5 minute read
Anna Stęrzewska
W jednym stali domu
Anna Stęrzewska
Advertisement
Pięć zasad skutecznego nauczania matematyki (i innych przedmiotów)
Długo zastanawiałam się, jak zatytułować ten tekst. W pewnym momencie, podczas spaceru z psem, między jednymi a drugimi korepetycjami, pojawiły się w mojej głowie dwa pomysły: „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” i „uczeń i nauczyciel w jednym stali domu”. Pierwszy z nich trąci niemałym banałem, ale jak mało który, moim zdaniem, świetnie opisuje rzeczywistość. O głębokiej mądrości tkwiącej wtym powiedzeniu przekonuję się każdego dnia, ucząc matematyki. Uczniowie, skupieni na kolejnych klasówkach, egzaminach, „królową nauk” postrzegają jako szkolny koszmar. Dla wielu z nich to prawdziwa pięta achillesowa. Dla mnie, jako osoby przybliżaj ącej matematykę swoim uczniom, to prawdziwa pasja. Tylko tak do niej podchodząc, jestem w stanie dotrzeć do serc i umysłów uczniów i umożliwić jej zrozumienie. Moje zaangażowanie, entuzjazm udzielają się także uczniom – z czasem otwierającym się na tajniki matematyki. Nie potrafię sobie wyobrazić, co byłoby bez „tego czegoś”. Gdyby miało być inaczej, uczciwsze wobec siebie i moich uczniów byłoby znalezienie sobie innego zajęcia.
Paweł i Gaweł
Choć uczeń inauczyciel „wjednym stoją domu” – często patrzą na matematykę zgoła inaczej, choć przecież siedzą na jednej gałęzi. Tak jak nie ma aktora bez publiczności, tak samo osoba dzieląca się wiedzą bez sympatii uczniów nie zdziała zbyt wiele. Od dawna wychodzę z założenia, że nauczyciel zprawdziwego zdarzenia powinien lepiej poznaćświat ucznia – ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Znając sytuację pozaszkolną uczniów, możliwe przyczyny słabszych wyników wnauce, a nawet wiedząc, co jest na uczniowskim topie wmediach społecznościowych, jesteśmy wstanie zyskać zaufanie, uwagę naszych wychowanków. Mamy wówczas szansę stworzyć partnerską relację, bowiem sam autorytet nauczyciela i wiedza merytoryczna wtych czasach nie wystarczą. Potrzebujemy czegoś więcej. Tym sekretnym czynnikiem z pewnością jest empatia, czyli zdolność do współodczuwania, wejścia w skórę ucznia. Dlatego też jestem zdecydowaną przeciwniczką często powtarzanego banału: „kiedyś było inaczej”. O ile dawniej sam warsztat wystarczał do skutecznego nauczania matematyki, to współczesny belfer do sukcesu potrzebuje także szeroko pojętych umiejętności miękkich. Powinien wiedzieć, kiedy być twardym, zasadniczym, a kiedy serce polać miodem i docenić nawet najmniejsze starania czy postępy wnauce. Dawne przekonania nie wniosą niczego konstruktywnego do naszego warsztatu, a mogą się jedynie stać przeszkodą w budowaniu więzi między uczniem a nauczycielem. Powinniśmy zatem starać się zrozumieć uczniów iwykorzystać to, co może sprzyjać wnauczaniu matematyki czy innych przedmiotów.
Poradnik pedagoga
Swoimi spostrzeżeniami i wnioskami dzielę się z perspektywy własnej fi rmy, którą założyłam po to, by udzielać korepetycji z zakresu matematyki. Jestem jednak przekonana, że każdy nauczyciel, chcący skuteczniej docierać do serc i umysłów uczniów – bez względu na formę i miejsce pracy – znajdzie tu coś o sobie i dla siebie. Niezależnie od statusu szkoły, prowadzonego przedmiotu oraz doświadczeń. Oto kilka zasad, które pomagają mi każdego dnia wcodziennej współpracy zuczniem. Po pierwsze: poznaj swojego ucznia. Odradzam tu jednak stawianie młodej osoby wkrzyżowym ogniu pytań, jeśli chcemy zyskać jej przychylność oraz zaufanie do nas inaszych umiejętności. Od czasu do czasu warto zapytać osamopoczucie, ulubione zabawy, pasje, marzenia. Każdemu nauczycielowi polecam zaprzyjaźnienie się z mediami społecznościowymi. Czy tego chcemy, czy też nie, tam się toczy życie naszych uczniów, prowadzone równolegle do tego „rzeczywistego”. To kapitalne narzędzie do poznania psychiki, mód i tendencji, jakimi żyją nasi wychowankowie. Po drugie: prostota. Kieruję się nią, zwłaszcza wyjaśniaj ąc rozmaite matematyczne zagadnienia. Chociaż wierzę wmożliwości uczniów, to staram się upraszczać matematykę, jak tylko to możliwe. Warto rozłożyć na czynniki pierwsze polecenia, defi nicje, przybliżać je własnymi słowami, nawet jeśli nie wydaje nam się to wystarczająco „matematyczne”. Być może to kontrowersyjne, ale dla dobra ucznia czasem zamiast używać słowa „licznik”, mówię o tym, co znajduje się nad „kreską”. Z lektury raportów rozmaitych badań wiemy, że mózg ucznia na początku szkolnej drogi nie jest jeszcze gotowy na myślenie wyłącznie na poziomie abstrakcyjnym, do swobodnego operowania defi nicjami znanymi ze szkolnych podręczników. Zdecydowana większość małych dzieci (około 80%) jest uzdolniona matematycznie. W przedszkolu naukę ułatwiają im konkretne przedmioty: koraliki, patyczki, klocki, zabawki. Natomiast przejściu zprzedszkola do szkolnej ławy towarzyszy im niełatwy przeskok, polegający na zmianie charakteru nauki – z zabawy na pracę z książką
i podążanie za skomplikowanie brzmiącymi poleceniami czy defi nicjami. Po trzecie: przykłady. Edukacja szkolna ma sens tylko wtedy, gdy jest powiązana z tym, co widzimy za oknem, doświadczamy w domu, na podwórku, wsklepie. Dlatego podczas zajęć odwołuję się do przykładów znanych z codzienności. Wszak, jak głosi przysłowie wywodzące się z łaciny, uczymy się dla życia, nie dla szkoły. Podatki, ceny poszczególnych produktów, pojęcia takie jak netto, brutto, historie znane uczniom z podwórek, zależności rodzinne – to wszystko wykorzystuję na moich lekcjach. Rewelacyjnie sprawdzają się także inicjatywy, dla których inspiracją są stare pomysły, jak na przykład Szkolna Kasa Oszczędności. Gorąco zachęcam również nauczycieli specjalizujących się winnych przedmiotach do korzystania zprzykładów spoza klasy. Po czwarte: dziel się ikorzystaj zdoświadczenia innych. Z pomocą wtym zakresie przychodzą nam wszelkiego rodzaju szkolenia dla nauczycieli organizowane przez ośrodki doskonalenia, kuratoria, organizacje pozarządowe, fi rmy szkoleniowe, trenerów rozwoju. Fantastyczną możliwością poszerzania nauczycielskich horyzontów i korzystania z doświadczeń innych nauczycieli są rozmaite grupy na Facebooku, gdzie każdy i każda z nas może się dzielić swoimi sposobami na skuteczniejsze nauczanie. Gdyby nie one, nie rozwijałabym tak skutecznie swojego warsztatu w zakresie notowania grafi cznego, z czego korzystam także podczas moich codziennych lekcji. Czerpmy ze wszelkich dostępnych zasobów, ale i też dzielmy się naszymi zdobyczami z innymi. Wierzę, że wten sposób jesteśmy wstanie realnie wpływać na rozwój systemu edukacji wPolsce. Po piąte: daj prawo do popełniania błędu – sobie i uczniom. Niech to będzie dla nich ważne doświadczenie, rodzaj nowej cennej lekcji. Szkoła to idealne miejsce do uczenia się na własnych błędach. Poza jej murami błędy sporo kosztują. Tych pięć zasad przyświeca mi wcodziennej pracy. Każdego dnia czuję, jak bardzo ułatwiają mi współpracę z uczniami. A czym Ty się kierujesz jako nauczyciel? Co Tobie pomaga wcodziennym przekazywaniu wiedzy? Chętnie przeczytam odoświadczeniach innych nauczycieli w kolejnych numerach „Refl eksji”.
Anna Stęrzewska
Z wykształcenia ekonomistka. Od ponad 3 lat prowadzi fi rmę korepetycyjną „Nauka Marzeń”. Na Facebooku założyła grupę „Wizualna Matematyka”, która zrzesza ponad 5000 osób. Ambasadorka książki Kamili Rowińskiej Kobieta Asertywna.