5 minute read
MIEcZYSŁAW STOch
from ArtPost 4/2020
by Artpost
Legendarne wytwórnie i ich fonograficzne arcydzieła „Les Discophiles Francais“ (część 9)
MIEcZYSŁAW STOch
Advertisement
W historii fonografii istniały wielkie wytwórnie, które w swoich rękach skupiały nie tylko tłocznie gramofonowe i studia nagraniowe ale i instytuty nagrań dźwiękowych a nawet impresariów. W opasłych katalogach tych największych wytwórni płytowych znajdziemy nawet kilkadziesiąt tysięcy tytułów. Dziś jednak chciałbym przedstawić wytwórnię maleńką, mikroskopijną niemalże, której okres działalności to zaledwie 18 lat - mgnienie oka - a która była pod wieloma względami wyjątkowa. Jej niezwykłośc polega głównie na tym, iż prawie wszystkie pozycje z jej bardzo ubogiego katalogu (zaledwie nieco ponad 200 tytułów), są obiektem pożądania najbardziej wtajemniczonych kolekcjonerów płyt gramofonowych z całego świata. Ceny z roku na rok rosną niemalże wszytkich płyt z katalogu Discophiles Francaise i zadajemy sobie pytanie czy to zabieg marketingowy sprytnych kolekcjonerów, czy też wyjątkowa przychylnośc czasu, przydająca coraz większego blasku wartości samej w sobie? Odpowiedź, mam nadzieję, sama się nam nasunie pod koniec artykułu. Les Discophiles Francaise powstała w 1940 roku. Założycieli było właściwie dwóch, Henri Screpel – znakomity realizator dźwięku oraz dyrygent i dyrektor orkiestry Antoine Duhamel – autor wielu kompozycji do filmów z Jean Paul Belmondo czy
Catherine Deneve. Znajomość muzyki, artystycznej bohemy oraz znakomitych wykonawców naturalnie predestynowała go do objęcia artystycznego patronatu wytwórni. Ponadto nosił długą brodę, jak mnich buddyjski, co dodawało mu powagi i autorytetu. To dzięki niemu wielu mistrzów interpretacji z tamtego okresu nagrywało dla tej znakomitej oficyny. Nie byłoby jednak Discophiles Francaise, przynajmniej w tym kształcie, bez dosłownie szarej eminencji, księdza filologa, znawcy literatury i z zamiłowania muzykologa, który nazywał się Carl de Nys. Była to bowiem niezwykła postać. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1941 roku, już wtedy wykładał filologię i historię literatury, ale wtedy też zafascynowany muzyką stal się jej wnikliwym badaczem oraz gorącym orędownikiem. Uważał, że muzyka ma ogromny wpływ na rozwój duchowy człowieka. Kiedy został rektorem Instytutu Katolickiego w Paryżu, idea rozwoju duchowego poprzez muzykę stała się głównym mottem - idee fixe instytutu. Niestrudzony pracownik i badacz z czeluści wielu europejskich bibliotek ekshumował wielu zapomnianych kompozytorów i wiele dzieł kompozytorów znanych już i uznanych. To dzięki niemu w katalogu Discophile Francaise pojawiło się wiele utworów całkiem nieznanych, nie tylko Couperina czy Rameau, ale i Haydna czy Brahmsa. Takim przykładem niech będzie chociażby Kwartet na głosy i fortepian Brahmsa, nagrany z Kwartetem ze Stuttgartu pod dyrekcją Marcela Courauda.
W katalogu tej zacnej oficyny oznaczony jest numerem DF 106. Nikomu jednak nie przyszło wówczas do głowy, aby na okładce pojawił się napis, iż jest to pierwsze nagranie w historii fonografii. Carl de Nys niezwykle skromny i oddany muzyce, zafascynowany dynamicznym rozwojem fonografii, zwłaszcza pojawieniem się płyty długogrającej, całkowicie bezinteresownie służył odkryciami i radą nie tylko wytwórni Discophile Francaise, ale i wiele wiekszej francuskiej oficynie wydawniczej - Erato. Większość też komentarzy, które pojawiały się na płytach, były jego autorstwa. Pierwszą pozycją w katalogu Les Discophiles Francaise była bardzo ciekawa edycja 6 płyt oczywście na 78 obrotów na minutę, a było to Sześć Koncertów na Sextet Smyczkowy Jeana-Philippa Rameau, w znakomitym wykonaniu Kameralnej Orkiestry pod dyrekcją Mauricea Hewitta. Było to oczywiście pierwsze nagranie w historii fonografii. Maurice Hewitt – niezwykle barwna postać – były skrzypek znakomitego kwartetu Capeta zorganizował i założył własną orkiestrę kameralną już w 1941 roku. Działal jednak równocześnie we francuskim ruchu oporu. Zadenuncjowany przez jakiegoś usłużnego serwilistę znalazł się w 1943 roku w Obozie Koncetracyjnym w Buchenwald, gdzie wraz z polskimi współwięźniami zorganizował nielegalny kwartet. Do lat 50. nagrywał dla Discophiles Francaise, można by go więc śmiało zaliczyć do wspólzałożycieli tej zacnej oficyny. Wielkim skarbem okazał się też inny dyrygent, który stworzył dla tej francuskiej wytwórni kilka autentycznych arcydzieł fonografii – Karl Ristenpart. Spadkobierca duchowy Hermana Scherchena, urodzony w Kiel, wydawało by się Niemiec z krwi i kości, nie kolaborował jednak z nazistami. Podczas wojny jego pierwsza, stworzona calkowicie przez niego Orkiestra Kameralna nie miała kompletnie racji bytu. Dopiero po wojnie zostaje dyrygentem w Amerykańskim Sektorze w Berlinie obejmując radiową orkiestrę RIAS. Wtedy to odkrywa wielu wspaniałych artystów, jak chociażby Dietera Fischera Dieksaua, z którym nagrywa Kantaty Bacha. Kiedy jednak sytuacja prawna Amerykańskiego Sektora się skomplikowała, to Ristenpart przenosi się do Saar, zabierając ze sobą jednego z najwybitniejszych skrzypków Berlina – Georga Friedricha Endla. Dokładnie w 1953 obejmuje stanowisko dyrektora tamtejszej Orkiestry Kameralnej. To z tą orkiestrą wlaśnie nagrał istne cuda dla Discophiles Francaise. Brzmienie orkiestry, linearność, wyczucie intencji kompozytora, a jednocześnie niezwykła lekkość i swoboda do dziś stanowią o niezwyklej atrakcyjności tych nagrań. Piekną i doniosłą postacią w panteonie artystów nagrywających dla Discophiles Francaise była skrzypaczka Michele Aucla
ir. Absolwentka Paryskiego Konserwatorium, uczennica Borisa Kamenskiego oraz samego Jacquesa Thibauda. Wygrała w cuglach I Konkurs Margerity Long i Jacquesa Thibauda w Paryżu w 1943 roku. W 1957 nagrała płytę dla Discophiles Francaise, która dziś bije rekordy cenowe na wszytkich internetowych aukcjach. Na płycie znalazły się wówczas Sonaty na skrzypce i klawesyn obligato Jana Sebastiana Bacha BWV 1014-1019, gdzie partie klawesynu zastąpiły organy, na których grała Marie-Claire Alain. Cudowna płyta, choć bardzo niewdzięczna, bo występuje tak rzadko. Jednocześnie była jedną z ostatnich w katalogu o numerze DF 209-210. Co prawda została ona ostatnio wznowiona, ale matryce nacięto już z cyfrowych źródeł i cała magia oryginału zniknęla gdzieś jak kamfora. Niezwykle cenne są również Koncerty Skrzypcowe Mozarta oraz Jean-Marie Leclair w wykonaniu Auclair i wspomnianego już Ristenparta. Bardzo cenionym skrzypkiem, który nagrywał płyty dla tej oficyny jest też Willi Boskovsky. Z urodzenia i z natury Wiedeńczyk, stworzył duet stulecia z Lili Kraus, z którą nagrał wlaśnie dla Discophiles Francaise sonaty na skrzypce i fortepian zarówno Mozarta jak i Beethovena. Absolutnie białe kruki, cenione na rynku kolekcjonerskim i same w sobie wartościowe. Wśród pianistów nagrywających dla Discophile Francaise, oprócz wspomnianej już Lili Kraus, postacią mityczną wręcz była Marcelle Meyer. Uczennica Alfreda Cortot i Margerity Long ukończyła Konserwatorium Parsykie mając zaledwie 16 lat, a ukończyła je z Pierwszą Nagrodą. Uwielbiana przez samego Debussiego i Eryka Satie, potrafiła swoimi interpretacjami zjednać sobie najbardziej zagorzałych krytyków. Plyty Discophile Francaise z jej nagraniami Ravela, Rameau czy Scarlattiego to arcydzieła w każdym calu. Astronomiczne ceny, które osiągają na aukcjach zdają się być tylko logiczną konsekwencją i pochodną ich autentycznych wartości. Jeśli dodamy do całej tej wspaniałej plejady postaci jeszcze niezwykle oryginalnego pianistę Yves Nata, rodzinne Trio Pasquier, Kwartety Vegha, Loewwenguth no i oczywiście Kwartet Węgierski to ukaże nam się praktycznie kopletny obraz sztuki interpretacji znajdujacej się na płytach Discophiles Francaise. Sztuki niezwykłej, niepodlegającej modom ani przemijaniu. Sztuki, która jest wynikiem szlachetnych intencji oraz niezwykle rzetelnych umiejętności. n