Wojsko PRZECIWLOTNICZA SOSNA
❙
RHEINMETALL I POLSKIE LEOPARDY
❙
PIERWSZY M-346 DLA POLSKI
i Technika
WWW.ZBIAM.PL
3/2016 Marzec CENA 9,90 zł w tym 5% VAT
INDEKS 407445 ISSN 2450-1301
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Noteć według PGZ i PIT-RADWAR S.A.
Rozwój chińskiego myśliwca J-20
str. 16
str. 72
Pododdziały przeciwlotnicze Marynarki Wojennej coraz pilniej potrzebują następcy archaicznych armat przeciwlotniczych S-60. Ze swoją ofertą wychodzi im naprzeciw polski przemysł.
Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad przemysł obronny ludowych Chin wykonał prawdziwy „wielki skok”. Dzięki temu chińskie lotnictwo już wkrótce może stać się użytkownikiem myśliwca 5. generacji własnej konstrukcji.
16
Spis treści
26
Vol. I, nr 3 (7) MARZEC 2016, Nr 3. Nakład: 14 990 egzemplarzy
Wojsko PRZECIWLOTNICZA SOSNA
❙
RHEINMETALL I POLSKIE LEOPARDY
❙
PIERWSZY M-346 DLA POLSKI
i Technika
WWW.ZBIAM.PL
Spis treści WiT Marzec 2016 Nowości z armii świata Bartłomiej Kucharski, Adam M. Maciejewski, Łukasz Pacholski
str. 5
Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej o przyszłości polskiego przemysłu obronnego str. 16 Rheinmetall i Bumar-Łabędy wspólnie zmodernizują Leopardy 2A4 Andrzej Kiński str. 10
str. 46
Nowości z sił powietrznych świata Andrzej Kiński, Łukasz Pacholski
str. 54
„Uderzeniowe” Black Hawki Łukasz Pacholski
str. 56
Następcy Iskier coraz bliżej Paweł Bondaryk
str. 64
Kolejny krok Raytheona w kierunku nowego radaru kierowania ogniem Tomasz Wachowski
str. 15
Program Lightning II na początku 2016 roku Łukasz Pacholski
str. 68
Noteć według PGZ i PIT-RADWAR S.A. Andrzej Kiński
str. 16
Rozwój chińskiego myśliwca J-20 Tomasz Szulc
str. 72
Rosyjski zestaw przeciwlotniczy Sosna Tomasz Szulc
str. 26
Zielone światło dla KF-X Maciej Szopa
str. 80
II edycja konkursu „Innowacje dla Sił Zbrojnych” rozstrzygnięta I3TO str. 34 Nieustająca ewolucja Nammo AS
str. 36
Northrop Grumman idzie za ciosem Maciej Szopa Nowości z flot wojennych świata Marcin Chała, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski.
SYMULATORY 2016 w WITU Maciej Szopa
str. 38
ORP Kormoran – na dobrym kursie Tomasz Grotnik
str. 90
20 lat współpracy Radmoru i Thalesa Radmor S.A.
str. 42
Nowe oblicze Sigmy Tomasz Grotnik
str. 94
64
www.zbiam.pl
str. 84
str. 88
94
CENA 9,90 zł w tym 5% VAT
INDEKS 407445 ISSN 2450-1301
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Noteć według PGZ i PIT-RADWAR S.A.
Rozwój chińskiego myśliwca J-20
str. 16
str. 72
Pododdziały przeciwlotnicze Marynarki Wojennej coraz pilniej potrzebują następcy archaicznych armat przeciwlotniczych S-60. Ze swoją ofertą wychodzi im naprzeciw polski przemysł.
Rozwój pojazdów transportowo-przeładunkowych w Siłach Zbrojnych RP cz. I Piotr Jacek Wójtowicz
3/2016 Marzec
Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad przemysł obronny ludowych Chin wykonał prawdziwy „wielki skok”. Dzięki temu chińskie lotnictwo już wkrótce może stać się użytkownikiem myśliwca 5. generacji własnej konstrukcji.
Na okładce: F-35A i F-16C z bazy Luke w Arizonie we wspólnym locie. W Luke mieści się 56 FW, międzynarodowe centrum szkolenia personelu Lightningów II. Fot. Lockheed Martin. Redakcja Andrzej Kiński – redaktor naczelny andrzej.kinski@zbiam.pl Adam M. Maciejewski adam.maciejewski@zbiam.pl Maciej Szopa maciej.szopa@zbiam.pl Tomasz Grotnik – redaktor działu morskiego tomasz.grotnik@zbiam.pl Korekta Monika Gutowska, zespół redakcyjny Redakcja techniczna Wiktor Grzeszczyk Stali współprawcownicy Piotr Abraszek, Jarosław Brach, Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Robert Czulda, Maksymilian Dura, Miroslav Gyűrösi, Jerzy Gruszczyński, Bartłomiej Kucharski, Hubert Królikowski, Mateusz J. Multarzyński, Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski, Krzysztof M. Płatek, Paweł Przeździecki, Tomasz Szulc, Tomasz Wachowski, Michal Zdobinsky, Gabor Zord Wydawca Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o. ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa office@zbiam.pl Biuro ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa Dział reklamy i marketingu Anna Zakrzewska anna.zakrzewska@zbiam.pl Dystrybucja i prenumerata Elżbieta Karczewska elzbieta.karczewska@zbiam.pl Reklamacje office@zbiam.pl
Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Copyright by ZBiAM 2015 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonychogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdzieszna naszej nowej stronie: www.zbiam.pl M a r z e c 2 0 1 6 • Wojsko i Technika 3
Wozy Artyleria bojowe
Rheinmetall i Bumar-Łabędy wspólnie zmodernizują Leopardy 2A4
18 lutego zaprezentowano pierwszy czołg Leopard 2A4, który przeszedł przegląd F6 w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy S.A., tym samym przedsiębiorstwo wykazały uzyskanie kompetencji, które miały zostać osiągnięte do końca kwietnia br. Prace przy pierwszych wozach realizowane są przy udziale specjalistów niemieckiego partnera.
Andrzej Kiński 18 lutego w Gliwicach została podpisana umowa pomiędzy Zakładami Mechanicznymi Bumar-Łabędy S.A. i niemiecką firmą Rheinmetall Landsysteme GmbH, dotycząca strategicznej współpracy w ramach programu modernizacji polskich czołgów Leopard 2A4 do standardu Leopard 2PL.
Ilustracje w artykule: ZM Bumar-Łabędy, Rheinmetall Landsysteme, PCO, Andrzej Kiński. 1 0 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Z
awarcie umowy ze strategicznym partnerem zagranicznym to logiczny krok po podpisaniu 28 grudnia 2015 r. bazowej umowy nr IU/77/X89/ZS/NEGZ/USŁ/Z/2015/408 pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia MON a konsorcjum w składzie: Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. i Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy S.A. Przypomnę, że jej wartość wynosi ok. 2,415 mld PLN i przewiduje ona przeprowadzenie do 30 listopada 2020 r. modernizacji 128 czołgów do wersji 2PL (z opcją na modernizację do 30 listopada 2021 r. kolejnych 14), a także wykonanie przeglądów na poziomie F6 i doprowadzenie do pełnej sprawności technicznej na podstawie odrębnej umowy – koszt tych prac nie został wliczony do wartości umowy bazowej. Poza tym wykonawcy zrealizują dodatkowe przedsięwzięcia: modernizację trenażerów i symulatorów Ośrodka Szkolenia Leopard w Świętoszowie do standardu wersji 2PL; dostarczenie pakietu logistycznego umożliwiającego zapewnienie wsparcia eksploatacji czołgów w całym ich cyklu życiowym – zestawów narzędzi specjalnych MES-3; modyfikację i – tam gdzie to będzie niezbędne – opracowanie dokumentacji technicznej (TDv) czołgu oraz dokumentacji technicznej symulatorów i trenażerów w wersji 2PL; a także pakiet szkoleniowy, obejmujący szkolenie załóg wozów i instruktorów oraz personelu technicznego.
Choć polscy konsorcjanci i ich krajowi podwykonawcy oraz poddostawcy zrealizują większość prac, to na ich pewnych etapach nieodzowne będzie wsparcie przez firmy z zagranicy, a przede wszystkim partnera strategicznego – firmę Rheinmetall Landsysteme GmbH, należącą do grupy Rheinmetall Defence. To właśnie Rheinmetall Landsysteme odpowiadać będzie za opracowanie projektu modernizacji czołgu, będzie uczestniczył w przygotowaniu dokumentacji technicznej, wykona prototyp wozu wersji 2PL i czołgi partii próbnej, udzieli także ZM Bumar-Łabędy niezbędnego wsparcia technicznego w uruchomieniu produkcji wozów seryjnych oraz dostarczy niezbędne narzędzia i przekaże know-how. Firmy Rheinmetall Defence będą także wspomagać polskie podmioty w pozyskiwaniu części zamiennych z importu, niezbędnych w dalszym okresie eksploatacji czołgów. Wartość tych prac wyceniono na ok. 130 milionów EUR (ok. 570 mln PLN). Ze strony ZM Bumar-Łabędy S.A. umowę podpisali: prezes zarządu Adam Janik i członek zarządu, dyrektor ds. finansowo-handlowych Zbigniew Siuśta, zaś ze strony Rheinmetall Landsysteme GmbH – prezes zarządu pionu Systemów Pojazdów, a także członek zarządu Rheinmetall Defence Ben Hudson i dyrektor finansowy oddziału Pojazdów Taktycznych, członek zarządu Rheinmetall Landsysteme GmbH Michael Andrzej Kara. W uroczystości www.zbiam.pl
Obrona przeciwlotnicza
Noteć według PGZ i PIT-RADWAR S.A. Andrzej Kiński
21 stycznia Inspektorat Uzbrojenia opublikował informację dotyczącą analizy rynku związanej z planami pozyskania przeciwlotniczego systemu artyleryjskiego. Koresponduje to z zapisami uchwały Rady Ministrów nr 123 z 23 czerwca 2014 r., zmieniającej uchwałę nr 164 z 17 września 2013 r. w sprawie ustanowienia programu wieloletniego „Priorytetowe Zadania Modernizacji Technicznej SZ RP w ramach programów operacyjnych”, w której po raz pierwszy znalazło się zadanie pozyskania przeciwlotniczych artyleryjskich środków ogniowych Noteć. Ilustracje w artykule: PIT-RADWAR, Marynarka Wojenna, Andrzej Kiński.
N
ieliczne informacje na temat Noteci, pochodzące od przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej, mówiły że system ten miałby zastąpić 57 mm armaty przeciwlotnicze S-60MB, stanowiące obecnie uzbrojenie pododdziałów OPL Marynarki Wojennej. Na lata 2019– 2022 planuje się zakup 24 „zestawów” (wydaje się, że określenie jest stosowane zamiennie ze „środkiem ogniowym”, a więc armatą), wykorzystujących armatę automatyczną kalibru 35 mm. Wystosowanie przez Inspektorat Uzbrojenia zaproszenia do zainteresowanych podmiotów do udziału w analizie rynku inicjuje fazę analityczno-koncepcyjną programu pozyskania przeciwlotniczego
Demonstrator technologii ZSSP-35 Hydra podczas strzelań na poligonie w Ustce pod koniec 2011 roku.
artyleryjskiego środka ogniowego (w opublikowanej informacji nie wymieniono kryptonimu Noteć). Z lakonicznej informacji zawartej w dokumencie możemy się jednak dowiedzieć, że chodzi właśnie o następcę 57 mm armat przeciwlotniczych S-60, który: powinien charakteryzować się zdolnością do zwalczania szerokiego spektrum zagrożeń z powietrza oraz lekko opancerzonych obiektów naziemnych i nawodnych z możliwością wykorzystania amunicji programowalnej, a także powinien być przystosowany do prowadzenia działań przy wykorzystaniu wozu dowodzenia i kierowania uzbrojeniem zestawu Blenda oraz samodzielnie w różnych warunkach pogodowych, o każdej porze doby.
Termin przesyłania zgłoszeń do udziału w badaniu rynku upłynął 26 lutego, a – po weryfikacji kompetencji potencjalnych uczestników do realizacji planowanego zamówienia – IU ma rozesłać do nich zapytanie o informację (RFI) w formie ankiety, dotyczącej wymagań funkcjonalno-technicznych i formularza dotyczącego preliminowanych kosztów eksploatacji w cyklu życiu. W oparciu o analizę rynku IU ma opracować studium wykonalności i wstępne założenia taktyczno-techniczne. Prace nad takim „środkiem ogniowym” polski przemysł i placówki naukowo-badawcze prowadzą już niemal od dekady, a obecnie w finalną fazę wkracza projekt „Bateria przeciwlotnicza z armatami kal. 35 mm”, realizowany od 2011 r. przez PIT-RADWAR S.A. To właśnie on stanowi podstawę zgłoszenia Konsorcjum PGZ-Noteć, którego liderem jest Polska Grupa Zbrojeniowa S.A., do udziału w analizie rynku.
Na początku była Loara
Sambieżny przeciwlotniczy zestaw artyleryjski Loara, chociaż nie wszedł do produkcji, stał się „źródłem” wielu rozwiązań i technologii dla późniejszych opracowań PIT-Radwar S.A., w tym systemu Noteć. 1 6 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Zanim jednak będzie można przejść do omawiania założeń projektu, który już niedługo zaowocuje skompletowaniem i przetestowaniem elementów systemu Noteć przez PIT-RADWAR S.A. i kooperujące firmy oraz placówki badawczo-rozwojowe, należy cofnąć się o ćwierć wieku, do czasu zainicjowania prac nad samobieżnym przeciwlotniczym zestawem rakietowo-artyleryjskim, znanym pod kryptonimem Loara. Bowiem bez zrealizowania w latach 90. XX wieku i pierwszych latach nowego stulecia ogromu przedsięwzięć związanych właśnie z Loarą, polski przemysł obronny nie zdobyłby kompetencji, opanowanie których okazuje się dziś niezbędne, by móc zaoferować Siłom www.zbiam.pl
Obrona przeciwlotnicza
Rosyjski zestaw przeciwlotniczy Sosna Tomasz Szulc
Pod koniec I wojny światowej pojawiła się nowa klasa samolotów bojowych. Były to maszyny szturmowe, przeznaczone do wsparcia własnych wojsk na pierwszej linii frontu, a także zwalczania oddziałów lądowych nieprzyjaciela. Z dzisiejszego punktu widzenia miały znikomą skuteczność, ale też wykazywały zdumiewającą odporność na uszkodzenia – były to jedne z pierwszych maszyn o konstrukcji metalowej. Rekordzista wrócił na macierzyste lotnisko z prawie 200 przestrzelinami.
Ilustracje w artykule: KB Toczmasz, Tomasz Szulc, zbiory autora.
S
kuteczność samolotów szturmowych okresu II wojny światowej była już znacznie większa, nawet jeśli zapewnienia Hansa-Ulricha Rudla o zniszczeniu ponad czterystu czołgów uznać należy za grubą przesadę. Do obrony przed nimi stosowano wówczas głównie wielkokalibrowe karabiny maszynowe i małokalibrowe automatyczne armaty przeciwlotnicze, które także obecnie uchodzą za skuteczny środek walki ze śmigłowcami, a nawet niskolecącymi samolotami. Rosnący problem stanowią nosiciele precyzyjnego uzbrojenia taktycznego „powietrze-ziemia” klasy standoff. Pociski kierowane i zasobniki szybujące mogą być dziś odpalane z odległości znacząco większych, niż wynosi donośność armat małokalibrowych, a szansa na zestrzelenie zbliżających się rakiet jest znikoma. Dlatego wojskom lądowym potrzebna jest broń przeciwlotnicza o zasięgu większym od broni precyzyjnej „powietrze-ziemia”. Zadaniu temu mogą sprostać armaty przeciwlotnicze średniego kalibru z nowoczesną amunicją lub kierowane pociski „ziemia-powietrze”. W Związku Radzieckim do obrony przeciwlotniczej wojsk lądowych przykładano olbrzymią wagę, większą niż w jakimkolwiek innym państwie. Po wojnie tworzono jej wielowarstwowe struktury: obronę bezpośrednią tworzyły środki ogniowe o donośności 2–3 km, najdalsza rubież obrony wojsk lądowych była odsunięta na odległość 50 km i więcej, a pomiędzy tymi ekstremami była jeszcze co najmniej jedna „warstwa pośrednia”. Pierwszą warstwę tworzyły początkowo zdwojone i poczwórnie sprzężone 14,5 mm wkm ZPU-2/ZU-2 i ZPU-4, a potem 23 mm armaty ZU-23-2 oraz zestawy przenośne pierwszej generacji (9K32 Strieła-2,
2 6 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Sosna w marszu. Widać metalowe osłony z boków głowicy optoelektronicznej, chroniące obiektywy przed strumieniem gazów z silnika startującej rakiety. Nad gąsienicami zamontowano zmodyfikowane fartuchy-pływaki z BMP-2.
9K32M Strieła-2M), drugą samobieżne zestawy rakietowe 9K31/M Strieła-1/M o zasięgu do 4200 m i samobieżne zestawy artyleryjskie ZSU-23-4 Sziłka. Później Strieły-1 zastąpiono zestawami 9K35 Strieła-10 o zasięgu do 5 km i ich odmianami rozwojowymi, a wreszcie, na początku lat 80. XX wieku wprowadzono rakietowo-artyleryjskie zestawy samobieżne 2S6 Tunguska z dwoma 30 mm zdwojonymi armatami i ośmioma wyrzutniami rakiet o zasięgu 8 km. Kolejną warstwę tworzyły zestawy samobieżne 9K33 Osa (później 9K330 Tor), następną 2K12 Kub (później 9K37 Buk), a największy zasięg to system 2K11 Krug, zastąpiony w latach 80. XX wieku przez 9K81 S-300W. Tunguski, choć zaawansowane i efektywne, okazały się jednak skomplikowane w produkcji i drogie, dlatego nie zastąpiły całkowicie pary poprzedniej generacji Sziłka/Strieła-10, jak to było w pierwotnych planach. Pociski do Strieły-10 kilkakrotnie modernizowano (bazowa 9M37, zmodernizowane 9M37M/MD i 9M333), a na przełomie wieków próbowano je nawet zastąpić pociskami 9M39 zestawów przenośnych 9K38 Igła. Ich zasięg był porównywalny z 9M37/M, liczba gotowych do odpalenia pocisków dwukrotnie większa, ale to rozwiązanie dyskwalifikował jeden aspekt – skuteczność głowicy bojowej. Otóż głowica bojowa Igły waży ponad dwukrotnie mniej, niż pocisków 9M37/M Strieły-10 – 1,7 wobec 3 kg. Prawdopodobieństwo zniszczenia celu determinuje tymczasem nie tylko czułość i odporność na zakłócenia głowicy samonaprowadzającej, ale i skuteczność rażenia głowicy, która rośnie do kwadratu jej masy. Jeszcze w czasach ZSRR rozpoczęto prace nad nowym pociskiem, należącym do kategorii maso-
wej 9M37 zestawu Strieła-10. Jej wyróżnikiem miał być odmienny sposób naprowadzania. Radzieccy wojskowi uznali bowiem, że nawet w przypadku lekkich rakiet przeciwlotniczych samonaprowadzanie na źródło ciepła, to metoda „wysokiego ryzyka” – nie sposób bowiem przewidzieć, kiedy nieprzyjaciel opracuje środki zakłócania nowej generacji, które uczynią tak naprowadzane rakiety całkowicie nieskutecznymi. Tak stało się z pociskami 9M32 zestawu 9K32 Strieła-2. Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w Wietnamie były nadzwyczaj skuteczne, w 1973 r. na Bliskim Wschodzie sprawdziły się umiarkowanie, a kilka lat później ich skuteczność spadła niemal do zera, nawet w przypadku zmodernizowanej rakiety 9M32M zestawu Strieła-2M. Na dodatek na świecie istniały rozwiązania alternatywne: naprowadzanie radiokomendowe i w laserowej wiązce prowadzącej. Tę pierwszą możliwość stosowano zwykle w przypadku większych rakiet, ale były wyjątki, np. brytyjskie przenośne Blowpipe. Naprowadzanie w laserowej wiązce prowadzącej zastosowano po raz pierwszy w szwedzkim zestawie RBS-70. To ostatnie uznano w ZSRR za najbardziej perspektywiczne, tym bardziej, że nieco cięższe pociski 9M33 zestawu Osa i 9M311 Tunguski były naprowadzane radiokomendowo. Różnorodność metod naprowadzania pocisków stosowanych w wielowarstwowej strukturze obrony powietrznej bardzo bowiem komplikuje nieprzyjacielowi przeciwdziałanie.
Nowy pocisk Zadanie skonstruowania lekkiego przeciwlotniczego pocisku kierowanego, naprowadzanego w laserowej wiązce prowadzącej, zlecono w drugiej połowie lat 80. ubiegłego stulecia Biuru Konstrukcyjnemu www.zbiam.pl
Transport i logistyka
Samochód Jelcz 862D.43 z zamontowanym żurawiem HIAB-800 EP5 w pozycji roboczej.
Rozwój pojazdów transportowo-przeładunkowych
w Siłach Zbrojnych RP cz. I Piotr Jacek Wójtowicz W minionym ćwierćwieczu Siły Zbrojne RP przeszły poważną transformację. Armię typowo ofensywną – żeby nie powiedzieć agresywną, w której liczebność uzbrojenia i żołnierzy miały decydować o zwycięstwie, przekształcono w armię zawodową, z wysoko wykwalifikowanymi kadrami, przygotowanymi do wypełniania misji pozwalających utrzymać pokój na całym świecie. Równocześnie rozwijane są zdolności do obrony terytorium własnego kraju. W ramach tych zmian – w blasku fleszy – wprowadza się do jednostek uzbrojenie nowej generacji. Jednak poza tymi spektakularnymi zmianami, Wojsko Polskie pozyskuje także nowoczesny sprzęt, o którym rzadko można przeczytać nawet w specjalistycznej prasie. Przykładem są urządzenia przeładunkowe montowane na podwoziach samochodowych. Ilustracje w artykule: Zamet-Głowno S.J.; Cargotec Polska Sp. z o.o.; SST DWLąd., Andrzej Kiński. 4 6 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
W
n grudniu 1999 r. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego podpisał rozkaz, w którym zatwierdził nową strukturę transportu samochodowego w Siłach Zbrojnych RP. Dokument ten był wynikiem kilkuletniej pracy wojskowych sztabowców, pracowników wojskowych uczelni i instytutów naukowo-badawczych zajmujących się problematyką zabezpieczenia działania wojsk w obszarze techniki transportowej. W ramach przyjętej koncepcji pojazdy samochodowe podzielono na kilkanaście grup, podział ten był zbieżny ze strukturą parku samochodowego w innych armiach Sojuszu Północnoatlantyckiego. We wstępnych wymaganiach taktyczno-technicznych dla perspektywicznych samochodów, przyczep i nadwozi, jako jedno z najważniejszych stawianych zadań wskazano zapewnienie przewozu ładunków w standardowych („cywilnych”) kontenerach transportowych. Równocześnie wskazano potrzebę pozyskania pojazdów ze specjalistycznymi urządzeniami, pozwalającymi na samodzielny załadunek, przewóz i wyładunek takich kontenerów. Z tego powodu w koncepcji pojawiła się całkowicie nowa w Wojsku Polskim grupa sprzętu: samochody dużej ładowności powiększonej mobilności z systemem samozaładowczym.
Pojazdy z takimi urządzeniami były już od kilku lat używane przez inne armie NATO, a o ich przydatności mogli przekonać się polscy żołnierze podczas misji zagranicznych. Tak wyposażone samochody pozwalały dostarczać zaopatrzenie z oddalonych baz logistycznych bezpośrednio do użytkowników, także w rejonach oddalonych od utwardzonych dróg. Skrócenie czasu dostawy i wyeliminowanie punktów pośrednich, zwiększało elastyczność działania pododdziałów w trakcie wykonywania misji. Ponadto szybkie tworzenie kontenerowych obozów pozwalało wykonywać długotrwałe misje z dala od koszar. Przykładem przydatności samochodów z takimi urządzeniami było przemieszczenie, przez kilkanaście czeskich pojazdów Tatra 815 8×8 z urządzeniami hakowymi, kontenerowego szpitala polowego w rejon Kosowa, który zaczął działać po 48 godzinach od wydania rozkazu o przebazowaniu. Zgodnie z decyzją Szefa Sztabu Generalnego WP, za wprowadzenie tego nowego sprzętu odpowiadać miała Logistyka Wojsk Lądowych, która między innymi od lat zapewniała właściwe funkcjonowanie polskich kontyngentów wojskowych działających na Półwyspie Bałkańskim. W Szefostwie Techniki Wojsk Lądowych, które było odpowiedzialne za działanie sprzętu samochodowego, podjęto decyzję o zakupie dwóch różnych urządzeń samozaładowczych www.zbiam.pl
Broń strzelecka
Granatnik M72 FFE (Fire From Enclosure) został specjalnie opracowany z myślą o bezpiecznym strzelaniu z pomieszczeń zamkniętych. Nowa wersja generuje znacznie mniejszy huk, zaś dym i błysk zostały zupełnie wyeliminowane.
Rodzina granatników M72 firmy Nammo jest od lat 70. XX wieku wciąż udoskonalana. Kiedy przyjrzymy się obecnie znajdującym się w produkcji wersjom, to owe zmiany i ulepszenia stają się wyraźnie widoczne. Dzieląc się swoimi doświadczeniami i wiedzą, firma Nammo ściśle współpracuje z polskim przemysłem obronnym, by wdrożyć do produkcji najnowszą odmianę M72. Fotografie w artykule: Nammo AS.
Nieustająca ewolucja
P
olski przemysł obronny na przestrzeni ostatnich 10 lat rozwijał się bardzo dynamicznie, zwiększając swoje możliwości w zakresie prac badawczo-rozwojowych i zdolności produkcyjnych. W rezultacie tego coraz więcej firm z zagranicy postrzega polski przemysł jako atrakcyjnego partnera i chce dzielić się z nim swoją wiedzą poprzez transfer technologii. Przygotowanie do przeciwstawienia się współczesnym, trudnym do przewidzenia zagrożeniom, wymaga zmierzenia się z wieloma problemami.
