ISSN 0475-6347
U k a z u j e s i ę o d 16 m a j a 19 5 4
PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C
NR 13-14 (2629-2630) 29 V - 5 VI 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)
W¢GLOKOKS S.A. jest najwi´kszym polskim eksporterem w´gla, zaliczanym do czo∏ówki dostawców paliw sta∏ych na Êwiecie. Od 1952 roku, czyli poczàtku swojego istnienia, firma sprzeda∏a polski w´giel do ponad 60 krajów niemal na ca∏ym Êwiecie. W chwili obecnej zdecydowana wi´kszoÊç dostaw przypada na kraje europejskie. Silnà pozycj´ na rynku mi´dzynarodowym firma zawdzi´cza swojej wiarygodnoÊci oraz stabilnoÊci finansowej. Zapewniajà to wieloletnie umowy z producentami gwarantujàce odpowiednià poda˝ w´gla oraz wysoko wykwalifikowane i doÊwiadczone s∏u˝by handlowe, transportowe i techniczne. Eksport w´gla kamiennego - energetycznego, opa∏owego i koksujàcego jest podstawowà lecz nie jedynà sferà dzia∏alnoÊci firmy. Inne obszary aktywnoÊci W¢GLOKOKSU S.A. to: import magnetytu i sprz´tu inwestycyjnego, Êwiadczenie us∏ug kontrolno-pomiarowych w imporcie gazu, leasing maszyn i urzàdzeƒ dla górnictwa, dostawy flokulantów dla przemys∏u w´glowego, obrót paliwami ciek∏ymi i gazowymi oraz dostawy materia∏ów dla sektora paliwowo-energetycznego.
WĘGLOKOKS S.A. - znak rozpoznawczy polskiego węgla Z Micha∏em Soblem, zast´pcà prezesa zarzàdu, dyrektorem naczelnym ds. rynków zagranicznych W´glokoks S.A. rozmawia Aleksandra Polanowska. Panorama: Jak na sytuacj´ Firmy wp∏yn´∏a akcesja naszego kraju do Unii Europejskiej? Micha∏ Sobel: Przystàpienie Polski do UE nie wywo∏a∏o w dzia∏alnoÊci Firmy szczególnych zmian, poza wynikajàcymi ze zmiany niektórych uregulowaƒ prawnych. Wspó∏pracujàc od lat z wieloma du˝ymi firmami, w tym z najwi´kszymi europejskimi konsumentami w´gla, zdobyliÊmy doÊwiadczenia, które pozwalajà nam bez przeszkód kontynuowaç dzia∏alnoÊç handlowà w nowych, wspólnotowych warunkach. Panorama: Ugruntowana od dziesi´cioleci pozycja na rynku Êwiatowym, doÊwiadczenie, jakoÊç i solidnoÊç dostaw z pewnoÊcià uwiarygodniajà i stawiajà w lepszej pozycji W¢GLOKOKS S.A. w stosunku do jego konkurentów... M.S.: Tak, to wa˝ne przes∏anki wiarygodnoÊci. Ale konkurencja nie Êpi. Przyk∏adem mo˝e byç Rosja, która bardzo szybko poprawia swojà ofert´ w zakresie jakoÊci surowca i oferowanych cen, a tak˝e stabilnoÊci dostaw. W szybkim tempie roÊnie konkurencja Australii i RPA, które majà kopalnie odkrywkowe pozwalajàce oferowaç w´giel po cenach ni˝szych ni˝ cena w´gla pozyskiwanego z kopalƒ g∏´binowych. Jedynà barierà dla taniego w´gla z tych regionów Êwiata jest koszt jego transportu do Europy. Panorama: Od d∏u˝szego czasu, liczàc si´ z tym ˝e koniunktura na w´giel mo˝e si´ pogorszyç, W¢GLOKOKS S.A. dywersyfikuje swojà dzia∏alnoÊç... M.S.: Staramy si´ byç u˝yteczni w ró˝nego rodzaju dzia∏aniach na rzecz górnictwa, np. poprzez dostawy magnetytu, leasing
maszyn i urzàdzeƒ górniczych. Mamy mo˝liwoÊci wspó∏dzia∏ania na nowych, partnerskich zasadach. Elastycznie dostosowujemy naszà ofert´ handlowà do pojawiajàcego si´ zapotrzebowania i zmieniajàcych si´ warunków na rynku. Panorama: Na jakim etapie znajduje si´ program prywatyzacji Firmy? M.S.: Przygotowania do prywatyzacji post´pujà zgodnie z za∏o˝eniami przyj´tymi w „Strategii prywatyzacji sektora górnictwa w´gla kamiennego“. Koƒcowym etapem tego procesu b´dzie uruchomienie prywatyzacji Firmy, co ma nastàpiç w przysz∏ym roku. Panorama: Jak ocenia si´ w tym kontekÊcie perspektywy dalszej dzia∏alnoÊci Firmy? M.S.: W zakresie prywatyzacji liczymy na wybór najbardziej korzystnego rozwiàzania, z punktu widzenia ca∏ego polskiego górnictwa w´gla kamiennego, ale równie˝ W¢GLOKOKSU S.A.
W prowadzonej polityce handlowej zwracamy szczególnà uwag´ na optymalizacj´ sprzeda˝y w´gla zarówno z punktu widzenia mo˝liwych do uzyskania cen, jak te˝ tzw. renty geograficznej, zwiàzanej z kosztami transportu Dlatego te˝, poza czynnikami zwiàzanymi z aktualnà koniunkturà, w naszej strukturze sprzeda˝y systematycznie roÊnie udzia∏ dostaw do odbiorców w krajach niezbyt odleg∏ych, przede wszystkim nale˝àcych do Unii Europejskiej. Wià˝emy spore oczekiwania z poszerzonym rynkiem unijnym, na którym w´giel ma i nadal b´dzie mia∏ du˝e znaczenie, przede wszystkim dla sektora produkcji energii elektrycznej. Pami´tajmy, ˝e w Polsce wydobywana jest po∏owa ca∏oÊci w´gla pochodzàcego z krajów UE. Dla polskich producentów i dostawców w´gla stwarza to szanse, których nie mo˝na zmarnowaç.
W numerze:
S∏owa uczà, przyk∏ady pociàgajà str. 5
Âladami Aleksandra i Mnichów str. 8
Idol pany?
Matura 2005
(cz´Êç 2.) str. 19
str. 10
Non multa, sed multum Jeszcze kilka miesi´cy temu przesz∏abym oboj´tnie obok ksià˝ki „Wygraç ˝ycie“. Nie dlatego, ˝e uwa˝am, i˝ w Polsce ksià˝k´ mo˝e wydaç ka˝dy, kto ma znane nazwisko, a niekoniecznie coÊ do powiedzenia. Jeszcze kilka dni temu nie napisa∏abym tego felietonu, sàdzàc, ˝e sà granice pisarskiego ekshibicjonizmu i niektórymi sprawami piszàcy nie powinien dzieliç si´ z nikim. Ksià˝k´ Kamila Durczoka przeczyta∏am póênà nocà. Zaj´∏o mi to 2 godziny. Kiedy skoƒczy∏am, pop∏aka∏am chwil´ i potem ju˝ do Êwitu przewraca∏am si´ z boku na bok i bi∏am si´ z myÊlami. W g∏owie tworzy∏y mi si´ gotowe zdania. KiedyÊ, gdy s∏ysza∏am o nowotworach, myÊla∏am o nich jako o czymÊ strasznym, ale dalekim. Wiedzia∏am, ˝e one sà, dotykajà ró˝nych ludzi w ró˝nych cz´Êciach Êwiata, w ró˝nym wieku, wykonujàcych ró˝ne zawody i o ró˝nych stanach majàtkowych. ˚y∏am te˝ w z∏udnym przekonaniu, ˝e nie mogà one dotknàç mnie ani mojej rodziny. Rak to by∏o coÊ, o czym kr´cono filmy, co istnia∏o gdzieÊ w ÊwiadomoÊci, ale mimo wszystko na zewnàtrz. Kiedy mój kolega z pracy powiedzia∏ mi, ˝e jego ˝ona zachorowa∏a, mia∏am w sobie entuzjastyczne pok∏ady wiary
Karabin na raka w mo˝liwoÊç jej wyzdrowienia. Powtarza∏am mu bez koƒca, ˝e nie mogà straciç nadziei, ˝e wiara w wyzdrowienie czyni cuda, ˝e cuda sà mo˝liwe. ˚e przenigdy, w ˝adnym wypadku nie mo˝na si´ poddaç. Trzeba walczyç nawet wbrew rozsàdkowi. Kilka tygodni póêniej moja przyjació∏ka powiedzia∏a mi, ˝e jej ojciec ma raka. Problem stawa∏ si´ intensywniejszy, ale wcià˝ by∏ zewnàtrz. Uczucie bezpieczeƒstwa nadal istnia∏o. Min´∏o zaledwie kilka dni, kiedy otrzyma∏am wiadomoÊç, która sprawi∏a, ˝e ziemia zakr´ci∏a si´ pod moimi stopami, straci∏am równowag´. Kiedy dowiadujesz si´ o czymÊ takim, twój Êwiat si´ zatrzymuje. Reszta toczy si´ swoim zwyk∏ym trybem, natomiast twoje ˝ycie zwalnia bieg. W g∏owie jest pustka, wszystkie absurdalne problemy, które jà do tej pory zaÊmieca∏y zostajà skasowane. Istnieje tylko to. Po pierwszym szoku nastàpi∏ etap negacji. MyÊla∏am, ˝e to na pewno pomy∏ka, to niemo˝liwe. Zrobià dodatkowe badania i wszystko si´ wyjaÊni. ˚ycie wróci do normy, znowu b´dzie tak jak wczeÊniej. Chcia∏oby si´ wymazaç ten fragment i udawaç, ˝e go nigdy nie by∏o. Potem przyszed∏ etap z∏oÊci. Mia∏am ochot´ chwyciç karabin, postawiç przed nim chorob´ i wywaliç w nià ca∏à seri´, ˝eby zosta∏y z niej tylko martwe skrawki. Kamil wspomina, ˝e nie zadawa∏ sobie pytania, dlaczego go to spotka∏o. Ja pyta-
∏am ciàgle. Kiedy choroba dotyka bliskiej osoby, cz∏owiek boryka si´ jeszcze z w∏asnà bezradnoÊcià. Chcia∏by tej osobie powiedzieç, daj to mnie, ja sobie z tym lepiej poradz´. W∏asna walka by∏aby bardziej do zniesienia ni˝ patrzenie na cierpienie kogoÊ dla nas bardzo wa˝nego. Powoli nadszed∏ etap akceptacji, podczas którego spojrza∏am sytuacji prosto w twarz, sprawdzi∏am, kim jest nasz przeciwnik i uwierzy∏am, ˝e damy mu rad´. Wiara i nadzieja zag∏uszy∏y wreszcie uczucie panicznego strachu. Niezale˝nie od tego, jak bardzo z∏oÊliwy i zaawansowany jest nowotwór, kluczem do wygrania wojny z nim jest wiara, ˝e to jest mo˝liwe i determinacja w pragnieniu wyzdrowienia. Wierzyç powinni nie tylko chorzy, ale tak˝e ich bliscy, poniewa˝ pozytywnà energià mo˝na zaraziç drugà osob´. To w∏aÊnie ta energia jest ÊmiercionoÊnym dla komórek rakowych karabinem. Tej nocy uÊwiadomi∏am sobie, ˝e trzeba o tych rzeczach mówiç bez koƒca, bez poczucia wyobcowania i napi´tnowania. Felieton ten dedykuj´ wszystkim tym, którzy bezpoÊrednio lub poÊrednio borykajà si´ z nowotworami, a w szczególnoÊci mojej Mamie, wyjàtkowej osobie, którà bardzo podziwiam, która jest moim fundamentem i Êwiat∏em przewodnim, w którà wierz´ bardziej ni˝ w cokolwiek innego na Êwiecie. KATARZYNA WYKA
• Na okładce: MARCELINA KORCZYŃSKA • Foto: ARC
WWW.ZEWPRESS.COM
Niezale˝na Gazeta Internetowa
Z archiwum Panoramy
Nie znacie jej? Rok 1993 (3)
14 marca drukujemy reporta˝ o rozpoczynajàcym si´ procesie sprawców zamordowania 9 i ranienia 20 górników w czasie pacyfikacji KWK „Wujek“ w dniu 16 grudnia 1981 roku. Proces tak jak si´ rozpoczà∏ w marcu 1993 roku tak do dzisiaj si´ nie zakoƒczy∏ i pewnikiem si´ nie zakoƒczy - jak znam ˝ycie i polskie sàdy. 28 marca reporta˝ z domu paƒstwa Wa∏´sów, zaÊ 4 kwietnia reporta˝ z planu filmu Stevena Spielberga „Lista Schindlera“. Warto przy tej okazji przypo-
(45)
mnieç, ˝e Spielberg mimo wielu staraƒ nie uzyska∏ zgody na kr´cenie scen obozowych na terenie Auschwitz-Birkenau i zdj´cia „oÊwi´cimskie“ realizowano w scenografii „sztucznej“. 11 kwietnia drukujemy rozmow´ z Jerzym Turowiczem, twórcà i mo˝na powiedzieç legendà „Tygodnika Powszechnego“. Jerzy Turowicz urodzi∏ si´ 10 XII 1912 w Krakowie, jako syn Augusta Turowicza (1875-1960), s´dziego, póêniej radcy prawnego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego“, dzia∏acza Akcji Katolickiej oraz Klotyldy z domu Turnau (1881-1979). W roku 1930 zada∏ matur´ i rozpoczà∏ studia na Politechnice Lwowskiej (Wydzia∏ Budowy Maszyn). W latach 1934-1939 - studiowa∏ na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagielloƒskiego (historia i filozofia), zakoƒczone absolutorium z historii, lecz bez z∏o˝enia pracy magisterskiej. Wkrótce po zakoƒczeniu II wojny Êwiatowej Jerzy Turowicz wraca do Krakowa. Pojawia si´ koncepcja uruchomienia katolickiego tygodnika w oparciu o dawnà redakcj´ „G∏osu Narodu“; Turowicz bierze udzia∏ w naradach u promotora nowego pisma, Ksi´cia Metropolity Adama Stefana Sapiehy, którego zna∏ ju˝ z czasów przedwojennych, a tak˝e - wraz z ks. Janem Piwowarczykiem - przygotowuje materia∏y do pierwszych numerów. Z datà 24 marca 1945 ukazuje si´ pierwszy numer „Tygodnika Powszechnego“, w obj´toÊci 4 stron formatu 47/32 cm i w cenie 3 z∏otych. Wydawcà jest Kuria Xià˝´co-Metropolitalna Krakowska, pismo redaguje anonimowy „Komitet“, sk∏adajàcy si´ wówczas z ks. Jana Piwowarczyka,
Jerzego Turowicza i (krótko) Konstantego Turowskiego oraz Marii Czapskiej. 8 kwietnia 1945 Jerzy Turowicz og∏asza artyku∏ programowy pt. „Drogi do Europy“ (TP 3/45): Na pierwszej stronie ukazuje si´ wiersz Ga∏czyƒskiego „Pieʃ o ˝o∏nierzach z Westerplatte“ (TP 4/45). W numerze 30 z 14 paêdziernika 1945 w stopce redakcyjnej po raz pierwszy pojawia si´ informacja: „Redaktor: Jerzy Turowicz“. Uczestnik obrad Okràg∏ego Sto∏u. WÊród kilku inauguracyjnych wystàpieƒ jest przemówienie Jerzego Turowicza. Jest cz∏onkiem Rady Za∏o˝ycielskiej ROAD-u wraz W∏adys∏awem Frasyniukiem i Zbigniewem Bujakiem. 13 listopada Jerzy Turowicz zostaje doktorem honoris causa UJ; promotorem jest prof. Józef Gierowski, laudacj´ wyg∏asza prof. W∏adys∏aw Stró˝ewski: „Czcimy pisarza, filozofa, m´drca. I czcimy cz∏owieka wielkiej dobroci“. 3 maja 1994 roku Jerzy Turowicz otrzymuje Order Or∏a Bia∏ego, wraz z kard. Wyszyƒskim (poÊmiertnie), Adamem Bieniem, Aleksandrem Gieysztorem, Zofià Morawskà, Janem Nowakiem-Jezioraƒskim, Stanis∏awem Stommà i Czes∏awem Mi∏oszem. Wkrótce wchodzi w sk∏ad Kapitu∏y. 19 kwietnia 195 roku Jerzy Turowicz otrzymuje z ràk ambasadora RFN Johannesa Baucha Wielki Krzy˝ Orderu Zas∏ugi RFN. 18 maja 1998 roku w warszawskiej rezydencji ambasadora Wlk. Brytanii Jerzy Turowicz odbiera Unijno-Amerykaƒskà Nagrod´ na rzecz Rozwoju Demokracji i Spo∏eczeƒstwa Obywatelskiego dla „Tygodnika Powszechnego“. 30 czerwca 1998 roku w redakcji „Tygodnika Powszechnego“ obchody 87. urodzin Mi∏osza - Jerzy Turowicz po raz ostatni przyje˝d˝a na WiÊlnà (do redakcji). 21 stycznia 1999 roku, Jerzy Turowicz z zawa∏em serca przewieziony zostaje do szpitala. Umiera 27 stycznia 2000. TADEK
4
Panorama
Bli˝ej Âlàska
Słowa uczą, przykłady pociągają Gimnazjum nr 10 w Katowicach realizuje w bie˝àcym roku szkolnym (podobnie jak w poprzednim) program „M∏odzie˝ przeciwko korupcji“. To jeden z programów Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej, z którà wspó∏pracuje od lat jedna z nielicznych katowickich szkó∏ w ramach „Szko∏y Uczàcej Si´“, „Âladów Przesz∏oÊci“ oraz nauczania „KOSS-u“.
„M∏odzie˝ przeciwko korupcji“ to akcja skierowana do m∏odzie˝y, która zauwa˝a problemy wspó∏czesnej Polski, a jednoczeÊnie nie chce akceptowaç takiego stanu rzeczy, realizowana z udzia∏em nauczycielek Kszta∏cenia Obywatelskiego w Szkole Samorzàdowej, Joannà Pikos i Dorotà Marciniak. Przedstawiciele grupy - Katarzyna Mazurczak, Iza Niemiec, Agnieszka Szczudrawa, Krzysiek Maksym i Dawid Sowa - wzi´li udzia∏ w konferencji prasowej, która odby∏a si´ 24 listopada 2004 roku w siedzibie CEO w Warszawie. Zaprezentowali na niej dzia∏ania, które do tej pory zorganizowano w szkole. By∏y to: konkursy na has∏o, symbol i wiersz antykorupcyjny, ankieta przeprowadzona wÊród okolicznych mieszkaƒców oraz akcja informacyjna w szkole i lokalnym Êrodowisku. Cz´Êç grupy prowadzi∏a równie˝ zaj´cia z wychowankami OÊrodka Wychowawczego Sióstr Jadwi˝anek oraz spotyka∏a si´ z przedszkolakami. Po powrocie z konferencji i wymianie doÊwiadczeƒ z innymi szko∏ami z ca∏ej Polski, m∏odzie˝ zdecydowa∏a si´ na zorganizowanie „Dnia antykorupcyjnego“. Najwa˝niejszym punktem tego dnia by∏a debata.
Nie kupujcie ludzi - oni nie sà na sprzeda˝ 10 stycznia 2005 roku w auli Gimnazjum nr 10 w Katowicach, z inicjatywy nauczycielek Joanny Pikos i Doroty Marciniak odby∏a si´ debata „M∏odzie˝ przeciwko korupcji“. OczywiÊcie przewa˝a∏a m∏odzie˝, ale byli równie˝ nauczyciele i rodzice. Wyraênie jednak odczuwa∏o si´ nieobecnoÊç zaproszonych goÊci z Urz´du Miasta. Agnieszka Szczudrawa i Katarzyna Mazurczak komentujà: Nie mieli czasu. Inni uczniowie mówià: Politycy bojà si´ o tym rozmawiaç, to trudne tematy. W cz´Êci plastycznej m∏odzie˝ otrzyma∏a materia∏y do pracy (markery, brystole) i zabra∏a si´ do pracy. Po 10 minutach oglàdaliÊmy pierwsze efekty. Na plakatach pojawiajà si´ politycy, policjanci, lekarze i s´dziowie. Na ka˝dym z nich sà pieniàdze i „$“ - symbol dolara. To doskona∏y poczàtek do dyskusji. Prowadzàce Agnieszka i Kasia zadawa∏y pytania: Czy mieliÊcie stycznoÊç z korupcjà?, Jakie sà Waszym zdaniem sposoby zwalczania korupcji?, Czy ktoÊ z Was spotka∏ si´ z wr´czaniem ∏apówki?, Jakie sà wady korupcji?, Czy korupcja ma zalety?... Debata nabra∏a rozp´du. Pada∏o mnóstwo trafnych wypowiedzi: Z korupcjà trzeba walczyç, aby drugie, trzecie pokolenie poczàwszy od nas nie mia∏o z nià do czynienia, ale nie wystarczy o tym mówiç, trzeba wprowadzaç to w ˝ycie. Podsumowujàcà myÊl wypowiedzia∏ Wojciech Sawicki: W paƒstwie polskim powinno si´ stworzyç system z przepisami, które nie b´dà sprzyjaç korupcji. Powinno si´ te˝ stworzyç rzàd od nowa, aby nie by∏o w nim skorumpowanych polityków. S∏owa uczà, przyk∏ady pociàgajà... KRYSTIAN KURYÂ DAWID SOWA
Panorama
5
Sztambuch Pitery
WICE Serial p.t. „Âwi´ta wojna“ jest g∏upkowaty. Powiem wi´cej, wydaje si´ byç tendencyjny i zastanawiam si´ nad tym, jaki˝ to cel przyÊwieca∏ pomys∏odawcom serialu, skoro go wymyÊlili i emitujà na ekra-
nach naszych telewizorów, ku - jak mi wiadomo - uciesze nielicznych. Od d∏u˝szego czasu majàc w stolicy sporo dalszej rodziny, nie mówiàc ju˝ o licznych znajomych, zauwa˝am dziwne zjawisko. W Warszawie - a mo˝e lepiej w „warszawce“ - królujà dowcipy tzw. Êlàskie, niewybredne kawa∏y o Âlàsku i Âlàzakach. ˚eby to jeszcze by∏y oryginalne „Bery i bojki Êlàskie“ skrzàce si´ kapitalnym humorem... ale gdzie tam. sà to opowiadane pseudo gwarà, jakieÊ wymyÊlone pseudo - bzdety, które tak si´ majà do dobrego Êlàskiego „wica“ jak przys∏owiowy wó∏ do karety. OczywiÊcie czasem trafi si´ coÊ oryginalnego co ktoÊ przywiezie na przyk∏ad z Katowic do Stolicy i jest to niezw∏ocznie podchwytywane przez warszawskich salonowców nie po to aby doceniç rdzenny Êlàski dowcip, lecz aby przy ka˝dej nada-
rzajàcej si´ okazji oÊmieszaç Âlàsk a szczególnie Âlàzaków. Ci zaÊ z natury rzeczy zawsze byli weseli, majàc na co dzieƒ niebywa∏e wr´cz poczucie humoru ad hoc. Niektórzy nazywajà to z niemiecka schlagvertig. Ka˝dy mieszkajàcy na Âlàsku tak d∏ugo jak ja, to przyzna. Mo˝e to wszystko zrodzi∏o si´ niegdyÊ jako antidotum na ci´˝kà prac´ w kopalni czy hucie, na zmiany nazwijmy to wojennej natury, którym cz´sto „Âlàzek“ podlega∏ - jak mawiali starzy górnicy. Nie ˝aden przyg∏up i kretyn, którego robi si´ z bohatera serialu „Âwi´ta wojna“. I w koƒcu - jaka to wojna, skoro w tej produkcji by∏y górnik co raz to wpada na jakieÊ idiotyczne pomys∏y, od których odwodzi go, pob∏a˝liwie pouczajàc szlachetny i màdry „gorol“, oczywiÊcie z Warszawy. Warszawy, która nigdy nie darzy∏a Âlàska i wszystkich zwiàzanych
Nasz znakomity rysownik JANUSZ KO˚USZIK na • otwarcie swojej wystawy rysunku prasowego w WiÊlaƒ-
Zaprosili nas
skim Centrum Kultury i Informacji. Wystawa jest czynna od 14 kwietnia.
• Teatr Muzyczny w Chorzowie na: KONCERT CHARYTATYWNY na rzecz odbudowy zniszczonych przez tsunami szkó∏ w Sri Lance z udzia∏em Alicji Majewskiej, Andrzeja Cierniewskiego, zespo∏u UNIVERSE i in. Pomys∏odawcà i inicjatorem koncertu by∏ Ratnasiri Suriya Arachchi (Suri) - pochodzàcy ze Sri Lanki poeta, t∏umacz, animator kultury, ekonomista, od 13 lat mieszkajàcy w Polsce. W przerwie koncertu odby∏a si´ aukcja m.in. obrazów artystów Êlàskich, którà poprowadzi∏ Maciej Szczawiƒski, dziennikarz Radia Katowice. Patronat honorowy nad koncertem obj´li: Ambasador Sri Lanki w Polsce i Prezydent Miasta Chorzów Wspó∏organizatorzy koncertu: Teatr Rozrywki w Chorzowie, Urzàd Miasta Chorzowa, Stowarzyszenie Przyjació∏ S∏owaka w Chorzowie, Stowarzyszenie Przyjació∏ Polski i Sri Lanki, Mi´dzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny - Oddzia∏ Âlàsk, I Liceum Ogólnokszta∏càce im. J. S∏owackiego w Chorzowie PIOSENKI STARSZYCH PANÓW - przedstawienie muzyczne w re˝yserii Magdy Umer. W 1989 roku Magda Umer wyre˝yserowa∏a spektakl muzyczny „Zimy ˝al“, którego premiera odby∏a si´ podczas Przeglàdu Piosenki Aktorskiej we Wroc∏awiu. Niezapomniane piosenki z telewizyjnego „Kabaretu Starszych Panów“ wykonywali znakomici artyÊci: Adrianna Biedrzyƒska, Ewa Da∏kowska, Magda Umer, Maria Pakulnis, Janusz Józefowicz, Piotr Machalica, Zbigniew Zamachowski oraz Hanna Banaszak z Januszem Stroblem. Podczas spektaklu o swoich piosenkach opowiada∏ publicznoÊci sam Jeremi Przybora. Z t´sknoty za tamtymi utworami powsta∏a po latach kameralna wersja koncertowa.
6
Panorama
•
Muzeum Archidiecezjalne w Katowicach na wystaw´ prac LUANA SALVONI.
Muzeum Âlàskie w Katowicach na wernisa˝ wystawy • „Mity s∏owiaƒskie w malarstwie Jerzego Przyby∏a“. Jerzy Przyby∏ (Jan Pol) jest polskim artystà mieszkajàcym w Szwecji od 1982 roku. Bra∏ udzia∏ w oko∏o 90. wystawach - zbiorowych oraz indywidualnych, z tego 50 ekspozycji odby∏o si´ ju˝ po jego wyjeêdzie za granic´. Dominujàcà treÊcià dzie∏ tego artysty jest pi´kno natury,
z tym regionem zbytnim sentymentem, wr´cz przeciwnie. Wizerunek by∏ego górnika choç oblany komediowym sosem maluje fa∏szywy obraz Âlàska i jego mieszkaƒców. Urodzonego w Hajdukach Wielkich od lat irytuje mnie podzia∏ na „goroli“ i „hanysów“. I nigdy te˝ przebywajàc w towarzystwie starszych górników nie us∏ysza∏em od nich s∏owa „gorol“. Nie s∏ysza∏ ich tak˝e mój stryj walczàcy rami´ w rami´ z Walkiem Fojkisem w Powstaniach Âlàskich. Nie s∏yszeli ich tak˝e jego liczni koledzy ze Lwowa. A propos taki „wic“: Na Rynku w Katowicach gdzie jak wiadomo gromadzà si´ go∏´bie - idzie sobie starszo kobieta z ma∏ym bajtlem. On, pokazujàc na go∏´bia palcem pado - „Babcia, babcia, patrz ptok“. Na to jakiÊ starszy pan nachyla si´ nad nim i mówi - „Dziecko, nie mówi si´ ptok, tylko ptak“. - „Babcia, babcia“ - wo∏a ch∏opak, wskazujàc na starszego pana. - „O, gorol, gorol“. JUREK PITERA
kultura i sztuka ludowa. Zainteresowania te wynikajà z jego ch∏opskiego pochodzenia (urodzi∏ si´ w 1943 roku w Pomianach ko∏o Poznania). Artysta nast´pnie wzbogaci∏ swoje prace o wàtki z mitologii nordyckiej oraz s∏owiaƒskiej. Fascynacja ta zaowocowa∏a wieloma dzie∏ami malarskimi i rzeêbiarskimi, zarówno w tradycyjnym malarstwie sztalugowym, grafice warsztatowej jak i w malarstwie Êciennym, które zdobi elewacje budynków, klatki schodowe szpitali, domów wielorodzinnych. Mity s∏owiaƒskie, b´dàce inspiracjà do prac prezentowanych na wystawie, ukazujà harmoni´ cz∏owieka z naturà, której cz´Êcià byli bogowie. TreÊç mitów, jak równie˝ cechy bóstw, poznajemy badajàc wspó∏czesnà kultur´ ludowà. Prezentowane przez artyst´ obrazy oraz rzeêby tworzà kolekcj´ s∏owiaƒskich bogów, rozumianych nie jako konkretne postacie, ale zbiór symbolicznych znaczeƒ.
Okruszki z warszawskiego sto∏u Zygmunt Chajzer ∏àczy kobiet´ z samochodem - Premier Bu∏garii, który nie ma kropli krwi bu∏garskiej w ˝y∏ach - Ksià˝ka o „obijaniu si´ w pracy“ - „Czy si´ stoi czy si´ le˝y...“ w PRL i obecnie Gwiazdor radiowy Zygmunt Chajzer poprowadzi∏ 8 marca, a wi´c w Dniu Kobiet, wielkà imprez´ pt. „Uroczysta Gala Konkursu - Samochodowa Pi´knoÊç Roku 2005“. Gala zosta∏a zorganizowana przez luksusowy miesi´cznik „Golf & Life“ („Golf i ˚ycie“) w Teatrze Muzycznym „Roma“ czyli w siedzibie operetki i musicalu. Powiàzanie eleganckich samochodów (bo tylko takie by∏y prezentowane) z kobietà nie by∏o przypadkowe, poniewa˝, jak powszechnie wiadomo, kobiety szalejà na punkcie takich aut oraz ich...w∏aÊcicieli. Ale kiedy mówi´, ˝e samochody by∏y „prezentowane“, pope∏niam pewnà nieÊcis∏oÊç, którà wyjaÊni∏ redaktor Chajzer. Przypomnia∏ on, ˝e w musicalu „Miss Sajgon“, na scenie Teatru „Roma“ wylàdowa∏ autentyczny helikopter. Niestety - mówi∏ Chajzer - nawet po takim wyczynie technicznym nie by∏o mo˝liwe sprowadzenie do „Romy“ 22 samochodów, bioràcych udzia∏ w konkursie. Dlatego te˝, zobaczycie je paƒstwo na ekranie. I niech ka˝de z paƒstwa zaznaczy na kuponie konkursowym numer samochodu, który was urzek∏. Samochody urzec mog∏y. By∏y wÊród nich i „alfa romeo GT“ (jako pierwszy), i „chrysler 300 C“, i „honda S 2000“, i „KIA opijus“, i „lexus S.C. 430“, i - jako ostatni, „volkswagen Tuareg“. Ale najwi´kszà atrakcjà Gali by∏a plejada pi´knych dziewczàt na widowni. Dobrze, ˝e w czasie projekcji, na sali by∏o ciemno, bo nie wiem, czy uwaga panów nie koncentrowa∏aby si´ bardziej na dziewcz´tach, ni˝ na samochodach. Natomiast dziewcz´ta by∏y w samochody wprost wpatrzone. By∏ to ze strony „Golf & Life" strza∏ w dziesiàtk´. Podobno zawarto kilkanaÊcie narzeczeƒstw. ...Je˝eli ju˝ mowa o wy˝szych sferach - bo takie „Golf & Life“ niewàtpliwie reprezentuje. W Bu∏garskim Instytucie Kultury odby∏o si´ 9 marca spotkanie, poÊwi´cone ksià˝ce historyka, dr. Zbigniewa Klejna, pt. „Bu∏garia - szkice z dziejów najnowszych“. Dr Klejn zginà∏ niedawno w nieszcz´Êliwym wypadku. W spotkaniu wzi´∏a udzia∏ wdowa po Zmar∏ym, utalentowana malarka, Maryla Klejn. „Ksià˝ka - jak to podkreÊli∏ znawca Bu∏garii, prof. dr hab. Adam Koseski - jest dla Polaków interesujàca, poniewa˝ pierwszy car niepodleg∏ej Bu∏garii w XIX wieku, Aleksander Battenberg, by∏ wprawdzie synem Niemca, ale matki Polki, Julii Hanke“. Obecny premier, to by∏y car Symeon Saksoburggocki. Jego nazwisko - to przekszta∏cona na bu∏garski nazwa dynastii niemieckiej, z której pochodzi -Sachsen-Coburg-Gotha - (czytaj Zaksen-Koburg-Gota). Z tej samej dynastii pochodzi obecna królowa angielska, El˝bieta II. Dynastia ta zmieni∏a nazw´ na Windsor w czasie pierwszej wojny Êwiatowej, poniewa˝ nie wypada∏o, ˝eby Wielka Brytania, która walczy∏a z Niemcami, nosi∏a nazw´ niemieckà. Ksià˝´ Karol, który si´ o˝eni∏ z Camillà Parker-Bowles, jest praprawnukiem Julii Hauke, a wi´c tak˝e dalekim kuzynem Symeona. Profesor Koseski powiedzia∏: „Jest paradoksem historii fakt, ˝e Symeon mówi wprawdzie bardzo dobrze po bu∏garsku, ale nie ma w swoich ˝y∏ach ani jednej kropli krwi bu∏garskiej“. A tymczasem - dodajmy - ksià˝´ Karol, który po polsku nie mówi, ma w swoich ˝y∏ach polskà krew. ...3 marca odby∏a si´ w obecnoÊci autorki promocja ksià˝ki Francuzki, Corinne Maier pt. „Witaj lenistwo - O sztuce i koniecznoÊci obijania si´ w pracy“ (Gruner + Jahr, Warszawa, 2005). W ksià˝ce jest nast´pujàce zdanie: „Praca etatowa jest wspó∏czesnà formà niewolnictwa. Prosz´ pami´taç, ˝e firma nie jest miejscem rozwoju. Firma jest po to, ˝eby na koniec miesiàca dostaç pensj´ i kropka“. W zwiàzku z tym s∏yszano na promocji nast´pujàcy komentarz: „To by∏o dobre za czasów PRL. Kursowa∏o wtedy powiedzenie - Czy si´ stoi czy si´ le˝y, trzy tysiàce si´ nale˝y. Teraz tak mo˝e powiedzieç tylko sekretarka, która le˝y... pod Szefem“. Panie Sekretarki przepraszam. ZYGMUNT BRONIAREK
Panorama
7
Podró˝e Do Grecji z DAMPTOUREM Gdy jedziemy do Grecji, to najcz´Êciej wybieramy Ateny z Akropolem lub (zw∏aszcza latem) wyspy na Morzu Egejskim. To najcz´stsze skojarzenia z Helladà. A przecie˝ kraj ten posiada jeszcze pó∏nocnà, rzec mo˝na bardziej ba∏kaƒskà cz´Êç swego terytorium, z macedoƒskà metropolià czyli Salonikami. Skojarzenia te wià˝à si´ nie tylko z atrakcyjnoÊcià po∏udniowej Grecji dla z∏aknionego s∏oƒca i b∏´kitnych widoków przybysza z ch∏odniejszych regionów Europy. To tak˝e historyczna spuÊcizna. Wszak jeszcze w ubieg∏ym wieku Hellada na pó∏nocy koƒczy∏a si´ na Tesalii. Zmiana nastàpi∏a dopiero w wyniku wojen ba∏kaƒskich, które rozszerzy∏y granice Grecji o po∏udniowy Epir, po∏udniowà Macedoni´ i po∏udniowà Tracj´.
Śladami Aleksandra i Mnichów W stolicy Macedonii Saloniki sà drugà co do wielkoÊci aglomeracjà kraju. To miasto na wskroÊ greckie, ale zarazem tygiel kultur i narodów, bo te˝ bardzo bogate by∏y dzieje tego grodu. Saloniki (po grecku Thessaloniki) liczà sobie 2300 lat. Za∏o˝oy∏ je król Kassandr, który nazwa∏ je imieniem swej ˝ony - Thessalonike, siostry Aleksandra Wielkiego. Potem rzàdzili tam Rzymianie, S∏owianie, Bizantyjczycy, saracenowie, Normanowie, krzy˝owcy, Wenecjanie i Turcy. Stàd wyruszyli nauczaç s∏owiaƒskiego alfabetu Cyryl i Metody. Znacznie póêniej narodzi∏ si´ tu ruch m∏odoturecki i do dziÊ oglàdaç mo˝na w Salonikach dom, w którym najm∏odsze lata sp´dzi∏ Mustafa Kemal Pasza czyli Ataturk - „Ojciec Turków“, twórca nowoczesnego paƒstwa tureckiego. Nazwa Macedonia ró˝nie si´ ró˝nym ludziom kojarzy. Jednym jako stara ba∏kaƒska, dla nas prawie egzotyczna kraina, dla innych ma wydêwi´k historyczno-polityczny. Wszak rozpoÊciera si´ ona dziÊ na terytorium trzech paƒstw: tzw. Macedonia Wardarska (ta ze stolicà w Skopie), Egejska - w∏aÊnie w Grecji i Piryƒska - w Bu∏garii. W zwiàzku z tym np. Grecy przeciwni sà u˝ywaniu przez by∏à republik´ jugos∏owiaƒskà nazwy Macedonia, uwa˝ajàc, i˝ jest ona zwiàzana tylko i wy∏àcznie z przesz∏oÊcià i kulturà greckiego narodu. Problem, mimo licznych ust´pstw ze strony sk∏óconych stron, nadal istnieje. I chyba nikt inny nie jest w stanie go autorytatywnie rozwiàzaç poza samym... Aleksandrem Wielkim, najs∏ynniejszym spoÊród synów tej ziemi. Skoro jednak, z oczywistych powodów, jest to niemo˝liwe, zatem pozostaje podziwiaç t´ znanà w historii Êwiata postaç na pomnikowym cokole, w pobli˝u nadmorskiego bulwaru. Do najwi´kszych atrakcji Salonik nale˝à: Bia∏a Wie˝a, ¸uk Galeriusza, bazylika Demetriosa i inne miejsca, naznaczone wp∏ywami Konstantynopola lub Wenecji. Lefka Pyrgos czyli Bia∏a Wie˝a godna jest szerszego potraktowania. Otó˝, zbudowali jà weneccy jeƒcy jako fragment fortyfikacji obronnych (jednych z najpot´˝niejszych na Ba∏kanach). Niebawem jednak Turcy przeznaczyli obiekt do zupe∏nie innego celu - umieszczali w nim wi´êniów. Znana jest m.in. z tego, ˝e w XIX w. Turcy wymordowali tu janczarów i w konsekwencji Wie˝´ zacz´to nazywaç Krwawà Wie˝à. DziÊ jest ona symbolem miasta, mieÊci si´ tu niewielkie muzeum i kawiarnia.
8
Panorama
docznym od strony autostrady, skr´ciç trzeba w prawo. Za chwil´ przekroczymy rzek´ Pinos i wjedziemy w malowniczà dolin´ Tempe, gdzie zrodzi∏ si´ kult Apollina i gdzie napiç si´ mo˝na wody ze êród∏a Afrodyty. Wody, która ponoç pobudza do mi∏oÊci. Mitologia poucza, ˝e t´ niezwyk∏à wyrw´ mi´dzy górami stworzy∏ Posejdon, uderzajàc w jednolity masyw swym zbrojnym trójz´bem. Ju˝ same Góry Pindos stanowià cud natury - sterczàce w niebo strzeliste i skaliste przybierajà najró˝niejsze, najbardziej fantazyjne formy, a przecie˝ wÊród wierzcho∏ków i turni karko∏omnym trudem wybudowano klasztory i koÊcio∏y. Meteora znaczy dos∏ownie „zawieszone w powietrzu“, bo tak to rzeczywiÊcie wyglàda. KiedyÊ klasztorów by∏o ponad sto. Teraz wi´kszoÊç z nich to malownicze ruiny, niektóre nastawi∏y si´ na obs∏ug´ ruchu turystycznego, tylko w kilku z nich t´tni ˝ycie zakonne. Wed∏ug legendy Êw. Anastazy, za∏o˝yciel najstarszego klasztoru (Wielkiego Meteoronu) dotar∏ na szczyt ska∏y na grzbiecie or∏a. Na sta-
Âwi´ta Góra Grecja to równie˝ zielone wzgórza poroÊni´te bujnymi lasami piniowymi. Taki w∏aÊnie wyglàd ma Pó∏wysp Chalkidiki (Chalcydycki), który tworzà trzy „palce“: Kasandra, Sithonia i Athos, wcinajàce si´ w Morze Egejskie. Na wschodnim odga∏´zieniu rozpoÊciera si´ Góra Athos z unikatowym zespo∏em klasztorów. Góra ta od dawna uchodzi za Êwi´tà. W mitologii greckiej by∏a siedzibà bogów, którzy dopiero póêniej przeprowadzili si´ na Olimp. W IV w. n.e. Athos sta∏ si´ Êwi´tym miejscem dla koÊcio∏ów chrzeÊcijaƒskich. Wed∏ug podaƒ Matka Boska podró˝ujàc z ewangelistà Janem na Cypr, by odwiedziç ¸azarza, musia∏a z powodu nag∏ego sztormu przybiç do brzegów Athos. Urzeczona pi´knem góry poprosi∏a o nià Jezusa. Dlatego Athos zacz´to nazywaç „Ogrodem Âwi´tej Panny“. Ze wzgl´du na surowy krajobraz i odosobnienie jest miejscem w sam raz nadajàcym si´ do prowadzenia ascetycznego ˝ycia. Przez wieki góra przyciàga∏a wyznawców prawos∏awia, którzy budowali tu monastyry, cerkwie i osady. Oko∏o 20 takich obiektów przetrwa∏o do dziÊ. Tworzà one unikatowà republik´ teokratycznà, w której jednym z podstawowych praw, od tysiàcleci, jest zakaz wst´pu dla niewiast. Mnisi t∏umaczà to tym, ˝e kobiety odciàgajà ich od medytacji. Ale, co jeszcze dziwniejsze, zakaz ten rozciàgni´to tak˝e na samice zwierzàt. Tylko w przypadku kur odstàpiono od tej zasady. Tak czy owak, warto wybraç si´ w morski rejs, by zobaczyç Athos. Nie tylko ze wzgl´du na polityczno-obyczajowà specyfik´ tego miejsca, ale i by podziwiaç (co prawda z daleka) przepych klasztorów. A komu bardzo te widoki przypadnà do gustu i zechce je poznaç bli˝ej, ten musi wykazaç si´ cierpliwoÊcià w pokonywaniu kilku formalnych przeszkód, by stosownà wiz´ na Athos uzyskaç. Na marginesie: to te˝ prawny dziwolàg, ˝e w nale˝àcej do UE Grecji jest terytorium, które praktycznie nie podlega wspólnotowej jurysdykcji. Bo do Aten wizy nie trzeba, a na Athos tak.
Mi´dzy niebem a ziemià Jeszcze wi´kszy podziw wzbudza inny zespó∏ klasztorów, umieszczonych na szczytach i zboczach gór - Meteory. Jadàc od Salonik wzd∏u˝ wybrze˝a Morza Egejskiego, ju˝ za mitycznym Olimpem, znakomicie wi-
Panorama
9
Podró˝e rych rycinach i fotografiach przedstawia si´ transport materia∏ów budowlanych za pomocà koszy, wciàganych linà na gór´ (nawet ludzi w ten sposób transportowano). Obecnie do klasztorów prowadzà drogi, wykuto skalne schody, albo zainstalowano kolejki linowe. Te klasztory, które si´ zachowa∏y, dajà wyobra˝enie nie tylko o geniuszu technologicznym i artystycznym oraz determinacji bogobojnych architektów i budowniczych, ale i o pot´dze tej paƒstwowo-duchownej struktury. Meteory to niewàtpliwie jedna z najwi´kszych atrakcji turystycznych Grecji, która i tak ma ich sporo. Ale to tak˝e miejsce wyjàtkowe w skali kontynentu. DziÊ klasztory utrzymujà si´ z turystyki i produkcji Êwiec z pszczelego wosku. Wiodà do nich kr´te, wàskie drogi, których pokonanie samo w sobie jest ju˝ sporym prze˝yciem. Jeszcze kilkadziesiàt lat temu niektóre klasztory by∏y odci´te od Êwiata. Mo˝na by∏o si´ do nich dostaç jedynie w specjalnych klatkach na linach. Zresztà, jest to nadal jedyny Êrodek transportu np. materia∏ów budowlanych. Gdy si´ oglàda prac´ takich ko∏owrotków, nachodzà cz∏owieka „nieziemskie“ refleksje. Jak wielki trud musia∏ towarzyszyç tym zmaganiom, by wznieÊç koÊcio∏y i klasztory, ku chwale Boga, a zarazem - co wynika z historii - w ucieczce przed ludêmi. Mimo coraz bardziej ekspansywnej turystyki i zwiàzanej z nià komercji, wra˝enie niedost´pnoÊci i niesamowitoÊci tego miejsca pozostaje.
Uroda ˝ycia
Pó∏nocna Grecja to jednak nie tylko zabytki i prze˝ycia duchowe. Pó∏wysep Chalkidiki oferuje przyje˝d˝ajàcym tam tak˝e wiele uciech dla cia∏a. My odwiedziliÊmy jednà z urokliwych miejscowoÊci na „Êrodkowym palcu“ - Sarti, korzystajàc z zaproszenia cieszyƒskiego biura DAMPTOUR. - To najbardziej zielona cz´Êç Grecji - rekomendowa∏ przed wyjazdem dyrektor biura, Marian Danielec. - A jakie pi´kne pla˝e! Zapowiedzi nie by∏y przesadzone. D∏ugie piaszczyste pla˝e „ozdobione“ ska∏kami, czyste morze, czego chcieç wi´cej? A komu ma∏o, mo˝e wybraç si´ na pobliskà „Pomaraƒczowà pla˝´“, uznawanà ponoç za najpi´kniejszà w Grecji, a u niektórych budzàcà skojarzenia z rajem. Tak˝e wieczorna oferta ma w sobie wiele powabów - restauracje, kluby, tawerny. My proponujemy: jeÊli taƒczyç (i piç dobre greckie wino) to u „George’a“, jeÊli jeÊç - u pani Zdenki, sympatycznej S∏owaczki, która przyjmuje Polaków jak swojà rodzin´. A w ogóle, to Sarti warte jest grzechu! Tekst i zdj´cia: JERZY MACHURA
Biuro Podróży DAMPTOUR 43-400 Cieszyn, ul. Bobrecka 10 tel./fax: 033/8581737, 8581733 www.damptour.com.pl 10
Panorama
Matura Za czasów dzia∏ania „grupy trzymajàcej w∏adz´“ zosta∏o spieprzonych wiele rzeczy. W dobie komisji Êledczych, zagadkowych fortun polityków, których zresztà ci´˝ko podejrzewaç o gie∏dowe sukcesy, dyrygentów pedofilii czy wszechobecnych agentów SB któ˝ przejà∏by si´ takà drobnostkà jakà w oczach rzàdzàcych naszym krajem jest egzamin dojrza∏oÊci? Otó˝ my, sami zainteresowani tym tematem, bierzemy pod lup´ ten palàcy problem. Wyobraêmy sobie sytuacj´. Siadamy grzecznie w ∏awce, za∏o˝one mamy czerwone stringi z Koniakowa, po naszej lewicy zasiada s∏onik na szcz´Êcie... O nie, jednak nie zasiada bo komisja zabroni∏a. Wi´c s∏onika nie ma, ale za to jest temat rozprawki: Nowa matura jest cudowna. I co z tym zrobiç? Bioràc pod uwag´ naszà nienagannà trzyletnià edukacj´ polonistycznà (pozdrawiamy panie profesor Majsak i Górskà) z zapa∏em zabieramy si´ do pracy. W g∏owie pustka...? Jednak na pustk´ zabrak∏o czasu, bo jest krótszy o 3,5 godziny. Piszmy wi´c!
Nowa matura jest cudowna W zwiàzku z przeprowadzonà w roku paƒskim 1999 reformà edukacji nic ju˝ nie jest takie same. Z najwi´kszà dumà bierzemy wi´c udzia∏, ku chwale Ojczyzny, w eksperymencie o kryptonimie operacyjnym „Matura 2005“, pe∏niàc zaszczytnà rol´ królików doÊwiadczalnych. Królik posiada jednak mocno ugruntowanà wiedz´, bez trudu potrafi wyrecytowaç tysiàc i jeden zalet nowego egzaminu dojrza∏oÊci. W dalszej cz´Êci rozprawki wymieni´ wi´c (prosimy nie zwracaç uwagi na drobne b∏´dy w liczeniu, królik mia∏ bowiem profil humanistyczny z poszerzonà religià) te, które z pewnoÊcià przekonajà wszystkich czytajàcych do mojego, zresztà jedynie s∏usznego zdania (YO!). Po pierwsze: wszyscy z nas sà przekonani, ˝e nowa matura w sposób ca∏kowicie ostateczny ukróci wszystkie machlojki zwiàzane z egzaminami na studia, po prostu wspomniane egzaminy zast´pujàc. Ostatnio mych uszu dobieg∏a jednak dziwna, rzek∏bym wr´cz niewiarygodna informacja, jakoby o ca∏ej tej idei nie zostali poinformowani rektorzy takich marginesowych polskich
uczelni jak SGH, UW czy UJ i organizujà jakieÊ swoje prywatne egzaminy. Ale w koƒcu, kto by ich s∏ucha∏... Po dwieÊcie dwudzieste ósme: niewàtpliwym atutem reform edukacyjnych sà liczne szkolenia odbywajàce si´ pod okiem mi´dzynarodowych specjalistów, które podnoszà kwalifikacje naszych profesorów. Powinien nas tak˝e wielce radowaç fakt, ˝e jeÊli ju˝ te spotkania si´ w ogóle odbywa∏y, to nie ma co si´ martwiç o ich monotoni´. Ka˝de bowiem, podawa∏o przecie˝ inne, nowe, lepsze(!) informacje dotyczàce naszego egzaminu, które nauczyciele ochoczo i szybko nam przekazywali. Naturalnym efektem takiego obrotu sprawy by∏o to, ˝e po ka˝dej nowej konferencji wiedzieliÊmy coraz mniej, a jak˝e mi∏o ˝yje si´ w b∏ogiej nieÊwiadomoÊci... Po szeÊçset szeÊçdziesiàte siódme: my, dzieci XXI wieku, przystàpiliÊmy do nauki w eksperymentalnym liceum, b´dàc jeszcze jednà nogà w niemniej eksperymentalnym gimnazjum. Jednym z g∏ównych za∏o˝eƒ nowego systemu edukacyjnego w Polsce by∏o przecie˝ przekazanie wi´kszoÊci wiedzy w∏aÊnie w gimnazjum, aby potem jà rzeczowo uzupe∏niaç i szlifowaç, i skupiaç si´ na przedmiotach najbardziej interesujàcych. Ca∏e szcz´Êcie, ˝e to si´ jednak nie uda∏o, a ca∏y pomys∏ „siad∏“ ju˝ na etapie gimnazjalnym. Dzi´ki temu w liceum nie byliÊmy ani zaskoczeni, ani smutni z powodu takiego obrotu sprawy. Jak˝e nudne by∏oby przecie˝ powtarzanie tych samych informacji, czy nawet ich uzupe∏nianie i rozszerzanie. Teraz jest du˝o lepiej. W liceum dowiadujemy si´ rzeczy, o których tak naprawd´ s∏yszymy pierwszy raz. A ile Êmiechu wywo∏uje stwierdzenie nauczyciela: „przecie˝ powinniÊcie to przerobiç ju˝ w gimnazjum“. Czysta sielanka. Niez∏à rozrywkà jest równie˝ ujrzenie zdziwienia malujàcego si´ na licu nauczyciela, który po raz pierwszy na lekcji widzi podr´cznik przystosowany programowo do nowej matury. Przecie˝ w domu szkoda czasu, tyle fantastycznych seriali i w ogóle ma∏o p∏acà. Gdy ju˝ wst´pny szok zostaje opanowany, okazuje si´, ˝e ka˝dy ma inny podr´cznik i ˝aden z nich nie jest w∏aÊciwy. Jak˝e dzi´kuj´ ci droga komisjo tak˝e i za to doÊwiadczenie. Na szcz´Êcie jedna rzecz si´ nie zmieni∏a. Ci mniej ambitni, mogà bez trudu wpisaç w wyszukiwarce „matura gotowce“ i wyskoczy multum stronek, oferujàcych gotowe prace na CD, Êciàgi, informacje, tematy maturalne z ostatnich lat i tym podobne nikomu nieprzydatne bajerki. Zauwa˝y∏em równie˝, ˝e w ostatnim czasie iloÊç takich stronek gwa∏townie wzros∏a, pojawi∏y wi´c si´ w mojej g∏owie pewne skojarzenia z prawem, które pozna∏em kiedyÊ na lekcji przedsi´biorczoÊci. G∏osi ono, ˝e popyt zwi´ksza poda˝. Ale przecie˝ to i tak na pewno nie ma z sobà nic wspólnego. Podsumowujàc wszystkie argumenty, dochodz´ do jasnego wniosku, ˝e nowa matura jest po prostu cudowna i dzi´kuj´ Bogu, mamie oraz Akademii, ˝e dane mi by∏o urodziç si´ w roku 1986. Przygotowujàc si´ do nowego egzaminu dojrza∏oÊci poczu∏em si´ jak Gustaw z III. Cz´Êci Dziadów, przechodzàcy ogromnà wewn´trznà przemian´. I niczym on, postanowi∏em poÊwi´ciç swoje istnienie walce o dobro spo∏eczne, dobro przysz∏ych pokoleƒ Polaków. Przymusowo przyj´ta rola królika doÊwiadczalnego nabra∏a dla mnie szlachetnego wyrazu. I tym optymistycznym akcentem koƒcz´ mojà dzisiejsza prac´.
*
*
*
Powy˝sza praca, niestety, zosta∏a oceniona na 0/948, ze wzgl´du na to, ˝e: - jest siedem razy za krótka; - komisja ekspertów wykry∏a, ˝e atrament nie by∏ czysto czarny; - po d∏u˝szych ogl´dzinach stwierdzono, i˝ literka „o“ w 5. linijce wchodzi na margines pracy; - na zaÊwiadczeniu lekarskim zezwalajàcym wyjÊç piszàcemu do toalety by∏ b∏àd literowy, co czyni je bezwartoÊciowym; - nie u˝yto uj´tych w kluczu s∏ów: doskona∏y, fenomenalny, godny podziwu, niebiaƒski, niesamowity, niezwyk∏y, wspania∏y, zachwycajàcy, zdumiewajàcy, ˝elazko, Balcerowicz Musi OdejÊç; - praca jest generalnie do dupy. Prof. Dr Prawdopod. Hab. Ziuta Wiemlepiej
Prawie co czwarty maturzysta (22,85 proc.) nie zdał próbnej matury z matematyki - wynika z raportu Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Tylko 2,62 proc. maturzystów wszystkich typów szkół uzyskało wynik bardzo dobry (powyżej 90 proc. punktów). „Wyniki próbnych matur są zastanawiające, lecz nie zaskakujące - szczególnie dla wielu osób pracujących w szkołach wyższych. Co roku obserwują one, jak przygotowana jest młodzież przychodząca na studia. W dotychczasowym systemie stopień stopniowi nierówny. Czasami trójka okazuje się lepsza niż piątka. Przeprowadzona próba matur pokazała po raz pierwszy rzeczywisty i obiektywny obraz poziomu wiedzy i umiejętności młodzieży - jest on niewystarczający“ - podkreślił minister edukacji Edmund Wittbrodt (PAP) Krakowscy nauczyciele grożą sądem z powodu złej organizacji ustnej matury z polskiego. Nauczyciele uważają, że egzamin nie sprawdza wiedzy ani umiejętności ucznia, natomiast daje okazję do oszustw i korupcji. Poloniści domagają się też dodatkowych pieniędzy za wielogodzinną pracę przy maturze. Nową maturę z polskiego krytykują też naukowcy z Polskiej Akademii Umiejętności (Wirtualna Polska). Dopiero 30 czerwca tegoroczni maturzyści otrzymają świadectwa maturalne. To zdecydowanie za późno - alarmują rektorzy wyższych uczelni. W tym samym bowiem czasie rozpoczynają się egzaminy wstępne. Zdaniem rektorów, taka sytuacja grozi bałaganem albo koniecznością przesuwania egzaminów. To oznacza, że kiedy pod koniec czerwca kandydaci przystąpią do egzaminów wstępnych, nie będą wiedzieli jeszcze jak poszło im na maturze i ile punktów brakuje im by dostać się na studia. A uczelnie nie dostaną na czas potrzebnych danych (Wirtualna Polska). Âmiejemy si´ z rzeczy, które tak naprawd´ sà smutne. O ile bowiem nowa matura w za∏o˝eniu mia∏a byç czymÊ europejskim, lepszym, co zbli˝y nas pod wzgl´dem edukacji do innych, bardziej rozwini´tych gospodarczo od Polski, to jednak samo wykonanie mocno kuleje. Nie pozostaje nam nic innego jak zacisnàç z´by i Êmiaç si´. Wy, przysz∏oroczni maturzyÊci liczcie na to, ˝e po naszej pora˝ce ktoÊ tam „na górze“ si´ czegoÊ nauczy. Na pocieszenie informujemy, ˝e rozpocz´liÊmy rozmowy z pos∏em Romanem Giertychem, który w∏aÊnie podjà∏ starania o utworzenie nowej komisji Êledczej, na której czele stanie osobiÊcie, aby natychmiast rozwiàzaç wszelkie problemy, wyjaÊniç wàtpliwoÊci i zebraç przed telewizorami miliony. Taki kraj.
Panorama
GRUDZIE¡ & DOMANIK
11
Prezentacje
Nowy salon Hondy Fachowcy z bran˝y motoryzacyjnej oceniajà, ˝e w ciàgu najbli˝szych kilku lat sprzeda˝ nowych samochodów w Polsce przekroczy wielkoÊç 1 mln egzemplarzy rocznie wobec obecnych 330 tysi´cy. Dlatego te˝ tak dynamiczna firma jak Honda, znana na Êwiecie od 50 lat, widzi dla siebie ogromnà przysz∏oÊç w∏aÊnie w naszym kraju. Najwa˝niejszym celem dla japoƒskiego potentata jest to, by ca∏e wieloletnie doÊwiadczenie i wiedz´ anga˝owaç w tworzenie wcià˝ nowych modeli samochodów i motocykli. Misjà jest dostarczanie klientom wyjàtkowego produktu, wyposa˝onego w odpowiednie silniki. Filozofia koncernu skupia si´ na wychodzeniu naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom ka˝dego kierowcy tak aby ci ostatni czuli zadowolenie i satysfakcj´ z dokonania w∏aÊciwego wyboru. Otwarcie nowego salonu Hondy w Katowicach przez znanego przedstawiciela tej marki - firm´ Autokopex sp. z o.o. jest kolejnym krokiem w ekspansji Hondy w Polsce - podkreÊli∏ podczas uroczystej inauguracji Takayoshi Yamaguchi, prezydent Honda Poland. - Honda sprzedaje na ca∏ym Êwiecie ogromne iloÊci samochodów, motocykli, Power produktów (ró˝nego typu kosiarki, urzàdzenia, samoprzyczepne, generatory). Ostatnio koncern rozpoczà∏ równie˝ produkcj´ silników odrzutowych. Wystarczy powiedzieç, ˝e ubieg∏y rok Honda zamkn´∏a sprzeda˝à 10,7 mln motocykli, 3,3 mln samochodów i 5,5 mln Power produktów, a zakupem jednego z towarów oferowanych przez koncern cieszy∏o si´ ponad 19 mln klientów. Honda najwi´kszà uwag´ przywiàzuje do ciàg∏ego rozwoju badaƒ technologicznych i rozwoju produktów. Przyk∏adem niech b´dà najnowoczeÊniejsze rozwiàzania jak na przyk∏ad ogniwa wodorowe i inne które mogà byç wkrótce niezwykle u˝yteczne w kupowanych przez nas samochodach. Warto równie˝ podkreÊliç, ˝e dealerzy Hondy tacy jak Autokopex sp. z o.o. oferujà najwy˝szej jakoÊci us∏ugi które w po∏àczeniu z jakoÊcià produktu spe∏niajà najbardziej wyrafinowane oczekiwania potencjalnych klientów. Mam nadziej´ - doda∏ na zakoƒczenie powitania prezydent Takayoshi Yamaguchi - ˝e katowiczanie, którzy przybyli na otwarcie tego pi´knego obiektu, stanà si´ klientami salonu i równie˝ b´dà jeêdziç tymi znakomitymi samochodami. Po wystàpieniu powitalnym nastàpi∏o poÊwi´cenie nowo wybudowanego obiektu Honda Autokopex sp. z o.o. przez ksi´dza Donata Manterysa, nast´pnie zaÊ uroczyste przeci´cie wst´gi przez Takay-
12
Panorama
oshi Yamaguchi, prezesa Honda Poland i Tadeusza Sorok´, wiceprezesa zarzàdu Kopex S.A. Znakomitych goÊci nowego autosalonu witali Krzysztof Felis, prezes zarzàdu Autokopex sp. z o.o., Monika Wojaƒczyk, wiceprezes zarzàdu Autokopex sp. z o.o. oraz Adam Saternus, Tomasz Herich i Artur Rakowski, pracownicy dzia∏u sprzeda˝y Autokopex sp. z o.o. Na przyby∏ych czeka∏o wiele atrakcji artystycznych i kulinarnych a nad ca∏oÊcià czuwa∏a prowadzàca Hanna Pawlas, modelka klasy mi´dzynarodowej. W programie artystycznym wystàpili: w pokazach walki Kendo - sekcja AZS Katowice, krakowska formacja taƒca wspó∏czesnego Agnieszki Gliƒskiej - Art. Color Balet oraz Krzysztof Drabik, mistrz polski w barmaƒskim free style’u. Zaproszeni goÊcie mogli równie˝ ucztowaç przy japoƒskim stole. Prezentowano sposoby przyrzàdzania sushi i inne potrawy oryginalnej japoƒskiej kuchni. - Chcia∏bym, aby wszyscy obecni mieli jak najlepsze wspomnienia z otwarcia tego nowego, pi´knego salonu Hondy - powiedzia∏ Tadeusz Soroka, wiceprezes zarzàdu Kopex S.A. WÊród prezentowanych modeli Hondy entuzjazm goÊci wzbudzi∏ kabriolet Honda S 2000, samochód zbudowany dla pasjonatów wyÊcigów samochodowych. Prawdziwe wra˝enie na oglàdajàcych robi∏ dwulitrowy, najlepszy w tej klasie na Êwiecie silnik o mocy 240 KM. Ale w bogatej ofercie Hondy ka˝dy mo˝e znaleêç coÊ dla siebie. Mo˝e to byç na przyk∏ad przebojowa Honda Jazz, m∏odzie˝owa Honda Civic, terenowa Honda CRV, którà coraz cz´Êciej wybierajà kobiety, rodzinna Honda Accord lub te˝ dostojna Honda Legend. Nie pozostaje zatem nic innego jak zaprosiç do nowego salonu firmowego Honda Autokopex w Katowicach przy Alei Roêdzieƒskiego 210. Do zobaczenia. Tekst: Aleksandra Polanowska Foto: Tomasz Jaskulski
Panorama
13
D z i e ń Żołnierze W ostatnich miesiàcach wojny by∏o ich ponad trzysta tysi´cy. Walczàcych na ró˝nych frontach, z ró˝nym baga˝em wojennych doÊwiadczeƒ, wspomnieƒ, niepokojów i nadziei. Nikt nie chcia∏ umieraç, ale te˝ ka˝dy gotów by∏ walczyç do krwi ostatniej. Polscy ˝o∏nierze lat drugiej wojny Êwiatowej. Powiada si´, ˝e pierwsi stan´li do walki i ostatni jà z∏o˝yli. To ju˝ jest w sferze pi´knej legendy, lecz symboliczna obecnoÊç 1 Armii w zdobywaniu Berlina, walkach na jego ulicach oraz powiewajàca nad miastem bia∏o-czerwona flaga mia∏y nie tylko symboliczny wymiar. Polacy, obok Czerwonoarmistów jako jedyni znaleêli si´ w stolicy III Rzeszy. Zna∏em, znam frontowców ze wszystkich pól bitewnych II wojny Êwiatowej: pilotów z polskich dywizjonów walczàcych w „Bitwie o Angli´“, ˝o∏nierzy walczàcych pod Tobrukiem, Anconà, Monte Cassino, komandosów genera∏a Sosabowskiego i najliczniejsze grono tych idàcych ze Wschodu, „Spoza gór i rzek“ - jak brzmia∏y s∏owa wojennego marsza. W latach szkolnych przyje˝d˝ali do nas z okazji Êwiàt wojskowych - w mundurach z szamerunkiem, przypi´tymi po∏yskujàcymi medalami. Potem styka∏em si´ z nimi na studiach - zwykle studium wojskowe prowadzili byli frontowcy. Zaciàgali Êpiewnie wschodnim akcentem, pod maskà surowoÊci byli ludêmi serdecznymi, kochajàcymi ˝ycie, ze wszystkimi jego s∏aboÊciami. Czasami naciàgani przez nas snuli swoje wojenne opowieÊci, mówili o prawdach które nie znalaz∏y si´ w ˝adnych ksià˝kach. A kiedy rozpoczà∏em prac´ zawodowà to wÊród swoich wspó∏pracowników przez lata mia∏em by∏ych frontowców. Coraz starszych, coraz trudniej radzàcych sobie z czasem bie˝àcym. Dla wielu pe∏nym wyrzeczeƒ i ograniczeƒ, z nigdy nie sp∏aconà wdzi´cznoÊcià ze strony Ojczyzny. Dla niektórych Ojczyzna po 1945 roku okaza∏a si´ byç macochà. Smutna to rysa na powojennych dziejach. Dobrze zna∏em, mog´ nawet twierdziç i˝ darzy∏ mnie przyjaênià, genera∏a pilota Romana Paszkowskiego. Ranny we wrzeÊniu 1939 roku trafi∏ do niemieckiego oflagu. Po wojnie wróci∏ do s∏u˝by wojskowej, aresztowany sporo czasu sp´dzi∏ w wi´zieniu. Przedwojennemu porucznikowi kawalerii zarzucono udzia∏ w spisku wy˝szych oficerów. Spisku wydumanym, opartym o przenikajàcà wszystkie obszary ˝ycia podejrzliwoÊç, zaostrzanie si´ walki klasowej. Wiedzia∏, ˝e nie mo˝e przyznaç si´ do stawianych mu zarzutów. Siedzia∏ w celi gdzie woda si´ga∏a do kostek. Aby nie zwariowaç Êpiewa∏ znane sobie wojenne przyÊpiewki, w tym lekko nieobyczajne. By∏ twardy. Zrehabilitowany, ponownie w∏o˝y∏ mundur. Móg∏ mieç i mia∏ pretensje do tych, którzy go oskar˝yli, katowali, lecz nie móg∏ mieç pretensji do Polski... Zadawa∏ to pytanie nie oczekujàc odpowiedzi. Zna∏ si´ na wojennym rze-
