NARODOWA USTAWA NIEDZIELNA
NARODOWA USTAWA NIEDZIELNA Dokumenty Senatu Stanรณw Zjednoczonych
Tytuł oryginału: The National Sunday Law Pacific Press Publishing Co., Oakland, Calif., USA 1889 Tłumaczył: Tadeusz Fojcik Skład: Leszek Wierzbicki
Teksty biblijne cytowane są z Biblii „Nowy Przekład” W innym przypadku podane skróty dotyczą: BG. – Biblia Gdańska, BT. – Biblia Tysiąclecia, BW. – Biblia Wujka, SK. – Nowy Testament Seweryna Kowalskiego.
Wydanie III (dla Acrobat Reader), Cieszyn, 2017 rok Wersje papierowe można zamówić pisząc na adres: w.l@op.pl
Wydawnictwo: Poselstwo Wyzwolenia ul. Majowa 141 43-400 Cieszyn tel. 502 258 738 e-mail: w.l@op.pl
Nieustanna czujność jest ceną wolności!
OD WYDAWCY Niniejsza publikacja to zbiór dokumentów Komitetu Senatu Stanów Zjednoczonych obradującego nad wydaniem Ustawy Niedzielnej w latach 1888-1889. Jak wynika z treści, jedyny sprzeciw w kwestii jej wydania nastąpił ze strony kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, reprezentowanego przez prof. A.T. Jones’a, o którym jest mowa w książce E.G. White: „Świadectwa dla Kaznodziejów” na str. 91-96.
PRZEDMOWA Kiedy wydaje się książkę na temat przebiegu obrad Komitetu Senatu Stanów Zjednocznych, w dodatku mających miejsce ponad sto lat temu, wtedy zachodzi potrzeba podania kilku wyjaśnień. Przede wszystkim chcemy okazać głęboki szacunek wobec amerykańskiej Konstytucji. Amerykanie darzą ogromnym szacunkiem swoją Konstytucję. W całej niemal prawicowej prasie pojawiają się artykuły na jej temat i prawie wszystkie gazety, zajmujące się tym zagadnieniem, zgadzają się z tym, że chodzi tu o najważniejszy politycznie Dokument, jaki kiedykolwiek został wydany w historii świata. Dlatego też my, jako wydawcy, w pełni zgadzamy się z nimi. Tacy prezydenci Stanów Zjednoczonych jak: John F. Kennedy, Abraham Lincoln, Jefferson, Madison, Benjamin Franklin i wielu innych, zastanawiając się nad Konstytucją, stwierdzali, że „Bill of Right” (projekty ustaw konstytucyjnych), takie, jakie znali i miłowali, są czymś najbardziej wartościowym ze wszystkiego, co istnieje w Stanach Zjednoczonych. Ponadto, jako chrześcijanie, jesteśmy głęboko wdzięczni za tę wolność, którą Pan Bóg dał nam w tej amerykańskiej Konstytucji – także i nam, Europejczykom – gdyż jest ona mniej lub więcej, wzorem czy modelem dla znanego nam obecnie zachodniego świata. Np. australijska Konstytucja jest prawie że dosłownym duplikatem amerykańskiej. Amerykański historyk George Bancroft, w swoim dziele „Historia Stanów Zjednoczonych” wyjaśnia, dlaczego dla chrześcijan, zasady religijnej wolności – takie, jak są ustalone w amerykańskiej Konstytucji – są tak bardzo ważne. Bancroft pisze: „Na nic innego Konstytucja nie kładzie tak zdecydowanego nacisku, jak na to, co jest ukierunkowane przeciwko równości i indywidualności człowieka. Nie czyni ona żadnej różnicy pomiędzy pochodzeniem i zapatrywaniem; nie uwzględnia żadnych wyróżniających się klas lub ustawowo ustalonych religii czy jakiejś politycznej władzy zamożnych. Ona pozostawia ludzi w spokojnej egzystencji jednego człowieka obok drugiego. Tylko na bazie indywidualności może powstać ów szczególny charakter narodowościowy, w którym (9)
10
Narodowa Ustawa Niedzielna
istnieje nienaruszona wolność zapatrywań, a każda zdolność posiada niczym nieograniczane możliwości do rozwoju i wzrostu... „Prawa osobowości zajmują w niej taki ogrom miejsca, jakiego przedtem nie było... Religia nie jest w niej uważana za wiarę kolektywu, lecz uznana za indywidualną decyzję jednostki. W najwcześniejszych, historycznie znanych systemach władzy, rząd i religia były nierozdzielnie ze sobą powiązane. Każde państwo miało swoje własne bożki, które wraz z panującymi bywały obalane w wojnach i potem już o nich więcej nie słyszano. Wojna peloponeska wybuchła w wyniku sporu o bożka Orakela. Rzym zmuszał podbite i wcielone do swojego królestwa narody do przyjęcia jego bożków, co w tamtych czasach było rzeczą całkowicie zrozumiałą. Nikt nie uważał religii za wolną i słuszną decyzję ludzkiego sumienia tak długo, aż pewien Głos w Judei przełamał epokę ludzkiego postępowania i wprowadził czystą, duchową i wszystko ogarniającą religię. I Ten Głos wypowiedział znamienne słowa, że cesarzowi należy oddawać tylko to, co cesarskie! Ta zasada była również przestrzegana w początkach głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom. Jednakże, kiedy tylko władca Cesarstwa Rzymskiego przyznał się do tej religii wolności, jej wszystko ogarniający charakter został ograniczony przez nieuświęcone i katastrofalne w skutkach połączenie się kościoła z pogańskim państwem. Ten stan istniał aż do czasu, kiedy podczas narodzin państwa Stanów Zjednoczonych, najbardziej oddani i szczerze wierzący chrześcianie, nie wzbraniali się przyjąć najważniejszego dziedzictwa Reformacji w jej najczystszej formie i nie uznać religii jako czegoś, co jest przyjęte przez kolektyw albo określone czy ustanowione przez monarchę lub ma powiązanie z państwem. „Dzięki temu, że Konstytucja przyznała pojedynczemu człowiekowi wolność decydowania w sprawach religii, ta nowa ludzka generacja zdecydowała swój stosunek do Boga ukształtować na podwalinach, które w Judei zostały osobiście ustanowione przez Boga! Ona pozostawiła uporządkowanie doczesnych spraw, doczesnym władzom, jednak z woli ludu, niektóre Stany, na podstawie amerykańskiej Konstytucji, zabroniły rządowi St. Zjednoczonych ograniczania prawa do osobistych zapatrywań, wdzierania się do warowni sumienia i kaleczenia godności duszy. To nie było im obojętne, bowiem chodziło o to, aby Duch nieskończonej Prawdy mógł działać
Narodowa Ustawa Niedzielna
11
swobodnie, w oparciu o wolność, czystość i moc” (George Bancroft, „Historia stanów Zjednoczonych” tom 8, str.443-444, 1888 rok). Z tym możemy się całkowicie zgodzić. Zdecydowanie wierzymy, że zasady wolności – wolności w sprawach wiary – zostały złożone przez Chrystusa w ręce Jego wiernych naśladowców. Z tego też powodu cieszymy się, że dla polskojęzycznej społeczności możemy przekazać książkę, zawierającą rządowe dokumenty, pochodzące z oficjalnych publikacji rządu Stanów Zjednoczonych. Po pierwsze, książka ta zawiera sprawozdanie z zapisów amerykańskiego Kongresu, które zostało opublikowane w 1889 roku po tytułem: „National Sunday Law” („Państwowa Ustawa Niedzielna”). Po drugie, w książce tej podane zostało „Memorandum i Uciążliwości” napisane przez James’a Madisona, który był nazwany „Ojcem Konstytucji”. Był to czwarty z rzędu prezydent Stanów Zjednoczonych. Po trzecie, w tej książce znajduje się rozdział p.t. „W sprawie ustanowienia wolności religijnej” autorstwa Thomasa Jefferson’a, trzeciego prezydenta St. Zjednoczonych. Był on też autorem Deklaracji Niepodlegości. Po czwarte, dwa sprawozdania Senatu o pracy poczty w niedzielę napisane przez Johnsona, wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Wszystkie te dokumenty rządowe zostały wydane w nadziei, że w sercach wielu zostanie zapalony płomień wolności religijnej, gdyż znaki czasu wskazują na to, że wolność – a szczególnie wolność religijna – jest zagrożona. Jednakże wiadomo, że Prawda może rozwijać się tylko w wolności. Dlatego bez zwłoki musimy bronić się przed pierwszymi próbami pozbawienia nas naszej wolności. Zachowanie wolności wymaga nieustannej czujności. Abraham Lincoln – ów wielki prezydent St. Zjednoczonych, który zniósł niewolnictwo – powiedział: „Co jest bastionem naszej wolności i niezawisłości? To nie nasza militarna potęga, ani nie nasze oddalone wybrzeża, ani nasza armia, ani też nasza marynarka. To wszystko nie jest naszym zabezpieczeniem przeciwko tyranii, gdyż owe siły mogą się obrócić przeciwko nam, nawet gdybyśmy w walce z nimi zostali osłabieni. Nasze bezpieczeństwo opiera się na miłości do wolności, którą Pan Bóg włożył do naszych serc. Naszą obroną jest duch, który ceni wolność będącą dziedzictwem wszystkich ludzi we wszystkich krajach ziemi. Gdy
12
Narodowa Ustawa Niedzielna
zburzycie tego ducha, wówczas przed własnymi drzwiami posiejecie nasienie despotyzmu! Wtedy zapoznacie się z łańcuchami niewoli i przygotujecie swoje własne kończyny na zakucie w dyby! Gdy tylko raz ulegniecie nawykowi deptania praw swoich bliźnich, wówczas także utracicie poczucie własnej niepodległości i wpadniecie w niewolę pierwszego lepszego przebiegłego tyrana, który wyniósł siebie z waszych własnych szeregów i w nich się zagnieździł.” (Przemowa, którą wygłosił prezydent w Edwardsville, Illinois, 13.09.1858, „Complete Works of Abraham Lincoln). Jednak ta wolność może być utrzymana tylko wtedy, gdy kościół i państwo pozostają oddzielone od siebie. Sam fakt, że jakaś religia czy nawet Sabat potrzebuje podparcia obywatelskimi prawami, aby zabezpieczyć sobie istnienie, pokazuje nam, że w takiej religii i w takim Sabacie nie może być zbawienia, bo jeżeli one nie mogą ostać się bez pomocy państwa, wówczas też na pewno nie są zdolne przyczynić się do przetrwania takiego państwa! Profesor Aleksander Vinet – wielki, europejski wojownik o wolność – wypowiedział się następująco: „Państwo, które usiłuje odebrać mi moją religię, niepokoi mnie dalece mniej od państwa, które dąży do ustanowienia swej własnej religii. Konstytucja, która czyni państwo państwem religijnym, czyni pojedynczego człowieka areligijnym już tylko przez to, że on godzi się na taką konstytucję. Nadaremnie będzie grzmiał przeciwko obłudzie, jeżeli w tym politycznym porządku, do którego zresztą należy, zawarty jest zasadniczy fałsz, którego staje się wspólnikiem przez to, że poddaje się temu porządkowi. Ponadto fałsz ten nie zadowoli się tą koncepcją. Ona będzie miała praktyczne następstwa, które będą produkować długą serię indywidualnych fałszerstw. Kto się temu podporządkowuje, akceptuje władzę państwa, jako odpowiedzialnego władcę swego sumienia i będzie wymagał od państwa, aby ono w tej religii dawało mu jakieś przywileje” („The Conscience of State” [„Sumienie Państwa”], prof.A. Vinet,str.12, London; Arthur Miall, 1867). Naszym szczerym życzeniem jest, aby płomień tej wolności został rozpalony w sercu każdego czytelnika. Słowo Boże wzywa nas do głoszenia tej wolności (3Moj.25,10), a Jezus osobiście mówi na temat swoich nauk: „A jeśliby kto słuchał słów moich, a nie przestrzegał ich, Ja go nie sądzę; nie przyszedłem bowiem sądzić świata,
Narodowa Ustawa Niedzielna
13
ale świat zbawić” (Jan 12,47). Gdyby wszyscy chrześcijanie i wszystkie kościoły kierowały się słowami swego Pana i Mistrza, wówczas historia tego świata potoczyłaby się zupełnie inaczej. Zatem nastał czas, aby świadczyć o tej wolności. Nastał czas, aby objawić, na jakiej podwalinie może rozwijać się owa wolność. Obecnie nie jest pora na polityczne czy religijne kompromisy, ale czas na całkowite i trwałe oddzielenie kościoła od państwa. Wydawcy
NARODOWA USTAWA NIEDZIELNA Argumentacja Alonzo T. Jones’a przed Wychowawczo-Roboczym Komitetem Senatu Stanów Zjednoczonych mającym swe posiedzenie w Washington D.C. 13 grudnia 1888 roku
Wprowadzenie Publikacja ta zawiera sprawozdanie na temat argumentacji, wystosowanej przeciwko projektowi uchwalenia państwowej ustawy niedzielnej, wniesionemu przez senatora Blair’a na 50-tym Kongresie Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jednak nie jest to dokładnie – słowo w słowo – ta argumentacja, jaka miała miejsce przed Komitetem Senatu, bowiem w trakcie moich przemówień tyle razy mi przerywano, że nie było możliwe przedstawienie dokładnej argumentacji na temat chociażby jednego spornego punktu. Z powodu tych pytań, w mojej argumentacji byłem zmuszony nie tylko sięgać do dalszych wyjaśnień, niż zamierzałem, ale także nie mogłem przedstawić ich w takiej formie, jak to przewidywałem. O ile już mówię o tych przerywnikach i kontrargumentach, chcę podkreślić że, nie działo się to w sensie zażaleń, lecz, aby wyjaśnić trudności z objaśnieniem argumentacji, zapisanej w tej broszurze. Jak wynika z oficjalnego sprawozdania Komitetu, podczas osiemnastu moich przemówień, wygłoszonych w czasie trzech godzin, obecni członkowie Komitetu przedłożyli mi ogółem sto osiemdziesiąt dziewięć pytań i kontrargumentów, a sam przewodniczący przerywał moje wystąpienie sto sześćdziesiąt dziewięć razy w ciągu dziewięćdziesięciu minut. To są fakty. (50-ty Kongres, drugie posiedzenie, poselstwa i dokumenty Nr.43,stronice 73-102). Niedzielna Ustawa Państwowa jest problemem o ogólnonarodowym znaczeniu i zainteresowaniu. Prawdą jest, że projekt Ustawy (15)
16
Narodowa Ustawa Niedzielna
Niedzielnej nie stał się Ustawą, gdyż w czasie 50-go Kongresu, Komitet ustawodawczy zakończył swe obrady na samym projekcie; niemniej jednak ci, którzy dążyli do uchwalenia takiej ustawy i pracowali nad jej projektem, będą czynili wszystko, aby podobny projekt Ustawy Niedzielnej wszedł w życie na 51-szym Kongresie, a przy tym użyją wszelkich sił będących do ich dyspozycji, aby ich projekt stał się ustawą. Dany mi czas na odpowiadanie na zadawane pytania przez komitet Senatu, spowodował, że temat ten został niemal w zupełności przeze mnie omówiony. Pytania zadawane przez Senatorów St. Zjednoczonych – mężów, w gestii których były sprawy ogólnonarodowe – pokazały, że istnieje potrzeba szerszego i bardziej szczegółowego upowszechnienia tego tematu. A temat ten wymaga od amerykańskiego narodu szczególnej uwagi. Zasady amerykańskiej Konstytucji, właściwy stosunek pomiędzy religią a państwem, odróżnienie moralnego prawa od praw obywatelskich, niezbywalne (nieprzenośne) prawa obywatelskie i prawa religijne człowieka – oto kwestie, które w świadomości każdego obywatela Stanów Zjednoczonych nieustannie powinny zajmować pierwsze miejsce. Pewien poważany amerykański prawnik słusznie zauważył, że w rządach ludzi „nie ma bezpieczeństwa, poza wyraźnymi i otwartymi zapatrywaniami, bazującymi na poglądach każdego jednego człowieka”. Konstytucyjne zapisy przeciwko wkraczaniu politycznej mocy w sferę religii są tylko tak długo zarządzeniem ochronnym, jak długo ludzie uważają za prawdę to, że nikt nie może zgadzać się z wydaniem jakiejkolwiek ustawy w imię religii lub ingerującej w zwyczaje religijne – w które osobiście wierzy – bez utraty swojej własnej religijnej wolności. Trzeba przyznać, że temat, o który chodziło w czasie moich oficjalnych przemówień, a który wyczerpująco przedstawiłem – jego znaczenie lub zawarta w nim myśl – nie został w sprawozdaniu w najmniejszym stopniu zmieniony. Argumentacja ta została przedstawiona amerykańskiemu narodowi w nadziei, że szczerze zastanowi się on nad zasadami, które są w niej zawarte. Zajęcie stanowiska w tej sprawie może zostać poddane najbardziej szczegółowemu badaniu, jednak ono zawsze wytrzyma każdą formę sprawiedliwej krytyki. Projekt ustawy, zaproponowany przez senator Blair’a, w wyniku którego pojawiła się moja argumentacja, brzmi następująco:
Narodowa Ustawa Niedzielna
17
50. Kongres pierwsze posiedzenie, str. 2983 „Do Senatu Stanów Zjednoczonych, dnia 21 maja 1888 roku, senator Blair wniósł następujący projekt ustawy niedzielnej, który był dwukrotnie odczytywany, a potem skierowany do Komitetu Naukowo-Roboczego. Był to projekt ustawy, gwarantującej ludowi pierwszy dzień tygodnia – powszechnie nazywany Dniem Pańskim – jako 1dzień odpoczynku, a jego święcenie, podniesione i poparte prawem jako dzień religijnej czci. Paragraf 1: Niniejszym wnosimy o wydanie przez Senat i Izbę Przedstawicieli Stanów Zjednoczonych Ameryki, zgromadzonych na Kongresie – Ustawy, na mocy której żadna osoba, związek, jego przedstawiciel, urzędnik, czy pracobiorca jakiejkolwiek osoby lub przedsiębiorstwa, w jakiej bądź światowej czynności, pracy czy zawodzie, nie będzie wykonywać żadnej pracy, za wyjątkiem koniecznych służb miłosierdzia i humanitaryzmu, a także, aby nikomu nie wolno było zajmować się jakimikolwiek zabawami, sportem, przyjemnościami, rekreacją, które by przeszkadzały w święceniu pierwszego dnia tygodnia, powszechnie znanego jako Dzień Pański, lub też w tym dniu pracować – chociażby chwilowo – w jakiejś innej dziedzinie administracyjnej, samochodwej, przemysłowej, wyłączając sprawy, podlegające Stanom Zjednoczonym; nie powinno się też wykonywać żadnej pracy dla jakiejkolwiek osoby czy organizacji lub służby, za którą otrzmywano by zapłatę, a która godziłaby w ten paragraf. Paragraf 2: Według tego paragrafu, żadne przesyłki pocztowe czy rzeczy związane z pocztą, nie śmią być transportowane przez kraj, ani też jakiekolwiek rzeczy związane z sortowaniem, załatwianiem lub dostarczaniem, nie śmią być w żadnym czasie dostarczane w ciągu pierwszego dnia tygodnia. Gdy jednak jakiś list dotyczy niezbędnych czynności w służbie miłosierdzia, zdrowia, życia lub choroby jakiejś osoby, a stan faktyczny jest wyraźnie podany na przedniej stronie przesyłki i zgadza się z treścią listu, wówczas pocztmistrz powinien zatroszczyć się o to, aby wymagania tego listu zostały spełnione.
18
Narodowa Ustawa Niedzielna
Paragraf 3: Niniejszym zakazany jest każdy handel pomiędzy rządem a plemionami Indian, który nie jest konieczny lub nie ma związku ze służbą miłosierdzia albo humanitaryzmu, a także transport osób po morzu lub w głębi kraju. Unikać należy niepotrzebnej lub zysk przynoszącej pracy, przez którą lud byłby wstrzymywany od całkowitego lub częściowego święcenia pierwszego dnia odpoczynku, a także tego, co by uwłaczało albo burzyło oddawanie temu dniu religijnej czci. Każda osoba lub korporacja albo jej przedstawiciel czy zatrudniony w niej, gdyby umyślnie naruszył ten paragraf, powinien zostać ukarany grzywną nie mniej jak 10, ale nie więcej jak 1000 dolarów i każda usługa, która będzie wykonywana pod tym zakazem, powinna być uważana za zgodną z prawem, jednak z tego tytułu nie może być opłacana. Pragraf 4: Wszelkie militarne ćwiczenia, pokazy żołnierzy lub jakiekolwiek przygotowania, marynarki, żeglarzy lub kadetów St. Zjednoczonych będących poza aktywną służbą lub bezpośrednio przygotowujących się do niej, nie mogą mieć miejsca w pierwszym dniu tygodnia i wszystkie one – za wyjątkiem obowiązkowych zbiórek i dyżurów służących celom uczczenia religijnego święta – są zakazane w „Dniu Pańskim”; także w tym dniu nie ma prawa mieć miejsca i nie powinna być dozwolona jakakolwiek niepotrzebna praca w lądowym wojsku i marynarce Stanów Zjednoczonych. Paragraf 5: Zakazuje się także w jakiejkolwiek formie wypłacania żołdu za wykonywaną służbę lub jakiejkolwiek zapłaty za wykonywaną pracę, za transport osób lub transport innych dóbr w celu zaopatrzenia; nie pozwala się także przyjmowanie jakichkolwiek korzyści za ewentualnie wykonaną pracę; gdyby jednak ktoś przyjął je, zostaną mu odebrane. Pragraf 6: Prace lub usługi, które będą wykonywane w pierwszym dniu tygodnia w wyniku wypadków, katastrof lub nieuniknionych opóźnień w przebiegu regularnych połączeń i zobowiązań poczty i transportu w celu ochrony uszkodzonych dóbr i dla regularnego oraz koniecznego transportu środków do życia, służących zdrowiu, i transporty
Narodowa Ustawa Niedzielna
19
na krótkich odcinkach od jednego miasta do miasta, województwa czy na terytorium innego Stanu, województwa lub lokalnego terenu, uznane przez lokalne prawa jako konieczne dla dobra społeczeństwa, nie powinny być uznane za złamanie tej Ustawy, jednak powinny być tak wykonywane i tak podzielone, aby w pierwszym dniu tygodnia zapewniały całemu narodowi odpoczynek od pracy i zabezpieczyły mu jego duchowe, kulturowe i religijne przestrzeganie „Sabatu”. Pan A.H. Lewis, D.D. – przedstawiciel Babtystów Dnia Siódmego w swej przemowie prosił, aby do projektu ustawy dodać paragraf, na mocy którego, wobec święcących siódmy dzień tygodnia zajęto odrębne stanowisko. Jednak odpowiedzi pana Lewisa, jakich w związku ze swoim wnioskiem i stanowiskiem udzielił na pytania przewodniczącemu Komitetu, zagroziły jego pozycji delegata. Wkrótce potem, Dr Herridz Johnson z Chicago w swojej przemowie nadmienił, że Dr Lewis „wyrzekł się swojej sprawy”. A ponieważ my (ADS) absolutnie nie zamierzamy „wyrzec się swojej sprawy”, właśnie dlatego tak zdecydowanie podkreślam to w mojej argumentacji! A.T. Jones
PAŃSTWOWA USTAWA NIEDZIELNA Argumentacja Alonzo T. Jones’a przed Komitetem Senatu Washington,D.C. Senator Blair: Są tutaj osoby, które wnoszą sprzeciw wobec projektu ustawy niedzielnej i z tego powodu pragną zostać wysłuchane. Profesor A.T. Jones z Battle Creek College, Michigan jest jednym z tych, który rozmawiał ze mną na ten temat. Zatem, Panie profesorze Jones, czy zechciałby Pan przedstawić nam swoje życzenia? Nie mam wątpliwości, że w czasie naszego dzisiejszego posiedzenia otrzymamy na to zgodę od Senatu. Pragniemy kontynuować i zakończyć rozpatrywanie naszego projektu ustawy niedzielnej. Czy taki przebieg sprawy odpowiada Panu? Zatem najpierw proszę o podanie nam kogo Pan reprezentuje i powodów, dla których chce Pan zostać wysłuchany. Jones: Panie Przewodniczący. Reprezentuję społeczność, która jest znana pod nazwą Adwentyści Dnia Siódmego. Prawdę mówiąc jesteśmy ignorowani przez inne społeczności religijne. Tej bardzo małej „sekcie” – za jaką Pan uznał Babtystów Dnia Siódmego – został udzielony głos. Jednak my jesteśmy od niej ponad trzykrotnie liczebniejsi i posiadamy o wiele większy dorobek związany z naszą działalnością. Mamy zbory w każdym stanie na terytorium całej Unii. Posiadamy największą drukarnie w stanie Michigan i na całym pacyficznym wybrzeżu; największe Sanatorium na świecie; Akademię w Massachusetts; drukarnie w Bazylei, w Szwajcarrii; drugą w Christiana w Norwegii; ponadto także w Melbourne w Australii. Nasze dzieło misyjne rozszerzyło się prawie po całej Europie, a w zasadzie rozprzestrzenia się niemal po całym świecie. Prosimy, aby Komitet Senatu wysłuchał naszych zastrzeżeń. Senator Blair: Gdzie posiadacie swoją siedzibę? Jones: Obecnie w Michigan. W ostatnich latach mieszkałem w Kalifornii. Teraz wykładam historię na Battle-Creek College, w Michigan. (20)
Narodowa Ustawa Niedzielna
21
Aby być szczerym wobec siebie i wobec społeczności, którą reprezentuję, muszę powiedzieć, że całkowicie różnimy się w zapatrywaniach, które wyrazili tu przedstawiciele Baptystów Dnia Siódmego. Stwierdzam, że Dr Lewis, gdy przemawiał tutaj w imieniu swojej społeczności, w końcu „wyrzekł się swojej sprawy”. Jednak my nie wyrzekamy się naszej sprawy; panowie Senatorzy nawet nie oczekujcie, że wyrzekniemy się jej. Wręcz przeciwnie, sięgniemy do jej sedna i to głębiej, niż uczynił to ktokolwiek w tym Komitecie, i to zarówno w sprawach dotyczących zasad i faktów, jak też logiki tychże faktów. Senator Blair: Jak wiem, temat ten jest Panu dobrze znany. Jest Pan profesorem historii. Zatem, czy dzisiaj po południu mógłby Pan przedstawić swoje uwagi? Jones: Oczywiście, jeżeli tylko otrzymam trochę czasu na zebranie odpowiednich dokumentów, bowiem posiadam pewne notatki, których nie zabrałem teraz ze sobą, a które chciałbym po południu przeczytać. Senator Blair: Bardzo dobrze. ARGUMENTACJA Senator Blair: Panie profesorze, otrzymuje Pan jedną godzinę na przedstawienie swojej argumentacji. Teraz jest godzina 13,30. Jones: W mojej argumentacji chciałbym omówić trzy szczególne aspekty, a mianowicie: po pierwsze – zasady, na których się opieramy; po drugie – historyczny pogląd; i po trzecie – praktyczny pogląd na to zagadnienie. Zasada, na której się opieramy jest taka, że rządy świeckie są rządami świeckimi i w żadnym przypadku nie mają nic wspólnego z religijnym ustawodawstwem oraz jego stosowaniem. Podstawę tej zasady można znaleźć w słowach Jezusa Chrystusa, zapisanych w Ew. Mateusza 22,21. Gdy faryzeusze zapytali Go, czy należy płacić podatek cesarzowi, czy nie, wtedy odpowiedział: „Oddawajcie więc, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego, Bogu”! W tej wypowiedzi Zbawiciel bezwarunkowo oddzielił to, co wchodzi w zakres kompetencji cesarza, od tego, co do dziedziny Boga! Zatem, nie możemy oddawać Bogu tego, co należy się cesarzowi, ani też nie możemy oddawać cesarzowi tego, co należy się Bogu.
22
Narodowa Ustawa Niedzielna
Senator Blair: Czy nie można by oddać Bogu także tego, co należy się cesarzowi? Jones: Nie! Gdyby tak mógło być, wówczas Zbawiciel w tym, co powiedział, dałby się „złapać we własne sidła”, czyli dokładnie tak, jak chcieli Go pogrążyć Jego przeciwnicy. Bowiem biblijny zapis mówi, że oni: „naradzali się między sobą nad sposobem, jak by go jego własnymi słowy uwikłać w sidła” (w.15 SK). Gdyby owa różnica pomiędzy tym, co należy do cesarza, a tym, co należy do Boga nie była prawdą i te rzeczy mogłyby być oddawane obydwom, to w tym przypadku Jezus „złapałby się we własne sidła”; i wówczas też, gdzie byłaby moc Jego słów, na podstawie których zaleca On nam oddawanie cesarzowi tego, co jest cesarskie, a co Bożego, Bogu? Senator Blair: Czyż Pan Bóg nie zaleca nam, abyśmy dawali cesarzowi to, co należy do cesarza? Jones: Tak. Senator Blair: Jeżeli cesarzem jest społeczeństwo i [święcenie] „Sabatu” nakazane jest dla dobra społeczeństwa, to czy wówczas Pan Bóg nie wymaga od nas, abyśmy ustanowili „Sabat” dla dobra społeczeństwa? Gdy więc społeczeństwo uchwala stosowną do tego Ustawę, czyż wówczas nie jest ona wiążącą? Jones: Ona służyłaby dobru społeczeństwa, gdyby wszyscy ludzie byli chrześcijanami; jednak nie leży w kompetencji państwa i rządu czynienie ludzi chrześcijanami, bo jeżeli państwo podjęłoby się tego, wówczas nie posłużyłoby to dobru społeczeństwa; czegoś takiego nigdy nie było i nigdy nie może być! Senator Blair: Czy Pan nie wprowadza w to zagadnienie zamieszania? Przecież może być coś wymagane dla dobra społeczeństwa i właśnie z tego powodu może się to zgadzać z wolą i przykazaniami Bożymi. Czyż Pan Bóg nie dał Swoich przykazań dla dobra społeczeństwa? Pan Bóg nie dał żadnych przykazań, które nie miałyby na celu dobra społeczeństwa. Jones: Owszem, Jego przykazania służą dobru człowieka! Senator Blair: Człowiek to społeczeństwo. Ono składa się z odrębnych ludzi – jednostek. Jones: Jednak wśród tego, co Pan Bóg dał człowiekowi dla dobra ludzi, są także takie rzeczy, które dotyczą wyłącznie stosunku człowieka do jego Boga; dał także i takie, które dotyczą stosunku
Narodowa Ustawa Niedzielna
23
człowieka do człowieka. I właśnie tylko z obowiązkami wobec naszych współbliźnich, świeckie rządy mogą mieć cokolwiek do czynienia i powiedzenia. Senator Blair: Człowiek będzie posłuszny Bogu, gdy będzie posłuszny obywatelskim zarządzeniom społeczeństwa. Jones: Do tego punktu jeszcze wrócę. Jeśli chodzi o zakres naszych obowiązków wobec Boga, każda osoba ma prawo służyć Mu tak, jak jej dyktuje sumienie i tu społeczeństwo nie ma nic do powiedzenia. Jednak wraz z uformowaniem się społeczeństw i ich praw obywatelskich, niektóre prawa jednostek poddane zostały prawom społecznym, bez których społeczeństwa nie mogłby zostać uformowane. Senator Blair: To nie może zostać uznane. Kiedy taka umowna nauka zostanie ustanowiona w społeczeństwie? Przecież to jest filozofia niewierzącego. Jones: Ona zostaje tam ustanowiona, gdzie pojawi się grupa ludzi. Senator Blair: Czy kiedykolwiek zgadzaliśmy się z tym ja i Pan? Czy coś nas wiązało, zanim staliśmy się „compos mentis”? Jones: Na pewno. Przecież rządy obywatelskie są zarządzeniem Bożym. Senator Blair: Wobec tego, czy w tych okolicznościach nie są one niezbędną umową pomiędzy ludźmi? Jones: Tak, proszę Pana, one wychodzą od ludu. Senator Blair: Dlatego, że kwestie, o których tu mówimy, są normami postępowania w społeczeństwie, nie dotyczą one spraw prywatnych i nie są ugodą pomiędzy indywidualnymi osobami. Społeczność jako taka egzystuje całkowicie niezależnie od woli tych, w których imieniu występuje. Nie będę już więcej przerywał Panu; czynię to tylko dlatego, że w prywatnych rozmowach z Panem odniosłem wrażenie, jakoby Pan w swoim dowodzeniu przedstawiał fałszywe poglądy, które mogłyby się ciągnąć przez całą Pańską argumentację. Po prostu chciałem tylko zwrócić na to uwagę i to jest wszystko z mojej strony. Jones: Myślę, że następująca wypowiedź odnośnie Deklaracji Niepodległości będzie właściwa: „Rządy posługują się ściśle swoją władzą za przyzwoleniem zarządzanych.” Senator Blair: Nie zaprzeczam temu. Jones: Z wszystkich ludzi na świecie, Amerykanie powinni być ostatnimi z tych, którzy by odmawiali uznania koncepcji
24
Narodowa Ustawa Niedzielna
społecznych umów, dotyczących kodeksu obywatelskiego. Na pokładzie okrętu „Mayflower”, zanim jeszcze pierwsi koloniści postawili nogę na brzegu naszego kraju, zostało już zapisane: „W imię Boga, Amen. My, których imiona są tu zapisane, wierni poddani naszego monarchy, Lorda, Króla Jakuba, panującego z łaski Boga nad Wielką Brytanią, Francją i Irlandią, obrońcy wiary etc., podjęliśmy ku chwale Bożej, dla rozwoju chrześcijańskiej wiary, ku chwale naszego króla i kraju tę podróż, aby założyć pierwszą kolonię na północnych terenach Virginii; my, tutaj obecni, zobowiązujemy się uroczyście, w obliczu Boga, wspólnie związać umową i zjednoczyć się razem w obywatelskie ciało państwowe, dla naszego lepszego zorganizowania i ochrony oraz popierania celów wyżej wymienionych; na mocy niniejszego zarządzenia, ustanowimy i utrwalimy takie sprawiedliwe i równe prawa, zarządzenia, akty, konstytucje i czasowe zalecenia, które będą uznawane jako najbardziej sprawiedliwe i przydatne dla ogólnego dobra kolonii, a którym wszyscy przyrzekamy należne podporządkowanie się i posłuszeństwo. Jako świadkowie, podpisani tu imiennie w Cape Cod, dnia jedenastego listopada, za panowania naszego monarchy Lorda Króla Jakuba Anglii, Francji i Irlandii osiemnastego i Szkocji pięćdziesiąttego czwartego, Anno Domini 1620.” Następny dokument Amerykanów to zapis podstawowych zarządzeń stanu Connecticut, 1838-1839, a brzmi on następująco: „Dlatego, że Wszechmocnemu Bogu upodobało się na podstawie Jego Boskiej wiedzy mądrze pokierować i zadysponować sprawami, my, mieszkający w Windsorze, Harteford i Wethersfield, staliśmy się współmieszkańcami okolic nad rzeką Conectecotte i na terenach przyległych. Dobrze wiemy, że tam, gdzie się zgromadza lud, Słowo Boże wymaga, aby w celu zabezpieczenia pokoju i jedności dla zgromadzonego ludu, zostały ustanowione stosownie do Bożych zaleceń właściwe i nieuciążliwe zarządzenia, które by przez wszystkie wieki według potrzeby sprawiedliwie zarządzały i decydowały o sprawach ludu. Dlatego więc połączyliśmy i związaliśmy się w oficjalne państwo lub demokratyczną wspólnotę, i uczyniliśmy to dla siebie i naszych potomnych oraz dla tych, którzy się do nas przyłączą i wejdą w jeden związek i konfederacje ect.” Ponadto Panie senatorze Blair, pierwsza Konstytucja pańskiego stanu – 1784r. – w swoim dodatkowym artykule, oświadcza:
Narodowa Ustawa Niedzielna
25
„I. Wszyscy ludzie rodzą się w równej wolności i niezawisłości; dlatego wszelkie rządy prawa wywodzą się z ludu i są przez niego wybierane oraz są ustanawiane za zgodą ludu i służą powszechnemu dobru.” „III. Jeżeli ludzie ukonstytuują się w stan społeczności, wówczas podporządkują niektóre ze swoich praw prawom społeczeństwa aby zapewnić bezpieczeństwo innym osobom; bez takiego równoważnika, tego rodzaju wyrzeczenie jest bezwartościowe.” „IV. Wśród naturalnych praw człowieka, niektóre są w swej istocie niezbywalne, ponieważ nie można za nie przyjąć równowartościowego zamiennika. Do tego rodzaju zaliczane są prawa sumienia.” Natomiast w 2-gim paragrafie tej samej Konstytucji, w części drugiej, w rozdziale „Formy ustroju”, są zapisane następujące słowa: „Ludność, która zamieszkuje prowincję poprzednio zwaną New Hampshire, doszła tą drogą do uroczystego i wzajemnego porozumienia, aby ustanowić wolne, suwerenne i niezawisłe politycznie ciało albo inaczej państwo, nadając mu nazwę »Stan New Hampshire«.” W Konstytucji stanu New Hampshire z roku 1792, te wszystkie artykuły są powtórzone słowo w słowo. One też nadal pozostały – bez zmiany choćby jednej literki – przy ratyfikowaniu jej w 1852 r., a także przy zatwierdzaniu w 1877 roku. Stosownie do tego, Panie Blair, jest to ten sam stan, który wydelegował Pana jako posła do tego Kongresu – ustanowionego dokładnie na tej samej zasadzie, której Pan dzisiaj zaprzecza. To jest właśnie zasada Deklaracji Niezawisłości; to jest zasada Pisma Świętego i dlatego trzymamy się jej i uważamy ją za wieczną prawdę. To są solidne i prawdziwie amerykańskie zasady; świeckie rządy opierają swoją prawną moc po prostu na akceptacji zarządzanych (poddanych) i one nie mogą być przeniesione w obręb praw sumienia; to są także zasady, które są zachowywane, głoszone i bronione przez Adwentystów Dnia Siódmego! Senator Blair: Jednak za rządem stoi społeczeństwo, które go wybrało. Jones: Oczywiście. Wszystkie obywatelskie rządy wywodzą się z ludu, bez względu na posiadane formy.
26
Narodowa Ustawa Niedzielna
Senator Blair: Z tym zgadzam się całkowicie. Jones: Jednakże ludzie, bez względu na ich liczbę, nie mają prawa wkraczać zarówno w Pański, jak i mój stosunek do Boga. Jest to sprawa pozostająca między każdym człowiekiem a Bogiem poprzez wiarę w Jezusie Chrystusie. A że Zbawiciel wyraźnie uczynił i podkreślił różnicę pomiędzy tym, co należy do cesarza, a tym, co należy do Boga, więc kiedy cesarz żąda od ludzi tego, co winni są Bogu, zajmuje niewłaściwe stanowisko i na ile człowiek jest posłuszny cesarzowi, na tyle zapiera się Boga! Gdy cesarz – czyli rządy obywatelskie – wymaga od ludzi tego, co jest Boże, wówczas domaga się tego, co nie należy do niego; czyniąc tak, cesarz przywłaszcza sobie stanowisko i przywileje Boga, i każdy człowiek, który uważa i szanuje Boga oraz swoje prawa wobec Niego, zawsze zlekceważy wszelkie tego typu zakusy cesarza do podobnych roszczeń. Ten argument przytoczony przez Chrystusa jest potwierdzony przez komentarz apostolski: „Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddwajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć. Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. Przykazania bowiem: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.” Nietrudno zauważyć, że to stanowisko Pisma Świętego jest niczym innym, jak właśnie wyjaśnieniem słów Chrystusa – „Oddawajcie więc co jest cesarskiego, cesarzowi”. W przykazaniu Zbawiciela
Narodowa Ustawa Niedzielna
27
nakazującym oddawanie cesarzowi tego, co jest cesarza, łatwo zauważyć ewidentne i prawne uznanie obywatelskich rządów oraz to, że stwaiają one wobec nas wymagania, które my obowiązkowo musimy uznać, a także i to, że istnieją pewne warunki, które powinniśmy wobec nich spełniać. Tekst Pisma Świętego zapisany w Liście do Rzym.13r. mówi po prostu o tym samym, tylko innymi słowami: „Każdy człowiek niech poddaje się władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione”. Może powtórzę: Słowa Zbawiciela były odpowiedzią na pytanie dotyczące podatku. Faryzeusze zapytali Go: „Powiedz nam przeto: Jak ci się zdaje? Czy należy płacić podatek cesarzowi, czy nie?” (Mat.22,17). Tekst z Rzym.13,6 odnosi się do tego samego problemu, bowiem mówi on: „Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli.” Jezus, odpowiadając na pytanie faryzeuszy odnoszące się do podatku, powiedział: „Oddawajcie więc, co jest cesarskiego, cesarzowi”. Natomiast tekst Rzym.13,7 mówi o tym samym: „Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć”. Te nakazy potwierdzają to, czego dowodzimy, że to stanowisko Pisma Świętego (Rzym.13,1-9) jest Boskim komentarzem do słów Chrystusa zawartych w Ew. Mat.22,17-21. Po pierwsze ów fragment wskazuje na obywatelskie rządy – zwierzchności, po prostu na istniejące władze. Następnie mówi on o „rządzących”, noszących miecz i zajmujących się sprawą podatków. Dalej nakazuje on oddawać podatek temu, komu się należy, a potem mówi: „Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił”. Tak na marginesie: wskazuje tu na szóste, siódme, ósme, dziewiąte i dziesiąte przykazanie Boże, oraz mówi też: „...i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Są też i inne przykazania odnoszące się do tego samego Zakonu, na które wskazuje ap. Paweł. To są pierwsze cztery przykazania z pierwszej tablicy Zakonu – przykazania, które mówią: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył... Nie nadużywj imienia Pana, Boga
28
Narodowa Ustawa Niedzielna
twojego... Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić.” A potem jest jeszcze inne przykazanie, które w sposób zwięzły łączy je wszystkie: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej” (Mat.22,37). Ap. Paweł znał bardzo dobrze to przykazanie, bo gdyby było inaczej, nie powiedziałby: „...i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Powiedział tak dlatego, że pisze tu o zasadach, które przedstawił Zbawiciel, a one mówią o naszych obowiązkach względem rządów obywatelskich. Zobowiązania nałożone na nas przez władzę obywatelską, dotyczą wyłącznie władzy i współobywateli, ponieważ obywatelskie rządy dotyczą zajmują się jedynie człowiekiem w jego relacjach jeden względem drugiego oraz wobec rządu. Jednak w tym samym temacie, słowa Zbawiciela zdecydowanie i całkowicie odłączają to, co należne Bogu, od tego, co należy do rządów obywatelskich. Te rzeczy, które należą się Bogu, nie mogą być oddawane rządom obywatelskim – czyli istniejącym władzom. Dlatego też ap. Paweł – chociaż dobrze wiedział, że istnieją inne przykazania – powiedział: „...i jeśli które insze jest przykazanie, w tym słowie sumownie się zamyka, mianowicie: Będziesz miłował bliźniego twego, jako siebie samego” (Rzym.13,9 BG). A to oznacza, że gdyby jakieś inne przykazanie wprowadzono pomiędzy człowieka a władzę obywatelską jest ono zawarte w tej wypowiedzi Zbawiciela, że masz miłować bliźniego swego jak siebie samego. Zatem, pokazuje nam to zdecydowanie, że istniejące władze lub rządy, chociaż ustanowione przez Boga, mają prawo li tylko wtrącać się w stosunki człowieka do jego współobywateli. Dalej: aczkolwiek przykazania te obejmują wszystkie wymienione obowiązki człowieka wobec istniejących władz, to jednak nie zawierają żadnej wzmianki odnoszącej się do pierwszej tablicy Zakonu; a z tego wynika, że istniejące władze, chociaż ustanowione przez Boga, nie mają nic wspólnego i nic do czynienia w relacjach człowieka z Bogiem. Dziesięć Przykazań zawiera w sobie wszystkie powinności człowieka i chociaż zostały wykazane tu obowiązki ludzi wobec istniejących władz, to jednak w tych tu wymienionych, nie ma żadnej wzmianki na temat obowiązków związanych z pierwszą tablicą Zakonu. Z tego wynika, że powinności zalecane człowiekowi przez pierwszą tablicę Zakonu Bożego, w ogóle nie zawierają żadnych zaleceń dla człowieka w jego relacjach z istniejącymi władzami; a to
Narodowa Ustawa Niedzielna
29
znowu oznacza, że istniejące władze, aczkolwiek ustanowione przez Boga, w ogóle nie są upoważnione przez Niego, aby w jakiejkolwiek sprawie ingerowały w sferę powinności człowieka wobec chociażby jednego z pierwszych czterech Dziesięciu Przykazań. W nich są wykazane obowiązki, jakie człowiek ma spełniać względem Boga, a z nimi władza, choć prawnie istniejąca, nie ma nic do czynienia, ponieważ Chrystus polecił oddawać Bogu – nie cesarzowi, ani przez cesarza – to, co jest Bożego. Ap. Paweł w swoim komentarzu do zasad ustanowionych przez Chrystusa, nie wymienił, a wręcz opuścił pierwsze cztery przykazania dlatego, abyśmy raz na zawsze mogli odmówić prawa każdej władzy obywatelskiej do wydawania jakichkolwiek ustaw dotyczących obowiązków człowieka wobec Boga – zawartych w pierwszych czterech przykazaniach. Ten projekt Ustawy Niedzielnej ma wprowadzić ustawę odnośnie Dnia Pańskiego. Jeżeli jest to Dzień Pański, wówczas naszym obowiązkiem jest oddanie tej sprawy w ręce Pana, a nie cesarza. Jeżeli będzie wymagał jej od nas cesarz, wówczas będzie wymagał od nas czegoś, co nie jest w jego gestii, a tym samym będzie chciał wymóc na nas coś, z czym w zasadzie w ogóle nie ma prawa mieć nic do czynienia. Senator Blair: Czy w związku z Pana sprzeciwem w tej kwestii, sprawy nie załatwi zamiana słów i zamiast używać „Dzień Pański” będziemy używać słowa „Niedziela”? Jones: Nie, szanowny Panie, a to dlatego, że ta podstawowa, acz ukryta zasada, owo jedyne podłoże Niedzieli, jest kościelne i wyznaniowe, a jako tego rodzaju ustawa, jest kościelnym ustawodawstwem. Do tego pytania odniosę się później bardziej szczegółowo. W tej kwestii proszę nas nie zrozumieć fałszywie. Jesteśmy Adwentystami Dnia Siódmego i chociażby ten projekt ustawy miał służyć do wymuszenia święcenia i zachowywania siódmego dnia jako Dnia Pańskiego, wówczas przeciwstawimy się mu dokładnie z taką stanowczością, jak to czynimy obecnie wobec proponowanej formy ustawy, a to po prostu z tego powodu, że władze obywatelskie nie mają żadnego prawa wtrącania się w to, czy powinniśmy czy nie powinniśmy oddawać Bogu to, co należne Bogu, czy jesteśmy czy nie jesteśmy Mu cokolwiek winni lub co mamy, a czego nie mamy wypełniać względem Niego. Aby uwydatnić tę kwestię, proszę wybaczyć, że ponownie powołam się na słowa Chrystusa. W tamtych czasach sprawa ta dotyczyła
30
Narodowa Ustawa Niedzielna
kwestii – czy należy, czy też nie należy płacić podatek cesarzowi. W odpowiedzi na to pytanie, Chrystus podał następującą zasadę: „Oddawajcie więc, co jest cesarskiego cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu” (Mat.22,17). Ta moneta podatkowa była cesarska; na niej była jego podobizna i jego napis; ona musiała być oddawana jemu. A teraz przenieśmy to na pytanie dotyczące przestrzegania Sabatu, a jest to absolutnie uzasadnione i zupełnie właściwe pytanie, które teraz postawimy: Czy rzeczą zgodną z prawem jest oddanie w ręce cesarza sprawy przestrzegania Dnia Pańskiego? Odpowiadając na nie, właściwym będzie, gdy się posłużymy sparafrazowanymi słowami Chrystusa: Pokaż mi Dzień Pański; czyją nosi podobiznę i czyj napis? Z całą pewności Pana, Boga. A ten projekt ustawy, o którym tu dzisiaj dyskutujemy stwierdza jednoznacznie, że jest to Dzień Pański. Tak więc na tej podstawie do niego [dnia] odnoszą się słowa Chrystusa. A że ten dzień nosi podobiznę i podpis Pana, oddawajcie więc Bogu, co Boże, a cesarzowi, co cesarza. Ten dzień nie nosi podobizny ani podpisu cesarza; nie należy więc do niego i też nie może być oddawany w ręce cesarza! Jeszcze raz: proszę zastanówmy się nad ustanowieniem Sabatu. Czy byłoby rzeczą słuszną czy też niesłuszną oddać w ręce cesarza kwestię przestrzegania Sabatu? Pokaż mi sobotę; czyją nosi poddobiznę i podpis? Przykazanie Boże mówi, że jest to „...sabat Pana, Boga twego” (2Moj.20,10). On nosi Jego podobiznę, Jego podpis i tylko Jego, a zatem on całkowicie należy do Niego; cesarz nie może mieć nic do czynienia z nim! On nie należy do cesarza; sprawa jego przestrzegania nie może być oddana w ręce cesarza, a tylko i jedynie tylko do rąk Boga, gdyż przykazanie Boże mówi: „Pamiętaj o dniu Sabatu, aby go święcić.” Jeżeli Sabat nie jest przestrzegany jako dzień święty, wówczas w ogóle nie jest przestrzegany. A dlatego, że należy do Boga i nosi Jego, a nie cesarza podpis, dlatego też stosownie do polecenia Chrystusa należy go oddawać tylko Bogu, gdyż mamy oddawać Bogu to, co Boskie, ponieważ Sabat jest „...sabatem, Pana, Boga” (2Moj.20,10). Z tego powodu przestrzeganie Sabatu albo przestrzeganie Dnia Pańskiego – jakkolwiek Pan go będzie zwał – nigdy nie może być oddane do rąk cesarza. Zaś cesarz w żadnym przypadku nie może rościć doń pretensji, bez przywłaszczenia sobie tego, co należy do Boga lub umieszczenia siebie na miejscu Boga i uzurpowania sobie bycia Bogiem.
Narodowa Ustawa Niedzielna
31
Dlatego też mówimy, że jeżeli ten projekt ustawy miałby być ustanowiony dla dobra prawdziwego Sabatu Pana – Sabatu siódmego dnia, którego przestrzegamy – gdyby ten projekt miał się przyczyniać do jego przestrzegania lub zmuszałby ludzi, aby nie pracowali w tym dniu, wówczas sprzeciwilibyśmy się temu tak samo zdecydowanie, jak to czynimy dzisiaj. Wówczas ja będę stał tutaj za tą mównicą i z równą stanowczością będę argumentował przeciwko tej ustawie, powołując się na tę samą zasadę – zasadę ustanowioną przez Jezusa Chrystusa – że z tym, co należy do Boga, władze i rządy obywatelskie nigdy nie mają prawa czegokolwiek czynić. Ta kwestia obowiązku przestrzegania Dnia Pańskiego, dotyczy wyłącznie relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. A jeżeli jakiś człowiek nie wypełnia go względem Boga, jest za to odpowiedzialny wyłącznie przed Bogiem i za ten błąd czyli odmowę przestrzegania go nie jest odpowiedzialny przed jakimkolwiek człowiekiem, zgromadzeniem lub organizacją ludzką. Każda władza, która podejmuje się karania takiego człowieka za jego błąd i odmowę oddawania Bogu tego, co Boże, stawia siebie na miejscu Boga. Każda władza, która usiłuje to czynić, zajmuje stanowisko przeciwne słowom Chrystusa i tym samym staje się antychrześcijańską. Proszę zauważyć, że ten projekt ustawy niedzielnej akurat zmusza władzę do podjęcia dokładnie takiego kroku i dlatego mówię Wam – bez jakiejkolwiek chęci uwłaczenia autorowi tego projektu – że ten projekt ustawy niedzielnej, nad którym dzisiaj tu dyskutujemy, jest antychrześcijański! Jednak mówiąc to, nie przedstawiam owej zamierzonej ustawy jako gorszej od wszelkich innych ustaw niedzielnych na świecie. Nie może być żadnej ustawy niedzielnej, która by nie była antychrześcijańską i dlatego, jeżeli jakakolwiek powstanie, zawsze będzie antychrześcijańska. Senator Blair: Zatem, Pan sprzeciwia się wszelkim ustawom niedzielnym w kraju? Jones: Tak, proszę Pana! Senator Blair: Czyli, Pan jest przeciwny wszelkim ustawom niedzielnym? Jones: Tak, proszę Pana. My jesteśmy przeciwni wszelkim ustawom niedzielnym, jakie kiedykolwiek zostały i zostaną wydane, począwszy od tej pierwszej, która została ustanowiona przez Konstantyna aż do tej, która dzisiaj jest proponowana; i dokładnie tak samo będziemy również przeciwni ustawie nakazującej święcenie Soboty
32
Narodowa Ustawa Niedzielna
– gdyby taką przewidywano ustanowić – bowiem ona byłaby także antychrześcijańską! Senator Blair: Także będziecie przeciwni ustawie stanowej jak i narodowej? Jones: Tak, Panie – stanowej jak i ogólnonarodowej. Zaraz Panu przedstawię historyczne uzasadnienia, a do tego i fakty, na których opierają się te rzeczy, w nadziei, że zostaną wzięte pod uwagę. Wierzę, że George Washington nadal cieszy się u wielu wielkim poważaniem – a na pewno u Adwentystów Dnia Siódmego – i on powiedział: „Każdy człowiek, zachowujący się jak przystało na dobrego obywatela, w swojej religijnej wierze jest odpowiedzialny jedynie przed Bogiem i musi być chroniony w swoim czczeniu Boga, urzeczywistnianym tak, jak mu dyktuje sumienie”. Dlatego też powinniśmy [ADS] być chronieni tak długo, jak długo jesteśmy prawomyślnymi obywatelami. Wśród nas nie ma ani jednego właściciela restauracji. Jesteśmy społecznością nie używającą alkoholu i skrupulatnie praktykujemy zasady chrześcijańskiej wstrzemięźliwości. Krótko mówiąc, w tym kraju lub na całym świecie nie znajdzie Pan ludzi, którzy by bardziej dążyli do pokoju i prawomyślności, jak my. Uczymy ludzi na podstawie Biblii, aby byli poddani istniejącym władzom; uczymy ich, że największym obowiązkiem chrześcijanskich obywateli jest bycie posłusznym prawu i to nie z obawy przed karą, ale z szacunku do autorytetu władzy, szacunku do Boga i własnego sumienia. Senator Blair: Taka jest powszechna argumentacja mormonów. Mormoni mówią, że ich związek jest sprawą religijnej wiary. Każdy przyzna Panu prawo do przyjęcia mormonizmu, jednak gdy dojdzie do kwestii praktykowania go, czy wówczas nie będzie to zakłóceniem porządku wobec innych? Jones: Poruszyłbym tę sprawę nawet, gdyby Pan nie postawił tego pytania. Skoro jednak Pan poruszył tę kwestię, omówię ją teraz. Moim generalnym argumentem jest to, że władze świeckie nigdy nie mogą wtrącać się w sprawy obowiązków człowieka wobec pierwszych czterech – z dziesięciu – przykazań Bożych; ten argument jest także umieszczony w słowach Washingtona. Obowiązki te wchodzą w zakres dotyczący wyłącznie Boga. Jednak poligamia jest cudzołóstwem. A cudzołóstwo w żadnym przypadku nie wchodzi w zakres obowiązków człowieka wobec Boga i nie jest ujawnione w pierwszych czterech z dziesięciu przykazań Bożych. Zakaz ten pojawia się
Narodowa Ustawa Niedzielna
33
dopiero na drugiej tablicy Zakonu Bożego, która obejmuje obowiązki człowieka wobec jego bliźnich. Natomiast to, w jaki sposób ludzie mają się zachowywać względem siebie – w odniesieniu do swoich bliźnich – o tym musi decydować władza świecka, bowiem to jest podstawą ich egzystencji. Zatem, praktykowanie wielożeństwa podlega całkowicie zakresowi drugiej tablicy i stosownie do tego słusznie podlega jurysdykcji władzy świeckiej. Moja argumentacja w najmniejszym stopniu nie popiera zasady mormonizmu, ani też, uczciwie rzecz biorąc nie może być uważana za taką. Zdaję sobie sprawę z tego, że zarzut ten został postawiony impulsywnie, jednak ci, którzy używają tego zarzutu i argumentu przeciwko zasadom, nad którymi się zastawiamy, zaliczają cudzołóstwo do praktyk religijnych. Jednak wbrew takim wszystkim zarzutom i argumentom, twierdzę, że cudzołóstwo w żadnym sensie nie wchodzi w zakres religijnych czynności. Ono jest nie tylko wysoce antyreligijne, ale jest przede wszystkim niecywilizowane; a ponieważ jest niecywilizowane, władze świeckie mają prawo je usunąć i potraktować oraz ukarać tak samo, jak mord, kradzież, krzywoprzysięstwo czy jakikolwiek inny niecywilizowany czyn. Ponadto, protestujemy przeciwko przyrównywaniu rzetelnie przestrzeganego jakiegokolwiek dnia tygodnia w jakimkolwiek czasie, do cudzołóstwa. Są także na świecie ludzie, którzy uważają za słuszne posiadanie wspólnej własności. Załóżmy, że bazując na swoich zasadach i przykładzie apostołów – wszystkie rzeczy posiadają wspólne. Zgoda, oni mają prawo tak uczynić. Każdy kto sprzeda swoją własność i odda należność do wspólnej kasy, ma prawo postępować tak, jak zechce. Jednak przypuśćmy, że owi ludzie postępując wedle swoich zasad, uczynią z tego religijny przepis, przejmą Pańskie lub moje dobra i bez Pana czy mojej zgody oddadzą je do kasy wspólnoty. Co wówczas? Państwo zakazuje takich praktyk. Ono nie zabrania wyżywania i praktykowania ich religii, ale ono chroni Pańskie i moje dobra i zakazuje wykorzystywania przywilejów religijnych do uprawiania kradzieży. A zakazując kradzieży państwo w ogóle nie pyta, czy owa kradzież ma podłoże religijne. Podobnie rzecz się ma z wielożeństwem, praktykowanym wśród Mormonów. Jednak rozważmy to jeszcze z innej strony. W naszym kraju czy w jakimś innym, każdemu człowiekowi wolno wybrać sobie bożka w celu czczenia go. Ten bożek ucieleśnia jego
34
Narodowa Ustawa Niedzielna
przekonanie i on może go czcić tylko zgodnie ze swoim przekonaniem. Nie odgrywa tu żadnej roli forma i kształt owego bożka, bowiem on ma prawo czczenia go w całym świecie, a tym samym i w Stanach Zjednoczonych. Lecz przypuśćmy, że w związku z czczeniem tego bożka, będzie usiłował odebrać życie jednemu ze swoich bliźnich i ofiarować go bożkowi jako ludzką ofiarę. Władze świeckie istnieją po to, aby chronić ludzkie życie, wolność, własność itd. i one muszą ukarać tego człowieka za zamach na życie bliźniego. Prawo cywilne chroni życie ludzkie przed praktykami jakiejkolwiek religii, jednak karząc przestępcę w najmniejszym stopniu nie wnika w jego religię. Ono ukarze go tak samo, gdyby nawet nie miał owej religijnej wymówki. Ono go ukarze za jego niecywilizowany czyn, za jego morderstwo, a nie za jego bezbożność czy antyreligijność. Jeszcze raz powtarzam, że problem religii nie jest brany pod uwagę przez państwo, bowiem jedyną kwestią w tej sprawie jest to, czy ktoś zagraża czy nie zagraża życiu swoich bliźnich. Władze świeckie są zobowiązane do chronienia życia obywateli. To właśnie dokładnie należy do jurysdykcji cesarza i o tym mówi nam także Pismo Święte, że to wchodzi w zakres naszych obowiązków wobec bliźnich, a tym samym leży też i w gestii cesarza. Dlatego też prawdą jest, że państwo nigdy nie może wydać ustawy prawnej w odniesieniu do wiary człowieka lub też w odniesieniu do czegoś, co jest zawarte w pierwszych czterech przykazaniach Dekalogu. Jednak o ile człowiek w praktykowaniu swoich przekonań religijnych odnoszących się do pierwszych czterech przykazań, narusza prawa swoich bliźnich, jak np. życie, rodzinę, ich dobra lub charakter, wówczas władze świeckie oświadczają, że jest to bezprawie. Dlaczego? Czy dlatego, że jest to niereligijne – bezbożne, czy też, że jest to niemoralne? Nic z tych rzeczy, tylko dlatego, że jest to czyn bezprawny (niecywilizowany) i jedynie tylko z tego powodu. Nigdy nie będzie dla władzy rzeczą właściwą dopytywanie się czy ów człowiek jest religijny (wierzący), czy nie, lub też, czy jego postępowanie ma podłoże religijne (pobożne) lub nie. Zatem jedyną kwestią w tej sprawie musi być to, czy jego postępek jest zgodny z prawem, czy też jest bezprawny. Senator Blair: Teraz, proszę, aby Pan zastosował te prawne argumenty do zaprowadzenia soboty wśród ludzi i dla dobra ludzi! Jones: Bardzo dobrze – rozpatrzmy to. Tutaj są osoby, które zachowują niedzielę. Ich prawem jest pracowanie w każdym innym
Narodowa Ustawa Niedzielna
35
dniu tygodnia. Ale jeżeli zechcą, mają prawo pracować także w tym dniu (w niedzielę); jednakże oni przestrzegają tego dnia i uznają go za Sabat – dzień Pański. Czyniąc tak – do czego zresztą mają prawo – widzą, że obok nich są jeszcze inni ludzie, którzy święcą sobotę, a jeszcze inni piątek. Mahometanie święcą piątek. Jednak my chcemy zająć się tylko tymi, którzy święcą sobotę – siódmy dzień tygodnia – zwaną Sabatem. Ci, którzy święcą niedzielę i domagają się ustanowienia prawa dla tego dnia, wymagają przez to, aby innym ludziom, zakazano w niedzielę pracy, tłumacząc to tym, że zajęcia tych ludzi zakłócają ich odpoczynek, naruszają ich święto itd., przy czym twierdzą, że ich prawa nie są odpowiednio chronione. Czy oni naprawdę wierzą, że to jest zgodne z zasadami? Prześledźmy to. Ci ludzie nigdy nie przyznają się (bynajmniej ja jeszcze nie spotkałem nikogo spośród nich, kto by to uznał), że ich praca w sobotę zakłóca i narusza odpoczynek czy świętowanie tych, którzy święcą sobotę. Jeżeli ich praca w sobotę nie zakłóca odpoczynku czy nabożeństwa sobotniego tych, którzy święcą sobotę, to na jakiej zasadzie nasza praca w niedzielę, zakłóca odpoczynek tych, którzy święcą niedzielę? Nigdy nie spotkałem człowieka, który by uznał tę zasadę. Jeżeli ich praca nie narusza naszego odpoczynku, świętowania czy nabożeństwa, wówczas nasza praca też nie może naruszać ich odpoczynku i ich świętowania. Mało tego: byłem obecny na generalnym zebraniu w San Francisco, gdzie omawiano kwestię Ustawy Niedzielnej, a pewna osoba przemawiając na ten temat, powiedziała: „W naszym Stanie jest pewna liczba dobrych ludzi, którzy nie są przekonani co do ustanowienia Prawa Niedzielnego, a którzy święcą sobotę jako Sabat Pański, lecz (powiedział on) – „większość musi rządzić. Ogromna większość ludzi święci niedzielę; ich prawa muszą być respektowane i oni też mają prawo do wydawania ustaw”. Wówczas powstałem i powiedziałem: „Proszę założyć, że ta większość będzie po stronie ludzi święcących siódmy dzień i oni pójdą do ciała ustawodawczego, aby ono ustanowiło prawo zmuszające was do święcenia soboty przez wzgląd na ich prawa. Czy uszanujecie takie prawo? Wówczas po całej sali rozległ się pomruk i usłyszałem jednogłośne »Nie«!”. Senator Blair: Z jakiego powodu powiedzieli „nie”? Jones: Tego też chętnie chciałbym się dowiedzieć. Przecież tu wykazali brak logiki. Ich odpowiedź pokazała, że oni nie opierali się
36
Narodowa Ustawa Niedzielna
ani na sprawiedliwości, ani na prawie, twierdząc, że większość ma dominować w sprawach dotyczących sumienia. Senator Blair: To nie wynika z tego, a przynajmniej ja nie dostrzegam takiej konkluzji. Większość ma prawo stanowić o tym, co wchodzi w zakres uporządkowania spraw społeczeństwa i jeżeli cesarz zarządza społeczeństwem, wówczas w tym kraju większość ma prawo do powiedzenia, co mamy oddawać cesarzowi. Jones: Bardzo dobrze, ale większość nie ma prawa do decydowania, co my mamy oddawać Bogu, ani też nie ma prawa do decydowania, że to, co jest Boże, należy oddać cesarzowi. Jeżeli w Stanach Zjednoczonych, z tysiąca ludzi, dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu będzie święcić siódmy dzień – tzn. sobotę, a ja będę uważał i upierał się przy tym, że mam prawo do święcenia i obrania sobie niedzieli, wówczas oni wszyscy razem nie mają prawa do zmuszania mnie, abym święcił sobotę. Senator Blair: Innymi słowy, Pan reprezentuje zasadę, że dla dobra społeczeństwa, bez względu na religijny aspekt tego zagadnienia, dla Pana dobra, nie wolno wymagać od Pana, aby Pan nie pracował w sobotę, chociaż to będzie przeszkadzać innym? Jones: Jeśli chodzi o przeszkadzanie innym, już wcześniej udowodniłem, że społeczeństwo nie ma prawa tak postępować. Natomiast istota Pana pytania, dokładnie popiera moje stanowisko. Senator Blair: Jest Pan w pełni logiczny, że nie należy ustanawiać prawa Sabatu. Doszło do moich uszu następujące pytanie: „Czy mówca jest w ogóle przeciwny wszelkim ustawom, które odnoszą się do bluźnierstwa (uwłaczania Bogu)”? Jones: Tak, proszę Pana. Lecz nie dlatego, że bluźnierstwo jest złą rzeczą, ale dlatego, że władze świeckie nie mogą określać, co jest bluźnierstwem, ani też nie mogą za to karać. Bluźnierstwo (uwłaczanie Bogu) dotyczy Boga, jest wykroczeniem przeciwko Bogu i grzechem przeciwko Niemu. Senator Blair: Czy zakłada Pan, że takie postępowanie (bluźnienie) w społeczeństwie może być szkodliwe dla społeczeństwa? Jones: Proszę to wyraźniej określić. Jak dalece jest ono szkodliwe dla społeczeństwa? Senator Blair: Przyjmijmy, że ono będzie w następujący sposób szkodliwe: wiara w istnienie Boga, cześć oddawana Stwórcy i pielęgnowanie tego poglądu w społeczeństwie służy dobru społeczeństwa;
Narodowa Ustawa Niedzielna
37
w zasadzie jest to podstawą każdego prawa i wszelkich ograniczeń. Jeżeli Wszechmogący – który wszystko wie, wszystkiego się domyśla i ma wszelką moc – nie miałby mieć prawa powstrzmywania i ograniczania nas, wówczas trudno dostrzec, jak my wzajemnie możemy utrzymać siebie w ryzach. Jones: On ma prawo powstrzmywania nas, co też czyni. Senator Blair: Powszechnie przyjęte bluźnierstwo, wyszydzanie i lekceważenie Wszechmogącego prowadzi do tego, że nasze dzieci, które wkrótce staną się obywatelami państwa, będą wychowywane w całkowitym braku poszanowania wobec Niego i Jego autorytetu. Bluźnierstwo – tak, jak ja je rozumiem – to w rzeczywistości okazywanie lekceważenia Bogu oraz drwienie z Boga wśród Jego stworzeń. Jones: To, co u nas uważa się za bluźnierstwo, nie jest bluźnierstwem w Chinach i w wielu innych krajach. Senator Blair: Nie zajmujemy się teraz pogańskimi społeczeństwami. Przepisy obowiązujące w pogańskim społeczeństwie mogą być dla niego obowiązujące, jednak nie będą odpowiedzią dla ludzi w chrześcijańskiej społeczności. Czy Pan uważa, że nie ma czegoś takiego jak bluźnierstwo? Jones: Nie; w to nie wierzę. Senator Blair: Chińczyk w ogóle nie wierzy w coś takiego jak Bóg, a przynajmniej w takiego Boga, jak my. Jeżeli Pan wierzy w naszego Boga i w nasze chrześcijańskie zarządzenia, co Pan rozumie pod słowem bluźnierstwo? Jones: Istnieje wiele rzeczy, uważanych przez Pismo Święte za bluźnierstwo. Senator Blair: Autorytet prawa w różnych Stanach podjął się określenia rzeczy, które są bluźnierstwem. Jones: Właśnie tak się rzecz ma. Jednak jeżeli prawo ma zamiar określać co jest bluźnierstwem i karać je, wówczas dlaczego nie wchodzi głębiej w te sprawy i nie określa wszystkiego oraz nie karze za wszystko? Senator Blair: Być może nie potrafi tak daleko sięgać jak powinno. Czy powiedział Pan, że jest Pan przeciwko wszelkim prawom, które są ukierunkowane na bluźnierstwa, złorzeczenia i przeklinania? Jones: W powiązaniu z każdym z czterech pierwszych przykazań. Senator Palmer: Jeżeli założy Pan, że to, co zostało zdefiniowane w prawach różnych Stanów jest określane jako bluźnierstwo
38
Narodowa Ustawa Niedzielna
i przynosi ujmę wartości i przestrzeganiu tego prawa, to czy nadal będzie Pan uważał takie prawa za niewłaściwe i niestosowne? Jones: Na podstawie zasad, które są przedstawione w Piśmie Świętym, żadne ustawodawstwo, w żaden sposób nie może być właściwe i stosowane w odniesieniu do pierwszych czterech przykazań. Co prawda, w wielu przypadkach władzom świeckim może się wydawać, że uczynienie tego czy owego w tej kwestii będzie naprawdę właściwe i dobre, ale jeżeli raz wkroczą one na takie tereny ustawodawstwa, to co je może powstrzymać przed wydaniem różnych innych? Senator Palmer: Powstrzymanie się przed bluźnieniem przeciwko Bogu jest częścią wychowania młodzieży w tym kraju. Jones: To jest prawdą. Gdy młodzież jest właściwie wychowana, nigdy nie będzie bluźnić. Senator Palmer: Wydajemy prawa wychowacze dla młodzieży. Pytaniem jest, czy zakaz bluźnierstwa można włączyć w zakres wychowania? Proszę spojrzeć na to z tego punktu widzenia. Jones: Bałwochwalstwo (a chciwość jest bałwochwalstwem) nie jest niczym innym, jak pogwałceniem jednego z pierwszych czterech przykazań. „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie” i jeżeli rząd może zakazać przestępowania trzeciego i czwartego przykazania, to dlaczego nie mógłby zakazać przestępowania pierwszego oraz drugiego i w tym przypadku od razu zająć stanowisko Boga i ustanowić ziemską teokrację? Taki właśnie będzie tego logiczny rezultat. Senator Blair: Chciwość jest stanem umysłu, ale gdy praktycznie ujawni się ono w kradzieży, wówczas wkracza tu prawo. Jones: To jest oczywiste. Senator Palmer: Bluźnierstwo lub chciwość są zaraźliwe. Gdy np. chciwy człowiek zarazi chciwością całe swoje sąsiedztwo i wszyscy staną się złodziejami, to wtedy chciwość stanie się stosownym tematem ustawodawstwa. Jones: Nigdy! Ono (prawo) zakazuje kradzieży, a nie chciwości. Nie możecie wedrzeć się w sferę umysłu (duszy), w której mieszka chciwość. Senator Blair: Nie mówimy, że musimy wdzierać się w sferę umysłu, ale społeczeństwo ma prawo do wydania zarządzeń, gdyż ustawy te są istotne dla dobra społeczeństwa. Społeczeństwo, z uwagi na większość głosów, ma prawo do ustanawiania zarządzeń i mamy być posłuszni temu, co ustaliła większość.
Narodowa Ustawa Niedzielna
39
Jones: W jaki sposób można ustalić, co jest bluźnierstwem, jeśli jest to przestępstwo tylko przeciwko Bogu? W purytańskiej teokracji Nowej Funlandii nasz historyk Bancroft, powiedział: „największym wykroczeniem na tej liście przestępstw było bluźnierstwo – czyli to, co sąd przysięgłych nazwał bluźnierstwem”. Senator Blair: Jednak za tym sądem przysięgłych stało prawo i ono orzekało, że takie praktyki mają być karane. Jeżeli sąd, składający się z dwunastu osób mówi, że ktoś popełnił jawne zło, to taki powinien być ukarany. To większość ustanowiła takie prawo, a sąd przysięgłych zajmował się tylko problemem faktycznego czynu, który spowodował naruszenie danego prawa. Sąd przysięgłych nie ustanowił prawa. Jest to problem dotyczący ustanowienia prawa. Jones: W ogóle nie jest to problem dotyczący tylko ustanowienia prawa. Problemem jest, czy to prawo jest słuszne i właściwe, gdy zostaje ustanowione. Jest pewna granica postawiona władzom ustawodawczym, a tą granicą jest zakres, podany przez Jezusa Chrystusa. Rząd w żadnym przypadku nie ma prawa do ustanawiania jakichkolwiek praw, dotyczących spraw związanych z Bogiem, lub występujących przeciwko Bogu albo religii. Rządowi nie wolno w ogóle wkraczać na teren religii. „Bluźnierstwo” – według sędziego Colley’a, w jego „Constitutional Limitations” (Ograniczenia Konstytucji) – są to: „słowa, które są celowo używane i rozmyślnie wymawiane wobec Najwyższej Istoty, aby osłabić i zniszczyć cześć, poważanie i zaufanie do Tego, który jest rozumnym Stwórcą, Władcą i Sędzią świata... przy tym musi istnieć zły motyw; musi tu też mieć miejsce rozmyślne, podstępne działanie w celu zaniżenia szacunku ludzi wobec Bóstwa lub wobec przyjęcia religii.” Od razu można poznać, że pochodzi to ze staroangielskiego systemu ustaw, które regulują „wykroczenia przeciwko Bogu i religii”. Dokładnie tutaj jest ów statut umieszczany w każdym systemie praw świeckich i też nigdzie indziej nie może być umieszczony jak tylko tu. Jednakże za wykroczenie przeciwko Bogu można odpowiadać tylko przed Bożym trybunałem, a władze świeckie nie mają nic do czynienia z religią lub wykroczeniami przeciwko niej. Jest to wypaczenie funkcji władzy świeckiej, bowiem czyni ona z siebie stronę zajmującą się religijnymi sporami. Chce ona poszerzyć swoją władzę i jurysdykcję, aby utrzymać religijnych przeciwników, jak i innych
40
Narodowa Ustawa Niedzielna
obywateli w ryzach oraz być nadzorcą w dogmatach wiary, przy czym jednak nie okazać się stronniczą w religijnych sprzeczkach. Jednak według definicji sędziego Cooley’a, bluźnierstwo jest ludzkim uwłaczaniem nie tylko Bogu, ale także „...uznanej powszechnie religii”. Ale każdy człowiek na tym szerokim świecie, ma prawo poddać w wątpliwość ludzką cześć dla powszechnie uznanej religii, jeżeli uważa, że ta religia jest fałszywa. Zatem – jak już przed chwilą powiedziałem – to, co u nas będzie uważane za bluźnierstwo, w Chinach nie będzie uważane za bluźnierstwo; natomiast to, co u nas jest ściśle zgodne ze Słowem Bożym i wiarą Jezusa Chrystusa, musi z konieczności – na mocy tej samej definicji – być bluźnierstwem w Chinach, Turcji czy w Rosji. Według tej definicji, człowiek, który w Chinach będzie głosił ewangelię Chrystusa, popełnia bluźnierstwo, ponieważ, podejmuje rozmyślne działania, aby ludzie porzucili szacunek dla swej przyjętej religii oraz dla uznanych bożków w ich religii. Lecz proszę zauważyć, że on musi tak postępować, jeżeli w ogóle chce ich pozyskać dla wiary w Chrystusa i religii chrześcijańskiej. Zanim ludzie mogliby przyjąć religię Chrystusa, trzeba ich doprowadzić do takiego stanu, aby wyzbyli się szacunku i czci dla swoich bożków lub dla swojej poprzednio przyjętej religii. To samo dotyczy Turcji, czy jakiegokolwiek innego mahometańskiego lub pogańskiego kraju. Według tej definicji, gdziekolwiek by nie była głoszona ewangelia Chrystusa – czy to w mahometańskim czy innym pogańskim kraju – będzie ona tam bluźnierstwem, ponieważ jej celem jest nie tylko pozbawienie tych ludzi szacunku dla ich bożków i dotychczas uznawanej religii, lecz także całkowite odwrócenie ich od niej i jeżeli to możliwe, gruntowne wymazanie jej z ich umysłów. Podobnie rzecz się ma i w Rosji. Każdy, kto tam cokolwiek mówi przeciwko ich uznanej religii, świętym czy świętym obrazom, zostaje uznany za bluźniercę, poddany karze za bluźnierstwo i skazany na dożywotne wygnanie na Syberię. Jeżeli jednak bluźnierstwo, za sprawą władzy świeckiej ma być objęte prawem, jeżeli słuszną rzeczą byłoby, żeby władza świecka uczyniła siebie „obrońcą wiary”, wówczas też całkowicie słuszną rzeczą będzie, jeśli w Chinach zostanie wydane prawo zakazujące na terenie całego kraju głoszenia ewangelii Jezusa Chrystusa pod dowolną karą, gdyż jej skutkiem jest umniejszenie i w ogóle usunięcie
Narodowa Ustawa Niedzielna
41
czci człowieka do uznanych bożków i przyjętej w Chinach religii. To samo dotyczy innych wymienionych tu krajów. W takim też przypadku, prześladowania nie będą miały podłoża religijnego. Jedyne prześladowania, jakie kiedykolwiek miały miejsce, rodziły się z tego powodu, że ludzie wypowiadali się przeciwko powszechnie uznanej religii. Jeżeli ta zasada (omawiana powyżej) byłaby prawidłowa, wówczas Rzymskie Imperium postępowało słusznie, zakazując pod karą śmierci głoszenia religii Jezusa Chrystusa. Ilekroć ap. Paweł, czy któryś z jego braci na terenie Rzymskiego Imperium otworzył usta, wówczas bluźnił przeciwko rzymskiemu prawu. Dlatego też zostali oni uznani za bluźnierców i skazani na śmierć na mocy identycznie zdefiniowanej zasady, jaka jest zawarta w statucie St. Zjednoczonych wypowiadającym się na temat bluźnierstwa. Chrześcijanie mieli powiedzieć Rzymianom, że ich rzymskie bożki nie są bogami. Oni musieli przekazać Rzymskiemu Imperium, że rzymski duch wraz z systemem, który twierdził, że ich bożki odgrywają nadrzędną rolę, nie jest właściwy; musieli im powiedzieć także, że jest to niższy i podporządkowany system, oraz że istnieje wyższa idea o Bogu i o Prawie, o czym nie ma pojęcia zarówno Rzym jak i rzymskie prawa. W przemyślany sposób wypowiadali się przeciwko głównym, jak i pomniejszym bożkom Rzymu. A czynili to w celu zburzenia szacunku i czci wobec nich i przyjętej religii. Rzym skazywał ich za to na śmierć. Tak więc powtarzam: Jeżeli owa zasada Amerykańskiej Ustawy dotycząca bluźnierstwa jest prawidłowa, wówczas Rzym postępował słusznie i właściwie. Aby to jeszcze wyraźniej przedstawić, zacytuję fragment postanowienia Najwyższego Sądu Pensylwanii, broniącego tej zasady i mówiącego na ten istotny temat. Ono brzmi: „Zabranianie jawnego, publicznego i formalnego odrzucania powszechnie przyjętej religii kraju jest koniecznym środkiem zaradczym do zabezpieczenia spokoju rządu.” Dokładnie tak samo czyniło Rzymskie Imperium. Chrześcijaństwo jawnie, publicznie i wyraźnie odrzucało powszechnie uznaną religię tego kraju, a czyniło to w intencji zburzenia ludzkiej czci do bożków i religii tego kraju. Rzym zakazał im tego, a w świetle prawa wydanego przez Najwyższy Sąd Pensylwanii, będącego także prawną zasadą St. Zjedn. na temat bluźnierstwa – Rzym postępował właściwie, a chrześcijaństwo było bluźnierczą religią. Tak więc zasadność takiego postanowienia okazuje się być
42
Narodowa Ustawa Niedzielna
po stronie tych, którzy reprezentują popularną religię danego kraju, a z kolei oni mają tak mizerne pojęcie o rzeczywistej wartości tej religii, którą wyznają, że jeżeli ktokolwiek wypowie coś przeciwko niej, to od razu wznieca ich wojownicze nastawienie, bowiem taka wypowiedź [w ich mniemaniu] jest w wysokim stopniu niebezpieczna dla publicznego spokoju. Dlatego też, aby zachować porządek i utrzymać w ryzach przedstawicieli popularnych religii, rząd musi zakazać nieuznawania ich religii – (czyli tzw. „herezji”). To postanowienie Najwyższego Sądu Pensylwanii jest jednym z ważniejszych orzeczeń sądowych, gdyż nastające po niej młodsze Stany, w uchwalaniu swoich ustaw, poszły za jej przykładem. Śladami tej uchwały poszedł jeden z głównych sędziów Kentu Najwyższego Sądu Nowego Yorku w 1811 roku, który ustanowił te same zasady. Następującymi argumentami bronił prawa Państwa do karania tych, którzy występują przeciwko – jak to nazwał – chrześcijańskiemu ludowi, co nie oznacza, że w równej mierze należy karać tych, którzy są przeciwko danej religii innych ludzi w tym kraju: „Nie jesteśmy związani jakimikolwiek wypowiedziami Konstytucji – jak to niektórzy w dziwny sposób zakładają – że na tej zasadzie nie należy karać wszystkich lub nie przebierając, karać podobne ataki wobec religii islamskiej czy przeciwko Wielkiemu Lamie i to z tego powodu, że jesteśmy chrześcijańskim narodem i moralność jest mocno zakorzeniona w tym ludzie, a nie w naukach czy nabożeństwach tych szarlatanów.” To jest tylko jeden z argumentów za tym, że jeżeli moralność będzie wszczepiona w religię islamu lub w Wielkiego Lamę, a chrześcijanie będą się wypowiadali przeciwko niej i odrzucali tę uznaną religię, wówczas rząd powinien za takie postępowanie karać chrześcijan. Jeżeli ta zasada jest właściwa, wówczas kraje islamskie na swoim terenie mają prawo zakazać głoszenia ewangelii Jezusa Chrystusa. Na bazie takich postanowień, Luter i współcześni mu reformatorzy stali się bluźniercami, a karą za to była w wielu przypadkach śmierć na stosie; mało tego, na mocy tych zasad, państwo postępowało słusznie zabijając ich, bo na to pozwalało prawo – tym bardziej, że oni z całą stanowczością otwarcie i zdecydowanie odrzucali religię powszechnie przyjętą w europejskich krajach, w których żyli. I gdyby dzisiaj, w jakimkolwiek katolickim kraju użyto słów Lutra, wówczas potraktowano by to jako bluźnierstwo i rozmyślne oraz
Narodowa Ustawa Niedzielna
43
złośliwe lżenie powszechnie przyjętej religii. Reformatorzy wyśmiewali i pogardzali powszechnie uznaną religią całej Europy. Czyniąc tak, postępowali słusznie; a kiedy władze karały ich za to, korzystało z zasad, które minister sprawiedliwości Kentu i Najwyższy Sąd Pensylwanii oraz wszystkie pozostałe stany ustanowiły w sprawach religii. Jak już poprzednio przedstawiłem, dokładnie na tej samej zasadzie Imperium Rzymskie zakazało głoszenia ewangelii Chrystusa. Ono tylko zakazało jawnego i wyraźnego występowania przeciwko powszechnie przyjętej religii swego kraju, ale na mocy tego werdyktu, zakazywało także głoszenia ewangelii Chrystusa. Jednak, jak wiemy, Chrystus wysłał Swoich uczniów, aby głosili ewangelię każdemu stworzeniu i oni czynili to w obliczu rzymskiego prawa i wbrew całej potędze Rzymskiego Imperium. Natomiast każdy człowiek w całym świecie ma niezaprzeczalne prawo do swobodnego, jawnego i zdecydowanego odrzucenia powszechnie uznanej religii swego czy jakiegokolwiek innego kraju, jeżeli uważa, że dana religia jest fałszywa. Zasady tych postanowień oraz świeckie ustawy zakazujące „bluźnierstwa” są w istocie rzeczy pogańskimi, a nie chrześcijańskimi zasadami. Są one szczególnie dobrane, ponieważ minister sprawiedliwości Kentu podkreśla nie tylko nadrzędność zasad Kościoła i Państwa w koloniach oraz w czasach brytyjskiego panowania, lecz także powołuje się na pogańskie starożytne rządy i papieskie postanowienia nowoczesnej Europy, jako podstawę swoich zarządzeń. Faktem jest, że owe wszystkie narody ustanowiły siebie szczególnymi stróżami swoich bożków i zabroniły oraz prześladowały wszystkich tych, którzy odrzucali ich religie. Tak samo jest faktem, że wszystkie owe narody, w miarę upływu czasu, stawiały opór wobec jakichkolwiek kroków zmierzających do oświecenia i postępu. Każdy postęp w sprawach religii, oświecenia i uświadomienia, bezwzględnie napotykał na nieunikniony sprzeciw narodów i imperiów. Jednak zasady Amerykańskiej Konstytucji nie są ani pogańskie, ani też papieskie. Zasady Amerykańskiej Konstytucji, zabraniającej ustanawiania praw w sprawach religii, są chrześcijańskimi zasadami. A szczególnie dotyczy to Najwyższych Sądów [St. Zjedn.], które chełpią się tym, że ustanawiają prawa w chrześcijańskiej religii, opierając je jakoby na czymś innym, niż to czyniły pogańskie rządy w starożytnych czasach lub papieskie instytucje w nowożytnej Europie.
44
Narodowa Ustawa Niedzielna
[Rządy] zajmujące się tym tematem, powinny dobrze prześledzić nauki oraz zasady Autora chrześcijaństwa; jednak dziwnym sposobem nigdy tego wystarczająco nie uczyniły, ani też nie mogły tego czynić, gdyż nauki Jezusa Chrystusa stoją zdecydowanie w opozycji do nich. Jego słowo zakazuje świeckim rządom zajmowania się wszelkimi sprawami należącymi do Boga. Dlatego też Jezus, zamiast uczyć Swoich uczniów, aby wstępowali na drogę sądową, by na mocy praw świeckich karano tych, którzy ich prześladują lub wypowiadają się przeciwko nim albo ich religii, powiedział im: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą; abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Łuk.6,27-28; Mat.5,45). Czy ludzie mogą okazywać Bogu lub Jezusowi szacunek i poważanie przez wymuszanie drogą ustanawiania praw świeckich, na mocy których będzie się ich karać fizycznie i majątkowo? Jak można respektować religię ludzi, gotowych prześladować i zamykać do więzienia? Każda zasada w tej kwestii jest przeciwna zarówno duchowi jak i literze chrześcijaństwa. Religia Jezusa Chrystusa, właściwie praktykowana w codziennym życiu tych, którzy się do niej przyznają, jest najlepszym argumentem i najmocniejszą bronią przeciwko bluźnierstwu zdefiniowanemu zarówno w Piśmie Świętym, jak i w świeckich ustawach! Dlatego też prawa zakazujące tego, co sądy nazywają „bluźnierstwem” są pogańskie, a nie chrześcijańskie. Postanowienia Najwyższego Sądu Nowego Yorku i Pensylwanii w tej kwestii są postanowieniami pogańskmi, a nie chrześcijańskimi, bowiem one opierają się na pogańskich postanowieniach, a nie na chrześcijańskich. Michael Servetus został spalony na stosie za „bluźnierstwo”. Jedynym „pożytkiem” takich ustaw było i jest to, że w każdym kraju zawsze prowadziły one do pojawienia się religijnych fanatyków, którzy mianując siebie obrońcami powszechnie uznanej religii, tylko szukali okazji do wylania swego gniewu przeciwko tym osobom, które nie zgadzały się z ich poglądami. Każdy człowiek, który autentycznie przyjął religię Chrystusa, posiada też wystarczająco łaski Bożej, aby spokojnie znosić publiczne wystąpienia przeciwko jego religii. Dlatego też oświadczam, że jesteśmy przeciwni wszelkim ustawom dotyczącym „bluźnierstwa” wydawanym przez rządy świeckie – nie dlatego, że bluźnierstwo nie jest złem, ale dlatego, że świeckie
Narodowa Ustawa Niedzielna
45
ustawodawstwo nie ma do tego żadnego prawa i dlatego też w tej kwestii opieramy się całkowicie na chrześcijańskich zasadach. Zajmujemy dokładnie takie same stanowisko jak pierwsi chrześcijanie, gdyż – a powtórzę to jeszcze raz – ap. Paweł głosząc ewangelię w Rzymskim Imperium, bluźnił przeciwko ich bogom i zgodnie z ich prawem został uznany za bluźniercę i ateistę, i jako taki został osądzony na śmierć i to na podstawie tych samych zasad, na których opierają się amerykańskie prawa odnośnie bluźnierstwa. Senator Blair: Pan powiedział, że to prawo jest fałszywe? Jones: Bezwarunkowo tak, ono jest złe i fałszywe. Rzymskie prawo mówiło, że żadnemu człowiekowi nie wolno posiadać własnych (prywatnych) bożków – bożków, które nie są uznane przez rzymskie prawo. Senator Blair: Czy takie prawo nie służy dobru społeczeństwa? Jones: Nie, Panie – nie służy. Senator Blair: Na pewno nie. Zatem, takie prawo należałoby unieważnić albo być mu posłusznym. Jones: Ono musi zostać unieważnione. Senator Blair: Przez osiemnaście wieków udawało nam się unieważniać to prawo. Jednak teraz pojawia się rozumny lud, który rozwinął się na przestrzeni tysiąca lub nawet tysiąca pięćset lat historii i między innymi kwestiami, ustanowił chrześcijański sabat [niedzielę] przez wpisanie go do ustaw każdego Stanu naszego kraju, tak, że cały amerykański naród – składający się ze społeczności lub Stanów – postanowił uchwalić tę zasadę w postaci prawa. Jones: Ta sama zasada jest zawarta w projektcie ustawy, który leży przed Waszym komitetem. W nim są zawarte dokładnie te same zasady. Jeżeli możnaby wydać ustawę odnośnie Sabatu [Niedzieli], wówczas można też wydać ustawę przeciwko bluźnierstwu, przeciwko bałwowchwalstwu i też przeciwko każdej innej rzeczy występ1ującej przeciwko Bogu, jak to zresztą uczyniła zarówno purytańska, jak i papieska teokracja. Senator Blair: Czyli innymi słowy, Pan jest przeciwny racji większości, chcącej wydać prawo stosowne do tego, co większość ma wykonywać w społeczeństwie? Jones: Sprzeciwiam się wydawaniu ustaw przez jakikolwiek rząd świecki, które by dotyczyły związku człowieka z jego Bogiem w zakresie pierwszych czterech przykazań Dekalogu. Chciałbym w tej
46
Narodowa Ustawa Niedzielna
kwestii jeszcze więcej wykazać, a mianowicie, że nie jest to tylko zasada słów Jezusa Chrystusa, ale także amerykańskiej Konstytucji. Zanim światu było głoszone chrześcijaństwo, w kodeksie ustaw Imperium Rzymskiego były już następujące ustawy: 1. „Żadnemu człowiekowi nie wolno posiadać prywatnie jakichkolwiek szczególnych bogów; żadnemu człowiekowi nie wolno samodzielnie czcić nowych albo obcych bogów, chyba, że są one uznane przez powszechnie istniejące prawo.” 2. „Czcijcie bogów z całym uszanowaniem, stosownie do praw waszego kraju i przymuszajcie wszystkich do czynienia tego samego. Ale nienawidźcie i karzcie tych, którzy chcą wprowadzać coś, co szczególnie jest obce naszym zwyczajom.” 3. „Każdego, kto wprowadza nową religię, której tendencje i charakter są nieznane, burząc w ten sposób i niepokojąc umysły ludu, należy – jeżeli pochodzi z wyższych warstw społecznych – skazać na wygnanie, a jeżeli pochodzi z niższej klasy społecznej, należy go skazać na śmierć.” Chrześcijanie posiadali swojego szczególnego Boga, absolutnie nie uznanego przez rzymskie prawo. Oni wprowadzali nową religię. Rzymskie Imperium zmuszało do przestrzegania swojego prawa i z tego też powodu chrześcijanie byli skazywani na śmierć. Gdy więc sprawy, będące w gestii Boga, stają się przedmiotem ustawodawstwa rządów świeckich, to nigdy żaden chrześcijanin nie powinien być prześladowany i też nigdy nie powinno zaistnieć prześladowanie na świecie. Cała działalność Imperium Rzymskiego łącznie z zabijaniem chrześcijan, polegała na wymuszaniu posłuszeństwa wobec prawa. Zatem pytanie w odniesieniu do chrześcijan tamtych czasów oraz w odniesieniu do nas zawiera się w tym: „Czy to prawo jest złe”? Czy w takiej sytuacji chrześcijanie nie mieli prawa ostro protestować przeciwko niemu? Dokładnie to właśnie czynili! Gdy chrześcijanin został doprowadzony przed sędziego, następował dialog, który mniej więcej brzmiał następująco: Sędzia: „Czy posiadasz jakiegoś szczególnego Boga – Boga, który nie jest uznany przez rzymskie prawo? Chrześcijanin: „Tak”. Sędzia: „Czy wiesz, że prawo jest przeciwko niemu”? Chrześcijanin: „Tak”.
Narodowa Ustawa Niedzielna
47
Sędzia: „Czy przez to nie wprowadzasz nowej religii”? Chrześcijanin: „Wprowadzam”. Sędzia: „Czy nie wiedziałeś, że prawo jest przeciwko temu”? Chrześcijanin: „Wiedziałem”. Sędzia: „Czy wiesz, że dopuszczenie się takiego uchybienia jest karane śmiercią”? Chrześcijanin: „Wiem”. Sędzia: „Należysz do niższych warstw społecznych”? Chrześcijanin: „Tak”. Sędzia: „Wprowadziłeś nową religię”? Chrześcijanin: „Tak”. Sędzia: „Czy posiadasz własnego Boga”? Chrześcijanin: „Tak” Sędzia: „Jaka jest za to kara”? Chrześcijanin: „Śmierć”. To było wszystko. W początkach chrześcijaństwa Rzymianie zmuszali chrześcijan do respektowania ich prawa; jednak nie jest to prześladowaniem gdy uznawana jest zasada, że świeckie rządy mają prawo do wydawania ustaw w sprawach religii. Rzymskie Imperium było tu w korzystnej sytuacji, gdyż takie prawo już egzystowało, zanim w ogóle chrześcijaństwo zaczęło być znane w świecie. Chrześcijaństwo jawiło się Rzymianom jako bunt przeciwko cesarskiej władzy. Prawa istnieją po to, aby zmuszały do posłuszeństwa. A wymuszanie posłuszeństwa było tym, czego zawsze dopuszczało się Imperium Rzymskie, czy to za czasów Konstantyna, czy też w jakichkolwiek innych czasach. W istocie rzeczy wszystko, co czyniło papiestwo w średniowieczu, polegało na tym, aby cesarze wymuszali przestrzeganie prawa. Dzisiaj znajdujemy się w tej samej sytuacji, w której kiedyś znajdowali się chrześcijanie; dochodzimy do sedna tych samych rzeczy i dlatego sprzeciwiamy się ustanawianiu przez świeckie rządy jakichkolwiek ustaw, które ingerują w zakres naszych obowiązków względem Boga w obrębie pierwszych czterech przykazań Dekalogu, twierdząc przy tym, że są one oparte na chrześcijańskich i amerykańskich zasadach, iż każdy człowiek ma prawo do czczenia Boga zgodnie z jego własnym sumieniem. Zasada, którą kierowali się chrześcijanie polegała na tym, aby oddawać cesarzowi co cesarskie, a odmawiać cesarzowi prawa do
48
Narodowa Ustawa Niedzielna
roszczeń i dopominania się jakichkolwiek rzeczy będących w gestii Boga. Trwając przy tych zasadach, chrześcijanie tracili swe życie, postępując wbrew prawom Rzymskiego Cesarstwa i protestując przeciw istnieniu takiego Cesarstwa Rzymskiego. Zasada ta domagała się uznania i była broniona tak długo, aż zmusiła Imperium Rzymskie wraz z całą jego władzą i potęgą, aby uznało prawa każdego człowieka do posiadania swojego szczególnego Boga i czczenia go według własnego wyboru. W dniach Konstantyna i Liciniusa, Rzymskie Imperium pojęło istotę tych rzeczy. Po śmierci Galeriusa został wydany edykt mediolański przez cesarzy Konstantyna i Liciniusa, na mocy którego każdy człowiek miał wolność w wyborze ulubionego boga i czczenia go według swego upodobania. Jednak pamiętajmy, że to chrześcijańska zasada stawiła czoła wszystkim prawom Rzymskiego Imperium i jego odwiecznym zarządzeniom, oraz zmusiła, aby ono wreszcie doszło do tego zrozumienia. W naszą narodową Konstytucję jest włączona owa ogłoszona przez Jezusa Chrystusa zasada, że świecka władza nie ma nic wspólnego z religią ani z tym, co należy do Boga i że to wszystko pozostawia się w gestii sumienia człowieka i jego Boga. Tak długo, jak długo ktoś jest dobrym obywatelem, rząd będzie go chronił i dawał mu pełną swobodę do czczenia kogo chce, kiedy chce i jak chce, lub nikogo, jeżeli taka jest jego wola. W VI-tym artykule Konstytucji Stanów Zjednoczonych, naród wypowiada się, że „...nie wolno przeprowadzać żadnego śledztwa w sprawie przynależności religijnej, mającej wpływ na kwalifikacje danego obywatela, gdy chodzi o objęcie przez niego jakiegoś urzędu lub stanowiska w Stanach Zjednoczonych”. W dodatkowym artykule, który jeszcze bardziej potwierdza tę zasadę, w pierwszej poprawce do Konstytucji jest następujące oświadczenie: „Kongresowi nie wolno ustanawiać żadnych praw odnośnie religii lub zakazywać jej swobodnego uprawiania”. Ta pierwsza poprawka została przyjęta na pierwszym Kongresie w 1789 roku i na zawsze została umieszczona w Konstytucji. W roku 1796, w Tripoli został zawarty układ, w którym oświadczono (artykuł II), że: „Rząd St. Zjedn. Ameryki w żadnym sensie nie jest oparty na religii”. Treść tego układu została ułożona przez ekskongregacjonalistycznego pastora i została podpisana przez prezydenta Washingtona. Tę klauzulę umieszczono w Konstytucji nie z powodu braku szacunku do religii lub chrześcijaństwa,
Narodowa Ustawa Niedzielna
49
ale wręcz przeciwnie, jest ona obliczona wyłącznie na uczczenie religii, a w szczególności religii chrześcijańskiej, jako że stoi ona ponad kompetencjami świeckiego rządu, bowiem wchodzi w zakres sumienia i jest sprawą, która dotyczy wyłącznie pojedynczego człowieka i jego Boga. Fakt ten jest potwierdzony przez Pana Bancrofta w jego „History of the Constitution of the United States”, we fragmencie, który tu chcę przytoczyć: „W pierwszych państwach, jakie zna historia, rządy i religie były niepodzielnie połączone ze sobą. Każde państwo miało swoje specjalne bożki i często się zdarzało, że ich opiekunowie jeden po drugim, byli pokonywani w walkach, aby już nigdy nie powstać. Wojna peloponeska wybuchła w wyniku sporu o bożka Orakela. Rzym postępował podobnie, z tym, że gdy podbił jakiś naród, narzucał mu swoje obywatelstwo i na tamte czasy, logicznie rzecz biorąc, zgadzał się czcić ich bożki. Nikt nie dochodził tego, że religia jest sprawą sumienia każdego człowieka i to tak długo, aż pewien Głos z Judei obalił ten pogląd i dokonał epokowej zmiany w życiu ludzkości, ustanawiając dla niej czystą, duchową i ogólnoświatową religię, nakazując, aby oddawano cesarzowi tylko to, co jest cesarskie. Ten nakaz został ustanowiony w początkach głoszenia Ewangelii dla wszystkich ludzi. Ledwo została przyjęta ta religia, a już przywódca Imperium Rzymskiego pozbawił ją jej świętego i wszechogarniającego charakteru, wchodząc w bezbożne związki z bezbożnymi państwami, i taka sytuacja pozostała aż do czasów, kiedy powstało nowe państwo – USA. Ono, uważając siebie za głównego spadkobiercę Reformacji w jej najczystszej formie, nie zważało na drwiny wierzących wśród wszystkich narodów powszechnego chrześcijaństwa osiemnastego wieku i gdy przyszło do ustanowienia rządu dla Stanów Zjednoczonych, odrzuciło potraktowanie wiary jako czegoś, co ma być regulowane przez grupę ludzi czy ludzkie zwierzchnictwo w formie monarchy lub aparatu państwa. „Co do dochodzenia osobistych praw w religii i to przede wszystkim w religii – zwłaszcza w jej relacji do Boga – postanowiono uznać zasadę, którą Bóg w przepiękny sposób ogłosił w Judei. Ta zasada pozostawia zarządzanie świeckimi sprawami w rękach świeckiej władzy; jednakże amerykańska Konstytucja – w harmonii z narodem – zabrania poszczególnym stanom włącznie z Federalnym Rządem, naruszania i ingerowania we wnętrze rozumu, w cytadelę sumienia, w świątynię duszy i to nie dlatego, że jest to jakoby błahą
50
Narodowa Ustawa Niedzielna
sprawą, lecz dlatego, aby nieograniczony Duch wiecznej Prawdy mógł w nich przebywać w Swojej wolności, czystości i mocy” (ostatni rozdział). W tym miejscu mojej argumentacji, chciałbym przejść do drugiej zasady, na której opieramy nasz sprzeciw wobec ustanowienia dekretu o niedzieli lub jakiejkolwiek innej formy religijnego ustawodawstwa, a jest nią zasada Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Na mocy tej zasady, twierdzę, że ów proponowany projekt Ustawy Niedzielnej jest niezgodny z Konstytucją. Sedno tego projektu Ustawy Niedzielnej jest całkowicie religijne. Ostatni paragraf tego całego projektu pokazuje, jaki jest jego cel, a jest nim: „...zabezpieczenie całemu narodowi odpoczynku... i religijnego przestrzegania »dnia Sabatu« [czyli niedzieli]”. Dlatego też, niechaj nikt nie usiłuje obejść zarzutu przeciwko temu projektowi Ustawy Niedzielnej, że nie chodzi tu o wymuszenie zabezpieczenia dla religijnego przestrzegania tego dnia, a tylko o nakaz świeckiego przestrzegania dnia odpoczynku, gdyż w tym projekcie widać wyraźnie, że nie tylko zapewnia on narodowi odpoczynek, ale że powinien także zabezpieczyć narodowi święcenie „dnia Sabatu”. W tym projekcie nie ma żadnej wzmianki odnośnie świeckiego przestrzegania tego dnia. W ogóle nie używa się w nim słowa „świeckie”. Tytuł tego projektu świadczy o tym, że jego celem jest zapewnienie narodowi korzystania z prawa święcenia dnia Pańskiego jako dnia odpoczynku, ponieważ „promuje on przestrzeganie tego dnia, jako dnia odprawiania religijnych nabożeństw”. Pierwszy paragraf definiuje dzień Pański; drugi pragraf odnosi się do tego dnia jako dnia czci i odpoczynku; trzeci paragraf nazywa go dniem odprawiania religijnych nabożeństw; czwarty paragraf nadaje mu godność dnia świętego; a szósty paragraf wyraźnie oświadcza, że celem projektu [Ustawy Niedzielnej] jest „zabezpieczenie całemu narodowi odpoczynku... i religijnego przestrzegania ‘dnia Sabatu’” – w pierwszym dniu tygodnia. Tak więc chodzi tu o religijne przestrzeganie tego dnia i po wszystkie krańce naszego kraju jest ono oczkiem w głowie jego projektodawców. Także w tym mieście, w czasie posiedzenia tego Komitetu, wśród tych, którzy pracują nad tym projektem, nie dalej jak wczoraj, senator Dr Craft powiedział: „Jeżeli temu dniu odbiera się jego religijne znaczenie, pozbawia się go [prawa do bycia dniem] odpoczynku”.
Narodowa Ustawa Niedzielna
51
W „Boston Monday Lectures” z 1887 roku, Joseph Cook, prowadząc wykłady na temat Ustawy Niedzielnej powiedział: „Doświadczenia minionych wieków pokazują jednak, że daremne są wysiłki utrzymania niedzieli jako dnia odpoczynku, jeżeli nie uznaje się go jako dnia religijnych nabożeństw. Jeśli święcenie »Sabatu« [czytaj niedzieli] nie będzie miało religijnego podłoża, wówczas nie będzie można utrzymać go na wysokim poziomie, a tylko na ekonomicznej, fizjologicznej i politycznej bazie.” Zaś na niedzielnym zgromadzeniu Stanu Illinois odbytym w Elgin 8.11.1887r. Dr.W.W. Everts ogłosił niedzielę „sprawdzianem wszystkich religii”. Zatem niedziela jest całkowicie religijnym zarządzeniem; Ustawa Niedzielna – gdziekolwiek by się nie znajdowała – jest wyłącznie religijną ustawą i ten projekt Ustawy Niedzielnej w swoim określeniu nie może mieć innego znaczenia jak tylko religijne. Tak więc będąc faktycznie ustawą religijną, jest ewidentnie niezgodna z Konstytucją. Na dowód tego proszę wziąć pod uwagę następujące fakty: Wszelkie pełnomocnictwa Kongresu są udzielanymi pełnomocnictwami. Kongres nie posiada żadnych innych pełnomocnictw; może on tylko posługiwać się innymi. Artykuł X jako poprawka do Konstytucji wyraźnie oświadcza: „Pełnomocnictwa, które nie są udzielone Stanom Zjednoczonym przez Konstytucję lub które przez nią są zakazane Stanom, są analogicznie również zabronione Stanom lub ludowi.” Przy wszelkich pełnomocnictwach, które są udzielone Kongresowi, nie ma żadnej wzmianki o tym, że może on wydawać ustawy dotyczące spraw religijnych lub spraw przestrzegania jakichś religijnych nakazów czy obrządków. Dlatego, że projekt Ustawy Niedzielnej jest projektem o charakterze religijnym, jest więc sprzeczny z Konstytucją; i dlatego też jakiekolwiek ustawy związane z religią są sprzeczne z Konstytucją. A że istotą niedzieli jest jej religijne znaczenie, więc jakakolwiek ustawa wydana przez Kongres w odniesieniu do przestrzegania niedzieli jest sprzeczna z Konstytucją i to tak długo, jak długo Konstytucja Stanów Zjednoczonych pozostanie taką, jaką jest. Jednak to jeszcze nie wszystko! Aby naród nie miał jakichkolwiek wątpliwości w tej sprawie lub niewłaściwie pojmował pełnomocnictwa i intencje delegatów, pierwsza poprawka do Konstytucji oświadcza, że: „Kongresowi nie wolno ustanawiać praw dotyczących religii
52
Narodowa Ustawa Niedzielna
państwowej lub zakazywania swobodnego jej praktykowania”. To nam wyraźnie pokazuje, że stanowczo zabronione jest Kongresowi wtrącanie się w jakiekolwiek sprawy religijne. Zatem niemożliwością jest ustanowienie jakiegokolwiek prawa w kwestiach religii, które by nie kolidowało ze swobodnym praktykowaniem religii. Dlatego też pierwsza poprawka do Konstytucji bezwzględnie zakazuje Kongresowi wydawania jakichkolwiek ustaw odnośnie religii, czy celebracji jakichkolwiek religijnych obrzędów lub zarządzeń. Ponadto National Reform Association (Stowarzyszenie Reform Narodowych) wie i przez dwadzieścia pięć lat głosiło, że Kongresowi nie wolno ustanawiać żadnych ustaw niedzielnych, bowiem są one sprzeczne z Konstytucją. Jednakże obecnie National Reform Association jest jedną z czołowych sił, dążących do jak najszybszego zatwierdzenia tego projektu, a sekretarz tego Stowarzyszenia, siedzący tu dzisiaj przy stole, obstaje za tym, aby on przeszedł. I to pokazuje nam, że N.R.A jest gotowe do świadomego posłużenia się wszelkimi środkami sprzecznymi z Konstytucją, aby tylko zabezpieczyć sobie ową pożądaną władzę w celu realizacji własnych zamiarów. Co się tyczy Dra Crafta i jego współpracowników, nie możemy powiedzieć, czy oni wiedzą czy nie wiedzą o tym, że ten projekt jest sprzeczny z Konstytucją. Na zapowiedzianym Zjezdzie odnośnie Narodowej Ustawy Niedzielnej (11-13 grudnia 1888r), który odbywa się w tym mieście, zostało ogłoszone, że kościół, w którym ma się odbyć to zgromadzenie, jest reprezentowany przez sześć milionów zwolenników; jednak już w pierwszym dniu rozpoczęcia posiedzenia stwierdzono, że było ich ok. 14 milionów. Zadano pytanie, jak to się stało, że ta liczba tak drastycznie wzrosła? Wówczas poproszono na mównicę panią Bateham, aby odpowiedziała na to pytanie. Odpowiadając na nie, oświadczyła, że przyczyną takiego nagłego wzrostu liczebności osób popierających, jest napisanie przez kardynała Gibbonsa listu, w którym popiera on projekt Ustawy Niedzielnej i to wyłącznie ze względu na autorytet jego imienia, zgromadziło się siedem milionów dwieście tysięcy katolików, aby poprzeć ten projekt. To jednak nie była kompletna odpowiedź na to pytanie, bowiem list kardynała Gibbons’a nie wzywał do zgromadzenia się takiej ilości ludzi, ani też nie został podany do publicznej wiadomości. Nie został też odczytany w całości, bo jak powiedział Dr Craft, był on skierowany do Komitetu Senatu. Ten list leży dzisiaj tu na stole.
Narodowa Ustawa Niedzielna
53
Z niego dowiadujemy się, że odnosi się on do działalności Baltimore Council (Rady Baltimore) i zaleca surowsze przestrzeganie niedzieli. Oto, co w nim czytamy: „Jestem szczęśliwy, że mogę moje nazwisko dołączyć do milionów tych, którzy w tak chwalebny sposób walczą przeciwko naruszaniu chrześcijańskiej »soboty«, zakazując wykonywania niepotrzebnej pracy i którzy poprzez rozumne ustawy usiłują rozsądnie i zdecydowanie popierać przestrzeganie jej.” To właśnie należało do treści listu. Kardynał Gibbons powiedział: „Jestem szczęśliwy, że mogę dołączyć moje nazwisko...” itd. On nie powiedział, że dodatkowo dołącza swoje nazwisko albo, że je chce dołączyć do owych siedmiu milionów dwustu tysięcy innych; a jednak tak się stało. To jednak nie było nad wyraz zdumiewające, ponieważ działa tu ta sama zasada, stosowana w całym kraju, że jeżeli ze stu można było uczynić pięciuset zwolenników, a z dwustu czterdziestu – dwieście czterdzieści tysięcy, to logicznie rzecz biorąc w bardzo łatwy sposób można było też uczynić z jednego – siedem milionów dwieście tysięcy zwolenników. Patrząc na tę zasadę z innego punktu widzenia, była ona także logiczną. Wniosek brzmiał: „My, niżej podpisani, dorośli mieszkańcy Stanów Zjedn. – w wieku od 21 lat wzwyż – tą drogą popieramy...” itd. Doliczywszy się w ten sposób owych siedmiu milionów dwustu tysięcy popierających Ustawę Niedzielną, stwierdzili, że oni wszyscy byli katolikami „w wieku od 21 lat wzwyż”. Jednak szkopuł w tym, że nie było ani jednego mężczyzny na zgromadzeniu [Narodowej Ustawy Niedzielnej] i ani jednej niewiasty w „Woman’s Christian Temperance Union”, którzy by nie wiedzieli, że we wszystkich Stanach Zjednoczonych nie ma tylu katolików „w wieku od 21 lat wzwyż”! W rzeczywistości stwierdzili, że ci wszyscy katolicy w Stanach Zjednoczonych od 21 lat wzwyż – w imieniu których się wyraźnie wypowiedzieli, wszyscy oni są „rzymsko-katolikami” i wszyscy popierają Ustawę Niedzielną. Jednakże, czy w tak samo wyraźny sposób protestanckie kościoły nie mogły oświadczyć, że ta akcja objęła cały kraj i że w ten sam sposób zwerbowano wszystkich „rzymsko-katolików”? Mogli dokładnie i szczerze tak samo postąpić jak inni. Jeżeli mężczyzni i kobiety, uważający się za protestanckich chrześcijan chcą czynić to samo i zaangażować w to np. kościoł katolicki, wówczas nie należy się dziwić, że i oni posłużyliby się tym samym środkiem – sprzecznym
54
Narodowa Ustawa Niedzielna
z Konstytucją – aby wykazać się religijną gorliwością w ustanawianiu narodowych praw. Senator Blair: Z tego wynika, że Pan zakłada, iż projekt ten i wszystkie ustawy niedzielne odnoszą się do relacji człowieka względem Boga, a nie człowieka względem człowieka? Jones: Tak, Panie, to jest zasada, przy której obstajemy. Senator Blair: Właśnie tutaj znajduję błąd w Pańskim twierdzeniu. Zanim Pan zaatakował podstawy ustaw niedzielnych, dowodził Pan, że niedzielne ustawy nie służą dobru cesarza – tzn. nie służą dobru społeczeństwa. Jones: Jak dotąd nie dano mi czasu na udowodnienie tego. Jednak w pełni udowodnię, że ustawy niedzielne nie służą niczyjemu dobru. Senator Blair: Zatem, proszę, aby Pan jak najszybciej wyjaśnił ten problem. To jest głównym punktem w kwestii, którą Pan podkreśla w odniesieniu do proponowanej ustawy. Jones: Dobrze. Państwo, które zmusza ludzi, aby nie pracowali, wymusza bezczynność, lenistwo i próżnowanie. Bezczynność jest źródłem bezgranicznego zła. Znane przysłowie mówi – a przecież już w dzieciństwie uczono nas o tym – że: „Szatan zawsze znajdzie pracę dla bezczynnych rąk”. Gdy ludzie na świecie zostaną zmuszeni do bezczynności, będzie to jednoznaczne z wystawianiem na różne wpływy i pokusy, a taki kierunek, na mocy prawdziwej natury tych rzeczy, może zakończyć się tylko złem. Jest powszechnie znaną rzeczą i jednym z głównych powodów ubolewania tych, którzy pracują nad wydaniem ustaw niedzielnych, że niedziela – z wszystkich dni tygodnia – jest dniem największej bezbożności, a liczba zbrodni i gwałtów dokonywanych w niedzielę wysoce przewyższa przestępczość dokonywaną w innych dniach tygodnia, szczególnie w wielkich miastach. Dr Craft stale zwraca uwagę na Londyn, jako na wzorcowe miasto w kwestii wymuszania praw niedzielnych. Jednak na początku tego roku [1888], członek obradującego tu Komitetu – senator Payne – stwierdził autorytatywnie, że w ostatnich czasach „Londyn w dni niedzielne jest najbardziej rozpustnym i hulaszczym miastem na świecie”. Jak do tego doszło? Argumentowano to tym, że wszystkie salony rozrywkowe i inne, są otwarte w niedzielę. Jednak te wszystkie salony są również otwarte w inne dni tygodnia. Jeżeli więc owe salony są otwarte nie tylko w niedzielę, ale i w inne dni tygodnia, to dlaczego akurat w niedzielę jest o wiele większa przestępczość niż w pozostałe
Narodowa Ustawa Niedzielna
55
dni tygodnia? Jest tak dlatego, że w niedzielę jest o wiele więcej bezczynnych ludzi. W tej kwestii zacytuję fragment artykułu z „Cincinnati Commercial Gazette” z dnia 10.03.1888r.: „Oni oświadczyli, że niedziela jest moralną ruiną ludu. Powoływali się przy tym na dane statystyczne z procesów sądowych, które stwierdzały, że kryminalna przestępczość jest w większości dokonywana w niedzielę, a nie w pozostałe dni tygodnia. Dlaczego tak się rzecz ma? Czy dlatego, że to w owym dniu są otwarte salony rozrywek? Przecież one są także otwarte w inne dni. Tak więc doszli do jedynego słusznego wniosku, że taki stan utrzymuje się dlatego, że dzień ten jest dniem, w którym się nie pracuje. „Ich argumentacja jest całkowicie zgubna w odniesienu do dobrego zwyczaju odpoczywania w dniu odpoczynku. Stale uważają, że dzień »Sabatu« [czytaj niedziela] jest prawdziwą podstawą religii, moralności i spotkań towarzyskich, a przy tym wciąż dowodzą, że zwyczaj odpoczywania od pracy w niedzielę, w miastach, sprowadził ją do dnia moralnej ruiny. W tej sytuacji do czego uciekają się, by usunąć ów rujnujący stan, który cechuje ów dzień bezczynności? Do wydawania jeszcze bardziej rygorystycznych ustaw, które wymuszają bezczynność. Dowodząc, że bezczynność w tym dniu prowadzi ludzkość do moralnego upadku, równocześnie domagają się bardziej surowego wprowadzania w życie ustaw zakazujących pracy w ten dzień, aby w ten sposób skierować ludzkość na drogę zbawienia. „Zatem koniecznie należy zrewidować ich zapędy, zanim będą mogli podjąć rozsądne kroki w wydawaniu ustaw. Zakup piwa w niedzielę nie jest większym przestępstwem od zakupienia go w innym dniu tygodnia. Przyczyna, dla której w niedzielę jest większa kryminalna przestępczość aniżeli w innych dniach – a to jest faktem – nie leży w tym, że otwarte są lokale rozrywkowe, lecz w ludzkiej bezczynności. Dobro dnia odpoczynku dla ciężko pracujących musi być rozpatrywane wraz z aspektem nieuniknionego zła, które wynika z bezczynności i oddawania się nieograniczonym żądzom. A powodem tego jest powstrzymywanie od pracy.” Ta argumentacja jest całkiem logiczna. Każdy, rozsądnie myślący człowiek, sam dojdzie do wniosku, że lepiej jest pozwolić ludziom na wykonywanie uczciwej pracy w niedziele – tak, jak ją wykonują w inne dni tygodnia – aniżeli zmuszać ich do bezczynności, a przez to sprowadzać ich na drogę wszelkich żądz i zła, które tak bardzo
56
Narodowa Ustawa Niedzielna
atakują ludzi w tym świecie. Dlatego też żadne państwo, dla własnego dobra, nie może sobie pozwolić na wydawanie ustaw wymuszających bezczynność, czemu właśnie służą ustawy niedzielne. Ponadto, rząd zakazując ludziom pod rygorem kary pieniężnej czy kary więzienia wykonywania uczciwej pracy w niedzielę, siłą rzeczy skieruje ich na drogę przestępczości, a na dodatek spowoduje to upowszechnienie bezczynności i niekontrolowanego postępowania. Wiadomo dokładnie, że jeżeli człowiek chce próżniaczo spędzać niedzielę, łatwo może wpaść w przeróżne nikczemne hulanki, podczas których – za wyjątkiem otwartej przemocy – w ogóle nie musi się obawiać ani dochodzenia sądowego, ani jakiegokolwiek rodzaju kary. Lecz kiedy spokojny i pracowity obywatel zajmie się uczciwym zajęciem w swoim zakładzie lub na własnym polu w niedzielę, zostanie oskarżony i ukarany wysoką grzywną pieniężną, a być może i wtrącony do więzienia. To wszystko jest niczym innym jak przyczyną popadania w bezbożność. Żadne państwo nie może sobie pozwolić na traktowanie uczciwego zajęcia jako zbrodni. Żadne państwo nie może pozwolić sobie na zachęcanie do próżniactwa i towarzyszącemu temu zła. Wszystkie te powody uskarżania się na zło, przemoc i bezbożność, dokonywane w niedzielę, zostaną pomnożone przez ludzi, którzy domagają się wydania Ustaw Niedzielnych. To właśnie oni otwarcie przyznają, że bezbożność jest wynikiem wymuszonej bezczynności i właśnie to jest najmocniejszym argumentem, jaki może być przytoczony w kwestiach, przeciwko którym występujemy. W ostatnich latach w tej dziedzinie Stany w Unii posiały wiatr i teraz muszą zbierać burzę. A najgorszą rzeczą z tego wszystkiego jest to, że usiłując naprawić zło wynikające z owej wymuszonej bezczynności, usiłują tego dokonać wewnątrz całego narodu przez zastosowanie jeszcze większego przymusu za pomocą władzy państwa. Można by tu nadmienić, że to mądrość Boża ustaliła pewien dzień odpoczynku; jednak tak się rzecz nie miała. Pan Bóg ustanowił Sabat w szczególnym celu – a tym celem jest to, aby człowiek pamiętał o Nim w Jego dziele stwarzania i wielbił Go jako Stwórcę. Intencją Przykazań jest święcenie dnia Sabatu, oddawanie czci Bogu i uwielbianie Go jako Stwórcy. To uwielbianie i owe religijne nakazy, które Pan Bóg powiązał z Sabatem, są sednem, zawsze strzegącym ów dzień, przed staniem się dniem bezczynności dla tych, którzy posłusznie zachowują Sabat; właśnie to czczenie Boga
Narodowa Ustawa Niedzielna
57
i owe religijne nakazy, które Bóg powiązał z Sabatem, są jedynymi rzeczami, zawsze ochroniającymi Sabat, aby nie stał się dniem bezczynności. Ci, którzy popierają omawiany tu projekt Ustawy Niedzielnej, dobrze o tym wiedzą. Cała ta zasada jest umieszczona w oświadczeniu Dra Crafta skierowanym do „Knights of Labor” i brzmi: „jeśli od tego dnia odejmie się jego religijność, ograbia się go z odpoczynku”. Ta sama zasada pojawia się także w słowach Joseph’a Cook’a – które już wcześniej przytaczałem – że daremne będą nasze usiłowania ustanowienia dnia odpoczynku, jeśli nie narzuci mu się religijnego znaczenia. I tak długo, jak długo nie opiera się on na religijnych zasadach, nie utrzyma się jako dzień odpoczynku. I tym sposobem, ci panowie, sami przyznają się do tego – co już tu wielokrotnie podkreślałem – że tylko religijne nakazy i religijna cześć mogą ustrzec dzień odpoczynku przed faktem stania się dniem bezczynności, a w konsekwencji dniem bezbożności. Jednak tu z całą stanowczością podkreślam, że jedynie Bóg może wydawać takie nakazy – a nigdy państwowa władza! Dlatego więc następnym krokiem tych, którzy domagają się tych ustaw, będą starania, aby rząd wydał nakazy, dotyczące dnia odpoczynku, bo jedynie one mogą zapobiec procesowi stania się dniem bezczynności, a tym samym i dniem zła. Jednak wiedzą oni, że rząd nie może wydawać takich religijnych nakazów; wiedzą też, że jedynie kościół może dostarczyć państwu takich nakazów i dlatego kościół na mocy swojej władzy, wezwie rząd, aby wymusił to na obywatelach. Dokładnie to zawiera wasz projekt. Pastor Sam Small w kazaniu wygłoszonym ostatniej zimy w Kansas City, wyraził się na ten temat o wiele wyraźniej, mówiąc: „Pragnąłbym zobaczyć ten nadchodzący dzień, kiedy kościół zacznie arbitralnie narzucać wszelkie prawodawstwa państwowe, narodowe i samorządowe oraz kiedy największe kościoły w kraju zbiorą się w najlepszej zgodzie i wspólnie poddadzą pod rozwagę proponowany przez siebie dekret, a władze ustawodawcze uszanują go i wydadzą jako prawną ustawę.” Jednakże jakiekolwiek zmuszanie do przestrzegania obrzędów religijnych, jest tylko narzucaniem hipokryzji oraz pomnażaniem grzechu, gdyż to jedynie miłość do Boga odgrywa istotną rolę w spełnianiu każdego religijnego obowiązku. Ponieważ człowiek okazujący
58
Narodowa Ustawa Niedzielna
Bogu posłuszeństwo i cześć, gdy nie posiada w sercu miłości do Niego, znieważa Go tylko i gwałci swoją naturę, gdyż każdy, kto z egoistycznych pobudek służy Bogu lub praktykuje jakieś obrzędy religijne – grzeszy. Gdy więc państwo poprzez stosowanie władzy wywiera presję na ludzi, zmuszając ich do przestrzegania religijnych obrzędów i okazywania Bogu czci – gdy oni nie mają w sercu miłości do Boga – zmusza ich tylko do obłudy, a to z kolei zniewala ich do pomnażania grzechu. Zatem siłą rzeczy, takie wymuszanie, stosowane przez władzę świecką kończy się totalną ruiną i to bardzo szybko. W tej kwestii wyraził się bardzo dosadnie pan Buckle, cytuję: „Gdy w ten sposób ludzie zostaną zmuszeni do ukrycia swoich myśli pod maską pozorów, wyniknie z tego nawyk, że bezpieczeństwo można sobie zapewnić przez kłamstwo, a kary uniknąć w oszukańczy sposób. W ten sposób oszustwo stanie się życiową koniecznością, nieszczerość codziennym nawykiem; atmosfera postępowania społeczeństw zostanie wypaczona, a przestępczość i fałsz ogromnie wzrosną.” Dlatego też państwo może tylko na własne ryzyko wymuszać przestrzeganie dnia odpoczynku. Mało tego, gdy rząd pozwoli sobie narzucać wydawanie praw przez kościół – jak to proponuje pan Small – wówczas dowodzi tego, że kościół stoi ponad świecką władzą, a to skończy się niczym innym, jak religijnym despotyzmem, który jest najgorszą ze wszystkich wyobrażalnych tyranii. Tak więc z każdego dowodu wyprowadzonego w tej kwestii, wynika jasno, że jeżeli rząd prawnie ustali i wymusi jakiś dzień odpoczynku, skończy się to jedynie złem. Dlatego też twierdzę, że ustawy niedzielne nie posłużą niczyjemu dobru. Co więcej: To, że dzień odpoczynku ma być obłożony religijnymi sankcjami, by zapobiec staniu się przezeń dniem bezczynności, a wskutek tego dniem przestępczości i że tylko Pan Bóg może wydawać takie sankcje, wynika z faktu, że wyłącznie Pan Bóg może wydać nakaz przestrzegania dnia Sabatu. Jedynie On może wypowiedzieć takie polecenie; tylko On może się tego domagać i tylko On może poczynić zabezpieczenia w tej kwestii. A że te wymagania są obowiązkiem wobec Boga, ponownie sprowadza nas to bezpośrednio do nakazu Jezusa Chrystusa, mówiącego, że mamy oddawać Bogu – a nie cesarzowi – co Boskie i ta zasada ewidentnie zabrania
Narodowa Ustawa Niedzielna
59
władzy świeckiej mieć cokolwiek do czynienia z przestrzeganiem Sabatu. Ten cały łańcuch argumentacji jest w całości dokładnie oparty na samym przykazaniu o Sabacie zawartym w Dekalogu. To przykazanie mówi: „Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką twoją pracę, ale dnia siódmego jest sabat Pana Boga twego: Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach. Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go” (2Moj.20,8-11 NP). Oto powody, dlaczego należy tak czynić: po pierwsze – Bóg odpoczął siódmego dnia; po drugie – On pobłogosławił go i poświęcił. Proszę zwróćcie uwagę, że to nie zmęczenie było powodem niepracowania w siódmym dniu. Pan Bóg nie powiedział, że w siódmym dniu nie powinieneś pracować, bo będziesz przemęczony lub załamie się twój fizyczny system. Nic takiego! W tym przykazaniu nie są omawiane fizyczne potrzeby ludzi. W nim jest powiedziane: pracuj sześć dni, ponieważ Pan pracował sześć dni; odpoczywaj w siódmym dniu, bo Pan odpoczął w siódmym dniu; zachowuj siódmy dzień, bo Pan pobłogosławił go i poświęcił. To Pan jest tym, którego cały czas mamy mieć w polu widzenia. To Pan ma być czczony i wywyższany. Dlatego właśnie nakazy czwartego przykazania i jego zobowiązań dotyczą wyłącznie obowiązków człowieka wobec Boga. To nie fizyczne a duchowe potrzeby człowieka są zawarte w przykazaniu o Sabacie. Nadano go w tym celu, aby był dniem, w którym ma być uwielbiany Bóg – aby był dniem świętego rozmyślania i pamięci o Bogu oraz medytacji o Jego dziele stworzenia. Dzień ten powinien być przestrzegany jako święty. Jeżeli nie jest przestrzegany jako dzień święty, wówczas w ogóle nie jest przestrzegany. Jeżeli więc rząd podejmuje się nakazać przestrzeganie Sabatu czyli Dnia Pańskiego, wymaga od ludzi czegoś, co nie jest w jego gestii, a tylko w gestii Boga. Gdy władze świeckie podejmują się zabezpieczenia święcenia Sabatu wówczas podejmują się zadania niemożliwego do wykonania, ponieważ świętość nie leży w gestii świeckiego rządu, ani też rząd nie ma mocy, ani uwierzytelnienia do promowania świętości. I jak już zostało wykazane, przez takie dążenia może
60
Narodowa Ustawa Niedzielna
w efekcie wymusić pomnożenie się bezczynności i niedbałości, na co nigdy nie powinno pozwolić sobie żadne państwo. Jeżeli rząd podejmie się ustanowienia jakichkolwiek religijnych sankcji – bez względu za czyją sugestią – aby przeciwdziałać grzesznej grzesznej bezczynności w tym dniu, wówczas wprowadzi powszechną hipokryzję i wzrost zła. Dlatego powtarzam ponownie, że rozważając tę kwestię z każdego logicznego punktu, stwierdzam, że ustawy niedzielne nie służą dobru jakiegokolwiek człowieka ani jakiejkolwiek rzeczy. Senator Blair: Czy Pan uważa, że ten projekt prowadzi do zniesławienia Boga? Jones: Tak, proszę Pana; tak twierdzę i udowodnię to na bazie wypowiedzi osób, które tutaj siedzą na sali. Ale zanim to uczynię, chciałbym najpierw omówić jeszcze inne punkty. W tym celu przedłożę moją historyczną argumentację. Wszyscy powinniście wiedzieć, w jaki sposób powstało w IV-tym stuleciu papiestwo. Wszystko, co w tej kwestii chciałbym przeczytać, pochodzi z „Church History” tom 2, autorstwa Neandera, a wydanej przez prof. Torrey’a, Boston 1852. (Odnoszę się tylko do zapisu stronic tej książki). Jak już powiedziałem, Rzymskie Imperium dzięki chrześcijanskim zasadom zostało zmuszone uznanć prawo każdego człowieka do swobodnego czczenia, wybranego przez siebie Boga. Prawo to zostało zatwierdzone edyktem mediolańskim w 312r. po Chrystusie. Jednak ta wolność sumienia była uznawana tylko przez krótki czas. Potem, biskupstwo, ogarnięte duchem dążenia do wybicia się i władzy – z czego narodziło się papiestwo – wzięło wszystko w swoje ręce i pokierowało sprawą tak, że skończyło się to władczym despotyzmem na przestrzeni całego średniowiecza. Pragnę, abyście zauważyli, jak do tego doszło, a wówczas nie będziecie mieli żadnych trudności ze zrozumieniem kierunku, w jaki zmierza prezentowany przez was obecnie ruch ustanowienia prawa niedzielnego. Neander mówi: „Rzeczywiście, w kościele powstała fałszywa koncepcja teokracji, nie mająca swojego źródła w zasadach Ewangelii, lecz w pomieszaniu ustanowień Starego i Nowego Testamentu, które... wprowadziły niechrześcijańską opozycję duchownych przeciwko świeckiej władzy i oni z łatwością uformowali się w stan kapłański, podporządkowując sobie w fałszywy i widoczny sposób świecką władzę” (s.132). System rządów teokracji zmierza w kierunku podporządkowania
Narodowa Ustawa Niedzielna
61
sobie świeckiej władzy. Innymi słowy, kościół dąży do ustanowienia klerykalnej władzy, która ma panować nad świeckim rządem. Teokratycznie nastawieni biskupi uważali za niezbędne zwrócić się osobiście ze swoją władzą do Konstantyna by mu zaoferować poparcie. Aby zabezpieczyć sobie to ich poparcie, cesarz z politycznych względów przyjął zewnętrzne formy chrześcijaństwa i podniósł je do rangi powszechnie uznanej religii państwowej, gdyż Neander mówi: „Ta koncepcja ustanowienia teokracji powszechnie panoszyła się już w czasach Konstantyna; i... biskupi w swoich walkach o nią, dobrowolnie uzależnili się od niego i z determinacją postanowili użyć władzy rządowej dla osiągnięcia swoich celów” (tamże). Z tej koncepcji teokratycznego rządzenia powstało papiestwo, które podporządkowało świecką władzę władzy duchowej i owym duchem musimy dzisiaj strzec się tak samo w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych krajach. Chciałbym wam wyraźnie pokazać, że cały ten system stanowi podstawę koncepcji teokratycznego rządzenia. Pani Bateham powiedziała, że „Woman’s Christian Temperance Union” („Związek Wstrzemięźliwości Kobiet Chrześcijańskich”) powstał niedawno i że ona pracowała przy jego założeniu. Jakie są jej zamiary w stosunku do rządu? Zacytuję go z miesięcznika „Woman’s Christian Temperance Union” z września 1886 roku – jest to miesięcznik dla lokalnych Unii naszego karaju. Czytam: „Prawdziwa teokracja jeszcze nadejdzie, a z nią intronizacja Chrystusa w Zakonie i jako Zakonodawcy. Dlatego gorliwie modlę się jako chrześcijańska patriotka o to, aby tajne głosowanie dostało się w ręce kobiet i cieszę się, że „National Woman’s Christian Temperance Union” już tak długo walczy o tę sprawę.” Jak widzicie, za tym ruchem stoi koncepcja teokracji, która ponownie chce wtrącać się w świeckie sprawy, aby ustanowić teokrację, mającą w końcu podporządkować władzę państwa władzy kościelnej. Senator Blair: Czy jest Pan pewny tego, że danie kobietom możliwości tajnego głosowania jest kwestią religijną? Jones: Nie. Czytałem to tylko po to, aby dać dowód na to, że jest tu ukryta koncepcja teokracji, taka sama, jak ta w IV-tym wieku i pokazać jej analogiczny związek. Senator Blair: Jednak, czy ten analogiczny związek nie pokazuje także, iż za Boskim zrządzeniem rozciąga się on na prawo
62
Narodowa Ustawa Niedzielna
kobiet do głosowania i jest za wprowadzeniem teokratycznej formy zarządzania? Jones: Tak; udzielając kobietom prawa do głosowania chce Pan pomóc, aby zwyciężyła teokracja. Senator Blair: Czy dlatego chce Pan odmówić kobietom prawa głosowania? Jones: Jestem przeciwko prawu głosowania kobiet i innych osób w kwestii ustanowienia teokracji. Senator Blair: Nie to jest tutaj kwestią. Być może, że kobiety źle przedstawiły tutaj swoje zamiary. Jones: Nie, bo posiadam jeszcze inne dowody. Niech Pan pozwoli, że je przeczytam. Senator Palmer: Czy Pan zakłada, że one umyślnie chcą wprowadzić praktyczną teokrację? Jones: Tak, proszę Pana; jednak proszę pozwolić mi na przeczytanie dowodów, a wówczas Pan usłyszy swoje własne słowa. Senator Blair: Jeżeli te kobiety będą chciały znieść postanowienia naszego kraju i ustanowić ustrój kapłański, wówczas musielibyśmy o tym wiedzieć. Jones: To prawda i to właśnie jest kwestią, o której tu mówię; o tym chcemy powiadomić naród. Senator Blair: Przyznaję, że zamiarom tych kobiet musimy się bliżej przyjrzeć. Jones: W tej kwestii na pewno, jednak jest wielu mężczyzn, którzy dążą do tego samego, co one. Senator Blair: Poza tym, nie byłoby to tak bardzo niebezpieczne. Jones: Mimo wszystko, to jest niebezpieczne. Koncepcja teokratycznego panowania jest wszędzie i zawsze bardzo niebezpieczna. Senator Blair: Czy Pan wierzy, że rządy nieba są teokratyczne? Jones: Tak, ale świeckie rządy – rządy na ziemi – nie. Senator Blair: Na czym polega to niebezpieczeństwo? Jones: Ziemskie rządy nie są niebezpieczne, gdy są właściwie kontrolowane. Senator Blair: Mówi Pan, że prawdziwa teokracja nadejdzie; ma nadejść Milenium; być może odnosi Pan to do Milenium, które jeszcze się nie rozpoczęło i musimy poczekać parę lat, zanim ono nadejdzie.
Narodowa Ustawa Niedzielna
63
Jones: Pozwólcie, że zaraz przeczytam, jakiego rodzaju prawa chcą kobiety ustanowić i wprowadzić w owo Milenium. Senator Blair: W odczytanym dzisiaj materiale, nie dotknął Pan tej kwestii, gdyż mówi Pan, że prawdziwa teokracja dopiero nadejdzie i wydaje się, że Pan czeka na nadejście Nowego Jeruzalemu, w którym to czasie nastanie nowa teokracja. Jones: Nie, ponieważ prawdziwa teokracja nie może nigdy powstać za sprawą świeckich praw, albo przez polityczne lub też tajne głosowanie. Senator Blair: Tego nie jestem tak bardzo pewny. Jones: O tym mówi Biblia. Senator Blair: Tego się nie doczytałem, mimo, że wiele razy przeczytałem Biblię. Jednak proszę kontynuować. Jones: Rządy w Izraelu były prawdziwą teokracją. To były naprawdę RZĄDY BOGA. Przy gorejącym krzaku, Pan Bóg osobiście upoważnił Mojżesza do kierowania Jego ludem podczas wyprowadzania go z Egiptu. Poprzez znaki, cuda oraz wielokrotne potężne wydarzenia, Pan Bóg wyzwolił lud Izraela z Egiptu, potem prowadził go przez pustynię, aby w końcu wprowadzić do Ziemi Obiecanej. Tam sprawował rządy nad nimi poprzez sędziów, „aż do proroka Samuela” (Dz.Ap.13,20), do którego Bóg przemawiał, gdy on jeszcze był dziecięciem i przez niego objawiał swoją wolę. Za czasów Samuela, naród zażądał króla, a kiedy otrzymali zezwolenie, Pan Bóg obrał im Saula, a Samuel pomazał go na monarchę. Jednak Saul zawiódł w spełnianiu woli Bożej, a gdy nie zastosował się do Słowa Bożego, Pan odrzucił go jako króla i posłał Samuela, aby pomazał Dawida i wtedy jego tron Bóg ustanowił na wieki. Gdy Salomon objął królestwo swego ojca Dawida, zostało zapisane: „Potem zasiadł Salomon na TRONIE PANA jako król zamiast Dawida, swego ojca” (1Kron.29,23). Tron Dawida był TRONEM PANA, tak więc Salomon zasiadł na TRONIE PANA jako król nad ziemskim królestwem Bożym. Sukcesja tronu Dawida przechodziła kolejno z Dawida aż na Sedekiasza, który został ustanowiony królem przez władcę Babilonu i uroczyście przyrzekł przed Bogiem, że będzie wiernym poddanym króla Babilonu. Jednak, gdy Sedekiasz złamał to przymierze, wtedy Pan powiedział do niego: „Lecz o tobie, bezecny bezbożniku, książę izraelski, którego dzień nadszedł w czasie, gdy wina dojdzie do swojego kresu – tak mówi
64
Narodowa Ustawa Niedzielna
Wszechmocny Pan: Precz z diademem, precz z koroną; nic nie pozostanie tak, jak jest. To, co niskie, będzie wywyższone, a co wysokie, będzie poniżone. W gruzy, w gruzy, w gruzy obrócę je. Także ono nie pozostanie tak, aż przyjdzie ten, który ma do niego prawo; jemu je dam” (Ezech.21,30-31; patrz roz.17,1-21). Tak więc królestwo przeszło na Babilon. Gdy Babilon upadł i nastała Medo-Persja, nastał pierwszy upadek „w gruzy”. Kiedy upadła Medo-Persja, spuścizna przeszła na Grecję i wtedy nastąpił drugi upadek „w gruzy”. A gdy upadło imperium greckie i otworzyło drogę dla Rzymu, nastąpił trzeci upadek „w gruzy”. Potem Pismo Święte mówi „...aż przyjdzie ten, który ma do niego prawo; jemu je dam”. Kto to jest ten, kto ma do niego prawo i któremu ma być dane? „...i nadasz mu imię Jezus. Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawida. I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca” (Łuk.1,31-33). A gdy już tutaj się pojawił – był „prorokiem” (Jan 6,14; Dz.Ap.3,23), „mężem boleści, doświadczonym w cierpieniu” – osobiście ogłosił owej nocy, kiedy został zdradzony, że „Królestwo moje nie jest z tego świata”. W ten sposób Tron Pana został zabrany z tego świata i nie pojawi się więcej, „...aż przyjdzie ten, który ma do niego prawo; jemu je dam”. A ten moment czasowy jest końcem tego świata i początkiem „świata, który ma przyjść” (Hebr.2,5). Dlatego też w tym świecie – tak długo, jak on istnieć będzie – nigdy nie może być prawdziwej teokracji. W skutek tego od śmierci Chrystusa aż do końca tego świata, każda koncepcja i idea ziemskiej teokracji jest fałszywą koncepcją; wszelkie aspiracje w tym kierunku są nieprawdziwymi aspiracjami; a ktokolwiek i kiedykolwiek wysuwa roszczenia do ustanowienia teokracji lub jej broni – czy to w czasach Rzymu w IV-tym wieku, czy tutaj w dziewiętnastym wieku – obciąża siebie tym wszystkim, czym jest papiestwo lub czym ono zawsze się chlubiło, czyli stawia siebie na miejscu Boga! Teraz chciałbym jeszcze przeczytać pewną wypowiedź odnośnie zamiarów „Woman’s Christian Temperance Union”. Wypowiedź ta pochodzi z corocznego przemówienia prezydenta „National Union” na zgromadzeniu, które odbyło się w Nashville, 1887r. Brzmi ona następująco: „Lokalne, stanowe, narodowe i międzynarodowe „Woman’s Christian Temperance Union” mają jedyną życiowo ważną
Narodowa Ustawa Niedzielna
65
i usystematyzowaną ideę, jeden wszechogarniający zamiar i jedną nieśmiertelną pasję, a mianowicie: »Chrystus powinien być królem tego świata«.” Senator Blair: „Powinien być”. Jones: „...powinien być królem tego świata”. Senator Blair: Jednak Pan jest duchownym i Pan czyta nam z Biblii. Jones: Do tego punktu zaraz odczytam pewien urywek tekstu. Senator Blair: Czy w tej samej Biblii nie jest napisane, że czas, w którym Chrystus zostanie królem, jest obecnym czasem? Jones: Odczytam pewien fragment z Biblii w powiązaniu z tym tematem. Jednak proszę, pozwólcie mi najpierw dokończyć poprzednio czytany cytat: „Lokalne, stanowe, narodowe i międzynarodowe „Woman’s Christian Temperance Union” mają jedynie życiowo ważną i usytematyzowaną ideę, jeden wszechogarniający zamiar i jedną nieśmiertelną pasję, a mianowicie: »Chrystus powinien być królem tego świata« – tak, naprawdę królem tego świata w jego [światowym] królestwie, królem jego [światowych] pałaców, jego [światowych] obozów, jego [światowego] handlu, królem jego uniwersytetów i klasztorów, królem jego moralności i ustrojów... Królestwo Chrystusa musi znaleźć wejście do sfery prawa przez bramę polityki.” Cytat ten wyraźnie preferuje Jezusa, jako „króla tego świata”. Natomiast osobiście Jezus Chrystus powiedział: „Królestwo moje nie jest z tego świata”! Tak więc „Woman’s Christian Temperance Union” zajmuje zdecydowanie przeciwne stanowisko wobec słów Jezusa Chrystusa, gdy mówi, że On „powinien być królem tego świata” i że „królestwo Chrystusa musi znaleźć wejście do sfer prawa przez bramę polityki”. Jezus Chrystus znajduje wejście do wszystkich sfer – tych, które Go przyjmują – przez bramę Ewangelii, a nie przez politykę. Te zamiary nie kończą się w Nashville na zgromadzeniach „Woman’s Christian Temperance Union”. Te same plany zostały powtórzone ostatniego lata na zgromadzeniu narodowym w Nowym Yorku, gdzie podjęto następującą uchwałę: „Postanawiamy, że Chrystus i Jego ewangelia jako wszechogarniający król wraz z Jego Kodeksem, powinien zostać uznany jako Władca w naszym rządzie i politycznych przedsięwzięciach.”
66
Narodowa Ustawa Niedzielna
Dobrze, spróbujmy zatem zastosować ową rezolucję. Załóżmy, że ewangelia zostanie przyjęta przez rząd jako kodeks. Obowiązkiem każdego sądu jest dokładne postępowanie według kodeksu. Ale w tym Bożym Kodeksie jest pewna ustawa, która mówi: „Jeśliby zgrzeszył twój brat, strofuj go, a jeśli się upamięta, odpuść mu. A jeśliby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedemkroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu.” Załóżmy, że człowiek ten ukradł konia. Został aresztowany, postawiony przed sądem i uznany za winnego. Ale na sądzie on powiedział: „Żałuję tego”. W tej sytuacji, Kodeks domaga się, aby mu „odpuszczono”, a rząd musi postępować zgodnie z Kodeksem. Zatem zostaje uwolniony; jednak on powtarza ten czyn, na nowo jest aresztowany i uznany za winnego. Lecz on znowu mówi: „Żałuję tego”. Wobec tego należy mu „odpuścić”, gdyż tak mówi Kodeks. A gdy on powtórzy siedem razy jednego dnia owo przestępstwo i siedem razy stanie przed sądem i za każdym razem powie „Żałuję”, wówczas rząd musi mu przebaczyć, gdyż tego domaga się to, co „Woman’s Christian Temperance Union” postanowiło odnośnie rządowego Kodeksu. Każdy tego rodzaju system zniszczy świecki rząd w ciągu dwudziestu czterech godzin. To oczywiście w żadnej mierze nie opowiada się przeciwko Biblii ani jej zasadom. Jest to tylko zilustrowanie absurdu w zastosowaniu jego wypaczonych zasad przez tych ludzi, którzy tutaj chcą ustanowić system religijnych ustaw. Boży rząd ma sens moralny i przez przebaczanie przestępstw, zabezpieczył trwałość swoich rządów. Jednak takiego zabezpieczenia nie ustanowił dla świeckich rządów. A w rzeczy samej, takiego zabezpieczenia nie można ustanowić dla świeckich rządów. Biblia pokazuje Boże metody ratowania tych, którzy zgrzeszyli przeciwko Jego moralnym rządom. Świeckie rządy to ludzkie metody zabezpieczenia porządku i one nie mają w ogóle nic wspólnego z grzechem ani też z ratowaniem grzesznika. Jeżeli świeckie rządy aresztują złodzieja czy mordercę i stwierdzą jego winę, musi nastąpić kara, nawet gdyby mu Pan przebaczył. Wydaje się, że omawiana tu koncepcja ustanowienia teokracji przeniknęła całą organizację „Woman’s Christian Temperance Union”, bowiem jej ósmy okręg, reprezentowany przez piętnaście hrabstw, wydał w dniach od 2-4 października 1888 roku następujące postanowienie:
Narodowa Ustawa Niedzielna
67
„Zważywszy, że Pan Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie czcili Syna tak, jak oni czczą Ojca; i – „Zważywszy, że świeckie prawo, które Chrystus podał na Synaju jest jedynym doskonałym prawem i że tylko ono zabezpiecza prawa wszystkich klas; dlatego – „Postanawiamy, że świecki rząd powinien uznać Chrystusa za moralnego Władcę i Jego prawo powinno być standardem ustawodawstwa.” Prawo, które Chrystus dał na Synaju nie jest świeckim prawem – to jest moralne prawo. Jednak gdyby ono miało być świeckim prawem, a ten obecny rząd jest świeckim rządem, to wówczas co by w całym świecie mógł począć świecki rząd z moralnym Władcą? Te szanowne damy powinny zostać poinformowane o tym, że świeckie rządy są oparte na świeckim prawie i posiadają jedynie świeckiego władcę. Moralne rządy są ugruntowane na moralnym prawie i posiadają tylko moralnego Władcę. Tak pogmatwana każda koncepcja rządzenia jest koncepcją ustanowienia teokratycznych rządów i taka dokładnie jest koncepcją rządzenia „Woman’s Christian Temperance Union”, jak to zostało przed chwilą wykazane i udowodnione. Tak więc każda koncepcja teokratycznych rządów od czasów śmierci Chrystusa, jest teorią papieską, dążącą do ustanowienia papiestwa. Przytaczane tu cytaty o zamiarach „Woman’s Christian Temperance Union” wskazują na ustanowienie „praktycznej teokracji”. Proszę, nie zrozumcie mnie fałszywie. Nie ma tu nikogo, kto by posiadał więcej niż my szacunku dla „Woman’s Christian Temperance Union” i też życzymy im wiele sukcesów w kwestii ich prawnej działalności. Jesteśmy szczerze przychylni tej „Unii”; „Unii wstrzemięźliwości”; „Unii chrześcijańskiej wstrzemięźliwości” i w ogóle tej „Kobiecej unii chrześcijańskiej wstrzemięźliwości”, jednak my nie darzymy przychylnością żadnego rodzaju politycznie nastawionej „Unii chrześcijańskiej wstrzemięźliwości”, ani też „Unii teokratycznej wstrzemięźliwości”. Szczerze pragniemy, aby „Woman’s Christian Temperance Union” ściśle trzymała się nazwy swego Związku i pracowała dla chrześcijańskiej wstrzemięźliwości za pośrednictwem chrześcijańskich środków – a nie pracowała dla chrześcijańskiej wstrzemięźliwości za pośrednictwem politycznych środków, ani dla politycznej wstrzemięźliwości za pośrednictwem teokratycznych środków. Ja wierzę w chrześcijańską wstrzemięźliwość. Ja nie tylko wierzę w nią,
68
Narodowa Ustawa Niedzielna
lecz praktykuję ją! Praktykuję chrześcijańską wstrzemięźliwość ściślej, niż głosi o niej „Woman’s Christian Temperance Union”. Jednak niezależnie od tego, jak bardzo byłbym przekonany do niej i zgodnie z tym przekonaniem, jak bardzo wysilałbym się, aby ją praktykować i to tak ściśle jak w nią wierzę, to jednak nigdy nie podniósłbym mojej ręki, ani też nie otworzyłbym moich ust, aby ZMUSZAĆ ludzi do praktykowania chrześcijańskiej wstrzemięźliwości, w którą tak bardzo wierzę i którą praktykuję! Chrześcijaństwo przekonuje ludzi, a nie zmusza! Przez czystość i miłość Chrystusa chrześcijaństwo bardziej przyciąga ludzi niż przez popędzanie ich. To nie przez świeckie rządy lecz przez moc Ducha Świętego chrześcijaństwo gwarantuje posłuszeństwo ludzi i praktykowanie ich chrześcijańskiej wstrzemięźliwości. Ustanowienie teokracji jest najważniejszym celem inicjatorów ruchu Ustawy Niedzielnej i ona też była celem przywódców kościelnych w IV wieku. A co w tamtym czasie powstało z tego ruchu? Pozwólcie, że ponownie zwrócę się do historii i przeczytam: „Ta koncepcja ustanowienia teokracji panoszyła się powszechnie już za czasów Konstantyna; i ...w swoich walkach o nią biskupi dobrowolnie uzależnili się od cesarza i z determinacją postanowili użyć władzy państwa dla osiągnięcia swoich celów” (Neander str.132). Jeżeli to była ich koncepcja i wynikła ona ze zdecydowanych „postanowień użycia władzy państwa dla osiągnięcia swoich celów”, wówczas pojawia się pytanie: jakich dziś użyją środków aby sobie zabezpieczyć możliwość posiadania władzy? Odpowiedź brzmi: uczynią to za pomocą uchwalenia Ustaw Niedzielnych. W tamtym czasie pierwszym i największym celem przywódców politycznie nastawionego kościoła było wywyższenie samych siebie, a dopiero drugim celem było wywyższenie niedzieli. Te dwie idee były głównym celem biskupów Rzymu przez ponad sto lat – aż do momentu, gdy Konstantyn dał im okazję do zrealizowania swoich celów z pomocą władzy państwa. Owe aroganckie roszczenia biskupa Rzymu zabezpieczenia sobie władzy nad całym kościołem, były po raz pierwszy wysuwane poprzez ustanowienie niedzieli przez Viktora – biskupa Rzymu od 193 do 202 roku. „Napisał on do prałatów Małej Azji władczy list, w którym nakazuje im naśladowanie zachodnich chrześcijan w obchodzeniu świąt Wielkanocy we właściwym czasie [tzn. nakazał im święcić je
Narodowa Ustawa Niedzielna
69
w niedzielę]. Ci odpowiedzieli na jego wielkopański nakaz... z wielką odwagą i stanowczością, że w żadnym przypadku nie odstąpią od zwyczaju, przekazanego im przez ich przodków. W wyniku tego nastały grzmoty ekskomuniki. Viktor rozgniewany tą stanowczą odpowiedzią azjatyckich biskupów zerwał z nimi wszelką łączność, ogłosił ich jako niegodnych noszenia imienia jego braci i wyłączył ze wspólnoty oraz pozbawił wszelkich kontaktów z kościołem w Rzymie” (Mosheim, r.4, par.11). Jednym ze środków, które sobie zagwarantowali przywódcy kościelni u Konstantyna było stosowanie władzy państwa – tak powstał sławny edykt, zakazujący wszelkiego rodzaju pracy w „czcigodnym dniu Słońca”. Brzmiał on następująco: „Wszyscy sędziowie, urzędnicy miejscy oraz rzemieślnicy wszelkich rzemiosł mają odpoczywać w czcigodnym dniu Słońca; jednak rolnicy mogą swobodnie i bez ograniczeń wykonywać swoje prace w rolnictwie, ponieważ często bywa tak, że żaden inny dzień nie jest tak sprzyjający sianiu ziarnia i sadzeniu wina; zatem ludzie nie powinni być pozbawieni tej decydującej chwili, a przez to narażeni na utratę środków do życia, których niebo im użycza.” Ten edykt został wydany dnia 7 marca 321 r. po Chr. Tylko sędziowie, urzędnicy miejscy, rzemieślnicy mieli odpoczywać w niedzielę. Natomiast rolnikom dano pełną swobodę do pracy. Jednak nie na długo na długo to satysfakcjonowało politycznie nastawionych przywódców kościołów. „Celem pierwszych ustaw niedzielnych było” – mówi Sozomen – „aby dzień ten był jak najmniej zakłócany, a poświęcany nabożeństwom i modłom”. A że rządy były rządami teokratycznymi, bardzo łatwo było wymagać od ludu religijności. Stosownie do tego została wydana dodatkowa ustawa niedzielna, zakazująca wszystkim ludziom pracowania w niedzielę: „Do ustawy wydanej w 386 roku, oprócz dawnych zmian – autorstwa cesarza Konstantyna – zostały dodane bardziej rygorystyczne wymogi i w niedzielę zostały surowo zakazane wszelkiego rodzaju powszechne i obywatelskie prace. Każdy, kto przestąpił tę ustawę był uznany winnym świętokradztwa” (Neander s.300). Dlatego, że zabroniono wykonywania jakiejkolwiek pracy, ludzie zapragnęli rozrywek i w konsekwencji tego w całym cesarstwie, w każdą niedzielę tłumy ludzi spędzały czas w teatrach i cyrkach. Ale, zarówno pierwsze ustawy, jak i te ostatnie miały na celu, aby
70
Narodowa Ustawa Niedzielna
dzień ten był dniem nabożnego spędzania czasu i lud miał chodzić do kościoła. Jednak, aby ten cel osiągnąć musiał być podjęty jeszcze jeden krok i taki też został uczyniony. Na jednym z kościelnych synodów, który odbył się w Kartaginie, w 401r., biskupi wydali uchwałę, aby wysłać do cesarza petycję następującej treści: „Żeby publiczne pokazy i rozrywki zostały przeniesione z niedzieli chrześcijan i dni świątecznych na inne dni tygodnia” (tamże). Historia nie podaje, czy prośba ta zawierała podpisy czternastu milionów petentów, lub czy przez ogromną większość z nich w ogóle nie została podpisana. Historia także milczy o tym, czy owa prośba została poparta przez chociażby jednego człowieka, do którego możnaby dołączyć poparcie siedmiu milionów dwustu tysięcy ludzi. Jednak historia nie milczy o tym, dlaczego koniecznie trzeba było wysłać taką petycję. Sami petenci podali powód jej wysłania, a brzmiał on następująco: „Większa część ludu uczęszczała raczej do cyrku niż do kościoła” (tamże, uwaga 5-ta). W cyrkach i teatrach była zatrudniona wielka liczba ludzi, z których większość była członkami kościoła. Jednak oni woleli pracować w niedzielę niż porzucić swe zajęcie. Biskupi uskarżali się, że ludzie ci byli zmuszani do pracy, dlatego też twierdzili, że jest to prześladowaniem i stosownie do tego prosili o wydanie ustawy, która by chroniła te osoby przed „takim prześladowaniem”. Kościół zajmował się rzeszą nienawróconych ludzi, którzy bardziej interesowali się światowymi sprawami i przyjemnościami, niż religią. A że rząd nie był rządem Bożym, tego rodzaju nastawienie było właściwe, aby użyć władzy państwa do zmuszenia wszystkich, aby okazywali szacunek Bogu bez względu na to czy należą do kościoła i czy w ogóle mają szacunek dla Boga. Lud, któremu zabroniono pracowania w niedzielę, masowo uczęszczał do cyrków i teatrów. Nie chciał się uświęcać, a ponieważ zmuszono go do bezczynności, w konsekwencji nastąpił zalew rozpusty i wszelkiego zła. Neander pisze: „W tych czasach, z powodu powszechnie panującego zepsucia – szczególnie w wielkich miastach – które wdzierało się do różnych publicznych widowisk, zadarzało się, że owe spektakle przypadały na te same dni, które kościół poświęcił na religijne święta i to okazywało się ogromną przeszkodą dla chrześcijan w celebrowaniu
Narodowa Ustawa Niedzielna
71
pobożności, a przede wszystkim u tych, których chrześcijaństwo w ogóle nie interesowało” (tamże). I dalej: „Kościelni nauczyciele... często uskarżali się, że we współzawodnictwie z teatrem i cyrkiem przegrywali, bowiem ogromna większość ludzi odwiedzała teatry, a w ogóle nie chodziła do kościoła” (tamże). Jednakże kościół nie mógł znieść tego współzawodnictwa; on domagał się monopolu. W końcu go zdobył. Owa petycja synodu w Kartaginie nie mogła być od razu spełniona, jednak w 425r. ta upragniona ustawa została uchwalona. Także do jej wydania posłużono się tymi samymi powodami, które zostały podane przy pierwszej Ustawie Niedzielnej, a brzmiały one następująco: „Aby nabożeństwa wierzących odbywały się bez zakłóceń...” (tamże 301). Jednak stale pamiętajmy, że jedyną rzeczą, która w jakikolwiek sposób zakłócała „odprawianie nabożeństw wierzących” było to, że cyrk lub teatr był otwarty w tym samym czasie, co kościół, a „wierzący” woleli pójść do cyrku czy teatru zamiast do kościoła i to właśnie dlatego ich „nabożeństwa” były „zakłócane”. Oczywiście, w tym układzie uwolnienie „nabożeństw” takich „wiernych” od wszelkich zakłóceń mogło zaistnieć tylko w jeden sposób, a mianowicie, że zamknie się wszystkie cyrki i teatry w dniu, w którym odbywają się nabożeństwa. W ten sposób pozbawi się ludzi wszelkich przeszkód bycia pobożnymi. W następnym akapicie Neander mówi: „W ten sposób kościół otrzymał pomoc od państwa do realizowania swoich celów.” Ta wypowiedź jest prawdą i jest wielce wymowna. Konstantyn uczynił wiele istotnych rzeczy dla biskupów. Dał im pieniądze i polityczne przywileje. Podniósł ich decyzje do wysokiej rangi, jakby były decyzjami Jezusa Chrystusa. Dał im władzę nad ludźmi, którzy nie należeli do kościoła, by ich zmusić do niepracowania, (co i tak już czynili), a dał im ją przez wydanie Ustawy Niedzielnej. Ich postanowienia, które dla nich usankcjonował, były nieodwołalne i wiążące tylko dla tych – a nie dotyczyły nikogo innego – którzy dobrowolnie zgadzali się na sąd. Przed wydaniem tych ustaw, jeżeli ktoś był wezwany przed trybunał biskupów i nie był zadowolony z ich decyzji, mógł się odwołać do sądu świeckiego. Ta ustawa
72
Narodowa Ustawa Niedzielna
usunęła możliwość odwołania się, jednak dotyczyła ona tylko tych, którzy dobrowolnie podlegali pod sąd biskupów. Ale przez Ustawę Niedzielną kościołowi dano władzę do przymuszania także tych, którzy nie należeli do kościoła i którzy nie podlegali jurysdykcji kościoła, aby móc ich zmuszać do posłuszeństwa nakazom kościelnym. Przez wydanie Ustawy Niedzielnej, kościołowi dano także władzę zwierzchnią – wykonawczą, aby mógł wywierać presję także na tych, którzy nie należeli do kościoła, by postępowali tak, jakby do niego należeli. Można gruntownie prześledzić historię czasów Konstantyna i okaże się, że on nigdy nie udzielił kościołowi jakiejkolwiek innej władzy, z wyjątkiem tej jednej jedynej – Ustawy Niedzielnej. Tak więc stwierdzenie Neander’a jest absolutnie dosłowne, gdy mówi, że „w ten sposób kościół otrzymał pomoc od państwa do realizacji swoich celów”. Jednakże dzieło to nie było jeszcze zakończone. Co prawda biskupi zapewnili sobie pomoc władzy państwa w kwestii odebrania ludziom wszelkich wymówek bycia niereligijnymi, mimo, że od samego początku, owi ludzie naprawdę nie chcieli być religijnymi. Oni nie posiadali tej wewnętrznej pobożności i mimo, że państwo zabroniło im pracy w niedzielę, a także w ten dzień zamknęło cyrki i teatry, to nadal ludzie ci nie chcieli być religijnymi. Dlatego następnym, logicznym krokiem w tej sprawie było zmuszenie ich do tego i tu biskupi stanęli na wysokości zadania. W tym celu mieli już przygotowaną naukę, która dokładnie odpowiadała temu wymogowi. Wielki ojciec kościoła katolickiego i katolicki święty – Augustyn, był ojcem tej katolickiej, uświęconej nauki. On napisał: „Naprawdę o wiele lepiej jest, gdy ludzie zostają doprowadzeni do służenia Bogu przez pouczenia, niż z obawy przed karą lub przez zadawanie cierpień. Jednakże te ostatnie środki nie powinny być lekceważone tylko dlatego, że te pierwsze są lepsze... Często wielu musi zostać doprowadzonych do Pana – niczym ów zły sługa – przez rózgę okresowych cierpień, zanim osiągną najwyższy stopień religijnego rozwoju” (Schaff, „Church History”, t.2,sec.27). Na temat tej teorii wypowiada się Neander: „To przez Augustyna została wymyślona i podana teoria, która... zawierała w sobie zarodek całego systemu duchowego despotyzmu, nietolerancji i prześladowania, kończący się przed trybunałami inkwizycji” („Church History” s.217).
Narodowa Ustawa Niedzielna
73
Historia inkwizycji jest li tylko historią wprowadzenia w życie tej haniebnej nauki Augustyna. Jednak ta historia jest jedynie logicznym następstwem całego szeregu wydanych ustaw niedzielnych. Dla swojego dobra, kościół nakłonił państwo, aby przez wydanie ustawy zmusiło wszystkich obywateli do niepracowania [w niedzielę]. Wkrótce stwierdzono, że to doprowadza do rozplenienia się zła. Wtedy, aby odciągnąć ich od diabła, postanowiono zmusić wszystkich do pójścia w kierunku nieba. W zasadzie dzieło Inkwizycji zawsze opierało się na „miłości do ludzi” i na tym, aby uchronić ich od piekła! Proszę, pozwólcie, abym podsumował wypowiedzi Neander’a: On powiedział, że ci biskupi, którzy wprowadzili w życie tę koncepcję teokracji, użależnili się od Konstantyna przez spory o władzę i przez to, że „z determinacją postanowili użyć władzy państwa do osiągnięcia swoich celów”. Potem przytacza wydanie przez Konstantyna pierwszej i drugiej ustawy niedzielnej – Ustawę Niedzielną z roku 386, postanowienie dot. petycji na odbytym synodzie biskupów w Kartaginie w 401 roku i w odpowiedzi na tę petycję wydanie Ustawy Niedzielnej w 425 roku; a potem nie przerywając, w bezpośrednim odniesieniu się do tych Ustaw Niedzielnych, mówi: „W taki sposób kościół otrzymał pomoc od państwa do realizowania swoich celów”. Kościół od samego początku z determinacją dążył do tego; on doprowadził do tego i „w taki sposób” działa. A kiedy już zapewnił sobie dysponowanie władzą państwa, wtedy używał jej do realizacji swoich celów i to na swój despotyczny sposób tak, jak to zostało zapowiedziane w inkwizytorskiej nauce Augustyna. Pierwszy krok logicznie i nieuchronnie zmierzał do ostatniego, a przywódcy ruchu teokracji, posiadali tę okrutną odwagę pójścia tą drogą od jej pierwszego aż do ostatniego kroku, według koncepcji ułożonej przez Augustyna, jak to zresztą zostało wykazane w historii Inkwizycji. To jest ten system, z którym są powiązane ustawy niedzielne. To jest ta teoria, na której one bazują. Dokładnie taki jest ich fundament. Pan Elliot, który tutaj przemawiał za wydaniem tej ustawy dobrze wie, że w Biblii nie ma żadnego przykazania, które by nakazywało święcenie pierwszego dnia tygodnia. Mogę tu przeczytać fragment z napisanej przez niego książki – „The Abiding Sabbath” – ze str.184, w której przyznaje, że: „Nowy Testament całkowicie milczy, jeśli chodzi o formalne przykazanie dotyczące »Sabatu« [czytaj
74
Narodowa Ustawa Niedzielna
»niedzieli«] lub o dokładne zarządzenie odnoszące się do przestrzegania go”. I każdy z was wie, że Stary Testament w ogóle nie mówi o przestrzeganiu pierwszego dnia tygodnia jako Sabatu. Podobnie też każdy wie, że Stary Testament nie mówi niczego, ani też nie daje podstawy do zachowywania pierwszego dnia tygodnia jako dnia zmartwychwstania Zbawiciela czy z jakiegokolwiek innego powodu. Dr Johnson i inni obecni tutaj, mówili dzisiaj rano, że pierwszy dzień tygodnia został po to wybrany, bo jest pamiątką zmartwychwstania Zbawiciela. Nowy Testament mówi nam o zmartwychwstaniu Zbawiciela. To jest oczywistem faktem. Dr Elliot przyznaje, a opublikowane to jest w „American Tract Society”, że w kwestii tej zamiany „Nowy Testament milczy”. Zatem, jakie posiadacie prawo włączenia niedzieli w ustawę, aby potem na podstawie świeckiego prawa zmuszać wszystkich ludzi do zachowywania jej jako „dnia Pańskiego”, skoro nie ma na to żadnego biblijnego dowodu? Proszę, pozwólcie, abym przeczytał fragment z innej książki, która została wydana przez „American Sunday-School Union”. Na str.186, na temat „Dnia Pańskiego”, pan A.E. Waffle napisał następujące słowa: „Aż do śmierci Chrystusa nie została uczyniona żadna zmiana dotycząca tego dnia. Upoważnienia do tego musimy szukać w słowach lub przykładzie natchnionych apostołów.” Potem na następnej stronie mówi: „Tak dalece, jak nam pokazują zapisy, nie podają nam oni [apostołowie] żadnego wyraźnego polecenia, że należy zrezygnować z przestrzegania Sabatu siódmego dnia na rzecz pierwszego dnia tygodnia.” Dr. Schaff, w „Schaff Herzog Cyclopedia” mówi: „W Nowym Testamencie nie ma podanych żadnych zarządzeń odnośnie przestrzegania niedzieli, naprawdę ani jednego nakazu” (w artykule „Niedziela”). Tak więc, jeżeli oni przyznają, że Chrystus nie dał żadnego przykazania odnośnie zachowywania tego dnia [niedzieli], to dlaczego wy chcecie zmuszać ludzi do przestrzegania go? Jakie prawo posiadacie do zmuszania kogokolwiek do zachowania go? Wnoszę sprzeciw wobec waszego prawa, które zmusza mnie czy kogokolwiek innego do czynienia czegoś, czego nigdy nikomu nie nakazał Jezus Chrystus. Senator Blair: Czy Pan przyznaje, że Sabat był już przed przyjściem Chrystusa?
Narodowa Ustawa Niedzielna
75
Jones: Oczywiście! Senator Blair: I to, że On powiedział, iż nie przyszedł, aby burzyć, ale wypełnić? Jones: Oczywiście. Senator Blair: Czy w Nowym Testamencie jest coś takiego, co zburzyło istniejący Sabat? Jones: Nie, proszę Pana. Senator Blair: Zatem dlaczego nie istnieje on nadal? Jones: Ależ on istnieje i my przestrzegamy tego przykazania, które stanowi o Sabacie. Senator Blair: Tak więc twierdzi Pan, że uznany Sabat istnieje i że został on ponownie poświadczony przez Chrystusa? Jones: Oczywiście. Senator Blair: Nie widzę w Pana wypowiedzi niczego innego jak tylko to, że Chrystus uznał istniejący zakon i że on nadal funkcjonuje w obecnym czasie. Pan twierdzi, że jest to ten dzień, a inni twierdzą, że jest to inny dzień. Jones: Jednak jesteście tutaj zebrani z powodu ustawy, która ma wymusić przestrzeganie pierwszego dnia tygodnia jako dnia Pańskiego, przy czym sami przyznajecie, że Bóg nigdy nie dał żadnego przykazania w odniesieniu do tego dnia. To przykazanie, które dał Pan Bóg, mówi, że: „siódmy dzień jest Sabatem”. Senator Blair: Jest to stale ten sam Sabat? Jones: Oczywiście i my zachowujemy go; jednak sprzeciwiamy się prawu każdej władzy państwowej do zmuszania jakiegokolwiek człowieka do jego zachowywania czy niezachowywania. Senator Blair: Czy władze świeckie Żydów zmuszały do zachowywania go? Jones: To była teokracja. Senator Blair: Jeżeli jedyną formą rządu jest teokracja i ona obejmuje wszystko, co należy do rządu, to czy inna forma rządu, która niekoniecznie jest teokratyczna, nie może obejmować tych samych kompetencji, jakie posiada teokracja? Jeżeli kompetencje teokratycznej, monarchistycznej lub republikańskiej formy rządu nie są tymi samymi, aby zaprowadzić dobry i właściwy porządek w społeczeństwie, wówczas – proszę powiedzieć – czym one są? Mówimy – a taka jest forma naszego rządu – że lud powinien wprowadzać ustawodawstwo, ustanawiać prawa i egzekwować je.
76
Narodowa Ustawa Niedzielna
W starotestamentowej teokracji, Pan Bóg ustanawiał prawa, On je wydawał i On je egzekwował przy pomocy swoich pośredników. I oto my czynimy z woli ludu dokładnie to samo, co w innej formie było czynione pod rządami teokracji. Zatem, jeżeli „Sabat” jest nieodzowny dla powszechnego dobra społeczeństwa, wówczas republikańska forma władzy musi zarządzić i wymusić przestrzeganie „Sabatu” dokładnie tak samo, jak to czyniła teokracja. Wydaje się – przynajmniej tak ja to widzę – że Pan cierpi z powodu wrażenia, jakoby rząd nie mógł ucznić niczego dla dobra ludu przez naszą republikańską formę rządu, a zwłaszcza tego, co czyniła teokratyczna forma rządu wtedy, kiedy była jedyną formą rządu. One mają z konieczności te same kompetencje, to zanczy: zwierzchnictwo, postęp ekonomiczny; mają na celu dobro i zdrowie społeczeństwa; dlatego też nie ma różnicy pomiędzy tymi formami rządu. Jones: Rząd teokratyczny to rząd Boga. Senator Blair: W ten sposób istnieją też rządy, które są ustanowione przez Boga. Jones: Takie rządy nie są rządami Boga. Senator Blair: Czy Pan uważa, że rząd Stanów Zjednoczonych nie istnieje zgodnie z wolą Boga? Jones: Zgadza się, lecz to nie jest rząd Boga. Rządy Boga są moralnymi rządami. A to jest rząd państwowy – świecki. Senator Blair: Teokracja jest świeckim rządem, który obejmuje zarówno sprawy cywilne jak i duchowe, moralne i religijne. Jones: Oczywiście – Bóg zarządza nimi i nic innego jak tylko teokracja może domagać się tych spraw, które odnoszą się do relacji człowieka z Bogiem według pierwszych czterech przykazań Dekalogu. Senator Blair: Jednak to proponowane wydanie ustawy jest poza udziałem teokracji. Jones: Wcale nie, gdyż ona pod rygorem kary domaga się przestrzegania dnia Pańskiego, podczas gdy nikt inny nie może się tego domagać, jak tylko rząd Boga. To właśnie jest sedno tej sprawy, którą stale tu przedstawiam, ponieważ, jeżeli Wy dopuścicie się wydania tej ustawy, wówczas doprowadzi to do ustanowienia nowej teokracji i to na wzór papieski. Ponadto świecki rząd nie ma nic do czynienia z religijnymi sprawami. Wasz projekt ustawy ma całkowicie religijny charakter i jeżeli przyjmiecie ten kurs religijnego ustawodawstwa, na
Narodowa Ustawa Niedzielna
77
pewno skończycie na teokracji – teokracji jednego człowieka – a to będzie ponowieniem systemu papiestwa. Senator Blair: Przecież w naszym kraju ustawy niedzielne mamy już od trzystu lat. W tym czasie są one nieustannie coraz bardziej liberalizowane. Czy słyszał Pan kiedy o przypadku – chociaż ogólne zapatrywania odnośnie życzliwości dla Sabatu wydają się być coraz silniejsze – że w jakimś Stanie naszej Unii zostało podjęte ustanowienie prawa, które by nakładało na każdego człowieka obowiązek chodzenia do kościoła, co by miało świadczyć, że obawy, które Pan przewiduje, są uzasadnione? Jones: Na razie nie. Pan zajumuje się teraz pierwszą ustawą [ustawą o niedzieli]. Jednak to działanie poprowadzi do następnego. Ustawa Konstantyna została wydana w 321 roku i najpierw zakazywała ona ludziom z miast i rzemieślnikom pracy w niedzielę oraz nakazywała pobożność. Początkowo nie wymagano od nich zbyt wiele. Na spotkaniu kaznodziejów w San Diego, Cal., które odbyło się około dwa miesiące temu, powiedziano: „W tej sprawie nie wymagano od nich zbyt wiele. Wymagano od nich tylko tyle, ile mogła znieść powszechna opinia, ale gdy już to otrzymano, wtedy domagano się od nich więcej”. A co na temat tego projektu ustawy powiedział dr Craft w siedzibie Kongresu? – „Przyjmiemy jedną czwartą tych niepracujących [„loaf ” – wałkoń], połowę niepracujących lub wszyskich niepracujących. Gdy rząd nie potrafi uczynić nic więcej, jak tylko zakazać otwarcia urzędów pocztowych w czasie godzin nabożeństw kościelnych, wówczas czyni to w uznaniu wartości religii, a to prowadzi do czegoś wielce zadowalającego.” Wyjaśniając, co ma na myśli mówiąc „wielce zadowalającego”, powiedział: „Ustawa ta zezwala miejscowemu naczelnikowi poczty – jeżeli zechce (a niektórzy chcieli) – otwierać urząd pocztowy akurat w godzinach nabożeństw w kościele, a to powodowało, że urząd pocztowy stał się konkurentem kościoła.” W toku tej samej przemowy, Pan Craft odnosząc się do proponowanej ustawy, mówi, że ta ustawa „chroni nabożeństwa kościelne przed konkurencją urzędów pocztowych”. A wyjaśniając, jak to może wyglądać w praktyce, powiedział: „A osiągniemy to przez ustanowienie prawa zakazującego otwierania urzędów pocztowych [w niedzielę] w godzinach między
78
Narodowa Ustawa Niedzielna
dziesiątą i dwunastą, co będzie lepszą sprawą niż nic; jednak my chcemy więcej!” I dalej: „Ustawa zakazująca jakiejkolwiek działalności poczty w niedzielę w tych godzinach, w których przeszkadzałoby to obecności chociażby części pracowników w kościołach jest lepsza niż nic; jednak my chcemy więcej, niż to!” Kontynuując, mówi: „Lokalne prawa wyboru, który urząd pocztowy ma być w ogóle otwarty w niedzielę powinniśmy uważać za coś lepszego, niż gdyby niczego nie uczyniono w tej sprawie; ... jednak my chcemy więcej niż to!” Ile więcej? „Ustawa, która by zakazywała wysyłania wszelkich przesyłek pocztowych w niedzielę byłaby lepszą niż nic; jednak my chcemy więcej, niż to!” Kiedyś w końcu będą usatysfakcjonowani i powiedzą, że teraz dość już na tym? To jest dokładnie to samo, co było kiedyś, gdy cesarz Konstantyn zakazał sędziom, urzędnikom miejskim i rzemieślnikom pracować w niedzielę. To było cesarskie uznanie „wartości religijnych” i prowadziło „do czegoś wielce zadowalającego” – bo zadowalało przywódców kościelnych. Senator Blair: Czy słyszał Pan kiedyś o propozycjach wysuwanych przez jakieś ciało ustawodawcze, celem wydania ustaw zakazujących komukolwiek chodzenia do kościoła w niedzielę? Jones: Propozycje te zmierzają dokładnie do tego celu, aby w niedzielę nie jeździły pociągi, były zamknięte kioski z gazetami niedzielnymi – krótko mówiąc, zakazania wszelkiej pracy, aby lud mógł chodzić do kościoła. Senator Blair: Jednak ci ludzie przychodzą do nas i mówią, że tego w ogóle nie chcą, że czynią to już od setek lat, nawet w czasach kolonialnych. Czy kiedykolwiek, na amerykańskim kontynencie, w obrębie terytorium obecnych Stanów Zjednoczonych, słyszał Pan o propozycji lub sugestii ze strony ciała ustawodawczego zakazującej komukolwiek chodzenia do kościoła? Jones: Nie w gremiach ustawodawczych, ale gremiach kościelnych. Senator Blair: Kościelne gremia nie wydają ustaw. Kongres nie jest kościelnym gremium.
Narodowa Ustawa Niedzielna
79
Jones: Jednak kościelne gremium dąży do zabezpieczenia sobie takiej ustawy i wymuszenia jej wydania – właśnie takiej, jak to czyni teokracja w Nowej Anglii, gdzie za „nie interesowanie się »służbą słowa« (kazanianiami), karze się grzywną”. Gdy na skutek zapowiedzi takiej kary, lud jest zmuszany do chodzenia do kościoła, aby wysłuchiwać głoszonych tam kazań, wówczas takie kazania są – jak powiedziała jedna z ofiar tych kazań – „jedzeniem z pustego talerza”. To nie ograniczało się tylko do czasów kolonialnych, ani też do Nowej Anglii, bo skoro tylko Kolonie stały się Stanami, Północna Karolina posiadała już Ustawę Niedzielną – a jeżeli się nie mylę, posiada ją do dziś – z której czytam następujący fragment: „Niniejszym wydajemy dekret... aby każda osoba lub osoby, w dniu Pańskim, powszechnie zwanym niedzielą, skrupulatnie stosowała się do obowiązków religijnych i pobożności.” W 1803 roku Tennessee wydał Ustawę o tym samym brzmieniu. Jednak Południowa Karolina i Georgia posunęły się jeszcze dalej; Południowa Karolina wydała zarządzenie: „Wszyscy razem i każdy z osobna, powinni przestrzegać »Dnia Pańskiego« przez to, że w tym dniu będą publicznie i prywatnie wypełniać wiernie obowiązki religijne i nabożne; jeżeli nie mają uzasadnionych lub prawnych usprawiedliwień, powinni w każdym dniu Pańskim brać udział w nabożeństwach miejscowego kościoła lub kościoła w innej parafii, albo też w nabożeństwach jakiegokolwiek innego zgromadzenia czy zebrania.” Podobnie w 1803 roku Georgia wydała także Ustawę Niedzielną, której pierwszy artykuł nakazywał wszystkim osobom branie udziału w publicznych nabożeństwach. W 1821 Stan Connecticut, wniósł poprawki do swoich ustaw i w wydanej przez siebie Ustawie Niedzielnej dokonał zmiany, gdzie pierwszy pragraf brzmi następująco: „Do obowiązków każdego obywatela naszego Stanu należy uczęszczanie na publiczne nabożeństwa w »Dniu Pańskim«.” Dokładnie taki jest kierunek postępowania mężczyzn i kobiet, którzy obecnie zajmują się projektem Ustawy Niedzielnej. To jest pierwszy krok w tym kierunku. A cel, którym się zajmują – czyli powstrzymanie ludzi od pracy w niedzielę – jest identyczny z tym, który przyświecał niektórym ludziom w IV-tym wieku, a mianowicie, że ludzie powinni być wierni i uczęszczać do kościoła. Tak więc
80
Narodowa Ustawa Niedzielna
prawdziwe intencje osób pragnących wydać tę ustawę, wyrosły na gruncie religijnym. Teraz chciałbym zwrócić Pana uwagę na wypowiedzi tych osób, które dzisiaj przed południem, w tym pomieszczeniu, wstawały i argumentowały za zrealizowaniem projektu ustawy niedzielnej. Dr W.W. Everts z Chicago na jednym ze zgromadzeń w sprawie ustawy niedzielnej, które odbyło się w Illinois, dn.8.11.1887 roku, oświadczył, że niedziela będzie „testem wszystkich religii”. Na podstawie jego słów, cóż innego może zostać narzucone, aby było „testem dla wszystkich religii”? Dr Craft, autorytet w tej kwestii, powiedział do „Knights of Labor” w Indiannapolis – jego wypowiedź już tu cytowałem, a powtórzył ją wczorajszego wieczoru: „Jeśli temu dniu odbierze się jego religijne znaczenie, wówczas przestaje być dniem odpoczynku.” To stwierdzenie zostało podane jako odpowiedź na pytanie – czy w zabezpieczeniu robotnikom dnia odpoczynku nie można by z niego wyłączyć religijnego podtekstu. Tak więc rozpatrując wypowiedź Dra Crafta, wyciągamy wniosek, że egzystencja tego dnia odpoczynku całkowicie zależy od tego, czy jest do niego włączony, czy też nie, jego religijny podtekst, bowiem jeżeli zostanie on pozbawiony religijnego znaczenia, wówczas jest też pozbawiony „odpoczynku”. Tak więc Dr Craft, jak i inni mówcy, domagają się prawa, które by wymuszało odpoczynek. A że religia mieści się w odpoczynku, a odpoczynek w pełni zależy od faktu, aby w nim mieściła się religia, pokazuje to, że ich [mówców] wysiłki nieuchronnie zmierzają do wydania prawa, zmuszającego wszystkich do odpoczywania w niedzielę, a to prowadzi nieuchronnie do wydania ustawy wymuszającej obchodzenie religijnych świąt. Pozwólcie, że powtórzę: W „Boston Monday” w 1887 roku, Joseph Cook powiedział: „Doświadczenia wieków pokazują, że daremne są dążenia zachowywania niedzieli jako dnia odpoczynku, jeżeli nie zachowuje się jej jako dnia nabożeństw.” Następnie: Dr Everts na zgromadzeniu w Elgin powiedział: „Klasa robotnicza ma skłonności do późnego wstawania w niedzielę, do czytania prasy niedzielnej i do zaniedbywania godzin przeznaczonych na nabożeństwa.” A w Chicago, trzy tygodnie temu, Dr Herrick mówiąc o tym, czym przepełniona jest prasa niedzielna, stwierdził, że są to: przestępstwa, skandale, plotki, nowości, polityka, a w końcu wręcz wykrzyknął:
Narodowa Ustawa Niedzielna
81
„Co za mieszanina! Cóż za »półmisek« stawia się przed człowiekiem przy i po śniadaniu, aby w ten sposób »przygotować« go na wysłuchanie Słowa Bożego! To podwójnie utrudnia dotarcie Słowa do tych, którzy idą do świątyni, a ponadto powstrzymuje wielu przed pójściem do domu nabożeństw.” Następnie dr Everts kontynuując swoją przemowę na zgromadzeniu w Elgin, powiedział: „Pociągi kursujące w niedzielę mają w sobie jeszcze inne wielkie zło. Kolej nie mogąc sobie pozwolić na uruchomienie pociągu bez wystarczającej ilości pasażerów, po prostu siłą rzeczy ma wpływ na znaczne zmniejszanie się ilości odbywanych zgromadzeń religijnych. W ten sposób niedzielna kolej wraz ze swoimi pasażerami w szybkim tempie zmierza ku zginieniu. Cóż za okrucieństwo, że taka »kolej« cywilizacji niszczy »Sabat« chrześcijan!” Przy tej okazji chciałbym podać jeszcze parę innych wypowiedzi, które niejako podsumują tę całą tematykę. Na zgromadzeniu z okazji uuchwalenia ustaw niedzielnych w Hamilton Hall, Oakland, Cal., w styczniu 1887 roku, wielebny Dr Briggs, z Napa Cal., powiedział do rządu: „Przenosicie na kościół obowiązek moralnego kształcenia ludu, a pozwalacie ludziom czynić w niedzielę tego, co tylko im się pododoba, przez co w ogóle nie możemy do nich dotrzeć.” Jednym słowem oni [duchowieństwo] chcą, aby państwo (rząd) zapędziło lud do kościołów, dzięki czemu kaznodzieje mogliby do nich dotrzeć. Jest jeszcze wiele tego rodzaju wypowiedzi, ale te wystarczą. Przemówienia, kazania i wysiłki orędowników wydania ustaw niedzielnych, wszystkie one zmierzają w tym samym kierunku i brzmią w tym samym tonie. Wszystkie razem wzięte, pokazują jednoznacznie, że sekretny i prawdziwy cel całego ruchu niedzielnego tkwi w tym, aby ludzie chodzili do kościoła. Pociągi w niedzielę muszą zostać zatrzymane, ponieważ członkowie zamiast pójść do kościoła, podróżują sobie. Wydawanie gazet niedzielnych musi zostać wstrzymane, ponieważ lud zabawia się czytaniem zamiast pójść do kościoła, a kiedy już ci, co je czytają idą do kościoła, wówczas i tak nie są wystarczająco przygotowani na odbiór wygłaszanych kazań. Dokładnie ta sama sytuacja miała miejsce w IV-tym wieku, gdy chodziło o niedzielne występy w teatrach i cyrkach. Ludzie, a nawet
82
Narodowa Ustawa Niedzielna
sami członkowie kościoła woleli odwiedzać cyrki i teatry, niż pójść do kościoła; a gdy już ktoś odwiedzał i kościół i teatr – to trzeba tu uczciwie podać – otrzymywał wtedy w rzymskich teatrach lub cyrkach na „półmisku” „taką mieszaninę”, która na pewno nie przygotowywała człowieka na słuchanie Słowa Bożego. Aby opłacały się niedzielne występy teatralne i cyrkowe, musiały one posiadać wielką ilość widzów, co oczywiście prowadziło do wielkiej absencji na zgromadzeniach kościelnych. Dlatego, że te niedzielne teatry i cyrki doprowadzały widzów do duchowej ruiny, musiały zostać zamknięte w niedzielę, aby „większą liczbę uczestników nabożeństw kościelnych” ustrzec przed wiecznym potępieniem. Trudno doszukać się tego, w jaki sposób niedzielne występy cyrkowe w IV-tym wieku, mogły doprowadzać kogoś – zwłaszcza tego, kto w ogóle tam nie uczęszczał – do wiecznego potępienia, albo, jak kolej czynna w niedzielę, w XIX-tym wieku, w szybkim tempie doprowadzi tych, którzy jej nie używają, również do potępienia. A jeżeli już ktoś z powodu tych zostanie potępiony, to komu przypisać winę – niedzielnemu pociągowi, czy też temu, kto nim podróżuje?! Dr Johnson narzeka na wyświechtaną jakość treści gazet niedzielnych. Gdy taka gazeta dotrze do jakiegoś domu, to kto jest winny potępienia: gazeta, czy ten, kto ją bierze do ręki i czyta?! Dokładnie tutaj tkwi tajemnica wszelkiego zła i to zarówno w naszym jak i w IV-tym wieku. Wini się każdego i wszystko, nawet martwe rzeczy i wszystkim przypisuje się bezbożność, niewiarę oraz grzech leżący w ich własnym sercu. Gdy założymy, że religijno-polityczni przywódcy zakażą wszelkiej pracy w niedziele, wstrzymają wszystkie pociągi kursujące w tym dniu i wszelką prasę niedzielną, aby tylko ludzie chodzili do kościoła i zajmowali się Boskimi sprawami – wtedy jawi się pytanie, czy na tym poprzestaną owi polityczno-religijni przywódcy? Jeżeli uczynili wszystko, by ludzi doprowadzić do poddania się religii, to czy wówczas będą tolerować, jeśli ich dobre zamiary zostaną zlekceważone, a ich wysiłki czynienia dobra niedocenione? Czy wtedy nie podejmą następnego, logicznego kroku – tego kroku, który już został podjęty w IV-tym wieku – by zmusić ludzi do zajmowania się „Boskimi” sprawami? Jeżeli już przetem uczynili w tej sprawie tyle kroków, to czy nie podejmą tego ostatecznego kroku? Jeżeli zmusili ludzi do odpoczywania w niedzielę, to czy wówczas nie wysilą się, aby ustanowić religijne sankcje, za pomocą których można
Narodowa Ustawa Niedzielna
83
ustanowić dzień wymuszonej bezczynności, wymuszonego próżniactwa, a w konsekwencji narastającego zła? Jak widzimy, wyżej wymienione fakty wskazują na to, że jest to wierne odwzorowanie tego, co już miało miejsce w IV-tym wieku – czyli, jest to koncepcja ustanowienia teokracji. Cytowałem zamiary „Woman’s Christian Temperance Union” zmierzające do ustanowienia teokracji. Sekretarz „National Reform Association”, który dzisiaj stał tu za mównicą, aby wstawiać się za przyjęciem projektu ustawy niedzielnej, dążył wprost do ustanowienia teokracji w tym rządzie. Dosłownie proponował, aby z tej Republiki (cytuję): „...uczynić rzeczytwistą i prawdziwą teokrację, jaka panowała kiedyś w państwie Izraela”. Także „Sunday -law Association” przedstawiał tę samą koncepcję. Na zgromadzeniu w Elgin, gdzie omawiano „Ustawy niedzielne”, Dr Mandeville z Chicago powiedział: „Handlarze z Tyru uporczywie dążyli do tego, aby w Sabat, w pobliżu świątyni, sprzedawać swe towary. Jednak Nehemiasz zmusił urzędników stojących na straży prawa, aby spełnili swój obowiązek i zakazali tych czynności. My, dokładnie tak samo możemy zmusić naszych urzędników do spełniania swoich obowiązków.” Nehemiasz zarządzał w prawdziwej teokracji pod rządami Boga. Zakon Boży był prawem narodu, a wola Boga była oznajmiana przez zapisane Słowo i przez proroków. Jeśli w ogóle argumentacja Dra Mandeville jest przekonywująca, to wynika z niej, że domaga się on ustanowienia teokracji. Z tą ideą całkowicie zgadza się Dr Craft – generalny sekretarz „National Sunday-law Union”. Jego żądania brzmią następująco, cytuję: „Kaznodzieje są następcami proroków” („Christian Statesman”, 5.07.1888). Zatem podsumujmy te wypowiedzi. Rządy Izraela były teokracją. Wola Boża była ogłaszana zarządzającym przez proroków; zarządzający zmuszali urzędników prawa, aby ci interweniowali, gdy bezbożni sprzedawali swoje towary w Sabat. Stąd wniosek, że nasz rząd powinien zostać przekształcony w teokrację; kaznodzieje są następcami proroków i oni powinni zmuszać urzędników prawa, aby ci zapobiegli sprzedawaniu wszelkich dóbr i wykonywaniu wszelkiej pracy w niedzielę. To z kolei zdecydowanie pokazuje nam, że owi kaznodzieje dążą do zagarnięcia w swoje ręce supremacji, jako że
84
Narodowa Ustawa Niedzielna
oni z urzędu ogłaszają wolę Bożą, zmuszając przez to wszystkich ludzi, aby stosowali się do ich nakazów. Tego rodzaju idea została poparta przez prof. Blancharda na zgromadzeniu w Elgin następującą wypowiedzią: „Dzięki tego rodzaju wysiłkom działamy na rzecz »Sabatu«, bowiem jesteśmy przedstawicielami Boga.” A naczelny przywódca tychże „przedstawicieli Boga” będzie niczym innym, jak następnym papieżem, gdyż jeżeli kaznodzieje mają sterować władzą świecką jako „przedstawiciele Boga”, wówczas pojawienie się papieża jest nieuniknione! Wszystkie przytoczone tu wypowiedzi ukazują bardzo jasno, że cała koncepcja, na której opiera się ów polityczno-religijny ruch, jest identyczna z tą z IV-go wieku, która ustanowiła papiestwo. Wypowiedzi te pokazują też wyraźnie, że przez posługiwanie się w tej sprawie takim środkiem jak ustawy niedzielne, osiąga się kontrolę nad władzą państwową i owe bezbożne koncepcje są identyczne z tymi środkami, którymi posługiwano się w IV-tym wieku dla osiągnięcia tych samych celów. Tu pojawia się następna kwestia: Czy oni wprowadzą w życie ową koncepcję tak, jak to miało miejsce w IV-tym wieku i później? Innymi słowy: jeżeli otrzymają taką możliwość ciemiężenia i przemocy, to czy wówczas użyją jej? Jedyną zadowalającą odpowiedzią na to pytanie, jest następująca konkluzja: Jeżeli nie mieliby zamiaru skorzystania z tej otrzymanej władzy, wówczas po co w ogóle z tak ogromnym zaangażowaniem i wysiłkiem dążą do uzyskania jej? Zatem, jeżeli Kongres da im taką władzę, wówczas na pewno jej użyją. Ludzka natura jest dzisiaj taka sama jak w IV-tym wieku. Polityka jest dzisiaj taka sama jak dawniej. Religijna zajadłość i fanatyzm nie znają czasowych granic; one nie znają takich pojęć jak postęp czy oświecenie; zawsze są niezmienne. A kontrola nad świeckim rządem kończy się zawsze takimi samymi okrucieństwami [jak to miało miejsce w średniowieczu]. Dlatego też, jak wielce wymownym faktem jest tutaj popieranie przez kardynała Gibbons’a narodowych ustaw niedzielnych! Jakże zrozumiałą rzeczą jest to, że swoje imię z radością może dołączyć do liczby wnioskodawców, dążących do ustanowienia praw w interesie kościoła! On dobrze wie, jak jego bracia w IV-tym wieku opracowywali ten sam system; doskonale rozumie, co wyniknie z istniejącego dzisiaj ruchu; on dobrze zna rezultat ówczesnych dążeń i też dokładnie zdaje sobie
Narodowa Ustawa Niedzielna
85
sprawę z tego, co wyniknie z dzisiejszych dążeń. Wie dobrze, że podłoże koncepcji dzisiejszego ruchu jest identyczne z tym z IV-go wieku. Wie, że dzisiejsze metody postępowania są takie same, jakie były dawniej. Wie, że środki stosowane dzisiaj w celu zabezpieczenia sobie kontroli nad władzą państwa, są tymi samymi, co stosowane dawniej i też doskonale zdaje sobie sprawę, że rezultat musi być taki sam. On wie, że jeśli religia zostanie włączona jako fundamentalny element do ustawodawstwa dzisiejszego rządu, wówczas doświadczenia pamiętnych XV-stu wieków średniowiecza nie pójdą na marne, ani też „pomysłowość oraz troskliwa staranność” pięćdziesięciu pokoleń mężów stanu nie zostanie zmarnowana w wysiłkach poddania wszystkich i wszystkiego tu, dzisiaj, pod papieską supremację tak, jak to dawniej tam, miało miejsce. A przy stosowaniu wskazań papieża Leona XIII, że „wszyscy katolicy powinni dołożyć wszelkich starań, aby konstytucje i ustawodawstwa państwowe były kształtowane zgodnie z zasadami prawdziwego kościoła”, kardynał na pewno cieszy się, że ma okazję dołączyć swoje nazwisko do tych „więcej niż sześciu milionów protestantów”, którzy dążą do zrealizowania tego samego zadania. Tym protestantom, którym włączenie religii do ustawodawstwa wydaje się być wskazane, tym też wydawać się będzie, że bardzo przyjemną rzeczą będzie zawarcie sojuszu z papiestwem. Gdy już dokonają tego wyczynu i stwierdzą, że znaleźli się w środku politycznego zawirowania, nieustannych walk i sprzeczek z papiestwem i to nie tylko o supremację, ale i o egzystencję, wówczas sojusz ten nie będzie już wcale taki atrakcyjny, jak to jawi się im obecnie, gdy są oślepieni pragnieniem zdobycia bezprawnej władzy. Kiedy już stwierdzą, że są zmuszeni płacić więcej niż zakładali, wówczas winę za to, będą musieli przypisać sobie, gdyż skoro religię uczynili podmiotem ustawodawstwa, tym samym uznali, że poddają się pod rządy większości. A że kościół rzymski posiada niepodważalną większość, pewne jest, że zmusi protestantów do poddania się katolickim formom i rytuałom i wówczas protestanci w ogóle nie będą mogli wnosić jakichkolwiek zastrzeżeń. My (ADS) znamy już od dawna tego rodzaju ruchy społeczne i dlatego zdecydowanie protestujemy przeciwko wszelkim takim dążeniom i koncepcjom. Senator Blair: Pańska argumentacja jest w pełni logiczna, ponieważ mówi Pan, że nie powinna być wydawana ustawa niedzielna ani przez rząd ani przez naród.
86
Narodowa Ustawa Niedzielna
Jones: Tak, w całym wywodzie jest logiczna. Chciałbym wykazać wam niegodziwe zasady, na których oparty jest cały ten system i przyczyny dla których to czynię, gdyż ostatni krok w tym systemie wkomponowany jest już w jego pierwszym etapie. Jeżeli dopuścicie do tego, aby ten system i ten ruch uczynił pierwszy krok, to wtedy ci, którym uda się zdobyć władzę, zobaczą, że w końcu uda się im wykonać także i ten ostatni krok. W tym leży ogromne niebezpieczeństwo. Przecież widzi Pan, że w IV-tym wieku tego rodzaju logika doprowadziła do inkwizycji. Senator Blair: Czy nie wydanie Ustawy Niedzielnej zapobiegnie powstaniu inkwizycji? Jones: Nie. Wręcz przeciwnie! Jej zasady zostaną uprawomocnione przez wydanie Ustawy Niedzielnej. Senator Blair: Jeśli jednak inkwizycja zostanie ustanowiona na mocy Ustawy Niedzielnej, to czy może ona być zniesiona inaczej, jak tylko przez zniesienie Sabatu? W jaki inny sposób może Pan usunąć jakiekolwiek działanie, jak nie przez usunięcie jego przyczyny? Jones: Ustawy niedzielne nigdy nie zostały usunięte. Senator Blair: Zatem ustawy niedzielne nie mogą też być przyczyną powstania inkwizycji. Jones: Władza, której uosobieniem jest inkwizycja nadal istnieje, a jej wysłannicy byli w naszym kraju, aby bronić inkwizycji. Ta sama moc sięga teraz po kontrolę nad cywilnym prawem i te same przyczyny zazwyczaj wywołują te same skutki. Senator Blair: I usunięcie tych przyczyn, usuwa wraz z nimi i skutki. Jones: Niekiedy. Senator Blair: Dlatego też ustawy niedzielne nie są przyczyną inkwizycji, bo inkwizycja nadal istnieje. Jones: Nie, ustawy niedzielne nie są przyczyną inkwizycji. Senator Blair: Tak zrozumiałem Pana wypowiedzi. Jones: Powiedziałem, że przez to, iż kościół otrzymał władzę, potrafił wprowadzić w życie zasady i dzieło inkwizycji. Pewien rodzaj posługiwania się władzą może być zakazany, a jednak może być i tak, że środki, za pomocą których zdobyto władzę, mogą nie być zakazane. Innymi słowy: władza, którą uzyskano przez podstępne ustawy niedzielne, może w wielu wypadkach być zakazana, a jednak w wielu innych dopuszczana.
Narodowa Ustawa Niedzielna
87
Senator Blair: Jezus ustanowił Sabat i rządził Żydami przez prawie trzy tysiące lat włącznie z Sabatem. Jak Pan wierzy, czy Sabat został ustanowiony dla dobra żydowskiego narodu, czy też dla jego szkody? Jones: On został ustanowiony dla dobra całego rodzaju ludzkiego. Senator Blair: Włącznie z narodem żydowskim? Jones: Tak, proszę Pana. Senator Blair: Zatem on (Sabat) został ustanowiony jako część cywilnego sprawowania rządów. Jones: Jednak wówczas kościół i państwo stanowili jedno. Senator Blair: Dlatego też, gdy powołaliśmy cywilną administrację, była w nią włączona i teokracja. Jones: Kościół i państwo byli jedno. One były ze sobą złączone i w nich była teokracja. Senator Blair: Jeżeli ustanowienie Sabatu służyło przez trzy tysiące lat dla dobra Żydów i rasy ludzkiej, to dlaczegóż by Sabat nie posłużył dobru Żydom i rasy ludzkiej po czasach Chrystusa równie dobrze, jak przedtem? Jones: On jest dany dla dobra całej ludzkości. Senator Blair: Cywilne prawa muszą nim zarządzać, jeżeli został ustanowiony. Zatem, Sabat nie może leżeć w gestii władzy rządu, chyba, że jest uznany i popierany poprzez państwowy autorytet? Jones: Oczywiście, że mamy Sabat. Senator Blair: Pan proponuje, aby w tych nowoczesnych czasach wyłączyć „Sabat” z Konstytucji i ze społeczeństwa? Jones: Nie, proszę Pana. Senator Blair: Pewnie na tyle, na ile dotyczy to jego istnienia, jego włączenia do ustawy oraz jego wymuszania przez ustawę. Jones: Tak, przez państwową ustawę. Senator Blair: On był wymuszany przez to, co my nazywamy obywatelskim zachowywaniem się ludzi pod teokratyczną formą zarządzania, która trwała co najmniej trzy tysiące lat. Jones: Na pewno. Senator Blair: Zatem, zachowywanie Sabatu zależy od przymusowego przestrzegania prawa. Jones: Absolutnie nie! Senator Blair: Przecież Zakon Boży, jeżeli ludzie go przestąpili, nakazywał karanie ich śmiercią przez kamienowanie. Dzień Sabatu
88
Narodowa Ustawa Niedzielna
posiadamy tylko na gruncie tego, co nazywamy prawem cywilnym, a ono jest tak samo częścią Zakonu Bożego. Jones: Ten rząd nie został zorganizowany specjalnie po to, aby wymuszać Sabat. Senator Blair: Przecież oni kamienowali ludzi, którzy przestępowali Zakon. Jones: Oczywiście, ale tak samo przestępców innych przykazań. Senator Blair: Czyli innymi słowy, Pan Bóg wymuszał go za pomocą ludzkich środków. Jones: Oczywiście; jednak moją odpowiedzią na to wszystko jest, że to była teokracja – jedność kościoła i państwa. Kościół był państwem, a państwo było końciołem. Senator Blair: Czy przez to chce Pan powiedzieć, że obecnie nie ma państwa, które mogłoby wymuszać [święcenie] Sabatu? Jones: Stale mówię, że żaden rząd nie może wymuszać [przestrzegania] Sabatu lub innych rzeczy, które należą do Boga, za wyjątkiem teokratycznego rządu, czyli rządu, w którym kościół i państwo stnowią jedno. Dlatego też mówię, że gdy ustanowicie taką ustawę, jaką tu proponujecie, będzie to zmierzało bezpośrednio do zjednoczenia się kościoła z państwem. To nam podpowiada logika tego problemu, że to wszystko zakończy się połączeniem kościoła z państwem, ponieważ prawo nie może w inny sposób wymuszać przestrzegania. Obecni tu panowie mówią, że nie chcą związku kościoła z państwem. To, co oni mają na myśli jako kościół i państwo, to jest wyselekcjonowane przez państwo pewne szczególne wyznanie, które cieszy się większymi względami od pozostałych wyznań. To, wedle ich wyobrażeń jest połączeniem kościoła z państwem. Jednak połączenie kościoła z państwem zostało dokonane przez Konstantyna, kiedy uznał chrześcijaństwo za religię rzymskiego Imperium. Każdy wie, że było to połączenie kościoła z państwem i że zakończyło się na papiestwie. Tego rodzaju połączenie kościoła z państwem, prowadzi do tego, że władza kościelna kontroluje cywilną władzę państwa i używa tej cywilnej władzy do swoich interesów. Dokładnie tak skończą się zamierzenia obecnie istniejącego ruchu i to jest powodem, dlaczego przeciwko temu protestujemy. Senator Blair: Czy Pan che powiedzieć, że kościół i państwo, gdy są rozdzielone działają inaczej, niż gdy są złączone w teokracji? Jones: Nie, proszę Pana.
Narodowa Ustawa Niedzielna
89
Senator Blair: Zatem, dlaczego mówi Pan, że państwo... Jones: Ja nie chcę przez to zaprzeczyć Pańskiemu twierdzeniu. Myślę, że wiem, dlaczego Pan oczekuje abym odpowiedział „tak”, ponieważ ja naprawdę twierdzę, że kościół i państwo, nawet gdy są rozdzielone, uczynią dokładnie to, co sobie zaplanowali tak, jak gdyby byli złączeni teokracją. Senator Blair: Jeżeli Pan chce przy oddzieleniu władzy kościelnej od państwowej wyłączyć z gestii władzy kościelnej utwierdzanie, wymuszanie i nakazywanie Sabatu, to dlaczego nie chce Pan poddać go pod kontrolę władzy państwa – zwłasza, gdy Sabat jest dobrą rzeczą? Jones: Dlatego, że jeśli kościół go nie chce uznać i zachowywać, wówczas państwo nie może zmuszać ludzi do czynienia tego. Państwo, które się tego podejmuje, zmierza do upadku. Senator Blair: Wówczas siłą rzeczy daje Pan do zrozumienia, że Bóg postępował niewłaściwie, gdy przez trzy tysiące lat wymuszał święcenie Sabatu gdy rządy sprawowane były zarówno przez kościół jak i przez państwo. Jones: Nie, proszę Pana. Gdyby Pan Bóg osobiście zjawił się tu, aby rządzić i uczynił siebie Regentem – jak to miało miejsce w Izraelu – wówczas mogłby wymuszać stosowanie się do prawa. Lecz gdyby nawet tak uczynił Bóg, to jednak zdecydowanie sprzeciwiamy się, gdyby tego chciał podjąć się kościół lub ktokolwiek inny. Seanator Blair: Nawet, gdyby służył on dobru społeczeństwa? Jones: To, co uważa Pan, że będzie służyło dobru społeczeństwa, w rzeczywistości posłuży do jego ruiny. Senator Blair: Wedle Pana zrozumienia, kto wydaje te ustawy – kościół czy państwo? Jones: To państwo wydaje te ustawy, jak to zresztą uczynił Konstantyn, aby zadowolić kościół. Senator Blair: To mogło albo i nie mogło zadowolić kościół. Kościoły podają tutaj swoje powody – mogące być słuszne albo i złe – w celu ustanowienia Sabatu, czyli ustawy niedzielnej we wszystkich Stanach. Państwo, czyli cały naród wydaje ustawy. Pan mówi, że cały naród nie może wydać dobrych ustaw, ponieważ to kościół domaga się ich. Jones: Ja mówię, że cały naród nie powienien wydawać złych praw, nawet, gdy się ich domaga kościół, gdyż jakiekolwiek cywilne prawo, gdy dotyczy ono Boga, jest złym prawem.
90
Narodowa Ustawa Niedzielna
Senator Blair: Zaten, czy to, co Pan Bóg czynił przez trzy tysiące lat dla dobra Żydów i rasy ludzkiej było złe? Jones: Nie, proszę Pana; było dobre. Senator Blair: To dlaczego nie kontynuować tego dalej? Jones: Ponieważ tego rodzaju rządy ustały. Senator Blair: Przecież my nie uczyniliśmy niczego w świecie, aby władze rządów rozdzielić od kościoła i od państwa. Jones: Na pewno. Senator Blair: Tu w Stanach usiłujemy wręcz wszystko czynić, aby szanowano obywatelskie obowiązki. Częściowo to my przejęliśmy jurysdykcję, podczas gdy Pan Bóg posiada całą jurysdykcję odnośnie kościoła i państwa w cywilnych stosunkach międzyludzkich. Tak czynią wszystkie społeczeństwa. Każdemu – za wyjątkiem kobiet – dajemy do rąk jego suwerenność, a niektórzy z nas czynią to z pełnym zaangażowaniem. Kieruje nami ten sam motyw – wziąć pod naszą kontrolę dobro społeczeństwa tak, jak to ongiś miało miejsce pod rządami teokracji zjednoczonego kościoła z państwem. Jeżeli wy nie chcecie, aby państwo nadal sprawowało to, co dawniej było – a także teraz jest – istotne dla społeczeństwa, wtedy uderzacie w ów wielki cel istnienia rządu. Jones: Nie i to absolutnie nie, gdyż to Pan Bóg przerwał istnienie tego rodzaju rządów. Senator Blair: Jednak przez to nie przerwał konieczności istnienia praw w celu kierowania społeczeństwem. Jones: Jednak w taki sposób – tak. Senator Blair: Nie, gdyż dzisiaj tak samo ważną sprawą jest, aby był Sabat dla dobra człowieka, jak to miało miejsce wówczas, gdy Pan Bóg domagał się tego przez prawo, bezpośrednio nadzorując to za pośrednictwem teokracji. Jones: Przestrzegania takich praw można domagać się tylko przez teokrację a nie przez rządy. Senator Blair: Zatem, skoro nie mamy teokracji, nie mamy także Sabatu. Jones: Nie mamy mieć praw, które by ustalały i kierowały Sabatem. Senator Blair: Przecież Sabat nie przyszedł do Żydów i do całej ludzkości, pownieważ wśród Żydów istniała teokratyczna forma rządów. Zatem, jak ogólnie ludzkość otrzymała Sabat, skoro nie było teokratycznych formów rządzenia?
Narodowa Ustawa Niedzielna
91
Jones: Owa ludzkość, czyli wszystkie narody nigdy nie przestrzegały Sabatu, tylko Żydzi. Senator Blair: Jednak one mogły go przestrzegać; przecież Pan powiedział, że Sabat istniał dla wszystkich; nie tylko dla Żydów, ale dla całego rodzaju ludzkiego. Jones: Oczywiście! Jednak, jeżeli go nie przestrzegały, wówczas nie korzystały z jego dobra. Senator Blair: Czy on nie istniał dla ich dobra? Jones: Oczywiście, że tak. Mogą istnieć rzeczy dla mojego dobra, a ja mogę odrzucać korzystanie z nich tak, jak to uczyniły miliony ze zbawieniem Chrystusa. Senator Blair: Uważam Pańską wypowiedź za słuszną, że Sabat służył dla dobra wszystkich, a nie tylko dla dobra Żydów. Jones: Ja powiedziałem, że służy on dla dobra człowieka. Pan Bóg powiedział, że służy on dla dobra człowieka. Zbawiciel umarł dla dobra człowieka. Senator Blair: Tak czy owak, czy Pan chce usunąć Sabat? Jones: Tak, z cywilnego prawa. Senator Blair: Zatem, Pan będzie odrzucał każde przestrzeganie Sabatu przez ludzi, jeżeli będzie ustanawiany w formie jakiegokolwiek prawa, mimo, że tu i tam niektórzy będą usiłowali go przestrzegać? Jones: Oczywiście. Przecież to jest sprawa między człowiekim a jego Bogiem. Senator Blair: Pański czas upłynął. Dlatego, że przez stawianie pytań zająłem Pański czas, ma Pan jeszcze pięć minut do swojej dyspozycji. Były to pytania dotyczące mojego osobistego nastawienia do tego tematu. Jones: Oczywiście, jednakże proszę, aby mi udzielono conajmniej godzinę, w czasie której mogłbym bez przeszkód omówić pewne punkty w tym temacie. Senator Blair: Wysłuchując Pańskich argumentów, mamy trudności ze zrozumieniem ich z uwagi na nasze poglądy w tej kwestii, dlatego myślę, że godzina i dziesięć minut wystarczą, a gdy zajdzie potrzeba, otrzyma Pan jeszcze dodatkowe dziesięć minut. Jones: Dobrze. Panie Przewodniczący, wykazałem tu, że w IV-tym wieku ten sam ruch wytworzył teokrację, a przez to papiestwo, religijny despotyzm i niewolę sumienia. Teraz będę chciał wykazać
Narodowa Ustawa Niedzielna
92
przynajmniej częściowo prawdziwy sens obecnie tu prezentowanego ruchu. W imienu tego ruchu i proponowanego projektu ustawy niedzielnej przemawiał tu przedstawiciel „National Reform Association”. To ugrupowanie domaga się takiej ustawy i dąży do przeforsowani takiej poprawki do Konstytucji, jaką Pan [senatorze Blair] proponował w związku z chrześcijańską religią w niezależnych szkołach publicznych. Z zadowoleniem orędował Pan zarówno za tym, jak i za proponowaną ustawą niedzielną. Senator Blair: Proszę, aby Pan w swoich uwagach przedstawił tę proponowaną poprawkę do Konstytucji. Jones: Dobrze, oto ona: „50-ty Kongres 1.Posiedzenie „Wspólna uchwała, proponująca dodatek do Konstytucji Stanów Zjednoczonych w sprawie ustanawiania religii w ogóle oraz religii w niezależnych szkołach publicznych. „Senat i Izba Reprezentantów Zjednoczonych Stanów Ameryki, zgromadzonych na Kongresie postanawia (każdorazowo w większości dwóch trzecich), że następująca poprawka ma być dokonana w Konstytucji Stanów Zjednoczonych i niniejszym proponujemy Stanom, aby otrzymały ją prawnie zatwierdzoną przez ciało ustawodawcze trzech czwartych Stanów, jak przewidziano w Konstytucji, co następuje: „Paragraf „Ustęp 1: Żaden Stan nie powinien ustanawiać jakiegokolwiek prawa, które by narzucało religię lub zakazywało jej swobodnego praktykowania. „Ustęp 2: Każdy Stan Unii powinien ustanawiać i popierać system niezależnych szkół publicznych, do których uczęszczałyby dzieci w wieku od szóstego do szesnastego roku życia, kształcąc je wszystkie w powszechnych branżach wiedzy, wychowując w prawości, moralności i zasadach chrześcijańskiej religii. Jednak potrzebne na ten cel jakiekolwiek pieniądze nie mają być ustawowo opodatkowane, ani posiadłości, kredyty związane z zarządowymi czy urzędowymi organizacjami, należącymi do Stanów czy Unii Stanów; one też nie
Narodowa Ustawa Niedzielna
93
mogą być przeznaczone, zastosowane lub przekazane szkole, instytucji, korporacji lub osobie, które by nauczały lub szkoliły w naukach, zasadach, dogmatach, punktach wiary i ceremoniach lub nakazywały przestrzegania dziwnych obrzędów jakichś sekt, wyznań, organizacji czy towarzystw, osób, przypisujących sobie religijny charakter; także tego rodzaju dziwne nauki, dogmaty, punkty wiary, ceremonie, czy obrzędy nie powinni być nauczane, czy wpajane w niezależnych szkołach publicznych. „Ustęp 3: Przez to każdy Stan USA i jego cały naród oraz rząd powinien posiadać i chronić formy republikańskich rządów, a Unie Stanów powinny zagwarantować każdemu Stanowi, ludowi każdego Stanu i Unii Stanowej poparcie i pomoc w utrzymaniu takiego systemu niezależnych szkół publicznych, jakie są tutaj postanowione. „Ustęp 4: Jeśli zajdzie taka potrzeba, Kongres powinien ten Paragraf wymusić przez ustawę.” Co zamierzają ci ludzieo, gdy dostaną do ręki taką cywilną władzę, której będą mogli użyć wedle swojej woli? „Christain Statesman” jest czasopimem „National Reform Association” i w tej kwestii gazeta ta, z dn.2.10.1884 wypowiada się nasępująco: „Dajcie wszystkim ludziom do zrozumienia, że są narodem chrześcijan i że mają wierzyć, iż bez chrześcijaństwa zginiemy. Dlatego wszelkimi środkami musimy strzec naszego chrześcijańskiego charakteru. Wpisz ten charakter do naszej Konstytucji. Zmuś wszystkich tych, którzy przyjdą do nas, do przestrzegania praw chrześcijańskiej moralności.” Zmuszanie ludzi do przestrzegania praw chrześcijańskiej moralności oznacza nic innego, jak usiłowanie zmuszenia ich do stania się chrześcijanami, a to w istocie rzeczy jest zmuszaniem ich do bycia obłudnikami. W tym przypadku od razu można zauważyć, że to wszystko zmierza do zamachu na prawa sumienia i w tym duchu oświadcza vi-ce prezydent „Association”, że władza cywilna ma prawo to uczynić. Natomiast wielebny David Gregg, D.D. obecnie pastor „Park Street Curch, Boston, vi-ce prezydent „National Reform Association” wyraźnie oświadcza w gazecie „Christian Statesman” z dnia 5.06.1884, że cywilna władza „...posiada prawo do panowania nad ludzkimi sumieniami”. Wielebny M.A. Gault, okręgowy sekretarz i czołowy przywódca „Association”, powiedział:
94
Narodowa Ustawa Niedzielna
„Naszym jedynym środkiem przeciwko tym zgubnym wpływom jest posiadanie takiego rządu, który by po prostu ustanowił moralne prawo – jako że stoi za tym Boży autorytet – oraz położył rękę na każdej religii, która by nie chciała zastosować się do niego.” Jeżeli rząd posiada możliwość kładzenia rąk na inaczej wierzących, to czego można się spodziewać po nim? Wielebny E.B. Graham, także vi-ce prezydent „Association” powiedział w swym przemówieniu w Yorku, Neb. a zapisane w „Christian Statesman” z dn.21.05.1885 następująco: „Możemy z całą sprawiedliwością dodać, że jeśli oponenci Biblii i naszego rządu, cechującego się chrześcijańskimi znamionami, nie będą zgadzać się z nim, to niech wyprowadzą się do jakiegoś dzikiego, odosobnionego kraju i w imię oraz dla dobra diabła niech sobie założą rząd według swoich niewiernych i ateistycznych idei. Jeżeli tam wytrzymają, to niech tam pozostaną aż do śmierci.” Oto mamy to, co chcą uczynić. To jest gorsze od tego, co się dzieje w Rosji. W kwietniowym wydaniu „Century” 1888 roku, Pan Kennan podał informację, jakie ustawy zostały wydane w Rosji przeciwko inaczej wierzącym. Potem cytuje jedną ustawę za drugą, według których, każdy kto odrzuca chrześcijańską wiarę, lub ortodoksyjny kościół, czy Pismo Święte, czy święte sakramenty, czy świętych, czy ich obrazy, czy też pannę Marię czy Chrystusa lub Boga, ten zostanie pozbawiony wszelkich praw cywilnych i zesłany do nadalszych krańców Syberii. Taki właśnie system panuje w Rosji i on bezpośrednio obrazuje to, czego pragnie „National Reform Association”. Jednak to jeszcze nie wszystko. Wielebny Jonathan Edwards, D.D. – inny vi-ce prezydent tej „Association” – czyni ateistami wszystkich inaczej wierzących. Do ateistów zalicza: Deistów, Żydów i Babtystów Dnia Siódmego; ich wszystkich stawia na równi z ateistami. Przeczytam kilka jego zdań: „Oni wszyscy podpadają pod omawiany punkt tak dalece, jak to dotyczy naszej poprawki do Konstytucji, czyli należą do jednej grupy. Oni stosują przeciwko nam te same argumenty i tę samą taktykę. Z ubolewaniem stwierdzamy, że musimy zaliczyć ich do »jednego worka«, jednak nie możemy im pomóc. Pierwsza z wymienionych grup – ateiści – odgrywa wiodącą rolę w niezadowoleniu i najgłośniej to okazuje; dla nich człowiek jest najwyższym i najświętszym bytem, oraz to, że wszystko kończy się w grobie. Oni przewodzą tej grupie. Jej dążenia są
Narodowa Ustawa Niedzielna
95
ukierunkowane na propagowanie swoich interesów; sukcesy własnej działalności uważają wręcz za triumf. Pozostałe grupy są pomocnikami w ich działaniu i powinni być nazwani tym samym imieniem oraz muszą być traktowani w tej kwestii, jako ta sama partia.” Tak więc, jak widzimy, zostaliśmy zaklasyfikowani do grupy ateistów i wraz z nimi wszystkimi zostaliśmy potępieni, a wy dążycie do tego, aby dać im władzę. Proszę, pamiętajcie, że takie są zapatrywania członków „National Reform Association”, a ich sekretarz, dzisiaj rano, stał tutaj przy tym stole (przewodniczącego senatu) i domagał się Ustawy Niedzielnej. Cytowane fragmenty jego przemówień pokazują na czym polegają jego idee i jaki chce zrobić z nich użytek. Dr Everts z Chicago, który także stał na tym miejscu, oświadczył ostatniego miesiąca w Chicago – w mojej obecności – w kwestii ustaw niedzielnych, że albo „ateizm, albo »Sabat«”, a potem kontynuując, powiedział: „Jakie prawa posiada ateista? Będę go tolerował tak, jak się toleruje nędznego obłąkańca, gdyż w moim odczuciu jego umysł jest niepoczytalny. Tak długo dopóki nie odchodzi od zmysłów i jak długo nie jest niebezpieczny, ja mogę go tolerować. Będę go tolerował jako spiskowca. Ateista to niebezpieczny człowiek. Tak więc tylko w tej mierze – nie więcej – będę tolerował ateistę. Dlaczego nie więcej? Bo ateista nie będzie mnie tolerował. On nienawidzi mojej wiary i także nienawidzi mnie z powodu mojej wiary... Mogę tolerować różnice poglądów i dyskusje; mogę mogę tolerować herezję i fałszywe religie; mogę debatować nad wprowdazeniem religii do naszych szkół; nad opodatkowaniem dóbr kościelnych, nad przyzwoitością kapłaństwa i nad innymi podobnymi sprawami, ale są pewne kwestie pozadyskusyjne. Jednak Panowie, tolerowanie ateizmu? Nie ma niczego, poza piekłem, czego bym nie mógł tolerować. Jak już mówiłem, ateista niech sobie żyje, jednak niech nam Pan Bóg pomoże, aby takie zepsucie, wraz z jego zgubnymi naukami, nie zanieczyściło jakichkolwiek cywilnych instytucji naszego wspaniałego kraju! Powtarzam: ateizm i chrześcijaństwo są przeciwstawnymi pojęciami. Są to nie do pogodzenia systemy. One nie mogą obok siebie istnieć na tym samym kontynencie!” Senator Blair: Wielu ateistów opowiada się za ustawami niedzielnymi.
