Wojsko GRUDNIOWE ZAKUPY MON
❙
NOWOŚCI SALONU ZHUHAI
❙
PIERWSZY ROSYJSKI NISZCZYCIEL MIN
i Technika
WWW.ZBIAM.PL
1/2017 Styczeń CENA 9,90 zł w tym 5% VAT
INDEKS 407445 ISSN 2450-1301
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Białoruski Polonez
W ubiegłym roku w arsenale Sił Zbrojnych Republiki Białorusi znalazł się wieloprowadnicowy polowy system rakietowy Polonez. Co ciekawe, powstał on dzięki bliskiej współpracy przemysłów obronnych Białorusi i Chińskiej Republiki Ludowej, która dostarczyła jego główny oręż – rakiety.
str. 42
Nie tylko Excalibur, czyli Pike, Talon i PERM Koncern Raytheon ma bogatą ofertę uzbrojenia precyzyjnego także dla wojsk lądowych. Niektóre z takich pocisków, wykorzystujących metodę naprowadzania na odbite światło laserowe, były prezentowane także w Polsce.
str. 50
Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis! Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie
Prenumeratę można zamówić na naszej stronie internetowej www.zbiam.pl lub wpłacając należność na konto bankowe nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976 E-wydania dostępne są na naszej stronie oraz w kioskach internetowych
Wojsko i Technika:
Wojsko i Technika Historia + numery specjalne:
Lotnictwo Aviation International:
Morze:
cena detaliczna 9,90 zł Prenumerata roczna: 97,00 zł
cena detaliczna 12,99 zł Prenumerata roczna: 130,00 zł
cena detaliczna 14,99 Prenumerata roczna: 150,00 zł cena detaliczna 13,99 zł Prenumerata roczna: 140,00 zł
Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa
14
42
Spis treści Vol. III, nr 1 (17) STYCZEŃ 2017, Nr 1. Nakład: 14 990 egzemplarzy
Wojsko GRUDNIOWE ZAKUPY MON
❙
NOWOŚCI SALONU ZHUHAI
❙
PIERWSZY ROSYJSKI NISZCZYCIEL MIN
i Technika
WWW.ZBIAM.PL
1/2017 Styczeń CENA 9,90 zł w tym 5% VAT
INDEKS 407445 ISSN 2450-1301
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Spis treści WiT Styczeń 2017 Białoruski Polonez
W roku 2017 fabryki PGZ będą tętnić pracą Z Arkadiuszem Siwko rozmawia Andrzej Kiński
str. 4
Nowości z armii świata Bartłomiej Kucharski, Andrzej Kiński, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski str. 6
Nie tylko Excalibur, czyli Pike, Talon i PERM Adam M. Maciejewski
str. 50
Salon lotniczo-militarny w Zhuhai – nie tylko lotnictwo Tomasz Szulc str. 58
PGZ stanie się partnerem w ramach MEADS International Z Martym Coyne’em rozmawia Adam M. Maciejewski str. 13
Udział chrześcijańskich oddziałów wojskowych w operacji mosulskiej Mike Bruszewski str. 66
Miliardy na Kraby Andrzej Kiński
Nowości z sił powietrznych świata Łukasz Pacholski
str. 72
Nowe szpony Jastrzębi Łukasz Pacholski
str. 74
str. 14
Piorun także dla Wojsk Obrony Terytorialnej – następca Groma zamówiony przez MON Andrzej Kiński str. 18 Zestaw Piorun nie ma odpowiednika w żadnym państwie NATO Z prof. dr. inż. Zbigniewem Puzewiczem, rozmawia Andrzej Kiński str. 20 Ponad 5000 urządzeń optoelektronicznych PCO dla polskich żołnierzy Andrzej Kiński str. 22 Izraelskie radary MADR dla Czech Miroslav Gyűrösi Zachodnie armaty czołgowe kalibru 140 mm Mateusz Zielonka Oferta Roketsana w programie Homar Robert Czulda, współpraca Adam M. Maciejewski Białoruski polowy system rakietowy W-300 Polonez Tomasz Szulc
str. 24
str. 26
str. 34
F-35 znów w centrum uwagi Łukasz Pacholski
str. 82
Nowości z flot wojennych świata Tomasz Grotnik, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski
str. 86
Safety Forum Szczecin po raz trzeci Tomasz Grotnik
str. 87
Sukces Riverów Marcin Chała
str. 88
Nowe rosyjskie okręty przeciwminowe Cz. I Tomasz Grotnik
str. 92
str. 42
76
www.zbiam.pl
Avenger ER – najnowszy członek rodziny Predatorów Maciej Szopa str. 76
92
W ubiegłym roku w arsenale Sił Zbrojnych Republiki Białorusi znalazł się wieloprowadnicowy polowy system rakietowy Polonez. Co ciekawe, powstał on dzięki bliskiej współpracy przemysłów obronnych Białorusi i Chińskiej Republiki Ludowej, która dostarczyła jego główny oręż – rakiety.
str. 42
Nie tylko Excalibur, czyli Pike, Talon i PERM Koncern Raytheon ma bogatą ofertę uzbrojenia precyzyjnego także dla wojsk lądowych. Niektóre z takich pocisków, wykorzystujących metodę naprowadzania na odbite światło laserowe, były prezentowane także w Polsce.
str. 50
Na okładce: Odpalenie korygowanego pocisku 300 mm typu TRG-300 Tiger/Kaplan. Fot. Roketsan.
Redakcja Andrzej Kiński – redaktor naczelny andrzej.kinski@zbiam.pl Adam M. Maciejewski adam.maciejewski@zbiam.pl Maciej Szopa maciej.szopa@zbiam.pl Tomasz Grotnik – redaktor działu morskiego tomasz.grotnik@zbiam.pl Korekta Monika Gutowska, zespół redakcyjny Redakcja techniczna Wiktor Grzeszczyk Stali współprawcownicy Piotr Abraszek, Jarosław Brach, Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Robert Czulda, Maksymilian Dura, Miroslav Gyűrösi, Jerzy Gruszczyński, Bartłomiej Kucharski, Hubert Królikowski, Mateusz J. Multarzyński, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski, Krzysztof M. Płatek, Paweł Przeździecki, Tomasz Szulc, Tomasz Wachowski, Michal Zdobinsky, Gabor Zord Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska elzbieta.karczewska@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl
Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2016 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonychogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdzieszna naszej nowej stronie: www.zbiam.pl S t y c z i e ń 2 0 1 7 • Wojsko i Technika 3
Artyleria
Huta Stalowa Wola uruchomiła już seryjną produkcję dział Krab, na razie bazując na importowanych podwoziach. Do końca ubiegłego roku wojsko miało przejąć 12 armatohaubic modułu wdrożeniowego (dwa w kwietniu i dziesięć w grudniu), które przeszły badania zdawczo-odbiorcze. Pozostałe, w tym osiem, które wcześniej wykorzystywały polskie nośniki UPG-NG, będą sukcesywnie dostarczane do sierpnia br.
Andrzej Kiński 14 grudnia ubiegłego roku podpisany został największy jednostkowy kontrakt pomiędzy polskim producentem uzbrojenia i Ministerstwem Obrony Narodowej w okresie III Rzeczypospolitej. Dotyczy on najważniejszego programu modernizacyjnego Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych – zakupu w Hucie Stalowa Wola sprzętu dla czterech dywizjonów 155 mm armatohaubic samobieżnych – dywizjonowych modułów ogniowych Regina. Jego wartość przekracza 4,6 mld PLN.
Fotografie w artykule: Andrzej Kiński, Jacek Rodecki/Stalowka.NET, por. Jan Kołowski/11.MPA, kpt. Agnieszka Śmiechowska/CSAiU. 1 4 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
Miliardy na Kraby
U
mowę ze strony Inspektoratu Uzbrojenia MON podpisał jego ówczesny szef, gen. bryg. Adam Duda, zaś z ramienia dostawcy sprzętu, Huty Stalowa Wola, prezes zarządu dyrektor generalny Bernard Cichocki i członek zarządu – dyrektor rozwoju Bartłomiej Zając. O wadze tego wydarzenia świadczyła obecność na nim Prezes Rady Ministrów Beaty Szydło, której towarzyszył minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. W uroczystości brali udział także przedstawiciele Biura Bezpieczeństwa Narodowego i kadry dowódczej Wojska Polskiego, a także zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., do której należy HSW S.A., z prezesem Arkadiuszem Siwko i członkiem zarządu Maciejem Lew-Mirskim. Nie zabrakło także ambasadora Republiki Korei w Polsce Sung-joo Choia i przedstawicieli koncernu Hanwha Techwin, który na etapie pracy wdrożeniowej dostarcza podwozia do Krabów, a w fazie seryjnej będzie dostawcą komponentów do nośników gąsienicowych produkowanych na licencji w Stalowej Woli. Chociaż nie jest to pierwsze zamówienie wojska na seryjne armatohaubice i pojazdy zabezpieczenia ich działań, znaczenie podpisanego
14 grudnia w Stalowej Woli kontraktu jest ogromne, tak dla producenta, jak i odbiorcy. Dla Huty Stalowa Wola to gwarancja utrzymania zatrudnienia, a może i jego wzrostu, a także dalszego rozwoju zaplecza produkcyjnego, które w nieodległej przyszłości pozwoli na dostawy także kolejnych wyrobów, np. polowych systemów rakietowych Homar, bezzałogowych wież ZSSW-30, 155 mm armatohaubic na podwoziu kołowym Kryl i bojowych wozów piechoty Borsuk. Już dziś portfolio zamówień HSW, razem z podpisaną w kwietniu 2016 r. umową na dostawę moździerzy samobieżnych Rak i wozów dowodzenia z nimi współpracujących, wynosi ponad 5,5 mln PLN i gwarantuje pracę do 2024 r. A przecież wartość zamówień MON powinna już niedługo wzrosnąć dzięki umowie na dostawę kolejnych elementów kompanijnych modułów ogniowych 120 mm moździerzy samobieżnych: wozów amunicyjnych, wozów remontu elektroniki i uzbrojenia oraz wozów rozpoznawczych, a „w kolejce” czekają, wspomniane wyżej, zupełnie nowe wyroby. Dla WRiA finalizacja tej umowy zapewni zamknięcie jednego z najważniejszych projektów modernizacji „lufowego” komponentu, zapoczątkowanego www.zbiam.pl
Obrona przeciwlotnicza
Piorun także dla Wojsk Obrony Terytorialnej – następca Groma zamówiony przez MON
Makieta przenośnego przeciwlotniczego zestawu rakietowego Piorun z założonym celownikiem dziennym GR-D.
Andrzej Kiński 20 grudnia 2016 r., w warszawskiej siedzibie Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., podpisana została umowa, której przedmiotem jest produkcja i dostawa przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Piorun (Grom-M) do Sił Zbrojnych RP w latach 2017–2022. Jak deklaruje minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, nowe zestawy przeciwlotnicze będą równolegle trafiać do wojsk operacyjnych i Wojsk Obrony Terytorialnej.
Fotografie w artykule: MESKO S.A., Andrzej Kiński. 1 8 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
K
ontrakt, który umożliwi rozpoczęcie procesu wyposażania Wojska Polskiego w najnowocześniejszą dziś w swej klasie broń przeciwlotniczą w państwach NATO, został zawarty pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia MON i należącymi do Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. zakładami MESKO S.A. ze Skarżyska-Kamiennej, w których będzie produkowanych wiele zespołów zestawu i wykonywany jego montaż końcowy. Ze strony zarządu MESKO S.A. podpisy pod dokumentem złożyli prezes zarządu Waldemar Skowron i członek zarządu Piotr Jaromin, zaś z ramienia Inspektoratu Uzbrojenia pierwszy zastępca szefa płk Piotr Imański. W uroczystości uczestniczyli licznie zgromadzeni goście z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem na czele. Nie zabrakło wśród nich także gospodarzy, a więc zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., prezesa Arkadiusza Siwko i członków zarządu Adama Lesińskiego oraz Macieja Lew-Mirskiego. Obecny był także szef Inspektoratu Uzbrojenia MON płk Dariusz Pluta, jak również parlamentarzyści: przewodniczący Komisji Obrony Narodowej Senatu RP Jarosław Rusiecki oraz posłowie Ziemi Świętokrzyskiej Krzysztof Lipiec i Maria Zuba. Na mocy umowy MESKO S.A. skompletuje i dostarczy w latach 2017–2022 Siłom Zbrojnym RP 1300 pocisków rakietowych i 420 mechanizmów startowych, tworzących przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe (PPZR) Piorun. Wartość kontraktu
to ponad 932,2 mln PLN, z których w 2016 r. 150 mln PLN zostało wpłaconych przez MON w postaci zaliczki. Już pod koniec roku 2017 r. Wojsku Polskiemu zostanie przekazanych pierwszych 150 pocisków i 40 mechanizmów startowych, a w kolejnych latach liczba ta będzie wzrastać, by osiągnąć poziom 80 mechanizmów startowych i 250 pocisków. Minister Macierewicz zadeklarował, że część zestawów, które zostaną wyprodukowane w bieżącym roku, jako doskonała broń defensywna, trafi do jednostek Wojsk Obrony Terytorialnej. To jest jeden z większych kontraktów. Co więcej, takich, które będą realizowane już począwszy od 2017 roku. Ta broń zostanie dostarczona nowym jednostkom obrony terytorialnej kraju już w 2017 roku. To jest broń defensywna, to jest broń obronna. Wyposażamy nasze jednostki wojskowe przede wszystkim w broń, która ma chronić Polskę, a nie zagrażać i atakować kogokolwiek – powiedział minister Macierewicz. To bardzo ważny element naszej myśli strategicznej. Polska jest krajem pokojowym, Polska nikomu nie zagraża, ale Polska będzie się zdecydowanie broniła i każdy agresor musi mieć świadomość, że napotka nie tylko jednostki operacyjne, ale także wojska Obrony Terytorialnej kraju wyposażone w najnowocześniejsze obronne wyposażenie. Trzeba pamiętać, że ten kontrakt kończy realizację tegorocznego budżetu, którego efektem jest wydatkowanie wszystkich www.zbiam.pl
Przemysł obronny
Ponad 5000 urządzeń optoelektronicznych PCO dla polskich żołnierzy Andrzej Kiński
Na mocy podpisanej 7 grudnia ubiegłego roku wieloletniej umowy pomiędzy PCO S.A. i Inspektoratem Uzbrojenia, Siły Zbrojne RP otrzymają do końca 2019 r. 5344 nowych indywidualnych urządzeń noktowizyjnych i termowizyjnych. Wartość kontraktu przekracza 350 mln PLN, stąd jest to największy jednostkowy kontrakt warszawskiego producenta urządzeń optoelektronicznych na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza. Fotografie w artykule: PCO S.A., Andrzej Kiński.
C
zęść z zamówionych przez Ministerstwo Obrony Narodowej urządzeń optoelektronicznych trafić ma w ręce żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, stąd nie powinno dziwić, że do uroczystego podpisania umowy doszło podczas, zorganizowanego na terenie Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce, spotkania kierownictwa resortu obrony z przedstawicielami mediów i przemysłu, poświęconego procesowi formowania nowego rodzaju sił zbrojnych. W obecności ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza i prezesa zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., do której należy PCO S.A., Arkadiusza Siwki, umowę ze strony producenta urządzeń podpisali: prezes zarządu PCO S.A. Ryszard Kardasz i członek zarządu, dyrektor techniczny firmy Stanisław Natkański, zaś ze strony Inspektoratu Uzbrojenia płk Piotr Imański, pierwszy zastępca szefa IU. Przedmiotem umowy jest dostawa 5344 indywidualnych urządzeń optoelektronicznych – noktowizyjnych i termowizyjnych, służących do prowadzenia obserwacji na polu walki, wykrywania i identyfikacji celów oraz prowadzenia skutecznego ognia na zwiększonych odległościach, przy ograniczonej widoczności i w nocy. Zgodnie z informacjami udostępnionymi przez Inspektorat Uzbrojenia będzie to: - 914 celowników termowizyjnych do broni strzeleckiej SCT Rubin-M, - 859 celowników noktowizyjnych PCS-5/1 (PCS-5M) Gabro, - 756 kompletów gogli noktowizyjnych MU-3AM, - 788 gogli noktowizyjnych MU-3ADM, - 2027 lornetek noktowizyjnych NPL-1M Brom-M. Wartość umowy to 352.477.800 PLN (brutto), a dostawy urządzeń mają zostać zrealizowane w latach 2017–2019. Zamówiony przez MON sprzęt optoelektroniczny trafić ma do jednostek Wojsk Lądowych i Wojsk Obrony Terytorialnej.
2 2 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
W imieniu PCO S.A. umowę podpisali: prezes zarządu Ryszard Kardasz i członek zarządu Stanisław Natkański, zaś z ramienia MON pierwszy zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia płk Piotr Imański.
