5 minute read

Q HODOWLA Q Z wizytą u Mistrzów podlaskiej AgroLigi 2022 str

|Dojarnia to wspaniałe rozwiązanie, jak mówią właściciele. Dostosowuje się do różnych sytuacji. – Gdy np. jedna krowa doi się dłużej niż inne– tłumaczy pan Janusz – To jest ona zamykana przy pomocy bramki. Zostaje na karuzeli i robi jeszcze jedno kółko, aby nie zatrzymywać dojarni i nie tracić czasu.

Z wizytą u Mistrzów AgroLigi 2022 woj. podlaskiego

Advertisement

Najfajniejsze są piątki

Co roku odwiedzamy Mistrzów AgroLigi i w tym roku nie będzie inaczej. Zapraszamy na relację z rozmowy z Beatą i Januszem Karwowskimi z miejscowości Kosaki, gm. Piątnica. Cieszą się, że to ich gospodarstwo zostało wyróżnione w konkursie AgroLigi 2022 r.

Specjalizują się w hodowli bydła mlecznego, a rozwiązania, które stosują w gospodarstwie są ciekawe i godne pokazania. Jako pierwsi w Polsce zainstalowali karuzelę udojową irlandzkiej firmy Dairymaster. Na początku obawiali się o serwis. Jednak ich niepokój szybko został rozwiany. Poznali Zdzisława Mieczkowskiego, montera i przedstawiciela na woj. podlaskie, który okazał się być sumiennym i niezawodnym specjalistą.

Jednocześnie na karuzeli można doić 36 sztuk. Dojarnię obsługują w ich gospodarstwie dwie osoby. Oprowadzając mnie po oborze, podczas prezentacji, zachwalali obsługę karuzeli. Część jej podłogi jest ruchoma, a wysokość można dostosować do potrzeb dojarza, aby było mu jak wygodniej. Gdy zaczyna się udój, brama na hali zostaje podniesiona, a zwierzęta słysząc sygnał dźwiękowy wstają i idą w kierunku poczekalni. Na karuzeli dostają one paszę, dlatego chętnie na nią wchodzą. Brama jest ruchoma i przesuwa się w kierunku karuzeli, gdy liczba krów w poczekalni się zmniejsza. Na jej spodzie znajduje się guma, która czyści podłogę, zagarniając wszystkie nieczystości w ruszta. Jedna osoba wyciera wymiona, a druga podłącza aparaty. Po zakończeniu doju, odpinają się one automatycznie. Gospodarze cieszą się z dokonanego wyboru.

Niedługo planują wyposażyć wszystkie krowy w respondery mierzące parametry, które potrzebne są do wykrywania rui. System ten również oferuje firma Dairymaster. Informacje o najlepszym czasie na inseminację będą przekazywane na telefon. Jest to ważna inwestycja według właścicieli. – Rozród i żywienie to dwie najważniejsze rzeczy przy bydle mlecznym. Jak krowa nie ma cielaka to nie ma mleka – tłumaczy w prosty sposób pan Janusz. – Ja widzę takie rzeczy rano jak wchodzę do obory. Jednak nie zawsze mogę tam być, a pracownicy nie zawsze zauważą inne zachowanie krowy.

Oprócz hodowli krów uprawiają oni również ok. 80 ha własnych gruntów i dzierżawią jeszcze 160 ha. Sieją głównie zboża, kukurydzę, trawy i lucernę. Przede wszystkim na własne potrzeby. – W ostatnich latach zaczęliśmy sprzedawać zboże – opowiada pan Janusz. – Mamy po prostu nadwyżkę. Możemy sobie teraz na to pozwolić. Trzy lata temu mieliśmy za mało gruntów. Kupowaliśmy gotowe pasze.

Teraz dokupują tylko białkowe dodatki jak soja czy rzepak. Z kukurydzy robią kiszonkę, a część przeznaczają na ziarno. Ponadto,

|Wydajność stada to ok. 10,5 tys. a parametry mleka to tłuszcz 4,0% i białko 3,6%. Nowa obora ma wymiary 65 X 24 m plus dojarnia 18 X 32 m. W planach mają, aby jeszcze ją przedłużyć. Dałoby to krowom więcej miejsca. Jałownik wraz z cielętnikiem jest na głębokiej ściółce.

|Dój odbywa się dwa razy dziennie. Każdy trwa ok. godziny. Do tego dochodzi dodatkowa godzina na przygotowania i posprzątanie. A cztery lata temu, gospodarze zainwestowali w robota zgarniającego paszę. Ma on ustalone godziny pracy, również w nocy. Chwalą oni sobie takie rozwiązanie.

C.D. ZE STR. 16

od kiedy gospodarstwo się powiększyło, ziarno kukurydzy również idzie na sprzedaż.

Mają oni trójkę dzieci. Najstarszą, 23 letnią córkę Izabellę, 17 letniego syna Huberta i Michała 22 lat. To głównie starszy syn państwa Karwowskich zajmuje się obecnie uprawą ziemi. Cieszą się, że interesuje się on rolnictwem i pracą w gospodarstwie. Kierunek studiów też wybrał rolniczy w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Przed nim ostatni rok.

A jak zaczęła się ich przygoda z hodowlą krów?

Pan Janusz pamięta czasy dojenia krów jeszcze u swojego dziadka. Jego rodzina przeszła przez wszystkie etapy dojenia, oprócz robota. Najpierw doili ręcznie, później zainstalowali z bratem dojarkę bańkową. A w 2000 r. przejął on gospodarstwo po rodzicach. Od sąsiadów wydzierżawił oborę na ok. 16 krów. I tak zaczął gospodarować na swoim. Kolejna była dojarka przewodowa. A ostatnia przed karuzelą, była rybia oś 2X6. Pierwszą oborę zbudowali w 2003 r. na 60 krów. Następnie w 2009 r. zdecydowali się ją jeszcze rozbudować. Kolejnym krokiem było dobudowanie dojarni. 30 września 2020 r. był pierwszy udój. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z unowocześnień jakie dokonaliśmy – mówią małżonkowie.

Hodowla krów mlecznych jest tradycją rodzinną. Jednak to przede wszystkim teść „zaraził” go pomysłem, by zająć się tym na większą skalę. Żona – pani Beata, pochodzi z tej samej miejscowości i od kiedy pamięta, też miała styczność z hodowlą. – Kiedyś pojechaliśmy z teściem kupić dwie jałówki – zaczyna opowieść pan Janusz. – Trafiliśmy na człowieka, który akurat likwidował stado. Wróciłem do domu z 15 sztukami. Gdyby wtedy nam tylu nie sprzedał, kto wie, może nie hodowalibyśmy dzisiaj krów. Teraz mają ok. 180 szt. krów dojnych, a razem z zasuszonymi jest 200.

Na razie nie planują powiększyć stada. Obora i rozwiązania zastosowane w gospodarstwie sprawiają, że wszystko ze sobą współgra, a rolnicy znajdują również czas dla siebie. Lubią bowiem spotkać się z przyjaciółmi, wyjechać na wspólne wakacje. – Chociaż ja najbardziej lubię spędzać czas w domu na spokojnie – mówi pan Janusz. – Lubię piątki, wtedy cichną telefony i wszystko zwalnia. Za to nie przepadam za poniedziałkami – dodaje z uśmiechem.

Oboje są zadowoleni z takiego obrotu losu. Z czasem wciągnęli się w styl życia hodowców krów. Jedyną rzeczą, na którą narzekają to to, że czas za szybko płynie. Ale z tym problemem zmierza się każdy z nas. Jedyne co możemy zrobić, to jak najlepiej go wykorzystać. I państwu Karwowskim na pewno się to udaje. Gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.

tekst i zdjęcia: agNieszka tokajuk

This article is from: