NZS jak zwykle w centrum
Sakkara; z prof. Karolem Myśliwcem na tle piramidy Dżosera
Dahszur; w głębi piramida tzw. krzywa
Giza; wielkie piramidy w całej okazałości
Olgę do porządku musiała doprowadzać policja
ZACZYNAMY
Słów kilka....
O
to Czytelniku masz pierwszy w tym roku akademickim, a piąty w ogóle numer Wehikułu Czasu. Powstał on dzięki wysiłkowi kilku członków Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP. Zmieniła się redakcja, pojawiły się nowe pomysły i grudniowy numer ukazał się nieco odmieniony. Wprowadziliśmy przede wszystkim kilka nowych działów, za które będą odpowiedzialni konkretni redaktorzy. Mamy nadzieje, Ŝe usprawni to wydawanie kolejnych numerów, a planujemy, iŜ w kaŜdym roku akademickim pojawią się cztery. Nie zmienił się jednak cel wydawania naszego magazynu. Tak jak wcześniej, tak i teraz tworzą go przede wszystkim studenci historii AP przy współpracy z pracownikami Instytutu Historii AP, choć nie wykluczamy nawiązania kontaktów z osobami spoza instytutu. Redakcja zwraca się z prośbą do wszystkich którzy otrzymali egzemplarz Wehikułu, by w miarę moŜliwości udostępnili go innym studentom. Ze względu na ograniczony nakład nie jest moŜliwie, by kaŜdy student z naszego Instytutu otrzymał własny egzemplarz. W nowym roku kalendarzowym ten numer magazynu jak i kolejne będzie moŜna ściągnąć ze strony internetowej Koła. Zachęcam wszystkich, którzy chcą współtworzyć Wehikuł Czasu, by swoje uwagi, opinie oraz pomysły kierowali na adres elektroniczny redakcji. Wszelkie informacje dotyczące magazynu oraz dyŜurów redakcji będą dostępne na tablicy informacyjnej Koła Historyków. W tym miejscu chciałbym równieŜ namówić do odwiedzania i czynnego udziału w Forum Studentów Historii AP, które jest udostępnione na stronie www.aphistoria.tk. Teraz jednak zapraszam do lektury niniejszego numeru. Na szczególną uwagę zasługuje relacja i zdjęcia z wakacyjnego wyjazdu naszych studentów wraz z dr Jerzym Ciecielągiem do Egiptu. W następnym numerze odsłonimy kolejne tajemnice kraju faraonów. W nowym dziale Teka historyka wojskowości moŜna przeczytać o zmaganiach polskiej Legii Nadwiślańskiej w batalii o Saragossę. Dział Kultura przybliŜy Czytelnikowi postać zmarłego w listopadzie aktora Marka Perepeczko, znanego przede wszystkim z roli Janosika. Dziękuje wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do powstanie tego numeru. ZbliŜają się Święta BoŜego Narodzenia, będziemy Ŝegnać Stary Rok i powitamy Nowy. NajbliŜsze dni to czas uspokojenia, oderwania od codzienności, ale przede wszystkim czas refleksji. Korzystając z okazji chciałbym złoŜyć wszystkim pracownikom Instytutu Historii AP oraz studentom w imieniu redakcji naszego pisma, aby te właśnie dni były wyjątkowe, spędzone w ciepłej rodzinnej atmosferze oraz by Nowy Rok przyniósł wiele sukcesów w Ŝyciu prywatnym i zawodowym. Redaktor naczelny
Nr 05 grudzień 2005
Z śYCIA KOŁA 4 Podsumujmy 6 Misja Egipt 2005 ANTIQUITAS 8 Legionowy obóz w Novae MEDII AEVII 10 Bractwo Chrystusa w Prusach Z HISTORII NAJNOWSZEJ 12 Konflikt bliskowschodni Cześć I. Powstanie Izraela i pierwsza wojna arabsko – Izraelska 14 PodróŜ do wnętrza Polski TEKA HISTORYKA WOJSKOWŚCI 16 Udział Polaków w oblęŜeniu Saragossy w latach 1808-1809 WARTO PRZECZYTAĆ 19 O Flocie Czarnomorskiej KRAKÓW WCZORAJ I DZIŚ 20 Henryk Probus i krakowskie gołębie 20 Ku pamięci Kościuszki KULTURA 21 Ostatni harnaś HISTORIA INACZEJ 22 Cytaty, anegdoty, humor.
Redakcja: Dariusz Jurkowski ( redaktor naczelny), Olga Błyskal, Sławek Wróblewski, Kinga Martyniak, Paweł Mazur, Piotr Rusin Współpraca: dr Hubert Chudzio, dr Jerzy Ciecieląg, Anna Długosz, Piotr Hamarnik, Grzegorz Leśniak, Andrzej Małysa, Karol Suchocki Design & DTP: Dariusz Jurkowski Adres redakcji: ul. PodhorąŜych 2, pok 10E 30-084 Kraków; e-mail: wehikul_czasu@op.pl Redakcja nie odpowiada za treść tekstów. Zastrzegamy sobie prawo do zmiany tytułów i korekty tekstów.
Wehikuł Czasu nr 05
3
Z śYCIA KOŁA
W
maju odbyły się dwa spotkania z pracownikami naukowymi Uniwersytetu Jagiellońskiego poświęcone epoce średniowiecznej w związku z rokiem mediewistycznym. Pierwszy wykład wygłosił prof. dr hab. Stanisław Szczur pt. „O wydawnictwach źródeł papieskich do dziejów Polski średniowiecznej”. PoniewaŜ tytuł ten niewiele mówi, warto przybliŜyć jego tematykę. Centrum wypowiedzi profesora była organizacja i sposoby korzystania z archiwum papieskiego. Drugie spotkanie odbyło się z dr hab. Stanisławem Sroką i poświęcone było rozbójnikom na pograniczu Polski i Węgier. Obydwa te wykłady były niezwykle interesujące, wypełnione róŜnego rodzaju ciekawostkami, które wzbogaciły wiedzę niejednego studenta. W trakcie wyczekiwanych przez wszystkich wakacji Koło Naukowe zorganizowało obóz naukowy, który odbył się w terminie 27. 07-07.08 br. tym razem w Szczecinie. Tegoroczny obóz został podporządkowany zagadnieniu przesiedlenia byłych mieszkańców Kresów Wschodnich na ziemie Pomorza Zachodniego. W ramach zbierania materiałów dotyczących tego zagadnienia, studenci przeprowadzili szereg wywiadów środowiskowych, zarówno z przesiedleńcami jak i ze społecznością, która zmuszona była zaakceptować nowych sąsiadów. Uczestnicy mieli szanse porównać swoje spostrzeŜenia z materiałami, jakie zostały zebrane na zeszłorocznym obozie (który miał miejsce na Górnym Śląsku). Nowe informacje wzbogacą ksiąŜkę reasumująca wszystkie dotychczasowe badania naszych kolegów i koleŜanek na temat przesiedleń. Nawiasem mówiąc niecierpliwie oczekujemy na wydanie pracy zawierającej badania młodych historyków, uzupełnione komentarzem pracowników naukowych naszego instytutu. Pobyt na Pomorzu połączony był z licznymi atrakcjami. Studenci mieli szanse zwiedzić wiele zabytkowych miejsc w tym regionie Polski. Będąc tak blisko morza próbowali
4
Wehikuł Czasu nr 05
skorzystać z okazji Ŝeby popływać. Niestety pogoda zakłóciła zarówno kąpiele słoneczne jak i morskie. W ramach rekompensaty nie odmówili sobie dancingu w Kamieniu Pomorskim. Zdobyta wiedza i doświadczenie podczas pobytu na obozie naukowym na pewno będzie procentowało w ich kolejnych zmaganiach się z historycznymi zmaganiami. Konieczne jest tutaj umieszczenie wzmianki, iŜ pozostanie im takŜe wspomnienie dobrej zabawy (czego na łamach naszej gazetki nie będziemy komentować). Nowy rok akademicki (2005/2006) rozpoczął się seminarium polskoniemieckim w KrzyŜowej, gdzie nasi studenci spotkali się z Ŝakami z Freiburga. Głównym tematem seminarium był szeroko pojęty totalitaryzm, co nie znaczy, Ŝe rozmowy dotyczyły tylko i wyłącznie tego zagadnienia. Spotkanie trwało od 7 do 13 listopada. Miejscem, w którym odbywała się większość zajęć była posiadłość nadana rodowi von Moltke przez cesarza. Helmut James von Moltke (ur.11.03 1907, KrzyŜowa; zm.23.01.1945, Berlin) był to niemiecki prawnik wojskowy. Wychowany został w duchu pacyfizmu, sprzeciwiał się sie nazizmowi. W 1933 załoŜył tajną antynazistowską organizację "Krąg z KrzyŜowej". W czasie swej praktyki będąc wojskowym doradcą prawnym pomagał jeńcom wojennym i ofiarom nazizmu. W styczniu 1944 został internowany, a po zamachu z dnia 20 lipca 1944 na Hitlera aresztowany, osadzony i powieszony. Czas seminarium był maksymalnie wykorzystany, niemalŜe od świtu do nocy zapełniony róŜnorakimi zajęciami. Większą część stanowiły panele dyskusyjne i prezentacje. Nasi studenci zostali takŜe poddani testowi wiedzy z zakresu historii zorganizowanego przez stronę niemiecką. Ciekawym punktem programu była projekcja filmu niemieckiego o historii Polski. Studenci mieli moŜliwość skonfrontować własne wiadomości ze stanowiskiem prezentowanym przez stronę niemiecką. Wywołało to wiele kwestii spornych. Kolejnym punktem programu była wycieczka
do Wrocławia i Świdnicy gdzie uczestnicy seminarium zwiedzali między innymi Ŝydowskie cmentarze. Ostatnie trzy dni były wspólnie spędzone w Krakowie. Nasi studenci słuŜyli gościom za przewodników podczas zwiedzania Starego Miasta i Kazimierza. Odbył się takŜe wykład prof. dr hab. Wilczyńskiego na temat róŜnic istniejących w polskim i niemieckim kształceniu nauczycieli. Niemcy mieli równieŜ okazję zobaczyć kulturalną stolicę Polski nocą i przemierzyć szlak barów piwnych. Kontakty nawiązane podczas wyjazdu na pewno będą kontynuowane w przyszłości Widocznym owocem zaangaŜowania studentów Instytutu Historii jest niniejszy magazyn. Do współpracy z redakcją zgłasza się coraz większa liczba osób, co bardzo dobrze wróŜy przyszłości naszego pisma. Wszyscy, którzy są chętni do uczestniczenia w tworzeniu kolejnych numerów, mogą się skontaktować z redakcją poprzez adres poczty elektronicznej wehikul_czasu@op.pl lub bezpośrednio z którymś z redaktorów. Zgodnie z coroczną tradycją w listopadzie bawiliśmy się na Balu Historyka w klubie studenckim Bakałarz. Szczególne podziękowania naleŜą się dla II roku, który zorganizował i poprowadził naszą instytutową imprezę. Zapraszam do czynnego udziału w Ŝyciu Studenckiego Koła Naukowego Historyków AP. Wcześniej warto zapoznać się z działalnością niektórych sekcji. Ania Długosz
W
lutym pod patronatem dr Jerzego Ciecieląga (serdecznie pozdrawiamy!) reaktywowana została Sekcja Historii StaroŜytnej. Od tamtej pory staramy się pręŜnie odkrywać tą część dziejów ludzkości. Spotkania odbywają się regularnie – zawsze w środy o 17:45 w sali 333. W semestrze wiosennym udało nam się skończyć cykl wykładów na temat cudów świata antycznego. Odwiedziliśmy takŜe muzeum Czartoryskich. W bieŜącym sezonie otworzyliśmy dwa cykle wykładów; „Raczkowanie chrześcijaństwa” oraz „Poczet władców staroŜytnych”. Planujemy równieŜ kilka ciekawych
Z śYCIA KOŁA
wyjść a takŜe projekcje filmów. Co jakiś czas zajmujemy się równieŜ „birologią stosowaną” w jednym z krakowskich pubów. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam. Piotr Hamarnik
N
asza Sekcja Historii Średniowiecznej zabrała się ostro za pracę i postanowiła zorganizować konferencję naukową dotyczącą zakonów rycerskich. Na razie jest ona w fazie przygotowań, lecz zapowiada się ona interesująco. Jednym z gości ma być członek zakonu Kawalerów Maltańskich. Konferencja ma odbyć się w marcu. Wszystkich zainteresowanych współpracą lub jakimiś sugestiami zapraszamy na spotkania, które mają miejsce w kaŜdą środę o godz. 16:45 w pokoju 10E. (Raskolnikow)
S
ekcja historii kobiet zwana potocznie „miłośników kobiet” jest jedną z najstarszych sekcji Koła Naukowego Historyków AP. Jej przewodniczącym jest Rafał Woźniak, kiedyś student, a teraz doktorant naszej uczelni. Na spotkaniach poruszane są problemy dotyczące roli kobiety w historii, jej pozycji w społeczeństwie począwszy od staroŜytności, a skończywszy na czasach współczesnych. Spotkania odbywają się zwykle we czwartki w siedzibie naszego Koła w sali 10E koło czytelni czasopism. Przedstawiciele tej sekcji mogą się pochwalić uczestnictwem konferencji, w Zielonej Górze, która była poświęcona roli kobiety w historii. W ostatnim czasie sekcja historii kobiet nawiązała kontakty z sekcją historii wojskowości. Na pierwszy rzut oka moŜe to się wydać dziwne, ale trzeba pamiętać, Ŝe takie postacie jak Emilia Plater czy Henryka Pustowójtówna na równi z męŜczyznami walczyły o niepodległość kraju w XIX stuleciu. Jeśli chodzi o przyszłe plany sekcji to zamierza ona poprzez intensywną działalność promocyjną pozyskiwać nowych członków. Serdecznie zapraszam wszystkie koleŜanki i kolegów do uczestnictwa w spotkaniach sekcji historii kobiet. ( pawełek czachowski)
S
ekcja Historii Wojskowości jest niewątpliwie jedną z pręŜniej działających sekcji Koła Naukowego Historyków Akademii Pedagogicznej. Na spotkanie naszej sekcji moŜe przyjść kaŜdy student interesujący się tematyką wojskowości, który niekoniecznie musi studiować historię. Obecnie w sekcji aktywną działalnością wyróŜniają się reprezentanci roku V oraz roku II. Na uwagą zwraca fakt, Ŝe na ostatnim spotkaniu naszej sekcji zjawili się licznie studenci z I roku. Zaszczycił nas swoją obecnością równieŜ student politologii z naszej uczelni. W ramach działalności sekcji spotykamy się i analizujemy róŜne zagadnienia dotyczące wojskowości. W zeszłym roku akademickim omawialiśmy problemy: działań partyzanckich na przestrzeni dziejów, bitew, operacji wojskowych oraz działalności wywiadów. Oprócz spotkań dyskusyjnych, organizujemy równieŜ wyjścia do ciekawych miejsc związanych z tematyką naszych zainteresowań. W tym roku akademickim zwiedzaliśmy Muzeum Lotnictwa w Krakowie. Staramy się równieŜ czynnie uczestniczyć w konferencjach naukowych. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy nasi przedstawiciele w ramach tej formy aktywności reprezentowali naszą uczelnie na dwóch konferencjach. Pierwsza z nich odbyła się na Uniwersytecie Zielonogórskim i poświęcona była roli kobiety w historii. Druga, organizowana przez studentów Uniwersytetu Warszawskiego na początku listopada tego roku, była konferencją wojskowości. Zapraszamy wszystkich chętnych do aktywnej działalności wszystkich naszej sekcji. Dzięki uczestnictwu w naszych spotkaniach, zdobywamy informacje z dziedzin szczególnie nas interesujących. Studiując, bowiem moŜna rozwijać swoje zainteresowania i pasje, przy okazji zdobywając praktyczne umiejętności warsztatowe, tak bardzo przydatne w okresie studiów, jak równieŜ w dalszym Ŝyciu. Warto zaznaczyć, Ŝe nie ma tutaj Ŝadnego przymusu; nasze spotkania odbywają się w miłej, przyjaznej i wesołej atmosferze.
Jeszcze raz gorąco zachęcamy wszystkich, zwłaszcza koleŜanki i kolegów z młodszych roczników, do przychodzenia na spotkania naszej sekcji. Zwykle spotykamy się w pomieszczeniu 10 e, znajdującym się niedaleko czytelni czasopism. Szczegółowe informacje na temat zagadnień i terminów spotkań odnaleźć moŜna w gablotce naszego instytutu i od niedawna na forum internetowym historyków Akademii Pedagogicznej. Andrzej Małysa
Wehikuł Czasu nr 05
5
Z śYCIA KOŁA
T
o niesamowite, Ŝe z luźno rzuconych słów udało się zorganizować całkiem realną wyprawę. Do samego końca nie mogłam uwierzyć, Ŝe się uda… Nasza podróŜ po „Ojczyźnie Faraonów” zaczęła się w pewną gwieździstą noc w Hurghadzie, ok. 4:00 rano czasu lokalnego i w temperaturze 28ºC. Po wynajęciu taksówek, trafiliśmy na dworzec autobusowy w starej części miasta. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wszechobecny bałagan i walające się śmieci najróŜniejszej proweniencji. Papiery, siatki, opakowania fruwały wraz z podmuchami wiatru. Autobus do Kairu miał przyjechać o 7:00 ale w praktyce Hurghadę opuściliśmy dopiero sporo po 9:00. Rozkład jazdy był jednym z wielu – jak później miało się okazać – wynalazków cywilizacyjnych uŜywanych w Egipcie wyłącznie dla ozdoby. Droga do Kairu w klimatyzowanym autobusie minęła sympatycznie. Jechaliśmy wzdłuŜ Morza Czarnego, a później asfaltem wylanym przez środek kompletnej pustki (jeśli nie liczyć kiloton piasku). Do Kairu dotarliśmy ok. 14 i tu zaczęła się przygoda. Po 5 min moŜna zauwaŜyć, Ŝe Egipt to niezwykle ciekawy kraj: Po pierwsze: nie istnieją tam przejścia dla pieszych. Ulice (o natęŜeniu ruchu naszych Alei ) przebiega się z naraŜeniem Ŝycia wymijając pędzące samochody.
6
Wehikuł Czasu nr 05
Po drugie: Egipcjanie mają niezwykle skomplikowany system trąbień, który z`astępuje im migacze, światła czy gestykulacje. Z tego co zdołaliśmy wywnioskować to długie trąbnięcie oznacza: ”Radzę uciekać z drogi, bo nie zamierzam nawet pomyśleć o naciśnięciu hamulca”. Po trzecie: kierowcy jeŜdŜą jak wariaci! Grecy, których zawsze uwaŜałam za szczyt rozpasania w kwestii jazdy, poruszają się przy Egipcjanach jak autka z duŜą literką „L” na dachu. A po czwarte: podczas całego wyjazdu widzieliśmy moŜe 3 auta nie zarysowane, z całymi zderzakami i światłami (dwa z nich stały w salonie). Po uczynieniu tych kilku niewielkich ale jakŜe przydatnych spostrzeŜeń, udaliśmy się do hotelu. PołoŜony niedaleko centrum Kairu, kosztujący 2,5$ za noc, był całkowicie adekwatny do swojej ceny. Pokoje były klimatyzowane (lub nie), a łazienki wspólne (uŜytkowane teŜ przez karaluchy). Ale nie było źle. Kiedy odpoczęliśmy po drodze wyszliśmy na miasto. I tu nastąpiły kolejne obserwacje: wszystkie Egipcjanki chodzą w chustach na głowie, wiązanych na róŜne sposoby. Związane jest to z tradycją – kobiecie po prostu nie wypada chodzić z gołą głową. Nie pokazują równieŜ ramion, a większość z nich nosi długie rękawy. Następnie: kobiety niearabskie nie mają łatwego Ŝycia.
Lustrowane są z góry na dół, obgwizdywane oraz na ich widok wydawany jest (ulubiony przez Olgę) dźwięk: „cyt, cyt”. Podsumowując jest „uroczo”. Dalej: w Kairze jest ogromny hałas, zarówno od tysięcy trąbiących aut, jak i od krzyczących ludzi. Ponadto nad miastem wisi ogromna chmura smogu, którego resztki odkaszliwaliśmy do końca wyjazdu. Na następny dzień zaplanowane było zwiedzanie Muzeum Kairskiego (na którego dokładne obejście, przewodnik Pascal, przeznacza 9 miesięcy). My sprawę załatwiliśmy w ciągu 5 godz. intensywnego chodzenia. Ogólne wraŜenia są średnie. W związku z ogromną ilością obiektów, widać brak miejsca na ich odpowiednie wyeksponowanie. PrzewaŜająca większość z nich jest nieopisana i niesamowicie zakurzona. Są wśród nich jednak perełki: paleta Narmera, Triada króla Mykerinosa, posąg Chefrena z Horusem, czy złota maska Tutenchamona, której widok automatycznie rozdziawia człowiekowi usta z zachwytu. Wieczorem tego dnia trafiliśmy, a raczej zostaliśmy zagonieni do perfumerii. Kolejną ciekawostką w Egipcie jest to, Ŝe tubylcy widząc obcokrajowców, zachęcają ich do odwiedzenia sklepów niezaleŜnie od tego, Ŝe często nie są ich właścicielami. Za kaŜdego „nagonionego” turystę otrzymują od właścicieli drobną sumkę. Perfumeria okazała się zaprzyjaźniona z naszym hotelem. Zostaliśmy ugoszczeni colą i herbatą , a następnie zaprezentowano nam liczne zapachy. Sprzedawca zapewniał, Ŝe kaŜdy nowy składnik brany jest z ich prywatnych upraw znajdujących się na obrzeŜach Kairu. Ponadto, pachnideł nie produkowano na bazie alkoholu, ale naturalnych olejków co ma zapewnić ich długotrwały zapach. Zachęcanie nas trwało dobre 20 min i w końcu kaŜdy z nas nabył drogą kupna niewielką buteleczkę wybranego zapachu. Ja osobiście zakupiłam 10 ml substancji o tajemniczej nazwie „Arabian Night”, zwanej równieŜ „Arabian Viagra”,
Z śYCIA KOŁA
bo podobno ich zapach wpływa „zachęcająco” na panów. Kolejnym punktem wyprawy były Dahszur, Memfis, Sakkara i Giza. Wyruszyliśmy o 7:00 do Dahszur, gdzie stoją piramidy Snofru: czerwona i łamana. Wokół piramidy łamanej oprowadzał nas pan policjant w białym wdzianku. W Egipcie jest kilka rodzaj policji, a my najczęściej mieliśmy kontakt z turystyczną. W kaŜdym miejscu, gdzie tylko mogą pojawić się obcokrajowcy stoi ich ogromna ilość. Związane jest to z licznymi zamachami które miały miejsce w Egipcie min. wysadzeniem hoteli w Hurgadzie, czy masakrą w Deir elBahari. Przy okazji pilnowania turystów policjanci równieŜ chętnie słuŜą swą „wiedzą”, za co później oczekują naleŜytej zapłaty. WraŜenie ogólne było niesamowite! Byliśmy tam dość wcześnie, więc nie było innych turystów i wszystko wyglądało tak jakby właśnie przed chwilą się obudziło. Po obejściu piramidy łamanej podjechaliśmy pod kolejną – czerwoną. Około 25 m od podstawy piramidy znajduje się szyb prowadzący do wnętrza grobowca. Zejście nie było łatwe, bo szyb miał wysokość niewiększą niŜ 1,5 m i nachylony był ok. 30º w dół. W środku nie było nic konkretnego, ale nie o to chodziło. Pierwszy raz w Ŝyciu znalazłam się w środku piramidy, we wnętrzu czegoś co ma ponad 4 tyś lat. W komorach było strasznie gorąco i powietrze specyficznie pachniało. Nie stęchlizną, raczej zaawansowanym wiekiem, nobliwą starością. Po Dahszur pojechaliśmy do Memfis. Poza ogromnym pomnikiem Ramzesa II, którego „brat bliźniak” stoi pod dworcem Kairskim, szczerze mówiąc nie ma tam nic ciekawego. Przez długie okresy egipskiej historii miasto pełniło rolę stolicy kraju. Do dziś jednak nic się tam nie zachowało. Następnym punktem programu była Sakkara. Schodkowa piramida DŜesera robi oszałamiające wraŜenie! Zwiedzanie kompleksu zaczyna się od strony wschodniej, gdzie znajduje się parking. Dalej poszliśmy w stronę południową, gdzie znajdują się grobowce wyŜszych dostojników. OkrąŜając
dalej piramidy, doszliśmy do jej zachodniej strony gdzie wykopaliska archeologiczne prowadzi prof. Myśliwiec z Uniwersytetu Warszawskiego, mając nadzieje znaleźć grobowiec Imenhotepa – budowniczego piramidy faraona. Z Sakkary wyjechaliśmy zmęczeni i to bardzo. Było juŜ po 12 w południe i słonko dobitnie dawało znać o swym istnieniu, piekąc niemiłosiernie. A na nas czekała jeszcze Giza. W miarę rozrostu Kairu, kompleks trzech wielkich piramid, niegdyś oddalony od miasta, został przez nie całkowicie pochłonięty. Jadąc przez ruchliwe miasto nagle kończą się budynki i zaczyna pustynia a na niej... „takie tam stoŜki”. Pierwsza, którą widzimy jest wielka piramida Chufu. Jest ogromna!! Gigantyczna!! Wspaniałą!! Nie mogę sobie wyobrazić jak oni wybudowali coś takiego bez dźwigów, w ogóle bez Ŝadnych maszyn. Idziemy dalej. Zza piramidy Chufu wyłania się lśniący czubek grobowca Chefre. Wydaje się większy niŜ poprzednia budowla, ale wraŜenie jest mylne. Wydaje się tak poniewaŜ druga piramida znajduje się wyŜej, a ponadto na jej szczycie zachowała się kamienna okładzina, co dodatkowo ją podwyŜsza. Obchodząc piramidy doszliśmy do grobowca Menkaure. I tu zaczą się problem: gdzie jest Sfinks. W normalnym klimacie, z umiarkowaną temperaturą, odpowiednią wilgotnością i odpowiednio nawodnieni zapewne pamiętalibyśmy, Ŝe Sfinks jest po wschodniej stronie piramid. Ale, jak juŜ wspomniałam, warunki nie były sprzyjające racjonalnemu myśleniu i skręciwszy w drugą stronę wyruszyliśmy na poszukiwania. Dodatkowo jakiś kilometr dalej zauwaŜyliśmy dość duŜą grupę ludzi i doszliśmy do wniosku, Ŝe to na pewno taras widokowy na Sfinksa. No cóŜ... nawet najlepszym zdarzają się pomyłki. Po kilometrze cięŜkiej drogi przez pustynie okazało się, Ŝe ta grupa ludzi to... bazar dla turystów. Lekko podirytowani, zawróciliśmy juŜ w dobrą stronę. Wydaje mi się, Ŝe Sfinks inaczej wygląda w albumach. Jego łapy na zdjęciach mnie sprawiają wraŜenia tak długich. Ponadto
prowadzone są przy nim prace rekonstrukcyjne. W związku ze skutkami nawiewanego piasku, który działa na monument jak piaskarka, Sfinks dostaje nową okładzinę kamienną, którą nabudowywują zniszczenia. To był ostatni punkt wycieczki tego dnia. Padaliśmy z nóg! Ale to był dopiero 4 dzień w Egipcie... (madziołek)
Wehikuł Czasu nr 05
7
ANTIQUITAS
R
zymskie miasto Novae poświadczone jest juŜ u autorów staroŜytnych. Odnalezienie pozostałości tego obozu legionowego umoŜliwiło więc uczonym weryfikację źródeł pisanych ze źródłami archeologicznymi. Jednym z najstarszych dzieł wymieniających Novae jest "Przewodnik po drogach rzymskich", sporządzony dla celów administracyjnych i wojskowych w II i III w. n.e., zwany Itinerarium provinciarum Antonini Augusti. Ponadto na znanej mapie antycznego świata zwanej Tabula Peutingeriana, pochodzącej z IV w. n.e. uwzględnione jest Novae. Z innych staroŜytnych źródeł pisanych wymienić wypada: Spis wszystkich urzędników cywilnych i wojskowych (Notitia dignitatum omnium tam civilium quam militarium), sporządzony po reformie administracyjnej cesarza Dioklecjana. W zachowanym fragmencie wspomnianego Spisu, datowanym na koniec IV lub początek V w. n.e., znajduje się informacja, Ŝe w Novae stacjonował legion I Italski (legio prima Italica). Szczególnie interesująca jest wiadomość, jaką przekazał nam Prokopiusz z Cezarei, Ŝyjący z końcem V i w pierwszej połowie VI w. OtóŜ autor ten w swoim dziele De aedificis opowiada między innymi o budowlach (murach)
8
Wehikuł Czasu nr 05
wzniesionych za cesarza Justyniana I (527-563). Twierdza Novae został zbudowana na terenie opadającym łagodnie ku północy, w stronę Dunaju, ograniczonym przez jego dopływ Dermendere po stronie wschodniej, po stronie zachodniej zaś ograniczona była naturalnym jarem. Było to miejsce usytuowane przy dogodnej przeprawie przez Dunaj, i zarazem jednym z newralgicznych punktów w trakcie naporu plemion barbarzyńskich z północy. Sytuacja na tym obszarze wymagała szczególnej gotowości bojowej wojsk, szczególnie, Ŝe Dunaj w zimie zamarzał i przestawał być naturalną granicą. Twierdza Novae wielokrotnie była atakowana od północy, fakt ten uchwytny jest takŜe w materiale archeologicznym. Obóz ten znalazł się w centrum uwagi Rzymian po ich ustąpieniu z Dacji, kiedy granicą Imperium ponownie stał się Dunaj. Znając walory okolic Swisztowa nie ulega wątpliwości, Ŝe osadnictwo na tych terenach musiało istnieć od najdawniejszych czasów. Niestety zachowała się do naszych czasów tylko rzymska zabudowa. Jednak w niewielkiej odległości od Novae (Pisanite Kamni) zarejestrowane zostało krótkotrwałe obozowisko paleolityczne, które jest udokumentowane przez dość liczny materiał archeologiczny (krzemienne
noŜe, skrobacze, gładzone motyki i siekierki z otworami) oraz potwierdzone jest osadnictwo neolityczne i eneolityczne z V, IV tys. Znaleziska in situ w postaci czar, dzbanków i kubków, które swą formą i rytym ornamentem przypominają ceramikę z Troi VIIb naleŜą do kultury geto–dackiej. Nadal skromnie jest udokumentowany kontakt przedrzymskiego Novae z miastami greckimi nad Morze Czarnym, który na pewno istniał poprzez szlaki handlowe, jednak zbyt skąpy materiał archeologiczny1 nie pozwala nam odtworzy dokładnie tych zaleŜności. Obszar między biegiem Jantry i Osmy stanowił granicę między plemiennymi terytoriami Trybaldów, Mezów i Traków. Takie połoŜenie wymagało od Rzymu szybkiej regulacji prawnej tych terenów. Ten „tranzytowy” charakter obszaru nie sprzyjał intensywnemu osadnictwu. To, co odstraszało ludność miejscową od zakładania na tym dogodnym, ale niebezpiecznym terenie osad skłoniło Rzymian do załoŜenia właśnie tutaj w Novae obozu legionowego. W latach 46-69 istniała tutaj siedziba VIII legionu augustowskiego, później obóz Novae został przejęty przez I legion italski, który stacjonował tutaj do zredagowania Notitia Dignitatum. Od strony archeologicznej jak na razie wygląda to trochę inaczej. Badania prowadzone na tym terenie potwierdziły istnienie obozu, jednak najstarszą odkrytą konstrukcję drewniano-ziemną datuje się dopiero na lata 85-89 (końcowe lata wojen dackich Domicjana). Wcześniejsze kwatery legionu I italskiego albo znajdowały się w innym jeszcze nie odkrytym miejscu2, albo w latach od 70-85 legion italski stacjonował w Durostorum. Problem obronności tych terenów wiąŜe się z linią fortyfikacji tworzących limes naddunajski. Początkowo limes naddunajski tworzyły castra, castella i burgi. Wiele z nich przekształciło się później w miasta. Warto teŜ w tym miejscu
1 Znaleziono jeden uchwyt amfory z niezidentyfikowanym stemplem z III-II w p.n.e. i kilkanaście monet z czasów Filipa II i Aleksandra Wielkiego. 2 Kwater legionu VIII do tej pory takŜe nie udało się zidentyfikować.
ANTIQUITAS
podkreślić, Ŝe prawy brzeg Dunaju, na którym były budowane obozy był wyŜszy niŜ lewy. Umocnienia limesowe połoŜone w dzisiejszej Bułgarii był zbudowane na dość znacznych wzniesieniach, podnosiło to dodatkowo ich walory obronne. Wszystkie te umocnienia znajdowały się przy głównej drodze biegnącej równolegle do Dunaju. Drogę tę zaczęto budować za panowania Tyberiusza ukończono ją podczas rządów Trajana. To właśnie od tej drogi odchodziły trakty łączące twierdze naddunajskie z miastami i osadami, znajdującymi się w głębi prowincji. Cechą świadczącą o znaczeniu strategicznym limesu jest jego rytmiczność, regularna i zaplanowana zabudowa. Umocnienia obronne występują od siebie w odległości około 28 kilometrów, natomiast wieŜe obserwacyjno – sygnalizacyjne w odległości około 10 kilometrów. ZałoŜenia limesowe miały do spełnienia nie tylko funkcję obronną, ale takŜe handlowo – gospodarczą. Kształt i zabudowa obozu nie odbiegały od opisu przedstawionego nam przez Witruwiusza „wieŜe powinny być wysunięte na zewnątrz, by kiedy nieprzyjaciel zechce w ataku podejść pod mur, miał flanki odsłonięte i był naraŜony z prawej oraz z lewej strony na pociski lecące z wieŜy. Wydaje się, Ŝe przede wszystkim trzeba się starać o to, by dostęp do muru nie był łatwy dla szturmującego; linię murów powinno się ciągnąć wzdłuŜ stromego zbocza i tak obmyślić, Ŝeby drogi wiodące do bram nie szły prosto, lecz na ukos z lewej strony. W tym wypadku atakujący będą zwróceni do muru prawą stroną, nie chronioną przez tarczę.”3 Na podstawie danych uzyskanych na drodze poszukiwań i badań prowadzonych przez Ekspedycję Archeologiczne Uniwersytetu Warszawskiego i Poznańskiego udało się wytyczyć linię murów obronnych Novae. Powierzchnia całego obszaru miała ok. 25-26 ha. i tworzyła nieregularny prostokąt. W toku badań wykopaliskowych udało się ustalić linię przebiegu murów obronnych, kształt i konstrukcje baszt. Odkryto takŜe dwie główne bramy miasta: zachodnią flankowaną dwoma prostokątnymi basztami i południową, 3
Witruwiusz, I 5.
której mur naleŜący do propugnaculum4 i dwie baszty podkowiaste licowane były ciosami kamiennymi. Szerokość murów
metrów via praetoria. Przy via principalis archeologowie odkryli pozostałości kaplicy sztandarów (aedes principiorum), oraz scholae.
dochodziła do 2,4 metrów. Flawijskie umocnienia w Novae składały się z drewnianych wieŜ i wału, który w dolnych partiach wykonany był z bloków lessu, a od zewnątrz w niektórych miejscach był umocniony suszonymi cegłami. Urządzenia obronne składały się natomiast z ziemnych ramp i rozbudowanego systemu czterech rowów o głębokości około 3,5 metra. Nie wiadomo dokładnie jak była zagospodarowana flawijska twierdza wewnątrz. Wiemy, Ŝe kamienne fortyfikacje Novae zawdzięcza Trajanowi, ukończone zostały one około 100 r5. Dokładniej znamy wewnętrzne rozplanowanie twierdzy w II i III wieku. Nie róŜniło się ono od modelowych rozwiązań. Główne ulice wychodziły od zwyczajowo połoŜonych miejsc porta praetoria (północ), decumana (południe), principalis sinistra (zachód) i dextra (wschód). Z Novae znana jest jak na razie dokładnie tylko szeroka na sześć
Ściany wszystkich pomieszczeń były pokryte czerwonym tynkiem, niekiedy był on modelowany plastycznie. W północno–zachodnim kwartale miasta odsłonięto natomiast znaczny kompleks budowli mieszkalnych, rozlokowanych dookoła kilku dziedzińców z portykami i studnią. Podsumowując, historia miast przedstawia się najprawdopodobniej następująco: powstało ono przypuszczalnie w I w. n.e. jako przygraniczny obóz wojskowy spełniający rolę punktu strategicznego w ogólnym systemie granicznym umocnień obronnych. Dość szybko przekształciło się w miasto o duŜym znaczeniu gospodarczym i kulturalnym. LeŜąc na waŜnym skrzyŜowaniu dróg handlowych, łączących południowy kraniec Półwyspu Bałkańskiego z ziemiami Europy środkowej, w tym takŜe z terytorium dzisiejszej Polski, Novae mogło być jednym z największych i najbardziej znaczących miast w Mezji. miasto Novae ciągle dostarcza nam wielu nowych waŜnych informacji, miejmy nadzieję, Ŝe dzięki nim będzie moŜna odtworzyć i lepiej poznać Ŝycie rzymskich prowincji naddunajskich. Olga Błyskal
4
Wewnętrzna część bramy w murach obronnych miast rzymskich tj. przestrzeń pomiędzy jej podwójnymi wrotami słuŜąca do obrony wejścia do miasta 5 Novae odegrało powaŜną role jako baza i port w drugiej kampanii pierwszej wojny dackiej w roku 101-102.
Wehikuł Czasu nr 05
9
MEDII AEVI
Bractwo Rycerzy Chrystusa w Prusach malowniczej okolicy, na północnym, stromym brzegu zalewu włocławskiego połoŜone jest niewielkie miasteczko Dobrzyń nad Wisłą. Jest to jedno z wielu polskich miast, których obecne niewielkie znaczenie stoi w jaskrawej sprzeczności z ich rolą w dawnych wiekach. Dobrzyń, wzmiankowany jest w źródłach juŜ w XI w., kiedy to pełnił rolę grodu kasztelańskiego, nieco później był przez pewien czas siedzibą ksiąŜąt, znany jest wreszcie powszechnie jako istotny obiekt walk władców polskich z KrzyŜakami. Szczególnie barwną kartę średniowiecznych dziejów Dobrzynia stanowi jego rola jako siedziby jedynego polskiego zakonu krzyŜowego. Fratres Milites Christi de Prussia lub de Dobrzyn, albo de Mazovia, czyli po prostu bracia dobrzyńscy stanowili w gruncie rzeczy jeden z wielu sposobów polskich ksiąŜąt na chrystianizację i podbój ziem swoich pogańskich sąsiadów. Minął juŜ czas, gdy starano się schrystianizować Prusów, Jaćwingów, czy Pomorzan z pomocą pokojowych misjonarzy, jak święci męczennicy: Wojciech i Brunon z Kwerfurtu. Po Ŝałosnej poraŜce, jaką poniósł w 1123 r. Bernard Hiszpan, ubogi asceta, wykpiony przez bogatych, nowoczesnych kupców wolińskich, zmieniono metody. W 1124 r. przybył na Pomorze Otton z Bambergu. Przybył z eskortą wojskową, w sile, a nie pokorze, podobno własnymi rękami ścinał święte drzewa Pomorzan, a posągi ich bóstw wrzucał do Bałtyku. Pomorze schrystianizowano. Z powodzenia misji Ottona wyciągnięto wnioski i polscy ksiąŜęta poszli za przykładem Ŝywego wówczas w Europie ruchu krucjatowego. AŜeby nawrócić i ujarzmić swoich północnowschodnich sąsiadów sięgnięto po argumenty siłowe. Nie cieszyły się popularnością na ziemiach polskich wyprawy krzyŜowe do Ziemi Świętej. Polacy w szeregach armii krzyŜowych stanowili raczej ewenement. W pierwszej krucjacie prawdopodobnie nie brali udziału w ogóle, natomiast pierwsza wzmianka
W
10
Wehikuł Czasu nr 05
o polskim wojowniku w wyprawie do Outremer dotyczy drugiej wyprawy. Wzmiankę tą znajdujemy u kronikarza bizantyjskiego Jana Kinnamosa, a mówi on o polskim księciu, towarzyszącym królowi Niemiec Konradowi III, nie wymienia jego imienia, a moŜe chodzić o bywałego w Europie rycerza, księcia Bolesława Wysokiego. Kolejni polscy krzyŜowcy to ksiąŜę Henryk Sandomierski, który przebywał rok w Ziemi Świętej i ściągnął stamtąd do Polski zakon joannitów oraz słynny moŜny Jaksa z Miechowa. Nie wiemy nic o czynach obu pielgrzymów na Wschodzie, moŜna jedynie przypuszczać, Ŝe Jaksa uczestniczył w odsieczy dla zamku joannitów Krak des Chevaliers w Syrii. Jeszcze jeden polski krzyŜowiec znany jest z wyprawy Andrzeja II, króla Węgier i takŜe tu nie mamy pewności kto to. Być moŜe był to Władysław Odonic, być moŜe Kazimierz Opolski. Polacy w Outremer to zatem wielka rzadkość, prawdopodobnie bardziej reprezentatywny przykład polskiej postawy wobec europejskiego ruchu krucjatowego stanowi słynne zachowanie Leszka Białego, który wymawiał się od udziału w wyprawie krzyŜowej brakiem w Palestynie piwa i miodu, bez których to napojów nie potrafi on Ŝyć. Do Ziemi Świętej Polacy nie chcieli więc podróŜować, podejmowali natomiast wyprawy pod znakiem krzyŜa przeciwko swoim sąsiadom. W 1147 r. ksiąŜę Mieszko wyruszył z rycerstwem niemieckim walczyć ze Słowianami Połabskimi, Bolesław Kędzierzawy pociągnął w tym samym roku przeciwko Prusom, a po raz kolejny uczynił to w roku 1166. Wówczas to zginął jego młodszy brat Henryk Sandomierski. Z kolei w roku 1193 Kazimierz Sprawiedliwy ruszył przeciwko Jaćwingom. Kolejne wyprawy polscy ksiąŜęta podjęli w pierwszej ćwierci XIII w., choć wydaje się, Ŝe niewiele brakowało, a chrystianizacja polskich sąsiadów mogłaby przybrać zupełnie inną formę. Znany nam z zamiłowania do piwa Leszek Biały wystąpił ok. 1220 r. z niezwykle interesującą propozycją. KsiąŜę zaproponował, aby na granicy ziem pruskich załoŜyć ośrodek handlowy,
gdzie jednakŜe nie tylko sprzedawano by Prusom sól, czy Ŝelazo, ale takŜe działaliby chrześcijańscy kaznodzieje, a poganie nawracani byliby niejako „przy okazji”. Pomysł nie spotkał się jednak z poparciem, papieŜ wezwał do krucjaty. I krucjatę, a właściwie kolejne dwie zorganizowano. Pierwsza miała miejsce w roku 1222, zaś następna rok później, a prowadzili je trzej Piastowie: Henryk Brodaty, Konrad Mazowiecki i Leszek Biały oraz władca Gdańska Świętopełk. Wyprawy okazały się zwycięskie, Prusów pobito i opanowano ziemie, które wcześniej oni zagarnęli, a by ziem tych nie
stracić, postanowiono w jakiś szczególny sposób zdobycze zabezpieczyć. Z konkretnym pomysłem wystąpił ksiąŜę Henryk Brodaty proponując, by ochronę zajętych terenów powierzyć stałemu wojsku, składającemu się z rycerzy pochodzących z róŜnych księstw polskich, czyli tzw. „stróŜy pruskiej”. StróŜa powstała, jednakŜe nie spełniła swego zadania. Wkrótce przestała istnieć, rozsadziły ją od wewnątrz spory pomiędzy rodami rycerskimi. Wówczas postanowiono utworzyć w Polsce zakon rycerski. Z inicjatywą załoŜenia zakonu rycerskiego wystąpił Chrystian, biskup misyjny Prus. Chrystian był kontynuatorem działań Gotfryda, opata cystersów w Łeknie, który starał się powrócić do pokojowych metod chrystianizacji i w roku 1207 podjął misję wśród Prusów. Gotfryd zmarł w 1208 r., ale znalazł naśladowcę właśnie w mnichu Chrystianie. Jego działalność
MEDII AEVI
„zaowocowała” nawet nowym męczennikiem, z rąk Prusów zginął bowiem jego towarzysz, brat FilipBoguchwał, a takŜe znalazła uznanie u papieŜa. W roku 1216 Chrystian został konsekrowany na biskupa misyjnego i teraz jego aktywność stała się jeszcze bardziej oŜywiona, czemu towarzyszyło stopniowe przechodzenie do wojennych metod chrystianizacji. Chrystian najpierw nawoływał do krucjat, a później wystąpił z ideą utworzenia zakonu rycerskiego, który zająłby się walką z nadbałtyckimi poganami, co zresztą nie było nowością. JuŜ wcześniej sprowadzeni zostali w tym samym celu do Inflant kawalerowie mieczowi. Jakiś czas przed rokiem 1225 przybyło z Niemiec, głównie z Dolnej Saksonii i Meklemburgii, pod wodzą niejakiego Brunona, czternastu rycerzy wraz z pocztami. Przybyszom ksiąŜę Konrad Mazowiecki nadał Dobrzyń i niewielki obszar między potokami Kamienicą i Chełmicą, czyli część późniejszej ziemi dobrzyńskiej, a pewne dobra ofiarowali im równieŜ kanonicy włocławscy i biskup płocki Gunter. Rycerzom nadano regułę podobną do kawalerów mieczowych, opartą o cysterską, ale wzbogaconą o obowiązek walki z niewiernymi. Powstał zakon braci dobrzyńskich. Noszący białe płaszcze z czerwonym mieczem i gwiazdą bracia byli ponoć doskonali w rzemiośle rycerskim, czym budzili podobno wśród Prusów popłoch. Ich główną siedzibą został Dobrzyń będący w istocie grodem połoŜonym na wysokiej górze nad Wisłą, wzniesionym w XIII w., następnie zniszczonym podczas najazdów Prusów i teraz dla zakonu, przez Konrada odbudowanym. Prócz Dobrzynia rycerze posiadali jeszcze warownię w Złotorii, na nizinie w widłach Wisły i Drwęcy, gdzie sami wznieśli umocnienia. Tak uposaŜony zakon rycerski przystąpił do walk z Prusami i wydawać mogłoby się, Ŝe wspomniane mistrzostwo w sztuce wojennej i strach, jaki mieli Dobrzyńcy budzić u pogan przełoŜy się na ich sukcesy w walce, sprawy nie potoczyły się jednak tak gładko. W roku 1225 pod Brodnicą rozegrała się pomiędzy braćmi dobrzyńskimi a wojownikami pruskimi dwudniowa bitwa i wówczas okazało się, jak płonne były nadzieje pokładane w zakonie.
Pomimo wsparcia Konrada Mazowieckiego poniósł on sromotną klęskę. Spośród rycerzy zakonnych cało z walki wyszło pięciu, która to grupka zdołała schronić się w swej warowni i dopiero tam odparła Prusów. Zakonu jednak nie zlikwidowano, ale spróbowano rozwijać go. 28 października 1228 r. status zgromadzenia zatwierdził bullą papieŜ Grzegorz IX. Bracia kontynuowali walkę pod znakiem krzyŜa, jednakŜe w Prusach nadchodził juŜ czas innego zakonu rycerskiego. Do ziemi chełmińskiej przybyli właśnie KrzyŜacy. Przez kilka lat na granicy pruskiej współistniały dwa rycerskie zgromadzenia, jednakŜe konkurencja starego, w pełni ukształtowanego, silnego zakonu okazała się dla powstającego dopiero zakonu braci dobrzyńskich nie do przezwycięŜenia. W 1235 r. papieŜ wydał kolejną bullę dotyczącą Dobrzyńców, jednakŜe o zupełnie innej treści niŜ poprzednia. Zakon braci dobrzyńskich miał być inkorporowany do krzyŜackiego. Zaistniały fakt był efektem świadomej polityki KrzyŜaków, którzy nie Ŝyczyli sobie sąsiedztwa innego rycerskiego bractwa w Prusach i dąŜyli do jego usunięcia, a w środkach nie przebierali, najeŜdŜając na przykład w roku 1234 ziemie braci dobrzyńskich. Połączenie zakonów, czyli po prostu likwidacja zakonu dobrzyńskiego nie spotkała się oczywiście z prostą akceptacją rycerzy dobrzyńskich. Część z nich, z mistrzem Hermanem nie wstąpiła w szeregi krzyŜackie. W 1237 r. ksiąŜę Konrad Mazowiecki nadał owym rycerzom nowe ziemie, Dobrzyń bowiem z powrotem odebrał, a następnie nadał swemu synowi Bolesławowi. Teraz Dobrzyńców osadził w Drohiczynie i nadał im ziemie między rzekami Bug i Nur, po granicę ruską, a rycerze znowu bronić mieli granic Mazowsza przed pogańskimi sąsiadami. Rycerze bezzwłocznie zabrali się do swych obowiązków, jednakŜe zły los się od nich nie odwrócił. W roku 1240 Drohiczyn najechali Tatarzy, a bracia dobrzyńscy podjęli próbę odparcia ataku. Rozegrała się bitwa, która jednak nie powstrzymała wroga, ale przyniosła kolejną poraŜkę Dobrzyńcom. Z walki ocalała jedynie garstka ludzi zakonu.
„Tu pod cieniem dębu Spoczywają kości Henryka z śygocina, imię jego. Nie znał sobie równego Mistrz wojska Chrystusa. Niech będzie dziedzicem wiecznej radości. Umarł Roku Pańskiego 1248”. Marmurową płytę z napisem powyŜszej treści i herbem rycerzy dobrzyńskich znaleziono w Drohiczynie w roku 1783. Jest to ostatni ślad mówiący o zakonie braci dobrzyńskich, po 1248 r. nic juŜ o nim nie słyszymy. Wymieniony w tekście Mistrz Henryk był pewnie następcą znanego z roku 1237 Hermana, który poległ moŜe w starciu z Tatarami, a był być moŜe takŜe ostatnim mistrzem zakonu braci dobrzyńskich. Bracia dobrzyńscy nie odegrali wielkiej roli w dziejach. Gdy zakon powstawał, oczekiwano zapewne innej jego przyszłości, niŜ taka, jaka go spotkała. Patrząc na dzieje zgromadzenia dojść moŜna by do wniosku, Ŝe zawisło nad nim fatum, jednakŜe na pewno zawiniły tu konkretne zjawiska, jak chociaŜby niewielkie w zasadzie uposaŜenie zakonu, a przez to jego niewielka atrakcyjność. Swoisty gwóźdź do trumny zgromadzenia stanowiło sprowadzenie w jego sąsiedztwo KrzyŜaków, którzy jednoznacznie zadziałali na szkodę Dobrzyńców. Bracia dobrzyńscy nie zapisali zatem Ŝadnej znaczącej karty historii, a dzieje zakonu nie są dobrze znane, jednakŜe istnienie bractwa stanowi jeden z wielu barwnych elementów kultury polskiego średniowiecza. Był to jeden z kroków wiodących do wykształcenia rodzącej się wówczas w Polsce kultury rycerskiej. Niewiele publikacji poświęcono braciom dobrzyńskim. Wynika to zapewne z faktu, iŜ niewiele na ich temat mówią źródła. Kilku jednak autorów, którzy nieco uwagi zakonowi poświęcili, wymienić tu moŜna, np.: Gerard Labuda, O nadaniu biskupa Chrystiana dla Dobrzyńców z roku 1228, „Roczniki Humanistyczne”, t. 20, 1972, z. 2. Maria Starnawska, Między Jerozolimą a Łukowem. Zakony krzyŜowe na ziemiach polskich w średniowieczu, Warszawa 1999. Kilka artykułów poświęcił zakonowi takŜe Jan Szafraniec. Dostępne są one w Internecie. Sławek Wróblewski
Wehikuł Czasu nr 05
11
Z HISTORII NAJNOWSZEJ
Konflikt Bliskowschodni Część I. Powstanie Izraela i pierwsza wojna arabsko-izraelska
P
odczas pierwszej wojny światowej Wielka Brytania uczyniła trzy obietnice dotyczące historycznej Palestyny. Arabscy przywódcy zostali zapewnieni, Ŝe ziemia ta uzyska niepodległość. W ramach deklaracji Balfoura mocarstwo wyraziło swoje poparcie dla idei ojczyzny Ŝydowskiej na ziemi palestyńskiej. W końcu Brytyjczycy w tajemnicy wraz ze swoimi sojusznikami zaplanowali podział terytorium po Imperium Osmańskim, w myśl których Palestyna miała stać się częścią Imperium Brytyjskiego. Pod koniec XIX wieku antysemityzm przybrał na wyjątkowej sile w Rosji, oraz odŜył we Francji. Niektórzy śydzi doszli do wniosku, Ŝe jedynie państwo Ŝydowskie zagwarantuje im bezpieczeństwo. W ten sposób narodził się ruch syjonistyczny. Większość śydów w tamtych czasach odrzucało to załoŜenie, starając się raczej rozwiązać problem antysemityzmu na drodze wcielania w Ŝycie programów rewolucyjnych bądź reformatorskich, bądź teŜ przez politykę asymilacji. Dla wielu ortodoksyjnych śydów, zwłaszcza tych z małych wspólnot Ŝydowskich z Palestyny, państwo Ŝydowskie mogło być powołane do Ŝycia jedynie przez samego Boga, a nie człowieka. Początkowo syjoniści rozwaŜali inne miejsca dla nowego państwa, ale w końcu skupili się na samej Palestynie - przede wszystkim z powodu biblijnych korzeni tego terytorium. Pierwsi osadnicy syjonistyczni byli idealistami, często socjalistami, poszukującymi ucieczki od opresji. W tym sensie moŜna ich porównać do pierwszych kolonistów amerykańskich. Podobnie jednak do nich, wielu syjonistów miało rasistowskie nastawienie do ludności rdzennej i niezbyt się troszczyli o ich los. Niektórzy syjoniści myśleli o współpracy arabsko-Ŝydowskiej i utworzeniu państwa dwunarodowego, ale większość chciała za wszelką cenę powstania państwa wyłącznie Ŝydowskiego. śydowska imigracja do Palestyny
12
Wehikuł Czasu nr 05
była dość ograniczona aŜ do lat 30tych, gdy do władzy w Niemczech doszedł Hitler. USA i Europa zamknęły przed zdesperowaną imigracją Ŝydowską drzwi, sprawiając, Ŝe Palestyna stała się jedną w niewielu dostępnych opcji ucieczki. Rdzenną populację Palestyny stanowili w większości muzułmanie, oraz mniejsze wspólnoty chrześcijańskie i Ŝydowskie. Po przybyciu syjonistów z Europy muzułmanie i chrześcijanie zaczęli akcentować swoją odmienną narodową toŜsamość. Osiedlający się tam śydzi potrzebowali zdobyć ziemię pod osadnictwo. Część została nabyta nielegalnie, a część zakupiono od arabskich właścicieli za pieniądze otrzymane od bogatych śydów z Europy i Ameryki. Zakupiona w ten sposób własność stała się częścią śydowskiego Funduszu Narodowego, który zabraniał sprzedaŜy czy dzierŜawy ziemi Arabom kiedykolwiek w przyszłości. Mimo tych nabytków, śydzi do 1947 roku posiadali tylko około 6 procent ziemi. W przededniu drugiej wojny światowej, Wielka Brytania doszła do słusznego wniosku, Ŝe o ile udałoby się pozyskać śydów - nie było prawdopodobne, aby przeszli oni na stronę Hitlera - to z Arabami moŜe być większy problem. W związku z tym ograniczyli znacznie Ŝydowską migrację do Palestyny. Wielu śydów przedostało się do Palestyny nielegalnie, podczas gdy Stany Zjednoczone i wiele innych krajów zamknęło drzwi przed rozpaczliwymi uchodźcami. Pod koniec wojny, gdy zdano sobie sprawę z ogromu holokaustu, syjonizm po raz pierwszy zyskał poparcie wśród większości śydów na świecie. RównieŜ wielu chrześcijan w Ameryce wyraziło swoje wsparcie dla syjonizmu jako sposób na oczyszczenie się z winy za to, co się stało, bez konieczności powszechnego zezwolenia na Ŝydowską imigrację do USA. Syjoniści ze Stanów Zjednoczonych, którzy podczas wojny podporządkowali swoje "działania ocalające" celowi ustanowienia
państwa Ŝydowskiego, argumentowali, Ŝe holokaust wykazał większą niŜ kiedykolwiek dotąd konieczność powstania państwa Ŝydowskiego: jeśli Izrael istniałby w 1939 roku, wiele milionów śydów zostałoby ocalonych. Tak naprawdę jednak, Palestyna tylko o włos uniknęła inwazji nazistowskiej, tak więc śydzi byliby chyba o wiele bardziej bezpieczni w Stanach Zjednoczonych niŜ w Ŝydowskiej Palestynie. W czasie wojny wielu śydów z Palestyny wstąpiło do armii brytyjskiej. Gdy wojna dobiegła końca, Ŝydowska wspólnota w Palestynie była juŜ świetnie uzbrojona, dobrze zorganizowana i gotowa walczyć. Uzbrojenie Palestyńczyków było kiepskie, a rządzili nimi feudalni przywódcy. Zarówno Palestyńczycy, jak i syjoniści chcieli, Ŝeby Wielka Brytania opuściła terytorium Palestyny, tak Ŝeby moŜliwe stało się ustanowienie niepodległego państwa. Syjoniści, zwłaszcza ich prawicowe skrzydło kierowane przez Menachema Begina, rozpoczęli kampanię terroru przeciwko Brytyjczykom. Londyn, odczuwając jeszcze skutki wojny, ogłosił, Ŝe "umywa ręce" i Ŝe kwestię Palestyny przekazuje Organizacji Narodów Zjednoczonych. Syjoniści oświadczyli, Ŝe po przejściu przez jedną z największych katastrof nowoŜytnej historii, naród Ŝydowski ma prawo do otrzymania własnego państwa, w którym moŜliwe byłoby zgromadzenie uchodźców Ŝydowskich wciąŜ pozostających w Europie w obozach dla wysiedleńców. Głównym postulatem syjonistów było powstanie suwerennego państwa zdolnego sprawować pełną kontrolę nad imigracją. Palestyńczycy zwracali uwagę, Ŝe tragedia, która spotkała europejskich śydów nie była ich winą. Nawet jeśli śydzi mają prawo ubiegać się o własne państwo, to dlaczego by w tym celu nie podzielić Niemiec i jedną z ich części przeznaczyć właśnie dla śydów? Palestyna i tak posiadała największą liczbę uchodźców Ŝydowskich niŜ jakiekolwiek inne miejsce na ziemi. Dlaczego mieliby oni ponieść największy cięŜar pokuty za europejskie grzechy? Palestyńczycy zamierzali dać śydom pełne prawa
Z HISTORII NAJNOWSZEJ
www.izrael.badacz.org
obywatelskie (ale nie prawa narodowe) jako mniejszości w niepodległej Palestynie, ale nie chcieli, aby miała ona prawo kontrolowania imigracji i zbierania nowych śydów-uchodźców dopóki nie staliby się większością i mogli przejąć władzę nad całą Palestyną. Nieliczna lewicowa grupa syjonistów nawoływała do powstania dwunarodowego państwa w Palestynie, gdzie obydwa narody mogłyby Ŝyć razem z zachowaniem swoich praw narodowych. Stanowisko to nie spotkało się z pozytywnym przyjęciem zarówno wśród śydów, jak i Palestyńczyków. W listopadzie 1947 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ
przegłosowało podział Palestyny na dwa niezaleŜne państwa, Ŝydowskie i arabskie, połączone unią gospodarczą. Jerozolima miała pozostać pod administracją międzynarodową. W tym teŜ roku ONZ miała mniej członków niŜ dzisiaj. Większość krajów Trzeciego Świata wciąŜ była koloniami, a w związku z tym - nie miała prawa członkostwa. Mimo to rezolucja na temat podziału została przyjęta tylko dlatego, Ŝe Związek Radziecki i jego sojusznicy głosowali za, a wiele małych krajów stało się przedmiotem nacisku. Na przykład członkowie Kongresu USA przekazali Filipińczykom ultimatum - nie otrzymają pomocy gospodarczej, jeśli nie zagłosują za rezolucją. Moskwa popierała podział Palestyny, Ŝeby osłabione zostały wpływy Wielkiej Brytanii w tym regionie. Izrael postrzegany był jako prawdopodobnie mniej pro-zachodni niŜ sprawujące władze na Bliskim Wschodzie monarchie feudalne. W 1947 roku śydzi stanowili zaledwie jedną trzecią populacji Palestyny i posiadali tylko 6% ziemi. Mimo to według planu podziału dla państwa Ŝydowskiego przeznaczone było 55% ogólnej powierzchni. Państwa arabskie miało posiadać przede wszystkim ludność arabską, podczas gdy państwo Ŝydowskie miało być złoŜone prawe z takiej samej liczby Arabów i śydów. Palestyńczycy odrzucili podział, syjoniści natomiast zaakceptowali go, ale nieoficjalnie, przywódcy syjonistyczni mieli o wiele bardziej ekspansywne plany. Mufti Jerozolimy wezwał Palestyńczyków do wojny przeciwko podziałowi, ale apel nie spotkał się z powszechnym odzewem. "Zdecydowana większość" Palestyńczyków, przekonywał Ben Gurion, "nie chce z nami walczyć". Większość "zaakceptowała podział jako fakt dokonany". 14 maja 1948 Ben Gurion ogłosił niepodległość państwa Izrael, co stało się przyczyną wojny. Arabska inwazja rozpoczęła się rankiem 15 maja 1948 r. Po egipskim nalocie na Tel Awiw, arabskie armie jednocześnie ze wszystkich kierunków przekroczyły międzynarodowe granice Państwa Izrael. Rozpoczęła się arabska inwazja. Wojska inwazyjne zaatakowały kilkoma kolumnami. Od
północy nacierały oddziały syryjskie, irackie i libańskie wspierane partyzantami z Arabskiej Armii Wyzwoleńczej. Ich zadaniem było otwarcie sobie drogi do Doliny Jordanu i opanowanie Galilei. W centrum nacierały siły irackie i jordańskie, mające na celu odcięcie Galilei i opanowanie rejonu Jerozolimy. Od południa atakowały oddziały egipskie, które miały opanować wybrzeŜe Morza Śródziemnego i zająć rejon pustyni Negew. Na północy Izraela, mieszkańcy Ŝydowskich osiedli w rejonie Jeziora Tyberiadzkiego stawili bohaterski opór arabskim oddziałom. Ten sukces Izraelczyków
www.izrael.badacz.org Wehikuł Czasu nr 05
13
Z HISTORII NAJNOWSZEJ
miał duŜy wydźwięk moralny. Najsłynniejsza była obrona kibucu Degania, która pokrzyŜowała plany Syryjczyków. Bitwa o Kibutz Degania zakończyła się wycofaniem Syryjczyków. 11 czerwca 1948 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ narzuciła czterotygodniowy rozejm w Palestynie. Rozejm trwał do 9 lipca 1948 i był nadzorowany przez mediatora ONZ hrabiego Folke Bernadotte który wraz z oficerami belgijskimi, francuskimi, szwedzkimi i amerykańskimi, mieli za zadanie nie dopuścić do militarnego wzmacniania swoich pozycji przez walczące strony. Po ogłoszeniu zawieszenia broni utworzono międzynarodowe siły pokojowe UNTSO (United Nations Truce Supervision Organization), bazujące w Jerozolimie. Przerwę w walkach Izrael wykorzystał na wzmocnienie swoich sił zbrojnych. DuŜej pomocy finansowej i militarnej udzielił śydom Związek Radziecki, który spostrzegał syjonizm jako ruch antyimperialistyczny i antykapitalistyczny. Do przerzutu uŜyto samolotów czechosłowackich, natomiast do transportu sprzętu zakupionego na zachodzie uŜyto samolotów będących własnością śydów, ale zarejestrowanych w USA, Kanadzie, Belgii i Panamie. Pilotowali je lotnicy Ŝydowscy bądź piloci wynajęci głównie z Pan American. 9 lipca Izraelczycy rozpoczęli wielką operację "Danny", której celem było odblokowanie strategicznej drogi Tel AwiwJerozolima. DuŜe Ŝydowskie siły uderzyły na Legion Arabski na centralnym froncie. Po "dziesięciodniowej bitwie", Izraelczycy zdołali opanować wcześniej stracone pozycje. 18 lipca 1948 r. wszedł w Ŝycie drugi rozejm w Palestynie i trwał do 15 października, kiedy to armia izraelska dowodzona przez Jigala Allona rozpoczęła operację "Dziesięć plag". Uderzenie było skierowane na południe, przeciwko Egipcjanom. Izraelczycy atakowali uŜywając artylerii i dział przeciwpancernych, lotnictwo bombardowało bazy egipskie na Synaju, a płetwonurkowie zatopili egipski okręt flagowy "Emir Farouk". Egipcjanie bardzo szybko zostali wyparci z pasma nadmorskiego Tel
14
Wehikuł Czasu nr 05
Awiw-Gaza, nawiązano kontakt z osadami na Negewie, a wreszcie okrąŜono 4 tys. Ŝołnierzy egipskich w tzw. worku Faluja. Rząd palestyński uciekł tymczasem do Kairu. 22 października 1948 r. ONZ doprowadziło do kolejnego przerwania ognia. Postanowienia trzeciego zawieszenia broni nie były przestrzegane. Wielka Brytania wystosowała pod adresem Izraela ultimatum, domagając się wycofania wojsk izraelskich z Egiptu, pod groźbą brytyjskiej interwencji wojskowej. Podobnej treści list przesłał na ręce izraelskiego premiera Ben Guriona takŜe prezydent USA Truman. 30 listopada 1948 r. Izraelczycy osiągnęli porozumienie z Arabami w rejonie Jerozolimy, dzięki któremu wprowadzono tutaj trwałe zawieszenie broni. Przez większą część wojny Izrael tak naprawdę, zarówno w sensie ilościowym, jak i jakościowym, znajdował się na krawędzi klęski, mimo tego, Ŝe armie arabskie były źle dowodzone i prowadziły nieskoordynowane działania. Po podpisaniu porozumień w 1949 roku, państwo palestyńskie znikło, jego terytorium zostało przejęte przez Izrael i Jordanię (Egipt objął kontrolą Strefę Gazy). Jerozolima, która miała być oddana w administrację międzynarodową, podzielona została między Izrael i Jordanię. Izrael miał władzę na 78% terytorium Palestyny. Około 700.000 Palestyńczyków zostało uchodźcami. Niektórzy uciekli, poniewaŜ strefy działań wojennych były na terenach przez nich zamieszkanych, inni zrobili to z powodu zbrodni ze strony syjonistów - na przykład, tej najbardziej okrutnej, w Deir Yassin, gdzie w kwietniu 1948 roku zamordowano 254 bezbronnych obywateli. Z 860.000 Arabów mieszkających na terytoriach Palestyny, które stały się częścią Izraela, pozostało jedynie 133.000. Około 470.000 przeniosło się do obozów dla uchodźców na Zachodnim Brzegu (kontrolowanym przez Jordanię) lub Strefy Gazy (administrowanej przez Egipt). Reszta rozproszyła się po poszczególnych krajach regionu, w Libanie i Syrii, oraz w innych miejscach na całym świecie. Narodził się problem palestyński. Grzegorz Leśniak
PodróŜ do wnętrza Polski
T
o była jedna z tych nocy, podczas których człowiek znajduje się w wielu miejscach, a finalnie gdzieś daleko od punktu wyjścia. O 23.00 byłem jeszcze w Krakowie, po kilku godzinach znalazłem się we Wrocławiu, a po 7.00 postawiłem nogę na dworcu w Wałbrzychu. Nie było to oczywiście przypadkowe, naszym celem było dostanie się do zamkniętych przed blisko 35 laty podziemi zamku KsiąŜ. Ta jedyna w swoim rodzaju przygoda spotkała mnie dzięki Panu Bogusławowi Wołoszańskiemu, który jako jeden z nielicznych w ostatnich latach miał moŜliwość zejścia do sieci tuneli znajdujących się pod zamkiem i który zabrał mnie ze sobą na tę wyprawę. Teraz przedstawię kilka moŜe trochę nuŜących, lecz niezbędnych dla poznania historii KsiąŜa, faktów. Zamek KsiąŜ znajduje się w granicach administracyjnych miasta Wałbrzycha, dokładnie w północnej części miasta praktycznie jest ,,przytulony” do pobliskich Świebodzic. Wybudował go w latach 1288-1291 Bolko I ksiąŜę jaworsko świdnicki. Później przechodził przez ręce wielu właścicieli ( Jerzy z Podiebradu, Maciej Korwin, Jagiellonowie), aŜ w 1509 r. panem na zamku został Konrad Hochberg, którego potomkowie aŜ do 1939 r. władali zamkiem i okolicznymi dobrami. W 1939 r. zamek przejął skarb państwa ( oczywiście III Rzeszy ) a dwa lata później hitlerowcy zaczęli go przebudowywać do celów wojskowych. Nie będę się rozwodził nad przyczynami i przebiegiem
Z HISTORII NAJNOWSZEJ
działań hitlerowców w KsiąŜu, gdyŜ opowiem o tym w następnych numerach „Wehikułu”. Co waŜne, po zajęciu KsiąŜa przez armię czerwoną, zamek był systematycznie niszczony przez ,,wyzwolicieli” i chyba tylko zaminowanie okolicy spowodowało, Ŝe sowieci nie zniszczyli całkowicie budowli. Po kilku miesiącach zamek trafił pod opiekę UB i pod czujnym okiem funkcjonariuszy bezpiecznie niszczał przez 23 lata. W 1968 r. rozpoczęto prace konserwatorskie na zamku, które trwają do dziś. Lata 70. przyniosły takŜe zmiany w miejscu, do którego się udałem – w podziemiach. Właśnie wtedy przybyła tam grupa naukowców z PAN, prowadzących badania nad osią Ziemi i powstało obserwatorium sejsmologiczne. Co za tym idzie, wejścia do podziemi zostały zabetonowane. Jedno, które znajduje się u stóp zamkowych murów, jest zabezpieczone alarmami. Drzwi
wejściowe są wzmocnione okuciami z grubej blachy, zresztą poczułem się przez chwilę jak bohaterowie filmu „The Rock”, doprawdy imponujący system zabezpieczeń! Wrócę teraz do momentu przyjazdu. Autobusem linii nr 8 z dworca Wałbrzych Miasto szybko i bez problemu dostaliśmy się (gdyŜ było nas dwóch) się do KsiąŜa. Do spotkania z ekipą Bogusława
Wołoszańskiego zostało jeszcze trochę czasu, wiec postanowiliśmy się przejść po zamku. Dzięki pracom konserwatorskim, które są prowadzone na tym terenie udało się nam wejść do ,,wnętrzności” praktycznie niezwłocznie po tym jak pojawiliśmy się na terenie schloss Furstenstein. Teraz naleŜy się słowo wyjaśnienia – udało się nam wejść innym wejściem niŜ to wyŜej wspomniane, było to moŜliwe ze względu na to, Ŝe podziemia są kilkuwarstwowe i pomimo iŜ powinny być połączone ze sobą, to czas i niemieckie ładunki wybuchowe sprawiły, ze pomiędzy kondygnacjami nie odkryto na razie przejścia, chociaŜ niewątpliwie takowe istniało. Stalowe drzwi łatwo ustąpiły - byliśmy w środku (na poziomie 15m pod dziedzińcem). Przed nami dwa zakręty i kilkudziesięciometrowa prosta, zakończona otworem strzeleckim. Robotnicy od razu stwierdzili, Ŝe ,,takiej ściany jak Niemcy wylali 60 lat temu do dzisiaj wielu naszych ,,specjalistów” nie potrafi zmontować”. Nad naszymi głowami wiszą rury zakryte kratką – podobno pomieszczenie to słuŜyło jako mini komora gazowa. Następne kilkanaście kroków i wchodzimy na stanowisko strzelca km-u, lecz nie to było najwaŜniejsze. Zaraz obok znajduje się szyb windy, niestety zawalony, więc na nic zdało się załoŜenie „czołówek”, bo i tak nie zejdziemy w dół – a juŜ liczyliśmy na jakieś małe odkrycie. Zostawiliśmy wobec tego szyb windy za sobą i ruszyliśmy dalej. Korytarz kończy się zawałem, a po naszej lewej stronie miała się znajdować klatka schodowa, wszystko było pięknie przygotowane. Weszliśmy jakby do środka betonowego walcahmmm??? Niemcy zapomnieli o schodach??! czasu, ale robotnicy sami wchodzili
na górę i poprzez wąską szczelinę szli w głąb korytarzy. My zaś udaliśmy się na powierzchnię, gdzie czekał juŜ Pan Wołoszański wraz z ekipą, obserwator, przewodnik z ramienia PAN i przewodnik zamkowy. Pospiesznie udaliśmy się do wyjścia. Poprzez pokryty śniegiem park zeszliśmy pod mury zamkowe, gdzie znajduje się wejście do niŜszego poziomu korytarzy... c.d.n Karol Suchocki
Wehikuł Czasu nr 05
15
TEKA HISTORYKA WOJSKOWOŚCI
Udział Polaków w oblęŜeniu Saragossy w latach 1808 ─ 1809
W
czasie `wojen napoleońskich jednym z najwaŜniejszych teatrów działań wojennych był Półwysep Iberyjski. Tam równieŜ walczyli polscy Ŝołnierze. Najbardziej, wsławili się Polacy w Hiszpanii słynną szarŜą w wąwozie Somosierra. Ale teŜ, niezwykle istotny był udział polskich jednostek w oblęŜeniu Saragossy, które zaczęło się od połowy czerwca 1808 roku i trwało z przerwami aŜ do 21 lutego 1809 roku. Dla Hiszpanów Saragossa to symbol oporu przeciw francuskiemu najeźdźcy, zaś dla naszych Ŝołnierzy, to pierwsze zetknięcie się z walką
www.napoleon.gery.pl
narodowowyzwoleńczą, której celem było złamanie napoleońskiej hegemonii w Europie. Na początku 1808 roku Francuzi wkroczyli do Hiszpanii. Doszło do internowania rodziny królewskiej – Karola IV i jego syna Ferdynanda VII. Napoleon osadził na tronie hiszpańskim swojego brata Józefa. To wszystko doprowadziło do wybuchu powstania ludowego w Madrycie 2 maja 1808 – krwawo stłumionego przez marszałka Murata. Sytuacja w stolicy została opanowana, ale w poszczególnych prowincjach zaczęły powstawać junty, kierujące walką z najeźdźcą.
