Braciszkowie świętego Franciszka #131

Page 1

Braciszkowie Świętego Franciszka Rok XXII, nr 131 / MARZEC 2013


P

isząc to słowo wstępne, w połowie marca, widzę sople lodu zwisające z dachów, niekiedy prószący śnieg i zaspy śniegowe leżące na chodnikach. Wydaje się, że zbliżamy się do świąt. Tylko których? Brakuje jedynie choinek i kolorowych światełek, a wytworzyłaby się atmosfera typowo bożonarodzeniowa. Tymczasem Słowo Boże, którego słuchamy od Środy Popielcowej, a także teksty liturgiczne, wskazują bardzo mocno i jasno na cel obecnie przeżywanych dni. Otóż, przez pokutę mamy odnawiać swoje życie, abyśmy „mogli godnie przeżyć misterium paschalne i przekazać światu radosną nowinę o zbawieniu”. Czyli przeżywamy czas pokuty, ale nie jest on celem sam w sobie. Celem jest takie przeżycie Świąt Paschalnych, aby możliwe było odważne głoszenie Chrystusa Zmartwychwstałego. W obecnym numerze „Braciszków św. Franciszka” zajęliśmy się troszkę stroną pokutną życia chrześcijańskiego. Jest artykuł o doświadczeniu pustyni i kuszeniu przeżytym przez Jezusa. Dzielimy się także refleksją o „bracie ciało”, które ma był pomocą w poszukiwaniu, odkrywaniu i przeżywaniu woli Bożej. Przyjęciem woli Bożej w sposób heroiczny zasłynął bł. o. Anicet Kopliński, męczennik II wojny światowej. W niniejszym pisemku jest także o nim i ludziach, którzy kontynuują jego dzieło w Warszawie. Wszystkim Czytelnikom życzę przyjemnej lektury. Ze względu na zbliżające się święta Zmartwychwstania Pańskiego życzę także, abyście z wiarą przeżyli Triduum Paschalne trwając wiernie przy Jezusie w Wieczerniku, pod krzyżem i przy Jego grobie. Jak Apostołowie Piotr i Jan bądźcie świadkami pustego grobu i jak dwaj uczniowie w drodze do Emaus nieustannie rozpoznawajcie Pana słuchając Jego Słowa i uczestnicząc w „łamaniu chleba”.

Spis treści 3 Słowo wstępne 4 Chrystus naszą pustynią br. Piotr Owczarz

6 Brat ciało, brat osiołek br. Grzegorz Brzeziński

8

Pomagają mądrze pomagać Marcin Prażmowski

10 „Wszystko dla moich ubogich” - bł. o. Anicet Kopliński br. Piotr Krawczyk

13 Reguła braci mniejszych: Rozdział II Br. Janusz Kaźmierczak

15 Rok Wiary z Kapucynami

Br. Piotr Krawczyk OFMCap

Braciszkowie św. Franciszka


4

D

Chrystus naszą pustynią

oświadczamy wielu trudności, zmagamy się z poblemami, własnymi uczuciami, brakami. Chcemy nie tylko jakoś przetrwać, ale zrozumieć sens naszych dróg. Rok Wiary jest okazją, aby na nowo spojrzeć na własne życie. Nasze spojrzenie zmienia się wraz z odkrywaniem słowa Bożego, które ma moc nie tylko wyjaśniać, wskazywać drogę. Budzi w nas wiarę i daje moc do podjęcia własnego powołania. Historią nam bliską jest doświadczenie Izraela, którego Pan wywiódł z ziemi egipskiej, domu niewoli. Okazuje się, że nie wystarczy wyjść z Egiptu, ale trzeba jeszcze wejść do Ziemi Obiecanej. Długa wędrówka Izraelitów nie była jednak prosta – wiodła przez pustynię. Śmiało możemy spojrzeć na nią, jako na naszą osobistą drogę życia. Lud Pana nie był prowadzony drogą najkrótszą, ale co ważniejsze – zaplanowaną przez Boga. Przewodnikiem stał się sam Pan, poprzez słup ognia, czy obłok. To On decydował o kształcie drogi, czasie i miejscu wejścia. Czy nasze życie nie wiedzie przez wiele pokręconych dróg? Dopiero po czasie rozumiemy sens takich ścieżek. Możemy odkryć, że Pan nas prowadził. Podczas drogi, wędrujący Izraelici, otrzymali nakaz uczczenia Boga na pustyni. Pan zawarł z nimi przymierze, na mocy którego stali się Jego ludem.

