Wojsko i Technika 12/2017 (28) promo

Page 1

Wojsko WARSAW SECURITY FORUM 2017

A S O P- y U S A R M Y

MARSZAŁEK WYLĄDOWAŁ

i Technika

WWW.ZBIAM.PL

12/2017 Grudzień CENA 9,90 zł

BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ

Ewolucja przeciwlotniczego Tora

Saab Naval Tour

str. 18

str. 90

Produkowany od końca lat 80. XX w. rakietowy zestaw przeciwlotniczy Tor przeszedł przez ćwierć wieku kilka modernizacji, czego przykładami są wersje Tor-M1 z 1991 r. czy najnowsza Tor-M2, uzbrojona w pociski rakietowe 9M338, a także liczne odmiany na różnorodnych nośnikach.

w tym 5% VAT

INDEKS 407445 ISSN 2450-1301

W listopadzie szwedzki koncern Saab zorganizował pokaz dla przedstawicieli mediów dotyczący budowy okrętów podwodnych A26, oferowanych Marynarce Wojennej w programie Orka, a także projektów okrętów nawodnych przyszłości.


Ceny promocyjne prenumeraty obowiązują do 31 grudnia 2017 Prenumeratę zamów na naszej stronie internetowej www.zbiam.pl lub wpłać należność na konto bankowe nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976 Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis! Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie E-wydania dostępne są na naszej stronie oraz w kioskach internetowych

Wojsko i Technika:

cena detaliczna 9,90 zł Prenumerata roczna: 97,00 zł

Lotnictwo Aviation International:

cena detaliczna 12,99 zł Prenumerata roczna: 130,00 zł

Wojsko i Technika Historia + numery specjalne: cena detaliczna 14,99 Prenumerata roczna: 150,00 zł

Morze:

cena detaliczna 13,99 zł Prenumerata roczna: 140,00 zł

Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa


38

Spis treści

44

Vol. III, nr 12 (28) GRUDZIEŃ 2017, Nr 12. Nakład: 14 990 egzemplarzy

Wojsko WARSAW SECURITY FORUM 2017

A S O P- y U S A R M Y

MARSZAŁEK WYLĄDOWAŁ

i Technika

WWW.ZBIAM.PL

Spis treści WiT Grudzień 2017 Nowości z armii świata Bartłomiej Kucharski, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski Droga I faza Wisły Adam M. Maciejewski Warmate dla polskich żołnierzy Maciej Szopa

Aeromobilne lotniskowe samochody ratowniczo-gaśnicze Jarosław Brach str. 60 str. 4 Nowości z sił powietrznych świata Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski

str. 66

str. 8 Polska dołącza do grona producentów bomb rodziny Mk 80 Kamil Ł. Mazurek str. 68 str. 9

Bezpieczeństwo jest bezcenne – Warsaw Security Forum 2017 Kamil Ł. Mazurek str. 10

WCBKT S.A. wyremontuje amerykańskie urządzenia lotniskowe Maciej Szopa str. 69

Polska mogłaby dołączyć do OCCAR Z Arturem Alfonso-Meiriñą rozmawia Kamil Ł. Mazurek str. 16

Marszałek przybył do Warszawy, czyli pierwszy Boeing 737 w Siłach Powietrznych Łukasz Pacholski str. 70

Ewolucja przeciwlotniczego Tora Tomasz Szulc

str. 18

Lightning II w ogniu krytyki Łukasz Pacholski

Narew – polska i z pociskami CAMM? Maciej Szopa

str. 28

Nowe możliwości współdziałania Apache’a z bezzałogowcami Maciej Szopa str. 78

Skrzydlate pociski manewrujące Republiki Korei Adam M. Maciejewski

str. 30

MQ-25 Stingray, bezzałogowy tankowiec US Navy Maciej Szopa

str. 82

Próby kolejnych północnokoreańskich systemów rakietowych Tomasz Szulc str. 38

Nowości z flot wojennych świata Marcin Chała, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski

str. 86

Aktywne systemy ochrony pojazdów dla Sił Zbrojnych USA Bartłomiej Kucharski str. 44

Kormoran podniósł banderę Tomasz Grotnik

str. 88

Radmor COMP@N – łączność XXI wieku dla WOT Marcin Chała

str. 52

Saab Naval Tour Tomasz Grotnik

Dalszy los Węzłów Teleinformatycznych Maciej Szopa

str. 58

IMDS 2017 – systemy elektroniczne i wyposażenie okrętowe Andrzej Nitka str.94

70 www.zbiam.pl

str. 74

str.90

88

12/2017 Grudzień CENA 9,90 zł

Ewolucja przeciwlotniczego Tora

Saab Naval Tour

str. 18

str. 90

Produkowany od końca lat 80. XX w. rakietowy zestaw przeciwlotniczy Tor przeszedł przez ćwierć wieku kilka modernizacji, czego przykładami są wersje Tor-M1 z 1991 r. czy najnowsza Tor-M2, uzbrojona w pociski rakietowe 9M338, a także liczne odmiany na różnorodnych nośnikach.

w tym 5% VAT

INDEKS 407445 ISSN 2450-1301

BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ

W listopadzie szwedzki koncern Saab zorganizował pokaz dla przedstawicieli mediów dotyczący budowy okrętów podwodnych A26, oferowanych Marynarce Wojennej w programie Orka, a także projektów okrętów nawodnych przyszłości.

Na okładce: Wyprodukowany w mieleckich zakładach śmigłowiec wielozadaniowy Sikorsky S-70i Black Hawk w wariancie uzbrojonym. Fot. PZL Mielec. Redakcja Andrzej Kiński – redaktor naczelny andrzej.kinski@zbiam.pl Adam M. Maciejewski adam.maciejewski@zbiam.pl Maciej Szopa maciej.szopa@zbiam.pl Tomasz Grotnik – redaktor działu morskiego tomasz.grotnik@zbiam.pl Kamil Ł. Mazurek kamil.mazurek@zbiam.pl Korekta Monika Gutowska, zespół redakcyjny Redakcja techniczna Wiktor Grzeszczyk Stali współprawcownicy Piotr Abraszek, Jarosław Brach, Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Robert Czulda, Maksymilian Dura, Miroslav Gyűrösi, Jerzy Gruszczyński, Bartłomiej Kucharski, Hubert Królikowski, Mateusz J. Multarzyński, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski, Krzysztof M. Płatek, Paweł Przeździecki, Tomasz Szulc, Tomasz Wachowski, Michal Zdobinsky, Gabor Zord Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl

Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2017 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonychogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdzieszna naszej nowej stronie:

www.zbiam.pl   www.facebook.com/wojskoitechnika

G r u d z i e ń 2 0 1 7 • Wojsko i Technika 3


Polityka obronna

Bezpieczeństwo jest bezcenne – Warsaw Security Forum 2017 Kamil Ł. Mazurek

Tegoroczny listopad obfitował w szereg konferencji i seminariów, poruszających tematykę bezpieczeństwa i obronności. Najważniejszym takim wydarzeniem w Polsce była konferencja Warsaw Security Forum 2017 (WSF), która odbyła się w Warszawie w dniach 8–9 listopada. Zespół Badań i Analiz Militarnych był głównym partnerem medialnym czwartej edycji tego corocznego wydarzenia, organizowanego przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego – niezależny think tank specjalizujący się w polityce zagranicznej, bezpieczeństwie międzynarodowym i obronności. Fotografie w artykule: Fundacja im. Kazimierza Puławskiego, Maciej Szopa.

C

zwarta konferencja Warsaw Security Forum, wzorem poprzednich, była wydarzeniem pod każdym względem rekordowym. Wzięło w niej udział ponad 900 uczestników z 53 krajów, z czego niemal połowę stanowili obcokrajowcy. Dla porównania, WSF 2016 przyciągał ponad 500 osób, a więc niemal dwukrotny wzrost liczby uczestników można uznać za znaczące osiągnięcie. Ponad 100 prelegentów, niemal 150 przedstawicieli administracji publicznej i prawie 200 reprezentantów organizacji pozarządowych to liczby, które robią wrażenie i stawiają WSF w gronie najważniejszych wydarzeń tego typu w Europie. Warto dodać, że jak co roku strategicznym partnerem WSF 2017 było Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, inni partnerzy to: NATO, Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce oraz Fundusz Wyszehradzki. Oficjalny patronat nad WSF 2017 objęło pięć ministerstw oraz ambasady 10 państw.

Przemówienie otwierające WSF 2017 z udziałem wicepremiera, Ministra Rozwoju i Finansów Mateusza Morawieckiego.

Również pod względem medialnym konferencja osiągnęła niebywały sukces. Obecnych było ok. 120 przedstawicieli ogólnopolskich, zagranicznych i branżowych mediów, zasięg tweetów z hasztagiem #WSF2017 osiągnął prawie 500 000, a wiadomości związane z WSF miały ponad 2400 udostępnień. Na konferencji obecnych było siedem ekip telewizyjnych (TVP Info, Polsat News 2, TVN Biznes i Świat, TVP Polonia, Biełsat TV, UA TV oraz hromadske.ua), co również należy uznać za znaczący sukces, szczególnie w kontekście zazwyczaj niewielkiego zainteresowania tego typu wydarzeniami w mediach audiowizualnych.

Znamienici goście W WSF 2017 wzięli udział liczni przedstawiciele instytucji publicznych, ministerstw, sił zbrojnych, organizacji pozarządowych, ambasad, biznesu, mediów

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (partnera strategicznego konferencji) Paweł Soloch wygłasza mowę otwierającą WSF 2017. 1 0 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

tradycyjnych, audiowizualnych i elektronicznych oraz niezależni eksperci z całego świata. Z polskich gości należy wymienić przede wszystkim wicepremiera, Ministra Rozwoju i Finansów Mateusza Morawieckiego, jak również Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha, którzy wygłosili mowy otwierające konferencję. Oprócz nich, z polskich panelistów nie sposób nie wspomnieć o Michale Jachu, Przewodniczącym Komisji Obrony Narodowej Sejmu RP; Michale Kobosko, dyrektorze warszawskiego biura Atlantic Council; Grzegorzu Małeckim, Szefie Agencji Wywiadu w latach 2015–2016; Andrzeju Zybertowiczu, doradcy Prezydenta RP czy Rafale Trzaskowskim, pośle na Sejm RP. Co jednak ważne, w sposób widoczny zabrakło wysokich rangą przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej. Wydaje się, że jeszcze bardziej dopisali goście i prelegenci z zagranicy. Tegoroczne WSF gościło

Podpisanie memorandum o współpracy pomiędzy Zbigniewem Pisarskim z Fundacji Pułaskiego (z lewej) a George’em Friedmanem z Geopolitical Futures. www.zbiam.pl


Obrona przeciwlotnicza

Ewolucja przeciwlotniczego Tora Tomasz Szulc

Historia powstania i rozwoju przeciwlotniczego zestawu rakietowego 9K330 Tor (pol. torus) jest pod wieloma względami nietypowa. Choć prace nad nim rozpoczęto jeszcze w 1975 r., a miał on stać się następcą „dywizyjnego” zestawu Osa, produkowanego seryjnie od 1972 r., to do służby wszedł dopiero w 1986 r. Tych kilkanaście lat prac zaowocowało jednak powstaniem systemu uzbrojenia, który wówczas nie miał sobie równych na świecie.

Z

Fotografie w artykule Tomasz Szulc, chyba że zaznaczono inaczej.

estaw 9K33 Osa był na początku lat 70. konstrukcją niezwykle nowatorską i bardzo zaawansowaną, niemającą odpowiednika w armiach NATO (w latach 50. i 60. Amerykanie nie poradzili sobie z podobnym w założeniu zestawem Mauler, którego rozwój wstrzymano na etapie badań prototypów w 1965 r.). Główną nowością i nową jakością w obronie przeciwlotniczej wojsk lądowych było rozmieszczenie stacji radiolokacyjnych wykrywania celów, naprowadzania rakiet i samych wyrzutni na jednym pojeździe – przeciwlotniczym rakietowym wozie bojowym. W ten sposób powstała konstrukcja autonomiczna – każdy pojazd mógł działać całkowicie samodzielnie, a do obezwładnienia baterii nie wystarczyło zniszczenie jej stacji naprowadzania rakiet (jak w systemach 2K11 Krug i 2K12 Kub). Ilość kanałów celu była równa ilości wyrzutni w baterii. Na dodatek jej nośnik – kołowy pojazd terenowy BAZ-5937 w układzie 6×6

Tor-M1 na nośniku GM-5922, antena SOC gotowa do pracy, antena SN w położeniu marszowym.

– zapewniał pracę systemów elektronicznych w ruchu, a więc także wykrywanie i śledzenie celów oraz odpalanie pocisków podczas jazdy. Na dodatek pływał i mógł prowadzić ogień z wody (choć były wtedy problemy ze statecznością). Był także przystosowany do transportu lotniczego na pokładzie ciężkich samolotów transportowych An-22. Mimo kilkakrotnej modernizacji Osy, zwiększającej m.in. liczbę gotowych do użycia rakiet 9M33 z czterech do sześciu, uznano za celowe opracowanie nowego zestawu przeciwlotniczego dla dywizyjnych pułków przeciwlotniczych. Oczekiwano zwiększenia osiągów pocisków (zasięgu, wysokości, prędkości i skuteczności rażenia celu) oraz dalszego wzrostu liczby gotowych do użycia rakiet na każdej wyrzutni. Zestaw miał funkcjonować w strukturze zautomatyzowanego systemu dowodzenia i transmisji danych, który dziś można byłoby nazwać sieciocentrycznym.

Wyrzutnia 9A330 systemu Tor – pojazd był remontowany na Białorusi w 2010 r. Fot. Wiktor Druszlakow. 1 8 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

Od Osy do Tora Początkowo konstruktorzy rozważali dalszą – znacznie głębszą – modernizację Osy. Okazało się jednak, że nowe pociski kierowane będą cięższe od dotychczasowych i nawet rozmieszczenie ich na wyrzutni 9A33BM w niezmienionej liczbie sześciu przeciąży nośnik, który utraci na skutek tego zdolność pływania. Zwiększenie liczby rakiet do ośmiu tylko pogłębiłoby problem. Dlatego postanowiono opracować nie tylko nowe pociski, ale i zupełnie nową wyrzutnię, wykorzystującą nowy nośnik. Pracę badawczo-rozwojową nad nowym zestawem zainicjowała decyzja Rady Ministrów ZSRR i Komitetu Centralnego KPZR z 4 lutego 1975 r., a jego założenia doprecyzowało Postanowienie Ministra Przemysłu Radiotechnicznego nr 206 z 21 kwietnia 1975 r. Początkowo rozważano możliwość zastosowania nowego, większego, również pływającego nośnika kołowego z Briańskich Zakładów

Anteny SN i SOC wyrzutni 9A330.

www.zbiam.pl


Obrona przeciwlotnicza

Narew – polska i z pociskami CAMM? Maciej Szopa

Po dłuższej przerwie powrócił temat dostarczenia Siłom Zbrojnym RP systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu pk. Narew. Okazją ku temu była wizyta ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza w 3. Warszawskiej Brygadzie Rakietowej Obrony Powietrznej w Bielicach k. Sochaczewa 23 listopada. Padła wówczas deklaracja o maksymalnej polonizacji Narwi w oparciu o krajowy przemysł obronny, wchodzący w skład konsorcjum PGZ „Narew”. Pojawiły się też nowe, interesujące informacje na temat szczegółów i terminarzu planowanych zakupów. Fotografie w artykule: Maciej Szopa.

W

ramach programu Narew ma zostać zbudowanych 19 baterii obrony powietrznej, z dwoma jednostkami ogniowymi każda. Polski przemysł chciałby stworzyć wszystkie potrzebne w tym celu sensory: 38 wielofunkcyjnych radarów kierowania ogniem Narew, taką samą liczbę radarów wczesnego wykrywania P-18PL, a także 38 pasywnych radarów wczesnego wykrywania PET/PCL i 38 systemów optoelektronicznych. Do tego potrzeby Narwi szacuje się na 80 ruchomych węzłów łączności i setki pojazdów pomocniczych, m.in. samochodów transportowo-załadowczych, ruchomych warsztatów itp. Wszystkie mogłyby także powstać siłami polskiego konsorcjum. W ten sposób Narew miałaby kompletnie polskie systemy: łączności, dowodzenia i kierowania walką, logistyczny (wykorzystujący wspólne rozwiązania przygotowywane już dla systemu obrony po-

Wręczenie prezesowi PGZ S.A. Błażejowi Wojniczowi i prezesowi PIT-RADWAR S.A. Rafałowi Kowalczykowi orzeczenia o zakończeniu badań kwalifikacynych interrogatora Kwisa i zaproszenia do negocjacji w postępowaniu na dostawę radarów TRS-15M Odra.

wietrznej średniego zasięgu Wisła w oparciu o pojazdy wyprodukowane przez firmę Jelcz Sp. z o.o.), a także wszelkie sensory – aktywne i pasywne. W skład konsorcjum „Narew” wchodzą dzisiaj następujące podmioty: PGZ S.A. (lider), PIT-RADWAR S.A., Mesko S.A., Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej S.A., Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A., Wojskowe Zakłady Elektroniczne S.A., Zakłady Mechaniczne Tarnów S.A., PCO S.A., Huta Stalowa Wola S.A, Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1 S.A. i Jelcz Sp. z o.o. W czasie wizyty szefa MON w 3. Brygadzie firmy te zaprezentowały wyroby, które potencjalnie mogłyby stać się składowymi systemu. Są wśród nich: kabina kierowania walką KKW-10, kabiny operacyjne KO-10 i KO-11, stanowisko kierowania walką szczebla pododdziału SDP-10N, wielozadaniowy radiolokator ZDPSR Bystra, interrogator Mark XIIA średniego i dalekiego zasięgu Kwisa (wszystko PIT-RADWAR S.A.), powstała w wyniku współpracy PIT-RADWAR S.A. i PCO S.A. głowica

PGZ S.A. pokazywała stację Bystra i powstałą we współpracy PCO S.A. i PIT-RADWAR S.A. głowicę optoelektroniczną – rozwinięcie ZGS-158 – na wozie dowodzenia WG-35 zestawu Noteć. Można by je zastosować w przejściowej wersji Narwii. 2 8 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

optoelektroniczna – rozwinięcie głowicy ZGS-158; ruchomy węzeł łączności cyfrowej RWŁC-10T (WZŁ Nr 1) i radiostacja RKP-8100 (OBR CTM). Wykonawcą niektórych urządzeń łączności jest prywatna polska firma Transbit Sp. z o.o., proponująca w ramach konsorcjum: radiostacje R-450C, radiolinie cyfrowe R-450A i łącznico-krotnice cyfrowe ŁK-24VC. Wszystkie urządzenia mógł obejrzeć minister i towarzyszący dziennikarze. Wydarzenie było okazją do przekazania na ręce prezesa PGZ S.A. Błażeja Wojnicza i prezesa zarządu PIT-RADWAR S.A. Rafała Kowalczyka orzeczenia Inspektoratu Uzbrojenia o zakończeniu badań kwalifikacyjnych, wspomnianego transpondera IFF Kwisa, i zaproszenia do negocjacji w postępowaniu na dostawę trójwspółprzędnych radarów wykrywania celów morskich TRS-15M Odra. Pełnej polonizacji niestety nie przejdą pociski do Narwi, a planowany jest zakup 1500 ze 100 wyrzutniami. Ich koszt będzie stanowił prawdopodobne większość całego kontraktu. Szef MON nie przesądził jeszcze, kto zostanie wybrany, ale wymienił w tym kontekście „partnerów brytyjskich” jako najbardziej prawdopodobnych, co jednoznacznie wskazuje na MBDA UK i pociski CAMM (Common Anti-Air Modular Missile, zasięg do 25 km) lub CAMM-ER (zasięg do 45 km). Propozycja MBDA, uwzględniająca produkcję na licencji w Polsce i przekazanie „około” 57 nowych technologii, została wysłana MON 22 listopada, czyli dzień przed wizytą w Bielicach. Na zapytanie redakcji firma MBDA potwierdziła istnienie współpracy z PGZ na tym polu. Obecnie PGZ S.A. proponuje dostarczenie systemu Narew w dwóch etapach. W wersji uproszczonej, ze stacją Soła lub Bystra, mógłby być gotów do produkcji w 24 miesiące od podpisania umowy. Z kolei do 2024 r. mogłaby zostać osiągnięta gotowość do produkcji docelowych jednostek ogniowych, a pierwsza ich dostawa nastąpiłaby do końca 2025 r. n www.zbiam.pl


Broń rakietowa

Skrzydlate pociski manewrujące Republiki Korei Adam M. Maciejewski

Niniejszy artykuł uzupełnia ten opublikowany we wrześniowym numerze „Wojska i Techniki”, który traktował o południowokoreańskich pociskach balistycznych. Obecnie skupimy się na skrzydlatych pociskach manewrujących, których Siły Zbrojne Republiki Korei mają w swoim arsenale kilka typów – zarówno importowanych, jak i własnej konstrukcji. Odpalanych z wyrzutni lądowych, samolotów i okrętów. W ten sposób Republika Korei należy do nielicznych państw o takich zdolnościach militarnych. Fotografie w artykule: DAPA, Hanwha, LIG Nex1, Siły Powietrzne Republiki Korei, MBDA, Ministerstwo Obrony Republiki Korei, Miroslav Gyűrösi, Internet.

H

istoria samodzielnego rozwoju przez Republikę Korei skrzydlatych pocisków manewrujących do atakowania celów naziemnych jest znacznie krótsza niż historia pocisków balistycznych. Jeżeli pominiemy pociski przeciwokrętowe SSM-700K Haeseong (Haesong, Haesung, promowany też m.in. jako Sea Star, C-Star), których konstrukcja przypomina inne poddźwiękowe zachodnie pokpr o zasięgu rzędu 150÷200 km i masie głowicy bojowej w granicach 200÷250 kg, to Republika Korei od razu ujawniła bardzo dojrzałe konstrukcyjnie pociski manewrujące Hyonmu-3. Ich charakterystyki czynią je porównywalnymi z analogicznymi pociskami amerykańskimi (RGM/UGM-109 Tomahawk) czy rosyjskimi (3M14 Kalibr). Jedyną wspólną cechą z SSM-700K jest zastosowanie miniaturowego silnika turboodrzutowego jako napędu marszowego. Oczywiście, tak sprawne, jak się wydaje, osiągnięcie przez Republikę Korei zdolności w zakresie rozwoju i produkcji skrzydlatych pocisków manewrujących jest źródłem spekulacji co do tajemnicy tego sukcesu.

Odpalenie pokpr SSM-700K Haeseong. Jest to pierwszy nowoczesny pocisk manewrujący skonstruowany i wyprodukowany w Republice Korei. 3 0 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

F-15E z pakietem eksportowego uzbrojenia ofensywnego, w tym z pociskiem manewrującym Taurus KEPD 350 podwieszonym na wewnętrznym wysięgniku podskrzydłowym. Zdjęcie wykonano podczas prowadzonych przez Boeinga prac związanych z integracją pocisku manewrującego z południowokoreańskimi F-15K.

Tym bardziej, że wygląda na to, że Republika Korei niejako z marszu skonstruowała pociski możliwe do odpalania z wyrzutni lądowych i okrętowych, zamontowanych zarówno na jednostkach nawodnych, jak i podwodnych. Jednocześnie Republika Korei w przypadku lotniczych pocisków manewrujących opiera się dotychczas wyłącznie na modelach zagranicznych, co na pozór może wydawać się dziwne, skoro samodzielnie skonstruowała znacznie większe i cięższe pociski odpalane z lądu/powierzchni lub spod wody. Kolejną interesującą kwestią jest doktryna ewentualnego bojowego użycia tych pocisków przez Republikę Korei. Wzrost zasięgu kolejnych wersji Hyonmu-3 znacznie wykracza poza potrzeby zwalczania celów na terytorium Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, nawet uwzględniając zaskakujące miejsca odpaleń, wielokrotnie łamane kursy po jakich leciałyby pociski itd.

Prezent Donalda Trumpa Zacznijmy od politycznego tła. Historia tego aspektu militarnych ambicji Seulu pokrywa się z rozwojem pocisków balistycznych (WiT 9/2017), choć jest parę różnic. Przede wszystkim rozwój pocisków Hyonmu-3 trwa znacznie krócej niż ich balistycznych kuzynów. Można założyć, że prace rozpoczęto w latach 90. uwzględniając, że taki program zająłby co najmniej dekadę. A poszczególne rozwiązania techniczne – napęd, elektronika pokładowa – były zapewne rozwijane nawet dłużej. Wynika to ze skomplikowania skrzydlatych pocisków manewrujących, technologicznie bardziej wymagających niż pociski balistyczne. Od 7 października 2012 r. obowiązywały ostatnie amerykańsko-południowokoreańskie ustalenia międzyrządowe, dotyczące zasięgu pocisków (do

800 km) i masy głowicy bojowej (do 500 kg). W przypadku ograniczenia zasięgu do 550 km masa głowicy mogła wzrosnąć do 1000 kg. Jednocześnie ambicje Seulu szły dalej (1000 km z 1-tonową głowicą). Śledząc komentarze amerykańskich ekspertów odnośnie tego porozumienia widać dwa podejścia. Jedno interpretuje te postanowienia rozszerzająco, także z uwzględnieniem skrzydlatych pocisków manewrujących. Podczas gdy drugie stawia je poza tymi restrykcjami. Z dzisiejszej perspektywy widać, że słuszny był ten drugi punkt widzenia. Jednak teraz to bez znaczenia, gdyż reguły gry zmieniły się na początku września 2017 r. 4 września prezydent Donald Trump w rozmowie telefonicznej z prezydentem Moon Jae-in zgodził się na podniesienie limitu masy głowicy bojowej pocisków z dotychczasowych 500 do 1000 kg. Jednocześnie ograniczenie zasięgu do 800 km ma pozostać, ale „suwak” zmiany proporcji zasięgu względem masy głowicy najwyraźniej także zostaje, co może oznaczać wydłużanie zasięgu kosztem masy głowicy. Prezydent Trump podjął taką decyzję w rezultacie północnokoreańskiego testu termojądrowego 3 września, który nastąpił po kolejnej udanej próbie rakietowej 29 sierpnia (więcej w artykule o pociskach Hwaseong-14 w WiT 11/2017). W ten sposób dyplomacja Republiki Korei osiągnęła to, o co zabiegała od paru dekad.

Hyonmu-3, czyli południowokoreański… Pociski rodziny Hyonmu-3 (czasami można spotkać zapis Hyonmoo-3, inne nazwy to Cheon Ryong czy Eagle) powstały we współpracy Agencji Rozwoju Obronnego (ang. Agency for Defense Development, ADD) i spółki LIG Nex1, która je produkuje. ADD miała odpowiadać za opracowanie przede wszystkim układów nawigacji/naprowadzania, www.zbiam.pl


Broń rakietowa

Precyzyjny Hwaseong-6 na nowej wyrzutni gąsienicowej podczas defilady 15 kwietnia 2017 r.

Próby kolejnych północnokoreańskich systemów rakietowych Tomasz Szulc

T

ak było na przykład z pociskiem balistycznym Hwaseong-12 (patrz WiT 6/2017), udane testy 14 maja, 29 sierpnia i 15 września, czy z międzykontynentalnymi Hwaseong-14 (odpalenia 2 i 28 lipca) czy Hwaseong-15 (28/29 listopada), dwoma pierwszymi pokazanymi po raz pierwszy na defiladzie w kwietniu tego roku. W czerwcu pokazano także zdjęcia i filmy z odpaleń dwóch kolejnych typów kierowanych pocisków rakietowych, które debiutowały podczas tegorocznej defilady. Był to najnowszy wariant pocisku „ziemia–ziemia” Hwaseong-6 i odpalany z lądowej wyrzutni samobieżnej pocisk przeciwokrętowy.

Przywódcy Koreańskiej Republiki LudowoDemokratycznej najwyraźniej doszli do wniosku, że prezentacja atrap nowego sprzętu bojowego na defiladach w Pjongjangu nie wystarcza jako straszak wobec bliższych i dalszych sąsiadów. Aby groźba była wiarygodna, sprzęt musi działać, a co najmniej sprawiać takie wrażenie. Dlatego po uroczystym ujawnieniu nowego sprzętu, coraz częściej następuje prezentacja jego prób poligonowych Precyzyjny Hwaseong w północnokoreańskich mediach. Do niedawna jedynymi sprawdzonymi północ-

Fotografie w artykule: KCNA, US DoD, Internet. 3 8 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

nokoreańskimi rakietami „ziemia–ziemia” były kopie radzieckich pocisków 8K14 (R-17/R-300), czyli sławnych Scudów. Koreańczycy relatywnie długo produkowali ich wierne kopie i korzystali z oryginalnych wyrzutni na czteroosiowych nośnikach MAZ-543. Na eksport oferowali także prostsze wyrzutnie, zamontowane na szosowych naczepach, które mogły holować dowolne komercyjne ciągniki siodłowe. Sprzedali je m.in. do: Iranu, Iraku, Libii, Syrii, Jemenu i Pakistanu. Pierwsze lokalne modernizacje samego pocisku miały zwiększyć jego zasięg. Osiągnięto to najpierw zmniejszając masę głowicy bojowej, potem zwiększając długość zbiorników paliwa i utleniacza, czyli wydłużając rakietę. Kolejnym krokiem

było połączenie obu rozwiązań, a następnym i równocześnie pierwszym naprawdę znaczącym z technicznego punktu widzenia, stało się opracowanie głowicy oddzielającej się w locie od nosiciela, mieszczącego układ napędowy. To ostatnie rozwiązanie nie tylko kolejny raz zwiększyło zasięg, ale też uczyniło pocisk trudniejszym celem dla środków radiolokacyjnych i obrony przeciwrakietowej przeciwnika. Każde kolejne zwiększenie zasięgu skutkowało jednak spadkiem celności, która nawet w oryginalnych 8K14 o zasięgu 280 km nie była imponująca, gdyż błąd kołowy trafienia mógł wynosić nawet kilometr. W czasach ZSRR nie stanowiło to problemu, gdyż standardem dla tej rakiety były głowice jądrowe, niektóre o mocy przekraczającej 100 kT. Przy takiej sile wybuchu kilometrowe odchylenie niemal nie wpływało na skuteczność. Dla Koreańczyków z Północy, niedysponujących głowicami jądrowymi, i ich zagranicznych kontrahentów był to jednak poważny problem. Nawet po zastosowaniu głowic kasetowych, którymi zresztą KRLD albo nie dysponuje, albo ich nie eksportuje, uzyskanie zadowalających efektów użycia tak niecelnych rakiet jest bardzo problematyczne. Dlatego, po prestiżowym etapie zwiększania zasięgu, oczywistym kolejnym krokiem powinno stać się zwiększenie celności produkowanych rakiet. Niemal równocześnie pojawiły się dwa nowe sposoby osiągnięcia tego celu. Pierwszym było wykorzystanie rozwiązań, opracowanych przez www.zbiam.pl


Wozy bojowe

Demonstrator modernizacji czołgu podstawowego M1A2 SEP v.3 z zamontowanym systemem Trophy HV. Jak widać, powtórzono izraelski sposób jego instalacji w dodatkowych sponsonach na bokach wieży, które na Abramsie nieco wystają poza obrys kadłuba.

Bartłomiej Kucharski

Wraz z nasyceniem pola walki, także w konfliktach asymetrycznych, bronią przeciwpancerną, jak również wraz ze wzrostem jej skuteczności, zwiększa się zapotrzebowanie na efektywne środki przeciwdziałania. Najprostszym wydaje się wzmocnienie pancerza i osłonięcie nim stref dotąd słabiej chronionych, ale to wpływa na wzrost masy i gabarytów pojazdu. Z pomocą przychodzą tu aktywne środki ochrony, których potencjał dostrzegli – z pewnym opóźnieniem wobec reszty świata – także Amerykanie.

Ilustracje w artykule: US Army/Leonardo DRS, US Army, MO Izraela, Rafael, Artis, Robert Czulda, Natan Flayer, Internet. 4 4 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

Aktywne systemy ochrony pojazdów dla Sił Zbrojnych USA

B

iorąc pod uwagę doświadczenia konfliktów asymetrycznych, a także modernizację szeroko rozumianego potencjału przeciwpancernego Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej, a więc swoich głównych doktrynalnych przeciwników w ewentualnym konflikcie pełnoskalowym, Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych dostrzegły konieczność doposażenia własnych wozów bojowych w aktywne środki samoobrony, określane w polskiej terminologii aktywnymi systemami ochrony pojazdu (ASOP). Po analizie zdecydowano się na system klasy hard-kill, tj. fizycznie oddziałujący na pocisk (w odróżnieniu od systemów klasy soft-kill, zakłócających systemy naprowadzania). Typowy ASOP hard-kill składa się z czujników wykrywających i rozpoznających zagrożenia, jednostki sterującej i efektorów (elementów wybuchowych, przeciwpocisków itp., których zadaniem jest rażenie środków przeciwpancernych nieprzyjaciela falą nadciśnienia i/lub odłamkami). Zarówno US Army, jak i US Marine Corps prowadziły i prowadzą liczne działania wojenne poza granicami USA. Każdy potencjalny teatr działań rządzi się własną specyfiką i niesie ze sobą inne doświadczenia, pomagające w określaniu wymagań wobec nowego

uzbrojenia i sprzętu. Pentagon nie odrzuca także cudzych doświadczeń, w tym np. Sił Obronnych Izraela, które jako jedyne siły zbrojne na świecie – przynajmniej oficjalnie– użyły ASOP typu hard-kill (Rafael Trophy HV na Merkawie Mk 4) w warunkach bojowych. W Stanach Zjednoczonych zastosowanie ASOP planowano jeszcze w ramach Manned Ground Vehicle (część programu Future Combat Systems), gdzie miał stanowić podstawę ochrony wozu, ale projekt został anulowany w 2009 r. Pentagon wrócił jednak do problemu wdrożenia ASOP za sprawą „Combat Vehicle Modernization Strategy” z 2014 r.

Początki Plany obejmowały opracowanie rodzimego systemu pod nazwą MAPS (Modular Active Protection System – Modułowy Aktywny System Ochrony), który miałby łączyć cechy systemów hard- i soft-kill oraz charakteryzować się konstrukcją modułową i zdolnością plug-and-fight. Dzięki łatwo wymiennym elementom miałaby być możliwa szybka naprawa, modyfikacja i modernizacja zestawów, tak by MAPS mógł być dostosowywany do zmieniających się wymagań pola walki. Chęć udziału w programie zgłosiło www.zbiam.pl


Łączność i informatyka

Dalszy los Węzłów Teleinformatycznych Maciej Szopa

Na Węzły Teleinformatyczne Siły Zbrojne RP czekają już ponad sześć lat i to pomimo że w Polsce istnieje wysoko wyspecjalizowany potencjał przemysłowy. W latach 2005–2011 wzorcowo wywiązywał się on z dostaw dotychczas jedynych w kraju, sprawdzonych i bardzo dobrze ocenianych ich odpowiedników – ZWT Jaśmin, w oparciu o które zbudowano najważniejszą część krytycznej infrastruktury systemu dowodzenia i łączności SZ RP.

O

Fotografie w artykule: TELDAT.

kontrowersyjnym procesie pozyskania dla polskiej armii Węzłów Teleinformatycznych (WTI) pisaliśmy już na łamach naszego czasopisma (m.in. w WiT 11/2015). Obiecaliśmy wówczas Czytelnikom, że będziemy dalej uważnie przyglądać się tej sprawie i jej rozwojowi. Niestety nie mamy dobrych wiadomości. WTI jak nie było, tak nie ma. Co gorsza, nie ma też za bardzo widoków na zmianę tego stanu rzeczy w perspektywie najbliższych kilku lat, gdyż nawet zakup ich „jutro” (co jest niemożliwe) tego nie zmieni. Wynika to ze złożonego cyklu projektowo-produkcyjnego i badawczo-testowego tych wyrobów, bo skoro chce się je pozyskiwać jako nowe rozwiązania, to tak jakby wcześniej w tym temacie nic się nie działo i nic nie zrobiono. Brak zakupu WTI wypada już traktować w kategoriach kuriozum. Ogólnie znany jest bowiem fakt (w tym także w Sojuszu Północnoatlantyckim i Unii Europejskiej), że w Polsce istnieje od dawna do-

świadczony i wysoko wyspecjalizowany potencjał przemysłowy. Nie tylko ma on tego typu rozwiązania w swojej ofercie, ale z powodzeniem dostarczał je SZ RP, a te z sukcesem i intensywnie eksploatowały i testowały je, m.in. na zagranicznych misjach, podczas krajowych, NATO-wskich i amerykańskich ćwiczeń. Wie o tym doskonale Inspektorat Uzbrojenia odpowiedzialny za zakup WTI. Nie tylko z trwającej kilka lat analizy rynku przeprowadzonej w tym zakresie (której dodatkowo towarzyszył dialog techniczny), zakończonej jednoznacznymi wnioskami (tylko TELDAT ma potrzebne produkty i kompetencje). Niestety mimo takiej wiedzy, mimo kilku lat procedowania i dwóch postępowań w tej sprawie, IU nadal nie jest gotowy podpisać umowy na dostawę tego sprzętu. A przypomnijmy, że kontrakt ma obejmować zakup 41 WTI w wersji kontenerowej i przenośnej, w tym dwóch szkolno-treningowych. Co bardzo istotne, i co jest clue kuriozalności postępowania przetargowego,

Systemy Jaśmin wypełniają dzisiaj zapotrzebowanie SZ RP na Wojskowe Systemy Teleinformatyczne w ponad 70%. 5 8 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

nowe systemy mają być tylko uzupełnieniem, w czwartej części (ok. 25%) już funkcjonujących w armii Zintegrowanych Węzłów Teleinformatycznych Jaśmin (ZWT Jaśmin) w wersjach kontenerowej i przenośnej. W latach 2005–2011 MON wydał na nie kilkaset milionów złotych! ZWT Jaśmin są bardzo wysoko oceniane przez użytkujących (i dobrze je znających) żołnierzy i ich sojuszników, którzy mieli często okazję wykorzystywać i sprawdzić te mobilne węzły i ich unikatowe oprogramowanie, m.in. podczas misji w: Afganistanie, Kuwejcie, Czadzie, Kongo, Rumunii, Republice Południowoafrykańskiej, Pakistanie, krajach nadbałtyckich i na Bałkanach oraz w trakcie narodowych i natowskich ćwiczeń, np.: NATO CWID, NATO CWIX, Combined Endeavor i Anakonda. Najnowsze wersje tych produktów w różnych latach były też wielokrotnie nagradzane i wyróżniane jako innowacyjne i najbardziej zaawansowane wyroby techniki wojskowej. W 2016 r. MON wyróżnił platformę teleinformatyczną Jaśmin w konkursie Innowacje dla Sił Zbrojnych RP 2015, w kategorii przemysł. Określono ją wtedy jako innowacyjny, kompleksowy, wzajemnie spójny i unikalny system w zakresie wsparcia i automatyzacji dowodzenia oraz łączności, przeznaczony dla wszystkich szczebli dowodzenia, do żołnierza włącznie. W 2014 r. TELDAT, w czasie XXII MSPO został uhonorowany nagrodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, za produkt najlepiej służący bezpieczeństwu żołnierzy Sił Zbrojnych RP. Podawano go wówczas jako przykład szerokich zdolności integracyjnych oraz możliwości rozległego uzyskiwania i dystrybuowania informacji, także tych pochodzących z sensorów. Podczas aż trzech MSPO Jaśmin lub jego rozwinięcia były nagradzane Defenderami. W 2008 r. – za wóz dowodzenia Żubr z pokładową wersją Jaśmina, w 2009 r. – za system dowodzenia klasy BMS, którego zasadniczymi www.zbiam.pl


Pojazdy wojskowe

Aeromobilne lotniskowe samochody ratowniczo-gaśnicze

Pierwszy Panther FL 4×4 ARFF bazował na podwoziu Freightlinera i powstał w amerykańskiej fabryce Rosenbauera w Wyoming. Potem Rosenbauer stosował już własne podwozia.

Jarosław Brach

Jednymi z ciekawszych, a przy tym bardzo niszowych specjalistycznych pojazdów kołowych wykorzystywanych przez współczesne siły zbrojne są aeromobilne lotniskowe terenowe samochody ratowniczo-gaśnicze kategorii ciężkiej. W swojej budowie muszą one bowiem łączyć szereg przeciwstawnych wymagań. Fotografie w artykule: Rosenbauer, Kronenburg, Iturri Group – Protec-Fire.

