Duszpasterstwo Powołań Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów
Braciszkowie świętego Franciszka
Rok XX, nr 123
ści spis tre e 3 Słowo wstępn 4 2011 Koniec świata ski now br. Szymon Ja andic 6 Św. Leopold M ek br. Juliusz Pyr 11 Niezła szopka wski br. Jan Malano 13 Kuźnia wiary Fryska br. Zbigniew kajka 16 e z c o P II n li b rowincji – Lu P w y r to z s la aproszenie 19 z K k e s y r la K ióstr Rekolekcje u S ucynem 20 p a K ć ta s o z k Ja wołania 22 o p ę k s ła o a Modlitw z 23 Nasz terminar
ws ęp
W
itamy Was bardzo serdecznie i zapraszamy do lektury nowego, już 123, numeru Braciszków świętego Franciszka. Znajdziecie w nim artykuł br. Szymona o końcu świata, którego znaki niektórzy rozpoznali już w tym roku. W artykule o św. Leopoldzie Mannic poznacie niesamowita historię tego małego–wielkiego brata kapucyna. Bracia postulanci podzielili się z nami wspomnieniami, doświadczeniami i przeżyciami z czasu posługi przy ruchomej szopce w Warszawie. W tym numerze możecie również zapoznać się z dziełem, które realizujemy – bracia kapucyni wraz brat
z Frondą - o nazwie „Kuźnia Wiary”. Nie zabraknie też artykułu o kolejnym z naszych kapucyńskich klasztorów, tym razem największy z naszych domów: klasztor w Lublinie na Poczekajce. Ten numer Braciszków ukazuje się w bezpośredniej bliskości szczególnego czasu w roku liturgicznym: Wielkiego Postu. Czasu niewątpliwie trudnego, ale jednocześnie jakże pięknego, bo pełnego nadziei. Życzymy Wam na ten czas dużo odwagi byście umieli być dzielnymi żołnierzami Jezusa Chrystusa – jak brat Franciszek!
Krzysztof
i brat
Zbigniew
referenci powołaniowi
Kwartalnik dla kandydatów do kapucyńskiej wspólnoty zakonnej i osób zainteresowanych postacią św. Franciszka. Redakcja: br. Krzysztof Przybylski, br. Zbigniew Fryska Nakład: 1200 egzemplarzy Zainteresowanych regularnym otrzymywaniem biuletynu prosimy o przesłanie swojego adresu do redakcji. Koszt prenumeraty – dobrowolna ofiara. Duszpasterstwo Powołań Braci Mniejszych Kapucynów ul. Kapucyńska 4 ; 00 – 245 Warszawa tel. 22 831 31 09; kom. 600 407 346 e-mail: kapucyni.pow@gmail.com ; www.powolanie.kapucyni.eu
Braciszkowie św. Franciszka
3
4
koniec świata 2011
D
nia 9 lutego 2011 przeżyłem koniec świata. Razem ze mną jeszcze kilku braci: Jarek, Paweł, Czarek i Tomek. Okoliczności były może dość nietypowe jak na koniec świata – kościół pełen ludzi, przy ołtarzu 50 kapłanów, i my… leżący na posadzce. Dlaczego koniec świata? „Porzucenie świata” to doświadczenie Franciszka. Sam „świat” możemy rozumieć na kilku płaszczyznach – jako stworzony przez Boga, jako miejsce życia ludzi w zgodzie ze Stwórcą, rzeczywistość w której dokonuje się historia zbawienia, ale również (co widać szczególnie w pismach św. Jana) jako miejsce grzechu, działania Złego, który robi wszystko, aby nie dopuścić do zbawienia człowieka, w tym rozumieniu „świat” staje się synonimem życia w grzechu. W ten sposób patrzy Franciszek na „ten świat”, używając tego wyrażenia, kiedy przestrzega chrześcijan przed grzechem, wzywając jednocześnie do nawróce-
nia. Należy jednak pamiętać, że Franciszek jako prawdziwy kontemplatyk, widzi świat przede wszystkim jako dzieło samego Boga – wystarczy zerknąć do „Pochwały stworzeń”, żeby się o tym przekonać. Franciszek, opisując w Testamencie swoje nawrócenie, które dokonało się pod wpływem spotkania z trędowatym człowiekiem, pisze w następujący sposób: „I Pan sam wprowadził mnie między trędowatych i okazywałem im miłosierdzie. I kiedy odchodziłem od nich, to, co wydawało mi się gorzkie, zmieniło mi się w słodycz duszy i ciała; i potem nie czekając długo, porzuciłem świat”. Porzucenie świata to w pojęciu Franciszka właśnie nawrócenie i pójście za Chrystusem. To całkowita przemiana, radykalna, którą Franciszek ukazuje w obrazie przemiany gorzkiego w słodkie. Z tego doświadczenia Franciszka bierze początek forma życia, jaką dziś prowadzą kapucyni.
Braciszkowie św. Franciszka
Ktoś może powiedzieć – „dobrze, ale przecież porzucenie świata to już samo pójście do zakonu”. Zgadzam się, ale myślę, że to proces dynamiczny – sama decyzja to jeszcze nie koniec, to początek. To jeszcze nie „porzucenie świata”, bo to jest w istocie droga, którą trzeba zwyczajnie przejść. Dlatego prawdziwy „koniec świata” to śluby wieczyste. Moment, w którym decyduje się przez całe życie żyć w czystości, w posłuszeństwie i bez własności. Samo złożenie ślubów to doświadczenie niezwykłe – i trudno w krótkim artykule przedstawić wszystkie jego barwy. Dla mnie było to podsumowanie całego życia. Pewien punkt zwrotny, ale nie ostateczny, bo tak na prawdę to dopiero początek zakonnego życia. Jak szczyt, który trzeba zdobyć, aby móc zdobywać kolejne. To jakieś zakończenie wieloletniego czasu, który był rozeznawaniem powołania, który zaczyna się niewiadomo kiedy, ale wytrwale prowadzi do celu. Jeden z naszych braci mówi o swoim powołaniu „tajemnica mojego serca” i w pełni się z nim zgadzam – bo ciężko jest opisać to co się dzieje kiedy Pan Bóg powołuje.
N a koniec kilka słów d o „rozeznających” – miej odwagę pytać Pana o to co jest twoim powołaniem. Proś o pomoc w rozeznaniu, najlepiej Ducha Świętego. Warto słuchać Słowa Bożego, bo ono jest Światłem, które rzeczywiście wypełnia wszelkie ciemności. Nie bój się pytać, bo Pan słucha i odpowiada. W różny sposób, nieprzewidywalny, czasem inaczej niż byśmy chcieli, czasem z poczuciem humoru.
Braciszkowie św. Franciszka
Franciszek nie znosił widoku i obecności trędowatych, ale to właśnie ich wybrał Pan, żeby otworzyć mu oczy. Nie bój się szukać i pytać, także ludzi, których Pan postawi na twojej drodze. Nie bój się podjąć walki o swoje życie wieczne. Przed wstąpieniem do zakonu pracowałem w sądzie rejonowym. Dostałem staż, a prezes sądu wyznaczył mi stanowisko referenta w wydziale… ksiąg wieczystych. To tam po jakimś czasie rozeznawania powołania podjąłem ostatecznie decyzję wstąpienia do zakonu. W archiwum, gdzie spędzałem dużo czasu na szukaniu i układaniu ksiąg wieczystych odnalazłem to co wieczyste dla mnie – życie w zakonie św. Franciszka i wierzę, że jeśli ją zachowam osiągnę, zgodnie z obietnicą Kościoła zawartą w akcie profesji, życie wieczne.
5 br. Szymon Janowski
Kapłan w służbie Bożego Miłosierdzia św. Leopold Mandić da Castelnuovo (1866-1942) Człowiek sprawiedliwy znajdzie w swojej wierze wystarczające motywy do życia w świętości. (św. Leopold Mandić)
6
Ś
więty Leopolda Mandić mierzył 137 cm wzrostu, a chciał całego Wschodu. Kiedyś wypowiedział proroctwo: „w kościół i klasztor trafią bomby, ale nie w tę celkę. Tu Bóg udzielał wiele miłosierdzia duszom, więc musi zostać jako pomnik Jego dobroci”. Wypełniło się to proroctwo w czasie bombardowania, 14 maja 1944 roku. Chodzi o małą celę – konfesjonał w klasztorze kapucynów w Padwie, przy Placu św. Krzyża, która stała się atrakcją Padwy z powodu świętości ojca Leopolda Madić’a. Tutaj właśnie święty kapucyn słuchał pokornie historii grzechu przez ponad trzydzieści lat. Życie świętego spowiednika zamknęło się w niewielkiej przestrzeni celki. Trudno je opowiedzieć, ponieważ jest bardzo proste, ukryte przed mądrością świata. Urodził się 12 maja 1866 roku w Herzegowinie, inaczej Castelnuovo w Dalmacji, nad Zatoką Kotorską, jako dwunaste i ostatnie dziecko, ochrzczony 13 czerwca imieniem Bogdan, w rodzinie Piotra Mandić’a, rybaka i kupca oraz Karoliny Zarevi, małżeństwa zdeklaro-
wanych katolików. Wspomnienie mamy wynurzało się często z jego serca: „Była wyjątkowo pobożna. Jej zawdzięczam to, kim jestem”. Chłopiec myślący, skupiony, bardzo inteligentny, żyjący w triadzie: dom, kościół i szkoła, ale o gorącym charakterze. Gdy miał 16 lat, 16 listopada 1882 roku, wstąpił do seminarium kapucynów w Udine. Powołanie kapucyńskie Bogdana narodziło się z mocnego niepokoju apostolskiego. Wyjeżdżał od swoich, aby wrócić misjonarzem między „swój lud”. Zresztą impuls aktywności apostolskiej narodził się również z celebracji franciszkańskich zainicjowanych przez papieża Leona XIII. W czasie dwóch lat przeżytych w Udine chciał skorygować, w milczeniu i samoopanowaniem, swój defekt wymowy, straszny poślizg, który blokował go w jego pragnieniu komunikacji ożywionej jego charakterem serdecznym i ekstrawertycznym. Był jąkałą. Okazał się szybko wzorem we wszystkim. Rok próby przeżył w Bassano del Grapa (Vicenza) gdzie, wraz z habitem przyjął imię Leopolda 2 maja 1884 roku. Potem były trzy lata filozofii w Padwie, od 1885 do 1888. 18 czerwca 1878 – jak często pisał – usłyszał po raz pierwszy głos Boga mówiący o powrocie odstępców wschodnich do jedności katolickiej. I to staje się kierunkiem podstawowym całego jego życia, refren jego aspiracji, racja jego misji. Na jesień 1888 roku przenosi się
Braciszkowie św. Franciszka
7
Braciszkowie św. Franciszka
8
do klasztoru Odkupiciela, blisko wyspy Giudecca w Wenecji, na dwuletnią teologię, po której zostaje wyświęcony na kapłana 20 września 1890 roku, w kościele Zbawienia. Jego sen misyjny wydawał się bliski. Natychmiast prosi przełożonych, aby go posłali jako misjonarza na Wschód, ale odpowiedź była negatywna. Był za bardzo jąkający się i przełożeni nie uznali go za zdatnego. Również następne i powtarzane prośby zostały odrzucone. W końcu odsunął się w milczenie posłuszeństwa, w misterium modlitwy o jedność, w cień konfesjonału. Pole misyjne, szersze niż ziemie Wschodu, otwiera się tajemniczo przed małym bratem. Codzienna Msza święta, przeżywana jako zadanie ekumeniczne, pogłębiała światło jego powołania, które potem wydobywało się przenikliwie i mądrze w konfesjonale. W ciągu siedmiu lat pobytu w Wenecji, porzucając na zawsze swoje zmartwienie ekumeniczne, on tak mały i niezdarny w swoim worku, stał się punktem odniesienia, prawdziwym mistrzem ducha obdarowanym szczególnymi charyzmatami duchowymi. Mała przerwa w małym hospicjum w Zara (Dubrownik) przez trzy lata wydawała mu się przybliżeniem do jego ideału ekumenicznego.
Pomimo braku działalności bezpośredniej, musiałby czuć się wygodnie, blisko własnego ludu. Ale potem zostaje powołany do Włoch, do Bassano, gdzie przeżyje pięciolecie w całości poświęcone spowiadaniu, modlitwie i studium swoich umiłowanych doktorów św. Tomasza i św. Augustyna. W 1905 roku na rok zostaje posłany do klasztoru Capodistiria, jako wikariusz, co wzbudza w nim znowu aspiracje wschodnie. Na nowo odwołany do Włoch, przebywa trzy lata w Thiene (Vicenza) blisko sanktuarium Madonny z Olmo. Tutaj pracował nad ożywieniem grup tercjarzy franciszkańskich. Ale przebywał wiele godzin na modlitwie nocnej, którą zintensyfikował po szyderstwie otrzymanym od trzech młodych pracownic, z powodu których został zwolniony z obowiązku spowiadania. Wydawało mu się, że wszystko się zawaliło: jego powołanie wschodnie, pragnienie apostolatu aktywnego, służba publicznie pożyteczna. Był małym bratem, niezdatnym do niczego z wyjątkiem spowiadania. Ale również tego został pozbawiony. Unicestwienie siebie i mistyczne oddanie się w modlitwie, która go rozgoryczyła i jednocześnie podnosiła. Przeniesiony został do Padwy w 1909 roku. Przełożeni powierzyli mu kierowanie studentami i nauczanie patrologii. Nowy ogień apostolski bierze go w posiadanie w chęci oddania się przepowiadaniu, karmionym z jego lektur i nauczania, a pozostawał głęboko wstrząśnięty, kiedy widział, że wielu kapłanów i zakonników popisywało się erudycją świecką w przepowiadaniu. A choć nie miał daru słowa z powodu wady jąkania, umiał wlać innym miłość do przepowiadania opartego na Ewangelii. Ten czas bogaty w studium i zajęcia dydaktyczne
Braciszkowie św. Franciszka
w Padwie, stanowi dramatyczny szczyt jego powołania misyjnego i ekumenicznego, zamienione na heroiczny z siebie, jako całopalenie i ofiarę. W miesiącu styczniu 1911 roku pisał do swojego kierownika duchowego, który mu odpowiedział: „Jest pewnym, że ta postawa modlitwy i ofiary przed Ojcem wszystkich pomaga bardzo ludom odłączonym”. 19 listopada 1912 ofiarował się jako żertwa za swoich studentów. Te akty heroiczne przedstawiają przełom w jego życiu, początek nowego wymiaru duchowego. W tej sytuacji o. Leopold wybrał stan stałej ofiary, w radykalnym posłuszeństwie, która przyjmuje tony twardego posłuszeństwa ignacjańskiego i mistyki unicestwienia wycierpianego z całym bogactwem jego silnego człowieczeń-
Braciszkowie św. Franciszka
stwa dalmatyńskiego. Miał już 47 lat. Było trudnym dla niego zastąpienie swoich snów apostolsko-misyjnych cierpieniem akceptowanym w upodobnieniu do Chrystusa i św. Franciszka. On, pisze biograf, „zamieniał kiedy mógł ofiarę siebie - fizycznie, egzystencjalnie – za uczniów, penitentów, przyjaciół. Życie jego stawało się po ludzku przegrane w całości: przegrane, ponieważ porzucone zostały młodzieńcze ideały”. Jednak Bóg obdarzył go ciągle nowymi darami jakby w zamian za czynioną ofiarę. Gdy zwolniony został z kierowania studentami w 1914 roku, jego życie przyszłe byłoby męczeństwem spowiedzi, krzyżowania w konfesjonale, ale jego serce zostało zawsze na Wschodzie. Z tego powodu odrzucał zawsze obywatelstwo włoskie, nawet wtedy, gdy podczas pierwszej wojny światowej był zmuszony do wygnania i w latach 1917-1918 musiał pielgrzymować we Włoszech środkowych od klasztoru do klasztoru, jako obywatel imperium habsburskiego, będącego w stanie wojny z Włochami. Kiedy w 1923 roku Istria i Quarnaro zostały dołączone do Italii, o. Leopold został przeniesiony do Zara. Wielka radość go ogarnęła. Może to był dobry kierunek. Szybko przeniósł się do nowego miejsca, ale równie szybko, 16 listopada, na nowo został wezwany do Padwy. Jego nieprzewidziany wyjazd zaniepokoił prawdziwe tłumy penitentów, które zwróciły się do biskupa Elia Dalla Costa (1872-1961), dzisiaj sługi Bożego. Odorico z Pordenone, minister prowincjalny, był zmuszony przywołać małego brata. Podjął znów swoje ciche męczeństwo, ledwo złagodzone w 1924 z powodu kursu języka chorwackiego dla młodych braci w Wenecji. Miał nadzieję przynajmniej, że przygotuje grupę misjonarzy na Wschód. Z tego powodu ozda-
9
10
