raciszkowie
Braciszkowie św. Franciszka
POKÓJ I DOBRO Drogi Czytelniku, oddajemy w Twoje ręce kolejny numer Braciszków św. Franciszka. Cieszymy się, że nasz biuletyn dzięki Waszemu zainteresowaniu ukazuje się już 18 rok. Weszliśmy zatem w okres “pełnoletności i dojrzałości”. Od tego roku nasze pisemko będzie się ukazywało co trzy miesiące. Przepraszamy wszystkich, którzy z utęsknieniem wyczekują kolejnych numerów. “Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!»” (J 20,19). Czas Wielkiego Postu, Triduum Paschalnego i Wielkanocy jest mocnym doświadczeniem Bożej miłości. Widzimy Chrystusa, który dla nas i naszego szczęścia dobrowolnie przyjmuje śmierć. Te wydarzenia dopełniają się w przyjęciu Bożego przebaczenia. Jeśli tylko chcemy możemy doświadczyć Bożego miłosierdzia. Ten dar dopinguje nas do dzielenia się nim z człowiekiem, którego Pan stawia na naszej drodze. Zmartwychwstały daje nam siłę i posyła nas, abyśmy mocą Ducha Świętego nieśli światu dar pokoju i dobra. Otwierając się na Ducha Świętego wzmacniajmy się Słowem i Ciałem Jezusa Chrystusa, aby nie zabrakło nam sił w drodze. bracia Paweł i Piotr W NUMERZE 107 Reguła św. Franciszka z Asyżu br. Janusz Kaźmierczak Wieści z seminarium br. Adam Zwierz Miłosierdzie św. Franciszka z Asyżu br. Piotr Wardawy Z kart historii br. Roland Prejs Kapucyni w Australii br. Marcin Radomski Wszystko jest łaską od Boga br. Krzysztof Przybylski Czy Pani jest Siostrą? s. Anna Kto może być przyjęty do zakonu br. Andrzej Derdziuk Kalendarium 2007
2
3 5 7 11 13 15 18 20 27
styczeń - marzec 2007
Re guła święte go Fr anciszka z Asyżu Br. Janusz Kaźmierczak, profesor uniwersytecki i misjonarz; od pół roku przebywa w Warszawie. W tym artykule przybliża nam istotę pierwszego rozdziału Reguły św. Franciszka.
R
zeczownik pospolity „reguła”, pochodzący z języka łacińskiego, oznacza zasadę postępowania ustaloną przez kogoś lub przyjętą na mocy zwyczaju. Może też Zbiór takich zasad określa jednak nie oznaczać zasadę, która wyjaśnia jakieś zja- tylko techniczny aspekt funkcjonowania wisko funkcjonujące według tego samego rodziny, lecz stanowi nade wszystko schematu. Dla nas tutaj, ważne jest zauważyć, wyznacznik skali wartości, stylu i klimatu iż każda społeczność ludzka, w jakiejkolwiek formie by nie istniała, zawsze „Reguła i życie Braci Mniejszych polega na kieruje się jakimś zespołem zasad czy zachowywaniu świętej Ewangelii Pana naszego norm postępowania, mniej lub bardziej Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, szczegółowych, bez których jej istnienie bez własności i w czystości” /Reguła 1,1/ i funkcjonowanie byłoby praktycznie niemożliwe. Takie uregulowania są z natury życia społecznego konieczne. całego życia rodzinnego. Patrząc na rodziny Najlepszym przykładem jest tu rodzina naszych przyjaciół i znajomych, czy także te naturalna, w której grupa ludzi różnego spokrewnione z nami, z łatwością odkrywieku oraz odmiennych osobowości jest wamy różnice pomiędzy nimi; a czasem są w stanie układać sobie życie codzienne wła- one wręcz kluczowe. Dzieje się tak właśnie śnie dzięki zespołowi norm, najczęściej dlatego, że dana norma jest zawsze odniesiona niepisanych, które określają i regulują ich do sytemu wartości, jaki wyznają osoby ją wzajemne prawa i obowiązki. Istnienie ustanawiające. Określając więc zasady prai praktykowanie tych zasad czyni życie ktycznego funkcjonowania jakiejś społei funkcjonowanie rodziny możliwym. Na ile czności w tym wypadku rodziny norma staje te zasady są wiernie respektowane przez się wyznacznikiem jej samookreślenia czy wszystkich, na tyle życie staje się bardziej też, inaczej, jej tożsamości. harmonijne i bezkonfliktowe. Jeśli natomiast Na tym tle bardziej zrozumiałe staje się jedna lub kilka osób w tej małej społeczności pojęcie reguły zakonnej, zrodzone już rodzinnej zaczyna naruszać zasady współ- W starożytności chrześcijańskiej. Był to życia, łatwo prowadzi to do konfliktu, który zwykle zbiór podstawowych norm postęz czasem jeżeli nie będzie rozwiązany może powania, ustalonych dla zakonników przez doprowadzić do częściowego lub całko- założyciela zakonu i potwierdzonych przez witego zniszczenia rodziny. papieża lub biskupa. Reguła zakonna 3
Braciszkowie św. Franciszka zrodziła się z potrzeby bliższego określenia kształtu życia ewangelicznego danej
napisał w swej Regule, miało wyrażać jego głębokie pragnienie, by we wszystkim naśladować Chrystusa ubogiego i pokornego. Franciszek potrafił dostrzec Chrystusa w każdym człowieku, dla którego Jezus przyszedł na ziemię; a szczególnie w tym ubogim i potrzebującym. Z tego też względu Franciszek wszystkich ludzi uważał za braci. Taka wizja życia ewangelicznego prawdziwie zafascynowała pokolenia jemu współczesnych. Całe rzesze młodych ludzi wstąpiło w ślady Franciszka, chcąc stać się jego braćmi we wspólnocie życia, która przyjęła dar Franciszkowej duchowości zapisany w Regule Braci Mniejszych. Pragnęli gorąco, aby ta Reguła, odtąd już bezustannie,
Reguła papieża Honoriusza III “Solet annuere” z 29 XI 1223r. zawierająca Regulę św. Franciszka. Jest przechowywana jako relikwia w Sacro Convento w Asyżu.
ficznie aktualny w sytuacji określonego czasu i miejsca. W ten właśnie sposób postąpił św. Franciszek, każąc spisać „w niewielu prostych słowach” to, co wydawało mu się szczególnie istotne, aby „żyć według Ewangelii świętej”. I właśnie te „niewiele prostych słów” stanowi Regułę życia Braci Mniejszych, która została definitywnie zatwierdzona 29 listopada 1223 roku przez papieża Honoriusza III. Ona to przez minione 800 lat określała i określa nadal sposób życia braci św. Franciszka, do których należą Bracia Mniejsi Kapucyni. Reguła, w swych dwunastu rozdziałach, odzwierciedla zamysł św. Franciszka, który chciał stać się ubogi i pokorny z miłości Boga; jak Chrystus, który z miłości dla swego Ojca umiłował ludzi i stał się ubogim człowiekiem, aby nas odkupić przez swą śmierć na krzyżu. Cokolwiek Franciszek 4
kształtowała ich życie, pomagając w upodobnieniu się do Chrystusa. Warszawa, 17 stycznia AD 2007 brat Janusz Kaźmierczak
styczeń - marzec 2007
WIEŚCI Z SEMINARIUM Br. Adam Zwierz, jest na trzecim roku studiów teologicznych. W seminarium zajmuje się min. upowszechnianiem ważnych wydarzeń z życia braci kleryków.
Śluby wieczyste Na uroczystej Mszy św. w naszym kościele na Poczekajce siedmiu braci złożyło na ręce prowincjała, br. Sławomira Siczka swoje zakonne śluby wieczyste. Dla każdego z nich była to najważniejsza chwila w życiu, gdyż świadomie i dobrowolnie, z miłości do Chrystusa, włączyli się we wspólnotę Braci Mniejszych Kapucynów do końca swoich dni. Jest to dla nas bardzo wspaniała i radosna uroczystość, ale zarazem bardzo ważna, dlatego prosimy wszystkich o modlitwę za tych barci, życząc im przy tym sił i wytrwania na Bożej drodze. A oto oni: br. Rałał Osiński, ur. 04.05.1975 w Radomiu br. Szczepan Dzyr, ur. 25.01.1980 w Parczewie br. Krzysztof Przybylski, ur. 18.02.1980 w Gorzowie Wielkopolskim br. Paweł Sierotko, ur. 12.06.1980 w Ełku br. Paweł Malesa, ur. 12.07.1980 w Lubartowie br. Łukasz Lewczuk, ur. 04.02.1981 w Białej Podlaskiej br. Andrzej Czyżewski ur. 03.06.1981 w Biała Podlaskiej
Ja brat N.N., któremu Pan dał łaskę, że stanowczo pragnę doskonalej zachowywać Ewangelię Chrystusową na chwałę Bożą, wobec zgromadzonych braci, w twoje ręce Bracie Ministrze Prowincjalny, ślubuję żyć w posłuszeństwie, bez własności i w czystości według Reguły św. Franciszka...
