Spis treści WiT Listopad 2022
Nowości z armii świata Andrzej Kiński, Bartłomiej Kucharski, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski str. 4
Chcemy czynić przestrzeń bezpieczniejszą – Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A. w programach Wisła i Narew Andrzej Kiński str. 8
Pierwsze czołgi K2 i armatohaubice K9A1 dla Polski zaprezentowane Bartłomiej Kucharski, współpraca Andrzej Kiński str. 12
M1A2 SEPv4 i AbramsX – najnowsze z rodziny Bartłomiej Kucharski str. 16
Amunicja czołgowa 120 mm z MESKO S.A. Andrzej Kiński str. 24
Tajemnice płonących Abramsów cz. 1 Paweł Przeździecki str. 30
Rosyjskie opancerzone pojazdy rozpoznawcze nowej generacji Cz. 1 Pojazdy na bazie bojowego wozu piechoty BMP-3 Tomasz Szulc str. 36
Pożegnanie Hi-Powera – Canadian Army wybrała nowy pistolet Przemysław Juraszek str. 44
PFM zapewnia przeprawę wszystkich pojazdów Sił Zbrojnych RP Z Xavierem Montazel, dyrektorem jednostki biznesowej systemów dla obronności CNIM Systèmes Industriels, rozmawia Tomasz Wachowski str. 46
Wojna rosyjsko-ukraińska cz. 8 Marcin Gawęda str. 48
Nowości z sił powietrznych świata Łukasz Pacholski str. 56
Nowe bezzałogowce Sił Zbrojnych RP Łukasz Pacholski str. 58
Apache wiecznie żywy Łukasz Pacholski str. 64
Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. – niezawodny dostawca rozwiązań modernizacyjnych dla śmigłowców Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. str. 68
Nowości z flot wojennych świata Tomasz Grotnik, Marcin Chała, Łukasz Pacholski str. 70
Niszczyciele typu Arleigh Burke – 30 lat na pierwszej linii cz. 1 Marcin Chała str. 72
PA-Ng, czyli drugi lotniskowiec dla Marine nationale Tomasz Grotnik str. 78
Redakcja
Andrzej Kiński – redaktor naczelny andrzej.kinski@zbiam.pl Adam M. Maciejewski adam.maciejewski@zbiam.pl Tomasz Grotnik tomasz.grotnik@zbiam.pl Piotr Wojtas piotr.wojtas@zbiam.pl
Korekta
Monika Gutowska, zespół redakcyjny Redakcja techniczna Wiktor Grzeszczyk
Stali współprawcownicy
Piotr Abraszek, Jarosław Brach, Marcin Chała, Robert Czulda, Maksymilian Dura, Miroslav Gyűrösi, Jerzy Gruszczyński, Przemysław Juraszek, Bartłomiej Kucharski, Hubert Królikowski, Marek Łaz, Krzysztof Nicpoń, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski, Łukasz Prus, Paweł Przeździecki, Tomasz Szulc, Tomasz Wachowski, Michal Zdobinsky, Gabor Zord Wydawca
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro
ul. Bagatela 10 lok. 17, 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata office@zbiam.pl
Reklamacje office@zbiam.pl
Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora
Copyright by ZBiAM 2022
All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowie dzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdzieszna naszej nowej stronie: www.zbiam.pl www.facebook.com/wojskoitechnika
Andrzej Kiński
Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A. z Grudziądza już od ponad 60 lat budują kompetencje w obszarze wsparcia eksploatacji i modernizacji systemów przeciwlotniczych, a także lufowego oraz rakietowego sprzętu artyleryjskiego. W związku ze stopniowym wycofywaniem z Sił Zbrojnych RP uzbrojenia sowieckiej produkcji, w utrzymaniu w sprawności którego specjalizowały się dotąd WZU S.A., konieczne było znalezienie nowych, perspektywicznych obszarów działalności. Nie trzeba było daleko szukać, ponieważ logicznym kierunkiem jest udział w obecnie realizowanych wielkich przedsięwzięciach wymiany generacyjnej rakietowego sprzętu obrony przeciwlotniczej, programach Wisła i Narew, Pilica+, zgodnie z myślą przewodnią spółki „Chcemy czynić przestrzeń bezpieczniejszą”.
Ilustracje w artykule: WZU S.A., Autosan. S.A., Andrzej Kiński.
Od czasu powstania w 1960 r. jako 2. Woj skowe Zakłady Uzbrojenia (JW 3877) –głównym zadaniem grudziądzkich zakła dów było wsparcie eksploatacji kolejnych generacji przeciwlotniczych systemów oraz zestawów rakie towych (m.in. SA-75 Dwina, S-75M Wołchow, 2K11 Krug, 2K12 Kub), sprzętu radiolokacyjnego i dowo dzenia oraz operacyjno-taktycznych (systemy 9K51, 9K72) i taktycznych rakiet „ziemia-ziemia” (2P16, 9K52) czy wyrzutni przeciwpancernych po cisków kierowanych (9P133 i 9P135). W kompeten cji zakładów było przeprowadzanie remontów
Chcemy czynić przestrzeń bezpieczniejszą
– Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A. w programach Wisła
średnich i głównych uzbrojenia oraz sprzętu, a tak że jego modernizacji na podstawie dokumentacji producenta. Prace te realizowano nie tylko na po trzeby Wojska Polskiego, ale także innych państw Układu Warszawskiego.
Utworzenie w 1978 r. działu badawczo-rozwo jowego Wojskowych Zakładów Uzbrojenia skut kowało stopniowym wdrażaniem coraz liczniej szych własnych opracowań. Już w nowej rzeczywistości lat 90. rozbudowujący się pion ba dawczo-rozwojowy zapewnił utrzymanie zdolno ści do kontynuacji serwisowania systemów so wieckiej produkcji bez wsparcia ich producenta, a także ich modernizacji, w kierunku zastosowania nowej bazy elementowej i integracji nowych sys temów wykrywania oraz śledzenia celów i identy fikacji bojowej w celu osiągnięcia interoperacyj ności z analogicznym sprzętem państw NATO. W efekcie rozwijanych na przestrzeni dziesięciole ci doświadczeń i potencjału, WZU S.A. stały się je dynym w kraju centrum remontowo-moderniza cyjnym rakietowych systemów przeciwlotniczych takich, jak: 9K33M2/M3 Osa, 2K12M/M1/M2 Kub, 2K11M Krug i S-200WE Wega. W obszarze artylerii uzyskano unikatowe zdolności serwisowe doty czące: 152 mm samobieżnej haubicoarmaty wz. 77 DANA, 203 mm samobieżnej armaty 2S7 Pion czy taktycznego systemu rakietowego 9K79 Tocz ka. O skali kompetencji WZU S.A. w tych obszarach świadczą setki wyremontowanych do tej pory ele mentów przeciwlotniczych systemów oraz zesta wów rakietowych i artyleryjskich (przeciwlotni
i Narew
czych rakietowych wozów bojowych, wyrzutni, stacji naprowadzania rakiet, kabin dowodzenia, pojazdów transportowo-załadowczych, trenaże rów, dział i polowych wyrzutni rakietowych itp.) zarówno na potrzeby Sił Zbrojnych RP, jak i wojsk sojuszniczych państw NATO.
Sprzęt przeciwlotniczy sowieckiej konstrukcji i produkcji jest jednak wycofywany z eksploatacji i zastępowanym nowym – polskim i zachodnim, stąd oparcie przyszłości firmy na kontynuacji jego serwisowania byłoby nieracjonalne, choć utrzyma nie takich umiejętności jeszcze przez dekadę może okazać się potrzebne i opłacalne. Konieczna stała się reorientacja na współpracę z partnerami za chodnimi, którą zresztą zainicjowano już wcześniej, opracowując pakiety modernizacyjne do prze ciwlotniczych Os i Kubów, w tym zakładających za stąpienie pocisków kierowanych sowieckiej pro dukcji zachodnimi.
Ponieważ Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A. od 2014 r. wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojenio wej, biorąc pod uwagę swoją dotychczasową prze ciwlotniczą specjalizację od początku włączono je do konsorcjów powołanych specjalnie w celu udzia łu, czy to jako partner, czy główny wykonawca, w programach dostarczania Siłom Zbrojnym RP no wych zdolności w obszarze obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu Narew oraz obrony przeciwlotni czej i przeciwrakietowej średniego zasięgu Wisła Konsorcjum w celu udziału spółek PGZ w progra mie zestawu rakietowego obrony powietrznej krót kiego zasięgu (ZROP-KZ)
Pierwsze czołgi K2 i armatohaubice K9A1 dla Polski zaprezentowane
Bartłomiej Kucharski, współpraca Andrzej Kiński
19 października w Republiki Korei, z udziałem przedstawicieli władz i dowództw sił zbrojnych obydwu partnerskich państw, odbyły się uroczyste prezentacje (roll out., dosł. wytoczenie) pierwszych egzemplarzy czołgów K2 i 155 mm armatohaubic samobieżnych K9A1, które jeszcze w tym roku trafią do Polski.
Ilustracje w artykule: Korea Defence Blog, Ministerstwo Obrony Republiki Korei, Ministerstwo Obrony Narodowej, Hynudai Rotem, zbiory autora.
Wydarzenia były związane z dwoma z ca łej serii ogromnych zamówień na uzbro jenie złożonych przez Ministerstwo Obrony Narodowej w Republice Korei, których war tość przekroczyła na początku listopada 12,3 mld USD netto! W tym przypadku chodziło o umowy na dostawy 180 czołgów podstawowych K2 i 212 ar matohaubic K9A1, które zawarto 26 sierpnia w Mo rągu. Obydwie były umowami wykonawczymi w ra mach umów ramowych, zawartych 27 lipca. Te zaś umożliwiają składanie kolejnych zamówień i uru chomienie licencyjnej produkcji południowokore ańskiego sprzętu w Polsce, co wymaga uzupełnie nia już zawartych umów nowymi kontraktami (o czym dalej). Umowy wykonawcze na dostawę czołgów i dział samobieżnych mają łączną wartość 5,8 mld USD netto (odpowiednio 3,37 i 2,4 mld USD). Były to wówczas największe kontrakty doty czące eksportu uzbrojenia wyprodukowanego w Republice Korei w historii, stąd nie może dziwić szczególna oprawa uroczystości 19 października, i władze Republiki Korei oraz kierownictwa zaanga żowanych firm takową zapewniły. Szczególnie pre zentacja czołgów K2 miała doniosłe znaczenie, za równo dla Polaków, jak i Koreańczyków z Południa. O ile ostatnia uroczystość wdrożenia do służby
19 października na terenie zakładów Hyundai Rotem w Changwon odbyła się uroczysta prezentacja pierwszych 10 czołgów K2 przeznaczonych dla Polski.
w Wojskach Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych nowego typu armatohaubicy samobieżnej – Kraba – miała miejsce dokładnie 10 lat temu, o tyle polscy pancerniacy ostatni raz przejmowali czołgi zupełnie nowego typu i to jeszcze fabrycznie nowe, w… 1978 r. – było to 20 pierwszych T-72 dostarczonych z ZSRS. Niestety, ostatecznie polskiej delegacji z wi cepremierem i szefem MON Mariuszem Błaszcza kiem na czele nie udało się dotrzeć do Republiki Korei – według wersji MON, powodem była awaria samolotu, zaś wg południowokoreańskich mediów to Chińska Republika Ludowa nie wyraziła zgody na przelot polskiego samolotu rządowego w proteście wobec polsko-tajwańskich kontaktów gospodar czych. Niezależnie od powodów, stronę polską re prezentowali m.in. inspektor Wojsk Lądowych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbroj nych gen. dyw. Maciej Jabłoński i ambasador RP w Republice Korei Piotr Ostaszewski. Ze strony połu dniowokoreańskiej obecni byli m.in. szef Agencji Planowania Zakupów Obronnych (Defense Acquisition Program Administration, DAPA) Eom Dong-hwan i szef Dowództwa Logistycznego Sił Zbrojnych Republiki Korei gen. broni Eom Yong-jin
oraz przedstawiciele firmy Hyundai Rotem z preze sem Lee Yong-bae na czele. W przypadku prezenta cji w zakładach Hanwha Defense na czele delegacji przemysłowej stał Lee Boo-hwan, wiceprezes i szef działu współpracy międzynarodowej.
❚ Nowe czołgi
Uroczystość prezentacji pierwszych czołgów K2 od była się w zakładach Hyundai Rotem w Changwon, ok. 300 km na południowy wschód od Seulu. Jeden z dziesięciu zaprezentowanych wówczas pojazdów brał wcześniej udział w testach realizowanych pod nadzorem inspektorów z Agencja Techniki Wojsko wej i Jakości (Defense Agency of Technology and Quality, DtaQ), o których lakonicznie poinformowały południowokoreańskie media 24 września. Czołgi te zostały wyprodukowane w standardzie identycz nym z III (a także w lwiej części z II) partią produkcyj ną czołgów K2 dla Wojsk Lądowych Republiki Korei, której najważniejszym wyróżnikiem jest południo wokoreańsko-niemiecki powerpack. Silnik wysoko prężny Hyundai Doosan Infracore DV27K o mocy 1103 kW/1500 KM sprzęgnięto w nim z układem przeniesienia mocy Renk HSWL 295 TM. Ten ostatni
M1A2 SEPv4 i AbramsX – najnowsze z rodziny
Bartłomiej Kucharski
W październiku miały miejsce premiery dwóch najnowszych członków rodziny czołgów Abrams. Jedna chyba nie całkiem udana, a być może zupełnie przypadkowa, zaś druga nieco na siłę łączona z Abramsem. Tym niemniej, obydwa te wydarzenia z pewnością godne są odnotowania.
Ilustracje w artykule, o ile nie zaznaczono inaczej: General Dynamics Land Systems, US Army, Meggit, SAPA.
Czołg M1 Abrams pozostaje w służbie US Army od roku 1980, a więc ponad 40 lat. W mię dzyczasie trafił też do Korpusu Piechoty Morskiej (w 1990 r., wozy tego typu wycofano w 2021 r.) i do kilku użytkowników zagranicznych, przeważnie państw uzależnionych politycznie od Stanów Zjednoczonych (patrz m.in. „Wojsko i Tech nika” 4/2021 i 8/2021). „Czterdziestka” na karku to poważny wiek dla wozu bojowego, stąd US Army ma plany związane z jego zastąpieniem. Ma je wprawdzie od mniej więcej 30 lat, a i naj nowsza odsłona następcy Abramsa – Optionally Manned Tank (OMT, szerzej „Wojsko i Technika”
12/2020) – nieprędko dotrze do jednostek. Można jednak bez zbytniej przesady stwierdzić – Abrams stary, ale jary. Chyba żadna armia nie wydała bo wiem takich środków na udoskonalanie swojego podstawowego wozu bojowego, co US Army, a to z kolei przywodzi na myśl baśń o brzydkim kacząt ku – przeciętny u zarania czołg udało się z czasem przekształcić w jeden z najlepszych wozów w swo jej klasie na świecie. Czterdziestodwuletni wóz do czekał się kilku zasadniczych generacji: M1 i po chodne (czołgi ze 105 mm armatą M68 o bruzdowanym przewodzie lufy), M1A1 i pochod ne (czołgi ze 120 mm armatą gładkolufową M256, w służbie od 1985 r.) oraz M1A2 i pochodne (wozy z nowocześniejszym cyfrowym systemem kiero wania ogniem i jeszcze bardziej wzmocnionym opancerzeniem, w służbie od 1992 r.).
