Tygodnik Panorama 2006_01/04

Page 1

ISSN 0475-6347

Ukazuje się od 16 maja 1954

PL ISSN 0475-6347 Nr indeksu 368563 Y 9012 C

NR 1-4 (2643-2646) 8 I - 29 I 2006 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)

PomyÊlnoÊci w Nowym 2006 Roku


Czantoria czeka na narciarzy i turystów Z Czes∏awem Matuszyƒskim, prezesem Kolej Linowa Czantoria Spó∏ka z o.o. w Ustroniu rozmawia Urszula Serafiƒska. Urszula Serafińska: Kolej Linowa na Czantorię służy rzeszom turystów i narciarzy już prawie 40. lat. W tym czasie z pewnością była modernizowana? Czesław Matuszyński: Kolej linowa na Czantorię została wybudowana w latach 1965-1967 i oddana do użytkowania w październiku 1967 r. W latach 1991-1994 została zmodernizowana, w tym zwiększono zdolność przewozową z 500 osób do 847 osób na godzinę. Jest ona ciągle unowocześniana. - Jakimi parametrami i atrakcjami charakteryzuje się kolej? - Stacja dolna kolei linowej znajduje się w miejscowości Ustroń Polana, przy trasie Katowice-Wisła. Stacja jest położona na wysokości 389 m n.p.m. skąd dwuosobowymi krzesełkami w czasie 17 minut wjeżdżamy na wysokość 851 m n.p.m. Od stacji górnej kolei liniowej prowadzą trasy turystyczne dojście do szczytu Czantorii (995 m n.p.m) i granicy z Czechami, gdzie czynne jest przejście graniczne. W zimie dodatkowo funkcjonują dwa wyciągi orczykowe, dwie trasy zjazdowe przygotowywane ratrakami, przechowalnia bagażu i sprzętu sportowego. W sezonie zimowym czynne są dwie trasy narciarskie: trasa nr 1, czerwona (sztucznie nasnieżana) o długości 1900 m. posiadająca w dolnym odcinku homologację FIS, oraz trasa nr 2, niebieska o długości 2600 m. Przy dolnej stacji kolei liniowej znajduje się wyciąg talerzykowy SOLISKO (340 m.) z oświetlonym i sztucznie naśnieżonym stokiem. - Kolej Linowa Czantoria Sp. z o.o. w Ustroniu - co jest pewnym ewenementem - posiada parking strzeżony czynny w godzinach pracy wyciągów narciarskich? - Parking przeznaczony jest na 180 miejsc. Teren parkingu jest ogrodzony, a wjazdu i wyjazdu z parkingu strzeże wykwalifikowany personel oraz urządzenia w postaci szlabanów wraz z kolczatkami. Dodatkowo parking jest monitorowany, co pozwala w maksymalny sposób chronić mienie osób znajdujących się na parkingu. - Kolej Linowa Czantoria Sp. z o.o. w Ustroniu - co jest już zupełnym ewenementem - oferuje również usługi hotelowe? - W budynku przy dolnej stacji Kolei Linowej oferujemy możliwość zakwaterowania w atrakcyjnych pokojach. Dla naszych gości mamy do dyspozycji pokoje 2- i 4-osobowe, każdy z łazienką i WC, ponadto dwa z nich posiadają aneks kuchenny z pełnym wyposażeniem (lodówka, kuchenka gazowa, naczynia). - Wielką atrakcją jest z pewnością Letni Tor Saneczkowy? - Przy górnej stacji kolei linowej, na polanie STOKŁOSICA usytuowany jest Letni Tor Saneczko-

wy, który został wybudowany i oddany do użytku w 1997 roku. Nasz tor należy do najdłuższych i najładniej położonych w Polsce. Całkowita długość zjazdu wynosi 710 metrów, powrót saneczek wraz z pasażerem na miejsce startu przy pomocy wyciągu narciarskiego po torze wymuszonego prowadzenia o łącznej długości 230 m. Tor saneczkowy przebiega serpentynami dziewięciu zakrętów, przy różnicy poziomów około 50 m. Prędkość zjazdu kontrolowana jest przez zjeżdżającego za pomocą hamulca i jest ograniczona do 30 km/godz. hamulcem odśrodkowym działającym samoczynnie. Wszystkie saneczki są dwuosobowe. Ze zjeżdżalni mogą korzystać dzieci do lat 8 pod opieką osoby dorosłej i pozostałe osoby bez ograniczeń. - Wielu to może zdziwi - ze względu na charakter przedsiębiorstwa - ale Firma pod Pana Zarządem uzyskuje bardzo dobre wyniki ekonomiczne? - Czantoria, ze względu na swoje położenie na skraju pasma Beskidu Śląskiego jest narażona na raptowne zmiany temperatury. Nie ma tego problemu na pozostałych górach które otoczone innymi, znajdują się jak gdyby w naturalnej lodówce. Dlatego też po objęciu stanowiska prezesa Zarządu Firmy podjąłem decyzję o inwestycji w sztuczne dośnieżanie stoku. Ryzyko się jednak opłaciło i od 2003 roku notujemy znaczną progresję przewozów (prawie 300 tysięcy pasażerów w 2002 roku, 415 tysięcy w 2004 i 465 tysięcy w 2005). Spodziewam się, że w 2006 roku przekroczymy magiczną liczbę pół miliona przewiezionych narciarzy i turystów. Jednak wielkość ta w znacznje mierze zależy także od warunków pogodowych. - Ustroń ma ambicję bycia Mekką dla narciarzy i turystów. Jakie przedsięwzięcia są planowane w najbliższych latach, aby sprostać konkurencji krajowej i zagranicznej? - Ustroń zawsze był jednym z centrów turystycznych w kraju, tak jak Czantoria jedną z najlepszych narciarsko i turystycznie gór. Po kilku latach stagnacji, wynikających z braku sztucznego naśnieżania, szybko odrabiamy stracony dystans. Oczywiście w perspektywie następnych lat planujemy kolejne inwestycje infrastrukturalne, w tym między innymi oświetlenie trasy kolei i tras narciarskich oraz budowę regionalnej karczmy na szczycie Czantorii. - W imieniu redakcji i Czytelników „Panoramy“ życzę realizacji wszystkich planów zarówno w rozpoczętym 2006 roku jak i latach następnych. - Dziękuję i serdecznie zapraszam do Ustronia. Można tu naprawdę wspaniale odpocząć - zarówno zimą jak i latem. Żeby się jednak o tym przekonać po prostu trzeba odwiedzić to piękne miasto.


W numerze:

Âwi´ta w Beskidach str. 10

Peruwiaƒskie w´drówki (1) str. 8

Z∏ota seria polskich bryd˝ystów

Muzyka bez granic str. 19

Non multa, sed multum Nie da si´ w kilku zdaniach opisaç ca∏ej gamy nastrojów, odcieni emocji w rodzaju, czy sernik jest wystarczajàco s∏odki i czy aby karp w tym roku nie b´dzie pachnia∏ mu∏em. Fascynujàce zjawisko skupiania si´ ca∏ej rodziny na przygotowaniach, na domu, na byciu z sobà. Za oknami gdzieÊ zosta∏ obcy Êwiat. Zima pot´guje jeszcze t´ obcoÊç, czyni jà wr´cz wrogà i takà odpychajàcà. Âwiat, w którym niezale˝nie od Êwiàt, podnios∏ego nastroju, toczà si´ walka nienawiÊci mia˝d˝àcej po drodze bez litoÊci przeciwników, oponentów prawdziwych i domniemanych. W tym dzia∏aniu nieistotna jest racja, prawda, uczciwoÊç. Najwa˝niejsze sà ruch, dzia∏anie, zniszczenie. Dokopanie za wszelkà cen´. Bardziej z obowiàzku ni˝ z ciekawoÊci oglàda∏em i oglàdam transmisje z obrad Sejmu. Z przera˝eniem musz´ stwierdziç, ˝e zajad∏oÊç pos∏ów, z izby na izb´, jest coraz wi´ksza. Popisy wàtpliwej jakoÊci elokwencji, styl zadawania pytaƒ zawsze poprzedzonych zjadliwymi, a cz´sto obraêliwymi komentarzami,

str. 23

W poszukiwaniu dobra przypomina zwyk∏y magiel, a nie namaszczony majestatem RP Sejm. Wszystko to, co jest celem Wysokiej Izby, jej cz∏onkowie mogà uzyskaç w drodze wypowiedzi w cywilizowanym stylu, w ogólnie przyj´tych normach grzecznoÊciowych. Bez obra˝ania i poni˝ania innych, bez insynuacji, bez jadu i nienawiÊci. OczywiÊcie by∏oby tak, gdyby w rzeczy samej chodzi∏o o dobro wspólne i tylko o to. W tym ca∏ym spektaklu poszukiwanie dobra zepchni´te jest na plan dalszy. A w niektórych momentach koniecznoÊç jego poszukiwania staje si´ balastem. Bo gdyby nie ono, to mo˝na by∏oby sflekowaç i tego z prawicy, a tym bardziej tego z lewicy. Gdyby si´ tak, mocà nadprzyrodzonà, uda∏o zamieniç nagromadzonà w Sejmie z∏oÊç, nienawiÊç, zajad∏oÊç, kompleksy, zaciek∏oÊç, w energi´ elektrycznà, to mo˝na by oÊwietliç nià Êredniej wielkoÊci miasto. A mo˝e i Warszaw´. Tyle energii... w gwizdek. Przepraszam, nie w gwizdek, a w wàtpliwej jakoÊci nuworyszowskà popularnoÊç. PopularnoÊç zdobywanà wchodzeniem na plecy innym. Gdyby to si´ jeszcze dzia∏o w kuluarach sejmowych, korytarzach, gabinetach, przejÊciach, barach, restauracjach,

na bankietach, koktajlach, lunchach i innych mniej lub bardziej uroczych konwentyklach... Ale to si´ dzieje pro publico bono. W blasku fleszy i kamer ludzie, wydawa∏oby si´ normalni, dostajà ma∏piego rozumu i koniecznie chcà udowodniç, i to od razu, ˝e sà najlepsi we wszystkich dyscyplinach. Gdyby to jeszcze byli zwyczajni ludzie, ale to sà przecie˝ wybraƒcy narodu. A wybrani przez nas, sà jakby emanacjà nas samych. I w tym miejscu zaczynajà si´ schody. Nie wiem, jak Paƒstwo, ale ja si´ troch´ buntuj´. Nawet nie troch´, a zdecydowanie sprzeciwiam si´, aby mnie, i przypuszczam ˝e wielu z Paƒstwa, reprezentowali polityczni parweniusze. Jest czas zbierania i czas rzucania... kartek do urn wyborczych. A to ju˝ wszystko naprawd´ zale˝y tylko od nas, czy kolejni nowi wybraƒcy b´dà spe∏niaç nasze oczekiwania. A teraz czas zabraç si´ za prasowanie bia∏ego obrusa, nie zapominajàc sianka na szcz´Êcie, a b´dzie nam ono potrzebne. Wszystkim bez wyjàtku - i tym za wigilijnym sto∏em, i tym, na których czekaç b´dzie wolne nakrycie w ka˝dym polskim domu. ˚ycz´ szcz´Êliwego Nowego Roku. TADEUSZ SEREDIN

• Zdjęcie na okładce: FREDERIC BUKAJLO, Paryż

WWW.ZEWPRESS.COM

Niezale˝na Gazeta Internetowa


Z archiwum Panoramy

Nie znacie jej?

(51)

W wydaniu na 27 marca publikujemy reporta˝ o Krystynie Jandzie i jej m´˝u Edwardzie K∏osiƒskim. Krystyna Janda, jedna z najpopularniejszych polskich aktorek teatralnych i filmowych, re˝yser, urodzi∏a si´ 19 grudnia 1952 roku w Starachowicach. Studiowa∏a w Paƒstwowej Wy˝szej Szkole Teatralnej w Warszawie, dyplom uzyska∏a w 1975 roku. Na scenie zadebiutowa∏a w 1976 w Teatrze Ateneum w Warszawie w roli Anieli w wyre˝yserowanych przez Jana Âwiderskiego „ÂLUBACH PANIE¡SKICH“ Aleksandra Fredry. Jeszcze jako studentka w 1974 zagra∏a w legendarnym przedstawieniu telewizyjnym „TRZY SISTRY“ Antoniego Czechowa w re˝yserii Aleksandra Bardiniego. Jej urzekajàca i pe∏na prawdy Masza da∏a poczàtek kilkudziesi´ciu rolom stworzonym w Teatrze Telewizji. Równolegle rozwija∏a si´ jej kariera w kinie. Mia∏a Êwietny debiut filmowy - w „CZ¸OWIEKU Z MARMURU“ Andrzeja Wajdy (na zdj´ciu) wcieli∏a si´ w postaç Agnieszki, m∏odej, przebojowej i upartej studentki szko∏y filmowej próbujàcej dotrzeç do prawdy o by∏ym przodowniku pracy Mateuszu Birkucie, którego zagra∏ tutaj Jerzy Radziwi∏owicz. Oboje wystàpili tak˝e w „CZ¸OWIEKU Z ˚ELAZA“ (1981), w którym Wajda kontynuowa∏ wàtki z poprzedniego filmu i opowiada∏ o korzeniach ruchu solidarnoÊciowego. Z Wajdà wspó∏pracowa∏a jeszcze kilkakrotnie, w filmie „BEZ ZNIECZULENIA“ (1978) zagra∏a niewielkà rol´ Agaty. W „DYRYGENCIE“ (1979) wystàpi∏a jako m∏oda skrzypaczka Marta zafascynowana starszym, dojrza∏ym dyrygentem Johnem Lasockim - w tej roli wystàpi∏ John Gielgud. Na prze∏omie lat 70. i 80. wyst´powa∏a równie˝ w filmach Piotra Szulkina spod znaku science fiction: „GOLEMIE“ (1980), „WOJNIE ÂWIATÓW - NAST¢PNE STULECIE“ (1981) oraz w „O-BI, O-BA, KONIEC CYWILIZACJI“ (1984). Wa˝nym mi´dzynarodowym sukcesem okaza∏ si´ uhonorowany Oscarem film Istvana Szabo „MEFISTO“ z 1981 roku, w którym Janda wcieli∏a si´ w postaç Barbary Bruckner - zagra∏a wówczas u boku Klausa Marii Brandauera. Ale jej najwi´kszà filmowà kreacjà by∏a rola Antoniny Dziwisz w „PRZES¸UCHANIU“ Ryszarda Bugajskiego (1982). Ta rola przynios∏a Jandzie m.in. nagrod´ dla najlepszej aktorki na festiwalu filmowym w Cannes. Do 1987 Janda nale˝a∏a do zespo∏u warszawskiego Teatru Ateneum, wyst´pujàc tak˝e sporadycznie w Teatrze Scena Prezentacje. Czas wyst´pów w Teatrze Ateneum to okres wspó∏pracy z wybitnymi re˝yserami. Obok tych ró˝norodnych ról teatralnych gra∏a w kinie, kontynuujàc bardzo dobrà pass´ filmowà w takich obrazach, jak: „KOCHANKOWIE

JAN SZMATLOCH, „Bez adresu XIVA“, akwaforta, 1993

Rok 1994 c.d.

MOJEJ MAMY“ Rados∏awa Piwowarskiego (1985), „DEKALOG II“ Krzysztofa KieÊlowskiego (1988), pojawi∏a si´ te˝ u KieÊlowskiego w niewielkiej roli w „KRÓTKIM FILMIE O ZABIJANIU“ (1987), zagra∏a w „STANIE POSIADANIA“ Krzysztofa Zanussiego (1988). Od 1988 a˝ do chwili obecnej Janda jest aktorkà warszawskiego Teatru Powszechnego. Edward Klosiƒski, operator, absolwent wydzia∏u operatorskiego PWSTiF w ¸odzi (1967), z kinematografià zwiàzany do 1970. Jako samodzielny operator zadebiutowa∏ w 1971. Sta∏y wspó∏pracownik Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego i Janusza Zaorskiego, jeden ze wspó∏twórców nurtu kina moralnego niepokoju, wysoko ceniony tak˝e w Niemczech, gdzie realizuje filmy od 1980 r. Laureat Bawarskiej Nagrody Filmowej za rok 1999 (za film „Gloomy Sunday“) i wielu nagród festiwalowych. W tym samym wydaniu w cyklu Galeria Panoramy prezentujemy twórczoÊç wybitnego grafika Jana Szmatlocha. Jan Szmatloch urodzi∏ si´ w Rudzie Âlàskiej. Studiowa∏ w Akademii Sztuk Pi´knych w Krakowie, na Wydziale Grafiki w Katowicach. Dyplom uzyska∏ w 1974 roku. Obecnie jest profesorem, pracuje w Katedrze Grafiki Warsztatowej macierzystej uczelni. Otrzyma∏ stypendium twórcze Ministerstwa Kultury i Sztuki (Poznaƒ 1978), stypendium „Aldegrever Gesellschaft" (Muenster 1985), stypendium „Nagroda Kulturalna Dolnej Saksonii, Âlàsk 1992" (Hannover 1992). Uczestniczy∏ w ok. 70. wystawach Êrodowiskowych i krajowych oraz ponad 50. wystawach grafiki polskiej na ca∏ym Êwiecie. Mia∏ 26 wystaw indywidualnych. Uczestniczy∏ równie˝ w wystawach mi´dzynarodowych, w tym w biennale i triennale grafiki. Jego prace znajdujà si´ w muzeach krajowych i zagranicznych, mi´dzy innymi w Belgii, Islandii, Japonii, Kanadzie, Korei Po∏udniowej, Niemczech, Norwegii, Rosji, S∏owenii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii. Równie˝ w tym wydaniu znajdujemy wywiady ze Zbigniewem Religà, obecnym ministrem zdrowia i Zbigniewem Pietrzykowskim, wybitnym pi´Êciarzem, jednym z najlepszych zawodników w tej dyscyplinie w historii polskiego sportu. TADEK

4

Panorama


Gospodarka

Na wniosek byłego Zarządu Zakładu postanowieniem Sądu Rejonowego w Katowicach z dnia 21.05.2002 r. Huta Szkła „SZCZAKOWA“ S. A. została postawiona w stan upadłości. Tym samym postanowieniem Sąd Rejonowy wyznaczył Syndyka Masy Upadłości w osobie Jana Nowaka, aby zgodnie z Prawem Upadłościowym przeprowadził proces likwidacji majątku upadłego zakładu.

