Braciszkowie świętego Franciszka #115

Page 1

Duszpasterstwo Powołań Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów Rok XX, nr 115

Braciszkowie swietego Franciszka


Słowo wstępne...

W

ielki Post… rozpoczęliśmy ten nowy okres liturgiczny od posypania głów popiołem i od wezwania do przemiany serca, do przemiany życia – do nawrócenia. Na pamiątkę czterdziestodniowego postu Pana Jezusa na pustyni, oraz czterdziestu lat wędrowania Izraelitów przez pustynie po wyjściu z Egiptu i my przez czterdzieści dni chcemy przygotowywać swoje serca na ten najważniejszy moment dla każdego chrześcijanina jakim jest Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Jednak nie zawsze tak było. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa Wielki Post był ograniczony zaledwie do jednego tygodnia. Dopiero około VII wieku Wielki Post zaczyna trwać czterdzieści dni. Jednak dopiero w 1570 roku stał się on powszechnie obowiązujący w Kościele. To jest historia, tak jak wiele Wielkich Postów jakie każdy z nas przeżywał. Różnie to było, ale jedno jest pewne w zależności

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. To dobry program na Wieki Post ! Zapraszamy Was do ufnego wchodzenia w tajemnice Krzyża Chrystusa Pana i mamy nadzieję, że artykuły przygotowane w tym numerze Braciszków będą pomocne w przeżywaniu tego szczególnego i – na swój sposób – pięknego czasu. bracia Krzysztof i Łukasz rerefenci powołaniowi

SPIS TREŚCI TREŚCI SPIS Słowo wstępne 3 Koplin - kapucyn nieprzeciętny bracia Krzysztof i Łukasz br. Szymon Janowski Na czym polegała pokuta w rozumieniu Klasztory Warszawskiej Prowincji św. Franciszka ? 4 Braci Mniejszych Kapucynów br. Szczepan Dzyr – Biała Podlaska. Duchowa musztra 8 Ważny moment z życiu Brata Kamil Lipiński br. Cezary J. Szcześniak O pokucie uwag kilka… 11 Na początek br. Roland Prejs br. Sławomir Siczek Terminy spotkań 11

jak przeżyjemy ten czas tak będą wyglądały nasze święta Wielkiej Nocy. Kiedy zastanawiamy się jak przeżyć czas Wielkiego Postu warto przypomnieć sobie słowa samego Jezusa z Kazania na Górze:

13

18 20 23

Braciszkowie św. Franciszka

3


A

by ukazać pokutę w życiu św. Franciszka należałoby zacząć od przedstawienia współczesnego rozumienia pokuty. Pokuta jest rozumiana bardzo szeroko, ale głównie kojarzy się z praktykami pokutnymi, lub sakramentem spowiedzi. A oto, co mówi na ten temat Leksykon Duchowości Katolickiej:

4

„Pokuta (jako cnota) to stałe wewnętrzne nastawienie oznaczające moralną i religijną postawę człowieka wobec grzechu. Jest ona nadprzyrodzoną sprawnością moralną skłaniającą człowieka do odczuwania bólu duchowego z powodu popełnionego zła i obrazy Boga.”(LDK s. 649) Jednym z głównych zadań tak rozumianej pokuty jest zbliżanie się do Boga, poprzez pełnienie uczynków miłosierdzia. Praktykowanie takiej pokuty jest obecne zarówno w życiu pojedynczego chrześcijanina jak i w życiu całego Kościoła, zwłaszcza w czasach tzw. nakazanych. Pokuta kojarzona jest również z nawróceniem, czyli zmianą postępowania, myślenia, systemu wartości, jest to grecka metanoja. Obok tego rozumienia jest jeszcze rozumienie w drugim aspekcie. „Pokuta w aspekcie sakramentalnym, zwana spowiedzią, stanowi jeden z siedmiu znaków zbawczych ustanowionych przez Boga i sprawowanych przez Kościół. Pokuta sakramentalna jest aktem, w którym mocą Chrystusa przez posługę kapłana odpuszcza pokutującemu grzesznikowi winy zaciągnięte w skutek grzechów popełnionych po Chrzcie św.” (LDK s.649-650) W tym aspekcie nacisk położony jest na tzw. spowiedź, czyli wyznanie grzechów. Aby była ona ważna należy zachować pięć warunków, których nie będę tu wymieniał, gdyż są powszechnie znane. Piąty z nich mówi, aby wynagrodzić wyrządzone krzywdy, popularnie nazywany jest pokutą, stąd też sakrament został nazwany pokutą. Wyróżnia się pokutę publiczną dziś raczej nie spotykaną, oraz pokutę prywatną, którą każdy chrześ-

Na czym polegała pokuta w rozumieniu św. Franciszka ? cijanin korzystający ze spowiedzi otrzymuje do wypełnienia. Sakrament pokuty ma wielkie skutki gdyż na nowo przywraca utraconą przez grzech więź z Bogiem i bliźnimi, przywraca również godność dziecka Bożego, gdyż oczyszcza z wszelkiego grzechu.

„Pojednanie z Bogiem wiąże się z przywróceniem łaski uświęcającej i godności dziecięctwa Bożego, oraz powoduje duchowe odrodzenie i zmartwychwstanie chrześcijanina. (LDK s. 650) Sakrament pokuty zanim stał się takim jaki jest obecnie przechodził wiele zmian, ale mimo to podstawowe jego zadnie oraz podstawowe elementy nie uległy zmianie. Wystarczy już tego ogólnego wstępu, przejdźmy teraz do osoby Świętego Franciszka. Co ten Święty może powiedzieć nam dziś o pokucie ?! Jeśli chcemy mówić o pokucie w życiu św. Franciszka to moim zdaniem należałoby zacząć od testamentu. W nim to św. Franciszek wyjaśnia nam jak? i dlaczego? zaczął pokutę, jak wyglądały początki Jego życia pokutnego?

„Mnie bratu Franciszkowi, Pan tak dał rozpocząć życie pokuty: gdy byłem w grzechach widok trędowatych wydawał mi się Braciszkowie św. Franciszka

bardzo przykry. I Pan sam wprowadził mnie między nich i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich to, co wydawało mi się gorzkie, zamieniło mi się w słodycz duszy i ciała, potem nie czekając długo porzuciłem świat”.(Pisma św. Franciszka z Asyżu s. 96, 1-3) Dla św. Franciszka wszystko jest łaską, nawet pokuta, która początkowo nie jest ani łatwa, ani miła jest darem Bożym. Z czasem i ona staje się słodyczą, dla której warto jest porzucić dotychczasowe stanowiska, rozrywki i wszystko to, co niesie świat. Święty Franciszek rozpoczął pokutę od miłości tych, których nienawidził, czyli od trędowatych i jak mówi w powyższym cytacie zaczął okazywać im miłosierdzie. W przypadku św. Franciszka podjęcie pokuty oznaczało zmianę życia, nawrócenie, które było stałą tendencją trwająca przez resztę jego życia. Jak sam mówi porzucił świat i wszystkie jego uciechy, zaś w to miejsce weszła pokuta, która stała się nieodłączną towarzyszką Jego życia. Sam ciągle praktykuje pokutę i nieustannie wzywa do niej.

„W każdym kazaniu, które głosicie nakłaniajcie do pokuty i przypominajcie, że nikt Braciszkowie św. Franciszka

nie może zbawić się, jeśli nie przyjmie Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej”.(Pisma św. F. List 6, s. 150) Prawie, że we wszystkich pismach św. Franciszka widoczne jest nawoływanie do pokuty i czynienia miłosierdzia. Zachęca też swoim przykładem ciągle umartwiając swoje ciało, nękając je postami i umartwieniami, które sprawiają, że ciało podporządkowuje się jego woli.

„Z rozwagą trzeba zaspokajać potrzeby brata ciała, żeby nie wzniecało burzy zniechęcenia. Bo żeby nie zniechęcało go czuwanie i żeby ze czcią trwało na modlitwie, trzeba mu usunąć okazję do niezadowolenia.(..) żar ducha już tak ciało oswoił, że gdy jego dusza tęskniła za Bogiem, to pragnęło Go także i ono, prześwięte i to jak najbardziej”.(Celano II 129 s. 152) W napomnieniu dziesiątym Franciszek zwraca uwagę na to, że największym wrogiem człowieka jest on sam ze swoimi zachciankami, które pragnie zadowolić, a które sprzeciwiają się pragnieniom ducha.

„Wielu jest takich, którzy grzesząc lub doznając krzywdy składają winę na nieprzyjaciela lub bliźniego. Lecz nie jest tak. Każdy

5


Tak, więc za grzechy należy nieustannie pokutować, stąd tak wiele uczynków pokuty w życiu św. Franciszka. Wiele by można przytaczać przykładów umartwień z życia św. Franciszka, ale nie to jest celem. Święty Franciszek nawołuje także do pokuty sakramentalnej i zaleca ja swoim braciom.

„Bracia moi, tak klerycy i jak nie klerycy niech wyznają swoje grzechy przed kapłanami naszego zakonu. Jeśli to nie możliwe, nich spowiadają się u innych katolickich i roztropnych kapłanów. Niech bracia dobrze wiedzą i pamiętają, że jeśli kapłan katolicki dał im rozgrzeszenie i pokutę, to otrzymali z pewnością rozgrzeszenie z tych grzechów, z których się wyspowiadali, byle by tylko starali się nałożoną pokutę wypełnić pokornie i wiernie”. (Reguła nie zatwierdzona rozdział 20, 1-4)

6

ma, bowiem w swojej mocy nieprzyjaciela, mianowicie własne ciało, przez które grzeszy. Dlatego błogosławiony ten sługa, który mając w rękach takiego nieprzyjaciela, ma go związanego i roztropnie ma się przed nim na baczności. Dopóki, bowiem tak postępuje żaden inny nieprzyjaciel widzialny, czy nie widzialny nie może mu zaszkodzić”. Franciszek, choć sam nieustannie podejmuje czyny pokuty i coraz więcej wymaga od siebie, to od swoich braci wymaga jedynie tylko minimum tego, co nakazuje Kościół. Franciszek nie wymaga również od innych wyrzeczeń przechodzących ich możliwości. Znany jest tu przykład, gdy jeden z braci budzi się w nocy bardzo cierpiąc z głodu, wtedy Franciszek nakazuje zastawić stół i zasiąść wraz z nim do wspólnego posiłku:

„Pewnej nocy, kiedy już wszyscy ułożyli się na spoczynek jedna z owiec woła: „Bracia umieram, umieram, umieram z głodu”. Natychmiast pasterz wstaje i spieszy odpowiednio zapobiec potrzebie umierającej owieczki. Każe przygotować stół, choć za-

stawiony prostymi potrawami, gdzie brak wina, jak często bywa, zastępuje woda. Sam pierwszy zaczyna jeść, a także innych zaprasza do stołu, a to w imię miłości, żeby ów brat nie rumienił się ze wstydu”.(II Celano 22 s. 106) Tak, więc we wszystkim potrzeby jest umiar i wyczucie, a jeśli zachodzi potrzeba nie wolno stawać się obojętnym, lecz należy dbać o innych i nawet złamać obowiązujące zasady by pomóc bliźniemu. Głównie jednak apeluje o rozsądek w czynach pokuty. Święty Franciszek nienawidzi tych, którzy nie szczerze podejmują pokutę i powtarza z Jezusem, iż oni odebrali już swoją nagrodę.

„Wielu jest takich, którzy oddając się gorliwie modlitwom i obowiązkom, nękają swoje ciała licznymi postami i umartwieniami, lecz z powodu jednego tylko słowa, które zdaje się być krzywdą dla ich ciała, lub z powodu jakiejś rzeczy, której się ich pozbawia, wzburzają się i wpadają w gniew”.(Upomnienie 14) Braciszkowie św. Franciszka

Nie jest to prawdziwa pokuta, lecz pycha, przez którą chcą pokazać innym, jacy to oni są umartwieni, a gdy przychodzi próba pokazują swoje prawdziwe oblicze. Święty Franciszek zabronił także noszenia żelaznych obręczy z kolcami, łańcuszków itp. (z resztą bardzo „modnych” w średniowieczu) Gdyż nie na tym polega prawdziwa pokuta, ta jest tam gdzie wyrzekamy się swojej woli, przyzwyczajeń, ta jest prawdziwa gdyż dotyczy naszego wnętrza. U św. Franciszka widoczny jest także drugi aspekt pokuty, jakim jest spowiedź, aby była ona ważna należy pełnić kilka warunków między innymi: żal za grzechy, skrucha, szczere wyznanie win, odwrócenie się od grzechów oraz odpowiednie zadośćuczynienie, zwane pokutą.

„Sługą wiernym i roztropnym jest ten, który nie zaniedbuje pokuty za wszystkie swoje przewinienia: wewnętrznie przez skruchę, a zewnętrznie przez wyznanie winy i uczynki wynagradzające”.(Upomnienie 24,3) Braciszkowie św. Franciszka

Święty Franciszek zachęcając do pokuty jednocześnie przestrzega wszystkich tych, którzy jej nie czynią. Przypomina, że, wisi nad nimi groźba potępienia. Franciszkowi zależy na szczęściu innych ludzi i dlatego zachęca wszystkich do czynienia uczynków pokuty i miłosierdzia.

„Błogosławieni, którzy umierają w pokucie, bo będą w królestwie Niebieskim. Biada tym, którzy umierają bez pokuty, bo będą synami diabła pełniącymi jego uczynki i pójdą w ogień wieczny. Czuwajcie i wystrzegajcie się wszelkiego zła i wytrwajcie w dobrym aż do końca”.(Reguła, I rozdział 21, 7-10) Wiele by można mówić o uczynkach pokuty w życiu świętego Franciszka, gdyż całe jego życie od czasu, nawrócenia było jedną wielką pokutą, którą traktował jako łaskę i nie każdy ją posiada. Święty Franciszek w pełni wykorzystał tą łaskę i czynił pokutę w rozumieniu ściśle ewangelicznym, czyli zmiany życia.

br. szczepan dzyr

7


Duchowa musztra

P

rzez całe życie staramy się poznać lepiej Pana Boga. Usiłujemy pokochać Go bardziej. Z pomocą przychodzi nam Kościół, w którym łatwiej jest utraconą gorliwość i wygasającą miłość na nowo rozpalić. Okresy liturgiczne, szczególnie Adwent i Wielki Post są przygotowaniem do ważnego dla każdego chrześcijanina wydarzenia z życia Chrystusa: Wcielenia i Zmartwychwstania. A skoro przygotowujemy się, to podejmujemy pewien wysiłek, by wtedy, gdy nadejdzie czas, być w gotowości. Tak więc: gotujmy się! Nadszedł czas. Często możemy się spotkać z pewnym niezrozumieniem sensu Wielkiego Postu. „No bo jak to?! Ja mam sobie czegoś odmawiać? Przecież to irracjonalne!” - słyszymy. Najczęściej Wielki Post traktowany jest jako zbiór zakazów, które trzeba przyjąć i wytrwać w nich 40 dni. W dodatku jeszcze zachęca się, żeby rezygnować z rzeczy, które są szczególnie przez nas lubiane, co już całkiem wydaje się niektórym pomysłem chybionym. W rzeczywistości nie chodzi o spełnienie określonych warunków w danym czasie określonym przez Kościół. Nie chodzi też o zbiorowe cierpiętnictwo – jak to może być czasem postrzegane. Święty czas Wielkiego Postu jest nam dany jako czas wzrostu. Ma on nam pomóc i dlatego są nam zaproponowane konkretne ćwiczenia. Podczas 40-dniowego postu podejmujemy szereg postanowień, które mają nas do największego misterium Chrystusa przy-

bliżyć. Pierwszym jest znalezienie czasu wyciszenia. Stąd przykazanie kościelne, by w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach. Bóg mówi w ciszy. By usłyszeć Boży głos musimy odciąć się od źródła hałasu. Zabawa niczym złym nie jest i można się bawić wobec Pana. Jednak na czas Wielkiego Postu rezygnujemy z dobrego czasu zabawy, bo chcemy podjąć trud zmiany swojego życia, bardziej wsłuchać się w to, co Pan chce do nas powiedzieć. Może zechcemy podjąć także post od muzyki albo przynajmniej zamienić mp3-kę eksploatowaną w autobusie na duchową lekturę? To już nasza wolna decyzja, jak będziemy się starali doświadczyć ciszy w naszym życiu i w jaki sposób będziemy szukać Tego, który chce do nas przemawiać. Kolejnym ćwiczeniem na Wielki Post jest wyrzeczenie. Z tym zawsze najtrudniej, bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że skoro coś mamy w posiadaniu, to możemy tym dysponować. Pierwszym wyrzeczeniem był zapewne ścisły post w Środę Popielcową, jeden posiłek do syta. Ważne jest to co kiedyś powiedział św. Leon Wielki: “Zbyteczny byłby trud głodzić się, a nie wyzbywać się przewrotnej woli! I próżny mozół dręczyć ciało postem, a nie cofać się od zamiaru grzeszenia.”. Post jest tylko wyrazem zewnętrznym, a pierwsze co trzeba zrobić to odrzucić grzechy, które nas zniewalają i pójść do spowiedzi. Rezygnacja z grzechu

Braciszkowie św. Franciszka

nie jest postem ale naturalną postawą, którą powinien podjąć każdy, kto naukę Chrystusa bierze na serio. Post zaś jest w rzeczy samej wyrzeczeniem związanym z czymś, co złe czy grzeszne nie jest. Tak więc jeśli chcemy podjąć wyrzeczenie, to zrezygnujmy z jakiejś przyjemności, z jakiegoś naszego osobistego luksusu. I to nie wszystko. Ojcowie Kościoła mówili o tym, że jeśli rezygnujemy z czegoś, to te pieniądze, które nam zostaną, mamy oddać ubogim. Post i jałmużna chodzą ze sobą w parze. W dobie internetu nie musimy wychodzić z domu by to wykonać – wystarczy przelew organizacji charytatywnej. Ale może warto się rozejrzeć czy w swojej parafii nie jest prowadzona działalność charytatywna ... i wtedy dać jałmużnę.

[

Może zechcemy podjąć także post od muzyki albo przynajmniej zamienić mp3-kę eksploatowaną w autobusie na duchową lekturę?

]

Trzecim elementem, bez którego Wielki Post byłby jałowy, jest modlitwa. Jest ona ściśle związana z naszym postem, wyrzeczeniem. “Modlitwa wyprasza siłę dla postu, a post łaskę modlitwy. Post wzmaga modli-

Braciszkowie św. Franciszka

twę, a modlitwa wzmacnia post i niesie go przed Boga.” - mówił św. Bernard z Clairvaux. I miał rację. Bez modlitwy nie ma co nawet zaczynać przygotowań. Musi ona towarzyszyć wszelkiemu działaniu, inaczej nie ma mowy o prowadzeniu życia duchowego i dobrym przygotowaniu do Wielkiego Postu. A jak się modlić, skoro z modlitwą ma się problemy? Zasady są proste: trzeba znaleźć określony czas i miejsce. I należy też pamiętać że modlitwa zabiera czas, więc chcąc się modlić trzeba być gotowym do poświęcenia go Bogu. A właściwie nie jest to z naszej strony poświęcenie, bo czas nie jest naszą własnością. Nie tracimy go przed Panem, ale oddajemy go Bogu, który jest władcą czasu. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki kiedyś powiedział: „Jak nauczyć się modlić? Wystarczy zacząć”. Zacznijmy więc i trwajmy na modlitwie. Wchodząc w Wielki Post stajemy przed rzeczywiście „wielkim” wyzwaniem. Mamy podjąć próbę zbliżenia się do Boga. 40 dni postu mają nam pomóc tajemnicę Paschy – przejścia ze śmierci do życia – przeżywać jak najgłębiej. Warto zwrócić uwagę na pewną prawidłowość: Wielki Post, kończy się Wiel-

9


kim Tygodniem. Triduum Paschalne rozpoczyna się w Wielki Czwartek, Piątek, Sobotę i kończy się w Wielkanoc. Jakże wiele tej „Wielkości” w tych dwóch okresach. Skoro Kościół mówi o tym czasie jako o „Wielkim”, to może warto tym szczególniej przyłożyć się i począwszy od momentu posypania głowy popiołem jeszcze wytrwalej współpracować z Bożą łaską, czynić to, czego pragnie od nas Bóg. Dobrze jest zrobić mały krok w Jego kierunku i czynić takie kroki często, bo jest wtedy szansa, że – gdy już Pan

10

zechce nas zabrać do siebie – będziemy na Drodze, którą On sam jest. Czas więc zacząć duchową musztrę. Mamy wyposażenie - teraz tylko trzeba nam podjąć trud ćwiczeń, rekolekcji wielkopostnych, regularnej modlitwy, postu, jałmużny, lektury Pisma Świętego. Z Bożą pomocą wytrwamy.

kamil lipiński

Małgorzata Kaczmarek, studentka dziennikarstwa Czas Wielkiego Postu to dla mnie samej przede wszystkim czas nawracania. To czas modlitwy. Tym razem wyczekuję go z wielkim utęsknieniem. To zawsze czas odkrywania własnych słabości i ograniczeń - ale takiego radosnego, zbliżającego do Boga ich odkrywania. I w końcu - to oczekiwanie na Paschę.

Paweł Kozak, student teologii i researcher w firmie organizującej konferencje dla biznesu Post to dla mnie polowanie. Kiedy poszczę wychodzą ze mnie wszelkie moje bestie. Jestem rozdrażniony, kłótliwy i tak dalej. Wychodzi szydło z worka. Dopiero wtedy wiem z czym mam walczyć naprawdę, a co jest codzienną kosmetyką duszy. Paradoksalnie jednak, ze spadkiem sił zaczynam wyraźniej widzieć działanie Boże. Dodaje mi sił, woli walki, energii – nieraz fizycznej. Widzę dokładnie kiedy i jak kusi mnie Zły i do jakiego zła mnie kusi. Wtedy zaczyna się polowanie na słabości i grzechy! Kasia Hartman, studentka pedagogiki Dzisiaj zainspirowałam się fragmentem, w którym św. Paweł mówi do Tymoteusza, żeby tamten ukończył wyścig... Wielki Post kojarzy mi się właśnie z pewnego rodzaju wyścigiem. Pełnym wyrzeczeń, przeszkód. Za to ze zwycięskim końcem. Jest to czas totalnego skupienia, wsłuchiwania się w porady Trenera, wszystko po to, żeby z Nim sięgnąć po zwycięstwo. Pełne zwycięstwo

Braciszkowie św. Franciszka

B

rrr. Aż ciarki przechodzą po skórze, gdy się patrzy na takie „sprzęty”, jak dyscyplina, włosiennica czy kolczatka. Mniej zorientowanym wyjaśniam, co to takiego. Dyscyplina, to pęk rzemiennych pasków (dla odważniejszych: metalowych łańcuszków), osadzonych w rękojeści. Służyła do biczowania – siebie oczywiście, a nie innych. Kapucyni w dawniejszych czasach w określone dni (zazwyczaj w piątki) przez ustalony okres, zwykle przez czas trwania określonych modlitw, biczowali się. Włosiennica, to rodzaj koszulki czy kamizelki sporządzonej z końskiego włosia, noszonej na gołym ciele pod habitem. Wreszcie kolczatka, to pas spleciony z drucianych nitek, nastawionych końcówkami ku ciału, na które zakładało się ów szczególny przyodziewek. Kto chce zobaczyć, jak to wygląda, to polecam zajrzeć do muzeum pamiątek po błogosławionym Honoracie, znajdującego się w klasztorze w Nowym Mieście nad Pilicą. Niektórzy może już widzieli... Tak, to nie fantazja. Zakonnicy biczowali się, nosili włosiennicę lub kolczatkę. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie nie będzie zrozumiała dla kogoś, kto nie kochał. Ktoś, kto bez reszty pokochał Jezusa, dla Niego zrobi wszystko, choćby wydawało się to straszne i okrutne. Miłość nie zna ograniczeń. Ktoś, kto nie pokochał, nie pojmie niczego. Nie pojmie, że można godzinami stać w deszczu i czekać na spóźniającą się dziewczynę (bo ją kocham), że można sięgnąć po wszelkie środki, byle zdobyć bilet na mecz mej ulubionej drużyny (bo to „moja” drużyna), że można zarwać noc, by przeczytać książkę (bo kocham czytanie). Miłość zdolna jest do największych poświęceń. A jeżeli nadto ktoś kocha Jezusa, ale widzi, że inni Go nie kochają, bo słyszy o tym na przykład w konfesjonale? Chyba więc choć trochę pojmujemy, dlaczego po takie „sposoby” sięgał błogosławiony Honorat. Pokuta cielesna tamtych braci, sprzed stu, dwustu, czy na-

Braciszkowie św. Franciszka

O po ku uw cie ag kilk a wet pięćdziesięciu lat, była podejmowana z miłości do Jezusa, często w zastępstwie za tych, którzy od Jezusa są daleko. Dlaczego dziś w zakonie nie ma dyscypliny czy innych pokut cielesnych? Czy są już niepotrzebne? Nie. Pokuta jest i będzie potrzebna. Tylko bardziej może uświadamiamy sobie, że pokuta cielesna nie na wiele się przyda, jeśli nie będzie pokuty duchowej, że można popaść w samouwielbienie albo nawet fałsz: jak mówi przysłowie – modlić się pod figurą, a mieć diabła za skórą. Zresztą, oceńmy sami, co jest łatwiejsze: obłożyć się kilkanaście (nawet kilkadziesiąt) razy

11


dyscypliną, czy powstrzymać się, gdy mam ochotę powiedzieć komuś jakąś złośliwość? Spędzić całą noc na modlitwie (a potem może odsypiać to w dzień) czy przymusić się do systematycznego wykonania moich obowiązków? Święty Franciszek nie był zwolennikiem pokut cielesnych, choć sam je stosował. Braci uczył, że większą pokutą jest znieść złe humory współbrata i akceptować go takim, jaki jest, niż zadawać sobie ból fizyczny. W Środę Popielcową Słowo Boże uczy nas w pierwszym czytaniu tekstem proroka Joela: Rozdzierajcie wasze serca, a nie szaty.

12

pruski nacjonalista

narzędzia pokutne z muzeum ojca Honorata

O to chodzi przede wszystkim: o przemianę serca. Ale na dawne narzędzia pokutne warto popatrzeć i zapytać siebie: czy od tamtych braci mogę się czegoś nauczyć w przeżywaniu pokuty? br. roland prejs

terminy spotkań DNI SKUPIENIA 13 – 15. 03. NOWE MIASTO 17 – 19. 04. BIAŁA PODLASKA 15 – 17. 05. ŁOMZA 05 – 07. 06. ZAKROCZYM 25 – 27. 09. LUBARTÓW 09 – 11. 10. LUBLIN II 13 – 15. 11. WARSZAWA 04 – 06. 12. OLSZTYN

Adalbert przyszedł na świat w 1875 roku, w domu Lorenza i Berty Koplinów, w wielodzietnej rodzinie zgermanizowanych Mazurów. Mieszkali w dzisiejszym Debrznie (na Pomorzu, na południe od Chojnic), które w tamtym czasie było miastem niemieckim o nazwie Preusisch Friedland. Mimo, że matka Adalberta była luteranką, został on ochrzczony w Kościele katolickim. W dzieciństwie Adalbert przeszedł poważną chorobę, jednak dzięki wielkiej woli życia i wierze wyzdrowiał. W tym czasie najprawdopodobniej zaczął odkrywać powołanie do życia kapucyńskiego. Niedługo

WAKACJE 20.06 – 26.06 PP HONORACKA 29.06 – 03.07 REKOLEKCJE W RYWAŁDZIE 06.07 – 10.07 REKOLEKCJE W LEJNIE (POLESKI PARK NARODOWY) 13.07 – 18.07 WOŁCZYN 20.07 – 24.07 REKOLEKCJE W ORCHÓWKU 31.07 – 15.08 PP PIELGRZYMKI NA JASNĄ GÓRĘ 24.08 – 28.08 GOLGOTA MŁODYCH 07.09 – 11.09 REKOLEKCJE DLA STUDENTÓW W PIENINACH (ŻEGIESTÓW ZDRÓJ k/PIWNICZNEJ ZDRÓJ) Braciszkowie św. Franciszka

kapucyn nieprzeciętny

KOPLIN

po maturze, w roku 1893, rozpoczął nowicjat w prowincji westfalskiej. W Zakonie otrzymał imię Anicet. Po święceniach kapłańskich, które przyjął w roku 1900, pracował w klasztorach Westfalii i Nadrenii. W tym czasie zaczął uczyć się języka polskiego, aby objąć duszpasterską opieką polskich emigrantów zatrudnionych w kopalniach w okolicach Münster. Po 8 latach, został na rok przeniesiony do klasztoru w Sterkrade, gdzie liczba pracujących Polaków była jeszcze większa. W 1913 roku rozpoczął pracę w Krefeld. Tu zastała go I wojna światowa, w czasie której ofiarnie posługuje, między innymi jako kapelan rannych żołnierzy i jeńców wojennych. W tym czasie ojciec Anicet dał się poznać jako człowiek wielkiego ducha, odznaczający się miłosierdziem dla każdego potrzebującego człowieka. Przejawia również

talenty pisarskie. Publikuje swoje artykuły w czasopismach kapucyńskich i lokalnej prasie. Przedmiotem jego zainteresowań były przede wszystkim sprawy Kościoła, historii, polityki itp. Ojciec Anicet był również poetą. Z upodobaniem tworzył okolicznościowe poezje, dotyczące bieżących wydarzeń. Tworzył po niemiecku i łacinie. W czasie I wojny światowej jego poezja przybrała specyficzną postać. Kapucyn pisał hymny na cześć niemieckiego miecza („Heil deutsche Schwert!”), znana jest modlitwa niemieckiego żołnierza jego autorstwa („Des Deutschen Kriegers Schlachtgebet...”). Na cześć marszałka Hindenburga napisał w 1915 roku akrostych pt. „Heil unserm Hindenburg!”. W swoich utworach przejawiał ogromną miłość do Niemiec, nawołuje do walki za nie, wychwala cesarzy Wilhelma, czy Franciszka Józefa, zachowały się

Braciszkowie św. Franciszka

13


jego poezje będące odpowiedziami na cesarskie rozkazy. Jeszcze przed końcem wojny, w marcu 1918 roku, ojciec Anicet przyjechał do Warszawy.

nikiem w seminarium duchownym. Spowiadali się u niego warszawscy biskupi, między innymi kardynał Aleksander Kakowski. W każdy piątek do klasztoru na Miodowej przyjeżdżał Achilles Ratti, nuncjusz apostolski, późniejszy papież Pius XI (wybrany na Stolicę Piotrową w 1922 r.). Ojciec Anicet spowiadał następnie trzech kolejnych nuncjuszy.

dobry Niemiec w kraju Sobieskiego

14

Anicet wyruszył do Polski w celu lepszego opanowania języka polskiego. Zachowały się jego listy, w których opisywał swój przyjazd i pobyt wśród polskich braci. Jest to niezwykłe świadectwo ewangelicznej miłości braterskiej, która jest większa niż nienawiść między walczącymi narodami. Na furcie warszawskiego klasztoru przywitał Koplina ojciec Kazimierz Kuderkiewicz. Anicet w liście do braci w Niemczech tak opisuje to spotkanie: „Ojciec Kazimierz uściskał mnie z prawdziwie polską serdecznością i franciszkańską braterskością, a okazywał miłość najczulszej i najtroskliwszej matki”. Koplin zdaje sobie sprawę ze stosunku Polaków do narodu niemieckiego: „Istotnie, tu w kraju Sobieskiego, dobry Niemiec – a za takiego chciałbym przecież uchodzić – nigdy nie może czuć się tu jak u siebie w domu, z powodu tak bardzo ostentacyjnie występującej sympatii dla Francji, którą prawdziwy Polak, że tak powiem, wyssał

wszystko dla ubogich

już z mlekiem matki”. W innym liście pisze: „Prawdziwy bowiem Polak jest przyjacielem i wielbicielem Francuzów i dlatego z drugiej strony wrogiem Niemców bardzo ich nienawidzącym”. W tym kontekście pozostanie Aniceta w Polsce jest tym bardziej zaskakujące. Mimo świadomości niechęci Polaków do Niemców, szczególnie w czasie wojny i bezpośrednio po niej, kapucyn ofiarnie posługiwał wśród ludności warszawskiej.

Braciszkowie św. Franciszka

spowiednik

W latach 1918 – 1921 ojciec Anicet regularnie spowiadał warszawskie duchowieństwo, czasem osoby świeckie. Ponieważ polski znał słabo, spowiadał po łacinie; miał kiepską dykcję – mówił bardzo niewyraźnie. Rzadko głosił kazania. Gdy mówił po polsku mylił się, na przemian używał słów polskich i niemieckich. Mimo tych słabości szybko zyskał sławę świetnego spowiednika i kierownika duchowego. Był spowied-

Braciszkowie św. Franciszka

Po roku 1922 ojciec Anicet poświęcił się bez reszty swojemu szczególnemu powołaniu – służbie ubogim. Na niewyobrażalną skalę organizował pomoc dla ludzi bezdomnych i ubogich. Pieniądze zdobywał po kapucyńsku – kwestował. Dzień spędzał na zbieraniu jałmużny. Przez jego ręce przewijały się bardzo duże pieniądze, które służyły mu do finansowania obiadów setkom osób oraz wspierania studentów seminariów i uniwersytetów. Organizował zbiórki żywności. Na Annopol, który w tym czasie był dzielnicą slumsów, dostarczał tygodniowo 100 kg wędlin oraz pieczywo. W czasie świąt (Wielkanoc, Boże Narodzenie) potrafił zorganizować pół tony mięsa i kilka tysięcy sztuk pieczywa dla swoich ubogich, których sam wyszukiwał.

15


„to nie głowa, to łeb”

16

Priorytetem Aniceta byli ubodzy – dla nich był gotowy ponieść wszelkie ofiary i upokorzenia. Znane są historie zdobywania przez niego ofiar dla ubogich w sposób dość niekonwencjonalny. Ojciec Ambroży Jastrzębski w swoim opracowaniu dotyczącym Aniceta (zawartym w maszynopisie z 1975 r. pt. „Kapucyni prowincji polskiej po kasacie”) zebrał wiele takich „kwiatków”; oto jeden z nich: „Dla ubogich dawał się często nabierać i wykorzystywać. Było to w kasynie oficerskim w Warszawie(…). Był już wieczór. Wtem wchodzi nieduży, chudy, brodaty kapucyn i pozdrowiwszy wszystkich, zdjął piuskę i wyciągnął ją ku siedzącym przy stoliku, prosząc o jałmużnę dla biednych. Nie odmówili, ale pod warunkiem, że ‘braciszek z nimi wypije’. Ojciec Anicet zgodził się na warunek. Zrobiono koktajl – pomieszano różne trunki. Mieszanina nabrała mocy takiej, że duży kieliszek powinien zawrócić w głowie i ‘mocarzowi’. Ojciec Anicet był tego wszystkiego nieświadomy. Po wypiciu wytarł szybko usta, wyciągnął piuskę i zebrał jałmużnę. Dla wesołości powtórzyli to parę razy. Widząc, że na Anicecie nie znać było nic z wypicia tych paru kieliszków (…), postanowili poczęstunek zakończyć, mówiąc pod adresem ojca Aniceta: ‘To nie głowa, to łeb’. On zadowolony, że będzie miał czym wspomóc biednych, odszedł”. Historię tę opowiedział naoczny świadek wydarzenia – podchorąży Hieronim Chojnacki. Pod wpływem znajomości z ojcem Anicetem podjął decyzję wstąpienia do zakonu. Dziś, obok Aniceta, jest jednym z błogosławionych męczenników warszawskiej prowincji zakonu.

mrukliwy choleryk

„Wzrost niski, blondyn, trochę pochylony. Oczy niebieskie, rybie, trochę podpada-

jące. Patrzył na ziemię, z umartwieniem, rzadko w twarz. Broda długa, patriarchalna, wąsów nie podcinał. Habit nosił stary i wytarty. Ze względów praktycznych chodził przeważnie w pelerynie, nawet w upały, bo w połach jej były wielkie kieszenie, prawie zawsze czymś wypchane. Buty rzadko zakładał, a chodził przeważnie w sandałach, nawet w zimie (…). Mówił niewyraźnie bo nie miał zębów. Wprawdzie przełożony postarał się o potrzebną protezę, ale rzucił ją gdzieś w celi i nie nosił. Był mrukliwy i porywczy, temperamentu cholerycznego. Nieraz w stół bił pięścią z irytacji, ale szybko się opanowywał i przepraszał (…). Abnegat zapominający o sobie, dobrze pamiętał o tym, co mogłoby pomóc biednym (...)”. (A. Jastrzębski OFMCap, Kapucyni prowincji polskiej po kasacie, Nowe Miasto n. Pilicą, 1975, maszynopis); w ten sposób zachował się Anicet Koplin w pamięci tych, którzy go znali. W czasie pobytu w Polsce zakonnik przeszedł ewolucję mentalności narodowej – zdecydowanie odcinał się od reprezentowanego wcześniej nacjonalizmu. W listach prowincjała reno-westfalskiego określa siebie mianem „filius Polonus” - syn Polak. Nie przeszedł on jednak formalnie do komisariatu warszawskiego – cały czas należał do wspomnianej prowincji. Kochał swój kraj, cierpiał jednak z powodu objęcia władzy przez Hitlera. Gdy w 1939 roku rozpoczęła się niemiecka okupacja Anicet pozostał w Warszawie.

wstydzę się, że jestem Niemcem Ojciec Anicet mógł bez problemu opuścić miasto ze względu na niemieckie obywatelstwo. Nie myślał jednak tego robić. Wzrastał w nim niechęć do hitlerowskich

Braciszkowie św. Franciszka

równoznaczne z uzyskaniem wolności. 3 września 1941 bracia zostali przewiezieni do obozu koncentracyjnego w Auschwitz.

Numer 20376 Koplin został pobity już przy wychodzeniu z pociągu, pogryzł go też pies esesmanów. Z powodu wieku (66 lat) został umieszczony na bloku 11, przeznaczonego dla inwalidów, starców, niezdolnych do pracy. Przydział na ten blok oznaczał w praktyce wyrok śmierci. Prawdopodobnie ok. 16 X 1941 został zagazowany. Przy jego obozowym numerze – 20376 – dodano literę ‘P’, oznaczającą narodowość... Niemiec. Cały czas prowadził akcję charytatywną – pomagał tysiącom Polaków i Żydów, co ułatwiało mu niemieckie pochodzenie. W roku 1941, w związku z prowadzoną działalnością, został przez gestapo zabrany na przesłuchanie, w którego trakcie powiedział: „Ze względu na hitlerowskie zbrodnie wstydzę się mojego niemieckiego pochodzenia”. 27 czerwca 1941 około północy do kapucyńskiego klasztoru na ul. Miodowej wtargnęli gestapowcy i aresztowali 22 braci (dwóm udało się ukryć na gzymsie kościoła). Około godziny 2 w nocy zostali przewiezieni na Pawiak. W więzieniu spotykały ojca Aniceta szykany ze strony gestapo – mimo ciągłych prób nie dał się namówić do złożenia deklaracji o niemieckim pochodzeniu, co było

Braciszkowie św. Franciszka

Święty Ojciec Anicet, zarówno w Niemczech jak i w Polsce, cieszy się opinią świętości. Stał się on niezwykłym pomostem łączącym oba narody. Wypełnił swoim życiem franciszkański ideał zawarty w Regule św. Franciszka: „...życie braci mniejszych polega na zachowaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Zarówno przez oddanie całego siebie służbie miłosierdzia, jak i przez wejście z wiarą w misterium Męki i Zmartwychwstania Chrystusa, zgadzając się na śmierć z rąk rodaków w obozie koncentracyjnym.

br. szymon janowski

17


Klasztory Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów

K

18

siążę Michał Kazimierz Radziwiłł, wojewoda wileński i hetman polny litewski ufundował w swej rodowej siedzibie (wówczas Biała Radziwiłłowska) w 1671 r. kościół i klasztor dla franciszkanów – reformatów. Barokowa świątynia o formach typowych dla budownictwa reformatów wraz z przylegającym budynkiem klasztornym wzniesiona została w latach 1671-1688. Kościół pod wezwanie Matki Bożej Anielskiej konsekrował dnia 9 V 1688 bp kijowski Andrzej Chryzostom Załuski. Od znajdującego się w głównym ołtarzu łaskami słynącego obrazu św. Antoniego przyjęło się potocznie określać tę świątynię jako kościół św. Antoniego. Reformaci pełnili w Białej Podlaskiej i w okolicy ożywioną działalność duszpasterską, głównie kaznodziejską, byli też kapelanami na dworach okolicznej szlachty, m.in. w Romanowie u Kraszewskich – rodzinie znanego pisarza Józefa Ignacego. Podczas kasaty klasztorów w Królestwie Polskim, dokonanej nocą z 27 na 28 XI 1864 klasztor w Białej został zamknięty, a zakonników wywieziono do klasztoru w Pilicy w diecezji kieleckiej. Na miejscu pozostał tylko jako rektor kościoła o. Florian Świerzewski, którego władze carskie za bliżej nieznane dziś „postępowanie niezgodne z prawem” usunęły 14 IX 1868, a kościół przeznaczyły na cerkiew. Po zakończeniu I wojny światowej kościół został rekoncyliowany 31 XII 1919 i przeznaczony dla potrzeb duszpasterstwa młodzieży, klasztor zaś wydzierżawiony na szkołę, która zajmowała go do 1992 roku. Kilka pomieszczeń należało do prefekta szkoły i zarazem rektora kościoła. Przy świątyni ustanowiono także parafię wojskową p.w. Św. Krzyża. W czasie okupacji hitlerowskiej

Biała

ka s a l d Po

19

kościół zamieniono na magazyn wojskowy. Do kultu został przywrócony w 1944 r. staraniem rektora i prefekta, ks. Edmunda Barbasiewicza. Biała Podlaska jest miejscem urodzenia (16 X 1829) bł. Honorata Koźmińskiego, stąd Prowincji Warszawskiej zależało na obecności w tym mieście. W wyniku podjętych starań w tym kierunku, w roku 1966, o. Maurycy Kubrak zamieszkał wraz z księżmi diecezjalnymi pracującymi przy kościele poreformackim, podejmując nauczanie religii, a o. Maksymilian Macioszek został wikariuszem parafii św. Anny. Stopniowo kapucyni przejmowali od duchowieństwa diecezjalnego obowiązki prefektów szkol-

Braciszkowie św. Franciszka

nych i duszpasterzy kościoła poreformackiego, zajmując także te części budynku klasztornego, które pozostawały we władaniu kościelnym. Bp podlaski, Ignacy Świrski, przekazał 1 III 1968 naszemu zakonowi na własność kościół i klasztor, co aprobował generał Zakonu Braci Mniejszych, Konstantyn Koser. Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, na mocy specjalnych upoważnień Stolicy Apostolskiej erygował 15 III 1968 dom zakonny. Od 1993 r. zaprowadzono w kościele adorację Najświętszego Sakramentu i stały dyżur spowiedzi. Odzyskany w całości budynek klasztorny przeszedł kapitalny remont, rekonstrukcję i modernizację w latach 1997-1999.

Braciszkowie św. Franciszka

Obecnie bialski klasztor i kościół św. Antoniego są znane ze stałego dyżuru spowiedzi i całodziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Bracia posługują w Białej Podlaskiej jako katecheci, asystenci duchowi Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, Ruchu Światło – Życie, Odnowy w Duchu Świętym, Żywego Różańca i chóru męskiego Echo Podlasia, oraz kapelani więzienia. Zapraszamy do Białej Podlaskiej na weekendowe dni skupienia!

17 - 19 kwietnia Biała Podlaska ul. Narutowicza 37


„ Reguła i życie Braci Mniejszych polega na zachowywaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości” Z Reguły św. Franciszka z Asyżu

Zajawka wstępna Styczeń to w naszym seminarium czas uroczystości. Przyjmowania posług lektoratu i akolitatu, oraz tej największej czyli składania przez braci z piątego roku ślubów wieczystych. O tym wszystkim, dzięki br. Krzysztofowi (który mnie do tego zwerbował) przyszło mi napisać kilka słów w tym jakże zacnym periodyku. Przecież komu jak komu ale takiej redakcji się nie odmawia.

Na początek po co te posługi?

20

Jak wiadomo, a jak nie to zaraz będzie, wszyscy kandydaci do sakramentu święceń kapłańskich w trakcie formacji seminaryjnej są ustanawiani najpierw lektorami, a potem akolitami. Lektor i akolita są to osoby, które spełniają pewne własne funkcje w celebracji liturgii, a zwłaszcza Eucharystii. W naszym seminarium posługę lektora przyjmuje się na trzecim roku, a posługa akolitatu jest udzielana na roku czwartym. Przyjęcie ich jest w przypadku nas niezbędne, aby w sposób właściwy przygotować się do sakramentu święceń.

Ale o co chodzi? Czyli kto jest kim! Lektor Posługa lektora zrodziła się w Kościele, jako wyraz szacunku jakim chrześcijanie otaczają Słowo Boże. Po to aby osoby proklamujące Słowo Boże lub wprowadzające w jego treść były do tego odpowiednio przygotowane. Lektor ma kształtować w czasie liturgii duchowość wiernych wokół Słowa Bożego. Jeżeli nie ma prezbitera lub diakona może on prowadzić czuwanie przy

WAŻNY MOMENT W ŻYCIU BRATA ! zmarłym w domu oraz na cmentarzu, może prowadzić nabożeństwa takie jak różaniec czy droga krzyżowa. W naszym seminarium posługę lektoratu otrzymuje się na III roku. Przyjęli ją bracia: Paweł Działa, Rusłan Zgirski, Cezary Szcześniak, Szymon Janowski, Stanisław Kubiś, Aleh Wajciachowicz, Tomasz Gawroński i Alan Kardyka. Akolita Akolita jest przeznaczony w sposób szczególny do służby ołtarza, usługuje kapłanowi i diakonowi. Ma przygotować ołtarz i naczynia liturgiczne oraz w razie potrzeby rozdawać wiernym Komunię Świętą, której jest szafarzem nadzwyczajnym. W przypadkach nadzwyczajnych może również wystawić Najświętszy Sakrament do adoracji bez udzielania błogosławieństwa. Jemu też przypada troska o przygotowanie tych, którzy posługują przy ołtarzu. W tym roku posługę akolitatu przyjęli bracia z IV roku: br. Adam Koc, br. Krzysztof Kempiński, br. Piotr Hejno, br. Piotr Jarosiewicz br. Tomasz Mędrek i br. Łukasz Pyśk.

Kiedy to było? Posługi te przyjęliśmy piątego stycznia. Udzielił nam ich wikariusz prowincjalny o. Andrzej Kiejza. Cała uroczystość poprzedzona była trzydniowymi rekolekcjami które wygłosił nam o. Juliusz Pyrek, ojciec duchowny seminarium. Pokazał nam podejście do posług, ich znaczenie w Kościele wczesnochrześcijańskim, w duchowości franciszkańskiej oraz w świetle współczesnych dokumentów Kościoła. Ale co tylko ja będę pisał. Poprosiłem dwóch braci (br.Tomasza Gawrońskiego i br.Adama Koca) , aby sami coś napisali o posługach, które przyjęli.

Braciszkowie św. Franciszka

Br. Tomasz Gawroński: Posługę lektoratu przyjąłem piątego stycznia wraz z siedmioma braćmi. Przyznam szczerze, że na początku mieliśmy pewne wątpliwości związane z sensownością przyjmowania tego, co praktycznie wykonujemy od pięciu lat. Nasze obiekcje były jednak owocne w skutkach. Sprowokowały nas do wnikliwszego spojrzenia na lektorat. Przez konferencje br. Juliusza oraz własne przemyślenia zobaczyliśmy różnice między „funkcją” lektora w czasie Eucharystii, a „posługą” lektora dla całego Kościoła. Po otrzymaniu „glejtu” Kościoła do sprawowania tej posługi wzrosła we mnie świadomość odpowiedzialności za należyte przygotowanie się do proklamacji Słowa Bożego. Teraz spokojniej je odczytuję, mając wiarę, że dzięki asystencji Ducha Świętego Słowo Boże wybrzmi odpowiednio i dotrze tam gdzie Bóg zechce. Bardzo się cieszę, że mogę służyć Kościołowi i w ten sposób głosić Chrystusa. Poczytuję sobie za wielką łaskę możliwość karmienia ludzi ze stołu Słowa Bożego. Br. Adam Koc: Po trzydniowych rekolekcjach, 5 stycznia podczas modlitw porannych odnowiliśmy profesję, a wieczorem, na Mszy św. w kościele, o. Andrzej Kiejza udzielił nam akolitatu. Od tej pory staliśmy się (jesteśmy) nadzwyczajnymi szafarzami Najświętszego Sakramentu. Niektórzy rozdzielali Ciało Pańskie już następnego dnia, w Uroczystość Objawienia Pańskiego, podczas wieczornej Mszy św., inni musieli trochę poczekać. W niedzielę, 8 lutego przejęliśmy od braci z wyższego kursu posługę rozdzielania Komunii Świętej chorym na terenie naszej parafii. Dodatkowo, do naszych obowiązków należy pomoc o. Markowi

Braciszkowie św. Franciszka

Zawadzkiemu i o. Markowi Strychalskiemu, kapelanom w pobliskim szpitalu. Przy tej okazji dziękujemy wszystkim za dar modlitwy w naszej intencji.

„...oraz, że cię nie opuszczę...” po zakonnemu- czyli śluby wieczyste Dwudziestego siódmego grudnia w Małodzieczna na Białorusi i jedenastego stycznia w Lublinie nasza wspólnota przeżywała radość z racji złożenia przez dziewięciu naszych braci profesji wieczystej. Jak mówią nasze konstytucje przez profesję obieramy sposób życia oddanego chwale i służbie Bożej, co pobudza nas do doskonałej miłości, a przez mocne i ściślejsze oddanie się Bogu wyobrażamy Chrystusa, złączonego nierozerwalnym węzłem z Oblubienicą-Kościołem. Profesja ostatecznie włącza nas do braterskiej wspólnoty ze wszystkimi prawami i obowiązkami. Ja sam tegoroczne śluby braci, przeżyłem jakoś inaczej, głębiej. Może dlatego, że żyję z nimi w jednym klasztorze już ponad dwa lata. Gdy podchodziliśmy do nich po ich konsekracji, miałem w sobie jakąś ogromną radość z ich decyzji i tego, że są szczęśliwi po jej podjęciu. No ale resztę niech powiedzą oni sami. Br. Łukasz Szokaluk: Śluby wieczyste są chwilą, wydarzeniem na które się czeka w życiu zakonnym. Są jakby taką legimityzacją przez Pana Boga i Kościół powołania proszącego o złożenie profesji wieczystej, a z drugiej strony uprawomocnieniem tego wszystkiego co budowało i stanowiło „dzień wczorajszy”. Z punktu widzenia KPK to nabycie pełni praw i obowiązków przysługujących zakonnikowi we wspólnocie. Br. Piotr Owczarz „Po tym rozpoznaliśmy miłość, że On oddał za nas swoje życie. My także winniśmy oddać życie za Braci”

21


22

1J 3,16 Śluby wieczyste to miłość oddania się Bogu i człowiekowi Br. Michał Kulczycki: Śluby wieczyste złożyłem. I bardzo się z tego powodu cieszę. Wierzę, że sześć lat „narzeczeństwa” pozwoliło mi na rozpoznanie i przekonanie się o tym, że droga życia zakonnego jest moją własną. Bóg jest wierny swojemu przymierzu. Ja mam całe życie na to, aby dać dowód mojej wierności. Jestem przekonany, że codzienność przyniesie mi wiele okazji do sprawdzenia jak tę wierność realizuję. Pozdrawiam wszystkich szukających własnej drogi. Odwagi! Br. Zbyszek Fryska: Śluby wieczyste to arcyważny moment w moim życiu. Niby nic się nie zmieniło-jestem taki sam, a jednak zmieniło się wszystko. To się czuje, to się wie. Inaczej się oddycha, inaczej się modli, żyje się inaczej. Podobnie jak wcześniej, lecz inaczej, bo bardziej. Bardziej w tej Jedynej Miłości! Br. Jerzy Krawczenko: Po tym jak złożyłem śluby wieczyste często mnie pytają: „Jak się czujesz?” Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie wyrazić swoje uczucia. Powiem tylko, że jestem świadom tego co się wydarzyło w moim życiu, wiem, że teraz należę do wspaniałej wspólnoty braterskiej, której korzenie sięgają trzynastego wieku. Br. Vitali Bandaronak: Śluby wieczyste. Na pewnym etapie mojego życia poczułem w sobie pragnienie poświęcenia się Bogu. Wybrałem życie zakonne, pójście drogą św.

Franciszka. Z Bożą pomocą doszedłem do momentu kiedy już trzeba było ostatecznie potwierdzić, że chcę kroczyć szlakiem brata mniejszego przez całe swoje życie składając profesję wieczystą. Dziękuję Dobremu Bogu za ten wielki dar, dziękuję tym wszystkim którzy pomagali i nadal mi wspierają w jego realizacji. Br. Wojciech Głowacki: Śluby wieczyste to radość, uroczystość. To spełnienie, którego wyczekiwałem , by móc już tak naprawdę i całkowicie z zaangażowaniem oddać się Bogu we wspólnocie moich Braci. Br. Piotr Gudalewski: Śluby wieczyste. Składam Dzięki Bogu Ojcu, który powołał mnie do takiego życia jakie na ziemi obrał Jego Syn Jezus Chrystus. Trudno było mi uwierzyć, że na swoje narzędzie, którym będzie się posługiwał wybrał kogoś takiego jak ja. Chcę być uległy Duchowi Świętemu, aby kontynuował swoje dzieło, które rozpoczął. Br. Adam Zwierz: Śluby wieczyste to dynamiczna łaska w czystej postaci. Co to znaczy? Sam próbuję odpowiedzieć na to pytanie. I tak do końca życia. Amen

małe co nieco na koniec Mam nadzieję, że nie było wam trudno dotrwać do końca tego artykułu, a to co wraz z braćmi w nim napisałem pokazało wam jakiś fragment naszego życia. Tego czym żyjemy i jacy jesteśmy. Miało być co nieco więc na tym zakończę. Pax!

br. cezary j. szcześniak

Braciszkowie św. Franciszka

na początek... Święty nasz Ojciec Franciszek, Seraficki Patriarcha, nie miał w zamyśle zakładania jakiejkolwiek wspólnoty zakonnej. Lecz już od początku, gdy zaczął prowadzić życie pokutne - dołączyli do niego jego przyjaciele. Pragnął on, aby brali w swoim życiu wzór przede wszystkim z samego Pana Jezusa, który był niedoścignionym wzorem oddania się Bogu. Po dzień dzisiejszy, zgodnie z zaleceniem św. Franciszka zawartym w Regule - bracia mogą w swoje szeregi przyjmować kandydatów pragnących podjąć ten sposób życia. Dlatego też każdy, kto spełnia określone warunki (jest ochrzczonym mężczyzną, katolikiem wyznającym wiarę i pragnącym poświęcić swe życie Chrystusowi) oraz cechuje się odpowiednimi przymiotami (umiłowaniem modlitwy, pragnieniem służby i zdolnością życia we wspólnocie braterskiej) - może zgłosić się do braci. Każdy z kandydatów, zgodnie z kolejnym zaleceniem św. Franciszka - jest odsyłany do ministra prowincjalnego (przełożonego wyższego), któremu jedynie przysługuje prawo przyjmowania Braci. Minister prowincjalny powinien w rozmowie oraz korzystając z innych uprawnień w tej materii - zbadać autentyczność powołania kandydata do Zakonu i tylko minister prowincjalny może kandydata dopuścić do rozpoczęcia życia zakonnego.

Braciszkowie św. Franciszka

Kandydat po otrzymaniu zgody zostaje najpierw skierowany do odbycia rocznej próby w postulacie. Nie jest wówczas jeszcze zakonnikiem, ale zamieszkując pod jednym dachem z braćmi ma możność z jednej strony przyjrzeć się życiu zakonnemu z bliska oraz, z drugiej strony, ma szanse uzyskać formację chrześcijańską. Po upływie formacji w postulacie kandydat może być dopuszczony do nowicjatu - czyli roku próby zakonnej. Wówczas pierwszego dnia otrzymuje habit zakonny z atrybutami nowicjusza ( tzw. kaparon zakładany na ramiona i sięgający z przodu i tyłu do pasa). Nowicjusz podejmuje już wszystkie zewnętrzne obowiązki - modlitwę, rozmyślanie, praktyki pokutne, wspólne rekreacje, prace na rzecz wspólnoty zakonnej, ale wciąż nie jest zakonnikiem. Dopiero po upływie pełnego roku, za zgodą Przełożonych - nowicjusz składa profesję zakonną (pierwsze śluby zakonne). Od tego momentu staje się formalnie przyjęty do wspólnoty prowincjalnej Braci Mniejszych Kapucynów. Ślubuje Bogu i Kościołowi, że będzie żył w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie oraz ślubuje, że będzie żył w ewangelicznej wspólnocie braterskiej Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. W ten właśnie sposób można zostać Bratem Mniejszym Kapucynem. Jeśli więc jesteś w stanie podjąć tę wyjątkową drogę życia, możesz zgłosić się do jednego z naszych klasztorów lub wprost napisać do naszej Kurii Prowincjalnej. Możesz też poprzez uczestnictwo w rekolekcjach powołaniowych zweryfikować swoje oczekiwania odnośnie życia zakonnego, jego wizję i wyobrażenia. Możesz też zaprenumerować nasze pisemko powołaniowe: „Braciszkowie św. Franciszka”.

br. sławomir siczek


Kwartalnik dla kandydatów do kapucyńskiej wspólnoty zakonnej i osób zainteresowanych postacią św. Franciszka. Redakcja: br. Łukasz Lewczuk i br. Krzysztof Przybylski; Nakład: 2000 egzemplarzy Zainteresowanych regularnym otrzymywaniem biuletynu prosimy o przesłanie swojego adresu do redakcji. Koszt prenumeraty – zupełnie dobrowolna ofiara. Duszpasterstwo Powołań Braci Mniejszych Kapucynów ul. Kapucyńska 4 ; 00 – 245 Warszawa tel. O22 831 31 09; kom. 600 407 346 kapucyni.pow@wp.pl Braciszkowie św. Franciszka www.powolania.ofmcap.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.