96
Narodowa Ustawa Niedzielna
Jones: Pozostawmy ich w spokoju, jeżeli taki jest ich wybór; jednak zdecydowanie protestuję przeciwko temu, aby ludzie ci bezprawnie mówili o mnie, że ja jestem ateistą po prostu dlatego, bo ja nie wierzę, że należy święcić niedzielę. Senator Blair: Pan przyszedł tutaj i podnosi tu bardzo ważkie argumenty przeciwko tym osobom, ponieważ oni i ateiści wzajemnie się oczerniają. Co my mamy z tym wspólnego? Oni wzajemnie obrzucają się obelgami. W przypadku chrześcijan jest to bardziej niewłaściwe niż w przypadku ateistów, gdyż chrześcijanin jest związany pewną etyką chrześcjańską, której ateista nie posiada. W takich zachowaniach na pewno używane są pewne niewłaściwe, mocne słowa. Zarówno ateista jak i chrześcijanin może się o nie potknąć. Nie wiem w jaki sposób temu zaradzić. Jednak, jeśli Pan chce argumentować przeciwko proponowanemu projektowi ustaw niedzielnych dlatego, że wymienieni przez Pana ludzie lżą ateistów, to odpowiadam, że wielu ateistów jest za tym projektem tak, jak tamte osoby. Oni połączyli się w popieraniu tego projektu ustw niedzielnych i dlatego też wzajemne obwinianie się nie ma tu znaczenia. Jones: Jednak owo nie mające znaczenia wzajemne obwinianie się, chociaż teraz ten spór ogranicza się do wypowiadanych słów... Senator Blair: Nie uważam, aby Pan przez swoją argumentację, chciał marnować swój i nasz drogocenny czas na pokazanie nam, jak te osoby wzajemnie lżą siebie. Jones: Chcę jedynie przez to ukazać, że teraz używają wobec siebie tylko obraźliwych słów. Jednak, gdy otrzymają prawo, wówczas użyją przeciwko sobie więcej niż tylko słowa. Osoby te chcą z państwa uczynić partię w swoich religijnych sporach. Oni chcą prawa, na mocy którego pragną zobowiązać naród do obrony religijnych przepisów, aby potem mogli użyć władzy państwa do poparcia swojego stanowiska i do »piekła« lub na jakieś inne diabielskie miejsce wysłać tych, którzy nawet przypadkowo nie zgadzają się z nimi. Jednak państwu nie wolno dopuścić do tego, aby stało się stroną w jakichkolwiek religijnych sporach. To było przyczyną upadku każdego narodu, za wyjątkiem naszego i Bóg zabrania, aby rząd szargał swój autorytet i zniżał się do roli narzędzia niewłaściwych pasji religijnych partii. Państwo okaże swoją prawowitą działalność w czuwaniu nad tym, aby partie te trzymały swoje ręce z daleka jedna od drugiej, i aby wybuchy ich religijnych emocji utrzymać w ryzach uprzejmości. Niebezpieczną rzeczą
Narodowa Ustawa Niedzielna
97
jest dawanie cywilnej władzy w ręce takich osób, jak te. Dokładnie takie skutki wywoła ów projekt ustawy niedzielnej jeżeli przejdzie. Senator Blair: Ateista jest za tą proponowaną ustawą. Stąd można wnioskować, logicznie rzecz biorąc, że nie pójdzie on, aby poprzeć jakąkolwiek ustawę, która by dała ludziom możliwość zaprowadzenia go do spalenia na stosie. Jones: Wiem tylko tyle, logicznie rzecz biorąc, że nie będzie chciał on pójść na stos. Senator Blair: On musi być dokładnie tak logiczny, jak owe osoby. Pan Hume był bardzo inteligentnym człowiekiem; takim też był Voltaire i takim też był Franklin – zakładając, że Franklin był ateistą, a dokładniej mówiąc, Franklin był deistą. Jones: Można z całą pewnością powiedzieć, że co dziesiąta osoba, która podpisała się pod wydaniem ustawy niedzielnej, w ogóle nie wie do czego ona zmierza i jaki użytek uczynią z niej ludzie, gdy ją otrzymają. Senator Blair: Wtedy właśnie ta część, która ją podpisała wykaże się brakiem logiki. Jones: Znam ludzi, którzy choć podpisali ten projekt ustawy, to obecnie są tak bardzo dalecy od podpisania go, jak ja. Senator Blair: Tylko z tego powodu, że Pan im powiedział o okropnych konskwencjach, o których nawet nie pomyśleli. Większość ludzi nie wierzy, żeby chrześcijanie tego kraju zjednoczyli się w jakimkolwiek Stanie naszej Unii z takimi zamiarami. Jones: Oto źródło tego: jest tutaj sześć milionów protestantów i siedem milionów dwieście tysięcy katolików... Senator Blair: Kardynał Gibbons napisał list pod publiczność. On bardzo sprzyja wydaniu tej ustawy, a ogromna większość katolików także. Jednak z tego nie wynika, że katolicy są po prostu „za”, bo kardynał Gibbons napisał taki list. Oni byli „za”, zanim kardynał Gibbons napisał ów list. Proszę zapamiętać, że katolicy w tym kraju są dokładnie tak samo logiczni, jak my, i też niektórzy z nich są równie nieświadomi tych spraw, jak niektórzy z nas. Jones: Właśnie tutaj tkwi przyczyna. Ludzie ci skarżą się na niedzielę, jaka ona jest na naszym Kontynencie... Senator Blair: Oni uskarżają się nie dlatego, że ona jest katolicka; oni skarżą się na nią, bo ona nie jest tak dobra dla ludu, jak nasza forma niedzieli.
98
Narodowa Ustawa Niedzielna
Jones: Oczywiście. Dlatego też mówią, że w tym »ruchu« ta niedziela przyszła od purytan, a ci ludzie wiedzą... Senator Blair: Czy Pan argumentuje przeciwko niej dlatego, że ona przyszła od purytan czy też dlatego, że przyszła od katolików? Pewnie Pan powie, że ona przyszła od obu, a my mówimy, że ona służy dobru społeczeństwa i że za nią stoi Bóg, ponieważ ona jest dla dobra człowieka. Jones: Proszę, niech Pan pozwoli, że przedstawię do końca sedno tego zagadnienia: uważam, że każdy wie, iż ona całkowicie polega na katolickim święceniu Niedzieli, bowiem katolik rano idzie do kościoła, a jeśli chce, to jeszcze i po południu. Natomiast osoby na tym zebraniu Komitetu wypowiadają się przeciwko kontynentalnej niedzieli i przeciwko jej wprowadzeniu. Każdy wie, że kontynentalna Niedziela jest rzymsko-katolicką Niedzielą. Jednakże te osoby, które oskarżają kontynentalną niedzielę, łączą się z katolikami, aby sobie zapewnić wydanie tej ustawy niedzielnej. Doliczyli się, że mają tutaj sześć milionów protestantów i siedem milionów dwieście tysięcy katolików. Załóżmy, że ta ustawa wyjdzie jako odpowiedź na składane obecnie petycje, wówczas zachodzi pytanie, czy będą mieli purytański Sabat czy też kontynentalną niedzielę? Innymi słowy: czy sześć milionów protestatntów zmusi siedem milionów dwieście tysięcy katolików do zachowywania niedzieli według purytan czy nawet protestantów i siedem milionów dwieście tysięcy katolików nie będzie już czyniło tego, co zwykle z upodobaniem czynili w niedzielę i protestanci będą czekać, „aż ich ogarnie duch purytan” – jak się zaklina dr Herrick Johnson? Ponadto, gdyby przy tym chcieli ich do tego zmusić, to czy wówczas siedem milionów dwieście tysięcy katolików nie okaże się silniejszymi od sześciu milionów protestantów? Senator Blair: Ja przeszedłem wszystko, co przechodzą robotnicy. Jako dziecko głodowałem. Pierwszą rzeczą, którą mogę sobie przypomnieć, to poczucie głodu. Wiem z doświadczenia jak się czuje lud pracy. Jakoś przeżywałem cały tydzień i w sobotę wieczorem byłem całkowicie wyczerpany. Gdyby nie było prawa w tej kwestii, musiałbym pracować aż do poniedziałku. Nie miałbym żadnej szansy na 24-ro godzinny odpoczynek w niedzielę, gdyby nie było ustawy niedzielnej. Była to cywilna ustawa, na mocy której miałem zapewniony odpoczynek. Masy robotników w tym kraju nigdy nie otrzymałyby 24-ro godzinnego odpoczynku, gdyby nie było ustaw
Narodowa Ustawa Niedzielna
99
państwowych, które dało nam państwo. Tak praktycznie wygląda ów fakt i my walczymy przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Zmęczeni i głodni mężowie, kobiety i dzieci w tym kraju chcą mieć szanse położenia się i 24-ro gdzinnego odpoczynku w ciągu siedmiu dni. Jones: I ja tak samo ciężko przeżywałem to wszystko, co przeżywają robotnicy. Cały dzień dźwigałem na ramieniu skrzynię murarską do przenoszenia zaprawy i cegieł. Także całymi dniami kułem młotem lub pracowałem strugiem. Nawet dziś nadal jestem robotnikiem, aczkolwiek niezupełnie w pełnym tego słowa znaczeniu i nie zawsze udaje mi się skorzystać z owego prawa do 24-ro godzinnego odpoczynku. Nie ma też za wielu tych, którzy mogliby korzystać z dobrodziejstw tej ustawy, jak to twierdzą powszechnie uznani jej obrońcy. Dr. Craft powiedział wczorajszego wieczoru na tutejszym zebraniu, że na całym świecie – za wyjątkiem dwóch krajów – posiada kontakty z ludźmi i: „W całym świecie nie mogłem znaleźć człowieka, który by doznał finansowego uszczerbku z powodu odmowy pracy w niedzielę. Jednak wielu zyskiwało przez takie skrupulatne wyrzeczenia.” Minionego miesiąca, wiele osób zaświadczyło na zgromadzeniu w Chicago odnośnie tego fenomenu; a na zgromadzeniu, które odbywa się teraz w tym mieście, wczoraj wieczorem „Honourable” (czcigodny) Pan Dingley, członek Kongresu z Maine, powiedział, że amerykańscy robotnicy zajmują obojętne stanowisko wobec wysiłków zmierzających w kierunku wydania ustawy. Senator Blair: W tym się myli. Pan Dingley nie wie o czym mówi, gdy to wypowiada. Jones: On powiedział, że badał tę sprawę. Senator Blair: To ja ją badałem i twierdzę, że Pan Dingley po prostu pracował na błędnych założeniach. Jones: Dr Craft w swej porannej przemowie powiedział, że na zgromadzeniu w Indianapolis rozmawiał z robotnikami i odpowiadał na ich pytania, aż w końcu po dwóch godzinach zaaprobowali ten ruch [wydania ustawy niedzielnej]. Jeśli oni rzeczywiście pragnęli tej ustawy, jeśli dla niej wyrywali sobie włosy z głowy, to dlaczego musiał z nimi rozmawiać aż dwie godziny, aby ich przekonać do tej ustawy? Senator Blair: Jeżeli już Pan cytuje jego wypowiedź, to proszę przytoczyć ją w całości. On powiedział, że oni wręcz krzyczeli o nią.
100
Narodowa Ustawa Niedzielna
Jones: Dlaczego więc aż dwie godziny musiał z nimi rozmawiać? Senator Blair: Czy Pan po prostu chce powiedzieć, że on nie powiedział prawdy? Czy Pan wątpi w prawdziwość jego wypowiedzi? Jones: Tak. Senator Blair: Pan mówi, że być może on nie powiedział prawdy. Jednak ja myślę, że on mówił prawdę. Jones: Jednak obie te wypowiedzi nie pasują do siebie. Gdyby oni tak głośno wołali o nią, wówczas nie trzeba by było dwóch godzin do przekonywania ich o niej. Faktem jest, że robotnicy w ogóle nie domagali się jej. Jak widać, czynione są wielkie wysiłki, aby zatuszować prawdę. Jednak partia „Knights of Labor” nigdy nie podjęła żadnego kroku w tym kierunku, za wyjątkiem dążeń dr Crafta. Ten projekt ustawy został z pewnymi kłopotami przedłożony wiosną minionego roku i to zanim dr Craft podjął się wyjazdu do Chicago i innych miast, aby ubiegać się o poparcie idei „Knights of Labor”. [Robotnicy] zamiast sami wystąpić z petycją o wydanie ustawy niedzielnej, musieli być najpierw poproszeni, aby o nią poprosili; najpierw musiał być im przedstawiony cel tej ustawy, następnie następowały odpowiedzi na stawiane przez nich zarzuty w tej kwestii i dopiero potem zostali doprowadzeni do paprcia jej. O co w ogóle chodziło przy poparciu owego projektu ustawy niedzielnej, to wyjaśniał dr Craft partii „Central of Labor Union” w Nowym Yorku i dopiero potem uzyskał jej poparcie. „Central of Labor Union” obejmuje wielką liczbę organizacji robotniczych, a „Christian Union” oświadczyła, że jest to „z gruntu socjalistyczna” organizacja. To samo w sobie nie byłoby godne uwagi, gdyby nie fakt, że argumenty, które dr Craft przedstawiał tym organizacjom, aby zdobyć ich poparcie, nie były na wskroś socjalistyczne. A to nie ogranicza się tylko do dr Crafta. Inni przywódcy tego ruchu bronią tych samych socjalistycznych zasad. W ostatnim miesiącu, Dr Craft pojechał na Generalne Zgromadzenie partii „Knights of Labor” odbyte w Indianapolis, aby tam przekonać delegatów do poparcia projektu ustaw niedzielnych. W swojej przemowie przedstawił to samo, o czym dzisiaj rano mówił tutaj, to jest powtórzył wam z niej fragment, który poruszał na zgromadzeniu mechaników kolejowych. Sprawozdanie z jego przemowy w Indianapolis jest umieszczone w „Journal of United Labor”, oficjalnym dzienniku „Knights of Labor of America”, czwartek, 29.11.1888. W nim jest zapisane:
Narodowa Ustawa Niedzielna
101
„Gdy już wam skrupulatnie i wielokrotnie przeczytałem waszą »deklarację zasad« i waszą »konstytucję« i z uważnym zainteresowaniem śledziłem wasze odważne, konserwatywne »pociski wybuchowe« (Powderly), wasze niepohamowanie i inne wielkie zło, wówczas odnalazłem w tym siebie i to tak dokładnie, że omal sam nie zdecydowałem się stać „Knight of Labor” (rycerzem – obrońcą). Jeżeli jednak tego nie uczyniłem, to tylko dlatego, że wierzę, iż jako stojący z boku, mogę lepiej forsować wasze »zasady«.” Odnośnie tej wypowiedzi, zostało zadane następujące pytanie przez jednego z „Knights” – „rycerzy”: „A może lepiej byłoby, gdyby rząd wstrzymał pociągi jeżdżące w niedzielę, przejął wszystkie linie kolejowe i objął nad nimi całkowitą kontrolę, niż mieliby orędować za tym „Knights”? Na to odpowiedział dr Craft: „W to wierzę. Być może najlepszym sposobem będzie, gdy debaty nad przejęciem przez rząd kontroli nad kolejnictwem przez siedem dni w tygodniu rozpoczniemy od dyskutowania nad projektem ustawy niedzielnej, przy której rząd przejmowałby kontrolę tylko nad jednym dniem tygodnia. Jeżeli linie kolejowe odrzucą tę naszą małą prośbę, o której teraz tu mówimy, to wówczas lud będzie lepiej przygotowany na przejęcie w swoje ręce całej kontroli.” „Knights Labor” bronią zasady, aby rząd przejął kontrolę w kraju nad wszystkimi liniami kolejowymi, najmował bezrobotnych ludzi w kraju do pracy na kolei za chociażby minimalną płacę, aby zarządzał podróżami tak, jak to czyni Departament Urzędu Pocztowego, bez dopytywania się, czy postępowanie rządu w tej kwestii jest sensowne czy nie jest. To było przyczyną postawienia tego w/w pytania. Dr Craft chytrze daje im do ręki »zajęcie«, prosząc ich, aby poparli jego sprawę. Przecież, jeżeli robotnicy pracujący w niedzielę poprą to, aby rząd przejął kontrolę nad liniami kolejowymi tylko w jednym dniu tygodnia, wówczas robotnicy pracujący w niedzielę w rzeczywistości poprą „Knights”, aby rząd przejął kontrolę nad każdym dniem tygodnia. Było tam, jak i na owym zgromadzeniu mechaników w Richmond, Va, dyskutowane jeszcze inne pytanie, a ono brzmi następująco: „Czy zaprzestanie pracy w jednym dniu tygodnia nie będzie oznaczało zmniejszenie pensji o 1/7-ą?”
102
Narodowa Ustawa Niedzielna
Odpowiedź na to brzmiała: „Tyle pracy, ile wykonuje się na kolei przez siedem dni, może być wykonane w ciągu sześciu dni i to lepiej, ponieważ robotnicy będą w lepszej kondycji. Na tej podstawie mechanicy będą nieprzerwanie domagać się a nieraz i przymuszać Spółkę Kolejową do dopasowania programu płacy, aby robotnicy otrzymali taką płacę jaką przedtem otrzymywali.” To oznacza, że dr Craft i projektanci ustaw niedzielnych mają zamiar wraz z robotnikami zmusić pracodawców do wypłacania siedmiodniowej pensji za sześć dni pracy. A potwierdzone to jest przez wniesienie do ustawodawstwa rządowego następującej petycji, która wszędzie krąży jako prośba o poparcie projektu ustaw niedzielnych. Ja otrzymałem ją, będąc na owym zgromadzeniu w Chicago. Dr Craft rozpowszechnia całą masę tych petycji zarówno tam jak i tutaj na zgromadzeniu, odbywającym się w tym mieście, a ona zawiera następującą treść: „Do Senatu Rządu [Stanów Zjednoczonych]: „Niżej podpisani proszą poważnie Wasz Związek o przyjęcie projektu ustawy, zakazującego każdemu najemcy przyjmowania ludzi do pracy na dłużej niż sześć dni w tygodniu oraz przyjmowania ludzi do pracy w niedzielę – za wyjątkiem posługi domowej i opieki nad chorymi – przy czym, jeżeli Ustawa zezwala im na pracę w niedzielę, to mają ustawowo otrzymać ekwiwalent w postaci odpoczynku w innym dniu tygodnia, a ponadto tym, którzy pracują przez sześć dni, ustawa ta zapewnia wysokość całotygodniowej płacy.” Jednak tydzień składa się z siedmiu dni. Tygodniowa płaca za pracę w sześciu dniach ma się równać płacy za siedem dni pracy, mimo, że pracuje się tylko sześć dni. Ta petycja domaga się od ustawodawców wszystkich Stanów wydania ustawy, która by zabezpieczała pracobiorcom prawo do otrzymywania całotygodniowej płacy za sześć dni pracy w tygodniu. Żaden człowiek na świecie nie ma prawa do otrzymywania tygodniowej płacy za sześć dni pracy w tygodniu. Jeżeli otrzyma prawo do pobierania siedmiodniowej płacy za sześć dni pracy, wówczas też ma prawo do otrzymywania sześciodniowej płacy za pięć dni pracy i stosownie do tej ustawy, ma prawo do otrzmywania pięciodniowej płacy za cztery dni pracy, a idąc dalej tokiem tej ustawy, prawo to kolejno zapewnia mu trzydniową płacę za dwa dni pracy,
Narodowa Ustawa Niedzielna
103
dwudniową płacę za jeden dzień pracy. Dokładnie do tego zmierza owa proponowana ustawa. W tej petycji, żądającej całotygodniowej zapłaty za sześć dni pracy jest ukryty wymóg płacenia za jeden dzień bez pracy. Jeżeli więc człowiek zostaje upoważniony do otrzymywania płacy za jeden nieprzepracowany dzień, to jawi się problem, dlaczego mielibyśmy na tym poprzestać. A dlaczego nie mógłby być zapłacony następny nieprzepracowany dzień. Może ktoś pomyśleć, że niewłaściwie interpretuję intencje owej petycji, że jej wymagania wcale nie zezwalają na płacenie za dowolną ilość przepracowanych dni, czyli, że dotyczy to wyłącznie siedmiotygodniowej płacy za sześć dni pracy. Jednak nie taki jest cel tej petycji. Nie to jest intencją tych, którzy dążą do tego, aby poparto wymysł „Knights of Labor” w puszczonej w obieg petycji. Dr George Elliott, pastor „Foundry Methodist Church”, kościoła w tym mieście, w którym odbywa się wasze National Sunday Convention” (Komitet Zgromadzenia Narodowej Ustawy) – pastor tego kościoła, który ozdobiony jest 14 milionami popierających omawianą tu petycję, której w ogóle nie otrzymali; popierany conajmniej częściowo jednym kardynałem wraz z siedmiu milionami dwustu tysiącami jego zwolenników – ten dr Elliott, przemawiając dzisiaj przed południem na rzecz tego projektu ustawy, został zapytany przez senatora Call w następującej sprawie: „Czy chce pan powiedzieć, że Kongres powinien też wydać zarządzenie, żeby urzędnicy rządowi, których biura są w niedzielę zamknięte, otrzymywali zapłatę za „pracę” w niedzielę?” Na to pan Elliott odpowiedział: »Pan Elliott: Oczekuję, że zostanie im zagwarantowane stosowne wyrównanie.« Tu wniósł uwagę senator Call: »Senator Call: Czy pan proponuje, aby urzędnicy otrzymywali płacę siedmiodniową za sześć pracy?«” »Pan Elliott: Tak i to dlatego, że wierzymy, iż pracownicy mogą wykonać całą tę pracę w sześciu dniach pracy. A jeżeli wykonają całą pracę w sześciu dniach wówczas mają prawo do siedmiodniowej płacy.« Z tych słów wynika jasno i niedwuznacznie, że planuje się państwowe i ogólnonarodowe prawa, mające zmusić pracodowców do wypłacania siedmiodniowej płacy za sześć dni pracy. To jest po prostu socjalizm; to jest sednem socjlizmu. Żaden to dziw, że
104
Narodowa Ustawa Niedzielna
zyskaliście jednogłośne poparcie „Zgromadzenia Knights of Labor”, „inżynierów i mechaników kolei” i „Socilistic Labor Union of New York City”, proponując im dobrą płacę za nie pracowanie. Tu przyznaję się, że i ja jestem gotów poprzeć taki projekt ustawy, pod warunkiem, że za nim nie kryje się nic innego, jak tylko pieniądze. Jednak to jeszcze nie wszystko. Partia „Knights Laobr” nie tylko akceptuje tę propozycję, ale wręcz domaga się więcej. Od pewnego czasu „Knights Labor” domaga się, aby dziesięciogodzinna płaca była wypłacana za osiem godzin pracy, czyli płacy za nie przepracowane dwie godziny. Partia „Christian Union” i „Catholic Review” oświadczyły, że poprą ich wniosek o ustanowienie prawa do ośmiogodzinnej pracy, ale w zamian za to, że z kolei robotnicy poprą wydanie prawa do sześciodniowej pracy w tygodniu, z tym, że miałoby się to odbyć na zasadzie ustawy zakazującej wszelkiej pracy w niedzielę. Dr Craft i dr Elliott poszli jeszcze jeden krok dalej, aby sobie zabezpieczyć poparcie robotników przez wydanie praw zmuszających pracodawców do płacenia pełnej płacy za nie pracowanie w niedzielę. Na tym jednak nie zatrzymało się „Knights Labor”. To samo wydanie gazety „Journal of United Labor”, w której ukazała się przemowa Dra Crafta, zamieściło artykuł dotyczący poruszanego tu tematu, o następującej treści: „Dlaczego nie miałoby zostać wydane w tej kwestii prawo? Przecież całotygodniowa praca może zostać wykonana w pięciu ośmiogodzinnych dniach pracy, jeżeli tylko zatrudni się odpowiednią ilość bezrobotnych pracowników, wałęsających się po ulicach. Przestępstwem jest, gdy pewną część społeczeństwa przeciąża się pracą, podczas gdy pozostała część tych samych ludzi cierpi niedostatek i głód z powodu braku pracy. Przemowa dra Crafta, opublikowana także w innych czasopismach, dostarcza obfitych argumentów, dla wprowadzania takich ustaw w życie. Tak więc, jeśli rzecznicy Ustawy Niedzielnej proponują płacenie całotygodniowej płacy za sześć ośmiogodzinnych dni pracy, ponieważ cała ta praca – która teraz jest wykonywana w siedmiu dniach – może zostać wykonana w sześciu dniach, to wtedy „Knights Labor” zaproponują płacę tygodniową za pięć dni pracy, ponieważ, zatrudniwszy bezrobotnych, praca, która teraz jest wykonywana w ciągu siedmiu dni, może zostać wykonana w ciągu pięciu dni. Wtedy też będzie tak, jak powiedział dr Elliott: „Jeżeli oni wykonają wszystką
Narodowa Ustawa Niedzielna
105
pracę, wówczas należy się im za to pełna płaca.” Jeżeli jednak tygodniowa płaca musi być wydana za pięć dni pracy po osiem godzin, to możnaby powiedzieć, że za dwa nieprzepracowane dni należałoby również zapłacić i wtedy można zapytać, dokąd to wszystko zmierza?; gdzie są tego granice? Jeżeli rząd ma w każdym czasie kontrolować pracę kolei, aby zgodnie z zarządzeniem kolej wypłacała wynagrodzenie za dwa dni bez pracy i jeśli Stany mają ustanawiać prawa zmuszające płacodawców do płacenia za dwa nieprzepracowane dni, to dlaczego rządy – zarówno Stanów jak i państwa – nie miałyby włączyć wszystkiego pod własny zarząd i płacić robotnikom pełną pensję za nie pracowanie? Jeżeli więc człowiek ma prawo do otrzymywania zapłaty za jeden nieprzepracowany dzień, to gdzie w tej kwestii leży granica roszczeń prawnych? Prawda jest taka, że nie ma tu granicy. Jeżeli ktoś ma prawo do otrzymywania płacy za jakąś część nieprzepracowanego czasu, wówczas ma prawo do otrzymywania płacy za cały nieprzepracowany czas. A zasada, na podstawie której dr Craft i jego „ustawo-niedzielni” koledzy domagają się poparcia ze strony robotników dla swego projektu ustawy niedzielnej jest niczym innym jak jawną zasadą socjalizmu. Dokładnie w tym miejscu znajduje się pewien prawny punkt, nad którym powinni poważnie zastanowić się robotnicy. Robotnicy pracujący w niedzielę okazują wielką sympatię pracownikom zmagającym się z dręczącymi ich monopolami, którzy oświadczają, że ustawy niedzielne wyzwolą ich spod władzy tych monopoli. Jednak w miejsce tych wszystkich monopoli, ustanawiają im inny monopol, a mianowicie monopol religii, a nieustanne korzystanie z niego ma im zabezpieczyć rząd. Oni mogą mówić ile tylko im się podoba o ich (monopolów) zachłanności, ucisku i wszelkiego rodzaju wyzysku i to jest prawdą, ale z tych wszystkich najbardziej chciwych, uciskających, despotycznych i pozbawionych skrupułów monopoli, jakie ktokolwiek widział albo jakie mogą być widziane przez świat, to najgorszym jest monopol religijny. Jeżeli ci orędownicy ustaw niedzielnych wyzwolą robotników spod władzy tamtych monopoli – zakładając, że to im się uda – wówczas pojawia się bardzo poważne pytanie: Kto wyzwoli robotników spod władzy religijnego monopolu?! Senator Blair: Usuń Pan prawo do odpoczynku, odbierz Pan go pracującemu ludowi i daj Pan spółkom i zakładom całkowitą,
106
Narodowa Ustawa Niedzielna
niczym nieograniczoną swobodę do zburzenia prawa do 24-ro godzinnego odpoczynku, wówczas odrazu stwierdzimy czy to lud domagać się będzie takich ustaw i praw, czy też ustawodawcy.” Jones: Istnieje cała masa możliwości, w jaki sposób pomóc robotnikom, bez ustanawiania religijnych monopoli i wymuszania na wszystkich przestrzegania religijnych przepisów. Tutaj jest jeszcze inny punkt, o którym warto wspomnieć. Akurat ci, którzy domagają się tych ustaw i ci którzy pracują nad ich ustanowieniem, zmuszają lud do pracy w niedzielę. W Stanie Illionis, minionego miesiąca, na „Convention Sunday” w pierwszym przemówieniu na tym Zgromadzeniu, zostało powiedziane: „Przypominamy o tym, jak robotnicy są zmuszani do profanowania »Sabatu« przez wielkie corporacje.” A zaraz następne zdanie brzmi: „Przypominamy też o tym, że akcjonariusze posiadaczy linii kolejowych, będący członkami kościoła siedzą na krzesłach i w »sabat« pochylają swoje czoła w domu Bożym.” Senator Blair: To nam jedynie mówi, że na świecie jest wielu obłudników. Co to ma wspólnego z proponowaną ustawą? Jones: Do tego właśnie zmierzam. Ma to bardzo wiele wspólnego z omawianą tu kwestią. Owi akcjonariusze, którzy zarządzają kolejami, to oni tak powiedzieli, (a to zostało na tym Zgromadzeniu poświadczone przez pewnego pastora, któremu powiedział prezydent spółki linii kolejowych), że petycje o ustawy niedzielne wychodzą częściej ze strony pastorów, niż od innych grup społecznych. Senator Blair: To tylko dowodzi, że wśród pastorów jest wielu obłudników. Jones: Dokładnie tak jest; ale to Pan tak powiedział. Tu przyznaję, że osobiście nie słyszałem owej dyskusji. Senator Blair: Jeśli chodzi o tę wypowiedź, to nie znajduję w niej żadnego błędu. Jeżeli jest ona prawdą, to wcale nie godzi w omawianą tu kwestię. Jones: Jeżeli owi pastorzy i członkowie kościołów nie chcą zachowywać »Sabatu« i być posłuszni przykazaniu, które wypowiedział Bóg, to czy będą posłuszni przykazaniu, które wypowiedziało państwo? Senator Blair: Na pewno ciężko pracujący człowiek potrzebuje odpoczynku. Pastorzy, członkowie kościołów i miliony innych mogą czynić, co im się podoba. Przedstawiliśmy projekt ustawy i on mówi nam, że rząd państwa, uczestnicząc częściowo w jurysdykcji
Narodowa Ustawa Niedzielna
107
cywilnego rządu Stanów Zjednoczonych ma przyzwolenie udzielone mu przez Stany do kontrolowania międzystanowego handlu, interesów pocztowych urzędów, armii, marynarki i Stany uprawniły główny rząd do rozstrzygania spornych spraw. Jednak rząd nie podejmie żadnych kroków zmierzających do zburzenia „Sabatu” w państwie. To właśnie jest celem tego ustawodawstwa i to jest wszystko, czego tu się podejmujemy. Jest to po prostu propozycja ustanowienia kompetentnej ustawy odpoczynku niedzielnego w państwie i nic więcej. Jones: Jednak te ustawy muszą mieć taką siłę wymuszającą – jeżeli w ogóle przez nie zostanie to wymuszone – aby mogły działać dla dobra ludzi. Senator Blair: Nie przez państwo. Czy ci ludzie domogają się ich, czy nie, czy je naruszają, czy nie, to już inna sprawa. Człowiek może opowiadać się za jakimś prawem, mimo, że je przestępuje. Wiele zdecydowanie wstrzemięźliwych ludzi na świecie używa napojów alkoholowych. Co prawda uznawają zło, jakie w tym tkwi, ale popierają wydanie prawa tępiącego owe zło. Najbardziej gorliwi obrońcy praw wstrzemięźliwości – jakich kiedykolwiek widziałem – to ludzie, którzy uświadomili sobie, że to właśnie przed nimi otwiera się grób. Sami nie mogą oprzeć się apetytowi, jednak proszą rząd, aby wydał prawa, w celu ratowania ich chłopców. Jones: To wszystko jest w porządku. Ja sam jestem zdecydowanie za takim zakazem, ale nie za prawem zakazującym czy nakazującym święcenie niedzieli. Senator Blair: Nie może Pan przytaczać ludzkich praktyk, jako odpowiedź czy argument na problem dotyczący dobra publicznego. Nie może unieważnić ludzkich zasad człowiek, który sam nie żyje według nich. Jones: Jednak cała tajemnica tej sprawy jest następująca: owe osoby argumentują wydanie Ustawy Niedzielnej tym, że właściciele wielkich korporacji linii kolejowych profanują „Sabat” przez stale kursujące pociągi w niedzielę, czym kolej zmusza ludzi do pracy w tym dniu, a tym samym do profanowania go. W tym samym czasie twierdzą, że ci właściciele linii kolejowych są członkami kościoła. Jeżeli więc faktem jest, że kolej zmusza ludzi do profanowania tego dnia, a właściciele linii kolejowych są członkami kościoła, to czyż to nie członkowie kościoła zmuszają tych ludzi do profanowania niedzieli?
108
Narodowa Ustawa Niedzielna
Co więcej, w Chicago pewien prezydent linii kolejowych przytoczył cytowaną już poprzednio wypowiedź, że kolej otrzymuje wiele petycji odnośnie ustawy niedzielnej od pastorów i podpisanych „przez pastorów” a nie od innych ludzi. Tak więc, jeżeli członkowie kościoła są posiadaczami linii kolejowych i pastorzy proszą ich, aby pociągi przestały kursować w niedzielę, to wówczas kogo należy potępić za „profanowanie” tego dnia jak nie pastorów i członków ich kościoła? Czy pastorzy mogą dopiero wtedy wstrzymać kursowanie pociągów w niedzielę, gdy do tego zmusi ich cywilne prawo? Ostatniego miesiąca, na zgromadzeniu w Chicago, odbywanego w dniach 20-21 Listopada, dr Knowles, sekretarz „National Sunday-law” – popierany przez Williama E. Dodge – powiedział już po jego śmierci, że „Delaware & Lackwanna Railroad Company” ma się sprzeciwić temu, aby pociągi kursowały w niedzielę. Akurat w niedzielę, pięciuset pastorów miało konferencję w Nowym Yorku i aby dojechać do celu, skorzystało z konkurencyjnej linii kolejowej, czym zostały związane ręce Komitetowi do spraw przestrzegania niedzieli. Później, kiedy zarządzający „Delaware & Lackwanna” byli proszeni, aby w niedzielę nie kursowały ich pociągi, odpowiedzieli: „Jak możecie do nas przychodzić i prosić nas, abyśmy wstrzymali kursowanie pociągów w niedzielę, gdy setki waszych pastorów korzystało w niedzielę z konkurencyjnej firmy, której pociągi kursują w niedzielę. Jeżeli wasi pastorzy jeżdżą koleją w niedzielę, to dlaczego nie mogłyby to czynić inne osoby i w niedzielę podróżować naszymi kolejami. Jeżeli inne linie kolejowe mają prawo kursować w niedzielę – a na pewno słudzy ewangelii nie pojechaliby koleją w niedzielę, jeżeli byłoby to niegodziwą rzeczą – to nie widzimy powodu, dlaczego miałoby być wielce zdrożną rzeczą dla nas, że nasze pociągi kursują w niedzielę.” To jest bardzo celna odpowiedź. Nic więc dziwnego, że ręce Komitetu do spraw niedzieli zostały przez to związane. A mimo to, właśnie ta Konferencja pięciuset pastorów, zebranych minionego lata w Nowym Yorku, podjęła pierwszy zdecydowany krok w kierunku zorganizowania „National Sunday Association”, którego osobiście dr. Knowles jest sekretarzem. Z tych wszystkich faktów, wyłania się następujący obraz: 1. Członkowie kościoła są właścicielami linii kolejowych
Narodowa Ustawa Niedzielna
109
2. Pastorzy podpisują petycje odnośnie kursowania pociągów w niedzielę 3. Członkowie kościołów udzielają poparcia petycji pastorów odnośnie kursowania pociągów w niedzielę; pastorzy jeżdżą w niedzielę pociągami, a pozostali członkowie kościołów jeżdżą w niedzielę na wycieczki 4. A potem to całe towarzystwo – pastorzy i członkowie kościoła – wspólnie wysyłają petycję do Kongresu i Państwowej Komisji Ustawodawczej, aby wydali ustawę, która by zatrzymała kursowanie wszystkich pociągów w niedzielę!! To oznacza, że oni chcą, aby władza ustawodawcza, zarówno państwowa jak i narodowa zmusiła posiadaczy linii kolejowych, będących akurat członkami ich kościołów, do zastosowania się do ich własnej petycji i zakazała kursowania pociągów w niedzielę. Innymi słowy: cywilna władza powinna ich wszystkich – pastorów i członków kościoła – zmusić do takiego postępowania, (jak zresztą sami przyznają) jakie powinno cechować chrześcijan. A przy tym uporczywie domagają się – cytując cały czas przykazanie Boże – „Pamiętaj o dniu Sabatu, aby go święcić”. Jednak, jeśli nie chcą być posłuszni przykazaniu Bożemu, które uznawają i cytują, to jakie mamy zapewnienie, że będą posłuszni ustawie Kongresu czy rządowemu ustawodawstwu, a szczególnie wtedy, kiedy sami domagają się jego przestrzegania? Czy przez cywilne prawo zmuszą samych siebie do tego, czego skądinąd nie czynią? Podsumowując tę kwestię, można w paru słowach powiedzieć, że oni chcą poprzez cywilną władzę wymusić kościelną dyscyplinę i to nie tylko w stosunku do samych siebie, ale także odnieść ją do wszystkich ludzi. Ten cały system i wszystkie te aspiracje domagania się ustaw niedzielnych są oszukańcze. Zaś co się tyczy narzucenia ustawy, ona odpowiada tym, którzy pracują nad jej wydaniem, ponieważ na pewno ci, którzy nie chcą jej, ci też nie będą się jej domagać, a ustawodawcom nie wolno ustanawiać praw, które nie są popierane przez publiczną opinię. Udowodnione to jest przez fakt, że Stan Illinois i miasto Chicago posiadają obecnie ustawy niedzielne, które powinny satysfakcjonować każdą rozsądną osobę, chociaż żadnej z nich nie domagano się. Pastorzy Stanów i miast w tych Stanach zamiast dążyć do wymuszania ich, zwołują zgromadzenie za zgromadzeniem, na których pracują
110
Narodowa Ustawa Niedzielna
nad wydawaniem coraz więcej ustaw niedzielnych – zarówno państwowych jak i narodowych. Jaki będzie następny krok? Uczynienie z nich kwestii politycznej zarówno w państwie jak i w narodzie oraz uczynienie z nich dekretu i wymuszającej Ustawy Niedzielnej działającej także na korzyść partii politycznych przy wyborach. To jest potwierdzone przez następującą zbiorową uchwałę podjętą na zgromadzeniu „Elgin Sunday-laws: „Postanawiamy – gdyż patrzymy ze wstydem i smutkiem na nie święcenie »Sabatu« przez wielu chrześcijan i to tak dalece, że rozwinął się wśród nich zwyczaj kupowania w »Sabat« gazet, zajmowania się w »Sabat« handlem, podróżowaniem i w wielu przypadkach oddawania się przeróżnym przyjemnościom i pobłażaniom sobie, a przez lekceważenie i obojętność oddalają od siebie poważne obowiązki i przywileje, jakie przynosi im ten Boży dzień. „Postanawiamy – że wszyscy oddajemy nasze głosy i wsparcie tym kandydatom czy politycznym urzędnikom, którzy zobowiązują się poprzeć wydanie i wprowadzenie w życie ustawy na rzecz obywatelskiego »Sabatu«.” Tego rodzaju uchwała może funkcjonować w Illinois, chociaż i tu nasuwa ona wątpliwości. Jednak ta uchwała, będąca echem wypowiedzi osób obecnych na owym zgromadzeniu, nigdy nie może funkcjonować w obliczu Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Zebrani na owym zgromadzeniu ustalają, że »Sabat« jest „testem wszystkich religii”. Zaś wymaganie od kandydatów czy urzędników państwowych, aby zobowiązali się do głosowania za wydaniem i wprowadzeniem w życie ustawy na rzecz „Sabatu” jest religijnym testem przydatności władzy. Narodowa Konstytucja oświadcza, że „nigdy nie może być wprowadzany żaden religijny test określający przydatność czy to urzędu czy publicznego stanowiska za panowania tego rządu”. Stosownie do tego żaden Sabat i żadna Ustawa Niedzielna nigdy nie może być testem sprawdzającym przydatność jakiegokolwiek kandydata na jakiekolwiek stanowisko w państwowym czy publicznym urzędzie. Prawdą jest, że w w/w „Postanowieniu” zostało użyte słowo „obywatelski”, jednak ono odpowiada wielu znaczeniom w pracach owego zgromadzenia. Nie może być i też nie ma czegoś takiego jak „obywatelski Sabat”. Sabat jest całkowicie religijny i każdy o tym wie. Ogólnie we wszystkich dyskusjach nad owym „postanowieniem”
Narodowa Ustawa Niedzielna
111
i nad tematyką ustawodawczą poruszaną na tym „Zgromadzeniu” chodziło o religijne kwestie i tylko o nie. Senator Blair: Czy chce Pan jeszcze coś innego przedstawić? Jones: Tak. Jest tutaj jeszcze jedna kwestia do podkreślenia, a mianowicie: my będziemy cierpieć jeśli przejdzie ta ustawa. Co prawda planuje się wprowadzenie paragrafu uwzględniającego wyjątki. Niektórzy są za ustanowieniem paragrafu uwzględniającego wyjątki, jednak to w najmniejszym stopniu nie umniejszy naszego sprzeciwu wobec tej ustawy, nawet gdyby ustanowiono ich czterdzieści, chyba, że umieści się klauzulę, na mocy której, każdy, kto nie chce przestrzegać owej ustawy, będzie od niej zwolniony. W tym przypadku, nie będziemy podnosić wielkiego protestu. Senator Blair: Czy Panu jest obojętne, czy owe klauzule będą wprowadzone czy też nie? Jones: Prawnie rzecz biorąc nie wolno takiej klauzuli wstawiać do ustawodawstwa i my nigdy nie uznamy takiej klauzuli do ustawy jako ekwiwalentu za zaniechanie protestu wobec niej. Nie jesteśmy przeciwko tej ustawie dlatego, że chcemy uzyskać dla siebie jakieś ulgi. Nasze sprzeciwy są ukierunkowane przeciwko zasadzie dotyczącej całokształtu ustawodawstwa w tym temacie i taka klauzula nie złagodzi naszego sprzeciwu. Senator Blair: Czy wy różnicie się od [poglądów] dra Lewisa? Jones: Tak, proszę Pana. Nigdy nie uznamy wyjątkowych klauzul, które by miały zmienić nasz sprzeciw wobec tej ustawy. Po prostu my zdecydowanie odmawiamy państwu prawa do wydawania w tej kwestii ustaw, bez względu na to czy są one z klauzulami też bez. Senator Blair: Czy jest to prawdą, że wasza społeczność religijna posiada trzy razy więcej członków [niż społeczność religijna, w której członkiem jest dr Lewis]? Jones: Tak. Jest nas prawie trzydzieści tysięcy i nie prosimy o żadne zwalniające klauzule. W tej kwestii rozchodzi się nam tylko o zasadę. Przy rzetelnie ułożonym prawie nie może być żadnych zwalniających klauzul. Jeżeli prawo jest właściwe, wówczas złą rzeczą jest okładać je zwolnieniami. W 1887 roku pani Bateham napisała i wydała „Listy do wierzących siódmego dnia”, w których głównie poruszała następującą kwestię: „Jeżeli będziemy pomagać we wprowadzeniu Ustawy Niedzielnej, wówczas musimy domagać się klauzuli zwalniającej od zawartej
112
Narodowa Ustawa Niedzielna
w niej karze”. Wówczas na to daliśmy odpowiedź, którą stale powtarzamy, że nie pomożemy wam narzucać komuś tego, czego sami nie chcemy, aby było nam narzucone. Senator Blair: Czy Pan wnosi sprzeciw w tej kwestii? Jones: Sprzeciwiamy się całej zasadzie proponowanej Ustawy. Sięgamy tu do jej korzeni i odmawiamy Kongresowi prawa do ustanowienia jej. Senator Blair: Czy to oznacza, że przewidziana w niej wyjątkowa klauzula zwalniająca od kary nie polepsza jej? Jones: Nie, nawet o odrobinę, gdyż jeśli tę ustawę zalegalizuje się, wówczas na tej zasadzie i my przyznamy większości rację do ustanowienia tego czy owego dnia jako „Sabat Pański”, który ma być przestrzegany. Tylko, że jeśli zmieni się większość w cywilnym rządzie – a to może się zdarzyć z upływem paru lat i prawdę mówiąc zdarza się prawie przy każdych wyborach – wówczas lud może wybrać siódmy dzień tygodnia i powiedzieć, że właśnie ten dzień musi być przestrzegany albo i nie przestrzegany. Jeżeli uznajemy, że mamy prawo do ustawodawstwa, wówczas musimy też uznać prawo do uchwalenia, że jakiś dzień nie jest święty, że nie trzeba go przestrzegać i tym sposobem każda niedziela może być przez ludzi święcona lub też może być przez ludzi uczyniona np. dniem piłkarskich rozgrywek. Taki też był kurs religijnych ustaw od czasu powstania papiestwa i ten kurs pozostanie aż do końca, przy wydawaniu wszelkiego rodzaju religijnych ustaw. Senator Blair: Czy Pan nie wierzy, że jest pewna różnica między większością pod monarchistycznymi rządami a większością pod republikańskimi rządami? Pod rządami monarchii większość to po prostu jeden człowiek posiadający władzę. Jones: Gdy omawianą przez nas kwestię narzuci się administracji cywilno-państwowej, wówczas rzeczywiście czyni to ogromną różnicę. Dlatego też jesteśmy także przeciwko temu, żeby wyszło prawo zmuszające do przestrzegania tego dnia, który my święcimy, jak też jesteśmy przeciwko uchwalaniu klauzul. Gdyby tak nie było, wtedy zaprzeczalibyśmy sami sobie. Pozwólcie proszę, że przedstawię to na pewnym przykładzie: był czas, kiedy nie święciliśmy siódmego dnia jako Sabatu. W tym czasie mieliśmy prawo do nie przestrzegania go. Potem doszliśmy do przekonania, że powinniśmy go przestrzegać i też od razu zaczęliśmy to czynić. Także i w tym przypadku
Narodowa Ustawa Niedzielna
113
mieliśmy prawo do przestrzegania go. Mało tego, mieliśmy także prawo do ponownego nie przestrzegania go, jeżeli taką podjęliśmy decyzję. Jeżeli więc święcąc Sobotę, pozwolimy państwu przywłaszczyć sobie władzę do zmuszania nas do czegoś, czemu mamy prawo sprzeciwić się i zaniechamy tego, wówczas wyrzekniemy się naszej wolności religijnej, naszej wiary i naszych nabożeństw. Jeżeli tylko ten lud zastanowi się nad tą kwestią, wówczas zobaczą, że nie mogą zgodzić się z taką ustawą, a tym bardziej pozwolić na jej wydanie. Żaden człowiek nie może beztrosko pozwalać na wydanie ustaw popierających jakąkolwiek formę wiary, chwalenia Boga lub czegokolwiek, co sam wyznaje. Gdyby jednak zgodził się na to, wówczas pozbawia siebie samego prawa do wyznawania innej formy wiary, gdy dojdzie do przekonania, że ta inna forma wiary jest bliższa Prawdy od dotychczas przez niego wyznawanej. On w rzeczwistości rezygnuje z własnego prawa do swobodnego myślenia, do zastanawiania się nad kwestią obchodzenia religijnych świąt i odtąd musi przyjąć religijną formę nabożeństw, przygotowaną dla niego przez władzę ustawodawczą, a to oznacza, że musi zastosować się do tego, co większość dyktuje. Jeżeli tak chcą, to w ten sam sposób ci, którzy przestrzegają niedzielę, wyrzekną się także swojej wolności religijnej. Jednak jeśli chodzi o nas, nie mamy takiego zamiaru. My domagamy się, a nie wyrzekamy swoich praw. A gdyby ktoś z nas wyrzekł się ich, wówczas pójdziemy do niego i będziemy usiłowali przekonać o jego prawach, aby ponownie powrócił do nich. Jest jeszcze jedna kwestia godna podkreślenia: zwalniająca klauzula jest tylko tolerancyjną klauzulą, ukrytą pod płaszczykiem cnoty. Dla nas przyjęcie jej będzie oznaczało, że wszystkie religijne prawa są w gestii większości i że my jesteśmy skłonni przyjąć od niej [od większości], taką wolność religijną, jaką oni mają na myśli. Jednak na takie ustępstwa nigdy nie pójdziemy. Z takim rozwiązaniem sprawy nigdy nie zgodzimy się i też nigdy mu się nie poddamy. Jesteśmy amerykanami i obywatelami Stanów Zjednoczonych, dlatego domagamy się wszystkich praw przysługujących obywatelom Ameryki. Słownik amerykańskich pojęć nie zna takiego słowa jak „tolerancja”. On opiera się na prawach. To, co przed sześćdziesięciu laty, dokładnie przekazał na ten temat Komitet Senatu, brzmi następująco: „To, co inne narody nazywają religijną tolerancją, my nazywamy religijnymi prawami. One nie spełniają swojej funkcji na mocy
114
Narodowa Ustawa Niedzielna
pobłażliwości lub folgowania ze strony rządu, ale są prawami, których rząd w żadnym przypadku nie może pozbawić swoich obywateli – nawet w najmniejszej części, bez względu na to, jak nieznaczną by ona była.” Jednak to jeszcze nie wszystko, co jest do powiedzenia w tej sprawie. Do tego należy jeszcze jedna zasada. Jeżeli nawet przyjęlibyśmy tę klauzulę, to w ogóle nie pomożemy tej sprawie. Przedstawię to jak najkrócej. Załóżmy, że zostanie uchwalona taka klauzula. Założmy, że są ludzie, twierdzący, iż są Adwentystami Dnia Siódmego i oni oświadczają, że mają zamiar otworzyć w niedzielę salon gry czy też jakiś dom handlowy. W tym przypadku większość, w obronie swoich przekonań natychmiast musi uchylić tę zwalniającą klauzulę. Senator Blair: Czy Pan powiedział o tym pani Bateham? Jones: Proszę, niech Pan pozwoli, że powtórzę. Jeżeli wydacie klauzulę zwalniającą – a takie próby były czynione – to wówczas pojawią się ludzie, którzy dobrze wiedzą, że w niedzielę mogą mieć wyższe dochody niż w sobotę, wtedy od razu będą podawać się za Adwentystów Dnia Siódmego, twierdząc przy tym, że święcą Sobotę. Pan nie może „przeszkodzić ich nawróceniu się”, Pan nie może wejrzeć w ich serce, żeby poznać ich intencje i motywy, aby być pewnym, czy ich wyznanie jest szczere czy nie. Oni określą siebie jako święcących Sobotę i dlatego oni chcą mieć otwartą swoją działalność handlową w niedzielę. Wówczas wy, natychmiast musicie zareagować na to i odwołać ową klauzulę zwalniającą. Tak więc owa klauzula będzie arcykrótko funkcjonować. Senator Blair: W tym zgadzam się z Panem. Jones: Z tego właśnie powodu osoby te nie mogą ustanawiać klauzul zwalniających i z tego też powodu, że one umożliwiają większości panowanie nad naszym sumieniem, my odmawiamy prawa podejmowania tego rodzaju uchwał. Dlatego proszę zebranych tu przedstawicieli różnych organizacji – kiedy zakończy się wysłuchanie mej interpelacji – aby się nad tym zastanowiły. Senator Blair: Chętnie kieruję uwagę obecnych tu członków na tę kwestię. Jeżeli chcecie wydać tego rodzaju ustawę, dobrze będzie, gdy będziecie dążyć do wydania takiej ustawy, która spełni wasze cele. Powinniście być ostrożni, aby przy swoich wysiłkach poparcia przeciwnych wam partii, w ustawach nie nadali im takiego sensu lub nie umieścili czegoś, co by akurat pomogło uzyskać im to, do czego dążyli.
