Gazeta Studencka NR
78 październik 2011
fot. archiwum Krzysztofa Koziołka
MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego ISSN 1730-0975 Nakład 10 000 Gazeta bezpłatna
Nowa książka Krzysztofa Koziołka:
"Premier musi zginąć" s. 6-7
Elementarz pierwszaka
s. 10-15
Scena wielkich emocji
s. 22
Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary
2
PAŹDZIERNIK 2011
ZOSTAŃ DZIENNIKARZEM
Gazety Studenckiej "UZetka" i portalu www.UZetka.pl ► O czym pisać? Początek czegoś nowego zazwyczaj działa na nas mobilizująco. Początek roku akademickiego może nie wywołuje dreszczy na ciele, ale większość z Was na pewno obiecało sobie to i owo. Jeśli w Waszych planach jest dużo miejsca na samorozwój i zdobywanie doświadczeń, które mogą ułatwić znalezienie pracy w przyszłości, to najbliższe kilka akapitów dedykuję właśnie Wam. Proponuję
Wam współpracę z naszą gazetą i portalem UZetka. pl To media studenckie, ale tematy, którymi się zajmujemy, nie ograniczają się wyłącznie do środowiska akademickiego. Oprócz spraw uniwersyteckich, interesuje nas także muzyka, teatr, film, polityka i inne dziedziny, o których młody dziennikarz chce pisać. ► Napisz tekst Jeśli masz lekkie pióro, gładko idzie Ci pisanie
Gazeta Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Zielonogórskiego „UZetka” ul. Podgórna 50, 65–001 Zielona Góra Tel./fax +48 68 328 7876 Mail: gazeta@uzetka.pl ISSN 1730-0975 WYDAWCA: Stowarzyszenie Mediów Studenckich REDAKTOR NACZELNA/SKŁAD: Kaja Rostkowska, k.rostkowska@uzetka.pl OGŁOSZENIA I REKLAMY: 0 602 128 355, reklama@uzetka.pl DRUK: Drukarnia „AGORA” Piła. Za zamieszczone informacje odpowiedzialność ponoszą ich autorzy. WWW.UZETKA.PL
(może prowadzisz bloga?), a na dodatek jesteś na bieżąco z tym, co dzieje się w naszym województwie, napisz artykuł. Temat na początek dowolny, byle był aktualny i interesujący dla młodego czytelnika. Napisz tekst informacyjny albo przeprowadź ciekawy wywiad. Felietony zostawmy na później. Nadaj tekstowi trafny i frapujący tytuł, napisz dobry lid, czyli wstęp do tekstu – niech będzie jego reklamą, która sprawi, że czytelnik nabierze wielkiej ochoty, aby Twój materiał przeczytać. ► Pierwsza korekta Kiedy uznasz tekst za gotowy, przeczytaj go na głos dzięki temu wyłapiesz jeszcze kilka zdań, które można wygładzić. Jeśli jakiekol-
wiek zdanie wyda Ci się za długie, skróć je od razu (redakcja przed redukcję, jak mawiał Norwid!). Materiał prześlij na adres poniżej i resztę dogrywamy już indywidualnie. ► Wpis do CV i nie tylko Dziennikarstwo w mediach studenckich to nie tylko zdobywanie warsztatu, szlifowanie pióra i wpis do CV. To również nowi znajomi, kreatywnie spędzony czas, a także fajne imprezy. Każdego, kto czuje, że chciałby sprawdzić się w dziennikarstwie prasowym i internetowym, zapraszam do "UZetki"! Kaja Rostkowska Redaktor Naczelna k.rostkowska@uzetka.pl
PAŹDZIERNIK 2011
Uniwersytet Zielonogórski
Zadbaj już teraz o swoją karierę
Studenci powinni zająć się swoją karierą już na początku nauki - uważa Lilia Smoła, kierownik Biura Karier działającego na Uniwersytecie Zielonogórskim. Biuro Karier przygotowuje się do Ogólnopolskiego Tygodnia Kariery. W ramach tej akcji studenci będą mogli uczestniczyć w warsztatach i prezentacjach dotyczących np. rozmowy kwalifikacyjnej. - Warsztat podpowie, jak zachowywać się na takiej rozmowie, jak odpowiadać na trudne pytania. Kolejne roczniki przychodzą na Uniwersytet Zielonogórski i potrzebują takiej pomocy. Warto pamiętać, że rozmowa kwalifikacyjna wciąż jest najpopularniejszą metodą oceny kandydatów do pracy – mówi szefowa Biura Karier. Kolejny warsztat odbędzie się pod hasłem "Aktywne metody poszukiwania pracy". Lilia Smoła poleca także spotkanie "Przy kawie o prawie". Są to konsultacje ze specjalistą prawa pracy. Jeśli macie np. umowę do podpisania z pracodawcą, możecie ją na tym spotkaniu skonsultować - zachęca organizatorka. Namawia także do zainteresowania się tematem stworzenia własnej firmy: - Znamy przypadki, gdy ktoś wpadł na ciekawy pomysł, założył własny biznes, zatrudnia bliskie, sprawdzone osoby i spokojnie sobie żyje. Sam pomysł jednak nie wystarczy, do założenia swojej firmy potrzeba ciężkiej pracy. Dlatego zorganizowaliśmy także spotkanie z przedstawicielem Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej, z którym na te tematy będzie można porozmawiać.
3
TYDZIEŃ KARIERY NA UZ 17 października (poniedziałek) Do Biura Karier zapraszamy wszystkie osoby zainteresowane prowadzeniem własnej firmy. Na chętnych będzie czekać specjalista z Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej, który podczas spotkań indywidualnych odpowie na wszelkie pytania związane z tworzeniem własnego biznesu. 18 października (wtorek) Spotkanie z firmą Nokia Siemens, która przedstawi możliwości odbycia praktyk, staży oraz oferty pracy. Polecamy także spotkania na konferencji: „Świadomie planuję swoją i Waszą przyszłość – poradnictwo zawodowe dla każdego ucznia to nasza wspólna sprawa”. 19 października (środa) Warsztat, który przyda się każdemu studentowi i absolwentowi: „Kultura przekazu - czyli o sztuce autoprezentacji”. Rola stroju, postawy i zachowania w sytuacji ekspozycji społecznej. 20 października (czwartek) „Aktywne metody poszukiwania pracy” - warsztat pomocny dla tych, którzy znalezienia pracy nie chcą zostawić przypadkowi, a swoją ścieżkę zawodową świadomie i mądrze planują. "Przy kawie o prawie"- na spotkaniu z prawnikiem będzie okazja aby dowiedzieć się, na co zwrócić uwagę przy podejmowaniu zatrudnienia itd. 21 października (piątek) „Rozmowa kwalifikacyjna” - prawie każdy, kto szuka pracy, się z nią zetknie – to ciągle najpopularniejsza metoda oceny kandydatów do pracy, zapoznajmy się z nią bez stresu, w przyjaznej atmosferze Biura Karier. Szczegóły działań znajdziecie na naszej stronie: www.bk.zgora.pl REKLAMA
Lilia Smoła przypomina, że na każde z zajęć trzeba się wcześniej zapisać. Apeluje też do studentów o konsekwencję. - Zdarzają się niestety studenci, którzy zapisują się na warsztaty, a później nie przychodzą – zdradza szefowa Biura Karier. Skrót programu Tygodnia Kariery znajdziecie obok. Z Lilią Smołą rozmawialiśmy także, z racji zbliżających się wyborów, o politykach zielonogórskich: czy szefowa Biura Karier na UZ spotkała kiedyś polityka, który rzeczywiście przejmowałby się losem studentów, absolwentów? - Wszyscy politycy kochają młodzież, a najbardziej przed wyborami! roześmiała się nasza rozmówczyni. Zapraszamy na stronę Biura Karier www.bk.uz.zgora.pl Karol Tokarczyk Kaja Rostkowska
4
Uniwersytet Zielonogórski
PAŹDZIERNIK 2011
Minister
naszej uczelni Znamy go z telewizji, ale i z naszych uniwersyteckich korytarzy. Dla nas pozostanie wykładowcą, dla Polski jest politykiem. Dr Waldemar Sługocki, wiceminister Rozwoju Regionalnego, odpowiada na trudne pytania związane z młodymi ludźmi, województwem lubuskim i Uniwersytetem Zielonogórskim. Czy studenci i w ogóle młodzi ludzie mogą mieć pretensje do rządu? Cztery lata temu politycy PO obiecywali reformy. Wielu młodych ludzi twierdzi, że zmiany postępują zbyt wolno. Jako wykładowca zawsze zachęcałem do krytycznego myślenia. Każdy ma prawo do słów krytyki i tylko od nas – polityków – zależy co z nimi zrobimy. Mnie motywują do dalszej pracy. Większość z nas widziała spoty telewizyjne z premierem Donaldem Tuskiem, który przyznał, że nie wszystko dzieje się tak szybko jak byśmy chcieli. To prawda, jednak nie zapominajmy jak dużo udało się już zrobić. Pracując w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego codziennie obserwuję jak
nasz kraj zmienia się dzięki tysiącom dofinansowanych z Unii Europejskiej projektów, także tym skierowanym bezpośrednio do młodych ludzi. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Uniwersytet Zielonogórski buduje Park Naukowo-Technologiczny, a w grudniu 2012 roku zostanie oddana do użytku nowa biblioteka uniwersytecka. Patrząc na to szerzej, każdy z niemal sześćdziesięciu tysięcy projektów, które Unia dofinansowała ze swoich funduszy ma poprawiać konkurencyjność naszej gospodarki, a więc pośrednio wpływać na przyszłość młodych. Nasze zadanie to wybrać te najlepsze, perspektywiczne, gwarantujące długofalowe korzyści. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego koordynuje wydawanie unijnych pieniędzy w Polsce. Jak radzimy sobie z wydawaniem tych pieniędzy? Wykorzystujemy ogromną szansę (jak niegdyś Irlandia czy Hiszpania) czy przejadamy środki (jak Grecja)? O przejadaniu nie może być nawet mowy. Trudności finansowe wielu państw europejskich oraz obecna sytuacja w Grecji sprawiają, że Komisja Europejska uważnie przygląda się temu jak członkowie wspólnoty radzą sobie z wykorzysta-
Uniwersytet Zielonogórski
PAŹDZIERNIK 2011 niem funduszy europejskich. Ponadto, Polska otrzymała najwięcej pieniędzy z budżetu na lata 2007-2013. Co piąte euro w ramach wartej 350 mld euro polityki spójności trafiło do naszego kraju. To, jak wykorzystamy te pieniądze będzie miało kluczowe znaczenie dla ostatecznych decyzji co do miejsca i znaczenia polityki spójności w przyszłym budżecie Unii. Naprawdę mamy się czym pochwalić. Fundusze przeznaczamy na projekty podnoszące konkurencyjność polskiej gospodarki. Nie mówię tylko o ogromnych inwestycjach infrastrukturalnych, choć one są niezbędne, by zrzucić bagaż kilkudziesięciu lat zapóźnień w tym obszarze. Mam też na myśli miliardy euro przeznaczane na innowacyjność, wyposażenie uczelni, przedsiębiorczość, sieci szerokopasmowe czy szkolenia. To kapitał, który zaprocentuje. Ponad połowa z 1,8 proc. wzrostu gospodarczego w 2009 roku została osiągnięta dzięki funduszom unijnym. Z kolei w ubiegłym roku było to około 0,7 punktu procentowego. Nasze wyliczenia wskazują także, że liczba pracujących w latach 20132015 może być wyższa o 450 tys. niż w wariancie bez udziału funduszy. Te liczby mówią same za siebie. Po co w Polsce tyle planów, strategii czy programów? Część ekonomistów twierdzi, że przypominają centralne planowanie za czasów komunizmu. Muszę stanowczo zaprotestować. W tym obszarze wykonaliśmy ogromny krok naprzód. Przede wszystkim zrobiliśmy przegląd wszystkich obowiązujących dotychczas strategii i programów ostatecznie znacznie ograniczając ich ilość. Kluczowymi dokumentami mają być długo i średniookresowa strategia rozwoju kraju oraz dziewięć spójnych z nimi strategii zintegrowanych. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego
przyjęło w lipcu zeszłego roku Krajową Strategię Rozwoju Regionalnego. Prace nad pozostałymi ośmioma strategiami są na zaawansowanym etapie. Te wszystkie działania doprowadzą do większej przejrzystości procesu zarządzania krajem i efektywniejszego korzystania z pieniędzy publicznych. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza gdy z każdej strony sceny politycznej słychać głosy o konieczności oszczędzania. Województwo lubuskie jest jednym z najmniejszych w Polsce. Czy tak małe regiony jak nasz mają szansę na szybki rozwój i tym samym na zatrzymanie młodych ludzi? O tym właśnie mówi wspomniana przeze mnie Krajowa Strategia Rozwoju Regionalnego. Rozwój regionu musi zostać starannie zaplanowany. Tutaj koszulkę lidera przejmuje samorząd województwa. To jego zadaniem jest znalezienie mocnych stron regionu, które w przyszłości będą decydować o jego pomyślności. W ministerstwie nazywamy je potencjałem endogenicznym. Ten proces ma jeszcze jedną zaletę. Samorząd województwa już nie tylko dzieli pieniądze na poszczególne zadania, ale staje się świadomym planistą, kreuje własną politykę rozwoju, oczywiście w zgodzie z obowiązującymi strategiami. Podobnie jest z województwem lubuskim. Za miedzą mamy znacznie bogatszego sąsiada, w Zielonej Górze nowoczesny uniwersytet, przez nasz region przebiegać będzie autostrada A2 i kolej dużych prędkości. Nasze województwo ma atuty. Trzeba je tylko nazwać i umiejętnie wykorzystać. Jakie wyzwania stoją przed naszym regionem? Obecnie trwa debata nad aktualizacją strategii rozwoju naszego województwa do 2020 roku, a sam dokument jest konsultowany. Niezwykle istot-
ne jest, by określić stan, w jakim chcielibyśmy by znalazło się ono w 2020 roku. Lubuskie powinno w pełni korzystać ze swojego położenia w Polsce i Europie, walorów środowiska i dostępności komunikacyjnej. Konieczne jest skuteczne wykorzystanie środków krajowych i unijnych do budowy gospodarki opartej na wiedzy i innowacji oraz rozwoju turystyki. W dokumencie mówi się również o postrzeganiu naszego województwa jako zielonej krainy nowoczesnych technologii. To oczywiście hasło, ale też
5
uki z biznesem i komercjalizacja osiągnięć naukowych daje szansę na skuteczne konkurowanie z bogatszymi, a w konsekwencji dorównanie im. Czy motorem napędowym regionu powinni być wybitni naukowcy, współpracujący z przemysłem, czy też dobrze wykwalifikowani absolwenci? Jedno nie wyklucza drugiego. Obecność jednych i drugich świadczy o potencjale naszych ośrodków akademickich, dlatego powinniśmy wciąż
DR WALDEMAR SŁUGOCKI Urodził się w Sulechowie, jest absolwentem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Tam też w 2002 roku obronił pracę doktorską z zakresu nauk o polityce specjalność ekonomia polityczna. Ukończył także podyplomowe studia z zakresu badań i analiz strategicznych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Pracę zawodową w administracji rozpoczął w roku 1997 w Urzędzie Wojewódzkim w Zielonej Górze, pracował później Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubuskiego, był także zastępcą burmistrza Żagania i adiunktem w Zakładzie Stosunków Międzynarodowych w Instytucie Politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego został powołany 2 marca 2010 r. wskazanie, w którym kierunku podążać. Za nim powinny pójść konkretne działania. Jaką rolę w rozwoju województwa lubuskiego może odegrać Uniwersytet Zielonogórski? Mam nadzieję, że nie zostanę posądzony o brak obiektywizmu jeśli powiem, że kluczową. Jest to najsilniejsza, najbardziej dynamiczna i wciąż zmieniająca się jednostka naukowa w regionie. Już jest i powinien być w przyszłości kuźnią kadr, które zdecydują o obliczu lubuskiego w najbliższych latach. Szczególnie jeśli chodzi o budowanie innowacyjnej gospodarki. Nie mam wątpliwości, że ważną rolę w tym procesie odegra park naukowo-technologiczny. Współpraca na-
je rozwijać. Cele rozwojowe Unii Europejskiej zostały jasno określone w Strategii Europa 2020, która duży nacisk kładzie na inwestowanie w naukę. W przyszłej perspektywie finansowej Unii fundusze dla uczelni wyższych, naukowców oraz współpracę nauki z biznesem nie znikną i jeśli będziemy je mądrze dzielić, w co nie wątpię, za kilka lat mamy szansę stać się europejskim liderem nowych technologii. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy pokręcą teraz głową z niedowierzaniem. Przekonają się, że zupełnie niesłusznie. Dziękuję za rozmowę. Karol Tokarczyk k.tokarczyk@uzetka.pl
6
Patronat "UZetki"
PAŹDZIERNIK 2011
Absolwent Uniwersytetu Zielonogórskiego
KRZYSZTOF KOZIOŁEK Pisarz, wydawca i... prorok? Takiej wizji kraju jeszcze nie było. Ktoś zatruwa wodociągi w miastach zachodniej Polski. Następnego dnia przestaje działać sygnalizacja świetlna we Wrocławiu i Warszawie, oba miasta ogarnia komunikacyjny chaos. Nieznani sprawcy paraliżują ruch pociągów w całym kraju. Milkną sieci telefonii komórkowych, przestaje działać internet. Hakerzy niszczą systemy rozliczeń międzybankowych i terminali płatniczych. W obliczu braku papierowego pieniądza miliony Polaków z dnia na dzień zostają bez środków do życia. Kraj staje na skraju przepaści. A do Radia Index przychodzi Krzysztof Koziołek, który za tym wszystkim stoi – jako autor książki „Premier musi zginąć”. Twoje nazwisko kojarzy się z kryminałem, ale jak czyta się książkę, i co zauważył także Robert Ostaszewski z „Polityki”, można mieć wrażenie, że to thriller… To już tradycja: dopiero po napisaniu książki, dowiedziałem się, co to za gatunek (śmiech). Krzysiek, jesteś prorokiem? Twoja książka opowiada o dramatach, które mają miejsce w naszym kraju i one nagle zaczynają realizować się naprawdę.
Szczerze mówiąc, strach się bać… Książka zaczyna się od tego, że w miastach zachodniej Polski zostają skażone wodociągi bakterią E. Coli, pada komunikacja pociągów… I w sierpniu dowiedzieliśmy się, że w miejscowości Chojnów na Dolnym Śląsku skażone zostały - właśnie bakterią E. Coli - wodociągi, a kilka dni później główna magistrala kolejowa Warszawa – Berlin została sparaliżowana ze względu na awarię systemu kierowania ruchem…
Na końcu książki napisałeś: „Wszystkie wydarzenia w tej książce są fikcyjne, ale w każdej chwili mogą się wydarzyć”… Książka jest bardzo prawdopodobna. Jakby ktoś się uparł, to by to wszystko zrobił. Jak pokazuje ostatni przykład norweski, wszystko może się wydarzyć. Zresztą wydarzenia w Norwegii trochę mnie przestraszyły, w mojej książce jest podobna kanwa, tzn. istnieje grupa – nazwijmy to – ekstremalnych prawicowców, którzy chcą, poprzez wprowadzenie terroru psychicz-
nego, przejąć władzę w kraju. Twoi czytelnicy mogli się już przyzwyczaić do Andrzeja Sokoła, który do tej pory był często głównym bohaterem Twoich powieści, stworzyłeś mu nawet profil na „Fejsie”! A w „Premierze” go nie ma. Dlaczego? Sokół się jeszcze pojawi, w kolejnych dwóch powieściach, które są przygotowywane do druku. W „Premierze” główny bohater to Tomasz Mika, który – jak to w thrillerze bywa - głównym bohaterem zostaje z przy-
Patronat "UZetki"
PAŹDZIERNIK 2011 padku, bo z przypadku wplątuje się w akcję. Postanawia sam wziąć sprawy w swoje ręce, żeby trochę szybciej poprowadzić dochodzenie, niż organy ścigania… Pojawia się też postać pięknej i inteligentnej policjantki z Jeleniej Góry, Sary Bednarz. Razem, jeszcze z jedną osobą, prowadzą własne śledztwo…
ślę teraz kategoriami wydawcy (Krzysztof Koziołek jest właścicielem wydawnictwa Manufaktura Tekstów – przyp. red.), może więcej niż jedna książka na sezon to za dużo. Ale z drugiej strony na wydanie czekają dwie moje kolejne powieści,
Skąd wziął się pomysł na takie akurat wątki: wodociągi, telefonia, komunikacja… Często spaceruję po górach i gdy pewnego razu szedłem obok Kamieńczyka w Szklarskiej Porębie, tak mi przyszło do głowy: co by było, gdyby… ktoś wrzucił coś do wody. I wtedy już poszło samo, akcja się zawiązała. Działanie policji, sekcje zwłok – to wszystko opisane jest w książce bardzo wiarygodnie. Z kim się konsultowałeś? Tych szczegółów może tak wiele nie ma, książka nie jest studium psychologicznym czy studium przypadku, ale rzeczywiście mam znajomych policjantów. Chociaż i tu różnie bywa: jeden policjant mówi o opisanej przeze mnie procedurze: „to by było niemożliwe”, a drugi: „skąd wiedziałeś, że tak właśnie robimy?”. Największym skarbem wiedzy jest jednak Internet i moje doświadczenie, które zdobywałem przez osiem lat jako dziennikarz. Oczywiście warto mieć „ucho”. Mariusz Czubaj czy Marek Krajewski mają swoich znajomych medyków sądowych, więc mogą szczegółowo się przygotować. Ale na przykład nie obędzie się bez konsultacji prawniczych przy kolejnej książce, którą przygotowuję, pt. „Ława przysięgłych”. Będzie to thriller prawniczy. Piszesz jedną książkę na rok. Sporo. A nawet więcej niż jedną na rok. Zastanawiam się, czy nie trzeba trochę przystopować, my-
"Premier musi zginąć" to czwarta książka Krzysztofa Koziołka. Opowiada historię zwykłego człowieka, który w obliczu rodzinnej tragedii postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość przestępcom. Czy Tomasz Mika uratuję nasz kraj przed tragedią? Czy przyjaciele nie okażą się wrogami? I dlaczego premier musi zginąć? "Premier musi zginąć" Cena 30 zł www.krzysztofkoziolek.pl
a pracuję nad jeszcze dwiema kolejnymi. A od kilku tygodniu nie mam czasu usiąść do pisania… i już mnie zaczyna nosić! Znam bardzo wiele kobiet, które uwielbiają kryminały. Nie uważasz, że trochę za mało jest wątków dla kobiet w Twoich książkach? Rzeczywiście na moje autorskie spotkania przychodzi więcej kobiet i większy też jest odsetek kobiet w czytelnictwie w ogóle, ale w thrillerze jest mniej miejsca na wątek romansowy…
Nie chodzi nawet o wątek romansowy. Na przykład scena pogrzebu rodziny głównego bohatera w książce opisana jest pokrótce, za to pupa Sary Bednarz nad wyraz dokładnie. Pogrzeb opisywany jest z perspektywy Tomasza Miki, który niewiele z niego pamięta. Ta książka to thriller, który dzieje się na przestrzeni pięciu dni i skoro nie jest to powieść drogi czy powieść pokoleniowa, a historia człowieka, który wplątuje się w kryminalne wydarzenia i musi uciekać, to trudno, aby miał po drodze czas na miłą odskocznię. Wciąż piszę intuicyjnie. To jak z gotowaniem – tu idzie mi gorzej (śmiech): jest przepis, można dodać wszystko w idealnych składnikach i nie wyjdzie… Wszystko robi się na wyczucie. Uznaję po prostu, że coś jest potrzebne w książce, a coś nie. Każda scena musi być uzasadniona akcyjnie. Pierwsze zdanie w książce jest najważniejsze. Długo je rzeźbisz? Nie, niczego nie rzeźbię. Wszystko zostaje w pierwszej wersji, nie licząc oczywiście jakichś błędów stylistycznych itd., które wychodzą na jaw później. Często nie zaczynam książki od początku, czasem mam koniec albo środek. W „Premierze…” pojawia się prolog, który jest moim zdaniem mocny, coś zdradza, a jednocześnie nie za wiele. REKLAMA
7
Kiedy wydawałeś poprzednią książkę, „Miecz Zdrady” rok temu, pytałam Cię, jak konstruujesz fabułę. Poprosiłam Cię, byś wytłumaczył to takiemu laikowi jak ja, a Ty odpowiedziałeś bardzo skromnie: "też jestem laikiem"… Chyba już teraz byś tak nie powiedział? Powiedziałbym, bo cały czas piszę intuicyjnie. To trochę jak ze sportowcem: im więcej treningów, tym forma lepsza, mam nadzieję… Teraz mam trochę więcej czasu niż wtedy, gdy pracowałem jako dziennikarz, częściej piszę i robię to bardziej świadomie. Piszę „Ławę przysięgłych” inaczej, akcja będzie może trochę spowolniona i bardziej rozłożona w czasie, ale muszę to zrobić tak, aby wciągnąć czytelnika. Tak się zastanawiam, czy będzie wątek romansowy… No tak, będzie, ale dość kontrowersyjny. Ile masz ofiar na sumieniu? Nie liczyłem… Chyba już co najmniej dwadzieścia… Ale umówmy się, że w następnej książce wysadzę jakiś autokar, to będzie hurtownia… Żartuję! Dziękuję za rozmowę. Dziękuję i pozdrawiam kryminalnie.
Kaja Rostkowska k.rostkowska@uzetka.pl
8
Uniwersytet Zielonog贸rski
PA殴DZIERNIK 2011
PAŹDZIERNIK 2011
Radio INDEX 96 fm
9
Edukacja
na którą stać każdego "Zwiększenie przedstawicielstwa studentów w organach uczelnianych, układ stypendiów i pomocy socjalnej, większa decyzyjność studentów to zasługa SLD". Wywiad z posłem Bogusławem Wontorem o studentach, edukacji, która powinna być dostępna dla każdego i o polskiej polityce. Wyobraźmy sobie, że jest już poniedziałek powyborczy: czy wyobraża sobie pan na przykład koalicję Sojuszu Lewicy Demokratycznej z Prawem i Sprawiedliwością? Na szczycie centralnym nie wyobrażam sobie takiej koalicji. Załóżmy, że ja jako parlamentarzysta miałbym wspierać np. panią minister Kempę, pana ministra Ziobro, wspierać pewien program, który lansowali, szukać wspólnych celów. Uważam, że jest zbyt wiele spraw zasadniczych, które dzielą te dwa ugrupowania i które wykluczają współpracę. Nie wyobraża sobie pan wsparcia ministra Ziobro, a wyobraża pan sobie wsparcie np. ministra Rostowskiego? Koalicja z Platformą byłaby możliwa? Na tym polega parlamentaryzm, że jeżeli dane ugrupowanie nie może samodzielnie uzyskać większości, to musi szukać koalicjanta. SLD ma duże zdolności koalicyjne. Jesteśmy w rozgłośni radiowej, która kieruje swój przekaz do młodych ludzi. Co SLD ma młodym do zaoferowania? Zawsze byliśmy partią promłodzieżową. Mógłbym opowiadać o tym bardzo długo, ale w opowiadaniu i obiecywa-
niu mistrzem świata jest Platforma Obywatelska. Powiem tak: w momencie, kiedy była tworzona ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym, to razem z parlamentem studenckim na szczeblu centralnym ustalałem pakiet, który zdaniem parlamentu studenckiego jest dobry dla studentów. I do tego pakietu przekonałem później koleżanki i kolegów z SLD. Wszystkie rozwiązania, które dzisiaj funkcjonują, takie jak zwiększenie przedstawicielstwa studentów w organach uczelnianych, układ stypendiów i pomocy socjalnej, większa decyzyjność studentów, czyli pewnego rodzaju decentralizacja uczelni - to jest właśnie zasługa SLD. Co trzeba zrobić, żeby młodym ludziom żyło się lepiej? Młodzi ludzie to nie tylko studenci, ale także uczniowie gimnazjów, liceów. Inna jest oferta dla młodego człowieka z gimnazjum, a inna dla studenta wyższej uczelni. Trzeba stwarzać takie warunki, by edukacja była dostępna dla wszystkich. Należy wprowadzać takie udogodnienia, żeby ucznia czy studenta po prostu stać było na naukę. Drugi kierunek studiów będzie płatny.
Poseł Bogusław Wontor (po prawej) odpowiadał na antenie Radia Index na pytania związane nie tylko z polską sceną polityczną, ale także ze sprawami studentów. W naszej stacji gościliśmy również Martina Schulza (po lewej), przyszłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który opowiadał o roli młodych ludzi w Europie. Pełne nagrania wywiadów znajdziecie na www.UZetka.pl.
Jest to pomysł PO. SLD jest przeciwnikiem takiego rozwiązania. Uważamy, że młodzież powinna korzystać do woli z możliwości kształcenia się, bo czym mądrzejsze społeczeństwo, tym lepsze. Czyli stać nas na to, żeby nie było tej współpłatności? PO mówi, że nie. Platforma Obywatelska chciałaby, żeby za studia płacić, żeby szkoły były prywatne. Pytanie tylko, czy ludzie mieliby wtedy dobry dostęp do edukacji? To jest różnica między naszymi partiami. Dla mnie inwestowanie w naukę i w ludzi to jest kwestia przyszłości.
Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać po wyborach i porozmawiać. Jestem zawsze do dyspozycji. Mogę powiedzieć, że serce mi szybciej bije, kiedy mogę tutaj, do Radia Index, przyjść. Dołożyłem cegiełkę do tego, że Państwo możecie tu funkcjonować, pracować czy się bawić - pomagałem przetrwać Radiu w trudnych początkowych chwilach. Mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie ja, Radia mogłoby w ogóle nie być, a na pewno powstałoby później. Karol Tokarczyk k.tokarczyk@uzetka.pl
10
Uniwersytet Zielonogórski
PAŹDZIERNIK 2011
Elementarz pierwszaka Nowa ziemia zaprasza Cię do wielkiej przygody. Ale na każdej nowej ziemi trzeba znać chociaż parę słów w panującym języku. A na TEJ ziemi musisz znać wszystkie. Oto najważniejsze! Kolokwium
forma klasówki, która sprawdza poziom Waszej wiedzy z danego przedmiotu. Zazwyczaj ma formę pisemną, ale może też przyjmować formę ustnej odpowiedzi. Kolokwia są zapowiedziane, a ich termin powinien być ustalony ze studentami.
Indywidualny tok studiów
student może podjąć indywidualny tok studiowania, jeżeli jego średnia wynosi co najmniej 4,0. Po drugie musi mieć zmodyfikowany program studiów, musi na przykład studiować jeszcze jeden kierunek lub uczestniczyć w zajęciach na innych kierunkach studiów.
Sesja egzaminacyjna
studenta - może być też obecny jako obserwator przedstawiciel Samorządu Studenckiego. Nie zdanie egzaminu komisyjnego jest równoznaczne ze skreśleniem z listy studentów bądź skierowaniem przez Dziekana na powtarzanie roku lub semestru. Ale jeśli nie zdałeś egzaminu poprawkowego, nie polecamy zdawania egzaminu komisyjnego - lepiej postarać się o „warunek”...
Godziny rektorskie lub dziekańskie
godziny wolne od zajęć dydaktycznych ustanowione przez Rektora lub Dziekana. Najczęściej są ustanawiane przed świętami lub po nich (student ma czas na podróż do domu albo powrót do Zielonej Góry).
Dyplom
końcowy okres semestru przeznaczony na przeprowadzanie egzaminów. W czasie sesji nie odbywają się zajęcia dydaktyczne. Każda sesja egzaminacyjna trwa minimum 14 dni (włącznie z sobotami i niedzielami). Harmonogram sesji egzaminacyjnej opracowują studenci w porozumieniu z egzaminatorami. Liczba egzaminów w roku akademickim nie może przekroczyć 8: w czasie letniej sesji 5, zimowej 4.
dokument stwierdzający nadanie tytułu naukowego bądź zawodowego. Aby uzyskać dyplom, należy napisać pracę dyplomową (licencjacką, magisterską, inżynierską) i ją obronić, czyli zdać egzamin dyplomowy – pogadamy o tym za pięć lat!
Sesja poprawkowa
najmodniejszy i najbardziej imprezowy klub w centrum miasta :-)
okres po sesji egzaminacyjnej, w którym podchodzi się po raz drugi do egzaminów niezaliczonych w sesji egzaminacyjnej. Jeśli to okres letni, mówimy „kampania wrześniowa”...
Egzamin
jest zakończeniem kursu, w czasie którego trwały wykłady. Może przybierać postać pisemną lub ustną. Na kierunkach związanych ze sztuką, egzaminem może być wykonanie rzeźby, rysunku lub obrazu. Na najtrudniejszych egzaminach pojawiają się tzw. punkty ujemne czyli odejmowanie punktów za nieprawidłową odpowiedź. Jeśli z danego przedmiotu są prowadzone ćwiczenia, laboratoria lub konwersatoria, musicie je zaliczyć, aby być dopuszczonym do egzaminu.
Egzamin poprawkowy
jeżeli nie zdasz egzaminu, masz prawo do poprawki w sesji poprawkowej. Z każdego niezdanego przedmiotu studentowi przysługuje jeden egzamin poprawkowy.
Egzamin zerowy („zerówka”)
egzamin, który odbywa się jeszcze przed rozpoczęciem sesji, w terminie ustalonym przez prowadzącego zajęcia. Nie jest on obowiązkowy, ale skorzystanie z niego pozwala na późniejsze odciążenie się od nauczania w czasie sesji.
Egzamin komisyjny („komis”)
egzamin komisyjny; podchodzisz do niego, gdy masz obiekcje co do rzetelności oceny bądź poprawności przeprowadzenia egzaminu. W trakcie egzaminu komisyjnego oprócz wykładowców - na wniosek
Pinacolada Music Club REKLAMA
Uniwersytet Zielonogórski
PAŹDZIERNIK 2011
11
To już się stało normą, że gdziekolwiek się człowiek nie pojawi, musi przystosować się do kilku zasad panujących w nowym miejscu. Nie inaczej jest z naszym Uniwersytetem. Nasz redakcyjny kolega, ma Wam coś do przekazania.
Tutaj rządzą pewne zasady Każdy student wie, jak postępować i się zachowywać, aby życie na uczelni było łatwiejsze niż trudniejsze. Każdy też był kiedyś „pierwszakiem” i dzięki pomocy starszych kolegów udało mu się nie zginąć w czeluściach mroku i niewiedzy. Z racji faktu, że jestem od Was starszy, ładniejszy, mądrzejszy i, co najważniejsze, bogatszy w doświadczenie, będę mentorem!
1. Nie będziesz członków rodziny swojej uśmiercał w usprawiedliwieniach nieobecności. 2. Bibliotekę często odwiedzać będziesz z uśmiechem na twarzy. 3. Głupich pytań o egzaminy w październiku nie będziesz zadawał. 4. Na kserówki pieniądze wydasz. 5. Alkohol twoim wrogiem będzie, a poranne zajęcia najprzyjemniejszą częścią dnia. 6. Na kołach naukowych zainteresowania swe rozwijać będziesz. 7. Szanować wykładowców swych będziesz, nawet jak ci zrobią kampanię wrześniową. 8. Pracowników dziekanatu z szacunkiem traktować będziesz, a w szczególności panie. 9. Radia „Index” słuchał będziesz. 10. Do lektury „UZetki” co miesiąc zasiądziesz. Łukasz Michalewicz
Oto jest życie studenckie... Dzień na uczelni składa się z okienek przerywanych okazjonalnie wykładami, które jak wiadomo są nieobowiązkowe (teoretycznie!), ćwiczeniami lub innymi tego typu przerwami. Wykłady służą do spania, gry na komórkach albo innych urządzeniach, pisania sms-ów lub czytania gazety, rozwija się tu również swoje zdolności plastyczno-manualne, poprzez tworzenie arcydzieł na ławkach, tudzież oparciach (dzieła te, choćby były majstersztykami, zostają zazwyczaj zmazane na zakończenie roku dając miejsce nowym tworom plastycznym). Ćwiczenia sprawdzają zdolności studentów w zakresie ściągania, przepisywania kart pomiarowych z laboratoriów i kombinowania. Na okienkach prowadzi się rozmaite dyskusje filozoficzREKLAMA
ne o różnorakich tematach. W wyniku ich powstają różne wynalazki. Kilka z nich to: 1. Twierdzenie o zupie z zegarka – Można zrobić zupę z zegarka wtedy i tylko wtedy gdy posiadamy (oprócz zegarka) więcej niż 2 składniki. 2. Kto powinien zwyciężyć w wyborach na dziekana i dlaczego właśnie Cthulhu? 3. Multiplikacja piwa na następnym wykładzie: Ile energii potrzeba do skopiowania materii w postaci jednostki objętości piwa? Dyskusję kończy najbardziej zniecierpliwiony, który po prostu idzie do sklepu po piwo. 4. Ja Yeti. 5. Backup Internetu w praktyce poprzez sieć akademicką z dyskiem 1TB.
Wykładowca
członek jedynej grupy społecznej, której członkowie nie denerwują się przed pójściem na sesję.
REKLAMA
12
Uniwersytet Zielonogórski
PAŹDZIERNIK 2011
Dach nad głową - ważna rzecz
Akademia Pana Kleksa zatrważający dokument fabularyzowany o pewnym akademiku, w którym doszło do sabotowania kubków z kawą poprzez dosypywanie do nich Laxigenu.
Ak ade mik
FILMY O AKADEMIKU
"W cze śni ak"
Akademik - rozbudowany symulator lotów mebli kuchennych
Od zmierzchu do świtu komedia traktująca o imprezach korytarzowych. Nowa Nadzieja paradokument ukazujący zakwaterowanie nowo przybyłych studentów do Domów Studenckich. Imperium kontratakuje paradokument o metodach stosowanych przez kierownictwo domów studenckich do rozwiązywania problemów uciążliwych studentów. Przyczajony tygrys, ukryty smok film przygodowy. Pełna niewiarygodnych zwrotów akcji opowieść o studentach waletujących w akademiku (zamieszkujących nielegalnie). Lot nad kukułczym gniazdem dokument przedstawiający codzienność w akademikach. Mission Impossible film przedstawiający wrażenia z ostatniej sesji. Ostatnia krucjata film przedstawiający wrażenia z ostatniej sesji poprawkowej. Doktor No luźno związane wypowiedzi kilku mieszkańców akademika dotyczące pewnego wykładowcy. Vabank film instruktażowy dotyczący gospodarowania finansami w akademiku.
Umowa najmu mieszkania
jest jak każda inna umowa, zawierać może wszystko, czego życzą sobie strony podpisujące ją, pod warunkiem, że jest to zgodne z prawem. Musi zawierać dane personalne obu stron zawierających umowę. Ustalony powinien być czas jej trwania, jeżeli tego nie ma, przyjmuje się, że zawarta została na czas nieokreślony. Często wątpliwości stwarza pojęcie wynajmującego: jest to ten, od którego się wynajmuje lokal, najemca natomiast to ten, który mieszkanie wynajmuje dla siebie. Z właścicielem należy wyraźnie ustalić: • Wysokość czynszu i zasady płacenia; • Termin wypowiedzenia umowy- gdy chcemy zrezygnować, musimy wcześniej powiadomić właściciela, bo i tak za okres wypowiedzenie płacimy czynsz; • Wizyty właściciela w mieszkaniu, to czy ma własne klucze, czy i kiedy podczas wynajmowania mieszkania przychodzi tam; • Naprawę szkód: drobne wykonujemy sami, ale o istotniejszych musimy informować i mieć na nie zgodę właściciela; • Bardzo istotne jest to żeby najpierw dokładnie przeczytać umowę, którą zaraz podpiszesz, od razu wyjaśniaj wszelkie wątpliwości.
Dom studencki
czyli akademik albo dees. Zamieszkany przez studentów, zarządzany przez Kierownika, strzeżony przez portierów. Gości przyjmujesz do 23, a jeśli na noc – należy zapłacić. Studencki klimat. Stoisz w kolejce do łazienki, ale masz pod nosem uczelnię, stołówkę, przystanek autobusowy.
Stancja
pokój odnajmowany uczniom lub studentom. Jeśli
zdecydujesz się zamieszkać na stancji, często czeka Cię mieszkanie z właścicielami. Zastanów się więc trzy razy, zanim wybierzesz tę opcję: nie tylko dlatego, że może Ci nie odpowiadać styl życia narzucony Tobie przez starszą osobę, ale również dlatego, że Ty możesz jej przeszkadzać swoim trybem życia. Szkoda nerwów w czasie studiów na sprzeczki z właścicielami Twojej stancji. Ta opcja ma jednak wielki plus: płacisz raz w miesiącu określoną kwotę i nie martwisz się o żadne dodatkowe opłaty, a i czasem załapiesz się na domowy obiadek.
Mieszkanie studenckie
kilka pokoi i wiele osób (często również pary). Jesteś odpowiedzialny za całe mieszkanie, dzielisz się obowiązkami z innymi mieszkańcami, dbasz o łazienkę, kuchnię, korytarz. Właściciele mieszkania są daleko, ale wpadają po pieniążki. Jeśli ich gorąco poprosisz, naprawią psujący się zamek albo uczelnią okna, ale nie licz na naprawianie spłuczki itp. Wynajmując mieszkanie, musisz zadbać o drobne naprawy. Chyba, że masz świetny układ z właścicielami – czego z całego serca życzymy.
Media
często wynajmując mieszkanie, płacisz określoną kwotę za wynajem, a dodatkowo media, czyli gaz, wodę, elektryczność itp., w które wyposażony jest budynek. Opłata za wynajem jest stała i uiszczasz ją u właścicieli mieszkania. Opłaty za media naliczane są dodatkowo (ile zużyjesz, tyle płacisz) i wnosisz się sam albo oddajesz pieniążki właścicielom, którzy płacą rachunki. Jeśli cena mieszkania wynosi np. „300 zł + opłaty”, to spodziewaj się, że – w zależności od ilości mieszkańców – czeka Cię dodatkowe 100 – 150 zł.
Uniwersytet Zielonogórski Kultura - wywiad
PAŹDZIERNIK 2011
13
(Jego Magnificencja) godność osoby zarządzającej uczelnią akademicką. Rektorem UZ jest prof. Czesław Osękowski. Władzę sprawuje wraz z Senatem Uczelni.
ty dyskusji. Po wykładzie możecie prowadzącemu zadać pytanie związane z tematem. Wykłady mogą kończyć się egzaminem lub nie. Obecność na wykładach nie jest obowiązkowa, ale wykładowca ma prawo sprawdzać obecność na wykładach, jeśli ocena z danego przedmiotu jest uzależniona od obecności na wykładach. Polecamy chodzenie na wykłady - wielu wykładowców ma doskonałą pamięć i jeśli przedmiot kończy się egzaminem ustnym, bardzo często uczestnictwo w wykładach ratuje skórę...
Dziekanka
Ćwiczenia
UNIWERSYTECKIE SPRAWY Rektor
żona dziekana? Otóż nie – to urlop studenta od nauki. Jest to przerwa roczna – student musi rozpocząć studia w tym samym momencie roku akademickiego, w którym je przerwał, konieczne jest tez zaliczenie poprzedniego semestru. Regulamin studiów mówi o tym, że student może wziąć urlop, w przypadku zaistnienia ważnych okoliczności losowych” (np. chęć lub konieczność pójścia do pracy, okres ciąży itd.). Podczas korzystania z takiego urlopu student zachowuje swoje prawa poza możliwością korzystania z pomocy materialnej.
zajęcia teoretyczne i/lub praktyczne, które odbywają się przez cały semestr z danego przedmiotu. Zadaniem ćwiczeń jest pokazanie praktycznego zastosowania wiedzy, która jest Wam przekazywana na wykładach lub rozszerzenie materiału teoretycznego, który przekazują Wam wykładowcy. Zaliczenie ćwiczeń jest warunkiem przystąpienia do egzaminu końcowego. Na ćwiczeniach warto być aktywnym, bo jest to nagradzane.
