Wojsko i Technika Historia 4/2018

Page 1

4/2018

www.zbiam.pl

Lipiec-Sierpień cena 18,50 zł (VAT 5%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480

Włoskie działa samobieżne

Najważniejszym elementem kształtującym stosunki turecko-sowieckie była sprawa Cieśnin Tureckich. Na konferencji pokojowej w Lozannie wymuszono na Turcji podpisanie odrębnej Konwencji, poddającej Cieśniny kontroli międzynarodowej…

Najcięższym działem było Semovente da 149/40. Armia Włoska dysponowała dobrą armatą Cannone da 149/40 modello 35. Była ona jednak ciężka i nieporęczna, dlatego inżynierowie Ansaldo postanowili zainteresować armię wariantem samobieżnym…

Index 407739

Turcja w czasach II wojny światowej

ISSN 2450-2480

W NUMERZE:

Przełamanie niemieckiej obrony w Normandii


Vol. IV, nr 4 (18) Lipiec-Sierpień 2018; Nr 4

4/2018

www.zbiam.pl

Lipiec-Sierpień cena 18,50 zł (VAT 5%) INDEX 407739 ISSN 2450-2480

Włoskie działa samobieżne

Najważniejszym elementem kształtującym stosunki turecko-sowieckie była sprawa Cieśnin Tureckich. Na konferencji pokojowej w Lozannie wymuszono na Turcji podpisanie odrębnej Konwencji, poddającej Cieśniny kontroli międzynarodowej…

Najcięższym działem było Semovente da 149/40. Armia Włoska dysponowała dobrą armatą Cannone da 149/40 modello 35. Była ona jednak ciężka i nieporęczna, dlatego inżynierowie Ansaldo postanowili zainteresować armię wariantem samobieżnym…

Index 407739

Turcja w czasach II wojny światowej

ISSN 2450-2480

41 /2018

W NUMERZE:

Przełamanie niemieckiej obrony w Normandii

Na okładce: Samolot bombowy Avro Lancaster. Rys. Rafał Zalewski

INDEX 407739 ISSN 2450-2480 Nakład: 14,5 tys. egz. Redaktor naczelny Jerzy Gruszczyński jerzy.gruszczynski@zbiam.pl Redakcja techniczna Dorota Berdychowska dorota.berdychowska@zbiam.pl Korekta Stanisław Kutnik Współpracownicy Władimir Bieszanow, Michał Fiszer, Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński, Leszek Molendowski, Marek J. Murawski, Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor, Maciej Szopa, Mateusz Zielonka Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Ul. Anieli Krzywoń 2/155 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro Ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2018 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie: www.zbiam.pl

spis treści BITWY I KAMPANIE

Władimir Bieszanow

Działania bojowe na Krymie 1943-1944 r.

4

BITWY I KAMPANIE

Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński

Przełamanie niemieckiej obrony w Normandii: US Army, lipiec-sierpień 1944 r.

20

HISTORIA

Tymoteusz Pawłowski

Niespełniona miłość do Europy: Turcja w czasach II wojny światowej

34

WOJSKA POWIETRZNODESANTOWE

Dariusz Paduch

Przygotowania lotnictwa sowieckiego do operacji powietrznodesantowych: 1930-1941 r.

48

MOTORYZACJA II RP

Jędrzej Korbal

Samochód terenowy PZInż. 303

64

BROŃ PANCERNA

Bartłomiej Kucharski

Włoskie działa samobieżne II wojny światowej

77

STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI

Tymoteusz Pawłowski

Sprawa polska w czasach Wielkiej Wojny – część 3: powstanie zbrojne w 1918 r. i utworzenie państwa polskiego 88 www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria

3


Władimir Bieszanow

Wyzwolenie Krymu trwało od 8 kwietnia do 12 maja 1944 r. Wojska sowieckie zaatakowały pozycje niemieckie z północy, z przesmyku perekopskiego i ze wschodu, z Półwyspu Kerczyńskiego.

Działania bojowe na Krymie 1943-1944 r.

Do jesieni 1943 r. sytuacja na froncie sowiecko-niemieckim zasadniczo zmieniła się na korzyść Armii Czerwonej. W połowie października Front Południowy generała-pułkownika Fiodora I. Tołbuchina szturmował Wał Wschodni na rzece Mołoczna, przykrywający podejścia do Krymu od północy, a Front Północnokaukaski generała armii Iwana J. Pietrowa oczyścił z przeciwnika Półwysep Tamański i ponownie wyszedł na Cieśninę Kerczeńską. W Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej znów wyjęto mapy Krymu.

P

odczas omawiania różnych wariantów dalszych działań część oficerów złożyła wniosek, by na razie Krymu nie zdobywać, lecz izolować tam przeciwnika i uwolnić dużą część wojsk dwóch frontów, kierując je do działań na innych kierunkach. Byłaby to najlepsza decyzja. Półwysep, wąskie podejścia do którego łatwo można było zamknąć, nie stanowił bazy, z której można by było wykonać uderzenie, tym bardziej, że siły 17. Armii – 3 dywizje niemieckie i 7 rumuńskich – były niewystarczające do prowadzenia działań zaczepnych. Nie bez powodu niemieccy żołnierze żartowali, że „Krym, to gotowy obóz jeniecki”. Jednak byłoby to podejście niesowieckie. Stalinowską strategię wojenną wyróżniała zasada, że: „Jeśli się powiedziało A, to trzeba powiedzieć 4

B”. Dlatego punkt widzenia „izolacjonistów” został odrzucony z powodów zasadniczych: tylko szturm. Problem można było rozpatrywać tylko na jednej płaszczyźnie: „W jaki sposób zdobyć półwysep”. 22 września na zapytanie Kwatery Głównej (Stawki) Najwyższego Naczelnego Dowództwa swoje zdanie na ten temat przedstawił marszałek Aleksander M. Wasilewski. Jego pomysł polegał na tym, żeby wojska Frontu Południowego, jednocześnie z obejściem Melitopola od południa szybko zdobyły Siwasz, Perekop, Dżankoj i wdarły się na Krym „na plecach” przeciwnika. By było to możliwe należało wzmocnić armie Tołbuchina wojskami Frontu Północnokaukaskiego. Oprócz tego, w rejonie Dżankoju powinien zostać wysadzony desant powietrzny i morski w celu wyjścia na tyły przeciwnika broniącego Siwaszu i wykonania uderzenia w kierunku północnym, by spotkać się z wojskami Frontu Południowego. Jednak przegrupowanie całego frontu to sprawa kłopotliwa. Dlatego zamiast zmasowanego uderzenia sił na jednym kierunku, podjęto decyzję, by jednocześnie z przełamaniem obrony pod Prerekopem forsować Cieśninę Kerczeńską.

Desant kerczeńsko-eltigenski 12 października generał Pietrow, po otrzymaniu odpowiedniej dyrektywy Stawki, wydał wojskom frontu rozkaz przeprowadzenia wspólnie z Flotą Czarnomorską i Azowską Flotyllą Wojenną operacji desantowej w celu opanowania Półwyspu Kerczeńskiego. Początkowo Pietrow przewidywał wysadzenie dwóch armii na szerokim froncie, to jest nie tylko w Kerczu, ale i w rejonie Jałty, Ałuszty albo nawet bezpośrednio w Sewastopolu, by zmusić przeciwnika do rozśrodkowania wojsk. Jed-

nak okazało się to niemożliwe ze względu na opłakany stan floty. Już doświadczenie operacji kerczeńsko-fieodosijskiej 1941 r. pokazało, że tak złożone działania bojowe przerastają możliwości sowieckich strategów morskich. Wtedy, w warunkach absolutnego sowieckiego panowania na morzu i w powietrzu, zginęła prawie połowa desantu i wiele jednostek pływających, zostały uszkodzone praktycznie wszystkie biorące udział w operacji okręty bojowe. Fatalnie wyszła także noworosyjska operacja desantowa, w wyniku której wiceadmirał Filip Oktiabrski został zwolniony ze stanowiska dowódcy Floty Czarnomorskiej i wyznaczony na dowódcę Amurskiej Flotylli Wojennej. 23 kwietnia 1943 r. dowódcą Floty Czarnomorskiej został wiceadmirał Lew Władymirski. Jesienią 1943 r. możliwości do prowadzenia dużej operacji desantowej były jeszcze mniejsze. Nie było w ogóle środków transportowych i sprzętu specjalnego umożliwiającego desantowanie. W ciągu dwóch lat wojny Flota Czarnomorska poniosła ciężkie, niemożliwe do uzupełnienia straty: 1 krążownik, 3 lidery, 11 niszczycieli, 28 okrętów podwodnych, dziesiątki kutrów, setki pomocniczych jednostek pływających i uzbrojonych statków transportowych. Dosłownie w przeddzień, 5 października, trzech dowódców floty – admirałowie Kuzniecow, Władymirski i Jelisiejew – wysłało zespół okrętów w składzie: lider Charków, niszczyciele Biesposzczadnyj i Sposobnyj, w celu dokonania ataku na Jałtę. Przy tym planowanie operacji było ignoranckie i zbrodnicze. Po ostrzale wybrzeża, w wyniku którego zginęło kilku mieszkańców miasta i ani jeden żołnierz przeciwnika, okręty rankiem zmieniły kurs na powrotny do bazy. 6 października, w trakcie


Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński

Czołgi lekkie M5A1 Stuart należące do 4. Dywizji Pancernej. Wozów tego typu używano głównie do rozpoznania, ale także do wsparcia piechoty zmechanizowanej.

Przełamanie niemieckiej obrony w Normandii: US Army, lipiec-sierpień 1944 r. Alianckie wojska wylądowały w Normandii 6 czerwca 1944 r. w ramach operacji „Overlord”, która zakończyła się spektakularnym sukcesem. Po ciężkich walkach pierwszego dnia, opisanych przez Corneliusa Ryana w jego kultowej książce „Najdłuższy dzień”, stopniowo udało się poszerzyć przyczółek. Alianci pewnie usadowili się na francuskim wybrzeżu.

P

o kilku dniach nastąpił jednak impas. Niemcy wbrew wszelkim przeciwnościom zorganizowali twardą obronę. Caen, ważny węzeł komunikacyjny na drodze do Paryża, miało zostać zdobyte jeszcze pierwszego, a najpóźniej następnego dnia operacji „Overlord”. Tymczasem nie udało się zdobyć tego miasta ani pierwszego dnia, ani w pierwszym tygodniu, ani nawet w pierwszym miesiącu operacji! W końcu czerwca alianci wciąż dreptali w miejscu kilkanaście kilometrów od normandzkich plaż. Wydawało się, że w perspektywie jest okopowa powtórka frontu zachodniego z lat 1914-1918. W końcu czerwca 1944 r. alianci potrzebowali w Normandii trzech rzeczy: po pierwsze przestrzeni do manewrowania, tak by móc wybrać rejon, z którego wyprowadzone zostanie główne natarcie, po drugie – przestrzeni do rozmieszczenia świeżych sił i zapasów logistycznych wraz z tyłowym zapleczem i wreszcie przestrzeni, by oddalić linię frontu od tyłów, które z konieczności wciąż były bezpośrednio za plecami walczących wojsk, często w zasięgu artylerii przeciwnika. 20

Amerykański czołg lekki M5A1 Stuart jedzie ulicami zniszczonego miasteczka Saint-Lô, zdobytego przez 29. Dywizję Piechoty US Army 18 lipca 1944 r.


ścisłą współpracę czołgów z piechotą na najniższym szczeblu taktycznym. Atak 29. DP spadł na spadochroniarzy z 3. DSpad, pospiesznie ściągniętej z Bretanii. Atak był ściśle skoordynowany z natarciem sąsiedniej, 2. DP, która ponownie zaatakowała wzgórze 192. Ponownie, ponieważ pierwsza próba podjęta 16 czerwca skończyła się niepowodzeniem i ciężkimi stratami dla dywizji. Zdobycie wzgórza było jednak konieczne, by 29. DP mogła bezpiecznie posuwać się po terenie poniżej, położonym u podstawy stosunkowo wysokiego pagórka. Także i to wzgórze było bronione przez dwa bataliony z 3. DSpad. Atak na wzgórze ruszył 11 lipca, po bardzo silnym ostrzale artyleryjskim. Artyleria strzelała nie tylko pociskami odłamkowo-burzącymi, ale także wypełnionymi białym fosforem. Nominalnie były to pociski dymne, ale miały one silny efekt zapalający. Dodatkowo amerykański atak na wzgórze wspierały czołgi z 741. batalionu czołgów. Co prawda pod koniec dnia do szosy Saint-Lô – Bayeux dotarła tylko jedna amerykańska kompania, ale wystarczyło to, by wzgórze można było uznać za zdobyte, kluczowe bowiem pozycje należały do Amerykanów. Najdalej na zachód, przy samej rzece Vire, nacierała najmniej doświadczona dywizja XIX Korpusu, świeżo przybyła 35. DP, siłami dwóch pułków. Na szczęście tra-

Amerykańskie 76,2 mm samobieżne działo przeciwpancerne M10 prowadzi ogień w czasie walk o Saint-Lô.

„Böhm”. Pułk ten został włączony czasowo do 352. DP, co czasem wywołuje pewne zamieszanie. Na zachód od Saint-Lô, już po zachodniej stronie rzeki Vire pozycje zajmował wzmocniony 916. pg z 352. DP znany jako Kampfgruppe „Goth” (dowódca płk Ernst Goth). Jeszcze bardziej na zachód od niego pozycje obronne zorganizował 897. pg z 266. DP – Grupa Bojowa „Kentner” (płk Albert Kentner), również przydzielony do 352. DP. Z kolei na wschód od Saint-Lô pozycje zajmowały dwa pułki spadochronowe z 3. Fallschirmjäger-Division: 8. pspad

Czołg średni M4 Sherman wspierający 30. Dywizję Piechoty US Army mija zniszczone niemieckie wozy bojowe w czasie operacji „Cobra”; sierpień 1944 r.

fiła ona na przetrzebioną we wcześniejszych walkach niemiecką 352. DP. Brak doświadczenia dał o sobie znać i początkowo natarcie przebiegało powoli. Dopiero 14 lipca prawe skrzydło dywizji zrównało się z pozycjami 30. DP z VII Korpusu po drugiej stronie rzeki Vire. Mimo, że 352. DP broniła się dzielnie, to jednak straciła w czasie tych walk 986 ludzi (zabitych, rannych i wziętych do niewoli), co sprawiło, że jej wartość bojowa jeszcze bardziej została zmniejszona.

Zdobycie Saint-Lô Ostateczny atak na Saint-Lô rozpoczął się 15 lipca. Dla Amerykanów zdobycie miasta oraz wyprowadzenie wojsk na południowy zachód od niego miało wielkie znaczenie, dla planowanej od 8 lipca większej operacji ofensywnej, o kryptonimie „Cobra”. Saint-Lô bezpośrednio bronił 943. pułk grenadierów (943. pg) z 353. DP dowodzony przez płk. Ludwiga Böhma wzmocniony innymi pododdziałami, stąd używano nazwy Grupa Bojowa 28

po lewej stronie, bliżej miasta i 5. pspad po prawej, dalej od Saint-Lô. Dodatkowo na zachód od miasta znajdowała się też osłabiona DPanc „Lehr”, na wschodnim brzegu rzeki Vire zaś znalazła się też część 5. DSpad oraz część 275. DP ściągniętej z Bretanii. Amerykański atak na zachód od rzeki Vire początkowo został zatrzymany, ale 16 lipca 30. DP przełamała niemiecką obronę i zaczęła posuwać się na południe. Dwa silne kontrataki DPanc „Lehr” zostały odparte głównie silnym ogniem amerykańskiej artylerii. Po stracie 16 czołgów niemiecka dywizja pancerna wycofała się na nową pozycję obronną. Dalszy marsz 30. Dywizji Piechoty na południe wyeksponował lewe skrzydło dywizji Niemcom, dlatego 17 lipca pokiereszowana DPanc „Lehr” przeprowadziła kolejny kontratak przeciwko 30. DP, ale znów bez powodzenia. Jedyne, co się Niemcom udało, to opóźnienie posuwania się Amerykanów. Tymczasem w pasie natarcia XIX Korpusu główny wysiłek skierowano na odcinek 29. DP, która nacierała

na wschodni skraj Saint-Lô z północnego-wschodu na lewo od 35. DP. Dowódca 29. DP, gen. mjr Charles H. Gerhardt, przygotował nawet specjalny, polowy ośrodek szkoleniowy do nauki podległych żołnierzy i dowódców taktyki walki w terenie bocage. Dywizja ta dobrze sobie radziła i batalion jej 116. pp już pierwszego dnia ataku, 15 lipca, osiągnął drogę Saint-Lô – Bayeux, przechodząc przez wzgórze Martinville. Batalion ten został izolowany od reszty sił, ale wytrzymał spadające na niego kontrataki. W wyniku walk 353. DP została zredukowana do stanu ok. 2100 zdolnych do walki żołnierzy. Część dywizji została przez Amerykanów przyparta do rzeki Vire, na której wszystkie mosty były zniszczone. Dlatego w nocy z 17 na 18 lipca 352. DP zaczęła wycofywać się do samego miasta Saint-Lô, próbując tu zorganizować obronę. Kilka godzin wcześniej feldmarszałek Rommel został poważnie ranny w alianckim ataku lotniczym i w niemiecki system dowodzenia wkradło się pewne zamieszanie. 18 lipca 35. DP wznowiła natarcie i odkryła, że niemieckie linie na północny-zachód od Saint-Lô, w pobliżu zakola rzeki Vire, zostały opuszczone. W tej sytuacji nacierający z drugiej strony dowódca 29. DP zdecydował o stworzeniu grupy zmotoryzowanej „C” (od nazwiska dowódcy – swojego zastępcy gen. bryg. Normana Cota). Była ona złożona z samochodów pancernych M8 z 29. kompanii rozpoznawczej, plutonu czołgów Sherman z 747. batalionu czołgów, kompanii M10 z 803. dywizjonu przeciwpancernego, 1. batalionu 115. pułku piechoty, któremu oddano ciężarówki i zmotoryzowanego plutonu saperów. Cała Grupa „C” liczyła ok. 600 ludzi i była w całości zmotoryzowana. Kiedy pozostałe dwa bataliony 115. pp nacierające w pobliżu linii rozgraniczenia z 35. DP wbiły się w niemiecką obronę, Grupa „C” został wysłana przed własne linie. Wieczorem grupa ta wkroczyła do Saint-Lô i zaczęła walki o miasto. Do południa 19 lipca zostało ono zdobyte. Niemcy zorganizowali nową linię obrony na południe od Saint-Lô, a Amerykanie wysłali 113. grupę kawalerii, zmotoryzowany oddział rozpoznawczy XIX Korpusu, by rozpoznał przebieg nowej niemieckiej linii. 115. pp natomiast rozpoczął oczyszczanie miasta z resztek niemieckich wojsk. W tym momencie jednak, ważna pozycja i węzeł drogowy mogący stanowić punkt wyjścia do dalszych działań, został zdobyty.

Operacja „Cobra” Kolejne natarcie amerykańskie było planowane przez gen. por. Bradleya już od 8 lipca. Podstawowym


Tymoteusz Pawłowski

Niespełniona miłość do Europy: Turcja w czasach II wojny światowej Turcja uchodzi za państwo, które było neutralne w czasach II wojny światowej, a nawet więcej – za cichego sprzymierzeńca III Rzeszy. Taki obraz wynika jednak z perspektywy sowieckiej. Perspektywy niewłaściwej i kłamliwej. Turcja była bowiem państwem życzliwie nastawionym do sprawy aliantów; państwem związanym sojuszami z Francją i Wielką Brytanią; państwem, które wypowiedziało wojnę Niemcom.

N

owoczesna Turcja rodziła się w bólach przez piętnaście lat, od 1908 do 1923 r. Jej przodkiem było Imperium Osmańskie, uniwersalna monarchia wszystkich muzułmanów, w której władcy mieli tureckie pochodzenie, dokumenty spisywano po arabsku, a językiem poezji był perski. Sułtan był równocześnie kalifem, przywódcą religijnym islamu. Tereny podległe Imperium Osmańskiemu rozciągały się od Oceanu Indyjskiego po Atlantyk, od Sudanu po Karpaty. W 1908 r. młodzi oficerowie i urzędnicy – znani jako ruch młodoturecki – przeprowadzili rewolucję, domagając się wprowadzenia liberalnej konstytucji. Prestiż państwa został zachwiany, z czego skorzystali sąsiedzi. W 1908 r. Austro-Węgry anektowały Bośnię i Hercegowinę, w 1911 r. Włochy zajęły Trypolitanię (Libię), w 1912 r. niepodległość ogłosiła Albania, w 1913 r. sprzymierzeni Serbowie, Czarnogórcy, Grecy i Bułgarzy zajęli niemal wszystkie europejskie posiadłości Osmanów. W 1914 r. Imperium Osmańskie opowiedziało się po stronie państw centralnych i zostało zaatakowane ze wszystkich stron: Rosjanie przeszli przez Kaukaz, 34

Brytyjczycy wylądowali w Iraku i wsparli całą serię arabskich powstań antysułtańskich, od Jemenu po Syrię. 10 sierpnia 1920 r., w podparyskim Sevres, Imperium Osmańskiemu narzucono traktat pokojowy, ograniczający to państwo do ziem zamieszkałych wyłącznie przez Turków. Kraje arabskie stały się samodzielnymi państwami – aczkolwiek pod protektoratem Brytyjczyków i Francuzów. Na wschodzie zapowiedziano powstanie Wielkiej Armenii i Kurdystanu. Na zachodzie ostatnią prowincję europejską Osmanów – Trację – przekazano Grecji, a Turkom pozostawiono jedynie miasto Konstantynopol. Traktat został ratyfikowany przez stary parlament osmański, natomiast odrzuciło go nowe zgromadzenie narodowe, zebrane w samym środku kraju, z daleka od wszelkich zagrożeń – w Ankarze.

Na czele Turków odrzucających dyktat mocarstw europejskich – i sułtana – stanął generał Mustafa Kemal. Zdołał pokonać zarówno wojska wierne sułtanowi, izolować siły okupacyjne Ententy, a przede wszystkim rozbić Ormian i Greków oraz zachęcić Kurdów do nieporzucania państwa tureckiego. W decydującej bitwie pod İnönü udało się odeprzeć Greków próbujących zająć Ankarę, do której przeniesiono stolicę państwa. Dowodził tam Mustafa İsmet, któremu później nadano przydomek İnönü – będzie on drugim prezydentem Turcji. Pierwszym prezydentem został Mustafa Kemal, któremu nadano przydomek Atatürk – ojciec Turków. Atatürk i jego współpracownicy postanowili zbudować całkowicie nowe państwo. 29 października 1923 r. parlament proklamował Republikę Turcji, kilka miesięcy

Turcja – a właściwie Imperium Osmańskie – była państwem, które pierwsze użyło samochodów pancernych: zbudowany we Francji Hotchkiss na ulicach Stambułu w 1909 r.


HISTORIA

Wiosną 1940 r. alianci zamierzali jednak przeprowadzić operację, do której była wymagana współpraca z Turcją. 1 kwietnia 4 dywizjony z 48 Bristolami Blenheim IV dołączyły do stacjonujących na Bliskim Wschodzie Vickersów Wellesley. Francuzi skierowali do Syrii 65 Martinów Maryland oraz grupę 24 – najpotężniejszych wówczas 4-silnikowych bombowców świata – Farman F.222. 15 maja 1940 r. zamierzano rozpocząć operację „Pike”, czyli zaplanowaną na trzy miesiące kampanię powietrzną, wymierzoną w sowiecki przemysł naftowy produkujący dla Niemiec. Sami Brytyjczycy zgromadzili na lotniskach w Iraku i Palestynie 958 bomb 500-funtowych (227 kg), 5188 bomb 250-funtowych (113 kg) oraz 69 192 zapalających bomb 4-funtowych (1,8 kg). Jednak żadna z operacji nie doszła do skutku. W czerwcu 1940 r. z wojny została wyeliminowana Francja. Już to stanowiło cios dla Ankary, w dodatku Niemcy ujawnili zdobyczne francuskie dokumenty, zdradzające, że pomiędzy aliantami a Turcją toczyły się rozmowy dotyczące udostępnienia baz lotniczych do ataku na ZSRS, podczas których co prawda nie zapadły żadne decyzje, ale Turcy wykazywali chęć udzielenia pomocy w bombardowaniach. Co więcej: po stronie Niemiec stanęły Włochy, a do Rumunii – niegdysiejszego sojusznika aliantów – Moskwa wysłała 24-godzinne ultimatum z żądaniem oddania Besarabii. Rumunia uległa, a następnie dołączyła do państw Osi, szukając ochrony u Niemców.

Niemieckie groźby – 1940-1942 Turcy, obawiający się podobnego scenariusza – 24-godzinnego ultimatum i błyskawicznego ataku Sowietów

decyzję o wspieraniu Turcji w razie sowieckiej agresji. Turcy odpowiedzieli tym samym i postawili na lojalność wobec Wielkiej Brytanii. Kryzys minął. Nie na długo: jesienią 1940 r. Włochy zaatakowały Grecję. Wojna ta toczyła się nie tylko na pograniczu Hellady z Albanią, ale również na Morzu Egejskim – dosłownie kilometry od wybrzeży Turcji. Brytyjczycy wrócili do idei sojuszu bałkańskiego Grecji, Jugosławii i Turcji. Jednak żadne z tych państw nie kwapiło się wystąpić przeciwko Niemcom. Tymczasem Bułgaria przystąpiła do Osi, a 1 marca 1941 r. na jej ziemie weszła 12. Armia niemiecka. Ankara obawiała się, że jej

Skoda 7,5 cm Gebirgskanone M. 15 – austro-węgierska armata górska wyprodukowana w czeskich zakładach Skody, w rękach tureckich kadetów. Islam nie zezwala na przedstawianie obrazów ludzi, toteż Turcy – nawet w czasach laickiego państwa Atatürka – bardzo niechętnie pozowali do takich zdjęć.

Ciągnik artyleryjski Praga T6 w tureckich barwach.