Kadry Janusza Kidawy KOLUMBIJKA To by∏o chyba wtedy... za póênego Gomu∏ki. Wobec braku kawy na rynku wyprodukowano t´ cz´Êciowo prawdziwà. Jak w dowcipie o pasztecie zaj´czo-wo∏owym, w proporcji 1:1, czyli jeden zajàc:jeden wó∏. „Kolumbijka“, jak szybko si´ pojawi∏a, tak szybko znikn´∏a i naród o niej zapomnia∏, ale problem jest szerszy i ma si´ dobrze. Ten problem - to powszechnoÊç oszustw. Przy tym istnieje wielorakoÊç tych oszustw i ich odmian. Mo˝na oszukiwaç ludzi, zwierz´ta, komputery, umys∏ lub cia∏o. Na to ostatnie dzia∏a np. wi´kszoÊç leków. Oszu-
14
d o b r y. . . mioÊle jak ma∏o kto. Ten niegdyÊ kawalerzysta zosta∏ niezwykle doÊwiadczonym pilotem. By∏ ˝o∏nierzem w ka˝dym calu. Pami´tam, gdy ju˝ b´dàc na emeryturze, zbli˝ajàc si´ do osiemdziesiàtki, przyje˝d˝a∏ do Katowic, gdzie przyjaciele organizowali jego urodziny. To on w koƒcu komenderowa∏ przebiegiem uroczystoÊci stawiajàc przyby∏ych na bacznoÊç. Genera∏ Kuropieska. Niezwykle barwna postaç. Pami´tam go z lat studenckich kiedy dowodzi∏ krakowskimi komandosami. Chyba nikt nie wiedzia∏ ile mia∏ lat, ∏àcznie z nim samym. Twardy i wymagajàcy. Jeszcze po szeÊçdziesiàtce odbywa∏ z ˝o∏nierzami piesze marsze z Krakowa do Zakopanego. Odpoczywa∏ p∏ywajàc godzinami w basenie. To byli zawodowi ˝o∏nierze. Ale w wi´kszoÊci ci, walczàcy na ró˝nych frontach II wojny Êwiatowej nie urodzili si´ z karabinem w r´kach i nie do tego rzemios∏a byli przysposobieni. To byli w wi´kszoÊci ch∏opi, których mi∏oÊcià i powinnoÊcià by∏a uprawa ziemi, doglàdanie stajni i obory. Zarówno ci, którzy szli ze Wschodu jak i ci z Zachodu wpisane mieli pochodzenie ch∏opskie. Stali si´ dobrymi wojakami. Tego od nich wymaga∏ czas i temu obowiàzkowi si´ poddali. I chocia˝ cz´sto powracali we wspomnieniach do tych lat walki, nie by∏o w ich opowiadaniach zach∏yÊni´cia si´ czasem wojny, nie by∏o potrzeby popisywania si´ bohaterstwem, nie opowiadali o swoich zwyci´stwach, zabitych wrogach. O tym ostatnim mówili jakby z pewnym wstydem, za˝enowaniem, ˝e trzeba by∏o, ˝e takie sà prawa wojny. Lecz to nie byli siewcy Êmierci, ˝niwiarze ostateczni. Dzisiaj mówi si´ o nich kombatanci. Najm∏odsi zbli˝ajà si´ do osiemdziesiàtki. Coraz rzadziej przywdziewajà przechowywane z pietyzmem mundury. Coraz mniej jest okazji do ich w∏o˝enia. Chyba, ˝e te odprowadzajàce kolejnych kolegów na wiecznà s∏u˝b´. Nigdy nie przysz∏o mi na myÊl ˝eby ich dzieliç na ˝o∏nierzy lepszej i gorszej armii. Wa˝niejszych i mniej wa˝nych frontów i bitew. Âmierç wsz´dzie mia∏a takie samo imi´ i ten sam wymiar, a krew ten sam lekko s∏odkawy smak i t´ samà intensywnoÊç czerwieni. Poprawiacze historii, wnikliwi badacze starajà si´ czas wojny rozebraç na najdrobniejsze szczegó∏y. Poznaç to, o czym cz´sto nie wiedzieli ci, którzy brali w tym udzia∏. Czy mo˝na poznaç smak Êmierci gdy si´ jej nie zazna∏o, smak bólu i ran kiedy si´ ich nie odnios∏o? Strachu, determinacji, poÊwi´cenia, si∏y i s∏aboÊci. Druga wojna Êwiatowa coraz szybciej staje si´ historià, ju˝ wkrótce stanie si´ równie odleg∏a jak ta pierwsza, o które jak˝e rzadko si´ wspomina, jak napoleoƒskie batalie obecne g∏ównie w anegdocie. Gdy widzimy idàc ulicà starych, mocno posiwia∏ych i cz´sto z niejakim trudem poruszajàcych si´ m´˝czyzn, czy zdarza nam si´ pomyÊleç; mo˝e to by∏y ˝o∏nierz? Czy w ogóle o nich myÊlimy? 60. lat temu zakoƒczy∏a si´ najwi´ksza z wojen. BOGUS¸AW MÑSIOR
kuje si´ dla zysku materialnego lub politycznego, czasem dla przyjemnoÊci - gra „w durnia“, tak samo jak wi´kszoÊç mi∏osnych wyznaƒ sà tutaj klasycznymi przyk∏adami. Historia ludzkoÊci to historia oszustw, i to nas odró˝nia od zwierzàt. Ju˝ w „Faraonie“ czytamy jak kap∏ani oszukiwali wiernych, czyniàc cuda. Do dziÊ to ˝ywa praktyka. W moim ˝yciu pierwszy raz spotka∏em si´ z oszustwem, gdy przegra∏em w „trzy karty“ pieniàdze, które mia∏em na choink´. By∏o to w czasie wojny. Na rynku królowa∏y powszechnie „ersatze“ b´dàce oszukanymi produktami spo˝ywczymi. Ale przynajmniej Niemcy tego nie kryli. Koniec wojny przyniós∏ powrót produktów naturalnych. Pomaraƒcze albo by∏y, albo nie - ale nikt nie odwa˝y∏ si´ zrobiç produktu pomaraƒczopodobnego. W pierwszym kryzysie mi´snym, spowodowanym przymusowà kolektywizacjà w latach 50. wprowadzono kartki na mi´so, ale bez kartek kie∏bas´ z sera, notabene bardzo smacznà. Póêniej d∏ugo nic, i dopiero ta „Kolumbijka“. Nie wró˝y∏o dobrze.
Panorama
Opowiada Józef Broda z Koniakowa
Ćwierć tuzina A D˚UMA ZA NIM W ÂLAD BIEG¸A Starano si´ nas autorytatywnie przekonaç, z udanym chyba skutkiem zresztà, ˝e metod´ dziel i rzàdê - divide et impera - stosujà najeêdêcy w podbitych krajach. Bo w ten sposób si´ te kraje nie tyle mo˝e naj∏atwiej, co najskuteczniej opanowuje. Po êród∏owej ∏acinskoÊci samego porzekad∏a ∏atwo wywnioskowaç, bez pomocy specjalistów, ˝e jako pierwsi stosowali jà metodycznie Rzymianie. I nie tylko rzeczywiÊcie tak by∏o, ale ten sposób rzàdzenia by∏ g∏ównym filarem, na którym wspiera∏o si´ imperium, zwanym te˝ - mo˝e troch´ jak na ironi´ - PAX Romana. Brytyjczycy owe dziel i rzàdê doprowadzili do swoistej perfekcji. Ale przecie˝ obszar, którym w∏adali w czasach swojej kolonialnej ÊwietnoÊci, by∏ przez swojà wielkoÊç doskona∏ym poligonem, gdzie dawa∏o si´ wypróbowaç wszystkie mo˝liwe warianty tej metody. Mo˝na te˝ przypuszczaç, ˝e to na nim w∏aÊnie, na tym˝e poligonie, doskonali∏ si´ ich filozoficzny empiryzm, którego byli twórcami. Tak jak Francuzi nowo˝ytnego racjonalizmu, zwieƒczonego kartezjaƒskim cogito ergo sum - mysl´, wi´c jestem. Odr´bnà szko∏´ metody divide et impera, czyli rzàdzenia przez umiej´tne sianie niezgody, stworzyli nasi wschodni sàsiedzi w obr´bie carskiego imperium. By∏o w niej - w tej ruskiej odmianie - bardzo du˝o mongolskiej domieszki. I ona to w∏aÊnie z bizantyjskà pozosta∏oÊcià po rzymskim divide et impera stworzy∏a takà mieszank´, ˝e Rzymianie wraz z Brytyjczykami - mówiàc kolokwialnie - zdawali si´ nie umywaç. A jaka to by∏a mieszanka, udowodni∏y doÊç jednoznacznie osiàgni´cia imperialne Kraju Rad, jako bezpoÊredniego spadkobiercy carskiej Rosji. Poniewa˝ zaznaczyliÊmy tu na wst´pie, i˝ metod´ dziel i rzàdê stosujà najeêdêcy - bo rzeczywiÊcie stosujà jako najskuteczniejszà - wi´c po tym, co zosta∏o powiedziane, warto by si´ by∏o mo˝e zastanowiç, co si´ z tà metodà dzieje, gdy pod wp∏ywem takich czy innych wydarzeƒ ci, co jà stosowali, pomimo skutecznoÊci muszà si´ wynieÊç (niekiedy nawet w pop∏ochu) z zajmowanego terytorium. Czy te˝ zrezygnowaç z jakiejkolwiek formy uzale˝nienia go od siebie. Po przyk∏adach, jakich dostarczy∏a nam wspó∏czesnoÊç - od Afryki poczynajàc, zaÊ na nas wcale nie koƒczàc - to okupant, zaborca, protektor, najeêdêca etc. t´ metod´ raczej pozostawia nacji, która si´ odeƒ wyzwoli∏a. Pozostawia? Mo˝e po prostu ta metoda na sta∏e si´ osadza w narodowych genach tej˝e nacji, wi´c nie sposób jej stamtàd wydostaç? Nie jest te˝ wcale wykluczone, ˝e porzucona zostaje ona niczym znoszone odzienie. A kto wie, czy metoda dziel i rzàdê nie zostaje rzucona na odchodne jako klàtwa? CoÊ w rodzaju zemsty Almanzora. ˚eby ci, co zrzucili jarzmo, mogli na wolnoÊci ˝reç si´ dalej miedzy sobà, w dalszym ciàgu, dalej skutecznie szczuç si´ nawzajem, ani krok nie ust´powaç, podstawiaç sobie sto∏ki. Czyli ˝eby d˝uma za nimi w Êlad bieg∏a. Du˝o zdaje si´ wskazywaç na to w∏aÊnie. EDMUND WOJNAROWSKI
By∏ okres w ZSRR, gdy w kinach wyÊwietlano utwory filmopodobne. To nie ˝art. Wobec braku scenariuszy s∏usznych politycznie, filmowano klasyk´ rosyjskiej dramaturgii i puszczano w kinach. Koniec socjalizmu zapisa∏ si´ w mej pami´ci produktami czekoladopodonymi i kiedy niepostrze˝enie ustrój si´ zmieni∏, produkty te pozosta∏y. Ale coÊ si´ zmieni∏o - zniknà∏ napis czekoladopodobny. Albowiem w czasach wolnoÊci wolno produkowaç wszystko i nazywaç jak si´ chce, byle przestrzegaç praw autorskich. Tak jest ze wszystkim. Napój pomaraƒczowy nie ma nic wspólnego z pomaraƒczami, szynka z wieprzowinà, mas∏o z t∏uszczem, piosenka ze Êpiewem, komedia ze Êmiechem. Nawet Pan Bóg w niektórych koÊcio∏ach nie jest boski. Tak wi´c ˝yjemy w Êwiecie u∏udy, a wraz z rozwojem elektroniki mo˝liwoÊci oszukiwania sta∏y si´ wr´cz nieograniczone. Stwarzamy Êwiat wirtualny, którego nie ma, choç wyglàda jak ˝ywy. Sà wirtualne pieniàdze i wirtualne kobiety. Tylko Êmierç jest prawdziwa. I to nas trzyma przy ˝yciu. Amen
Panorama
ÂLADEM ZA DZIADEM, A BÓG POMO˚E. Cz´Êç 3. XIX w. Dlaczego tak si´ dzieje, ˝e w dzisiejszych czasach nagminnie próbujemy omijaç temat staroÊci. Je˝eli ju˝ decydujemy si´ o niej mówiç, to lukrujemy jà, u˝ywajàc zast´pczych poj´ç typu podesz∏y wiek, jesieƒ ˝ycia. Zwyczaj ten jest moim zdaniem absurdalny - czy istnieje sens nazywania zachodzàcego dnia inaczej ni˝ „zachodzàcy dzieƒ“? Zast´pujemy staroÊç ró˝norodnymi gad˝etami, chcemy nadaç jej charakter ostatniego „podrygu“, majàcego zatuszowaç naturalny proces odchodzenia. Tworzymy getta dla ludzi starych. Budujemy pi´kne domy, o szeroko otwartych bramach, przez które w uroczystej atmosferze wchodzà nowi pensjonariusze. RównoczeÊnie unikamy dostrze˝enia niepozornych bocznych drzwi, przez które specjalnie do tego przygotowane s∏u˝by wynoszà trumny, bez pompy i lukru. Czemu próbujemy si´ tak oszukiwaç? Przecie˝ nasi dziadowie uczyli oswajania si´ z teraêniejszoÊcià, akceptowania obecnego stanu, refleksyjnoÊci nad przemijaniem i godnoÊci w oczekiwaniu na odejÊcie. Chcieli zaszczepiç w nas szacunek do przyjmowania siwych w∏osów, zmarszczek i nieporadnoÊci fizycznej. B´dàc kilka dni w Toronto mia∏em okazj´ spotkaç si´ w jednym z polonijnych klubów z ludêmi starymi. Mówi∏em im o swym pragnieniu znoszenia w sposób godny staroÊci. Opowiada∏em o koniecznoÊci mówienia o tym okresie ˝ycia bez wstydu i za˝enowania. Kiedy dotyka∏em tych spraw, zauwa˝y∏em u wielu osób na twarzach zaskoczenie i nieporadnoÊç. A gdy próbowa∏em pokazaç pi´kno po∏àczenia staroÊci z poczàtkowym okresem ludzkiego istnienia, w niektórych oczach pojawi∏y si´ ∏zy. Starzy ludzie odkrywali w sobie t´sknot´, potrzeb´ dzielenia si´ sobà z ma∏ymi osobami, które ledwo co przysz∏y na ten Êwiat. Wys∏ucha∏ GRZEGORZ P¸ONKA
15
RozmaitoÊci
W´drówki przedmiotów NOWA BITWA O HELGOLAND
- Fa∏at na niemieckiej wysepce Helgoland zamiast na polowaniu w NieÊwie˝u, coÊ mi tu nie gra -zaniepokoi∏ si´ kolega, z którym spacerujemy sobie razem po warszawskim Kole, miejscu tradycyjnych staroci. - Azali, jak mawia∏ Waldorff, bioràc pod uwag´ fakt, ˝e mocno siedzisz w temacie, a jam przy tobie dyletant dopuszczam i takà mo˝liwoÊç. SpoÊród wielu innych zgadza si´ ∏askawie. - Ka˝dy ma zresztà swój Helgoland - dodaje po chwili z nutkà nostalgii w g∏osie. - Ten mój wià˝e si´ z kinem Helgoland (okupacyjna nazwa poczciwego warszaw-
skiego Palladium, gdzie zaliczy∏em jako oÊmiolatek swój pierwszy seans filmowy). Dawali niemieckà, bardzo zabawnà, pe∏nà gagów komedi´ „Blagier“. Boki mo˝na by∏o zrywaç, ale nagle zapali∏o si´ Êwiat∏o i jacyÊ m∏odzi ludzie krzyczàc: „tylko Êwinie siedzà w kinie“ rozpocz´li akcj´ oblewania widzów mocno cuchnàcà substancjà. ZmykaliÊmy wi´c w panice do domu i nikomu ju˝ nie by∏o do Êmiechu. W taki w∏aÊnie niekonwencjonalny sposób odebra∏em pierwszà w ˝yciu lekcj´ patriotyzmu. - Niezupe∏nie przemyÊlanà, a wed∏ug mego mniemania bezsensownà - dorzucam
przekornie, bo w koƒcu co ma piernik do wiatraka. - No w∏aÊnie - podchwytuje mój kolega. Wróçmy na Helgoland czyli do tematu. Wyt∏umacz co ma twój „Fa∏at“ wspólnego z kamienistà wysepkà na morzu Pó∏nocnym, nieopodal której stoczono podczas I wojny Êwiatowej wielkà bitw´ morskà. Czas wreszcie ujawniç przedmiot a w∏aÊciwie zupe∏nie ma∏y w´drujàcy przedmiocik, który sta∏ si´ przyczynà naszej kontrowersji. Przed kwadransem le˝a∏ sobie jeszcze niepozorny i anonimowy wÊród innych bibelotów na stoliku sprzedawcy staroci, a teraz spoczywa jako cenna zdobycz w czeluÊciach mojej torby podró˝nej. Drobiazg du˝ej urody, nie sygnowana miniakwarelka pejza˝owa (10 x 14 cm) a na niej jakiÊ zamek czy inna budowla (mo˝e fortyfikacja?) na skale czy te˝ stromym urwisku oblanym wodà, po której p∏ywajà liczne ˝aglówki. Morze, pot´˝ne jezioro czy te˝ ujÊcie wielkiej rzeki? Wysoki klifowy brzeg, okaza∏e budowle... Czy˝by pó∏nocne brzegi morskie Europy? Oglàda∏em bacznie obrazek, a nawet bra∏em pod lup´ i nagle przysz∏o olÊnienie, bo jak˝e mog∏o by si´ nie zjawiç w tak nag∏ej potrzebie? - Julian Fa∏at - konkluduj´ tonem Kolumba-odkrywcy i recytuj´ zapami´tane fakty z ˝yciorysu tego artysty. - Na t´ Êwie˝o pozyskanà za Zanzibar od Anglików wysp´ u ujÊcia ¸aby i Wezery mistrz akwareli pojecha∏ w 1890 r. za namowà swego ówczesnego sponsora, samego cesarza Rzeszy Niemieckiej Wilhelma II. W tym te˝ samym roku wystawi∏ w Warszawie sporà iloÊç wykonanych tam akwarel. Czy by∏ wÊród nich i ten maluszek? Wàtpi´. Te mniej znaczàce prace pow´drowa∏y zapewne prosto w r´ce
PROSTE JEDZENIE - PROSTE MYŚLENIE RACUSZKI Z KASZÑ MANNÑ Czasem samo ˝ycie podsuwa pomys∏y na wykonanie smacznej potrawy. Ten prosty przepis powsta∏ rzeczywiÊcie przypadkowo. Od czasu do czasu robi´ porzàdki w moich szafkach. Wyciàgam wtedy resztki produktów i próbuj´ coÊ z nich zrobiç. Dzi´ki temu ciesz´ si´ „eksperymentowaniem“ i czystymi pó∏kami.
