ˝e paczk´ te mieliÊmy zabraç z kraju. By∏o to niezrozumia∏e dopóty nie wyjaÊni∏, co mamy zabraç. Natychmiast kupiliÊmy pomys∏ i zacz´liÊmy ryczeç ze Êmiechu. W gabinecie Kniazioluckiego, od nie wia-

14

d o b r y. . . wzgl´dna i okrutna, w której ˝ycie cz∏owieka ma wartoÊç mniejszà ni˝ karabinowy pocisk. Zresztà do zg∏adzenia cz∏owieka wiele pocisków nie trzeba. Farfur. Tam rzadko docierajà fotoreporterzy, ekipy telewizyjne, ci wspó∏czeÊni wys∏annicy Marsa - boga wojny. Bez nich zdarzenie nie istnieje, bàdê staje si´ równie marginalne jak opady Êniegu na Grenlandii. Ilu ludzi zgin´∏o w Farfurze? Dziesiàtki, setki tysi´cy. Ile jeszcze zginie? Czy dlatego, ˝e nie umierajà tam biali jest to tylko wewn´trznà afrykaƒskà sprawà? Czy rola zachodnich cywilizacji koƒczy si´ na dostarczaniu kolejnych transportów broni? Czy wyÊcig zbrojeƒ, pokaêne zyski koncernów zbrojeniowych najcz´Êciej generowane z najbiedniejszych bàdê biednych krajów Êwiata nie stanowià najwi´kszego kataklizmu ludzkoÊci, przeciwko któremu niewielu protestuje a tych nielicznych nikt z mo˝nych nie traktuje powa˝nie. Na pomoc dla poszkodowanych w ciàgu kilku dni zebrano, przeznaczono ponad 2 miliardy dolarów. To bardzo du˝o pieni´dzy. Tyle ile w ciàgu kilku minut Êwiat wydaje na zbrojenia. BOGUS¸AW MÑSIOR

Od wydawcy: To prawda, co zauwa˝y∏ Pan senator, ˝e media wielokrotnie kierujà si´ zasadà, ˝e nic tak nie o˝ywia czo∏ówki jak nieboszczyk a jeszcze lepiej jeÊli jest ich wielu. Prawdà jest jednak i to, ˝e to dzi´ki mediom udaje si´ zorganizowaç tak spektakularny gest solidarnoÊci wyra˝ony okràg∏ymi sumami pomocy humanitarnej. Pomocy, z której Paƒstwo zgarnia bezlitoÊnie podatkowy haracz, byç mo˝e na zwi´kszenie bud˝etu Sejmu lub Senatu. Warto si´ i nad tym zastanowiç. A mo˝e nawet coÊ w tej sprawie uczyniç.

domo kiedy, sta∏a rzeêba Hutnika. Takie dy˝urne rzeêby wr´czane by∏y w okresie socrealizmu za zas∏ugi dla hutnictwa. Dosta∏a je Wytwórnia Filmów Dokumentalnych. Rzeêba nie by∏a du˝a, ale ci´˝ka, bo odlana z prawdziwego metalu. Otó˝ te rzeêb´ mieliÊmy wys∏aç Bossakowi, a ca∏a perfidia le˝a∏a w tym, ˝e z zagranicy. Dobry ˝art, tynfa wart - nie liczàc si´ z trudami taszczyliÊmy w baga˝u ten ci´˝ar do pociàgu. Wys∏aliÊmy przesy∏k´ z Oberhausen i nawet paru marek nie ˝a∏owaliÊmy na op∏at´. W Wytwórni pilnie obserwowaliÊmy Bossaka. Po kilku dniach sekretarka poinformowa∏a, ˝e by∏ pilny telefon do szefa od jego ˝ony Ireny. ˚ona, znana z pazernoÊci, dzwoni∏a podniecona, ˝e w∏aÊnie otrzyma∏a zawiadomienie z poczty o nadejÊciu bardzo ci´˝kiej przesy∏ki z RFN. Przesz∏o 6 kilo prezentu! Co tam mo˝e byç? Trzeba tylko zap∏aciç c∏o. Zaraz po telefonie Bossak przerwa∏ prac´ i pojecha∏ na poczt´. Nazajutrz niecierpliwie oczekiwaliÊmy przybycia Bossa. Przyjecha∏ jakiÊ dziwny, tylko na Kniazioluckiego nie móg∏ patrzeç spokojnie.

Panorama


Ćwierć tuzina A to mo˝e dopiero poczàtek gestów? Chocia˝ obra˝anie si´ nie jest najlepszà formà reagowania, to jednak obra˝aç si´ mo˝na w zasadzie na wszystko. Nawet na kraj, w którym ˝yjemy. Pomijajàc powody tego rodzaju obra˝alstwa, mo˝na zapytaç, czy obra˝anie si´ na swój kraj jest zjawiskiem rzadkim, czy te˝ zdarza si´ cz´sto. Na podstawie dotychczas odnotowanych przypadków o których by∏o doÊç nawet g∏oÊno - mieliÊmy do czynienia w∏aÊciwie to z dwoma przypadkami takiej obrazy. A mianowicie wtedy, gdy z powodów podatkowych Ingmar Bergman obrazi∏ si´ na Szwecj´, a Luciano Pavarotti na W∏ochy. Z pazernoÊcià w∏oskiego fiskusa mia∏a te˝ zresztà do czynienia Zofia Loren. W ka˝dym z tych przypadków chodzi∏o o zbyt wysokie podatki, którymi w swoich krajach - ojczyznach w∏aÊciwie - zosta∏y ob∏o˝one wielkie dochody wymienionych artystów, A wiadomo, ˝e ka˝dy jak tylko mo˝e, unika p∏acenia, zw∏aszcza takiego, które uwa˝a jeÊli ju˝ nie wprost za z∏odziejstwo - uprawiane w pe∏nym majestacie prawa - to przynajmniej za zdzierstwo. A przede wszystkim zaÊ za swojego rodzaju wyzysk. Ci bowiem, którzy dzi´ki talentowi i morderczej pracowitoÊci osiàgajà wielkie pieniàdze, sà ich w powa˝nym procencie przy pomocy

podatków pozbawiani. Ich pieni´dzmi ∏ata si´ w∏aÊnie wszelakie dziury bud˝etowe Êwiata. Lub si´ im zapobiega. I miej tu talent, a zw∏aszcza bàdê pracowity - ma prawo pomyÊleç ka˝dy, kogo pozbawia si´ w ten sposób s∏usznie przys∏ugujàcych mu pieni´dzy. No bo trzeba utrzymywaç tych, którzy albo majà obie lewe r´ce - jak si´ powiada na ogó∏ - albo sà te˝ zwyczajnymi nierobusiami jak si´ zwyk∏o mówiç na Âlàsku. OczywiÊcie takie myÊlenie oparte jest na grubym uproszczeniu. Ale bez uproszczeƒ nie sposób dojÊç do jednoznacznie brzmiàcego uogólnienia. Upraszczajmy przeto dalej. Otó˝ w krajach cywilizowanych o niskim wskaêniku korupcji, czyli tam, gdzie prawo jest przestrzegane bez wzgl´du na to, kto tego prawa nie przestrzega; w takich krajach z fiskusem nie ma ˝artów. Z jego wyrokami musi si´ liczyç ka˝dy, gdy˝ przy wejÊciu z nim w kolizj´, z jakimÊ paragrafem karnego kodeksu nie pomo˝e nawet mi´dzynarodowa s∏awa. Skoro zaÊ obraza mia∏a charakter poprawienia sobie p∏atniczego bilansu poprzez unikni´cie skutków zbyt surowej ustawy podatkowej, i przez to niekorzystnej dla zbyt dobrze zarabiajàcych, no to przeniesienie si´ do innego kraju jest czymÊ w rodzaju zmiany bandery na statku handlowym przez armatora. I a propos bander. Publikatory donosi∏y nie tak znowu dawno, ˝e w∏aÊnie z tych mi´dzy innymi powodów, które sta∏y si´ tematem naszych dzisiejszych tu rozwa˝aƒ, polska flaga faktycznie przestaje powiewaç na morzach i oceanach. Chodzi tu oczywiÊcie o powiewanie na jednostkach handlowych, ale to one sà przecie˝ naszà wizytówkà, najbardziej widocznà w portach ca∏ego Êwiata. Bandera wojenna ze zgi´tà w ∏okciu r´kà uzbrojonà w pa∏asz, co wyglàda raczej na gest Kozakiewicza gdyby nie powiewa∏a jedynie na jednostkach marynarki wojennej, czyli na okr´tach - mog∏aby byç uznana za obraêliwy gest robiony naszemu fiskusowi przez polskich armatorów.