Z

jednej strony wskazane jest, by cechowały się wysoką dzielnością terenową i dużymi zdolnościami bojowymi (gaśniczymi), a także spełniały wymagania ICAO dla sprzętu ogólnie należącego do kategorii ARFF (Aircraft Rescue and Firefighting – Lotniskowy Ratowniczo-Gaśniczy). Zatem muszą dysponować dużą zdolnością pokonywania nawet trudnego terenu, w tym bezdroży, co powoduje pełną możliwość operowania zarówno na płycie lotniska, jak i wokół niej, wobec konieczności zabezpieczenia lotnisk polowych wraz z dojazdem do nich, oraz osiąganiem: przyśpieszenia 0÷80 km/h; kątów przechyłu, natarcia i zejścia; prędkości maksymalnej; drogi hamowania z 32/64 km/h (hamulce robocze) i 64 km/h (awa-

6 0 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

ryjne). Ich zdolności bojowe warunkują z kolei zbiorniki środków gaśniczych o dużej pojemności oraz dużą wydajność autopompy i działek wodno-pianowych. Ilość środków gaśniczych powinna odpowiadać kategorii lotniska określonej w przepisach, z wyjątkiem lotnisk kategorii 1 i 2, gdzie dopuszcza się zamianę do 100% wody na uzupełniający środek gaśniczy. Niewystępujący w ogóle na rynku cywilnym wymóg aeromobilności powoduje, że samochody takie – bez przygotowania bądź po niewielkim przygotowaniu – muszą być przystosowane do przerzutu w ładowniach samolotów transportowych klasy średniej, od C-130 Hercules zaczynając. Wymaga to umiejętnego pogodzenia: zwartych wymiarów, rozkładów nacisków na osie, kształtów optymalnych z punktu widzenia ładowni samolotu, zachowania dopuszczalnej masy całkowitej/bojowej na poziomie pozwalającym na przerzut powietrzny, zachowania niskiej masy własnej w celu podniesienia zdolności bojowych (pojemność zbiorników, zestaw wyposażenia specjalistycznego). De facto determinuje dobór komponentów w układzie napędowym, budowę podwozia i układów hamulcowego czy elektrycznego oraz kształty, zestawienie i kompozycję kompletnego nadwozia. W efekcie pojazd taki wyróżniają: ❚ układ 2-osiowy z oboma osiami napędzanymi, wzmocnionymi, zaopatrzonymi w pojedyncze ogumienie z bieżnikiem terenowym;

❚ mocny silnik, o pojemności co najmniej 12–13 l, mocy maksymalnej powyżej 500 KM i maksymalnym momencie obrotowym 2000 Nm i więcej; ❚ specjalna automatyczna skrzynia przekładniowa zasilająca przystawkę odbioru mocy. Skrzynia taka ma być przygotowana do przenoszenia maksymalnego, dostępnego momentu obrotowego i, dzięki specjalnie zaprogramowanej do samochodów lotniskowych jednostce sterującej, zapewniać spełnienie rygorystycznych przepisów lotniskowych w zakresie przyspieszeń, czasu zmiany biegów oraz niezawodności w warunkach polowych. Spełniać też musi wymagania odnośnie podawania środków gaśniczych nie tylko na postoju, ale i w trakcie jazdy – tzw. funkcja pump-and-roll (pompuj i jedź), gdyż umożliwia pracę przystawki odbioru mocy wraz z przenoszeniem napędu na koła; ❚ dopuszczalna masa całkowita na poziomie do 19 000–21 000 kg i dopuszczalny nacisk na każdą z osi 10 000–11 000 kg; ❚ relatywnie niewielkie wymiary: długość całkowita do 8300–8700 mm, szerokość do 2500 mm, wysokość maksymalna – do przerzutu lotniczego – do 2600–2700 mm; ❚ pojemność zbiornika na wodę do 5500–6000 l, na środki pianotwórcze do 800 l (możliwość wprowadzenia instalacji proszkowej); ❚ kabina i nadwozie ratowniczo-gaśnicze wykonane z materiałów niemetalowych, takich jak aluminium – starsze rozwiązanie lub kompozyty www.zbiam.pl


Transport lotniczy

Józef Piłsudski w całej okazałości. Samolot przyprowadzili do kraju fabryczni piloci Boeinga, a wnętrze nadal skonfigurowane jest w niskokosztowym standardzie dla 189 pasażerów.

Marszałek przybył do Warszawy,

czyli pierwszy Boeing 737 w Siłach Powietrznych Łukasz Pacholski

15 listopada, zgodnie z deklaracjami, do 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie przyleciał pierwszy egzemplarz samolotu dyspozycyjnego Boeing 737-800, zakupionego do przewozu najważniejszych osób w państwie. Powyższe wydarzenie rozpoczyna drugi etap odbudowy zdolności transportu specjalnego przez Siły Powietrzne, utraconych 11 kwietnia 2010 r.

Fotografie w artykule Łukasz Pacholski, chyba że zaznaczono inaczej. 7 0 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

M

aszyna, nosząca wojskową rejestrację 0110, otrzymała imię Józef Piłsudski, które wybrano w maju spośród propozycji zgłoszonych w konkursie zorganizowanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Ze względu na moment dostawy, tuż po 99. rocznicy odzyskania niepodległości, samolot otrzymał okolicznościowe malowanie, którego jednym z elementów jest popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego na lewej stronie statecznika pionowego, a po prawej inne postacie zasłużone dla odrodzenia państwa polskiego po okresie rozbiorów. Co ciekawe, jeszcze przed przylotem do Polski, wprowadzano dodatkowo drobne korekty malarskie. Według deklaracji MON, tak pomalowany samolot będzie eksploatowany do 2019 r., kiedy zostanie przemalowany w standardowy schemat przewidziany dla całej floty rządowej, reprezentowanej obecnie także przez parę dostarczonych w okresie czerwiec–lipiec samolotów dyspozycyjnych Gulfstream G550. Podczas uroczystości w Warszawie matką chrzestną samolotu została st. szer. Oktawia Nowacka, członkini Wojskowego Zespołu Sportowego Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu, brązowa medalistka Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami, które publikowaliśmy na stronie internetowej, samolot nosi numer seryjny 61358 oraz numer montażowy 6370. Został zbudowany na zamówienie chińskiej niskokosztowej linii lotniczej 9Air. Oblatano go 13 kwietnia tego roku – wówczas nosił docelową rejestrację B-7998. Mimo aż pięciu lotów próbnych, z nieznanych przyczyn, nie został odebrany przez zamawiającego. W kolejnych tygodniach przewoźnik odbierał inne zamówione 737-800 (łącznie Boeing ma dostarczyć 52 egzemplarze). W czasie Salonu Lotniczego w Paryżu, przedstawiciele Boeinga wskazywali, że do Polski trafi nowy (a nie używany) egzemplarz, co ostatecznie potwierdził MON pod koniec października. Niemal do końca brakowało jednak pełnej informacji odnośnie danych przewidzianego do dostawy płatowca. Pod amerykańską rejestracją N893BA został przebazowany (w dniach 24–25 października) z Seattle z międzylądowaniami w Moses Lake i Baltimore do Saint-Malo we Francji, gdzie w zakładach MRO Sabena Technics został przemalowany i przeszedł odbiór Inspektoratu Uzbrojenia. Oblot techniczny odbył się 11 listopada. Przelot do Warszawy wykonali fabryczni piloci Boeinga, gdyż szkolenie pilotów 1. Bazy Lotnictwa www.zbiam.pl


Samoloty bojowe

Ponad 100 F-35A Block 2B/3i nie nadaje się do zadań bojowych. Ich modernizację do wersji Block 3F/4 uznano za nieopłacalną.

Łukasz Pacholski

Lightning II w ogniu krytyki N

Najprawdopodobniej najważniejszym wydarzeniem programu konstrukcji ajwiększy wojskowy program lotniczy na i produkcji wielozadaniowych samolotów świecie, pomimo nabierania rozpędu, bojowych Lockheed Martin F-35 cały czas notuje różnego rodzaju krytyczLightning II w drugiej połowie roku ne oceny związane z dotychczasowym przebiebyła publikacja raportu, dotyczącego giem i opóźnieniami. Te ostatnie pokazują przy przyszłości ponad stu egzemplarzy tym, jakim wysiłkiem dla całej gospodarki oraz dostarczonych Departamentowi zamawiającego jest obecnie budowa i wdrożenie Obrony Stanów Zjednoczonych do służby zaawansowanego systemu uzbrojenia. przed zakończeniem fazy Mielizny programu F-35 badawczo-doświadczalnej. Pomimo ogłoszenia wstępnej gotowości operacyjFotografie w artykule: Lockheed Martin, Cahal, Ministerstwo Obrony Norwegii, USAF, USN.

nej przez pierwsze eskadry US Air Force oraz US Marine Corps, a także dyslokacji maszyn poza granicami Stanów Zjednoczonych, sytuacja w ramach

US Navy ograniczała zakupy F-35C, co m.in. w świetle raportu o wadach dotąd wyprodukowanych F-35 okazało się przemyślaną polityką. 7 4 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

programu jest daleka od ideału. 18 września Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przyznał, że samoloty reprezentujące standard Block 2 i Block 3i nie są zdolne do działań bojowych. Jak zostało to dosłownie skomentowane: w realnej sytuacji bojowej każdy pilot latający samolotem wariantu Block 2B powinien omijać rejon walk i dysponować wsparciem w postaci innych maszyn bojowych. Co więcej, szacowane koszty ich przebudowy/modernizacji do wersji Block 3F/4 wyniosą setki milionów dolarów – problem dotyczy bowiem 108 egzemplarzy US Air Force oraz części dostarczonych F-35B i F-35C. Ich produkcja w czasie fazy badawczo-rozwojowej [chodzi o tzw. fazę EMD, między tzw. milestone B a milestone C, w której produkcja seryjna dopiero co powstającego sprzętu, nawet serii LRIP jest nielegalna; dla F-35 uczyniono wyjątek, stąd tzw. concurrency – produkcja w trakcie wciąż trwających prac rozwojowych; formalnie i technicznie dotąd produkowane F-35 kolejnych serii LRIP są przez to prototypami, a nie egzemplarzami (mało)seryjnymi, – red.] spowodowała, że w stosunku do płatowców dostarczanych w tym roku, różnią się ze względu na wprowadzenie ok. 200 różnorodnych modyfikacji. Część z nich nie dotyczy oprogramowania, które byłoby „proste” do modyfikacji, a zmian strukturalnych, wymagających zwrotu maszyny do producenta w celu przebudowy. Powodem tego kroku była decyzja Departamentu Obrony, zakładająca przyspieszenie programu i szybszą modernizację US Air Force (concurrency). Jednocześnie może to także tłumaczyć tak www.zbiam.pl


Lotnictwo morskie

MQ-25 Stingray, bezzałogowy tankowiec US Navy Maciej Szopa

Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych interesuje się platformami bezzałogowymi zdolnymi do interoperacyjnych działań z myśliwcami pokładowymi co najmniej od 2000 r. W ciągu niemal dwóch dekad i kolejnych programów nie udało się jednak wdrożyć do służby satysfakcjonującego rozwiązania i nawet obecnie brane jest pod uwagę rozwiązanie kompromisowe, żeby nie powiedzieć połowiczne. Ilustracje w artykule: Northrop Grumman, Boeing, Lockheed Martin, US Naval Institute, US Navy.

A

wydawało się, że bojowy UCAV (Unmanned Combat Air Vehicle) jest na wyciagnięcie ręki. Już w 2003 r. DARPA uruchomiła program J-UCAS (Joint-Unmanned Combat Air Systems), mający stworzyć bezzałogowy uderzeniowy BSP, który odpowiadałby zarówno potrzebom US Air Force, jak i US Navy. Zadanie to powierzono Boeingowi i Northrop Grummanowi. Obydwie firmy otrzymały po 2 mln USD na prace koncepcyjne, w wyniku czego powstały Boeing X-45 Phantom Ray i Northrop Grumman X-47. Obydwie konstrukcje wykorzystywały technologię stealth. Pierwsze koncepcje uległy z czasem znacznemu przeobrażeniu. Rewolucję przechodził też sam program – w 2006 r. zrezygnowało z niego USAF, zainteresowane przede wszystkim platformą o dużych zdolnościach uderzeniowych. Tymczasem celem USN był raczej bezzałogowiec wielozadaniowy – zdolny wprawdzie do działań bojowych, ale także do prowadzenia skrytego rozpoznania, patroli i służący jako ogniwo przekazywania informacji sojuszniczym maszynom. Innymi słowy, USN było zainteresowane bardziej odciążeniem swoich F/A-18C/D/E/F (a w przyszłości także F-35C) niż znajdowaniem ich następców czy skrzydłowych. W wyniku rozejścia się priorytetów obu rodzajów sił zbrojnych program J-UCAS został zamknięty, a jego miejsce zajął, czerpiący z doświadczeń poprzedniego przedsięwzięcia, program UCAS-D (Unmanned Combat Air System-Demonstrator). Dziedziczył on stworzone przez obu konkurentów rozwiązania i koncepcje, które uległy jednak znaczącym zmianom. W ich wyniku obydwie maszyny przybrały z czasem kształt latających skrzydeł z pojedynczym silnikiem i wlotem powietrza umieszczonym na grzebiecie kadłuba. Przy tym maszyna Boeinga przywodziła na myśl trójkąt, a X-47B pomniejszony i pozbawiony kabiny pilotów bombowiec B-2 Spirit. Wybór między nimi rozstrzygnięto już w sierpniu 2007 r., a zwycięski Northrop Grumman otrzymał 635,8 mln USD na budowę dwóch

8 2 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

demonstratorów technologii, zdolnych do operowania z lotniskowców i przeprowadzenia cyklu prób. Postawiono jednocześnie warunek, że testowa platforma, jeśli chodzi o gabaryty i masę, ma być maksymalnie zbliżona do przyszłej maszyny seryjnej.

Próby X-47B Pierwszy z demonstratorów (AV-1) został oficjalnie pokazany już w grudniu 2008 r., ale jego dziewiczy lot odbył się dopiero w lutym 2011 r. Oznaczało to dwuletnie opóźnienie. Z powodzeniem nadrobiono je w czasie trwającego w 2011 r. cyklu lotów ze startami i lądowaniami z baz lądowych. Wobec zadowalających wyników po 16 misjach, z 50 zaplanowanych, zdecydowano się je zakończyć i już od grudnia kolejnego roku rozpoczęły się próby na pokładzie lotniskowca USS Harry S. Truman. Maszyna okazała się łatwa w przetaczaniu po pokładzie, nie występowały też nieprzewidziane problemy ze zgodnością elektromagnetyczną. W maju 2013 r. X-47B (AV-1) po raz pierwszy wylądował na lotniskowcu przy użyciu lin hamujących, a następnie został zaokrętowany na USS George H. W. Bush. Po wyjściu okrętu w morze wystartował z niego, a następnie dokonał serii podejść typu touch-and-go (dotknięcie pokładu i ponowny start), dzięki czemu można było przetestować możliwości naprowadzania go do lądowania. W lipcu 2013 r. dokonano pierwszych lądowań na pozostającym w morzu lotniskowcu. Cykl prób zakończył się sukcesem, choć nie obyło się bez kłopotów (po trzecim starcie AV-1 wykrył u siebie błąd komputera nawigacyjnego, po czym zdecydował o wylądowaniu w bazie Wallops Island w Wirginii, nie powiodła się też czwarta próba lądowania z udziałem AV-2). Łącznie udało się w tym czasie przeprowadzić 16 udanych podejść, dziewięć touch-and-go, trzy starty i dwa lądowania. Kolejny cykl prób został przeprowadzony między listopadem 2013 a sierpniem 2014 r.

W tym czasie badano możliwość współpracy demonstratorów z samolotami załogowymi (F/A-18). W ich trakcie udało się utrzymać 90-sekundowy interwał między kolejnymi lądowaniami i startami maszyn pokładowych, czyli właściwy przy użyciu samych Hornetów. Innymi słowy, użycie X-47B nie powodowało opóźnień przy wysyłaniu w powietrze formacji bojowej, ani przy jej przyjmowaniu na pokład. Testy objęły także działanie w trudnych warunkach pogodowych i w nocy. Koszty prób demonstratorów zamknęły się łącznie sumą 813 mln USD, co oznaczało przekroczenie planu o niecałe 200 mln. W czerwcu 2014 r. US Navy przyznało na dodatkowe próby kolejne 63 mln w związku z obiecującymi wynikami wcześniejszych, a także zmianami koncepcji pojawiającymi się równolegle z próbami (opisanymi poniżej). Dzięki temu przeprowadzono dodatkowo m.in. próby tankowania w powietrzu, podczas których BSP wykonywał manewry jak myśliwce.

