4 minute read

Badajcie gleby, polecamy – str

cZy rolnicy wiedZą, co Może iM dać współpraca Z oKręgową stacją cheMicZno-rolnicZą pieniądZe sypane w błoto

Dlaczego na naszej redakcji gusowski raport na temat zakwaszenia gleb zrobił tak piorunujące wrażenie. Rozmawiamy z Andrzejem Babulem, dyrektorem OSCR w Białymstoku.

Advertisement

podlaskie aGro: Zacznę smutno. Niestety, rolnicy rzadko korzystają z waszych usług, a część zachowuje się jakby nie miała pojęcia o ich istnieniu...

aNdrZej babul: Muszę się zgodzić. Wiedza na temat OSCR jest niewielka. Stacją w Białymstoku kieruję od pięciu lat. Odbyłem wiele spotkań w terenie i ze zdziwieniem odbierałem fakt, że niewielu rolników orientowało się w naszej ofercie. Nasi pracownicy skarżą się, że tylko co dziesiąty rolnik chce z nimi rozmawiać, a na poziomie powiatu staramy się odwiedzić każdą wieś. Sam taką wiedzę zdobyłem dopiero po latach praktyki, kiedy zauważyłem, że stosowanie nawozów mineralnych nie daje wymiernych efektów. Zacząłem dociekać dlaczego i uzmysłowiłem sobie rzeczy, które dziś są oczywiste. W dużo lepszej sytuacji są młodzi rolnicy, dobrze wyedukowani i głodni sukcesu. Ma to też uzasadnienie w niedalekiej przeszłości. Kiedyś, kiedy używano głównie nawozów naturalnych wytworzonych we własnym gospodarstwie, a więc stosowanych z umiarem, problem zakwaszenia użytków rolnych nie był tak dojmujący dla plonowania roślin. Potem weszły do użycia nawozy mineralne, a zwłaszcza azotowe, które w momencie, kiedy gleba miała stabilne parametry, dawały znakomite efekty. Taki rolnik szedł na pole i wyraźnie widział jak działają. Tyle że rosło, bo gleba miała korzystny odczyn. Po ograniczeniu stosowania nawozów naturalnych na rzecz mineralnych, taki stan rzeczy nie mógł trwać bez końca. Dziś nawóz naturalny mają tylko gospodarstwa ukierunkowane na produkcję zwierzęcą. Nawożenia naturalnego nie stosują głównie rolnicy „dwuzawodowi”, którzy dzielą pracę na roli z pracą w innym sektorze. Ci nawożą wyłącznie azotem, nie mając świadomości, że nie nawożą a zakwaszają glebę. Pierwiastek nie jest przez rośliny przyswajalny, bo odczyn to skutecznie uniemożliwia. Tracą pieniądze i nie wspierają upraw. W takim przypadku należy przebadać glebę i uregulować odczyn. I chciałbym z tą wiedza dotrzeć do wszystkich.

p.a.: W raporcie „Ochrona Środowiska 2020”, ogłoszonym pod koniec grudnia 2020 r. GUS podał: w skali kraju aż 69% terenów rolniczych wymaga wap-

nowania, na Podlasiu – 60-80% obszarów rolniczych uznanych zostało za silnie zakwaszone...

a.b.: By zrozumieć, jak istotny jest to problem i to dla nas wszystkich, nie tylko dla rolników, trzeba zrozumieć, jak wpływa to nie tylko na wyniki produkcji rolniczej, ale też na środowisko naturalne. Przez lata to właśnie sektor rolniczy oskarżany był o zatruwanie wód poprzez nadmierne nawożenie gleby związkami azotowymi, niewłaściwe przechowywanie nawozów naturalnych, nawożenie w nieodpowiedniej porze roku. Tymczasem główną przyczyną nie jest rolnik, bo on nic nowego nie zaczął robić. Zakwaszone gleby nie przyjmują nawozów – takie zaklęte koło.

Rozumienie tych kwestii nastąpił dopiero w ostatnich latach. Od kiedy szefuję Stacji, miałem okazję brać udział w ministerialnych naradach i za każdym razem powtarzałem, że należy niezwłocznie zainicjować powszechny program wapnowania, wapno w tym czasie sprzedawało się w bardzo małych ilościach. Znaliśmy te alarmistyczne statystyki, ale urzędnicy rozkładali ręce. Argumentowali, że UE nie zgodzi się na dotacje, gdyż taki program zostanie uznany za działania proprodukcyjne. Dopiero kiedy został użyty argument, że wapnowanie gleby będzie programem prośrodowiskowym, Unia zgodziła się na dotacje i od 2019 r. ruszył program- proszę zwrócić uwagę na oficjalną nazwę – „Ogólnopolski program regeneracji środowiskowej gleb poprzez ich wapnowanie”.

p.a.: Czym jeszcze zajmują się stacje?

a.b.: W podstawowym zleceniu, składanym nam przez rolnika, oprócz określenia pH gleby jest także określenie trzech makroskładników: fosforu, potasu i magnezu. To w zasadzie nierozerwalny element badania stopnia zakwaszenia gleby. Wyłącznie na potrzeby dotacji do wapnowania ministerstwo rolnictwa zgodziło się, by przeprowadzać w drodze wyjątku tylko badania odczynu. Badamy także zawartość mikroelementów w glebie. Zdajemy sobie sprawę, że to są dla rolników koszty. Nie robię, oszczędzam. Takie myślenie, to zaniedbanie a nie oszczędności. Badania są ważne przez cztery lata, ich koszt to 13 zł a próbka może obejmować obszar nawet czterech hektarów. Raptem to złotówka za hektar na rok. Szanowni państwo, to jaki to jest koszt? Badamy także nawozy mineralne, nawozy naturalne, ścieki, osady, badamy zawartość azotu mineralnego w glebie do głębokości nawet 90 cm. Oprócz tego kompleksowe doradztwo nawozowe, sporządzamy plany i opinie nawozowe, obligatoryjne dla większych gospodarstw, a dla mniejszych dobrowolne. Nasza działalność dotyczy wielu pól, wiedza o niej – już niekoniecznie.

p.a.: Zakwaszeniu sprzyja również presja antropogeniczna...

a.b.: To ważne spostrzeżenie. Ciekawym przypadkiem jest powiat sejneński. W całym województwie zakwaszonych jest ok. 60% powierzchni użytków rolnych, a w powiecie sejneńskim tylko 13%. Spowodowane jest to budową geologiczną tych rejonów, tam podglebie jest wapienne. Być może tu tkwi nasz problem z Unią w kwestii wapnowania. Na zachodzie Europy znaczna część użytków rolniczych ma podglebie wapienne. Tam zakwaszenie gleb nie występuje tak masowo. Gdyby rolnicy nie stosowali w takiej ilości nawozów mineralnych, gdyby specjalistyczne gospodarstwa hodowlane nie wywoziły takiej ilości gnojowicy na pole, problem zakwaszenia gleb byłby mniejszy. To nieunikniona konsekwencja intensyfikacji produkcji rolnej. I stąd też wynika konieczność stosowania dużej ilości nawozów wapniowych. Mam świadomość, że kwestią zaporową jest cena. Ich koszty generuje w znacznej mierze transport. W kopalni klient zapłaci za tonę 15 zł, a w naszym regionie już 115 zł.

Dziękuję za rozmowę

|Andrzej Babul, dyrektor Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej w Białymstoku

This article is from: