3 minute read
Ogrodnicy Willa Sharpe'a
Ogrodnicy to oparta na faktach opowieść o Susan (Olivia Coleman) i Christopherze Edwardsach (David Thewlis) – angielskim spokojnym małżeństwie pochodzącym z Nottighamshire, zbierającym hollywoodzkie pamiątki i skromnie żyjących we Francji. Wszystko po to, by pozostawić w cieniu zbrodnię sprzed lat.
Advertisement
Ogrodnicy to zgoła dziwny serial. Na początku wszystko zdaje się być niezręczne – Susan wydaje grube pieniądze na pamiątki z Garym Cooperem mimo trudnej sytuacji finansowej, Christopher posługujacy się co najwyżej łamaną francuszczyzną próbuje za wszelką cenę dobrze wypaść podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Mając niepowodzenia na rynku pracy postanawia zwrócić się z desperacką prośbą o pomoc do swojej macochy, z którą od dawna nie utrzymywał kontaków. Wyjawia jej największy sekret swojego małżeństwa – morderstwo rodziców Susan sprzed niemal piętnastu lat. Macocha postanawia zgłosić sprawę na policję.
Stopniowo poznajemy przeszłość pary, jednocześnie śledzimy dochodzenie policji oraz spoglądamy na portret psychologiczny Christophera i Susan. Trójwymiarowa narracja służy Ogrodnikom, tym bardziej, że każda z partii operuje innymi środkami. Wszystkie stopniowo przenikają się. Retrospekcja to melodramatyczna historia bohaterów, której wersje powoli stają się częścią śledztwa. Wątek kryminalny zdominowany zostaje z kolei przez brytyjski humor, a zespół policyjny przedstawiony zostaje jako przerysowani stróże sprawiedliwości. Ostatni element układanki stanowi konfrontacja przewidywań i urojeń morderców z dociekliwą rzeczywistością śledztwa.
Klaustrofobiczne kadry, podobne do tych u Polańskiego, oraz zielone i czerwone barwy – odcienie zgnilizny i mordu – oddają istotę oskarżeń. Świat detektywów to świat dziurkaczy i stempli z przyklejonymi podobiznami zamieszanych w sprawę, przesuwanymi przez jednego z policjantów podczas ustalania podstawowych informacji o śledztwie, skwitowane wymownym brytyjskim wulgaryzmem przez szefa sekcji dochodzeniowej. W części policyjnej groteskę potęgują kadry bez upiększeń i zabawne dialogi. Część melodramatyczną uzupełnia westernowa wizja życia snuta przez Susan – w końcu to wielka fanka kina, a przede wszystkim Gary’ego Coopera . W punkcie kulminacyjnym całość zmienia się w telewizyjny dramat sądowy noir – widać lekką inspirację twórczością Sidneya Lumeta. Po drodze zahaczymy także o Theatrum mundi, grę cieni i barw, kontrastujące z tłem kostiumy, ruchome kadry. Zróżnicowanych elementów kinematograficznych jest dużo, Sharpe’owi udaje się jednak na wszystko znaleźć miejsce i czas. Nie przysłaniają one również narracji.
Ogrodnicy to równocześnie rasowe kino aktorskie. Duet Olivi Coleman (laureatka Oscara za rolę pierwszoplanową w filmie Faworyta Yórgosa Lánthimosa, 2018) i Davida Thewlisa (laureat Złotej Palmy za rolę pierwszoplanową w Nagich Mike’a Leigh, 1993) jest bardzo przekonujący, sprawdzający się we wszystkich konwencjach zaproponowanych przez twórców. Postacie śledczych (Kate O’Flynn, Samuel Anderson, Daniel Rigby) pozostają na drugim planie, stanowią jedynie dopełnienie, mimo delikatnie zaznaczonych wątków osobistych. Podobnie dzieje się z adwokatem Susan (Dipo Ola).
Will Sharpe nie przysłania gamą zagrywek reżyserskich najważniejszego pytania zadanego z Edem Sinclairem (współautor scenariusza), które zdaje się być w dzisiejszym zachodnim świecie przemilczane – czy przeszłość, traumy i działanie z miłości mogą usprawiedliwiać zbrodnię? W szerszym kontekście - czy psychologia w dzisiejszym świecie bierze górę nad etyką i jeśli tak, czy powinna? To pytanie można zadać również przez pryzmat naszego harcerskiego dekalogu.
pwd. Franciszek Pokora