Tygodnik Panorama 2005_17/18

Page 1

U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4

W numerze bezpłatny dodatek

In-Grid w chorzowskim Te a t r z e Ro z r y w k i ISSN 0475-6347

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 17-18 (2633-34) 14VIII - 21VIII 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)


Kontrakt z „niespodzianką“ Miasto Katowice, jako jedno z pierwszych polskich miast (wnioski złożyły także Wrocław, Kraków, Gdynia, Bydgoszcz, Toruń, Piła, Olsztyn, Gliwice i Szczecin) wystąpiło w 1999 r. do Komisji Europejskiej (KE) o środki finansowe z Funduszu ISPA na modernizację oczyszczalni ścieków i sieci kanalizacyjnych. Wniosek Katowic uzyskał akceptację KE w lipcu 2001r. Całkowita wartość projektu wynosi ok. 50,0 mln Euro. Bezzwrotne dofinansowanie z Funduszu Spójności (ISPA) wynosi ok. 30,0 mln Euro. Pozostałą kwotę w wysokości 40% inwestycji oraz podatki, zakup gruntu, opłaty, odszkodowania itp. Miasto Katowice pokryje ze środków własnych (Miejskiego Funduszu Ochrony Środowiska, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz budżetu miasta). Realizację Projektu zaplanowano na lata 2002-2007. Projekt składa się z dwóch zadań inwestycyjnych. Pierwsze zakłada modernizację sieci kanalizacyjnych na długości ok. 7 km (o średnicy 2000÷300) w centrum miasta, tj. w Rynku oraz w rejonie ulic: Warszawska, Teatralna, Pawła, Wodna, Górnicza, Reja, a także wzdłuż rzeki Rawy na odcinku od ul. Żelaznej w Załężu do Sokolskiej. Prace prowadzone będą w gęstej zabudowie ścisłego centrum miasta, przy głównych szlakach komunikacyjnych. Z powodu sporego natężenia ruchu kanalizacja przy ulicy Warszawskiej na odcinku 1317 mb zostanie ułożona metodą mikrotunelingu (metoda bezwykopowa). Powyższe zadania przewidują realizację czterech kontraktów z których jeden - kontrakt nr 3 - „Roboty budowlane i inżynieryjne zaprojektowane przez zamawiającego - sieć kanalizacyjna: Warszawska, ulice nad Rawą, Sokolska“ - został podpisany przez Miasto Katowice i Wykonawcę (Konsorcjum: Hydrobudowa 6 S.A.- lider Konsorcjum, Bilfiger Berger AG, Ludwig Pfeiffer Hoch u Tiefbau GmbH). Realizacja tego kontraktu rozpoczęła się w II kwartale 2004 r. natomiast zakończenie zaplanowane jest na IV kwartał 2006 r. Przy realizacji kontraktu Hydrobudowa- 6 S.A. - lider Konsorcjum - zastosowała unikatową technologię przy użyciu najnowocześniejszego, unikalnego sprzętu. Dzięki temu ta tętniąca życiem kilkusettysięczna metropolia funkcjonuje normalnie, gdy w tym samym czasie przebiega skomplikowany remont instalacji wodno - kanalizacyjnej. Po przeprowadzeniu specjalistycznych badań, dostosowując się do opinii rzeczoznawców z krakowskiej AGH z Krakowa uznano, że nie ma możliwości drążenia ścian umacniających wykopy metodą wibracyjną, powszechnie dotąd stosowaną przy tego typu pracach remontowych. W związku z tym podjęto współpracę z firmą Gollwitzer Polska Sp. z o.o., dysponującą technologią bezwibracyjną. Na taką skalę jak w Katowicach tę unikatową technologię bezwykopową zastosowano po raz pierwszy w kraju. Wykonano już prace remontowe na odcinku 1300 mb, wzdłuż ulicy Warszawskiej. Aktualnie dobiegają końca prace w Rynku, w pobliżu centrów handlowych i w sąsiedztwie Domu Handlowego „Zenit“. Warunki pracy na tym odcinku należą do szczególnie uciążliwych, ponieważ stara kanalizacja przebiega bardzo płytko. W praktyce okazało się również, że w centrum Katowic istniało kilka dzikich, nie zinwentaryzowanych przyłączy. Nie wiedzieli o tym zarówno zamawiający - Urząd Miasta - jak i projektant przebudowy. Rzecz jasna, niewiedza w tym zakresie stała się również udziałem Hydrobudowy - 6 S.A. - lidera Konsorcjum realizującego kontrakt. W efekcie 20 lipca br. doszło do awarii kanalizacji w centrum Katowic, na skutek uszkodzenia przyłączy z budynków nie ujętych w projekcie. Drugim powodem była niedrożność kanału. - Wykonujemy roboty mikrotunelowe zgodnie z projektami i sztuką budowlaną. Zdarzyło się już, że niektóre przykanaliki zostały przycięte z tego względu, że nie były zinwentaryzowane. Nie było ich w planach sytuacyjnych i projektant oraz instytucje, z którymi był uzgadniany projekt nie miały naniesionych ich na swoich planach - wyjaśnia mgr inż. Tomasz Parol, koordynator Grupy Budów Hydrobudowa - 6 S.A. - To nie jest błąd w wykonaniu kanalizacji, a zaistniała awaria jest przez nas monitorowana przez 24 godziny. Cały czas, do momentu przyłączenia kanalizacji do nowego kolektora, utrzymujemy serwis odpompowujący ścieki i odprowadzenia ścieków na oczyszczalnię w Bogucicach. Trudności i niedogodności występują szczególnie dla banków, sklepów oraz mieszkańców ulicy Warszawskiej, Szpitala Elżbietanek, czy Domu Handlowego „Zenit“. Jednak stary kolektor, który odbierał ścieki z tych budynków i kamienic, jest przełamany w wielu miejscach, zamulony i w związku z tym już wcześniej mieszkańcy tych kamienic w centrum miasta mieli problemy w czasie ulewnych opadów deszczu lub kiedy kolektor był przepełniony. Budując nowy kanał przejmujący ścieki z tych kamienic spowodujemy, że praca tej instalacji wodno - kanalizacyjnej będzie sprawna i funkcjonalna. W ciągu najbliższych tygodni problem zostanie rozwiązany i nie będzie już podtopionych piwnic - dodaje Tomasz Parol. Efektem ww. prac będzie skuteczne odprowadzanie ścieków sanitarnych i wód deszczowych z całej zlewni rzeki Rawy. Szczelna nowa kanalizacja zlikwiduje występujące obecnie przesiąkanie ścieków przez grunt do rzeki Rawy, jak również dopływ nie oczyszczonych ścieków do rzeki przez istniejące przelewy. Znikną również nieprzyjemne zapachy i zagrożenie epidemiologiczne dla mieszkańców. Modernizacja sieci kanalizacyjnej jest pierwszym krokiem w kierunku przebudowy Rynku.

Tekst ALEKSANDRA POLANOWSKA Foto S¸AWEK BOROWSKI i ARC


W numerze:

Najbardziej przemilczany... str. 12

Krwawe Wzgórze str. 8

Z wizytà w galerii

Metal Hammer Festiwal

str. 24

Non multa, sed multum Ostatnio wdałam się z Beatą, moją przyjaciółką, w dyskusję na temat rozpadania się związków, nie tylko damskomęskich, ale szerzej pojętych relacji z ludźmi, którzy coś dla nas znaczą, są naszymi przyjaciółmi, bratnimi duszami itp. Dzisiaj Beata zapytana o to, o czym powinnam napisać, odparła: „Napisz o kontraktach“. O kontraktach usłyszałam po raz pierwszy na jednym z wykładów dotyczących pozytywnego myślenia. Uczęszczam na takowe regularnie i z zapałem, ponieważ zawsze wynoszę z nich jakąś perełkę głęboko zapadającą mi w serce. Jedną z tych perełek jest teoria kontraktów. Dla ułatwienia sprawy skupię się na przyjaźni, ale można tego sposobu używać do interpretacji wszelakich relacji z ważnymi w naszym życiu osobami. Kiedy w przyjaźni zaczyna się coś psuć, myślimy o tym jak o czymś złym i niesprawiedliwym. Wydaje się, że ona z zasady nie powinna się kończyć, zgodnie z porzekadłem, że kto przestaje być przyjacielem, nigdy nim nie był. Człowiek jednak jest z natury, a przynajmniej powinien być, istotą stale ewoluującą. Nieustannie doświadcza, podejmuje decyzje, próbuje nowych rze-

str. 21

Kontrakt na przyjaźń czy, zmienia swoje postrzeganie świata i innych. Ścieżki do pewnego momentu biegnące równolegle mogą nagle obrać przeciwne kierunki. Nastąpić wtedy może rozluźnienie więzi i coraz trudniej o porozumienie. Często w takiej sytuacji bierzemy tę zmianę do siebie, traktujemy bardzo osobiście. Sądzimy, że czymś zawiniliśmy, albo zastanawiamy się, dlaczego ta druga osoba nas rani. Gdy jednak pomyślimy o tym jako o kolei rzeczy, która ma szczególny cel (cel abstrakcyjny może, którego żadna ze stron nie jest świadoma), łatwiej to zaakceptować. Teoria kontraktów mówi, że żaden człowiek nie pojawia się w naszym życiu przypadkiem (i nie odchodzi z niego przypadkowo). Każdy ma do odegrania jakąś rolę, mniejszą czy większą. Łączą nas z ludźmi specyficzne kontrakty, bo wiadomo, że my im też do czegoś „służymy“ i nie ma w tym niczego złego. Kontrakty mogą być krótko lub długoterminowe. Kiedy więc ktoś odsuwa się od nas, lepiej myśleć o tym jako o zakończeniu kontraktu. Wypełniliśmy jego warunki, każda ze stron wyszła bogatsza o nowe doświadczenia i przeżyte emocje. Należy raczej przyjąć to spokojnie i otworzyć się na nowe możliwości, gdyż trzymanie przy życiu czegoś, czego podstawy dawno się zdezaktualizowały, nie przyniosłoby nikomu żadnej korzyści, a jedynie

straty. Przemawia do mnie ta ekonomiczna interpretacja. Zawsze twierdziłam, że związki to swoiste inwestycje. Uczucia umieszczamy na jakby lokacie u drugiej osoby. Po pewnym czasie możemy zrobić bilans, podliczyć odsetki. Jeżeli mamy pewność, że lokata jest nie tylko bezpieczna, ale i przynosi profity, nie będziemy mieli chęci jej zrywać, a nawet zainwestujemy jeszcze więcej. Na szczęście uczucia mają niewyczerpalne źródło, o ile są pielęgnowane przez obie strony. Jeżeli nie, można uznać kontrakt za przestarzały i odejść. Nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby w absolutnie każdej sytuacji rezygnować z walki o drugą osobę. Wręcz przeciwnie, przecież prawdziwa przyjaźń jest w stanie przetrwać i pozornie groźne nieporozumienia, i chwilowe ochłodzenie stosunków, i rozłąkę. Trzeba jedynie wiedzieć, kiedy odstąpić od czegoś, co przestaje mieć rację bytu i zaakceptować ten stan rzeczy bez żalu i pretensji do całego świata. Kilka razy dziennie odejmuję od aktualnego czasu 9 godzin, żeby wiedzieć, czy Beata jeszcze śpi, czy może właśnie kładzie się spać, czy też pracuje nad kolejną znakomitą fotografią, no i przede wszystkim - czy odebrała już mojego emaila. Jestem spokojna. Jej lokata jest bardzo wysoko oprocentowana. KATARZYNA WYKA

• Na okładce: IN-GRID •

WWW.ZEWPRESS.COM

Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej? Rok 1993 (5)

W wydaniu na 9 maja spotykamy si´ z Jerzym Dudà-Graczem. 23 maja piszemy o pami´tnym ataku szaleƒca (podobno fana Stefi Graf) na znakomità tenisistk´ Monik´ Seles. Wydarzenie mia∏o miejsce 30 kwietnia na korcie Rothenbaum w Hamburgu. Mimo d∏ugiej rekonwalescencji Seles ju˝ nigdy nie powróci∏a do dawnej formy. 13 czerwca relacjonujemy, mimo wszystko sensacyjny wówczas, upadek rzàdu Hanny Suchockiej. Rzàd Suchockiej dzia∏a∏ od lipca 1992 roku i tworzony by∏ przez siedem partii (mimo to mniejszoÊciowy). Zosta∏ obalony w wyniku wotum nieufnoÊci zg∏oszonego przez szefa Êlàskiej „SolidarnoÊci“ - Alojzego Pietrzyka (maj 1993). Suchocka funkcj´ premiera sprawowa∏a jeszcze do paêdziernika 1993 roku. Po powrocie prawicy do rzàdów rekomendowana przez Uni´ WolnoÊci do obj´cia teki Ministra SprawiedliwoÊci

(46)

(1997-2000). Cieniem na jej kandydaturze by∏a sprawa tzw. inwigilacji prawicy z 1993. Chodzi∏o o ujawnionà instrukcj´ z 13 lutego 1993 roku dla UOP, nakazujàcà prowadzenie Êledzenia i dzia∏aƒ dezintegracyjnych wobec dzia∏aczy partii prawicowych pozostajàcych w opozycji do rzàdu Suchockiej. W tym samym wydaniu informujemy o Êmierci Andrzeja KuÊniewicza, autora m.in.: „Stref“, „Króla Obojga Sycylii“, „Korupcji“ a tak˝e sfilmowanych tytu∏ów „Eroica“ czy „Lekcja martwego j´zyka“. Andrzej KuÊniewiczby∏ by∏ w latach 70. i 80. jednym z najbardziej cenionych polskich pisarzy. Kolejne jego ksià˝ki niezmiennie stawa∏y si´ wydarzeniami literackimi. TwórczoÊç KuÊniewicza w du˝ej mierze zosta∏a okreÊlona przez miejsce pochodzenia - urodzi∏ si´ w Galicji, w czasie gdy znajdowa∏a si´ ona jeszcze pod austriackim zaborem. Nie sposób nie zauwa˝yç wp∏ywu kulturowego tego wielonarodowoÊciowego organizmu na tematyk´ jego powieÊci. Andrzej KuÊniewicz przez d∏ugie lata by∏ wiceprzewodniczàcym Oddzia∏u Warszawskiego ZLP, a jego „Strefy“ zosta∏y uznane przez Radio Wolna Europa ksià˝kà roku 1971. Otrzyma∏ te˝ nagrody nowojorskiej Fundacji im. A. Jurzykowskiego i Polskiego Pen Clubu. Zmar∏ 14 maja 1993 roku.

W wydaniu na 11 lipca informujemy o wr´czeniu Josipowi Brodskiemu doktoratu honoris causa Uniwersytetu Âlàskiego w Katowicach i spotkaniu noblistów na Âlàsku. 25 lipca jako pierwsi piszemy o projekcie reformy administracyjnej. Reforma administra-

4

Panorama

cyjna wesz∏a w ˝ycie 1 stycznia 1999 i wprowadzi∏a 3-stopniowà struktur´ terytorialnà. Oprócz województw samorzàdowych i istniejàcych od 1990 roku gmin wprowadzono tak˝e powiaty. Reforma mia∏a na celu budow´ samorzàdnoÊci, usprawnienie dzia∏aƒ w∏adz w terenie i przybli˝enie ich do obywatela. Zmniejszono liczb´ województw z 49 do 16. Miasta które straci∏y prawa miast wojewódzkich wesz∏y do grupy powiatów grodzkich czyli sta∏y si´ miastami na prawach powiatu. Efektem zmian by∏o zmniejszenie roli wojewody na rzecz Marsza∏ka Województwa i samorzàdu wojewódzkiego. Cz´Êç obiektów dotàd b´dàca w gestii wojewody przesz∏a pod zarzàd poszczególnych szczebli samorzàdowych. Rzecz jasna i ta reforma wzbudzi∏a nies∏ychane kontrowersje, o których dziÊ ju˝ pewnie wi´kszoÊç zapomnia∏a. Czy spe∏ni∏o si´ jej podstawowe za∏o˝enie - budowanie samorzàdnej Polski? Chyba jednak nie. 22 sierpnia piszemy o in˝ynierze Bogdanie Stolarzewiczu z ˚ywca, jednym z dwóch europejskich producentów sztucznych komór wspomagania serca (obok koncernu Berliner Hard). Projekt komór sztucznego serca POLTAH by∏

dzie∏em mgr in˝. Romana Kustosza (obecnie kierownika Pracowni Sztucznego Serca w Instytucie Protez Serca w Zabrzu) i dr. Zbigniewa Nawrata (fizyka, pracujàcego obecnie przy budowie robota do operacji kardiochirurgicznych), a technologi´ ich wykonania opracowa∏ Bogdan Stolarzewicz. 12 wrzeÊnia omawiamy utarczki koalicyjne przed zbli˝ajàcymi si´ wyborami parlamentarnymi, czyli nihil novi sub sole (nic nowego pod s∏oƒcem). 3 paêdziernika znamy ju˝ wyniki wyborów. Wygrywa - niestety - SLD. W tym samym wydaniu o sensacyjnych wykonawcach koncertu „Serce za serce“ w Zabrzu - José Carrerasie i Montserrat Caballé, ich równie sensacyjnych jak na owe czasy w Polsce ga˝ach (odpowiednio 250 tysi´cy i 50 tysi´cy dolarów) oraz pami´tnej aferze z orkiestrà.


10 paêdziernika publikujemy reporta˝ z pobytu Michael’a Jacksona w Moskwie pod wielce dwuznacznym - z dzisiejszego punktu widzenia tytu∏em: „Tak kocham dzieci“. 17 paêdziernika informujemy, ˝e premierem nowego lewicowego rzàdu zosta∏ Waldemar Pawlak. Gabinet pod jego kierownictwem powo∏any zosta∏ przez prezydenta Lecha Wa∏´s´ 26 paêdziernika 1993 roku, po dymisji rzàdu Hanny Suchockiej. Ukszta∏towany w wyniku wygranych wyborów parlamentarnych przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe. Rzàd Waldemara Pawlaka poda∏ si´ do dymisji 1 marca 1995 roku, w wyniku sporów mi´dzy koalicjantami, kryzysów personalnych oraz dzia∏aƒ politycznych prezydenta Lecha Wa∏´sy w celu zmiany istniejàcego uk∏adu w∏adzy. Prezydent przyjà∏ dymisj´ rzàdu i powo∏a∏ rzàd Józefa Oleksego. W tym samym wydaniu po raz kolejny piszemy o darze Janiny i Zbigniewa Porczyƒskich (kolekcja obrazów) i ich sporze z dr. Mieczys∏awem Morkà o autentycznoÊç kolekcji. Dzieje si´ to przy okazji otrzymania przez tych pierwszych nagrody miasta Warszawy. Na marginesie, dr Mieczys∏aw Morka opublikowa∏ na temat kolekcji i ca∏ej sprawy dwie bardzo ciekawe ksià˝ki, które jednak nie odbi∏y si´ szerszym echem. W jednym z najbli˝szych wydaƒ opublikujemy fragment wst´pu do jego ksià˝ki p.t. „KOLEKCJA IM. JANA PAW¸A II, KOMPROMITACJA KOÂCIO¸A I PA¡STWA“. Równie˝ w tym samym wydaniu reporta˝ z „krwawej niedzieli“ w Moskwie. Przypomnijmy, ˝e po odparciu w sierpniu 1991 roku komunistycznego zamachu stanu Giennadija Janajewa oraz po rozwiàzaniu w grudniu tego˝ roku Zwiàzku Rad, wraz z urz´dem prezydenta Michai∏a Gorbaczowa, w∏adz´ w Rosji sprawowali zwyci´scy pogromcy czerwonych zamachowców: prezydent Borys Jelcyn, wiceprezydent Aleksander Ruckoj oraz marsza∏ek Rady Najwy˝szej, prof. Rus∏an Chasbu∏atow. Poniewa˝ nie umieli oni w zgodzie podzieliç si´ owocami tego zwyci´stwa, wi´c doÊç pr´dko dosz∏o

do konfliktu pomi´dzy dà˝àcym do zwi´kszenia uprawnieƒ prezydenckich Jelcynem a sk∏óconym z nim wiceprezydentem A. Ruckojem wspieranym przez marsza∏ka Rus∏ana Chasbu∏atowa. Obydwie zwaÊnione strony ani myÊla∏y o ustàpieniu, pràc ku konfrontacji. Obydwie te˝ liczy∏y na poparcie wi´kszoÊci obywateli. Rosja prze˝ywa∏a wówczas okres bolesnej transformacji ustrojowej z ekonomiki nakazowo-rozdzielczej w gospodark´ rynkowà. Projelcynowski rzàd Jegora Gajdara, dà˝àc do likwidacji miliardowego nawisu inflacyjnego, pozbawionego pokrycia w masie towarowej i naruszajàcego równowag´ rynkowà, poprzez reform´ pieni´˝nà pozbawi∏ oszcz´dnoÊci miliony mieszkaƒców Rosji. Wi´kszoÊç emerytów straci∏a wtedy dorobek ca∏ego ˝ycia, nagromadzony na ksià˝eczkach oszcz´dnoÊciowych. JednoczeÊnie nieliczni sprytni i ustosunkowani zacz´li przejmowaç na w∏asnoÊç co smakowitsze kàski w∏asnoÊci paƒstwowej, korzystajàc z prowadzonej przez Anatola Czubajsa prywatyzacji, okreÊlonej przez pisarza Aleksandra So∏˝enicyna jako „przechwytyzacja“. Libera∏owie popierajàcy prezydenta domagali si´ przyspieszenia reform, aby w jak najszybszym tempie minàç trudny odcinek przemian i w ten sposób oszcz´dziç rodakom cierpieƒ. Przeciwnicy reform domagali si´ ich zahamowania. W ten sposób wytworzy∏y si´ w Moskwie rywalizujàce ze sobà dwa oÊrodki w∏adzy - prezydencki na Kremlu i parlamentarny w tzw. Bia∏ym Domu. W tej sytuacji 21 wrzeÊnia 1993 roku prezydent Jelcyn rozwiàza∏ dekretem parlament, zaÊ swoim ewentualnym nast´pcà mianowa∏ nie wiceprezydenta, lecz premiera Wiktora Czernomyrdina. Z kolei parlament oskar˝y∏ prezydenta o dà˝enie do antydemokratycznej dyktatury i podjà∏ kroki celem pozbawienia go w∏adzy (wszczynajàc procedur´ zwanà po rosyjsku z amerykaƒska „impeachment“) na rzecz wiceprezydenta A. Ruckoja. Wówczas prezydent rozkaza∏ milicji zablokowanie siedziby parlamentu, zaÊ popierajàcy go mer (prezydent) Moskwy Jurij ¸u˝kow odcià∏ deputowanym ∏àcznoÊç telefonicznà, Êwiat∏o i wod´. Tak si´ zacz´-

Panorama

∏o dwutygodniowe obl´˝enie Bia∏ego Domu, bronionego przez tysiàce ochotników o ró˝nej orientacji politycznej - od faszystów po komunistów, pochodzàcych z Moskwy i okolic. Na ty∏ach oblegajàcych milicjantów i ˝o∏nierzy zwolennicy parlamentu podejmowali kilkakrotnie manifestacje solidarnoÊci, brutalnie rozp´dzane przez oddzia∏y OMON, czyli moskiewskiego ZOMO. 3 paêdziernika 1993 r. kilkutysi´czny t∏um moskwian przerwa∏ si∏à kordony milicyjne i przedar∏ si´ w pobli˝e Bia∏ego Domu. Dowodzàcy odsieczà, gen. Aleksiej Ruckoj wezwa∏ swych zwolenników do podj´cia ataku zbrojnego na pobliski ratusz mera (prezydenta) miasta oraz na odleg∏à o wiele kilometrów wie˝´ telewizyjnà w Ostankino. Padli liczni zabici i ranni cywile. Wówczas prezydent Jelcyn poleci∏ ministrowi obrony, gen. Paw∏owi Graczowowi podj´cie szturmu Bia∏ego Domu. Mimo ostrza∏u obroƒcy trzymali si´, stawiajàc nadal opór i skapitulowali dopiero po ultimatum parlamentariuszy z jednostki antyterrorystycznej „Alfa“. Przywódcy parlamentarnego buntu trafili do wi´zienia FSB w Lefortowie, tysiàce obroƒców oraz przypadkowo pochwyconych gapiów przesz∏o okrutne bicie (wraz z os∏awionymi „Êcie˝kami zdrowia“) na komisariatach milicji, wiele setek ludzi zosta∏o zamordowanych przez siepaczy z OMON-u na pobliskim stadionie sportowym. Kilka dni trwa∏o potajemne palenie w moskiewskich krematoriach zw∏ok ludzi zabitych podczas szturmu Bia∏ego Domu oraz jeszcze liczniejszych ofiar milicyjnej swawoli po szturmie. Jeden z uczestników obrony Bia∏ego Domu, deputowany komunistyczny Jona Andronow w swych wspomnieniach pt. „Moja wojna" sugeruje, ˝e wojna Jelcyna z Czeczenià by∏a kontynuacjà szturmu Bia∏ego Domu. Pisze, ˝e Rus∏an Chasbu∏atow, zwolniony na mocy amnestii z wi´zienia, wróci∏ do rodzinnej Czeczenii i mia∏ tam zaiste królewskie powitanie ze strony swych rodaków (choç nie prezydenta Dziohara Dudajewa). I to przesàdzi∏o spraw´, gdy˝ Jelcyn obawia∏ si´ Chasbu∏atowa jako przysz∏ego przywódcy Czeczenii. TADEK

5


Sztambuch Pitery

Drugie spotkanie ze strachem na wróble KtóregoÊ dnia, ponownie - korzystajàc z ∏adnej pogody - znalaz∏em si´ na polu, gdzie stercza∏ mój nowy, a w∏aÊciwie - o czym b´dzie za chwil´ - mój stary znajomy, strach na wróble. Wyraênie ucieszy∏ si´ na mój widok a kiedy podszed∏em mrugnà∏ spod kapelusza - chcia∏eÊ si´ jeszcze czegoÊ o mnie dowie-

Zaprosili nas Dyrektor Muzeum Archidiecezjalne• go w Katowicach i Dyrektor Muzeum w Rybniku na wystaw´ „Przestrzenie wspomnieƒ. Niedobczyce w tradycji i kulturze Ziemi Rybnickiej“. Wystaw´ zorganizowano dla uczczenia 20. rocznicy pos∏ugi biskupiej Metropolity Katowickiego ks. arcybiskupa Damiana Zimonia. Prezydent Miasta Katowice i Dyrek• tor Galerii Sztuki Wspó∏czesnej BWA w Katowicach na wernisa˝ wystawy „XXII Biennale Grafiki W´gierskiej w Miskolcu (wybór)“. Wystawa zosta∏a zorganizowana w ramach wspó∏pracy i wymiany kulturalnej miast partnerskich Katowice-Miskolc. Teatr Rozrywki w Chorzowie na: •VII CHARYTATYWNY KONCERT

dzieç? - zapyta∏. - Prosz´ bardzo - kontynuowa∏ i popatrzy∏ na niebo. - Paƒstwo skowronkowie nie przylecieli jeszcze z drugim Êniadaniem dla swoich maluchów, wi´c mo˝emy spokojnie pogadaç. Zima w tym roku by∏a ostra. Mróz wykoƒczy∏ larwy, robaki, muchy, o jedzenie wi´c trudno. A te maluchy ciàgle g∏odne. Mamy zatem troch´ czasu, a fajnie si´ z tobà gada. - Mnie te˝ - uÊmiechnà∏em si´ do stracha. Mo˝e tak˝e dlatego, ˝e znam ci´ z wielu filmów. Mo˝na powiedzieç, ˝e zrobi∏eÊ mi´dzynarodowà karier´ - doda∏em z nutkà uznania. - Tak, filmy. RzeczywiÊcie by∏o ich troch´, ale nie wszystkie mi∏e - zaduma∏ si´ strach. Chocia˝ wiesz, w tych animowanych czu∏em si´ znakomicie - Pami´tam, pami´tam - przerwa∏em. - Zaraz po wojnie w katowickim kinie „Capitol“ (potem to kino przy ulicy Plebiscytowej nazywa∏o si´ „S∏oƒce“) do którego wchodzi∏o si´ po schodach na I pi´tro widzia∏em takà strasznie

Êmiesznà kreskówk´, w której uczysz swojego syna straszenia ptaków. Niestety, nic mu z tego nie wychodzi i jest przeÊladowany przez takà jednà okrutna wron´. Póêniej oglàda∏em równie zabawny film, w którym obudzony przez ptaki latasz z nimi. - Tak, by∏o Êwietnie ale... - pokr´ci∏ g∏owà strach - ju˝ bardzo dawno - i znów si´ zamyÊli∏. - Z pewnoÊcià êle si´ czu∏eÊ - podtrzymywa∏em rozmow´ - gdy niemiecki stra˝nik strzela∏ do ciebie w filmie „Nieuchwytny Smith“ i z jednego r´kawa zaczyna kapaç krew. - OczywiÊcie - o˝ywi∏ si´ strach. - Ale przynajmniej prze˝y∏ ten szacowny profesor z Cambridge. Równie nieprzyjemna dla mnie by∏a scena w innym angielskim, szpiegowskim filmie... przypomnij mi tytu∏, gdy pod moim p∏aszczem ukryto zw∏oki uduszonej kobiety - j´knà∏ strach. - Tak, widzia∏em ten film. Mia∏ tytu∏ „Tajemniczy nieznajomy“. Notabene pod koniec

pocz´∏a na lokalnych scenach w pó∏nocnej cz´Êci W∏och. Bardzo szybko doceniono jej talent, niecodzienna barw´ g∏osu oraz wielkie pok∏ady energii. S∏ynni producenci Larry Pignagnoli i Marco Soncini zaprosili jà do studia na nagranie wokalu do kilku swoich projektów. Tak w∏aÊnie narodzi∏o si´ „Tu Es Foutu“. Singiel odniós∏ niebywa∏y sukces, a In-Grid zosta∏a okrzykni´ta w∏aÊcicielkà najbardziej seksownego g∏osu który pojawi∏ si´ na muzycznym rynku w∏oskim w ciàgu ostatnich 10 lat.

najpopularniejsze fragmenty twórczoÊci Szekspira w zaskakujàcych, niecodziennych interpretacjach i formach scenicznych, bawiàc publicznoÊç ˝onglerkà cytatami, streszczeniami fabu∏ i odwo∏aniami do stereotypowej znajomoÊci dzie∏ Mistrza, którego duch zjawia si´ zresztà osobiÊcie. Obok klasycznego monologu, zobaczymy mi´dzy innymi Makbeta po góralsku oraz rapujàcego Otella. Spektakl adresowany jest do wszystkich widzów lubiàcych dobrà zabaw´. I pami´tajcie, ˝e... Lepiej umrzeç ze Êmiechu, ni˝ byç uduszonym poduszkà przez Otella. NIECH SZEKSPIR B¢DZIE Z WAMI ! Re˝yseria: Jacenty J´drusik, Miros∏aw Ksià˝ek, Robert Talarczyk. Premiera: 18 listopada 1999. Wyst´pujà: Jacenty J¢DRUSIK, Miros∏aw KSIÑ˚EK, Robert TALARCZYK

Spektal „DZIE¸A WSZYSTKIE SZEKSPIRA“ w nieco skróconej formie Adama Long’a, Daniela Singer’a i Jess’y Winfield. Prezentacja wszystkich dzie∏ najwi´kszego dramaturga, przedstawiona przez trójk´ aktorów wyst´pujàcych jako Chorzowska Kompania Szekspirowska (w zredukowanym sk∏adzie). Podczas dwugodzinnego widowiska aktorzy przedstawià

FUNDACJI „GODULA HOPE“ z udzia∏em In-Grid (na ok∏adce). Siódmy ju˝ raz Fundacja „Godula Hope“ zaprosi∏a na koncert charytatywny. Gwiazdà wieczoru by∏a znakomita wokalistka In-Grid. Pochodzi z W∏och i zawdzi´cza swoje imi´ s∏ynnej gwieêdzie filmowej Ingrid Bergman. Jej rodzice prowadzili (i wcià˝ prowadzà) kino. Ingrid dorasta∏a oglàdajàc filmy, które jak sama twierdzi - mia∏y najwi´kszy wp∏yw na to, ˝e zdecydowa∏a si´ zostaç piosenkarkà. Filmy rozwin´∏y jej wyobraêni´ i przepe∏ni∏y jà ch´cià dzielenia si´ emocjami z szerszà publicznoÊcià. Wkrótce odkry∏a, ˝e najlepszym tego sposobem jest Êpiew. Swojà karier´ roz-

6

Panorama

Spektakl „NIEZIDENTYFIKOWANE SZCZÑTKI LUDZKIE I PRAWDZIWA NATURA MI¸OÂCI“ Brad ‘a Frasera w wykonaniu Teatru „GRY I LUDZIE“ z Katowic. - Makabryczna, kryminalna historia wciàga widza w kràg problemów okaleczonych emocjonalnie 20- i 30-latków mówi re˝yser, Robert Talarczyk. - Opowiada o ogromnej, zniewalajàcej potrzebie mi∏oÊci. Gwiazdor seriali, biznesman, recenzentka ksià˝ek, nauczycielka, barman, syn zamo˝nego przedsi´biorcy, wyrafinowana prostytutka - wszyscy bohaterowie szybko przekonujà si´, ˝e zmiana partnera, a nawet orientacji seksualnej nie jest w stanie uratowaç ich od poczucia pustki. Obserwujemy dramat siedmiorga ludzi desperacko trwajàcych w skrajnym napi´ciu i egzystencjalnym l´ku, osaczo-


lat 40. sporo by∏o filmów o tematyce szpiegowsko-dywersyjnej... - Ale za to - wszed∏ mi w s∏owo strach - fantastycznie si´ czu∏em w finale filmu „Historia jednego Franka“, kiedy to Paul Robson, znany aktor i Êpiewak wyjmuje z kieszeni mojego fraka paczki banknotów, ku radoÊci jego biednych przyjació∏. Stare dzieje - westchnà∏. - To mo˝e pomówmy o tych najnowszych filmach zaproponowa∏em. - Z tym to s∏abo - powiedzia∏. - Wystàpi∏em tylko w tytule. Ale za to jaka obsada: Al Pacino i Gene Hackman, palce lizaç. - Tak. Kto nie widzia∏ „Stracha na wróble“? - zapyta∏em ni to siebie ni jego. - O, popatrz, krà˝à! - pokaza∏ sojà s∏omianà d∏onià. Zobaczy∏em na niebie dwa ma∏e punkciki a pod ubraniem stracha rozleg∏y si´ g∏oÊne piski. Nie pozostawa∏o mi nic innego jak po˝egnaç mojego polnego przyjaciela. - No to czeÊç stary! - Powiedzia∏em zwyczajnie, tak jak si´ mówi do kogoÊ z kim si´ ma zamiar ponownie spotkaç. JUREK PITERA

nych ha∏asem mediów oraz wyestetyzowanych substratów pop-kultury, imitujàcych komfort. Brad Fraser ods∏ania mroczne zakàtki duszy - niepewnoÊç, niepokój, agresj´, a nade wszystko - obezw∏adniajàcà samotnoÊç. Za rol´ Davida Artur Âwi´s zosta∏ nominowany do Nagrody Artystycznej Z∏ota Maska 2005. Muzeum Âlàskie w Katowicach na wystaw´ • „CZERWONA ZIEMIA“ Fotografie Douglassa

Kneedlera. Zobaczymy na niej 160 barwnych zdj´ç z podró˝y autora po Stanach Zjednoczonych. Fotografie przedstawiajà liczne krajobrazy oraz Indian z plemienia Navajo i Hopi. Wystaw´ mo˝na zwiedzaç do 15 sierpnia. Douglass Kneedler, amerykaƒski fotograf zamieszka∏y w Szwecji, urodzi∏ si´ w Manili 13 maja 1943 roku. W 1962 roku wyjecha∏ do Europy - Walia, Pary˝, Sztokholm. Od 1964 roku zajmuje si´ fotografià i wydaje ksià˝ki dotyczàce tej dziedziny sztuki. W 1966 roku w Sztokholmie za∏o˝y∏ czasopismo fotograficzne i jest jego redaktorem.

