Wojsko i Technika Historia numer specjalny 6/2016

Page 1

www.zbiam.pl

W NUMERZE:

Henschel Hs 123

NUMER SPECJALNY 6/2016 Listopad-Grudzień cena 14,99 zł (VAT 5%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495

Ostatnie brytyjskie czołgi krążownicze

Życie prywatne marszałka Śmigłego-Rydza

Od samego początku prac Cromwella uznano za czołg perspektywiczny i zaczęto rozważać jego daleko posuniętą modernizację. Mobilność była więcej niż dobra, postanowiono więc poprawić siłę ognia i opancerzenie…

Pochodzenie żadnego z polityków II Rzeczypospolitej nie było owiane podobną tajemnicą, jak właśnie Śmigłego. A plotki potęgowało milczenie samego zainteresowanego. W jednym z wywiadów marszałek powiedział…

INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495


Z PRENUMERATĄ TANIEJ! Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis! Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie

Prenumeratę można zamówić na naszej stronie internetowej www.zbiam.pl lub wpłacając należność na konto bankowe nr 70 1240 9159 1111 0010 6393 2976 E-wydania dostępne są na naszej stronie oraz w kioskach internetowych

Wojsko i Technika:

Wojsko i Technika Historia + numery specjalne:

Lotnictwo Aviation International:

Morza i Okręty:

cena detaliczna 9,90 zł Prenumerata roczna: 97,00 zł

cena detaliczna 12,99 zł Prenumerata roczna: 130,00 zł

cena detaliczna 14,99 Prenumerata roczna: 150,00 zł cena detaliczna 13,99 zł Prenumerata roczna: 140,00 zł

Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa


Vol. II, nr 6 (7) Listopad-Grudzień 2016; Nr 6

www.zbiam.pl

1 NUMER SPECJALNY 6/2016

W NUMERZE:

Henschel Hs 123

NUMER SPECJALNY 6/2016 Listopad-Grudzień cena 14,99 zł (VAT 5%) INDEX 409138 ISSN 2450-3495

Ostatnie brytyjskie czołgi krążownicze

Życie prywatne marszałka Śmigłego-Rydza

Od samego początku prac Cromwella uznano za czołg perspektywiczny i zaczęto rozważać jego daleko posuniętą modernizację. Mobilność była więcej niż dobra, postanowiono więc poprawić siłę ognia i opancerzenie…

Pochodzenie żadnego z polityków II Rzeczypospolitej nie było owiane podobną tajemnicą, jak właśnie Śmigłego. A plotki potęgowało milczenie samego zainteresowanego. W jednym z wywiadów marszałek powiedział…

INDEX: 409138 ISSN: 2450-3495

Na okładce: Henschel Hs 123A-1, wrzesień 1939 r. Rys. Rafał Zalewski INDEX 409138 ISSN 2450-3495 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Korekta Dorota Berdychowska Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Współpracownicy Władimir Bieszanow, Marius Emmerling, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Wojciech Holicki, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor, Maciej Szopa, Waldemar Waligóra, Mirosław Wawrzyński Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska elzbieta.karczewska@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2016 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl

spis treści MONOGRAFIA LOTNICZA

Marek J. Murawski Henschel Hs 123 (1)

4

BROŃ PANCERNA

Tymoteusz Pawłowski Ostatnie brytyjskie czołgi krążownicze

18

MONOGRAFIA LOTNICZA

Leszek A. Wieliczko Curtiss Model 75 (1)

34

BROŃ PANCERNA

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński Czołgi. Pierwsze sto lat (2)

46

OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

Tomasz Szulc Radzieckie i rosyjskie systemy przeciwrakietowe trzeciej generacji

64

II RZECZPOSPOLITA

Sławomir Koper Życie prywatne Śmigłego-Rydza

76

ZIMNA WOJNA

Robert Czulda Francuska wojna w Indochinach 1945-1954 (4)

88

3


WOJNA W POWIETRZU

Marek J. Murawski

1

Henschel Hs 123 Dwupłatowy bombowiec nurkujący i samolot szturmowy Henschel Hs 123 już w chwili wybuchu wojny był przestarzały i słabo uzbrojony. Jednakże, z braku alternatywy, użytkowano go w jednostkach szturmowych Luftwaffe prawie do końca działań wojennych.

P

omimo małej prędkości tylko nieliczne Henschle Hs 123 padły ofiarą nieprzyjacielskich myśliwców. W uniknięciu ich ataków pomagał niezawodny, sprawdzony w różnych warunkach silnik oraz doskonała zwrotność. Świetne właściwości pilotażowe i niebywała odporność na uszkodzenia doprowadziły w początkach 1944 r. do niezwykłej sytuacji, gdyż wielu pilotów szturmowych domagało się wycofania ze swoich jednostek nowoczesnych samolotów Focke-Wulf Fw 190 F i powrotu do starych dwupłatów Henschel Hs 123. Wyjątkowo wytrzymała konstrukcja Hs 123 sprawdzała się w prymitywnych warunkach eksploatacji na froncie wschodnim, była także niewiarygodnie odporna na ostrzał z ziemi i z powietrza. W samolocie Hs 123 brakowało skomplikowanych systemów elektrycznych i hydraulicznych wspomagających napęd elementów sterujących, których uszkodzenie lub awaria mogły doprowadzić do katastrofy nowocześniejsze maszyny, a prostota konstrukcji ułatwiała pracę obsłudze naziemnej.

Rozwój konstrukcji Niemieckie lotnictwo szturmowe narodziło się podczas I wojny światowej. Samoloty, wykorzystywane początkowo wyłącznie do zadań roz4

poznawczych, z biegiem czasu stawały się coraz bardziej aktywne nad polem walki. W 1916 r. ze składu cesarskich sił powietrznych wyodrębniono lotnictwo piechoty (Infanterieflieger), które w ramach Schutzstaffeln (eskadr ochronnych) użytkowało samoloty klasy CL (dwuosobowe dwupłatowce z silnikiem o mocy 160 KM). Lotnictwo niemieckie pierwszą akcję szturmową przeprowadziło 24 kwietnia 1917 r. w pobliżu Graville podczas bitwy nad Sommą. W tym dniu dwie maszyny, należące do Schutzstaffel 7, osłaniały samolot rozpoznawczy artylerii nad linią frontu. Dowódca Schutzstaffel 7 – Hptm. Zohrer, pilotujący jeden z samolotów osłony – zobaczył niemiecki oddział szturmowy, który zaległ pod silnym ogniem nieprzyjaciela. Hptm. Zohrer pozostawił samolot rozpoznawczy pod osłoną drugiej maszyny, a sam zaatakował lotem koszącym stanowiska nieprzyjaciela. Podczas pierwszego nalotu powitał go zmasowany ogień przeciwlotniczy, jednakże już przy drugim nalocie obrona przeciwnika milczała. Niemieccy piechurzy poderwali się do szturmu i zdobyli pozycję nieprzyjaciela.

Naczelne dowództwo niemieckich sił zbrojnych wyciągnęło wniosek z tego zdarzenia i przyspieszyło rozbudowę lotnictwa szturmowego. W konsekwencji większość Schutzstaffel została przezbrojona i przeszkolona do wykonywania zadań bezpośredniego wsparcia na polu walki; przy tej okazji przemianowano je na Schlachtstaffeln (eskadry szturmowe). Początkowo eskadry szturmowe wyposażano w lekkie i nieopancerzone dwupłatowe samoloty typu Halberstadt CL IV i Hannover CL II i CL IIIa. Pierwszym typowym samolotem wsparcia na polu walki był AEG J I, wyposażony do ochrony żywotnych elementów w płyty pancerne o łącznej masie prawie 400 kg. Samoloty te wkrótce zastąpił całkowicie metalowy Junkers J I, uzbrojony w dwa stałe karabiny maszynowe pilota i dwa ruchome karabiny maszynowe, obsługiwane przez strzelca oraz sześć do ośmiu bomb o masie po 10 kg. Podczas bitwy o Flandrię 10 lipca 1917 r. samodzielna eskadra szturmowa wchodząca w skład Kampfgeschwader 1 po raz pierwszy przeprowadziła akcję bezpośredniego wsparcia

Hannover CL II był lekkim dwumiejscowym samolotem użytkowanym przez Schutzstaffeln do eskortowania samolotów rozpoznawczych i wsparcia własnych wojsk naziemnych.


MONOGRAFIA LOTNICZA

nurkujących, Hs 123 pozostawiono wyłącznie w SFGr. 10 stacjonującym na lotnisku Tutow w Mecklemburg-Vorpommern. W listopadzie 1938 r. dywizjon włączono w skład Lehrgeschwader 2, jako II.(Schl.)/LG 2.

Legion Condor Po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii rząd Rzeszy Niemieckiej postanowił udzielić wsparcia generałowi Franco walczącemu przeciwko komunistycznemu rządowi. Wsparcie polegać miało na wysłaniu do Hiszpanii niemieckich doradców wojskowych oraz sprzętu i uzbrojenia, a w dalszej perspektywie również własnego kontyngentu zbrojnego, nazwanego Legion Condor. We wrześniu 1936 r. do portu Cadiz dotarł niemiecki frachtowiec Wigbert, który przywiózł w ładowni zapakowane w skrzynie elementy dwóch samolotów Hs 123 A-0. Maszyny zmontowano i oblatano na lotnisku Tablada pod Sewillą. Miesiąc później, w październiku 1936 r., do Hiszpanii dotarł trzeci samolot Hs 123 A-0, co pozwoliło na utworzenie klucza bombowców nurkujących (Patrulla de bombardeo en picado), który stacjonował na lotnisku Jarez de la Frontera. W grudniu 1936 r. klucz podporządkowano organizacyjnie Versuchs Jagdgruppe 88 (VJ/88), czyli doświadczalnemu dywizjonowi myśliwskiemu 88 Legionu Condor. Samoloty Hs 123 A-0 otrzymały oznaczenia kadłubowe 24●1, 24●2 i 24●3. Dowódcą klucza mianowany został Leutnant Heinrich Brücker, nazywany przez hiszpań-

Hs 123 A-1, W.Nr. 0968, 52+A13 z 2./St.G 165.

skich kolegów „Rubio” (blondyn). Pilotami dwóch pozostałych samolotów byli: Uffz. Emil Rückert i Uffz. August Wilmsen. Od początku stycznia 1937 r. samoloty klucza aktywnie wspierały natarcie nacjonalistów na miasto Malaga. Następnie jednostkę przeniesiono na północny zachód, gdzie Hs 123 bombardowały pozycje republikanów wokół Bilbao.

Już podczas dwóch pierwszych miesięcy użytkowania samolotów na froncie okazało się, że nie sprawdzają się one w roli bombowców nurkujących. Problemem okazała się mała stabilność płatowca podczas lotu nurkowego. W związku z tym szef sztabu Legionu Condor, Obstlt. Manfred Freiherr von Richthofen, podjął decyzję o przekształceniu klucza bombowców nurkujących w klucz

Klucz samolotów Hs 123 A-1 należących do St.G 165: W.Nr. 0968, 52+A13, W.Nr. 0969, 52+B13 i W.Nr. 0970, 52+C13.

13


WOJNA W POWIETRZU

Tymoteusz Pawłowski

Ostatnie brytyjskie czołgi krążownicze Czołgi krążownicze narodziły się z powodu ograniczeń technicznych i technologicznych. Intensywna rozbudowa przemysłu podczas II wojny światowej doprowadziła do zlikwidowania większości z tych ograniczeń i sprawiła, że czołgi szybkie odeszły do lamusa historii. Ostatnie czołgi krążownicze Armii Brytyjskiej były już w gruncie rzeczy czołgami w pełni uniwersalnymi...

U

znaje się powszechnie, że czołgi zadebiutowały na polu bitwy w 1916 r. Sprawa jest jednak wątpliwa: pojazdy, które uczestniczyły w bitwie pod Flers-Courcelette we wrześniu 1916 r., w niewielkim stopniu przypominały to, co dziś nazywamy czołgami. Ani wizualnie, ani technicznie, ani taktycznie, ani organizacyjnie – przede wszystkim brakowało im ruchomej wieży, używano ich wyłącznie do wsparcia piechoty, a podlegały dowództwu karabinów maszynowych lub artylerii. O ile Francuzi swoje gąsienicowe pojazdy bojowe nazywali wprost artylerią szturmową, to Brytyjczycy ukryli je pod kryptonimem „tank” (czyli „zbiornik”). W 1916 r. na polu bitwy debiutowała jedynie nowa nazwa...

18

Rzeczywisty debiut pancernych wozów bojowych o napędzie silnikowym nastąpił kilka lat wcześniej. W początkach pierwszej wojny światowej samochody pancerne – o nich tu mowa – pojawiły się na froncie w dużych liczbach. Czy samochód pancerny można uznać za czołg? Ależ oczywiście: obecne prawo międzynarodowe za czołg uznaje opancerzony wóz bojowy wyposażony w obrotową wieżę, niezależnie od podwozia, na jakim została ona zabudowana. Kołowy Austin z 1914 r. spełnia te kryteria o wiele lepiej niż gąsienicowy Mark I czy St. Chamond. Czym jest zresztą podwozie kołowe? Samochody pancerne – takie jak choćby wspomnia-

ny Austin – zaczęto coraz częściej wyposażać w podwozie gąsienicowe. Było to rozwiązanie dosłownie połowiczne, ale po zakończeniu Wielkiej Wojny znalazło ono wielu naśladowców. Opracowywano coraz więcej tego rodzaju hybrydowych napędów, a największe znaczenie miało podwozie półgąsienicowe Johna Waltera Christiego. O ile w klasycznym podwoziu półgąsienicowym, opracowanym przez Adolphe’a Kégresse’a, „połowiczność” polegała na jednoczesnym korzystaniu zarówno z kół, jak i gąsienic, to w podwoziu Christiego można było korzystać albo z kół, albo z gąsienic. Pomysł ten stał się bazą dla zbudowania nowoczesnych czołgów szybkich – także

Zawieszenie Christiego – w swojej dojrzałej formie z 1936 r. – w akcji: T3E2 skacze nad przeszkodą.


WOJNA W POWIETRZU

Leszek A. Wieliczko

1

Curtiss Model 75 Samolot myśliwski Curtiss Model 75, w amerykańskim lotnictwie znany pod oznaczeniem P-36, a na eksport oferowany jako Hawk 75 i 75A, został skonstruowany w połowie lat 30. W Stanach Zjednoczonych szybko wyparł go inny myśliwiec Curtissa – P-40, ale w innych krajach służył przez wiele lat i uczestniczył w działaniach bojowych na różnych frontach. Był pierwszym amerykańskim myśliwcem, na którym zgłoszono zestrzelenie niemieckiego samolotu – i pierwszym, którego produkcja przekroczyła 1000 egzemplarzy.

W

drugiej połowie lat 20. XX wieku podstawowymi myśliwcami US Army Air Corps (USAAC) były dwupłatowe P-1 i P-6, nazywane Hawk (jastrząb). Samoloty zostały skonstruowane w firmie Curtiss Aeroplane and Motor Company (od 1929 r. Curtiss-Wright Corporation, Aeroplane Division) w Buffalo w stanie Nowy York – jednej z najstarszych amerykańskich wytwórni lotniczych. Na początku lat 30. pozycja Curtissa jako głównego dostawcy myśliwców dla USAAC uległa zachwianiu, gdy firma Boeing skonstruowała najpierw dwupłatowy myśliwiec P-12, a następnie jednopłatowy P-26. Ten drugi był pierwszym amerykańskim seryjnym myśliwcem w układzie jednopłata o całkowicie metalowej konstrukcji, jednak wieloma rozwiązaniami technicznymi wciąż tkwił w poprzedniej epoce: miał stałe podwozie, odkrytą kabinę pilota i skrzydła usztywnione naciągami. Szybki postęp w rozwoju techniki lotniczej sprawił, że P-26 okazał się przestarzały jeszcze zanim trafił do jednostek bojowych. Zaprezentowane wkrótce po nim konkurencyjne jednopłatowe myśliwce Boeing YP-29 i Curtiss XP-31 nie oferowały znaczącego postępu i nie zostały zaakceptowane do produkcji. XP-31

34

był pierwszym jednopłatowym myśliwcem skonstruowanym w firmie Curtiss. Jedyny zbudowany prototyp został wprawdzie zakupiony przez USAAC, ale z powodu słabych osiągów nie wzbudził większego zainteresowania.

Model 75 W październiku 1934 r. w firmie Curtiss rozpoczęto projektowanie nowego myśliwca, oznaczonego Model 75. Jego głównym konstruktorem był Donovan R. Berlin, który przeszedł do Curtissa z firmy Northrop. Berlin opracował nowoczesny wolnonośny dolnopłat o całkowicie metalowej półskorupowej konstrukcji (jedynie stery i lotki były kryte płótnem), z chowanym trójkołowym podwoziem z kółkiem ogonowym i zakrytą kabiną pilota. Do napędu zastosowano 14-cylindrowy silnik gwiazdowy Wright GR-1670-5 Twin Whirlwind o mocy 775 hp, z trójłopatowym metalowym śmigłem przestawialnym Hamilton Standard. Uzbrojenie miało się składać z dwóch karabinów maszynowych umieszczonych w kadłubie pomiędzy silnikiem a kabiną – jednego kal. 12,7 mm i jednego kal. 7,62 mm lub dwóch kal. 7,62 mm – ale w prototypie nie zostało za-

instalowane. Jak większość ówczesnych myśliwców, Model 75 nie miał żadnej ochrony pilota ani zbiorników paliwa. Budowę prototypu (nr fabr. 11923) rozpoczęto w listopadzie 1934 r. Pół roku później, 15 maja 1935 r. (według innych źródeł w kwietniu), oznaczony cywilną rejestracją X17Y prototyp Modelu 75 został oblatany przez fabrycznego pilota doświadczalnego, Henry’ego Lloyda Childa. Tymczasem w styczniu 1935 r. Air Corps Materiel Division ogłosił konkurs na nowy samolot myśliwski (pościgowy – pursuit – jak go wówczas określano). Bardzo ogólnikowo sformułowane wymagania mówiły m.in. o wysokich osiągach, dobrych własnościach lotnych i zwrotności, a także o całkowicie metalowej konstrukcji, wolnonośnych skrzydłach, zakrytej kabinie i chowanym podwoziu. Do napędu miał służyć silnik o mocy około 1000 hp. Chęć udziału w konkursie wyraziły firmy Curtiss, Northrop i Seversky. Każda z nich miała na własny koszt zbudować i dostarczyć do prób po jednym prototypie. Firma Lockheed przeżywała w tym okresie kryzys finansowy i w ogóle nie była brana pod uwagę. Spośród największych wytwórni lotniczych zabrakło natomiast Boeinga, który po niepowodzeniu myśliwca YP-29 skupił się na rozwoju ciężkich bombowców XB-15 i B-17. Pod koniec maja prototyp Modelu 75 przyleciał do bazy Wright Field koło Dayton w Ohio w celu przeprowadzenia prób porównawczych. Ponieważ żaden z pozostałych konkurentów nie był gotowy w wyznaczonym na 27 maja terminie, więc USAAC przesunął rozstrzygnięcie konkursu na sierpień. Zanim to nastąpiło, 30 lipca podczas


WOJNA W POWIETRZU

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński

2 Czołgi. Pierwsze sto lat Druga wojna światowa przyniosła burzliwy rozwój czołgów. Istniejący w wielu krajach podział na czołgi wsparcia piechoty i czołgi szybkie do samodzielnych działań w głębi ugrupowania przeciwnika zaczął stopniowo zanikać, w miarę jak kolejne natarcia były prowadzone przez ugrupowania w coraz większym stopniu nasycone czołgami, które w zasadzie nieustannie wspierały piechotę – czy to w fazie przełamania obrony nieprzyjaciela, czy też działań manewrowych, prowadzonych z dużym rozmachem – tyle że wówczas wspierały piechotę zmechanizowaną, dotrzymującą im tempa, torując drogę „pieszej” piechocie, posuwającej się w ślad za pancernymi taranami.

J

uż podczas pierwszych walk na froncie wschodnim latem 1941 r. okazało się, że przeładowane czołgami sowieckie korpusy zmechanizowane, są formacjami mało ruchliwymi i trudnymi do dowodzenia. Głębokim piętnem odcisnęły się braki w wykwalifikowanej kadrze dowódczej, zdziesiątkowanej kolejnymi czystkami. Największym jednak niedomaganiem korpusów zmechanizowanych był niemal całkowity brak środków łączności radiowej i to na każdym szczeblu – bazowano na łączności telefonicznej. W takich warunkach nie sposób było przeprowadzać koncentryczne uderzenia ani elastycznie się bronić. Tymczasem niemieckie dywizje pancerne mając w swoim składzie coraz większą ilość samobieżnych pojazdów wsparcia posiadały bez porównania większą ruchliwość. Jeśli dodamy do tego rozbudowany system łączności radiowej i bardzo dobre wyszkolenie czołgistów Wermachtu, to nie powinien nas dziwić fakt, że niemieckie wojska szybkie po prostu im uciekały, błyskawicznie posuwając się do przodu. Ostatecznie 15 lipca 1941 r. Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej wydało rozkaz rozformowania korpusów zmechanizowanych. Został on zrealizowany w sierpniu i we wrześniu. Wszystkie pozostałe i nowo produkowane czołgi skierowano do samodzielnych brygad pancernych. Rozkaz o formowaniu takich bry46

gad wydano 23 sierpnia 1941 r. i były to typowe oddziały wsparcia piechoty, w działaniach obronnych najbardziej potrzebne. Planowano sformowanie 120 brygad pancernych, ale ostatecznie powstało ich 41. Każda brygada składała się z pułku czołgów, batalionu piechoty zmotoryzowanej, dywizjonu przeciwlotniczego, kompanii rozpoznawczej, remontowej oraz transportowej i innych służb tyłowych. Pułk czołgów miał trzy bataliony: czołgów średnich i ciężkich oraz dwa bataliony czołgów lekkich. Do tych ostat-

nich skierowano ocalałe T-26 i BT oraz pływające czołgi rozpoznawcze T-37, T-38 i T-40. Nieliczne czołgi lekkie T-30 (335 zbudowanych – była to uzbrojona w działko kal. 20 mm niepływająca odmiana T-40) przeszły prawie niezauważone, podobnie jak czołgi lekkie T-50, których produkcję także szybko zakończono. Zamiast tego od października 1941 r. zaczęła się produkcja nowego czołgu lekkiego T-60. Był to stosunkowo udany typ czołgu lekkiego, uzbrojony w działko kal. 20 mm, porównywalny z niemieckim Pz II. Zbudowano tych wozów 5920, kończąc ich wytwarzanie na początku 1943 r. Jeśli chodzi o czołgi średnie T-34, to w pierwszym batalionie brygady znajdowało się ich 22 (jeden dowódcy i trzy kompanie po siedem czołgów), natomiast ciężkich KW-1 było siedem w jednej kompanii. Jak się łatwo domyśleć, kompania czołgów miała dwa plutony po trzy czołgi plus czołg dowódcy. W batalionach czołgów lekkich było ich po 32 – dwa wozy dowództwa i trzy kompanie po 10 czołgów (czołg dowódcy i trzy plutony po trzy czołgi). Łącznie brygada miała więc

T-70 – trzeci wśród czołgów sowieckich biorących udział w II wojnie światowej pod względem liczby wyprodukowanych egzemplarzy po T-34 i T-26. Na jego zmodyfikowanym podwoziu opracowano działo samobieżne SU-76.


Tomasz Szulc

WOJNA W POWIETRZU

Radzieckie i rosyjskie systemy przeciwrakietowe trzeciej generacji System A-135 Amur był pierwszym i jedynym na świecie zdolnym do przechwytywania głowic rakiet strategicznych, atakujących pod osłoną celów pozornych. Zapewniał ochronę Moskwy przed atakiem ze strony „państw nieprzewidywalnych” oraz przypadkowym atakiem ze strony któregoś z mocarstw atomowych (awaria, skutek przejęcia pojedynczych wyrzutni przez terrorystów). Był też świetną bazą do dalszego doskonalenia broni antyrakietowej. System, którego serce stanowił radiolokator Don-2N, osiągnął gotowość w 1989 r., ale oficjalnie przyjęto go na uzbrojenie sześć lat później. Obecnie A-135 funkcjonuje w postaci okrojonej – tylko z rakietami bliskiego zasięgu.

W

czerwcu 2002 r. USA wycofały się z traktatu ABM, motywując to koniecznością zabezpieczenia się przed ewentualnym atakiem rakietowym ze strony któregoś z tzw. „państw zbójeckich”, a przede wszystkim Korei Północnej lub Iranu. Oznaczało to, że i Rosja mogła wtedy oficjalnie wznowić prace nad nowymi środkami obrony przeciwrakietowej. Najpierw poinformowano jednak tylko o dopuszczanej przez traktat dalszej modernizacji systemu obrony Moskwy, polegającej na udoskonaleniu radiolokatora Don-2M oraz modernizacji/wymianie rakiet, umieszczonych w silosach na pozycjach wokół stolicy Rosji. Było to niezbyt zaskakujące, gdyż stosowne prace prowadzono jeszcze w ZSRR, a potem kontynuowano je na ograniczoną (przez minimalne finansowanie) skalę w Rosji. Rozwiąza-

64

nia były więc niemal gotowe; wystarczyło przetestować wszystkie komponenty i połączyć je w całość. Na korzyść konstruktorów działał także fakt, że radziecki poligon doświadczalny w Sary Szaganie (na terytorium Kazachstanu) utrzymywano w znacznie lepszej kondycji niż wiele podobnych obiektów na terytorium Rosji i relatywnie łatwo było wznowić na nim próby. Oficjalne rosyjskie źródła podają, że po 1990 r. (co raczej nie oznacza lat 90., tylko początek XXI wieku) kompleks poligonowy Amur-P był używany „w celu testowania rozwiązań kompleksów 3 generacji”. Wspólną cechą systemów przeciwrakietowych trzeciej generacji miałoby być zastosowanie rakiet z głowicami konwencjonalnymi, a docelowo wprowadzenie przechwycenia kinetycznego (zniszczenia celu wskutek kolizji z pozbawionym

ładunku wybuchowego przeciwpociskiem). Nie oznacza to jednak całkowitej rezygnacji z użycia głowic jądrowych, np. w celu selekcji celów pozornych jeszcze w kosmosie dzięki „zdmuchnięciu” wybuchem lekkich, nadmuchiwanych imitatorów głowic. Także w przypadku częściowego wyłączenia z walki kompleksów precyzyjnego naprowadzania, co jest co najmniej prawdopodobne w przypadku zmasowanego ataku jądrowego, duży promień rażenia głowic jądrowych przeciwpocisków kompensowałby spadek precyzji ich naprowadzania. Informacje na temat doskonalenia rosyjskiego systemu antyrakietowego są fragmentaryczne i zapewne często celowo manipulowane dla ukrycia rzeczywistych kierunków i stanu prac. Należy jednak sądzić, że konstruktorzy w znacznym stopniu bazują na koncepcjach, a częściowo także na rozwiązaniach powstałych jeszcze w czasach ZSRR, o których pojawiły się już w miarę wiarygodne informacje, choć ich szczegółowość jest różna dla różnych projektów. Warto wobec powyższego zebrać dostępne wiadomości na temat systemów i kompleksów, które zaczęto opracowywać w ZSRR, nad którymi jednak z różnych powodów nie dokończono prac.

System A-235 W 1976 r., równocześnie z rozpoczęciem w NIIRP prac nad finalną postacią systemu A-135, zainicjo-


OBRONA PRZECIWRAKIETOWA

Po lewej: stacja radiolokacyjna Nieman-P. Po prawej: transport modułu anteny radaru Don-2N wewnątrz jego budynku.

kompleksów i systemów, są praktycznie niedostępne. Na ich temat wiadomo znacznie mniej, niż na temat rakiet – co oczywiście nie znaczy, że nowych, zapewne nierzadko nowatorskich radarów nie konstruowano.

System A-1035 W 1978 r. wydano postanowienie nr 585-119 dotyczące budowy systemu obrony przeciwrakietowej dużego obszaru A-1035. Miał on łączyć elementy A-135, S-225, a później ich następców, czyli A-235 i S-550. Nie ujawniono dotąd informacji, kiedy przerwano prace nad tym systemem. Jest niemal pewne, że w chwili rozpadu ZSRR ten program nie był realizowany albo realizowano go pod inną nazwą. W tym kontekście pojawia

się oznaczenie D-20, ale nie ma pewności, czy była to kontynuacja, czy alternatywa dla A-1035. Na pewno ten program nadzwyczaj wiele kosztował, choćby z racji planów ochrony dużego terytorium. Gdyby rozpoczęto jego praktyczną realizację – naruszałby oczywiście uzgodnienia traktatu ABM. Być może realizowano go niewielkim nakładem sił i środków na wypadek wycofania się USA z postanowień traktatu i dlatego decydenci wyrazili nań zgodę, nie obawiając się ani nadmiernego obciążenia budżetu, ani zadrażnień na forum międzynarodowym. Praktyczna realizacja programu miałaby nastąpić w nieokreślonej przyszłości i tylko w przypadku znacznego pogorszenia stosunków z USA. Mimo upływu prawie 40 lat od chwili podjęcia tej decyzji próba prak-

Schematyczny rysunek mobilnego radaru z aktywną anteną dla kompleksów przeciwrakietowych, ujawniony w 1997 r.

tycznej realizacji programu A-1035 pociągnęłaby za sobą gigantyczne wydatki.

Systemy niestrategiczne Równolegle z pracami nad systemami strategicznej obrony przeciwrakietowej, których zadaniem miało być ochranianie dużych obszarów przed atakami jądrowymi z użyciem głowic rakiet strategicznych, w ZSRR analizowano możliwości stworzenia środków zdolnych ochronić cele punktowe (pojedyncze obiekty). Początkowo przyczyną podjęcia tych prac były rosnące lawinowo koszty wdrożenia systemów „klasycznych” oraz odsuwający się w czasie termin osiągnięcia przez takie systemy gotowości bojowej. Środki „lokalne” miały być tańsze, prostsze i łatwiejsze w produkcji oraz eksploatacji. Z czasem argumentem na rzecz ich tworzenia stały się ograniczenia traktatu ABM, które nie obejmowały środków „niestrategicznych”.

System S-375 KB-1 zaproponowało opracowanie systemu przeciwrakietowego, przeznaczonego do obrony obiektów o małej powierzchni – przede wszystkim stanowisk rakiet strategicznych. Miały go tworzyć wyłącznie rakiety krótkiego zasięgu kierowane przez wydolne radiolokatory z aktywnymi antenami ścianowymi, które wtedy zaczynano dopiero projektować. System został oznaczony S-375. W maju 1970 r. CKB Ałmaz rozpoczęło prace nad pierwszym systemem obrony przeciwrakietowej dla wyrzutni rakiet balistycznych. Przyjęto, że wobec znacznej odporności silosów rakiet wystarczy przechwycenie głowic na niewielkiej wysokości, a zastosowanie w tym celu ładunków jądrowych małej mocy nie wpłynie niekorzystnie na stan bronionych obiektów. Założono, że przechwycenie będzie następować na wyso68


WOJNA W POWIETRZU

Życie prywatne marszałka

Śmigłego-Rydza

Pochodzenie żadnego z polityków II RP nie było owiane podobną tajemnicą, jak właśnie Śmigłego. A plotki potęgowało konsekwentne milczenie samego zainteresowanego – marszałek (w jednym z wywiadów) powiedział wprost, że człowieka powinny określać aktualne czyny, a nie pochodzenie.

T

o oczywiście podsycało jeszcze zainteresowanie tematem. Opowiadano, że Rydz jest nieślubnym dzieckiem zarządzającej majątkiem w Łapszynie (w pobliżu Brzeżan) – inni utrzymywali, że wywodził się ze zubożałej szlachty galicyjskiej; natomiast w latach 30. XX stulecia (kiedy obóz rządowy szukał porozumienia z ludowcami) pojawiły się informacje o chłopskim pochodzeniu marszałka. Stanisław Cat Mackiewicz (nie ukrywający nigdy swojej niechęci do Śmigłego) pisał złośliwie, że Rydz jest pierwszym władcą Polski od Piasta i Lecha, który nie pieczętuje się żadnym herbem. Pochodzenie jego jest dość mętne, według praw76

nych wersji ma on być synem żandarma czeskiego i Ukrainki, w każdym razie jest to dziecko ludu, które zawdzięczamy Brzeżanom. Elity polityczne II RP wywodziły się z reguły ze szlachty lub inteligencji, zrozumiała wydaje się zatem dyskrecja Rydza na temat własnej rodziny. Ojciec przyszłego marszałka – Tomasz Rydz – urodził się w okolicach Wieliczki, jako syn kowala. Nie chciał jednak pozostać w rodzinnym zawodzie (kowalem był również jego dziadek) i wybrał karierę zawodowego podoficera w armii austriackiej, dochodząc do stopnia plutonowego. W Brzeżanach w Galicji Wschodniej stacjonowała jego macierzysta jednostka (7 pułk ułanów); tam też poznał

Sławomir Koper niezwykle urodziwą Marię Babiak – córkę miejscowego listonosza (później policjanta). Edward Rydz przyszedł na świat 11 marca 1886 r., na dwa lata przed oficjalnym ślubem swoich rodziców. Podobno para pobrała się z opóźnieniem ze względu na kłopoty finansowe. Ojciec przyszłego marszałka otrzymywał niewielki żołd i dopiero awans na plutonowego umożliwił mu oficjalne założenie rodziny. Jak było naprawdę, tego zapewne nigdy się nie dowiemy, jednak bez wątpienia przyszły Naczelny Wódz RP urodził się jako nieślubne dziecko. Edward nie pamiętał ojca. Niebawem po ślubie Tomasz Rydz zmarł na gruźlicę we lwowskim szpitalu, a wdowa musiał utrzymywać siebie i dziecko z symbolicznej renty. Dorabiała sprzątaniem w domach miejscowej inteligencji, co było pracą ponad jej siły. Nie cieszyła się dobrym zdrowiem i niebawem podzieliła los męża – zmarła na suchoty. Edward miał wówczas zaledwie dziesięć lat. Chłopiec wychowywał się u rodziców matki. Dziadek (będący już na emeryturze) dorabiał jako dozorca w miejscowej rzeźni, babka prowadziła dom. Edward podjął naukę w gimnazjum i chociaż w przyszłości miał zostać wzorowym uczniem, to jednak powtarzał pierwszą klasę. Możliwe, że wpływ na to miał szok wywołany śmiercią matki. W gimnazjum nawiązał znajomość, która odegrała decydującą rolę w jego życiu. Jednym z najbliższych przyjaciół Edwarda został młodszy o rok Edmund Urbanowicz – syn zamożnego lekarza. Chłopcy spotkali się w pierwszej klasie gimnazjum i szybko stali się nierozłączni. Rodzice nigdy nie brali mi korepetytora – wspominał po latach Urbanowicz – ale zawsze starali się, abym uczył się z kolegą, a ponieważ Generał podobał się moim rodzicom jako chłopak bardzo żywy, a ja byłem «Niemrawy», jak to mnie nazywano, przeto z chwilą rozpoczęcia roku szkolnego na propozycję moich rodziców zaczął przychodzić do nas i uczyliśmy się razem, a wtedy już nawet jego dziadek nie żył… W ostatnich klasach gimnazjum pochłonęła go całkowicie nowa pasja. Odkrył w sobie talent plastyczny i niemal cały wolny czas spędzał na szkicowaniu. Odtąd czym więcej raz malował – wspomina Urbanowicz – gdzie co tylko mu się trafiło, czy widoki, czy martwą naturę, czy osoby, a ja częstym byłem jego modelem, bo umiałem Mu godzinami pozować. Malarstwo całkowicie zdominowało zainteresowania Edwarda. Przy dobrej pogodzie niemal zawsze można go było spotkać na groblach pomiędzy rozlewiskami Złotej Lipy, gdzie malował lub rysował z natury. Kiedy aura uniemożliwiała pracę w plenerze, kreślił z upodobaniem sceny z powstania styczniowego lub martwe natury. Zainteresował się karykaturą, a udane próby przyniosły mu lokalny rozgłos.


WOJNA W POWIETRZU

4 Francuska wojna

Robert Czulda

w Indochinach 1945-1954 Bolesna kapitulacja sił francuskich pod Điện Biên Phủ w maju 1954 r. nie oznaczała klęski strategicznej. Francja nie miała już jednak żadnej motywacji, by kontynuować wojnę, której nie mogła wygrać. Tym bardziej, że zbrojną interwencję wykluczyły Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania. Oznaczało to zwycięstwo sił północnowietnamskich.

P

o bitwie generał Giáp wydał rozkaz udzielenia pomocy w następującej kolejności: najpierw Wietnamczycy, później żołnierze francuscy z kolonii, następnie francuscy podoficerowie, a na końcu oficerowie. W Điện Biên Phủ pozostał francuski kontyngent medyczny wraz z obsługą, który zajmował się najciężej rannymi. Po zakończeniu pracy ewakuowano go drogą lotniczą do Hanoi. Jeńcy zostali rozdzieleni wśród wycofujących się północnowietnamskich jednostek, aby – jako żywe tarcze – uniemożliwić francuskiemu lotnictwu ataki. Hồ Chí Minh skierował list do jeńców wojennych: Czujemy nienawiść, świętą i potężną nienawiść wobec wielkich kolonizatorów. Nienawiści jednak nie kierujemy wobec was, ofiar przestępczej, kolonizatorskiej polityki, która wam przynosi niewolę, biedę i śmierć. Rozróżniamy pomiędzy imperialiFrancuscy dowódcy w Indochinach: generał dywizji René Cogny (sił w Tonkinie), pułkownik (generał brygady) Christian de Castries (sił w Điện Biên Phủ) oraz generał Henri Navarre (całości sił francuskich w Indochinach).

88

stycznymi lokajami amerykańskich zbrodniarzy wojennych a wami, synami dzielnych robotników Francji i innych krajów. Jeden z północnowietnamskich żołnierzy po latach mówił, że życie w obozach, oparte na rozmowach i dyskusjach, pomogło jeńcom wojennym zrozumieć, że wojna w Indochinach


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.