Warunek
możliwość powtarzania jednego przedmiotu w semestrze. Z wszystkich pozostałych trzeba uzyskać zaliczenie! Aby dostać warunek, należy złożyć podanie do dziekana. Zazwyczaj korzysta się z niego, gdy wyczerpane zostały wszystkie inne możliwości: nie można już przedłużyć sesji ani w żaden sposób złagodzić prowadzącego, który daje zaliczenie. Jest to forma płatna – więc lepiej się ucz.
jest najważniejszym dokumentem na całych studiach, wiec wstyd go zgubić. Student musi zebrać wszystkie wpisy do indeksu: wypisać swoje przedmioty w semestrze wraz z nazwiskami prowadzących (nie pomylcie ich tytułów!). Prowadzący będą w indeksie wpisywać oceny, które uzyskacie. Indeks przechowuje dziekanat, otrzymujesz go dopiero w momencie rozpoczynania sesji i nosisz go ze sobą, aż wypełnisz wszystkie niezbędne rubryki.
Wykłady
Konsultacje
to forma zajęć, w czasie których wykładowca przedstawia Wam informacje z zakresu przedmiotu, który prowadzi. Wykład zazwyczaj ma formę prelekcji, ale czasami prowadzący wprowadza elemen-
Indeks
godziny dyżurów nauczycieli akademickich, podczas których można się do nich zgłosić z każdym problemem (oczywiście dotyczącym prowadzonego przez nich przedmiotu).
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
Pracownicy potrzebni od zaraz Już teraz zatrudnienie może znaleźć każdy, bez względu na wiek i wykształcenie.
Techników masażystów i opiekunów medycznych cały czas jest za mało. Żeby przyciągnąć chętnych do pracy służba zdrowia podniosła wynagrodzenie. Obecnie wykwalifikowany opiekun medyczny – po rocznej szkole – zarabia około 1800 zł. Praca czeka w szpitalach, domach pomocy społecznej, a nawet w mieszkaniach prywatnych. W maju nastąpiło otwarcie rynków pracy w Niemczech i Austrii. Oznacza to, że można pracować tam bez żadnych ograniczeń. Mieszkańcy lubuskiego, ze względu na bliskość granicy z Niemcami, mogą na tym najbardziej skorzystać. Szacuje się, że największy popyt mają osoby z dyplomami technika masażysty i opiekuna medycznego, które od ręki znajdują zatrudnienie w Domach Pomo-
cy Społecznej i mieszkaniach prywatnych. Najsilniejszą pokusą skłaniającą ludzi do wyjazdów są pieniądze. W ubiegłym roku wykwalifikowany personel z medyczny z dyplomem polskiej szkoły zarabiał ponad 2000 euro miesięcznie. Aby zdobyć państwowe kwalifikacje do masażu lub opieki medycznej nad pacjentem nie trzeba posiadać wybitnych zdolności. Konieczne jest ukończenie nauki w zawodzie. Obecnie Centrum Kształcenia Plejada z Zielonej Góry przyjmuje na semestr WRZEŚNIOWY. Wszystkich chętnych bez względu na wiek i wykształcenie na kierunek Opiekun medyczny. Wystarczy świadectwo i dowód osobisty. Na Technika masażystę - osoby z wykształceniem
średnim. Dla chętnych prowadzone są dodatkowo zawodowe kursy j. niemieckiego. Osoby zainteresowane mogą zgłaszać się do sekretariatu Szkoły Policealnej Plejada w Zielonej Górze przy ul. Wyspiańskiego 13 tel. 68 452 52 11. Czynny wtorek, środa, czwartek 9:0017:00 lub do Biura Rekrutacji i Informacji przy ul. Kupieckiej 1 tel. 788 286 711. Biuro czynne od poniedziałku do piątku w godz. 10:00-18:00. Wszelkie informacje uzyskasz również pisząc na adres zielonagora@eck.com. pl lub ckplejada@interia.pl, www.plejada. edu.pl www.plejada.edu.pl
14
Kultura recenzja Zielona -Góra
PAŹDZIERNIK 2011
Uniwersytet Zielonogórski 10 wydziałów - zobacz, jak wyglądają budynki W Wydział Humanistyczny www.wh.uz.zgora.pl w aal. Wojska Polskiego 69 bbud. A-16, pok. 102, 103, 109 tel. (68) 328 31 30 te Wydział Pedagogiki, Socjologii W i Nauk o Zdrowiu www.wpsnz.uz.zgora.pl w aal. Wojska Polskiego 69 bbud. A-16, pok. 126, 133, 134, 136 tel. (68) 328 32 36 te
Wydział Fizyki i Astronomii W www.wfa.uz.zgora.pl w ul. u prof. Z. Szafrana 4a bud. bu A-29, pok. 107 tel. te (68) 328 28 78
Wydział Inżynierii Lądowej W i Środowiska www.wils.uz.zgora.pl w uul. Prof. Z. Szafrana 1 bbud. A-8, pokój 102 tel. (68) 328 24 18 te
Wydział Matematyki, Informatyki i W Ekonometrii E www.wmie.uz.zgora.pl w ul. u prof. Z. Szafrana 4a bud. b A-29, pok. 303 tel. te (068) 328 2807
Wydział Nauk Biologicznych W www.wnb.uz.zgora.pl w bbud. A-8, pok.122 tel: (68) 328 73 20 te
Wydział Mechaniczny www.wm.uz.zgora.pl ul. Prof. Z. Szafrana 4 bud. A-10, pok. 120 tel. (068) 328 26 55
Wydział Artystyczny www.wa.uz.zgora.pl ul. Wiśniowa 10 bud. A-24 tel. (68) 3282975 Wydział Ekonomii i Zarządzania www.wez.uz.zgora.pl ul. Podgórna 50 bud. A-0, pok. 103 tel. (68) 328 26 04 REKLAMA
Wydział Elektrotechniki, W Informatyki i Telekomunikacji In www.weit.uz.zgora.pl w ul. ul prof. Z. Szafrana 4a bud. bu A-2, pok. 224 tel.: te (68) 328 22 17
REKLAMA
Uniwersytet Zielonogórski
PAŹDZIERNIK 2011
Mapy Campusów Campus A - dawne WSI, Campus B - dawne WSP, poznaj historię swojej uczelni - namów na wspomnienia swoich profesorów! CAMPUS A
Radio Index 96 fm →
A-0 Budynek Wydziału Ekonomii i
Zarządzania
A-11 Centrum
Zarządzania
A-6 Budynek Biblioteki
Naukowo-Badawcze
A-1 Sala Gimnastyczna
A-7 Budynek Administracyjny
A-12 Hala Laboratoryjna IIŚ
A-2 Budynek Dydaktyczny
A-8 Budynek Dydaktyczny
A-13 Hala Sportowa
A-3 Aula
WILiŚ i WNB
A-15 Instytut Muzyki
A-4 Budynek Poligrafii
A-9 Hala Laboratoryjna WEIiT
A-5 Budynek Wydziału Ekonomii i
A-10 Hala Laboratoryjna WM
CAMPUS B A-23 Budynek Katedry Komunikacji Językowej i Społecznej A-16 Budynek Dydaktyczny A-20 Budynek Dydaktyczny A-21 Hala Sportowa
15
Kultura recenzja Muzyka -studenta
PAŹDZIERNIK 2011
Muchy na bis!
Fot. Gregor
16
Jeszcze zanim wydali swój debiut "Terroromans" uznawani byli za wielką nadzieję polskiej sceny rockowej. Ich siłą według krytyków jest świeże podejście do muzyki oraz ciekawe teksty autorstwa Michała Wiraszki. To właśnie on udzielił odpowiedzi na pytania do poniższego wywiadu, który porusza kwestie nadchodzącej, trzeciej płyty Much, współpracy z Marcinem Borsem oraz koncertu w ramach cyklu Zielona Góra Muzyki, organizowanego przez Radio Index. "Muchy na bis!" już 26 października w Piekarni Cichej Kobiety. Jak idzie praca nad trzecim albumem? Zakończyliśmy komponowanie materiału na album. Uzbierało się tego prawie 20 piosenek. Mamy z czego wybierać i pewnie nieco ponad połowa znajdzie się na płycie. Aktualnie zakończyliśmy nagrywanie dwóch utworów singlowych. Pierwszy z nich będzie można usłyszeć już jesienią. Następnie ruszamy w trasę tzw. międzypłytową a zimą wchodzimy do studia w celu nagrania reszty materiału.
dzie – Piotra Maciejewskiego zastąpił Damian Pełka. Damian to w tej chwili jeden z najlepszych gitarzystów młodszego pokolenia. Człowiek z niebywałą wyobraźnią rytmiczną, charakternym brzmieniem i sceniczną osobowością. Mamy wrażenie, że dzięki naszemu spotkaniu zyskaliśmy wszyscy czterej. Słychać to na próbach, słychać na koncertach i będzie słychać na płycie. Tego pierwiastka spójności i charakteru brakowało nam czasami w przeszłości.
Nowa płyta to będzie kontynuacja „Notorycznych Debiutantów” czy może surowe brzmienia znane z „Terroromansu”? Nie będzie to kontynuacja niczego, co do tej pory robiliśmy. Postawiliśmy raczej na swobodę i naturalne zmiany, które dzieją się w naszych głowach. Na pewno będzie słychać, że to Muchy, ale nie mieliśmy żadnych założeń. Odnosząc się do pytania – tak, będzie surowo, ale to inna surowizna, niż ta z Terroromansu. Jest zmiana w waszym skła-
Czy ta zmiana wpłynęła na nowy materiał? Zdecydowanie tak. Piotr ma dużą wrażliwość aranżacyjną, potrafi bawić się muzyką jak klockami, a to cechy dobrych realizatorów i producentów muzycznych. Damian to z kolei ‘żywe srebro’. Jego gitary nadają i starym i nowym utworom rokendrolowego zacięcia i naturalnej motoryki. Można śmiało stwierdzić, że w tej chwili Muchy to w końcu stricte gitarowy zespół. Wypada dodać, że cieszymy się tym
faktem jak rzadko kiedy. Współpracujecie z Marcinem Borsem. Jak do tego doszło? Byliśmy zachwycenie brzmieniem płyty UniSexBlues Nosowskiej. Tą drogą dotarliśmy do Marcina. Reszta potoczyła się już sama. W tej chwili zaczynamy pracę nad drugim wspólnym albumem. A jako producenta? W tej dziedzinie ponad wszelkie umiejętności muzyczne i techniczne wybija się chyba umiejętność podejścia Marcina do zespołu i wytworzenia odpowiedniej, twórczej atmosfery podczas nagrań. Pokutuje mit trzeciej płyty, mającej być wyznacznikiem, czy dany zespół odniesie sukces, czy nic więcej z niego nie będzie... Zaliczyliśmy już tremę związaną z syndromem drugiej płyty. Nie da się ukryć, że zjadła ona nieco nasze animusze, co słychać (przynajmniej my słyszymy) w kilku fragmentach na Notorycznych. Aktualnie atmosfera w zespole
jest więcej niż dobra i nawet, jeśli trema się gdzieś pojawia, to nie dajemy jej dojść do głosu. Tak naprawdę każdy album ma swój syndrom i każdy o czymś decyduje. Raz jest lepiej, raz gorzej. My stawiamy na pracę i konsekwencję. Zagracie po raz kolejny w Zielonej Górze. Jak wspominacie wcześniejszy koncert tutaj? Bardzo dobry, pamiętny i specyficzny wieczór. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy koncert dojdzie do skutku. Dzień przed nim wyszedłem ze szpitala po zabiegu kolana i dlatego też zagrałem go na siedząco. Zielona Góra jest nam bardzo bliska. Geograficznie, wspominkowo i towarzysko – głównie ze względu na osobę Grzesia Lipca. Piekarnia Cichej Kobiety dołączyła w czerwcu do listy naszych ulubionych miejsc w Polsce a atmosfera na i po koncercie zapadła nam w pamięć. Liczymy na powtórkę w październiku. Michał Cierniak
Muzyka studenta
17
Fot. M. Kosman
PAŹDZIERNIK 2011
Zamieszki Glacy O swoje nowej płycie, "My Riot", opowiada "UZetce" Piotr "Glaca" Mohamed. Jesteś już na scenie muzycznej od przeszło 20 lat. Jak się czujesz teraz jako debiutant? (Śmiech). Świetnie! Naprawdę bardzo dobrze się czuję. Czekałem na to i cieszę się, że pokierowałem tym wszystkim w taki sposób, że po tylu latach na scenie mogłem na tyle odświeżyć niektóre sytuacje i w sumie odważyłem się na wyjazd do Los Angeles. Pojechałem tam z zamiarem określenia się na nowo podsumowania pewnych kwestii, które zrobiłem ze Sweet Noise, nabrania dystansu, nauczenia się wielu rzeczy, zrealizowania paru projektów, jakie chodziły mi po głowie. Między innymi udało mi się nagrać płytę z Justinem Chancellorem z grupy Tool jako M.T. Void. Zrobiłem też Serce z Toshi Kasai, który jest współpracownikiem takich kapel jak Melvins, Frippa czy
Adama Jones’a z Toola. To był taki dość gorący okres i tam też właśnie zacząłem pisać płytę My Riot – na początku bez żadnego ciśnienia i planu wydawniczego. Bardziej to wyglądało tak, że czekałem co wyniknie ze współpracy z kimś z Polski, dokładnie z Sopotu. To był Hacker, człowiek, który wygrał konkurs na remix Sweet Noise. Zremixował utwór z płyty „The Tryptic”. Odezwałem się do niego i powiedziałem mu, że może wyniknąć z tego jakiś fajny projekt. Dlaczego to było takie ważne, żeby teksty powstały tutaj, w Polsce a nie np. w Stanach? Dlatego, że ja inaczej piszę w Polsce. Miałem próbkę swoich sił, kiedy pisałem polskie teksty siedząc w L.A. i było to o tyle inne doświadczenie, że tam powstały teksty skierowa-
ne bardziej do wewnątrz – do siebie. Natomiast jeżeli wydaję płyty w Polsce, chcę, żeby to były rzeczy skierowane do ludzi, których tutaj znam, cenię i kocham, którzy mnie jakoś ukształtowali. Mój światopogląd w dużej mierze kształtował się właśnie tutaj i żeby pisać teksty dla ludzi stąd, trzeba po prostu tu być. Przeżyć coś, porozmawiać z kimś, wyjść na ulicę, zetknąć się z realiami życia. Wróćmy teraz do Twojego najnowszego dzieła, do płyty My Riot. Premiera płyty była przesuwana już wielokrotnie, co było tego powodem? Przede wszystkim głównym powodem było to, że chciałem dać tej rzeczy odpowiedni czas, żeby ludzie się przekonali do nowego stylu i zespołu, obyli się z muzyką, osłuchali się z nią. Żeby też
opatrzyli się z postacią Riota i symbolami, które towarzyszą wydaniu tej płyty. Chciałem, żeby stworzyła się wokół tego grupa ludzi, która pomoże mi przedstawić ten album na rynku poza takim głównym nurtem medialnym, w którym mnie nie ma i tak naprawdę nie zależy mi żeby być. Najbardziej mi zależało żeby wypuścić na rynek kawał dobrej, progresywnej muzyki, powiew świeżości i optymizmu bo tym najbardziej nasiąknąłem będąc w Kalifornii. Zresztą wyjeżdżając stamtąd mówiłem do swoich znajomych, że zabieram ten klimat ze sobą i chcę go przywieźć do Polski w postaci właśnie "My Riot". Paweł Hekman CAŁY WYWIAD ZNAJDZIECIE NA WWW.UZETKA.PL
18
Kultura recenzja Muzyka -studenta
PAŹDZIERNIK 2011
Olimp leży w Belgii Belgowie z dEUS, mimo gorąco przyjęcia na OFF Festiwalu, są cały czas w naszym kraju grupą nieznaną. Niezasłużenie – każda z ich pięciu dotychczas wydanych płyt potrafi oczarować. Nie ma tu, rzecz jasna, mowy o zbawianiu muzyki, ale każda jest inna, każda oferuje coś nowego, choć utrzymane są w czymś, co można nazwać style dEUS. Do tej zacnej grupy dołącza album numer 6, „Keep You Close”. Czy ktoś o nazwisku Barman może tworzyć złą muzykę? Okazuje się, że nie. Otwierający zestaw utwór tytułowy jest zarówno melodyjny, jak i skrywający podskórny niepokój. Na płycie udziela się znany z The Afghan Whigs, czy The Twilight Singers Greg Dulli i on rewelacyjnie pasuje do tej muzyki. Przede wszystkim – jest interesująco. Tom Barman pisze ciekawe teksty, okraszone frapującą muzyką. Tak było na każdej z dotychczasowych płyt formacji i tak też jest teraz. Pierwszy moment, gdy dostajemy dreszczy, nadchodzi z trzecim kawałkiem. Piosenka „Dark Sets In”, z gościnnym
udziałem Dulliego od razu wskakuje do panteonu najważniejszych utworów dEUS. Wspominałem już, jak rozemocjonowana jest ich twórczość? Nawet, gdy Barman pozornie bezuczuciowo cedzi słowa, słychać skrywane na-
pięcie. To napięcie nie opuszcza nas przez niemal godzinę trwania krążka. Trochę brakuje pokręconych czadów na miarę wcześniejszych „The Architect”, czy „Fell Off The Floor, Man”, ale chyba taka miała być ta płyta. Stonowana, trochę smutna, melodyjna. Nie ma ani brudnych brzmień, jak na „The Ideal Crash”, ani mocnych gitar, jak chwilami na „Pocket Revoltion”. Jest za to porcja naprawdę ładnych melodii, które nie wnoszą nic nowego do wizerunku dEUS, ale nie muszą. Wystarczy, że jakościowo dorównują chwilami ich największym dokonaniom.