– przeprowadzili mobilizację alarmową, co doprowadziło na skraj bankructwa skarb państwa, ale uspokoiło agresywne zapędy Rosjan. Moskwa swoje żądania wobec Turcji – przekazanie kontroli nad Cieśninami i „poprawki graniczne” na Zakaukaziu – przedstawiała w sposób pośredni, poprzez prasę i dyplomatów Niemiec i Wielkiej Brytanii. Niemcy wykorzystali – sprowokowany przez siebie – kryzys rosyjsko-turecki do próby zdominowania rządu w Ankarze, żądając dymisji ministra Saracoğlu. Turcy nie ulegli i chyba właśnie wówczas Ankara zraziła się ostatecznie do III Rzeszy. Brytyjczycy natomiast zachowali się lojalnie, przekazując Sowietom 40

Niemcy uderzyli na Grecję: w kwietniu zajęli jej część kontynentalną, a w maju – wyspy. W ten sposób Turcja była ze wszystkich stron otoczona przez państwa podbite lub sympatyzujące z Niemcami: Włochy, Grecję, Związek Sowiecki, Iran, Irak i Syrię (pod protektoratem Francji Vichy). Nic więc dziwnego, że 18 czerwca 1941 r. Turcja podpisała pakt o nieagresji z Niemcami. Stan całkowitego okrążenia Turcji przez państwa Osi trwał jedynie kilka tygodni. Pierwszy wykruszył się Irak. Państwo to uzyskało niepodległość w 1932 r., Brytyjczycy zachowali specjalne prawa: bazy wojskowe i możliwość tranzytu wojsk. Gdy w kwietniu 1941 r.

celem może być Stambuł, przeprowadziła więc kolejną mobilizację. Tymczasem z Moskwy napływały sygnały, świadczące o zbliżającym się zerwaniu przymierza niemiecko-rosyjskiego – obawy przed połączonym uderzeniem rosyjsko-niemieckim na Turcję minęły. Sztywne trzymanie się sojuszu z Brytyjczykami nie było konieczne, Ankara mogła pozwolić sobie na bardziej elastyczną politykę zagraniczną. 17 lutego 1941 r. podpisała z Bułgarią pakt o nieagresji, a 25 marca – ze Związkiem Sowieckim. Niezadowolonym Brytyjczykom prezydent İnönü powiedział: Nie jestem Enwerem Paszą, nie dam się skusić do wojny. Tymczasem

do władzy w Iraku doszedł Raszid Ali – były premier i jeden z założycieli działającego do dziś ruchu panarabskiego zwanego Bractwem Muzułmańskim – postanowił wypowiedzieć porozumienie z Brytyjczykami i oprzeć się na państwach Osi. Brytyjczycy w trwającej do końca maja kampanii 1941 r. podbili Irak, pomimo niewielkiej pomocy lotniczej udzielonej mu przez Niemców, Włochów i Francuzów z Syrii. Kolejnym krokiem Brytyjczyków było zatem zneutralizowanie Syrii. Operacja „Exporter” rozpoczęła się 8 czerwca i trwała do 14 lipca. Walki były zażarte, w Syrii bowiem znajdowały się wojska francuskie, które jeszcze w poprzednim roku przygotowywano do ataku na Karpaty i Kaukaz, oraz francuskie lotnictwo, szykowane do bombardowań pół naftowych. Syria wraz z Libanem została ostatecznie zajęta przez Brytyjczyków, a administracja – przekazana „Wolnym Francuzom”. 22 czerwca 1941 r. rozpoczęła się wojna pomiędzy byłymi sojusznikami: Niemcami i ZSRS. Atak III Rzeszy na Związek Sowiecki był dla Turcji wybawieniem: jej wrogowie zajęli się wojną pomiędzy sobą. III Rzesza – wbrew czarnej legendzie – nigdy nie zabiegała o udział Turcji w tym przedsięwzięciu. Armia Turecka mogłaby jedynie wykonać ograniczone uderzenie, co – według Berlina – nie miałoby żadnego wpływu na operację „Barbarossa”, planowaną na kilka tygodni, a znacznie skomplikowałoby sytuację polityczną na Kaukazie. Poza tym Ankara była sojusznikiem Wielkiej Brytanii, która od razu opowiedziała się po stronie Związku Sowieckiego. W Moskwie jednak tego nie rozumiano, uważano tam bowiem, że skoro ZSRS wykorzystuje każdą okazję


Dariusz Paduch

Przygotowania lotnictwa sowieckiego

do operacji powietrznodesantowych: 1930-1941 r.

W latach 30. XX wieku Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona planując operacje wojskowe, preferowała działania ofensywne. Rozpatrywano tylko dwa scenariusze wojenne: w pierwszym – wróg napada na ZSRR, dążąc do przełamania obrony ponosi duże straty i zaczyna się wycofywać, wojska sowieckie przechodzą do przeciwuderzenia, które kończy się całkowitym rozgromieniem przeciwnika, w drugim – wszystko zaczyna się od rewolucyjnych wystąpień „uciskanych mas pracujących” w sąsiednich krajach, którym ZSRR musi udzielić „internacjonalistycznej pomocy”.

W

obydwu wypadkach natarcie Armii Czerwonej miało być prowadzone z dużym rozmachem, w szybkim tempie i z masowym wykorzystaniem najnowszej techniki wojskowej. Pierwsze miało atakować lotnictwo strategiczne: olbrzymie bombowce miały zrzucić na wroga grad bomb, niekierowanych i kierowanych radiem skrzydlatych pocisków rakietowych, zalać ziemię bojowymi środkami trującymi. Samoloty myśliwskie miały wywalczyć panowanie w powietrzu, po czym rozpocząć się miało artyleryjskie przygotowanie natarcia oraz ruszyć atak czołgów i tankietek, wspieranych z powietrza bombowcami lekkimi i szturmowcami. W natarciu miały brać też udział samochody pancerne i zmotoryzowana piechota na ciężarówkach. Poraża ogrom takiej operacji, jednak trzeba przyznać, że istniały podstawy do snucia tego typu planów. W Armii Czerwonej tych lat, stukot podków kawalerii był systematycznie wypierany przez jazgot gąsienic opancerzonych wozów bojowych. Ogromne wydatki na zbrojenia spowodowały, że ZSRR stał się światowym 48

liderem pod względem ilości posiadanego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, a dysponując liczebną przewagą we wszystkich podstawowych rodzajach broni, można było myśleć o natarciu. Ważną rolę w ofensywnej doktrynie Armii Czerwonej przypisywano desantom powietrznym, które miały zdobywać mosty i przeprawy, ważne węzły drogowe i kolejowe, lotniska, kluczowe obiekty administracyjne i przemysłowe. Desanty miały stanowić także wsparcie dla grup dywersyjno-rozpoznawczych i partyzantów na tyłach wroga. Już w czasie I wojny światowej, przerzucano samolotami pojedynczych szpiegów i dywersantów za linię frontu, jednak były to operacje na małą skalę. W latach 20., Anglicy zdobyli pewne doświadczenie w tej dziedzinie, przewożąc transportem powietrznym niewielkie liczebnie oddziały oraz broń i amunicję podczas „utrzymywania porządku” w koloniach. Próbowali też zaopatrywać samolotami oddalone garnizony i punkty kontrolne. Sowieccy marszałkowie podeszli w zupełnie innej skali do tych zagadnień i zaczęli przy-

Paweł Ignatiewicz Grochowski demonstrujący spadochron desantowy G-1.

gotowywać operacje desantowania dużych jednostek wojskowych i sprzętu ciężkiego. Zaczęto podobnie, jak zrobili to Anglicy. Podczas walk z Basmaczami w górach Azji Środkowej, wykorzystywano samoloty do przerzucania posiłków, ponieważ na tamtejszych bezdrożach był to najszybszy sposób transportu a ówczesne statki powietrzne nie miały zbyt wielkich wymagań co do lądowisk – wystarczył kawałek równego terenu. W 1927 r., trzema samolotami przewieziono 15 żołnierzy a dwa lata później w rejon miasta Garm w Tadżykistanie dostarczono


Jędrzej Korbal

Samochód terenowy PZInż. 303

Pojazdy terenowe stanowiły jeden z podstawowych rodzajów środków transportu w nowoczesnych jednostkach zmotoryzowanych i pancernych. W miarę coraz intensywniejszej rozbudowy tych formacji potrzeba ich wyposażania w sprzęt z napędem na obie osie stawała się coraz pilniejsza. Po burzliwej epoce udoskonalania konstrukcji fiatowskich nadszedł czas na opracowanie własnego wozu.

B

adany w Polsce samochód Tempo G 1200 był konstrukcją w pełni zasługującą na miano ekstrawaganckiej. Ten niewielki dwuosiowy pojazd napędzały dwa, działające niezależnie silniki (każdy o mocy 19 KM), które wprawiały w ruch przednią i tylną oś. Prędkość maksymalna lekkiego, bo ważącego niespełna 1100 kg, samochodu wynosiła 70 km/godz., ładowność zaś 300 kg lub 4 osoby. Choć od powstania w 1935 r. w Niemczech nie wzbudził on zainteresowania rozbudowującego się Wehrmachtu, w dwa lata później nad Wisłą pojawiła się na próbach para tych samochodów. Biuro Badań Technicznych Broni Pancernych (BBTechBrPanc.) po zakończeniu lipcowych przeglądów i badań orzekło, że wóz posiada bardzo dobre właściwości terenowe, wielką ruchliwość i niską cenę – około 8000 zł. Niewielką masę zawdzięczano zaś niestandardowej metodzie wykonania nadwozia, opartą o tłoczone elementy blaszane, a nie szkielet kątownikowy. Pracę zespołu silnikowego w różnorodnych warunkach określono jako stabilną, a sylwetkę pojazdu jako łatwą do ukrycia. Jednakże po ukończeniu prób o łącznej długości 3500 km stan pojazdu był wyraźnie zły. Najważniejszą przyczyną wydania negatywnej opinii 64

końcowej stanowiło zbyt delikatne wykonanie i szybkie zużycie niektórych niepotrzebnie skomplikowanych elementów. Polska komisja stwierdziła również, że z powodu braku analogicznej konstrukcji w kraju, trudno odnieść się w sposób miarodajny do badanego auta. Ostatecznie kluczowymi zmiennymi przemawiającymi za rezygnacją z omawianego niemieckiego pojazdu terenowego, była symboliczna ładowność, niedostosowanie do polskich warunków drogowych oraz odrzucenie konstrukcji G 1200 przez armię niemiecką. Pamiętać jednak należy, że w tym czasie w wiek dojrzały wchodziły już rozmaite warianty PF 508/518, a armia zaczynała rozglądać się za jego nowszym następcą.

Mercedes G-5 We wrześniu 1937 r. w BBTechBrPanc. badany był kolejny niemiecki samochód terenowy Mercedes-Benz W-152 napędzany silnikiem gaźnikowym o mocy 48 KM. Był to klasyczny czterokołowy pojazd terenowy w układzie 4x4 o ciężarze netto 1250 kg (podwozie z wyposażeniem 900 kg, dopuszczalne obciążenie nadwozia 1300 kg). W trakcie prób na ulubionych przez wojskowych podwarszawskich piaszczystych duktach Kampinosu wykorzystano balast 800 kg. Prędkość na drodze gruntowej wyniosła 80 km/godz., a średnie tempo marszu w terenie około 45 km/godz. W zależności od podłoża pokonano wzniesienia o nachyleniu do 20o. Dobrą opinię Polaków uzyskała 5-biegowa skrzynia biegów zapewniająca odpowiednią pracę pojazdu na szosie i w terenie. Według specjalistów znad Wisły wóz mógł mieć zastosowanie jako samochód osobowy/ciężarowy o nośności około 600 kg oraz jako w pełni terenowy ciągnik przyczepek o masie do 300 kg. Dalsze próby z już udoskonaloną wersją Mercedesa typu G-5 planowano przeprowadzić w październiku 1937 r. W zasadzie była to druga część studiów nad możliwościami modelu Mercedes-Benz W 152. Wersja G-5 stanowiła bowiem rozwinięcie pierwotnie badanego

w Polsce pojazdu, a z racji dużego zainteresowania jakie budziła bardzo chętnie wybrano ją do dalszych prób porównawczych. Prace laboratoryjne odbyły się w między 6, a 10 maja 1938 r. w placówce BBTechBrPanc. Właściwe długodystansowe marsze drogowe na odległość 1455 km zorganizowano miesiąc później, w dniach 12-26 czerwca. Ostatecznie rajd wiodący sprawdzoną już wielokrotnie trasą wydłużył się do 1635 km, z czego 40 % wszystkich odcinków stanowiły drogi gruntowe. Rzadko zdarzało się, aby przygotowywane z myślą o jednym tylko pojeździe przedsięwzięcie skupiło uwagę tak licznej grupy uczestników. Poza stałymi reprezentantami BBTechBrPanc. w osobach płk. Patryka O’Brien de Lacy oraz mjr. Edwarda Karkoza, w komisji pojawili się inżynierowie: Horwat, Okołow, Werner z Państwowych Zakładów Inżynierii (PZInż.) czy Wiśniowski i Michalski reprezentujący wojskowe biuro techniczne. Ciężar netto samochodu przygotowanego do prób wynosił 1670 kg, przy niemal równym obciążeniu na obie osie. Masa brutto pojazdu, tj. z ładunkiem użytecznym, została ustalona na poziomie 2120 kg. Niemiecka terenówka holowała także przyczepkę jednoosiową o masie 500 kg. W toku prób średnia prędkość samochodu przy odcinkowych pomiarach prędkości na piaszczystych drogach Kapinosu wynosiła niespełna 39 km/godz. na drodze wyboistej. Maksymalną pochyłość jaką w toku przemarszu pokonał Mercedes G-5 wynosiła 9o przy typowo piaszczystej nawierzchni. Kolejne podjazdy pod wzniesienia kontynuowano prawdopodobnie w tych samych miejscach, gdzie wcześniej był badany francuski ciągnik Latil M2TL6. Niemiecka maszyna wdrapała się bez buksowania kół na wzniesienie o stokach pokrytych darnią o pochyłości 16,3o. Opony w jakie był wyposażony badany wóz (6x18) były mniejsze niż te zastosowane później w PZInż. 303, a swoimi parametrami bardziej przypominały wersje badane na PF 508/518. Zdolność do brodzenia