16
Wehikuł Czasu nr 05
Marszałkowie otrzymali od cesarza rozkaz stłumienia powstania. Marszałek Bessieres 14 lipca pobił oddziały gen. Cuesty pod Medina del Rioseco i zajął Stara Kastylię. Po tej bitwie Józef Bonaparte wkroczył do Madrytu. Marszałek Moncey pod koniec czerwca podjął nieudaną próbę zdobycia Walencji. Równocześnie w połowie czerwca gen. Lefebre – Desnouette rozpoczął oblęŜenie Saragossy. Miasto leŜało nad rzeką Ebro i było stolicą Aragonii, a więc prowincji znajdującej się przy granicy z Francją. Dowódcom napoleońskim zaleŜało na jego zdobyciu, poniewaŜ posuwając się w kierunku na Madryt, nie chcieli zostawiać za plecami tak istotnego miasta – twierdzy. Miasto liczyło przed oblęŜeniem ok. 50.000 mieszkańców (z czego 10.000 to księŜa i zakonnicy). Otoczone było murem, pochodzącym jeszcze z czasów średniowiecza. Naturalną jego osłonę od północy stanowiła rzeka Ebro, zaś od południa potok Huerva, mający ostre brzegi. Do Saragossy prowadziło 5 bram: Portillo (obok której znajdował się Zamek Aljaferia (Zamek Inkwizycji), na lewo od niej brama Carmen (nazwa od klasztoru kamedułów), za nią zaś brama Santa Engarcia (święta w łasce pańskiej). Od niej prowadziła droga w kierunku wzgórza Monte – Torero. Czwarta brama to Porta Qemada (palona) i w końcu piąta – Porta del Sol (słoneczna). W mieście znajdowało się ponad 60 klasztorów i kościołów, w tym m. in. kościół Nuestra Seniora del Pilar (miejsce ogólnokrajowego kultu Matki Boskiej). Dowódcą obrony został generał Jose Palafox – młody oficer gwardii królewskiej. Hiszpański dowódca przygotowując się do obrony, powołał siedem pułków ochotników pochodzących z miasta i jego przedmieść. Przeciw Palafoxowi wyruszył do Aragonii niewielki 4 – tysięczny korpus gen. Charlesa Lefebrve – Desnouttes. W jego składzie zalazł się pułk ułanów Legii Nadwiślańskiej, który jako pierwsza jednostka polska wzięła
udział w zwycięskiej potyczce z Hiszpanami pod Tudelą w dniu 7 czerwca. Lefebrve – Desnouttes zdołał jeszcze dwukrotnie pokonać oddziały hiszpańskie: pod Mallen i pod Alagon, i 15 czerwca stanął pod murami Saragossy. Rozpoczęło się pierwsze oblęŜenie miasta, które trwało do 15 sierpnia 1808 roku. Ze strony polskiej wzięły w walkach udział łącznie 3 pułki piechoty Legii Nadwiślańskiej. Legia Nadwiślańska powstała w Bajonnie w marcu 1808 roku, na mocy specjalnego dekretu Napoleona. Formacja ta powstała na bazie istniejącej juŜ wcześniej Legii Polsko – Włoskiej, słuŜącej od listopada 1807 roku, u króla Westfalii – Hieronima Bonaparte. Legia Nadwiślańska składała się z 3 dwubatalionowych pułków piechoty: 1, 2 i 3 pp. Z kolei batalion składał się z 6 kompanii: 1 grenadierów, 1 woltyŜerów, 4 fizylierów. Łącznie stan liczebny piechoty Legii Nadwiślańskiej dochodził do dochodził do 5 tysięcy Ŝołnierzy. Dowódcą całej piechoty Legii został pułkownik Józef Chłopicki, nominalny dowódca 1 pułku. Natomiast w czerwcu 1808 roku wyłączono z Legii pułk ułanów Jana Konopki, który w zasadzie stał się odrębną jednostką, od 1811 noszącą nazwę 7 pułku szwoleŜerów – lansjerów francuskich. Oficerowie i duŜa część Ŝołnierzy Legii miała za sobą duŜe doświadczenie wojenne, które zdobyli walcząc w Legionach Dąbrowskiego. Po złoŜeniu propozycji poddania, którą obrońcy odrzucili, pierwszy szturm na miasto zarządził Levebrve – Desnouttes z marszu 15 czerwca. Batalion z 1 pp. któremu przewodził osobiście Chłopicki, korzystając ze wsparcia batalionów francuskich starał się wedrzeć do miasta przez bramę i klasztor Carmen. Legioniści w momencie kiedy wdarli się do miasta zostali powitani przez Hiszpanów gradem kul karabinowych i kartaczami. Francuski dowódca widząc duŜe straty, wydał rozkaz do odwrotu.
TEKA HISTORYKA WOJSKOWOŚCI
Była to jedynie zapowiedź morderczych walk, jakie rozegrają się tutaj w ciągu kilku, najbliŜszych miesięcy. Francuzi i Polacy musieli równieŜ czekać na posiłki. Napoleon dowiedział się o nieudanej próbie zdobycia Saragossy w dniu 15 czerwca i dlatego skierował pod miasto dodatkowe oddziały. 21 czerwca pod stolicę Aragonii dotarła brygada gen. Grandjeana, w skład której wchodził 2 pp. Legii Nadwiślańskiej, zaś 29 czerwca pod miasto został skierowany 3 pp. Legii. Na początku lipca siły napoleońskie wzrosły do 12 tys. Ŝołnierzy (w tym Polacy stanowili prawie połowę). Dowództwo nad nimi objął gen. Verdier. 2 lipca francuski dowódca wydał rozkaz do szturmu. Atak prowadzony był 3 kolumnami: pierwsza kolumna płk. Pire, której podporządkowany był batalion 3 pp. pod dow. majora Szotta rozpoczęła pozorowany atak na zamek Aljaferia, by skupić na sobie uwagę obrońców. Druga kolumna pod dow. gen. Huberta, której podlegał batalion Chłopickiego z 1 pp. zaatakowała klasztor św. Józefa. Trzecia kolumna gen. Lefebrve wspierana przez kompanie: grenadierską i woltyŜerską z 2 pp. Legii Nadwiślańskiej próbowała sforsować bramę Carmen. Walki w tych kilku miejscach trwały wiele godzin. Hiszpanie strzelali do nacierających z okien, z tarasów, z dachów. KaŜdy dom, kościół, klasztor stawał się oddzielną, ufortyfikowaną twierdzą, której zdobycie kosztowało nacierających dziesiątki zabitych i rannych. Zginął m. in. dowódca 3 pp. major Szott. śołnierzom Chłopickiego udało się zająć klasztor św. Józefa, z którego po zniszczeniu i tak się wycofano. Poza tym ani Francuzi, ani Polacy nie zdołali wedrzeć się do miasta. Przez lipiec gen. Verdier wstrzymał szturmy i prowadził regularne oblęŜenie. W czasie tego okresu zarówno do Francuzów jak i Hiszpanów przybywały posiłki. W nocy 4 sierpnia gen. Verdier wydał rozkaz szturmu generalnego. 2 pułk pod dow. płk. Kąsinowskiego zajął bramę Carmen, przyległy do niego klasztor zakonnic i szpital dla obłąkanych. śołnierze ogarnięci bitewnym szałem zaczęli mordować i gwałcić. Wtedy wiele zakonnic chcąc uniknąć tego upokorzenia, popełniało
samobójstwo. 1 pułk, który prowadził jak zwykle Chłopicki zdołał opanować mocno obwarowany klasztor Santa Engarcia, po czym wsparty przez 14 pułk francuski dotarł na ulicę Cosso, która była główną ulicą miasta. Od strzałów armatnich zapalił się znajdujący się tam szpital, co spowodowało śmierć kilkuset ludzi. 1 pułk był zdziesiątkowany, sam Chłopicki został ranny. Polacy musieli się wycofać na wyjściowe pozycje. 6 sierpnia francuscy dowódcy widząc ogromne straty swoich oddziałów zaprzestali szturmu. Latem 1808 roku gwałtownie pogorszyła się sytuacja Francuzów, na skutek okrąŜenia i kapitulacji korpusu gen. Duponta pod Baylen. 30 lipca Józef Bonaparte opuścił Madryt. 15 sierpnia Francuzi przerwali oblęŜenie Saragossy i wycofali się w kierunku Burgos. W taki oto sposób zakończyło się pierwsze, nieudane oblęŜenie miasta. Straty Francuzów i Polaków wyniosły ok. 3,5 tys. zabitych i rannych. Napoleon widząc niepowodzenia, postanowił osobiście interweniować w Hiszpanii. Na początku listopada wkroczył tam z 200.000 armią. Po opanowaniu 30 listopada, dzięki polskim szwoleŜerom gwardii, przełęczy Somossiera, Francuzi ponownie 3 grudnia opanowali Madryt. 20 grudnia 1808 roku zaczęło się drugie oblęŜenie Saragossy. Miasto otoczyły pierścieniem: 3 korpus Monceya (14.000 Ŝołnierzy), którego potem zastąpił generał Junot i 5 korpus marszałka Mortiera (18.000 Ŝołnierzy). 3 pułki Legii Nadwiślańskiej włączono w skład 3 korpusu. Hiszpanie dobrze przygotowali się do kolejnego oblęŜenia. Garnizon składał się z ponad 35 tys. Ŝołnierzy, w większości byli to miejscowi ochotnicy. Liczba ludności wzrosła prawie do 100.000, poniewaŜ schroniło się tam wielu okolicznych chłopów. Oprócz Palafoxa koordynowaniem działań obronnych zajmowała junta, w której zasiadali m. in. kupiec Tio Jorge, prof. don Basilio Bogiero de Santiago, oraz zakonnicy: Tio Marino i Santiago Sas. Opiekę nad miastem powierzono Matce Boskiej, której główny posąg
mieścił się w kościele Del Pilar. Nadano jej tytuł Generalissima. Tym razem miasto zostało szczelnie otoczone i od razu podjęto solidne prace oblęŜnicze. Do pierwszego szturmu doszło 10 stycznia 1809 roku, po wcześniejszym ostrzale artyleryjskim z ponad 30 dział. Po zaciętych walkach dokonano 3 wyłomów w murach i 11 stycznia zdobyto klasztor św. Józefa. Ogromną zasługę w jego zdobyciu miał niewątpliwie pułkownik Chłopicki, który prowadził do ataku kolumnę złoŜoną z Ŝołnierzy 1 i 2 pułku Legii Nadwiślańskiej. Dzięki zdobyciu tej pozycji, oblegający mogli się dostać do wewnątrz miasta. 15 stycznia francuscy artylerzyści rozpoczęli kilkugodzinny ostrzał reduty „del Pilar” umiejscowionej koło bramy Carmen. Wieczorem, 200 Ŝołnierzy z pierwszego pułku Legii Nadwiślańskiej przełamało opór obrońców i po zaciętej walce na bagnety zajęło redutę „del Pilar” i okolice bramy Carmen. Francuzi i Polacy systematycznie przełamywali kolejne punkty oporu, ale atak na kaŜdy dom, klasztor, redutę poprzedzał silny ogień artyleryjski. Opór jaki stawiali obrońcy był niezwykle fanatyczny, często dochodziło na przykład do morderczej walki wręcz na bagnety, czy nawet pięści. Hiszpanie traktowali Francuzów, a przy tym i Polaków jak okrutnych okupantów, którzy chcieli im zabrać niepodległość i zniszczyć religię katolicką, do której przecieŜ tak byli przywiązani. Dlatego obronę miasta wspierali, nie tylko zresztą modlitwą, liczni księŜa i zakonnicy. Warto przytoczyć w tym miejscu relację Józefa Mrozińskiego, kapitana 1 pułku Legii Nadwiślańskiej: „Tak to zapał Saragossanów wzrastał codziennie. Widać było, Ŝe działali ludzie, któremi bez róŜnicy powołania i stanu jedne i zarówno silne ośrodki władać mogły. Były niemi: religia i niezłomna chęć niepodległości[…] Saragossanie walczyli nie tylko o pojedyncze domy, ale o piętra, o kaŜdą izbę nawet. Zakonnicy pokazywali się po ulicach z pałaszem przypasanym na wierzchu habitu; jednych zachęcali do walk, drugich do pracy około bateryj”... 22 stycznia pod Saragossę przybył marszałek Lannes, który objął naczelne dowództwo nad Wehikuł Czasu nr 05
17
TEKA HISTORYKA WOJSKOWOŚCI
January Suchodolski „Szturm na mury Saragossy”
wojskami oblęŜniczymi. 27 stycznia zarządził on kolejny, wielki szturm na miasto. 400 woltyŜerów z 14 francuskiego i 2 polskiego pułku pod dow. podpułkownika Stahla próbowało wedrzeć się w wyłom wybity przez artylerię w ogrodzie okalającym klasztor św. Moniki. Atak się jednak nie powiódł, poniewaŜ Ŝołnierzy powstrzymał huraganowy ogień działowy i karabinowy. Podpułkownik Stahl i kilku innych oficerów zostało cięŜko rannych. Jedynie kolumna piechoty pod dow. niezawodnego Chłopickiego zajęła klasztor Santa Engarcia. Obrońcom w połowie stycznia zaczął w oczy zaglądać głód, tym bardziej, Ŝe Francuzi odcięli Saragossę od pomocy z zewnątrz. Poza tym, wybuchła w mieście epidemia tyfusu, pochłaniająca dziennie kilkaset ofiar, których nikt nie był juŜ w stanie grzebać. Miasto kapitulowało 21 lutego. Po południu wkroczyli do niego Francuzi i Polacy zajmując opuszczone przez obrońców punkty oporu. Oto co zobaczyli: „Pierwsza nasza wyprawa była do słynnego kościoła del Pilar, stojącego w pobliŜu. Plac przed kościołem przedstawiał widok, którego się nie zapomina. Zapełniony był modlącemi się kobietami i dziećmi, trumnami i trupami, dla których trumien
18
Wehikuł Czasu nr 05
zabrakło. Miejscami stało po dwadzieścia trumien jedna na drugiej[...] Calle de Toledo miała wygląd jeszcze bardziej złowrogi. Pod arkadami leŜały w nieładzie dzieci i starcy umierający, umarli, róŜne meble i zwierzęta domowe wycieńczone głodem. Na środku stos trupów, po większej części zupełnie obnaŜonych”... Zakończyło się drugie oblęŜenie Saragossy, w wyniku którego zginęło, bądź zmarło prawie 54.000 mieszkańców i 15.000 jego obrońców. Do niewoli poszło 11.200 Ŝołnierzy. Natomiast oblegający stracili prawie 10.000 zabitych, zmarłych i rannych. Z tego Legia Nadwiślańska utraciła 200 zabitych i ponad 400 rannych Ŝołnierzy. Saragossa to klasyczny przykład działań oblęŜniczych w epoce wojen napoleońskich. Pierwsze oblęŜenie nie udało się dowódcom napoleońskim, poniewaŜ dysponowali oni zbyt szczupłymi siłami aby opanować miasto. Nie mogli równieŜ zablokować Saragossy i w konsekwencji Hiszpanie dosyłali tam posiłki wojskowe i Ŝywność. Natomiast w trakcie drugiego oblęŜenia Francuzi całkowicie okrąŜyli stolicę Aragonii i nie moŜna było jej dostarczyć Ŝywności. To na pewno wpłynęło na decyzje o kapitulacji. Warto zwrócić uwagę, na to, Ŝe równieŜ ludność cywilna aktywnie wspierała obrońców. Symbolem oporu została pewna kobieta - Maria Augustina, nazwana Marią Zaragossą. Stała się bohaterką narodową Hiszpanii i przy bramie Portillo do dziś stoi jej pomnik. Bardzo istotnym elementem, był równieŜ udział w walkach księŜy i zakonników. To oni podsycali nienawiść do „bezboŜnych Francuzów”, którzy często swoim postępowaniem (rabowaniem kościołów) zasłuŜyli sobie na miano bezboŜników i świętokradców. Duchowni przed oblęŜeniem stanowili 1/5 mieszkańców miasta i w jego trakcie wspierali obrońców modlitwą, ale i równieŜ bezpośrednim udziałem w walce. Tak więc, religia stanowiła w przypadku Saragossy pewnego rodzaju oręŜ. Widoczne to było zwłaszcza, kiedy hiszpańscy dowódcy powierzyli miasto opiece Matki Boskiej del Pilar i nadali jej tytuł Generalissima. Nasuwają się tutaj pewne analogie z oblęŜeniem
Częstochowy przez Szwedów 150 lat wcześniej. Z kolei zaciętość walk, heroizm i bohaterstwo obrońców oraz olbrzymie straty wśród cywili mogą przypominać walki w okresie II Wojny Światowej: o Leningrad, Stalingrad, czy o Warszawę w czasie powstania. Myślę, Ŝe równieŜ Polacy bardzo dobrze spisali się w oblęŜeniu Saragossy. PrzewaŜnie kierowano ich do ataków na najtrudniejsze i najbardziej obwarowane części miasta. To tutaj zasłynął i „wypromował” swoje nazwisko pułkownik Józef Chłopicki. Do legendy przeszły jego szaleńcze wręcz ataki na klasztor Santa Engarcia, czy redutę „del Pilar”. Walcząc na Półwyspie Iberyjskim Polacy doświadczyli teŜ przy okazji okrucieństw tzw. „brudnej wojny”, znanej nam wszystkim z obrazów Goi. Polacy walcząc u boku Napoleona o swoje państwo, musieli niestety tłumić ruchy narodowe innych, czego najjaskrawszym przykładem jest Hiszpania i Saragossa. BIBLIOGRAFIA: I ŹRÓDŁA: Bielecki Robert, Tyszka Andrzej, Dał nam przykład Bonaparte, t. I, Kraków 1984. Brandt Henryk, Moja słuŜba w Legii Nadwiślańskiej Gdynia 2002. Broekere Stanisław, Pamiętniki z wojny hiszpańskiej 1808 ─ 1809. Chłopicki Jan, Pamiętniki Jana Chłopickiego, Wilno 1849. Wojciechowski Kajetan, Pamiętniki moje w Hiszpanii, Warszawa 1845. II OPRACOWANIA: Bielecki Robert, Encyklopedia wojen napoleońskich,Warszawa 2001. Bielecki Robert, Somossiera 1808, Warszawa 1989. Brandys Marian, Kozietulski i inni, t. I ─ II, Warszawa1967. Kirkor Stanisław, Legia Nadwiślańska 1808 ─ 1814, Londyn 1981. Kukiel Marian, Dzieje oręŜa polskiego w epoce napoleońskiej, Poznań 1912. Kukiel Marian, Zarys wojskowości w Polsce, Londyn 1949. NieuwaŜny Andrzej, My z Napoleonem, Wrocław 1991 Andrzej Małysa
WARTO PRZECZYTAĆ
M
oje fascynacje dziejami wojen na morzu (mimo faktu bycia staroŜytnikiem jest ich zresztą znacznie więcej) sięgają jeszcze szkoły podstawowej, kiedy to z wypiekami na twarzy czytałem o bitwie pod Salaminą, geniuszu admirała Nelsona czy teŜ działaniach admirała Souchona na Morzy Śródziemnym. Dlatego z niebywała radością przeczytałem ksiąŜkę dra Marka Hermy o Flocie Czarnomorskiej w okresie I wojny światowej. Z wielką przyjemnością mogę stwierdzić, iŜ Czytelnik otrzymał dzieło napisane nie tylko z wielkim znawstem tematu, ale sądzę, iŜ mamy tu do czynienia z ksiąŜką zaangaŜowaną w najlepszym tego słowa znaczeniu. JuŜ po kilku stronach byłem przekonany, Ŝe nie jest to jeszcze jedna rozprawa przeznaczona dla wąskiego grona specjalistów, ale dla szerokiego kręgu Czytelników. Marek Herma udowadnia swoją ksiąŜką, Ŝe nawet prace ściśle naukowe mogą mieć teŜ wymiar popularyzatorski. Autorowi udało się w bardzo zajmujący sposób wykazać, Ŝe działania na Morzu Czarnym, mimo drugorzędnego znaczenia, odegrały jednak stosunkowo istotną rolę w I wojnie światowej. Rosji chodziło przede wszystkim o opanowanie cieśnin tureckich, a w najgorszym razie niedopuszczenie do ich opanowania przez obce mocarstwo (przede wszystkim chodziło o Niemcy), zagraŜało to bowiem południowym granicom państwa carów. W ksiąŜce Marka Hermy moŜemy prześledzić drogę Rosji – państwa ponoszącego klęski na wielu frontach wojny – do zdobycia całkowitego panowania na Morzu Czarnym. Głównymi bohaterami tego sukcesu stały się trzy drednoty (nie mogę nie wspomnieć, Ŝe bardzo mi się ta nazwa podoba) oraz miny, dzięki którym zablokowane zostało wejście do Bosforu. Nie udało się jednak Rosji osiągnąć podstawowego celu strategicznego, tzn. zdobycia cieśnin czarnomorskich, zresztą w duŜym stopniu dzięki rosyjskiemu Naczelnemu Dowództwu.
WaŜną rolę odgrywają w ksiąŜce załączniki, zawierające m.in. wykaz najwaŜniejszych danych taktyczno –technicznych okrętów Floty Czarnomorskiej i floty niemiecko-tureckiej oraz zdjęcia jednostek. MoŜemy teŜ poznać stopnie wojskowe obydwu flot, choć brakuje mi zamieszczenia ich polskich odpowiedników. Bez wątpienia Czytelnik otrzymał niezwykle interesujący obraz działań wojennych na Morzu Czarnym, napisany ekspresyjnym, wręcz zaangaŜowanym językiem. Osobiście bardzo mnie to cieszy, naleŜę bowiem do tych badaczy, którzy uwaŜają, Ŝe popularyzacja wyników badań naukowych jest rzeczą niezwykle waŜną, powiem więcej, jest naszym obowiązkiem. Marek Herma ten postulat swoją ksiąŜką świetnie wypełnia. Jerzy Ciecieląg
Marek Herma, Pod banderą św. Andrzeja. Rola Floty Czarnomorskiej w realizacji koncepcji strategicznych (militarnych) Rosji w latach 1914-1917, Wydawnictwo Naukowe AP.Kraków 2002.
Wehikuł Czasu nr 05
19
KRAKÓW WCZORAJ I DZIŚ
Henryk Probus i krakowskie gołębie rzed kilkoma wiekami, gdy Polska była podzielona na dzielnice, a poszczególni ksiąŜęta próbowali zdobyć hegemonię nad wszystkimi częściami kraju, Kraków znalazł się w centrum tych wydarzeń. Jako Ŝe był on stolicą dzielnicy senioralnej i do tej pory tu koronowali się królowie Polski, wszyscy ambitni ksiąŜęta starali się zdobyć tutejszy tron. Wówczas około 1290 roku księciem krakowskim był Henryk IV Probus. Zapragnął koronować się króla Polski. Miał on powaŜne szanse tylko… potrzebne były pieniądze, których on niestety nie posiadał. Starał się u wielu swoich moŜnych znajomych, ale nie przyniosło to skutku. Wówczas udał się do wróŜki ze swoją bolączką. Ona od razu znalazła rozwiązanie. Obiecała mu mnóstwo pieniędzy tylko dała jeden warunek…OtóŜ powiedziała, Ŝe do Rzymu musi się udać sam, a jego rycerze zostaną u niej. KsiąŜe zgodził się. Natychmiast jego wojowie przemienili się w gołębie, które usiadły na wieŜy Kościoła Mariackiego i zaczęły dziobać wieŜe kościelne. Natychmiast posypały się zamiast kamyków złote monety. KsiąŜe uzbierał kilka pokaźnych worków pieniędzy. PodróŜ do Rzymu była długa, lecz pełna pięknych miejsc, które niedoszły król zapragną odwiedzić. Z natury był to człowiek towarzyski i brak mu było jego licznej druŜyny, na dodatek był zwolennikiem wszelkiego rodzaju turniejów rycerskich i wystawnych uczt, a Ŝe chciał zachować się przy tym jak na prawdziwego władcę przystało, więc nie szczędził złotych dukatów. Szybko jego majątek zniknął i w skutek braku gotówki do Rzymu nie dotarł. Jego rycerze natomiast pozostali w Krakowie pod postacią gołębi… Na tym legenda się kończy. Prawda jak zwykle w takich sytuacjach wygląda nieco inaczej. Henryk IV Probus był księciem krakowskim zaledwie przez półtora roku (1288-1290). Z natury był człowiekiem ambitnym i zapragnął stać się królem Polski. Owszem udał się do Rzymu jednak jego starania zostały przekreślone przez jego
P
20
Wehikuł Czasu nr 05
politycznych przeciwników. Został on podstępnie otruty w czerwcu 1290 roku. Prawdą jest teŜ to, Ŝe bywał często na licznych dworach i uwielbiał Ŝycie towarzyskie, jednak na ile taki tryb Ŝycia przeszkodził mu w zdobyciu korony nie dowiemy się nigdy… ( Raskolnikow)
K
opiec Kościuszki naleŜy do najbardziej charakterystycznych miejsc w Krakowie, jednych z tych, które widnieją jako obowiązkowe podczas zwiedzania byłej stolicy Polski. Usypany na wzgórzu bł. Bronisławy, jeden z czterech krakowskich kopców, jest nie tylko obiektem turystycznym, ale przede wszystkim pomnikiem poświęconym bohaterowi narodowemu Tadeuszowi Kościuszce. Po śmierci Naczelnika w 1817 roku zaczęto zastanawiać się jak uczcić jego pamięć. Szczególną sławą postać Kościuszki cieszyła w Rzeczypospolitej Krakowskiej. Tu teŜ postanowiono usypać mu kopiec na kształt istniejących od prawieków kopców Krakusa i Wandy. 19 lipca 1920 r. decyzję zatwierdził Senat Rządzący Wolnego Miasta Krakowa. Na miejsce wybrano wzgórze bł. Bronisławy, zwane równieŜ Sokolnikiem. Wzgórze to było największym wzniesieniem w Krakowie, sięgającym 293 m. n. p. m. Uroczysty początek sypania Kopca miał miejsce 16 października 1820 r. Przyciągnął on przedstawicieli wszystkich stanów z trzech zaborów. Przywieziono między innymi ziemie z pola bitwy pod Racławicami. Prace nadzorował
Komitet Budowy Pomnika Tadeusza Kościuszki, który powołano w listopadzie 1820 r. Wzniesiono kopiec wysiłkiem miejscowego i okolicznego ludu. DuŜy wkład mieli równieŜ Polacy odwiedzający miasto. Finansowo budowę wspierały wszystkie stany, kaŜdy na swoje moŜliwości. Było to przedsięwzięcie jednoczące naród polski. Budowa trwała do listopada 1823 r. Jednak Komitetu nie rozwiązano, gdyŜ miał on opiekować się tym pomnikiem narodowym. Przetrwał on do dziś pod nazwą Komitetu Kopca Kościuszki i rzetelnie wywiązywał się z tego zadania przez prawie dwa wieki.
Edmund Wasilewski tak pisał o Kopcu: „Widzisz tam górę na górze, Jak czerni się uroczyście? Choć z Tatrów nadciągną burze, Ona trwać będzie wieczyście. Ona po wieków głębinie Święta - Nietknięta - przepłynie.". Kopiec jest otwarty codziennie od godziny 9 do zmierzchu. (dj)
KULTURA
OSTATNI HARNAŚ
D
nia 17.11.2005 roku, w Częstochowie zmarł Marek Perepeczko. W tej smutnej chwili chcieliśmy przypomnieć krótko biografię tego wspaniałego aktora i reŜysera. Znamy go przede wszystkim z roli Janosika oraz komendanta z sitcomu p.t.:„13 posterunek”. Jednak to nie wszystkie jego dokonania z dziedziny aktorstwa. Występował w wielu filmach i rolach teatralnych wybitnych polskich reŜyserów. Urodził się 3 kwietnia 1942 roku w Warszawie. Początkowo nie zamierzał być aktorem. W młodości uprawiał kulturystykę i jako młody człowiek planował studiować architekturę. Pasja aktorska skierowała go jednak do warszawskiej PWST. Ukończył ją w 1965 roku. Tam teŜ poznał swoją przyszłą małŜonkę Agnieszkę Fitkau (w kolejce, gdy składał papiery do PWST), z którą oŜenił się w 1966 r. Po jej wyjeździe do Australii postanowił ją odwiedzić i tak został w Australii przez długie cztery lata. W międzyczasie prowadził amatorskie kluby literacko-teatralne. Stworzył tam Tymczasowe Towarzystwo Miłośników Teatru im. Witkacego. Przez około 15 lat nie występował w Ŝadnym przedstawieniu teatralnym ani w filmie, mimo to jego rolami moŜna by obdzielić kilku całkiem niezłych aktorów. W tym artykule pozwolę sobie tylko wyszczególnić główne jego dokonania artystyczne. Na deskach teatru debiutował zaraz po studiach w „Ślubach Panieńskich” Aleksandra Fredry w reŜyserii Ryszarda Hanina. Grywał w stołecznym Teatrze Klasycznym oraz Teatrze Komedia. W latach 60-tych występował takŜe w Teatrze Telewizji. W kinie zadebiutował w roku 1965 w „Popiołach” w reŜyserii A. Wajdy. Występował teŜ w „ Weselu” (1972) i „Panu Tadeuszu” (1999) Wajdy. Grywał w filmach autorstwa takich sław jak Krzysztof Zanussi, Jerzy Hoffman, Janusz Zaorski czy Łukasz WylęŜałka. Największym jednak jego sukcesem był film i serial „Janosik” Jerzego Passendorfera (1973-1974). Podobną
sławę przyniósł mu wiele lat później serial „13 posterunek” Macieja Ślesickiego (1997-2000). W roku 1997 objął stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. ReŜyserował tam spektakl „Damy i huzary” Aleksandra Fredry (1998r.). Wcielił się teŜ w rolę Podkomorzego w „Panu Tadeuszu” w reŜ. Adama Hanuszkiewicza. Za rolę Wernyhory w „Weselu” w reŜ. Adama Hanuszkiewicza otrzymał „Złotą Maskę” w Katowicach. Jako dyrektor teatru częstochowskiego często współpracował z takimi reŜyserami jak Krystyna Janda („Na szkle malowane” Ernesta Brylla, 2000r.), Panieńskie” Aleksandra Fredry,2002r.), Janem Kobuszewskim („Dwie morgi utrapienia” Marka Rębacza, 2003r.). Marek Perepeczko rozpoczął teŜ w 2003 roku w współpracę z Teatrem Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku. W tym samym roku za rolę Mariana Kosili w przedstawieniu „Dwie morgi utrapienia” Marka Rębacza dostał „Srebrną Maskę”. Jednocześnie był on reŜyserem tego przedstawienia. W 2000 roku otrzymał nagrodę Prezydenta Częstochowy w dziedzinie kultury. Prywatnie lubił filmy Ingmara Bergmana, Andrzeja Wajdy, komedie Juliusza Machulskiego. Jego wzorem do naśladowania był Tadeusz Łomnicki, którym zetknął się na planie „Pana Wołodyjowskiego” i „ Potem nastąpi cisza”. Wolny czas spędzał często w ulubionej częstochowskiej kawiarni „Cansonni” przy ul. Dąbrowskiego. Uwielbiał słodycze, choć starał się dbać o linię. Był podobno znakomitym koneserem wina, zwłaszcza czerwonego. Znajomi wyraŜali się o nim ciepło i Ŝyczliwie. Był miłym inteligentnym człowiekiem, wspaniałym aktorem i dobrym reŜyserem. Jego role na pewno przez długi czas zostaną w naszej pamięci. Szkoda, Ŝe straciliśmy taki talent… (Raskolnikow)
Wybrana filmografia Dublerzy – 2003 Atrakcyjny pozna panią... – 2003 Pan Tadeusz – 1999 Sara – 1997 13 posterunek – (1997-2000) Janosik – (1973-1974) Wesele – 1972 Brzezina - 1970 Pan Wołodyjowski – 1969 Gniewko, syn rybaka – (1969-1970) Wilcze Echa – 1968
Wehikuł Czasu nr 05
21
HISTORIA INACZEJ
Historia ma zwyczaj zmieniać ludzi, którzy myślą, Ŝe ją zmieniają. Terry Pratchett Po pierwsze - uczyć się, po drugie - uczyć się i po trzecie - uczyć się. Lenin Nil esse creari.(Nic się z niczego nie rodzi.) Lukrecjusz
Pewien młody malarz skarŜył się Janowi Matejce: - Maluję obraz przez dwa dni, a potem muszę czekać dwa lata, Ŝeby go ktoś kupił. Matejko się uśmiechnął i powiedział: - Młody przyjacielu, nie trzeba się tak spieszyć. Jeśli będzie pan malować obraz dwa lata, to go pan sprzeda w ciągu dwóch dni. W 1882 roku Oscar Wilde po raz pierwszy przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Zapytany przez celnika co przewozi przez granicę, poeta odpowiedział: - Nic, oprócz mojego talentu.
22
Do Polski przyjechał BreŜniew. Na lotnisku wita go salwa honorowa. Gdzieś w tłumie gapiów jakaś babcia pyta się sąsiada: - Dlaczego tak strzelają? - BreŜniew przyjechał - A co, nie mogli go zabić za pierwszym razem?
Średniowiecze. Siedzi sobie głodny lew na pustyni, patrzy a tu wyprawa krzyŜowa idzie. Myśli sobie na widok rycerzy: "Cholewcia, znowu konserwy!"
W czasie zimnej wojny amerykanie wyszkolili szpiega i zrzucili go na Syberii. Szpieg trafił do chaty tubylca, który zaproponował mu nocleg. Na drugi dzień tubylec mówi: - Nu, ty gawarisz kak nasz, ty pijesz kak nasz, nu ale ty nie nasz! - paczemu ty tak dumajesz? - pyta skonsternowany Amerykanin. - a potomu, szto u nas cziornych niet!
W 1968 r., po słynnym wystawieniu „Dziadów”, delegacja polska bawiła w Moskwie. Chruszczow zwraca się do Gomułki: - Podobno u was w teatrze wystawiono antyradziecką sztukę? - No, tak, „Dziady” - z pokorą potwierdza Gomułka. - I coście zrobili ? - Zdjęliśmy sztukę. - Dobrze. A co z reŜyserem? - Został zwolniony z pracy. - Dobrze. A autor ? - Nie Ŝyje. - A toście chyba przesadzili...
Wehikuł Czasu nr 05
KALENDARIUM 1 XII 1830 – załoŜono Towarzystwo Patriotyczne. 2 XII 1804 – miała miejsce koronacja Napoleona i Józefiny. We Francji powstało Pierwsze Cesarstwo 2 XII 1956 – oddział Fidela Castro wylądował na Kubie. Rozpoczęła się rewolucja kubańska 3 XII 1967 – Christiaan Bernard przeprowadził pierwszą na świecie operację przeszczepu serca u człowieka 4 XII 1563 – zakończono obrady Soboru Trydenckiego 5 XII 1867 – urodził się Józef Piłsudski, marszałek Polski, mąŜ stanu, Naczelnik Państwa 5 XII 1953 – pułkownik Józef Światło poprosił o azyl w Berlinie Zachodnim 5 XII 1933 – zakończenie prohibicji w USA 5 XII 1925 – urodził się Władysław Reymont 6 XII 1971 – w Polsce pojawił się pierwszy kolorowy program telewizyjny 6 XII 1921 – Wielka Brytania podpisała z Irlandią traktat, który doprowadził do utworzenia Wolnego Państwa Irlandzkiego o statusie brytyjskiego dominium 7 XII 1989 – sejm ogłosił amnestię 7 XII 1941 – niespodziewany atak Japończyków na amerykańską bazę wojskową Pearl Harbor na Hawajach 7 XII 1972 – start Apollo 17, ostatniego w amerykańskim programie lotów na KsięŜyc o tej samej nazwie 8 XII 1991 – przywódcy Rosji, Białorusi i Ukrainy podpisali akt rozwiązujący ZSRR i powołujący Wspólnotę Niepodległych Państw 9 XII 1990 – w drugiej turze wyborów prezydenckich Lech Wałęsa wygrał ze Stanisławem Tymińskim 9 XII 1992 – amerykańscy marines wylądowali na plaŜach Somalii (operacja ONZ "Przywrócić nadzieję") 10 XII 1922 – w Krakowie powstała Akademia Górnicza (obecnie AGH) 12 XII 1981 – Rada Państwa podjęła uchwałę o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce 13 XII 1981 – wprowadzenie stanu wojennego w Polsce 13 XII 2003 – były dyktator Iraku Saddam Husajn został schwytany przez wojska amerykańskie 15 XII 1948 – utworzono PZPR 16 XII 1981 – doszło do pacyfikacji kopalni Wujek przez ZOMO i wojsko. 9 górników zostało zastrzelonych a 21 rannych 17 XII 1944 – Niemcy rozpoczęły kontruderzenie w Ardenach 18 XII 1865 – zniesienie niewolnictwa w USA 20 XII 1879 – Thomas Alva Edison zaprezentował Ŝarówkę 21 XII 1867 – cesarz Austrii przyjął konstytucję przekształcającą Cesarstwo w Monarchię AustroWęgierską i przyznającej Galicji ograniczoną autonomię 23 XII 1595 – zawarto unię brzeską 24 XII 1798 – urodził się Adam Mickiewicz, polski poeta, wieszcz narodowy 25 XII 800 – koronacja Karola Wielkiego na cesarza 26 XII 1898 – Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie odkryli rad 27 XII 1918 – wybuch powstania w Wielkopolsce 29 XII 1989 – sejm uchwala ustawę o zmianie Konstytucji PRL, w której zmieniono nazwę państwa na Rzeczpospolitą Polską 30 XII 1922 – utworzono ZSRR - Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich 31 XII 1944 – KRN powołał Rząd Tymczasowy 31 XII 1982 – zawieszono stan wojenny
zebrał i opracował (dj)
Potrzeba ci odwagi.. Do wszystkiego, co czynisz, potrzeba ci odwagi. Jakikolwiek kurs obierzesz, zawsze znajdzie się ktoś, kto ci powie, że idziesz w złym kierunku, Zawsze pojawi się pokusa myślenia, ze twoi krytycy mają rację. By nakreślić kurs działania i zrealizować go do końca, potrzeba ci odwagi żołnierza. Również czas pokoju posiada swe zwycięstwa, ale mogą ich zakosztować tylko ludzie odważni. Ralph Waldo Emerson