2 szklanki màki, 1 szklanka kaszy manny 2 ∏y˝ki proszku do pieczenia 0,5 szklanki cukru (ewentualnie cukru waniliowego) 1,5 szklanki mleka, olej do sma˝enia Suche sk∏adniki wsypaç do jednego naczynia, dolaç mleko i dobrze wymieszaç. Powinno powstaç ciasto przypominajàce g´stoÊcià budyƒ. Na rozgrzany olej nak∏adaç ∏y˝kà ciasto i formowaç w ma∏e racuszki. Sma˝yç z obydwu stron na z∏oty kolor, uzupe∏niajàc olej.
16
Panorama
JakiÊ czas temu mój przyjaciel powiedzia∏ coÊ bardzo màdrego: Sekret szcz´Êcia, to umiej´tnoÊç ∏àczenia przyjemnego z po˝ytecznym. PomyÊla∏am sobie, ˝e staram si´ stosowaç t´ zasad´ w moim ˝yciu, ale wcià˝ jeszcze daleko mi do idea∏u. No có˝, pocieszam si´ tym, ˝e na nauk´ mam ca∏e ˝ycie. Tymczasem udaje mi si´ „bawiç w kuchni“ robiàc porzàdki, cieszyç si´ obecnoÊcià ludzi poznawanych przy ró˝nego rodzaju dzia∏aniach, które w dodatku dajà pieniàdze niezb´dne do egzystencji. EWA KMIECIK
Na ksi´garskich pó∏kach kunsthandlerów, a ten konkretnie pow´drowa∏ do saloniku szklarsko - ramiarskiego Grossera w Raciborzu, o czym Êwiadczy pieczàtka na podobraziu. Stàd wyruszy∏ dalej w Êwiat. - No dobrze - nie daje za wygranà kolega. Mo˝esz sobie fantazjowaç do woli na temat Helgolandu, bo ˝aden z nas tam nie by∏, ale dlaczego na litoÊç boskà wtryniasz ten banalny przecie˝ obrazek Fa∏atowi? - Nie taki znów banalny jak sàdzisz. Cacko pe∏ne akwarelowego powabu - nie daj´ si´ zbiç z tropu. - Ma wszelkie wady i zalety charakterystyczne dla wczesnych prac tego artysty. Po stronie wad wymieniano atramentowà monotoni´ tonu barwnego i ogólnà szklistoÊç jako rezultat nadu˝ywania wody w farbie. Prymat zimnych barw - granatowych i ciemnob∏´kitnych - wytykano wówczas artyÊcie przy ka˝dej okazji. Zarzucano tak˝e jego pejza˝om zbytnià przeêroczystoÊç, oczekujàc od nich wi´kszej mià˝szoÊci. DziÊ te zarzuty brzmià nieco dziwacznie, zw∏aszcza ten dotyczàcy rzekomej szklistoÊci, bo wiadomo przecie˝, ˝e akwarela powinna mieç kolorystyk´ delikatnà i niuansowanà Po stronie walorów natomiast mamy tu Êwiadczàcà o brawurowej technice perfekcj´ rysunkowà i iÊcie koronkowà lekkoÊç wykonania, idàcà w parze z nies∏ychanym wr´cz wyczuciem Êwiat∏a i perspektywy. Kolega wys∏ucha∏ cierpliwie tych moich peanów i odzywa si´ w te s∏owa: - Pal ci´ szeÊç! Niech ju˝ b´dzie Julian Fa∏at! Ale skoro si´ tak wspaniale za umiarkowanà kwot´ w mojej Warszawie ob∏owi∏eÊ, stawiasz koledze du˝e piwo i to w eleganckim pubie! Teraz dopiero ow∏adnà∏ mnà prawdziwy niepokój, nie tyle z racji meritum sprawy co przyrodzonego staruchom skàpstwa... Piwo by∏o dobre czyli gorzkawe, ale strach pomyÊleç ile jeszcze gorzkich pigu∏ek przyjdzie mi prze∏knàç nim wygram mojà helgolandzkà bitw´... ANDRZEJ ¸OJAN
Uśmiechnij się...
Bez wiedzy, a nawet może wbrew intencjom autorów Âwiat ju˝ od dawna stoi na g∏owie. Nie ma si´ co ∏udziç, ˝e po dokoƒczeniu wykonywanej akrobacji ponownie znajdzie si´ na nogach. Tym bardziej prze˝ywam teraz ci´˝kie chwile, gdy widz´, co si´ wyprawia np. z moimi ulubionymi ksià˝kami z m∏odoÊci. Jeszcze kilkanaÊcie lat temu, w paƒstwach naszego obozu obowiàzywa∏a cenzura i nikogo nie dziwi∏o ukazywanie si´ ksià˝ek nawet wyraênie ró˝niàcych si´ od orygina∏u. Ale dzisiaj? Mniej wi´cej rok temu prze˝y∏em w ksi´garni szok i na d∏u˝ej zaniemówi∏em, gdy si´gnàwszy po - jak sàdzi∏em - zupe∏nie nieznanà mi ksià˝k´ Agathy Christie („I nie by∏o ju˝ nikogo“) szybko zorientowa∏em si´, ˝e to tylko troch´ przerobionych „Dziesi´ciu Murzynków“ - jedna z jej najlepszych powieÊci kryminalnych. Po powrocie do domu g∏os mi wróci∏. Zaczà∏em gromko Êmiaç si´, gdy z pomocà internetowej wyszukiwarki dowiedzia∏em si´, ˝e „Na ˝yczenie wnuka pisarki (a zarazem prezesa Agatha Christie Ltd, spó∏ki dysponujàcej prawami autorskimi) tytu∏ ksià˝ki zosta∏ zmieniony i dostosowany do zasad poprawnoÊci politycznej“. Z tego w∏aÊnie powodu Murzynków zast´pujemy ˚o∏nierzykami. A niewiele brakowa∏o, abym p´knà∏ ze Êmiechu, gdy przeczyta∏em krótkà notk´ o treÊci ksià˝ki: Dziesi´ç obcych sobie osób otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na odizolowanà od Êwiata Wysp´ ˚o∏nierzyków. Na ka˝dego z goÊci czeka w pokoju tekst starego dziecinnego wierszyka... Wierszyka o ˚o∏nierzykach?! Co za brednie. Stary wierszyk by∏ o Murzynkach, ta popularna dzieci´ca wyliczanka „chodzi∏a“ jeszcze czasem z Indianami. Jeszcze zasady poprawnoÊci politycznej by∏bym w stanie pojàç i zaakceptowaç, gdyby „stró˝e porzàdku“ takie naganne i nieprawomyÊlne teksty jak „Dziesi´ciu Murzynków“ opatrywali stosownymi prawomyÊlnymi komentarzami odredakcyjnymi i na tym poprzestali. Przerabianie cudzych ksià˝ek - bez wzgl´du na intencje „poprawiaczy“ - to dla mnie przejaw barbarzyƒstwa. To powinno byç prawnie zakazane, pod groêbà zes∏ania na bezludnà wysp´. Teraz przyjdzie mi prze∏knàç nowà postaç wspomnianego barbarzyƒstwa. Oto b´dziemy mieli okazj´ przeczytaç dalsze przygody Piotrusia Pana! O nie, bynajmniej, na strychu dawnej posiad∏oÊci Jamesa Matthewa Barrie’go nie zosta∏ znaleziony niewydany dotàd r´kopis drugiej cz´Êci „Piotrusia Pana“. Pan Barrie takiej propozycji wydawniczej nie przys∏a∏ te˝ z zaÊwiatów. To b´dzie po prostu zbrodnia ze sprawczym wspó∏udzia∏em w∏aÊcicieli praw autorskich. To oni zdecydowali, ˝e b´dà nowe przygody Piotrusia Pana i ˝e opisze je Geraldine Mc Caughlan. Autorce postawili kilka warunków, ale to nie jest ˝adne alibi, ani nawet okolicznoÊç ∏agodzàca. Co z tego, ˝e w nowym „Piotrusiu“ muszà si´ znaleêç postaci wprowadzone do czytelniczej wyobraêni przez Barrie’go: Wendy, Dzwoneczek, rodzina Darlingów? Co z tego, ˝e - jak stary „PiotruÊ Pan“ - ma to byç lektura w równym stopniu interesujàca dla dzieci, jak i doros∏ych? Mo˝e powinniÊmy zbiorowo zaprotestowaç, zarówno przeciwko w ogóle takim kontynuacjom, jak i konkretnie przeciwko przewidzianemu przez autork´ dorastaniu i doroÊleniu Piotrusia i zamienianiu si´ go w Piotra. To ju˝ jest wredny czyn wobec Barrie’go. Nie tylko dla mojego pokolenia PiotruÊ Pan powinien pozostaç na zawsze 4-letnim ch∏opczykiem, który nie chce dorosnàç, bo wie, ˝e wtedy straci umiej´tnoÊç latania i nie b´dzie móg∏ si´ poruszaç mi´dzy Êwiatem ludzi a krainà marzeƒ... Obawiam si´, ˝e poprawnoÊç polityczna i komercja nie poprzestanà w robieniu mi przykroÊci. Boj´ si´ wymieniaç tytu∏y, które dzisiaj sà jeszcze bardziej niepoprawne politycznie ni˝ „Dziesi´ciu Murzynków“. Nie wspomn´ te˝ innych moich ulubionych bohaterów literackich, których nowe przygody te˝ mo˝e ktoÊ chce dopisywaç. PIOTR ISARCZYK
Panorama
17
Kultura
Redaguje ANNA G¸UCH
• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA „JEST SI¢“ W MUZEUM ÂLÑSKIM Wystawa przedstawia prace powsta∏e w ciàgu ostatnich pi´çdziesi´ciu lat. Wszystkie dzie∏a sà niezwykle zró˝nicowane pod wzgl´dem tematycznym i obejmujà malarstwo sztalugowe, rysunek, rzeêb´ ceramicznà, collage oraz inne techniki wypracowane w ramach w∏asnych poszukiwaƒ i eksperymentów. Jak pisze opiekun wystawy w Muzeum Âlàskim Joanna Szeligowska: „twórczoÊç artystki to niezwyk∏y zapis w∏asnych prze˝yç oraz doÊwiadczeƒ, które wyp∏ywajà z obserwacji otaczajàcego Êwiata, ze ÊwiadomoÊci przynale˝noÊci do wspólnoty rodzinnej; wra˝eƒ i przemyÊleƒ zwiàzanych z cz´stymi podró˝ami oraz czasowym zamieszkiwaniem w egzotycznych krajach (Nigeria). Z tych refleksji zrodzi∏y si´ myÊli i spostrze˝enia, które wykraczajà poza sfer´ subiektywnà. Obejmujà tak˝e egzystencjalnà zadum´ nad przenikaniem si´ tradycji z teraêniejszoÊcià, nad dualizmem si∏y oraz niemocy cz∏owieka b´dàcego cz´Êcià wi´kszej spo∏ecznoÊci“. Anna Szpakowska-Kujawska jest absolwentkà PWSSP (obecnie Akademia Sztuk Pi´knych) we Wroc∏awiu. Dyplom otrzyma∏a na Wydziale Ceramiki i Szk∏a w pracowni prof. Marii Dawskiej oraz prof. Eugeniusza Gepperta. Jest autorkà kilku du˝ych i znaczàcych realizacji we Wroc∏awiu: malarskiego plafonu w holu Biblioteki Miejskiej i Wojewódzkiej oraz p∏askorzeêby ceramicznej na gmachu Instytutu Matematyki. By∏a cz∏onkiem Grupy Wroc∏awskiej zrzeszajàcej w latach 60. do lat 90. najwybitniejszych artystów Êrodowiska wroc∏awskiego. Wystawa zosta∏a zorganizowana przez OÊrodek Kultury i Sztuki we Wroc∏awiu w ramach DolnoÊlàskiego Festiwalu Artystycznego. Zanim przyjecha∏a do Muzeum Âlàskiego by∏a prezentowana w Muzeum Narodowym we Wroc∏awiu. Jej kuratorem jest El˝bieta ¸ubowicz, a opiekunem merytorycznym w Muzeum Âlàskim - Joanna Szeligowska. Ekspozycj´ mo˝na oglàdaç do 19 czerwca 2005 roku.
„HAMLET“ w TEATRZE ZAG¸¢BIA
SzeÊç powodów Teatr Zag∏´bia w Sosnowcu zaprezentowa∏ w kwietniu premier´ „Hamleta“ Williama Szekspira. Dramat o duƒskim ksi´ciu wystawiano tyle razy w tylu miejscach, ˝e aby byç najbli˝ej prawdy nale˝a∏oby napisaç, ˝e jest to najcz´Êciej wystawiany na scenie tekst geniusza ze Stratfordu nad Avonem. Powstawa∏y spektakle genialne i takie, które skwitowaç mo˝na frazà z II-go aktu: „s∏owa, s∏owa,
18
s∏owa“. Lecz ka˝dego „Hamleta“ zobaczyç warto, nawet te, zrealizowane wbrew intencjom autora. Spektakl wystawiony w sosnowieckim Teatrze Zag∏´bia zobaczyç warto dla: 1. Pracy re˝yserskiej Bart∏omieja Wyszomirskiego, który nie zapanowa∏ jeszcze nad ca∏oÊcià dramatu, ale w kilku scenach pokaza∏, ˝e jego realizacja nie jest jedynie poprawnym odrobieniem zadania. Niewàtpliwy talent. 2. Przek∏adu Stanis∏awa Baraƒczaka, który obwo∏ano genialnym, jak zresztà wszystko co czyni∏. Przyzwyczajeni do dawniejszych przek∏adów, wierniejszych duchowi epoki autora, uderza nas jakby obco brzmiàca kadencja tekstu. Na pewno tekst zyska∏ na wspó∏czesnoÊci, brzmi naturalniej, chocia˝ troch´ ˝al dawnych, zakodowanych w pami´ci fraz. Tak˝e dla aktorów (nawet jeÊli tylko os∏uchanych) to nowe wyzwanie. 3. Scenografii, bardzo oszcz´dnej, surowej, lecz wspó∏grajàcej z wizjà prowadzenia dramatu przez re˝ysera.
Panorama
8. WAKACYJNY PRZEGLÑD Teatr Rozrywki w Chorzowie zaprasza w tym roku na ósmà z rz´du imprez´. Podczas siedmiu poprzednich Przeglàdów chorzowska scena proponowa∏a spektakle sto∏ecznych teatrów: Powszechnego, Ateneum i Kwadrat z udzia∏em znakomitych aktorów, takich jak Krystyna Janda, Janusz Gajos, Franciszek Pieczka, Piotr Fronczewski i in. Spektakle w swojej re˝yserii przedstawiali Miko∏aj Grabowski i Jerzy Satanowski. Tym razem zobaczymy trzy g∏oÊne ostatnio tytu∏y, po∏àczone problematykà. Wszystkie mówià o ludziach m∏odych - ich l´kach i samotnoÊci, pogoni za uczuciem i ma∏ych codziennych wyborach. Nie sà to jednak opowieÊci tragiczne, pozbawione uÊmiechu i radoÊci ˝ycia. 5 sierpnia 2005 Andrzej Saramonowicz, TESTOSTERON Teatr Montownia z Warszawy
Napisana soczystym, ˝ywym j´zykiem czarna komedia Andrzeja Saramonowicza dzieje si´ wspó∏czeÊnie w Êrodowisku ludzi wy4. Aktorstwa, wyrównanego, bez fajerwerków, ale i puszonych ról. Na wyró˝nienie zas∏uguje Wojciech LeÊniak w roli Poloniusza (potwierdza swojà klas´). 5. Hamleta w interpretacji Mariusza Zaniewskiego. To aktor o znakomitych warunkach scenicznych, stworzony do ról z wielkiego repertuaru. ˚eby tylko za bardzo nie zapatrzy∏ si´ na Micha∏a ˚ebrowskiego, zw∏aszcza, ˝e jest do niego podobny. 6. Wysi∏ku ca∏ego zespo∏u Teatru Zag∏´bia dowodzàcego, ˝e trzeba mieç marzenia. PIOTR PRZEC¸AWSKI
Muzyka bez granic IDOL PANY? (2)
• WYDARZENIA • WYDARZENIA • kszta∏conych. Na weselnym przyj´ciu bawi si´ siedmiu panów. Nic dobrego z tego nie mo˝e wyniknàç. Oprócz Êmiechu, rzecz jasna. Sztuka pe∏na jest testosteronowego, czyli skrajnie szowinistycznego humoru. Bohaterowie zastanawiajà si´ nad w∏asnà „samczà“ naturà, analizujàc swe zwiàzki z kobietami...
6 sierpnia 2005 Joanna Owsianko, TIRAMISU Studio Buffo i Laboratorium Dramatu TAT z Warszawy Odpowiedê kobiet na TESTOSTERON! Debiutancka sztuka Joanny Owsianko jest opowieÊcià o wspó∏czesnych, m∏odych kobietach, pracujàcych w agencji reklamowej. Doskonale poruszajà si´ w Êwiecie reklamy, hase∏ promocyjnych i wymagajàcych klientów. Du˝o gorzej radzà sobie z uczuciami i emocjami...
7 sierpnia 2005 Maciej Kowalewski, MISS HIV Kompania Teatralna MMPRZEBUDZENIE z Warszawy Maciej Kowalewski, piszàc scenariusz, inspirowa∏ si´ wyborami Miss HIV/AIDS Stigma Free odbywajàcymi si´ od trzech lat w Gaborone, stolicy Botswany. Ostatnie wybory mia∏y miejsce 26 lutego 2005 roku, a zwyci´˝y∏a w nich 33-letnia Cynthia Leshomo. Sztuka opowiada o ˝yciu czterech kobiet, dotkni´tych wirusem HIV i walczàcych o tytu∏ najpi´kniejszej. Akcja MISS HIV nafaszerowana jest czarnym humorem, ironià, dialogami pokazujàcymi problem HIV/AIDS w niecodziennym Êwietle.
NAJWI¢KSZA ORKIESTRA GITAROWA ÂWIATA! Zagra∏a 21.05.2005r. na Wroc∏awskim Rynku. Sta∏o si´ to dzi´ki Leszkowi Cichoƒskiemu - jednemu z najwybitniejszych polskich gitarzystów, który podjà∏ si´ organizacji trzeciej edycji festiwalu muzyki Jimiego Hendrixa - Thanks Jimi Festiwal. Od godziny 14.00 czeka∏a na uczestników imprezy prawdziwa uczta muzyczna, wystàpili, m.in. Tommy Emmanuel, John „Broadway“ Tucker Band, Barry Cleveland, a tak˝e Leszek Cichoƒski and friends: Jan Borysewicz, Marek Raduli, Mietek Jurecki, Rudy Kronfus, Janos Solti (Locomotive GT), Rudolf Toth (Bergendi), Egon Poka (Hobo Blues), Kompromis, Anelka, Lech Janerka oraz VOO VOO z Orkiestrà Wyszehradzkà. O godzinie 16.00 zosta∏a podj´ta próba pobicia Âwiatowego Rekordu Guinnesa w kategorii ænajwi´ksza orkiestra gitarowa, która wykona∏a wspólnie utwory m.in. Hey Joe oraz Little Wing. Ca∏oÊç prowadzili Jan Chojnacki i Wojciech Mann. Organizatorzy przewidzieli dodatkowe niespodzianki i atrakcje. Opr. D.W.,D.M.
Panorama
Celem „Idola" jest oczyszczenie krajowego popu, od dawna utopionego we w∏asnych fekaliach. Ten cel szczególnie przyÊwieca jurorom, którzy sà pigu∏kà na przeczyszczenie, czy jednak skutecznà? Na pewno „Idol" odbija si´ czkawkà w kuluarach koterii show-biznesowej broniàcej bastionu „gwiazd", które od lat majà k∏opoty z opuszczeniem sceny. Zasady tego programu demaskujà mechanizmy rynku muzycznego, który niestety nie reguluje si´ samoistnie, jednoczeÊnie propagujàc ma∏y sabota˝ wymierzony w samo serce w∏asnego Êrodowiska. Znakomicie wykorzystujà to twórcy polskiej edycji „Idola", a g∏ównie jury wcielajàce si´ w rol´ konia trojaƒskiego. Bo przecie˝ g∏ównà wygranà w programie jest wydanie solowej p∏yty i opieka artystyczna Sony&BMG, jednego z rekinów Êwiatowej fonografii. Tymczasem jurorzy, idàc temu na odsiecz, oficjalnie zach´cajà uczestników programu do niezale˝noÊci w podejmowaniu artystycznych decyzji licytujàc, na ile fonograficzny gigant, a wczeÊniej nieco og∏upiajàca formu∏a samego programu, wch∏onà kandydatów i zwyci´zc´. To oczywiste, ˝e koƒ trojaƒski pomieÊci tylko odpornych na show-biznesowy „recycling". Polski „Idol" sta∏ si´ toporem karczujàcym spróchia∏y bór, by móg∏ powstaç choçby maleƒki gaik. Na ile to karczowanie jest skuteczne, widaç Êledzàc reakcj´ pozosta∏ych mediów. Wiadomo ˝e „Idol" ma starszà konkurentk´, powsta∏à 12 lat temu „Szans´ na sukces" - program autorski El˝biety Skr´tkowskiej i prawie równolatk´ „Twojà Drog´ Do Gwiazd" w TVN. Jeszcze do niedawna Polsat, TVN i TVP2 dzieli∏y si´ na trzy frakcje z „firmowymi " zawodnikami, którzy istnieli tylko w obr´bie macierzystej stacji: Polsat mia∏ swojà Janosz i Flint´, TVN - Webera i Emili´ Majcherczyk (która w 2003 roku wzi´∏a udzia∏ i przesz∏a dalej w katowickim castingu do Idola i w tym samym czasie zdezerterowa∏a do TDDG, którà wygra∏a), Dwójka mia∏a Steczkowskà i Stankiewicz. Ale to w∏aÊnie „Idol" na tle pozosta∏ych programów spe∏nia zasady konkursu, podczas gdy SzNS i TDDG to tylko zabawa w karaoke. Jury tych dwóch ostatnich programów, w imi´ niezrozumia∏ego mi∏osierdzia, naznacza uznaniem „Êpiewajàcych inaczej", przy okazji bawiàc si´ ich kosztem i podwy˝szajàc oglàdalnoÊç. Wystarczy spojrzeç na zasady „Szansy na sukces", która wystawia nieumiejàcych Êpiewaç kandydatów (zdecydowana wi´kszoÊç), z których podczas kocertów fina∏owych pok∏ada si´ ze Êmiechu ca∏a Sala Kongresowa, w odró˝nieniu od „Idola", w którym beztalencia
19
Muzyka bez granic IDOL PANY? (2) kompromitujà si´ na w∏asne ˝yczenie. Kto kogo bardziej obra˝a, gdy jurorzy SzNS i TDDG utwierdzajà w przekonaniu niezdolnych uczestników programu, ˝e Êwietnie Êpiewajà zapewniajàc ich jednoczeÊnie, ˝e to tylko zabawa. Jednak ta „zabawa" nie koƒczy sià na niczym. W „Szansie" g∏ównà wygranà jest udzia∏ w Opolskich Debiutach, a w „Twojej Drodze Do Gwiazd" nagranie solowej p∏yty w komercyjnej wytwórni. Co ciekawe, twórcy SzNS i TDDG w krótkim czasie wykorzystali kilka pomys∏ów z „Idola", niektórzy zapewne pami´tajà minireporta˝e z eliminacji do „Szansy", uchylajàce ràbek tajemnicy z pracy jury, z kolei ostatnià edycj´ TDDG z 2003 roku wzbogacono nowym scenariuszem, wedle którego uczestników zgrupowano pod okiem fachowców od taƒca i Êpiewu na czas trwania programu. Równie˝ TVP2 nie odmówi∏a sobie prawa do wykorzystania pomys∏u na „zakulisowoÊç" eksponowanà dotàd wy∏àcznie w „Idolu" i niedawno mogliÊmy obserwowaç prac´ jury podczas castingu na prezentera Dwójki, którego wybierali... widzowie. Wbrew wzajemnej niech´ci twórców „Idola", „Szansy" i „Twojej Drogi" kosmopolityczni okazali si´ sami uczestnicy tych programów, z których wi´kszoÊç wzi´∏a udzia∏ przynajmniej w dwóch z wymienionych produkcji, na ich ró˝nych etapach. Czy laureaci „Idola", „Szansy Na Sukces" i „Twojej Drogi Do Gwiazd" stanà kiedyÊ razem na jednej scenie pod szyldem Polskiej Muzyki Rozrywkowej, ju˝ bez urazy, w festiwalowym klimacie jako alternatywa dla dawno skompromitowanego festiwalu w Opolu? Festiwal w Sopocie ma ju˝ groênego konkurenta, polsatowski „Top Trendy". Polskie edycje „Idola" wypadajà zdecydowanie korzystnie na tle jego zagranicznych produkcji, polscy producenci i jurorzy przez 4 lata realizacji programu czegoÊ si´ nauczyli, w efekcie wypracowali autorskà koncepcj´ programu, który wcià˝ ma przekorny i reformatorski plan wywrócenia do góry nogami rodzimego rynku muzycznego.W tym punkcie zagraniczne edycje „Idola" wypadajà blado robiàc wszystko, ˝eby zachowaç wiernoÊç tytu∏owi programu i spe∏niajàc wszystkie standardy mia∏kiego show-biznesu. Wi´kszoÊç z fina∏owych uczestników wszystkich trzech edycji „Idola" wkroczy∏a na polski rynek muzyczny z ró˝nym sukcesem, mimo to g∏upotà by∏oby d∏u˝sze ignorowanie „Idola". Czy jednak Flinta, Janosz, Wydra, Zalewski, Dàbrowska i Brodka zamieszali w polskim show-biznesie? Nie, bo wi´kszoÊç z nich nagra∏a bardzo s∏abe p∏yty. Idol spe∏nia jeszcze jednà znakomità funkcj´ obna˝ajàcà typowà cech´ polskiej muzyki rozrywkowej. Od lat w∏aÊnie ta bran˝a cierpi na brak dobrych kompozytorów, aran˝erów i tekÊciarzy. Ten deficyt jest jaskrawo widoczny w ˝yciu „poidolowym" jego uczestników, którzy w programie znakomicie interpretujà konkursowe utwory polskich i zagranicznych artystów, niejednokrotnie odkrywajàc swój potencja∏ i talent wokalny. Tragedia pojawia si´ w chwili, gdy sami nagrywajà p∏yt´ - wychodzi typowe polskie sm´dzenie wprost z „krainy ∏agodnoÊci" okraszone fatalnà kompozycjà, marnà aran˝acjà i kiepskimi tekstami spe∏niajàc w ten sposób polskà norm´ w muzyce rozrywkowej majàcà wieloletnià tradycj´, za to bliskà upad∏ej od samego poczàtku imprezie spod znaku Eurowizji. Kto personalnie jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy mo˝na dosyç ∏atwo sprawdziç, czytajàc na ok∏adkach p∏yt Flinty, Janosz lub Brodki nazwiska osób, które mia∏y wp∏yw na ich ca∏okszta∏t - sà to zawsze te same nazwiska. Nadziej´ na zmiany daje ka˝da kolejna edycja „Idola", tak˝e ta. Jak dotàd zmieni∏o si´ tylko jedno - w Êrodowisku muzycznym zacz´to g∏oÊniej mówiç o smrodzie polskiego show-biznesu. CoÊ, co jeszcze 5 lat temu stanowi∏o tabu, o którym szeptano na zakulisowych raucikach, sta∏o si´ oficjalne. Okaza∏o si´, ˝e nie wszystkim wszystko si´ podoba, p´k∏ uÊmiech wyciskany przez nawigatorów krajowego przemys∏u rozrywkowego. Krytyczna cz´Êç widzów (program ma tyle samo zwolenników, co przeciwników) zarzuca „Idolowi“ schlebianie komercyjnej machinie, mielàcej ludzi na medialnà glin´ i majà oni racj´, ale tylko w tym punkcie. „Idol“ faktycznie ods∏ania globalne mechanizmy show-biznesu, ale jednoczeÊnie propaguje silnà osobowoÊç scenicznà, dla której jedynym idolem jest ona sama, co bli˝ej oznacza nieugi´toÊç i artystycznà niezale˝noÊç jeÊli chce si´ zaistnieç i przetrwaç w przemyÊle muzycznym. Dlaczego nie mia∏by taki byç w∏aÊnie artysta pop? To nie konwencja „Idola“ przera˝a i zniesmacza ludzi, lecz przekornie zastosowane dla potrzeb produkcji tego programu zasady muzycznego biznesu. Wi´kszoÊç widzów nie ma najmniejszego poj´cia o mechanizmach urabiania gwiazdy i nie ma obowiàzku tego wiedzieç. Ale w∏aÊnie o t´ informacj´ bogatszy jest konkurs muzyczny „Idol“. Czy˝by Idol Pany? IZA LARISZ
20
Panorama
THE MONOLITH DEATHCULT The White Crematorium Karmageddon/Mystic
CEPHALIC CARNAGE Anomalies Relapse/Mystic Wizjonerzy z CC nagrali najlepszà p∏yt´ w swoim dorobku. Ich poprzednie albumy równie˝ by∏y utrzymane na wysokim poziomie, ale nigdy nie goÊci∏y zbyt cz´sto w moim odtwarzaczu. Zawsze czegoÊ mi na nich brakowa∏o. Anomalies to p∏yta jak zwykle w przypadku CC bardzo urozmaicona, ale stanowiàca jednà ca∏oÊç. Wiadomo czego mo˝na od nich oczekiwaç. Ostrej metalowej muzyki, ale zagranej z g∏owà. CC nigdy nie p´dzi∏o do przodu na oÊlep, ale zawsze próbo-
• LIVE • Pe∏ny Mystic Festiwal
Znany jest ju˝ pe∏ny sk∏ad Mystic Festiwal, który odb´dzie si´ 29 maja na Stadionie Âlàskim w Chorzowie. Najwi´kszymi gwiazdami festiwalu b´dzie Iron Maiden, Nightwish i Kreator. Poza tym zobaczymy Behemoth, Dragonforce i dwie grupy, które do∏àczy∏y na koƒcu. Mowa o Primal Fear i Frontside (na zdj.). Primal Fear to zespó∏ niemieckiej sceny heavy metalowej, majàcy w sk∏adzie takich muzyków jak Matt Sinner (Sinner) oraz niedosz∏ego wokalist´ Judas Priest Ralf’a Scheepers’a (ex-
Muzyka bez granic
Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA
• POLECAM •
• NEWS • NEWS •
Cz´sto spotykam si´ z zespo∏ami, które okreÊlajà swojà muzykiem death metalem, a grajà jakieÊ pop∏uczyny po In Flames, który to z tym gatunkiem ci´˝kiego grania nie ma nic wspólnego. Holendrzy z The Monolith Deathcult z dumà mogà wypiàç pierÊ i krzyknàç, wskazujà na swój drugi album, ˝e to jest w∏aÊnie death metal. Masywne brzmienie, ostre przeszywajàce riffy, perkusja przypominajàca karabin maszynowy, g∏´boki growling i bijàca z ka˝dego z utworów ogromna energia. Esencja death metalu zosta∏a zawarta na tym blisko trwajàcym 45 minut krà˝ku. Aby jednak odró˝niç si´ od t∏umu innych zespo∏ów ho∏dujàcych takiemu graniu, trzeba stworzyç ciekawe kompozycje. TMD podo∏a∏o temu zadaniu w stu procentach. The White Crematorium adresowany jest do fanów Nile, Hale Eter-
nal, czy Krisiun. Czuç w powietrzu atmosfer´ jakà kreuje na swoich p∏ytach znakomity Nile. Mo˝e nie jest to jeszcze ta klasa, ale od tej pory b´d´ bardzo bacznie obserwowa∏a karier´ tej m∏odej grupy. Przysz∏oÊç nale˝y do nich! Warto zajrzeç równie˝ do tekstów (do ka˝dego jest do∏àczone wyjaÊnienie opisujàce o czym pokrzykuje Robin Kok). Teksty dotyczà ciemnych kart historii. Holendrzy jednak skupiajà si´ na wydarzeniach, o których w wi´kszoÊci nie us∏yszycie na lekcjach historii. Poza brutal death metalem jest równie˝ bardzo nastrojowy instrumentalny utwór „The Haunted Ravines Of Babi Yar“ oraz tytu∏owy kawa∏ek, który kojarzy si´ z melancholikami z My Dying Bride. W pewnym momencie wokalistka Kok naÊladuje w nim Petera Steela z Type O Negative.
wa∏a w ramach zdawa∏oby si´ sztywnych gatunków jakimi sà grind core i death metal stworzyç coÊ Êwie˝ego. Zespó∏ zabiera nas w podró˝ rollercoasterem. Z tym ˝e nie jedziemy tylko do przodu i do ty∏u, do góry i na dó∏. Jest tu równie˝ jazda w bok, zygzakami oraz nag∏e hamowania kiedy p´dzimy do góry nogami. Dziadkowie z Brutal Truth na pewno uÊmiechnà si´ s∏uchajàc tej p∏yty. Ich uÊmiech nie b´dzie jednak oznacza∏ ironii, ale radoÊç z kolejnego potomka, który podobnie jak Dillinger Escape Plan, czy Dying Fetus pcha dalej ten wózek. Jednak jak dotàd ˝adnemu z tych zespo∏ów nie uda∏o si´ zdetronizowaç Brutal Truth i wàtpi´, aby mia∏o to kiedykolwiek miejsce.
Antiarmia 11 maja ukaza∏a si´ reedycja s∏ynnej debiutanckiej p∏yty Armii, która wydana zosta∏a w 1988 roku. Longplay nosi∏ nazw´ Armia, a teraz ukazuje si´ pod tytu∏em Antiarmia . Pierwotnie krà˝ek zawiera∏ pi´tnaÊcie pozycji, teraz b´dzie ich o siedem wi´cej. Do utworów z Armii dosz∏o szeÊç numerów, które by∏y dost´pne kiedyÊ na p∏ytach Tonpressu („Na ulice“, „Jestem drzewo, jestem ptak“, „Je˝eli...“, „Aguirre“, „Trzy znaki“, „Saluto“) i cover Rush „YYZ" (te˝ pod przekr´conym tytu∏em: „YYZZ“). Te ostatnie w punk rockowej estetyce z melorecytacjami Budzyƒskiego. Krà˝ek w zremasterowanej wersji zosta∏ wzbogacony o instrumentalnà wersj´ „Zimowej opowieÊci“.
LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • LIVE • Gamma Ray). Zespó∏ pracuje obecnie nad szóstym albumem dla wytwórni Nuclear Blast, nie przestajàc promowaç wydanego w ubieg∏ym roku Devil’s Ground. Oprócz Mystic Festival zespó∏ zagra w lecie na kilku du˝ych festiwalach europejskich (m.in. Graspop Open Air, Tuska Open Air), a wkrótce potem planuje premier´ nowej p∏yty. Frontside to jedyny przedstawiciel regionu Êlàsko-zag∏´biowskiego na festiwalu. Zespó∏ coraz pr´˝niej i dynamicznej dzia∏ajàcy na polskiej scenie metalowej. Grupa uskrzydlona przyj´ciem fanów na marcowej trasie z Behemoth i Pandemonium jeszcze na prze∏omie kwietnia i maja zagra kilka koncertów oraz zajmie si´ przygotowaniem drugiego teledysku promujàcego p∏yt´ Zmierzch Bogów.
Black Label Society w Stodole W tym roku odwiedzi nasz kraj kolejny wa˝ny zespó∏ grajàcy ci´˝kà muzyk´. 14 czerwca, na jedynym koncercie w Polsce, zagra w warszawskiej „Stodole“ Black Label Society. Grupa za∏o˝ona przez gitarzyst´ Zakka
Wylde’a, zaprezentuje po∏àczenie agresywnego metal rocka i klasycznych ballad. Wylde, równie˝ gitarzysta Ozzy’ego Osbourne’a (gra∏ na p∏ytach No Rest For The Wicked, No More Tears, Ozzmosis i Down To Earth) w 1996 roku wyda∏ solowy album Book Of Shadows, a w dwa lata póêniej, zniech´cony milczeniem Ozzy’ego powo∏a∏ do ˝ycia Black Label Society. Formacja dzia∏a bardzo dynamicznie - co roku w zasadzie wydajàc p∏yty, wszystkie bardzo dobrze przyj´te przez krytyk´. Brzmienie BLS opiera si´ na ci´˝kiej gitarze Zakka, który jest bezsprzecznie jednym z najlepszych gitarzystów na Êwiecie. BLS to pot´˝na dawka ci´˝kiego hard rocka, zabarwiona metalowà klasykà z okresu wczesnego Black Sabbath i amerykaƒskim rockiem. Zakk jest tak˝e dobrym wokalistà wychowany na muzyce Ozzy’ego posiada manier´ wokalnà ∏udzàco podobnà do Osbourne’a. Ceny biletów: 90 z∏; w dniu koncertu: 100 z∏. Informacje o koncercie: koncerty@metalopolis.pl 032 205 25 00 (wew. 101).
Panorama
Mudvayne w Polsce
Jeden z liderów amerykaƒskiej sceny nu metalowej pojawi si´ 15 czerwca w warszawskiej Proximie, gdzie wystàpi na swoim pierwszym w historii koncercie w Polsce. Ich najnowsza p∏yta zatytu∏owana Lost and found swojà premier´ mia∏a 8 kwietnia. Album wyprodukowany przez Dave’a Fortman’a, znanego ze wspó∏pracy z takimi zespo∏ami jak Evanescence czy Superjoint Ritual, to przede wszystkim ci´˝kie brzmienia, z których Mudvayne jest tak dobrze znany. Bilety w cenie 75 PLN w przedsprzeda˝y i 85 PLN w dniu koncertu sà ju˝ dost´pne.
21
Moje 2/3
Już wkrótce... Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r.
Przed 70. laty, w maju 1926 roku, „samotnik z Sulejówka“, jak wówczas mówiono o Józefie Pi∏sudskim, zdecydowa∏ si´ na przeprowadzenie zamachu stanu. BezpoÊrednimi powodami jakimi si´ kierowa∏ by∏y: pogarszajàca si´ sytuacja gospodarcza kraju, szalejàca inflacja, wojna celna pomi´dzy Niemcami i II Rzeczpospolità, podpisanie w Locarno uk∏adu niemiecko-radzieckiego, oraz (przede wszystkim) to, czego Józef Pi∏sudski najbardziej si´ obawia∏ i przed czym chcia∏ uchroniç niepodleg∏e od zaledwie kilku lat paƒstwo - perspektywa dojÊcia do w∏adzy skrajnej prawicy z tzw. sojuszu Chjeno-Piasta, pràcego do w∏adzy i stworzenia prawicowego gabinetu. Jozef Pi∏sudski, dawny towarzysz „Wiktor“ z wieloletnim sta˝em w PPS, jak sam to okreÊli∏, wysiad∏ z „czerwonego tramwaju na przystanku niepodleg∏oÊç“. Po roku 1918 prowadzi∏ rozmowy z ró˝nymi ugrupowaniami, a dawni przyjaciele z PPS-u zarzucali mu zdrad´ idea∏ów. Ale by∏ to zarzut na wyrost. W latach niepodleg∏ej Polski by∏ przede wszystkim zwolennikiem silnego paƒstwa, ponad partyjnymi interesami i poglàdami. Ale Józef Pi∏sudski ba∏ si´ w∏adzy prawicy. Nie b´dàc wielkim admiratorem wyboru profesora Gabriela Narutowicza na pierwszego prezydenta II Rzeczpospolitej, uzna∏ jednak ten wybór. Zabójstwo prezydenta w pierwszych dniach urz´dowania przez prawicowego nacjonalist´ zachwia∏o jego wiarà w instynkt paƒstwowy Polaków. Pi∏sudski w gruncie rzeczy, poprzez zamach majowy w czasie którego Êmierç ponios∏o blisko czterysta osób - cywilów i wojskowych - zatrzyma∏ w Polsce mo˝liwoÊç skrajnie prawicowych rzàdów, nacechowanych hurra ojczyêniano-patriotycznymi has∏ami. W Polsce dodatkowo b´dàcej pod silnà presjà hierarchii koÊcielnej. I chocia˝ w latach nast´pnych polska skrajna prawica wraz z rozwojem prawicowo-nacjonalistycznych dyktatur w Niemczech, W∏oszech, Rumunii, na W´grzech, bardzo silnych tendencji prawicowych we Francji i zwyci´stwa genera∏a Franco w Hiszpanii - ros∏a w si∏´, jednak nigdy nie obj´∏a w∏adzy. Przypominam wydarzenia z minionego wieku, gdy˝ po raz pierwszy istnieje mo˝liwoÊç w III RP rzàdów partii o wyraênie zarysowanym programie prawicowym. Od roku 1945 do 1989 w Pol-
sce Ludowej nie istnia∏o ˝adne ugrupowanie o tym zabarwieniu. Wynika∏o to z ludowego „zamordyzmu“ przewodniej roli partii pracujàcych miast i wsi. Byç mo˝e gdyby taka partia powsta∏a, nie odegra∏aby wa˝niejszej roli - nie z racji ograniczonego demokratyzmu paƒstwowego, lecz ma∏o chwytliwych hase∏ prawicowych w Europie po II wojnie Êwiatowej. Po roku 1989 obrodzi∏o w Polsce partiami prawicowymi jak grzybami po deszczu. Aleksander Hall zbiera∏ m∏odych prawicowców na Wybrze˝u, dziwne bractwo gromadzi∏o si´ wokó∏ Korwina-Mikke, niczym kozy na pochy∏e drzewo skakano do Porozumienia Centrum. Polskà prawic´ wyró˝nia silny nacjonalizm, oraz bogo-koÊcielny mistycyzm, co powoduje, ˝e - wedle ideologów prawicy - Polacy sà, bàdê majà misj´ bycia narodem wybranym, obarczonym szczególnymi zadaniami. Na prawicowe myÊlenie nak∏adajà si´ zarówno kompleksy jak i mitomaƒstwo, co powoduje mieszank´ trudnà do okreÊlenia. OczywiÊcie obecna prawica jest ró˝na od tej mi´dzywojennej, chocia˝ z braku blisko pó∏ wieku kontynuacji jest ona w stosunku do swoich pochodnych w paƒstwach zachodnich bardziej ksenofobiczna i konserwatywna. W moim odczuciu rzàdy prawicy w Polsce nie wró˝à niczego dobrego, ale byç mo˝e spo∏eczeƒstwo musi si´ mocno poparzyç, ˝eby dostrzec co warte sà pompatyczne has∏a, znamionujàce rodzimà prawic´. Nie ukrywam, darz´ prawic´ zdecydowanà niech´cià. Dostrzegam jej egoizm, hipokryzj´, werbalizowany katolicyzm, urastajàcy do filozofii paƒstwa. Ale byç mo˝e si´ myl´ i owo postrzeganie wynika z mojej zakodowanej niech´ci do osób o takich poglàdach. To chyba stary Marks powiedzia∏, ˝e kto nie b´dzie w m∏odoÊci mia∏ lewicowych poglàdów, na staroÊç b´dzie ∏ajdakiem. Bardziej wierz´ staremu Marksowi ni˝ bo˝kom wolnego, samoregulujàcego si´ rynku. Rzecz jasna nale˝y uzupe∏niç, i˝ obecna lewica niewiele ma wspólnego z lewicowoÊcià a prezentowany przez nià racjonalizm, jest racjonalizmem myÊlenia o sobie i pod siebie. Jesienià Polskà zacznie rzàdziç prawica, rozwieszajàca w ró˝nych miejscach has∏a: „Ju˝ wkrótce w tym mieÊcie b´dzie si´ ˝y∏o lepiej i taniej“. No to zobaczymy... ¸UKASZ WYRZYKOWSKI
TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo
Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI tel. (0 32) 256 17 78 Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Izabela LARISZ, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów Adres do korespondencji: „Panorama”, 40-900 Katowice 2 skr. pocztowa 335 Wydawca:
43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.
NUMER ZAMKNI¢TO 29 V 2005 r.
e-mail: tygodnik.panorama @ neostrada.pl www.tygodnikpanorama.neostrada.pl
Suplement
Kenijska biografia Karen Blixen Nie tylko dobre filmy majà swojà premier´ równoczeÊnie w Pary˝u, Nowym Jorku i Warszawie. Tak˝e znakomite ksià˝ki. Z pewnoÊcià nale˝y do nich biografia zatytu∏owana „Karen Blixen. Afrykaƒska odyseja“ autorstwa Jeana Noel Liauta wydana w ubieg∏ym roku. Nak∏ad ksià˝ki, wydanej staraniem warszawskiego wydawnictwa Magnum, b∏yskawicznie rozszed∏ si´ i na Wielkanoc 2005 roku przygotowano dodruk tej pozycji. Biografia s∏awnej autorki „Po˝egnania z Afrykà“ dotar∏a z Francji otoczona nimbem najlepszej ostatnio francuskiej biografii kobiety (otrzyma∏a nagrod´ Grand Prix 2004 de l’Heroine pisma „Marie France“) i oczywiÊcie dyskontuje legend´ wielkiej pisarki Karen Blixen, z którà zmierzy∏o si´ ju˝ wielu biografów na Êwiecie, choçby Detlef Brenecke w „Karen Blixen“ w 1996 roku (Wydawnictwo DolnoÊlàskie, 1997). Tym razem mamy rzecz skupiajàcà si´ na najbardziej dramatycznym i ciekawym okresie jej ˝ycia, gdy w latach 1913 1931 (z pewnymi przerwami na podró˝e do Europy) mieszka∏a na swojej plantacji kawy na obrze˝ach Nairobi. Francuska ksià˝ka bardziej skupia si´ na prywatnym ˝yciu wielkiej afrykanerki, ni˝ na jej twórczoÊci, które to sfery by∏y nierozerwalnie zwiàzane. Trzeba bowiem pami´taç, i˝ wybuch talentu Blixen nie nastàpi∏ nagle, z chwilà napisania i sukcesu literackiego jej powieÊci „Po˝egnanie z Afrykà“ w 1935 roku. Przeciwnie, pisa∏a mniejsze utwory litereckie i wspania∏e listy z Afryki ju˝ 10 lat wczeÊniej, a pierwszy esej o brytyjskiej Afryce Wschodniej wydrukowa∏a w presti˝owym piÊmie duƒskim ju˝ w 1924 roku. Wówcza te˝, jako utalentowana malarka i rysowniczka, malowa∏a portrety swoich przyjació∏ Afrykaƒczyków. Sàdzàc z licznie zachowanych fotografii z jej afrykaƒskiego okresu (wiele z nich wydrukowano w ksià˝ce), w jej otoczeniu byli ca∏y czas pasjonaci fotografii, tacy jak Denys Finch Hatton, który wprawdzie urzàdza∏ krwawe safari z polowaniami na grubego zwierza afrykaƒskiego po to, aby si´ z tego utrzymywaç, ale przedk∏ada∏ nad te eskapady polowanie na zwierz´ta z aparatem fotograficznym. Równie˝ sama Blixen, choç na pierwsze polowania jecha∏a dla przyjemnoÊci, potem by∏a im przeciwna. Coraz bardziej te˝ wczuwa∏a si´ w niedol´ biednej ludnoÊci murzyƒskiej i stara∏a si´ maksymalnie pomóc wielu z nich, a przecie˝ na swojej farmie zatrudnia∏a kilkaset osób. Blixen pokocha∏a Afryk´ ca∏ym sercem. Ksià˝ka pi´knie to uwypukla.
To oczywiste, i˝ taka biografia przeÊwietliç musia∏a prywatne ˝ycie pisarki - zarówno to intymne, jak i wp∏ywajàce na nie niepowodzenia i choroby. Jednak nawet ujawnienie faktu, i˝ jej w∏asny mà˝, baron Bror Blixen, zarazi∏ jà syfilisem, cz´stà w tamtych czasach chorobà wenerycznà, nie zdo∏a tej postaci odrzeç z legendy romantycznej heroiny, t´skniàcej za nigdy nie spe∏nionà w praktyce idealnà mi∏oÊcià. Rozczarowania spotka∏y jà ze strony wielu m´˝czyzn, nawet tego, którego pokocha∏a najbardziej, czyli wspomnianego Denysa Finch Hattona, arystokraty, który zginà∏ w Afryce Êmiercià lotnika w 1931 roku. W tej biografii poznajemy tak˝e konkurentk´ Karen do serca Denysa, czyli m∏odszà od niej Beryl Markham. Równie˝ ujawnienie zgnilizny moralnej Êrodowisk bogatych cudzoziemców w Nairobi w tamtych czasach, zwyczaju cz´stych zdrad ma∏˝onek z bia∏ymi i czarnymi kobietami, nie tylko nie niweczy jej legendy, lecz jeszcze dodaje tej historii waloru moralitetu z pozornym happy endem. Poznajàc jej histori´ opisanà przez Liauta na 196 stronach, byç mo˝e poznamy, jak ˝yç pi´knie. Nadal jednak wiele rzeczy z ˝yciorysu Karen Blixen pozostaje niewyjaÊnionà tajemnicà. W jednym aspekcie ksià˝ka pozostawia we mnie wra˝enie niedosytu - brakuje mi bardziej
szczegó∏owego opisu jej romatycznego safari na koniach po bezdro˝ach Kenii (choç wspomina si´ o wielu). Ale to ju˝ przecie˝ temat powieÊci, wreszcie filmu „Po˝egnanie z Afrykà“. Warto wi´c mo˝e choç raz w ˝yciu spróbowaç osobiÊcie pow´drowaç Êladami Karen Blixen, uczestniczàc w takim prawdziwym afrykaƒskim, safari? MONIKA KANIOWSKA Jean-Noel Liaut, „Karen Blixen. Afrykaƒska Odyseja“, Wydawnictwo MAGNUM, Warszawa 2004 i 2005