biał swoje nauczanie wzmiankami apostolskimi. Miał 55 lat. 13 listopada 1927 roku zredagował na kartce swój kolejny ślub w intencji powrotu braci odłączonych na wschodzie do jedności katolickiej. Wszyscy przychodzili do jego konfesjonału, mali i wielcy, uczeni i nieuczeni, zakonnicy, kapłani, klerycy i laicy. Zamknięty w swoim pokoiku dwa metry na trzy, z okienkiem źle chronionym papierem w miejsce szyby i otwartym na korytarzyk ciasny i duszny, o. Leopold sprawował aż do śmierci posługę pojednania i miłosierdzia. Jego Wschodem stawała się każda z dusz, która przyszła prosić o jego pomoc duchową. On sam 13 stycznia 1941 roku pisał: „Jakakolwiek dusza, która będzie miała potrzebę mojej posługi, będzie dla mnie Wschodem”. Spowiadał od 10 do 12 godzin dziennie, nie dbając o zimno, ciepło, zmęczenie, choroby. „Bądź spokojny – mawiał do swoich penitentów – złóż wszystko na moje barki, resztę ja załatwię” i przyjmował na siebie ofiary, modlitwy, nocne czuwania, posty, dyscyplinę do krwi. Szedł zawsze na spotkanie penitenta z radością, co więcej dziękował mu i chciałby go uścisnąć. Jednego razu słuchał spowiedzi na kolanach, bo penitent przez pomyłkę, wchodząc do jego celki, usiadł na foteliku dla spowiednika. Był posądzany o laksyzm, „pobłażliwość” i cierpiał wiele przeciwności. Ale wskazując na Ukrzyżowanego, odpowiadał z nadzwyczajnym doświadczeniem miłosierdzia Bożego: „Jeśli Ukrzyżowany przyszedłby mnie upominać z powodu pobłażliwości, odpowiedziałbym: ten smutny przykład, Panie Błogosławiony, daliście mi Wy, choć ja jeszcze nie doszedłem do szaleństwa umierania za dusze!” Ale historia jego konfesjonału byłaby poematem królewskim, tańcem radosnym charyzmatów i łask i cudów, które zbyt długo by opowiadać. Teraz ofiara była gotowa do osta-
tecznego poświęcenia. W końcu jesieni 1940 roku jego zdrowie osłabło i coraz bardziej się pogarszało. Na początku kwietnia 1942 roku znalazł się w szpitalu. Nie wiedział, że miał raka przełyku. W klasztorze dalej spowiadał, choć bał się śmierci i cierpienie go zjadało. 29 lipca 1942 roku spowiadał bez przerwy i potem spędził całą noc na modlitwie. Następnego dnia rano w czasie przygotowania do Mszy świętej, zemdlał. Przeniesiony do łóżka, otrzymał sakrament chorych i kończąc powtarzać ostatnie słowa Salve Regina, wyciągając ręce w wzwyż, szedł jakby na spotkanie Kogoś i przemieniony, oddał ducha. Całe miasto Padwa zgromadziło się wokół zwłok, a jego pogrzeb był triumfem. 34 lata później Paweł VI, 2 maja 1976 roku, ogłosił go błogosławionym, a 16 października 1983 roku Jan Paweł II ogłosił go świętym. W czasie beatyfikacji papież Paweł VI stwierdził, że do jego uświęcenia przyczyniła się nie tyle jego postawa ekumeniczna, owo pragnienie pojednania Wschodu, ile sprawowanie sakramentu pokuty. „Inna jednak była szczególna cecha, ukazująca jego bohaterstwo i charyzmatyczną cnotę. Któż tego nie wie? Była to posługa sakramentu pokuty. Prowadził następujący tryb życia: po odprawieniu wczesnym rankiem Ofiary Mszy świętej zasiadał w małym pokoiku stanowiącym konfesjonał i tam pozostawał przez cały dzień do dyspozycji penitentów. Taki tryb życia prowadził przez około czterdzieści lat bez najmniejszego narzekania. Uważamy, że to jest podstawową cechą, która wysłużyła temu pokornemu Kapucynowi obecnie dokonującą się beatyfikację. Uświęcił się przede wszystkim przez sprawowanie sakramentu Pokuty”.
br. juliusz pyrek
Braciszkowie św. Franciszka
niezła szopka „Panie Jezu, od 62-óch lat przychodzą do tej szopki rodzice i dzieci, by dziękować ci za to, że się narodziłeś w Betlejem. (…) przez cały rok przychodzą także do tego miejsca ludzie ubodzy i bezdomni, by zjeść ciepłą zupę, modlić się, słuchać Twojego słowa
P
owyższe słowa są fragmentem tegorocznej wersji komentarza do szopki ruchomej znajdującej się przy klasztorze braci Kapucynów w Warszawie. Każdego dnia wysłuchiwali go goście odwiedzający szopkę oraz… my, bracia postulanci, którzy to przyjechaliśmy pomagać przy jej obsłudze, jak ma to już miejsce od kilku lat. Praca nasza polegała głównie na prowadzeniu sklepiku z książkami i bożonarodzeniowymi dekoracjami. Dbaliśmy także o oprawę muzyczną szopki – dobieraliśmy brzmiące w tle kolędy i uruchamialiśmy komentarz słowny. Po dwóch tygodniach nastąpiła zmiana i kolejny zespół, złożony z trzech braci postulantów, rozpoczął swoją pracę.