Narodowa Ustawa Niedzielna
115
Jones: Tak, Panie, akurat o to się rozchodzi. Aby pokazać działanie tej zasady, podaję tu, że w 1885 roku Stan Arkansas posiadał w swojej Ustawie Niedzielnej taką właśnie klauzulę zwalniającą. Tę klauzulę zwalniająca wykorzystało wielu posiadaczy salonów handlowych i otwarło je w niedzielę. Wówczas natychmiast wybrano delegację, która udała się do ustawodawców w Arkansas, aby odwołano ową klauzulę i zamknięto salony w niedzielę. Ustawodawcy uczynili to natychmiast. Gdyby skończyło się to na zamknięciu salonów w niedzielę, byłoby to w miarę dobrą rzeczą. Jednak na tym się nie skończyło! Z powodu odwołania tej klauzuli, nie został zaaresztowany ani jeden posiadacz salonu. Na mocy odwołania tej klauzuli zostało natomiast zaaresztowanych tylko dwóch i to nie dlatego, że nie święcili siódmego dnia; żaden człowiek nie był oskarżony z tytułu nie święcenia siódmego dnia. Wśród tych dwóch oskarżonych i ukaranych, jeden był Babtystą Dnia Siódmego, a drugi Adwentystą Dnia Siódmego, człowiek biedny, niczym Job po utracie wszystkiego. Temu człowiekowi zabrano jedynego konia i krowę. Jego bracia zebrali pieniądze i zapłacili za niego grzywnę, aby go uratować przed więzieniem. Tacy ludzie byli od czasu do czasu sądownie karani, a obrońcy tego Stanu, pod przewodnictwem senatora Crocketta osiągnęli swój cel w przeforsowaniu ustawy przeciwko tym, którzy sprzeciwiali się kościelnemu kierownictwu, przy czym później podali projekt ustawy, która ponownie przywracała klauzulę zwalniającą, aby tych biednych i niewinnych ludzi uwolnić od nieustannego prześladowania.1 Senator Blair: Cieszę się, że Pan przedstawił te fakty, ponieważ coś takiego rzeczywiście się wydarzyło. Jones: Chętnie przeczytam wypowiedź senatora Crocketta, którą podał w Arkansas ciału ustawodawczemu: „Panowie, proszę pozwólcie, że dla zobrazowania działania omawianego tu prawa, podam jeden lub dwa przykłady: „Pan Swearigen przybył do nas z północnego Stanu i osiedlił się na pewnej farmie w hrabstwie... Jego farma była oddalona 4 mile Jednakże kościelni przywódcy przy następnym posiedzeniu ciała ustawodawczego, w 1889 roku, czynili wszytko, aby na nowo przywrócić klauzule zwalniające. Wówczas odkryto, że do ciała ustawodawczego wybrali oni takie osoby, które zobowiązały się do przywrócenia ustaw zwalniających. Ten projekt przeszedł w Senacie jednak został odrzucony przez Parlament. To udowadnia mój punkt widzenia, że w klauzulach zwalniających nie ma wolności
1
116
Narodowa Ustawa Niedzielna
od miasta i jeszcze dalej od domu nabożeństw. Był on członkiem kościoła Adwentystów Dnia Siódmego i stosownie do swego wyznania święcił Sobotę przez wstrzymywanie się od powszechnej pracy w tym dniu. Natomiast w pierwszym dniu tygodnia on i jego 17-to letni syn udawali się do swoich codziennych zajęć. Nikomu przez to nie przeszkadzali, ani też nie naruszali niczyjego prawa. Jednak byli podglądani; uczyniono donos na nich do „Grand Jury” („Wielkiego Sądu”), zostali oskarżeni, aresztowani i przez sąd ukarani grzywną. A że nie mieli pieniędzy do zapłacenia grzywny, został ów moralnie bez zarzutu chrześcijanin, obywatel Arkansas wtrącony do więzienia i przez 25 dni traktowany jak zbrodniarz – za co? Za to, że w tym tzw. kraju wolności, w 1887 roku odważył się służyć swojemu Panu, Bogu. „Czy to był koniec tej historii? Niestety nie! Został zwolniony z więzienia; koń tego starego człowieka, który mu służył jako jedyny środek do zarobienia na życie rodziny został zajęty i sprzedany na licytacji za 27 dolarów, aby zapłacić grzywnę. Parę dni później ponownie przyszedł szeryf i zażądał 36 dolarów; 11 dolarów za koszty sądowe, a 25 dolarów za koszty utrzymania jego i jego syna w więzieniu. A gdy ów biedny, stary człowiek – proszę pamiętać, że chrześcijanin – ze łzami w oczach powiedział, że nie ma pieniędzy, natychmiast zajął jego jedyną krowę; jednak został uproszony, aby wstrzymał się parę dni i jego przyjaciele – tego samego wyznania – złożyli się i zapłacili za niego grzywnę. Panowie, moje serce przepełnione jest oburzeniem, gdy muszę powtarzać wam tę haniebną historię. „Zanim skończę, przytoczę jeszcze jedną historię. Panowie, wy i senatorzy, proszę wierzcie mi, to nie są ani zmyślone, ani przesadzone opisy zdarzeń. Przed pięcioma laty, pewien człowiek, świeżo ożeniony przeprowadził się do pewnego miasta w Ohio. On i jego żona byli Babtystami Siódmego Dnia. Owa młoda dziewczyna pozostawiła ojca, matkę, rodzeństwo oraz towarzyszy z dzieciństwa i wyemigrowała wraz z mężem do owej – jak sądziła – ziemi obiecanej. Miłość tryskała z oczu tej młodej małżonki. Była ładną, młodą dziewczyną, a jej głos brzmiał niczym słodka muzyka w uszach jej małżonka. Kupili małą farmę i wkrótce, dzięki niestrudzonej pracowitości i oszczędności ich farma zakwitła niczym kwiat na pustyni. Niedługo później urodziło im się dziecko, które jeszcze bardziej upiększyło
Narodowa Ustawa Niedzielna
117
i uszczęliwiło ich pożycie rodzinne. Byli szczęśliwi; cieszyli się sobą i miłością do dziecka. »Wszystko układało się ku dobremu«. Z pokorą i zaufaniem służyli Bogu i miłowali swoich bliźnich. „Przed dwoma laty – w czasie, gdy wzrastało ich szczęście i dobrobyt – została powołana do życia ustawa. Przeklęty niechaj będzie dzień, w którym została wprowadzona tak odrażająca plama do naszego nieskalanego, chlubnego Stanu! Do ich życia wtargnęła gwałtowna, wszystko rujnująca zmiana, niczym orkan, która nagle i bezlitosnie zniszczyła ich wszelkie kwitnące nadzieje. Na mocy tej przywołanej do życia ustawy, zawisły nad nimi najgorszego rodzaju formy prześladowania. Bohater mojego opowiadania był obserwowany podczas pracy w niedzielę przez zawistnego i zazdrosnego sąsiada – wierzył, że Bóg tego nie zakazał. Sąsiad doniósł o tym tej inkwizytorskiej pozostałości po barbarzyństwie – »Grand Jury« i wtedy nasz bohater został oskarżony, postawiony przed sąd, osądzony i zamknięty do więzienia, bo jego sumienie nie zezwalało mu na zapłacenie grzywny. „Upływał tydzień za tygodniem; dzień w dzień oczekiwała owa młoda żona z dzieckim w ramionach na przjście swojego męża i jak powiedziała poetka Marianna Tennyson: »Życie moje staje się ponure – On nie przychodzi – Przejmuje mnie groza, coraz większa groza – Lepiej, żebym umarła.« „Wkrótce zachorowało i zmarło dziecko. Oczy tej młodej kobiety zalały się łzami. Jej srebrzysty uśmiech zamienił się w szloch i lament. Cierpienie zrujnowało jej wygląd. Panowie, jak mam to inaczej określić? W końcu stało się zadość temu okrutnemu prawu i ów niewinny obywatel (poza tym, że miłował Boga i chciał Mu być posłuszny) został wypuszczony z więzienia i zmęczonym krokiem zmierzał do swego szczęliwego domu, który opuścił przed paroma tygodniami. Przed bramą własnego zabudowania spotkał sąsiadów, jak wynosili trumnę. Nie stawiał żadnych pytań, jego serce wszystko mu powiedziało. Lecz nie! Nie wszystko! On nie wiedział – bo nie mógł wiedzieć – o samotnie spędzonych godzinach żony w oczekiwaniu na niego, o jej łzach, o wołaniu do Boga gdy prosiła o zdrowie dziecka, o jej
118
Narodowa Ustawa Niedzielna
cierpieniach dla Boga. O tym nie mógł wiedzieć. Szedł w milczeniu na miejsce odpoczynku i tam, obok wykopanego grobu zobaczył mały kopczyk uzyspany ze świeżej ziemi. Wówczas zrozumiał, że utracił dwie najbardziej umiłowane istoty w swoim życiu; pozostał sam. Jego rozpacz była zbyt wielka, aby mógł to okazać wylaniem łez. Struchlałym wzrokiem patrzył, jak ciało jego żony składają do grobu. Słyszał odgłos spadającej ziemi na trumnę; każda gruda ziemi jakby uderzała w jego zbolałe serce. Gdy grób został zasypany i ludzie pozostawili go samego z jego zmarłymi, rzucił się na ziemię między oba groby, objął je rękami i dopiero teraz jego serce załałamało się i zaczął płakać. Powstał i z zalanymi łzami oczami opuścił umiłowanych swojego życia i wraz z setkami innych – już przygotowanych na to – opuścił Arkansas na zawsze, bo „Generalne Zgromadzenie” nie chroniło ich praw, zgodnie z Konstytucją Stanów Zjednoczonych. „W następny poniedziałek, w Malvern, sześciu uczciwych, dobrych i prawych obywateli Arkansas, zostało niczym zbrodniarze, postawionych przed sąd, bo odważyli się służyć Bogu tak, jak im dyktuje sumienie. Oczywiście, w świetle Konstytucji, tamtejszy rząd nie miał prawa zabraniać im tego. Panowie, proszę w imieniu sprawiedliwości, proszę w imieniu naszych republikańskich zarządzeń, w imię tych niewinnych, Boga bojących się i Bogu służących ludzi, w imię współobywateli i w końcu, w imię Stanu Arkansas, proszę, aby ta odrażająca plama została usunięta z naszego dobrego imienia naszej sławnej Republiki.” Tu trzeba dodać, że Arkansas nie był jedynym Stanem, w którym działy się takie rzeczy; chociaż w nim były one bardziej drastyczne, niż w pozostałych Stanach. Osobiście, wraz z innymi braćmi w Kalifornii wysyłaliśmy setki dolarów do Tennesse, aby tam wspomóc współwierzące rodziny, gdy ich małżonkowie i ojcowie przebywali w więzieniu za to, że zgodnie ze swoim sumieniem święcili Sabat, a w niedzielę pracowali na utrzymanie swoich rodzin. Panie przewodniczący, takie rzeczy dzieją się w Stanach Zjednoczonych. W taki sposób obecne tutaj osoby i inne na podobnych posiedzeniach troszczą się o pracujących ludzi! Senator Blair: Czy na podstawie tych przykładów, uważa Pan, że w ogóle nie powinno ustanawiać się żadnych ustaw niedzielnych? Jones: Jeżeli już dopuścicie do wydania Ustawy Niedzielnej, wtedy musicie ustalić jej zasięg. Potem musi być stosowana. To, co działo
Narodowa Ustawa Niedzielna
119
się w Arkansas, było po prostu stosowaniem prawa, podobnie, jak to miało miejsce w rzymskim cesarstwie, gdzie wymuszano stosowanie się wobec prawa i przez nie skazywano ludzi na śmierć. To prawo było po prostu stosowane, jednak ono było złe i krzywdzące. Każdego rodzaju prawo, które dopuszcza do takich rzeczy jak te w/w, ma w sobie fałszywe założenia. Senator Blair: Ten projekt ustawy może być wprowadzony w życie, bowiem zakłada, że nie wolno wykonywać pracy, która by zakłócała czyjś spokój. Ta praca była zakłócaniem spokoju. Jones: Wiem, że ten projekt narodowej ustawy niedzielnej przewiduje, że nie wolno wykonywać pracy, która by „zakłócała spokój innych” i właśnie tym jego brzmieniu jest zawarta jedna z jego najgorszych cech. Projekt ów oświadcza, że nikt nie powinien wykonywać żadnej pracy, czy „angażować się w jakiekolwiek gry, rozrywki czy zabawy, które by zakłócały spokój innych w pierwszym dniu tygodnia, powszechnie uznanym za dzień Pański”. I właśnie w tym sformułowaniu daje się każdemu całkowite i dowolne uznanie i oświadczenie, co mu przeszkadza i zakłóca jego spokój. To po prostu oznacza, że jakakolwiek czynność człowieka w niedzielę uzależniona jest od fantazji i kaprysu własnego sąsiada. A każdy z nas wie, że wystarczy jakaś drobna, nic nieznacząca rzecz, aby przeszkadzała komuś, kto chowa urazę lub ma uprzedzenie do kogoś. W Stanie Illinois, na Konferencji omawiającej Ustawy Niedzielne, odbytej ostatniego miesiąca (20-21.11 br.), dr R.O. Post miał przemowę na temat „Odpoczynku niedzielnego” i podsumowując swój temat, powiedział: „Nie ma żadnego właściwego i pożytecznego odpocznienia w niedzielę, poza odpoczynkiem w domu rodzinnym lub w świątyni [kościele].” Proszę, wprowadźcie w życie taką ustawę, jaką tu proponujecie i dajcie ją tam, gdzie żyje dr. R.O. Post, a wszelkiego rodzaju odpoczynek, poza przebywaniem w domu rodzinnym lub w kościele na pewno będzie zakłócał jego spokój i stosownie do tego, kto odpoczywa niezgodnie z jego poglądem, zostanie aresztowany i postawiony przed sąd. Być może, powiecie, że żaden sędzia, czy sąd nie zastosuje takich restrykcji. Jednak to wcale nie jest takie pewne, jak to zaraz zobaczymy. Jednak, pominąwszy czy to jest pewne czy też nie, jeżeli ten wasz sąsiad powie, iż to, co czynicie zakłóca jego
120
Narodowa Ustawa Niedzielna
spokój, to na mocy tej Ustawy możecie być aresztowani i narażeni na poważne kłopoty i koszty, broniąc siebie przed sądem. W San Francisco, w 1887 roku wydano rozporządzenie dotyczące innego zastrzeżenia, określającego te same zasady klauzuli w projekcie ustawy niedzielnej. Ono brzmi: „Żadna osoba, na żadnym miejscu nie powinna się tak zachowywać, aby zakłócała spokój przechodzącym obok lub poruszającym się po drogach publicznych, lub będącym na przyległych nieruchomościach.” Nietrudno zauważyć, że zasada tego rozporządzenia jest identyczna z klauzulą zawartą w pierwszym paragrafie waszego projektu Ustawy Niedzielnej zakazującej tego wszystkiego, co „zakłóca spokój innych”. Gdy rozporządzenie z San Francisco już obowiązywało, pewien człowiek, nazwiskiem Ferdynand Pape rozpowszechniał na ulicy okólnik, nie tylko w sposób naprzykrzający się, ale rzeczywiście „irytował” pewnego biznesmena mającego biuro na drugiej stronie ulicy. Pape został aresztowany. Odwołał się do Najwyższego Sądu w „sprawie zaszłego przestępstwa” twierdząc, że oskarżenie przeciwko niemu jest bezzasadne, bo nie nosi w sobie cech przestępstwa i że to rozporządzenie, które zabrania takiej działalności jest nieważne i bezprawne, ponieważ jest niedorzeczne i wątpliwe. Odpowiedź w tej sprawie była następująca: „Odwołanie to przedłożono sędziemu Sullivan i w imieniu zaaresztowanego przestępcy bronione było przez Henry Huttona. Sędzia rozpatrując tę sporną kwestię napisał bardzo rozwlekłe uzasadnienie, w którym poniekąd ostro skrytykował owe absurdalne rozporządzenie i zwolnił Pape’go z więzienia. Sędzia powiedział: „»Jeżeli prawo to domaga się grzywny lub więzienia, wtedy to przestępstwo należy tak potraktować, jak gdyby nie miało w sobie takich cech, było znikome i nie było jego celem zakłócanie spokoju innych osób... Można podać niezliczoną ilość przykładów, w których niewinne i niezamierzone postępowanie osób, może być powodem do zakłócenia spokoju innych. Jeżeli terminologia tego rozporządzenia definiuje czyn przestępczy, wówczas musi też ustalać wysokość surowej kary pozbawienia wolności czy też wysokość grzywny za czyny, które noszą w sobie elementy przestępstwa. „»Jednak może też być i tak, że sąd i ława przysięgłych nie skorzysta z pośrednictwa tej terminologii, aby Bogu ducha winnych
Narodowa Ustawa Niedzielna
121
obywateli potępić, niesprawiedliwie, pozbawić ich wolności, oraz napiętnować jak przestępców. Prawo nie zezwala na tak niebezpieczne doktryny, ani nie popiera takich wywrotowych zasad, przy rozpatrywaniu których życie lub wolność obywateli jest zależna od fantazji czy kaprysu sędziego lub ławy przysięgłych i na mocy których mogą oni dowolnie oceniać i ustalać czy w jakimś zachowaniu jest albo nie jest przestępcze postępowanie. Prawo powinno być tak wyraźnie i dobitnie wyryte na tablicy ustawodawczej, aby mogło być rozpoznane przez każdego obywatela Republiki, czy to sędziego przy stole sędziowskim, czy przysięgłych zasiadających na ławie przysięgłych, czy też przez więźnia za kratkami. Każde tego rodzaju prawo, które przy badaniu przestępczości jest uzależnione od fantazji czy kaprysu sędziego lub ławy przysięgłych nosi w sobie posmak tyranii. Wymowa i słownictwo są wystarczająco obszerne, aby należycie i trafnie sformułować czyjeś zachowanie w ramach konstytucyjnych praw obywateli. Natomiast omawiane tu rozporządzenie, nie wytycza wyraźnie granic pomiędzy przestępczym, a nieprzestępczym postępowaniem. Jego określenia są zbyt niejasne i niekonkretne, aby na jego [rozporządzenia] podstawie móc ustalić, jaki to był rodzaj postępowania. Stosownie do tego, orzekam, że zasądzony wyrok na podstawie owego rozporządzenia jest niewłaściwy i horrendalny, a zatem nieważny.«” Ta decyzja ma pełne zastosowanie do proponowanej Ustawy Niedzielnej. Bowiem wedle tego prawa, każdy kto w niedzielę weźmie udział w jakiejś zabawie, grze, czy innego rodzaju odpoczynku, staje się przestępcą i podlega karze, ponieważ owi narodowi reformatorzy są dokładnie takimi samymi zwolennikami ustaw niedzielnych jak wszyscy inni. Jest wiele takich nieugiętych narodowych reformatorów, którym będą bardzo „przeszkadzać” rozrywki czy zabawy, bez względu na to, jak bardzo będą niewinne same w sobie, a które przeważnie mają miejsce w niedzielę. I też osąd tego zależeć będzie całkowicie od fantazji lub kaprysu sędziów i ławy przysięgłych, którzy orzekną, które z tych postępowań rzeczywiście zakłócało czy nie zakłócało ich spokoju. Decyzja Najwyższego Sądu Kalifornii potwierdziła, że takie rozporządzenie „musi ustalać wysokość surowej kary więzienia czy też wysokość grzywny, za czyny, które niosą w sobie elementy przestępstwa”. Sąd w Kalifornii stwierdził, że: „Prawo nie zezwala na tak
122
Narodowa Ustawa Niedzielna
niebezpieczne doktryny, ani nie popiera takich wywrotowych teorii”, które godzą w wolność i „mają posmak tyranii”, jakie są także zawarte w słowach proponowanego przez was projektu ustawy. To nie ogranicza się do tego szczególnego pragrafu. Te same zasady znajdują się w paragrafie 5-tym. Ten pragraf przewiduje, że jeśli jakaś osoba pracuje dla kogoś w niedzielę i w jakimkolwiek czasie będzie za to opłacana, to każdy na tym szerokim świecie, który się o tym dowie – za wyjątkiem uczestniczącego w niej – może ją zaskarżyć i odebrać jej pieniądze. Jeżeli np. w niedzielę ty pracujesz dla mnie, a ja tobie zapłacę za tę pracę, to wówczas ten, który pierwszy to odkryje, może ciebie zaskarżyć i otrzymać te pieniądze. Dokładnie o tym mówi ten projekt ustawy niedzielnej. Jeżeli praca w niedzielę zostanie zapłacona, to bez względu na to „czy przy rozpoczęciu, czy po jej zakończeniu, ktokolwiek to pierwszy zauważył, może pracownika zaskarżyć i domagać się tych pieniędzy”. „Ktokolwiek” jest bardzo ogólnym pojęciem. Dlatego też ten projekt ustawy rozmyślnie oświadcza, że jeśli jakaś osoba podlega wyłącznie sądownictwu Stanów Zjednoczonych i przyjmuje zapłatę za pracę w niedzielę – za wyjątkiem pracy koniecznej i dobroczynnej – wówczas może zostać zaskarżona przez byle kogo, w każdym razie przez tego, który to pierwszy zauważył i ta osoba otrzyma owe pieniądze. Tyle co do owej proponowanej ustawy i jej brzmienia. A teraz może parę słów odnośnie pracy wykonywanej przez tych, którzy święcą siódmy dzień, a za którą byli w Arkansas sądownie ścigani. To nie była praca zakłócająca spokój postronnym osobom. Proszę, pozwólcie mi przedstawić niektóre fakty, których autentyczne zapisy posiadam. Jednak są one zbyt obszerne, aby je szczegółowo przedstawić. Z wyjątkiem dwóch przypadków, wszystkie aresztowania i oskarżenia dotyczyły osób, które święcą siódmy dzień tygodnia jako Sabat Pański. W tych dwóch wyjątkowych przypadkach, owi oskarżeni byli zatrzymani bez możliwości zapłacenia za nich kaucji, po prostu na podstawie ich przyznania się do winy. I mimo ich jednoznacznego i pozytywnego przyznania się, sędziowie zgodnie postanowili, aby nie dochodzić ich winy. W ten sposób oba te przypadki zostały przez sąd oddalone. Jednak w każdym z pozostałych przypadków – jednego z Adwentystów Dnia Siódmego ukarano najmniejszą grzywną w wysokości $110, większość pozostałych adwentystów karano
Narodowa Ustawa Niedzielna
123
grzywną w wysokości $250, a niektórych z nich nawet grzywną po $500. Ani jeden z tych przypadków nie został oddalony i we wszystkich tych przypadkach nie oskarżano ich za zakłócanie nabożeństw lub spokoju kogokolwiek. Oskarżenie zawsze dotyczyło przestępowania „Sabatu” przez wykonywanie pracy w niedzielę. W tamtym czasie Ustawa Stanu Arkansas brzmiała następująco: „Paragraf 1883: Każda osoba, która zostanie przyłapana na pracy w Sabat lub w niedzielę albo będzie zmuszać swojego ucznia czy służącego do innej pracy czy służby – poza zwyczajnymi, codziennymi obowiązkami domowymi, opieką, dobroczynnością, czynnościami sądowymi – będzie karana grzywną w wysokości jednego dolara za każdorazowe wykroczenie. „Paragraf 1884: Jeżeli czeladnik lub sługa zostanie zmuszony do pracy w niedzielę, to winę przypisze się majstrowi. Paragraf 1885: Postanowienia tego rozporządzenia nie dotyczą okrętów parowych czy innych okrętów, poruszających się po wodach Stanowych, ani też nie dotyczą fabryk i przedsiębiorstw, które muszą być utrzymane w ruchu.” W przypadku pana Swearingena, wymienionego przez senatora Crocketta, jego oskarżenie oparte było tylko na jednym świadku, który zeznał pod przysięgą, że praca, z powodu której go osądzono, wykonywana była na siedem dni przed wejściem w życie ustawy, czyli ustawa wyszła dopiero po fakcie dokonanego „przestępstwa”. Konstytucja Stanów Zjednoczonych zabrania ustanawiania praw „ex post facto”. Jeżeli jednak prawo nie ma w sobie „ex post facto” i nie weszło w życie na tej zasadzie, to nadszedł czas, by z tą sprawą zapoznawano sędziów oraz członków ławy przysięgłych; z taką niewłaściwą procedurą, nawet, gdyby do Konstytucji St. Zjednoczonych dodano poprawkę, która by przewidywała, że nie należy wydawać praw „ex post facto”, które by coś wymuszały. Z drugiej zaś strony, w kilku przypadkach sąd osądzał i karał osoby wedle prawa, które zostało już zniesione, chociaż za pracę, która była poprzednio wykonywana. Niemal we wszystkich przypadkach donosiciel lub świadek oskarżający – a czasami obaj – pracowali w tym samym dniu wraz z oskarżonymi. Ten człowiek, który święcił siódmy dzień, zawsze bywał osądzony, podczas gdy inny, który nie święcił siódmego dnia, mimo, że pracował razem z tym, który święcił siódmy dzień nie był
124
Narodowa Ustawa Niedzielna
oskarżony. Jego zeznanie było przyjmowane przez sąd i dołączane do akt oskarżonego. Oto parę faktów: 1. Człowiek nazwiskiem Millard Courtney będący oskarżającym świadkiem przeciwko dwom osobom, a to Armstronga i Elmora, zabrał ze sobą świadka na miejsce, na którym pracowali owi dwaj robotnicy, by zawrzeć tam z nimi kontrakt na zadaszenie budynku szkolnego. Oczywiście na podstawie donosu Courtney’a, ci dwaj mężczyźni zostali skazani za przestąpienie „Sabatu”, a dokładnie za pracę w tym dniu, w którym zawierał on z nimi kontrakt. 2. J.L. Shockey został skazany w wyniku donosu człowieka o nazwisku Hammond, który przyszedł do niego w niedzielę, aby zawrzeć z nim umowę dotyczącą pracy w Plymouth Rock-Han. 3. J.L.James, który w niedzielę, w czasie padającego deszczu, remontując za darmo budynek pewnej biednej wdowy (członkimi innego kościoła) został skazany za przestąpienie „Sabatu”, na podstawie oskarżenia świadka, który w tym samym czasie wycinał drzewa z pobliskiego lasku. 4. Pan La Fevers i jego żona poszli w niedzielę odwiedzić Allena Meeks. Zastali go na roli, sadzącego ziemniaki. Meeks przerwał pracę i pozostały czas spędził z gośćmi. Meeks został skazany za przestąpienie „Sabatu” na podstawie oskarżenia go przez La Feversa. 5. Drugi przypadek z Allenem Meeks. Riley Warren odwiedził go w niedzielę i zastał go przy rozmowie z pewnym nauczycielem. W czasie towarzyskiej, międzysąsiedzkiej rozmowy, Meeks mimochodem nadmienił, że rano naprawił złamane koło u wozu. W wyniku doniesienia przez tego właśnie Riley Warrena, został skazany za przestąpienie „Sabatu”. W ten sposób Meeks praktycznie został zmuszony do bycia świadkiem we własnej sprawie, co jest ewidentnym pogwałceniem zarówno Konstytucji Stanu jak i Konstytucji St. Zjednoczonych. 6. Synowie pana Reeves w niedzielę wynosili drzewo z lasu. W lesie spotkali innego chłopca – Adwentystę Dnia Siódmego, Johna Meeks – jak polował na wiewiórki. Oni pomogli mu w tym polowaniu, naganiając zwierzęta do odstrzału. Potem podzielono między siebie upolowane wiewiórki. A potem John
Narodowa Ustawa Niedzielna
125
Meeks został oskarżony i ukarany za przestąpienie „Sabatu” na podstawie donosu przez ojca tych chłopców, którzy wynosili drzewo z lasu i pomagali mu w polowaniu na wiewiórki. 7. James M. Pool został skazany za przestępowanie „Sabatu” na podstawie donosu i poświadczenia przez „świętego” członka kościoła, za to, że w niedzielę plewił chwasty w swoim ogródku. Ten człowiek przyszedł w niedzielę do domu Poola’a, aby kupić tabakę. Pozwólcie, że wypowiem się na temat takich metod postępowania sądowego. W przypadku pana Scole, J.A. Armstrong został wezwany przed Wielki Sąd. Po wielokrotnych odpowiedziach na zadawane pytanie odnośnie wykonywanej pracy w niedzielę przez różne grupy ludzi w różnych przedsiębiorstwach i w spółkach transportowych, zostało mu zadane bezpośrednie pytanie: czy wie o jakichś Adwentystach Dnia Siódmego, którzy pracowali w niedzielę? Będąc szczerym człowiekiem i nie zastanawiając się wiele, podał twierdzącą odpowiedź. Każdy wymieniony przez niego Adwentysta Dnia Siódmego został oskarżony i ukarany, natomiast ani jeden człowiek z pozostałych społeczności czy grup. Drugi przypadek. James A. Armstrong, został aresztowany na skutek interwencji burmistrza. Gdy zapytano burmistrza, dlaczego Armstrong został aresztowany, odpowiedział, że A.J. Vaughn doniósł, jakoby Armstrong pracował w niedzielę. Ponoć miał mu powiedzieć: „Teraz proszę spełnić swój obowiązek”, mimo, że na sądzie, Vaughn zeznał pod przysięgą, że w tym krytycznym dniu, za który był sądzony Armstrong, w ogóle go nie widział. Armstrong nie tylko został aresztowany na żądanie burmistrza, ale także był przez niego sądzony, przy czym burmistrz zajmował w tym czasie także urząd Sędziego Pokoju. Gdy Vaughn zeznał, że w tym krytycznym dniu w ogóle nie widział Armstronga, to burmistrz uczynił siebie praktycznie zarówno oskarżającym świadkiem jak i sędzią. Pytania, które stawiał na rozprawie sądowej, dowodzą tego wyraźnie – „Co panu wiadomo o pracy pana Armstronga w niedzielę dnia 27 czerwca br.? To pytanie zawiera w sobie wszystko, czego potrzeba do skazania. Myślę, że to wystarcza, aby ukazać działanie takich ustaw niedzielnych, jakie mieszczą się w proponowanej tu ustawie przez obecny Komitet Senatu. Mógłbym jeszcze przytoczyć wiele innych, podobnych przypadków; one wszystkie świadczą o takim samym toku
126
Narodowa Ustawa Niedzielna
postępowania. I na tej obszernej liście podobnych przypadków, znajduje się tylko jeden dokument, stwierdzający, że ludzie, wykonując uczciwą pracę na swojej roli, chociaż przy tym w żaden sposób nie przeszkadzali jakiejkolwiek duszy na ziemi, mimo to zostali zaskarżeni, osądzeni i ukarani przez osoby, które były bardziej skorumpowane, niż ci osądzeni. Żadne religijne prześladowanie nie może być lepiej i wyraźniej przedstawione i sądzę, że lepszego przykładu nie zobaczymy, jak ten, który teraz wam przytoczę. Może ktoś zapytać, dlaczego w przytoczonych powyżej przypadkach nie wniesiono odwołania? W pierwszym przytoczonym przeze mnie przypadku, takie odwołanie zostało wniesione do Najwyższego Sądu Stanowego. Wyrok tego Sądu w tej sprawie został opublikowany w orzeczeniu sądowym i brzmiał następująco: „Argumantacja wnoszącego apelację została w następujący sposób uproszczona: ponieważ zasądzony jest przekonany o tym, że na podstawie Zakonu Bożego jest mu dozwolone pracować w niedzielę, myśli, że może bezkarnie naruszać ustawy, które prawnie zakazują tak czynić. Jednak religijna wiara człowieka nie może usprawiedliwiać jego jawnie popełnianych czynów, które są uważane przez prawa państwowe za przestępstwo. Jeżeli to prawo jest za surowe, jak to ma miejsce u wielu praw, aby temu zaradzić, można takie prawo zmienić przez odpowiednie ciało ustawodawcze. Nie leży w kompetencji sądu oceniać sentencji lub wartości ustawodawstwa. Należy to do kompetencji członków ciała ustawodawczego, a z kolei ono może zostać odwołane przez wyborców podczas wyborów.” Ta decyzja Sądu Najwyższego pasuje dokładnie do zaskarżeń sądowych, procesów i wyroków prawnie uzasadnionych lecz niesprawiedliwych. Ona daje ciału ustawodawczemu wszelką władzę, na wzór Brytyjskiego Parlamentu, czyli znosi wszelkie artykuły Konstytucji. Decyzja, która opiera się wyłącznie na tej jedynej zasadzie, jest nie amerykańska. Żadne ciało ustawodawcze w naszym kraju nie jest ukształtowane według modelu Brytyjskiego Parlamentu w aspekcie sprawowania władzy. W naszym kraju władze każdego ciała ustawodawczego są definiowane i ograniczane przez Konstytucję. Wyłącznym prawem Najwyższego Sądu jest określanie znaczenia Konstytucji i rozstrzygania, czy dana ustawa ciała ustawodawczego jest zgodna czy nie jest zgodna z Konstytucją. Jeżeli jest zgodna, wówczas musi się ostać bez względu na to, jakie
Narodowa Ustawa Niedzielna
127
pociąga za sobą skutki. Sąd Najwyższy jest ciałem, które ustala konstytucyjność lub niekonstytucyjność danej ustawy. Jednak, jeśli ta decyzja [Sądu Najwyższego] poświadcza, że ciało ustawodawcze jest wszechwładne i to, czego ono dokonuje musi być uważane za prawne, wówczas jego zastosowanie jest poza Konstytucją. „Jednym z celów, dla których został ustanowiony departament sądowniczy, jest ochrona konstytucyjnych praw obywateli.” Tak długo, jak nad ciałem ustawodawczym stoi Konstytucja, która określa i ogranicza jego władzę oraz chroni i czuwa nad prawami obywateli, tak długo zakres Najwyższego Sądu w kwestii wyrokowania jest zgodny z ustawami ciała ustawodawczego. W tym przypadku Sąd Najwyższy w Arkansas ewidentnie wyrzekł się tej istotnej funkcji, dla której został powołany i wypaczył Konstytucję Stanu Arkansas. W obu przypadkach nadał ciału ustawodawczenu wszechwładzę, jaką posiada brytyjski parlament, co jest sprzeczne z każdą zasadą amerykańskiej Konstytucji. Także rząd Arkansas nie jest wyjątkiem w tej kwestii, gdyż taki jest normalny tok postępowania Sądu Najwyższego, gdy zostaną przyjęte i uznane ustawy niedzielne, a one nie mogą zostać uznane i przyjęte przez żadne amerykańskie zasady. Dlatego też, każdy taki przypadek należy dokładnie prześledzić gdyż bez wyjątku oba przypadki będą oparte albo na zasadach wszechwładnego zarządzania brytyjskiego połączenia kościoła z państwem albo na brytyjskiej wszechwładzy ciała ustawodawczego. Jednak amerykańskie zasady są dalece wyższe i bardziej postępowe od zasad brytyjskich rządów i one uznają i stosują ograniczenia konstytucyjne wobec władzy ustawodawczej, oraz nie zezwalają na łączenie się kościoła z państwem. Stosownie do tego ustawy niedzielne nigdy nie będą i nie mogą być zaliczane do amerykańskich zasad. A, że ta ostra krytyka Najwyższego Sądu Arkansas nie jest bezpodstawna, mamy na to bezsporny dowód. Ci trzej sędziowie, którzy wchodzili w skład Sądu Najwyższego, wszyscy byli członkami „Bar Association” Stanu Arkansas. Nie dalej, jak trzy miesiące po wydaniu w/w wyroku, „Bar Association” przesłał do rządu jednogłośnie uchwaloną rezolucję, odnośnie „praw i reform prawa”, której kopię posiadam. W tej rezolucji pod nagłówkiem „Ustawy Niedzielne” są następujące zapisy: „Nasze prawo – tak, jak jest zapisane w »Mansfield’s Digest« – zastrzega sobie, że: »osoby, które są członkami jakiejkolwiek
128
Narodowa Ustawa Niedzielna
społeczności religijnej, święcące Sabat czy inny dzień tygodnia jako chrześcijański Sabat lub niedzielę, nie mogą być poddane karze na mocy tej ustawy [Ustawy Niedzielnej], z powodu tego, że święcą jakiś jeden z siedmiu dni tygodnia, zgodny z wiarą i praktykowaniem ich kościoła czy społeczności«” („Mans.Dig”., par.1886). To prawo miało swą ważność od czasu uformowania się Rządu Stanowego. Jednak na nieszczęście zostało unieważnione na mocy uchwały z dn.3.03.1885r. (Uchwała 1885, s.37). „Podczas gdy Żydzi stosują się do litery pierwotnego przykazania, pamiętając o siódmym dniu tygodnia, w naszym Stanie znajduje się także mała, ale godna szacunku grupa chrześcijan, która zdecydowanie wierzy, że siódmy dzień tygodnia jest tym właściwym dniem, który należy święcić. I tak w przypadku Scolesa, w sprawie którego Sąd Najwyższy naszego Stanu był zmuszony zatwierdzić wyrok przeciwko temu członkowi jednego z takich kościołów, który czcił Boga zgodnie z tym, jak mu dyktuje jego sumienie, mimo, że ten popierał to (jak uważał) dobrymi teologicznymi argumentami. Jest rzeczą ewidentną, że obecnie istniejący ustrój [na mocy prawa] ma zdecydowany posmak religijnego prześladowania z czasów średniowiecza, kiedy uważano, że ludzi można uczynić prawowiernymi na podstawie ustaw kolegialnych. Nawet w Massachusetts, gdzie „Sabatystyczne” [czytaj niedzielne] prawa zawsze były niezwykle rygorystycznie wymuszane, były czynione wyjątki wobec osób, które z religijnych powodów święciły inny dzień, niż niedzielę. Wierzymy, że to prawo, które działało w „Mansfield’s Digest” powinno być przywrócone, z poprawką zakazującą sprzedaży alkoholu w Niedzielę, co prawdopodobnie było celem zniesienia w/w pragrafu.” Natomiast Konstytucja Arkansasu mówi: „Wszyscy ludzie mają swobodne i nienaruszalne prawo do uwielbiania Wszechmocnego Boga zgodnie z tym, jak im dyktuje ich sumienie. Żaden człowiek nie może być prawnie zmuszany do odwiedzania czy popierania jakiegoś miejsca nabożeństw, czy zmuszany do służenia tam bez jego zgody. W żadnym przypadku i w jakikolwiek sposób, żaden ludzki autorytet nie może kontrolować lub wtrącać się w prawa sumienia. Nigdy też nie mogą być wydawane jakiekolwiek prawne przywileje dla jakiejkolwiek religijnej społeczności, denominacji, lub zwyczajowi odbywania nabożeństw.” Ta rezolucja „Bar Association” mówi też: „W przypadku pana Scoles’a i jego odwołania się, nasz Najwyższy Sąd był zmuszony
Narodowa Ustawa Niedzielna
129
zatwierdzić wyrok sądu z pierwszej instancji, przeciwko członkowi jednego z takich kościołów, za czczenie Boga zgodnie z tym, jak mu dyktowało jego sumienie.” Członkowie tego Najwyższego Sądu są członkami „Bar Association” i w swej rezolucji przyznają się do zatwierdzenia wyroku sądu pierwszej instancji wobec człowieka, za to, że on stosuje się do Konstytucji, która wyraźnie oświadcza, że wszyscy ludzie mają swobodne i nienaruszalne prawo do takiego postępowania jakie okazał. Senator Blair: Jeżeli więc ma się taką ustawę jak ta, wówczas na mocy tej złej ustawy zostaje się skazanym, podobnie, jak to niekiedy bywało, że powieszono sprawiedliwego człowieka. Myślę jednak, że na tej podstawie nie wyciąga pan wniosku, że nie powinno być prawa przeciwko mordercom, dlatego, że czasami zostaje wykonany wyrok na niewinnym człowieku. Zatem, nie może pan wyciągać wniosku, że nie powinno być żadnego prawa. Jones: Gdyby były aresztowania innych ludzi, którzy także pracowali w niedzielę na równi z liczbą tych, którzy święcili siódmy dzień tygodnia, oraz gdyby to krytyczne prawo było stosowane jednakowo wobec wszystkich, wtedy ta niesprawiedliwość nie byłaby tak oczywista. Ponadto, gdyby ci aresztowani, którzy nie święcą dnia siódmego, także zostali skazani, wówczas nie można by potraktować tych przypadków jako wyraźne prześladowanie [religijne]. Jednak jeśli na podstawie wszystkich protokołów sądowych z dwuletniego okresu istnienia ustawy w tej formie, nie został ukarany ani jeden posiadacz zakładu czy restauracji nie będący zachowawcą siódmego dnia tygodnia – poza dwoma w/w wyjątkami – to wówczas nie można już podać bardziej wyraźniejszego dowodu na to, że ustawa ta używana jest tylko jako środek dający upust religijnemu wyżywaniu się na pewnej grupie obywateli, którzy nie popełnili niczego złego, poza tym, że przyznają się do religii innej niż ta, którą wyznaje większość. Faktem w tej sprawie jest to – a cała historia postępowań sądowych to potwierdza – że od początku do końca te oskarżenia sądowe są tylko prześladowaniem, duchem nietolerancji, które zawsze objawiają się tam, gdzie jakaś grupa gorliwców religijnych może wywierać wpływ na władze świeckie. Donosy, na których opierały się owe oskarżenia, były perfidne i przedstawiane w duchu inkwizycyjnym. Zaś same oskarżenia były parodią prawnych form i zniesławianiem
130
Narodowa Ustawa Niedzielna
sprawiedliwości. Zasady takiego postępowania były bardziej typowe dla czasów ciemnego średniowiecza niż dla jakichkolwiek cywilizowanych narodów czy współczesnych czasów, a decyzje Sądu Najwyższego, potwierdzające wyroki z pierwszej instancji, są sprzeczne z podstawowymi zasadami konstytucyjnych praw lub konstytucyjnych traktatów. Jeżeli Kongres aprobuje takie religijne ustawy i popiera wydanie tego istniejącego projektu narodowej ustawy niedzielnej, a jego zasady mają być wprowadzone w życie we wszystkich Stanach, wtedy w całym narodzie powtórzy się historia Arkansas z lat 1885-1887. Mogę to wykazać przynajmniej w takim zakresie, w jakim sięgają intencje tych, którzy aktywnie przyczyniają się do tego, aby zostały wydane. Pastor D. Mc Allister jest jedną z najważniejszych osób „National Reform Association”. To stowarzyszenie oraz „Woman’s Christian Temperance Union” zwołało wspólne zgromadzenie w Lakeside, Ohio, w lipcu 1887 roku. Na tym zgromadzeniu były omawiane sprawy Narodowej Ustawy Niedzielnej i Dr Mc Allister przemawiając tam, powiedział: „Bez względu na to, kim człowiek jest – Żydem, zachowawcą siódmego dnia, członkiem jakiegoś innego wyznania lub kimś, kto nie wierzy w chrześcijański Sabat – Ustawa ta ma mieć zastosowanie wobec każdego, aby nie miało miejsca publiczne profanowanie pierwszego dnia tygodnia, czyli chrześcijańskiego Sabatu jako dnia narodowego odpoczynku. Osoby te mogą święcić i zachowywać jakiś inny dzień tygodnia, jednak dzień, który jest ustanowiony dla narodu jako wielki, szczególny dzień, nie śmie być przez nikogo profanowany, czy to przez urzędnika rządowego, czy przez zwykłego lub wybitnego obywatela – biednego czy bogatego.” Wówczas jeden z grona słuchaczy wniósł uwagę: „W Stanie Arkansas istnieje prawo, które zmusza lud do święcenia niedzieli, w wyniku czego nie tylko wielu dobrych ludzi zostaje uwięzionych, ale pozbawionych mienia, a nawet życia.” Na co pan Mc Allister z zimną krwią odpowiedział: „Lepszą rzeczą jest, aby parę osób cierpiało, niż cały naród miałby być pozbawiony swojego sabatu” Ten argument – na którego w dniach Chrystusa powołali się faryzeusze, aby usprawiedliwić siebie, gdy postanowili Go zabić – jest identyczny z tym, który jest zapisany w Ew. Jana 11,50 wg SK:
Narodowa Ustawa Niedzielna
131
„...jest dla nas korzystniej, aby jeden człowiek umarł za naród, a nie zginął cały naród”. Następny zapis w tej sprawie brzmi: „Od tego też dnia naradzali się aby Go zabić” (w.53). Zatem wobec zasad, do których w tak bezwstydny sposób przyznaje się osoba pełniąca kierowniczą rolę w wydaniu narodowej ustawy niedzielnej, zwłaszcza znając praktyczny skutek takich praw obowiązujących w Arkansas, Tennessee i w pewnej mierze w Pensylwanii – a więc w wyniku tych zajść, o których Wam, panowie senatorowie Senatu Stanów Zjednoczonych mówimy – nie możecie dać takiej władzy do rąk tym osobom, które dążą do wydania proponowanej Ustawy Niedzielnej. W cytowanym przeze mnie przemówieniu senatora Crockett’a, które było wygłoszone na zgromadzeniu ciała ustawodawczego w Arkansas, wstawiał się on za przywróceniem zwalniającej klauzuli – co de facto było apelowaniem o stosowanie tolerancji. Senator Blair: Wie Pan, czy ów młody człowiek miał pieniądze lub przyjaciół, od których mógłby je pożyczyć? Jones: Doktorze Lewis, czy może Pan poświadczyć, że ów człowiek posiadał pieniądze? Dr. Lewis: Ten przypadek nie był przedstawiany w innych zborach w celu uzyskania dla niego zapomogi. Ja nie posiadam żadnej wiedzy na temat jego stanu posiadania. Senator Blair: Czy nie uważa Pan, że był to dziwny człowiek, jako że pozwolił, aby zmarło jego dziecko i zmarła jego żona? Dr. Lewis: O tym przypadku nie sprawozdano naszym zborom na północy. Jones: Na temat tego „dziwnego” przypadku, nadmienię tylko, że John Bunyan spędził dwanaście lat w więzieniu w Bedford, a mógł zostać z niego zwolniony, gdyby tylko wypowiedział jedno małe słówko „tak” i przez to zgodził się na niewygłaszanie kazań. Senator Blair: Jest zupełnie inną rzeczą, gdy ktoś jest przymuszany do oświadczenia, że powstrzyma się od spełniania świętych obowiązków w swoim kościele. On głosił Ewangelię i nie chciał zgodzić się na zaprzestanie jej głoszenia. Jednak tutaj chodzi o człowieka, który raczej zgadzał się na śmierć swojego dziecka i żony, niż na zapłacenie 25-ciu czy 50-tu dolarów, aby przez to być zwolnionym z więzienia i mieć możliwość zapracowania na nich. Jones: Co to jest za rodzaj prawa, które zmusza sumienie człowieka do wybierania pomiędzy żoną i dzieckiem, a zapłaceniem
132
Narodowa Ustawa Niedzielna
kary 25-ciu czy 50-ciu dolarów? Jednak załóżmy, że on zapłaci tę karę, zostanie zwolniony z więzienia i zacznie pracować na rodzinę; jak długo będzie mógł pracować? Gdy nadejdzie następna niedziela, jego obowiązek pracowania na utrzymanie żony i dziecka nie skończy się. Wtedy na nowo pojawi się problem, czy pójść do pracy w niedzielę i narazić się na kolejne prześladowanie oraz na nieustanne płacenie kary 25-ciu czy 50-ciu dolarów? Jak długo ma to wszystko trwać? Niewielu biednym farmerom udaje się w ciągu każdego tygodnia – po pokryciu wszystkich kosztów utrzymania – uzyskać zysk 25 czy 50 dolarów na płacenie regularnych kar, by móc poświęcić się godziwej pracy na swojej roli. Można jednak powiedzieć: „Jeżeli nie będzie pracował w niedzielę, wówczas nie będzie musiał płacić kar.” Owszem, tylko że kiedy zgodzi się niepracować w niedzielę, wówczas zgadza się na pozbawianie siebie jednej szóstej czasu, który w uczciwy sposób może poświęcić na utrzymanie swojej żony i dziecka. W tym przypadku, dokładnie to czyni rząd – po prostu okrada go z jednej szóstej czasu. Czyli innymi słowy, jest to albo zwyczajna konfiskata, albo konfiskata pod pretekstem nakładanych na niego kar, za jego nie wyrażenie zgody na okradanie siebie z przysługującej mu jednej szóstej czasu. Zatem, krótko mówiąc, w ten sposób jest zmuszany do porzucenia prawa służenia Bogu według swego sumienia i według Słowa Bożego, a przez to zmusza się go do całkowitego wyrzeczenia się swoich praw wolności sumienia. Tak więc, z tego wynika ewidentnie, że owe Ustawy Niedzielne są bezpośrednim atakiem na prawa wolności sumienia. Ponadto owe Ustawy Niedzielne nie tylko, że godzą bezpośrednio w prawa konstytucyjne, ale także w nieprzenośne prawa własności, posiadłości i ochrony nieruchomości. Tu posłużę się wypowiedzią Najwyższego Sądu w Kalifornii – słowami, którym nigdy nie da się zaprzeczyć ani je zmienić: „Prawa własności oraz posiadłości nie mogą być wyraźniej i zrozumialej chronione przez Konstytucje, jak prawem nabywczym. Prawo do nabycia musi obejmować prawa do używania nabytych środków. Prawo to będzie bezsilne, gdy będzie pozbawione możliwości używania tych niezbędnych środków. Jeżeli ciało ustawodawcze posiada moc do ustanowienia czasu przymusowego odpoczynku... jest ono poza ograniczeniami i może rozciągać się na zakazanie wszelkich zajęć w każdym czasie... Gdyż, jeśli Konstytucja ustanawia niezbywalne
Narodowa Ustawa Niedzielna
133
prawo, a w tym samym czasie ciału ustawodawczemu pozostawia się nieograniczoną władzę nad nim, wówczas staje się to sprzecznością, bezwartościowym zarządzeniem, a Konstytucja staje się wyłącznie zbiorem niewłaściwych, zwodzących, nierealnych zarządzeń, nie mogących chronić obywatela. Praktycznym następstwem tego będzie zburzenie, a nie umocnienie praw, które służą do ochrony. Dlatego ciało ustawodawcze nie może zakazywać używania nabytych środków, z wyjątkiem, gdy wymaga tego pokój i bezpieczeństwo państwa” („Ex parte Newman”, 9 Cal.,pp.517,510). Jednak czy w tym przypadku, który tu rozważamy, jest zagrożony pokój lub bezpieczeństwo państwa? Czy kiedykolwiek zagrożony jest pokój i bezpieczeństwo państwa, jeśli jakiś człowiek oddaje się uczciwemu, usankcjonowanemu oraz godnemu pochwały zajęciu? Przecież zakazywanie tego, wręcz godzi w pokój i bezpieczeństwo państwa! Toteż – jak już to przedtem wystarczająco udowodniłem – jeżeli rząd wyda takie zarządzenie, wówczas wstawia uczciwe zajęcia do katalogu czynów karygodnych; stawia spokojnych i pracowitych obywateli na równi z przestępcami oraz popiera lenistwo i nieróbstwo. A to właśnie na pewno godzi w pokój i bezpieczeństwo każdego państwa. Dlatego też dowiedzione jest, że Ustawy Niedzielne są zamachem na niezbywalne prawa dotyczące środków nabywczych, własnościowych, oraz posiadłości i gdy ów człowiek z Arkansas byłby posłuszny temu prawu, wyrzekłby się przysługującego mu niezbywalnego prawa. Jeszcze raz: Ponieważ w prawo nabywania własności jest włączone prawo używania nabytych środków – wszak w tym celu zostały nabyte – i jako takie miałoby zezwalać na okradanie człowieka z używania tych środków w zakresie jednej szóstej czasu, wówczas ono byłoby pogwałceniem zarządzenia czternastej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która oświadcza, że: „żadnemu Stanowi nie wolno pozbawiać obywatela życia, wolności oraz własności, bez stosownego postępowania sądowego”. Panowie, przy tym wszystkim zachodzi pytanie, czy ów człowiek ma uznawać takie prawo tak dalece, że będzie płacił te kary? Jeżeli tak, wówczas wynika z tego ewidentnie, że cała jego własność zostanie zużyta na płacenie kar, albo też musi podjąć decyzję i wybrać pomiędzy zrezygnacją z przysługujących mu praw wolności sumienia, albo zgodza się na zabieranie mu jednej szóstej czasu, co oznacza pozbawienie siebie swojej własności, ponieważ dla pracowitego obywatela
134
Narodowa Ustawa Niedzielna
– czas to pieniądz. Jeżeli więc państwu przez Ustawę Niedzielną czy przez jakąś inną możliwość, wolno odbierać jakąkolwiek część czyjejś własności, wówczas wolno mu wszystko odebrać. W tej sytuacji, gdzie i kiedy powinnien rozpocząć się sprzeciw przeciwko takiemu uciskowi? Odpowiadam – zaraz przy jego pojawieniu się. Pod płaszczykiem słówka „pożyczyć” [przytoczonego w wypowiedzi senatora Blair], Karol I zajął małą kwotę pieniędzy od każdej własności, każdego obywatela Anglii. Tu kwota John’a Hampden’a wynosiła około 7 dolarów i 75 centów. Był on bogatym człowiekiem, jednak odmówił zapłacenia jej, a odmowa zapłacenia tej błahej kwoty, spowodowała, że cała Anglia popadła w chaos i w wojnę domową. Króla kosztowało to głowę. John Hampden utracił życie i to tylko dlatego, że wolał raczej dopuścić do tego, aniżeli zapłacić wręcz błahą kwotę 7-miu dolarów i 75 centów! – daleko mniejszą od jednej trzeciej nałożonej kary na owego człowieka, który sprzeciwł się odebraniu sobie, prawnie należącej mu jednej szóstej swojej własności. Jednakże odmowa zapłacenia tej sumy przez John’a Hampden’a spowodowała ustanowienie konstytucyjnej zasady, na mocy której każdy człowiek ma niezbywalne prawo do nabywania własności, posiadłości i chronienia ich – prawo, które w omawianym przez nas przypadku zostało naruszone. Zatem, już na podstawie jedynie tej zasady, człowiek ten był całkowicie usprawiedliwiony co do odmowy zapłacenia kary nałożonej na niego z tytułu Ustawy Niedzielnej. Jednak dlatego, że w to prawo jest włączone niezbywalne prawo wolności sumienia, był podwójnie usprawiedliwiony, że odmówił posłuszeństwa tej Ustawie lub nie uznał jej zasad. Senator Blair: Załóżmy, że był on winowajcą. Załóżmy, że nie wierzył, iż kradzież jest przestępstwem i jego sumienie nie oskarża go o to, że odbiera innym rzeczy. Na mocy prawa został ukarany grzywną 25-ciu dolarów. Czy w tej sytuacji ma postawić swoje prawa sumienia na szali przeciwko wymogom wobec żony i dziecka, i przeciwko orzeczeniu społeczeństwa oraz państwa, w którym żyje i którym zawdzięcza wszystkie prawa własności i pozostałe inne prawa? W tym przypadku mamy człowieka, który raczej dopuszcza, aby spadły na niego te wszystkie cierpienia, niż miałby zapłacić 25 czy 50 dolarów, przy czym twierdzi, że czyni to wszystko z uwagi na swoje sumienie. Jones: Przytoczone przez Pana przykłady nie mogą być w żadnym przypadku porównywalne, bowiem jak można stawiać przestępstwo
Narodowa Ustawa Niedzielna
135
– jakim jest kradzież – na równi z uczciwą pracą człowieka? A dokładnie to czynią niedzielne ustawy – jak to już tu udowodniliśmy. Dlatego stale będziemy protestować przeciwko temu, aby uczciwą pracę stawiano na równi z kradzieżą. Człowiek, który kradnie, odbiera drugiemu jego własność, szkodzi mu i nie pyta, czy ma do tego prawo. Oto teraz mamy państwo, które odbiera człowiekowi jego własność lub jego czas, przy czym szkodzi mu, a w dodatku on w ogóle nie może domagać się sprawiedliwości. Jednak w przypadku kogoś, kto pracuje w niedzielę, to w najmniejszym stopniu nie godzi w prawa człowieka, w żaden sposób nie odbiera nikomu jego własności, ani jego czasu, ani już w ogóle nikomu nie szkodzi. Sprawiedliwą rzeczą jest, gdy państwo karze złodzieja. Jednak szczytową niesprawiedliwością jest, gdy państwo karze pracowitego obywatela. Tak na marginesie, słyszał Pan kiedykolwiek o człowieku, któremu sumienie podpowiada, że kradzież jest prawą rzeczą, i że sumienie go przekonuje, aby kradł? Senator Blair: Słyszałem o wielu przypadkach, w których człowiek świadomie przekraczał prawo, zdając sobie dobrze sprawę z tego, że będzie karany. Jones: Dokładnie tak było; właśnie z powodu takiego przekraczania prawa, chrześcijanie w Cesarstwie Rzymskim byli skazywani na śmierć. Senator Blair: Jednak to nie jest odpowiedzią na moje pytanie, ani też nie jest koniecznym odpowiadanie na nie. Jones: Dla każdego człowieka właściwą rzeczą jest przekraczanie takich praw, które naruszają jego prawa konstytucyjne. W związku z tym, ma on prawo do świadomego naruszania każdego prawa, które godzi w prawa sumienia. Bóg oświadczył, że człowiek jest niewinny, gdy przestąpi prawo, które narusza jego stosunek do Boga – prawo, które gwałci prawa sumienia. Proszę zwrócić uwagę na przypadki: „państwo wobec Szadracha, Meszacha i Abed-Nega” oraz „państwo wobec Daniela”, opisane w Księdze Daniela w 3 i 6 rozdziale. Przypadek mający miejsce w Arkansas – jak sprawozdaje nam senator Crockett – kosztował tego biednego człowieka życie żony i dziecka. Senator Blair: Co się stało z tym człowiekiem?
136
Narodowa Ustawa Niedzielna
Jones: Opuścił ów Stan. Senator Blair: Powiedziałbym, że on powinien go opuścić. Jones: Także tak bym powiedział. Jednak, jak wtedy w takim kraju można w ogóle dyskutować o wolności, gdy dzieją się w nim takie rzeczy? A to dotyczy także pozostałych sześciu osób, które poszły za głosem własnego sumienia – dobrych, uczciwych, prawych obywateli, jacy żyją w Arkansas. Senator Blair: W kwestii nakazów głosu sumienia zachodzi wiele oszustw. Jeżeli jakiś człowiek powołuje się na sumienie, aby być w zgodzie z prawem i wypełniać swoje obowiązki wobec społeczeństwa, wówczas mając wypaczone sumienie, może zburzyć całe społeczeństwo. Zatem nie zawsze jest to kwestią sumienia. Jones: Proszę wybaczyć Panie, ale prawa sumienia są wieczne i święte. Sumienie nie odnosi się do rządu czy państwa; sumienie ma do czynienia z Bogiem i z Jego nakazami, a człowiek może przeczytać w Biblii, co Pan Bóg nakazał. Pozwolę sobie tutaj na przytoczenie słów obecnie ustanowionego sędziego Najwyższego Sądu Stanów Zjednoczonych, Stanley’a Matthews’a, z jego przemowy, jaką wygłosił w związku Cincinnati School Board przeciwko karceniu młodzieży i innych. On powiedział: „Jeżeli chcemy, możemy je nazwać dziwactwem sumienia, czy kaprysem, jednak w sprawach religii nie mamy prawa ich lekceważyć lub pogardzać nimi, bez względu na to, jak bardzo wydają się nam one błahe i absurdalne. W początkach ery chrześcijaństwa, gdy byli torturowani męczennicy, rzymscy liktorzy [wykonawcy wyroków] i żołnierze pogardzali i drwili z fanatyzmu tych, którzy wzbraniali się okazać swoje uznanie przez złożenie chociażby najmniejszej szczypty kadzidła na ołtarzu zbudowanym ku czci cesarza, przypisującego sobie tytuł i cześć boską w pogańskim kulcie. Historia jest przepełniona opisami krwawych ofiar świętych ludzi, którzy bardziej bali się Boga, niż ludzi i od odmowy okazania choćby najmniejszego uznania nie powstrzymały ich najbardziej okrutne prześladowania... „Sumienie – proszę zwróćcie uwagę szanowni panowie – jest wrażliwą rzeczą i musi być traktowane z największą delikatnością; i w tej samej mierze, w jakiej każdy człowiek uznaje swoją własną, moralną nienaruszalność – czyli pozwala świecić w sobie światłu sumienia tak, aby chwała Boża odkrywała mu Prawdę – tak też powinien traktować sumienie każdego innego człowieka i w praktyce
Narodowa Ustawa Niedzielna
137
stosować fundamentane zasady chrześcijańskiego życia. »Cokolwiek więc chcecie, aby wam ludzie czynili, czyńcie im także« (Mat.7,12 SK)”. Senator Blair: Czy tym, którym sumienie pozwala na uprawianie wolnej miłości, można na to pozwolić? Jones: To nie ma nic wspólnego z omawiną przez nas kwestią. Proszę pokazać mi, co wspólnego ma sumienie z przekonaniem o uprawianiu wolnej miłości? Ja nie zauważam tu związku. Nie ma tu miejsca na czegoś takiego. Senator Blair: Jednak muszą być ustanowione prawa, które by zakazywały niemoralności. Jones: Proszę o podanie mi definicji na to, co to jest niemoralność, a potem odpowiem na Pańskie pytanie. Senator Blair: Jeżeli Pan nie wie, co oznacza to wyrażenie, wówczas nie podejmuję się na wyjaśnienie tego Panu. Jones: Ja wiem, co ono oznacza. Senator Blair: Dlaczego zatem wymaga Pan ode mnie określenia tej definicji i czym ona jest? Dlaczego Pan sam nie odpowie sobie na to? Jones: Ponieważ temu słowu przypisuje się różne znaczenie, zwłaszcza w odniesieniu do kary. Niemoralność sama w sobie odnosi się do naruszenia Zakonu Bożego, natomiast obywatelskie rządy nie mają prawa karania jakiegokolwiek człowieka za naruszanie Praw Bożych jako takich. Dlatego twierdzę, że to, co uważane jest za wysoce niemoralne, nie może być zakazane przez cywilne prawo i stosownie do tego, nie ma [takiego cywilnego] prawa, które by mogło pokusić się o to. Moralność jest zdefiniowana następującymi słowy: „»Moralność«: To przestrzeganie albo nieprzestrzeganie prawdziwego, moralnego standardu lub prawa... Przestrzeganie uchwał Bożego Prawa.” Ponieważ moralność to przestrzeganie uchwał Boskiego Prawa, wynika z tego jasno, że moralność wchodzi w zakres stosunku człowieka do Boga i że obywatelski rząd, nie ma z nią nic wspólnego. Dalej, moralność jest następująco definiowana: „Wola Boża – Najwyższego, Moralnego Władcy – dotyczy charakteru i postępowania wszystkich odpowiedzialnych istot; normy postępowania obowiązują sumienie lub moralną naturę.” „Prawo
138
Narodowa Ustawa Niedzielna
moralne jest streszczone w Dekalogu, zapisane palcem Bożym na dwóch kamiennych tablicach i przekazane Mojżeszowi na Górze Synaj.” Te definicje całkowicie zgadzają się z Pismem Świętym, a ono pokazuje nam wyraźnie, że dziesięć przykazań jest Prawem Bożym, wyrażeniem woli Bożej; że odnoszą się do sumienia i dotyczą myśli i intencji serca. Zaś posłuszeństwo tym przykazaniom jest obowiązkiem, który człowiek jest winny Bogu. Pismo Święte mówi: „Bój się Boga i przestrzegaj Jego przykazań, bo to jest obowiązek każdego człowieka” (Kazn.12,13). Natomiast Zbawiciel powiedział: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu Raka [dosł.»pusta głowo« lub »człowieku godny pogardy«], podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł »Bezbożniku«, podlega karze piekła ognistego” (Mat.5,21-22 BT). Apostoł Jan mówiąc o tej samej kwestii, powiedział: „Każdy, kto nienawidzi brata swego, mordercą jest” (1Jan 3,15 SK). Natomiast Zbawiciel ponownie mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mat.5,27-28 BT). Możnaby przytoczyć jeszcze inne przykłady, ale te wystarczą, aby pokazać, że posłuszeństwo moralnemu Prawu oznacza moralność; że moralne Prawo odnosi się do myśli i motywów serca, i dlatego też zgodnie z charakterem tych rzeczy, leży ona [moralność] poza zasięgiem i kontrolą władzy obywatelskiej. Nienawiść oznacza mord; chciwość jest bałwochwalstwem; pożądliwe patrzenie na kobietę jest cudzołóstwem. Te wszystkie rzeczy zaliczają się do niemoralności i naruszają prawo moralne. Jednak żaden obywatelski rząd nie karze za nie. Jakaś osoba może przez całe swoje życie nienawidzieć swojego sąsiada, może być chciwa wszystkiego, co na świecie, może patrzeć pożądliwie na każdą napotkaną kobietę – to wszystko może czynić przez całe swoje życie, ale jak długo te rzeczy pozostaną w sferze jej umysłu, tak długo obywatelskie władze nie mogą jej nawet tknąć. Aczkolwiek trudno będzie sobie wyobrazić bardziej
Narodowa Ustawa Niedzielna
139
niemoralnego człowieka, jak z w/w przykładu, to jednak władze cywilne nie mogą go ukarać; ba, nawet nie mogą podjąć jakichkolwiek wysiłków w tym kierunku. To znowu pokazuje nam, że władze cywilne nie mają nic do czynienia z niemoralnością. Przejdźmy do następnej kwestii: jeżeli nienawiść tej osoby doprowadzi ją do skrzywdzenia swego sąsiada czy to słowem czy czynem, wówczas odpowiednie władze ją ukarzą. Jeżeli jej chciwość spowoduje, że zabierze coś, co nie jest jej, czyli gdy coś ukradnie, wówczas władza ją ukarze. Jeżeli jej nieczyste myśli popchną ją do fizycznego gwałtu, wówczas władze cywilne ją ukarzą. Jednak proszę zwrócić uwagę, że nawet wówczas władza nie ukarze tej osoby za jej niemoralne postępowanie, lecz za jej postępowanie niezgodne z prawem. Niemoralność, to coś, co tkwi w sercu i może być osądzona tylko przez Boga. Świeckie władze nie karzą człowieka za to, że jest niemoralny. Dopiero czyn określa nienawidzącego człowieka jako mordercę, chciwego jako złodzieja, pożądliwie patrzącego na kobietę jako gwałciciela i dopiero człowiek realizujący ukryte, niemoralne myśli jest karany. Z tego wynika ewidentnie, że władza nie może karać żadnego człowieka za to, że on jest niemoralny, ale dlatego, że postępuje bezprawnie. Ona nie może karać niemoralności; ona musi karać postępowanie, niewłaściwe zachowanie się. Różnicę tę można wyraźnie widzieć w samym pojęciu „Władza” lub „Państwowy Rząd” – inaczej nazwany „cywilnym rządem”. Żadnej osobie, poza teokratą, nawet nie przyjdzie na myśl, aby go nazwać „rządem moralnym”. To rząd Boga jest wyłącznie rządem moralnym. Jedynie Bóg jest moralnym władcą. Jedynie Boże Prawo jest moralnym prawem. Jedynie Bóg może określić wysokość kary za niemoralność, która jest przestąpieniem moralnego Zakonu. Rządy ludzi są rządami świeckimi, a nie moralnymi. Prawa państwa i narodów są prawami cywilnymi, a nie moralnymi. Władze rządów świeckich karzą za nieprawe postępowanie, które jest przestąpieniem praw cywilnych. Do nich nie należy karanie niemoralności. To należy wyłącznie do Autora moralnego Zakonu, moralnej etyki, bowiem jedynie On jest Sędzią ludzkiej moralności. To wszystko musi być oczywiste dla każdego, kto rzetelnie i bezstronnie chce się zastanawiać nad tą kwestią, a to też potwierdzone jest przez definicję słowa „cywilny”, która brzmi następująco: „»Cywilny«: odnosi się do miasta albo państwa, albo też do »obywatelski« w odniesieniu do współobywateli lub rządu.”
140
Narodowa Ustawa Niedzielna
Z tego wynika wyraźnie, że Cesarzowi (cywilnemu rządowi) jesteśmy winni tylko to, co się tyczy spraw obywatelskich, natomiast Bogu jesteśmy winni to wszystko, co ma związek z moralnością lub religią; i stosownie do tego, żaden człowiek, żadne zgromadzenie czy organizacja ludzi nie ma jakiegokolwiek prawa do karania niemoralności. Tam gdzie jednak ma to miejsce, jest to przywłaszczenie sobie wyłącznego prawa i stanowiska Boga. Inkwizycja jest nieuchronnym i logicznym skutkiem wszelkich roszczeń jakichkolwiek zgromadzeń ludzi w celu karania niemoralności, ponieważ karanie niemoralności w pewnym stopniu musi dotykać wszelkich myśli i zamiarów serca. Papiestwo twierdząc, że ma prawo zmuszać ludzi do moralności oraz karać ich za niemoralność, wykazało okrutną odwagę w przeprowadzaniu tej fatalnej w skutkach zasady, która prowadziła do logicznych konsekwencji. Przy stosowaniu tych zasad, stwierdzono, że niezbędną rzeczą jest tutaj zgłębienie tajemnic ludzkiego serca. Przy tym stwierdzono, że najokrutniejsze stosowanie tortur, w wielu wypadkach wydobyło na jaw przyznanie się do najskrytszych tajemnic ich serc. Skutkiem tego została ustanowiona inkwizycja, jako najlepszy środek do osiągnięcia upragnionego celu. Tak długo, jak ludzie uznawali, że do kompetencji cywilnej władzy należy wymuszanie moralności, zachodziła znikoma szansa, że będzie się potępiać inkwizycję, gdyż sąd jest tylko logicznym wynikiem tej kompetencji. Tyle na temat moralności i władzy, gdy chodzi o prawdziwe i niekłamane znaczenie i sens słowa „moralność”. Jednakże, jak już powiedziałem na początku, używając tego słowa, można mu nadać odmienny sens. W tej sytuacji, powołując się na stosunki człowieka wobec współobywatela i w odniesieniu do takiego poglądu na moralność, czasami twierdzi się, że władza państwowa na bazie cywilnej władzy, jest zobowiązana do wymuszania moralności. Jednak moralność oparta na świeckiej władzy jest tylko ucywilizowaną uprzejmością, a wymuszanie moralności na bazie ucywilizowanej grzeczności, jest niczym innym, jak tylko wymuszaniem cywilizowanego postępowania. Dlatego bez inkwizycji i świeckiej władzy jest prawie że niemożliwe przeprowadzenie przynależnego jej sądowego postępowania; może ona zaskarżać cywilne zaszłości lub wymuszać li tylko niecywilizowane postępowanie. Można by zapytać, czy cywilna władza nie wymusza przestrzegania przykazania Bożego: „Nie będziesz kradł”, „Nie będziesz zabijał”,
Narodowa Ustawa Niedzielna
141
„Nie będziesz cudzołożył” oraz „Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek”? Czy władza cywilna nie karze przestępowanie tych przykazań Bożych? Odpowiadam: Władza cywilna ani nie wymusza ich, ani nie karze przestępowania ich, jako przykazań Bożych. Państwo zakazuje mordowania, kradzieży, krzywoprzysięstwa, a niektóre Stany zakazują nawet cudzołóstwa, ale tego wszystkiego zakazuje nie w świetle przykazań Bożych. Od niepamiętnych czasów, rządy, które w ogóle niczego nie wiedziały o Bogu, zabraniałych tych rzeczy. Gdyby rząd chciał wymuszać te rzeczy jako posłuszeństwo przykazaniom Bożym, musiałby znać myśli i intencje serca; jednak to nie leży w zakresie możliwości jakiejkolwiek ziemskiej władzy. Na bazie tych wszystkich oczywistych dowodów, jest rzeczą ewidentnie zrozumiałą, a potwierdzają to powszechnie znane zasady, że w zakres władzy cywilnej wchodzi tylko to, co zawiera w sobie określenie –˙00cywilny. Zamierzenia i postanowienia cywilnych rządów są cywilnego rodzaju a nie moralnego. Ich zadaniem jest utrzymanie porządku w społeczeństwie i zabezpieczenie wszystkim obywatelom spokoju i ochrony przed wszelkim niecywilizowanym postępowaniem. Moralność przynależy Bogu; cywilizowane postępowanie państwu. Moralne postępowanie winno być oddawane Bogu, a świeckie – państwu. Niemoralność może być karana tylko przez Boga. Niecywilizowane postępowanie może być karane tylko przez władze świeckie. Kończąc moje uwagi w tej kwestii, ponownie dochodzimy do tej jednoznacznej i odwiecznej zasady, którą przytoczyłem już na samym początku mojej obecności tutaj – na której się opieramy i mam nadzieję, że zawsze będziemy się opierać – zasady, wcielonej do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, zakazującej przeprowadzania religijnych sprawdzianów, jak też zakazującej Kongresowi wydawania jakichkolwiek ustaw ograniczających swobodne praktykowania religii – zasady, ustanowionej przez Chrystusa, że: „Oddawajcie więc, co jest CESARSKIEGO, CESARZOWI, a co BOŻEGO, BOGU.”
142
Narodowa Ustawa Niedzielna
Uwagi przedstawione przez wielebnego A.H. Lewis’a, doktora teologii. Dr Levis: Panie Przewodniczący! Sprzeciw zgłoszony przez prof. Jones’a odnośnie zwolnienia przestrzegających sobotę wydaje mi się w pełni iluzoryczny. Co się tyczy Babtystów Dnia Siódmego, wiem, że nikt z nich nie może otworzyć restaurację w niedzielę, usprawiedliwiając się tym, że jest Babtystą Siódmego Dnia. W czasie więcej niż dwustuletniej historii ich istnienia, nie było ani jednego Babtysty Dnia Siódmego, który by posiadał restaurację. Taka osoba, która posiada restaurację, nie mógłaby być członkiem jakiejkolwiek Babtystytcznej społeczności czy kościoła Batystów Dnia Siódmego. Na podstawie tego, co wiem, także żaden Adwentysta Dnia Siódmego nie znajdzie się w tej grupie ludzi. Zatem, aby uniknąć fałszywych zachowań i wątpliwości w omawianej przez nas kwestii, wystarczy, aby każdy, kto zachowuje siódmy dzień, posiadał oficjalny dokument, stwierdzający jego przynależność do Kościoła, święcącego Sabat, czyli siódmy dzień tygodnia. Taka klauzula położy kres wszelkim trudnościom w tej sprawie. Sprzeciw! Jones: Panie Przewodniczący! Rzecz to pewna, że wśród Babtystów Dnia Siódmego nie ma ani jednego posiadacza restauracji, a tak samo wśród Adwentystów Dnia Siódmego. Jednakże, jeśli będą narzucane ustawy niedzielne, z klauzulami na korzyść tych, którzy święcą siódmy dzień, wkrótce pojawią się tacy (Babt.Dn.S. lub ADS), którzy będą chcieli to wykorzystać. Także prawdą jest, że człowiek posiadający restaurację nie może być członkiem ani kościoła Babtystów Dnia Siódmego, ani Adwentystów Dnia Siódmego. Jednak, co może powstrzymać posiadaczy restauracji przed założeniem kościoła Babtystów Dnia Siódmego lub Adwentystów Dnia Siódmego? Co ich, lub innych przedsiębiorców powstrzyma przed założeniem własnego kościoła, wybraniem własnych urzędników kościelnych, a nawet wyświęceniem swoich własnych pastorów i nazwaniem siebie Babtystami Siódmego Dnia lub Adwentystami Dnia Siódmego? Nic nie będzie mogło powstrzymać ich przed tym, chyba, że państwo przejmie nadzór nad wszystkimi kościołami święcącymi
Narodowa Ustawa Niedzielna
143
siódmy dzień, nad ich naukami, nad ich organizacją i przyjmowaniem członków. Dokładnie to miało już miejsce. W dniach teokracji panującej w Nowej Anglii, Stan Massachusetts wydał następującą ustawę: „W przyszłości nikt nie powinien mieć wolnego dostępu do politycznych organizacji jak tylko ci, którzy są członkami niektórych kościołów, w obrębie nałożonych przez nich ograniczeń.” Jest spora liczba ludzi, którzy nie są członkami żadnych kościołów ani też nie mogą nimi być, gdyż nie są chrześcijanami. Ci ludzie postanawiają przyłączyć się, według swego uznania, do jakiegokolwiek kościoła. Wtedy następnym krokiem podjętym przez władzę, było uchwalenie następującej ustawy: „Ponieważ w wyniku godnych pożałowania doświadczeń okazało się, że wiele kłopotów i niepokojów dotyczących zarówno państwa jak i kościoła, jest spowodowanych przez urzędników i członków niektórych kościołów, które... w niedopuszczalny sposób nagromadziły się... zarządza się... że Sąd tego Stanu, ani teraz, ani w przyszłości, nie będzie uznawał zawiązania się jakichkolwiek zrzeszeń ludzi, którzy by udawali, że są kościelną społecznością, bez uprzedniego zawiadomienia Sądu i starszych większości kościołów tego obszaru sądowego, o swoich zamiarach i otrzymania ich zgody” („Emancipation of Massachusetts” pp.28-30). W związku z powyższym, panowie, możecie zobaczyć, że ustanawianie tej ustawy niedzielnej – mimo, że jest ona pierwszym krokiem, to jednak w żadnym przypadku nie pozostanie ostatnim – pojawi się w wielu formach, a nie tylko w jednej. Propozycja o ustanowieniu zwalniającej klauzuli jest mimowolnym przyznaniem się, że narzucenie tej ustawy jest niesprawiedliwe. Gdyby jednak owa zwalniająca klauzula została wprowadzona w życie, wówczas państwo nieuchronnie wykracza poza swoje uprawnienia – poza swoją jurysdykcję. Jeśli zaś ta zwalniająca klauzula zostanie wprowadzona w życie i surowo przestrzegana, wówczas ta cała ustawa zostanie pozbawiona znaczenia. Dlatego dobrą sprawą będzie dla Kongresu, gdy się zastanowi nad tym projektem i zdecydowanie odrzuci wszystko, co jest związane z tym zagadnieniem. Ta cała sprawa leży w gestii cywilnej władzy i dla niej będzie dobrze, gdy się całkowicie od niej odłączy. Tu Dr Lewis proponuje, że aby ustrzec się przed wszelakimi problemami w tej kwestii, należy „wymagać” od każdej osoby święcącej
144
Narodowa Ustawa Niedzielna
siódmy dzień tygodnia oficjalnego poświadczenia o jego związku z przestrzegającym sobotę kościołem. To jednak nie zakończy problemu, gdyż, jak już wykazałem, to niechybnie zrzuci na państwo obowiązek decydowania, który kościół, przestrzegający siódmy dzień, jest prawdziwy. Ale to jeszcze nie jest najgorszą rzeczą w tej propozycji. Jeśli Dr Lewis, oficjalnie reprezentujący wyznanie Babtystów Dnia Siódmego i dla tego wyznania, dla siebie i swojego ludu oświadcza, że dobrowolnie zgadza poddać się „warunkowej klauzuli”, to ja nie mam przeciwko temu żadnych zastrzeń; to jest ich sprawa. Co prawda wydaje mi się to bardzo dziwną i wspaniałomyślną rzeczą, jeżeli nie nadzwyczajnym postępowaniem. Podkreślam, jeżeli tak chcą, mogą tak uczynić, to jest ich własny wybór. Jednak jeśli chodzi o mnie i ogólnie o Adwentystów Dnia Siódmego, to nie tylko jako chrześcijanie, ale jako obywatele Stanów Zjedn., odrzucamy z pogardą takie zasady i stanowczo nie przyjmujemy wszelkiego tego rodzaju propozycji. Jako obywatele Stanów Zjednocznych i jako chrześcijanie zadecydowanie i na zawsze odrzucamy tego rodzaju proponowaną „warunkową klauzulę”. Uwaga: To, że mój argument nie był pozbawiony uzasadnienia oraz nie był „w pełni iluzoryczny”, jak to określił Dr Lewis, zostało w przekonywujący sposób udowodnione jemu samemu już w czasie mającego miejsce posiedzenia Komitetu Senatu. Gazeta „Pearl of Days”, w rubryce „New York Mail and Express” – oficjalny organ „American Sunday Union” – w Marcu 1889 roku, w Plainfeld [N.J.], Times [bez daty], podała następujące sprawozdanie: „Na ogół miasto Painfeld N.J. w niedzielę jest bardzo spokojnym miastem. Sklepy z alkoholem, środkami żywnościowymi i papierosami, na mocy rozporządzenia miasta są zamknięte. Jeżeli mieszkaniec tego miasta pragnie kupić cygaro, musi zwrócić się do jednego z wielu aptekarzy – którzy jednak odmawiają sprzedaży w niedzielę – lub do jednego z dwu handlarzy, którym pozwolono na otwarcie sklepu w niedzielę, ponieważ oni święcili sobotę jako swój Sabat. Od pewnego czasu, katolik, który chciał mieć otwarty sklep w niedzielę, zaczął regularnie odwiedzać kościół Babtystów Dnia Siódmego. W końcu poprosił o przyjęcie na członka kościoła. Pewien członek oficjalnego komitetu Kościoła, został poinformowany,
Narodowa Ustawa Niedzielna
145
że ów kandydat na członka czyni to wszystko z powodów handlowych. W tej sytuacji został on poddany dociekliwemu przesłuchaniu i w końcu przynał się, że chce otworzyć sklep z papierosami i w niedzielę handlować. W taki wyrachowany sposób usiłował się wzbogacić. Nie został przyjęty na członka.” Wygląda to wręcz na „ironię losu”, że akurat ten przydadek wydarzył się tym ludziom, których reprezentuje Dr Lewis, a w dodatku w tym mieście, w którym sam mieszka. Uwagi Pani J.C. Bateham Pani Bateham: Proszę o to, aby argument przytoczony przez „Woman’s Christian Temperance Union” został dokładnie rozważony, gdyż dostrzegamy tu pewne niebezpieczeństwo. Chcemy tu być nadzwyczaj fair. Omówiłam tę kwestię z dziewięciu osobami różnych ugrupowań święcących siódmy dzień tygodnia, aby dowiedzieć się, czy one pragną takiej klauzuli zwalniającej i czy będą usatysfakcjonowane taką propozycją. Na to odpowiedzieli, że ta propozycja zyska ich aprobatę. Dlatego uważamy, że w taki sposób można by dla nich uczynić wyjątek, tym bardziej, że oni twierdzili, iż jest on konieczny. Senator Blair: Chcę Pani postawić parę pytań, aby zorientować się, czy „Woman’s Christian Temperance Union” w pełni rozumie relacje, jakie są proponowane w wydaniu tej ustawy. Projekt tej ustawy ma związek z międzystanowym handlem, z funkcjonowaniem pracy poczty, z armią lądową i marynarką. Odnosi się do spraw, które są całkowicie odłączone od niezawisłości, w pełni podległe sądownictwu; dawniej były podległe władzy poszczególnych Stanów, a teraz przekształciły się w generalny rząd. Przytoczone przeze mnie instytucje, wszystkie one mają publiczny charakter. Aby ich działalność mogła funkcjonować, państwo powinno mieć możliwość ingerencji w prawo do odpoczywania w sobotę w każdym Stanie i to w taki sposób, aby zostały unieważnione. Funkcjonowanie państwa, jako całości, nie może być ograniczane przez jakiekolwiek prawo dotyczące niedzieli. Jeżeli służba poczty chce pracy w niedzielę, może ją wykonywać w ogromnym zakresie, w różny sposób i też ją wykonuje w coraz większym i większym zakresie. To samo dotyczy wewnątrzstanowego handlu, wojska i marynarki.
146
Narodowa Ustawa Niedzielna
Teraz np. idzie Pani do naszych przyjaciół Babtystów Dnia Siódmego lub Adwentystów Dnia Siódmego, proponując im wprowadzenie zasady, na mocy której poczty (obsługiwane przez nich) mogą pracować w niedzielę i to w takim stopniu, w jakim im odpowiada. Innymi słowy, pani proponuje zwolnienie ich od stosowania prawa w zakresie pracy służby pocztowej w niedzielę. Przypuśćmy, że Pani listonosz jest Babtystą Dnia Siódmego; że Pani obsadzi każdy urząd pocztowy w kraju Babtystami Dnia Siódmego. Na mocy tej klauzuli zwalniającej, każdy urząd pocztowy będzie mógł pracować w niedzielę. Jeżeli teraz będzie Pani chciała ten projekt ustawy ograniczyć i powiedzieć, że on nie dotyczy adwentystów lub innych, to akurat to przewiduje już proponowana ustawa. Pani Bateham: Jeżeli przy tym ma Pan na myśli klauzulę zwalniającą, to nie proponujemy zarządzenia, które by umożliwiało im wykonywanie tej pracy, ale żeby byli zwolnieni od kar. Tu nie chodzi o pozwalanie im na wykonywanie pracy, ale o to, aby nie byli za nią karani. Dlatego nie mogą pracować np. w urzędach pocztowych czy w jakiejś innej gałęzi pracy, dopóki nie udowodnią, że ich praca przeszkadza innym ludziom. Senator Blair: Czy to nie oznacza, że jeśli nie będzie przeciwko nim stosowana kara, wówczas dla nich nie istnieje prawo? Przecież prawo, które nie potrafi egzekwować kary, jest po prostu tylko opinią – nie jest prawem. Pani Bateham: Ustawa ta przewiduje, że np. oni nie mają otwierać urzędów pocztowych lub domów handlowych i gdy nakładano na nich kary, wówczas byli zmuszani do zamknięcia w niedzielę tych miejsc pracy. Oczywiście to była tylko podana przez nas propozycja i jeśli ona przejdzie, wówczas w tym projekcie ustawy będziemy mieli taką klauzulę zwalniającą. Jesteśmy zadowoleni, że lud domaga się takiej ustawy i gdy ona w Waszej mądrości zostanie ułożona z taką klauzulą, wówczas będziemy ją popierać; inaczej będziemy przeciwko niej. Myślę, że wszyscy jesteśmy zadowoleni, iż ci Panowie nie będą przeciwko takiej klauzuli zwalniającej, gdyż w przeciwnym przypadku, to doprowadziłoby nas do pierwotnego stanowiska. Senator Blair: To nie jest powszechna ustawa niedzielna. Ci wszyscy ludzie mieszkają w Stanach i oni mogą pracować w swoich prywatnych zawodach w ramach poprawki do Ustawy wszystkich Stanów – jeżeli rząd uzna za stosowne wprowadzić taką poprawkę.
Narodowa Ustawa Niedzielna
147
Prof. Jones powiedział, że w Arkansas , wynikły z tego powodu przykre następstwa i na podstawie jego opisu tych przypadków, wierzę, że tak było. Jednak to, czym się tutaj zajmujemy, to dotyczy publicznych stanowisk, czyli powszechnych urzędów, z którymi na codzień mamy do czynienia; np. wewnątrzstanowy handel, który jest powiązany z wielkimi korporacjami, z publicznymi instytucjami, z transportem, jednym słowem z funkcjonowaniem wszelkich ogromnych, publicznych instytucji i urzędów, rozsianych po całym kraju. Ta proponowana ustawa doprowadzi do anulowania w Stanach wszystkich ustaw o niedzielnym odpoczynku, z zastrzeżeniem, że wewnątrzstanowy handel nie narusza prawa niedzielnego i dlatego może być wykonywany. Natomiast, co się tyczy prywatnych zajęć, te są regulowane przez rządy Stanów i gdy one pozwolą Babtystom Dnia Siódmego na pracę w niedzielę w prywatnych firmach, farmach, sklepach, fabrykach, wówczas ta klauzula zwalniająca nie koliduje z tą ogólną. Pani Bateham: Akurat nie mam przed sobą tego zapisu, ale mam wrażenie, że w projekcie ustawy jest klauzula, która pozwala władzy sądowej Kongresu, do orzekania w tej sprawie ponad tym obszarem. Coś w tym rodzaju mieści się w tym projekcie ustawy i ta proponowana klauzula była raczej podana w celu załatwiania tych przypadków i nie zwracania się do postępowania procesowego naczelnego rządu. Senator Blair: Czy Pani sądzi, że taka klauzula zwalniająca może zostać wydana i zalecona na terytorium całego kraju? Pani Bateham: Tak. O to właśnie chodziło nam w naszej ogólnej akcji w tej kwestii. Nie mam przed sobą odpisu projektu ustawy niedzielnej, jednak wiem, że posiada w sobie pewien rodzaj tego, co mamy na myśli. Chcę jeszcze dodać, że nasze „National Woman’s Christian Union” prosi o zmianę słowa „popiera” w tytule „projektu ustawy niedzielnej” na „chroni”, aby nie posiadał on pozoru połączenia kościoła z państwem, czemu od razu sprzeciwiliby się wszyscy Amerykanie. Ta poprawka była proponowana i została przyjęta przez oraganizację „American Sabbath Union”, mającą akurat swe posiedzenie w tym mieście. Senator Blair: Czy Pani sądzi, iż słowo „ochrona” zawiera w sobie moc do nakazywania czy zakazywania? Chronić może armia.
148
Narodowa Ustawa Niedzielna
Pani Bateham: Tak. Wszystkie nasze prawa chronią nas, czyż nie tak? Senator Blair: Pani chce ustanowić takie prawo? Pani Bateham: Proponuję, aby na podstawie projektu ustawy niedzielnej zostało ustanowione prawo, które chroniłoby cywilny „sabat” [niedzielę], a nie popierało religijnego nabożeństwa. Aby chroniło ten dzień, jako dzień odpoczynku i jako dzień religijnego nabożeństwa. Senator Blar: Wydaje mi się, że słowo „chronić” jest silniejszym i głębiej sięgającym słowem aniżeli słowo „popierać”. Jednakowóż te wszystkie sugestie są ważne. Sprzeciw! Jones: Panie Przewodniczący! Pani Bateham, dzisiaj, w swojej porannej przemowie powiedziała, że przypuszcza, iż „ogromna większość ludu opowiada się za taką ustawą”. Natomiast do przeciwników tej ustawy, zaliczyła tylko: „wydawców prasy”, „zarząd kolei”, „zarządy spółek statków parowych”, „posiadaczy restauracji”, „grupę cudzoziemców, która domaga się kontynentalnej ustawy niedzielnej” oraz „bardzo małą sektę Babtystów Dnia Siódmego”. Szanowny G.P. Lord nadmienił, że „nie więcej, jak trzy miliony naszej ludności... pracuje w Sabat [niedzielę], a większość z nich czyni to z konieczności”. Dalej powiedział, że „...pozostali, to jest ponad 75 milionów naszej ludności, powstrzymuje się od pracy w Sabat [niedzielę]”. Przyjmując te wypowiedzi za prawdziwe, stwierdzamy, że ogromna większość amerykańskiej ludności, nie tylko że jest za ustawą niedzielną, ale także faktycznie zachowuje ten dzień, jako dzień odpoczynku. Tak więc Panowie, czyż nie jest to dziwne i czy nie jest to całkowicie nowy, niespotykany dotąd pogląd we władzach ludu, że „większość” musi być „chroniona”? Przed kim musi być chroniona? Najprawdopodobniej sama przed sobą, jako że w izbie ma ona tak ogromnie przeważająca ilość reprezentantów, że wręcz niemożliwą rzeczą jest, aby była uciskana przez kogokolwiek innego. Lecz, jak we władzach ludu, w których większość uciska sama siebie, można temu zapobiec, skoro takie chroniące ich prawo może być
Narodowa Ustawa Niedzielna
149
ustanowione tylko przez większość, czyli przez tych właśnie, którzy wywołują ów ucisk? Jeżeli moja argumentacja wydaje się im nieprzekonywująca, to dla ich pożytku zacytuję wypowiedź Najwyższego Sądu w Ohio, która mówi, że słowo „ochrona” użyte w klauzuli do naszej Konstytucji gwarantuje „...ochronę mniejszości; większość może chronić sama siebie; konsytucje są ustanawiane dla ochrony słabszych przed mocniejszymi – mniejszości przed większością”. Taka jest logika i w pełni właściwe znaczenie tego konstytucyjnego prawa. Teraz załóżmy, że w zgodzie z tą logiczną, konstytucyjną zasadą i pod ochroną ich (tej większości) własnych oświadczeń, my, zachowujący i święcący siódmy dzień – a o nas powiedziała ta większość, że jesteśmy nic nie znaczącą mniejszością, ledwo zauważalną, nie wartą większego zainteresowania – przyjmijmy, że przyjdziemy do Kongresu z prośbą o ochronę (a jak już moja argumentacja wykazała, że jeśli ktokolwiek potrzebuje w tej kwestii ochrony, to właśnie my), i przyjmimy, że przychodzimy do Kongresu i będziemy w taki sam sposób prosić o ochronę, jak to czynią oni (większość) i będziemy prosić Kongres, aby wydał ustawę, która by zmuszała wszystkich ludzi do nie pracowania w Sobotę, abyśmy byli chronieni w naszym prawie do święcenia Soboty – to, co byście pomyśleli o tym? Co pomyślałby o tym lud? Czyż nie pomyśli o tym każdy, że jest to niczym innym, jak nieusprawiedliwionym rozszczeniem do sięgania po władzę w celu zmuszenia innych do przyjęcia i stosowania naszych religijnych poglądów? To wszystko byłoby całkowicie nie do przyjęcia. Nie ryzykuję niczego, gdy powiem, że ci sami ludzie, a także wszyscy inni powiedzą, że jest to nieuzsadnione i niesprawiedliwe. Jeśli jednak uznajemy, że słuszną rzeczą jest, gdy taka kwestia pojawia się w przypadku mniejszości, która naprawdę potrzebuje ochrony, to, w żadnym przypadku nie można tego powiedzieć o ludziach, którzy uważają, że są w ogromnej większości i oni dzisiaj przychodzą do Kongresu, aby wymusić dla swojej ochrony, by każdy odpoczywał w niedzielę. Panowie, to czego się domagacie, to nie ochrony, ale władzy! Zastrzeżenie Pana Johna B. Wood’a Pan Wood: Panie Przewodniczący! Jako członek „Społeczności Przyjaciół”, jako Kwakier, chciałbym powiedzieć parę słów.
150
Narodowa Ustawa Niedzielna
Mam wiele sympatii do ludzi, którzy mówią na temat praw sumienia. Nie wierzę, aby Rząd Stanów Zjednoczonych miał prawo do panowania nad sumieniem. My, jako „Przyjaciele”, odmawiamy prawa do władania naszymi sumieniami, gdy postępujemy zgodnie z objawioną w Biblii wolą Bożą. Patrząc na ów problem Ustawy Niedzielnej, nie znajduję niczego w Biblii – nawet jednego słowa – które by mówiło nam, że mamy pracować w pierwszym dniu tygodnia. Dlatego nie wierzę, że Babtyści Dnia Siódmego mają prawo do sprzeciwiania się proponowanemu ustawodawstwu. Jedyną rzecz, którą utracą, to dodatkowy dzień pracy w tygodniu. „Społeczność Przyjaciół” zawsze odrzuca prawo do walki. W wyniku tego, nikt z nich nie utracił życia w Stanach Zjednoczonych, nawet w czasie ostatniej wojny. Pan Jezus zawsze ich ochraniał. Wierzę, że każdy Babtysta Dnia Siódmego, który szczerze wierzy, że Sabatem jest sobota, może polegać na tym, że Pan Bóg zaopatrzy go w ciągu pięciu dni tygodnia dokładnie tak, jak gdyby pracował przez sześć dni, a w dodatku będzie posiadał dwie niedziele w miejsce jednej, a przez to będzie miał się tylko lepiej. Replika! Jones: Odpowiadając na kwestie poruszane przez Pana Wooda, że przekonane sumienie nie domaga się od nas, abyśmy pracowali w pierwszym dniu tygodnia – jednym z sześciu dni pracy – pragnę powiedzieć: Po pierwsze, odmawiamy Panu Woodowi prawa – a także Państwu – przywłaszczania sobie przywileju decydowania za nas, czego naucza Biblia oraz o czym przekonuje, czy nie przekonuje nas nasze sumienie. Po drugie, odmawiamy Państwu prawa do zabierania nam całego czy części dnia roboczego z każdego tygodnia. Przy tej okazji stawiam Panu Wood to samo pytanie, które stawiałem już innym osobom: Dlaczegóż nie możemy mieć tego samego prawa domagania się ustawy, która by zmuszała innych do odpoczywania w tym dniu, który my święcimy, podobnie, jak oni chcą nas zmusić do odpoczywania w tym dniu, który oni święcą? Przecież „jedyną rzecz, jaką utracą, to dodatkowy dzień pracy w tygodniu!” A następnie „będą mieli dwie
Narodowa Ustawa Niedzielna
151
niedziele, zamiast jednej”, a „przez to będą się mieli tylko lepiej”. Dlaczegóż by to, co dla nas jest dobre, nie miało być i dla nich dobre? A może to dobro jest przewidziane wyłącznie dla tych, którzy nie święcą niedzieli? Już wypowiadałem się, czy jest to zgodne z Konstytucją, gdy się nas pozbawia prawa nabywania i posiadania. Po trzecie, do tego zagadnienia chciałbym przytoczyć stanowisko Sędziego Cooley’a: Pan Wood: Ja przytaczałem Biblię. Jones: Biblia mówi: „Sześć dni będziesz pracował.” Podczas gdy nie upieram się, że to jest absolutny nakaz pracowania przez sześć dni w ciągu tygodnia, to jednak podkreślam zdecydowanie, że jest to przez Boga dane pozwolenie, a tym samym dane przez Boga prawo do pracowania przez sześć dni w każdym tygodniu. Dlatego też zawsze będziemy odmawiać Państwu prawa do zakazywania nam czynienia tego, co Pan Bóg pozwolił nam czynić, przez podanie nam w tej kwestii wyraźnie sprecyzowanego prawa. A że jest to istotą ustawodawstwa, a przez to prawa, opinia sędziego Cooley’a ma w tej kwestii doniosłe znaczenie. On powiedział: „Żyd (a tak samo każdy chrześcijanin święcący siódmy dzień), który jest zmuszany do święcenia pierwszego dnia tygodnia, mimo, że jego sumienie nakazuje mu święcenie siódmego dnia tygodnia, może mieć wiarygodne powody do twierdzenia, że ta ustawa dyskryminuje jego religię i przez niesprawiedliwe zmuszanie go do przestrzegania drugiego Sabatu (niedzieli) w każdym tygodniu, karze go za jego wiarę.” Wykazałem... Senator Blair: On powiedział „wiarygodne”. To słowo „wiarygodne” wskazuje na to, że może to oznaczać także „prawdopodobnie” lub wręcz mieć pozory prawdopodobieństwa. Jones: Aby dokładnie określić, w jakim sensie zostało użyte to słowo „wiarygodne”, nie możemy tego uczynić bez konsultacji z panem Cooleyem. Nie rozumiem jednak, dlaczego kładziemy taki nacisk na to słowo, zwłaszcza, że zaraz po tym, mówi wyraźnie, iż argument święcących siódmy dzień jest nie do obalenia. Jestem skłonny przyjąć, że sędzia użył tego słowa w sensie „uczciwie”, „słusznie”. Dalej mówi on: „Ustawy, które zakazują zwyczajnej pracy w niedzielę, z tych samych powodów karzą też bezbożność albo ustalają przepisy,
152
Narodowa Ustawa Niedzielna
regulujące zasady zdrowia mające na uwadze odpoczynek, dowodząc przy tym, że jeden z siedmiu dni tygodnia, ma służyć do regeneracji sił ciała i ducha.” To jest jeden z podanych powodów, dla ustanowienia proponowanej narodowej ustawy niedzielnej. Jednak odpowiedź Najwyższego Sądu Kalifornii odnośnie tego projektu brzmi: „Ten argument opiera się na założeniu, że ludzkość posiada nawyk do nadmiernej pracy i skutkiem tego wprowadza do społeczeństwa zło i że bez przymusu nie będzie dążyć do koniecznego odpoczynku, którego domaga się jej wyczerpany organizm. To jest dla nas nowa teoria i jest sprzeczna z minioną historią i spostrzeżeniami obecnej rzeczywistości. Przez całe wieki słyszeliśmy przemówienia i zarzuty przeciwko występkom wynikającym z próżniactwa. Jednak najpierw musimy się przekonać, czy jest jakieś istotne zażalenie na nieumiarkowaną, występną lub chorobliwą pracowitość. Wręcz przeciwnie wiemy, że ludzie przy naturalnym insytnkcie samozachowawczym, dążą do nie zaharowania się, podobnie jak dążą do snu, uniknięcia bólu, do zdobycia pożywienia, aby zaspokoić głód... Jeżeli nie możemy w dobrej wierze przyjąć, że pracujący nie może sam sobie rozłożyć pracy, swojego czasu i ilości pracy, wówczas też trudno będzie nam polegać na tym, że on w ogóle może rozsądnie podjąć jakiekolwiek inne postanowienia. Jeżeli władza ustawodawcza narzuci mu jakikolwiek dzień odpoczynku, wówczas należy się spodziewać, że też może mu narzucić godziny pracy, odpoczynku i jedzenia” („Ex parte Newman, 9 Cal.509,518). A odpowiedź Sędziego Cooley’a na to, brzmi: „Sąd Najwyższy Pensylvanii, broniąc tej ustawy, przyznał pierwszeństwo raczej jej drugiemu uzasadnieniu niż pierwszemu; jednak wydaje się nam, że w tym przypadku, w którym ma się na względzie dobro człowieka, argument godzący w tę ustawę, który może on przedstawić, iż już przestrzega siódmy dzień tygodnia, jest nie do obalenia.” Senator Blair: Jednak on twierdzi, że dla powszechnego i publicznego dobra, ustawy niedzielne są zgodne z postanowieniami Konstytucji. Jones: Tak, ale on też twierdzi, że one opierają się na władzy, gdyż następne zdanie mówi: „Patrząc jednak na inne uzasadnienie, wynika z niego jasno, że ustawy te opierają się na mocy władzy. Jednakże sprawiają one
Narodowa Ustawa Niedzielna
153
kłopot tym, których religijne zapatrywania nie uznają świętego charakteru pierwszego dnia tygodnia.” Jest czymś niezwykłym, gdy ktoś usiłuje przeciwstawić się niezaprzeczalnemu argumentowi. Jednak sędzia Cooley używa tutaj jedynego środka, z pomocą którego niezaprzeczalnemu argumentu można w ogóle zaprzeczyć, a tym jest: „na mocy władzy”. To jest droga, na którą wkroczyło papiestwo i to przez papieża Zocimusa w 418 roku, który zapytany o powody swoich niektórych butnych postępowań, wykrzyknął: „Bo tego życzy sobie stolica apostolska!” To była wystarczająca odpowiedź na wszelkie pojawiające się pytania, a także na niezaprzeczalne argumenty. Anglia narzuciła amerykańskim koloniom Ustawy Stemplowe. Nasi ojcowie przedstawili przeciwko nim niezaprzeczalne argumenty; jednak te Ustawy – podobnie jak konstytucyjne ustawy niedzielne sędziego Coolea – opierały się na „mocy władzy” i to wystarczało. Anglia chciała je wymusić, jednak nasi rewolucyjni ojcowie odrzucili je i nie wyrazili zgody na stosowanie takich metod wobec niezaprzeczalnych argumentów. Dokładnie tak samo my odrzucamy i nie wyrażamy zgody na to, co osobiście sędzia Cooley uważa za niezaprzeczalny argument. Senator Blair: Zakładam, że nie ma niezaprzeczalnego argumentu w celu poparcia ustaw niedzielnych. Jones: Owszem jest – „moc władzy”. Senator Blair: Jest władza popierająca ustawy niedzielne, a to, że ustawy niedzielne są popierane przez władzę (państwa) nie oznacza, że nie ma wystarczającego argumentu, na którym możnaby się opierać. Jones: Zatem, na jakim autorytecie opierają się ustawy niedzielne? Senator Blair: Przecież tę kwestię Pan wyjaśniał. Twierdził Pan, że ponieważ ustawy niedzielne opierają się na autorytecie „mocy władzy”, zaistniał jedyny argument za złym prawem w tym, że dla jego zaistnienia pojawił się autorytet. Jednak może też być pozytywny autorytet dla ustaw niedzielnych. Jones: Dokładnie to zostało tu wykazane, że nie ma dobrego albo pozytywnego autorytetu dla popierania praw, które niesłusznie i niesprawiedliwie karzą człowieka za jego wiarę. Nie może istnieć żadna dobra władza, która by niesłusznie i niesprawiedliwie karała jakiegokolwiek człowieka za coś, co leży w gestii jego woli, a dotyczy jego wiary.
154
Narodowa Ustawa Niedzielna
Senator Blair: On nie powiedział, że ono jest złe. Jones: A jednak, ono jest złe. Czy w ogóle istnieje jakakolwiek możliwość zaprzeczenia czy obalenia niezbitego argumentu? Proponuję, abyśmy przekonali się, jaki autorytet istnieje dla powołania ustaw niedzielnych. Nim powołałem się na decyzję Sądu Najwyższego Arkansas, już wykazałem na podstawie oświadczenia Komitetu „prawa i reform prawnych”, którego członkowie są równocześnie członkami Sądu Najwyższego, że jego [Sądu] postanowienia są niezgodne z Konstytucją. Wykazałem wyraźnie, że zasady, na których opierały się ich decyzje, polegały na wszechmocy parlamentu. I w tym, Stan Arkansas tylko naśladował decyzje innych Stanów. W 1858 roku Konstytucja Stanu Kalifornii, w paragrafie 4-tym mówi: „Swobodne praktykowanie i celebrowanie religijnego wyznania oraz nabożeństwa, bez dyskryminowania jak i uprzywilejowania, powinno być na zawsze uznane w tym Stanie”. Istaniała już ustawa, wydana przez pewne ciało ustawodawcze, wymuszająca święcenie „chrześcijańskiego sabatu” w pierwszym dniu tygodnia. W Sacramento, pewien Żyd otworzył swój sklep w niedzielę. Za to został aresztowany, osądzony i osadzony w więzieniu. Od tego wyroku odwołał się, uzasadniając to „bezprawnym uwięzieniem, sprzecznym z prawem konstytucyjnym”. W oddzielnych pismach, większość sądów uznała owo odwołanie, stwierdzając, że zasady zgodne z Konstytucją jak i niektóre zasady wymiaru sprawiedliwości nigdy nie mogą być skutecznie zakwestionowane. Pan Stephen J. Field, obecnie sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjedn., a wówczas członek Kalifornijskiego Sądu, zajął to same stanowisko, co Najwyższy Sąd w Arkansas odnośnie wszechmocy władzy ustawodawczej i rzeczowo udowadniał, że określenie „chrześcijański sabat” użyte w Ustawie nie dyskryminuje ani też nie daje przywilejów żadnemu religijnemu wyznaniu dla celebrowania nabożeństw. Oświadczył, że „moraliści jak i urzędnicy państwowi”, „naukowcy, sławni filozofowie” opowiadają się za zasadą, że dla naszej rasy musi być ustanowiony „jeden dzień odpoczynku z siedmiu”, „ugruntowany na prawie”. Zapomniał jednak powiedzieć, za jakim prawem wypowiadają się owi moraliści, urzędnicy państwowi, naukowcy i sławni filozofowie – prawem, które ma regulować dwa dni odpoczynku z siedmiu, na wypadek, gdyby jakiś człowiek
Narodowa Ustawa Niedzielna
155
zdecydował się odpoczywać w innym dniu, aniżeli w niedzielę! W napisanej przez siebie opinii, Pan Field podał, że znalazł 25 Stanów Unii, w których ustawy niedzielne uważane są za zgodne z Konstytucją. Że tak się rzecz ma, w to nie można wątpić. Co się tyczy tego zagadnienia jak i bluźnierstwa – o których już mówiłem – w zakresie ustanawiania praw oraz wyroków sądowych, młodsze Stany poszły drogą starszych Stanów. One naśladowały przykład starszych Stanów, a te starsze naśladowały przykład ustanawiania ustaw Kolonii, a każda z Kolonii, posiadała ustawę niedzielną, ponieważ każda z nich już posiadała ustaloną religię. Te z kolei naśladowały już ustalony system Anglii, który był na wskroś kościelno-państwowym systemem. Zaś ów kościelno-państwowy system Anglii odłączył się od papieskiego panowania, kiedy Henryk VIII wypowiedział poddaństwo papieżowi i sam siebie ustanowił głową kościoła Anglii w miejsce papieża. W tym czasie brytyjski system był papieskim sytemem. Zaś papieski system został wprowadzony przez obustronną przebiegłość, schlebianie sobie i politykę cesarza Konstantyna oraz żądnych władzy ówczesnych biskupów, akurat w tym czasie, kiedy została ustanowiona pierwsza ustawa niedzielna. Taka jest – opisana w paru słowach – genealogia ustaw niedzielnych Stanów Zjednoczonych. Ich fundamentem jest religia kościoła połączonego z państwem. I tak w naszym kraju opierają się one – niemal wszystkie – albo na zasadzie wszechmocy brytyjskiego parlamentu, albo na kościelno-państwowych zasadach Kolonii rządów brytyjskich i papieskich. Prawo Pensylwanii, na podstawie którego były podjęte wyroki, a na które wskazywałem cytując wypowiedzi sędziego Cooleya, było w rzeczywistości prawem kolonialnym, a ono było częścią systemu, w którym nikt nie mógł być obywatelem państwa, kto „nie wyznawał i uznawał, że Wszechmogący Bóg jest Stwórcą i utrzymującym władcą świata”. Najwyższy Sąd Nowego Yorku oparł ustawy niedzielne na natychmiastowym ogłoszeniu, że chrześcijaństwo jest ustanowioną religią państwa. To miało swe podłoże w decyzji Najwyższego Sądu Kentu – już poprzednio cytowanej przeze mnie – który powołuje się na prawo Kolonii, w którym oświadczono, że: „profanacja dnia Pańskiego była »wielką obrazą chrześcijańskiej wiary«”. Ta decyzja sędziów Kentu, nadała chrześcijaństwu status powszechnie panującej
156
Narodowa Ustawa Niedzielna
religii Stanu Nowy York, podczas ustanawiania której, były cytowane wcześniejsze papieskie zarządzenia nowoczesnej Europy i starożytnych narodów pogańskich. A to ponownie dowodzi, że ustawy niedzielne w powiązaniu z państwową religią oraz w połączeniu się kościoła z państwem, mają swe podłoże w papieskich i pogańskich zarządzeniach. Z małymi wyjątkami, w każdym Kodeksie Stanów Zjednoczonych znajdują się ustawy niedzielne, których naczelną zasadą jest: „Wykroczenie przeciwko religii” lub „Wykroczenie przeciwko Bogu i religii”. Rzecz jasna, pochodzi to od kolonialnego ustawodawstwa, gdzie każda Kolonia uważała siebie za specjalnego stróża Bożego niektórych szczególnych form religii. Jednak według słów samego Chrystusa, władza państwowa nie ma nic do czynienia ani z Bogiem, ani z religią, ani też z wykroczeniami przeciwko Bogu czy religii. Słownik Webstera definiuje religię jako „uznawanie Boga za postać godną uwielbienia, miłości i posłuszeństwa.” Inna definicja podana przez „National Reform Association” mówi, że religia to „osobisty stosunek wiary i posłuszeństwa człowieka do Boga”. Władze państwowe nie mają nic do czynienia z osobistą wiarą i posłuszeństwem człowieka wobec Boga. Jeżeli więc człowiek jest w ogóle niewierzący i nie okazuje żadnego posłuszeństwa wobec Boga, wówczas nie ma to żadnego znaczenia dla rządu państwa tak długo, jak długo człowiek ten zachowuje się właściwie wobec cywilnego prawa. Władze państwowe nie mają żadnego regresu do wykroczeń przeciwko Bogu. O to może zatroszczyć się tylko sam Bóg. Za wszelkie popełnione wykroczenia przeciwko Bogu, człowiek jest odpowiedzialny jedynie przed Bogiem. Nie leży w kompetencjach rządu państwa, aby ustanawiać religię, a potem wykroczenia przeciwko niej określać i karać jako zbrodnię. Także nie należy do rządu zajmowanie stanowiska Boga i pozwalanie sobie na to, żeby oświadczać, iż wykroczenie przeciwko rządowej idei o Bogu, jest wykroczeniem przeciwko Bogu. Skąd obywatelska władza może wiedzieć, co jest, a co nie jest wykroczeniem przeciwko Bogu? Faktem w tej sprawie jest to, iż ustawy niedzielne szybko można prześledzić i stwierdzić w świetle Słowa Prawdy, sprawiedliwości czy prawa, że one są ściśle związane z tak ustanowioną religią i towarzyszą nieodłącznie unii kościoła z państwem. Bardzo wyraźnie to dostrzeżemy, gdy tylko rzucimy okiem na system brytyjski, opisany przez Blackstone’a, w rozdziale pt. „Wykroczenia
Narodowa Ustawa Niedzielna
157
przeciwko Bogu i religii”. W nim „profanacja dnia Pańskiego” jest postawiona na równi z takimi rzeczami jak: „odszczepieństwo”, „herezja”, „znieważanie lub lekceważenie zarządzeń kościelnych”, „odstępstwo od obrządków i doktryn kościoła”, „czary”, „magia”, „rzucanie uroków”, „religijne oszustwa, takie, jak fałszywe roszczenie sobie pretensji do otrzymywania z nieba różnych poleceń”, „duchowe cudzołóstwo, jako wystąpienie przeciwko duchowieństwu i nie poddanie się sądowi duchownych”, oraz różnego rodzaju pomieszanie pojęć obywatelskich z kościelnymi, a dotyczących karania za pijaństwo jako wykroczenia przeciwko Bogu i religii. To wszystko zostało zaszeregowane do ustaw niedzielnych. Na pierwszym miejscu wymieniona kara za odszczepieństwo – to śmierć przez spalenie na stosie, (co prawda ona chwilowo została zawieszona). Następne zarządzone karanie to: „pierwsze wykroczenie przestępcy należy karać pozbawieniem go urzędu czy zajmowanego odpowiedzialnego stanowiska”. Takim ustawowym nonsensom zadała cios Konstytucja Stanów Zjednoczonych w klazuli, która mówi, że „żadna religijna przynależność nie może być testem kwalifikującym do zajęcia stanowiska w urzędzie czy jakiegokolwiek innego stanowiska obywatelskiego pod panowaniem tego rządu”. Przez tę pierwszą poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, ten rząd zostaje całkowicie odłączony od systemu wykroczeń przeciwko Bogu i religii, który tak długo jest utrzymywany i popierany przez brytyjskie władze, przez Kolonie, a nawet przez wiele Stanów. To jest charakterystyczne dla wszystkich rządów, w których kościół jest połączony z państwem – rządów z ustanowioną religią, oświadczających, że „Kongres nie może ustanawiać żadnych praw, które by dotyczyły ustalonej religii, czy też zakazywały swobodnego praktykowania jej.” To jest zdrowa, amerykańska zasada, zgodna ze słowami Jezusa Chrystusa! Dlatego też w całym naszym narodzie powinny być poczynione poważne wysiłki, aby konstytucje, ustawodawstwa, prawodawstwa Stanów, podnieść do poziomu Narodowej Konstytucji. Jednak zamiast podjąć się tego – przez co cały naród uczyniłby gremialny marsz w kierunku wolności, oświecenia i postępu – lud ten cofaj się, zaniżając nasz narodowy system konsytucyjny i prawny do poziomu kolonialnego, do poziomu brytyjskiego systemu, do poziomu papiestwa, poziomu pogaństwa, a to wszystko dzieje się pod płaszczykiem, który ma imię – chrześcijaństwo.
158
Narodowa Ustawa Niedzielna
Dzisiaj Dr Elliot cytował tutaj Edgara, Athelstana i Alfreda w celu poparcia ustaw niedzielnych, aby uzyskać pewność co do ich ważności! Z równą mocą może cytować te i wiele innych osób ciemnego średniowiecza w celu poparcia oddawania dziesięciny dla kleru, poparcia zwierzchniej roli mnichów w urzędach cywilnych, „świętego namaszczania” królów przez papieży i tego wszystkiego, co ma związek z papieskim sytemem. Może on cofać się w historię i przytaczać dawne ustawy niedzielne, może cofać się do czasów Teodozjusza i Konstantyna. On – a także każdy inny – może twierdzić, że Konstantyn jako Pontifex Maximus starego, pogańskiego systemu „posiadał nieograniczoną władzę do ustanawiania świętych dni”. Może też stwierdzić, że na mocy swojej władzy, Konstantyn ustanowił pierwszą i dla wszystkich czasów niedzielną ustawę, ku uwielbianiu „czcigodnego boga słońca”, którego był szczególnie oddanym czcicielem. Do tego dochodzi jeszcze to, że jako „nadzwyczajny biskup” nowego pogańskiego i papieskiego systemu, którego urząd przyjął na siebie przez polityczne nawrócenie się do politycznego chrześcijaństwa jego czasów, wykorzystał sytuację i schlebiając żądnym władzy biskupom, dał im ustawę niedzielną, pożądaną w celu „używania mocy państwa dla poparcia ich dążeń”, aby mogli zmuszać lud do uznawania ich zarządzeń i podporządkowywania się dyktatowi kościoła. On (Elliot) i wszyscy inni stwierdzą, że jest to absolutna prawda o początkach ustaw niedzielnych. To wszystko jest poświadczone poważną ilością dowodów podanych przez niepodważalne autorytety. Tak wybitny duchowny, jakim jest Dean Stanley, oświadczył wyraźnie, że zatrzymanie sobie owej staro-pogańskiej nazwy „dies solis” lub inaczej niedzieli dla ustanowionego tygodniowego chrześcijańskiego święta, jest „wynikiem połączenia pogańskich i chrześcijańskich zapatrywań, i tak pierwszy dzień tygodnia był zalecany przez Konstantyna zarówno poganom jak i chrześcijanom, jako »czcigodny dzień słońca«... To odpowiadało jego metodzie postępowania i aby doprowadzić w cesarstwie do pojednania dwóch sprzecznych ze sobą religii, ustanowił dla nich jedno powszechne święto”. Ta sama metoda postępowania Konstantyna, mająca na celu połączenie pogaństwa z chrześcijaństwem, została uwidoczniona na wydanych przez niego cesarskich monetach, gdzie na jednej stronie było wygrawerowane imię Chrystusa, a na drugiej postać boga słońca
Narodowa Ustawa Niedzielna
159
z napisem „nieprzezwyciężone słońce”. Ta mieszanina idei oraz praktyk pogaństwa i chrześcijaństwa, doprowadziła do powstania papiestwa, do połączenia się kościoła z państwem i do pomieszania państwowych i religijnych spraw, z których narody – za wyjątkiem rządu Stanów Zjednoczonych – dotąd się nie wyzwoliły. Panowie, takie jest źródło i jedyny powód dla ustanawiania praw niedzielnych. Niedziela nie posiada jakichkolwiek podstaw do zaistnienia jako cywilne święto i też nigdy ich nie miała. Jedyną podstawą do zaistnienia jaką ma i miała jest religijne upoważnienie i ona zaistniała w wyniku pomieszania pogaństwa z chrześcijaństwem, którego dokonało papiestwo z tym wszystkim, czym jest, lub czym było. Aby nadać niedzieli autorytet i podstawę prawodawczą, dzisiaj Dr Johnson powołał się tutaj na czwarte przykazanie. Związek „American Sabbath Union”, który teraz w tym mieście odbywa swoje posiedzenie, zabiegając o wejście w życie projektu tej ustawy, również oświadcza, że podstawą ich działalności jest czwarte przykazanie. Zatem, pojawia się pytanie: jakie upoważnienie jest zawarte w czwartym przykazaniu dla powstania ustaw niedzielnych? A że jest to pytanie dotyczące ustawodawstwa i prawa, będę je rozpatrywał z pozycji prawa. Załóżmy, że projekt tej ustawy stanie się ustawą, a sądy przy prawnej interpretacji tej ustawy oprą się na czwartym przykazaniu. Sądy muszą się kierować ściśle ustalonymi zasadami przy interpretacji praw. Stosownie do tych zasad, jaki będzie rezultat prawnej interpretacji tej ustawy, opartej na czwartym przykazaniu? 1. „Sąd musi odczytać to prawo tak, jak ono jest zapisane.” A zapisane czwarte przykazanie brzmi następująco: „Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę, ale dnia siódmego jest sabat Pana, Boga twego: Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach. Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go” (2Moj.20,8-11). To przkazanie – tak, jak ono jest zapisane – mówi, że „siódmy dzień jest sabatem”. Zatem już zaraz na początku interpretacji
160
Narodowa Ustawa Niedzielna
tej ustawy, zostanie zdecydowanie odrzucony pierwszy dzień tygodnia w proponowanym projekcie ustawy niedzielnej, a którego też domaga się lud. Jeżeli jednak ktoś z braku wiedzy, zapyta – który to jest siódmy dzień? Wówczas samo to przykazanie podaje dobitną odpowiedź, że jest to dzień, w którym Pan odpoczął od dzieła stwarzania. Dzieło stwarzania obejmowało sześć dni pracy, a siódmego On odpoczął i tylko to – jak powiedział dr Johnson – stanowiło o czasowym podziale tygodnia. A że te siedem dni pierwszego tygodnia spowodowały jego podział czasowy, można na podstawie przykazania zdecydowanie określić, który dzień jest siódmym dniem tygodnia. On też jest udokomentowany i potwierdzony w całym Piśmie Świętym. Nowy Testament oświadcza wyraźnie, że skoro minął Sabat, nastał pierwszy dzień tygodnia. Ewangelia Marka 16,1-2, mówi: „A gdy minął sabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonności, aby pójść i namaścić go. I bardzo rano, skoro wzeszło słońce, pierwszego dnia tygodnia, przyszły do grobu.” Osoby wymienione w Piśmie Świętym, przyszły wczesnym rankiem pierwszego dnia tygodnia do grobu, gdy minął już sabat. Narodowy projekt ustawy niedzielnej, nad którym tu dyskutujemy, przewiduje religijne święcenie Sabatu w pierwszym dniu tygodnia. Jednak czegoś takiego nie można przeprowadzić, ponieważ wg Pisma Świętego sabat minął, a dopiero potem nastał pierwszy dzień tygodnia. Nie ma żadnego znaczenia jak wcześnie te osoby przyszły w pierwszym dniu tygodnia, aby go potem zacząć święcić; i tak przyszły za późno, aby zastać Sabat Pański, bowiem wg słów Pana, on minął, a nastał pierwszy dzień tygodnia. Jeszcze bardziej stanowczo jest to podkreślone w Ew. Łukasza 23,54 i 24,1, gdzie jest napisane: „Powróciwszy zaś przygotowały wonności i maści. Przez sabat zaś odpoczywały według przykazania. A pierwszego dnia tygodnia, wczesnym rankiem przyszły do grobu, niosąc wonności, które przygotowały.” Tutaj oświadczono, że pewne osoby „odpoczywały według przykazania”, a dopiero „pierwszego dnia tygodnia” uczyniły to, czego nie chciały czynić w dniu sabatu. To w przekonywujący sposób dowodzi, że to dzień sobotni jest dniem zgodnym z przykazaniem, na który powołują się ci ludzie, i na to przykazanie muszą powoływać się sądy, gdy otrzymają ustawę [niedzielną]; a ono stwierdza,
Narodowa Ustawa Niedzielna
161
że dzień sobotni jest dniem istniejącym tuż przed pierwszym dniem tygodnia. To nam też wyraźnie pokazuje, że siódmy dzień wymieniony w przykazniu jest niczym innym jak siódmym dniem tygodnia. Dlatego też sądy, przy interpretacji tego przykazania, tak, jak ono jest zapisane i wyraźnie określone przez Słowo Pana, jeżeli na nim ma się oprzeć ustawa niedzielna, wówczas muszą oświadczyć, że to siódmy dzień tygodnia jest Sabatem, a nie niedziela. 2. „W każdym przypadku ustanawiania praw, musi być przestrzegana intencja ustawodawcy.” Zatem, co było intencją Ustawodawcy, gdy zostało podane czwarte przykazanie? Czy Ustawodawca oświadczył lub pokazał tu w jakikolwiek sposób swoją intencję? Tak, uczynił to! Gdy Pan Bóg podawał owe Prawo na Synaju, nie pozostawił ludowi wyjaśnianie go na ich własny, pasujący im sposób, czy też nie dał im możliwości na jakiekolwiek interpretowanie go przez nich. Przez trzy szczególne działania, które były nieprzerwanie kontynuowane przez prawie czterdzieści lat, ukazywał On w każdym tygodniu swoje intencje ugruntowane w tym prawie. Przez czterdzieści lat wędrówki, lud był codziennie karmiony manną. Jednak siódmego dnia tygodnia, ani razu nie padała manna. Szóstego dnia tygodnia padała podwójna porcja manny i to, co zostało zebrane w tym dniu, zachowało się nie zepsute przez cały siódmy dzień, co z kolei nie miało miejsca w żadnym innym czasie lub innym dniu tygodnia. W ten sposób Ustawodawca pokazał doniosłość Swojej intencji, odnośnie przestrzegania tego dnia, wymienionego w Jego prawie. A że przez tak długi czas nieprzerwanie była ona [intencja] demonstrowana, pokazał tym samym, że Jego zamiar nie mógł i nie może być błędnie tłumaczony. Dlatego też, jeżeli sądy Stanów Zjednoczonych kiedykolwiek przy orzeczeniach prawnych powołają się na owo czwarte przykazanie, jako na fundament i autorytet przestrzegania go przez lud, to według tej zasady ma być ogłoszone, że to siódmy dzień tygodnia, a nie pierwszy jest Sabatem! 3. „Gdy słowa zapisane w prawie są wyraźne i zrozumiałe, wówczas jest to koniec wszelkich interpretacji – one muszą być stosowane.”
162
Narodowa Ustawa Niedzielna
Zatem, czy słowa zawarte w czwartym przykazaniu są jasno wyrażone? Oczywiście, że tak! W tym przykazaniu nie ma ani jednego, niewyraźnego czy dwuznacznego słowa! Zatem, stosownie do tej zasady, jeżeli kiedykolwiek pojawi się ta kwestia na wokandzie sądów Stanów Zjednoczonych, wtedy musi być oświadczone, że siódmym dniem tygodnia – a nie pierwszym – jest sobota. To jest wszystko, co w tej kwestii mogą oświadczyć i powinny oznajmić sądy. Tak więc jak dotąd, w całej tej kwestii, może powstać tylko następująca konkluzja: Jeżeli nasze sądy chcą pozostać sądami prawa i mają się kierować ustanowionymi zasadami przy interpretowaniu praw, nigdy nie mogą stać na straży jakiegokolwiek prawa, które by wymuszało przestrzeganie Sabatu czy Dnia Pańskiego, w pierwszym dniu tygodnia. Ponadto, wkrada się do sądów jeszcze inny element, a mianowicie – teologiczny. Teologowie wtrącają się do prawa, oświadczając, że intencja czwartego przykazania zmieniła się i że ono teraz w miejsce święcenia siódmego dnia tygodnia, jako pamiątki stworzenia, nakazuje święcenie pierwszego dnia tygodnia, jako pamiątki zmartwychwstania Chrystusa. Rozwijając tę kwestię, przede wszystkim oświadczyli, że wyrażenie „siódmy dzień” zawarte w przykazaniu, nie jest precyzyjne i że ono nie nakazuje święcenia jakiegoś szczególnego dnia, lecz tylko jednego dnia z siedmiu dni tygodnia. Jednak taka interpretacja jest nie tylko ewidentnym przestępstwem zdecydowanie ustalonych zasad wykładania prawa, lecz także jest porywaniem się na przywłaszczenie sobie władzy, do której nigdy nie wolno dopuścić. Jeżeli pozwoli się na taką argumentację, że owo wyrażenie w przykazaniu jest nieprecyzyjne, wówczas uznać trzeba, że to Pan Jezus, kiedy nakazał zapisać te słowa, umyślnie nieprecyzyjnie się tu wyraził, bowiem Pismo Święte mówi, że kiedy wypowiadał te słowa, nie dodał do nich żadnych innych określeń – po prostu niczego więcej nie miał do powiedzenia na ten temat. To, co wypowiedział na ten temat było ostateczne. Tak więc, jeżeli ta wypowiedź jest nieprecyzyjna, wówczas uczynił to umyślnie i nikt inny, jak tylko Pan może i ma prawo do precyzyjnego określenia jej. Jednak wtedy teologowie – tak szybko, jak określili ją jako nieprecyzyjną – aby uniknąć obowiązku przestrzegania siódmego dnia, dokładnie sprecyzowali i poparli teorię, że należy święcić pierwszy dzień tygodnia.
Narodowa Ustawa Niedzielna
163
Wskutek tego, precyzując ją po tym, jak oświadczyli, że Pan nieprecyzyjnie wyraził się na jej temat, przywłaszczyli sobie władzę i wyłączne prawo do uczynienia tego, czego Pan celowo nie uczynił. Przez to wynieśli siebie ponad Boga! Tyle, co się tyczy teologicznej uzurpacji i zarozumiałości. Tego rodzaju postępowanie jest nie tylko teologicznym przywłaszczeniem sobie wszelkiej władzy, ale zważywszy na podwaliny prawa jest także pogwałceniem zasad, które stwierdzają, że: 4. „Nie wolno nadawać brzmieniu słów żadnego wymuszanego czy nienaturalnego znaczenia przy wykładaniu prawa.” Jeżeli wyrażenie „siódmy dzień”, zawarte w przykazaniu, określi się jako niesprecyzowane i oświadczy, że chodzi tu o jeden z siedmiu dni tygodnia, a nie, że jest to siódmy dzień tygodnia, wówczas ma miejsce właśnie fakt, że słowom i ich brzmieniu nadaje się wymuszone lub nienaturalne znaczenie i to nie tylko samemu przykazaniu jako takiemu, ale całemu brzmieniu Pisma Świętego, które mówi na temat przykazań. Ponadto, jeśli przez to przykazanie popiera się święcenie pierwszego dnia tygodnia ku pamięci zmartwychwstania, wówczas nadaje się mu nie tylko wymuszone i nieprecyzyjne znaczenie, ale jest to bezpośrednim pogwałceniem zasad, dotyczących wykładu innych praw, bowiem jest powiedziane: 5. „Konstytucja [albo ustawa] nie może zostać skonstruowana w taki sposób, aby jej zamierzenie w jednym czasie miało inne znaczenie, a w późniejszym czasie, kiedy zmienią się okoliczności, możnaby jej nadać inne znaczenie... Znaczenie Konstytucji [czy ustawy] jest niezmienne w czasie gdy jest przyjęta i jest też niezmienne w czasie późniejszym, kiedy sądy korzystają z niej przy wydawaniu wyroków.” Jak już jasno wykazałem, znaczenie czwartego przykazania, wtedy kiedy zostało dane, mówiło, że należy święcić siódmy dzień tygodnia i to dlatego, że w tym dniu Pan Bóg odpoczął od swojego dzieła stwarzania, pobłogosławił ten dzień i poświęcił go. A Sabat został ustanowiony zanim człowiek zgrzeszył i zanim w ogóle zaszła konieczność zmartwychwstania Chrystusa. Gdyby człowiek nie zgrzeszył to i tak nadal święconoby ten dzień na pamiątkę odpocznienia
164
Narodowa Ustawa Niedzielna
Stwórcy od swego dzieła stwarzania. Takie było znaczenie tego przykazania wtedy, kiedy było ono dane i to znaczenie musi pozostać tak długo, dopóki to przykazanie istnieć będzie. Zgodnie z tą zasadą jego znaczenie nigdy nie może być zmienione, nawet wtedy, gdyby zmiany znaczenia tego przykazania życzyli sobie teolodzy z uwagi na okoliczność zmartwychwstania Chrystusa. W związku z tym pojawia się bardzo istotne pytanie: czy Kongres i Sądy Stanów Zjednoczonych mogą akceptować życzenia teologów i naruszać zasady prawa, nadając prawu Bożemu znaczenie, którego nigdy nie zawierało? Rozważając to żądanie, obecnie wysuwane tu przez teologów, niech Kongres zwróci uwagę na słowa sędziego Cooleya zapisane w „Constitutional Limitations” („Konstytucyjne Ograniczenia”) st.67. On mówi: „Sąd lub ciało ustawodawcze, które pozwala wpływać na siebie publicznym opiniom, aby dokonać poprawki w zapisanej Konstytucji i zmieniać jej fundament oraz znaczenie, jakie nadali jej założyciele, czyni siebie odpowiedzialnym za lekkomyślne lekceważenie urzędowej przysięgi i publicznych obowiązków.” Teolodzy nadali czwartemu przykazaniu takie znaczenie, które w żadnym przypadku nie odpowiada intencji Autora tego przykazania. Oni przyszli do narodowego ciała ustawodawczego i przez swoje teologiczne opinie wywierają wpływ na nie, aby nadało wydanej Konstytucji, w kwestii dotyczącej władzy Bożej takie znaczenie, które nie odpowiada intencji wydawcy Konstytucji. Sędzia Cooley mówi, że gdy tego rodzaju wysiłki są czynione wobec ludzkiej Konstytucji i ziemskiego prawa, ma to być uważane za lekkomyślne lekceważenie urzędowej przysięgi i publicznych obowiązków. Jeżeli takie wysiłki są kierowane wobec ludzkich i ziemskich zarządzeń, to co należy sądzić o tego rodzaju działaniach wymierzonych przeciwko Boskiej Konstytucji i niebiańskiemu Prawu? Czy narodowe ciało ustawodawcze dopuści do manipulowania sobą przez te teologiczne opinie i zapatrywania, a wobec Konstytucji i Praw żywego Boga poczyni kroki, które wobec ludzkich praw są lekkomyślnym lekceważeniem urzędowej przysięgi i publicznych praw? Nie tylko zapytuję, czy narodowe ciało ustawodawcze jest gotowe do uczynienia tego kroku, ale także pytam, czy ono poważy się aby zmuszać Sądy Stanów Zjednoczonych do formalnego naruszania prostych zasad wszelkich prawideł i norm interpretacji prawa? Czy
Narodowa Ustawa Niedzielna
165
narodowe ciało ustawodawcze odważy się na krok zamiany naszych Sądów prawa na sądy teologiczne? To doprowadzi do wydania takiego prawa, jakiego domagają się teologowie, ponieważ, gdy takie prawo będzie interpretowane przez Sądy na tej bazie, na jakiej zostało wydane, wówczas pierwszy dzień tygodnia uważany za Sabat nigdy nie znajdzie poparcia w zasadach i normach prawa lub w zasadach interpretacji zawartych w prawie. Jedyny sposób, w jaki zawsze może być popierane, to przez zasady ustanowione przez tegologów i przez teologiczną sofistykę, która całkowicie lekceważy reguły i przepisy prawa, a konsekwencją tego będzie nic innego, jak przekształcenie naszych sądów prawa w sądy teologii. Ponadto Pismo Święte pokazuje wyraźnie i logicznie, że to siódmy dzień tygodnia jest dniem Pańskim. Tu używane wyrażenie „dzień Pański” jest tylko raz użyte w Biblii, a to w Obj.1,10, gdzie jest napisane: „W dzień Pański popadłem w zachwycenie...”. Jednakże tekst ten nie mówi, który dzień jest dniem Pańskim. Jednak inne teksty Biblii w logiczny sposób podają, który dzień określa wyrażenie „dzień Pański”. Przecież osobiście Jezus powiedział: „Tak więc Syn Człowieczy jest Panem Sabatu” (Mar.2,28). Tak więc Pan powiedział: „Siódmy dzień jest Sabatem.” Zatem, mamy tu dwa wyraźne świadectwa Pisma Świętego, które pomogą nam dojść do rozumnego wniosku, a mianowicie: 1. Po pierwsze: Syn Człowieczy jest Panem Sabatu. 2. Po drugie: siódmy dzień to Sabat. Tak więc jedynym wnioskiem, który zawsze powinien być wyciągnięty z tych założeń jest to, że: Syn Człowieczy jest Panem siódmego dnia. Ta konkluzja jest tak rzetelna i solidna, jak te dwa świadectwa Biblii w tej kwestii – są jasne i zrozumiałe. Jeżeli zaś chcemy wyciągnąć wniosek z tej wyżej przytoczonej drugiej konkluzji, wówczas dochodzimy do zrozumienia, że: 1. Wniosek pierwszy: Dzień, którego Panem jest Syn Człowieczy, to dzień Pański. 2. Wniosek następny: Syn Człowieczy jest Panem siódmego dnia. Dlatego też dzień Pański to siódmy dzień. Ta logika jest bezsporna. Konkluzja ta jest dokładnie tak uzasadniona i sprawiedliwa jak samo Pismo Święte. Dlatego też Sądy podejmując się interpretacji każdej ustawy wymuszającej święcenie
166
Narodowa Ustawa Niedzielna
dnia Pańskiego, siłą rzeczy muszą podjąć się zbadania, który to dzień jest dniem Pańskim i przy tym w logiczny sposób spotkają się twarzą w twarz z faktem, który jest oznajmiony przez samego Pana, że to siódmy dzień tygodnia, a nie pierwszy, jest dniem Pańskim. Jednak być może, iż tu zostanie wniesione zastrzeżenie, że Sądy nie będą się posługiwały wykładem Pisma Świętego; one muszą posługiwać się interpretacją prawa i to tak, jak ono zostało wydane i zapisane. A wydane prawo mówi, że pierwszy dzień tygodnia jest dniem Pańskim; to też dokładnie w tym obszarze Sądy mogą się tym zajmować. Załóżmy, że jednak mogą pójść dalej. Wówczas rząd Stanów Zjednoczonych stawia siebie na miejscu, które jest zastrzeżone dla Pana, wymuszając święcenie dnia, którego nie tylko, że nie ustanowił Pan, ale który jest wręcz przeciwny wyraźnemu słowu Pana, wypowiedzianemu w kwestii jego ustanowienia i święcenia. Z całą pewnością tę albo inną alternatywę musi przyjąć rząd Stanów Zjednoczonych, jeżeli ten projekt ustawy lub jakiś inny, mu podobny, stanie się prawem. Rząd, albo musi być autorytatywnym interpretatorem Pisma Świętego dla wszystkich obywateli, albo musi postawić siebie na miejscu Boga i autorytatywnie oświadczyć, że święcenie tego dnia zostało ustanowione przez państwo i że ten dzień, który nazwali dniem Pańskim, jest rzeczywistym dniem Pańskim, mimo, że Słowo Boże wyraża się wręcz przeciwnie na jego temat. Czy rząd Stanów Zjednoczonych jest gotów do przyjęcia jednego z tych dwóch stanowisk? Czy Kongres Stanów Zjednoczonych jest przygotowany do zmuszenia rządu Stanów Zjednoczonych aby przyjął jedną z tych dwóch alternatyw i stosownie do tego, zajął takie stanowisko? Jeżeli rząd przyjmie jedno z tych stanowisk, to oznacza to dla tego światłego narodu, w tym 19-tym wieku, zajęcie stanowiska władzy i przywilejów rządów panujących w ciemnym średniowieczu, które wymuszały różne dogmaty i narzucały poglądy teologów oraz wykonywały samowolną i despotyczną wolę kościoła. Z jakiego by punktu widzenia nie spojrzeć na kwestię ustaw niedzielnych, widać wyraźnie, że poza papiestwem, nie ma żadnej innej władzy, która by dążyła do powołania ustaw niedzielnych i do święcenia niedzieli, oraz, że jedynym rezultatem, jakie pociągną za sobą narodowe ustawy niedzielne, będą tylko nieustanne nieszczęścia i zło. Oby Kongres, teraz i zawsze był przeciwko nim, oraz
Narodowa Ustawa Niedzielna
167
zdecydowanie i bezwzględnie wystrzegał się jakichkolwiek związków z ich wydaniem; niech wszyscy wyborcy, zamiast sankcjonować ruchy zmierzające do wydania przez rządy ustaw niedzielnych, poczynią poważne wysiłki, aby ciała ustawodawcze Stanów w tym zakresie były tak ograniczone, jak ograniczone są władze Kongresów oświadczeniami narodowej Konstytucji, która mówi, że „nie ma być ustanawiane żadne prawo, które by dotyczyło jakiejś ustanowionej religii lub zabraniało swobodnego praktykowania jej”. Teraz – w imieniu konstytucyjnego, ustawowego, moralnego i obywatelskiego prawa, w imię oświecenia i postępu, w imię racji i objawienia Jezusa Chrystusa – pytam z całą powagą: Dlaczego od ludności takie kraju jak ten, żyjącej pod taką Konstyucją, jaką jest nasza narodowa Konstytucja wymagane jest, aby powróciła do papieskiego systemu ciemnego średniowiecza, którego nieodzownymi, fatalnymi w skutkach intrygami w dniach Konstantyna było pojawienie się zła – „człowieka grzechu” czyli inaczej mówiąc „tajemnicy grzechu”? Dlaczego taki lud jak ten – żyjący pod prawami najlepszej Konstytucji i pod najbardziej światłym wpływem wszystkich wieków – ma być nakłaniany ku temu, aby powrócił do najbardziej niegodziwego systemu, cechującego ciemne średniowiecze? Nie panowie! Najbardziej szlachetni mężowie poświęcili swoje życie, szczęście i honor, wprowadzając naszą Konstytucję, aby po wsze czasy odseperować ten naród od wszelkich niegodziwych wpływów kościelno-państwowych, systemów kolonialnych Anglii i wszystkich innych narodów. Pod tą Konstytucją, w prawdziwej wolności obywatelskiej i religijnej, w dobie autentycznego oświecenia i postępu, przez 100 lat słusznie stał ten naród niczym światło ostrzegawcze dla świata. Niechaj ten znakomity naród nadal patrzy w przód a nie w tył; oby zawsze zajmował przed narodami swoje zaszczytne stanowisko. I niech Bóg broni, aby przez obecnie czynione wysiłki w kierunku ustanowienia ustawy niedzielnej, ten chlubny naród zstąpił ze swego zaszczytnego stanowiska i poszedł w ślady papiestwa. Panowie! Nie trzeba dalszych argumentów, aby wyraźnie pokazać, że ustawy niedzielne wszystkich Stanów jak i ustanowione zasady postanowień Najwyższych Sądów są absolutnie złe, bowiem wywodzą się z papieskiego systemu połączenia kościoła z państwem i są popierane przez nie amerykańskie zasady wszechwładnego ciała ustawodawczego. One są całkowicie wywrotowe w stosunku do
168
Narodowa Ustawa Niedzielna
amerykańskich zasad. Pamiętajcie, że ustawy niedzielne nigdy nie mogą i nie będą opierały się na jakichkolwiek innych zasadach jak powyższe. Tak więc reasumując wszystkie nasze tu dyskusje, pozostało do powiedzenia: W sprawiedliwości, w prawie czy nawet w praktycznej celowości nie ma żadnych podstaw dla jakichkolwiek ustaw niedzielnych lub praw odnośnie „dnia Pańskiego”, czy praw odnośnie „Sabatu” W JAKIMKOLWIEK RZĄDZIE NA TYM ŚWIECIE.
SUPLEMENT A Związek „American Sabbath Union” w swoim czasopiśmie „Monthly Documents” usiłował stworzyć pogląd, jakobym w mojej argumentacji przed Komitetem Senatu uznawał prawo rządu do wydawania ustaw niedzielnych służących dla dobra społeczeństwa. Te usiłowania były przedstawiane nie tylko w czasopismach własnego stowarzyszenia lecz owa dokumentacja i moje oświadczenia były także przedrukowane w czasopiśmie „Our Day”. Przeciwdziałając temu w celu wyjaśnienia mojego stanowiska w tej kwestii jak najlepiej, oraz aby obnażyć metody działania tych, którzy domagają się wydania ustaw niedzielnych i przez które usiłują zabezpieczyć sobie poparcie dla własnych wysiłków, podaję co następuje: List Otwarty do szanownego pastora J.H. Knowlesa, sekretarza „American Sabbath Union” Szanowny Panie! W miesięczniku „American Sunday Association”, który jest wydawany przez Was, przypisujecie mi nieprawdziwe wypowiedzi. Ponadto usiłujecie stworzyć wrażenie, jakobym ja „uznawał wszystko to, do czego powszechnie zmierzają zwolennicy prawa do odpoczynku w niedzielę – to jest do uznania prawa rządu do wydania ustawy niedzielnej dla dobra społeczeństwa”. Przekręciliście niektóre z moich wypowiedzi przed Komitetem Senatu na temat ustaw niedzielnych, jak też podkreśliliście kursywą niektóre słowa i zdania, aby stworzyć pogląd, że ja uznaję prawo rządu do wydania ustaw niedzielnych dla dobra społeczeństwa. W moim przemówieniu użyliście niektórych moich zdań, nadając im następujący sens: „Jeżeli świecki rząd podejmuje się wymuszenia czegokolwiek w odniesieniu do jednego z pierwszych czterech przykazań, wówczas zajmuje stanowisko Boga i wtedy nie należy okazywać mu posłuszeństwa (ja nie mówię: „należy mu się sprzeciwić”, lecz „nie należy być mu posłusznym”). (169)
170
Narodowa Ustawa Niedzielna
„...Rząd, ustanawiając prawa, nigdy nie może ustanowić właściwych praw w odniesieniu do jakiejkolwiek ludzkiej, religijnej wiary czy w odniesieniu do któregokolwiek z pierwszych czterech przykazań Dekalogu. Jeżeli jednak ktoś podczas wykonywania praktyk religijnych, związanych z pierwszymi czterema przykazaniami, narusza prawa swoich sąsiadów, wówczas świecki rząd uważa to za niedozwolony czyn. Dlaczego? Czy dlatego, że jest to niereligijne postępowanie czy też niemoralne? Żadne z nich; dlatego, że jest niewłaściwe, że jest występkiem aspołecznym – tylko z tego powodu” (podkreślenia wydawcy). W tych podkreślonych kursywą słowach są zawarte Wasze usiłowania przypisania mi tego, czemu ja stale i konsekwentnie zaprzeczam przed Komitetem oraz na innych miejscach. Do powyższego cytatu wstawiliście trzy zdania i napomknęliście, że jedno zdanie zostało opuszczone. Wie Pan bardzo dobrze, że w tej części, która została opuszczona, znajduje się następująca myśl: „Senator Blair: »Zatem, Pan sprzeciwia się wszelkim ustawom niedzielnym w kraju?« „Jones: »Tak, Panie!« „Senator Blair: »Czyli, Pan jest przeciwny wszelkim ustawom niedzielnym? „Jones: Tak, proszę Pana. My jesteśmy przeciwni wszelkim ustawom niedzielnym, jakie kiedykolwiek zostały i zostaną wydane, począwszy od tej pierwszej, która została ustanowiona przez Konstantyna aż do tej, która dzisiaj jest proponowana;« „Senator Blair: »Także będziecie przeciwni ustawie stanowej jak i narodowej?« „Jones: » Tak, Panie – stanowej jak i ogólnonarodowej«” (str.....) Lecz nie tylko te słowa były tam umieszczone, ale także i te: „...i dokładnie tak samo będziemy również przeciwni ustawie nakazującej święcenie Soboty – gdyby taką przewidywano ustanowić – bowiem ona byłaby także antychrześcijańską”. Ponadto w części, którą wydrukowaliście i podkreśliliście kursywą, zostało przez Pana wydrukowane moje wyraźne zaprzeczenie prawa, jakoby dziewięciuset dziewiędziesięciu dziewięciu z tysiąca, powinno zmusić tego tysięcznego człowieka do święcenia tego dnia, który święci większość – podczas, gdy moje słowa brzmiały następująco:
Narodowa Ustawa Niedzielna
171
„Senator Blair: ...»Większość ma prawo stanowić o tym, co wchodzi w zakres uporządkowania spraw społeczeństwa i jeżeli cesarz zarządza społeczeństwem, wówczas w tym kraju większość ma prawo do powiedzenia, co mamy oddawać cesarzowi.« „Jones: ...»Jeżeli w Stanach Zjednoczonych, z tysiąca ludzi, dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu będzie święcić siódmy dzień – tzn. sobotę, a ja będę uważał i upierał się przy tym, że mam prawo do obrania i święcenia sobie niedzieli, wówczas oni wszyscy razem nie mają prawa do zmuszania mnie, abym święcił sobotę.« „Senator Blair: »Innymi słowy, Pan reprezentuje zasadę, że dla dobra społeczeństwa, bez względu na religijny aspekt tego zagadnienia, dla Pana dobra nie wolno wymagać od Pana, aby Pan nie pracował w ‘Sabat’, chociaż to będzie przeszkadzać innym?« „Jones: »Nie, Panie.« „Senator Blair: »Jest Pan w pełni logiczny, że nie należy ustanawiać prawa ‘Sabatu’«” (patrz str.....). Przytoczona przez Was, jakoby moja własna odpowiedź „Nie, Panie”, zgadza się i powinna się zgadzać ze zdaniem pytającym senatora Blaira, w którym stwierdza on, że wg mego pojęcia, społeczeństwo nie ma prawa zakazywać pracy w sobotę. Mojej odpowiedzi – jeżeli naprawdę została wypowiedziana – ma się nadać następujące znaczenie: społeczeństwu nie wolno zakazywać pracy! Jeśli chodzi o kwestię przeszkadzania, to już jasno wykazałem, że powszechne obowiązki ludzi, którzy chcą pracować w niedzielę lub w innym dniu, nie przeszkadzają i nie mogą przeszkadzać pozostałej większości, która w tych dniach chce odpoczywać. Również chciałbym zwrócić uwagę, że w dalszej części Waszego pisma są mi przypisane następujące słowa: „Senator Blair: »Zatem, Pan będzie negował każdy Sabat w ludzkich praktykach, jeżeli będzie ustanawiony w formie ludzkiego prawa, mimo, że tu i tam jednostki będą go [z tego tytułu] przestrzegać? „Jones: »Oczywiście, przecież to jest sprawa tylko między człowiekiem a jego Bogiem«.” Teraz chciałbym wykazać, w jaki sposób chce mi Pan za pomocą tego krytycznego artykułu, umieszczonego w miesięczniku „Monthly
172
Narodowa Ustawa Niedzielna
Documents”, używając mniej lub bardziej uczciwych sposobów, przypisać, akceptację prawa rządu do wydawania ustaw niedzielnych dla dobra społeczeństwa. Pan dobrze wie, że w moich przemowach wyraźnie udowadniam, że jakiekolwiek ludzkie prawa, wymuszające święcenie »Sabatu« nie służą dobru społeczeństwa lecz jego ruinie. Ponadto Pan wie, bo napisał Pan w jednym ze swoich, wydanych przez siebie artykułów, że senator Blair powiedział do mnie: „Jest Pan w pełni logiczny, że nie należy ustanawiać prawa Sabatu”. Pan wie, że na innym miejscu powiedział on: „Pańska argumentacja jest w pełni logiczna, ponieważ mówi Pan, że nie pwoinna być wydawana ustawa niedzielna ani przez rząd, ani przez naród”. Tak więc powtarzam: przypisał mi Pan nieszczerość. Ktoś, kto stawia taki zarzut, sam powinien być szczery i prawdomówny. Czy w związku z tym, może Pan wyjaśnić, na jakiej podstawie uważa się Pan w tej kwestii za szczerego i prawdomównego człowieka, jeżeli w aspekcie tych kategorycznych i wyraźnych wypowiedzi, które są zaprzeczeniem w tej kwestii, usiłuje Pan przez wypowiedzi senatora Blaira umyślnie i przemocą nadać moim słowom takie znaczenie, którego nigdy nie miały i nigdy mieć nie będą? Czy można postępować w tak niewłaściwy sposób? Ponadto mało prawdopobnym jest, żeby senator Blair był zadowolony z tego i potraktował to jako komplement, że Pan jego dwukrotnie trafnym wypowiedziom – iż w moich słowach jestem „logiczny” – nadał sens, który zaprzecza logice jego i moich wypowiedzi. Nie mam nic przeciwko temu, że Pan przedrukował moje słowa tak, jak zostały wypowiedziane. Jednak mam zastrzeżenia, co do nadania im przez Pana sensu, który jest wprost przeciwny temu, jaki one zawierają. Zatem protestuję przeciwko wypaczaniu sensu moich słów i nadawaniu im fałszywego znaczenia. W mojej przemowie podałem także przykład, że jeśli w tym kraju jakiś bałwochwalca chciałby złożyć ofiarę z ludzi, wówczas rząd powinien chronić życie swoich obywateli przed taką „ludzką” religią. Ów bałwochwalca ma prawo czcić bożka, którego sobie obrał, jednak nie ma prawa w ramach tej czci popełniać mordu. Prawo państwowe zakazuje mordowania bez względu na to, czy ktokolwiek czyni to z religijnych i kultowych powodów czy nie, przy czym, nie można się tu powoływać na przykazanie zakazujące oddawania czci bałwanom, ani też nie można zakazywać oddawania im czci.
Narodowa Ustawa Niedzielna
173
Powiedziałem także, iż jeśliby ktoś powoływał się na przykład apostołów i ustaliłby, że wszystkie dobra są własnością wspólnoty i na tej podstawie zająłby Pana lub moje posiadłości bez uzyskania na to naszej zgody, wówczas państwo potraktuje to jako kradzież, bez względu na jego i danej społeczności przekonania religijne. Pan dobrze wie, że te przykłady zostały podane w związku ze słowami, które Pan podkreślił kursywą. W moich wypowiedziach podkreślałem dosadnie, że państwo nie ma żadnego prawa wydawania ustaw, w odniesieniu do pierwszych czterech przykazań Dekalogu. Gdyby jednak jakiś człowiek, korzystając ze swego przywileju, w zakresie pierwszych czterech przykazań – a w tym przypadku dotyczy to czwartego przykazania – naruszał prawa sąsiada, (jak to już wyraziłem) przez narażenie na szwank jego życia, wolności, własności czy osobowości, lub w jakikolwiek inny sposób jego przywileje, wówczas z powodu jego niewłaściwej postawy, państwo ma prawo mu tego zabronić. Przy tym jednak nie chodzi tu o to, czy ów człowiek jest religijny czy niereligijny, ani też o zakazanie człowiekowi swobodnego korzystania przysługującego mu prawa do pracy w tym, czy w innych dniach pracy, które sobie dowolnie obierze. A właśnie tego zakazały wszystkie stany unijne przez poprzednio wydane ustawy, które karzą zakłócanie religijnych nabożeństw, religijnych zgromadzeń czy wszelkiego rodzaju nabożnych zebrań. Jednak zachodzi tu ogromna różnica pomiędzy takimi ustawami jak powyższe, a tą, którą wy popieracie. To są ściśle świeckie zarządzenia, zakazujące niewłaściwego zachowania się i są dalekie od wszelkiego rodzaju wymuszań stosowania się do religijnych praktyk. Domagający się ustaw niedzielnych uskarżają się na zakłócanie ich nabożeństw w niedzielę. Jeżeli są w tym szczerzy, to dlaczego nie korzystają z ustaw, które już są zawarte w kodeksie i zakazują zakłócania nabożeństw? Np. stan Kalifornii zakazał zakłócania nabożeństw pod karą 500 dolarów i sześciu miesięcy więzienia. Jednakże Wy, zamiast zadowolić się tymi, prawnie już uzasadnionymi i wymuszającymi ustawami, proponujecie, aby zakłócanie waszych nabożeństw w niedzielę rozwiązać przez zmuszenie każdego do święcenia niedzieli. Wedle tej samej zasady – na Wasze życzenie – chcecie, aby rząd zakazał bałwochwalcy składanie ofiar z ludzi, przez zmuszenie go do stosowania się do drugiego przykazania. Krótko mówiąc, wedle Waszej zasady domagacie się, aby rząd
174
Narodowa Ustawa Niedzielna
zakazał bezbożności przez zmuszenie każdego do bycia religijnym. Jesteście tak bardzo zachwyceni tą Waszą wypaczoną ideą, że poprzez podkreślenie kursywą moich wypowiedzi, chcecie mnie zmusić do usankcjonowania Waszych niewłaściwych zasad. Na to jednak nie pójdę. Stale powtarzam, że jeśli Wasze nabożeństwa w niedzielę czy w inny dzień są zakłócane, wówczas odpowiednie władze powinny karać daną osobę czy osoby, które są winne tych zakłóceń, ale powinny karać na podstawie ściśle ustalonych już praw, jakie władza posiada w tej kwestii. Jednak władzy państwa nigdy nie wolno zakazywać ludziom zakłócania nabożeństw poprzez zmuszanie ich do udziału w nabożeństwach lub zakazywania im bezbożności przez wymuszanie na nich stosowania się do religijnych praktyk. To miałem na myśli i taki sens nadałem moim słowom, które zaznaczyliście kursywą. To wszystko też podkreśliłem wyraźnie w mojej argumentacji, która bezpośrednio jest zawarta w słowach, przez Was zaznaczonych, a w których udowodniłem, że ludzie pracujący w niedzielę, w żadnym wypadku nie zakłócają spokoju ani nabożeństw tym, którzy święcą niedzielę. Z tego jasno wynika, że w tym zakresie nie istnieją podstawy dla ustaw niedzielnych. Dowodem jest fakt, że ludzie, którzy domagają się ustaw niedzielynch, nawet przez moment nie zastanawiają się nad tym, że pracując w sobotę, zakłócają spokój czy nabożeństwo tym, którzy święcą sobotę. Wykazuję tu, że jeśli Wasza praca nie zakłóca mojego odpoczynku i nabożeństwa w sobotę, to moja praca w niedzielę też nie może zakłócać Waszego odpoczynku czy nabożeństwa w niedzielę. Nie podnoszę tej argumentacji z powodu ustalonych zasad, lecz w wyniku moich aktualnych doświadczeń. Wiem z piętnastoletniego doświadczenia, że ludzie pracujący w sobotę w ogóle nie zakłócają mojego odpoczynku, ani mojego nabożeństwa, odbywającego się w tym dniu. W każdym państwie, na jego obszerze – czy to w Kanadzie, czy w każdym kraju Europy, na różnych wyspach, w Połudn. Afryce, w Australii, Połudn. Ameryce, Chinach i na innych miejscach są Adwentyści Dnia Siódmego i oni wszyscy święcą każdą sobotę, zgodnie z poleceniem Pana. Jednak nikt nigdy nie słyszał o jakimś Adwentyście Dnia Siódmego, uskarżającym się, że jego odpoczynek w sobotę był zakłócany przez ludzką pracę. Ale nie tylko to! Prawie we wszystkich stanach całego terytorium Unii, Adwentyści Dnia Siódmego założyli kościoły. Te kościoły
Narodowa Ustawa Niedzielna
175
można znaleźć w różnych okręgach kraju – we wsiach i miastach. Zborownicy spotykają się na nabożeństwa w każdą sobotę i chociaż każdy wie, że sobota jest dniem powszechnej pracy, oraz, że takie miasta, jak Chicago, Denver, San Francisco, Minneapolis i Kansas City, są najbardziej uprzemysłowionymi miastami, w których kwitnie handel i praca, to jednak adwentyści spotykają się w nich na regularne nabożeństwa. A jednak ani jedna osoba nie słyszała, aby chociaż jeden Adwentysta Siódmego Dnia uskarżał się, że jego nabożeństwo w tym dniu jest zakłócane przez pracę, handel czy cokolwiek innego. Faktem niezaprzeczalnym jest, że nasze nabożeństwa nie są zakłócane przez te rzeczy. Tak więc panowie, jeżeli ten cały ruch uliczny, wszelka praca, handel i interesy wykonywane w sobotę – a wszyscy wiedzą, że jest to najbardziej ruchliwy dzień tygodnia – jeżeli to wszystko w takich miastach, jak wyżej wymieniłem, nie zakłóca naszego odpoczynku i naszych nabożeństw, to czy możecie mi wyjaśnić, w jaki sposób Wasz odpoczynek i Wasze nabożeństwa są zakłócane w niedzielę, w którym to dniu nie ma miejsca nawet jedna tysięczna część tej pracy, handlu i interesów, jakie mają miejsce w sobotę? Szanowny panie, to znowu jest tylko jeszcze jednym, dodatkowym argumentem, który świadczy na korzyść adwentystów i na którym opiera się żywe doświadczenie tysięcy ludzi każdego siódmego dnia tygodnia. On też ewidentnie ukazuje, że ta cała Wasza teoria i domaganie się ustaw niedzielnych ulega całkowitej ruinie w każdym punkcie. Alonzo T. Jones
SUPLEMENT B W przedstawionym tu liście kardynała Gibbonsa do Pana D.E. Lindseya w Baltimore, kardynał wyraźnie zaznacza, że liczba wszystkich rzymsko-katolików w kraju, mających poprzeć ustawę niedzielną – na którą, za wypowiedzią kardynała, powołali się Dr Craft i „Woman’s Christian Temperance Union” – była całkowicie nieuzasadniona. Akurat tę ilość katolików zakwestionowałem przed Komitetem Senatu i stale ją kwestionujemy. Nigdy nie winiliśmy kardynała Gibbonsa za to, co przypisali mu Dr Craft i „Woman’s Christian Temperance Union”. Kardynalska Rezydencja 27.02.1889r. 408 North Charles St. Baltimore, Md. Do D.E. Lindsey Esq. 708 Rayner Avenue, Baltimore Md. „Szanowny Panie! „W odpowiedzi na Pańskie pismo z dnia 25.02.1889r., jego Eminencja Kardynał Gibbons, życzy sobie, abym Panu podał do wiadomości, że Jego Eminencja, gdy się wypowiadał w celu poparcia ustawy niedzielnej, nie miał ku temu ani upoważnienia, ani też zamiaru, aby w to włączać arcybiskupów, biskupów jak i laikatu. Jego Eminencja prosi mnie, abym Panu powiedział, że został nakłoniony do napisania listu, popierającego wydanie projektu ustawy niedzielnej, która zabezpieczałaby odpoczynek naszych biednych i przeciążonych obywateli oraz aby zabezpieczała im godne i nabożne święcenie niedzieli. „Mylnie przyjęto wypowiedź senatora Blaira, jakoby Jego Eminencja w swoim liście miała powiedzieć, że »...zgromadziło się siedem milionów dwieście tysięcy katolików, aby poprzeć ten projekt«”. Z wyrazami szacunku i poważania, oddany J.P. Donahue (sekretarz) (176)
SPIS TREŚCI OD WYDAWCY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 PRZEDMOWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 NARODOWA USTAWA NIEDZIELNA . . . . . . . . . . 15 PAŃSTWOWA USTAWA NIEDZIELNA . . . . . . . . 20 SUPLEMENT A . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169 SUPLEMENT B . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 176