4/2022
www.zbiam.pl
Lipiec-Sierpień cena 23,50 (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
Wojna nuklearna: czy możliwa?
Obst. Josef Kammhuber uznał taktykę Nachtjagdwaffe za zbyt pasywną i dającą małe efekty. W zamian zaproponował przeniesienie działań nocnych myśliwców nad Anglię, w rejon lotnisk i tras, którymi bombowce wracały z nalotów na Niemcy…
Kryzys kubański w 1962 r. pokazał, że Sowieci nie są gotowi do konfrontacji. ZSRS spełnił amerykańskie żądania, a odwrót z Kuby był jednym z najbardziej upokarzających wydarzeń zimnej wojny. Chruszczow zapłacił za to stanowiskiem…
Index 407739
Ju 88: niszczyciele i nocne myśliwce
ISSN 2450-2480
W NUMERZE:
Smoleńsk 1941
Vol. VIII, nr 4 (40) Lipiec-Sierpień 2022; Nr 4
4/2022
www.zbiam.pl
Lipiec-Sierpień cena 23,50 (VAT 8%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480
Wojna nuklearna: czy możliwa?
Obst. Josef Kammhuber uznał taktykę Nachtjagdwaffe za zbyt pasywną i dającą małe efekty. W zamian zaproponował przeniesienie działań nocnych myśliwców nad Anglię, w rejon lotnisk i tras, którymi bombowce wracały z nalotów na Niemcy…
Kryzys kubański w 1962 r. pokazał, że Sowieci nie są gotowi do konfrontacji. ZSRS spełnił amerykańskie żądania, a odwrót z Kuby był jednym z najbardziej upokarzających wydarzeń zimnej wojny. Chruszczow zapłacił za to stanowiskiem…
Index 407739
Ju 88: niszczyciele i nocne myśliwce
ISSN 2450-2480
1 4/2022
W NUMERZE:
Smoleńsk 1941
Na okładce: Iljuszyn Ił-2. Rys. Jarosław Wróbel
INDEX 407739 ISSN 2450-2480 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/17 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl
spis treści BITWY I KAMPANIE
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Smoleńsk 1941 MONOGRAFIA LOTNICZA
Marek J. Murawski
Junkers Ju 88: niszczyciele i myśliwce nocne (1)
18
WOJNA W POWIETRZU
Tomasz Szlagor
Spitfire w walkach nad Afryką Północną, 1942-1944 (2) Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2022 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl
4
36
MONOGRAFIA PANCERNA
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
M1 Abrams. Długo oczekiwany sukces (2)
48
HISTORIA
Tymoteusz Pawłowski
Techniczne możliwości prowadzenia wojny nuklearnej
64
WOJNA W POWIETRZU
Krzysztof Janowicz
Francuskie Siły Powietrzne w roku 1940 (4)
www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria
78
3
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
Smoleńsk 1941 22 czerwca 1941 r. III Rzesza zaatakowała Związek Radziecki, rozpoczynając operację „Barbarossa”. Na początku natarcie odnosiło olbrzymie sukcesy, a zaskoczeni szybkością i sprawnością wojsk niemieckich żołnierze Armii Czerwonej nie byli w stanie stawić zorganizowanego oporu. Po trzech tygodniach walk Niemcy dotarli do rzek Dźwina i Dniepr, planując bez zatrzymania kontynuować ofensywę. Natarcie przeciwko głównemu celowi – Moskwie – było prowadzone przez wojska Grupy Armii „Środek” dowodzonej przez feldmarszałka Fedora von Bocka. Kolejnym celem tego wyższego związku operacyjnego na drodze do stolicy ZSRR był Smoleńsk. Niemiecki plan zakładał przekroczenie Dniepru i okrążenie Smoleńska od południa przez 2. Grupę Pancerną, podczas gdy 3. Grupa Pancerna miała zamknąć pierścień okrążenia wokół miasta od północy. Po początkowych porażkach Armia Czerwona starała się zreorganizować swoje siły i podjąć zdecydowane kroki w celu stawienia uporczywego oporu. Nowa linia obrony miała zostać ustanowiona wokół Smoleńska. Sowiecki dyktator, Józef Stalin, mianował marszałka Siemiona K. Timoszenkę dowódcą Frontu Zachodniego oraz obrony kierunku smoleńskiego i przekazał mu pięć armii z odwodu naczelnego dowództwa. Armie te miały przeprowadzić serię kontrataków w celu zatrzymania niemieckiego natarcia.
30
4
czerwca 1941 r. wojska Frontu Zachodniego broniły się na linii Połock – Borisow – Bobrujsk – Mozyr. Linię frontu utrzymywały resztki związków taktycznych, które wydostały się z kotła białostockiego oraz mińskiego wsparte słuchaczami Bobrujskiej Szkoły Traktorowo-Samochodowej, Wileńskiej Szkoły Piechoty, Lepelskiej Szkoły Moździerzowej i Borysowskiej Szkoły Pancernej oraz Flotylla Pińska. Do walki została skierowana również ostatnia rezerwa Frontu Zachodniego, 4. Korpus Powietrznodesantowy. W skład Frontu włączono także koncentrujące się na wschodniej Białorusi (rejon Witebska, Mohylewa i Smoleńska) armie drugiego rzutu strategicznego: 19. Armia, 20. Armia, 21. Armia i 22. Armia.
Na początku lipca w składzie Frontu Zachodniego były: 13. Armia, 16. Armia, 19. Armia, 20. Armia, 21. Armia i 22. Armia. Idąc od północy, w rejonie Biełoj i Witebska (położonego na północ od Orszy), do walki zaczęto wprowadzać 22. Armię gen. por. Filippa A. Jerszakowa, którą sformowano w czerwcu 1941 r. w Uralskim Okręgu Wojskowym, którym wcześniej dowodził gen. por. F. A. Jerszakow. Po sformowaniu na bazie rekrutów z Uralu, armia dysponowała dwoma korpusami piechoty – 51. KP gen. mjr. Akima M. Markowa w składzie: 98. DP, 112. DP, 170. DP i 545. pułk artylerii oraz 62. KP gen. mjr. Iwana P. Karmanowa w składzie: 126. DP, 153. DP, 174. DP i 186. DP. Ponadto w składzie armii była samodzielna 214. DP. Rejon między Witebskiem a Mohylewem zajęła 20. Armia gen. por. Pawła A. Kuroczkina, którą sformowano w czerwcu 1941 r. w Orłowskim i Moskiewskim Okręgu Wojskowym. Składała się ona z trzech korpusów: 61. KP gen. mjr. Fiodora A. Bakunina (110. DP, 172. DP), 69. KP gen. mjr. Jewdokina A. Mogiliowszczika
Artyleria zmotoryzowana jednej z niemieckich dywizji szybkich na drodze do Smoleńska.
BITWY I KAMPANIE a Newelem. W kotle tym uwięzione zostały 50. DP, 174. DP, 186. DP i 214. DP. Z kolei nieco bliżej Newela kompletnie odcięte zostały 98. DP, 112. DP i 170. DP oraz dowództwo 51. Korpusu Piechoty. W kocioł pod Newelem zepchnięto też związki 27. Armii, którą formowano przed wojną z rekrutów pochodzących z Państw Bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), a która walczyła w składzie Frontu Północno-Zachodniego. Aby wzmocnić styk między 16. Armią GA „Północ” a 9. Armią GA „Środek”, w rejon na zachód od Newela z rezerw Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych przybył L Korpus Armijny gen. kawalerii Georga Lindemanna, w składzie 251. DP i 253. DP. W ten sposób okrążenie sowieckich wojsk w tym rejonie było stosunkowo pewne.
14
W międzyczasie okrążenie jednostek sowieckich w Mohylewie nie było do końca szczelne, przez co większość 13. Armii się stąd wydostała. W mieście pozostał 61. KP gen. mjr. Fiodora A. Bakunina (110. DP, 144. DP, 172. DP) z 20. Armii oraz pozostałości 20. KZmech gen. mjr. Andrieja G. Nikitina (26. DPanc, 38. DPanc, 210. DZmot). Ten ostatni był praktycznie pozbawiony sprzętu i walczył głównie jako piechota. Z okrążenia pod Mohylewem udało się natomiast wyprowadzić 20. Korpus Piechoty gen. mjr. Stiepana I. Jeremina oraz 1. Dywizję Zmotoryzowaną. W zaistniałej sytuacji, aby ratować się przed katastrofą, marsz. Timoszenko, który wydawał się tracić panowanie nad sytuacją, skierował 21. Armię do kontrataku na Bychów od południa, wzdłuż Dniepru. Kontr-
Czołgi T-26 podczas przygotowania do kontrataku pod Smoleńskiem; początek sierpnia 1941 r.
sów powstały dywizje pancerne o numeracji na „100”, które miały po dwa pułki czołgów, pułk zmotoryzowany, pułk artylerii haubic i dywizjon przeciwlotniczy. Dywizje pancerne miały mieć po 215 czołgów. Od połowy lipca na podejściach do Moskwy zaczęto rozwijać Front Armii Rezerwowych, dowodzony przez gen. por. Iwana A. Bogdanowa. W jego skład weszły głównie armie sformowane na bazie Wojsk Ochrony Pogranicza NKWD lub Wojsk Wewnętrznych NKWD, był to bowiem jedyny sposób, by szybko stworzyć formacje dla „załatania” kierunku zachodniego, gdzie właśnie łamał się „nowy” Front Zachodni. W skład Frontu Armii Rezerwowych weszło sześć armii. 29. Armia gen. por. NKWD Iwana I. Maslennikowa (245. DP, 252. DP, 254. DP, 256. DP – wszystkie na bazie „pograniczników”) została rozmieszczona na północno-zachodnich podejściach do Moskwy, w rejonie Demiańska i Ostaszkowa. W rejon Wiaźmy na wschód od Smoleńska skierowano sformowaną już wcześniej w Syberyjskim Okręgu Wojskowym 24. Armię gen. por. Stiepana A. Kalinina. Początkowo była ona zorganizowana w korpusy (52. KP, 53. KP), ale po 15 lipca w jej skład wchodziły bezpośrednio dywizje: 19. DP, 100. DP, 107. DP, 120. DP, 166. DP, a także 103. DZmot (wyłączona z rozwiązanego 26. KZmech), 106. DZmot (dawna 221. DZmot z rozwiązanego 27. KZmech) i nowa 105. DPanc sformowana na bazie części rozwiązanego 27. Korpusu Zmechanizowanego. W rejon Rosławia ok. 80 km na południowy-wschód od Smoleńska skierowano kolejny sformowany wcześniej związek opera-
W rejonie między Witebskiem a Smoleńskiem w okrążeniu znalazł się m.in. 25. Korpus Piechoty z jego 127. DP, 134. DP i 162. DP z 19. Armii, a sam dowódca korpusu gen. mjr Siergiej M. Czestochwałow dostał się do niewoli 13 lipca. W tym samym worku był 69. KP gen. mjr. Jewdokina A. Mogiliowszczika (73. DP, 229. DP, 233. DP) z 20. Armii oraz pozostałości 5. KZmech i 7. KZmech. Jednakże trzymanie tych jednostek w okrążeniu kosztowało Niemców wiele: 15 lipca 18. DPanc miała tylko 12 sprawnych czołgów. Dalej na południe niemiecki XXXXVI KZmot rozpoczął swoje natarcie 13 lipca z rejonu Horki ok. 40 km na północny-wschód od Mohylewa i do 15 lipca zdołał dojść do miasta Mścisław ponad 55 km dalej na południowy-wschód od Horki i jakieś 80 km na wschód od Mohylewa. Z kolei XXIV KZmot atakując spod Bykowa na południe od Mohylewa do 15 lipca uchwycił miejscowość Propojsk 30 km dalej na wschód (obecnie: Sławograd) oraz położoną dalej na północ miejscowość Czausy, ok. 30 km na południowy-wschód od Mohylewa. Stopniowo dość silnie broniony Mohylew i zgromadzone tu związki taktyczne 13. Armii dostawały się w okrążenie. Aby wspomóc XXXXVII KZmot na południowej stronie kleszczy w rejonie Orsza – Smoleńsk, Guderian skierował XXXXVI KZmot na północny-wschód, z Mścisława na Białorusi.
cyjny. Była to 28. Armia gen. por. Władimira J. Kaczałowa, którą utworzono w rejonie Archangielska i Murmańska. Miała ona w swoim składzie 145. DP, 149. DP i 104. DPanc (sformowana z 9. DPanc z 27. KZmech). Armia ta o sile korpusu została ściągnięta pośpiesznie i praktycznie wzięła udział w jednej tylko bitwie. Był to kontratak od południa w kierunku Smoleńska prowadzony w okresie 23 lipca do 4 sierpnia 1941 r.,
Pomimo zadania Armii Czerwonej kolejnych bardzo dużych strat w ludziach i sprzęcie, zwycięstwo w bitwie pod Smoleńskiem nie dało Niemcom rozstrzygającego zwycięstwa.
atak prowadzono w dniach 13-15 lipca, ale został on zneutralizowany siłami LIII KA gen. piechoty Karla Weisenbergera (52. DP, 167. DP, 255. DP, 267. DP), które skutecznie odpierały natarcie 63. KP i 67. KP z 21. Armii. Ostatecznie kontratak ten nie zmienił sytuacji pod Smoleńskiem. 15 lipca 1941 r. na rozkaz Stalina rozwiązano wielkie i „niemożliwe” do dowodzenia korpusy zmechanizowane. W miejsce korpu-
Marek J. Murawski
Junkers Ju 88:
1
niszczyciele i myśliwce nocne Samoloty Ju 88 okazały się być najbardziej wszechstronnym statkiem powietrznym użytkowanym przez Luftwaffe w czasie II wojny światowej. Powstały wprawdzie jako bombowce nurkujące, ale wkrótce zaczęły pełnić również rolę samolotów rozpoznawczych dalekiego zasięgu, nocnych bombowców, samolotów torpedowych, ale też samolotów niszczycielskich oraz nocnych myśliwców. Nie na darmo w żargonie żołnierzy Luftwaffe otrzymały przydomek „Mädchen für alles” (Dziewczynka do wszystkiego).
P
18
onieważ standardowy samolot niszczycielski niemieckiej Luftwaffe, jakim był Messerschmitt Bf 110, miał zbyt mały zasięg, aby wykonywać swoje zadania nad morzem lub w głębi terytorium nieprzyjacielskiego w biurze konstrukcyjnym zakładów Junkers Flugzeug und Moterenwerke AG jeszcze w 1938 r. narodził się pomysł przystosowania płatowca Ju 88 A do wykonywania zadań niszczyciela. Pierwszym prototypem nowej wersji był Ju 88 V7, W.Nr. 4947, z rejestracja cywilną D-ARNC i wojskową GU+AE, który wykonał pierwszy lot 27 września 1938 r. Samolot napędzany był silnikami Junkers Jumo 211 A o maksymalnej mocy startowej 1000 KM. Samolot pozbawiono hamulców aerodynamicznych, zewnętrznych wyrzutników bombowych oraz celownika Lofte. Przednia część podkadłubowej gondoli nie miała okienka lecz zaokrągloną aerodynamicznie ślepą osłonę.
Samolot uzbrojono w baterię złożoną z działka MG FF kal. 20 mm oraz trzech karabinów maszynowych MG 17 kal. 7,92 mm umieszczonych po prawej stronie przedniej części kabiny w miejscu, które zajmował bombardier. W przedniej części kadłuba wycięto dodatkowo trzy podłużne otwory służące do odprowadzania gazów prochowych. Początkowo dziobowa bateria strzelała poprzez otwory w oszklonym nosie samolotu, lecz wkrótce przeszklony nos zastąpiony został przez specjalnie uformowany przód kadłuba z blachy. Załoga liczyła trzy osoby, uzbrojenie obronne składało się z dwóch ruchomych karabinów maszynowych MG 15 kal. 7,92 mm umieszczonych po jednym w stanowiskach B- i C-Stand. Podczas prób okazało się, że samolot osiąga prędkość 490 km/h, co było doskonałym wynikiem, ponieważ wprowadzany wówczas do służby samolot niszczycielski Messerschmitt Bf 110 B uzyskiwał prędkość
maksymalną zaledwie 460 km/h. Dodatkowo, dzięki dużym zbiornikom paliwa zamontowanym w kadłubie, Ju 88 V7 miał niemal dwukrotnie większy zasięg. Na początku 1940 r. oblatano dwa kolejne prototypy wersji niszczycielskiej, były to Ju 88 V15, W.Nr. 007, D-APSF, później DD+IA (znany również jako Ju 88 Z-15) oraz Ju 88 V19, W.Nr. 0373, PL+GQ (oznaczany też Ju 88 Z-19). Obydwie maszyny wyposażono w pełne nosy z blachy duralowej, która zakrywała też przód podkadłubowej wanny. W dolnej części wanny wycięty został wyrzutnik łusek. W przedniej części kadłuba mieściło się uzbrojenie złożone z działka MG FF kal. 20 mm oraz trzech karabinów maszynowych MG 17 kal. 7,92 mm. Dzięki wolnemu dostępowi do działka istniała możliwość wymiany magazynków podczas lotu. W czerwcu 1940 r. MG FF w samolocie Ju 88 V19 zamienione zostało na działko
Po zakończeniu testów Ju 88 V7 przebudowany został na maszynę kurierską z pełnym przodem kadłuba pozbawionym uzbrojenia strzeleckiego.
MONOGRAFIA LOTNICZA
Junkers Ju 88 C-5 z silnikami gwiazdowymi BMW 801.
zewnętrznych, podskrzydłowych wyrzutników bombowych oraz okienek z boku kadłuba przed kabiną pilota. Antena radionamiernika FuBl 2 spod kadłuba została przeniesiona nieco dalej w kierunku ogona samolotu i otrzymała pleksiglasową osłonę. Próby fabryczne nowego niszczyciela Ju 88 C-4 przeprowadzono w drugiej połowie 1940 r., a pierwsze egzemplarze skierowane do jednostek liniowych trafiły do I./ NJG 2 na początku lutego 1941 r. Początkowo Ju 88 C-4 napędzane były silnikami Junkers Jumo 211 G o maksymalnej mocy startowej 1200 KM przy 2400 obr./min. Późniejsze serie produkcyjne otrzymały zmodyfikowane
w jego miejsce nowocześniejszego działka MG 151/15 kal. 15 mm. Uzbrojenie obronne ograniczało się do dwóch pojedynczych, ruchomych karabinów maszynowych MG 15 kal. 7,92 mm umieszczonych w B- i C-Stand. Niektóre egzemplarze zostały wyposażone w dodatkowe dwa działka MG FFM kal. 20 mm umieszczone w przedniej części podkadłubowej wanny. W takim przypadku rezygnowano z pojedynczego karabinu MG 15 kal. 7,92 mm umieszczonego w tylnej części podkadłubowej gondoli. Podczas eksploatacji w jednostkach operacyjnych w drugiej połowie 1941 r. wymieniano tylną część osłony kabiny, montując w jej miejsce nową, zapożyczoną z Ju 88 A-4,
Jeden z prototypów Ju 88 C-6 (V48) ze wzmocnionym uzbrojeniem w przedniej części kadłuba.
20
silniki Jumo 211 F o maksymalnej mocy startowej 1340 KM przy 2600 obr./min, które zapewniały im prędkość 495 km/h. Uzbrojenie ofensywne składało się z działka MG FF kal. 20 mm lub jego zmodyfikowanej wersji o większej szybkostrzelności MG FFM. Istniała również możliwość montowania
która wyposażona była w dwie, opancerzone lawety kołowe dla pojedynczych karabinów MG 15 lub MG 81 J kal. 7,92 mm. Inną modyfikacją były dodatkowe płyty pancerne na górnej i przedniej części nosa kadłuba. Produkcja niszczyciela Ju 88 C-4 trwała trochę dłużej niż rok, pierwsze egzemplarze
seryjne opuściły zakłady Junkers na początku stycznia 1941 r., a ostatni z 66 wyprodukowanych samolotów tego typu trafił do Luftwaffe w styczniu 1942 r. Pomimo restrykcyjnej polityki RLM dotyczącej ścisłego reglamentowania silników BMW 801 firma Junkers otrzymała zamówienie na wyprodukowanie serii 10 samolotów w wersji Ju 88 C-5, napędzanych gwiazdowymi silnikami BMW 801 A o maksymalnej mocy startowej 1560 KM. Były one wyposażone w trójłopatowe, metalowe śmigło o przestawnym skoku typu VDM. Konstrukcyjnie samolot oparty został o płatowiec Ju 88 C-4 pozbawiony podkadłubowej gondoli. W jej miejscu umieszczono właz wejściowy dla załogi, a dalej pod kadłubem zamontowano niewielki zasobnik mieszczący dwa karabiny maszynowe MG 17 kal. 7,92 mm z zapasem po 1000 naboi na lufę. Zasilanie amunicją odbywało się za pomocą taśm, a zasobniki amunicyjne umieszczone zostały w tylnej komorze bombowej. Ofensywne uzbrojenie umieszczone w nosie kadłuba składało się z działka MG 151/20 kal. 20 mm z zapasem amunicji 350 nabojów oraz trzech karabinów maszynowych MG 17 kal. 7,92 mm z zapasem amunicji po 800 nabojów na lufę. Łuski wyrzucane były na zewnątrz przez szczeliny pod kadłubem w jego dziobowej części. W ramach eksperymentu jeden egzemplarz wyposażono w nieco większy podkadłubowy zasobnik mieszczący dwa działka MG 151/20 kal. 20 mm. Uzbrojenie obronne stanowił pojedynczy, ruchomy karabin maszynowy MG 15 kal. 7,92 mm z zapasem amunicji 975 nabojów umieszczony na stanowisku B-Stand w tylnej części kabiny. Ju 88 C-5 osiągały prędkość 570 km/h na wysokości 6000 m. Na początku 1942 r. linie produkcyjne zaczęły opuszczać pierwsze egzemplarze nowej wersji Ju 88 C-6. Samoloty te oparto o płatowiec bombowca Ju 88 A-4. Jednostkę napędową tych maszyn stanowiły dwa chłodzone cieczą, rzędowe silniki Junkers Jumo 211 J-1 lub J-2 o maksymalnej mocy startowej po 1420 KM przy 2600 obr./min. Zabudowa tych silników pociągnęła za sobą pojawienie się dużych bąbli umieszczonych asymetrycznie w dolnej części osłony silników oraz dodatkowego wlotu powietrza w dolnej części chłodnicy. Metalowe śmigła VDM zastąpione zostały przez trójłopatowe drewniane śmigła o szerokich łopatach typu VS-11 i wyposażone w dłuższe kołpaki. Śmigło miało średnicę 3,63 m. Prędkość Ju 88 C-6 wynosiła 494 km/h na wysokości 5300 m. W związku ze wzrostem masy własnej płatowca w samolotach tych, podobnie, jak w bombowcach Ju 88 A-4 montowano wzmocnione podwozie z szerszymi oponami. Część wczesnych maszyn posiadała jeszcze hamulce aerodynamiczne, które jednak wkrótce zdemontowano w jednostkach operacyjnych. Uzbrojenie ofensywne było identyczne, jak w Ju 88 C-4, w nosie samolotu znajdowało się działko MG FF kal. 20 mm lub w wyjątkowych wypadkach MG 151/20
Tomasz Szlagor
Spitfire w walkach
2
nad Afryką Północną, 1942-1944 Pojawienie się samolotów myśliwskich Supermarine Spitfire Mk IX w Afryce było długo wyczekiwanym przełomem – a raczej mogło nim być, gdyby dowództwo Królewskich Sił Powietrznych (Royal Air Force, RAF) po raz kolejny nie poskąpiło najlepszych samolotów na teatr działań wojennych, który z jakiegoś powodu uważało za drugorzędny.
T
36
e znakomite myśliwce weszły do służby latem 1942 r., szybko niwelując przewagę Focke-Wulfów Fw 190 w walkach nad wybrzeżem Francji. To pozwoliło RAF kontynuować wypady na drugą stronę kanału La Manche, chociaż pożytku z tych działań było niewiele. Tymczasem w Afryce Spitfire’y Mk IX miał na stanie tylko 81. Sqn, który otrzymał je dopiero pod koniec stycznia 1943 r. Po nim analogicznie przezbrojono jeszcze tylko 72. Sqn. Kilka innych dywizjonów z czasem dostało po parę sztuk Mk IX. W efekcie, do samego końca kampanii afrykańskiej główny ciężar walk z Luftwaffe spoczywał na jednostkach Spitfire’ów Mk V. Lt Miles Lynn z amerykańskiej 52. FG wspominał: Walcząc z Bf 109 i Fw 190, zawsze byliśmy w defensywie. Miały większą od Spitfire’a Mk V prędkość nurkowania, wznoszenia i w locie poziomym, a na dużej wysokości ich silniki miały więcej mocy. Spitfire miał krótszy promień skrętu, ale niewiele to pomagało, ponieważ tamci zwykle wisieli nad nami i do walk kołowych dochodziło rzadko. [W Afryce] dostaliśmy kilka
Spitfire’ów Mk IX, ale zbyt mało, by wyposażyć w nie choćby jeden cały dywizjon. Z kolei S/Ldr Archie Winskill, dowódca 232. Sqn RAF, ujął tę kwestię następująco: Oczywiście problem polegał na tym, że nasze Mk VC były kompletnie zdeklasowane przez Bf 109G i Fw 190. Można powiedzieć, że w Afryce Północnej graliśmy w innej lidze niż Niemcy. Niemniej jednak, mimo ich przewagi, radziliśmy sobie zaskakująco dobrze.
Luty 1943 r.
Wraz z powrotem 81. Sqn na front, 1 lutego na odpoczynek, następnie na Gibraltar po nowe Mk IX dla siebie, udał się 72. Sqn. W tym okresie niektóre dywizjony RAF w Tunezji specjalizujące się w rozpoznaniu taktycznym (TacR) otrzymały po kilka Spitfire’ów Mk V, zdecydowanie szybszych od użytkowanych przez nie Hurricane’ów. W przypadku napotkania takiego przeciwnika jak Fw 190
nie miało to jednak większego znaczenia. Rankiem 2 lutego Spitfire TacR z 225. Sqn padł łupem Focke-Wulfów w rejonie Kairouan (para osłaniających go Spitfire’ów Mk V z 243. Sqn nie była w stanie temu zapobiec). Zestrzelił go Lt. Kurt Bühligen, Staffelkapitän 4./JG 2 i jeden z czołowych asów Luftwaffe nad Tunezją. Nazajutrz (3 lutego) dwa Spitfire’y TacR z 241. Sqn, osłaniane przez sześć Spitfire’ów z 243. Sqn, wyprawiły się na rozpoznanie rejonu Kairouan. Właśnie tam stacjonowały Fw 190 z II./JG 2. Ich piloci na widok intruzów wystartowali, nabrali wysokości i uderzyli z góry. Zgłosili siedem zwycięstw, w tym cztery Lt. Bühligen. W rzeczywistości zestrzelili jednego Spitfire’a TacR i trzy z 243. Sqn; jeden z pilotów dostał się do niewoli, pozostali trzej zginęli. W środkowej Tunezji pojawiły się również amerykańskie Spitfire’y. Krótko wcześniej do Thelepte przybyły 4. i 5. FS ze składu
Obsługa naziemna dociąża ogon samolotu myśliwskiego Spitfire Mk IX z 81. Sqn podczas prób silnika; Souk-el-Khemis, Tunezja.
Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
M1 Abrams.
Długo oczekiwany sukces M1 Abrams był ostatnim amerykańskim czołgiem zimnej wojny. W momencie zaniku dwubiegunowego podziału świata w użyciu były trzy wersje: M1, M1IP i M1A1. Łącznie zbudowano 3269 czołgów M1 z armatą kal. 105 mm (wszystkie dla US Army, ostatnie 895 w zmodernizowanej postaci M1IP), a następnie powstało 4796 M1A1 (403 dla US Marine Corps, pozostałe dla US Army), razem 8065 wozów wyłącznie dla Stanów Zjednoczonych. Po zakończeniu zimnej wojny wiele wozów zmodernizowano, a część sprzedano użytkownikom zagranicznym. Zbudowano jeszcze 755 M1A1 na licencji w Egipcie oraz od podstaw 77 M1A2 i 240 M1A2 SEP (razem 317) dla US Army, a także 315 M1A2 dla Arabii Saudyjskiej i 218 M1A2 dla Kuwejtu, czyli łącznie 9674 czołgi Abrams, nie licząc 11 przedseryjnych i dwóch prototypów. Wiele amerykańskich wozów Abrams doprowadzano do wersji M1A2 i kolejnych modernizacji SEP, ale to już inna historia. W tej monografii zajmiemy się wyłącznie zimnowojennym okresem historii M1 Abrams, czyli do rozpadu ZSRR w grudniu 1991 r.
Z
48
amknięcie zbyt ambitnego programu MBT70 pozostawiło próżnię na polu sprzętu pancernego US Army w momencie, gdy główny potencjalny przeciwnik, ZSRR, nie próżnował. Armia Radziecka otrzymała czołgi T-62 uzbrojone w armatę gładkolufową U-5TS (2A20) kal. 115 mm, której pocisk miał bardzo dużą prędkość początkową, 1650 m/s. Dzięki temu wystrzeliwane z tego działa pociski podkalibrowe miały zdolność do przebijania pancerza o grubości do 380 mm, a kumulacyjne nawet do 440 mm. Czołgi T-62 zaczęły wchodzić do użycia w ZSRR już w 1962 i do 1975 r. powstało ich 20 tys., choć część na eksport do państw arabskich, do Wietnamu i na Kubę;
2
z państw Układu Warszawskiego 250 wozów tego typu otrzymała jedynie Bułgaria. T-62 z armatą gładkolufową kal. 115 mm wzbudził wielkie zaniepokojenie w US Army, bowiem było jasne, że czołgi M60A1 tracą przewagę, mając co prawda doskonałą armatę M68A1 kal. 105 mm (na brytyjskiej licencji Royal Ordnance L7), ale teraz to T-62 były zdolne do przebicia pancerza M60A1 z większej odległości, niż amerykański czołg był zdolny zniszczyć w pojedynku wóz przeciwnika. Cały czas mówimy o silnych pancerzach czołowych, dawno już bowiem zrezygnowano z bardzo silnego bocznego i tylnego pancerza. Nie można było przecież wozić 300 czy 350 mm bocznych ścian. Ale to jeszcze nic. Czas płynął, a tymczasem postęp w budowie czołgów radzieckich trwał nadal. Co prawda w niezbyt wielkich ilościach, ale do uzbrojenia ZSRR wprowadzono czołgi T-64, także uzbrojone w armatę
Demonstrator technologii czołgu podstawowego XM803. Niestety próba zbudowania amerykańskiej wersji MBT70 też rozbiła się o koszty.
Tymoteusz Pawłowski
Techniczne możliwości prowadzenia wojny nuklearnej Czy wojna pomiędzy mocarstwami zakończyłaby się wymianą ciosów nuklearnych, co doprowadziłoby do zniszczenia obu walczących państw? Czy zakończyłoby to życie na Ziemi? Czy wojnę nuklearną można było wygrać, czy też uniemożliwiała to równowaga pomiędzy Związkiem Sowieckim a Stanami Zjednoczonymi?
R
64
adioaktywność odkrył w 1896 r. Henri Bequerel i – z powodu braku czasu – zlecił zbadanie tego zjawiska swojej doktorantce. Była nią Maria Curie, z domu Skłodowska. W 1898 r. wyodrębniła nowy pierwiastek, który ze względów propagandowych nazwała polonem. Nie był to najszczęśliwszy wybór, bowiem polon ma minimalne znaczenie użytkowe. Dużo większe ma kolejny pierwiastek odkryty przez Marię Curie-Skłodowską – rad. Odkryła ona również, na czym polega radioaktywność: zaobserwowała trzy różne rodzaje promieniowania radioaktywnego, związanego z przemianą jednego pierwiastka w drugi. W 1903 r. – wraz ze swoim mężem Pierrem oraz profesorem Bequerelem – otrzymała nagrodę Nobla. Promieniowanie alfa (α) to jądra helu; promieniowanie beta (β–, β+) to elektrony
i antyelektrony; a promieniowanie gamma (γ) to wysokoenergetyczne fotony. Wkrótce okazało się, że istnieje jeszcze promieniowanie neutronowe. Otóż atomy składają się z jądra mającego ładunek dodatni, wokół którego krążą elektrony mające ładunek ujemny. W jądrze są również neutrony – nie mające żadnego ładunku. Atomy tego samego pierwiastka mogą różnić się liczbą neutronów. Czasem taki neutron „wybierze wolność” i odleci w siną dal – to właśnie jest promieniowanie. Nawet zwykły wodór ma trzy naturalne formy, zwane izotopami: prot ma jeden proton i nie ma neutronów, deuter ma jeden proton i jeden neutron; a tryt ma jeden proton i dwa neutrony. Prot i deuter są stabilne, a tryt jest nietrwały i lubi promieniować. Izotopy powstają dlatego, że od czasu do czasu przelatujący obok atomu neutron – na przykład z kosmosu – dostarczy tyle energii, że wybije z jądra kolejny neutron. Promieniowanie niesie ze sobą energię. Jeśli zgromadzimy nieco nietrwałego izotopu uranu (jest on wielokrotnie cięższy od wodoru, zawiera bowiem nie 1 proton, a 92 protony), to energia jego promieniowania wystarczy do podgrzania wody i zamianę jej w parę, napędzającą turbinę i produkującą prąd. Jeśli doprowadzimy do rozszczepienia atomu uranu, otrzymamy jeszcze więcej promieniowania. Jeśli zgromadzimy bardzo dużo niestabilnego materiału, to neutronów
będzie tak wiele, że nastąpi reakcja łańcuchowa – neutrony będą rozszczepiały coraz więcej atomów. Jeśli będziemy w stanie kontrolować tę reakcję, możemy zbudować elektrownię atomową. Jeśli natomiast skupimy paliwo jądrowe w masę krytyczną – na przykład wstrzeliwując w siebie dwie bryły plutonu – otrzymamy bombę atomową.
Hiroszima i Nagasaki
Broń jądrową jako pierwsi zbudowali Amerykanie, w ramach programu pod kryptonimem „Manhattan” (w nowojorskiej dzielnicy Manhattan znajdowała się kwatera główna), pierwszy reaktor powstał w Chicago (na nieużywanym korcie stadionu uniwersyteckiego Alonzo Stagg Field), laboratoria zlokalizowano w specjalnie zbudowanym mieście Oak Ridge w stanie Tennessee, bombę zbudowano w podobnym mieście Los Alamos w stanie Nowy Meksyk. Pierwszy wybuch jądrowy nastąpił 16 lipca 1945 r. na poligonie w Los Alamos. Wypróbowano wówczas ładunek, w którym materiałem rozszczepialnym był pluton (nieco cięższy od uranu – 94 protony). Uznano, że bomby uranowej nie trzeba testować i 6 sierpnia 1945 r. zrzucono ją na Hiroszimę. 9 sierpnia kolejna bomba – tym razem plutonowa – spadła na Nagasaki. Na Hiroszimę zrzucono bombę Little Boy o masie 4035 kg, zawierającą 64,1 kg uranu, z czego jedynie około 0,8 kg uległo rozszczepieniu, dając
HISTORIA nie był w stanie. Gdy po II wojnie światowej zaczęto odbudowywać kraj, trzeba było wybrać priorytety. Wybrano zbrojenia, tam skierowano kadry i pieniądze, których zabrakło do rozwoju gałęzi gospodarki zaspokajającej potrzeby ludności cywilnej. Po śmierci Stalina jego następca – Nikita Chruszczow – jeszcze bardziej zawęził priorytety i skupił wysiłki przemysłu zbrojeniowego na broni rakietowej. 4 października 1957 r. rakieta Sojuz wyniosła na orbitę pierwszego sztucznego satelitę Ziemi, nazwanego Sputnik. Sojuz był niczym więcej, jak międzykontynentalnym pociskiem balistycznym R-7 (NATO: Sapwood), przeznaczonym do przenoszenia głowic termojądrowych. Przeznaczonym, ale do tego się nie nadającym – proces przygotowania startu zajmował 30 godzin. W Moskwie zdawano sobie sprawę, że te 30 godzin wystarczą Amerykanom na zniszczenie wszystkich stanowisk startowych – szczególnie, że ze względu na olbrzymie rozmiary i masę pocisku jego liczba była ograniczona. R-7 był jedynie straszakiem. Ale ten straszak zadziałał, a raczej został wykorzystany przez różne amerykańskie środowiska do własnych celów. W 1958 r. ogłoszono, że Sowieci mają już 100 pocisków międzykontynentalnych, a w 1963 r. będą mieli 500. Straszenie „missile gap” – rakietową dziurą – przyniosło zwiększenie nakładów na zbrojenia. Straszenie rakietową dziurą stało się również jednym z głównych narzędzi, które wyniosło Johna Fitzgeralda Kennedy’ego na prezydenta USA w 1960 r. To on ukuł termin „missile gap”, a rzekome zlekceważenie obronności kraju przez republikanów stało się leitmotivem kampanii prezydenckiej. Ustępujący prezydent Eisenhower – republikanin – doskonale zdawał sobie sprawę, jak wygląda rzekoma rakietowa dziura, ale nie mógł ogłosić, że jest ona humbugiem, bo zdradziłby w ten sposób tajemnice państwowe (chociażby związane z lotami rozpoznawczymi nad Rosją). Podzielił się jednak tą wiedzą z JFK, ale ten nie zmienił tonu kampanii. W styczniu 1961 r. ekipa JFK oficjalnie objęła stanowiska w administracji i nie mogła dłużej udawać, że rakietowa dziura istnieje. A właściwie istniała, ale na korzyść
Sekwencja zdjęć pokazująca wystrzelenie pocisku samosterującego SSM-N-8 Regulus z amerykańskiego okrętu podwodnego USS Tunny.
Stanów Zjednoczonych. Sowieci dysponowali 15 międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi i pięcioma stanowiskami startowymi dla nich. Wszystkie napędzane były paliwem ciekłym, co nie tylko wymagało długiego tankowania, ale również uniemożliwiało utrzymywanie zatankowanego pocisku w gotowości bojowej dłużej niż 30 dni (później paliwo trzeba było spuścić, i zrobić długotrwały przegląd). Amerykanie tymczasem mogli w ciągu niewielu minut od podjęcia decyzji wystrzelić na Moskwę salwę 60 pocisków balistycznych Thor i Jupiter – nie miały one imponującego zasięgu, ale rozlokowane zostały w bazach – odpowiednio – w Wielkiej Brytanii oraz Włoszech i Turcji. Co więcej, do amerykańskiego arsenału wchodziły właśnie międzykontynentalne pociski balistyczne LGM-30 Minuteman. Minuteman to „minutowy żołnierz”, gotowy do akcji w każdej chwili. LGM-30 korzystały z paliwa stałego, nie trzeba było ich tankować, a w gotowości bojowej
Sowiecki okręt podwodny – z napędem spalinowo-elektrycznym – projektu 629 podczas marszu na powierzchni. Trzy wyrzutnie balistycznych pocisków rakietowych R-21 (kod NATO: Sark) znajdowały się nie w kadłubie, a w kiosku.
mogły pozostawać latami. Poza tym Amerykanie dysponowali już – o czym w dalszej części tekstu – pociskami wystrzeliwanymi z okrętów podwodnych, które wprowadziły zupełnie nową jakość. W 1962 r. sowiecki przywódca Chruszczow postanowił rozlokować własne pociski balistyczne średniego zasięgu (R-12 – NATO: Sandal i R-14 – NATO: Skean) na wyspie Kuba położonej niedaleko południowych wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Ich przerzut został jednak odkryty przez Amerykanów, którzy w sierpniu zagrozili użyciem siły, jeśli nie zostaną one zawrócone z drogi. W Waszyngtonie zdawano sobie sprawę – dzięki informacjom agenturalnym (Oleg Pieńkowski) – że Rosjanie nie są gotowi do konfrontacji. Związek Sowiecki spełnił amerykańskie żądania, a odwrót z Kuby był jednym z najbardziej upokarzających wydarzeń zimnej wojny. Chruszczow zapłacił za wizerunkową katastrofę stanowiskiem – w 1964 r. zastąpił go Leonid Breżniew. Oficjalnym powodem usunięcia Chruszczowa były problemy z rolnictwem – mocarstwo atomowe jakim był Związek Sowiecki było zmuszone kupować zboże u swoich wrogów. To też były skutki rządów komunistycznych (a dokładniej: likwidacji indywidualnego rolnictwa), ale także skupieniu się na produkcji zbrojeniowej, a nie na rozwoju rolnictwa i przemysłu rolnego. Co prawda w zamian za ewakuację z Kuby Amerykanie wycofali pociski Thor i Jupiter z baz u granic ZSRS, nie miało to jednak większego znaczenia – pociski były przestarzałe i stawały się niepotrzebne.
Wyścig zbrojeń na morzu
Pionierem prac nad rozbiciem atomu była w Stanach Zjednoczonych US Navy
73
Krzysztof Janowicz
4
Francuskie Siły Powietrzne w roku 1940 10 maja 1940 r. niemiecka armia na zachodzie Europy przeszła do natarcia najpierw ściągając uwagę brytyjskich i francuskich generałów swoimi działaniami w Holandii i Belgii. Następnie uderzeniem przez zalesione Ardeny szpica pancerna Guderiana przekroczyła Mozę pod Sedanem, co zupełnie zaskoczyło francuski Sztab Generalny. Powodzenie tego manewru stworzyło bardzo duże zagrożenie dla tyłów armii alianckich ustawionych frontem w Belgii i groziło ich odcięciem od Francji.
O
78
d początku niemieckiego uderzenia operujące z Athies-sous-Laon załogi rozpoznawczych Potezów z GR II/33 niemal bez przerwy przeczesywały teren przed 1. i 9. Armią, a w nocy z 11 na 12 maja alarmowano, że szosy w Ardenach są zapchane pojazdami, poruszającymi się z zapalonymi światłami. Niemcy poświęcając zaskoczenie na rzecz szybkości zamierzali w szybkim tempie uchwycić przeprawy na Mozie. Następnego ranka inna załoga Po.637 z GR II/33 potwierdziła, że w kierunku Givet i Sedanu przemieszczają się znaczne siły pancerne, prawdopodobnie dwie dywizje. Jednak w francuskim Sztabie Generalnym wciąż niedowierzano tym meldunkom ignorując wysiłek załóg samolotów rozpoznawczych i musiały minąć jeszcze 24 godziny zanim niechętnie przyjęto do wiadomości te niezbite dowody. Niestety wówczas było już za późno na zdecydowane przeciwdziałanie.
Przez cały dzień 13 maja alianckie bombowce czekały na rozkaz startu, ale dopiero wieczorem przeciw koncentracji wojsk niemieckich w rejonie Sedanu wysłano bombowce LeO.451 z GB I/12 i II/12 osłaniane przez 27 MB.152 z GC I/1 i GC I/8. Nalot na przeprawy pontonowe na północ od Dinant i kolumny wroga w rejonie Dinant – Sorinnes – Rochefort (Belgia) w pasie odpowiedzialności 9. Armii okazał się nieskuteczny. Wszystkie bombowce wróciły do bazy, ale połowa z nich była tak poważnie uszkodzona ogniem OPL, że musiała zostać skierowana do remontu. Z tego powodu stan posiadania GB I/12 i GB II/12 został zredukowany do 13 sprawnych LeO.451, w tym 8 nowych samolotów, które odebrano 12 maja. Z pierwotnych 14 bombowców, którymi Groupement 6 dysponowała 10 maja, pozostało jedynie 5 samolotów. W szturmowej Groupement 18 nie było lepiej, ponieważ po stratach poniesionych w desperackich atakach
12 maja do dalszych działań pozostało jedynie 12 z początkowo posiadanych 26 Br.693 z GBA I/54 i GBA II/54.
Przeprawy przez Mozę
Wieczorem 13 maja sytuacja była już bardzo poważna. Niemcy wbili pancerny klin na wąskim odcinku, Luftwaffe zaś dokonała zmasowanych nalotów na pozycje francuskie niszcząc umocnienia i demoralizując wojska, dzięki czemu przed północą Niemcy mieli już spory przyczółek na południowym brzegu rzeki. Czołgi Guderiana bez przeszkód przeprawiały się przez Mozę zagrażając tyłom francusko-brytyjskich armii. 14 maja alianci postanowili zniszczyć niemieckie przeprawy uderzeniami z powietrza rzucając do walki wszystkie dostępne bombowce. Atak miał na celu kupienie czasu dla francuskiej 2. Armii na przegrupowanie i kontratak na dywizje pancerne, które przeprawiały się przez rzekę.
Załogi samolotów Potez 63.11 odegrały ważną rolę w obserwacji pola walki, ale na początku niemieckiego natarcia ich meldunki często były ignorowane, ponieważ nie wierzono w tak szybkie postępy przeciwnika. Tak było m.in. pod Sedanem, gdzie załogi Potezów informowały o ruchach kolumn pancernych. Na zdjęciu załoga Po.63.11 (nr 170) z nieznanej jednostki.