KIERUNEK JAZDY
felieton
Florianus
Koniunktura literacka na Śląsku Cieszyńskim Jaka dziedzina cieszyńskiej kultury jest teraz najbardziej znana i ceniona poza Śląskiem Cieszyńskim? Czy to może folklor i muzyka ludowa, którą się sowicie serwuje podczas Tygodnia Kultury Beskidzkiej? Albo muzyka poważna, którą się pracowicie ćwiczy w szkołach na cieszyńskim Wzgórzu Zamkowym, a potem studiuje na Akademii Muzycznej w Katowicach? Czy znacie państwo na przykład nazwisko jakiegoś kompozytora albo wirtuoza wywodzącego się z Cieszyna, który byłby znany na estradach polskich i zagranicznych? Jaka dyscyplina sztuki uprawiana przez ludzi związanych z Cieszynem przekroczyła opłotki lokalności i rubieże regionalizmu i stała się cenionym elementem kultury narodowej i międzynarodowej? Czy może to sztuki plastyczne i dizajn, który zadomowił się na Zamku? Jaka branża cieszyńskiej kultury wnosi do kultury polskiej, a nawet europejskiej, ciekawe dla innych, cenione w metropoliach wartości? Czy może to teatr i aktorzy, którzy pokazują się na cieszyńskich scenach? Jakaż to więc dziedzina cieszyńskiej twórczości w ostatnim trzydziestoleciu okazała się najbardziej twórcza, a przy tym interesująca dla innych? Otóż, proszę państwa, to literatura.
Trzeba tę tezę, oczywiście, udowodnić. Proszę bardzo. Oto główne dowody. Jednym z najważniejszych polskich pisarzy ostatniego trzydziestolecia okazał się zmarły w ubiegłym roku Jerzy Pilch, który pochodził z Wisły, w Wiśle się wychował i Wiśle poświęcił swoje najlepsze narracje. Jego monumentalna, straszna i śmieszna zarazem powieść „Wiele demonów”, jest najważniejszą, a przede wszystkim najlepiej napisaną polską powieścią w III RP. Pilch to pisarz na miarę Prusa i Gombrowicza i należy tylko ubolewać, że chory na parkinsona zmarł przedwcześnie nie dokończywszy choćby swojej „Autobiografii w sensie ścisłym, a nawet umownym”, która ukazała się wiosną tego roku, w pierwszą rocznicę jego śmierci. A przecież „Wiele demonów” to nie jedyna świetna, a przy tym wiślańska powieść Pilcha. Równie znakomite, choć znacznie krótsze, są powieści „Tysiąc spokojnych miast” czy „Inne rozkosze”. Jest też wiele opowiadań, zabawne, jadowite, lecz zawsze wyborne felietony, a także świetna komedia „Narty Ojca Świętego”. A teraz dowód drugi, czyli wiersze Jerzego Kronholda, poety związanego niegdyś z Nową Falą, a więc należącego do pokolenia 68, kojarzonego do niedawna głównie z takimi poetami jak Adam Zagajewski, Julian Kornahauser, Stanisław Barańczak czy Ryszard Krynicki. W ostatnim dziesięcioleciu Kronhold opublikował aż osiem zbiorów wierszy, a wszystkie znakomite, co potwierdzały również wielokrotne ich nominacje do najważnieszych nagród literackich w Polsce. Na przekład w tym roku Kronhold 6
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VII-VIII 2021
nominowany został do nagrody literackiej Nike za zbiór wierszy „Długie spacery nad Olzą”. To wyróżnienie zyskał już po raz trzeci – poprzednio za książki „Skok w dal” (2017) i „Stance” (2018). Skok w dal był, zresztą, najbardziej docenioną, wyróżnioną Jerzy Kronhold, poeta laureat i nagrodzoną jego książką. Otrzymał za nią Nagrodę Literacką miasta st. Warszawy, Nagrodę im. Krystyny i Czesława Bednarczyków oraz cztery nominacje do innych prestiżowych nagród literackich w Polsce – Nike, wrocławskiej nagrody poetyckiej „Silesius”, Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej oraz Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego „Orfeusz”. W ostatniej dekadzie Kronhold doczekał się więc statusu poety laureata i pozycji jednego z najważniejszych polskich poetów współczesnych, w kręgach literackich jego wiersze uznano za objawienie, a na krakowskich Plantach dedykowano mu nawet ławeczkę jako znanemu twórcy związanemu z Krakowem, choć w Krakowie Kronhold tylko studiował i wtedy, w drugiej połowie lat 60 ubiegłego wieku, jako młody poeta założył tam