Bartłomiej Kucharski

Włoskie działa samobieżne II wojny światowej W latach 30. i 40. XX wieku włoski przemysł, poza nielicznymi wyjątkami, wytwarzał czołgi nie najwyższej jakości i o kiepskich parametrach. Jednocześnie jednak włoskim konstruktorom udało się opracować na bazie ich podwozi kilka całkiem udanych wzorów dział samobieżnych i to o nich właśnie jest mowa w artykule.

P

owodów takiego stanu rzeczy było kilka. Jednym z nich był skandal korupcyjny z początku lat 30. ubiegłego wieku, kiedy monopol na dostawy pojazdów pancernych dla Armii Włoskiej uzyskały firmy FIAT i Ansaldo, w czym niepośledni udział mieli wyżsi oficerowie (m.in. marszałek Ugo Cavallero), często posiadający ich akcje. Problemów było oczywiście więcej, a wśród nich pewne zapóźnienie niektórych gałęzi włoskiego przemysłu, czy wreszcie kłopoty z ustaleniem spójnej strategii rozwoju sił zbrojnych. Z tego też powodu Armia Włoska znacznie odstawała od światowej czołówki, a trendy wyznaczali Brytyjczycy, Francuzi i Amerykanie oraz od mniej więcej 1935 r. także Niemcy i Sowieci. Włosi zbudowali co prawda u zarania broni pancernej udany czołg lekki FIAT 3000, ale późniejsze ich dokonania znacząco odbiegały od tego standardu. Po nim wzorzec, zgodnie z zaproponowanym przez brytyjski koncern Vickers

modelem, wyznaczały w Armii Włoskiej tankietki CV.33 i CV.35 (Carro Veloce, czołg szybki), a jeszcze nieco później mało udany i spóźniony o kilka lat czołg lekki L6/40 (wdrożony do linii w 1940 r.). Formowane od 1938 r. włoskie dywizje pancerne musiały otrzymać artylerię (w sile pułku) zdolną do wsparcia czołgów i piechoty zmotoryzowanej, co wymuszało również trakcję motorową. Jednakże włoscy wojskowi uważnie śledzili pojawiające się od lat 20. projekty wprowadzenia artylerii o dużej możliwości pokonywania terenu i większej odporności na ogień przeciwnika, zdolnej

ruszać w bój razem z czołgami. Tak narodził się koncept działa samobieżnego dla armii włoskiej. Cofnijmy się jednak nieco w czasie i zmieńmy lokalizację…

Przedwojenne działa samobieżne Początki dział samobieżnych sięgają okresu, kiedy na pole walki wkroczyły pierwsze czołgi. Jeszcze w 1916 r. w Wielkiej Brytanii zaprojektowano, a latem następnego roku wykonano pojazd oznaczony jako Gun Carrier Mark I. Powstał on w odpowiedzi na niedostateczną mobilność holowanej artylerii, która nie mogła

Semovente da 105/14 było pierwszym typem działa samobieżnego konstrukcji włoskiej. Prototyp na podwoziu czołgu Renault FT zbudowano w 1919 r.

77


BROŃ PANCERNA

Najcięższe z włoskich dział samobieżnych – Semovente da 149/40. Ciężkie działo polowe posadowiono na podwoziu bazującym na podzespołach czołgu M15/42.

Zdjęcie z prób Semovente da 149/40, dobrze widoczne lemiesze stabilizujące.

i przewieźli go na próby do Hillersleben, gdzie w 1945 r. zdobyli go Amerykanie. Jedyny egzemplarz jest dziś prezentowany w Fort Still. Powstał także prototyp działa samobieżnego na zdobycznym czołgu Char B1 bis, oznaczony Semovente B1 bis. W 1940 r. Włosi, prowadzący działania bojowe na południu Francji, zdobyli w fabryce FCM około 20 czołgów B1 (niektóre nieukończone), w tym też prototyp wozu w wersji B1 ter. Według trudnych do weryfikacji informacji, do Włoch trafiło od 2 do 8 czołgów, jedno źródło zaś sugeruje, że były to 2 podwozia, 4 ukończone czołgi oraz prototyp Char B1 ter, oraz pewna liczba podzespołów i części zamiennych. Istnienie działa samobieżnego Semovente B1 bis jest pewnego rodzaju hipotezą. na pewno Armia Włoska testowała co najmniej dwa egzemplarze pozbawione wież w listopadzie 1941 r. Testy te przeprowadzono pod kątem użycia niezbyt już nowoczesnych czołgów w roli pojazdów szturmowych do zwalczania umocnień. O dalszych losach wozów nic nie wiadomo.

Działa przeciwlotnicze Wraz z pojawieniem się broni motorowych na polu walki pojawiła się potrzeba opracowania i wprowadzenia do uzbrojenia samobieżnych dział przeciwlotniczych. Bardziej popularne były co prawda działa samochodowe, jak Cannone 102/35 su FIAT 634N 86

używane w końcowym okresie walk w Afryce Północnej (także przeciw czołgom), ale Włosi próbowali skonstruować także samobieżne działo przeciwlotnicze na podwoziu czołgowym. Jedyną w miarę dojrzałą koncepcyjnie i technicznie konstrukcją w tej kategorii było samobieżne działo przeciwlotnicze Semovente M15/42 Contraero. Była to konstrukcja klasyczna dla tej kategorii sprzętu wojskowego, w ogólnym zarysie mocno przypominająca

niemieckie czołgi przeciwlotnicze (Ostwind, Wirbelwind). Powstała ona w odpowiedzi na dużą skuteczność alianckich ataków lotniczych z użyciem działek, rakiet i bomb na wojska włoskie walczące w Afryce Północnej. Wobec tego w 1942 r. rozpoczęto prace nad projektem samobieżnego działa przeciwlotniczego, wykorzystującego podwozie czołgu średniego M15/42. Dla uproszczenia produkcji oraz skrócenia czasu prac badawczo-rozwojowych, postanowiono wykorzystać niemal niezmienione podwozie. Jedyną zmianą było przeprojektowanie przedniej płyty kadłuba, w której planowano zamontować standardowy 8 mm karabin maszynowy Breda mod.38 do samoobrony, co chyba nigdy nie miało miejsca. Nowa miała być za to wieża – od góry otwarta. Jej podstawa miała kształt wieloboku, pancerz zaś miał grubość 14 mm i chronił tylko przed bronią strzelecką. Różniła się jedynie płyta, w której były wycięte otwory na uzbrojenie główne, ta była trzykrotnie grubsza. Uzbrojenie zasadnicze stanowiły cztery sprzężone ze sobą (po 2 z każdej strony, jedna nad drugą) 20 mm armaty automatyczne Scotti-Isotta Fraschini o długości lufy 70 kalibrów. Była to bodaj najpopularniejsza lekka broń przeciwlotnicza Armii Włoskiej, opracowana jeszcze w 1932 r. i wykorzystywana przez wszystkie rodzaje sił zbrojnych. Nie była to broń tak wydajna, jak konkurencyjna armata Breda 20/65 mod.1939, ale za to łatwiejsza i tańsza w eksploatacji, co w warunkach wojny w Afryce Północnej miało duże znaczenie. W 1941 r. powstała zmodyfikowana wersja armaty, zasilana rozsypną taśmą amunicyjną, co zwiększyło szybkostrzelność do 600 strz./min (zatem cały zestaw uzbrojenia mógłby teoretycznie wystrzelić w ciągu minuty 2400 pocisków, co oczywiście w praktyce nie było możliwe). Wieża była w pełnym zakresie obracalna, a kąt podniesienia uzbrojenia w pionie wynosił od -5° do +90°. Załogę stanowiły 3 osoby. Tak zmodyfikowany wóz miał wymiary 5,09 x 2,28 x 2,55 m (był więc pojazdem dość wysokim – było to konsekwencją konieczności zapewnienia dużego kąta podniesienia uzbrojenia) i ważył 15,5 t. Pierwszy prototyp ukończono na przełomie stycznia i lutego 1943 r., po czym trafił on na testy. W marcu został przyjęty do uzbrojenia i przekazany do VIII pułku artylerii w Cecchignoli. We wrześniu wóz został przejęty przez Niemców i, jak uważają niektórzy specjaliści, stanowił dla nich inspirację do stworzenia własnych samobieżnych dział przeciwlotniczych na podwoziu czołgu

Zdjęcie z prób pozbawionego wieży zdobycznego czołgu francuskiego Char B1 bis; 1941 r. Są przesłanki, by sądzić, że Włosi planowali użycie wozów tego typu w roli dział szturmowych.


Tymoteusz Pawłowski

Sprawa polska w czasach Wielkiej Wojny cz. 3: powstanie zbrojne w 1918 r. i utworzenie państwa polskiego Jesienią 1918 r. Wielka Wojna dobiegała powoli końca. Zdawano sobie z tego sprawę wszędzie. Porażka państw centralnych była już oczywista, nieznane były jeszcze rozmiary ich klęski. Nie wiedziano też, jak bardzo powojenny świat będzie przypomniał ten sprzed 1914 r., i jakie – jeśli w ogóle – będzie w nim miejsce Polski.

W

drugiej połowie 1918 r. armia niemiecka na froncie zachodnim została zmuszona do coraz szybszego odwrotu, a front bałkański rozpadał się jak domek z kart. 30 września Bułgaria – jako pierwsze z państw centralnych – podpisała zawieszenie broni, co popchnęło generalicję niemiecką do poproszenia Stanów Zjednoczonych o zaprzestanie walk, jako podstawę do porozumienia przedstawiając „14 punktów” prezydenta Wilsona. Na wiadomość o negocjacjach pomiędzy Berlinem i Waszyngtonem jako jedna z pierwszych zareagowała Rada Regencyjna Królestwa Polskiego. 7 października zapowiedziała stworzenie niepodległego państwa, obejmującego wszystkie ziemie polskie, z dostępem do morza, z polityczną i gospodarczą niezawisłością, jak też terytorialną nienaruszalnością. Było to jawne wypowiedze88

nie posłuszeństwa okupantom. Nie zareagowali ani Niemcy, ani Austriacy. Polska była już wolna, zarówno formalnie, jak i faktycznie. Na razie jednak Polska miała kształt wyłącznie Królestwa Polskiego, a i to ograniczającego się do terenów okupacji niemieckiej. Pod koniec miesiąca Rada Regencyjna podjęła kroki zmierzające do podporządkowania sobie również innych polskich ziem. Do Lublina, do stolicy okupacji austriackiej wysłała swoich przedstawicieli, wyposażonych nie tylko w pełnomocnictwa, ale Karol Habsburg, ostatni cesarz Austrii, ostatni król Galicji i Lodomerii.

również wspartych podążającym za nimi batalionem Polskiej Siły Zbrojnej. Przedstawiciele Rady Regencyjnej dotarli również do Lwowa i Krakowa, te misje były jednak mniej udane. W październiku 1918 r. Rada Regencyjna działała całkowicie samodzielnie. Zapowiedziała wybory do sejmu, sformowano nowy rząd – 23 października jego premierem został Józef Świeżyński. Niemcy nie zareagowali. Nie zareagowali również na reformy wojskowe: wprowadzenie nowej roty przysięgi, ogłoszenie poboru rekrutów urodzonych w 1897 r., przyjęcie do służby weteranów polskich korpusów na wschodzie i legionistów. W przeciągu niespełna miesiąca – zanim jeszcze przeprowadzono pobór – stan Polskiej Siły Zbrojnej powiększył się dwukrotnie: 2 listopada służyło w niej 477 oficerów, 1007 podoficerów i 9232 żołnierzy. 28 października mianowano nawet tymczasowego naczelnego wodza Wojska Polskiego – został nim generał Tadeusz Rozwadowski. Tymczasem nominalny zwierzchnik Polskiej Siły Zbrojnej – i generalny gubernator okupacji niemieckiej generał Hans von Beseler zachowywał bierność. Zgadzał się na większość polskich postulatów, stopniowo ograniczając swoją władzę do bycia zwierzchnikiem niemieckich wojsk okupacyjnych. Niemców w Królestwie Polskim było około 80 000 – większość stanowili urzędnicy i ich rodziny. Niemal połowa spośród nich przebywała w Warszawie. Żołnierze niemieccy


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.