Opowiada Józef Broda z Koniakowa

EDMUND WOJNAROWSKI

Uśmiec hnij się...

KTO TAK MÑDRY, ˚E ZGADNIE, CO NA¡ JUTRO PRZYPADNIE. Cz´Êç 1.

1584, J. Kochanowski

Rys. JANUSZ KO˚USZNIK

Cz´sto wracam do domu póênà porà. Nieraz, jadàc samochodem przez mocno zaciemniony leÊny teren, nie widz´ jak dawniej nieba. KiedyÊ, jeszcze cztery lata temu, gdy nie mia∏em auta, idàc przez las moja g∏owa sama kierowa∏a si´ w t´ stron´... Ostatnio, przeje˝d˝ajàc przez las, spotka∏em, gdzieÊ w po∏owie drogi, cz∏owieka, który, wracajàc bardzo póêno do domu, codziennie przemierza pi´ç i pó∏ kilometra. Jest szkolnym pedagogiem w jednej z pobliskich miejscowoÊci. Kiedy zatrzyma∏em si´, by go zabraç, podszed∏ do otwartych drzwi Êmia∏o, bez l´ku (media nakazujà si´ baç w takich sytuacjach). Gdy wszed∏ do auta, poda∏ r´k´ i ruszyliÊmy. Po chwili powiedzia∏ bardzo prosto: „Wie pan, idàc tà drogà ˝ycie mi si´ dobrze porzàdkuje. Co si´ z nami dzieje, ˝e tak p´dzimy, a mniej chodzimy?“. Nast´pnie doda∏: „Poprzednie, ‘chodzàce’ cywilizacje, chyba by∏y bardziej nastawione na kontemplacj´ czasu i przemijania“. RzeczywiÊcie tak jest - kiedy idziesz, Twoja uwaga nie jest nadmiernie skoncentrowana na tym, co dzieje si´ na zewnàtrz. Masz wi´cej czasu na to, by pobyç ze sobà samym. Nie jesteÊ tak napi´ty jak napr´˝ona spr´˝yna, mogàca w ka˝dej chwili ulec zniszczeniu. A pomyÊl - tykajàce serce musi mieç swój czas pracy, jak i odpoczynku. Czy zastanawia∏eÊ si´ nad tym, ˝e pomi´dzy tymi czasami musi byç równowaga? Ciàgle ulegamy tak modnym dziÊ has∏om: Nie siadaj, nie spocznij, bàdê ca∏y czas napi´ty, gotowy! Dodam do tego, prawie ˝e trywialnie nawet bestia, kiedy si´ naje, poddaje si´ b∏ogoÊci odpoczynku, snu. A cz∏owiek chce ciàgle po˝eraç! I ostatecznie po˝era siebie samego w straszliwy sposób. W j´zyku nowomodnym brzmi to: „Biznes is biznes“, „Czas to pieniàdz“... itp., itd. Wys∏ucha∏ GRZEGORZ P¸ONKA

Panorama

15


RozmaitoÊci

W´drówki Aleksandra Laszenki

„Ulica w Jerozolimie“, 1931 r., olej, dykta

Tym razem przedmioty odpocznà sobie a na w´drówk´ wyruszy Aleksander Laszenko (1883 - 1944) - artysta wyspecjalizowany w dalekich, zamorskich wyprawach po malarskie, z∏ote runo. Przyznam, ˝e nie gustuj´ zbytnio w efektownej ale i powierzchownej sztuce tego popularnego w latach mi´dzywojennych „mistrza impresji orientalnej“, malarza i podró˝nika eksploatujàcego folklor arabsko beduiƒski. Jest on autorem imponujàcej iloÊci dekoracyjnych, oÊlepiajàcych intensywnym Êwiat∏em po∏udnia malowide∏, przeró˝nych „Bram w Maroku“, „Uliczek w Jerozolimie“, „Osio∏ków w s∏oƒcu“, „Wielb∏àdów w oazie“, „Taƒców brzucha“, „Oddechów pustyni“, „Wschodnich zalotów“, i in.

Sztambuch Pitery

Jej WysokoÊç Królowa Ksià˝ka Daje si´ ostatnio zauwa˝yç doÊç wyraêny wzrost czytelnictwa i zwolna (i na szcz´Êcie) nasz „wy˝ demograficzny“ czyli m∏odzi jakby troch´ mniej wgapiajà si´ w ekrany komputerów bawiàc si´ Internetem. Nast´puje to, co

16

¸atwo dociec jaka by∏a tajemnica sukcesów Laszenki w tamtych latach, dlaczego jego „produkty“ tak ch´tnie poch∏ania∏ rynek. Nie istnia∏a wtedy telewizja, nie by∏o kolorowych folderów i stosunkowo tanich wczasów w Egipcie. „˚ycie jest szare i zimne, zaÊ paƒskie obrazy ciep∏e i pogodne - chwalono Laszenk´ - a my chcemy mieç w domu odpoczynek i s∏oƒce“. Artysta robi∏ za ca∏y przemys∏ rozrywkowo - turystyczny, przybli˝ajàc baÊniowe krainy za pomocà li tylko p´dzla i p∏ótna. Przeto dwoi∏ si´ i troi∏, ˝eby sprostaç obstalunkom. Sz∏y jego prace jak chrupiàce bu∏eczki; w jednym tylko 1932 r. sprzeda∏ 800 swoich prac! B∏yszcza∏ tak˝e jako grafik. Barwne drzeworyty które wykona∏ bijà nadal rekordy powodzenia. Co pociàga u Laszenki dzisiaj, kiedy wymagania estetyczne sà odmienne, a dalekie kraje pozbawione tajemniczej otoczki? Mo˝e tradycja czy te˝ fala resentymentów dla sztuki mi´dzywojnia, mo˝e ch´ç korzystnej lokaty... Faktem jest, ˝e „Laszenki“, nawet te podrobione sà nieodmiennie dobrym, poszukiwanym towarem. Ich autor mia∏ ˝ycie ciekawe i urozmaicone. Na jednym ze zdj´ç widzimy go u boku prezydenta RP Ignacego MoÊcickiego. Wysoki, elegancki pan pe∏en dystynkcji. Zawodowy wojskowy, eks-pu∏kownik carskiej lejbgwardii, pasjonat dalekich wypraw, polowaƒ i malowania. Niezrównany gaw´dziarz, smakosz, adorator pi´knych paƒ. Ta-

sta∏o si´ z wypo˝yczaniem kaset wideo dotyczàcych erotyki, zwanych „pornosami“, które teraz zalegajà pó∏ki wypo˝yczalni. Po prostu nastàpi∏ pewien przesyt i do ∏ask wraca Królowa Ksià˝ka, sama gotowa udzielaç ich w obfitoÊci - wszem i wobec. Wystarczy po nià si´gnàç nie tyle w ksi´garniach gdzie ksià˝ki sà drogie, ile w bibliotekach doÊç licznych jeszcze, na szcz´Êcie. Podczas wyk∏adów na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Âlàskiego wielokrotnie opowiada∏em moim studentom, ˝e b´dàc zawzi´tym kinomanem i kolekcjonerem kaset wideo z klasykà filmowà, trzymam je zawsze obok sterty ksià˝ek, tak˝e tych specjalnie ulubionych, aby zw∏aszcza przed snem smakowaç je podobnie jak ulubione filmy. W dzieciƒstwie jak i póêniej mia∏em wyborne okazje - z których skwapliwie korzysta∏em obcowania z ksià˝kà. W ponurym czasie wojny i okupacji, szczególnie jesienià i zimà by∏a

Panorama

„Arab z wielb∏àdami“, 1931 r., olej, dykta

FATAMORGANA

kim przetrwa∏ w pami´ci osób, które go zna∏y. Urodzi∏ si´ pod Po∏tawà na Ukrainie w rodzinie marsza∏ków szlachty. Swà pierwszà podró˝ do Egiptu odby∏ w towarzystwie ojca w wieku 14 lat. W Petersburgu ukoƒczy∏ szko∏´ oficerskà, uczy∏ si´ tak˝e malarstwa m. in. u samego Ilji Repina. Odbywa∏ podró˝e poznawcze do Afryki, których ukoronowaniem by∏a podró˝ dooko∏a Êwiata w latach 1903 - 1904. Jako oficer artylerii walczy∏ w dwóch wojnach: rosyjsko - japoƒskiej i pierwszej Êwiatowej. W 1915 r. wszed∏ w zwiàzek ma∏˝eƒski z ziemiankà Ninà Cwiet z Woli Sosnowej niedaleko W∏oc∏awka, tam te˝ osiedli∏ si´ na sta∏e i zbudowa∏ pracowni´. Banita z Czerwonej Rosji znalaz∏ w Polsce bezpieczny azyl i sposób na ˝ycie.

to jedyna rozrywka. Po∏yka∏em zatem zach∏annie jedna po drugiej, grzebiàc w zbiorach moich dziadków, profesorów przedmiotów humanistycznych, stàd przewa˝a∏y tam dzie∏a historyczne, geograficzne i popularno-naukowe. Te ostatnie interesowa∏y mnie szczególnie. S∏ynny album pe∏en ilustracji i zdj´ç zwierzàt z ca∏ego Êwiata niemieckiego przyrodnika Brehma przeglàda∏em wcià˝ z jednakowym zainteresowaniem. Wielokrotnie czyta∏em ksià˝ki znanego wydawnictwa „Trzaska, Ewert, Michalski“ pt. „923 metry w g∏àb oceanu“ autorstwa Willima Bebe czy „Polowania na potwory morskie“ Mitchella-Hedges’a. „W pustyni i w puszczy“ czytaliÊmy wspólnie wraz z moja m∏odszà kuzynkà, strona po stronie, z pewnym nabo˝eƒstwem, tak aby ani s∏ówka nie uroniç. Potem gdy ju˝ nieco wyros∏em z „Przygód Fipcia Pata∏acha“ drukowanych w „P∏omyku“, którego ca∏y rocznik ku mojej radoÊci dosta∏em w prezencie - zajà∏em si´


Lata 1919 - 39 to nieprzerwane pasmo sukcesów artystycznych, a przy tym liczne podró˝e do krajów pó∏nocnej Afryki po nowe motywy rodzajowe. Mnóstwo wystaw indywidualnych jak Polska d∏uga i szeroka, tak˝e poza granicami kraju, entuzjastyczne recenzje. Ta wspania∏a passa Aleksandra Laszenki skoƒczy∏a si´ po wybuchu wojny w 1939 r. Wtedy to niemieccy okupanci wysiedlili go z majàtku. Zamieszka∏ we W∏oc∏awku i tam zmar∏ w 1944 po d∏ugiej, ci´˝kiej chorobie. Pochowany zosta∏ w kwaterze prawos∏awnej na miejscowym cmentarzu. Wzià∏ z ˝ycia sporo, ale i da∏ ludziom niema∏o w postaci z∏udnego szcz´Êcia egzotycznej iluzji. No có˝, pustynna „fatamorgana“ te˝ nie jest prawdziwa. ANDRZEJ ¸OJAN

PROSTE JEDZENIE - PROSTE MYŚLENIE KRUCHE ROGALIKI Rogaliki w pó∏francuskim cieÊcie, kruche i obsypane cukrem pudrem... hm... palce lizaç! Robi si´ je bardzo szybko i nadajà si´ wyÊmienicie na czas karnawa∏u. Os∏odzà serca. Tak, tak czasem warto przestaç spoglàdaç w lustro i liczyç kalorie.

„Córka Ben Brahima“, 1938 r., drzeworyt barwny

Przepis: 1,5 kostki mas∏a 1,3 szklanki miodu 1,3 szklanki orzechów 1,5 szklanki màki cukier puder do posypania Mas∏o utrzeç z miodem i wymieszaç ze startymi wczeÊniej orzechami. Dodaç màk´ i zagnieÊç ciasto. Ciasto cieniutko rozwa∏kowaç na stolnicy i wykrawaç ciastka w kszta∏cie rogali. U∏o˝yç na wysmarowanej t∏uszczem blasze i piec na bardzo jasny, z∏oty kolor w temp. 180 stopni C. Goràce posypaç cukrem pudrem zmieszanym z cukrem waniliowym. S∏odkie szkodzi, ale bez s∏odkiego jaki by∏by Êwiat, jakie ˝ycie? I tak ze wszystkim... Znaleêç umiar, to mistrzostwo! Cz´sto w swoim ˝yciu myÊl´ nad „drogà Êrodka“. Przyznam, ˝e jest to dla mnie oczywisty cel. Szcz´Êcie pojawia si´ wtedy, gdy nauczymy si´ tej szczególnej umiej´tnoÊci balansowania mi´dzy „za du˝o“ i „za ma∏o“. ˚ycz´ Paƒstwu i sobie w Nowym Roku zdrowia, uÊmiechu, spokoju, mi∏oÊci, a najbardziej - by by∏o tego wszystkiego w sam raz. EWA KMIECIK

i przejà∏em - nie ukrywam - losem bohaterów cyklicznej powieÊci drukowanej te˝ w tym czasopiÊmie pt. „Pokój na poddaszu“ autorstwa Wandy Wasilewskiej! DziÊ bardzo ˝a∏uj´, ˝e ten rocznik „P∏omyka“ w powojennym rozgardiaszu mi przepad∏, bowiem oprócz wspomnianych zawiera∏ sporo innych ciekawych publikacji. Nast´pnie pod koniec wojny - nastàpi∏ czas czytanek -zawartych równie˝ w wydawnictwie przeznaczonym dla gimnazjów pt. „Mówià Wieki“. Z regu∏y by∏y to opowieÊci historyczne znanych przedwojennych autorów: Kossak-Szczuckiej, Waƒkowicza, Sieroszewskiego. Autora - niestety, w tym przypadku nie pami´tam - ale jedno z tych opowiadaƒ, szczególnie utkwi∏o mi w pami´ci. Mia∏o tytu∏ „Msza Âw. Stanis∏awa“ i Êwietnà, zaskakujàcà puent´. Uczestnicy tej Mszy ch∏opak Piotrek i jego (bodaj˝e) stryjek, widzà jak w koÊciele poruszajà si´ w charakterze

ministrantów autentyczne anio∏y! Gdy po mszy zrobi∏o si´ ciemno, ów Piotrek zobaczy∏ le˝àce na posadzce pióro... PomyÊla∏, ˝e to anio∏ je zgubi∏. Okaza∏o si´ jednak, ˝e to promyk ksi´˝yca tak odbi∏ si´ ma posadzce do z∏udzenia przypominajàc z∏ociste pióro z wyraênymi lotkami... Przez krótki czas po wojnie drukowano jeszcze „Mówià Wieki“, bo ucz´szczajàc do Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Katowicach korzystaliÊmy z tych czytanek. Z jednej by∏em nawet pytany. Mia∏a tytu∏ „Rzeê Gdaƒska“ i dotyczy∏a autentycznego zdarzenia z koƒca 14. wieku, kiedy to zbrodniczy komtur krzy˝acki Henryk von Plotzke kaza∏ wymordowaç ludzi wykorzystujàc fakt odbywania jarmarku w Gdaƒsku w 1380 roku. W przeciwieƒstwie do moich kolegów nie przepada∏em za literaturà nazwijmy sensacyjno -przygodowà, ale zrobi∏em wyjàtek dla ksià˝ki Juliusza Verne’a pt. „W p∏omieniach

Panorama

Indyjskiego Buntu“ (tytu∏ oryginalny „La Maison a Vapeur“ czyli „Dom na par´“). Tym domem by∏ metalowy s∏oƒ - robot poruszajàcy si´ za pomocà pary i wo˝àcy poprzez Indie bohaterów ksià˝ki w czasie trwania historycznego buntu Sipajów. Dopiero z poczàtkiem studiów wy˝szych uda∏o mi si´ dopaÊç nie pami´tam ju˝ w jakich okolicznoÊciach ksià˝k´ (moim zdaniem arcydzie∏o zas∏ugujàce na nagrod´ Nobla) pt. „Krzy˝owcy“ Zofii Kossak-Szczuckiej. Czyta∏em jà wielokrotnie, jak to si´ mówi „od deski do deski“, ale niestety nie mam jej w moim ksi´gozbiorze. DziÊ, chocia˝by ze wzgl´du na ceny, niejednà ksià˝k´ zast´pujà wyborne filmy przyrodnicze. Jednak, co ksià˝ka, to ksià˝ka. Ze sferà pewnej intymnoÊci, poruszajàca pok∏ady wyobraêni i przyczyniajàca wewn´trznych radoÊci... Prawdziwa i dobra Królowa! JERZY PITERA