5
Braciszkowie św. Franciszka W III niedzielę Wielkiego Postu, 11 marca 2007 roku w Białej Podlaskiej, ordynariusz diecezji siedleckiej, ks. bp Zbigniew Kiernikowski udzielił święceń diakonatu ośmiu naszym współbraciom. Grono diakonów, których do maja 2007 roku będziemy mieli 22, powiększyło się o br. Andrzeja Kwiecińskiego, br. Aleha Szendę, br. Szczepana Dzyra, br. Krzysztofa Przybylskiego, br. Pawła Sierotko, br. Pawła Malesę, br. Łukasza Lewczuka i br. Andrzeja Czyżewskiego. Biskup w swoim kazaniu, nawiązując do czytań mszalnych, wskazał na historię Mojżesza i ludu poszukującego Ziemi Obiecanej, w której ukazała się niezmienna wierność i dobroć Boga objawiającego się po to, aby nieść życie, przebaczenie i odnowienie tam, gdzie nastąpił grzech. Ale to działanie Boga trwa nieustannie, więc „to wszystko - mówił kaznodzieja - miało posłużyć za
przykład dla nas, to co się stało na pustyni, zostało spisane, byśmy mogli otrzymać pouczenie, byśmy nie byli ludźmi zagubionymi w świecie, którzy chcą przeprowadzić swoją wolę, nie chcą zdejmować sandałów z nóg swoich, nie chcą rezygnować ze swojego zdania, ze swojego upodobania.” W historię działania Boga wobec człowieka wpisuje się "dziś" moment przyjęcia święceń diakonatu przez naszych braci, którzy chcą swoje życie oddać w posługę Chrystusowi w Kościele, żeby Bóg pokazał się mocny i wierny także w tym pokoleniu, w którym przyjdzie im żyć. Chcą pełnić służbę-diakoniję - podkreślił ks. Biskup w posłudze komuś tracąc swoje życie, nie mając upodobania w sobie, by spełniło się w nich upodobanie w Bogu. br. Adam Zwierz
11 marca 2007 roku - święcenia diakonatu w Białej Podlaskiej Na zdjęciu: bp. Zbigniew Kiernikowski, Minister Prowincjalny - Sławomir Siczek, rektor naszego seminarium - Andrzej Derdziuk wraz z nowowyświęconymi diakonami.
6
styczeń - marzec 2007
MIŁOSIERDZIE ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU
Br. Piotr Wardawy OFMCap, od trzech lat jest odpowiedzialny za prace duszpasterstwa powołań. Niestrudzony w niesieniu pomocy tym, którzy pragną rozeznać swoje powołanie. Miłośnik przyrody, zwłaszcza tej “uskrzydlonej”.
M
iłosierdzie św. Franciszka jest głęboko zakorzenione w ówczesnym świecie, w którym świętemu przyszło żyć. Dlatego też, aby lepiej zrozumieć jego postawę miłosierdzia, musimy zapoznać się ze środowiskiem życia Biedaczyny z Asyżu. Najpierw przyjrzymy się sytuacji w Kościele i w życiu społecznym, w czasach św. Franciszka. Jednocześnie podejmiemy próbę naszkicowania mentalności średniowiecznego człowieka, którego życie dość mocno było naznaczone doznawanym i świadczonym miłosierdziem. Na początku zatrzymajmy się nad przemianami społeczno-gospodarczymi w XII i XIII wieku, czyli w okresie życia i działalności św. Franciszka. Jest to czas wielkiego rozkwitu średniowiecznej Europy. Historycy stwierdzają jednogłośnie, że przedział między końcem XI, a początkiem XII wieku był „wiekiem ogromnego postępu”. Jednocześnie był to okres prawdziwej rewolucji w pojmowaniu i praktykowaniu dzieł miłosierdzia. Mentalność zysku Spowodowane to było nowym, niespotykanym do tej pory rozwojem demograficznym. Społeczeństwo powiększyło swą populację dwukrotnie. Wraz ze wzrostem liczby ludności dokonał się rozwój nowych technik, co umożliwiało zagospodarowanie nowych terenów. Dotyczy to szczególnie
krainy górzystej, w jakiej narodził się św. Franciszek. Górskie warunki co prawda nie pozwalały korzystać z nowych rozwiązań w uprawie rolnej np. z trójpolowego płodozmianu uprawianego pługiem na kołach z niesymetrycznym lemieszem, zastępującym płytkie radło, ale w zamian za to, dobre warunki górskich rzek zostały wykorzystane do budowy młynów, które dały początek mechanizacji otwartych przestrzeni. Rozwój demograficzny i gospodarczy znacząco wpłynął na zamożność społeczeństwa. Dwunastowieczne społeczeństwo zachowywało jeszcze struktury feudalne, ale zarazem poddawane było nieuniknionym procesom zmian socjologicznych pod wpływem nowych warunków ekonomicznych. Owocem tych przemian było narodzenie się „mentalności zysku”, dla której coraz większa rola pieniądza znacznie wpływała na życie codzienne. Tu już zaczynamy rozumieć, dlaczego św. Franciszek tak bardzo odcinał się jakiegokolwiek kontaktu z pieniędzmi. Pieniądz dla człowieka średniowiecznego był bardziej symbolem władzy, pozycji zajmowanej w społeczeństwie, niż oznaką zamożności i gospodarczej potęgi, jak to widzimy w czasach obecnych. Złote monety bili ci, którzy posiadali władzę. Wokół monet i mincarzy wytworzyła się atmosfera czarów, które w sposób szczególny podsycały uroki szlachetnych kru7
Braciszkowie św. Franciszka szców. Szersze zastosowanie pieniądza podwyższało korzyści majątkowe, ale tylko dla niektórych klas społecznych. Stąd też moneta stawała się synonimem nowego ucisku. Miasta średniowiecza ożywił nowy rozwój handlu i postęp w rolnictwie. Decydującą rolę w kształtowaniu się miast miały przede wszystkim arystokracja ziemska i duchowieństwo. Głównie te dwa stany posiadały pieniądze, przez co przyczyniały się do postępu gospodarczego. Aczkolwiek największymi możliwościami operowała instytucja kościelna. Dysponowała ona taką własnością, która umożliwiała jej zaangażowanie odpowiednio dużych środków do rozwoju miejskiej infrastruktury, a także bankowości. Podstawową funkcją miasta była działalność handlowa. Miasta włoskie stały się wielkimi rynkami oferującymi produkty pierwszej potrzeby oraz wysokiej jakości tkaniny czy korzenie. Np. sklep z tkaninami w Asyżu prowadził ojciec Franciszka, Piotr Bernardone. W tamtych czasach sposobów zaro-bienia dużych pieniędzy było bardzo dużo. Te możliwości przyciągały grupy różnych ludzi do Asyżu i innych miast Italii, którzy porzucali ziemię w celu lepszego zorganizowania sobie życia przy pomocy s p r y t u w przedsiębiorczości napędzanej chciwością zysku. Stopniowe bogacenie się społeczeństwa dotyczyło tylko niektórych osób. Nie było to udziałem wszystkich, a różnice pomiędzy posiadającymi majętności, a biedakami drastycznie wzrosły. Zjawisko to zachodziło nawet w ramach tych samych grup społecznych, jakim na przykład był stan chłopski. Chłopi zaczęli dzielić się na tych, 8
którzy posiadają pola uprawne i na tych, którzy je uprawiają, posiadając tylko własne ręce do pracy. Na wsi ubóstwo dotąd traktowane jako znak słabości ludzi biednych wobec wielkich możnowładców, zaczęto uważać jako przejaw niedostatku i znak społecznej degradacji. Tradycyjna wzajemna znajomość mieszkańców wsi, pod wpływem działania pieniądza ustąpiła większej anonimowości, co szczególnie dotknęło powstające społeczności miejskie. Trudniej było wracać do grupowej solidarności wspomagającej biedaka. Fakt ubóstwa w ówczesnych realiach społecznych i ideowych stał się jaskrawo wyraźny. Głód i nędzarze stały się dotkliwymi plagami. Także na tą sytuację miała duży wpływ przyroda. Ona również kształtowała mentalność ś r e dn i owiecznego człowieka. W zależności od jej „kaprysów” społeczeństwa były skazywane na odczuwalny brak pożywienia, co szczególnie dotykało ludzi biednych. Struktury społeczne ze względu na brak możliwości technicznych nie były w stanie zapewnić wszystkim minimum pożywienia. W latach 1195-1196 w Asyżu liczącym około 11-12 tysięcy ludzi zapanowała bardzo ostra zima, a po niej nieurodzaj. To powiększyło i tak duży niedostatek i ubóstwo zwłaszcza osiedlających się na obrzeżach miasta migrującej ludności wiejskiej. Głód stał się czymś nieodłącznym w krajobrazie wsi i miast. Sytuacja Kościoła w czasach Św. Franciszka
styczeń - marzec 2007 Dla Kościoła wiek XI i XII jest czasem intensywnej pracy rozpoczętej tzw. reformą gregoriańską zapoczątkowaną przez papieża Grzegorza VII (1073-1085). Owocem reform, które przez cały wiek XII przenikały w świadomość społeczeństw, było uniezależnienie wyboru biskupów i papieży od wpływów świeckich potęg. Z tym także jest związane odcięcie się od wpływów finansowych z racji popełnianych symonii. Powstały nowe zakony, które oparły swe życie na odnowionej interpretacji Reguły św. Benedykta. Stanowiły one swoistą przeciwwagę dla bogactw, które wzbudzały niepokój o to, czy „bogatemu uda się wejść do Królestwa Niebieskiego?”. Obok wielkich zakonów reformacką działalność prowadziło wielu działaczy społecznych, którzy w krytyce społeczeństwa i ludzi Kościoła posuwali się za daleko, aż do odwracania porządku ustanowionego przez Kościół. Działalność wielkich ewangelizatorów XI wieku była jednak ciągle czasem dojrzewania do służebnego i biednego Kościoła. Reformy gregoriańskie sprzyjały bogaceniu się duchowieństwa, a jedenastowieczne ruchy ewangeliczne zaczęły odchodzić od pierwotnie podnoszonych postulatów. Przemiany te zaś wpływały zasadniczo na rodzaj traktowania sprawy miłosierdzia. Mianowicie, zaczęto uważać, że tylko Kościół bogaty w dobra materialne, jest w stanie prowadzić działalność dobroczynną, a przy tym wspomagać zwolenników ubóstwa, stwarzając im odpowiednie warunki do praktyki przyjętych ideałów. Jednakże pomimo wielu traktatów teologicznych w obronie niezbędności bogactwa, „mistyczna słabość do ubóstwa” zwyciężyła. W drugiej połowie XII wieku w Kościele ożywiły swoją działalność różne ruchy ewangeliczne, które nie znalazły klucza do zachowania ideału życia według Ewangelii bez zrywania więzi z Kościołem instytucjonalnym. Rozwiązanie tego problemu przy-
szło wraz z powstaniem tak zwanych zakonów żebrzących. Sukces ich polegał na przyjęciu odpowiedniego stylu życia, który jednoczył autentyczną tradycję chrześcijańską z dążeniami ruchów ewangelicznych działających we wcześniejszym pokoleniu. Wraz z ekspansją tych ruchów zwyciężyła pozytywna koncepcja świata i człowieka, przeciwstawiająca się złemu dualizmowi katarów, którzy wypaczali integralne podejście do człowieka. Według ideologii katarów miłosierdzie mogło być okazane
tylko wobec uwięzionej duszy. Ciało zaś traktowane było jako nędzna i nic niewarta „suknia” stworzona przez szatana. Dlatego było potrzebne docenienie ciała, które także ma swój udział w dążeniu do wiecznej szczęśliwości. Rozwój miłosierdzia 9
Braciszkowie św. Franciszka Wówczas dokonywał się wielki zwrot w podejściu do rzeczywistości miłosierdzia. Zmieniało się pojmowanie istoty miłosierdzia. Człowiek ubogi, doświadczający niedostatku materialnego, stał się w oczach człowieka XII wieku obrazem Chrystusa, który „nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8, 20). Poprzez głoszenie kazań ubodzy naśladowcy Chrystusa zaczęli przemieniać obraz biedaków, a przede wszystkim wskazywać na rosnący problem ludzkiej nędzy. Akty miłosierdzia przybrały nowe, niespotykane dotąd pod względem jakościowym i ilościowym formy. Warto tu wymienić zakon Antonianów, czyli Szpitalników św. Antoniego, ufundowany w 1095 w Definacie przez szlachcica i jego syna jako wotum wdzięczności za uzdrowienie z ospy. Inny przykład działalności miłosiernej to szpitalnicy św. Łazarza, którzy w 1120 w Jerozolimie zajęli się leczeniem trędowatych. W Montpellier szpitalnicy świętego Ducha (bracia Gołębicy) tworzyli liczne szpitale w miastach zachodniej Europy. Wzdłuż szlaków pielgrzymkowych czuwały różne konfraternie, np. Bracia Mostowi (mosty w średniowieczu stanowiły ważne węzły komunikacyjne). Uwalnianiem więźniów i wykupywaniem chrześcijan z niewoli muzułmańskich zajmowali się Trynitarze założeni przez Jana z Maty w 1198 roku. Także oprócz zorganizowanych dzieł pomocy powstało mnóstwo pomniejszych fundacji utrzymujących hospicja lub niewielkie schroniska, w których opiekowano się chorymi, przyjmowano pielgrzymów i podróżnych. Ewolucja w pełnieniu miłosierdzia polegała na przejściu od instytucjonalnego tra-ktowania jałmużny, jako gestu symbolicznego, który umożliwiał wielkim dostojnikom wypełnienie obowiązku wsparcia potrzebujących, do zaangażowania się w sprawę bardziej osobiście, traktując ubogich z większą indywidualnością. Zaczęto 10
bardziej zwracać uwagę na kontakt osobisty z biedakami oraz na skuteczność podejmowanych dzieł. Kluczem personalnego podejścia do człowieka było doskonalsze odczytanie pojęcia „bliźni”. Potrzebującymi, obok sierot i wdów, o których najczęściej wspomina Pismo święte, stali się również chorzy, trędowaci, prostytutki i wszelcy ludzie z marginesu życia społecznego. Zmarły w opinii świętości w 1200 roku szewc Rajmund, dostrzegając uboczne skutki ekspansji miast w północnej Italii, organizował pomoc dla opuszczonych dzieci, a prostytutki chciał z powrotem włączyć do życia społecznego. Jego pomoc dla najmniej zaradnych polegała na obronie biedaków w sprawach sądowych przed wyzyskiem bogaczy. W tym celu zorganizował także manifestację biedaków, którzy maszerując ulicami miast krzyczeli: „Pomóżcie nam, bezlitośni i okrutni chrześcijanie, bo umieramy z głodu, gdy wy opływacie w dostatki”. Szczególnym wyrazem zbliżenia się do ubogich była posługa trędowatym w coraz liczniejszych leprozoriach powstających pod koniec XII wieku. W leprozoriach pracowali i mieszkali chorzy i zdrowi, którzy obsługiwali chorych. Życie w takich warunkach nie było łatwe, ale heroizm podejmowanego dzieła mógł owocować głębokimi przeżyciami duchowymi. O tym wspaniałe świadectwo dał św. Franciszek w pozostawionym Testamencie: „Gdy byłem w grzechu, widok trędowatych wydawał mi się bardzo przykry; Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie”. Należy podkreślić wielkie tendencje w wieku XIII, których celem było wypracowanie struktur społeczeństwa scalonego albo obywatelskiego. Dążyły one do zjednoczenia całego społeczeństwa europejskiego, jednak jednocześnie nie obejmowały Żydów, heretyków i trędowatych. Zaś wszelkie nowe formy dobroczynności na
styczeń - marzec 2007
Br. Roland Prejs, od wielu lat zajmuje się historią kapucynów. Swoją pasją dzieli się Podczas wykładów na salach Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie i Stalowej Woli.