Dopiero jako ludzie wolni mogli przyjąć Prawo – Słuchaj Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan jest jedyny (Pwt6,4). Pustynia stała się dla nich drogą wiary, będąc jednocześnie przeciwieństwem Egiptu. W domu niewoli wszystko było wiadome, zaplanowane. Nikt się nie martwił o pożywienie. Na pustyni było inaczej. Izraelici musieli uczyć się zaufania Bogu, wiary w Jego opiekę. Cały czas byli duchowo między pewnością Egiptu a zaufaniem dobroci Boga. Zaczęli szemrać, niedowierzać Panu. Pustynia pokazuje nam tutaj serce człowieka, który nie jest zdolny do zwyciężenia prób i pokus. Boże miłosierdzie okazuje się jednak mocniejsze od grzechu i słabości ludzkiej. Pan zsyła mannę, przepiórki, wydobywa wodę ze skały, chroni przed wężami. W końcu wprowadza swój lud do Ziemi Obiecanej. Bóg dopełnia tego, co zaplanował. Pustynia była czasem wierności Boga, mimo niewierności człowieka. Taki obraz pustyni daje nam Stary Testament. Spójrzmy teraz na Tego, który wychodzi na pustynię pełen Ducha Świętego – Jezusa Chrystusa (Mt 4,1-11). On dokonuje tego, czego nie był w stanie Lud Izraela. Pokonuje trzy pokusy, które mają miejsce w naszym życiu. Ich zwyciężanie możliwe jest tylko w Nim, mocą Ducha Świętego, którego otrzymaliśmy. O jakie pokusy chodzi?

Braciszkowie św. Franciszka

Pierwsza dotyczy zamiany kamieni w chleb. Demon przychodzi w sytuacjach dla nas granicznych, kryzysowych. Jego plan jest różny od tego, który ma dla nas Bóg Ojciec. Szatan proponuje niezależność od Boga, postawę samowystarczalności. Wmawia nam, że Bóg wcale się o nas nie troszczy, bo brakuje nam wielu rzeczy: urody, rodziców, pieniędzy, kogoś bliskiego… Zaczynamy w to wierzyć, o wszystko tak bardzo zabiegać. Każdy ma takie własne kamienie, które diabeł proponuje, abyśmy o własnych siłach zamienili w chleb. Jezus pokazuje inną drogę – nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Usta Boże to Ojciec, który wypowiada Syna – Jezusa Chrystusa. To On jest prawdziwym Chlebem, który daje nam życie, sens. W jedności z Nim możemy przeżywać nasze braki, bóle, głody. Jezus pragnie naszej bliskości, przez słowo Boże, Eucharystię. W tym Sakramencie On ma moc przekonywać nas o swojej obecności. Drugą pokusą, z którą się zmierzamy na naszej pustyni, jest próba naszego synostwa Bożego. Zostaliśmy nazwani synami Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy (1J 3,1). Diabeł chce nas jednak przekonać do czegoś innego – Jeśli jesteś Synem Bożym… To jeśli wprowadza w nas zwątpienie o miłości Boga Ojca względem nas. Drzemie w nas

Braciszkowie św. Franciszka

nieustanna potrzeba potwierdzania swojej wartości. Muszę znać wiele języków, pokazać się z najlepszej strony, mieć dobre wykształcenie, wszystko naj… Wtedy coś będę znaczył! W ten sposób męczę siebie, innych. Tymczasem na miłość Bożą nie muszę zasługiwać. Już jestem cenny w Jego oczach – zanim ukształtowałem znałem Cię! (Jr 1,5). Tyś jest mój syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie (Mt 3,17). Jezus wychodzi na pustynię w poczuciu własnego synostwa Bożego. Kiedy tracimy tożsamość, nie wiemy kim jesteśmy, nie wiemy co robić w życiu. Razem z Jezusem mogę kształtować własną dojrzałość syna Bożego. Na pustyni mogę odkryć własne powołanie. Może być ono zupełnie inne od drogi, którą zdążyłem sobie sam zaplanować. Zobaczmy, że Jezus nie miał wcale dobrej opinii. Wychowany w Nazarecie, o którym wątpiono czy może być coś z niego dobrego, ostatecznie podejmuje krzyż, który w oczach ludzi jest porażką i hańbą. Czy moje życie tak często nie wygląda? Jezus pokazuje jednak, że jest z nami. W Nim jesteśmy synami Bożymi. To nie okoliczności mego życia, nawet grzechy, decydują o miłości Ojca, tylko Jego Serce. On kocha nas bezwarunkowo. Ostatnią pokusą na pustyni jest oddanie pokłonu diabłu. Komu, czemu oddaję swoje życie? Można powiedzieć tutaj o modlitwie. Tam składamy swoje życie Jezusowi, właśnie jako Panu. Czasem razem z Jezusem wołajmy krótko – idź precz szatanie, aby zaraz uznać Chrystusa jako Pana. On jest naszą pustynią, On nas przez nią przeprowadza. Jezus jest prawdziwą wodą żywą, chlebem z nieba, drogą i przewodnikiem. To On jest tym wywyższonym wężem dającym życie tym, którzy na Niego spoglądają. Jako Kościół idziemy przez tę pustynię, idziemy razem. Odkąd Jezus rozmnożył chleb na pustyni rozpoczęły się nowe czasy. Jesteśmy karmieni Jego słowem, które nie przemija. Żyjemy na pustyni dzięki sakramentom. Chrystus jest nam wierny w czasach próby i ucisku, aż dojdziemy do wiecznego odpoczynku (Hbr 4,1). Br. piotr owczarz

5


BRAT CIAŁO, BRAT OSIOŁEK

O

6

sioł – to sssak z rodziny koniowatych. Charakteryzuje się dużą głową, długimi uszami, cienkim ogonem z kitą na końcu, małymi wymaganiami pokarmowymi i odpornością na brak wody. Osioł jaki jest, każdy z nas wie i ma pewne utarte opinie o tym stworzeniu. Osły wykorzystuje się najczęściej jako zwierzęta juczne, rzadziej jako wierzchowe lub pociągowe, a ostatnio również w onoterapii Często spotykasz się drogi Czytelniku, z symboliką, która przyjęła się w języku polskim. Osioł symbolizuje: głupotę, tępotę, upartość. Być może słyszałeś (lub nawet powiedziano o tobie samym), że jesteś uparty jak osioł. Jest również i pozytywna strona, gdzie dostrzega się wytrzymałość w ciężkich pracach tego stworzenia (pamiętasz: haruje jak osioł, czyli potocznie „ktoś pracuje bardzo ciężko”). Ale wróćmy do Franciszka. Dlaczego swoje ciało nazywał BRATEM OSŁEM? Zapraszam Cię drogi czytelniku do drogi, w której poznamy najpierw specyfikę podejścia Biedaczyny z Asyżu do ciała i sfery cielesności, a następnie złamiemy funkcjonujące stereotypy w patrzeniu na osła. Wczytując się w Pisma świętego Franciszka zauważamy ogromną specyfikę dotyczącą rzeczywistości ludzkiego ciała i przeżywania swojej cielesności. Można ją sprowadzić do następujących stwierdzeń: • ludzkie ciało jest darem Boga, miejscem gdzie Bóg przebywa i działa, dlatego Franciszek daleki jest od negowania tego co nazwiemy cielesnością; • ludzkie ciało godne jest szacunku i tro-

ski ze względu na odnowioną godność w wydarzeniu Wcielenia Syna Bożego; • ludzkie ciało jest celą duszy: miejscem, gdzie dusza spełnia swoje funkcje życiowe w czasie i przestrzeni; mieszkaniem, gdzie może się modlić i uwielbiać swego Stwórcę; namiotem i okryciem ducha; • ciało pozwala człowiekowi doświadczać życia w ciele różnego od tego, które Franciszek nazywa życiem ducha: • ciało jest więzieniem i zasłoną dla duszy, które uniemożliwia widzenia Boga w pełni. Obok tych określeń znajdujemy również określenia bardziej negatywne oraz określenia wypływające z teologii świętego Pawła. Ciało i cielesność ujmowane są więc także jako konkretny sposób życia i model zachowania się, w którym śmiertelny, cielesny człowiek występuje przeciwko planom i woli Boga. Człowiek cielesny jest tym, który realnie prowadzi życie w opozycji do woli Bożej. Znajdujemy następujące określenia: • ciało jest nieprzyjacielem duszy; • ciało jest nieprzyjacielem człowieka, przez które człowiek grzeszy; • jest łożem grzechu i źródłem nieposłuszeństwa, gdyż ucieka ono (ciało) od przyjęcia woli Ojca. Brat Tomasz z Celano, biograf św. Franciszka, takimi słowami opisuje jedną z rozmów Biedaczyny z Asyżu ze współbratem: „Kiedyś Święty powiedział: Z rozwagą trzeba zaspokajać potrzeby brata ciała, żeby nie wznieciło burzy zniechęcenia. Bo żeby nie zrażało go czuwanie i żeby ze czcią

Braciszkowie św. Franciszka

trwało na modlitwie, trzeba mu usunąć okazję do niezadowolenia. Mówiłoby, bowiem: «Ustaję z głodu, nie mogę dźwigać brzemienia twojej musztry.» Gdyby zaś tak szemrało po zjedzeniu dostatecznej spyży, to wiedz, że (…) niesforny osiołek oczekuje bata.” Dla Franciszka ludzkie ciało, które jest wielkim darem Boga, wymaga troski. Przesadna ostrożność, wrogość, przeświadczenie o konieczności umartwiania i podporządkowywania sobie ciała przez ascezę, wyrzeczenia i konkretne wymagania mają służyć temu, by ciało nie przeszkadzało, lecz pomagało człowiekowi wposzukiwaniu, przyjmowaniu i realizowaniu woli Bożej w ludzkim życiu.

A teraz o osłach Franciszek był doskonałym obserwatorem ludzkiego życia, ale także i świata przyrody, który go otaczał. Osioł podobnie, jak przed wiekami jest zwierzęciem, które jest bliskie ludziom biednym. Staje się dal nich wielkim darem i skarbem. Ma małe wymagania żywnościowe i odznacza się dużą wytrzymałością przy pracach. Ale to nie wszystko. Aby osioł dobrze spełniał powierzone mu prace potrzebuje „ułożenia”, czyli pewnych wymagań stawianych przez swojego pana. I czas na złamanie kilku stereotypów o osłach: • osioł musi mieć swojego pana, z którym nawiązuje relację. Osioł bez pana jest upartym, krnąbrnym, i wedrującym gdzie mu się podoba. nie zrobi nic, czego się od niego oczekuje; • gdy pan nawiąże relację ze swoim osłem i staną się „zespołem”, wówczas

Braciszkowie św. Franciszka

osioł będzie ufał swojemu panu i zrobi wszystko, co on (pan) będzie od niego oczekiwał; pan musi poznać swojego osła, zatroszczyć się o niego. Osioł musi wiedzieć i doświadczyć, iż nie wprowadzisz go w żadne doświadczenie, gdzie spotka go krzywda; osioł staje się upartym, gdy czuje zagrożenie (nie ma zaufania do swojego pana).


Pomagają mądrze pomagać Drogi Czytelniku.

8

Nasz brat osiołek, nasze ciało jest wielkim darem otrzymanym od Boga. Jest tragarzem naszej duszy przez czas ziemskiego pielgrzymowania. Lecz w tym pielgrzymowaniu wszystko musi być na swoim miejscu, a osiołek wymaga nieustannego „układania” – stawiania wymagań. Wówczas spełnia on swoje zadanie. Jeśli uczynisz go bezpańskim to bryka i wędruje gdziekolwiek jemu się podoba, a Ty jesteś daleko od pielgrzymiego szlaku, który wyznaczył Ci Chrystus. Święty Franciszek doskonale to rozumiał.

Na zakończenie W historii zbawienia osioł jest obecny we wszystkich znaczących jej momentach (może powstanie o tym kiedyś artykuł). Jest niemym świadkiem wielkich wydarzeń, w których Bóg urzeczywistnia historię zbawienia. Ludzkie ciało, brat osiołek, jest niemym świadkiem wielkich dzieł, które Bóg czyni w Twojej i mojej historii życia… Każdy osioł niesie na swoim grzbiecie znak krzyża. Obyś tak układał swojego brata osiołka, byś umiał każdego dnia przyjmować i nieść krzyż, który daje Ci Bóg.

Br. grzegorz brzeziński

D

ziałająca od ponad dwóch lat Fundacja Kapucyńska im. bł. Aniceta Koplińskiego pomogła już dziesiątkom, jak nie setkom osób ubogich i bezdomnych. W kolejce jednak, wciąż czekają ich jeszcze tysiące… Mieszcząca się w murach klasztoru przy ul. Kapucyńskiej 4 Fundacja powstała dokładnie 22 grudnia 2010 roku. Niespełna dwa miesiące później zorganizowała pierwszą akcję dla bezdomnych – szkolenie z pierwszej pomocy. Przez trzy dni, na terenie Jadłodajni Miodowa blisko 150 uczestników nie tylko bacznie słuchało uwag i wskazówek wykwalifikowanych sanitariuszy, ale dało początek tworzącej się wówczas nieformalnej grupie przyszłych podopiecznych. – Uczestnicy szkolenia, pomimo dozy rezerwy, otworzyli się jednak na nową formę integracji i aktywizacji. Stali się tym samym potencjalnymi odbiorcami, kolejnych działań Fundacji – wspominają dziś wolontariusze. Fundacja dość szybko zyskała popularność wśród „ludzi ulicy”. Jej sukces tkwił – i tkwi do tej pory – w tym, że jest jedną z nielicznych organizacji pomocowych w stolicy, która zachęca osoby bezdomne do działania. Nie tylko daje, ale również wymaga. W efekcie stwarza swoim podopiecznym namiastkę tego, co stracili w życiu: domu, rodziny czy bycia szanowanym w środowisku. Wachlarz oferowanych zajęć oso-

Braciszkowie św. Franciszka

bom bezdomnym jest tak rozpięty, że samym pracownikom Fundacji trudno go wymienić jednym tchem. Cotygodniowe spotkania Wspólnoty „Schody do nieba”, „Bezdomnych spotkania z kulturą” czy chociażby piątkowe spotkania w Jadłodajni podczas, których wykonywane są ręcznie robione różańce, to tylko te najważniejsze z działań. Doliczyć do tego należy również organizowanie pielgrzymek osób bezdomnych na Jasną Górę, ogólnopolską akcję „Podaruj termos ubogiemu” czy zakończony przed paroma dniami „Post 40 h w intencji bezdomnych”. – W swoich działaniach z bezdomnymi skupiamy się przede wszystkim na indywidualnej i kompleksowej pracy wychowawczej – przyznają w biurze Fundacji, a dowodem na to jest chociażby projekt „Anioł w Warszawie”. W jego ramach osoba bezdomna, przy asyście wolontariusza – Anioła oraz wsparciu psychologa, prawnika czy doradcy zawodowego realizują program wychodzenia z bezdomności. Co ciekawe, „Anioł w Warszawie” jest nie tylko wsparciem dla podopiecznych, ale również pozwala samym wolontariuszom Fundacji Kapucyńskiej spojrzeć na życie, czy samego siebie z dystansem. Nierzadko bywa bowiem tak, iż uczestnicy projektu to ludzie po traumatycznych przejściach, z bogatym bagażem doświadczeń, którzy na początek potrzebują jedynie zwykłej rozmowy.

Braciszkowie św. Franciszka

Obecnie jednak, większość działań Fundacji skoncentrowana jest na gromadzeniu środków na budowę Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy. Tym samym, pojawia się odpowiedź na pytanie: po co Kapucynom Fundacja, skoro od ponad 20 lat doskonale radzą sobie z pomocą, służąc bezdomnym pomieszczeniami Jadłodajni. To właśnie ta organizacja odpowiada za stworzenie przy ul. Kapucyńskiej 4 ośrodka, który pozwoli scalić trzy najważniejsze formy niesienia pomocy: duchową, psychologiczną i materialną. W tym ostatnim przypadku chodzi głównie o wydawanie posiłków w bardziej komfortowych warunkach. Środki na budowę KOP mają pochodzić w głównej mierze z funduszy uzyskanych ze sprzedaży mydła „Nadzieja”. Tą swoistą cegiełkę Fundacja rozprowadza przede wszystkim przez stworzony do tego celu sklepik internetowy. Wolontariusze pojawiają się również w części parafii Archidiecezji Warszawskiej, jak również kolportaż odbywa się na furcie klasztoru braci Kapucynów w Warszawie. Aktywnie w promocję „Nadziei” włączył się aktor Radosław Pazura, a hasło kampanii „Pomagamy mądrze pomagać” jest zwieńczeniem dotychczasowych dokonań Fundacji Kapucyńskiej.

Marcin Prażmowski

9


„Wszystko dla moich ubogich” - bł. o. Anicet Kopliński

J 10

ednym z wielu, którzy dojrzewali do świętości w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów jest bł. o. Anicet Kopliński, męczennik II wojny światowej. Jeszcze za życia, przez ludzi mu współczesnych, nazywany był św. Franciszkiem z Warszawy, ojcem ubogich i jałmużnikiem Warszawy. Urodził się on 30 lipca 1875 r. we Frydlądzie, na Pomorzu Zachodnim, które wówczas leżało w granicach Prus. Na chrzcie otrzymał imiona Albert-Antoni, jednak w domu mówiono na niego Adalbert (Wojciech) i tego imienia używał nawet w oficjalnych dokumentach. Jego rodzice byli małżeństwem mieszanym. Ojciec, Lorenz Koplin, należał do Kościoła Katolickiego, a matka, Berta Moldenhau, była luteranką. Byli ubogą rodziną robotniczą i nie stać ich było na staranne wykształcenie dzieci. Niektórzy biografowie twierdzą, że Koplin mógł mieć polskie korzenie. Jeśli tak było faktycznie, to w społeczeństwie przesiąkniętym kulturą germańską bardzo niewiele z polskości w nim przetrwało. Z młodości Adalberta Koplina niewiele dokumentów się zachowało. Przez sześć lat uczęszczał do miejscowego progimnazjum i zakończył naukę małą maturą. Jedno wydarzenie z wczesnej młodości wspominał po latach: zachorował na tyle poważnie, że lekarze byli bezsilni i dopuszczali także możliwość śmierci chłopaka. Wtedy młody Albert złożył ślub, że jeżeli wyzdrowieje, to wstąpi do zakonu. Wrócił do sił, i w wieku lat osiemnastu nie wybrał służby wojskowej, kariery urzędnika państwowego, ani nie wstąpił do seminarium diecezjalnego, ale obrał życie zakonne we wspólnocie Braci Kapucynów. 23 listopada 1893 r. przekroczył klasztorne progi w Sigolsheim, w Alzacji, i rozpoczął roczną pró-

bę w Prowincji Westfalskiej. Podczas obłóczyn otrzymał imię zakonne Anicet, co po grecku oznacza Niezwyciężony. Jak pokażą późniejsze wydarzenia, znaczenie imienia wypełniło się w jego życiu w sposób heroiczny. W trakcie trwania nowicjatu Anicet otrzymał sakrament bierzmowania, a pierwsze śluby złożył 24 listopada 1894 r. Po nowicjacie rozpoczął sześcioletnie studium filozoficzno-teologiczne, podczas którego dodatkowo musiał uzupełnić wiedzę gimnazjalną i zdać maturę. 15 sierpnia 1900 r. otrzymał święcenia prezbiteratu. Neoprezbiter Anicet Koplin nastawiony był do świata misyjnie. Widział potrzebę ewangelizacji, a wzmagały to jeszcze ambitne ideały świętości. Osobiście uczestniczył w przezwyciężaniu Kulturkampfu i odradzaniu się Kościoła po okresie ostrych represji. Pierwsze kazanie mógł powiedzieć dopiero po 10 miesiącach od święceń i szybko zasłynął jako kaznodzieja i homileta. Po jakimś czasie został przeznaczony do duszpasterstwa polskich imigrantów. Dobrze rozumiał ich potrzeby, poważnie wnikał w ich problemy i starał się przezwyciężać bariery wynikające z jego własnej narodowości. Ta praca, choć początkowo była jedną z wielu, z czasem zaczęła go coraz bardziej pochłaniać. Kiedy w 1914 r. wybuchła I wojna światowa, o. Anicet Koplin dał się początkowo zmanipulować ideologii związanej z kultem ducha germańskiego. Jednak obrazy zniszczeń, spustoszeń, grobów i ludzkiego cierpienia szybko go otrzeźwiły. W Krefeld, gdzie przebywał w czasie wojny i gdzie kurowali się żołnierze, rozwinął w sobie troskę o ubogich i potrzebujących. Zwróciło to nawet uwagę współbraci. Od 1916 r. o. Anicet

Braciszkowie św. Franciszka

pełnił obowiązki kapelana więźniów i jeńców wojennych, z których dużą część stanowili Polacy z armii rosyjskiej. Zaś na początku 1918 r. Koplin wyjechał ze wsparciem personalnym do kapucynów prowincji warszawskiej, osłabionej znacznie represjami carskimi. Za jakiś czas miał wrócić z lepszą znajomością języka i kultury polskiej, aby dalej prowadzić duszpasterstwo Polaków w Zagłębiu Ruhry. W klasztorze w Warszawie o. Anicet został przyjęty serdecznie. Jednak, spotykając się z Polakami, nie mógł zrozumieć okazywanego często braku sympatii do Niemców. Była to prawdopodobnie bolesna próba dla niego, szczególnie po kapitulacji Niemiec w 1918 r. Mimo to, nie rozstał się z Polską, ale podjął decyzję o pozostaniu tu na stałe. Świadkowie twierdzą, że niemal od przyjazdu do Warszawy czuł się Polakiem, a na początku lat 30. o. Anicet przyjął obywatelstwo polskie i zmienił nazwisko na Kopliński. Posługi duszpasterskie podejmowane przez o. Aniceta nie były liczne, jednak spełniane z wielką gorliwością. Przede wszystkim był znanym spowiednikiem. Spowiadało się u niego wielu znanych ludzi, ale także księża i klerycy. O. Kopliński nie zamykał się tylko w konfesjonale, lecz osobiście szukał zagubionych. Ze względu na barierę językową prawie nie głosił kazań,

Braciszkowie św. Franciszka

jednak jego posługa wśród najuboższych stała się wiele więcej znaczącym kazaniem niż najpiękniejsze przemowy. Mówiono o nim, że nie było biedaka w Warszawie, któremu pozwoliłby umrzeć bez pojednania z Bogiem i któremu nie udzieliłby wsparcia materialnego. Coraz bardziej angażował się w działalność charytatywną, co sprawiło, że został wyłączony z typowych prac

11


12

duszpasterskich przy klasztorze. Często o świcie wychodził z klasztoru, wracał na Mszę św. o 9:00 i po śniadaniu wychodził na resztę dnia, aby prosić o jałmużnę. Większą część z ponad 20 lat pobytu o. Aniceta w Warszawie, poświęcił on niemal wyłącznie ubogim, bezrobotnym i bezdomnym. Wśród ludzi krążyło przekonanie, że o. Anicet zajmował się tylko tymi co mogą coś wziąć, albo coś dać. Żebranie było dla niego powodem wielu upokorzeń, jednak wszystkie cierpliwie znosił powtarzając: „To dla moich ubogich”. O. Anicet kochany był przez ludzi biednych, szanowany przez duchowieństwo, a jego posługa jałmużnika wydawała owoce nie tylko materialne. Jego świadectwo zaowocowało powołaniem br. Fidelisa Chojnackiego, który także jest męczennikiem II wojny światowej. Ponad 20 lat pracy w Warszawie, wśród ubogich, nie osłabiło go w gorliwości, a wydaje się, że ciągle szukał coraz to nowych sposobów na pozyskanie środków materialnych i na dotarcie do najbardziej potrzebujących. W momencie wybuchu wojny w 1939 r. o. Anicet nie opuścił Warszawy. Zakonnicy z ul. Miodowej dzielili los ludności miejscowej, szczególnie podczas oblężenia we wrześniu, kiedy podczas bombardowań miasta ludzie chronili się w podziemiach kościoła. Trzeba także przyznać, że od trosk codziennego życia oddzielała ich klauzura i rytm życia zakonnego. Przez jakiś czas Kopliński przebywał wyłącznie w klasztorze, jednak

szybko wrócił do poprzedniego sposobu życia jałmużnika Warszawy. Przecież w nowej rzeczywistości rzesze poszkodowanych i ubogich tylko się powiększały. W nocy z 26 na 27 czerwca 1941 r. Gestapo otoczyło klasztor warszawski i po kilkugodzinnej rewizji aresztowało 22 zakonników, w tym o. Aniceta. Powody aresztowania kapucynów były oczywiste – wrogi stosunek do Niemiec, współpraca z podziemiem niepodległościowym, pomoc Żydom. Być może szukano także „skarbu” należącego do Związku Walki Zbrojnej. Wcześniej niektórzy bracia byli wzywani na przesłuchania do Gestapo. To wtedy o. Anicet miał powiedzieć funkcjonariuszom tajnej policji, że wstydzi się swych niemieckich korzeni. Podczas pobytu na Pawiaku zakonnicy byli często przesłuchiwani, bici oraz poddawani groźbom i szykanom. O. Kopliński otrzymał propozycję zadeklarowania swojego niemieckiego pochodzenia i wyjazdu do Rzeszy. Nie skorzystał z tego przywileju. 3 września 1941 r., w dużym transporcie, zakonnicy klasztoru warszawskiego zostali przewiezieni do KL Auschwitz. Najstarszym więźniem, liczącym 66 lat, był o. Anicet Kopliński. Już przy wysiadaniu z pociągu Kopliński został dotkliwie pobity, a skatowanego pogryzł esesmański pies. Bracia wspominają, że ostatnie tygodnie życia przeżył spokojnie, pogodzony z ludźmi i z samym sobą. Księgi kostnicy wskazują datę jego śmierci na 16 października 1941, choć nie wiadomo na co zmarł. Prawdopodobnie dokonało się to z wycieńczenia organizmu, spowodowanego nieludzkimi warunkami w których się znalazł. Życie o. Aniceta świadczy o dobrych Niemcach w czasach eksplozji nienawiści, choć biografowie podkreślają, że od pewnego momentu serce miał polskie. Bez względu na narodowość trzy cnoty o. Koplińskiego są warte naśladowania: miłosierdzie, wyrzeczenie, prostota. To są cechy świętego, obywatela nieba, a nie ziemi. br. Piotr Krawczyk

Braciszkowie św. Franciszka

Reguła braci mniejszych: Rozdział II

R

eguła braci mniejszych, napisana przez św. Franciszka z Asyżu, została uroczyście zatwierdzona przez papieża Honoriusza III dnia 29 listopada 1223 roku. Jest ona wyrazem wiary Franciszka w moc Ewangelii Jezusa Chrystusa obecnego w Kościele. Reguła od 800 lat kształtowała życie braci św. Franciszka i nadal aż po dziś dzień pozostaje dla nich zasadniczym punktem odniesienia. Jest w niej jakiś czynnik sprawiający aktualność. Bracia kapucyni, jako jeden z zakonów franciszkańskich, zrodzili się w XVI wieku właśnie z usilnego pragnienia, aby jak najwierniej zachowywać tę Regułę. Reguła ma dwanaście rozdziałów, które dokładnie wyrażają Franciszkowy zamysł co do życia braci według świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa. Chcemy teraz w naszej refleksji zatrzymać się nad drugim z jej rozdziałów.

Rozdział drugi: Powołanie i profesja zakonna Franciszek, określiwszy w pierwszym rozdziale ogólne założenia ideowe swej wspólnoty, zanim przejdzie do specyficznych aspektów życia braci, w rozdziale drugim podejmuje temat powołania do życia we wspólnocie braci mniejszych. Określa w nim warunki, jakie powinni spełniać kandydaci, jak też postawę braci wobec zgłaszających się kandydatów oraz wyjaśnia, na czym polega profesja zakonna. Widać wyraźnie, że Franciszek pisał ten rozdział ze świadomością, iż powołanie jest pewnym procesem, który jest osadzony w rozciągłości czasu i realizuje się stopniowo, poprzez kolejne etapy.

a) powołanie W spojrzeniu Franciszka na powołanie daje się zauważyć nieustanne odnoszenie go do natchnienia Bożego (Reguła 2,3.6-7.10), co jeszcze lepiej wyrażają zapisy drugiego rozdziału w Re-

Braciszkowie św. Franciszka

gule nie zatwierdzonej z 1221 roku. Franciszek odwołuje się do zasadniczego rozumienia faktu powołania, jakie znajdujemy na kartach Pisma świętego. Powołanie – zgodnie zresztą z podstawowym rozumieniem samego czasownika „wołać” – nie jest czyimś wymysłem czy też prywatnym pomysłem na życie, gdzie w chłodnej kalkulacji ktoś wybiera zakon tak, jak wybiera się uczelnię czy też ścieżkę kariery zawodowej, lecz jest ono wołaniem i wezwaniem ze strony samego Boga. Człowiek natomiast po rozeznaniu przed Bogiem prawdy o swym powołaniu, powinien w osobistej decyzji udzielić odpowiedzi na inspirację pochodzącą od Ducha Pańskiego.

b) rozeznanie powołania Kandydat chcący radykalnie żyć Ewangelią musi w najwyższym stopniu posiadać wrażliwość na zachowanie komunii z Kościołem (2,2-3). Przyjęcie go ze strony braci nie powinno mieć w sobie nawet cienia interesowności (2,5-6), ponie-


waż jeśli jego powołanie prawdziwie pochodzi od Boga, to winien on znaleźć miejsce w braterskiej wspólnocie. A jeśli brak mu powołania, to kandydat nie powinien zostać przyjęty, choćby organizacyjnie mógł być do czegoś przydatny. Reguła kładzie na to bardzo mocny nacisk. Kryteria autentyczności powołania, jakie odkrywamy w drugim rozdziale, to: jednoznaczny wybór życia w czystości (2,4), dobrowolne naśladowanie Chrystusa ubogiego pośród ubogich (2,5) oraz chęć działanie zawsze według natchnień Ducha Pańskiego (2,8), ponieważ wyrzekanie się dóbr, czy czegokolwiek innego, jedynie „cieleśnie”, a więc tylko formalnie i w zewnętrznym geście, nie przyniesie żadnych owoców Ducha.

c) rok próby

14

W kwestii okresu próbnego, poprzedzającego złożenie profesji, nie ma tu szczególnych nowości. Franciszek przyjmuje wskazanie Honoriusza III, z bulli „Cum secundum consilium” z 1220 roku, mówiące o konieczności rocznego okresu próby (2,9). Prawdopodobnie sam miał już wtedy doświadczenia mówiące o tym, że brak podstawowej formacji wstępnej, która by poprzedziła złożenie profesji zakonnej, jest wielce niebezpieczny. Jej brak może skutkować pomyłkami w ostatecznym rozeznaniu powołania, a to z kolei łatwo prowadzić będzie do płycizny życia duchowego i zaniku wierności. Widać tu pewne echa doświadczeń Franciszka z czasów jego nawrócenia. Ważne jest nawiązanie do Mt 19,21: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim”, który to tekst był istotnym wyznacznikiem tegoż nawrócenia i stał się jednym wiodących elementów formy życia, jaką Franciszek przedstawił Innocentemu III. Rozdział drugi, mimo swych formalno-prawnych sformułowań, dobrze oddaje realny obraz nawrócenia, które ma być zerwaniem z postawami „starego człowieka” po to, aby zwrócić się ku nowemu rodzajowi życia w Duchu. Profesja zakonna wyznacza radykalny punkt zwrotny poprzez publiczne

zobowiązanie we wspólnocie wierzących, ale też jest kolejnym etapem nawracania się na życie coraz bardziej wierne Ewangelii. Nawrócenie bowiem nie jest dla Franciszka i jego braci jednorazowym aktem, który dopełnia się w jakimś punkcie czasowym, ale pewnym stałym sposobem podejścia życia. Pozostawiając świat wartości doczesnych chcą oni potem wspólnie dalej iść za Chrystusem. Wspólnota braterska istnieje po to, aby pomagać w nieustannym realizowaniu tej drogi powołania w Kościele i świecie.

d) profesja Po roku nowicjatu bracia mają złożyć profesję na zawsze (2,11), jak to było według ówczesnych zasad i praktyka ta trwała aż do czasów rewolucji francuskiej. Franciszek cytuje tu wprost przepisy bulli „Cum secundum consilium” zakazujące opuszczanie Zakonu, co odniesione jest do Łk 9,62. Profesja, według ówczesnego prawa, stanowiła publiczne zobowiązanie do zachowywania Reguły i noszenia stroju zakonnego. Jak widzimy, Franciszek określając wymagania dla kandydatów nie przeciwstawia powołania charyzmatycznego formalnemu zobowiązaniu ślubów, a więc nie stawia Ewangelii w opozycji do instytucji Kościoła. Wiedział on, że naśladowanie Chrystusa, jeśli nie zostanie przetłumaczone na stabilne więzi realnej przynależności do wspólnoty Kościoła może łatwo stać się bezcielesnym spirytualizmem, czy co najwyżej czyimś indywidualnym, prywatnym sposobem na życie. W tym kontekście charakterystyczne jest wyrażenie: „Niech będą przyjęci pod posłuszeństwo” (2,11). Reguła powinna inspirować braci w poszukiwaniu ciągle nowych form wierności Ewangelii, stanowiąc dla nich bardziej normę życia, niż literę prawa, ale zawsze w jedności z Kościołem.

Br. Janusz Kaźmierczak

Braciszkowie św. Franciszka

ROK WIARY Z KAPUCYNAMI Dni skupienia

Rekolekcje powołaniowe

2013

2013

12-14.04 - Warszawa

08-12.07 - Rywałd Królewski

10-12.05 - Gorzów Wielkopolski

15-19.07 - Spływ kajakowy

14-16.06 - Zakroczym

16-20.08 - Murzasichle

27-29.09 - Lubartów

Rekolekcje studenckie

11-13.10 - Łomża

01-05.05

08-10.11 - Serpelice

29.08-02.09

06-08.12 - Nowe Miasto

Pielgrzymka Honoracka 29.06-04.07

Oprócz wyznaczonych wydarzeń istnieje także możliwość przeżycia indywidualnych dni skupienia w uzgodnionym z Duszpasterzem Powołań terminie. Dni skupienia i rekolekcje odbywają się w naszych klasztorach i są przeznaczone dla chłopców i mężczyzn zainteresowanych życiem zakonnym, bądź też szukających drogi życia i rozeznających powołanie. Jest to czas wyciszenia i wsłuchania się w Słowo Boga, który mówi do serca człowieka. Dni skupienia i rekolekcje rozpoczynają się po południu, około godziny 17.00 i kończą się po porannej Mszy świętej. Należy zabrać ze sobą śpiwór, Pismo święte, coś do pisania, ewentualnie instrument muzyczny, jeśli na jakimś grasz. Nie ma wyznaczonej opłaty za dni skupienia i rekolekcje. Można jednak, według własnych możliwości, złożyć dobrowolną ofiarę jako udział w kosztach. Zgłoszenia, najpóźniej na trzy dni przed planowaną datą rozpoczęcia, prosimy kierować, drogą e-mailową, telefoniczną, lub pocztową, na adres: KAPUCYŃSKIE DUSZPASTERSTWO POWOŁAŃ ul. Kapucyńska 4; 00-245 Warszawa kom. 797 907 131 e-mail: kapucyni.pow@gmail.com www.powolanie-kapucyni.pl

Braciszkowie św. Franciszka

17


Kwartalnik dla kandydatów do kapucyńskiej wspólnoty zakonnej i osób zainteresowanych postacią św. Franciszka. Redakcja: br. Piotr Krawczyk; Nakład: 1000 egzemplarzy. Zainteresowanych regularnym otrzymywaniem biuletynu prosimy o przesłanie swojego adresu do redakcji. Koszt prenumeraty to dobrowolna ofiara, którą można wpłacić na konto z dopiskiem „Braciszki”: Bank Polska Kasa Opieki S.A. XI o/Warszawa Konto: 11 1240 1138 1111 0000 0209 3206 Duszpasterstwo Powołań Braci Mniejszych Kapucynów ul. Kapucyńska 4; 00-245 Warszawa tel. 22 831 31 09; kom.:797 907 131 e-mail: kapucyni.pow@gmail.com; www.powolanie-kapucyni.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.