10 minute read

RETRO ZOOM

Next Article
CO SIĘ WYDAJE

CO SIĘ WYDAJE

••• TŁUSTY CZWARTEK / LESŁAW SKWARSKI

Góra pączków, za tą górą tłuste placki z konfiturą, za plackami misa chrustu, bo to dzisiaj są zapusty. Przez dzień cały się zajada, a wieczorem maskarada: Janek włożył ojca spodnie, choć mu bardzo niewygodnie, Zosia – suknię babci Marty i kapelusz jej podarty, Franek sadzy wziął z komina, bo udawać chce Murzyna. W tłusty czwartek się swawoli, później czasem brzuszek boli.

Advertisement

Ten pochodzący z wielokrotnie wznawianej książeczki pt. „Dla dzieci” wierszyk Władysława Broniewskiego przypomina, że karnawał dobiega końca, a tłusty czwartek – ostatni czwartek przed wielkim postem, znany także jako zapusty – rozpoczyna jego ostatni tydzień.

W Polsce wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie się, zwłaszcza pączkami. Choć zwyczaj zagościł na stałe w kalendarzu chrześcijańskim jako zapowiedź postu, jego tradycja sięga czasów pogańskich. W starożytnym Rzymie był to tzw. tłusty dzień, podczas którego świętowano odejście zimy. Spożywano wtedy dużo tłustych potraw, popijanych ogromną ilością wina i zagryzanych pączkami, czyli ciastem chlebowym nadziewanym słoniną. Początkowo w dawnej kuchni polskiej pączki miały podobną postać. Te przyrządzane na słodko, prawdopodobnie pod wpływem kuchni arabskiej, pojawiły się w Polsce w XVI wieku. Początkowo w miastach, a pod koniec XIX wieku zawędrowały również pod wiejskie strzechy. W XVIII wieku do ciasta zaczęto dodawać drożdże i smażyć je w głębokim tłuszczu. Nadało to pączkom kulisty kształt i stały się one bardzo puszyste, a jasna obwódka dookoła potwierdzała, że ciasto smażone było na świeżym tłuszczu.

Stanisław Czerniecki, kucharz magnackiego rodu Lubomirskich i autor najstarszej znanej polskiej książki z 1682 roku, noszącej tytuł „Compendium ferculorum, albo zebranie potraw” podaje taki przepis na piroszki smażone z Konfektem Rożánym: – Ciástá zarobionego wodą y drozdzámi weźmiesz które mąką wyrobisz dobrze roztoczysz y konfektem nakładać będziesz y záwijác á puszczay na gorącą Oliwę albo Oley; możesz też upiecz ieżeli chcesz á pocukrowawszy dáć na Stoł. Wiele lat później Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów” w rozdziale „O potrawach nowomodnych” pisał: – Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko, mógłby go był podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku, znowu się rozciąga i pęcznieje jak gąbka do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska.

Do dziś pączki uchodzą za najpopularniejszy przysmak, spożywany w tłusty czwartek. Mówi się że osoba, która tego dnia nie zje ani jednego pączka, będzie cierpieć niepowodzenia przez cały rok, więc nikt nie chce kusić losu i karnie ustawia się kolejce po czwartkowy przysmak. Tak było też w trudnych latach PRL-u. A jak to wyglądało w latach 60. ubiegłego wieku opowiedzą notki z „Kuriera Lubelskiego” z tamtych czasów.

Dziś dzień... pączka

Trudno sobie wyobrazić „tłusty czwartek” bez tradycyjnie wysmarowanych smalcem tablic szkolnych i kredy. Nie polecamy robić tego rodzaju żartów, ale tak dla ścisłości – kto z nas nie brał w nich udziału za młodu?... „Tłusty czwartek” to nie tylko okazja do rozmaitych psikusów, lecz przede wszystkim, jak to u nas zbyt często jeszcze bywa, do jedzenia aż po dziurki w nosie. Dziś tradycja nakazuje jeść pączki i faworki, więc już od białego rana przed wszystkimi stoiskami gdzie sprzedawano ten słodki przysmak, ustawiły się długie kolejki. Piekarnie przygotowywały się przez całą noc, pracując na pełnych obrotach. W sumie LZG i LZPP usmażyły około 75 tysięcy pączków. Ilości pączków przygotowanych przez kochane mamy i żony, niestety, nikt nie zdoła obliczyć. W każdym razie jest ich wiele. I w związku z tym dzień dzisiejszy możemy śmiało, na własną odpowiedzialność, ogłosić „Dniem Pączka”, życząc wszystkim naszym Czytelnikom „smacznego”!

Dzień królestwa pączków

„Tłusty czwartek” – dzień niepodzielnego panowania „króla Pączka”. Pączki królują dziś w ciastkarniach, kawiarniach i domach. Aby w pełni zaspokoić popyt na pachnący, słodki towar, ciastkarnie LZPP i LZG pracują bez przerwy od wczorajszego wieczora do dzisiaj godz. 21. Ciastkarnia LZPP przy ul. Staszica otrzymała zamówienia na 25 tys. pączków więcej niż normalnie. Toteż kierownik ciastkarni p. A. Raszewski musiał zatrudnić dodatkowo dwóch pracowników. Pączki z tej ciastkarni możemy kupić dziś m. in. w „Delikatesach” i w sklepie piekarniczo-cukierniczym przy Krak. Przedm. 13. W ciastkarni LZG przez ubiegłą noc pracowało przy produkcji pączków 11 osób. Usmażyć 25 tys. sztuk „tłustoczwartkowych” przysmaków, to nie bagatelka. „Pączkowi” mistrzowie, pracownicy tej ciastkami pp.: Stanisław Rożek, Stanisław Królikowski i Mieczysław Zieliński, napracowali się naprawdę solidnie. Dzięki jednak pracy ich i innych ciastkarzy, dziś każdy z nas może zjeść i poczęstować gości smacznym ciastkiem. Pączki z ciastkarni LZG jeść będą m. in. uczniowie szkoły nr. 19, którzy zamówili 500 szt., pracownicy Banku Polskiego zamówili 600 szt. a kuracjuszom z uzdrowiska „Nałęczów” posłano 500 szt. pączków. Dostaniemy je także we wszystkich kawiarniach LZG Śródmieście. P. Leopold Subtelny powiedział nam, że pączki kupi w „Czarciej Łapie”. Tam, jego zdaniem są najlepsze. Oczywiście poprosi znajomych na małe pączkowe przyjęcie. Tradycji musi stać się zadość. P. Halina Lewandowska, mieszkanka Bronowic, również kupi pączki w ciastkarni. Pracuje, więc nie ma czasu sama smażyć. Najsmaczniejsze pączki są jednak te, które smaży się samemu – powiedziała mieszkanka Lublina, p. Irena Stec. Pani Irena nie pracuje, więc już dziś od rana zajęła się smażeniem przysmaków dla małych córeczek Ewuni i Basi. Pączków będzie przeszło 40 sztuk. Wystarczy więc dla rodziny i sąsiadów, którzy wieczorem przyjdą na kawę. Pączki domowej produkcji będzie jadł dzisiaj także kierowca taksówki nr. 261 p. Stanisław Nakonieczny. Rozmawiając z nami powiedział: „Żona już wczoraj przygotowała wszystko do smażenia. Dziś gdy skończę pracę o godz. 19, trafię w domu wprost na świeże pączki”.

„Powiedział nam Bartek że dziś tłusty czwartek”

A więc, usłyszawszy słowa tej znanej piosenki, przede wszystkim kupiliśmy pączki, a poza tym rozejrzeliśmy się za „tłustoczwartkowymi” informacjami dla czytelników. Nie jest w tym roku najweselej z pączkami i faworkami, bo nie dostarczono odpowiedniej ilości jajek. Pracownicy ciastkarni LZG przyszli dziś do pracy równiutko o północy. Rozpoczęło się smażenie 18 tys. pączków, które będą przez cały dzień dostarczane do kawiarni. Ciastkarnie Lub. Zakł. Przem. Piekarniczego przygotują też wzmocnioną porcję pączków. Do „tłustego czwartku” przygotowali się nie tylko piekarze. Panie domu skorzystały z tego, że wczoraj były w „Delikatesach” jajka i dziś smażą. Pewien uczeń VIII klasy, Marek, zdradził

KURIER LUBELSKI / 10 LUTEGO 1961 R.

(A) / KURIER LUBELSKI / 2 MARCA 1962 R.

nam wczoraj tajemnicę: wysmaruje się smalcem klamki i kredę. Krzesła nie, jesteśmy na to za poważni. Garniturów nie będziemy nauczycielom brudzić. Ale te klamki, to obowiązkowo... Tradycja musi być. Ponieważ więc tradycja musi być, życzymy wszystkim „pączkowiczom” smacznego!

(OK) / KURIER LUBELSKI / 22 LUTEGO 1963 R.

