fot. Wojciech Waloch
NR
58 maj 2009
MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 ::: Nakład 10 000 ::: Gazeta bezpłatna
Bachanaliowe szaleństwo czas zacząć str. 14 - 17
Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary
2
MAJ 2009
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ISSN 1730-0975 al. Podgórna 50, 65–001 Zielona Góra tel./fax +48 68 328 7876, gazeta@uzetka.pl www.uzetka.pl WYDAWCA: Stowarzyszenie Gazety Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego
Drodzy Maturzyści - powodzenia na egzaminach!!! Trzymamy za Was kciuki! Tak samo jak za naszych maturzystów w redakcji: Paulę Mościcką, Mateusza Kasperczyka i Michała Żuka. Pokażcie, że umiecie! :-)
Słowo naczelne
REDAKTOR NACZELNA: Kaja Rostkowska k.rostkowska@uzetka.pl
SKŁAD: Kaja Rostkowska, Marcin Grzegorski, Maciej Kancerek KULTURA: red. Maciej Kancerek m.kancerek@uzetka.pl Łukasz Michalewicz, Malwina Ławicka AKTUALNOŚCI: Grzegorz Biszczanik, Grzegorz Czarnecki, Marzena Toczek, Paula Mościcka, Sebastian Sobiech, Kornelia Kornosz, Kamil Zając, Iga Kołacz, Wojciech Lewandowski, Monika Renc SPORT: red. Kamil Kwaśniak k.kwasniak@uzetka.pl Weronika Górnicka, Kamil Kolański MYŚL SŁOWEM PISANA red. Iwona Turzańska i.turzanska@uzetka.pl FOTO Thomas Zobl, Wojciech Waloch, Krzysztof Burda OGŁOSZENIA I REKLAMY: Marcin Grzegorski, 0 602 128 355 m.grzegorski@uzetka.pl DRUK: Drukarnia „AGORA” Piła. Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
fot. Wojciech Waloch
Z-CA RED. NACZ.: Kornelia Kornosz k.kornosz@uzetka.pl
Mamy tupet - akurat jak zaczynają się matury, my robimy największą imprezę studencką - Bachanalia. Drodzy Maturzyści, jeśli tylko znajdziecie chwilę na relaks, zapraszamy na bachanaliowe koncerty. Parlament Studencki przygotował program, jakiego jeszcze nie było. Disco polo w Bachanalia? „Szału jajników nie poczułam” - tak to komentujecie na www.forum.uzetka.pl... Ale nie czarujmy się, disco polo czy nie, to od nas tylko zależy, czy będziemy bawić się dobrze :-) *** Na wiosnę zawsze atakują nas wieści o rozmaitych trendach. Co Wy na to, żeby pielęgnować trend NIEOBOJĘTNOŚCI? Przez ostatni miesiąc żyliśmy Przeglądem Piosenki Nieobojętnej „Włóczęga” (relacja i fotki na portalu www.uzetka.pl), który odbył się w zielonogórskim Kawonie. Pojawiło się na nim czternastu młodziutkich wykonawców muzyki NIEOBOJĘTNEJ. I pal licho, że zaskoczyli organizatorów, którzy spodziewali się piosenek wyłącznie lirycznych, aktorskich
czy kabaretowych... Pojawił się nawet ciężki rock i folklor - czemu nie? Piosenki były nieobojętne, publiczność wobec nich także. Ale jeszcze bardziej cieszy, że tyle osób pozostało NIEOBOJĘTNYCH wobec pomysłu Przeglądu. Że udało się go zorganizować, że publiczność wypełniła lokal, że brawa były potężne. Okazuje się, że studenci nie są tacy obojętni... Zróbmy wszystko, aby NIEOBOJĘTNOŚĆ na stałe wpisała się w kulturę studencką, jako jej najważniejszy prąd. Myślę, że to możliwe. A Wy? *** Wszystkiego bachanaliowego. Pozdrawiam!
Kaja Rostkowska Redaktor naczelna
k.rostkowska@uzetka.pl
Studio Bachanaliowe w Akademickim Radiu INDEX 12, 13, 14 maja o godz. 11:00, 13:00 i 16:00. Relacje na żywo, zapowiedzi, sondy. Włącz się►►► www.index.zgora.pl
◄► www.uzetka.pl ◄►
96 fm ◄◄◄
3
MAJ 2009
Wiosenne nieporządki
Otwartych miejsc w naszym mieście, gdzie można „oddać się” rekreacji jest niewiele. Ja wybrałem się do Ochli. Przede mną wybór: „dzika Ochla” czy ta „ucywilizowana”? Na miejscu okazuje się, że jest tylko jedno wyjście: dzika. Teren ucywilizowany jest nadal zamknięty przed ludźmi i co najwyżej możemy sobie pospacerować wokół ogrodzenia. ▪ Zielenią się... butelki Jakiś czas temu „Gazeta Lubuska” pisała o planach nowego dzierżawcy tego terenu: „będą łódki, minizoo, restauracja, a być może basen kąpielowy z ratownikami - tak ma wyglądać rekreacyjne miejsce, nazywane Dziką Ochlą. Pierwsza odsłona już w maju”. Co prawda odbyła się już w „Dzikiej Ochli” majówka, ale stan czystości nadal jest zadziwiający... Spacerując wokoło wody dostrzegamy pierwsze oznaki wiosny, i nie mam tu na myśli pierwszych kwiatów. Zaczęło kwitnąć i zielenić się, owszem, ale od śmieci! Po wodzie pływają łabęREKLAMA
dzie, kaczki i brązowe przezroczyste butelki, torby na śmieci, reklamówki, a nawet kosze, które powinny chyba stać przy ścieżce... A jak sprzątać, to teraz, bo później będzie tylko trudniej pozbyć się śmieci z wody i jej okolicy. Mam nadzieję, że jak ponownie zjawię się na „Dzikiej Ochli” z aparatem, to nie zobaczę żadnych kwitnących butelek i worków, a Wy zobaczycie tętniący wiosną fotoreportaż z „Dzikiej Ochli”, a nie żółtą łódź podwodną o kształcie śmietnika... ▪ Są takie miejsca Warto jednak odwiedzić ogród botaniczny w Zielonej Górze, który zajmuje ponad 2 hektary i znajduje się przy ul. Botanicznej. Za 1 zł możecie spędzić w tym malowniczym zakątku cały wiosenny dzień. Ogród botaniczny powstał według projektu inspektora Rickhebena, wcześniejszego kierownika ogrodu botanicznego we Wrocławiu. W otaczającym ogród parku dendrologicznym zbudowano ziemny amfiteatr, jeziorko z wodospadem oraz
fot. Mateusz Stawecki
Zrobiło się cieplej, a za sprawą ostatniej zmiany czasu, coraz dłużej możemy cieszyć się słońcem. Można zadać sobie jednak pytanie: gdzie?
Czy to żółta łódź podwodna? Nie, to kosz na śmieci pływający w stawie w Ochli. punkt widokowy. Odbudowa ogrodu miała miejsce w latach 2006-2007 i kosztowała 6 mln PLN, z czego 1/3 stanowiły fundusze europejskie. Inicjatorami odbudowy byli lokalni wykładowcy uniwersyteccy oraz ekolodzy. Odbudowany ogród zajmuje znacznie mniejszą powierzchnię niż protoplasta sprzed II wojny światowej. Ale wszystko zostało odtworzone według pierwotnych założeń z 1925 r. Odrestaurowano m. in. oczko wodne i alpinarium z roślinami górskimi charakterystycznymi dla Karkonoszy, nad rowami przerzucono mostki. Ogród jest podzielony na tzw. REKLAMA
strefy roślinne, w których można podziwiać okazy z różnych kontynentów, ale też charakterystyczne dla tutejszego regionu oraz rośliny użytkowe, np. majeranek czy tymianek. Miasto przekazało ogród w zarząd Uniwersytetowi Zielonogórskiemu. Mateusz Stawecki
Galerię z Ogrodu Botanicznego możecie zobaczyć na portalu www.UZetka.pl w zakładce Galeria. Zapraszamy!
4
MAJ 2009
Będzie NOWA BIBLIOTEKA!
Na początku przyszłego roku rozpocznie się budowa nowej biblioteki Uniwersytetu Zielonogórskiego. Budynek będzie postawiony w campusie B (al. Wojska Polskiego) między głównym gmachem A-16 a Instytutem Neofilologii.
Starania trwały długo, ale opłacało się. Wizja nowej ▲ Wizualizacja projektu Biblioteki Uniwersyteckiej ▼ biblioteki przerasta najśmielsze oczekiwania: będzie to duży budynek z wielką przestrzenią w środku, przestronny i funkcjonalny. Taki, w którym nam, studentom na pewno nie będzie ciasno ani ponuro. Najbardziej doceniamy jednak plan cyfryzacji i udostępnienia części wydawnictw elektronicznie. Na razie trwają prace nad przekształceniem pierwotnego projektu. zakładał on, że w bibliotece powstanie również część dydaktyczno-konferencyjna. Wymagałoby to jednak znacznie wyższych kosztów, na które uczelnia nie może sobie pozwolić. Jak powiedział nam Rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego, prof. Czesław Osękowski, do końca wakacji etap przekształcania pierwotnego projektu powinien być zakończony. Po tych zmianach koszt całej budowy będzie niższy. Podstawowym wkładem finansowym są pieniądze unijne. Na budowę biblioteki i remont akademika "Wcześniak" uczelnia pozyskała 56 mln zł. Obie inwestycje znalazły się na liście indykatywnej LubuProf. Czesław Osękowski, Rektor UZ: skiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Jak W środku oprócz tradycyjnych zbiorów ksiąwytłumaczył Rektor, obliguje to uczelnię do podpożek i czytelni mają powstać obiekty przeznarządkowania się normom wynikającym z rozporzączone do indywidualnej pracy. Nie zabraknie dzeń sformułowanych przez Unię Europejską przy też sal, w których żacy będą mieli możliwość korzystaniu z jej środków. Jedną z nich jest reżim czaskorzystania z Internetu. Trzeba iść z duchem sowy. Biblioteka zostanie oddana do użytku w roku czasu. Powstanie także biblioteka cyfrowa 2012. z rozbudowaną częścią wydawnictw elektronicznych. Malwina Ławicka Akademickie Radio INDEX
MAJ 2009
JAK ĆWICZENIA AIKIDO POMAGAJĄ OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM? 7.05.2009 odbędzie się wykład dla studentów niepełnosprawnych Uniwersytetu Zielonogórskiego. Tematem wykładu jest: „Wykorzystanie ćwiczeń aikido w gimnastyce korekcyjnej dla osób niepełnosprawnych ruchowo”. Wykład zostanie wygłoszony przez dr Andrzeja Mroczkowskiego. Celem spotkania jest przedstawienie osobom niepełnosprawnym możliwości uczestnictwa w zajęciach aikido, planowanych dla studentów niepełnosprawnych naszej uczelni w przyszłym semestrze. Zaprezentowane zostaną różnego rodzaju ćwiczenia, które mogą być stosowane w zależ-
ności od posiadanej dysfunkcji ruchu. Proponowane ćwiczenia będą zawierały w sobie aspekt samoobrony związany z aikido. Głównym jednak ich celem będzie zaproponowanie formy ruchu, która spełniałaby zadanie korekcyjno - wyrównawcze, przy określonej niepełnosprawności ruchowej. Spotkanie odbędzie się o godz. 17:30 w budynku Sali Gimnastycznej Uniwersytetu Zielonogórskiego na ulicy Prostej - w sali nr 1.
Zapraszamy!
5 CAPOEIRA W PIĘKNYM WYDANIU Klub sportowy Capoeira Gerais w Zielonej Górze (czyt. Kapułera Żerajs) zaprasza na imprezę sportowo-kulturalną o nazwie „II Festiwal Capoeira”. Festiwal ten będzie poświęcony Capoeira oraz kulturze afro brazylijskiej. Capoeira to brazylijska sztuka walki, która cechuje się widowiskowością oraz akrobatycznymi ruchami. Capoeira Gerais istnieje w Polsce od ponad 4 lat. Organizujemy cyklicznie szereg warsztatów, dzięki którym mamy okazję współpracować z najlepszymi nauczycielami z całej Europy. II Festiwal Capoeira jest to impreza, która odbywać się będzie w Zielonej Górze w dniach 29 - 31 maja 2009 r. W programie oprócz licznych pokazów Capoeira można będzie zobaczyć również samba
show w wykonaniu tancerek z zielonogórskiego „Studia Tańca Freestyle”. Na imprezę mają przybyć mistrzowie i instruktorzy Capoeira z Brazylii oraz Europy (Włochy, Szwajcaria, Niemcy, Francja). Punktem kulminacyjnym programu będzie ceremonia tzw. „batizado”. Jest to moment, w którym adepci Capoeira będą zdawać na stopnie, świadczące o ich poziomie zaawansowania. Ze względu na swą widowiskowość i pozytywną energię, którą niesie ze sobą Capoeira na pewno będzie to coś miłego dla oka oraz godnego polecenia.
Więcej informacji na: www.capoeiragerais.pl
6
MAJ 2009
dzień matki - studentki
26 maja będziemy składali życzenia swoim mamom. Ale to także święto studentek, które już mają swoje maleństwo. Wywiad z Magdaleną Front, studentką III roku Filologii Polskiej na Uniwersytecie Zielonogórskim. Urodziłaś Piotrusia na drugim roku studiów. Było ciężko? Jeśli pytasz o przebieg porodu, to powiem tylko, że z całą pewnością nie planuję już więcej dzieci. Sam fakt urodzenia dziecka w roku akademickim nie ma większego znaczenia. Nie chciałaś zerwać studiów z powodu ciąży? Oczywiście, że nie. Nie planowałam nawet tymczasowej przerwy w nauce. Wręcz przeciwnie. Teraz, gdy jestem odpowiedzialna za Piotrusia, tym bardziej powinnam skończyć studia, ponieważ to zapewni mi pracę i w miarę stabilną przyszłość. Bez odpowiedniego wykształcenia utrzymanie rodziny jest dużo trudniejsze. A trzeba pamiętać o tym, że jest to obowiązek nie tylko mężczyzny. Jak szybko wróciłaś do nauki po porodzie? Jeśli dobrze pamiętam, to jakieś trzy tygodnie po porodzie. Wiem, że to stanowczo za szybko, ale czułam się dość dobrze. Poza tym, im dłużej bym zwlekała, tym większe zaległości w materiale musiałabym nadrabiać, a w mojej sytuacji to już problem. Wykładowcy traktowali Cię jakoś szczególnie? Szczególnie nie, ale byli bardzo mili, często pytali o moje samopoczucie i ułatwili mi zdanie sesji egzaminacyjnej. Planowałam przełożenie jej na marzec. Moje podanie zostało szybko rozpatrzone, ale nie było to potrzebne. Wszyscy wykładowcy
wykazali się zrozumieniem i bez problemu pozwolili mi zaliczyć swój przedmiot dużo wcześniej, jeszcze w styczniu. Na marzec odłożyłam tylko jeden, najcięższy egzamin. Poza tym, można powiedzieć, że miałam pewne przywileje podczas odgrywania scen na zajęciach z logopedii i emisji głosu. Miałam ten komfort, że nie musiałam stać, a przy ocenianiu moich wystąpień nie zwracano uwagi na oddech, który przecież był znacznie utrudniony. Zresztą, pani doktor często rozmawiała ze mną o zdrowiu moim i dziecka, uspokajała przed porodem i ciągle przypominała o prawidłowym oddychaniu… Czym różnią się studia przed urodzeniem dziecka i po urodzeniu? Hehe, tym, że po urodzeniu dziecka, po zajęciach kobieta obywa się bez innych przyjemności i dużo chętniej wraca do domu. Z czego musisz rezygnować mając dziecko? Często słyszę to pytanie i szczerze mówiąc, trochę mnie ono dziwi. Macierzyństwo to nie choroba! Nie zatrzymuje mnie siłą w domu, nie przykuwa do łóżka. Nie muszę z niczego rezygnować wychowując dziecko. Jeśli mam ochotę na spacer, ubieram synka i wychodzę. Kiedy chcę spotkać się z przyjaciółmi, zapraszam ich do siebie albo proszę rodziców o zaopiekowanie się Piotrusiem. Wbrew temu, co się mówi, mam czas wolny tylko dla siebie i nie widzę powodu, żeby rezygnować całkowicie z przyjemności. Studiujesz dziennie. Kto Ci pomaga w opiece nad dzieckiem?