1. DUSZPATERSTWO POWOŁANIOWE PRZED 150 LATY …do chóru, do pulpitu, a potem i do habitu. Na początek kilka niezbędnych wyjaśnień. Występujący w poniższym tekście Edward Nowakowski, potem noszący imię zakonne Wacław (1829-1903), to początkowo bibliotekarz w Bibliotece Konstantego Świdzińskiego i w Bibliotece Publicznej miasta Warszawy, później kapucyn, w zakonie kapelan Powstania Styczniowego, zesłaniec na Syberię, gdzie spędził ponad 10 lat (1864-1875); wreszcie zakonnik w Prowincji Galicyjskiej Kapucynów, autor licznych opracowań z historii Polski i historii zakonu. O. Prokop Leszczyński (18121895), prowincjał w latach 1859-1862, pisarz, autor dzieł z zakresu ascetyki i mistyki, propagator nabożeństwa majowego, znany był z poczucia humoru, umiejąc każdą sytuację dowcipnie skomentować. „Było to w roku 1860, w miesiącu kwietniu, kiedy Zakon OO. Kapucynów w Polsce pod względem obserwy i działalności misyjnej, doszedł do szczytu powszechnego uwielbienia i szacunku. Prowincyałem tego zakonu był podówczas O. Prokop Leszczyński, sławny pisarz dzieł ascetycznej treści. Biskupem zaś podlaskim był również Kapucyn, O. Beniamin Szymański. Edward
Nowakowski, czując do tego zakonu największy popęd, zaznajamiał się z niektóremi Ojcami w Warszawie i był przez nich zaproszony na Wielkanoc na święcone jajko. Gdy rosły, smukły, silnie zbudowany, a przytem skromnie ułożony brunet Edward wszedł do refektarza, wspaniałą postacią swoją wywarł na wszystkich zebranych zakonnikach jak najlepsze wrażenie. Prawie wszyscy Ojcowie na pierwsze wejrzenie w nim się zakochali i każdy z nich mówił w duszy: Jakiż To piękny byłby z niego zakonnik. Podczas miłej i uprzejmej konwersacyi Edward nosił się z myślą korzystania ze sposobności i oświadczenia się na kandydata. Walczył jednak w duszy z pewną nieśmiałością wypowiedzenia otwartej prośby o przyjęcie do Zakonu. W tej wewnętrznej walce wyboru stanu przybył m u z pomocą sam O. Prokop Leszczyński, Prowincyał kapucyński. Nadchodziła godzina kanonicznych pacierzy w chórze zakonnym. Po święconem rzekł O. Prowincyał: Pójdziemy teraz wszyscy do chóru, a także i pan Edward z nami do chóru, do pulpitu, a potem i do habitu”. F. Janocha, Krótki życiorys o. Wacława Nowakowskiego kapucyna (Edwarda z Sulgostowa), Kraków 1903, s. 7-8. 11
Braciszkowie św. Franciszka Zachowano oryginalną pisownię. 2. REWIZJA W KLASZTORZE W LUBLINIE W 1863 ROKU. Zapylony stary kapucyński kaptur… O. Wacław Nowakowski (1829-1903) zaangażowany był we współpracę z Powstaniem Styczniowym, choć nie wiemy dokładnie, jaka była jego rola, bo po latach nie ujawnił żadnych szczegółów. Żandarmeria carska wpadła jednak na trop współpracy zakonnika z powstańcami i w klasztorze w Lublinie, gdzie przebywał o. Wacław, przeprowadziła 12 II 1864 rewizję, w wyniku której o. Wacław został aresztowany, a następnie osądzony i skazany na
zesłanie na Syberię. Po latach tak wspominał to wydarzenie: „Wieczorem po kolacyi byliśmy wszyscy w refektarzu na rekreacyi. R o z m a w i a l i ś m y o bieżących sprawach i wypadkach z ruchu narodowego. [...]. Podczas gdy w tej kwestyi dość żywa powstała dysputa, dzwonek przy furcie gwałtownie szarpany zadzwonił i przerwał rozmowę. [...] Skoro brat furtyan odemknął drzwi od furty, te parte siłą przemocy, z łoskotem uderzyły o ścianę, a do refektarza doleciał gwar niecierpliwych sołdatów, szczęk broni i odgłos ciężkiego stąpania większej liczby wojska. [...] 12
Następnie bez ceremonii każdego z nas wzięto i prowadzono do celi. Na kurytarzach przy drzwiach każdej celi stał na warcie sołdat, a na zewnątrz klasztoru, znowu pod oknami i przy drzwiach również rozstawione były czaty. Idąc na górę, pod eskortą, drżący, rozmyślałem, jak sobie postąpić z ukrytemi dokumentami. Przed drzwiami mojej celi, jakby przez nieostrożność, a właściwie z rozmysłu, zgasiłem łojową świeczkę, a wszedłszy pierwszy w ciemności do celi, wyrzuciłem przez okno mój stary kaptur. I znowu zapaliłem światło. W celi rozpoczęto jak najściślejszą rewizyę. Niestety, nie było gdzie i w czem robić wielkiego rozma-chu. W kapucyńskiej małej celce łóżeczko, tak zwana prycza, twardy siennik nakryty derką i ze siana wezgłówek. Przetrzęsiono ów tapczan, oglądano stoliczek sosnowy, podglądano w zakątkach pod łóżko, pod obrazki zaszklone, a nic nie o d k r y w s z y w celi, zaczęli poszukiwania koło mojej osoby, aż do rozśmieszenia oglądano każdą łatkę na moim habicie i szwy boczne. Podczas tej operacyi we wnętrzu mojej celki przyszedł uradowany sołdat, a pokazując wyszarzały i zapylony stary kapucyński kaptur napchany papierami jakby jaki kosz (bo istotnie służył on do tego celu), salutował pułkownikowi. Pułkownik groźnie błysnął oczyma, zmierzył sołdata i szorstko spytał: A czto ty naszoł Jurko? A kapucynskij baszłyk (kaptur). A otkuda ty wział jewo? A w sadu pod oknom etowo swiaszczennika ja naszoł kagda iz wyszyny z gory pał, to mienia tak ispugał. A czto ty w niom naszoł, możet byt diengi? O niet, tolko sut bumagi (papiery). Pokażi siejczas mnie wsie eti bumagi. [...] Po dokonanej rewizyi wzięto mię pod eskortą natychmiast w kajdany. F. Janocha, Krótki ¿yciorys o. Wac³awa Nowakowskiego kapucyna (Edwarda z Sulgostowa), Kraków 1903, s. 14-17. Opis nieco
styczeń - marzec 2007
br. Marcin Radomski nasz współbrat i katechista z małej wyspy zwanej Wielką Brytanią pisze o Kościele na “największej wyspie” Australii.
wiatowe dni młodzieży w Sydney już Śniedługo…W związku z tym zobaczmy,
jak wygląda życie kapucyńskie na ziemi Aborygenów. Otóż pierwszą i ważną nową „inwestycją” Kapucynów Prowincji Australia jest nowe centrum powołaniowe
otwarte 1 marca 2007 roku w samym sercu Sydney. Na ulicy 428 George Street w budynku Dymocks Book Arcade Prowincja wynajęła pomieszczenie na tzw. Vocation Office. Centrum to będzie miejcem spotkań z młodzieżą w samym centrum Sydney. Kolejnym ważnym wydarzeniem w kapucyńskim świecie australijskim jest profesja wieczysta Br. Luana. Swoją profesję wieczystą złożył w kościele w LeichhardtSydney. Obecnie w Australii jest 13 braci w formacji postnowicjackiej. Ostatnimi czasy postnowicjusze mieli spotkanie w Sydney poświęcone życiu w braterskiej wspólnocie. Był to dla nich czas swoistych rekolekcji, podczas których mogli wspólnie modlić się, pracować i po prostu pobyć jako bracia kapucyni. Na tym
13
Braciszkowie św. Franciszka spotkaniu był także obecny biskup pomocniczy Sydney Julian Porteous, który jednocześnie jest rektorem seminarium Dobrego Pasterza. W swoich konferencjach wygłoszonych do braci zwrócił uwagę na to, że formacja do życia zakonnego i kapłańskiego musi iść w parze z formacją ludzką, duchową, pastoralną i intelektualną. Wspomniał o tym, że łaska buduje na naturze. W związku z tym istotnym elementem formacji zakonnej jest dobra formacja ludzka. Biskup zwrócił uwagę także na istotę misji. Bracia nie mają czekać, aż ludzie przyjdą do nich, ale mają sami w duchu misyjnym wychodzić do ludzi. Na zakończenie Biskup powiedział, że chce mieć braci w Kościele, którzy będą kapucynami, czyli braćmi mniejszymi. Obecnie Zakon w Australii bardzo dobrze się rozwija i Pan Bóg obdarza tę wspólnotę jak na tamte warunki licznymi powołaniami. W postulacie jest trzech braci, którzy ostatnio odbyli pielgrzymkę do Brisbane, gdzie między innymi spotkali jednego z pierwszych nowicjuszy z Australii, Br. Franciszka. Pielgrzymka do Queensland była doskonała okazją do odwiedzin Josepha Oudemana, tamtejszego Biskupa, który jest kapucynem. Natomiast bracia postnowicjusze, oprócz studiowania, pomagają także siostrom Misjonarkom Miłosierdzia w pracy z najuboższymi z ulicy. Swoją posługą obejmują zarówno mieszkańców Melbourne jak i Sydney.
14
Kiedy patrzy się na kapucyńskie życie w Australii, widać wyraźnie, że św. Franciszek chyba bardzo polubił ten Kraj. Patrząc na Kościół w Australii w perspektywie Światowych Dni Młodzieży, widać wyraźnie, że światowe spotkanie młodych będzie niezwykłą szansą do rozwoju dla Kościoła i Zakonu w Australii. br. Marcin Radomski OFMCap
styczeń - marzec 2007
WSZYSTKO JEST ŁASKĄ OD BOGA
Br. Krzysztof Przybylski, w tym roku złożył śluby wieczyste i przyjął święcenia diakonatu. Rozpoczynając studia w seminarium przyglądał się powołaniu franciszkańskiemu i tak je opisał.
