Biznes Kujawsko-Pomorski grudzień 2016

Page 1

KUJAWSKO-POMORSK I

M A G A Z Y N

L U D Z I

B I Z N E S U

BEZ WAHANIA

IT ZNÓW WYBRAŁBYM

GRUDZIEŃ 2016

STR. 4-5

MATTHIEU FERSING

AT O S P O L A N D G LO B A L D E L I V E R Y C E N T E R www.facebook.com/BiznesKujawskoPomorski


Dominika Kucharska

REDAKTOR PROWADZĄCA BIZNES KUJAWSKO-POMORSKI

WYDAWCA: Polska Press Sp. z o.o. Oddział w Bydgoszczy ul. Zamoyskiego 2 85-063 Bydgoszcz

OD REDAKCJI

Prezes Zarządu: Marek Ciesielski

NIE CHODZI TYLKO O TO, ŻEBY PRZYCIĄGNĄĆ DO SWOJEJ FIRMY PRACOWNIKA, ALE O TO, ŻEBY GO UTRZYMAĆ PRZY SOBIE NA DŁUŻEJ.

Redaktor Naczelny: Artur Szczepański Dyrektor sprzedaży: Agnieszka Perlińska Menedżer produktu: Emilia Iwanciw, tel. 52 32 60 863 emilia.iwanciw@polskapress.pl Redaktorka prowadząca: Dominika Kucharska, tel. 52 32 60 703 dominika.kucharska@polskapress.pl Teksty:

P R A C O W N I K

RZĄDI

Dominika Kucharska dominika.kucharska@polskapress.pl Jan Oleksy jan.oleksy@polskapress.pl Lucyna Tataruch lucyna.tataruch@polskapress.pl Tomasz Skory tomasz.skory@polskapress.pl Joanna Cieślak-Ospalska Joanna Modrzyńska Marzena Cholerzyńska

R

ynek IT stał się rynkiem pracownika - mówi w wywiadzie dla naszego miesięcznika Matthieu Fersing, zarządzający firmą Atos Global Delivery Center, której największy oddział mieści się w Bydgoszczy. Podobne słowa mogłyby paść z ust przedstawicieli wielu nowoczesnych branż i to właśnie oni muszą skupić się nie tylko na tym, jak przyciągnąć do swoich firm ludzi, ale przede wszystkim - jak ich utrzymać przy sobie na dłużej. To jedno z największych wyzwań stojących przed pracodawcami. Więcej o planach rozwoju Atos GDC i najbardziej pożądanych umiejętnościach w branży IT przeczytają Państwo na stronach 4 i 5. Co jeszcze w numerze? Temat drażliwy, ale i bardzo ważny, czyli podatki, a o tych ostatnio jest bardzo głośno. Doniesienia o podatku jednolitym wzbudzają wiele kontrowersji, ale czy naprawdę jest się czego bać? Próba odpowiedzi na te pytanie na stronach 10 i 11. Nie zapominamy również, że za chwilę Święta. Co kupić pod choinkę kontrahentom i pracownikom? Jeśli wciąż nurkują Państwo w morzu wątpliwości, co wypada, a czego lepiej nie wręczać - konkretne rozwiązania serwujemy na stronach 14 i 15. Piszemy też, między innymi, o tym, jak sobie dziś radzi legendarna Befana, w jaki sposób drukarz z Torunia stał się właścicielem winiarni na Węgrzech i czemu warto dbać o swoje pasje równie mocno, co o zadania w pracy.

Skład: Dagmara Potocka-Sakwińska Katarzyna Opasińska Obróbka zdjęć: SZOK STUDIO - Jakub Woźniak

Sprzedaż: Anna Kapusta, tel. 693 463 185 anna.kapusta@polskapress.pl

CP Jesteś zainteresowany kupnem treści lub zdjęć? Skontaktuj się z naszym handlowcem: Piotr Król, tel. 603 076 449 piotr.krol@polskapress.pl

ZNAJDZIESZ NAS NA: www.biznes.expressmedia.pl www.fb.com/BiznesKujawskoPomorski

Miłej lektury!

biznes.expressmedia.pl

Projekt: Dagmara Potocka-Sakwińska dagmara.potocka@polskapress.pl

KUJAWSKO-POMORSKI

2

GRUDZIEŃ 2016


SUKCES

WDRUKOWANY W DZIAŁ ANIE

DZIŚ DRUKARNIA ECHO W NICZYM NIE ODBIEGA OD STANDARDÓW ŚWIATOWYCH. PRACUJE NA TAKICH SAMYCH MASZYNACH, STOSUJE IDENTYCZNE PROCESY TECHNOLOGICZNE I PROGRAMY GRAFICZNE JAK PODOBNEJ WIELKOŚCI DRUKARNIE W LIVERPOOLU, HANOWERZE CZY HIROSZIMIE.

Drukarnia to efekt Pańskich zainteresowań? Kiedyś odnalazłem mój podręcznik do historii z pierwszej klasy liceum i wertując go trafiłem na narysowany na marginesie koślawy samochód ciężarowy. A na nim napis: „Moja firma”. Już wtedy chciał Pan działać w biznesie? Zawsze chciałem mieć własną firmę. Nie miało znaczenia, czy miałaby to być pieczarkarnia czy poligrafia. Ta ostatnia okazała się bardzo ciekawą branżą, nowoczesną, z szansami na rozwój i w miarę bezpieczną, jeżeli chodzi o wszelkie zawirowania polityczne. Taką trochę na uboczu, gdzie nie pojawiają się dziwne rozwiązania prawne przeszkadzające w działalności. I postanowił Pan założyć drukarnię Echo... Nie tak od razu. Skończyłem ekonomię na Uniwersytecie Gdańskim w 1998 roku i przez cztery lata pracowałem w marketingu w TZMO. To była bardzo cenna szkoła życia. Mając 28 lat postanowiłem jednak zrealizować marzenie zapisane na marginesie podręcznika. Wpadłem na pomysł założenia drukarni, ale nie do końca zdawałem sobie sprawę, co to znaczy. Myślałem, że wstawię jedną używaną maszynę drukującą i gilotynę, która kroi papier i to wystarczy. Oczywiście tak nie było - potrzebna jest cała masa sprzętu - tego przygotowującego pliki do druku (prepress), jak i tego obrabiającego wydrukowane arkusze (postpress). Branża jest bardzo kapitałochłonna. Drukarnia na przestrzeni kilkunastu lat bardzo się zmieniła.

W O J C I E C H E M

Z A Ł Ę C K I M

Przez pierwsze lata inwestowaliśmy w używane maszyny sprowadzane z Niemiec, Holandii czy Austrii. Potem zaczęliśmy kupować nowe urządzenia, takie jak naświetlarka czy falcerki, ale maszyny drukarskie mieliśmy nadal używane. Przełom nastąpił w 2014 roku. Wtedy udało się wstawić pierwszą nową maszynę Heidelberg XL75, a w marcu tego roku kolejną. W tej branży nie ma lepszej marki. Inwestycją sprzed dwóch miesięcy jest nowoczesna linia szwajcarska Müller Martini do oprawy zeszytowej o wydajności 6 tys. egzemplarzy na godzinę. Sprzęt, który mamy w tej chwili to najnowsze technologicznie maszyny, takie same na jakich pracują podobne do naszej drukarnie na świecie. Ten kierunek inwestycji jest słuszny. Można mieć bowiem zmotywowany zespół, ale potrzebny jest także odpowiedni sprzęt. Niezawodny, bo działacie pod presją czasu... Tak, to prawda, a dwie nowe maszyny drukarskie i cały osprzęt gwarantują realizację prac w wyznaczonych terminach. Ta niezawodność to już wizytówka naszej drukarni. Zniknął stres związany z produkcją i obawa, że nagle coś się zepsuje. Doszedł jednak stres o charakterze finansowym. Dopóki polityka jest przewidywalna, to można wiele inwestycji planować. Trochę obawiam się nieprzemyślanych działań w sferze makroekonomicznej, pomysłów związanych z rozdawaniem pieniędzy - to może prowadzić do wzrostu długu publicznego i inflacji - a jak większość polskich przedsiębiorców mam kredyty, leasingi oparte o WIBOR. Dziś wynosi on około 1,70 proc., czyli jest dobrze, ale co będzie za 2, 3, 4 lata? Jakie jeszcze problemy ma przedsiębiorca? Największym problemem jest brak rąk do pracy. Mamy całą masę ludzi po studiach, ale znalezienie drukarza czy introligatora często graniczy z cudem. Powodem jest zniszczenie szkolnictwa zawodowego w Polsce. Nową maszynę, którą wstawiałem wiosną montowali Ukraińcy! Oczywiście problem dotyczy nie tylko mojej branży. W regionie jest duża konkurencja, trudno się odnaleźć na rynku poligraficznym? Nie mam wyliczeń procentowych, ale myślę, że w 2/3 drukujemy dla klientów spoza Torunia.

R O Z M A W I A

J A N

O L E K S Y

Nie odczuwam lokalnej konkurencji. Poza tym każda drukarnia ma swoją specyfikę. Klienci cały czas doceniają nasze doświadczenie, jakość obsługi i druku, niektórzy są z nami kilkanaście lat. Wyróżniacie się hasłem „Kompleksowo na czas”. To motto wiele o was mówi. Jakość jest standardem, ceny są porównywalne, wygrywa się więc obsługą klienta i dotrzymywaniem terminów. Polska jest krajem, gdzie obsługa klienta jest na dramatycznie niskim poziomie i to właściwie w każdej branży. Okazuje się, że banalne „na czas” to wielki atut? O tym, jak ważna jest profesjonalna obsługa klienta, wie dobrze nasz zespół. Podam przykład: wnikliwie przeglądamy materiały do druku, by w razie czego wyeliminować ewentualne błędy merytoryczne, choć to nie należy do naszych obowiązków. Robimy to, dzięki czemu zdobywamy zaufanie klientów, a co za tym idzie - szansę na dalszą współpracę. Bardzo wiele się zmieniło w poligrafii na przestrzeni ostatnich lat. Z przedsiębiorstw drugiej kategorii w stosunku do drukarni np. w Liverpoolu, Marsylii czy Hanowerze wyrośliśmy na równoprawnych partnerów. W niczym nie ustępujemy firmom zachodnim - a może nawet… trochę bardziej nam się chce. (śmiech) To poprawia samopoczucie? Zdecydowanie. Zaczynaliśmy od kupowania wysłużonych maszyn z Zachodu, a teraz jesteśmy jedną z nowocześniejszych drukarni w regionie, oczywiście w skali firm średniej wielkości. Jest Pan optymistą? Jeżeli chodzi o los biznesu to tak! Oczywiście są zagrożenia, o których wspominałem, ale jeżeli ktoś ma głowę na karku i zgrany zespół ludzi, to nawet pod rządami Łukaszenki sobie poradzi.

WOJCIECH ZAŁĘCKI WŁAŚCICIEL DRUKARNI ECHO W GRĘBOCINIE, ABSOLWENT EKONOMII, TURYSTA I PODRÓŻNIK, POCHŁANIACZ KSIĄŻEK.

Echo sp. z o.o. ul. Kowalewska 5A 87-122 Grębocin www.kompleksowonaczas.pl

REKLAMA 006893383

Z


W1

ROZMOWA BIZNESU

WSZYSTKO

Dziesięć lat temu co chwilę na rynku pojawiała się nowa konkurencja. Obecnie taką konkurencją są niszowi gracze. W tej branży rynek pracy stał się rynkiem pracownika - mówi Matthieu Fersing z Atos Poland Global Delivery w rozmowie Tomaszem Skorym.

wszystkie usługi zamówione przez jednego klienta są świadczone z Bydgoszczy. Zwykle jest tak, że firmy mają swoje duże centra zarządzające projektami, a oprócz nich mniejsze działy, zajmujące się poszczególnymi problemami, porozrzucane w różnych miejscach. My świadczymy pełen zakres usług, łącznie z procesem zarządzania ich dostarczaniem. W ciągu kolejnych 3-5 lat chcemy rozwijać się właśnie w tym kierunku, by tych usług end-to-end było jak najwięcej, w szczególności dla krajów Unii Europejskiej.

Bydgoski Atos zaczynał jako niewielka firma. Dziś wielkością ustępuje tylko oddziałowi Atos Global Delivery Center w Indiach! W Indiach jesteśmy porozrzucani po wielu miejscach, ale jeżeli spojrzymy na wielkość oddziałów Atos Global Delivery Center, znajdujących się tylko w jednym miejscu, to centrum usług w Bydgoszczy jest największe. Czy pamięta Pan, jak wyglądały początki oddziału? Sięgają one 2000 roku. Oddział w Bydgoszczy tworzyło wówczas 6 osób. W ciągu kilkunastu lat bydgoskie GDC rozrosło się do niemal 3000 pracowników, a to tylko część naszej organizacji. Oprócz Atos Poland Global Delivery Center, mamy też drugą spółkę, działającą na polskim rynku - Atos Poland z główną siedzibą w Warszawie, zatrudniającą ponad 1000 osób. Tak dynamiczny rozwój przekłada się zapewne na liczbę obsługiwanych klientów. Dla kogo pracuje obecnie Atos? Atos, jako całość, świadczy usługi dla 70 państw na całym świecie. Bydgoskie GDC obsługuje 16-17 z nich. W tej grupie znajduje się większość krajów Unii Europejskiej, ale mamy też klientów ze Stanów Zjednoczonych i paru innych miejsc na świecie. Naszym największym zleceniodawcą wciąż pozostają Niemcy. Jaką rolę pełni bydgoski oddział w Polsce? Czym różni się od konkurencji? Na tle większości firm z branży IT, wyróżniamy się w Polsce czymś, co nazywamy procesem end-to-end. Oznacza to, że

ATOS ŚWIADCZY USŁUGI DLA 70 PAŃSTW NA CAŁYM ŚWIECIE. BYDGOSKIE GDC OBSŁUGUJE 16-17 Z NICH.

KUJAWSKO-POMORSKI

4

GRUDZIEŃ 2016

W Polsce Atos ma swoje oddziały jeszcze w innych miastach, m.in. we Wrocławiu i Warszawie. Co sprawiło, że to akurat ten nasz aż tak się rozrósł? To wynik realizacji różnych projektów. Między innymi tego uruchomionego w 2014 roku, który skupiał się na rozwoju Centrum Wsparcia Procesów IT w Bydgoszczy. Projekt zakładał inwestycje w Service Management Center, odpowiedzialne za procesy wdrażania najlepszych praktyk w zakresie zarządzania infrastrukturą informatyczną i jej dopasowanie do zmieniających się potrzeb klientów biznesowych oraz Security Operation Center, odpowiedzialne za bezpieczeństwo informatyczne. Kompleksowość świadczonych usług IT sprawia, że pracujemy na szerokim spektrum technologii. Dzięki temu możemy realizować strategiczne projekty dla zagranicznych klientów. Są oni pod wrażeniem dobrze zorganizowanej przestrzeni, otoczenia firmy, działającej w dużym Biznes Parku przy ul. Kraszewskiego. Doceniają kompetencje i entuzjazm polskich pracowników.


ROZMOWA BIZNESU

>>> biznes.expressmedia.pl

W Bydgoszczy mamy sporo pracowników z innych miast, a nawet państw - prowadzą zatem Państwo rekrutację za granicą. Nie ma dla nas znaczenia, skąd pochodzi kandydat. Ważne, aby posiadał umiejętności wymagane na danym stanowisku pracy. Zgłasza się do nas coraz więcej cudzoziemców, co świadczy o tym, że Atos w Polsce cieszy się dobrą opinią oraz zaufaniem. Aktualnie zatrudniamy ok. 350 obcokrajowców, niemalże z całego świata. Oferujemy im nie tylko wsparcie przy uzyskiwaniu zezwolenia na pracę, ale i wsparcie informacyjne, dotyczące życia w Polsce. Dla osób, które przenoszą się do naszych placówek, mamy przygotowane dodatkowe korzyści w postaci pakietu relokacyjnego lub hotelowego. Jakich pracowników potrzebujecie obecnie? Szukamy osób o różnych kompetencjach. Mamy dziś blisko 300 otwartych wakatów - od menedżerów projektów, przez architektów, po stanowiska kierownicze. Zależy nam na osobach, które znają języki obce i chcą się rozwijać w branży IT, w obszarach takich jak: cloud, security, help desk, zarządzanie sieciami, serwerami, aplikacjami oraz projektami. Przekrój jest więc bardzo szeroki. A czy o pracowników muszą konkurować Państwo też z innymi swoimi oddziałami? Wstępuje wewnętrzna rywalizacja między np. Bydgoszczą a Warszawą? W Bydgoszczy mieści się spółka Atos Poland GDC, w Warszawie zaś Atos Poland. Pracujemy w różnych sektorach, dostarczamy rozwiązania dla różnych klientów, a co za tym idzie - umiejętności potrzebne, by dołączyć do jednej lub drugiej organizacji, różnią się od siebie znacznie. Wspomniał Pan, że kluczową umiejętnością w Atosie jest znajomość języków obcych... To prawda, języki są potrzebne. Realizujemy projekty dla międzynarodowych klientów, dlatego to jedna z kluczowych umiejętności. Aktualnie najbardziej pożądane są języki francuski i niemiecki, jednak ze względu na specyfikę usług poszukujemy również osób ze znajomością bardziej egzotycznych języków. Po zatrudnieniu oferujemy szereg szkoleń, dzięki czemu lingwiści mogą szybko uzupełnić wymaganą na danym stanowisku wiedzę techniczną. Spotkałem się z opinią, że zasoby specjalistów już się u nas wyczerpały i ciężko jest przyciągnąć pracowników z wysokimi umiejętnościami. To prawda? Trudnością jest nie tyle przyciągnąć ludzi do siebie, co ich później zatrzymać. Dziesięć lat temu co chwilę na rynku pojawiała się

PRACA W IT DOSTARCZA WIELU WYZWAŃ I UMOŻLIWIA DOSTĘP DO NAJNOWSZYCH TECHNOLOGII. GDYBYM TERAZ MIAŁ PONOWNIE DOKONAĆ WYBORU, DOŁĄCZYŁBYM DO TAKIEJ FIRMY BEZ WAHANIA. DZIŚ TRZEBA JEDNAK ZARÓWNO PRZYCIĄGNĄĆ DO SIEBIE MŁODYCH LUDZI, JAK TEŻ DAĆ IM POWÓD, BY CHCIELI TU ZOSTAĆ. M A T T H I E U

F E R S I N G

nowa konkurencja. Obecnie taką konkurencją są niszowi gracze, pracujący nad bardzo specjalistycznymi produktami i technologiami, potrzebujący ludzi o bardzo wysokich umiejętnościach i przyciągający ich do siebie nietuzinkowymi projektami. Trzeba pamiętać też, że jeszcze dekadę temu większość firm w Polsce nie miała swoich działów IT. Dziś większość dużych przedsiębiorstw posiada znaczny budżet na IT, tworzy własne programy i aplikacje. W tej branży rynek pracy stał się rynkiem pracownika. Pewnie dlatego kadrę wyłuskują już Państwo spośród uczniów szkół i uczelni? Był Atos Excellence Program dla licealistów, mają Państwo swoich ambasadorów na uczelniach... Zależy nam na promowaniu wśród młodzieży branży IT, jako ciekawej i perspektywicznej ścieżki kariery zawodowej. Staramy się zatem być widoczni na uczelniach wyższych, a także utrzymujemy dobre relacje z liceami i technikami. Nawiązujemy w ten sposób kontakty z potencjalnymi przyszłymi pracownikami, a poprzez wkład w dydaktykę możemy liczyć na wykształconych kandydatów do pracy. Młodego pokolenia nie zachęca już tylko wysokość wypłaty. Młodzi ludzie chcą wyzwań, prestiżu, ale też rozmaitych korzyści. Czym przyciągacie ich Państwo do siebie? Najmłodsze pokolenie dołącza do nas z tych samych powodów, dla których ja i moi koledzy związaliśmy się z tą branżą przed laty. Praca w IT dostarcza wielu wyzwań, pozwala na pracę z ludźmi z całego świata i umożliwia dostęp

do najnowszych technologii. Jest zatem bardzo interesująca. To się nie zmieniło na przestrzeni 10 czy 20 lat. Gdybym teraz miał ponownie dokonać wyboru, dołączyłbym do takiej firmy bez wahania. Dziś trzeba jednak zarówno przyciągnąć do siebie młodych ludzi, jak też dać im powód, by chcieli kontynuować obraną ścieżkę. Tu kluczowe są możliwości rozwoju. Dołączając do Atosa można pracować przed długie lata, wciąż rozwijając swoje umiejętności. Tak pół żartem, pół serio: a co z mitem, że ludzie pracujący w korporacjach nie mają własnego życia? Naprawę duże firmy zwracają uwagę na balans pomiędzy życiem osobistym i zawodowym. Praca w takich firmach potrafi być bardzo wymagająca, dlatego naszym zadaniem, jako pracodawców, jest dbanie o równowagę i dobrą atmosferę. I ta atmosfera brana jest też pod uwagę w rozmaitych rankingach. Między innymi na najlepszych pracodawców Great Place to Work Institute, w którym Atos pojawia się chyba co roku. Mają Państwo inne sukcesy? Nasza firma znalazła się w tym roku wśród najlepszych firm IT w rankingach TOP 200 Computerworld i Best 100 ITwiz. W wielu kategoriach zajęliśmy czołowe pozycje, w tym pierwsze miejsca w: „Największy dostawca usług outsourcingowych”, „Największy dostawca rozwiązań i usług IT dla sektora utilities”, „Największy dostawca aplikacji webowych i portali internetowych”. Atos znalazł się również w gronie 50 najbardziej atrakcyjnych pracodawców według studentów w Polsce. Znaleźliśmy się na 27. miejscu, awansując o 15 pozycji w porównaniu z ubiegłorocznym raportem. Wynik ten pokazuje, że programy przeznaczone dla studentów, które prowadzimy, sprawdzają się całkiem dobrze. Ważny dla nas, choć nie jest to żaden ranking, jest także odzew, jaki otrzymujemy od lokalnej społeczności. Nasi pracownicy są oddani miastu, a my czujemy się za nich i za to miasto odpowiedzialni.CP

*MATTHIEU

FERSING

Head of Managed Services Atos Poland Global Delivery Center. Absolwent Uniwersytetu Marca Blocha w Strasburgu. Związany wcześniej z grupami Nexeya oraz Sopra Steria. Bydgoskim GDC kieruje od lutego 2016 r.


PR ZEDSIĘBIORC ZOŚĆ

NIE TYLKO PIĘKNI, ALE PRZEDE WSZYSTKIM

INNOWACYJNI Młodzi przedsiębiorcy (do 30. roku życia) w większość zaliczają się do pokolenia Y lub pokolenia millenium, czyli tzw. millenialsów. To aktualnie najbardziej atrakcyjna grupa konsumentów. Czym się charakteryzują? Wśród kluczowych dla proinnowacyjnych postaw cech należy zaliczyć: powszechną wiedzę z zakresu technologii informacyjnych, umiejętności językowe oraz łatwość nawiązywania relacji międzykulturowych. Jednocześnie są to osoby najczęściej o niewielkim doświadczeniu, ograniczonych zasobach finansowych, które dodatkowo są rozczarowane dotychczasowym życiem (wysokie bezrobocie, ograniczone perspektywy rozwoju). Wyniki badań prowadzonych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości wskazują, że w 2012 roku ok. 30 proc. wszystkich założonych przedsiębiorstw zostało utworzonych przez osoby, które nie przekroczyły 30. roku życia. Z drugiej strony, z analiz zawartych w raporcie Youth Entrepreneurship in Europe z 2013 roku wynika, że w Polsce tylko 8,5 proc. osób (w odniesieniu do wszystkich pracujących) w wieku 15-29 lat prowadzi działalność gospodarczą (w Słowenii do 5 proc., a na Węgrzech 4 proc.). …przede wszystkim innowacyjni - jak to zrobić? Znalezienie jednej konkretnej odpowiedzi na to pytanie prawdopodobnie nie jest możliwe, gdyż na rozwój postaw proinnowacyjnych