Magda przyznaje, że wykładowcy z UZ wykazali się zrozumieniem i w miarę możliwości starali się jej pomóc w sesji egzaminacyjnej. Fot. archiwum prywatne Magdy. Akurat ja mam to szczęście, że nadal mieszkamy z rodzicami i siostrą, więc to oni mi pomagają. Nie wiem, co bym bez nich zrobiła. Poza tym, mogę sobie pozwolić na zatrudnienie opiekunki na te kilka godzin, kiedy oni są w pracy a ja na uczelni. Będziesz filologiem: czytasz już Piotrkowi książki? Staram się, ale Piotruś ma dopiero 14 miesięcy i bardziej od słuchania historii, które mu czytam, interesuje go przekładanie stron w książce, oglądanie obrazków, ewentualnie spróbowanie, czy nadaje się ona do jedzenia…
Ile czasu w ciągu dnia możesz poświęcić synowi? Tak naprawdę poświęcam mu cały czas, którego nie spędzam na uczelni, co często odbywa się kosztem innych obowiązków. Ale w związku z tym, że na trzecim roku studiów mam tylko trzy dni zajęć, czasu mam teraz dużo, nie tylko na naukę. Piotrusia to wyraźnie cieszy. Czego mogę Ci życzyć na Dzień Matki? Może tego, żeby w przyszłości mój synek był zadowolony ze swoich rodziców, bo to chyba jest najważniejsze. Malwina Ławicka
7
MAJ 2009
Morda w nowej odsłonie Chociaż nie można nazwać go kolejną polską superprodukcją filmową, w pierwszym dniu swojej emisji zdążył nieźle namieszać na forach internetowych. W ślad za zawsze czujnymi internautami, swoje zdanie wyrazili także odwiedzający warzywniaki, nie płacący abonamentu, matki, które bez opieki lekarskiej nie dostaną becikowego, a nawet mający wszystko w strategicznym miejscu, czyli na końcu przewodu pokarmowego. Nowy spot wyborczy PiSu, który jak zwykle oburzył Platformę Obywatelską, sprytnie wplótł się w czas antenowy, by pokazać jak dobrze żyje się wszystkim… kolegom Donalda Tuska. Jak w dobrym amerykańskim filmie, główne role grają miłość i pieniądze. Krótki przekaz udowadnia, że nawet w tak REKLAMA
trudnych czasach, jakie zgotowała nam recesja, nie brak milionów na premie dla pracowników i wielkie interesy. Po drugie, pokazuje jak krótka może być polityka miłości partii do partii. To tyle, co do treści spotu reklamowego. Nie ma co więcej dyskutować. Wszystko długo i namiętnie wyjaśniały sobie prawicowe partie polityczne, które mają wspólny interes – nie dopuszczać do wspólnego interesu. Ciekawszy jest efekt spotu, i nie chodzi o ten polityczny. Nie tylko premier postawił swoje wilcze oczy w słup widząc nowe dzieło wyborcze PiSu. Po tym, jak spoty z kultowym już powie-
dzonkiem „Mordo ty moja”, zniknęły z anteny, w telewizji zapanowała pustka. Tłumów tak nie poruszał Zygmunt Chajzer przywracający biel koszulom za pomocą węża strażackiego, albo Krzysztof Ibisz gotujący ze szczęścia, że pozbył się łupieżu. Żadne źródła nie zapowiadały tak wielkiego powrotu spotów wyborczych PiSu. Podczas gdy światowy kryzys trawi Hollywoodzkie produkcje, specjaliści od public relations partii Jarosława Kaczyńskiego zdają się świętować kolejny sukces. Czyżby pod nosem Wajdy i Zanussiego rosła konkurencja? To jakiś ratunek dla polskiego kina,
które już wykorzystało wszystko, co było do wykorzystania. Gdyby Sienkiewicz wiedział o tym wcześniej, chyba nie skończyłby na jednej trylogii.
Grzegorz Czarnecki
g.czarnecki@uzetka.pl
8
MAJ 2009
Z NETBOOKIEM NA WYBORY
7 czerwca to nie będzie tylko kartka wyrwana z kalendarza.
Jest niedzielny poranek. Piękne czerwcowe słońce głaszcze nasze zaspane jeszcze twarze swymi ciepłymi promieniami. Wiaterek wieje, a w powietrzu unosi się ćwierkot ptaków. Budzący się umysł podpowiada jedno. Spakować najpotrzebniejsze rzeczy i uciec jak najszybciej z miasta. Ale są jeszcze inne rzeczy mogące się wydarzyć w tym konkretnym czasie. 7 czerwca czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego.
Pięć lat temu zaledwie 20,9% uprawnionych Polaków postanowiło wziąć w powyższej elekcji udział i był to jeden z najsłabszych wyników w porównaniu z innymi państwami. Powodów z pewnością było wiele. Po c z ą w s z y od niewiedzy o znaczeniu europarlamentu, braku wiary, że pojedynczy głos może coś zmienić, znużeniu i dezaprobacie dla życia politycznego w ogólności. Wyliczankę można zakończyć na zwykłym lenistwie. Wizja oderwania wzroku od ulubionego serialu telewizyjnego i ruszenia się z domu może skutecznie zniechęcić od odwiedzenia lokalu wyborczego. Jeśli powód niskiej frekwencji tkwi w ostatniej kwestii, to istnieje szansa na zmianę.
Czy wizja oderwania wzroku od ulubionego serialu telewizyjnego i ruszenia się z domu może zniechęcić od odwiedzenia lokalu wyborczego?
▪ Na wybory czy na grilla? Drugi raz w historii będziemy mogli wraz z innymi Europejczykami wybierać swoich reprezentantów, współdecydujących o sprawach jednoczącego się kontynentu. Od pierwszego czerwcowego czwartku do niedzieli, w zależności od kraju, Europejczycy zostaną poddani sprawdzianowi swej politycznej dojrzałości. Jak my, Polacy, wypadniemy w tym teście eurodemokracji? Czy wizja słodkiego leniuchowania skutecznie oderwie nasze społeczeństwo od urn? Z tym może być różnie.
▪ Estończycy dają przykład Dzisiejsza technika pozwala na umożliwienie głosowania za pośrednictwem komputera podłączonego do Internetu. Co więcej, nie stoi to w sprzeczności z zachowaniem konstytucyjnych wymogów. Estonia dała temu wyraz w 2007 roku, zezwa-
lając na taką formę wyrazu preferencji politycznych przez własnych obywateli. Dlaczego i my nie możemy pójść podobnym tropem? Wiele osób mogłoby na tym skorzystać. Zwłaszcza studenci pochodzący z innych miast niż to, w którym się uczą.
włączenia się biernych ludzi napawa ich strachem przed utratą swej politycznej pozycji, spowodowanej wymogiem przekonania do siebie nowych ludzi, a nie tylko tych od lat wspierających.
▪ Netbook i kiełbasa
7 czerwca czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego. Niestety, jedynie z możliwością głosowania w tradycyjny sposób, za pomocą kartki papieru. Mimo tego i tak warto na nie pójść, ponieważ właśnie w ramach Unii Europejskiej rozstrzyga się dziś wiele kwestii dot yczących naszego życia. Poza tym tylko ci, którzy wybierają, mają uzasad n ione prawo do późniejszej oceny czy krytyki swoich wybrańców.
Obecnie istnieją tylko dwa sposoby na uczestnictwo w wyborach. Powrót na dzień elekcji do domu i oddanie tam głosu albo dopisanie się do listy wyborców w mieście akademickim. Każdy, kto chociaż raz próbował tej ostatniej drogi, wie ile wysiłku trzeba czasem w to włożyć. Zatem wymyślmy trzeci, odmienny scenariusz. Piękna niedziela, jezioro, rodzina lub przyjaciele wspólnie piekący kiełbaski na grillu i włączony netbook, z którego każdy po kolei, w swobodny sposób, oddaje swój głos, za pośrednictwem Internetu. Ciekawe ile nieaktywnych do tej pory żaków skorzystałoby z tej opcji. Niestety, na przeszkodzie cały czas stoją niektórzy politycy. Może wizja
▪ Warto głosować?
Piękna niedziela, jezioro, rodzina lub przyjaciele wspólnie piekący kiełbaski na grillu i włączony netbook, z którego każdy po kolei, w swobodny sposób, oddaje swój głos, za pośrednictwem Internetu...
Kamil Zając
SZANOWNY CZYTELNIKU ! Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Zielonej Górze informuje, że z okazji tegorocznego Tygodnia Bibliotek w Polsce pod hasłem: „Biblioteka to plus” w maju 2009 roku
NIE BĘDĄ POBIERANE OPŁATY ZA PRZETRZYMYWANIE KSIĄŻEK ! Serdecznie zapraszamy!
9
MAJ 2009
co dręczy lewicĘ? Polska Lewica przeżywa dziś podobną gehennę jak niegdyś prawica. Partie polityczne są rozdrobnione i nie potrafią się trwale zjednoczyć. Stale górę biorą osobiste niesnaski i dawne urazy. „Polska Lewica u progu XXI wieku” to próba wieloaspektowej analizy trwającego już kilka lat konfliktu. Polska Lewica U Progu XXI Wieku, to pozycja, której autorzy za cel postawili sobie analizę podstawowych problemów, które dręczą lewą stronę polskiej polityki. Rozpatrywane jest sześć zagadnień: konsekwencje podziałów i konsolidacji, ewolucja programowa (na przykładzie SLD), stosunek do integracji europejskiej, elektorat lewicy na tle innych sił politycznych w latach 1991-2007 (na przykładzie Dolnego Śląska i Wielkopolski), polska lewica na tle innych ugrupowań socjaldemokratycznych w Europie ŚrodkowoWschodniej oraz Międzynarodówka Socjalistyczna wobec lewicy w Europie ŚrodkowoWschodniej. Pierwszy rozdział to szczegółowa geneza budowy oraz podziałów polskiej lewicy poczynając od 1990 roku (ostatni zjazd PZPR), a kończąc na ze-
szłorocznych wydarzeniach tj. rozpad LiD-u, zmiana kierownictwa w SLD. Autor analizuje trzy główne okresy: pierwszy faza tworzenia (1990-1997), drugi - pierwsza konsolidacja (1998-2001), trzeci - faza rozproszenia (2001-2005). W kolejnym rozdziale książki zaprezentowana jest ewolucja ideowa największej polskiej partii określającej się jako lewicową - SLD, jednak w tle autor wspomina także o nowo tworzących się innych partiach socjaldemokratycznych, stowarzyszeniach oraz ruchach społecznych. Następny dział traktuje o stosunku polskich partii i koalicji wyborczych uznawanych za lewicowe wobec integracji z Unią Europejską. Pokrótce scharakteryzowane są: SLD, SDPL, PD, LiD, Racja, Unia Lewicy III RP. W tym gronie
dziwi przede wszystkim obecność Partii Demokratycznej demokraci.pl, którą charakteryzują neoliberalne poglądy gospodarcze. Autorzy uzasadniają to jej członkostwem w centrolewicowej koalicji LiD. Dziwi obecność PD, dziwi także brak w tym zestawieniu Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiej Partii Pracy. W porównaniu do tych ugrupowań uznana przez autorów za sztandarowego reprezentanta polskiej lewicy - SLD jest dla mnie partią skrajnych neoliberałów. W książce jest także ciekawie scharakteryzowana działalność Międzynarodówki Socjalistycznej, jej relacje z państwami Europy Środkowo-Wschodniej, a także problemy przed nią stojące. Publikacja jest bogata w tabele liczbowe i wykresy, co potwierdza, że jest to solidna
analiza postawionych przez autorów tez. Na końcu odnajdziemy także aneks, w którym znajduje się konstytucja programowa Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz deklaracja programowa Lewicy i Demokratów. Bez wątpienia jest to interesująca pozycja, jednak temat jest niewyczerpany, autorzy podjęli analizę tylko kilku problemów skupiając się zbytnio na SLD i nie dostrzegając, że polska lewica to nie tylko kilka partii politycznych, ale też szereg ruchów społecznych, organizacji pozarządowych, organizacji młodzieżowych oraz związków zawodowych. Bartosz Ciesielski
OGŁOSZENIE RADY STUDENTÓW NIEPEŁNOSPRAWNYCH Pełnomocnik Rektora ds. Niepełnosprawnych Studentów wraz z Radą Studentów Niepełnosprawnych UZ zapraszają studentów niepełnosprawnych naszego Uniwersytetu do udziału w organizowanym turnusie rehabilitacyjnym, który odbędzie się w dniach 11-20 maja 2009 r. w Krynicy Górskiej - ośrodku rehabilitacyjno-wypoczynkowym ,,Panorama''. Wniosek należy złożyć w nieprzekraczalnym terminie do 4 maja 2009 roku w Biurze Pełnomocnika Rektora ds. Niepełnosprawnych Studentów: Al. Wojska Polskiego 69 65-762 Zielona Góra Biuro Karier IV piętro pok. nr 401
Więcej informacji o ośrodku można znaleźć pod adresem: http://www.panorama.krynica.pl Ilość miejsc jest ograniczona, decyduje kolejność zgłoszeń. Informacje o turnusie są dostępne na stronie internetowej Biura Karier UZ www.bk.uz. zgora.pl Wniosek jest do pobrania w zakładce Dokumenty. Organizatorzy zapowiadają szereg atrakcji. Oprócz rehabilitacji, będzie spływ kajakowy i zwiedzanie. Strona Rady Studentów Niepełnosprawnych: www.rns.uz.zgora.pl
10
fot. Wojciech Waloch
MAJ 2009
Tajemnica second handów
Od kilku lat trwa moda na lumpeksy. Ze wstydliwego sekretu stały się niemal nowym trendem. Nowe ciucholandy wyrastają jak grzyby po deszczu, a na ulice powraca moda vintage. Dlaczego dajemy naszym ciuchom przeżyć drugą młodość? Kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że second handy staną się tak popularne. Nie dziwię się, wtedy te ciuchy z drugiej ręki nie były ładne, a wręcz były to szmaty, które strach było nosić. Ale od kilku lat coś się zmieniło. Dziś wśród wieszaków w lumpeksie można znaleźć naprawdę piękne ubrania o dobrej jakości. ▪ Polowanie bez presji - Zakupy w lumpeksach są bardzo przyjemne, bo nie czuje się w nich presji otoczenia i pań sprzedających - twierdzi Karolina, studentka z II roku Animacji Kultury, która kilka razy w tygodniu robi zakupy w ciucholandach. Wchodząc do tego magicznego miejsca, możesz obejrzeć każde ubranie dokładnie, każdą sukienkę i spodnie, możesz do-
tykać i każdą rzecz przymierzyć. Nikt ci w tym nie przeszkodzi, ani nie popatrzy na ciebie z pod byka, gdy jednak niczego nie kupisz. Nikogo już to nie dziwi, że gdy rozmawiamy o ubraniach, dowiadujemy się, że połowa szafy naszej koleżanki to upolowane ciuchy z lumpeksów. ▪ Satysfakcja - To cudowne uczucie, kiedy znajdę piękna rzecz, która okaże się być niedziurawa, niepoplamiona i na dodatek w moim rozmiarze - tak o swoich zdobyczach mówi Kasia, także studentka, która nie wyobraża sobie już kupowania bluzek w firmowych sklepie. W lumpeksie możemy też znaleźć firmowe perełki, których często cena pierwotna przekracza setkę złotych.
Wtedy to dopiero jest radość z zakupów. - Lumpeksy to instytucje działające wielopoziomowo - tak twierdzi Marta, studentka pedagogiki. W nich można się naprawdę zapomnieć, spędzić w nich cały dzień i odkryć w sobie zmysł poszukiwacza. Dzięki lumpeksom możemy sobie też pozwolić na większe wariacje na temat strojów. Mamy też gwarancję, że te ubrania znalezione w ciucholandii są wyjątkowe i tylko my je mamy. ▪ Znalezione w Internecie Kupując w sklepach z odzieżą z drugiej ręki, możemy wiele zaoszczędzić. Za kilka świetnych ubrań płacimy często jak za jedną bluzkę w firmowym sklepie.
Ale dziś ubrań możemy też szukać w Internecie. Jest wiele sklepów internetowych, gdzie można zaopatrzyć się w prawdziwe cudeńka, np. www. madamemumu.pl, www.glam. pl, www.kuferart.pl, www.rebelvintageshop.pl. W samej Zielonej Górze jest też wiele second handów, w których można znaleźć rarytas. Mimo że moda się zmienia, zawsze odnajdziemy w niej element z przeszłości. To dzięki lumpeksom możemy zaopatrzyć się w stroje, których kiedyś ktoś nie potrzebował, a my ich właśnie szukaliśmy.
Kornelia Kornosz k.kornosz@uzetka.pl
11
MAJ 2009
MooNeR’s freestyle
Idzie wiosna – a warzywa już są!
Niedawno rozpoczęła się policyjna i społeczna kampania pt. „Idzie wiosna, będą warzywa” mająca zaszczytny cel w drastyczny sposób przemawiać do wyobraźni motocyklistów, którzy szalejąc ulicami miast wydają się nie posiadać krzty szarych komórek. Jako „stary” motocyklista z dziesięcio już letnim stażem nie mogę przejść obok tego obojętnie. Z faktem występowania debili używających motocykli jako „zabawki do sportu ekstremalnego” nie będę za wiele polemizował. Tacy są, byli zawsze i pewnie będą. Podobnie jak łysi i dresiarze w beemkach, brawurowo zasuwający przez osiedla z piskiem opon, psując jednocześnie renomę tej pięknej bawarskiej marki. Jak mawiał mój profesor, „odsetek idiotów w każdym społeczeństwie jest taki sam”. Wracając do chwytliwego hasła, okazało się ono znowu wodą na młyn całej rzeszy warzyw siedzących przed komputerami w różnych redakcjach
czwartej władzy. Nie można tego inaczej nazwać. Niestety, maksyma „Good news = bad news!” powoduje, że nie można kolo akcji policji przejść spokojnie. I znów, co biorę do ręki gazetę, to czytam jak to źli motocykliści gnają 300km/h środkiem miasta (złośliwi dodają „i lecąc na jednym kole gwałcą babcie przechodzące przez pasy”). Czasem któreś dziennikarskie warzywko skala się drobnym zdaniem, że oczywiście nie wszyscy są tacy, po czym od razu wraca do wstrząsających danych, ile to mocyklistów brało udział w wypad-
kach. Na sprostowanie, że za 90% tych wypadków winę ponosi kierowca samochodu – nie doda już żaden. No bo jak to będzie wyglądać? Gdzie tu ten BAD NEWS? „Jeszcze się do mnie przyczepią, jeżdżę samochodem przecież” – myśli dziennikarskie warzywko. Często pojawia się też warzywkowe rżnięcie głupa, czyli: „ja nie rozumiem, czemu motocykliści, ci prawdziwi, czemu się tak oburzają”. Cóż, za trudno im zrozumieć, że na samo hasło kampanii może i nie trzeba się obrażać, ale na wrzucanie przez dziennikarskich buraków do jednego
wora z napisem „UWAGA WARIAT!” kilkudziesięciu tysięcy użytkowników dróg - reagować trzeba. Bo przez takie szczypiory 95% ogółu motocyklistów wciąż musi zdrapywać łatkę „dawca” ze swojego dobrego imienia. Ale oczywiście, moi drodzy koledzy i koleżanki, redaktorzy – ja nie mówię tutaj przecież o wszystkich dziennikarzach... ;-)
MooNeR freestyle@eurisko.pl
WAKACJE
z radiem INDEX ►►► www.index.zgora.pl ◄◄◄ Wakacje to relaksik. Ale będziesz z nich jeszcze bardziej zadowolony, gdy kawałek lata spędzisz jako radiowiec Akademickiego Radia Index. Czeka Cię dobra zabawa i ciekawa praktyka. Sprawdź się! Zapraszamy uczniów szkół ponadgimnazjalnych i studentów na WAKACJE Z RADIEM INDEX! Napisz do nas mail o sobie na adres rekrutacja@index.zgora.pl
12
MAJ 2009
skąd się biorą piraci
Wiadomość z ostatniej chwili: na krańcu świata atakują piraci. Wypełnia się klątwa czarnej perły. Jak to się skończy? Czy znajdziemy w skrzyni umarlaka? Ech… skończyły się czasy, gdy piraci tłuką się na ekranie telewizora o stare, poodzierane statki. Teraz o prawdziwych piratach z Karaibów, choć częściej z Somalii, słyszymy codziennie. To wszystko z pewnością zaczęło się od filmu. Skoro mali chłopcy bawią się w Spidermana, a dziewczynki w klub Winx, czemu z opowieścią o piratach miałoby być inaczej? To nie Teletubisie powinny zejść z wizji. Ale prawdziwi piraci nie do końca są tacy, jak ich filmowe
pierwowzory. Nie atakują bez ładu i składu, maczetą i pistoletem. Na swoich statkach mają nawet GPS. Ale to chyba nie jedyny ich myk, skoro potrafią porwać wielokrotnie większy transportowce. A może ci Somalijczycy poszukują sławy? W tym fachu zbyt dużej konkurencji nie ma łatwo przejść do historii. Lista piratów zaczyna się od Jacka Sparrow’a, potem jest kilka nieznanych i nic nieznaczących nazwisk, a kończy się na… yyy…
Jacku Sparrow’ie? Choć jest ich od groma, jakoś nikt nie ma pomysłu, co z nimi zrobić. Będziecie niemile wspominać dni, w których po raz kolejny i kolejny, bezpiecznie, z okupem, umknęli wam piraci. Bo jak do tej pory niewielu złapano. Za to z przeszukiwaniem ich statków idzie całkiem nieźle. Na jednym z nich znaleziono „piracki podręcznik”. W Somalii to prawdziwy bestseller. Choć pewne zasady, między innymi „zakaz znęcania się nad
zakładnikami”, bywają w tamtych stronach dyskusyjne. Co dalej? Jakie jeszcze postacie filmowe obudzą się do życia? Może Ufo zacznie porywać?
Monika Renc
miłośnicy wakacji na cmentarzu
Nie masz pomysłu na wakacje? Nie wiesz z czego pisać pracę magisterską? Szukasz nowych wrażeń i nietuzinkowych sympatii? Jesteś fanem Indiany Jonesa i Lary Croft? Jesteś na dobrej drodze, by stać się członkiem Studenckiego Koła Epigraficznego! Aby wszystko było jasne, epigrafika to nauka badająca napisy wyryte w twardym materiale. Epigrafik zajmuje się odczytaniem napisów z kamienia, drewna, metalu czy glinianych tabliczek. Na naszym UZecie działamy aktywnie od 2005 roku przy Instytucie Historii. Do SKE należy obecnie 17 osób, są to głów-
nie studenci historii i polonistyki. Nie trzeba studiować historii, żeby być członkiem SKE. Nie ma też żadnego preferowanego kierunku. Jesteśmy grupą studentów, którzy działają i włączają się aktywnie do badań naukowych. Jeździmy na konferencje epigraficzne, zagraniczne wyjaz-
dy naukowe, obozy i międzyuczelniane warsztaty. Zdobywamy nowe doświadczenia, spotykamy studentów z całej Polski, z którym się przyjaźnimy i utrzymujemy kontakt. Wielu z nas właśnie na cmentarzu poznało swoje drugie połówki, a jedna z koleżanek z Poznania zaręczyła się! Nie skupiamy się tylko na
pracy naukowej, (choć wielu z członków SKE właśnie z epigrafiki pisze prace magisterskie), podczas obozów sami organizujemy sobie czas wolny i spędzamy go na zwiedzeniu i szeroko pojętej integracji. Zapraszamy na naszą stronę internetową www.ih.uz.zgora.pl/~w3epigra
Maciek Mamet przewodniczący SKE: O SKE dowiedziałem się od swoich kolegów, którzy zachęcali do aktywności studenckiej. Już po pierwszym spotkaniu byłem zaintrygowany epigrafiką. Po obozie w Świdnicy wiedziałem, że to mój żywioł ;) Bycie odkrywcą zapomnianych historii jest czymś wspaniałym. Tym bardziej, że każdy Indiana Jones tak zaczynał. Jeśli ktoś ma ochotę na przygodę, i nie boi się wyzwań ani duchów, to serdecznie zapraszam. Bo dla każdego jest miejsce w naszym gronie!
Marek Herejczak historia: Na zajęciach dr Górski zaraził nas do idei zajmowania się zapomnianymi cmentarzami i inwentaryzacją zabytków epigraficznych. Oprócz tego, poznałem trochę osób, które brały udział w pierwszych obozach i dzięki nim dołączyłem do koła. Dlaczego warto być w tym kole? Można odkrywać historie ludzi, którzy mieszkali na naszych terenach w minionych wiekach i poprzez odczytywanie inskrypcji z nagrobków, zachować o nich pamięć dla potomnych.
Dorota Riedel filologia polska: Wraz z koleżanką, Agnieszką Ujazdowską (także należy do SKE) wybrałyśmy się na spotkanie koła. Ku naszemu zdziwieniu zostałyśmy bardzo mile przyjęte przez zgraną już ekipę epigrafików. Przydatna okazała się znajomość czytania gotyku, którą zdobyłam na zajęciach. Po obozie w Urzutach i Świdnicy, pamiętne jest dla mnie stwierdzenie doktora, że „po krzakach nawet poloniści umieją chodzić”.
Agnieszka Pluskota historia: Na drugim roku razem z koleżanką przyjrzałyśmy się gablocie koła. Zaskoczone odkryłyśmy, że opiekun tego koła będzie z nami prowadził zajęcia. Dr Górski nie musiał nas zachęcać do przyjścia na pierwsze spotkanie. Okazało się, że do koła należą naprawdę interesujący ludzie, którzy chcą coś robić, potrafią się zorganizować i współgrać jako całość. Przygotowała: Alina Augustyniak
13
MAJ 2009
Seemestr
na statku
Iga Kwiecińska studiuje nawigację w Akademii Morskiej w Szczecinie. Praktyki odbywa na statku „Rio De Janeiro” i przez najbliższe 6 miesięcy będzie pływać po morzach i oceanach.
Macie jakąś ochronę na statku przed piratami? O piratów się nie martwię, gdzie diabeł nie może, tam Igę pośle! Ale tak naprawdę statki nie są w żaden sposób chronione przed atakami, które zdarzają się nawet 700 mil morskich od lądu… Po prostu trzeba mieć szczęście. Jaką masz załogę? Załoga jest w porządku. Kilka osób to Polacy, sporo jest także Niemców, a marynarze to Kiribatii i bardzo się zżyliśmy. Są jednak ciężkie warunki. Z tymi samymi ludźmi spędzasz na okrągło czas: albo z nimi albo sam… wybór należy do ciebie. Z nimi jesz, bawisz się, pracujesz. Powstaje jedna wielka rodzina - oczywiście obarczona wieloma kłótniami i konfliktami, ale na szczęście nie jest źle. Kim są ci Kiribatii? Kiribatii to ludzie żyjący na wyspach Kiribatii, którzy są tu „majtkami”. Jestem przez nich lubiana, ponieważ w ich języku moje imię Iga oznacza „bardzo smaczna ryba”.
Jak kontaktujesz się ze światem zewnętrznym i z rodziną? Pocztę mailową mam cały czas, ponieważ łączymy się przez satelitę. Niestety normalnego Internetu nie mamy. Jak wczoraj byliśmy w Singapurze, to miałam przez chwilę Internet bezprzewodowy. Pocztę jednak dostaję sześć razy dziennie, bo Kapitan może się łączyć - jak on już to robi, to wszystkie maile wysyłają się i odbierają automatycznie. W niektórych portach można złapać jakąś sieć i zadzwonić do domu, ale nieczęsto się to zdarza - w końcu większość z tych regionów to kraje trzeciego świata.
dzie pracę spełniającą jego oczekiwania. W obecnej chwili na statku jestem kadetem, ale po 12 miesięcznej praktyce będę jako trzeci oficer. Czego Ci brakuje? Czego najbardziej brakuje...? Staram się o tym nie myśleć, ale przede wszystkim kontaktu z rodziną i przyjaciółmi, a czasem po prostu wyjścia na zakupy lub do kina...
Co robisz w wolnym czasie? Jak jest się na statku, to człowiek ma mało wolnego czasu, ale jak już uda się go wygospoJak minęły Ci na statku święta darować, to najczęściej wykorzystuję go na odpoczynek. wielkanocne? Ciężko mówić o świętach, kiedy masz 40 stopni Celsjusza w cieniu (bo akurat przecinaliśmy równik), ale grill i impreza była. Tutaj do świata człowiek inaczej podchodzi, bo nie odczuwa się tego szumu informacji medialnych. Nie widziałam żadnych zajączków ani żółtych kurczaczków. Za to w Dyngusa chłopaki mnie z wiadrem dorwali. Jak sobie radzisz ze zmianami czasu? Mój organizm nie odróżnia dnia od nocy, nie wie, kiedy ma spać, a kiedy pracować. Np. w ciągu 10 dni potrafimy zmienić czas o 7 godzin, podczas gdy w Polsce, kiedy zmienia się czas o 1 godzinę, to się człowiek przyzwyczaić przez tydzień nie może.
fot. Archiwum prywatne
Dzisiaj odbierasz maile na statku w okolicach Cieśniny Malakka. Gdzie będziesz jutro? Jutro rano będę w Singapurze. Teraz przemierzam jeden z najtrudniejszych odcinków żeglugowych świata tzn. Cieśnina Malakka. Widoki są piękne, ale pirat za piratem popychany piratem… Statki są teraz często porywane, więc trzeba mieć się na baczności. A rejon pływania mam bardzo ciekawy: z Hong Kongu – Singapur - Durba w RPA - Brazylia (3 porty) - Argentyna – Brazylia - RPA – Chiny – Korea – Japonia - Chiny – Brazylia, a później do Europy.
Oczywiście można w tym czasie nadrobić wszelkie zaległości z lektorami i filmami, ale równie przyjemne jest spędzanie czasu z obecną załogą. Na statku mamy też możliwość poprawienia swojej umiejętności grania w piłkę nożną, ponieważ mamy boisko piłkarskie na jednej z lądowni. Dziękuję za rozmowę! Ahoj, kadecie! Ja również dziękuję, pozdrawiam wszystkich studentów UZ oraz kierunek astronomia! Ahoj! Sebastian Sobiech s.sobiech@uzetka.pl
Co Cię skłoniło do studiowania nawigacji? Jaką pełnisz teraz funkcję na statku? Przede wszystkim chodziło o fakt, aby były to studia inżynierskie. Wiadomo, że dobrze wy- - Jestem lubiana na statku, bo moje imię znaczy kształcony inżynier zawsze znaj- „bardzo smaczna ryba” - mówi Iga.
14
MAJ 2009
„UZetka” poleca w Bachanalia
AEGEE – Zielona Góra zaprasza wszystkich studentów UZ. Spędźcie tegoroczne Bachanalia z nami!! Przygotowaliśmy dla Was kilka imprez, z których na pewno wybierzecie coś dla siebie. Oczywiście zachęcamy do obecności na wszystkich! W samo południe 12 maja, Paradą Bachanaliową rozpoczynamy obchody święta studentów. Motywem przewodnim tegorocznej parady są różowe lata 70-te! Następnego dnia (13.05) o godz. 15:00 zapraszamy Was do nauki tańców latynoamerykańskich w ramach "Hot Latino Lessons". Lekcje prowadzone przez profesjonalne nauczycielki tańca odbędą się w namiocie w Campusie A. Mamy tylko jeden warunek! Zabierzcie ze sobą dużo znajomych i dobrego humoru! Wspólnie będziemy poznawać magiczny świat tańca i zabawy. Pokażemy Wam to, co najlepsze w tańcu – czyli naukę poprzez zabawę. Z nami na pewno nie będziecie się nudzić. Natomiast w czwartek, 14.05, od godz. 13:00 będziemy poznawać
tajniki zawodu kipera, uprawy winogron oraz winną historię naszego grodu podczas imprezy "Czy student winny?", również w namiocie w Campusie A. Dowiecie się wszystkiego, co kulturalny, obyty młody człowiek
(czyli że student) powinien o winie wiedzieć. A wieczorem tego samego dnia, zapraszamy do klubu Lemoniada, gdzie nasze znajome nauczycielki tańca będą uczyły seksownych, ciekawych chore-
ografii rodem z gorących teledysków. Liczymy na Waszą obecność!
Katarzyna Jagiełowicz
Europejskie Forum Studentów AEGEE - Zielona Góra działa w tutejszym środowisku uniwersyteckim już od 10 lat. Tworzymy dla Was takie projekty jak: Uniwersytet Letni, Dyktando Uniwersyteckie, Europejski Dzień Języków, Paradę Bachanaliową, liczne szkolenia, imprezy, konferencje. Od tego roku jesteśmy również organizatorem cyklu imprez Akademia Tańca, na których możecie jednocześnie bawić się i uczyć tańca. W Bachanalia wspólnie będziemy bawić się na paradzie bachanaliowej, nauce tańca oraz degustacji wina. Cały czas staramy się wymyślać dla Was coś nowego. Organizujemy wymiany międzynarodowe, umożliwiamy udział w szkoleniach zarówno lokalnych i ogólnopolskich, jak i zagranicznych. Proponujemy Wam naukę, zdobywanie nowych doświadczeń, rozwój, podróże i dobrą zabawę. 23 MAJA OD GODZ. 17:00 ROZPOCZNĄ SIĘ UROCZYSTE OBCHODY NASZEGO 10-LECIA. Honorowy patronat nad imprezą objął Rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego Czesław Osękowski. Zaplanowano uroczystą galę oraz bankiet dla władz uczelni, byłych i obecnych członków anteny AEGEE oraz przyjaciół z anten innych miast. Impreza ma charakter zamknięty, jednak chcieliśmy spędzić nasze święto również z Wami. Dlatego też zapraszamy Was do wspólnej zabawy i spędzenia tej ważniej dla nas chwili w studenckim gronie już 21.05. 2009 r. w klubie Lemoniada, gdzie będziemy się wspólnie bawić i świętować. Mamy nadzieję, że Was nie zabraknie! Katarzyna Jagiełowicz
15
MAJ 2009
„UZetka” poleca w Bachanalia
„W świecie mułów nie ma regułów” – edycja II
W średniowieczu zdarzała się taka poezja: Pod pagórkiem, w małej chatce Babcia sobie żyła. Jak się gdzieś nie zapodziała, To jest tam, gdzie była. Później trafiały się inne poetyckie nonsensy, na przykład taki: Kawa Się nadawa, Lecz gorzała Szybciej działa. Albo taki:
Cocktaile mleczne Są bezskuteczne; Ale wóda Czyni cuda. A dziś? Dziś Studenckie Koło Literaturoznawców UZ już po raz drugi zaprasza poetów i nie-poetów do wzięcia udziału w Konkursie Poezji Niepoważnej „W świecie mułów nie ma regułów”. Konkurs kierujemy do wszystkich studentów, którzy do 10 kwietnia prześlą swoje utwory na adres skl_uz@wp.pl . Jedynym warunkiem jest potrakto-
Zjazd na byle Czym
Dziwni uczestnicy i jeszcze dziwniejsze pojazdy. Tak w skrócie można opisać tych, którzy 12 maja wystartują w konkursie koła 3p.
"Zjazd na byle czym" to impreza, która odbędzie się w czasie tegorocznych Bachanaliów. Na ulicy prof. Szafrana studenckie ekipy będą rywalizować o wygraną. - Nasza impreza polega na tym, żeby zbudować pojazd własnej koncepcji i na nim zjechać z górki na ulicy Szafrana przy starym rektoracie - mówi Szymon Jurczyszyn, sekretarz Koła 3p. Jak zdradził przedstawiciel Koła, zainteresowanie konkursem jest spore. - Mamy bardzo dużo zapytań drogą mailową, telefoniczną. Zachęcam do zgłaszania się, ponieważ im więcej uczestników, tym lepsze nagrody - wyjaśnił Szymon. Organizatorzy dają przykład i już teraz przygotują dwa pojazdy, które będziemy mogli zobaczyć 12 maja, w czasie konkursu. Szymon Jurczyszyn zachęcił naszych studentów do włączenia się w rywalizację. - Jako koło naukowe szykujemy pojazdy. Nie będą one brały udziału w konkursie. Nie możemy zdradzić koncepcji, żeby nie inspirować innych - zakończył Szymon Jurczyszyn. Do 20 kwietnia natomiast można zgłosić swoją ekipę. Drużyna nie może liczyć więcej niż 3 osoby, a uczestnicy muszą mieć więcej niż 16 lat. www.UZetka.pl
wanie swej twórczości z przymrużeniem oka – czekamy na utwory śmieszne, zabawne, nonsensowne, groteskowe, zupełnie absurdalne. Forma dowolna, mogą być wiersze, wierszyki, fraszki, limeryki i rymowanki :) Członkowie koła wyznaczą jury, które oceni utwory i wybierze zwycięzców. Konkurs zakończy wielki finał – wieczorek poetycki, na którym zostaną wręczone nagrody. Oprócz poezji niepoważnej podczas wieczorku będzie można skosztować pysznej herbatki i słodkości. Zapraszamy do wzięcia
udziału w konkursie i do przyjścia 12 maja o godzinie 19.00 do Herbaciarni „W poszukiwaniu straconego czasu”. Dorota Poślednia
16
MAJ 2009
PROGRAM DNI KULTURY STUDENCKIEJ BACHANALIA 2009 Niedziela 10 maja 20:00
Wybory Miss Studentek
Filharmonia Zielonogórska
Agencja Princess
Poniedziałek 11 maja 15:00
Warsztaty teatralne
15:00-18:00 Zmagania Akademików - turniej siatkówki 18:00
Spektakl Teatralny pt. „Włosy Błazna”
18:00-19:00 Mecz koszykówki: Campus A vs Campus B
Teatr Lubuski
Koło Naukowe reAnimacja
Hala sportowa Campus A
AZS
ZOK - sala Hydrozagadka, ul. Festiwalowa (Amfiteatr)
Studencki Teatr „Czego Nigdy”
Hala sportowa Campus A
AZS
19:00
Wystawa fotografii: Bachanalia 1980-2008
Klub Jazzowy „U Ojca”
AKF Flesz
20:00
FATHERS PARTY - cotygodniowa impreza pod dobrą opieka taty
Klub Jazzowy „U Ojca”
Klub Jazzowy U Ojca
20:00
Festiwal ROCK NOCĄ - eliminacje
4 Róże dla Lucienne
4 Róże dla Lucienne
Msza Święta Bachanaliowa
Kościół pod wezwaniem św. Józefa, Zacisze
KKS Pais
20:15
Wtorek 12 maja 12:00
Parada Bachanaliowa
Start: ul. Szafrana, Campus A, Organizacje Studenckie przy A0
13:00
Oficjalne otwarcie Bachanaliów
Scena - deptak przy ratuszu
Parlament Studencki
14:00
Bieg o puchar rektora UZ
Stadion przy ul. Wyspiańskiego
AZS
14:30
Otwarte zawody „Zjazd na byle czym”
ul. Szafrana, przy A0
Koło 3p
16:00
Zmagania Akademików - Turniej Piłki Nożnej
Stadion przy ul. Wyspiańskiego
Rady mieszkańców Akademików, AZS
17:00
Wernisaż Studentów Malarstwa i Grafiki UZ „Mozaika”, Animacja przed LT
Lubuski Teatr i scena przed teatrem
Koło Naukowe reAnimacja
18:00
Wielkie Grillowanie z Mediami Studenckimi
Trawnik przy DS III
UZetka.pl, Radio Index, Gazeta UZetka
18:00
Kabareton Bachanaliowy
Aula Uniwersytecka ul. Podgórna
Parlament Studencki
18:00
Koncert - Fokus i Rahim jako Pokahontaz. Support: Masło, RPZG
Klub Uniwersytecki Kotłownia
Klub Uniwersytecki Kotłownia
19:00
Konkurs Poezji Niepoważnej „W świecie mułów nie ma regułów” II edycja
Herbaciarnia „W poszukiwaniu straconego czasu”
Studenckie Koło Literaturoznawców
19:00
Koncert z cyklu: Majówka z profesorem pt. Muzyczny Koktajl
Snooker Club ul. Okulickiego 35
KN mUZa
21:00
Impreza Różowe lata 70 - muzyka na żywo - gra zespół Hot-Cafe, Wjazd 5 zł
Klub Studencki „U OJCA”
Organizator Koło naukowe mUZg i reAnimacja
20:00
Studencka Prywatka Bachanaliowa
4 Róże dla Lucienne
4 Róże dla Lucienne
21:00
Bachanalia pod Palmami - „Boogie 2Nite”
Palmiarnia Zielonogórska
Palmiarnia Zielonogórska
21:00
Pokaz filmu
Trawnik przy akademiku Ziemowit
Parlament Studencki
21:30
Przebierane Kicz Party
Klub Straszny Dwór
Klub Straszny Dwór
Środa 13 maja 15:00-16:00 Latino Hot Lessons, czyli nauka tańca dla wszystkich Namiot, Campus A
AEGEE
16:00-18:00 Strefa Ofelia - Przegląd teatrów studenckich
Koło Naukowe reAnimacja
Teatr Lubuski
17
MAJ 2009 13:00
Zmagania Akademików
Boiska DS. III
Rada Akademików
15:00
STUDENT STRONG
Boiska DS. III
AZS
18:00
Koncert zespołów: Lucy One, Sznuroofki, The Positive, Coma
Stadion Sportowy UZ, ul. Wyspiańskiego
Parlament Studencki
20:00
Bachanaliowe Spotkanie ZKF AdAstra
4 Róże dla Lucienne
4 Róże dla Lucienne
21:00
Dirty Dancing – wirujący sex. Pokazy samby, konkurKlub Jazzowy U Ojca sy taneczne; Wjazd 5 zł
KN mUZg, AEGEE
21:00
Disco Polo Party
Klub Uniwersytecki Kotłownia
Klub Uniwersytecki Kotłownia
21:00
„Lody na Patyku”, czyli muzyka lat ’60 , ‘70 , ‚80 i ‚90
Palmiarnia Zielonogórska
Palmiarnia Zielonogórska
21:00
Karaoke w dobrym stylu
Pub Retro
Parlament Studencki
21:00
Klubowe Bachanalia z Kotłownią: Dj Sentez, Dj Mario Hatchet, Dj Drastic G
Namiot, Campus A
Parlament Studencki
21:30
Od zmierzchu do świtu
Klub Straszny Dwór
Klub Straszny Dwór
Czwartek 14 maja 10:00-17:00
Festiwal Krótkiego Metrażu Francuskojęzycznego, 5. Edycja
Kino NEWA
Koło Młodych Romanistów
13:00-16:00
Czy Student jest winny? Prezentacja historii kultury winiarskiej w okolicach Zielonej Góry
Namiot, Campus A
AEGEE
Turniej darta
Klub Jazzowy U Ojca
Redakcja sportowa Radia Index
15:00
Finały tenisa ziemnego
Korty Campus A
AZS
16:00
Turniej tenisa stołowego - Indywidualne Mistrzostwa UZ
Sala gimnastyczna - Campus A
AZS
18:00
Koncert zespołów: Odkrywcy Nieodkrytych Lądów, Natural Dread Killaz, Mesajah, Pono feat. Sokół
Stadion Sportowy UZ, ul. Wyspiańskiego
Parlament Studencki
18:00
Wystawa komiksu- zakończenie projektu
Galeria PWW, Wrocławska 7
KN Pracownia Wolnego Wyboru
20:00
Czwartkowa Prywatka u Michała
4 Róże dla Lucienne
4 Róże dla Lucienne
21:00
Impreza Body Language
Klub Lemoniada
AEGEE
21:00
Straszną imprezę prowadzi Straszny Dwór
Namiot, Campus A
Parlament Studencki
21:00
Hawaii Party, wstęp 5 zł
Klub Jazzowy U Ojca
A.K.F. FLESZ
21:00
Piana Party
Klub Uniwersytecki Kotłownia
Klub Uniwersytecki Kotłownia
21:00
Clubbing Time!
Palmiarnia Zielonogórska
Palmiarnia Zielonogórska
21:00
„Reggae Party Nie-Na-Żarty”
Klub Slams
Klub Slams
21:30
Latino show
Namiot, Campus A
Lemoniada
22:00
Finał V Ogólnopolskiego Festiwalu Krótkiego Metrażu Francuskojęzycznego, Impreza Taneczna
Klub Straszny Dwór
Parlament Studencki
15:00
Piątek 15 maja 15:00-19:00 „I ty możesz zostać kowbojem”- piknik koński
Raculka
AKJ „Zagończyk” AZS Parlament Studencki
18:00
Koncert zespołów: Hojki, D-Bomb, Boys
Stadion Sportowy UZ, ul. Wyspiańskiego
19:00
Koncert zespołu JAAD
4 Róże dla Lucienne
Parlament Studencki
21:00
„Polskie Wesele”, Wstęp 5 zł
Klub Jazzowy U Ojca
ISN
21:00
„The Final Shot!”, czyli "Finałowy strzał!"
Palmiarnia Zielonogórska
Palmiarnia Zielonogórska
21:00
Kocioł Dance Night
Klub Studencki Kotłownia
Klub Studencki Kotłownia
21:00
Impreza taneczna
Klub Straszny Dwór
Klub Straszny Dwór
21:00
Multi Instrumental Disco Dancing & Tribute To Przystojni Studenci
Namiot, Campus A
Klub Straszny Dwór
21:00
Bachanaliowa scena hardkorowa: 1125 i inni
Parking Campus A
Koło Naukowe Socjologów
18
MAJ 2009
Wracają Dialogi Dźwięków
Po dłuższej przerwie na mapę zielonogórskich imprez powracają Dialogi Dźwięków, czyli Dialogues of Sounds. Najbliższa, czwarta edycja akcji odbędzie się w klubie Kotłownia w sobotę 9 maja. Na scenie klubu zaprezentuje się czwórka wykonawców prezentujących rozmaite podejście do muzyki. Reprezentantem lokalnej sceny będzie NoHands - solowy projekt Andrzeja Rąka z Odkrywców Nieodkrytych Lądów. Zespół pojawiał się na poprzednich edycjach Dialogów Dźwięków. NoHands to połączenie elektroniki, muzyki dub i reggae. Andrzej wykonuje na scenie własne kompozycje, wokalnie wspiera
go Filip Musiał, znajomy z O.N.L. Kolejnym przedstawicielem okolicznej sceny będzie wszechstronny muzyk Eliasz. Absolwent szkoły muzycznej w klasie skrzypiec, bębniarz, a także członek zrzeszającego djów i vjów Punkt Kollektiv. Podczas Dialogów Dźwięków zaprezen-
tuje swój talent djski w połączeniu z grą na "żywych" instrumentach. Na Dialogues of Sounds zaprezentują się również goście z Wrocławia - Steppa Warriors. Ich występ to prawdziwa uczta dla miłośników dubów i reggae, zasłuchani w brytyjskie soundsystemy Steppa tworzą muzykę
bazującą na głębokich basowych brzmieniach. Mają za sobą współpracę z kultowymi wśród fanów reggae wykonawcami Waynem McArthurem i Hornsmanem Coyote. After party przy muzyce z płyt winylowych poprowadzi Sensimic, dla którego będzie to debiut w tej roli.
dotyczących kreowania dźwięku głównie za pomocą komputera i urządzeń akustycznych. Forma jego występu to prezentacja autorskich produkcji muzycznych okraszonych miksem na żywo oraz wokalem, za który odpowiada również członek O.N.L., a mianowicie JahKa-
szaka (Filip). www.myspace. com/nohandsdub
Zapraszamy na stronę WWW.DOS.OZ.PL, gdzie znajdziecie utwory do wysłuchania, które pojawią się na Dialogach Dźwięków. Steppa Warriors (dub/reggae, Wrocław) Kim jesteśmy? Wielbicielami głębokiego basu i sound systemowego grania w stylu brytyjskim. Na naszych imprezach gramy tylko i wyłącznie przesyconą basem muzykę - od rootsowych killerów po nowoczesne dubowe steppersy. Wzorujemy się na pionierach dubowej sceny w UK takich jak Jah Shaka, Aba Shanti-I czy Iration Steppas. Razem kultywujemy tradycję grania muzyki z jednego decka (tzw. one deck stylee) z akcentem ciszy między utworami. Wystąpiliśmy m.in. z Waynem McArthurem i Hornsmanem Coyote. Od lata 2008 zabraliśmy się za produkcję własnych utworów, utrzymanych oczywiście w konwencji dub&steppers. W chwili obecnej organizujemy własne, solidne scoopy i resztę nagłośnienia. www. myspace.com/steppawarriors Eliasz (elektronika + live act, Nowa Sól/Zielona Góra) Eliasz - skrzypek po średniej szkole muzycznej, bębniarz
i absolwent "turystyki i rekreacji" UAM w Poznaniu. Twórca muzyki teatralnej i filmowej ("Trzech Ich Było", "Solanin"), aktor teatru Terminus A Quo z Nowej Soli. Lider kilku soundsystemów z autorską muzyką (UTHCML, mENTAL bROTHERS sQUAD i Dźwiękodajnia), które zagrały kilkadziesiąt koncertów w całej Polsce. Aktualnie związany z Punkt Kollektiv, grupy zrzeszającej djów, vjów i artystów okołomuzycznych. Klimaty serwowane przez Eliasza to transowa mieszaninka połamańców, dubu, minimalu i industrialu. www.myspace.com/ punktkolektiv NoHands (dub/reggae/elektronika, Zielona Góra) NoHands to pseudonim artystyczny, pod którym kryje się założyciel i jeden z muzyków formacji Odkrywcy Nieodkrytych Ladów, niegdyś gitarzysta tego zespołu, aktualnie klawiszowiec. Jego solowy projekt to wypadkowa takich gatunków jak dub i reggae oraz brzmień elektronicznych. Mieszanka taka wynika z zainteresowań
Sensimic (drum & bass, Władysławowo/Zielona Góra) Na after party z czarnych krążków zagra debiutujący Sensimic.
19
MAJ 2009
KONKURS Napisz do nas sms o treści: UZETKA a następnie HASŁO Z KRZYŻÓWKI na numer 71601 (koszt smsa 1,22 zł). Na wiadomości czekamy do 20 grudnia. Spośród smsów wylosujemy zwycięzców, którzy otrzymają książki - nowości Wydawnictwa ZYSK.
Nie wiesz co jest grane? Www.uzetka.pl
zoom na informatykę
Koło Naukowe Informatyki CUBE zaprasza do udziału w poszerzonej edycji Konkursu Fotograficznego „Informatyka w obiektywie”. O szczegóły pytamy Martę Pławecką, która w Kole CUBE jest sekretarzem. Co to znaczy, że II edycja jest poszerzona? Marta Pławecka: Pierwsza edycja konkursu, która odbyła się rok temu była skierowana tylko do studentów Uniwersytetu Zielonogórskiego, niezależnie od kierunku studiowania oraz od tego, czy ktoś studiuje dziennie czy też zaocznie. W tym roku poszerzyliśmy zasięg naszego konkursu fotograficznego. Uczestnikiem
konkursu może zostać każdy student naszego Uniwersytetu a także każdy uczeń dowolnej szkoły ponadgimnazjalnej w Zielonej Górze. Jakie macie nagrody dla zwycięzcy? Podobnie jak w poprzedniej edycji przewidujemy cenne i ciekawe nagrody w postaci książek, bonów na wydruk zdjęć w laboratorium fotograficznym
FOTO-STAWSKI oraz upominków za wyróżnione prace. *** Szczegóły dotyczące konkursu możecie znaleźć na stronie internetowej Koła CUBE: www.cube.wmie.uz.zgora.pl Sponsorem nagród w konkursie jest firma FOTOSTAWSKI. www.foto-stawski.com.pl
Zwycięskie zdjęcie sprzed roku, które wykonał Grzegorz Czarnecki. Tytuł zdjęcia: „Quo vadis?”.
20
MAJ 2009
karłów
w
KARŁOWIE wypoczywasz
Studenci, czy chcielibyście wypocząć po sesji? W takim miejscu, w którym możecie pozwiedzać wiele ciekawych zakątków i obcować z naturą? A może szukacie miejsca, w którym moglibyście zorganizować konferencję dla Waszego koła albo spotkanie integracyjne? Takim miejscem jest właśnie Ośrodek Wypoczynkowy Uniwersytetu Zielonogórskiego w Karłowie. Do dyspozycji wczasowiczów pozostają 33 miejsca noclegowe w pokojach 2-3 i 5 osobowych, a także kuchnia, jadalnia i sala gier. Z okien ośrodka można podziwiać malownicze widoki na Szczelinie Wielki oraz Błędne Skały. Ośrodek mieści się przy przecięciu kilku szlaków turystycznych i jest świetną bazą wypadową na największe atrakcje Gór Stołowych. W niedalekim sąsiedztwie Karłowa znajdują się miejscowości turystyczne i uzdrowiskowe w których skorzystać można z regionalnych atrakcji. Szczególnie gorąco polecamy zwiedzanie kopalni złota w Złotym Stoku, wspinaczkę skałkową i zjazdy na linach w miejscowości Srebrna Góra oraz przechadzkę kompleksem „Riese”, czyli w podziemiach miasta Hitlera. Wszystkie informacje o tym ośrodku znajdziecie na stronie: www.karlow.uz.zgora.pl Kornelia Kornosz Sylwia Świątek Fot. archwium Sylwii Świątek
21
MAJ 2009 ▪ Debiut na łamach „UZetki”
schody dziewał się tego, toteż wbrew wszelako pojętym zasadom BHP staranował przeszkodę głową. Czuł rosnącego w zastraszającym tempie guza, lecz cel został osiągnięty. Przez szczeliny włazu sączyły się niemrawe strumyczki
przerażonym, błędnym wzrokiem. Stanowczo nie lubił wysokości. Zacisnął wargi myśląc nad tym, co powinien powiedzieć. Nigdy nie przypuszczał, że znajdzie się w takiej sytuacji. Nigdy nie myślał, że dojdzie wła-
fot. http://www.sxc.hu/
Gdy zaczynał wbiegać po schodach, nie zdawał sobie sprawy z tego, że ma przed sobą jeszcze siedem kondygnacji do pokonania. O ile po pierwszych trzech stopniach pokonanych jednym skokiem był pełen zapału, to po dwóch piętrach żałował każdego spalonego w przeszłości papierosa. Jednocześnie nie marzył w tej chwili o niczym innym, niż o ciepłym dreszczu niesionym upragnionym, niemal błogosławionym dymem. Na szóstym piętrze wyprzedził staruszkę i ziemistej cerze, której twarz przypomniała mu reklamę najnowszego filmu o żyjących trupach. Omiotła go swym zmęczonym wzrokiem, przymglone oczy nie wyrażały żadnych emocji. Na jego głowie zjeżyły się krótkie włosy. Choć pędził jak opętany, co po tak potężnym i niespotykanym jak na niego wysiłku wyglądało raczej jak pionowa wersja czołgania, wydawało mu się, że staruszka niemal dorównuje mu kroku. Między szóstym, a siódmym piętrem kątem oka zauważył otwierające się przed staruszką drzwi oraz malutkie pomieszczenie, które kryło się za nimi. Kobieta weszła do środka i wybrała odpowiednie piętro. Coś zahuczało, zazgrzytało niemiłosiernie, zatrzasnęły się drzwi i winda ruszyła w dół. Przystanął na sekundę. Płuca paliły jakby otworzono w nich niewielką, ale wydajną hutę. Wśród świszczenia wydychanego powietrza dało się słyszeć jęk rozpaczy. - Winda - wydyszał bezgłośnie. - W samą porę. Pokonał ostatnie stopnie i ruszył ku szczeblom drabiny prowadzącej na dach. Właz był zablokowany od zewnątrz. Spo-
Gdy w dzieciństwie jego koledzy budowali domek na drzewie, spędził ponad pięć godzin na gałęzi, nim zdołali go namówić na spojrzenie w dół. południowego światła. Jednym pchnięciem ręki odrzucił klapę, a słońce oślepiło go na kilka bolesnych dla oczy chwil. Gdy pod podeszwami butów poczuł pokrytą papą powierzchnię, oszołomił go widok dalekiego, szarego, malowanego betonowymi osiedlami horyzontu. Stanowczo nie lubił wysokości. Gdy w dzieciństwie jego koledzy budowali domek na drzewie, spędził ponad pięć godzin na gałęzi, nim zdołali go namówić na spojrzenie w dół. Od tamtej pory zmieniło się tylko to, że teraz nie zdołałby wejść na tamten dąb. Podszedł do krawędzi dachu. Wychylił się nie więcej niż pięć centymetrów, by zobaczyć rzesze gapiów na dole. Ich zatroskane twarze spotkały się z jego
śnie do tego. W każdym bądź razie nie dostałby patentu jasnowidza, co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. - Strasznie sapiesz - przemówił miękki, łagodny głos chyba nie biegłeś na górę. On spojrzał na dziewczynę siedzącą dwa metry od niego na krawędzi dachu. Machała nogami wiszącymi siedem pięter nad nieprzyjemnym w bliższych spotkaniach betonem. - Nie - odparł ścierając błyszczący pot z czoła. - Robiłem pompki, w windzie. Trwał tak w milczeniu przez dłuższy czas ani myśląc się odezwać. - Wiesz - przerwała ciszę wysoko zadzierając głowę - Pierwszy raz widzę, żebym wzbudziła taki za-
męt. Nie chciałam, żeby to tak wyszło. - Nikt tego nie chciał - powiedział robiąc się coraz bledszy na twarzy. - Nie wiem, dlaczego zadzwoniłam. To… Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Rozumiem - odparł. - Przynajmniej próbuję zrozumieć. - Chyba tylko ty. Wszyscy się wypięli. No i dobrze. Też mam ich gdzieś. To wszystko bez sensu. Już bez sensu. - Nie wiem jak - poczuł nagły przypływ mdłości - nie wiem, jak miałbym cię przekonać, że… Gdy przez dłuższą chwilę zawiesił głos, popatrzyła w jego oczy. Na dole zamigotały niebieskie światła straży pożarnej i policji. W oddali majaczyła pędząca na sygnale karetka. - Nie musisz mnie przekonywać - mówiła coraz szybciej machając nogami. - Możesz o mnie mówić, co chcesz. Możesz mówić o tym wszystkim, ale ja już przemyślałam parę spraw. Dużo myślałam i… Wychyliła się bardziej, niż zwykle. On rzucił się w jej stronę nie zastanawiając się nad tym. - Spokojnie - uśmiechnęła się Jeszcze nie czas. - Ja - powiedział - chciałbym cię przekonać, że naprawdę… Zimny pot oblał jego ciało. - Tak? - spytała, a jej głos rozbrzmiewał w jego głowie jak echo, które było coraz cichsze. - …że to wszystko ma jednak jakiś… - Sens? - spytała zniecierpliwiona brakiem odpowiedzi. Nagle pociemniało mu przed oczami. - Nieważne - powiedział, po czym zemdlał przewracając się do przodu. Stanowczo nie lubił wysokości. eMŻet
22
MAJ 2009
Wyłącz te głupoty!