Syndyk... jak saper Z mgr. Janem Nowakiem, Syndykiem Masy Upadłości Huty Szkła „Szczakowa“ S.A. rozmawia Urszula Serafińska. - Dlaczego zamiast likwidacji majątku upadłego zakładu podjął się Pan trudu kontynuowania działalności gospodarczej i poszukiwania nabywcy na ten majątek? - Zgodnie z Prawem upadłościowym podstawowym zadaniem syndyka jest likwidacja majątku upadłego zakładu i w większości przypadków wiąże się to ze zwolnieniami pracowników i zatrzymaniem produkcji, gdyż upadłości zostają ogłaszane na skutek trwałego zaprzestania płacenia zobowiązań. Nie inaczej powinienem postąpić w przypadku Huty Szkła „SZCZAKOWA“ S.A., gdyż analizy opłacalności produkcji wykazywały niezbicie, że prowadzenie działalności gospodarczej bez zmian technologicznych oraz bez przeprowadzenia restrukturyzacji, nie tylko organizacyjnej ale przede wszystkim finansowo-inwestycyjnej poprzez doinwestowanie oraz bez zaciągnięcia nowych kredytów jest nieopłacalne a przede wszystkim niemożliwe. Zamknięcie produkcji oznaczałoby zwolnienie z pracy ponad 600 pracowników oraz praktyczne „unicestwienie“ zakładu. Rada Wierzycieli usilnie naciskała mnie do dalszego prowadzenia produkcji i sprzedaży zakładu w ruchu produkcyjnym, pomimo ponoszonych strat z tego tytułu. Po przeanalizowaniu tematu doszedłem do wniosku, iż można zakład uratować spełniając warunki wyżej wymienione przez nowego właściciela. Głębokiej restrukturyzacji nie przeprowadzi syndyk masy upadłości, ponieważ nie może przeznaczać środków finansowych na ten cel - przypomnieć należy, iż upadłość prowadzona jest na podstawie dotychczasowego prawa upadłościowego a nie na podstawie nowego prawa upadłościowego i naprawczego. W związku z powyższym podjąłem decyzję dalszego prowadzenia działalności gospodarczej, oczywiście za zgodą sądu w myśl art. 114 prawa upadłościowego, oczywiście w systemie organizacyjnym i produkcyjnym jaki zastałem w dniu ogłoszenia upadłości. Nadmienić należy, iż Rada Wierzycieli wiedziała o generowaniu straty przez syndyka i na to się godziła. - Czy czynił Pan starania w zakresie zmiany technologii produkcji w kierunku jej unowocześnienia co pozwoliłoby być może sprzedać firmę za wyższą kwotę? - Na zaciąganie nowych zobowiązań technologicznych w celu zmian produkcyjnych nigdy nie otrzymałem zgody od Rady Wierzycieli i nawet nie występowałem o taką zgodę, gdyż nie jest to rola syndyka. Natomiast sprzedaż zakładu odbywała się zgodnie z proce-

durami przypisanymi Prawem Upadłościowym, o czym na bieżąco była informowana Rada Wierzycieli. Pomimo wielokrotnych ogłoszeń, dopiero po dokonaniu bardzo drastycznego obniżenia progu przetargowego w stosunku do ceny oszacowania, na co również wyraziła zgodę Rada Wierzycieli, został wyłoniony w drodze przetargu nabywca, który spełniał wymogi formalne. Sprzedaż nastąpiła jedynie części produkcyjnej z wyłączeniem ogródków działkowych oraz mieszkań zakładowych wybudowanych na nieuregulowanym gruncie. Myślę, że nie tylko załodze spadł „kamień z serca“ ale również mnie osobiście, gdyż jest to efekt moich działań, który doprowadził do szczęśliwego końca. - Z pewnością w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej zakładu miał Pan poważne problemy z terminowym regulowaniem należnych świadczeń za wykonywaną pracę? - Brak regularnych wypłat na rzecz pracowników był również akceptowany przez Radę Wierzycieli a przede wszystkim przez pracowników. Związane to było z tym, że działalność prowadzona ze stratą finansową musi wiązać się z pewnymi utrudnieniami, o czym załogę na bieżąco informowałem i co załoga przez cały czas trwania procesu upadłościowego akceptowała. Wszyscy pracownicy - i tutaj pragnę im za to bardzo podziękować - rozumieli złożoność sytuacji a ewentualny strajk - co jest imputowane przez inne środowiskowe gazety - byłby tylko gwoździem do trumny zakładu i tym samych ich własną tragedią. - Czy w okresie Pana „rządów“ zakład popadł w gigantyczne, „owiane tajemnicą“ zadłużenie? - Wskaźniki ekonomiczne firmy były znane i akceptowane przez Radę Wierzycieli, bowiem przekazywałem członkom rady wykazy zadłużenia. Informacji o aktualnym zadłużeniu nie będę przekazywał do publicznej wiadomości, gdyż działalność produkcyjna każdego zakładu jest tajemnicą handlową, co jest rzeczą oczywistą. Nazywanie mnie „Hamulcowym“ w innych gazetach, oparte jest na niesprawdzonych informacjach oraz na niezrozumieniu tego słowa w konfrontacji z prawem upadłościowym, a wynika wręcz z nieznajomości prawa i przepisów, które obowiązują w naszym kraju. Nie mogłem przecież sprzedać zakładu produkcyjnego za 3 lub 5 mln zł tylko dlatego ażeby utrzymać stanowiska pracy. Zapewnienie stanowisk pracy dla pracowników upadłego przedsiębiorstwa leży po stronie władz miasta a nie syndyka masy upadłości. Takiego obowiązku po

Panorama

stronie syndyka nie przewiduje prawo upadłościowe i jeżeli ktoś powołuje się na ten fakt - to nie jest zgodny z obowiązującymi przepisami prawa. Powstałe w toku postępowania produkcyjnego nie spłacone koszty, wynikają z podjętych przez syndyka czynności i jako takie będą spłacane w trybie art. 204, § 1, pkt 2 prawa upadłościowego. - Podobno popadł Pan w konflikt z nowym właścicielem zakładu na tle przejęcia zobowiązań wobec załogi? - Rozbieżności, które powstały pomiędzy mną, a nowym nabywcą wynikały z tego, że nowy właściciel kupując zakład nie przewidział, że będzie zobowiązany przejąć pracowników, zgodnie z art. 23 Kodeksu Pracy. W dniu podpisywania aktu notarialnego wszyscy pracownicy huty mieli zawarte umowy o pracę na czas określony do 30.06.2006 r. W przypadku zakupu funkcjonującego zakładu pracy wszyscy pracownicy przechodzą do nowego właściciela zgodnie z art. 23 Kodeksu Pracy wraz z całą dokumentacją pracowniczą. W związku z odmową przez nowego właściciela przejęcia pracowników w tym trybie, powstała nowa sytuacja prawna którą należało jednoznacznie rozstrzygnąć. W związku z tym zostały skierowane stosowne zapytania do odpowiednich instytucji państwowych. Natomiast nowy pracodawca, który zawarł nowe umowy o pracę z pracownikami i spowodował, że dotychczasowe umowy zostały przez pracowników rozwiązane, obligatoryjnie jest zobowiązany do sporządzenia nowych akt osobowych pracowników oraz dokonania stosownych przeszkoleń w zakresie bhp i instruktaży stanowiskowych. Zawarcie nowych umów nie jest ukłonem w stronę pracowników, ale zabezpieczeniem własnego interesu nowego właściciela zakładu. Nowy właściciel powinien znać przepisy obowiązującego w Polsce prawa, a przede wszystkim taki obowiązek istnieje również w przepisach Unii Europejskiej, dlatego nie rozumiem słowa „konflikt“. - Pisze i mówi się również o tym, że nowy właściciel podniesie ceny szkła produkowanego w Hucie „Szczakowa“ o około 30%... - Pisanie i mówienie o 30% podwyżce cen sprzedaży szkła przez nowego właściciela od nowego roku jest informacją mi nie znaną. Takie jednak wartości podwyżek są w dzisiejszej rzeczywistości gospodarczej nierealne i nieakceptowane przez kontrahentów. Myślę, że o faktyczną wielkość podwyżki cen szkła należy zapytać nowego właściciela, bo ja nie mogę się na ten temat wypowiadać. Obawiam się jednak, że będzie to już również tajemnica handlowa. - Co się stanie z nieprodukcyjną częścią zakładu która nie została sprzedana nowemu właścicielowi? - Zostanie ona również sprzedana zgodnie z przepisami Prawa Upadłościowego a nie jak się sądzi zlikwidowana. Na marginesie muszę dodać, że oczywiście można było rozważać wariant sprzedaży całego zakładu w stanie ilościowym z dnia ogłoszenia upadłości. Jednak ze względów społecznych, ale i ekonomicznych o wiele korzystniejszym było rozwiązanie które przyjęto dla Huty Szkła „Szczakowa“ S.A. Do ostatniej bowiem chwili żaden oferent nie był skłonny na zakup całego zakładu łącznie z nieuregulowanym gruntem. W pewnym momencie negocjacji aktualny właściciel nie był zainteresowany nawet budynkiem administracyjnym. Sporządzając plan likwidacyjny, zdecydowałem się na sprzedaż tylko części produkcyjnej.

5


Z archiwum Panoramy

Sztambuch Pitery

PAJ¢CZYNY Mia∏em prawie godzin´ przerwy na przygotowanie kolejnego „planu“ w studio telewizyjnym. Ten „plan“ to scenografia do piosenki o paniach i panach, którà mia∏a zaÊpiewaç Halina Kunicka. Dysponowa∏em

doÊç niewielkà - jeÊli idzie o metra˝ - przestrzenià, ale moje pi´kne manekiny przebrane w wieczorowe stroje, czyli panie w kreacjach, panowie we frakach, ustawi∏em bez wi´kszych problemów. Pozosta∏ ostatni problem, przemyÊlnie rozwiàzany przez modelatora - pokrycie manekinów fotogenicznymi paj´czynami. Trwa∏o to doprawdy nied∏ugo i z godziny pozosta∏o mi jeszcze sporo czasu, akurat na kaw´ w telewizyjnej kawiarni. Pi∏em jà z zadowoleniem, bowiem scenografia wyglàda∏a rewelacyjnie. Potwierdzi∏ to gestem re˝yser recitalu, koƒczàcy posi∏ek par´ stolików dalej, co zdarza∏o si´ nader rzadko bo zazwyczaj „szuka∏ dziury w ca∏ym“. Po kawie skierowa∏em si´ ponownie do studia by jeszcze raz doglàdnàç ca∏oÊci i zasta∏em tam niespodziewanie koleg´ z lat stu-

Zaprosili nas Biuro Podró˝y REGO-BIS z Katowic na Jar• mark Adwentowy do Wiednia. Tradycja wiedeƒskich Jarmarków Adwentowych liczy ju˝

ponad 150 lat. G∏ównym miejscem Jarmarku jest plac ratuszowy a „Targ Dzieciàtka Jezus“ jest bliski sercu ka˝dego wiedeƒczyka. Turystów z ca∏ego Êwiata zaprasza ponad sto najró˝niejszych stoisk z ozdobami choinkowymi i smako∏ykami. Pi´kna Êwiàteczna dekoracja, zapach kandyzowanych owoców i pieczone kasztany majà magicznà moc przyciàgania. Co roku odbywa si´ konkurs na najwy˝szà choink´, która ozdobi wiedeƒski Park Ratuszowy. W tym roku konkurs wygra∏o mierzàce 27 metrów i liczàce 107 lat drzewko z Tyrolu.

denckich na ASP. Romek, znakomity malarz, przyjecha∏ coÊ za∏atwiç i przy okazji zaglàdnà∏ do studia. Zatrzyma∏ si´ przy manekinach i nietrudno by∏o zauwa˝yç, ˝e niezmiernie interesujà go te pi´kne paj´czyny. Oglàda∏ je z bliska, dotyka∏ kr´càc ze zdziwieniem g∏owà. - CzeÊç Romek - przerwa∏em ogl´dziny. - CzeÊç - odpar∏. - Skàd ˝eÊ wytrzasnà∏ te paj´czyny? Sà super! Takie prawdziwe... Jak to mo˝liwe? - Sà prawdziwe - powiedzia∏em dobitnie z kamiennie powa˝nà twarzà. - Autentyczne - doda∏em - zrobione przez pajàki. - CoÊ ty - ˝achnà∏ si´ kolega. - W jaki sposób? - Otó˝ Romciu, musisz wiedzieç, ˝e od pewnego czasu mamy w Telewizji hodowl´

Centrum Sztuki Wspó∏czesnej Zamek • Ujazdowski, Fundacja „Sztuka i Wspó∏czesnoÊç“ i Teatr Narodowy we wspó∏pracy z Ambasadà Finlandii i Ambasadà Szwecji w Warszawie oraz Studenckie Ko∏o Naukowe Kultury Skandynawskiej SGH na spektakl „Suite 303“. Wieczór taƒca Virpi Pahkinen. Virpi Pahkinen - to jedna z najbardziej znanych tancerek i choreografek skandynawskich. Artystka urodzona w Finlandii, pracuje w Sztokholmie. Taƒczy∏a m.in. w s∏ynnym zespole „Cullberg Balleté“oraz w spektaklach teatralnych Ingmara Bergmana. Specjalizuje si´ w spektaklach solowych, które prezentowa∏a w 30 krajach na wszystkich kontynentach. Jest tak˝e autorkà dwóch choreografii dla zespo∏u Polskiego Teatru Taƒca z Poznania. Stworzy∏a w∏asny odr´bny styl taƒca, charakteryzujàcy si´ m.in. niezwyk∏à precyzjà i p∏ynnoÊcià ruchu. Przedstawienia artystki wyró˝niajà si´ walorami wizualnymi: rzeêbiarskim traktowaniem cia∏a, u˝yciem oryginalnych kostiumów i grà Êwiat∏a. Inspirowane duchowoÊcià Orientu (zw∏aszcza kulturà Japonii i Indii) spektakle Pahkinen nawiàzujà do archetypów zbiorowej podÊwiadomoÊci. Wieczór taƒca „Suite 303“ w choreografii i wykonaniu Virpi Pahkinen sk∏ada si´ z jej czterech solowych prac powsta∏ych do muzyki japoƒskiej kompozytorki Akemi Ishijima, szwedzkiego kompozytora Niklasa Brommare oraz norweskiego kompozytora Rogera Ludvigsena. Prezentowane podczas wieczoru choreografie uk∏adajà si´ w przemyÊlanà ca∏oÊç. Artystka zaprasza widzów do odbycia duchowej podró˝y. Tworzy obrazy przypominajàce o˝ywione posàgi, taƒce Êwiàtynne lub szamaƒskie rytua∏y. Studenci Wy˝szej Szko∏y Zarzàdzania Ochronà Pracy w Katowicach na „Bieg Mi• ko∏ajów“, b´dàcy podsumowaniem akcji „Prezent dla dzieciaka“ prowadzonej w WSZOP od 28 listopada. Studenci zbierajli na rzecz potrzebujàcych dzieci zabawki, s∏odycze, prowadzili tak˝e zbiórk´ pieni´dzy. 5 grudnia studenci wy∏onili spoÊród siebie jednego, najlepszego, który zosta∏ Miko∏ajem i zawióz∏ w imieniu wszystkich uczestników zbiórki prezenty do wybranej placówki opiekuƒczo - wychowawczej. W ramach „Biegu Miko∏ajów“ na studentów czeka∏y konkurencje sportowe i tzw. konkurencje miko∏ajkowe, m. innymi: slalom z workiem na prezenty, konkurs na najbardziej miko∏ajowy okrzyk „ho, ho, ho“, konkurs na najszybsze wchodzenie na drabin´. W∏adze Wy˝szej Szko∏y Zarzàdzania Ochronà Pracy postanowi∏y równie˝ w∏àczyç si´ do akcji „Prezent dla dzieciaka“ przekazujàc pieniàdze.

6

Panorama


pajàków. Dla w∏asnych potrzeb oczywiÊcie. Trzymamy je w specjalnych klatkach, a jak si´ je dobrze nakarmi to robià taka paj´czyn´ w jednà noc. Jak nic. W oczach Romka widzia∏em coraz wi´ksze zdumienie. - A czym je karmicie? Podtrzymujàc z najwy˝szym trudem powag´ odpar∏em, ˝e zajmuje si´ tym specjalna ekipa ∏apaczy much. A majà co robiç, bo tych pajàków jest kilka tysi´cy. W koƒcu jednak nie wytrzyma∏em tego dialogu i zapominajàc o w∏àczonych w studio mikrofonach ryknà∏em Êmiechem na ca∏y glos. Romek by∏ wyraênie zawiedziony. Tym bardziej, kiedy wyt∏umaczy∏em mu, ˝e paj´czyny sà efektem kombinacji spr´˝arki, pistoletu malarskiego i rozpuszczonego butaprenu. Zawsze by∏em pe∏en podziwu dla ludzi potrafiàcych z kamiennà twarzà opowiadaç dowcipy. Tym razem i mnie si´ uda∏o doÊç d∏ugo zachowaç powag´. JUREK PITERA

W dniu 2 kwietnia 2006 roku wyruszy motorowa • wyprawa dooko∏a Êwiata. Grupa liczyç b´dzie siedem motocykli plus samochód serwisowy. Pragnie odwiedziç ka˝dy kraj, ka˝dy kontynent, wysp´... Poszukuje osób, które sà zainteresowane uczestnictwem w ca∏oÊci lub cz´Êci eskapady. Nie stawia ˝adnych warunków finansowych lub kwalifikacji zawodowych, wystarczy pomoc w organizacji. Wszystkie koszty, motocykle, paliwo, hotele b´dà pokrywane ze Êrodków uzyskanych od sponsorów. Wi´cej informacji pod adresem www.szmit.com.

Teatr Rozrywki w Chorzowie na spektakl Roberta Talarczyka KOROWÓD WED¸UG MARKA GRECHUTY w wykonaniu Teatru Polskiego z Bielska-Bia∏ej. Przedstawienie jest próbà nowego spojrzenia na piosenki, które wszyscy znamy. Nowego, poniewa˝ „Korowód wed∏ug Marka Grechuty“ nie jest typowym koncertem czy banalnà sk∏adankà piosenek, lecz pe∏nowymiarowym spektaklem, w którym piosenki stajà si´ cz´Êcià wielowymiarowej opowieÊci o cz∏owieku i jego losach, osnutej na kanwie czterech pór roku, gdzie ludzkie nami´tnoÊci, zdrady i pragnienia wplecione sà w kontekst nieuchronnego przemijania - zarówno Êwiata przyrody jak i kosmosu cz∏owieczych emocji. Na spektakl sk∏ada si´ 20 piosenek Marka Grechuty, tak˝e takich evergreenów jak „Korowód“, „Nie dokazuj“, „B´dziesz mojà panià“ czy „Ocaliç od zapomnienia“. W tym efektownym widowisku bierze udzia∏ prawie ca∏y zespó∏ Teatru oraz Iwona Loranc - laureatka Grand Prix Przeglàdu Piosenki Aktorskiej we Wroc∏awiu.

Opowieść Wigilijna 2005 ...100 lat temu, w 1905 roku, wybuchła w Rosji rewolucja, która objęła także zabór rosyjski w Polsce. A my, w 2005 roku, przeżywamy Rewolucję Moralną, którą sami sobie zafundowaliśmy. Jednakże „Nic to" - jak mawiał Pan Wołodyjowski ponieważ wchodzimy wszyscy we wrota IV Rzeczypospolitej jak jeden mąż, a niejeden mąż JUŻ w nią wszedł, choć faktycznie wyszedł, a raczej wypadł, ponieważ karuzela personalna kręci się coraz szybciej i to w jednym kierunku, a także bez zatrzymania. Znakomita aktorka estradowa Janina Jaroszyńska poruszyła problem mężów (niekoniecznie stanu) na pięcioleciu Akademii Polskiego Sukcesu, stworzonej przez prezesa Polskiego Klubu Biznesu, Ryszarda Konwerskiego. Uroczystość odbyła się w salach, obecnie salonach, Podchorążówki w Łazienkach 29 listopada 2005 roku, w 175-lecie Powstania Listopadowego. Oto opowieść pani Janiny. Nowy Rok 2006 (to nie pomyłka, to już rezultat przewidywania). Jedna pani pyta drugiej pani: „Czy już znalazłaś męża?" - „Nie. A ty?" - „Ja tak. Po Balu Sylwestrowym" - „Gdzie?" - „U sąsiadki". ...Zaczynam tę Opowieść Wigilijną od dwóch jubileuszy - Rewolucji 1905 roku i Powstania Listopadowego 1830 roku - żeby zwrócić uwagę na dwa inne jubileusze. Mój własny - 80-lecia - i Królowej Sceny Polskiej, Pani Niny Andrycz - 90-lecia. Ta nieelegancka chronologia wynika z wydarzenia następującego. W pewnej chwili, w Podchorążówce, Pani Nina i ja mieliśmy wejść na estradę czyli przemierzyć trzy zaledwie schodki - bez poręczy. Ja musiałem prosić o pomoc moją żonę, natomiast Pani Nina nie WESZŁA na te schodki, o, nie. Ona na nie WSKOCZYŁA, jak młode i hoże dziewczę. Co to znaczy? Ano to, że różni ludzie odbywają różne jubileusze bez względu na wiek. ...Dzięki Bogu, że mam wspaniałą żonę, co mi dobrze wróży na przyszłość, łącznie i przede wszystkim z rokiem 2006. Spełnienia takiej wróżby życzymy także Wszystkim Państwu - bez względu na wiek, pochodzenie, rasę, poglądy, płeć i stan cywilny, rozumiany dowolnie, bo w tej sprawie dziś nic nie wiadomo. A więc, dużo zdrowia, bo wraz ze zdrowiem, szczęście przyjdzie samo. Z lekką pomocą z naszej strony dla pewności. Wasi, Drodzy Państwo ELŻBIETA i ZYGMUNT BRONIARKOWIE

Panorama

7


Podró˝e dalekie i bliskie

Peruwiańskie wędrówki (1)

8

Pisco, z którego wyp∏ywa∏em na Islas Ballestas, na peruwiaƒski wyspowy rezerwat fauny Pacyfiku, le˝y nieopodal pó∏wyspu Paracas, w który wrzyna si´ ∏aƒcuch górski Cerro Colorado. Pustynia bez ˝ycia, ale w∏aÊnie dzi´ki takim warunkom klimatycznym zachowa∏o si´ pod ziemià grobowe miasto umar∏ych, mumie peruwiaƒskich Indian. W ornamentach i stellach dominuje jaguar. Zakonserwowane cia∏a zmar∏ych znajdujà si´ w tobo∏ach w pozycji embrionalnej. Wyjàtkowym odkryciem Julia C. Telia z 1929 roku by∏a w∏aÊnie nekropolia Paracas - 429 mumii owini´tych wieloma warstwami tkanin i zaopatrzonych w produkty ˝ywnoÊciowe, gliniane naczynia, haftowane opoƒcze, koszule, zapaski, zawoje... Zachwycamy si´ w strefie Êródziemnomorskiej greckimi czy rzymskimi akweduktami, tymczasem budownictwo wodne kultury Moche jest nie mniej zachwycajàce. Kana∏y dop∏ywowe z rzeki Chicama liczà sobie 113 i 145 km. Akwedukt w dolinie posiada 15 m wysokoÊci i policzono, ˝e zu˝yto na jego wzniesienie 2,5 mln ton ziemi. To pó∏nocne Peru. Moche nie pisali swojej historii, ale jà malowali na produkowanej przez siebie ceramice. Na dzbanach, paterach, konwiach, talerzach znajdujemy rozk∏ad zaj´ç poszczególnych grup rzemieÊlniczych - od tkaczy po rybaków, od rolników po myÊliwych. Byli mistrzami jubilerskimi i to, co widzia∏em w muzeach Z∏ota w Bogocie, Limie i La Paz by∏o po cz´Êci tak˝e ich z∏otniczo-jubilerskà robotà. Naukowcy raportujà nawet o ceramice Mochnica przedstawiajàcej ludzi z wadami fizycznymi (dzieci syjamskie) czy lekarzy przyjmujàcych poród. Naczynia portretowe przedstawiajà niektórych mochickich królów w ró˝nych okresach ˝ycia, a tak˝e infantów, którzy zgodnie z zasadà primogenitury byli predysponowani do sprawowania boskich funkcji po Êmierci swych ojców. Poddani, stojàc przed swoim w∏adcà albo jego przedstawicielem, zawsze musieli oddawaç pok∏on i skromie sk∏adaç r´ce, tak jak w Êwiàtyni podczas modlitwy. Z ceramiki Moche wnioskujemy o systemie prawnym i karach za grzechy: utrata nosa, wargi jednej, potem drugiej, nogi jednej, póêniej drugiej, czasem pràcia, wreszcie ukamieniowanie, tak jak ˚ydzi czynili to wczeÊniej w czasach Chrystusa. Uwiecznione w glinie twarze królów cechuje poczucie w∏adzy i si∏y, uosabiajà religi´ i prawo, bije z nich dostojeƒstwo i arystokratyczna duma. To ceramiczne malarstwo powsta∏o pomi´dzy I a VII wiekiem naszej ery.

Panorama


Znana nam jest z literatury, a przede wszystkim z Museo Nacional w Limie, postaç „boga z trumny" z grobowca w Huaca de la Cruz: twarz okryta maskà. Podobne maski podziwialiÊmy kiedyÊ w Muzeum Etnograficznym w Krakowie podczas wystawy „Skarby przesz∏oÊci Ekwadoru". W∏osy spowite turbanem z g∏owà lisa - lis by∏ dla Mochica symbolem spraw Êwi´tych, a w g∏owicy ber∏a wysadzanego masà per∏owà umieszczono podobizn´ starszego m´˝czyzny z k∏ami, którego postaç niektórzy badacze staro˝ytnoÊci peruwiaƒskiej uto˝samiajà z Aiapaec, czyli z tym, który tworzy - Stwórcà. Archeolodzy wydedukowali tak˝e z pasa, którym Aiapaec by∏ przepasany i to, ˝e Stworzyciel podobny jest do cz∏owieka, ale równie˝ leczy i umie robiç to, czego ludzie zrobiç nie potrafià. Druga budowla w dolinie rzeki Moche to Piramida Ksi´˝yca, w której znajduje si´ sala pokryta freskami przedstawiajàcymi bunt martwych przedmiotów i ich wojn´ z ludêmi. Przypomina mi si´ scena ze Starego Testamentu jak pobiela∏e koÊci wojowników powleka∏y si´ mi´Êniami, skórà, i wsta∏y. Piramidy peruwiaƒskie wykonane z suszonych cegie∏, sà konstrukcji schodkowej, tak jak te, które widzia∏em w Sakkara nad Nilem, a dwudziestooÊmiometrowa piramida w Panamarca przypomina sumeryjskie zigguraty z miasta Ur. Huaca - to piramida, huaqueros - to jej rabusie. Ofiarowywali mi w Peru i Boliwii zrabowane z podziemi (zatrudniano ich czasem do prac wykopaliskowych) figurki. Cena wywo∏awcza dla bia∏ego gringo: 50 USD, potem ju˝ 15, w koƒcu 5. Nigdy nie kupi∏em, bowiem by∏bym jednym z rabusiów, chocia˝ troch´ w innym wymiarze, powiedzmy - rabusiem pochodnym. Dla mnie wartoÊç majà tamte wspomnienia. Ciekawe spostrze˝enia ze stosunków seksualnych w spo∏eczeƒstwie Mochica wysuwa Stingl piszàc, ˝e homoseksualizm by∏ wÊród podbitych plemion surowo t´piony przez Inków, bowiem chcieli oni mieç jak najwi´cej ludzi do pracy, a tak˝e ˝o∏nierzy, natomiast w mi∏oÊci nie prowadzàcej do zap∏odnienia widzieli rozpustne trwonienie nasienia. WÊród Indian w tamtych czasach (czego w∏aÊnie dowodem jest malowana ceramika) zdarza∏y si´ stosunki kazirodcze, a tak˝e zoofilia - parzenie si´ z mu∏ami, koby∏ami i lamami. A wi´c nie tylko Grecy mieli gorszàcy wp∏yw na Izraelitów (wiemy to z malowide∏ Êciennych, propagujàcych mi∏oÊç starca z m∏odzieƒcem). Stosunki tego rodzaju kultywowa∏y te˝ ludy Pó∏wyspu Indyjskiego i Himalajów. Filozofujàc na temat powstawania cywilizacji, zawsze musimy postawiç sobie pytanie, jak one powstawa∏y i co by∏o przyczynà ich upadku. Dopiero Lanning mi uzmys∏owi∏ fakt, ˝e „gdy ∏àki mg∏owe skurczy∏y si´ tak, ˝e w czasie zimy nie mog∏y wy˝ywiç ludnoÊci, po pi´ciu tysiàcach lat ludnoÊç opuszcza te tereny". A wi´c upadek, czy przemieszczenie si´ na inne tereny, rozdrobnienie, to nie by∏a kwestia dwóch, pi´ciu, czy nawet stu pokoleƒ ludzkich. To pi´ç polskich milleniów! Cywilizacj´ peruwiaƒskà, którà dotkn´liÊmy zaledwie na Pó∏wyspie Paracas na po∏udniu i w dolinie rzeki Moche na pó∏nocy, jej powstanie, rozwój i upadek tu i ówdzie, Lanning zasadza na produkcji ˝ywnoÊci, dodajàc jednak, ˝e wiele ludów, które jà produkowa∏o, nigdy nie wytworzy∏o cywilizacji, wiec sama uprawa i udomowienie zwierzàt nie stanowià dostatecznych przyczyn. Podobnie nie wszystkie uk∏ady handlowe by∏y bodêcem do powstawania cywilizacji, ani te˝ nie stanowi∏y ich systemy irygacyjne. W Êrodkowej cz´Êci Peru podziwia∏em wysoko w górach uprawy tarasowe, ciàgnàce si´ z doliny ku wierchom - p∏askie, obramowane kamieniem poletka, jedno, dziesiàte, setne, do których Indianie doprowadzali wod´ spod topniejàcych wy˝ej lodowców. Zdziwiony by∏em, bowiem tarasy i „ry˝owe pola, które w wodzie moknà" (to S∏awa Przybylska trzydzieÊci par´ lat temu takie malowa∏a nam obrazy Êpiewajàc), kojarzy∏y mi si´ raczej tylko z Dalekim Wschodem, z Malajami. Nie ma wi´c jednej uniwersalnej przyczyny powstawania cywilizacji. ANDRZEJ KANIAK

Panorama

9


Âwi´ta, Âwi´ta i...

Święta w Beskidach

P

oczątkiem mroźnego i śnieżnego grudnia, w czasach gdy Śląsk Cieszyński należał do Habsburgów, wiedziony głosem góralskich przodków wracał Kulka w swoje rodzinne strony. Był prawdziwym dziadem wędrownym przemierzającym świat. To właśnie na niego i innych jemu podobnych czekało puste nakrycie przy wigilijnym stole. Nikt już nie pamiętał jak się naprawdę nazywał ten stary góral urodzony pod Ochodzitą. Niewysokiego wzrostu, lekko utykający, z wydatnym brzuchem i rumianą twarzą, wiecznie uśmiechnięty i rozgadany, sprawiał wrażenie toczącej się kuli. Kulka się jąkał, posiadał ostry i celny dowcip i opowiadał niestworzone historie, które jakoby przeżył. Beskidzkim góralom przynosił wieści z dalekich stron. Wiosną, gdy tylko poczuł wiatr wiejący z południa, pakował swoją wielką torbę i odchodził w sobie tylko znanym kierunku. Gdy jednak rok zbliżał się do swojego końca, mieszkańcy Beskidu Śląskiego wyglądali charakterystycznej postaci Kulki.

K

iedy tylko spadł pierwszy śnieg, idąc starą drogą od Jabłonkowa, utykając i podśpiewując, pełen energii i wrażeń minionego roku, stary Góral jakby oznajmiał o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia. Wypatrzyły go dzieci, otoczyły i domagały się słodyczy, które niósł dla nich aż z Wiednia. Towarzyszyły mu do chałupy Legierskich, mieszkających pod lasem.

10

Idąc pod rozgwieżdżonym niebem, muskany srebrzącymi się płatkami śniegu Kulka opowiadał dzieciom o duchach i stworach zamieszkujących beskidzkie lasy a ich przerażone miny wprawiały go w jeszcze lepszy nastrój. Śmiał się głośno i poklepywał po swoim wielkim brzuchu. A dzieci zbiły się w gromadkę i trzymały się blisko Górala. Poczuły wielką ulgę gdy wreszcie dotarli do zagrody Legierskich. U Legierskich, jak raz, kobiety skubały pierze. Wejście Kulki z dziećmi oderwało je od pracy i oblepione puchem jęły piszczeć i ściskać przybysza. Mężczyźni poklepywali go po plecach i od progu częstowali gorzałką. Dzieci zaś biegały po całej izbie łapiąc fruwające w powietrzu puchowe latawce. W rogu góralska kapela głośno i z werwą grała i śpiewała. Zapanowała ogólna radość i wrzawa.

W

rócił Kulka, do oznaczało, że po dniach pełnych znoju i ciężkiej pracy nastaną dni radosne i pełne świątecznego szczęścia. „Skubaczka“ trwała do późna w nocy. Kobiety pracowały, mężczyźni krążyli po izbie i popijali gorzałkę własnej roboty. Kulka musiał odpowiadać na niezliczone pytania, czynił to jednak z ochotą. Był nawet dumny z tego, że tutaj gdzie się urodził traktuje się go z takim entuzjazmem i szacunkiem. Noc spędził na zapiecku w kuchni Legierskich. Wygrzał swoje stare kości, a wczesnym rankiem wyszedł popatrzeć na swoje

Panorama

ukochane Beskidy. Spotkał grupę „Mikołajów“ - młodych chłopców podzielonych na „białych“ i „czarnych“ - idących zasypaną śniegiem ścieżką. Swoje role odgrywali zgodnie z cechami charakteru, wzrostem i zdolnościami, tak aby uczynić to jak najwiarygodniej. Niedźwiedź, diabły, anioły, Żyd, kominiarz, biskup, ksiądz proboszcz, baba, lekarz, żołnierz, gajowy i poganiacz z chłopem - to tylko niektóre postaci które dostrzegł Kulka. Z razu poznał, że Żyda gra rudy Basina, bo tylko on miał taki wielki haczykowaty nos i chytre oczka, a pieniędzy mu nigdy nie brakowało. Kulka przyłączył się do przebierańców i wziął udział w tym starym, barwnym góralskim przedstawieniu odgrywanym w okresie Adwentu. Grał samego siebie, wędrownego dziada, który zabłądził na niebieskich drogach i teraz błąka się po świecie szukając drogi do domu. Chodzili od domu do domu - młode dziewczyny smarowali sadzą, starszym nie szczędzili ostrych żartów a górale sowicie odpłacali im za te radosne chwile, pełne opowieści, śmiechu, tańca i śpiewów. Po pracowitym dniu wszystkie grupy „Mikołajów“ spotkały się w karczmie, gdzie Kulka sprawiedliwie podzielił zebrane podarunki. Siedzieli jeszcze długo, gawędząc, popijając i wspominając co ciekawsze wydarzenia w góralskich chałupach.

Od

dnia Św. Łucji starego Kulkę przygarniał na parę dni bogaty gospodarz Staszek Krężelok. Kulka był bo-


wiem doskonałym obserwatorem pogody i codziennie zapisywał (pisać nauczył się służąc w młodości u Laryszów w Cieszynie) jej zmiany. „Taki będzie przyszły rok, jak od Łucji do Wiliji“ - mawiał, i zwyczajem swojego dziadka omiatał gęsim skrzydłem budynki Krężeloka. Wierzył, że w ten sposób odgania złe moce robiąc miejsce tym dobrym.

G

dy nadchodził dzień Św. Tomasza żadna siła nie ruszyła starego Kulki z domu. Zaszywał się w kącie przy piecu i do wieczora czytał domownikom Biblię i śpiewał pieśni z Kancjonału. Co chwilę mamrotał, jakby lekko przestraszony: „W Toma siedź doma“. Młodsi nie wierzyli słowom górala, ale na wszelki wypadek nie wychodzili poza ogrodzenie domu...

D

zień przed Wigilią w domu zaroiło się od obcych - biednych, ułomnych i potrzebujących wsparcia. Kulka pamiętał, że starsi ten dzień nazywali „szczodrym“. Usiadł sobie na zydelku i niczym książę cesarskich traktów rozdawał przychodzącym miedziaki. Każdemu coś doradził, pokrzepił dobrym słowem i wsparł krótką modlitwą.

N

adeszła Wigilia. Kulka wstał wcześnie i spalił drewienka odkładane od Św. Łucji, aby złe czarownice omijały to gościnne dla niego miejsce. Pożegnał się z Krężelokami i poszedł do swojej młodszej siostry, która wyszła za Józka Hłaziczkę. Była to jego jedyna rodzina. Razem ze szwagrem przynieśli z lasu małą jodełkę a dzieci przystroiły ją ozdobami które wcześniej same przygotowały. Czerwone jabłka, orzechy w sreberkach, postacie z gliny i słomy, cukierki i piękne kolorowe łańcuchy z papieru zawisły na pachnącym drzewku. Siostra Kulki od rana piekła pachnący chleb, którego wraz z dużą porcja masła nie mogło zabrakną na wigilijnym stole. Przed włożeniem do pieca obmyła go słoną wodą, którą następnie pokropiła krowy w oborze. Tego dnia dzieci zachowywały się wyjątkowo grzecznie, aby nie zasłużyć na gniew ojca. Boć przecież jaka Wigilia, taki cały nadchodzący rok. Po powrocie z lasu mężczyźni poszli pogodzić się z sąsiadami - przepraszali i darowali sobie doznane krzywdy. Oczywiście popijali przy tym wódkę przyprawianą miodem i korzeniami zwaną „wilijówka“. Mały Jasiu pierwszy wypatrzył ponad białymi świerkami na Złotym Groniu mrugającą gwiazdkę i wszyscy domownicy zasiedli do stołu. Kulka jako najstarszy zmówił modlitwę dziękując Stwórcy za opiekę, zdrowie i jadło. Usiadł i spojrzał przed siebie. W blasku świec zobaczył twarze swoich bliskich, delikatne, rozświetlone i radośnie spokojne. Z półmroku wyłaniała się ozdobiona choinka, po suficie tańczyły światełka ognia palącego się w piecu. Po izbie roznosił się zapach potraw, dymu i igliwia. Było jeszcze coś czego Kulka nie umiał nazwać a co czuł

w sobie. Niezwykłość tej jedynej nocy w roku, kiedy ludzie zasiadają przy wigilijnym stole. Starsi ukradkiem rękawem wytarli łzy a młodsi niecierpliwie, po podzieleniu się opłatkiem, czekali na potrawy świątecznego stołu. Mimo biedy jaka panowała w góralskich domach w Wigilię wszyscy najadali się do syta. Na pięknie wyhaftowanym obrusie, pod który gospodyni położyła siano i srebrną monetę, stały liczne potrawy: świeżutki chleb z masłem, ziemniaki z kapustą i słoniną, gotowany owies, orzechy z miodem, jabłka i jabłecznik. Wieczorem, gdy dzieci poszły już spać, dorośli poszli na pasterkę. Góralskie glosy kolędujące w nocy niosły się hen po beskidzkich groniach.

P

ierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia wypełniony był wspólnym śpiewaniem kolęd. Tego dnia nikt z domu nie wychodził a wieczorem Kulka opowiadał o dawnym czasach, kiedy sam był jeszcze mały. W drugi dzień świąt - w Świętego Szczepana - zaczęła się góralska biesiada. Wszyscy się odwiedzali i radowali. Po wsiach chodzili mali „Połaźnicy“, zaglądali do domów i śpiewali: Jo je mały połaźniczek przyszedł żech tu po trójniczek trójniczek mi dejcie sy mnie się nie śmijcie bo jo wozym nie jadym suchej rzepy nie ziozym co mi docie to wezmym abo grosz abo dwa to je dobro kolenda Domy które odwiedzali ozdabiali gałązkami jodłowymi wkładanymi za framugę drzwi, gdzie zostawała aż do wiosny. Wieczorem Kulka, któremu już dobrze szumiało w głowie od świątecznej gorzałki śpiewał razem ze starszymi kolędnikami.

Panorama

T

uż po Świętach, 28 grudnia były Młodziaki. Wrócił więc do Krężeloków, gdzie po południu przyszli po prośbie komornice mówiąc tak: Szczepan, Jana Młodziankowy Dzień oto szatka na kołacze daj Pan Bóg dobry dzień Wieczorem wróżono i zajadano się resztkami z wigilijnego stołu. Do Sylwestra Kulka gawędził i przygrywał na góralskiej kozie w miejscowej karczmie. W ostatnim dniu starego roku wyszedł przed karczmę i czekał na młodego chłopca, który przyszedł życzeniami na Nowy Rok. Ten zjawił się cały obsypany śniegiem, pucułowaty, roześmiany. Wszedł do karczmy i od razu zaczał recytować z animuszem: Winszuje wóm szczęścia, zdrowia na ten Nowy Rok żebyście byli weseli jak w niebie anieli aby się wóm dziewki powydawały a pacholcy pożynili a mnie małego połaźniczka na wesele zaprosili Otrzymał on sowitą zapłatę od wszystkich w gospodzie, którzy potem bawili się jeszcze do białego rana.

Po

Nowym Roku, 2 stycznia, Kulka bawił się ze służbą i parobkami, bowiem ci tradycyjnie mieli wolne od swojej pracy aż do Trzech Króli. Przebrali się za mędrców i kolędowali.

Z

imę Kulka spędził w gościnnej wsi. Wraz z przylotem pierwszej pary bocianów odszedł przez nikogo nie zauważony. Wróci tu znowu na kolejne Święta Bożego Narodzenia. Tekst i akwarele DAREK ORSZULIK

11


Prezentacje

Latem boisko, zimą lodowisko Rekreacyjne lodowiska sezonowe z roku na rok zyskują coraz większą popularność. Firma Budowa Lodowisk TOL Sp. z o.o. propaguje budowę lodowisk na obiektach sportowych wykorzystywanych do tej pory tylko w sezonie letnim, takich jak: boiska do gier zespołowych, korty tenisowe ale również na placach zabaw, skateparkach, placach osiedlowych i rynkach miejskich.

Z Krzysztofem Kulczyckim, dyrektorem firmy Budowa Lodowisk TOL Sp. z o.o. w Warszawie, Oddzia∏ w Katowicach rozmawia Aleksandra Polanowska. - ¸y˝wiarstwo jest sportem popularnym na ca∏ym Êwiecie. Czy teraz, nale˝àc do UE b´dzie nas wreszcie staç na powszechne uprawianie tej formy rekreacji? - ¸y˝wiarstwo uwa˝ane jest za jeden z najprzyjemniejszych sportów i zarazem najlepszych form rekreacji, jego uprawianie jest bowiem zwiàzane z koordynacjà ruchów z elementami taƒca. Ale jest to sport doÊç drogi i nigdy nie by∏o nas staç na budow´ hal lodowych. Teraz, po wejÊciu do UE, miasta wspomagane sà Êrodkami unijnymi na organizacj´ ogólnodost´pnych Êlizgawek. - Przysz∏a wi´c moda na Êlizgawki i lodowiska... - Rewolucyjna zmiana w myÊleniu o budownictwie sportowym sprawi∏a, ˝e coraz cz´Êciej planujemy budow´ ca∏orocznych hal lodowych. Tym bardziej, ˝e w Polsce mamy zaledwie 20 takich hal i kilkadziesiàt lodowisk sezonowych. W tej sprawie winniÊmy braç przyk∏ad ze Skandynawów, gdzie w samej Szwecji jest ponad 600 lodowisk z czego po∏owa to obiekty sezonowe. - Zatem w najbli˝szym czasie pracy wam nie zabraknie?

12

- Poczàtkowo specjalizowaliÊmy si´ w technicznej obs∏udze lodowisk. Po kilku latach, we wspó∏pracy z fiƒskà firmà PRORINK, europejskim liderem w zakresie technologii budowy lodowisk, rozpocz´liÊmy dzia∏alnoÊç z zakresie kompleksowej realizacji zarówno lodowisk wyczynowych (30x60 metrów) jak równie˝ lodowisk rekreacyjnych sytuowanych niemal˝e w dowolnym miejscu. Realizujemy nie tylko t´ cz´Êç inwestycji która jest zwiàzana z taflà lodowà, ale równie˝ systemy wentylacji i klimatyzacji dla hal lodowych. Oferujemy naszym Klientom najnowoczeÊniejsze maszyny do konserwacji lodu (rolba) firmy ZAMBONI. - Âlizgawka w Parku KoÊciuszki w Katowicach, zbudowana w ekspresowym tempie jest dowodem na profesjonalizm i mo˝liwoÊci firmy? - To lodowisko powsta∏o w ciàgu tygodnia. Plac budowy przekazano nam 23 grudnia a ju˝ w Sylwestra by∏o do dyspozycji mieszkaƒców Katowic. Mimo, ˝e ogromne opady Êniegu przeszkadza∏y nam w budowie instalacji mro˝àcej o d∏ugoÊci ponad 10 kilometrów. Lodowisko b´dzie funkcjonowa∏o do wiosny, a˝ do wystàpienia temperatur powy˝ej 15 stopni C. - Lodowisk w tak du˝ym mieÊcie jak Katowice powinno byç wi´cej. Czy tak b´dzie? - Aktualnie na terenie Katowic czynne sà trzy lodowiska: nowe lodowisko w Janowie, które nasza firma wykona∏a „pod klucz“, lodowisko w „Spodku“ z mocno przestarza∏à instalacjà zamra˝ania oraz Êlizgawka sezonowa w Parku KoÊciuszki. W tak du˝ym mieÊcie powinno byç kilkanaÊcie obiektów. Sà ju˝ projekty budowy lodowiska sezonowego w okolicach rynku - po jego przebudowie. O lodowisko dopominajà si´ mieszkaƒcy Murcek, dzielnicy o silnych tradycjach hokejowych. MyÊli si´ równie˝ o obiektach sezonowych

Panorama

przy kompleksie Silesia City Center i na granicy Katowic i Chorzowa w okolicy kompleksu handlowego AKS. - Jakimi ciekawymi realizacjami mo˝e pochwaliç si´ firma? - Z ciekawszych realizacji musz´ wymieniç lodowisko z torem do jazdy szybkiej w Lubinie, lodowisko w Toruniu, Cz´stochowie, Rzeszowie i Warszawie. W zwiàzku z awarià przestarza∏ej instalacji mro˝eniowej na stadionie zimowym w Tychach wykonaliÊmy w listopadzie 2005 roku tymczasowy system mro˝enia lodowiska, który pozwoli∏ na rozgrywanie meczy hokejowych w sezonie 2005/2006 dru˝ynie mistrzów Polski - GKS Tychy. Wzorem innych stolic europejskich wybudowaliÊmy lodowisko sezonowe pod najwi´kszà choinkà w Europie, obok Pa∏acu Kultury i Nauki w Warszawie. Jaki pierwsi w Polsce wykonaliÊmy lodowisko wewnàtrz centrum handlowego „PROMENADA“ w Warszawie. BudowaliÊmy i budujemy lodowiska w ca∏ej Europie: w Szwecji, W∏oszech, Francji, ¸otwie, Finlandii, na Ukrainie. Przyst´pujemy do budowy lodowiska w Lubljanie - S∏owenia. Mo˝na bez przesady powiedzieç, ˝e jesteÊmy w stanie wybudowaç lodowisko wsz´dzie, prawie w dowolnym miejscu. - Dzi´kuj´ za rozmow´.


Prezentacje PIERWSZE W POLSCE CA¸OROCZNE LODOWISKO W CENTRUM HANDLOWYM Od kwietnia ubiegłego roku, w Warszawie do centrum handlowo-rozrywkowego można wybrać się nie tylko po to , by zrobić zakupy lub coś zjeść, ale również po to, by poślizgać się na łyżwach. Lodowisko rekreacyjne PROMENADA zostało wykonane w trakcie rozbudowy istniejącego od 10 lat Centrum Handlowo-Rozrywkowego PROMENADA na warszawskim Grochowie. Pomysł wybudowania lodowiska w centrum handlowym spotkał się ze znakomitym przyjęciem klientów, którzy od momentu otwarcia, tj. od 15 kwietnia 2005 r., wręcz okupują taflę i teren wokół lodowiska pełen kawiarenek, pijalni czekolady i restauracji. Rodzice robiący zakupy często wypożyczają swoim dzieciom łyżwy i pozostawiają je pod opieką instruktora. Lodowisko jest czynne cały rok. Ma nietypowy kształt - w połowie elipsy, a w połowie koła o promieniu ok. 9 m. Powierzchnia płyty wynosi 328 m2. Lodowisko położone jest w głównej części atrium, na parterze. W podziemiu zlokalizowano pomieszczenie technologiczne, szatnię ogólną, wypożyczalnię łyżew.

SEZONOWE LODOWISKO NA TORU¡SKIM STARYM MIEÂCIE Sezonowe lodowisko w Toruniu o wymiarach 20 x 30 metrów usytuowane na terenie bajecznie pięknej starówki miasta (wpisanej do światowego dziedzictwa UNESCO). Niezależnie od pogody, choć piękna aura sprzyja, od rana do wieczora korzystają ze ślizgawek olbrzymie rzesze torunian. Lodowisko stało się atrakcją dla turystów i mieszkańców całego rejonu. Przyjeżdżają całe grupy młodzieży z okolicznych miast, miasteczek i wsi. Oczywiście na miejscu jest bogato wyposażona wypożyczalnia łyżew. Obok lodowiska w namiocie ulokowano stylizowany na góralską chatę grill-bar „Chata“, gdzie serwowane są gorące dania i różnego rodzaju napoje. Przez cały sezon prowadzone są plenerowe imprezy organizowane przez firmę Budowa Lodowisk TOL Sp. z o.o., władze Torunia, lokalne media. Lodowisko stało się miejscem, gdzie chętnie przebywa się nie tylko samemu, ale i z całą rodziną!

Budowa Lodowisk TOL sp. z o.o. 04 - 217 Warszawa, ul. Grochowska 12 B tel. + 48 22 673 12 93 tel./fax +48 22 612 30 42 tel.kom. 0 606 99 88 22 40 - 246 Katowice, ul. Porcelanowa 8 tel./fax + 48 32 209 08 70, tel.kom. 0 600 201 397 www.lodowiska.pl tol@lodowiska.pl

* Konsulting lodowisk * Projekty stałe i sezonowe * Lodowiska Sprzedaż wyposażenia specjalistycznego * dla lodowisk

* * *

Dostawy wszystkich elementów niezbędnych do funkcjonowania lodowiska Serwis eksploatacyjny i naprawczy Wyłączny przedstawiciel na rynku polskim firm PRORINK oraz ZAMBONI

Firma Budowa Lodowisk TOL Sp. z o.o. jest polecana przez Fundację Promocji Gmin Polskich Panorama

13


D z i e ń d o b r y. . . Dookoła Unii Polska, podobnie jak pozosta∏e kraje unijne ostatecznie przysta∏a na projekt bud˝etu wspólnoty na 2006 rok. To ostatni bud˝et, którego ogólne ramy zapisano w poprzedniej perspektywie finansowej, tak zwanej Agendzie Berliƒskiej na lata 2000-2006. Przy jego konstrukcji Polska udzia∏u jeszcze nie bra∏a, bo nie by∏a cz∏onkiem Unii. Polska - jako jedyna - sprzeciwi∏a si´ bud˝etowi i za˝àda∏a zwi´kszenia jego puli o ponad 4 mld euro. Pi´kny gest Rejtana, który nic nie móg∏ zmieniç. Nie móg∏, poniewa˝ do uchwalenia rocznego bud˝etu nie jest konieczna jednomyÊlnoÊç, wi´c polskie „nie“ zablokowaç go nie mog∏o. Gest ten niczego Polsce nie móg∏ przynieÊç tak˝e dlatego, ˝e nawet poszerzenie ogólnych ram bud˝etu w ramach sta∏ej perspektywy finansowej, przys∏u˝y∏o si´ raczej „starym krajom“ Unii ni˝ Polsce. Co te˝ wa˝ne, wi´kszy bud˝et to wy˝sza sk∏adka, tak˝e polska, a wiadomo, ˝e mamy pusta kas´. Zapowiedê sprzeciwu odwróci∏a od nas partnerów. Dla nich sygna∏ z Warszawy by∏ niezrozumia∏y, chocia˝ politycznie czytelny: Polska wybiera si´ na samotnà krucjat´. Lecz w zastrze˝eniach do bud˝etu Polska nie by∏a osamotniona. ˚aden kraj nie jest zadowolony z jego kszta∏tu, ale kwestià wa˝niejszà dla wi´kszoÊci paƒstw jest bud˝et na lata 2007-2013, który spowoduje wÊród cz∏onków Unii wielkà burz´, i˝ mo˝na zastanawiaç si´ nawet nad jej przetrwaniem. Nigdy nie nale˝a∏em do zwolenników bardzo szybkiego przystàpienia Polski do UE. Jest to oczywiÊcie szlachetna i wa˝na organizacja, ale oparta o regu∏y wolnego, konkurencyjnego rynku. Je˝eli ktoÊ powtarza slogany o solidaryzmie Starego Kontynentu, to powtarza s∏owa które niewiele znaczà, a im wi´cej s∏ów tym mniej efektów. Unia przyjmowa∏a nowe paƒstwa, g∏ównie dlatego, ˝e otwiera∏y si´ przed „Starà Europà“ nowe rynki zbytu, nowe perspektywy przed mi´dzynarodowymi organizacjami gospodarczymi, finansowymi, a to one dyktujà globalnà polityk´. Âwiat wolnego rynku porusza si´ po utartej drodze hossy i bessy. Jest to amplituda cykliczna i nieunikniona. Im wi´ksza hossa, tym ∏atwiej nast´pnie przetrwaç bess´. O tym bardzo rzadko wspominali admiratorzy akcesji, jak równie˝ o tym, ˝e najtrudniej takie zasady przyjdzie przetrwaç paƒstwom biedniejszym, boleÊniej ponoszàcym skutki gospodarczej zapaÊci. W planach unijnego bud˝etu na lata 2007-2013 Polska uzyska o prawie 6 mld euro mniej od wst´pnych za∏o˝eƒ. Takie sa realia. Trudna sytuacja zarówno w Niemczech jak i we Francji oraz niech´tna wi´kszej partycypacji Anglia powodujà, ˝e we wspólnej kasie b´dzie mniej Êrodków do podzia∏u. Premier Marcinkiewicz gwa∏townie oponuje przeciwko takim planom. Wszyscy polscy eurodeputowani solidarnie mówià „nie“. Tylko co to da? Co uzyskamy tworzàc niewielkà koalicj´ z W´grami, Czechami, bàdê jeszcze jakimiÊ sojusznikami z nowej dziesiàtki? Przypuszczam, ˝e najwi´kszà cen´ zap∏aci nasz kraj, majàcy w Brukseli i tak niskie notowania, o czym w ogóle nie informuje si´ opinii publicznej. Polska, Polacy postrzegani sà jako ci, którzy próbujà rozsadzaç jednoÊç europejskà, doskwierajàcà obecnie wielu, wi´c trzeba znaleêç winnych ewentualnego rozpadu. Mamy w ostatnich latach bardzo miernà polityk´ mi´dzynarodowà. Mo˝na wr´cz mówiç o g∏upocie, która ka˝e mieç wr´cz bardzo z∏e stosunki z wi´kszoÊcià paƒstw europejskich przy jednoczesnym p∏aszczeniu si´ przed USA, dla których nigdy nie b´dziemy znaczàcym partnerem, a które ewentualnie b´dà gra∏y naszà kartà. A to, ˝e stanowimy w tej grze „blotk´“, nie bardzo chcemy przyjmowaç do wiadomoÊci. Choçby nie wiem jakie ho∏ubce wyczyniaç, bud˝et unijny na lata 2007-2013 zostanie ograniczony bowiem dla wi´kszoÊci paƒstw najistotniejsze sà kwestie wewn´trzne. Przygotowujàc si´ do akcesji ponieÊliÊmy ogromne koszty. Pami´tam, rozmawia∏em kiedyÊ z jednym z prominentnych polityków, który powiedzia∏ mi bez ogródek: „G∏ównym powodem naszego przystàpienia sà koszty jakie ponieÊliÊmy poczàwszy od 1990 roku“. A przystàpiliÊmy - przypominam - w roku 2004. ObecnoÊç w UE daje Polsce, ka˝demu z paƒstw wymierne korzyÊci. Lecz nie jest to organizacja filantropijna i nie jest to organizacja, w której ceniliby nas szczególnie za bohaterstwo, wiar´ i wiernoÊç. Wr´cz przeciwnie. W Europie o Polsce mówi si´ raczej niewiele, a jeÊli ju˝ to bez patosu. Unia jest organizacjà wolnego rynku i ˝adne porywy emocji nià nie kierujà. Oparta jest o regu∏y kapitalizmu, który wiadomo ju˝ od dawna - jest dobry dla kapitalistów. Po prostu. BOGUS¸AW MÑSIOR

14

Panorama

Kadry Janusza Kidawy MÓJ PRZYJACIEL KLOSZARD MieszkaliÊmy w pustych jeszcze akademikach, a jedliÊmy w ich sto∏ówkach, dzi´ki temu koszty pobytu by∏y minimalne. W Pary˝u, gdzie najd∏u˝ej zabawiliÊmy, naprzeciw akademika by∏ koÊció∏ a na jego schodach od rana urz´dowali kloszardzi. Dopiero tam zrozumia∏em, ˝e to nie ˝ebracy, a przede wszystkim ludzie wolni - w myÊl klasycznej definicji marksistowskiej, ˝e posiadanie czegokolwiek ogranicza naszà wolnoÊç. Kloszardzi to ludzie wolni, poniewa˝ nic nie posiadajà. Niektórzy dobrowolnie pozbyli si´ bogactw rodzinnych wybierajàc pe∏nà swobod´. Pod tym wzgl´dem by∏em do nich podobny, bo równie˝ nie posiada∏em nic, a jedyny przedmiot jakiejkolwiek wartoÊci który tu przywioz∏em - s∏ownik polsko-francuski - sprzeda∏em w ksi´garni Kazimierza Romanowicza na Saint Louis za dobrà cen´. Nie wiedzia∏em, ˝e by∏a to ukryta forma pomocy oÊrodków emigracyjnych dla przybyszów zza „˝elaznej kurtyny“, w celu ich politycznego przekabacenia. W tej˝e ksi´garni otrzyma∏em za darmo „wywrotowà“ literatur´, mi´dzy innymi „Pi´kni

Ćwierć tuzina I. P. D. I.P.D. to skrót (spolszczony tu oczywiÊcie), który wymyÊlony zosta∏ przez amerykaƒskiego ekonomist´ i pisarza, Johna Kennethiego Galbraitha. A znaczy ni mniej, ni wi´cej: Idioci Posiadajàcy Dyplomy. Chodzi tu o idiot´ wg starogreckiej etymologii, zgodnie z którà oznacza ta nazwa osob´ pozbawionà cnót obywatelskich i niezdolnà do rozwijania w sobie cech, jakie powinny charakteryzowaç ka˝dego mieszkaƒca paƒstwa wyjaÊnia Fernando Sawater, hiszpaƒski filozof wi´ziony za swoje przekonania w czasach gen. Franco, o co w tym skrócie w∏aÊciwie chodzi. A wyjaÊnia∏ w felietonie przedrukowanym z „El Pais" w 4 numerze 2002 r „Forum" pt. „Ignoranci z tytu∏ami". „Co roku uczelnie ca∏ego Êwiata opuszcza armia dyplomowanych idiotów - Sawater za∏amuje w tym felietonie r´ce. - Sà wykszta∏ceni, ale bezkrytyczni i niezdolni do ˝ycia w spo∏eczeƒstwie obywatelskim.(...) Wydajemy dyplomy ludziom, którym obce jest poczucie solidarnoÊci, troszczàcym si´ tylko o prawa dla siebie, nie pami´tajà-


dwudziestoletni“ Marka H∏aski, która sta∏a si´ w Warszawie sensacjà, a czyta∏em ja g∏oÊno nawet Bossakowi, sprawiajàc mu ogromnà radoÊç z powodu niepochlebnego wyra˝ania si´ autora o Aleksandrze Fordzie. Pieniàdze roztrwoni∏em na Placu Pigalle na lody i w s∏ynnych halach targowych na zup´ cebulowà. Mia∏em dylemat czy nie wydaç ich na pewnà mulatk´ stojàcà przed hotelikiem, ale wtedy zabrak∏oby mi na papierosy. Powracajàc do kloszardów, egzystujàcych na wielokrotnie przemierzanej mojej trasie do sklepu z winami, po pewnym czasie zaprzyjaêni∏em si´ z jednym z nich. KiedyÊ idàc w dobrym nastroju podarowa∏em mu wino, czym go ogromnie zaskoczy∏em. Od tego dni, gdy tylko dojrza∏ mnie z daleka, wstawa∏, salutowa∏ i krzycza∏ Vive la Pologne!

„JA“ DLA KONSTYTUCJI

Widziane znad Renu

cym za to nigdy o obowiàzkach, albo ponurym fanatykom, ˝ywym wcieleniom bezwzgl´dnoÊci i demagogii. Brakuje nam za to obywateli“. A wracajàc jeszcze do twórcy skrótu I.P.D., Sawater przytacza - na zasadzie swojego rodzaju ostrze˝enia - znamienne stwierdzenie, ˝e wszystkie demokracje ˝yjà w strachu przed zdobyciem wp∏ywów przez ignorantów. Nie za bardzo jednak wiadomo, czy jest ono - to ostrze˝enie - czymÊ pocieszajàcym, czy te˝ powinno budziç trwog´. Pocieszajàcym, bo zdawanie sobie z czegoÊ sprawy zdaje si´ byç zapowiedzià niechybnego podj´cia odpowiednich kroków zapobiegawczych. Z drugiej jednak strony u˝ycie okreÊlenia ˝ycie w strachu czy˝ nie znamionuje przypadkiem pewnoÊci, ˝e na zdobycie wp∏ywów przez ignorantów posiadajàcych dyplomy jesteÊmy nieuchronnie skazani? I ˝e nie ma na to w∏aÊciwie rady? A gdy si´ jeszcze weêmie pod uwag´ stopieƒ unaukowienia, a nawet uprofesorowienia tych, co si´ mienià byç naszymi politycznymi elitami, no to wtedy zaczyna mieç to dla nas wymiar iÊcie apokaliptyczny. A do tego dochodzi jeszcze przecie˝ poziom naszych uczelni. I tak˝e to, czego St. Tym satyrycznie dotknà∏ w swoim felietonie pt. „Mato∏y 2002/ 2003“ („Rzeczpospolita" nr 301/02). Zw∏aszcza w zawartej w nim charakterystyce nie wiadomo kogo: „Dzia∏acz polityczno spo∏eczny, a dodatkowo magister ekonomii, czyli najgroêniejsze wykszta∏cenie. Nic nie umie, a wie wszystko. G∏upszy od samego siebie. Wyk∏ada w kilku wy˝szych uczelniach najni˝szych i w dodatku bierze za to pieniàdze“.

Bundestag i Bundesrat zatwierdzi∏y ogromnà wi´kszoÊcià g∏osów tzw. konstytucj´ unijnà. Po d∏u˝szym okresie czasu wreszcie jakaÊ pozytywna dzia∏alnoÊç tych „politycznych przedstawicielstw narodu". To jednak szcz´Êcie, ˝e tekst tej ustawy przygotowa∏ mi´dzynarodowy konwent, gdy˝ w berliƒskich ministerstwach powsta∏yby pewnie takie same „wypociny“ jak inne w ostatnich 15 latach uchwalane prawa. Nie znaczy to wcale, ˝e w tej kilkaset stron liczàcej konstytucji unijnej mamy do czynienia z czymÊ wybitnie nowym. Oko∏o 80% tekstu tego dokumentu to zestawienie umów obowiàzujàcych od Europejskiej Wspólnoty W´gla i Stali po dziÊ. Zorientowani wiedzà dobrze, ˝e konstytucjà to ten dokument nie jest. Wielkim cudem prawodawczym te˝ nie. Ale - w ka˝dym bàdê razie - jest on jednym ma∏ym kroczkiem do przodu. Dlatego te˝ bàdêmy pob∏a˝liwi i ∏askawi dla megalomanii twórców tego papieru i nazywajmy go dalej konstytucjà. Jedno powinno byç jednak ca∏kiem jasno powiedziane: Unia Europejska mo˝e i b´dzie ˝yç bez tej konstytucji. To, co si´ tak wspaniale rozwin´∏o jako Unia Europejska, zapoczàtkowane zosta∏o przez szeÊç paƒstw. Do nich i ówczesnej sytuacji dopasowana te˝ by∏a struktura organizacyjna wspólnoty i jej organów. Mimo, i˝ z biegiem czasu iloÊç paƒstw cz∏onkowskich konsekwentnie si´ powi´ksza∏a do pi´tnastu, struktury nie zmieniono. Kiedy ustalono, ˝e Unia Europejska przyjmie dalszych 10. cz∏onków, wróci∏a na tapet´ sprawa jej organizacji. To bowiem, co funkcjonowa∏o jako tako przy 6 paƒstwach cz∏onkowskich i ju˝ êle dzia∏a∏o przy 15., nie ma szans przy 25. Rzàdy paƒstw cz∏onkowskich postanowi∏y wi´c Uni´ zreformowaç, by bezproblemowo mog∏a przyjàç nowych cz∏onków. Wówczas wybi∏a godzina Chiraca. Teatralnie dràc szaty w obronie wczeÊniej wy∏udzonej „kasy" francuskich rolników, zablokowa∏ na kilka dalszych lat proces reform w UE. Znów zatriumfowa∏a prywata i ˝àdza w∏adzy polityka bojàcego si´ straciç g∏osy grupy paso˝ytów nad dobrem setek milionów obywateli. Nieprzygotowana i nieprzystosowana Unia przyj´∏a w swe szeregi dalszych 10 paƒstw, spraw´ zaÊ mia∏ ratowaç powo∏any na szybko konwent, którego zadaniem by∏o opracowanie projektu jakiegoÊ kompromisowego porozumienia jako bazy dla uzyskania sprawnej funkcjonalnoÊci Unii. Tak powsta∏ nasz dokument, zwany konstytucjà. Teraz ka˝de paƒstwo cz∏onkowskie mo˝e t´ umow´ ratyfikowaç. Mo˝e, ale nie musi. Panu Chiracowi i kilku innym panom jest to i tak nie na r´k´, bo znów wyrwano by im czàstk´ tej, tak przez nich ukochanej w∏adzy. Dla 470 milionów obywateli Unii sprawa jest bardziej konkretna i pozytywniejsza. Po raz pierwszy sformu∏owano ich spo∏eczno-socjalne prawa. Podniesiona zosta∏a rola Parlamentu Europejskiego. W polityce zagranicznej Unia ma mówiç jednym g∏osem, co dodatkowo przyniesie kolosalne oszcz´dnoÊci przez likwidacj´ 28 ministerstw spraw zagranicznych. I - last, but not least - dzi´ki wywa˝onej iloÊci g∏osów ka˝dego paƒstwa cz∏onkowskiego, minimalizacji prawa veta i zmniejszonej iloÊci komisarzy zwi´kszona zostanie zdolnoÊç podejmowania decyzji w Unii Europejskiej. To wszystko mog∏o ju˝ w Unii od kilku dobrych lat funkcjonowaç, gdyby prezydentem Francji by∏ odpowiedzialny cz∏owiek. Ale, jak mawia∏ Charles de Gaulle, ka˝dy naród ma takiego przywódc´, na jakiego zas∏u˝y∏. Przedstawiony projekt konstytucji nie jest oczywiÊcie programem dla wymarzonej Europy Regionów o jednym, wspólnym i podstawowym prawie, o jednej walucie, bez granic i rzàdów nacjonalnych z ich szefami typu Chirac, Thatcher czy Aznar. Jest jednak ma∏ym kroczkiem w tym kierunku. Dobrze wi´c, i˝ niemieccy parlamentarzyÊci to zrozumieli.

EDMUND WOJNAROWSKI

RICHARD SABELA

Przyp. Red. Jerzy Bossak - re˝yser filmowy, dokumentalista, dziennikarz, pedagog, jeden z organizatorów i twórców powojennej polskiej kinematografii. Urodzi∏ si´ w 1910 w Rostowie nad Donem, zmar∏ w 1989 w Warszawie. Aleksander Ford (urodzony 24 listopada 1908 w ¸odzi zmar∏ 4 kwietnia 1980 na Florydzie) - polski re˝yser filmowy i scenarzysta. TwórczoÊç filmowà rozpoczà∏ w 1928 roku krótkometra˝owymi filmami „Nad ranem“ i „Polski Manchester“. Pierwszy film fabularny „Mascotte“ wyre˝yserowa∏ w 1930. W czasie II wojny Êwiatowej by∏ kierownikiem Czo∏ówki Filmowej przy I Dywizji Piechoty im. Tadeusza KoÊciuszki, stworzy∏ wtedy szereg filmów dokumentalnych. W roku 1945 zosta∏ dyrektorem przedsi´biorstwa „Film Polski", zrezygnowa∏ z tego stanowiska w 1947. Od 1968 przebywa∏ za granicà: w Izraelu, nast´pnie w Danii, by ostatecznie osiàÊç w USA.

Panorama

15


RozmaitoÊci

W´drówki przedmiotów B¢DZIESZ PABLO! W przaÊnych, obdartych z seksu latach PRL-u wszystko co si´ z nim kojarz∏o budzi∏o szczególnie du˝e zainteresowanie. Tak wi´c z wielkim zafascynowaniem oglàdaliÊmy we wczesnych latach 60. francuski film „Poznane nocà“ o dramatycznych losach kobiet wchodzàcych na drog´ prostytucji. AtrakcyjnoÊç filmu podnosi∏a Êwietna obsada z Raymondem Pellegrinim i przes∏awnà póêniej a m∏odziutkà wtedy Jeanie Moreau na czele. Szczególnie mocno utkwi∏a mi w pami´ci scena lapidarnej nominacji na prostytutk´, ograniczajàca si´ do krótkiego polecenia: „B´dziesz Cri-Cri“. Ta odzywka wesz∏a do mowy potocznej, przynajmniej w naszej paczce i stale ktoÊ dla zabawy powtarza∏ t´, jak nam si´ wydawa∏o arcykomicznà dyspozycj´. Min´∏y lata, ba, dziesi´ciolecia, pobiela∏a g∏owa a tu nagle zapragnà∏em wróciç do tamtej beztroskiej(?) atmosfery. - B´dziesz Pablo - odezwa∏em si´ do przyci´˝kiej, iberyjskiej facjaty wystawionej na sprzeda˝ podczas kolejnej, starociowej imprezy. - Jaki znów Pablo? Czy to paƒski znajomy? - zaniepokoi∏ si´ w∏aÊciciel i wielkodusznie obni˝y∏ cen´ tak, ˝e bez wi´kszych komplikacji sta∏em si´ w∏aÊcicielem wykonanego sangwinà na papierze konterfektu (23x17 cm) niem∏odego jegomoÊcia o wyraênej cudzoziemskiej urodzie. Teraz z kolei zainteresowali si´ moim nabytkiem towarzyszàcy mi koledzy. - Zlituj si´, có˝ to za numer z tym Pablo, co ci przysz∏o do g∏owy - nie mogli ukryç zdziwienia. Postanowi∏em b∏ysnàç kolekcjonerskà formà i wyrecytowa∏em dobitnie: - Intuicja, panowie i jeszcze raz intuicja wspomagana tzw. rewolucyjnà czujnoÊcià - deklamowa∏em. - A do tego dochodzi walor pierwszego wra˝enia, które jest z regu∏y decydujàce. Po tych szumnych deklaracjach trzeba si´ by∏o trzymaç za∏o˝onej tezy a˝ do koƒca. Musz´ przyznaç, ˝e mia∏em w tym wszystkim nieco szcz´Êcia. Los mi sprzyja∏. SpoÊród trzech wybitnych ibero-latynoskich znakomitoÊci o tym imieniu o nazwiskach Picasso, Neruda, Casals, jakich bra∏em pod uwag´, dwaj pierwsi

Wykonany sangwinà czyli czerwonobrunatnà kredkà portrecik Pablo Casalsa nawiàzuje do s∏ynnych szkiców i rysunków wielkich mistrzów renesansu (Rafael, Leonardo da Vinci).

natychmiast w tzw. przedbiegach odpadli. Osta∏ si´ natomiast wielki mistrz wiolonczeli Pablo Casals, który jak wiadomo kilkakrotnie odwiedza∏ w latach mi´dzywojennych i wczeÊniej Polsk´. W roku 1913 portretowa∏ go w Krakowie Leon Wyczó∏kowski. Wielki Kataloƒczyk tak w∏aÊnie w latach 30. wyglàda∏. Przysi´gam! Mam na dowód sporo fotografii z ró˝nych êróde∏ i opinie osób w pe∏ni neutralnych, a nawet niedowiarków - jak na przyk∏ad moja ˝ona.

ÂLEDè MARYNOWANY Âledê zawsze znajdzie miejsce na naszym stole - nadaje si´ doskonale jako jedna z wielu zakàsek zarówno do obiedu jak i kolacji.

Gotuj z nami

Sk∏adniki: 6 p∏atów Êledziowych, solonych, 3 niewielkie cebule, 1 du˝e jab∏ko (szara reneta), 15 dkg fasoli bia∏ej, drobnej, 1 opak. Êmietany

Fasol´ moczymy co najmniej kilka godzin. Gotujemy z solà i odrobinà mas∏a. Mo˝emy kupiç gotowà w puszce - co zaoszcz´dza nam nieco pracy i czasu przy przygotowaniach. Âledzie moczymy w mleku. Po wymoczeniu p∏uczemy je w wodzie. Przygotowujemy marynat´. Cienko skrojonà w talarki cebul´

16

Marynata: 1 i 1/2 szklanki wody, 1/2 szklanki octu, sok z 1/2 cytryny, kieliszek wina bia∏ego, wytrawnego, 2 ∏y˝eczki cukru, sól, 2 liÊcie laurowe, ziele angielskie wk∏adamy do gotujàcej si´ wody na 10 min. Po tym czasie odcedzamy smak, odk∏adajàc cebul´ do ostygni´cia. Do smaku dok∏adamy przyprawy, sól i cukier. Dolewamy ocet i gotujemy jeszcze przez 10 min. Gdy marynata ostygnie dodajemy sok z cytryny i wino do smaku.

Panorama


Na ksi´garskich pó∏kach O Casalsie nie ma si´ co tutaj rozpisywaç, poÊwi´cono mu liczne biografie i opracowania. Na przypomnienie, wed∏ug mnie lewicowca zas∏uguje, ˝e u schy∏ku d∏ugiego ˝ycia (1876 -1973) opuÊci∏ Hiszpani´ na znak protestu przeciwko polityce genera∏a Franco i zamieszka∏ w Puerto Rico. Odwaga i charakter! Natomiast wypada∏oby otrzepaç z kurzu zapomnienia autora tego udanego (mamy go obok) nawiàzujàcego technikà do rysunków mistrzów Renesansu, portretu Casalsa. Jest nim wyraênie podpisany w prawym dolnym rogu Józef Szperber ˝yjàcy w latach 1888-1944. Pochodzi∏ z zamo˝nej, kupieckiej rodziny krakowskiej, Êmia∏o mo˝na go nazwaç „cudownym dzieckiem“ gdy˝ zosta∏ przyj´ty do krakowskiej ASP w wieku... 15 lat. Uczeƒ Wyczó∏kowskiego, który w swoich wspomnieniach napomyka o „studenckim komitecie humorystycznym ze Szperberem na czele“. W bardzo m∏odym wieku ujawnia∏ wybitny talent portrecisty i karykaturzysty. Jego rysunki zdobià kawiarni´ Michalika. Wykona∏ je w 1905 roku majàc 17 lat i ˝adnej tremy wobec artystycznych pot´g dekorujàc t´ s∏ynnà krakowska kawiarni´. Potem by∏y Legiony Polskie i przeprowadzka z Krakowa do Warszawy. W stolicy jest w 1928 roku wspó∏autorem polichromii na Rynku Starego Miasta, uczestnikiem wielu wystaw, prowadzi aktywnà dzia∏alnoÊç na polu zwiàzkowym, szkoleniowym, otrzymuje liczne nagrody. Ginie w 1944 roku w niewyjaÊnionych okolicznoÊciach. NiewyjaÊnionych ale na pewno niezwykle tragicznych - mo˝na sobie doÊpiewaç... W zaÊwiatach Józef Szperber odnalaz∏ na pewno Casalsa i s∏ucha jego koncertów wiolonczelowych. ArtyÊci i to tej klasy zawsze znajdujà wspólny j´zyk... ANDRZEJ ¸OJAN

Do jednego naczynia wk∏adamy cebul´ i zalewamy marynatà, do drugiego Êledzie pokrojone na porcje jakie b´dà uk∏adane na pó∏misku. Przykrywamy i wk∏adamy do lodówki na 24 godz. BezpoÊrednio przed podaniem obrane jab∏ko kroimy na drobne czàstki. Âmietan´ doprawiamy do smaku cukrem, solà i cytrynà. Fasol´ solimy i mieszamy z kilkoma kroplami oliwy. Âledzie uk∏adamy rz´dami. Pomi´dzy rz´dy k∏adziemy fasol´ i jab∏ko. Otaczamy wianuszkiem marynowanej cebuli. Wierzch, tu˝ przed podaniem na stó∏, dekorujemy Êmietanà . Wszystkie sk∏adniki powinny byç dobrze sch∏odzone.

Panoramiczna

ksià˝kowa lista przebojów

NAJLEPIEJ SPRZEDAJĄCE SIĘ TYTUŁY W GRUDNIU 2005 r. LIBER Sp. z o.o. Warszawa, Krak. PrzedmieÊcie 24 www.liber.pl 1. J. Baudrillard „Symulakry i symulacja“, SIC! 2. E. Goffman „Piętno. Rozważania zranionej tożsamości“, GDAŃSKIE WYD. PSYCHOLOGICZNE 3. J .Baudrillard „O uwodzeniu“, SIC! 4. J. Dehnel „Żywoty równoległe. Nowa poezja polska“, ZIELONA SOWA M. Friedman „Janis Joplin żywcem pogrzebana. Fortuna i fatum“, W.A.B. E. Rylski „Warunek“, ŚWIAT KSIĄŻKI 5. M. Atwood „Penelopiada“, ZNAK 6. G. Sorman „Made in USA. Spojrzenie na cywilizację amerykańską“, PRÓSZYŃSKI i S-KA

K. Armstrong „Krótka historia mitu“, ZNAK 7. L. Kołakowski „Kto z was chciałby rozweselić pechowego nosorożca?“, MUCHONOR J. Mackiewicz „Optymizm nie zastąpi nam Polski. Dzieła tom 18“, KONTRA 8. B. Obertyńska „W domu niewoli“, CZYTELNIK J. Podsiadło „Kra“, ZNAK 9. Jan Paweł II „Pozdrawiam i błogosławię. Listy prywatne papieża“, ŚWIAT KSIĄŻKI 10. E. Nowicka „Świat człowieka, świat kultury“, PWN Zb. Herbert, St. Barańczak „Korespondencja“, FUNDACJA ZESZYTÓW LITERACKICH Opracowa∏ PIOTR ISARCZYK

NA HUŚTAWCE CZYLI... NIE JEST TAK ŹLE (?) W poniedzia∏kowy wieczór, w Âródmiejskim OÊrodku Kultury w Krakowie przy ul. Miko∏ajskiej odby∏a si´ promocja tomiku poezji „...huÊtawka wychowuje kolejne pokolenia marzyciel-“. Tytu∏ tomiku to fragment wiersza jednego z laureatów konkursu. Niewielkich rozmiarów ksià˝eczka, nazwana mo˝e ciut na wyrost „antologià m∏odej poezji krakowskiej“ stanowi pok∏osie I Wojewódzkiego Konkursu Poetyckiego „roczników 80.“, w którym wzi´li udzia∏ g∏ównie licealiÊci i kilkoro studentów krakowskich szkó∏ i uczelni. Tym razem, bowiem przewiduje si´ rozszerzenie zasi´gu imprezy i cykliczne jej wznawianie. Jest wi´c szansa na poznanie nowych, m∏odych poetów - niekoniecznie zwiàzanych z Krakowem. Idea i zasady konkursu sà proste i czytelne. Mo˝e wziàç w nim udzia∏ ka˝dy, kto urodzi∏ si´ mi´dzy 1980 a 1989 rokiem i czuje si´ poetà. Utwory opatrzone god∏em ocenia 4-osobowa komisja, sk∏adajàca si´ z bkolei z roczników 70. - dwóch m´˝czyzn i dwu kobiet. Monika Mostowik - przewodniczàca jury, socjolog, scenarzystka, poetka i pisarka; Katarzyna Grzesiak filolog s∏owiaƒski, t∏umaczka, cz∏onkini krakowskiego oddzia∏u Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, ale przede wszystkim poetka, która napisa∏a do tomiku urocze pos∏owie; Marcin O˝óg prawnik i poeta; wreszcie Cezary Zalewski - dr filologii polskiej, filozof, krytyk, historyk literatury, pracownik naukowy UJ piszàcy wiersze. Na spotkaniu w poniedzia∏kowy wieczór by∏o kameralnie i nastrojowo. Zjawi∏o si´ te˝ kilkoro laureatów i El˝bieta Zechenter-Sp∏awiƒska - krakowska poetka i pisarka, która dzieli∏a si´ z przyby∏ymi swoimi spostrze˝eniami dotyczàcymi najm∏odszych poetów i ich twórczoÊci, a tak˝e ch´tnie czyta∏a na g∏os ich wiersze. Spotkanie prowadzi∏a Monika Mostowik. Przewodniczàca jury t∏umaczy∏a, jakimi kryteriami kierowano si´ przy wyborze najlepszych wierszy i o dystansie, jaki chciano uzyskaç, kierujàc konkurs w stron´ roczników 80. i zapraszajàc do ich oceniania roczniki 70. Mówiono nie tylko o samym konkursie i tomiku, ale te˝ ogólnie o poezji i potrzebie jej pisania. Ró˝ne sà style i motywacje zajmowania si´ poezjà. Ka˝demu zdarzy∏o si´ napisaç kilka s∏ów - choçby do szuflady. Warto trzymaç w∏asne wiersze - nawet te najstarsze i najwstydliwsze. Stanowià one szczególny rodzaj pami´tnika i mogà przywo∏aç wiele wspomnieƒ, których nie uda∏o si´ zapisaç np. na fotograficznej kliszy... Nie jest tak êle. Ponoç czytamy coraz mniej, ale jak si´ okazuje - du˝o piszemy. Ca∏y naród pisze wiersze :) ANNA G¸UCH

Panorama

17


Kultura

• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZE SMOK W ATENEUM

NOWY INFORMATOR Ukaza∏ si´ drukiem najnowszy INFORMATOR PTSM’2006. W nowym INFORMATORZE znalaz∏y si´ tak˝e adresy „flagowych“ schronisk m∏odzie˝owych w stolicach paƒstw, które sà zrzeszone w Êwiatowym ruchu schronisk m∏odzie˝owych. Wydawnictwo nie ma charakteru komercyjnego a jego koszt (wraz z przesy∏kà pocztowà) wynosi jedynie 8 z∏otych. Szczegó∏ówe informacje na stronach internetowych PTSM: www.ptsm.org.pl Warto przy okazji przypomnieç, ˝e Polskie Towarzystwo Schronisk M∏odzie˝owych prowadzi dzia∏alnoÊç na rzecz rozwoju schronisk m∏odzie˝owych oraz upowszechnia turystyk´ kwalifikowanà i edukacyjnà. Ponad 550 schronisk m∏odzie˝owych w Polsce i 5500 w 78 paƒstwach Êwiata zapewnia warunki noclegowe po najni˝szych cenach.

MAKBET W PAROWOZIE

W Teatrze Âlàskim trwajà przygotowania do marcowej premiery „MAKBETA“ w. Szekspira w re˝yserii Henryka Baranowskiego. Spektakl b´dzie równoczeÊnie wystawiany w j´zyku polskim i angielskim. Oprócz artystów Teatru Âlàskiego wyst´pujà mi´dzy innymi Naomi Sorkin i Peter Tate z londyƒskiego Playground Studio (www.theplayground.co.uk). W listopadzie, w skansenie kolejowym w podkrakowskich Krzeszowicach kr´cono zdj´cia do filmu, który b´dzie prezentowany w czasie spektaklu. Autorem zdj´ç jest doskona∏y operator Adam Sikora. Nie obesz∏o si´ bez drobnych wypadków. Jednego z elektryków ugryz∏ bezpaƒski pies. mowymi. Stàd w pozakonkursowej Panoramie Kina Niezale˝nego pokazano w tym roku 25 wartoÊciowych filmów z ca∏ego Êwiata i w ogóle publicznoÊç mia∏a okazj´ zobaczenia ∏àcznie ponad 100 filmów i form filmowych - od kilkuminutowych animacji po pe∏ne metra˝e fabularne. Odnotowaç wypada, ˝e zwyci´ski film zaliczyç mo˝na do obrazów odnoszàcych si´ do wspó∏czesnej rzeczywistoÊci. Opowiada on histori´ dwóch braci, mieszkajàcych na wsi ze starà, schorowanà i przykutà do ∏ó˝ka matkà. Synowie ukrywajà przed nià agoni´ gospodarstwa, wyprzeda˝ inwentarza, maszyn i ziemi.

TOFFI: „Z¸OTY ANIO¸“ DLA „UGORU“ „Z∏oty Anio∏“ - Grand Prix prezentujàcego kino niezale˝ne Toruƒskiego Festiwalu Filmowego TOFFI, zdoby∏ film Dominika Matwiejczyka „Ugór“. „Srebrnym Anio∏em“ wyró˝niono „Melodramat“ w re˝yserii Filipa Marczewskiego, a „Bràzowym Anio∏em“ - film „Paper Boy“ Janica Heena z Norwegii. W rywalizacji konkursowej uczestniczy∏o 19 filmów twórców pochodzàcych z 11 krajów. Ale toruƒska impreza to coÊ znacznie wi´cej ni˝ tylko rywalizacja o „Anio∏y“. TOFFI to przede wszystkim promowanie ambitnego i nieszablonowego Êwiatowego kina niezale˝nego, powstajàcego poza wielkimi wytwórniami fil-

18

Âlàski Teatr Lalki i Aktora „Ateneum“w Katowicach rozpoczà∏ sezon nowà sztukà Edmunda Wojnarowskiego (cenionego, wytrwa∏ego wspó∏pracownika „Panoramy“) p.t. „O SMOKU GRUBELOKU“. Prapremiera w re˝yserii Petra Nosalka, scenografii Pavla Hubicki, z muzyka Pavla Helebranda odby∏a si´ we wrzeÊniu 2005 roku. Przygotowany przez nich spektakl to baÊniowa historia o tym jak przez g∏upot´, chciwoÊç i pró˝noÊç ∏a-

Panorama


Muzyka bez granic

Redaguje ANNA G¸UCH

ENIA • WYDARZENIA • two staç si´ ma∏ym, wzbudzajàcym pogard´ stworzeniem i jak szybko mo˝e to zmieniç ˝yczliwoÊç, poczucie humoru, zwyczajny Êmiech. G∏ówny bohater, Torgolik, przybywa z daleka by zabawiç si´ podczas sobótkowego Êwi´ta. Okazuje si´ jednak, ˝e zamiast radoÊci, Êpiewu i taƒca napotyka coraz bardziej smutnych i beznadziejnie ponurych ludzi, którym miejscowy smok odebra∏ wszystkie uÊmiechy. Tryskajàcy humorem i optymizmem Torgolik postanawia oczywiÊcie rozprawiç si´ z tytu∏owym winowajcà... Interesujàcym pomys∏em autorskim jest wprowadzenie Êlàskiej gwary, którà - w opozycji do postaci z baÊniowej przestrzeni - pos∏uguje si´ ludowy bohater. Zderzenie tych dwu odmiennych Êwiatów i postaw sprawia, ˝e widowisko nabiera dodatkowych znaczeƒ. Przedstawienie adresowane jest zarówno do dzieci najm∏odszych, jak i tych w wieku szkolnym, przy czym sceniczna uroda inscenizacji zachwyci na pewno ka˝dego.

