8 minute read
HODOWLA
|Obora wzniesiona w 2006 r. już za rządów „młodych”. Obecnie w doju jest ok. 50 szt., liczba optymalna do zarządzania bez elektroniki. Na mniejszym zdjęciu. Myślicie że to tylko stanowiska, otóż jest to także... analogowy komputer z najpotrzebniejszymi danymi.
Advertisement
z wizytą w gospodarstwie mlecznym justyny i andrzeja kiełsów w pietkowie mlekiem i mięsem płynące
Determinacja, ciężka codzienna praca i nauka coraz to nowych aspektów profesji. Prowadzi ich także duma i satysfakcja z pracy swojej i najbliższych. To chleb powszedni wielu hodowców bydła mlecznego. Ale mówienie o tym z uśmiechem i zaangażowaniem, tak jak mówi się o życiowej pasji – nie jest zbyt częste. Cieszymy się, gdy spotykamy takich ludzi. Oto i oni: Justyna i Andrzej Kiełsa – gospodarze ze wsi Pietkowo, gm. Poświętne.
Na początku tradycyjnie podsumowaliśmy zimę. Trochę obśmialiśmy stan regionalnych dróg, na których zima wywarła – tu mam nadzieję, że się mylę – niezatarte wrażenie. Później jednak spoważnieliśmy. Śnieg to bardzo dobra wiadomość po dwóch latach suchych wiosen, nie tylko w kontekście kondycji rzepaku i oziminy, ale również wysiewu kukurydzy. Przypomniałem, że jesień też była w sumie mokra. Jednak „nasz” gospodarz sceptycznie pokiwał głową. – Jesienią nie wszędzie padało – mówi Andrzej Kiełsa. – Może trudno w to uwierzyć, ale jak orałem w styczniu, przed „ofensywą zimową”, było sucho. Ten śnieg, naprawdę, wyciągnął wielu z nas z poważnych kłopotów.
Ale od początku.
Rodzice pana Andrzeja, Marianna i Piotr, przekazali synowi gospodarstwo w 2001 r., zaraz jak „wyszedł” z wojska. Dla wielu decyzja młodego chłopaka, który w dodatku już trochę liznął miasta (i cóż z tego, że „we woju”), nie była aż tak jednoznaczna. Ale dla Andrzeja Kiełsy i jego żony Justyny, innej drogi nie było. Jak sam mówi, pracę przy krowach mlecznych trzeba kochać, inaczej idzie się do pracy jak do więzienia. I on, i jego żona mieli i mają nadal świadomość z czym to się wiąże. Z codzienną ciężką pracą, bez urlopów, bez dni wolnych. Wszystko podporządkowane hodowli. A Andrzej tę pracę kocha. A gospodarka odwdzięcza mu się z nawiązką. Ma wspaniałą rodzinę, dwóch synów – Przemka i Bartłomieja – 15 i 12 lat oraz rodziców, którzy nadal służą radą i pomocą. Ma w końcu pomysł na rozwój, bynajmniej nie tak oczywisty. Od „zawsze” hodowali krowy mleczne, choć na początku były także dwie-trzy maciory w chlewie. Jednak to właśnie trzoda chlewna padła, jako pierwsza, ofiarą zmian. Młodzi małżonkowie ostro zabrali się za rozbudowę stada mlecznego.
– Nie ukrywam, że do hodowli była mlecznego coś mnie ciągnęło, do trzody już niekoniecznie – uśmiecha się pan Andrzej.
Zaczynali gospodarzyć na 19 ha, przepisanych przez rodziców. Dziś gospodarstwo mleczne w Pietkowie to już 40 ha własnych gruntów. Oczywiście nie wszystko na raz i nie wszystko od razu. Stopniowo i ze z góry ustalonym planem. Bez pośpiechu, ale konsekwentnie.
Struktura zasiewów podporządkowana jest hodowli krów. I jest to pszenica, pszenżyto, jęczmień jary, mieszanka zbożowa i, oczywiście, kukurydza na kiszonkę. W tamtym roku obsiali nią 13 ha. Czy to wystarcza? – Jak najbardziej – lekki uśmiech. – Mogę dodać, że trzy tygodnie temu zacząłem pryzmę z tamtego sezonu. I w zasadzie tak jest co roku. Niedawno sprzedaliśmy 45 t zbóż.
Na szczęście mamy zapas i zboża i kukurydzy. Podobnie jak i trawy. Nawet biorąc pod uwagę ostatnie lata suszy, to spaliśmy spokojnie. Ale gdyby susza przeciągnęła się i na ten rok…
Zapasy pozwalają planować hodowlę z większym marginesem błędu. W zeszłym roku wielu hodowców zmuszonych było kupować paszę. A jak wiadomo, jest popyt to i ceny nie stoją w miejscu.
A to wszystko służy utrzymaniu stada krów mlecznych. Obora została wzniesiona w 2006 r. Obecnie w doju jest 49 szt., a w sumie stado liczy ok. 80 zwierząt. Hodowla prowadzona jest w systemie uwięziowym. Krowy utrzymywane są na rusztach stalowych, a legowiska wysłane są gumowymi matami. Opiekę weterynaryjną sprawuje (ten świat jest naprawdę mały – uśmiech) lek. wet. Michał Kamiński. Dla mniej uważnych czytelników wyjaśnię, że to nasz autor „tekstów weterynaryjnych”. Udój odbywa się na dojarce przewodowej na osiem aparatów. Dostarczyła go, lata temu, firma Gama z Wysokiego Mazowieckiego. Dziś po przekształceniach, to liczący się producent sprzętu rolniczego, działający pod marką Euromilk. – System uwięziowy zapewnia indywidualne traktowanie każdej sztuki – podkreśla Andrzej Kiełsa. – Do 50 szt. hodowca jest w stanie monitorować stado bez uciekania się do pomocy elektroniki. I nie będę udawał, że każdą sztukę mamy w głowie w każdym szczególe. Istotne parametry i niezbędne informacje zapisujemy na stanowiskach kredą. Znajdują się tam m.in. wskazówki żywieniowca, wyniki z Federacji. Oczywiście po kilku dniach notatki są już zbędne, ale jako dodatkowa „ściągawka” na pierwsze doby, to pomysł nie do przecenienia. Rozwiązania najprostsze okazują się także i najskuteczniejsze.
A wyniki mówią same za siebie. W zeszłym roku krowy dawały średnio od sztuki 8.900 kg mleka o parametrach: tłuszcz 4,37% i białko 3,67%. Cała produkcja trafia do Mlekovity. A bonusy za parametry są. – Do Mlekovity „przeszliśmy” w 2010 r. – mówią małżonkowie. – 15 stycznia obchodziliśmy 11 rocznicę naszej współpracy z mleczarnią z Wysokiego Mazowieckiego.
W gospodarstwie rodzinnym sprzęt liczy się podwójnie. – Kilka miesięcy po objęciu gospodarstwa dokupiliśmy, do towarzystwa staremu Ursusowi 3512, nowy ciągnik Pronar 82A, czyli sprzedawany pod marką firmy z Narwi, solidny sprzęt marki Belarus – mówi Andrzej Kiełsa. – Później dołączyły dwa Zetory.
W gospodarstwie nie zabrakło nowej prasy rolującej Mascar, podnośnika do bel, owijarki stacjonarnej i paszowozu. Wszystko co niezbędne w nowoczesnej hodowli bydła mlecznego.
I jak bumerang wrócił temat zimy. Na nasze pytanie o plany na najbliższą przyszłość, gospodarz tylko się uśmiechnął. – Tak od dziesięciu lat przymierzaliśmy się do tematu budowy hali – zdradza pomysł. – Tego jedynie nam brakowało.
|Cieliczki z domieszką krwi szkockich angusów. Na razie to poboczny profil gospodarstwa, ale w przyszłości, kto wie...
|Hala z oferty Hale Sokoły. Trudno o lepszy przykład inwestycji trafionej w czas, a przy okazji to praktyczna realizacja marzeń młodych gospodarzy. I na pewno nie ostatnia.
C.D. NA STR. 24
Wykonawcą projektu jest firma Hale Sokoły. Obiekt o powierzchni 40x12 m ma ściany betonowe o wysokości 1,70 m. Wykonała je firma Andrzeja Miłowickiego z Suraża. Cała reszta to dzieło pracowników firmy z Sokół. – Halę odebraliśmy we wrześniu ub.r., a powstała głównie z myślą o magazynowaniu zboża – mówi Andrzej Kiełsa. – Jak na razie to magazyn nawozów i garaż. To muszę podkreślić, w tym roku nowa hala po prostu nas uratowała. Biorąc pod uwagę skalę opadów boję się myśleć, co by się teraz działo z maszynami stojącymi „pod chmurką”, które dwa miesiące spędziłyby pod śniegiem. Zboża w zeszłym roku było tak dużo, że wypełniliśmy plonem dwie stodoły. Na coraz droższe maszyny nie byłoby miejsca. Z inwestycją wstrzeliliśmy się idealnie.
Hala została wzniesiona w tempie niemal olimpijskim. Prace ziemne rozpoczęły się pod koniec lipca.
– Koparka z firmy Miłowickiego (na marginesie – w kabinie siedział syn właściciela) przyjechała, pokopała chwilę i operator oświadczył, że… jutro wylewają ławy fundamentowe, uznaliśmy to za żart, tymczasem na drugi dzień wpadło po południu 16 „chłopa”, uzbroili wykopy i wylali fundamenty i posadzkę – śmiejemy się wszyscy.
Ale to najlepsza ocena profesjonalizmu wykonawców.
Ostatni rok, naznaczony kryzysem uświadomił gospodarzom z Pietkowa, że warto rozwijać i inne kierunki produkcji, nie rezygnując z mleka. – W ostatnich latach eksperymentujemy z odchowem jałówek mięsnych i nie wykluczamy, że najbliższa przyszłość gospodarstwa będzie upływała pod znakiem chowu bydła mięsnego, nie chcemy uzależniać się wyłącznie od mleka – podkreśla Justyna Kiełsa. – W zeszłym roku, mniej więcej o tej porze, jeszcze w dobrej cenie sprzedaliśmy kilka sztuk, choć zrobiliśmy to w ostatniej chwili, przed znacznymi obniżkami ceny wołowiny.
Produkcja mięsna nie kłóci się z zasadniczym profilem działalności gospodarstwa. Jałówki na opas pochodzą z własnego stada. Krowy mleczne kryte są nasieniem byków odmian mięsnych, rasy aberdeen angus. Jak podkreślają gospodarze, to rasa spokojna i opanowana, zarówno w stosunku do ludzi, jak i między sobą, co wśród odmian mięsnych regułą wcale nie jest. Krowy nie mają większych problemów z wycieleniami, same cielęta są silne i zdrowe, co udowodniły w tym roku. W doskonałej kondycji przetrwały wysokie mrozy. – Za to są agresywne do jedzenia – podkreśla pan Andrzej.
Kwitujemy to śmiechem.
Z tą częścią hodowli wiąże się anegdota, a właściwie ciekawostka zootechniczna. Ze zbytem byczków z domieszką krwi angus nie było problemów. Z jałówkami już tak. W hodowlach ukierunkowanych na odchów byczków, pojawienie się jałówek wywoływało agresję pozostałych zwierząt. Tak więc jałowice zostały w domu.
Oczywiście odchów bydła mięsnego niesie ze sobą inne wymogi niż utrzymywanie bydła mlecznego. To inny dobór pasz i suplementów. W gospodarstwie potomkowie szlachetnej szkockiej rasy jedzą soję, rzepak, witaminy przeznaczone dla bydła mięsnego. Ale różnic nie jest wiele, a spokój ekonomiczny pewniejszy.
|Dobrze liczyć na siebie i dobrze mieć zapasy, zwłaszcza teraz. | Pierwszy „własny” ciągnik, kupiony w Pronarze. Dziś to jeden z kilku pracujących w gospodarstwie.
TeksT i foT. ArTur GolAk
krus informuje
Wiosenna korekta
70% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia tj. 3.820 zł 60 gr i 130% tego wynagrodzenia, tj. 7.095 zł 40 gr – to wysokości przychodu, wpływające na zmniejszenie lub zawieszenie emerytur i rent. Zmiany obowiązują od 1 marca.
Podstawą prawną, wprowadzającą je w życie są komunikaty Prezesa GUS: z 9 lutego 2021 r. w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w IV kwartale 2020 r. i z 15 lutego 2021 r. w sprawie kwot przychodu odpowiadających 70% i 130% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia ogłoszonego za IV kwartał 2020 r. stosowanych przy zmniejszaniu albo zawieszaniu emerytur i rent.
Wraca rehabilitacja
Centra Rehabilitacji Rolników KRUS wznawiają rehabilitację leczniczą. Pierwsze turnusy rozpoczną się 18 marca br.
Warunkiem rozpoczęcia rehabilitacji leczniczej jest negatywny wynik testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, wykonany nie wcześniej niż cztery dni przed terminem rozpoczęcia turnusu rehabilitacyjnego. Test jest bezpłatny. Podstawą wykonania testu będzie skierowanie, wystawione na rehabilitację leczniczą w Centrum Rehabilitacji Rolników KRUS. Termin i godzinę badania ustala pacjent kontaktując się bezpośrednio z punktem pobrań. Należy zabrać ze sobą dokument tożsamości.
Lista placówek wykonujących testy: https://pacjent.gov.pl