W ramach powtórzenia z polskiego, przykład paradoksu: wiosna, słoneczko, ptaszki - a mi jest zimno… Takie są fakty proszę Państwa. U mnie w domu komputer – ten, na którym między innymi teraz piszę – stoi w jednym z chłodniejszych pomieszczeń. Ma to swoje plusy, w tym autentycznie cudowny widok za oknem, gdzie linia lasu zaczyna się dosłownie dziesięć kroków stąd, a ja mogę nie ruszając się sprzed monitora obserwować zaprzyjaźnione dzikie wiewióry, stado wróbelków, parę gołębi które gdzieś niedaleko najwidoczniej uwiły sobie gniazdo, a czasem w okolicach południa pod płot podchodzi zupełnie się nie bojący jelonek. Cóż, gdyby dorzucić do tego jeszcze hasające radośnie króliki pomyślałbym, że czas odstawić leki. A tak jest fajnie, lecz zimno. Żeby móc kontynuować pisanie, musiałem założyć bluzę z dwo-
ma paskami na rękawach i wyglądam teraz jak mołdawski gangster. Zaczynam się o siebie martwić. Tym bardziej, że kolejny raz ledwo słońce zaświeci, to zaczynam pisać o jelonkach i innych słodkich zwierzątkach… Zostawmy jednak stan mojej psychiki w spokoju (po co kopać leżącego), i zajmijmy się kolejnym arcyważnym problemem jaki chciałem poruszyć. Wyobrażacie sobie życie, bez współczesnego dorobku cywilizacyjnego – oczywiście w zakresie rozrywki, mediów i komunikacji? Mnie, jako fana postapokalipsy taka wizja wręcz lekko pociąga. Wyobraźcie sobie cudowny świat bez, na przykład, telewizji. Oooo tak! Zero „Gwiazd na lodzie” i innych „You Can’t Dance”. Zero dener-
wowania się wiadomościami o 19. Zero reklam, trwających tak długo że nie pamiętasz co oglądałeś. I wiecie co? Ja tak żyję od jakiś pół roku. Po prostu z braku czasu, ale szybko doceniłem ten błogosławiony stan. Też kiedyś dziwiłem się ludziom, którzy opowiadali że od iluśtam lat nie mają telewizora w domu i jak im nie jest z tym cudownie. Dziś przed ekranem zasiadam w trakcie weekendu oglądając transmisje na Canal+, i od święta dla poprawy humoru „Top Gear” na BBC Knowledge. Poza tym zasadniczo null. Polecam, chociażby w ramach eksperymentu odstawić telewizję na jakiś czas – o ile jeszcze ktoś to badziewie ogląda. Telewizja w moim rankingu spadła na samo dno, zarówno
Wojciech Lewandowski w warstwie intelektualnej jak i dostarczania rozrywki. Pierwszego nie muszę chyba komentować. Inne dostępne media elektroniczne biją telewizję na wszystkich frontach: radio gdy chcesz się odprężyć, gry komputerowe przy dostarczaniu rozrywki a Internet przy dostarczaniu informacji. Jedyne co częściowo ratuje honor małego ekranu, to kanały tematyczne – tu naprawdę można znaleźć wiele interesujących i inteligentnych programów. I nie myślę tu o TV Trwam, ale na przykład o… TVN Style. No co? Dajcie im szansę, nie pożałujecie.
23
MAJ 2009
co drzemie w dżemie
O roli przypadku w życiu, wspólnych pasjach, byciu prawdziwym na scenie i o przemycaniu rozmawia z Dżemem Alina Augustyniak.
W tym roku macie 30-lecie istnienia Waszego zespołu na scenie muzycznej. Czy każdy z Was podchodzi do tej rocznicy schematycznie tzn. jubileusz pracy, czy traktujecie to jak urodziny kogoś bliskiego? No tak jak powiedziałaś, świętujemy obchody urodzin kogoś bliskiego. Nawet nie podejrzewaliśmy wcześniej, że już tak długo gramy. Jesteśmy tym nawet lekko zaskoczeni, ale cieszy że dotrwaliśmy do trzydziestki, tym bardziej że granie zespołowe jest trudne, mnóstwo się dzieje, a my nadal dajemy radę.
Czy zdarzyły się momenty zwątpienia, gdy mówiliście sobie „mamy dość” i chcieliście się poddać? Wątpliwości są ciągle, bo jeśli my traktujemy to bardzo poważnie i z pasją, a jest to naszą pasją, to zawsze są wątpliwości. Przy naszych wielkich katastrofach życiowych (red. problemy z zaistnieniem na scenie muzycznej, śmierć dwóch członków zespołu, poszukiwania nowego wokalisty), które spotkały nas osobiście i nasz zespół, to wiadomo, że były takie momenty. Natomiast mieliśmy jedną świadomość, że to po prostu tak nie może się skończyć, że trzeba iść do przodu, dalej. Jesteśmy rodziną, którą łączy wspólna pasja i chcieliśmy grać ze sobą. Nas także połączył przypadek, Olek (red. Wojtasiak) przyprowadził Ryśka (red. Riedel) no i stało się. Przypadek zadecydował dużo, bo mieliśmy wspólne zainteresowania muzyczne. Wyrośliśmy z jednej pasji, z jednej muzyki i dlatego tak świetnie się nam dziś gra. Który koncert wspominacie najlepiej, a który był dla Was naj-
gorszy? A to jest trudne pytanie. Najgorsze koncerty były poświęcone pamięci Ryśka Riedla i naszych przyjaciół, czyli „List do R.” i poświęcony Pawłowi. Grały w nas takie emocje, że do dziś te dźwięki się bronią. Daliśmy z siebie wszystko, co najlepsze i to pozostało. Te koncerty były dla nas ważne. Na koncertach widuję nastolatków, jak i dojrzałych słuchaczy Dżemu. Pomimo braku reklam Wasze piosenki są znane, a podczas koncertu fani śpiewają je razem z Maćkiem. Jak tłumaczycie fenomen Dżemu? Wystarczy przynajmniej grać 30 lat, heh, aby dorobić się pokoleniowego przekroju słuchaczy. Skoro my gramy rodzinnie (red. Beno i Adam Otrębowie są braćmi) to i na koncert zjeżdżają się rodziny. Nas to bardzie cieszy. Rewelacja! My nikogo nie udajemy, jesteśmy w tym wszystkim autentyczni. Ludzie mają troszeczkę dość tego blichtru, pozowania i tego, co proponują nasze media. Chcą autentyczności i obcowa-
nia z prawdziwą muzyką, chcą zobaczyć facetów, którzy się pocą, grają i walą w struny. Dziś na koncercie słyszeliśmy trzy nowe kawałki: „Ty jesteś nie dla mnie”, „Zawsze do przodu”, „Żyj, mały żyj”. Czy swoją nową płytą wracacie do korzeni, do starego dobrego blues`a czy podążacie za muzycznymi nowościami? My zawsze jesteśmy otwarci i trzymamy się ducha czasu. Natomiast zawsze sięgamy do tych swoich pierwszych nutek, które graliśmy i które w nas zostały. W swoich nowych kawałkach chcemy je przemycić, naturalnie możemy je inaczej zagrać. Już za parę miesięcy odbędzie się festiwal im. Ryśka Riedla w Chorzowie. Czy macie może na tą okazję przygotowaną jakąś niespodziankę? Chcemy zagrać na nim przede wszystkim dobry koncert. Eksperymentowaliśmy już z różnorodnymi formami, zapraszaliśmy różnych gości, graliśmy trzygodzinne koncerty. Jednak
myślę, że Dżem broni się tym jakim jest zespołem. Być może repertuar poszerzy się o utwory mniej i rzadziej grane. Ale na scenie będziemy jednością. Wierzycie, że festiwal znowu wróci na Paprocany (red. dzielnica Tychów, w której odbywa się festiwal) i że będzie tak jak dawniej? Niestety, my nie decydujemy, gdzie odbywa się festiwal, bo nie jesteśmy organizatorami. Rzeczywiście tam była niepowtarzalna atmosfera: jezioro, zachód słońca, śpiewy przy ognisku do białego rana. Ale Park Chorzowski też jest piękny. Gramy tam co roku koncerty na zakończenie trasy Browary Tyskie i mamy nadzieję, że ten klimat przeniesie się z Paprocan do Chorzowa. Może z tego urośnie jakaś nowa tradycja? Czego życzyć Wam na jubileusz? Kolejnej trzydziestki! ;-) Rozmawiała Alina Augustyniak Fot. Krzysztof Burda
24
MAJ 2009
(psycho) dancing
Zdjęcia z koncertu Macieja Maleńczuka w Zielonej Górze znajdziecie na WWW.UZETKA.PL ---> GALERIA
Chłopaki, stop. Jeszcze raz, bo się rąbnąłem w tekście! (…) „Każdy barman jest dla mnie jak matka...” Stop! Zapomniałem tekstu. Chłopaki, pomóżcie, jak to leciało? Czy ktoś na sali pamięta tekst? - pyta ze sceny Maciej Maleńczuk. Nie, to nie próba, to PSYCHOdancing. „Gdy nic nie przychodzi do głowy...” – to tekst pierwszego utworu na nowej płycie Psychodancing. Czy to motto całego albumu? (Śmiech) Tak, dodatkowo jest delikatną aluzją do Gawlińskiego, któremu nic nie przychodzi do głowy i o tym pisze tekst. Po co rzucać perły przed wieprze? Założyliśmy, że będziemy orkiestrą dancingową, że będziemy grali muzykę dancingową, a tak naprawdę gramy koncerty w filharmoniach. To, co miałoby nam ubliżyć, tak naprawdę nas wywyższa. Piosenki się wyczerpały, jeżeli nie napiszemy nowych, to skądś trzeba je wziąć, więc wziąłem z szuflady. Projekt Cantigas de Santa Maria był jednak bardzo ambitny artystycznie. Czyli jednak warto było rzucić te perły? Ten projekt kosztował mnie wiele pracy, poza tym w tym czasie nie miałem nic lepszego do roboty. Ciężko było z tym jeździć, wielka scenografia, dość trudny zespół ludzi, choć może to ja byłem w tym wszystkim najtrudniejszy. Tak czy inaczej, trudno było spodziewać się, żeby na tym można zarobić jakieś grubsze pieniądze. Artystycznie było fajne, ale mimo wszystko to była nisza. Ja potrzebowałem czegoś, co zdyskontuje moją dość wysoką popularność i rozpoznawalność w mediach, którą mam już chyba zapewnioną do końca życia. Ciągle grałem rzeczy, które nie
fot. Thomas Zobl
z maleńczukiem
odpowiadały mojej popularności z wywiadów, ze skandali, z plotek. W takim razie lepiej było pójść w coś tak komercyjnego, jak projekt PSYCHODANCING? Właśnie o to chodzi, żeby zdyskontować swoją popularność. Skoro już jesteśmy popularni, to czemu nie mamy być przy tym trochę bogatsi, mieć więcej pieniędzy... i przede wszystkim mieć pełne sale? Przekrój utworów na płycie jest bardzo zróżnicowany, od poetyckiego Ande la More po utwór o braciach Kaczyńskich. Gdzie tu spójność? Wszyscy czepiają się tych Kaczorów. Ande La More może być, ale Kaczory już nie (śmiech). Ale jednak gramy to, chociaż to utwór gorzki i przykry, ale w dobrym rytmie. Co do spójności, to nie ma jej co szukać na dancingu. Dancing może być niekonsekwentny, a psychodancing to już w ogóle. Czym dla Pana jest psychodancing, już abstrahując od płyty? Aktorsko PSYCHODANCING zdecydowanie daje mi pole do popisu. Czy to wykorzystuję, to jest inna sprawa. Raczej stosuję minimalizm, siedzę na wysokim krześle i śpiewam sentymentalne piosenki. Sam nie wiem, może już jestem skończony jako artysta. Występuję już od 1982 roku, szarpię się na różne strony, żeby zaistnieć. Mi się już nie chce.
Współpraca z Wojciechem Waglewskim to też było szarpanie? To było fajne, ale on ma pierd*** menagement. Może to ja jestem trudny. Jeśli się okaże, że nie jestem już w stanie z nikim współpracować i nikt nie chce współpracować ze mną, to zawsze mogę wziąć gitarę i pójść nawet na ulicę. Pokazał Pan jakim jest artystą i nie musi już Pan niczego udowadniać. PSYCHODANCING – eksperymentowanie czy prawdziwe oblicze Macieja Maleńczuka? Nie, to na pewno nie jest prawdziwa twarz. Po co Wam moja prawdziwa twarz? To jest scena, tam nie pokazuję prawdziwego oblicza, pokazuję zestaw masek. To publika musi sobie wyciągnąć, ile z tego jest tej prawdy i gdzie ona jest. Prawdziwą twarz to można zobaczyć w pornosie.
„(...) Maleńczuk to skończony facet...” - słyszymy w jednej z piosenek na nowym albumie. Nic już nie będzie nowego? Mam w zanadrzu sporo piosenek. Dużo napisałem ostatnio i teksty lecą mi jak z rękawa, ale za to na różne strony. Skomponować coś też nie jest tak trudno, to są pewne klisze, trzeba się tylko wystrzegać plagiatu. Dla mnie ważny jest tekst - jest moją siłą. Ale mówi Pan, że już się tak nie chce. To końcówka Maleńczuka? Kto wie... Czas do piachu (śmiech).