Polski przemysł jest w stanie znaleźć odpowiednie rozwiązania, by zaspokoić potrzeby wojska, ale potrzebuje zastrzyku nowoczesnych rozwiązań i technologii, umiejętności autonomicznego działania, by być w stanie dokonać integracji różnych elementów i systemów opracowanych samodzielnie, a także tych pochodzących od swoich zaufanych partnerów.
Pomocna ręka Nammo od dawna współpracuje z polskim przemysłem obronnym, wspierając go w uzyskiwaniu nowych umiejętności prowadzących do powstawania nowych produktów i usług. Nammo jest znaną na całym świecie firmą, która wciąż się rozwija, opracowując nowe technologie, oferując nowe i doskonaląc dotychczasowe wyroby i usługi. Powstanie oddziału Nammo Polska jeszcze bardziej scementowało tę współpracę i tworzy platformę do dalszego rozwoju wzajemnych relacji. Nammo wyznaje filozofię dynamicznej inżynierii, agresywnego wprowadzania innowacji i nowych rozwiązań, specjalizując się w produkcji amunicji, zaawansowanych napędów rakietowych oraz szerokiej gamy broni odpalanej z ramienia.
Perspektywiczne partnerstwo Wersję M72 FFE cechuje także wyższa celność, uzyskana dzięki nowym celownikom i poprawionej balistyce, a także większą prędkością na torze lotu. 3 6 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Niedawno miało miejsce kilka ważnych wydarzeń związanych z aktywnością Nammo w Polsce, a wśród nich prezentacja lekkiego granatnika M72 www.zbiam.pl
Przemysł obronny
20 lat współpracy Radmoru i Thalesa
Dwie dekady temu gdyński Radmor rozpoczął współpracę z francuską firmą Thomson-CSF. Był to wtedy podmiot znany w Polsce od wielu lat i mający długoletnie tradycje kooperacji z polskimi firmami. Na licencji Thomsona produkowano w Polsce m.in.: magnetofony, telewizory, kineskopy i półprzewodniki. W latach 90. ubiegłego wieku, po przemianach ustrojowych w Polsce, możliwe stało się rozpoczęcie współpracy również w sferze sprzętu wojskowego. W 1993 r. Thomson-CSF zawarł umowę z CNPEP Radwar S.A., która przyczyniła się do uruchomienia produkcji w naszym kraju urządzeń systemu identyfikacji „swój-obcy”, pracującego w standardzie NATO Mark XII. Fotografie w artykule: Radmor, Andrzej Kiński.
Z
akłady Radiowe Radmor S.A. i Thomson-CSF nawiązały kontakt w roku 1994, gdy Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło konkurs na dostawę nowych taktycznych środków łączności dla Wojska Polskiego. Obie firmy podjęły decyzję o wspólnym udziale w tym przetargu. Konkurs został rozstrzygnięty w listopadzie 1996 roku, a zwycięska okazała się właśnie oferta ZR Radmor S.A. i Thomson-CSF. Od tamtego czasu upłynęło już 20 lat, a współpraca obu firm nadal jest kontynuowana i owocuje uruchomieniem w Polsce produkcji radiostacji taktycznych kolejnych generacji. W tym czasie Zakłady Radiowe Radmor S.A. przekształciły się w spółkę Radmor S.A., należącą dziś do Grupy WB, a Thomson-CSF stał się bazą do utworzenia międzynarodowego koncernu Thales. Zmiany te nie wpłynęły jednak negatywnie na obopólnie korzystną współpracę. Od 20 lat Radmor dostarcza Siłom Zbrojnym RP radiostacje plecakowe i przewoźne produkowane na francuskiej licencji.
Żołnierz z radiostacją plecakową RRC-9200.
Jednym z elementów umowy, zawartej między ZR Radmor S.A., Thomson-CSF a Ministerstwem Obrony Narodowej, był transfer technologii, dzięki któremu możliwe było rozpoczęcie produkcji cyfrowych radiostacji przewoźnych i plecakowych pasma VHF systemu PR4G w Polsce. Francuski partner przekazał niezbędne technologie, oprzyrządowanie i know-how. Niezbędne były również inwestycje w Radmorze. Ich efektem była budowa dwóch nowych hal produkcyjnych, zakup nowoczesnego wyposażenia i oprzyrządowania stanowisk pracy. W 1999 roku została otwarta nowa hala produkcyjna montażu finalnego, w której rozpoczęto montaż licencyjnych radiostacji przewoźnych RRC-9500 i plecakowych RRC-9200. W ciągu dwóch lat Radmor w całości przejął produkcję tych radiostacji.
31 stycznia 1997 r. – podpisanie umowy pomiędzy Radmorem i Thomson-CSF. Od lewej: prezes zarządu Radmoru Andrzej Synowiecki i prezes Thomson-CSF José Massol. 4 2 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Zakres transferu technologii zapewnił gdyńskiej firmie zdolność do produkcji radiostacji, których jakość niczym nie różniła się od produkowanych w zakładzie macierzystym we Francji. Do chwili obecnej Radmor produkuje i dostarcza SZ RP radiostacje systemu PR4G i PR4G F@stnet. Ich liczba osiągnęła już 10 000 sztuk! Przedmiotem dostaw są także różnorodne urządzenia peryferyjne do radiostacji, a także systemy szkolno-treningowe. Dobra współpraca i wysoka ocena jakości radiostacji, opuszczających gdyńskie zakłady, skłoniła Thalesa do złożenia Radmorowi w 2005 r. propozycji rozpoczęcia produkcji nowej generacji radiostacji systemu PR4G F@stnet. Polska stała się drugim krajem, który otrzymał prawa do ich licencyjnej produkcji, to zaś umożliwiło złożenie Wojsku Polskiemu oferty na dostawę najnowocześniejszego – wyprodukowanego w kraju – sprzętu łączności. W 2006 roku Radmor rozpoczął produkcję dwóch wersji radiostacji tej rodziny: plecakowych RRC9210 i pokładowych RRC9310, w pełni kompatybilnych ze starszymi RRC-9200 i RRC-9500. Dzięki nowym rozwiązaniom radiostacje F@stnet dysponują nowymi funkcjami, a zastosowanie innowacyjnych technologii sprawiło, że radiostacja plecakowa jest prawie o połowę lżejsza i o ok. 40% mniejsza od swojej poprzedniczki. Radiostacja pokładowa RRC9310 jest urządzeniem modułowym, składającym się ze wzmacniacza ALA 126AP i radiostacji plecakowej RRC9210. Wymiary i sposób mocowania RRC9310 są takie same jak w przypadku RRC-9500. Oznacza to, www.zbiam.pl
Wiropłaty wojskowe
Sikorsky UH-60M Battlehawk przeznaczony dla Sił Zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich w czasie prób integracji uzbrojenia na terenie Stanów Zjednoczonych.
