W NUMERZE: Jelnia 1941 Linia Gustawa 3 września, pod groźbą okrąże nia, siły niemieckie zaczęły wycofywać się z wysuniętej pozy cji, utrzymując opór na flankach. Po tygodniu ciężkich walk Hitler zezwolił dowódcy GA „Środek” feldmarszałkowi Fedorowi von Bockowi na ewakuację przy czółka Jelnia… Do budowy tej linii na osobisty rozkaz Hitlera ściągnięto z Niemiec i z okupowanej Europy najlepszych inżynierów, bataliony saperów i tysiące robotników z Organizacji Todta. Na Rapido postawiono tamę, która zalała dolinę tej rzeki na wiele kilometrów… ISSN 2450-2480 Index 407739 5/2022www.zbiam.pl Wrzesień-Październik cena 23,50 (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480Łamać i przezwyciężać!
2450-2480
Nakład: 14,5 tys. egz.
Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl
Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy
Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor Wydawca
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl
Biuro
Ul. Bagatela 10/17 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl
Prenumerata
realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59
– czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2022 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
spis treści
I
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Początek końca Blitzkriegu
LOTNICZA
Marek J. Murawski
Ju 88: niszczyciele i myśliwce nocne (2)
BITWY I KAMPANIE
Tomasz Szlagor Przełamanie Linii Gustawa, 1943-1944 (1)
MONOGRAFIA PANCERNA
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński M1 Abrams: służba i zastosowanie bojowe 1981-1991 (3)
HISTORIA
Tymoteusz Pawłowski
wojnie światowej
MOTORYZACJA
Jędrzej Korbal Ciągniki artyleryjskie PZInż. 342, 343
BROŃ PANCERNA
Jędrzej Korbal Łamać i przezwyciężać!
INDEX 407739 ISSN
Na okładce: czołg 7TP (dwuwieżowy). Rys. Arkadiusz Wróbel
www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria 3
50
80
84
34
Jelnia 1941.
4 BITWY
KAMPANIE
Polska w II
64
Junkers
18 MONOGRAFIA
Vol. VIII, nr 5 (41) Wrzesień-Październik 2022; Nr 5 W NUMERZE: cji, utrzymując opór na flankach. Europy najlepszych inżynierów, Na Rapido postawiono tamę,5/2022 5/2022www.zbiam.pl cena 23,50 (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480Łamać i przezwyciężać!
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Jelnia 1941 Początek końca Blitzkriegu
Bitwa pod Jelnią stoczona we wrześniu 1941 r. była pierwszą udaną kontrofensywą ZSRR w czasie woj ny niemiecko-radzieckiej rozpoczętej 22 czerwca 1941 r. To był moment, kiedy w związku z odejściem czę ści sił do operacji kijowskiej, Rosjanie zdołali powstrzymać Niemców przeciwnatarciem i opóźnić ich marsz na Mos kwę do momentu, kiedy stał się on już niemożliwy ze względu na zimę.
1939 r. 19. DP podzielono na trzy dywizje, for mując na jej bazie 120. DP i 149. DP. To, co zo stało z 19. DP, do lata 1941 r. nie udało się uzupełnić i w pełni rozwinąć do etatowych stanów. Dlatego też nie powiodła się próba
Jelnia
to miasto w Rosji w Obwodzie Smoleńskim, położone około 60 km na wschód – południowy wschód od Smoleńska. Co prawda nie leży na głównej szosie Mińsk – Orsza – Smoleńsk – Jarcewo – Wiaźma – Kubinka – Moskwa, ale położenie miasta powoduje, że może ono poważnie utrudnić dalsze natarcie na Moskwę. Jeszcze w czasie trwającej bitwy pod Smo leńskiem, 19 lipca 1941 r., niemiecka 10. Dy wizja Pancerna (DPanc), wchodząca wówczas w skład XXXXVI Korpusu Pancernego z 2. Gru py Pancernej generała pułkownika Heinza Guderiana, zajęła Jelnię (więcej na ten temat bitwy smoleńskiej można przeczytać w: „Woj sko i Technika Historia”, 4/2022). Przeciwdzia łanie radzieckiej 19. DP z 24. Armii było sto sunkowo słabe, bowiem miała ona zaledwie 65 proc. swoich stanów osobowych i nie mia ła pełnego stanu uzbrojenia ciężkiego. Tak się bowiem złożyło, że począwszy od końca
kontrataku 19. DP na Jelnię podjęta następ nego dnia, mimo wsparcia 20 czołgów T-26. Jelnia pozostała w rękach niemieckich.
Z Jelni wychodziły drogi w różnych kie runkach. Jedna z nich prowadziła przez Do rogobuż bezpośrednio do Wiaźmy, gdzie łączyła się ona z szosą Mińsk – Moskwa. Kolejna droga prowadziła przez Spas-Die
mieńsk w kierunku na wschód – południo wy-wschód, gdzie łączyła się w Cziplajewie z szosą Bobrujsk – Rosław – Obnińsk – Mos kwa. Na Moskwę z Jelni można więc było pójść dwoma różnymi trasami, bezpośrednio na wschód lub lekko od południa. W ówczes nym ZSRR nie zdarzało się to często, bowiem drogi magistralne były rzadkością, a i tak były to drogi pokryte żwirem lub żużlem. Pozo stałe drogi, których sieć też nie była za gęsta, były drogami polnymi, nie zawsze przejezd nymi dla samochodów, bowiem głównie po ruszały się tu wozy konne.
Radzieckie okopy między Smoleńskiem a Jelnią po tym, jak przetoczyła się przez nie niemiecka 2. Grupa Pancerna (Grupa Armii „Środek”).
4
dość, że ofensywa na Moskwę musiała zostać definitywnie zatrzymana (bo po bitwie pod Smoleńskiem zatrzymała się sama z siebie – siły niemieckie były już wyczerpane), to jesz cze niemieckie wojska pod Jelnią zostały dość poważnie osłabione. Teraz występu broniła wyłącznie 4. Armia, mając na południu osła bioną 2. Armię (część jej wojsk też poszła na południe), a na północy 9. Armię i dalej 3. Grupę Pancerną, które odpierały ataki Fron tu Zachodniego, na czele którego stał marsza łek Siemion Timoszenko, będący do 19 lipca Ludowym Komisarzem Obrony ZSRR, czyli mi nistrem obrony, do momentu kiedy funkcję tą osobiście objął Józef Stalin. Związek Radziecki podjął wszelkie możliwe działania by opóźnić marsz niemiecki na Moskwę choćby do zimo wych miesięcy, a zima miała być wykorzysta na do dalszej mobilizacji rezerw i szkolenia nowych wojsk. Rosjanie wiedzieli, że jeśli uda im się wygrać czas do zimy, oznacza to od sunięcie szturmu na Moskwę do wiosny, a do tego czasu ich obrona na kierunku stolicy miała być już bardzo silna.
Przygotowania do nowejofensywy pod Jelnią
Wraz z zakończeniem kontrataków 24. Ar mia Frontu Rezerwowego dowodzona przez gen. por. Konstantina I. Rakutina została zreorganizowana. Obecnie miała osiem dy wizji piechoty, spośród których 103. DZmot, 106. DZmot i 107. DZmot były formalnie zmo toryzowane. Jednak straty poniesione przez nie w środkach transportu i w czołgach spo wodowały, że w istocie były to zwykłe dywi zje piechoty. Pozostałe pięć to 19. DP, 100. DP, 120. DP oraz dwie nowe, 303. DP i 309. DP. Dwie ostatnie dywizje zostały sformowane w lipcu 1941 r. i w końcu sierpnia przydzielo no je do 24. Armii. Dla nich działania zaczep ne pod Jelnią miały być debiutem bojowym. W armii była też 102. Dywizja Pancerna, ale miała ona na stanie jedynie 20 czołgów. Ko
lejne 15 czołgów miała 103. DZmot w swo im 103. batalionie czołgów, czyli w całej 24. Armii było 35 czołgów.
Z kolei po południowej stronie występu Jel nia pozycję zajęła 43. Armia dowodzona przez gen. mjr. Dmitrija M. Sieliezniowa, który objął dowodzenie armią 22 sierpnia. Armia ta mia ła w swoim składzie 53. DP, 149. DP, 222. DP i 211. DP. Po zabraniu z armii 109. Dywizji Pan cernej, armia ta nie miała czołgów.
Jeśli chodzi o 24. Armię, to na północnym skrzydle występu rozlokowano 102. DPanc z jej 20 czołgami oraz 107. DZmot, bez żad nych czołgów, i z niewielką ilością pojazdów mechanicznych, a także 100. DP. Zgrupowa nie to wzmocniono 275. pułkiem artylerii korpuśnej, 508. pułkiem artylerii haubic, 544. pułkiem artylerii haubic wielkiej mocy, 573. pułkiem artylerii armat i 879. pułkiem artylerii przeciwpancernej. Tutaj na tym kie runku znajdowały się też elementy 20. Armii z Frontu Zachodniego, najdalej na północny zachód. Były to 129. DP i 229. DP.
Na czole występu pod Jelnią, czyli na wschód od miasta Jelnia i płynącej z pół nocy na południe rzeki Desna obronę zaj mował niemiecki XX Korpus Armijny, który teoretycznie składał się z czterech dywizji (15. DP, 78. DP, 268. DP i 292. DP), ale w istocie 78. Dywizja Piechoty luzowała przemęczoną i osłabioną dotychczasowymi walkami 15. DP. Ta ostatnia dywizja cofała się do miasteczka Batutino, ok. 25 km na zachód od Jelni, czyli de facto na tyły niemieckich wojsk.
78. DP zajęła pozycje na odcinku Uszako wo – Łukianowa. Tej drugiej wsi próżno dziś szukać na mapie, zniknęła w toku działań wojennych. Dziś byłyby to okolice dużej wsi Mitiszkowo. 292. DP zajęła obronę dokładnie na wschód od Jelni między wsiami Kleman tina – na wschód od Konoplinka. I znów tej pierwszej wsi już nie ma, ale są to okolice Mitiszkowa. 268. DP z kolei zajmowała pozy cje na południowy wschód od Jelni, między wsiami Korobiec a Sedleckij Poczinok, obie istnieją do dziś. I wreszcie na skrajnym lewym
Guderian w rozmowie z SS-Hauptscharführerem Fritzem Klingenbergiem z DZmot SS „Das Reich”; sierpień 1941 r. Wkrótce 2. GPanc zostanie skierowana na południe, co pozbawi niemieckie wojska pod Jelnią wsparcia pancernego. W dyspozycji dowódcy 4. Armii pozostanie jedynie 10. DPanc.
2. Grupa Pancerna w natarciu w rejonie na południowy wschód od Smoleńska; sierpień 1941 r.
8
2
Junkers Ju 88: niszczyciele i myśliwce nocne
Przełom czerwca i lipca 1941 r. w operacjach nad Anglią był udany dla I./NJG 2, którego piloci Ju 88 C zestrzelili 12 samolotów nieprzyjaciela bez strat własnych: Nad ranem 30 czerwca po jednym bombowcu Wellington zapisali na swoje konta Ofw. Jung oraz Fw. Helmut Arnold. W nocy z 4/5 lipca 1941 r. bombowiec Battle nad Morzem Północnym zestrzelił Ofw. Peter Laufs, jako swoje czwarte zwycięstwo powietrzne. Godzinę później Ofw. Heinz Strünning strącił samolot bombowy Wellington na północ od Bircham Newton. Następnej nocy Ofw. Wilhelm Beier dopisał do swojego konta dwa zwycięstwa powietrz ne odniesione w pobliżu wyspy Texel, gdzie najpierw zestrzelił bombowiec Hampden, a następnie Wellington.
mieckimi myśliwcami zaprzestano niemal całkowicie lotów treningowych i szkolenia załóg nocnych bombowców. Z drugiej strony załogi Fernnachtjagd również były narażone na długotrwały stres i fizyczne zmęczenie, co odnotował w swoim dzienniku lekarz jed nostki, Dr. Otto Möhlenbeck:
Ofw.
Beier nie próżnował również w nocy z 6/7 lipca 1941 r., gdy raz jeszcze uzyskał dwa zwycięstwa po wietrzne, tym razem zestrzelił dwa bom bowce Whitley. Tej samej nocy po jednym bombowcu Blenheim zestrzelili Fw. Heinrich Barth oraz Oblt. Paul Semrau. Następnej nocy, z 7/8 lipca, Fw. Hans Berschwinger za pisał na swoje konto bombowiec Whitley. O godzinie 3:01, 9 lipca, Oblt. Albert Schulz strącił bombowiec Hampden.
9 lipca 1941 r. Lt. Hans Hahn z 3./NJG 2 udekorowany został Krzyżem Rycerskim, co wspomina Dr. Otto Möhlenbeck:
Stał się tym sposobem pierwszym kawa lerem tego wysokiego odznaczenia w naszej jednostce. Hahn jest mistrzem nocnego ataku i mistrzem w rozwiązywaniu trudnych sytuacji, w których nieustannie się znajduje. Czterokrot nie leciał do domu na jednym silniku, ponieważ drugi miał awarię lub został uszkodzony w wal ce i za każdym razem doleciał. Oklaskiwaliśmy jego lotnicze umiejętności, ale nie zmieniało to faktu, że z jednym uszkodzonym silnikiem
powinien był zawsze lądować na brzuchu. Często zadawaliśmy sobie pytanie, jak długo mu to będzie jeszcze wychodzić. Pewnego razu zjawił się w Gilze-Rijen z połową pokrycia balo nu zaporowego okręconą wokół jego niepra cującego silnika. Zawiesiliśmy ją później, jako trofeum wojenne, na ścianie naszego kasyna. W czerwcu i jego dopadł kryzys. Ciśnienie wzro sło, serce strajkowało, a nerwy były jak postron ki. Posłałem go prosto do uzdrowiska Bad Ku dowa. Pod koniec lipca doszedł do siebie i mógł znowu latać bojowo.1
W nocy 9 lipca podczas lotu powrotnego znad Anglii przerwał pracę jeden z silników samolotu Ju 88 C-2, W.Nr. 0848, R4+MH. Po wysłaniu w eter sygnału alarmowego sa molot wpadł do morza w pobliżu brzegów Holandii, cała załoga zginęła.
Sukcesy odnoszone w tym czasie nad lot niskami RAF Bomber Command przez nie mieckie nocne myśliwce dalekiego zasięgu przyniosły również efekty psychologiczne, które silnie wpływały na przeciwnika. Na ca łym obszarze zagrożonym spotkaniem z nie
Długie, często siedmiogodzinne loty bojo we nie pozostawały bez śladu dla czynności fizycznych i kondycji psychicznej organizmu. Ponieważ ogrzewanie obejmuje tylko część ob szernej przestrzeni kabiny Junkersa członkowie załogi musieli nosić dodatkową odzież chro niącą przede wszystkim ręce, kolana i nogi. Kombinezonów z ogrzewaniem elektrycznym było zbyt mało. Największą trudność sprawia ło takie dobranie odzieży, aby zachować przez tak długi okres czasu równomierne ogrzewanie ciała w temperaturze zewnętrznej spadającej poniżej -10° C. Załogi bardzo ceniły sobie kom binezony podszyte futrem, natomiast nie lubia ne były grube, niezgrabne rękawice. Zamiast nich zakładano jedwabne rękawiczki, a na nie dodatkowo ubierano parę rękawic wełnianych. Na nogi ubierano dodatkowo grube wełniane skarpety łyżwiarskie. Ubranie uzupełniał gruby wełniany szal, nocni myśliwcy nosili je w kolo rach białym lub żółtym. Ta część naszej gar deroby postrzegana jest jeszcze dzisiaj, jako „paradny” dodatek, w rzeczywistości była jed nak przede wszystkim użyteczna. Po pierwsze chroniła szyję i kark przed zimnem, a po drugie służyła jako dodatkowy znak rozpoznawczy w przypadku, gdy któryś z nas zakosztował nieoczekiwanej kąpieli w morzu.
Bardzo istotnym było zapewnienie odpo wiedniego pożywienia na czas lotu. Do sty mulacji organizmu służyły pastylki Dextro -Energen i kawa z termosu. Jako danie główne
Marek J. Murawski
18
Przełamanie linii Gustawa 1943-1944
Forsowanie niemieckich fortyfikacji na południe od Rzymu trwało ponad pół roku i kosztowało każdą ze stron dziesiątki tysięcy żołnierzy. Ta batalia, znana przede wszystkim ze względu na walki o Monte Cassino, przeszła do historii obarczo na brzemieniem kontrowersji. Czy w ogóle był potrzebna?
Rankiem
1 października 1943 r., po kilku tygodniowej bitwie o przyczółek pod Salerno, alianci wkroczyli do Neapolu1 Niemcy oddali miasto w ramach sukcesyw nego cofania się na północ. Od czasu lądo wania aliantów we Włoszech mogli jedynie spowalniać postępy przeciwnika, co jednak czynili nad wyraz skutecznie. W ten sposób zyskiwali czas na budowę kolejnych linii obronnych. Teren na południe od Rzymu szczególnie sprzyjał działaniom defensyw nym. Tu Półwysep Apeniński jest najwęższy (ok. 150 km szerokości), a na zachodnim wy brzeżu góry sięgają aż do morza. Co gorsza dla aliantów, nadeszła jesień, co oznaczało rozmyte deszczem, nieprzejezdne drogi, dolna podstawa chmur zwykle za niska dla lotnictwa taktycznego oraz wezbrane rzeki, płynące prostopadle do osi natarcia.