Cieszę się, iż jako wiodący, krajowy producent wyrobów optoelektronicznych, przyrządów obserwacyjnych i celowniczych podpisaliśmy umowę z Inspektoratem Uzbrojenia i będziemy mogli wykorzystać naszą wiedzę i potencjał do dalszej produkcji urządzeń na potrzeby polskiego wojska. Z zadowoleniem przyjąłem informację, którą przekazał obecny na spotkaniu Minister Antonii Macierewicz, że ten sprzęt będzie również wykorzystany przez Wojska Obrony Terytorialnej – skomentował fakt podpisania umowy prezes PCO S.A. Ryszard Kardasz. Zamówione urządzenia to w większości sprzęt dobrze znany i używany od kilku lat w Siłach Zbrojnych RP, a także w polskich służbach specjalnych i służbach ochrony porządku publicznego, niektóre były także eksportowane. Uwagę zwraca jednak celownik „Rubin-M”, ponieważ urządzenia o takim oznaczeniu nie było dotąd w ofercie PCO S.A. Od 2013 r. przedmiotem dostaw jest celownik termowizyjny SCT Rubin (zamówienia na 196 sztuk w 2013 r. i 200 w 2014 r., w 2015 r. podpisano wieloletnią umowę na dostawę 1099 takich celowników w latach 2015–2018, ale zakończenie dostaw ma nastąpić w bieżącym roku), ale w ubiegłym roku firma zaprezentowała nowy celownik tej klasy – SCT-2 1
Diament, który powstał z uwzględnieniem dotychczasowej eksploatacji Rubina przez wojsko, z zastosowaniem najnowszych dostępnych rozwiązań i technologii (m.in. jego masa wynosi poniżej 1 kg, o ok. 30% mniej niż Rubina). Badania zakładowe jego prototypu rozpoczęły się w drugiej połowie ubiegłego roku. Według informacji IU, jak to zwykle bywa w przypadku umów wieloletnich „zapisy umowy przewidują możliwość wprowadzania modyfikacji pozyskiwanych wyrobów wynikających z postępu technologicznego”, a więc zapewne zostawiono „furtkę”, aby po pomyślnym zakończeniu procesu badań i certyfikacji nowego celownika mógł on stać się przedmiotem dostaw w ramach podpisanej w grudniu ub.r. umowy. PCO S.A. dostarczy także indywidualne urządzenia celowniczo-obserwacyjne w ramach innej umowy, która została zawarta w grudniu 2016 r. W ramach kontraktu na dostawę przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Piorun (patrz artykuł w tym samym numerze WiT), zakłady z warszawskiego Gocławia dostarczą 420 celowników termowizyjnych CTP-1, które wchodzić będą w skład każdego kompletu mechanizmu startowego zestawu. n
2
3
4
Niektóre z urządzeń optoelektronicznych produkowanych przez PCO, będących przedmiotem podpisanej w grudniu ub.r. umowy (od lewej): 1: gogle noktowizyjne MU-3ADM, 2: lornetka noktowizyjna NPL-1M Brom-M, 3: celownik noktowizyjny PCS-5M Gabro, 4: celownik termowizyjny SCT-2 Diament.
www.zbiam.pl
Wozy bojowe
Zachodnie armaty czołgowe kalibru 140 mm
Doświadczalny czołg podstawowy Leopard 2A4 z przebudowaną wieżą, uzbrojony w prototypową 140 mm armatę gładkolufową NPzK-140 firmy Rheinmetall.
Mateusz Zielonka Pojawienie się pierwszych wiarygodnych informacji na temat zaawansowanych prac nad czołgiem nowej generacji w Rosji, a potem pierwsza publiczna prezentacja wozu T-14 podczas majowej defilady w Moskwie w 2015 r., kazały postawić pytanie o skuteczność wobec niego aktualnie używanego na Zachodzie uzbrojenia przeciwpancernego. Stąd też nie może dziwić fakt rozpoczęcia na przestrzeni ostatnich lat intensywnych prac związanych nie tylko z modernizacją istniejących systemów, ale także prac nad zupełnie nowymi systemami lub ich elementami, np. amunicją. Jednym z najlepszych przykładów tych działań jest, ujawniony przed rokiem, program koncernu Rheinmetall zmierzający do opracowania nowej armaty gładkolufowej kalibru 130 mm wraz z nowym systemem amunicyjnym. Przed ponad ćwierćwieczem wejście do uzbrojenia nowych wersji ówczesnych sowieckich czołgów podstawowych wywołało w państwach NATO (i nie tylko) podobne dyskusje i zaowocowało podjęciem odpowiednich kontrposunięć. Fotografie w artykule: Rheinmetall, Lockheed Martin, US Army, RUAG, GIAT Industries, Bofors, Min. Obr. Szwecji, Andrzej Kiński, zbiory autora. 2 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
P
od koniec zimnej wojny, gdy w jednostkach Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Związku Sowieckiego pojawiły się kolejne wersje czołgów T-72 B i T-80 (U/UD), a w sowieckich biurach konstrukcyjnych zaczęły krystalizować się projekty czołgów zupełnie nowej generacji okazało się, że zachodnioeuropejskie armaty czołgowe kalibru 120 mm mogą nie być w stanie skutecznie penetrować pancerzy najnowocześniejszych czołgów przeciwnika. Wobec tego w kilku państwach zachodnich podjęto próby opracowania gładkolufowych armat czołgowych nowej generacji, kalibru 140 mm. Rozpoczęcie prac nad 140 mm armatami czołgowymi nierozerwalnie wiąże się z dwiema dotąd najpopularniejszymi armatami czołgowymi na Zachodzie – niemiecką 120 mm armatą Rh 120 L44 i brytyjską 105 mm armatą L7. Pracę nad L7 rozpoczęto na początku lat 50. XX wieku w brytyjskim Royal Armament Research and Development Establishment (RARDE, Królewski Instytut Badań i Rozwoju Uzbrojenia) w Fort Halstead, jako odpowiedź na pojawienie się sowieckiego czołgu I powojennej generacji T-54A. Jeden jego egzemplarz został wprowadzony przez Węgrów na teren brytyjskiej ambasady w Budapeszcie, w czasie sowieckiej interwencji w październiku 1956 r., po czym został skrupulatnie zbadany. Przyspieszyło to prace nad armatą L7, którą w 1959 r. wprowadzono do służby wraz z kolejnymi wersjami czołgu Centurion. Okazała się ona konstrukcją na tyle rewolucyjną, że licencje na jej produkcję zakupiły m.in. Izrael, Niemcy i Stany Zjednoczone, wykorzystując ją w swoich czołgach Merkawa Mk I i II, M60 Patton oraz Leopard 1. Na początku lat 60. i przełomie 60. i 70. XX wieku w ZSRS opracowano czołg II generacji, czyli T-62, oraz czołgi generacji pośredniej II/III T-64 i T-72, których pancerz czołowy stopniowo stawał się coraz bardziej odporny na ogień armat L7 i ich klonów. W związku z tym, w 1965 r., Bundeswehra zleciła
opracowanie projektu nowej armaty czołgowej firmie Rheinmetall, która mogłaby stać się uzbrojeniem, projektowanego w tym czasie, nowego amerykańsko-niemieckiego czołgu podstawowego MBT-70/KPz 70. W 1967 r., po zakończeniu wojny sześciodniowej, Izrael przekazał Niemcom cztery egzemplarze zdobycznych czołgów T-62, a przeprowadzone z ich udziałem testy potwierdziły spadek skuteczności armaty L7 w stosunku do ich pancerza, w porównaniu do ostrzału w analogicznych warunkach czołgu T-55. W tym samym roku zachodnioniemiecki resort obrony uruchomił program modernizacji czołgu Leopard 1, nazwany Vergoldeter Leopard, czyli w wolnym tłumaczeniu Pozłacany Leopard. W ramach tego programu firma KraussMaffei zbudowała dwa prototypy nowego czołgu, wykonane odpowiednio w 1969 i 1970 r. Między 1972 a 1975 r. powstało 17 kolejnych prototypów, z których 10 pierwszych uzbrojono w 105 mm armaty L7A3, a siedem dalszych w nowe 120 mm gładkolufowe armaty Rh 120 L44. Był to wstęp do prac nad czołgiem podstawowym III generacji Leopard 2. W 1974 r. ukończono proces rozwoju 120 mm armaty gładkolufowej Rh 120 i rozpoczęto jej produkcję seryjną. Okazała się ona kolejną rewolucyjną konstrukcją, która z czasem stała się uzbrojeniem większości zachodnich czołgów III generacji, a jej kolejne odmiany znajdują się w produkcji do dziś. W 1979 r. rozpoczęto dostawy do Bundeswehry czołgów Leopard 2, które uzbrojono właśnie w 120 mm armaty Rheinmetalla. W 1985 r. do produkcji wprowadzono nową wersję amerykańskiego czołgu podstawowego M1A1 Abrams, która otrzymała 120 mm armatę gładkolufową M256, czyli licencyjną odmianę niemieckiej Rh 120 L44. Odmiany armaty Rheinmetalla stały się także uzbrojeniem innych czołgów podstawowych III generacji: izraelskich Merkawa Mk III i IV, japońskiego Typ 90, włoskiego C1 Ariete, południowokoreańskich K1A1 i K2 Black Panther czy tureckiego Altay. www.zbiam.pl
Artyleria
Oferta Roketsana w programie Homar Robert Czulda, współpraca Adam M. Maciejewski
Turecka spółka Roketsan należy do wiodących zachodnich producentów artyleryjskich systemów rakietowych. Nie dziwi więc, że Roketsan jest zainteresowany także obecnością na polskim rynku i udziałem w programie Homar. O powadze oferty Roketsana świadczyło choćby premierowe wystawienie na ostatnim MSPO makiety korygowanego pocisku 122 mm do wyrzutni BM-21/WR-40.
Fotografie w artykule: Adam M. Maciejewski, Miroslav Gyűrösi, Roketsan, Türk Silahlı Kuvvetleri, KIZILSUNGUR from tr (CC BY-SA 3.0), CeeGee (CC BY-SA 4.0), Internet.
B
iorąc pod uwagę specyfikę programu Homar, Roketsan prezentuje elastyczne podejście, dostosowane do różnych wymagań odnośnie zasięgu czy typów pocisków rakietowych. W ten sposób Ministerstwo Obrony Narodowej może wybrać wariant najlepiej odpowiadający wymaganiom Wojska Polskiego. Zasadniczo Roketsan proponuje system wykorzystujący jeden typ pocisku kalibru 300 mm. Jeżeli jednak MON sformułuje takie życzenie, to dostępne są dwa pociski do tego samego systemu, w tym jeden o krótszym zasięgu, o czym dalej. Ten zestaw może być dodatkowo uzupełniony o pocisk 122 mm, odpalany z tej samej wyrzutni (nośnika), na której mogą być mocowane pojemniki transportowostartowe z rakietami i pociskami obu kalibrów. Obecnie systemem o takich możliwościach w ofercie Roketsana jest modułowy T-122/300.
Odpalenie korygowanego pocisku 300 mm typu TRG-300 Tiger/Kaplan.
Stanowi on połączenie możliwości bojowych starszych systemów T-300 i T-122. Natomiast jeżeli chodzi o uderzenia na odległość ok. 300 km, to Roketsan oferuje kolejny typ pocisku rakietowego, zdolny do rażenia celów na takim dystansie. Dla formalności dodajmy, że Roketsan ma w portfolio wyrobów także lżejszy system T-107/122. Przy bardzo podobnej „architekturze” i rozwiązaniach
Wyrzutnia F-302T systemu T-300 Kasırga należąca do Türk Kara Kuvvetleri podczas strzelania, odpalona rakieta to TR-300E. Kontener za kabiną mieści m.in. systemy elektroniczne, w tym nawigacyjne. 3 4 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
technicznych jest on skierowany do klientów, którzy poszukują „tradycyjnych” polowych systemów rakietowych, dlatego T-107/122 stanowi kombinację wyrzutni rakiet 107 i 122 mm na analogicznej zasadzie, jak T-122/300 kalibrów 122 i 300 mm. Z powodów założeń programu Homar, opis systemu T-107/122 potraktujemy tylko jako zobrazowanie możliwości Roketsana. Uogólniając, Roketsan może dostarczyć wyłącznie rakiety 300 mm różnego zasięgu, w tym pocisk korygowany, rakiety 300 i 122 mm (w tym korygowane) – zarówno odpalane z tej samej wyrzutni, jak i dwóch różnych, a dodatkowo także pocisk balistyczny o zasięgu 300 km. Przedstawiciele Roketsana twierdzą, że pocisk ten ma ok. 600 mm średnicy i jest to zupełnie nowa broń. Dotąd Roketsan opracował trzy wersje pocisku balistycznego J-600T Yıldırım (pol. piorun), których zasięg ma wynosić odpowiednio ok. 120÷150, 300 i 800÷900 km. J-600T to owoc współpracy turecko-chińskiej (turecki program Jaguar), a „dawcą” technologii do J-600T miał być chiński pocisk balistyczny B611. Niewykluczone, że nowy turecki pocisk będzie zbliżony koncepcyjnie do chińskiego B611M (m.in. będzie odpalany z hermetycznych pojemników transportowo-startowych). B611M ma mieć zasięg 80÷260 km i przy masie startowej 2183 kg przenosić 480-kilogramową www.zbiam.pl
Artyleria
Białoruski polowy system rakietowy W-300 Polonez
Tomasz Szulc W ubiegłym roku do grona użytkowników i producentów wieloprowadnicowych polowych systemów rakietowych dalekiego zasięgu, nieoczekiwanie dla większości specjalistów, dołączyła Republika Białorusi. Było to tym większym zaskoczeniem, że na Białorusi nigdy wcześniej, także za czasów ZSRR, nie kompletowano takich systemów i nie produkowano rakiet do nich. Co ciekawe, system tej klasy, nazwany Polonez, powstał we współpracy z przemysłem obronnym Chińskiej Republiki Ludowej.
Fotografie w artykule, jeśli nie zaznaczono inaczej: Ministerstwo Obrony Białorusi, ALIT, Internet. 4 2 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
W
ieloprowadnicowe polowe wyrzutnie rakiet „ziemia-ziemia” wprowadzono do uzbrojenia Armii Czerwonej tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Używane początkowo przez Armię Czerwoną i Wehrmacht, a później także przez armie innych państw, okazały się doskonałą bronią wsparcia, której szczególnie chętnie używano podczas artyleryjskiego przygotowania natarcia. Po II wojnie światowej w ZSRR intensywnie rozwijano tę kategorię uzbrojenia artylerii, wykorzystując zarówno własne doświadczenia (pociski stabilizowane aerodynamicznie), jak i konstrukcje zdobyczne (pociski stabilizowane obrotowo). Te drugie uznano za bardziej perspektywiczne – celniejsze, łatwiejsze w transporcie i składowaniu. Także ich rurowe wyrzutnie były prostsze i bardziej zwarte od prowadnic szynowych, niezbędnych do odpalania rakiet stabilizowanych aerodynamicznie. Największą sławę i popularność zyskał system 9K51 Grad z wyrzutniami rakiet BM-21 kal. 122 mm (w uzbrojeniu od 1963 r.), ale w ZSRR opracowano i przyjęto na uzbrojenie także systemy o większym zasięgu: 9K57 Uragan z rakietami kal. 220 mm (od 1975 r.) i 9K58 Smiercz kal. 300 mm (od 1987 r.). Wraz ze wzrostem kalibru i donośności pojawiły się jednak istotne problemy. Po pierwsze: rakiety stały się duże i ciężkie, wskutek czego zmalała liczba prowadnic wyrzutni (BM-21 – 40, BM-27 Uragan – 16, BM-30/9A52 Smiercz – 12), choć jako
ich nośniki zastosowano znacznie większe i cięższe pojazdy (ZiŁ-135ŁM, MAZ-543M/MAZ-79111). Po drugie: znacząco zmniejszyło się skupienie rakiet salwy, wskutek czego trudniej było obezwładnić nawet „miękkie” cele, czyli siłę żywą przeciwnika. Aby rozwiązać ten drugi problem najpierw zastosowano kasetowe głowice bojowe, a rakiety kal. 300 mm wyposażono w układy korekcji trajektorii, których zadaniem było zmniejszenie rozrzutu. W ten sposób rakiety z rodziny 9M55 do Smiercza znalazły się na pograniczu rakiet niekierowanych i pocisków kierowanych. Oczywistym następnym krokiem stało się umożliwienie jeszcze precyzyjniejszego naprowadzania pocisków na cel, z zastosowaniem różnych metod: radiokomendowej, stosowanej do kompensowania odchyleń od punktu celowania powodowanych przez wiatr lub niestabilną pracę silnika rakiety; GPS/INS do precyzyjnego rażenia celów o znanej lokalizacji; półaktywnej laserowej – do rażenia celów podświetlonych wiązką laserową i wreszcie aktywnej – do samodzielnego wykrywania i identyfikacji celów. Każda z tych metod ma swoje wady i zalety, ale generalnie przekształca wieloprowadnicową wyrzutnię polową z broni przydatnej wyłącznie do rażenia celów powierzchniowych w broń precyzyjną. Można jej używać do odpalania salw rakiet kierowanych przeciw jednemu lub kilku nieodległym od siebie celom albo do wystrzeliwania pojedynczych rakiet przeciw celom punktowym. W ten sposób wyrzutnie www.zbiam.pl
Technika wojskowa
Nie tylko Excalibur, czyli Pike, Talon i PERM Adam M. Maciejewski
Na MSPO 2016 koncern Raytheon, oprócz systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, wystawił także uzbrojenie precyzyjne dla wojsk lądowych. Był wśród nich dobrze znany 155 mm pocisk artyleryjski Excalibur, któremu towarzyszyły inne pociski, niektóre dotąd w Polsce nieprezentowane. W większości są to wyroby, które już wpisują się w oficjalnie zgłoszone potrzeby Wojska Polskiego.