Łukasz Pacholski Rodzina wielozadaniowych śmigłowców Sikorsky S-70 Black Hawk jest od kilkudziesięciu lat znana na całym świecie ze względu na swoją uniwersalność. Na bazie podstawowej, transportowej odmiany powstały liczne warianty specjalne, służące choćby do: ratownictwa morskiego SAR, ratownictwa bojowego CSAR, zwalczania okrętów podwodnych, przewozu ważnych osobistości, wsparcia służb porządku publicznego czy zadań przeciwpożarowych. Osobną kategorią, która nie zyskała dotąd popularności porównywalnej z odmianami transportowymi, są śmigłowce wsparcia bojowego na bazie Black Hawka, stanowiące swoiste ogniwo pośrednie pomiędzy wiropłatami wielozadaniowymi i wyspecjalizowanymi bojowymi. Niniejszy artykuł ma na celu przedstawienie właśnie takich maszyn, od lat rozwijanych siłami firmy Sikorsky Aircraft Corp., będącej obecnie częścią koncernu Lockheed Martin, a także jej zagranicznych partnerów. Fotografie w artykule, jeśli nie zaznaczono inaczej: Sikorsky, US Army, US Navy, FAC, Orbital ATK, Łukasz Pacholski. 5 6 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
„Uderzeniowe” Black Hawki
Ś
imigłowiec Sikorsky S-70 Black Hawk, znany pod amerykańskim wojskowym oznaczeniem UH-60, został opracowany i wdrożony do produkcji, jako następca dla wielozadaniowych wiropłatów Bell UH-1 Huey, które zyskały sławę w czasie wojny w Wietnamie. W trakcie tego konfliktu okazało się, że śmigłowce z powodzeniem mogą wypełniać różnorodne zadania – poza transportem i ewakuacją medyczną, często wykorzystywano je także do wsparcia ogniowego oddziałów naziemnych, a nawet okrętów rzecznych. Poza uzbrojeniem strzeleckim – stanowiskami ruchomych karabinów maszynowych w drzwiach kabiny, służących głównie do samoobrony, Hueye były uzbrajane także w uzbrojenie ofensywne: zasobniki z rakietami niekierowanymi, boczne stanowiska granatników automatycznych czy wielkokalibrowych karabinów maszynowych, a nawet wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych. Bezpośredni następca wersji UH-1 w lotnictwie US Army, UH-60 Black Hawk, nie został przewidziany do takiej roli – doświadczenia z Wietnamu spowodowały, że US Army otrzymała znaczną ilość wyspecjalizowanych śmigłowców bojowych AH-1 Cobra (a później AH-64 Apache), a także lekkich maszyn obserwacyjno-bojowych OH-6 Cayuse i OH-58 Kiowa, które – operując w pobliżu linii styku wojsk – mogły wesprzeć ogniem karabinów maszynowych i rakiet niekierowanych pododdziały walczące na ziemi. Black Hawki, wdrażane do służby od 1978 roku, zostały przystosowane jedynie do montażu uzbrojenia strzeleckiego przeznaczonego do samoobrony – systemu M144 z dwoma
7,62 mm karabinami maszynowymi M60D (później także M240D, M240H i M134 Minigun), umieszczonymi w oknach za kabiną pilotów. Pierwsze doświadczenia bojowe, wyniesione z konfliktu na Grenadzie w 1983 r., a także analiza wniosków formułowanych przez użytkowników spowodowała, że w połowie lat 80. XX wieku firma Sikorsky, na zlecenie Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych, opracowała, przetestowała i wdrożyła do produkcji modyfikację Black Hawka. Polegała ona na montażu po obu burtach kadłuba skrzydeł z parą belek podwieszeń na każdym, pozwalających na zabranie nawet do 4500 kg ładunku użytecznego. System otrzymał oznaczenie ESSS (External Stores Support System) i pozwolił na znaczące zwiększenie możliwości operacyjnych śmigłowca. W przypadku US Army i użytkowników eksportowych, którzy zdecydowali się na zakup Black Hawków, jest wykorzystywany przede wszystkim do zwiększenia promienia działania wiropłata – głównym ładunkiem są bowiem cztery dodatkowe zbiorniki paliwa po 230 lub 450 galonów. Zmodyfikowany układ paliwowy pozwala na przepompowanie ich zawartości do integralnych zbiorników kadłubowych. Minusem zastosowania ESSS, szczególnie przy wykorzystaniu wszystkich podwieszeń, jest ograniczenie pola ostrzału karabinów strzelców pokładowych. Doposażenie UH-60 w ESSS otworzyło zarazem drogę do zwiększenia potencjału ofensywnego śmigłowców poprzez możliwość przenoszenia zasobników z uzbrojeniem strzeleckim, rakietami niekierowanymi, czy też kierowanymi AGM-114 Hellfire. www.zbiam.pl
Szkolenie lotnicze
Kadłub pierwszego polskiego Mastera (nr fabr. 50) w zakładach w Venegono, jeszcze przed uroczystym podpisaniem przez generała broni Mirosława Różańskiego.
Następcy Iskier coraz bliżej
Paweł Bondaryk Z okazji rozpoczęcia montażu końcowego pierwszego samolotu szkolno-treningowego Finmeccanica Aircraft Division M-346 Master, przeznaczonego dla Sił Powietrznych, 24 lutego w zakładach Finmeccanica Aeronautics w Venegono Superiore w północnych Włoszech miała miejsce uroczystość podpisania kadłuba pierwszej polskiej maszyny tego typu. Fotografie w artykule: Paweł Bondaryk, Finmeccanica, MO Włoch..
W
nskład delegacji, której przewodniczył Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Mirosław Różański, wchodzili również: Inspektor Sił Powietrznych gen. bryg. pil. Tomasz Drewniak i dowódca 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego płk pil. Paweł Smereka. Polscy oficerowie zwiedzili linię montażową samolotów M-346 i zapoznali się z postępami budowy maszyn, które trafią do 41. BLSz. Momentem kulminacyjnym wizyty było podpisanie przez generała Różańskiego kadłuba pierwszego
6 4 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
polskiego M-346 – pod kabiną Mastera znalazł się napis: „…z ziemi włoskiej do polskiej…” i podpis generała. Inskrypcja ma znaczenie wyłącznie symboliczne, gdyż wkrótce zniknie pod kolejnymi warstwami farby. W uroczystości, zaczerpniętej z tradycji budowy okrętów, uczestniczył również dyrektor sektora lotniczego grupy Finmeccanica Filippo Bagnato. Zakłady w Venegono, w których powstają samoloty M-346, dysponują jedną z najnowocześniejszych linii kompletowania struktur statków powietrznych na świecie. Może tam powstawać do 48 samolotów rocznie. Obok pierwszych polskich maszyn, obecnie w budowie znajdują się ostatnie samoloty dla Izraela i kolejne dla lotnictwa włoskiego. Samoloty M-346 są obecnie użytkowane przez wojska lotnicze trzech państw. Jako pierwszy swoje 12 egzemplarzy otrzymał Singapur; są one eksploatowane przez 150. dywizjon RSAF, stacjonujący na stałe we francuskiej bazie Cazaux. Włochy mają już sześć z zamówionych 15 samolotów (prawdopodobnie zamówienie zostanie rozszerzone do co najmniej 21 sztuk), a największym użytkownikiem stanie się wkrótce Izrael. Hel HaAwir dysponują już ponad 20 samolotami oznaczonymi M-346i Lawi, stacjonującymi w bazie Owda, zastąpiły one w procesie szkolenia wiekowe Douglasy A-4 Skyhawk/Ajit.
Program AJT Lubiane przez pilotów, ale jednak nieubłaganie starzejące się, Iskry od co najmniej dekady wymagały pilnego zastąpienia przez nowy typ odrzutowej maszyny szkolno-treningowej, odpowiadającej współczesnym wymaganiom stawianym przed samolotem szkolenia zaawansowanego. Rozwój techniki umożliwia obecnie przeniesienie większej części szkolenia pilota bojowego na etap wcześniej niedostępny, czyli samolotu szkolno-treningowego, aby zaoszczędzić resurs maszyn bojowych i obniżyć ogólne koszty wyszkolenia personelu latającego. Postępowanie mające wyłonić przyszły odrzutowy samolot szkolenia zaawansowanego Sił Powietrznych – AJT (Advanced Jet Trainer), rozpoczęto wiosną 2012 roku, kiedy opublikowano zapytanie o informację, skierowane do producentów tego typu maszyn. Ostatecznie z wymagań dla nich usunięto zapisy o dostosowaniu do prowadzenia walki powietrznej i atakowania celów naziemnych, które zawarte były w specyfikacji dla maszyn kategorii LIFT, przetarg na które został zamknięty pod koniec października 2011 r. Inspektorat Uzbrojenia w grudniu 2013 r. wybrał firmę Alenia Aermacchi (od 1 stycznia 2016 r. Finmeccanica Aircraft Division), oferującą samolot M-346 Master, jako jedyną spełniającą warunki zapisane w specyfikacji przetargu i ważną pod www.zbiam.pl
Samoloty bojowe
W bieżącym roku F-35 pojawią się po raz pierwszy na pokazach lotniczych w Europie. Poza Włochami, gdzie realizowany jest montaż samolotów przeznaczonych dla AMI, maszyny trafią do Holandii i Wielkiej Brytanii. Na zdjęciu pierwsza maszyna dla Koninklijke Luchtmacht.
Łukasz Pacholski Bieżący rok rozpoczął się dla programu rozwoju wielozadaniowego samolotu bojowego Lockheed Martin F-35 Lightning II dwoma ważnymi wydarzeniami – pierwszym przelotem maszyny nad Oceanem Atlantyckim i debatą budżetową w Stanach Zjednoczonych na temat finansowania programu rozwoju maszyny i produkcji seryjnej w najbliższych latach. Te wydarzenia i kilka innych epizodów, to preludia do zaplanowanego na bieżący rok kamienia milowego w historii Lightninga II, którym będzie ogłoszenie wstępnej gotowości operacyjnej przez pierwszą jednostkę USAF uzbrojoną w wersję F-35A – zamówiony w największej liczbie wariant maszyny. Tym samym dwie odmiany samolotu – A i B – osiągną w Siłach Zbrojnych Stanów Zjednoczonych status operacyjny. Fotografie w artykule: Lockheed Martin, USAF, MO Włoch.
W
brew logice, historyczny, dziewiczy przelot Lightninga II pomiędzy Ameryką Północną i Europą nie odbył się na trasie Stany Zjednoczone – Stary Kontynent, tylko odwrotnie. Maszyna, która go wykonała – F-35A o numerze MM.7332 (AL-1, nr taktyczny 32-01, oznaczający przynależność do 32° Stormo) – jest pierwszym Lightningiem II zmontowanym
6 8 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Program Lightning II na początku 2016 roku w zakładach we włoskim Cameri i jednocześnie pierwszym F-35 przeznaczonym dla Aeronautica Militare Italiana. Przygotowania do lotu rozpoczęły się już w połowie ubiegłego roku, wówczas w Stanach Zjednoczonych zrealizowano cykl prób mających na celu certyfikowanie włoskich samolotów tankowania powietrznego Boeing KC-767A do współpracy z F-35 i opracowanie stosownych procedur. Pomiędzy wrześniem i grudniem dwóch włoskich pilotów z ośrodka doświadczalnego w Pratica di Mare przeszło także szkolenie, w bazie lotniczej Luke w Arizonie, w celu nabycia uprawnień do pilotowania F-35A. W styczniu włoski Lightning II i KC-767A wykonywały loty „zapoznawcze” nad Włochami, co miało pozwolić ich załogom na przećwiczenie czekającego ich zadania. Sam przelot nad Oceanem Atlantyckim rozpoczął się 3 lutego i obejmował lot na lotnisko Lajes na Azorach, gdzie przewidziano postój techniczny. Przy okazji było to pierwsze lądowanie F-35 na terenie Portugalii. Wspólnie z F-35A przelot realizowały: dwa samoloty Eurofighter Typhoon w odmianie dwumiejscowej (TF-2000A), dwa samoloty transportowo-tankujące Boeing KC-767A i para transportowych Lockheed Martin C-130J Hercules. Te ostatnie przewoziły sprzęt ratowniczy, niezbędny w wypadku awarii i katapultowania pilota AL-1 do oceanu. Po dolocie na Azory, na pozostałym odcinku trasy F-35A towarzyszyły już pojedyncze: TF-2000A, KC-767A i C-130J. Pobyt na wyspach
przedłużył się, ze względu na złe prognozy pogody dla obszaru Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych – celem przelotu był ośrodek doświadczalny lotnictwa morskiego Patuxent River w stanie Maryland. Ostatecznie Włosi dolecieli tam 5 lutego – F-35A AL-1 spędził w czasie transatlantyckiej misji 11 godzin w powietrzu i siedmiokrotnie uzupełniał paliwo w locie. Według planów, pierwszy włoski F-35A zostanie w Patuxent River około trzech miesięcy, które zostaną wykorzystane m.in. na testy elektromagnetyczne. W maju ma przelecieć do bazy Luke w Arizonie, gdzie dołączy do 56. Skrzydła Myśliwskiego USAF, które jest międzynarodowym centrum szkolenia personelu na ten typ samolotu. Docelowo tamtejsza włoska „kolonia” zgromadzi pięć F-35A, wszystkie zostaną zmontowane w Cameri i przelecą do Stanów Zjednoczonych nad Atlantykiem. Kolejny etap szkolenia personelu latającego AMI w Luke rozpocznie się teraz w marcu, co ma umożliwić pod koniec bieżącego roku przekazanie pierwszego operacyjnego F-35A (o numerze fabrycznym AL-6) jednostce operacyjnej – 32° Stormo, stacjonującej w bazie Amendola w południowych Włoszech. W najbliższych miesiącach przestrzeń powietrzna nad Oceanem Atlantyckim będzie często wykorzystywana przez Lightningi II – ma to związek zarówno z przelotami kolejnych włoskich maszyn do Stanów Zjednoczonych, jak i przebazowaniem do Europy samolotów należących do trzech innych www.zbiam.pl
Samoloty bojowe
Prototyp „2016” po starcie z lotniska w Chengdu.
Rozwój chińskiego myśliwca J-20 Tomasz Szulc
Koniec zimnej wojny, jaki ogłoszono po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRR w 1991 r., oznaczał gwałtowny spadek tempa wdrażania nowego uzbrojenia po obu stronach żelaznej kurtyny. Dotyczyło to w szczególności krajów średnich i małych, które z ulgą ograniczały wydatki zbrojeniowe. Także duże kraje europejskie zauważalnie ograniczyły prace rozwojowe i rozpoczęły redukcję arsenałów wszystkich rodzajów broni. W sektorze lotniczym oznaczało to bezprecedensową przerwę w opracowywaniu nowych samolotów bojowych – żaden z zachodnioeuropejskich producentów samolotów od 1990 r. nie podjął do dziś prac nad maszyną kolejnej generacji! Także w Stanach Zjednoczonych nastąpiło niebywałe wcześniej spowolnienie prac wdrożeniowych: demonstrator przyszłego Raptora – YF-22 oblatano w 1990 r., gotowość operacyjną F-22A osiągnął dopiero 15 lat później, a następny myśliwiec – F-35B osiągnął wstępną gotowość operacyjną dopiero w 2015 r. Fotografie w artykule: Internet, Tomasz Szulc. 7 2 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
N
ieco inaczej kształtowała się sytuacja w krajach dopiero dołączających do ekskluzywnego klubu producentów samolotów bojowych. Realizowane tam programy na początku lat 90. XX wieku wręcz przyspieszyły, nierzadko za sprawą kooperacji z renomowanymi firmami zachodnimi, które w ten sposób próbowały „zagospodarować” swój niewykorzystany chwilowo potencjał. Z powodzeniem zrealizowano np. program budowy szkolno-bojowego i bojowego naddźwiękowego odrzutowca A/F/T-50 w Republice Korei (we współpracy z Lockheed Martinem). W Indiach trwają prace nad znacznie ambitniejszym myśliwcem Tejas. Wyjątkowym przypadkiem jest Chińska Republika Ludowa, która aspiruje do zajęcia pozycji światowego mocarstwa. W tym celu musi nie tylko dysponować potężnymi siłami zbrojnymi, ale i samodzielnie produkować dla nich nowoczesne uzbrojenie. W dziedzinie najbardziej zaawansowanych rodzajów sprzętu, a do takich należą samoloty bojowe, początkowo w Chinach postęp był niewielki. Jeszcze kilka lat temu produkowano tam klony wczesnej (sic!) wersji MiG-a-21, modernizowano jeszcze starsze MiG-i-19, a jedynym typem bombowca był (i jest) klon Tu-16, czyli maszyna o niemal siedemdziesięcioletnim (sic!) rodowodzie. Pierwszy „chiński” myśliwiec – J-8 był kopią radzieckiego Je-152, a drugi – J-10, oparty jest na izraelskim Lawi. Pierwszym chińskim odrzutowcem, który nie miał oczywistych korzeni zagranicznych, stał się myśliwiec „piątej generacji” J-20. Gdy pojawiły się zdjęcia jego pierwszego prototypu, profesjonalny świat niemal zaniemówił z wrażenia. Pod względem zaawan-
sowania konfiguracji aerodynamicznej maszyna nie ustępowała najnowszym samolotom na świecie: amerykańskim F-22 i F-35, czy rosyjskiemu T-50. Program zainicjowano podobno w 1989 r., pod kodowym oznaczeniem „2-03”, w celu opracowania następcy ciężkiego myśliwca J-8II. Aby przyspieszyć prace i w maksymalnym stopniu przybliżyć się do poziomu technicznego bardziej zaawansowanych krajów, zaplanowano zakup za granicą kluczowych komponentów maszyny: silników, awioniki, systemu kierowania uzbrojeniem, a nawet technologii produkcji płatowca. W związku z wydarzeniami na placu Tian’anmen, po 1989 r. szanse na oficjalną kooperację z państwami zachodnimi zmalały do zera, ale – na szczęście dla Chin – po ponad ćwierć wieku zamrożenia współpracy z ZSRR, relacje między komunistycznymi sąsiadami zaczęły się szybko poprawiać, a po rozpadzie „wielkiego północnego sąsiada” pojawiła się możliwość uzyskania dostępu do najnowszych wówczas radzieckich rozwiązań. W 1993 r. rozpoczęła się oficjalna współpraca między OKB MiG i chińskimi lotniczymi ośrodkami naukowo-badawczymi, w ramach której chińscy inżynierowie pracowali w Moskwie, a rosyjscy w Chinach. Formalnie przedmiotem umowy było udostępnienie nowoczesnych rozwiązań i technologii projektowania oraz testowania konstrukcji lotniczych, ale „przy okazji” przekazano także wiele rozwiązań ciężkiego myśliwca nowej generacji 1.42/1.44, który nie miał szans na uzyskanie finansowania i dalszy rozwój w Rosji epoki Jelcyna. Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami, rosyjscy inżynierowie odegrali „istotną rolę” w tworzeniu koncepcji nowego myśliwca. www.zbiam.pl
Samoloty bojowe
Maciej Szopa Po latach prac koncepcyjnych i negocjacji, program myśliwca 5. generacji w Republice Korei oficjalnie wkroczył w fazę realizacji. Obecnie wskazane daty jego finalizacji i rozpoczęcia produkcji seryjnej są ambitne, a jeśli – nawet z poślizgiem – przedsięwzięcie zakończy się sukcesem, Seul może stać się w kolejnej dekadzie jednym z nielicznych producentów tak zaawansowanego wielozadaniowego samolotu bojowego, co pozwoli mu zająć miejsce w ścisłej czołówce światowej.
Ilustracje w artykule: DAPA, KAI, TAI, USAF. 8 0 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Zielone światło dla KF-X
P
rogram własnego „zaawansowanego wielozadaniowego myśliwca” Republika Korei teoretycznie rozpoczęła jeszcze w roku 2001, kiedy zamiar taki ogłosił prezydent Kim Dae-Jung. Od początku celem projektu było zastąpienie nową, rodzimą konstrukcją najstarszych myśliwców pozostających w służbie lotnictwa Republiki Korei – F-4E Phantom II (obecnie w linii ok. 70 egzemplarzy) i F-5E Tiger II (ponad 150 egzemplarzy). Przez pierwszych siedem lat po ogłoszeniu tego zamiaru niewiele się jednak działo i dopiero w roku 2008 ruszyły prace analityczne i wstępne projektowe. Wydaje się, że od samego początku Koreańczycy zdawali sobie sprawę ze stopnia złożoności przedsięwzięcia: z jakimi wydatkami będzie się ono nieuchronnie wiązać i jak wiele rozwiązań technicznych oraz technologii trzeba będzie pozyskać z zagranicy bądź opracować we własnym zakresie. Pod koniec ubiegłej dekady zakładano, że Republika Korei już dysponuje 63% rozwiązań i technologii niezbędnych do opracowania i produkcji myśliwca. Resztę planowano kupić od renomowanych producen-
tów lotniczych z Zachodu – przewidywano rozmowy m.in. z Saabem, Airbusem, Boeingiem i Lockheed Martinem. Z tych powodów od samego początku poszukiwany był zagraniczny partner strategiczny, z którym można byłoby podzielić się ciężarem finansowym przedsięwzięcia. Republika Korei chciała finansować program w 60%, podczas gdy resztę środków miałby zapewnić partner bądź partnerzy zagraniczni (pod uwagę brano zarówno inne państwa, jak i firmy lotnicze oraz zbrojeniowe). Partnerstwem była zainteresowana Turcja, także poszukująca następcy dla swoich Phantomów II. Turcy nie chcieli się jednak zgodzić na podział 60:40 i domagali się statusu co najmniej równorzędnego partnera w programie, tak w sferze technicznej, jak i ekonomicznej. Negocjacje na ten temat trwały do jesieni 2010 roku i ostatecznie zakończyły się fiaskiem, m.in. w związku z tym, że w międzyczasie Republika Korei znalazła innego partnera, chętnego do uczestnictwa w projekcie jako mniejszościowy udziałowiec. Chodziło o Indonezję, z którą stosowną umowę podpisano 15 lipca 2010 roku. Indonezyjska część programu otrzymała www.zbiam.pl
Samoloty bojowe
Northrop Grumman idzie za ciosem
Myśliwiec 6. generacji Northrop Grummana ma likwidować strzałami z lasera zagrażające mu kierowane pociski „ziemia-powietrze”, po przekroczeniu przez nie granicy zaprogramowanej bezpiecznej strefy.
Maciej Szopa Ogromny i dość niespodziewany sukces Northrop Grummana, jakim z pewnością był wybór koncernu na projektanta i producenta nowej generacji bombowców dla USAF (patrz WiT 1/2016), przeniósł go znów do pierwszej ligi dostawców samolotów bojowych. Wygląda na to, że firma nie zamierza na tym poprzestać – już dwa miesiące później jej przedstawiciele zaprezentowali wizję myśliwca 6. generacji – bardziej dopracowaną niż wszystkie dotychczasowe i odmienną niż wizje konkurentów. Ilustracje w artykule. USAF, Northrop Grumman, Lockheed Martin, Boeing.
P
rogram myśliwca przewagi powietrznej Advanced Tactical Fighter (ATF), zakończony wyborem samolotu Lockheed Martin F-22 Raptor, okazał się równie ograniczonym sukcesem, jak program bombowca Northrop B-2 Spirit. Masowa produkcja pierwszego myśliwca 5. generacji także ruszyła z olbrzymim opóźnieniem i również zakończyła się przedwcześnie. Powstało jedynie 195 Raptorów, w tym osiem maszyn doświadczalnych, co nie pozwoliło na zastąpienie nimi floty maszyn tej samej kategorii 4. generacji, a jedynie
8 4 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
na wzmocnienie ich „szeregów” i wycofanie najstarszych F-15 wersji A/B. Odpowiedzialność za zamknięcie linii produkcyjnej F-22 ponosi administracja prezydenta Baracka Obamy, który osobiście ogłosił decyzję o wstrzymaniu produkcji Raptorów pod koniec 2011 r. Od początku było jasne, że spowoduje to powstanie w USAF luki generacyjnej, jeśli chodzi o samoloty przewagi powietrznej. Wypełnić ją można było tylko na dwa sposoby: poprzez przedłużenie żywotności myśliwców F-15C/D z jednoczesnym zwiększeniem ich możliwości operacyjnych (patrz WiT 4/2015) i rozpoczęcie programu jeszcze bardziej zaawansowanego myśliwca – maszyny 6. generacji. Jeśli chodzi o drugie z tych rozwiązań, to uruchomienie programu, a raczej dwóch programów – jednego dla US Air Force (cel: zastąpić F-15C/D, a w perspektywie także F-22) i drugiego dla US Navy/USMC (nazywany F/A-XX albo Next-Generation Air Dominance Programme, jego celem jest zastąpienie F/A-18C/D i E/F oraz uzupełnienie możliwości F-35B/C), zostało uznane za celowe już w 2012 roku, a w kwietniu 2013 agencja DARPA rozpoczęła prace mające doprowadzić do unifikacji obydwu przedsięwzięć. Program nowego myśliwca jest jednak nadal u swojego zarania. Dopiero w ubiegłym roku bowiem Pentagon zażądał przyznania pierwszych środków na jego realizację w roku podatkowym 2016. Chodzi przy tym na razie wyłącznie o prace studyjne, na których podstawie – w roku podatkowym 2018 – mógłby ruszyć właściwy program, zakończony powstaniem i przebadaniem demonstratora technologii. Kiedy ten demonstrator mógłby wznieść się w powietrze? Tego na razie
nie wiadomo, podobnie i tego, jakie konkretne wymagania zostaną postawione nowej platfomie. Zapowiadane jest podjęcie szybkich decyzji w tej sprawie i w tym celu został stworzony wspólny zespół ds. określenia zdolności (Capability Collaboration Team – CCT). W jego skład weszli przedstawiciele zaplecza naukowego, przemysłowego i wojskowi, patrzący na problem z punktu widzenia operacyjnego. CCT ma za zadanie przede wszystkim określić listę rozwiązań i technologii niezbędnych do osiągnięcia przewagi powietrznej w latach 30. XXI wieku i później. Jak na razie nie wiadomo zatem, jakimi cechami ma się charakteryzować amerykański myśliwiec 6. generacji. Wiadomo za to, jakie pomysły na niego mają dziś firmy starające się o ten kontrakt. A te różnią się od siebie w sposób zasadniczy.
Northrop Grumman Najnowszą – bo zaprezentowaną w zmienionej odsłonie w grudniu 2015 roku – a zarazem najbardziej odmienną od pozostałych, koncepcję myśliwca 6. generacji przedstawił Northrop Grumman. Koncern, który ma na koncie – wdrożone lub doprowadzone do stadium prototypu – najbardziej ambitne i niekonwencjonalne konstrukcje w dziejach amerykańskiego lotnictwa. Biorąc pod uwagę tylko ostatnie trzy dekady, znalazły się wśród nich myśliwiec: YF-23 Black Widow II, przegrany konkurent YF-22, który charakteryzował się większymi możliwościami i potencjałem rozwojowym, jednak przegrał ze względu na wysokie koszty, bombowiec B-2 Spirit, a także bezzałogowiec proponowany obecnie US Navy – X-47B. Dzisiaj Northrop Grumman utrzymuje dwa www.zbiam.pl
Okręty wojenne Tomasz Grotnik Trwa budowa prototypowego niszczyciela min ORP Kormoran projektu 258 Kormoran II, a wraz z nią produkcja, testy i montaż wyposażenia oraz uzbrojenia dla tego okrętu. Według zapewnień Inspektoratu Uzbrojenia MON, wszystko idzie planowo. To dobrze, bo jest już w zasadzie pewne, że będzie to jedyny nowy okręt MW RP, który zdoła wyjść w morze jeszcze w tym roku.
ORP Kormoran – na dobrym kursie
Fotografie w artykule: Inspektorat Uzbrojenia, Łukasz Pacholski.