Zmienne koncepcje Po próbach wiosną 2015 r., miało się jednak okazać, że mimo obiecujących wyników programu UCLASS, US Navy nie zdecydowała, jak je wykorzystać. Chmury nad nim zbierały się już w czasie prób w powietrzu. Jeszcze pod koniec 2012 r. Pentagon nakazał US Navy przekierowanie programu w stronę stworzenia maszyny jeszcze bardziej sprofilowanej do zadań rozpoznawczo-patrolowych (ISR), dla której zdolność prowadzenia działań bojowych miała być tylko opcją. Do czerwca 2013 r. światło dzienne ujrzały nowe oficjalne wymagania dotyczące zdolności do operowania w promieniu 1100 km od lotniskowca. Potem wymóg ten zwiększono do 2000 km. W tym czasie pojawił się właśnie pomysł, aby bezzałogowiec mógł tankować myśliwce załogowe. Co jeszcze bardziej ograniczałoby przenoszenie uzbrojenia. Większość przenoszonego ładunku miało bowiem stanowić paliwo i w niewielkiej części tylko sensory www.zbiam.pl


Technika morska Tomasz Grotnik Stocznia Kockums AB w Karlskronie powróciła w szwedzkie ręce zaledwie trzy lata temu, ale przez ten krótki czas, już w strukturach koncernu Saab, doszło do kilku ciekawych wydarzeń. Były one związane między innymi z naszym programem okrętu podwodnego nowego typu Orka, ale nie tylko. Poza tym Saab, w odpowiedzi na zapotrzebowanie rodzimej floty, tworzy wizję okrętów nawodnych jutra. O tych i innych sprawach producent ten poinformował międzynarodową grupę dziennikarzy w trakcie Saab Naval Tour, który odbył się między 22 a 24 listopada w Sztokholmie i Karlskronie.

Ilustracje w artykule: Saab, Tomasz Grotnik.

W

spomniane na wstępie przywrócenie szwedzkiego zwierzchnictwa nad Kockumsem było konsekwencją wykupienia w 1999 r. tego zakładu przez niemiecką stocznię Howaldtswerke Deutsche Werft z Kilonii, specjalizującą się w budowie okrętów podwodnych. Ta z kolei stała się własnością niemieckiej grupy przemysłowej ThyssenKrupp, w wyniku czego w 2005 r. zakład zmienił nazwę na thyssenkrupp Marine Systems AB. Proces ten zagroził dalszemu rozwojowi szwedzkiej zdolności do projektowania i budowy okrętów podwodnych, ale także mógł utrudnić utrzymanie ich floty, podczas gdy ambicją władz w Sztokholmie było przywrócenie tych umiejętności, określanych jako „interes narodowy”, krajowym przedsiębiorstwom. Z poparciem rządu, w kwietniu 2014 r. Saab zawarł wstępne porozumienie z tkMS, w czerwcu podpisano kontrakt wart 340 mln SEK,

Saab Naval Tour

Uppland w hali stoczni Saab Kockums w Karlskronie przygotowywany do remontu średniego i modernizacji. Obecnie jego kadłub rozcięto, a we wnętrzu następuje wymiana wyposażenia. Szwedzi, w stosunku do konkurencji, mają na koncie najwięcej operacji tego typu. Od poprzedniego pokolenia ich okręty są przygotowywane do cięcia już na etapie projektowania.

zaś 22 lipca poinformowano o zakończeniu przejmowania stoczni i biura projektowego w Karlskronie oraz ich działalności w zakładach w Malmö i Muskö. Tak powstała Saab Kockums AB, firma która dziś ma szeroką ofertę dla sektora morskiego, co było możliwe dzięki połączeniu doświadczenia Kockumsa w zakresie projektowania okrętów nawodnych i podwodnych oraz specjalizacji Saaba w systemach elektronicznych, uzbrojenia, a także ich integracji na jednostkach pływających. Saab Kockums przejął też wszelkie prawa do projektu okrętu podwodnego A26 i stał się oficjalnym partnerem szwedzkiej Marinen.

W bałtyckiej toni Ze względu na uwarunkowania geograficzne swojego wybrzeża i hydrologiczne naszego wspólnego morza, Szwedzi przywiązują dużą wagę do

Jeden z pierścieni kadłuba sztywnego prototypowego A26. Obecnie jest ich więcej, ale ważniejsze są postępy przy testach i kompletacji wyposażenia. 9 0 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

działań pod powierzchnią Bałtyku. Ich flota podwodna liczy ponad 110 lat i tylko kilka z okrętów kupiono za granicą bądź zbudowano na licencji. Pozostałe są lokalną myślą techniczną, szczególnie od lat 60. XX wieku wykorzystującą nowoczesne rozwiązania. Oprócz budowy okrętów, nasi sąsiedzi mają długie tradycje produkcji broni podwodnej, a w ostatnich dekadach także pojazdów podwodnych różnego typu i przeznaczenia. Tematem przewodnim prezentacji był postęp prac przy dwóch okrętach podwodnych typu A26, powstających dla Marinen oraz remont

Rozcięty Gotland. Stoczniowiec wygrzewa stalowy pierścień ze stali specjalnej przed jego przyspawaniem do rufowej, oryginalnej części kadłuba. Okręt ten w przyszłym roku przejdzie testy, obejmujące też systemy i rozwiązania wybrane do A26. Trwa też proces szkolenia dwóch załóg, więc gdy nowy okręt będzie dostępny, dla marynarzy nie będzie on całkowitą niespodzianką. www.zbiam.pl


Technika morska

IMDS 2017 – systemy elektroniczne i wyposażenie okrętowe

Stoisko OSK - Zjednoczonego Koncernu Stoczniowego na tegorocznym IMDS. Holding ten zrzesza najważniejsze rosyjskie stocznie i biura konstrukcyjne zajmujące się budową okrętów, czego dowodem są liczne modele jednostek powstających głównie na potrzeby WMF FR. To zaangażowanie podkreślać ma slogan reklamowy OSK - "Budujemy flotę silnego kraju".

Andrzej Nitka W sierpniowym numerze „Wojska i Techniki” opublikowana została relacja z Międzynarodowego Salonu Techniki Morskiej – International Maritime Defence Show (IMDS), który odbył się między 28 czerwca a 2 lipca tego roku w Sankt Petersburgu. Skupiliśmy się wówczas na jednostkach pływających i ich uzbrojeniu. Jednak tegoroczny IMDS był także okazją do prezentacji innych systemów i urządzeń okrętowych, które w obecnych skomplikowanych politycznie realiach rosyjskiego przemysłu są równie ważne i ciekawe.

Fotografie w artykule Andrzej Nitka. 9 4 Wojsko i Technika • G r u d z i e ń 2 0 1 7

I

MDS systematycznie traci swój międzynarodowy charakter, o czym m.in. świadczy nie tylko zmniejszanie się liczby wystawców spoza Rosji, ale i zagranicznych delegacji go odwiedzających. Według oficjalnych statystyk, w 2011 r. swój udział w targach zgłosiło 91 przedstawicielstw z 68 krajów, w 2013 r. było ich 75 z 51, dwa lata później 46 z 39, a w tym roku były to bardzo zbliżone liczby, bo 47 z 40. Według tych samych statystyk, w IMDS 2015 wzięło udział 423 wystawców pochodzących z 28 krajów, zaś w bieżącym roku 443 z 31, z czego 50 firm zagranicznych. W rzeczywistości jednak większość z nich stanowiły przedsiębiorstwa prezentujące cywilne urządzenia okrętowe, jak też wydawcy czasopism branżowych lub organizatorzy podobnych imprez wystawienniczych na świecie. „Prawdziwych” zagranicznych wystawców branżowych można było policzyć na palcach jednej dłoni. Petersburski salon przekształcił się więc w targi kooperacyjne, w których przewagę zyskali dostawcy wszelkiego rodzajów wyposażenia (zaczynając

od siłowni okrętowych, a kończąc na wyposażeniu kambuzów i złączach kablowych), potrzebnego do tworzenia tak skomplikowanego wytworu rąk ludzkich, jakim jest współczesny okręt wojenny. Stało się tak przede wszystkim za sprawą międzynarodowych sankcji, które odcięły rosyjski przemysł okrętowy od dostaw podzespołów oraz elementów wyposażenia zachodniej proweniencji i zmusiły rodzimych wytwórców do wypełnienia tej luki.

Systemy elektroniczne Podczas tegorocznego IMDS po raz pierwszy w tak szerokim stopniu prezentowano rosyjskie osiągnięcia w zakresie prac nad okrętowymi bojowymi systemami dowodzenia. W przeciwieństwie do targów sprzed dwóch lat, na stoisku AO NPO Mars można było zapoznać się z całym przekrojem tego rodzaju systemów, przeznaczonych do instalacji na okrętach nawodnych. I co ważne, poza prospektami i modelami, firma ta prezentowała również w pełni funkcjonalne konsole operatorskie stosowane do ich obsługi. Mars ma w swojej ofercie www.zbiam.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.