W pewnym sensie kolejną generację Abramsa otworzył M1A2 SEPv3 (dostawy rozpoczęto w końcu 2017 r., formalnie w służbie od lipca 2020 r.) – czołg ten wyposażono w: pakiet opan cerzenia nowej generacji (NGAP), nowy system autodiagnostyczny, zdalnie sterowane stanowisko uzbrojenia M153 CROWS LP, pomocniczy agregat prądotwórczy (APU) wraz ze zmodyfikowaną insta lacją elektryczną, system zakłócania zapalników radiowych IED CREW/Duke v.3, nowe systemy łącz ności wewnętrznej i zewnętrznej, zmodyfikowany system kierowania ogniem umożliwiający wyko rzystanie amunicji z programowalną odległością detonacji itd. Czołg zintegrowano też z aktywnym systemem ochrony pojazdu Rafael ADS Trophy HV, zakupionym przez US Army w liczbie kilkuset egzemplarzy (ok. 350 plus zamówienie z lipca br. o wartości 280 mln USD i nieznanej wielko ści), choć zabieg ten przeprowadzono również
Amunicja czołgowa 120 mm z MESKO S.A.
Andrzej Kiński
Do historii odchodzą, będące jeszcze niedawno trzonem polskich Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych Wojsk Lądowych, czołgi rodziny T-72/PT-91, uzbrojone w 125 mm armaty. Niedługo w uzbrojeniu pozostaną wyłącznie wozy ze 120 mm armatami gładkolufowymi, których liczba do końca obecnej dekady, dzięki przyjęciu do służby czołgów M1A1/A2 Abrams i K2/K2PL, znacząco wzrośnie. Wyszkolenie ich załóg, a potem podtrzymanie zdobytych umiejętności będzie wymagało wystrzelenia ogromnych ilości amunicji ćwiczebnej, a konieczność budowy zdolności do długotrwałych działań podczas konfliktu zbrojnego zgromadzenia odpowiednich zapasów amunicji bojowej. W znacznym zakresie potrzeby dotyczące 120 mm amunicji do gładkolufowych armat czołgowych może zabezpieczyć polski przemysł obronny, a konkretnie, należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, spółka MESKO S.A. Ilustracje w artykule: MESKO S.A.,
Obecna oferta MESKO S.A. obejmuje dwa typy amunicji bojowej 120×570 mm do armat czołgowych: z pociskiem podkali browym APFSDS-T (PZ-531) i z pociskiem odłamko wo-burzącym HE (PZ-511) oraz trzy typy amunicji ćwiczebnej: z ćwiczebnym pociskiem podkalibro wym APFSDS-T-TP (PZ-541), z ćwiczebnym poci skiem podkalibrowym APFSDS-T-TP na bazie nabo ju DM33A1 (PZ-542) i z ćwiczebnym pociskiem odłamkowo-burzącym HE-TP (PZ-521). W produkcji niektóre z nich znajdują się od kilkunastu lat, a od kilku lat dostarczane są one ze zmodyfikowanymi ładunkami miotającymi z centralnym zapłonem (o czym dalej).
❚ Polska amunicja do armat Leopardów 2 Wprowadzenie w 2002 r. do uzbrojenia Wojsk Pan cernych i Zmechanizowanych Wojsk Lądowych czołgów Leopard 2A4 postawiło przed polskim przemysłem obronnym wiele wyzwań związanych ze wsparciem ich eksploatacji oraz zabezpiecze niem szkolenia załóg. Dotyczyło to także dostaw amunicji 120 mm, dotąd nieużywanej i nieprodu kowanej w Polsce. Z czołgami przejęto pewne zapasy bojowej amunicji z pociskiem podkalibro wym DM33A1 (przyjętej do uzbrojenia Bundes wehry w 1987 r.), a także amunicji ćwiczebnej
DM48 (podkalibrowej) i DM18 (kumulacyjnej). Amunicja ćwiczebna została szybko zużyta w po czątkowym etapie intensywnego przeszkalania polskich czołgistów na nowe wozy bojowe. Warto w tym miejscu wspomnieć, że standardy obowią zujące w Bundeswehrze zakładają, że w ciągu roku załoga czołgu zużywa podczas bieżącego treningu w okresie pokoju ponad 40 sztuk amunicji ćwiczeb nej (ok. 35 podkalibrowej i ok. 10 kumulacyjnej).
Problem konieczności zapewnienia dostaw amunicji 120 mm przez polski przemysł Ministerstwo Obrony Narodowej zasygnalizowało jeszcze w 2003 r., zatwierdzając Założenia Taktyczno-Tech niczne na amunicję podkalibrową i odłamkowo-bu rzącą (bojową i ćwiczebną). Z inicjatywy Bumar Sp. z o.o. spółki należące do grupy Bumar (Zakłady Produkcji Specjalnej Sp. z o.o. z Pionek i PRESSTA S.A. – później Fabryka Produkcji Specjalnej Sp. z o.o. z Bo lechowa, Zakłady Metalowe Kraśnik Sp. z o. o.) także w 2003 r. rozpoczęły wspólnie z Wojskowym Insty tutem Technicznym Uzbrojenia (WITU) i Politechni ką Poznańską opracowywanie 120 mm naboi z ćwi czebnym pociskiem podkalibrowym ze środków uzyskanych od Ministerstwa Gospodarki z prywaty zacji niektórych przedsiębiorstw. Kontynuacja tego projektu nastąpiła w ramach projektów celowych, dofinansowanych ze środków budżetowych prze znaczonych na naukę, ale ze znacznym udziałem środków własnych wykonawców. W projektach tych uczestniczyła także Politechnika Warszawska.
Główny nacisk położono na amunicję ćwiczeb ną, pilnie potrzebną w procesie bieżącego szkole nia, w dalszej zaś kolejności na bojową – odłamko wo-burzącą i podkalibrową. Ta ostatnia wymagała najwięcej wysiłku na etapie projektowania i prób, a także wdrożenia do produkcji, wymagającego znalezienia zagranicznych poddostawców niektó rych jej komponentów. Prace badawczo-rozwojo we miały na celu opracowanie i wdrożenie do pro dukcji czterech typów amunicji do 120 mm armaty czołgowej Rh-120 L/44: z ćwiczebnym pociskiem
podkalibrowym APFSDS-T-TP, z ćwiczebnym poci skiem odłamkowo-burzącym HE-TP, z bojowym pociskiem podkalibrowym APFSDS-T i z bojowym pociskiem odłamkowo-burzącym HE.
Efektem tych prac było uruchomienie w 2005 r. w ZPS Sp. z o.o. w Pionkach (obecnie MESKO S.A. Od dział w Pionkach) we współpracy z FPS Sp. z o. o. w Bolechowie (obecnie Wydział MESKO S.A. w Bole chowie) produkcji seryjnej naboju z ćwiczebnym pociskiem podkalibrowym APFSDS-T-TP (PZ-541), przeznaczonego do szkolenia załóg czołgów w pro wadzeniu ognia do celów punktowych na odległo ściach do 2000 m. Amunicję cechuje znacznie mniej szy zasięg maksymalny w stosunku do pocisku bojowego (7000 m) przy zbliżonej trajektorii lotu do odległości rzędu 2000 m, a więc strzału bezwzględ nego. Amunicja ta ma charakterystyki analogiczne do ćwiczebnej DM48 i strzelanie nią prowadzone może być przy tych samych nastawach celownika. Nabój scalony składa się z: ładunku miotającego z nitrocelulozowego prochu rurkowego i nitrocelu lozowego prochu ziarnistego w spalającej się łusce z dennym okuciem metalowym i zapłonnikiem, a także ćwiczebnego pocisku podkalibrowego. Ten ostatni zbudowany jest z: penetratora ze stali zwy kłej, sabota typu siodłowego ze stopu aluminium, pierścienia uszczelniającego z tworzywa sztucznego, zespołu stabilizująco-hamującego i smugacza. Poza spalającą się łuską, pochodzącą z importu, wszystkie elementy tej amunicji są wykonywane w kraju.
Kilka lat później, z powodu zbliżania się granicy przydatności użycia otrzymanej wraz z czołgami podkalibrowej amunicji bojowej DM33A1, podjęto decyzję o jej konwersji na ćwiczebną. Konstrukcję i technologię przeróbki opracowały WITU wspólnie z ZPS Sp. z o.o. w Pionkach (obecnie MESKO S.A. Od dział w Pionkach) oraz z FPS Sp. z o. o. w Bolechowie (obecnie Wydział MESKO S.A. w Bolechowie). W re zultacie powstał nabój z pociskiem ćwiczebnym APFSDS-T-TP (PZ-542) o analogicznych charaktery stykach do naboju z pociskiem PZ-541. W jego
Tajemnice płonących Abramsów cz. 1
Paweł Przeździecki
Czołg podstawowy M1 Abrams jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych wozów bojowych na świecie. Jego charakterystykom sile ognia, opancerzeniu, mobilności oraz bogatej historii wykorzystania bojowego poświęcono wiele publikacji. Pozostają jednak inne – mniej nagłaśniane – kwestie, również warte przybliżenia, zwłaszcza w kontekście zapowiadanego przyjęcia czołgów M1A1 i M1A2 do uzbrojenia Sił Zbrojnych RP.
Ilustracje w artykule: „PS Magazine”, Wegmann USA, Paweł Przeździecki, Internet. W czasie pokoju pożary stanowią poważne niebezpieczeństwo dla sprzętu, zdrowia i życia załóg. Ten M1A1 należą cy do US Marine Corps spalił się w pierwszej dekadzie XXI wieku.
Jednym z takich tematów jest zagadnie nie incydentów pożarowych, nękający ch Abramsy w amerykańskiej służbie. Celowo nie zostało w tym miejscu użyte określenie „po żar”, ponieważ nie do końca oddaje naturę tych że zjawisk. Na przestrzeni lat w Stanach Zjedno czonych starano się odnotowywać wszystkie przypadki pojawienia się ognia w czołgach ro dziny M1. Niekiedy były to incydenty niegroźne, niepociągające za sobą konsekwencji i przyno szące minimalne, lub de facto żadne, straty ma terialne. Po oczyszczeniu, naprawie lub wymia nie podzespołów wóz był szybko przywracany do służby. Zdarzały się jednak bardzo poważne wypadki, skutkujące znacznym uszkodzeniem lub nawet zniszczeniem czołgów. Działanie wy sokiej temperatury nie tylko uszkadza bądź nisz czy elementy wyposażenia wozu, zmienia także właściwości płyt stalowych tworzących kon
strukcję kadłuba i wieży, zmniejszając ich od porność mechaniczną oraz balistyczną.
Opisane w niniejszym artykule informacje na temat incydentów pożarowych czołgów rodziny M1 są fragmentaryczne i dotyczą tylko wozów Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Najwięcej wia domo o pierwszej połowie 40-letniej już służby Abramsów. Część zdarzeń dotyczących wozów wczesnej produkcji trafiło do zestawień za okres od października 1983 r. do końca września 1987 r., przygotowywanych w Centrum Bezpieczeństwa Wojsk Lądowych Stanów Zjednoczonych z Fort Rucker w stanie Alabama (US Army Safety Center, w 2005 r. przemianowane na Centrum Gotowości Bojowej – US Army Combat Readiness Center). In formacje te weszły do wojskowego podręcznika poświęconego projektowaniu wozów bojowych pod kątem bezpieczeństwa pożarowego, wyda nego w 1995 r. pod auspicjami Dowództwa Logi styki (Logistics Readiness Center) z siedzibą w Red stone Arsenal w stanie Alabama. Poza tym dość przekrojowym opracowaniem strzępki informacji na zadany temat można odnaleźć w tekstach o charakterze badawczym, dotyczących jednak konkretnych układów i rozwiązań technicznych. W 1992 r. w „pancerniackim” czasopiśmie „Armor Magazine” na problem incydentów pożarowych Abramsów szerzej zwrócił uwagę Gregory M. Skaff, ówczesny inżynier ds. bezpieczeństwa z Cen trum i Szkoły Broni Pancernej (US Army Armor School) w Fort Knox w stanie Kentucky. Tenże autor, już jako członek biura programu Abrams w Dowództwie Szkolenia i Doktryny Wojennej (United States Army Training and Doctrine Com mand) w Fort Eustis w stanie Wirginia, podsumo wał wyniki swoich badań na temat 20 lat służby wozów M1. Wątek płonących czołgów powracał zresztą w „Armor Magazine” do początku XXI wieku, poruszano go także w miesięczniku „Counterme asure” przygotowywanym w Fort Rucker. Temat
bezpieczeństwa użytkowania i obsługi wozów typoszeregu M1 od lat powraca na łamy komik sowego poradnika „PS Magazine”.
Pierwszy zbiór danych, do których udało się do trzeć, dotyczy lat podatkowych 1983–1987 (a za tem chodzi o okres od końca września 1983 r. do października 1987 r.). Na przestrzeni tych pięciu lat w Abramsach – wersji M1, M1IP i M1A1 – miało dojść do 39 incydentów pożarowych. Dla porównania, w tym samym czasie zapaliło się: 88 czołgów M60, 40 transporterów opancerzo nych M113 i 38 wozów zabezpieczenia technicz nego M88. Wskazano również podstawowe źró dła pożarów. W 28 przypadkach był to zapłon w wyniku zetknięcia łatwopalnych substancji z rozgrzaną powierzchnią, w sześciu – zwarcie elektryczne, w dwóch – grzejniki pokładowe, trzy zakwalifikowano jako „inne”. W 33 Abram sach płomienie pojawiły się w przedziale napę dowym, w czterech – w przedziałach załogo wych, w dwóch – na zewnątrz wozu.
Wyszczególniono także materiały, które zajmo wały się ogniem. W 24 przypadkach płonęło pali wo, w sześciu – płyn hydrauliczny. W dwóch czoł gach zapaliły się przewody elektryczne, w dwóch kolejnych przedmioty przewożone w wozach przez załogi (butle z paliwem do piecyka i farba w aerozolu). Pojedyncze przypadki dotyczyły po żaru amunicji i materiałów na zewnątrz, w trzech ostatnich nie zostało określone, co dokładnie się paliło. W 29 z 39 przypadków ogień udało się zgasić za pomocą pokładowych środków gaśni czych, automatycznych i przenośnych, w ośmiu musiała interweniować straż pożarna. Żaden z Abramsów nie został w tym okresie uznany za stratę bezpowrotną.
Publikacje z „Armor Magazine” wskazują na nie kompletność podanych wyżej danych. Już artykuł z 1992 r. wymienia aż 98 incydentów w latach podat kowych 1985–1987, a tekst z 2003 r. – 133 incydenty
Rosyjskie opancerzone pojazdy rozpoznawcze nowej generacji Cz. 1
Pojazdy na bazie bojowego wozu piechoty BMP-3
Tomasz Szulc Rozpoznanie determinuje skuteczność prowadzenia działań bojowych na każdym szczeblu, etapie i scenariuszu walki. Bez wiedzy o położeniu celów, ich charakterze i środkach maskowania nawet najskuteczniejsza broń nie przydaje się na nic (poza jądrową). Paradoksalnie im nowocześniejsza i bardziej precyzyjna jest broń, tym dokładniejsze muszą być informacje na temat celów.
Ilustracje w artykule, jeśli nie zaznaczono inaczej: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, Rostech, Tomasz Szulc, archiwum autora.
Nieliczne państwa dysponują rozpozna niem satelitarnym, ale albo jest ono nie zbyt dokładne (satelity na wysokich orbi tach), albo nie zapewnia ciągłości obserwacji danego obszaru. Ostatnio bardzo modne jest rozpoznanie prowadzone za pomocą bezzałogo wych systemów powietrznych, ale prędzej czy później pojawią się skuteczne sposoby ich zwal czania, przywracające, jak już wielokrotnie w przeszłości bywało, równowagę między „tarczą i mieczem”. Nie oznacza to, że bezzałogowce roz poznawcze przestaną być używane, ale na pew no bardziej efektywne będzie pozostawienie w eksploatacji obok nich bardziej konwencjonal nych i sprawdzonych środków. O ile użycie w tym
celu klasycznych samolotów rozpoznawczych jest i będzie coraz bardziej ryzykowne, o tyle lą dowe pojazdy rozpoznawcze mają spore szanse przetrwania na współczesnym polu walki.
W Związku Radzieckim, oprócz uniwersalnych i dość ubogo wyposażonych pojazdów rozpo znawczych, konstruowano sprzęt wysoce specja listyczny i, jak na owe czasy, dość zaawansowany. Najpierw w 1954 r. na bazie gąsienicowego, lek ko opancerzonego ciągnika artyleryjskiego AT-P opracowano APNP-1 Rys’ (Obiekt 563) oraz APNP-2 Jarus (Obiekt 565) – artyleryjskie rucho me punkty obserwacyjne, produkowane seryjnie (odpowiednio) w latach 1957–1958 i 1958–1961. W latach 70. na bazie bojowego wozu piechoty
BMP-1 powstał bojowy wóz rozpoznawczy (ogól nowojskowy) BRM-1K Korszun (Obiekt 676) i po jazd rozpoznania artylerii 1Ż3 PRP-3 Wał (Obiekt 767), obydwa produkowane seryjnie. Na bazie transportera desantu BTR-D zbudowano wóz rozpoznania i kierowania ogniem artylerii 1W119 Reostat, m.in. do współpracy ze 120 mm moździerzami samobieżnymi 2S9 Nona. Podob ne wozy – 1W18 Klien – budowano na bazie ko łowych transporterów BTR-60PB. Jeszcze bardziej wyspecjalizowane były pojazdy rozpoznawcze na bazie gąsienicowych transporterów MT-LB, np. służące do wykrywania i oceny mocy wybu chów jądrowych K-611/K-612, taktyczne stacje radiolokacyjne SNAR-10 Lieopard czy pojazdy
Przemysław Juraszek Wojska Lądowe Kanadyjskich Sił Zbrojnych, po kilku latach przymiarek, wreszcie wybrały następcę, wprowadzonych do uzbrojenia jeszcze podczas II wojny światowej, 9 mm pistoletów samopowtarzalnych Browning Hi-Power. O wyborze nowej broni poinformowała 7 października br. kanadyjska minister obrony narodowej Anita Anand. Korzenie procesu wyboru nowego pistoletu dla Canadian Army sięgają okresu ich uczestnictwa w afgańskiej misji ISAF, która wskazała na konieczność znalezienia nowoczesnego następcy Hi-Powerów. Poszukiwania zamiennika leciwej broni formalnie zainicjowano w 2017 r., a zwycięzcą przedłużającego się procesu został pistolet SIG Sauer P320, przyjęty do uzbrojenia pod nazwą C22.
Fotografie w artykule: SIG Sauer, Canadian Forces, Departament Obrony Australii, US Army.
Canadian Army zdecydowała się 7 paź dziernika zamówić w, zlokalizowanej w Victorii, stolicy Kolumbii Brytyjskiej, fir mie M.D. Charlton Co. Ltd. 7000 pistoletów C22 pierwszej partii. Zlecenie, obejmujące także ka bury, ma wartość 3,2 mln USD. Dostawy pistole tów przeznaczonych dla kanadyjskiej armii mają ruszyć w 2023 r., ale wkrótce rozstrzygnie się kwestia wykorzystania prawa opcji na zakup do datkowych 9500 pistoletów. Te sztuki z kolei miałyby trafić do innych rodzajów Canadian Forces – lotnictwa, marynarki wojennej i policji wojskowej. Opcja pochłonęłaby dodatkowe 4,4 mln USD, co podniosłoby wartość zamówie nia do 7,6 mln USD.
Kanadyjczycy wybierając SIG Sauera P320 po dążyli tą samą drogą, co ich południowi sąsiedzi
Pożegnanie Hi-Powera – Canadian Army wybrała nowy pistolet
i Australia. US Army i US Air Force w 2017 r. osta tecznie ogłosiły zwycięzcę, realizowanego od 2011 r., programu XM17 Modular Handgun Sys tem (MHS). Zwycięzcą został właśnie SIG Sauer P320, wprowadzony do uzbrojenia jako M17 (pełnowymiarowy) i M18 (kompaktowy). Z kolei australijski Departament Obrony ogłosił wybór SIG Sauera P320 30 września br. w ramach pakietu uzbrojenia pozyskanego w programie Lethality System Project (LAND 159).
SIG Sauer P320 został pierwszy raz zaprezen towany w 2014 r., a opracowano go zgodnie z wymaganiami programu XM17. Ma modułową konstrukcję z zamkiem ryglowanym przez prze koszenie lufy w płaszczyźnie pionowej (sprawdzo ny i popularny ulepszony system Browninga), wy korzystującą bardzo ciekawą wewnętrzną ramę,
zawierającą prowadnice zamka i mechanizm spu stowy – uznawaną za szkielet. Ramę można dowol nie przekładać pomiędzy kilkoma „rozmiarami”, wykonanego z polimerów „tradycyjnego” szkieletu, co umożliwia dostosowanie pistoletu do wielkości dłoni niemal dowolnego użytkownika.
Rama pozwala też na proste przerobienie pi stoletu np. z pełnowymiarowego na kompakt i odwrotnie, przy wykorzystaniu tego samego mechanizmu spustowego. Wystarczy tylko przełożyć ramę do pasującego „szkieletu” i za montować interesujący nas kompletny zamek wraz z lufą. Możliwa jest też wymiana pomiędzy kalibrami, zatem przemiana SIG-a P320 z wa riantu na amunicję 9×19 mm na .45 ACP (11,43×23 mm) nie stanowi problemu.
Ta możliwość sprawiła, że pistolet zyskał także duże zainteresowanie i popularność wśród strzelców cywilnych, ale jeszcze w 2017 r. wy szła na jaw wada broni – możliwość samoistne go oddania strzału na skutek upadku. Co praw da strzał padał wyłącznie w przypadku uderzenia o ziemię tylną częścią zamka, ale tylko w Stanach Zjednoczonych w latach 2016–2021 doszło do przynajmniej 54 incydentów związanych z nie kontrolowanym wystrzałem. Co ciekawe, we dług testów dokonanych przez twórców kanału YouTube „Omaha Outdoors”, winowajcą był zbyt ciężki język spustowy. W tym samym roku SIG Sauer ogłosił nieobowiązkową akcję naprawczą dla posiadaczy pistoletów P320, co powinno za kończyć sprawę.
Jednak wygląda na to, że problem nadal ist nieje, na co wskazuje ponad 20 toczących się
Wojna rosyjsko-ukraińska cz. 8
Marcin GawędaW październiku linia frontu miała długość ok. 2500 km, z czego aktywne działania bojowe odbywały się na ok. 1300-kilometrowm odcinku. Siły Zbrojne Ukrainy prowadziły operacje ofensywne głównie w obwodach chersońskim i ługańskim, co należy uznać za kontynuację dwóch wrześniowych ofensyw. Operacje zaczepne wyprowadzone były m.in. w kierunku na Swatowe w obwodzie ługańskim i Berysław w obwodzie chersońskim. Z kolei agresor skupiał się na operacjach zaczepnych w Donbasie, tradycyjnie już w rejonie Bachmutu czy Awdijiwki, jednakże bez większych zdobyczy terenowych. Na początku listopada ciężkie walki toczyły się m.in. pod Wuhłedarem. Fotografie w artykule: SG SZU, MSW Ukrainy, Rossija 1, Internet.
Inne fronty były relatywnie spokojne, co nie oznacza, że nie prowadzono tam żadnych operacji bojowych – przeciwnie, od miesięcy trwał rosyjski ostrzał miejscowości nadgranicz nych, aktywne były grupy rozpoznawczo-dywer syjne, rozbudowywane były również eszelonowa ne pozycje obrony.