W
dniu 23 września 2013 r. zawarto umowę dotyczącą budowy pierwszego niszczyciela min projektu 258 Kormoran II i jednocześnie okrętu patrolowego typu Ślązak. Wówczas to, najwyższej rangi politycy wraz ze stoczniowcami zgodnie twierdzili, że oba okręty będą przekazane MW RP do końca 2016 r. Dziś, w związku z doniesieniami o opóźnieniach w budowie Ślązaka, deklaracje te można włożyć między bajki, natomiast wieści z drugiego „placu budowy” pozwalają mieć nadzieję, że pierwotny plan zostanie wypełniony przynajmniej w połowie.
Platforma 25 kwietnia 2014 r. w Remontowej Shipbuilding w Gdańsku, będącej liderem konsorcjum firm realizujących program, rozpoczęto cięcie blach do budowy prototypowego niszczyciela min 258/I, zaś 23 września, rok po zawarciu umowy, położono stępkę okrętu. Prace realizowane były w specjalnie przygotowanej – pod kątem prac ze stalą niskomagnetyczną – hali z dwoma ciągami. Na jednym powstawały części kadłuba i nadbudówki, na drugim realizowany był montaż okrętu. Jednostka opuściła ją pod koniec kwietnia 2015 r. – w dwóch częściach, bez nadbudówki. W dalszej kolejności kontynuowano wyposażanie połówek, po czym rozpoczęto nakładanie pierwszych podkładowych powłok malarskich. Po scaleniu kadłuba ustawiono na nim nadbudówkę i pomalowano całość z zewnątrz. 4 września 2015 r. odbył się chrzest i wodowanie ORP Kormoran. Był on już wówczas częściowo wyposażony w urządzenia ogólnookrętowe. Jednostkę zacumowano do nabrzeża, przy którym kontynuowano prace. Przebiegają one zgodnie z harmonogramem. Obecnie realizowany jest etap dziesiąty z trzynastu, w którym zaplanowano m.in.: kompletację i instalację urządzeń okrętowych, siłowni, systemów dowodzenia i kierowania środkami walki oraz przeprowadzenie badań wstępnych – prób na uwięzi. Te ostatnie, dla niektórych systemów, rozpoczęły się już w połowie grudnia ubiegłego roku. W lutym jednostkę wyslipowano w celu montażu urządzeń w podwodnej części kadłuba i jej pokrycia kolejną powłoką malarską. 9 0 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Połowa lutego, Kormoran na placu stoczni w trakcie wyposażania.
Okręt wyposażono do tej pory w zasadnicze zespoły systemu napędowego (jeszcze bez głównych silników wysokoprężnych MTU 8V369 TE74L, do ich łatwego wstawiania i wyjmowania przewidziano dwa duże luki na pokładzie rufowym), pędniki cykloidalne Voith Turbo 21 GH/160, ster strumieniowy Schottel STT 170 AMAG, trzy generatory prądotwórcze MTU 6R1600M20S w ochronnych kapsułach dźwiękoszczelnych, część systemów broni podwodnej, echosondy, telefon podwodny, centralę klimatyzacji, systemy: wentylacji, wody chłodzącej, zęzowy, paliwowo-smarny, przeciwpożarowy, cumowniczo-kotwiczny (w tym kabestan na pokładzie dziobowym), żuraw łodziowy i fundament żurawia głównego na pokładzie roboczym na rufie. Jednocześnie z montażem urządzeń i systemów trwa instalacja: okablowania, izolacji i przygotowania do implementacji podzespołów systemów walki i łączności. Rozruch siłowni pomocniczej planowany jest na marzec, natomiast próby morskie powinny rozpocząć się w maju–czerwcu br.
System walki Wraz z budową platformy postępują prace przy systemie walki Kormorana. Główną rolę odgrywa w nich Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej S.A. z Gdyni. Obecnie realizuje on próby zakładowe systemu zarządzania walką SCOT-M i jego podsystemów. Gotowość do montażu jego elementów (konsol, serwerów, sieci itp.) na okręcie przewiduje się na koniec marca. Ponadto Ośrodek jest odpowiedzialny za integrację dwóch istotnych sensorów okrętu: sonaru kadłubowego i sonaru samobieżnego. Pierwszy z nich – SHL-101/TM, wywodzi się z doświadczalnego sonaru SHL-101/T Skowron, który zainstalowano na trałowcu ORP Wdzydze proj. 207M. Antena z dwoma przetwornikami akustycznymi (kupionymi od Thales Group) będzie wysuwana hydraulicznie pod kadłub przez otwór w podwójnym dnie (tzw. moon pool). Nie ma ona opływki. Stacja pracuje w trzech zakresach częstotliwości: LF, HF i VHF. Zastosowanie sygnałów
Okręty wojenne
Raden Eddy Martadinata – pierwsza fregata typu PKR 105 na krótko przed wodowaniem. Mimo zmian w wyglądzie zachowała ona cechy typoszeregu SIGMA, w tym przekrój poprzeczny kadłuba w formie deltoidu o bokach odchylonych o 11,3°.
Tomasz Grotnik 18 stycznia bieżącego roku, w państwowej stoczni PT PAL w Surabai, zwodowano pierwszą fregatę patrolową typu SIGMA 10514 dla Tentara Nasional IndonesiaAngkatan Laut (TNI-AL, Marynarki Wojennej Indonezji). Jednostka, nazwana Raden Eddy Martadinata, to najnowszy członek udanej rodziny okrętów, opracowanej przez holenderską grupę stoczniową Damen. Trudno się nią „znudzić”, bowiem – jak dotąd – każda kolejna wersja różni się od poprzednich. Dzieje się tak dzięki wykorzystaniu koncepcji modułowej, umożliwiającej stworzenie na bazie sprawdzonych zespołów nowego wariantu okrętu, dopasowanego do konkretnych potrzeb przyszłego użytkownika.
Ilustracje w artykule: Damen, Tomasz Grotnik. 9 4 Wojsko i Technika • M a r z e c 2 0 1 6
Nowe oblicze Sigmy
I
dea standaryzacji geometrycznej SIGMA (Ship Integrated Geometrical Modularity Approach) jest u nas już dość dobrze znana, więc przypomnimy jedynie w skrócie jej pryncypia. Koncepcja SIGMA daje możliwość skrócenia do minimum czasu potrzebnego do zaprojektowania wielozadaniowego okrętu bojowego małej i średniej wielkości – klas korweta lub lekka fregata – który można w ten sposób jak najlepiej dopasować do, często odmiennych, potrzeb różnych kontrahentów. Standaryzacja w największej mierze dotyczy kadłubów, które powstają w oparciu o bloki z góry określonych wielkości i kształtów. Ich formę oparto na projekcie High Speed Displacement, opracowanym przez Holenderski Instytut Badań Morskich MARIN (Maritime Research Institute Netherlands) jeszcze w latach 70. XX wieku. Był on sukcesywnie doskonalony i sprawdzany podczas badań modelowych kolejnych wcieleń okrętów typu SIGMA. Projektowanie każdej następnej jednostki opiera się na wykorzystaniu bloków kadłuba o szerokości 13 lub 14 m i odległości pomiędzy poprzecznymi grodziami wodoszczelnymi wynoszącej 7,2 m. To ostatnie ma związek z regulacjami instytucji klasyfikacyjnych, dotyczących niezatapialności okrętów (mają utrzymać się na powierzchni przy 6-metrowym uszkodzeniu podwodzia). Oznacza to, że kadłuby poszczególnych
odmian typoszeregu mają np. identyczne części dziobowe i rufowe, różni je zaś długość zmieniona poprzez dodanie kolejnych bloków. Producent proponuje okręty o długościach od 52 do 105 m (od 7 do 14 grodzi), szerokościach od 8,4 do 13,8 m i wypornościach od 520 do 2370 t – czyli od patrolowców, poprzez korwety, do lekkich fregat. Modularyzacja objęła także wyposażenie wnętrz, siłownie, wyposażenie elektroniczne, w tym nawigacyjne, systemy bezpieczeństwa i uzbrojenia. W ten sposób – w granicach rozsądku – nowy użytkownik może konfigurować jednostkę zgodnie z własnymi potrzebami, bez konieczności projektowania jej od podstaw. Takie podejście owocuje nie tylko wspomnianym skróceniem czasu dostawy, ale również ograniczeniem technicznego ryzyka projektu i w konsekwencji konkurencyjną ceną. Pierwsze okręty typu SIGMA zakupiła Indonezja. Były to cztery korwety 9113, czyli jednostki o długości 91 m i szerokości 13 m, wypierające 1700 t. Kontrakt uprawomocnił się w lipcu 2004 r., budowę prototypu rozpoczęto 24 marca 2005 r., a ostatni okręt zdano 7 marca 2009 r., co oznacza, że cała seria powstała w cztery lata. Jeszcze lepszy wynik uzyskano przy kolejnym zamówieniu – dwóch korwet SIGMA 9813 i fregaty lekkiej SIGMA 10513 dla Maroka. Na realizację kontraktu z 2008 r., od rozpoczęcia budowy www.zbiam.pl