The Residents #4

Page 43

41

Wojna, która nie jest wojną Jaśmina Wójcik w rozmowie z Bogną Świątkowską Czy jadąc do Palestyny, byłaś przygotowana na to, co tam się dzieje w sensie politycznym, społecznym, ekonomicznym? Nie. Kiedy patrzę z perspektywy roku, myślę, że było to w moim życiu doświadczenie graniczne. Zdecydowanie. Najmocniejsze, a jed­ nocześnie też najpiękniejsze w jakimś sensie. Jeśli można tu w ogóle mówić o pięknie. Na to doświadczenie złożyło się wiele sprzeczności. Rozpacz wywołana obserwacją tego, co tam się dzieje, w jaki sposób są tam traktowani ludzie przez władze i wojsko izraelskie i jak bardzo to nie przenika właściwie do zewnętrznego świata, chociaż o konflikcie na Bliskim Wschodzie tyle przecież napisano i powiedziano. Zobaczyłam wojnę, która nie jest wojną. Jest ciągłym de­ likatnym przesuwaniem granic tego, co jest okupacją. Przypomina trochę zapadanie w chorobę psychiczną. Zanim moja babcia zaczęła chorować, miałam wyobrażenie, że choroba to jest coś, co się nagle wydarza. A w rzeczywistości to są drobniutkie kroczki. I tutaj też wojna postępuje drobnymi kroczkami, które jednocze­ śnie są potwornie radykalne, nie co­ fają się przed niczym. Do tej pory nie potrafię sobie tego ułożyć w głowie. Mieszkałam w Kazimierzu i historia Żydów czy Izraelczyków była dla mnie ważna, dramatyczna, koszmarna. Jako Polka po książkach Jana Grossa czułam się źle. Chciałam coś z tym zrobić, że my Polacy zachowaliśmy się wobec Żydów nie tak, jak powinniśmy. A teraz zobaczyłam, że sami stali się agresorem. Zaczęłam w tym kopać,

żeby zrozumieć, w jaki sposób ofiara staje się katem. Przed wjazdem na terytoria Palestyny, przy izraelskich punktach wojskowych, stoją wielkie zniechęcające tablice, informujące, że wjeżdża się na własną odpowiedzialność, że grozi to śmiercią. W trzech językach sugerują, że wjeżdżamy na teren, gdzie wszyscy będą czyhać na nasze życie. A po przekroczeniu granicy orientujemy się, że po prostu jesteśmy w środowisku ludzi, którzy zmagają się z ogromnymi problemami dnia codziennego genero­ wanymi przez okupację, są ograniczeni przez sytuację polityczną, w której trudno się odnaleźć, połapać we wszystkich paradoksach i zaszłościach historycznych. Między innymi burzeniu uprzedzeń i stereotypów dedykowane było Qalandia Biennale, którego byłaś uczestniczką w edycji 2018. Biennale było dla mnie niesamowitym doświadczeniem, bo miałam okazję być wewnątrz. Nie czułam się turyst­ ką. Interesują mnie zawsze ludzie i to, w jaki sposób żyją, jak opowiadają o sobie i sposobach zachowywania swojego dziedzictwa. Interesują mnie drobne, a jednak mocne gesty ocalające, które otwierają nam oczy. Zaczynamy dostrzegać budowle, ludzi, ich samoorganizację. Jeśli jesteś na orbicie turystycznej, to w ogóle tego nie widzisz. W Ramallah miałaś stworzyć pracę inspirowaną w jakiś sposób przez to miasto. Poza tym mieliście wolną rękę i swobodę w doborze tematu. Jak wy­ glądał ten proces? Zetknęłaś się z masą rzeczy, które mogły być inspirujące dla ciebie jako artystki i człowieka. Jak zdecydowałaś się na współpracę z Mohammadem Salehem? Poznawaliśmy w Palestynie dużo różnych ludzi i grup – pracujemy w tandemie z Jakubem Wróblewskim, operatorem. Robiliśmy research w różnych miejscach, nie tylko


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.