i proprzedsiębiorczych wpływa zbyt wiele czynników, zarówno o charakterze gospodarczym, jak i społeczno-kulturowym. Należy jednak nieustannie poszukiwać wskazówek, które poprawią efektywność wsparcia udzielanego młodym przedsiębiorcom przez instytucje otoczenia biznesu i cały system innowacyjności. Na tym właśnie zadaniu skupili się Partnerzy projektu „Młodzi i Innowacyjni”, który został zrealizowany przez 4 wyspecjalizowane IOB z Polski, Węgier i Słowenii, tj.: Toruńską Agencję Rozwoju Regionalnego SA (Lider konsorcjum), Bydgoską Agencję Rozwoju Regionalnego Sp. z o.o., Central Transdanubian Innovation Agency (Węgry) oraz Technology Park of Lubljana (Słowenia). Po przeprowadzeniu inwentaryzacji proinnowacyjnych usług dostępnych dla przedsiębiorców oraz ogólnej analizy systemów innowacyjności w krajach partnerów, uzupełnionych o wnioski z dyskusji w trakcie spotkań peer learningowych, sformułowano dwie grupy problemów: systemowe i z obszaru działania wyspecjalizowanych IOB oraz rekomendacje służące ich rozwiązaniu. Zostało to szczegółowo opisane w dokumencie końcowym projektu „Młodzi i Innowacyjni” tzw. Design Option Paper (DOP), który dostępny jest na stronie internetowej www.mlodzi-innowacyjni.tarr.org.pl. Co więcej, w przypadku rekomendacji skierowanych do IOB zawarto także propozycje gotowych rozwiązań, uwzględniające szacunkowe koszty ich wdrożenia. Proces implementacji wskazówek zawartych

w rekomendacjach w organizacjach Partnerów rozpoczął się już na etapie realizacji projektu. Oprócz tego w DOP opisane zostały następujące zagadnienia: systemy innowacyjności w Polsce, na Węgrzech i Słowenii, charakterystyka grupy docelowej projektu, analiza porównawcza wyników raportu z inwentaryzacji usług proinnowacyjnych Rekomendacje skierowane są do wszystkich osób i instytucji zaangażowanych w kreowanie innowacyjności - na poziomie regionalnym, jak i krajowym. Zostały one upowszechnione wśród ponad 100 instytucji tworzących system innowacyjności w Polsce, na Węgrzech i Słowenii oraz w innych krajach UE (m.in. Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia).CP więcej na www.mlodzi-innowacyjni.tarr.org.pl

PROJEKT FINANSOWANY ZE ŚRODKÓW UNII EUROPEJSKIEJ W RAMACH PROGRAMU HORYZONT 2020 NA PODSTAWIE UMOWY NR 713810.   KUJAWSKO-POMORSKI

6

GRUDZIEŃ 2016

6907890

TEKST: PIOTR JÓZEFIAK, TARR SA

Młodzi przedsiębiorcy to grupa, która zasługuje na szczególne wsparcie ze strony podmiotów systemu innowacyjności. Właśnie na nich skupiła się uwaga pochodzących z Polski, Węgier i Słowenii partnerów projektu „Młodzi i Innowacyjni - w jaki sposób wspierać młodych przedsiębiorców, by byli bardziej innowacyjni?”.


Na imprezę i biznesowy lunch Rozmowa z Pawłem Włodarczykiem, marketing managerem SODA 2.0 club & lounge bar Remont Sody trwał blisko dwa miesiące. Co się zmieniło? Zmiany objęły nie tylko wystrój, ale także menu i muzykę. Nadal w każdą środę odbywają się Skandale, czyli imprezy z dużą dawką czarnej muzyki i bezpłatnym wejściem dla studentów. W piątki i soboty imprezy rozpoczynają się o 21.00 i często łączą muzykę graną przez didżejów z całej Polski z występami artystów klubowych i wokalistów. Są to cotygodniowe imprezy, na których zawsze można spotkać kogoś znajomego lub zupełnie nieznanego…

miejscu syropów i kawy z zaprzyjaźnionej palarni. Kucharze, również własnoręcznie, przygotowują dwa rodzaje makaronów – tradycyjny i razowy, ale serwujemy też makaron ryżowy bez glutenu. Makaronowe specjały są dostępne w 13 odsłonach. Z działu „Pieczywo (nie)powszednie” szczególnie polecam moją ulubioną bułkę „wyczesaną” z długo pieczoną wieprzowiną. W naszym menu

znajdują się również desery, które przygotowujemy na bazie wyrobów Cukierni Sowa. W Sodzie 2.0 można zorganizować imprezę firmową? Oczywiście. Imprezy firmowe są szyte na miarę potrzeb gości i naszych możliwości. SODA 2.0 mieści się w budynku przy ulicy Mostowej 4 (tym samym, w którym znajduje się Restauracja Sowa). Wspólnie

z restauracją organizowaliśmy już kolacje i imprezy zamknięte nawet na 450 osób. Istnieje możliwość wynajęcia tarasu, lounge baru, a także całego klubu na wyłączność. Dużym zainteresowaniem cieszą się spotkania firmowe podczas standardowych imprez w wydzielonym VIP Roomie. Chcesz zorganizować swoją imprezę? Paweł Włodarczyk: 506 704 410

006903734

Ale SODA 2.0 to miejsce, które funkcjonuje również w ciągu dnia... To prawda. Zapraszamy do nas od wtorku do niedzieli od godziny 14.00 do 1.00, a w dni imprezowe do godziny 4.00. Lounge bar i taras Sody idealnie nadają się na lunche biznesowe, obiady ze znajomymi czy kolacje. Poza tym, dzięki rzutnikowi i telewizorom, rozbudzamy emocje i ducha rywalizacji podczas sportowych rozgrywek. Barmani codziennie serwują koktajle, używając przygotowywanych na


BYD GOSZC Z MIA S TO MOŻLIWOŚCI

MIASTO

W S P I E R A PRZEDSIĘBIORCÓW

ZDJĘCIE: DARIUSZ BLOCH

W Bydgoszczy ruszył program LOKAL NA START, pozwalający początkującym przedsiębiorcom na wynajmowanie lokali za symboliczną złotówkę. To już kolejny ukłon władz miasta w stronę młodych biznesmenów.

T E K S T:

K

ażdego roku wiele młodych osób opuszcza mury szkół i uczelni z głowami pełnymi pomysłów, ale gdy przychodzi do ich realizacji, okazuje się, że nie jest to takie proste. Największą przeszkodą są oczywiście finanse. Wprawdzie początkujący przedsiębiorcy mogą przez pierwsze dwa lata cieszyć się tzw. małym ZUS-em, ale inne wydatki związane z prowadzeniem działalności, jak choćby koszty wynajmowania powierzchni biurowych, zniechęcają młodych ludzi do zakładania własnych firm. Właśnie z myślą o takich osobach w Bydgoszczy powstał „Lokal na start”.

T O M A S Z

S K O R Y

Program, który ruszył wraz z końcem października, umożliwia przedsiębiorcom na małym ZUS-ie wynajęcie miejskich lokali za symboliczną kwotę. Przez pierwsze 24 miesiące od rozpoczęcia działalności wynajmujący zapłacą za dzierżawę jedynie złotówkę za metr kwadratowy powierzchni, a zaoszczędzone pieniądze będą mogli przeznaczyć na inne potrzeby związane z prowadzeniem firmy. Programem objęte zostały miejskie lokale, na które dwukrotnie w ramach przetargu nie znalazł się chętny najemca. W zasobach bydgoskiej Administracji Domów Miejskich znajduje się przeszło 900 lokali użytkowych, z czego wolnych jest niemal 130. „Lokal   KUJAWSKO-POMORSKI

8

GRUDZIEŃ 2016

na start” nie tylko ułatwi więc życie młodym biznesmenom, ale pozwoli zagospodarować pustostany, co ma szansę korzystnie wpłynąć na wizerunek miasta. - Za każdym przedsiębiorcą stoją miejsca pracy. Dlatego miastu zależy na likwidowaniu - tam, gdzie jest to możliwe - barier blokujących rozwój przedsiębiorczości. Potrzeby firm różnią się w zależności od ich wielkości. Duży inwestor poszukuje najpierw dobrego terenu inwestycyjnego, potem dobrze wyszkolonej kadry. Mniejszy - wsparcia w postaci tańszego lokalu czy szkoleń podnoszących jego kwalifikacje. W każdym z tych elementów miasto ma możliwości wesprzeć przedsiębiorcę,


NOWE POWIERZCHNIE Najnowszy pogram skierowany jest do tych, którzy zastanawiają się nad dzierżawą miejskiego lokalu, ale pomyślano też o tych, którzy chcą wybudować własną siedzibę firmy. W 2014 roku bydgoscy radni przyjęli uchwałę o zwolnieniu z podatku od nieruchomości inwestycji, dzięki którym powstają nowe miejsca pracy. O zwolnienie mogą ubiegać się: mikro- i małe przedsiębiorstwa, które utworzyły 5 nowych miejsc pracy, średnie firmy, dzięki którym powstało 15 stanowisk, oraz więksi gracze, którzy stworzyli miejsce dla 50 nowych pracowników. O zwolnienie z podatku dochodowego mogą się natomiast ubiegać przedsiębiorcy, którzy prowadzą interesy na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego mieszczącym się w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. To już jednak propozycja dla doświadczonych inwestorów, warunkiem uzyskania ulgi jest bowiem prowadzenie działalności przez okres co najmniej 5 lat i minimalna wysokość wydatków inwestycyjnych wynosząca 100 tys. euro. Jednak początkujący przedsiębiorcy, którzy zdecydują się prowadzić interesy na terenie BPPT, też mogą liczyć na wsparcie - merytoryczne. Nowi inwestorzy mogą opierać się na doświadczeniu specjalistów z parku, którzy pomogą im krok po kroku pokonać wszystkie etapy związane z rozpoczęciem działalności na terenie BPPT, w tym uzyskać odpowiednie opinie i wymagane zezwolenia. Od kwietnia na terenie BPPT działa też biurowiec „IDEA Przestrzeń Biznesu”, który pozwala start-upowcom na najem powierzchni biurowych na atrakcyjnych warunkach. Młodzi przedsiębiorcy w nowym biurowcu mają do dyspozycji ponad 3,5 tys. mkw. powierzchni, w tym profesjonalnie przygotowane sale konferencyjne, biura z dostępem do multimediów, lunch bar i parking. Dodatkowo firmy działające nie dłużej niż 3 lata na rynku otrzymują od razu umeblowane pomieszczenia. BPPT jest też inwestorem Bydgoskiego Centrum Targowo-Wystawienniczego, które oferuje reprezentatywne pomieszczenia na spotkania dla biznesmenów poszukujących miejsca do prowadzenia rozmów czy organizowania szkoleń. Centrum otwarte pod koniec 2015 roku w Myślęcinku to aż 11 tys. mkw. powierzchni wystawowej i cztery w pełni wyposażone sale konferencyjne na 720 osób. WIEDZA TO PODSTAWA Pomoc, jaką miasto ma do zaoferowania młodym przedsiębiorcom, to jednak nie tylko ulgi czy atrakcyjne nieruchomości, ale też możliwość osobistego rozwoju dzięki rozmaitym stażom i szkoleniom. W ubiegłym roku w Wyższej Szkole Gospodarki ruszyły prestiżowe

studia Executive MBA dla menedżerów i prezesów firm. To pierwsze takie studia w regionie, a ich uruchomienie było możliwie dzięki umowie partnerskiej z holenderską Maastricht School of Management - jedną z najstarszych szkół wyższych kształcących w zakresie zarządzania. Absolwenci tego kierunku uzyskują nie tylko prestiżowy tytuł, ale przede wszystkim gruntowną wiedzę z zakresu zarządzania. Szeroki wachlarz bezpłatnych szkoleń oferuje też Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego. Spółka powołana przez miasto do wspierania przedsiębiorczości i stymulowania rozwoju sektora MŚP, w 2015 roku zorganizowała 67 niekomercyjnych warsztatów i seminariów, z których skorzystało blisko 2100 słuchaczy. Do młodych przedsiębiorców BARR skierowała takie programy, jak „Szkoła Biznesu”, „Bydgoszcz Szuka Talentów” i „Szkoła BPO”. Ideą programu „Szkoła Biznesu” jest umożliwienie przedsiębiorcom i ich pracownikom rozwijania się w dziedzinach związanych z zarządzaniem poprzez warsztaty łączące teorię z praktycznym doświadczeniem. „Bydgoszcz Szuka Talentów” ma na celu kreowanie postaw przedsiębiorczych w społeczności lokalnej, wspieranie zakładania i rozwijania działalności gospodarczej oraz podnoszenie kwalifikacji kadr w celu dostosowania ich do potrzeb rynku pracy. „Bydgoska Szkoła BPO” to z kolei odpowiedź na potrzeby pracodawców, zgłaszających chęć zatrudnienia osób po konkretnych stażach - w tym przypadku związanych z branżą informatyczną. Kursy BPO, podczas których uczestnicy zdobywają pożądane umiejętności, finansowane są ze środków Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy, co dla firm oznacza bezkosztowe przygotowanie kadry do ich potrzeb. Bydgoski PUP, oprócz staży i warsztatów dla zarejestrowanych bezrobotnych, niesie też pomoc dla przedsiębiorców, którzy chcieliby takie osoby zatrudnić, oferując m.in. pożyczki na utworzenie nowych stanowisk pracy oraz szkolenia podnoszące kwalifikacje pracowników i kandydatów do pracy. Z inicjatywy Urzędu Miasta trzy lata temu powstał też program pn. „Biznes Mamy”. To projekt promujący aktywność i przedsiębiorczość kobiet, które wracają na rynek pracy po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym. Młode mamy, które mają pomysł na siebie, ale nie wiedzą, od czego zacząć, mogą brać udział w spotkaniach i szkoleniach. Co istotne, mogą uczestniczyć w nich razem z dziećmi. To nie tylko okazja do poszerzenia swoich umiejętności, ale też nawiązania nowych znajomości i zakomunikowania miastu, jakie przeszkody na rynku pracy napotykają młode mamy. DOCENIENI ZA STARANIA Program „Biznes Mamy”, obok utworzenia inkubatora przedsiębiorczości w BPPT, powołania Bydgoskiej Agenci Rozwoju Regionalnego i szeregu uchwał sprzyjających niedużym   KUJAWSKO-POMORSKI

9

GRUDZIEŃ 2016

LOKAL NA START NIE TYLKO UŁATWI ŻYCIE MŁODYM BIZNESMENOM, ALE POZWOLI ZAGOSPODAROWAĆ PUSTOSTANY, CO MA SZANSĘ KORZYSTNIE WPŁYNĄĆ NA WIZERUNEK MIASTA

[

firmom, zaowocował przyznaniem miastu certyfikatów „Lidera MŚP” i „Samorządu, który wspiera MŚP”. Regionalna Izba Gospodarcza Katowice wyróżnia w ten sposób miasta, które w szczególny sposób wspierają rozwój tego sektora. To niejedyne wyróżnienie, jakie w ostatnich latach otrzymało nasze miasto za prowadzone działania. Bydgoszcz zajęła też pierwsze miejsce w rankingu „Doing Business in Poland 2015”, stworzonym przez Bank Światowy. Eksperci oceniali, w jakich miastach najłatwiej prowadzi się działalność w oparciu o cztery kryteria: czas uzyskania pozwolenia na budowę, czas zakładania spółki, czas wpisu do ksiąg wieczystych i czas dochodzenia należności. Z kolei podczas 6. edycji konkursu organizowanego przez prestiżowy magazyn „Eurobuild”, Bydgoszcz zwyciężyła w kategorii „Miasto Przyjazne Inwestorom”, pokonując w rankingu Kraków, Gdańsk, Poznań, Lublin, Szczecin, Łódź, Warszawę, Katowice i Wrocław. Zaś na początku tego roku, podczas corocznej gali sektora nowoczesnych usług dla biznesu BPO/SSC, organizowanej przez wydawnictwo BiznesPolska, Bydgoszcz odebrała nagrodę dla najlepszego miasta w Polsce w kategorii nowych lokalizacji dla centrów usług wspólnych. Co jednak najważniejsze, rankingi te mają odzwierciedlenie w postaci rosnącej stale liczby firm zakładanych przez młodych ludzi i topniejącego bezrobocia. Jego stopa na koniec września osiągnęła rekordowo niski poziom 4,9 proc. Tym samym Bydgoszcz stała się jednym z zaledwie dziesięciu miast wojewódzkich w kraju, które mogą pochwalić się bezrobociem poniżej 5 procent.CP

czytaj więcej na biznes.expressmedia.pl

REKLAMA 006569610, 006569607

stąd programy takie jak „Lokal na start” czy inwestycje drogowe i rozbudowa sieci na terenach pod inwestycje - podkreśla Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.


PODAT K I

[

BĘDZIE

JEDNOLICIE Ktoś, kto nie ma bliższego kontaktu z ludźmi prowadzącymi biznes, może widzieć tylko fasadę - dobre samochody, pieniądze. Nie widzi natomiast lat ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Mówienie przedsiębiorcy: „Zapłać 40 procent od dochodów, bo ludzie na etacie płacą 32 procent” nie jest fair.

Z Michałem Frelichowskim* rozmawia Dominika Kucharska

Co najbardziej martwi przedsiębiorców w kontekście doniesień o podatku jednolitym? No właśnie - mówimy o medialnych doniesieniach. Wciąż nie znamy konkretów dotyczących planów rządu. Na szumie medialnym wyrosło sporo spekulacji, często skrajnych i brzmiących groźnie. Ludzie prowadzący biznes lubią i muszą planować, dlatego tym, co martwi ich najbardziej, są domysły zamiast twardych danych. Wiele osób mających firmy pyta mnie, co mogą z tymi zmianami zrobić.

rozliczające się z podatku liniowego. To rzeczywiście rodzi poczucie niesprawiedliwości. Jednak, za sprawą mediów, kwestia ta rozlała się na wszystkich przedsiębiorców, a tak naprawdę nie wiemy, czy i w jakim zakresie zmiany dotkną również ich.

A Pan odpowiada im, że obecnie można tylko czekać? Tak. Na dniach mamy poznać projekty ustaw dotyczących jednolitego podatku i wtedy - miejmy nadzieję - będzie można zacząć je analizować.

Nie zapominajmy jednak, że medialne spekulacje prowokowali sami politycy, wypowiadający się na ten temat. To prawda z tym, że politycy bywają kompletnymi ignorantami w kwestii opodatkowania. Zdarza się, że nie potrafią odróżnić podatku dochodowego od podatku VAT. Nie znając się, powtarzają zasłyszane hasła. Kilka takich wypowiedzi wystarczy, aby zasiać nerwowość w środowisku biznesowym. To nie jest nam potrzebne.

Burza z podatkiem jednolitym zaczęła się od dyskusji na temat dysproporcji między osobami zatrudnionymi na umowę o pracę a tymi, które są samozatrudnione. To duży problem? Pamiętam, gdy po raz pierwszy słyszałem, jak jeden z ministrów wspomniał o tym podatku. Jego wprowadzenie miało być, według jego słów, sposobem na uniknięcie sytuacji, w której można zdywersyfikować rynek pracy tak, aby te same zasady gry funkcjonowały w dwóch różnych reżimach podatkowych. Pierwszy to osoby na umowie o pracę, których wynagrodzenie jest obarczone bardzo wysokim opodatkowaniem. Drugi - osoby samozatrudnione,

Wróćmy do wspomnianych dysproporcji, bo trudno je negować... Tak, ale nie możemy wrzucać do jednego worka wszystkich ludzi, niezależnie od sposobów uzyskiwania dochodów. Próba zrównania osób zatrudnionych z samozatrudnionymi ma uzasadnienie. Oczywiście mówię o zrównaniu w obie strony. Nie tylko o obciążeniu samozatrudnionych wyższymi podatkami, przy jednoczesnym pozostawieniu pracowników etatowych z ich korzyściami - urlopami, dodatkami etc. Nie można jednocześnie tracić z oczu faktu, iż wielu samozatrudnionych zostało do tej formy prawnej niejako zmuszonych sytuacją rynkową i brakiem możliwości zatrudnienia   KUJAWSKO-POMORSKI

10

na etacie - właśnie w związku z gigantycznymi obciążeniami podatkowo-składkowymi dotykającymi pracowników. Natomiast w kontekście wysokości obciążeń podatkowych na pewno nie można stawiać znaku równości między osobą zatrudnioną na etacie, która ma jasno określony zakres odpowiedzialności, godziny pracy, a osobą prowadzącą firmę, zatrudniającą pracowników, która ponosi za wszystko pełną odpowiedzialność i często pracuje niemal 24 godziny na dobę. Świętej pamięci Jan Kulczyk trafnie powiedział, że karanie ludzi za to, że wstają wcześniej, pracują więcej i ryzykują często cały swój majątek, jest po prostu niemoralne. Ktoś kto nie ma bliższego kontaktu z ludźmi prowadzącymi biznes może widzieć tylko fasadę - dobre samochody, piękną siedzibę firmy, pieniądze. Nie widzi natomiast lat ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Mówiąc przedsiębiorcy: „Zapłać 40 procent od dochodów, bo ludzie na etacie płacą 32 procent” nie jest fair. Jeżeli takie decyzje zostaną podjęte, to bez wątpienia odbije się to negatywnie na budżecie państwa. A obowiązujące 19 procent podatku liniowego jest fair? Podatek dochodowy w tej wysokości został przyjęty przez ludzi biznesu jako racjonalna, akceptowalna danina, którą należy odprowadzać. Poszukiwanie pokrętnych dróg obchodzenia tego podatku jest niepotrzebne. Przyzwyczailiśmy się do tych 19 procent. Natomiast każdy ruch, próbujący to zmienić będzie prowadził do zachwiania istniejącej równowagi.

GRUDZIEŃ 2016


PODAT K I

>>> biznes.expressmedia.pl

Rządzący muszą pamiętać, że funkcjonujemy na rynku europejskim, co daje przedsiębiorcom dużo możliwości optymalizacji podatkowej. Racjonalne podatki sprawiają, że wiele biznesów postanawia wyjść z szarej strefy, bo ryzykowanie i ukrywanie dochodów przestaje być opłacalne. Zyskują na tym i państwo, i biznes. Tylko że czasami można odnieść wrażenie, że rządzący zapominają, że zbyt wysokie podatki mogą sprawić, że przedsiębiorcy uciekną z Polski. Gdy wysokość podatków przekroczy tzw. próg bólu, to przedsiębiorcy będą musieli zacząć szukać innych rozwiązań. W końcu nikomu nie uśmiecha się oddawać państwu, dajmy na to, blisko połowy swoich dochodów. Narzędzi optymalizacji podatkowej jest mnóstwo. Chyba nie urodził się jeszcze taki ekspert, który stworzyłby ustawę uniemożliwiającą korzystanie z tych narzędzi i w efekcie - znalezienia takiego rozwiązania, by przedsiębiorca, działając w granicach prawa, zapłacił jak najniższy podatek. Wyprowadzenie polskich firm do Czech czy Niemiec także jest możliwym scenariuszem. Pamiętajmy, że skłonność do optymalizowania i ryzykowania rośnie wraz ze wzrostem stopy podatkowej. To prosta zależność. Media dorobiły podatkowi jednolitemu bardzo groźną maskę, ale sama idea tego podatku - również dla przedsiębiorców - nie jest zła, prawda? Każde uproszczenie w tej sferze jest działaniem na plus. Oczywiście, jeśli jest zrozumiałe, czytelne i pozbawione wyjątków, czyli minimalizujące pole do nadużyć. Uproszenie do granic przyzwoitości wszystkiego, co jest związane z podatkami, moim zdaniem, jest gwarantem dobrej ściągalności tych opłat. Poza tym podatek jednolity mógłby również zmienić absurdalne zestawienie obciążeń, które są po stronie pracodawcy z tytułu zatrudnienia pracownika. Mówimy o 40 procentach! Pracownik zarabiający 1800 złotych na rękę, tak naprawdę kosztuje pracodawcę niemal 3000 zł. Gdyby tę kwotę wypośrodkować, czyli sprawić, by realne obciążenie pracodawcy było mniejsze, to nagle mogłoby się okazać, że pracownik zamiast 1800 dostałby 2300 zł, gdzie de facto poziom finansowania pozostałby taki sam - nie kosztowałoby to więcej pracodawcy. Potrzeba nam takich zmian. W „Globalnym raporcie konkurencyjności 2016-2017” Polska zajmuje dopiero 36. miejsce. Pytanych najbardziej bolały właśnie nasze przepisy podatkowe... Oczywiście, że potrzebujemy zmian, ale moja świętej pamięci babcia powtarzała, że pośpiech jest złym doradcą. Jeśli rządzący będą chcieli wszystkie swoje plany zrealizować w ciągu

roku czy dwóch lat, to na pewno połowa z tych rzeczy nie wyjdzie. Nie ma szans, żeby wszystko się udało. W kwestiach podatkowych możliwości potknięcia jest mnóstwo. Bardzo boję się, że powstaną niechlujne ustawy - pełne dziur i błędów. Wydaje mi się, że naprawienie tych funkcjonujących zapisów byłoby korzystniejsze, niż tworzenie ich od zera. W tym drugim przypadku pojawi się syndrom wieku dziecięcego, kiedy wiele niedociągnięć wyjdzie w praniu i miną kolejne lata zanim je naprawimy. Pana zdaniem, na jakim kraju Polska mogłaby się wzorować, zmieniając przepisy podatkowe? To bardzo trudne pytanie, ponieważ każdy kraj ma swoją specyfikę, mentalność. Obsługujemy firmy z kapitałem zagranicznym - z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemiec, Holandii czy Francji. Tym, co rzuca się w oczy, jest brak opresyjnego systemu skarbowego w tych krajach. Organy skarbowe pomagają podatnikom, wyjaśniają wątpliwości, działają na zasadzie współpracy. U nas też powoli się to zmienia na lepsze, choć domeną naszego narodu jest unikanie wszelakich obciążeń podatkowych i w związku z tym taki superprzyjazny system podatkowy mógłby skończyć się porażką. Ale są inne sposoby. Podam przykład. Niedawno byłem bardzo miło zaskoczony, gdy klient przyniósł mi pismo od jednego z lokalnych urzędów skarbowych. Nie było to typowe wezwanie do zapłaty napisane trudnym językiem urzędniczym, z listą paragrafów i kar, które na niego czekają. Zamiast   KUJAWSKO-POMORSKI

11

tego poinformowano go, ile procent z opłaty, której nie uiścił, byłoby skierowane na działalność miejskich przedszkoli, utrzymanie stanu dróg itp. Klient przyznał, że jak tylko to przeczytał, zapłacił należność, bo zwyczajnie było mu głupio. Uświadamianie ludzi, na co konkretnie idą ich podatki, nadawanie im ludzkiej twarzy i budowanie współodpowiedzialności może zdziałać więcej niż straszenie więzieniem. Pierwsze konkrety odnośnie jednolitego podatku poznamy na dniach. A kiedy mogą one zacząć obowiązywać? Niemalże z pewnością możemy stwierdzić, że nie zaczną one obowiązywać od stycznia 2017 roku, a więc wszelkie zmiany podatkowe, które zafunkcjonują w obszarze podatku dochodowego, powinny dotyczyć nas nie wcześniej niż od 1 stycznia 2018 r. Będziemy mieli więc czas na analizę zapisów ustaw i odpowiednie przygotowanie do zmian.CP

GRUDZIEŃ 2016

* MICHAŁ FRELICHOWSKI prowadzi Kancelarię Podatkową ADEP w Bydgoszczy, jest sekretarzem Stowarzyszenia Przedsiębiorców Kujaw i Pomorza


PAT RONAT Y

Forum Ekspansji

Najlepszy

Małych i Średnich

pracodawca regionu

Przedsiębiorstw

BIZNESOWY

[

TEKST: DOMINIKA KUCHARSKA

]

To był przedsiębiorczy tydzień

Za nami już dziewiąty Światowy Tydzień Przedsiębiorczości. W tym roku kolejny raz koordynatorem tego wydarzenia w naszym województwie była Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego. Od 14 do 20 listopada odbyło się wiele szkoleń, warsztatów i spotkań poświęconych przedsiębiorczości, m.in. Targi Pracy i Promocji Pracodawców OFFerty 2016 z rekordową liczbą wystawców oraz Startup Mixer vol. 21, którego gościem specjalnym była Weronika Zawadzka - koordynatorka największych projektów społecznościowych w PolakPotrafi.pl.CP

Przyjmowanie zgłoszeń do konkursu „Pracodawca Pomorza i Kujaw 2016” rozpoczęte! Ten zaszczytny tytuł przyznany zostanie przedsiębiorcom, którzy zdobędą najwięcej punktów w ocenie kapituły w kategoriach: „Mikro i mały Przedsiębiorca”, „Średni i duży przedsiębiorca” oraz „Innowacyjna firma”. Kapitułę konkursu stanowić będą przedstawiciele administracji rządowej oraz regionalnych uczelni i instytucji otoczenia biznesu. Najważniejszym warunkiem udziału w konkursie jest nominowanie kandydującej firmy przez otoczenie gospodarcze, do którego należą: zarząd i członkowie „Pracodawców Pomorza i Kujaw”, przedstawiciele środowisk pracodawców i przedsiębiorców niebędących członkami „Pracodawców Pomorza i Kujaw”, przedstawiciele administracji rządowej i samorządowej, przedstawiciele środowiska naukowego. Nominacje można zgłaszać do 9 grudnia (należy je przesłać do biura Pracodawców Pomorza i Kujaw, ul. Mennica 6, 85-112 Bydgoszcz). W konkursie może wziąć udział każdy przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarczą w regionie kujawsko-pomorskim i zatrudniający pracowników. Zwycięzców konkursu poznamy w lutym 2017 roku. Celem konkursu jest promocja pracodawców działających w naszym regionie, rozwijających swoje przedsiębiorstwa, kierujących się zasadami fair play wobec partnerów gospodarczych i społecznych oraz osiągających sukcesy w gospodarce opartej na wiedzy i innowacjach. Szczegóły na: www.pracodawcy.info.pl.CP

więcej newsów na facebook.com/BiznesKujawskoPomorski

W imieniu Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego zachęcamy do wzięcia udziału w drugim Forum Ekspansji Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Wydarzenie, które odbędzie się 29 i 30 listopada w Toruńskim Parku Technologicznym, jest częścią obchodów Europejskiego Tygodnia Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Przyjdź i dowiedz się, jak skutecznie rozwijać biznes i wyprzedzać konkurencję oraz jak odnajdywać się na nowych rynkach. Podczas 18 warsztatów i prelekcji biznesowych wystąpi ponad 40 ekspertów i specjalistów. Forum zostało podzielone na 3 ścieżki tematyczne: inteligentna firma, strefa start-up i nowe rynki. Wydarzenie odbędzie się pod patronatem honorowym: ministra rozwoju, marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, prezydenta miasta Bydgoszczy oraz prezydenta miasta Torunia, prezesa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jak co roku, podczas uroczystej gali dowiemy się, kto zwyciężył w konkursie „Liderzy Innowacji Pomorza i Kujaw 2016” i kto zasłużył na tytuł najlepszego eksportera wśród małych i średnich przedsiębiorstw naszego województwa (Lider Eksportu Pomorza i Kujaw 2016).CP

poszukiwany!


006910924


CO pod choinkę, szefie? BIZNE SOWA E T Y K IE TA

Komu dobry trunek lub perfumy, a komu premię czy bon? Jeśli masz wątpliwości związane z wyborem podarunków na święta dla swoich kontrahentów i pracowników, przeczytaj koniecznie. Czasu jest coraz mniej!

dla klientów PAMIĘTAJMY, BY W CIĄGU ROKU ZAPISYWAĆ SOBIE INFORMACJE O KLIENCIE. WÓWCZAS PRZED OKRESEM ŚWIĄTECZNYM BĘDZIEMY DOSKONALE WIEDZIELI, CO WYBRAĆ ZE SKLEPOWEJ PÓŁKI.

TEKST: JOANNA CIEŚLAK- OSPALSKA

Ś

wiąteczne upominki są doskonałym sposobem na nawiązanie bliższych relacji z klientami i kontrahentami. Dobrze, jeśli zaplanujemy je z odpowiednim wyprzedzeniem, ale nawet te przygotowane na ostatnią chwilę mogą być interesujące. Zanim rzucimy się w wir kupowania, zastanówmy się, dlaczego w ogóle dajemy prezenty. Klient, który otrzyma od nas świąteczny podarunek, na pewno poczuje się ważny. A tego przecież chce. My też chcemy, by wiedział, że go doceniamy. Skoro zatem naszym celem jest z jednej strony sprawienie mu przyjemności, a z drugiej pokazanie, że jest dla nas wyjątkowy, zadbajmy, by prezent także na to wskazywał. Kolejnym etapem będzie podzielenie klientów na grupy. Lubię podział na tych, z którymi mamy bliższe relacje, oraz na takich, o których

nie wiemy zbyt dużo. Jest to bowiem kluczowe w doborze prezentów. Jeśli nie mamy informacji o upodobaniach czy pasjach klienta, lepiej postawić na upominki indywidualne - nieśmiertelne kosze ze słodyczami czy dobrym alkoholem. Nie jest to może szczyt kreatywności, ale też najprawdopodobniej podarunek taki zostanie wykorzystany i nikt go nie wyrzuci. Zupełnie inaczej wygląda sprawa, gdy mamy z klientem bliższe relacje, znamy jego pasje, wiemy, jak spędza czas wolny. To idealna sytuacja, która pozwoli nam sprezentować dokładnie to, co go interesuje. Dlatego pamiętajmy, by w ciągu roku zapisywać sobie informacje o kliencie. Wówczas przed okresem świątecznym będziemy doskonale wiedzieli, co wybrać ze sklepowej półki. Co to może być? Na przykład książka, płyta, bilet do teatru lub na koncert - zgodnie z gustem klienta. Czego z kolei nie kupować? Dostałam kiedyś od jednej firmy w ramach prezentu świątecznego perfumy. Nie byłby to zły pomysł, gdybyśmy znali się lepiej, a obdarowujący dokładnie wiedział, jaki zapach lubię. Tak jednak nie było i chociaż oczywiście gest był miły, to pomysł nietrafiony. Również gadżety reklamowe nie są odpowiednim prezentem. Jeśli chcemy, by klient dostał zestaw naszych gadżetów, na pewno będzie lepsza okazja, by mu je wręczyć, ale niech nie będą to święta! Zostawmy smycze, kubki czy długopisy na inne spotkanie. Warto przy okazji zaznaczyć, że prezenty muszą być   KUJAWSKO-POMORSKI

14

dobrej jakości. Lepiej dać ich mniej, ale się nie wstydzić, niż obdarować wszystkich byle czym w ładnym opakowaniu. Co z nietypowymi prezentami? Tych trzeba poszukać wcześniej. Uniwersalnym podarunkiem będzie na przykład mata podróżna, ułatwiająca przewożenie kabli do laptopa, ładowarek czy powerbanków - dzięki specjalnemu systemowi gum i taśm wszystko trzyma się w jednym miejscu, a my nie musimy wyrzucać zawartości torby czy walizki, by znaleźć np. słuchawki do telefonu. Inny pomysł - gry planszowe dla dorosłych. Wciągają, rozwijają, uczą kreatywności, a niektóre także biznesu. Jeśli nasz klient dużo podróżuje, może warto byłoby mu sprezentować mapę, na której zaznaczy odwiedzone miejsca? A co, jeśli budżet naszej firmy nie pozwala na ekstrawaganckie prezenty? Wówczas piękna karta świąteczna, a do tego życzenia złożone indywidualnie (osobiście czy przez telefon, nie mailowo!) sprawią na pewno dobre wrażenie.CP

GRUDZIEŃ 2016

*JOANNA

CIEŚLAK-OSPALSKA ukończyła filozofię na UMK, od 18 lat pracuje w mediach. Jest PR-owcem, prowadzi blog, pisze na PositiveMind.pl i organizuje warsztaty i spotkania, m.in. „Z biznesem mi do twarzy”.


>>> biznes.expressmedia.pl

dla pracowników IM WIĘKSZE GRONO UCZESTNIKÓW SPOTKANIA, TYM OSTROŻNIEJ NALEŻY PODCHODZIĆ DO TAKICH KWESTII, JAK ŁAMANIE SIĘ OPŁATKIEM CZY ŚPIEWANIE KOLĘD. Z TEGO WŁAŚNIE POWODU WIELU SZEFÓW REZYGNUJE Z ORGANIZACJI SPOTKAŃ BOŻONARODZENIOWYCH NA RZECZ SPOTKAŃ NOWOROCZNYCH. T E K S T: J O A N N A M O D R Z Y Ń S K A

O

kres bożonarodzeniowy to czas, w którym tradycyjnie wiele firm organizuje świąteczne spotkania. To miły zwyczaj, ale należy pamiętać, iż stwarza on również szerokie pole do popełniania gaf. Na to ryzyko narażeni są zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy. O czym warto pamiętać i na co zwrócić szczególną uwagę, aby z tym dniem wiązały się jedyne dobre wspomnienia? Przede wszystkim należy rozpocząć od wyboru formuły spotkania, podczas którego będą wręczane upominki oraz określić ich adresatów. W niektórych firmach spotkanie i prezenty przygotowywane są tylko dla pracowników, w innych

BIZNE SOWA E T Y K IE TA

- dla ich dzieci. Stosunkowo najrzadziej łączy się te dwa rozwiązania. Pod uwagę trzeba również wziąć charakter organizowanego spotkania. Mimo że Polacy uważani są za naród katolicki, coraz częściej spotkać można pracowników innego wyznania lub osoby niepraktykujące. Dlatego im większe grono uczestników spotkania, tym ostrożniej należy podchodzić do takich kwestii, jak łamanie się opłatkiem czy śpiewanie kolęd. Z tego właśnie powodu wielu szefów rezygnuje z organizacji spotkań bożonarodzeniowych na rzecz spotkań noworocznych, które można urządzić w bardziej neutralnych światopoglądowo okolicznościach. Czy dawanie prezentów podczas takich spotkań jest dobrym rozwiązaniem? Niestety, nie ma uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie. Niekiedy zorganizowanie spotkania, zapewnienie jedzenia i napojów, wynajęcie znanego piosenkarza czy zespołu jest wystarczającą nagrodą, a jednocześnie pozwala na miłe spędzenie czasu. W niektórych firmach istnieje jednak zwyczaj losowania osoby, dla której przygotowuje się upominek. Takie rozwiązanie sprawdza się w mniejszych przedsiębiorstwach, gdzie wszyscy pracownicy dość dobrze się znają. Wówczas nawet konieczność przygotowania prezentu dla szefa nie będzie stanowiła dla żadnego z pracowników problemu. W firmach zatrudniających większą liczbę osób wzajemne przygotowywanie sobie prezentów raczej się nie sprawdzi. Jeśli jednak szef zdecyduje się na zorganizowanie upominków dla pracowników, miłym akcentem będzie wręczenie ich osobiście (wraz ze złożeniem życzeń i podziękowaniami podczas spotkania świątecznego)

lub poinformowanie, iż taka gratyfikacja jest przewidziana. Jest to dopuszczalne ze względów organizacyjnych, gdy dla dużej liczby pracowników przygotowano np. bony upominkowe za pośrednictwem działu socjalnego. Koniec roku stanowi również dobrą okazję do ogłoszenia przyznania premii. Jeśli zatrudnionych w firmie osób nie jest dużo, to takie symboliczne wręczenie nagrody rocznej może mieć miejsce podczas uroczystego spotkania. Oczywiście można się oburzać, że prezent finansowy jest niestosowny. Należy jednak pamiętać, iż w tej sytuacji decydują okoliczności. Gdyby pieniądze zamiast prezentu wręczył kolega koledze w pracy, to będzie to zachowanie niewłaściwe. Jednak już w premii czy nagrodzie finansowej wręczanej pracownikom przez szefostwo nie będzie nic niestosownego.CP

*JOANNA MODRZYŃSKA adiunkt na Wydziale Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK oraz absolwentka International School of Protocol and Diplomacy w Brukseli, Minding Manners School w Londynie i Akademii Dyplomatycznej w Warszawie. Założycielka i główny trener szkoły Art of Manners. Autorka książki „Protokół dyplomatyczny, etykieta i zasady savoir-vivre’u”.


COACHING T E KS T: M A R Z E N A C H O L E R Z Y Ń S K A

[

WIĘCEJ COACHINGU NA biznes.expressmedia.pl

RATUJ SIĘ, KTO MOŻE! Żyjemy w pędzie. Często byle jak. Bez planu i wizji na zmianę. Gdzie podziało się szczęście, śmiech? Zapominamy, jakie są nasze priorytety.

R

ano zebranie i odprawa. W południe tabelki i estymacja. W przerwie obiadowej omawianie reklamacji lub tłumaczenie się z obsuwy w planie. Potem przekazanie informacji zwrotnej numer trylion pięćset. Spotkania z klientami, raporty i Excel. BŁĘDNE KOŁO Powrót do domu. Za oknem dziwnie ciemno. Późna kolacja, lekcje, sprzątanie, tv… Co za dzień! Do emerytury jeszcze daleko. Do wypalenia w pracy i życiu już blisko. Żyjemy w pędzie. Często byle jak. Bez planu i wizji na zmianę. Gdzie podziało się szczęście, śmiech? Zapominamy, jakie są nasze priorytety. Błędne koło nabiera coraz większego rozpędu. Zgniata każdego dnia wszystko, co ważne. Kiedyś na kołach rozciągali ludzi. Dziś sami miażdżymy siebie swoim stylem życia. NIE ZAJĄC Doba wiecznie za krótka. I co dalej? Może rozszerzyć swój plan dnia? Rano rosyjski, bo marzę, żeby przeczytać „Mistrza i Małgorzatę” w oryginale. Poranne zebranie i odprawa. W przerwie

obiadowej telefon do najbliższej osoby (kiedy ostatnio usłyszała, że ci zależy?). Chociaż kilka stron od tygodnia odkładanej książki. Potem przekazanie informacji zwrotnej numer trylion pięćset. Spotkania z klientami, raporty... Powrót do domu. W domu pranie, sprzątanie... A może jednak kino z rodziną? Może basen i dzika jazda na zjeżdżalniach? Obowiązki domowe też są ważne, ale wiesz, jak jest - to nie zając, nie ucieknie. Nie znam nikogo, kto by powiedział, że jest szczęśliwy i spełniony od samego sprzątania. Serio. Za to wiele razy słyszę podczas sesji z klientami wersję odwrotną. Co pasjonowało cię na studiach, w szkole średniej? Dlaczego na imprezach (raz w roku sic!) gadasz o pracy? Dlaczego twój znajomy około czterdziestki miał stan przedzawałowy? K O G O Z A PA M I Ę T U J E M Y ? Uporządkowane życie osobiste przekłada się na sukces w pracy. Marzysz, by być człowiekiem sukcesu? Tak? To przypomnij sobie, jakie jest twoje hobby. Co pozwala ci się zrelaksować i zresetować natrętną gonitwę myśli. Zbudujesz lepiej swoją markę osobistą. Tak jak prezes

Vistuli i Wólczanki, występujący w roli wokalisty zespołu punkowego Ostbahnhof. Przypomnij sobie znajomych ze szkoły. Kogo pamiętasz? Dziewczyny ze świadectwami z czerwonym paskiem czy największych jajcarzy? Kiedy twoi kontrahenci myślą o nowym projekcie, kto wpadnie im pierwszy do głowy? Gościu z najlepszymi tabelkami czy gościu z najlepszymi tabelkami, który opowiadał o swoim wakacyjnym rejsie dookoła Sycylii? W życiu zawodowym spotykamy setki osób. Konferencje, targi, bankiety i wszędzie to samo bla, bla, bla. Zapamiętujemy tych, którzy nas czymś zaskoczyli. Ktoś, kto ma hobby niezwiązane z pracą - wygrywa. Podwójnie! Jest zdrowy psychicznie i fizycznie. Ma siłę i motywację, więc jego tabelki się zgadzają. W środowisku biznesowym zyskuje opinię człowieka o szerokich horyzontach. A jak wielka to zaleta, nie muszę chyba tłumaczyć.CP

MARZENA CHOLERZYŃSKA COACH, MÓWCA MOTYWACYJNY, TRENER SPRZEDAŻY, AUTORKA BLOGA MARZENACHOLERZYNSKA.PL

KUJAWSKO-POMORSKI

16

GRUDZIEŃ 2016


006767391


§

POR ADY

PRAWO W BIZNESIE

Co możemy zrobić, gdy nasz kontrahent zwleka z opłatą faktury? Czy możemy odzyskać pieniądze za prezent, który nie przypadł nam do gustu? WĄTPLIWOŚCI ROZWIEWAJĄ PRAWNICY Z CENTRUM PRAWA W TORUNIU.

KLEMENTYNA SKOLIMOWSKA aplikant radcowski

EDYTA SOROCZYŃSKA aplikant adwokacki

Nietrafiony prezent?

Kontrahent nie opłacił faktury? Działaj!

Sprzedawcy od początku listopada kuszą nas świątecznymi okazjami. Każdy kto robił zakupy w sklepach przed Bożym Narodzeniem wie, jakie to czasochłonne. Wielu z nas, zamiast wyprawy do zatłoczonej galerii handlowej, woli przeglądać wirtualne witryny sklepowe. Bez względu na rodzaj i formę zakupów z prezentami wiąże się zawsze dylemat: Czy przypadną do gustu naszym obdarowanym? Kupując w tradycyjnym sklepie nie mamy możliwości odstąpienia od umowy czy wymiany towaru tylko dlatego, że prezent nam nie odpowiada. Oczywiście wiele sklepów, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, zgadza się na zwrot świątecznych prezentów. Należy jednak pamiętać, że zależy to tylko od dobrej woli sprzedającego. Korzystając z tego rozwiązania musimy liczyć się z tym, że podczas zwrotu nietrafionego prezentu, zostaniemy poproszeni o paragon, oryginalne opakowanie towaru czy inny dowód zakupu. Nieco inaczej wygląda sytuacja konsumenta, który zdecyduje się na świąteczne zakupy przez Internet. W przypadku zakupów dokonanych poza lokalem przedsiębiorstwa (m.in. na pokazach, czy przez Internet) możemy zwrócić niechciany prezent w terminie 14 dni od otrzymania towaru bez podawania przyczyny. O tym prawie i terminie, sprzedawca powinien wyraźnie poinformować klienta przed zawarciem transakcji. W przypadku nienależytego poinformowania konsumenta, prawo do odstąpienia wygasa po upływie 12 miesięcy od dnia upływu 14 dniowego terminu na dokonanie zwrotu. Po dokonaniu zwrotu, sprzedawca ma obowiązek niezwłocznie, nie później niż w terminie 14 dni od dnia otrzymania oświadczenia konsumenta o odstąpieniu od umowy, zwrócić mu wszystkie dokonane przez niego płatności, przy użyciu takiego samego sposobu płatności, jakiego użył konsument (chyba, że kupujący wyraźnie zgodził się na inny sposób zwrotu). Kolejnym prawem, które przysługuje konsumentowi, jest możliwość zwrotu towaru bez oryginalnego opakowania. Powyższe prawo wynika z faktu, iż zamawiając produkty przez Internet nie mamy możliwości ich fizycznego zobaczenia, dlatego możemy to zrobić dopiero po ich dostarczeniu do naszego domu. Należy jednak pamiętać, że konsument ponosi odpowiedzialność za zmniejszenie wartości produktu będącego wynikiem korzystania z niego w sposób wykraczający poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania produktu.CP

Podstawową zasadą, o której powinien pamiętać każdy przedsiębiorca, jest pilnowanie terminów przedawnienia należności. Czasami terminy te są bardzo krótkie. Przykładowo - 2 lata dla faktur z tytułu sprzedaży, 1 rok - dla roszczeń z tytułu umowy przewozu i spedycji czy 6 miesięcy - dla roszczeń o wydanie przedmiotu pożyczki. Ma to na celu przede wszystkim zmotywować przedsiębiorcę do jak najszybszego dochodzenia swoich praw oraz chronić dłużnika przed długotrwałym stanem niepewności prawnej. Przedawnienie nie pozbawia nas jednak możliwości odzyskania pieniędzy. Co więc zrobić, gdy nasza należność się przedawniła? Po pierwsze, w dalszym ciągu skorzystać możemy z drogi sądowej - przedawnienie nie wyklucza bowiem możliwości wniesienia pozwu. W sytuacji tej dłużnik musi być czujny i w odpowiednim momencie podnieść zarzut przedawnienia. Jeśli tego nie zrobi, wygramy proces i możemy odzyskać cały dług. Jeśli zaś dłużnik będzie miał świadomość przedawnienia jego długu i w trakcie postępowania podniesie zarzut, w dalszym ciągu skorzystać możemy z alternatywnych rozwiązań pozasądowych. Warto pomyśleć w takiej sytuacji o sprzedaży wierzytelności firmie windykacyjnej lub wystawieniu oferty sprzedaży na giełdzie wierzytelności. Nie odzyskamy w ten sposób całej kwoty, ale nie wiąże się to z żadnym ryzykiem ani kosztami, jak w przypadku postępowania sądowego. Skutecznym sposobem może okazać się też upublicznienie danych naszego dłużnika. Przedsiębiorcy nieposiadający tytułu wykonawczego przeciwko dłużnikowi mogą starać się o wpis do Rejestru Dłużników Biura Informacji Gospodarczej, gdy dług w przypadku dłużnika-konsumenta wynosi minimum 200 zł, w przypadku zaś dłużnika-przedsiębiorcy minimum 500 zł. Figurowanie w Rejestrze Dłużników znacznie utrudnia funkcjonowanie na rynku, odstrasza potencjalnych kontrahentów i ma wpływ na zdolność kredytową. Aby uniknąć związanych z tym niedogodności dłużnicy bardzo często decydują się na spłatę zobowiązań.

centrumprawa.eu

PORAD UDZIELAJĄ PRAWNICY Z DZIAŁU PRAWNEGO CENTRUM PRAWA W TORUNIU   KUJAWSKO-POMORSKI

18

GRUDZIEŃ 2016


006916434

006865248

006929510


P R Z E M Y S Ł

>>> biznes.expressmedia.pl

PILNIK

DO ZADAŃ SPECJALNYCH

Z D J Ę C I A :

T O M A S Z

C Z A C H O R O W S K I

Rozwój nowych technologii doprowadził do upadku wielu tradycyjnych zakładów narzędziowych. Jednym z nielicznych, którym udało się odnaleźć w nowej sytuacji, jest bydgoska Befana. I choć liczba jej pracowników zmniejszyła się niemal dwudziestokrotnie, wciąż pozostaje jednym z największych producentów pilników w Europie. T E K S T :

H

istoria Befany sięga połowy XIX wieku, gdy w Bydgoszczy powstał zakład produkujący najpierw magle, a następnie kotły i lokomotywy parowe. W 1915 roku fabrykę przejęła spółka Granogsa i Kozłowski, zmieniając profil produkcji. Od tej pory w zakładzie wytwarzano pilniki o różnym przeznaczeniu i w krótkim czasie bydgoska fabryka stała się największą w Polsce wytwórnią tych narzędzi. W czasie II wojny światowej zarządcy ukierunkowali działalność przedsiębiorstwa na potrzeby wojska, ale po zakończeniu działań wojennych ponownie uruchomiono produkcję pilników, z roku na rok rozszerzając ich asortyment. - Nie mieliśmy dużej konkurencji, bo w Polsce działały tylko dwa takie zakłady: Będzińska Fabryka Pilników i my. Od lat 70. należeliśmy do jednego kombinatu narzędziowego, w ramach którego podzieliliśmy się zadaniami: oni robili duże pilniki i tarniki, o długości powyżej 250 mm, natomiast my robiliśmy te mniejsze - wspomina Witold Kaczyński, prezes Befany.

S K O R Y

- Na początku lat 90. było jeszcze duże zapotrzebowanie na pilniki, ale z czasem przemysł ruszył do przodu, a my zostaliśmy z tyłu. Pilniki to już bowiem narzędzia schyłkowe i zastanawiamy się, jak długo będą one do pewnych prac niezastąpione. Teraz coraz więcej prac wykończeniowych wykonuje się na obrabiarkach CNC, a jak do powszechnego użycia wejdą drukarki 3D, to już nawet CNC będzie przestarzałą technologią. Zastawiam się, czy ktoś wtedy jeszcze będzie kupować tradycyjne narzędzia - mówi Witold Kaczyński. DOSTOSOWAĆ SIĘ DO ZMIAN O obecnej sytuacji najlepiej świadczą statystyki. W szczytowym okresie w Befanie pracowało niemal 1000 osób, a z taśm produkcyjnych każdego miesiąca schodziło nawet 1,5 mln pilników. Dziś zostało niecałe 50 pracowników, a tylu narzędzi nie produkuje się nawet w ciągu całego roku. Ale podczas gdy większość firm narzędziowych w Europie przestała już istnieć, bydgoska fabryka wciąż funkcjonuje, a do tego zwiększa swój asortyment. Od 1989 roku wachlarz narzędzi wytwarzanych w Befanie zwiększył się z 600 do ponad 7000. - Zmusiły nas do tego okoliczności. Wygodniej byłoby produkować 20 czy 50 rodzajów pilników w tysiącach czy nawet milionach sztuk, bo wtedy maszyny by się ustawiło raz i mogłyby pracować cały tydzień. A zdarza nam się przyjmować nawet zamówienia rzędu 40 pilników i przez to 2-3 razy w jednym dniu trzeba przestawiać maszyny, by robić co innego.

ZŁOTE CZASY W 1989 roku, po zmianie ustroju i rozpadzie kombinatu, fabryka przekształciła się w spółkę z udziałem kapitału zagranicznego i zmieniła nazwę na Befana-Vis. Bydgoska wytwórnia rozszerzyła swoją produkcję o duże pilniki i tarniki, a zarząd obu spółek niedługo później postanowił całkiem zrezygnować z produkcji w Będzinie. Tym samym Befana stała się jedyną firmą z tej branży w naszym kraju.   KUJAWSKO-POMORSKI

T O M A S Z

20

GRUDZIEŃ 2016


PR ZEMYS Ł

KONKURENCJA Z AZJI Odpowiedzialne za tę sytuację jest nie tylko z wypieranie tradycyjnych narzędzi przez nowe technologie, ale przede wszystkim konkurencja z krajów azjatyckich. Większość najpopularniejszych pilników produkuje się dzisiaj w Chinach i Indiach, gdzie koszty pracy są znacznie niższe od europejskich. - Spora cześć firm europejskich, nie mogąc się przestawić na produkcję małoseryjną, pozamykała swoje podwoje i dlatego tak mało ich pozostało na rynku. Nam się udało dostosować do tej niewygodnej sytuacji. Produkujemy mniej, ale rozszerzyła się gama naszych produktów. Ten asortyment zwiększył się zresztą za sprawą naszych klientów, którzy odkryli, że w Befanie można zamówić niedużą ilość pilników, których produkcji nie podjąłby się nikt inny - tłumaczy prezes. DLA SPECJALISTÓW Bydgoska Fabryka Narzędzi jest obecnie znaczącym producentem pilników ślusarskich, pilników do ostrzenia pił, kluczykowych, igiełkowych, frezowanych, precyzyjnych i rzeźbiarskich oraz tarników, frezów i radełek.

Regularnie do oferty wprowadzane są nowe narzędzia i wdrażane technologie, umożliwiające produkcję pilników dla wielu gałęzi przemysłu, często o bardzo wąskich specjalizacjach. - Mamy np. pilniki do napraw instrumentów muzycznych, głównie strunowych. Jest cała linia narzędzi przeznaczonych do profilowania rowków w gryfie gitary czy skrzypcach. Dla osób ze słuchem muzycznym te milimetrowe odległości pomiędzy strunami a gryfem są podobno bardzo ważne i stąd lutnicy potrzebują bardzo precyzyjnych pilników - mówi Witold Kaczyński. - Mamy też pilniki do blach karoseryjnych. Większość blacharzy czy lakierników używa elektronarzędzi, natomiast renomowane firmy, które produkują lub naprawiają samochody wysokiej klasy, używają pilników. Samochody są bowiem robione z coraz cieńszej blachy, a obrabiając ją elektronarzędziem na wysokich obrotach łatwo przegrzać materiał i doprowadzić do jego uszkodzenia. Pilnik natomiast nie przegrzeje nawet najcieńszej blachy. - W Europie i poza Europą te pilniki sprzedają się dość dobrze, natomiast u nas w kraju nie znalazły zainteresowania. Pojedyncze firmy kupują, ale cała rzesza osób podchodzi do nich

sceptycznie. Być może jest to jakiś znak czasu, że za wszelką cenę staramy się być nowocześni, nawet tam gdzie lepszym rozwiązaniem są tradycyjne metody - zauważa szef BFN. - To się widzi też na ulicach. Nieraz patrzę, jak ktoś obrabia coś na zewnątrz, np. wykańcza płot po spawaniu i męczy się z elektronarzędziem o niskiej mocy. Myślę sobie wtedy: „Wziąłbyś dobry pilnik, trzy razy pociągnął i byłoby po robocie”. ZAŁOGA SIĘ STARZEJE Zainteresowanie obróbką ręczną jest nieduże, szczególnie wśród młodych osób, dlatego Befanie trudno jest przyciągnąć do siebie młodych pracowników. W szkołach zawodowych kształci się dziś młodzież w kierunku obsługi obrabiarek sterowanych numerycznie i innych nowocześniejszych technologii, załoga fabryki się więc starzeje. - Nie obawiam się tak bardzo tego, że nie będę miał kim obstawić stanowisk pracy, bo te parę osób zawsze się znajdzie, jak tego, że młodzi ludzie zapomną wkrótce, jak się pracuje pilnikiem. A gdy zabraknie umiejętności w posługiwaniu się pilnikami, będzie nam trudno sprzedać je do innych fabryk, a pracodawcy zaczną się zastanawiać, czy uczyć pracowników posługiwania się pilnikiem czy zainwestować w nowsze narzędzia. EKSPORT KWITNIE Dopóki jednak są klienci, niekoniecznie w kraju, prezes Befany poddawać się nie zamierza. A kluczowych klientów firma ma właśnie za granicą. Największymi odbiorcami polskich narzędzi są Stany Zjednoczone i Kanada, a w Europie: Niemcy, Wielka Brytania, Włochy i Francja. Wyroby z Bydgoszczy trafiają też do Afryki oraz do... Indii, choć znajdują się tam najwięksi konkurenci Befany. Dlaczego? - Bo sprzedajemy też takie pilniki, których oni nie chcą produkować - podkreśla Witold Kaczyński. I dodaje, że firma ma w planach pojawienie się na kilku nowych rynkach. - Od kilku lat próbujemy wejść do Turcji. Jest ona jednak dość szczelnym krajem i nie będzie to łatwe. Poza tym chcielibyśmy pojawić się w Australii i Ameryce Południowej. Podejrzewam, że pośrednio nasze pilniki mogą tam trafiać, ale chcielibyśmy sprzedawać tam nasze narzędzia bez udziału pośredników. Szczególnie marzy nam się Brazylia, bo tam ze względu na brak dostępu do elektryczności na znacznych obszarach kraju, pilnik jeszcze długo będzie używany. Prezes nie wyklucza też rozszerzenia oferty Befany o nowe produkty. - Cały czas o tym myślę. Nasz park maszynowy jest jednak dość jednokierunkowy, niedużo mamy obrabiarek uniwersalnych, musielibyśmy więc nie tylko wymyślić ten nowy asortyment, ale też zaopatrzyć się w nową technologię. Ale możliwe, że nawiążemy z kimś współpracę jako kooperant i wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy dostarczali dla niego półprodukty do finalnej obróbki. Możliwości są, zobaczymy, co przyniesie przyszłość.CP

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ NA biznes.expressmedia.pl


006916200


006887624

Centrala:

ul. Sądowa 10, Nakło nad Notecią www.bsnaklo.pl tel. 52 386 50 05 Sprawdź nasze placówki w Nakle nad Notecią, Sadkach, Bydgoszczy oraz Brzozie.

ARTOM BIS

www.artombis.pl

KASY

FISKALNE

Bydgoszcz, ul.Śniadeckich 25 52 345 71 99

006866700

KLIMATYZACJA sprzedaż, montaż

006758598

SALON AUDIO-VIDEO


P O M Y S Ł N A B I Z N E S

>>> biznes.expressmedia.pl

OD DRUKU

DO BECZKI Jak toruński drukarz, prowadzący firmę poligraficzną, stał się najpierw znawcą wina, a później prawdziwym winiarzem?

T E K S T:

W

innica Malchrowicz Pince w Egerszalók na Węgrzech obsadzona jest stosunkowo mało znanym w Polsce szczepem cserszegi fuszeres. Z tego grona torunianin Sławomir Malchrowicz wyczarował niezwykłe wino MagLen Cserszegi Fuszeres. Już sama nazwa sugeruje polsko-węgierskie pochodzenie, bo MagLen to skrót od Magyar-Lengyel, czyli Węgier - Polak. TAJEMNICZA PIWNICZKA Romans naszego lokalnego biznesmena z winiarstwem rozpoczął się dobre ćwierć wieku, oczywiście we Francji. - Wszystko zaczęło się od wizyty u cioci, rodowitej Bretonki, która wyszła za mąż za jednego z Malchrowiczów. Było to krótko po śmierci wuja, który zostawił po sobie dobrze zaopatrzoną piwniczkę. Przez kilka lat nikt z niej wina nie wypijał. Z okazji mojego przyjazdu z żoną Hanią, ciocia otworzyła piwniczkę i okazało się, że wypełniona była ona znakomitymi winami znad Loary. Przez trzy tygodnie prowadziliśmy degustacje. Po powrocie na moje 40. urodziny ciocia przysłała 12 butelek doskonałych win, które najbardziej nam smako-

J A N

O L E K S Y

wały. Tak to się zaczęło - wspomina toruński przedsiębiorca. Później przez wiele lat państwo Malchrowiczowie degustowali wina z całego świata w towarzystwie przyjaciół z Klubu Miłośników Wina, w tym Andrzeja Daszkiewicza - obecnie jednego z najbardziej cenionych dziennikarzy, piszących o winie. WINNICA W PREZENCIE Oczywiście samo poznanie smaku dobrych win nie czyni z człowieka sommeliera ani tym bardziej winiarza. By tak się stało, potrzebna jest wiedza, dobry klimat, a przede wszystkim winnica. - W 2007 roku na 25. rocznicę ślubu zafundowaliśmy sobie z żoną niezwykły prezent - prawie półtorahektarową winnicę pod Egerem, niemalże w tym samym miejscu, gdzie 35 lat temu się poznaliśmy. Dzięki pomocy węgierskiego winiarza Attili Petrény, posiadającego obecnie 100-hektarową winnicę, udało nam się stworzyć pierwsze wino. W 2012 roku postanowiliśmy pochwalić się nim w Polsce. Zostało bardzo entuzjastycznie przyjęte i uznane za odkrycie Mine Wine Malta Festiwal w Poznaniu - mówi pan Sławomir.   KUJAWSKO-POMORSKI

24

CZYM SIĘ WYRÓŻNIA? - Stałem się w jakimś sensie adwokatem szczepu cserszegi fuszeres, który zazwyczaj używany jest tylko do kupaży, dodaje aromatu innym szczepom. My postanowiliśmy zebrać winogrona odpowiednio wcześniej. W ten sposób powstało wino MagLen Cserszegi Fuszeres - tłumaczy. Ma ono przyjemny lipowy i anyżowy aromat, z lekkim dodatkiem ziół i owoców, zwłaszcza niedojrzałego ananasa. W ustach wino jest bardzo świeże i intensywne, nieco znika anyż i lipa, ale wyraźniejsze są przyprawy, cytrusy i owoce egzotyczne. Doskonale radzi sobie z dość pikantną kuchnią, mimo zaledwie 12 proc. alkoholu. Sprawdzone jest także łączenie z pierogami, szczególnie tymi z kapustą i grzybami. Podobno pasuje też do sushi. BIUROKRACJA I OGROM PRZEPISÓW Przez pewien czas pan Sławomir importował wina do Polski. - W tym celu założyliśmy wspólnie z węgierskim winiarzem Attilą Petrény spółkę Winoton, w ramach której importowaliśmy nasze wino, ale i inne z winnicy Petrény. Trwało to

GRUDZIEŃ 2016


POMYS Ł NA BIZNES

Z D J Ę C I A :

A G ATA

M A L C H R O W I C Z

NA 25. ROCZNICĘ ŚLUBU ZAFUNDOWALIŚMY SOBIE Z ŻONĄ PRAWIE PÓŁTORAHEKTAROWĄ WINNICĘ POD EGEREM. NASZE PIERWSZE WINO W 2012 ROKU ZOSTAŁO UZNANE ZA ODKRYCIE MINE WINE MALTA FESTIWAL W POZNANIU. SŁ AWOMIR

MALCHROWICZ

do października ubiegłego roku, czyli do momentu wygaśnięcia koncesji. O nową nie występowaliśmy, bo ogrom przepisów i biurokracji nas zniechęcił, a my robimy wino dla przyjemności. Zarządzanie spółką spowodowało, że niestety więcej czasu i energii musieliśmy poświęcać na sprawy administracyjne, niż na tworzenie wina, a nie o to nam chodziło. Do tego dochodziły niepotrzebne koszty - wyjaśnia. Koncesja hurtowniana na import wina kosztuje 4 tys. zł na dwa lata, a detaliczna zależy od obrotu. - Do tego dochodzą opłaty za banderole akcyzowe, którymi zarządzanie jest dość absurdalne - tłumaczy winiarz. - Niewykorzystane banderole, nawet jeśli są jeszcze ważne, np. przez dwa lata, trzeba oddać i występować co roku o nowe. Absorbujące były coroczne, powielające się sprawozdania o liczbie sprzedaży

WIĘCEJ ZDJĘĆ NA biznes.expressmedia.pl

i zapasach wina do różnych jednostek administracyjnych. Nie chciało nam się już w to angażować, tym bardziej że zaczęliśmy mieć coraz więcej zapytań od klientów bezpośrednich, z małych specjalistycznych sklepów winiarskich, które mogą kupić od nas wino bezpośrednio i legalnie wprowadzić do sprzedaży. Taką politykę prowadzą dwa toruńskie sklepy specjalistyczne, mające w swojej ofercie nasze wina - mówi pan Sławomir. Wino można także sprzedawać przez internet, ale w tym przypadku niejasności i różnice w interpretacji przepisów są na tyle znaczące, że jeden z najlepszych polskich składów wina w Warszawie zawiesił sprzedaż internetową do czasu ich uporządkowania przez system prawny. A jest co porządkować, bo ten typ sprzedaży reguluje ustawa z 1982 roku! WĘGROM KOŃCZY SIĘ TRUNEK Węgrzy wypijają ok. 36 litrów wina na głowę rocznie (dla porównania, w Polsce nie więcej niż 3 l na osobę), a rodzimi winiarze nie są w stanie zabezpieczyć potrzeb swojego rynku. Muszą więc importować. - Petrény po medalowych sukcesach w Boredeaux, gdzie jego wina osiągnęły chyba najlepszy wynik w historii egerskiego winiarstwa tak, zwiększył sprzedaż w swoim kraju, że rzeczywiście może już nie starczyć dla innych, więc trzeba się pospieszyć - śmieje się pan Sławomir.

się poprawiła. O Egerze mówi się nawet „mała Burgundia”, ze względu na podobne warunki klimatyczne do najsłynniejszego regionu winiarskiego na świecie. - To na Węgrzech można napić się równie doskonałego Pinot Noir jak w Burgundii, ale na razie za dużo mniejsze pieniądze, chociaż się to zmienia. Węgierskie wina zdobywają coraz więcej nagród na międzynarodowych konkursach i ceny idą w górę - wyjaśnia toruński winiarz. Na Węgrzech dla większości win znakomity był rok 2011, dla czerwonych szczególnie 2007, dla tokaju 2000 i 2002. Najbardziej ryzykowne jest kupowanie w ciemno butelki czerwonego wina z rocznika 2010. Ale sam rocznik to nie wszystko. Aby powstało dobre wino, potrzeba doświadczonego winiarza i dobrych warunków dla grona: odpowiedniej ilości opadów, słońca, chłodnych nocy, właściwej higieny w procesie winifikacji, by owoc nie miał bakterii powodujących poboczną fermentację. Jak wyglądają winiarskie plany Sławomira Malchrowicza? - Na pewno będziemy więcej czasu spędzać w winnicy. Tegoroczny zbiór białych winogron był bardzo udany: świetnie wykształcone grona, duża zawartość cukru, równowaga. Zapowiada się doskonałe wino rocznik 2016. Cserszegi Fuszeres bardzo smakuje Anglikom, więc istnieje szansa pojawienia się na tamtym rynku.CP

DOBRE, BO WĘGIERSKIE? W czasach demoludu przemysłowy „Egri Bikaver” (tłum. bycza krew) na długie lata stał się synonimem kiepskiego węgierskiego wina. Teraz to się zmieniło. W Egerze stworzono apelację z certyfikatem, więc producenci tego trunku muszą przestrzegać odpowiednich zasad, stosować właściwy kupaż i proporcje poszczególnych szczepów. Jakość tego wina zdecydowanie   KUJAWSKO-POMORSKI

25

GRUDZIEŃ 2016

*SŁAWOMIR MALCHROWICZ Toruński przedsiębiorca, właściciel zakładu usług poligraficznych, dyrektor Winoton sp. z o.o., producent wina MagLen z winnicy Malchrowicz Pince w okolicach Egeru na Węgrzech.


VIP + VIP +

PROGRAM DLA ZDROWIA

Jeden z najpopularniejszych programów w ofercie Lecznic Citomed, na który składają się kompleksowe badania diagnostyczne, pozwalające ocenić zdrowotną pacjenta. Skierowany jest głównie do osłów osób związanych z biznesem, które ze względu na obowiązki zawodowe, nie mogą ogólną kondycję zdrowotna sobie pozwolić na czasochłonne wykonywanie pojedynczych badań. Indywidualny opiekun medyczny gwarantuje uzyskanie kluczowych informacji w najkrótszym możliwym czasie. konsultacji specjalistycznych Lekarz prowadzący podsumowuje wyniki szeregu przeprowadzonych badań diagnostycznych oraz konsultacji specjalizacjach. Dzięki temu pacjent dysponuje pełnym obrazem kondycji swojego organizmu już po 7 godzinach od rozpoczęcia badań i może podjąć decyzje o rozpoczęciu leczenia lub bezpiecznie wrócić do swoich obowiązków.

PROGRAM PROGRAMDLA DLAZDROWIA ZDROWIA

Jeden z najpopularniejszych programów ww ofercie Lecznic Citomed, nana który składają sięsię kompleksowe badania diagnostyczne, pozwalające ocenić Jeden z najpopularniejszych programów ofercie Lecznic Citomed, który składają kompleksowe badania diagnostyczne, pozwalające ocenić zdrowotną osób ogólną kondycję zdrowotna pacjenta. Skierowany jest głównie dodo osłów z biznesem, które zeze względu nana obowiązki zawodowe, nienie mogą zdrowotną osóbzwiązanych ogólną kondycję zdrowotna pacjenta. Skierowany jest głównie osłów związanych z biznesem, które względu obowiązki zawodowe, mogą sobie pozwolić nana czasochłonne wykonywanie pojedynczych badań. Indywidualny opiekun medyczny gwarantuje uzyskanie kluczowych informacji sobie pozwolić czasochłonne wykonywanie pojedynczych badań. Indywidualny opiekun medyczny gwarantuje uzyskanie kluczowych informacji ww najkrótszym możliwym czasie. najkrótszym możliwym czasie.

cena:

1800 zł

konsultacji specjalistycznych Lekarz prowadzący podsumowuje wyniki szeregu przeprowadzonych badań diagnostycznych oraz konsultacji specjalizacjach. Dzięki temu konsultacji specjalistycznych Lekarz prowadzący podsumowuje wyniki szeregu przeprowadzonych badań diagnostycznych oraz konsultacji specjalizacjach. Dzięki temu pacjent dysponuje pełnym obrazem kondycji swojego organizmu jużjuż popo 7 godzinach odod rozpoczęcia badań i może podjąć decyzje o rozpoczęciu pacjent dysponuje pełnym obrazem kondycji swojego organizmu 7 godzinach rozpoczęcia badań i może podjąć decyzje o rozpoczęciu leczenia lub bezpiecznie wrócić do swoich obowiązków. leczenia lub bezpiecznie wrócić do swoich obowiązków.

PROGRAM VIP 1800 zł cena: cena:

1800 zł

006597838 006929978

006597838

006597838

PROGRAM PROGRAM VIP VIP


006929029


006907597


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.