17


Kultura

Redaguje ANNA G¸UCH

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDAR KRZYSZTOF PENDERECKI HONOROWY OBYWATELEM ZAKLICZYNA

SZYMBORSKA I ZAGAJEWSKI PODBILI HISZPANI¢

30 grudnia ub.r. w zakliczyƒskim ratuszu Krzysztofowi Pendereckiemu uroczyÊcie wr´czono akt nadania tytu∏u Honorowego Obywatela Gminy Zakliczyn. To w niej znajduje si´ dworek w Lus∏awicach, z którym kompozytor zwiàzany jest od prawie 30 lat. Znaczenie tego wyró˝nienia dobrze oddajà s∏owa samego Pendereckiego: „Ró˝ne egzotyczne wyró˝nienia otrzymywa∏em w ostatnim czasie. By∏a nagroda od cesarza Japonii, honorowe obywatelstwo Buenos Aires, ale zakliczyƒski tytu∏ ceni´ sobie szczególnie. Zakliczyƒska ziemia i Lus∏awice to najbli˝sze sercu miejsca. Tu pracuj´ i odpoczywam. Dzi´kuj´ Zakliczynowi za honorowe obywatelstwo. B´d´ stara∏ si´, by Lus∏awice sta∏y si´ wa˝nym i znanym oÊrodkiem, jak kilkaset lat temu“. Mo˝na byç pewnym, ˝e ta deklaracja nie pozostanie go∏os∏ownà. Zw∏aszcza, ˝e Krzysztof Penderecki tak wiele ju˝ w tym kierunku uczyni∏.

Listy ksià˝kowych bestsellerów sà wa˝ne zarówno dla wydawców, jak i czytelników. Szczególnie sympatycznie jest informowaç o sukcesach rodzimych twórców na zagranicznych TOP-listach. A oto warszawski Instytut Cervantesa podaje, ˝e po raz pierwszy w historii notowaƒ ksià˝ek najlepiej sprzedajàcych si´ w Hiszpanii, w pierwszej piàtce najbardziej presti˝owej listy (pisma „El Curtural“, dziennika „ABC“ i najwi´kszej ksi´garni w Madrycie - La Casa del Libro) znalaz∏y si´ a˝ dwie polskie ksià˝ki. Tomik „Instante“ („Chwila“) Wis∏awy Szymborskiej w t∏umaczeniu Gerardo Beltrana i Abla Murcii Soriana (notabene dyrektora Instytutu Servantesa w Warszawie) po trzech tygodniach obecnoÊci w hiszpaƒskich ksi´garniach znalaz∏ si´ od razu na drugiej pozycji, a w tydzieƒ póêniej ju˝ bezapelacyjnie na samym szczycie listy i tego miejsca si´ trzyma. Na miejscu piàtym tej listy figuruje tom „Tierra de fuego“ („Ziemia ognista“) Adama Zagajewskiego, w t∏umaczeniu Xaviera Farre. Na liÊcie bestsellerów powstajàcej w Barcelonie na pierwszym miejscu jest... Wis∏awa Szymborska.

GRAND PRIX PARYSKIEGO FESTIWALU FILMU O SZTUCE Ju˝ od 28 lat, pod patronatem UNESCO, organizowany jest w Pary˝u Festival du Film d’Art. Przyniós∏ on na zakoƒczenie Roku Gombrowiczowskiego bardzo mi∏à informacj´. Grand Prix przyznane zosta∏o Andrzejowi Wolskiemu, scenarzyÊcie i re˝yserowi filmu „Witold Gombrowicz“. Obraz ten jest opowieÊcià o miejscach zwiàzanych z ˝yciem pisarza, ale zawiera tak˝e inne podstawowe informacje biograficzne, uzupe∏niane fragmentami „Dzienników“, czytanymi przez Andrzeja Seweryna. Wielkà wartoÊç ma wykorzystanie w filmie, udost´pnionych przez wdow´ po pisarzu Rit´ Gombrowicz, zdj´ç rodzinnych oraz archiwalnych, przedwojennych filmów. Andrzej Wolski jest twórcà mieszkajàcym i pracujàcym we Francji. Jego filmy majà du˝e znaczenie dla promocji polskiej kultury nad Sekwanà i tak˝e poza Francjà. Szczególnemu zainteresowaniu Gombrowiczem da∏ wyraz nakr´cajàc ju˝ 3 filmy o autorze „Ferdydurke“. Kolejne poÊwi´ci∏ m.in. Czes∏awowi Mi∏oszowi, Janowi Lebensteinowi i zespo∏owi redakcyjnemu paryskiej „Kultury“. Jest cenionym dokumentalistà. Jego poprzednim bardzo znaczàcym sukcesem by∏o otrzymanie w 2002 roku g∏ównej nagrody na Festiwalu „L’encre a l’ecran“ („Od pióra na ekran“) w Tours.

18

GOMBROWICZ BARDZIEJ ZNANY AMERYKANOM Po minionym roku zapewne b´dzie ju˝ mo˝na tak stwierdziç. W roku setnej rocznicy urodzin polskiego pisarza w USA wydano najwa˝niejsze powieÊci i dramaty Witolda Gombrowicza, w tym „Ferdydurke“, „Trans-Atlantyk“, „Âlub“, „Iwona ksi´˝niczka Burgunda“. Do tego dosz∏y przek∏ady zbioru przedwojennych opowiadaƒ „Bakakaj“, „Przewodnika po filozofii w szeÊç godzin i kwadrans“ oraz pogadanek pisanych w latach pi´çdziesiàtych dla Radia Wolna Europa. Ukaza∏y si´ tak˝e artyku∏y omawiajàce i oceniajàce dorobek Gombrowicza, m.in. w tygodniku „New York Times“, gdzie Louis Begley nazwa∏ go „jednym z najbardziej oryginalnych i utalentowanych pisarzy XX wieku, zajmujàcych miejsce na szczytach literatury, obok swoich duchowych pobratymców, Kafki i Celine’a“. Nie zmienia to jednak faktu, ˝e Gombrowicz i jego twórczoÊç pozostajà w USA znacznie mniej znane ni˝ w krajach europejskich. O skali nieznajomoÊci wymownie mo˝e Êwiadczyç sprostowanie, jakie we wspomnianym artykule w „NYT“ zamieÊci∏ sam Begley, przyznajàc, ˝e pomyli∏ si´ w notce na obwolucie amerykaƒskiego wydania „Bakakaju“, piszàc o autorze (zmar∏ym w 1969 roku) jako o pisarzu... ˝yjàcym.