DOBRA WIADOMOÂå DLA MI¸OÂNIKÓW SERIALI Badania naukowe potwierdzajà, ˝e z roku na rok zwi´ksza si´ iloÊç tych, którzy regularnie i w coraz wi´kszym wymiarze czasowym oglàdajà seriale telewizyjne. Nic wi´c dziwnego, ˝e ich produkcja lawinowo rozrasta si´, a poszczególne tytu∏y coraz cz´Êciej majà ju˝ po kilkadziesiàt, kilkaset, ba! nawet ju˝ tysiàce odcinków. Na ogó∏ z autopsji wiemy, jakim dramatem dla niektórych telewidzów bywa niemo˝noÊç obejrzenia choçby tylko jednego odcinka lubianego przez nich serialu. Liczne powtórki, a tak˝e mo˝liwoÊç nagrywania programu telewizyjnego podczas nieobecnoÊci w domu dajà szans´ na to, ˝e z poÊlizgiem czasowym, ale jednak mo˝na dowiedzieç si´ o dalszych losach bohaterów „swych“ seriali. Dzi´ki Motoroli i MTV Networks International mi∏oÊnicy seriali, pozbawieni w danej chwili kontaktu z pilotem telewizora, b´dà mogli w miar´ skutecznie pocieszyç si´. Z myÊlà o nich wspomniane firmy wprowadzà niebawem na rynek pierwszy w historii serial przygotowany specjalnie... na telefony komórkowe. „Head and Body“ - bo taki tytu∏ nosi sk∏ada si´ na razie z oÊmiu odcinków (mobizodów), przedstawiajàcych pe∏ne humoru przygody bohatera, którego g∏owa stanowi oddzielnà cz´Êç w stosunku do reszty cia∏a. Wspó∏praca mi´dzy nimi, nawet w bardzo codziennych sytuacjach b´dzie bardzo frapujàca. Ten pierwszy serial na telefony komórkowe rozpowszechniany b´dzie w Azji, Ameryce ¸aciƒskiej, Europie oraz Stanach Zjednoczonych.

• POLECAMY • POLECAMY • POLECAMY • EL˚BIETA MIELCZAREK Blues Koncert A.A.MTJ 2005 Nie istnieje nic bardziej cennego w muzyce od chwili, gdy za sprawà samego artysty dokonuje si´ uwiecznienia na p∏ycie jego evergreen'ów. Blues Koncert jest muzycznà piecz´cià specyficznego czasu i niezwyk∏ych dzia∏aƒ autorstwa El˝biety Mielczarek. Ta p∏yta jest nie tylko zapisem muzyki ale te˝ t∏a historycznego, które t´ muzyk´ podsyca∏o wczesnych lat 80., artystycznej bohemy, przeÊladowaƒ muzyków grajàcych na ulicach, kameralnych klubowych koncertów. Dla polskiej muzyki, a szczególnie dla bluesa ju˝ nic potem nie by∏o tak kreatywne. I El˝bieta Mielczarek - okrzykni´ta wówczas Pierwszà Damà polskiego bluesa utrzyma∏a ten tytu∏ do chwili obecnej. Blues Koncert to prawdziwy rarytas - na p∏ycie znalaz∏o si´ 20 zremasterowanych utworów pochodzàcych z lat 1980-1983, zarejestrowanych m.in. w klubie Akwarium oraz na Okólniku w Warszawie, latem 80. roku. Obok starej szko∏y amerykaƒskiego bluesa (jak choçby znakomite piosenki z repertuaru Billy Holiday) na p∏ycie znala-

PRZECIW Krzycz´, Pasa˝er 2004 ObecnoÊç Przeciwu na scenie od 10. lat wyznacza pewnà cech´ lublinian na tle krajowego punk rocka. To bardzo dojrza∏y zespó∏, którego s∏ucha si´ tak jakby gra∏ od co najmniej 20 lat. Dzi´ki charakterystycznej zmiennoÊci

ANTIDOTUM Testowane na ludziach Nikt Nic Nie Wie 2005 Dawno temu w pewnym liceum grupa ludzi powo∏a∏a do istnienia zespó∏ Anti S U. Ju˝ jako Antidotum w roku 93. wydali jedynà p∏yt´ Katharsis w legendarnej Z∏otej Skale. Grali punk rocka wypruwajàc trzewia, po czym zamilkli na dobrych 10 lat. Dzisiaj powracajà jako antidotum w dobie politycznego szaleƒstwa. Zadziwiajàco aktualne teksty (materia∏ nagrano dwa la-

Panorama

z∏y si´ utwory wczeÊniej nie publikowane przez Mielczarek. Album zachowa∏ ˝ywy klimat tamtych koncertów. Dodatkowà atrakcj´ stanowià s∏yszalne trzaski - ten mankament techniczny wydawca celowo zostawi∏ na zremasterowanym krà˝ku, by zachowaç oryginalnoÊç zapisu. Na p∏ycie pojawili si´ m. in.: Jan „Kyks" Skrzek grajàcy na harmonijce ustnej oraz Piotr Ruciƒski na gitarze. To nie tylko genialna pamiàtka podsumowujàca okres wspó∏pracy kilku Êwietnych muzyków z El˝bietà Mielczarek, nale˝y jà traktowaç tak˝e jako zapowiedê majàcego si´ ukazaç najnowszego materia∏u artystki. Z emigracji do Berlina w po∏owie lat 80. Pierwsza Dama polskiego bluesa powraca bowiem na scen´ z majàcym si´ ukazaç niebawem, najnowszym projektem ∏àczàcym korzenie bluesowe z nowymi brzmieniami. Na stronie internetowej artystki w informacji na temat powstajàcej obecnie p∏yty pojawiajà si´ doskonale znane nazwiska, m.in.: b´bniarza Piotra „Jacksona" Wolskiego - za∏o˝yciela i lidera Tam Tam Project, twórcy szko∏y perkusyjnej Tam Tam Academy. Zanosi si´ wi´c na to, ˝e b´dzie to materia∏, który porzàdnie zatrz´sie scenà muzycznà. Blues Koncert zatem to rzecz obowiàzkowa by dok∏adnie poznaç geniusz wokalny El˝biety Mielczarek. tempa i dramaturgii, ich muzyka zyska∏a wolnoÊç od sztampy. Przeciw od poczàtku kluczy∏ mi´dzy punk rockiem i corem, zajmujàc miejsce w czo∏ówce obok takich formacji jak Dezerter. Ich najnowszy album Krzycz´ zawiera bonus - zremasterowany krà˝ek Mr. Fuck, pierwotnie nagrany na kasecie w 2000 r. oraz wideo koncertowe. Muzycznie Krzycz´ jest kontynuacjà poprzedniej p∏yty, zagrany czysto i punktualnie. To p∏yta tak˝e dla fanów Dezertera i nie tylko. ta temu), zaanga˝owane politycznie i egzystencjonalnie, okraszone charyzmatycznym g∏osem wokalistki to dawka najczystszego punk rocka. Testowane na ludziach to prawdziwa petarda energii i zadym. Warto zwróciç przy okazji uwag´ na ok∏adk´ p∏yty oraz jej tytu∏ - razem z nazwà zespo∏u tworzà ponurà i jak˝e przekornà odtrutk´, aktualnà zw∏aszcza w obecnej sytuacji politycznej. „Nielegalny", „Za spi˝owà bramà", czy „Nakaz kol´dy" mówià wszystko. Zapewne nie na d∏ugo, mo˝e wkrótce takie kawa∏ki jak te b´dà na indeksie utworów zakazanych. Znakomita i krzepiàca p∏yta w niezbyt pokrzepiajàcych czasach.

19


Muzyka bez granic

• NOWOÂCI P¸YTOWE • NOWOÂCI P¸YTOWE • NOWOÂCI P¸YTOWE • VADER The Art Of War Regain/Mystic

ANTIGAMA Zeroland Selfmadegod Antigama ju˝ na swoich pierwszych wydawnictwach pokaza∏a, ˝e gra muzyk´ przeznaczonà dla osób, które ostrych dêwi´ków s∏uchajà od dawna i gustujà w skomplikowanej i zakr´conej muzie. Ta p∏yta to kolejny krok zespo∏u do przodu. Po Discomfort, czyli debiutanckim albumie warszawian wydawa∏o si´, ˝e trudno b´dzie nagraç im równie dobrà p∏yt´. Zeroland to kolejna udana próba osiod∏ania chaotycznego dêwi´kowego wulkanu. Bardzo ciekawi mnie to jak wyglàdajà próby zespo∏u i jak faktycznie powstaje materia∏ na tak skomplikowanà p∏yt´. Bez wàtpienia na próbach musi si´ sporo dziaç. Podobajà mi si´ równie˝ przesterowane wokale ¸ukasza Myszkowskiego, znanego kiedyÊ z kapeli Sparagmos. P∏yta trwa tyko 24 minuty i w dodatku ostatni 9-minutowy tytu∏owy kawa∏ek zawiera odg∏osy dêwi´ków z syntezatora, szumów i przetworzonych g∏osów. Spokojny quasi-ambientowy utwór, który ma ukoiç nas po tornadzie. Chocia˝ koƒcówka Zeroland jest równie˝ niepokojàca. KtoÊ mo˝e zdziwiç si´: jak to, regularny album z kwadransem muzyki? Jednak tak intensywnie w naszym kraju nie gra ˝aden zespó∏. W tych zaledwie pi´tnastu minutach zawiera si´ wiele nieszablonowych pomys∏ów podanych w ostrej, trudnej w odbiorze, ale zarazem pi´knej grindcorowej muzie. Lata temu bezkompromisowe p∏yty reklamowano, ˝e zabijà pozera w kilka sekund. Zeroland robi to w setne sekundy. Jedynym minusem tego wydawnictwa jest ok∏adka. Spójrzcie zresztà sami.

Pora teraz dla sto∏ecznych muzyków na podbój Êwiata. Pierwszym krokiem jest podpisanie kontraktu z najs∏ynniejszà wytwórnià wydajàcà metalowà skomplikowanà muz´, czyli Relapse Records. Dzi´ki temu kilka utworów uka˝e si´ na sk∏adce Relapse. A.S.

20

Ostatnia p∏yta naszych eksportowców The Beast by∏a bez wàtpienia najgorszym i najnudniejszym krà˝kiem w bogatej historii grupy. Recenzowany minialbum utwierdzi∏ mnie w przekonaniu, ˝e Vaderowi wcià˝ brakuje pomys∏ów. P∏ytka zawiera intro i pi´ç premierowych kawa∏ków, w tym jeden instrumentalny (∏àczny czas trwania to 14 minut i 33 sekundy) oraz teledysk do tytu∏owej kompozycji. Niestety, olsztynianie zjadajà swój w∏asny ogon. Menad˝er grupy stwierdzi∏ kiedyÊ, ˝e Vader tyle zrobi∏ dla muzyki metalowej w naszym kraju, ˝e nie podlega ju˝ ocenie. Ja z uporem maniaka po raz kolejny napisz´, ˝e w∏aÊnie od takich zespo∏ów jak Slayer, Morbid Angel, Deicide, czy z naszego podwórka Behemoth nale˝y oczekiwaç zawsze wi´cej ni˝ od debiutantów czy Êredniaków. Na ka˝dej kolejnej p∏ycie powinni udowadniaç, ˝e sà wyjàtkowymi grupami. Jednak jak olsztynianie majà si´ rozwijaç, skoro menad˝er poklepuje ich po plecach, nawet jeÊli tworzà byle jakie kompozycje. To, ˝e zespó∏ si´ stacza, potwierdza równie˝ video-clip, który pasowa∏by do reklamy gry komputerowej dla nastolatków. Mo˝e teraz Vader chce zdobyç nowych s∏uchaczy wÊród nastoletnich maniaków gier? Ka˝dy nawet najwi´kszy wirtuoz ma krytyczne momenty w swojej karierze. Najgorsze jednak jest to, ˝e trudno b´dzie zespo∏owi powróciç do chwil triumfu (vide: „De Profundis“) bo olsztynianie, aby nadal si´ utrzymywaç z death metalu muszà co pó∏ roku wydawaç p∏yty, minialbumy itp. Nawet jeÊli nie majà pomys∏ów. By nie wypaÊç na vaderofoba, musz´ napisaç, ˝e oglàda∏em ich niedawno po raz n-ty na koncercie i na ˝ywo Vader wcià˝ nie zawodzi. A.S.

KAT Mind Cannibals Mystic To nie mog∏o si´ udaç! Przez 22 lata liderem, wokalistà i wizytówkà Êlàskiej grupy by∏ Roman Kostrzewski. Teraz jego miejsce zajà∏ Henry Beck. Polak mieszkajàcy w Niemczech i Êpiewajàcy w przeci´tnej grupie Pik. Beck jest lepszym wokalistà od Kostrzewskiego, ale nie posiada takiej charyzmy jak by∏y lider Kata. Poza tym fani zespo∏u ju˝ przeglàdajàc list´ utworów pierwszej od oÊmiu lat studyjnej p∏yty Kata, mogà wykrzywiç si´ widzàc tytu∏y piosenek w j´zyku angielskim. Jedno pozosta∏o w Kacie po staremu. Nadal ok∏adki p∏yt sà kiczowate. Tym razem cover wyglàda jak zrobiony przez 12-latka w Photoshopie. Ohyda. Muzycznie jest lepiej, ale spodziewa∏em si´ zdecydowanie ciekawszej p∏yty. Podstawowy zarzut to, ˝e temu albumowi brak energii. Ju˝ po kilku utworach wieje nudà. Album zosta∏ dobrze wyprodukowany, ozdobà równie˝ sà solówki i melodyjny utwór „Dark Hole - The Habitat of Gods“. Jednak tych plusów jest za ma∏o. Pojawiajà si´ równie˝ elementy orientalne. Luczyk po raz pierwszy w historii zespo∏u gra na sitarze, a w „Voodoo Time“ s∏ychaç b´bny afrykaƒskie, które nagrane zosta∏y w... Beninie. Po raz pierwszy równie˝ zespó∏ zamierza z angloj´zycznym materia∏em podbiç stary kontynent. Kat ma ju˝ za sobà tras´ europejskà z Six Feet Under oraz koncerty w Czechach z Helloween.

Panorama


Muzyka bez granic

Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKA

• JUBILEUSZOWA METALMANIA • JUBILEUSZOWA METALMANIA •

Znane sà ju˝ zespo∏y, które wystàpià 4 marca 2006 roku na dwudziestej edycji Metalmanii. G∏ównà gwiazdà b´dzie legendarna amerykaƒska grupa Testament na czele z pot´˝nym frontmenem Chuckiem Billym. Zespó∏ wystàpi w sk∏adzie razem z gitarzystà Ericem

Petersonem. Testament pod koniec lat osiemdziesiàtych nagra∏ znakomite thrashmetalowe albumy: The Legacy i New Order. Ostatni ich album The Gathering wyszed∏ szeÊç lat temu. Zespó∏ nie koncertowa∏ przez pewien czas, bo lider grupy Billy zmaga∏ si´ z rakiem. Po raz pierwszy w Polsce wystàpi Nevermore. Zespó∏ grajàcy ci´˝ko, ale bardzo melodyjne. Grupa promuje swój ostatni album This Godless Endeavour. Po raz kolejny wystàpi w katowickim „Spodku“ klimatyczny portugalski Moonspell i brytyjska Anatema. Z polskich bandów na du˝ej scenie zaprezentuje si´ Acid Drinkers i Hunter. Jedynym black metalowym bandem b´dzie norweski Carpathian Forest. Znakomitego ˝ywio∏owego koncertu spodziewaç mo˝emy si´ po Szwedach z Unleashed. Widzia∏em ich wiele razy i zespó∏ zawsze prezentowa∏ znakomità form´. Po raz pierwszy w Polsce wystàpià krajanie Unleashed, czyli Soilwork, który promuje niez∏à p∏yt´ Stabbing The Drama. Klasyczne heavy metalowe brzmienie natomiast reprezentowaç b´dzie podwalina niemieckiego metalu, równie˝ po raz pierwszy w Polsce - U.D.O., który doskonale znany by∏ jako lider legendarnej formacji Accept (w U.D.O. gra jeszcze jeden muzyk Accept Stefan Kaufmann ). Bardziej nowoczesne

brzmienia przedstawià rodacy U.D.O - metalcorowcy z Caliban, którzy w lutym wydadzà swój najnowszy krà˝ek - The Undying Darkness. Na du˝ej scenie zagra równie˝ formacja gitarzysty Metal Mike'a ChlaÊciaka (Halford) Pain Museum. Tradycyjnie pojawià si´ goÊcie zza wschodniej granicy. Tym razem techno death metal z Rosji - Hieronymus Bosch. Na du˝ej scenie planowany jest koncert jeszcze jednej grupy, b´dzie to specjalna niespodzianka. Podobnie jak podczas ostatnich edycji, zespo∏y b´dà równie˝ gra∏y na ma∏ej scenie.

Ceny biletów: 125/135 PLN - płyta i sektory czerwone, 155/165 PLN - sektory H i J, 200/210 PLN - loża. Informacje o sprzedaży biletów: tel.: 032/205 25 00 (wew 101), e-mail: koncerty@metalmind.com.pl, www.metalopolis.pl Sprzedaż wysyłkowa: tel.: 032/205 25 00 (wew 187), shop@metalopolis.com.pl, www.metalopolis.pl. Oficjalna strona festiwalu: www.metalmind.com.pl/metalmania

• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • Podwójne DVD Rush

Dwie wersje Sceptic

„R30“ to zapis jednego z najciekawszych koncertów na zesz∏orocznym tournee grupy Rush, która koƒczy 30 lat. CzternaÊcie kamer zarejestrowa∏o zespó∏ na ˝ywo, 24 wrzeÊnia 2004 roku w niemieckiej Festhalle w Hamburgu. Na pierwszej p∏ycie znajdà si´ 22 utwory prezentujàce przekrój dyskografii zespo∏u m.in: Hemispheres, The Spirit of Radio, Anthem, Tom Sawyer, Subdivisions, Earthshine, 2112, Limelight, na drugiej zaÊ zarówno znane, jak i nie publikowane wczeÊniej nagrania z lat 70. oraz mnóstwo dodatków, w tym szeÊç wywiadów z zespo∏em z lat 1977, 1982, 1991, 1994 i 2003. ¸àcznie 3 godziny i 40 minut. Do sprzeda˝y trafi równie˝ wydanie Deluxe 2 DVD + 2 CD. P∏yty audio b´dà zawiera∏y koncert z Frankfurtu (nie b´dà jednak dost´pne jako oddzielne wydawnictwo), zaÊ w pakiecie jako dodatki b´dà dwie kostki do gitar oraz pamiàtkowy identyfikator z koncertów zespo∏u.

Nowy Krisiun Brazylijczycy zakoƒczyli prace nad swoim nowym albumem zatytu∏owanym AssassiNation. Tym razem materia∏ zosta∏ zarejestrowany w niemieckim Stage One Studios pod okiem Andy'ego Classena (w tym samym miejscu powsta∏ ich znakomity nagrany w 2000 roku album Conquerors Of Armageddon). P∏yta ma si´ ukazaç pod koniec lutego nak∏adem Century Media Records. Po Krisiun mo˝na zawsze spodziewaç si´ technicznego death metalu na Êwiatowym poziomie.

Panorama

Ukaza∏a si´ czwarta p∏yta krakowskiej grupy Sceptic, zatytu∏owana Internal Complexity . Nagrania mia∏y miejsce w olsztyƒskim Studio X, pod okiem producenta Szymona Czecha (z którym zespó∏ wspó∏pracowa∏ ju˝ podczas nagrywania Pathetic Being). Mastering mia∏ miejsce w Elephant Studio. Ok∏adk´ p∏yty zaprojektowa∏a Joanna Woronkowicz. Na p∏yt´ trafi∏o dziesi´ç utworów. W dwóch z nich (cover Coroner „Paralized, Mesmerized“ oraz w „Those Who Remember“) zaÊpiewa∏ sprinter Marcin UrbaÊ, natomiast w pozosta∏ych Êpiewa Weronika Zbieg, znana równie˝ z zespo∏u Totem. Do p∏yty b´dzie do∏àczona sekcja mp3, w której znajdzie si´ ca∏y materia∏ z Internal zaÊpiewany Complexity przez Urbasia. Fani Sceptic b´dà wi´c mogli wys∏uchaç dwóch wersji p∏yty z alternatywnymi wokalami.

21


Moje 2/3

Brat

Przed trzema miesiàcami zmar∏ mój brat. M∏odszy i jedyny. Stale s∏ysz´ ten g∏os w telefonicznej s∏uchawce: „Rysio umar∏“. I stale wydaje mi si´ absurdalny, niedorzeczny, jak ze z∏ego snu, z którego si´ przebudz´. W latach minionych odesz∏o kilkoro bliskich, oraz najbli˝szych mi ludzi. Ich nieobecnoÊç stanowi∏a wstrzàs. Zawsze jest to wstrzàs, zawsze pozostaje ˝al, towarzyszy poczucie winy, ˝e czegoÊ si´ nie powiedzia∏o, bàdê przeciwnie, powiedzia∏o zbyt wiele, niepotrzebnie. Nie doÊç mocno mówi∏o o mi∏oÊci, przyjaêni, tym co pi´kne, a za g∏oÊno wyra˝a∏o pretensje, z∏oÊç. Ka˝de dotychczasowe odejÊcie osoby najbli˝szej by∏o w swoisty sposób zapowiadane -czy to wiekiem, czy chorobà, ró˝nymi znakami, powodujàcymi, ˝e nale˝a∏o to braç pod uwag´, przygotowaç si´ na najgorsze. Najgorsze, gdy˝ niezale˝nie od si∏y wiary, która powinna w ka˝dej sytuacji pozostawaç kwestià intymnà, osobistà, Êmierç bliskiej osoby jest g∏´bokà, palàcà ranà, czymÊ najgorszym. Nie mog´ pogodziç si´ z wolà Najwy˝szego, chocia˝by nie wiadomo jak màdrà i przenikliwà by∏ istotà. Ryszard odszed∏ nagle, niespodziewanie. To zawsze on, kiedy mówi∏em mu ˝eby dba∏ o siebie, odpowiada∏ buƒczucznie: „A kto jest po przejÊciach?“. To on odwiedzajàc mnie w szpitalu powtarza∏ z przyganà i troskà w glosie: „Czy ty zmàdrzejesz?“. Nie widywaliÊmy si´ za cz´sto, chocia˝ nie dzieli∏o nas morze, a zaledwie kilka przystanków tramwajowych. On mia∏ swoje zaj´cia, ja swoje. Paskudna rzeczywistoÊç, koniecznoÊç zdobycia Êrodków do ˝ycia powodowa∏a mojà i Jego pogoƒ. Pogoƒ nas wszystkich, sta∏ego braku czasu, nawet dla siebie. RozmawialiÊmy przez telefon. Jedyny rozsàdny wynalazek ostatnich lat - telefon komórkowy - pozwala∏ nam zawsze si´ odnaleêç, us∏yszeç swoje g∏osy, stworzyç namiastk´ obecnoÊci. By∏ robotnikiem. Tak pokierowa∏ los. Tak musia∏o si´ staç. By∏ robotnikiem, ale takim z którym mog∏em porozmawiaç o wszystkim. Którego zdanie by∏o dla mnie wa˝ne. Pami´tam, stanowi∏ dla mnie pewien rodzaj ochrony, gdy w poprzednim okresie zarzucano mi nazbyt ma∏e przywiàzanie do idei socjalizmu. Zawsze powtarza∏em - nie musz´ udawaç mi∏oÊci do klasy robotniczej, bardzo kocham mego brata. Ta mi∏oÊç przychodzi∏a, krzep∏a z latami. Pami´tam z czasów dzieciƒstwa, ˝e Jego obecnoÊç mnie dra˝ni∏a. By∏ m∏odszy, mniej opanowany. Ucieka∏em ˝eby nie zabieraç go na wspólne wyprawy. Zdawa∏o mi si´, ˝e plàcze si´ pod nogami. I chocia˝ by∏o mi´dzy nami zaledwie kilka lat ró˝nicy wydawa∏ mi si´ niedojrza∏y, dziecinny. My-

Êla∏em, ˝e bardzo si´ ró˝nimy. Towarzyszy∏ mi przywilej pierworodnego, najstarszego, bardziej wyrobionego, sprytniejszego. Cechowa∏a Go pracowitoÊç. Tak by∏o zawsze. To On, robiàc w domu najwi´cej najmniej zabiega∏ o poklask. Lata dzieciƒstwa, m∏odoÊci. Nak∏adajàce si´ na siebie klisze, jakieÊ strz´py obrazów. Jego dojrza∏a decyzja o doros∏oÊci. Budzàca mój szacunek. Nie wiem czy bym tak potrafi∏? Decyzja obracajàca w niwecz wiele planów, marzeƒ. Byç mo˝e dlatego do koƒca ˝ycia pozosta∏ marzycielem, pokrywajàcym to odrobinà szorstkoÊci, zamkni´tym w sobie. By∏ serdeczny i uczynny ale nie wylewny. Nikomu nie odmówi∏ pomocy. A t´ pomoc wymiernie wype∏nia∏. W swoim ˝yciu mia∏em wiele przychylnych, serdecznych osób. Mog∏em na nich liczyç. Ale nigdy tak jak na Rysia. Zawsze mówiliÊmy Rysio. Rysio to, Rysio tamto. Jemu mog∏em powiedzieç wszystko wiedzàc, ˝e nawet nie zgadzajàc si´ ze mnà wyrazi milczàcà aprobat´. Mia∏ wspania∏e r´ce i ogromnà wyobraêni´. Mówiono: „z∏ota ràczka“. Nie by∏o rzeczy z którà by si´ nie upora∏, nie naprawi∏, zmodernizowa∏. Z takimi talentami marnuje si´ - s∏ysza∏em nieraz. Czy si´ marnowa∏? Taka ju˝ uroda tego przekl´tego kraju, ˝e stawia na miernoty, kolesiostwo, byle jakoÊç. To zresztà teraz ma∏o wa˝ne, a z pewnoÊcià mniej wa˝ne. Bardzo mi Go brakuje. Nawet nie wyobra˝a∏em sobie, ˝e tak bardzo. Zresztà nigdy nie chcia∏em sobie wyobraziç, dziwnie wierzàc w prawa starszeƒstwa. To dopiero trzy miesiàce a zdaje mi si´, ˝e tak dawno nie rozmawialiÊmy, ˝e tak dawno Go u nas nie by∏o, gdy wpada∏ i bra∏ si´ za naprawy w mieszkaniu. „Co jeszcze?“ - pyta∏ i w tym pytaniu przejawia∏a si´ zwyczajna troska o nas, o mnie. Za du˝o pali∏. Stanowczo za du˝o. ProsiliÊmy, ostrzegaliÊmy. Wymàdrza∏ si´ wtedy na swój uparty sposób. Nie wiem dlaczego w tym upatrujemy jeden, mo˝e najpowa˝niejszy powód Jego nag∏ej Êmierci. A mo˝e jest to rodzaj, potrzeba usprawiedliwienia naszej oboj´tnoÊci, wy∏àcznego werbalizowania troski. Wiem, ˝e mog∏em wi´cej. To jest jak wyrzut. Dlaczego zabrak∏o mi uporu? Dlaczego gór´ bra∏o wygodnictwo? Ka˝dy odpowiada za swoje ˝ycie. Bardzo wygodne stwierdzenie. Mia∏em szcz´Êcie posiadaç wspania∏ego brata. Nie zawsze by∏em w stanie to sobie uÊwiadomiç. Teraz majàc obok siebie osoby tak bliskie i tak kochane brak Rysia odczuwam boleÊnie. To ból przychodzàcy nagle, tkwiàcy w pami´ci, w tym co by∏o a co jest, chocia˝ tego nie ma. ¸UKASZ WYRZYKOWSKI

Ukazuje si´ od 16 maja 1954 r. TYGODNIK ILUSTROWANY gospodarka, polityka, spo∏eczeƒstwo

Redaktor naczelny ¸UKASZ WYRZYKOWSKI Zast´pca redaktora naczelnego MARIOLA SEREDIN Dyrektor Przedstawicielstwa w Warszawie JACEK KUCHARSKI tel. (0 508) 238 826 Stale wspó∏pracujà: Wies∏aw ADAMIK, Sabina B¸A˚Y¡SKA, S∏awomir BOROWSKI, Zygmunt BRONIAREK, Henryk CZARNIK, Monika KANIOWSKA, Tomasz KUD¸A, Anna G¸UCH, Janusz KO˚USZNIK, Andrzej ¸OJAN, Jerzy PITERA, Grzegorz P¸ONKA, Wojciech SZCZAWI¡SKI, Edmund WOJNAROWSKI Katarzyna WYKA Adres redakcji: „Panorama”, ul. Brzoskwiniowa 32 43-190 Miko∏ów fax: (032) 757 07 28 Wydawca:

43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 DTP: AGENCJA REKLAMOWA Micha∏ Seredin 43-190 Miko∏ów, ul. Brzoskwiniowa 32 Kolporta˝: „Ruch” SA w Warszawie OKDP ul. Jana Kazimierza 31/33 00-958 Warszawa REDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREÂå OG¸OSZE¡, NIE ZWRACA MATERIA¸ÓW NIE ZAMÓWIONYCH, ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTU¸ÓW.

NUMER ZAMKNI¢TO 23 I 2006 r.

e-mail: panorama @ o2.pl tygodnik_panorama @ seredin.pl www.panorama.mikoland.net


Zło t a seria polskic h br ydżystów

- W 2005 roku polscy bryd˝yÊci zanotowali na arenie mi´dzynarodowej wiele sukcesów. Wszystko zacz´∏o si´ na Wyspach Kanaryjskich... - Miniony rok by∏ bardzo udany dla polskiego bryd˝a. Na czerwcowych otwartych Mistrzostwach Europy na Teneryfie nasi zawodnicy zdobyli medale w kilku konkurencjach, w tym ten najwa˝niejszy. Para Apolinary Kowalski - Piotr Tuszyƒski zosta∏a najlepszà parà naszego kontynentu. Sukcesy starszych kolegów kontynuowali juniorzy. W lipcu odby∏y si´ we W∏oszech Dru˝ynowe Mistrzostwa Europy juniorów m∏odszych (do lat 20) i juniorów (do lat 25). W obu tych konkurencjach nasze dru˝yny zdoby∏y z∏ote medale. Kolejne z∏oto na Akademickich Teamowych ME wywalczyli studenci z Uniwersytetu ¸ódzkiego. W sierpniu odby∏y si´ w Sydney Dru˝ynowe Mistrzostwa Âwiata juniorów. Nasza reprezentacja, wraz z ekipà USA by∏a wymieniana w gronie faworytów. Nic wi´c dziwnego, ˝e obie dru˝yny znalaz∏y si´ w finale, który mia∏ niezwykle dramatyczny przebieg. Po 96 rozdaniach by∏ remis (to tak, jakby w biegu maratoƒskim dwóch pierwszych zawodników wpad∏o na met´ uzyskujàc ten sam czas).W dogrywce lepsi byli Amerykanie, ale i tak srebrny medal to najwi´kszy sukces naszych juniorów w 50-letniej historii PZBS. - Nasi m∏odzi bryd˝yÊci osiàgn´li fantastyczne wyniki. Bez wàtpienia to rezultat màdrej i konsekwentnie realizowanej strategii. Pan jest jej autorem. - Praca z m∏odzie˝à to mocny atut w dzia∏alnoÊci PZBS. Zw∏aszcza na przestrzeni ostatnich trzech lat - dzi´ki zaaanga˝owaniu wielu dzia∏aczy w terenie oraz pozyskaniu Êrodków finansowych przekazanych

przez firm´ Prokom Software uda∏o si´ wyselekcjonowaç grup´ zdolnej m∏odzie˝y i zapewniç im optymalne warunki przygotowaƒ. To wszystko zaowocowa∏o medalami (najcz´Êciej z∏otymi) we wszystkich imprezach juniorskich w roku 2004 i 2005. - Kiedy Pana zdaniem najlepsi z naszych juniorów zdob´dà szlify reprezentantów Polski. W bryd˝u nie zawsze jest to taki szybki proces. - Niektórzy nasi juniorzy ju˝ grajà z powodzeniem w rozgrywkach open, sà równie˝ podstawowymi parami w I-Iigowych dru˝ynach. Na przyk∏ad Piotr Lutostaƒski reprezentowa∏ Polsk´ na Dru˝ynowych Mistrzostwach Âwiata w Pary˝u w 2003 roku, a w ju˝ w zesz∏ym roku reprezentowa∏ nas na Mistrzostwach Âwiata „Bermuda Bowl" w Portugalii. - Niestety, z Estoril nasi zawodnicy wrócili na tarczy... - No có˝, na Dru˝ynowe Mistrzostwa Âwiata pojecha∏y trzy pierwsze pary wy∏onione po demokratycznych rozgrywkach kadrowych. Zdaniem wielu ekspertów, by∏a to najs∏absza reprezentacja w historii naszych wyst´pów na tej imprezie. Wynik potwierdzi∏ te oceny. Na szcz´Êcie honor polskiego bryd˝a uratowali Piotr GawryÊ - Marcin LeÊniewski, którzy wraz z amerykaƒskà parà Grant Baze - Peter Schneider wygrali odbywajàce si´ równolegle 5. Otwarte Mistrzostwa ÂwiataTeamów (Transnational Teams). Tak wi´c miniony rok zakoƒczyliÊmy ostatecznie kolejnym z∏otym akcentem. - Zajmuje Pan w europejskiej federacji bryd˝a sportowego presti˝owe i eksponowane stanowisko. Dzi´ki Pana staraniom Polska otrzyma∏a mo˝liwoÊç zorganizowania w 2006 roku Dru˝ynowych Mistrzostw Europy w Warszawie. - Gdy Europejska Liga Bryd˝a przyzna∏a nam organizacj´ DME 2006 powsta∏ Komitet Organizacyjny, który opracowa∏ szczegó∏owy plan przygotowaƒ. Wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem. Pierwszym wydarzeniem by∏o spotkanie z udzia∏em prezydenta EBL, pana Giannarigo Rony, na którym zaprezentowaliÊmy logo Mistrzostw, Komitet Organizacyjny i co najwa˝niejsze naszych partnerów. Sponsorem tytularnym jest oczywiÊcie firma Prokom Software, z którà wspó∏pracujemy od wielu lat i która jest wielkim przyjacielem naszej dyscypliny. Pozostali sponsorzy to: CA IB Polska, Vistula, Jyske Bank A/S - oddzia∏ w Polsce, X - team oraz Team - Serwis poligraficzny. Mamy równie˝ wielu patronów medialnych, na czele z Telewizjà Polskà, jest w tym gronie tak˝e katowicka „Panorama", na ∏amach której mam nadziej´, b´dziemy na bie˝àco informowaç o przygotowaniach do tej wa˝nej imprezy. - Dzi´kuj´ serdecznie za rozmow´.

RADOSŁAW KIEŁBASIŃSKI - 44 lata, żonaty, dwóch synów. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (mgr filologii angielskiej) oraz Podyplomowe Studium Organizacji i Zarządzania na UW. Absolwent wielu kursów i szkoleń z zakresu marketingu i sprzedaży produktów finansowych (w tym m.in.w USA). Od 1988 roku członek Zarządu PZBS -najmłodszy działacz w historii Związku. W 1994 roku powierzono mu funkcję wiceprezesa do spraw zagranicznych. W 1995 wybrany do Komitetu Wykonawczego European Bridge League (EBL). W 2000 roku wygrał wybory i został preze-

sem PZBS. Wybrany ponownie na 4 -letnią kadencję w 2004 roku. Wiceprezydent Europejskiej Ligi Brydżowej (IBPA) i członek Komitetu Wykonawczego Światowej Federacji Brydża (WBF). W 2004 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Brydżowych (IBPA) przyznało mu tytuł „Osobistości Roku 2004". Autor kilku książek, m.in. „Angielski dla brydżystów", oraz wydanej w Kanadzie „Bridge Magicians" opisującej najpiękniejsze zagrania polskich brydżystów. Zawodowo - Dyrektor Generalny Jyske Bank A/S - oddział w Polsce Hobby: tenis, muzyka poważna, „no i trochę ... brydż".

Z Rados∏awem Kie∏basiƒskim - prezesem Polskiego Zwiàzku Bryd˝a Sportowego rozmawia Tomasz Kud∏a.


Tel.: (0-501) 503 914

Malarskie wędrówki Dariusza Orszulika

ZIMOWE WIERZBY Fascynują o każdej porze roku, ale zimą jakby stawały się bardziej wyraziste w swoim kształcie. W ludowej tradycji zamieszkiwane przez duchy przrody. To właśnie ich oryginalny kształt jest tym, co nas w nich pociąga, co inspiruje malarzy, muzyków, pisarzy, poetów... Namalowałem je w okolicach Nałęczowa. Ich piękne odbicia w zamarzniętej rzece dodają lekkości i urody mojej akwareli.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.