Braciszkowie św. Franciszka
i karmić się Twoim Ciałem. Ożywiaj w nich nadzieję i sens życia, a nam, braciom Kapucynom daj miłość mądrą i czułą, abyśmy służąc im uczyli się rozpoznawać Ciebie w braciach.”
Szopka przy ulicy Miodowej wrosła już na dobre w warszawski, zimowy krajobraz i dla wielu jej mieszkańców stała się nieodłącznym elementem czasu Świąt Bożego Narodzenia. O wciąż żywym zainteresowaniu szopką najlepiej świadczyły ustawiające się nierzadko kilkudziesięciometrowe (!) kolejki chętnych do jej obejrzenia. Wśród odwiedzających przeważają dzieci przyprowadzane przez swoich rodziców, bądź dziadków, którzy przychodzą do szopki niejednokrotnie już od wielu lat. Często goszczą tu również całe rodziny, by nacieszyć oczy urokiem starej, mechanicznej szopki.
11
12
Wydarzeniami, które zawsze wnosiły w naszą pracę wiele ożywczej radości były wizyty szkolnych wycieczek. Dzieciaki tryskające swoją spontanicznością i entuzjazmem niejednokrotnie przypominały nam w jaki sposób my sami powinniśmy przychodzić do Nowonarodzonego Jezusa. Warszawski klasztor położony jest w pobliżu starówki, co sprzyja odwiedzaniu szopki przez spacerowiczów. Sama szopka zaś mieści się w podziemiach kościoła. Warto podkreślić, że pomieszczenie w którym się ona znajduje służy przez pozostałą część roku jako miejsce wydawania posiłków w prowadzonej przez braci jadłodajni dla ubogich i bezdomnych. Sama szopka posiada długą i ciekawą historię. Wspomnę tu jednak tylko kilka ciekawszych i ważniejszych wątków. Szopkę skonstruowali w 1948 r. bracia Pius Jankowski i Konrad Wyczawski. Początkowo mechanizm wprawiający w ruch drewniane figurki napędzany był ręcznie. Można powiedzieć, że szopka żyje własnym życiem, ponieważ… ciągle się zmienia! Na przestrzeni lat przechodziła liczne remonty i renowacje. Każdego roku dodawane są do niej nowe figurki, co budzi żywe reakcje ze strony dużej części odwiedzających. W czasach komunistycznych zauważalne były w szopce silne akcenty patriotyczne. Także w tym roku nie zabrakło wymownych nawiązań do tragicznych wydarzeń ostatniego roku – w rogu szopki umieszczono, wśród brzozowych gałązek, fragment rozbitego, rządowego samolotu. Nowym elementem jest także figurka przedstawiająca błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę. Wyjazd do Warszawy był dla nas ciekawym i ubogacającym wydarzeniem. Oprócz
doświadczenia nowej, nietypowej nieco pracy, mieliśmy okazję poznać braci ze wspólnot zamieszkujących warszawski klasztor. Klasztor ten jest pod tym względem szczególny, ponieważ zamieszkują go dwie wspólnoty: wspólnota klasztorna i wspólnota kurii prowincjalnej. Mogliśmy przyjrzeć się życiu braci z tychże wspólnot – zobaczyć drobne różnice – jak choćby te, wynikające z nieco innego
13
planu dnia. W tym miejscu chcielibyśmy serdecznie pozdrowić wszystkich braci z warszawskiego klasztoru i podziękować im za ich serdeczność i otwartość! Dni spędzone w Warszawie pozwoliły nam spojrzeć z pewnego dystansu (dokładnie 137 km) na nasze codzienne życie w postulacie w Łomży. Była to ciekawa i myślę, że owocna odmiana. Tak też opuściliśmy warszawski klasztor królewski, by z nowymi siłami i doświadczeniami, radością, przemyśleniami i postanowieniami wrócić do Łomży, aby kontynuować nasz czas postulatu pierwszego roku formacji, rozeznawania i utwierdzania się we franciszkańskim powołaniu.
W
janek malanowski - postulant
październiku 2010, spotkaniem w Olsztynie, został zainaugurowany projekt nazwany przez pomysłodawców „Kuźnią Wiary”. Kuźnia Wiary to wspólna inicjatywa Braci Mniejszych Kapucynów i portalu fronda.pl. Współtwórcami idei Kuźni są dr Tomasz Terlikowski – redaktor portalu Fronda. pl oraz br. Marcin Radomski – obecnie gwardian w Łomży. Projekt ten jest realizowany przez cykl comiesięcznych spotkań tematycznych w różnych miastach Polski. W październiku 2010 r. było to pięć miejsc, a w styczniu już osiem. Spotkania Kuźni Wiary odbywają się w Warszawie, Lublinie, Olsztynie, Bydgoszczy, Białej Podlaskiej, Łodzi, Łomży.
Braciszkowie św. Franciszka
Braciszkowie św. Franciszka
Odbyły się także spotkania w Inowrocławiu i w Świdnicy. Każde spotkanie w ramach „Kuźni Wiary” składa się z wykładu zaproszonego gościa i następującej po nim otwartej dyskusji uczestników. Temat podejmowany na spotkaniach inaugurujących Kuźnię w kolejnych miastach brzmiał: „Cywilizacja życia i antykultura śmierci – kluczowe starcie współczesności”. Tematy kolejnych spotkań dotyczą aktualnych problemów, które obejmuje swą refleksją bioetyka: antykoncepcja, aborcja, In vitro, eutanazja, homoseksualizm. Kuźnia Wiary ma służyć ukazaniu źródeł i inspiracji katolickiej bioetyki, a także głębszej formacji katolików w sprawach
moralnych. Celem spotkań celem jest jasne przypomnienie, że wiara jest racjonalna, a nauczanie Kościoła w sprawach moralności wynika z głębokiego rozpoznania natury ludzkiej. Kuźnia tworzy także przestrzeń, w której chrześcijanie mogą poznawać prawdę w kwestiach kluczowych dla życia ludzkiego, korzystając z wiedzy i doświadczeń zapraszanych gości, a także mając możliwość wyrażenia swoich wątpliwości podczas otwartej dyskusji. Jest to o tyle ważne, że obecnie niewiele jest takich miejsc, gdzie można usłyszeć, wyłożoną w szerszym zakresie, katolicką naukę dotyczącą poruszanych spraw. Jeszcze gorzej jest jeśli chodzi o możliwości publicznej dyskusji, czy wypowiedzenia opinii niezgodnej z tzw. poprawnością polityczną dotyczącą tych zagadnień a propagowaną przez media mające wpływ na opinię publiczna. Kuźnia Wiary tworzy właśnie taką, ogólnodostępna przestrzeń. Biorąc pod uwagę liczbę uczestników na każdym ze spotkań, która waha się od 30 do prawie 200 osób, możemy już mówić o pewnym sukcesie tej inicjatywy. Dodam tylko, że na spotkaniu inaugurującym Kuźnię Wiary w Świdnicy uczestnicy wypełnili cały Teatr Miejski. Po pierwszym spotkaniu Kuźni pan Tomasz Terlikowski w jednym z wywiadów tak mówił o tej inicjatywie: „Już pierwsze spotkanie w Olsztynie, na którym było około stu pięćdziesięciu osób, upewniło nas, że idziemy w dobrym kierunku. A kolejne dni, spotkania z ludźmi, którzy przyszli na nasze spotkania, czasem łzy, dały nam co do tego całkowitą pewność. Jest to także pewność, że niezbędne jest miejsce, w którym – jak to w kuźni – Rycerze Życia, ci, którzy mają już dosyć bycia obozowymi ciurami obserwującymi tylko najważniejszą bitwę współczesności, będą mogli wykuwać zbroje i miecze konieczne do walki z antykulturą śmierci”.
Braciszkowie św. Franciszka
Dlatego też spotkania z cyklu Kuźni Wiary skierowane są do wszystkich osób, które odczuwają potrzebę poznawania prawdy, a zwłaszcza do tych, którzy szukają umocnienia i właściwych argumentów w walce z antykulturą śmierci propagowaną przez tzw. cywilizację zachodnią. Zatem Kuźnia Wiary to nie tyle jakieś konkretne miejsce, ale ludzie. To ludzie chcący żyć swoją wiarą na co dzień, chcący kształtować w oparciu na wierze i prawdzie swoją postawę wobec konkretnych wyzwań współczesności – to oni tworzą Kuźnię Wiary. Kapucyni i osoby związane z portalem Fronda.pl koordynują tę inicjatywę od strony merytorycznej – przez ustalenie tematów, zaproszenie gości. Współpracownicy w konkretnych miastach organizują miejsce spotkania i reklamę w regionie. Po pierwszych spotkaniach Kuźni, do organizatorów zaczęły się zgłaszać osoby z innych miast, chcące aktywnie włączyć się w to dzieło i gotowe przygotować kolejne spotkania. Kuźnia Wiary jest także obecna w Internecie. Relacje z minionych spotkań, zdjęcia oraz informacje o najbliższych spotkaniach można znaleźć na stronie internetowej Kuźni, a także na facebook’u. Informacje znaleźć można oczywiście na stronach: fronda.pl i kapucyni.pl. O spotkaniach w konkretnych miastach informują także organizatorzy na swoich stronach internetowych. W niektórych miastach patronatem medialnym objęły kuźnie lokalne stacje radiowe, m.in. Radio Warszawa i Radio Nadzieja. Pierwszy cykl spotkań Kuźni Wiary został zaplanowany do czerwca bieżącego roku. Po wakacjach mamy nadzieję, że to dobre dzieło będzie kontynuowane. Już dziś zapraszamy na kolejne spotkania Kuźni Wiary i zachęcamy do propagowania tej inicjatywy wśród rodziny i znajomych.
Braciszkowie św. Franciszka
15
Miejsca, gdzie organizowane są spotkania Kuźni Wiary: Warszawa godz. 19:00, w podziemiach kościoła (wejście od ul. Miodowej 13)
Lublin godz. 19:00, ul. Kraśnicka kościołem
76
-
Amfiteatr
pod
Biała Podlaska godz. 19:00, ul. Narutowicza 37 - kościół pw. Św. Antoniego
Bydgoszcz 16
godz. 19:15, ul. Gdańska 2, kościół pw. Wniebowzięcia NMP (tzw. Akademicki lub Klarysek)
Łomża godz. 19:00, ul. Krzywe Koło 3, kościół pw. Matki Bożej Bolesnej
Łódź godz. 20:00, ul. ks. Skorupki 5, w siedzibie Duszpasterstwa Akademickiego „5”
Olsztyn Ul. Pana Tadeusza 16a, sala pod kościołem NMP Matki Miłosierdzia
http://www.kuzniawiary.profaith.pl/ tel. kontaktowy: 600 407 349
br. zbigniew fryska
Klasztory Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów
Lublin - Poczekajka
W
1930 r. Komisariat Warszawski Kapucynów częściowo zakupił, a częściowo otrzymał jako rekompensatę za dawny ogród klasztorny przy Krakowskim Przedmieściu grunty w podlubelskiej wsi Konstantynów z przeznaczeniem na wybudowanie seminarium duchownego. W 1931 r. inż. K. Iwanicki wykonał plany kościoła i klasztoru, ale do wybuchu II wojny światowej nie zdołano rozpocząć budowy. Zorganizowano tylko gospodarstwo rolno-ogrodnicze, które zaopatrywało w żywność klasztor przy Krakowskim Przedmieściu. Kongregacja Zakonów reskryptem z 12 III 1931 erygowała dom zakonny. Celem pracy w gospodarstwie zamieszkało tu kilku braci zakonnych z jednym kapłanem. Na ich potrzeby staraniem o. Laurentego Moszczyńskiego, ówczesnego ekonoma klasztoru przy Krakowskim Przedmieściu, zbudowano w 1948 r. kaplicę, którą poświęcił Sługa Boży Stefan Wyszyński, ówczesny bp lubelski. Jego następca, bp Piotr Kałwa, dekretem z 28 II 1950 utworzył przy kaplicy parafię p.w. Niepokalanego Serca Maryi, obejmującą mieszkańców Konstantynowa i okolicznych gospodarstw. Ponieważ poprzednia erekcja klasztoru (z 1931 r.) nie weszła w życie, generał zakonu Klemens Neubauer ponowił ją dekretem z 13 I 1951. Po 1960 r. na terenach wsi Konstantynów rozpoczęto budowę osiedli mieszkaniowych, które znalazły się w granicach parafii. Zaistniała pilna potrzeba budowy nowego kościoła dla ciągle rozrastającej się parafii, która w szczytowym okresie rozwoju liczyła oko-
Braciszkowie św. Franciszka
17
ło 48 000 wiernych, a pierwsze jej podziały nastąpiły dopiero po 1980 r.; władze państwowe jednak systematycznie odmawiały zgody na budowę. Rozbudowywanie kaplicy (w 1969 r. staraniem gwardiana o. Feliksa Kapery i w 1977 r. staraniem gwardiana o. Arkadiusza Cegiełki) oraz przerabianie budynków gospodarczych na sale katechetyczne i na mieszkania powiększającej się
Braciszkowie św. Franciszka
wspólnoty zakonnej obsługującej parafię, nie rozwiązywało sprawy. Dopiero w 1976 r. otrzymano zezwolenie wojewody lubelskiego na podjęcie budowy nowego kościoła, a w 1979 r. władze państwowe zatwierdziły plany opracowane przez zespół architektów z Politechniki Lubelskiej pod kierunkiem inż. arch. Mariana Makarskiego. Budowę kościoła prowadzono w latach 1980-1986
18
pod kierunkiem proboszcza, o. Tytusa Pluty, a klasztoru w latach 1988-1991 pod kierunkiem gwardiana, o. Gerarda Iwanickiego. Prace stolarskie (drzwi, okna, sufit, umeblowanie zakrystii) wykonał br. Kalikst Kłoczko. Kościół jest nowoczesny, dwupoziomowy. W poziomie dolnym znajdują się sale duszpasterskie, kancelaria parafialna i amfiteatr, w poziomie górnym jest kościół właściwy z czterema kaplicami bocznymi i zakrystią, połączony z klasztorem krytym przejściem na wysokości pierwszego piętra. Staraniem proboszcza, o. Henryka Cieniucha, urządzono w latach 1992-1999 prezbiterium (marmurowy ołtarz i ambona), wykonano wystrój wnętrza kościoła i kaplicy Matki Bożej Fatimskiej, założono witraże według projektu Wiktora Ostrzołka oraz zainstalowano 62-głosowe organy, nabyte od Akademii Muzycznej w Warszawie. Kościół konsekrował 18 VI 2000 sufragan lubelski, bp Mieczysław Cisło. W klasztorze mieści się od 1991 r. Wyższe Seminarium Duchowne Prowincji Warszawskiej, którego klerycy są studentami Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Od 2010r. w klasztorze mieści się również Juniorat Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów.
Już dziś zastanów się jak chcesz spędzić wakacje! Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji z Pniew zapraszają dziewczęta na rekolekcje powołaniowe.
„Wpatruj się z Niego...” Termin: 14-18 lipca 2011 kontakt: s. M. Weronika Ostrowska ul. Kapłańska 3 62-045 Pniewy/k Poznania tel. 61/2910240 e-mail: sweronikao@wp.pl
Braciszkowie św. Franciszka
19
20
przyjrzeć się życiu zakonnemu z bliska oraz, z drugiej strony, ma szanse uzyskać formację chrześcijańską. Po upływie formacji w postulacie kandydat może być dopuszczony do nowicjatu - czyli roku próby zakonnej. Wówczas pierwszego dnia otrzymuje habit zakonny z atrybutami nowicjusza ( tzw. kaparon zakładany na ramiona i sięgający z przodu i tyłu do pasa). Nowicjusz podejmuje już wszystkie zewnętrzne obowiązki - modlitwę, rozmyślanie, praktyki pokutne, wspólne rekreacje, prace na rzecz wspólnoty zakonnej, ale wciąż nie jest zakonnikiem. Dopiero po upływie pełnego roku, za zgodą Przełożonych - nowicjusz składa profesję zakonną (pierwsze śluby zakonne). Od tego momentu staje się formalnie przyjęty do wspólnoty prowincjalnej Braci Mniejszych
jak zostać Kapucynem
Ś
więty nasz Ojciec Franciszek, Seraficki Patriarcha, nie miał w zamyśle zakładania jakiejkolwiek wspólnoty zakonnej. Lecz już od początku, gdy zaczął prowadzić życie pokutne - dołączyli do niego jego przyjaciele. Pragnął on, aby brali w swoim życiu wzór przede wszystkim z samego Pana Jezusa, który był niedoścignionym wzorem oddania się Bogu. Po dzień dzisiejszy, zgodnie z zaleceniem św. Franciszka zawartym w Regule - bracia mogą w swoje szeregi przyjmować kandydatów pragnących podjąć ten sposób życia. Dlatego też każdy, kto spełnia określone warunki (jest ochrzczonym mężczyzną, katolikiem wyznającym wiarę i pragnącym poświęcić swe życie Chrystusowi) oraz cechuje się odpowiednimi przymiotami (umiłowaniem modlitwy,
Kapucynów. Ślubuje Bogu i Kościołowi, że będzie żył w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie oraz ślubuje, że będzie żył w ewangelicznej wspólnocie braterskiej Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. W ten właśnie sposób można zostać Bratem Mniejszym Kapucynem. Jeśli więc jesteś w stanie podjąć tę wyjątkową drogę życia, możesz zgłosić się do jednego z naszych klasztorów lub wprost napisać do naszej Kurii Prowincjalnej. Możesz też poprzez uczestnictwo w rekolekcjach powołaniowych zweryfikować swoje oczekiwania odnośnie życia zakonnego, jego wizję i wyobrażenia. Możesz też zaprenumerować nasze pisemko powołaniowe: „Braciszkowie św. Franciszka”.
21
pragnieniem służby i zdolnością życia we wspólnocie braterskiej) - może zgłosić się do braci. Każdy z kandydatów, zgodnie z kolejnym zaleceniem św. Franciszka - jest odsyłany do ministra prowincjalnego (przełożonego wyższego), któremu jedynie przysługuje prawo przyjmowania Braci. Minister prowincjalny powinien w rozmowie oraz korzystając z innych uprawnień w tej materii - zbadać autentyczność powołania kandydata do Zakonu i tylko minister prowincjalny może kandydata dopuścić do rozpoczęcia życia zakonnego. Kandydat po otrzymaniu zgody zostaje najpierw skierowany do odbycia rocznej próby w postulacie. Nie jest wówczas jeszcze zakonnikiem, ale zamieszkując pod jednym dachem z braćmi ma możność z jednej strony
Braciszkowie św. Franciszka
Braciszkowie św. Franciszka
Nasz terminarz
Dni skupienia
11 – 13.03. 25 – 27.03. Lubl Olsztyn in 01 – 03.04. G (Poczekajka) 20 – 22.05. Now orzów Wlkp. e Mia 03 – 05.06. Zakr sto n. Pilicą 16 – 18.09. Kryn oczym 29.09 – 01.10 G ica Morska orzó 07 – 09.10. Luba w Wlkp. 21 – 23.10. W rtów 04 – 06.11. Biał arszawa a Po 18 – 20.11. Łomdlaska ża Poszczególne te 02 – 04.12. Olsztyn rminy mogą ulec drobnym korekt om
22
Rekolekcje i inn e inicjaty
wy
25.06 – 01.0 06 – 10.07. Reko 7 Piesza Pielgrzymka Honorac ka lekcje letnie w 17 – 21.07. Spły Rywałdzie Królewskim w kajakowy
Modlitwa o łaskę powołania Panie Jezu znasz moje serce, rozumiesz moje tęsknoty. Wiesz, że jest zdolne kochać. Dziś proszę Cię o łaskę powołania. Jeżeli jestem godny, to ześlij ją dla mnie. Jeżeli mnie widzisz gdzie indziej, to proszę Cię o nią dla innych. Potrzebujesz naszych rąk, by dobrze czynić, naszych serc, by kochać, naszych ust, by głosić Ewangelię. Potrzebujesz naszych nóg, by docierać do każdego.
Wejrzyj, Panie, na moją młodość, nie dopuść, bym się zagubił, daj mi gorliwość, bym czynił dobrze, wrażliwość, bym dostrzegał potrzebujących i pochylał się nad nimi, wymowę, bym mówił dobrze o Tobie, zdrowie, bym Cię zaniósł tam, gdzie być pragniesz. Spraw, bym tak żyjąc przygotował się do tej jedynej decyzji - bycia z Tobą na wieki. Amen.
Braciszkowie św. Franciszka
Piesze pielgrzym ki na Jasną Górę
24 – 28.08. Ogó lnopolskie 01 – 05.09. Rekospotkanie młodych: Golgota M łodych lekcje studencki e w górach
Braciszkowie św. Franciszka