Z niepokojem oczekiwałem tej płyty. Z początku nie przekonały mnie zaprezentowane przed premierą „Constant Now” i „Keep You Close”. Na szczęście po dłuższym obcowaniu z całym albumem wynagradzają nam nerwy z nawiązką. Nowy materiał dEUS to, póki co, najlepsza płyta tej jesieni i ten, kto będzie chciał ten wynik przebić, nielicho się napracuje. Zaskoczenie tym większe, że to nie Wyspy i nie USA serwują nam taką ucztę. Bo najbardziej cieszą chyba rzeczy niespodziewane? Michał Stachura
Jagger, Stone, Marley, Nuda SuperHeavy miało pokazać młodym, jak się robi muzykę. Jagger, Marley, Stone i Stewart teoretycznie powinni stworzyć arcydzieło: mimo różnic, ich inspiracje zakorzenione są głęboko w tradycji muzyki popularnej. Co powiecie na popową płytę, polaną reggae’owym sosem z domieszką soulu i rock’n’rolla? Chętni? No to musicie jeszcze trochę poczekać. Bo na „SuperHeavy”, niestety, jej nie uświadczycie. Singel „Miracle Worker” nie był jeszcze taki zły. Zdecydowanie jamajska pulsacja, charakterystyczny zaśpiew Jaggera, jak zawsze bezbłędne wokale Joss Stone. Gdzieś tam brakowało wrażliwości Dace’a Stewarta z Eurythmics, ale co tam, może na płycie jest go więcej. W każdym razie radiowy hicior jak znalazł. Na tyle chwytliwy, by przyciągnąć uwagę do longplaya. Niestety, SuperHeavy poszło na super łatwiznę. Przede wszystkim – kompozycje. Zdaje się, że widząc zapał Damiana Marleya cała reszta sobie odpu-
ściła – to w zasadzie płyta reggae. Żadnych ciekawych mieszanek stylów, brak zderzenia muzycznych osobowości, tak naprawdę tylko parę utworów ratu-
je zespół od przechrzszczenia się na „SuperMarley”. Oprócz ewidentnie przebojowego singla wybijają się jeszcze stonesowskie „I Can’t Take It No More” Jaggera, „Never Gonna Change” i – trochę na siłę – „Rock Me Gently”. Cała reszta to pozornie żwawe i pozornie eklektyczne granie, które potrafi zanudzić na śmierć. Przesłuchanie tego krążka parę razy to prawdziwe wyznanie. Poza wymienionymi wyżej utworami dzieje się niewiele, albo i nic. Ot, dwa akordy, frazowanie Stone, jeszcze dwa akordy, Jag-
ger, Stone, skandowanie Marleya, Jagger, Stone, Stone. Nuda. Mimo ziewogennego potencjału, debiut SuperHeavy to jakościowo rzecz nienajgorsza. Państwu odpowiedzialnym za ten materiał poniżej pewnego poziomu schodzić nie przystoi, więc nie ma tu beznadziei. Choć pustka kompozycyjna – jak najbardziej. Miałem nadzieję na trochę tłustego popu z różnych stron globu, a dostałem monotonny, nudny i zachowawczy album. Michał Stachura
Muzyka studenta
PAŹDZIERNIK 2011
19
Do usłyszenia INDEX LISTA Notowanie nr 110 (sobota, 24.09.2011.)
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Sylwia Grzeszczak Sen o przyszłości Bruno Mars Marry You T Love Polskie Mięso Adele Someone Like You Superheavy Miracle Worker Maroon 5 Moves Like Jager Video Środa czwartek Cee Lo Green Cry Baby Mirami Miramimania Red Hot Chili Peppers The Adventures of Raindance Maggie 1
Głosuj na www.index.zgora.pl Po wakacjach zostały wspomnienia, piasek w butach, słona woda w ustach, sweet focie i wakacyjna muzyka. Pozostałości słonecznych dni wciąż czuć na Index Liście, której 16 lipca stuknęło 100 notowań. O labie wciąż przypomina nam Maroon 5 „Moves Like Jager”, Adam Levine do współpracy zaprosił Christinę Aguilerę, z którą składa muzyczny hołd jednemu z najbardziej charyzmatycznych wokalistów w historii muzyki. "Mick" Jagger na liście obecny jest duchem i głosem, dzieje się tak za sprawą supergrupy Superheavy. Oprócz wokalisty Stonesów pojawiają się w niej: kompozytor A.R Rahman, Damian Marley, Dave Stewart z Eurythmics i wokalistka Joss Stone. Więcej wiadomości muzycznych na Index liście, a także w programie Index Lista +. facebook.com/lista96fm
Mateusz Kasperczyk, Audycja "Index Lista +", sobota, godz. 20:00 REKLAMA
NNEKA "Soul Is Heavy" Jak pozbyć się jesiennej deprechy? Film? Odpada, bo może wzruszyć. Dobra płyta? Czemu nie. Krążkiem, który przez długie jesienne wieczory będzie nas podnosić na duchu, jest nowy album nigeryjskiej wokalistki Nneki. Oprócz antropologii zafascynowana jest muzyką, a wzorce czerpie z takich gwiazd, jak Sean Paul Bilal czy Gnarls Barkley. Nneka fanom oddaje krążek z 15 utworami, te utrzymane są w klimacie R&B, soul, neo soul, reggae, alternative hip hop. Wydawnictwo zwiastuje bardzo sympatyczny singiel "My Home". Premiera 10.10.2011. EVANESCENCE "Evanescence" Zespół założony w Little Rock przez Amy Lee (śpiew, pianino) i Bena Moody'ego (gitara, teksty) pod koniec lat dziewięćdziesiątych powraca. Na nowej płycie muzyków z rockowego miasteczka znajdziemy 12 utworów. Wśród nich singlowy "What You Want". Za brzmienie nowego Evanescence odpowiedzialny jest Nick Raskulinecz, który ma na koncie współpracę m.in. z Foo Fighters, Deftones czy Alice in Chains. Premiera 10.10.2011. COMA "???"(Czerwony Album) 17 października do sklepów trafi nowa płyta Comy. Będzie to czwarty album studyjny tego zespołu. Krążek trwa 55 minut i zawiera 12 utworów od ballad aż po agresywne rockowe numery. Muzycy o nowej płycie mówią następująco: "Stojący w opozycji do poprzednich dokonań, neokonceptualny, niesymetryczny i ryzykowny, ale jednocze-
śnie mocno powiązany ze wszystkim, co robiliśmy do tej pory". Album nie posiada nazwy. Muzycy nic nie chcą sugerować. Pragną stworzyć otwartą kompozycję. Coma do naszego miasta przyjedzie 18 listopada. COLDPLAY "Mylo Xyloto" Piąty album Coldplay zatytułowany Mylo Xyloto ("majlo zajleto") światło dzienne ujrzy 24 października. Za produkcję krążka odpowiada Markus Dravs oraz Daniel Green i Rik Simpson, a za podrasowanie brzmień odpowiedzialny jest Briana Eno. Póki co nowe wydawnictwo Chrisa Martina i spółki promują dwa single. "Every Teardrop Is a Waterfall" i udostępniony fanom na początku września numer "Paradise". "Mylo Xyloto" ukaże się w formacie cyfrowym, CD i na winylu Premiera 24.11.2011. MANIC STREET PREACHERS "National Treasures" Muzycy grupy Manic Street Preachers udali sie na urlop. Jak twierdzą, chcą odpocząć od nagrywania i koncertowania. Na pocieszenie fani dostają album z największymi hitami Maciców. Dwupłytowy album "National Treasures – The Complete Singles" zawierać będzie 37 utworów, jakie promowały płyty Maniców przez ponad dwie dekady działania formacji. to nie koniec niespodzianek. "National Treasures" ukazuje się w dwupłytowej wersji standardowej oraz deluxe (2CD+DVD ze wszystkimi 38 videoklipami Manic Street Preachers). Premiera 31.11.2011. Oprac. Mateusz Kasperczyk
20
PAŹDZIERNIK 2011
Miasto Filmów
MIASTO FILMÓW Piątek, godz. 13:00 na 96 fm www.facebook.com/miastofilmow
Drive
Perwersyjna jazda
Samochód to wdzięczny temat w Hollywood. Przykładem chociażby pięć części gniotów z cyklu „Za szybko się wściekli”. Zwiastun filmu „Drive” zachęcał do pójścia do kina fanów wysokooktanowych produkcji, w których liczba kraks i niszczonych aut jest odwrotnie proporcjonalna do gry aktorskiej czy dialogów. Jakież było zdziwienie na twarzach „szeroko-karcznej” części publiczności, gdy okazało się, że mają do czynienie z czymś zupełnie innym. „Drive” to produkcja, jakiej w kinie nie widzieliście od dawna. Z jednej strony obraz uwodzi od pierwszych minut genialnymi, przepięknymi, dopieszczonymi w najmniejszym detalu, przedłużanymi do granic zdrowego rozsądku ujęciami i absolutnym minimalizmem w warstwie dialogowej. Z drugiej zaś razi dosadnymi, niezwykle brutalnymi scenami pełnymi sadystycznej wręcz przemocy. Wszystko doprawione jest dziwną elektro – synth - popową muzyką. Taki dysonans i pozornie nie pasujące do siebie elementy składają się na najbardziej frapujący i intrygujący film tego roku. Sama oś fabuły jest banalnie wręcz prosta. Oto mamy bezimiennego bohatera – Kierowcę (Ryan Gosling). Chodzi cały czas w tej samej srebrnej kurtce ze skorpionem na plecach. W kąciku ust nieodzowna wykałaczka. Za dnia pracuje w warsztacie samochodowym i dorabia jako kaskader. Nocami jest kierowcą do wynajęcia w światku przestępczym. Przyjaźni się ze swoją sąsiadką Irene oraz jej synkiem Beniciem. Dowiaduje się przy okazji, że jej mąż, recydywista, musi oddać komuś sporą sumkę. Postanawia pomóc… Całość utrzymana jest w konwencji kina noir i wszelkie
yw z ps e l j Na
ie c eś i M
Bohater przez pierwszą część filmu praktycznie milczy. Zbudować na tym tak sugestywną postać to rzecz niezwykła i godna największych w tym fachu. sugestie, że mamy do czynienia z filmem akcji są dla niego po prostu krzywdzące. Widz dostaje mnóstwo czasu żeby rozsmakować się każdym ujęciem. Wszystko snuje się tutaj powoli, ale nie nudzi. Oczywiście jest kilka momentów bardzo dynamicznych i te również wypadają bardzo dobrze ale nie przesłaniają tego co najważniejsze – klimatu. Ten jest niewyobrażalnie wręcz gęsty, momentami duszny i namacalny. Reżyser pokazuje swój kunszt przechodząc swobodnie i niemal poetycko z przepięknej sceny po-
całunku do okrutnej i drastycznej makabry. Balansuje przy tym na krawędzi kiczu i geniuszu, jednocześnie kontrolując i trzymając wszystko w ryzach. Ryan Gosling niejednokrotnie udowadniał, że lubi aktorskie wyzwania. Jego bohater przez pierwszą część filmu praktycznie milczy. W zasadzie nic o nim nie wiemy. Jedyne co dostajemy to mimikę i zdawkowe wypowiedzi. Zbudować na tym tak sugestywną postać to rzecz niezwykła i godna największych w tym fachu. Pozostała część eki-
py również wypada świetnie jednak to Gosling kradnie cały film. „Drive” to kino najwyższych lotów i niewątpliwie największa niespodzianka tego roku. Wielu zapewne nie zrozumie wizji Nicolasa Windinga Refna ale to doda mu tylko kultowości, o której już się mówi. Złota Palma w Cannes za najlepszą reżyserię jak najbardziej zasłużona. Coś czuję, że wybiorę się do kina jeszcze raz – polecam! Paweł Hekman film@uzetka.pl
PAŹDZIERNIK 2011
Miasto Filmów
21
To tylko seks
Skóra, w której żyję
Król Lew 3D
O północy w Paryżu
W idealnym świecie twórcy filmów patrzą sobie wzajemnie na ręce i nie powielają cudzych błędów. Nie tylko wpłynęłoby to na wysoką jakość produkcji, byłoby też gwarantem stałego rozwoju kina. Niestety, nie żyjemy w idealnym świecie i kilka miesięcy po premierze „Sex story” dostajemy bliźniaczą produkcję „To tylko seks”. Po raz kolejny mamy dylemat typu „czy to jest przyjaźń, czy idziemy do łóżka?”. Widzów do kina przywodzi obietnica konkretnej porcji pikanterii ze strony Timberlake’a i Kunis. Niestety, ten film jest tak samo pieprzny, jak lekcja wychowania do życia w rodzinie w katolickiej szkole dla dziewcząt. Sytuację ratują postacie drugoplanowe – rodzice głównych bohaterów i rewelacyjny Woody Harrelson. Paradoksalnie, w „To tylko seks” brakuje... seksu. Mimo wszystko – rzecz jadalna.
Och, Pedro. Jaki on wrażliwy. A jak rozumie! Tak, drodzy Panowie, Pedro Almodovar to ulubiony reżyser naszych dziewczyn i nasz największy wrzód. I ten wrzód rozczarowuje na całej linii. Bardzo chciałem złoić skórę „Skórze, w której żyję”, a kontrowersyjny twórca, jak na złość, nakręcił naprawdę dobry film. Czy to bardziej dramat, thriller, czy cokolwiek innego, nowy obraz Hiszpana siada widzowi na głowie. Jest to chyba najoszczędniejsze jego dzieło, więc fanów kobiet wchodzących do olbrzymich wagin niestety muszę odprawić z kwitkiem. Co prawda akcja zwalnia w połowie seansu i możemy ziewnąć raz lub dwa, ale końcówka wynagradza dłużyznę. Żeby nie zdradzić kolejnych wątków i odkrywanych tajemnic, powiem tylko, że to rzecz o miłości, szaleństwie, zemście i śmierci. Mądre i wyjątkowo, jak na Almodovara, mało pretensjonalne kino.
Nie płakaliście, kiedy umierał Mufasa? To znaczy, że prawdopodobnie nie macie duszy! Jeżeli z kolei nie widzieliście Króla Lwa w ogóle, to prawdopodobnie pochodzicie z innej planety. Na szczęście nic straconego. Disney wpadł na genialny pomysł zarobienia dodatkowych Lincolnów czy innych Washingtonów i przekonwertowali film na uwielbiane przez kasy kinowe na całym świecie 3D. Co to znaczy dla przeciętnego widza? Sentymentalną podróż do lat dzieciństwa w towarzystwie jednej z najlepszych animacji wszechczasów dla niektórych, możliwość zaprzyjaźnienia się z tą uniwersalną i ponadczasową produkcją dla pozostałych. To nic, że 3D występuje tu tylko w roli napisu na bilecie. Król Lew wciąż wzrusza, bawi i chwyta za serce. Odświeżanie klasycznych już filmów na dużym ekranie to pomysł, któremu przyklaskuję.. Hakuna Matata!
Woody Allen powrócił i ma się dobrze! Już możemy mu wybaczyć „Poznasz przystojnego bruneta”. „O północy w Paryżu” to współczesna baśń i jednocześnie pieśń wychwalająca czasy dawne, kiedy osobistości pokroju Hemingwaya, Gertrudy Stein, Fitzgeraldów czy Salvadora Daliego upijali się do nieprzytomności w stolicy Francji. Osią filmu jest cofnięcie się w czasie nieco zagubionego w rzeczywistości pisarza Gila (Owen Wilson) oraz oczywiście Paryż. Widać, że Allen znalazł w końcu swoje miejsce na Ziemi. Aktorstwo na drugim planie jest genialne i może nawet Oscarowe (zwłaszcza diabelnie charyzmatyczny Corey Stoll w roli Hemingwaya). Fabularnie jest bardzo Allen’owo: inteligentny dowcip, autoironia, cięte riposty, gąszcz aluzji. Wszystko podane w nieco naiwnym tonie, co tylko dodaje filmowi uroku.
Michał Stachura
Michał Stachura
Paweł Hekman
Paweł Hekman
Cytat miesiąca:
Drive: "I don't carry a gun... I drive".
22
Lubuski Teatr
PAŹDZIERNIK 2011
REŻYSER
emocji Nowy sezon w Lubuskim Teatrze oznacza nie tylko wielkie emocje i wspaniałe spektakle, ale także to, że do ramówki Akademickiego Radia Index powróciły co piątkowe rozmowy teatralne. Pierwsze spotkanie w tym sezonie za nami. Kto zaszczycił nas swoją obecnością? Niezwykle przyjazny artysta, erudyta, człowiek znający prawdopodobnie wszystkie przymiotniki świata: Robert Czechowski, dyrektor Lubuskiego Teatru.
"Za kurtyną"
piątek, godz. 12:00 Akademickie Radio Index
Lubuskie Teatr przygotowuje się do nowych spektakli. Panie dyrektorze proszę zdradzić jakie to będą spektakle. Już jesteśmy w próbach dwóch realizacji. Pierwsza z nich to pomysł dla milusińskich. Wielkie widowisko muzyczne z kapitalną scenografią, fenomenalnymi kostiumami Elżbiety Terlikowskiej, choreografią Maćka Florka – zwycięzcy pierwszej edycji You Can Dance w reżyserii Jurka Bielunasa „Zwierzęta Doktora Dolittle”. To spektakl w stylu Księgi Dżungli tyle, że bardziej kolorowe i jeszcze bardziej zakręcone. Premiera już 30 października dla najmłodszych. Równolegle z tym spektaklem na kameralnej scenie powstaje eksperymentalny spektakl na bazie tekstu Seneki „Medea”. Wersja ta będzie łączyć książkę Seneki o gniewie i jego słynnego dramatu pt. „Medea” w nowym tłumaczeniu, w reżyserii Brano Mazucha. To przede wszystkich spektakl dla miłośników teatru dla my ś lą-
cych.
W nowym sezonie pojawią się dwie propozycje nawiązujące do miłości. „Anna Karenina”- wielka powieść Tołstoja. Piękny, kostiumowy spektakl. Adaptacje pisze jeden z najmłodszych, znanych dramaturgów Michał Kotański. A równolegle powstawał będzie spektakl oparty na tekście klasycznym, dokładnie Dostojewskiego „Gracz” - także o miłości, pasji, tym razem do ruletki. Po tych dwóch klasycznych propozycjach pojawi się „Trasch Story”. Tekst napisała młoda dramaturg Magda Fertacz. To opowieść z perspektywy małej dziewczynki, którą powiesiła matka. Spektakl oparty jest na autentycznych wydarzeniach z czasów II wojny światowej, gdy Rosjanie wkraczali na tereny, Niemki wieszały się. Mała dziewczynka w sytuacji kiedy już wisi z perspektywy ducha, aniołka opowiada całą historię wojny. To z pewnością będzie dość wstrząsające wydarzenie w reżyserii Marcina Libera. Jakimi spektaklami Teatr zamknie sezon? Na koniec sezonu zostawiamy dwie perełki: „Zemsta” w reżyserii Pawła Kamzy w nawiązaniu do pierwszego sezonu sprzed sześćdziesięciu lat. Ten teatr polską historię rozpoczynał realizacją Zemsty i pamiętając o tym, że obchodzimy sześćdziesięciolecie naszego teatru chcemy ten sezon głównie poświę-
Lubuski Teatr
PAŹDZIERNIK 2011 cić klasyce, a także przedstawić „Zemstę”. Ale Paweł powywraca wiele rzeczy. Zdradze tylko, że część ról kobiecych zagrają mężczyźni. Ostatnim widowiskiem będzie spektakl bardzo kostiumowy, pikantny zatytułowany „Wiśniowy Sade”. Specjalnie pisany przez Sade na bazie erotycznych opowieści Markiza de Sade. Pan dyrektor sam jako miłośnik kobiecych wdzięków wyreżyseruje ten spektakl. Kostiumy Elżbiety Terlkikowskiej, dużo pikanterii, frywolności. Przedstawienie wyłącznie dla dorosłych, ale stworzony z klasą i smakiem. Czy studenci nadal mogą liczyć na premiery studenckie? To się stało żelazną zasadą za tej dyrekcji. Tak było jest i będzie. Studenci zawsze są mile widziani.
Można śmiało stwierdzić, ze Lubuski Teatr całe wakacje ciężko pracował.. Absolutnie. Po pierwsze trzeba jakoś przeżyć, a po drugie zżera nas pasja i aby tej wystarczyło na samorealizację bo życie jest zbyt krótkie. *** Czeka nas niesamowicie widowiskowy sezon w Lubuskim Teatrze i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Ci, którzy na bieżąco chcą wiedzieć, co w naszym teatrze piszczy, powinni ustawić odbiorniki radiowe na częstotliwość 96fm w każdy piątek o godz. 12:00. Rozmowy z pracownikami Lubuskiego Teatru prowadzą bardzo "kulturalni": Marika Adamska i Michał Cierniak, w programie "Za kurtyną". Rozmawiała Marika Adamska
23
Robert Czechowski jest absolwentem Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Krakowie i Wydziału Aktorskiego PWST we Wrocławiu. Studiował na Wydziale Filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Wykładowca Wydziału Lalkarskiego i Aktorskiego PWST we Wrocławiu. W Lubuskim Teatrze dał się poznać m.in. jako reżyser "Wizyty starszej pani" Friedricha Durrenmatta czy "Stworzeń Scenicznych" April de Angelis. W czasie tegorocznego Winobrania dostarczył mieszkańcom naszego miasta wielkich emocji przygotowując oryginalne, barwne pokazy.
PARLAMENT Studencki zaprasza na pierwszą w sezonie premierę studencką w Lubuskim Teatrze! Już 13 października (w czwartek) o godz. 19.00 odbędzie się dla Was spektakl "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu". Cena biletu studenckiego: 10 zł (z ważną legitymacją). Do zobaczenia!
Teatr w najlepszym wydaniu Za nami Winobraniowe Spotkania Teatralne 2011. Obejrzałem osiem przedstawień, wśród których jedno było galą musicalową... i ciągle mi mało. W moim prywatnym rankingu panuje ścisk. Najwyżej (9 punktów w 10-cio stopniowej skali) oceniam ,,Stworzenia sceniczne”, ,,Wszystko o kobietach” oraz ,,Wieczór kawalerski”. A z tej trójki najbardziej zachwyciły mnie ,,Stworzenia sceniczne”. Klimat XVII-wiecznej Anglii wyczarowany dzięki scenografii, piękne kostiumy i historia, która została w nim opowiedziana. To wszystko decyduje o tym, że spektakl jest po prostu niesamowity. A do tego gra aktorek z Lubuskiego Teatru... Największe wrażenie zrobiła na mnie Karolina Honcherę za rolę Nell Gwyn, której marzeniem jest dostać się do teatru Pana Bettertona. ,,Wszystko o kobie-
tach” i trio Widawska-Deląg-Nieć też robi wrażenie. Okazuje się, że przyjaźń między kobietami nie zawsze jest taka szczera i bezinteresowna, na jaką wygląda. Tytuł sztuki daje nam obietnicę, że poznamy całą prawdę o kobietach. Ale czy to naprawdę jest możliwe? I zostaje ,,Wieczór kawalerski”, który zakończył tegoroczne WST. Sztuka opowiada historię jednego z takich wieczorów, którego konsekwencje mogą okazać się niezbyt miłe dla Billa, przyszłego pana młodego. Wszystko za sprawą zdrady, jakiej dopuścił się ostatniej nocy. I to z dziewczyną przyjaciela. Najlepsza rola to ta pokojówki July, kreowana przez Annę Ka-
dulską. Wypada rewelacyjnie. Salwy śmiechu gwarantowane. Brawa również dla Jerzego Bończaka za potrójną, a właściwie poczwórną rolę braci Wood w ,,Jeszcze jeden do puli?!”. Żaden z nich nie może dowiedzieć się o istnieniu pozostałych. Zarówno ,,Wieczór kawalerski” jak i ,,Jeszcze jeden do puli?!” to brytyjski humor w najlepszym wydaniu. Na koniec słowa uznania dla ,,Seksu grupowego…”. Jacek Borkowski znany większości jako Rafalski z ,,Klanu” pokazuje swój prawdziwy talent. Jako psychoterapeuta jest tak autentyczny, że gdyby to nie był teatr, to można by zapisywać się do niego na spotkania. Od razu
łapie kontakt z widownią, która jest integralną częścią spektaklu. Polecam Wam również ,Musicalową Galę Teatru Broadway”. 200 kostiumów, 30 osób na scenie, 2 godziny największych przebojów musicalowych i nie tylko. A do tego głos Małgorzaty Obłój. Po prostu trzeba zobaczyć. Już czekam na przyszłoroczne Spotkania, tymczasem zapraszam Was do Lubuskiego Teatru. Naprawdę warto. Jakub Suszka
Repertuar TL znajdziecie na stronie WWW.TEATR.ZGORA.PL
24
Muzyka
PAŹDZIERNIK 2011
Deszczowe piosenki Lato na rynku wydawniczym to zawsze posucha. Na szczęście, są wykonawcy, którzy decydują się na wypuszczanie płyt właśnie wtedy. Choć nie ma to nic wspólnego z dbaniem o nasz dobrobyt. Bo to raczej wyrachowanie: jeśli nie ma nic innego, to kupimy to, co jest. Tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego wykonawcy wychodzą z założenia, że w lato nikt nie kupuje płyt – przecież wtedy mamy mnóstwo wolnego czasu, by się w nich zasłuchiwać. Do takiego wniosku doszła brytyjska formacja Arctic Monkeys, wydając na początku czerwca swój czwarty album. „Suck It and See” wskoczył na pierwsze miejsca list przebojów na Wyspach. Zasłużenie? Nie bardzo – Alex Turner i koledzy bardzo starali przypomnieć sobie, czego nauczyli się przy okazji ostatniej płyty od Josha Homme’a, a co sobie przypomnieli – nagrali. Wyszedł zlepek z wcześniejszych dokonań formacji. Przyjem-
ny zestaw, ale jednak kalka i nic więcej. Co myśleć o facecie, który na początku lata życzy wszystkim dobrej zimy? „Bon Iver” znaczy właśnie tyle. To nazwa projektu Justina Vernona. 21 czerwca ukazała się płyta „Bon Iver, Bon Iver”, która, jak sam tytuł wskazuje, oscyluje w klimatach smutno-chłodnych. Duży krok naprzód względem debiutu „For Emma, Forever Ago”. Przede wszystkim mamy więcej instrumentów, niż tylko gitarę akustyczną. Album bardzo dobry, ale wydany 4-5 miesięcy zbyt wcześnie, przez co jeśli ktoś się nie zainteresuje, płyta przepadnie. A szkoda. Zresztą to
lato obfitowało w wydawnictwa „nie w porę”. W ogóle nie kojarzące się ze słońcem, beztroską, etc. Z drugiej strony, aura również nas nie rozpieszczała, więc takie deszczowe propozycje jak „Skying” zespołu The Horrors zagościły w naszych odtwarzaczach. Na nowej płycie zrezygnowali z punkowego łomotu i zaproponowali rozmyte dźwięki gitar i melodyjne granie. Efekt? „Still Life” do teraz jest podśpiewywane przez wtajemniczonych. Strach pomyśleć, co by było gdyby taką płytę wydać w listopadzie, gdzie idealnie pasowałaby do zimnych wieczorów. Dobę po ukazaniu się albumu The Horrors premierę miała nowa płyta zespołu Incubus. „If Not Now, When?” – tytuł brzmi obiecująco, nieprawdaż? Ja sam wierzyłem, że to jakieś nieuzewnętrznione dotąd, szalone ciągoty muzyków, które ci wydadzą w myśl zasady wyrażonej w tytule. Incubus miał jednak inny plan. „Jeśli nie teraz, to kiedy zanudzimy słuchaczy na śmierć?” brzmi bardziej prawdopodobnie. Krążek miły dla ucha i kompozycyjnie nienajgorszy, ale składający się z utworów nagranych jak dla sesji „unplugged”. Totalna padaczka. Czy nikt w to lato nie zachce postarać się o nasz uśmiech? Pomoc przyszła z nie-
spodziewanej strony. Ze strony zapomnianej. Strona ta zapomniała o gitarach. Zresztą wątpię, by w ogóle zastanawiali się, na czym grają. Sesjom „In The Grace Of Your Love” musiało przyświecać jedno hasło – weź tę płytę na imprezę! Ultrataneczny singel „How Deep Is Your Love” to tylko przedsmak tego, co dzieje się na całym krążku. The Rapture, bo o nich mowa, uratowali letnie imprezy i wydali, póki co, najbardziej taneczną płytę tego roku. Na deser mieliśmy dostać porcję funku. Nową płytą Red Hot Chili Peppers mieli zmieść z powierzchni ziemi wakacje i rozpocząć lato 31 sierpnia. Pierwszy po odejściu Johna Frusciante album... rozczarowuje na całej linii. Na „I’m With You” jest jedna dobra piosenka i dwie, od których nie bolą uszy. Cała reszta to album tak zły, że nie ma sensu dłużej się nad nim rozwodzić. Dziwne to było lato. Faworyci zawiedli, prym wiodły wydawnictwa niewakacyjne, które jakością pokonały aurę i sprawiły, że w piękne, słoneczne dni słuchaliśmy deszczowych piosenek. Na szczęście, dzięki Amerykanom z The Rapture imprezy końca lata zostały uratowane. Teraz mamy październik i pierwsza fala wrześniowych premier już za nami. Rynek wydawniczy wre, zatem nie pozostaje nam nic innego, jak chodzić na koncerty i kupować płyty, czego sobie i Wam życzę. Michał Stachura
Książka
PAŹDZIERNIK 2011
25
ZMYŚLONA HISTORIA ...która mogła się jednak wydarzyć. Kobiety w tej historii znajdą 300 stron wzruszeń. Mężczyźni - 300 stron akcji. Chociaż gdzieś w połowie te wrażenia mieszają się wzajemnie, powodując, że czytamy z wypiekami na twarzy. "Bękart. Zmyślona historia, która mogła się jednak wydarzyć" to książka niezwykła. Przedstawione w niej losy głównego bohatera zapadają głęboko w pamięć. „Kiedy zaledwie kilkuletni chłopiec staje się świadkiem brutalnego pobicia swojej matki, przysięga jej, że zrobi wszystko, żeby nikt nigdy więcej nie zrobił jej krzywdy. Dzięki swojemu ojcowi chrzestnemu – byłemu mistrzowi bokserskiemu oraz własnemu uporowi i ćwiczeniom, rozwija się mentalnie i fizycznie kilkakrotnie szybciej niż jego rówieśnicy, by w końcu w tragicznych okolicznościach wziąć odwet na oprawcy matki". Autorem książki jest Grzegorz Sudorowski, z wykształcenia politolog, z zawodu transportowiec. Obecnie kontynuuje studia politologiczne na Uniwersytecie Zielonogórskim. Od kilka lat publikuje na portalach internetowych swoje opowiadania i teksty publicystyczne. "Bękart" to jego debiut wydawniczy. - Przede wszystkim chciałem napisać powieść u uczuciach. O wierności samemu sobie. A z drugiej strony
o przemianach na naszych ziemiach. Tytuł „Bękart” jest pejoratywnym określeniem, mówiącym o pochodzeniu dziecka, ale oznacza także to, kim my jesteśmy na tych ziemiach. Wielu z nas jest „przerzuconych” ze wschodnich ziem tutaj, oderwanych od korzeni - mówi autor. Nasuwa się pytanie, czy ta książka jest autobiografią Grzegorza Sudorowskiego? Autor zaprzecza: - W książce opisałem kilka wydarzeń, których byłem świadkiem albo w których uczestniczyłem, ale nie jest to sensu stricto autobiografia. Raczej jest to luźna wariacja na temat bardzo ciekawych czasów, których byłem świadkiem. W książce pojawiają się zarówno postaci fikcyjne, jak i autentyczne. Pozytywne i negatywne. – Nie ma w tej książce bohaterów, których bym sam nie lubił. Nawet ze złymi ludźmi, których opisuję, jestem związany. Najbliższa mi jest jednak postać głównego bohatera, Antka. Przechodziliśmy podobne koleje losu, oddałem mu część siebie - opowiada pisarz. A my gorąco polecamy Wam tę książkę na długi jesienny wieczór (możecie ją zamówić na stronie Wydawnictwa RADWAN - www.radwan.pl).
GRZEGORZ SUDOROWSKI Bękkartt Bękart Zmyślona historia, która mogła się jednak wydarzyć Wydawnictwo RADWAN
Wywiad z Grzegorzem Sudorowskim znajdziecie na portalu www.UZetka.pl w zakładce "Książka".
Wielkie święto czytelnictwa Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka - Diamentowa Jubilatka!
W Sali Dębowej Biblioteki, al. Wojska Polskiego 9 w Zielonej Górze 12 października 2011 r. o godz. 11.00. odbędzie się uroczyste spotkanie z okazji Jubileuszu 60-lecia działalności Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Marii Grzegorzewskiej w Zielonej Górze. W tym roku mija 60 lat
istnienia Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Marii Grzegorzewskiej w Zielonej Górze. Z tej okazji Dyrektor PBW Marzena Szafińska-Chadała organizuje jubileuszową uroczystość objętą patronatem honorowym Marszałka Województwa Lubuskiego – Pani Elżbiety Polak. W obchodach tego wydarzenia wezmą udział przedstawiciele władz rządowych, samorządowych, kościelnych, dyrektorzy pedagogicznych bibliotek z całego kraju, dyrektorzy placówek edukacyjnych i kulturalnych oraz inni licznie zaproszeni goście, wśród których honorowe
miejsce zajmą byli Dyrektorzy i Pracownicy naszej Biblioteki. Po otwarciu zostanie wygłoszony referat o roli edukacyjnej i kulturotwórczej bibliotek przez prof. dr hab. Sławomira Kufla – nauczyciela akademickiego UZ . Następnie pracownik Wypożyczalni PBW Małgorzata Lubieniecka – Siadaczka przedstawi rys historyczny Biblioteki. Prelegentka jest także współautorką specjalnie na tę okazję wydanej monografii. Kolejnym punktem programu jest wręczenie nagród i odznaczeń zasłużonym pracownikom placówki oraz zostanie nadany tytuł „Przyjaciela Bi-
blioteki”. Studio Piosenki „Rezonans” z Młodzieżowego Centrum Kultury i Edukacji „Dom Harcerza” w Zielonej Górze zaprezentuje program artystyczny. Uroczystości towarzyszy wystawa „60 lat Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Marii Grzegorzewskiej w Zielonej Górze”. Nie zabraknie też tortu Diamentowej Jubilatki! Dyrekcja PBW serdecznie zaprasza do uczestnictwa w uroczystości. Jadwiga Matuszczak wypozyczalnia@pbw.zgora.pl
26
PAŹDZIERNIK 2011
Felieton
Emil Cioran:
„Wolność to prawo do różnicy”
Na pewno każdy z nas spotkał się choć raz z próbą narzucania przez kogoś swojego światopoglądu. Czasami było to tak oczywiste, że od razu rozumieliśmy zamiary rozmówcy, a czasami nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że właśnie poddajemy się czyjejś manipulacji. Wiadomo, ilu ludzi, tyle poglądów. Czemu jednak nie pokusić się o pozwolenie na wolne światopoglądy i dlaczego sami nie staramy się bez większych emocji wyrażać własnego zdania czy zachowywać się „po swojemu”, dając sobie tym samym szansę, aby nasze życie stało się różnorodne i ciekawsze?
■ Wyjście z doliny Cofnijmy się o kilka tysięcy lat. Jesteśmy na terenie Francji, w okolicach miasteczka La Fayette. Żył tam pewien malarz. A właściwie należałoby powiedzieć, że żył tam człowiek, który pewnego razu rzucił grudką kolorowej gliny o ścianę jaskini i to, co się na tej ścianie rozprysnęło, ułożyło się w jakiś kształt – i tak zaczął malować. Dopóki malował znane i akceptowane rzeczy, czyli polowanie, mamuty, był akceptowany przez swoje plemię. Ale kiedyś namalował swoją dolinę i wyjście z niej. Wtedy przyszedł do niego szaman i powiedział, że nie może malować wyjścia z doliny i tego, co jest za nią, bo tam nic nie ma. Bo tam są smoki. Malarz na to, ze może i rzeczywiście nic tam nie ma, ale on to sobie właśnie tak to wyobraża. Po krótkiej kłótni, poszli razem sprawdzić, co jest naokoło
doliny. Okazało się, ze wyglądało to podobnie do wizji malarza. Szaman powiedział „No tak, właściwie to masz rację”, po czym zepchnął go ze skały. W jaskini, koło miejscowości La Fayette, znaleziono rysunki malarza i ten przedstawiający wyjście z doliny był niedokończony. ■ Śmierć cywilna za ciemne włosy W Polsce żyje ponad 2 miliony gejów i lesbijek. Większość z nich nigdy nie powiedziała nikomu, że jest homoseksualna. Dlaczego? Wyobraźmy sobie, że od dziś prawo zabrania posiadania włosów blond. Od jutra nie możecie się pokazać na ulicy. To wcale nie jest śmieszne. Kilkadziesiąt lat temu za posiadanie ciemnych włosów i ciemnych oczu groziła śmierć. Dziś śmierć cywilna, choć częstokroć nawet fizycz-
na, grozi osobie homoseksualnej, która odważy się pokazać publicznie swoją twarz. Przykładem może tu być chociażby ks. Szymon Niemiec, który gościł w jednym z programów Radia Index. Ks. Niemiec wyliczał wtedy, ze w ciągu trzech lat swojej działalności na rzecz środowiska LGBT (Lesbijki, Geje, Biseksualiści i Transseksualiści) ponad 120 razy wzywał policję, dwa razy gasił pożar swojego mieszkania, a raz próbowano go zamordować za pomocą noża. ■ Nie bądź mentalną kserówką Przypomnijcie sobie słowa Woltera, który powiedział: „Nie zgadzam się z twoim zdaniem, ale zrobię wszystko, byś mógł je głosić”. Pokochajcie różnorodność, zrozumcie inność i cieszcie się szeroką gamą ludzkich różnic, bo pewnego dnia może się okazać, że
przez zwalczanie „inności” i „odmienności” ludzie staną się swoimi duplikatami, niczym „mentalne kserówki”. To z kolei w społeczeństwach charakteryzujących się monizmem – czy to religijnym, narodowościowym czy kulturowym – oznacza zagrożenie dla kompromisu. ■ Tęczowi kandydaci Zapraszam tym samym na najbliższe wybory, wśród których znajdziecie również „tęczowych kandydatów”, dzięki którym (miejmy nadzieję) zagości wreszcie w naszym kraju większa tolerancja, wolność miłości i równość wszystkich obywateli, bez względu na płeć, wiek, kolor skóry, wyznanie czy orientację seksualną. Jak zawsze pozdrawiam! Shelter West shelter.west@gmail.com
Wasza poezja
PAŹDZIERNIK 2011
Milion
myśli
27
Październik. Od miesiąca nasi młodsi koledzy i koleżanki 5 dni w tygodniu po kilka godzin dziennie, dzielnie walczą z wcześniejszym, dwumiesięcznym zrozumiałym lenistwem i brakiem pośpiechu. Żacy właśnie rozpoczynają kolejny semestr. Dla jednych pierwszy, dla drugich kolejny, a może i przedostatni. Mimo wszystko żyjemy wspomnieniami. Ostatnim dzwonkiem czy też wpisem do indeksu. Ciepłym lipcowym wiatrem, energicznym słońcem, letnią burzą i gwieździstym niebem. Niezapomnianą imprezą, pierwszą, a może kolejną letnią miłością, jego albo jej spojrzeniem czy tez uśmiechem. W jakimkolwiek miejscu byliśmy, blisko czy daleko, samemu czy z kimś bliskim, jedno jest pewne - WSPOMNIENIA są jak fotografie. Tyle tylko, że zapisane w naszej pamięci. Góry, lasy, jeziora czy morza. Klisza myśli, których zbiorem są właśnie wspomnienia. Miejmy nadzieję, że wystarczą nam do następnego lata.
Ula Seifert Nie teraz
"I Światło I Cisza"
Patrzę coraz głębiej. Razi już mnie światło słoneczne. Tylko patrzę, obserwuję. Nie ma mnie tam. Ani jednym czynem nie pokazałam Że jestem tam, gdzie mnie przypisano. Nie, nie mogę się już dłużej bronić. Wiszę pomiędzy światami. Widzę oba. Lecz nie ma mnie dla żadnego. Brak tożsamości, po wiszę do końca. Ta lina jest moja. Wiszę na niej jedyna. Nie utrzyma nikogo więcej. Zostawcie mnie tam gdzie jestem. Nie chcę się określać. Nie teraz. Nie teraz. Nie każcie mi wybierać Po której opowiem się stronie. Bo jestem pomiędzy nimi i tutaj pozostanę.
i światło na ścianie niezmiernie nie wiecznie i cieni latarnie nocą zawsze wszędzie...
Angelika Maria Piątkowska
Szykuje się konkurs organizowany przez Bałucki Ośrodek Kultury “Na Żubardzkiej” w Łodzi. Do 12 października 2011 roku należy wysłać na zubardzka@bok.lodz.pl 3 egzemplarze maksymalnie 3 wcześniej niepublikowanych wierszy, w maszynopisie czcionką 14. Do prac winna być dołączona koperta z godłem i oznaczoną kategorią wiekową zawierająca: zapis elektroniczny tekstów na dyskietce lub płycie w formacie doc. Rozstrzygnięcie nastąpi 19 listopada 2011 roku. www.bok.lodz.pl
i cisza niemrawa echa wspomnień dnia gdzieś w tyle i obrazy chwil jak żywe powracają tu i teraz...
Pożegnanie Z każdym twoim kolejnym odjazdem wyprowadzam na spacer tramwaje, czując pociąg do torów wyraźny, i obawę o jutro, niestałe. Myśli skaczą z balkonu na druty, i ściekają tęsknotą po szybach, pod kołami kończąc żywot smutny, gdy próbują skład w biegu zatrzymać. Potem balkon porośnie milczeniem, zgasną gwiazdy na płytach chodnika. kisiel czasu zastygnie brzemiennie – nawet zegar nie będzie chciał tykać. A w rozkładzie pożegnań-powitań ktoś oznaczy, że zjazd do zajezdni na zwrotnicy nam życie zazgrzyta i w wagonach pomkniemy – oddzielni. Ata
i w pamięci posmak rozmów chłodem owianych i dotyków czułych kiedyś już gdzieś zapomnianych... i melodia niezmienna życie całe taka sama i słowa Twoje zastałe szeptem umykają z mego serca... i światła na ścianie nikną gdzieś ze wschodem i cieni latarnie świtem wtapiane w pogodę... i cisza umyka echa głuche wspomnień i obrazy już martwe odchodzą stracone... Autor Rafał Wolański
28
PAŹDZIERNIK 2011
Felieton
Językowo-myślowe łamańce Mimo że koniec i początek są tak odmienne, łączy je parę spraw. I koniec, i początek mają po jednym końcu i początku. Bo przecież coś musi zacząć się kończyć i coś kończyć zaczynać. Dodatkowo dla mnie o wiele lepiej brzmi „koniec i początek” niż „początek i koniec”. Wszystko ładnie, pięknie, ale mimo wszystko często miewam pewne problemy. Na przykład z określeniem miejsca początku języka. Bo potencjalnie zaczyna się głęboko i ujawnia koniuszek. Ale mimo moich domniemań nie zacznę mówić w pewnych sytuacjach, że mam "to" na początku języka. Jak widać, koniec i początek bywają względne. Bezwględnie! Końcem często bywa też początek. Końcem niedzieli - początek poniedziałku. Końcem liceum - początek studiów. W takim sensie. Ale o tym nie zamierzam pisać. Przecież dopiero początek nauki! Później będę się martwić o to, żeby wiązać koniec z końcem. Tak jakoś wyszło, że często coś się kończy. Grunt, żeby jednym końcem nie zakończyć wszystkiego. Bo jeszcze przyjdzie czas na koniec końców. Póki co: 3... 2... 1... Start! I od nowa. Bo bez początku nie ma końca. I odwrotnie. Chociaż w przypadku kija nie wszystko się zgadza. Nie ma początku, ale REKLAMA
za to dwa końce. Już zaczynam pisać kolejne stwierdzenia w celu zakończenia. Zaczynać jest trudno, kończyć często bywa smutno. Czasem dobre złego początki, innym razem po prostu smutny koniec. Chyba trochę za bardzo skupiłam się na tych dwóch punktach, które jakby nie było, są kluczowe. Ale przecież najważniejszą rolę powinien tu odgrywać środek. Ten, który rozpoczyna się końcem początku i kończy początkiem końca. Środek. Nie chodzi o złoty i taki być nie musi. Wystarczy, że jest pomiędzy. Chociaż czasami przydałby się jakiś preparat. Nie miejmy wymagań. Wystarczy srebrny środek. Liczy się to, żeby pomagał. Zaczynać, kończyć, poprawnie wyśrodkowywać. A środkiem były wakacje, które rozpoczęły się końcem szkoły/roku akademickiego. Ale nastał ich koniec, który rozpoczął się początkiem nowego roku szkolnego/akademickiego. Środkiem gazety są kartki wewnętrzne, których startem była okładka, na którą większość zwraca szczególną uwagę. U ludzi śro-
dek środkiem... I tak zapamiętujemy to, co wydarzyło się niedawno. Najczęściej jednak nieudane końce i pełne błędów początki. Nie ma reguły. Pozostaje REKLAMA
mi życzyć, żeby oprócz happy end’u, był happy start. A pomiędzy szczęśliwy czas. Karina Ostapiuk
Felieton
PAŹDZIERNIK 2011
29
Uzasadniona ucieczka z domu Codzienne życie poczciwego studenta to walka z przeciwnościami losu w postaci długich wykładów, lenia za skórą i drogiego czynszu, który stanowi spory wydatek. Gdzie i jak mieszkać, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
Paweł J. Sochacki
Dla jednych studiowanie to niekończąca się impreza, dla innych ambitna walka o wysokie noty, a dla kolejnych: po prostu uzasadniona ucieczka z domu. Zanim zdecydujemy się na wynajęcie mieszkania czy pokoju w akademiku, oceńmy na chłodno nasze zaplecze finansowe i kwotę, jaką są w stanie wyskrobać nasi bliscy. Nie można z góry zakładać, że otrzymamy stypendium naukowe czy socjalne. Owszem, jest to spora i pewna pomoc, ale naukowe otrzymamy po pierwszym roku nauki (i tylko kilka najlepszych osób), a socjalne ma bardzo rygorystyczne zasady, nawet kilka złotych powyżej wyznaczonego progu może zaprzepaścić roczną płynność finansową. Miejsce, które będzie naszym chwilowym drugim domem, musi zaspokajać nasze potrzeby i być fizycznie możliwym do utrzymania. ■ Stan studencki w DS-ie Najtańsze oferty mieszkaniowe świadczą akademiki. Przypominają studencie osiedla pełne ludzi z jednego środowiska głównie w tym samym przedziale wiekowym. Często w cenie jest ujęty bezpłatny dostęp do internetu czy korzystanie z sali telewizyjnej. Opłaty za media (pobór wody, prądu, gazu) zależą od administratora. Czasem cena jest taka sama dla
Mieszkanie na własną rękę to bardzo ekscytujący początek samodzielnego życia... Warto przemyśleć plusy i minusy mieszkania w akademiku i na stancji. wszystkich mieszkańców, a niekiedy aneksy posiadają indywidualne liczniki. W akademikach wyczuwalny jest klimat studenckiego stanu i nie sposób się nudzić. Atutem mieszkania tam jest szybki przepływ informacji, poznawanie ciągle nowych ludzi i sprawna wymiana notatek. Jednak trzeba się liczyć z brakiem prywatności i niespodziewanymi imprezami za ścianą bez względu na to, czy masz jutro kolokwium, czy nie. ■ Konwenanse na stancji
Oferty kwater prywatnych są wszelakie i bardzo różnorodne. Najlepszym rozwiązaniem jest wynajęcie mieszkania przez grupę zaprzyjaźnionych osób i wspólne gospodarzenie. Podział obowiązków jest jasny, a czas wyznaczony na naukę lub zabawę wyznaczają mieszkańcy. Inaczej ma się sytuacja w wynajętym pokoju u rodziny albo starszej, samotnej pani. Ani jedni, ani druga nie lubią obcych w domu i głośnych spotkań towarzyskich pod ich dachem. O ile ci pierwsi nie ingerują w życie prywatne swoich lokatorów,
o tyle starsze panie kochają pytać, gdzie byliśmy wczoraj wieczorem, dlaczego tak niezdrowo się odżywiamy i zrobić pobudkę, gdy nie planujemy iść na poranny wykład. Od tego, gdzie zamieszkamy, będzie zależeć nasze samopoczucie i stan umysłu. Mieszkanie na własną rękę to bardzo ekscytujący początek samodzielnego życia. Żyjmy więc tak, jak chcemy, tylko nie zapominajmy o priorytetach – bo to one zrobią z nasz przyszłych licencjatów i magistrów!
30
PAŹDZIERNIK 2011
Zajawka
Studencka zajawka: POKER
What happens in Vegas...
...stays in Vegas, czyli, co wydarzy się w Vegas zostaje w Vegas. To powiedzenie najlepiej oddaje klimat tego miasta. Miasta, które jest związane z pokerem, a więc i z hazardem nierozerwalnie. Poza tym Vegas kojarzy się również z mafią...
Jakub Suszka
www.thepokerlive.blogspot.com
Wszystkie wspomniane rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Mafia nie istniałaby bez hazardu, a hazard bez mafi i. To po prostu naczynia połączone. Ich złoty okres przypada od lat 40. do lat 60, a jednymi z najważniejszych graczy byli Benjamin ,,Bugsy” Siegel oraz Meyer Lansky. Ten pierwszy odpowiadał za budowę kasyna i hotelu Flamingo. Miał być jego sukcesem, a okazał się gwoździem do trumny ,,Bugsy'ego”. Wszystko
przez koszt budowy Flamingo, który 3-krotnie przewyższył początkowe plany. Słusznie lub nie, ,,Bugsy” został posądzony przez swoich szefów o defraudację, a ci nie bawiąc się w szczegółowe dochodzenie postanowili ,,zrezygnować” z jego usług. Meyr Lansky był natomiast jedną z pierwszych osób, które zobaczyły w Vegas ogromny potencjał. Jego marzeniem było ,,przerobić” to miasto na światową stolicę hazardu. A że był matematycznym geniuszem, potrafi ł w kasynach tak ulokować pieniądze pochodzące z przestępczej działalności, że władze nie miały się praktycznie do czego
przyczepić. Capone udało zamknąć się za niepłacenie podatków, Lansky'ego nie. Chociaż próbowano. Dzięki niemu rodziny mafijne z całych Stanów dorobiły się naprawdę wielkich majątków. I to dzięki między innymi niemu mafia stała się tak potężna. Ale to historia na inną opowieść. Poza Vegas Lansky inwestował również na Kubie, gdy rządził tam jeszcze Flugencio Batista. Dzięki przychylności ówczesnych władz mafia miała się dobrze, a zyski kubańskich kasyn, dzięki pomocy Lansky'ego podwoiły się. Jednak wszystko skończyło się wraz z nastaniem rządów Castro, który wyrzucił mafię z Kuby.
Jeśli oglądaliście ,,Ojca Chrzestnego II” to zapewne pamiętacie postać Haymana Rotha, gangstera żydowskiego pochodzenia, do którego należał hazard na Kubie. Rotha wzorowano właśnie na osobie Lansky'ego. Jak podają niektóre źródła był nawet zadowolony z tego, w jaki sposób go przedstawiono w fi lmie. Warto też dodać, że Meyr Lanksy był Żydem polskiego pochodzenia. A wiadomo, Polak potrafi. Można zaryzykować stwierdzenie, że to mafia stworzyła Las Vegas. Gdyby nie ich pieniądze, LV nigdy by się tak nie rozwinęło. Ale czy to komuś przeszkadza? W końcu to Vegas.
Studencka zajawka: JOGA
Paluszki i precelki Co łączy Stinga, Anię Popek, Meg Ryan, Bożenę Batycką, Korę, Barbrę Streisand? Wszyscy lubią wyginać się rano na macie, by zachować świeżość przez cały dzień. Joga opanowała już cały świat. A słowo "sesja" zmienia znaczenie... Kama Szuster Szkoła Jogi Santosa www.joga.zgora.pl
Teraz zagląda nawet do zielonogórskich przedszkoli, by uwalniać dzieci od stresu i uczyć świadomości ciała. Ortopedzi niedawno bili na alarm, że "nie garb się" nie wystarczy. Mimo że ciężkie książki w plecakach zostaną w najbliższej przyszłości zastąpione laptopami, nie rozwiąże to problemów z kręgosłupem przedszkolaków, uczniów
i studentów. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta – torby na laptopa zwykle nosimy na jedno ramię. Asymetria w ciele gotowa. Joga pokazuje, jak przez komputer, brak lub nadmiar ruchu jesteśmy skrzywieni. Wszyscy jesteśmy precelkami. Pytanie tylko czy boląca szyja, zadyszka po pokonaniu trzech pięter i zakwasy po joggingu nam odpowiadają? Jeśli nie, to może warto rozłożyć matę i zacząć ćwiczyć. Może nie od razu zakładanie nogi za głowę, a zwykły siad i obserwowanie oddechu. Już po kilku chwilach będziemy znudzeni siedzeniem i głębokim
oddychaniem lub całkiem odwrotnie: będziemy podirytowani naszym szybkim „króliczym” oddechem. Stres jest w naszym ciele i ciężko jest go ujarzmić. By to zrobić, najlepiej zacząć obserwować siebie w ciszy i w skupieniu. Trudno zrobić to w głośnym akademiku. Warto odwiedzić szkołę jogi, w której cisza zapełniona wskazówkami od instruktora pomaga odkryć swoją „precelkowatą” naturę. Warto ubrać się tak, by kiedyś nogę za głowę założyć, czyli w ubranie nie krępujące ruchów. Najlepiej ćwiczyć boso, by dodatkowo zafundować sobie
akupresurę stóp. Dobrze jest także zjeść odpowiednio wcześnie przez praktyką, by nie słuchać burczącego brzucha. Poza uczuciem lekkości przyrównywanym do zjedzenia dobrego jogurtu joga wpływa także na samopoczucie. Pozycje jogi (asany) wpływają na ciało już w trakcie pierwszych zajęć. Asany stojące wzmacniają ciało, wygięcia wyciągają nas z depresji, skłony uspokajają, odwrócone regenerują i przywracają utraconą energię. Przyjęte przez joginów określenie zajęć jogi SESJĄ może nabrać dla Ciebie przyjaznego znaczenia...
PAŹDZIERNIK 2011
Rozrywka
NAPISZ DO NAS SMS O TREŚCI: UZETKA A NASTĘPNIE ROZWIĄZANIE Z DOWOLNEGO ZADANIA NA NUMER 72601 (NAPISZ: KOSZT 2 ZŁ + VAT. NA WIADOMOŚCI CZEKAMY DO 25 PAŹDZIERNIKA. SPOŚRÓD SMSÓW WYBIERZEMY DWIE OSOBY, KTÓRE OTRZYMAJĄ PŁYTĘ CD NAJNOWSZĄ PRODUKCJĘ GLACY: MY RIOT "SWEET NOISE"
UZETKA ROZWIĄZANIE).
31
32
Uniwersytet Zielonog贸rski
REKLAMA
PA殴DZIERNIK 2011