Zadanie sforsowania tej bariery spoczy wało na barkach 15. Grupy Armii, którą do wodził gen. Harold Alexander (Brytyjczyk). Dwie armie pod jego komendą, ze względu
na uwarunkowania terenowe, ale również polityczne, prowadziły działania w dużej mierze niezależnie od siebie. Amerykańska 5. Armia gen. Marka Clarka podążała wzdłuż wybrzeża Morza Tyrreńskiego. Na prawo od niej, równolegle do wybrzeża Adriatyku i oddzielona grzbietem Apeninów, naciera ła 8. Armia gen. Bernarda Montgomery’ego. Generalnie, od czasu desantu pod Salerno, główny ciężar walk spoczywał na wojskach Clarka, ponieważ to one nacierały w kierunku doliny Liri, najkrótszej drogi wiodącej przez góry w stronę Rzymu. Przeciwnikiem alian tów w tej batalii była 10. Armia, którą dowo dził gen. Heinrich von Vietinghoff. Jesienią 1943 r. miał pod komendą dwa korpusy pan cerne: XIV i LXXVI KPanc.
Pierwsze dwie niemieckie rubieże obron ne na północ od Neapolu były jedynie pro wizoryczne. Linia Viktor biegła od ujścia rzeki Volturno (na zachodnim wybrzeżu) do ujścia Biferno pod Termoli (na wybrzeżu wschodnim). Około 20 km za nią, od Mon dragone (na zachodnim wybrzeżu) do San Salvo (na wybrzeżu wschodnim), rozciągała się Linia Barbara, na wybrzeżu Adriatyku op arta o bieg rzeki Trigno. Główne fortyfikacje zaczynały się ok. 25 km dalej. Linia Gustawa opierała się o rzeki Rapido, Gari i Garigliano na zachodnim wybrzeżu oraz rzekę Sangro na wybrzeżu wschodnim. Na zachodzie do datkowo wzmacniały ją dwie odnogi – Linia Bernhardta na przedpolach masywu Monte Cassino oraz Linia Hitlera na jego tyłach – ra zem tworząc tak zwaną Linię Zimową.
W obozie aliantów zwolennikami kon tynuowania kampanii włoskiej byli Brytyj
czycy, począwszy od Churchilla, który miał nadzieję, że w ten sposób odwlecze inwazję przez kanał La Manche, o powodzenie któ rej bardzo się obawiał. Po kapitulacji Włoch jesienią 1943 r. wkroczenie do Rzymu wyda wało się oczywistym, wręcz nieodzownym zwieńczeniem walk rozpoczętych latem tamtego roku desantem na Sycylię. Teraz jed nak wróciły wątpliwości – czy warto, mimo niesprzyjającej pory roku, szturmować po tężny pas fortyfikacji, wiążąc w tym celu siły całej grupy armii?
Alexander, ewidentnie naginając argu menty do zaistniałej sytuacji, stał na stanowi sku, że tak. Już nawet nie po to, by zdobyć Rzym (który tak naprawdę nie był aliantom do niczego potrzebny), ale rzekomo w celu odciążenia przyszłego „drugiego frontu” we Francji. On sam stwierdził: To oczywiste, że najbardziej efektywnym sposobem zmusze nia Niemców, by przerzucili posiłki do Włoch, jest niszczenie ich wojsk tu na miejscu. Z tego względu nasze taktyczne plany powinny kon centrować się na stwarzaniu takich sytuacji, w których nieprzyjacielskie formacje mogą zo stać unicestwione, a nie na zdobywaniu terenu. Dla wielonarodowej koalicji jego podwład nych ta perspektywa wojny na wyniszczenie nie wróżyła niczego dobrego.
„Większość na szczęście nie żyła” LXXVI KPanc, odpowiedzialny za obro nę wschodniej połowy półwyspu, czyli od grzbietu Apeninów do wybrzeża Adriaty ku, na początku października miał na stanie 1. DSpad, 26. DPanc i 29. DGPanc. Pierw sza z nich do tamtej pory prowadziła walki
Tomasz Szlagor 1 34
wojsk Clarka na tyle, że te Linię Bernhard ta osiągnęły dopiero w pierwszych dniach listopada, a więc zgodnie z niemieckim harmonogramem.
selring sprowadził trzy z nich – 94. i 305. DP dla XIV KPanc, 65. DP dla LXXVI KPanc – ma jąc nadzieję, że zastąpią w linii DPanc „Her mann Göring” oraz 15. i 29. DGPanc, z których
„Z nożem Kukri w zębach”
Wojska Clarka przełamały Linię Barbara sto sunkowo łatwo, ponieważ na wybrzeżu za chodnim (tyrreńskim) nie wymagało to prze kraczania rzeki. Na wybrzeżu wschodnim ten pas fortyfikacji opierał się jednak o rzekę Trigno. Generalnie, wybrzeże Adriatyku mia ło inną specyfikę terenu. Tu rzeki uchodzą do morza szerokimi, żwirowatymi korytami i gdy akurat nie były wezbrane po deszczu, można je było pokonać brodem. Najwięk szą przeszkodę terenową stanowiły skarpy na skraju rzecznych dolin. Te urwiska, ciągną ce się kilometrami równolegle do biegu rzeki, były na tyle strome, że czołgi mogły wspiąć się na nie tylko nielicznymi, krętymi drogami. Ponadto zapewniały widok na całą okolicę i znakomite pole ostrzału. Z tego względu Niemcy zwykle bronili się nie na linii samych rzek, które 8. Armia pokonywała stosunkowo łatwo, ale na owych graniach położonych kil ka kilometrów dalej na północ.
Dla aliantów te mozolne postępy były nader frustrujące. Zamiast pokonać przeciw nika w jednej, rozstrzygającej bitwie, toczyli potyczki z ariergardą. W tym czasie niemiec cy saperzy nie tylko systematycznie niszczyli wszystkie mosty, wiadukty, przepusty i tune le na drodze nieprzyjaciela, ale zaminowali podejścia do Linii Bernhardta.
Podporucznik Edward Sims z 504. pułku spadochronowego, który przejął dowodze nie kompanią H po tym, jak dwóch starszych rangą oficerów zostało rannych, wspomi nał: Najbardziej niebezpieczne były Skaczące Betty [niemieckie miny przeciwpiechotne typu S]. Aktywowane przez potykacz, wyska kiwały w powietrze i miotały szrapnele na wy sokości dolnej części ciała. Ja sam odpaliłem trzy. Pierwsza odbiła w bok, pod brzuch muła, którego rozerwała. Druga wybuchła w ziemi, gdy niosłem jednego z naszych rannych, ale nie wyskoczyła w górę. Trzecia wyskoczyła, ale nie wybuchła.
Przede wszystkim jednak Niemcy, z po mocą Organizacji Todt, miejscowych cywi lów i batalionów roboczych przysłanych z północy przez marionetkowy rząd Musso liniego, rozbudowali fortyfikacje. W istocie Li nia Bernhardta była szachownicą wzajemnie wspierających się pozycji, umożliwiających prowadzenie ognia krzyżowego i szybkie li kwidowanie wyłomów.
Odwodem 10. Armii Vietinghoffa była stacjonująca dalej na północ 14. Armia (z któ rą razem tworzyły Grupę Armii C). Ta druga składała się głównie ze słabych, nowo sfor mowanych dywizji piechoty, które Niemcy sprowadzili do Włoch, by pełniły tam rolę wojsk okupacyjnych. W październiku Kes
zamierzał utworzyć mobilny odwód. Kiedy jednak owe trzy dywizje piechoty przybyły na front, okazały się tak słabo wyszkolone i wyposażone, że udało się zluzować jedynie (w pierwszych dniach listopada) 29. DGPanc
Po tym, jak wojska Montgomery’ego sfor sowały Linię Viktor w połowie października, na Linię Barbara uderzyły dopiero pod ko niec miesiąca. Ich postępy były spowalniane przez problemy logistyczne. O ile Clark miał do dyspozycji port w Neapolu, zaopatrzenie dla 8. Armii było dowożone ciężarówkami z odległych portów w Bari i Tarencie. Ponad to na wybrzeżu Adriatyku znaczną część do stępnej infrastruktury transportowej zajęli Amerykanie, którzy wokół Foggii budowali bazy dla swoich bombowców strategicznych – samego miejsca w ładowniach statków po trzebowali tyle, co cała 8. Armia.
i częściowo DPanc „Hermann Göring”, która zostawiła na froncie grupę bojową. Z kolei 15. DGPanc tylko zrobiła miejsce na swojej prawej flance dla 94. DP, która ją miała zastą pić. Na północy Włoch, w składzie 14. Armii, zostały jeszcze 71., 162., 334. i 356. DP oraz rezerwowa 188. DG, a także dywizje będące dopiero w trakcie formowania: 278. i 362. DP, 4. DSpad i 16. DGPanc SS.
Na przełomie października i listopada, po wycofaniu 29. DGPanc do odwodu Kes selringa, LXXVI KPanc mógł wystawić do wal ki dwie dywizje pancerne (16. i większość 26. DPanc) oraz po jednej dywizji piechoty (65. DP) i spadochronowej (1. DSpad). Linia Barbary, którą w tym czasie bronił, biegła równolegle do Trigno, ale opierała się nie na samej rzece, tylko na grani San Salvo,
BITWY I KAMPANIE
Czołg Sherman z pułku pancernego 4th County of London Yeomanry forsuje Volturno; połowa października 1943 r.
Rozmiękłe od deszczu drogi, nieprzystosowane do tak wielkiego natężenia ruchu, szybko zmieniły się w lepką maź; rejon Monte Camino, listopad 1943 r.
36
M1 Abrams: służba i zastosowanie bojowe 1981-1991
Czołg M1 Abrams w momencie wdrożenia do służby nie był sam. W ostatniej dekadzie zimnej wojny do Wojsk Lądowych Stanów Zjednoczonych (US Army) wprowadzono wiele typów wysoce nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, który zwiększył możliwości operacyjne jedno stek w stopniu bardzo dużym, stwarzając nową jakość i dając możliwość działania w sposób jaki dotychczas tego nie robiono. M1 Abrams był zwiastunem kompleksowej transformacji nie tylko wyposażenia US Army, ale także funkcjonowania armii amerykańskiej na polu bitwy.
M1
Pierwsze
czołgi M60A3 skierowano do jednostek US Army w Niemczech w 1979 r., a już w lipcu 1981 r. pojawiły się w nich pierwsze M1 Abrams. Do 1983 r. oba typy opancerzonych wozów bojowych do starczano równolegle przewidując z czasem wymianę M60A3 na M1 Abrams, ale na razie jednostki pancerne miały dysponować sprzę tem nowo wyprodukowanym (M1 Abrams) oraz zmodernizowanym (M60A3). Zresztą początkowo, przez cztery kolejne lata, M1 Ab rams miały to samo uzbrojenie co M60A3
oraz system kierowania ogniem o porównywalnych możliwościach.
Równo rok później, w lipcu 1982 r., ame rykańskie jednostki w Republice Federal nej Niemiec (RFN) otrzymały pierwsze eg zemplarze wielozadaniowych śmigłowców transportowych UH-60A Black Hawk (wcześ niej do eksploatacji wprowadzono ciężkie śmigłowce transportowe CH-47D Chinook). Z kolei od sierpnia 1983 r. amerykańskie jednostki artylerii w RFN zaczęto wyposażać w wieloprowadnicowe artyleryjskie wyrzut
nie rakietowe M270 MLRS (odpalające 12 po cisków kal. 227 mm, z kasetowym ładunkiem bojowym o działaniu powierzchniowym), a we wrześniu 1983 r. gąsienicowe transpor tery opancerzone M113 zaczęto wymieniać na bojowe wozy piechoty M2 Bradley. M1 Ab rams i M2 Bradley to duet, który wspierany przez artylerię samobieżną (haubica M109 kal. 155 mm i haubica M110 kal. 203 mm) z ogniem korygowanym przez śmigłowce ob serwacji pola walki OH-58C stał się symbolem ostatniej dekady zimnej wojny.
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Abrams należący do 11. Rozpoznawczego Pułku Pancernego (11th Armored Cavalry
Regiment)
US Army stacjonującego w Fuldzie w RFN. W istocie była to brygada zmechanizowana dostosowana do prowadzenia działań opóźniających i rozpoznania głównych kierunków uderzeń przeciwnika. 3 50
Polska w czasie II wojny światowej
Niemiecka agresja na Polskę zamieniła się w wojnę świa tową 3 września 1939 r., gdy Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy. 17 września polskie władze, zagrożone dostaniem się w rosyjskie ręce, opuściły terytorium Rzeczypospolitej i udały się na wieloletnią tułaczkę, starając się odbudować Polskę.
wagi całości bez mała niemieckich sił zbroj nych, nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i od wieczne zasady moralności.
Marszałek Polski Edward Śmigły-Rydz został zmuszony do wyjazdu z kraju nie tyle nawet przez współpracowników, co przez obowiązek. Pomijając już jego odwagę fi zyczną – a wielokrotnie ryzykował swoje życie w poprzednich wojnach – warto zwró cić uwagę na odwagę moralną. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego wyjazd zo stanie przez nieżyczliwych wykorzystany do oskarżeń o tchórzostwo i małoduszność, ale jednak to uczynił.
Polskie
najwyższe władze cywilne i woj skowe przekroczyły granicę polsko-ru muńską późnym wieczorem 17 wrześ nia 1939 r. Nie można było czekać, bowiem od wschodu podchodziły wojska sowieckie. Gdyby prezydent, premier i wódz naczelny dostali się w ręce Rosjan, byłaby to kata strofa, która zakończyłaby się podpisaniem kapitulacji Rzeczypospolitej: albo po tortu rach zostałaby ona podpisana przez prezy denta i wodza naczelnego, albo – po prostu – ogłoszono by jej podpisanie, a przywódcy zostaliby zgładzeni.
Wbrew temu, co się często twierdzi, wła dze Rzeczpospolitej nie musiały wypowiadać wojny agresorowi (warto dodać, że wódz naczelny nie jest władzą, a jedynie jej narzę dziem). Prezydent Ignacy Mościcki wygłosił jednak dwa orędzia. W pierwszym z nich 1 września 1939 r. powiedział: Nocy dzisiej szej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego, co stwier dzam wobec Boga i Historii. W drugim 17 września stwierdził: Gdy armia nasza z bez przykładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga od pierwszego dnia wojny aż po dzień dzisiejszy, wytrzymując napór ogromnej prze
Rozważał co prawda udanie się z kara binem na poszukiwanie śmierci z niemie ckich rąk, ale Niemców nie było w pobliżu, a jedynie Rosjanie. Mógł również nie mieć szczęścia i zamiast śmierci znaleźć niewolę,
a ta miałaby opłakane skutki polityczne. Miał poza tym obowiązki: był wodzem naczelnym armii, która kontynuowała walkę. Przede wszystkim jednak był już kiedyś w podob nej sytuacji: w lipcu 1917 r. po tzw. kryzysie przysięgowym ruch legionowy został nie mal zniszczony, a wszyscy współpracownicy Józefa Piłsudskiego zostali internowani lub w inny sposób uwięzieni, na wolności pozo stał tylko on. Stanął wówczas na czele ogól nopolskiej konspiracji, przeformował Polską Organizację Wojskową w instytucję podobną do późniejszej Armii Krajowej i poprowadził ją do walki w listopadzie 1918 r. Walki tak skutecznej, że niemal bezkrwawej. Teraz za mierzał uczynić to samo.
Ani prezydentowi Mościckiemu, ani mar szałkowi Śmigłemu-Rydzowi nie było jednak pisane przewodzić państwu polskiemu w dal szych latach wojny. Francja – najważniejszy
Stawiacz min ORP Gryf – największy bojowy okręt Marynarki Wojennej II RP. Zbudowany za francuski kredyt był przykładem inwestycji Paryża w polskie bezpieczeństwo.
Tymoteusz Pawłowski
64
Jędrzej Korbal
Ciągniki PZInż. 342, 343
Przez wiele lat los polskich kołowych ciągników artyleryjskich PZInż. 342 i PZInż. 343 był przedmiotem spekulacji. Część zainteresowanych twierdziła, że poza jednostkowymi prototypami, podwozia nie zosta ły zabudowane, część zaś, że wraz z wybuchem wojny pojazdy zostały ewakuowane na wschód, gdzie mogły zostać zniszczone lub zdobyte przez Armię Czerwoną. W połowie 2022 r., częściowe rozwiązanie zagadki nade szło wraz z wcześniej nieznaną fotografią z niemieckiej szuflady…
jest przyspieszenie produkcji i zaopatrzenie oddziałów. Tutaj warto zaznaczyć, że w pre liminarzu budżetowym na 1940/41 r., a więc na okres od 1 kwietnia 1940 r. przewidziano ryczałty na konserwację samochodów tere nowych PZInż. 343. w dziale OPL. Niezwykle istotny w kontekście historii ko łowych ciągników typu 342 i 343 jest memo riał sporządzony na przełomie lutego i marca 1939 r. (brak dokładnej daty na dokumencie) dotyczący stanu prac nad modelami sprzętu motorowego objętego uchwałami KSUS oraz znajdującego się w próbach lub w trakcie produkcji serii próbnych. Załącznik do ww. opracowania stanowił „Album sprzętu mo delowego PZInż.” przygotowany w marcu. We wstępie dokumentu autorzy podkreślali,
że serie wozów wykonanych w 1939 r. miały na celu przygotowanie wytwórni, czyli Pań stwowych Zakładów Inżynierii, do normal nej produkcji seryjnej, której rozpoczęcie planowano w 1940 r. Zaznaczano również, że DowBrPanc. przy zaspokajaniu potrzeb motoryzowanych broni i służb na pierwszym miejscu stawia sprawę możliwej unifikacji ty pów sprzętu. Jest to zagadnienie wielkiej wagi z punktu widzenia kosztów produkcji i zaopa trzenia materiałowego, a dotyczy w równym stopniu sprzętu, który znajduje się na naszym rynku prywatnym.
28 stycznia 1939 r. DowBrPanc. wydało polecenie przystąpienia do zakupów sprzętu modelowego, a pierwszy spis materiału ujęto w piśmie „Zakup sprzętu samochodowego
Kontrowersje względem modelowego pojazdu 343 budziła jego wysoka sylwetka i przeciętne zdol ności terenowe. O ile pierwszy z problemów wydaje się przesadzony (armaty plot. 40 mm holowały porównywalne PF 621), o tyle drugi rozwiązać miały opony terenowe i dopracowana skrzynia biegów.
20czerwca
1939 r. II wiceminister spraw wojskowych i szef Admi nistracji Armii gen. bryg. Alek sander Litwinowicz w piśmie „Zaopatrzenie oddziałów w mat. z produkcji – ponaglenie” (L.dz. 2184/tjn.39) podkreślał konieczność przyspieszenia działań ujętych w temacie dokumentu. Materiał odbierany z zakładów wytwórczych miał być natychmiast przy dzielany do jednostek według istniejących rozdzielników. Szefów wszystkich służb za opatrujących, a więc także Kierownictwa Zaopatrzenia BrPanc., zobowiązano do oso bistej kontroli i przyspieszenia procesów produkcyjnych w ramach przyznanych bu dżetów. Pismo zakończone jest czytelną sugestią: Zaznaczam, że w obecnej sytuacji równomierne rozłożenie produkcji na cały rok budżetowy jest sprawą nieistotną. Niezbędnym
80
Łamać i przezwyciężać!
Rola jaką odgrywała w Wojsku Polskim lat 30. ubiegłego wieku broń pancerna sprowadzała się z nielicznymi tylko wyjątkami do działań rozpoznawczych, współpracy w pościgu za nieprzyjacielem lub rzadziej wsparcia obrony własnych jednostek czy lokalnych kontrnatarć. W miarę napływu nowego sprzętu bojowego do batalionów, dotychczasowy środek ciężkości względem zadań, zakresu i skali szkolenia ulegał przesunięciu. Uważane za pełnowartościowe wozy bojowe czołgi lekkie, szczególnie jednowieżowe 7TP, wymagały nowych, adekwatnych do swoich parametrów zadań. Przygotowanie istniejących i mających powstać w kolejnych latach nowych oddziałów pancernych do walki Dowództwo Broni Pancernych powierzyło powołanym do życia wiosną 1937 r. Grupom Pancernym. To w ich gestii pozostało również przeprowadzenie serii wymagających studiów doświadczalnych.
szturmowania wrogich pozycji. Większość uwagi poświęcono czołgom lekkim i ich współdziałaniu z piechotą. Przyjmowano, że polskiej DP w natarciu powinno przydzie lać się przynajmniej dwa bataliony czołgów lekkich na głównym kierunku oraz dodatko wy trzeci dla wykonania zadania drugorzęd nego. W przypadku pułku mowa była o jed nym batalionie. Aby osiągnąć ten stan należy się cofnąć do posiedzenia KSUS z 8-9 stycz nia 1937 r. i przyjętej tam uchwały, której efektem była rozbudowa broni pancernych. W ramach niej przewidziano sformowanie 8 batalionów czołgów lekkich pozostających w gestii Naczelnego Wodza. Każdy z batalio nów miał być przydzielany armiom w zależ ności od zadań i potrzeb, które były łatwe do przewidzenia.
Wtrakcie
przeprowadzonej w poło wie 1938 r. ponownej analizy stanu polskiej broni pancernej oraz zadań jakie przed nią stawiano sformułowano pod stawowe zadania, jakie realizować powinny czołgi w walce:
współdziałanie w natarciu z piecho tą. Przewidywano, że najczęściej gąsieni cowe wozy bojowe zostaną wykorzystane do wzmocnienia wysiłku piechoty w natarciach na określone punkty ciężkości frontu, gdzie nie przyjaciel bądź nie zdążył jeszcze przygotować odpowiedniej obrony lub wykryto jego słabość pozwalającą na uzyskanie przełamania;
obrona operacyjna, tj. wsparcie prze ciwnatarć własnych wielkich jednostek prze ciwko formacjom pancernym przeciwnika. Tutaj czołgi mogły bezpośrednio wspierać obronę lub starać się manewrem wyjść na skrzydło nieprzyjacielskiej jednostki pan cernej i zahamować jej ruch we współpracy z oddziałami zaporowymi itd.;
współpraca w manewrze operacyj nym prowadzonym przez własną kawalerię lub własne samodzielne jednostki pancerno -motorowe. Tutaj zasady działania były bardzo mgliste i uzależniane od konkretnej sytuacji.
W powyższych kalkulacjach nie uwzględ niano czołgów rozpoznawczych TK-3 i TKS oraz samochodów pancernych jako sprzę tu niewłaściwego do prowadzenia poważ niejszych akcji ofensywnych czy typowego
Równolegle w wojsku funkcjonować miały również mieszane bataliony czołgów, w składzie kompanii TK i kołowo-gąsienico wych czołgów pościgowych (tymczasowo lekkich) wchodzące w skład powstających
W drugiej połowie lat 30. rozpoczęto szerszą dyskusję o wykorzystaniu czołgów lekkich do wsparcia piechoty w natarciu. Praktyczne doświadczenie w tym zakresie było bardzo ograniczone.
Jędrzej Korbal
84
stanowisko podlega pełnej obserwacji strony nacierającej, a przesuwający się działon ulega najczęściej zniszczeniu.
Wniosek dotyczący czynnej obrony ppanc. był podobny jak w przypadku na cierających czołgów – jeśli występowało na danym terenie kilka jednostek tej samej broni posiadających wspólne zadanie nie zbędne było wyznaczenie jednego dowódcy odpowiedzialnego za całość prac organiza cyjnych. Swój udział w „pogromie nad Dere wienką” miała również artyleria lekka, która prowadziła od rana ostrzał wykrytych w do linie rzeczki czołgów.
O jej pracy wiemy niestety niewiele, choć pewną wskazówką jest poniższy fragment
kretnym przypadku wysnuć wniosek, że nie ostrzelanie ich ześrodkowanym ogniem byłoby karygodnym. (…) Opierając się na osobistym wrażeniu, wierzę głęboko, że przy takiej ilości artylerii (3 dyony) czerwoni nie byliby w sta nie przełamać pozycji. Pewne sukcesy mogli by oni mieć jedynie na pewnych odcinkach i to tylko dzięki akcji czołgów.
Wnioski z ćwiczenia 32a nie nastrajały po zytywnie, na co wpływ miało kilka czynników. Pierwszym z nich był teren wybrany przez pie chotę do obrony. Umocniła się ona na skraju dużej polany leśnej, z trzech stron odgro dzonej zwartym kompleksem leśnym, dają cym możliwość ukrycia i prowadzenia ognia flankowego na nacierające czołgi i piechotę.
nie mogło być mowy wobec zagrożeń jakie wynikały dla czołgów z pracy w terenie leś nym. Ostatecznie rola czołgów sprowadzała się do bezpośredniego wsparcia własnej pie choty. Generał Kozicki podsumowywał: Ćwiczenie doświadczalne Nr 32a, jak rów nież szereg dotychczasowych ćwiczeń, gdzie były używane większe ilości czołgów w ra mach ćwiczeń WJ nie pozwoliło Dowództwu Broni Pancernych na przeprowadzenie swoich własnych prób w pełnym zakresie, a wykaza ło przy tym niezbyt wielkie znaczenie czołgów w natarciu na przeciwnika przygotowanego do obrony. Wynika to stąd, że bataliony czoł gów są używane przez dowódców wielkich jed nostek lub kierowników ćwiczeń w warunkach
sprawozdania: W warunkach – jak na ćwi czeniu – czołgi poniosły bardzo znaczne stra ty. Straty w czołach byłyby już na przepra wie przez Derewienkę, gdyż artyleria miała przygotowane ognie zapobiegawcze właśnie w to miejsce, w którym czołgi się przeprawia ły. Straty byłby i na stanowisku wyjściowym, które było zbyt blisko głównej linii oporu. Gros strat poniosły czołgi od broni ppanc. w czasie natarcia, w szczególności kompania czołgów wspierająca baon prawoskrzydłowy. Nie mniej jednak przypuszczać należy, że część czołgów doszłaby do pozycji głównej nieprzyjaciela, by łyby to raczej czołgi pojedyncze.
W kwestionariuszu poświęconemu omó wieniu działań obronnych działanie artyle rii przeciw czołgom opisano w ten sposób: Marsz czołgów, częste zatrzymywanie się, wyruszenie w skupieniu, objeżdżanie nierów ności terenowych, moment przechodzenia przez piechotę oraz czas, w jakim czołgi były na przedpolu (10 minut) nakazywał w kon
Teren przed nią przecinała niewielka rzeczka płynąca na przednim skraju głównej pozycji obronnej. Podejście pod położone powyżej przeszkody wodnej pozycje obrońców było zabagnione i zalesione, co dodatkowo utrud niało natarcie czołgów. Według norm określonych ww. „Regula minem…” teren ten nie nadawał się do uży cia czołgów i skazywał je z góry na niepo wodzenie, mimo to ćwiczenie zrealizowano choć jego celem nie było ocena pracy w trud nych warunkach, a wypracowanie zasad współpracy broni. Obrońcy nie tylko wyko rzystali rzeźbę terenu ale cały skraj lasów obsadzili liczną bronią ppanc. oraz stanowi skami ckm wyznaczając rejony zapór ognio wych kryte ogniem nawet kilku ckm i armat równocześnie. Co więcej nawet osiągnięcie przez nacierające czołgi krawędzi lasu nie oznaczało sukcesu. Zadaniem dwóch grup czołgów było dalsze działanie – uderzenie na artylerię lub odwody nieprzyjaciela, o czym
niesprzyjających użyciu większych jednostek czołgów, przy tym na możność szczegółowego i wszechstronnego przeprowadzenia doświad czeń interesujących broń pancerną niewiele zwraca się uwagi.
Nie bez żalu gen. Kozicki zaznaczał, że i bez ćwiczeń doświadczalnych wiado mym było, że czołg co do zasady jest czu łym na warunki terenowe środkiem walki i nie może on wykazać wszystkich swoich dodatnich cech skierowany do działania w trudnym dla niego terenie. Załogi kon centrowały się nie na walce, a przebyciu określonej odległości i dotarciu do wyzna czonego punktu. Użycie czołgów lekkich, tak przecież rzadkich i cennych w WP, powinno się odbywać w masie i w sprzyjających wa runkach atmosferycznych oraz terenowych, gdyż tylko wtedy wozy bojowe przynieść mogły więcej niż spodziewane korzyści bo jowe. Jako nadal aktualny przykład podano natarcie pod Cambrai w 1917 r., gdzie akcja
BROŃ PANCERNA
Szereg powstałych w Wojsku Polskim w latach trzydziestych koncepcji sprzętowych oraz taktycznych, a dotyczących wykorzystania broni pancernej, ocenić należy dodatnio. Niestety, problemem okazała się ich rzeczywista realizacja.
91