R
Fotografie w artykule: Adam M. Maciejewski, Andrzej Kiński, MD Helicopters, Raytheon, US Army, ZM Tarnów.
aytheon w Polsce jest dotąd głównie znany jako uczestnik programu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego systemu średniego zasięgu Wisła i pretendent do roli dostawcy pocisków w programie systemu krótkiego zasięgu Narew oraz jako dostawca precyzyjnego uzbrojenia lotniczego: pocisków kierowanych „powietrze-powietrze” AIM-9X/X-2 Sidewinder i AIM-120C-5/C-7 AMRAAM, „powietrzeziemia” AGM-65G-2 Maverick oraz bomb szybujących AGM-154C JSOW i kierowanych GBU-24/B Paveway III, a także GBU-12D/B Paveway II do myśliwców F-16 Jastrząb. Jako producent pocisków przeciwrakietowych SM-3 Block IIA ma też swój udział w powstającej koło Redzikowa bazie systemu Aegis Ashore.
Zbliżenie na pocisk Pike. Powierzchnie ogonowe rozłożone, przednie – sterowe, złożone.
Od kilku lat Raytheon promuje w Polsce także precyzyjne uzbrojenie do niszczenia celów naziemnych, które mogłoby trafić do arsenału Wojsk Lądowych. Najbardziej znany jest 155 mm precyzyjny pocisk artyleryjski Excalibur Increment Ib (szerzej w WiT 1/2016), w który można uzbroić armatohaubice samobieżne Krab i Kryl. Zwiększyłoby to zasięg ich ognia do 60 km, przy możliwym do osiągnięcia skupieniu wystrzeliwanych pocisków wynoszącym ok. 2 m. Jednak oferta Raytheona wykracza poza Excalibura, czego dowodem było XXIV MSPO. Przy tym, co warto podkreślić, jeden z wyrobów miał w Kielcach swoją europejską premierę – dwa miesiące wcześniej nie został zaprezentowany nawet na paryskim salonie Eurosatory.
Długość Pike'a nie jest problemem w granatnikach z lufą odchylaną na bok do ładowania. Zwraca uwagę łuska wzięta z naboju 40×46 mm typu M433. 5 0 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
Pike – najmniejszy pocisk kierowany świata? Premiera wiąże się z 40 mm pociskiem kierowanym Pike. O ile sam pocisk (względnie jego makieta) był już pokazywany i promowany przez amerykański koncern, to na ubiegłorocznym MSPO pokazano premierową wyrzutnię Pike'ów. Jej długość była niewiele większa od samego pocisku, a masę można szacować na kilkadziesiąt kilogramów. Na obrotowej podstawie, w obustronnym uchwycie – gwarantującym pewien zakres ruchu w elewacji, zamontowano obudowę z prowadnicami do 17 pocisków. Całość koncepcyjnie może przypominać okrętową, 11-prowadnicową wyrzutnię pocisków RIM-116 okrętowego systemu samoobrony SeaRAM, choć oczywiście skala jest zupełnie inna. Wyrzutnia
Pike w granatniku samodzielnym, model na zdjęciu to HK AG-C/EGLM, gotowym do strzału. www.zbiam.pl
Przemysł obronny
Salon lotniczo-militarny w Zhuhai – nie tylko lotnictwo
Czołg VT5. Fot. Piotr Butowski.
Tomasz Szulc
T
akże i ubiegłoroczny salon, który odbył się w dniach 1–6 listopada 2016 r. był bogaty w nowości. W dziedzinie sprzętu latającego nie było wprawdzie sensacji, ale pokazano kilka typów i wersji samolotów, których dotąd nie prezentowano publicznie. Z kolei w dziedzinie „nielotniczego” sprzętu wojskowego sensacji nie brakowało. Salon w Zhuhai jest pod tym względem wyjątkowy, gdyż prezentowane są na nim nie tylko samoloty, śmigłowce, bezzałogowce, artyleryjskie systemy rakietowe i uzbrojenie przeciwlotnicze, ale i typowy sprzęt wojsk lądowych: czołgi, bojowe wozy piechoty, artyleria… Podczas ubiegłorocznej wystawy zorganizowano także po raz pierwszy pokaz dynamiczny sprzętu lądowego. Jeśli chodzi o nowości z zakresu sprzętu latającego i uzbrojenia lotniczego odsyłamy naszych Czytelników do relacji w grudniowym numerze miesięcznika „Lotnictwo Aviation International”, a na łamach „Wojska i Techniki” skoncentrujemy się na sprzęcie wojsk lądowych i uzbrojeniu przeciwlotniczym.
Podczas organizowanych co dwa lata salonów w Zhuhai chiński przemysł lotniczy i obronny prezentuje więcej nowości niż firmy z całej reszty świata, podczas wszystkich wystaw o podobnym profilu razem wziętych! Co prawda niejasny jest jednak status wielu takich nowinek – nie wiadomo, czy są to pełnowymiarowe makiety, prototypy czy produkty seryjne. Niektóre pojawiają się tylko raz i bezpowrotnie znikają, inne wracają, często w zupełnie niezmienionej postaci po wielu latach, jeszcze inne w chwili pierwszej prezentacji są już produkowane seryjnie. Oczywiście, takie bogactwo nowości to sprawa ostatnich kilku edycji salonu, potwierdzająca ogromny postęp, jaki dokonuje się Czołgi w chińskim przemyśle na przestrzeni Tradycyjnie już w Zhuhai zostały zaprezentowane ostatnich kilkunastu lat. podstawowe wozy bojowe wojsk lądowych. Tym Fotografie, jeśli nie zaznaczono inaczej: Internet. 5 8 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
razem były to aż trzy typy czołgów, z których jeden
był dotąd zupełnie nieznany. Największą wartość bojową przedstawia czołg VT4, który uchodzi za szczytowe osiągnięcie chińskiego przemysłu pancernego. Jest to wóz należący do rodziny Typu 98 – najmłodszej spośród kilku rozwijanych w Chinach. Szereg jego rozwiązań konstrukcyjnych powtarza konstrukcję wozów rodziny T-72, co było łatwe do zauważenia w przypadku pierwszego z przedstawicieli tej rodziny. Obecnie spośród rozwiązań typowych dla T-72, a nie występujących w innych chińskich czołgach, są widoczne: konstrukcja kół nośnych i stanowisko kierowcy umieszczone w płaszczyźnie wzdłużnej pojazdu. Wcześniej, bo w 2010 r., ujawniono czołg MBT-2000, bardzo podobny do oryginalnego Typu 98. Dwa lata później zadebiutował MBT-3000 z nowym silnikiem i modułowym pancerzem na wieży. W 2014 r. w Zhuhai zademonstrowano go kolejny raz, tym razem w nieznacznie zmodernizowanej postaci, pod nazwą VT4. Obecna wersja bazuje na konfiguracji sprzed dwóch lat, ale ma bogatsze wyposażenie – na wieży przybyło kilka czujników: cztery optoelektroniczne układu ostrzegawczego i antena radaru do pomiaru prędkości początkowej pocisku. Pojazd w ekspozycji statycznej miał jeszcze jedną kamerę, umocowaną u nasady lufy. Nie udało się natomiast www.zbiam.pl
Konflikty
Udział chrześcijańskich oddziałów wojskowych w operacji mosulskiej Mike Bruszewski Mosul to kluczowy bastion dżihadystów. Za nieformalną stolicę Państwa Islamskiego (IS – Islamic State, zwanego także Daesh) uznaje się Rakkę w Syrii, ale to właśnie iracki Mosul jest wymieniany jako ich czołowa zdobycz. Ta kiedyś ponad 2-milionowa metropolia i drugie największe miasto Iraku – po Bagdadzie – padła łupem dżihadystów w czerwcu 2014 r. To właśnie w Mosulu, po zajęciu miasta przez siły ISIS, ogłoszono powstanie islamskiego kalifatu. Niektóre źródła podają także, iż w mieście wciąż przebywa przywódca Daesh, Abu Bakr al-Baghdadi. Miasto i położone przy nim tereny mają zatem dla istnienia IS strategiczne i symboliczne znaczenie.
Fotografie w artykule: Mike Bruszewski, materiały NPU, Dwekh Nawsha, Internet.