Panorama


Muzyka bez granic

RZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • KULTURA MALI W FOTOGRAFII EL˚BIETY DZIKOWSKIEJ I IRENEUSZA SADKOWSKIEGO Taki tytu∏ nosi wystawa, którà jeszcze do 30 stycznia mo˝na oglàdaç w Muzeum Âlàskim w Katowicach. Mo˝na i warto. Przybli˝a ma∏o znany Êwiat, pokazuje jego egzotyk´ i bogactwo kulturalne, jednoczeÊnie uwra˝liwia na mieszkaƒców i warunki ich egzystencji. Mali jest jednym z najbiedniejszych krajów Êwiata. Jego pustynny charakter (2/3 powierzchni tego afrykaƒskiego paƒstwa pokryte jest pustyniami) stwarza dodatkowo niezwykle trudne warunki ˝ycia i przetrwania. Oglàdajàc zaprezentowane na wystawie fotografie El˝biety Dzikowskiej i Ireneusza Sadkowskiego, ∏atwo ulec fascynacji oryginalnoÊcià i barwnoÊcià kultury Mali, równo-

• NOWOÂCI P¸YTOWE • Maximilian Hecker Lady sleep Kitty Yo 2004 Maximilian Hecker to Chopin avant-popu. Po dwóch wczeÊniejszych albumach - debiutanckim Infinite love songs oraz Rose (producentem ostatniego by∏ Goreth Jones - Erasure, Depeche Mode, Einstuerzende Neubauten), nadszed∏ czas na trzeci krà˝ek artysty, w ca∏ej twórczoÊci Heckera najbardziej impresyjny i melancholijny. Producentem Lady sleep jest Guy Sternberg, który mia∏ wp∏yw tak˝e na kszta∏t albumu Jimiego Tenora Beyond the stars, odpowiadajàc za mastering.

czeÊnie jednak nie sposób nie zadumaç si´ nad losem mieszkaƒców tego i dziesiàtek innych afrykaƒskich paƒstw, gdzie „normalnoÊcià“ jest skrajne ubóstwo i cz´sto towarzyszàce temu ekstremalne warunki ˝ycia. Wystawa stanowi plon wyprawy tych dwojga znanych podró˝ników, która mia∏a miejsce wiosnà ubieg∏ego roku. Na zdj´ciach: „Taniec rytualny Dogonów“ (foto: Ireneusz Sadkowski) i „Kobieta z wioski“ (foto: El˝bieta Dzikowska).

PIERNIKOWA ALEJA GWIAZD Przybywa w Polsce miast i miejsc, majàcych swoje Aleje Gwiazd. W Toruniu - czego mo˝na by∏o si´ spodziewaç - jest to Piernikowa Aleja Gwiazd przed Dworem Artusa na Starym MieÊcie. Uwieczniane sà w niej znane osoby, zwiàzane z Toruniem, które w ˝yciu odnios∏y sukces. Mosi´˝ne tabliczki z autografami wyró˝nionych majà kszta∏t pierników - popularnych „katarzynek“. W 2003 roku piernikowymi tabliczkami upami´tnieni zostali: aktorka Gra˝yna Szapo∏owska i astronom Aleksander Wolszczan, a w 2004 roku aktorzy: Marta Ko˝uchowska i Bogus∏aw Linda. UroczystoÊci ods∏aniania tabliczek odbywajà si´ w czerwcu, podczas Dni Torunia. Laureatów nominuje prezydent miasta, a tym razem swà decyzj´ przedstawi∏ ju˝ podczas noworocznego koncertu Toruƒskiej Orkiestry Kameralnej, co ma staç si´ odtàd obowiàzujàcà tradycjà. W ten sposób ju˝ teraz mo˝emy podaç, ˝e do wymienionego kwartetu do∏àczà w tym roku: muzyk i pedagog Regina Smendzianka oraz ekonomista i polityk Leszek Balcerowicz.

Panorama

Hecker z pe∏nà prostotà mówi o ostatnim albumie w kategoriach abstrakcyjnej t´sknoty za mi∏oÊcià, Êmiercià, narkozà, szaleƒstwem. Zadziwiajàce, jak intymny to twórca, sukcesywnie narzucajàcy si∏´ swej muzyki w przestrzeni popowej - estetyce wytartej przecie˝. Jest w muzyce Heckera jakaÊ przekorna perswazja wskrzeszania ambitnego popu. Maximilian nie jest muzycznym samobójcà, jednym z tych nieszcz´Êników którzy swojà muzycznà wra˝liwoÊcià budujà sobie bunkier oboj´tnoÊci showbiznesu. Sk∏onnoÊç Heckera do melancholii i subtelnych kompozycji, wsparta tekstami pe∏nymi alienacji, pokazujà jak pi´knie mo˝na si´ buntowaç szepczàc. Wizja muzyki autorstwa Heckera jest prosta i spójna, i jeÊli tak ma brzmieç pop to ja wierz´ Maximilianowi Heckerowi.

Yann Tiersen & Shannon Wright s/t Vicious Circle 2004 Ta p∏yta ma wiele wspólnego z edycjami MTV Unplugged - pomys∏em, który mia∏ podkreÊliç wartoÊç rocka instrumentalnego i udowodniç raz na zawsze, ˝e wokaliÊci rockowi potrafià Êpiewaç a muzycy rockowi sà uzdolnionymi instrumentalistami. Tiersen i Wright stworzyli p∏yt´ przypominajàcà tradycj´ unplugged, ale i coÊ wi´cej: znami´ rocka literackiego. Koronnym tego dowodem jest znakomicie zbudowane napi´cie ka˝dego z utwo-

19


Muzyka bez granic

Redaguje IZA LARISZ

• NOWOÂCI P¸YTOWE • rów na tej p∏ycie, przy maksymalnej oszcz´dnoÊci Êrodków, skutkiem czego piosenki pi´knie si´ rozwijajà i koƒczà. Syntetyczny i harmonijny klimat napi´cia nasz duet zbudowa∏ korzystajàc z fortepianu, skrzypiec, akordeonu i perkusji. Senny g∏os Wright z lekkà chrypkà w po∏àczeniu z dêwi´kiem dajà wra˝enie wulkanu, który nigdy dostatecznie nie eksploduje; t´ cudownà niedokoƒczonoÊç, miejsce na tajemnic´, sprawiajàc, ˝e s∏ucha si´ tej p∏yty w nieskoƒczonoÊç za ka˝dym razem poszukujàc tego, dzi´ki czemu ta muzyka jest pociàgajàca. Wokal i muzyka Tiersena mog∏yby stanowiç dwa osobne byty muzyczne, ale tylko jako jednoÊç sà fascynujàce. Ta mroczna przecie˝ muzyka, rozpisana na literacko-akustyczne brzmienie ma w sobie pazur, dzi´ki któremu mo˝na naprawd´ odlecieç. Stanie si´ to bardziej przekonujàce, jeÊli weêmie si´ pod uwag´ rodowód artystyczny Tiersena - kompozytora soundtrack’ów do filmów takich jak Amelia cz Good bye Lenin. Równie interesujàca jest postaç Shannon Wright, autorki pi´ciu solowych albumów na koncie, by∏ej wokalistki Crowdswell, która jest niewàtpliwà mistrzynià rocka literackiego na gitar´ i g∏os. To bardzo ambitna i ∏adna p∏yta i jak na premier´ stycznia 2005 roku nie mog∏o byç pi´kniej. Podsumowanie rozpocz´tego roku winno zatem brzmieç: kiedy Tiersen spotka∏ Wright... Znakomita a przy tym jedna z wa˝niejszych p∏yt rockowych rozpoczynajàcego si´ roku. Goràco polecam.

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NowoÊci w Pagan Records Stajnia Pagan Records - macierz brutalnego death metalu - przygotowa∏a kilka nowoÊci. Po raz kolejny zosta∏a przesuni´ta data premiery materia∏u Profanum na DVD - Intelekt Kollapse , noÊnik uka˝e si´ w marcu 2005 roku. Z kolei miesiàc póêniej przewidziana jest premiera najnowszego albumu Non Opus Dei zatytu∏owanego VI: Satanachist's Credo,b´dàcego stylistycznie kotynuacjà wczeÊniejszych albumów zespo∏u, jak chocia˝by Diabolical Metal czy Sem Al Diavol Va Parti Al Mal. Najnowszy materia∏ zawiera utwory w kilku j´zykach. Wszystko wskazuje na to, ˝e tegoroczna trasa Black Diamonds Tour zakoƒczy∏a si´ niewàtpliwym sukcesem - 9 koncertów, na których zagrali: Hermh, Luna Ad Noctum oraz Asgaard obejrza∏o ∏àcznie ok. 2000 ludzi. Na prze∏omie kwietnia i maja 2005 r. planowana jest kolejna edycja trasy „czrnych diamentów“, tym razem obejmie po∏udnie Polski, mi.: Katowice, Kraków, Rzeszów, Lublin. GoÊciem specjalnym trasy b´dzie Azarath. Znany jest tak˝e tytu∏ nowego albumu Throneum - Pestilent Death, który na Êwiecie zostanie wydany przez australijskà Apocalyptor Records. Z kolei na 19 marca 2005 roku przwidziana jest luksusowa edycja ostatniego albumu Throneum Mutiny Of Death w wersji winylowej.

Anima Damnata poszukuje gitarzystów Po tym jak zespó∏ opuÊcili dwaj muzycy, obecny sk∏ad Animy tworzà: perkusista Necrolucas oraz Necrosodomic Carpse Molestator odpowiedzialny za wokal i gitar´. Wszyscy, którzy czujà ˝e podo∏ajà diabelskiej muzie w wydaniu Anima Damnata na pozycji basisty oraz drugiego gitarzysty proszeni sà o kontakt: mail@animadamnata.com Niebawem uka˝e si´ split Animy z brazylijskim Ophiolatry, wydany przez francuskà Bulletbelt Production.

20

Panorama

CRIONICS Armageddon’s Evolution Empire

• LIVE • LIVE • Knopfler w Polsce Mark Knopfler wystàpi u nas w maju, na dwóch koncertach, promujàc swój najnowszy album Shangri-La. S∏ynny gitarzysta i wokalista zaprezentuje si´ w katowickim „Spodku“ 06 maja, a dzieƒ póêniej wystàpi na warszawskim Torwarze. P∏yta Shangri-La ukaza∏a si´ 27 wrzeÊnia zesz∏ego roku. Wszystkie 14 utworów znajdujàcych si´ na niej, zosta∏o napisane przez Knopflera i nagrane w studio nagraniowym z lat 60. w Malibu w Stanach Zjednoczonych, przez tych samych muzyków, którzy pracujà z nim od 1996 roku: Richarda Bennetta (gitara), Jima Coxa i Guya Fletchera (organy i fortepian), Glenna Worfa (gitara basowa) i Chada Cromwella (perkusja). Knopfler jest jednà z najbardziej szanowanych i oryginalnych osobowoÊci we wspó∏czesnej muzyce. Dobrze znany jako wokalista Dire Straits, pierwszy raz wstrzàsnà∏ s∏uchaczami takimi hitami jak: „Sultans of Swing“ i „Money for Nothing“. Ceny biletów w Katowicach: 100, 110, 120, 150, 200 z∏; w Warszawie: 90, 110, 130, 150, 160 z∏.Rezerwacja i sprzeda˝: (22) 565-23-65, bilety@vivaart.com.pl, sprzeda˝ on-line: www.bilecik.info; www.ebilet.pl


Muzyka bez granic

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

• POLECAM • POLECAM • POLECAM • Drugi album Crionics to bardzo intensywna i ostra muzyka, adresowana do fanów symfonicznego black metalu. Nad ka˝dym utworem unosi si´ duch nieistniejàcego ju˝ od kilku lat Emperora, który by∏ jednym z najwa˝niejszych zespo∏ów metalowych w historii. Armageddon’s Evolution ma wszelkie cechy, jakie powinien posiadaç dobry metalowy krà˝ek - drapie˝noÊç, intensywnoÊç, granie na emocjach, klimat etc., poza jednà bardzo wa˝nà. Mianowicie brak mu w∏asnej to˝samoÊci. S∏yszàc niektóre riffy, sprz´˝enia gitar, czy klawisze od razu przypominajà mi si´ kompozycje Emperora. Momentami zahacza to o plagiat. P∏yt´ zamyka jeden z najlepszych utworów, siedmiominutowy „Black Manifest“. Jako bonusy serwowane sà dwa kawa∏ki: wolny „Dept. 666“ i „Total Blasphemy“. Ten ostatni to ho∏d z∏o˝ony Motorhead, chocia˝ nie jest to cover Lemmy’ego i spó∏ki.

ASGAARD EyeMDX-tasy MMP Zespó∏ Asgaard dziesi´ciolecie istnienia uczci∏ wydaniem w zesz∏ym roku swojego piàtego albumu EyeMDX-tasy. Tytu∏ p∏yty to po prostu „I am ecstasy“ (Ja jestem ekstazà). S∏uchajàc tego krà˝ka nie popadam w stan zachwytu czy uniesienia, ale równie˝ nie przysypiam, ani nie naciskam na odtwarzaczu „stop“. Asgaard to nadal Êredniak, któremu najlepiej wychodzà smutne, melancholijne utwory spod znaku gothic/doom metalu. P∏yt´ rozpoczyna orientalne intro, a o tym, ˝e muzycy lubià równie˝ szybkie granie, przekonuje pe∏en kontrastów „Lunatic Asylum“. Poczàtek piosenki przypomina rodzimy Luna Ad Noctum, póêniej jednak prym wiodà bardziej wolne i smutne patenty. Podobnie jak na poprzednich wydawnictwach zespo∏u, obok metalowego instrumentarium s∏ychaç klawisze i skrzypce. NowoÊcià jest wykorzystanie w wi´kszym stopniu syntezatorów, samplerów i loopów. W ka˝dym z utworów pojawia si´ - poza g∏ównà linià melodycznà - wiele ró˝nych dêwi´ków, udziwnieƒ. Wokalista Przemys∏aw Olbryt zaskakuje tym, w jaki sposób operuje swoim g∏osem. Poza czystym Êpiewem, krzyczy, skrzeczy, szepcze itd. itp.

• NAJLEPSZE P¸YTY 2004 • 1. BLUT AUS NORD - The Work Which Transforms God

Francuzi, ukrywajàcy si´ pod niemieckà nazwà i u˝ywajàcy angielskiego, na nowo zdefiniowali poj´cie mroku w muzyce metalowej i do∏àczyli do tego aur´ psychodelii znanà z p∏yt Neurosis, czy Esoteric. 2. ROTTING CHRIST - Sanctus Diavolus Zespó∏ Sakisa jest bardzo nieobliczalny. Potrafi nagraç takie pere∏ki jak „Thy Mighty Contract“, by kilka lat póêniej skomponowaç gniota „A Dead Poem“. Tym razem Rotting Christ nale˝à si´ du˝e pochwa∏y za znakomite klimatyczne songi. 3. MY DYING BRIDE - Songs Of Darkness, Words Of Light Bardzo ma∏o jest na Êwiecie zespo∏ów o tak ustabilizowanej formie. Ka˝da p∏yta Anglików jest na najwy˝szym Êwiatowym poziomie. Smutnych epopei ciàg dalszy.

4. ENSLAVED - Isa W zesz∏ym roku Enslaved równie˝ dobija∏ si´ do czo∏ówki znakomità p∏ytà Below The Light. Teraz Norwedzy poszli jeszcze dalej i nagrali pi´kny awangardowo-metalowy album. 5. 1349 - Beyond The Apocalypse O tym, ˝e black metal ma si´ dobrze, przekonuje 1349. Ich debiut Liberation zawiera∏ ciekawe kompozycje, ale wszystko k∏ad∏a gara˝owa produkcja. Teraz 1349 nie pope∏ni∏ tego b∏´du i atakuje s∏uchaczy ostrà, wysoce energetycznà muzykà. 5. BEHEMOTH - Demigod Bardzo intensywna i ciekawa p∏yta, która zebra∏a znakomite recenzje na ca∏ym Êwiecie. Jedynie s∏uchajàc jej na s∏uchawkach wychwyciç mo˝na wszelkie niuanse. Tak wyprodukowanej p∏yty nie mia∏ jeszcze ˝aden polski zespó∏.

• ROZCZAROWANIA 2004 • 1. SAMAEL - Reign Of Light Szwajcarzy pogubili si´ w eksperymentach i nagrali weso∏à muzyczk´. 2. VADER - The Beast Najgorsza p∏yta w karierze najs∏ynniejszej polskiej grupy. Przewidywalna, nudna i jednowymiarowa. 3. DARK THRONE - Sardonic Wrath Weterani sceny black metalowej od Total Death, czyli 1996 roku nie nagrali nic wartego uwagi. Do grona miernot do∏àcza równie˝ Sardonic Wrath. Ju˝ coraz mniej wierz´ w przebudzenie Dark Throne.

4. CRADLE OF FILTH - Nymphetamine Zmiana wytwórni z Sony na Roadrunner niewiele da∏a. Tak s∏abych kompozycji COF jeszcze nie stworzy∏o. Bez wàtpienia Cradle sà w kryzysie. 5. MAYHEM - Chimera Zespó∏ pokaza∏ na Grand Declaration of War , ˝e nie boi si´ eksperymentów. Tymczasem Chimera jest zbyt zachowawcza. Nie jest to z∏y album, ale zamiast kolejnej bomby, sà tylko petardy.

Panorama

21


Moje 2/3

Czy Ślązacy to Polacy? Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r.

Âlàzacy, wspólnie z MniejszoÊcià Niemieckà, zawià˝à sojusz wyborczy w tegorocznych wyborach parlamentarnych - informuje gazeta, która coraz bardziej upodabnia si´ do „Faktu“ i „Super Expresu“, chocia˝ na tego rodzaju porównania jej kierownictwo zwyk∏o reagowaç histerycznie. Kiedy przed ostatnim powszechnym spisem ludnoÊci w województwie Âlàskim pojawi∏a si´ nowa jakoÊç - narodowoÊç Êlàska (wymyÊlona przez pracownika Uniwersytetu Âlàskiego Jerzego Gorzelika), uwa˝a∏em - podobnie jak wielu publicystów a co wa˝niejsze historyków, demografów, etnografów - i˝ takiej narodowoÊci nie ma, chyba, ˝e cofniemy si´ o ca∏e tysiàclecie, do czasów plemiennych, a wówczas b´dziemy poszukiwaç WiÊlan, Prusów, Ma∏opolan, Âl´zan itd. Z tym, ˝e nastr´cza∏oby to sporo trudnoÊci i po prawdzie s∏u˝y∏oby zawracaniu kijem Wis∏y. Wyniki spisu na Âlàsku wywo∏a∏y zaskoczenie i konsternacj´. Ponad 70 tysi´cy osób - g∏ównie z okolic Rybnika, Wodzis∏awia, czyli tych regionów, gdzie swego czasu najmocniej opierano si´ procesowi germanizacji i najmocniej kultywowano obyczajowoÊç polskà - okreÊli∏o swojà narodowoÊç jako Êlàskà. DoÊç znamiennym jest, ˝e gwara Êlàska, prawdziwie Êlàska, bez nalecia∏oÊci lumpen proletariackiego wolapiku, zachowa∏a si´ jedynie w tamtym regionie i znacznie odbiega ona od j´zyka, którym pos∏uguje si´ Bercik z g∏upkowatego telewizyjnego serialu czy radiowo-estradowi Masztalscy. Dobrze znam tamten region z racji rodzinnych, losowych jak równie˝ zawodowych. Dziennikarstwa uczy∏em si´ penetrujàc wszerz i wzd∏u˝ Rybnicki Okr´g W´glowy. Pozna∏em wiele osób, ich z∏o˝one ˝yciorysy. Pozna∏em rodziny, których przedstawiciele umierali za Polsk´, za Niemcy, cz´sto przyjmujàc razy zarówno od jednych jak i drugich. Mówili o sobie z dumà, ˝e sà Âlàzakami; z takà samà dumà jak mieszkaƒcy Warszawy okreÊlajà si´ Warszawiakami, a mieszkaƒcy królewskiego grodu - Krakusami. Lecz to stanowi wy∏àcznie okreÊlenie to˝samoÊci, przywiàzania do miejsca, nigdy nie mia∏o, nie ma charakteru narodowego. „Gdy rozum Êpi, budzà si´ upiory“. W III Rzeczpospolitej waga rozumu znacznie potania∏a. Skoro wyg∏upiajà si´ wybrani reprezentanci narodu, skoro niepowa˝nie zachowujà si´ ci, którym przypisywane sà pierwsze numery w paƒstwie, mo˝e równie˝ wyg∏upiaç si´ szeregowy pracownik uczelni humanistycznej dorabiajàc sobie na wydumanej pseudonarodowej tezie i ludzkim poczuciu krzywdy, niedowartoÊciowania. Nie wiem czy dojdzie do maria˝u Âlàzaków z MniejszoÊcià Niemieckà, bardziej przypuszczam jest to dzia∏anie kilku ambicjonerów, jak w takich razach niespe∏nionych, ale

znajàcych techniki manipulacji oraz niedoskona∏oÊci demokracji i mogàcych nawarzyç piwa, które komuÊ innemu przyjdzie wypiç. Do wype∏nionego ju˝ wora polskich k∏opotów - bezrobocia, zubo˝enia spo∏eczeƒstwa, zapaÊci s∏u˝by zdrowia, wzrostu kosztów utrzymania, korupcji i wielu, wielu innych, brakuje nam tylko waÊni na tle narodowoÊciowym. Powsta∏a po 1989 roku MniejszoÊç Niemiecka nigdy nie budzi∏a mojego zaufania. I nie z pobudek ksenofobicznych, chocia˝ wyznajàc szczerze podzielam zdanie francuskiego pisarza i polityka Andre Malaroux, który powiedzia∏, ˝e tak kocha Niemcy, i˝ cieszy si´, ˝e sà dwa niemieckie paƒstwa. Szanuj´ Niemców w Niemczech. Nigdy nie by∏em na tyle naiwny, a˝eby uwa˝aç tworzàce si´ pierwotnie Niemieckie Stowarzyszenie za organizacj´ piel´gnujàcà, kultywujàcà wspólnoty Êpiewacze, kuchenne czy literackie. By∏em w Krzy˝owej podczas pami´tnej tzw. Mszy pojednania. Widzia∏em mrowie transparentów: „Helmut du bist auch unserer Kanzler“. Zapyta∏em póêniej Kanclerza, dlaczego, choçby s∏owem nie odniós∏ si´ do tych oÊwiadczeƒ - zby∏ mnie nieco przyci´˝kawym bon-motem. Pozna∏em pana Krolla, szefa tej organizacji i to mi wystarcza, nie lekcewa˝y∏bym Ulrike Steinbach, a ju˝ najdalej jestem od traktowania jej jako folkloru demokracji i pluralizmu. ˚yjàcym w Polsce Niemcom, Ukraiƒcom, Bia∏orusinom, Litwinom i innym nacjom przys∏ugujà te same prawa co Polakom. Nic mniej, ale te˝ nic wi´cej. O mandat do parlamentu ubiegaç si´ mogà jako obywatele polscy, stàd tworzenie jakiÊ preferencji jest nadu˝yciem, którego przyk∏adowo nie ma w Niemczech. Turek a ˝yje ich nad ¸abà ponad trzy miliony - mo˝e ubiegaç si´ o miejsce w Bundestagu czy Bundesracie wy∏àcznie jako obywatel Niemiec. Wspó∏czesne spo∏eczeƒstwa stanowià konglomerat ras, wyznaƒ. W Stanach Zjednoczonych cz∏owiek ubiegajàcy si´ o obywatelstwo ojczyzny Waszyngtona bywa pytany - zapewne jest to du˝a abstrakcja - o to, czy gdyby USA znalaz∏y si´ w stanie wojny z paƒstwem z którego pochodzisz, stanà∏byÊ w obronie gwieêdzistego sztandaru...? Po prasowym doniesieniu o przymierzu Âlàzaków z MniejszoÊcià Niemieckà telefonowa∏o do mnie wielu znajomych z ró˝nych miejsc w kraju z pytanianiem: czy Âlàzacy to Polacy? Ponoç nie ma g∏upich, choç bywajà z∏oÊliwe pytania. Przypuszczam, ˝e w takim samym stopniu jak wszyscy majàcy takie obywatelstwo wpisane do dowodu osobistego. Z tym, ˝e nara˝eni na pokusy, nawet je˝eli nazywajà si´ one Gorzelik. ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI tel. (0 32) 256 17 78 Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów Adres do korespondencji: „Panorama”, 40-900 Katowice 2 skr. pocztowa 335 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 10 I 2005 r.

e-mail: tygodnik.panorama @ neostrada.pl www.tygodnikpanorama.neostrada.pl


Prezentacje

Wzorowa gmina Pawłowice to śląska gmina położona w południowo - zachodniej części powiatu pszczyńskiego. Pierwsza wzmianka pochodzi już z XIII wieku. Dzieje Pawłowic były ściśle związane z ich strategicznym położeniem na szlaku wiodącym ku Bramie Morawskiej. Do dzisiaj miejscowość czerpie korzyści z tak dogodnego usytuowania. W skład gminy wchodzi siedem sołectw: Golasowice, Jarząbkowice, Pielgrzymowice, Krzyżowice, Warszowice i Pawłowice wraz z osiedlem, które łącznie zajmują 75,7 km 2 i liczą 17.622 mieszkańców. Z roku na rok władze gminy - pod kierownictwem Wójta Damiana Galuska, który tę funkcję pełni już trzecią kadencję - wytrwale dążą do rozwoju gminy i poprawy jakości życia mieszkańców. Wyrazem tych starań są przede wszystkim inwestycje, których w gminie Pawłowice prowadzi się wyjątkowo dużo. Co roku modernizuje się szkoły, ośrodki zdrowia, remontuje chodniki, drogi i buduje kanalizacje, by mieszkańcom żyło się lepiej. Już od kilku lat na inwestycje przeznaczane jest ponad 40 proc. budżetu gminy. To ewenement na skalę województwa, a nawet kraju. W roku 2004 gmina Pawłowice zajmowała 16. miejsce w kraju pod względem poczynionych inwestycji, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca stanowi kwotę ponad 2000 złotych. W województwie śląskim pod tym względem gmina zajmuje niekwestionowane pierwsze miejsce. Dobry wynik to efekt sprawnego zarządzania majątkiem gminy, bo pod względem dochodów Pawłowice zajmują 46 miejsce w kraju. Przeznaczenie na inwestycje tak dużych środków z budżetu nie byłoby możliwe, gdyby gmina nie starała się o pozyskiwanie funduszy z zewnątrz. Nowe możliwości na zdobycie dodatkowych środków pojawiły się po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Gmina Pawłowice na sześć złożonych wniosków uzyskała pieniądze na jeden projekt. Jest to przebudowa drogi gminnej - ul. Kościuszki w Krzyżowicach, na co otrzymano 570 tys. zł. co stanowi 75 proc. wartości inwestycji. Ponadto udało się pozyskać gminie ze środków zewnętrznych ok. 1,5 mln złotych. Ważną pozycją w środkach pozyskanych z zewnątrz była dotacja inwestycyjna w wysokości 822 tys. zł. na przebudowę dróg gminnych - ul.ul. Karola Miarki, Astrów i Ogrodowej w Pawłowicach. Środki te pochodzą z Banku Światowego, a przekazywane są gminom z funduszu na rzecz rozwoju infrastruktury lokalnej skierowanej na rozwój przedsiębiorczości. Wniosek Pawłowic uzyskał akceptację, gdyż w obrębie remontowanych ulic funkcjonują 24 podmioty gospodarcze. Kolejne środki w wysokości 53 tys. 400 zł. pozyskano z Programu Obszarów Aktywizacji Wiejskiej na remont szkół podstawowych w Pielgrzymowicach i Golasowicach oraz wyposażenie znajdujących się tam świetlic. Gminie udało się również zdobyć 50 tys. zł. na utworzenie Gminnego Centrum Informacji, w którym osoby bezrobotne w celu poszukiwania pracy będą mogły bezpłatnie korzystać z komputera i Internetu.

Gmina wyposażona jest we wszystkie elementy infrastruktury technicznej: pełną telefonizację, gazyfikację i wodociągi. Dziś jeden stacjonarny aparat telefoniczny przypada na 4 osoby (dla porównania: w 1994 r. jeden aparat telefoniczny przypadał na 100 osób). Osiągnięciem gminy w ostatnich latach jest również szeroko pojęta ochrona środowiska. Działania proekologiczne zostały uhonorowane zajęciem I miejsca na międzynarodowych targach ekologicznych „INTERECO’ 2001“ w Katowicach. Jedną z ważniejszych inwestycji była budowa stacji uzdatniania wody w Golasowicach, dostarczająca 4000 mieszkańców gminy tańszą i lepszą jakościowo wodę pochodzącą z własnej studni głębinowej. W 2003 roku wybudowano kanalizację w rejonie ulic: Stawowej i Poprzecznej w Warszowicach, co umożliwiło podłączenie do kanalizacji 90 posesji. W 2004 roku przeprowadzono największą inwestycję tego typu w gminie, obejmującą budowę 15 kilometrów sieci kanalizacyjnej w Warszowicach i Krzyżowicach i wykonanie 137 podłączeń (dofinansowanie z funduszu PHARE wyniosło 477533,64 euro czyli 34 proc.). Prace będą kontynuowane w kolejnych latach. Do końca 2005 roku zaplanowano skanalizowanie sołectw północnych: Warszowice, Krzyżowice i Pniówek, a w latach 2006-2008 sołectw południowych: Golasowice, Jarząbkowie i Pielgrzymowice. Obecnie blisko 70 % mieszkańców korzysta z kanalizacji. W gminie znajduje się sieć nowocześnie wyposażonych szkół, w tym jedno liceum. Sale gimnastyczne i nowoczesne, wielofunkcyjne boiska przy szkołach umożliwiają rozwój sportu. Na szczególną uwagę zasługuje centrum sportowo-dydaktyczne z zespołem basenów „Wodny Raj“, halą sportową ze ścianą wspinaczkową oraz kompleksem boisk wraz z pełnowymiarowym boiskiem do piłki nożnej ze sztuczną trawą i pełnym oświetleniem. Cztery razy gminę Pawłowice wyróżniono nagrodami za najlepsze budowle w skali Polski w konkursie organizowanym przez Polski Związek Inżynierów i Techników Budowlanych - uhonorowano Szkołę Podstawową w Pielgrzymowicach, Szkołę Podstawową w Warszowicach, Zespół Szkół Ogólnokształcących oraz krytą pływalnię „Wodny Raj“. Gmina uczestniczy w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, dysponując 24 hektarami terenów inwestycyjnych. Dzięki temu ze sprzedaży gruntów wpłynęło do budżetu gminy blisko 6 milionów złotych. Z samych opłat z funkcjonowania Strefy na terenach gminy wpływa do budżetu blisko milion złotych rocznie. O przedsiębiorczości mieszkańców gminy Pawłowice świadczy działalność 1100 podmiotów gospodarczych, w tym w Urzędzie Gminy zarejestrowanych jest 825 podmiotów. Na uwagę zasługuje działalność Gminnego Ośrodka Kultury, który jest animatorem róznorodnych form życia kulturalnego - zespołów śpiewaczych, chórków, kółek zainteresowań. Plany gminy Pawłowice na 2005 r. i lata następne są ambitne. Na lepsze powinno się wiele zmienić na drogach, na które w budżecie gminy zaplanowano prawie 8 mln złotych. W tym roku planowana jest również dalsza rozbudowa sieci kanalizacji sanitarnej, na którą gmina chce przeznaczyć 5 mln zł. Kolejne środki czyli ok. 4 mln zł. zainwestowane będą w remont ośrodka zdrowia w Krzyżowicach i jego przebudowę na hospicjum oraz w drugi etap modernizacji ośrodka zdrowia na pawłowickim osiedlu. Jeszcze w tym roku ul. Zjednoczenia w okolicy Urzędu Gminy powinna zmienić się w reprezentacyjny trakt - z miejscami parkingowymi, przystankami autobusowymi i szerokim chodnikiem dla pieszych. Powstanie plac centralny otoczony budynkiem Urzędu Gminy, remizą strażacką i pawilonem handlowo-usługowym. Nie bez znaczenia jest również życie społeczne mieszkańców. Żadna inna gmina w powiecie nie przeznacza tylu środków na profilaktykę zdrowotną swoich mieszkańców co gmina Pawłowice - aż 60 tysięcy zł. Zadbano także o abolwentów liceum, fundując im stypendia w ramach programu „Szansa“. W każdym z sołectw funkcjonuje Ochotnicza Straż Pożarna, która jest także współfinansowana z budżetu gminy. Ponadto gmina dofinasowuje działalność klubów sportowych i zespołów artystycznych.


Malarskie w´drówki Dariusza Orszulika

CHATA Z BESKIDU NISKIEGO

Tel.: (0-501) 503 914

Niezwykła chata kryta słomą, pamiętająca jeszcze krwawe walki powojennej zawieruchy końca lat czterdziestych ubiegłego wieku. Dziury w dachu zatkane są blachą zżartą przez rdzę. Zamieszkała przez parę staruszków - Łemków, ludu który tutaj mieszka od dawien dawna. Chata nie posiada prądu, kanalizacji ani bieżącej wody. Istny fenomen w dzisiejszych czasach. Nie jest jednak jedyną tego typu „romantyczną ruderą“ zamieszkałą w Polsce, kraju będącym... członkiem Unii Europejskiej.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.