3 minute read

Zalogowany czy obecny?

Edyta Rozenfeld

Koniec zdalnego nauczania i niektóre jego skutki

Advertisement

Za szklanym ekranem czujemy się bezpieczni, bo nie musimy pokazywać twarzy i prawdziwych emocji. Dla osób nieśmiałych i wycofanych pandemia to był idealny czas, żeby skutecznie odciąć się od realnego świata. Statystycznie wypadliśmy świetnie, materiał zrealizowany, frekwencja zadowalająca, bo uczeń zalogowany to uczeń obecny, prawda? Jako nowocześni nauczyciele uczyliśmy nie tylko całe klasy, rozsiane po mapie miasta, albo i dalej, ale także własne dzieci. Nasze mieszkania stały się miejscem pracy, placem zabaw, salą szkolną i stołówką jednocześnie. Jednak stanęliśmy na wysokości zadania. Aż w końcu przyszedł czas na wylogowanie się, na powrót do „normalności”, co między innymi oznaczało reagowanie, bo w realnej rzeczywistości łatwo zauważyć, że wielu naszych podopiecznych potrzebuje pomocy.

Maseczki nas zmieniły

Nasze twarze stanowczo za długo były zasłonięte maseczkami. Ucierpiała na tym nie tylko psychika, ale także mimika. Zmniejszona aktywność ust, płytszy oddech oraz brak możliwości bezpośredniej i otwartej komunikacji sprawiły, że kultura mówienia zubożała. Rozmowa z zasłoniętą twarzą utrudnia rozpoznanie prawdziwych emocji i intencji osoby mówiącej. Z półtorametrowej odległości osoby słabosłyszące nie miały szans na zrozumienie komunikatu, a brak możliwości czytania z ruchu warg sprawił, że komunikacja była utrudniona i zakłócona. Zaciśnięte usta, podniesiona brew, zmarszczone czoło i inne istotne ruchy mimiczne twarzy – na długi czas zniknęły z naszego codziennego „słownika”. Szczery, szeroki uśmiech był rzadkim widokiem.

48 AKTUALNOŚCI SZKOŁA W PANDEMII REFLEKSJE 4/2022

Bezpośredni kontakt z człowiekiem zaczyna się od spojrzenia na twarz, na jego postawę. Pierwsze wrażenie jest ponoć najważniejsze. Pandemia zabrała nam możliwość takiego poznawania drugiego człowieka, odkrywania jego możliwości komunikacyjnych. Zasłonięta twarz jest zagadką, niepewnością i podejrzeniem.

Trzecie oko

Potrzeba bycia podłączonym do sieci i ciągłej aktywności w mediach społecznościowych jest tak silna, że nie pozwala nam na odcięcie od świata, w którym żyliśmy przez ostatnie dwa lata. Modne gadżety powoli „przyrosły” do ciała – ściśnięte w dłoniach telefony towarzyszą nam we wszystkich codziennych czynnościach. Smartfon to nasze „trzecie oko”, które wszystko rejestruje, zwalnia mózg od myślenia, zapamiętywania ważnych faktów, dat i numerów telefonu. Jest naszym oknem na świat, przez jego małe ramy „oglądamy” nawet przedstawienia i sukcesy naszych dzieci. Uczestniczenie i niezarejestrowanie w telefonie oznacza brak dowodów, a bez nich stajemy się (sami wobec siebie) mniej wiarygodni.

Nadchodzi nowa era

Uczniowie wrócili do szkół. Niby tacy sami, ale tylko pozornie, bo w ich uszach pojawiły się słuchawki będące łącznikiem z wirtualnym światem. Kiedy przychodzą do biblioteki, skupiam wzrok na małej kulce włożonej w środek ucha. Czekam, bo kultura mówienia wymaga wyjęcia słuchawki, potwierdzenia, że jest się gotowym do przekazania i przyjęcia komunikatu. Zastanawia mnie, ilu uczniów siedzi na lekcjach z ukrytą w uchu słuchawką, ile informacji przetwarzają za jej pośrednictwem w stosunku do tego, co mówi do nich nauczyciel. Przez długi czas nie zwracaliśmy uwagi na to, co robią uczniowie w trakcie zdalnych lekcji, gdzie się znajdują – wystarczyło, że byli zalogowani, więc obecni. Powrót do szkoły umożliwia nam dokładniejszą analizę, co się z nimi dzieje, czytanie z ruchu warg, bycie razem. Pozwólmy im teraz na spokojne siedzenie w bezpiecznych, szkolnych przestrzeniach. Wyciągnijmy inne narzędzia do pracy, które działają bez prądu, zbliżają i wymagają bezpośredniego kontaktu. Powróćmy do stołu, przy którym podejmuje się najważniejsze decyzje i wyrabia się prawidłową postawę siedzenia. Na świetlicowych stołach rozkładajmy karty, gry planszowe (strategiczne, logiczne), szachy i miłym gestem zaprośmy do nich uczniów.

Czas na głęboki oddech

Zaczynamy nową edukację – postpandemiczną, bez masek, za to pełną dźwięków i gestów. W młodszych klasach znów zagościł hałas, szuranie krzesłami, przepychanie się do wolnych ławek. Dźwięk dzwonka wyznacza czas, palce odpoczywają od stukania w klawiaturę. Otwarte buzie znów zaczynają swobodnie wyrażać emocje. Na twarzach dzieci i młodzieży znów pojawiają się szczere uśmiechy, emocje i zdziwienie, że ten świat, który nie wymaga zalogowania, jest na wyciągnięcie ich ręki. Relacje z kolegą i koleżanką, dzielenie się kredkami, podanie dłoni – te proste gesty znowu stają się bezpieczne. Nauczyciele odzyskali trójwymiarowość, nasze płaskie na monitorach twarze znowu zyskały nosy, usta i możliwość wskazania odpowiedniego kierunku, a także prawo i możliwość swobodnego oddychania. Jesteśmy dla nich aktywni i gotowi na nowe wyzwania – bez konieczności logowania się. To czas na wzięcie głębokiego oddechu przez wszystkich nauczycieli.

Edyta Rozenfeld

Nauczycielka bibliotekarka w Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi im. Mieszka I w Świnoujściu. Laureatka wielu konkursów literackich, biblioterapeutka i studentka logopedii.

AKTUALNOŚCI SZKOŁA W PANDEMII REFLEKSJE 4/2022 49

This article is from: