Wojsko PRZYSZŁOŚĆ ARTYLERII US ARMY
❙
FARA – W POSZUKIWANIU ŚMIGŁOWCA ROZPOZNAWCZEGO
i Technika
WWW.ZBIAM.PL
❙
LCS PO ROSYJSKU
1/2019 Styczeń CENA 12,99 zł w tym 5% VAT
INDEKS 407445 ISSN 2450-1301
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Wieże bezzałogowe do Namera i Ejtana
Węgry modernizują flotę śmigłowców
Siły Obronne Izraela – po wielu latach dyskusji i testów – podjęły decyzję o wprowadzeniu do służby, dotąd niewykorzystywanych, bojowych wozów piechoty. Ich bazą będą transportery kołowe Ejtan i gąsienicowe Namer.
Rząd Węgier podjął w latach 2017–2018 ważne decyzje dotyczące wsparcia eksploatacji i wymiany generacyjnej floty śmigłowców wojskowych.Z jednej strony remontowane są śmigłowce sowieckiej produkcji, z drugiej podpisano dwie umowy dotyczące zakupu nowych wiropłatów w Airbus Helicopters.
str. 10
Str. 54
N i e t r a ć c z a s u , Z a m ó w P R E N U M E R AT Ę j u ż d z i ś Prenumeratę zamów na naszej stronie internetowej www.zbiam.pl lub wpłać należność na konto bankowe nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976 Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis! Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie E-wydania dostępne są na naszej stronie oraz w kioskach internetowych
Wojsko i Technika:
cena detaliczna 12,99 zł Prenumerata roczna: 130,00 zł
Lotnictwo Aviation International:
cena detaliczna 14,99 zł Prenumerata roczna: 150,00 zł
Wojsko i Technika Historia + numery specjalne: cena detaliczna 18,50 Prenumerata roczna: 185,00 zł
Morze:
cena detaliczna 14,99 zł Prenumerata roczna: 150,00 zł
Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa
Spis treści
Wojsko PRZYSZŁOŚĆ ARTYLERII US ARMY
❙
FARA – W POSZUKIWANIU ŚMIGŁOWCA ROZPOZNAWCZEGO
i Technika
WWW.ZBIAM.PL
28
10
Vol. V, nr 1 (41) STYCZEŃ 2019, NR 1. Nakład: 14 990 egzemplarzy ❙
LCS PO ROSYJSKU
1/2019 Styczeń CENA 12,99 zł w tym 5% VAT
INDEKS 407445 ISSN 2450-1301
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Wieże bezzałogowe do Namera i Ejtana
Węgry modernizują flotę śmigłowców
Siły Obronne Izraela – po wielu latach dyskusji i testów – podjęły decyzję o wprowadzeniu do służby, dotąd niewykorzystywanych, bojowych wozów piechoty. Ich bazą będą transportery kołowe Ejtan i gąsienicowe Namer.
Rząd Węgier podjął w latach 2017–2018 ważne decyzje dotyczące wsparcia eksploatacji i wymiany generacyjnej floty śmigłowców wojskowych.Z jednej strony remontowane są śmigłowce sowieckiej produkcji, z drugiej podpisano dwie umowy dotyczące zakupu nowych wiropłatów w Airbus Helicopters.
str. 10
Str. 54
Na okładce: Czołg lekki ELT – kandydat BAE Systems do fazy EMD programu Mobile Protected Firepower. Fot. BAE Systems. Redakcja Andrzej Kiński – redaktor naczelny andrzej.kinski@zbiam.pl Adam M. Maciejewski adam.maciejewski@zbiam.pl Maciej Szopa maciej.szopa@zbiam.pl Tomasz Grotnik – redaktor działu morskiego tomasz.grotnik@zbiam.pl Kamil Ł. Mazurek kamil.mazurek@zbiam.pl Korekta Monika Gutowska, zespół redakcyjny Redakcja techniczna Wiktor Grzeszczyk Stali współprawcownicy Piotr Abraszek, Jarosław Brach, Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Robert Czulda, Maksymilian Dura, Miroslav Gyűrösi, Jerzy Gruszczyński, Bartłomiej Kucharski, Hubert Królikowski, Mateusz J. Multarzyński, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski, Krzysztof M. Płatek, Paweł Przeździecki, Tomasz Szulc, Tomasz Wachowski, Michal Zdobinsky, Gabor Zord Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Andrzej Ulanowski andrzej.ulanowski@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska office@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl
Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2019 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonychogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdzieszna naszej nowej stronie:
Spis treści WiT Styczeń 2019 Nowości z armii świata Jarosław Brach, Andrzej Kiński, Bartłomiej Kucharski, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski Wieże bezzałogowe do Namera i Ejtana Paweł Przeździecki
Od lasera gazowego do polskich laserowych podświetlaczy celu Tomasz Wachowski JELCZ z optymizmem wkracza w 2019 rok Andrzej Kiński Nowości z sił powietrznych świata Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski
F-16 dla Słowacji – umowa podpisana Michal J. Stolár
str. 50
Węgry modernizują flotę śmigłowców Gábor László Zord
str. 54
FARA – powrót Komancza? Maciej Szopa
str. 60
str. 10
Francuski LPM 2019–2025. Czy Paryż wraca do pierwszej ligi w wydatkach obronnych? Kamil Ł. Mazurek, współpraca Tadeusz Wróbel str. 22
Słowacka 30 mm armata automatyczna GTS-30 Miroslav Gyűrösi
str. 46
str. 5
Griffin II kontra ELT – program MPF na ostatniej prostej Bartłomiej Kucharski str. 18
AUSA 2018 – przyszłość artylerii za Atlantykiem Bartłomiej Kucharski
F-35 coraz bardziej globalny Łukasz Pacholski
China International Aviation & Aerospace Exhibition 2018 Cz. 2 Bezzałogowe systemy powietrzne Tomasz Szulc str. 66
str. 28
str. 34
Śmigłowce ZOP/CSAR – w oczekiwaniu na zmianę warty na wybrzeżu Łukasz Pacholski str. 72 Nowości z flot wojennych świata Tomasz Grotnik
str. 74
USS Thomas Hudner, czyli rozwiązanie pomostowe Łukasz Pacholski
str. 75
LCS po rosyjsku Tomasz Grotnik
str. 76
str. 36
str. 40
str. 44
46
76
www.zbiam.pl www.facebook.com/wojskoitechnika
4 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
www.zbiam.pl
Wozy bojowe
Wieże bezzałogowe do Namera i Ejtana Paweł Przeździecki
W lipcu 2017 r. w Izraelu zaprezentowano nową zdalnie sterowaną wieżę z 30 mm armatą i wyrzutnią pocisków kierowanych Spike. Nie jest to tym razem propozycja dla zagranicznych odbiorców, ale system mający stanowić uzbrojenie pojazdów Sił Obronnych Izraela i to kategorii dotąd w ich uzbrojeniu niewystępujących – bojowych wozów piechoty. Bazą dla tych wozów mają być transportery opancerzone – gąsienicowy Namer i kołowy Ejtan. Ilustracje w artykule: Siły Obronne Izraela, Elbit Systems, Rafael Advanced Defense Systems, General Dynamics, Paweł Przeździecki, Andrzej Kiński.
P
lany wprowadzenia do służby bojowych wozów piechoty oznaczają istotną zmianę myślenia w Siłach Obronnych Izraela (Cahal). W myśl obowiązującej przez wiele lat doktryny, ciężar bezpośrednich walk na lądzie miał spoczywać na czołgach, solidnie opancerzonych i dysponujących dużą siłą ognia. Zadaniem transporterów opancerzonych pozostawał transport żołnierzy piechoty. Bojowe wozy piechoty były uważane za zbędne obciążenie budżetu resortu obrony. Zalety pojazdów, stanowiących pośrednie ogniwo pomiędzy wspomnianymi kategoriami wozów bojowych, według izraelskich wojskowych nie rekompensowały niedostatków operacyjnych i wyzwań oraz kosztów związanych ze wsparciem ich eksploatacji. Począwszy od pierwszej dekady XXI w. izraelskie spojrzenie na przyszłość wozów bojowych i ich uzbrojenie zaczęło ewoluować. Na potrzebę wprowadzenia szybkostrzelnych armat średniego kalibru do uzbrojenia wozów bojowych
Prototypowy bojowy wóz piechoty Namer z nową wieżą bezzałogową z 30 mm armatą.
wskazywały doświadczenia kolejnych konfliktów asymetrycznych, w których brał udział Cahal. W czasie II wojny libańskiej izraelskie czołgi okazywały się często bezradne w konfrontacji z siłami Hezbollahu, korzystającymi ze starannie przygotowanych i dobrze zamaskowanych stanowisk oraz uzbrojonymi w nowoczesne środki przeciwpancerne. Armaty czołgów nie zawsze były w stanie zniszczyć wykryte wyrzutnie ppk lub stanowiska granatników przeciwpancernych, a umiarkowana siła ognia wukaemów i kaemów nie pozwalała na obezwładnienie ich obsługi. W walkach w terenie zurbanizowanym, typowych dla starć z członkami Hamasu w Strefie Gazy, kolejnym ograniczeniem był brak możliwości rażenia przez czołgi bliskich celów wysoko położonych. Z kolei uzbrojenie transporterów opancerzonych, składające się z karabinów maszynowych i granatników automatycznych, okazywało się niewystarczające.
Doświadczalny Namer w konfiguracji bojowego wozu piechoty z wieżą Rafael Samson Mk 1. 1 0 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
Nieodpowiednia skuteczność działań wozów bojowych stanowiła przykre zaskoczenie dla dowództwa Cahalu. W odpowiedzi na niedomagania, zresztą występujące na różnych poziomach struktury wojsk lądowych, rozpoczęto wieloletni program naprawczy. Nosi on nazwę „Jabasza ba-ofek”; sformułowanie to jest grą słów, dosłownie oznacza „ląd na horyzoncie”, w domyśle zaś – „perspektywy dla wojsk lądowych”. Celem nadrzędnym tego przedsięwzięcia jest poprawa skuteczności lądowego ramienia Cahalu, którego trzon stanowią od lat wojska pancerne. W fazie planistycznej analizowano również świeże doświadczenia sił zbrojnych innych państw. W walkach w Iraku i Afganistanie brały przecież udział uzbrojone w szybkostrzelne armaty średniego kalibru bojowe wozy piechoty – gąsienicowe (np. Bradley, Warrior, CV90) i kołowe (np. LAV III, Rosomak). W późniejszych fazach obu konfliktów służba tych pojazdów odbywała się w warunkach działań asymetrycznych, zbliżonych do realiów, z jakimi mają do czynienia żołnierze izraelscy. Sygnałów wskazujących na plany wdrożenia przez Cahal pojazdów z uzbrojeniem typowym dla bojowych wozów piechoty było kilka. Pod koniec pierwszej dekady XXI w. prototyp ciężkiego transportera gąsienicowego Namer (pol. lampart) został uzbrojony w bezzałogową wieżę firmy Rafael RCWS-30 (Remote Controlled Weapons Station) z 30 mm armatą Mk44 Bushmaster II i wyrzutnią Spike`ów. W późniejszych latach wieża taka, w ramach badań, pojawiła się także na ciężkim transporterze starszej generacji Achzarit (pol. okrutnica). W 2016 r., przy okazji prac nad kołowym Ejtanem (pol. mocny, szerzej w WiT 9/2016), ujawniono, że uzbrojenie jednego z jego wariantów ma stanowić bezzałogowa wieża m.in. z 30 lub 40 mm armatą. www.zbiam.pl
Wozy bojowe
Jeden z dwóch finalistów fazy EMD programu Mobile Protected Firepower – GDLS Griffin II.
Bartłomiej Kucharski 17 grudnia 2018 r. US Army wskazała finałową parę firm, które będą rywalizować o zamówienie w programie Mobile Protected Firepower. Są to BAE Systems, oferująca czołg lekki ELT i General Dynamics Land Systems z Griffinem II. Fotografie w artykule: US Army, Tim Fish/Shepard Media, CMI Defence, BAE Systems, GDLS, L-3.
H
istoria MPF jest związana z poszukiwaniem następcy, wycofanego z aktywnej służby w 1996 r., czołgu lekkiego M551 Sheridan, w którym to celu w ramach programu AGS (Armored Gun System) US Army miała kupić nowy czołg lekki dla jednostek aeromobilnych. Pomimo wskazania
Griffin II kontra ELT – program MPF na ostatniej prostej
zwycięzcy – XM8 Buford, opracowanego przez FMC Corporation (później United Defence, od 2005 r. część BAE Systems) – program zamknięto w 2004 r., choć rozwój konstrukcji przez dwa lata kontynuował na własną rękę producent. Nie udało się także wdrożyć czołgu lekkiego XM1202 na bazie platformy MGV (Manned Ground Vehicle), opracowanej w ramach programu Future Combat Systems – który został zamknięty w 2009 r. (więcej na temat perypetii związanych z poszukiwaniem następcy M551 w WiT 4/2017).
XM8 miał zastąpić niezbyt udanego Sheridana już ćwierć wieku temu. Plany te zakończyły się fiaskiem. 1 8 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
Mobile Protected Firepower Kolejnym podejściem do wdrożenia nowego czołgu lekkiego do jednostek szybkiego reagowania stał się program Mobile Protected Firepower. MPF, mimo „modnej” nazwy, ma być po prostu czołgiem lekkim, powstającym dwuetapowo. W pierwszym etapie, do 2022 r. (obecnie przewiduje się raczej 2025 r.), wdrożone ma być niezaawansowane rozwiązanie „z półki”. Uzbrojenie stanowić ma 105 lub 120 mm armata, pancerz ma chronić przed amunicją małokalibrową (po dopancerzeniu zapewne przed średniokalibrową), a ponadto wspierać ma go aktywny system samoobrony (podobno rozważane są Iron Fist IMI Systems i ADS Rheinmetall Defence, docelowo zapewne będzie to modułowy MAPS). Pierwotnie zakładano transport pojedynczego wozu w ładowni samolotu C-130J Hercules lub dwóch wozów przez C-17 Globemaster III (dla porównania, C-17 miał przewozić trzy AGS i jeszcze cztery HMMWV), ale dziś jest mowa tylko o dwóch w C-17, co umożliwi zwiększenie masy w konfiguracji bazowej do ponad 20 t (przewiduje się ok. 30 t). Taki wóz trafi do wyposażenia amerykańskich IBCT. Jego wersja rozwojowa po 2035 r. mogłaby wejść do uzbrojenia także SBCT. Obecnie przewiduje się włączenie jednej kompanii (14 czołgów) do każdego BCT. Na zapytanie ofertowe odpowiedziały początkowo tylko: GDLS (oferujący czołg www.zbiam.pl
Polityka obronna
Francuski LPM 2019–2025 Czy Paryż wraca do pierwszej ligi w wydatkach obronnych? Kamil Ł. Mazurek, współpraca Tadeusz Wróbel
Od rozlania się na Europę w 2009 r. globalnego kryzysu finansowego i jego ewolucji w kryzys zadłużeniowy niektórych państw Starego Kontynentu, poważnie dotknięta tymi wydarzeniami Republika Francuska nie była w stanie zapewnić finansowania swoich sił zbrojnych na wymaganym przez NATO poziomie 2% PKB. Rosyjska aneksja Krymu, wojna na wschodzie Ukrainy i poprawiająca się sytuacja gospodarcza w ostatnich latach spowodowały, że niekorzystny trend we francuskich wydatkach militarnych uległ odwróceniu. W tym kontekście, w lipcu 2018 r. prezydent Francji Emmanuel Macron podpisał ustawę o wieloletnim finansowaniu sił zbrojnych, tzw. Loi de programmation militaire (LPM) na lata 2019–2025, która daje realną szansę na powrót Francji do grona państw Sojuszu wydających na cele obronne co najmniej 2% PKB.
Fotografie w artykule: USAF/Staff Sgt. Benjamin Wilson, Marine nationale, US Navy/ MC2 Julia A. Casper, Airbus, Dassault/Anthony Pecchi, Andrzej Kiński.
Dzięki ustawie o wieloletnim finansowaniu sił zbrojnych pod tytułem „Loi de programmation militaire” Francja planuje wrócić do grona państw NATO wydających co najmniej 2% PKB na obronę. Ten ambitny plan, choć możliwy, ma jednak przed sobą co najmniej kilka raf, na które może wpaść zupełnie bez winy wojskowego establishmentu we Francji.
J
ak wynika z dostępnych danych statystycznych, 2015 był najgorszym rokiem dla francuskiego budżetu obronnego w ciągu ostatnich 20 lat, kiedy to wydatki na wojsko stanowiły zaledwie 1,78% krajowego PKB. Kwotowo było to niecałe 31,5 mld EUR (nie uwzględniając wydatków na emerytury). Od tego czasu sytuacja zaczęła się poprawiać i szacuje się, że w 2018 r. wydatki na cele obronne przekroczą 34,2 mld EUR i stanowić będą 1,81% PKB Francji. Tym samym do zakładanych 2% droga jeszcze daleka, choć najgorsze czasy prawdopodobnie już minęły. Remedium na tę sytuację, według zapewnień przedstawicieli władz Francji, ma być promulgowana 13 lipca ub.r. ustawa przewidująca rokroczny wzrost wydatków na obronność
Prezydent Emmanuel Macron podpisał LPM 2019 –2025 w lipcu ub.r. Jego pięcioletnia kadencja kończy się jednak w połowie 2022 r. i brak reelekcji może poważnie zagrozić planom wpisanym w ustawę. 2 2 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
o 1,7 mld EUR w latach 2019–2022 i o 3 mld EUR w latach 2023–2025. Łączny budżet francuskiego Ministerstwa Sił Zbrojnych w nadchodzących siedmiu latach ma wynieść zatem 295 mld EUR, a w ostatnim z nich – w 2025 r. – ma być o niemal 36% wyższy od budżetu z 2017 r. Biorąc pod uwagę nie najlepszą sytuację gospodarczą Republiki, wysoki, sięgający niemal 100% PKB dług publiczny, nie do końca satysfakcjonujący wzrost gospodarczy oraz wybory prezydenckie we Francji w 2022 r., których Emmanuel Macron wcale wygrać nie musi, należy uznać, że jest to plan bardzo ambitny. Pomimo trudności i dużej dozy niepewności, pierwszy sygnał realizacji LPM 2019–2025 miał już miejsce – budżet obronny Francji w 2019 r. ma wzrosnąć o 1,7 mld EUR, do poziomu 35,9 mld EUR. Tym samym trend powrotu do zwiększania wydatków obronnych został utrzymany. Ponadto z powyższej kwoty nie mniej niż 19,5 mld EUR zostanie przeznaczone na wydatki materiałowe, co oznacza wzrost o 1,3 mld EUR w stosunku do 2018 r. Dodatkowe 200 mln EUR ma być wydane na operacje zagraniczne i wewnętrzne, co da łączną sumę 850 mln EUR na ten cel. Poważny wzrost nakładów na nowe uzbrojenie oznaczać będzie otrzymanie przez marynarkę wojenną co najmniej pięciu nowych okrętów: jednej fregaty typu FREMM, dwóch okrętów wsparcia, jednego lekkiego okrętu patrolowego typu Guyanese i dwóch okrętów wielozadaniowych typu D’Entrecasteaux. Zamówione zostaną również trzy pierwsze okręty wsparcia w ramach programu wymiany okrętów logistycznych (FLOTLOG), wielozadaniowy okręt podwodny o napędzie jądrowym typu Barracuda, a także www.zbiam.pl
Artyleria
AUSA 2018 – przyszłość artylerii za Atlantykiem
Propozycją spółki Raytheon w programie następcy pocisku ATacMS jest DeepStrike. Dobrze widoczny kontener mieszczący dwie rakiety.
Bartłomiej Kucharski
Mimo potęgi lotnictwa, na polu „bitwy wieloaspektowej” (a od niedawna „operacji wieloaspektowej”) wciąż ogromną rolę odgrywać będzie artyleria US Army, zarówno ta o mniejszym zasięgu, jak i systemy „strategiczne”. Warte są one odrębnego omówienia, tym bardziej, że w planach ich rozwoju pojawiają się też akcenty istotne z polskiego punktu widzenia. Ilustracje w artykule: US Army, US Marine Corps, SECARM, Raytheon, WB Group, BAE Systems, General Dynamics, Orbital ATK, Lockheed Martin/DARPA.
D
ziś podstawowym uzbrojeniem artylerii US Army są systemy wdrożone jeszcze w czasach zimnej wojny lub – nieliczne – – później. W klasycznej artylerii lufowej arsenał US Army stanowią: 105 mm lekka haubica holowana M119A1 (w służbie od 1989 r., w wyposażeniu IBCT Armii i Gwardii Narodowej, 10th Mountain Division, 82nd Airborne Division, 101st Airborne Division i 173rd Airborne Brigade Combat Team, często w kombinacji z innymi działami), 155 mm haubicoarmata holowana M198 (w służbie od 1979 r., także w Marines), zastępująca ją sukcesywnie M777 tego samego kalibru różnych wersji (w służbie od 2005 r.) i samobieżna 155 mm haubicoarmata M109 (w służbie od 1962 r., obecnie są używane wersje A6 i A7, odpowiednio z nową wieżą i podwoziem – głównym użytkownikiem
US Army jest jedną z ostatnich armii NATO, które używają haubic kalibru innego niż 155 mm (u młodszych członków NATO także 152 mm), jak lekka M119A1. 2 8 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
są ABCT). W polowej artylerii rakietowej królują wyrzutnie M270 MLRS (na nośniku gąsienicowym, także wariant A1, w służbie od 1983 r.) i M142 HIMARS (na podwoziu kołowym, w służbie od 2005 r.), obydwie wykorzystujące standardowe pakiety rakiet kal. 227 mm (po sześć pocisków w pakiecie) lub pociski balistyczne (jeden pocisk w miejsce sześciu 227 mm), przy czym na M270 załadować można dwa pakiety, zaś na M142 jeden. Bataliony MLRS-ów i HIMARS-ów stanowią element brygad artylerii polowej US Army (często łączą one artylerię lufową i rakietową). Wraz ze zmianami globalnego środowiska bezpieczeństwa, na co złożyło się powolne odzyskiwanie pozycji przez Rosję i (przede wszystkim) wzrost potęgi Chińskiej Republiki Ludowej, Pentagon dostrzegł konieczność wprowadzenia zmian w strukturze i uzbrojeniu także artylerii US Army. Były one konieczne tym bardziej, że możliwości wyżej wymienionych mocarstw w zakresie zdolności „antydostępowych” (A2/AD, Anti Access/Area Denial) wskazują według amerykańskich analityków, że przynajmniej w pierwszej fazie konfliktu niemożliwe będzie wywalczenie panowania w powietrzu, co ograniczy swobodę działania nie tylko własnego lotnictwa, ale także jednostek lądowych. Odpowiedzią Pentagonu jest program Long Range Precision Fires (LRPF), realizowany przez osobny zespół interdyscyplinarny (Cross-Functional Team LRPF), który przewartościował amerykańskie podejście do królowej pola walki. Początkowo nazwa ta odnosiła się wyłącznie do następcy pocisku balistycznego ATacMS, ale na ubiegłorocznym sympozjum AUSA Global Force Symposium 2018 (szerzej w WiT 4/2018) nazwa ta pojawiła się w odniesieniu do większości (choć nie wszystkich – o czym dalej) programów modernizacyjnych amerykańskiej www.zbiam.pl
Wozy bojowe
30 mm armata automatyczna GTS-30 na amunicję 30×165 mm podczas badań strzelaniem w VTSÚ Záhorie.
Miroslav Gyűrösi Główne uzbrojenie lufowe bojowych wozów piechoty BVP-2, BVP-M i bojowych wozów rozpoznawczych BPsVI Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Republiki Słowackiej stanowi 30 mm armata automatyczna produkowana przez lokalny przemysł obronny. Fotografie w artykule: Miroslav Gyűrösi, Esa Muikku.
C
echująca się bardzo dobrymi charakterystykami i niezawodnością armata automatyczna 2A42, strzelająca amunicją 30×165 mm, powstała w drugiej połowie lat 70. w tulskim Biurze Konstrukcyjnym Przyrządów (KBP) pod kierunkiem Arkadija Szipunowa i Wasilija Grjaziewa. W ZSRS jest seryjnie produkowana od 1980 r., zaś w 1988 r. przystąpiono do jej wytwarzania na licencji w ówczesnej Czechosłowacji, w zakładach ZŤS š.p. w Dubnicy nad Váhom. Armata 2A42 cechuje się nie tylko doskonałymi – także z perspektywy drugiej dekady XXI w. – właściwościami balistycznymi, ale także prostotą konstrukcji, która zapewnia niezawodne działanie w każdych warunkach klimatycznych i szerokim spektrum obciążeń mechanicznych. Obec-
Słowacka 30 mm armata automatyczna GTS-30
nie broń jest seryjnie wytwarzana przez słowacką spółkę ZTS-ŠPECIÁL, a.s., a o wysokiej jakości jej produkcji świadczy uzyskanie w ostatnich latach zamówień. Oprócz kontraktu zawartego z Ministerstwem Obrony Republiki Słowackiej, opiewającego na 35 armat do poddawanych modernizacji bwr BPsVI i bwp BVP-M, umowę na ich dostawę podpisano także z Finlandią. Ministerstwo Obrony Finlandii zamówiło w połowie 2017 r. łącznie 100 takich armat wraz z zestawami części zamiennych i narzędziami w ramach programu modernizacji bwp BMP-2 do standardu oznaczonego BMP-2M/MD. Pierwszych dziewięć armat w ramach tej umowy dostarczono jeszcze w 2017 r., a ostatnie mają trafić do kontrahenta do końca 2021 r. Analizując aktualne wymagania związane z koniecznością zwiększenia celności i umożliwieniem wykorzystania współczesnej amunicji przeciwpancernej z pociskiem podkalibrowym (APFSDS-T), słowacki producent armaty przystąpił do jej mo-
Zmodernizowany bojowy wóz piechoty BMP-2MD Fińskich Sił Obrony został uzbrojony w 30 mm armatę 2A42 produkcji słowackiej wykonaną z uwzględnieniem części ulepszeń opracowanych z myślą o armacie GTS-30. 3 4 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
dernizacji. Możliwość alternatywnego wykorzystania zmodernizowanej wersji armaty 2A42 została po raz pierwszy zdefiniowana podczas rozwoju zmodernizowanej wersji BVP-2 pod kryptonimem Šakal i zapisana w specyfikacji technicznej z 2013 r. Zmodernizowaną armatę 2A42 oferowano wówczas pod nazwą CZ-30. Efektem obecnego etapu prac modernizacyjnych jest armata GTS-30 na amunicję 30×165 mm (w odmianie przystosowanej do montażu w wieży bezzałogowej TURRA 30 oznaczona GTS-30/A). Armata jest przeznaczona do walki z celami lekko opancerzonymi na dystansie do 2000 m, zaś ze stanowiskami środków ogniowych i umocnieniami polowymi, pojazdami nieopancerzonymi, a także siłą żywą na odległościach do 4000 m oraz z celami latającymi o prędkościach poddźwiękowych lecących na wysokościach do 2000 m, przy odległości skośnej nieprzekraczającej 2500 m. Zakres temperatur użycia armaty to ±50°C, a bezawaryjnie działa ona w deszczu, przy dużym zapyleniu powietrza, pokryta warstwą lodu czy piasku, co potwierdziło ponad 35 lat eksploatacji, także w warunkach bojowych. Przeprowadzona na Słowacji modernizacja obejmuje: zastosowanie najnowszych osiągnięć metalurgii i materiałoznawstwa, zawężenie zakresu tolerancji przy wykonaniu elementów armaty, a także zastąpienie oryginalnego hamulca wylotowego urządzeniem wylotowym o nowej konstrukcji. Zwiększenie liczby komór hamulca wylotowego w połączeniu z ich zmniejszeniem zapewnia wykorzystanie nowoczesnej amunicji przeciwpancernej APDS i APFSDS bez negatywnego wpływu na elementy i działanie automatyki armaty, a także bez zwiększenia siły odrzutu, która jest faktycznie identyczna. Należy podkreślić, że masa hamulca wylotowego nie uległa zmianie. www.zbiam.pl
Przemysł obronny Tomasz Wachowski Niewiele osób dziś pamięta, że w latach 60. Polska była jednym ze światowych liderów i pionierów techniki laserowej. Oczywiście, początkowo były to instalacje badawcze, ale bardzo szybko pojawiły się w naszym kraju laserowe urządzenia użytkowe – najpierw do zastosowań medycznych i przemysłowych, a wkrótce także wojskowych. Ta ostatnia linia rozwijana jest do dziś. Z powstaniem i wdrożeniem do produkcji wszystkich tych urządzeń związany był – zmarły w ubiegłym roku – prof. dr inż. Zbigniew Puzewicz, a zainicjowane przez niego w ostatnich latach prace związane z techniką laserową są kontynuowane.
Od lasera gazowego do polskich laserowych podświetlaczy celu
Ilustracje w artykule: CRW Telesystem-Mesko Sp. z o.o.
20
sierpnia 1963 r. uruchomiony został pierwszy w Polsce laser helowo-neonowy (gazowy), generujący promieniowanie podczerwone o długości fali 1,15 μm. Sukces ten był dziełem naukowców zespołu z Katedry Podstaw Radiotechniki Wydziału Elektroradiotechnicznego Wojskowej Akademii Technicznej, kierowanego przez ówczesnego dr. inż. Zbigniewa Puzewicza. Współpracował on w tym przedsięwzięciu z Katedrą Urządzeń Mikrofalowych tego samego wydziału, którą kierował Kazimierz Dzięciołowski (późniejszy profesor). Stało się to w trzy lata po uruchomieniu pierwszego lasera na świecie, skonstruowanego przez amerykańskiego fizyka Theodore’a Maimana (16 maja 1960 r., laser na ciele stałym – rubinowy), zaś w grudniu tego samego roku amerykańskim naukowcom udało się uruchomić pierwszy laser gazowy, helowo-neonowy o działaniu ciągłym. Jeszcze w 1963 r. – 7 listopada – zespół Zbigniewa Puzewicza uruchomił pierwszy w naszym kraju laser na ciele stałym – rubinie. Ten z kolei posłużył do opracowania pierwszego w Polsce użytkowego urządzenia laserowego – koagulatora do mikrochirurgii okulistycznej, za pomocą którego 2 kwietnia 1965 r. przeprowadzono pierwszą w Polsce i Euro-
Laserowy dalmierz-podświetlacz celu LPC-1, w którym zastosowano opracowany przez CRW Telesystem-Mesko moduł głowicy laserowej, tu występujący jako kluczowy zespół modułowego systemu dalmierza/oświetlacza laserowego MSD/O.
pie operację przyklejenia za pomocą lasera siatkówki oka. Ten kierunek prac rozwijany był także w kolejnych latach, czego efektem było skonstruowanie i wdrożenie do produkcji pod koniec lat 70. lancetu chirurgicznego na bazie lasera CO2, a potem wyspecjalizowanych lancetów laryngologicznych. 25 października 1966 r., oczywiście w zespole Puzewicza, opracowano pierwszy w Polsce laser molekularny na dwutlenku węgla dużej mocy (2000 W), który w kolejnym roku przekazano do produkcji w Zakładzie Produkcji Doświadczalnej WAT z myślą o zastosowaniu w przemyśle – do cięcia i spawania materiałów. Poza licznymi nagrodami, sukcesy w pracach nad laserami zaowocowały powołaniem 9 września 1967 r. na Wydziale Elektroniki Wojskowej Akademii Technicznej Instytutu Elektroniki Kwantowej (IEK WAT), dysponującego samodzielnością w zakresie formułowania tematyki i pozyskiwania środków na realizowane prace. Na jego czele stanął doc. dr inż. Zbigniew Puzewicz. IEK WAT kontynuował i rozwijał dotychczasowe kierunki prac nad
techniką laserową, od 1970 r. także w ramach 5-letniego programu węzłowego „Rozwój badań, opracowanie konstrukcji i budowa urządzeń laserowych”, w ramach którego Instytut realizował ponad 60% całości prac badawczo-rozwojowych. To właśnie w tym okresie powstały w IEK WAT lasery impulsowe dużych mocy. Jeszcze przed powstaniem IEK WAT w zespole Zbigniewa Puzewicza rozpoczęto prace nad zastosowaniem laserów w obronności. Pierwszym ich efektem był dalmierz laserowy, uruchomiony w warunkach laboratoryjnych w 1966 r., którego model w wykonaniu przenośnym testowany był w warunkach poligonowych od 1968 r. Ten kierunek w pełni odpowiadał ówczesnym trendom światowym, ponieważ błyskawiczny i precyzyjny pomiar odległości na polu walki jest fundamentem efektywności wielu systemów rażenia celów, np. ognia artyleryjskiego czy systemów kierowania ogniem czołgów i innych wozów bojowych, a pierwsze dalmierze laserowe zaczęły pojawiać się w uzbrojeniu czołowych armii świata. W latach 70. zainicjowano także prace nad laserowymi systemami symulacji strzelania (system Tampico), m.in. do czołgów rodziny T-54/-55, ale nie wyszły one wówczas poza stadium modeli i demonstratorów.
Pierwsze polskie lasery w Wojsku Polskim
Model głowicy laserowej z ekspanderem wiązki (stan 2009 r.) – prace własne CRW Telesystem-Mesko. 3 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
Na wdrożenie pierwszych wojskowych urządzeń laserowych polskiej konstrukcji i produkcji przyszło jednak poczekać aż kilkanaście lat. Dopiero w 1984 r. w warszawskim Przemysłowym Centrum Optyki (PCO) uruchomiono seryjną produkcję www.zbiam.pl
Pojazdy wojskowe
JELCZ z optymizmem wkracza w 2019 rok Andrzej Kiński
Regina, Krab, Kryl, Langusta, Baobab, Liwiec, Morska Jednostka Rakietowa, Pilica, Wisła, Odra, Daglezja – to wszystko nazwy programów lub urządzeń, w których ważną rolę pełnią ciężarówki zaprojektowane i wyprodukowane przez zakłady JELCZ Sp. z o.o. Zakłady dostarczają także polskim firmom podwozia dwu-, trzy- i czteroosiowe, zapewniające skompletowanie pojazdów o maksymalnej masie całkowitej powyżej 15 t pod zabudowy specjalnego sprzętu i uzbrojenia. Przykładowo, do cystern do przewozu paliw czy wody, hakowych systemów załadowczych platform i kontenerów, żurawi samochodowych, kontenerów łączności i dowodzenia, kontenerów warsztatów remontowonaprawczych. Dziś spółka z podwrocławskiego Jelcza-Laskowic jest największym dostawcą ciężarówek klas tonażowych średniej i ciężkiej do Sił Zbrojnych RP. A zatem nie może dziwić fakt, że – poza dostawami gotowych pojazdów – obecna jest w absolutnej większości przedsięwzięć modernizacyjnych wojska, w których niezbędne są podwozia samochodowe pod specjalistyczne zabudowy. Fotografie w artykule: Andrzej Kiński, JELCZ Sp. z o.o.
P
ortfel zamówień, w tym niedawno podpisana umowa z MON na dostawę kolejnej partii sztandarowego wyrobu Jelcza, samochodu wysokiej mobilności typu 442.32, sprawia, że zakłady mają zagwarantowaną stabilną pracę na najbliższych kilka lat, a wszystko wskazuje na to, że także w przyszłości nie zabraknie nowych projektów ze znaczącym udziałem firmy.
Ważny rok Właśnie rozpoczęty rok 2019 będzie niezwykle istotny dla firmy, która przed niespełna dwoma laty obchodziła swoje 65-lecie. Należąca od 2012 r. do Grupy Kapitałowej HSW, a wraz z nią
Pod koniec ubiegłego roku Siły Zbrojne RP dysponowały ok. 1300 samochodami ciężarowymi Jelcz 442.32, których dostawy rozpoczęły się w 2014 r. Część z nich trafiła do formowanych obecnie Wojsk Obrony Terytorialnej.
od 2014 r. także do Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. spółka, dzięki konsekwencji kolejnych zarządów i bliskiej współpracy z głównym odbiorcą, najpierw odbudowała, a obecnie systematycznie rozwija swoje możliwości, co bezpośrednio przekłada się na wielkość produkcji, a więc i wyniki finansowe. W tym roku, po raz pierwszy od ponad 20 lat liczba wyprodukowanych w ciągu roku samochodów ma przekroczyć 500 egzemplarzy, przy stabilnym zatrudnieniu wynoszącym ok. 650 osób. Mogłoby wydawać się, że nie jest to dużo, ale w przypadku niszowych producentów, produkujących obecnie wyłącznie pojazdy wojskowe dla jednego odbiorcy, a do takich zalicza się firma z Jelcza, to całkiem niezły wynik. Warto w tym miejscu przytoczyć dane dotyczące czeskiej firmy Tatra Trucks, producenta renomowanego, znanego na całym świecie, eksportującego nawet 80% swojej produkcji i wytwarzającego auta także na rynek cywilny. W 2017 r. czeska firma wyprodukowała 1481 samochodów (z których w tym samym roku sprzedano 1338) przy zatrudnieniu 1200 osób (dodatkowo 600 osób w siostrzanej firmie Tatra Metalurgie). Począwszy od przełomowego 2014 r., kiedy uruchomiono pełnoskalową produkcję ciężarówek średniej ładowności i wysokiej mobilności typu 442.32, wielkość produkcji Jelcza systematycznie rośnie o ok. 10% rocznie, a zatem pokonanie bariery 500 wyprodukowanych samochodów przy obecnym portfelu zamówień będzie tylko kwestią czasu (patrz zestawienie poniżej).
Sprzedaż pojazdów specjalnych marki Jelcz w latach 2005–2018 Rok 2005 2006 2007 2008 2009 2010 2011 2012 2013 2014 2015 2016 2017 2018 Liczba 39 66 103 91 28 117 110 121 187 178 328 358 400 442 * W 2018 r. wyprodukowano 455 samochodów, z których odbiorcy dostarczono 442. 4 0 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
Jelcz 442.32 – filar rozwoju firmy Wspomniany samochód Jelcz 442.32 to dla współczesnego Jelcza produkt przełomowy. Biuro konstrukcyjne zakładów zainicjowało nad nim prace w połowie pierwszej dekady XXI w., wychodząc naprzeciw potrzebom Wojska Polskiego pilnie poszukującego następców samochodów średniej ładowności i wysokiej mobilności Star 660 i 266, a więc należących do segmentu rynku, na którym Jelcz nie był wcześniej obecny. Biorąc pod uwagę sytuację na rynku motoryzacyjnym w kraju i pilne potrzeby kontrahenta, oceniane wówczas na kilka tysięcy pojazdów, podjęcie rękawicy było działaniem jak najbardziej logicznym. Opracowując nowy samochód, Jelcz (wówczas Jelcz-Komponenty Sp. z o.o.) nie tylko przeanalizował światowe tendencje w tej klasie wojskowych samochodów logistycznych, ale także pierwsze doświadczenia wyniesione z wykorzystania starszych aut Jelcza podczas misji polskich kontyngentów wojskowych w Iraku i Afganistanie. Prototyp Jelcza 442D28 4×4 Bartek, samochodu o maksymalnej masie 15 t, napędzanego 6-cylindrowym silnikiem wysokoprężnym Iveco NEF Tector o mocy 202 kW/275 KM, zaprezentowano publicznie w 2007 r. Wojsko kupiło, począwszy od 2009 r., kilka takich samochodów, ale spodziewane wielkie zamówienia nie nadeszły, w związku z tym konstruktorzy zajęli się doskonaleniem konstrukcji. Od 2011 r. pracowano nad kolejną modyfikacją samochodu tej rodziny, oznaczoną 442.32, o dopuszczalnej masie całkowitej 15 600 kg i ładowności szosowej 6000 kg dla pojazdów z kabiną dwuosobową, zaś 4000 kg nośności podwozi z kabinami 6-osobowymi. Napęd samochodu stanowił turbodoładowany silnik wysokoprężny firmy MTU – model 6R106TD21 o mocy 240 kW/326 KM i maksymalnym momencie obrotowym 1300 Nm przy 1200÷1600 obr/min. Swoją premierę samochód www.zbiam.pl
Samoloty bojowe Łukasz Pacholski
Ostatnie tygodnie ubiegłego roku obfitowały w różnorodne wydarzenia związane z programem F-35 Lightning II, konstrukcji która zaczyna – zgodnie z zamysłem swych twórców – dominować na globalnym rynku wielozadaniowych samolotów bojowych.
F-35 coraz bardziej globalny
Fotografie w artykule: US Navy, US Air Force, Royal Navy, Ministerstwo Obrony Australii, Lockheed Martin.
C
hociaż materiał o nowościach programu F-35 znalazł się na łamach Wojska i Techniki niedawno (WIT 11/2018), to w historii konstrukcji wydarzyło się w ostatnim czasie tyle, że trudno przejść obok tych informacji obojętnie. Są one związane z produkcją i rozwojem, a także wdrażaniem do służby czy też, kwestiami najważniejszymi dla każdego producenta, kolejnymi kontraktami. Najnowszy produkt z Fort Worth jest już eksploatowany w liczbie ponad 300 egzemplarzy, które łącznie wylatały ponad 150 000 godzin, w tym część w warunkach quasi-bojowych nad Afganistanem, Libanem i Strefą Gazy.
Produkcja, zamówienia i dostawy 14 listopada 2018 r. Departament Obrony i Lockheed Martin podpisali kontrakt dotyczący zamówienia 255 samolotów dla odbiorców spoza Stanów Zjednoczonych. W momencie zawarcia umowy Pentagon przelał też pierwszą transzę funduszy w wysokości 6 mld USD, natomiast całe zamówienie ma kosztować 22,7 mld USD i zostać zrealizowane do marca 2023 r. Spośród tych samolotów 106 ma trafić do sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych (64 F-35A, 26 B i 16 C). Pozostałe trafią do odbiorców zagranicznych – 18 F-35B i 131 F-35A. Część prac związanych z kompletowaniem tych maszyn zostanie zrealizowana na liniach montażu końcowego w Japonii i we Włoszech, jednak dotychczas ani producent, ani zamawiający nie podali szczegółów dotyczących podziału puli eksportowej. Mniej więcej wiadomo, jak zamówienie rozłoży się w przypadku F-35B, 17 z nich trafi do RAF, a drugim użytkownikiem zagranicznym tej wersji są Włochy, które najprawdopodobniej odbiorą osiemnasty egzemplarz. Kontrakt, dotyczący 12. partii niskoseryjnej (LRIP), jest pierwszym ujętym w wieloletnim programie zakupowym, który ma objąć ok. 450 Lightningów, zamawianych w ramach 12., 13. i 14. LRIP. Ma to pozwolić na dalsze ograniczenie kosztu jednostkowego dzięki większemu tempu produkcji. Według danych producenta, pojedynczy F-35A w pełnym ukompletowaniu i standardzie 11. LRIP kosztuje obecnie 89,2 mln USD. W 2020 r. planuje się ograniczyć te koszty do 80 mln. 20 grudnia Lockheed Martin poinformował o dostarczeniu zamawiającemu ostatniego w 2018 r. eg4 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
F-35 dominuje dziś na rynkach państw zachodnich, jednak jego obecność powoduje reakcję konkurentów, którzy chcą wykorzystać jego ograniczenia do zwiększenia własnych szans.
zemplarza F-35. Łącznie w ubiegłym roku dostawy objęły 91 maszyn – 54 trafiły do Stanów Zjednoczonych, a pozostałe na eksport. Plan na ten rok zakłada dostawę ponad 130 egzemplarzy. Ważnym wydarzeniem będzie rozpoczęcie eksportowych dostaw z linii w Cameri we Włoszech. Obecnie, obok maszyn dla obu rodzajów Sił Zbrojnych Republiki Włoskiej, montowane są tam F-35A dla Koninklijke Luchtmacht. Pod koniec ubiegłego roku Holandia miała na stanie trzy samoloty, wszystkie zmontowane w Fort Worth i stacjonujące w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z zapisami kontraktu, w Cameri powstanie 29 holenderskich F-35A. Aktualny harmonogram zakłada, że pierwsze samoloty tego typu trafią na stałe do Holandii pod koniec 2019 r. Właśnie Holandia może być jednym z beneficjentów redukcji kosztów jednostkowych, 14 grudnia ministerstwo obrony tego państwa poinformowało, że planowany jest zakup kolejnej partii F-35A na potrzeby Koninklijke Luchtmacht. Decyzja ta jest wynikiem planowanego wzrostu budżetu obronnego z 1,36% do 2% PKB, a niższa cena umożliwia zakup większej liczby maszyn. Szczegóły mają zostać upublicznione na wiosnę, jednak media holenderskie już dziś podają, że kolejna transza może objąć od 15 do 18 samolotów, dzięki którym możliwe będzie sformowanie trzeciej eskadry. Przypomnijmy, w początkowej fazie programu F-35 Holendrzy deklarowali zakup aż 85 samolotów tego typu. Holandia nie jest jedynym państwem, które ogłasza publicznie plany dokupienia kolejnych Lightningów II. Tą samą drogą planuje pójść także Japonia – w przypadku jej Sił Samoobrony chodzi wręcz o lawinowy wzrost zamówienia. W grudniu 2018 r. rząd w Tokio zatwierdził bowiem wieloletni plan zakupu 105 dodatkowych F-35, które dołączą do zakontraktowanych (i częściowo już dostarczonych) 42 maszyn. Dzięki temu Siły Samoobrony
Japonii staną się największym użytkownikiem tych maszyn poza Stanami Zjednoczonymi. Spośród nich 107 ma być w wersji F-35A, a pozostałe w wersji skróconego startu i pionowego lądowania F-35B. Te drugie będą stanowić element grupy lotniczej pary „niszczycieli wielozadaniowych” typu Izumo. Jednocześnie taki obrót sprawy oznacza, że to F-35A staną się bezpośrednimi następcami nie tylko F-4J Phantom II, ale także ok. 100 F-15CJ/DJ Eagle, które nie przejdą modernizacji. Tym samym wszystko wskazuje, że Tokio zarzuca pomysł „szybkiego” opracowania własnego wielozadaniowego samolotu bojowego 5. generacji, który miał zająć miejsce F-15. Według lokalnych mediów zakup dodatkowych F-35A ma być powiązany z przekazaniem, jako częściowego rozliczenia, kilkudziesięciu F-15CJ/DJ Amerykanom, które mogliby sprzedać po okazyjnych cenach zainteresowanym państwom Azji. 10 grudnia do bazy lotniczej Williamtown w Australii przyleciały pierwsze dwa F-35A Royal Australian Air Force. Samoloty przebazowano z bazy Luke w Arizonie z międzylądowaniem na Hawajach. Ich wsparciem były dwa wielozadaniowe samoloty tankujące A330MRTT i transportowy C-17 Globemaster III. Formalnie F-35 trafiły do 3. Dywizjonu RAAF, rozpoczynając przezbrajanie jednostki na nowy typ samolotu. Wstępną gotowość operacyjną dywizjon ma osiągnąć pod koniec 2020 r. Dotychczas Australijczycy przejęli 10 F-35A. Osiem stacjonuje nadal w bazie Luke, gdzie są wykorzystywane do szkolenia personelu. Łącznie Canberra planuje zakup 72 samolotów, ale dodatkowo może dokupić kolejnych 28. W przypadku tych ostatnich rozważa się dwie opcje – dokupienie kolejnych F-35A bądź podział zamówienia pomiędzy F-35A a B. Idea zakupu F-35 w wersji skróconego startu i pionowego lądowania została publicznie zanegowana www.zbiam.pl
Wiropłaty wojskowe
Węgry modernizują flotę śmigłowców
Jeden z dwóch węgierskich śmigłowców Mi-24W (nr 711) poddanych remontowi i ograniczonej modernizacji w Rosji w 2018 r.
Gábor László Zord Rząd Węgier podjął ostatnio ważne decyzje dotyczące wsparcia eksploatacji i wymiany generacyjnej floty śmigłowców wojskowych. Z jednej strony remontowane i poddawane ograniczonej modernizacji są, służące od lat w Magyar Honvédség, śmigłowce sowieckiej produkcji, z drugiej podpisano umowy dotyczące zakupu nowych lekkich i średnich wielozadaniowych wiropłatów w Airbus Helicopters.
N
a przestrzeni ostatnich kilku lat byliśmy świadkami kilku falstartów związanych z próbami modernizacji floty śmigłowcowej Magyar Honvédség (Węgierskie Siły Obrony). Projekt z 2011 r. pozyskania 32 używanych Belli UH-1N Twin Huey, wycofywanych ze służby w US Marine Corps, upadł tak samo, jak nieco późniejsza idea przejęcia wiropłatów AgustaWestland (obecnie Leonardo Helicopters) AW139 na podstawie umowy międzyrządowej z Włochami. W 2013 r. rząd ogłosił plan rozwoju „krajowych zdolności śmigłowcowych” poprzez wspólny zakup wiropłatów dla wojska, policji i ratownictwa medycznego. Jako, że realizacja tego planu opóźniła się z powodu braku środków, podobnie jak kontrakty na remonty i zakup części zamiennych do floty wcześniej eksploatowanych śmigłowców, sytuacja stała się krytyczna, jeśli chodzi o dostępność wiropłatów do bieżących zadań. Podczas wielkich powodzi w 2013 r. sytuacja była już tak trudna, że jedynym sposobem na zapewnienie wystarczającej liczby maszyn było posiłkowanie się odstępstwami od kalendarza obsług i remontów śmigłowców, możliwymi dzięki regulacjom prawnym związanym z ogłoszeniem stanu wyjątkowego. Śmigłowce transportowe Mi-17 z trudem wykonywały loty operacyjne, a bojowe Mi-24 przekroczyły swoje (i tak już przedłużone) resursy kalendarzowe i przestały latać jeszcze w tym samym roku, mimo że oficjalnie nie zostały wycofane ze służby.
Zakup Mi-8 i remonty Mi-17 Fotografie w artykule: Gábor László Zord, Andrzej Kiński. 5 4 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
W powstałej sytuacji łatwiej było kupić trzy świeżo zmodernizowane śmigłowce Mi-8T (3301, 3304, 3305) za ok. 10 mln EUR na wolnym rynku
na początku 2014 r., niż zorganizować remont maszyn będących na stanie węgierskiego lotnictwa. Kuriozalne było, że to właśnie zakup starych maszyn z Rosji miał zabezpieczyć węgierską flotę wiropłatów do czasu podjęcia odpowiednich decyzji przez rząd i przyznanie stosownych funduszy. Podobnie jak to, że rotacyjny udział węgierskich załóg jako instruktorów dla Afgańskich Narodowych Sił Bezpieczeństwa służył faktycznie do podtrzymania umiejętności ich samych. Koncepcja odbudowy sił śmigłowcowych jako realne przedsięwzięcie pojawiła się na horyzoncie w 2016 r., kiedy Ministerstwo Obrony Narodowej Węgier zleciło remont generalny swoich śmigłowców produkcji sowieckiej, przedłużając tym samym okres eksploatacji maszyn Mi-17 (pierwotnie zakupionych w drugiej połowie lat 80. w ZSRS). Najpierw objęto pracami dwie maszyny wersji podstawowej (o numerach 702 i 704) i dwie wersji N (703 i 705). Te ostatnie w 2008 r. zmodernizowano instalując oświetlenie umożliwiające loty w goglach noktowizyjnych, zainstalowano nowy system nawigacyjny i wyświetlania informacji KNEI-8 (rosyjskiej produkcji), a także radar pogodowy. Wszystkie cztery maszyny zostały przetransportowane do Nowosybirskich Lotniczych Zakładów Remontowych (Nowosybirskij awiaremontnyj zawod, NARZ) we wrześniu 2016 r., a na Węgry powróciły w maju 2017 r., na pokładzie samolotu An-124 firmy Wołga-Dniepr. Koszt tego przedsięwzięcia wyniósł 12 mln EUR. Piąty Mi-17 (701) został objęty osobnym kontraktem z firmą Wiertalioty Rossii, opiewającym na ok. 3 mln EUR. Ta maszyna dotarła do NARZ w październiku 2017 r. na pokładzie samolotu Ił-76TD-90WD przewoźnika www.zbiam.pl
Wiropłaty wojskowe Maciej Szopa Wraz z rozwojem potencjału militarnego możliwych przeciwników Stanów Zjednoczonych i powracającym widmem wybuchu nowej zimnej wojny odradzają się też pomysły rodem z poprzedniej. Jednym z nich jest program śmigłowca bojowo-rozpoznawczego, który choć bazuje na nieco innych założeniach, może być postrzegany jako duchowy spadkobierca RAH-66 Commanche sprzed ponad dwóch dekad. Ilustracje w artykule: Boeing, US Army/SSgt Shane A. Cuomo, Lockheed Martin, Sikorsky, Bell.
W
ycofanie wyspecjalizowanych śmigłowców rozpoznawczych z lotnictwa US Army w latach 2014–2017 spowodowało znaczącą lukę sprzętową, którą tylko w teorii wypełniają dzisiaj śmigłowce Boeing AH-64E Apache Guardian, współpracujące z bezzałogowcami AAI RQ-7B Shadow i General Atomics MQ-1C Gray Eagle (więcej w WiT 12/2017). Samo rozwiązanie, polegające na łączeniu we wspólne grupy maszyn załogowych i bezzałogowych (tzw. MUMT – man unmanned teaming), jest z pewnością krokiem w dobrym kierunku, jednak raczej w kontekście zwiększenia efektywności Apache Guardiana jako maszyny bojowej i służącej do testowania rozwiązań, które w kolejnej dekadzie staną się zapewne standardem. Natomiast wykorzystywanie tego kosztownego w zakupie (średnia cena dla US Army to ok. 33,6 mln USD i to biorąc pod uwagę, że większość maszyn powstaje w wyniku przebudowy AH-64D), eksploatacji (6000–7000 USD za godzinę lotu), dużego i niezbędnego do wykonywania innych zadań śmigłowca wydaje się co najmniej dyskusyjne. Szczególnie w dobie, kiedy Pentagon nie dysponuje już takimi możliwościami finansowymi, jak w poprzedniej dekadzie. Tym bardziej, że lotnictwo US Army nadal odczuwa po-
Starodawny, lecz nieodżałowany w US Army, OH-58D Kiowa Warrior. Powstała po jego wycofaniu pustka dotąd nie została zadowalająco wypełniona.
FARA – powrót Komancza? trzebę dysponowania śmigłowcem rozpoznawczym. Przypomnijmy, że po raz ostatni względnie nowe rozwiązanie tego typu US Army otrzymało w 1985 r. i była to modernizacja, używanego od 1969 r., lekkiego śmigłowca Bell OH-58 Kiowa. W ramach ówczesnego programu AHIP (Army Helicopter Improvement Program) doprowadzono je do standardu OH-58D Kiowa. Dodatkowo, w 1991 r., maszyny te zaczęto przystosowywać do przenoszenia uzbrojenia, w tym kierowanych pocisków przeciwpancernych AGM-114 Hellfire, przez co uzyskały nazwę Kiowa Warrior. Już na początku lat 90. powszechnie uznawano, że OH-58D jest rozwiązaniem przejściowym, a dowódcy US Army oczekiwali na nowy śmigłowiec
Boeing/Sikorsky RAH-66 Commanche, czyli mająca korzenie w czasach zimnej wojny próba stworzenia zaawansowanego śmigłowca rozpoznawczo-bojowego. 6 0 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
RAH-66 Commanche, powstający siłami Boeinga i Sikorsky’ego w ramach programu LHX (Light Helicopter Experimental). Pomimo wydanych niemal 7 mld USD, zainicjowany formalnie w 1988 r. program zamknięto w 2004 r. w trakcie intensywnych prób dwóch prototypów. Tymczasem leciwe Kiowa Warrior zostały zaangażowane w wyczerpującą resursy „wojnę z terroryzmem”. Po zamknięciu LHX Wojska Lądowe USA próbowały zastąpić OH-58D jeszcze trzykrotnie, szukając znacznie tańszego rozwiązania niż zaawansowany Commanche. W latach 2004–2008 prowadzony był program Armed Reconnaissance Helicopter (ARH), w latach 2012–2013 Armed Aerial Scout (AAS), a w 2014 r. skasowano – bardzo już „budżetowy” – projekt modernizacji OH-58D do nowego standardu F. W tym samym roku podjęto decyzję o stopniowym wycofaniu Kiowa Warriorów i zastąpieniu ich przez AH-64E. Problem braku wyspecjalizowanej platformy został odsunięty w czasie. Pojawiły się nawet opinie, że bezzałogowce z powodzeniem zastąpią lekkie śmigłowce w działaniach rozpoznawczych – albo już na zawsze, albo do czasu wprowadzenia maszyny będącej efektem ambitnego programu Future Vertical Lift (FVL). Program ten dotyczył jednak bardzo odległej przyszłości – po korektach – miał doprowadzić do wdrożenia seryjnych wiropłatów dopiero w latach 30. XXI wieku. Przypomnijmy, że FVL ma zaowocować powstaniem pięciu nowych platform latających, opartych na podobnych rozwiązaniach technicznych, które www.zbiam.pl
Systemy bezzałogowe
China International Aviation & Aerospace Exhibition 2018
Bezzałogowiec klasy MALE AVIC/CAIG Cloud Shadow z bogatym zestawem uzbrojenia. To jeden z kilku chińskich odpowiedników amerykańskiej maszyny MQ-9 Reaper oferowanych zagranicznym odbiorcom.
Tomasz Szulc Cz. 2 Bezzałogowe systemy powietrzne
Ekspozycję ubiegłorocznego salonu w Zhuhai przytłaczała liczba i różnorodność bezzałogowców. Na dodatek wśród tego „tłumu dronów” nie było większości typów, które są od lat testowane, a zapewne i obecnie używane w jednostkach Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, czyli liczba opracowywanych równolegle maszyn bezzałogowych jest w rzeczywistości jeszcze większa. O ile jednak do niedawna chińskie firmy kopiowały sprawdzone na świecie rozwiązania ze znacznym opóźnieniem, to obecnie wśród prezentowanych konstrukcji były także odpowiedniki najnowszych maszyn, opracowywanych aktualnie w Izraelu i USA, a nawet zupełnie oryginalne rozwiązania. Fotografie w artykule: Marina Łyscewa, Michaił Żerdiew, Internet. 6 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
N
ajwiększą sensacją, dosłownie i w przenośni, była makieta aparatu CH-7 (CH – – Caihong czyli Tęcza), jak wszystkie BSP serii CH skonstruowanego przez CASC (China Aerospace Science and Technology Corporation), jednego z wiodących chińskich ośrodków rozwoju BSP. To niewątpliwe naśladownictwo konfiguracji dużych amerykańskich maszyn, a w szczególności X-47B Northrop Grummana. Maszyna w układzie latającego skrzydła ma mieć rozpiętość 22 m, przewidywana prędkość maksymalna to 800 km/h, a pułap 13 000 m. Aparat latający ma ważyć 13 t, z czego 6÷7 t ma stanowić ładunek użyteczny. Na początku salonu podano, że pierwszy lot maszyny jest planowany na koniec ubiegłego roku, ale parę dni później główny konstruktor Shi Wen sprostował, że próby naziemne zajmą co najmniej rok, a pierwszy lot odbędzie się rok później. Podał również zaskakującą informację, że nie wybrano jeszcze silnika do nowego samolotu. Tymczasem wybór taki powinien zostać dokonany na wczesnym etapie projektowania, a bez tego także szacowanie osiągów przyszłej maszyny jest co najmniej problematyczne. Co istotne, CH-7 ma przenosić uzbrojenie.
Mniejszy i znany z wcześniejszych salonów, gdzie występował jako uproszczony model, jest aparat, podobny do amerykańskiego Lockheed Martin RQ-170 Sentinel. Opracowany w CASIC (China Aerospace Science & Industry Corporation) Skyhawk, którego głównym konstruktorem jest Ma Hongzhong, jest latającym skrzydłem, ma wielokątny wlot powietrza w centralnej części centropłata, a jego masa startowa ma wynosić ok. 3 t. Według nieoficjalnych informacji maszyna odbyła już pierwsze loty, jest produkowana seryjnie i ma być zmniejszonym demonstratorem technologii perspektywicznej, większej konstrukcji. 5 stycznia br. chińska telewizja pokazała nagranie z oblotu Skyhawka bez podania dokładnej daty. Kolejny debiutant w układzie zbliżonym do latającego skrzydła to odrzutowy FL-2, który był obecny w postaci makiety, wystawiony przez spółkę ZT Guide Control. W widoku z góry przypomina nieco amerykańską maszynę uderzeniową F-117, ma równie duży skos skrzydeł i motylkowe usterzenie. Różnica polega na tym, że zamiast wielokątnej, fasetkowej powierzchni płatowca zastosowano obłe kształty. Prezentowany jako transportowy FL-2 ma mieć masę startową 22 t, udźwig 6 t, pułap 15 000 m, prędkość do 900 km/h, czas lotu 10 h i zasięg maksymalny 7000 km. Aviation Industry www.zbiam.pl
Lotnictwo morskie
Śmigłowce ZOP/CSAR – w oczekiwaniu na zmianę warty na wybrzeżu
Mi-14PŁ/R nr 1012, pierwszy ze śmigłowców 44. Bazy Lotnictwa Morskiego w Darłowie, który powrócił do macierzystej jednostki po zakończonym remoncie głównym.
Łukasz Pacholski
Wydawało się, że koniec ubiegłego roku wreszcie przyniesie decyzję odnośnie przyszłości przezbrojenia 44. Bazy Lotnictwa Morskiego w Darłowie w nowy typ śmigłowca, który pozwoli na rozpoczęcie zastępowania wysłużonych Mi-14PŁ i Mi-14PŁ/R. Choć jest to obecnie jedyny program związany z zakupem nowych wiropłatów dla Sił Zbrojnych RP, prowadzony od 2017 r. w trybie „pilnym”, to nadal nie doczekał się rozstrzygnięcia bądź… anulowania. Fotografie w artykule: kmdr ppor. Marcin Braszak, Łukasz Pacholski, Crown Copyright 2019.
N
iestety, ze względu na niejawny charakter procedury, wszystkie informacje dotyczące postępowania przetargowego pochodzą ze źródeł nieoficjalnych. Jak informowaliśmy w poprzednim numerze „Wojska i Techniki”, jedynym uczestnikiem przetargu, który dostarczył do 30 listopada 2018 r. Inspektoratowi Uzbrojenia swoją ofertę jest Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik S.A., będąca częścią Leonardo. Powyższy podmiot zaproponował Ministerstwu Obrony Narodowej zakup czterech wielozadaniowych śmi-
7 2 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
głowców AW101 wraz z pakietem szkolno-logistycznym. Jeśli wybór oferty zostanie formalnie potwierdzony, podpisanie umowy mogłoby nastąpić na przełomie pierwszego i drugiego kwartału br. Dobrą okazją ku temu mogłaby być XII Międzynarodowa Wystawa Air Fair, która odbędzie się 17–18 maja. Ponoć łączna wartość umowy może wynieść nawet 2 mld PLN, a Biuro ds. Umów Offsetowych MON wstępnie zaakceptowało już propozycje kompensacji części wartości zamówienia złożone przez oferenta. Jak już wspomniano, przedmiotem zamówienia mają być cztery wiropłaty w wersji zwalczania okrętów podwodnych, wyposażone dodatkowo w specjalistyczny sprzęt pozwalający na prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczych CSAR. Oznacza to, że AW101 mogłyby stać się bezpośrednimi następcami (części) Mi-14PŁ i PŁ/R, których służba ma się definitywnie zakończyć ok. 2023 r. Co należy podkreślić, Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej zapewniło, że nie są planowane dalsze remonty tych śmigłowców, które ponownie wydłużyłyby okres ich eksploatacji. Ma to związek m.in. z resursem technicznym śmigłowców, który został określony przez producenta na maksymalnie 42 lata. Drugi z zakwalifikowanych do złożenia oferty ostatecznej podmiotów, Heli-Invest Sp. z o.o. Sp.k. wraz z Airbus Helicopters opublikował 1 grudnia 2018 r. oświadczenie, z którego wynika, że ostatecz-
nie zrezygnował z udziału w przetargu – pomimo przesunięcia terminu składania ofert o miesiąc – z racji wygórowanych wymagań offsetowych zamawiającego, które nie pozwalały na złożenie konkurencyjnej cenowo oferty. Według dostępnej wiedzy, potencjalnym konkurentem AW101 miał być, oferowany już wcześniej w anulowanym w 2016 r. postępowaniu na śmigłowce wielozadaniowe, Airbus Helicopters H225M Caracal.
Reanimacja Mi-14 Aby utrzymać potencjał 44. Bazy Lotnictwa Morskiego do czasu wejścia do służby nowych maszyn, w połowie 2017 r. Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło decyzję o przeprowadzeniu kolejnych remontów głównych dostępnych śmigłowców rodziny Mi-14. Część z nich została już wcześniej wycofana z eksploatacji ze względu na wyczerpanie resursów międzyremontowych (m.in. cztery w wersji PŁ) bądź dlatego, że zbliżała się do tego momentu (m.in. oba ratownicze Mi-14PŁ/R planowano wycofać w latach 2017–2018). Wcześniejszy brak decyzji odnośnie ich dalszej eksploatacji był wynikiem chęci skoncentrowania posiadanych środków finansowych na planowanym zakupie Caracali, do czego ostatecznie nie doszło, a także na modernizacji infrastruktury naziemnej bazy z Darłowa. Ten ostatni projekt, po anulowaniu zakupu wiropłatów, został ostatecznie wstrzymany do czasu wyboru dostawcy nowych maszyn. www.zbiam.pl
Okręty wojenne
Prototypowy Wasilij Bykow podczas prób morskich. Sylwetka okrętu jest naprawdę nowoczesna. Jednak krytycy w Rosji zarzucają mu małą użyteczność wobec braku najistotniejszych rodzajów modułów misyjnych. Wskazują także, że WMF… w ogóle go nie potrzebuje, ponieważ zadania ochrony granicy i dozoru wyłącznej strefy gospodarczej na morzu realizuje Straż Wybrzeża – podobnie jak u nas Morski Oddział Straży Granicznej.
Tomasz Grotnik Idea okrętów wielozadaniowych, bazująca na możliwości wymiany wyposażenia i uzbrojenia potrzebnego do realizacji różnych misji, nie jest bynajmniej nowością w świecie zachodnim. Zupełnie inaczej jest jednak w przypadku Wojenno-Morskowo Fłota Federacji Rosyjskiej, stawiającego pierwsze kroki na tej drodze. Ilustracje w artykule: OAO Zielienodolski zawod im. A. M. Gorokowo, SPKB, Andriej Bricziewskij, forums.airbase.ru, Tomasz Grotnik.
P
ierwszą przymiarką do okrętów modułowych był, używany do dziś, duński system Standard Flex. Nie chodziło w nim jednak w głównej mierze o możliwość doraźnej konfiguracji konkretnego okrętu do danego zadania, lecz uzyskanie standaryzacji konstrukcyjnej, dzięki użyciu na różnych typach okrętów tego samego systemu gniazd i pasujących do nich modułów uzbrojenia bądź wyposażenia specjalistycznego. W wieloletniej praktyce oznaczało to, że jednostka pływająca wyposażona np. w sonar holowany, wychodziła z nim w morze przez wiele miesięcy, zaś zmiany następowały dopiero, gdy szła do stoczni na długie remonty, przeglądy i modernizacje. Wówczas „zwolniony” moduł mógł trafić na inny okręt z systemem Standard Flex. Dopiero amerykański program LCS (Littoral Combat Ship, okręt bojowy na wody przybrzeżne) z początku obecnego stulecia miał okazać się pierwszym sys-
7 6 Wojsko i Technika • S t y c z e ń 2 0 1 9
LCS po rosyjsku
temem modułowym „na żądanie”. Zaprojektowane i wciąż budowane dla US Navy w jego ramach okręty dwóch typów – konwencjonalnego Freedom i trimarana Independence – swoją wypornością odpowiadają klasie fregat. Na stałe mają uzbrojenie artyleryjskie i przeciwlotnicze systemy rakietowe bliskiego zasięgu, natomiast reszta wyposażenia zadaniowego jest wymienna. Pomysł mający obniżyć ceny i zwiększyć dostępność standardowych okrętów do różnych celów był dobry, ale jego realizacja wyszła Amerykanom blado – pojawiły się problemy z działaniem i integracją modułów zadaniowych, o eskalacji kosztów budów jednostek, jak i całego programu nie wspominając. Mimo to szybko znalazł on naśladowców. Wśród całkiem sporego grona podobnych koncepcyjnie okrętów można wskazać: francuski patrolowiec L’Adroit typu Gowind, singapurski typ Independence (inaczej Littoral Mission Vessel), omański typ Al-Ofouq (zaprojektowany i zbudowany w Singapurze) czy brunejski typ Darussalam (zaprojektowany i zbudowany w Republice Federalnej Niemiec). Cechują je ograniczone uzbrojenie stałe i pokłady zadaniowe na rufach, najczęściej ze slipami do wodowania łodzi – podobnie jak w przypadku LCS-ów. Różni natomiast wielkość. Większość z nich ledwo przekracza wyporność 1300–1500 t, co z kolei sprawia, że przy trzykrotnie mniejszych wymiarach od amerykańskich odpowiedników ich cena jest bardziej przystęp-
na. Podobny do nich miał być okręt patrolowy z funkcją zwalczania min Czapla, ale zdaje się, że pomysł jego budowy dla MW RP nie przypadł do gustu nikomu – ani marynarzom, ani decydentom i został odłożony ad acta. Spodobał się natomiast Rosjanom, co jest bardzo zaskakujące, zważywszy na ich konserwatywne podejście do budownictwa okrętowego. Nie ma wątpliwości, że od początku był rozpatrywany jako produkt eksportowy, jednak zlecono budowę podobnych jednostek dla WMF. Powodem był i jest brak środków na seryjną produkcję okrętów
Komputerowe wspomaganie projektowania także w Rosji jest już powszechne. Rysunek pokazuje skrajnik dziobowy patrolowca projektu 22160 z widoczną gruszką, tunelem steru strumieniowego i wyposażeniem kotwicznym oraz cumowniczym na pokładzie głównym przykrytym pokładówką. www.zbiam.pl