Okruszki z warszawskiego sto∏u O konklawe, które wybra∏o Karola Wojty∏´ na Papie˝a W ko∏ach watykanistów w stolicy toczy si´ dyskusja zwiàzana z obecnym konklawe, po odejÊciu Jana Paw∏a Wielkiego i Âwi´tego, bo tak si´ o Nim ju˝ powszechnie mówi. Chodzi o spraw´, poruszonà przez „Gazet´ Wyborczà“ w numerze z 4 kwietnia b.r. Miko∏aj Lizut i Mariusz Zawadzki piszà; „Pod groêbà ekskomuniki wszystko, co dzieje si´ w czasie konklawe jest tajne“. To sprawa znana. Ale po tych s∏owach nast´pujà inne, które nie sà powszechnie znane, a dla wielu stanowià po prostu rewelacj´; „ZWOLNIå Z NAKAZU TAJEMNICY DOTYCZÑCEJ WYBORÓW MO˚E JEDNAK SAM NOWO WYBRANY PAPIE˚“. Otó˝ istnieje dok∏adny zapis przebiegu konklawe z 15 i 16 paêdziernika 1978 roku, które doprowadzi∏o do wyboru kardyna∏a Karola Wojty∏y na papie˝a. Oto ono. G∏osowaƒ by∏o osiem. Bra∏o w nich udzia∏ 111 kardyna∏ów Dwie trzecie wynosi∏o 74 g∏osy, a do wyboru potrzebnych by∏o 75 g∏osów. W pierwszym g∏osowaniu przed po∏udniem 15 paêdziernika prowadzi∏ kardyna∏ w∏oski, Giuseppe Siri, który otrzyma∏ 23 g∏osy. Zaraz za nim uplasowa∏ si´ te˝ W∏och, Giovanni Benelli. Karol Wojty∏a uzyska∏ tylko 5 g∏osów. W drugim g∏osowaniu przed po∏udniem 15 paêdziernika Benelli mia∏ ju˝ g∏osów 40, natomiast Karol Wojty∏a - 9. W przerwie obiadowej zawiàza∏ si´ sojusz trzech kardyna∏ów na rzecz Karola Wojty∏y: Austriaka Koeniga, Hiszpana Enrique y Tarancona oraz Johna Króla (Jana Króla), Amerykanina polskiego pochodzenia, przy poparciu kardyna∏a Stefana Wyszyƒskiego. Wszyscy trzej byli wa˝ni na w∏asnych polach dzia∏ania. Koenig mia∏ wp∏ywy wÊród Niemców, Kroi - wÊród Amerykanów i w Trzecim Âwiecie, poniewa˝ Amerykanie pomagali tam KoÊcio∏owi organizacyjnie i finansowo, a Enrique y Tarancon by∏ pot´gà w Ameryce ¸aciƒskiej. Mimo to, w trzecim g∏osowaniu (pierwszym po po∏udniu 15 paêdziernika) Benelli poszed∏ najwy˝ej - otrzyma∏ 45 g∏osów. Karol Wojty∏a mia∏ wcià˝ g∏osów 9. Niektórzy spisali go na straty. Tymczasem w czwartym g∏osowaniu 15 paêdziernika, Benelli mia∏ ju˝, owszem, g∏osów 65, ale Karol Wojty∏a poprawi∏ swà pozycj´ - zdoby∏ g∏osów 24. Wieczorem, w niedziel´ 15 paêdziernika, po g∏osowaniach, Krol, Koenig i Enrique y Tarancon przypuÊcili ofensyw´ na rzecz Karola Wojty∏y. Wynikiem tego by∏a zmiana sytuacji nast´pnego dnia, w poniedzia∏ek 16 paêdziernika, rano. W pierwszym g∏osowaniu Benelli wprawdzie zdoby∏ a˝ 70 g∏osów czyli by∏ oddalony od wyboru tylko o 5 g∏osów, ale Karol Wojty∏a mia∏ g∏osów 40. ZaÊ w drugim g∏osowaniu, przed po∏udniem 16 paêdziernika, Benelli cofnà∏ si´ - otrzyma∏ 59 g∏osów, podczas gdy Karol Wojty∏a - zdoby∏ g∏osów 52, Trend si´ odwróci∏. Po obiedzie, do celi Karola Wojty∏y weszli Koenig i kardyna∏ Stefan Wyszyƒski. Oni byli ju˝ pewni, ˝e Karol Wojty∏a papie˝em zostani., Koenig zaproponowa∏ dla niego nawet imi´ papieskie - Jan Pawe∏ II dla podkreÊlenia kontynuacji po Janie Pawle I. Nastàpi∏o trzecie g∏osowani,e w poniedzia∏ek 16 paêdziernika, czyli siódme w ogóle. Przewaga Karola Wojty∏y by∏a absolutnie wyraêna, choç brakowa∏o mu jeszcze dwóch g∏osów do zwyci´stwa oficjalnego. Otrzyma∏ 73 g∏osy podczas gdy Benelli 38. G∏osowanie czwarte przynios∏o Karolowi Wojtyle zwyci´stwo przewa˝ajàce otrzyma∏ 97 g∏osów, o 22 wi´cej ni˝ magiczna liczba 75. By∏ papie˝em. Powstaje pytanie: skàd te tak dok∏adne dane? Otó˝ z ksià˝ki dwóch publicystów amerykaƒskich - Gordona Thomasa i Maxa Morgana Wittsa pt. „The Pontiff“ („Najwy˝szy Kap∏an“), która ukaza∏a si´ w 1983 roku w najbardziej presti˝owym wydawnictwie, jakie sobie mo˝na w ogóle wyobraziç - Doubleday w Nowym Jorku. Ale by∏a i relacja druga - to ta, którà zamieÊci∏ nie˝yjàcy ju˝ dziennikarz amerykaƒski polskiego pochodzenia, Tad Szulc, w swojej ksià˝ce o papie˝u, która ukaza∏a si´ tak˝e w polskim t∏umaczeniu w 1995 roku pt. „Papie˝ Jan Pawe∏ II - Biografia“. ˚adna z tych relacji nie zosta∏a nigdy zdementowana. ZYGMUNT BRONIAREK

Panorama

7


Historia

Krwawe Wzgórze Św. Benedykta Ruiny klasztoru

Cmentarz poleg∏ych

W

raz z nastaniem wiosny, jak co roku, oddaj´ ho∏d zdobywcom Monte Cassino i w zbiorach fotograficznych odszukuj´ moje fotorelikwie. Awers niewielkiej czarnobia∏ej fotografii, dawnym zwyczajem zàbkowanej wokó∏, przedstawia kamienny obelisk, murowany, wy∏o˝ony p∏ytami (pewnie marmurowymi), wysokoÊci kilkunastu metrów, niczym koÊcielna, czworokàtna wie˝a, zwieƒczona ˝elaznym krzy˝em zwróconym tam, gdzie polegli. Na pierwszym zaÊ planie, nieco z prawej, bomba lotnicza z urwanym zaledwie czubkiem. Pami´-

8

tajmy: 15 lutego 1944 roku 255 amerykaƒskich bombowców zrzuci∏o z nieba swój ∏adunek obracajàc w perzyn´ okoliczne wzgórza i Klasztor. Ale bunkry niemieckie przetrwa∏y. Na rewersie fotosu wyjaÊnienie mego Ojca: pomnik 3 DSK. Druga relikwia to pomnik 5 DSK. Wysoki na dwa pi´tra ˝elazny krzy˝, patrzàcy w dolin´ polskiej Êmierci. Stoi na skale. Przed nim ska∏a, za nim te˝ ska∏a. Nie dziwota, ˝e pada∏y ca∏e dywizjony gdy strzelcy karpaccy forsowali gór´. Zdj´cie trzecie: Klasztor Monte Cassino, ogólna ruina. I zdj´cie ostatnie z tej serii, przys∏ane mnie

Panorama

i Matce do polskiej osady przejÊciowej Koja w Ugandzie, to cmentarz poleg∏ych. Nagie ska∏y wokó∏, kikuty drzew. Te fotografie by∏y dla nas, tam w Afryce, relikwiami tych wszystkich, którzy polegli idàc ze Wschodu do Polski. Dla mnie, wówczas czterolatka, to by∏a ca∏a wiedza o tej okrutnej wojnie. W∏aÊnie otrzyma∏em kolejny w ˝yciu paszport, tym razem wykonany wed∏ug wymogów unijnych i pozwalajàcy mi poruszaç si´ po Wspólnocie Europejskiej bez wiz. Chyba dlatego ze zdwojonà si∏à wracajà dawne wspomnienia i refleksje nad losem cz∏owieka. ChcieliÊmy byç razem z Ojcem, ale dla Niego, po unikni´ciu katorgi Katynia, droga do Polski w tym czasie by∏a zamkni´ta. Matka zaÊ dosyç mia∏a tu∏aczki i zdecydowa∏a: „dwa lata temu skoƒczy∏a si´ wojna, wracamy synku do Polski“. Tak wi´c z alianckim dokumentem wielkoÊci biletu tramwajowego: ALLIED EXPEDITIONARY FORCE, D.P. INDEX CARD, F 01211589 wyruszamy z Mombasy w kierunku kana∏u Sueskiego. Statek bandery holenderskiej, za∏oga egipska, pasa˝erowie polscy zebrani z kolejnych polskich obozów - od Durbanu w Po∏udniowej Afryce po Keni´ i Ugand´. Pami´tam podcienia i kru˝ganki Mombasy, owe podkowiaste ∏uki islamskie wzniesione z czerwonej ceg∏y i siedzàcych w kucki hinduskich sprzedawców w bia∏ych turbanach. Tu od wieków zadomowi∏a si´ kolonia hinduska opanowujàc handel. Tu Matka kupi∏a mi z∏oty pierÊcionek z rubinowym oczkiem. Tu te˝, podczas porannej ablucji w Oceanie Indyjskim porwa∏a mnie fala. Ale nie czas by∏ dla mnie aby odejÊç w nicoÊç. Z resztek drewnianego mola, wchodzàcego w g∏àb zatoki, skakali ch∏opcy i jednemu, gdy wraca∏ do brzegu, wpad∏em w obj´cia. P∏yn´liÊmy wzd∏u˝ pot´˝nego ∏aƒcucha z naszej lewej strony, na którym rozpostarta by∏a i zakotwiczona w g∏´binie stalowa sieç. To zwodzona ochrona portu przed niemieckimi ∏odziami podwodnymi, której dotàd nie zdemontowano. Pami´tam wreszcie barak, w którym przez par´ tygodni oczekiwaliÊmy na przybycie naszego transportowca. NocowaliÊmy na terenie brytyjskiej, kolonialnej jednostki wojskowej. Prycza w prycz´, pi´trowe, z siennikami i granatowymi, we∏nianymi australijskimi kocami. Te koce pozwolono nam zabraç na statek i dalej - do Polski. Przez okno lustruj´ plac apelowy i wartowni´ po lewej, przy której dzieƒ i noc pe∏ni dy˝ur angielski ˝o∏nierz. Od czasu do czasu wychodzi z drewnianej dy˝urki i zgodnie z wojskowym rytua∏em wówczas tam obowiàzujàcym robi zwrot w lewo, przytup, pi´ç kroków prosto, przytup, w ty∏ zwrot, przytup, dziesi´ç kroków prosto, przytup, w ty∏ zwrot, przytup i pi´ç kroków pod budk´, te˝ z koƒcowym przytupem. To by∏ mój stra˝nik, on mnie chroni∏ przed ma∏pami, których Êlady pazurów mia∏em na plecach do tej pory, jeszcze od czasów Koja. Lubi∏em jego przytupy i ten d∏ugi, pewnie osiemnastowieczny karabin na ramieniu. Ale siebie biedaczysko nie upilnowa∏. Zdjà∏ na moment swój p∏aski, afrykaƒski he∏m by otrzeç pot z czo∏a i w tym momencie indyjski zefirek zako∏ysa∏ wierzcho∏kami palm, stràcajàc z wysoka jeden, jedyny, dorodny, pe∏en o˝ywczego mleka kokos.


Pomnik 5 DSK

Ugodzony w ciemi´ mój stra˝nik ju˝ nie wsta∏. G∏´boko to prze˝y∏em. W nozdrzach do dziÊ zachowa∏em zapach gotowanych muszli, które nasze panie przysposabia∏y do transportu do Polski. Trzeba by∏o pozbyç si´ mi´czaków i ten zgo∏a barbarzyƒski sposób stwarza∏ tego gwarancj´. Ci´˝ka choroba mojej mamy. Lekarze polscy i brytyjscy orzekli krótko: nie wiemy, co jej dolega, ale to chyba fina∏ jej ˝ywota. Poprosi∏a o kiszonà kapust´. Poniewa˝ brytyjskie wojsko mia∏o pod dostatkiem wszystkiego w puszkach, otrzyma∏a jednà, ale ju˝ wczeÊniej jedna z paƒ (z dwojgiem dzieci) orzek∏a, ˝e gdy moja Matka zejdzie z tego Êwiata, ona za-

bierze mnie z sobà. Ale brytyjska kiszona kapusta okaza∏a si´ lekiem skuteczniejszym od wszelakiej chininy, penicyliny i czegoÊ tam jeszcze. Choroba min´∏a jak za dotkni´ciem ró˝d˝ki czarodziejskiej i w morze wyszliÊmy razem. Ja z wojskowym plecakiem, który otrzyma∏em w II Korpusie jeszcze w Teheranie, a w nim: jasiek, nocnik i murzyƒski b´benek obciàgni´ty ma∏pià skórà, tak zwany tam-tam. Mile wspominam egipskiego stewarda, który udawa∏, ˝e zaraz zabierze mi kisiel lub budyƒ, a ja udawa∏em, ˝e go nie dam, obejmujàc miseczk´ oburàcz, a˝ w koƒcu steward znika∏ w pentrze i przynosi∏ s∏odkà repet´ tak, abym mia∏ na podwieczorek. Trawers Adenu i Bab El Mandel, Wrota ¸ez, czyli wejÊcie na Morze Czerwone. Pra˝àce s∏oƒce i piach pustyni po obydwu burPomnik 3 DSK tach, póêniej formowanie konwoju przez Kana∏ Sueski i wejÊcie na Morze Âródziemne. Podró˝ kolejnym dla mnie w ˝yciu akwenem morskim przebiega∏a spokojnie, chocia˝ nie bez dyskusji na temat udzia∏u naszych ch∏opców pod Tobrukiem z lewej burty. W cieniu plandek, które niczym zielony baldachim przeciàgn´li nad g∏owami nasi mili Egipcjanie, afrykaƒscy pasa˝erowie rodem z Polski przedwojennej, siedzà na australijskich kocach wojskowych i z du˝à niecierpliwoÊcià oczekujà wrót Europy - CieÊniny Mesyƒskiej. Wreszcie którejÊ nocy migocà Êwiat∏a latarni morskich na Sycylii i na koƒcu w∏oskiego buta, ster w prawo na burt i pe∏nà parà wchodzimy na europejskie ju˝ wody. Gromkie hurra i radoÊç, bowiem Polska, czerwona czy zielona, jak mawia∏a moja Matka, coraz bli˝ej.

KCALB NAYC WOLLEY ATNEGAM

Panorama

GdzieÊ z literatury wojennej, którà kiedyÊ sporadycznie czyta∏em, pami´tam opisane zdarzenie, jak polski transportowiec pe∏en polskiego ˝o∏nierza idàcy na Zachód, mija∏ si´ z ORP „Warszawa“ idàcym na Wschód. By∏y salwy, salut banderà i by∏o te˝ ogólne hurra na obydwu pok∏adach. Gdy byliÊmy na trawersie Monte Cassino, schowanego wÊród wzgórz, gdzieÊ hen po prawej burcie, zawy∏a syrena. ˚egnajcie ch∏opcy! O co sz∏a walka pod Monte Cassino od zarania dziejów? O szlak làdowy prowadzàcy z po∏udnia na Rzym. Tak by∏o zawsze. Benedykt z Nurcji porzuca pieczary w Górach Sabiƒskich i w 547 roku zasiedla gór´ nad dolinà rzeki Liri tworzàc zakon. Opat jest nast´pcà Chrystusa. Zdaniem papie˝a Grzegorza Wielkiego, Benedykt przewidzia∏ zniszczenie swego dzie∏a przez najeêdêców. Proroctwo spe∏ni∏o si´ oko∏o 30 lat po jego Êmierci. Niszczà to opactwo Longobardowie. Pó∏tora wieku wzgórze pozostaje puste. W 673 roku grupa mnichów frankoƒskich wykrada szczàtki Benedykta ze wzgórza. 40 lat póêniej papie˝ Grzegorz II reaktywuje Klasztor. Od 729 roku pot´ga Monte Cassino roÊnie i przemienia si´ powoli w twierdz´. W 827 roku zdobywajà wzgórze muzu∏manie, w 838 roku Saraceni. Po raz drugi pustoszeje do 943 roku. W okresie walk Fryderyka I z papiestwem Monte Cassino ponownie zamieniono na twierdz´. W 1229 roku rozgrywa si´ mordercza walka o Piedimonte i wojska kardyna∏a Pelagian przep´dzajà Niemców, którzy obwarowali si´ w Klasztorze. W 1349 roku trz´sienie ziemi niszczy Klasztor. Reforma padewska z XVI wieku przydziela Monte Cassino dworowi hiszpaƒskiemu. W tym okresie jezuita o. Ignacy Loyola sp´dza kilka miesi´cy w cieniu Monte Cassino w pobliskim porcie Albaneta. W 1772 roku konsekracja przebudowanej bazyliki w stylu barokowym. Leg∏a pod bombami alianckimi w lutym 1944 roku. Gdy tam by∏em w 1979 r. sta∏a nowa i pachnia∏a jeszcze farbà. I wreszcie Genua. Stoimy w awanporcie oczekujàc miejsca przy kei i do burty podp∏ywajà w∏oscy handlarze. Na pok∏ad trafiajà czereÊnie. Pami´tam z jakà troskliwoÊcià podawa∏a mi Matka te polskie przecie˝ owoce. Jedna z nich wypad∏a mi z ràczek i poturla∏a si´ w stron´ szpigatu to owalny otwór w poszyciu burty na pok∏adzie, przez który sp∏ywa do morza fala cz´sto biegnàca pok∏adem. Matka ruszy∏a w pogoƒ za maleƒkim owocem, wszak by∏ on wi´cej wart ni˝ dotychczasowe afrykaƒskie banany, pomaraƒcze czy mango. A nabrze˝em jecha∏a dwuosiowa bryczka ciàgni´ta przez ˝wawego konika. W Afryce widzia∏em arby, dwuko∏owe pojazdy arabskie ciàgnione przez wielb∏àdy. Ale konik? Zobaczysz takie bryczki w Krakowie - wyjaÊni∏a Matka.

9


Historia W∏osi ∏adujà nas do pociàgu Autor z mamà w Afryce, Bo˝e Narodzenie ‘46. i kolejowym szlakiem przez alpejskie prze∏´cze zmierzamy w kierunku Wiednia i Pragi. Panie siedzà w grupkach na twardych deskach, a ja biegam od okna lewego do prawego by zobaczyç dyszàcà lokomotyw´ ciàgnàcà nas coraz wy˝ej. Jak˝e inny to pociàg od tego, którym podró˝owaliÊmy z Kampala i Nairobi do Mombasy. I tu wysoko w górach ju˝ nam nikt nie macha jak tam, gdy jadàc w wykopie mijaliÊmy grupki murzyƒskich dzieci stojàcych na skarpach. Czarne pere∏ki mojej Afryki z w∏osami rosnàcymi w kupkach, które, gdy pociàgnà∏eÊ, prostowa∏y si´, ale gdy puÊci∏eÊ, zwija∏y si´ jak spr´˝yna. W Pradze tragedia. Zawsze d∏ugo staliÊmy w stolicach, bowiem jako pociàg rejsowy, czekaliÊmy na zielone Êwiat∏o by jechaç bez postoju jak najdalej. W pewnym momencie nasz cz∏owiek wyskoczy∏ jeszcze po coÊ na peron, pociàg ruszy∏, on skoczy∏ i dosta∏ si´ pod ko∏a. Posz∏a przez transport hiobowa wieÊç: obci´∏o mu nogi. U wrót Polski taka kl´ska. Rankiem zielone lasy i pola pe∏ne ˝niwiarzy, wszak to 1 lipca. I ciàg∏e pytania kobiet: czy to ju˝ Polska? Ko∏a dudnià monotonnie; do dziÊ ten stukot dêwi´czy mi w uszach. I w koƒcu Czechowice-Dziedzice. Na odwrocie mojego „paszportu“ odciÊni´to piecz´ç: Punkt Etapowy, Dziedzice, zarejestrowano dnia 3.7.47, nr 11a/6141. A pod spodem jeszcze aliancki druk: Keep his card At all Times to assist your safe return home. The registration Number and your name identify and your registration Record. Bezpiecznie dotarliÊmy do celu. Babcia p∏acze, Mama p∏acze, wko∏o wszyscy p∏aczà. Nie bardzo rozumia∏em dlaczego? Dopiero po latach zrozumia∏em czym jest ów safe return home - bezpieczny powrót do domu. Gdy w 1975 r. wraca∏em na pok∏adzie MS „Norwid“ z podró˝y od Ojca osiad∏ego od 1948 roku w Argentynie, d∏ugo czeka∏em w marcowy, mroêny poranek na pojawienie si´ polskiej pla˝y, gdy szliÊmy z Kana∏u Kiloƒskiego do Gdyni. Wreszcie na trawersie ¸eby jest! Szeroka, niemal bia∏a wst´ga polskiej pla˝y. Po ˝wirowych pla˝ach Las Palmas i Teneryfy, po Copacabanie w Rio i pla˝ach Santos, Montevideo, Mar del Plata, Salwador i Cabedelo - jest, moja, narodowa pla˝a. Pomimo ch∏odu nie chcia∏em zejÊç pod pok∏ad. Gdy w Dzieƒ Zaduszny 1980 roku wraca∏em z podró˝y s∏u˝bowej z Bogoty via Caracas stewardesa Air France zapowiedzia∏a: „za 20 minut làdujemy w Pary˝u“, rzuci∏em okiem przez bulaj i zobaczy∏em pod ko∏ami Bretani´ na styku z Atlantykiem. Jestem w domu, w mojej Polsce, chocia˝ do Zabrza jeszcze kawa∏ drogi. ANDRZEJ KANIAK Zdj´cia ARC AUTOR

10

Panorama

W dniu 7 czerwca br. Śląska Wyższa Szkoła Zarządzania im. gen. Jerzego Ziętka w Katowicach otrzymała CERTYFIKAT oraz znak jakości „Wiarygodna Szkoła" przyznany przez Akademickie Centrum Informacyjne. ACI sprawdziło aspekty prawne działalności uczelni, oceniło bazę dydaktyczną (sale wykładowe, komputerowe) oraz pozadydaktyczne formy działalności m.in. działalność Studenckiego Biura Karier, Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości, Biura Współpracy z Zagranicą, AZS-u i innych organizacji studenckich, przeanalizowało również materiały promocyjne pod względem prawdziwości przekazywanych informacji, a także przeprowadziło wywiad środowiskowy wśród studentów. Przyznanie certyfikatu „Wiarygodna Szkoła" oznacza: - potwierdzenie prawnych podstaw funkcjonowania podmiotu w zakresie kierunków i specjalności kształcenia, zgodności prezentowanych materiałów promocyjnych oraz udzielanych kandydatom informacji z obowiązującymi przepisami prawa, - potwierdzenie starań podmiotu o zapewnienie osobom uczestniczącym w procesie kształcenia wysokich standardów nauczania i komfortu nauki, - potwierdzenie dbałości podmiotu o przygotowanie uczestników procesu kształcenia do startu w życie zawodowe poprzez aktywność Studenckiego Biura Karier lub innych wydzielonych komórek organizacyjnych do tego celu powołanych. Śląska Wyższa Szkoła Zarządzania im. gen. Jerzego Ziętka w Katowicach corocznie dostosowuje programy nauczania do potrzeb społeczno-gospodarczych regionu wdrażając nowoczesne metody kształcenia i proponując kandydatom na studia nowe kierunki i specjalności.


Bli˝ej Âlàska

Nowe kierunki MENED˚ER MEDIALNY

Od najbli˝szego roku akademickiego uczelnia wprowadza nowe studia - Mened˝era medialnego. Majà one przygotowywaç absolwentów do pracy w mediach oraz ich otoczeniu - agencjach PR, reklamy oraz dzia∏ach marketingu przedsi´biorstw.

ZARZÑDZANIE TRANSPORTEM I LOGISTYKA Studia in˝ynierskie w zakresie transportu to najnowsza propozycja dla m∏odych ludzi ze strony Âlàskiej Wy˝szej Szko∏y Zarzàdzania im. gen. Jerzego Zi´tka w Katowicach - najstarszej uczelni niepublicznej w regionie. Kierunek studiów jest odpowiedzià na aktualne i przysz∏e potrzeby rynku pracy, zw∏aszcza w regionie Êlàskim. - Transport nale˝y obecnie do jednej z najszybciej rozwijajàcych si´ dziedzin gospodarki - uwa˝a prof. ÂWSZ dr hab. Stanis∏aw Marsza∏ek. - Wzrost produkcji oraz wymiany towarowej wymagajà przewo˝enia coraz wi´kszej iloÊci ró˝nego rodzaju materia∏ów i towarów. Po wejÊciu Polski do Unii Europejskiej znaczenie transportu jeszcze bardziej wzros∏o z powodu rozwijajàcej si´ dynamicznie mi´dzynarodowej wymiany towarowej. Dlatego w ramach naszych studiów szkolimy specjalistów transportu, odpowiednio przygotowanych do wspó∏czesnych wymagaƒ gospodarki. Rozwojowi transportu w naszym regionie towarzyszy wprowadzanie nowych rozwiàzaƒ prawnych. Dlatego w obrocie towarowym coraz szerzej stosuje si´ technologie wymagajàce specjalistycznej wiedzy. Âlàska Wy˝sza Szko∏a Zarzàdzania liczy zatem na dobre perspektywy dla absolwentów tego kierunku. Przysz∏ym specjalistom transportu proponuje studia in˝ynierskie dzienne, zaoczne i wieczorowe. In˝ynier transportu zostanie przygotowany do pracy zawodowej w zakresie m.in. zarzàdzania przedsi´biorstwami transportowymi, zarzàdzania transportem w jednostkach nietransportowych oraz obs∏ugi technicznej i napraw Êrodków przewozowych. Ponadto projektowania technologii transportowych, systemów spedycyjnych,

logistycznych systemów obs∏ugi transportowej, lokalnych uk∏adów komunikacyjnych, a tak˝e projektowania i prowadzenia regionalnej polityki transportowej. Na jakà prac´ mogà liczyç absolwenci uczelni? Przede wszystkim w przedsi´biorstwach transportowych, komunikacyjnych, spedycyjnych oraz stosujàcych logistyczne systemy w transporcie i komunikacji. Tak˝e w przedsi´biorstwach nietransportowych prowadzàcych transport w∏asny. Miejsca pracy sà równie˝ w administracji paƒstwowej i samorzàdowej - na stanowiskach zwiàzanych z transportem i komunikacjà. Âlàska Wy˝sza Szko∏a Zarzàdzania w Katowicach, jako jedyna wy˝sza uczelnia w Polsce, szkoli specjalistów w zakresie zarzàdzania transportem w jednostkach nietransportowych. Studenci zostajà zapoznani z nowoczesnymi rozwiàzaniami, dostosowanymi do specyfiki prowadzonej dzia∏alnoÊci. Zaj´cia prowadzà pracownicy dydaktyczni specjalizujàcy si´ w zakresie transportu w∏asnego.

PEDAGOGIKA Na kierunku Pedagogika studenci majà do wyboru trzy specjalnoÊci: Pedagogik´ Spo∏ecznà, Profilaktyk´ i Resocjalizacj´ oraz Prac´ socjalnà. Studia przygotowujà absolwentów do pracy w placówkach wychowawczych, zespo∏ach i oÊrodkach pomocy spo∏ecznej, instytucjach samorzàdowych, przedszkolach i szko∏ach, urz´dach i klubach pracy oraz domach „pogodnej jesieni“. Ponadto absolwenci tego kierunku majà staç si´ pracownikami gotowymi do realizowania zadaƒ administracji rzàdowej i samorzàdowej w gminach i powiatach, w policji, fundacjach, oÊwiacie, a tak˝e w organizacjach pozarzàdowych. Studenci b´dà przygotowani do pracy z m∏odzie˝à, seniorami, osobami wykazujàcymi objawy „wypalenia zawodowego“ czy patologii spo∏ecznej.

INFORMATYKA Uczelnia wprowadzi∏a szerokà ofert´ dla osób zainteresowanych studiami Informatyka. Majà oni do wyboru cztery specjalnoÊci: Ebiznes, Informatyk´ w firmie, In˝ynieri´ systemów informatycznych oraz Teleinformatyk´. E-Biznes przygotowuje studentów do projektowania portali, witryn i sklepów internetowych oraz dostarcza wiedzy z zakresu sieci komputerowych, technologii Internetu oraz multimediów. Teleinformatyka pozwala nabyç umiej´tnoÊci korzystania i zarzàdzania nowoczesnymi technologiami informatycznymi i telekomunikacyjnymi. Informatyka w firmie to specjalnoÊç, która kszta∏ci mened˝erów zdolnych do zarzàdzania przedsi´biorstwem oraz nowymi technologiami informatycznymi. Z kolei In˝ynieria uczy wytwarzania systemów informatycznych na potrzeby biznesu. Studia w Âlàskiej Wy˝szej Szkole Zarzàdzania im. gen. Jerzego Zi´tka w Katowicach prowadzone sà w trybie dziennym, zaocznym tygodniowym i zaocznym weekendowym. Studia trwajà: licencjackie 6 semestrów, magisterskie jednolite 9 semestrów, USM 4 semestry, a in˝ynierskie 7 semestrów. AGNIESZKA SZEWCZYK

Panorama

11


Troch´ wspomnieƒ

Najbardziej przemilczany i zapomniany

Pierwszy pomnik Marsza∏ka Józefa Pi∏sudskiego na Âlàsku W 1993 roku sensacj´ wywo∏a∏ „Dziennik Zachodni“. To na jego ∏amach Wojciech Janota odkrywa∏, ˝e przywieziony z Jugos∏awii konny pomnik nie by∏ bynajmniej pierwszym na Âlàsku pomnikiem Józefa Pi∏sudskiego. W 1937 roku stanà∏ ju˝ taki na terenie katowickiej Huty Baildon, w∏asnym sumptem i sposobem postawiony przez baildonowców. W artykule znalaz∏ si´ nawet szkic fragmentu tego pomnika z adnotacjà, ˝e jedyny obrazujàcy go Êlad zachowa∏ si´ w warszawskim Archiwum Dokumentacji Mechanicznej. Wielce zastanawiajàcy by∏ fakt przemilczania istnienia tego pomnika, a nawet wr´cz ca∏kowite o nim zapomnienie. NieÊwiadomoÊç by∏a ju˝ tak powszechna, ˝e o tym niezwyk∏ym dziele baildonowców nie wspominali nawet ci z by∏ych pracowników Huty Baildon, którzy mogli uchodziç za Êwiadków jego ods∏oni´cia. Reakcja na artyku∏ Janoty by∏a w „Baildonie“ taka sama jak „na mieÊcie“: sensacja po∏àczona z niedowierzaniem. Kilka lat póêniej, zupe∏nie przypadkowo odnalaz∏em fotografi´, w której istnienie mo˝na ju˝ by∏o nie wierzyç. Dzi´ki niej wiemy dok∏adnie, jak ten zaginiony i zapomniany pomnik wyglàda∏. Za Wojciechem Janotà mo˝na te˝ by∏o poznaç histori´ jego powstania. Popiersie Józefa Pi∏sudskiego odlane zosta∏o w bràzie i stan´∏o na cokole z ró˝owo-szarego kamienia wàchockiego. Nieco ni˝ej - po lewej stronie Marsza∏ka - stanà∏ Orze∏ - god∏o paƒstwowe stylizowane w sposób charakterystyczny dla lat trzydziestych. Poni˝ej umieszczono napis: „BUDOWNICZEMU POLSKI HUTA BAILDON 1937“. Pod tym znaczàcym mottem znalaz∏a si´ - wykonana równie˝ z bràzu - mapa ówczesnej Polski. Pomnik ufundowa∏a Huta Baildon i jej pracownicy wykonali to dzie∏o. Zaprojektowa∏ go znany tylko z nazwiska pan Gnoiƒski. Przygotowujàc najpierw projekt a potem formy odlewnicze na popiersie wzorowano si´ na rzeêbie Wiktorii Jacynowej. Ten pierwszy na Âlàsku pomnik Józefa Pi∏sudskiego zosta∏ ods∏oni´ty 12 maja 1937 roku - w drugà rocznic´ Êmierci Marsza∏ka. Aktu ods∏oni´cia dokona∏ Stanis∏aw Surzycki - dyrektor generalny Âlàskich Zak∏adów Górniczo-Hutniczych „Huta Pokój“ S.A., w sk∏ad których wchodzi∏ wtedy tak˝e „Baildon“. W uroczystoÊciach ods∏oni´cia pomnika wzi´li udzia∏ przedstawiciele w∏adz (jednak nie najwy˝szego szczebla), duchowieƒstwa, oficerów Wojska Polskiego, za∏ogi Huty i obywatelstwa. Mo˝e sk∏aniaç do zastanowienia fakt takiej a nie innej reprezentacji goÊci (gorszy „garnitur“ ni˝ mo˝na by∏oby si´ spodziewaç), podobnie jak to, ˝e w lokalnej prasie na temat tego wydarzenia znalaz∏y si´ ponoç tylko skromne wzmianki.

Co si´ z nim sta∏o? åwierç wieku temu wielkim zaskoczeniem by∏a informacja, ˝e oto w ówczesnej Jugos∏awii od 1939 roku czeka na odbiór zamówiony przez w∏adze Âlàska i zap∏acony ju˝ konny pomnik Józefa Pi∏sudskiego. Kilka lat póêniej ten˝e pomnik wywo∏a∏ w miejscowej prasie temat stosunku Pi∏sudskiego do Âlàska. W wypowiedziach dominowa∏o zdanie o rzekomej szczególnej niech´ci Marsza∏ka do Âlàska. Spokojnie, rzeczowo i z przywo∏aniem faktów historycznych zdecydowanie takim sàdom zaprzeczy∏ dopiero Jan F. Lewandowski, pod koniec 1989 roku publikujàc na ten temat obszerny artyku∏ w wydawanym w Katowicach „Katoliku“. Ods∏oni´cie w tym mieÊcie wspomnianego pomnika „Dziadka“ (mi´dzy gmachem Sejmu Âlàskiego a budynkiem w za∏o˝eniu majàcym byç siedzibà Muzeum Âlàskiego), znów sta∏o si´ okazjà do historycznych dyskusji i polemik, ale by∏y one prowadzone ju˝ z mniejszymi emocjami i na znacznie mniejszà skal´. Nadal jednak Józef Pi∏sudski czeka na sprawiedliwy osàd i wi´cej sympatii Âlàzaków. Jednak nie tym problemem chcia∏bym si´ tutaj zajmowaç.

12

Wiemy dok∏adnie, gdzie na terenie Huty Baildon sta∏ pomnik Pi∏sudskiego: naprzeciwko istniejàcego do dzisiaj budynku Dyrekcji Huty, przed ówczesnymi (wyburzonymi w latach siedemdziesiàtych ubieg∏ego wieku) budynkami magazynu centralnego, ca∏kiem niedaleko od miejsca gdzie w upad∏ej Hucie stoi statua Êwi´tego Floriana. Zagadkà czekajàcà ciàgle na rozwiàzanie jest to, kiedy stojàcy w „Baildonie“ pomnik Marsza∏ka przesta∏ istnieç, co si´ z nim sta∏o? Pojawi∏y si´ sugestie (nieliczne i wàt∏o brzmiàce, ale jednak), ˝e pomnik Marsza∏ka przetrwa∏ w Hucie Baildon wojn´ i ˝e nie zniszczyli go Niemcy. Sugestie na tym si´ koƒczà, a wszystkie, nawet prawdopodobne domys∏y pozostajà jedynie niepotwierdzonymi przypuszczeniami. Troch´ uwiarygodnia je to, ˝e w PRLu okaza∏ si´ najbardziej przemilczanym i zapomnianym pomnikiem Pi∏sudskiego. Mo˝liwoÊç jego przetrwania wojny wydaje si´ natomiast mniej prawdopodobna, gdy patrzy si´ na umieszczone na pomniku: map´ Polski czy napis „Budowniczemu Polski“, choç z szybkim pozbyciem si´ akurat tylko tych elementów nie by∏oby wi´kszych problemów.

Jeszcze o odnalezionej fotografii Jeszcze kilka zdaƒ o tej fotografii, majàcej du˝à wartoÊç historycznà, której kopie trafi∏y ju˝ nie tylko do katowickich muzeów (Muzeum Âlàskiego i Muzeum Miasta Katowic), ale równie˝ do Muzeum im. W∏adys∏awa Sikorskiego w Londynie i Instytutu Józefa Pi∏sudskiego w Nowym Jorku).

Panorama


Z du˝ym prawdopodobieƒstwem mo˝na powiedzieç, ˝e powsta∏a ona zimà 1937/38 roku. O tym, ˝e mamy do czynienia w∏aÊnie z tà porà roku Êwiadczà nie tylko ubiory siedzàcych przed pomnikiem, ale i zwisajàce sople z dachu budynku za pomnikiem oraz Ênieg wokó∏ postumentu. O tym, ˝e nie by∏a to jednak zima nast´pnego roku przekonuje obecnoÊç na fotografii dyrektora Marcelego Siedlanowskiego - wówczas ju˝ dyrektorujàcego w Centralnym Okr´gu Przemys∏owym (nominacj´ na dyrektora budowy COPu otrzyma∏ jeszcze w 1937 roku). Niewykluczone, ˝e odnaleziona fotografia dokumentuje w∏aÊnie po˝egnanie z „Baildonem“ dyrektora Siedlanowskiego. Od lewej sà na niej: in˝. Albin Brykalski (pierwszy powojenny dyrektor „Baildonu“, a wówczas szef m∏otowni, prasowni i tokarni wlewków), in˝. Nowosielski (brak informacji na jego temat), in˝. Stanis∏aw Wróblewski (zast´pca dyrektora ds. administracyjnych), in˝. Marceli Siedlanowski (w ogóle pierwszy polski dyrektor „Baildonu“, przed wojnà dyrektor budowanego COP-u, a po wojnie pracownik ministerstwa hutnictwa i przemys∏u ci´˝kiego oraz wyk∏adowca wy˝szych uczelni), nieznany pu∏kownik, in˝. Tadeusz Malkiewicz (g∏ówny metalurg i zast´pca dyrektora ds. technicznych, po Siedlanowskim kierujàcy „Baildonem“ do wybuchu wojny, pracownik naukowy Akademii Górniczo-Hutniczej, najwybitniejszy polski znawca metalurgii), in˝. Kazimierz Radêwicki (szef stalowni martenowskiej, po wojnie naukowiec gliwickiego Instytutu Metalurgii ˚elaza), in˝. G. Stromenger (inspektor maszyn, dzisiaj bardziej nazwalibyÊmy jego etat g∏ównym energomechanikiem), dr in˝. Alojzy Farnik (szef wydzia∏u badawczo-do-

Êwiadczalnego, jeden z powojennych dyrektorów „Baildonu“). Zas∏ugi wi´kszoÊci obecnych na fotografii nie ograniczajà si´ do jednego zak∏adu, ale to ju˝ ca∏kiem inny temat. Samo ufundowanie przez „Baildon“ i postawienie pomnika Pi∏sudskiemu wydaje si´ ewenementem i mówi te˝ coÊ wi´cej o tej zas∏u˝onej firmie, która przez blisko 180 lat uchodzi∏a za „per∏´ Êlàskich hut“, a cztery lata temu doprowadzona zosta∏a do bardzo dziwnej upad∏oÊci. Czy warto wi´c przejmowaç si´ znikni´ciem pomnika, gdy samej Huty ju˝ nie ma? HENRYK CZARNIK

AUTOKOPEX Sp. z o.o. al. Roździeńskiego 208 40-315 Katowice tel.: (032) 604 50 00 fax: (032) 604 50 45 www.autokopex.honda.pl e-mail: autokopex @ honda.pl GODZINY OTWARCIA: Salon poniedziałek - piątek 8.00 -19.00 sobota 8.00 - 16.00 niedziela 10.00 - 14.00 Serwis poniedziałek - piątek 7.00 -19.00 sobota 8.00 - 16.00

Panorama

13


D z i e ń Goździki NiegdyÊ by∏ to kraj odkrywców i piratów. Le˝àca na skraju Europy, oblana wodami bezkresnego Atlantyku, Portugalia kusi∏a swoim po∏o˝eniem do poznawania co jest dalej za „wielkà wodà“. Owa ciekawoÊç Êwiata doprowadzi∏a do tego, i˝ niewielki kraj po∏o˝ony na skrawku Pó∏wyspu Iberyjskiego sta∏ si´ jednà z najwi´kszych pot´g kolonialnych podbijajàc Ameryk´ Po∏udniowà, Afryk´, ustanawiajàc swoje terytoria w Azji. Up∏yn´∏y wieki i ojczyzna Vasco da Gamy z wolna, lecz coraz wyraêniej osuwa∏a si´ na peryferie Starego Kontynentu, z dala od wielkich zawieruch dwudziestego stulecia jakimi by∏y obie Êwiatowe wojny. Z dala od wielkich wydarzeƒ gospodarczych, ekonomicznych, spo∏ecznych. Przez dziesi´ciolecia krajem rzàdzi∏ w sposób dyktatorski Antonio Salazar, ultrakatolicki genera∏, czyniàcy w Portugalii swoisty skansen obyczajowo-spo∏eczny. Je˝eli g∏oÊniej by∏o o tym paƒstwie to z racji ruchów niepodleg∏oÊciowych w Mozambiku, Angoli czy azjatyckim mieÊcie Goa. Trwanie Portugalii przy kolonialnym porzàdku by∏o swoistym fenomenem, gdy˝ wi´kszoÊç paƒstw odzyska∏a ju˝ w mi´dzyczasie niepodleg∏oÊç. OczywiÊcie innà sprawà by∏o to, jak sobie owe kraje z tà niepodleg∏oÊcià radzi∏y. Mark´ niewielkiemu iberyjskiemu paƒstwu wyrabiali tak˝e pi∏karze, a czarnoskóry Euzebio czarowa∏ swoim kunsztem na boiskach ca∏ego Êwiata. Lecz przypomnia∏em Portugali´ zgo∏a nie dla jej kolonialnej przesz∏oÊci czy umiej´tnoÊci futbolistów, a z racji „rewolucji goêdzików“, w czasie której Portugalia prze˝y∏a swój wielki czas, którego nie przes∏onià inne kwiaty i kolory. W poczàtkach czerwca odeszli w odst´pie dwóch dni politycy zwiàzani z tamtà rewolucjà z 1974 roku: kapitan Vasco Goncalves i przywódca komunistów Alvaro Cunhal. To w∏aÊnie ci dwaj ludzie w decydujàcym stopniu przyczynili si´ do obalenia Salazara, wyprowadzajàc Portugali´ nie tyle ze Êredniowiecza, ale g∏´bokiego XIX stulecia z obowiàzujàcym wówczas systemem zasad. Dzisiaj wydawaç si´ to mo˝e dziwne, zw∏aszcza osobom o mentalnoÊci Jana dwojga imion Rokity czy braci Kaczyƒskich, lecz przywódcy wyzwolonej spod salazarowskiego re˝imu Portugalii wierzyli w marksistowsko-leninowskà ide´ powszechnego dobrobytu dla narodu.

Ćwierć tuzina D∏ugo i niecierpliwie oczekiwany Narz´dzia nie odchodzà wraz z epokà, która je zrodzi∏a. Spokojnie prze˝yç potrafià czasem nawet kilka epok nast´pnych. Niez∏ym na to przyk∏adem mo˝e byç d∏ugowieczny bat, p∏ug, kosa, sierp czy m∏ot. Ale czy jest to w∏aÊciwoÊç tylko tego rodzaju narz´dzi, które zosta∏y wymienione? Spróbujmy si´ zastanowiç, jak rzecz ma si´ z takimi choçby narz´dziami, jakimi si´ pos∏uguje propaganda. Zacznijmy od tego, co z braku lepszego okreÊlenia nazw´ tu mówieniem za wszystkich, a wi´c i za ka˝dego z nas z osobna. Kiedy dajmy na to w minionym okresie, który wraz z PRL-em mamy dawno za sobà, kupowa∏o si´ gazet´, w niej ze zdziwieniem mo˝na by∏o wyczytaç, co nas wszystkich cieszy. I cieszyliÊmy si´ w ten sposób z wielu rzeczy, zgodnie z odgórnymi wytycznymi. G∏ównie zaÊ z kolejnych sukcesów odnoszonych na drodze do socjalizmu. Cz´sto ze zdziwieniem dowiadywaliÊmy si´ o naszym oburzeniu. Oburzajà nas - s∏yszeliÊmy w radio (bo wtedy si´ jeszcze nie mówi∏o w radiu, tylko w radio) -

14

d o b r y. . . To by∏ czas rewolucji Chilijskiej, którà chcia∏ przeprowadziç Salvatore G. Allende. To by∏ czas rodzenia si´ nowej Hiszpanii wyzwolonej spod re˝imu genera∏a Franco. To by∏ czas wiary, ˝e socjalizm jest ustrojem majàcym dobro wszystkich i ka˝dego z osobna na uwadze. Wspó∏czeÊnie bardzo ∏atwo powiedzieç - tamte idee zbankrutowa∏y. Co triumfuje? Liberalizm pozostawiajàcy miliony ludzi na marginesie? Ostatnio ktoÊ mi powiedzia∏: tam gdzie zarabiajà banki, tracà ludzie. Coraz cz´Êciej spotykam ludzi g∏´boko zawiedzionych polskà transformacjà. Zbyt cz´sto, a˝eby móc powiedzieç: a jednak si´ op∏aca∏o. Tamta portugalska rewolucja po jakimÊ czasie odsun´∏a jej dwóch g∏oÊnych przywódców od w∏adzy. Goncalves okaza∏ si´ nazbyt radykalny naiwny idealista wierzy∏ w narodowà drog´ do socjalizmu. Sta∏ si´ niewygodny zarówno dla Zachodu jak i Moskwy. Zresztà nast´powa∏ wówczas okres odpr´˝enia pomi´dzy Waszyngtonem a Moskwà. Czynieniem spektakularnych gestów niewielka Portugalia miesza∏a szyki. Lecz rozp´dzonej maszyny ju˝ nie mo˝na by∏o powstrzymaç. Rzàdy na d∏ugie lata przejà∏ socjalista Mario Soares, jeden z najwybitniejszych europejskich polityków schy∏ku XX wieku. Cunhal - wysoki, szpakowaty, szczup∏y - zosta∏ wierny marksizmowi do koƒca swego d∏ugiego, ponad 90-letniego ˝ycia. Kiedy w krajach bloku wschodniego nast´powa∏y systemowe i ideologiczne zmiany a „Jesieƒ Narodów“ oznacza∏a dla nich odejÊcie od socjalistycznej, znacjonalizowanej gospodarki ostrzega∏, ˝e jest to droga w z∏ym kierunku. Troch´ z racji fizycznego podobieƒstwa przypomina∏ innego bohatera z Pó∏wyspu Iberyjskiego - Don Kichota, szlachetnego, naiwnego ostatniego rycerza. Cunhal w latach 70. by∏ kochany przez naród, wsz´dzie entuzjastycznie przyjmowany. Nigdy nie potrzebowa∏ ochrony, nigdy te˝ nie dorobi∏ si´ majàtku. Jeszcze w wieku 80 lat zasiada∏ w parlamencie, i chocia˝ Êwiat w który bardzo wierzy∏ rozpad∏ si´ a wielu jego wyznawców sta∏o si´ neofitami, g∏´boko tkwi∏ w przekonaniu, ˝e tylko marksizm mo˝e przynieÊç ludziom prawdziwà wolnoÊç. Jego odejÊciu poÊwi´cono niewiele miejsca. Có˝, Portugalia znajduje si´ na obrze˝ach kontynentu, a jego mocne, zdecydowane poglàdy zdawa∏y si´ byç z ca∏kiem innej epoki. Chocia˝ goêdziki z powrotem stajà si´ bardzo cenione...

knowania imperialistów, które sà wielkim zagro˝eniem dla Êwiatowego pokoju. W kronikach filmowych i w TV mogliÊmy widzieç, jak my wszyscy - rami´ w rami´, ca∏y nasz naród - wznoszàc w gór´ pi´Êci popieramy bohaterski wysi∏ek wyzyskiwanych przez kapitalizm robotników na zgni∏ym Zachodzie. Ale choç ten czas o którym by∏a mowa (historycznie doƒ podchodzàc) mamy ju˝ w ca∏ej rozciàg∏oÊci za sobà, to jednak sposób traktowania spo∏eczeƒstwa, a przede wszystkim wmawianie nam wszystkim ˝e myÊlimy, mniemamy i twierdzimy tak w∏aÊnie jak si´ ex cathedra utrzymuje ˝e myÊlimy, mniemamy, twierdzimy, czyli mimowolnego ubezw∏asnowolnienia nas razem i ka˝dego z osobna, potwierdza nie tylko, ˝e PRL prze˝y∏ w dobrym stanie, ale i z powodzeniem zdaje si´ s∏u˝yç III Rzeczypospolitej. Nie od razu zda∏em sobie spraw´, ˝e tak jest. Chyba dopiero wówczas, gdy zacz´to kr´ciç „Ogniem i mieczem“, „Pana Tadeusza“, „Quo Vadis“, „Zemst´“ i oczywiÊcie „Starà baʃ“. A zw∏aszcza, gdy nadchodzi∏ czas oglàdania tych filmów. Najpierw dowiadywaliÊmy si´ z jakà to wielkà niecier-

Panorama

BOGUS¸AW MÑSIOR

pliwoÊcià oczekujemy wszyscy na zakoƒczenie kr´cenia tych˝e filmów. Nale˝a∏o widaç nie tylko do kanonu, ale w jakimÊ stopniu nawet do patriotycznego obowiàzku w ten sposób mówiç, pisaç i pokazywaç w Êrodkach masowego przekazu. Pojawia∏y si´ stwierdzenia (jak˝e cz´ste za PRL-u) o wielkim napi´ciu ca∏ego spo∏eczeƒstwa, towarzyszàcym niecierpliwemu oczekiwaniu. A zwrot „d∏ugo i niecierpliwie oczekiwany“ do filmów tych przylgnà∏ niczym ich sta∏y i zasadniczy desygnat. Z powodu swoich wàtpliwoÊci (wàtpliwoÊci z wiadomego powodu) wykorzystywaç zaczà∏em ka˝dà nadarzajàcà si´ okazj´, aby si´ upewniç, jak to jest faktycznie z tà niecierpliwoÊcià oczekiwania, statystycznie podchodzàc do rzecz. Zaczyna∏em od sprawdzania w kr´gu znajomy, a potem i przygodnie napotkanych, przy lada okazji. Ale nikt z ankietowanych nie chcia∏ si´ do tego przyznaç. A na przeprowadzenie ankiety z prawdziwego zdarzenia staç mnie nie by∏o, wi´c musia∏o pozostaç to sprawà otwartà. Jak zresztà wiele innych, które ju˝ nie mia∏y nic wspólnego z filmem. EDMUND WOJNAROWSKI


Kadr y Janusza Kidawy Spotkanie z FRYKO Kiedy wyje˝d˝a∏em do Pary˝a ktoÊ mi da∏ telefon Wojtka Frykowskiego, który „wybra∏ wolnoÊç“. Zna∏em go bardzo dobrze jeszcze z czasów studenckich, uczestniczàc w wielu balangach równie˝ z jego udzia∏em. Po przyjeêdzie natychmiast zadzwoni∏em. Bardzo si´ ucieszy∏ i zaprosi∏ do siebie, tym bardziej, ˝e oÊwiadczy∏em i˝ przywioz∏em z Polski czysto polski prezent. Zupe∏nie czysty. Zabra∏em Tobolczyka, mego nowego przyjaciela z lotniska. Tobolczyk te˝ wzià∏ prezent, wi´c razem mieliÊmy litra. Okaza∏o si´, ˝e Fryko mieszka niedaleko nas w pensjonacie, czyli tanim hotelu prowadzonym przez bia∏ogwardyjskà kurtyzan´ w wieku przedrewolucyjnym. Mieszkali tu sami „fartownicy“ - tak nazywali siebie ci co wybrali wolnoÊç, czyli mi´dzynarodówka frustratów, okraszona kilku rosyjskimi arystokratami jeszcze z czasów carskich. Fryko przywita∏ mnie wylewnie i wprowadzi∏ do wielkiego pokoju, gdzie jedynym przedmiotem rzucajàcym si´ w oczy by∏o olbrzymie wyro rozÊcielone na pod∏odze. „To mój warsztat pracy“ - powiedzia∏ z dumà. Okaza∏o si´, ˝e jest na utrzymaniu plastyczki, która te˝ uciek∏a z Polski i tu dorabia∏a jakimiÊ projektami. By∏a w pracy, wi´c swobodnie siedliÊmy do konsumpcji prezentów, a Fryko ze swadà snu∏ opowieÊci. Chcia∏ si´ zaciàgnàç do Legii Cudzoziemskiej ale z jakiegoÊ powodu go nie przyj´li. Teraz czeka∏. Spotka∏ niedawno Polaƒskiego, który go zaprosi∏ do Ameryki. Ten wyjazd odmieni jego ˝ycie - wierzy∏ w to Êwi´cie, bo Ameryka jest krajem dla takich jak on. Zostanie producentem filmowym, a re˝yserowaç b´dzie Polo czyli Polaƒski. Na razie kombinuje szmal na wyjazd. Byle tylko dotrzeç za Ocean, tam ju˝ sobie poradzi. Tak gaw´dzàc zlecia∏y nam godziny i osuszy∏y si´ butelki. Fryko chcia∏ si´ nam zrewan˝owaç i nerwowo czeka∏ na dziewczyn´. Przysz∏a. Nawet ∏adna, ale Fryko zawsze mia∏ ∏adne dziewczyny, wystarczy wspomnieç Ewk´. Ta chyba mia∏a na imi´ Marta. Poprosi∏ jà o szmalec, bo musi si´ zrewan˝owaç kolegom. Ale dziewczyna nie rozumia∏a co to przyjaêƒ poprzez „˝elaznà kurtyn´“. Odmówi∏a stanowczo, wypominajàc jakieÊ pijaƒstwa. To by∏a zniewaga. Fryko wyprowadzi∏ si´ na korytarz. Us∏yszeliÊmy podniesione glosy i charakterystyczne klaÊni´cia. Wróci∏ z forsà a dziewczyna znik∏a. Kupi∏ wino i piliÊmy do zmierzchu. Wtedy uÊwiadomi∏em sobie, ˝e to nasz pierwszy dzieƒ w Pary˝u i zapragn´liÊmy „Pary˝ewa by night“. PoszliÊmy w miasto, przewodnikiem by∏ Wojtek. Wydawa∏o mi si´, ˝e znajà go we wszystkich knajpach. On p∏aci∏ rachunki, wi´c ja w rewan˝u postanowi∏em fundowaç taksówki, nie wiedzàc, ˝e sà najdro˝sze na Êwiecie. Mia∏em sto dolarów na ca∏y pobyt we Francji i wydawa∏o si´ to byç majàtkiem nie do wydania. Na drugi dzieƒ obudzi∏em si´ bez grosza, za to z kacem gigantem od pomieszania trunków.

JAK ˚YJE SI¢ NIEMCOM?

Widziane znad Renu

W roku 2004 niemiecki eksport wzrós∏ o ponad 10% w porównaniu z rokiem 2003 i osiàgnà∏ rekordowà wartoÊç 731 miliardów Euro. Poniewa˝ ˝aden inny kraj Êwiata nie osiàgnà∏ w ubieg∏ym roku takiego wyniku, wi´c mo˝na powiedzieç, ˝e Republika Federalna Niemiec jest „eksportowym mistrzem Êwiata“. Wprawdzie wzrós∏ równie˝ import do RFN o 7,7% (oczywiÊcie w stosunku do 2003 roku) lecz osiàgajàc wartoÊç 575,4 miliarda Euro pozwoli∏ na osiàgni´cie nadwy˝ki w handlu zagranicznym w wysokoÊci prawie 158 miliardów Euro. To oczywiÊcie te˝ rekord w historii Republiki Federalnej. Przed 10. laty, a wiec w roku 1994 niemiecki eksport wynosi∏ 353,3 miliarda Euro, czyli zaledwie 48,3% wyniku osiàgni´tego w roku ubieg∏ym. Podwojenie wartoÊci eksportu w ostatnim dziesi´cioleciu Êwiadczy niewàtpliwie o tym, ˝e produkty „made in Germany“ cieszà si´ w Êwiecie nies∏abnàcà popularnoÊcià. JednoczeÊnie bezrobocie dotkn´∏o ju˝ 5,2 miliona osób, to równie˝ absolutny rekord w historii Republiki. Bezrobotny w RFN to taka osoba, która jest w stanie wykonywaç jakàÊ czynnoÊç, biurokratycznie uznanà za prac´, przez 3 godziny dziennie i 5 razy w tygodniu oraz zg∏osi si´ w Agencji Pracy (Agentur fur Arbeit) po wynagrodzenie. Taka osoba ma wówczas prawo wype∏niç 16-stronicowy formularz i pobieraç pieniàdze w wysokoÊci zale˝nej od tekstu wpisanego do tego˝ formularza. JeÊli ujawni si´, ˝e posiada si´ jakiÊ majàtek, dostanie si´ mniej; jeÊli nie - to wi´cej. P∏atnikiem jest podatnik za poÊrednictwem Agencji Pracy, zatrudniajàcej ponad 100 tysi´cy wysoko dotowanych urz´dników - „fachowców“ - op∏acanych równie˝ przez podatnika. Za fasadà Agencji ukrywa si´ by∏y Urzàd Zatrudnienia (Arbeitsamt). Nazw´ zmieniono aby uniknàç wra˝enia, i˝ w urz´dzie mo˝na znaleêç jakieÊ zatrudnienie. Wysz∏o bowiem na jaw, ˝e ci, op∏acani przez podatnika „specjaliÊci“ masowo fa∏szowali statystyki by uzasadniç koniecznoÊç swojej egzystencji. Tak wi´c inwalidzi, chronicznie chorzy, na∏ogowcy i inni, pobierajàcy do tej pory zasi∏ek socjalny, zostali „przez ukaz“ sklasyfikowani jako bezrobotni. Dotyczy to równie˝ tych, którzy nie majà najmniejszego zamiaru podj´cia jakiejkolwiek pracy. Osoby, które nie b´dàc nigdzie zatrudnione majà jakiÊ majàtek, w ogóle nie zadajà sobie trudu wype∏niania formularza wiedzàc, ˝e i tak nic nie dostanà. Tacy bezrobotni nie pojawiajà si´ w statystykach, choç ich liczba idzie w grube tysiàce. W statystykach nie pojawiajà si´ równie˝ starsi bezrobotni. Agencja Pracy podsuwa im do podpisania dokument, na podstawie którego taka osoba rezygnuje z us∏ug Agencji, przyjmujàc do wiadomoÊci i˝ ta mu ˝adnego zatrudnienia nie znajdzie. Za ten podpis dostaje wynagrodzenie i ma Êwi´ty spokój. To tak˝e liczna grupa. Tak wi´c liczba 5,2 miliona bezrobotnych jest bardzo wzgl´dna i pasuje do teorii Einsteina. Z jednej strony bazuje bowiem na bzdurnej definicji bezrobocia, z drugiej zaÊ fa∏szuje jego rzeczywisty stan. Granicà ubóstwa w Republice Federalnej jest 60% Êredniego dochodu netto czyli 938 euro. JeÊli g∏owa gospodarstwa domowego (niezale˝nie od p∏ci) ma dochód poni˝ej tej granicy, gospodarstwo domowe jest biedne. Dla statystyki biurokratycznej jest oboj´tne czy ów dochód jest wynagrodzeniem za prac´, czy pochodzi z jednego lub kilku zasi∏ków. Takie biedne gospodarstwo musi byç oczywiÊcie dodatkowo dofinansowane by mog∏o godnie ˝yç. Wspó∏ma∏˝onek i dzieci otrzymujà wi´c dotacje. Dotowane sà mieszkanie i ogrzewanie, i jeszcze kilka innych potrzeb w tym opieka zdrowotna i ubezpieczenie emerytalne. Niezliczone rodziny zmuszone sà do podejmowania wszelkich wysi∏ków by nie straciç tego statusu. Podj´cie zatrudnienia, które przyniesie mniej lub tyle samo ile wynoszà zasi∏ki, nie ma przecie˝ najmniejszego sensu. Na marginesie warto dodaç, ˝e ONZ za granice ubóstwa uznaje dochód w wysokoÊci 1 dolara dziennie. Rzecz jasna nie w RFN. Wszystko wskazuje na to, ˝e sytuacja nie poprawi si´ w najbli˝szych latach. Nie widaç ˝adnych politycznych wizjonerów b´dàcych w stanie zmieniç organizacj´ spo∏eczeƒstwa, a bez tego nie ma mowy o wyleczeniu niemieckiej choroby. Z drugiej jednak strony mo˝na ˝yczyç takiej choroby. Ci, co majà gruêlic´ woleliby przecie˝ katarek. RICHARD SOBELA

Panorama

15


RozmaitoÊci

W´drówki przedmiotów NIEZBYT CZULE O SICHULE Dawno, dawno temu, za rzàdów gen. Jaruzelskiego opisa∏em w „Przekroju“ swoje przygody z ilustracjami do poematu „S∏owo o wyprawie Igora“. By∏o tego szeÊç kartonowych plansz, wykonanych mieszanà technikà (tempera, akwarela, kredka) bez Êladu podpisu. Czu∏o si´ nietuzinkowà r´k´, przeto postawi∏em Êmia∏à hipotez´: Kazimierz Sichulski. Co za tym przemawia∏o? Pewne cechy stylistyczne, doskona∏y warsztat, no i fakt, ˝e pochodzi∏y ze Lwowa, z 1940 roku, o czym Êwiadczy∏a pieczàtka cenzury ukraiƒskiej „wolno drukowaç“ na ka˝dej planszy i dok∏adna data tego zezwolenia „9 marzec 1940“. Czy ksià˝ka z tymi pi´knymi ilustracjami ukaza∏a si´? Nie wiem. Pewne jest natomiast, i˝ w∏adze radzieckie podczas okupacji Lwowa, prowadzàc polityk´ kija i marchewki wobec polskiej inteligencji twórczej, jednych wsadza∏y do „tiurmy“, innych usi∏owa∏y nak∏oniç do wspó∏pracy. Domniemany „grzech“ Sichu∏y nie by∏by znów taki ci´˝ki, poniewa˝ staroruski epos - cenny zabytek piÊmienniczy z XII wieku, którym si´ szczyci ca∏a S∏owiaƒszczyzna - nie zawiera ˝adnych niekorzystnych dla Polaków czy raczej Lechitów odniesieƒ. Krzàtajàc si´ nadal wokó∏ wyjaÊnienia zagadki, uzyska∏em opini´ córki artysty, mieszkajàcej we Wroc∏awiu. „To mo˝e byç praca mojego ojca“ - oÊwiadczy∏a indagowana. Innych dowodów nie potrafi∏em zdobyç. A˝eby wyjÊç nareszcie ze sfery domys∏ów, zaapelowa∏em do czytelników „Przekroju“ o pomoc w wyÊwietleniu sprawy do koƒca. Niestety, nie by∏o ˝adnej reakcji. Przetoczy∏o si´ lat osiem i nasta∏a inna epoka. Przynios∏a nowe problemy, tak˝e finansowe.

Pe∏ne ruchu i bitewnego zgie∏ku kolorowe „cacka“ szybko znalaz∏y nabywc´. OdnoÊnie ich autorstwa wysunà∏em nowe przypuszczenie - przypisa∏em mianowicie cykl ilustracji innemu renomowanemu artyÊcie lwowskiemu, znanemu bataliÊcie Stanis∏awowi Batowskiemu. W 1994 roku pozna∏em pana Stanis∏awa J´drzejka, autora wielu prac i publikacji z dziejów Âlàska i Zag∏´bia, tak˝e wierszy i epigramatów. - No i co z tymi ilustracjami Sichulskiego do Igora, o których pisa∏ pan w „Przekroju“? - pyta pan Stanis∏aw - Niestety, nie by∏ to Sichulski lecz Batowski odpowiadam. - Ale˝ skàd, sam Sichulski w rozmowie ze mnà w roku 1940 we Lwowie wyzna∏, ˝e takie ilustracje zrobi∏! - upiera si´ J´drzejek. Dopiero˝ konsternacja! - To czemu pan o tym nie napisa∏ do „Przekroju“ - mówi´ z ˝alem. - A jak˝e, napisa∏em - s∏ysz´ w odpowiedzi i... ko∏o si´ zamyka na rozwa˝aniach, kto tu zawini∏, ˝e list nie dotar∏ - poczta czy redakcyjny ba∏agan. Stanis∏aw J´drzejek salwujàc si´ w 1939 roku ucieczkà przed hitlerowcami do Lwowa, wpad∏ z niemieckiego deszczu pod sowieckà rynn´. Pewnà korzyÊcià by∏o to, i˝ pozna∏ tam m.in. Boya-˚eleƒskiego, Józefa Bieniasza i Kazimierza Sichulskiego. Ten ostatni, acz pozornie niedost´pny, wybuchowy i z∏oÊliwy, polubi∏ dobrze u∏o˝onego m∏odzieƒca. KiedyÊ w przyst´pie szczeroÊci opowiedzia∏ mu o swojej dwuznacznej sytuacji i wàtpliwoÊciach, jakie go trapià odnoÊnie przyj´cia obstalunku, który z∏o˝y∏o u niego ukraiƒskie wydawnictwo. ANDRZEJ ¸OJAN

Uśmiechnij się

Risotto z pieczarkami

Gotuj z nami

Sk∏adniki: 2 szklanki ry˝u (400g) 1 kg pieczarek 0,5 kg jarzyn 2 du˝e cebule sól pieprz wegeta maggi lub przyprawa do zup zielona pietruszka

Sposób wykonania: Ry˝ i jarzyny ugotowaç osobno w osolonej wodzie. Gotowaç ok. 20 minut. Pieczarki pokroiç w s∏upki i wrzuciç do wrzàcej wody. Gotowaç 15 minut na ma∏ym ogniu. Nast´pnie odcedziç. Prze∏o˝yç na patelni´ i sma˝yç z pokrojonà w kostk´ cebulà. Ry˝ i jarzynk´ odcedziç. Prze∏o˝yç do du˝ego garnka, dodaç zrumienionà cebulk´ i pieczarki. Doprawiç do smaku. Podawaç na ciep∏o. Smacznego.

16

Już w młodości zarzucano Sichulskiemu konformizm. Na początku wieku, w Krakowie, wezwał go na dywanik biskup za współpracę z prasą socjalistyczną. „Z malarstwa żyję i pracuję dla tych, którzy płacą“ - oświadczył buńczucznie artysta. Nikt nie chciał wojować z okrutnym prześmiewcą i jego ostrym ołówkiem karykaturzysty. A tak oto lapidarnie określił kolegę, malarza Damazego Kotowskiego, w 1904 roku. Kot czyli pies...

Panorama


Na ksi´garskich pó∏kach

Kàcik z ksià˝kà Czytelnictwo w naszym kraju podupada. I nie ma co pocieszaç si´, ˝e nie tylko ono. JednoczeÊnie zauwa˝a si´, ˝e nadal dla sporej grupy Polaków urlop jest najlepszà okazjà, by w ogóle si´gnàç po ksià˝k´. JeÊli ma to byç ta jedyna przeczytana w roku, powinno si´ zadbaç, by jej wybór nie by∏ przypadkowy. Warto zadaç sobie troch´ trudu, aby wybrana ksià˝ka okaza∏a si´ dla nas w sam raz na urlop. Podpowiedzi w tym wzgl´dzie mo˝na s∏uchaç, ale dobrze przed zakupem zweryfikowaç je przejrzeniem polecanych ksià˝ek w ksi´garni.

OBDARZANIE MI¸OÂCIÑ MyÊl´, ˝e dla wielu bardzo stosownà propozycjà b´dzie ksià˝ka Ewy B∏aszczyk i Krystyny Stràczek „WejÊç tam nie mo˝na“, wydana przez ZNAK, szybko stajàca si´ ksi´garskim bestsellerem. Jej lektura wzbogaca i pozwala oderwaç si´ od codziennych problemów ˝yciowych, albo przynajmniej spojrzeç na nie z pi´kniejszej perspektywy. Na promocji ksià˝ki Ewa B∏aszczyk zjawi∏a si´ z córkà Manià. Jej druga córka - Ola Janczarska od 2000 roku znajduje si´ pod opiekà Centrum Zdrowia Dziecka. Trafi∏a tam po zach∏yÊni´ciu, w wyniku którego znalaz∏a si´ w stanie Êmierci klinicznej, Êpiàczki a teraz walczy ze skutkami niedotlenienia. Min´∏o w∏aÊnie pi´ç lat od tragicznego wypadku Oli. W ciàgu kilku minut ˝ycie jej mamy, znakomitej aktorki, ju˝ i tak ci´˝ko doÊwiadczonej nag∏à Êmiercià m´˝a i zarazem ojca ich dziewczynek, zmieni∏o si´ diametralnie. Kariera zawodowa zesz∏a na dalszy plan wobec walki o ka˝dy dzieƒ ˝ycia córki. „WejÊç tam nie mo˝na“ jest niezwyk∏ym Êwiadectwem codziennego pokonywania l´ku i cierpienia, zmagania si´ z barierami spo∏ecznymi, medycznymi i finansowymi. To intymny reporta˝ obrazujàcy sytuacj´ rodzin dotkni´tych dramatem dzieci´cego urazu mózgu, a zarazem autoportret znakomitej artystki.

TAJEMNICE PRL-u I ZNANEJ PIOSENKARKI W Wydawnictwie Zysk i S-ka ukaza∏a si´ ksià˝ka Urszuli Sipiƒskiej „Hodowcy lalek“. Opinie recenzentów sà zgodne: to zaskakujàca i bardzo ciekawa, autobiograficzna opowieÊç legendarnej piosenkarki o jej karierze w totalitaryzmie. Zapisowi przemyÊleƒ o sensie uprawiania takiego zawodu w PRL-u towarzyszy sporo wàtków sensacyjnych. Urszula Sipiƒska by∏a na piosenkarskim firmamencie

gwiazdà pierwszej wielkoÊci, bardzo lubianà przez publicznoÊç... A jednak znik∏a z estrady, co dla melomanów i zwyk∏ych s∏uchaczy przebojów by∏o zupe∏nie niezrozumia∏e. Potem s∏ychaç by∏o o jej karierze architektonicznej i sukcesach projektanckich. Teraz mo˝emy jà poznaç jako pisark´. Jacek Fedorowicz ju˝ zastanawia si´, w jakiej nowej dziedzinie zab∏yÊnie, gdy spadnà ju˝ laury na jej dzie∏a literackie. W tej ksià˝ce autobiograficznej mo˝emy poznaç Urszul´ Sipiƒskà, odkryç, ˝e by∏a i jest ona zupe∏nie innà od naszych wyobra˝eƒ, bazujàcych na „s∏odkich obrazkach“ zapami´tanych z ekranu TV. Na dodatek ujawnia ona wiele nieznanych faktów i przywo∏uje klimat PRL-u. Odpowiada te˝ wprost na intrygujàce pytanie: Dlaczego tak wczeÊnie przesta∏a Êpiewaç? Dobrym gestem wobec czytelników jest wydanie ksià˝ki w dwu wersjach, z których broszurowa kosztuje mniej ni˝ 20 z∏otych.

A JEÂLI JU˚ CHCEMY SI¢GNÑå PO KRYMINA¸ LUB SENSACJ¢... W tej kategorii d∏uga jest lista zagranicznych bestsellerów, tak g∏oÊno reklamowanych, ˝e bez trudu mo˝na o nich us∏yszeç. Mo˝e jednak warto zrobiç odst´pstwo i wybraç coÊ z rodzimej literatury. Dobrà w tym wzgl´dzie podpowiedzià b´dzie og∏oszenie nominacji w drugiej edycji Nagrody Wielkiego Kalibru, przyznawanej przez Stowarzyszenie Mi∏oÊników Krymina∏u i PowieÊci Sensacyjnej „Trup w szafie“. List´ finalistów poznamy w paêdzierniku, a Wielki Kaliber zostanie wr´czony w listopadzie, podczas II Festiwalu Krymina∏u, organizowanego w Krakowie przez Instytut Ksià˝ki. Oto nominacje do miana krymina∏u roku: „Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej“ Artura Baniewicza (W.A.B.), „Foresta Umbra“ Paw∏a Jaszczuka (Rebis), „Herbata dla wielb∏àda“ Jaros∏awa Miko∏ajewskiego (Wydawnictwo Literackie), „Bagno“ Tomasza Piàtka (Czarne), ÑEwa i z∏oty kotî Joanny Szymczyk (W.A.B.), „Twierdza szyfrów“ Bogus∏awa Wo∏oszaƒskiego (Wo∏oszaƒski), „Plama na suficie“ Piotra Zaremby (W.A.B.). Czy podzielimy jesiennà decyzj´ jury? Pora na lektur´... Udanego urlopu! Koniecznie jednak z przeczytaniem chocia˝by jednej ksià˝ki. Piotr ISARCZYK

Panoramiczna ksià˝kowa lista przebojów NAJLEPIEJ SPRZEDAJĄCE SIĘ T Y TUŁY W LIPCU 2005 r.

Liber sp. z o.o. Warszawa, Krakowskie Przedmieście 24 www.liber.pl 1. Z. Mentzel „Wszystkie języki świata“, ZNAK 2. M. Foucault „Słowa i rzeczy“, SŁOWO/OBRAZ TERYTORIA 3. P. de Rynck „Jak czytać malarstwo? Rozwiązywanie zagadek, rozumienie i smakowanie dzieł“, UNIVERSITAS 4. J. Ratzinger, P. Seewald „Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki na przełomie tysiąclecia“, ZNAK 5. J. Poniewierski „Kwiatki Jana Pawła II“, ZNAK 6. J. Twardowski „Budzić nadzieję. Abecadło dziewięćdziesięciolatka“, ASPRA-JR 7. A. Oz „Opowieść o miłości i mroku. Powieść autobiograficzna“, MUZA 8. E. Jelinek „Amatorki“, W.A.B. 9. W. Jerofiejew „Dobry Stalin“, ZIELONA SOWA 10. T. Burnhard „Dawni mistrzowie“, CZYTELNIK 11. E. Błaszczyk, K. Strączek „Wejść tam nie można“, ZNAK 12. J. Sieradzan „Szaleństwo w religiach świata“, INTER ESSE 13. M. Parker „Monte Cassino“, REBIS 14. G. Mathews „Supermarket kultury“, POLSKI INSTYTUT WYDAWNICZY 15. A. Tabucchi „Tristano umiera“, CZYTELNIK

Panorama

17


Kultura

Redaguje ANNA G¸UCH

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDAR PROMOCJA POLSKIEJ KULTURY NA SYBERII Instytut Adama Mickiewicza, organizujàcy ze strony naszego paƒstwa Sezon Polski w Rosji, postanowi∏, aby tym razem dotrzeç z ofertà kulturalnà dalej ni˝ najcz´Êciej si´ to robi, czyli poza europejskà cz´Êç Rosji, gdzie doÊç cz´sto bywajà nasi twórcy, zw∏aszcza w takich miastach, jak Moskwa czy Sankt Petersburg. I uda∏o si´. Prawie dwutygodniowy program, prezentujàcy polskà muzyk´ klasycznà, najnowsze kino i Polsk´ w fotografii, zosta∏ zorganizowany na Syberii, niemal nad granicà z Mongolià. W Irkucku mo˝na by∏o obejrzeç przeglàd najnowszych polskich filmów fabularnych. G∏ównym kryterium wyboru by∏y chyba nagrody zdobyte przez poszczególne polskie filmy, stàd w prezentowanej „siódemce“ znalaz∏y si´: „Edi“

DOM PRZEZNACZONY DO WYBURZENIA

18

Piotra Trzaskalskiego, „Cia∏o“ Andrzeja Salamonowicza, „Pornografia“ Jana Jakuba Kolskiego, „Show“ Macieja Âlesickiego, „Pr´gi“ Magdaleny Piekorz, „˚urek“ Ryszarda Brylskiego i „Warszawa“ Jaros∏awa Gajewskiego. Polsk´ w obiektywie przedstawili cz∏onkowie Fotoklubu Rzeczpospolitej. Tradycyjnie na dobre przyj´cie mog∏a liczyç oferta muzyczna. Kompozycje m.in. Fryderyka Chopina, Stanis∏awa Moniuszki, Henryka Wieniawskiego wykonywali znani rosyjscy artyÊci. W lipcu w Muzeum w Krasnojarsku zagoÊci∏a nadprogramowa wystawa „Ja, Gombrowicz“, od wiosny prezentowana w Muzeum Aleksandra Puszkina w Moskwie. Z Moskwy - tym razem do Samary i Saratowa - pojecha∏a tak˝e wystawa rzeêb Stanis∏awa Komo-Pop∏awskiego. By∏ to pierwszy tak obszerny program polskiej kultury prezentowany na Syberii. Impreza bardzo wartoÊciowa i udana.

W Teatrze Âlàskim im. Stanis∏awa Wyspiaƒskiego 4 czerwca mia∏a miejsce kolejna premiera, a nawet prapremiera. Na Scenie w Malarni swój debiut sceniczny a zarazem autorski spektakl, przygotowa∏ znany malarz Jacek Ryka∏a - profesor i prorektor Akademii Sztuk Pi´knych w Katowicach, ale tak˝e poeta. W programie sztuki do autorstwa tekstu, re˝yserii i scenografii Êmia∏o mo˝na by∏oby mu dopisaç tak˝e wa˝nà w przedstawieniu, kapitalnà choreografi´ i bardzo nowatorskà (choç to repertuar Marty Mirskiej sprzed pó∏ wieku) muzyk´ bo to chyba jego pomys∏y tak Êwietnie podjà∏ i rozwinà∏ Zbigniew Flakus, skàdinàd bardziej zwiàzany ze Êrodowiskiem plastycznym ni˝ muzycznym. T´ opowieÊç o domu przeznaczonym do wyburzenia trudno zakwalifikowaç do jakiegoÊ gatunku dramaturgicznego. Zresztà takie problemy chyba autorowi wydajà si´ zupe∏nie oboj´tne. To bardzo oryginalna scenicznie, niezwyk∏a opowieÊç poetycka, w której dialog zast´pujà monologi, a regu∏om akcji poddany jest tylko dom, w którego post´pujàcej degradacji, obrazowo opisywanej przez Kobiet´ (która prasuje) uczestniczymy jako widzowie, na ogó∏ jednak te˝ majàcy jakieÊ ˝yciowe wspomnienia zwiàzane z naszymi „domami do wyburzenia“. Lektura tekstu „Domu“ by∏aby zapewne dla mnie ch∏odnà lekturà, tymczasem spektakl wzbudza silne emocje. To ju˝ zas∏uga re˝ysera i aktorów. Si∏à sztuki jest tak˝e to, ˝e donios∏e prawdy egzystencjalne pozwala nam odkrywaç w prostych s∏owach i prozaicznych zdarzeniach, poetyckich ob-

Panorama

razach. Warto przekonaç si´, jak wiele mo˝e si´ dziaç w sztuce, w której nie ma akcji. Z uznaniem trzeba powiedzieç o scenografii. Znakomity malarz nie zrobi∏ z niej swego wernisa˝u. Nie epatuje ona, nie przes∏ania tego, co dzieje si´ za i wokó∏ sto∏u. Jest idealnie podporzàdkowana opowiadaniu biografii domu i jego mieszkaƒców, których ∏àczy nie tylko los budynku, ale i wspólny stó∏, a nawet pijak-altruista... Sà spektakle, które powinno si´ oglàdaç z pierwszych rz´dów. Jacek Ryka∏a zadba∏, by tym razem wyró˝niç widzów, którym przypadajà miejsca w ostatnich rz´dach. Perfekcyjnie dopracowane role mo˝na ogarnàç w∏aÊnie z dalszej perspektywy. A w tej sztuce ka˝dy szczegó∏ jest wa˝ny. Zachwyt wzbudza mistrzowsko ustawiony kwartet karciarzy, z tak kapitalnà rolà Wies∏awa Kaƒtocha, ˝e trudniej dostrzec i doceniç nawet aktorskie pere∏ki proponowane przez Andrzeja Warcab´, Krzysztofa Misiurkiewicza i Wies∏awa Kupczaka. A odtwórcy - jeÊli tak mo˝na w tym przypadku powiedzieç -


Muzyka bez granic

Redaguje IZA LARISZ

NOWOÂCI P¸YTOWE

RZENIA • WYDARZENIA • APPOLLINAIRE W PRZEMYÂLU Nie tak dawno jeszcze Guillaume Appollinaire (1880-1918) nale˝a∏ do grona najcz´Êciej czytanych poetów. Dzisiaj, ca∏kiem nies∏usznie, poszed∏ troch´ w odstawk´. Tote˝ trzeba pochwaliç organizatorów tegorocznej, jubileuszowej X Przemyskiej Wiosny Poetyckiej, ˝e poÊwi´cili jà twórczoÊci w∏aÊnie Appollinaire’a - w∏aÊciwie Wilhelma Apollinarisa Kostrowieckiego, francuskiego poety polskiego pochodzenia, jednego z twórców francuskiej awangardy poetyckiej i inspiratora surrealizmu. Oprócz dwudniowej sesji literackiej poÊwi´conej twórczoÊci Appollinaire’a by∏y spotkania z twórcami, warsztaty literackie, konkurs dla m∏odych poetów, spektakle „Anio∏y“ i „Piosenka niekochanego“ przygotowane wed∏ug poezji Appollinaire’a oraz cieszàca si´ du˝ym zainteresowaniem „Noc Poetów“, podczas której w niezwyk∏ej scenerii na dziedziƒcu Zamku Kazimierzowskiego swoje utwory czytali twórcy uczestniczàcy w Przemyskiej WioÊnie Poetyckiej. g∏ównych ról? Cztery wspania∏e kreacje: Violetty Smoliƒskiej (z ˝elazkiem) i Krystyny WiÊniewskiej (z talerzami) oraz Wies∏awa S∏awika (na wózku inwalidzkim) i Jerzego G∏ybina (pijaka). Tajemniczà i wieloznacznà pozostaje postaç Cz∏owieka pod aba˝urem, ale chyba tak w∏aÊnie powinno byç. W myÊlach ciàgle pozostaje dom przeznaczony do wyburzenia. Chyba od niego uwolniç si´ nie da. Mo˝e - przynajmniej na razie - nawet nie trzeba próbowaç? Taki spektakl chce si´ zobaczyç i prze˝yç raz jeszcze. Szkoda, ˝e b´dzie to mo˝liwe dopiero po wakacjach. Foto: MIROS¸AW RUSECKI

TARWATER The needle was trveling Morr Music 2005 Najlepsze w muzyce jest to, co niedefiniowalne. Znakomitym tego dowodem jest najnowszy album Tarwater. Zespó∏ powsta∏ na poczàtku lat 90. w Berlinie, jako wspólny projekt Roberta Lippoka i Bernda Jestrama (obaj wczeÊniej w punkowej Rosa Extra). Mo˝na wymyÊlaç has∏a-klucze dla charakterystyki twórczoÊci Tarwater, nie ma to jednak ˝adnego sensu, gdy muzyka jest materià tak ulotnà. Je˝eli zaÊ s∏owa-klucze majà prowadziç do jakichÊ skojarzeƒ, to: minimalistyczna elektronika, troch´ starej szko∏y (z której sowicie czerpa∏ new romantic), szczypta avantpopu nadajàca ca∏oÊci energetycznego i s∏onecznego odcienia z ciep∏ym podk∏adem. Tarwater balansuje na styku czystej elektroniki i... elektro bluesa, ∏àczàc syntetyczne instrumentarium z klasycznà bazà - tràbkà i gitarà. Fajna, sympatyczna p∏yta.

KOMBAJN DO ZBIERANIA KUR PO WIOSKACH 8 Pi´tro OFFmusic 2004 Kombajn powsta∏ w 2001 roku i sporej cz´Êci fanów da∏ si´ poznaç na dwóch sk∏adankach Piotra Kaczkowskiego - Minimax.pl i Minimax.pl 2, po drodze zdobywajàc g∏ównà nagrod´ na X Festiwalu Rockowym w W´gorzewie. Debiutancki album 8 Pi´tro jest rzadkim przyk∏adem osiàgalnej jednoÊci w muzyce. KombajniÊci skonstruowali spójnoÊç s∏owa z muzykà, gdzie poezja i dêwi´k sà jak jedna para r´kawiczek. Tu tekst nie jest banalnym komuna∏em, to poetyka ulicznego t∏umu, a chorob´ ulicy najproÊciej zdiagnozowaç wchodzàc w t∏um i obserwujàc go z pewnej perspektywy. O tym jest poezja Kombajnu - odklejona, spoza; jest symbolem dramatycznej walki o strz´py w∏asnego ja, o samo odklejenie, które sta∏o si´ prawdziwym credo artystycznej egzystencji tej formacji. 8 Pi´tro jest desperackim krokiem pod pràd, deklaracjà, prowokacjà i jakimÊ artefaktem w zdzicza∏ym t∏umie. Muzycznie i lirycznie Kombajn osiàgnà∏ syntez´ ruchu i bezw∏adu- t∏um zdaje si´ p´dziç, podczas gdy Kombajn unosi si´ ponad nim w jakimÊ letargu, rozbijajàc popkulturowy kibuc i masowy recycling w py∏. 8 Pi´tro w koƒcu, to arka która zbiera po drodze wszystko co ˝ywe, prawdziwe, ludzkie. Muzyka absolutnie odklejona, bezpieczna i bajeczna sàsiadujàca gdzieÊ blisko z estetykà Lenny Valentino. W czasach popkultury powsta∏a przepi´kna p∏yta.

RH+ Poems Cardio Records 2005 P∏yta Poems jest zapisem dzia∏alnoÊci Audiowizualnej Grupy Przyjació∏, przedstawicielki sto∏ecznego podziemia muzycznego, mistrzyni audiowizualnego performance’u. Dotychczas ukaza∏y si´: Rh+ z 2002 r., Seria: 1-14 z 2002, Mi∏oÊç i Po˝àdanie - materia∏ obejmujàcy nagrania audio-wideo z koncertów oraz studia, a tak˝e JAZZGOTnight z 2003 r., CD i video AURORAnight i materia∏ Medical Academy z 2003 r. zrealizowany w warszawskim studiu Akademii Muzycznej im. Fr. Chopina oraz ostatni projekt z 2004 r. - Kind of Day 3 versions. Rh+ u˝ywa do tworzenia muzyki oraz jej wizualizacji form multimedialnych. Fakt ten w praktyce determinuje muzyk´ tej warszawskiej formacji, o czym Êwiadczà najlepiej koncerty zespo∏u, obejmujàce swym zasi´giem dzia∏ania tak˝e teatralne. Poems to concept-album rozpisany na wariacj´: od industrialu do metaindustrialu. Koncepcja albumu oscyluje wokó∏ techniki cyfrowej, która wypar∏a industrial jako jej wy˝szy stopieƒ, co w muzyce przek∏ada si´ na swobodne ∏àczenie klasycznych instrumentów jak

Panorama

19


Muzyka bez granic NOWOÂCI P¸YTOWE flet, fortepian z dêwi´kiem pracujàcej kserokopiarki, drukarki laserowej, odg∏osem zak∏óceƒ fal radiowych, szmerem przep∏ywajàcego pràdu, ale tak˝e z ∏oskotem zamykanego kontenera na Êmieci czy deptanej puszki po piwie. Rh+ ∏àczy tradycj´ z nowatorstwem, dêwi´ki natury z odg∏osami urzàdzeƒ biurowych. Nie jest to jednak tylko spontaniczna zabawa, warszawiacy prowadzà ironicznà polemik´ z faktem cyfracyzacji ˝ycia, a jednoczeÊnie obna˝ajà oczywistoÊç tego zjawiska wykorzystujàc technik´ cyfrowà jako muzyczne insrumentarium. Rh+ przekracza granic´, posuwa si´ o krok dalej, czego wczeÊniej nie zrobi∏ nikt inny wi´c mo˝e si´ zdarzyç, ˝e formacj´ dzia∏ajàcà nie od dziÊ w polskim podziemiu, odkryje Zachód i po raz kolejny obcy poka˝à nam, co wartoÊciowego hodujemy na w∏asnym podwórku. I niech tak si´ stanie, bo Rh+ to si´ nale˝y. P∏yta Poems jest cyfrowà poezjà faktu, wielkà improwizacjà indukujàcà dêwi´ki jak transformator. Do takiego szaleƒstwa ma prawo tylko awangarda.

KASA CHORYCH Rythm & Puls OFFmusic 2004

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

• POLECAM • POLECAM • POLECAM • PO MINDGRINDER Riot Detonator Nocturnal Art/Mystic Na ok∏adce najnowszego, drugiego krà˝ka Mindgrinder widnieje mózg do którego do∏àczona jest zawleczka. Jednak po odpaleniu Riot Detonator Wasze zwoje mózgowe nie wybuchnà pod wp∏ywem blastów. Chocia˝ jest tu sporo szybkich partii, jest te˝ du˝o zwolnieƒ i nawiàzaƒ do innych gatunków poza death metalem. W The Rebellion, czy Transition pojawiajà si´ czysto thrashowe zagrywki. Wiadomo, ˝e szef Nocturnal Art, czyli Samoth nie wydaje byle czego. Zresztà walcowate tempa przypominajà bardzo Zyklon, czyli zespó∏ Samotha. Dlatego te˝ by∏emu liderowi Emperora ten zespó∏ musia∏ przypaÊç do gustu. Mindgrinder, zaledwie rok po wydaniu debiutu, wypuszcza w Êwiat kolejny krà˝ek. Jednak Norwedzy nie odgrzewajà (tak jak ma to miejsce w przypadku wielu innych zespó∏) starych patentów, ale majà ciekawe pomys∏y. P∏yta nie nu˝y, bo w ka˝dym z kawa∏ków zawartych jest wiele ró˝norodnych rozwiàzaƒ. Wspomnia∏em ju˝ wczeÊniej o inspiracji Zyklonem. Kolejnym zespo∏em, który rozbrzmiewa w kompozycjach Skandynawów jest Destruction. Âpiew Cosmocratora jest momentami bardzo podobny do wokalu Schmiera z Destruction. Wokalista i basista Cosmocrator to najbardziej znana persona w zespole, która udziela∏a si´ w przesz∏oÊci w Source Of Tide i Windir.

• ODRADZAM • ODRADZAM • ODRADZ OBITUARY Frozen In Time Roadrunner Records Z du˝à niecierpliwoÊcià czeka∏em na nowy krà˝ek kultowego Obituary. Zawsze z sentymentem powracam do ich pierwszy trzech p∏yt, które by∏y krokami milowymi w death metalu. Doskonale pami´tam jak pod koniec lat 80. us∏ysza∏em po raz pierwszy charakterystyczne ci´˝kie riffy i jedyny w swoim rodzaju g∏os Johna Tardy’ego. Dobra, koniec tych wspominek... Powrót w 1997 roku nie by∏ dla Obituary udany. Back From The Dead by∏a p∏ytà wtórnà i nudnà. Niestety, równie˝ kolejny come back nie

Z Kasà Chorych jest problem. To zespó∏, którego nowej p∏yty nie ma sensu rozpakowywaç, bo jej zawartoÊç jest zawsze taka sama. Kasa jest co prawda wierna tradycji rythm&bluesowej, jednak z mocnym odchy∏em w stron´ s∏owiaƒskiej beznami´tnej odmiany bluesa. Rythm&Puls jest p∏ytà nagranà przez zespó∏, który niezmiennie gra tak samo nie wychodzàc poza pewien schemat, od którego nie potrafi si´ uwolniç. Nic nowego i nic zaskakujàcego nie zasz∏o na tej p∏ycie. Materia∏ jest poprawny, przewidywalny - ani dobry ani z∏y, nudny. Stetrycza∏a i bardzo przeci´tna p∏yta.

20

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEW NOWY VIRGIN The Art Of Lying to nie nowa p∏yta zespo∏u bohaterki brukowców Dody, ale thrash metalowego Virgin Snatch. 18 miesi´cy po premierze debiutu S.U.C.K., zespó∏ prezentuje swojà drugà p∏yt´, którà charakteryzowaç ma si∏a przekazu, eksplodujàca agresja, dojrza∏oÊç aran˝acyjna czy wreszcie produkcja. Album zosta∏ nagrany przez braci Wies∏awskich w Hertz Studio. P∏yta adresowana jest dla fanów amerykaƒskiej szko∏y thrash metalu, czyli takich zespo∏ów jak Testament, Exodus, Overkill.

Panorama


Muzyka bez granic

OLECAM • POLECAM • NATTEFROST Terrorist Season Of Mist

METAL HAMMER FESTIWAL

Nattefrost, lider Carpathian Forest, po raz kolejny prezentuje swoje uwielbienie dla prostego grania. W Carpathian gra old schoolowy black metal, z wieloma nawiàzaniami do rock’n’rolla. Natomiast w swoim solowym projekcie w znakomity sposób ∏àczy black metal z prostà punk rockowà ∏upaninà. Nie zach´cam do s∏uchania Terrorist bezpoÊrednio po najnowszych krà˝kach Therion, Nile, czy Behemoth (znakomicie wyprodukowane albumy), gdy˝ mo˝e to byç dla Was szok. Zamierzeniem Nattefrosta by∏o nagranie albumu obskurnego, prymitywnego, nawiàzujàcego brzmieniem do lat 80. i ten cel zosta∏ przez Norwega zrealizowany. Niespodziankà jest przedostatnia piosenka, zatytu∏owana „Dinsadansdjeveldyrkaar!!“. Brzmi jak przeróbka jakiegoÊ rockowego norweskiego szlagieru. Podsumowujàc: Terrorist to p∏yta zarówno dla fanów prymitywnego black metalu jak i punk rocka. Opr. A.S.

AM • ODRADZAM • wypali∏. Frozen In Time to - niestety - s∏aby album i takie pere∏ki jak utwór „Insane“ nie sà w stanie go obroniç. Obituary, podobnie jak Grave, nie ma ostatnio zbyt wiele do zaoferowania - poza charakterystycznym brzmieniem i takim samym wokalem. Muzykom zabrak∏o po prostu pomys∏ów. W konfrontacji z nowà falà death metalu (Krisiun, Nile, Hate Eternal) Obituary wypada jak antylopa w starciu z tygrysem. Jedynym plusem powrotu Obituary jest ich aktywnoÊç koncertowa. Znowu b´dzie mo˝na pos∏uchaç na ˝ywo klasycznych utworów.

WS • NEWS • NEWS •

• LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE •

Opr. A.S.

Gwiazdà tegorocznej edycji, która odb´dzie si´ 31 sierpnia w katowickim „Spodku“, b´dzie amerykaƒski Korn. Zespó∏ pojawi si´ na koncercie w Polsce tu˝ przed wydaniem ich siódmego albumu. Metal Hammer Festiwal odb´dzie si´ z okazji 15-letcia polskiego „Metal Hammera“. Wystàpià równie˝ Lacuna Coil i Opeth. Korn nale˝y do najbardziej popularnych formacji, które pojawi∏y si´ w epoce postgrunge. Ich alternatywne ostre brzmienie zapewniajà im milionowe nak∏ady p∏yt, wyprzedane bilety na koncerty i rzesze fanów na ca∏ym Êwiecie. Shaffer, wspomagany przez drapie˝nà perkusj´ Davida Silveria, bass Fieldy'ego i wokal Jonathana Davisa najprawdopodobniej b´dzie móg∏ ju˝ zaprezentowaç utwory ze swojego najnowszego albumu, który ma ukazaç si´ we wrzeÊniu. Na ich wyst´p przysz∏o czekaç 4 lata - od pami´tnego koncertu w „Spodku“ w 2001 roku. Kolejnà atrakcjà Festiwalu jest wyst´p Opeth. Grupa Mikaela Akerfeldta ∏àczy w swojej twórczoÊci elementy metalu i progresywnego rocka. Na dwa dni przed festiwalem uka˝e si´ nowy studyjny krà˝ek Szwedów Ghost Reveries. Zespó∏ wystàpi∏ dwa lata temu na Metalmanii. W „Spodku“ zaprezentuje si´ równie˝ w∏oska formacja Lacuna Coil, której styl charakteryzuje si´ niezwyk∏ym miksem treÊciwych, pot´˝nych brzmieƒ gitar z subtelnymi dêwi´kami klawiszy i akustycznymi gitarowymi wstawkami oraz, a mo˝e przede wszystkim partiami wokalnymi charyzmatycznej Cristiny Scabbii. Ostatnia studyjna p∏yta grupy - Comalies, ukaza∏a si´ 3 lata temu. Obecnie trwajà prace nad nowym albumem. Koncert rozpocznie si´ o godz. 17.30. Ceny biletów: w przedsprzeda˝y od 105 z∏otych do 200 z∏otych w dniu koncertu - od 115 z∏otych do 210 z∏otych. Wszelkie informacje o sprzeda˝y biletów: 032/205 25 00 (wew. 101), e-mail: koncerty@metalmind.com.pl. Sprzeda˝ wysy∏kowa: 032/205 25 00 (wew. 187), shop@metalopolis.com.pl, www.metalopolis.pl.

DIO W POLSCE Po raz pierwszy na jedyny koncert do Polski zawita Ronnie James Dio, charyzmatyczna legenda hard rocka i heavy metalu. Jego genialny wokal znamy zarówno z solowych dokonaƒ, jak i wspólnych nagraƒ i wyst´pów z takimi gigantami jak Deep Purple, Black Sabbath czy Rainbow. Koncert odb´dzie si´ w warszawskiej „Stodole“ 3 paêdziernika. Na niemal stuminutowy wyst´p z∏o˝y si´ repertuar Dio jak i Rainbow oraz Black Sabbath. Jest zatem du˝a szansa, ˝eby us∏yszeç takie utwory jak „Rising“ Rainbow, „Heaven and Hell“ Black Sabbath czy „Holy Diver" DIO. W swojej ponad 40-letniej karierze DIO podejmowa∏ rozmaite muzyczne wyzwania. Pod szyldem DIO nagra∏ zarówno koncepcyjny krà˝ek Magica jak i klasyczny, ostry Killing the Dragon czy ostatni album Master of the Moon. W Warszawie zespó∏ pojawi si´ w nowym sk∏adzie. Do grupy powróci∏ gitarzysta Craig Goldy, zaÊ na basie zagra Rudy Sarzo, grajàcy wczeÊniej w zespole Ozzy’ego Ozborne’a, Whitesnake i Quiet Riot. Przy perkusji zasiàdzie Simon Wright (kiedyÊ AC/DC), a na klawiszach zagra Scott Warren. Koncert odb´dzie si´ o godz. 20.00. Ceny biletów: w przedsprzeda˝y: 105 z∏, w dniu koncertu: 115 z∏.

Panorama

21


Moje 2/3

Idiotom wstęp wzbroniony!

Kiedy ma si´ EF czyli frakcj´ wyrzutowà lewej komory serca wynoszàcà 24 proc. (przy minimum 50%) oznaczajàcà - delikatnie rzecz ujmujàc - znacznà niewydolnoÊç podstawowego organu, powinno si´ raczej zastanowiç nad sprawami zasadniczymi ludzkiego bytu tu i raczej tam, bàdê ws∏uchiwaç si´ w stroskany glos lekarzy, ani˝eli zajmowaç sprawami przyziemnymi, tak naprawd´ gównianymi. Prawdà te˝ jest, ˝e poza krótkimi „WiadomoÊciami“, êle zredagowanymi, niewiele mnie interesuje z tak zwanego ˝ycia politycznego, lecz nawet gdyby cz∏owiek by∏ Êlepy i g∏uchy to i tak coÊ niecoÊ by do niego dotar∏o. Przeczyta∏em w „Forum“, ˝e na Êwiecie znajduje si´ kilka tysi´cy bezludnych wysp wystawionych na sprzeda˝. Oj jak˝e bym naby∏ niewielkà, poroÊni´tà lasem i otoczonà zewszàd wodà. Marzenie Êci´tej g∏owy... a raczej niewydolnego serca. Najni˝sza cena - kilkaset tysi´cy euro! W III RP, majàcej kilka milionów bezrobotnych, fatalnie funkcjonujàcà s∏u˝b´ zdrowia, upadajàce bàdê stale zwalniajàce pracowników (co ∏adnie si´ nazywa restrukturyzacjà) przedsi´biorstwa; w kraju, w którym wszystko si´ roz∏azi i nie przes∏oni tego odpicowana Warszawa, w tym kraju ogarni´tym apatià najwa˝niejsze sà tajne listy donosicieli, wspó∏pracowników, agentów od pó∏ wieku do tu i teraz! Banda idiotów, nazywajàcych siebie politykami, gl´dzàca i piszczàca wy∏àcznie o lustracji. Og∏upia∏e gazety ˝yjàce wy∏àcznie z sensacji organizujà polowania na czarownice. KtóraÊ z partii, partyjek chce zlustrowaç wszystkich doros∏ych Polaków. Tuzinkowy dziennikarz, oprowadzajàcy wycieczki po Watykanie i prowadzàcy je do zmar∏ego niedawno Papie˝a urasta do rangi agenta na miar´ Jamesa Bonda, o którego informacje zabiega∏y wywiady co najmniej kilku paƒstw. Ch∏opczyna b´dàcy asystentem wiejskiego, niewykszta∏conego pos∏a, na drodze któremu stan´∏a historia pisana przez ma∏e „h“, a najlepiej „ch“ jak... uznany za rosyjskiego agenta, gdy˝ z jakimÊ ruskim zjad∏ obiad czy te˝ uda∏ si´ do agencji towarzyskiej, a dociekliwy pose∏ pyta czy Ruski za to p∏aci∏. A czy to wa˝ne? Jak si´ idzie na d... do burdelu to za darmo nawet Brad Pitt nie dostanie. Polska w moim odczuciu przegra∏a przed pi´tnastu laty. Nie pisz´ ˝adnych herezji. Tak uwa˝a∏em od dawna. Przegra∏a, gdy˝ zamieni∏a realny socjalizm, tworzony przez realnych, realnie niedoskona∏ych ludzi, na przypadkowych w wi´kszoÊci nieudaczników, cwaniaczków unoszonych przez wiatr historii, malkontentów, którym si´ nie podoba∏o, ˝e nic nie znaczà, bàdê znaczà niewiele. Tak zwana Polska przedsi´biorczoÊci po ‘89 roku w swej wi´kszoÊci stosuje przedsi´biorczoÊç z∏odziejskà, bezwzgl´dnà, nieludzkà. Ale te˝

kapitalizm jest dobry dla kapitalistów - przypominam po raz kolejny. A jak zabraknie kapita∏u to mo˝na robiç igrzyska. Igrzyska agentów. Niedawno spotka∏em si´ znajomym, który na troch´ wpad∏ do dawnej ojczyzny. Szkoda tych lasów, pól, gór i jeziorstwierdzi∏. Socjalizm mia∏ jednà przewag´ - trzyma∏ za mord´. Ci, którzy mieli coÊ do powiedzenia, bàdê milczeli, bàdê czynili to màdrze jak ludzie inteligentni, gdy˝ rzàdziç powinni niezale˝nie od czasów i systemu ludzie màdrzy. Tych w ˝adnym narodzie nie ma w nadmiarze. Z natury swojej cz∏owiek jest lewicowy. Ch´tnie wykorzysta maszyn´, gorzej z szarymi komórkami. Pami´tam, uczestniczy∏em wiele lat temu w jakiejÊ oddzia∏owej naradzie partyjnej z udzia∏em za∏ogi. Taka mowa - trawa. Jeden z robotników majàcych do partii ˝al za wszystko gada∏ jak „poràbany“ wylewajàc ˝ó∏ç. I wówczas sekretarz, cz∏owiek prosty, a nawet prostolinijny powiedzia∏ mu: Ty ciulu milcz! I tak by trzeba powiedzieç ró˝nym politykom i politykierom. Je˝eli byle ∏achmyta zbierajàc kilku sobie podobnych mo˝e za∏o˝yç parti´, to tyle ma to wspólnego z demokracjà co susza z suski. Mama serdecznie doÊç takiej demokracji, w której ka˝dy gada co mu Êlina na j´zyk przyniesie i to gada publicznie w Êwietle jupiterów i kamer telewizyjnych. Gada i pisze. Mam doÊç tej polskiej wolnoÊci s∏owa, wolnoÊci bez jakiejkolwiek odpowiedzialnoÊci. Mam doÊç robienia ludziom wody z mózgu. Z jednej strony telenowele, z drugiej Olejnik z Lisem. A niech to wszystko diabli wezmà. Czy ktoÊ próbowa∏ podjàç powa˝nà dyskusj´ dotyczàcà gospodarczej, ekonomicznej przysz∏oÊci kraju? Czy ktoÊ zastanawia∏ si´ ile jeszcze nale˝y wybudowaç supermarketów, a˝eby ca∏kowicie roz∏o˝yç rodzinny, niewielki handel? Czy ktoÊ zastanawia∏ si´ ile jeszcze nale˝y wykszta∏ciç specjalistów od zarzàdzania i marketingu a˝eby nast´pnie rozdawali ulotki po mieÊcie? Czy ktoÊ pomyÊla∏ ile potrzeba jeszcze przeró˝nej maÊci s∏u˝b specjalnych, a˝eby mo˝na by∏o wieczorem spokojnie pospacerowaç po parku?... W gruncie rzeczy powinny mnie nurtowaç i zaprzàtaç mojà uwag´ zupe∏nie inne sprawy. Polski nie uzdrowi´, wierze w swoich lekarzy, podkreÊlam swoich, gdy˝... nie musz´ koƒczyç. Ale gdy do usranej Êmierci przyjdzie mi s∏uchaç popisów erudycji, nienawiÊci i durnoty tych, których nazwiskami nie mam nawet ochoty zaprzàtaç swojej pami´ci, to pomimo, ˝e obchodzi mnie to Êrednio i zupe∏nie nie wierz´ w skutecznoÊç mojego g∏osu, rozpaczliwie wo∏am: „idiotom wst´p wzbroniony!“. Tylko kto im w demokracji tego zabroni... ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r. TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI tel. (0 32) 256 17 78 Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów fax: (032) 757 07 28 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 10 VIII 2005 r.

e-mail: panorama @ o2.pl tygodnik_panorama @ seredin.pl www.panorama.mikoland.net


Anna Prucnal pisarką

Po

wielu latach nieobecnoÊci, do Polski przyjecha∏a Anna Prucnal promowaç swojà ksià˝k´ pt: „Ja urodzona w Warszawie“. „Chcia∏abym ˝eby by∏a to ksià˝ka, a nie wspomnienia jakiejÊ aktoreczki. Zdaj´ sobie spraw´, ˝e Czytelnika z mojej ojczyzny bardziej zainteresowa∏by moja kariera i ˝ycie za granicà, ale na to jeszcze za wczeÊnie. Nie mog´ jeszcze si´ podsumowaç. ˚yj´, tworz´, gotuj´, lubi´ wino, mam wnuczk´“. Ksià˝ka jest nie banalna, bo i ˝ycie aktorki pe∏ne by∏o zawirowaƒ, zw∏aszcza w czasach PRL-u, kiedy po skandalu we Francji w 1974 roku filmu „Sweet movie“ Dusana Makavejeva, zabroniono artystce przyjazdu do kraju. Dzieciƒstwo Anny Prucnal przypad∏o na okres okupacji i ci´˝kie czasy powojenne. Jednak niezwykle zaradna matka stara∏a si´ zapewniç byt Krystynie i Annie. „Mama mia∏a niezwyk∏y spryt i zmys∏ praktyczny. Kiedy mieszkanie opustosza∏o ze wszystkiego, co mo˝na by∏o spieni´˝yç, sta∏a si´ modystkà. Dom zamieni∏ si´ w pracowni´ kapeluszy. Zapach filcu i pary miesza∏ si´ z perfumami pi´knych dam. Na stole królowa∏y ró˝nej wielkoÊci g∏owy. Na goràcej kuchni pi´trzy∏y si´ ˝elazka, do których wk∏ada∏o si´ rozpalonà, czerwonà dusz´“. Nic dziwnego, ˝e ma∏a Ania zapragn´∏a byç aktorkà skoro dom, jaki stworzy∏a im matka by∏ tak bogaty w pomys∏y i zmiany. Droga do aktorstwa bieg∏a przez szko∏´ muzycznà, Studencki Teatr Satyryków, Kabaret pod Egidà, Kabaret Dudek i sukces w tytu∏owej roli w „Smarkuli“ Leonarda Buczkowskiego.

MIĘDZY FRANCJĄ I JAPONIĄ Anna Prucnal - Michaud, wcià˝ pi´kna mimo up∏ywu lat i tylu czasem nieweso∏ych prze˝yç, o m∏odym wyglàdzie i uÊmiechni´tych oczach, z sentymentem odwiedzi∏a w towarzystwie m´˝a (wspó∏autora ksià˝ki) nie tylko rodzinne miasto Warszaw´, ale tak˝e krakowskà „Piwnic´ pod Baranami“. Tam odby∏a si´ z udzia∏em Êmietanki towarzyskiej i artystycznej, jedna z promocji autobiografii jej pióra. Jak na kabaretowà piwnic´ przysta∏o wspomnienia aktorki dotyczy∏y zw∏aszcza piosenek, które wykonywa∏a w wielu krajach Êwiata, nie tylko w nowej ojczyênie, ale nawet w Japonii. „Czerwone maki pod Monte Cassisno“ wspaniale zabrzmia∏y wykonane przez nià tak˝e po japoƒsku. Wspó∏prowadzàcy spotkanie Józef Opalski i Marta Stebnicka

potwierdzili, ˝e na ca∏ym Êwiecie aktorka by∏a wspania∏ym ambasadorem polskiej kultury. Niezapomniana dziewczyna z ekranów, tygodnika „Film“ i odtwórczyni roli tytu∏owej w filmie „Smarkula“ na poczàtku lat szeÊçdziesiàtych, zaledwie kilka razy w ciàgu ostatnich 35 lat by∏a w Polsce, z którà los rozdzieli∏ jà z powodów politycznych (tajne s∏u˝by PRL da∏y jej zakaz przyjazdu), ale tak˝e z uwagi na ma∏˝eƒstwo z francuskim producentem. Oprócz swoich dzieci z pierwszego ma∏˝eƒstwa mia∏ on z Annà Prucnal syna Piotra, który urodzi∏ si´ w 1971 roku. „Francuzi, którzy majà polskie ˝ony, mogà liczyç nie tylko na ich urod´, ale tak˝e zawsze na gospodarnoÊç w prowadzeniu domu“ - mówi∏ Jean Michaud. Daniel Olbrychski przypomnia∏ karier´ filmowà aktorki zw∏aszcza za granicà, w filmach polskich, bu∏garskim i francuskich

oraz w „MieÊcie kobiet“ w re˝yserii Federico Felliniego. „Dla roli u Felliniego zgodzi∏am si´ nawet na przystrzy˝enie moich rz´s. Teraz zosta∏am pisarkà, i pisanie mojej autobiografii potraktowa∏am tak solidnie, jak wszystko to, co do tej pory robi∏am na scenie.“ - mówi∏a aktorka. Choç niekochana przez polskie kino (ostatnio gra∏a w 1994 roku w filmie „Wrony“), aktorka ma ogromny dorobek w filmie i teatrze francuskim, wyda∏a kilkadziesiàt p∏yt. Jej talent doceni∏ nawet sam prezydent Francois Mitterand. Teraz podbi∏a serca krakowian. Aktorka nie mog∏a zrozumieç drastycznej zmiany w obyczajach w Polsce: „KiedyÊ ludzie wi´cej tutaj si´ bawili, tak˝e w samej Piwnicy, gdzie pito wódk´ i wino czasem do bia∏ego rana. Polska to ju˝ inny kraj, sama nie wiem czy weselszy, czy jednak smutniejszy.“ Tekst: MONIKA KANIOWSKA Foto: WIES¸AW ADAMIK


Magiczne struktury Urszuli Broll W katowickiej Galerii Sztuki Współczesnej BWA otwarto wystawę malarstwa Urszuli Broll - artystki, której twórczość zadziwia równowagą między duchem i materią, chłodną abstrakcją a intuicyjnym przedstawieniem. Na początku swej drogi artystycznej Urszula Broll, jeszcze jako studentka katowickiej Filii ASP w Krakowie, była współzałożycielką (m.in. obok Konrada Swinarskiego, Zdzisława Stanka i Tadeusza Ślimakowskiego) legendarnej Grupy ST-53. Przypomnijmy potrójne znaczenie nazwy ST-53: ST-udyjność, ST-rzemiński, ST-alinogród. Żył wtedy jeszcze „ojciec narodu“ Józef Wissarionowicz i nasze Katowice były Stalinogrodem. Postawa i dokonania artystów skupionych w tej grupie były znakiem buntu przeciw socrealizmowi, znakiem nowej awangardy pozostającej pod patronatem Władysława Strzemińskiego. W czasie jednej z wystaw ST-53 dochodzi do spotkania Urszuli Broll z Andrzejem Urbanowiczem, a z czasem ich wspólna pracownia na ul. Piastowskiej zamienia się w pulsujace kreatywną energią centrum artystycznego undergroundu. Obok Urszuli i Andrzeja bywają tam najczęściej Antoni Halor, Zygmunt Stuchlik i Henryk Waniek. Towarzyskie spotkania przekształcają się w seminaria naukowe, na których pojawią się także teoretycy sztuki, poeci,filozofowie m.in.: Jerzy Ilg, Andrzej Kostołowski,Ruszard Krynicki, Jarosław Markiewicz, Jerzy Prokopiuk, Tadeusz Sławek i wielu artystów śląskich. Tematów do gorących dyskusji nie brakowało: sztuka, historia, filozofia i religia, K. G. Jung,

MARTWA NATURA, 1955, olej, p∏ótno

TRZY SCHRONIENIA, 1984, akwarela

magia, okultyzm, gnoza, taoizm, zen. Zafascynowana filozofią i religiami Dalekiego Wschodu Urszula Broll zakłada wraz z Urbanowiczem pierwszą w Polsce gminę buddyjską. W grudniu 1967 roku artyści zaczynają kreślić zapis „Tajnej Kroniki Grupy Pięciu Osób“ (Broll, Halor, Stuchlik, Urbanowicz, Waniek). Powstaje słynna grupa „Oneiron" (z greckiego - miejsce śnienia, „śnialnia"). W twórczości Urszuli Broll tamtego i póżniejszego okresu zaczynają pojawiać się obrazy mandale. Proste układy geometryczne rozrastają się w rozbudowane struktury kolorów i kształtów. Wyrafinowane i finezyjne kompozycje akwarel prowadzą widza do swoistego wyciszenia, zachę-

BEZ TYTU¸U, 2000, olej, p∏ótno

cają do refleksji i kontemplacji. Artystka znajdując się na etapie odnajdowania „nowego miejsca pracy twórczej" przenosi się w końcu lat 70. do Przesieki niedaleko Szklarskiej Poręby. Z biegiem czasu jej mistyczno - symboliczne malarstwo osiąga haronijną głębię ujawniając struktury świata, kosmosu i wpisany w nie jednostkowy los ludzkiej egzystencji. Wystawa w BWA z perspektywy półwiecza pokazuje dorobek twórczy artystki ważnej dla współczesnej sztuki polskiej. Ideogramy Urszuli Broll są świadectwem otwierania się artystów XX wieku na kulturę i duchowość Wschodu. A wspólnota ducha nie ma przecież granic. BEZ TYTU¸U, 1994, olej, p∏ótno

RA II, 1969, akwarela

TOMASZ KUD¸A


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.