Wspomnienia z pobytu w Ameryce Południowej w latach 1913–1924

Page 23

Następnego dnia wiatr osłabł, morze się uspokoiło. Dojeżdżając do równika, mieliśmy ładną pogodę. Radość ogólna, wszystko wyległo na pokład. Marynarze zmyli starannie wszystkie ślady morskiej choroby i wnet zapomniano niedawnych strachów. Gdzieś koło południa czujemy nagle, że okręt staje w biegu. Poznać to zaraz po braku spienionych i skłębionych smug wody w morzu, które parowiec pozostawia za sobą, gdy jest w ruchu. To samo zauważyliśmy i na przodzie, a co najważniejsze, zabrakło tego rytmicznego szumu maszyn, do którego tak wszyscy nawykli, jak do regularnego tykania zegara. Sądziło wielu, że zatrzymano okręt, aby urządzić „Święto Neptuna”, była jednak inna przyczyna, trochę mniej wesoła. Maszyna się zepsuła i musiał okręt stanąć na środku Oceanu, aby wykonać potrzebne naprawki. Całe szczęście, że nie nastąpiło to podczas burzy. Zresztą okręt stary dziwnie jeszcze dobrze burzę przetrzymał, żadnych innych szkód nie było. Ilekroć śruba znalazła się w powietrzu, gdy okręt „stawał” na dziobie, mógł pęknąć wał od szalonego rozmachu śruby, która w tym momencie nie napotyka oporu wody. Po paru godzinach statek ruszył naprzód, ale znacznie wolniej niż przedtem. Następnego dnia znów statek zatrzymał się około południa i znów naprawiano maszyny. Odtąd już podróż szła wolno wprawdzie, ale gładko, przy pięknej pogodzie. Wyspy Abrolhos. „Abre os olhos” to znaczy: „Otwórz oczy”. O świcie dostrzegłem niziutki brzeg skalny pogrążony we mgle. Dużo rozbiło się tu statków, dlatego nazwano tak te wyspy. Należą one już do Brazylii. Santos Brazylia! Brzeg wysoki, górzysty, kraj pokryty zielonym płaszczem lasu. Port Santos. Powoli, przy pomocy pilota wjeżdżamy do portu, jak przez wąską rzekę. Okręt pozbywa się części pasażerów i ładunku. Handlarz żywym towarem wyładował tu swój „transport” wraz z „opiekunką”, a sam pojechał dalej do Buenos Aires. Mówiono, że tak musiał zrobić, aby go w porcie nie złapano. „Transport” przyjechał innym okrętem, to wystarczyło. Poszli wszyscy pasażerowie na spacer na wybrzeże i do miasta, okręt przybija tu do samego muru, kładzie się mały pomost i dalej. Na targu jarzyn i owoców oglądam rzeczy całkiem nieznane. Kupuję owoc łudząco podobny do sporej gruszki i przekonuję się, że to całkiem coś innego. Abacate7 ma grubą skórę zieloną, miąższ białozielonkawy, a wewnątrz wielką i miękką pestkę. Smak żaden; potem dowiedziałem się, że trzeba ów miąższ wyłożyć łyżeczką na talerz i zaprawić cukrem i cytryną, aby miał jakiś smak. Nie mniej bogaty był targ rybny. Przed wjazdem do portu zauważyłem w morzu całe ławice ryb ciągnących za okrętem, a były to ryby spore, długości jednego metra albo i większe. W Santos nasz okręt wyładowywał cukier krystaliczny w formie grubego piasku. Worki były dziurawe, sypał się z nich cukier i co kto mógł, łapał w czapkę lub kapelusz, gdy worki kranem podnoszono do góry. Montevideo (po łacinie montem video – widzę górę), ujście rzeki La Plata do Oceanu Atlantyckiego. Z daleka po prawej ręce widać wysokie wzgórze (na lewym brzegu rzeki). Na górze forty i latarnie morskie, poniżej na równinie rozłożone wielkie miasto, to Montevideo, stolica państwa Republica Oriental del Uruguay. Morze na znacz7

Awokado (Persea americana).

23


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.