Lublinianie kupili ponad 80 tys. pączków

W tradycyjny tłusty czwartek pączki miały niesamowite powodzenie. Wstępne, a więc jeszcze niedokładne obliczenia wskazują na to, że wczoraj lublinianie kupili w handlu uspołecznionym ponad 80 tys. pączków. Odwiedziliśmy kawiarnię „Czarcia Łapa”, która niedawno w konkursie na najlepsze pączki zajęła I miejsce. W kuchni bez przerwy pod okiem mistrza Kazimierza Wolińskiego 3 osoby smażyły smakowite delicje. Kierowniczka kawiarni Irena Żaczek poinformowała nas, że na tłusty czwartek „Czarcia Łapa” wyprodukowała 10 tys. pączków, co było pewnego rodzaju sukcesem ilościowym, bo w ub. roku w tym samym dniu sprzedano tylko 3 tys. sztuk. Dzienna produkcja pączków w „Czarciej Łapie” wynosi około 2 tysięcy pączków. – W ciągu półtorej godziny – powiedziała kierowniczka kawiarni – sprzedaliśmy ponad 8 tys. pączków. Co chwila klienci dzwonili do nas prosząc o zarezerwowanie tego przysmaku. Niestety, z powodu olbrzymiego popytu prośbom naszych klientów nie mogliśmy zadośćuczynić. Zainteresował nas klient, który zakupił 55 pączków! Na pytanie dlaczego bierze ich aż tyle, odpowiedział: – Panie redaktorze, już od 4 lat w tłusty czwartek organizujemy w gronie kolegów konkurs zjadania pączków, oczywiście na czas. Dwukrotnie byłem zwycięzcą. W ciągu 10 minut zjadłem 15.

GAL. / KURIER LUBELSKI / 8 LUTEGO 1964 R.

W „FABRYCE” PĄCZKÓW

Wszak to dziś tradycyjny „tłusty czwartek” i w planach porannych wizyt nie sposób pominąć ciastkarni. Odwiedziliśmy ciastkarnię LZG Śródmieście przy ul. Kołłątaja. Jest godz. 6 rano i w tej największej lubelskiej „fabryce” pączków praca idzie pełną parą. Kierownik ciastkarni Bronisław DACZKO informuje o produkcji: – Sądzimy, że nie zabraknie pączków. W ub. roku na „tłusty czwartek” wyprodukowaliśmy 17 tys. szt., a dziś zrobimy 20 tys. Najpoważniejszym naszym odbiorcą jest „Ludowa”, która zamówiła 13 tys. szt. pączków. Rozmawiamy też w szefem produkcji Stanisławem BIELAKIEM, który bezpośrednio odpowiada za jakość wypieku. – Ile mąki zużyjecie na wysmażenie 20 tys. pączków? – Każdy pączek ma 5 dkg., na produkcję całości pobraliśmy pół tony mąki, 100 kg cukru, 100 kg marmolady, 60 kg margaryny, 23 kg drożdży. Do tego dochodzi 1800 jaj oraz 10 beczek mleka. – A Jak długo smaży się jeden pączek. – To zależy od temperatury tłuszczu. Ale przeciętnie pół minuty. Znacznie dłużej natomiast musi fermentować ciasto bo aż 5 godzin. – I to już gwarantuje, że pączek będzie dobry? – Sądzę, że tak, ale proszę sprawdzić i skosztować. – Rzeczywiście, pączki były smakowite i na pewno dziś będą miały duże powodzenie wśród konsumentów.

ROZM. GZ / KURIER LUBELSKI / 25 LUTEGO 1965 R.

Pączkowy dzień

Wczoraj, w tłusty czwartek sprzedano w Lublinie ponad 160 tys. pączków. Cukiernicy mieli pełne ręce roboty. Pracowali od środy do wczorajszego wieczora bez przerwy. W każdej ciastkarni zaplanowano większy wypiek w stosunku do normy o jedną piątą. Zamiast 140 tys. pączków jak początkowo planowano usmażono o 20 tys. więcej. Pączków jednak w Lublinie zabrakło. Np. w sklepie piekarniczo-cukierniczym przy Krak. Przedm. 49 już o godz. 9.30 nie można było kupić ani jednego pączka. Podobno LZPP nie wywiązały się z realizacji zamówienia. Już w godzinach południowych brakowało pączków w większości sklepów. Lubelskie Zakłady Gastronomiczne Stare Miasto i Śródmieście z okazji tradycyjnego tłustego czwartku zorganizowały sprzedaż premiowaną. Polegała

ona na tym, że na ok. 5 tys. pączków przypadał jeden kuponik na tort względnie inny przysmak cukierniczy. M. in. szczęściarzami byli: Zbigniew Machrzak, Sabina Toruń, Jadwiga Zajączkowska, Zofia Brodziak, Danuta Idziak, Barbara Świeczka, Maria Olejarczyk. Lubelskie Zakłady Przemysłu Piekarniczego niewłaściwie rozprowadziły swoje produkty. Dowodem tego były olbrzymie kolejki przy niektórych sklepach.

Tłusty czwartek

Dziś Tłusty Czwartek. Od samego rana w sklepach cukierniczych cisną się po pączki zagorzali zwolennicy tradycji. Kupują po 20, 30 i dużo więcej sztuk. Kiedy jak kiedy, ale w Tłusty Czwartek pączki smakują wyjątkowo. I to tylko świeże. Toteż cukiernicy w pocie czoła smażyli pączki całą ubiegłą noc, a i dziś zakończą pracę późnym popołudniem. Bo wiadomo, lubliniacy mają duże apetyty. Czy wystarczy pączków dla wszystkich? To się okaże już za kilka godzin. W każdym razie dwie ciastkarnie LZPP przy ul. Noworybnej i Staszica przygotują łącznie 90 tys. pączków. Taką samą porcję obiecują dać na ostatnią sobotę karnawału oraz na wtorek, czyli ostatki. Oprócz tego smaży się chrust. Również LZG Śródmieście i Stare Miasto, niezależnie od ciast cukierniczych, dostarczą kawiarniom i sklepom blisko 75 tys. pączków.

Czwartek pod znakiem pączków

– Masz już pączki? Gdzie kupiłaś? Długo stałaś w kolejce? – Takie pytania słychać było wczoraj wszędzie. Widzieliśmy, jak pasażerowie częstowali pączkami kierowców taksówek. Od samego rana w kawiarniach panował duży ruch, na każdym stoliku królowały pączki. Np. Regionalna przygotowała ich ponad 8 tysięcy sztuk. Kolejka przed bufetem lokalu nie malała do samego wieczora. Pokoje redakcyjne pełne były smakowitych zapachów dochodzących z mieszczącego się na parterze przedszkola nr 8. Dzieciaki miały wielką frajdę – we wczorajszych posiłkach nie zabrakło świeżutkich pączków sowicie posypanych cukrem. Jednym słowem dzień – jak przystało na tłusty czwartek – przebiegał pod znakiem pączków. Kłopoty zaczęły się po godzinie 17. W większości sklepów cukierniczych pączków już zabrakło, nawet czerstwe zostały sprzedane. O spóźnialskich klientach pomyślały tylko nieliczne kawiarnie, m. in. Regionalna, Lublinianka, Ewa.

Polowanie... na pączki

Wczorajszy tłusty czwartek, nie różnił sie niczym od poprzednich. Tak samo jak w latach ubiegłych przed ladami sklepów cukierniczych stały długie kolejki kupujących, tłumy lublinian odwiedzały kawiarnie i cukiernie, a w rezultacie pączków nie dla wszystkich starczyło. Wprawdzie cukiernicy pracowali bez przerwy dzień i noc, ale niestety, zamówienia przerastały ich możliwości produkcyjne. Np. w ciastkarni LZG przy ul. Kołłątaja zdołano usmażyć około 30 tys. pączków, a tymczasem potrzeby sklepów, kawiarni, instytucji, sięgały blisko 100 tys. sztuk. – Nie damy rady – wymawiali się piekarze. Tak samo było w ciastkarni LZPP przy ul. Staszica. I tu zamówienia przewyższały produkcję. W ciągu dnia klienci urządzali w sklepach polowanie na pączki. Ledwie się pokazały, już je wykupiono. – Proszę czekać, albo przyjść później, będą za godzinę – radziły ekspedientki. – Zaraz dowiozą następną partię pączków... Toteż klienci cierpliwie czekali i tylko ci, którym udało się kupić pączki przed wieczorem, obchodzili tłusty czwartek zgodnie z tradycją. Pączki miały ogromne powodzenie i całkowicie wyparły chrust. Wprawdzie pomogli im w tym sami cukiernicy, bo faworków przygotowano niewiele ponad 100 kg.

(RS) / KURIER LUBELSKI / 18-19 LUTEGO 1966 R.

(RZ) / KURIER LUBELSKI / 2 LUTEGO 1967 R.

KURIER LUBELSKI / 23 LUTEGO 1968 R.

This article is from: