PUBLICYSTYKA ••• SKALA PROBLEMU JEST OGROMNA / Z JOLANTĄ PROCHOWICZ, LAUREATKĄ TEGOROCZNYCH LUBELSKIEGO WYRÓŻNIENIA KULTURALNEGO ŻURAWIE DLA MŁODYCH TWÓRCÓW I ANIMATORÓW KULTURY, ROZMAWIA BARBARA SAWICKA Jolu, ile ty masz lat? W maju skończyłam 30 lat. Czyli to ostatni moment na Żurawia? Tak. Nawet myślałam, że w tym roku nie będę nominowana do nagrody. Byłam nominowana dotąd dwa razy i w tym roku nie spodziewałam się zainteresowania moją osobą, nie sądziłam, że udział w Żurawiach w ogóle jest dla mnie możliwy. W jakiej kategorii byłaś nominowana? W kategorii „animacja kultury”. Animacja kultury jest czymś, czym na co dzień się zajmujesz. Ta nominacja i nagroda jest uhonorowaniem tego co do tej pory zrobiłaś, ale wiele jest jeszcze przed tobą, a twoja działalność to nie tylko animacja. Wiem, że brano pod uwagę moje artykuły, które publikuję w ogólnopolskiej prasie i istniała możliwość nominacji w kategorii „słowo”, ale ja czuję się przede wszystkim animatorką kultury i nie zgodziłam się na nominację w innej kategorii. Jesteś pomysłodawczynią i jedną z organizatorek Festiwalu Kina Kobiet „Demakijaż”, który dziś przestał już być wydarzeniem lokalnym. Rzeczywiście, festiwal się rozrósł w ciągu pięciu lat. W tym roku na konkurs krótkich metraży Let's Start The Revolution wpłynęło 2208 zgłoszeń z całego świata. O festiwalu jest coraz głośniej w całej Polsce. Przypomnę, że powstał on przed #metoo, dużym ruchem emancypacyjnym w kinie europejskim i światowym. Wtedy było to wydarzenie naprawdę pionierskie – dopiero po pierwszej czy drugiej edycji pojawiły się w Europie i na świecie różne inicjatywy związane ze zwracaniem uwagi na dyskryminację kobiet w filmie, twórczości kobiet. Zaczęto mówić, że kino kobiet nie wybrzmiewa, jest na marginesie, mimo że jest ciekawym głosem i trzeba coś z tym zrobić. W Polsce nie było festiwalu kina kobiecego, pojedyncze pokazy, cykle. Sama, w nieistniejącym już kinie Wyzwolenie, taki zorganizowałam. Po 2016 roku to się zmieniło za sprawą „Demakijażu”. Mnie to bardzo cieszy,
55