Przykładowo w obwodzie sumskim nie ustają wzajemne ostrzały artyleryjskie i wymiana ognia w rejonach nadgranicznych, w sierpniu zanotowa no użycie 152 mm kierowanego laserowo pocisku artyleryjskiego Krasnopol przeciwko ukraińskiemu posterunkowi (notabene Krasnopol często używany jest przy współdziałaniu z BSP Orłan-30). Latem ak tywne były również rosyjskie grupy rozpoznawczo
-dywersyjne, dlatego na północnych i północno -wschodnich granicach, w tym w rejonie odpowiedzialności zgrupowania taktyczno-opera cyjnego „Sumy”, rozmieszczono w pasie przysłania nia lub jako odwody taktyczno-operacyjne lokalne oddziały Straży Granicznej, Obrony Terytorialnej, a także Policji i Gwardii Narodowej. Przykładowo w czerwcu-lipcu w operacjach kontrdywersyjnych, skierowanych przeciwko grupom rozpoznawczo -dywersyjnym wroga w obwodzie sumskim brały udział pododdziały Pułku Specjalnego Przeznacze nia Narodowej Policji Ukrainy „Safari” i grupa rozpo znawcza 5. Sumskiego Oddziału Straży Granicznej. Aby mieć świadomość, jak długie fragmenty grani cy muszą być chronione przez Straż Graniczną (ukr. DPSU), można przypomnieć, że tylko wspomniany 5. Sumski Oddział Straży Granicznej odpowiada za odcinek długości 562 km!
Pułk „Safari” to ciekawa jednostka, na przykła dzie której można zilustrować wojenny wysiłek mobilizacyjny innej, niż Gwardia Narodowa i Straż Graniczna, struktury kijowskiego Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych. „Safari” sformowany został w Kijowie wkrótce po wybuchu wojny, na bazie ochotników z oddziałów specjalnych policji (m.in. stołecznego antyterrorystycznego KORD-u i spe cjalnego TOR-u, KORD to skrót od Korpus Opera tywno-Raptowoji Diji, Korpus Działań Operacyj no-Natychmiastowych, zaś TOR to pododdziały Taktyko-Operatywne Reahuwannja, czyli Reago wania Taktyczno-Operacyjnego). Wiosną brał udział w oczyszczaniu Irpienia i Buczy z dywer santów oraz kolaborantów, potem jego podod działy przerzucano na inne odcinki, m.in. do ob wodu sumskiego i zaporoskiego (atak rakietowy z 22 maja na miejsce tymczasowej dyslokacji po doddziału pułku na Zaporożu został opisany na łamach „Wojska i Techniki”, zginęli w nim m.in. funkcjonariusze winnickiego i czernihowskiego KORD-u). Oczywiście, na froncie i na tyłach operu je wiele zwartych oddziałów policji (niektóre mają charakter pododdziałów specjalnych), przykładowo w kwietniu, w czasie ciężkich walk w obwodzie łu gańskim, poległo trzech funkcjonariuszy batalionu
Nowe bezzałogowce Sił Zbrojnych RP
Łukasz Pacholski Październik bieżącego roku okazał się niezmiernie ważnym miesiącem z punktu widzenia modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP, także w sferze rozwoju zdolności rozpoznawczych i rozpoznawczobojowych realizowanych przez bezzałogowe systemy powietrzne. Chociaż własne kompetencje w tym obszarze systematycznie rosną, tym razem w obydwu przypadkach chodzi o umowy zawarte z podmiotami zagranicznymi.
20października Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało o zawar ciu umowy z amerykańską firmą Ge neral Atomics Aeronautical Systems Inc. (GA-ASI), dotyczącej „leasingu” bezzałogowego systemu powietrznego (BSP) klasy MALE z dwoma aparata mi MQ-9A Reaper. Jak poinformował dostawca usługi – nowa umowa zawarta pomiędzy General Atomics Aeronautical Systems Inc. i polskim Minister stwem Obrony Narodowej ma wartość 70,6 mln USD netto. Słowem kluczem w tym komunikacie jest „nowa”. Polski resort obrony wskazuje, że usługa w zakresie pozyskiwania danych rozpoznawczych będzie świadczona do czasu planowanego pozy skania i wprowadzenia do użytkowania przez Siły Zbrojne RP docelowego systemu z aparatami roz poznawczo-uderzeniowymi MQ-9B Reaper tego samego producenta. Wiadomo, że dane mają być uzyskiwane dzięki wykorzystaniu głowic optoelek tronicznych i stacji radiolokacyjnych – szczegółowa specyfikacja stanowi informację niejawną.
W momencie publikacji informacji polski resort obrony upublicznił dwie fotografie bezzałogowca MQ-9A Reaper z biało-czerwonymi szachownica mi. Jednocześnie nosi on także cywilną rejestrację N508HK. Bazując na danych amerykańskiej Fede ralnej Administracji Lotnictwa (Federal Aviation Administration, FAA), przedstawiona na zdjęciach maszyna została wyprodukowana w 2020 r. i ma numer seryjny GA-6-1440. General Atomics, co nie jest żadną tajemnicą, dysponuje pewną liczbą nie uzbrojonych MQ-9 Reaper, które są wykorzystywa ne do różnorodnych zadań, w tym na zlecenie Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych. Część z nich, od dłuższego czasu, jest obecna m.in. w Polsce – MQ-9 Reaper pojawiły się w 12. Bazie Bezzałogowych Statków Powietrznych w Miro
sławcu już w 2018 r. W kolejnych latach upublicz niane przez polski resort obrony bądź jego amery kańskiego odpowiednika zdjęcia pokazywały, że nad Polską i innymi państwami Europy Środkowej operują „cywilne” maszyny tego typu, wyposażone m.in. w zasobniki rozpoznania elektronicznego pro dukowane przez L3Harris Technologies. W polskiej przestrzeni powietrznej odnotowano obecność m.in. Reaperów z rejestracjami N428HK i N429HK.
Wzrost zainteresowania Ministerstwa Obrony Narodowej systemem MQ-9 Reaper zauważono tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę. 28 lutego Agencja Uzbrojenia, w odpowiedzi na pytania redakcji ZBiAM, poinformowała, że resort obrony podjął decyzję o interwencyjnym zakupie tego typu maszyn w ramach pilnej potrzeby ope racyjnej. Wówczas nic nie wskazywało na „leasing” MQ-9 na okres przejściowy – może mieć to zwią zek z przebiegiem negocjacji ze stroną amerykań ską i deklarowanym długim terminem dostawy sprzętu, z czego wynika chęć wypełnienia luki sprzętowej w okresie przejściowym.
Użycie słowa leasing w cudzysłowie nie jest przypadkowe. Dostępne informacje rodzą bo wiem dodatkowe pytania, które pozostają na razie bez odpowiedzi. Biorąc bowiem pod uwa gę, że mowa o zakupie „usługi” i pozostawieniu amerykańskich znaków rejestracyjnych na wy pożyczonej maszynie, możemy mówić – być może – jedynie o zamówieniu usługi dostawy da nych, a nie na samodzielne wykorzystanie sprzętu. Nadal bowiem brak informacji, czy na MQ-9 zosta li przeszkoleni polscy technicy i piloci-operatorzy z 12. BBSL, a także gdzie znajdują się stanowiska kierowania i kontroli eksploatowanych nad Polską maszyn. Dodatkowego smaczku dodaje komuni kat producenta i właśnie stwierdzenie „nowa
Łukasz Pacholski Wydawać się mogło, że śmigłowce zaprojektowane w Stanach Zjednoczonych w latach 70. i 80. ubieg łego wieku, jeszcze na bazie doświad czeń wojny wietnamskiej, osiągnęły kres swego potencjału modernizacyjnego. Wśród nich wymienia się zarówno wielozadaniowe maszyny UH-60 Black Hawk, jak i bojowe AH-64 Apache.
Ten ostatni wzbudza emocje także w Polsce, ponieważ niedawno został wskazany jako następca sowieckiej produkcji wiropłatów Mi-24 i zwycięzca w programie Kruk. Jak się jednak okazuje, określany przez niektórych mianem „przestarzałego” Apache, może doczekać się kolejnych „dużych” modernizacji i pozostać w linii przez kolejne dziesięciolecia, sygnały czego pojawiły się na tegorocznej waszyngtońskiej wystawie i konferencji AUSA 2022.
Apache wiecznie żywy
Oblatany w 1975 r. i wdrożony do służby w lotnictwie US Army śmigłowiec Boe ing AH-64 Apache przeszedł na prze strzeni ponad 35 lat liniowej eksploatacji dwie poważne modernizacje, w wyniku których wpro wadzono do produkcji w 1997 r. wersję AH-64D, a od 2011 r. linię montażową w Mesie w Arizo nie opuszczają maszyny AH-64E Apache Guar dian. W przypadku tych ostatnich, w ciągu deka dy seryjnej produkcji czy też modernizacji do tego standardu maszyn AH-64D, wdrażane były kolejne modyfikacje – obecnie standardowym wa riantem produkcyjnym jest AH-64E Version 6 (v6). Dysponuje ona rozszerzonymi możliwościami bojowymi, m.in.: dzięki unowocześnionemu systemowi obserwacyjno-celowniczemu Lock heed Martin M-TAD/PNVS (nowy podświetlacz laserowy i kamera dzienna III generacji oraz zmodernizowane sensory w torze nocnym gło wicy optoelektronicznej), zamontowaniu no wych kolorowych wyświetlaczy ciekłokrystalicz nych o większej rozdzielczości w kabinach pilota i operatora uzbrojenia (ma to ułatwić ob serwację i identyfikację celów). Modyfikacje ob jęły także oprogramowanie stacji radiolokacyj nej AN/APG-78 Longbow, produkowanej przez konsorcjum Longbow LLC, która otrzymała funkcję wykrywania i śledzenia celów morskich. Ta ostatnia opcja była ważna dla rosnącej liczby zagranicznych użytkowników AH-64E Guardian, którzy planują wykorzystywać je także do ope racji nad morzem, w tym z pokładów okrętów
lotniczych. Innymi nowymi funkcjami dodany mi w stacji radiolokacyjnej jest możliwość wy krywania i śledzenia niewielkich obiektów lata jących, a także zwiększenie zasięgu wykrywania celów naziemnych. Odmiana v6 otrzymała rów nież system wymiany danych standardu Link 16. Pozwala to na „wpięcie” maszyny w sieciocentrycz ny system dystrybucji informacji, a zarazem umoż liwia pełną współpracę z wybranymi typami bez załogowych systemów powietrznych, z którymi może tworzyć wspólne ugrupowanie w locie.
❚ Propozycje na kolejnych 30–40 lat Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami, śmigłowce rodziny AH-64 mają pozostać w uzbrojeniu Wojsk Lądowych Stanów Zjednoczonych przy najmniej do lat 60. obecnego stulecia. Trudno wyobrazić sobie, aby rozwój konstrukcji zatrzy mał się na AH-64E Apache Guardian. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę ciągłą ewolucję pola walki i rozwój techniczny, który sprawia, że dostępne są coraz nowocześniejsze elementy wyposażenia elektronicznego i efektywniejsze systemy uzbrojenia. Aktualnie produkowana wersja, dostarczona dotąd w liczbie ok. 650 eg zemplarzy (większość przez konwersję AH-64D) ma być wytwarzana do końca obecnej dekady. Ewentualna kontynuacja ich produkcji/przebu dowy poza ten horyzont może wynikać z zawar tych umów eksportowych w ramach procedur Foreign Military Sales bądź Direct Commercial Sales. Jak wskazywali przedstawiciele korporacji
Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. – niezawodny dostawca rozwiązań modernizacyjnych dla śmigłowców
Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. to firma z blisko 80-letnią tradycją i doświadczeniem. Obok napraw i obsług platform lotniczych, jednym z głównych obszarów działalności przedsiębiorstwa są modernizacje śmigłowców. Zakłady od końca lat 90. dostosowują te maszyny do realiów współczesnego pola walki. Wyposażają je w nowoczesny sprzęt łączności, nawigacji i identyfikacji bojowej, umożliwiając im działanie nie tylko na terenie kraju, ale również poza jego granicami, w tym współdziałanie w sojuszniczych operacjach w ramach NATO. Ilustracje w artykule WZL 1. W
Główne zadanie Spółki to utrzymanie i zwiększanie gotowości bojowej floty śmigłowcowej Sił Zbrojnych RP. Więk szość projektów modernizacyjnych dotyczących wojskowych wiropłatów została opracowana przez specjalistów Wojskowych Zakładów Lotni czych Nr 1 S.A. i dostosowana do zgłaszanych przez Wojsko Polskie potrzeb. Na śmigłowcach montowane są m.in. takie urządzenia jak: radio stacje, radiowysokościomierze, odbiorniki syste mu nawigacji satelitarnej GPS i odbiorniki ratun kowe, systemy nawigacji, cyfrowe systemy rejestracji parametrów lotu, rejestratory wideo, zintegrowane systemy łączności, oświetlenie we wnętrzne i zewnętrzne dostosowane do lotów w goglach noktowizyjnych, reflektory poszuki wawcze, dźwigi i wciągarki, stanowiska desanto wania, opancerzenie kompozytowe czy stanowi
ska strzeleckie. Oprócz tego Spółka dostosowuje śmigłowce do zadań specjalnych: LGPR (Lotnicza Grupa Poszukiwawczo-Ratunkowa), SAR (Search and Rescue), MEDEVAC (ewakuacja rannych), CA SEVAC (ewakuacja rannych i poszkodowanych ze strefy walki). Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. opracowały i wdrożyły projekt oświetlenia kompa tybilnego z goglami noktowizyjnymi gen. III kl. B zgodnie z normą MIL-STD 3009. W rezultacie jego implementacji podniesiono znacznie bezpieczeń stwo lotów nocnych na małych wysokościach, zwiększono możliwość wykrywania i identyfiko wania celów oraz umożliwiono skryte działanie bez zdradzania pozycji śmigłowca przeciwnikowi. Kolejnym projektem opracowanym i zrealizo wanym przez Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A.
na śmigłowcu Mi-17 jest zestaw opancerzenia. Pozwala on zabezpieczyć załogę, żołnierzy de santu i zespół napędowy. Opracowując jego koncepcję przyjęto zasadę zachowania jak naj większego poziomu ochrony przy jak najmniej szej masie pancerza. W ten sposób powstał je den z najlżejszych, dostępnych systemów opancerzenia do śmigłowców przy zachowaniu odpowiednich właściwości balistycznych. Zna cząco wzmocniono ochronę kabiny pilotów, kabiny transportowej oraz newralgicznych ele mentów zespołu napędowego i instalacji śmi głowca. Dodatkowo w tylnej części kadłuba za budowano tylne stanowisko strzeleckie.
Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. odegrały również znaczącą rolę w przygotowaniu wojsko wych wiropłatów do udziału w niektórych misjach zagranicznych. Przeprowadzona przez Spółkę mo dernizacja i doposażenie śmigłowców de facto umożliwiły im udział w operacjach poza granicami kraju. Maszyny te musiały zostać przystosowane do norm obowiązujących wszystkie kontyngenty lotnicze państw uczestniczących w konkretnej mi sji. Istotne było również dostosowanie wiropłatów do różnorodnych warunków geograficznych czy przyrodniczych, w których miały być użytkowane. A często musiały działać w skrajnie trudnych wa runkach, gdzie występowało bardzo wysokie za pylenie, a silniki były narażone na bardzo inten sywną eksploatację. Aby przeciwdziałać ich przyspieszonemu zużyciu i awariom na łopatki sprężarek oraz turbin silników została nałożona powłoka PVD, dzięki czemu wzrosła ich obciążal ność i wytrzymałość na defekty zmęczeniowe.
Niszczyciele typu Arleigh Burke – 30 lat na pierwszej linii cz. 1
Marcin Chała Według początkowych założeń niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke miały być pływającymi bateriami pocisków przeciwlotniczych, wyposażonymi w system radiolokacyjny AN/SPY-1. Było to odzwierciedlenie koncepcji działań morskich US Navy lat 70. i 80., czyli zwiększenia zdolności zwalczania szeroko pojętych środków napadu powietrznego ze szczególnym uwzględnieniem naddźwiękowych przeciwokrętowych pocisków kierowanych, przede wszystkim w rejonie operowania amerykańskich lotniskowców. Obecnie, po ponad 30 latach, jakie upłynęły od podniesienia bandery na prototypowym USS Arleigh Burke (DDG 51), stały się one czymś więcej niż nieodzownym elementem eskorty lotniskowcowych grup uderzeniowych. To rdzeń sił nawodnych US Navy, jej prawdziwe „konie robocze”. Począwszy od pierwszej połowy lat 90. jednostki te obecne są w każdym zakątku świata, który Stany Zjednoczone Ameryki uważają za istotny z punktu widzenia swej polityki. Z tego też powodu są to także najczęściej widywane amerykańskie okręty cumujące w portach całego globu, w tym w polskich.
Fotografie w artykule: US Navy, US Navy/MC3 Kaysee Lohmann/Gavin Shields, Huntington Ingalls Industries, Marcin Chała.
Początek programu budowy niszczycieli ra kietowych typu DDG 51 sięga maja 1978 r., kiedy to w dowództwie US Navy zainicjowa no działanie grupy studyjnej programu DDG(X), której zadaniem miało być zdefiniowanie i ustale nie wymagań dla przyszłych niszczycieli rakieto wych. W 1980 r. rozpoczęto fazę projektową, w trakcie której siedmiu potencjalnych wykonaw ców konkurowało o przyznanie tego lukratywne go kontraktu. Trzy lata później liczba zaintereso wanych firm została zredukowana do trzech: Bath Iron Works, Todd Shipyards (obecnie Vigor Shi pyards) i Ingalls Shipbuilding. 3 kwietnia 1985 r. zwycięską stocznią, której zlecono budowę proto
typowej jednostki, przyszłego USS Arleigh Burke (DDG 51), została Bath Iron Works (BIW) w Bath w stanie Maine, należąca do korporacji General Dynamics. Wartość podpisanej w tym dniu umo wy opiewała na 321,9 mln USD. Na głównego podwykonawcę projektu wybrano biuro Gibbs & Cox. Położenie stępki odbyło się 6 grudnia 1988 r., wodowanie 16 września następnego roku, a do służby okręt wszedł 4 lipca 1991 r. Drugim zakładem zaangażowanym w program DDG 51 jest, należąca do korporacji Northrop Grumman, stocznia Huntington Ingalls Industries (HII) w Pascagouli w stanie Missisipi. Pierwotnie program ten miał za kończyć się po zbudowaniu 62 okrętów, a ostatnim miał być USS Michael Murphy (DDG 112). Po nim spodziewano się prawdziwej rewolucji tech nicznej w postaci wielkich niszczycieli rakieto wych typu Zumwalt (DDG 1000), których plano wano zbudować 32.
❚ Chwilowa zmiana kursu Wstępne założenia do przyszłych Zumwaltów oka zały się także ich największą wadą i ogranicze niem. Mowa o dostosowaniu okrętów głównie do
wsparcia działań wojsk na lądzie (Naval Surface Fire Support), w czym miały zastąpić, okazjonalnie przywracane do służby i pamiętające czasy II woj ny światowej, pancerniki typu Iowa. Stąd też ich głównym uzbrojeniem miały być armaty BAE Sys tems AGS (Advanced Gun System), największego obecnie morskiego kalibru 155 mm. Zaprojekto wano je z myślą o wykorzystaniu amunicji korygo wanej w locie, z wspomagającym napędem rakie towym, LRLAP (Long Range Land Attack Projectile). Jednak ze względu na nieakceptowalny wzrost kosztów jej produkcji, które osiągnęły 800 000 USD za sztukę (sic!), w listopadzie 2016 r. US Navy zde cydowała o zarzuceniu prac nad tym wzorem uzbrojenia. Warto w tym miejscu wspomnieć, że komory amunicyjne na tych okrętach zaprojekto wano do przyjęcia 600 pocisków i ładunków mio tających (po 300 na wieżę). Jak łatwo obliczyć war tość pełnej jednostki ognia jednego tylko okrętu wynosiłaby wówczas 480 mln USD!
Co ciekawe, obrona przed środkami napadu powietrznego, rzecz wyjątkowo istotna dla bez pieczeństwa okrętu operującego w pobliżu wybrzeża, została potraktowana w przypadku
Trwający od 18 do 21 października w podparyskim Le Bourget salon uzbrojenia morskiego Euronaval 2022 przyniósł nowe informacje na temat programu budowy drugiego lotniskowca dla Marynarki Wojennej Republiki Francuskiej. Zastąpi on w kampanii jedyny okręt tej klasy w Marine nationale Charles'a de Gaulle’a. Stanie się to jednak dopiero pod koniec przyszłej dekady, chociaż francuskie ambicje dotyczące drugiego lotniskowca datują się już na początek tego stulecia.
PA-Ng, czyli drugi lotniskowiec dla Marine nationale
23grudnia 1980 r. Rada Obrony (Le conseil de Défense) podjęła decyzję o zastąpieniu lotniskowców Clemen ceau (R98, w służbie od 1959 r.) i Foch (R99, w linii od 1963 r.) dwoma jednostkami tej klasy z napę dem jądrowym PAN (Porte-Aéronefs Nucléaire). Wymogiem programu PAN było kontynuowanie misji wykonywanych przez poprzedników, czyli dysponowania grupą lotniczą złożoną z ok. 40 sa molotów z uzbrojeniem do zwalczania celów morskich i lądowych. Projektowaniem zajęła się spółka państwowa Service Technique des Con structions et Armes Navales (STCAN, potem DC CAN, DTCN, DCN, DCNS, a obecnie Naval Group). Efektem dwóch dekad prac stał się pierwszy i do tąd jedyny francuski lotniskowiec atomowy Char les de Gaulle (R91), który rozpoczął służbę w 2001 r. Na drugi, Paryż wciąż musi poczekać.
❚ Niedoszły PA2
Ilustracje: DCN/DCNS/Naval Group, Thales, MO Porte-Avions, Tomasz Grotnik.
Na początku lipca 2002 r. francuskie Minister stwo Obrony (Ministère de la Défense) zwróciło się formalnie do swego brytyjskiego odpowied nika w sprawie współpracy przy projekcie CVF (Carrier Vessel Future), którego celem byłaby budowa nowych lotniskowców dla obydwu flot (dwóch dla Royal Navy i jednego dla Marine na tionale). We wrześniu 2002 r. na posiedzeniu gabinetu pod przewodnictwem prezydenta Jacques’a Chiraca zatwierdzono plany budowy drugiego lotniskowca PA2 (Porte-avions No 2).
Oczekiwano, że decyzja o rodzaju kadłuba i na pędu oraz ogólnych wymaganiach taktyczno -technicznych zostanie podjęta do czerwca 2003 r., zamówienie zostanie złożone w 2005 r., a do 2015 r. PA2 będzie gotowy do służby.
Tymczasem już w końcu 1999 r. brytyjskie Mini sterstwo Obrony (Ministry of Defence, MoD) przy znało kontrakty na projekt wstępny lotniskowca dwóm konsorcjom – jednemu z nich przewodziła firma Thomson-CSF (od 2000 r. Thales Naval, 30% udziałów należało do rządu francuskiego, spółka zależna Thales Group). W styczniu 2003 r. MoD ogłosiło, że Thales został wybrany do zaprojektowa nia nowych, konwencjonalnych lotniskowców Royal Navy, ale głównym wykonawcą programu CVF będzie brytyjska korporacja BAE Systems. W tym kontekście obydwa kraje podkreśliły, że pra gną rozwijać interoperacyjność swoich grup lotni skowców, realizując wszystkie obszary współpracy, w szczególności harmonizując cykle działań i szko leń. Celem było stałe dysponowanie co najmniej jednym lotniskowcem. W wyniku tego Thales za proponował wersję lotniskowca CVF dla Marine nationale w konfiguracji z katapultami zamiast skoczni startowej, który wypierałby ok. 65 000 t. W odpowiedzi DCN, projektant i producent De Gaulle’a, przedstawił jego wydłużony wariant o wy porności ok. 50 000 t, mogący pomieścić 50 za miast 40 samolotów, z czterema w miejscu dwóch katapult i z czterema, zamiast dwóch, reaktorami jądrowymi, o prędkości maksymalnej aż 34 w.