N
ależy pamiętać, że obszary Równiny Niniwy i sam Mosul są silnie związane z lokalną chrześcijańską tradycją. Wkraczając na te tereny ISIS prowadziło eksterminację chrześcijan. Od pierwszych dni okupacja Mosulu stała pod znakiem profanacji kościołów, podpalania i niszczenia chrześcijańskich świątyń w mieście – w tym tych pamiętających początki owej religii na tych ziemiach. Domy chrześcijańskich rodzin znaczono, samych wyznawców Chrystusa mordowano, kobiety i dzieci trafiały do niewoli, gdzie były maltretowane. Po zdobyciu Mosulu i następnych atakach na Równinę Niniwy los innych uchodźców podzieliło ponad 100 000 chrześcijan. Tych, których nie zamordowano, a którym nie udało się uciec, obłożono specjalną kontrybucją i nakazano konwersję na islam lub czekała ich „śmierć od miecza” albo ukrzyżowanie. W tych dramatycznych okolicznościach podjęto decyzję o powołaniu zbrojnych oddziałów chrześcijan do walki z Daesh. Musieliśmy chwycić za broń – powiedział mi jeden z żołnierzy takiego oddziału, gdy w trakcie ofensywy dotarłem do jego jednostki.
6 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
Żołnierze NPF na „technicalu”.
Teatr działań Ofensywa na Mosul – operacja uderzenia na bastion dżihadystów w Iraku i wyparcia ich z zajętych jeszcze przez ISIS terenów rozpoczęła się 17 października 2016 r. Nie dotyczy ona tylko walk o samo miasto, ale także o miejscowości i wsie zajęte przez Daesh. Opinii publicznej dostępne są tylko fragmentaryczne obrazy całej operacji. Musimy pamiętać, iż w tle przeprowadzanej ofensywy są skomplikowane relacje geopolityczne, państwowe, etniczne i religijne w regionie, rzutujące także na porozumienie w ramach koalicji. Oczywiście, nikną one wobec zbrodni wspólnego wroga, jakim jest tzw. Państwo Islamskie, ale są istotne także w ocenie sukcesów koalicji. Poziom skomplikowania tych relacji, istny „węzeł gordyjski” w regionie, to także powód, iż samo rozpoczęcie natarcia i zawiązanie wcześniej porozumienia między stronami, uznawane jest za osiągnięcie. Niniejszy artykuł dotyczy wąskiego wycinka frontu – czyli chrześcijańskich oddziałów uczestniczących w operacji. Aby jednak zrozumieć całą sytuację należy pamiętać także o specyfice tego regionu już w ramach koalicji wal-
czącej przeciwko islamistom. Przykładem tych skomplikowanych relacji w przededniu ofensywy jest właśnie opisany przeze mnie teatr działań, czyli Równina Niniwy. Część tej prowincji formalnie należy do tzw. terenów artykułu 140, czyli spornych obszarów, które zgodnie z art. 140 irackiej konstytucji miały podlegać referendum w sprawie przyłączenia do irackiego Kurdystanu. Równina Niniwy, leżąca na północy Iraku, jest obecnie na części terytoriów kontrolowanych przez kurdyjską Peszmergę – do których pretensje zgłasza Irak. Z kolei rdzenną ludnością tych terenów są Asyryjczycy (i Chaldejczycy) – będący chrześcijańską społecznością rozsianą po Bliskim Wschodzie, nieposiadającą własnej państwowości. Żyją na terenach kontrolowanych przez Peszmergę, w irackim Kurdystanie, w Iraku, wielu z nich podzieliło los uchodźców, a ich ziemie są wciąż w dużej mierze okupowane przez dżihadystów. Na tym przykładzie widać, iż „tarcia” w koalicji nie tylko mogą być na poziomie geopolitycznym (zaangażowanie np. Turcji czy Iranu), etnicznym (np. relacje między Kurdami a Irakiem), religijnym (np. szyici i sunnici), ale www.zbiam.pl
Uzbrojenie lotnicze
Amerykanie zintegrowali pociski AGM-158B JASSM-ER na razie tylko z bombowcami B-1B Lancer, aczkolwiek nie ma technicznych przeszkód, żeby dostosować do ich przenoszenia także samoloty lotnictwa taktycznego przystosowane do przenoszenia JASSM-ów w wersji bazowej.
Łukasz Pacholski 29 grudnia 2016 r. Inspektorat Uzbrojenia poinformował o zakończeniu procedur zakupu w Stanach Zjednoczonych pakietu nowego uzbrojenia podwieszanego do polskich myśliwców Lockheed Martin F-16C/D Jastrząb. Niestety, polityka informacyjna Ministerstwa Obrony Narodowej nie pozwala na pełne przedstawienie szczegółów tych transakcji, m.in. wartości wszystkich umów czy liczby zamówionych pocisków. Dane te w pierwszych dniach stycznia br. nadal pozostawały niejawne. Z tego też względu musimy posiłkować się przede wszystkim materiałami strony amerykańskiej.
O
Fotografie w artykule: USAF, US Navy, Łukasz Pacholski.
n potrzebie zwiększenia zapasów magazynowych uzbrojenia precyzyjnego polskich Jastrzębi mówi się od dawna. Pomimo faktu, że samoloty te użytkowane są w polskim lotnictwie ponad dziesięć lat, wciąż ustępują pod względem zakresu wykonywanych misji, a więc możliwości bojowych wielu maszynom rodziny Fighting Falcon na świecie. W ramach bazowego kontraktu do Polski miało trafić: 280 bomb szybujących AGM-154C JSOW, 270 zestawów konwersyjnych do bomb kierowanych laserowo Paveway III, 42 zestawy konwersyjne do bomb kierowanych laserowo Enhanced Paveway II, 360 kierowanych pocisków rakietowych „powietrze-ziemia” AGM-65G2 Maverick, 470 zestawów konwersyjnych do bomb korygowanych rodziny JDAM, a także 178 kierowanych pocisków rakietowych „powietrze-powietrze” AIM-120C-5 AMRAAM i 178 AIM-9X Sidewinder. Dodatkowo Polska zakupiła także „klasyczne” bomby rodziny Mk 8× (w planach był zakup 467 Mk 82,
7 4 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
Nowe szpony Jastrzębi
642 BLU-111, 234 Mk 84 i 80 BLU-117). Teoretycznie większość z tego uzbrojenia powinna znajdować się w składach, gdyż MON nie publikował żadnych komunikatów dotyczących przeprowadzania ćwiczeń z wykorzystaniem „bojowego” uzbrojenia. Nie oznacza to bynajmniej, że polscy piloci nie mieli okazji do dokonywania zrzutów takiego uzbrojenia w ramach doskonalenia swych umiejętności. Na przykład w czasie ćwiczenia Red Flag 12 na Alasce polskie Jastrzębie zrzucały bojowe bomby, ale pochodzące z zasobów US Air Force i zakupione specjalnie z myślą o uczestnictwie w tym szkoleniu. Za 4,3 mln USD kupiono wówczas 16 bomb Mk 82 i 8 Mk 84, 8 bomb kierowanych GBU-24, 20 kierowanych GBU-12 Pawevay II, kolejnych 18 w wariancie szkolnym oraz nieokreśloną liczbę bomb rodziny JDAM. Podczas szkolenia w kraju wykorzystuje się, jak dotąd, głównie amunicję do działka 20 mm i ćwiczebne bomby BDU-33, imitujące bomby rodziny Mk 8×. W 2015 roku Inspektorat Uzbrojenia wybrał dostawców 32 makiet gabarytowych CTAM-120C (firma Fights on Logistics Sp. z o.o.), 200 bomb Mk 84 oraz 100 bomb Mk 82 (w obu przypadkach Cenrex Sp. z o.o.). W niedalekiej przyszłości do asortymentu uzbrojenia szkolnego dołączyć mają bomby BDU-59B/B BLGTRS, zamówione w liczbie 200 w ubiegłym roku w firmie Megmar Logistics & Consulting Sp. z o.o., które imitują kierowane laserowo bomby rodziny Paveway II. Od wielu lat mówiło się jednak o potrzebie uzupełnienia powyższego arsenału o nowe wzory uzbrojenia bądź o dokupieniu kolejnych egzemplarzy typów uzbrojenia, które już znajduje się magazynach. Pogorszenie się sytuacji politycznej w Europie Środkowo-Wschodniej najprawdopodobniej przyspieszyło te, rozważane od kilku lat, plany zakupowe. Na pierwszy ogień poszło uzbrojenie ofensywne – pociski manewrujące Lockheed Martin AGM-158A JASSM. 11 grudnia 2014 r. podpisano umowę dotyczącą zakupu 40 takich pocisków i systemów im to-
warzyszących. W ramach kontraktu o wartości około 250 mln USD Lockheed Martin (koszt samych pocisków to ok. 60% tej kwoty) i jego kooperanci mieli nie tylko dostarczyć pociski, ale także przeprowadzić upgrade oprogramowania wszystkich polskich Jastrzębi do standardu M6.5 i integrację z nowymi typami uzbrojenia (nie tylko pociskami JASSM). Prace objąć miały także modernizację systemów identyfikacji „swój-obcy”, symulacji bojowej i walki radioelektronicznej. W marcu ubiegłego roku przebazowano do bazy Edwards w Kalifornii F-16C o numerze taktycznym 4040, który miał posłużyć do prób nowego oprogramowania i certyfikacji z AGM-158A JASSM. Według obecnego stanu wiedzy autora, maszyna ta cały czas znajduje się w Stanach Zjednoczonych. Według zapisów umowy „seryjna” modernizacja Jastrzębi miała się rozpocząć w IV kwartale ubiegłego roku (prace miano wykonać w Polsce), a dostawy rakiet w 2017 r. Osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej przez system Jastrząb/AGM-158A zaplanowano także na bieżący rok. Cały program ma zakończyć się do 2019 r. Już w 2014 r. zakładano, że 40 JASSM-ów będzie pierwszą partią broni tej klasy przeznaczonej dla Jastrzębi. Plany zakładały zakup większej liczby pocisków. O ile kontrakt z 2014 r. obejmował jedynie bazową wersję A, to kolejne miały dotyczyć nowszej wersji AGM-158B JASSM-ER o zasięgu „ok. 1000 km” (w porównaniu do 370 km wersji bazowej). Negocjacje trwały wiele miesięcy, co nie może dziwić, ponieważ Polska miała stać się pierwszym zagranicznym użytkownikiem tej wersji amerykańskiego pocisku. Wszystkie niezbędne zgody uzyskano w połowie ubiegłego roku, a w ostatnim jego kwartale planowanie takiej transakcji potwierdził Inspektorat Uzbrojenia. 28 listopada 2016 r. zgodę na potencjalną sprzedaż pocisków JASSM-ER wydał Departament Stanu USA. Dokumenty opublikowane przez Agencję Współpracy w zakresie Bezpieczeństwa Obronnego (Defense Security Cooperation Agency, DSCA) www.zbiam.pl
Systemy bezzałogowe
Avenger ER – najnowszy członek rodziny Predatorów
Avenger ER startuje do swojego pierwszego lotu. Maszynę łatwo odróżnić od poprzedniej wersji po niewielkich wingletach na końcach skrzydeł.