W
szystko zaczęło się gdzieś około roku 1181 lub 1182, dziś nikt tak naprawdę nie wie. Czy było to zimą, czy latem - nie wiadomo. Jedno jest wiadome, to właśnie wtedy w małym włoskim miasteczku narodził się w kupieckiej rodzinie chłopczyk. Na chrzcie świętym otrzymał imię Giovani (Jan), jednak już od dzieciństwa wszyscy nazywali go Francesco to znaczy Franciszek. I tak nazywamy go do dziś, dodając jeszcze „niewielki” przedrostek - święty. Święty Franciszek zrewolucjonizował... prawie wszystko. Miał oczy, które umiały patrzeć na świat zupełnie inaczej. Można użyć popularnego dziś określenia, że wyprzedził swoją epokę. Ja powiem więcej, że gdyby żył dziś, to też wyprzedzałby tę epokę. Rzucił „świeże” spojrzenie na Kościół, na życie, na XIII-wieczny świat, a „świeżość” ta i dziś nie straciła na swej aktualności. Pojawia się pytanie - jak on to zrobił? Dlaczego on?... Odpowiedź jest prosta, choć może nie tak łatwa do zrozumienia - wszystko dzięki łasce od Boga. Wypadałoby zacząć od tego, co to jest łaska? Według terminologii słownikowej łaska jest to okazanie komuś (lub czemuś) szczodrobliwości, życzliwości... w celu
przypodobania się. W rozumieniu chrześcijańskim mówimy o łasce od Boga. Rozumiemy ją jako dar całkowicie czysty, czyli taki, na który w żaden sposób sobie nie zasłużyliśmy. Tak było w życiu św. Franciszka i tak było i jest w życiu wszystkich ludzi. Łaski są bardzo różne i nie zawsze umiemy je dostrzec. Franciszek po swym nawróceniu w każdym momencie życia widział działanie Boga i Jego łaski, którymi tak często był obdarowywany. Widział je w swoim życiu i w życiu ludzi, którzy byli w jego otoczeniu. Dostrzegał Bożą Łaskawość w wydarzeniach wielkich, jak również w tych tzw. Drobnostkach. Widać to bardzo wyraźnie czytając biografię świętego. Fakt ten również bardzo wyrazisty był w pismach Franciszka. Już w tzw. I Regule bardzo wyraźnie to widać. Choć słowo łaska nie pojawia się tam wiele razy, to jednak jest w kilku miejscach,
15
Braciszkowie św. Franciszka obejmując swym działaniem i przepajając całą regułę. W rozdziale IX, w którym poucza braci na temat jałmużny, mówi w 11 wierszu: „ (...) jak matka kocha i karmi swojego syna, tak każdy niech kocha i karmi swego brata; Pan użyczy mu do tego swej laski”. W rozdziale XI, który mówi o właściwym zachowaniu się braci i wzajemnej miłości, pisze: „I wszyscy bracia niech wystrzegają się słów obelżywych i sprzeczek, niech starają się raczej, o ile Bóg da im łaskę, zachować milczenie...”. Zaś w rozdziale XXIII, zajmującym się modlitwą, mówi: „(...) nie miejmy więc innych tęsknot, innych pragnień, innych przyjemności i radości, oprócz Stwórcy i Odkupiciela i Zbawiciela naszego, jedynego prawdziwego Boga, który jest pełnią dobra (...) od którego i przez którego i w którym jest wszelkie przebaczenie, wszelka laska, wszelka chwała”. Trzeba pamiętać, że reguła ta powstała w 1221 roku, a więc w czasie, kiedy wspólnota braterska liczyła już około 3000 braci. Jest to już prawie 15 lat od definitywnego nawrócenia Franciszka. Ponadto wspólnota przeżyła już swoje pierwsze wielkie „sukcesy” takie jak: bardzo szybki rozwój, udana wyprawa do Rzymu i rozmowa z papieżem, oraz ma swoje „porażki”, jak choćby nieudane wyprawy misyjne, czy pewne spory wewnątrz wspólnoty. Wszystko to razem tworzy dość duży wachlarz doświadczeń, o które wzbogacił się sam Franciszek jak i jego bracia. Jak wiemy Reguła I nazywana jest również regułą nie zatwierdzoną, Franciszek musiał więc napisać nową. O autentyczności Reguły II, tzw. zatwierdzonej nikt już dzisiaj nic nie mówi, gdyż jest ona potwierdzona przez różnych badaczy tego pisma. Kształt tej reguły zmienił się (w stosunku do 16
I Reguły ) - szczególnie objętościowo. Jednak Franciszek nie pozwolił zlikwidować najważniejszych stwierdzeń i myśli z Reguły I. Są w tym piśmie również zwroty, które bardzo akcentują Boże działanie, Bożą dobroć i łaskawość. Jest to świadectwo na to, jak bardzo Franciszek doceniał i jak bardzo dobrze widział łaskawą rękę Boga nad sobą i braćmi oraz nad całym światem. Na przykład w rozdziale V pisze: „Ci bracia, którym Pan dał łaskę, że mogą pracować, niech pracują wiernie i pobożnie (...)”. Są również inne pisma, w których Święty podkreśla to Boże działanie w naszym życiu. W liście do całego zakonu możemy znaleźć takie stwierdzenia, np. kiedy Franciszek mówi do braci kapłanów, jak mają przeżywać Eucharystię: „(...) cała wola, o ile wspomoże łaska, niech się kieruje ku Bogu”. A pod koniec tego listu znajdujemy słowa: ,,Ja zaś przyrzekam stanowczo to wszystko zachować, na ile Bóg udzieli mi łaski”. Mówi tu on o zachowaniu reguły. Jak wiadomo, Franciszek był wielkim czcicielem Najświętszej Maryi Panny. Na dowód tego pozostawił nam modlitwę, która jest doskonałym dowodem na to, że Biedaczyna z Asyżu w Bożej łasce widzi przyczynę i skutek wszelkiego istnienia oraz działania. Oto fragmenty tej modlitwy. Pozdrowienie Błogosławionej Maryi Dziewicy: W Tobie była i jest pełnia łaski i wszelkie dobro.(...) Bądź pozdrowiona (...) I wy wszystkie święte cnoty, które Duch Święty swą łaską i oświeceniem wlewa w serca wiernych”. Bardzo ciekawym i bardzo ważnym pismem jest Testament. Wartość jego jest tym cenniejsza, że słowa zawierające się w nim są owocem wielu lat życia w braterskiej wspólnocie, wielu cierpień fizycznych
styczeń - marzec 2007 spowodowanych licznymi chorobami, jak również wielu cierpień duchowych spowodowanych tym, co czynili bracia i inni ludzie Panu Bogu, a może bardziej, czego nie czynili. Jest to Testament, a więc ostatnie słowa, rady, pouczenia, prośby, wskazania dla ukochanych osób, którym ów Testament ma być odczytany. I choć nie znajdziemy w nim wprost słowa „łaska”, możemy odczytać je „między wierszami". Wszędzie tam, gdzie Franciszek mówi: „Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał tak rozpocząć życie pokuty(...) Potem dał mi Pan i daje (...) I gdy Pan zlecił mi (...) Pan objawi mi (...)” Możemy mówić o łasce, np. Mnie, bratu Franciszkowi, Pan dał łaskę tak rozpocząć życie pokuty. Nic ze znaczenia w tekście nie zmieniłem, a jedynie „odsłoniłem” ukryte słowo. Myślę, że przy dokładniejszej egzegezie innych pism
w wielu miejscach można by uczynić podobnie. Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ciekawy fakt. Gdy ktoś autentycznie żyje tym, co mówi, wtedy jego słowa mają moc działania i przemiany serc. Tak było ze świętym Franciszkiem. On swoim życiem przemieniał braci i wielu ludzi całkiem przypadkowo spotkanych. Ja chcę wskazać na jego ucznia, a dokładniej na uczennicę i to najlepszą - świętą Klarę. Ona najlepiej go rozumiała i do niej najlepiej
trafiały słowa Biedaczyny z Asyżu. I to chyba nie przypadek, że w jej regule i pismach - szczególnie w listach pojawiają się wypowiedzi o Bożej łasce i dobroci. „Gdy najwyższy Ojciec niebieski raczył oświecić moje serce swoja laską, abym czyniła pokutę za przykładem i według nauki świętego naszego Ojca Franciszka, niedługo po jego nawróceniu przyrzekłam mu wraz moimi siostrami dobrowolne posłuszeństwo”. (Reg. Św. Klary 6,1) Podsumowując moja krótką pracę, chcę zwrócić uwagę na fakt, który św. Franciszek, św. Klara i wielu innych świętych ludzi wszystkich epok - zauważyło i nam przekazują, że wszystko jest łaską od dobrego Boga. Gdy zrozumiemy to i głęboko przyjmiemy do serca, to wierzę, iż będzie to kolejny krok ku naszej osobistej świętości. Wtedy z naszego życia zniknie wiele wad, takich jak choćby pycha z naszych uczynków, czy zdolności, zarozumiałość, krnąbrność..., a ich miejsce zajmą takie cnoty jak na przykład: radość, pokój, szczęście... gdy zrozumiemy, że wszystko jest łaską, łatwiej będzie nam żyć. Będziemy mieli wtedy właściwy obraz Boga - dobrego Ojca, który nas kocha i obdarza różnymi dobrami zupełnie za darmo, a serce nasze będzie gorące i pełne wdzięczności za tę łaskawą miłość. I choć czasem dary te wydają nam się karą, to często, wraz z upływem czasu, dostrzegamy mądrość i dobroć Boga. Pracę tę pragnę zakończyć słowami św. Franciszka, które skierował do pewnego brata ministra: „(...) Tak jak umiem mówię ci o sprawach twej duszy, że to wszystko, co przeszkadza ci kochać Pana Boga i jakikolwiek [człowiek] czyniłby ci przeszkody albo bracia lub inni, także gdyby cię bili, to wszystko powinieneś uważać za łaskę. I tego właśnie pragnij, a nie czego innego...”. br. Krzysztof Przybylski
17
Braciszkowie św. Franciszka
O dzieciach Bł. ojca Honorata Czy Pani jest Siostrą?
S. Anna ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Imienia Jezus zarysowującc charyzmat Marylek pisze:
Z
nam dobrze ten przenikliwy wzrok, ciekawy, ale uprzejmy, próbujący trochę zajrzeć mi w duszę. Po chwili pada pytanie, które najwyraźniej męczyło mojego rozmówcę: „Czy Pani jest Siostrą?”. Tak, jestem zawsze odpowiadam z radością, wręcz z uśmiechem, Jestem Siostrą. Dlaczego to wydaje się takie niesamowite i dziwne, że aż trzeba o to pytać? Być może dlatego, że nie wyglądam na siostrę: nie noszę habitu, nie zakrywam włosów, nie
18
wyróżniam się na przystanku, w sklepie, w pracy. Ubieram się zwyczajnie. Pamiętam jak dzieci z piątej i z szóstej klasy, które uczyłam, pod koniec roku szkolnego dopytywały się z niedowierzaniem: „Czy siostra jest prawdziwą siostrą?” Odpowiadałam Tak, dotknij, jestem prawdziwa. „Ale taką zakonną?!” Tak, jestem najprawdziwszą siostrą zakonną, tylko ukrytą, nie noszę specjalnego stroju, nie troszczę się o to, by być rozpoznaną jako siostra. Osobom zakłopotanym mówiłam: Jeśli chcesz możesz mówić mi proszę pani. Niektórzy zostawali przy tej formie, inni znowu woleli zwracać się - Siostro. Byli i tacy, którzy pytali: „No i po co się ukrywać, czy siostra się wstydzi powołania?”. Żartobliwie nazwano mnie nawet «tajniakiem». Dobrze, ale o co tak naprawdę chodzi w ukryciu? I co to znaczy, że jestem najprawdziwszą siostrą zakonną. Jestem siostrą, ponieważ wybrał mnie Pan, przeznaczył tylko dla siebie, na swoją służbę, na życie z Nim w doli i niedoli. Odpowiedziałam na wezwanie mojego Pana ślubując publicznie w Kościele życie w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie. Opuściłam dom rodzinny, zamieszkując we wspólnocie sióstr rodzinie zakonnej. Moje życie zawodowe i prywatne jest podporządkowane służbie innym ludziom, zwyczajnie spotkanym, a którzy zostawiają w moim sercu kawałek siebie, który natychmiast w modlitwie zanoszę na Jezusowy ołtarz. Dlaczego ukrycie, czyli
styczeń - marzec 2007 życie zakonne bez habitu? Ponieważ żyjąc w ten sposób chcę być podobna do mojego Oblubieńca. Pan Jezus, chociaż był Bogiem, żył zwyczajnie jak każdy człowiek. Ubrany tak jak inni ludzie tamtego okresu, żył blisko ludzi, tak blisko, że nawet nie wszyscy Go rozpoznali, „bo gdyby poznali, nie ukrzyżowaliby Pana chwały”. Jezus i Jego Matka Maryja zgodzili się i zaplanowali to ukrycie. Gdyby Syn Boży nie ukrył swojej Boskiej chwały, nikt by nie podszedł do Niego, nie poprosił o pomoc i o przebaczenie, nikt by nie dotknął Jego szaty, nikt nie popatrzyłby w Jego oczy, nie poszedłby na spacer w zbożu, nie usiadł u Jego stóp, nie zobaczyłby łez Boga ile byśmy stracili? Bóg powiedział nam o sobie wszystko, mieszkając z nami na ziemi, żyjąc tak jak my, cierpiąc i umierając. Tylko tak mógł zdobyć ludzkie serce. Właśnie dlatego nie odróżniam się od innych na zewnątrz, żyję zwyczajnie, żyję blisko ludzi, aby opowiedzieć o Bogu nie słowem, ale życiem napełnionym po brzegi szczególną obecnością Tego, który mnie umiłował i posłał na świat. Niosę Boga uśmiechem, prostym życzliwym słowem, żarliwym sercem - trochę za nerwowym, swoją słabością, łzą cichą i także, jak wszystko, ukrytą, zmęczoną modlitwą, obecnością, sobą. Kiedyś usłyszałam zdanie, że aby iść do zakonu trzeba mieć 100% powołania, ale żeby zostać siostrą bezhabitową trzeba mieć 150 % powołania! Tak, rzeczywiście, nigdy nie mogę zapomnieć
kim jestem, do kogo należy moje serce. Nie jest to takie łatwe. Przecież nikt nie widzi, że jestem siostrą, nie jestem «inna», jestem traktowana jak kobieta, co dla siostry stwarza różnorodne zagrożenia jej powołania. Pytania typu: „Dlaczego nie robię makijażu, dlaczego nie noszę krótkich spódnic, przecież to modne!?” świetnie obrazują tę rzeczywistość. Chcąc wytrwać w wierności, muszę mieć serce prawdziwie zakonne.
Moje serce musi być obleczone w habit. Tak rozumując, dotarłam do paradoksu, który tylko w wizji Bożej jest zupełnie zrozumiały Siostra bezhabitowa w habicie! Nieustannie dziękuję Bogu za powołanie, bo to wielki zaszczyt. Za to, że złożył w moich dłoniach ten niepowtarzalny skarb życia ukrytego. Jego wartość będę jeszcze odkrywać przez całe życie. s. Agnieszka Przedruk z “Za Tobą Święty Franciszku” 6/2004 s. 8-9.
19
Braciszkowie św. Franciszka
KTO MOŻE BYĆ PRZYJĘTY DO ZAKONU, czyli o wymaganiach dla kandydatów
Br. Andrzej Derdziuk, rektor WSD Braci Mniejszych Kapucynów w Lublinie I profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wyjaśnia kryteria stawiane osobom chcącym rozpocząć życie zakonne.
