The Residents #2

Page 17

15

Za dużo, by zmieścić w jednej instytucji Liesbeth Bik i Jos van der Pol tworzący kolektyw Bik Van der Pol rozmawiają z Agnieszką Sural o użyteczności, wyczuciu miejsca i uzupełnianiu braków. Podczas rezydencji w Warszawie pracowali nad wystawą kolekcji Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Jako kolektyw działacie od 1995 roku. Jak przez ten czas zmienił się świat sztuki? W latach 90. świat sztuki był stosunkowo niewielki. Dominowały wtedy Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone, a ich kontakty z innymi regionami czy zainteresowanie nimi były właściwie niewielkie. Oznaczało to, że inne światy sztuki pozostawały praktycznie niezauważane przez Zachód. Gdy na początku lat 90. opadła żelazna kurtyna, wszystko się zmieniło: kapitalizm przyspieszył, pojawiły się możliwości swobodnego podróżowania i robienia interesów, a świat sztuki stał się bardziej globalny. Tak jak gospodarka, pchana przez kapitalizm i globalny rynek. W efekcie rozmaite kultury – chińska, afrykańska, południowoamerykańska i środkowoeuropejska – zyskały na widoczności. Dotychczas pracowaliście z kolekcjami we Francji i Korei Południowej. Pracowaliśmy z kolekcją FRAC [Fonds régional d‘art contemporain / Regionalny Fundusz Sztuki Współczesnej] Nord-Pas de Calais w Dunkierce. To było w 2002. Poproszono nas o stworzenie nowej pracy, realizację solowej wystawy naszych istniejących projektów w przestrzeni FRAC,

a także o działanie z jego zbiorami. Podstawowa zasada obowiązująca we wszystkich ośrodkach FRAC we Francji jest taka, że ich kolekcje powinny stale podróżować, być nieustannie udostępniane, stanowią bowiem „dobro publiczne”. My zawieźliśmy ich kolekcję do TENT, centrum sztuki współczesnej w Rotterdamie. Koszty transportu prac poniósł sponsor, dlatego mogliśmy pokazać tam aż sto pięćdziesiąt dzieł. Na czym polegała wasza metoda pracy? Kolekcja FRAC składała się wtedy z około sześciuset pięćdziesięciu obiektów. Gdy po raz pierwszy weszliśmy do magazynu, stwierdziliśmy, że jest to bardzo inspirujące miejsce. Skrzynie z dziełami sztuki miały karteczki z nazwiskami i adresami. Można było sprawdzić, gdzie dana rzecz była pokazywana, dokąd podróżowała. Skrzynie poruszają wyobraźnię nie mniej niż prace, które się w nich kryją. Po dłuższym namyśle i rozmaitych próbach uznaliśmy, że podstawą wyboru każdego dzieła będzie dyskusja, jaką między nami wywołało. Niektóre rzeczy mogły być mniej interesujące same w sobie, a mimo to odegrały jakąś rolę w naszych rozmowach. Czasem praca była ważna dla naszego sposobu myślenia albo znaliśmy ją z opowieści czy lektur, skorzystaliśmy więc z szansy, by wreszcie zobaczyć takie dzieła na żywo. Dokonaliśmy wstępnego wyboru stu pięćdziesięciu prac, a potem zadaliśmy sobie pytanie: co ten wybór oznacza dla innych? Zaprosiliśmy dziewięć osób i grup – artystów, pisarzy, kuratorów, filmowca, architektów, zawodowego kucharza – w tym, między innymi, polską artystkę Paulinę Ołowską, którą dobraliśmy w parę z Amerykanką Jill Magid. Poprosiliśmy wszystkich, żeby dokonali własnych selekcji spośród wybranych przez nas prac. Istotne było, by osoby, które zaprosiliśmy, potrafiły uzasadnić


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.