Maciej Szopa Pomimo zastosowania w nim wielu nowych rozwiązań technicznych i gruntownego przetestowania, system bezzałogowy General Atomics Avenger nie został dotąd zamówiony przez Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych, chociaż zainteresowani nim klienci zagraniczni podobno już się pojawili. Dotychczasowy brak sukcesów rynkowych nie wstrzymuje jednak rozwoju konstrukcji, która po wprowadzeniu kolejnych modyfikacji, przeszła w ubiegłym roku kilka istotnych sprawdzianów.
Ilustracje w artykule: General Atomics. 7 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
R
ozpoznawczo-uderzeniowe bezzałogowce z dobrze znanej rodziny Predatorów firmy General Atomics Aeronautical Systems rozpoczęły służbę w US Air Force w lipcu 1995 r., a pierwsze maszyny RQ-1A wzięły udział w operacji Nomad Vigil nad Bośną, trwającej od lipca do listopada tegoż roku, podczas której cztery aparaty, operujące z Gjader w Albanii, wypełniały zadania rozpoznawcze (dwa z nich utracono – jeden od ognia naziemnej OPL, drugi z przyczyn technicznych). Od tamtej pory system podlegał nieustannemu procesowi modernizacji, zwiększającemu możliwości operacyjne i własności eksploatacyjne. Między innymi poprawiono łączność pomiędzy aparatem a stacją kontroli naziemnej, wzrósł zasięg operacyjny, zwiększono możliwości w zakresie autonomiczności i czasu trwania misji, a także wprowadzono zdolność do przenoszenia uzbrojenia, a tym samym możliwość wykorzystania tych samych platform do realizacji zadań rozpoznawczych i atakowania wyznaczonych celów. Rozszerzenie możliwych do wykonania zadań znalazło odzwierciedlenie w zmianie oznaczenia systemu – z RQ-1 („R” od Reconnaissance, podczas gdy „Q” jest oznaczeniem bezzałogowca) na MQ-1 (Multirole). Będące dziś w służbie aparaty MQ-1 dysponują dwoma belkami do przenoszenia uzbrojenia, na których mogą być podwieszane dwa pociski kierowane AGM-114 Hellfire lub do sześciu pocisków AGM-176 Griffin albo do czterech pocisków „powietrze-powietrze” AIM-92 Stinger.
Ważną datą w rozwoju systemu był rok 2000, kiedy – dzięki nowym rozwiązaniom w systemie łączności – możliwe stało się kontrolowanie przebiegu misji bezzałogowców nawet z innego kontynentu za pośrednictwem łącz satelitarnych bez – wcześniej bardzo uciążliwego – kilkusekundowego opóźnienia między wydaniem komendy a zaobserwowaniem jej efektu. Dążąc do dalszego rozszerzania zdolności operacyjnych systemu, rozwijano kolejne, powstałe na bazie doświadczeń z użycia Predatorów, platformy – MQ-9 Reaper i MQ-1C Gray Eagle (znany wcześniej jako Warrior i Sky Warrior). Program tego pierwszego, także przeznaczonego przede wszystkim dla US Air Force, rozpoczął się w 2001 r. i zaowocował wprowadzeniem nowych aparatów do służby w roku 2007. Reaper charakteryzuje się niemal pięciokrotnie większą maksymalną masą startową od poprzednika (4760 kg w stosunku do 1020 kg), operuje na dwukrotnie większych wysokościach (do 15 km zamiast do 7,5 km), dysponuje znacznie większym zasięgiem (1900 km w stosunku do 1100) i możliwościami przenoszenia uzbrojenia (1360 kg na sześciu węzłach podwieszeń). MQ-9 był jednak maszyną zbyt ciężką i kosztowną, by mogła wejść do użycia w US Army. Z myślą o amerykańskich wojskach lądowych miała wkrótce powstać kolejna wersja rozwojowa Predatora. Gray Eagle, bo o nim mowa, był opracowywany równolegle z Reaperem, a do służby wszedł w 2009 r. I o ile jego maksymalna masa startowa, w porównaniu z eksploatowanymi obecnie wariantami Predatora, www.zbiam.pl
Samoloty bojowe
Uzupełnieniem 50 (a docelowo 75) F-35I mają być m.in. wielozadaniowe myśliwce F-16I Sufa.
Łukasz Pacholski
F-35 znów w centrum uwagi
Wydawało się, że dyskusja wokół ubiegłorocznych listopadowych rium, które m.in. wykazały minimalny wzrost pokontraktów na 9. i 10. partie wstępne, ziomu generowanego hałasu w stosunku do a szczególnie kontrowersje wokół F-16A/B MLU (stosowny raport został upubliczniopierwszego z nich, będą ostatnimi ny przez holenderski resort obrony na początku „gorącymi” tematami mijającego roku grudnia 2016 r.), jednak po ich zakończeniu maszyw przypadku programu F-35. ny wróciły do Stanów Zjednoczonych. Nic bardziej mylnego! Wpływ wyborów W Izraelu, Włoszech i w Wielkiej prezydenckich w Stanach Zjednoczonych Brytanii na przebieg kluczowych z punktu Cztery egzemplarze, wszystkie reprezentujące werwidzenia modernizacji wojska sję A, trafiły w ubiegłym roku do operacyjnych jedprzedsięwzięć, a z drugiej strony nostek we Włoszech i Izraelu. W obu przypadkach postępy w realizacji umów poinformowano o tym fakcie 12 grudnia. Tego dnia międzynarodowych, „rozpaliły” para F-35I Adir wylądowała w bazie lotniczej Newatim niedaleko Beer Szewy, kończąc sześciodniowy na nowo zainteresowanie przelot dostawczy. Obecnie reprezentują one stanLightningiem II w grudniu 2016 r. dard wersji A i mają zostać doposażone według poFotografie w artykule: IDF, USAF, US Navy, MO Włoch
W
n pierwszej połowie grudnia 2016 roku kontynuowano dostawy zamówionych samolotów do odbiorców zagranicznych. W przeciwieństwie do wcześniejszych, nie dotyczyły one formalnego przekazania maszyn, które pozostały na terytorium Stanów Zjednoczonych i uczestniczyły w programach badawczo-rozwojowych, czy też stanowiły element narodowych zespołów szkoleniowych, wykorzystujących infrastrukturę baz USAF. W ten sposób eksploatację F-35 prowadzili dotąd: Brytyjczycy, Holendrzy, Norwegowie, Włosi, Australijczycy i Japończycy. Trzy państwa europejskie – Wielka Brytania, Holandia i Włochy – rozpoczęły wprawdzie w ubiegłym roku próby operacyjne F-35 na własnym teryto-
8 2 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
trzeb izraelskich w przyszłości. W ten sposób ma zostać dostarczona cała I transza zakontraktowanych Lightningów II. Na całej trasie, pilotowane przez Amerykanów, maszyny były wspierane przez powietrzny tankowiec Boeing KC-135R Stratotanker, który ośmiokrotnie przekazywał im paliwo (po pięć razy na trasie Fort Worth–Lajes, a po trzy razy na odcinku Lajes–Cameri). Pomimo tego nie udało się uniknąć dwóch międzylądowań, w bazach Lajes na Azorach i Cameri we Włoszech. W tej ostatniej maszyny i lotnicy spędzili aż cztery dni, m.in. oczekując na poprawę pogody – ostatecznie w Izraelu wylądowali o 19.00 czasu lokalnego 12 grudnia. Na miejscu Adiry przejął izraelski personel, który przeszedł wcześniej szkolenie w Stanach Zjednoczonych. Upublicznione informacje pozwalają zrozumieć, dlaczego (poza wymogami amerykańskich procedur, od których czasem są wyjątki)
maszyny były w tym locie pilotowane przez Amerykanów. Żaden z izraelskich pilotów nie wykonał bowiem w Stanach Zjednoczonych lotu na F-35! Dotychczasowy czteromiesięczny proces szkoleniowy przeprowadzono w oparciu o naziemne centrum symulatorowe w bazie Luke, w którym piloci Hel HaAwir wykonali po 32 „loty” w różnych warunkach i wg odmiennych scenariuszy. Co ciekawe, procedura dostawy, trwająca aż sześć dni, wzbudziła liczne kontrowersje i pytania, na które żadna z zainteresowanych stron nie chciała dotychczas odpowiedzieć, zasłaniając się standardowym stwierdzeniem: tego wymagały procedury. Już pobieżne analizy wskazują, że obrano trasę dłuższą o około 1000 km od najkrótszej, co więcej część komentatorów zastanawia się nad sensem takiego wyboru – trasa południowa (krótsza), z bezpośrednim przelotem z Azorów do Izraela, odbywałaby się nad terytorium Hiszpanii i Sycylią, a więc miejscami gdzie znajdują się bazy lotnicze NATO, mogące służyć pomocą w razie sytuacji awaryjnej. Oczywiście międzylądowanie w Cameri można wytłumaczyć „dmuchaniem na zimne” w przypadku wystąpienia problemu technicznego. Dodatkowo pobieżne analizy meteorologiczne wskazują, że opóźnienie ze względu na warunki pogodowe (12 grudnia we Włoszech) jest trudne do wytłumaczenia, skoro na odległym o około 9 km od Cameri międzynarodowym porcie lotniczym w Mediolanie normalny ruch pasażerski odbywał się bez żadnych opóźnień. Pierwszą jednostką Hel HaAwir przezbrajaną w nowy sprzęt jest 140. dywizjon Golden Eagle, który do grudnia 2013 r., kiedy został czasowo rozformowany, latał na maszynach F-16A/B Nec. Jedynie 16 godzin po przybyciu do Izraela, 13 grudnia, oba F-35I wykonały swoje pierwsze www.zbiam.pl
Okręty wojenne
Cała trójka Riverów pierwszej serii w pokazowej sesji na morzu. Kształt burt urody im nie dodał, ale poprawił dzielność morską i uprościł ich produkcję.
Marcin Chała 8 grudnia ubiegłego roku koncern BAE Systems zawarł kontrakt na budowę dwóch kolejnych okrętów patrolowych typu River. Tamar i Spey mają wejść w skład Royal Navy w 2019 r. Ta niezbyt urodziwa i wciąż ewoluująca konstrukcja okazała się być bardzo udaną, osiągając przy tym sukcesy za granicami Zjednoczonego Królestwa. Ilustracje w artykule: BAE Systems, Marinha do Brasil.
O
becnie jedynymi patrolowcami Royal Navy są właśnie, eksploatowane od 2003 r., jednostki typu River. Ich projekt opracowany został przez stocznię Vosper Thornycroft (VT), we współpracy z przedsiębiorstwem Three Quays Marine Services. Jednym z ważniejszych wymagań przyszłego użytkownika, obok dobrej dzielności morskiej, był wysoki poziom niezawodności, umożliwiający długotrwały pobyt w morzu bez potrzeby przeprowadzania obsług, w tym dokowania. Aktualnie, po niemal 15-letnim okresie eksploatacji okrętów pierwszej serii, osiągnął on średnią wartość 300 dni w roku.
Batch 1 VT swoją propozycję budowy nowych jednostek patrolowych zaprezentowała Ministerstwu Obrony w Londynie na przełomie 2000 i 2001 r. Projekt spotkał się z dużym zainteresowaniem, gdyż już w kwietniu zawarto umowę dotyczącą budowy okrętów. Rzadko spotykaną w przypad8 8 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 7
Sukces Riverów ku sił morskich jest forma własności tych okrętów, gdyż przez pierwsze 10 lat Royal Navy była jedynie ich użytkownikiem, ale nie właścicielem. Opiewająca na kwotę 60 mln GBP za jednostkę umowa dzierżawy spisana została w 2002 r. na okres pięciu lat. Zgodnie z jej postanowieniami VT odpowiedzialna była za całokształt prac obsługowych przez okres jej trwania. Odnowienie kontraktu na kolejne pięć lat sformalizowano w styczniu 2007 r. Tym razem kosztowało to nieco mniej, bo 52 mln GBP. Po wygaśnięciu tej umowy, we wrześniu 2012 r. MoD poinformowało, że nie będzie kontynuowało dzierżawy, ale zaproponuje odkupienie Riverów od VT. Ich wartość wyceniono wówczas na 39 mln GBP za sztukę. Początkowo planowano budowę dziewięciu jednostek w dwóch transzach: cztery Batch 1 i pięć Batch 2. Zdecydowano się jednak ograniczyć pierwszą serię do trzech: Tyne, Severn i Mersey. Zasiliły one Royal Navy w 2003 r., zastępując w służbie siedem starzejących się patrolowców typu Island. Efektywne przejęcie zadań większej liczby okrętów przez mniejszą było możliwe dzięki wspomnianemu bardzo długiemu okresowi bezobsługowej służby. Cała trójka zbudowana została przez należącą do VT stocznię w Woolston (Southampton). Były to ostatnie jednostki, które powstały w tym zakładzie. W 2003 r. VT przeniósł produkcję do stoczni w bazie Royal Navy w pobliskim Portsmouth. W 2008 r. VT Shipbulding połączono z BAE Systems tworząc spółkę, która od 2009 r. nosi nazwę BAE Systems Surface Ships Ltd.
Kadłub Riverów wyposażono w gruszkę dziobową, dodatkowo konstruktorzy zdecydowali się na zastosowanie charakterystycznego załamania burt przed nadbudówką. Uzyskano w ten sposób odpowiednie ukierunkowanie rozbijanych fal, skutecznie ograniczając zalewanie pokładu dziobowego i sterówki. Na pierwszych jednostkach zastosowano także system stabilizacji wykorzystujący zbiorniki trymowe. Dzięki nim możliwe jest wodowanie i podejmowanie łodzi inspekcyjnych przy stanie morza do 5. Patrolowce mają duży, otwarty pokład na rufie, na którym można ustawić do siedmiu kontenerów TEU z różnym wyposażeniem lub innego rodzaju ładunek. Do ich obsługi na śródokręciu zainstalowano żuraw o udźwigu 25 ton. Konstrukcja pokładu tak została wzmocniona, aby zamiast kontenerów można było tam przewozić różnego rodzaju pojazdy, w tym barki desantowe LCVP. Stosunkowo nieliczna załoga stała, składająca się z 28–30 osób, pozwoliła na zaprojektowanie pomieszczeń socjalno-bytowych o wysokim standardzie, ułatwiających załodze długotrwałe przebywanie w morzu. Uzbrojenie stałe składa się z obsługiwanej ręcznie 20 mm armaty automatycznej Oerlikon L/85 KAA i dwóch karabinów maszynowych. Napęd stanowią dwa silniki wysokoprężne Ruston 12Rk270 Mk II o łącznej mocy 4125 kW/5610 KM, które obracają dwa wały napędowe ze śrubami nastawnymi. W celu zwiększenia manewrowości w dziobowej części kadłuba zainstalowano ster www.zbiam.pl