Rozmawiały: Karolina Bibik Paula Mościcka
25
MAJ 2009
WALKA MALEŃCZUKA część 1
Stara kamienica w centrum miasta. W jej wnętrzu długie i wysokie schody prowadzące do jedynych na tym piętrze ciemnych, masywnych drzwi. Drzwi te miały być granicą pomiędzy szarym światem, pozostawionym na klatce schodowej, a niezwykłym miejscem, do którego miałam wejść... Ogarnięta zapachem tytoniu, mieszaniną perfum, dźwiękiem dobiegających rozmów, stukiem jeszcze pełnych szklanek o drewniane blaty stołów przekroczyłam bramę do innego świata. Po co tam poszłam? Spotkać człowieka, który zaczarował kawałek mojej duszy i umysłu…
Sfera sacrum w twórczości Macieja Maleńczuka jest tą, która rzuca na odbiorców dobre czary. Pieśni stają się jednocześnie zaklęciami. Pozwalają uwierzyć, że zostaliśmy dotknięci skrzydłem prawdziwej i wielkiej sztuki, literatury, poezji. Dzięki tym pieśniom możemy odbyć wędrówkę po różnych światach. Świat poety – Alfonsa El Sabio, czyli Alfonsa zwanego Mądrym, króla Kastylii i Leonu, syna Ferdynanda i Beatrycze, który pisał pieśni i był zakochany w Matce Boskiej. Maleńczuk dał mu głos poprzez własne pieśni, mniej więcej opisujące klimat tych starokastylijskich. Jako pierwszy artysta w Polsce we własnym monodramie wykonuje osiemsetlet-
Światła na sali zaczęły gasnąć, aż w końcu pozostały tylko te oświetlające małą scenę. Jedno proste krzesło, gitara akustyczna oparta na stojaku i zamknięte na głucho pianino pod ścianą tworzyły cały jej wystrój. I nagle szmery ucichły, wszystkie głowy odwróciły się w stronę korytarza, w którego głębi pojawił się on. Przecisnął się pomiędzy kilkoma stolikami, nie patrząc na nikogo, wszedł na scenę, usiadł na krześle i z nonszalancją w głosie powiedział: - Dobry wieczór dziewczęta! Witam na spotkaniu z ciekawym człowiekiem. Proszę mi tylko nie robi żadnych zdjęć, nie jestem małpą w cyrku. Aparaty cyfrowe i telefony komórkowe zaczęły znikać w czeluściach kieszeni oraz damskich torebkach. ▪ Śpiew to zaklęcia Ze sceny popłynęły pierwsze dźwięki gitary. To wystarczyło, aby zgromadzoną publiczność wprowadzić w stan „bezczasu”. Rozpoczął się koncert solowy Macieja Maleńczuka, a wraz z nim cicha, rozgrywająca się gdzieś na uboczu walka pomiędzy sferą sacrum, a profanum…
fot. Thomas Zobl
▪ Żadnych zdjęć!
cym natchnienia: (…) erudycji wzorze niedościgły. Przy budowaniu tej postaci Maleńczuk poszukiwał odpowiedzi na to, kim jest ten, którego Bóg nie pokonał. Z laską w ręku ubrany w długi, czarny płaszcz z szerokimi wyłogami i wyraźnie zaznaczonymi, ostrymi brwiami śpiewa napisane przez siebie songi. Mistrz i Małgorzata pozostają w oddali, a my szybujemy już do współczesności. 60. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego Maleńczuk z zabandażowanym czołem, na starówce w Warszawie śpiewa prosto i szczerze powstańcze piosenki, wzruszając swoim wykonaniem zgromadzonych pod sceną ludzi. W 25. rocznicę powstania „Solidarno-
Autorka nawiązuje do koncertów Macieja Maleńczuka z ostatnich lat. nią pieśń Madre de Deus. Z epoki Alfonsa El Sabio trafiamy poprzez spektakl pt. Bal u Wolanda w dwudziestolecie międzywojenne prosto do Rosji będącej pod rządami najpierw Lenina, a potem Stalina. Moskwę odwiedza szatan Woland wraz ze swoją świtą. Woland w osobie Maleńczuka jest muzykiem i artystą odrzucającym schematy i wciąż pragną-
ści”, podczas wspomnień Jacka Kaczmarskiego i Grzegorza Ciechowskiego, śpiewa ich piosenki z zamkniętymi oczami, ale bez cienia fałszywej wzniosłości, kradnąc po raz kolejny, choć na chwilę serca swoim słuchaczom. Gościnnie występuje w pojedynczych programach telewizyjnych, śpiewając w języku polskim piosenki Leonarda Cohena, Nicka Cave’a czy Emily Dic-
kinson, podkreślając przy tym, jak bardzo ceni ich dorobek poetycki. ▪ Artysta zwierzę Jakie zatem konkretne elementy budują sferę sacrum w twórczości tego krakowskiego artysty? Przede wszystkim jest to miłość przybierająca różne oblicza. Miłość, którą się nasiąka, potem wchłania, aby w końcu wybuchnąć nią jak wulkan. Miłość posiadająca tak wielką siłę, że jako jedyna jest w stanie wygrać ze śmiercią. I w końcu miłość dopuszczająca zdradę i odejście pod jednym tylko warunkiem, aby nie odejść byle gdzie i z byle kim, oraz dająca nadzieję na powrót i zawsze możesz wrócić, kiedy już nie będziesz… Pozostałe, pomniejsze elementy, budujące sferę sacrum to marzenia o transmutacji w zwierzę, które wszystko odczuwa mocniej i dokładniej poprzez wyczulone bardziej niż u człowieka zmysły oraz świadomość potęgi innych, lepszych artystów. Pokora pozwalająca na współpracę np. z Wojciechem Waglewskim, co w konsekwencji dało wspaniały i ciekawy projekt muzyczny pt. Koledzy. Równowaga w naturze musi być jednak zachowana i w ten sposób do głosu dochodzi też często druga sfera, sfera profanum… Jak się okazuje nie jest to głos tak zupełnie nieproszony... Część druga w następnym numerze. Karolina Bibik
26
MAJ 2009
Wstydź się!
Wszyscy jesteśmy uzależnieni od czegoś. Od używek, muzyki, osób, nawyków. Każdy ma coś, co jest jego własnym narkotykiem, którego brak powoduje straszny ból. Bohaterowie dzisiejszego cyklu też są uzależnieni. Od narkotyków. Requiem dla snu – najbardziej wstrząsający obraz uzależnienia narkotykowego w kinie. Film, który po seansie robi w głowię wielką dziurę, która nie chce się zagoić. Trzy historię: młodego Harry’ego, który trudni się dilowaniem, jego uzależnionej od środków odchudzających matki Sary oraz dziewczyny Harry’ego, Marion. Ich losy nieodzownie połączone są z narkotykami i wszelkimi problemami z nimi związanymi. Rozpoczyna się hipnotyczna podróż po świecie.
to poczucie bezradności i strasznego bólu. Film nie dla każdego, ale każdy powinien go obejrzeć by wiedzieć, że nic nie jest tak kolorowe jak to się nam wydaje.
o tym wie, a uciec przed nimi nie jest łatwo... Wspaniałe zdjęcia, rewelacyjna muzyka składają się na najbardziej kultowy obraz w karierze Danny’ego Boyle’a.
Trainspotting – obraz prawdziwe kultowy. Opowieść o młodym chłopaki ze Szkocji, który postanowił zerwać z nałogiem i jego kumplach, którzy dzielnie go „wspierają” w przerwach między kolejną działką. Opowieść o przyjaźni, poszukiwaniu sensu życia, zabawie i trudnej drodze
Human Traffic – pełnometrażowy debiut twórcy teledysków zaowocował 48 godzinami z życia mieszkańców Cardiff i ich muzyczno-narkotycznym wojażom po klubach. Przez 100 minut wraz z Jipem, Lulu, Koopem, Niną oraz Mofem wędrujemy
między drinkiem a działką rozmawiając o „Gwiezdnych Wojnach” i słuchając jednej z najlepszych ścieżek dźwiękowych. Pochwała dla narkotyków i kultury klubowej pozbawiona moralitetów tylko nastawiona na zabawę. The weekend has landed...
Łukasz Michalewicz l.michalewicz@uzetka.pl
Przepis NA FILM
ruskie naleśniki
Masa naleśnikowa: - 1 jajko - szklanka mąki - łyżka oleju - szklanka mleka - szczypta soli Farsz: - ziemniaki - twaróg - cebula - sól, pieprz Panierka: - 1 jajko - bułka tarta
Przez 100 minut wraz z Jipem, Lulu, Koopem, Niną oraz Mofem wędrujemy między drinkiem a działką Film o narkotykach pokazujący jakim bagnem tak naprawdę są. Nie ma tu żadnego czaru, magicznych wizji, śmiechu. Jest za
do celu. Obraz nie tak wstrząsający jak „Requiem..” ale nie mniej sugestywny w swojej wymowie. Narkotyki to zło i każdy
1. Jajko, mąkę i mleko wymieszać na jednolita masę, dodać łyżkę oleju i szczyptę soli. Usmażyć naleśniki. 2. Cebulę drobno pokroić i usmażyć na złoty kolor. Ugotowane ziemniaki, wymieszać z twarogiem na jednolitą masę, dodać cebule i przyprawić do smaku solą i pieprzem. 3. Naleśniki z farszem, ob-
toczyć w jajku i w bułce tartej, smażyć na patelni na złoty kolor. 4. Do smaku można je polać śmietaną. Smacznego! Kornelia Kornosz Fot. Wojciech Waloch
27
MAJ 2009
DVD: Elitarni Cofnijmy się kilka lat wstecz. Mamy rok 1997 i do Rio na kolejną pielgrzymkę przybywa papież Jan Paweł II. W tym samym czasie w szeregi policji wstępuje dwójka przyjaciół, Matias i Neto. Wizytę papieża poprzedza wielka akcją specjalnych jednostek policji do walki z gangami narkotykowymi, Bopy, której celem jest zapewnienie spokoju Ojcu Świętemu. Dowódca Bopy, kapitan Nascimento coraz bardziej zastanawia się nad przejściem na wcześniejszą emeryturę w obawie o zdrowie żony i nowo narodzonego syna. Przełożeni zostawiają mu wolną rękę w wyborze swego następcy. Wybór pada na
Neto i Matiasa. Favelle, krew, brud oraz kilogramy narkotyków tak wygląda dziś Rio de Janeiro. Miasto, o których mieszkańcach zapomniał Bóg, mimo modlitw codziennie do Niego wznoszonych. Nawet promyk nadziei, w postaci kapitana Nascimento i jego jednostki, który pojawia się na horyzoncie jest tylko z góry skazaną na porażkę próbą zaprowadzenia porządku na ulicach. Ko-
rupcja niczym przeznaczenie kieruje losem zwykłych obywateli, dla których coraz trudniej o nadzieję na lepsze jutro. Kolejny film sygnowany nazwiskiem Brulio Mantovaniego, twórcy scenariusza do wstrząsającego „Miasta Boga” zabiera nas w podróż po slumsach Rio, gdzie dilerzy i skorumpowani policjanci działają ramię w ramię. Obraz wstrząsający i niesamowicie prawdziwy w swojej wymowie,
ukazujący układy kierujące życiem w Rio. Państwo policyjne gdzie nie ma policji. Kto należy do tytułowych Elitarnych? Skorumpowani policjanci, dilerzy czy młodzież z bogatych domów marząca o demokracji, a nie robiąca nic? Mocne, brudne i bezkompromisowe kino. Łukasz Michalewicz l.michalewicz@uzetka.pl
strajk - dwie strony Dawno, dawno temu na rodzimej scenie funkcjonowała punkowa załoga pod nazwą Strajk. Zespół rozpadł się w połowie lat dziewięćdziesiątych, by wrócić przed dwoma laty. Koncertowa działalność wkrótce zaowocowała płytą „Dwie strony”, która trafia właśnie na rynek. Powrót zespołu wiąże się ze zmianami personalnymi. To zrozumiałe, zważywszy, że dwóch członków starego składu zmarło na przestrzeni lat. Pozostał jedynie lider – Konrad Wojda – brat
znanego z Farben Lehre Wojciecha Wojdy. Sam Konrad także występował przez pewien czas w barwach FL. To właśnie duch formacji Wojtka unosi się nad nowymi piosenkami Strajku. „Dwie strony” to jedenaście piosenek spod znaku łagodniejszej odmiany punk rocka. Wyrażany w tekstach obowiązkowy bunt dotyczy corocznych wzrostów cen („Nowy rok”), problemów ze wzajemną komunikacją („Bez słów”) i na ogół plasują się w podobnej styli-
styce, jaką na płytach FL porusza brat Konrada. Kolejne piosenki rozwiewają wszelkie nadzieje na urozmaicenia w muzyce Strajku. Identyczna praca perkusji, podobne partie gitar „Dwie strony” to archetypowe wydanie rodzimego punk rocka. Trudno odbierać to jako zarzut, fani formacji czekali na taką płytę.
Łukasz Michalewicz l.michalewicz@uzetka.pl
www.uzetka.pl Miss Studentek ►► konkursy ◄◄ ►► newsy ◄◄ Gala Finałowa Miss Ziemi Lubuskiej Miss Nastolatek ► forum ◄ Miss Studentek Niedziela 10 maja 2009 ►► radio index ◄◄ godz. 20.00 kto nie wchodzi, ten @ Bilet wstępu:10 zł, studenci: 5 zł Filharmonia Zielonogórska
28
MAJ 2009
Clint Eastwood wstaje z fotela Walt Kowalski siada na werandzie swojego domu, spogląda na piękny samochód na podjeździe, otwiera piwo i obserwuje swój kraj. Gdy dochodzi do wniosku, że zmiany zaszły za daleko, odkłada puszkę, bierze spluwę i bierze się za porządki. Walt Kowalski to weteran wojny koreańskiej (1950-53), który dzisiaj mieszka w Detroit. Poznajemy go w chwili, gdy wyprawia pogrzeb swojej ukochanej żonie. Ten stary człowiek okazuje się
ma mowy. Kowalski dalej jest wierny swoim ideałom i przeklina pod nosem na wszelkie przejawy wyprzedania Ameryki, za którą walczył i zagubienia przez nią
Kowalski przeklina pod nosem na wszelkie przejawy wyprzedania Ameryki, za którą walczył. być zgorzkniałym rasistą i samotnikiem. Już podczas pochówku pani Kowalskiej synowie Walta dochodzą do wnio-
własnych wartości. Emigranci z Chin mieszkający po sąsiedzku to dla niego potencjalni wrogowie, podobnie jak ludzie, którzy
Wierny wartościom. nieoczekiwanie znajduje zrozumienie dla emigrantów i ich problemów. ▪ Oczyszczenie Brudnego Harry’ego
Kowalski znalazł przyjaciela, od którego dostał pomoc i potem mu się odwdzięczył. sku, że jej śmierć nie zmieni starego radykała w dziadka bujającego wnuczęta na kolanach. Obie strony nawet nie próbują zrozumieć siebie nawzajem, więc o wzajemnym szacunku nie
starają mu się pomóc za wszelką cenę. Sytuacja zmienia się, gdy młody sąsiad, Thao wpada w złe towarzystwo i próbuje ukraść samochód Walta - tytułowego Forda Gran Torino. Stary żołnierz
Gran Torino to film trudny jak jego reżyser. „Brudny Harry” na pytanie, co pocznie Hollywood z kolejnym niewygodnym tematem twierdzi, że „najwyżej zostanę znów odebrany jako stary dziwak”. Faktycznie, nazwisko Eastwood otwiera wiele drzwi, ale w światku filmowym uchodzi także za oryginała. Gdy gra, robi to oszczędnie, bez mizdrzenia się, ale w swoim niepowtarzalnym stylu. Na stołku reżysera stroni od dubli, a „Gran Torino” spłodził w kilka tygodni. Film warto obejrzeć ze względu na przekaz. Nie ma tu jatek i akcji z „Brudnego Harry’eo”, ani wojennych tematów
z ostatnich filmów reżysera: „Sztandaru Chwały” czy „Listu z Iwo Jimy”. Jest stary człowiek i stare prawdy: przyjaźń oraz antyczne greckie katharsis. „Stary Polaczek” trzymał się dawnych poglądów, ale potrafił także zachować pewną elastyczność pomagając młodemu Thao. Otworzył się na wartości, których może nie zrozumiał, ale zaczął je szanować. Znalazł przyjaciela, od którego dostał pomoc i potem mu się odwdzięczył. Kamil Kwaśniak k.kwasniak@uzetka.pl www.UZetka.pl
Więcej recenzji filmowych na www.kultura.uzetka.pl
29
MAJ 2009
Myśl słowem pisana Na co dzi e wielką wa ń nie zawsze zdaje m g umieszczo ę mają słowa. Nie y sobie sprawę z te g za ne w poez ji mogą b pominajmy, że n o, jak ie tylko te udować lu Pozdrawia b ranić. rackie (n m i czekam na Wa iekonieczn sz także na ie pisane e teksty litew w stie. Prze szelkiego rodzaju ierszem), a op sy i.turzansk łajcie je na adres: inie i sugea@uzetk a.pl.
Choleryczka stanęła pewnego razu pod ścianą „zlituj się zegarze” - prosi początkowo serdecznie lecz ten flegmatycznie rusza wąsami „bądź tak dobry i stawiaj większe kroki” uśmiecha się robiąc z siebie idiotkę czasomierz lekceważy ją, gdyby miał palce z pewnością pokazałby na odchodne ten najdłuższy w końcu sfrustrowana pada na ziemię i tłucze pięściami twardą podłogę błaga jak głupiec o rozum a on klepie ją po ramieniu i zapewnia że przecież warto poczekać
I.
25° C otwieram okno nocami i słyszę wahadłowy delikatny pisk myślę sobie od dawna że jakaś mała dziewczynka huśta się na huśtawce której już nie ma wychylam się ale pusto zupełnie dźwięk ustaje po krótkiej modlitwie pewnie macha nogami nad ziemią rozmiar buta 25 w dzień postanowiłam nie dokręcać termometru przy zewnętrznej ramie okna mogłoby się okazać że modliłam się za niego a on cichł z grzeczności
Don Ki-Szottka
Iwona Tur zańsk
a
Dziwisz się dziwisz się że są na tym świecie nadal ludzie małej wiary którzy nie wierzą w siebie a w Bogu nadzieję pokładają dziwisz się jak trudno przezwyciężyć im strach a strach ich to lęk i obawa przed samym sobą dziwisz się gdy tracąc sens życia chcą z sobą skończyć. najwyraźniej nie wiesz jak trudno im żyć
namida
Zima Gdzie rodzi się zło? Po nieznanej nocy Pełnej gwiazd, planet Uchodzi w płomieniach Nowa nadzieja Co błądzi Szuka Tych dróg donikąd Emil Gorowy
*** Martwa ja a szary Ty W ponurym świecie, przyszło nam żyć. By ciemno było, modlimy się. W ciemności zgniło, to czym byliśmy My. Boimy się słońca, boimy cienia. Żyjemy życiem, bo żyć nam trzeba. W półmroku Miłym, po cichu tańczymy. I tylko szkoda... że się nie widzimy.
Monika Schmidt
30
MAJ 2009
Polska – Ukraina 4:4, 6:2 czy 5:3?
Euro 2012 w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu. Ukraińcy zaproszą kibiców do Kijowa i Doniecka. Kto obsadzi dwa pozostałe miejsca?
Konia z rzędem temu, kto odgadnie jaki będzie podział miast-gospodarzy na Euro 2012! Zwierza sponsoruje prezydent Europejskiej Federacji Piłkarskiej, Michel Platini. Sprawa wyjaśni się 13 maja, wtedy UEFA otworzy kopertę z liczbami. To niepoprawne politycznie, ale na Ukrainie sprawa jest jasna i to z winy kryzysu. Kijów, wiadomo. Impreza MUSI odbyć się w stolicach państw. Leżący najbliżej Azji Donieck też przejdzie, bo piękny stadion odstawił tam najbogatszy Ukrainiec, Rachen Achmetow. Zostaje jeszcze jedno miejsce, które zostanie wybrane z dwójki kandydatów: Lwowa i Dniepropietrowska. Atutem pierwszego jest mała odległość od Polski, drugi ma wykończony stadion i infrastrukturę w i poza miastem. Strzelam, Lwów (Platini chwalił ich w kwietniu). Sorry, Winnetou. Ukraina dostaje 3 miejsca. ▪ Mamy problemy Teraz Polska! Rok temu pisałem, że pewniakami są stolica, Gdańsk, Wrocław i Poznań. Teraz do rezerwy na moment
Potencjalny podział miast gospodarzy Euro 2012. siada Poznań, zastępuje go Kraków. Warszawski obiekt będzie nas kosztował 1,2 mld euro, więc zamiast remontu Dworca Centralnego trzeba będzie tylko go umyć (sic!) i pogonić bezdomnych (sic! po dwakroć). Gdańsk ma polityczne plecy i ładny projekt, więc też przejdzie. Wrocław podobnie, stamtąd jest minister MSWiA, Grzegorz Schetyna. Poza tym, które miasto ma lep-
sze położenie względem większości europejskich kibiców? To mit, że większość przyleci samolotami. Kraków kochają w Europie, w odróżnieniu od Poznania, który zaczyna dopiero się doceniać. Do tego zauważono nierówne trybuny na remontowanym stadionie. Jednak krakowski obiekt to też nie perełka. Platiniego jednak nie obchodzi, że
stadion Wisły projektował odurzony architekt. Druga stolica Polski ma dobre położenie, dojazd, zabytki i hotele. A żeby połączyć Poznań z resztą kraju trzeba będzie ubabrać się przy budowie autostrady. Jednak okazuje się, że trzeba będzie, bo Polska dostanie 5 miejsc. Zobaczycie niebawem. Kamil Kwaśniak
Studio Bachanaliowe w Akademickim Radiu INDEX 12, 13, 14 maja o godz. 11:00, 13:00 i 16:00. Relacje na żywo, zapowiedzi, sondy.
Włącz się►►► www.index.zgora.pl
◄► www.uzetka.pl ◄►
96 fm ◄◄◄
MAJ 2009
Ekstraliga na start. Bolidom mówimy: nie!
31
Szalik, koszulka, trąbka, puszka złocistego napoju, paluszki, popcorn… zaraz, chyba czegoś brakuje. Gdzie do (…) podział się pilot od telewizora? Jest!!! No to startujemy.
Już na samym początku serwują nam mecz Polska – San Marino. Pech chciał, że trafili akurat na Prima Aprilis. Wielu zastanawiało się pewnie przed telewizorem czy to na pewno nasza kadra gra i czy to właściwy mecz. Gdy nasi strzelali 5 gola przyszła mi do głowy myśl, czy za chwilę na ekranie nie pojawi się uśmiechnięty „Szpaku” i powie: „Mamy Was! Prima Aprilis! Już za chwilę zapraszamy Państwa na drugą połowę spotkania. Wynik do przerwy 2 – 0 dla San Marino”. To by nawet pasowało, gdyż mecz wcześniej była wielka i bolesna porażka w przerażającym stylu. Rehabilitacja w postaci 10:0 i tak się nie udała. Nawet 15:0 nie zmazałoby hańby z Belfastu. ▪ Gdzie bolid nie może… W tempie szybszym od naszych
piłkarzy poruszał się Robert Kubica. A raczej poruszałby się gdyby bolid BMW zostawił w paddocku i poszedł na piechotę. Albo skorzystał z bardziej ekologicznego pojazdu, jakim jest rower. Po tym jak jego bolid wyrobił sobie profil na australijskiej bandzie, w Malezji postanowił nie ryzykować i zepsuł się ze strachu już przed startem. Widocznie samochody BMW lubią tylko umiarkowaną pogodę, za dużo deszczu lub słońca stanowczo im szkodzi. W Chinach auto Kubicy poczuło się z kolei zbytnio obciążone KERS – em i wyraziło swój sprzeciw jeżdżąc w tempie spacerowym. Wygląda na to ze na dobre wyniki Roberta będziemy musieli poczekać aż zmieni sobie auto. Sądzę, że polski „maluch”, nawet bez KERS – u i podwójnego dyfuzora poradziłby sobie znacznie lepiej.
▪ Kryzys dopadł i emocje
Wystartowała jak to ładnie reklamują „najlepsza liga na świecie”. Tego nie wiem, ale ma chyba najdłuższą nazwę na świecie. Ciekawe kto zapamiętałby, że nasze polskie cudo nazywa się CenterNet Mobile Speedway Ekstraliga? Zwłaszcza po pięciu piwach na stadionie. Dlatego postanowiono zadbać o to odgórnie i szybciutko powstała ustawa o zakazie sprzedaży i spożywania alkoholu na stadionach. Wróćmy do aspektu sportowego. Wystartowała i…był wielki skandal oraz wielkie nudy. Skandalistów było wielu, ale nikt nie dorównał Nickiemu – jakby napisał nasz polski wieszcz. Do Nickiego nie dotarły widać jeszcze informacje o światowym kryzysie gospodarczym i nie wiedział, że trzeba oszczędzać. A może nie spodziewał się, że
oszczędzać będą chcieli na nim. I mało się biedak nie „przejechał”. Powiedział w Częstochowie: „Odchodzę” i po niecałym miesiącu wrócił. Bo gdzie mu będzie lepiej jak nie pod Jasną Górą. Hitowe mecze okazały się wielkimi „klapami”. Kibice zgrzytali zębami bo się nudzili a działacze w Lesznie, bo musieli słono zapłacić za wybryki swoich „Byczków” z gorzowianami. Nasz ulubiony prezes w Zielonej również miał problem, Częstochowa bez asów przegrała a o swojego prezesa zadbał tylko, Iversen który skromnie zapunktował. Po tym co widzieliśmy do tej pory nie jesteśmy mądrzejsi niż byliśmy przed sezonem. I chyba szybko nie będziemy.
Okrągły zawrót głowy
Weronika Górnicka
Bowling to gra bardzo prosta i zarazem przyjemna. Jej zasady są łatwe, a właściwie jedna zasada: zbić wszystkie kręgle za pierwszym razem – a kręgli jest ich 10. Nie jest to oczywiście proste zadanie, ponieważ tor gry mierzy 3 metry, a kula waży aż 10 kilogramów. Niemniej jednak warto spróbować swoich sił na torze bowlingowym, bo jest to fajny sposób na chwilę relaksu w gronie znajomych. Gra w bule zwana inaczej grą w kule jest rozrywką przeznaczoną dla trzech osób. Zasady jej są bardzo proste: każdy
gracz ma dwie kule, która musi umieścić (rzucając) jak najbliżej tzw. świnki, czyli małej kuli. Wygrywa oczywiście zawodnik, któremu uda się to najlepiej. Do tej gry nie potrzebne jest nam specjalne pole – wystarczy niewielki trawnik i można spędzić przyjemnie czas z przyjaciółmi. Przed nami długi majowy miesiąc - warto od czasu do czasu spędzać czas aktywnie próbując swoich sił w czymś nowym, a właśnie taką możliwość dają nam gra w kręgle i bule. Karolina Bołbot
fot. Thomas Zobl
Jesteśmy właśnie na początku sezonu żużlowego i dla tych wszystkich których nie fascynuje czarny sport proponuję coś mniej widowiskowego, co nie znaczy, że nudnego, a mianowicie kręgle i bule.
32
MAJ 2009
REKLAMA
studiuj za granicą
Pierwszy… drugi… już niedługo trzeci rok minie, odkąd zaczęły się studia. A tu jeszcze dwa lata do upragnionej „magisterki”. Przydałaby się jakaś odmiana. Cudownie byłoby delektować się włoskim winem u stóp wulkanu Wezewiusza, podziwiać wspaniałą katedrę Notce Dame w Paryżu, odpocząć w Parku Narodowym Gauja na Łotwie, bądź spędzić popołudnie na Costa Dorata w Hiszpani. wać obcy język. Oferta krajów biorących udział w Erasmusie jest bogata. Wyróżnia się wśród nich trzy grupy. Do pierwszej należą kraje Europy Północnej, takie jak Norwegia, Finlandia, Wielka Brytania. Drugą grupę tworzą kraje będące nieco niżej na mapie, m. in. Hiszpania, Holandia, Na szczęście jest to możliwe. Studenci mogą zwiedzić piękne zakątki Europy nie opuszczając roku akademickiego! A wszystko to, za sprawą programu stypendialnego Erasmus. Dzięki REKLAMA
niemu, nie trzeba wybierać między podróżowaniem a studiami. Uczestnicy programu, w wybranym przez siebie kraju, mogą nawiązać nowe znajomości, poznać odmienną kulturę oraz szlifo-
cięższy. Warto wspomnieć, iż wysokość stypendium zależy od kraju, w którym się studiuje. „Kieszonkowe” wynosi od 375 euro do 275. Największą kwotę otrzymują stypendyści krajów należących do pierwszej grupy (kraje Europy Północnej). Skorzystanie z programu Erasmusa może okazać się ży-
Termin aplikowania o stypendium na studia i praktyki w ramach Programu Erasmus na rok akademicki 2009/10 mija 15 czerwca 2009 r. Portugalia, Grecja czy Niemcy. W ostatniej grupie znajdują się kraje Europy Wschodniej (np. Łotwa). Wyjazd za granicę można urozmaicić praktykami. Europejskie firmy, urzędy oraz instytucje chętnie przyjmują studentów na praktyki. Pozwalają one osiągnąć doświadczenie oraz są szansą na zdobycie wynagrodzenia od firmy. Może to być kolejny sposób (prócz funduszy ze stypendium) na to, aby portfel był REKLAMA
ciową przygodą. Oczywiście w pewnym stopniu kontrolowaną. Uczestnicy są ograniczeni obustronnymi umowami zawartymi przez poszczególne wydziały zielonogórskiej uczelni z uczelniami innych państw należących do Unii Europejskiej. Jednak nie jest to przeszkodą, aby w niepowtarzalny sposób spędzić kolejny rok. Iga Kołacz