Z
godnie z kanonem 597 Kodeksu Prawa Kanonicznego do instytutu życia konsekrowanego może być przyjęty każdy katolik kierujący się właściwą intencją, posiadający przymioty wymagane prawem powszechnym i własnym instytutu, nie związany żadną przeszkodą. Wynika stąd jasno, że podstawowym wymogiem jest przyjęcie sakramentu chrztu oraz prawa intencja prowadzenia życia ewangelicznego na wzór Chrystusa, zgodnie z charyzmatem danego instytutu. O ile przyjęcie chrztu łatwo sprawdzić przez odpowiedni doku-ment, to intencja musi być sprawdzana w dłuższym okresie czasu, chyba że od razu
zauważa się oczywiste znaki świadczące o braku intencji służenia Bogu. Jeżeli ktoś od razu chce wszystko zmieniać i reformować 20
według własnej recepty, to niech lepiej od razu założy swój zakon, w którym mógłby rządzić. Wymogi stałe mogą być rozumiane jako te walory fizyczne, osobowościowe i moralne, które warunkują przyjęcie kandydata, bowiem ich posiadanie rokuje pozytywny rozwój powołania. Takim wymogiem jest zdrowie fizyczne i psychiczne kandydata pozwalające mu na realizację podjętej drogi. Konieczność przeprowadzenia badań lekarskich stwierdzających stan zdrowia fizycznego, nikogo dziś nie dziwi, natomiast badania psychologiczne uważane są nadal za coś niezwykłego. Jednak tak, jak zdrowie fizyczne jest niezbędnym warunkiem i oznaką powołania, tak też równowaga psychiczna jest konieczna do podjęcia i kontynuowania powołania do rad ewangelicznych. Stałym wymogiem jest też odpowiedni wiek warunkujący możliwość podejmowania samodzielnych decyzji pod względem prawnym i osobowościowym. Jako regułę należy też stawiać ukończenie rozpoczętej szkoły średniej lub zawodowej, gdyż obok wskazywania pewnej zdolności intelektualnej i osiągnięcia pewnego etapu dojrzałości jest ono znakiem stałości bardzo
styczeń - marzec 2007 potrzebnej w życiu zakonnym. Weryfikacji na etapie początkowym winna też podlegać postawa moralna kandydata. Wyraża się ona poprzez codzienne
nad sobą pod kierunkiem ojca duchownego i spowiednika winna doprowadzić do wewnętrznej wolności od nałogu i dawać szansę zachowywania ślubu czy-
zachowania oceniane na płaszczyźnie ludzkiej, chrześcijańskiej i zakonnej. Jakkolwiek na te płaszczyzny młody człowiek wchodzi sukcesywnie, to jednak w życiu występują one razem i wzajemnie się warunkują. Tak więc podstawą jest dojrzałość ludzka, ale ona zostaje uszlachetniona przez łaskę i wysublimowana przez twórcze włączenie się w realizację charyzmatu wspólnoty zakonnej. Jednym z przejawów osiągnięcia dojrzałości ludzkiej jest panowanie nad popędami własnego ciała. Wcześniejsze doświadczenia erotyczne mogą głęboko zranić osobowość i uniemożliwić normalny rozwój lub przeszkodzić w radzeniu sobie z problemami. Sporadyczne i przejściowe doświadczenia zainteresowania się pornografią już mają swój negatywny rezonans w psychice, lecz nie stanowią przeszkody uniemożliwiającej powołanie. Podobnie jest z uprawianiem masturbacji, która wprost nie stanowi przeszkody wstąpienia do zakonu , ale w trakcie formacji początkowej kandydat winien uporać się z tym problemem w przeciągu trzech czterech pierwszych lat. Praca
stości. Inną kwestią jest podejmowanie współżycia z dziewczyną przed wstąpienie do zakonu, gdyż stwarza to więź uczuciową z drugą osobą w pewien sposób osłabiając zdolność więzi z Bogiem. Niektórzy twierdzą, że nawet jednokrotne współżycie dyskwalifikuje od podjęcia powołania zakonnego. Z pewnością zaś, jeśli chłopak chodząc z dziewczyną podejmował z nią regularne współżycie, to stanowi to przeszkodę nie do pokonania w zachowywaniu ślubu czystości. Nie chodzi tu o jakieś przeszkody formalne i stawianie przeszkód ze strony zakonu, ale o troskę o tego młodego człowieka, u którego rozbudzona seksualność niełatwo zostanie uspokojona. Stykając się z wielkimi ideałami, słuchając o konieczności czystej miłości doświadczać on będzie rozbicia, gdyż sumienie wyrzucać mu będzie wcześniejsze doświadczenia. Zdarza się niekiedy, że ktoś
21
Braciszkowie św. Franciszka nie do końca zerwał wcześniejsze przyjaźnie i stale koresponduje, spotyka się lub podtrzymuje bliski kontakt, czyniąc to na ogół
pod niewiedzą przełożonych. Taka postawa jest jednoznacznie klarowna i wskazuje na brak rozumienia istoty powołania i prawdzi-wego przylgnięcia do Boga. Kto w młodzieńczym zapale nie potrafi zdobyć się na wyrzeczenie, ten w obliczu narastających trudności nie rokuje nadziei, że znajdzie dość siły by oprzeć się pokusom. Z szeregu wymagań dotyczących zdolności do czystości, najpoważniejszą kwestią jest homoseksualizm. Kandydat bojący się iż jest homoseksualistą, bowiem odkrywa u siebie takie skłonności, może być przyjęty o ile nie wyszło to na jaw i w jego zachowaniu, nie tylko nie było aktywnych lub bie-rnych kontaktów homoseksualnych, lecz także nie zauważa się jakichś nieprawidłowości w rozwoju osobowościowym. Jeśli jednak ktoś miał kontakty dobrowolne i aktywne to mimo dobrej woli trudno mu będzie trwać w środowisku zakonnym. W przypadku homoseksualizmu opanowanie ciała jest możliwe, ale jest to o wiele trudniejsze niż w przypadku zachowań heteroseksualnych i w sytuacji licznych napięć oraz swoistej samotności w życiu zakonnym jest wyrazem wielkiego ryzyka przez dopuszczanie osoby mającej tego rodzaju problemy do składania ślubów. Stawiając jako wymóg od kandydatów 22
posiadanie cnót teologalnych nie mam na myśli rozpoczynania od razu od rzeczywistości nadprzyrodzonej, co może być odczytane jako przeskoczenie całej rzeczywistości przyrodzonej. Chodzi o takie pojmowanie człowieka, w którym to, co wypływa z natury zostaje uszlachetnione i wzmocnione przez łaskę. Dojrzałość ludzka w wymiarze uczuciowym i intelektualnym ma swoje wyznaczniki w postaci określonych postaw przyjmowanych przez jednostki dojrzałe. Pełna dojrzałość osoby jest możliwa dzięki łasce Bożej wspierającej wysiłki człowieka. Osobowość dojrzała zdolna jest do poznawania rzeczywistości zewnętrznej i przyswojenia sobie pewnej, krytycznej wiedzy na temat świata i p r a w w nim rządzących. Zdolna jest też do poznania swego w n ę t r z a i określenia kierunków, według których ma się dalej rozwijać. Wybiera też właściwe środki służące temu rozwojowi
i pokonując napotykane trudności trwa w raz dokona-nym wyborze. Właściwy wybór drogi życiowej jest więc ukierunkowany poznaniem siebie i świata, ale w przypadku osoby powołanej do życia zako-nnego nie jest przecież możliwy bez poznania Boga i
styczeń - marzec 2007 usłyszenia jego powołującego zaproszenia. Cnoty teologalne, choć winny być przedmiotem pracy wewnętrznej osoby zakonnej przez całe życie są konieczne, w jakimś zarodku już u początku powołania, by mogło ono nosić znamiona autentyczności i prawdziwości. Wiara, nadzieja i miłość wpisują się w konkretne życie osoby i nie inaczej dają się poznać jak tylko poprzez przyjmowane przez te osoby postawy, ujawniające zaczątkową dojrzałość w wierze, opartą na dojrzałości natury. Jednym z aspektów tej dojrzałości może być zdolność do podejmowania roztropnych decyzji i trwanie w raz podjętym wyborze. W rozumieniu wiary jako wartości, którą winien cechować się kandydat do życia konsekrowanego nie chodzi o teologiczną interpretację doświadczenia Boga, ale o taki
Kościoła. Poznanie podstawowych prawd wiary winno cechować się też osobistym przylgnięciem do nauczania Kościoła i umiłowaniem doktryny katolickiej. Kandydat winien też być zainteresowany aktualną sytuacją Kościoła, gdyż pragnie wstąpić w szeregi ludzi podejmujących odpowiedzialność za losy Kościoła w nowym Tysiącleciu. W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na stosunek do Słowa Bożego. Nieznajomość Pisma św. jest nieznajomością Chrystusa. Brak zainteresowania lekturą Pisma św. jest złym prognostykiem dla kogoś, kto ma być człowiekiem ewangelicznym. Z drugiej strony trzeba uważać na jednostki dowolnie interpretujące teksty biblijne, doszukujące się skomplikowanych znaczeń i schematów. Nadzieja uszlachetnia mocą z wysoka naturalny dar i zarazem wymóg otwartości
stopień poznania Boga i siebie, by możliwe było świadome przeżywanie. Autentyczne powołanie może zrodzić się tylko z żywej wiary, w której dochodzi do osobistego spotkania z Bogiem. Człowiek odczytując zaproszenie Boga odpowiada na Jego głos i kierując się wiarą wybiera sposób życia odmienny od swoich rówieśników. Stąd naturalnym i stałym wymogiem jest odpowiedni poziom inteligencji potrzebnej do zrozumienia rzeczywistości powołania i umiejętności zinterpretowania go w świetle wiary. Sama inteligencja jednak nie wystarczy, gdyż potrzebny jest pewien zasób wiedzy opartej na prawowiernym nauczaniu
i zdolności do zaufania oraz pogodnego nastawienia do życia ułatwiającego pokonywanie przeszkód i znoszenie trudności. Dar ten jest w istotny sposób uzależniony od otrzymanego wychowania i jest sprawdzianem umiejętności znalezienia się w różnych sytuacjach. Osoby nastawione pesymistycznie i wiecznie niezadowolone łatwo stają się obciążeniem dla wspólnoty zatruwając swoim krytykanctwem, narzekaniem i szemraniem nawet najpiękniejsze inicjatywy i dokonania. Cnota nadziei związana jest ze zdolnością okazywania zaufania i umiejętności szukania pomocy w przeżywanych trudno23
Braciszkowie św. Franciszka ściach. Osobowości zamknięte nie mogą być od razu dyskwalifikowane co do zdolności do życia wspólnotowego, gdyż mogą się rozwinąć w dalszej formacji. Takie zamknię-
cie może bowiem wypływać z naturalnej wstydliwości lub braku doświadczenia życia w większej wspólnocie. Dyskwalifikująca jest natomiast postawa zamknięcia świadomego i metodycznego, wypływająca z pychy czy poczucia samowystarczalności objawiającej się niekiedy w pogardzaniu słabszymi i szukającymi pomocy u innych. Typ twardziela posiadającego określoną i niezmienną receptę na życie jest słabym kandydatem do życia zakonnego, gdyż w przyszłości nie dając sobie rady z napotykanymi trudnościami zazwyczaj wzrasta w cynizmie i cwaniactwie jeszcze bardziej zamykając się w sobie.Nieodzownym wymogiem związanym z nadzieją jest gotowość przyjmowania wskazań jak należy realizować charyzmat zakonu. Zaufanie
okazywane starszym docenia ich kompetencje i doświadczenie oraz dobrą wolę dzielenia się przeżywaną duchowością. Miłość chrześcijańska zakorzeniona w Chrystusie, od którego czerpie wzór, motywacje i moc, wyraża się w umiejętności samoposiadania siebie w dawaniu i dyspozycyjności w oddawaniu posługi wobec bliźniego. Jest ona przede wszystkim darem Ducha Świętego, ale jej obecność w działaniu osoby poznaje się po owocach. 24
Stałym wymogiem w tym zakresie jest gotowość do ofiary z siebie leżąca u podstaw każdego powołania, poprzez które młody człowiek pragnie i jest zarazem zdolny do poświęcenia siebie Bogu i Kościołowi. Gotowość do ofiary weryfikuje się w codziennym poddawaniu swojej woli woli wspólnoty, w której się żyje. Wola ta jest poznawana poprzez wyraźne polecenia przełożonych jak też poprzez powierzone i przyjęte obowiązki wypływające z życia wspólnego. Innym pożądanym owocem miłości winna być wrażliwość na sprawy bliźniego i zdolność do udzielenia skutecznej pomocy drugiemu. Jednostki nastawione tylko na egoistyczne osiągnięcie własnej świętości są często niezdolni do zaakceptowania wspólnoty z jej wymaganiami i słabościami. Zagrożeniem zdolności do miłości jest narastający indywidualizm zamykający młodego człowieka nie tylko w kręgu wła-
snych potrzeb i oczekiwań, ale też ograniczający go do wąskiego kręgu pragnień niezdolnych do przekroczenia granicy własnego doświadczenia i przeżywania. Powołanie do świadectwa prawdzie i bliskiej zażyłości z Tym, który określił Siebie „Ja jestem droga prawda i życie” wyklucza z szeregu kandydatów, takich którzy nałogowo i świadomie kłamią, posługując się metodycznym kłamstwem jako sposobem na życie. Przyłapanie na kłamstwie w składanym kwestionariuszu, odkrycie kłamania jako stałego zwyczaju u kandydata jest dyskwalifikujące od życia zakonnego. Na ogół bowiem taka postawa rozwija się i prowadzi do podwójnego życia, w którym brak przejrzystości i kontroli doprowadza do coraz większych nadużyć. Uczciwość oznacza tu solidny wysiłek
styczeń - marzec 2007 w poznawaniu siebie i umiejętność przyznawania się do własnych win i słabości . Połączona z cnotą pracowitości wskazuje na możliwość rozwoju kandydata i zyskania pożytku z jego przyszłego zaangażowania w Kościele. Powołanie zakonne jest osobistym zaproszeniem powołanego do podjęcia odpowiedzialności za Kościół i zaangażowania w tym dziele wszystkich swoich sił. Miłość przynaglająca do trudzenia się w Bożej sprawie weryfikuje się przez cnotę pracowitości skłaniająca do solidnego i chętnego wypełniania posług w ramach wspólnoty. Konieczność utrzymania domu poprzez spełnianie codziennych prac temu służących daje okazje do sprawdzenia kndydata czy szuka on wygodnego azylu w zakonie, czy też przyszedł dać siebie na służbę Bogu i ludziom. Nie każdy nadaje się do każdej pracy i dlatego potrzeba spra-
wdzenia predyspozycji kandydata, gdyż w jednych rzeczach może on sobie nie dawać rady i nie znajdować w nich upodobania,
natomiast jest bardzo ofiarny i kompetentny w innych dziedzinach. W ocenie kandydata winno brać się też pod uwagę zdolność do dotrzymywania słowa i punktualność. Mimo, iż zwłaszcza punktualność, nie jest wymogiem tak dużej wagi i nie ma waloru rozstrzygającego o zdatności lub niezdatności kandydata, to jednak winna być brana pod uwagę przy dopuszczaniu do dalszego trwania w zakonie. Łączy się bowiem ona z szacunkiem okazywanym innym, którym poprzez spóźnienie się przeszkadza i okazuje pewnego rodzaju lekceważenie. Jeśli jest to postawa notoryczna może świadczyć o nie rozumieniu zasad życia wspólnego i lekceważącym podchodzeniu do obowiązków wypływającym z lenistwa. Modlitwa stanowi rdzeń życia duchowego nadającego osobom kroczącym drogą rad ewangelicznych mocy i blasku czytelnego świadectwa. Modlitwa, przez to że odnosi kandydata do Boga jest warunkiem wytrwania w powołaniu i stanowi nieodzowny warunek wstępujących do zakonu. Można mówić o różnym stopniu tego zami-łowania i znajdowania upodobania w modli-twie oraz umiejętności modlitwy, ale ważnym jest podkreślenie, że w każdym przyjmowanym do zakonu winna być gotowość do uczenia się tej praktyki i realne możliwości do jej opanowania. Świadomie lekceważenie m o d l i t w y w y p ł y w a j ą c e z przekonania o prymacie aktywizmu i pragmatyzmu może świadczyć o braku zrozumienia istoty powołania zako-nnego. Jeśli nie da się u kandydata zauważyć umiłowania modlitwy to nie daje to nadziei na właściwy rozwój powołania. o. Andrzej Derdziuk Rektor WSD OFMCap w Lublinie
25
Braciszkowie św. Franciszka
Br. Sławomir Siczek Minister prowincjalny
Święty nasz Ojciec Franciszek, Seraficki Patriarcha, nie miał w zamyśle zakładania jakiejkolwiek wspólnoty zakonnej. Lecz już od początku, gdy zaczął prowadzić życie pokutne - dołączyli do niego jego przyjaciele. Pragnął on, aby brali w swoim życiu wzór przede wszystkim z samego Pana Jezusa, który był niedoścignionym wzorem oddania się Bogu. Po dzień dzisiejszy, zgodnie z zaleceniem św. Franciszka zawartym w Regule bracia mogą w swoje szeregi przyjmować kandydatów pragnących podjąć ten sposób życia. Dlatego też każdy, kto spełnia określone warunki (jest ochrzczonym mężczyzną, katolikiem wyznającym wiarę i pragnącym poświęcić swe życie Chrystusowi) oraz cechuje się odpowiednimi przymiotami (umiłowaniem modlitwy, pragnieniem służby i zdolnością życia we wspólnocie braterskiej) - może zgłosić się do braci. Każdy z kandydatów, zgodnie z kolejnym zaleceniem św. Franciszka - jest odsyłany do ministra prowincjalnego (przełożonego wyższego), któremu jedynie przysługuje prawo przyjmowania Braci. Minister prowincjalny powinien w rozmowie oraz korzystając z innych uprawnień w tej materii - zbadać autentyczność powołania kandydata do Zakonu i tylko minister prowincjalny może kandydata dopuścić do rozpoczęcia życia zakonnego. Kandydat po otrzymaniu zgody zostaje najpierw skierowany do odbycia rocznej próby w postulacie. Nie jest wówczas jeszcze zakonnikiem, ale zamieszkując pod jednym dachem z braćmi ma możność z jednej strony przyjrzeć się życiu zakonnemu z bliska oraz, z drugiej strony, ma szanse uzyskać formację chrześcijańską. Po upływie formacji w postulacie kandydat może być dopuszczony do nowicjatu - czyli roku próby zakonnej. Wówczas pierwszego dnia otrzymuje habit zakonny z atrybutami nowicjusza (tzw. kaparon zakładany na ramiona i sięgający z przodu i tyłu do pasa). Nowicjusz podejmuje już wszystkie zewnętrzne obowiązki - modlitwę, rozmyślanie, praktyki pokutne, wspólne rekreacje, prace na rzecz wspólnoty zakonnej, ale wciąż nie jest zakonnikiem. Dopiero po upływie pełnego roku, za zgodą Przełożonych - nowicjusz składa profesję zakonną (pierwsze śluby zakonne). Od tego momentu staje się formalnie przyjęty do wspólnoty prowincjalnej Braci Mniejszych Kapucynów. Ślubuje Bogu i Kościołowi, że będzie żył w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie oraz ślubuje, że będzie żył w ewangelicznej wspólnocie braterskiej Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. W ten właśnie sposób można zostać Bratem Mniejszym Kapucynem. Jeśli więc jesteś w stanie podjąć tę wyjątkową drogę życia, możesz zgłosić się do jednego z naszych klasztorów lub wprost napisać do naszej Kurii Prowincjalnej. Możesz też poprzez uczestnictwo w rekolekcjach powołaniowych zweryfikować swoje oczekiwania odnośnie życia zakonnego, jego wizję i wyobrażenia. Możesz też zaprenumerować nasze pisemko powołaniowe: „Braciszkowie św. Franciszka”. 26
styczeń - marzec 2007
22
Świętego